Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Machina ,,nauki"...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:42, 23 Mar 2017    Temat postu: Machina ,,nauki"...

RMF 24
Fakty
Nauka
Prowokacja polskich naukowców z "fikcyjną badaczką" w roli głównej
Prowokacja polskich naukowców z "fikcyjną badaczką" w roli głównej

Dzisiaj, 23 marca (17:45)

Anna O. Szust, fikcyjna badaczka, została redaktorem kilkudziesięciu recenzowanych pism naukowych. Kilka z nich uczyniło ją nawet redaktorem naczelnym - to wynik prowokacji przeprowadzonej przez polskich naukowców. O swoim śledztwie piszą na łamach "Nature".
Zdj. ilustracyjne
/Agnieszka Wyderka /RMF FM


To pierwsze szeroko zakrojone śledztwo naukowców, w którym sprawdzono wiarygodność przyjmowanych redaktorów, wśród pism wydawanych w otwartym dostępie (Open Access) o dobrej reputacji oraz takich, które są często cytowane - posiadają wysoki "Impact Factor", czyli współczynnik wpływu. W ramach badań ujęto też czasopisma o dyskusyjnej reputacji.

Śledztwo przeprowadzili: dr hab. Piotr Sorokowski z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, dr hab. Emanuel Kulczycki z Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, dr Agnieszka Sorokowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i dr Katarzyna Pisanski z Instytutów Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Sussex w Brighton.

Naukowcy publikują artykuły w pismach o dyskusyjnej reputacji z wielu powodów. Często chcą mieć w swoim dorobku dużą liczbę publikacji, aby w ten sposób być wyżej punktowanym przez uniwersytety. Bywa, że po prostu mylą się - wysyłają artykuły do wydawnictw o podobnie brzmiących tytułach do tych prestiżowych - opowiada dr hab. Kulczycki, jeden z autorów badań.

Wiele czasopism okazało się być bardziej wyrachowanymi niż przypuszczaliśmy - zauważają autorzy artykułu w "Nature". Redakcje tych czasopism podkreślają w korespondencji, że jednym z ważniejszych aspektów pracy przyszłego redaktora jest pozyskiwanie (za opłatą ponoszoną przez autorów) artykułów do pisma, a nie dbanie o ich jakość. Redakcja jednego z czasopism zaproponowała podział zysków i napisała: "To dla nas zaszczyt dodać Pani nazwisko jako redaktora naczelnego naszego pisma bez żadnych obowiązków".

Tymczasem, jak podkreśla Piotr Sorokowski w rozmowie z PAP, redaktorzy powinni być gwarantem jakości czasopism. Ich obowiązkiem jest dobór odpowiednich recenzentów do oceny nadsyłanych publikacji. Redaktorzy powinni mieć ogromny dorobek i być znani w środowisku naukowym.

Autorzy artykułu opublikowanego w "Nature" na co dzień otrzymują zaproszenia do publikowania w pismach, które nie są zgodne z ich specjalizacją lub kompetencjami. Postanowili sprawdzić skalę problemu i wiarygodność tych pism oraz ich redaktorów.

Autorzy śledztwa zwracają uwagę, że na świecie istnieją tysiące naukowych pism, pobierających opłatę za publikację jako główne źródło ich zarobku. Jednocześnie, jak wskazują polscy badacze, w wielu redakcjach naukowych wielu z nich zasiadają niekompetentni redaktorzy. Tymczasem powinny być to osoby o niekwestionowanym autorytecie w danej dziedzinie. To niekorzystne dla nauki zjawisko dotyczy niestety również publikacji wydawanych w otwartym dostępie - zauważają autorzy śledztwa.

Na potrzeby badań naukowcy stworzyli w 2015 r. fikcyjną postać niekompetentnego naukowca - Annę O. Szust.

Takie nazwisko miało być jednoznaczną identyfikacją, że cała akcja była zaplanowana jako eksperyment naukowy. Mimo wielu pozostawianych przez nas śladów, nikt nie przejrzał prowokacji - być może dlatego, że większość periodyków, które przeanalizowaliśmy pochodziła spoza Polski - opowiada Kulczycki.
Autorzy stworzyli fikcyjne konto dla dr. Anny O. Szust
/Twitter


Autorzy prowokacji założyli dla wymyślonej badaczki konta m.in. na Twitterze czy Academia.edu (portalu społecznościowym dla naukowców). Jej wizytówka widniała też na stronie jednego z polskich uniwersytetów - ale można było do niej dotrzeć jedynie posiadając bezpośredni link do tej strony, który był załączony do korespondencji wysyłanej przez Annę O. Szust.

Dokonania wymyślonej przez nas badaczki były absolutnie niewystarczające do pełnienia roli redaktora pisma naukowego - wyjaśniają w swojej publikacji polscy badacze. Zwracają uwagę na to, że żadna z prac Anny O. Szust nie była cytowana przez innych naukowców, co więcej - Anna O. Szust nie była autorem żadnego artykułu! Z kolei książki, których była autorem lub współautorem, były wymyślone.
Niektóre redakcje przyjęły fikcyjną badaczkę już kilka godzin po zgłoszeniu

Po stworzeniu fikcyjnej postaci naukowcy wysłali w jej imieniu 360 e-maili skierowanych do czasopism naukowych - 120 zaindeksowanych w Journal Citation Report (JCR) - w interdyscyplinarnej i co rocznie aktualizowanej liście czasopism naukowych uznawanych za pisma najwyższej jakości (posiadających wskaźnik Impact Factor) i 120 zamieszczonych w Directory od Open Access Journals (DOAJ) - bazie stworzonej przez Lund University zawierającej spis międzynarodowych, recenzowanych czasopism naukowych, do których dostęp jest otwarty. W ostatniej grupie pozostałych 120 pism (tzw. drapieżników) znalazły się te, z listy stworzonej przez Jeffrey'a Bealla z Uniwersytetu w Kolorado (USA), w której umieścił takie periodyki naukowe, których prawdopodobnie głównym celem jest zarobek, przy jednoczesnym ich niskim poziomie merytorycznym.

Okazało się, że żadne z pism z listy JCR nie przyjęło w poczet swojej redakcji fikcyjnego naukowca. Jednak osiem z bazy DOAJ to uczyniło. Najwięcej pozytywnych odpowiedzi (w sumie 40 na 55 pism, które odpowiedziały na maila) Anna O. Szust otrzymała od tych, które znajdują się na liście stworzonej przez Bealla.

W wielu przypadkach stało się to już po kilku godzinach, albo dniach, bez sprawdzenia, kim ona jest - zauważa Agnieszka Sorokowska. W czterech przypadkach Anna O. Szust została błyskawicznie mianowana jako "redaktor naczelna". Stało się tak, mimo że żadna z osób reprezentujących te pisma nie podjęła próby kontaktu z przedstawicielami uniwersytetu czy instytutu, który rzekomo reprezentowała O. Szust.

Kulczycki podkreśla, że nie jest możliwe zostanie redaktorem poważnego czasopisma jedynie za pośrednictwem krótkiego e-maila z załączonym nierzetelnym CV. Aby stać się członkiem takiego zespołu, należy być uznanym naukowcem w danej specjalności. Bycie redaktorem to poziom mistrzowski - zaznacza.
Nazwisko fikcyjnej badaczki nadal widnieje na stronach internetowych kilku pism naukowych

Autorzy śledztwa zwracają uwagę na to, że nawet po tym, jak ujawnili swoje działania, nazwisko fikcyjnej badaczki nadal widnieje na stronach internetowych kilku pism naukowych, nawet takich - ku ich zaskoczeniu - do których nigdy się sama nie zgłosiła!

Nie zamieściliśmy tytułów periodyków w naszym artykule, po części dlatego, że "drapieżni" wydawcy często nazywają swoje pisma do złudzenia podobnie do tych o uznanej renomie, jak również z tego względu, że uważamy ten problem za zdecydowanie większy i wykraczający poza pisma, które objęliśmy badaniami - stwierdza Katarzyna Pisanski. Jej zdaniem zagrożeniem dla nauki jest to, że pisma tego typu co prawda przeważnie działają zgodnie z prawem, ale ich praktyki są nieetyczne i sprzeczne z interesem wiedzy naukowej i naukowców.

Trzeba uświadamiać i edukować naukowców, że są instytucje, redakcje, które chcą pasożytować na ich dorobku i pieniądzach. Należy robić to od początku kariery naukowej. Trzeba też edukować w tym zakresie osoby, które zarządzają nauką - podsumowują polscy badacze.

...

Monstrum juz zyje swoim zyciem. Machina produkuje ,,naukowcow" do produkcji kolejnych naukowcow. ,,Publikacje"daja tytuly a zeby wyzej kolejne ,,publikacje". Ciekawe jaka jest zawartosc naukowcow w ,,nauce". 10%? Moze mniej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:11, 25 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Po fikcyjnej doktor Annie O. Szust tylko jedno czasopismo zmienia zasady
Po fikcyjnej doktor Annie O. Szust tylko jedno czasopismo zmienia zasady

Dzisiaj, 25 marca (18:45)

​Tylko jedno czasopismo z 40, które w eksperymencie naukowców z Wrocławia dało się nabrać na fikcyjną postać naukowca zapowiedziało zmianę zasad naboru redaktorów. Próbę odpowiedzenia na zarzuty i wyjaśnienia sytuacji podjęło zaledwie dziewięć. Przypomnijmy, Anna O. Szust, fikcyjna badaczka, została redaktorem kilkudziesięciu recenzowanych pism naukowych. Kilka z nich uczyniło ją nawet redaktorem naczelnym.
Zdj. ilustracyjne
/Ghislain & Marie David de Lossy /PAP/EPA


Naukowcy przed publikacją wyników swojego eksperymentu wysłali do czasopism, które dały się nabrać informację o tym, że mają one możliwość odniesienia się do zarzutów, wytłumaczenia całej sytuacji. Tylko dziewięć z 40 czasopism, które dały się nabrać odpisało, tylko jedno zapowiedziało zmianę zasad naboru redaktorów.

O to nam chodziło. Nie chcieliśmy pokazać, że czasopismo X czy Y jest złe, ale że sam mechanizm jest bardzo zły - mówi dr hab. Piotr Sorokowski z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego

Pokazaliśmy, że to dżungla, w tym sensie, że jest to jeden wielki biznes. Nie możemy jednak wrzucać wszystkich czasopism naukowych do jednego worka. To co my pokazaliśmy w tym badaniu, to to, że są różnego rodzaju specyficzne czasopisma, które dopiero wchodzą na rynek. Są one bardzo często publikowane w tak zwanym otwartym dostępie i bardzo często nie dbają o to, jaka jest jakość nauki publikowanych artykułów w tych czasopismach, a dbają o to, żeby zaistnieć na tym rynku i zarabiać na tym, że takie czasopisma są publikowane - dodaje współautor eksperymentu.

Naukowiec podkreśla jednak, by nie wiązać jednoznacznie ruchu open access, czyli otwartej nauki z tym, że to od razu jest podejrzane czasopismo. To tylko sposób publikacji.

Sytuacja jest taka, że każdy może takie czasopismo otworzyć. Szczególnie, ze są one w większości robione za granicą. W Indiach, w Nigerii, tego typu krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Można otworzyć takie czasopismo nawet bez jednego naukowca w składzie rady redakcyjnej. Uczeni z krajów, gdzie nauka nie stoi na najwyższym poziomie, a potrzebują publikacji w języku angielskim płacą za te publikacje i to pokazuje, że to jest jakiś absurd. To bardzo psuje naukę. Nasz eksperyment pokazał także, że to nie jest tak, że gdziekolwiek opublikowany artykuł ma takie same znaczenie. Pokazaliśmy, że są takie czasopisma, w których opublikowanie jest prawdopodobnie błahe i nie jest związane z jakimiś naukowymi wynikami - przyznaje dr hab. Piotr Sorokowski z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Śledztwo przeprowadzili: dr hab. Piotr Sorokowski z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, dr hab. Emanuel Kulczycki z Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, dr Agnieszka Sorokowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i dr Katarzyna Pisanski z Instytutów Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Sussex w Brighton.

(az)
Bartek Paulus

...

Reszta czeka az przyschnie. To was powinno otrzezwic z zachwytu nad ,,nauka". To twor ludzki z wszelkimi wadami ludzkimi a pycha to nr 1. Te tytuly. Szlachta byla skromniejsza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:10, 21 Wrz 2017    Temat postu:

Niski poziom nauki i maszynki do wyłudzania pieniędzy. Katastrofa w szkołach dla dorosłych

Dzisiaj, 21 września (06:59)

​Niski poziom nauki i maszynki do wyłudzania pieniędzy - tak według NIK funkcjonują szkoły dla dorosłych. Według najnowszego raportu naukę kończy tylko co piąty uczeń, a do matury podchodzi co pięćdziesiąty.
Zdj. ilustracyjne
/Tytus Żmijewski /PAP


W trzech szkołach, które skontrolowała NIK, mogło dojść do wyłudzenia dotacji. Izba złożyła doniesienia do prokuratury. Większość szkół to placówki prywatne, które zarabiają dzięki dotacjom, których wysokość zależy od liczby uczniów. Dlatego fałszowano listy obecności. Uczniowie podpisywali je po zajęciach, albo z wyprzedzeniem na wiele lekcji do przodu.

Ustalenia kontroli pokazały przypadki zapisywania do szkół tzw. martwych dusz, a także promowania na kolejne semestry osób, które na dane zajęcia nigdy nie uczęszczały - alarmuje prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Dla zdobycia jak najwyższej dotacji szkoły prowadzą intensywne akcje promocyjne, często uciekając się do wątpliwych etycznie praktyk, takich jak oferowania sprzętu elektronicznego, czy gotówki za zapisanie się na listę słuchaczy. Do placówek dla dorosłych trafiają nie tylko osoby, które chcą zdobyć, albo uzupełnić wykształcenie wytyka w raporcie NIK. Wielu uczniów chce dostać legitymację, która uprawnia do zniżek komunikacyjnych i ułatwia uzyskanie pomocy społecznej. Dlatego wielu słuchaczy rezygnuje już po pierwszym semestrze nauki.

Izba zwraca też uwagę na katastrofalny poziom nauki - uczniowie dostawali dobre oceny za prace przepisane z internetu i wytyka, że zabrakło nadzoru ze strony kuratoriów, Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i MEN.

W 3800 szkołach dla dorosłych uczy się ponad 400 tysięcy osób. W zeszłym roku z publicznych pieniędzy wydano na nie miliard 200 milionów złotych.

(az)
Grzegorz Kwolek

....

Wlasciwie to tak dziala calosc ,,nauki" w kraju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy