Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Oni mieli rację !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:39, 21 Kwi 2011    Temat postu: Oni mieli rację !

Stoczył wiele bitew o polski cukier, dziś powraca

Gabriel Janowski stoczył niejedną bitwę o polski cukier. Dziś pojawił się przed stacją metra w Warszawie. Przewodniczący Przymierza dla Polski zorganizował konferencję prasową "Co tam Panie z tym cukrem?".

W cukrowej wojnie cenowej głos zabrali również inni weterani: Andrzej Lepper, Bogdan Pęk, Jacek Soska. "Fakty" TVN przypomniały czasy rolnych bojowników.

>>>>>

Oczywiscie nie mozna wszystkich do jednego wora... Zawsze znajda sie jacys dziwni falszywi itd ! Ale smieszne jest to ze oni mieli racje ! Teraz wszystko wychodzi ! Dokladnie jak mowili cukier drozeje a kraj pada ! Tak pogardzani przez Wszawke ,,wieŚniaki'' mieli racje a ,,yntelygenty'' z Wszawki okazaly sie idiotami a co gorsza lajdakami... I tu nie chodzi czy cos sprawdzilo sie ,,slowo w slowo'' bo w ten sposob to nigdy sie nie sprawdza ale generalnie to racja byla po ich stronie... Mimo bledow ktore popelniali... Zreszta od szczegolow sa eksperci a od generalnych spraw politycy ... Wszak niemozliwe jest aby czlowiek we wszystkich dziedzinach byl w stanie poznac szczegoly... Liczy sie czy jego generalna droga jest sluszna... TA BYLA SLUSZNA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:51, 10 Lis 2014    Temat postu:

Karpiński: jesteśmy zdeterminowani by sprywatyzować KSC

Jesteśmy zdeterminowani, aby doprowadzić do końca prywatyzację Krajowej Spółki Cukrowej, tak żeby jej właścicielami zostali plantatorzy i pracownicy – zapewnił w poniedziałek w Krasnymstawie (Lubelskie) minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński.

Karpiński spotkał się w cukrowni Krasnystaw z grupą plantatorów buraków i pracowników cukrowni. Zapewnił ich o swojej determinacji w doprowadzeniu do końca prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej. - Chcielibyśmy, by trzecia próba (prywatyzacji) zakończyła się sukcesem, aby tak, jak to się ukonstytuowało ponad sto lat temu we Francji czy w Niemczech, także w Polsce producenci mieli wpływ na zarządzanie finalnym produktem – powiedział Karpiński.

Obecnie zespół, który negocjuje z plantatorami i pracownikami, szuka możliwości, aby ułatwić zakup akcji tym uprawnionym osobom, którzy podnoszą, że nie stać ich na to – przekonywał Karpiński. - Jeśli to by się udało, to mamy nadzieję na zakończenie w przyszłym roku tego procesu. Mamy pomysł, żeby wszyscy plantatorzy brali w tym udział, żeby pomóc pracownikom, ale trzeba wypracować szczegóły w tym zespole – powiedział Karpiński.

Podkreślił, że poszukiwane są zabezpieczenia przed wtórnym obrotem akcji, aby nie skupiły się one w przyszłości w rękach wąskiej grupy graczy. - Chodzi o to, by rzeczywiście ta własność między plantatorami i pracownikami była możliwie powszechna, a nie koncentrująca się u kilku wybranych aktorów na tej scenie – dodał Karpiński.

Plantatorzy podkreślali, że zależy im na tym, aby Krajowa Spółka Cukrowa pozostała w polskich rękach. Wiceprezes Krajowego Związku Plantatorów Buraków Cukrowych Stanisław Paruch powiedział, że większość polskich cukrowni jest już w rękach niemieckich i gdyby przejęli oni pozostałe, to mogliby je zamknąć i doprowadzić do wzrostu ceny cukru.

- Nie chcemy dopuścić do tego, by pozostałe cukrownie przejęli Niemcy, chcemy, by te cukrownie pozostały w rękach polskich. Warunki prywatyzacji chcemy uzgodnić z Ministerstwem Skarbu Państwa tak, abyśmy i my plantatorzy, i pracownicy, i ministerstwo, i Polska byli z tego zadowoleni – deklarował Paruch.

Karpiński zapewnił, że także jego troską jest, aby Krajowa Spółka Cukrowa nie przeszła w ręce zagranicznego kapitału. Zaznaczył, że problemem w negocjacjach z plantatorami i pracownikami będzie cena akcji.

- To na pewno będzie problem. Będziemy szukali jakiegoś rozwiązania. W każdym razie ja chciałbym, żeby to poszło w ręce plantatorów i pracowników. Jeśli nie, to prawdopodobnie będziemy budowali taki koncern rolno-spożywczy w oparciu o KSC z dominującym akcjonariuszem skarbem państwa – powiedział Karpiński.

W październiku resort skarbu informował, że przedstawiciele plantatorów i pracowników Krajowej Spółki Cukrowej porozumieli się z Ministerstwem Skarbu Państwa w sprawie wstępnej koncepcji prywatyzacji KSC. Szczegóły mają być ustalane w podczas kolejnych spotkań.

Dyrektor biura Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego Kazimierz Kobza powiedział wtedy, że ministerstwo skarbu przyjęło propozycje Związku i zgodziło się na przypisanie zakupu akcji do wielkości kontraktacji. Według szacunków KZPBC na tonę buraków przypada 155 akcji. Kupujący akcje ponadto będzie miał prawo do kontraktacji buraków zgodnie z ilością kupionych akcji.

Według Kobzy resort zgodził się także na równoległą wycenę spółki przez stronę związkową. Zastrzegł, że nie będzie ona traktowana przez kierownictwo resortu skarbu jako wiążąca, ale może być punktem do rozmów. Wycena spółki ma być przygotowana do połowy grudnia br. Jednocześnie ma być opracowany prospekt emisyjny.

Zdaniem Kobzy cena akcji KSC powinna być niższa niż przy poprzedniej ofercie (było to 1,6 zł), gdyż obecnie cena cukru jest niska, co oznacza, że spółka ma coraz mniejszą wartość. Zapłata za akcje będzie mogła być płacona w ratach rozłożonych na 7 lat - dodał.

We wrześniu grupa plantatorów buraków cukrowych protestowała w Krasnymstawie na drodze krajowej nr 17, domagając się przyśpieszenia prywatyzacji KSC.

W lipcu wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk zapewnił na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa, że Krajowa Spółka Cukrowa zostanie sprywatyzowana zgodnie z obowiązującymi przepisami, czyli na podstawie ustawy "o przekształceniach własnościowych w przemyśle cukrowniczym" z 1994 r. oraz rozporządzenie Rady Ministrów "w sprawie programu prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej" z 2004 r. Prawo zakupu akcji KSC ma ok. 18 tys. osób.

Jest to już trzecie podejście do prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej. Poprzedni proces prywatyzacji MSP zamknęło 26 kwietnia 2013 r. Pierwsza próba sprzedania spółki została unieważniona w marcu 2012 r. Krajowa Spółka Cukrowa powstała w 2003 r., w jej skład wchodzi siedem cukrowni. Spółka ma ok. 40-proc. udział w krajowym rynku cukru.

...

Zobaczymy czy bedzie w rekach ludzi . To jest uwlaszczenie nie prywatyzacja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:48, 18 Mar 2015    Temat postu:

Jak sprzedano tajemnice polskiej zbrojeniówki
Witold Gadowski
dziennikarz, pisarz, poeta

Sytuacje przekazywania tajnych dokumentów ludziom z BND i Mosadu zostały nagrane i sfilmowane. Raport powędrował do warszawskiej centrali WSI. Do dziś nikt się tym nie zajął.

Rok 1991 władzę w Polsce sprawuje rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego. W jego gabinecie zasiada długoletnia działaczka PZPR Henryka Bochniarz – sprawuje funkcje ministra przemysłu.

Właśnie Henryka Bochniarz zleca przygotowanie raportu na temat polskiego przemysłu zbrojeniowego i stalowego.

Poważne zadanie zostaje zlecone nikomu nieznanej firmie „Proxy”, której założycielem był Marek Dochnal – zwolniony właśnie, w niejasnych okolicznościach, z pracy asystenta na wydziale prawa UJ, oraz Jolanta Kramarz, prywatnie blisko związana z Henryką Bochniarz.

Autorzy raportu, nie posiadając stosownych uprawnień, zostali dopuszczeni do informacji stanowiących tajemnicę państwową, a opowiadających o szczegółach ekonomicznych, organizacyjnych i technologicznych działalności hut i zakładów zbrojeniowych.

Za przygotowany przez Proxy raport budżet państwa zapłacił półtora miloiarda starych złotych. Wielu ekspertów, zajmujacych się przemysłem ciężkim (tak, tak wówczas takowy istniał jeszcze w Polsce), zgodnie stwierdzają, że przygotowany przez Proxy raport jest praktycznie ...bezwartościowy.

Stare dzieje. Po co przypominam je dziś?

Działalnośc firmy Proxy miała bowiem swoje drugie dno.

Krakowska delegatura kontrwywiadu wojskowego WSI drobiazgowo dokumentowała działania osób związanych z firmą Proxy.

W rezultacie tych działań powstał drobiazgowy raport o zagrożeniach, jakie dla państwa polskiego, spowodowało dopuszczenie ludzi z tej firmy do państwowych tajemnic.

Spotkania znanej osoby, związanej z Proxy, były przez wojskowych fotografowane, filmowane i nagrywane. Na podstawie zgromadzonych w taki sposób dowodów krakowski oddział WSI skierował do centrali w Warszawie raport stwierdzający, że przedstawiciel firmy Proxy spotkał się z oficerem niemieckiego BND i na tym spotkaniu przekazał mu dane dotyczące polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Tego jednak było mało, ten sam człowiek – kilka dni później – spotkał się z człowiekiem rozpoznanym jako agent izraelskiego Mosadu. Jemu też przekazał tajne informacje i dokumenty.

W zamian za dostarczone informacje, Niemiec i Izraelczyk wręczyli mu spore sumy pieniędzy.

Alarmujacy raport poszedł do warszawskiej centrali WSI...

Do dziś nie przyniósł żadnego skutku.

Zachodzi zatem proste pytanie: czy ktoś pilnuje jeszcze resztek polskiego przemysłu i czy istnieją w ogóle służby specjalne, które – chocby na marginesie swojej bardzo ważnej działalności – zajmują się zabezpieczaniem interesów Polski?

Moje informacje pochodzą od ludzi, którzy wykryli wówczas działalnośc szpiegowską uprawianą pod płaszczykiem restrukturyzacji naszego przemysłu.

Dziś są już bezpieczni – dlatego zdecydowali się mówić.

...

Tak sobie prywatyzowali Polske a wy do dzis na nich glosujecie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:37, 03 Cze 2015    Temat postu:

Gabriel Janowski: niczego nie żałuję
Maciej Stańczyk
Dziennikarz Onetu
Gabriel Janowski - Jakub Kaczmarczyk / PAP

Nie zmieniłbym swoich metod działania. Broniłem polskiej racji stanu, a uważam, że kiedy jest ona zagrożona, to moim obowiązkiem jest użyć wszelkich dostępnych środków, by bronić polski interes narodowy. Dzisiaj też nie cofnę się przed żadnym działaniem, które przyniesie pozytywny skutek – mówi w rozmowie z Onetem Gabriel Janowski, były minister rolnictwa.

Dorobił się łatki kontrowersyjnego polityka, choć powiedzieć tak to mało. Krytykowano go za metody uprawiania polityki - kilkukrotne blokowanie sejmowej mównicy, kłótnie z marszałkami Sejmu, szarpaninę ze Strażą Marszałkowską, czy okupację gabinetu ministra skarbu w 2001 roku, zakończoną siłowym usunięciem go z resortu po dwóch tygodniach protestu. Gabrielowi Janowskiemu nie można odmówić konsekwencji. Sięgając po te same metody, protestował przeciwko sprzedaży polskich cukrowni, prywatyzacji PZU, sektora bankowego czy firm z branży energetycznej. "Na pieńku" miał przede wszystkim z kolejnymi ministrami skarbu państwa - Emilem Wąsaczem, Andrzejem Chronowskim czy Wiesławem Kaczmarkiem.
REKLAMA

Właśnie z ministrem skarbu wiąże się jeden z najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych incydentów z Gabrielem Janowskim w głównej roli. Był styczeń 2000 roku. W Sejmie miała odbyć się debata na temat odwołania z piastowanego stanowiska Emila Wąsacza. Przed debatą telewizyjne kamery zarejestrowały ekscentryczne zachowanie Gabriela Janowskiego, wówczas posła wybranego z list AWS-u. Parlamentarzysta głośno krzyczał, całował w dłoń zarówno kobiety, jak i mężczyzn oraz wykonał dziesięć podskoków, każdy głośno licząc. Tłumaczył, że dano mu środki odurzające, przedstawił ekspertyzę (dr P. Hansena – red.), która to potwierdzała.

Z Sejmem Gabriel Janowski pożegnał się w 2005 roku i do tego czasu znajduje się na aucie dużej polityki. Próbował co prawda wrócić jeszcze do Sejmu, startował też w wyborach do Senatu i do Parlamentu Europejskiego, ale mandatu już nie zdobył. Ogłaszał też swój start w wyborach prezydenckich, ale dwukrotnie (w 2005 i 2010 roku) nie udało mu się zebrać wymaganej do rejestracji liczby podpisów. Janowski mówi, że w pierwszym przypadku (w 2005 roku) na kilka dni przed rejestracją z jego sztabu wyborczego zniknęło 30 tysięcy podpisów.

Dorobił się łatki kontrowersyjnego polityka, choć powiedzieć tak to mało. Krytykowano go za metody uprawiania polityki - kilkukrotne blokowanie sejmowej mównicy, kłótnie z marszałkami Sejmu, szarpaninę ze Strażą Marszałkowską, czy okupację gabinetu ministra skarbu w 2001 roku, zakończoną siłowym usunięciem go z resortu po dwóch tygodniach protestu

Dziś dr Gabriel Janowski lobbuje na rzecz "Polskiego Cukru". Szefuje też Przymierzu dla Polski, założonemu przez siebie ugrupowaniu, które w ubiegłym roku zostało wykreślone z rejestru partii politycznych. W rozmowie z Onetem Gabriel Janowski zapowiada jednak ofensywę polityczną i reaktywację Przymierza. Odnosi się też do kontrowersji sprzed lat.

Maciej Stańczyk: Jest pan dzisiaj bardziej lobbystą czy politykiem?

Gabriel Janowski: Jestem lobbystą każdej dobrej sprawy. Powiem nieskromnie, że gdyby nie moje stanowcze działania jako szefa rolniczej solidarności, ministra rolnictwa i parlamentarzysty to nie byłoby polskiego mleczarstwa, rolnictwo by "zaorano" wcześniej, nie powstałaby Energa, nie byłoby "Polskiego Cukru", który powstał w 2002 roku, wbrew politykom, mediom i różnym "autorytetom". Niemieckie firmy chciały za wszelką ceną wykupić 100 proc. polskiego przemysłu cukrowniczego. Tragedią dla Polski, a rolnictwa w szczególności jest sprzedaż obcemu kapitałowi przemysłu przetwórczego, czego bardzo boleśnie doświadczają rolnicy. "Polski Cukier" zaczynał z zadłużeniem, a mając tylko 40 proc. udziału w rynku, przynosi znaczące wpływy do budżetu, bo głównym udziałowcem jest nadal Skarb Państwa. Wiele spraw wciąż nie zostało jednak załatwionych, choćby kwestia prywatyzacji, dająca możliwość nabycia akcji przez plantatorów i pracowników spółki.

Za tym teraz pan lobbuje?

Tak, ponieważ uważam, że najlepszą formą prywatyzacji jest upowszechnienie własności wśród Polaków i współwłasność - akcjonariat, spółdzielczość. Tymczasem propozycje składane plantatorom i pracownikom są zaporowe. Do tego podejmowane są decyzje szkodzące spółce, jak grabieżcza polityka finansowa, czy choćby lutowa zmiana prezesa. To czysto polityczna decyzja ministra skarbu. Jeśli Włodzimierz Karpiński nie wycofa się z tego pomysłu, będę zmuszony nadać jej rozgłos. Nie pozwolę, żeby ta firma była unicestwiana przez decyzje polityczne.

To już będzie kolejny minister skarbu, z którym ma pan "na pieńku". Emil Wąsacz, Andrzej Chronowski, Aldona Kamela-Sowińska, Wiesław Kaczmarek. Decyzje wszystkich ostro, nieraz kontrowersyjnie pan krytykował. Będzie pan okupował gabinet ministra, jak w 2001 roku?

Ta okupacja w ministerstwie skarbu państwa (salonik przy gabinecie ministra – red.) była właśnie protestem przeciwko sprzedaży naszych cukrowni, ziemi i energetyki. Do resortu poszedłem razem z rolnikami. Ich wyrzucono po jednym dniu, ja kontynuowałem swój protest przez dwa tygodnie, dopóki nie zostałem siłą wyprowadzony z ministerstwa. Byłem jedynym parlamentarzystą, który wtedy wsparł protestujących rolników, jedzenie musiałem wciągać przez okno.

Nie, niczego nie żałuje. Nie zmieniłbym swoich metod działania. Broniłem polskiej racji stanu, a uważam, że kiedy jest ona narażona, to moim obowiązkiem jest użyć wszelkim dostępnych środków, do tego, by chronić interes narodowy. Dzisiaj też nie cofnę się przed żadnym działaniem, które przyniesie pozytywny skutek

Żałuje pan tej decyzji?

Nie, niczego nie żałuje. Nie zmieniłbym swoich metod działania. Broniłem polskiej racji stanu, a uważam, że kiedy jest ona narażona, to moim obowiązkiem jest użyć wszelkim dostępnych środków, do tego, by chronić interes narodowy. Dzisiaj też nie cofnę się przed żadnym działaniem, które przyniesie pozytywny skutek.

Pytanie tylko, czy paraliżowanie prac ministerstwa, jak mówił ówczesny szef resortu skarbu państwa Andrzej Chronowski, kiedy okupował pan jego gabinet, czy blokowanie sejmowej mównicy powinny być działaniami podejmowanymi przez posła. Potrzebne były tak kontrowersyjne kroki?

Powtórzę, za każdym razem – broniąc polskich cukrowni, protestując przeciwko sprzedaży obcemu kapitałowi sektora bankowego, czy energetycznego stawałem w obronie polskiej racji stanu. Często w swojej walce byłem osamotniony. Musiałem sięgać po kontrowersyjne metody, bo wśród parlamentarzystów brakowało osób odważnych. Nawet kiedy postępowałem zgodnie z regulaminem Sejmu, kiedy mówiłem m.in. o cukrowniach, czy o energetyce to marszałek Płażyński, czy później Borowski wyłączali mi mikrofon, to żadna łapa nie podniosła się przeciwko łamaniu regulaminu przez marszałków. Tak samo było w 2000 roku, gdy mnie krzyżowano na oczach całej Polski przed debatą na temat odwołania ministra Wąsacza.

Kiedy w sali kolumnowej Sejmu wykonał pan dziesięć podskoków, głośno je licząc.

Wtedy również zabrakło ludzi odważnych. Wszyscy używali sobie ze mnie, bo Janowski skacze i zachowuje się jak wariat, nikt nie stanął w mojej obronie. A prawda jest taka, to Zygmunt Hortmanowicz, lekarz podał mi środki odurzające pod pretekstem, że są to środki wzmacniające. Czekał, aż "dojrzeję" i w takim stanie zaciągnął mnie przed kamery do Sali Kolumnowej. Wcześniej też próbowano dokonać zamachu na moje życie, fizycznie wyeliminować mnie z polityki. To był skandal. Gdyby w innym kraju doszło do takiej sytuacji, wszczęte zostałoby dochodzenie, posypałyby się dymisje. Tymczasem za mną nie wstawił się żaden poseł. Marszałek Sejmu kazał mi z tą sprawą iść do dziennikarzy. UOP (Urząd Ochrony Państwa – red.) odmówił wszczęcia dochodzenia.

A prokuratura? Złożył pan doniesienie na prokuraturze?

Nie. UOP odmówił wszczęcia dochodzenia, marszałek Sejmu również nie zareagował. Co mogłem zrobić więcej? Nikt nie stanął w mojej obronie. Mówię to z goryczą. Podobnie było w czerwcu 2001 roku, gdy na rozkaz ówczesnego ministra sprawiedliwości i generalnego prokuratora w jednej osobie użyto siły wobec pani poseł Barys, posła Mariana Dembińskiego, czterech pracowników i mnie, gdy przyszliśmy z petycją do premiera Buzka, by nie sprzedawał Śląskiej Spółki Cukrowej, minister wtedy powiedział nam, "k…, wynoście się stad, bo jak nie to użyjemy siły" do delegacji czekającej na premiera za przyzwoleniem dyrektora gabinetu. W normalnym kraju to na drugi dzień minister byłby zdymisjonowany, a premier miałby poważne kłopoty.

Zawsze byłem niepoprawny politycznie, a właśnie ta poprawność, sprzedajność i tchórzostwo polityków doprowadziły do zgubnych skutków dla kraju. Ja płynąłem pod prąd. Nigdy nie byłem ulubieńcem mediów czy partii politycznych, które toczy gangrena prywaty

Już wtedy był pan politycznym outsiderem?

Zawsze byłem niepoprawny politycznie, a właśnie ta poprawność, sprzedajność i tchórzostwo polityków doprowadziły do zgubnych skutków dla kraju. Ja płynąłem pod prąd. Nigdy nie byłem ulubieńcem mediów czy partii politycznych, które toczy gangrena prywaty.

Pana Przymierze dla Polski w ubiegłym roku zostało wykreślone z rejestru partii politycznych, a panu marzy się powrót do poważnej polityki. Tęskni pan za polityką?

Politykę uprawiam w takiej skali, jaka obecnie jest możliwa. Wypełniam swoją powinność, obowiązek, bo tak właśnie traktuję politykę. Co do Przymierza, zostaliśmy wykreśleni z rejestru partii politycznych przez nasze niedopatrzenie, formalny błąd. To był wypadek przy pracy. Jako Przymierze dla Polski rozszerzamy właśnie formułę, znów będziemy zarejestrowaną partią. Szykujemy się do politycznej ofensywy, gotową na najbliższe wybory parlamentarne.

Licząc na poparcie rolników z tzw. zielonego miasteczka?

Jesteśmy płaszczyzną współpracy dla wszystkich środowisk, które myślą po polsku i o Polsce.

>>>

A wyprzedaz polskiej ziemi juz za pare miesiecy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:42, 29 Lut 2016    Temat postu:

Marian Zagórny nie żyje
29 lutego 2016, 08:49
Zwłoki Mariana Zagórnego, lidera jednego z rolniczych związków zawodowych, znaleziono w wannie, w jednym z podwarszawskich hoteli - informuje RMF FM. Prokuratura zarządziła już sekcję zwłok. Zagórny miał 56 lat.

Jak informuje RMF FM, na ciało Zagórnego natrafił jego znajomy.

Zagórny był jednym z liderów "Solidarności" Rolników Indywidualnych. Stał m.in. na czele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Solidarności RI. Był też współtwórcą i przewodniczącym Związku Zawodowego Rolników "Solidarni".

Zagórny zasłynął jako organizator głośnych protestów rolniczych, m.in. przeciwko nielegalnemu sprowadzaniu do Polski modyfikowanego genetycznie lub skażonego zboża oraz przemytowi artykułów rolno-spożywczych.

W związku z licznymi akcjami, m.in. wysypywaniem zboża na tory, Zagórny miał liczne postępowania sądowe. W wyniku jednego z procesów spędził w więzieniu 3 miesiące.
RMF FM

...

Jeden z tych ktory walczyl z podlosciami po 89 roku. Wyglada to na jakies klopoty z krążeniem. Wtedy trzeba unikac wanny.
Jego walka dobiegla konca! Bóg okreslil czas...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy