Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:51, 25 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jaka jest ściągalność podatków w Polsce?
Ściągalność podatków na koniec II kwartału tego roku wyniosła 95,3 proc. wobec 95,8 proc. w II kwartale 2011 roku - podał GUS powołując się na dane ministerstwa finansów.
Ściągalność podatku od towarów i usług wyniosła 94 proc. wobec 94,9 proc., podatku dochodowego od osób fizycznych - 94,9 proc. wobec 95,7 proc., a od osób prawnych - 97,3 proc. wobec 97,4 proc. na koniec II kwartału 2011 roku. (PAP)
>>>>
Chyba dla smiechu ta informacja ... Chcecie powiedziec ze szara strefa wynosi 2,7 % :O)))) HEHEHEHE . Akurat ... RAZY 10 ... Nazwijcie moze te dane jakos inaczej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:13, 12 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Szare paliwa biją w budżet
Przez handel paliwami "na lewo" budżet państwa może w tym roku stracić 3 mld zł - na łamach "Gazety Wyborczej" alarmuje Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN).
W tym roku po raz pierwszy zaczęła spadać u nas sprzedaż oleju napędowego. Na taką sytuację mogło wpłynąć spowolnienie gospodarki i wzrost cen paliwa. Ale są i inne powody.
"W opinii branży oprócz czynników obiektywnych, decydujący wpływ na spadek wielkości legalnego obrotu paliwami ma szara strefa, przez którą budżet straci w roku bieżącym około 3 mld zł" - ocenia POPiHN.
>>>>
Im wyzsza akcyza tym wieksza szara strefa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:55, 23 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Małe firmy płacą oficjalnie najmniej
Blisko co czwarty zatrudniony Polak (3 mln osób) pracuje w mikroprzedsiębiorstwie. A jak wyliczył GUS, w 2011 r. średnia pensja w takiej firmie, zatrudniającej do 9 osób, wynosiła zaledwie 1987 zł - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Ale tylko oficjalnie, bo w tych przedsiębiorstwach jest największa szara strefa.
- Pewna grupa pracowników otrzymuje część wynagrodzenia pod stołem - mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Aby zaoszczędzić na składkach i podatkach, firmy wypłacają pracownikom wynagrodzenie zbliżone do pensji minimalnej, a rekompensują to, dokładając im na lewo stałe premie czy dodatki.
Prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zwraca uwagę, że prawdziwy problem pojawi się w przyszłości, gdy mało zarabiający pracownicy będą przechodzić na emerytury. A te świadczenia nie wystarczą im na przeżycie do pierwszego.
.....
Oczywiscie winne sa jelopy od schladzania bo gdyby byla normalna praca nikt by sie nie godzil na takie cos . Poza tym to nie tyle pensje sa w szarej strefie co zyski .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:17, 05 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Szara strefa handlu dieslem to 7 proc. rynku
W tym roku do Polski wleje się około 1 mln m sześc. nielegalnego oleju napędowego – wynika z najnowszych szacunków branży paliwowej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Paliwowe koncerny coraz głośniej mówią już o nielegalnym handlu paliwami, zwłaszcza olejem napędowym. Orlen wskazuje, że decydujący spadek wielkości legalnego obrotu paliwami spowodowany jest szarą strefą - donosi "Rzeczpospolita".
Ostatnie miesiące przyniosły drastyczny wzrost szarej strefy w obrocie paliwami, co widać zarówno w oficjalnych statystykach dotyczących rynku paliw, jak też w wynikach Shell w Polsce – twierdzi Piotr Dziwok, prezes zarząd Shell Polska.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
>>>>
7 % ??? Za malo . Wiemy ze sa na paliwie wieksze przekrety ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:38, 20 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Tak nas kantują na szynce
Naprawdę wędzone czy tylko pryskane? Klienci nie zastanawiają się, tylko wkładają do koszyka wędliny, a w domu rozczarowanie - bo szynka smakuje jak kawałek namoczonego w wodzie papieru, a z kiełbasy wyparowało mięso, zostały tylko tłuszcz i chrząstki.
Na półkach w polskich sklepach możemy znaleźć wędliny wędzone, których niska cena zachęca do zakupu. Ale uwaga! Na 100 procent nie są to produkty przygotowywane tradycyjnym sposobem, a wędzone za pomocą preparatów dymu wędzarniczego. Preparaty te są nanoszone na powierzchnię produktu przez rozpylenie w komorach wędzarniczych lub zanurzenie (ewentualnie zroszenie) produktów. Ma to na celu zabarwienie powierzchni. Można je też dodawać do farszów mięsnych w celu nadania smaku i aromatu.
Stosowanie takiej metody obróbki mięsa jest dla firm bardzo kuszące. Największą jej zaletą jest obniżenie kosztów produkcji wędlin, a także znaczne skrócenie czasu ich wędzenia (nawet o 40 proc.). Spryskiwanie zapewnia też jednolitość i powtarzalność wędzenia kolejnych partii produktów.
- Największą wadą jest brak równowagi między właściwościami aromatyzującymi i koloryzującymi. Uzyskanie ciemnej barwy powoduje, że zapach jest zbyt silny, a smak nieprzyjemnie pogorzeliskowy lub chemiczny. Z kolei trudności w ustaleniu optymalnego dodatków do produktu przyczyniają się do tego, że takie wyroby mają zbyt dużą zawartość wody i tłuszczu - mówi Wirtualnej Polsce prof. Andrzej Pisula, ekspert Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy.
Profesor podkreśla, że każda z opisanych metod wędzenia ma istotny wpływ na jakość gotowego produktu. Efekt końcowy uzależniony jest od wielu czynników w tym głównie od rodzaju wędzonego produktu i gatunku drzewa, z którego został wytworzony dym. Produkty wędzone w komorach wędzarniczych mają ładniejszy kolor, lepiej smakują i ładniej pachną.
- Metoda stosowania tzw. preparatów dymu wędzarniczego to nic nowego, jest stosowana od lat - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.
Profesor Andrzej Pisula,
ekspert Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy
Preparat dymu wędzarniczego uzyskiwany jest w procesie spalania twardego drewna i kondensacji dymu w wodzie. W dalszym etapie kondensat jest filtrowany w celu usunięcia części smolistych, w których znajdują się składniki niebezpieczne dla zdrowia konsumenta. Z około 250 wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA) znajdujących się w dymie, kilkanaście z nich oraz niektóre fenole to związki toksyczne i rakotwórcze. Liczba szkodliwych WWA w dymie wzrasta po przekroczeniu temperatury niepełnego spalania drewna, która wynosi 400-730 st. C.
W warunkach przemysłowych dym wędzarniczy wytwarzany jest w tzw. dymogeneratorach w procesie niepełnego spalania wiórków/zrębków drewna w niższych temperaturach. W tradycyjnych wędzarniach, w których wytwarzanie dymu następuje w wyniku spalania szczap drewna, nie ma możliwości kontrolowania temperatury, a tym samym liczba powstających WWA może być znacznie wyższa.
Zawartość jednego z najbardziej niebezpiecznych WWA tj. benzo(a)pirenu jest wskaźnikiem informującym o zawartości WWA ogółem w wędzonych przetworach mięsnych. Według rozporządzenia UE jego dopuszczalna zawartość wynosi 5 μg/kg. Wyniki wielu analiz przetworów wędzonych w krajach UE, w tym w Polsce wykazują, że zawartość tego składnika jest wielokrotnie niższa. Tym samym normy bezpieczeństwa konsumenta są spełnione.
Szynka wędzona inaczej
Czy gołym okiem można poznać, czy produkt jest tylko pryskany, czy wędzony naprawdę?
- Przeciętny konsument, jeśli przyjrzy się chwilę wędzonej wędlinie, da radę odróżnić produkt od tego przygotowywanego tradycyjną metodą - tłumaczy Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso. - Mowa o różnicach widocznych gołym okiem. Klient powinien również zwrócić baczną uwagę na etykietę. Informacja o tym, w jaki sposób produkt został przygotowany musi być zgodnie z przepisami umieszczona na etykiecie - dodaje szef Związku Polskie Mięso.
Kwestię etykiety uściśla profesor Andrzej Pisula. Jak wyjaśnia, taka informacja musi się na niej pojawić, ale tylko wówczas, gdy preparat dymu wędzarniczego jest dodawany do farszu mięsnego jako substancja aromatyzująca. W przypadku stosowania preparatu na powierzchni produktu nie ma obowiązku jego deklarowania na etykiecie.
Oznacza to, że jeśli producentowi uda się przygotować tym sposobem wędlinę wyglądającą i pachnącą jak ta przygotowywana w tradycyjnych komorach wędzarniczych, ale tylko poprzez zraszanie bądź zanurzanie mięsa w ekstrakcie dymu, wówczas klient może dać się nabrać. Kupi produkt myśląc, że nabywa towar z wyższej półki, podczas gdy ma do czynienia z substytutem. W takich wypadkach warto zwracać uwagę na cenę. Dobre wędliny są po prostu droższe.
Oszustwo w majestacie prawa?
Stosowanie tego typu metody może budzić kontrowersje czy niesmak, ale jest całkowicie zgodne z prawem. Jest ona również bezpieczna dla konsumenta.
- Gdyby stanowiła jakiekolwiek zagrożenie, nikt by jej nie stosował. Wszelkie metody muszą posiadać odpowiedni certyfikat - tłumaczy Witold Choiński.
Jak informuje Wirtualną Polskę Izabela Zdrojewska z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych stosowanie preparatów dymu wędzarniczego jest uregulowane w przepisach rozporządzenia (WE) nr 2065/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 10 listopada 2003 r. w sprawie środków aromatyzujących dymu wędzarniczego używanych lub przeznaczonych do użycia w środkach spożywczych lub na ich powierzchni oraz rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1334/2008 z dnia 16 grudnia 2008 r. w sprawie środków aromatyzujących i niektórych składników żywności o właściwościach aromatyzujących do użycia w oraz na środkach spożywczych.
- Zgodnie z art. 4 rozporządzenia nr 2065/2003 zastosowanie środków aromatyzujących w środkach spożywczych lub na ich powierzchni jest dozwolone tylko wówczas, gdy nie stwarza to ryzyka dla zdrowia ludzkiego i nie wprowadza w błąd konsumentów - mówi Zdrojewska - Ponadto jak podano w 27 punkcie preambuły do rozporządzenia nr 1334/2008, jeżeli wędzony smak środka spożywczego wynika z dodania do niego środków aromatyzujących dymu wędzarniczego, konsument powinien być o tym poinformowany.
Jak zgodnie podkreślają eksperci, przygotowywanie mięsa wędzonego tą metodą dotyczy produktów z niższej półki.
- Taką metodę wędzenia stosują firmy, które mniej dbają o markę - podkreśla Witold Choiński.
Podobnego zdania jest ekspert Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy. W jego opinii w praktyce przemysłowej preparaty dymu wędzarniczego stosuje się głównie do produktów popularnych średniej i niższej jakości, gdyż obniżają koszty, skracają czas produkcji i są łatwiejsze w stosowaniu.
- Natomiast w produkcji przetworów z wyższej półki (np.podsuszanych i suchych, surowych wędzonych, surowych dojrzewających), stosuje się wędzenie w komorach wędzarniczych z dymogeneratorami. Obok efektu nadania smaku i aromatu oraz barwy dodatkowo następuje obsuszanie produktu. Składniki dymu w odpowiedni sposób oddziałują na powierzchnię produktu, co w istotny sposób ogranicza wzrost mikroflory i wydłuża jego trwałość.
....
To tez jest szara strefa bo z 10 t miesa pisza ze robia 10 t szynki a faktycznie robia 20 . Sprzedaja 20 a podatki placa od 10 o ile nie wykazuja strat .
Oczywiscie jesliby to bylo uczciwe czyli produkt nie trujacy . Ale tani z napisem ze ma niskiej jakosci sklad i smak i konserwowany aby byl na dluzej . To bylo by nawet pozyteczne dla biedoty . Ale nie o wspieranie biedakow im chodzi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:44, 08 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
dr Bohdan Wyżnikiewicz | Biznes.pl
Szara strefa - przekleństwo czy zbawienie?
Szara strefa od zawsze budziła kontrowersje. Politycy uznają ją za istotną przyczynę deficytów budżetowych, ignorując równocześnie fakt, że dzięki niej wielu ludzi uzyskuje dochody, w związku z czym państwo mniej wydaje na pomoc socjalną.
GUS szacuje, że w latach 2007-2010 w szarej strefie wytwarzano 12-13% produktu krajowego brutto i od dłuższego czasu udział ten jest stabilny. Jest to mniej niż szacują ośrodki zagraniczne i niektóre polskie think-tanki. W rozmaitych porównaniach międzynarodowych polska szara strefa lokuje się nieco powyżej średniej europejskiej, aczkolwiek trzeba pamiętać, że są to szacunki prowadzone przy stosowaniu różnych metod badawczych.
Zjawisko szarej strefy gospodarczej jest dobrze rozpoznane przez teorię ekonomii, gdyż ma charakter uniwersalny, jednak problem ze zrozumieniem jej źródeł i natury mają zarówno politycy, jak i szeroka opinia publiczna. Każdy nowy minister finansów na początku swojego urzędowania ogłasza, że ograniczy, a nawet wyeliminuje szarą strefę, po czym nic szczególnego się nie dzieje i do sprawy już się nie wraca. Podejmowane od czasu do czasu działania represyjne okazują się mało skuteczne. Jeżeli nawet uda się poprzez działania administracji ograniczyć jakiś segment szarej strefy, to pojawia się nowy, zwykle bardziej odporny na represje finansowe.
Przez szarą strefę gospodarczą rozumie się ukrywanie przed władzami prawdziwych rozmiarów działalności gospodarczej, czego skutkiem jest niepłacenie podatków, składek na ubezpieczenia społeczne, a także dostarczanie na rynek dóbr i usług niespełniających standardów. Podstawą przyczyną powstania i rozwoju szarej strefy jest nadmiar regulacji i wysokość danin, jakie muszą ponosić przedsiębiorcy na rzecz państwa. Wielu przedsiębiorców nie jest w stanie sprostać wszystkim nakładanym na nich obciążeniom. Drugą, mniej ważną przyczyną działania w szarej strefie jest skłonność do nadużywania szeroko rozumianej słabości państwa poprzez przywłaszczanie sobie pieniędzy należnych państwu.
Przejawem szarej strefy w coraz mniejszym stopniu jest działalność gospodarcza prowadzona bez rejestracji, gdyż oznacza to utrudnienia w poruszaniu się na rynku i duże ryzyko poniesienia poważnych konsekwencji finansowych w przypadku wpadki. Dużo bardziej rozpowszechnione jest zaniżanie rzeczywistych rozmiarów produkcji przez przedsiębiorców. Dzięki temu uczestnicy szarej strefy płacą niższe podatki i ponoszą niższe koszty ubezpieczeń społecznych. Powszechną praktyką jest bowiem wypłacanie pracownikom poza oficjalnym "ozusowionym" wynagrodzeniem także nieoficjalnie uzgodnionych kwot. Zjawisko to jest rozpowszechnione, opowiadał kiedyś mi o tym pewien znany cukiernik warszawski. Zatrudniani przez niego robotnicy byli zdemoralizowani praktykami w branży i domagali się dodatkowych wypłat poza systemem, uznając to za normę. Pracownicy, którzy godzą się na taki system, nie płacą wprawdzie podatków, lecz tym samym odkładają mniej środków na przyszłą emeryturę.
Podstawowy błąd, jaki popełniają politycy, to wiara, że gdyby firmy działające w szarej strefie płaciły podatki, to wpływy budżetowe byłyby znacznie większe. Media często podają wartość strat budżetu państwa wynikającą z istnienia szarej strefy. Takie kalkulacje są czysto hipotetyczne, bowiem w przypadku płacenia podatków i innych danin według oczekiwań fiskusa zdecydowana większość firm, które działają w szarej strefie, wypadłaby z rynku. Działalność szarej strefy jest przeto czymś w rodzaju samoobrony przedsiębiorstw.
Szara sfera stanowi ponadto swoisty bufor pozwalający na uzyskiwanie nieoficjalnych dochodów wielu ludziom, określanym jako marginalna siła robocza. Składają się na nią bezrobotni, emeryci, studenci czy nielegalni imigranci. Nieopodatkowane dochody poprawiają ich sytuację materialną, która często bywa zła, i przyczyniają się do zmniejszenia rozmiarów pomocy socjalnej. Jest tu oczywisty element wyzysku i krzywdy polegający na braku zabezpieczenia socjalnego osób zatrudnianych "na czarno" lub pomniejszania jego zakresu osobom, którym część wynagrodzenia wypłaca się "pod stołem".
Gdyby przeprowadzić symulację modelową, polegającą na tym, że państwo obniży stopy podatkowe i obciążenia na ubezpieczenia społeczne, a przedsiębiorcy będą płacić niższe stawki podatkowe i składek ubezpieczeń społecznych, to efekt takich zmian byłby jednoznacznie korzystny dla wszystkich. Państwo otrzymywałoby większe dochody podatkowe, podatki byłyby niższe i więcej osób otrzymywałoby świadczenia emerytalne na wyższym poziomie.
Dlaczego tak się nie dzieje? Żadna ze stron, czyli ani państwo, ani przedsiębiorcy, nie jest skłonna do wykonania pierwszego kroku. Dzieje się wręcz przeciwnie. Państwo nie jest w stanie racjonalnie wydawać pieniędzy z podatków, co skutkuje stałą skłonnością do powiększania skali danin, a to z kolei zwiększa skłonność przedsiębiorstw do wchodzenia do szarej strefy gospodarczej. Powstaje swoiste błędne koło: budżet ma za mało pieniędzy, podnosi więc podatki, przedsiębiorcy nie są w stanie płacić wyższych podatków, zatem wchodzą w szarą strefę gospodarczą.
Szara strefa gospodarcza nie jest ani przekleństwem dla budżetu, ani zbawieniem dla jej uczestników. Jest elementem gospodarki, który wiążę się z nieefektywnością i słabością instytucji wzmacnianą chęcią korzystania z tej nieefektywności i słabości. W niektórych przypadkach wchodzenie w szarą strefę jest wymuszane nadmierną restrykcyjnością systemu gospodarczego.
....
A glownie schladzaniem gospodarki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:44, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Strumienie szmuglu
Duże transporty idą przez Litwę. Szlabany na granicach podniesione i całe TIR-y po brzegi wypchane trefnym towarem tamtędy jadą. Ale przez zieloną granicę ludzie też chodzą. Miejscowi, doskonale znają teren, wiedzą, jak unikać spotkania z celnikami. Często to jeszcze nastolatki. Zmuszone do szmuglu przez biedę lub skuszone wizją zarobku.
Policjanci przyglądali mu się od dawna. Śledzili ogłoszenie, które zamieszczał w sieci oferując potencjalnym klientom kupno markowych perfum po okazyjnej cenie. Kilka dni temu funkcjonariusze postanowili wkroczyć do akcji i zatrzymać sprzedawcę. Był nim 44-latek z Zamościa. W jego podręcznym bagażu policjanci znaleźli tylko kilka flakoników z perfumami, ale w jego mieszkaniu ujawnili już 2,5 tys. buteleczek. Wszystkie markowały produkty renomowanych firm. Ich czarnorynkowa wartość to około 80 tys. złotych.
Dużo więcej wart był towar, który przejęli w ubiegłym roku stołeczni policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą. W podwarszawskich magazynach ujawnili 32 tys. sztuk podrabianych kosmetyków i ponad 2 tys. sztuk odzieży z sfałszowanym logo znanych marek. Nielegalny towar wart był w sumie ponad 4 mln złotych.
Można wymieniać tak długo, bo właściwie nie ma tygodnia, żeby policjanci czy celnicy nie informowali o przejęciu partii nielegalnego towaru, który miał zalać polskie targowiska i bazary. Podróbki - czy to markowej odzieży, perfum, czy też elektroniki - trafiają do nas głównie z Chin. Fałszywki płyną właściwie jednostajnym strumieniem, ewentualne wykrycie kontrabandy gangi wliczone mają w koszty.
I rzeczywiście przestępcy muszą liczyć się z tym, że stracą swój podejrzany towar i spory zarobek. Ze statystyk unijnych agend wynika, że to właśnie w Polsce celnicy przechwytują najwięcej kontrabandy wśród państw Wspólnoty. Dane dotyczą przemytu papierosów, bo to obecnie najbardziej popularny szmugiel na granicach. Bruksela ostrożnie szacuje, że państwa Unii Europejskiej na przemycie tytoniu co roku tracą aż 10 mld euro.
Walka z wiatrakami
Szmuglowane papierosy trafiają na europejskie rynki głównie z Rosji, Białorusi i Ukrainy i przechodzą przez polskie przejścia graniczne. Dlatego to celnicy na wschodniej ścianie Polski od lat mają najwięcej pracy. W Ministerstwie Finansów przyznają, że powstrzymanie przemytu jest właściwie niemożliwe, ale celnicy nie mogą sobie pozwolić na przestoje.
- "Bez zdecydowanej reakcji ze strony Służby Celnej w 2014 roku szara strefa mogłaby osiągnąć poziom 22 proc., a szacunkowe straty dla budżetu przekroczyć 3,3 mld złotych" - czytamy w strategii działania Służby Celnej do roku 2015, dokumencie całkowicie poświęconym zagadnieniu zwalczania tytoniowego przemytu.
Tylko na Podlasiu w ubiegłym roku celnicy przechwycili ponad 127 mln sztuk nielegalnych papierosów. To aż o jedną trzecią więcej niż w roku 2011. Wtedy było to dokładnie 95 mln sztuk. Oprócz tytoniu szmuglerzy nielegalnie przewozili również przez granicę podrabiane kosmetyki, obuwie i sfałszowane leki, głównie te na potencję.
A tylko w pierwszym miesiącu 2013 roku podlascy celnicy udaremnili trzy duże transporty z trefnym towarem. W Budzisku w łotewskim busie wyładowanym automatami do gier i na dwóch ukraińskich ciężarówkach znaleźli blisko 30 tys. paczek o szacunkowej wartości rynkowej około 300 tys. złotych. Udaremnili jeszcze transport 135 tys. paczek papierosów o wartości ponad 1 mln złotych (ukrytych w naczepie z paletami) i przemyt 150 tys. paczek papierosów o wartości około 1,5 mln złotych (zamiast mebli).
Maciej Czarnecki, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białymstoku: - Kontrolujemy nie tylko osoby przejeżdżające przez granicę. Jesteśmy też obecni na bazarach i targowiskach, wszędzie tam, gdzie może dochodzić do handlu nielegalnym towarem. To, że wykrywamy coraz więcej przypadków przemytu świadczy z jednej strony o naszej skuteczności, a z drugiej strony to dowód na to, że ten kierunek jest wciąż narażony na częste próby przemytu.
Wypchane TIR-y, paczki poupychane w schowkach
Z obserwacji celników wynika, że największe partie nielegalnego towaru przemytnicy chcą przewieźć przez granicę z Litwą. To wewnętrzna granica Unii Europejskiej i przynajmniej teoretycznie dużo łatwiej wjechać tam TIR-em wyładowanym papierosami za kilka milionów złotych. Na granicy z Białorusią i Ukrainą, gdzie obowiązuje ściślejsza kontrola, partię przemycanej kontrabandy są już nieco mniejsze, a trefny towar upychany jest najczęściej w samochodach osobowych, w specjalnie do tego przygotowanych skrytkach.
Celnik, proszący o anonimowość: - W ogóle zauważamy nową tendencję wśród przemytników. Teraz partie szmuglowanego towaru są mniejsze, ale za to kurierzy jeżdżą częściej. Wszystkiego nie da się wychwycić. Bez względu na to, ilu celników postawimy na granicy.
Celnicy zauważyli też coś innego. Wzmożona kontrola na przejściach granicznych powoduje, że szmuglerzy decydują się na przemyt towaru przez tzw. zieloną granicę np. w Bieszczadach. Pod koniec 2012 roku pogranicznicy z Podkarpacia zatrzymali kilku mieszkańców Ustrzyk Dolnych, którzy mieli przerzucić do Polski co najmniej 12 tys. paczek ukraińskich papierosów. Towar transportowali w specjalnych, kartonowych pudłach, do których doczepiali parciane szelki ułatwiające przerzut.
Takich sytuacji jest więcej i, jak mówią celnicy, procederem trudnią się przede wszystkim mieszkańcy przygranicznych miejscowości. Doskonale znają teren, wiedzą, jak unikać spotkania ze strażnikami granicznymi. Często to jeszcze nieletni, zmuszeni do szmuglu przez biedę lub skuszeni wizją zarobku.
Zresztą statystyki pokazują, że już średnio połowa sprzedanych paczek w województwach na ścianie wschodniej pochodzi z kontrabandy, choć są miejscowości, gdzie statystyki skaczą grubo powyżej 80 proc. Pierwszym kryterium wyboru jest oczywiście cena, dużo niższa w przypadku przemyconych przez granicę papierosów.
- Kiedy w kiosku paczka papierosów będzie kosztowała coraz więcej, to przestępcom będzie coraz bardziej opłacało się przemycać papierosy z Ukrainy czy Rosji. Kolejne podnoszenie akcyzy na wyroby tytoniowe powodują automatycznie wzrost ilości przemycanych papierosów - mówi nam Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
Metro we Wrocławiu, autostrada do Zakopanego
Pracodawcy RP w 2011 roku opublikowali raport na temat szarej strefy w sektorze wyrobów akcyzowych. Policzyli, że na przemycie nielegalnego alkoholu państwowa kasa traci rocznie ok. - 1,5 mld złotych, na tytoniu - 3,2 mld złotych, a na paliwach - 1,4 mld złotych. Rocznie z powodu kontrabandy skarb państwa traci ok. 6 mld złotych. Jak policzyli eksperci Pracodawców RP, pieniądze to wystarczyłyby m.in. na powstanie autostrady do Zakopanego, utworzenie 200 tys. nowych miejsc pracy i wybudowanie metra we Wrocławiu.
....
Kolejny rodzaj szarej strefy . W czescu juz ewidentnie bandycki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:08, 20 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Oszukujemy (przez) państwo
47 proc. Polaków twierdzi, że zna osoby pracujące na czarno. Co czwarty ankietowany takie, które niesłusznie pobierają zasiłki z pomocy społecznej, prawie tyle samo zasiłki dla bezrobotnych - donosi "Rzeczpospolita".
Z badań CBOS dla Akademii Leona Koźmińskiego wynika też, że 23 proc. respondentów ma do czynienia z niespłacającymi kredytów i pożyczek, co piąty - z płacącymi podatki niższe, niż powinni lub w ogóle unikającymi ich uiszczania, a 17 proc. - z korzystającymi z rent bez uzasadnienia.
"To pokazuje, że w Polsce panuje przyzwolenie na oszukiwanie państwa i że jest ono powszechniejsze, niż można by się tego spodziewać" - mówi socjolog prof. Krzysztof Zagórski, autor badania.
Ekonomista z UW prof. Krzysztof Opolski, ocenia, że nie zawsze winnymi psucia państwa są tylko oszuści, ale czasem też system. Jeśli ludzie widzą, że podatki, które płacą, są zaprzepaszczane, to przestają je płacić, a źle działająca służba zdrowia, policja czy transport publiczny zniechęcają do bycia uczciwym - wskazuje.
Zdaniem Opolskiego sytuacji nie poprawią policyjne metody kontroli obywateli, a długofalowy pozytywny skutek przyniesie jedynie edukowanie społeczeństwa.
....
Przynajmniej inteligentnie zapytali . Nie czy oszukujesz tylko czy znasz takie osoby . Jeszcze nalezalo by podzielic osoby na pracujacych za pensje i majacych firmy . To zupelnie inne kategorie i nie mozna ich laczyc !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:35, 26 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Królowie szarej strefy
Nie mają szans na znalezienie legalnego zatrudnienia, chcą sobie dorobić do pensji czy renty lub po prostu szef stawia ich przed wyborem: albo zostaną zwolnieni, albo pracują dalej, ale już bez umowy. Do tego zbyt wysokie podatki i składki ubezpieczeniowe. To najczęstsze powody dla których ludzie decydują się na podjęcie zatrudnienia w "szarej strefie".
Według oficjalnych statystyk obejmuje ona od kilku do ok. 20 procent ogółu zatrudnionych. Zjawiskiem pracy nierejstrowanej zajmuje się m.in. GUS, który bada społeczne odczucia na temat "szarej strefy", ale także opisuje to zjawisko na podstawie danych uzyskanych od osób zatrudnionych "na czarno". Trzeba jednak pamiętać, że pozyskane w ten sposób informacje dotyczące wysokości zarobków, czy czasu poświęconego na nielegalną pracę, nie zawsze muszą być zgodne z rzeczywistością. Z kolei wyczulona na kwestię legalności zatrudnienia Państwowa Inspekcja Pracy zwraca uwagę, że walkę z "szarą strefą" utrudnia nie tylko społeczne przyzwolenie, ale i obowiązujące przepisy prawa. Badacze i obserwatorzy rynku pracy są zgodni, że w niektórych branżach grunt do rozrastania się nielegalnego zatrudnienia jest wyjątkowo korzystny.
Przeszkadzają nawet… ułatwienia
Wbrew obiegowym opiniom w szarej strefie prym wiodą pracownicy branży rolniczo-ogrodniczej, a nie jak się zwykle mówi - opiekunki czy budowlańcy. Jak szacuje GUS, co piąta osoba zatrudniona "na czarno" czerpie swoje dochody z roli, sadu lub ogrodu. Jest to zazwyczaj praca sezonowa i dorywcza, w dodatku wykonywana nieregularnie. Tym samym wręcz idealnie wpisuje się "w szarą strefę", którą trudno namierzyć np. kontrolerom PIP. Na nielegalne zatrudnienie w tym sektorze najczęściej decydują się kobiety i młodzi ludzie (np. studenci zarabiający na czesne). Pracodawcą przeważnie jest osoba prywatna, dużo rzadziej - rolne przedsiębiorstwa. Według danych z 2010 roku średnia dzienna stawka za pracę na roli, w sadzie czy ogrodzie wynosiła ok. 116 zł. - To co zarobię w sezonie u rolnika, musi mi wystarczyć na cały rok. Czasem nieoczekiwania wpadnie jakaś robota zimą, ale to raczej przez przypadek. Całe szczęście, że nie mam rodziny na utrzymaniu - wzdycha 30-latek z podkrakowskiego miasteczka.
Jesienią 2011 roku rząd w ramach prorodzinnych działań oraz promocji legalnego zatrudnienia postanowił wesprzeć nianie i rodziny, które według szacunków zatrudniają nielegalnie ok. 200 tys. opiekunek. W wyjściu z "szarej strefy" miały pomóc opłacane przez państwo składki emerytalne i ubezpieczenie zdrowotne. Okazuje się, że do dziś na legalizację zatrudnienia w tej branży zdecydowało się zaledwie kilkanaście tysięcy osób.
Szybko okazało się, że o ile była to propozycja atrakcyjna np. dla babć opiekujących się własnymi wnukami, o tyle "zawodowym" nianiom wciąż wyjście z cienia się nie opłaca. - Gdyby jeszcze należał nam się zasiłek dla bezrobotnych, po tym jak zostaniemy zwolnione z pracy, można byłoby pomyśleć o legalnym zatrudnieniu. Okazało się jednak, że w tym systemie ktoś zapomniał o składkach na Fundusz Pracy, więc na zasiłek nie mamy co liczyć - mówi 25-letnia Katarzyna, dodając: - Zresztą i tak to czysta fikcja. Każdy kto chce legalnie zatrudnić nianię, podaje że zarabia ona najniższą krajową. Resztę wciąż dostają "pod stołem" - twierdzi opiekunka. Według raportu serwisu niania.pl, kobiety w tej branży zarabiają średnio niecałe 12 zł na godzinę.
O formalności z zakresu podatków i zatrudnienia nie troszczą się także ekipy remontowe. Bez umowy i rachunków położą kafelki na podłodze, zamontują wannę i odświeżą sufit. Najlepsi nie muszą się nigdzie reklamować - wieści o ich fachowych usługach rozchodzą się pocztą pantoflową, a bywa, że klienci ustawiają się w kilkutygodniowych kolejkach, byle tylko skorzystać z ich solidnych i tanich usług. Według GUS specjalista od remontów i napraw, który nie zarejestrował oficjalnie swojej działalności zarabiał w 2010 roku średnio 112 zł dziennie. - Po pierwsze nie miałbym nawet czasu iść do urzędu pozałatwiać formalności. Kto miałby potem głowę do tych comiesięcznych rozliczeń? Zleceń jest tyle, że czasem brakuje mi doby. W cenie są niepijący i niepalący fachowcy, którzy nie dopytują o zaliczki. A ja odpowiadam rysopisowi. W dodatku kocham tę robotę - uśmiecha się 40-letni Piotr z Katowic.
Jeszcze więcej zarabiają nielegalni budowlańcy. Zdaniem GUS może to być nawet 400 zł dziennie. Mimo, że jest to branża, której z uwagi na ogromne ryzyko wypadków bacznie przygląda się Państwowa Inspekcja Pracy, wciąż wielu budowlańców decyduje się pracować "na czarno". Z obserwacji inspektorów wynika, że standardy zatrudnienia nieco się tutaj poprawiają, szczególnie w dziedzinie wielkich inwestycji. Zmian nieprędko należy oczekiwać w przypadku robotników zajmujących się niewielkimi realizacjami. - Niedawno, razem z kolegami, budowaliśmy dom jednemu z opolskich przedsiębiorców. Postawiliśmy ściany, położyliśmy dach, potem została tylko elektryka i "wykończeniówka". Z tego co się orientuję, fakturę wystawił mu jedynie architekt i markety budowlane - twierdzi jeden z internautów na branżowym forum.
W nocy zarabia się "na czarno"
Długą tradycję mają także u nas nigdzie nie rejestrowane korepetycje. Specjalizują się w nich zwłaszcza nauczyciele i studenci. Chociaż według portalu ekorki.pl, ci ostatni dorabiają sobie w ten sposób coraz rzadziej. Obecnie statystyczny korepetytor ma ok. 30 lat. Ceny za godzinę wahają się od 20 zł do ponad 100 zł. Zależy od przedmiotu i od tego czy lekcji udzielić ma student czy doświadczona nauczycielka z renomowanego liceum - Pomagam uczniom "wyciągając" na tym drugą pensję. Żal mi rodziców, którzy zamiast wyegzekwować w szkole porządne wytłumaczenie tematu, wolą za to zapłacić - pisze na forum jedna z internautek.
Głośnym echem odbił się wyrok łódzkiego sądu administracyjnego z początku 2012 roku, który podważył decyzję Izby Skarbowej, uznającej, że nauczyciel swoją działalność oświatową poza godzinami pracy powinien rozliczać jak zwykły przedsiębiorca. WSA stwierdził że nauczyciel pracę korepetytora z czystym sumieniem wobec fiskusa może traktować jako "działalność wykonywaną osobiście", wykazując ją po prostu w rocznym zeznaniu podatkowym. W praktyce więc, z rodzicami uczniów wystarczy podpisać umowę o dzieło, a otrzymane pieniądze kwitować wystawianym do niej rachunkiem. Tylko ilu nauczycieli zdecydowało się na tę praktykę?
Z doświadczeń PIP wynika, że kłopoty z legalnością zatrudnienia mają także branże zdominowane przez, wydawać by się mogło, wyspecjalizowane duże firmy. Przykładem tego może być branża ochroniarsko-detektywistyczna, gdzie u 27 proc. skontrolowanych podmiotów ujawniono nieprawidłowości w tym zakresie. Zresztą niewielkich firm, złomowisk czy osiedlowych parkingów wciąż pilnują przeważnie emeryci czy renciści (stawki zaczynają się od 5 zł za godzinę). Nocni stróże to często członkowie rodzin właścicieli obiektów, którym w zaufaniu powierza się pieczę nad firmą w późnych godzinach. W dodatku kroniki policyjne nierzadko odnotowują przypadki, że dorabiającemu do emerytury stróżowi nie wystarczają pieniądze" z szarej strefy". Bywa, że zamiast chronić majątek zleceniodawcy, sam uczestnicy w procederze jego kradzieży czy dewastacji.
W czołówce branż królujących w szarej strefie wciąż pozostaje handel. Najczęściej umów o pracę nie podpisuje personel niewielkich osiedlowych czy bazarowych sklepików oraz typowo sezonowych stoisk (np. w letnich kurortach). Doskonale wiedzą o tym kontrolerzy PIP, chociaż nie zawsze mogą ze zjawiskiem walczyć skutecznie. Główną przeszkodą są przepisy, które poza szczególnymi przypadkami, zobowiązują instytucje kontrolujące, do powiadomienia przedsiębiorcy o planowanej kontroli z co najmniej siedmiodniowym wyprzedzeniem. - Kiedy przychodzimy do sklepu, po ekspedientkach pracujących bez umowy, już dawno nie ma śladu. Jeśli już kogoś zastaniemy, to z uśmiechem na twarzy stwierdza, że właśnie dziś jest pierwszy dzień w pracy, a umowa "się pisze" na zapleczu - wspominają inspektorzy. Mimo takich niesprzyjających warunków PIP ujawniła przypadki nielegalnego zatrudnienia u 19 proc. kontrolowanych podmiotów z branży. Powszechnym zjawiskiem, nie tylko wśród handlowców, są umowy o pracę, określające zarobki na minimalnym poziomie, podczas gdy pozostałą część pieniędzy wypłaca się "pod stołem".
Swój wkład w "szarą strefę" mają też przedstawiciele branż typowo turystycznych jak np. hotelarstwo czy gastronomia. Tu bez umowy pracować mogą wszyscy: od pomocy kuchennej, przez sprzątaczkę, aż po właściciela pensjonatu, który nie zgłosił swojej działalności odpowiednim instytucjom.
Miejscowości turystyczne, jak np. Zakopane starają się walczyć z nielegalnie wynajmowanymi kwaterami, tworząc m.in. bazy zarejestrowanych pensjonatów. Mimo to wciąż szacuje się, że do budżetu miasta z tytułu podatków czy opłat klimatycznych wpływa co najwyżej 50 proc. tego co powinno.
Jasne strony "szarej strefy"
Ekonomiści zwracają uwagę, że gospodarka nieformalna oprócz swoich oczywistych wad, ma też plusy. - "Szara strefa" przyczynia się do ożywienia gospodarczego. Powoduje wzrost dochodu narodowego, tego rzeczywistego, choć nie odnotowanego przez urzędnika administracji państwowej. Dzięki niej podnosi się faktycznie poziom życia części społeczeństwa. Zainwestowany kapitał i użyta praca pozwalają tutaj na większe zyski niż gdzie indziej. W okresie kryzysu, transformacji i przekształceń łagodzi ich skutki, poprawiając sytuację ludzi nie znajdujących miejsca w gospodarce oficjalnej. Sprzyja stabilizacji politycznej, a tym samym i gospodarczemu rozwojowi - wymienia jednym tchem prof. Paweł Kozłowski z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.
...
Jak widzicie nie ma tak ze bezrobotni pracuja bez umowy . To byla by glupota w razie kontroli . Umowy maja na pol etaty i na pensji minimalnej . Reszta do reki .
I to jest dominujace jesli chodzi o pracownikow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:02, 08 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Kraje nordyckie w poszukiwaniu nielegalnych kont
Kraje nordyckie będą razem ścigać swoich obywateli uciekających przed fiskusem. Wspólna grupa ekspertów będzie szukać pieniędzy ulokowanych przez obywateli lub firmy z Danii, Finlandii, Islandii, Norwegii i Szwecji w rajach podatkowych.
Wielkość sum, jakie Nordycy i Finowie ukrywają przed opodatkowaniem w swoich krajach, jest trudna do określenia. Według szwedzkich szacunków tylko z tego kraju wyciekła do skrytek w rajach podatkowych równowartość ponad 600 miliardów euro. Oznacza to, że Szwecja straciła ponad 5 mld euro w formie podatków kapitałowych.
Rozpoczynającą się akcję odzyskiwana utraconych pieniędzy koordynuje Nordycka Rada Ministrów. Powołana do tego celu grupa ekspertów liczy 400 osób. Radzie udało się już zawrzeć umowy o wymianie informacji bankowych z 41 tzw. rajami podatkowymi. Ale mimo tych porozumień do tej pory nie zdołano przebadać wszystkich podejrzanych kont.
Sytuację komplikuje fakt, że cztery kraje nadal odmawiają współpracy w tej dziedzinie. Są to Hongkong, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Singapur.
....
Tam sa gigantyczne podatki dochodzace do 60 % . One wrecz zachecaja do oszustw . Widzimy ze niszcza te spoleczenstwa . Staja sie one coraz bardziej kombinatorskie i cwaniackie . Demoralizacja podatkowa nastepuje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:45, 14 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
POPiHN: szara strefa rynku paliw przynosi ok. 3 mld zł strat rocznie
Straty budżetu państwa związane z oszustwami podatkowymi w obrocie paliwami wynoszą około 3 mld zł rocznie - uważa Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Jego zdaniem, szara strefa w rynku ON stanowi co najmniej 9 proc. obrotów.
"Według szacunków POPiHN straty budżetu związane z oszustwami podatkowymi w obrocie paliwami wynoszą około 3 miliardów złotych" - powiedział Wieciech na spotkaniu z dziennikarzami.
"Obecnie największą część stanowi szara strefa rynku oleju napędowego. Tutaj oceniamy, że 9 proc. obrotów tym paliwem może przebiegać nielegalnymi kanałami. Są to szacunki ostrożne, mogą się okazać zaniżone w stosunku do rzeczywistości" - dodał.
W ocenie Wieciecha szara strefa w handlu benzyną i autogazem jest znacząco mniejsza, jednak nie na tyle, by jej wpływ na gospodarkę i finanse państwa można pominąć.
W styczniu w wywiadzie udzielonym PAP Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw POPIHN poinformował, że w 2012 roku konsumpcja paliw silnikowych spadła o ok. 5 proc. rdr do 23,75 mln m sześc. z 25 mln m sześc. w 2011 roku.
Popyt na olej napędowy w 2012 roku był mniejszy niż rok wcześniej o 8 proc. i wyniósł ok. 14,5 mln m sześc.
....
Szara strefa na pewno jest wieksza niz 9 % .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:55, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Oni ukrywają majątek w rajach podatkowych
130 tys. osób z ponad 170 krajów ukryło przed fiskusem swój majątek w rajach podatkowych na całym świecie - podał w czwartek dziennik "Sueddeutsche Zeitung", powołując się na zweryfikowane dane pozyskane z anonimowego źródła.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) otrzymało w ubiegłym roku twardy dysk zawierający 2,5 mln dokumentów dotyczących kontrowersyjnych operacji finansowych. Poufne dokumenty pochodziły od dwóch firm specjalizujących się w lokowaniu środków finansowych w rajach podatkowych - pisze niemiecka gazeta.
Informacje dotyczą 122 tys. fikcyjnych firm, czyli posiadających jedynie skrzynkę pocztową i zarejestrowanych m.in. na brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w Hongkongu, Singapurze oraz na Seszelach i Wyspach Cooka na południowym Pacyfiku. Jak zastrzega "SZ", korzystanie z usług w rajach podatkowych nie jest nielegalne, jeżeli zostało zarejestrowane w urzędzie podatkowym.
Analizą i weryfikacją informacji z twardego dysku zajmowały się przez 15 miesięcy media w wielu krajach świata - oprócz "SZ" i niemieckiej stacji telewizyjnej NDR, między innymi "Washington Post", "Le Monde", "Guardian" i BBC. W projekcie uczestniczyło 86 dziennikarzy z 46 krajów.
"Dzięki śledztwu uchyliliśmy rąbka tajemnicy w sprawie systemu wyprowadzania pieniędzy za granicę i tajemniczego świata rajów podatkowych" - powiedział tygodnikowi "Der Spiegel" dyrektor ICIJ Gerard Ryle. Jak podkreślił, skala zjawiska "jest zaskakująco duża".
W roku 2012 w rajach podatkowych ukryto od 21 do 32 bilionów dolarów - pisze "Der Spiegel". Według ICIJ wyprowadzanie pieniędzy świetnie funkcjonuje dzięki "doskonale opłacanemu" systemowi składającemu się z podstawionych osób, księgowych, notariuszy i banków.
"SZ" opisuje szczegółowo w czwartek machinacje zmarłego dwa lata temu biznesmena i playboya Guntera Sachsa. Były mąż francuskiej aktorki Brigitte Bardot ukrył przed śmiercią część swego majątku za granicą.
Jak pisze "Der Spiegel", wśród beneficjentów rajów podatkowych znajdują się politycy, oligarchowie i handlarze bronią, ale także amerykańscy lekarze i dentyści oraz mieszkańcy greckich wiosek.
Wśród osób korzystających z rajów podatkowych "Der Spiegel" wymienia z nazwiska rosyjskiego oligarchę Michaiła Fridmana. Jego prawą ręką przy zakładaniu fikcyjnych firm miał być Niemiec Franz Wolf, syn szefa wschodnioniemieckiego wywiadu Markusa Wolfa. Na liście podatkowych oszustów znajdują się też Imee Marcos, najstarsza córka byłego dyktatora Filipin Ferdinanda Marcosa, żona rosyjskiego wicepremiera Igora Szuwałowa oraz dwóch czołowych menedżerów Gazpromu .
....
Ciekaw jestem czy te biliony to polskie czy amerykanskie bo to roznica 10 krotna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:22, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Wicepremier: połowa Rosjan pracuje w szarej strefie
Połowa mieszkańców Rosji w wieku produkcyjnym zatrudniona jest w szarej strefie gospodarki. Co więcej, poziom ich kwalifikacji jest niski - powiedziała wicepremier Olga Gołodiec. Specjaliści alarmują, że generuje to znaczne straty dla rosyjskiej gospodarki.
"Obecnie nasz rynek pracy jest praktycznie nieuregulowany" - powiedziała Gołodiec w środę na konferencji zorganizowanej w moskiewskiej Wyższej Szkole Ekonomii. Według wicepremier 86 mln Rosjan jest zatrudnionych w różnych sektorach gospodarki, ale tylko 46 mln z nich pracuje legalnie.
"Nie mamy pojęcia, gdzie zatrudnieni są pozostali" - przyznała rosyjska wicepremier. Gołodiec dodała, że ogromna część osób pracujących w szarej strefie wykorzystuje dodatkowo liczne luki podatkowe.
Podobnego zdania są rosyjscy specjaliści zajmujący się zasobami ludzkimi. "Niestety, zatrudnienie w szarej strefie to wciąż duży problem dla naszej gospodarki. Dotyka pracowników, którzy nie są chronieni przez prawo, ale także rządu, dla którego sytuacja ta oznacza mniejsze wpływy z podatków oraz spowolnienie gospodarki" - powiedziała dyrektor agencji rekrutacyjnej Kelly Services Jekatierina Gorochowa.
Inni eksperci podkreślają, że rosyjski rynek pracy jest znacznie bardziej transparentny niż jeszcze 10 lat temu. "Wcześniej nawet najlepsze firmy zatrudniały pracowników, nie stosując się do oficjalnych regulacji. Dzisiaj większość z nich przestrzega obowiązujących przepisów prawnych" - powiedziała Julia Borozdna z kancelarii prawnej w Moskwie.
Ponadto dużym problemem na rynku pracy jest niski poziom profesjonalizacji pracowników. "Biorąc pod uwagę większość zawodów, jesteśmy 20 lat wstecz w stosunku do międzynarodowego rynku pracy" - oceniła wicepremier Gołodiec.
Sytuację na rynku pracy miała zmienić "mapa drogowa" przygotowana w październiku ubiegłego roku przez Agencję Inicjatyw Strategicznych. Dokument został opracowany w związku z dekretem prezydenta Władimira Putina i zakładał przygotowanie 25 mln miejsc pracy dla wysoko wykwalifikowanych pracowników do 2020 roku.
....
W Rosji wiedza gdzie pracuje 46 milionow . Gdzie pracuje 40 nikt nie wie .
Ale w Polsce pracuje 16 milionow na 38,4
czyli 41,7 % w Rosji 59,3 % . Takiego bestialstwa jak w Polsce po 89 trzeba szukac dopiero w Zimbabwe .
Natomiast co do szarej strefy w Rosji to mozna ja liczyc tak :
20,5 pracuje tylko legalnie
25,5 na raz legalnie i w szarej strefie
40 tylko w szarej strefie .
Ci co pracuja i tu i tu maja okolo 50 % doch legalnych .
Daje to 20,5 + 12,75 = 33,25 doch . legalnych na 86 czyli 38,7 % .
Szara strefa w Rosji to 61,3 % PKB !!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:31, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
100 tysięcy osób zamieszkałych w Niemczech korzysta z rajów podatkowych
W Niemczech z usług rajów podatkowych korzysta ponad 100 000 osób - twierdzą dziennik "Sueddeutsche Zeitung" i tygodnik "Focus" w sobotnim numerze, podsumowując najnowsze rewelacje dziennikarskie na temat dziesięciu "oaz" podatkowych na świecie.
Wśród podatników zamieszkałych na stałe w Niemczech, którzy lokują swe pieniądze w tych "oazach", aby nie płacić niemieckich podatków, są zarówno niemieccy milionerzy, jak i emeryci, rosyjscy i arabscy magnaci, handlarze bronią, politycy, maklerzy giełdowi, czy celebryci i gwiazdy show-biznesu.
Media na całym świecie - pisze "Focus" - poinformowały w tych dniach, że udało się dotrzeć do danych dotyczących 130 000 osób z 170 krajów świata - użytkowników kont bankowych w rajach podatkowych.
Niemiecki rząd wezwał ostatnio media, aby przekazały mu dostępne im dane dotyczące korzystania z rajów podatkowych, ale związki dziennikarzy odmówiły.
"Prasa nie jest pomocnikiem policji ani inspektorów podatkowych" - odpowiedziały źródła związane redakcjami "Suedeutsche Zeitung" i "Focus".
Minister finansów Wolfgang Schaeuble, podobnie jak jego kolega, szef resortu gospodarki, Philipp Roesler, wezwali media do współpracy w walce z oszustwami podatkowymi.
Dziennikarzom z Niemiec i innych krajów udało się uzyskać dostęp do około 2,5 miliona bankowych, poufnych dokumentów, głównie z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, Wysp Cooka oraz innych rajów podatkowych.
W rozpowszechnieniu tego materiału uczestniczyły media z 46 krajów, m.in. niemieckie, a także brytyjskie: "The Guardian" i BBC, francuski "Le Monde" i amerykański "The Washington Post".
....
Skoro w Niemczech ponad 100 tys to na swiecie nie moze byc 130 tys bo by to byli sami Niemcy czyli milion trzysta tysiecy jest realna liczba .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:37, 02 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Szara strefa niszczy rynek paliw
PKN Orlen alarmuje, że coraz bardziej rozwija się w Polsce szara strefa paliwowa, na co ma wskazywać znaczny spadek konsumpcji oleju napędowego. Popyt na ten produkt obniżył się w I kwartale w granicach 2-4 proc. Do spadku sprzedaży przyczynia się także pogarszająca się sytuacja gospodarcza w kraju.
- Spadek konsumpcji oleju napędowego, który widzimy w każdym z kwartałów jest naprawdę znaczny. Zakładamy, że jest to w dużej mierze związane z rozwojem szarej strefy, gdyż PKB w Polsce jest mniejsze niż rok temu, ale wciąż jest pozytywne. A zużycie oleju napędowego w jakiejś mierze jest odzwierciedleniem tego, co się dzieje w Polsce, w PKB. Na tej podstawie zakładamy, że spadek konsumpcji diesla jest przede wszystkim wynikiem rozwoju szarej strefy - tłumaczy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes ds. finansowych PKN Orlen.
...
Szara strefa pewnie rosnie ale nie az tak . Jest realny spadek zuzycia wszystkiego bo az tak schlodzili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:43, 28 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Triki niemieckich koncernów. Fiskus traci miliardy
Niemieckie koncerny latami oszczędzały gigantyczne kwoty z powodu źle obliczanego zysku lub wyprowadzając go za granicę - wynika z najnowszego raportu instytutu DIW.
O tej sprawie piszą dziś niemal wszystkie niemieckie gazety: eksperci Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung, DIW) obliczyli, że różnica między faktycznymi a deklarowanymi zyskami wynikającymi z dotychczas udostępnionych danych spółek osobowych i kapitałowych wynoszą bagatela - 92 miliardy euro rocznie! Niemal 20 procent wszystkich wpływów z podatku dochodowego w Niemczech, który w ostatnich 10 latach wynosił średnio 500 mld euro rocznie.
Zdaniem cytowanego przez dziennik "Die Welt" eksperta podatkowego Stefana Bacha z DIW, jeżeli szacunki instytutu okażą się poprawne, wszystko będzie wskazywało na to, że niemieckie firmy między 2001 a 2008 rokiem zapłaciły zaledwie 21 procent podatku od swoich dochodów, a przez to dużo mniej, niż jest to przewidziane w niemieckiej ordynacji podatkowej.
Dlaczego niemal 90 miliarów euro rocznie zostawało w kieszeniach niemieckich korporacji?
Tego jeszcze nie wiadomo. Zdaniem Bacha może to sugerować zwolnienia podatkowe, ulgi, lub stosowanie przez koncerny zaawansowanej inżynierii podatkowej - zabiegów prowadzących systematycznie do znacznego zmniejszenia podstawy opodatkowania. Ekspert twierdzi, że zastanawiający jest poziom odliczeń i strat podatkowych oraz przesuwanie tych pozycji na kolejne lata obrachunkowe. W grę może wchodzić nawet 568 miliardów euro.
Ekspert podatkowy DIW przyznał dziennikowi "Die Welt", że sugerowana kwota 92 miliardów euro może nie być ostateczną, bo szacunki mogą być obarczone błędami statystycznymi i metodologicznymi. - Jesteśmy jednak pewni, że wpadliśmy na trop potężnej i długotrwałej luki w systemie podatkowym - przyznał komentujący sprawę przedstawiciel DIW. Tak więc zdaniem niemieckich ekspertów podatkowych, od roku 2000 luka podatkowa kosztuje budżet państwa ok. 90 mld euro rocznie. W 2007 roku miało być to rzekomo nawet 120 mld euro. Dla porównania, to więcej, niż wynosi budżet Polski na 2013 ( ok.75 mld euro).
Sensacyjne, pełne studia Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką będą dostępne na newsletterze organizacji, opublikowanym jeszcze w tym tygodniu.
(dpa, Die zeit) / Agnieszka Ryciska
red. odp.: Elżbieta Stasik
...
Tak koncerny wzmacniaja gospodarke ... wlasna ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:56, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Maciej Bitner | Wealth Solutions
Jak walczyć z szarą strefą?
Szara strefa w Polsce to 23,8 proc. PKB. Choć od lat notujemy tu trend spadkowy, działalność gospodarcza wymykająca się fiskusowi stanowi wciąż prawie jedną czwartą tej oficjalnej. To dwa razy więcej niż w najlepiej rozwiniętych krajach UE. Czy powinno się coś z tym zrobić?
Operator kart płatniczych Visa co roku przygotowuje raport na temat szarej strefy w Europie. Szacowana jest zarówno wartość nielegalnego zatrudnienia jak i wielkość nieraportowanych przez przedsiębiorstwa przychodów. Ta pierwsza kategoria (czyli praca na czarno) odpowiada za dwie trzecie ukrywanych przed państwem dochodów. Główne branże, w których ma miejsce działalność zatajana przed fiskusem to budowlanka, drobny handel, transport (taksówki!) oraz hotelarstwo i restauratorstwo. Oprócz Polski jeśli o chodzi o szarą strefę w UE w tym roku przodują Bułgaria (31,2 proc.), Rumunia (28,4 proc.) oraz kraje nadbałtyckie. Wysoki odsetek szarej strefy w PKB występuje także na południu Europy, zwłaszcza w Grecji (23,6 proc.). Z tego powodu problem unikania opodatkowania jest często dyskutowany przy okazji wprowadzania w tych krajach programów oszczędności budżetowych.
Wielu uczciwych ludzi uważa szarą strefę za działanie niemoralne i głęboko szkodliwe. Z drugiej strony niejednokrotnie zdarza się Polakom zatrudnić na czarno opiekunkę lub sprzątaczkę, na które nie byłoby ich stać legalnie. Trudno też wymagać od znajomych, którzy świadczą nam usługi trochę z grzeczności, choć za pieniądze, by odprowadzili od tych dochodów podatek VAT. Takie niejednoznaczności charakteryzujące działalność w szarej strefie prowokują do postawienia bardziej zdecydowanego pytania: czy działanie ukrywane przed fiskusem rodzi jakieś społeczne koszty?
Oszukiwanie samych siebie
Najbardziej oczywista odpowiedź na to pytanie jest niestety błędna. Nie jest bowiem tak, że ekonomicznym kosztem szarej strefy jest ubytek wpływów do budżetu państwa. Wpływy tak czy inaczej są, tylko zbieranie ich odbywa się innymi kanałami niż gdyby szarej strefy nie było. Poziom opodatkowania jest bowiem ustalany tak, by znalazły się środki na pokrycie wydatków publicznych. Jeśli rzeczywiście brakuje pieniędzy na szkoły czy szpitale, podnosi się podatki. Jeśli wydatki są na odpowiednim poziomie w stosunku do możliwości gospodarczych kraju, szara strefa zmienia tylko to, kto płaci podatki, a kto nie.
Zrozumiałe oczywiście, że ktoś może czuć się oszukany tym, że on płaci podatki, podczas gdy przykładowo taksówkarz czy robotnik budowlany tego nie robią. Jednak na dłuższą metę unikający opodatkowania oszukują sami siebie. Wyższe dochody w sektorach ze znacznym udziałem szarej strefy powodują napływ nowych pracowników i przedsiębiorców. W efekcie przychód z tej działalności spada do takiego poziomu, że dochodowość po opodatkowaniu za podobną pracę między sektorami wyrównuje się. Zwiększona liczba robotników i taksówkarzy powoduje spadek cen ich usług tak, że pojedynczej jednostce tylko wydaje się, iż zarabia więcej oszukując państwo - gdyby bowiem pracowała legalnie w innym sektorze jej dochody byłyby odpowiednio wyższe. Praca na czarno ma więc z punktu widzenia jednostki sens, gdy w danym sektorze jest sporo osób robiących to samo legalnie. Wtedy można zarabiać nieco więcej kosztem ich właśnie.
Teraz powinno być widać koszty związane z szarą strefą. Jest to przede wszystkim nadmierne przesunięcie zasobów pracy i kapitału do sektorów, w których łatwiej uniknąć jest opodatkowania. Liczba robotników budowlanych i taksówkarzy jest przez to większa niż wynika to z preferencji konsumentów. Ubytek pracowników występuje zaś tam, gdzie dochodów nie da się ukryć. Oprócz tego do kosztów ekonomicznych szarej strefy należą wydatki poniesione przez przedsiębiorców na unikanie fiskusa oraz nakłady państwa na walkę z przestępstwami skarbowymi.
Szare korzyści?
Czy jednak tym kosztom można przeciwstawić jakieś korzyści? Moim zdaniem jest ich trochę, chociaż tylko w skrajnych sytuacjach (bardzo wysokie opodatkowanie) przeważają one nad kosztami. Zatrudnienie w szarej strefie daje szansę na stosunkowo łatwe przyuczenie do pracy lub prowadzenia biznesu. Nie trzeba wypełniać żadnych formalności i można korzystać z całości uzyskiwanego dochodu. Wielu przedsiębiorców zaczyna karierę w szarej strefie by później, gdy interes dobrze prosperuje, zalegalizować działalność. Poza tym praca na czarno jest dla wielu ludzi ratunkiem przed bezrobociem. Dzięki zatrudnieniu w szarej strefie unikają psychicznej i społecznej degradacji łączącej się często z długotrwałym pozostawaniu bez pracy.
Inna korzyść z istnienia szarej strefy to wentyl bezpieczeństwa jaki ona daje wobec nadmiernie restrykcyjnej polityki fiskalnej. Możliwość ukrywania części dochodów jest jednym z hamulców nadmiernej pazerności państwa. To, że ludzie są przynajmniej teoretycznie w stanie odmówić współpracy z fiskusem, gwarantuje, iż poziom opodatkowania musi mieścić się w pewnych granicach akceptacji. Oczywiście zabezpieczeń przed nadmiernym fiskalizmem jest w demokratycznym państwie więcej, ale nie jest to powód, by zupełnie rezygnować z tego jednego.
Ścigać czy nie ścigać?
Lepsza świadomość kosztów i korzyści daje wskazówkę jak walczyć z szarą strefą. Przede wszystkim nie należy skupiać się na ściganiu i karaniu uczestników tego procederu. Powoduje to bowiem głównie wzrost kosztów zarówno unikania opodatkowania, jak i pracy aparatu skarbowego. Jeżeli zaś obywatele nie chcą kooperować, bardzo trudno zmusić ich do przestrzegania prawa. Oczywiście szara strefa z natury nie może być legalna, ale łatwiej ograniczać ją eliminując bodźce skłaniające do ucieczki od opodatkowania. Oznacza to zmniejszanie barier biurokratycznych, które dotyczą oczywiście głównie legalnej działalności oraz obniżenie ciężaru podatkowego, zwłaszcza dla najmniej zarabiających. Ważne jest też budowanie świadomości konsumentów, którzy mogą wymusić na przedsiębiorcach legalną działalność. Przykładowo na Filipinach wprowadzono loterię paragonową, która daje klientom szansę na wygraną, ale tylko gdy kupują legalnie. Nie bez znaczenia jest też to, na co idą państwowe pieniądze - badania dowodzą, że im wyższa jakość dóbr publicznych, tym mniejsza skłonność do unikania podatków.
Sponsor raportu Visa szczególnie mocno lansuje oczywiście jedno rozwiązanie - upowszechnianie płatności bezgotówkowych. Trafnie zauważa się bowiem, że gotówka jest tym, co umożliwia szarej strefie funkcjonowanie bez większych problemów. Jednak płatności bezgotówkowe nie są wcale tanie - koszt utrzymywania systemów transakcyjnych działających w czasie rzeczywistym jest wysoki. Znacznie wyższy niż koszt produkcji banknotów - wydrukowanie wszystkich banknotów euro będących w obiegu to koszt ok. 3 mld euro. Tymczasem przychody operatorów kart kredytowych opiewają łącznie na 20-30 mld dolarów rocznie. Poza tym świat pozbawiony zupełnie gotówki byłby odrobinę niepokojący - państwo mogłoby teoretycznie skontrolować każdą płatność. Gdyby wymusić taki stan na obywatelach, wróżyłbym szybki rozwój alternatywnych metod płatności takich jak wirtualne waluty lub monety wykonane z kruszcu.
>>>
A skad takie dane ze akurat 23,8 % ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:51, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
210 mld zł szarej strefy
W tym roku szara strefa gospodarki może osiągnąć wartość około 210 miliardów złotych - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Według gazety, finanse publiczne stracą na tym kilkadziesiąt miliardów złotych - tyle można by uzyskać, gdyby pracujący w szarej strefie rozpoczęli legalną działalność, zaczęli płacić podatki i składki na ubezpieczenia społeczne.
Część uzyskiwanych poza legalnym obiegiem pieniędzy wraca do kasy państwa, na przykład w formie VAT płaconego przy zakupach - dodaje dziennik.
Profesor Ryszard Bugaj z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN mówi gazecie, że szara strefa jest reakcją na przeregulowanie gospodarki, na zbyt duże obciążenia fiskalne.
????
210 mld z ilu ??? To gdzies 1/8 PKB ??? Chyba za malo licza ,,,
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:26, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Fandrejewska | Onet
Zarobki w szarej strefie
Najmniej zarabiamy w najmniejszych firmach. Przynajmniej oficjalnie. Spora część pensji wypłacana jest "na czarno". Sami przedsiębiorcy mówią, że w szarej strefie pracuje lub zarabia co trzeci pracownik
W zeszłym roku w mikrofirmach (firmy zatrudniające do dziewięciu osób) zarabiało się nieco ponad 2,1 tys. zł brutto, czyli o tysiąc złotych mniej niż średnia pensja w całej gospodarce.
Z danych GUS wynika, że w 2012 r. działało ponad 1,7 mln małych firm. Pracowało w nich ponad 3,5 mln osób. Najmniej zarabiali (poniżej 1,8 tys. zł brutto) pracownicy leśnictwa, rybacy i osoby zatrudnione w turystyce. Najwięcej zaś zatrudnieni w branży informacja i komunikacja - ponad 3 tys. zł.
Tak niskie płace wynikają z kilku przyczyn. Pierwsza związana jest z szarą strefa, czyli nielegalnym zatrudnianiem pracowników, albo płaceniem legalnie tylko części zarobków.
- Mikrofirmy pytane o to, jaka część ich zatrudnienia to szara strefa, odpowiadają, że jedna trzecia - twierdzi Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji.
Ukrywanie zatrudnienia to nie tylko przyjmowanie do pracy na czarno, ale także zatrudnianie oficjalnie na część etatu, gdy ktoś pracuje na cały etat. Formalne pracodawca płaci tylko za część etatu, a "pod stołem" za pozostałą pracę. Firmy praktykują także inne rozwiązanie: podpisują z pracownikiem umowę o prace na minimalne wynagrodzenie, a dodatkowo podpisują z nimi umowy o dzieło.
Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE zwraca uwagę na jeszcze jedno zjawisko: - W najmniejszych firmach pracują całe rodziny. Nie zatrudnia się ich jako pracowników, ale jako pomagających członków rodzin. To zatrudnianie za minimalne wynagrodzenie, a prawdziwe jest wypłacane w postaci podziału zysku firmy.
Podobnie uważa Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego: - Małe przedsiębiorstwa to firmy, gdzie nie ma funduszu przeznaczonego na płace. Wypracowany zysk jest pensją.
Ale też ekonomiści przyznają, iż mikrofilmy często działają w branżach o niskiej produktywności i niskim wzroście wydajności pracy. Praca tam nie wymaga wysokich kwalifikacji. Stąd pensje są tam niższe.
- Gdy firma zaczyna inwestować w maszyny i urządzenia, zazwyczaj na tyle się rozwija, że przestaje być mikrofirmą - dodaje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska S.A.
...
Ciekawe co znaczy ze 33 % zatrudnienia to szara strefa . 1/3 ludzi czy pensji bo to nie to samo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:05, 15 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Włochy: pracownicy najemni deklarują wyższe dochody niż przedsiębiorcy
We Włoszech pracownicy najemni deklarują wyższe dochody niż przedsiębiorcy - ten paradoks potwierdziły najnowsze dane ministerstwa finansów, dotyczące deklaracji podatkowych za 2012 rok. Media zauważają, że przyczyn tego stanu rzeczy można się domyślać.
Z analiz deklaracji podatkowych, składanych przez osoby fizyczne wynika, że średni dochód pracowników najemnych - a jest ich 20 milionów - wynosi we Włoszech 20,680 euro rocznie.
Przeciętny dochód biznesmenów, właścicieli firm i przedsiębiorców, których jest 1,5 miliona, jest niższy o 210 euro i sięga 20,470 euro.
Ministerstwo finansów przedstawiając te wyniki nie podało wprost przyczyn zjawiska, które od lat jest włoską specjalnością i największą osobliwością. O powodach mówi się jednak od dawna. Dominuje przekonanie, że to pracownicy najemni uczciwiej rozliczają się z podatków.
Oszustwa podatkowe pozostają wciąż ogromną plagą, mimo stale podejmowanych prób jej ukrócenia. Szacuje się, że łącznie przed fiskusem ukrywa się co roku około 120-150 miliardów euro rocznie.
Media ironizują, że tylko we Włoszech bardziej opłaca się być pracownikiem najemnym niż przedsiębiorcą.
Zupełnie serio rezultaty te podsumował ekonomiczny dziennik "Il Sole-24 Ore", podkreślając: "Oto kto naprawdę płaci podatki".
...
Zawsze biznesmeni oszukuja wiecej niz najmni bo to latwiejsze . Zyski latwiej ukryc niz pensje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:25, 27 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Szara strefa w Polsce warta ponad 10.000 km autostrad rocznie
Według obliczeń dokonanych przez jednego ze stałych współpracowników Banku Światowego - dr. Friedricha Schneidera - tzw. "szara strefa" w Polsce rokrocznie generuje obroty rzędu 400 miliardów złotych.[1]
Na działaniu "szarej strefy" państwo traci rokrocznie miliardy złotych. Gdyby pieniądze te wydać chociażby na myśliwce, Polska dysponowałaby jedną z najsilniejszych lotniczych armii świata. Społeczeństwo ma jednak znacznie poważniejsze potrzeby, nadal brakuje dróg szybkiego ruchu, miejsc w szpitalach czy żłobkach.
"Z niechlubnym zjawiskiem "szarej strefy" światowe gospodarki borykają się już od bardzo wielu lat i - choć podejmowane są różne inicjatywy zmierzające do jego zmniejszenia - niezwykle trudno jest wypracować mechanizmy skutecznie z nim walczące. Szacuje się, że na całym świecie już 60 procent wszystkich zatrudnionych pracuje na czarno. Łącznie wytwarzają niemal 35% PKB globu [2]. W Polsce "szara strefa" osiąga obrót 400 miliardów złotych w skali roku. To oznacza, że mając te pieniądze moglibyśmy wybudować prawie 10.000 kilometrów [3] tak bardzo nam potrzebnych autostrad" - mówi Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert KIG.
Dzięki sukcesywnemu zmniejszaniu roli "szarej strefy", rząd mógłby odzyskiwać przepadające pieniądze i lepiej finansować służbę zdrowia, oświatę czy rozwój rodzimej nauki. Walka z "szarą strefą" jest również jednym z najlepszych sposobów na załatanie dziury budżetowej.
Polskie prawo powinno być skutecznym narzędziem w walce z "szarą strefą". Tymczasem problem ten nadal nie jest wystarczająco ważnym czynnikiem przy decyzjach legislacyjnych czy wykonawczych. Przykładowo, nowelizacja ustawy VAT z października 2013 roku, wprowadzająca odpowiedzialność nabywcy za zobowiązania w podatku VAT sprzedawcy tzw. wyrobów wrażliwych czyli paliw, nieobrobionego złota i niektórych wyrobów stalowych nie zdaje egzaminu. Dane z gospodarki są coraz lepsze, tymczasem sprzedaż paliw maleje. Zdaniem ekspertów oznacza to wzrost szarej strefy i większe wyłudzanie podatkowe. Oczywiście straty wynikające z nielegalnego obrotu wyrobami wrażliwymi szacowane na kilka miliardów złotych to dopiero czubek góry lodowej, jaką stanowi "szara strefa".
Póki co - polskie państwo w minionym roku nie zrobiło nic by przeciwstawić się szarej strefie. Niewiele zrobiono na przykład na polskim rynku nielegalnych bukmacherów, którzy generują 91% obrotu w branży zakładów wzajemnych on-line. Mało tego, rząd ratując budżet woli mnożyć obciążenia dla przedsiębiorców oraz stara się załatać dziurę budżetową między innymi podnosząc akcyzę na alkohol, co - o ironio - jeszcze bardziej sprzyja rozwojowi drugiego obiegu gospodarczego.
Szacuje się, że podniesienie o 15 procent akcyzy na mocne trunki - zamiast zasilić państwową kasę kwotą rzędu 746 mln zł - pobudzi tylko szarą strefę. Taki scenariusz spotkał Litwę, gdzie w 2009 roku podwyższono akcyzę o 13 procent, w rezultacie czego wpływy z legalnej sprzedaży alkoholu spadły o 20 procent, a w kolejnym roku jeszcze o 10 procent [4].
d353daee-02de-4908-8e73-d33fbf3e85d5
Obroty szarej strefy a PKB Polski - Onet
Obroty szarej strefy a PKB Polski
Specjaliści uważają, że walkę z "szarą strefą" powinno się rozpocząć od obniżenia wysokich stawek podatków. Ważne są także jasne przepisy, które zachęcałyby przedsiębiorców do przejścia do oficjalnej gospodarki oraz wszelkie działania związane z podnoszeniem świadomości ogólnospołecznej. Polscy ustawodawcy powinni sięgnąć po sprawdzone narzędzia. Sektory polskiej gospodarki najbardziej dotknięte zjawiskiem "szarej strefy":
1. Zakłady wzajemne (91% obrotu w internecie generują nielegalni bukmacherzy)
2. Przemyt i nielegalne wytwarzanie alkoholu i wyrobów tytoniowych
3. Budowlanka i prace sezonowe
4. Nieruchomości (nieopodatkowany wynajem mieszkań)
5. Utrzymanie czystości i usługi typu babysitting.
[1] Friedrich Schneider, Ph.D., Johannes Kepler Universitat Linz, AT Kearney, VISA Europe - The Shadow Economy in Europe, 2013. Polska "szara strefa" jest wg Schneidera warta ok. 95 miliardów euro rocznie. Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
[2] Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
[3] Według wyliczeń GDDKiA średni koszt wybudowania 1 kilometra autostrady w Polsce wynosi 9,6 mln euro, czyli ok. 41 mln złotych, przeliczone wg kursu aktualnego na dzień 18 września 2013 roku. Oznacza to, że za 400 miliardów złotych można wybudować ok. 10.000 kilometrów autostrad. Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
[4] PAP, Podniesienie akcyzy wcale nie pomoże budżetowi [link widoczny dla zalogowanych] z dn. 12.09.2013
...
A jak do tego doszli ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 1:14, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
dr Bohdan Wyżnikiewicz | Biznes.pl
Forsa pod stołem, czyli szara strefa gospodarcza
Gdyby skumulować całoroczną działalność ukrywaną przed opodatkowaniem, to trwałaby 71 dni, a w ciągu pozostałych do końca roku 294 dni wszelka działalność gospodarcza w Polsce byłaby już opodatkowana. Oznacza to prognozę rozmiarów szarej strefy na 19,5 proc. produktu krajowego brutto.
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową ogłosił, że 12 marca to symboliczny dzień wyjścia z szarej strefy gospodarczej w 2014 roku. IBnGR szacuje, że rozmiary polskiej szarej strefy są większe niż podaje to GUS, ale równocześnie mniejsze niż wynika to z modelowych obliczeń austriackiego ekonomisty Friedricha Schneidera z Uniwersytetu w Linzu. Argumentem za niedoszacowaniami GUS jest konieczność opierania się na dających się weryfikować obserwacjach i szacunkach, zaś argumentem za przeszacowaniami Schneidera jest podejście w niewielkim stopniu uwzględniające specyfikę i realia polskiej gospodarki.
Szara strefa gospodarcza jest zjawiskiem obserwowanym w każdym kraju. Rozumie się przez nią wytwarzanie wartości dodanej, która z różnych powodów jest ukrywana przed władzami. Działalność taka ma charakter rynkowy. W przyjętej konwencji PKB liczy się nie efekt dla gospodarstwa domowego, tylko sposób, w jaki efekt ten jest uzyskiwany. Przy tworzeniu wartości dodanej ważne jest, czy ma miejsce pośrednictwo rynku, czy też nie.
Wyobraźmy sobie, że pracownik udaje się do pracy jednego dnia taksówką, a drugiego dnia podwozi go żona. Transport taksówką za opłatą oznacza zwiększanie PKB, podwiezienie przez żonę już nie, mimo tego, że efekt dla pracownika jest taki sam w obu przypadkach. W konwencji rachunków narodowych transport prywatnym samochodem traktowany jest jako praca gospodarstwa domowego, która nie stanowi wartości dodanej. Zauważmy, że skorzystanie z taksówki oznacza ułamkowy wkład pasażera w składkę na ubezpieczenie społeczne i podatek przedsiębiorcy, czego nie ma przy podwożeniu przez członka rodziny. Gdyby z kolei taksówkarz nie złamał licznika i nie zarejestrował kursu w swojej kasie fiskalnej, czyli gdyby zaniżył obroty, to automatycznie stałby się uczestnikiem szarej strefy gospodarczej.
Zaniżanie obrotów przez legalnie działających przedsiębiorców tworzy tak zwaną legalną szarą strefę. Jest to zjawisko dość powszechne, zwłaszcza wśród mikroprzedsiębiorców zatrudniających pracowników. W wyniku ciągłego podwyższania minimalnego wynagrodzenia systematycznie zmniejsza się relacja średniego wynagrodzenia do minimalnego w tej grupie przedsiębiorstw. Dochodzimy w tym miejscu do podstawowej przyczyny systemowej szarej strefy. Wielu przedsiębiorców nie jest w stanie sprostać wszystkim regulacjom narzucanym przez państwo i dlatego działają oni na pograniczu prawa. W omawianym przypadku mikroprzedsiębiorcy zaniżają oficjalnie wypłacane wynagrodzenia i część wynagrodzeń wypłacają pracownikom "pod stołem".
Częstą formą szarej strefy jest zatrudnianie na czarno, szczególnie przy pracach sezonowych w budownictwie, rolnictwie, czy naprawach samochodów. Rzadko kiedy hydraulicy, korepetytorzy, opiekunki dzieci i osób starszych, fryzjerzy, informatycy obsługujący komputery domowe czy pracownicy ochrony zdrowia obsługujący ludzi wystawiają faktury VAT. W większości przypadków jest to działalność w ramach tzw. legalnej szarej strefy.
Na legalnej szarej strefie tracą przede wszystkim pracownicy, którzy pozostają bez składek na ubezpieczenie społeczne. Dla wielu przedsiębiorców szara strefa stanowi szansę utrzymania się na rynku. Naiwnością wielu urzędników i polityków jest wiara, że z legalnej szarej strefy można ściągać podatki. Możliwości poboru podatków z legalnej szary strefy wynikającej z ograniczeń systemowych są niewielkie. Można je natomiast ściągać z pozostałej jej części, czyli od przedsiębiorców, którzy oszukują państwo.
Szkodliwość społeczna i gospodarcza legalnej szarej strefy jest mniejsza niż powszechnie się sądzi. Dla wielu ludzi stanowi ona jedyne osiągalne źródło dochodów i zmniejsza nacisk na wypłaty z pomocy społecznej.
Inaczej przedstawia się kwestia tzw. nielegalnej szarej strefy, czyli działalności tworzącej wartość dodaną polegającą na przemycie papierosów, rozprowadzaniu narkotyków, nielegalnego hazardu czy wreszcie prostytucji. Poczynając od bieżącego roku efekty takich działalności będą wliczane do PKB zgodnie z zaleceniami międzynarodowych organów statystycznych, takich jak ONZ i Eurostat. Uzasadnienie takiej decyzji jest proste i przekonujące. Dochody z nielegalnej szarej strefy trafiają na rynek, czyli do oficjalnego obiegu gospodarczego. Bez ich uwzględniania rachunek dochodów i wydatków gospodarstw domowych byłby niepełny i zafałszowany.
Statystyka nie dokonuje ocen moralnych, a jej zadaniem jest przedstawianie rzeczywistego obrazu życia gospodarczego i społecznego. Szara strefa jest elementem gospodarki, a szacowanie jej rozmiarów pozwala lepiej ocenić nasze dochody i wydatki.
Utopią jest likwidacja szarej strefy. Państwo obniżając uciążliwość regulacji i obniżając stawki podatków może jednak zmniejszyć szarą strefę. Kiedy jeden z poprzednich rządów zdecydował się na obniżenie stawki podatku akcyzowego na alkohol, ludzie woleli kupować go w legalnym handlu, a nie pokątnie z przemytu czy z bimbrowni. Rezultatem było zwiększenie przychodów z podatku akcyzowego. Doświadczenie z tego przypadku powinno być szeroko stosowane przez fiskusa, a to byłoby najlepszym sposobem ograniczania rozmiarów szarej strefy.
....
Trzeba przestac SCHLADZAC !!! Tonacy brzydko sie chwyta . Jak bedzie normalny obieg to i szarej strefy bedzie mniej .
Tutaj widze brak zrozumienia tematu u ekonomistow .
Wyrozniamy nastepujace formy dzialan poza oficjalna ekonomia .
1.Gospodarka nieformalna . Jak matka gotuje ci obiad to faktury nie wystawia . A to jest gospodarka tylko nieformalna.
2.Szara strefa . Gdy prowdzisz biznes a nie placisz podatkow . Tu mamy juz lamanie prawa ale tylko podatkowego czesto zreszta szkodliwego czy przestepczego jak za Hitlera czy komuny .
3. Czarna strefa . Gospodarka mafii gangow sutenerow . Sa to dzialania SZKODLIWE SPOLECZNIE I OBNIZAJA PKB ! PANSTWO JE ZWALCZA ! Imbecyle UE kazaly ja dodac do PKB bo nie pojmuja ze trzeba ja ODJAC ! ALE KRETYNI Z BRUKSELI NIC NIE POJMUJA !
I tych trzech dziedzin mylic nie wolno .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:56, 23 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Szara strefa problemem gospodarki
400 miliardów złotych w ciągu roku - na tyle Bank Światowy szacuje wartość szarej strefy w Polsce. Aby ją ograniczyć trzeba między innymi uprościć system podatkowy czy obniżyć wysokość danin dla państwa - twierdzą eksperci w rozmowie z IAR.
Według sektora paliwowego, około 10 procent obrotu nie podlega opodatkowaniu. Daje to około 3 mld zł w ciągu roku. W przypadku wyrobów tytoniowych szara strefa może wynosić nawet 25 procent konsumpcji, czyli prawie 13 miliardów sztuk papierosów rocznie.
Prezes związku Polski Przemysł Spirytusowy Leszek Wiwała - tłumaczy, że największym problemem związanym z jego branżą nie są prywatne bimbrownie, lecz skażony alkohol techniczny. Obrót nim jest trudny do odnotowania, a państwo nie pobiera od niego akcyzy. Rozmówca IAR przypomina, że statystyczny Polak w ciągu roku na mocne alkohole wydaje około 500 zł rocznie, ale są gminy, w których ta kwota wynosi złotówkę rocznie. To właśnie w nich, jak twierdzi Leszek Wiwała spożycie nielegalnego alkoholu jest największe. Szara strefa w tej branży szacowana jest na około 15 procent, a straty budżetu państwa sięgają około 1,2 mld zł.
Można znaleźć pozytywne przykłady współpracy przedsiębiorców i fiskusa. Marek Suchowolec z Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu tłumaczy, że dzięki odwróceniu płatności podatku VAT udało się ograniczyć jego wyłudzanie. Odwrócony mechanizm polega na tym, że to kupujący jest zobowiązany do odprowadzenia podatku. Takie przepisy obowiązują w branży metalowej od 1 kwietnia 2011 roku.
Prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski w rozmowie z IAR tłumaczy, że z szarą strefą na świecie walczy się na różne sposoby. W Brazylii wprowadzono centralny system rejestracji faktur VAT, dzięki któremu można śledzić drogę towarów i ograniczyć tak zwaną sprzedaż kosztów. W krajach Unii Europejskiej coraz szerzej stosuje się VAT odwrócony.
Z szacunków Banku Światowego wynika, że szara strefa w Polsce stanowi około 24 procent naszej gospodarki. Eksperci firmy doradczej PWC szacują, że tak zwana luka podatkowa, czyli różnica między teoretycznymi a faktycznymi wpływami do budżetu, w 2012 roku, w przypadku VAT-u mogła wynieść od 36 do 58 miliardów złotych.
>>>
PRZYPOMINAM ! To nie jest tak ze mozna dodac do PKB te 400 mld . GUS juz liczy s strefe . Tylko mniej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:48, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Nieoficjalny dodatek do pensji
Jak wynika z badań, ponad połowa młodych pracowników firm prywatnych otrzymuje oprócz pensji dodatkowe pieniądze pod stołem - donosi "Rzeczpospolita".
Badania przeprowadziło Centrum Profilaktyki Społecznej i Katedry Pedagogiki Wyższej Szkoły Biznesu, a wzięli w nich udział m.in. pracownicy firm prywatnych, korporacji, instytucji państwowych i samorządowych oraz właściciele firm.
Rzucają one więcej światła na sprawę powszechnego zatrudniania pracowników na umowę-zlecenie czy o dzieło. Wskazują, że co trzeci młody pracownik firmy prywatnej (wiek 20-30 lat) jest opłacany według najniższych stawek albo zatrudniony na którąś ze wspomnianych umów.
"Zarazem aż 57 proc. takich pracowników przyznało, że obok oficjalnego uposażenia z odprowadzoną składką ZUS otrzymuje dodatkowe, nierejestrowane" - mówi prof. Mariusz Jędrzejko, kierownik projektu badawczego.
"Kiedy jest spowolnienie gospodarcze, pracodawca często ma do wyboru - albo dogadać się z pracownikiem, że ten dostanie pieniądze takie jak wcześniej, choć oficjalnie mniejsze, albo właściciel będzie nadal płacił pełne składki od pensji, ale będzie zmuszony zwolnić część ludzi" - mówi Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy BCC.
...
Bardzo cenne dane . Skutek wysrubowanej warunkach bezrobocia pensji minimalnej . Minimalna plus zaskórniaki to sie staje ,,model" zatrudnienia .
Dodatkowo jest to wina bezrobocia . Ludzie godza sie na wszystko . Czyli winny Balcerowicza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:54, 29 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Szara strefa na rynku papierosów
Szara strefa na rynku tytoniowym wynosi obecnie 25 proc. a może wzrosnąć też do 40 proc. w ciągu najbliższych kilku lat - stwierdza raport Pracodawców RP. Resort finansów neguje prawidłowość tych wyliczeń; jednak tak on, jak i wszyscy inni uczestnicy rynku tytoniowego nie czują się odpowiedzialni za spadająca sprzedaż i rozrost szarej strefy na rynku papierosów i tytoniu.
Alarmistyczny w tonie raport dotyczący szarej strefy na rynku wyrobów tytoniowych w latach 2012-2014, przedstawili Pracodawcy RP. Według przegotowanej przez tą organizację analizy, szara strefa na rynku papierosów stanowi 25 proc. , przy całym rynku szacowanym na 27 mld zł rocznie, a wkrótce -w ciągu najbliższych kilku lat - może osiągnąć nawet 40 proc. To właśnie szara strefa ma być przyczyna dla której kurczy się systematycznie, w tempie 6 proc. rocznie, konsumpcja akcyzowanych wyrobów tytoniowych: do tego stopnia iż w 2013 roku wyniosła 47 mld sztuk i według analizy autora raportu dr Pawła Gembickiego, spadnie w ciągu najbliższych 3-4 lat do 36 mld szt. Spada też sprzedaż tytoniu do palenia. W latach 2010-2013 spadek ten wynosił 18 proc. średniorocznie i w ubiegłym roku sprzedano go 1089 ton.
Szara strefa ma składać się z papierosów z przemytu, głównie tzw. illicit whites, czyli pochodzących głównie z Białorusi i Rosji często bez jakichkolwiek znaków akcyzy lub z akcyzą miejscową, od razu produkowanych z myślą o eksporcie i podróbek papierosów, zwykle produkcji krajowej oraz nielegalnego tytoniu do palenia. Zdaniem autora raportu ten segment rynku jest kluczowy, bowiem z tytoniu tego wytworzono w 2013 roku 8 mld szt. papierosów czyli nieco ponad 1/6 całego rynku. Tytoń ten nie jest przy tym do końca krajowy - część trafia do Polski z przemytu.
Winna przede wszystkim akcyza
Powody rozrostu szarej strefy, według raportu Pracodawców RP , są w Polsce dość proste. To przede wszystkim rosnąca co roku akcyza, przy czym w 2014 roku osiągnięto już średni poziom unijny, "jedna z najwyższych w Europie w stosunku do poziomu zamożności" cena papierosów i łatwa dostępność papierosów z przemytu. Szarej strefie sprzyjają przy tym "nowe, nie obserwowane dotąd zjawiska" jak choćby brak regulacji związanych z monitorowaniem łańcucha dostaw od plantatora do konsumenta detalicznego tytoniu, spowodowane deregulacją rynku tytoniu, obchodzenie wysokiej akcyzy na tytoń i papierosy poprzez sprzedaż cygar o niższym poziomie opodatkowania, służących jako surowiec do produkcji papierosów (tzw. cygara imprezowe) oraz "ograniczona skuteczność wymiaru sprawiedliwości wobec osób działających w szarej strefie".
Rozwój szarej strefy, według autora raportu, jest zagrożeniem dla budżetu państwa. W latach 2010-2013 wolumen legalnej sprzedaży papierosów zmniejszył się o ok. 19 proc., natomiast dochody budżetu z racji akcyzy tych wyrobów wzrosły o ok. 4,5 proc. Jednak już w 2012 roku przychody budżetu z racji akcyzy na papierosy i tytoń były mniejsze o 0,3 proc. od zaplanowanych, zaś w 2013 roku przychody były juz niższe o 2,2, proc.
Konkluzją raportu jest twierdzenie iż rozrost szarej strefy wyrobów tytoniowych i tytoniu jest bezpośrednią przyczyną iż Ministerstwo Finansów i Służba Celna szacowały w "Strategicznym Planie Kontroli" na 2014 rok, straty z tytułu niepobranej akcyzy na papierosy na poziomie 2,7 mld zł, a w przypadku tytoniu do palenia, cygar i cygaretek na 1,9 mld zł. Dalsza ekspansja szarej strefy może spowodować, że do 2017 roku sprzedaż legalnych papierosów spadnie o 10 mld sztuk. "Stanowić to będzie duże zagrożenie zarówno dla przychodów budżetu państwa w kolejnych latach, jak i całej branży tytoniowej" - konkluduje autor raportu, dr Paweł Gembicki.
Ksiądz wini pana, pan - księdza
W sporządzonym w dość panikarskim tonie raporcie Pracodawców RP, jak w soczewce odbijają się wszystkie błędy i zaniechania występujące w branży tytoniowej. Łącznie z podstawowym: tym, że uczestnikom rynku wszystkie jego problemy są doskonale znane, ale uważają, że to akurat nie oni są za nie odpowiedzialni.
Najważniejszych graczy na tytoniowym rynku jest kilku. Pierwszym jest Ministerstwo Finansów, krytyk raportu Pracodawców RP. Zarzuca ono bowiem autorowi raportu iż całkowicie wymieszał dwa różne rynki: papierosów i tytoniu do palenia, powodując iż szara strefa na rynku tytoniowym rozrosła się nagle do 25 proc. " Kiedy patrzymy na badania firmy Almares to szara strefa na 2013 rok wynosi 1,45 proc, zaś w II kw., 2014 roku było to 15,4 proc. Wzrost więc jest, ale nie aż do 25 proc. Rynek tytoniu do palenia trzeba bowiem analizować odrębnie od papierosów. Jeśli przyjmiemy szacunki Instytutu badań nad Gospodarką Rynkową i firmy Almares to na rynku papierosów szara strefa wynosi 14-15,4 proc., zaś według naszych szacunków szara strefa w samych liściach tytoniowych i suszu wynosi ok. 17 proc. "- powiedział na seminarium "Zatrzymać Przemyt" Wojciech Bronicki, dyrektor w Departamencie Nadzoru Akcyzowego w Ministerstwie Finansów.
Jednak to właśnie resort finansów jest oskarżany o przyczynienie się do rozrostu szarej strefy na rynku papierosowym i tytoniu. W raportach rynkowych powszechna jest bowiem krytyka za tzw. szybką ścieżkę akcyzowania, która spowodowała, że już w obecnym roku Polska osiągnęła średni poziom unijny akcyzy na wyroby tytoniowe, podczas kiedy mogła przedłużyć ten proces do 2018 roku.
" Trzeba być jednak elastycznym - kiedy występował zastój gospodarczy, warto było, by Ministerstwo Finansów przeanalizowało system dochodzenia do akcyzy unijnej. Lepiej byłoby akcyzy nie podwyższać, podobnie jak czynią to Rumunia i Bułgaria, które zdecydowanie później dotrą do średniej akcyzy unijnej." - twierdzi poseł Artur Dunin (PO) zastępca szefa Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Sejmie RP
Jeszcze ostrzejsza jest opinia Przemysława Noworyta, dyrektora Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu. Uważa on iż "nie było potrzeby takiego galopowania z akcyzą". "Polska ma jeden z najwyższych procentowych współczynników podatku akcyzowego i VAT w paczce papierosów. Jest to blisko 85 proc.; jedynie Wlk.Brytania i Grecja mają ten współczynnik wyższy. I jest to główna przyczyna tak znacznego rozrostu szarej strefy. Od ponad 10 lat systematycznie podnosimy podatek akcyzowy, co doprowadziło do sytuacji, kiedy spadają dochody budżetu państwa. Czekam tylko kiedy rykoszetem odbije się to na nas, producentach tytoniu, bo zmniejszone zapotrzebowanie na papierosy, to zmniejszone zapotrzebowanie także na tytoń" - zauważa.
Resort rolnictwa zatyka dziury
Tymczasem Ministerstwo Finansów broni się twierdząc iż udało się załatać luki w systemie akcyzy, zmieniając zasady opodatkowania cygar, co eliminuje tzw. cygara imprezowe, które były po prostu zwijkami tytoniu do pocięcia i samodzielnego wykonania papierosów. Przygotowuje też regulacje, które mają wyeliminować z rynku pośredników, handlujących tytoniem na rzecz szarej strefy produkcji. Resort wskazuje też na winnych obecnego stanu rynku wśród...plantatorów, czyli drugiego istotnego gracza rynkowego. Plantatorzy, według resortu, mają sprzedawać tytoń do szarej strefy, bowiem nie ma możliwości kontrolowania plantacji.
Lukę tą próbuje załatać z kolei resort rolnictwa, ale jest to trudne. "Projektujemy w Ministerstwie Rolnictwa objęcie obowiązkowymi umowami stosunków między plantatorami, grupami producenckimi, przetwórcami i pośrednikami w skupie tytoniu. Jeśli chodzi o przepisy umożliwiające objęcie nadzorem plantatorów, to konieczne będzie ratyfikowanie Ramowej Konwencji o Ograniczaniu Użycia Tytoniu Światowej Organizacji Zdrowia, gdyż przy obecnej Wspólnej polityce Rolnej jest niemożliwe" - mówi Grażyna Bernatowicz z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jej zdaniem przygotowanie odpowiednich przepisów "potrwa jeszcze jakiś czas". Warto zauważyć, że perspektywa kontrolowania plantacji nie jest zbyt dobrze przyjmowana przez plantatorów. Jak zauważa dyrektor Noworyta "plantatorzy są już objęci znaczną kontrolą ze strony Służb Celnych, których funkcjonariusze nie chcą zrozumieć, że nie wszystko co wysiano na polu, może się urodzić".
Znacznie poważniejsze są zarzuty Ministerstwa Finansów wobec producentów papierosów - trzeciego istotnego gracza na rynku. " Jak popatrzymy na podwyżki konkretnych marek papierosów, to okaże się, że od kilku lat ceny ich wzrastały o 10, 15, 20 nawet 30 gr więcej niż rosło obciążenie podatkowe. Nie trzeba więc koncentrować sie na podatku, ale cenie rynkowej, a tą ustalają producenci, nie zaś Minister Finansów. To producent decyduje o cenie papierosów i od niej jest płacona akcyza. Jeśli mówimy o szarej strefie, spadku sprzedaży, to trzeba zapytać producentów, czy naprawdę aż tak musieli podnosić te ceny?" - twierdzi dyr. Bronicki.
Producenci bronią się z kolei, że w koszcie papierosów akcyza i podatek stanowią około 85 proc. więc cena detaliczna wcale nie zależy od nich. Mimo podwyżek zmienili też model dystrybucji, starając się dostarczać swoje wyroby bezpośrednio detalistom, pomijając pośredników. Tak działa w Polsce np. BAT.
Jedno jest pewne: branża upraw tytoniu i produkcji papierosów, obejmująca w Polsce 14,5 tys. gospodarstw rolnych, w których zatrudnione jest 65 tys. osób i ok. 300 tys. osób związanych z handlem i produkcją tytoniu i papierosów, zaczyna przeżywać zdecydowany regres. Tymczasem główni gracze rynkowi nie bardzo chcą przyjąć, że bez współpracy regres ten zmieni się w zdecydowany kryzys. Pewną nadzieję dla plantatorów i producentów papierosów, dają propozycje Ministerstwa Finansów, ustalające nowe, wyższe stawki opodatkowania cygar, zwłaszcza tzw. cygar imprezowych oraz akcyzowania maszyn do robienia papierosów, znajdujących się w sklepach. Polski Związek Plantatorów Tytoniu te propozycje chwali, twierdząc, że 2015 roku może być pierwszym, w którym poziom nielegalnego handlu spadnie i dalsze podwyżki akcyzy nie będą potrzebne. Na razie jednak są to propozycje - nie wiadomo, kiedy przyjmie je rząd premier Kopacz, który ma obecnie wiele innych regulacji prawnych do natychmiastowego przepracowania.
>>>
Ciekawe dane ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:49, 28 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Bulwersujące wynagrodzenia pracowników polskich mikroprzedsiębiorstw
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie osób pracujących w przedsiębiorstwach zatrudniających co najwyżej 9 osób wyniosło w 2013 roku 2144,6 złotych brutto. Stanowiło to zaledwie 53,6% wynagrodzenia w sferze budżetowej i 58,6% tzw. średniej krajowej (3650,06 zł).
Równie bulwersująca jest informacja, że średnie miesięczne wynagrodzenie w mikroprzedsiębiorstwach było wyższe zaledwie o 544,6 zł, czyli o 34%, od minimalnego ustawowego wynagrodzenia.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę wynagrodzenia w mikrofirmach prowadzonych przez osoby fizyczne, to obraz sytuacji jest jeszcze bardziej przygnębiający. Średnie wynagrodzenie wynosi w tym przypadku 1855,9 zł. Jest ono zatem wyższe zaledwie o 255,9 zł od minimalnego i stanowi tylko 46,4% wynagrodzenia w sferze budżetowej. Wyższa średnia dla całej zbiorowości mikroprzedsiębiorstw wynika z faktu, że do tej grupy firm zalicza się także przedsiębiorstwa z osobowością prawną (np. kancelarie adwokackie i notarialne), gdzie średnie wynagrodzenie wyniosło w 2013 roku 3188,7 zł.
Podane przez GUS przeciętne wynagrodzenie pracowników mikroprzedsiębiorstw wymaga kilku komentarzy, które zmniejszą fatalne wrażenie, jakie niosą wyżej przytoczone informacje[1].
Po pierwsze, wynagrodzenie wypłacane jest pracownikom najemnym, osoby samozatrudniające się i pracujący członkowie ich rodzin osiągają wyższe dochody. W mikroprzedsiębiorstwach często pieniądze z prowadzonej działalności gospodarczej są wymieszane z budżetami domowymi i nawet samym zainteresowanym czasem trudno jest precyzyjnie obliczyć swój rzeczywisty dochód. Badania budżetów gospodarstw domowych wyraźnie pokazują, że dochody prowadzących działalność gospodarczą na własny rachunek należą do najwyższych, o czym pisałem w tym miejscu 7 października.
Po drugie, przy tak niewielkiej różnicy między zarobkami w tej grupie firm a wysokością minimalnego wynagrodzenia, wielu przedsiębiorców wypłaca swoim pracownikom część uzgodnionej sumy "pod stołem", zmniejszając tym samym swoje obciążenia, przede wszystkim z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne. Pracownik uzyskuje wówczas także nieopodatkowaną część wynagrodzenia. Jest to klasyczny przypadek "wpychania" przedsiębiorców do szarej strefy gospodarczej.
Po trzecie, mikroprzedsiębiorstwa stosują powszechnie elastyczne formy zatrudniania pracowników. Na ogólną liczbę 3,44 miliona pracujących w mikroprzedsiębiorstwach dla 2,85 miliona osób jest to główne miejsce pracy. Na umowę o pracę w 2013 roku zatrudnionych było 1,17 miliona osób. Można wyciągnąć wniosek, że sytuacja materialna tych osób jest znacznie lepsza, niż wynikałoby to z suchych liczb, bowiem wiele osób ma dodatkowe źródła dochodów.
Wynagrodzenia w mikroprzedsiębiorstwach są znacząco zróżnicowane, zarówno w przekrojach wojewódzkich, jak i sektorowych. Najlepiej opłacani w 2013 roku byli pracownicy sektora komunikacji i informacji (3300 zł miesięcznie), najgorzej zatrudnieni w gastronomii i zakwaterowaniu (1747,7 zł). Jak można było oczekiwać, najwyższe uposażenia były w województwie mazowieckim (2642 zł), najniższe w lubelskim (1884,2 zł).
O sytuacji mikroprzedsiębiorstw poinformował ostatnio Główny Urząd Statystyczny. W 2013 roku działało w naszym kraju 1754,4 przedsiębiorstw zatrudniających mniej niż 10 osób. Liczba ta jest ponaddwukrotnie mniejsza od ogłaszanego także przez GUS stanu rejestru REGON, obejmującego nie tylko firmy, które zawiesiły swoją działalność, ale także takie, które się nie wyrejestrowały. Często dochodzi do nieporozumień, bowiem niezorientowani traktują rejestrową liczbę przedsiębiorstw jako faktycznie prowadzących działalność. Potwierdzeniem poprawności danych GUS są informacje ZUS o liczbie firm-płatników składek ubezpieczeń społecznych i dane Ministerstwa Finansów o liczbie podatników prowadzących działalność gospodarczą. Wszystkie trzy instytucje podają prawie identyczną liczbę aktywnych gospodarczo mikroprzedsiębiorstw.
[1] Działalność gospodarcza przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób w 2013 r., Informacje bieżące, wyniki wstępne, GUS, Warszawa, 2014.10.17.
...
Jest calkowita patologia . Olbrzymie bezrobocie . Wysrubowana absurdalnie placa minimalna i deflacja . To jest skutek . Szara strefa i omijanie minimalnej . PENSJI NIE DA SIE ZADEKRETOWAC BARANY !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:08, 10 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Dzień Wyjścia z Szarej Strefy w tym roku przypada 11 marca
Dzień Wyjścia z Szarej Strefy Gospodarczej to dzień, w którym symbolicznie uzyskiwana jest łączna roczna wartość dodana tworzona w szarej strefie. Po tym dniu produkcja odbywa się umownie już wyłącznie w oficjalnym obiegu gospodarczym.
Do obliczenia, kiedy ów dzień przypada w 2015 roku, służy relacja prognozy wartości dodanej szarej strefy do wartości produktu krajowego przyjętej w ustawie budżetowej.
W 2015 roku ten umowny dzień przypada 11 marca. IBnGR już po raz drugi wylicza datę symbolicznego wyjścia z szarej strefy i inicjatywa ta będzie kontynuowana w kolejnych latach.
Celem ogłoszenia Dnia Wyjścia z Szarej Strefy jest zobrazowanie opinii publicznej, decydentom i przedsiębiorcom rozmiarów polskiej szarej strefy. Świadomość problemu ukrywanej działalności gospodarczej powinna mobilizować i motywować polityków gospodarczych i innych uczestników życia gospodarczego do działań prowadzących do jej ograniczania. Inicjatywa ma więc przede wszystkim wymiar edukacyjny, ale powinna także stać się punktem wyjścia do debaty nad sposobami ograniczania szarej strefy w Polsce.
Według szacunku Instytutu, w 2015 roku około 19,2 procent produktu krajowego brutto wytworzonych zostanie w szarej strefie gospodarczej. Za punkt wyjścia do obliczeń przyjęto szacunki dotyczące szarej strefy prowadzone przez Główny Urząd Statystyczny, jednak szacunki te zostały rozszerzone o kilka elementów, które nie są uwzględnianie przez GUS, a w ocenie IBnGR powiększają szarą strefę w Polsce. Po pierwsze, dochody z innych działalności tworzących wartość dodaną (PKB) nieobjętych w pełni szacunkami GUS, takich jak na przykład sprzedaż za pośrednictwem internetu (w sklepach internetowych oraz na platformach aukcyjnych), nielegalna sprzedaż paliw, handel przygraniczny, nielegalny hazard czy też drobna działalność w postaci udzielania korepetycji, usług znachorów i wróżbitów, wynajmu lokali czy opieki nad dziećmi i osobami starszymi. Po drugie, dochody z nierejestrowanej pracy cudzoziemców w Polsce.
Należy podkreślić, że ze względu na naturę szarej strefy (działalność z definicji jest ukryta) i jej trudną mierzalność, powyższe wyliczenia mają charakter szacunkowy i przybliżony.
Według prowadzonych przez IBnGR szacunków, w latach 2013-2015 udział szarej strefy w polskiej gospodarce nieco się zmniejsza, ale skale zmian jest symboliczna. W 2013 roku udział szarej strefy wynosił 19,9 procent, a w 2014 roku 19,5 procent. Możemy więc w zasadzie mówić o stabilizacji zakresu szarej strefy w polskiej gospodarce w latach 2013-2015.
Szara strefa jest zjawiskiem występującym we wszystkich gospodarkach świata i nie jest możliwe jej całkowite wyeliminowanie. Warto jednak podejmować wysiłki zmierzające do ograniczania skali nierejestrowanej działalności gospodarczej, a tym samym ograniczana negatywnych skutków, jakie niesie ze sobą szara strefa. Wśród negatywnych skutków wymienić należy przede wszystkim zaburzenie mechanizmów konkurencji rynkowej (firmy płacące podatki są w gorszej sytuacji od firm niepłacących), ograniczenie dochodów budżetu państwa, a przez to tworzenie barier dla łagodzenia polityki fiskalnej czy też ograniczanie praw i zabezpieczenia emerytalnego pracowników pracujących nielegalnie.
Teoria ekonomii i badania empiryczne wskazują na nadmierne regulacje państwowe jako na główną przyczynę działalności poza oficjalnym obiegiem gospodarczym. Działania administracji rządowych zwykle ignorują systemowe korzenie szarej strefy i często stosują represje administracyjne bądź fiskalne, które jednak dają mizerne efekty. Bardziej skuteczne okazują się działania systemowe nastawione na deregulacje i na ograniczanie obrotu gotówkowego. Płatności w ramach szarej strefy, dla zatarcia śladów działalności, realizowane są bowiem wyłącznie za pośrednictwem gotówki.
Problem szarej strefy widoczny jest w skali całej gospodarki, ale można go analizować także w kontekście wpływu na konkretne rynki produktowe. Doskonałym przykładem rynku, na którym szara strefa ma szczególnie istotne znaczenie jest rynek papierosów. Według badań prowadzonych przez firmę Almares, polegających na zbieraniu pustych opakowań po papierosach, w czwartym kwartale 2014 roku udział papierosów sprowadzonych nielegalnie do Polski w całości rynku papierosowego wynosił 17,3 procent. W porównaniu z sytuacją sprzed roku, udział szarej strefy wzrósł znacząco – o prawie 3 punkty procentowe. Natomiast w stosunku do roku 2010 wzrost tego udziału wynosi już ponad 6 punktów procentowych. Widać więc wyraźnie, że szara strefa odgrywa coraz większą rolę na krajowym rynku papierosów.
Głównym powodem rozrostu szarej strefy jest oczywiście wysoki poziom opodatkowania legalnych papierosów akcyzą, co wpływa na wzrost ich cen i czyni przemyt coraz bardziej opłacalnym. Podatek akcyzowy na papierosy składa się z dwóch części – części kwotowej i części procentowej (ad valorem). W Polsce, w roku 2014, podatek ten wynosił 31,41 procent ceny detalicznej oraz 206,76 złotych za każdy 1000 papierosów. Po uwzględnieniu odpowiedniego do przeliczeń kursu walutowego (kurs 4,23 PLN/EUR; podawany przez UE w październiku roku poprzedniego) okazuje się, że Polska już w ubiegłym roku spełniała wymogi unijne, na których spełnienie otrzymała czas do 1 stycznia 2018 roku. Wysokość akcyzy na 1000 papierosów wynosi bowiem w Polsce 92,86 euro wobec wymaganego minimum na poziomie 90 euro. Pozostałe dwa kryteria unijne są także już obecnie wypełnione – udział akcyzy w cenie wynosi 66,3 procent (wymóg 60 procent), a udział akcyzy kwotowej w całkowitej kwocie obciążenia podatkiem akcyzowym i VAT na średniej ważonej cenie wynosi 41,1 procent (wymóg od 7,5 do 76,5 procent).
Wzrost stawek podatku akcyzowego w ostatnich latach doprowadził do sytuacji, w której podatki (łącznie VAT i akcyza) stanowią obecnie w Polsce dokładnie 85 procent ceny paczki papierosów. Akcyza stanowi 66,3 procent ceny, natomiast VAT 18,7 procent ceny. Pozostałe 15 procent przypada w udziale producentom oraz dystrybutorom papierosów.
W roku 2015 rząd nie planuje podwyżki akcyzy na papierosy. W latach kolejnych podwyżka akcyzy ma być natomiast zależna od wysokości inflacji w Polsce. Biorąc pod uwagę fakt, że Polska jest już obecnie wypełnia unijne kryteria dotyczące poziomu akcyzy na papierosy (co zostało wskazane powyżej), należy stwierdzić, że rzeczywiście nie ma obecnie uzasadnionej konieczności dalszego podnoszenia podatku akcyzowego na papierosy. Tym bardziej, że rynek wyrobów tytoniowych znajduje się obecnie w fazie istotnych zmian strukturalnych związanych z coraz większą popularnością wyrobów konkurencyjnych wobec papierosów – szczególnie suszu do samodzielnego skręcania papierosów oraz e-papierosów. Wzrost udziału w rynku tego typu produktów, których opodatkowanie jest niższe niż opodatkowanie papierosów, byłby jeszcze szybszy, gdyby nadal zwiększało się obciążenie papierosów podatkiem akcyzowym – powodowałoby to wzrost skłonności konsumentów do substytucji papierosów ich zamiennikami. Efektem tego procesu mogą zaś być niższe od oczekiwanych wpływy budżetowe z tytułu akcyzy na papierosy.
W ocenie Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w Polsce warto wprowadzać rozwiązania mające na celu ograniczenie zasięgu szarej strefy gospodarczej. Do takich należą przede wszystkim działania zmierzające do ograniczenia kosztów pracy, jak również do zmniejszenia obciążeń podatkowych nakładanych na przedsiębiorców. Do ważnych działań należą także zmniejszenie biurokracji oraz uproszczenie procedur administracyjnych i przepisów prawnych. Ważnym środkiem służącym do ograniczania szarej strefy jest także wspieranie rozwoju płatności elektronicznych.
...
Ciekawe dane .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:26, 07 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Szara strefa na rynku paliw w Polsce ma się dobrze
Szara strefa na rynku paliw w Polsce ma się w dalszym ciągu dobrze. Jak szacuje Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, straty państwa w 2014 r. z tego tytułu mogły wynieść nawet 10 mld zł.
Szara strefa paliwowa to przede wszystkim niewykazywanie odpowiedniego opodatkowania - głównie VAT.
Krzysztof Romaniuk z POPiHN-u ocenia, że jedną z najbardziej skutecznych metod walki z tym zjawiskiem są kontrole służb skarbowych. W miesiącach, w których były one intensywne, sprzedaż oficjalna na rynku wzrastała o kilkanaście procent. Widać więc, że jest to efekt wymierny i życzylibyśmy sobie, by tych kontroli było jak najwięcej - mówił.
Szacuje się, że wyłudzenia VAT-u dotyczą przede wszystkim oleju napędowego, w mniejszym stopniu benzyny i autogazu. Według POPiHN-u około 20 proc. diesla dostępnego na naszym rynku może pochodzić z szarej strefy.
>>>
Ciekawe szacunki ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:48, 12 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Strefa cienia
Justyna Zahorska
Dziennikarka Onetu
- Shutterstock
Jest jak hydra: utniesz jej łeb, wyrośnie następny. Każdy rząd zapowiada walkę z nią, ale żadnemu jeszcze się nie udało. Ile dokładnie pochłania szara strefa? Szacunki są różne, ale nawet te najskromniejsze porażają.
- Szara strefa, to określenie publicystyczne, od angielskiego „shadow economy” – mówi prof. Bogdan Mróz z SGH. - Tak naprawdę to gospodarka nieoficjalna, nieformalna.
REKLAMA
Inaczej mówiąc: nieewidencjonowany i nieopodatkowany obrót gospodarczy, w którym krążą olbrzymie pieniądze. Gdyby udało się go ograniczyć, budżet zyskałby miliardy!
Są różne szacunki: według GUS szara strefa sięga 15 proc. polskiego PKB, według świeżego raportu Banku Światowego – 23 proc., a według austriackiego eksperta Friedricha Schneidera, z którym współpracował prof. Mróz – ostatnio ok. 24 proc.
Prof. Schneider po 15 latach badań opracował ranking szarej strefy w 31 krajach europejskich. Od razu widać, że jej rozmiary rosną, gdy przesuwamy się z zachodu na wschód albo z północy na południe. Niechlubne pierwsze miejsce należy do Bułgarii (32, 3 proc. PKB), zaszczytne ostatnie zajmuje Szwajcaria (7, 8 proc.). Polska plasuje się na 10. miejscu, powyżej średniej europejskiej, która wynosi 19, 2 proc. Co tu kryć, marny wynik. Bliżej nam do Bułgarii niż do Szwajcarii.
- Szarą strefę w naszym kraju szacujemy na około 400 mld zł rocznie – mówi Kamil Wyszkowski, szef United Nations Global Compact, agendy ONZ w Polsce, zajmującej się współpracą w trójkącie nauka-biznes-rząd. UNGC analizuje bariery rozwoju poszczególnych krajów. Szara strefa jest jedną z ważniejszych.
- Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora – apeluje prof. Bogdan Mróz. – Część szarej strefy ma niewinne oblicze: emeryci dorabiają do skromnych emerytur, nauczyciele i studenci udzielają korepetycji, ktoś sprząta, ktoś inny podejmuje prace sezonowe w rolnictwie, ogrodnictwie, budownictwie…
Wszystko to wymyka się fiskusowi, ale daje pracę i zarobek, w jakiejś mierze amortyzując skutki światowego kryzysu. Prof. Mróz nazywa wręcz taką aktywność smarowidłem ekonomicznym, które popycha do przodu całą gospodarkę. Dlatego szarej strefy nigdy nie da się do końca wyeliminować – przy najszczelniejszych nawet przepisach i najsprawniejszych służbach znajdzie się zawsze jakaś babcia handlująca pietruszką „poza systemem”. Zresztą dochody takich osób są wydawane w sektorze oficjalnym, stymulują popyt.
Zwalczanie „gospodarki cienia” w Polsce zbyt często polega na tropieniu drobnych przedsiębiorców, którzy są winni urzędowi skarbowemu lub ZUS-owi niewielkie kwoty. Podczas gdy aparat państwowy łapie płotki, rekiny tuczą się bezkarnie. Częścią szarej strefy jest bowiem strefa czarna, kryminalna, opanowana przez przestępczość zorganizowaną.
Według Kamila Wyszkowskiego, czarna strefa w Polsce obejmuje ok. 40 proc. tej szarej.
Serwery na Kajmanach
W czarnej strefie działają najpotężniejsze polskie mafie: węglowa (ostatnie dane o jej zyskach pochodzą z roku 2006, gdy szacowano je na 50 mld zł w ciągu kilkunastu lat), paliwowa (5 mld rocznie), hazardowa (4, 5 mld), tytoniowa (1, 5 mld), stalowa (ok. 1 mld), tekstylna (opanowana przez Chińczyków i Wietnamczyków – nikt z zewnątrz nie ma wglądu w jej finanse).
Raport ABW z roku 2014 wymienia dziedziny, w których jest najwięcej oszustw podatkowych: obrót paliwami, stalą i metalami kolorowymi, tekstyliami, elektroniką, wyrobami tytoniowymi, artykułami budowlanymi, granulatami złota, srebra i platyny oraz świadczenie fikcyjnych usług (budowlanych, komputerowych, transportowych). Opisuje też szczegółowo mechanizmy oszustw, np. popularny ostatnio obrót karuzelowy, którym trudnią się firmy handlujące elektroniką użytkową lub sprzętem komputerowym. W celu legalizowania obrotu w Polsce tworzy się sieć spółek „buforów” oraz „słupów”. Towar od polskich podmiotów trafia do spółek zagranicznych, po czym poprzez inne kraje UE wraca na terytorium RP. „Karuzela” służy wyłudzaniu VAT-u.
Czarna strefa w sektorze paliw rośnie co najmniej od 2011 r. Dwa lata temu Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego alarmowała, że paliwa z polskich rafinerii są wypierane z rynku przez „mafijne”; w roku 2013 nielegalny obrót olejem napędowym kosztował budżet państwa 4, 3 – 5, 8 mld zł strat.
Mafia tytoniowa też świetnie sobie radzi: jak informuje Główny Inspektor Sanitarny, niemal co dwunasty polski palacz zaopatruje się w papierosy nielegalnie. Czy to efekt podwyżki akcyzy?
- Nie można podnosić akcyzy w nieskończoność, bo spowoduje to rozkwit podziemia, ale nie można też jej przesadnie obniżyć – mówi Kamil Wyszkowski – Trzeba szukać złotego środka.
Zdarza się, że jeden błąd w tworzeniu prawa daje pożywkę działalności przestępczej, wręcz ją prowokuje. Pamiętamy aferę hazardową z roku 2009: lobbing na cmentarzu i gdzie indziej. Żeby odciąć się od wszelkich podejrzeń o powiązania z biznesmenami z branży hazardowej, koalicja PO-PSL uchwaliła ustawę mocno uderzającą w interesy tej branży. Niestety, przesadziła…
- Mafia hazardowa ma się świetnie, bo ustawodawcy nie pozwolili Totalizatorowi Sportowemu prowadzić profesjonalnych zakładów w internecie – krytykuje Kamil Wyszkowski.
A skoro nie może na tym zarabiać Totalizator, spółka należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa i finansująca polski sport, na puste miejsce weszła mafia. Nieuchwytna dla polskich organów ścigania, korzystająca z serwerów na Kajmanach i w innych egzotycznych miejscach.
Walka z wiatrakami?
Co „napędza” szarą strefę i jej segment kryminalny?
- Działa tu cały konglomerat czynników – tłumaczy prof. Bogdan Mróz.
Ekonomiści neoliberalni zwykle wskazują na zbyt wysokie podatki i koszty pracy, opresyjne i zachłanne państwo. Ekonomiści lewicowi twierdzą, że do strefy cienia spycha nas bieda – człowiek pracuje na czarno albo godzi się dostawać część wynagrodzenia „pod stołem”, bo nie ma wyboru. W grę wchodzą także uwarunkowania kulturowe, jakość instytucji publicznych, zaufanie do polityków, w Polsce dramatycznie niskie.
- Ludzie chętniej płacą podatki, gdy widzą, że ich pieniądze nie są marnotrawione, że mają za to drogi, szpitale, przedszkola – mówi prof. Mróz.
Dobrym przykładem jest Skandynawia: podatki stosunkowo wysokie, a szara strefa mała (Norwegia – 14, 8 proc. PKB; Szwecja – 14, 7 proc.; Dania – 13, 8 proc.). Jej mieszańcy nie mają jednak za sobą doświadczeń 123 lat pod zaborami i 45 lat PRL, kiedy oszukiwanie władzy było wręcz sportem narodowym. Szwed czy Duńczyk wierzy, że jego podatków nie będą przejadać VIP-y, obżerając się w knajpach ośmiorniczkami czy kombinując z delegacjami do Madrytu, a gdyby któryś z nich ośmielił się sprzeniewierzyć publiczny grosz, spotka go ostracyzm i dymisja – co zdarzyło się szwedzkiej minister Monie Sahlin, która służbową kartą kredytową zapłaciła za pieluszki, paczkę papierosów i dwie czekoladki Toblerone.
Kamil Wyszkowski uważa, że z szarą i czarną strefą można skutecznie walczyć. Dowodzi tego przykład Czech, które po głośnej aferze z roku 2012 (wprowadzenie na rynek „markowych” trunków zawierających metanol ze spryskiwaczy do szyb samochodowych, co kosztowało życie 48 osób i ciężkie zatrucie kolejnych kilkudziesięciu) praktycznie zlikwidowały alkoholowe podziemie.
Jak widać, instytucje państwowe mobilizują się dopiero wtedy, gdy dojdzie do wielkiej publicznej kompromitacji. Rację miał Bartłomiej Sienkiewicz, ówczesny minister spraw wewnętrznych, w nagranej nielegalnie rozmowie z prezesem NBP Markiem Belką: „Państwo w Polsce istnieje tylko teoretycznie, praktyczne nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swymi priorytetami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność”.
Mniej więcej to samo mówi Kamil Wyszkowski: - Niezbędna jest ścisła współpraca policji, służb skarbowych i celnych.
Według prof. Mroza, zwalczanie szarej strefy wymaga połączenia metod twardych i miękkich: ścigać przestępców, lecz równocześnie zadbać o to, by państwo stało się bardziej przyjazne dla obywatela.
Polska ma pewien sukces w tej dziedzinie: udało się wypchnąć z rynku mafię stalową, konsekwentnie tropiąc przekręty (zwłaszcza tzw. odwrócony VAT), w których się specjalizowała. Ale to nie koniec wojny – oszuści przenieśli się do innych branż…
...
Szacunki czysto teoreryczne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:40, 09 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Szare miliardy w motoryzacji
- Shutterstock
Według Związku Dealerów Samochodów ograniczenie szarej strefy w motoryzacji może dać budżetowi państwa nawet 5,7 mld zł rocznie, ale ZDS ocenia, że realniejsze jest 4 mld zł korzyści – pisze "Gazeta Wyborcza".
Związek napisał w tej sprawie do premier Ewy Kopacz i kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło.
REKLAMA
ZDS szacuje m.in., że na naprawy aut (nie licząc tych powypadkowych) Polacy wydają 15,1 mld zł rocznie, a na części zamienne - 13,4 mld zł. Z czego jedna trzecia przypada na szarą strefę lub nielegalną działalność, zaś ukrócenie tego zwiększyłoby dochody budżetu o 2 mld zł rocznie.
Tylko zmiany w rozliczeniach szkód komunikacyjnych opłacanych z polis ubezpieczeniowych mogą, zdaniem Związku, przynieść budżetowi ok. 0,7 mld zł. Konieczne jest jednak wprowadzenie wymogu dokumentowania napraw opłacanych z polis oraz przepisów pozwalających na weryfikację napraw przez stacje kontroli pojazdów. Wśród propozycji zmian znalazł się także pomysł, aby w sytuacjach, gdy odszkodowanie jest wypłacane w gotówce, opodatkować tę część rekompensaty, która przewyższa udokumentowane koszty naprawy samochodu.
Dealerzy rekomendują też wprowadzenie opłaty ekologicznej zależnej od spełniania przez auto norm emisji spalin. Miałaby ona zastąpić podatek akcyzowy, którego wysokość uzależniona była od wartości pojazdu. Zamiana taka miałaby zapobiec zaniżaniu wartości używanych samochodów z importu.
...
Warto śledzić oceny branżowe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|