Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Problemy Kuwejtu .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:12, 28 Paź 2013    Temat postu:

23-letni szyita skazany na 10 lat więzienia za obrazę Mahometa

Sąd ape­la­cyj­ny w Ku­wej­cie pod­trzy­mał wyrok 10 lat wię­zie­nia dla szy­ity za ob­ra­zę na Twit­te­rze pro­ro­ka Ma­ho­me­ta, jego żony Aiszy i nie­któ­rych współ­to­wa­rzy­szy. Pod­sąd­ny może jesz­cze od­wo­łać się do sądu naj­wyż­sze­go w po­stę­po­wa­niu ka­sa­cyj­nym.

23-let­ni Hamad al-Na­ki, prze­by­wa­ją­cy w wię­zie­niu od marca 2012 r., zo­stał uzna­ny za win­ne­go ob­ra­zy na tle re­li­gij­nym; był też au­to­rem bar­dzo kry­tycz­nych tek­stów na temat rzą­dzą­cych w Ara­bii Sau­dyj­skiej i Bah­raj­nie.

Naki zo­stał już w czerw­cu ska­za­ny na 10 lat wię­zie­nia przez sąd pierw­szej in­stan­cji za za­miesz­cze­nie w lutym i marcu 2012 r. na swoim kon­cie na Twit­te­rze tek­stów ob­ra­ża­ją­cych Ma­ho­me­ta, jego żonę Aiszę i nie­któ­rych współ­to­wa­rzy­szy, czczo­nych przez mu­zuł­ma­nów wy­zna­nia sun­nic­kie­go.

Sąd ape­la­cyj­ny od­rzu­cił, po­dob­nie jak sąd pierw­szej in­stan­cji, twier­dze­nia, że konto Na­kie­go zo­sta­ło zha­ko­wa­ne.

W czerw­cu ku­wejc­ki sąd ska­zał ko­bie­tę na 11 lat wię­zie­nia za wpisy na Twit­te­rze, które zo­sta­ły uzna­ne za na­wo­łu­ją­ce do oba­le­nia rządu i ob­raź­li­we dla głowy pań­stwa, emira szej­ka Sa­ba­ha al-Ah­ma­da al-Dża­bi­ra as-Sa­ba­ha.

>>>>

Bydlaki ! Mowia o obrazie religii A TO BYLO Z POPIERANIE ARABSKIEJ WIOSNY ! PARSZYWI OBLUDNICY BÓG WAS UKARZE !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:53, 19 Lis 2013    Temat postu:

Skazano 2 internautów za wyrażanie poglądów i bluźnierstwo

Władze państw Zatoki Perskiej wyczulone są na komentarze, które uważają za bluźniercze, zwłasza zamieszczane w mediach społecznościowych - Shutterstock

Sąd w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA) skazał mężczyznę na dwa lata więzienia za wyrażenie na Twitterze własnych poglądów na temat niedawnego procesu islamistów. Z kolei sąd w Kuwejcie skazał użytkownika Twittera na 5 lat za obrazę proroka Mahometa.

Te dwie sprawy, jak i wcześniejsze uwidaczniają wyczulenie władz państw Zatoki Perskiej na wyrażanie odmiennych poglądów politycznych, krytykowanie wysokich rangą urzędników państwowych, członków rodziny królewskiej, a także na komentarze, które władze uznają za bluźniercze, zwłaszcza te zamieszczane w mediach społecznościowych.

W ZEA Walid al-Shehhi, który został aresztowany w maju, został skazany wczoraj przez sąd w Abu Zabi za złamanie przepisów dotyczących internetu. Dostał również grzywnę w wysokości 500 tys. dirhamów (136 tys. dolarów). W ub.r. władze ZEA zaostrzyły prawo dotyczące zamieszczania w sieci własnych poglądów krytycznych wobec władz, wyznaczając kary więzienia za obrażanie lub szydzenie z rządzących i instytucji państwowych, czy zamieszczanie karykatur w internecie.

Shehhi zakwestionował na Twitterze proces 94 rzekomych spiskowców, którzy planowali zamach stanu. Wzywał też na swoim koncie do uwolnienia zatrzymanych, którzy - według niego - zostali uwięzieni za popieranie demokratycznych reform w kraju - poinformował miejscowy działacz na rzecz praw człowieka, który zastrzegł swoją anonimowość.

W lipcu sąd w ZEA skazał na kary od 10 do 15 lat więzienia ponad 60 islamistów spośród tych 94 oskarżonych o spiskowanie w celu obalenia rządu. Obecnie 30 obywateli Emiratów i Egipcjan jest sądzonych pod zarzutem utworzenia nielegalnego odgałęzienia Bractwa Muzułmańskiego, egipskiej organizacji islamistycznej. Partie i ruchy polityczne są w Emiratach zakazane. W Egipcie Bractwo Muzułmańskie było u władzy od 2012 r. do lipca br., kiedy wojsko obaliło islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego.

Organizacja Reporterzy bez Granic (RSF) skrytykowała wyrok i wezwała do uwolnienia Shehhiego. - Władze próbują na przykładzie Shehhiego wyperswadować obywatelom Emiratów zamieszczanie jakichkolwiek informacji na temat ostatniego procesu odbiegających od oficjalnej linii politycznej - poinformowała organizacja w oświadczeniu.

Bractwo Muzułmańskie zostało założone w 1928 r. przez egipskiego nauczyciela Hasana al-Bannę jako tajna organizacja kadrowa. Postrzega się ono jako organizacja panarabska. Jednym z jego odgałęzień jest palestyński Hamas.

Z kolei w Kuwejcie sąd skazał w poniedziałek Mussaba Shamsaha na pięć lat więzienia za obrazę proroka Mahometa na Twitterze - poinformował jego adwokat. Mecenas twierdzi, że jego klient nie miał zamiaru obrazić Mahometa; według niego wyrok jest zbyt surowy i zostanie złożona apelacja.

Wcześniej w tym roku w Kuwejcie skazano mężczyznę na pięć lat więzienia za obrazę emira na Twitterze i kobietę na 11 lat więzienia za obrazę emira i nakłanianie do zmiany władz również na tym portalu społecznościowym.

Także w takich krajach Zatoki Perskiej jak Bahrajn czy Arabia Saudyjska w ostatnim czasie zatrzymano kilku działaczy pod zarzutem zniesławienia przedstawicieli władz czy rozpowszechniania fałszywych informacji na Twitterze.

...

Problemem jest to ze wyroki sa falszywe ! O co innego chodzi ! Skazywac za poglady obecnie juz nie jest bezpiecznie to wymyslili obraze Mahometa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:25, 11 Lut 2014    Temat postu:

Rząd Kuwejtu chce ograniczyć wydatki na usługi i dotacje

Nadwyżka budżetowa Kuwejtu wynosi prawie 40 tysięcy dolarów na mieszkańca i choćby dlatego rządowi trudno będzie przekonać ludzi takich jak Nouf Mohammed, że należy mniej wydawać na usługi i dotacje.

Mohammed, 36-letnia księgowa, mówi że czekała 12 lat na należny jej przydział mieszkania socjalnego i uważa, że edukacja i opieka medyczna są tak niezadowalające, że rząd powinien się skoncentrować na poprawieniu sytuacji, a nie na oszczędnościach.

- Nie ma żadnego postępu. Nasze pieniądze są marnowane w chaotyczny sposób - powiedziała.

Kuwejt coraz usilniej stara się przekonać społeczeństwo, że kraju nie stać już na jeden z najhojniejszych na świecie systemów opieki społecznej. Komisja powołana do sprawdzenia finansów publicznych doradziła rządowi, żeby ten wykorzystał media społecznościowe do ostrzeżenia "przed czarno malującą się przyszłością", jeśli nie zostaną ograniczone wydatki.

Zastrzeżenia Mohammed są powszechne wśród Kuwejtczyków i często głośno wyrażane w parlamencie, który ma władzę nieporównywalną z innymi monarchiami absolutnymi w Zatoce Perskiej. Uwypuklając przeszkody stojące na drodze zmian, ustawodawcy chcą przeprowadzić ustawę cieszącą się poparciem społecznym, ale krytykowaną przez rząd, dzięki której wzrosłyby zasiłki na dzieci i mieszkania.

Powszechne są też oskarżenia o korupcję, które powinny zostać wyjaśnione zanim wymusi się na społeczeństwie zaciskanie pasa, uważa Jassim Al-Saadoun, szef Al-Shall Economic Consultants z Kuwejtu. On sam już od 20 lat alarmuje o konieczności przeprowadzenia reformy wydatków.

- W tej chwili ten argument nabiera znaczenia - powiedział Al.- Saadoun. - Ale problem polega na niegospodarności, a nie na diagnozie. Kto zechce podjąć niepopularne decyzje? Obawiam się, że nie obecny rząd.

Prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego dają argumenty obu stronom sporu. Wynika z nich, że Kuwejt ma silną pozycję fiskalną, nawet według standardów naftowych monarchii w Zatoce. W 2012 roku nadwyżka wyniosła 34 procent produkcji, ponad dwukrotnie więcej niż w Arabii Saudyjskiej czy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Z drugiej strony, MFW szacuje, że sytuacja będzie się pogarszać szybciej niż w pozostałych krajach Zatoki - w latach 2012-2018 zmiana na poziomie około 19 punktów procentowych niemal dwukrotnie przewyższy średnią Rady Współpracy Zatoki Perskiej (Gulf Cooperation Council - GCC).

MFW wciąż ponawia naciski na Kuwejt i inne kraje GCC na zmniejszenie dotacji, ponieważ wydatki systematycznie rosną. Arabia Saudyjska, która podobnie jak Kuwejt usiłuje zdywersyfikować gospodarkę zależną od ropy, w budżecie na 2014 rok zapowiedziała spowolnienie tempa wzrostu wydatków. Według MFW do 2018 roku Arabia Saudyjska, podobnie jak należące do GCC Oman i Bahrajn, odnotuje deficyt budżetowy.

Wczoraj Kuwejt poinformował, że w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy roku fiskalnego kończącego się 31 marca, nadwyżka wyniosła 14,3 miliardów dinarów (50 miliardów dolarów). W oparciu o ostatnie dane dotyczące populacji kraju, średnia na jednego mieszkańca wyniosła około 40 tysięcy dolarów. Nadwyżka zazwyczaj kurczy się w ostatnim kwartale, ponieważ rosną wtedy wydatki. W styczniu National Bank of Kuwait szacował, że nadwyżka budżetowa wyniesie 11,8 do 13,3 miliardów dinarów.

Oczekuje się, że wydatki wzrosną w przyszłym roku o 3,2 procent - wystarczająco dużo, żeby komisja ostrzegła "przed czarno malującą się przyszłością budżetu państwa w ciągu najbliższych kilku lat, jeśli nadal będzie trwało niczym nieuzasadnione finansowe marnotrawstwo". Jak wynika z raportu komisji, płace, zasiłki i dotacje stanowiły w budżecie na 2014/15 rok 87 procent dochodów z ropy. 90 procent dochodów państwo czerpie z ropy.

Komisja powołana przez krajową najwyższą radę ds. planowania i rozwoju, w swoim raporcie opublikowanym 2 lutego przez kuwejckie gazety wezwała do "ponownego rozpatrzenia wydatków i dotacji" i stwierdziła, że rząd popiera takie stanowisko. Minister finansów Anas Al-Saleh poinformował w ubiegłym miesiącu radę ministrów, że konieczne jest zastosowanie środków zmierzających do ograniczenia wydatków.

Inna komisja przygląda się dotacjom obejmującym darmową służbę zdrowia i edukację dla obywateli Kuwejtu i tanie paliwo oraz energię dla wszystkich mieszkańców kraju. Państwowa instytucja Public Authority for Civil Information informuje, że z populacji Kuwejtu liczącej 4 miliony mieszkańców, Kuwejtczycy stanowią 1,25 miliona.

Komisja poinformowała też, że rząd powinien sprawdzić, czy ustawodawcy popierający dofinansowanie zadłużonych obywateli, mają prawo ustanawiać prawo uszczuplające finanse publiczne.

Saleh Al-Jasser, inżynier zatrudniony na państwowej posadzie, powiedział że Kuwejtczycy są "wrogo nastawieni już do samych dyskusji na ten temat".

- Korupcja jest wszędzie, a pieniądze wyciekają za granicę i nie informuje się o tym opinii społecznej - powiedział w rozmowie telefonicznej. - Więc jeśli rząd tak traktuje finanse publiczne, to niby czemu miałbym zachować się rozsądnie i popierać rząd?

Kuwejt obiecał 4 miliardy dolarów Egiptowi od czasu, kiedy armia obaliła tam w ubiegłym roku islamski rząd.

Sprzeciw ustawodawców opóźnił wprowadzenie inicjatyw, między innymi plan rozwoju o wartości 10 miliardów dolarów. To doprowadziło do wolniejszego wzrostu niż w pozostałych krajach GCC. W ubiegłym roku gospodarka Kuwejtu wzrosła o 0,8 procent, natomiast Arabii Saudyjskiej o 3,6 procent, a Zjednoczonych Emiratów Arabskich o 4 procent, jak podaje MFW.

Wprowadzenie przez rząd "proaktywnego programu reform" byłoby sporym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę powolne tempo tworzenia polityki i wygodną pozycję fiskalną", powiedziała Liz Martins, ekonomistka ds. Bliskiego Wschodu HSBC w Dubaju. Jej zdaniem, taki ruch mógłby też spowodować wzrost napięć politycznych.

Rządzący Kuwejtem rozwiązali w 2011 roku parlament i wezwali do wyborów, po tym jak dyskusja o korupcji wywołała bezprecedensowe antyrządowe protesty.

30-letni pracownik sektora finansowego Khalid Al-Sahli uważa, że obniżenie dotacji "jest jednym z rozwiązań, ale nie o znaczeniu pierwszorzędnym", jakie rząd powinien wprowadzić i wątpi, czy takie działania zostaną podjęte.

- Kuwejtczycy uważają, że rząd jest niekompetentny, a ten sam problem jest wałkowany w kółko i na okrągło - powiedział.

Autorka - Fiona MacDonald

>>>

Zdemoralizowali spoleczenstwo dotacjami . To koszmar ! Tak jak UE Grecje . To prowadzi dokladanie do tego samego .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:29, 19 Maj 2014    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza": ciche niewolnice w Polsce

Ku­wejc­ki at­ta­che Naser al-Ene­zi przez pół­to­ra roku wię­ził w war­szaw­skiej re­zy­den­cji dwie słu­żą­ce z Fi­li­pin – czy­ta­my w "Ga­ze­cie Wy­bor­czej".

Obie pra­co­wa­ły sie­dem dni w ty­go­dniu po 15-16 go­dzin na dobę. Ku­wejt­czyk za­brał im pasz­por­ty. Pła­cił 800 zł mie­sięcz­nie, ale pie­nią­dze prze­ka­zy­wał ro­dzi­nom na Fi­li­pi­nach. We wrze­śniu prze­stał pła­cić.

Po ko­lej­nej scy­sji z żoną dy­plo­ma­ty jedna słu­żą­ca ucie­kła. Tra­fi­ła do schro­ni­ska fun­da­cji La Stra­da.

To pierw­szy taki przy­pa­dek w Pol­sce. Oka­zu­je się jed­nak, że ofi­cjal­nie wszyst­ko jest zgod­ne z pra­wem i ku­wejc­kie­mu dy­plo­ma­cie nie spad­nie włos z głowy. Dla­cze­go tak się dzie­je? Na pod­sta­wie kon­wen­cji wie­deń­skiej każdy dy­plo­ma­ta może ścią­gnąć z za­gra­ni­cy tzw. pry­wat­ne­go słu­żą­ce­go. A wła­dze nie mają wpły­wu na to, co się z ta­ki­mi słu­żą­cy­mi dzie­je.

O spra­wie fi­li­piń­skich słu­żą­cych fun­da­cja La Stra­da po­in­for­mo­wa­ła pol­skie MSZ, a nasi dy­plo­ma­ci od razu we­zwa­li ku­wejc­kie­go am­ba­sa­do­ra "na dy­wa­nik". Dy­plo­ma­ta jed­nak we­zwa­nie zi­gno­ro­wał.

Szcze­gó­ły w "Ga­ze­cie Wy­bor­czej".

>>>

Niestety brak kultury wynikly z braku Boga . Widzicie jak zyja ludzie tam gdzie nie bylo Kościoła ! SPRZEDAZ CZLONKA RODZINY ABY NA NICH ROBIL TO TAM NORMALKA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:54, 22 Lut 2015    Temat postu:

Dwa lata więzienia dla polityka za obrażenie emira Kuwejtu
PAP
akt. 22 lutego 2015, 15:32
Polityk centrolewicowej opozycji w Kuwejcie został skazany na dwa lata więzienia za obrazę rządzącego krajem emira. Obrazy tej miał się dopuścić, gdy w 2012 r. skrytykował zaostrzenie przez władcę przepisów prawa wyborczego.

Musallam al-Barrak został ukarany za słowa: - Nie pozwolimy waszej wysokości zepchnąć kraju w otchłań autokracji.

Był to proces apelacyjny; w pierwszej instancji Barrak został skazany na pięć lat pozbawienia wolności.

Centrolewicowy blok partyjny, do którego należy skazany polityk, zdobył najwięcej głosów w wyborach parlamentarnych w lutym 2012 r. Jednak kuwejcki sąd konstytucyjny uznał głosowanie za nieważne, a emir Sabah al-Ahmad al-Dżabir as-Sabah zaostrzył ordynację wyborczą.

Od tego czasu w kraju dwukrotnie odbywały się wybory do parlamentu, zostały jednak zbojkotowane przez opozycję.

Parlament w Kuwejcie wyłaniany jest w wyborach powszechnych, jednak członków rządu powołuje emir, przez co władza faktycznie pozostaje w rękach rządzącej dynastii - przypomina agencja dpa.

...

Przeciez kulturalnie powiedzial ! Co to ma znaczyc ? Rosja ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:35, 21 Cze 2015    Temat postu:

Kuwejt: trzy lata ciężkich robót za obrazę emira


Wpływowa działaczka na rzecz praw człowieka w Kuwejcie Rana al-Sadun została skazana na trzy lata ciężkich robót za znieważenie rządzącego krajem emira. Kobieta, która według jej współpracowników przebywa w Libanie, nie przyznaje się do winy.

Znana aktywistka została ukarana za publiczne powtarzanie przemówienia centrolewicowego opozycjonisty Musallama al-Barraka z 2012 roku, który od lutego bieżącego roku odsiaduje wyrok dwóch lat więzienia za krytykę władcy. Polityk został ukarany za słowa: "Nie pozwolimy waszej wysokości zepchnąć kraju w otchłań autokracji".

W geście solidarności z Barrakiem jego zwolennicy i obrońcy praw człowieka w Kuwejcie odczytują przemówienie opozycjonisty, zaadresowane do władcy Kuwejtu, po czym umieszczają nagranie wideo w internecie. Taki film zamieściła także Sadun w 2013 roku. W ostatnim tygodniu sąd w Kuwejcie skazał za takie działania 21 osób, w tym byłych parlamentarzystów, którym wymierzył karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Sama aktywistka w oświadczeniu wideo opublikowanym w marcu tłumaczyła, że swoim nagraniem z 2013 roku nie miała zamiaru obrażać emira, ani wspierać Barraka. - Nie powtórzyłam przemówienia dlatego, że zgadzam się z tym co zostało powiedziane lub z osobą, która to powiedziała, lecz aby wspierać prawa obywateli do wyrażania swoich poglądów - powiedziała Sadun.

Centrolewicowy blok partyjny, do którego należy skazany Barrak, zdobył najwięcej głosów w wyborach parlamentarnych w lutym 2012 roku. Jednak Sąd Konstytucyjny Kuwejtu uznał głosowanie za nieważne, a emir Sabah al-Ahmad al-Dżabir as-Sabah zmienił ordynację wyborczą. Od tego czasu w kraju dwukrotnie odbywały się wybory do parlamentu, które zbojkotowała opozycja.

Parlament w Kuwejcie wyłaniany jest w wyborach powszechnych, jednak członków rządu powołuje emir.

...

Żadnej obrazy nie było. To władza fałszuje wybory.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:29, 12 Sty 2016    Temat postu:

Kuwejt: wyroki śmierci dla domniemanych szpiegów Iranu i Hezbollahu

Kuwejt: wyroki śmierci dla domniemanych szpiegów Iranu i Hezbollahu - Thinkstock

Dwaj mężczyźni oskarżeni o szpiegowanie dla Iranu oraz libańskiego Hezbollahu zostali dzisiaj skazani na śmierć przez sąd w Kuwejcie - podała agencja Reutera. Pozostali oskarżeni otrzymali wyroki od pięciu do 25 lat więzienia, trzech zostało uniewinnionych.

Według Reutera, który powołuje się na świadka, sprawa dotyczyła również nielegalnego posiadania broni.
REKLAMA


Najwyższy wymiar kary orzeczono wobec obywatela Kuwejtu, obecnego w sądzie, oraz Irańczyka, który został skazany zaocznie.

Napięcia między szyickim Iranem a rządzonymi przez sunnickie elity państwami Zatoki Perskiej pogłębiły się w ostatnim czasie na skutek kryzysu dyplomatycznego między Arabią Saudyjską i Iranem, który wybuchł na początku stycznia po straceniu przez Rijad wpływowego szyickiego duchownego Nimra al-Nimra.

Wzburzeni egzekucją demonstranci w Iranie zaatakowali saudyjską ambasadę i konsulat w tym kraju, na co Rijad zareagował, zrywając stosunki dyplomatyczne z Teheranem.

Ze swojej strony Kuwejt wezwał ambasadora w Iranie na konsultacje.

...

Rzecz w tym czy sa winni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:39, 27 Sty 2016    Temat postu:

Agresja Iraku na Kuwejt. Pisarka po latach opowiedziała, jak żołnierze więzili i gwałcili kobiety
Małgorzata Gorol
27 stycznia 2016, 12:27
• W 1990 r. Irak zaatakował Kuwejt - okupacja była czasem wielu zbrodni
• Iraccy żołnierze porywali, gwałcili i torturowali kobiety
• Tworzono specjalne więzienia dla seksualnych niewolnic
• Po wyzwoleniu Kuwejtu do ofiar gwałtów dotarła Jean Sasson
• Pisarka z USA po latach opisała historię Jasminy i Lany
• W wywiadzie dla WP Sasson opowiada o swojej nowo wydanej książce

Jasmina miała wówczas 23 lata i pracowała jako stewardessa. Gdy w sierpniu 1990 r. iracka armia zaatakowała Kuwejt, samoloty uziemiono i dziewczyna utknęła w nieswojej ojczyźnie. Dla 16-letniej Lany Kuwejt był jej domem - jeszcze do niedawna spokojnym, bogatym i bezpiecznym. Te dwie arabskie, muzułmańskie dziewczyny zapewne nigdy by się nie poznały, gdyby nie wojna. Obie znalazły się jednak w złym miejscu o złym czasie i obie, ku swojej zgubie, były wyjątkowo urodziwe. Zatrzymane przez irackich żołnierzy trafiły do więzienia dla seksualnych niewolnic.

Jean Sasson poznała Jasminę w 1991 r., gdy przyleciała do Kuwejtu niedługo po wycofaniu się irackich wojsk. A ta opowiedziała jej, jak była więziona i brutalnie gwałcona, i jak poznała Lanę, młodziutką towarzyszkę swojej niedoli. Po ponad dekadzie Sasson w końcu zdecydowała się opisać ich historie. "Wybór Jasminy", wydany w Polsce nakładem wydawnictwa Znak, trafił niedawno do księgarni.



Małgorzata Gorol: Czy próbowała pani odszukać więzienie, w którym była przetrzymywana Jasmina?

Jean Sasson: Tak, razem z moim tłumaczem odwiedziliśmy kilka takich domniemanych więzień, gdzie czuliśmy, że były przetrzymywane kobiety, choć (więzienia Jasminy - red.) nie sposób było zlokalizować tylko po opisie. Byliśmy jednak w opuszczonych więzieniach, wyglądających jak porzucone przez Irakijczyków, gdzie znaleźliśmy pościel i przedmioty, które dowodziły, że kobiety były we wszystkich celach. Jest więc oczywiste, że przetrzymywano je do celów seksualnych.



Czyli było więcej takich więzień?

Tak, jak już wspomniałam wcześniej. W domu, do którego mnie zabrano, by przeprowadzić wywiady z kobietami, które były wcześniej w niewoli, więcej niż jedna z nich mówiła, że trzymano ją w więzieniu. To było wygodne dla irackich żołnierzy - łatwiej było im utrzymać w sekrecie tożsamość kobiet, bo żaden Kuwejtczyk nie wszedłby do więzienia kontrolowanego przez irackich wojskowych, gdyby nie musiał. Poza tym, nikt nie był w stanie uciec z zamkniętej celi. Osoby, które niewoliły kobiety, były bardzo sprytne.



Jedną z dwóch głównych bohaterek opisanych w książce jest Lana. Ta 16-letnia Kuwejtka była nie tylko przez wiele tygodni trzy razy dziennie brutalnie gwałcona przez swojego oprawcę, ale też torturowana w makabryczny sposób. Gdy czytałam jej historię, miałam wrażenie, że w jej przypadku nie chodziło tylko o traktowanie dziewczyny jako "łupu wojennego" czy dewiację jej gwałciciela - dla niego gwałt był rodzajem broni, który wykorzystywał przeciwko znienawidzonym Kuwejtczykom. Czy Pani też miała takie wrażenie, słuchając po raz pierwszy o jej historii?

Tak, ataki na nią były czymś więcej niż napaściami seksualnymi. Jasmina potwierdziła, że on (oprawca Lany - red.) czerpał ogromną przyjemność z fizycznego krzywdzenia Lany. Poza tym Lana była najbardziej zdeterminowana ze wszystkich dziewczyn, by bronić się przed gwałtami i walczyła ze swoim gwałcicielem z całych sił. Myślę, że jej walka tylko wzmagała determinację jej gwałciciela, by ją poskromić. To, co przeżyła Lana, to najsmutniejsza historia, jaką kiedykolwiek musiałam opisać.



W jednym z fragmentów książki Jasmina rozmyśla o tym, że jeżeli nawet uda jej się przetrwać gwałty i więzienie, nigdy nie będzie mogła powiedzieć prawdy rodzinie. Naraziłaby to ją na plotki i "hańbę". Jasminę obwiniano by o to, co ją spotkało, a nawet o to - jak sama pani pisze- że przeżyła. Pomimo upływu lat pod tym względem bliskowschodnia mentalność się nie zmieniła, co jest bardzo smutne. Zgwałconym dziewczynkom i kobietom grozi w najlepszym wypadku ostracyzm, w najgorszym - śmierć dla zmycia "hańby". Co takiego powinno się stać, by w końcu muzułmańskie społeczności widziały w nich jedynie ofiary, którymi są? Czy myśli pani, że ta książka ma szansę cokolwiek zmienić?

Jak wiesz, we wszystkich krajach świata w pewnych momentach obwiniano ofiary gwałtów. Nawet w USA w latach 50. i 60. u. wieku było prawdziwym skandalem, gdy kobieta została zgwałcona. Policja i adwokacie próbowali przed sądem obarczać winą ofiarę, wskazując, że jej strój albo zachowanie ściągnęło na nią gwałt. Choć w większości krajów zachodnich już się tak nie dzieje, jeśli chodzi o świat islamu, bardzo ważne jest dla kobiety, by była czysta, bo reputacja całej rodziny zostaje zszargana, gdy dochodzi do gwałtu. Członkowie rodziny często mordują zgwałconą dziewczynę.

Jasmina patrzyła więc na swój gwałt oczami jej społeczności i jej rodziny. I dlatego czuła, że nie może już wrócić do domu. Zwłaszcza że współpracowała ze swoim gwałcicielem, po to, by przeżyć. Mam nadzieję, że ta książką odmieni niektóre umysły, ale to bardzo trudne, gdy takie emocje wiążą się z daną kulturą i honorem całej rodziny.



Podczas swojego pobytu w Kuwejcie rozmawiała pani też z innymi ofiarami gwałtów. Czy któraś z tych nieopisanych w książce historii utknęła równie mocno w pani pamięci?

Oczywiście, aż do śmierci będę pamiętać twarz każdej płaczącej kobiety, z którą rozmawiałam. Było mi żal każdej z nich, bo ich życie zostało zniszczone. Była pewna biedna kobieta z Filipin, która dopiero przyjechała do Kuwejtu do pracy. Gdy ją zatrzymano, była młoda i niewinna, a potraktowano ją niezwykle okrutnie. Zaszła w bardzo trudną ciążę i błagała o aborcję, ale to było niemożliwe. Była też inna kobieta z Afryki, mocno chora albo z powodu ciąży, albo przez jej stan psychiczny.

Chciałabym, by one wszystkie były teraz w moim domu, móc z nimi porozmawiać i dowiedzieć się, jak sobie poradziły, gdy wyjechałam z Kuwejtu. Wiem, że takie rzeczy dzieją się na całym świecie podczas wojen, ale spotkanie kogoś, kto przeżył taki koszmar, to odciskające piętno doświadczenie.

Jean Sasson z niepełnosprawnymi kuwejckimi dziećmi - przetrwały okupację, choć żołnierze wyrzucili ich z ich domu opieki (fot. Prywatne Archiwum Jean Sasson)





Czy po publikacji "Wyboru Jasminy" próbowały się z panią skontaktować osoby, które być może same przeżyły podobne historie lub rozpoznały jedną z opisanych ofiar? Szczególnie chodzi mi o kogoś, kto mógł znać młodą Lanę. Ona chciała, by jej rodzice wiedzieli, co się z nią stało, i że nigdy nie ustąpiła swojemu gwałcicielowi, za co zapłaciła wysoką cenę.

Właściwie moja książka dopiero teraz ukazuje się w większości krajów. Po raz pierwszy została wydana w USA (w 2013 r. - red.). Tylko nieliczne osoby ze świata arabskiego miały więc szansę ją przeczytać. Choć teraz jest dostępna także w języku arabskim, jest bardzo niepopularna, bo większość Arabów zwyczajnie nie znosi takich koszmarnych historii, które spotkały niewinne kobiety. Na razie nikt się do mnie nie odezwał, choć spełniłoby się marzenie, gdybym dowiedziała się, że niektóre z tych kobiety są całe i zdrowe. Także gdybym odkryła coś dobrego o Lanie, której historia złamała mi serce.



Wiele lat temu rozmawiałam z polską reporterką, jedną z pierwszym osób, które dotarły to Phnom Penh tuż po upadku reżimu Pol Pota i widziały zniszczenia kambodżańskiej stolicy i tragedię jej mieszkańców. "Po całym dniu, gdy byłam już w hotelu, zastanawiałam się, czy wypić kieliszek alkoholu, czy wziąć środki nasenne. Chciałam, żeby wszystko, co zobaczyłam tego dnia, znikło" - opowiadała mi wówczas ta dziennikarka. Jak pani sobie radziła z ciężarem historii zgwałconych, więzionych i bitych kobiet, których wysłuchiwała przez kilka dni?

Choć cierpię, jestem bardzo silną osobą. Myślę o tych kobietach każdego dnia. Wierzę, że jeśli jacyś ludzie przeżyli taką tragedię, naszym obowiązkiem jest o nich myśleć, pamiętać i przy każdej możliwej okazji, mówić o nich światu. Choć mówiłam o tych kobietach, zbyt długo wstrzymywałam się z napisaniem książki. Myślę, że to dlatego, że było mi trudno usiąść i opowiedzieć ich historie - każdy autor przeżywałby to na nowo. Mogę więc zrozumieć reakcję innego dziennikarza, ale ponieważ nigdy nie skosztowałam alkoholu i nie biorę tabletek na nic, nie miałam takich opcji.



W swojej książce w ciepłych słowach pisze pani o ambasadorze Kuwejtu w USA, Saudzie Nasirze as-Sabahu. Ale jego nazwisko jest wiązane ze skandalem, jaki wybuchł po zeznaniach przed amerykańskim kongresem "wolontariuszki" z kuwejckiego szpitala, która opowiadała o okrucieństwach irackich żołnierzy. Jak się potem okazało, była to córka ambasadora. Jak z perspektywy lat, ale i osoby, która z pierwszej ręki wysłuchała świadectw o cierpieniach Kuwejtczyków, ocenia pani tę historię?

Czytałam o tej historii, ale na pewno nigdy o niej nie rozmawiałam. Wiem, że rodzina ambasadora była w Kuwejcie, gdy najechano na ten kraju. Jego żona i dzieci pojechały tam na wesele - powiedział mi to, gdy go pierwszy raz się spotkaliśmy, na długo nim doszło do tego incydentu (przed Kongresem - red.). Bardzo się martwił, że jego rodzina zostanie odnaleziona i uwięziona. O ambasadorze w Iraku słuch zaginął po tym, jak Irak najechał na Kuwejt. To byłby prawdziwy wyczyn dla Saddama - złapać żonę i dzieci ambasadora. Na pewno więc byli w kraju. Jeśli chodzi o to, dlaczego jego córka zmieniła imię, mogę się tylko domyślać, że było ważne, by opowiedziała o rzeczach, które widziała, ale prawdopodobnie obawiano się, że gdyby wszyscy wiedzieli, że to jego rodzina, to dziennikarze przeszliby do ataku. Większość dziennikarzy w USA była przeciwko wojnie i amerykańskiej pomocy dla Kuwejtczyków, by odzyskali oni swój kraj. Szaleli, by zdyskredytować ambasadora i każdego, kto uważał, że Saddam powinien przestać okupować Kuwejt. Nadal tak jest, gdy wypływa ten temat. Dlatego nie winię ich za ukrycie jej tożsamości, choć dalsze wydarzenia pokazały, że prawdopodobnie nie był to najlepszy pomysł.

Szyby naftowe podpalone przez uciekających irackich żołnierzy (fot. Prywatne Archiwum Jean Sasson)



Odkryłam, że ambasador był niezwykle uczciwym i dobrym człowiekiem, który po prostu robił wszystko, co w jego mocy, żeby wyswobodzić swój kraj. Świat pozwolił żołnierzom Saddam pozostać w Kuwejcie przez siedem miesięcy, podczas których grabili, gwałcili i mordowali. On (ambasador - red.) kochał swój kraj i chciał, by był wolny, a ja go popieram, jak i każdego, kto zareagowałby podobnie. Jestem pewna, że wasz rząd zrobiłby to samo, gdyby Polskę okupowała dzisiaj obca armia. Znamy przecież smutną, wyjątkowo tragiczną historię okupacji Polski.

Dziennikarze mówili takie nieprawdziwie rzeczy o mnie i "Gwałcie na Kuwejcie" (pierwsza książka Sasson o inwazji irackiej na Kuwejt - red.). Po pierwsze, że pracowałam dla prezydenta George'a Busha. Prawda jest taka, że nigdy go nie spotkałam i ani razu nie pracowałam dla żadnego polityka w żaden sposób. Po drugie, że Kuwejt zapłacił mi milion dolarów za napisanie książki. Prawda: Kuwejt nigdy nie złożył takiej oferty, a ja nigdy o nią nie zabiegałam, właściwie żaden Kuwejtczyk nigdy nawet nie zapłacił za mój obiad. Po trzecie, że Kuwejtczycy powiedzieli mi, co mam napisać w książce. Prawda: choć dostałam od ambasadora list polecający mnie różnym Kuwejtczykom, było tam po prostu napisane, że pracuję nad książką i docenię pomoc każdego, kto zechce mi powiedzieć prawdę o swoich przeżyciach. Ani ambasador ani żaden inny Kuwejtczyk nigdy nie zapytał o moje odkrycia ani o to, co piszę. Pierwszy raz zobaczyli moją książkę dopiero po jej publikacji.

Ambasador zamówił wówczas książki ("Gwałt na Kuwejcie" - red.), by je wysłać żołnierzom do Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej, ale ten pomysł wyszedł ode mnie, po tym, jak zobaczyłam wiadomość, w której amerykańscy i brytyjscy żołnierze twierdzili, że nie wiedzą, po co tam są. Powiedziałam ambasadorowi: "szkoda, że nie mogą przeczytać tych osobistych historii, wtedy wiedzieliby, dlaczego ich tam wysłano". Zobaczyłam błysk w oku ambasadora - poprosił mnie o numer wydawcy i ci dwoje zorganizowali wysyłkę książek dla żołnierzy. Za to dziennikarze znów go zaatakowali. Twierdzili, że kłamie, by wpłynąć na Zachód, aby ten ruszył do ataku. Ale w rzeczywistości ta decyzja zapadła na długo zanim moja książka została opublikowana.

O ambasadorze i innych osobach, które pracowały na to, by pokazać, co dzieje się w Kuwejcie, opowiedziano więc wszystkie te kłamstwa. A ludzie wierzą w to, co czytają w gazetach, bo w większości chcą myśleć, że dziennikarze są całkowicie uczciwi. Niektórzy tak, ale wielu nie, chcą tylko przedstawiać ich własne opinie.



Niedawno minęła 25. rocznica rozpoczęcia operacji Pustynna Burza. Gdy dzisiaj patrzy pani na sytuację w Iraku i regionie, co pani pierwsze przychodzi na myśl?

Jeśli chodzi o Pustynną Burzę, to świat miał rację, że się zjednoczył i powstrzymał Saddama przed okupowaniem sąsiednich krajów. Gdyby nie zatrzymali go w Kuwejcie, być może poszedłby na Arabię Saudyjską. Byłoby to złe pod względem moralnym, gdyby okupował inne narody. Byłby to też niebezpieczne, gdyby jeden dyktator kontrolował tak duże złoża ropy, od których zależy świat. Co więcej, ludzie Saddama byli brutalni i okrutni. Nie chcę myśleć, jak wiele niewinnych osób zginęłoby, gdyby pozwolono mu zostać w Kuwejcie.

Jeśli chodzi o Irak i cały region dzisiaj, to żałuję, że USA wkroczyły do Iraku i obaliły Saddam. Widząc, co stało się z regionem, kiedy powstało ISIS (w którym działa wielu byłych żołnierzy Saddama), być może byłoby najlepiej zostawić Saddama. Oczywiście, to by oznaczało, ze Irakijczycy dalej żyliby w strachu, ale większość Irakijczyków, których znam, twierdzi, że wolałoby Saddama niż to, co przyszło po nim.

Choć więc obrona Kuwejtu była wspaniałą rzeczą, powinniśmy byli w porę odejść. Życie jest pełne rzeczy, których żałujemy, droga, której nie wybraliśmy, jest zawsze niewiadomą, dopóki nie miną lata...

...

Saddam to osobnik typu Stalin to i jego wojsko sowieckie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy