Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Upadek rolnictwa w Polsce ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:33, 20 Lut 2013    Temat postu:

Mamy za mało mięsa. Będziemy jeść niemieckie i duńskie


Polskie mięso będzie w sklepach stopniowo zastępowane niemieckim, duńskim i holenderskim. Resort rolnictwa pracuje nad planem ratunkowym. Ale jego efekty w najlepszym wypadku będą za kilka lat - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Agencja Rynku Rolnego już prognozuje, że w I połowie roku nastąpi spadek pogłowia świń, co przełoży się na spadek produkcji wieprzowiny o 17 proc. rok do roku. Jeszcze pięć-osiem lat temu nasi rolnicy mieli ok. 18 mln sztuk świń. Teraz ledwo 11 mln - wylicza "Gazeta Wyborcza".

Polski sektor mięsny jest nowoczesny, przeinwestowany i o dużej szarej strefie. Mamy kilkaset zakładów, które zajmują się przerobem mięsa. To jeden z najbardziej rozdrobnionych rynków w Europie. Trzech największych producentów (włoski Pini Polonia, amerykański Animex i szwedzki Sokołów) ma u nas do jednej trzeciej rynku. Trzech największych producentów w Niemczech ma ponad 50 proc. A w Danii jeden prawie 90 proc.

Coraz mniej polskiego mięsa będzie w sklepach. Będziemy sprowadzać je z Niemiec, Danii czy Holandii. A to oznacza, że za dwa, trzy lata te kraje będę dyktować ceny mięsa na naszym rynku. I będą mogły je podwyższać do woli - czytamy w "Gazecie Wyborczej"

....

A wszystko to dzieki popieranej od 24 lat przez Wyborcza polityce niszczenia rolnictwa i wejsciu do UE . Sami chcieliscie to macie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:27, 23 Lut 2013    Temat postu:

Polacy jedzą coraz mniej

Z powodu rosnących cen i malejących wynagrodzeń Polacy kupują coraz mniej jedzenia. Na zakupy nie jeździmy już do drogich delikatesów ale do tanich dyskontów.

Wybieramy produkty tańsze, rezygnując z jakości na rzecz ceny. Tniemy wydatki na jedzenie, oszczędzając nawet na podstawowych produktach. Choć mniejsze spożycie mąki czy chleba może wynikać również z nawyków dietetycznych. Zestawienie przygotował dziennik "Fakt", powołując się m.in. na dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej i "Dziennika Gazety Prawnej".

W ciągu roku o 2,5 proc. zmniejszyło się spożycie mąki.

O 2,7 proc spadło spożycie chleba.

Kaszy jemy mniej aż o 7,7 procent!

Spożycie ryżu w ciągu roku spadło o 7,7 procent.

Gigantyczny spadek spożycia ryb - aż o 5,6 procent w ciągu roku!

Świeżego mleka pijemy mniej o 0,6 procent.

Spożycie jajek spadło zaś o 1,3 procent.

....

Super ! Zrobili nam zielona wyspe . Zielona bo trawe przyjdzie nam jesc .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:39, 26 Lut 2013    Temat postu:

Gdzie znikają polskie świnie?

W połowie lutego 1 kg schabu bez kości w bydgoskim Auchan kosztował 11,48 zł, ale już w krakowskim supermarkecie Aldi - 22,13 zł. Drogo? Może być jeszcze drożej, bo świnie wręcz znikają z polskiej wsi. Czy na naszych stołach zabraknie polskiego schabowego?

W ’83 roku mieliśmy dołek - hodowano wówczas "jedynie" 15,9 mln świń, ale potem było coraz lepiej i w ’92 roku mieliśmy z kolei do czynienia z tzw. świńską górką - świń było już 21,6 mln. Kryzysowy okazał się 2008 r., kiedy pogłowie gwałtownie spadło do 14,2 mln sztuk świń i potem było już tylko gorzej. W 2011 r. - 13,3 mln sztuk. W listopadzie 2012 r. - 11,1 mln sztuk. Co się dzieje?

Katastrofa zbliża się wielkimi krokami

Mechanizm "znikania" świń jest dość prosty. Zwierząt tych nie hoduje się w całej Polsce. Największe hodowle występują w woj. wielkopolskim, to ok. 30 proc. hodowli. Drugie w kolejności jest woj. kujawsko-pomorskie, gdzie hodowla jest już trzykrotnie mniejsza (ok. 10 proc.). Dla porównania najmniej trzody chlewnej jest w województwach: lubuskim (1,3 proc.), podkarpackim (1,9 proc.) i śląskim (2,2 proc.). Co istotne, udział tych największych wciąż rośnie.

Jednocześnie zmniejsza się liczba gospodarstw, które zajmują się hodowlą. W 2007 r. było ich w Polsce 664 tys., a trzy lata później już tylko 400 tys.

Gospodarstwa indywidualne stanowią z tego 99,9 proc., przy czym 70 proc. z nich hoduje jedynie 15 proc. wszystkich zwierząt. Z kolei te największe gospodarstwa, w których hoduje się najwięcej zwierząt (średnio 1765 sztuk) stanowią zaledwie 0,3 proc. wszystkich gospodarstw, a odpowiedzialne są za hodowlę ponad 20 proc. świń na polskim rynku.

Z danych tych wynika, że polska hodowla świń jest obecnie tak słaba, że wystarczy "dołek" w kilkudziesięciu wielkotowarowych gospodarstwach woj. wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego i cała Polska ma już problem.

Pasze w górę, skup w dół

Jedną z podstawowych przyczyn świńskiego dołka są ceny. Pierwsze to ceny zbóż. W ostatnich trzech latach tylko jeden rok był urodzajny - 2011. Jednak wzrósł wtedy popyt, więc ceny się utrzymały. Obecnie ceny kontynuują swój marsz w górę. Przykład? Rok temu pszenica paszowa kosztowała 670-780 zł za tonę, dziś trzeba zapłacić 900-1033 zł za tonę.

Ceny skupu żywca za to sukcesywnie spadają. Według serwisu farmer.pl przez cały styczeń 2013 obniżki cen były większe niż analogicznym okresie 2012 r. W lutym, kiedy ceny zwykle rosły, obecnie utrzymują się na tym samym poziomie. Według analityków ceny prawdopodobnie wzrosną, ale tylko z jednej przyczyny - za niedługo na rynku po prostu nie będzie sprzedających, bo hodowla świń w Polsce po prostu się nie opłaci.

Nie można powiedzieć, że Ministerstwo Rolnictwa zlekceważyło całkowicie świński problem. W resorcie powstał zespołu ds. odbudowy pogłowia świń, w którym ustalono, że koniecznie trzeba odbudować hodowlę loch i produkcję prosiąt oraz że właśnie ten sektor powinien być wspierany. Celem jest bowiem osiągniecie krajowego pogłowia świń w wysokości 18 mln sztuk. Konieczne jest też przeciwdziałanie rozdrobnieniu hodowli.

Jak to zrobić? Dopłacać do działających gospodarstw lub budować nowe. Modernizacja oznaczałaby dofinansowanie w wysokości 6 tys. zł od stanowiska dla jednej lochy do 12 tys. zł w przypadku budowy gospodarstwa od podstaw, przy czym dofinansowanie byłoby możliwe dopiero po zadeklarowaniu, iż rolnik docelowo będzie utrzymywał 150 sztuk świń, aby uniknąć rozdrobnienia gospodarstw. Preferowane byłoby też łączenie poszczególnych gospodarstw w grupy producenckie - mogłyby one liczyć na wyższe dofinansowanie.

Program ten ma jedną wadę - przewiduje się jego wdrożenie w ramach nowego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich czyli w latach 2014-2020, co oznacza pierwsze efekty dopiero od początku 2015 r.

Problemem są też zakłady mięsne

Jest ich około 400, różnej wielkości, od zaopatrujących kilka gmin, po wielkie koncerny jak włoski Pini Polonia, amerykański Animex i szwedzki Sokołów. Wielcy producenci mają przy tym około 33 proc. rynku, zaś średni - nieco ponad 25 proc. Dla drobniejszych zostaje więc ok. 40 proc.

Wszystkie działają zgodnie z regulacjami unijnymi, ale kosztem dużych kredytów. A że kredyty te trzeba spłacać, a zapotrzebowanie konsumentów na wędliny i mięso spada (z 43 kg w latach 2009-2012 do 40 kg na głowę Polaka rocznie obecnie), wszyscy w tej branży tną koszty, często przez pogarszanie jakości wyrobów. Małe zakłady uciekają w szarą strefę i rozliczają się z rolnikami "z ręki do ręki". Dużym zaś polski producent właściwie nie jest do niczego potrzebny. Dlaczego?

Rzut oka na cenniki skupu pokazuje, iż ceny żywca w Danii wynoszą w przeliczeniu 6,28 zł/kg, zaś w Niemczech 6,5 zł/kg. W przypadku zakupu większej ilości można liczyć na rabaty, co powoduje, iż zwracają się ceny transportu. Toteż zakłady mięsne importują na potęgę. W 2010 r. - 517,5 tys. ton, w 2011 r. - 574,3 tys. ton, a w 2012 r. - ok. 645 tys. ton.

Monopolizacja rynku w rękach koncernów i dużych firm na pewno nie przysłuży się ani polskiej hodowli, ani cenom w sklepach. Może konieczny byłby więc pakiet wsparcia tanimi kredytami dla drobnych producentów mięsa i wędlin, tworzących np. z polskich świń kupowanych na zasadzie stałych umów, wyroby regionalne, aby nie były one wiele droższe od "masówki" z największych zakładów?

Bez tego typu działań wkrótce polska branża mięsna zacznie być zależna od importu, co szybko konsument odczuje na własnej kieszeni. Wówczas ceny będą równać do tych najwyższych obecnie - za szynkę w opakowaniu próżniowym (450 g) zapłacimy średnio raczej 17,96 zł, czyli tyle, ile kosztuje w sieci Żabka, gdzie jest obecnie najdroższa, a nie 10,50 zł jak w sieci Lewiatan na Górnym Śląsku, gdzie w te chwili jest najtaniej.

...

Jak widzicie rolnictwo Polski w UE nieustanne upada !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:28, 08 Mar 2013    Temat postu:

Komornik sprzedał nasz traktor za grosze !

Prokuratura z warmińsko-mazurskiego oskarża komornika o zaniżanie wartości zajmowanego majątku oraz zmowę z kupującymi na licytacjach. Minister sprawiedliwości zawiesił go w czynnościach, ale oskarżony nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności.

Jan Stakun z Siedlisk w gminie Wydminy koło Giżycka był właścicielem sporego gospodarstwa. Zajmował się hodowlą bydła. Do pracy na 100 hektarach był mu potrzebny drugi ciągnik. - Pojawiła się możliwość kupienia ciągnika z dotacją unijną, tylko trzeba było zaciągnąć kredyt na tak zwany wkład własny - wspomina Jan Stakun.

- Złożyłem wniosek i kupiłem maszynę za ponad sto tysięcy złotych. Długo się z niej nie cieszyłem... - dodaje.

Pan Jan popadł w długi. W jego gospodarstwie pojawił się na polecenie banku komornik Sebastian S. Miał odzyskać 22 tys. złotych. Właściciel gospodarstwa, chcąc uniknąć licytacji sprzętu, zawarł ugodę z komornikiem i pożyczonymi od sąsiadów i rodziny pieniędzmi spłacił część zobowiązania. To, że taka spłata i ugoda miały rzeczywiście miejsce potwierdzają ustalenia śledczych. Ale komornik i tak zorganizował licytację!

(fot. Bogdan Hrywniak / newspix.pl) - Sprzedał prawie nowy ciągnik za 15 tysięcy złotych, gdzie jego wartość była ośmiokrotnie wyższa - informuje nas mec. Lech Obara, pełnomocnik pokrzywdzonego rolnika. Zawiadomiliśmy o tym fakcie prokuraturę i udało się już doprowadzić do oskarżenia komornika - dodaje Obara.

...

Klopoty z kredytami komornikami itp. to jedna z przyczyn destrukcji rolnictwa w Polsce .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:51, 19 Mar 2013    Temat postu:

Polscy rolnicy są nawet za Rumunami

Rolnicy z Małopolski chcą sprzedawać jaja, sery, dżemy, nalewki lub szynkę bezpośrednio w swoich gospodarstwach. Jednak zabrania im tego prawo polskie i unijne, pisze "Dziennik Polski".

Małopolska Izba Rolnicza zabiega o to, co już dawno wywalczyli rolnicy z innych krajów europejskich. Węgrzy mogą suszyć warzywa i owoce, mleć zboże, sprzedawać w gospodarstwach mięso z trzody chlewnej. Francuzi wywalczyli odrębne przepisy dla różnych regionów swojego kraju. Rumuni, choć do Unii weszli po nas, już wywalczyli swoje prawa. Mogą sprzedawać sery, dżemy, produkty mięsne w gospodarstwach oraz na wszelkich festynach i imprezach, mówi prezes Małopolskiej Izby Ryszard Czaicki, który przeanalizował możliwości rolników na Zachodzie.

- Problemy sprzedaży bezpośredniej w gospodarstwach, obrót produktami pochodzenia zwierzęcego i roślinnego to dla mnie najbardziej gorące tematy, zapewnia Tadeusz Nalewajk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a posłanka Dorota Niedziela dodaje, że pół roku temu prace przygotowawcze dotyczące sprzedaży bezpośredniej rozpoczęła Sejmowa Komisja Rolnictwa. - Powołujemy podkomisję i mam nadzieję, że nam się uda skutecznie uregulować przynajmniej część rolniczych postulatów, zapowiada.

...

Totez i rolnictwo pada !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:19, 07 Maj 2013    Temat postu:

MSW: w rękach cudzoziemców jest 45,9 tys. hektarów gruntów

Od 1990 r. cudzoziemcy nabyli w Polsce nieruchomości gruntowe o łącznej powierzchni 45,9 tys. hektarów; to niecałe 0,15 proc. powierzchni kraju - poinformował we wtorek wiceszef MSW Stanisław Rakoczy. W 2012 r. takie transakcje dotyczyły ponad 3,4 tys. hektarów.

Rakoczy przedstawił posłom z komisji spraw wewnętrznych sprawozdanie z realizacji w 2012 r. ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców.

Zgodnie z tą pochodzącą z 1920 r. regulacją, nabycie nieruchomości przez cudzoziemców co do zasady wymaga zezwolenia MSW. Cudzoziemcy mają także obowiązek uzyskiwać zezwolenie na nabycie lub objęcie udziałów czy akcji w spółkach będących właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości. Ze względu na przepisy europejskie, zezwolenia nie potrzebują obywatele i firmy pochodzące z krajów europejskiego obszaru gospodarczego i Szwajcarii - jedyny obecnie obowiązujący okres przejściowy (skończy się 1 maja 2016 r.) dotyczy nieruchomości rolnych i leśnych.

MSW wydało w 2012 r. 409 zezwoleń na nabycie przez cudzoziemców nieruchomości (w tym lokali), akcji i udziałów. Wśród nich było 318 zezwoleń dot. nieruchomości gruntowych (łącznie nieco ponad tysiąc hektarów), z czego 218 dotyczyło nieruchomości rolnych i leśnych. Obywatelom krajów spoza europejskiego obszaru gospodarczego wydano 80 zezwoleń na nabycie lokali użytkowych i mieszkań położonych w strefie nadgranicznej (łącznie niemal 4,9 tys. metrów kwadratowych).

W ub.r. wydano też 11 zezwoleń dotyczących udziałów lub akcji w spółkach będących właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości (o powierzchni niecałych 23 hektarów). Jak tłumaczył Rakoczy, utrzymująca się od lat mała liczba tego typu zezwoleń wynika z tego, że obrót kapitałowy dla podmiotów pochodzących z europejskiego obszaru gospodarczego jest swobodny i nie podlega ograniczeniom.

W 2012 r. MSW wydało 74 decyzje o odmowie udzielenia zezwolenia na nabycie nieruchomości (w tym lokali). Podstawą odmowy najczęściej były niewykazanie przez cudzoziemca trwałej więzi z Polską, niedostarczenie potrzebnych dokumentów oraz sprzeciw resortu rolnictwa (15 przypadków - chodziło o nieruchomości, które chcieli nabyć Polacy) lub MON (w jednym przypadku).

Według rejestrów MSW cudzoziemcy - zarówno na podstawie wymaganego zezwolenia, jak i w sytuacjach, gdy nie było takiego obowiązku - w 2012 r. nabyli nieruchomości gruntowe o łącznej powierzchni ponad 3,4 tys. hektarów (zarejestrowano ponad 4,6 tys. transakcji), z czego ponad 400 hektarów przypadło na nieruchomości rolne i leśne. Cudzoziemcy nabyli też w 3,9 tys. transakcjach lokale mieszkalne i użytkowe o powierzchni niemal 600 tys. metrów kwadratowych. Zarejestrowano też 308 transakcji dotyczących akcji lub udziałów w spółkach, które są właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości o łącznej powierzchni niecałych 4,2 tys. hektarów.

Zgodnie z ustawą nabycie nieruchomości wbrew jej przepisom jest nieważne, o czym orzeka sąd. W 2012 r. odnotowano 55 transakcji zawartych z naruszeniem przepisów. W 35 przypadkach - po interwencji MSW - strony same doprowadziły do stanu zgodnego z przepisami, a w 20 sprawach MSW skierowało do sądów pozwy o stwierdzenie nieważności nabycia nieruchomości.

Od 1990 r. resort spraw wewnętrznych wydał ponad 24,2 tys. zezwoleń na nabycie nieruchomości gruntowych o łącznej powierzchni ponad 50,2 tys. hektarów. Natomiast od 1996 r. wydano ponad 3,3 tys. zezwoleń dotyczących udziałów lub akcji w spółkach; dotyczyły one ponad 56,3 tys. hektarów.

Od 1990 r. resort spraw wewnętrznych wydał ponad 3,6 tys. decyzji odmownych, przy liczbie ponad 27,5 tys. zezwoleń. Decyzje negatywne stanowiły zatem około 13 proc. wszystkich decyzji w zakresie nabywania nieruchomości, akcji i udziałów przez cudzoziemców.

We wtorek sejmowa komisja spraw wewnętrznych jednomyślnie opowiedziała się za przyjęciem sprawozdania MSW z realizacji ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców w 2012 r.

...

A jak podliczyc słupów ?! To ile razy wiecej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:49, 08 Lip 2013    Temat postu:

Kres samodzielnej produkcji rolników, która stanowiła około 1/3 całego rynku, położyły zmiany w ustawie Prawo o ruchu drogowym obowiązujące od 22 czerwca. Zgodnie z nimi każda rejestrowana przyczepa musi mieć homologację.

— Dotychczas rolnik kupował części, podwozie zawsze jakieś stare miał, sam składał albo zlecał remont w jakimś zakładzie, a później rejestrował jako produkcję własną. Teraz też tak może zrobić, ale pojazd musi przejść proces homologacji i przez to taka chałupnicza produkcja nie będzie już opłacalna. Stąd też tak duży wzrost rejestracji w ostatnich miesiącach — mówi Michał Poźniak, menedżer z firmy Martin & Jacob, która monitoruje rynek rolniczy. Jego zdaniem, nowe przepisy otwierają rynek profesjonalnym producentom.

[link widoczny dla zalogowanych] (Puls Biznesu)

....

Rolnicy musza miec homo (logacje) . Niech zgadne wymogi UE? W UE wszystko musi byc homo . Moze nie byc jedzenia ale homo byc musi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:23, 03 Sie 2013    Temat postu:

KFPZ: firmy skupowe zaniżają ceny zbóż

Ceny skupu zbóż są "sztucznie" zaniżane przez firmy skupowe - uważa prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż (KFPZ) Rafał Mładanowicz. Poinformował, że w przyszłym tygodniu skieruje pismo do resortu rolnictwa o zbadanie, czy nie dochodzi do zmowy cenowej.

Zaznaczył, że zaniżanie cen dotyczy głównie małych firm, które chcą jak najwięcej zarobić na handlu ziarnem. Dodał, dotyczy to też jednego z największych graczy na rynku zbóż - Elewarru, który na początku skupu zbóż oferował niskie cen, czasem najniższe w danym regionie.

Mładanowwicz uważa, że Elewarr jako spółka państwowa nie powinna obniżać cen, choć rozumie, że nie może płacić dużo więcej niż inni. "Prezes Elewarru jest na tym stanowisku po to, była łagodzić gwałtowne spadki cen" - powiedział szef KFPZ. Dodał, że w ciągu dwóch tygodni ceny zbóż spadły i obecnie pszenica konsumpcyjna kosztuje nawet o połowę mniej niż w ubiegłym roku.

Szef Elewarru Bronisław Tomaszewski przekonywał PAP w tym tygodniu, że płaci za zboża i rzepak, tyle ile inne firmy skupowe w danym regionie, a tegoroczne niskie ceny ziarna wynikają z realiów rynkowych.

Jak zaznaczył Mładanowicz żniwa się dopiero rozpoczynają i na razie nie ma problemu ze sprzedażą ziarna, ale jest - z ustabilizowaniem się cen. Ocenił, że nie ma możliwości, by pszenica kosztowała tyle ile miesiąc temu, ale jej cena powinna wzrosnąć o 50-100 zł na tonie.

Z danych zebranych przez Krajową Federację Producentów Zbóż wynika, że w czwartek za pszenicę konsumpcyjną zakłady zbożowe i młyny płaciły od 610 do 700 zł za tonę. W ubiegłym roku, w tym samym okresie, pszenica kosztowała 800-1000 zł za tonę. Oddziały Elewarru proponowały w czwartek 610-680 zł za tonę tego zboża, rok wcześniej zaś - 800-900 zł za tonę.

Za żyto konsumpcyjne rolnik może teraz dostać 400-580 zł za tonę, w ubr - było to 700-850 zł/t.

GUS wstępnie oszacował, że w tym roku zbiory zbóż wyniosą 23,7 - 25,1 mln t, czyli mniej więcej tyle co w ubiegłym roku.

...

Panstwowe firmy nie sa od tego aby niszczyc rynek ! Gdzie minister?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:24, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Spadek spożycia pieczywa może przyspieszyć w 2014

Spadek spożycia pieczywa wyniósł 5,25% r/r w 2013 r., a w tym roku może się jeszcze pogłębić ze względu na wprowadzone w statystyce zmiany metodologiczne, uważają eksperci z branży. Zwracają przy tym uwagę, że gdyby nie błędy metodologiczne badań, mogłoby się okazać, że konsumpcja chleba wcale nie musi być tak niska.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w 2013 roku zjedliśmy o 5,25% mniej pieczywa niż w roku 2012, nato­miast w porównaniu do ostatnich 20 lat, spadek wyniósł aż 40%. Dane za kolejny rok będę jeszcze niższe, bo urzędnicy zmienili klasyfikację pieczywa.

Dotychczas badania prowadzone GUS dotyczyły spożycia chleba przez gospodarstwa domowe w przeliczeniu na jednego miesz­kańca. Gdyby polegać tylko na takiej metodzie, można wniosko­wać, że już za kilka lat chleb w ogóle zniknie z naszej diety, a pod­stawą konsumpcji będą bliżej nieokreślone produkty wysoko przetworzone.

"Tajemnica polega na tym, że Polacy zmienili sposób konsumpcji pieczywa. Wielu młodych ludzi, odwrotnie niż ich rodzice, nie ma nawyku przygotowania rano tradycyjnej kanapki. Woli sko­rzystać z cateringu w pracy, stołówki czy szybkiego śniadania po drodze. Miejsc, gdzie można kupić produkty oparte na pieczywie jest mnóstwo, szczególnie w miastach" - tłumaczy prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywno­ściowej.

Popularne kebaby, sieci restauracji typu fast food czy pizzerie, ko­rzystają z pieczywa. Nikt jednak nie bada spożycia w takiej for­mie.

"Żyjemy coraz szybciej i wolimy kupić, niż samemu przygotować posiłek, szczególnie śniadanie" - dodała Świetlik.

Potwierdzają to inne dane GUS. Z ostatniego opracowania na temat rynku wewnętrznego wynika, że na koniec 2012 r. zwięk­szyła się liczba placówek gastronomicznych o ponad 2%. Najbar­dziej, w tym gronie, zwiększyła się liczba restauracji - o 7,8%. W tym samym okresie wzrosła też sprzedaż detaliczna towarów i wyrobów własnych w placówkach gastronomicznych - o 6,4% r/r.

W 2013 r. urzędnicy GUS-u zmienili klasyfikację pieczywa. Do 2012 używano trzech definicji: chleb żytni, pszenny i mieszany.

"W nowej klasyfikacji symbol 'pieczywo' nie obejmuje pieczywa chrupkiego, tostowego, chałek, rogali i bułek maślanych" - tłuma­czy Jacek Karczmarski z wydziału prasowego GUS.

"To oznacza, że dane dotyczące spożycia pieczywa za rok 2014 mogą być jeszcze niższe" - uważa prezes Fundacji Chleb to Zdro­wie dr Robert Księżopolski.

"Błędy metodologiczne zaniżają spożycie, które w konsekwencji wcale nie musi być takie niskie. Polacy nadal chętnie jedzą chleb, ale w innej formie" - podsumował Księżopolski.

...

Co zatem jedzą ludzie w Polsce ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:03, 15 Cze 2016    Temat postu:

zagrożeniem polskiego rolnictwa. "Polska wieś 2016. Raport o stanie wsi"
prz/
2016-06-15, 12:36



Skomentuj
0
Prof. dr hab. Jerzy Wilkin, redaktor "Raportu o stanie wsi", podkreślił, że zagrożenie dla polskiego rolnictwa stanowi nieracjonalne gospodarowanie gruntami rolnymi. W latach 2002-2014 obszar gruntów rolnych zmniejszył się aż o 2,3 mln ha. Przyczyniają się do tego wady zarówno polityki rolnej jak i polityki przestrzennego zagospodarowania kraju.
Flickr/Tomasz Lewicki/CC BY-SA 2.0

Biznes
Hodowcy świń dostaną unijne wsparcie

Kraj
"Umowy UE z USA i Kanadą to zagrożenie dla...

"Właściwa diagnoza jest potrzebna nie tylko do tego aby zrozumieć, ale także po to, aby zmieniać stan rzeczy w pożądanym kierunku. Ta druga funkcja jest ściśle powiązana z kształtowaniem strategii i polityki rozwoju. Mamy nadzieję, że nasz raport okaże się pożyteczny, także w tym zakresie" - zaznaczyli wydawcy raportu.


W tegorocznym raporcie sporo uwagi poświęcono zwłaszcza pokazaniu przemian ludnościowych i rolnictwa, na tle innych krajów europejskich. Autorzy raportu wskazali, że dystanse rozwojowe, dzielące wieś i miasto, zmniejszają się. Następuje proces upodabniania się najważniejszych wskaźników charakteryzujących poziom rozwoju społecznego i gospodarczego, poglądów politycznych, aspiracji edukacyjnych, wzorców konsumpcji, sytuacji demograficznej i wielu innych, między miastem a wsią w naszym kraju.


Najnowsze wydanie "Polska wieś 2016. Raport o stanie wsi”, Fundacja na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa (FDPA) zaprezentowała w Pałacu Staszica. W spotkaniu uczestniczyły środowiska naukowe, gospodarcze, przedstawiciele resortu rolnictwa i media. Prezentacja raportu była okazją do dyskusji i pokazania, jaki jest rzeczywisty obraz polskiej wsi i rolnictwa po latach trudnych reform i 12 latach członkostwa w Unii Europejskiej.


Rolnictwo jedną z lokomotyw polskiego eksportu


Prof. Jerzy Wilkin, podkreślił, że "Raport o stanie wsi" jest przede wszystkim diagnozą, czyli opisem oraz wyjaśnieniem najważniejszych procesów, struktur i problemów występujących na obszarach wiejskich w Polsce.


Niezmiennie od 2000 r. raport cieszy się wśród czytelników dużym uznaniem, ponieważ w sposób kompleksowy analizuje i upowszechnia wiedzę o sektorze rolnym i obszarach wiejskich w Polsce. Ten sektor gospodarki, wbrew negatywnym opiniom sprzed wejścia do UE, nie tylko nie był barierą hamującą polską integrację z UE, ale stał się znaczącym uczestnikiem Jednolitego Rynku Europejskiego i jedną z lokomotyw polskiego eksportu.


Raport "Polska wieś" wydawany jest przez FDPA od 2000 roku. Wielkie znaczenie ma jego wymiar informacyjny i publikacja w dwóch wersjach językowych: polskiej, która ukazuje się zarówno w formie drukowanej, jak i elektronicznej, oraz angielskiej (tylko w wersji elektronicznej). Obie wersje językowe są bezpłatnie udostępniane na stronach internetowych Fundacji na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa, która od początku wspiera i finansuje to wyjątkowe przedsięwzięcie badawcze.

PAP

...

Upadek trwa... Ile jest w tym winy wejscia do UE?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:44, 15 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
​Ile jaj znosi przeciętna kura? GUS policzył
​Ile jaj znosi przeciętna kura? GUS policzył

Wczoraj, 14 kwietnia (20:45)

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny w 2016 roku przeciętna kura nioska zniosła średnio 219 jaj - to mniej niż w roku poprzedzającym, ale więcej niż w 2012. Z danych GUS wynika również, że w Polsce spadło spożycie jaj na jednego mieszkańca z 215 w 2005 roku do zaledwie 144 w 2015 roku.
Zdj. ilustracyjne
/Monika Kamińska /RMF FM


Z opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny danych wynika, że najwięcej jajek kury zniosły w 2014. Każda z nich dała średnio 228 jaj. Najmniej, bo zaledwie 195 jaj, kury zniosły w 2012 roku.

Raport wskazuje także na spożycie tego produktu przez Polaków, które od 2005 roku systematycznie spada. 12 lat temu jedliśmy średnio 215 jaj rocznie, a w 2015 roku już tylko 144.

GUS zwrócił także uwagę na przeciętną cenę jaj, która w 2016 roku wynosiła na targowiskach średnio 67 groszy i była o 2 grosze wyższa niż dwa lata wcześniej. Warto zwrócić także uwagę na spadającą cenę jajek w skupie.

Z opublikowanych tuż przed Świętami Wielkanocnymi danych wynika, że w 2015 roku w całym kraju wyprodukowano... 10,47 mld jajek, a najwięcej z nich - bo aż 34,5 proc. - pochodziło z województwa wielkopolskiego.

...

To sa sondaze oczywiscie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:52, 23 Sie 2018    Temat postu:

Służby Ochrony Środowiska wiedzą, że ziemia jest skażona, ale ludzie jedzą hodowane na niej warzywa
SIERPIEŃ 23, 2018 • SKUTKI
Zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ na to, co jecie, ma to, co wisi w powietrzu? Bo ja się nie tylko zastanawiałem, ale postanowiłem też sprawdzić, co mają na ten temat do powiedzenia służby ochrony środowiska. Okazało się, że coś do powiedzenia mają, ale raporty są pisane tak, że trudno z nich coś wywnioskować. Wnioski stają się jasne dopiero, kiedy przetłumaczyć je na prostą polszczyznę.
Wtedy brzmią tak: być może, jeżeli mieszkasz na przykład w Oświęcimiu, marchewka z twojego ogródka jest rakotwórcza, ale jedz ją spokojnie i niczym się nie przejmuj, bo jest szansa, że u sąsiada z miejscowości obok taka nie jest.
Ciekawy jest na przykład raport, który w 2013 roku przygotowała tarnowska delegatura małopolskiej Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Ciekawy, bo inaczej niż w przypadku większości informacji o stanie środowiska w gminach i powiatach, wyniki opisano nie tylko z pomocą niewiele mówiących laikom liczb, ale też “słownie”. A słowne opisy skali mówią dużo więcej.
Na stronie 46 tego ciekawego dokumentu przedstawiono wyniki tzw. badania chemizmu gleb ornych, w ramach którego bada się między innymi zawartość węglowodorów aromatycznych. W tym też dobrze znanego jako składnik smogu benzo(a)pirenu. W powiecie tarnowskim zrobiono to wtedy w dwóch miejscach. Jednym była miejscowość Biała, która – jak podkreślono – jest w obszarze zanieczyszczeń przemysłowych. Drugim Zakliczyn, który w żadnym takim obszarze nie jest.
Ustalono, że w Białej:
„W 2010 roku zawartość WWA wynosiła 622 μg/kg, co klasyfikuje glebę do grupy gleb mało zanieczyszczonych (2°). Od 1995 roku obserwuje się wzrost zawartości WWA w profilu.”
Co oznacza, że gleba jest „mało zanieczyszczona”.
Autorzy informacji spieszą z wyjaśnieniem, że oznacza to, iż:
„Uprawa roślin na tych glebach stwarza pewne niebezpieczeństwo ich skażenia przez WWA, oznacza to, że należy ograniczyć uprawę roślin do produkcji żywności dla dzieci.”
Z kolei w Zakliczynie:
„w 2010 roku zawartość WWA wyniosła 1498,7 μg/kg i nadal utrzymuje się na poziomie dla gleb zanieczyszczonych (3°). Punkt jest jednym z czterech badanych w województwie małopolskim, w których występują gleby zanieczyszczone w stopniu 3.”
Co oznacza “stopień 3” zanieczyszczenia gleby?
„Uprawa roślin na tych glebach stwarza pewne niebezpieczeństwo ich skażenia przez WWA. Zaleca się ograniczenie przeznacznia tych gleb na użytki zielone.”
Czyli sałaty i szpinaku, które wyrosły na takiej glebie, lepiej na talerz nie kłaść. A trawa – dodajmy – która wyrosła na takiej glebie nie nadaje się nawet na pastwisko.
Źródło: Informacja o stanie środowiska. Powiat tarnowski 2012.
Z załączonej tabelki wynikało, że w Małopolsce były miejsca bardziej zanieczyszczone. Gorzej było na osiedlu Pleszów, w Wadowicach oraz Oświęcimiu. Szczególnie imponująco wyglądał wykres dla tego ostatniego. A równie ciekawy jak on, okazał się Program Ochrony Śrowodowiska przygotowany dla powiatu oświęcimskiego. Dokument stworzony w 2013 roku mówi, że jest źle, ale nie ma się czego bać.
Cytując:
„Wszystkie punkty odpowiadają punktom zaliczonym do klasy 3 (gleby zanieczyszczone) wg klasyfikacji IUNG.”
Nie ma jednak problemu, bo:
„Wyniki badań pobrane próby nie reprezentują stanu gleb na terenie powiatu, pokazują jednak jak wygląda stan gleb w bliskiej odległości od zakładów chemicznych oraz wśród koncentracji ruchu komunikacyjnego. Stan gleb na terenie Oświęcimia pokazuje jak zanieczyszczone są gleby powiatu w najbardziej zurbanizowanych i najbardziej uprzemysłowionych miejscach.”
Na podstawie czego:
„Można przypuszczać że pozostały obszar powiatu pokrywają gleby o mniejszych wartościach zanieczyszczeń i metali ciężkich.”
Tłumacząc więc z urzędowego, który ma przekonać ludzi, że problemu nie ma, na polski, który nie rozmydla przekazu, komunikat jest taki:
Marchewka, którą hodujesz w przydomowym ogródku, a później podajesz dziecku, bo myślisz, że jest zdrowa, może być rakotwórcza. Nie ma się jednak czym martwić, bo u twojego sąsiada mieszkającego miejscowość obok, być może taka nie jest. Wprawdzie nie wiemy tego na pewno, ale ponieważ nie sprawdziliśmy, to możemy udawać, że tak właśnie jest. A tak w ogóle to ci o tym nie powiemy, bo jeszcze zorientujesz się, że coś jest nie tak i będziesz chciał, żebyśmy coś zrobili. A przełożeni oczekują od nas przede wszystkim, żeby cię uspokajać, bo inaczej możesz chcieć też żeby “coś” zrobili oni, a to byłby problem.
I rzeczywiście zdecydowano się nikogo nie niepokoić, więc ludzie byli spokojni i ze smakiem zajadali marchewkę ze wspomnianego przydomowego ogródka. Także taką hodowaną na skażonej ziemi, bo przecież spora część Oświęcimia – i nie tylko – znajduje się właśnie w bliskiej odległości od zakładów chemicznych i przemysłowych, a zimą miasto spowija bogaty w węglowodory aromatyczne dym z domowych kopciuchów.
Tego, co jest w ziemi jednak tak naprawdę nie wiemy, bo badania są prowadzone w zbyt małej liczbie punktów i raczej z myślą o ewentualnym pokazaniu słynnego „tła” niż realnego skażenia np. domowych ogródków. Lub istnienia problemu w miastach takich jak Mielec, Szczecinek lub Skawina, gdzie w ziemi odkłada się to, co wylatuje z kominów dużych i pozbawionych środowiskowego nadzoru zakładów. Brakuje zresztą też jasnego określenia wartości, do których można by odnieść zanieczyszczenie i wiedzieć, że w danym miejscu jest wystarczająco źle, żeby marchewkę wyrzucić do kosza, co utrudnia ogłaszanie alarmu.
Z drugiej strony są rzeczy, które każą podnosić larum. Trudno tego nie robić, kiedy na przykład nowsze próbki z Oświęcimia wykazały, że zanieczyszczenie gleby jeszcze wzrosło i próbki sklasyfikowano w IV stopniu zanieczyszczenia gleby. Co oznacza, że – przywołując skalę z własnych raportów WIOŚ – zanieczyszczenie jest silne i nie należy przeznaczać gruntów nawet na… wypas zwierząt. A nieświadomi ludzie robią z nich słoiczki dla niemowląt.
Źródło: Informacja o stanie środowiska. Powiat tarnowski 2012.
Tym bardziej, że nie chodzi tylko o Oświęcim ( wyniki pomiarów w innych miejscowościach można znaleźć na stronach GIOŚ lub w lokalnych informacjach o stanie środowiska). Badania są prowadzone w zbyt małej liczbie punktów, żeby generalizować, ale sugerują, że gdzieniegdzie jest bardzo źle. A w wielu miejscach należy uważać z podawaniem dzieciom, sobie i zwierzętom tego, co rośnie w pobliżu zakładów przemysłowych oraz sąsiadów palących plastik i w kopciuchach. Koniecznie trzeba więc rozszerzyć zakres badań i porządnie sprawdzić miejsca, w których nawet obecne wyniki sugerują, że może być bardzo źle. Tak, żeby w razie potwierdzenia fatalnego stanu gleb, móc ostrzec żyjących tam ludzi.
Których zresztą w wielu miejscach trzeba ostrzec i dziś, bo – tak jak w Oświęcimiu – wiadomo, że jest źle.
Zapewne powinna to zrobić inspekcja ochrony środowiska, która jak widać woli jednak przekonywać, że nie jest źle, bo wprawdzie badania wyszły źle, ale jakby je zrobić gdzie indziej, to może byłoby lepiej. Jednocześnie bardzo nerwowo reagując na badania prowadzone np. przez Greenpeace, który zabrał się za to po pożarach składowisk odpadów i uzyskał wyniki, które nie są nadmiernie optymistyczne.
PS. Jeżeli zapytacie się skąd wiem, że marchewka może być rakotwórcza, to odpowiem, że tak samo jak o wszystkim, co opisałem powyżej, z oficjalnych materiałów publikowanych przez służby środowiskowe. Tutaj na przykład małopolską Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska, która w raporcie z 2016 roku tak wyjaśnia, dlaczego trzeba badać zawartość WWA w glebie: “Jedną z grup trwałych zanieczyszczeń organicznych (TZO) są wielopierścieniowe węglowodorowy aromatyczne (WWA), z których część wykazuje silne właściwości toksyczne, mutagenne i rakotwórcze. “ Nie trzeba do niczego docierać, jak lubią chwalić się dziennikarze. Wszystko da się znaleźć na oficjalnych stronach i w jawnych dokumentach. Jest tylko nikt z tym nic nie robi. W końcu, gdyby zbadać gdzie indziej – na przykład za granicą – to mogłoby być lepiej

...

Trzeba pobadac gleby i wylaczyc te skazone. Rolnikow poszkodowanych przeniesc. Skarb panstwa ma rezerwy ziemi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:05, 26 Lut 2020    Temat postu:

Chiny nie tylko wirusa mają na głowie. Kilka słów o innych problemach.

Nagłówki gazet skupione są na koronawirusie, ale w Chinach ludności spędza sen z powiek wiele innych rzeczy. W przeciągu ostatnich 2 miesięcy 7 razy wystąpiło trzęsienie ziemi powyżej 5 w skali richtera, pogoda bywała zmienna powodując opady śniegu lub wichury, a tuż za granicą szaleje szarańcza.

...

Wirus przykryl ogolny Armaggedon...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:12, 11 Sie 2021    Temat postu:

Spada ilość gospodarstw rolnych w Polsce

W ciągu ostatnich 10 lat w Polsce zniknęły 192 tys. gospodarstw. Nieznacznie wzrosła średnia powierzchni gospodarstwa rolnego, do 12,4 ha - poinformował GUS.

...

Upadek rolnictwa trwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy