Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Kobiecość.
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:23, 23 Maj 2018    Temat postu:

Kiedy uwierzyłaś, że nie jesteś piękna? Już czas, by odzyskać pewność siebie
Katarzyna Skrzypek | 23/05/2018

Jak szybko ulegamy sugestiom innych co do naszego wyglądu? Na ile jesteśmy asertywne? Czy zbyt szybko tracimy wiarę w poczucie własnego piękna?

Jakiś czas temu byłam z przyjaciółką na warsztatach fryzur ślubnych. Pierwsze słowa, które powiedziała uczestniczkom stylistka, brzmiały tak: „Przyglądam się paniom i zastanawiam się, która z was ma najbardziej zaniedbane i zniszczone włosy”. Uroczo, prawda? Towarzysząca jednej z przyszłych panien młodych mama natychmiast odpowiedziała: „O, to z pewnością moja córka, proszę popatrzeć!”. A później było już tylko gorzej.

Dziewczynie z grzywką, zamiast pasującego do niej upięcia, fryzjerka doradziła ścięcie grzywki, bo jest niekorzystna, za duża, ciężka i w ogóle do niczego. Innej powiedziała, że ma tak małą głowę, że w jej przypadku kok będzie wyglądał tragicznie. „Profesjonalizm” prowadzącej warsztaty był naprawdę zaskakujący. Zamiast wydobyć piękno z każdej dziewczyny i zaproponować coś pasującego do jej urody, ta z niezwykłą umiejętnością wynajdowała to, co według niej było szpecącą wadą i w zasadzie jej rady sprowadzały się do: Wyglądasz źle, nie wiem, co dokładnie z tym zrobić, ale najlepiej zmienić wszystko.

Siedząc tam i trochę nie wiedząc, czy śmiać się, czy płakać, zaczęłam zastanawiać się, jak szybko ulegamy sugestiom innych co do naszego wyglądu? Na ile jesteśmy asertywne? Dlaczego żadna z nas nie miała odwagi powiedzieć stylistce, że kilka siwych włosów to nie tragedia, nie, nie zetniemy grzywki, tym bardziej nie powiększymy sobie głowy. Czy nie nazbyt szybko tracimy wiarę w poczucie własnego piękna?

Czytaj także: Akceptacja siebie nie wyklucza próby stawania się lepszym.


Odbicie w oczach innych
Z każdej strony słyszymy, że poczucie własnej wartości zaczyna się w naszej głowie i by czuć się naprawdę piękną, bez względu na to, co mówią inni, najpierw same musimy się dobrze ze sobą czuć. Bez względu na to, ile ważymy, czy mamy gęste czy cienkie włosy, czy jesteśmy wysokie czy niskie. To prawda. Ale nie ma co się oszukiwać, uwagi innych – zarówno złośliwe, jak i te wypowiadane w dobrej wierze – potrafią nadszarpnąć to, że czujemy się dobrze w swoim ciele.

Od najmłodszych lat szukamy przecież miłości i akceptacji najbliższych. Z wiekiem chcemy być atrakcyjne i zadbane nie tylko dla nas samych, ale także, by podobać się innym. I tu czai się niebezpieczna pułapka, która dotyczy proporcji: Jak bardzo uzależniam to, czy czuję się piękna, od opinii otoczenia? Czy za każdym razem szukam potwierdzenia swojej wartości w oczach ukochanego/znajomych/rodziny? Czy ich zdanie jest dla mnie decydujące? Bo nie powinno być.



Jestem według ciebie brzydka? Trudno
Oczywiście, pochwały będą nas budowały, ale dobrze, by krytyka nie wyrządzała nam krzywdy. Dlatego warto uodpornić się na sugestie innych i nie brać do siebie każdej uwagi na temat wyglądu. A jeśli ktoś naprawdę próbuje naruszyć naszą prywatność („O, tyle po porodzie, a brzuszek jeszcze ci został”, „lato jest, co ty taka blada, źle wyglądasz.”, „no tak, 160 w kapeluszu, przy twoim wzroście, to tylko obcasy”, „przytyło ci się. Kiedy to zrzucisz?”) i nam to przeszkadza, trzeba zdobyć się na odwagę i zaprotestować.

Po prostu nie dać sobie wejść na głowę, bo nikt nie ma prawa decydować o tym, co, kiedy i jak powinnyśmy w sobie zmienić.

Czytaj także: Ukochaj się całym sercem! Ale z głową


Co w sobie kocham? A czego nie lubię?
By poczuć się pewniej w swojej skórze, dobrze zastanowić się, co w swoim wyglądzie lubimy, a czego nie. I mądrze podejść do tego, co uważamy za wadę. Na pewno będą rzeczy, które możemy zmienić, jeśli same tego chcemy.

Na przykład chciałybyśmy trochę schudnąć albo zadbać o włosy, bo przez ostatnie miesiące w ogóle nie miałyśmy na to czasu. Ale są też rzeczy, na które nie mamy wpływu. Pomyślmy, czy utrata komfortu własnego ciała nie wynika z odgórnie ustalonych standardów lub oczekiwań naszego otoczenia?

Nie mamy obowiązku dążyć za wszelką cenę do osiągnięcia narzuconego przez kolorowe czasopisma kanonu piękna, z bardzo wyretuszowanymi zdjęciami. I nie warto, by było to naszym celem. Nie musimy też spełniać wizji naszej rodziny/znajomych, jak powinnyśmy wyglądać. Najważniejsze, byśmy same się pokochały. To najlepszy punkt wyjścia.

Kiedy już zaczniemy akceptować nasze ciało z jego blaskami i cieniami, chętniej będziemy je pielęgnować i znajdziemy wewnętrzną motywację, by dbać o piękno, które już w nas jest.

...

Zlosliwe pseudooceny innych nie sa zadnym drogowskazem. Wskazuja tylko na problemy ze soba osoby ktora je wyglasza. Wszystko co zrobicie bedzie wtedy zle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:21, 30 Maj 2018    Temat postu:

Co zrobić, gdy nasza praca w domu bywa niedoceniana przez ukochaną osobę?
Monika Anna Jałtuszewska | 29/05/2018
PANI DOMU
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Nie mam wątpliwości, że większość żon zasługuje na noszenie ich na rękach. Zwykle do pełnego etatu w pracy dokładamy pełny etat… pracy w domu. Ale na początek wystarczy zwykłe „dziękuję”.

Właśnie ugotowałaś obiad z dwóch dań. Wcześniej upiekłaś ciasto. A dom lśni czystością. Poczucie dobrze wykonanej pracy jest miłe, ale jeszcze milej byłoby usłyszeć słowo „dziękuję”, prawda? To całkiem proste. Ale czując się niedocenioną, szybko możesz stracić zapał do pracy. Coraz częściej słyszę o podobnych sytuacjach: kobieta „zarobiona po pachy” i mężczyzna nie zauważający jej pracy.

Co zrobić, kiedy nasza praca w domu bywa niedoceniana przez ukochaną osobę?



Trzy kluczowe słowa i jedno najważniejsze
Pamiętacie Światowe Dni Młodzieży w Krakowie? Przypomnijmy sobie słowa Franciszka wygłoszone z okna przy Franciszkańskiej 3. Papież podał młodym receptę na udane małżeństwo. Ojciec Święty mówił o trzech słowach. Słowach doskonale nam znanych. Gorzej ma się sytuacja z ich używaniem.

(…) trzy słowa, które mogą pomóc przeżyć życie małżeńskie, w którym występują trudności, to: proszę, dziękuję i przepraszam.
Zastanówmy się chwilę nad słowem „dziękuję”. Mam wrażenie, że używanie go przychodzi nam dość łatwo. Prędzej przejdzie nam przez gardło niż „przepraszam”. Może dlatego tak łatwo jest nam o nim zapomnieć? Umniejszyć jego znaczenie?

Może po latach małżeństwa mąż myśli, że „to oczywiste, że jestem jej wdzięczny”? Tymczasem w sercu żony słychać pełne żalu: „Ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę po koszmarnym dniu, to stanie przy garach!”. Brzmi znajomo? Zastanawiałaś się, skąd bierze się takie podejście?

Czytaj także: 10 pomysłów zakonników, które ułatwiają nam życie


Papieska recepta
Najprawdopodobniej czujesz się niedoceniona. Znacznie prościej byłoby robić to wszystko, gdybyś po wyczerpującym dniu usłyszała choć jeden raz słowo „dziękuję”. Mamy zatem diagnozę. Czas na receptę. Wyślij męża do papieskiej apteki.

Franciszek dał nam prostą, lecz doskonałą receptę. Trzy proste słowa, a jak wiele mogą zmienić. Choćby to skromne „dziękuję”. Powiedz swemu ukochanemu: „Masz tu receptę od papieża! Dziękuj! Za wszystko. A zwłaszcza za mnie i moją czasami nieidealną kuchnię”.

Szczęśliwa żona, której mąż rozumie potrzebę okazywania wdzięczności. Docenienie naszych wysiłków potrafi dodać skrzydeł! Wdzięczność pomaga utrzymać małżeńską relację w dobrej formie.



Mrożonki – nasza tajna broń
Jeśli Twój mąż należy do opornych, zawsze możesz sięgnąć po ostrzejsze środki. Kiedy zaczniesz serwować mu mrożonki, być może doceni Twoje wcześniejsze wysiłki. Krótka piłka: doceniamy i chwalimy albo jemy mrożoną pizzę na obiad. Codziennie. To dość brutalna, ale skuteczna metoda autorstwa księdza Mirosława Malińskiego. Jak mówił:

Działalność kulinarna kobiety jest działalnością stricte artystyczną. I tak należy do tego podejść. Jak do dzieła sztuki. Zawsze podziwiać, szanować, podziękować.
Czy Twój mąż traktuje Twoje starania w kuchni niczym dzieła Kossaka czy Matejki? Uważasz, że kiepski z niego znawca sztuki? Wiecznie coś mu nie smakuje? Posłuchajmy księdza Malińskiego, który ostrzega niewdzięcznych mężów:

Jeśli okaże się, że jesteś profanem, będziesz dostawał jedzenie jak profan. Skończy się na mrożonkach i to najbardziej podłych marek.
Swoją drogą myślę, że problem jest na tyle powszechny, że gdyby wprowadzić na sklepowe półki serię produktów „Mrożonki od żonki”, byłaby prawdziwym hitem. Wiesz, coś w stylu „Spiżarni babuni”, ale skierowaną do żon mężów niewyrażających wdzięczności.

Czytaj także: Bycie superżoną nie przychodzi naturalnie. Przynajmniej nie u mnie


Kariera żony i kariera męża
Trochę sobie żartujemy, ale problem istnieje naprawdę i jest poważny. Brak wdzięczności potrafi być bolesny i skutecznie podciąć skrzydła. Jeśli zmagasz się z tym problemem, postaraj się wytłumaczyć mężowi, dlaczego to takie ważne. Dla wielu osób niekwestionowanym znawcą relacji damsko-męskich jest doktor Jacek Pulikowski, który do panów skierował te proste i mocne słowa:

Nasze żony dużą część dnia poświęcają krzątaninie, często określanej przez nas słowem „drobiazgi”. Do rzadkości należą zaś mężowie, którzy noszą na rękach – dosłownie i w przenośni – swe małżonki za ten trud wkładany w codzienną „obsługę” najbliższych. A już zupełnym wyjątkiem jest mąż, który uważa, że wkład kobiety w domową codzienność jest nie mniej ważny dla rozwoju rodziny niż jego kariera zawodowa i zarabiane przez niego pieniądze.
Nie mam wątpliwości, że większość żon naprawdę zasługuje na noszenie ich na rękach, bo zwykle do pełnego etatu w pracy dokładamy pełny etat w domu. Ale – drodzy panowie – spokojnie. Na początek wystarczy zwykłe „dziękuję”.

PS To działa w dwie strony. Dajmy dobry przykład i chwalmy mężów za ich pracę!
...

Trzeba to robic dla Boga nie dla ludzi. Ludzie nie docenia. To najlepsza metoda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:47, 06 Cze 2018    Temat postu:

Wybory Miss America bez pokazu bikini. To pokłosie akcji #MeToo
Miss America
Miss America / Źródło: YouTube
Dodano wczoraj 19:16
2 13 18
Konkurs Miss America, czyli wybory najpiękniejszej kobiety USA, będzie odbywał się bez tradycyjnego pokazu bikini. Wydarzenia ma być bardziej dostępne dla kobiet o nieco obfitszych kształtach i ma się stać konkursem, a nie widowiskiem. Powód? Rozwój ruchu #MeToo.

– Nie będziemy już oceniać naszych kandydatek po ich zewnętrznym wyglądzie. To duża zmiana – zapowiedziała Gretchen Carlson, Miss Ameryki z 1989 roku, obecnie szefowa Miss America Organization. Jak dodała, konkurs ma być bardziej otwarty na kobiety "wszystkich kształtów i rozmiarów". O zmianach Carlson poinformowała w programie "Good Morning America".
Na koncie Miss America na Twitterze pojawiło się sugestywne wideo, na którym widać płonące bikini. Organizatorzy zapewniają, że nadchodzi "nowa epoka".
Pytana o przyczyny takiej decyzji, szefowa Miss America Organization wskazała na zataczającą coraz szersze kręgi akcję #MeToo: –Przeżywamy rewolucję kulturalną w naszym kraju, w czasie której kobiety znajdują w sobie odwagę, by wstać i wypowiadać się w wielu kwestiach.
Zamiast występować w strojach kąpielowych, uczestniczki wezmą udział w interaktywnej sesji na żywo z udziałem sędziów. Zgodnie z oświadczeniem Miss America Organization w trakcie sesji kandydatka "podkreśli swoje osiągnięcia i cele życiowe, oraz to, jak wykorzystuje swoje talenty, pasje i ambicję".

...

Warto aby to mialo wyzszy poziom. Powinnien sie liczyc caloksztalt osoby na ile to mozliwe. Oczywiscie to jest widowisko nie sąd wiec nie musi byc odmierzane co do milimetra. Zwyciezczyni powinna byc interesujaca pod wieloma wzgledami. Trudno jednak okreslic bo nie wiadomo kto bedzie a kazdy jest inny. Wyglad powinien byc jednym z kryteriow takze w koncu jednak to jest na pokaz ale nie jedynym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:51, 15 Cze 2018    Temat postu:

Scena jak z amerykańskich filmów akcji! Okradziona kobieta wskoczyła do bagażnika złodzieja, żeby odzyskać swoją własność!
Redaktor Anna Gołata
Anna GołataRedaktor
15/06/2018 11:26Przeczytaj poźniej
Zdjęcie z artykułu: Scena jak z amerykańskich filmów akcji! Okradziona kobieta wskoczyła do bagażnika złodzieja, żeby odzyskać swoją własność!
Okradziona kobieta wsiadła do bagażnika złodzieja, żeby odzyskać swoją własność!; foter.com
Ilustracja do artykułu Scena jak z amerykańskich filmów akcji! Okradziona kobieta wskoczyła do bagażnika złodzieja, żeby odzyskać swoją własność!
Złodziej ze skradzioną gotówką odjechał swoim autem z pokrzywdzoną w bagażniku, do którego kobieta wskoczyła, kiedy sprawca uciekał z miejsca przestępstwa.


Tragiczny finał poszukiwań Marka S. z Bydgoszczy
Tragiczny finał poszukiwań 62-latka z Bydgoszczy. Mężczyzna nie żyje
Sceny iście z filmu rozegrały się w ostatnich dniach w jednej z podnakielskich wsi. Jak wynikało z zawiadomienia, jakie wpłynęło do policjantów, do otwartego domu pokrzywdzonej wszedł mężczyzna i ukradł znajdujące się na blacie kuchennym pieniądze.

Zobacz też: Płeć piękna bywa niebezpieczna. Tych kobiet szuka nasza policja [ZDJĘCIA]

Kiedy złodziej w najlepsze penetrował pomieszczenie, do kuchni weszła zaalarmowana ujadaniem psa pokrzywdzona. 56-latek, jak tylko spostrzegł kobietę, natychmiast wybiegł z domku i wsiadł do zaparkowanego przed nim pojazdu. Ponieważ sprawca pozostawił otwarty bagażnik, pokrzywdzona wiele nie myśląc wskoczyła do niego.

Złodziej odjechał i przez blisko 7 km kobieta walczyła z nim o swoje mienie. Podejrzany w końcu poddał się, zatrzymał auto, zapytał kobiety, ile pieniędzy leżało na blacie, po czym odliczył kwotę określoną przez pokrzywdzoną, oddał jej i kazał opuścić auto.

Po całym zdarzeniu mieszkanka nakielskiej gminy powiadomiła policję. Nad sprawą pracowali kryminalni, którym ustalenie i zatrzymanie podejrzanego o kradzież 56-latka zajęło zaledwie trzy dni. Mężczyzna został zatrzymany w swoim mieszkaniu w gminie Nakło. Podczas przeszukania policjanci zabezpieczyli u niego pieniądze, należące prawdopodobnie do pokrzywdzonej, bo jak się później okazało z domu zginęło więcej gotówki niż kobieta początkowo zgłaszała.

Zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie 56-latkowi zarzutu kradzieży. Ponieważ podejrzany popełnił czyn w warunkach tzw.: „recydywy”, grozi mu kara nawet do 7,5 roku więzienia.

...

Niewiasta dzielna. Wiasta niedzielna.
To mi przypomina moja chrzestna. Tez jej portfel zginal i tak wyselekcjonowala to ten musial byc. I do niego. Co mnie pan tu bedzie okradal! Moj portfel! I oddal!
Kobiety w Polsce sa nieporownywalne z jakimikolwiek. To widza najlepiej kobiety z innych krajow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:01, 28 Cze 2018    Temat postu:

Twój wygląd – jakie naprawdę ma dla niego znaczenie?
Monika Lender- Gołębiowska | 27/06/2018
PIĘKNA KOBIETA
Hai Phung/Unsplash | CC0
Udostępnij 30
Oczekujemy od mężów, że będą przez całe życie dostrzegali w nas tylko piękno wewnętrzne. W końcu zobowiązali się do wierności. Uwaga! To błąd! Wygląd zewnętrzny ma znaczenie!

Kiedy dbasz o siebie, czuję się kochany
Mężczyzna – wzrokowiec. Wiemy, że z tej przypadłości nic go nie wyleczy. Lubi podziwiać obrazy i nasze zewnętrzne piękno. Nie chodzi jednak o piękno promowane przez współczesny obraz medialny. O przesadnie wychudzone dziewczyny i tonę makijażu na twarzy. Chodzi o… Twój wysiłek! Dokładnie tak! Ważne, że się starasz!

Jeśli uprawiasz sport, nawet ten najprostszy, chodzisz na spacery. Robisz sobie delikatny makijaż, bez szczególnych okazji. Ładnie się ubierasz i czeszesz lub też potrafisz zrezygnować z podjadania słodyczy, by pozbyć się kilku kilogramów nadwagi. To robi wrażenie!

Jeżeli każdego dnia starasz się dbać o siebie, to nawet jeśli osiągnięcie celu zajmie Ci wiele miesięcy, on doceni Twój wysiłek. Poczuje się kochany i dowartościowany. Masz co do tego wątpliwości? Pomyśl o analogicznej sytuacji. Kiedy on przygotuje romantyczną kolację dla dwojga, kupi czerwone róże, a z radia poleci wasza ulubiona piosenka, to czy będziesz się złościła, jeśli upieczony przez niego kurczak będzie źle przyprawiony?



Jestem z Ciebie dumny
Te słowa z jego ust brzmią jak śpiew skowronka. Która z nas nie chciałaby ich usłyszeć? Kolejną cechą mężczyzny, nie do przeskoczenia, jest… rywalizacja. Dotyczy ona różnych dziedzin życia, również jeśli chodzi o wygląd swojej wybranki serca. On chce mieć w tym względzie przekonanie, że dobrze wybrał. Kiedy może je zyskać?

Kiedy kobieta czuje się dobrze w swoim ciele. Jest pewna siebie, bo ma świadomość tego, że robi co może, by dbać o wygląd zewnętrzny. U takiej kobiety mało kto zwróci uwagę na dodatkowe kilogramy. Przykładem może być pani, którą niedawno poznałam, a która zachwyciła mnie swoją osobą. Dama w średnim wieku, już nie szczupła, lecz roztaczająca wokół siebie aurę życzliwości i uprzejmości. Bardzo radosna osoba, posiadająca bystry umysł i władająca pięknym językiem. Co za czar i urok osobisty!



Póki śmierć nas nie rozłączy
Poruszę teraz temat drażliwy. Tytuł tego nagłówka nawiązuje do słów, które mogą się powszechnie kojarzyć z małżeństwem katolickim. Równocześnie mogłabym nazwać ten punkt „na dobre i na złe”. Przez myśl przechodzi mi pytanie… Jak zmienił się Twój wygląd po wypowiedzeniu sakramentalnego TAK. Na dobre czy na złe?

Często w środowiskach religijnych podkreśla się wagę kobiecej atrakcyjności, mówiąc, że Bóg nie patrzy na wygląd zewnętrzny, lecz na to, co w sercu. Owszem Bóg nie, ale Twój mąż jak najbardziej! Oczekujemy od mężów, że będą przez całe życie dostrzegali w nas tylko piękno wewnętrzne. W końcu zobowiązali się do wierności. Uwaga! To błąd! Wygląd zewnętrzny ma znaczenie!



Jesteś Piękna! Jednak pamiętaj, że…
…ważna jest całość! Pisząc całość, mam na myśli wygląd zewnętrzny + Twoje bogate wnętrze. Dopiero pierwsze w połączeniu z drugim tworzy wyjątkową Ciebie. Mam Ci do powiedzenia garść dobrych informacji. Pierwsza jest taka, że Twój mężczyzna chce Ci pomóc. Mogę się założyć, że jeśli zechcesz zadbać o siebie, Twój mężczyzna z ochotą zajmie się w wolnym czasie dziećmi. A może nawet przejdzie na odpowiednią dietę razem z Tobą?

Kolejną dobrą wiadomością jest fakt, że dietetyka zrobiła ogromny krok naprzód. Wiem, czym jest efekt jo-jo i zniechęcenie, gdy po raz kolejny okazuje się, że dieta cud nie przynosi zamierzonych rezultatów. Kluczem do tego podpunktu jest wiedza. To ona pozwala zrozumieć, co warto spożywać, a czego nie. Które tłuszcze są dobre, a których trzeba unikać. Bez współczesnej wiedzy na temat zdrowego odżywiania nasze wysiłki byłyby daremne.

Ostatnią i arcyważną wiadomością jest świadomość, że Bóg Ci pomoże! Skoro walczysz i podejmujesz wysiłek dbania o siebie, utrzymywania odpowiedniej diety i aktywnego spędzania czasu, jesteś zwycięzcą! Pamiętaj jednak, że bywają chwile trudne. Przychodzi zniechęcenie i chęć poddania się. Nie rezygnuj z siebie! Walcz! Masz przecież świadomość, że wszystko możesz w Tym, który Cię umacnia! Czy nie mam racji? 😉



Wiara, nadzieja, miłość
Mam nadzieję, że przeczytałaś ten tekst w duchu miłości do siebie. Moją intencją nie było, byś poczuła się źle po przeczytaniu powyższych słów. Chciałam raczej, żebyś odczuła pokój. Płynący ze świadomości, że Bóg Cię kocha i możesz z Jego pomocą dokonać rzeczy wielkich. Nawet jeśli dotyczą one Twojego wizerunku.

Jesteś jego niepowtarzalnym dziełem, które stworzył na swój obraz i podobieństwo. Dbaj o nie i pielęgnuj je, jak najlepiej potrafisz! Pięknem zachwycaj nie tylko mężczyznę życia, ale także cały świat, który może czerpać z Twojej postawy. A cechuje ją: wiara, nadzieja i miłość.

....

To kobiety patrza jak wyglada! Ilu mezczyzn zwraca uwage jak wyglada ich pokoj? Co za pomysl ze mężczyzni to jacys wzrokowcy. Kobiety to wzrokowcy. Kobieta wystarczy ze nie wyglada odpychajaco. Mezczyzna nid zwraca uwagi na szczegoly wygladu. Zatem bledem jest gdy kobiety przypisuja swoje myslenie mezczyznom. Ciekaw jestem ilu mezczyn zwroci uwage na pognieciony rekaw. Zaden. Kobiety wszystkie. Kto jest wzrokowcem?
Jesli kobieta nie ma faktycznie w sobie odpychajacych cech wygladu to nie ma o czym mowic. Zatem wazna jest osobowosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:08, 28 Cze 2018    Temat postu:

Autostop dla kobiet – czy to rozsądne?
Marzena Erm | 26/06/2018
AUTOSTOP DLA KOBIET
Shutterstock
Udostępnij
Temat kobiet podróżujących samotnie autostopem wzbudza skrajne emocje: od podziwu, przez zaciekawienie, aż do oburzenia. Jedni uważają, że ten rodzaj przemieszczania się jest dla wszystkich, inni, że kobieta, która decyduje się na łapanie stopa, sama prosi się o nieszczęście. Jak to jest w końcu z bezpieczeństwem?

Podróżuję autostopem niemal wyłącznie samotnie i mogę dużo powiedzieć o tym, jak takie podróżowanie wygląda od strony kobiety. Jest dla mnie jasne, że większość zagrożeń, z którymi może spotkać się autostopowicz, nie jest jakkolwiek związana z płcią. Są jednak takie, o których mężczyźni nie mają zielonego pojęcia. I dlatego, jeśli przysłuchuję się kolegom, którzy wybierają ten sposób przemieszczania się, słyszę często ich lekceważący ton wobec obaw kobiet, które się wahają przed podjęciem decyzji o wystawianiu kciuka.



Co mówią statystyki?
Nikt do tej pory nie zrobił badań na temat tego, jakie doświadczenia mają podróżnicy, którzy wybierają taki środek transportu. Jedyne dane, które wydają się najbardziej wiarygodne, zebrał Kuba Rydkodym – podróżnik i bloger, który przeprowadził ankietę wśród polskich autostopowiczów. Ci stanowią świetną, zgraną społeczność, do której łatwo dotrzeć, a ankietę wypełniło aż tysiąc osób. Przejechali oni w sumie ponad dziesięć milionów kilometrów, a przytrafiło się im dziewięćdziesiąt siedem niebezpiecznych sytuacji. Jedna niebezpieczna sytuacja na sto tysięcy kilometrów.

Trzy czwarte ankietowanych twierdzi, że autostop jest „raczej bezpieczny”, a co dziesiąty uważa że „zupełnie bezpieczny”. Mimo to aż co czwarty ankietowany nigdy nie czuł się niebezpiecznie w złapanym na stopa samochodzie. Ponad połowa (58%) czuje się zagrożona „rzadko”, a 16% tylko „czasami”.

Żądania zapłaty za przejazd doświadczył co piąty autostopowicz, kradzieży jedynie 2%. Tylko 9% ankietowanych miało niebezpieczną sytuację podczas autostopowej podróży. Ale i tutaj diabeł tkwi w szczegółach – większość z nich dotyczyła podróżujących kobiet, zarówno samotnie, jak i parami. Pary mieszane lub sami mężczyźni padali ofiarą przestępstw niezwykle rzadko. Najczęstszymi nieprzyjemnymi sytuacjami okazały się propozycje seksu. Usłyszała je prawie co czwarta osoba wypełniająca ankietę. Wśród nich znalazło się 86% kobiet i 14% mężczyzn.


Czytaj także:
Samotna podróż – lekarstwo dla duszy


Jak to było u mnie?
Mam za sobą setki samotnych podróży autostopowych. Od tych króciutkich, które trwały kwadrans, bo potrzebowałam podwózki w konkretne, nieodległe miejsce, do tych dłuższych, wielogodzinnych, poza granicami Polski. Tak, miałam kilka sytuacji, w których czułam się zagrożona i jedną, która mogła skończyć się źle, gdyby nie fakt, że zachowałam trzeźwość umysłu i wiedziałam, co należy zrobić, żeby doprowadzić podróż do końca na moich zasadach.

I to z powodu tych kilku sytuacji – choć 99% moich podróży była przyjemnym i bezproblemowym czasem – jestem daleka od huraoptymistycznych zachęt w stylu „nie przesadzaj, odłóż na półkę te thrillery, nie ma się czego bać”. Najczęściej takie luzackie i pobłażliwe rady słyszę ze strony mężczyzn, którzy – w przeciwieństwie do kobiet – bardzo rzadko spotykają się z propozycjami seksualnymi czy wręcz z napastowaniem seksualnym.

Zanim przyjmiemy czyjeś zapewnienia o tym, że nie ma się czego bać, pamiętajmy, że to, że ktoś przejechał tysiące kilometrów i nic mu się nie stało znaczy tyle, że ta osoba przejechała tysiące kilometrów i nic jej się nie stało. To wszystko.

Nie znaczy to, że nigdy nikomu nic się nie stało i należy do sprawy podejść na luzie, bez wzięcia odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo. Podróżowanie autostopem to niesamowita przygoda, lekcja nawiązywania kontaktów i szkoła planowania. To wszystko możemy dostać, jeśli tylko do przemieszczania się w taki sposób podejdziemy umiejętnie i z rozwagą.

Doprawdy – dbanie o swoje bezpieczeństwo nie wyklucza radości z podróży i z kontaktu z drugim człowiekiem. To tak jak z zapinaniem pasów po wejściu do samochodu. Nie jest ono przecież wynikiem tego, że przewidujemy, że lada monet będziemy mieć wypadek i w związku z tym siedzimy jak na szpilkach. Zapinamy pasy, włączamy muzykę i cieszymy się jazdą, czyż nie? Tak samo zadbajmy o siebie, kiedy dosiadamy się do obcych nam ludzi. Słuchajmy swojej intuicji, bądźmy asertywne i rozkoszujmy się podróżą.

...

Wsiadac do samochodu z podejrzanymi typami madrym nie jest. Jak juz to z jakas rodzina itd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:53, 13 Lip 2018    Temat postu:

MAŁE MISS
12 lipca 2018
Najważniejszy jest wygląd. Pasujący do obowiązujących trendów wzbudza zachwyt w sklepie, na szkolnej akademii i podwórku. Skończona piękność, amantka na szklanym ekranie, gwiazda, której międzynarodową karierę będą szeroko komentowały plotkarskie media. Jaśnie panująca Mała Miss, dziewczynka, dziecko z przyszłością wyłącznie w luksusowych barwach. Spełniając najskrytsze marzenia mamy, wie, że uroda zawsze będzie w cenie!

Wenezuela okrzyknięta jest fabryką miss. Krajem, w którym na masową skalę produkuje się piękno. Prawie jak z odlewu, ponieważ każda dziewczynka, która ma zakusy na karierę, musi „lać się w formę”. Tysiące matek już nad niemowlęcym łóżeczkiem planuje córkom kariery. Krok po kroku, metodycznie i do celu, jakim jest korona, stanowiąca jednocześnie synonim wspaniałego życia, splendoru i bajki, w której mała księżniczka wcale nie musi czekać na pocałunek księcia. Wystarczy, że leży i pachnie, każdego wieczoru składając ręce do opatrzności, by ta zatrzymała czas.

Szkoła Miss

W wenezuelskich szkołach piękności tworzy się ikony. Najpiękniejsze kobiety świata zaczynają katorżniczą pracę nad sobą w wieku 12 lat. Wsparciem dla idealnego wyglądu jest szereg umiejętności, posiadanych przez przyszłe miss w małym palcu. Taniec, balet, śpiew, savoir-vivre i lekcje szyku u światowych modelek są inwestycją w świetlaną przyszłość, której wyznacznikiem jest korona, szarfa i błysk fleszy spod sceny.

Zagraniczne koleżanki szybko stały się wzorem i inspiracją dla Polek. Szczęściem dla małych dziewczynek, nasz kraj stanowi jeszcze zaścianek wielkiego biznesu, jakim są wybory dziecięcych miss. Wystylizowane, mocno umalowane 6-latki mogą jedynie pomarzyć o telewizyjnym show i milionach na koncie bankowym zarządzanym twardą ręką przez rodziców. Mniej sprzyja medycyna, bo w przeciwieństwie do Wenezueli, rodzimy lekarz nie bardzo chce wycinać żebra, modelować talię i poprawiać usta. Proponuje jedynie korektę odstających uszu i poprawę nosa, gdy panienka nabierze lat. Niestety, to za mało, aby dogonić świat.

Dziewczyny, jak maliny

Uważane za jedne z najpiękniejszych kobiet na świecie, Polki chętnie widziałyby się w finałach konkursów piękności. Na przeszkodzie stają im kraje, takie jak Wenezuela, gdzie matki świadomie podają hormon wzrostu i biorąc idące w tysiące dolarów kredyty, pchają dziewczynki pod nóż chirurga plastycznego. Polskie realia odrobinę związują rodzicom zatroskane ręce. Uroda wymaga poświęceń, o czym doskonale pamiętają mamy małych miss, starając się przekonać córki, że obrana przez nie droga pozwoli im stać się kimś. Dostając się w szpony własnych, niespełnionych marzeń szybko wpadają w sidła biznesu, na którym zarabia cały sztab osób. Począwszy od fryzjera, przez kosmetyczkę, stylistkę, krawcową, wizażystkę i trenera personalnego, których zadaniem jest sprawić, że piękny sen się spełni.

– Wpadają w amok, jeśli loki nie są idealnie zakręcone – wspomina spotkanie z małą miss fryzjerka. – Na fotelu z poważną miną usiadła stara–malutka. Robiła minki, wystudiowanymi gestami prawie przywoływała służbę. Czułam się, jak w jakimś teatrze i z przerażeniem słuchałam oczekiwań. Dziewczynka miała niespełna 5 lat, a stylizacją i zachowaniem przypominała upadłą divę przed sześćdziesiątką – dodaje.
Zamiast lalki i wygłupów na podwórku miss godzinami ćwiczą perfekcję. W malusieńkich torebkach zazwyczaj znajdzie się tusz do rzęs, eyeliner i błyszczyk, z którego chętnie każda korzysta. Ważne jest obuwie. Niewielki obcas stabilizuje sylwetkę, pozwala na prawidłową postawę i napięcie mięśni, dzięki którym standardy ze sceny można wdrażać na co dzień. Nawet w drodze do szkoły.

Inwestycja

Menadżerem zazwyczaj jest mama. Na bieżąco sprawdza, gdzie odbędzie się kolejny konkurs. Organizuje kalendarz i szczegółowo przygląda się telewizyjnej ramówce. Być może stacja planując dziecięcy program, będzie potrzebowała małej miss? Konkurs jest pierwszym krokiem do kariery i przepustką do wielkiego świata, który – gdy wszystko pójdzie zgodnie z planem – zrekompensuje mamie szare i niespełnione życie. Taka córka to inwestycja, dlatego wszystko jest podporządkowane pod rytm jej dnia.

– Po urodzeniu Jagody zostałam z nią sama. Pan tata zakomunikował, że nie dorósł do założenia rodziny, a poza tym nie miał pewności, czy córka jest naprawdę owocem naszego związku – opowiada Kamila. Nie tak miało wyglądać jej życie. Uważanej za ósmy cud natury dziewczynie wróżono wielką karierę. Piękna, tak mówili koledzy z klasy i znajome sąsiadki. Z taką urodą musi skończyć dobrze – te słowa pamięta po dziś dzień i zupełnie nie jest w stanie pogodzić się, że ciąża przewróciła świat do góry nogami. Rzeczywistość i żal spowodowały, że szkolna miss zaczęła zajadać smutki. Im mocniej uświadamiała sobie, co przegrała, tym chętniej topiła żal w słodyczach i tabletkach zapijanych alkoholem w samotne wieczory. Z płaczem niemowlęcia w tle. Córeczka Jagoda rosła i historia zaczęła zataczać koło. Gdy wartki strumień zachwytów nad urodą małej stał się jedyną pewną rzeczą, którą ma, powiedziała stop. Kopniakiem do działania okazał się program telewizyjny, w którym na scenie stały kilkuletnie miss. Kamila zaczęła szukać i okazało się, że dziecięce konkursy piękności są coraz chętniej organizowane w kraju. Szybko zorientowała się, że nim ich popularność wzrośnie, uda się wykorzystać szansę i uczynić z Jagody kogoś, kim zawsze sama chciała być. Pewna, że pójdą za tym pieniądze i wreszcie spokojne życie.

Mistyfikacja rywalizacji

Scena jest finałem. Trudno dostrzec bijącą z niej dziecięcą radość. Każdy gest i uśmiech są wypracowane. Te, które jeszcze nie mają obycia na deskach, spanikowanym wzrokiem szukają potwierdzenia u rodziców stojących tuż obok. Skupionych do granic, bo starają się kontrolować przebieg wyborów. Konkursy Miss to nie rywalizacja sportowa. O wyniku decydują możliwości finansowe, koneksje i determinacja w wyszukiwaniu niedoskonałości rywalek. W blasku świateł stoją dziewczynki przebrane za kogoś, kim nigdy nie będą. W taftowych sukienkach, odgarniając misternie wykonane loki, układając usta, jak do pocałunku, gdy z wdziękiem przemierzają scenę. Na małych buziach nie widać szczęścia. Czuć za to pracę i to całego zespołu, w kuluarach niejedna mama sprzeda kuksańca, aby plecy były proste, a drobna pierś wypchnięta do przodu. W cenie są atuty, na których ekspozycję przeznaczane są ogromne środki, często pochodzące z zaciągniętych kredytów.

Honey Boo – Boo

Honey była pierwszą. Pseudonim Alany Thompson wymyśliła jej przedsiębiorcza matka June. Obie szybko stały się przykładem na to, że nawet w opętanych urodą Stanach pewne rzeczy nie przejdą. Otyła, bezrobotna June szybko zwęszyła, że córka może stać się dla niej przepustką do wielkich pieniędzy. Malutka Honey otrzymała cały arsenał, dzięki któremu zaczęła podbijać świat. Sztuczna opalenizna, pełen makijaż, blond loki ułożone nawet do snu i różowe sukienki stały się znakiem rozpoznawczym nowego trendu, który wołał, że idzie młode. Alana była systematyczną uczestniczką wszystkich możliwych konkursów piękności dla dzieci. Matka nie przebierając w słowach, gromiła rywalki, na swojej piersi torując małej karierę. Stały się znane i popularne na tyle, że jedna z telewizyjnych stacji zdecydowała się stworzyć reality show, w którym wystąpiła cała rodzina Thompsonów. Rosnącą popularność programu przerwał skandal obyczajowy. Pod okiem kamer okazało się, że partner Alany molestował jedną z sióstr Honey. Produkcję przerwano, a skompromitowana rodzina szybko wycofała się z show-biznesu. Dziś mała gwiazda jest nastolatką. Pozbawiona aprobaty i braw, ze zrujnowaną psychiką i pustym kontem walczy z nadwagą i uzależnieniem od leków.

Laurka dla mamy

Pozbawione dzieciństwa i normalności są tak naprawdę narzędziami w rękach matek, które niespełnione ambicje przelewają na dzieci. Tracąc przy tym całkowite rozeznanie, że wiek ma swoje prawa. Konsekwencje, z jakimi po latach mierzą się małe miss, bywają przerażające. Pozbawione środowiska rówieśników nie potrafią dostosować się do obowiązujących zasad, w których najważniejsze są odrobione lekcje, a nie perfekcyjnie podkreślona głębia oczu. Walczące z samotnością nie są w stanie zrozumieć, że przestały być potrzebne, a ich miejsce na scenie zajęły kolejne. Młodsze, lepiej przygotowane, ponieważ pomysłom ich matek dużo mocniej sprzyjała kosmetologia i nie do końca etyczni specjaliści, którzy w pędzie po sławę motywują do wyrzeczeń.

...

Patologia gigant. Przeciez jesli idealne ksztalty to cel to mozna komputerowo zaprojektowac i wydrukowac w dukarce 3d miss! Co za problem? Po scenie moga chodzic idealne automaty? Absurd. Chyba mniejszy niz deformowanie dziecka!? Nikomu nie zaszkodzi ten druk. To maja byc naturalne kobiety. Owszem jakos przygotowane bo przeciez nie wyjda w workach po cemencie na scene. To przygotowanie musi byc jednak rozsadne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:32, 29 Lip 2018    Temat postu:

Czy jestem piękna? To pragnienie ukryte w naszym sercu
Monika Lender- Gołębiowska | 17/07/2018
Udostępnij
Od tego wszystko się zaczyna… Lustro. Jedno odbicie. Samoświadomość i pytania: Czy jestem ładna? Atrakcyjna? Piękna? Standardowa odpowiedź: NIE.
Samoakceptacja
Spotykam wiele pięknych dziewczyn, które borykają się z problemem braku samoakceptacji. W młodym wieku przeżywają depresje, załamania psychiczne, bądź zupełnie zwyczajnie nie potrafią odnaleźć się w swoim środowisku i zakładają maskę. Dużą MASKĘ, która zaczyna dopasowywać się do ich twarzy, przesłaniając w końcu cały rzeczywisty świat.
Kiedy maska jest wygodna, nie mają odwagi jej zdjąć, w rezultacie przyzwyczajają się do niej i nie zdejmują już nigdy. Grają w teatrze zwanym ,,Życiem”, w którym jednak nie ma jakości. Dużo piszę o maskach. Co się jednak pod nimi kryje?
Wyznacznik atrakcyjności
Zastanówmy się nad kobiecą psychiką. Co stanowi w dzisiejszym świecie wyznacznik atrakcyjności lub piękna? Biorąc ,,kobiece” pismo do ręki, szybko odnajdujemy odpowiedź. Figura, makijaż, ubrania… w czasopiśmie wszystko jest idealne. Dziewczyny na okładce promują nienaturalną urodę, przekazując fałszywy obraz piękna.
Porównując się do modelek z gazet można nabawić się kompleksów i nauczyć wytykania niedoskonałości. Piękne! Drogie! Wyjątkowe Panie! Zwracamy na to uwagę, ponieważ nasze wrażliwe serca posiadają ogromne PRAGNIENIE piękna. Jednak prawdziwe piękno ma niewiele wspólnego z atrakcyjnością seksualną. Nie da się go podkreślić szminką i tuszem do rzęs. Piękno znajduje się w sercu. W książce „Uwolnić serce”, przeczytałam słowa, które trafiają w sedno tematu: ,,Nie żyjemy w świecie porno, gdzie ciała kobiety muszą być pozornie idealne. Ciało kobiety jest idealne, kiedy jest naturalne. Kobieta jest piękna wtedy, kiedy jest czysta, kiedy ma szczęśliwe oczy i czuje się bezpiecznie”.
Czytaj także: „Piękna” nie musi oznaczać „sexy”
Wygląd ma znaczenie
Od razu piszę sprostowanie! Powyższa myśl nie oznacza, że mamy o siebie nie dbać i że wygląd nie ma w naszym życiu żadnego znaczenia. Owszem ma i to duży! Wygląd może wpływać na naszą samoakceptacje, a ta z kolei na pewność siebie. Dlatego ważne jest, abyśmy umiały dobrać odpowiednie ciuchy do naszej figury, zwracały uwagę na to, co jemy i jakich kosmetyków używamy. Te rzeczy każda z nas wypracowuje w indywidualny sposób wiedząc, co jest dla niej najkorzystniejsze.
Podsumujecie powyższy tekst, mówiąc: „ok, dbam o siebie, nie porównuję się do modelek, ale dalej nie czuję się dobrze w swoim ciele, dlaczego?”. Odpowiedź jest prosta – bo nie zaakceptowałaś jeszcze swojego indywidualizmu i wyjątkowości!
W takie właśnie słowa ujmę być może nieidealny nos, piegi na twarzy i rude włosy, które w twoich oczach jawią się, jako zło konieczne, z którym nie chcesz iść w parze. Ale… warto się z tym zmierzyć!
Rana, walka i piękno stworzenia
Każda z was jest piękna i niesamowita! Być może w to nie wierzysz, bo nie odnalazłaś jeszcze sensu życia, albo ktoś bardzo cię zranił (chłopak, ojciec). Nigdy nie miałaś okazji poczuć się bezpiecznie i wyjątkowo, a zasługujesz na to! Pomyślałaś kiedyś, dlaczego zostałaś stworzona kobietą? Jakim idealnym dziełem musisz być dla kogoś, kto tak pięknie cię uformował, że jesteś na tym świecie, możesz kochać i być kochaną?
Wiem, zdaję sobie sprawę z ran, które dotykają serca kobiety. Często związane są z pierwszym, nieszczęśliwym zauroczeniem. Ono boli. Ale z każdego upadku możemy się podnieść i przebaczyć. Nie tylko tej drugiej osobie, ale i samej sobie. Ks. Piotr Pawlukiewicz w jednym ze swoich kazań powiedział, że jest coś pięknego i wzruszającego, kiedy widzi się serce, które zostało odrzucone, poobijane, poranione, posiniaczone, potłuczone i złamane, a mimo wszystko nadal wierzy w miłość.
Piękne! Pamiętajcie, że nie ma takiego człowieka, który mógłby nas w pełni uszczęśliwić, tak samo, jak nie ma takiego, który mógłby nam zabrać naszą całą radość! Chcemy być piękne i sprawiać, by inni byli pełni podziwu dla nas, dlatego postarajmy się zwolnić (choć na chwilę) i nie zgubić swojego piękna, nie zatracić go. Postarać się raczej budować swoją wartość na solidnym fundamencie, jakim są słowa Boga, Stworzyciela i Ojca. A nie na przekazie medialnym, który często zakłamuje rzeczywistość i fałszuje obraz kobiecego piękna.
Gotowa do startu?
Zacznij już dziś szukać swojego piękna! Bądź gotowa na spotkanie z Panem, który jest większy niż twoje niedoskonałości, kompleksy i niepowodzenia razem wzięte. Wystartuj w odważnym maratonie: czytaj Pismo Św., módl się, pozwól sobie na refleksję, rozmawiaj z mądrymi kobietami, ubieraj i czesz się zachwycająco, idąc na niedzielną Msze Św. A propos… dbaj o przyjmowanie Eucharystii, pamiętając o łasce, która płynie ze zjednoczenia w Niej z Jezusem miłosiernym. Otwieraj serce na łatanie ran, przebaczenie i radość! A i najważniejsze… kochaj! Z Nim możesz wszystko!
Powodzenia!

...

Male dziewczynki pewnie nie wiedza ze maja wygladac ale tysiace sytuacji zyciowych ciagle je ,,uczy" ze najwazniejszy jest wyglad. A czasopisma kolorowe to juz tragedia.
Na logike to absurd. Jak mozna oceniac kogos po czyms co od niego nie zalezy? Absurd. Nawet nie mozna byc z tego dumnym.
Sam wyglad jest jak krajobraz. Piekny ale przeciez nie ozenie sie z lasem nad rzeka nieprawdaz? Tak samo z kobieta. Kobieta bedaca wizualnym dzielem sztuki ma wieksze obowiazki wyglądania to oczywiste. Ale jak nie jest nim to absurdem jest staranie aby nim byc. Zazwyczaj chemiczne a najgorzej operacyjnie. Po co? Normalny wyglad to swego rodzaju wolnosc. Nie musisz zawsze byc naj i nie musisz zachwycac wygladem. I dobrze. Nie pakuj sie w sytuacje gdzie pierwszym kryterium jest wyglad oczywiscie poza wyjatkami typu praca prezenterki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:19, 04 Sie 2018    Temat postu:

O kobiecości na wieczorze kawalerskim? Byłam w szoku!
Monika Lender- Gołębiowska | 24/07/2018
Udostępnij
Rozmowy w pociągu. Bardzo je lubię. Poruszane tematy-rzeki, jak stworzenie świata, polityka czy religia. Nie ustają nawet docierając do stacji końcowej. Co w sytuacji, kiedy trafiasz do przedziału wypełnionego pozytywnie nastawionymi mężczyznami, zmierzającymi na jeden z niezapomnianych wieczorów kawalerskich i zadajesz im pytania związane z kobiecością? Odpowiedzi są zaskakujące!
Podróże kształcą
Usłyszałam kiedyś mądre zdanie, choć brzmiało ono dość banalnie. Mianowicie: podróże kształcą. Moje doświadczenia z PKP są bardzo różne, ale z tymi słowami zgadzam się całkowicie! W czasie jazdy pociągiem obserwuję i poznaję wiele ciekawych osób. Ich historie, problemy i radości.
Często spotkanie z drugim człowiekiem jest idealnym lekiem na zapomnianą książkę czy brak zasięgu w telefonie. Za każdym razem wsiadając do wagonu czuję się, jakbym grała na loterii. Nigdy nie wiem, czy miejsce, które wylosował mi system internetowy, będzie dla mnie korzystne. Kto będzie moim sąsiadem i czy przez najbliższe kilka godzin nie będę musiała męczyć się w przedziale z pasażerami chorymi na pesymizm oraz ,,narzekalizm”.
Atmosferę tworzą ludzie. Zauważyłam, że jest ona zupełnie inna, gdy w przedziale jadą osoby o zróżnicowanej płci. Kiedy panie wchodzą z ciężkimi torbami i nagle odnajduje się bohater, który szybko te pakunki wrzuca na półkę bagażową. Lub wtedy, gdy trzeba użyć siły, by otworzyć okno. Relacje szybko się nawiązują. Szczególnie, kiedy ludzie są otwarci i pozytywnie nastawieni. Tak też było w tym przypadku…
Kierunek Trójmiasto
Morze, plaża, letni wiatr i… duża liczba klubów. To sprawia, że nadmorskie miejscowości co tydzień zalewa fala wieczorów kawalerskich. Przyszli mężowie wraz ze swoimi towarzyszami sobotniej nocy przemierzają starówkę w poszukiwaniu najlepszej ,,miejscówki” do zabawy.
Czy w perspektywie szybkiego ożenku oraz słuchania żartów ze strony kolegów, mówiących: „następny wypad, jak żona ci pozwoli”, albo „koniec wolności”, lub „teraz to, cię będzie trzymała na smyczy”, można wypowiedzieć się na tematy związane z kobiecością? Nowo poznani koledzy, z którymi podróżowałam pociągiem, nie mieli z tym problemu! Zobacz, jak odpowiadali!
Kobieta piękna, czyli jaka?
Zdaniem panów kobieta piękna, to kobieta… w sukience lub spódnicy. Wcale nie chodziło im o krótką i wyzywającą „mini”, ale raczej o grację. Dzięki niej nosicielka opisywanej garderoby ma zupełnie inne ruchy, w inny sposób chodzi i siada. Dodatkowo sukienka nadaje jej delikatności.
Kobieta zachwycająca, czyli jaka?
Odpowiedź na to pytanie wprawiła mnie w totalne osłupienie! Przeczytałam wiele książek opisujących znaczenie słowa „zachwycająca”, ale dopiero po rozmowie z kolegami jadącymi na wieczór kawalerski dostałam olśnienia. Te książki były napisane z punktu widzenia kobiety i nie miały nic wspólnego, z tym, jak postrzegają to samo zagadnienie mężczyźni.
Wszyscy rozmawiający ze mną panowie równocześnie odpowiedzieli na to samo pytanie tylko jednym słowem: „TRUDNA”. Kobieta, aby była zachwycająca, powinna być trudna. Zastanawiacie się, co to znaczy? Ja też zadałam im to pytanie. Głównie chodzi o niedostępność dziewczyny i starania w tym względzie o nią. Zabieganie, by jej się przypodobać.
Czym dłużej dziewczyna wykazuje obojętność, tym bardziej chłopak się w niej zakochuje. Budzi się w nim dusza wojownika, który za wszelką cenę chce zaprosić piękną na kawę lub spacer. Ciekawe, prawda?
Kobieta odpychająca, czyli jaka?
Odpychająca, znaczy ,,bardziej męska” od panów. W praktyce oznacza to dziewczyny stylizujące się na modę związaną z płcią przeciwną. Nie chodzi tu tylko o ubiór, ale także o uprawianie męskich aktywności fizycznych czy zawodowych.
Panowie nie lubią kobiet dominujących. Takich, które chcą nimi rządzić, zarówno w firmie, jak i w domu. Mężczyźni stronią też od pań wulgarnych i agresywnych. Niestety również od tych niedbających o swój wygląd i rozwój osobisty.
Co charakteryzuje kobiecość?
Panowie wymienili kilka cech osobowości, którymi według nich charakteryzuje się kobiecość. Należą do nich m.in.: delikatność, wrażliwość, zaangażowanie w akcje charytatywne (dobroć), pomoc innym, umiejętność słuchania, posiadanie pasji oraz zainteresowań, dbałość o relacje z ukochanym, przyjaciółmi oraz rodziną, praca nad własnym rozwojem, posiadanie celu życia, poczucie humoru, kreatywność, pomysłowość, spontaniczność, odmienne spojrzenie na świat, troska o dom, empatia, pewność siebie, urok osobisty i gracja, której nie posiadają mężczyźni.

....

To jest intuicyjne. Wiadomo bez wielkiej filozofii co jest cecha meska a co zenska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:37, 05 Sie 2018    Temat postu:

Możesz sięgać po to, czego chcesz. Nie ma w tym nic złego!
Magda Frączek | 25/07/2018
Udostępnij
Nie jestem aż taką egoistką, za jaką się mam. Często zauważam, że zbyt wielką wagę przywiązuję do lęku o to, czy moje intencje nie są zbytnio nakierowane na siebie. Nie daję sobie szansy, a jeśli już, bywa, że mocuję się z sobą do ostatniej chwili. Jakoś tak mamy – szczególnie te dziewczyny, które ukształtowane zostały w katolickim lajwstylu – że winimy się za coś już zawczasu, dajemy sobie żółtą kartkę, zanim w ogóle wpuszczą nas na boisko.
a dużo chciałam”, „Miałam zbyt wysokie/małe oczekiwania” – takie zdania słyszę często, gdy podczas rozmów z koleżankami dowiaduję się o kapitulacji wybranego mężczyzny lub o nie zatrudnieniu ich do wymarzonej pracy. Widzę piękne, pełne pasji dziewczyny, którym ktoś gdzieś z tyłu głowy wmówił, iż wszystkie drzwi są przed nimi raczej zamknięte. Ba! Sama zasilam tę grupę. Z trwogą zdobywam nowe doświadczenia. Naukę sięgania po to, czego chcę (bez nagabujących myśli pt. Czy na pewno możesz?) rozpoczęłam grubo po dwudziestce.
Krytyk wewnętrzny – uspokój go!
Duch krytycyzmu nonszalancko przechadza się między nami i zupełnie nie spełnia swojej roli. Zamiast niej (o niej napiszę za chwilę), przyswajamy niemal każdy podmuch nierównowagi pochodzący z jego przepełnionych strachem do świata ust. Krytykujemy się za to, jakimi jesteśmy kobietami, dziewczynami, pracowniczkami, szefowymi, żonami, babciami, teściowymi. Idzie nam to lepiej niż tabliczka mnożenia.
Wewnętrzny krytyk pełni zasadniczo jedną rolę – trąbi na alarm. Jego obecność nie jest zupełnie nieistotna. Wręcz przeciwnie, może pomóc. Szczególnie, jeśli planujesz skok na główkę w miejscu, w którym woda sięga do pasa. Krytyk obawia się za nas, na wyrost, a w konfrontacji z niebezpieczeństwem hamuje bez uprzedniego powiadomienia . I to jest spoko.
Inaczej, gdy dopuszczamy go do głosu i pozwalamy odpowiadać na każde mgliste i nierozwinięte jeszcze pragnienie serca. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, wewnętrzny krytyk ma zbyt chropowate i siermiężne dłonie, aby brać się za coś tak kruchego, jak myśl o własnym biznesie, rodzinie czy jakimkolwiek innym dążeniu.
Straszy, zamiast wspierać
Krytyk służy nam wtedy, gdy stoi z boku. Gdy się przygląda i nie komentuje każdego ruchu, który wychodzi spod naszych palców. Pech (a raczej determinacja historyczna) chciał, że większość z nas ukształtowano w dość radykalnej strukturze pt. kary i nagrody. Co z nią nie tak? W niej krytyk po prostu rządzi! Wchodzi na scenę naszego życia i przerywa każdą solówkę, próbując nas przekonać, że za mało ćwiczyłyśmy , że nie mamy „tego czegoś” i że wciąż jesteśmy za grube. Wewnętrzny krytyk woła: „Chowaj się!”, gdy trzeba ujawnić swój potencjał. Hamuje niemal każdą twórczą ekspresję. Pod maską troski nie pozwala na ciąg dalszy.
Kiedy przyznajesz się do tego, że nie masz siły na kolejne dziecko, wewnętrzny krytyk przypomni ci wszystkie papieskie homilie i pasterskie listy o tematyce prorodzinnej. Przywoła też lęki odpowiedzalne za decyzje, które podejmujesz pod presją – ludzi, społeczeństwa, religii. Skarci cię za obawy. Przypisze wstydliwe intencje. Zbanuje.
Kiedy pragniesz założyć własną firmę, zanim pójdziesz do odpowiednich urzędów, najpierw staniesz oko w oko z tym, który podważy zasadność twojego pomysłu. Przypomni ci o wszelkich możliwych zagrożeniach płynących z bliskiej współpracy z Urzędem Skarbowym i o tym, że do tej pory nic tak naprawdę ci nie wyszło. Zanim się obejrzysz, puści w twojej głowie film, najpewniej z dzieciństwa, w którym to ważne dla ciebie osoby podcinały ci skrzydła.
W momencie, w którym zakończysz niezbyt rokujący dla ciebie związek, wewnętrzny krytyk wyjmie z wyimaginowej kieszeni twój wyimaginowany dowód i przypomni ci o dacie twojego urodzenia. I o tym, że wciąż grymasisz. Że powinnaś obniżyć loty. W tle puści piosenkę, w której wokalistka użala się na nieznośną samotność. Rozświetli przed tobą kliszę z kolejną wigilią u rodziców. Przestraszy na amen.
Twój głos jest najważniejszy
Nie chodzi o to, aby wysłać krytyka na wakacje, ale o to, aby wyciszyć jego głos. Nieważne, czy przypomina głos któregoś z rodziców, byłego chłopaka czy specjalisty w wybranej dziedzinie, żaden nie jest aż tak ważny, aby zagłuszyć twój własny. Myślę sobie o tym szczególnie wtedy, gdy perspektywa kolejnego kroku paraliżuje moje ciało. Gdy myślę o sobie nazbyt podejrzliwie. Gdy przypisuję sobie wszystkie z siedmiu grzechów głównych i pobocznych.
Nie zdziwicie się zapewne, gdy napiszę, że zanim wyodrębnimy swój własny głos, mija sporo wiosen i zim. W końcu jednak dajemy sobie szansę przeżyć według swojego serca jeden dzień. Potem kolejny. I kolejny. Dzień zamienia się w tydzień, a tydzień w miesiąc. Osłuchujemy się z sobą. Zaczynamy traktować się poważnie, a nawet ufać.
Rozumiemy, że nie ma w tym żadnej winy. Że nie ma w tym nic złego. Rezygnujemy z przypadkowych zaspokojeń i zaczynamy wybierać to, co dobre dla nas. Nie wyrzekamy się porażek. One także są częścią naszej drogi. Przestajemy jednak skupiać się na nich, jako na niechcianych punktach docelowych.
Wewnętrzny krytyk nie szantażuje już nas odmową miłości. Wiemy, że niezależnie od perypetii, jesteśmy jej godne.

...

Patologiczny krytycyzm nie jest pokora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:30, 20 Sie 2018    Temat postu:

Słownik kobiet: Emocje
Magda Frączek | 27/07/2018
Udostępnij
Przyjmuje się, że kobiety są emocjonalne. Zazwyczaj „zbyt”. Częściej żartuje się z naszego sposobu wyrażania radości i smutku lub lekceważy niż zaznajamia z naszym uczuciowym światem, zgłębia się go i przyjmuje jako ekspresję ludzkiego istnienia. Jest coś, co sprawia, że w doświadczaniu tej strefy powinnyśmy przeczuwać coś krępującego. „Nie płacz jak baba!”, „Cieszysz się jak dziewczyna!”. Podczas całego życia wypowiedziano obok nas setki podobnych tekstów. Co niby mają znaczyć? Ano to, że tylko kobietom wolno (i nie wolno) wyrażać swoje emocje. Że zamknięto je w getcie, razem z nami. Odgrodzono od racjonalnego, męskiego ego.
Kobiety nie mają monopolu na przetwarzanie uczuć
Myślę, że wiele kobiet boryka się z brakiem przyjęcia w swojej emocjonalności. W kulturowym spojrzeniu panującym na naszej szerokości geograficznej uczucia kobiet kojarzą się z czymś rozmemłanym, histerycznym i zupełnie abstrakcyjnym . Powiedzmy to sobie szczerze – wielu uważa, że jesteśmy dziwne. Nie to, co biały facet z teczką w ręce – poważny, samostanowiący o sobie, trzymający na wodzy wszelkie podmuchy serca. Nie dorastamy mu do pięt!
Dzieje się tak w dużej mierze dlatego, że kobieca emocjonalność stale stawiana jest w opozycji do męskiego sposobu przeżywania świata. Jeśli popłakałaś się na filmie, nie oznacza to tego, że jesteś wrażliwą osobą. Być może jeszcze nie wiesz, ale taki wyczyn definiuje cię jako stuprocentową kobietę.
Tymczasem, nie tylko płeć jest uwarunkowaniem dla naszych emocji. Płaszczyzn są tysiące. Historia życia. Osobowość. Wysoka wrażliwość bądź nie. Blokady w ciele. Lęk przed oceną.
Kłamstwo mówiące, że sfera emocjonalna realizowana jest głównie przez kobiety, bazuje na tak samo słabym źródle jak myśl, iż seks jest ważniejszy dla mężczyzn niż kobiet. Puzzle, które ktoś kiedyś poukładał za nas, najogólniej rzecz ujmując, nie trzymają się już kupy. Uczucia są ludzkie. Przeżywa (lub wypiera) je każdy. Niezależnie od układu chromosomów .
Uczucia w dynamice życia
Jeśli miałabym napisać coś naprawdę mądrego o kobietach i naszych emocjach, przede wszystkim powiedziałabym o naszym ciele i o tym, że na przestrzeni całego życia i tysięcy cykli, przeżywanie wewnątrz nas przemienia się.
Jesteśmy inne w każdym czekaniu na menstruację. W każdej dynamice cyklu. W ciąży. W połogu. Podczas menopauzy. Nasze ciało pisze różnorodne symfonie. Jeśli tylko mamy w siebie wgląd, widzimy powiązania między tymi sygnałami. Rozumiemy powód tego, co czujemy w danej chwili i możemy śmielej i z większą akceptacją spoglądać na siebie.
Nie skrytykujemy się na zmienny nastrój w trakcie PMS-u. Nie będziemy wymagać od siebie zwiększonego libido w trakcie dochodzenia do siebie po ciąży. Będziemy chciały czuć w prawdzie z samą sobą i tylko tak. Podamy sobie w tym rękę. Nie poczujemy wstydu, gdy ktoś będzie wymagał od nas, abyśmy czuły inaczej. Staniemy za sobą.
Emocjami trzeba się opiekować. Już wystarczająco je wyszydzono. Szczególnie w kobietach. Jeśli ktoś próbuje zamknąć mi usta w momencie, w którym ujawniłam swoje uczucia, nie chowam się za kotarą wstydu. Staram się nie pójść w stronę, w której rację przyznaje się tylko tym opanowanym, choć tak naprawdę pozbawionym empatii lub stosującym bierną, zimną agresję.
Żyjemy w niezwykle absurdalnych czasach – uważamy, że nasz świat emocjonalny nie podlega głębszemu wglądowi, pomocy, reperacji. Bliżej nam do skarcenia siebie za doświadczanie złości lub smutku niż do refleksji, że za konkretnymi odczuciami stoi coś więcej. Tymczasem, emocje potrzebują naszej uwagi. Potrzebują wsparcia i konkretnej pracy.
Gdyby nie wyrażanie ich, nie byłybyśmy w stanie przetrwać trudnych chwil, a w tych radosnych stałybyśmy się bardzo ubogie . Uczucia zakopane, zamrożone, upchnięte w kartonach na poddaszu zawsze dadzą o sobie znać. Dlaczego? Ponieważ są ogromną częścią nas. I to nie dlatego, że jesteśmy kobietami. Istnieją w nas, rozkwitają, mną się, wybuchają, pozwalają przeżywać, ponieważ jesteśmy ludźmi.

...

Trudno kogos winic ze tak jest zbudowany. Natomiast warto aby kobiety caly czas mialy to na uwadze i unikaly wielu niepotrzebnych sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:09, 08 Wrz 2018    Temat postu:

Kamil Karnowski
Tak wygląda praca na jachtach miliarderów. Ujawniają ciemną stronę po śmierci 20-latki
105093
Jest pierwszą osobą z branży, która po śmierci 20-letniej Sinead McNamary zabrała w tej sprawie głos w mediach. Katy McGregor, która także pracowała na kilku jachtach miliarderów opowiedziała o tym, jak naprawdę wygląda "praca marzeń". Jej historie są co najmniej szokujące.
Praca dla miliarderów to niekoniecznie praca marzeń. Oczywiście nie na każdym super jachcie jest tak samo, ale Katy McGregor, która zerwała z branżą, twierdzi, że w większości przypadków pracownicy są tam wykorzystywani.
Notoryczne nadużywanie narkotyków i tajne wizyty całych rzeszy prostytutek to tylko niektóre rzeczy, z którymi się stykałam - opisuje Katy McGregor.
Pracę na drogim jachcie zaczęła w 2014 roku. Wytrzymała dwa lata morderczych warunków. Kobieta twierdzi, że 20-godzinny dzień pracy to w przypadku obsługi łodzi norma. Trzeba wykonywać praktycznie każde polecenie gości jachtu, a w dodatku przez kilka tygodni nie ma się ani dnia wolnego - opowiada kobieta.
"Nie ma nic takiego jak przestrzeń prywatna". Kajuty dla załogi są bowiem bardzo małe. Śpi w nich po kilka osób, a miejsca bywa tyle, że przebrać może się tylko jedna osoba naraz. Kobieta pracowała na jachcie, który wynajmowano za milion dolarów tygodniowo. Pływała głównie po Morzu Śródziemnym, by zarobić na własne wakacje.
Do trzeciej lub czwartej nad ranem obsługujesz imprezujących bogaczy. Idziesz spać na 3-4 godziny i wstajesz, by posprzątać i przygotować im śniadanie - opowiada McGregor.
Wiele młodych kobiet kuszą oferty pracy na drogich jachtach. To dla nich często okazja dobrego zarobku. Liczą też, że przy okazji rejsów będą w stanie nieco zwiedzić. Podobnie było w przypadku 20-letniej Sinead McNamary, którą znaleziono martwą na jachcie miliardera. Okoliczności śmierci nadal pozostają tajemnicą.

...

Morze zawsze bylo zywiolem mezczyzn. A tu na dodatek taki syf
To w ogole nie jest miejsce dla kogokolwiek za zadne pieniadze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:09, 29 Paź 2018    Temat postu:

Pani Wieczna Maruda – jak poradzić sobie z nawykowym narzekaniem?
Zuzanna Górska-Kanabus | 05/09/2018

Udostępnij 140
Ostatnio pracowałam z pewną singielką. Zgodziła się, aby opowiedzieć jej historię o tym, jak drobna zmiana zachowania może spowodować ogromne zmiany w życiu.

Kilka słów o naszej bohaterce: ma dobrą pracę, którą bardzo lubi, czas na rozwijanie swojego hobby i jak sama czasem mówi o sobie, teraz poza ukochanym mężczyzną u boku nic jej nie brakuje. Podczas jednego z naszych spotkań poprosiłam ją, aby opowiedziała co u niej. W odpowiedzi usłyszałam narzekanie m.in. na zmiany w firmie, nowych sąsiadów, brak miejsc do parkowania, korki, problem ze znalezieniem idealnej sukienki na bankiet firmowy oraz brak randek i perspektyw małżeńskich.

Moje krótkie i dość neutralne pytanie wywołało w niej potok narzekania. Gdy dopytałam, co chce z tym wszystkim zrobić odpowiedziała, że nic, że jest beznadziejnie i tak będzie, że inni mają lepiej, a ona ma pod górkę.


Czytaj także:
Kobieto, chcesz żyć dla innych? Zadbaj najpierw o siebie!


Sprawdź swój poziom narzekania
Zapytałam ją, jak często zdarza się jej narzekać. Trudno jej było to ocenić, więc zaproponowałam jest zrobienie testu. Przez tydzień miała słuchać samej siebie. Obserwować i notować to, o czym mówi. Miała szczególnie zwracać uwagę na to:

Czy wyraża wdzięczność, cieszy się z czegoś?
Czy narzeka? A jeśli tak, to na co?
Czy boi się powiedzieć o jakimś dobru, które ją spotkało, żeby „nie zapeszyć”?
Miała zapisywać swoje obserwacje, aby po kilku dniach zrobić podsumowanie, czyli policzyć, ile razy jej wypowiedzi były pozytywne i radosne, a ile razy koncentrowały się na złu, lęku lub braku czegoś. Ile razy błogosławiła, a ile razy narzekała. Po tygodniu okazało się, że dużo więcej razy marudziła niż dzieliła się radością. Dzięki temu ćwiczeniu zidentyfikowała obszar do pracy.



Marudzenie i narzekanie jako nawyk
Marudzenie może stać się formą nawyku, szczególnie gdy nauczyłaś się koncentrować na tym, co złe i tylko to widzisz. Niestety, pesymizm udziela się, a ze spotkania z osobą narzekającą ulatnia się cała radość. Spędzanie z nią czasu jest przytłaczające i męczące. Dlatego taka postawa skutecznie odstrasza mężczyzn-singli, ale także ludzi w ogóle.

Najprostszym sposobem na wyjście z roli Pani Wiecznej Marudy jest trenowanie wdzięczności, np. przez zapisywanie codziennie wieczorem pięciu rzeczy, za które jesteś wdzięczna.

Myślisz, że to nie ma sensu? A jednak ma, co potwierdzają wyniki badań prowadzonych pod kierunkiem prof. Roberta Emmonsa z Uniwersytetu Kalifornijskiego.

W jednym ze swoich eksperymentów losowo podzielił on uczestników na trzy grupy, które nazwano Wdzięczni, Rozzłoszczeni i Zwyczajni. Wdzięczni raz na tydzień mieli zapisać pięć rzeczy, za które byli wdzięczni innym ludziom, losowi lub Bogu, Rozzłoszczeni – pięć rzeczy, które ich rozzłościły, a Zwyczajni – pięć dowolnie wybranych wydarzeń z minionego tygodnia.

Po zakończeniu eksperymentu osoby z grupy Wdzięcznych w porównaniu z członkami pozostałych grup opisywały siebie samych jako bardziej szczęśliwe, bardziej optymistyczne; poza tym chętniej i dłużej uprawiały ćwiczenia fizyczne. Co więcej, u Wdzięcznych obserwowano też zmianę w jakości i ilości snu – spali dłużej i budzili się bardziej wypoczęci.


Czytaj także:
Jak docenić kruchość życia


Jak zmienić się z Marudy we Wdzięczną?
Na początku zrób test jak bohaterka mojej opowieści. Poobserwuj siebie i oceń czego jest w twoich wypowiedziach więcej – wdzięczności czy pretensji. Jeżeli marudzenie wygrywa, to zacznij trenować wdzięczność.

Singielka, o której ci tu opowiadam, dzięki zapisywaniu pozytywnych rzeczy, które ją spotkały, zyskała perspektywę i uświadomiła sobie, ile dobra jest w jej życiu. Na nowo zaczęła cieszyć się wieloma rzeczami. Na początku wymagało to od niej trochę wysiłku, ale później było łatwiej.

Zaobserwowała też ciekawe efekty uboczne. Gdy zaczęła dostrzegać dobro w swoim życiu, to stała się radośniejsza, zmniejszył się jej lęk, zwiększyła pewność siebie i pozytywne nastawienie. Ludzie chętniej z nią spędzali czas i dostała zaproszenie na randkę.

Chciałabym, żebyś mnie dobrze zrozumiała. Nie chodzi o udawanie czy tzw. „pozytywne myślenie”. To, do czego cię zachęcam, to postawa wdzięczności, czyli dostrzeganie dobra w twoim życiu, pomimo trudności, jakie masz. Chodzi o zmianę perspektywy.

Pamiętaj, że dostrzegając te rzeczy, wcale nie musisz czuć się wdzięczna. Na emocje, czyli to, jak się czujesz, masz bardzo mały wpływ. Natomiast to, jaką postawę przyjmiesz, zależy całkowicie od ciebie. Pomyśl, czy pomimo twoich różnych kłopotów, pomimo twojej samotności w ciągu ostatnich 24 godzin naprawdę nie spotkało cię nic miłego?

...

O tak! Kobiety rządzą .. zrządzą... Kobiety zrzędzą. Ewidentnie musi to byc cecha plci bo tak czesto sie ujawnia. Jest to wada ktora nic nie daje. Chyba ze depresyjne wplywanie na otoczenie jest twoim celem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy