Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Kłamstwo jedwabnymi nićmi szyte .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:45, 11 Lip 2017    Temat postu:

Bp Markowski w Jedwabnem: Przepraszamy braci i siostry narodu żydowskiego
Katolicka Agencja Informacyjna | Lip 11, 2017
EAST NEWS
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„To jest wielki ból i wyrzut sumienia, za który to ból wszystkich braci i siostry narodu żydowskiego przepraszamy” – powiedział bp Rafał Markowski, przemawiając podczas uroczystości 76. rocznicy pogromu w Jedwabnem.


W
uroczystościach w dniu 10 lipca wzięli udział m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, przedstawiciele ambasad Izraela, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. W imieniu prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło kwiaty złożyli pracownicy ich kancelarii. Obecny był także wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma oraz duchowni różnych wyznań.

Bp Rafał Markowski – przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego oraz Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem – podkreślił, że Kościół opłakuje tych wszystkich, którzy doznali w Jedwabnem „kaźni, bólu, poniżenia i upokorzenia, którzy tutaj w sposób niespodziewany spotkali śmierć, która ich tutaj nie powinna spotkać, ale jednocześnie Kościół ogarnia z wielkim bólem tych synów narodu polskiego, szczególnie tych katolików, którzy brali udział w tej kaźni, którzy bezpośrednio przyczynili się do tego bólu, upokorzenia i wreszcie do śmierci”.
Czytaj także: Dlaczego obchodzimy Dzień Judaizmu? Więź z judaizmem należy do istoty Kościoła

„To jest wieki ból i wyrzut sumienia, za który to ból wszystkich braci i siostry narodu żydowskiego przepraszamy. Jak czas pokazuje, kiedy serce ludzkie ogrania zło i nienawiść, kiedy paraliżuje ona człowieka wewnętrznie, prowadzi ku śmierci: prowadzi ku śmierci fizycznej dotyczącej ofiar i prowadzi do śmierci duchowej, która dotyka oprawców. Gorącą modlitwą ogarniamy wszystkie ofiary, które doznały tego mordu tutaj, w tym miejscu. Ogarniamy też modlitwą wszystkich, którzy do tego mordu się przyczynili” – powiedział bp Markowski.

#jedwabne Po raz pierwszy polski biskup przeprosił w tym miejscu: [link widoczny dla zalogowanych]

— Więź (@wiez1958) July 10, 2017


W przededniu rocznicy w Jedwabnem odbył się oficjalny pokaz filmu „Przy Planty 7/9” o pogromie kieleckim oraz kieleckiej drodze pamięci i pojednania. Bogdan Białek, do niedawna współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, przypomniał, że w uroczystościach od lat biorą udział obecni mieszkańcy Jedwabnego.

„Tak jak i w tym roku. A także ludzie z okolicznych wsi. Mający jedwabiańskich krewnych, czasem rodziców, dziadków. Mówiłem, jak bolesną i okrutną raną jest dla nich ta zbrodnia. Że nawet mówić o niej nie umieją. Nie wiedzą, jak się mogą lub powinni zachować w miejscu kaźni. Nie wiedzą, jak stosownie się ubrać. Nie radzą sobie ze snami. Nie potrafią pojąć, co się wydarzyło i jak to coś mogło się wydarzyć” – powiedział Białek.
Czytaj także: Ocalony z Holokaustu polski Żyd, który został księdzem

W 60. rocznicę mordu w Jedwabnem w 2001 roku Episkopat Polski zorganizował nabożeństwo pokutne w warszawskim kościele Wszystkich Świętych. Natomiast poprzednik bp. Markowskiego pełniący funkcję przewodniczącego Rady KEP ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem, bp Mieczysław Cisło uczestniczył w uroczystościach w Jedwabnem w minionych latach.

10 lipca 1941 r. w Jedwabnem koło Łomży miał miejsce pogrom ludności żydowskiej. Mordu z inspiracji Niemców dokonała co najmniej 30-osobowa grupa polskiej cywilnej ludności. Żydów zapędzono na rynek, po czym zamknięto w stodole i spalono żywcem.

Wyjaśnieniem zbrodni zajął się w 2000 r. Instytut Pamięci Narodowej. W śledztwie ustalono, że w Jedwabnem zamordowano od 300 do 400 osób.
Czytaj także: Ulmowie – Samarytanie z Markowej

laboratorium.wiez.pl, prchiz.pl, lk / Warszawa

...

SKANDAL! OPETANY PRZEZ SZATANA BISKUP UCZESTNICZY W SATANISTYCZNYM OBLEDZIE ZNIEWAZANIA NARODU POLSKIEGO!

Dowody wykazaly niezbicie zbrodnie hitlerowska a gdy to wyszlo ob zydliwcy przerwali dalsze prace! Łajdak Szudrich jest tu jednym z czarnych charakterow! TEGO KLAMSTWA NIGDY NIE ODPUSZCZE! ZADNEGO!!! NIE ODPUSZCZE!!! BO TOKLAMSTWO TO DALSZY CIAG ZBRODNI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:37, 02 Sty 2018    Temat postu:

Ile wiesz na temat judaizmu i relacji katolicko-żydowskich? Te warsztaty mogą pomóc
Katolicka Agencja Informacyjna | 02/01/2018

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Katolicka Agencja Informacyjna i Laboratorium Więzi - Korzenie zapraszają w środę 10 stycznia na warsztaty dziennikarskie na temat judaizmu i relacji katolicko-żydowskich. Czterogodzinne warsztaty z udziałem m.in. naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha i rzecznika Episkopatu ks. Pawła Rytel-Andrianika poprzedzą XXI Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce.

Warsztaty dziennikarskie na temat judaizmu i relacji katolicko-żydowskich odbędą się pod hasłem „Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm” zaczerpniętym ze słów św. Jana Pawła II. Spotkanie zaplanowano w środę 10 stycznia w godz. 11.00-15.00 w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski, Skwer kard. S. Wyszyńskiego 6, sala nr 16.
Podstawowe pojęcia w judaizmie

W trakcie warsztatów najbardziej podstawowe pojęcia w judaizmie, które powinien znać chrześcijanin, przedstawi naczelny rabin Polski Michael Schudrich, który będzie też mówił o tym, jak zmienia się (lub nie zmienia) żydowskie podejście do chrześcijaństwa.

Rzecznik Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik przedstawi wykład „Praktyka i teoria: Biskupi i Księża wobec Holokaustu oraz najnowsze dokumenty Stolicy Apostolskiej i Organizacji Żydowskich”.

Ryszard Montusiewicz (dziennikarz, b. wieloletni korespondent Polskiego Radia i KAI w Izraelu) będzie mówił o miejscach wspólnych chrześcijaństwa i judaizmu z perspektywy katolickiej – w kontekście 50 lat od wydania „Nostra aetatae”, deklaracji o stosunku Kościoła katolickiego do religii niechrześcijańskich.

On też przedstawi „historię zbawienia i geografię zbawienia, aby nie być dyletantem” na temat Ziemi Świętej – Ziemi Obiecanej – Ziemi Piątej Ewangelii.

Z kolei Barbara Sułek-Kowalska i ks. Andrzej Tulej zastanowią się, po co obchodzony jest Dzień Judaizmu w Kościele katolickim i na co w tym wydarzeniu warto zwrócić uwagę.

Na zakończenie warsztatów Agnieszka Magdziak-Miszewska z Laboratorium Więzi opowie, skąd biorą się wzajemne mity i uprzedzenia katolików i wyznawców judaizmu. Ostatnim punktem spotkania będzie wspólna dyskusja prelegentów i uczestników warsztatów.

Zgłoszenia dziennikarzy chętnych do udziału w warsztatach można nadsyłać do 8 stycznia 2018 na adres: [link widoczny dla zalogowanych].
Czytaj także: Poznałam judaizm i zakochałam się na nowo we własnej wierze
XXI Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce

Warsztaty będą poprzedzać XXI Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce. Centralne obchody odbędą się w Warszawie w dniach 16-21 stycznia 2018 r. pod hasłem „Pokój! Pokój dalekim i bliskim” (Iz 57,19).

Głównym punktem obchodów będzie wspólna modlitwa, której 17 stycznia będą przewodniczyli m.in. metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz i naczelny rabin Polski Michael Schudrich.

Głównym nabożeństwem będzie Liturgia Słowa, sprawowana w środę 17 stycznia w warszawskiej archikatedrze św. Jana pod przewodnictwem kard. Nycza.

Tego dnia rano chrześcijanie i żydzi będą też modlić się wspólnie przy zbiorowej mogile Żydów z getta warszawskiego, znajdującej się na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej, a także w warszawskiej synagodze im. Nożyków, gdzie odprawiona zostanie hawdala – modlitwa na zakończenie szabatu (20 stycznia).

...

Ostrzegam przed takimi ,,warsztatami". Ani Jezus ani Matka nie byli zadnymi ,,judaistami" bo to cos powstalo po zamordowaniu Jezusa. Syjonisci to podstepna bandycka mafia chcaca rzadzic swiatem. Przed czym ostrzega Matka. A takze aby NIE PROWADZIC EKUMENIZMU ZA WSZELKA CENE! Jak nie widac dobrej woli tylko matactwo i kombinacje skonczyc z tym. Rozmawiamy tylko z uczciwymi Izrelitami! A takich jest malo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:32, 07 Lut 2018    Temat postu:

Andrzej Kola link to archeolog, który kierował pracami ekshumacyjnymi w Jedwabnem (wcześniej w Charkowie). Wypowiedział te słowa w wywiadzie dla Rzeczpospolitej (polecam cały tekst wywiadu link):
"Później, na przełomie maja i czerwca, gdy przekopaliśmy cały teren stodoły, łusek było dużo i też nie w jakimś charakterystycznym układzie.
Owszem, były też łuski znalezione w mogile, np. jedna od mauzera leżącego pod głową z pomnika Lenina. Należy je wiązać z wypadkami 10 lipca 1941 r. Leżały na głębokości nie mniej niż 60 cm. Musiały dostać się tam wtedy, kiedy powstawał grób. Nie mogły tam zostać wciśnięte później.
W grobie zewnętrznym, ponad szczątkami w układzie anatomicznym, znaleźliśmy, odsiewając spalone kości od ziemi, pocisk pistoletowy kalibru 9 mm. A właściwie był to tylko zewnętrzny płaszcz pocisku, niezdeformowany. O czym to świadczy? Że został wystrzelony do człowieka i uwiązł w miękkiej tkance. Następnie tkanka spłonęła, a ołowiany rdzeń pocisku wytopił się.
Prokurator Lucjan Nowakowski z IPN uważa, że skoro większość znalezionych łusek była wykonana nie z mosiądzu, lecz ze stali, nie mogła być użyta w 1941 r., ponieważ Niemcy zaczęli je produkować dopiero w 1942 roku.
Mnie ta interpretacja nie przekonuje. Nie wyjaśnia na przykład, z jakiej przyczyny tak znaczna liczba znalazła się w jednym miejscu. Pewna część łusek, tych z mosiądzu, miała na spłonce wybitą datę 1939."

Sam zapoznałem się z uzasadnieniem IPN, które zostało opublikowane 2 lata po tym jak prezydent Kwaśniewski przeprosił za Jedwabne. Uzasadnienie to jest wyrazem bezradności wobec niedokończonej ekshumacji. Ostatecznie wnioski jakie przynosi są już wyrazem nierzetelności, naciągania faktów pod tezę. W uzasadnieniu nie ma żadnych naocznych relacji świadków mordu. Są za to wnioski, że postępowanie stalinowskiego sądu z 1949 roku wobec polski sprawców czynu było prowadzone niedbale, ale bez znamion fałszerstwa. Zignorowany jest również fakt znalezienia łusek, które na spłonce miały wybitą datę 1939.
Zachęcam wszystkich do lektury tych 200 stron link Najlepiej niech oddadzą to te fragmenty:

Przykładowe relacje świadków:
Stanisława Mariak dodała, że słyszała o udziale w zbrodni Kobrzynieckich i Laudańskich.
Na czym konkretnie udział ten miał polegać i od kogo świadek ma te informacje, nie pytano.
(...)
Józef Grądowski podał, że usłyszał o spaleniu Żydów w stodole, przy czym obecny był cały zarząd magistratu.
Ponieważ nie znał Józefa Sobuty, nie mógł stwierdzić, czy brał on udział w zbrodni, chociaż ktoś o tym mówił.
(...)
Bronisława Kalinowska oznajmiła, że miejscowa ludność zabijała
Żydów. Przebiegający ul. Przytulską Jerzy Laudański (który był bardzo
zdenerwowany) miał poinformować świadka, że zabił dwóch, bądź trzech
Żydów. Na rozprawie świadek odwołała wcześniejsze zeznanie. Oświadczyła,
że mówiła nieprawdę, bowiem „ten pan, co badał, kazał mi tak mówić,
krzyknął na mnie, beknął, aż się zlękłam, a co napisali, to ja nie wiem.”
Przesłuchanie oficera gestapo:
"Przesłuchanie Hermanna Schapera odbyło się w dniu 10 kwietnia 2002 r.
Hermann Schaper zeznał, że w 1941 r. pełnił służbę w oddziale wydzielonym
Urzędu Gestapo Ciechanów-Płock. Otrzymał rozkaz zabezpieczenia dokumentów
porzuconych przez Rosjan oraz poszukiwania sowieckich agentów."
W dalszej części gestapowiec oczywiście wybiela się, aż w końcu mamy ten fragment:
"Na pytanie, co mu jest wiadomo o faktach masowych mordów ludności
żydowskiej w okresie czerwca – września 1941 r. na obszarze w pobliżu Łomży,
świadek stwierdził, że dochodziło do „dzikich” akcji miejscowej ludności i
jakichś oddziałów. Dodał, że nie wie, jakie to były oddziały. Nie udało się
uzyskać sprecyzowania powyższej wypowiedzi. Świadek w tym miejscu okazał
bowiem dokumentację lekarską, wśród niej świadectwo leczącego go lekarza
internisty o tym, że nie może brać udziału w przesłuchaniach."
Ostateczne wnioski IPN:
Sztampowość większości protokołów przesłuchań sporządzonych w trakcie
postępowania karnego w 1949 r., mała ilość zawartych w nich informacji, nie
weryfikowanie danych, które mogłyby skutkować zmianą kwalifikacji prawnej
rozpatrywanego czynu lub rozszerzeniem ścigania na jeszcze innych sprawców,
doskonale ilustruje schemat działania ówczesnego organu ścigania karnego, jakim
było UB oraz sądu orzekającego. Potwierdza ponadto tezę, że prowadzący to
postępowanie karne nie mieli interesu w fabrykowaniu dowodów winy
oskarżonych.
(...)
Znamienne jest, że oskarżeni mieli przed sądem możliwość swobodnego składania wyjaśnień, na co
wskazuje powoływanie się przez niektórych z nich na to, że w okresie śledztwa
prowadzonego przez funkcjonariuszy UB byli biciem zmuszani do składania
obciążających wyjaśnień. Ich linia obrony przed sądem polegała na negowaniu
ich obecności w miejscu zdarzeń, nie zaś na dowodzeniu, że zbrodni dokonali
sami Niemcy. Gdyby istniały wiarygodne i przekonywujące dowody, że zbrodni
dokonali sami Niemcy, z całą pewnością Sąd Okręgowy w Łomży powołałby je
na uzasadnienie zawartego w wyroku gołosłownego sformułowania, według
którego ofiary narodowości żydowskiej „przez Niemców zostały masowo spalone
w stodole”.
(...)
Jakkolwiek proces w Łomży wymaga krytycznej oceny z uwagi na
niedbałość, z jaką był prowadzony (ocenę taką dokonano poprzednio w treści
niniejszego uzasadnienia), to jednakże jego ustalenia pozwalają również na
krytyczną ocenę zeznań świadków złożonych w niniejszym śledztwie, którzy
wskazywali zarówno na liczną obecność umundurowanych i uzbrojonych
Niemców w Jedwabnem w dniu 10 lipca 1941 r., jak i ich sprawstwo na
wszystkich etapach dokonywania zbrodni. Dlatego też hipotezę, według której
zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy, bez udziału Polaków lub też
zmuszając do udziału w jej dokonaniu kilku lub kilkunastu mieszkańców
Jedwabnego, uznać należy za nie udowodnioną.
(...)
Uznać należy zatem za oczywiste, że polscy cywile
podejmując na własną rękę próbę realizacji zamiaru zamordowania żydowskich
współmieszkańców naraziliby się na działania represyjne ze strony niemieckich
żandarmów, którzy traktowali ich jako pozbawioną wszelkich praw ludność
okupowanego kraju. Dowody na takie właśnie traktowanie przez żandarmów
mieszkańców Jedwabnego i okolic, dokonywanie zabójstw nawet członków
rodzin poszukiwanych Polaków, w tym dzieci, znajdują się w poddanych
oględzinom procesowym aktach archiwalnych postępowania karnego, sygn. K
67/47, w którym żandarm Karol Bardoń został skazany za zbrodnie popełnione na
Polakach.
(...)
W dniu 15 kwietnia 1974 roku w śledztwie, sygn. Ds. 25/67, wydano
postanowienie o zawieszeniu postępowania. W decyzji tej stwierdzono, że
postępowanie prowadzone było przeciwko Aloisowi Achillesowi i innym
żandarmom z posterunku w Jedwabnem. W rzeczywistości śledztwo
znajdowało się w fazie ad rem, bowiem nie sporządzono w nim postanowień o
przedstawieniu komukolwiek zarzutów wzięcia udziału w dokonaniu zbrodni.
W uzasadnieniu postanowienia o zawieszeniu śledztwa wskazano, że w czasie
postępowania ustalono fakt dokonania zabójstwa około 1000 osób narodowości
żydowskiej.
(...)
Udział polskich mieszkańców miejscowości Jedwabne oraz
okolic uznać należy za udowodniony, także w świetle zeznań świadków
przesłuchanych w toku obecnie prowadzonego śledztwa, którzy relacjonowali, że
nie widzieli w miejscu zdarzeń umundurowanych Niemców. Niemiecka inspiracja
do dokonania zbrodni nie przybrała bowiem formy współsprawstwa – wspólnego
dokonywania z polskimi mieszkańcami zaplanowanej zbrodni na wszystkich
etapach realizacji przestępczego planu. Zbrodnicza inspiracja miała charakter
przyzwolenia na dokonanie zbrodni i zapewnienia bezkarności jej wykonawcom.
Ze swej istoty tak rozumiana inspiracja nie mogła dotyczyć wszystkich polskich
mieszkańców miejscowości Jedwabne lecz tylko określonej grupy ludzi gotowych
do wykonania zbrodniczego planu. Obecność uzbrojonych Niemców stwarzała
warunki, w których bezpośredni wykonawcy mogli dokonać zaplanowanej
zbrodni. Podkreślić przy tym trzeba, że liczba polskich wykonawców mogła być
znacznie mniejsza niż liczba ofiar zamordowanych przez spalenie w stodole, a to
z tego względu, że żydowskie ofiary nie stawiały czynnego oporu, ani przy
wypędzaniu ich z domów, ani na rynku, gdzie zostały zgromadzone ani też
prowadzone do stodoły. Próby ratowania się ofiar przybierały postać ucieczek, w
pojedyńczych wypadkach udanych, nie zaś użycia siły wobec sprawców
pilnujących i konwojujących pokrzywdzonych na miejsce kaźni. Prawdopodobne
jest, że żydowskie ofiary postrzegały bierną obecność mieszkańców Jedwabnego,
jako zmniejszającą szansę na skuteczny opór lub ucieczkę. Pojedyńcze próby
udzielenie pomocy żydowskim ofiarom, np. podanie wody, spotykały się ze
zdecydowaną reakcją wykonawców pilnujących żydowskich mieszkańców, np.
uderzenie kijem w rękę – jak zeznali to świadkowie.
...

IPN sobie uznal ze to Polacy bez Niemcow ale łuski sa niemieckie z data produkcji 39! IITO DZO! Chlopi Polscy nje trzymali po stodolach najnowszej produkcji niemieckich fabryk.
Bez watpienia byli tam Niemcy i strzelali do zydow w stodole. Zatem bez watpienia zbrodnia jest NIEMIECKA!!! A co do udzialu Polakow nie ma jasnych danych. Czy zgonili ich np. Niemcy aby ogladali? Czy moze kazali podpalic? Czy ktos zlosliwie zamordowal zhda? Byc moze. Jednak tu chodzi o rzekomo ,,wylacznie polski charakter zbrodni". Ekschumacja nawet przerwana pokazala niemiecki charakter zbrodni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:03, 12 Lut 2018    Temat postu:

Piotr Gontarczyk przedstawia wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Łomży w 1949 roku
(tytuł pochodzi ode mnie - WK.)

Głównym źródłem, na którym Jan Tomasz Gross oparł swoją książkę dotyczącą zbrodni w Jedwabnem (10 lipca 1941 r.), są akta śledztwa prowadzonego przez Urząd Bezpieczeństwa w pierwszych miesiącach 1949 r., a także akta sprawy, która odbyła się przed Sądem Okręgowym w Łomży w maju tegoż roku. Przez wiele miesięcy dokumenty te, ze względu na zamieszanie spowodowane tworzeniem Instytutu Pamięci Narodowej, były dla historyków niedostępne, toteż nie było możliwości zweryfikowania informacji podanych w "Sąsiadach". Ów brak oficjalnego dostępu do dokumentów archiwalnych - Gross dysponuje kopią powyższych akt uzyskaną niezbyt legalnie od prof. Andrzeja Paczkowskiego z Instytutu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk 1/ - był przez długi czas najpoważniejszym argumentem w rękach autora książki, który w odpowiedzi na zastrzeżenia do jego pracy wytykał adwersarzom właśnie nieznajomość akt. 2/ Kiedy wreszcie historycy dostęp do dokumentów archiwalnych uzyskali, prof. Tomasz Strzembosz oraz niżej podpisany jednocześnie w "Rzeczpospolitej" i "Życiu" opublikowali dwa artykuły z zarzutami pod adresem książki J. T. Grossa. Zastrzeżenia przez nas zgłoszone były bardzo poważne: ominięcie niewygodnych źródeł, braki podstawowej wiedzy, oparcie głównych źródeł na niewiarygodnych relacjach lub zeznaniach osób, które w ogóle nie były świadkami tragicznych wydarzeń w Jedwabnem, usunięcie z perspektywy historycznej rzeczywistej roli Niemców, itp. 3/ Zarzuty te - nie licząc prób dyskredytacji i ataków ad personam - nie spotkały się z rzeczową odpowiedzią Jana Tomasza Grossa. 4/ Poniżej przedstawiam jeden z najważniejszych dokumentów archiwalnych, jaki dotyczy zbrodni w Jedwabnem. Jest to wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Łomży, przed którym w 1949 r. stanęły 22 osoby oskarżone o współudział w zbrodni na Żydach. Wprawdzie zawiera on kilka nieprecyzyjnych i błędnych informacji (np. błędna data wydarzeń, wielokrotnie zawyżona liczba ofiar itp.) to jednak ma znaczenie fundamentalne: stanowi on swego rodzaju podsumowanie nie tylko przebiegu rozprawy sądowej, lecz także toczącego się wcześniej śledztwa prowadzonego przez UB. Znakiem [...] zaznaczyłem uszkodzone fragmenty tekstu, znakiem [aaa?] uzupełniłem prawdopodobne brzmienie fragmentów uszkodzonego tekstu, znakiem [aaa] zaznaczyłem niezbędne uzupełnienia.

Piotr Gontarczyk

Sygn. akt KSU 33/49

S E N T E N C J A W Y R O K U

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ



Dn. 16-17 maja 1949 r.

Sąd Okręgowy w Łomży w Wydziale Karnym w składzie następującym:

Przewodniczący i referent: Sędzia M. Małecki

Ławnicy: W. Mortewicz, St. Skrzypkowski

Protokolant: Cz. Mroczkowska

w obecności Podprokuratora S.[ądu] O.[kręgowego] Cz. Jagusińskiego rozpoznawszy dn. 16-17 maja 1949 r. sprawę:



Bolesława Ramotowskiego, s. Pawła i Józefy, ur. 7.IV.1911 r. we wsi Janczewo, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Stanisława Zejera, s. Teofila i Józefy, ur. 24.X.1893 r. w Orlikowie, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Czesława Lipińskiego, s. Jana i Leokadii, ur. 16.IX.1920 r. we wsi Grzyniki, gm. Przytuły, pow. Łomża
Władysława Dąbrowskiego, s. Józefa i Katarzyny, ur. 25.V.1810 r. w Jedwabnem, pow. Lomża
Feliksa Tarnackiego, s. Juliana i Konstancji z Makowskich, ur. 16.V.1907 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Józefa Chrzanowskiego, s. Ksawerego i Kameli, ur. 1.XI.1889 r. we wsi Kucze Duże, gm. Jedwabne, p. Łomża
Romana Porskiego, s. Ludwika i Wiktorii, ur. 15.VIII.1904 r. we wsi Konopki Tłuste, gm. Jedwabne
Antoniego Niebrzydowskiego, s. Andrzeja i Józefa, ur. 5.I.1901 r. we wsi Jaścze, gm. Stawiski, pow. Łomża
Władysława Miciurę, s. Jana i Józefy, ur. 21.IX.1903 r. w Radomiu, a zam. w Jedwabnem
Józefa Żyluka, s. Ludwika i Katarzyny, ur. 12.I.1910 r. w Bączkowie gm. Szczuczyn
Mariana Żyluka, s. Ludwika i Katarzyny, ur. 23.IV.1918 r. w Folwarku-Pruszka pow. Augustów
Jerzego Laudańskiego, s. Czesława i Zofii, ur. 14.IV.1922 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Zygmunta Laudańskiego, s. Czesława i Zofii, ur. 12.I.1919 r. w Jedwabnem
Czesława Laudańskiego, s. Antoniego i Franciszki, ur. 12.IX.1894 r. w Przytułach, pow. Kolno
Wincentego Gościckiego, s. Józefa i Antoniny, ur. 22.I.1890 r. we wsi Optów, gm. Zamojść, pow. Ostrów
Romana Zawadzkiego, s. Marcelego i Rozalii z Rysków, ur. 3.VIII.1905 r. w Stawiskach, pow. Łomża
Jana Zawadzkiego, s. Marcelego i Rozalii z Raszczyków, ur. 22.X.1899 r. w Przestrzelach, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Aleksandra Łojewskiego, s. Adama i Michaliny z Filów, ur. 14.I.1893 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Franciszka Łojewskiego, s. Pawła i Marianny z Filów, ur. 14.XII.1910 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Egueniusza Śliweckiego, s. Jana i Józefy z Bruszkiewiczów, ur. 26.XII.1905 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Stanisława Sielawę, s. Stanisława i Aleksandry, ur. 6.I.1905 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Karola Bardonia, s. Pawła i Zuzanny z Kupów, ur. 11.X.1894 r. w Pastwiskach, p. Cieszyn


oskarżonych o to, że w dniu 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnem pow. łomżyńskiego, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego brali udział w ujęciu około 1200 osób narodowości żydowskiej, które to osoby przez Niemców zostały masowo spalone w stodole Bronisława Śleszyńskiego

to jest o czyn przewidziany w art. 1 p. 2 dekr. z 31.VIII 1944 r.

orzeka:

Karola Baronia uznać za winnego, że 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnym idąc na rękę Niemcom brał udział w morderstwie około 1500 osób narodowości żydowskiej; 2) Jerzego Laudańskiego, 3) Zygmunta Laudańskiego, 4) Bolesława Ramatowskiego, 5) Władysława Miciurę uznano za winnych, że w tymże czasie, miejscu i okolicznościach na rozkaz Niemców wzięli udział w morderstwie około 700 osób narodowości żydowskiej przez doprowadzenie do stodoły, którą podpalono; 6) Stanisława Zejera i 7) Czesława Lipińskiego uznano za winnych, że w czasie, miejscu wyżej opisanym idąc na rękę Niemcom na rozkaz ujęli pierwsze co do rangi trzy osoby narodowości żydowskiej i doprowadzili na miejsce zbiórki; Cool Władysława Dąbrowskiego, 9) Feliksa Tarnackiego, 10) Romana Górskiego, 11) Antoniego Niebrzydowskiego i 12) Józefa Żyluka uznano za winnych, że w tych samych okolicznościach działali na rozkaz na szkodę osób cywilnych narodowości żydowskiej przez pilnowanie ich na miejscu zbiórki skąd odprowadzeni zostali na stracenie i za to:
1) Karola Baronia z art. 1 p. 1 Dekretu z 31.VIII.1949 r. w brzmieniu tekstów z 10.XII.1946 r. ([...] 377) skazać na karę śmierci z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze i konfiskatę majątku; 2) Jerzego Laudańskiego z art. 1 p. 1 i 5 § 1 rzeczonego Dekretu skazać na piętnaście lat więzienia; 3) Zygmunta Laudańskiego, 4) Bolesława Ramotowskiego i 5) Władysława Miciurę z tegoż samego artykułu skazać po dwanaście lat więzienia oraz wszystkich trzech ostatnio wymienionych pozbawić praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat 10; 6) Stanisława Zejera i 7) Czesława Lipińskiego z art. 1 p. 2 i 5 § 1 Dekr. z 31.VIII.1949 r. skazać po dziesięć lat więzienia z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat 8 i konfiskatę majątku; Cool Władysława Dąbrowskiego, 9) Feliksa Tarnackiego, 10) Romana Górskiego, 11) Antoniego Niebrzydowskiego, 12) Józefa Żyluka z art. 1 Dekr. z 31.VIII.1944 r. skazać po osiem lat więzienia z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat sześć i konfiskatę majątku. Bolesławowi Ramotowskiemu, Stanisławowi Zejerowi, Czesławowi Lipińskiemu, Feliksowi Tarnackiemu, Romanowi Górskiemu, Antoniemu Zebrzydowskiemu, Władysławowi Miciurze, Józefowi Żylukowi, Jerzemu Laudańskiemu, Zygmuntowi Laudańskiemu zaliczyć areszt tymczasowy od dnia 15 stycznia 1949 r. do 17 maja 1949 r. Wszystkich wyżej wymienionych skazanych zwolnić od opłat sądowych i kosztów postępowania. Józefa Chrzanowskiego, Mariana Żyluka, Czesława Laudańskiego, Wincentego Gościckiego, Romana Zawadzkiego, Jana Zawadzkiego, Aleksandra Łojewskiego, Franciszka Łojewskiego, Eugeniusza Śliweckiego i Stanisława Sielawę od zarzutu dokonania przestępstwa uniewinnić i koszty postęp. w tej części zaliczyć na rachunek skarbu państwa.
Dnia 9.II.1950 r. skierowano wyrok do wykonania do Prokuratura; przekazano więźniów

Dnia 30.I.1950 r. sporządzono 10 kart karnych [podpis nieczytelny]

U z a s a d n i e n i e



I. Bolesław Ramatowski, Stanisław Zejer, Czesław Lipiński, Władysław Dąbrowski, Feliks Tarnacki, Józef Chrzanowski, Roman Górski, Antoni Niebrzydowski, Władysław Miciura, Józef Zyluk, Marian Zyluk, Jerzy Laudański, Zygmunt Laudański, Czesław Laudański, Wincenty Gościcki, Roman Zawadzki, Jan Zawadzki, Aleksander Łojewski, Franciszek Łojewski, Eugeniusz Śliwecki, Stanisław Sielawa i Karol Bardoń, oskarżeni zostali o to, że w dniu 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnem, pow. łomżyńskiego - idąc na rękę władzy państwa niemieckiego brali udział w ujęciu około 1 200 osób narodowości żydowskiej, które te osoby przez Niemców zostały masowo spalone w stodole Bronisława Śleszyńskiego.

Jak wiadomo ze sprawy zbrodnia dokonana na ludności żydowskiej w Jedwabnem w czerwcu 1941 r. miała charakter potwornego mordu, w którym zginęło ok. 700 żydów, spalonych żywcem w stodole - reszta wybita na cmentarzu. W morderstwie tym wzięli udział Niemcy w liczbie kilkudziesięciu (św. J. Sokołowska) w tym samych gestapowców 68 i miejscowa ludność, która do działania została wciągnięta przemocą. Żydzi zostali zgromadzeni na placu, skąd po wielu ekscesach, jak noszenie pomnika Lenina, odprowadzono ich na cmentarz, gdzie wielu rozstrzelano i do stodoły Śleszyńskiego, gdzie ich podpalono. Miejscowa ludność, a więc w tej liczbie i oskarżeni wzięci byli do udziału pod terrorem, jak to widać ze wszystkich wyjaśnień oskarżonych, gdzie ktokolwiekby były one składane i z zeznań świadków oskarżenia i odwodowych. Przemoc zastosowana przez Niemców do oskarżonych wypływa w wielkiej ilości w jakiej w tym dniu krytycznym zjawili się w Jedwabnem i z faktu, że żydów należało wyciągać z mieszkań na plac zbiórki, czego sami Niemcy nie mogli dokonać ze względu na stosunkowo małą ich ilość. Przemocy nie należy rozumieć w ten sposób, iżby przy każdym z oskarżonych szedł Niemiec i pilnował w wykonaniu nakazu oskarżonego, bowiem taka pomoc ze strony oskarżonych równałaby się zeru. Jeden z oskarżonych, a mianowicie Stanisław Zejer w dochodzeniu (na k. 75) zeznał, że pod wpływem gestapo zaprowadził na rynek dwie osoby narodowości żydowskiej, co byłoby charakterystyką działania oskarżonych pozostałych. Na tle zajścia i okoliczności [...] wyodrębniła się rola osk.

I. Karola Bardonia, którego działanie [...]uznać należało za pozbawione cech przymusu. Jak zeznała świadek Sokołowska oskarżony był w tym czasie zatrudniony w służbie żandarmerii. [...] z tego względu udział jego w przestępstwie wypływał z dobrowolnego [pójścia?] na służbę niemiecką. W dniu krytycznym był zaopatrzony w karabin na zbiórce (św. Józef Grądowski). Bardoń tegoż dnia zajęty był cały czas (św. Sokołowska). Bardoń zażądał od Niebrzydowskiego [nafty?] do podpalenia stodoły Śleszyńskiego, i takową otrzymał, a więc użył do podpalenia stodoły (osk. Niebrzydowski). O oskarżonym Bardoniu mówił w dochodzeniu osk. Z. Laudański (k. 103). Bardoń za współpracę z Niemcami skazany został poprzednio na 6 lat więzienia. Obecnie [za?] czyn jego z art. 1 p.l. Dekretu należało wymierzyć mu karę śmierci na potworne rozmiary przestępstwa. Pozostałych oskarżonych należało pod względem dowiedzionych im czynów podzielić na tych, co brali udział w pędzeniu żydów do stodoły Śleszyńskiego na spalenie, do których należą: Jerzy Laudański, Zygmunt Laudański, Bolesław Ramotowski i Władysław Miciura, dalej na tych, co sprowadzali żydów na rynek, do których należy: Stanisław Zejer i Czesław Lipiński oraz tych, co brali udział w pilnowaniu żydów na rynku, którymi są: Dąbrowski Władysław, Tarnacki Feliks, Górski Roman, Niebrzydowski Antoni i Józef Żyluk. Józefa Chrzanowskiego, Mariana Żyluka, Czesława Laudańskiego, Wincentego Gościckiego, Romana Zawadzkiego, Jana Zawadzkiego, Aleksandra Łojewskiego, Franciszka Łojewskiego, Egueniusza Śliweckiego i Stanisława Sielawę - Sąd uniewinnił dla braku dostatecznych dowodów.

Co do ogólnej charakterystyki dowodów w sprawie powiedzieć należy, iż był dosyć skąpy, gdyż świadkowie oskarżenia [Eljasz] Grądowski i Boruszczak nie stawili się z powodu niedoręczenia im wezwań, inni zaś jak Stanisława Sielawa. Sokołowska, Kozłowski - cofnęli swe zeznania złożone w Urzędzie Bezpieczeństwa, pozostali nic w sprawie nie wiedzieli, oskarżeni na ogół wyparli się poprzednio złożonych zeznań; zeznanie Szmula Wasersztajna jest pozasądowym oświadczeniem; zeznanie św. Henryka Krystowczyka jest niewiarygodne. W zeznaniu złożonym w Urzędzie Bezpieczeństwa Eljasz Grądowski i Abram Boruszczak podają, że w czasie zajścia uciekli - stąd też ich wiadomości, a zwłaszcza [Eljasza] Grądowskiego o udziale oskarżonych nie mogły być wzięte za bezsporny dowód tym więcej, iż wydaje się niemożliwe, aby Grądowski w okolicznościach zajścia krytycznego zauważył, co robił każdy z 25 osób przez niego wskazanych. Odnośnie tych świadków Józef Grądowski zeznał, że nie było ich w Jedwabnem w czasie masowego morderstwa. Zeznania Wasersztajna, Eljasza Grądowskiego i Boruszczaka należy z powyższych względów traktować jako dowód uzupełniający przyjmując iż świadkowie ci posiadali jedynie informacje o oskarżonych osób. Św. Henryk Krystowczyk zeznał, iż oskarżonych Laudańskich, Łojewskiego Aleksandra widział z odległości 250 metr. i obserwował przez [podniesienie?] dachówki na strychu domu. Wydaje się niemożliwością, aby świadek w takich warunkach przez się przytoczonych widział, co który z oskarżonych robi. Niektórzy z oskarżonych na swoje usprawiedliwienie podawali, że byli bici w Urzędzie Bezp. i dlatego zeznania składali pod presją. Ponieważ wielu oskarżonych badanych było równocześnie w Prokuraturze i zeznania tutaj złożone pokrywają się z zeznaniami w U.B., przeto zarzut składania przez oskarżonych zeznań pod presją - należy odrzucić, a to co zeznali w U.B. i Prokuraturze za prawdę uznać.

Przechodząc do poszczególnych oskarżonych zważyć należy co następuje:

II. Jerzy Laudański na rozprawie wypał się udziału w przestępstwie. Jednak badany w U.B. i w Prokuraturze przyznał się do pędzenia żydów do stodoły Śleszyńskiego. Z jego wyjaśnień i zeznań świadka Antoniego Gościckiego wynika, iż w czasie krytycznym był zatrudniony jako woźny na posterunku żandarmerii w Jedwabnem i miał do czynienia z żydami przez odprowadzenie ich na roboty przymusowe. O nim zeznaje w U.B. osk. Lipiński, że przyszedł razem z Kalinowskim; to ostatnie nazwisko powtarza się w szeregu zeznaniach innych oskarżonych. O Laudańskim mówią Eliasz Grądowski, Abram Boruszczak i Szmul Wasersztejn. Czyn oskarżonego zakwalifikować należy z art. 1 p. 1 i 5j § 2 Dekretu i ze względu na to, że był on w służbie u Niemców oraz z uwagi na stosunek [...] za jego udział w przestępstwie należało wymierzyć 15 lat więzienia.

III. Zygmunt Laudański do winy się na rozprawie nie przyznał; natomiast w dochodzeniu [...] w U.B. jak i u Prokuratora przyznał, że pilnował żydów na rynku oraz [był obecny przy?]stodole Śleszyńskiego, a zatym przypędził ich na miejsce zbrodni. [Zeznał] on u Prokuratora o Bardoniu i Józefie Żyluku, który uciekł w trakcie pędzenia żydów do stodoły; św. Borawska i Chrzanowska mówią, iż oskarżonego [ściąga?]ali Niemcy na rynek, a później stamtąd uciekł, czyn oskarżonego należało zakwalifikować podobnie jak i Jerzego Laudańskiego, a jako karę wymierzyć mu 12 lat więzienia z uwagi na to, że wykazał mniejszy udział w przestępstwie [niż?] wspomina o oskarżonym św. Krystowczyk Henryk.

IV. Bolesław Ramatowski przyznał się do tego, że pilnował żydów na rynku i że widział stojącego Józefa Żyluka. W U.B. przyznał się do pędzenia żydów do stodoły Śleszyńskiego i u prokuratora zeznał, że dozorował ludność żydowską na rynku. O nim wspomina w swoim zeznaniu Eliasz Grądowski, jako o tym który zapędzał żydów do stodoły. Św. Grądzka i Jarnutowska mówią, że oskarżony zostały na rynek zabrany przez Niemców. Wobec powyższego Sąd uznał że oskarżony brał udział w pędzeniu do stodoły, gdyż nie miał powodów mówić nieprawdę przez Urz. Bezp. i czyn jego kwalifikując podobnie jak poprzedniego oskarżonego należało wymierzyć karę 12 lat więzienia.

V. Władysław Miciura do winy się nie przyznał na rozprawie sądowej. W Urz. Bez. zeznał, że zapędzał żydów do stodoły; u prokuratora zeznał, że widział jak Kobrzeniecki podpalał stodołę. Z tego wynika, że był on przy stodole dokąd na pewno nie poszedłby dla samej obserwacji. Oskarżony pracował w tym czasie na posterunku żandarmerii jako stolarz i w pierwszej linii podlegał werbunkowi do akcji przeciwko żydom; z tych względów uznać go należało za winnego wpędzania żydów do stodoły i zakwalifikować jak trzech poprzednich i takąż samą karę wymierzyć.

VI. Stanisław Zejer na rozprawie wyjaśnił, że gestapowiec kazał mu prowadzić 2-ch żydów, których on początkowo wziął, ale w drodze puścił, dalej zeznał, że widział jak niemcy prowadzili osk. Romana Górskiego i jak szedł za żydami Jerzy Laudański. W Urz. Bez. i u Prokuratora zeznał, iż na rozkaz doprowadził na rynek dwie osoby narodowości żydowskiej i tam ich pilnował, a potem uciekł do domu. Dowód ten jest wystarczający do uznania oskarżonego winnym przestępstwa z art. 1 p. 2 i 5 § 1 Dekretu z 31.8.44 r.; przy czym jako karę - Sąd uznał za słuszne wymierzyć 10 lat więzienia z uwagi na rozmiary zbrodni.

VII. Czesław Lipiński, oskarżony - obecnie wypiera się udziału w przestępstwie. W Urz. Bezp. zeznał, że przygnał na rynek jednego żyda i 2 młode żydówki. U prokuratora zeznał, że pilnował na rynku żydów. Nie na darmo i nie bez powodu powiedział oskarżony w U.B. o doprowadzeniu żydów, takie mieli zdania oskarżeni. Jego świadkowie jak Rybicka, Lipińsk[...] Dolewski zeznali, iż oskarżony zabrany był przymusowo, a potem uciekł. W tym stanie rzeczy należało oskarżonego uznać winnym przestępstwa i podobnie jak Zejera ukarać z art. 1 pl. [...] i 5 § 1 Dekretu.

VIII. Władysław Dąbrowski - oskarżony na rozprawie do winy się nie przyznał, natomaist w Urz. Bez. i u prokuratora przyznał się do pilnowania żydów przez dwie godziny. I nim wspomina św. Eliasz Grądowski. Oskarżony zeznał, że nie chciał iść i Niemcy przez uderzenie w twarz zmusili go do pójścia. Zeznaniu świadków: Dąbrowskiej Marii i Józefowi Kalczyńskiego do tego, iż oskarżony układał dachówkę na kościele, nie należy dać wiary ze względu na dane przytoczone na wstępie. Ponieważ pilnowanie żydów na rynku było czynnością szkodliwą z punktu widzenia bezpieczeństwa o życie - o czym oskarżony dobrze wiedział - na podstawie rozgrywających wydarzeń, a następstwem tego było zaprowadzenie żydów na miejsce stracenia - przeto czyn oskarżonego należy zakwalifikować z art. 2 Dekretu. Nadmienić należy, że w pierwszym stadium postępowania Niemców, polegającym na dokonaniu zbiórki żydów - mógł oskarżony nie przewidzieć dalszych wypadków, jakimi były spalenie i rozstrzeliwanie żydów na cmentarzu. Co tyczy kary, to przyjmując po uwagę znaczną odległość czasu od momentu popełnienia przestępstwa, karę 8 lat więzienia - Sąd uznał za dostateczną.

IX. Feliks Tarnacki - oskarżony przyznał się na rozprawie do pilnowania żydów na rynku przez 15 minut - skąd następnie uciekł. Podobnie zeznał w Urz. Bez. i u Prokuratora. Świadkowie odwodowi Walczyński, Wacław Krystowczyk i Przestrzelski zeznali, iż oskarżony w czasie krytycznym wyjechał rowerem z Jedwabnego, co rozumieć należy, iż miało to miejsce po uprzednim udziale jego w przestępstwie.

X. Górski Roman - na rozprawie zeznał, że pilnował żydów na rynku przez 15 minut. To samo zostało ustalone w czasie badania go w dochodzeniu. O oskarżonym, jako biorącym udział, mówił osk. Ramatowski. Świadkowie [...]ska, Borawska, Mroczkowska zeznały, że Niemcy zabrali oskarżonego na rynek przemocą.

XI. Anotni Niebrzydowski - wyparł się udziału w przestępstwie - przyznał jedynie, że jako magazynier nafty z czasów sowieckich - wydał Bardoniowi na żądanie naftę w ilości 8 litrów. Oskarżony u Prokuratora a tak samo w U.B. przyznał się do pilnowania ludności żydowskiej na rynku.

XII. Józef Żyluk do winy się nie przyznał i wyjaśnił, że wziął z młyna Zdrojewicza, którego następnie wypuścił w drodze. Oskarżony w dochodzeniu zeznał, że żyda puścił na szosie, skąd on sam poszedł na rynek. U prokuratora zeznał, że po tym udał się do domu i widział jak prowadzili żydów do stodoły Śleszyńskiego. W dochodzeniu nie mówił oskarżony, iżby chodziło tu o Zdrojewicza; tą ostatnią okoliczność zeznali świadkowie odwodowi: Brzeczko i Długołęcki. Jednakże biorąc pod uwagę powyższe zeznania należało dojść do wniosku, iż oskarżony działał na szkodę ludności żydowskiej i że rola jego była podobna do 4-ch ostatnio wymienionych oskarżonych. W szczególności oskarżony na rynku przy pilnowaniu żydów musiał być skoro w tamtym kierunku poprowadził żyda i widział palącą stodołę. O nim mówią w dochodzeniu osk. Zygmunt Laudański i Bolesław Ramotowski. Czyn przestępny Tarnackiego Górskiego, Niebrzydowskiego i Józefa Żyluka zakwalifikować należy podobnie, jak Władysława Dąbrowskiego. I takąż wymierzyć mu karę.

Nawiązując w tym miejscu od oceny św. Henryka Krystowczyka nadmienić należy, iż brat jego św. Wacław Krystowczyk zeznał, iż osk. Henryk Krystowczyk zaczerpnął nie z bezpośrednich spostrzeżeń lecz z opowiadania innych osób.

XIII. Józef Chrzanowski do winy się nie przyznał i żaden z oskarżonych na sprawie nie wskazuje, iżby brał udział. Jego przyznanie w Urzędzie Bezpieczeństwa że żydów pilnował nie zostało potwierdzone u Prokuratora. Z zeznań świadków [...] Godlewskiej, Chrzanowskiej widaź, iż niemcy go pognali, lecz on uciekł i skrył się w życie, jak wiadomo niemcy zażądali od niego wydania stodoły do podpalenia żydów i w związku z tym zabrali go ze sobą. Możliwe że sprawa ta zajęła mu trochę czasu i chcąc wykręcić się przed niemcami i nie dać im stodoły uratował się ucieczką. Samo zeznanie jego w UB przy braku danych w jakim stopniu oskarżony doceniał treść protokołu jest zamałym dowodem do uznani go winnym.

XIV Marian Żyluk. Oskarżony w dochodzeniu do winy się nie przyznał, tak samo nie przyznał się w czasie rozprawy. Świadkowie: Strzelczyk i Krystowczyk Stanisław zeznali iż oskarżony w czasie krytycznym był chory. O oskarżonym mówił w UB Niembrzydowski Antoni, zaś, osk. Z. Laudański mówił o nim w UB a u prokuratora - mówił o Józefie Żyluku. Dowody te sa niewystarczające.

XV. Czesław Laudański do winy się nie przyznał. Wspomina o nim jedynie Wasersztejn k. 28 dochodzenia i św. Wacław Krystowczyk, o którym jak wyżej powiedziano okazał się niewiarygodny. Świadkowie: Rybicki, Malczyński, Chrzanowski, Dobkowski zeznają, iż oskarżony był ciężko chory. Z tych względów brak jest dowodów winy.

XVI Wincenty Gościcki - na rozprawie i w toku dochodzenia do winy się nie przyznał, Bolesław Romatowski wspomniał o nim w czasie badania u Prokuratora, lecz na rozprawie osk. zeznanie to cofnął. Św. Gościcka zeznała, że w czasie krytycznym spał.

XVII I XVIII Roman Zawadzki i Jan Zawadzki do winy się nie przyznali i wspomina o nich w dochodzeniu u Prokuratora osk. Bolesław Ramatowski Jan Zawadzki podłóg protokołu UB miał pilnować [Żydów] Świadkowie odwodowi Jarnutowski i inni ustalili, że Zawadzcy pracowali: jeden we młynie - drugi w tartaku. Zawadzkich z braku dowodów należało uniewinnić.

XIX Aleksander Łojewski do winy się nie przyznał. Wspomina o nim św. Krystowczyk (k. 141 dochodzenia) i dzisiejsze zeznanie, jednakże świadek ten miał pretensje do Łojewskiego i zeznanie jego na wiarę nie zasługuje. Św. [...] Karwowski, Biedrzycki Kamalski - zeznają, iż w czasie krytycznym znajdował się u swojej synowej. Wspomina o oskarżonym [Eljasz] Grądowski i Boruszczak, lecz z wyłuszczonych poprzednio względów zeznań ich, jako dowodów samodzielnie brać nie należy.

XX Franciszek Łojewski - do winy się nie przyznał. W/g protokołu UB oskarżony rozkaz od niemców otrzymał, ale uciekł. Wspominają o nim w UB osk. Niebrzydowski i Miciura. Dowód to niedostateczny i należało oskarżonego uniewinnić.

XXI Eugeniusz Śliwecki do winy się nie przyznał. Wspomina o nim w zeznaniu swoim św. Krystowczyk, lecz przekonanie swe wyprowadza jedynie z faktu, iż był on pracownikiem Zarządu Miejskiego w Jedwabnem. Zeznanie Grądowskiego Eljasza z dochodzenia nie można uznać za wystarczający dowód winy oskarżonego.

XXII Stanisław Sielawa do winy się nie przyznał i wspomina o nim jedynie Szmul Wasersztejn. Dowód to niewystarczający. -

Sędzia:

[trzy podpisy nieczytelne]

Na marginesie dowodów domyślać się należy, że dnia krytycznego zanim dokonano głównej masakry, zachodziły pojedyncze wypadki zabójstw ludności żydowskiej, uciekającej i uchylającej się od zbiórki, co działo się na oczach oskarżonych.

Jeśli chodzi o wagę przestępstw, jakich się dopuścili oskarżeni, że podkreślić należy - rzadko spotykane w dziejach ludzkości masową zbrodnię nad bezbronnymi ludźmi w liczbie 1500 osób.

Sędzia: [podpis nieczytelny]

Ławnicy: [podpisy nieczytelne] 5/

...

Wreszcie dotarl do mnie dokument z tego procesu. Z wielkim trudem jak widzicie. I faktycznie to bylo ohydne. W 2000 roku zaskoczyli nas. W pierwszej chwili tez myslalem ze,, polscy chlopi" z widlami ci siekierami. Nie przypuszczalem ze moga sie posunac az tak daleko bo przeciez mozna sprawdzic! A i historycy mącili bo sie bali. Dopiero potem wyszlo ze Niemcy ten Shaper czy jak mu tam. Kule itd. STALO SIE JASNE ZE MAMY DO CZYNIENIA Z JEDNA Z NAJWIEKSZYCH PODLOSCI MICHNIKA I JEGO SZAMBA! Az jestem wsciekly ze dalem sie zmanipulowac! Doslownie w ciemno mozna przyjac ze jest odwrotnie niz oni pisza. Kanalie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:23, 13 Lut 2018    Temat postu:

***********

Przypominam trzy główne elementy scenariusza wydarzeń przedstawionego w książce Jana Tomasza Grossa:

Polacy wpadli na pomysł wymordowania Żydów,
Rajcy miejscy podpisali umowę z Gestapo w sprawie wymordowania Żydów,
Społeczeństwo Jedwabnego samodzielnie wymordowało Żydów, a Niemcy nie brali udziału w tragicznych wydarzeniach.
Tymczasem z powyższego dokumentu jednoznacznie wynika - i potwierdzają to inne zachowane archiwalia - że zbrodnia w Jedwabnem była zaplanowana, zorganizowana i kierowana przez Niemców, którzy w czasie jej przeprowadzania byli główną siłą sprawczą opisywanych wydarzeń. Polacy, którzy stanęli przed sądem, odpowiadali nie za wymordowanie Żydów, tylko udział w niemieckiej zbrodni, w której - jak wyraźnie podkreślał sąd - zostali zmuszeni przez Niemców.

Ważną kwestią poruszoną w wyroku jest sprawa przymusu fizycznego stosowanego w śledztwie przez UB. Niemal wszyscy oskarżeni oświadczyli podczas procesu, że zeznania wymuszano na nich biciem, podpisywali przygotowane już protokoły przesłuchania bez zaznajamiania się z tymi dokumentami lub że zeznawali inaczej, niż napisano w protokołach. Podobne metody pracy - ze względu na zasady działania komunistycznego systemu i bardzo niski poziom kadr aparatu przymusu - były wtedy normalną zasadą pracy UB. Wedle starej sowieckiej zasady "dajcie człowieka a znajdzie się paragraf" dla oficerów śledczych aparatu bezpieczeństwa liczyło się nie ustalenie rzeczywistego przebiegu wydarzeń, tylko znalezienie odpowiedniej grupy winnych, których możnaby postawić prze sądem. Wspomniane metody pracy UB najlepiej zdefiniował ówczesny minister Bezpieczeństwa Państwowego Stanisław Radkiewicz: "często spotykanym zjawiskiem jest brak obiektywizmu w śledztwie, całkowite pomijanie okoliczności i dowodów wysuwanych przez podejrzanych, formułowanie zeznań świadków w sposób dogodny do konstrukcji oskarżenia, lecz nie odpowiadających rzeczywistości." /6

Jednak akceptując jako dowody zeznania złożone przez UB, które budzą wątpliwości co do rzeczywistego charakteru udziału w opisywanych wydarzeniach poszczególnych skazanych - niektórzy zostali później uniewinnieni w sądzie wyżej instancji - skład orzekający jednoznacznie i bez cienia wątpliwości rozstrzygnął kwestię odpowiedzialności za ową tragiczną zbrodnię: "miejscowa ludność, a więc w tej liczbie i oskarżeni wzięci byli do udziału pod terrorem, jak to widać ze wszystkich wyjaśnień oskarżonych, gdzie ktokolwiekby były one składane i z zeznań świadków oskarżenia i odwodowych. Przemoc zastosowana przez Niemców do oskarżonych wypływa w wielkiej ilości w jakiej w tym dniu krytycznym zjawili się w Jedwabnem i z faktu, że żydów należało wyciągać z mieszkań na plac zbiórki, czego sami Niemcy nie mogli dokonać ze względu na stosunkowo małą ich ilość".

Jedyną osobą, której postawiono zarzut dobrowolnego udziału w zbrodni był Karol Bardoń, miejscowy volksdeutsch, który już wówczas pracował na posterunku a niebawem sam został niemieckim żandarmem. Nie ma jednak wątpliwości, że w zbrodni na Żydach brało udział ochotniczo kilku Polaków, którzy nie stanęli przed sądem (Kalinowski, Wasilewski, Kobrzeniecki i kilku innych) ze względu na wcześniejszą śmierć lub brak możliwości ich odnalezienia. Prawdopodobnie kierowali się oni zemstą za prosowiecką postawę miejscowych Żydów w latach 1941 r. lub wojenne zdziczenie (albo oba elementy razem).

W sprawie głównych tez książki Grossa trzeba zauważyć, że stoją one w rażącej sprzeczności z podręcznikową wiedzą na temat okupacji niemieckiej. W Jedwabnym nie mogło być żadnych organów samorządu miejskiego, na istnienie którego powołuje się Jan Tomasz Gross. W Jedwabnem funkcjonował wówczas powołany przez Niemców zarząd miasta składający się głównie z okolicznych mętów i volksdeutschów (vide: Bardoń), którzy, wsparci autorytetem Niemców, byli panami życia i śmierci miejscowej ludności. W tym świetle informacje podane w "Sąsiadach" o polsko-gestapowskiej umowie w sprawie wymordowania Żydów bardziej, niż stan wiedzy historycznej, obrazuje poziom intelektualny autora. Informacje o powyższej umowie pochodzą od trzech osób, które w ogóle nie były świadkami wydarzeń w Jedwabnem. Byli to wymienieni w zaprezentowanym dokumencie: Henryk Krystowczyk, Abram Boruszczak, Eljasz Grądowski.

Pierwszy z wymienionych kolaborował z Sowietami w latach 1939-41 i po wkroczeniu Niemców uciekł z miasteczka w obawie przed zemstą mieszkańców. Powrócił w 1945 roku wraz z armią sowiecką, był wysokim funkcjonariuszem partii komunistycznej i swymi zeznaniami obciążał wiele niewinnych osób wyrównując osobiste rachunki, pomawiając osoby niechętne komunistom i mszcząc się za zabójstwo brata - również sowieckiego kolaboranta, który został zastrzelony przez podziemie w 1946 r.

Eljasz Grądowski i Abram Boruszczak również obciążyli w zeznaniach kilkadziesiąt osób, recytując z pamięci niemal identyczną co Krystowczyk, kompletnie nieprawdziwą wersję wydarzeń. Obaj gorąco zapewniali, że widzieli wszystko na własne oczy a nawet sami byli pędzeni do stodoły w czasie tragicznych wydarzeń. Jednak w czasie procesu sądowego wyszło na jaw, że Eliasz Grądowski został deportowany przez Sowietów w głąb ZSRR w 1940 r. za złodziejstwo i nie było go wtedy w Jedwabnem. /7 Podobnie Abram Boruszczak: nigdy nie mieszkał w miasteczku a adres, który podał w czasie śledztwa, okazał się fałszywy. Obydwaj wspomniani "świadkowie" nie stawili się na wezwanie sądu. Informacje o braku wiarygodności zeznań powyższych świadków znajdują się w powyższych aktach, jednak zostały przemilczane przez Grossa. Żeby było ciekawiej, to właśnie Krystowczyk i Boruszczak, czasem przywoływani z nazwiska a czasem tylko przez podanie strony akt, są - obok zupełnie niewiarygodnej relacji Szmula Wasersztajna - głównymi narratorami "Sąsiadów". Przytoczony powyżej wyrok sądowy nie został przywołany w książce Grossa ani razu. Wnioski wynikające z porównania głównych tez "Sąsiadów" z zacytowanym wyrokiem pozostawiam czytelnikowi.

Piotr Gontarczyk



1/ Patrz: podziękowania Jana Tomasza Grossa; "Sąsiedzi" (Sejny: wyd. Pogranicze, 2000): Chciałbym podziękować profesorowi Andrzejowi Paczkowskiemu, którego pomocy zawdzięczam dostęp do archiwów Głównej Komisji [sic! powinno być: Głównej Komisji Badania Zbrodni na Narodzie Polskim] w momencie kiedy już właściwie było zamknięte w związku z przekazywaniem materiałów do właśnie powstałego Instytutu Pamięci Narodowej (s. 10).

2/ Tomasz Strzembosz, Inny obraz Sąsiadów, "Rzeczpospolita", nr 77 z 31.03-1.04.2001 r.

3/ Tomasz Strzembosz, Inny..., ; Piotr Gontarczyk, Gross przemilczeń, "Życie" nr 77 z 31.03-1.04.2001 r.; "Mijanie się z faktami" (wywiad Piotra Semki z prof. T. Strzemboszem), tamże,.

4/ Patrz: J. T. Gross A jednak Sąsiedzi, "Rzeczpospolita" nr 86 z 11.04.2001 r.

5/ Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. SOŁ (Sąd Okręgowy w Łomży), poz. 123, t. II, 224-229.

6/ Przemówienie ministra BP Stanisława Radkiewicza na temat zadań aparatu bezpieczeństwa publicznego w świetle uchwał VI Plenum KC PZPR (marzec 1951 r.). W: Aparat bezpieczeństwa w Polsce w latach 1950-1952. Taktyka, strategia, metody; wstęp Andrzej Paczkowski, wybór i oprac. Antoni Dudek, Andrzej Paczkowski (Warszawa: wyd. Bellona, 2000), s. 75.

7/ SOŁ 123, protokół rozprawy głównej, zeznanie Józefa Grądowskiego.

(Podkr. w tekście moje - WK.)

....

I komentarz Gontarczyka niestety musze zacytowac bo tacy maja dostep do dokumentow. Ja nie mam. Nauka w Polsce podupadla o czym swiadczy chocby skandaliczy wyrok IPN na Polakow z Jedwabnego.

Cytuje wszystko bo to nauka historii. Nie moge wycinac jak męty z Wyborczej Gross syjonisci, mediole i inny syf. Tfu.

A oczywiste wnioski ze to zbronia niemieckich nazistow wyciagne w nastepnym wejsciu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:37, 18 Lip 2018    Temat postu:

W Wiźnie odkryto ślady niemieckiej zbrodni
18 lipca 2018 12:33
– Czy może Pan wskazać to miejsce, gdzie tych Żydów zamordowano, to gdzieś tutaj, tak?
– Tak, tu, o… Jak by wziął w stronę tego zboża i do tego miejsca. O, gdzieś tu był kanałek wykopany…, tak, o tu, mniej więcej.
– A tu Niemiec stał i z karabinu… ?
– Nie jeden! Kilku było.
– I z karabinu maszynowego strzelał tu do tych leżących?
– Tak, z automatu.
– I co?
– I następne…
– Na tych kładli się, co leżeli zabici w dole?
– Tak, na nich. Jeszcze później, jak zawalili ziemię…, tu nie jest głęboko, tak gdzieś z tyle… [ok. 80 cm – przyp. D.S.], to ziemia popękana była, jeszcze się ruszali, a ci zawalili i dobijali…
W 2010 roku, podczas nagrywania relacji mieszkańców Wizny i okolic z okresu wojny, przeprowadziłem rozmowę (m.in.) z Panem Franciszkiem Domuratem. Nieżyjący już świadek tamtych wydarzeń, cieszący się dużym autorytetem wśród mieszkańców Wizny, wraz ze swoją matką obserwował z niewielkiej odległości mord dokonany przez Niemców na dziesięciu Żydach – mieszkańcach Wizny. Mieszkał blisko tego miejsca i znał je bardzo dobrze, miał wówczas dwanaście lat; był koniec czerwca 1941 roku. Po przeszło siedemdziesięciu latach opowiedział w szczegółach co widział, a nawet, zakreślając na trawie zapamiętany kształt dołu, bardzo precyzyjnie wskazał miejsce mordu.
Rozmowa została zarejestrowana kamerą, a także opublikowana w książce „Nie tylko polskie Termopile… Wizna w latach 1939-1945”, w rozdziale 5. Żydzi w Wiźnie, s. 236-239 [wyd. Stowarzyszenie „Wizna 1939”, 2010r.], z której pochodzi zacytowany we wstępie fragment.
Po ośmiu latach od tamtej rozmowy postanowiliśmy sprawdzić autentyczność i spójność tego przekazu poprzez badania terenowe, wykorzystując do tego celu współczesne osiągnięcia techniki oraz różnorodne metody badawcze (m.in. interpretacja obrazów wykonanych w technologii LIDAR, nieinwazyjne pomiary geofizyczne i elektromagnetyczne gruntu, oraz prace ziemne z zastosowaniem metod archeologicznych).
Naszym zdaniem, każda relacja powinna zostać sprawdzona w terenie, nawet ta najbardziej wiarygodna i niebudząca żadnych wątpliwości, a za taką można uważać relację Franciszka Domurata. Dlatego też i tę relację zdecydowaliśmy się zweryfikować w terenie, bo jeśli opowieść była prawdziwa, to we wskazanym przez świadka miejscu powinny się zachować łuski od wystrzelonej amunicji – materialne dowody zbrodni.
W sobotę 14 lipca br. przystąpiliśmy do badań terenowych w obrębie wytypowanego i oznaczonego obszaru. Warto podkreślić, że miejsce o którym mowa znajduje się na obrzeżach miejscowości, gdzie nie ma żadnych okopów czy dawnych umocnień wojskowych, gdzie w przeszłości nie było żadnych bezpośrednich walk. Potwierdzają to obrazy „lidarowe” terenu, a także relacje i wspomnienia starszych mieszkańców Wizny. Teren jest płaski, położony blisko zabudowań, użytkowany rolniczo.
Prace koordynował doświadczony archeolog Ryszard Cendrowski, a relacje z ich przebiegu zarejestrowała ekipa TVP 3 (red. Ewa Mamińska).
Grupę podzielono na dwa zespoły. Jeden sprawdzał teren przy pomocy wykrywaczy metali, drugi przy pomocy georadaru poszukiwał pozostałości po wykopie – wskazane miejsce egzekucji (według świadka, co potwierdzają także inni mieszkańcy Wizny, zwłoki zabitych zostały później przeniesione na cmentarz żydowski na Rusi, w pobliżu mostu na Narwi w Wiźnie). Ze względu na to, że wykop był dość płytki (wynika to z relacji), zakładaliśmy, że na skutek prowadzonych na przestrzeni kilkudziesięciu lat prac polowych oraz przemieszania wierzchniej warstwy gruntu, ślad po nim uległ już zatarciu.
Niemniej jednak w wyniku badań wykonanych georadarem wytypowano trzy miejsca, w których urządzenie wskazywało wyraźne anomalie. W miejscach tych wykonano profile sondażowe, które nie wykazały żadnych śladów dawnego wykopu. Wynik tej części badań traktujemy jako potwierdzenie relacji świadka i innych osób, że ciała zamordowanych Żydów zostały z tego miejsca w przeszłości zabrane.

Odmienne efekty dały badania przy pomocy detektorów metalu. Wykorzystano wysokiej klasy sprzęt specjalistyczny do poszukiwań podziemnych, w różnych konfiguracjach – cewka szukająca 35 cm i mniejsze, a także cewka zawieszona na ramie o wymiarach 1m x 1m, lokalizująca głęboko umiejscowione przedmioty metalowe.
W wyniku przeprowadzonych prac, w miejscu wskazanym przez świadka mordu odnaleziono:
– Łuski 7,92×57 Mauser – 2 szt.,
wyprodukowane w 1938 r. w Deutsche Waffen Und Munitionsfabrik, na zamówienie SS (Schutzstaffel);
– Łuska 7,92×57 Mauser – 1 szt.,
wyprodukowana w 1939 r. w partii „7” (mosiądz – stop o zawartości 72% miedzi i 28% cynku) w Finower Industrie GmbH. Finow-Mark / Brandenburg;
– Łuski 9×19 Parabellum (broń krótka), 9 mm P 08 – 2 szt.,
wyprodukowane w pierwszej partii 1940 r. w Dynamit A.G. Durlach;
Uwaga: łuski te zostały znalezione w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zbrodni, co może świadczyć o dobijaniu ludzi bezpośrednio w prowizorycznej mogile (o czym wspominał świadek mordu).
– Fragment uszkodzonej łuski, na razie niezidentyfikowanej;
oraz (prawdopodobne) inne elementy łusek, rykoszetowany pocisk ostrołukowy, oraz guzik niemiecki (tzw. groszek) bez „oznaczeń pułkowych”; odnaleziono także fragment świecznika.
Wydobyte z ziemi łuski zostaną poddane dalszym badaniom, które być może pozwolą na wyciągniecie dodatkowych wniosków.
Badania terenowe potwierdziły prawdziwość relacji świadka, a przy tym pokazały (potwierdziły) „metody” likwidacji Żydów stosowane przez SS.
Ale opisany wyżej mord na Żydach nie był jedynym, jaki miał miejsce w Wiźnie latem 1941 roku. W jednym z nielicznych ocalałych po zbombardowaniu Wizny budynków w środku miasteczka zgromadziły się kobiety, dzieci i starcy (Żydzi). Nie ma pewności czy zgromadzili się tam sami, czy zostali zagnani przez Niemców. Ale wiadomo, że Niemcy wrzucili do tego budynku granaty, zabijając wszystkich, którzy tam byli.
Tak zapamiętała tę zbrodnię Janina Dobrońska z Wizny.
– Tam była kuźnia, to, to ja widziałam, zara po tym wypadku. Ja i moja koleżanka […]. I w kuźni nagnali Żydów i granaty tam do niech wwalili. To ja byłam naocznie świadkiem. My tam zajrzeli, bo drzwi byli otwarte, brama na oścież. To my zajrzeli, to tak na boku siedziała Żydówka, młoda matka. Trzymała dziecko u piersia, a jej krew ciekła, a dzieciak ssał… To ja to widziała, to jak my zobaczyli z nio, to to uliczko uciekaliśmy do domu. To ja to widziałam na swoje oczy, i tam, ile tam ich zabitych było, to ja nie powiem, bo ja się wystraszyłam, bo ja czego takiego nie widziałam! […]
Podobnie wspominał po latach pochodzący z Wizny Lucjan Piotrowski.
– Tam granaty wrzucili, no to tam zginęło trochę tych… No, pełen wóz wywieźli, akurat koło nas wieźli tych pomordowanych, a ja później pobiegłem tam, gdzie ten dom. Tam ściana była wyrwana i kobiety z dziećmi tylko byli. Siedzieli tak, no bez żadnego wyrazu na twarzy, szare twarze, blade, popielate można powiedzieć… ludzie tam się gromadzili, zaglądali…
Jest to dopiero wstępna analiza wydarzeń z Wizny, które jako element całego systemu represji miały miejsce na terenach okupowanych przez III Rzeszę, po ponownym wkroczeniu 22 czerwca 1941 r. Ponieważ poznawanie historii Wizny i okolic jest jednym z głównych zadań statutowych Stowarzyszenia „Wizna 1939”, badania będą kontynuowane. W dalszym ciągu zbieramy dokumenty archiwalne i relacje świadków, dalej będziemy prowadzić prace terenowe.
Dariusz Szymanowski
/Identyfikacja łusek – Marcin Sochoń/
...

Widzicie! Identyczne slady jak w Jedwabnem. Identyczne metody! To sa te okolice.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:19, 19 Sie 2018    Temat postu:

Historyczny zwrot, są dowody! Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem
Jeśli nie
Jedwabne. Nikt nie spodziewał się, że ta sprawa zostanie wyjaśniona bez wznowienia ekshumacji. Tymczasem znany historyk i jeden z największych wrogów Jana Tomasza Grossa, czyli Tomasz Sommer – redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” przeprowadził śledztwo, z którego niezbicie wynika, że Żydzi zostali spaleni przez niemiecki pluton egzekucyjny.
Na łamach „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer przedstawia bardzo obszerne rezultaty swojego śledztwa. W piśmie zaprezentowane zostały zapiski z procesu sądowego, który w świetle dzisiejszej wiedzy wzbudza ogromne kontrowersje. Historia dzieje się na naszych oczach.
Dziennikarz prezentuje w gazecie obszerny materiał dowodowy. Zamieścił mnóstwo akt procesowych. Z tego materiału wynika, że 10 lipca 1941 roku do miejscowości Jedwabne przybył niemiecki pluton egzekucyjny. Jego zadaniem było dokonanie selekcji miejscowej ludności, a następnie spalenie Żydów.
Jedwabne. Historyczne zwycięstwo Polski
– Zgromadzony materiał faktograficzny wskazuje, że relatywnie nieliczni Polacy obecni przy zbrodni do końca nie zdawali sobie sprawy, co planują Niemcy. A przekucia w popularną „wiedzę” o polskim sprawstwie tej zbrodni dokonano nie na podstawie jakichś nowych obciążających Polaków dowodów, tylko poprzez nagłą i kłamliwą zmianę interpretacji istniejącego materiału dowodowego – wyjaśnia Sommer.
Jak przekonuje red. naczelny pisma zarówno Polacy, jak i Żydzi przekonani byli, że chodzi o wysiedlenie. Była to w tamtych czasach powszechna praktyka stosowana również przeciwko Polakom. Tak też miał myśleć właściciel stodoły Bronisław Śleszyński. Nie zakładał on tego, że jego własność ulegnie zniszczeniu. Miał on przypuszczać, że zgromadzeni tam Żydzi mieli spędzić w niej noc przed wysiedleniem.
Stało się jednak inaczej. Tomasz Sommer powołuje się na ustalenia związane z przeprowadzeniem częściowej ekshumacji zwłok w Jedwabnem, która miała miejsce w czerwcu 2001 roku.
– Ze szczątków ekshumacyjnych wynika, że najpierw do stodoły doprowadzono kilkudziesięcioosobową grupę mężczyzn, która została rozstrzelana. Następnie doprowadzona została reszta Żydów, którzy zostali spaleni. Istnieje relacja sugerująca (bo nie pisząca wprost), że stodołę podpalił skazany w procesie z 1949 r. na karę śmierci, a potem ułaskawiony volksdeutsch Karol Bardoń. Jednak jest to mało prawdopodobne. Podpalenia, zgodnie z logiką zdarzeń, dokonali kadrowi funkcjonariusze niemieccy, co było dopełnieniem przygotowanego wcześniej scenariusza – czytamy na portalu nczas.com
Tomasz Sommer poruszył również wątek polskiego udziały w tych strasznych wydarzeniach. Historyk wyjaśnia, że Polacy pod przymusem dokonywali selekcji Żydów, sądząc, że chodzi o ich wysiedlenie.
– Obraz rysujący się z dowodów jest jednak całkowicie jednoznaczny: Jedwabne było zbrodnią wymyśloną i przeprowadzoną przez Niemców – podsumowuje swój tekst Tomasz Sommer.
Źródło: nczas.com

sten 18/08/2018 at 21:52
Teraz Gross napisze książkę, że to nie ta stodoła co wskazał i drugiej będzie szukał do śmierci.
23 1
Odpowiedz
Jedwabne 18/08/2018 at 23:18
Nie dokonca jest to prawdą moja babcia pochodziła z tamtych okolic, prawdą jest ze to sprawka Niemców Polacy pomagali w tym procesie ale jak to babcia nazwała okoliczni zbuje… Tu jest folksdojcze i najemnicy
11 1
Odpowiedz
obserwator 19/08/2018 at 00:02
Prawda jak oliwa, zawsze na wierzch wypływa, a rządy uważające się za polskie, przepraszają w imieniu Polaków tym samym obwiniają nas za zbrodnie niepopełnione. Wstyd i hańba za takich przedstawicieli narodu. Nasuwa się jedno pytanie – czyjego?

....

Ze to Niemcy to wiadomo. Nowy ciekawy watek to taki ze Niemcy mowili o przesiedleniach. Zatem jak widzimy wprowadzali Polakow w błąd! To pokazuje jakie to ,,mordercze" byly nastroje Polakow skoro trzeba bylo przed nimi ukrywac zamiary. Jesli jacys polskojezyczni kryminalisci popelnili tam zbrodnie to juz inny temat bo przeciez nie taka byla linia klamstw syjonistycznych. ,,Zwykli Polacy" mieli ,,bez udzialu Niemcow" itd. itd. Nie bede tych rzygow potwarzal...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy