Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bestialstwa w warszawce...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:09, 17 Sie 2016    Temat postu:

Niskie wyroki w procesie tzw. gangu obcinaczy palców. Były błędy w śledztwie
az/
2016-08-17, 16:54
Dwóch skazanych na 3 i 2 lata więzienia; ośmiu uniewinnionych, głównie z powodu błędów w śledztwie - tak zakończył się w środę proces dziesięciu oskarżonych o kilka głośnych porwań z lat 2004-2005 w stolicy. Prokuratura zapowiada apelację; obrona mówi, że wyrok nie mógł być inny.
PAP/Jakub Kamiński

Kraj
"Oczko" i "Duduś" skazani na 15 lat. Pomogli...

- Media i policja niesłusznie nazwały tę sprawę procesem "gangu obcinaczy palców", bo żaden z sądzonych nie miał takiego zarzutu - mówiła w uzasadnieniu nieprawomocnego wyroku przewodnicząca trzyosobowego składu Sądu Okręgowego Warszawa-Praga sędzia Barbara Piwnik (b. minister sprawiedliwości w rządzie SLD).



Jej uzasadnienie trwało ponad 5 godzin. Oskarżeni w tej sprawie mieli być członkami gangu, który - by skłonić rodziny ofiar do zapłaty okupu - wysyłał obcięte palce porwanych. Zarzuty m.in. udziału w zabójstwie porwanej osoby postawiono w oddzielnym śledztwie gangsterom m.in. zatrzymanym w 2008 r.; ciał dwóch innych ofiar wciąż nie odnaleziono.



"Sąd sam szukał dowodów"



Proces trwał od 2006 r.; był jednym z kilku postępowań wyłączonych z obszernego śledztwa w sprawie porwań w stolicy w tamtym czasie. - Proces trwał długo, bo sąd sam szukał dowodów - mówiła sędzia Piwnik. To, że główne śledztwo w sprawie gangu wciąż trwa, jest też odpowiedzią na pytanie, czemu tyle trwał i ten proces - wyjaśniła.



Oskarżonym Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuciła udział w kilku porwaniach dla okupu, połączonych ze "szczególnym udręczeniem”, dokonanych w ramach gangu. Porwani odzyskali wolność po wpłaceniu okupu. Za jednego zapłacono np. równowartość 138 tys. dolarów, a za innego - ponad 300 tys. euro; jednego porwanego zwolniono bez okupu.



- Organa prowadzące śledztwo mają obowiązek stosować zasady: bezstronności, prawdy materialnej i domniemania niewinności - mówiła sędzia Piwnik. Jej zdaniem tu tak nie było; powołała się na słowa młodego adwokata, że ta sprawa to "zaprzeczenie zasad prawa, których uczył się przez 8 lat”. Według sędzi, taka sytuacja to "zagrożenie dla bezpieczeństwa obywatela i jego szacunku dla państwa i prawa”



Długa lista błędów w śledztwie



Sędzia długo wyliczała błędy w śledztwie, które spowodowały konieczność uniewinnień. Wśród nich było m.in. niedokumentowanie wielu czynności; np. nie nagrywano rozmów telefonicznych porywaczy z rodzinami porwanych ani nie udokumentowano przekazywania okupu.



Nieprawidłowo dokonywano także tzw. okazań porywaczy ofiarom. Jeden z nich, który po "dynamicznym zatrzymaniu” przez policję miał m.in. złamany nos, został rozpoznany choć - jak mówiła sędzia - "miał całą twarz w plastrach”, co wykazało policyjne zdjęcie.



Niektórzy oskarżeni zgłaszali, że byli bici i przytapiani przez policjantów - mówiła sędzia. Wobec innego, dopiero co zatrzymanego przez policję, lekarz więzienny zawiadomił prokuraturę o jego pobiciu. - Zeznania złożone w warunkach braku swobody wypowiedzi nie mogą być dowodem dla sądu - zaznaczyła sędzia. Dodała, że "przyznanie się podejrzanego do winy nie jest koroną dowodów”.



Piwnik podkreśliła, że do dziś nie wyjaśniono wszystkich porwań, m.in. uprowadzonej w 2005 r. z centrum Warszawy Eweliny B., której nigdy nie odnaleziono. Dodała, że gdy sąd wystąpił o prokuratorskie akta w jej sprawie, dostał odpowiedź, że „sąd tego nie rozstrzyga i materiały mu się nie należą". Według Piwnik te akta „należały się sądowi”, który chciał zbadać, na ile błędy w tym śledztwie sprawiły, że "inne zdarzenia albo zeszły z pola widzenia śledczych, albo były badane tak, że trwa to od 10 lat”.



Sędzia ujawniła też, że sąd nie uzyskał informacji, jaką wiedzę operacyjną miała w całej sprawie policja. Według sędzi, ta wiedza miała być podstawą działań policji w tej sprawie oraz "typowania podejrzanych”. - Być może są i inne dowody, które się przed sądem ukryło - powiedziała sędzia.



Mówiła, że jeden z policjantów, przechodząc do CBA, wyniósł z komendy policji dowody w sprawie Eweliny, m.in. jej włosy. - Śledztwo w jego sprawie umorzono, bo uznano, że chciał je uchronić - ujawniła. Według sądu przy pomocy tych dowodów chciano skłonić podejrzanych do obciążających zeznań.



Piwnik dodała, że jeden z porwanych nie chciał po uwolnieniu składać zeznań - choć miał taki obowiązek. W sądzie ten porwany tłumaczył odmowę tym, że w jego uprowadzenie zaangażowani mieli być sami policjanci. - On mógł mieć interes, by tak mówić - podsumowała sędzia. Dodała, że nie udało się wyjaśnić, czemu jednego z porwanych zwolniono bez okupu.



Według sędzi, niektórzy przestępcy, którzy współpracowali z policją i obciążali dawnych kompanów, mówili, że "jest to dla nich interes życia"- bo np. zamiast wyroku 15 lat więzienia, dostawali rok. - Nie można bezkrytycznie uznawać wszystkiego, co tacy świadkowie powiedzieli - dodała Piwnik.



Krytykowała też postawę prokuratora, który wnosząc o skazanie oskarżonych, użył argumentu: "Możliwe, że tak było". - Ustalenia w procesie karnym nie mogą się odbywać na tej zasadzie - oświadczyła.



Prokurator: błędy w śledztwie nie powinny skutkować uniewinnieniem



Prok. Marcin Górski powiedział, że zapewne będzie apelacja. Przyznał, że były pewne błędy na etapie śledztwa, ale w jego ocenie nie powinny były one skutkować uniewinnieniem. Dodał, że inne sądy wydawały wyroki skazujące innych gangsterów z tej grupy co do innych porwań.



- Cieszę się, ale też odczuwam pewien kac moralny po ocenie pracy prokuratury” - mówił jeden z obrońców mec. Adam Woźny. Dodał, że "to nie były błędy, to były wielbłądy”.



Główny oskarżony uniewinniony



Spośród 10 oskarżonych ośmiu przebywa w aresztach do innych spraw lub odbywa wyroki; dwóch odpowiadało z wolnej stopy. Z powodu złego zdrowia główny oskarżony Grzegorz K. (został uniewinniony) był przywożony z aresztu na rozprawy na przenośnym łóżku. Jeden z oskarżonych został skazany na rok i 4 miesięcy więzienia za kradzież auta.



W 2008 r. było głośno o uchyleniu aresztów wobec oskarżonych. "Wraca czas bezkarności przestępców" - mówił wtedy prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Mamy tutaj do czynienia z czymś, co powinno być konkretnie zbadane, mam na myśli rolę pani sędzi Piwnik. Przypominam, że ona była też ministrem sprawiedliwości i to wszystko chyba składa się w jakąś całość - dodał. Piwnik replikowała wtedy, że Kaczyński był "zapewne celowo wprowadzany w błąd". Dodała, że ten akt oskarżenia nie obejmował zabójstw lub uszkodzeń ciała.



Gang miał porwać ok. 20 osób



W 2008 r. policja ujęła Wojciecha S., Marcina S. i Artura N. z gangu "obcinaczy palców". Według policji w latach 2003-2005 gang ten miał porwać ok. 20 osób, których uprowadzano wprost z ulic. Często przebierano się za policjantów. Gang miał wyłudzić od rodzin uprowadzonych równowartość 7 mln zł. Według mediów trzy ofiary nie przeżyły uprowadzenia. Dotychczas znaleziono ciało Mariusza M. (rodzinie przesłano wcześniej jego palec). Zarzut udziału w tej zbrodni postawiono kilku zatrzymanym w 2008 r. w śledztwie, które obecnie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Płocku. Nie odkryto ciał Eweliny B. i Hindusa Harisha H. Choć rodzina dziewczyny zapłaciła okup, nie została ona zwolniona. Rodzina Hindusa dostała klika przesyłek z jego palcami - według śledczych obcięto je z martwego ciała .



PAP

...

Akurat tej sedzi nie mozna zarzucic prostackiego niechlujstwa. Mysle ze zrobila co mogla. Widzimy ponury caloksztalt aparatu sprawiedliwosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:40, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Jak zginęła Jolanta Brzeska? Sprawę śmierci działaczki lokatorskiej zbada prokuratura w Gdańsku
az/
2016-09-12, 13:15
Śledztwo w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej, działaczki ruchu lokatorskiego, której zwłoki znaleziono w 2011 r. w Lesie Kabackim w Warszawie będzie prowadzić Prokuratura Regionalna w Gdańsku - taka decyzja zapadła w Prokuraturze Krajowej.
Polsat News

Kraj
Radny Warszawy: w stolicy na lokatorów...

- Zapadła decyzja, że postępowanie będzie prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku. W momencie, gdy zostanie podpisana przez prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, będziemy mogli powiedzieć, że sprawa została przeniesiona do gdańskiej prokuratury - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik.



W połowie sierpnia minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział, że śledztwo w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej zostanie podjęte na nowo. Wyjaśnił, że chodzi o ustalenie odpowiedzialności karnej lub ewentualnie dyscyplinarnej za zaniechania, do których - jego zdaniem - doszło w prokuratorskim postępowaniu prowadzonym w sprawie śmierci kobiety.



Kilka możliwych wersji śmierci, w tym samobójstwo i zabójstwo



Ciało działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów znaleziono w marcu 2011 r. w Parku Kultury w Powsinie. Śledztwo formalnie dotyczyło nieumyślnego spowodowania śmierci, ale prokuratura badała kilka możliwych wersji, w tym samobójstwa i zabójstwa.



W 2013 r. z powodu niewykrycia sprawców śledztwo zostało umorzone. Jak informowała wówczas Prokuratura Okręgowa w Warszawie, przyczyną śmierci kobiety było podpalenie naftą skutkujące wstrząsem termicznym i rozległymi oparzeniami ciała oraz podtruciem tlenkiem węgla.



W prowadzonym przez ponad dwa lata śledztwie prokuratorzy ustalili, że śmierć nastąpiła 1 marca 2011 r. Na ciało kobiety natrafił spacerowicz, który zauważył ogień na skraju lasu. Tożsamość kobiety ustalono 15 kwietnia 2011 r. na podstawie opinii biegłych Zakładu Medycyny Sądowej WUM. W dolnych drogach oddechowych znaleziono sadzę, co oznacza, że w chwili podpalenia kobieta żyła. Biegły nie stwierdził innych obrażeń mechanicznych, które mogłyby mieć wpływ na zgon. Zdaniem biegłego na podstawie ułożenia zwłok nie można określić, czy zmarła dokonała samospalenia i czy się broniła.



Do śmierci przyczyniły się osoby trzecie



Biegli nie znaleźli przesłanek, które wyraźnie przemawiałyby za tym, że Brzeska popełniła samobójstwo. Prokuratura stwierdziła, że wiele przesłanek wskazuje, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz część ujawnionych okoliczności nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji o samobójstwie, choć wydaje się ono mało prawdopodobne. Śledczy zaznaczyli jednak, że więcej okoliczności wskazuje na zabójstwo.



W 2013 r. prokuratura informowała, że śledztwo zostaje umorzone w związku z wyczerpaniem się inicjatywy dowodowej i przeprowadzeniem wszelkich możliwych czynności, jednak "w przypadku pojawienia się nowych okoliczności w sprawie, postępowanie zostanie podjęte i będzie kontynuowane w celu ustalenia i zatrzymania sprawców przestępstwa".



Po śmierci kobiety odbywały się organizowane m.in. przez Komitet Obrony Lokatorów demonstracje przypominające o niewyjaśnionej sprawie. Jak podawały lokalne media, kobiecie groziła eksmisja, ponieważ była winna kilkadziesiąt tysięcy złotych nowemu, prywatnemu właścicielowi kamienicy, który przejął dawniej komunalny budynek.

PAP
...

Widzicie do czego juz doszlo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:07, 02 Lut 2017    Temat postu:

Pruszków - miasto naznaczone przez mafię. Politycy gorsi od gangsterów
Luiza Łuniewska
2 lutego 2017, 13:34
Pan minister Ziobro jest absolutnie odporny na wiedzę i znów mówi o "Pruszkowie". Jak można utożsamiać porządne i spokojne miasto z grupą przestępczą - oburza się wiceprezydent Pruszkowa, Andrzej Kurzela. Jego zdaniem politycy i media robią wymierną krzywdę jego miastu i 60 tys. mieszkańców. Pruszkowscy prawnicy już się zastanawiają, co z tym fantem zrobić.



Po raz pierwszy miasteczko ścięło się z politykiem "Solidarnej Polski" w 2013 roku. "Pruszków wychodzi na wolność" - przestrzegał w swojej wyborczej reklamówce Ziobro. Pruszkowianie już wtedy chcieli sprostowania i przeprosin, ale się nie doczekali. Teraz sprawa odżyła, gdy doszło do kolejnych zatrzymań "Starego Pruszkowa".

- Ci ludzie nie są nawet naszymi mieszkańcami, pochodzą z Ożarowa, Książenia i Komorowa - wylicza Kurzela. - Te przestępstwa popełnili w Szczecinie i chodzi raczej o czyny karno-skarbowe - tłumaczy.

Pruszków ma niższą przestępczość niż inne satelickie miasteczka stolicy. Zdaniem wiceprezydenta to właśnie jest dziedzictwo mafii: bardzo są na kwestie bezpieczeństwa uwrażliwieni. Boją się, by legenda "Pruszkowa" nie odstraszyła inwestorów.
W pewnym momencie władze miasta zastanawiały się, czy nie wykorzystać tych mafijnych historii promocyjnie. Ma Chicago swojego Ala Capone, mógłby Pruszków promować się Pershingiem. Tu sklep spożywczy, gdzie zastrzelono "Kiełbasę", a tam zakład fryzjerski, gdzie zginął jeden z ludzi "Mutanta". A na tym drzewie roztrzaskał się "Barabasz".


- Ale to nie teraz - mówi Kurzela. - Może za sto lat powstanie w Pruszkowie Muzeum Mafii.

Na razie jest ta denerwująca zła sława. - Gdy pojechałem na spotkanie z innymi samorządowcami, pytali mnie, czy ja po mieście chodzę w kamizelce kuloodpornej - opowiada wiceprezydent.


Pruszkowianie dojeżdżający pociągiem SKM do stolicy są ze swojego miasta "raczej zadowoleni" - dobrze skomunikowane, jest sporo inwestycji. Mogłoby być więcej miejsc pracy, ale ostatecznie pół godziny do centrum Warszawy to niedługo. Zarówno ci w latach 90 już dorośli, jak i ci, którzy byli dziećmi, nie odczuli żadnych bezpośrednich skutków mieszkania w "mafijnym miasteczku". No chyba, że wyjeżdżali na wakacje, wtedy był koszmar...

- Dzieciaki na koloniach pytały się, czy noszę broń - relacjonuje młody politolog, Edgar Czop.
W jego szkole niektórzy przechwalali się, że znają mafiosów, ale wszyscy wiedzieli, że to bajki. Znali, ale ksywy - "Parasol", "Słowik", "Malizna", "Wańka". Tak naprawdę wiedzę o gangsterach pruszkowianie, jak i reszta Polaków, czerpali z telewizji i popkultury. W TVN puszczano dokumentalny serial "Alfabet Mafii", a w kinach leciał "Świadek koronny", gdzie skruszonego gangstera, wzorowanego na Jarosławie Sokołowskim, grał Robert Więckiewicz. O "Pruszkowie" śpiewał Kazik w kawałku "!2 groszy".

Jeden z ujętych wczoraj gangsterów, "Słowik", gdy wyszedł na wolność, współpracował z raperami, grał w teledyskach. Drugi, "Wańka" udzielał wywiadów. Nie mówiąc już o "Masie", który jako gangster skruszony stał się autorem bestsellerów o polskiej mafii. Sami gangsterzy uczciwie przyłożyli się do tego, by o nich nie zapomniano. A miasto Pruszków cierpi.

...

Niestety lenistwo w mowie i polanalfabetyzm powszechny. Film o zbrodni UPA nazywa sie tez ,,Wołyń"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:30, 21 Kwi 2017    Temat postu:

20.04.2017 19:04 sprawa obcinaczy palców
"Mieli tylko siekierkę. Nie dało się go pociąć, bo szło echo"
SERWISY:
Mokotów
Piotr Machajski
Ursynów
Facebook
Twitter

Proces gangu - zdjęcie ilustracyjne
fot. tvnwarszawa.pl


Oskarżony w procesie gangu obcinaczy palców opowiedział śledczym o tym, jak zginęła jedna z ofiar. "Mieli tylko siekierkę i nie dało się go pociąć, bo szło echo od uderzeń. Bali się, że ktoś usłyszy. Kupili brzeszczoty, czyli piłki do metalu. I już kończą, zaraz się go pozbędą" - wyjaśniał.

Te wyjaśniania złożył w śledztwie dotyczącym gangu obcinaczy palców człowiek uważany przez policję za jednego z przywódców tej grupy - 49-letni Grzegorz K. ps. Ojciec. Mówił o tym 22 kwietnia 2016 r. podczas przesłuchania w prokuraturze. W czwartek sąd odczytywał te wyjaśnienia w rozpoczętym kilka tygodni temu procesie o serię brutalnych porwań i zabójstw Grzegorz K. jest jednym z 14 oskarżonych.
Mieszkanie do przyprowadzania panienek

Informacje
Do pięciu razy sztuka. Udało się zacząć proces "obcinaczy palców"

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się w czwartek proces 14 oskarżonych w sprawie serii brutalnych porwań dla okupu i zabójstw. WIĘCEJ »
Na razie przed sądem nie mówi wiele, ale potwierdza niemal wszystko to, co opowiadał w śledztwie. A mówił dużo, bo liczy na nadzwyczajne złagodzenie kary, czyli tzw. status "małego świadka koronnego". Podczas blisko 20 przesłuchań opowiadał prokuratorowi i policjantom m.in. o kulisach zabójstwa Hindusa Harisha Hitange. Zaprowadził śledczych do mieszkania na Ursynowie, w którym przestępcy mieli przetrzymywać ofiarę porwania, a następnie brutalnie zabić.


- Mieszkanie, było przy ulicy Jeżewskiego. Ja wynająłem to mieszkanie na lewe nazwisko na prośbę Z. (Piotra Z. ps. Skoti, innego członka gangu - red.). Potrzebował go do ukrywania nielegalnych rzeczy i przyprowadzania panienek - wyjaśnił Grzegorz K.

Później opowiedział o dwóch swoich wizytach w tym mieszkaniu, w połowie 2004 roku.

- W mieszkaniu byli M. i K. (Janusz M. ps. Janek vel Fasola i Andrzej K. ps. Koniu vel Kobyła). Po wejściu zobaczyłem, że stoi tak na boku wielki kosz. Wiklinowy, taki, jakiego używa się do bielizny. Miał 70 cm wysokości i szerokości oraz jakieś 120 cm długości. W trakcie rozmowy zorientowałem się, że nie są sami. Z. dowiedział się, że oni mają kogoś w łazience. "Co tam, świnię ukrywacie?" Mówiąc "świnia" miał na myśli jakąś panienkę. Z. wszedł do łazienki i zaraz mnie zawołał. Zobaczyłem człowieka, o śniadej twarzy dobrze opalonego. Nie był to Murzyn, ale nie był biały. Siedział po prawej stronie na podłodze, w miejscu przeznaczonym na pralkę. Pamiętam, że miał obcięte dwa palce. Mały i ten obok, nie wiem, jak go nazwać. To był człowiek drobnej postury, nie była to wielka osoba, był w jakichś spodniach i sweterku, bliżej nie umiem ich opisać. Siedział na jakimś kocu, na podłodze – relacjonował Grzegorz K.
Zobacz, co te bydlaki zrobiły

Informacje
Prokurator zapomniał, proces gangu obcinaczy palców znów nie ruszył

To była już trzecia rozprawa, ale proces oskarżonych o udział w gangu obcinaczy palców wciąż nie ruszył. Tym razem zawinił prokurator, który nie... WIĘCEJ »
Opowiadał, że "Skoti" miał pretensje do "Janka" i "Konia"”, że go nie uprzedzili, że chcą kogoś trzymać w tym mieszkaniu. Gdy pożyczali klucz, to mieli tylko "pobalować" dwa dni.


- Na pytanie, jak go tu wnieśli, odpowiedzieli, że w tym koszu. Z garażu podziemnego do windy i z windy do mieszkania – opowiadał dalej Grzegorz K. Pamiętał, że "Skoti" bardzo się zdenerwował i kazał im się wynosić.

Po kilku dniach "Ojciec" jeszcze raz pojechał ze "Skotim" na Ursynów.

- Pytałem Z., czy już się wynieśli. Powiedział, że czyszczą mieszkanie, że się wynoszą - mówił K. podczas przesłuchania. - Gdy weszliśmy, zobaczyłem M. i K. Mieli podwinięte rękawy i zakrwawione ręce. Na podłodze w pokoju stała taka ruska torba, duża, gospodarcza. Z. myślał, że oni sprzątają to mieszkanie. Usłyszałem, że jeszcze nie zdążyli go zabrać. Z. otworzył łazienkę i zobaczył, że w wannie leży poćwiartowany ten człowiek. Był w szoku. Zawołał mnie, żebym zobaczył, co te bydlaki zrobiły z jego mieszkania. Stanąłem w progu łazienki. Widziałem, że ten człowiek miał już odcięte nogi i ręce. Leżał w wannie. Z. powiedział (do "Janka" i "Konia" – red.), że przecież wczoraj już mu mówili, że posprzątali. Na co tamci odpowiedzieli, że nie zdążyli. Bo wczoraj mieli tylko siekierkę i nie dało się go pociąć, bo szło echo od uderzeń. Bali się, że ktoś usłyszy. I dopiero kupili brzeszczoty, czyli piłki do metalu. I już kończą i zaraz się go pozbędą. I żeby się nie denerwować. Z rozmowy Z. z nimi wynikało, że nie zachowują się normalnie, jakby byli naćpani.

Grzegorz K. relacjonował też jeszcze rozmowę "Skotiego" z "Jankiem" i "Koniem": - Z. mówił, że mieszkanie będzie we krwi, że zostawią po sobie ślady. Że jak będą ciąć, to będą rozbryzgi. Na co oni powiedzieli, że poderżnęli mu gardło, żeby wyleciała wszystka krew do wanny i spuścili wszystko do kanalizacji. I dopiero potem zaczęli go ciąć. Nie wiem, który z nich mówił o podcięciu gardła. Na pytanie co z nim zrobią, powiedzieli, że mają cmentarz za basztą. Mówili o jakichś starych i niemieckich grobach, do których nikt nie zaglądał.
Pokornie błagała

Informacje
Proces o obcięte palce od nowa. Ławniczka znała jednego z oskarżonych

W czwartek sąd miał wysłuchać, co mają do powiedzenia oskarżeni w sprawie serii brutalnych uprowadzeń dla okupu. Ale nie wysłuchał, bo sprawę... WIĘCEJ »
Harish Hitange, Hindus od kilku lat mieszkający i pracujący w Polsce został porwany dokładnie 13 lat temu, 20 kwietnia 2004 r. Najprawdopodobniej przez pomyłkę, bo był kierowcą zamożnego biznesmena. Bandyci od jego bliskich żądali najpierw 2 mln euro. Po negocjacjach zgodzili się na 800 tys. dolarów. Przez trzy miesiące wymienili z członkami rodziny uprowadzonego aż 375 sms-ów. Żona mężczyzny w mediach "pokornie błagała" o jego uwolnienie. Na próżno. Okup nie został przekazany, a Harish Hitange nie odnalazł się do dziś.


Wszystko wskazuje na to, że nie żyje.

Kilku z oskarżonych w procesie gangu obcinaczy palców ma zarzut udziału w porwaniu Hindusa, ale tylko porwania. - Nikomu nie przedstawiliśmy do tej pory zarzutu zabójstwa – mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl prokurator Krzysztof Kuciński, autor aktu oskarżenia w tej sprawie.

Czy to oznacza, że opowieść Grzegorza K. o jego wizycie w ursynowskim mieszkaniu prokurator uznał za niewiarygodną?

- To nie tak - odpowiada oskarżyciel. - Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa. Pewne okoliczności wciąż są weryfikowane. Nie jest tak, że przeszliśmy do porządku dziennego nad wyjaśnieniami Grzegorza K. - zapewnia.
To musi być po złości

Janusz M. ps. Janek vel Fasola oraz Andrzej K. ps. Koniu vel Kobyła to członkowie ursynowskiego odłamu gangu mokotowskiego, którzy poszli na współpracę z prokuraturą. To między innymi dzięki ich wyjaśnieniom śledczym udało się znaleźć nowe dowody przestępczej działalności tzw. gangu obcinaczy palców, ale też współpracującej z nim grupy Rafał B. ps. Bukaciak.

Janusz M. powiedział prokuraturze, że brał jedynie udział w przewożeniu porwanego Hindusa do domu pod Warszawą. - To był dom wolnostojący, z przybudówką albo garażem, w którym był kanał, do którego (Hindus - red.) został wrzucony i czymś przykryty, żeby nie było go widać – mówił "Janek" podczas przesłuchania. Dopiero później, jak relacjonował, dowiedział się, że Hindus nie żyje. Ale kto go zabił i gdzie, tego mu nie powiedziano. – A ja nie pytałem – wyjaśnił.

A co sądzi o wyjaśnieniach Grzegorza K.? - Nie wiem, dlaczego mnie pomawia. To musi być po złości, nie mam innego wytłumaczenia - stwierdził.

...

Ze takie cos w ogole mialo miejsce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:11, 26 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Sąd skazał na dożywocie "Wojtasa", lidera grupy "obcinaczy palców"
Sąd skazał na dożywocie "Wojtasa", lidera grupy "obcinaczy palców"

1 godz. 12 minut temu

Na dożywocie skazał warszawski sąd okręgowy Wojciecha S. ps. Wojtas - według śledczych - lidera gangu "obcinaczy palców". S. odpowiadał m.in. za porwanie i zabójstwo dwóch członków konkurencyjnego gangu Tomasza M. ps. Max i Jacka P. ps. Postek. Wyrok jest nieprawomocny.
Sąd skazał na dożywocie "Wojtasa", lidera grupy "obcinaczy palców" (zdjęcie ilustracyjne)
/Kuba Kaługa /RMF FM


W tej samej sprawie - jak poinformowała PAP w piątek Prokuratura Krajowa - skazanych zostało też trzech innych członków zbrojnego ramienia grupy mokotowskiej: Robert M. "Ternit" - również na dożywocie, Tomasz R. "Garbaty" - na 9,5 roku więzienia oraz Sławomir B. - na 11 lat więzienia.

Proces rozpoczął się w październiku ubiegłego roku; akt oskarżenia został skierowany przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie w lipcu 2016 r.

Sprawa "Maxa" i "Postka" była głośna w mediach m.in. z powodu okrucieństwa ich porywaczy. Zginęli - według śledczych - z powodu swoistej wojny o wpływy, która toczyła się pomiędzy dwiema bezwzględnymi grupami: "Mokotowem" i gangiem Marka K. ps. Muł, znanego jako "gang Mutantów". "Mutanci" zasłynęli w 2002 r., gdy starli się z policjantami w podwarszawskiej wsi Parole. Przestępcy próbowali wtedy odbić skradzionego wcześniej tira z telewizorami; w akcji zginął policjant podkom. Mirosław Żak. Do gangu "Mutantów" należeli też Robert Cieślak i Białorusin Igor Pikus, których policjanci - w marcu 2003 r. - próbowali zatrzymać w podwarszawskiej Magdalence. W wyniku m.in. wybuchu min pułapek zginęło dwóch antyterrorystów, a 16 zostało rannych. Obaj przestępcy zginęli w strzelaninie.

"Max" i "Postek" zostali uprowadzeni we wrześniu 2002 r. Wywieziono do lasu i brutalnie zamordowano. Ciała obu mężczyzn odnaleziono dopiero w 2014 r., po długim śledztwie prowadzonym przez CBŚP.

"Wojtas" i "Ternit" odpowiadali za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Tomasza R. i Sławomira B. i za wzięcie "Postka" i "Maxa" w charakterze zakładników.

S. odpowiadał też za porwania Grzegorza Z. ps. Pająk, w lutym 2002 r. oraz za podżeganie do zabójstwa kolejnej osoby i handel narkotykami.

To nie jedyny proces, w którym "Wojtas" znalazł się na ławie oskarżonych. Również przed warszawskim sądem okręgowym toczy się proces 14 członków "obcinaczy palców", którym przewodzić miał właśnie Wojciech S.

O samej grupie stało się głośno 13 lat temu. Nazwa pochodzi od sposobu działania grupy. Jej członkowie - "żołnierze Mokotowa" - wykorzystywani byli do rozliczeń z innymi gangami; wyspecjalizowali się też w porwaniach dla okupu. Dla swoich ofiar byli bezwzględni. Rodzinom - by przyspieszyć wypłacanie okupu - wysyłali obcięte palce porwanych. Według śledczych w latach 2003-2005, gang miał porwać ok. 20 osób. Stosował m.in. metodę "na policjanta". Od bliskich porwanych wyłudzono równowartość 7 mln zł.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Płocku.

...

Koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:01, 19 Sty 2018    Temat postu:

Kolejny członek gangu "obcinaczy palców" zatrzymany. To 44-letni "Abel"


Dzisiaj, 19 stycznia (08:31)
Policjanci CBŚP zatrzymali kolejną osobę powiązaną z tzw. grupą mokotowską zwaną "gangiem obcinaczy palców", specjalizującą się w porwaniach dla okupu. Sprawy uprowadzeń, w które byli zamieszani ludzie z gagu mokotowskiego rozpoczęły się w latach 2002 – 2005. Wówczas to, na terenie Warszawy i okolic doszło do szeregu uprowadzeń osób dla okupu. W większości zdarzeń działania sprawców charakteryzowała skrajna brutalność, m.in. obcinano palce ofiarom, torturowano je, a nawet dochodziło do zabójstw. Prowadzone śledztwo dotyczy około 30 uprowadzeń i 5 zabójstw.

KOLEJNY CIOS W GRUPĘ MOKOTOWSKĄPolicja
Tym razem 12 osób jest podejrzanych o trzy uprowadzenia w celu uzyskania okupu. 11 z podejrzanych z nich policjanci doprowadzili z Zakładów Karnych lub Aresztów Śledczych. Zatrzymano także jedną osobę, 44-letniego Alberta P. ps. "Abel" - powiedziała rzeczniczka CBŚP kom. Iwona Jurkiewicz.
Jak poinformowała Jurkiewicz podejrzani usłyszeli zarzuty dotyczące trzech uprowadzeń. W 2002 roku z domu na terenie gm. Nadarzyn została uprowadzona kobieta, którą przetrzymywano 1,5 miesiąca, do momentu wpłacenia okupu, w następstwie czego wróciła do domu.
W 2003 roku metodą "na policjanta" uprowadzono mężczyznę w Raszynie. Sprawcy przetrzymywali go dobę, podczas której został bestialsko pobity. Nieprzytomnego mężczyznę porzucono na obrzeżach Warszawy. W tym przypadku w związku z torturowaniem pokrzywdzonego doszło do trwałego, poważnego inwalidztwa ofiary. Do kolejnego porwania doszło w restauracji na Mokotowie w 2002 roku. Wówczas uprowadzono mężczyznę, który po kilku dniach, po wpłaceniu okupu został uwolniony.
Tzw. grupa mokotowska zajmowała się porwaniami dla okupu. Śledztwo w tej sprawie prowadzili najpierw policjanci z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji, a od września 2009 roku powierzono je do prowadzenia funkcjonariuszom z warszawskiego Zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji.
Wynikiem wieloletniej pracy śledczych było skierowanie do sądów pięciu aktów oskarżenia, którymi objęto 21 osób. Łącznie przedstawiono około 200 zarzutów, dotyczących m.in. zabójstw, usiłowania zabójstw, uprowadzenia i przetrzymywanie osób dla okupu ze szczególnym ich udręczeniem, posiadanie broni palnej, a także przestępstw z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Według policjantów podział zadań w grupie, był ściśle zhierarchizowany. Uprowadzeń dokonywali najbardziej zaufani członkowie grupy, rejon, w którym miało nastąpić uprowadzenie był zabezpieczany przez inną "ekipę", a po uprowadzeniu ofiarę przewożono do wynajętych "dziupli", gdzie trzymano ją w fatalnych warunkach do czasu zakończenia negocjacji.
Zdarzało się, że sprawcy obcinali uprowadzonym palce, które następnie podrzucali członkom rodziny. Takie postępowanie i tortury stosowane wobec przetrzymywanych miały również na celu wymuszenie na rodzinach, jak najszybszego zebrania okupu.
(j.)


...

Bezczelny psdudonim. Kain!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:53, 05 Cze 2018    Temat postu:

Azjatycka mafia w stolicy. Dlaczego Wietnamka wyskoczyła przez okno.

Śledczy mają coraz więcej informacji na temat azjatyckiej mafii, która przez trzy lata wyprała 5 miliardów złotych. Gangsterzy w workach przynosili pieniądze do banku i wpłacali je na konta podstawionych osób w 60 lokalizacjach na całym świecie.

...

Mafie musza być wycinane jak chwasty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:44, 12 Cze 2018    Temat postu:

Kluczowy świadek w sprawie Tomasza Komendy nie żyje. To ona wskazała go jako zabójcę
W jednym z wrocławskich szpitali zmarła w sobotę Dorota P. To kluczowy świadek w sprawie Tomasza Komendy. Znalazła się w gronie z sześciu osób, które uniewinniony mężczyzna oskarżył o udział w jego niesłusznym oskarżeniu
Głosuj
Głosuj
Podziel się
Opinie
Tomasz Komenda zapowiedział, że nie spocznie, dopóki na ławie oskarżonych nie zobaczy osób odpowiedzialnych za jego uwięzienie
Tomasz Komenda zapowiedział, że nie spocznie, dopóki na ławie oskarżonych nie zobaczy osób odpowiedzialnych za jego uwięzienie (PAP, Fot: Maciej Kulczyński)

Do informacji o śmierci Doroty P. dotarli dziennikarze "Faktu". Kobieta miała trafić do szpitala w czwartek z powodu duszności. Trzy dni później - w sobotę wieczorem - zmarła.

- Kilka tygodni wcześniej leżała dłużej w szpitalu, ale po wyjściu nie narzekała na problemy zdrowotne. To bardzo dziwne, że Dorota zmarła akurat teraz - mówi dziennikarzom "Faktu" jeden z bliskich znajomych kobiety.


Śledczy, którzy zajmują się sprawą Komendy, interesowali się Dorotą P. od ponad roku. - Kilka razy ją przesłuchiwali. Opowiadała, że zabierali ją do ciemnych pomieszczeń, straszyli a później badali wariografem, jakby chcieli coś na niej wymusić - opowiada "Faktowi" znajomy kobiety. Miała powtarzać śledczym, że sama rozpoznała Komendę na portrecie pamięciowym i nikt jej do tego nie namawiał.

Informator "Faktu" wyjawia jednak, że kilka miesięcy temu powiedziała mu, że "wtedy, przed laty, policjanci ją szantażowali i straszyli".


Dziennik przypomina też swoje doniesienia sprzed trzech miesięcy, dotyczące przeszłości Doroty P. Kobieta miała być w latach 90. prostytutką, która "obracała się w kręgu wrocławskich policjantów i prokuratorów".

Źródło: "Fakt"

..

Ohohoho prostytutka dla wymiaru niesprawiedliwosci!
Sprawa zaczyna wygladac bardzo jasno.
Wymiar,, niesprawiedliwosci" wrobil Komedę w swoje zbrodnie seksualne!
Gdy wyszlo to na ja morduja swiadkow! MAFIA! TRZEBA ZAORAC WE WROCLAWIU!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy