Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Słuszba sdrofia nam roskfita!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 54, 55, 56  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:20, 14 Lut 2012    Temat postu:

Powszechne oburzenie pomysłem likwidacji angiologii

Propozycję zamknięcia placówek angiologicznych resort zdrowia zawarł w projekcie rozporządzenia w sprawie specjalizacji lekarskich. Wobec protestów wiceminister Andrzej Włodarczyk zaczął ustępować, ale został odwołany – alarmuje "Dziennik Polski".

Angiologia jako nowa branża medyczna powstała w Polsce w 1999 roku, uzupełniając znaczącą lukę w lecznictwie specjalistycznym chorych, przede wszystkim tych z miażdżycą. Minister zdrowia uznał jednak, że u nas nie jest ona potrzebna i należy ją zlikwidować. W rozmowie z prof. Krzysztofem Ziają, konsultantem krajowym w tej dziedzinie, Bartosz Arłukowicz uzasadniał, iż lekarzy tej branży jest niewielu i można ich zastąpić chirurgami naczyniowymi. W środowisku lekarskim zawrzało. Prof. Krzysztof Ziaja wyliczył, że angiologów jest obecnie 162, a w trakcie specjalizacji kolejnych 55 specjalistów. - To jakiś absurd. Przecież chirurdzy naczyniowi nie zrobią tego, co wykonują angiolodzy: chcąc udrażniać naczynia, trzeba mieć doświadczenie zupełnie inne od tego, które nabywają chirurdzy! – nie kryje irytacji prof. Rafał Niżankowski, małopolski konsultant wojewódzki w dziedzinie angiologii.

Oburzenie lekarzy i naciski pacjentów sprawiły, że Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia odpowiedzialny za wdrożenie rozporządzenia obiecał, że sprawę przeanalizuje ponownie i dał do zrozumienia, że zarekomenduje wycofanie się z tego pomysłu. W minionym tygodniu został on jednak odwołany, zaś szef resortu – jak gazeta dowiedziała się nieoficjalnie – spornego zapisu zmieniać nie zamierza.

W sprawę zaangażował się krakowski poseł Platformy Obywatelskiej Józef Lassota. 12 stycznia skierował do ministra zdrowia interpelację w sprawie likwidacji angiologii i kwestii opiniowania projektu przed jego sporządzeniem. Poseł czeka na odpowiedź, zaś coraz bardziej zaniepokojeni pacjenci na ostateczną decyzję.

>>>>

Kolejne wspaniale wiesci o sukcesach w sluzbie zdrowia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:01, 16 Lut 2012    Temat postu:

Urzędnicy NFZ wynajmą budynek za 8 milionów zł., bo windy były za wolne

Dzien­nik "Fakt" in­for­mu­je dzi­siaj o de­cy­zji ma­zo­wiec­kie­go od­dzia­łu Na­ro­do­we­go Fun­du­szu Zdro­wia. Urzęd­ni­cy po­sta­no­wi­li prze­pro­wa­dzić się do no­we­go bu­dyn­ku, za któ­re­go wy­na­jem będą pła­cić osiem mi­lio­nów zło­tych rocz­nie. Stary bu­dy­nek im nie od­po­wia­dał, po­nie­waż jak tłu­ma­czy­li "wiele czasu tra­co­no na prze­jazd win­da­mi".

NFZ za­pew­nia, że prze­pro­wadz­ka przy­nie­sie oszczęd­no­ści. - Do­tych­czas za jeden metr kwa­dra­to­wy pła­ci­li­śmy po­wy­żej 100 zło­tych (...). W nowym bu­dyn­ku koszt wy­nie­sie około 78 zł. - prze­ko­ny­wa­ła rzecz­nik od­dzia­łu Wanda Pa­so­wicz. Jak jed­nak wy­li­cza "Fakt" to nie przy­nie­sie oszczęd­no­ści, po­nie­waż urzęd­ni­cy będą mieli teraz do dys­po­zy­cji dwa ty­sią­ce me­trów kwa­dra­to­wych po­wierzch­ni wię­cej, niż w sta­rym, droż­szym bu­dyn­ku.

Tłu­ma­cząc de­cy­zję o prze­nie­sie­niu rzecz­nik od­dzia­łu mó­wi­ła, że w sta­rym bu­dyn­ku pra­cow­ni­cy czę­sto cho­ro­wa­li na aler­gie i za­pa­le­nia spo­jó­wek. - Biura mamy na trzech róż­nych pio­nach, na róż­nych kon­dy­gna­cjach. Wiele czasu tra­ci­my na prze­jazd win­da­mi - prze­ko­ny­wa­ła.

Wię­cej w dzi­siej­szym wy­da­niu dzien­ni­ka "Fakt".

>>>>

No i super ! Na cos trzeba wydac pieniadze ,,zaoszczedzone'' na niepotrzebnych placowkach zdrowia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:11, 18 Lut 2012    Temat postu:

Eksperci: bez leków, dzieci z chorobami stawów czeka kalectwo

Problemy z dostępem do leczenia, związane m.in. z wprowadzeniem nowej ustawy refundacyjnej, grożą kalectwem dzieciom z zapalnymi chorobami reumatycznymi – alarmowali lekarze i rodzice małych pacjentów na konferencji prasowej.

Zorganizowało ją Ogólnopolskie Stowarzyszenie Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej "3majmy się razem" przy okazji II Ogólnopolskiej Konferencji "Interdyscyplinarne Oblicza Reumatologii", która w piątek i sobotę odbywa się w Warszawie. - Mój syn Michał zachorował na młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów (MIZS), gdy miał 3 lata. Obecnie czuje się dobrze, jest sprawny, ale obawiam się, że niedługo zamiast piłki będę mu musiał kupić wózek inwalidzki – powiedział obecny na spotkaniu Piotr Piotrowski, ojciec chłopca, który obecnie ma 10 lat.

Zaznaczył, że w Polsce dzieci z zapalnymi chorobami stawów już wcześniej nie miały zadowalającego dostępu do nowoczesnych terapii, zwłaszcza tzw. biologicznych. Wraz z wejściem w życie ustawy refundacyjnej uległ on dodatkowo pogorszeniu.

Według nowego prawa, leki można objąć refundacją tylko zgodnie z ich wskazaniami rejestracyjnymi, tj. umieszczonymi w charakterystyce produktu leczniczego (ChPL), przypomniał prezes Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego prof. Piotr Wiland. Jak wyjaśnił, zanim u dziecka można wprowadzić leczenie biologiczne, trzeba stosować tzw. klasyczne leki modyfikujące przebieg choroby, które nie posiadają wskazań rejestracyjnych w terapii MIZS i innych zapalnych chorób stawów u dzieci, bo na najmłodszych leków się przeważnie nie testuje. - Leki te stosuje się jednak od lat ze wskazań klinicznych, bo lekarze ze swoich doświadczeń wiedzą, że one działają – powiedział ekspert PAP.

Przy braku refundacji, rodzice dzieci, którzy jeszcze niedawno płacili za opakowanie jednego leku 3,2 zł, teraz muszą zapłacić ponad 400 zł miesięcznie, podkreślił Piotrowski. Wielu rodziców nie będzie na to stać, bo chorzy na MIZS zażywają często więcej niż jeden lek i nieraz jeden rodzic musi rezygnować z pracy, by opiekować się dzieckiem. - W ten sposób tysiące dzieci z zapalnymi chorobami stawów skazane zostaną na niepełnosprawność, bo choroba postępuje u nich bardzo szybko. Tu liczy się każdy dzień – powiedział.

Jak poinformowała rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek, obecnie trwają prace nad nową listą refundacyjną, na której mają się znaleźć również leki stosowane poza wskazaniami zawartymi w ChPL. - Ponieważ wiele z nich jest stosowanych w pediatrii zwróciliśmy się do konsultantów krajowych z różnych dziedzin medycyny, w tym konsultanta ds. pediatrii, by wskazali, które z tych leków powinny być refundowane dla dzieci poza wskazaniami - powiedziała.

Taki wykaz leków został następnie przekazany Radzie Przejrzystości przy Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM), która rozpatrzyła wniosek. - Teraz MZ musi się zapoznać z rekomendacjami rady, gdyż na tej podstawie minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podejmie decyzje - wyjaśniła Gołąbek.

Media podają, że rekomendacje w sprawie wszystkich leków są pozytywne.

- Tego, które leki będą refundowane poza ChPL dowiemy się dopiero wraz z ukazaniem się nowej listy refundacyjnej, tj. najpóźniej 1 marca" - zastrzegła rzecznik MZ.

Obecny na konferencji mecenas Bartłomiej Kuchta ocenił, że podobnych problemów z dostępem do leków mogłoby nie być, gdyby resort zdrowia przed podejmowaniem swoich decyzji prowadził konsultacje społeczne z organizacjami pacjentów i lekarzami. Zwrócił też uwagę, że mimo wielu listów wysyłanych do MZ, stowarzyszeniom pacjentów i Polskiemu Towarzystwu Reumatologicznemu dotychczas nie udało się uzyskać żadnej odpowiedzi w tej sprawie.

- Maile w sprawie problemu z refundacją leków dla dzieci z chorobami reumatycznymi wysłaliśmy w styczniu również do 41 posłów z Sejmowej Komisji Zdrowia, ale dotychczas odpowiedział tylko jeden z nich – powiedziała prezes stowarzyszenia "3majmy się razem" Monika Zientek.

MIZS jest to chorobą autoagresywną. Rozwija się w wyniku niszczenia tkanek organizmu przez własny układ odporności, który mylnie rozpoznaje je jako obce. Charakterystyczną cechą MIZS jest utrzymujące się przewlekłe zapalenie stawów. Silne bóle, obrzęki i sztywność uniemożliwiają dziecku wykonywanie najprostszych czynności. Wraz z postępem choroby, dochodzi do zaburzenia wzrostu, deformacji stawów, trwałych przykurczy i unieruchomienia. W niektórych przypadkach proces zapalny może też obejmować inne tkanki i organy, jak narząd wzroku, nerki, płuca, wątroba.

Według Wilanda na MIZS cierpi w Polsce ok. 8,5 tys. dzieci, ale są to dane szacunkowe, bo niektóre postaci choroby są łagodniejsze i te dzieci mogą nie trafiać do szpitali.

>>>>

Oj co tam dzieci . Grunt ze kolesie z wszaki maja swietna zabawe w ,,politykow'' na koszt podatnika . Takie wakacje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:40, 19 Lut 2012    Temat postu:

Kilkaset tysięcy złotych na projekt nowej siedziby NFZ

Świętokrzyski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymał z centrali 400 tys. zł. na projekt nowej siedziby - czytamy na stronie Radia Kielce.

Obiekt powstanie na działce, którą Fundusz, kupił w ubiegłym roku od miasta za dwa miliony złotych. Budowa ma rozpocząć się za dwa lata.

>>>>

Allleossohozzi ? Trzeba jakos wydac kase zaoszczedzona na rentach i emeryturach ? Zeby sie nie zmarnowala !

Fot. Norbert Litwiński / Onet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:01, 22 Lut 2012    Temat postu:

CBOS: 30 proc. Polaków miała trudności w wykupem leków na receptę

Pra­wie jedna trze­cia (30 proc.) ba­da­nych, któ­rzy tuż po wej­ściu w życie usta­wy re­fun­da­cyj­nej pró­bo­wa­li wy­ku­pić leki na re­cep­tę, de­kla­ru­je, że miała z tym trud­no­ści - wy­ni­ka z naj­now­sze­go son­da­żu CBOS do­ty­czą­ce­go pro­te­stu pie­cząt­ko­we­go le­ka­rzy.

Nie­mal po­ło­wa Po­la­ków (46 proc.) de­kla­ru­je, że w stycz­niu - czyli we­dług CBOS w okre­sie naj­więk­sze­go za­mie­sza­nia wy­ni­kłe­go ze zmia­ny zasad re­fun­da­cji leków - wy­ku­pi­ła lub pró­bo­wa­ła wy­ku­pić leki na re­cep­tę. Pra­wie jedna trze­cia ba­da­nych (30 proc.), de­kla­ru­je, że miała z tym trud­no­ści. Co piąty re­spon­dent z tej grupy (21 proc. wy­ku­pu­ją­cych leki w stycz­niu, czyli 10 proc. ogółu ba­da­nych) twier­dzi, że przy­naj­mniej jedna z re­ali­zo­wa­nych przez niego re­cept była opa­trzo­na pie­cząt­ką "Re­fun­da­cja do de­cy­zji NFZ".

Dla jed­nej pią­tej an­kie­to­wa­nych, któ­rzy re­ali­zo­wa­li w stycz­niu jakąś re­cep­tę (19 proc.) utrud­nie­niem była ko­niecz­ność po­kry­cia cał­ko­wi­te­go kosz­tu leku, mimo że zwy­kle pa­cjen­to­wi przy­słu­gi­wa­ło prawo do jego re­fun­da­cji.

Co ósmy re­ali­zu­ją­cy re­cep­tę (12 proc.) zo­stał po­pro­szo­ny o przed­sta­wie­nie do­wo­du ubez­pie­cze­nia, na­to­miast co dwu­na­sty (8 proc.) uskar­żał się na ko­niecz­ność po­now­nej wi­zy­ty u le­ka­rza. Tylko nie­licz­ni spo­tka­li się z od­mo­wą zre­ali­zo­wa­nia re­cep­ty (6 proc.) bądź znie­chę­ce­ni trud­no­ścia­mi sami zre­zy­gno­wa­li z wy­ku­pie­nia leków (4 proc.).

O trud­no­ściach z wy­ku­pem leków mó­wi­ło 59 proc. ba­da­nych re­ali­zu­ją­cych w stycz­niu co naj­mniej jedną re­cep­tę z ad­no­ta­cją o re­fun­da­cji do de­cy­zji NFZ i 23 proc. re­ali­zu­ją­cych re­cep­ty bez ta­kie­go do­pi­sku.

Osoby wy­ku­pu­ją­ce leki na re­cep­ty opa­trzo­ne taką pie­cząt­ką nie­mal sied­mio­krot­nie czę­ściej były pro­szo­ne o oka­za­nie do­ku­men­tu po­twier­dza­ją­ce­go włą­cze­nie pa­cjen­ta do po­wszech­ne­go ubez­pie­cze­nia zdro­wot­ne­go – o za­ist­nie­niu ta­kiej ko­niecz­no­ści mówi co trze­ci ba­da­ny z tej grupy (34 proc.) i tylko 5 proc. re­spon­den­tów re­ali­zu­ją­cych "nor­mal­ne" re­cep­ty.

Jedna trze­cia an­kie­to­wa­nych wy­ku­pu­ją­cych leki na re­cep­tę z ad­no­ta­cją "Re­fun­da­cja do de­cy­zji NFZ", mimo świa­do­mo­ści że po­win­no im przy­słu­gi­wać prawo do re­fun­da­cji, zde­cy­do­wa­ła się na zakup leku za naj­wyż­szą od­płat­no­ścią (35 proc. wobec 15 proc. re­ali­zu­ją­cych re­cep­ty bez ad­no­ta­cji), co szó­sty w przy­naj­mniej jed­nej ap­te­ce spo­tkał się z od­mo­wą zre­ali­zo­wa­nia re­cep­ty (16 proc. wobec 4 proc.), co siód­my mu­siał po­now­nie udać się do le­ka­rza (14 proc. wobec 6 proc.), a co czter­na­sty nie wy­ku­pił prze­pi­sa­nych le­karstw (7 proc. wobec 3 proc.).

CBOS pytał an­kie­to­wa­nych także o opi­nie na temat do­pusz­czal­no­ści za­cho­wa­nia pro­te­stu­ją­cych le­ka­rzy. Bli­sko po­ło­wa ba­da­nych (48 proc.) uważa, że le­ka­rze mieli prawo wsz­cząć "pro­test pie­cząt­ko­wy", jed­nak nie­wie­le mniej­sza grupa (39 proc.) jest zda­nia, że po­win­ni oni za­ła­twiać swoje spra­wy w inny spo­sób. Co ósmy re­spon­dent (13 proc.) nie po­tra­fi zająć jed­no­znacz­ne­go sta­no­wi­ska w tej kwe­stii.

Bli­sko dwie trze­cie ba­da­nych (64 proc.) uważa, że naj­więk­sza od­po­wie­dzial­ność za pro­ble­my z wdra­ża­niem no­we­go prawa spo­czy­wa na rzą­dzie i po­li­ty­kach, zaś jedna piąta (21 proc.) obar­cza nią Na­ro­do­wy Fun­dusz Zdro­wia. Co dzie­sią­ty re­spon­dent (10 proc.) nie po­tra­fi jed­no­znacz­nie oce­nić, kto w tej spra­wie naj­bar­dziej za­wi­nił. Tylko nie­licz­ni twier­dzą, że głów­ny­mi spraw­ca­mi ca­łe­go za­mie­sza­nia są le­ka­rze (4 proc.) lub far­ma­ceu­ci (1 proc.).

Ba­da­ni py­ta­ni o to, kto po stro­nie rzą­do­wej od­po­wia­da za za­ist­nia­łą sy­tu­ację, zde­cy­do­wa­nie naj­czę­ściej wska­zu­ją na b. mi­ni­ster zdro­wia Ewę Ko­pacz (48 proc.), a w dal­szej ko­lej­no­ści na obec­ne­go szefa tego re­sor­tu Bar­to­sza Ar­łu­ko­wi­cza (20 proc.) oraz pre­mie­ra Do­nal­da Tuska (9 proc.). Co piąty re­spon­dent (21 proc.) nie wie, który z po­li­ty­ków w naj­więk­szym stop­niu od­po­wia­da za pro­ble­my z wdra­ża­niem nowej usta­wy, ale tylko dwóch na stu (2 proc.) jest zda­nia, że rząd w ogóle nie po­no­si za nie od­po­wie­dzial­no­ści.

Jak przy­po­mi­na CBOS, pierw­sze ty­go­dnie tego roku upły­wa­ły pod zna­kiem za­mie­sza­nia wokół re­fun­da­cji leków oraz pro­te­stów le­ka­rzy i ap­te­ka­rzy prze­ciw­ko za­pi­som obo­wią­zu­ją­cej od 1 stycz­nia usta­wy re­fun­da­cyj­nej. Nie­któ­rzy le­ka­rze nie okre­śla­li po­zio­mu od­płat­no­ści za leki re­fun­do­wa­ne i przy­sta­wia­li na re­cep­tach pie­cząt­kę "Re­fun­da­cja do de­cy­zji NFZ". Ba­da­nie "Ak­tu­al­ne pro­ble­my i wy­da­rze­nia" prze­pro­wa­dzo­no w dniach 3 – 9 lu­te­go 2012 roku na li­czą­cej 999 osób re­pre­zen­ta­tyw­nej pró­bie lo­so­wej do­ro­słych miesz­kań­ców Pol­ski.

>>>>

No to super !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:37, 26 Lut 2012    Temat postu:

Dramat pacjentki. Przez 21 lat była źle leczona

Pani Ewa dopiero po 21 latach nieprawidłowego leczenia trafiła na specjalistę, dla którego brak postępów był wystarczającym powodem do spojrzenia na jej zdrowie z innej strony. Po zażyciu dwóch dawek leków jej stan wyraźnie się poprawił. Czy 30 lekarzy, którzy wcześniej się nią zajmowali, odpowie za złą diagnozę?

Przez 21 lat żyła z nieprawidłową diagnozą - 21 lat żyła na granicy wegetacji. Wszystko przez źle postawioną diagnozę, która żadnemu kolejnemu lekarzowi nie wydała się podejrzana. W końcu pani Ewa trafiła na specjalistę, dla którego brak postępów w leczeniu był wystarczającym powodem do spojrzenia na jej zdrowie z innej strony. Teraz szuka biegłego, który będzie w stanie uznać, że 21 lat było rzeczywiście czasem zmarnowanym.

>>>>

Oczywiscie nie kazde leczenie nie tego co trzeba jest przestepstwem .
Pamietajmy ze lekarz stawia diagnoze na podstawie OBJAWOW . A takie same objawy moag byc w przypadku 1000 roznych chorob . Jesli lekarz nie trafi i leczy co innego to nie jest od razu jego wina . Oczywiscie i wsrod lekarzy mamy rozne talenty . Jeden rozpoznaje szybko i prawidlowo inny wolniej . Jeden takie choroby drugie inne .
A i sa oczywiscie niedbalcy i niechluje . A takze rutyniarze ktorzy przyzwyczaili sie leczyc jedna chorobe i zawsze ja rozpoznaja bo najlatwiej ... Lekarz tez musi byc czujny i rozwijac sie i dedukowac jak detektyw a nie stagnacja marazm i degeneracja ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:00, 28 Lut 2012    Temat postu:

"Dziennik Gazeta Prawna": Wchodzimy w starość bez geriatrów

Aby pra­co­wać do 67. roku życia, trze­ba mieć kon­dy­cję i zdro­wie. A w Pol­sce dra­ma­tycz­nie bra­ku­je le­ka­rzy zaj­mu­ją­cych się oso­ba­mi w po­de­szłym wieku – in­for­mu­je "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

W całym kraju mamy 100 czyn­nych le­ka­rzy tej spe­cjal­no­ści; w wielu re­gio­nach nie ma żad­ne­go do­stę­pu do ta­kie­go spe­cja­li­sty. Jak pod­kre­śla dzien­nik, mi­ni­ster zdro­wia Bar­tosz Ar­łu­ko­wicz mówił, że zwięk­sze­nie licz­by ge­ria­trów bę­dzie prio­ry­te­tem; po­wtó­rzył to też, gdy za­po­wia­dał ogło­sze­nie listy miejsc re­zy­denc­kich dla le­ka­rzy. Pro­blem w tym, że na li­ście nie ma ani jed­nej pro­po­zy­cji dla ge­ria­trów. Jak wy­li­cza "DGP", na tę spe­cja­li­za­cje nie ma chęt­nych, bo le­ka­rze nie mają szans na zna­le­zie­nie pracy. Brak kli­nik ge­ria­trycz­nych to zaś efekt nie­chę­ci dy­rek­to­rów szpi­ta­li do ich otwie­ra­nia. Po­wo­dem jest bar­dzo niska wy­ce­na przez NFZ opie­ki ge­ria­trycz­nej.

We­dług pro­gnoz GUS za 20 lat nie­mal co czwar­ty Polak prze­kro­czy 65. rok życia. Nie­mal po­ło­wa z nich bę­dzie żyła dłu­żej niż 75 lat. Jak pod­kre­śla dzien­nik, w związ­ku z tym rząd pla­nu­je wy­dłu­że­nie wieku eme­ry­tal­ne­go, ale nic nie robi, by zor­ga­ni­zo­wać opie­kę me­dycz­ną nad se­nio­ra­mi.

>>>>

No to dobrze . Powymieraja i nie trzeba bedzie placic emerytur !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:11, 03 Mar 2012    Temat postu:

Trzeci dzień głodówki w szpitalu. Domagają się podwyżek

So­bo­ta jest trze­cim dniem gło­dów­ki dzie­wię­ciu pra­cow­ni­ków Wo­je­wódz­kie­go Szpi­ta­la Ze­spo­lo­ne­go w Ko­ni­nie (Wiel­ko­pol­ska). Pra­cow­ni­cy do­ma­ga­ją się pod­wy­żek wy­na­gro­dzeń, na co szpi­tal nie ma pie­nię­dzy. Pro­test roz­po­czął się 20 lu­te­go.

W mi­nio­ny czwar­tek dy­rek­cja pla­ców­ki za­pro­po­no­wa­ła pro­te­stu­ją­cym za­wie­sze­nie na mie­siąc akcji straj­ko­wej i jed­no­ra­zo­wą wy­pła­tę mi­lio­na zł w for­mie kwar­tal­nych pre­mii. Straj­ku­ją­cy od­rzu­ci­li te pro­po­zy­cje i ośmiu z nich roz­po­czę­ło w tym dniu gło­dów­kę. We­dług sze­fo­wej Związ­ku Za­wo­do­we­go Pie­lę­gnia­rek i Po­łoż­nych Ma­rze­ny Ka­miń­skiej, pro­te­stu­ją­cy zła­go­dzi­li po­stu­la­ty – zre­zy­gno­wa­li z żą­da­nia 600-zło­to­wych pod­wy­żek i wnio­sku­ją o kwar­tal­ne do­dat­ki po 200 zł brut­to do pod­sta­wy pen­sji wy­pła­ca­nej od 1 kwiet­nia. Pod­wyż­ka mia­ła­by objąć 1200 pra­cow­ni­ków eta­to­wych.

Ka­miń­ska po­wie­dzia­ła w so­bo­tę, że do udzia­łu w straj­ku gło­do­wym za­pi­sa­ne są już na­stęp­ne osoby. Po­in­for­mo­wa­ła też, że związ­kow­cy zło­ży­li w pro­ku­ra­tu­rze zgło­sze­nie po­dej­rze­nia prze­stęp­stwa przez dy­rek­cję szpi­ta­la, która przy­wró­ci­ła od czwart­ku pla­no­we przy­ję­cia i ope­ra­cje cho­rych.

- Uwa­ża­my, że w ten spo­sób zdro­wie i życie pa­cjen­tów jest na­ra­żo­ne na nie­bez­pie­czeń­stwo. Strajk jest le­gal­ny i dy­rek­cja nie po­win­na przy­wra­cać pla­no­wych przy­jęć – stwier­dzi­ła. Tym­cza­sem rzecz­nik pra­so­wy szpi­ta­la Le­szek Cza­jor za­zna­czył, że od­dzia­ły mają za­pew­nio­ną ob­słu­gę, a zdro­wie i życie cho­rych nie jest na­ra­żo­ne na nie­bez­pie­czeń­stwo.

Cza­jor po­wie­dział, że szpi­tal nie ma pie­nię­dzy, by speł­nić ocze­ki­wa­nia pro­te­stu­ją­cych. Dodał, że pro­po­zy­cja za­wie­sze­nia straj­ku na mie­siąc jest zwią­za­na ze stra­ta­mi po­no­szo­ny­mi przez szpi­tal z po­wo­du nie­re­ali­zo­wa­nia w pełni kon­trak­tu z NFZ. Cza­jor nie podał wy­so­ko­ści tych strat.

We­dług Ka­miń­skiej kon­trak­ty le­kar­skie po­win­ny być re­ne­go­cjo­wa­ne, po­nie­waż są zbyt wy­so­kie. Jej zda­niem część pie­nię­dzy można by­ło­by wtedy prze­zna­czyć na pod­wyż­kę pen­sji pro­te­stu­ją­cych. Do­da­ła, że per­so­nel nie otrzy­mał od 4 lat żad­nych pod­wy­żek i obec­nie pen­sje wy­no­szą śred­nio 3060 zł brut­to.

Ko­niń­ski szpi­tal za­trud­nia 1200 pra­cow­ni­ków eta­to­wych oraz 180 le­ka­rzy na kon­trak­tach. Pla­ców­ka po­sia­da 24 od­dzia­ły z 849 łóż­ka­mi. Na ten rok szpi­tal pod­pi­sał kon­trakt w wy­so­ko­ści ponad 122 mln zł. W po­rów­na­niu z 2011 r. jest on wyż­szy o 6,2 mln zł. War­tość wy­ko­na­nych i nie­za­pła­co­nych przez NFZ świad­czeń w 2011 r. wy­nio­sła 18,1 mln zł. Ka­miń­ska za­po­wie­dzia­ła, że w naj­bliż­szy po­nie­dzia­łek w urzę­dzie mar­szał­kow­skim w Po­zna­niu ma się odbyć spo­tka­nie z pro­te­stu­ją­cy­mi.

>>>>

Sluzba zdrowia dogorywa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:27, 05 Mar 2012    Temat postu:

Piąty dzień głodują w szpitalu w Koninie

Poniedziałek to piąty dzień głodówki dziewięciorga pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie. Protestujący domagają się podwyżek wynagrodzeń. Według dyrekcji placówki szpital nie ma na to pieniędzy.

Protest rozpoczął się 20 lutego; m.in. wstrzymano planowe przyjęcia do szpitala. Początkowo strajkujący postulowali 600 zł podwyżki brutto, ale złagodzili swoje postulaty. - Teraz żądamy dla wszystkich 1,2 tys. pracowników dwóch podwyżek - zaledwie po 200 zł brutto, w półrocznych odstępach - od 1 kwietnia i od 1 września - powiedziała szefowa szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Marzena Kamińska.

Kamińska poinformowała, że w poniedziałek przed południem w urzędzie marszałkowskim w Poznaniu mają się rozpocząć rozmowy związkowców z władzami samorządowymi województwa.

W ubiegły czwartek dyrekcja placówki zaproponowała pracownikom zawieszenie na miesiąc akcji strajkowej i jednorazową wypłatę miliona złotych w formie kwartalnych premii. Protestujący odrzucili tę propozycję i ośmiu z nich rozpoczęło w tym dniu głodówkę. Trwa też okupacja budynków szpitalnych.

Rzecznik prasowy szpitala Leszek Czajor powiedział PAP, że szpital nie ma pieniędzy, aby spełnić oczekiwania protestujących. Dodał, że propozycja zwieszenia strajku na miesiąc jest związana ze stratami ponoszonymi w wyniku braku pełnej realizacji kontraktu z NFZ. Czajor nie podał wysokości tych strat.

Jak poinformowała Kamińska, związkowcy złożyli w prokuraturze zgłoszenie przestępstwa popełnionego przez dyrekcję szpitala, która przywróciła od czwartku planowe przyjęcia i operacje chorych. Według niej zdrowie i życie pacjentów jest przez to narażone na niebezpieczeństwo. - Strajk jest legalny i dyrekcja nie powinna przywracać planowych przyjęć - twierdzi.

Jak zapewnił Czajor, oddziały mają zapewnioną obsługę, a zdrowie i życie chorych nie jest narażone na niebezpieczeństwo.

Protestujący uważają, że w porównaniu z ich wynagrodzeniami kontrakty lekarskie są zbyt wysokie. Kamińska podkreśliła, że powinny być one renegocjowane. Część tych pieniędzy można by było wtedy przeznaczyć na podwyżkę pensji protestujących. Dodała, że personel nie otrzymał od 4 lat jakichkolwiek podwyżek i obecnie pensja wynosi średnio 3060 zł brutto.

Koniński szpital zatrudnia 1200 pracowników osób etatowych oraz 180 lekarzy na kontraktach. Placówka posiada 24 oddziały z 849 łóżkami. Na ten rok szpital podpisał kontrakt w wysokości ponad 122 mln zł. W porównaniu z 2011 r. jest on wyższy o 6,2 mln zł. Wartość wykonanych i niezapłaconych przez NFZ świadczeń w 2011 r. wyniosła 18, 1 mln zł.

Czajor podał, że orientacyjny wynik finansowy szpitala za ubiegły rok wynosi minus 22,5 mln zł, w tym amortyzacja sprzętu i budynków to kwota 16,8 mln zł.

>>>>

Sluzba zdrowia kfitnie jak kolej ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:11, 06 Mar 2012    Temat postu:

W takich warunkach leczą śmiertelnie chore dzieci

Obdrapane ściany, nieszczelne okna, ciasne sale... W takich warunkach leczone są dzieci z chorobami nowotworowymi we wrocławskim szpitalu onkologicznym. Czy mali pacjenci doczekają się placówki na europejskim poziomie?

Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu to największa w Polsce placówka zajmująca się leczeniem nowotworów u dzieci. Rocznie przeprowadza się tu średnio 70 przeszczepów szpiku, najwięcej w kraju. Mali pacjenci spędzają tu nie tygodnie, a miesiące, a nawet lata. Szpital staje się dla nich drugim domem. Dzieci śpią w ciasnych salach, w których panuje wilgoć, na korytarzu ze ścian płatami odpada farba, stare rury pękają. W budynku jest tylko jedna winda dla pacjentów i odwiedzających. Kilka lat temu w jednym z pomieszczeń zawalił się sufit. To cud, że nikomu nic się nie stało. Można by jeszcze wspomnieć o widoku na cmentarz, jaki rozpościera się z okien kliniki. W tak katastrofalnych warunkach lekarze walczą o życie najmłodszych.

100-letni budynek kliniki nie nadaje się do użytkowania. Co chwilę konieczne są remonty, które pochłaniają ogromne sumy. Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” od kilku lat stara się o nowe lokum. Plany „Przylądka Nadziei”, bo tak ma nazywać się nowoczesny kompleks, który zastąpi dotychczasową siedzibę, są gotowe. Pozwolenie na budowę też. Wciąż nie ma jednak pieniędzy na jej rozpoczęcie. Wzniesienie nowego gmachu kosztować będzie około 70 mln zł. Fundacja jak na razie dysponuje niecałą jedną dziesiątą tej sumy. Na jej koncie uzbierano 6 mln zł.

Pół roku w klatce

2-letni Dawidek jest we wrocławskim szpitalu już pół roku. Pięć miesięcy temu przeszedł przeszczep szpiku kostnego. Po okresie poprawy, teraz znów czuje się gorzej. Kilka razy lądował na OIOM-ie. Obecnie leży w izolatce podłączony do kroplówki. – W sali jest duże okno. Tak od niego wiało, że przestawiliśmy łóżko na drugą stronę. Dawid ma bardzo słabą odporność, byle przeziębienie może być dla niego śmiertelnie niebezpieczne – mówi jego mama.

Mariola nie chce skarżyć się na warunki na oddziale. Dla niej, jak i dla większości rodziców dzieci leczących się w klinice, najważniejsza jest profesjonalna opieka. – Liczy się dla mnie tylko zdrowie syna, a nie to, gdzie jestem. Personel jest wspaniały. Zaczynając od lekarzy, przez pielęgniarki, po kucharki i salowe. To ludzie z powołaniem, robią wszystko, żeby zapewnić naszym dzieciom, jak najlepsze warunki – podkreśla. Przyznaje jednak, że warunki panujące w szpitalu dalekie są od ideału.

- My tutaj mieszkamy. Nie przyjeżdżamy na chwilę, tylko na kilka miesięcy. Oddział staje się dla nas domem. Przebywamy tutaj cały czas. Faktycznie mogłoby być lepiej. Sale są stare, okna nieszczelne, brakuje łazienek i sali, gdzie dzieci będące w lepszej kondycji mogłyby się bawić – wylicza.

Gdy Dawid lepiej się czuł, strasznie się nudził. Chciał się bawić, ale nie mógł wychodzić z sali. Po kilku miesiącach miał dość zabawy z mamą, rwał się do ludzi, na korytarz. Kontakt z innymi osobami mógł być jednak dla niego niebezpieczny. Wystarczyłoby, że ktoś wniósłby na kurtce czy butach jakiegoś wirusa. Dla dziecka po przeszczepie to mógłby być koniec. Rozwiązaniem byłaby świetlica, jednak nie ma jej gdzie urządzić. – Moje dziecko od pół roku żyje w klatce. Po tylu miesiącach nie wiem już, co wymyślać, żeby je zabawić. Sama też jestem zmęczona i nie mam energii do skakania – tłumaczy Mariola.

Rodzina Dawida mieszka 300 km od Wrocławia. Mariola, która od sześciu miesięcy cały czas jest przy synku, nocuje w hotelu obok kliniki. Dwa piętra, na każdym sześć pokojów, dwie wspólne łazienki i kuchnia. W pokoju – szafa, stół i łóżko. Warunki skromne, ale najważniejsze, że jest kuchnia. - Dzieci po tylu miesiącach nie chcą jeść szpitalnego jedzenia. Dzięki temu, że w hotelu jest kuchenka, mogę ugotować coś, co Dawid lubi i zje – opowiada Mariola.

"Lekarze wspaniali, ale szpital..."

Na początku lutego 7-letni Piotruś wrócił do domu. W klinice Onkologii i Hematologii spędził prawie siedem miesięcy. Na szpitalnej tablicy długo wisiał jego rysunek – dom z czerwonymi drzwiami, obok drzewo, w górze słońce i błękitna chmura. Pogoda jak w lipcu 2011 roku, gdy zagorączkował. Jego rodzice myśleli, że to zwykłe przeziębienie. Po serii badań lekarze nie mieli jednak wątpliwości. Białaczka. 7 marca mija 214 dzień leczenia.

Chłopiec ma za sobą liczne transfuzje krwi, punkcje i pięć cykli chemioterapii. Po trzecim cyklu jego organizm był tak osłabiony, że dostał wstrząsu septycznego. Sala szpitalna przez wiele miesięcy zastępowała mu pokój w rodzinnym domu. Zdążył poznać klinikę od podszewki. Jego rodzice również.

- Lekarze są świetni, natomiast sam szpital wymaga generalnego remontu. Obdrapane ściany to nic. Brakuje jednoosobowych sal i łazienek. Gdy do dzieciaków przychodzą rodzice, brakuje krzeseł. Na łóżkach nie wolno siadać ze względów sanitarnych – wspomina mama Piotrka, Kasia. 7-latek leżał na oddziale onkologicznym, piętro wyżej niż Dawid. Gdy lepiej się czuł, chodził do świetlicy, gdzie miał lekcje z nauczycielką. Dla maluchów stworzono kącik zabaw. Jest tam kilka zabawek na krzyż, ale dla dziecka, które miesiącami przebywa na oddziale, to i tak atrakcja.

Piotruś wyszedł do domu, ale i tak przyjeżdża do kliniki przynajmniej raz w tygodniu na badania. Za każdym razem trzeba się zarejestrować i odstać swoje w kolejce. Czasami nawet trzy-cztery godziny. Nierzadko wizyta przeciąga się. Jeśli po badaniu okaże się, że dziecku potrzebna jest transfuzja czy podanie płytek krwi, w klinice spędza się cały dzień.

Chłopiec przyjmuje teraz chemię podtrzymującą. Codziennie wieczorem jedną tabletkę. Lek jest drogi, na szczęście rodzicom pomagają znajomi i Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. – Piotrek ma subkonto, na które zbieramy pieniądze na leczenie. Można na nie wpłacać np. 1% podatku. Pracownicy fundacji pomagają nam przygotowywać ulotki i plakaty informacyjne, ale to rodzice muszą we własnym zakresie przygotowywać zbiórki, happeningi, szukać firm. Po przedstawieniu fundacji faktur za leki, dostajemy za nie zwrot ze zgromadzonych na subkoncie funduszy – tłumaczy Kasia. W ten sam sposób fundacja pokrywa koszty np. dojazdu rodziców i dziecka do kliniki.

Na chwilę zapomnieć o chorobie

Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” od 20 lat pomaga małym pacjentom Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu. Oprócz pomocy finansowej zapewnia wsparcie psychologiczne dla rodziców oraz organizowanie zabaw dla dzieci przebywających w klinice, by miały szansę choć na chwilę zapomnieć o chorobie. Przed Wielkanocą jest więc wspólne malowanie pisanek, w grudniu - śpiewanie kolęd, a w karnawale – bal przebierańców.

Szpital odwiedzają też goście. W listopadzie zeszłego roku do dzieci przyjechała dziennikarka i podróżniczka Martyna Wojciechowska. Na początku lutego klinikę odwiedził wioślarz, wicemistrz olimpijski z Pekinu Paweł Rańda. Podczas „lekcji z Olimpijczykiem” sportowiec opowiadał o najważniejszych momentach swojej kariery oraz ciekawostkach – wyjaśnił m.in. dlaczego po zawodach w Pekinie zgolił brwi. Rańda oficjalnie dołączył do ekipy budowlanej ,,Przylądka Nadziei”, do której należy już prof. Jan Miodek, Piotr Rubik i wspomniana wcześniej Martyna Wojciechowska.

26 marca Fundacja organizuje koncert charytatywny w gmachu wrocławskiej opery. – „Koncert Nadziei”, bo tak go nazwaliśmy, będzie miał nietypową formę. Zaśpiewają podczas niego osoby na co dzień związane ze światem nauki, biznesu i sztuki. W imprezie weźmie udział Martyna Wojciechowska, prof. Jan Miodek, rektor wrocławskiej AM prof. Marek Ziętek, kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej prof. Alicja Chybicka i wiele innych osób – mówi Krzysia Gromada z Fundacji. Wszystkie środki zebrane podczas koncertu zostaną przeznaczone na budowę „Przylądka Nadziei”.

Możesz pomóc

- Wrocławski szpital jest jedną z najlepszych placówek hematologicznych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Prof. Chybicka zgromadziła ekipę wybitnych specjalistów. Przeprowadza się tu ponad połowę wszystkich przeszczepów szpiku u dzieci w całym kraju. Operacji mogłoby być więcej, niestety, klinika jest w zastraszającym stanie. Sale nie spełniają wymogów sanitarnych, brakuje nowoczesnego sprzętu. Aż wstyd, że panują tu tak straszne warunki - podkreśla Gromada.

W akcję zbierania pieniędzy na budowę „Przylądka Nadziei” może się włączyć każdy. Wystarczy wysłać smsa o treści NADZIEJA na numer 72165 (koszt 2,46 zł brutto) lub przekazać jeden procent podatku przy rozliczeniach PIT 2011. KRS Fundacji: 00 000 86 210. Pieniądze można również wpłacać na konto fundacji: Fundacja "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową", 50-368 Wrocław, ul. O. Bujwida 42, nr konta 97 1160 2202 0000 0000 9394 2103. Fundacja stworzyła również Wirtualną Klinikę. Każdy odwiedzający może kupić lub ,,współnabyć” jeden z przedmiotów potrzebnych klinice. Za pomocą kursorów można wybierać rzeczy, dostosowane cenowo do naszych możliwości finansowych: od cegiełki za 10 zł przez lizaka za 15 zł, aż po biurka i regały za kilkaset złotych. Wejdź do Wirtualnej Kliniki.

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Więcej informacji znajdziesz na stronach [link widoczny dla zalogowanych] oraz [link widoczny dla zalogowanych]

>>>>

Wspaniale sucesy sluzby zdrowia ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:43, 08 Mar 2012    Temat postu:

Konin: ósmy dzień głodówki w szpitalu

Ósmy dzień trwa głodówka w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie (Wielkopolska). W piątek mają rozpocząć się negocjacje ws. podwyżek wynagrodzeń - poinformowała w czwartek przewodnicząca tamtejszego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Marzena Kamińska.

Dodała, że w skład zespołu negocjacyjnego, powołanego przez marszałka województwa, wejdą m.in. związkowcy, dyrekcja szpitala i przedstawiciele urzędu marszałkowskiego. Protest rozpoczął się 20 lutego. Oprócz głodówki, którą prowadzi osiem kobiet, od dziewięciu dni trwa okupacja szpitala. - Strajk będzie trwać aż do otrzymania na piśmie gwarancji podwyżek wynagrodzeń – zaznaczyła Kamińska. Dodała, że protestujący są zdeterminowani i nie zamierzają odstąpić od żądań. Jak powiedziała, chodzi o podwyżki po 200 zł brutto od kwietnia, tyle samo od września oraz od początku 2013 r. dla wszystkich 1,2 tys. pracowników. Według niej personel nie otrzymał od czterech lat jakichkolwiek podwyżek.

Rzecznik szpitala Leszek Czajor poinformował, że w grudniu 2011 r. pensja wynosiła średnio 3200 zł brutto. W 2011 r. na kontrakty lekarskie szpital wydał 26,6 mln zł. Płace pracowników ze składkami ZUS wyniosły łącznie 50,4 mln zł, a całkowite roczne utrzymanie placówki – 158,7 mln zł.

O sytuacji finansowej dyrekcja szpitala rozmawiała w środę w poznańskim oddziale NFZ, który winien jest placówce z tytułu wykonanych i niezapłaconych świadczeń w latach 2010-2011 ponad 18 mln zł. Według Czajora podczas rozmów dyrekcja oczekiwała zwrotu 6,2 mln zł za nadwykonania w 2010 r. - NFZ zaproponował kwotę 3,2 mln zł, na co nie było zgody – poinformował.

Koniński szpital zatrudnia 1200 pracowników etatowych oraz 180 lekarzy na kontraktach. Placówka ma 24 oddziały z 849 łóżkami. Na ten rok szpital podpisał kontrakt z NFZ w wysokości ponad 122 mln zł. W porównaniu z 2011 r. jest on wyższy o 6,2 mln zł.

Czajor podał, że orientacyjny wynik finansowy szpitala za ubiegły rok wynosi minus 22,5 mln zł, w tym amortyzacja sprzętu i budynków to kwota 16,8 mln zł. Rzecznik podkreślił, że w czasie strajku wszystkie oddziały mają zapewnioną obsługę, a zdrowie i życie chorych nie jest narażone na niebezpieczeństwo.

>>>>

I dramat tego zpitala trwa i sobie trwa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:03, 10 Mar 2012    Temat postu:

Koszmar w szpitalu. Czekają, aż ktoś umrze

Tak źle w warszawskim szpitalu na Bielanach jeszcze nie było. Trzeba czekać, aż ktoś umrze - wtedy zwolni się łóżko. Pacjenci czekają na korytarzach nawet kilka dni. - Jest mi zimno. Przynieśli mi z domu kołdrę, nikt nie da nawet koca - mówi jedna z pacjentek. Inna, kilka dni po operacji serca, wciąż leży w łóżku na korytarzu.

>>>>

Koszmar dociera do Warszawki . Do tej pory to żle bylo ,,gdzies tam na wsi'' A Warszawka wiadomo . Teraz juz nic nie wiadomo ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:16, 10 Mar 2012    Temat postu:

Konin: to już dziesiąty dzień głodowego protestu

Osiem osób kon­ty­nu­uje w so­bo­tę strajk gło­do­wy w Wo­je­wódz­kim Szpi­ta­lu Ze­spo­lo­nym w Ko­ni­nie (Wiel­ko­pol­ska). Jed­no­cze­śnie trwa oku­pa­cja bu­dyn­ków pla­ców­ki. Pro­wa­dzo­ne w pią­tek ne­go­cja­cje w spra­wie pod­wy­żek płac nie przy­nio­sły efek­tu.
Konin, strajk. Fot. PAP/To­masz Woj­ta­sik

"Po bez­sku­tecz­nych piąt­ko­wych roz­mo­wach od­czu­wa­my dziś psy­chicz­ny kry­zys, mamy mo­ment za­ła­ma­nia, za­wo­du" – po­wie­dzia­ła PAP prze­wod­ni­czą­ca Związ­ku Za­wo­do­we­go Pie­lę­gnia­rek i Po­łoż­nych w szpi­ta­lu Ma­rze­na Ka­miń­ska. So­bo­ta jest dzie­sią­tym dniem pro­te­stu gło­do­we­go i je­de­na­stym dniem oku­pa­cji bu­dyn­ków. Ka­miń­ska do­da­ła, że w po­nie­dzia­łek strajk może zo­stać za­ostrzo­ny. "Nie wy­klu­czam, że do gło­dów­ki przy­stą­pi wię­cej osób, są chęt­ni" – po­wie­dzia­ła prze­wod­ni­czą­ca. We­dług niej pro­te­stu­ją­cy są zde­ter­mi­no­wa­ni i nie za­mie­rza­ją od­stą­pić od swo­ich żądań.

Jak po­in­for­mo­wał PAP rzecz­nik szpi­ta­la Le­szek Cza­jor, straj­ku­ją­cym za­pro­po­no­wa­no w pią­tek wzrost płac o 100 zło­tych od 1 kwiet­nia i 300 zło­tych co­mie­sięcz­nej pre­mii od 1 paź­dzier­ni­ka. Za­strzegł jed­nak, że wy­pła­ta pre­mii bę­dzie uza­leż­nio­na od zwro­tu czę­ści pie­nię­dzy za nad­wy­ko­na­nia w la­tach 2010-2011. NFZ wi­nien jest szpi­ta­lo­wi za ten okres ponad 18 mln zł.

Ka­miń­ska za­rzu­ca dy­rek­cji, że sku­pia się na po­szu­ki­wa­niu ze­wnętrz­nych środ­ków na pod­wyż­ki (NFZ, urząd mar­szał­kow­ski), a nie stara się zna­leźć ich we­wnątrz pla­ców­ki. Pra­gną­cy za­cho­wać ano­ni­mo­wość jeden z pra­cow­ni­ków szpi­ta­la po­wie­dział PAP, że kon­trak­ty le­kar­skie są zbyt wy­so­kie i po­win­ny być re­ne­go­cjo­wa­ne. We­dług niego uzy­ska­ne w ten spo­sób pie­nią­dze, mo­gły­by zo­stać prze­zna­czo­ne na pod­wyż­ki.

Zda­niem rzecz­ni­ka dy­rek­cja pro­wa­dzi­ła i pro­wa­dzi roz­mo­wy w tej spra­wie. "To musi jed­nak po­trwać, jeśli będą efek­ty, po­in­for­mu­je­my o nich" – po­wie­dział.

Pro­test w szpi­ta­lu roz­po­czął się 20 lu­te­go. Pra­cow­ni­cy po­stu­lu­ją pod­wyż­sze­nie wy­na­gro­dzeń o 600 zł w trzech ra­tach - po 200 zł brut­to od 1 kwiet­nia, od 1 wrze­śnia oraz na po­cząt­ku 2013 r. Pod­wyż­ki mia­ły­by objąć wszyst­kich 1,2 tys. pra­cow­ni­ków. We­dług Ka­miń­skiej per­so­nel nie do­sta­wał pod­wy­żek od czte­rech lat.

Cza­jor po­in­for­mo­wał, że w grud­niu 2011 r. pen­sja pra­cow­ni­ków wy­no­si­ła śred­nio 3200 zł brut­to. W 2011 r. na kon­trak­ty le­kar­skie szpi­tal wydał 26,6 mln zł. Płace ze skład­ka­mi ZUS wy­nio­sły łącz­nie 50,4 mln zł, a cał­ko­wi­te rocz­ne utrzy­ma­nie pla­ców­ki – 158,7 mln zł.

Ko­niń­ski szpi­tal za­trud­nia 1200 pra­cow­ni­ków eta­to­wych oraz 180 le­ka­rzy na kon­trak­tach. Pla­ców­ka ma 24 od­dzia­ły z 849 łóż­ka­mi. Na ten rok szpi­tal pod­pi­sał kon­trakt z NFZ w wy­so­ko­ści ponad 122 mln zł. W po­rów­na­niu z 2011 r. jest on wyż­szy o 6,2 mln zł.

Cza­jor podał, że orien­ta­cyj­ny wynik fi­nan­so­wy szpi­ta­la za ubie­gły rok wy­no­si minus 22,5 mln zł, w tym amor­ty­za­cja sprzę­tu i bu­dyn­ków to kwota 16,8 mln zł. Rzecz­nik pod­kre­ślił, że w cza­sie straj­ku wszyst­kie od­dzia­ły mają za­pew­nio­ną ob­słu­gę, a zdro­wie i życie pa­cjen­tów nie jest na­ra­żo­ne na nie­bez­pie­czeń­stwo.

>>>>

Protest trwa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:26, 12 Mar 2012    Temat postu:

Kraków bez całodobowego oddziału okulistycznego dla dzieci

W Kra­ko­wie nie ma ca­ło­do­bo­we­go od­dzia­łu oku­li­stycz­ne­go dla dzie­ci - alar­mu­je Radio Kra­ków.

W na­głych wy­pad­kach mali pa­cjen­ci od­sy­ła­ni są na Śląsk. Czę­sto też ro­dzic ze ska­le­czo­nym dziec­kiem od­sy­ła­ny jest z pla­ców­ki do pla­ców­ki lub zdany na dobrą wolę le­ka­rza dla do­ro­słych. Ten jed­nak ma prawo od­mó­wić przy­ję­cia ma­łe­go pa­cjen­ta. Mag­da­le­na Oberc - rzecz­nik Szpi­ta­la Dzie­cię­ce­go w Pro­ko­ciu­miu przy­zna­je, że brak od­dzia­łu oku­li­stycz­ne­go to ogrom­ny pro­blem.

"Czę­sto nawet usu­nię­cie ciała ob­ce­go z oka musi zo­stać wy­ko­na­ne w znie­czu­le­niu ogól­nym. I tutaj jed­nak na­le­ża­ło­by to wy­ko­nać w takim mie­sj­cu, gdzie jest od­dział oku­li­stycz­ny. Gdzie są spe­cja­li­ści le­ka­rze oku­li­ści, a także ane­ste­zjo­lo­dzy dzie­cię­cy. No i to jest wła­śnie ten pro­blem, bo takie miej­sce trud­no zna­leźć w Kra­ko­wie, a w za­sa­dzie ta­kie­go dzie­cię­ce­go od­dzia­łu dzie­cię­ce­go w ogóle nie ma" - tłu­ma­czy Mag­da­le­na Oberc.

Mag­da­le­na Oberc do­da­je, że Szpi­tal w Pro­ko­ci­miu nie ma moż­li­wo­ści utwo­rze­nia ta­kie­go od­dzia­łu ze wzglę­du na brak miej­sca i brak spe­cja­li­stów. Pla­ców­ka kil­ka­krot­nie pro­wa­dzi­ła już nabór na le­ka­rzy oku­li­stów dzie­cię­cych jed­nak nikt nie był za­in­te­re­so­wa­ny. Dla­te­go w na­głych przy­pad­kach ro­dzi­ce nie mają wyj­ścia - muszą za­wieść swoje dziec­ko na od­dział oku­li­stycz­ny w So­snow­cu.

>>>>

No super . Drugie miasto w Polsce bo Łódź juz wymarla . A sluzby zdrowia niet ... Myslalem ze tylko Lodz tak wykanczaja a tu widze cala ,,prowincje''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:56, 12 Mar 2012    Temat postu:

Łódź zostanie bez laboratorium sanepidu

Polska Dziennik Łódzki

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi planuje likwidację laboratorium w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi. W Łódzkiem z powodu oszczędności zlikwidowane maja być trzy z siedmiu laboratoriów. Dla mieszkańców Łodzi oznaczać to będzie problemy, ponieważ w laboratorium przy ul. Przybyszewskiego wykonywało kilkanaście tysięcy badań rocznie.

Dzięki temu mieszkańcy Łodzi i powiatu łódzkiego wschodniego piją czystą wodę, leczą się w czystych szpitalach i mogą korzystać z basenów i kąpielisk. Maciej Prochowski, dyrektor wydziału zdrowia Urzędu Miasta Łodzi mówi, że tak dużemu miastu jak Łódź potrzebne jest laboratorium, w którym na bieżąco badana jest czystość wody pitnej, kąpielisk, basenów. To niezbędne dla naszego życia i zdrowia.

Brak laboratoriów w PSSE dla łodzian może oznaczać także dłuższe oczekiwanie na wyniki i większe kolejki.

Laboratoria przy ul. Przybyszewskiego badają próbki kału kelnerek, hotelarzy, kucharzy, lekarzy i pielęgniarek, po to żeby ich pacjenci i klienci byli bezpieczni. PSSE jako jedyna w Polsce ma też akredytację na wykonywanie badań sanitarnych z placówek medycznych. To dzięki nim wykryto bakterie w szpitalu im. Madurowicza.

Gdy z mapy województwa łódzkiego znikną trzy z siedmiu laboratoriów ich pracę przejmą pozostałe cztery. A WSSE będzie musiało kupić cztery dodatkowe samochody do rozwożenia próbek do innych miast.

Laboratorium przy ul. Przybyszewskiego nie przynosiło strat finansowych. Oprócz obowiązkowych badań, robiono tu także badania komercyjne dla łódzkich firm. W 2011 roku laboratorium zarobiło ponad 900 tys. zł.

Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi, któremu podlega służba zdrowia w Łodzi, wysłał do wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Łodzi negatywną opinię dotyczącą planów likwidacji placówki. przy ul. Przybyszewskiego. Łódź nie zgadza się na taką reorganizację.

>>>

Hura hura hura . To pomoze naszemu wspanialemu rzadowi zaoszczedzic kase na wazniejsze wydatki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:37, 13 Mar 2012    Temat postu:

Skutki wprowadzenia ustawy refundacyjnej: drastycznie spadła liczba sprzedanych leków

Po 9 tygodniach bieżącego roku sprzedaż leków spadała o 14 proc. i wyniosła ponad 4,5 mld zł. Największe spadki dotyczą medykamentów sprzedawanych na receptę - wynika z analizy IMS Health.

IMS Health - firma badającą rynek farmaceutyczny - podkreśla, że na taki obraz rynku aptecznego wpływ miała lista leków refundowanych wprowadzona 1 stycznia. - Pacjenci nadal konsumują zapasy leków, jakie zgromadzili w grudniu ub. roku, lekarze zapoznają się z nowymi listami leków refundowanych, a apteki, hurtownie i producenci dostosowują się do wymogów nowej ustawy - oceniają eksperci. Czy w tym roku kupujesz mniej leków? Wypowiedz się na forum!

- Rynek apteczny powoli krzepnie w realiach nowej ustawy refundacyjnej. Od początku roku obserwujemy systematyczny, choć powolny, wzrost wartości sprzedaży aptek. Wprawdzie na początku marca nadal jesteśmy poniżej wartości z ubiegłego roku, jednak spadki teraz nie są już dwucyfrowe. Zarówno w ujęciu ilościowym, jak i wartościowym, obserwujemy trend wzrostowy – podkreślił Marcin Gawroński z IMS Health.

Największe spadki sprzedaży IMS Health zanotował w grupie leków na receptę. Na początku marca, narastająco po 9 tygodniach 2012 roku, sprzedaż tych leków wyniosła ponad 2,4 mld zł i była o 20 proc. (blisko 600 mln zł) mniejsza niż rok wcześniej. W ujęciu ilościowym spadek sprzedaży leków na receptę wyniósł 17 proc.

W grupie produktów dostępnych bez recepty (OTC) spadki sprzedaży w ujęciu rok do roku wyniosły na początku marca (po 9 tygodniach 2012 roku) ok. 14 proc. ilościowo, a w ujęciu wartościowym niecałe 6 proc.

W ciągu pierwszych 9 tygodni 2012 roku pacjenci wydali w aptekach na produkty bez recepty ponad 1,5 mld zł, o ok. 90 mln zł mniej niż rok wcześniej. Najbardziej - o ponad 10 proc. - spadła sprzedaż preparatów stosowanych w kaszlu, grypie i innych chorobach układu oddechowego. Wzrosty wartości sprzedaży zanotowano w grupie preparatów stosowanych na skórę - o ok. 6 proc.

>>>>

I jest sukces i brawo ! Wreszcie jakis sukces Donkow po 5 latach klesk ! Powoli udalo sie odzwyczaic lud od lekow . Teraz trzeba od jedzenia !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:23, 22 Mar 2012    Temat postu:

"Żeromski" wyrzucił z remontem dwa miliony.

To kolejny absurd w "Żeromskim", jednym z największych szpitali w Krakowie. Dwupiętrowy budynek lecznicy na os. Młodości 10, w którym za publiczne pieniądze przeprowadzony został remont parteru, od około pół roku stoi pusty i niszczeje. Dyrekcja nie planuje kontynuacji prac, bo nie ma na to pieniędzy.

Po co zatem w ogóle rozpoczynano remont, na który z budżetu miasta wydano ok. 2 mln zł? Ani magistrat (organ prowadzący lecznicy), ani dyrekcja szpitala nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. Leszek Gora, rzecznik "Żeromskiego" tłumaczy się, że mimo usilnych starań nie udało się zagospodarować budynku zgodnie z planami.

Plany dyrekcji co rusz się zmieniały. Najpierw na os. Młodości miała się mieścić administracja i nowo otwarty oddział hemodynamiki (specjalizacja kardiologii). Hemodynamika nigdy nie powstała. Administracja wprowadziła się na odnowiony parter, ale po kilku miesiącach urzędnicy się spakowali i wrócili do głównego budynku.

Co dalej z obiektem na os. Młodości? Nie wiadomo. - 13 marca ogłosiliśmy piąty przetarg na dzierżawę tych pomieszczeń - informuje Leszek Gora. - Dziwne, że tyle czasu pusty budynek nie przynosi żadnych zysków. Jego utrzymanie przecież kosztuje. Decyzja o remoncie parteru w tych okolicznościach jest niezrozumiała - nie kryje oburzenia Jerzy Woźniakiewicz, radny PO. Także inni radni chcą przyjrzeć się szpitalowi im. Żeromskiego.

To już trzeci podobny przypadek w tej lecznicy . W 2010 r. na I oddziale chorób wewnętrznych z braku miejsc pacjenci leżeli na korytarzu, podczas gdy wyremontowany III oddział stał przez pół roku pusty. Uroczyście otwarty w grudniu ub.roku oddział położnictwa do dziś jest niedostępny dla pacjentek.

>>>>

Tak wyglada ,,gospodraowanie'' publicznymi pieniedzmi ... Zreszta i w oswiacie likwiduja szkoly remontowane w zeszlym roku ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:57, 01 Kwi 2012    Temat postu:

Urzędniczy koszmar

Ta sprawa zbulwersowała nie tylko lekarzy, którzy uratowali życie młodej kobiecie. Pieniędzy za uratowanie od NFZ nie dostali. Dlaczego? Wszystko przez urzędniczy absurd

Gdyby nie szybka reakcja lekarzy, kobieta mogłaby nie przeżyć. Dziś cieszy się życiem i zdrowym dzieckiem, ale dla lekarzy zaczął się biurokratyczny koszmar. NFZ nie chce zapłacić lekarzom. Wszystko przez małą pomyłkę w dokumentach.

>>>>

No to super ! Zlamali prawo i bezczelnie uratowali życie ! I to kto lekarze ! I apnstwo ma im za to placic ? WYKLUCZONE !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:11, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Decyzja sądu ws. leczenia pacjentki drogim lekiem

Sąd zmusił Wojskowy Szpital we Wrocławiu do leczenia pacjentki drogim lekiem. Pacjentka poszła sądu, bo szpital odmówił leczenia stwardnienia rozsianego.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu nakazał na czas procesu leczenie pacjentki drogim lekiem, który poprawiał stan pacjentki na tyle, że chodziła. Mecenas Bartłomiej Kuchta, który prowadzi sprawę pacjentki mówi, że jest to precedensowe postanowienie sądu, bo pacjentka jest leczona, zanim zostanie wydane orzeczenie. Sąd zabezpiecza powództwo pacjentki i nakazuje leczenie chorej drogim innowacyjnym lekiem, którego nie ma w programie terapeutycznym ani na liście leków refundowanych, ale jest zarejestrowany i dopuszczony do obrotu na terenie Polski - wyjaśnił Kuchta. Marzena Kasperska - rzeczniczka Wojskowego Szpitala z Polikliniką we Wrocławiu poinformowała, że postanowienie sądu będzie realizowane. Lek wskazany przez sąd został dzisiaj sprowadzony do szpitala i pacjentka ma go otrzymywać. Dodała, że placówka będzie występowała o uchylenie postanowienia sądu. Dla prawników szpitala decyzja sądu jest niejasna w kilku punktach.

Joanna Mierzwińska - rzeczniczka Dolnośląskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia mówi, że to szpital i lekarze decydują o tym jak leczyć pacjentów. Zaznaczyła, że nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego szpital nie leczył pacjentki bo Fundusz odpowiada tylko za płacenie. Dodała, że placówka ma podpisaną umowę z Funduszem i na jej podstawie będzie będzie dokonywane rozliczenie za leczenie. Szpital nie ma pewności, czy Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za leczenie pacjentki. Wiadomo, że wcześniej Fundusz odmawiał refundacji tego drogiego leku.

>>>>

No to super sady musza nakazywac leczyc ??? Ale4 odmawia bo NFZ nie daje kasy ...
Faktycznie wszystko zalezy od tego jaki to lek . Jest faktem ze to nie moze byc tak ze panstwo bedzie refundowalo wszelkie leki po cenach jakie sobie zazycza producenci . Ale czuje ze niedlugo przy takich oszczednosciach i przy roznaych ACTAcatach i innych eurotrybunalow nie bedzie kasy na leczenie grypy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:21, 03 Kwi 2012    Temat postu:

Wielka zapaść medycznych specjalizacji - brakuje lekarzy.

W przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców mamy najmniejszą liczbę lekarzy spośród wszystkich krajów UE. Samorząd lekarski uważa, że powstaje luka pokoleniowa i wkrótce nie będzie miał kto leczyć Polaków - informuje "Dziennik Polski".

Samorząd wytyka resortowi zdrowia fatalne, w jego ocenie, błędy w systemie kształcenia specjalistów. Potwierdza to marcowe rozdanie rezydentur (miejsc umożliwiających zdobywanie specjalizacji) - na 2600 potrzebnych miejsc, zgłoszonych przez wszystkie województwa, ministerstwo przyznało zaledwie 444. Resort tłumaczy, że nie ma pieniędzy.

Wybitnie deficytową specjalizacją jest patomorfologia. W tej gałęzi medycyny pracuje zaledwie 450 lekarzy i większość z nich wkrótce wejdzie w wiek emerytalny. Dramatycznie brakuje geriatrów: wszystkich mamy 250, z czego czynnych zawodowo ok. 150. Oznacza to, że 1 specjalista przypada na 300 tys. mieszkańców! W Belgii i Słowacji na tę samą liczbę potencjalnych pacjentów jest ich 2,5, w Czechach - 1,5, w Szwecji - 7,8, w Austrii - 7,4.

>>>>

I bedzie coraz gorzej przy takich żontach ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:59, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Szpital nie wypłacił pracownikom pensji

Szpital w Gostyninie-Kruku z powodu zajęcia kont bankowych przez Urząd Skarbowy w Radomiu nie wypłacił pracownikom pensji za marzec, a także wyrównania poborów za luty, które wypłacono wówczas w wysokości 85 proc.

Jak poinformował dyrektor szpitala Krzysztof Jaworski, placówka wciąż przyjmuje pacjentów. Natomiast pacjenci, transportowani karetkami pogotowia, zgodnie z zaleceniem wojewody mazowieckiego są obecnie przewożeni do innych miast. Szpital w Gostyninie-Kruku należy do samodzielnego publicznego zespołu zakładów opieki zdrowotnej. Placówka ma 34 mln zł długu, głównie zaległego z lat poprzednich, przy kontrakcie rocznym z NFZ na poziomie 28 mln zł. Pod koniec marca konta szpitala zajął Urząd Skarbowy w Radomiu.

Jaworski przyznał, że z uwagi na blokadę kont wszyscy bez wyjątku pracownicy szpitala nie otrzymali ostatniej wypłaty. - Począwszy, jak to się mówi, od sprzątaczki, a skończywszy na mnie, nikt pieniędzy nie dostał - zaznaczył dyrektor.

Na początku kwietnia wojewoda mazowiecki zwrócił się do władz szpitala o wstrzymanie nowych przyjęć pacjentów, argumentując, iż ma to związek z długiem placówki i koniecznością przygotowania się na ewentualną ewakuację hospitalizowanych. Zespołom ratownictwa medycznego zalecono transportowanie pacjentów do szpitali w Płocku, Włocławku i Kutnie z wyjątkiem przypadków bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia.

Według Jaworskiego szpital nadal przyjmuje pacjentów, w tym planowych. - Dokucza nam trochę zakaz wojewody, który wydał dyspozytorom pogotowia ratunkowego, by nie woziło do nas pacjentów. Przez to mamy mniej pacjentów, a my potrzebujemy pacjentów, żeby realizować kontrakt z NFZ - oświadczył dyrektor. Dodał, że gdyby pogotowie dowoziło pacjentów do placówki, byliby oni przyjmowani. Zwrócił też uwagę, że kontrakt z NFZ jest jedynym źródłem dochodów szpitala.

W ubiegłym tygodniu szpital zwrócił się do wojewody mazowieckiego z wnioskiem o wstrzymanie egzekucji komorniczej na 30 dni, co dałoby czas m.in. na zawarcie ewentualnego porozumienia z Urzędem Skarbowym w Radomiu w sprawie spłaty długu. Wojewoda zapewnił wtedy, że jest gotów rozważyć wstrzymanie egzekucji komorniczej pod warunkiem przedstawienia przez starostę gostynińskiego do 11 kwietnia zaakceptowanego przez radę powiatu planu działania, który wykaże zdolność odzyskania przez szpital płynności finansowej do 12 maja. Kluczowym elementem tego planu powinno być zaspokojenie zobowiązań wobec Urzędu Skarbowego i ZUS. Inne rozwiązanie możliwe do zaakceptowania przez wojewodę to otrzymanie uchwały rady powiatu o postawieniu szpitala w stan likwidacji oraz przedstawienie pełnej informacji o składnikach majątkowych szpitala i zobowiązaniach.

Rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ivetta Biały powiedziała, że do środy po południu nie wpłynęły ze starostwa gostynińskiego "kluczowe dokumenty". Dodała, że decyzja w sprawie wniosku szpitala o odroczenie przez wojewodę egzekucji komorniczej zostanie wydana do końca tygodnia.

W szpitalu w Gostyninie-Kruku trwa od lutego spór zbiorowy wszystkich tamtejszych związków zawodowych z dyrekcją placówki. Związki, nie zgadzając się na obniżenie pracownikom wynagrodzeń, przedstawiły postulat podwyżek o 20 proc. Według związkowców szansą dla szpitala byłoby przekształcenie go w spółkę ze 100-proc. udziałem samorządu. Związki obawiają się, że pomysł starostwa na wydzierżawienie majątku placówki przez operatora zewnętrznego i przejęcie przez niego części zadłużenia doprowadzi m.in. do likwidacji niektórych oddziałów i redukcji zatrudnienia. Po zablokowaniu kont szpitala negocjacje w ramach sporu zbiorowego zostały odroczone.

- Spór zbiorowy trwa i nie zostanie zawieszony, ponieważ żaden związek zawodowy nie wyraża zgody na obniżenie pensji pracownikom - powiedziała Małgorzata Wiland, szefowa działającego w szpitalu związku pielęgniarek i położnych. Przyznała, że pracownicy placówki nie otrzymali pensji za marzec, dodając, że nie wypłacono im także wyrównania poborów za luty, które wypłacono zaliczkowo w wysokości 85 proc. Do chwili nadania tej depeszy nie udało się skontaktować ze starostą i wicestarostą gostynińskim. W sekretariacie starostwa poproszono o kontakt w czwartek.

>>>

Co tam szpitale . Smolensk Smolensk Smolensk !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:30, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Jak się dogadać, by okraść państwo

Bli­sko rok trwa­ły przy­go­to­wa­nia do prze­tar­gu na zbu­do­wa­nie e-plat­for­my gro­ma­dzą­cej dane me­dycz­ne m.​in. o pa­cjen­tach, re­cep­tach, wy­ko­ny­wa­nych usłu­gach. W puli były 374 mln zł. Spra­wa może się za­koń­czyć skan­da­lem, za­po­wia­da "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Wspo­mnia­ny okres firmy in­for­ma­tycz­ne wy­ko­rzy­sta­ły bo­wiem na opra­co­wa­nie planu jak się po­dzie­lić bu­dże­tem prze­tar­gu. W efek­cie do II etapu ry­wa­li­za­cji do­sta­ły się nie­mal wy­łącz­nie firmy bio­rą­ce udział w zmo­wie ce­no­wej. Do­wo­dy jed­no­znacz­nie wska­zu­ją na zła­ma­nie zasad uczci­wej kon­ku­ren­cji i są pod­sta­wą do unie­waż­nie­nia prze­tar­gu, twier­dzi Agata Mi­cha­łek-Bu­dzicz, eks­pert­ka od prze­tar­gów w in­for­ma­ty­za­cji. Kon­se­kwen­cje mogą być po­waż­ne. W przy­pad­ku udo­wod­nie­nia, że przed­się­bior­cy do­ko­na­li uzgod­nień wa­run­ków skła­da­nych ofert, w szcze­gól­no­ści za­kre­su prac lub ceny, grozi im kara w wy­so­ko­ści do 10 proc. war­to­ści przy­cho­du za rok po­prze­dza­ją­cy na­ło­że­nie kary. Po­stę­po­wa­nie z urzę­du w tej spra­wie może wsz­cząć pre­zes UOKiK.

>>>>

Ano widzicie . Firmy informatyczne moga przy okazji informatyzacji wykradac dane ! Sami widzicie . Gospodarka tak czy inaczej opiera sie na etyce . Inaczej jest pieklo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:49, 21 Kwi 2012    Temat postu:

Kompromitacja Arłukowicza. Eksperci alarmują

Eksperci branży medycznej nie pozostawiają suchej nitki na ministrze zdrowia Bartoszu Arłukowiczu. Padają coraz ostrzejsze słowa: o kompromitacji, skandalu i łamaniu prawa w związku z brakami leków onkologicznych ratujących życie. Znawcy tematyki medycznej nie mają też wątpliwości, że niebawem czekają nas kolejne wpadki ministerstwa - donosi money.pl.

Skala problemu nie jest dokładnie znana, ale wiadomo, że brak leków onkologicznych może być bardzo groźny, szczególnie dla młodych pacjentów. - U nich czas płynie dziesięć razy szybciej niż u dorosłych. Nowotwory zabijają je błyskawicznie. W takim wypadku nie można sobie pozwolić na niepodawanie leków. Niedopuszczalne jest opóźnianie chemioterapii z powodu braku leku - mówi senator Alicja Chybicka, szefowa wrocławskiej Kliniki Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej. Ministerstwo zdrowia zapewnia, że problem z brakami leków onkologicznych nie wynikł z winy polityków. Już dzisiaj pierwszy transport brakujących specyfików ma dotrzeć do Polski. Jednak eksperci twierdzą zgodnie, że reakcja ministerstwa na kryzys związany z brakiem leku była kompromitująca.

- Pierwsze informacje o kryzysie w szpitalach pojawiły się marcu, a minister dopiero się obudził. Dziwię się temu, bo ktoś w końcu poda ministerstwo do sądu za spowodowanie zagrożenie życia - mówi Krzysztof Łanda, ekspert Polskiej Unii Onkologii.

Łanda przekonuje też, że rozwiązanie problemu zaproponowane przez Arłukowicza jest niezgodne z prawem. Minister zalecił import docelowy brakujących medykamentów. Ta procedura zarezerwowana jest tylko dla leków, które nie były zarejestrowane w Polsce. Natomiast leki onkologiczne, których zabrakło od lat są w naszym kraju stosowane. - Ani minister, ani nikt inny nie ma prawa ściągać tych leków na import docelowy. To kompletna bzdura - grzmi Łanda. Jego daniem ministerstwo powinno skorzystać z prostszej metody, czyli tzw. zakupu interwencyjnego.

- Taką możliwość dają ustawa o zamówieniach publicznych i prawo farmaceutyczne. Ale ona jest stosowana w sytuacjach kryzysowych: katastrof i epidemii. Rozumiem, że mówienie o imporcie docelowym, co jest kompletnym nonsensem, jest takim wybiegiem medialnym. Resort boi się wdrożyć zakup interwencyjny, by nie przyznać, że jest katastrofa. A to, co mamy, to właśnie jest katastrofa. Tu chodzi o wizerunek. To nie jest kwestia pieniędzy. Te leki są tanie. nawet dwukrotne zwiększenie ceny to kropla w morzu budżetu NFZ - mówi Łanda.

Kolejny ekspert dodaje, że procedura importu docelowego może potrwać nawet kilka tygodni. A ministerstwo obiecało lek już dziś. - Procedura importu docelowego jest długotrwała i zazwyczaj potrzeba minimum 2-3 tygodni, aby lek dotarł do pacjenta - mówi doktor Jarosław Parfianowicz z Centrum Onkologicznego w Olsztynie.

To tylko wierzchołek góry lodowej - oceniają fachowcy przestrzegając przed arogancją ministerstwa zdrowia, która może doprowadzić do kolejnych problemów. Onkolodzy spodziewają się kolejnych problemów, gdy wprowadzone zostaną programy lekowe. Do tej pory leczenie bardzo drogimi lekami rzadkich chorób było finansowane w ramach programów terapeutycznych. Polegały na tym, że była pula pieniędzy do rozdysponowania między chorych.

- Teraz jest to niszczone i mają być wprowadzone programy lekowe. One są nie do utrzymania - zgodnie z literą prawa - w świetle nowej ustawy refundacyjnej. Można spodziewać się poważnych kłopotów z dostępem do tych leków - przewiduje Łanda dla money.pl.

Transport leków trafił do hurtowni

Pierwszy transport brakujących leków cytostatycznych stosowanych w chemioterapii trafił do polskich hurtowni - poinformowała rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek.

Austriacka firma produkująca niektóre leki cytostatyczne sprowadzane do Polski ma problemy z zagwarantowaniem ich dostępności. Kłopoty są związane ze zmianami technologicznymi i nie wiadomo, kiedy się zakończą.

Resort zdrowia poinformował, że transport zawiera więcej dawek leków niż wynosi liczba zgód, które MZ wydało od początku roku na import docelowy cytostatyków. Z danych MZ wynika, że do tej pory z importu docelowego leków Doxorubicyny i Etoposidu skorzystało ponad 60 szpitali, wśród nich są duże ośrodki, np. warszawskie Centrum Onkologii, Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie, Wojewódzkie Centrum Onkologii w Gdańsku, ale także mniejsze szpitale np. z Brzozowa, Szklarskiej Poręby, Wieliszewa.

Gołąbek zapewniła, że MZ podejmuje działania zmierzające do sukcesywnego wprowadzania cytostatyków na polski rynek. Rzeczniczka MZ przypomniała, że szpitale, które mają problemy z pozyskaniem tych preparatów, mogą zgłaszać wnioski o import docelowy.

Do szczecińskich szpitali trafiły dzisiaj leki cytostatyczne stosowane w chemioterapii. Jak powiedziała w rozmowie telefonicznej Konsultant Wojewódzki ds. Onkologii Klinicznej w Szczecinie dr Małgorzata Foszczyńska-Kłoda, w sytuacjach kiedy niektórym placówkom brakowało leków, szpitale przekazywały sobie potrzebne leki lub korzystały z tzw. importu docelowego. Według niej, problem polega na tym, że leki z importu docelowego są dziesięć razy droższe od tych, które docierały wcześniej.

Kilka dni temu pacjent nie otrzymał w jednym ze szpitali leku cytostatycznego, zgłosił się do innej placówki, w której podano mu ten lek. W dwóch przypadkach zamiast podania leków, których w szpitalach zabrakło, podano ich zamienniki pochodzące z tej samej grupy leków - dodała Foszczyńska-Kłoda.

Dyrektor Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni, w którym znajduje się gdyńskie Centrum Onkologii, Irena Erecińska-Siwy poinformowała, że do placówki dotarły trzy leki stosowane w chemioterapii, których wcześniej brakowało. - Ich liczba wystarczy nam na 2-3 tygodnie leczenia - dodała.

Rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy Marlena Mokrzanowska powiedziała, że do ich placówki leki onkologiczne dotrą w poniedziałek.

Jak powiedział zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego ds. Podkarpackiego Centrum Onkologii Jan Gawełko, w szpitalu był problem tylko z jednym lekiem. - Zabrakło nam tylko jednego specyfiku - Doxorubicyny. Używaliśmy zamienników, ale kilka zabiegów musiało być przełożonych - dodał.

Poinformował, że otrzymał już telefoniczne zapewnienie, że lek ten jest na terenie Polski i dotrze do Rzeszowa w piątek wieczorem lub w sobotę rano.

Konsultant województwa śląskiego w dziedzinie onkologii klinicznej dr Elżbieta Nowara powiedziała PAP, że według informacji, jakie otrzymała z resortu zdrowia, partie leków cytostatycznych będą dostarczane także w sobotę. Dodała, że większość szpitali województwa śląskiego nie posiada zapasów leków, co oznacza, że ich ilość wystarczy na jeden dzień.

- Są pojedyncze szpitale, które mają zapasy niektórych grup leków na kilka dni, a nawet kilka tygodni - zaznaczyła. Największe problemy są z dostępem do Doxorubicyny, tj. leku, który stosuje się m.in. u kobiet chorych na raka piersi.

Rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska Kozłowska poinformowała, że od ubiegłego piątku do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło 16 sygnałów od pacjentów, którzy poinformowali o problemach w dostępie do konkretnych leków stosowanych w chemioterapii. Zgłoszenia dotyczyły Warszawy (sześć sygnałów), Gdańska (trzy zgłoszenia), Rzeszowa (dwa zgłoszenia) oraz po jednym zgłoszeniu z Dąbrowy Górniczej, Bielska-Białej, Szczecina, Lublina i Wrocławia.

>>>>

Ja sie tylko zastanawiam . PO CO MU TO BYLO ? Co chcial zyskac na tym stanowisku ? Jedyne wytlumaczenie jakie znajduje to takie ze propozycja tuska to rozkaz . Jak nie to wylot z sejmu . Przy takim ,,ukladzie'' jestem w stanie zrozumiec co go sklonilo do wziecia tego ministerstwa katastrofy nieustajacej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:02, 21 Kwi 2012    Temat postu:

Alarm! Od maja drożeją leki!

Drogo w aptekach? Będzie drożej! Od maja wzrosną ceny aż 674 medykamentów! Po raz trzeci w tym roku! Ci, którzy uwierzyli ministrowi zdrowia, że leki stanieją, mogą czuć się oszukani. Tymczasem Bartosz Arłukowicz (41 l.) nawet nie chce odpowiadać na nasze pytania o drożyznę. A jego rzeczniczka powtarza jak mantrę: - Cały czas trwają negocjacje z producentami. Tylko co mają powiedzieć pacjenci, którzy już nie mają za co się leczyć?!

Minister Arłukowicz publicznie obiecał, że po wprowadzeniu sztywnych cen leków medykamenty stanieją. Tymczasem co nowa lista leków refundowanych, to kolejna podwyżka. Od maja zdrożeją 674 leki, a stanieje tylko 436. Chcieliśmy zapytać o to ministra.

Dziennikarz Faktu wykręcił numer jego komórki, ten jednak nie odbierał. Przysłał za to sms, prosząc o zadanie pytania też sms-em. Zgodnie z życzeniem poprosiliśmy esemesowo o komentarz w sprawie drożyzny. Na tym korespondencja z ministrem się zakończyła...

Z Faktem skontaktowała się za to rzeczniczka ministra Agnieszka Gołąbek. Na pytanie, dlaczego leki znów są droższe, choć miały być tańsze, odpowiedziała, że cały czas resort negocjuje z producentami. - To może zrezygnujecie z negocjacji, bo od kiedy zaczęliście negocjować, to leki głównie drożeją? – proponował Fakt. – Cały czas pracujemy nad tym, żeby było taniej - klepała wyuczoną formułkę Gołąbek.

Efekt tej wytężonej pracy resortu pacjenci zobaczą w swoich portfelach już 1 maja, płacąc za prawie 700 leków drożej niż dziś.

>>>>

Przy okazji widzimy giantyczna glupote wladzy . Nie dosc problemow ze sluzba zdrowia to jeszcze ACTA podpisali . Chyba po to aby leki byly jeszcze drozsze bo trzeba bedzie kupowac oryginaly od monopolistow za tyle za ile oni sobie zazycza ... Gdy rzadza osoby bez kompetencj asa niszczycielami a nie wladza . I tak ich Bóg tez traktuje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:41, 01 Maj 2012    Temat postu:

Chorzy na cukrzycę zapłacą więcej. Nowa lista

Mniej za leki zapłacą chorzy na nadciśnienie, a więcej - chorzy na cukrzycę. Tak wynika z analizy nowego wykazu leków refundowanych, który obowiązuje od dzisiaj. Chorzy z pięciu grup zaoszczędzą w wydatkach na leki. Na lekach na nadciśnienie chorzy zaoszczędzą łącznie 200 milionów złotych, a na lekach obniżających poziom cholesterolu - ponad 60 milionów.

Zaoszczędzą też na lekach na przerost prostaty oraz na specyfikach stosowanych w leczeniu alergii i w chorobach depresyjnych. Niektórzy chorzy zapłacą więcej. Cukrzycy za testy do mierzenia poziomu cukru we krwi dopłacą ponad 124 miliony w skali roku, sporo więcej zapłacą chorzy na schizofrenię, padaczkę i cierpiący na chorobę wrzodową żołądka.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powiedział, że najważniejszą zmianą jest wprowadzenie tak zwanych programów lekowych, obejmujących między innymi leki onkologiczne. Minister podkreślił wczoraj w programie pierwszym Polskiego Radia, że wszystkie informacje dotyczące leków są dostępne dla zainteresowanych. Lista leków refundowanych jest aktualizowana co dwa miesiące.

Nie wszystkie leki, które były na liście chemioterapii i stosowane w programach terapeutycznych znalazły się w wykazie leków refundowanych. Zmiany w refundacji tych leków nastąpią 1 lipca. Resort zdrowia prowadzi jeszcze negocjacje z firmami produkującymi leki.

>>>>

Tak jest gdy urzendasi ustalaja koszty . Tym doloza tamtym zabiora bez zadnej logicznej racji ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:10, 06 Maj 2012    Temat postu:

"To nie prawo, tylko kpina". Dramat chorych

- To nie jest prawo, tylko kpina - twierdzi Małopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych. Na podwyższenie dopłat do protez, wózków inwalidzkich i innego sprzętu ortopedycznego muszą czekać do końca 2014 roku.

Dopłaty nie zmieniły się od kilkunastu lat - tyle też wiele osób czeka na przykład na wymianę protez, bez których nie mogą normalnie żyć. Protezy nóg i dłoni pana Andrzeja Stycznia są w tak złym stanie, że mężczyzna nie rusza się z domu bez kompletu narzędzi.

>>>>>

Prawie 3 lata czekaja na protezy ?!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:47, 20 Maj 2012    Temat postu:

Komornicy wkraczają do zadłużonego szpitala w Tychach.

Pacjentki z oddziału położniczego wraz z noworodkami jako ostatnie opuściły Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 w Tychach - poinformował dyrektor placówki Jarosław Madowicz. W zadłużonym szpitalu pojawili się komornicy.

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 w Tychach im. prof. Józefa Gasińskiego jest zadłużony na ok. 68,4 mln zł długu, z czego ok. 27 mln zł to zobowiązania wymagalne. Placówka ma zmienić status prawny i dlatego na prawie dwa tygodnie zaprzestała działalności.

- Łóżka szpitalne są już puste, ale przyszli komornicy i istnieje prawdopodobieństwo, że zajmą leki z naszej apteki. Spodziewaliśmy się zajęć w jednostce, która próbuje się przekształcić, jednak finansowych, nie materialnych - powiedział dyrektor szpitala Jarosław Madowicz. Dodał, że opieczętowane zostały "wszystkie listy leków".

Poinformował, że choć działalność szpitala została wygaszona, to "część ambulatoryjna nadal istnieje". - Mamy jeszcze przychodnie specjalistyczne, które nadal działają w ramach części ambulatoryjnej - powiedział.

W związku z wygaszaniem tyskiego szpitala, w ostatnich dniach, większość pacjentów została wypisana do domów. Kilku pacjentów wymagających kontynuacji leczenia przeniesiono do innych placówek na terenie województwa śląskiego. W tej grupie jest siedmiu pacjentów z oddziału chorób wewnętrznych oraz noworodek.

Zgodnie z uchwałą sejmiku województwa sobota, sobota-19 maja jest ostatnim dniem działalności szpitala w dotychczasowej formule organizacyjno-prawnej. Leczenie szpitalne od 1 czerwca przejmie spółka Megrez, w której 100% udziałów będzie należeć do woj. śląskiego, natomiast przychodnie pozostaną w strukturze SP ZOZ.

W czasie przerwy zabezpieczeniem świadczeń szpitalnych zajmie się 12. szpitali w Pszczynie, Mikołowie, Katowicach, Mysłowicach, Jaworznie, Sosnowcu oraz szpital Miejski w Tychach. Jak poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania w Katowicach każdego dnia Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach zbiera informację na temat wolnych łóżek we wszystkich oddziałach szpitalnych.

Zadłużona placówka w Tychach z problemami finansowymi borykała się od dawna, bez powodzenia realizowała także program naprawczy. Na wniosek pielęgniarek, którym sąd przyznał racje w kwestii zaległych wynagrodzeń, komornicy weszli na konta szpitala. W ostatnich miesiącach załoga nie otrzymywała pensji lub dostawała ją w ograniczonej wysokości.

>>>>

To teraz bedzie nowe zjawisko. Komornicy w szpitalach ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:30, 23 Maj 2012    Temat postu:

Zbyt późne rozpoznanie niepełnosprawności u dzieci

Dzie­ci nie­peł­no­spraw­ne są dia­gno­zo­wa­ne zbyt późno, a spe­cja­li­stycz­na opie­ka nad nimi jest nie­sko­oor­dy­no­wa­na i nie­wy­star­cza­ją­ca - pod­kre­śla­li we wto­rek uczest­ni­cy spo­tka­nia z ro­dzi­ca­mi dzie­ci nie­peł­no­spraw­nych na po­sie­dze­niu sej­mo­wej pod­ko­mi­sji.

W spo­tka­niu pod­ko­mi­sji sta­łej ds. osób nie­peł­no­spraw­nych wzię­li udział m.​in. wi­ce­mi­ni­ster zdro­wia Alek­san­der So­pliń­ski, przed­sta­wi­ciel RPO Anna Błasz­czak, wi­ce­mi­ni­ster edu­ka­cji Ma­ciej Ja­ku­bow­ski, Alina Woj­to­wicz-Po­mier­na z biura peł­no­moc­ni­ka rządu ds. osób nie­peł­no­spraw­nych, przed­sta­wi­ciel PFRON Eu­ge­niusz Wil­czyń­ski, przed­sta­wi­cie­le or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych, ro­dzi­ce i opie­ku­no­wie.

Ro­dzi­ce i przed­sta­wi­cie­le or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych przy­po­mi­na­li, że w te­ra­pii dziec­ka pierw­sze lata życia są naj­waż­niej­sze, na­to­miast opie­ka spe­cja­li­stycz­na, którą są ob­ję­te dzie­ci w ra­mach wcze­sne­go wspo­ma­ga­nia roz­wo­ju dziec­ka (do mo­men­tu pod­ję­cia nauki), jest nie­wy­star­cza­ją­ca. Ro­dzi­ce mó­wi­li także o ogra­ni­cze­niach w do­stę­pie do opie­ki przed­szkol­nej.

Zda­niem Ka­ta­rzy­ny Cza­plic­kiej ze Sto­wa­rzy­sze­nia Przy­ja­ciół Osób z Au­ty­zmem Nie z tej bajki, czte­ry do ośmiu go­dzin mie­sięcz­nie spe­cja­li­stycz­nej opie­ki dla dziec­ka to za mało. - Wcze­sna in­ter­wen­cja dla roz­wo­ju dziec­ka jest klu­czo­wa, po­win­no to być 20-40 go­dzin ty­go­dnio­wo - oce­ni­ła.

Zwró­ci­ła uwagę, że uzy­ska­nie orze­cze­nia o nie­peł­no­spraw­no­ści w przy­pad­ku dziec­ka z au­ty­zmem trwa nie­kie­dy 1,5 roku, gdyż na wi­zy­tę do każ­de­go ze spe­cja­li­stów trze­ba cze­kać około trzech mie­się­cy.

Ro­dzic nie­peł­no­spraw­ne­go dziec­ka Mo­ni­ka Niedź­wiec­ka oce­ni­ła, że grup in­te­gra­cyj­nych w przed­szko­lach jest za mało. - W każ­dej gru­pie dzie­ci nie­peł­no­spraw­nych może być tylko pię­cio­ro. Jeśli nie­peł­no­spraw­ność zo­sta­ła zdia­gno­zo­wa­na, gdy dziec­ko ma czte­ry lata, nie ma szans na do­sta­nie się do przed­szko­la, gdyż miej­sca w gru­pie są już za­ję­te - po­wie­dzia­ła.

Jak pod­kre­śli­ła Anna Flo­rek ze Sto­wa­rzy­sze­nia "Czas dzie­ciń­stwa", znacz­nie gor­szy do­stęp do opie­ki przed­szkol­nej mają dzie­ci nie­peł­no­spraw­ne na wsi. W wiej­skich re­jo­nach jest także mniej - al­ter­na­tyw­nych form po­mo­cy, a ja­kość świad­czeń bar­dzo niska - za­zna­czy­ła.

Flo­rek przy­to­czy­ła dane, z któ­rych wy­ni­ka, że w miej­skich przed­szko­lach dzie­ci nie­peł­no­spraw­ne sta­no­wią 1,5 proc. przed­szko­la­ków, na­to­miast na wsi je­dy­nie 0,5 proc. - To, czy dziec­ko nie­peł­no­spraw­ne trafi do przed­szko­la, za­le­ży od za­moż­no­ści i prze­bo­jo­wo­ści ro­dzi­ców - oce­ni­ła.

Także wi­ce­mi­ni­ster zdro­wia oce­nił, że dia­gno­za dziec­ka nie­peł­no­spraw­ne­go jest sta­wia­na za późno - cza­sa­mi do­pie­ro w 2. lub 5. roku życia. - Im póź­niej­sza dia­gno­za, tym pro­ces re­ha­bi­li­ta­cji jest kosz­tow­niej­szy i mniej efek­tyw­ny - za­zna­czył.

Zwró­cił uwagę, że na późną dia­gno­sty­kę wpły­wa nie­kie­dy opór ro­dzi­ny, która nie chce przy­jąć le­kar­skiej dia­gno­zy. Z kolei le­ka­rze nie dia­gno­zu­ją za­bu­rzeń, gdyż sku­pia­ją się na scho­rze­niach, z któ­ry­mi dziec­ko do nich tra­fia, jak katar, ka­szel.

Pod­kre­ślił, że dzia­ła­nia mi­ni­sterstw: zdro­wia, edu­ka­cji i po­li­ty­ki spo­łecz­nej w po­mo­cy dzie­ciom nie­peł­no­spraw­nym wy­ma­ga­ją więk­sze­go sko­or­dy­no­wa­nia. - Nie za­mie­rza­my za­mia­tać pro­ble­mów pod dywan. Wiemy, że nie wszyst­ko dzia­ła tak, jak chcie­li­by ro­dzi­ce, na­uczy­cie­le, twór­cy sys­te­mu. Dziec­ko po­trze­bu­je wspar­cia i po­win­no je do­stać - kom­plek­so­we wspar­cie to przed­miot na­szej tro­ski od wielu lat - po­wie­dzia­ła Woj­to­wicz-Po­mier­na z biura peł­no­moc­ni­ka rządu ds. osób nie­peł­no­spraw­nych.

Z kolei przed­sta­wi­ciel RPO Anna Błasz­czak po­wie­dzia­ła, że RPO re­ko­men­du­je, by moż­li­wie jak naj­więk­sza grupa dzie­ci kształ­ci­ła się w edu­ka­cji włą­cza­ją­cej. - Dzie­ci nie­peł­no­spraw­ne nie po­win­ny uczyć się w szko­łach ogól­no­do­stęp­nych tylko w dwóch przy­pad­kach - gdy nie po­zwa­la­ją na to in­dy­wi­du­al­ne po­trze­by i moż­li­wo­ści ucznia, a także, jeśli taki jest wybór ro­dzi­ców - za­zna­czy­ła. Pod­kre­śli­ła, że obec­nie ro­dzi­ce for­mal­nie mają prawo do wy­bo­ru szko­ły, jed­nak w prak­ty­ce na­po­ty­ka­ją na utrud­nie­nia.

Pod­kre­śli­ła, że pro­ble­mem jest też to, że sub­wen­cje nie tra­fia­ją do szko­ły za uczniem. - To jest źró­dło więk­szo­ści pro­ble­mów - szko­ły i przed­szko­la nie są w sta­nie za­pew­nić wła­ści­we­go wspar­cia - do­da­ła.

>>>>

Nic nie dziala ! Skutki rzadow imbecyli .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:20, 26 Maj 2012    Temat postu:

Największe organizacje lekarzy powołały sztab kryzysowy

Najważniejsze organizacje lekarskie w Polsce powołały w piątek sztab kryzysowy. Wezwał on medyków i świadczeniodawców do niepodpisywania umów z NFZ na wystawianie recept refundowanych.

Do sztabu kryzysowego, powołanego w Warszawie, weszli: wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel, Agnieszka Rubinowska ze Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków, Andrzej Grzybowski z Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Członkowie sztabu podkreślają, że choć z satysfakcją przyjęli informacje o wniosku w sprawie odwołania prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza, to nadal najistotniejszym powodem niepokoju lekarzy i świadczeniodawców jest "legislacyjny spadek po szefie funduszu".

"Ustalone przez niego samowolnie i bezprawnie warunki umów ze świadczeniodawcami nakładają na tych ostatnich drakońskie kary w przypadku popełnianych przez nich błędów, m.in. w wypisywanych receptach. Pozostawienie tych warunków może doprowadzić do niepodpisania kontraktów przez większość lekarzy" - czytamy w oświadczeniu sztabu przekazanym PAP.

Pierwszą decyzją sztabu było wezwanie lekarzy i świadczeniodawców do niepodpisywania krzywdzących ich umów z NFZ na wystawianie recept refundowanych. Sztab kryzysowy wystosował także list otwarty do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, w którym poprosili o pilne spotkanie w sprawie zmiany zapisów umów.

Premier Donald Tusk poinformował w piątek, że będzie respektował wniosek ministra zdrowia o odwołanie Paszkiewicza. W poniedziałek w tej sprawie opinię ma wydać Rada NFZ.

>>>>

Sztab juz jest ! Bo kryzys od dawna ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:59, 26 Maj 2012    Temat postu:

Skandal w szpitalu. Zmarł po przetoczeniu krwi

Wstępne ustalenia po przeprowadzeniu w piątek sekcji zwłok 67-letniego pacjenta, który zmarł w łódzkim szpitalu po przetoczeniu mu niewłaściwej krwi, potwierdzają, że do śmierci mężczyzny mogło dojść w wyniku tego błędu.

Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 67-letniego pacjenta w Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w łódzkich Łagiewnikach. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierował do prokuratury dyrektor Centrum.

Przebywający w szpitalu w ciężkim stanie pacjent zmarł 22 maja po tym, jak przetoczono mu krew innej grupy. Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, w piątek przeprowadzona została sądowo-lekarska sekcja zwłok zmarłego pacjenta. - Wstępne ustalenia posekcyjne zdają się potwierdzać tezę o istnieniu związku przyczynowego pomiędzy błędem polegającym na przetoczeniu niezgodnej grupowo krwi, a śmiercią pacjenta - wyjaśnił Kopania.

Dodał, że do jednoznacznej oceny konieczne będzie przeprowadzenie bardziej szczegółowych badań, przede wszystkim toksykologicznych i szczegółowych badań krwi, które zostały zlecone wyspecjalizowanej placówce. - Chodzi o badania próbek krwi zabezpieczonych podczas sekcji zwłok. Trafiły one już do badań i czekamy na wyniki - zaznaczył.

Według śledczych kluczowe znaczenie w sprawie będzie miało ustalenie okoliczności, w jakich doszło do pomyłki, ustalenie kręgu osób, które brały udział w zdarzeniu i w jakim zakresie przyczyniły się one do błędu.

- Przede wszystkim podstawowa kwestia to jednoznaczne rozstrzygnięcie czy błąd miał związek przyczynowy ze śmiercią pacjenta. Prawdopodobne jest, że po zebraniu materiału dowodowego konieczne będzie zasięgnięcie opinii biegłych, którzy pomogą nam dokonać ustaleń w tym zakresie - podkreślił rzecznik prokuratury.

Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną zmarłego mężczyzny. W czwartek przesłuchany został dyrektor szpitala, który złożył zawiadomienie. Planowane są kolejne przesłuchania personelu medycznego placówki.

Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

>>>>

Po prostu super ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 54, 55, 56  Następny
Strona 2 z 56

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy