Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zmartwychwstanie Jezusa; sensacyjne odkrycie naukowca!
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:32, 04 Lut 2015    Temat postu:

Całun Turyński zostanie wystawiony w katedrze w Turynie 19 kwietnia na dwa miesiące - zapisało się już 600 tysięcy osób

600 tysięcy osób zapisało się dotychczas w internecie na wystawienie Całunu Turyńskiego. Będzie można go oglądać w katedrze w stolicy Piemontu od 19 kwietnia do 24 czerwca. Miejscowy Kościół podał, że z zagranicy przyjedzie ponad 50 tysięcy pielgrzymów.

21 czerwca do Turynu przybędzie papież Franciszek. Podobnie, jak jego poprzednicy, również on zobaczy wtedy płótno, w które zgodnie z tradycją owinięto ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu.

Rezerwacji można dokonać na stronie [link widoczny dla zalogowanych] Przyjmuje się zapisy także dokonywane za pośrednictwem smartfonów i tabletów.

Informacje i specjalne profile dedykowane temu wydarzeniu zamieszczono na najpopularniejszych portalach społecznościowych.

Turyńska Kuria oraz władze miejskie poinformowały o ogromnym i wciąż rosnącym zainteresowaniu kolejnym wystawieniem Całunu. W ramach logistycznych przygotowań do przyjęcia ogromnej liczby pielgrzymów zapowiedziano, że wszelkiej pomocy udzielać im będzie 4500 wolontariuszy.

Odbędzie się 20 imprez kulturalnych, towarzyszących temu religijnemu wydarzeniu. W krypcie pod kaplicą Całunu w katedrze będzie można zobaczyć obraz malarza wczesnego renesansu Fra Angelico, przestawiający Chrystusa zdjętego z krzyża. Dzieło to na stałe jest przechowywane w muzeum świętego Marka we Florencji.

Kościół nie zajmuje oficjalnego stanowiska w toczącej się od lat dyskusji na temat autentyczności Całunu Turyńskiego.

Przywołuje się natomiast słowa Jana Pawła II z 1998 roku: „Całun jest wyzwaniem dla rozumu. Od każdego człowieka, a zwłaszcza od uczonego wymaga przede wszystkim wysiłku, który pozwoli mu przyjąć z pokorą głębokie przesłanie, przemawiające do jego umysłu i dotykające jego życia”.

Polski papież uważał, że Kościół nie posiada kompetencji, by wypowiadać się w kwestii autentyczności Całunu, jednak zachęcał ludzi nauki do badań nad nim.

Naukowcy są podzieleni w ocenach autentyczności płótna i okresu, z jakiego pochodzi.

Szwajcarska konserwatorka tkanin Mechtild Flury-Lemberg, która kierowała renowacją płótna przed 8 laty twierdzi, że nie można podważyć faktu, iż pochodzi ono z I wieku. Są jednak też eksperci stawiający tezę o jego znacznie późniejszym pochodzeniu.

...

Twierdzic to mozna wszystko . Zawsze sa malkontenci . TRZEBA MIEC SENSOWNE DOWODY ! A tutaj mamy absolutny cud !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:15, 25 Lut 2015    Temat postu:

W Turynie uchylenie ekskomuniki za aborcję w czasie wystawienia Całunu

W związku z wystawieniem Całunu Turyńskiego od kwietnia do czerwca archidiecezja stolicy Piemontu przyznała wszystkim tamtejszym spowiednikom prawo do uchylenia w trakcie sakramentalnej spowiedzi kanonicznej kary w postaci ekskomuniki za aborcję - głosi dekret.

Formalny dekret arcybiskupa Turynu Cesare Nosiglii, który jest kustoszem Całunu, ma na celu - jak wyjaśniono - okazanie miłosierdzia wobec osoby wyrażającej szczerą skruchę.

Portal Vatican Insider, który poinformował o dekrecie, zwrócił uwagę na to, że z inicjatywą tą wystąpiono z myślą o wiernych planujących pielgrzymkę do tego miasta, by zobaczyć Całun. Będzie on wystawiony od 19 kwietnia do 24 czerwca.

Przed kolejnym wystawieniem płótna, w które zgodnie z tradycją owinięte było ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu, metropolita Turynu wyjaśnił, że wszyscy księża i zakonnicy upoważnieni do spowiadania na całym terenie tej archidiecezji mają prawo do uchylenia w trakcie tego sakramentu ekskomuniki będącej konsekwencją dokonania aborcji.

Kodeks Prawa Kanonicznego głosi: "Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa". Oznacza to, że żadna władza kościelna nie musi ogłaszać i nakładać ekskomuniki w jakikolwiek formalny sposób, gdyż obowiązuje ona automatyczne z chwilą popełnienia czynu.

Przypomina się, że aborcja uważana jest przez Kościół za zbrodnię i że potępiana jest od pierwszego wieku, co potwierdza powstały prawdopodobnie na terenie Syrii dokument o nazwie Didache, czyli Nauka dwunastu apostołów z czasów starożytnego chrześcijaństwa.

Dekret metropolity Turynu zachęca jednocześnie spowiedników, by pouczali penitentów o tym, jak ciężkim grzechem jest aborcja i zarazem umożliwili pełne nawrócenie poprzez zobowiązanie do modlitwy, udział we mszy, wspieranie ośrodka przyjmującego życie lub niosącego pomoc dzieciom.

...

Radze skorzystac np. taki Biden z USA i spolka . Media nie rozumieja . Chodzi o to ze osoba ekskomunikowana NIE MOZE NAWET ISC DO SPOWIEDZI ! Musi prosic o zdjecie ekskomuniki u biskupa . A teraz moga isc po prostu do spowiedzi i kazdy ksiadz moze ja zdjac . Normalnie nie moze !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:51, 03 Kwi 2015    Temat postu:

Prof. Idzi Panic dla WP: na twarzy człowieka z Całunu Turyńskiego nie widać złości
Ewa Koszowska
18 kwietnia 2014, 16:41
Wiadomo, że człowiek na całunie został ukrzyżowany. Badania genetyczne potwierdzają, że krew ma 2000 lat. Całun ukazuje nam mękę tego człowieka bardzo dokładnie. Można tam dostrzec każdą ranę, którą mu zadano - mówi prof. Idzi Panic, historyk, autor książki "Tajemnice Całunu". Na twarzy człowieka z płótna, pomimo ogromnego cierpienia, nie widać złości. - Dla mnie to jest najbardziej szokujące - wyznaje badacz.

Ewa Koszowska: Które ślady na płótnie potwierdzają relację, jaką znamy z Ewangelii?

Prof. Idzi Panic: Wszystkie. Wiadomo, że człowiek na całunie został ukrzyżowany. Badania genetyczne potwierdzają, że krew ma 2000 lat. Całun ukazuje nam mękę tego człowieka bardzo dokładnie. Można tam dostrzec każdą ranę, którą mu zadano. Jan dokładnie tego nie opisał, bo po prostu tego nie widział. Na całunie widać sam fakt biczowania oraz koronowania cierniem. Widać przebity bok, potwornie zniszczoną jamę brzuszną. Został maltretowany przed śmiercią. Miał rozbity łuk brwiowy, zmiażdżony nos, spuchnięte usta od uderzeń i złamaną kość jarzmową. Nie ulega wątpliwości, że człowiek ten został przybity do krzyża. Gwoździe wbito w nadgarstki, by nie rozerwać rąk. Amerykańcy naukowcy robili eksperymenty na nieboszczykach, które wykazywały, że gwoździe wbite w takim miejscu powodują obkurczenie kciuków (tak zwana Bruzda Destota). Stąd jedna ręka na całunie ma cztery palce.

Czy można wyczytać z całunu, jaka była przyczyna śmierci?

- Na podstawie badań wiemy, że nastąpiło pęknięcie serca z powodu niedotlenienia płuc. Organizm był tak wyczerpany wcześniejszymi biczowaniem i całą tą drogą, aż pękały pęcherzyki płucne. To jest potworna śmieć. Tak jakby połączenie rozrywanego serca z męką topielca. Można powiedzieć, że temu człowiekowi zadano wszelkie możliwe katusze, żeby go skutecznie zabić. Całun ukazuje to dokładnie. Widać także przebity włócznią bok. Z rany polała się krew oraz osocze (czyli dla postronnego świadka krew i woda), które wytrąca się u osoby martwej jeszcze przed stężeniem ciała.

Osoba na płótnie rzeczywiście przypomina wizerunek Chrystusa?

- Mając zdjęcie całunu można odtworzyć, jak wyglądał Jezus. Zrobiono eksperyment i wyczyszczono komputerowo wizerunek na całunie z ran i wszystkich cierpień. Jest to człowiek bardzo przystojny. Mniej więcej 180 cm wzrostu, o bardzo spokojnej twarzy. I co ciekawe, mimo tego makabrycznego cierpienia, które ma zadano, na twarzy człowieka z całunu nie ma złości. Dla mnie to jest najbardziej szokujące.

Całun jest chyba najdokładniej przebadanym przedmiotem w historii, a mimo tego wciąż nie ma jasnego wytłumaczenia, w jaki sposób powstał obraz na płótnie. Dlaczego?

- Tam jest tyle niespodzianek, tyle zagadek już rozwiązanych, które nawzajem się wykluczają, że na obecnym etapie wiedzy naukowej wyjaśnienie jak powstał całun, jest niemożliwe. Według mnie to autentyk, świadek Zmartwychwstania. Mnie, jako historykowi wolno tak napisać. Przedstawicie nauk ścisłych, którzy badali całun: radiolodzy, fizycy, matematycy, chemicy, specjaliści od rentgena itd. nie mogą tego powiedzieć, ponieważ to by oznaczało, iż uznają, że to jest kres badań. Dla mnie - historyka - kres badań to punkt wyjścia. Włosi pod kierunkiem prof. Paolo di Lazaro z Agenzia Nazionale PER LE nuove Technologie oraz Odoardo Linoli z Arezzo podjęli próbę wykonania całunu. Pracowali nad tym ponad pięć lat. Eksperyment zakończył się niepowodzeniem. Uzyskali wynik mniej więcej w 30 proc. tego, czym jest całun.

Czy całun został rzeczywiście dokładnie zbadany? Do dyspozycji naukowców był w pełni dostępny przecież tylko raz. W 1978 roku.

- Wcześniej były znane tylko wyniki zdjęć fotograficznych z maja 1898 roku wykonane przez Secondo Pia. Okazało się, że obraz na całunie to negatyw, a poprzez procesy fotograficzne na kliszy ukazuje się jako pozytyw. Pia oskarżony został o fałszerstwo i dokonanie retuszu, co w tamtych czasach było niemożliwe. Potem sprawa przycichła.

Aż do 1931 roku...

- Wtedy zostało wykonane kolejne zdjęcie przez zawodowego fotografa Giuseppe Enrie. I to już zrobiono pod nadzorem, żeby nie było zarzutów o fałszerstwo. Efekt był ten sam. Tyle, że zdjęć trochę więcej.

Natomiast każdorazowo na kliszy zamiast negatywu uzyskiwano pozytyw. Z tego wiosek był taki, że całun jest sam w sobie negatywem. W latach 60. i 70. na prośbę arcybiskupów z Turynu utworzono specjalne komisje i podjęto szereg badań, które miały wyjaśnić, czym jest płótno. Członkini jednej z komisji - Noemi Gabrielli - stwierdziła, że jest to obraz namalowany przez Leonardo da Vinci. Nie wiem, na jakiej podstawie wysnuła ten wiosek, gdyż w rękach książąt sabaudzkich całun pojawił się dwa lata przed narodzeniem Leonardo. Sprawozdania z nich znalazły się w "Science".

Któregoś dnia czasopismo wpadło w ręce prof. Johna Jacksona?

- Wybitnego specjalisty w zakresie fizyki i matematyki, pracownika laboratorium jednego z najbardziej znanych ośrodków badań nuklearnych na świecie w Albuquerque w Stanach Zjednoczonych. Zebrał kolegów, których znał z ważnych konferencji naukowych m in. Johna Hellera czy Alfreda Adlera i wspólnie postanowili się temu przyjrzeć. Przy czym na początku niektórzy uczeni podchodzili do tego z lekką ironią. Byli tam np. specjaliści zajmujący się najbardziej skomplikowanymi technologiami, włącznie z nuklearnymi i kosmicznymi. Myśleli, że parę tygodni badań i sprawa będzie zamknięta. W końcu wyjaśni się, czym jest płótno. Kilka lat później powstały dwie nowe komisje - włoska profesora Baime Bollone i francuska profesora André Marion (grupa CIELT).

Co wykazały badania grupy Jacksona?

- Naukowcy z tej grupy zakładali, że jeśli jest to obraz, to oni to bez problemu wykażą. Od tego mieli najnowocześniejszą aparaturę. Jeżeli jest to jakieś zjawisko przyrodnicze też bez problemu to udowodnią. Utworzono specjalny zespół, poświęcony w całości tylko Całunowi Turyńskiemu. Nazwali go w skrócie STURP (The Shroud of Turin Research Project), czyli Projekt Badań nad Całunem z Turynu. Byli tu przedstawiciele dokładnie 13 dyscyplin naukowych m.in.: matematycy, fizycy, chemicy, biolodzy, medycy, kryminolodzy, historycy itd. Byli nie tylko wybitnymi specjalistami, ale pracowali także w znakomitych laboratoriach naukowych, korzystając z doskonałej aparatury badawczej. Po dwóch spotkaniach od stworzenia grupy STURP postanowili uzyskać zgodę badania na całunie, co na początku było nieosiągalne. Ale im się to udało, gdyż w 1978 roku miało miejsce publiczne wystawienie całunu. Przylecieli do Europy samolotem. Przywieźli ze sobą kilkadziesiąt skrzyń aparatury, o której wtedy Europejczycy mogli sobie co najwyżej pomarzyć. Prowadzili badania nad całunem przez ponad 100 godzin! Pobrali z niego ponad 2500 próbek, które można badać do dzisiaj. Jeśli tylko ktoś ma kompetencje i odpowiednią aparaturę. Doszli do wniosku, że rany na płótnie są autentyczne, a krew jest ludzka. Płótno musi pochodzić z Bliskiego Wschodu, na co wskazują między innymi pyłki roślin z tamtego regionu. Człowiek owinięty w całun został ukrzyżowany. Amerykanie z grupy STURP kiedy wyczerpali możliwości naukowe, zawiesili swoje działania. Na początku lat 90. grupa się rozwiązała. Powiedzieli, że wrócą do sprawy, jeżeli zostanie wynaleziona jakakolwiek nowa technika badawcza. To mówi o tym, jak doskonały był ten materiał.

Jednak metoda radiowęglowa dowiodła, że całun pochodzi ze średniowiecza.

- Metoda izotopu C14 polega na spaleniu danej próbki, by obliczyć ilość znajdującego się w niej radioaktywnego węgla C-14. Jego ilość zmniejsza się bowiem w wyniku rozpadu z upływem lat, co umożliwia wskazanie daty danego przedmiotu. W czasie spalania obróbce powinien podlegać tylko materiał badany. Nie mogą się tam znajdować inne fragmenty np. nadszycia, bo to wszystko zmienia obraz. Tego nie zrobiono. Wynik, który uzyskano wskazywał, że całun jest pochodzenia od XII do XIV wieku. Skąd taka rozbieżność? Tam były trzy różne wyniki. Moim zdaniem to jest wina technologii. Nie winiłbym laboratoriów. Eksperyment z powodu sposobu pobrania próbek budzi wiele wątpliwości. Dotyczy to zarówno sposobu dostarczenia do laboratoriów, jak i braku wykonania badań weryfikujących w oparciu o próbki kontrolne. Próbki kontrolne zresztą nigdy nie zostały zwrócone przez osoby je pobierające, którymi - niestety - nie byli przedstawiciele nauk ścisłych.

Co można powiedzieć o człowieku, którego ciało odbiło się na całunie?

- Mamy na nim odzwierciedlenie części grzbietowej i strony piersiowej pełnego człowieka potwornie umęczonego. Wizerunek jest mniej więcej zgodny z opisami Ewangelii Janowej.

Dlaczego mniej więcej?

- Dlatego, że Jan nie był medykiem. Natomiast całun oddaje całość tej męki w sposób wręcz anatomiczny. Jan nie był przy biczowaniu, widział dopiero efekt końcowy zamęczonego człowieka. Badania lekarzy sądowych wykazały, że całun zawiera na sobie elementy biczowania, jak i inne zadane razy, które można odczytać w sposób niewyobrażalnie dokładny. Naukowcy uważają, że jest ich około 600. Męka była nieprawdopodobnie brutalna.

Badania przy użyciu aparatury do badań kosmicznych wykazały, że obraz jest trójwymiarowy.

- Mimo, że wizerunek ma zaledwie 40 mikronów grubości, więc jest zaledwie muśnięciem, to jednak ma charakter trójwymiarowy: nie da się tego uzyskać przed wynalezieniem komputerów. Nikt nie jest w stanie osiągnąć zależności matematycznej odległości płótna od ciała, a takie zjawisko wystąpiło na całunie. Żadne zjawisko przyrodnicze, ani żaden artysta nie są w stanie uzyskać takiego efektu. To jest możliwe tylko przy użyciu aparatów czy kamer cyfrowych. A takie urządzenia nie były dostępnych w tamtych czasach.

Na oczodole zmarłego była położona moneta.

- Po jej powiększeniu okazało się, że to jest lepton Piłata. Leptony były bite w czasie, kiedy Piłat był namiestnikiem Palestyny, w latach 26 do 36 mniej więcej. Leptony odkryto dopiero w latach 60. W czasie kiedy się całun pojawił, kiedy ewentualnie mógłby być sfałszowany, nikt tego nie wiedział. Tym bardziej, że badania były robione pod mikroskopem elektronowym. Normalnie tego nie widać. Natomiast po odpowiednim powiększeniu to zdjęcie jest bardzo wyraźne. Są wyraźne napisy. Każdy przeciętny człowiek, który chodził do szkoły jest w stanie to odczytać. Warunek jest tylko jeden, trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Tam wyraźnie jest napisane (w języku łacińskim): Cesarzowi Tyberiuszowi.

Całun widać dopiero z pewnego oddalenia?

- Z odległości do 90 cm wizerunek niknie. To również wyklucza namalowanie obrazu. Jak malarz mógłby malować w momencie gdyby nie widział, a nie jest w stanie malować z odległości większej niż zasięg ręki? Obraz na całunie jest jakby przypadkową grupą plam.

Istnieją opinie, że wizerunek nie mógł powstać przez samo owinięcie płótnem nieżywego człowieka, zwolennicy autentyczności przypuszczali więc, że ciało Chrystusa wydzieliło jakąś nieznaną energię, która spowodowała utrwalenie obrazu, mówiono o termonuklearnym błysku.

- Włosi powiedzieli, że całun powstał przez krótkotrwałe wydzielenie energii. Niewiarygodnie krótkotrwałe, stąd to muśnięcie. Ten człowiek po prostu wyemanował. Innego wyjaśnienia nie ma. Jak ustalili członkowie Sturpu oraz zespołu CIELT, tam nie ma śladów przesunięcia drobinek krwi, które musiałyby wystąpić, gdyby tego człowieka martwego z całunu ściągano. Cokolwiek, jeśli odrywa się z zaschniętej rany, nie odpada pod idealnym kątem prostym. To jest niemożliwe. Gdzieś tam się zawsze coś przesunie w prawo, w lewo i pod mikroskopem byłoby to widać.

Czy w przyszłości badania pójdą tak do przodu, że będziemy mogli się dowiedzieć na 100 proc. czy całun jest prawdziwy?

- Nie wiem. Myślę, że nie. Musielibyśmy być przy Zmartwychwstaniu.

Rozmawiała Ewa Koszowska, Wirtualna Polska

Profesor Idzi Panic - kierownik Zakładu Historii Średniowiecznej Uniwersytetu Śląskiego, zajmuje się m.in. historią Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego. Od połowy lat 80. XX wieku prowadzi badania nad Całunem Turyńskim, zwieńczone publikacją monografii "Tajemnica Całunu" (wyd. AVALON).

...

Tak sprawa nadzwyczaj jasna . O falszerstwie sredniowiecznym moga tylko mowic szalency poniewaz dzis nie potrafilibysmy wykonac calunu zadnymi laserami . Niezwykly dowod Zmartwychwstania .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:49, 05 Kwi 2015    Temat postu:

Około 900 tysięcy osób obejrzy Całun Turyński

Około 900 tysięcy osób zapisało się w internecie na wizytę w katedrze w stolicy Piemontu, gdzie od 19 kwietnia do 24 czerwca wystawiony będzie Całun Turyński. W tej grupie pielgrzymów, jak poinformowali organizatorzy, jest 15 tysięcy Polaków.

Cudzoziemcy stanowią 10 procent wszystkich osób, które zarezerwowały miejsce. Na drugim miejscu pod względem liczebności obcokrajowców są Francuzi (13 tysięcy) - podały władze Turynu.

Według ich przypuszczeń ostateczna liczba osób, które wejdą do Kaplicy Świętego Całunu w katedrze Świętego Jana Chrzciciela, będzie jeszcze wyższa, bo trwa przyjmowanie zgłoszeń.

Rezerwacja miejsc zarówno dla indywidualnych zwiedzających, jak i dla grup oraz bilety wstępu są całkowicie bezpłatne. Na wiele dni świątecznych i weekendowych nie ma już miejsc.

21 i 22 czerwca wizytę w Turynie złoży papież Franciszek, który również zobaczy lniane płótno. Zgodnie z tradycją owinięte było w nie ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu i widać na nim ślady jego krwi.

...

Znow okazja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:11, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Całun Turyński przez dwa miesiące wystawiony na widok publiczny

Przez 67 dni, od niedzieli 19 kwietnia do 24 czerwca będzie wystawiony w Turynie słynny całun, przechowywany w tamtejszej katedrze, ale niezwykle rzadko wystawiany na widok publiczny.

21 czerwca będzie się przed nim modlił papież Franciszek, który przy okazji spotka się w stolicy Piemontu ze swoją włoską rodziną.

Według tradycji, lniane płótno o wymiarach 442 cm na 113, na którym - jak na negatywie - widoczne jest odbicie ciała mężczyzny poddanego torturom, a następnie ukrzyżowanego, miało spowijać ciało Jezusa po zdjęciu z krzyża.

Stosując najnowocześniejsze metody, uczeni nie ustalili z całą pewnością, że płótno pochodzi z tamtych czasów, ale orzekli jednocześnie, że nawet przy dzisiejszym stanie techniki nie udałoby się odtworzyć niczego podobnego do całunu. Tym bardziej w XIV wieku, gdy pojawiły się pierwsze zapisy na jego temat.

Kościół nie wypowiedział się na temat autentyczności całunu, sam jednak, jak mówili Jan Paweł II i Benedykt XVI, widzi w nim ikonę ludzkiej męki i cierpienia i rodzaj relikwii.

...

Tak zadziwiający dowód.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:51, 05 Maj 2015    Temat postu:

Włoska policja "ujawnia" jak wyglądał Jezus jako mały chłopiec

Detektywi twierdzą, że na podstawie analizy najsłynniejszej relikwii odkryli, jak wyglądał Jezus w chłopięcych latach - donosi "The Independent".

Używając Całunu Turyńskiego, tkaniny, która, jak się uważa, owijała pogrzebane ciało Chrystusa, policyjni śledczy odtworzyli wizerunek Jezusa z negatywowego obrazu odciśniętego na całunie. Następnie cofnęli na tym wizerunku proces starzenia, redukując rozmiar szczęki, podnosząc podbródek i prostując nos.

Technika ta efektywnie odwraca metodę używaną przez policjantów, by stworzyć prawdopodobny aktualny wizerunek przestępców, w tym mafiozów, którzy nie byli widziani przez dekady - jak w przypadku Bernardo Provenzano, który został schwytany w 2006 na podstawie "postarzonego" zdjęcia z 1959.

Chłopięcy wizerunek Chrystusa został stworzony na potrzeby nadchodzącego programu we włoskiej telewizji, ale badania przeprowadzono przy okazji ostatniego publicznego wystawienia całunu w turyńskiej katedrze. Będzie on wystawiony przez dwa miesiące, spodziewane są miliony odwiedzających. Papież Franciszek będzie się modlił przed relikwią 21 czerwca.

>>>

Bardzo wiarygodne! Nawet zbrodniarze do czegos dobrego sie przydali!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:02, 25 Mar 2016    Temat postu:

Prof. Idzi Panic dla WP: na twarzy człowieka z Całunu Turyńskiego nie widać złości
Ewa Koszowska
akt. 25 marca 2016, 20:10
Wiadomo, że człowiek na całunie został ukrzyżowany. Badania genetyczne potwierdzają, że krew ma 2000 lat. Całun ukazuje nam mękę tego człowieka bardzo dokładnie. Można tam dostrzec każdą ranę, którą mu zadano - mówi prof. Idzi Panic, historyk, autor książki "Tajemnice Całunu". Na twarzy człowieka z płótna, pomimo ogromnego cierpienia, nie widać złości. - Dla mnie to jest najbardziej szokujące - wyznaje badacz.



Ewa Koszowska: Które ślady na płótnie potwierdzają relację, jaką znamy z Ewangelii?

Prof. Idzi Panic: Wszystkie. Wiadomo, że człowiek na całunie został ukrzyżowany. Badania genetyczne potwierdzają, że krew ma 2000 lat. Całun ukazuje nam mękę tego człowieka bardzo dokładnie. Można tam dostrzec każdą ranę, którą mu zadano. Jan dokładnie tego nie opisał, bo po prostu tego nie widział. Na całunie widać sam fakt biczowania oraz koronowania cierniem. Widać przebity bok, potwornie zniszczoną jamę brzuszną. Został maltretowany przed śmiercią. Miał rozbity łuk brwiowy, zmiażdżony nos, spuchnięte usta od uderzeń i złamaną kość jarzmową. Nie ulega wątpliwości, że człowiek ten został przybity do krzyża. Gwoździe wbito w nadgarstki, by nie rozerwać rąk. Amerykańcy naukowcy robili eksperymenty na nieboszczykach, które wykazywały, że gwoździe wbite w takim miejscu powodują obkurczenie kciuków (tak zwana Bruzda Destota). Stąd jedna ręka na całunie ma cztery palce.



Czy można wyczytać z całunu, jaka była przyczyna śmierci?

- Na podstawie badań wiemy, że nastąpiło pęknięcie serca z powodu niedotlenienia płuc. Organizm był tak wyczerpany wcześniejszymi biczowaniem i całą tą drogą, aż pękały pęcherzyki płucne. To jest potworna śmieć. Tak jakby połączenie rozrywanego serca z męką topielca. Można powiedzieć, że temu człowiekowi zadano wszelkie możliwe katusze, żeby go skutecznie zabić. Całun ukazuje to dokładnie. Widać także przebity włócznią bok. Z rany polała się krew oraz osocze (czyli dla postronnego świadka krew i woda), które wytrąca się u osoby martwej jeszcze przed stężeniem ciała.



Osoba na płótnie rzeczywiście przypomina wizerunek Chrystusa?

- Mając zdjęcie całunu można odtworzyć, jak wyglądał Jezus. Zrobiono eksperyment i wyczyszczono komputerowo wizerunek na całunie z ran i wszystkich cierpień. Jest to człowiek bardzo przystojny. Mniej więcej 180 cm wzrostu, o bardzo spokojnej twarzy. I co ciekawe, mimo tego makabrycznego cierpienia, które ma zadano, na twarzy człowieka z całunu nie ma złości. Dla mnie to jest najbardziej szokujące.



Całun jest chyba najdokładniej przebadanym przedmiotem w historii, a mimo tego wciąż nie ma jasnego wytłumaczenia, w jaki sposób powstał obraz na płótnie. Dlaczego?

- Tam jest tyle niespodzianek, tyle zagadek już rozwiązanych, które nawzajem się wykluczają, że na obecnym etapie wiedzy naukowej wyjaśnienie jak powstał całun, jest niemożliwe. Według mnie to autentyk, świadek Zmartwychwstania. Mnie, jako historykowi wolno tak napisać. Przedstawicie nauk ścisłych, którzy badali całun: radiolodzy, fizycy, matematycy, chemicy, specjaliści od rentgena itd. nie mogą tego powiedzieć, ponieważ to by oznaczało, iż uznają, że to jest kres badań. Dla mnie - historyka - kres badań to punkt wyjścia. Włosi pod kierunkiem prof. Paolo di Lazaro z Agenzia Nazionale PER LE nuove Technologie oraz Odoardo Linoli z Arezzo podjęli próbę wykonania całunu. Pracowali nad tym ponad pięć lat. Eksperyment zakończył się niepowodzeniem. Uzyskali wynik mniej więcej w 30 proc. tego, czym jest całun.



Czy całun został rzeczywiście dokładnie zbadany? Do dyspozycji naukowców był w pełni dostępny przecież tylko raz. W 1978 roku.

- Wcześniej były znane tylko wyniki zdjęć fotograficznych z maja 1898 roku wykonane przez Secondo Pia. Okazało się, że obraz na całunie to negatyw, a poprzez procesy fotograficzne na kliszy ukazuje się jako pozytyw. Pia oskarżony został o fałszerstwo i dokonanie retuszu, co w tamtych czasach było niemożliwe. Potem sprawa przycichła.



Aż do 1931 roku...

- Wtedy zostało wykonane kolejne zdjęcie przez zawodowego fotografa Giuseppe Enrie. I to już zrobiono pod nadzorem, żeby nie było zarzutów o fałszerstwo. Efekt był ten sam. Tyle, że zdjęć trochę więcej.

Natomiast każdorazowo na kliszy zamiast negatywu uzyskiwano pozytyw. Z tego wiosek był taki, że całun jest sam w sobie negatywem. W latach 60. i 70. na prośbę arcybiskupów z Turynu utworzono specjalne komisje i podjęto szereg badań, które miały wyjaśnić, czym jest płótno. Członkini jednej z komisji - Noemi Gabrielli - stwierdziła, że jest to obraz namalowany przez Leonardo da Vinci. Nie wiem, na jakiej podstawie wysnuła ten wiosek, gdyż w rękach książąt sabaudzkich całun pojawił się dwa lata przed narodzeniem Leonardo. Sprawozdania z nich znalazły się w "Science".



Któregoś dnia czasopismo wpadło w ręce prof. Johna Jacksona?

- Wybitnego specjalisty w zakresie fizyki i matematyki, pracownika laboratorium jednego z najbardziej znanych ośrodków badań nuklearnych na świecie w Albuquerque w Stanach Zjednoczonych. Zebrał kolegów, których znał z ważnych konferencji naukowych m in. Johna Hellera czy Alfreda Adlera i wspólnie postanowili się temu przyjrzeć. Przy czym na początku niektórzy uczeni podchodzili do tego z lekką ironią. Byli tam np. specjaliści zajmujący się najbardziej skomplikowanymi technologiami, włącznie z nuklearnymi i kosmicznymi. Myśleli, że parę tygodni badań i sprawa będzie zamknięta. W końcu wyjaśni się, czym jest płótno. Kilka lat później powstały dwie nowe komisje - włoska profesora Baime Bollone i francuska profesora André Marion (grupa CIELT).



Co wykazały badania grupy Jacksona?

- Naukowcy z tej grupy zakładali, że jeśli jest to obraz, to oni to bez problemu wykażą. Od tego mieli najnowocześniejszą aparaturę. Jeżeli jest to jakieś zjawisko przyrodnicze też bez problemu to udowodnią. Utworzono specjalny zespół, poświęcony w całości tylko Całunowi Turyńskiemu. Nazwali go w skrócie STURP (The Shroud of Turin Research Project), czyli Projekt Badań nad Całunem z Turynu. Byli tu przedstawiciele dokładnie 13 dyscyplin naukowych m.in.: matematycy, fizycy, chemicy, biolodzy, medycy, kryminolodzy, historycy itd. Byli nie tylko wybitnymi specjalistami, ale pracowali także w znakomitych laboratoriach naukowych, korzystając z doskonałej aparatury badawczej. Po dwóch spotkaniach od stworzenia grupy STURP postanowili uzyskać zgodę badania na całunie, co na początku było nieosiągalne. Ale im się to udało, gdyż w 1978 roku miało miejsce publiczne wystawienie całunu. Przylecieli do Europy samolotem. Przywieźli ze sobą kilkadziesiąt skrzyń aparatury, o której wtedy Europejczycy mogli sobie co najwyżej pomarzyć. Prowadzili badania nad całunem przez ponad 100 godzin! Pobrali z niego ponad 2500 próbek, które można badać do dzisiaj. Jeśli tylko ktoś ma kompetencje i odpowiednią aparaturę. Doszli do wniosku, że rany na płótnie są autentyczne, a krew jest ludzka. Płótno musi pochodzić z Bliskiego Wschodu, na co wskazują między innymi pyłki roślin z tamtego regionu. Człowiek owinięty w całun został ukrzyżowany. Amerykanie z grupy STURP kiedy wyczerpali możliwości naukowe, zawiesili swoje działania. Na początku lat 90. grupa się rozwiązała. Powiedzieli, że wrócą do sprawy, jeżeli zostanie wynaleziona jakakolwiek nowa technika badawcza. To mówi o tym, jak doskonały był ten materiał.



Jednak metoda radiowęglowa dowiodła, że całun pochodzi ze średniowiecza.

- Metoda izotopu C14 polega na spaleniu danej próbki, by obliczyć ilość znajdującego się w niej radioaktywnego węgla C-14. Jego ilość zmniejsza się bowiem w wyniku rozpadu z upływem lat, co umożliwia wskazanie daty danego przedmiotu. W czasie spalania obróbce powinien podlegać tylko materiał badany. Nie mogą się tam znajdować inne fragmenty np. nadszycia, bo to wszystko zmienia obraz. Tego nie zrobiono. Wynik, który uzyskano wskazywał, że całun jest pochodzenia od XII do XIV wieku. Skąd taka rozbieżność? Tam były trzy różne wyniki. Moim zdaniem to jest wina technologii. Nie winiłbym laboratoriów. Eksperyment z powodu sposobu pobrania próbek budzi wiele wątpliwości. Dotyczy to zarówno sposobu dostarczenia do laboratoriów, jak i braku wykonania badań weryfikujących w oparciu o próbki kontrolne. Próbki kontrolne zresztą nigdy nie zostały zwrócone przez osoby je pobierające, którymi - niestety - nie byli przedstawiciele nauk ścisłych.



Co można powiedzieć o człowieku, którego ciało odbiło się na całunie?

- Mamy na nim odzwierciedlenie części grzbietowej i strony piersiowej pełnego człowieka potwornie umęczonego. Wizerunek jest mniej więcej zgodny z opisami Ewangelii Janowej.



Dlaczego mniej więcej?

- Dlatego, że Jan nie był medykiem. Natomiast całun oddaje całość tej męki w sposób wręcz anatomiczny. Jan nie był przy biczowaniu, widział dopiero efekt końcowy zamęczonego człowieka. Badania lekarzy sądowych wykazały, że całun zawiera na sobie elementy biczowania, jak i inne zadane razy, które można odczytać w sposób niewyobrażalnie dokładny. Naukowcy uważają, że jest ich około 600. Męka była nieprawdopodobnie brutalna.



Badania przy użyciu aparatury do badań kosmicznych wykazały, że obraz jest trójwymiarowy.

- Mimo, że wizerunek ma zaledwie 40 mikronów grubości, więc jest zaledwie muśnięciem, to jednak ma charakter trójwymiarowy: nie da się tego uzyskać przed wynalezieniem komputerów. Nikt nie jest w stanie osiągnąć zależności matematycznej odległości płótna od ciała, a takie zjawisko wystąpiło na całunie. Żadne zjawisko przyrodnicze, ani żaden artysta nie są w stanie uzyskać takiego efektu. To jest możliwe tylko przy użyciu aparatów czy kamer cyfrowych. A takie urządzenia nie były dostępnych w tamtych czasach.



Na oczodole zmarłego była położona moneta.

- Po jej powiększeniu okazało się, że to jest lepton Piłata. Leptony były bite w czasie, kiedy Piłat był namiestnikiem Palestyny, w latach 26 do 36 mniej więcej. Leptony odkryto dopiero w latach 60. W czasie kiedy się całun pojawił, kiedy ewentualnie mógłby być sfałszowany, nikt tego nie wiedział. Tym bardziej, że badania były robione pod mikroskopem elektronowym. Normalnie tego nie widać. Natomiast po odpowiednim powiększeniu to zdjęcie jest bardzo wyraźne. Są wyraźne napisy. Każdy przeciętny człowiek, który chodził do szkoły jest w stanie to odczytać. Warunek jest tylko jeden, trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Tam wyraźnie jest napisane (w języku łacińskim): Cesarzowi Tyberiuszowi.



Całun widać dopiero z pewnego oddalenia?

- Z odległości do 90 cm wizerunek niknie. To również wyklucza namalowanie obrazu. Jak malarz mógłby malować w momencie gdyby nie widział, a nie jest w stanie malować z odległości większej niż zasięg ręki? Obraz na całunie jest jakby przypadkową grupą plam.



Istnieją opinie, że wizerunek nie mógł powstać przez samo owinięcie płótnem nieżywego człowieka, zwolennicy autentyczności przypuszczali więc, że ciało Chrystusa wydzieliło jakąś nieznaną energię, która spowodowała utrwalenie obrazu, mówiono o termonuklearnym błysku.

- Włosi powiedzieli, że całun powstał przez krótkotrwałe wydzielenie energii. Niewiarygodnie krótkotrwałe, stąd to muśnięcie. Ten człowiek po prostu wyemanował. Innego wyjaśnienia nie ma. Jak ustalili członkowie Sturpu oraz zespołu CIELT, tam nie ma śladów przesunięcia drobinek krwi, które musiałyby wystąpić, gdyby tego człowieka martwego z całunu ściągano. Cokolwiek, jeśli odrywa się z zaschniętej rany, nie odpada pod idealnym kątem prostym. To jest niemożliwe. Gdzieś tam się zawsze coś przesunie w prawo, w lewo i pod mikroskopem byłoby to widać.



Czy w przyszłości badania pójdą tak do przodu, że będziemy mogli się dowiedzieć na 100 proc. czy całun jest prawdziwy?

- Nie wiem. Myślę, że nie. Musielibyśmy być przy Zmartwychwstaniu.

Rozmawiała Ewa Koszowska, Wirtualna Polska



Profesor Idzi Panic - kierownik Zakładu Historii Średniowiecznej Uniwersytetu Śląskiego, zajmuje się m.in. historią Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego. Od połowy lat 80. XX wieku prowadzi badania nad Całunem Turyńskim, zwieńczone publikacją monografii "Tajemnica Całunu" (wyd. AVALON).

...

Fascynujacy dowod.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:43, 02 Kwi 2016    Temat postu:

"Do Rzeczy": Sudarion z Oviedo
30 marca 2016, 14:45
Naukowcy udowodnili, że chusta przechowywana w hiszpańskim Oviedo i Całun Turyński spoczywały na ciele tego samego ukrzyżowanego mężczyzny. Jednak mało który turysta przybywający do Asturii odwiedza katedrę, w której od setek lat przechowywana jest relikwia - pisze Małgorzata Wołczyk w nowym numerze tygodnika "Do Rzeczy".

Nikt nie wiedział, co tak naprawdę kryje święta Arka, gdy 13 marca 1075 r. król Alfons VI w otoczeniu dworu i sześciu biskupów postanowił otworzyć skrzynię schowaną 200 lat wcześniej w krypcie kościoła w Oviedo w północnej Hiszpanii. Ryzykowna decyzja poprzedzona była pokutą i 40-dniowym postem władcy oraz poddanych. Żarliwość, jak to zwykle bywa, podyktował strach. Trudno było zapomnieć, że 50 lat wcześniej wścibski bp Poncjusz w gronie równie niecierpliwych opatów uchylił wieko i równie szybko je zamknął. Porażenie blaskiem było tak wielkie, że część ciekawskich duchownych straciła wzrok na zawsze.


Po uroczystej mszy, wśród śpiewu kanoników, dymu kadzideł, Alfons VI uchylił wieko, choć złośliwi podpowiadają, że przy zaciśniętych powiekach. Strach szybko jednak ustąpił olśnieniu na widok bezcennych relikwii, i to, jak donoszą kroniki, w liczbie 85. Tak jak przypuszczano, załączone do Arki manuskrypty nie kłamały, a zapobiegliwość uczniów Chrystusa, aby zabezpieczyć jak najwięcej pamiątek po Odkupicielu, była imponująca.

Protokoły podpisane przez obecnych inwentaryzowały skarby, a były wśród nich: fragment drzewa z krzyża świętego, chleb z Ostatniej Wieczerzy, kamień z Grobu Pańskiego, suknia Maryi Dziewicy, a przede wszystkim – chusta pogrzebowa, w którą pośmiertnie owinięto głowę Chrystusa. Splendoru dodawały też niezliczone relikwie po siedmiu apostołach (na przykład podeszwa sandała św. Piotra) i kości pierwszych męczenników. Pod wpływem tego wydarzenia Alfons VI ustanowił dzień 13 marca Świętem Relikwii (obchodzony do dziś z umiarkowanym rozmachem), a także rozkazał zamienić sfatygowaną skrzynię na dębową, pokrytą srebrem, płaskorzeźbami i inskrypcją: "Z Grobu Pańskiego Jego Sudarion i Najświętsza Krew”. I choć Oviedo stało się na długie wieki celem pielgrzymek i przystankiem na drodze do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela, to Arkę w tym odkrywczym entuzjazmie zatrzaśnięto na długie wieki. Pomimo przekonania, popartego certyfikatami, że Święta Komnata kryje autentyczną relikwię, ograniczono do niej dostęp i zaniechano reklamy, nieobcej przecież wówczas Kościołowi. Kolejne ośrodki pielgrzymkowe w Europie ścigały się przecież w kolekcjonowaniu świętego asortymentu. Katedra w Oviedo miała ich pod dostatkiem.

Jedno wiadomo z pewnością: od 812 r. sudarion nie opuścił hiszpańskiej Asturii. Dzięki temu, że kapituła katedry tak zazdrośnie strzegła skarbu, sceptycy podważający wiarygodność obu zatwierdzonych przez Kościół relikwii – Całunu Turyńskiego i sudarionu – nie mogą podnosić argumentu o sfabrykowaniu którejś z tkanin. Naukowcy zgodnie twierdzą, że obie tkaniny okrywały pośmiertnie dokładnie tę samą umęczoną twarz. Domniemani fałszerze całunu powinni więc spreparować także sudarion lub odwrotnie.

Wedle podań chustą zaopiekował się św. Piotr, a całunem – Józef z Arymatei. Dziwić może odległość, jaką pokonały relikwie, choć przecież dla żarliwych chrześcijan ocalenie pamiątek po Zbawicielu było misją oczywistą, tym bardziej że wspominał o nich nawet św. Jan w swojej Ewangelii.


Ta sama twarz

Wiedza na temat obu relikwii była stosunkowo niewielka aż do roku 1985. Wówczas to zrobiono badania porównawcze na Uniwersytecie Kalifornijskim. Odkrycie iście kopernikańskie ogłoszono dopiero na kongresie sindologów (badaczy całunu) w 1987 r. Od tamtej pory zastęp ekspertów z dziedziny medycyny sądowej, kryminologii, paleopatologii, hematologii i wielu innych dyscyplin dokładnie obejrzał niemal każdą nitkę obu relikwii. Specjaliści wykluczyli możliwość jakiejkolwiek manipulacji. Stwierdzili, że to oryginalne tkaniny pochodzące z I w., z obszaru Jerozolimy. Ustalili też, że oba płótna spoczywały na ciele tego samego biczowanego, ukrzyżowanego mężczyzny o długich włosach i ze śladami po kolcach cierniowych na głowie. Ów skazaniec rzeczywiście pocił się krwią, poddany był długotrwałej agonii i umarł na krzyżu, czego dowodzi typowa w tym przypadku odma płucna.

Identyczne niemal plamy krwi z grupy AB i płynów surowiczych na obu relikwiach wskazują na jednakowe rozmieszczenie ran. Odbicia twarzy na obu relikwiach wskazują na ten sam zarys nosa, ust. Badacze na obu płótnach odkryli nawet pyłki endemicznych roślin z obszaru Jerozolimy i wykonane podobną metodę tkacką Chociaż rezultat tych oględzin jest zgodny z biblijnym opisem śmierci Chrystusa, to żaden z uczonych nie ośmielił się podać Jego imienia.

Victoria wodza Pelayo

- Co takiego jest w Oviedo? - pytają dwie Amerykanki w filmie Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona”. „Rzeźba, która mnie inspiruje” – odpowiada główny bohater. Mimo wielkiej liczby skarbów, jakimi może się poszczycić Oviedo, w filmie Allena mogliśmy zobaczyć tylko jeden, i to architektoniczny – preromańską świątynię z IX w. To jeden z najstarszych chrześcijańskich kościołów w Europie. Jakoś nawet nie dziwi, że w filmie służy za scenerię dla leniwego flirtu. Niczego się też nie dowiemy o potędze asturyjskich władców, którzy jako jedyni uchronili swój skrawek Półwyspu Iberyjskiego przed muzułmańskim podbojem i okupacją przez następnych osiem wieków. Zgodnie z legendą w 722 r. wódz Pelayo wsparty przez Matkę Bożą rozgromił oddziały Arabów, dając początek długotrwałej rekonkwiście. Grota Covadonga, gdzie ukazała się Madonna i w pobliżu której rozegrała się najważniejsza bitwa, jest uznana za miejsce święte. Sarkofag, w którym pochowano Pelayo, pozostał symbolem zwycięstwa chrześcijan nad muzułmanami.


Sudarion z Oviedo znalazł godne miejsce spoczynku, choć przeciętnemu turyście nie jest łatwo o nim usłyszeć. Miasto nęci głównie swojskim cydrem nalewanym w tradycyjny sposób (strumień kierowany jest znad głowy kelnera do kufla na wysokości kolan, przy czym wodospad chlapie zarówno po szklance, gumiakach kelnera, jak i ubraniach klientów). Dzisiaj Oviedo słynie raczej z urodzonego tu Fernando Alonso – kierowcy Formuły 1 – oraz ponad setki miejskich rzeźb i pomników.

O słynnej Świętej Komnacie z relikwiami dowiadują się ci, którzy stają w progu pięknej katedry pod wezwaniem Zbawiciela. Pielgrzymi zmierzający szlakiem do Santiago de Compostella mają tu swój przystanek. Jak głosiło przysłowie: Kto idzie do Santiago (św. Jakuba), a omija (kościół) Zbawiciela, ten odwiedza sługę, a pomija Pana.

Mało brakowało, a skarby Oviedo byłyby zaledwie wspomnieniem. W 1934 r. lewicowi barbarzyńcy usiłowali wysadzić w powietrze Świętą Komnatę. Dynamit obrócił kryptę w ruinę, ale Arka choć zniszczona, ocaliła sudarion. Nie udało się za to ocalić życia 40 duchownych z Oviedo i regionu, bo rewolucjoniści zapatrzeni w swoich sowieckich idoli rozpętali największą falę prześladowań duchowieństwa w XX-wiecznej Hiszpanii. Wirus komunizmu zainfekował też masy robotnicze, które burzyły kościoły i ołtarze, paliły biblioteki oraz bezcenne dzieła sztuki.

Coś z tej rozbestwionej nienawiści pulsuje do dziś w twórczości znanego pisarza – Juana Eslavy Galána. Napisał nawet książkę, w której oskarża „mafię katolicką”, wspieraną przez potężne, światowe sekty, o stworzenie pseudonauki – sindologii, wykorzystującej najnowsze osiągnięcia technologii do naukowego potwierdzenia relikwii, choć są one – jego zdaniem – gigantycznym fałszerstwem.

Faktem jest, że wiele osób przywykło reagować grymasem niedowierzania na hasło „święte relikwie”, choć jednocześnie oddaliby całe oszczędności za przepoconą koszulkę Ronaldo. Owszem, niemała w tym wina samych chrześcijan, którzy niestrudzenie fabrykowali i kolekcjonowali kolejne cudowności: od czaszki Jana Chrzciciela (z lat dziecięcych!) do srebrników Judasza. Wyznający wiarę w kochającego Boga wiedzą natomiast, że relikwie to wyraz czułość ojca wobec swego dziecka. Wie on, że bardziej niż zimna płyta grobu przemawia do nas płaszcz w szafie pozostawiony przez kogoś, kto odszedł na zawsze.

...

SENSACJA! TO JUZ NIE MA ZADNYCH WATPLIWOSCI SmileSmileSmile Zmartwychwstanie to fakt naukowy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:45, 26 Lis 2016    Temat postu:

Tajemnica oblicza Jezusa

Jan Hlebowicz
dodane 25.11.2016 22:00 Zachowaj na później

Prof. Zbigniew Treppa, kierownik Zakładu Antropologii Obrazu Uniwersytetu Gdańskiego od lat bada relikwie Męki Pańskiej - Całun Turyński oraz Chustę z Manoppello
Jan Hlebowicz /Foto Gość
zobacz galerię

- Człowiekiem z Całunu Turyńskiego był Jezus Chrystus. To prawdopodobieństwo graniczące z pewnością - mówił prof. Zbigniew Treppa, antropolog od lat badający relikwie Męki Pańskiej.

Już po raz kolejny w parafii pw. św. Anny i Joachima w Gdańsku-Letnicy 25 listopada odbył się Wieczór Chwały. Tym razem ewangelizacyjne spotkanie poświęcone było wizerunkowi oblicza Jezusa Chrystusa z Całunu Turyńskiego.

- Dzisiejszy wieczór spędzimy razem z Chrystusem kontemplując Jego oblicze. Oblicze zachowane dla nas w Całunie Turyńskim - relikwii wnikliwie przebadanej przez naukowców. Powstała nawet oddzielna gałąź nauki zajmująca się tym zagadnieniem, tzw, syndologia. Obejmuje ona wiele dyscyplin naukowych, między innymi: teologię, antropologię, medycynę sądową, chemię czy anatomię. Wśród badaczy są także ludzie niewierzący - powiedział na wstępie ks. Zbigniew Drzał, proboszcz parafii.

Następnie głos zabrał prof. Zbigniew Treppa, kierownik Zakładu Antropologii Obrazu Uniwersytetu Gdańskiego, fotografik oraz teolog. Naukowiec od lat bada relikwie Męki Pańskiej - Całun Turyński oraz Chustę z Manoppello, które stały się tematem kilku jego książek. Dzisiejsze wystąpienie zatytułowane "Tajemnica oblicza" prof. Treppa poświęcił pierwszej z nich.

- Wyodrębniłem kilka zagadnień, które moim zdaniem każdy chrześcijanin powinien wiedzieć na temat Całunu Turyńskiego. Ich podstawą są obiektywne dane niekwestionowane przez jakiekolwiek liczące się gremia naukowe. Stoi za nimi szereg autorytetów rozmaitych dyscyplin - podkreślił.

- Całun został wykonany z płótna lnianego wywodzącego się z kultury palestyńskiej między I wiekiem przed Chrystusem a I wiekiem po Chrystusie. Spowijał on ciało martwego człowieka. Mamy pewność, że egzekucja osoby z Całunu odbyła się w okolicach Jerozolimy. Skąd to wiemy? Mianowicie w okolicach stóp na Całunie odnalezione zostały kryształki rzadkiego rodzaju osadu wapiennego Argonitu o takiej charakterystyce jakie znajdują się właśnie w Jerozolimie. Nigdzie indziej Argonitu o takich właściwościach zwyczajnie nie ma - mówił.

- Ciekawą i niezwykle ważną rzeczą jest to, że ciało człowieka z Całunu miało kontakt z płótnem 36 do 40 godzin przy jednoczesnym braku jakichkolwiek śladów rozkładu ciała. Dane te pochodzą od patologów medycyny sądowej, którzy potwierdzają to nietypowe zjawisko, a jednocześnie nie potrafią zrozumieć w jaki sposób mogło do niego dojść - dodał.

- I w końcu, dzisiaj mamy niemal całkowitą pewność, że człowiekiem z Całunu jest Jezus Chrystus. Potwierdzają to liczne badania. Ja przytoczę tylko jedne z nich - matematyka prof. Bruno Barberisa, który opierając się rachunku prawdopodobieństwa wyliczył, że na 200 miliardów hipotetycznych ukrzyżowanych mógł istnieć tylko jeden człowiek o takich cechach jak Jezus Chrystus. I jest nim właśnie Jezus Chrystus. Jest to prawdopodobieństwo graniczące z pewnością - zaznaczył naukowiec.

- To podstawowe i powszechnie akceptowane w świecie naukowym informacje. Warto jednak pójść krok dalej i postawić pytania: Dlaczego Boski Nadawca wysłał poprzez Całun taką informacje jaką wysłał? Jaki wynik Boski Nadawca chciałby uzyskać u odbiorcy? Dlaczego Pan Jezus chciał dać się poznać nam przez taki Swój wizerunek?

- To relikwia Grobu Pańskiego. Pustego Grobu Pańskiego. Pan Jezus pokonał śmierć. To dla nas najważniejsza informacja. Śmierć nie ma już nad nami władzy, została ostatecznie zwyciężona. Nie powinno dziwić to, że Bóg przekazuje tę myśl właśnie poprzez obraz oblicza Jezusa z Całunu - zakończył.

Po wykładzie prof. Treppy i licznie zgromadzeni w kościele wierni uczestniczyli w uroczystej Eucharystii z modlitwą wstawienniczą o uzdrowienie duszy i cała. Spotkanie zakończyło się wspólnym śpiewem wraz z zespołem "Kierunek Niebo" oraz słodkim poczęstunkiem.

- Wieczory Chwały to uwielbienie Boga wyrażane w przeróżnych formach - muzyką, śpiewem, tańcem, świadectwami, konferencjami i wykładami. Wszystkie one mają jeden cel - odzwierciedlenie naszego zachwytu i miłości do Jezusa - podsumowują organizatorzy spotkania ze wspólnoty "Młodzi i Miłość".

...

Zdecydowanie to sa dowody dla nas celowo zostawione przez Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:03, 13 Gru 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Otwarcie Bożego Grobu a Całun Turyński - zagadkowy fenomen
Otwarcie Bożego Grobu a Całun Turyński - zagadkowy fenomen

Jarosław Dudała /EWTN /Aleteia
dodane 13.12.2016 11:22 Zachowaj na później

Całun Turyński
Giuseppe Enrie / CC 1.0


Grupa badaczy w końcu października otwarła grób Chrystusa w Jerozolimie. Zaobserwowano przy tym ciekawy fenomen, który może uprawdopodobniać teorię, dotyczącą powstania obrazu na Całunie Turyńskim.

Zjawisko to polegało na wystąpieniu zakłóceń elektromagnetycznych. Spowodowały one, że używane przez badaczy urządzenia pomiarowe po umieszczeniu ich na kamieniu, na którym miało spoczywać Ciało Jezusa, działały wadliwie bądź nie działały w ogóle. Ponadto, gdy naukowcy mierzyli głębokość grobu przed usunięciem płyty grobowej, uzyskali wynik, świadczący o tym, że nisza jest stosunkowa płytka. Jednak gdy marmurowa płyta została zdjęta, okazało się, że w rzeczywistości jest ona znacznie głębsza.

Wykrycie w Bożym Grobie zaburzeń elektromagnetycznych jest przez niektórych kojarzone z teorią, dotyczącą powstania obrazu na Całunie Turyńskim. Niedawno badała tę kwestię włoska państwowa agencja ENEA, zajmująca się energią i nowymi technologiami. Zdaniem jej ekspertów, wykluczone jest, by całun był średniowieczną fałszywką. Zaproponowali oni teorię, wedle której obraz na płótnie mógłby powstać w efekcie oddziaływania źródła światła ultrafioletowego (VUV) o potężnej mocy. Szacują ją na 34 biliony watów. Tymczasem najsilniejsze źródła światła dostępne dziś na rynku dysponują mocą kilka miliardów watów. To co najmniej kilka tysięcy razy za mało, by wytworzyć znany wszystkim wizerunek.

...

Niebywale! Wyglada na to ze ZMARTWYCHSTANIE ZOSTAWILO TRWALY SLAD W TYM MIEJSCU!!! Kto by sie spodziewal! Oczyma oczywiscie nie widac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 27 Kwi 2017    Temat postu:

Prawda o monetach z Całunu Turyńskiego została odkryta?
Redakcja | Apr 27, 2017
© Diego Barbieri / Shutterstock
Comment


Share
Comment


Monety, których ślady odkryto kilkadziesiąt lat temu na Całunie Tyryńskim w miejscu oczodołów zmarłego zostały wybite w 29 roku naszej ery – twierdzi numizmatyk Agostino Sferrazza.


N
umizmatyk Agostino Sferrazza, pytany przez dziennikarza RCT Liège o monety położone na oczach mężczyzny, którego twarz widnieje na Całunie Turyńskim i który mógł być Jezusem Chrystusem, stwierdził, że mówimy o monetach bez wątpienia pochodzących z okresu, kiedy w Judei rządził Poncjusz Piłat. Ten fakt, jego zdaniem, jest kolejnym argumentem potwierdzającym autentyczność całunu z Turynu.
Read more: Wyniki badań: Całun Turyński i Chusta z Oviedo okrywały tę samą osobę

Hipoteza mówiąca o tym, że na oczach mężczyzny, którego twarz widnieje na Całunie zostały położone monety, pojawiła się w 1976 roku. Wcześniej sądzono, że mężczyzna ten miał szeroko otwarte oczy. Gdy jednak do badania tajemniczego odbicia twarzy naukowcy wykorzystali technikę 3D, zauważyli przy oczodołach dziwne wypukłości, które nie wyglądały naturalnie.

Najpierw pojawiła się teoria o wypryskach, ale potem badacze doszli do wniosku, że to ślady po leptonach, czyli monetach o niskiej wartości, które były używane Palestynie w czasach rzymskich.
Rysunki i napisy

Bardziej szczegółowe badania przy wykorzystaniu zaawansowanych technologii pozwoliły zidentyfikować odbicie rysunków i napisów, jakie widniały na domniemanych monetach. Na monecie z prawego oka widnieje lituus, czyli laska pasterska, na monecie z lewego simplum, czyli puchar.

Ci, którzy podważają autentyczność Całunu, odrzucają tę hipotezę, twierdząc, że poszukiwacze sensacji widzą ślady monet tam, gdzie widać tylko zwykłe włókna.

Ale teorii o monetach nie da się tak łatwo odrzucić. Oprócz rysunków, widać bowiem także odbicie liter UKAI. Mogły być one częścią słowa «TIBERIOUCAIKAROS», co miałoby być greckim odpowiednikiem łacińskiego określenia Tiberius Cesar, czyli cesarz Tyberiusz. Cenna wskazówka, która pokazuje, że to monety z okresu rzymskiego i dowód, że chodzi o monety bite tuż przed ukrzyżowaniem Chrystusa.
Monety z 29 roku

W czasie wywiadu udzielonego RCF Liège, numizmatyk Agostino Sferrazza zapewnił, że to autentyczne monety pochodzące z czasów Poncjusza Piłata. Podkreślił też, jak ważne dla tego odkrycia są zdjęcia, które zrobił profesor Nello Balossino, informatyk z Wydziału Nauki Uniwersytetu w Turynie. To jemu udało się uzyskać wyraźny obraz pucharu, jaki widnieje na prawej powiece. Agostino Sferazza nie ma żadnych wątpliwości – monety zostały wybite w 29 roku.
est
...

Nie zgadza sie. 7 rpne urodziny plus 33 lata to 27 rok ! Tak samo w Bibli.

Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?

A swiatynie zaczeto 734 lata od zalozenia Miasta (754 rpne) plus 46 to daje 780 rok od zalozenia Miasta . Czyli rok 26/27 jest tez podany...

Cos nie tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:00, 04 Lip 2017    Temat postu:

Najdokładniejsze w historii badanie Całunu Turyńskiego. Potwierdzenia i bolesne odkrycia
Joanna Bątkiewicz-Brożek | Lip 04, 2017
Wikipedia
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Jezus był torturowany w sposób wyjątkowo bestialski – tak, że rozpadały się Jego mięśnie. Potwierdzają to badania pod mikroskopami najnowszej generacji, przeprowadzone w trzech wysoko cenionych ośrodkach naukowych.


„P
łótno, którym według tradycji owinięto ciało Jezusa po ukrzyżowaniu, faktycznie weszło w kontakt z krwią człowieka, który umarł w wyniku wielu ciężkich i traumatycznych ciosów” – napisali naukowcy z Instytutu Krystalograficznego w Barii, Istituto Officina dei Materiali w Trieście oraz Departamentu Inżynierii przemysłowej na Uniwersytecie w Padwie.

Swoje najnowsze badania nad Całunem Turyńskim opublikowali w prestiżowym amerykańskim naukowym – piśmie Plos One. „Człowiek, którego kształt odbił się na Całunie był ofiarą ciężkich tortur zanim ostatecznie wykrwawił się na śmierć” – piszą naukowcy.
Dlaczego krew na Całunie była czerwona?

To nie pierwsze badania nad Całunem – z pewnością najwnikliwiej analizowaną relikwią w świecie. Od kilkudziesięciu lat różni naukowcy głowili się nad pytaniami o pochodzenie materiału, powstanie samego wizerunku Jezusa.

Przykładowo Barrie Schortz, amerykański naukowiec blisko 40 lat studiujący Całun dowiódł, że żadna ludzka technika nie jest w stanie otrzymać takiego efektu. Wizerunek nie jest więc dziełem artysty, zawiera hemoglobinę.
Czytaj także: Wyniki badań: Całun Turyński i Chusta z Oviedo okrywały tę samą osobę

Inni specjaliści zadawali pytania. Na przykład: dlaczego krew na Całunie była czerwona, wszak zwykle po skaleczeniu krew szybko krzepnie i brązowieje. Dowiedziono tu, że męka Chrystusa trwała 18 godzin, męczony nie dostał wtedy nic do picia, do jego krwi musiały przedostać się cząstki bilirubiny z wątroby, stąd czerwień krwi. Pytań ciągle przybywało. Mnożyły się hipotezy.
Całun Turyński: Pierwsza taka analiza

Ale dopiero teraz naukowcy z Triestu, Bari i Padwy po raz pierwszy zbadali Całun „na tak wnikliwym poziomie”. Eksperymenty były prowadzone z użyciem najnowszej metody mikroskopii elektronowej oraz skaningowych technik rentgenowskich. Naukowcy bowiem po raz pierwszy w historii sprawdzali nanoskopowe właściwości pobranych włókien z Całunu Turyńskiego (badali m.in. odbicie w okolicach stóp Jezusa).

Analizowali te fragmenty płótna, które znajdują się z dala od plam po krwi. Wnikliwa analiza nanocząsteczek wykazała nieznany dotąd szczegół: włókna Całunu są przyprószone kreatyniną o wielkości 20 do 100 nanometrów, a wokół niej wyodrębniono cząstki ferrytyny, czyli tlenku żelaza o wielkości 2 do 6 nm. Co to oznacza?
Czytaj także: Tajemnicze zjawiska towarzyszące otwarciu grobu Chrystusa

Kreatynina to związek chemiczny zawarty głównie w mięśniach. Jego wysokie stężenie we krwi u zdrowego człowieka jest najczęściej wynikiem rozpadu mięśni, np. w skutek urazu. I jak podkreślają naukowcy we fragmencie swojej pracy pt. Atomic resolution studies detect new biologic evidences on the Turin Shroud – „związanie żelaza ferrytyny z kreatyniną występuje w organizmie człowieka w przypadku urazu wielonarządowego (politrauma)”.
Jezus wyjątkowo brutalnie pobity

Jeśli więc obie substancje rozsiane są na całym (!) Całunie, oznacza to, że Jezus „był torturowany w sposób wyjątkowo bestialski”, tak że rozpadały się Jego mięśnie. Narzędzia zaś, jakich użyli żołnierze biczujący Chrystusa, musiały być twarde i ostre, wbijały się i kaleczyły Jego ciało. W perspektywie wiary, naprawdę trudno czytać (ale i pisać) o tym ze spokojem.

Sami naukowcy napisali tak: „Na włóknach płótna zapisany jest na poziomie nanoskopijnym wyjątkowo brutalny scenariusz ofiary, która po nim została owinięta w pogrzebowe prześcieradło”. Całun – dodają – „opowiada straszną historię”. I podkreślają: „Tę pewność uzyskaliśmy wyłącznie dzięki najnowszym metodom z dziedziny mikroskopii elektronowej w rozdzielczości atomowej”.
Czytaj także: Zatopiona bazylika na dnie jeziora Iznik w Turcji. Coś pięknego!

Nie ma tu miejsca na debatę – jest twardy wynik pracy pod kilkoma mikroskopami najnowszej generacji, w trzech różnych poważnych i wysoko cenionych ośrodkach badań. Wynik potwierdza hipotezy Alana Adlera, biochemika, który w latach 90. ogłosił, że Całun owijał ciało torturowanego człowieka, według opisanego w Ewangeliach scenariusza.

...

To jest prawda!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:59, 18 Paź 2017    Temat postu:

Czy to obrus z Ostatniej Wieczerzy? Porównanie go z Całunem zaskakuje…
Daniel Esparza | 18/10/2017
CITY COUNCIL OF CORIA
Komentuj


Udostępnij 1    

Komentuj

 




Obrus, który mógł być używany podczas Ostatniej Wieczerzy, znajduje się w Kaplicy Relikwii katedry Santa Maria de la Asunción de Coria w Hiszpanii. Ciekawe światło rzuca na sprawę porównanie tego obrusu z Całunem Turyńskim...
Katedra w Corii

Budowa katedry w Corii, w hiszpańskiej prowincji Estremadura, trwała około 250 lat. Jej historia jest długa i złożona, a niektóre badania wskazują, że pewne elementy struktury budynku datowane są na pierwszy wiek.

Według pracy doktorskiej Marii Carmen Sanabrii Sierry, pisanej pod kierunkiem znanego historyka sztuki Victora Nieto Alcaide, katedra Santa Maria de la Asunción mogła być pierwszą chrześcijańską świątynią na całym Półwyspie Iberyjskim. Rzymska mozaika znaleziona w jej krużgankach mogłaby stanowić decydujący dowód w tej kwestii.

Katedra stoi w miejscu dawnej katedry wizygockiej, głównego meczetu w mieście i starej katedry romańskiej.

Jej budowa, rozpoczęta w 1498 r. (sześć lat po rekonkwiście), została zakończona około 1748 r., ale trzęsienie ziemi w Lizbonie z 1 listopada 1755 r. poważnie ją uszkodziło.

Miguel Pozo Garzón | CC


Obrus z Ostatniej Wieczerzy

Chociaż kościół jest wyjątkowym arcydziełem hiszpańskiego baroku (znajdują się w nim zarówno dzieła Churriguera, jak i Diega Copína de Holandy), lepiej znany jest jako świątynia, w której jest ponoć przechowywany obrus używany przez Jezusa i Dwunastu Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy.

Kościół zachowuje tę relikwię ze względu na tradycję, ale także dlatego, że nie ma żadnych dowodów, które mogłyby potwierdzić lub obalić kwestię autentyczności tego obrusa. Jednak ostatnie badania powiązały ten obrus z Całunem Turyńskim, wyjaśniając, że oba mogły zostać utkane w tym samym czasie, a także być używane razem w Wieczerniku.
Czytaj także: Archeolodzy odkryli, co spożywano podczas Ostatniej Wieczerzy

Museo Coria Cathedral
Muzeum Katedralne w Corii


Obrus z Corii i Całun Turyński

John Jackson, dyrektor Centrum Całunu Turyńskiego w Kolorado i były członek NASA, przeprowadził w 2014 r. badanie dotyczące tego obrusa. To właśnie Jackson wyjaśnił, analizując Całun Turyński, że mógł on być pierwotnie nie całunem, ale obrusem. Kiedy jego zespół mierzył płótno obrusa z Corii, okazało się, że jego wymiary były niemal identyczne z wymiarami Całunu zachowanego w katedrze w Turynie. Rebecca Jackson, członek zespołu, tłumaczyła w wywiadzie, że jej zdaniem „Całun i obrus z Corii były używane razem podczas Ostatniej Wieczerzy”.
Czytaj także: Wyniki badań: Całun Turyński i Chusta z Oviedo okrywały tę samą osobę

Żydzi podczas wielkich uroczystości, a Pascha była z nich największą, powszechnie używali obrusów w sposób rytualny, wspominając wędrówkę przez pustynię po wyjściu z Egiptu. Na pierwszym obrusie stawiano jedzenie, następnie nakrywano je drugim obrusem, aby zapobiec wpadaniu piasku w potrawy i ochronić je przed owadami.

Według artykułu opublikowanego w hiszpańskim dzienniku „El Mundo”, Ignacio Dols – delegat hiszpańskiego Towarzystwa Syndonologicznego – powiedział:

intuicja Jackson ma sens, ponieważ Chrystus został pogrzebany w pośpiechu. Umarł około trzeciej po południu i miał być pochowany mniej więcej przed szóstą tego samego dnia, tuż przed rozpoczęciem szabatu.

Oznacza to, że w ciągu zaledwie trzech godzin Józef z Arymatei musiał odebrać ciało Jezusa od Piłata, uzyskać zgodę na pochówek, przenieść je do grobowca, przygotować ciało do pochówku, owinąć je w całun i zamknąć grobowiec. „Wydaje się uzasadnione – wyjaśnia Dols – że użył, cokolwiek miał pod ręką, a obrus o tych cechach był faktycznie doskonałym sposobem na owinięcie ciała”.
Czytaj także: Najdokładniejsze w historii badanie Całunu Turyńskiego. Potwierdzenia i bolesne odkrycia

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Kolejny bezcenny dowod.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:58, 19 Paź 2017    Temat postu:

„Nadal nie wiemy, skąd wziął się obraz”. Rozmowa z polskim badaczem Całunu Turyńskiego
Małgorzata Bilska | 19/10/2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Prof. Wojciech Kucewicz: Jak oszacowali badacze, żeby zrobić cały ten obraz na Całunie, potrzebna byłaby energia 34 mln megawatów. Elektrownia atomowa generuje od 1 do 2 tysięcy megawatów. Potrzeba co najmniej 17 tys. takich elektrowni. Jestem pewien, że Całun nie odkrył jeszcze wszystkich swoich tajemnic.


Z
prof. Wojciechem Kucewiczem, pracownikiem Katedry Elektroniki AGH w Krakowie, znawcą zagadnień dotyczących Całunu Turyńskiego, rozmawia Małgorzata Bilska.



Małgorzata Bilska: W 1998 roku w katedrze w Turynie Jan Paweł II powiedział: „Całun jest wyzwaniem dla rozumu. […] Nie jest to materia wiary. Kościół zatem nie posiada właściwej kompetencji, by wypowiadać się w tych sprawach. Dlatego powierza uczonym zadanie prowadzenia dalszych badań, mających na celu znalezienie odpowiedzi na pytania związane z Całunem, w który – wedle tradycji – miało być owinięte ciało naszego Odkupiciela po zdjęciu z krzyża”. Co nam dziś mówi nauka na temat Całunu Turyńskiego?

Prof. Wojciech Kucewicz: Z jednej strony Całun jest relikwią, która idealnie obrazuje wydarzenia ukrzyżowania i śmierci Jezusa opisane w Ewangelii, z drugiej – wyjątkowym płótnem historycznym, które wzbudziło zainteresowanie wielu specjalistów z różnych dziedzin nauki z całego świata. Naukowcy zainteresowali się Całunem pod koniec XIX wieku, kiedy zrobiono jego pierwsze zdjęcie i okazało się, że widoczny na nim obraz postaci ma charakter negatywowy.
Czytaj także: Najdokładniejsze w historii badanie Całunu Turyńskiego. Potwierdzenia i bolesne odkrycia



W 1898 roku fotograf Secondo Pia zrobił zdjęcie Całunu. Na kliszy fotograficznej otrzymał pozytyw, więc założył, że płótno musi zawierać negatyw. Zostało to potem potwierdzone. Współczesne badania są już bardzo zaawansowane technologicznie.

Następne zdjęcia postaci na Całunie zrobiono podczas publicznego wystawienia w roku 1931. Naukowcy z NASA wykryli, że informacja zawarta w obrazie pozwala odtworzyć postać w 3 wymiarach. Czyli obraz ma właściwości hologramu.

Nie da się tego zrobić przy analizie obrazu na zwykłych zdjęciach. Na Całunie wykryto również pyłki roślin z okolic Jerozolimy, co świadczyć może, że przez jakiś czas znajdował się On w tamtych okolicach.



Pan profesor jest elektronikiem i bada krzemowe detektory promieniowania jonizującego. Do czego przydaje się wiedza z tej dziedziny w przypadku Całunu?

Pracując z detektorami promieniowania jonizującego, gdzie rejestruje się sygnały na poziomie szumów, nauczyłem się zwracać uwagę na wszelkie możliwe źródła zakłóceń mogące wypaczyć wynik pomiaru. Dlatego byłem bardzo zaskoczony, gdy w roku 1988 ogłoszono na podstawie pomiarów zawartości węgla C14, że Całun pochodzi ze średniowiecza, podczas gdy wszelkie inne badania wskazywały na początek naszej ery.



Jakie to ma znaczenie?

Badania zawartości izotopu węgla C14 pozwalają określić wiek materiału.



Na przykład mumii?

Też. Wszystkiego, co było organiczne. Każdy obiekt organiczny zawiera węgiel. Głównie jest to węgiel C12, ale zdarza się również izotop węgla C14. Jego ilość u istot żyjących utrzymuje się na stałym poziomie. W momencie, gdy obiekt biologiczny umiera, zanika wymiana węgla z otoczeniem. Wskutek rozpadu izotopu C14 jego zawartość w obiekcie zaczyna się zmniejszać. Połowiczny czas rozpadu węgla C14 wynosi 5700 lat. Wykorzystując tę wiedzę możemy określić wiek obiektu.



Kiedy powstał Całun?

Na podstawie badań przeprowadzonych w trzech uczelniach: Tucson, Zurichu i Oksfordzie określono, że Całun pochodzi z lat 1260-1390. Informacja ta zaszokowała uczonych.



Ma Pan wątpliwości?

Trudno jest kwestionować badania, gdy trzy instytucje otrzymały podobne wyniki. Należy się jednak zastanowić, czy badane próbki Całunu były reprezentatywne. Początkowo badania miała robić grupa amerykańskich naukowców ze STURP – The Shroud of Turin Research Project (działa od 1976 r.). Ustalono procedurę badania. Zaplanowano pobranie próbek materiału z różnych miejsc Całunu, następnie miano przeprowadzić nieniszczące badania tych próbek, by na końcu przeprowadzić badanie ich wieku metodą izotopu C14. Moim zdaniem tak powinno to wyglądać.
Czytaj także: Wyniki badań: Całun Turyński i Chusta z Oviedo okrywały tę samą osobę

Z niewiadomych przyczyn do badań wyznaczono jednak inny zespół złożony z trzech laboratoriów uniwersyteckich, aby uzyskać niezależne wyniki pomiarowe. Dość pochopnie zdecydowano się na pobranie próbek z lewego, górnego rogu, żeby jak najmniej uszkodzić płótno. Przez wieki to miejsce było narażone na zanieczyszczenia i zniszczenie, gdyż podczas publicznych wystawień biskupi trzymali Całun w rękach właśnie od góry. Róg był najczęściej dotykanym miejscem. Mógł się tam pojawić tłuszcz, bakterie i inne zanieczyszczenia organiczne, fałszujące pomiary metodą węgla C14.



Węgiel C14 mógł się przedostać do materiału z żywego organizmu?

Nie można tego wykluczyć.



Wyniki nie są wiarygodne?

Trzy ośrodki nie mogły zrobić aż takiego błędu, żeby tkaninę z I wieku przypisać do wieku XIII. Trzeba się natomiast zastanowić nad tym, co one mierzyły… Jeden z naukowców z grupy STURP – R. Rogers z laboratorium w Los Alamos zdobył kilka włókien z tamtej próbki. Zaczął je analizować i między włóknami lnianymi wykrył bawełnę.

Być może ktoś je wplótł, żeby wzmocnić fragment najbardziej narażony na dotyk i zniszczenie. Od początku było to święte płótno, niezwykle ważne dla chrześcijan, a więc na pewno bardzo o nie dbano. Kiedy w czasie pożaru w roku 1532 Całun został częściowo nadpalony, siostry zakonne, które Go reperowały, podszyły zabezpieczenia dla jego wzmocnienia. Nie można wykluczyć, że w trakcie naprawy wzmocniły jego brzegi poprzez wplecenie włókien bawełny pomiędzy włókna lnu, które zaobserwował Rogers.

Nie da się wykluczyć, że efekt pomiaru był zakłócony przez dodane włókna bawełny z XVI w. Poza tym nadal nie wiemy, skąd wziął się obraz na płótnie. Mimo ogromnego postępu w badaniach naukowych nadal nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić.



Całun jest wyzwaniem dla nauki. A co w nim intryguje Pana profesora?

Zawsze się zastanawiałem nad tym, jak powstał obraz. Nie został namalowany. Włókna lnu zostały utlenione. W tych miejscach kolor jest ciemniejszy.



Czy tak się dzieje, kiedy martwe ciało owijamy płótnem?

Nie. Co ważne, przyciemnienie obserwujemy tylko na powierzchni włókien. Wyklucza to raczej jedną z hipotez mówiącą, że obraz powstał w wyniku napromieniowania cząstkami jonizującym.

W 2010 roku zostały opublikowane badania z centrum badawczego ENEA we Frascati we Włoszech. Naświetlono włókna przy pomocy lasera światłem ultrafioletowym. To światło nie wnika głęboko w materię. Na zdjęciach widać, że przy takim napromieniowaniu tworzy się zabarwienie o właściwościach podobnych jak obraz na Całunie.



Mówi Pan o oddziaływaniu energii w czasie… zmartwychwstania?

Można to tak interpretować. Jak oszacowali badacze, żeby zrobić cały ten obraz na Całunie, potrzebna byłaby energia 34 mln megawatów. Elektrownia atomowa generuje od 1 do 2 tysięcy megawatów. Potrzeba co najmniej 17 tys. takich elektrowni. Jestem pewien, że Całun nie odkrył jeszcze wszystkich swoich tajemnic.
Czytaj także: Kolejny dowód na autentyczność Całunu Turyńskiego?




21 października 2017 r. w Centrum Jana Pawła II w Krakowie odbędzie się spotkanie pt. „Tajemnica Całunu Turyńskiego – nauka i wiara”. Całodniową konferencję otworzy wykład na temat historii Całunu Turyńskiego, wygłoszony przez dr. Giana Marię Zaccone – dyrektora Międzynarodowego Centrum Syndonologicznego w Turynie. Innym ważnym punktem programu będzie interdyscyplinarna dyskusja panelowa pt. „Całun – wyzwanie dla rozumu i zwierciadło Ewangelii” z udziałem naukowców i badaczy Całunu z Włoch i Polski.

W czasie spotkania odbędzie się także promocja nowej książki autorstwa kilku włoskich lekarzy patologów pt. „Autopsja człowieka z Całunu”, która jest naukową próbą rekonstrukcji męki Chrystusa, w oparciu o analizę medyczną wizerunku i śladów biologicznych utrwalonych na płótnie.

Wydarzenie zakończy się Eucharystią, którą odprawi kard. Stanisław Dziwisz oraz koncertem znanego włoskiego pianisty Andrei Boccalettiego. Zapisy i więcej informacji na stronie wydarzenia: [link widoczny dla zalogowanych]

...

Jest autentyczny. Nie ma zadnych watpliwosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 7:53, 28 Paź 2017    Temat postu:

Najdokładniejsze w historii badanie Całunu Turyńskiego. Potwierdzenia i bolesne odkrycia
Joanna Bątkiewicz-Brożek | 04/07/2017
Wikipedia
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Jezus był torturowany w sposób wyjątkowo bestialski – tak, że rozpadały się Jego mięśnie. Potwierdzają to badania pod mikroskopami najnowszej generacji, przeprowadzone w trzech wysoko cenionych ośrodkach naukowych.


„P
łótno, którym według tradycji owinięto ciało Jezusa po ukrzyżowaniu, faktycznie weszło w kontakt z krwią człowieka, który umarł w wyniku wielu ciężkich i traumatycznych ciosów” – napisali naukowcy z Instytutu Krystalograficznego w Barii, Istituto Officina dei Materiali w Trieście oraz Departamentu Inżynierii przemysłowej na Uniwersytecie w Padwie.

Swoje najnowsze badania nad Całunem Turyńskim opublikowali w prestiżowym amerykańskim naukowym – piśmie Plos One. „Człowiek, którego kształt odbił się na Całunie był ofiarą ciężkich tortur zanim ostatecznie wykrwawił się na śmierć” – piszą naukowcy.
Czytaj także: Nadal nie wiemy, skąd wziął się obraz na Całunie Turyńskim. Rozmowa z polskim naukowcem
Dlaczego krew na Całunie była czerwona?

To nie pierwsze badania nad Całunem – z pewnością najwnikliwiej analizowaną relikwią w świecie. Od kilkudziesięciu lat różni naukowcy głowili się nad pytaniami o pochodzenie materiału, powstanie samego wizerunku Jezusa.

Przykładowo Barrie Schortz, amerykański naukowiec blisko 40 lat studiujący Całun dowiódł, że żadna ludzka technika nie jest w stanie otrzymać takiego efektu. Wizerunek nie jest więc dziełem artysty, zawiera hemoglobinę.

Inni specjaliści zadawali pytania. Na przykład: dlaczego krew na Całunie była czerwona, wszak zwykle po skaleczeniu krew szybko krzepnie i brązowieje. Dowiedziono tu, że męka Chrystusa trwała 18 godzin, męczony nie dostał wtedy nic do picia, do jego krwi musiały przedostać się cząstki bilirubiny z wątroby, stąd czerwień krwi. Pytań ciągle przybywało. Mnożyły się hipotezy.
Całun Turyński: Pierwsza taka analiza

Ale dopiero teraz naukowcy z Triestu, Bari i Padwy po raz pierwszy zbadali Całun „na tak wnikliwym poziomie”. Eksperymenty były prowadzone z użyciem najnowszej metody mikroskopii elektronowej oraz skaningowych technik rentgenowskich. Naukowcy bowiem po raz pierwszy w historii sprawdzali nanoskopowe właściwości pobranych włókien z Całunu Turyńskiego (badali m.in. odbicie w okolicach stóp Jezusa).

Analizowali te fragmenty płótna, które znajdują się z dala od plam po krwi. Wnikliwa analiza nanocząsteczek wykazała nieznany dotąd szczegół: włókna Całunu są przyprószone kreatyniną o wielkości 20 do 100 nanometrów, a wokół niej wyodrębniono cząstki ferrytyny, czyli tlenku żelaza o wielkości 2 do 6 nm. Co to oznacza?
Czytaj także: Tajemnicze zjawiska towarzyszące otwarciu grobu Chrystusa

Kreatynina to związek chemiczny zawarty głównie w mięśniach. Jego wysokie stężenie we krwi u zdrowego człowieka jest najczęściej wynikiem rozpadu mięśni, np. w skutek urazu. I jak podkreślają naukowcy we fragmencie swojej pracy pt. Atomic resolution studies detect new biologic evidences on the Turin Shroud – „związanie żelaza ferrytyny z kreatyniną występuje w organizmie człowieka w przypadku urazu wielonarządowego (politrauma)”.
Jezus wyjątkowo brutalnie pobity

Jeśli więc obie substancje rozsiane są na całym (!) Całunie, oznacza to, że Jezus „był torturowany w sposób wyjątkowo bestialski”, tak że rozpadały się Jego mięśnie. Narzędzia zaś, jakich użyli żołnierze biczujący Chrystusa, musiały być twarde i ostre, wbijały się i kaleczyły Jego ciało. W perspektywie wiary, naprawdę trudno czytać (ale i pisać) o tym ze spokojem.

Sami naukowcy napisali tak: „Na włóknach płótna zapisany jest na poziomie nanoskopijnym wyjątkowo brutalny scenariusz ofiary, która po nim została owinięta w pogrzebowe prześcieradło”. Całun – dodają – „opowiada straszną historię”. I podkreślają: „Tę pewność uzyskaliśmy wyłącznie dzięki najnowszym metodom z dziedziny mikroskopii elektronowej w rozdzielczości atomowej”.

Nie ma tu miejsca na debatę – jest twardy wynik pracy pod kilkoma mikroskopami najnowszej generacji, w trzech różnych poważnych i wysoko cenionych ośrodkach badań. Wynik potwierdza hipotezy Alana Adlera, biochemika, który w latach 90. ogłosił, że Całun owijał ciało torturowanego człowieka, według opisanego w Ewangeliach scenariusza.

...

Calun pozostal aby nikt nie mogl powiedziec ze to sa wymysly. Jest dowod namacalny. Bóg nie wymaga wiary calkiem na ślepo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 26 Lip 2018    Temat postu:

Czy badania, które podważają autentyczność Całunu Turyńskiego, same są fałszywe?
Agencja I.Media | 19/07/2018
Udostępnij
Praca badawcza podważająca autentyczność kilku plam krwi na Całunie Turyńskim została określona jako „budząca wątpliwości” przez autorów artykułu opublikowanego na portalu Vatican News.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
ak czytamy na Vatican News, zrealizowane w Anglii badania dotyczące śladów krwi obecnych na
Całunie Turyńskim okazały się prawdziwą sensacją . Zdaniem badaczy rany, które zadano Chrystusowi nie mogły pozostawić niektórych śladów widocznych na tkaninie. Według tradycji to właśnie w Całun Turyński zostało owinięte ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu.
W kwestii tych „sensacyjnych” wyników badań portal Vatican News przywołuje stanowisko światowego eksperta od Całunu Turyńskiego – prof. Emamueli Marinelli. Twierdzi ona, że „w tych badaniach nie ma nic naukowego”, a także, że „brak im rzetelności, która cechuje inne opracowania realizowane na przestrzeni ostatnich 40 lat”. Szczególnie jeśli przyjrzymy się pracom z zakresu medycyny sądowej oraz weźmiemy pod uwagę ułożenie ciała Chrystusa w chwili śmierci na krzyżu.
„Dość dużo podstawowych błędów metodologicznych”
Vatican News podaje, że w tych najnowszych angielskich badaniach można znaleźć „dość dużo podstawowych błędów metodologicznych”. Zdaniem włoskiej ekspert, ich publikację tłumaczy fakt, iż bez trudu można znaleźć czasopisma gotowe do upublicznienia takich wniosków. Nie można również zapominać o istnieniu grup, którym „zależy na wykazaniu fałszywości Całunu”.
Artykuł na watykańskim portalu kończy cytat z kard. Giacomo Biffi, arcybiskupa Bolonii w latach 1984-2003: „dla katolika, odkrycie, że Całun jest fałszywy, nic nie zmienia. Dla ateisty, zmienia wszystko”. Dlatego też, zdaniem autorów, niektórzy „uparcie i za wszelką cenę pragną dowieźć, że jest on fałszywy”.

...

Motywacje sa bardzo rozne. Chec wyrobienia sobie nazwiska. Slawy przez 5 minut chocby. Za wszelka cene. Byle bylo o mnie glosno. Maja ,,wymarzony" obiekt. Całun fałszywy! To nadaje sie tez na naglowki gazet.
Całun byl poddany POWAZNYM badaniom. I naprawde natkneli sie tam na zjawiska nie do wyjasnienia. To nie jest tak ze jakis docent spojrzy na obrazek calunu przez mikroskop i juz po 5 minutach ,,odkryje" falszerstwo.
A przede wszystkim sa objawienia w ktorych Jezus mowi ze to Jego znak ku umacnianiu wiary i serc. Tego sie trzymajcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:34, 25 Lis 2018    Temat postu:

Czy istnieje związek pomiędzy cudami eucharystycznymi a Całunem Turyńskim?
Ary Waldir Ramos Diaz | 10/11/2018

Public Domain
Udostępnij 151
Opinia kardiologa - eksperta w badaniach nad cudami eucharystycznymi od średniowiecza do współczesności.


Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię


Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię

Czy cuda eucharystyczne mają coś wspólnego z Całunem Turyńskim? Po zebraniu licznych naukowych dowodów twierdząco na to pytanie odpowiada doktor Franco Serafini, kardiolog i autor książki „Un cardiologo visita Gesú. I miracoli eucaristici alla prova della scienza” (wł. Kardiolog z wizytą u Jezusa. Cuda eucharystyczne w świetle nauki), (wydawnictwo ESD, 2018).


Czytaj także:
Zjawisko Eucharystyczne w Sokółce: archidiecezja wydała oświadczenie
Doktor Serafini przedstawił swoje wnioski w formie świadectwa w materiale dokumentalnym pt. „Signos” (wł. Sygnały) poświęconym cudom eucharystycznym zrealizowanym przez Dykasterię ds. Komunikacji Stolicy Apostolskiej. Został on zaprezentowany na międzynarodowej konferencji prasowej 30 października bieżącego roku w Filmotece Watykańskiej.

Dla cudów eucharystycznych charakterystyczne są dwa elementy: przemiana hostii w tkankę sercową, a dokładniej tkankę mięśnia sercowego oraz krew.

Serafini wskazał, że „badania medycyny sądowej potwierdzają istnienie związku pomiędzy cudami eucharystycznymi a Całunem Turyńskim oraz, tak naprawdę, innymi tkaninami upamiętniającymi Mękę Chrystusa o udokumentowanej autentyczności, mam na myśli na przykład Tunikę z Argenteuil czy Całun z Oviedo. Tradycja związana z tymi tkaninami jest również bardzo żywa, ale są one mniej znane we Włoszech”.

Doktor Francesco Serafini pracuje jako specjalista na Oddziale Kardiologii w szpitalu w miejscowości Bentivoglio oraz w placówce opieki zdrowotnej w Bolonii (USL di Bologna). Twierdzi, że „istnieją bardzo ciekawe i znaczące elementy zbieżne: pierwszym jest niewątpliwie taka sama grupa krwi; każdorazowo przy okazji badań cudów eucharystycznych oznacza się grupę krwi, a jest to grupa AB”.

„I – dodaje – jest to ta sama grupa, jaką znaleziono na Całunie oraz na pozostałych tkaninach związanych z Męką. To ciekawe, ponieważ nawet gdybyśmy nie chcieli wierzyć w autentyczność cudu eucharystycznego z Lanciano albo Całunu Turyńskiego i uznalibyśmy je za dzieła fałszerzy, trzeba wziąć pod uwagę, że grupa krwi została odkryta dopiero w latach 1900-1901.


Czytaj także:
Wydarzenie o znamionach cudu eucharystycznego w Legnicy. Czy to tkanka mięśnia sercowego?
Jakże mógł fałszerz w średniowieczu trafić w tę samą grupę krwi jeden, dwa lub trzy, cztery, pięć razy z rzędu w różnych epokach i wiekach? I tak właśnie Całun i cuda eucharystyczne potwierdzają wzajemnie swoją autentyczność. Jest również coś jeszcze: cierpienie”.

Galeria zdjęć
Ten katolicki lekarz, ojciec dwojga dzieci, zapewnia, że jego wiara nie przeszkadza mu bezstronnie interpretować faktów naukowych. „Całun ukazuje nam ewidentne ślady cierpienia, biczowania, ukrzyżowania, rany w boku (prawym) i znajdujemy to w słowach Ewangelii o Męce Pańskiej, które chrześcijanom są dobrze znane. Lecz także cuda eucharystyczne przemawiają do nas podobnym językiem, choć na inne sposoby i pokazują nam krew i tkankę mięśnia sercowego. [Nosi ona ślady] cierpienia doznanego przez pacjenta po przebytych urazach, na przykład, kogoś, kto dochodzi do siebie w łóżku po reanimacji albo intensywnej terapii. Obraz kliniczny wskazywałby na pierwszy lub drugi dzień rekonwalescencji. Z naukowego punktu widzenia nie tylko dostrzegamy ślad cierpienia w tkance, ale również [potrafimy określić] od ilu dni jest on obecny. A te dane w zaskakujący sposób zgadzają się z tymi, które znajdujemy w Ewangelii o Męce i obrazie z Całunu Turyńskiego” – podsumowuje Serafini.

...

To oczywiste. Pomysl ze w sredniowieczu ktos uzgadnial krew!!! zeby ,,falszowac" i to na przestrzeni setek lat! To by musiala byc jakas organizacja
Szkoda mowic. To jest prawda Chrystus zmartwychstal!
Ale oczywiscie wierzacych w niewiare fakty nie przekonaja oni i tak ,,wiedza swoje".
To ze sa niewierzac ba i ich losc rosnie! W sytuacji gdy mamy juz dowody namacalne ze Jezus zmartwychstal swiadczy ze ludzie nie kieruja sie rozumem! O tym wie juz dawno psychologia. Ludzmi kieruja ich wlasne pragnienia. Za prawde uznaja to co chca uznac. A potem dorabiaja teorie.

I zreszta realcja z Bogiem tez nie opiera sie na rozumie a na milosci. Bo rzecz jasna wobec Boga rozum jest niczym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:48, 14 Sty 2019    Temat postu:

Nowe badania potwierdzają autentyczność Całunu Turyńskiego
1 MIN. ZAJMIE CI PRZECZYTANIE TEGO ARTYKUŁU.
Najnowsze badania przeprowadzone przez włoskich naukowców potwierdzają, że „człowiek, który został okryty Całunem Turyńskim, został wcześniej ukrzyżowany”. Określają też dokładne miejsce ciosu, zadanego włócznią, która przebiła bok Jezusa i potwierdzają autentyczność śladów krwi znajdujących się na Całunie.

Włoski dziennik La Stampa opublikował najważniejsze wnioski z badań, które wkrótce zostaną w całości zaprezentowane i omówione. Ich autorami są m.in. znany włoski profesor radiologii Filippo Marchisio oraz prof. Pier Luigi Baima Bollone, znany badacz Całunu i kierownik Międzynarodowego Centrum Syndonologicznego z Turynu.

Punktem wyjścia do badań było zauważenie, że według wizerunku z Całunu prawe ramię mężczyzny, który był nim okryty jest o 6 cm dłuższe od lewego ramienia. Badacze przypisali ten fakt deformacji do której dochodzi wskutek ukrzyżowania, a także faktowi, że ciało zmarłego było na siłę układane w pozycji, w jakiej okryto je Całunem. Jako że wskutek uszkodzenia Całunu w pożarze w 1532 r. część wizerunku ramion stała się niewidoczna, różnica w ich długości nie jest łatwa do zaobserwowania przez niedoświadczonego obserwatora. Jednakże dzięki użyciu najnowszych technologii wykorzystywanych w tomografii komputerowej, udało się odtworzyć brakującą część wizerunku.

Badacze potwierdzili też „absolutną prawdziwość” śladów krwi na Całunie, choć ubiegłoroczne badania innych specjalistów poddawały w wątpliwość ich autentyczność. Udało im się też zidentyfikować dokładne miejsce przebicia włócznią ciała, a w następstwie: organy, które zostały uszkodzone i szczegóły dotyczące fenomenu krwi i wody, które wypłynęły z przebitego boku. Jak wyjaśniają, włócznia przebiła m.in opłucną w obu płucach, a krew wypłynęła prawą stroną na wysokości odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Podkreślają też, że rekonstrukcja brakującego fragmentu obrazu ramienia potwierdza spójność całego wizerunku przedstawionego na Całunie i jego ponadnaturalny charakter.

Całun Turyński o wymiarach 437x113x112,5 cm przechowywany jest w Kaplicy Całunu Turyńskiego w katedrze św. Jana Chrzciciela w Turynie.

...

Kolejne badania...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:57, 12 Kwi 2020    Temat postu:

Nadzwyczajne wystawienie Całunu Turyńskiego na widok publiczny. Relikwia pierwszej klasy...

Rzadko sie go pokazuje.

...

W tej sytuacji oczywiste jest wystawienie...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:54, 03 Lip 2020    Temat postu:

Lee Strobel. Dziennikarskie śledztwo w sprawie Chrystusa
.
Lee Strobel, uznany dziennikarz śledczy „Chicago Tribune” i ateista postanowił sprawdzić czy zmartwychwstanie Chrystusa naprawdę miało miejsce. Był przekonany, że podważenie najważniejszego wydarzenia w chrześcijaństwie będzie tylko kwestią zebrania oczywistych dowodów i opinii ekspertów.

Przez kilkanaście lat Lee Strobel był dziennikarzem zajmującym się sprawami prawniczymi i sądowymi. Pracował w gazecie „Chicago Tribune”. Cieszył się opinią rzetelnego dziennikarza. Był wielokrotnie nagradzany zarówno za reportaże z prac badawczych, jak i za pracę dziennikarską. Uważał się za ateistę. Kiedy w 1979 r. jego żona oznajmiła mu, że nawróciła się na chrześcijaństwo, postanowił pozbierać i przeanalizować wszystkie fakty, żeby udowodnić, że do zmartwychwstania Jezusa nigdy nie doszło, a wiara ponad dwóch miliardów ludzi na świecie opiera się na kłamstwie.

>>> Skompromitowany i piękny [REPORTAŻ]

– Zaangażowałem się w to śledztwo o wiele bardziej niż w jakąkolwiek opisaną wcześniej historię. Starałem się wykorzystać zarówno wiedzę, jaką zdobyłem na Uniwersytecie Prawniczym Yale, jak i doświadczenie dziennikarza śledczego piszącego dla „Chicago Tribune” – pisze Lee Strobel w swojej książce „Sprawa Chrystusa”.
fot. Kadr z filmu "Sprawa Chrystusa"FOT. KADR Z FILMU „SPRAWA CHRYSTUSA”
Czy Ewangelie są prawdziwe?
Dziennikarz zadał sobie na początku podstawowe pytanie: czy można wierzyć biografom Jezusa? Jaką mamy pewność, że spisane Ewangelie rzeczywiście oddają to, co się wydarzyło, a nie są zwykłą twórczością literacką czy raczej pobożnym życzeniem niewielkiej grupy fanów jakiegoś człowieka z pierwszego wieku naszej ery.

Strobel po wnikliwym przeczytaniu relacji ewangelistów uznał, że są w nich nieścisłości i różnice. Był przekonany, że już na tym etapie da się udowodnić uczniom Chrystusa kłamstwa. Ze swoimi wątpliwościami zwrócił się do prof. Craiga L. Blomberga, czołowego amerykańskiego badacza biografii Jezusa. Blomberg przyznał, że jest wiele miejsc, w których na pierwszy rzut oka Ewangelie się ze sobą nie zgadzają. Gdy jednak przyjrzymy się temu bliżej, zobaczymy, że różnice dotyczą parafrazowania, skracania czy dodawania wyjaśnień, ale nie istoty wydarzeń. Jak na starożytne standardy Ewangelie są ze sobą mocno spójne, a niewielkie różnice między nimi, jak na ironię, tylko potwierdzają ich autentyczność. – Gdyby Ewangelie były zbyt spójne, już samo to zdyskwalifikowałoby je jako niezależne od siebie świadectwa – podkreślił profesor.

>>> Żonaci duchowni w Kościele. W Polsce jest ich trzydziestu

Pozabiblijne źródła mówiące o Jezusie
Kolejne rozmowy z autorytetami w swoich dziedzinach obalały przeświadczenia Strobel’a. Dlaczego tylko te, a nie inne pisma włączono oficjalne do Nowego Testamentu? Dziennikarzowi wystarczyła lektura tekstów, które uznano za heretyckie, by zrozumieć, że naprawdę są „absurdalne”, jak sam to określił. Specjaliści, z którymi się spotykał zwracali również uwagę na pozabiblijne dowody na istnienie Jezusa. – Niewątpliwie z punktu widzenia historii żaden inny starożytny twórca religii nie został udokumentowany w sposób bardziej solidny niż Jezus – usłyszał od prof. Edwina Yamamuchi. Nie tylko Ewangelie przedstawiają Go jako Mesjasza, uzdrowiciela, nauczyciela i egzorcystę. Wskazują na to również pisma Józefa Flawiusza, Talmud, dzieła Tacyta, Pliniusza Młodszego i innych autorów.

Lee StrobelLEE STROBEL. FOT. YOUTUBE
>>> Rady parafialne – struktury, które (nie) działają?

Co z archeologią? Czy badania w tej dziedzinie również pozwalają myśleć, że biografia Jezusa opisana przez apostołów jest prawdziwa? – Nie ma najmniejszej wątpliwości, że odkrycia archeologiczne wzmacniają wiarygodność Biblii – powiedział dziennikarzowi prof. John McRay, archeolog.

– Poczyniono kilka odkryć, które wykazały, że opisy św. Jana są bardzo dokładne. Przykładowo, w J 5,1-15 czytamy o tym, jak Jezus uzdrowił kalekę przy sadzawce Betesda. Ewangelista pisze, że była ona wyposażona w pięć krużganków. Bardzo długo podawano ten fragment jako dowód na nierzetelność Jana, gdyż nigdzie nie odnaleziono takiej sadzawki. W ostatnim czasie archeolodzy odkryli to miejsce. Było ono ukryte jakieś 1200 metrów pod ziemią. Rzeczywiście było tam pięć krużganków – dokładnie tak, jak opisał to miejsce św. Jan – odpowiadał McRay.
Chrześcijaństwo nie boi się weryfikacji faktów
W „Sprawie Chrystusa” przeczytamy oczywiście znacznie więcej takich przykładów. Lee Strobel bierze także pod lupę samo zmartwychwstanie Chrystusa, weryfikując alternatywne teorie na temat pustego grobu i zniknięcia ciała Jezusa. – Z czasem okazało się, że przechowywane w świecie dowody – historyczne, naukowe, filozoficzne, psychologiczne – wyraźnie wskazują na to, co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia – pisze Strobel. Dwuletnie śledztwo doprowadziło ateistę do przekonania, że dostępne dowody i fakty wcale nie przeczą istnieniu i zmartwychwstaniu Syna Bożego, ale właśnie potwierdzają sens i istotę wiary chrześcijańskiej.

>>> Czy Biblia mówi prawdę?

Lee Strobel ostatecznie sam się nawrócił. Poszukiwanie prawdy i dowodów zaprowadziło go do Boga. Można nawet powiedzieć, że jego początkowe niedowiarstwo i niechęć do chrześcijaństwa miało kluczową rolę w jego dzisiejszej relacji z Bogiem. Gdyby nie determinacja w poszukiwaniu wyjaśnień, być może nigdy nie stałby się człowiekiem wierzącym. Dzisiaj jest pastorem i jednym z najbardziej znanych współczesnych apologetów chrześcijańskich.

*Na podstawie książki powstał również film „Sprawa Chrystusa”.

...

Chrzescijanstwo o czym nikt nie wie jest JEDYNĄ RELIGIĄ ZWERYFIKOWANĄ NAUKOWO! TZN. 2000 lat szukali dziury w calym i nie znalezli! O czym nikt nie wie. Stad ciagle sa naiwni ktorzy mysla ze ,wezne sie za Biblie i wysmiejem te gupoty'. Co dostarcza kabaretu ale wylacznie smiech jest z nich samych jak chlopaczek bez pojecia o czymkolwiek kreci fimik o ,bzdurach' w Biblii... bo nic nie zrozumial i interpretuje malym mozdzkiem literalnie tejst.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:22, 04 Kwi 2021    Temat postu:

Włochy: nadzwyczajne wystawienie Całunu Turyńskiego

W Wielką Sobotę, drugi rok z rzędu podczas pandemii, wystawiony został Całun Turyński. Transmisję z tego wydarzenia w katedrze w Turynie prowadzono w telewizji i w mediach społecznościowych

...

Tak przypominam ze Kościół to nie nieuchwytna wiara w cos nie do udowodnienia. To przyjecie Prawdy ktora ma mnostwo dowodow materialnych nawet. A tzw. ,niewierzacy' czyli ci co poznali a powiedzieli nie nie sa ,niewierzacymi' tylko ODRZUCAJĄCYMI PRAWDĘ! Czyli wybieraja klamstwo! A to juz jest wina!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy