Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Łemkowie .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:06, 02 Mar 2012    Temat postu: Łemkowie .

"Zachowanie kultury Łemków wymaga wsparcia państwa"

- Za­cho­wa­nie kul­tu­ry i ję­zy­ka Łem­ków wy­ma­ga wspar­cia in­sty­tu­cji pań­stwa – mó­wi­li przed­sta­wi­cie­le tej grupy et­nicz­nej na po­sie­dze­niu sej­mo­wej ko­mi­sji mniej­szo­ści na­ro­do­wych i et­nicz­nych.

- Cał­ko­wi­tej od­po­wie­dzial­no­ści za roz­wój ję­zy­ka ocze­ku­je się od mniej­szo­ści, pod­czas gdy po akcji "Wisła", wsku­tek któ­rej tra­dy­cyj­ny prze­kaz ję­zy­ka zo­stał za­kłó­co­ny, po­trze­bu­je­my wspar­cia in­sty­tu­cji pań­stwo­wych – po­wie­dzia­ła dzia­łacz­ka Sto­wa­rzy­sze­nia Łem­ków He­le­na Duć-Faj­fer. - Od­czu­wa­my za małą pro­mo­cję ze stro­ny in­sty­tu­cji cen­tral­nych i lo­kal­nych – do­da­ła. Po­wie­dzia­ła, że mniej­szość ta za pod­sta­wo­we dla swej toż­sa­mo­ści uzna­je za­cho­wa­nie ję­zy­ka. Tym­cza­sem – do­da­ła – bra­ku­je me­to­dy­ki i stra­te­gii na­ucza­nia ję­zy­ka łem­kow­skie­go, ubywa uczniów uczą­cych się tego ję­zy­ka.

Pre­zes Łem­kow­skie­go Ze­spo­łu Pie­śni i Tańca "Ky­cze­ra" Jerzy Sta­rzyń­ski zwró­cił uwagę że Łem­ko­wie, w od­róż­nie­niu od mniej­szo­ści nie­miec­kiej i li­tew­skiej, nie mogą li­czyć na wspar­cie z za­gra­ni­cy.

Dodał, że młode po­ko­le­nie Łem­ków, np. w Le­gni­cy, asy­mi­lu­je się, a za­byt­ki kul­tu­ry ma­te­rial­nej w re­gio­nach daw­niej za­miesz­ka­nych przez Łem­ków wy­ma­ga­ją ochro­ny.

Dzia­ła­cze wska­zy­wa­li też na brak wie­lo­let­nie­go fi­nan­so­wa­nia in­sty­tu­cji łem­kow­skich, co utrud­nia pla­no­wa­nie przed­się­wzięć kul­tu­ral­nych i re­mon­tów obiek­tów.

Od­po­wie­dzial­ny za mniej­szo­ści i wy­zna­nia wi­ce­mi­ni­ster ad­mi­ni­stra­cji i cy­fry­za­cji Wło­dzi­mierz Kar­piń­ski po­in­for­mo­wał, że w bie­żą­cym roku na dzia­łal­ność kul­tu­ral­ną or­ga­ni­za­cji łem­kow­skich re­sort prze­ka­że 1,4 mln zł.

Wy­mie­niał dzie­dzi­ny, w któ­rych mi­ni­ster­stwo wspie­ra Łem­ków: kształ­ce­nie na­uczy­cie­li ję­zy­ka, wy­da­wa­nie łem­kow­skich cza­so­pism, im­pre­zy kul­tu­ral­ne, wy­mia­na ta­blic na dwu­ję­zycz­ne w gmi­nach za­miesz­ka­nych przez Łem­ków.

Przed­sta­wi­ciel­ka MEN zwró­ci­ła uwagę, że pro­blem z opra­co­wa­niem pod­ręcz­ni­ków w ję­zy­ku łem­kow­skim wy­ni­ka także z braku part­ne­rów, któ­rzy zgło­si­li­by mi­ni­ster­stwu pro­po­zy­cje ćwi­czeń dy­dak­tycz­nych i pod­sta­wy pro­gra­mo­wej.

We­dług da­nych ze spisu po­wszech­ne­go z 2002 r. na­ro­do­wość łem­kow­ską za­de­kla­ro­wa­ło ok. 5,8 tys. oby­wa­te­li RP, naj­wię­cej w woj. dol­no­ślą­skim, ma­ło­pol­skim i lu­bu­skim.

Na­pływ lud­no­ści wo­ło­skiej i ru­skiej, okre­śla­nej póź­niej mia­nem Łem­ków, na teren Be­ski­du Ni­skie­go da­tu­je się na XIV-XVI wiek.

W 1947 r. w akcji "Wisła" więk­szość Łem­ków zo­sta­ła przy­mu­so­wo prze­sie­dlo­na z ów­cze­snych woj. rze­szow­skie­go i kra­kow­skie­go, co uza­sad­nia­no ko­niecz­no­ścią po­zba­wie­nia za­ple­cza Ukra­iń­skiej Po­wstań­czej Armii (UPA). Miesz­ka­ją­cy dziś w woj. ma­ło­pol­skim i pod­kar­pac­kim przed­sta­wi­cie­le mniej­szo­ści łem­kow­skiej to w więk­szo­ści osoby, które po­wró­ci­ły na te te­re­ny po roku 1956. W 1990 r. Senat RP po­tę­pił akcję "Wisła".

Obec­nie część Łem­ków uważa się za na­le­żą­cych do na­ro­du ukra­iń­skie­go, inni uwa­ża­ją się za od­ręb­ny naród lub od­czu­wa­ją przy­na­leż­ność do na­ro­du kar­pa­to­ru­skie­go.

Pol­ski sys­tem oświa­ty umoż­li­wia naukę ję­zy­ka łem­kow­skie­go, tak jak ję­zy­ków in­nych mniej­szo­ści. W roku szkol­nym 2010/11 ję­zy­ka łem­kow­skie­go - jako oj­czy­ste­go - uczy­ło się 288 uczniów w 39 szko­łach. Łem­kowsz­czy­zna byłą te­re­nem sil­nych wpły­wów pra­wo­sła­wia i gre­ko­ka­to­li­cy­zmu. Obec­nie Łem­ko­wie naj­czę­ściej na­le­żą do Ko­ścio­łów grec­ko-ka­to­lic­kie­go i Pol­skie­go Au­to­ke­fa­licz­ne­go Ko­ścio­ła Pra­wo­sław­ne­go.

>>>>

Kolejna ciekawa niestety ginaca kultura . To kolejna ,,zasluga'' UPA . Trudno bowiem uznac walke z UPA za zla . Nawet gdyby nie bylo komuny ta bestialska organizacja musiala byc rozbita bo to byla organizacja ludobójcza . Ale komuna sie nie patyczkowala ... Zreszta akcja Wisła to szczyt łagodności w systemie komunistycznym ! Wywiezienie na bogate gospodarstwa poniemieckie z bieszczadzkich szalasow oznaczalo skok cywilizacyjny ! Wzrost poziomu zycia czyli PKB 3-4 krotny !!! TAK !!!
Dochody na ziemiach zachodnich z gospodarstwa o tyle byly wyzsze niz w NAJBIEDNIEJSZYCH regionach b. Galicji ! Nedza galicyjska . Ale oczywiscie materia to nie wszystko . Trzeba uwzglednic i ducha . Wywiezienie z rodzinnych stron nawet biednych do bogactwa jakby nie bylo jest dramatem ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:23, 25 Maj 2012    Temat postu:

VII Międzynarodowe Biennale Kultury Łemkowskiej i Rusińskiej.

Prze­gląd do­rob­ku kul­tu­ro­we­go Łem­ków pol­skich i Ru­si­nów środ­ko­wo­eu­ro­pej­skich od­bę­dzie się w naj­bliż­szą so­bo­tę i nie­dzie­lę w Kry­ni­cy (woj. ma­ło­pol­skie) pod­czas VII Mię­dzy­na­ro­do­we­go Bien­na­le Kul­tu­ry Łem­kow­skiej/Ru­siń­skiej.

Wy­da­rze­nie za­po­cząt­ku­je pa­ni­chi­da (na­bo­żeń­stwo ża­łob­ne w ob­rząd­ku wschod­nim) oraz zło­że­nie kwia­tów przed po­mni­kiem Ni­ki­fo­ra Kry­nic­kie­go.

- Lud­ność, którą w Pol­sce na­zy­wa się "Łem­ka­mi", za gra­ni­cą okre­śla się "Ru­si­na­mi" – stąd w ofi­cjal­nej na­zwie wy­da­rze­nia znaj­du­je się okre­śle­nie "Bien­na­le Kul­tu­ry Łem­kow­skiej/Ru­siń­skiej" – wy­ja­śnił współ­za­ło­ży­ciel pol­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Łem­ków oraz wy­bit­ny poeta łem­kow­ski Piotr Tro­cha­now­ski.

Pre­zes Sto­wa­rzy­sze­nia Łem­ków An­drzej Kop­cza w roz­mo­wie po­in­for­mo­wał, że ofi­cjal­ne otwar­cie bien­na­le po­prze­dzi so­bot­nia pa­ni­chi­da w in­ten­cji Ni­ki­fo­ra - Epi­fa­niu­sza Drow­nia­ka. - 21 maja miała miej­sce 117. rocz­ni­ca uro­dzin Ni­ki­fo­ra, dla­te­go bien­na­le od­by­wa się za­wsze w dru­giej po­ło­wie maja – wy­ja­śnił pre­zes. Pa­ni­chi­dę ce­le­bro­wać będą ka­pła­ni dwóch wschod­nich ob­rząd­ków: pra­wo­sław­ne­go i grec­ko­ka­to­lic­kie­go.

Na­stęp­nie ofi­cjal­ne de­le­ga­cje Łem­ków/Ru­si­nów sku­pio­nych w Świa­to­wej Ra­dzie Ru­si­nów oraz ze­spo­ły lu­do­we złożą kwia­ty przed po­mni­kiem Ni­ki­fo­ra na kry­nic­kim dep­ta­ku. Stąd barw­nym ko­ro­wo­dem przej­dą do Pi­jal­ni Głów­nej, gdzie zo­sta­nie otwo­rzo­na wy­sta­wa ru­siń­skich ma­la­rzy, fo­to­gra­fi­ków i rę­ko­dziel­ni­ków. Po wer­ni­sa­żu na­stą­pi ofi­cjal­na in­au­gu­ra­cja bien­na­le. Potem ze­spo­ły folk­lo­ry­stycz­ne z Pol­ski, Ukra­iny, Sło­wa­cji i Ser­bii dadzą trzy kon­cer­ty.

W so­bot­ni wie­czór od­bę­dzie się „bie­sia­da li­te­rac­ka” z udzia­łem łem­kow­skich i ru­siń­skich li­te­ra­tów w re­stau­ra­cji Wę­gier­ska Ko­ro­na. Weź­mie w niej udział m.​in. Piotr Tro­cha­now­ski pi­szą­cy wier­sze pod pseu­do­ni­mem Petro Mu­rian­ka. Na wie­czór za­pla­no­wa­no także pokaz spek­ta­klu serb­skiej grupy V. Njar­ja­dir pt. „Te­sta­ment”.

W nie­dzie­lę or­ga­ni­za­to­rzy prze­wi­dzie­li dys­ku­sję pa­ne­lo­wą w pen­sjo­na­cie Wisła. Pre­zes Sto­wa­rzy­sze­nia Łem­ków po­wie­dział, że roz­mo­wa bę­dzie oka­zją do wy­mia­ny zdań na temat osią­gnięć i pro­ble­mów spo­łecz­no­ści łem­kow­skiej/ru­siń­skiej. Dys­ku­sję po­pro­wa­dzi łem­kow­ska dzia­łacz­ka spo­łecz­na i pro­fe­sor In­sty­tu­tu Fi­lo­lo­gii Wschod­nio­sło­wiań­skiej Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go He­le­na Duć-Faj­fer.

Te­go­rocz­ne Bien­na­le za­koń­czy nie­dziel­ny kon­cert ga­lo­wy, pod­czas któ­re­go za­gra­ją i za­śpie­wa­ją ze­spo­ły pol­skie, ukra­iń­skie, sło­wac­kie i serb­skie.

Jak wy­ja­śnił An­drzej Kop­cza, głów­nym celem im­pre­zy jest pre­zen­ta­cją do­rob­ku kul­tu­ro­we­go Łem­ków/Ru­si­nów za­miesz­ku­ją­cych Eu­ro­pę Środ­ko­wo-Wschod­nią, in­te­gra­cja Ru­si­nów z róż­nych re­gio­nów kon­ty­nen­tu, pie­lę­gna­cja przy­ja­znych sto­sun­ków pol­sko-łem­kow­skich. Dodał rów­nież, że wy­da­rze­nie sta­no­wi atrak­cję dla miesz­kań­ców mia­stecz­ka i dla ku­ra­cju­szy.

Mię­dzy­na­ro­do­we Bien­na­le Kul­tu­ry Łem­kow­skiej w Kry­ni­cy Gór­skiej od­by­wa się co drugi rok, w lata pa­rzy­ste, re­gu­lar­nie od 2000 r. Jest or­ga­ni­zo­wa­ne prze­mien­nie ze spo­tka­nia­mi Świa­to­wej Kon­gre­ga­cji Ru­si­nów, które Świa­to­wa Rada Ru­si­nów zwo­łu­je w lata nie­pa­rzy­ste.

Or­ga­ni­za­to­ra­mi świę­ta są: Sto­wa­rzy­sze­nie Łem­ków w Pol­sce, Świa­to­wa Rada Ru­si­nów oraz Urząd Miej­ski w Kry­ni­cy.

>>>>

Tak . Trzy ludy : Łemkowie Bojkowie i Huculi to bardzo ciekawy przyklad kultur gorskich gdzie niejednokrotnie co dolina to inny lud . Gory izoluja i sa kulturotworcze bo kultura wymaga izolacji . Otwartosc na swiat niszczy kulture i tworzy multi kulti czyli stan acywilizacyjny bez kultury .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:43, 17 Kwi 2013    Temat postu:

Tomasz Augustyniak | Onet
Łemkowska republika

W 1918 roku Łem­ko­wie po­wo­ła­li w Be­ski­dach wła­sne pań­stwo. Rzą­dzo­ny przez nich kraj nie zo­stał jed­nak przez ni­ko­go uzna­ny i prze­trwał dosyć krót­ko. Za jego utwo­rze­nie człon­ko­wie łem­kow­skie­go rządu sta­nę­li przed pol­skim sądem.

Po­ło­żo­na wśród wznie­sień Flo­ryn­ka to duża, li­czą­ca nie­ca­łe pół­to­ra ty­sią­ca miesz­kań­ców wieś. Choć nie miała szans, by stać się praw­dzi­wą me­tro­po­lią, to ma wiel­ką hi­sto­rię. Ta ma­ło­pol­ska miej­sco­wość była kie­dyś sto­li­cą be­skidz­kie­go pań­stew­ka, które nigdy nie mo­gło­by po­wstać, gdyby nie splot kilku oko­licz­no­ści. Po­trze­ba było setek lat mie­sza­nia kul­tur, prze­śla­do­wań, a w końcu wiel­kiej wojny, by miesz­ka­ją­cy tu lu­dzie zro­zu­mie­li, że chcą sami de­cy­do­wać o swo­ich lo­sach. Jak da­le­ko sięga nasza opo­wieść? Co naj­mniej do XII wieku. Wtedy wo­ło­scy pa­ste­rze przy­wę­dro­wa­li w te re­jo­ny łań­cu­cha­mi gór­ski­mi. Za­czę­li mie­szać się z ży­ją­cą w oko­li­cy ruską lud­no­ścią.

W XIX wieku ich po­tom­ko­wie - wiej­scy, pra­wo­sław­ni gó­ra­le - uży­wa­li już cy­ry­li­cy, ale nie mó­wi­li czy­sto po ro­syj­sku. Żyli w izo­la­cji i nie­chęt­nie kon­tak­to­wa­li się z in­ny­mi. Sami sie­bie na­zy­wa­li Ru­si­na­mi albo Ru­sna­ka­mi, po­nie­waż jed­nak nad­uży­wa­li słowa "łem", co w gwa­ro­wym sło­wac­kim ozna­cza­ło "tylko" albo "lecz", za­czę­to na­zy­wać ich Łem­ka­mi. Ich ro­dzin­na kra­ina, Łem­kowsz­czy­zna, zwana także Łem­kiwsz­czy­zną i Łem­ko­wy­ną, roz­cią­ga się po pol­skiej i sło­wac­kiej stro­nie Kar­pat. Daw­niej za­miesz­ka­ne przez nich wsie były roz­sy­pa­ne od Po­pra­du na za­cho­dzie po wzgó­rza Bu­ko­wi­ny i Wiel­kie­go Dzia­łu na wscho­dzie.

Tu­tej­si wie­śnia­cy nie byli szcze­gól­nie roz­po­li­ty­ko­wa­ni aż do prze­ło­mu XIX i XX wieku, kiedy po­pu­lar­ny stał się ruch pan­sla­wi­stycz­ny. Jego zwo­len­ni­cy gło­si­li ko­niecz­ność zjed­no­cze­nia wszyst­kich Sło­wian, co dla swo­ich celów wy­ko­rzy­sty­wa­ła Rosja. Ru­so­fil­skie po­glą­dy prze­nik­nę­ły także na Be­ski­dy i odtąd Łem­ko­wie za­pra­gnę­li zjed­no­cze­nia z rzą­dzo­nym przez carów pań­stwem. Au­stro-Wę­gry, na któ­rych te­re­nach miesz­ka­ło ich naj­wię­cej, za­czę­ły oba­wiać się ro­sną­cych wpły­wów wiel­kie­go są­sia­da, ce­sar­sko-kró­lew­skie wła­dze umie­ści­ły więc w obo­zach ty­sią­ce Łem­ków. I wojna świa­to­wa miała na za­wsze od­mie­nić ich losy.

Po­wsta­je nowe pań­stwo

W 1918 roku, kiedy wiel­ka wojna miała się ku koń­co­wi, ame­ry­kań­ski pre­zy­dent Wo­odrow Wil­son ogło­sił dok­try­nę o sa­mo­sta­no­wie­niu na­ro­dów. Łem­ko­wie po­sta­no­wi­li sko­rzy­stać z niej, by unie­za­leż­nić się od daw­nych prze­śla­dow­ców. W li­sto­pa­dzie, kiedy Po­la­cy cie­szy­li się z od­zy­ska­nej nie­pod­le­gło­ści, wal­cząc o prze­bieg po­wo­jen­nych gra­nic, be­skidz­cy Ru­si­ni wy­ko­rzy­sta­li roz­pad Au­stro-Wę­gier i po­wo­jen­ny zamęt do wła­snych celów. W pierw­szych dniach mie­sią­ca pro­kla­mo­wa­no po­wsta­nie Re­pu­bli­ki Ko­mań­czań­skiej, któ­rej wła­dze za­mie­rza­ły przy­łą­czyć ją do Ukra­iny. Uzbro­je­ni miesz­kań­cy zo­sta­li jed­nak szyb­ko spa­cy­fi­ko­wa­ni przez pol­skie ochot­ni­cze od­dzia­ły.

Po­la­cy byli prze­ko­na­ni, że to wła­śnie im na­le­żą się te­re­ny na pół­noc od Kar­pat. Kiedy byli za­ję­ci wal­ka­mi, inna grupa Łem­ków ze­bra­ła się we wsi Świąt­ko­wa Wiel­ka, a póź­niej w Gła­dy­szo­wie. Po­wsta­ła tam spe­cjal­na Rada Ruska i po­mniej­sze w po­szcze­gól­nych wsiach. Mo­ment ten uzna­je się za po­wsta­nie w Be­ski­dach ru­skie­go pań­stwa. Łem­kow­scy i ru­so­fil­scy de­le­ga­ci orze­kli, że nie chcą przy­łą­cze­nia do Za­chod­nio­ukra­iń­skiej Re­pu­bli­ki Lu­do­wej, lecz do Rosji. Czasy były jed­nak nie­pew­ne, a po­stę­py re­wo­lu­cji bol­sze­wic­kiej kom­pli­ko­wa­ły sy­tu­ację, Łem­ko­wie sta­nę­li więc przed trud­nym wy­bo­rem, bo nie było zgody co do tego, z któ­rym z po­wsta­ją­cych kra­jów na­le­ży w tej sy­tu­acji współ­pra­co­wać.

Wszy­scy byli pewni jed­ne­go: chcie­li wy­słać swo­ich przed­sta­wi­cie­li na trwa­ją­cą kon­fe­ren­cję po­ko­jo­wą w Pa­ry­żu i tam współ­de­cy­do­wać o gra­ni­cach nowej Eu­ro­py. Wy­jazd oka­zał się trud­niej­szy, niż się wy­da­wa­ło, bo kło­po­tów przy­spa­rza­ły pol­skie wła­dze. Część dzia­ła­czy, w oba­wie przed aresz­to­wa­niem, mu­sia­ła ucie­kać na po­łu­dnio­wą stro­nę Kar­pat. Prze­wod­nic­two w ruchu objął wtedy Ja­ro­sław Kacz­mar­czyk, ad­wo­kat z Mu­szy­ny. Ani on, ani żaden z in­nych pier­wot­nie wy­bra­nych przed­sta­wi­cie­li nie po­je­chał do Pa­ry­ża. Choć w trwa­ją­cych tam roz­mo­wach wzię­ło udział kilku Łem­ków, to żaden nie re­pre­zen­to­wał ofi­cjal­nie in­te­re­sów Łem­kowsz­czy­zny, które nie­spe­cjal­nie in­te­re­so­wa­ły zresz­tą dy­plo­ma­tów.

Miesz­kań­cy, któ­rzy po­sma­ko­wa­li już wol­no­ści, nie tra­ci­li jed­nak czasu. 5 grud­nia rano przed­sta­wi­cie­le ponad stu wsi ze­bra­li się pod cer­kwią we Flo­ryn­ce i tam zde­cy­do­wa­li się zjed­no­czyć pod wspól­ną nazwą. Tak po­wsta­ła Ru­siń­ska Lu­do­wa Re­pu­bli­ka Łem­ków. Ze­bra­ni ślu­bo­wa­li wier­ność Na­czel­nej Ra­dzie Łem­kowsz­czy­zny, która prze­ję­ła całą wła­dzę, w tym są­dow­ni­czą, wpro­wa­dzi­ła ad­mi­ni­stra­cję i roz­po­czę­ła two­rze­nie po­li­cji. Na ko­lej­nym zjeź­dzie, 26 grud­nia, kil­ku­dzie­się­ciu dzia­ła­czy przy­ję­ło do­ku­ment bę­dą­cy de­kla­ra­cją od­ręb­no­ści.

Na­pi­sa­no w nim: "Czu­je­my się i uzna­je­my się już od tej pory oby­wa­te­la­mi jed­ne­go, wiel­kie­go Pań­stwa Ru­skie­go, nie uzna­je­my na na­szej ziemi żad­nej wę­gier­skiej, pol­skiej, habs­bur­sko-ukra­iń­skiej i w ogóle ja­kiej­kol­wiek cu­dzej wła­dzy, pro­te­stu­je­my prze­ciw­ko im­pe­ria­li­stycz­nym za­pę­dom in­nych na­ro­dów wzglę­dem na­szej ziemi i ocze­ku­je­my, że zwy­cię­skie pań­stwa ko­ali­cyj­ne (...) już w nie­od­le­głym cza­sie dadzą ru­skie­mu na­ro­do­wi Przy­kar­pa­cia (...) moż­li­wość uwol­nie­nia się od się­ga­ją­cych po jego zie­mię za­chłan­nych są­sia­dów i stać się praw­dzi­wym go­spo­da­rzem swo­jej ziemi". Droga do cał­ko­wi­tej nie­za­leż­no­ści wy­da­wa­ła się stać otwo­rem.

Kru­cha nie­pod­le­głość

4 stycz­nia 1919 roku kra­kow­ski dzien­nik "Czas" do­no­sił, że Czesi do­star­cza­ją na Łem­kowsz­czy­znę broń i chcą tam za­pro­wa­dzić swoją wła­dzę. Rze­czy­wi­ście po­łu­dnio­wi są­sie­dzi Pol­ski byli za­in­te­re­so­wa­ni prze­ję­ciem kon­tro­li nad re­gio­nem. Kiedy w dru­giej po­ło­wie mie­sią­ca roz­wią­za­no Na­czel­ną Radę Łem­kowsz­czy­zny, a wła­dzę nad two­rzą­cym się pań­stwem prze­ję­ło pro­cze­skie stron­nic­two, Po­la­cy po­czu­li się po­waż­nie za­nie­po­ko­je­ni. Roz­po­czę­ła się ko­lej­na seria aresz­to­wań naj­waż­niej­szych dzia­ła­czy, któ­rych umiesz­czo­no w obo­zie in­ter­no­wa­nia w Dąbiu pod Kra­ko­wem.

Kiedy oka­za­ło się, że nie sta­no­wią za­gro­że­nia, zo­sta­li zwol­nie­ni z aresz­tu, ale szy­ka­ny jesz­cze wzmo­gły ich de­ter­mi­na­cję. Chcie­li, żeby świat wresz­cie o nich usły­szał. Na po­cząt­ku czerw­ca Ja­ro­sław Kacz­mar­czyk po­je­chał do Kry­ni­cy, by spo­tkać się tam z pew­nym Ame­ry­ka­ni­nem. Był nim ka­pi­tan Me­rian C. Co­oper, wy­sła­ny do Pol­ski przez jedną z mię­dzy­na­ro­do­wych or­ga­ni­za­cji. Co­oper, który póź­niej uczest­ni­czył jako pilot w woj­nie pol­sko-bol­sze­wic­kiej, uważ­nie wy­słu­chał ar­gu­men­tów Łemka. Kacz­mar­czyk miał mu oświad­czyć, że Łem­ko­wie chcą przy­łą­cze­nia do de­mo­kra­tycz­nej Rosji, skar­żył się na prze­śla­do­wa­nie przez Po­la­ków i krzyw­dzą­cy po­dział żyw­no­ści. Pod­kre­ślił też, że kon­fe­ren­cja po­ko­jo­wa w Pa­ry­żu za­pew­nia jego lu­dziom prawo do sa­mo­sta­no­wie­nia. Ka­pi­tan na­pi­sał ra­port, który za po­śred­nic­twem pol­skiej de­le­ga­cji zo­stał prze­ka­za­ny ob­ra­du­ją­cym w Pa­ry­żu dy­plo­ma­tom.

Ru­si­ni za­rzu­ca­li póź­niej pol­skim urzęd­ni­kom, że ci ocen­zu­ro­wa­li i tak przy­chyl­ny War­sza­wie do­ku­ment. Nad Se­kwa­ną kilka de­le­ga­cji po­ru­szy­ło pro­blem Łem­kowsz­czy­zny, wśród in­nych po­ja­wi­ła się także kon­cep­cja przy­łą­cze­nia jej do Rosji. Osta­tecz­nie zde­cy­do­wa­ły wzglę­dy po­li­tycz­ne. W grud­niu 1919 roku Ga­li­cję Za­chod­nią for­mal­nie przy­zna­no Pol­sce. Łem­ko­wie, choć zdru­zgo­ta­ni, nie za­mie­rza­li pod­dać się bez walki. Jesz­cze je­sie­nią na spor­ne te­re­ny przy­je­chał Vik­tor Hła­dyk - Łemko i czło­nek ame­ry­kań­skiej de­le­ga­cji na kon­fe­ren­cję po­ko­jo­wą. To on spo­wo­do­wał, że w marcu 1920 roku utwo­rzo­no łem­kow­ski rząd z praw­dzi­we­go zda­rze­nia. Po­ka­za­nie, że nie­uzna­wa­ne przez in­nych pań­stwo funk­cjo­nu­je, mogło być ostat­nią szan­są jego prze­trwa­nia.

Pre­mie­rem zo­stał Ja­ro­sław Kacz­mar­czyk, mi­ni­strem spraw we­wnętrz­nych ksiądz Dmy­tro Chy­lak, tekę mi­ni­stra rol­nic­twa przy­jął My­ko­ła Hro­mo­siak, zaś po­li­ty­ką za­gra­nicz­ną miał się zająć ksiądz Wa­si­lij Ku­rył­ło. Wy­bra­ni mi­ni­stro­wie za­żą­da­li prze­pro­wa­dze­nia na Łem­kowsz­czyź­nie ple­bi­scy­tu, który miał­by roz­strzy­gnąć jej przy­na­leż­ność pań­stwo­wą i opusz­cze­nia spor­nych te­re­nów przez pol­skie i cze­cho­sło­wac­kie woj­sko. Wła­dze w War­sza­wie nie za­mie­rza­ły jed­nak dys­ku­to­wać. Mając w ręku ofi­cjal­ny do­ku­ment po­twier­dza­ją­cy ich rosz­cze­nia mogły sa­mo­dziel­nie roz­wią­zać pro­blem. Kiedy łem­kow­scy wie­śnia­cy za­czę­li od­ma­wiać służ­by w pol­skiej armii, zi­ry­to­wa­ło to ad­mi­ni­stra­cję, która po­trze­bo­wa­ła re­kru­tów do walki z bol­sze­wi­ka­mi.

Po­la­cy spa­cy­fi­ko­wa­li wsie i aresz­to­wa­li opor­nych chło­pów, a 30 maja pol­scy po­li­cjan­ci za­strze­li­li we Flo­ryn­ce pró­bu­ją­ce­go ucie­kać łem­kow­skie­go de­zer­te­ra. Choć for­mal­nie los Ga­li­cji zo­stał już roz­strzy­gnię­ty, to Vik­tor Hła­dyk pró­bo­wał jesz­cze dzia­łać. Wydał w Pa­ry­żu pracę o nad­uży­ciach ad­mi­ni­stra­cji, w Lon­dy­nie zaś opo­wia­dał o "prze­śla­do­wa­niu pra­wo­sław­nych ru­skich ludzi w je­zu­ic­ko-szla­chec­kiej Pol­sce". Nie­wie­le to po­mo­gło. W grud­niu Kacz­mar­czy­ka, Hro­mo­sia­ka i Chy­la­ka aresz­to­wa­no. Ten ostat­ni miał rzu­cić po­li­cjan­to­wi, że przed­sta­wi­ciel pol­skiej wła­dzy nie ma prawa po­zba­wić go wol­no­ści na ru­skiej ziemi.

Śmierć re­pu­bli­ki

Aresz­to­wa­ni dzia­ła­cze sta­nę­li wkrót­ce przed sądem. W czerw­cu 1921 roku kra­kow­ski "Czas" za­mie­ścił w kro­ni­ce wy­da­rzeń krót­ką no­tat­kę za­ty­tu­ło­wa­ną "Łem­kow­ska re­pu­bli­ka". "Przed sądem przy­się­głych w Prze­my­ślu od­by­ła się 10 bm. roz­pra­wa prze­ciw X. Chy­la­ko­wi, Dr. Kacz­mar­czy­ko­wi i wło­ścia­ni­no­wi Hro­mo­sia­ko­wi o zdra­dę stanu, po­peł­nio­ną przez nie­uzna­nie su­we­ren­no­ści Pol­ski i dą­że­nie do ode­rwa­nia Łem­kiwsz­czy­zny od Pol­ski" - re­la­cjo­no­wa­ła ga­ze­ta. Wszyst­kich trzech do­pro­wa­dzo­no z aresz­tu. Oprócz pod­że­ga­nia do odłą­cze­nia Łem­kowsz­czy­zny od II RP pro­ku­ra­tor za­rzu­cał im także na­wo­ły­wa­nie do wojny do­mo­wej.

Nie­daw­nym człon­kom rządu nie­ist­nie­ją­ce­go już pań­stwa za tak zwaną zdra­dę głów­ną gro­zi­ła nawet kara śmier­ci. O ich winie lub nie­win­no­ści miała zde­cy­do­wać ława przy­się­głych. Pod­czas krót­kie­go pro­ce­su Ja­ro­sław Kacz­mar­czyk wy­ra­ził prze­ko­na­nie, że wszyst­ko, co robił, było le­gal­ne. "Ani Trak­tat Wer­sal­ski, ani z Sa­int-Ger­ma­in nie wy­zna­czy­ły gra­nic Pol­ski" - wy­ja­śniał.

"Ga­li­cja była od­da­na zwierzch­nic­twu En­ten­ty, wresz­cie sama Pol­ska po­sta­no­wi­ła nie karać za de­kla­ra­cje nie­pod­le­gło­ści". Hro­mo­siak, kiedy pro­ku­ra­tor za­py­tał go, czy pra­gnął ode­rwa­nia Łem­kowsz­czy­zny od Pol­ski od­rzekł z te­atral­nym zdzi­wie­niem: "Ode­rwa­nia? A kie­dyż była przy­łą­czo­na?" Z kolei ksiądz Chy­lak przy­znał, że już w cza­sie ze­bra­nia we Flo­ryn­ce w 1918 roku Ru­si­ni po­sta­no­wi­li nie uzna­wać zwierzch­nic­twa two­rzą­ce­go się nad Wisłą kraju. Pod­po­rząd­ko­wa­nia się Pol­sce nigdy nie brano pod uwagę, choć de­le­ga­ci wy­su­wa­li pro­po­zy­cje przy­łą­cze­nia się do Rosji, do Czech albo utwo­rze­nia na stałe nie­za­leż­ne­go pań­stwa.

Oskar­że­ni Łem­ko­wie pod­kre­śla­li, że oprócz za­chod­niej gra­ni­cy Pol­ski żadna inna nie zo­sta­ła za­twier­dzo­na mię­dzy­na­ro­do­wy­mi po­ro­zu­mie­nia­mi, zaś we­dług kon­cep­cji Wil­so­na stare gra­ni­ce nie obo­wią­zu­ją. "Ma pan dobre ide­ały"- po­wie­dział Chy­la­ko­wi pro­ku­ra­tor Pie­cho­wicz - "ale jest pan uto­pi­stą". Praw­nik nie po­tra­fił sobie wy­obra­zić, że spra­wa Łem­ków mo­gła­by być roz­pa­try­wa­na przez mo­car­stwa usta­la­ją­ce nowy po­rzą­dek świa­ta. W mowie koń­co­wej pro­ku­ra­tor pod­kre­ślił, że Łem­kowsz­czy­zna od wie­ków uwa­ża­na jest za zie­mie rdzen­nie pol­skie, więc na­tu­ral­ne jest, że po roz­pa­dzie Au­stro-Wę­gier będą one pod­le­ga­ły War­sza­wie.

Obroń­cy za­ape­lo­wa­li do przy­się­głych o pod­ję­cie de­cy­zji zgod­nie ze swoim su­mie­niem i za­po­mnie­nie, że sądzą Ru­si­nów. Głos za­brał także prze­my­ski dzien­ni­karz Lew Han­kie­wicz: "Osądź­cie ich i po­wró­ciw­szy do domu po­wiedz­cie wa­sze­mu na­ro­do­wi, że Łem­ko­wie chcie­li tego, co Po­la­cy już mają" - po­wie­dział. Tego sa­me­go dnia przy­się­gli zde­cy­do­wa­li o unie­win­nie­niu oskar­żo­nych, ale był to już ko­niec łem­kow­skich snów o nie­pod­le­gło­ści.

Ko­niec ma­rzeń

Ja­ro­sław Kacz­mar­czyk wy­co­fał się z po­li­ty­ki i do wy­bu­chu ko­lej­nej wojny pro­wa­dził kan­ce­la­rię ad­wo­kac­ką. Zgi­nął w ro­syj­skim ła­grze. Rów­nież inni dzia­ła­cze nie pod­ję­li wię­cej próby od­dzie­le­nia swo­jej ziemi od Pol­ski. Pod ko­niec lat trzy­dzie­stych w II RP miesz­ka­ło jesz­cze około 150 ty­się­cy Łem­ków. Nawet ko­lej­na wojna nie do­pro­wa­dzi­ła do wy­lud­nie­nia ich ro­dzin­nych wsi. To, czego nie za­ła­twi­ły czoł­gi i ka­ra­bi­ny, stało się do­pie­ro w wy­ni­ku po­wo­jen­nych prze­sie­dleń. Już w 1945 roku nowe, lu­do­we wła­dze na­ka­za­ły opu­ścić miesz­kań­com na­ro­do­wo­ści ukra­iń­skiej i ru­skiej zaj­mo­wa­ne przez nich te­re­ny, po­wo­łu­jąc się na prze­pi­sy do­ty­czą­ce ob­sza­ru gra­nicz­ne­go.

Część ro­dzin mu­sia­ła się wtedy prze­nieść do Związ­ku Ra­dziec­kie­go. Resz­ty do­peł­ni­ła zor­ga­ni­zo­wa­na dwa lata póź­niej akcja "Wisła", w wy­ni­ku któ­rej lud­ność po­łu­dnio­wo-wschod­niej Pol­ski przy­mu­so­wo wy­wo­żo­no na Zie­mie Od­zy­ska­ne. Dziś po am­bi­cjach utwo­rze­nia łem­kow­skie­go pań­stwa nie zo­stał nie­mal żaden ślad. Język i kul­tu­ra Łem­ków są co naj­wy­żej eg­zo­tycz­ny­mi atrak­cja­mi dla tu­ry­stów, a w be­skidz­kiej Flo­ryn­ce miesz­ka za­le­d­wie kilka osób po­cho­dze­nia ru­siń­skie­go.

Łem­ko­wie są jedną z naj­mniej licz­nych mniej­szo­ści et­nicz­nych w Pol­sce - żyje ich tu około 10 ty­się­cy, więk­szość na Dol­nym Ślą­sku. Ich spo­łecz­ność nie lob­bu­je na rzecz swo­ich in­te­re­sów tak sku­tecz­nie, jak Ślą­za­cy i Ka­szu­bi - wielu, po ode­rwa­niu od ziemi przod­ków, za­sy­mi­lo­wa­ło się. Ozna­cza to także po­wol­ne za­ni­ka­nie ję­zy­ka. Jego ba­da­nia prze­pro­wa­dzi­ła nie­daw­no dok­tor Mał­go­rza­ta Mi­siak z Uni­wer­sy­te­tu Wro­cław­skie­go.

Wy­ni­ka z nich, że choć więk­szość osób po­cho­dze­nia łem­kow­skie­go prze­ja­wia sza­cu­nek do mowy ojców, to język ten jest prze­ka­zy­wa­ny po­tom­kom głów­nie w tych ro­dzi­nach, w któ­rych oboje ro­dzi­ców ma łem­kow­skie ko­rze­nie. Zna­jo­mość łem­kow­skie­go nie ma dla jego użyt­kow­ni­ków żad­nej war­to­ści prak­tycz­nej, ale po­zo­sta­je sym­bo­lem toż­sa­mo­ści. Naj­bar­dziej po­zy­tyw­ny sto­su­nek do niego mają osoby mniej wy­kształ­co­ne, ale nawet wśród nich pa­nu­je prze­ko­na­nie, że mowa łem­kow­ska nie jest peł­no­praw­nym ję­zy­kiem. Współ­cze­sne pol­skie wła­dze dały się prze­ko­nać, że jest ina­czej.

Dzię­ki temu, że od 2005 roku znaj­du­je się on na li­ście ję­zy­ków mniej­szo­ścio­wych, dzie­więć be­skidz­kich wsi może uży­wać po­dwój­nych nazw. Pierw­szą ta­bli­cę pi­sa­ną za­rów­no po pol­sku, jak i w cy­ry­li­cy, usta­wio­no czte­ry lata temu przed wjaz­dem do wsi Bie­lan­ka. Być może to je­dy­na przy­słu­ga, którą Po­la­cy kie­dy­kol­wiek wy­świad­czy­li swoim ru­skim współ­o­by­wa­te­lom.

>>>>

Bardzo ale to bardzo interesujaca historia !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:44, 21 Gru 2014    Temat postu:

Wigilia łemkowska – zanikająca tradycja

Do tradycyjnych potraw Łemków należy kutia
Na Łemkowszczyźnie cały ranek wigilijny upływał na przygotowaniu wieczerzy i odpowiednim przybraniu izby. Wieczerzę wigilijną powszechnie określano mianem welija lub świata weczeria, rzadziej świati-weczir.

Jak poinformował Damian Danak z Muzeum Etnograficznego w Zielonej Górze z siedzibą w Ochli, przed wieczerzą wigilijną gospodarz przynosił do izby snop żyta lub owsa, ewentualnie pszenicy lub jęczmienia.

Snop ten odkładany był na tę okoliczność jeszcze latem w czasie żniw lub w czasie młocki jesienią. Miał on różne nazwy: dido, did lub diduch. Symbolizował urodzaj, Boże błogosławieństwo - w dawnych czasach zastępował choinkę.

W łemkowskim domu tradycyjną formą świątecznej dekoracji były przede wszystkim pająki, zwane pawłukami. Przypominały one wyglądem kościelne żyrandole. Pawłuki były wykonane z kolorowego papieru, zdobione świeczkami, cukierkami i łańcuszkami. Przystrajano również gałązki jodłowe kolorowymi wstążkami i tak przygotowane umieszczano na ścianach obok obrazów.

Do tradycyjnych, świątecznych potraw Łemków należy kutia będąca mieszaniną gotowanej pszenicy z makiem, miodem i owocami, żurek łemkowski przyrządzany z kwasu owsianego – keselycia czy bobalki (bułeczki z makiem).

Na stole wigilijnym znajdziemy także grzyby, groch, barszcz czerwony, pierogi i kompot z suszonych owoców. Na stole stawiano jeden, dwa lub trzy chleby. Obok chleba umieszczano spleciony wianek czosnku.

Wieczerza składała się z ustalonego zestawu i liczby potraw obrzędowych. - Do czasu II wojny światowej potraw musiało być według powszechnej opinii koniecznie nie do pary: pięć, siedem lub dziewięć. Parzysta liczba powodowała niepowodzenie w gospodarstwie. Wieczerza musiała być postna, bez masła, mięsa, tylko na oleju – powiedział Danak.

Stół ścielono cienką warstwą siana lub owsa, na którą kładziono obrus. Pod obrus dawano również pieniądze lub cztery rodzaje zboża na cztery rogi stołu. Na tak przygotowanym stole stawiano spodek, w którym znajdował się owies i jęczmień lub wszystkie gatunki zboża, a niekiedy dodatkowo również żwir przyniesiony z koryta rzeki oraz kartofle. Zboże mieszano potem na wiosnę ze zbożem przeznaczonym do siewu, co miało przynieść pomyślność plonów.

Każdy gospodarz spożywał kolację tylko z domownikami. Ludzie mogli przychodzić do siebie, ale dopiero po jej zakończeniu. Zapraszano jednak na wieczerzę ludzi samotnych i bezdomnych. Za stołem mógł zasiąść przygodny gość, który wszedł w progi domu. Kiedyś dania spożywano z jednej miski drewnianymi łyżkami. Gdy odkładano łyżki to blisko siebie, aby nie dotknąć sąsiedniej, bo będzie kłótnia przez cały rok.

Najpierw jedzono chleb z czosnkiem, aby być czesnym (uczciwym). "Po jednej łyżce strawy kładziono na siano pod obrus, a po trzy łyżki odkładano dla zwierząt domowych lub dla tych, którzy pomarli z najbliższej rodziny. Na końcu podawano kompot z suszonych owoców” - dodał Danak.

Według spisu powszechnego w Polsce jest 10 tys. Łemków, z których ponad połowa mieszka na Dolnym Śląsku. Drugie duże skupisko znajduje się w województwie lubuskim, gdyż Łemkowie właśnie na te tereny zostali przesiedleni z Beskidu Niskiego w ramach akcji Wisła po II wojnie światowej. Łemkowie są wyznania prawosławnego lub greckokatolickiego.

Prezes gorzowskiego Koła Stowarzyszenia Łemków Jan Gaborek powiedział PAP, że w Lubuskiem mieszka ok. 2 tys. osób o korzeniach łemkowskich. Zamieszkują głównie rejon Gorzowa Wlkp., Strzelce Krajeńskie i wsie w powiecie strzelecko-drezdeneckim, m.in.: Ługi, Wełmin czy Chomętowo.

- Nasze świąteczne tradycje są kultywowane jedynie w niektórych domach na wsiach, w miastach raczej nie ma ku temu możliwości. Niestety te zwyczaje powoli zanikają, a szkoda, gdyż to piękne tradycje. Takie jest jednak życie i to one dyktuje warunki - powiedział Gaborek.

...

Ogolnie niestety tradycje gina .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:40, 05 Sty 2015    Temat postu:

"Dziennik Polski": cerkiewne księgi odzyskują blask

Inwentaryzację ksiąg liturgicznych przeprowadzono we wszystkich parafiach

Starania o uratowanie cennych starodruków z XVII i XVIII w. prowadzi Diecezjalny Ośrodek Kultury Prawosławnej "Elpis" z Gorlic – informuje "Dziennik Polski".

W starych cerkiewnych księgach z Łemkowszczyzny czuć kurz, wilgoć, stęchliznę oraz grzyb. A na niektórych gołym okiem widać pleśń i tłuste plamy z wosku, szpecące kolejne karty zapisane cyrylicą. Inne nadgryzły myszy i korniki, zadomowione w drewnianych okładzinach.

Dlatego od czterech lat starania o uratowanie cennych starodruków czyni Diecezjalny Ośrodek Kultury Prawosławnej "Elpis" z Gorlic. Inwentaryzację ksiąg liturgicznych przeprowadzono we wszystkich parafiach: od Kalnikowa za Przemyślem po Krynicę.

Okazało się, że znajdują się wśród nich księgi będące jedyną pamiątką we wsiach, które przestały istnieć na skutek wysiedleń w 1947 r. w ramach akcji "Wisła". Tak jak Łopienka w Bieszczadach albo Ciechania w Beskidzie Niskim. I starodruk będący jedyną pozostałością po zniszczonej cerkwi św. Michała w Gładyszowie, wsi leżącej na południe od Gorlic.

Księgi dla cerkwi kupowali bogaci donatorzy lub zrzucała się na nie cała wieś. Dopiski na marginesach mówiły o kolejnych proboszczach, ważnych wydarzeniach z życia parafii, a nawet o anomaliach pogodowych.

...

Znakomicie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:59, 24 Maj 2018    Temat postu:

Tylko jeden uczeń pisał w Polsce maturę z języka łemkowskiego

Interpretację tekstu łemkowskiego pisarza Nestora Repeli wybrał na egzaminie dojrzałości Daniel Starzyński. To jedyny w Polsce tegoroczny maturzysta, który zdecydował się na pisanie matury w języku łemkowskim. Egzamin odbył się w środę w Legnicy na Dolnym Śląsku.

...

Brawo! To zawsze podnosi na duchu gdy ktos trwa. Polska musi podtrzymywac te kulture.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy