Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Cywilizacja Bizantyjska .
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:54, 02 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Włochy: Sąd nakazał rządowi Niemiec wypłatę odszkodowań za masakrę w 1943 r.
Włochy: Sąd nakazał rządowi Niemiec wypłatę odszkodowań za masakrę w 1943 r.

1 godz. 16 minut temu

​Sąd w Sulmonie we włoskim regionie Abruzja nakazał rządowi Niemiec wypłatę odszkodowań tamtejszej gminie Roccaraso i rodzinom 128 ofiar hitlerowskiej masakry w listopadzie 1943 roku - podały media.
Włochy: Sąd nakazał rządowi Niemiec wypłatę odszkodowań za masakrę ludności Abruzji. Zdjęcie ilustracyjne
/Kuba Kaługa /RMF FM


Dziennik "La Repubblica" podkreśla na swojej stronie internetowej, że to "historyczny wyrok", na mocy którego Niemcy jako "kraj - sukcesor Trzeciej Rzeszy" zostały uznane za winne masakry w lesie o nazwie Limmari w osadzie Pietransieri, gdzie w dniach od 16 do 21 listopada 1943 roku hitlerowcy zabili 128 cywilów.

Zgodnie z orzeczeniem sądu w Sulmonie Niemcy mają wypłacić 1,6 mln euro gminie Roccaraso, na terenie której doszło do egzekucji, oraz 5 mln euro spadkobiercom ofiar.

Sędzia napisała w orzeczeniu, że mieszkańcy okolicy padli ofiarami "zabójstw, zagłady, deportacji" i że celem dowództwa wojsk niemieckich było zwalczanie wśród ludności cywilnej "wszelkiego zagrożenia dla niemieckiej supremacji".

Satysfakcję z wyroku wyraził burmistrz Roccaraso Francesco Di Donato, który nazwał decyzję sędziów "odważną i wzorcową".

Wiceburmistrz, adwokat Monica Oddis występująca także w roli pełnomocnika rodzin, oświadczyła: Odpowiedzialność za tę masakrę była zawsze oczywista, a dzisiaj ofiary i ich rodziny otrzymały prawo do odszkodowań.

Podkreśliła, że orzeczenie sądu wykracza poza aspekt ekonomiczny.
...

Sluszne. Jednak Italia tez musi placic chocy Etiopii. Tam uzyli GAZU!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:10, 04 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Reakcja Niemiec na wyrok włoskiego sądu ws. masakry w 1943 roku
Reakcja Niemiec na wyrok włoskiego sądu ws. masakry w 1943 roku

Dzisiaj, 3 listopada (19:03)

​W sprawie roszczeń za zbrodnie hitlerowskie Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości przyznał rację Niemcom - tak MSZ w Berlinie skomentował wyrok włoskiego sądu, który nakazał rządowi Niemiec wypłatę odszkodowań gminie w Abruzji za masakrę 128 osób. W czwartek sąd w Sulmonie w środkowych Włoszech nakazał rządowi Niemiec wypłatę odszkodowań tamtejszej gminie Roccaraso i rodzinom hitlerowskiej masakry w listopadzie 1943 roku. Zgodnie z tym orzeczeniem, Niemcy mają wypłacić 1,6 mln euro gminie oraz 5 mln euro spadkobiercom ofiar.
Budynek niemieckiego MSZ
/Moritz Vennemann/picture alliance/DPA /PAP/EPA

Komentując ten wyrok dla agencji Ansa, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Niemiec oświadczyło: "Na mocy wyroku z 3 lutego 2012 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości podjął decyzję w sprawie naruszenia immunitetu państwa przez Włochy wyraźnie na korzyść Niemiec".

W ten sposób strona niemiecka przywołała stanowisko Trybunału w Hadze, który 5 lat temu potwierdził, że państwo niemieckie jest chronione immunitetem przed pozwami ofiar zbrodni nazistowskich, składanymi w zagranicznych sądach. ONZ-owski Trybunał uznał wówczas, że Sąd Najwyższy Włoch naruszył niemiecką suwerenność, orzekając, iż włoski obywatel ma prawo do odszkodowania za to, że w 1944 roku deportowano go do Niemiec i zmuszono tam do niewolniczej pracy w przemyśle zbrojeniowym.

Strona niemiecka argumentowała wtedy w Hadze, że to orzeczenie włoskiego sądu podawało w wątpliwość system reparacji wprowadzony po klęsce nazistów. W jego ramach, jak wskazywała, Niemcy od lat 50. wypłaciły ogromne odszkodowania.

Wskazywano, że gdyby MTS wziął stronę Włoch, Niemcy zostałyby zalane falą roszczeń odszkodowawczych, zgłaszanych przez osoby indywidualne z całego świata. Trybunał odrzucił zarazem argumentację strony włoskiej, która twierdziła, że immunitet państwa nie ma zastosowania wobec zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionych przez armię jednego kraju na terytorium innego państwa.

Włoskie media w nawiązaniu do czwartkowego wyroku sądu w Sulmonie przypominają, że po wcześniej wydanych podobnych takich orzeczeniach we Włoszech Berlin nigdy nie wypłacił zasądzonego odszkodowania, tłumacząc to tym, że kwestie te zostały rozstrzygnięte w traktatach pokojowych.

"Wyroki te pozostają dotąd martwą literą" - podkreślił dziennik "Corriere della Sera". Zastrzegł ponadto, że jest to dopiero wyrok sądu pierwszej instancji.

Jak zauważyła gazeta, każda próba podejmowana przez włoskich prawników spotyka się z wyraźnym sprzeciwem władz niemieckich, które wskazują, że nie mają nic wspólnego ze zbrodniami Hitlera. Strona niemiecka zawsze używa serii prawnych argumentów - dodaje.

W tym kontekście dziennik przypomina, że Niemcy powołują się na traktat pokojowy podpisany po wojnie, w którym Włochy zrzekły się wszelkich roszczeń. Ponadto - zaznacza "Corriere della Sera" - w układzie dwustronnym z 1961 roku uznano, że wszystkie żądania zostały rozstrzygnięte.

W przeszłości adwokaci ofiar, aby pokonać tę prawną przeszkodę, próbowali bezskutecznie doprowadzić do zajęcia niemieckich dóbr znajdujących się na terytorium Włoch.

...

Niemcy to widze maja problem nie jak naprawic tylko jak sie wymigac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:56, 18 Lis 2017    Temat postu:

Pomnik polskich ofiar okupacji w Berlinie? „To nasz niemiecki obowiązek”
Aleksandra Gałka | 18/11/2017
Wikipedia | Domena publiczna
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Do posłów Bundestagu skierowano kilka dni temu apel o postawienie w Berlinie pomnika, który upamiętniałby polskie ofiary niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej.


P
od wezwaniem podpisała się grupa niemieckich polityków i naukowców oraz działaczy pozarządowych – wśród nich także przewodniczący Bundestagu: Rita Süessmuth oraz Wolfgang Thierse.
Brakuje polskiego akcentu

Pomnik oddający cześć polskim ofiarom nazistów miałby stanąć w centrum Berlina przy Askanischer Platz. Miejsce podobno wcale nie jest przypadkowe.

Naprzeciw znajduje się ośrodek dokumentujący przymusowe wysiedlenia – Fundacja „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”. Po drugiej stronie widać ruiny dworca, na którym w 1940 roku spotkali się szefowie dyplomacji hitlerowskich Niemiec oraz Związku Sowieckiego Joachim von Ribentropp oraz Wiaczesław Mołotow. W pobliżu zlokalizowane jest również Muzeum Topografia Terroru.

Jeden z pomysłodawców, niemiecki architekt Florian Mausbach podkreśla, że brakuje jedynie znaku, że podczas okupacji dużą grupę ofiar stanowili Polacy.



Postawienie tutaj pomnika polskich ofiar byłoby połączeniem skutków i przyczyn wypędzeń. A ich przyczyną była niemiecka agresja na Polskę – wyjaśnia.
Czytaj także: 1 września 1939. „Piątek, imieniny Idziego. Skłonność do burz…”


Pomnik na 80. rocznicę niemieckiej agresji

To właśnie architekt namówił ludzi ze świata polityki, kultury do podpisania apelu.

Dyskusje się toczą, ale na konkretne decyzje w sprawie postawienia pomnika – zdaniem samych inicjatorów – trzeba będzie poczekać nawet kilka lat.

Bardziej optymistyczny wydaje się sam Florian Mausbach, który łączy postawienie pomnika z 80. rocznicą niemieckiej agresji na Polskę.

Mam nadzieję, że o pierwszych konkretnych i pozytywnych decyzjach w sprawie budowy pomnika upamiętniającego polskie ofiary II wojny światowej będziemy mogli poinformować już 1 września 2019 roku – powiedział.
Obowiązek Niemców

Jeden z wieloletnich przewodniczących Bundestagu – Wolfgang Thierse podkreślił, że uważa upamiętnienie polskich ofiar za obowiązek ze strony Niemców.

To nasz niemiecki obowiązek, aby przypominać o jednej z największych zbrodni czasów nazistowskich, jakim była napaść na Polskę i wymordowanie 6 milionów polskich obywateli. Naszym obowiązkiem jest utrzymywanie tego w świadomości i właśnie to jest motywem dla powstanie tego pomnika – komentuje Thierse cytowany przez Deutsche Welle.

Z kolei Rita Süessmuth (przewodnicząca Bundestagu w latach 1988-1998) pytana przez Polskie Radio, dlaczego inicjatywa pojawia się dopiero po kilkudziesięciu latach, uznała, że właśnie „teraz jest na nią dobry czas”.

Finalnie, by pomnik mógł powstać, zgodę na jego budowę muszą wydać posłowie Bundestagu oraz władze Berlina.
Czytaj także: Moja babcia przeżyła okupację, ale o tym jednym wydarzeniu z Powstania nigdy nie chciała mówić…

Źródło: Deutsche Welle, Fakty TVN, Interia.pl

...

Widzicie jaka obluda. Obstawione wszystko pomnikami ,,wypedzonych" tylko brak ,,drobiazgu" pomnika ofiar! NIE POTRZEBUJEMY BYC KWIATKIEM DO KOZUCHA DARUJCIE SOBIE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:46, 09 Kwi 2018    Temat postu:

Polacy pozywają wydawcę za książki o Hitlerze
@RzeczpospolitaPRAWO rp.pl #hitlet #nazizm #pozew #wykop #holocaust
Trzej polscy obywatele, którzy przeżyli okupację niemiecką w Polsce, złożyli 6 kwietnia 2018 w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko wydawnictwu Katmar sp. z o.o. oraz Andrzejowi Rybie (wydawcy, redaktorowi, i reprezentantowi Katmar). Chodzi o publikacje autorstwa byłego oficera SS Degrelle.

...
Od razu do odrzucenia. Nie bedziemy drukowac zadnych ksiazek nazistow? Bo jestesmy najwiekszymi ofiarami? To jest szkodliwe bo tlumi wiedze. Czytalem Degrelle i powiem ze duzo mi powiedziala o mentalnosci ludzi Zachodu. Dlaczego Hitler imponowal i tylu poszlo na kolaboracje. Dzieki temu czytalem ze ktos tlumaczyl. Nie bede przeciez jezdzil do Niemiec. Absurd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:28, 07 Lip 2018    Temat postu:

85 lat temu Hitler doszedł do władzy. Jak to było możliwe?

W tym roku mija właśnie 85 lat od jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w historii ludzkości: w Niemczech doszedł do władzy niejaki Adolf Hitler. Wydaje się niepojęte, w jaki sposób u steru nawy państwowej dużego europejskiego państwa, znalazły się siły jawnie nawołujące do fizycznej rozprawy z przeciwnikami politycznymi, podnoszące przemoc i mord do rangi sankcjonowanego przez prawo ( ! ) elementu prowadzenia dysputy publicznej, dodajmy przy braku reakcji – jeżeli nie milczącej akceptacji – takiego stanu rzeczy przez resztę tzw. ”cywilizowanego świata”. Jak zatem do tego doszło?

..

A Lenin to co? Eksterminacja wtedy nie byla wynalazkiem Hitlera nawet nie byla przez niego rozpoczeta. Ona trwala w Rosji. I elity Zachodu z sympatia na to patrzyly.
Zbrodnie byly wynikiem odrzucenia praw Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:08, 13 Lip 2018    Temat postu:

Gudrun Burwitz. Córka Himmlera do samego końca wierzyła w nazizm
Andrzej Dworak 12 lipca 2018 AKTUALIZACJA: 13 lipca 2018 07:59 Polska
0
0
Heinrich Himmler z córką Gudrun
Heinrich Himmler z córką Gudrun ©ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK
Tatuś, jeden z największych zbrodniarzy w historii, wódz SS, nazywał Gudrun pieszczotliwie „Laleczką”, bo nawet tacy jak on mogą być czułymi, troskliwymi rodzicami.

Gudrun w zamian do końca pozostała wierna jemu, ideologii hitlerowskich Niemiec i dawnym towarzyszom broni ojca z SS. Pod koniec maja Gudrun Burwitz z domu Himmler zmarła w wieku 88 lat. Odeszła jako jedno z ostatnich żyjących dzieci najwyższych rangą przywódców Trzeciej Rzeszy.

Od chwili narodzin w sierpniu 1929 roku wiadomo było, że na świat przyszło dziecię rasy panów. Niemowlę miało włoski jasne, niebieskie oczy i różowy nosek, co odnotowała w swoim dzienniku jej dumna matka Margarete - po prostu od początku wzorcowa aryjka.
Gudrun Himmler w kolejnych latach była tresowana do przypisanej jej roli, stała się obiektem propagandy ukazywanym w kronikach filmowych i prasie, towarzysząc potężnemu ojcu podczas publicznych okazji i zyskując miano „nazistowskiej księżniczki”. Księżniczką nazistów - już z innych powodów - pozostała do śmierci.



Gudrun z wujkiem Hitlerem

Wujek Hitler i inni niewinni
W 1959 roku Gudrun Himmler ujawniła w jedynym wywiadzie, którego udzieliła, swoje poglądy i coś, co uważała za zadanie życia. Zamierzała ukazać ojca światu w innym świetle, niż to, w jakim był przedstawiany: „Mojego ojca okrzyknięto największym masowym mordercą wszech czasów. Chcę spróbować zmienić ten obraz”. I poświęciła się pielęgnowaniu pamięci o ojcu.

W jej pamięci Heinrich Himmler był wciąż jaśniejącym blaskiem siły i władzy, niewinnym bohaterem, który miał do wykonania tytaniczne zadanie zorganizowania oczyszczenia Niemiec z brudu, „wywiezienia śmieci z Rzeszy”. W dzienniku, który Gudrun prowadziła od lipca 1941 roku do kwietnia roku 1945, znajdujemy liczne fragmenty świadczące o podziwie dla potężnego ojca. W lecie 1941 roku napisała: „Cały naród patrzył niego. A on nigdy się nie wywyższał, zawsze był nieco z tyłu.” Jej troska obejmowała także tego, który był cały czas na czele. Martwiła się, że „wujek Hitler” mógłby umrzeć, a przecież powinien żyć jak najdłużej - 100! Nie - 200 lat!


Gudrun z rodzicami Domena publiczna


Ojciec był bardzo zajęty oczyszczaniem Rzeszy - i niemałej części świata - ze śmieci, więc przyjeżdżał z Berlina do domu nad jeziorem Tegernsee w Bawarii tylko na krótko. Każda jego dłuższa obecność, każda wspólna wycieczka były dla córki wielkim wydarzeniem. I tak w lipcu 1941 roku tata zabrał ją ze sobą i pokazał „bardzo duży zakład”. Dziewczynka zapisała w dzienniku, że było tam „wspaniale”: „Obejrzeliśmy ogród warzywny, grusze i wszystkie te obrazki, które namalowali więźniowie. To było cudowne! Potem zjedliśmy bardzo dobry obiad.” Na bramie wjazdowej do zakładu widniał napis „Arbeit macht frei”, bo tata zabrał córeczkę do KZ Dachau, w którym zginęło 40 tys. osób. Kiedy 29 kwietnia 1945 obóz został wyzwolony, Amerykanie pod wpływem tego, co zastali w obozie (m.in. na bocznicy stał pociąg z 2600 ciałami, a w okolicach krematorium znaleziono ok. 3 tys. zabitych), rozstrzelali bez sądu większość wziętych do niewoli strażników SS i przebywających w obozie żołnierzy Waffen-SS (w sumie 560 osób).

A jeszcze w marcu 1945 roku, kiedy zbrodni nie dało się już przeoczyć i zbliżał się koniec Tysiącletniej Rzeszy, 15-letnia Gudrun zapisała w dzienniku: „Tatuś ogłosił powstanie volkssturmu we wspaniałym przemówieniu”. Niedługo potem tatuś musiał zorganizować ucieczkę rodziny z Tegernsee do Tyrolu Południowego. Laleczka już więcej nie zobaczyła tatusia, który uciekał w innym kierunku - przez tzw. północną drogę szczurów - został złapany i podczas przesłuchania połknął cyjanek, uchodząc karze. Jego córka nigdy nie przyjęła tego do wiadomości, twierdząc, że został zamordowany. Zapowiadała nawet ujawnienie wszystkich szczegółów w książce, ale ta nigdy się nie ukazała.


Gudrun (z prawej) z matką w 1945 roku Domena publiczna


Po wojnie przez cztery lata była z matką w areszcie Brytyjczyków. W 1951 roku założyła organizację „Cicha pomoc” (Stille Hilfe), która wspierała dawnych towarzyszy broni ojca. Od tej pory przez dziesięciolecia - wraz z mężem Wulfem-Dieterem Burwitzem, dziennikarzem o nazistowskich poglądach - załatwiała byłym esesmanom mieszkania, pobyty w domach opieki, wsparcie finansowe, zaświadczenia lekarskie o niezdolności do odbywania kar więzienia - wszystko w zgodzie z mottem SS: „Wierność to nasz honor”. Z jej pomocy korzystali tacy zbrodniarze, jak Erich Priebke, Anton Malloth czy Klaus Barbie. Wciąż była gwiazdą brunatnego środowiska, czczoną jak księżniczka, zapraszaną na uroczystości, zjazdy neonazistów i spotkania weteranów SS.

Ciekawe i symptomatyczne dla historii powojennych Niemiec było to, że zachodnioniemiecki wywiad BND zatrudniał Gudrun Burwitz w latach 1961-1963 jako sekretarkę w swej siedzibie w Pullach. Przypuszczalnie jako osobę o skrystalizowanej, godnej zaufania postawie.

Za to, kim byli rodzice, nikt nie odpowiada
A jak inne dzieci wysokich przywódców nazistowskich Niemiec obchodziły się z ciężarem przeszłości wynikającym z pochodzenia i nazwiska? Bardzo różnie.

Na przykład Edda Göring, jedyna córka drugiego człowieka w Trzeciej Rzeszy, marszałka Hermanna Göringa. Urodziła się w 1938 i mieszkała w czasie wojny z rodzicami w okazałym pałacu myśliwskim Carinhall położonym niedaleko Berlina, który zdobiły dzieła sztuki i cenne przedmioty zrabowane przez jej ojca w Europie. Tata Eddy odebrał sobie życie w 1946 roku po skazaniu na śmierć przez trybunał w Norymberdze. Córka przez wiele dekad zaciekle walczyła o część spadku po nim. Jeszcze w 2014 roku do bawarskiego Landtagu dotarła jej petycja w sprawie odszkodowania za zarekwirowany bez odszkodowania w 1948 roku majątek ojca. Petycję oddalono z powodów formalnych i od tej pory jest cicho wokół 80-letniej Eddy.

Syn zastępcy Hitlera w NSDAP Rudolfa Heßa Wolf-Rüdiger nie walczył o pieniądze tylko o dobre imię ojca. Aż do jego samobójczej śmierci w więzieniu Spandau w 1987 roku starał się o jego zwolnienie. Później rozgłaszał teorie spiskowe o morderstwie - Rudolf Heß miał zostać uciszony, żeby nie wyszła „prawda o Winstonie Churchillu i drugiej wojnie światowej”. A ta prawda oznaczałaby zmianę osądu narodowego socjalizmu i jego ojca. Wolf-Rüdiger Heß zmarł głęboko zgorzkniały pod koniec października 2001 roku.

Zupełnie inaczej zachował się Martin Bormann junior, najstarszy z dziesięciorga dzieci zaufanego człowieka Hitlera i szefa kancelarii NSDAP. Urodził się w 1930 i był pierwszym chrześniakiem führera. Do 1945 roku wzrastał w nieprawdopodobnie uprzywilejowanych warunkach, ale kiedy jego ojciec zniknął bez śladu, a mama rok później zmarła na raka, zrezygnował z nadanego na chrzcie imienia „Adolf”, zwrócił się w kierunku wiary, został księdzem i misjonarzem w Afryce. Później odszedł z kapłaństwa, ożenił się, ale pozostał nauczycielem religii. Ojca szanował, ale od niego jako polityka dystansował się zdecydowanie, w 2013 roku zmarł.



Gudrun pod koniec życia

Najstarszy syn osobistego architekta Hitlera i ministra uzbrojenia Albert Speer junior wzrastał na dworze führera w jego górskim gnieździe w Obersalzbergu. Też został architektem, ale zmienił tożsamość, żeby nie być łączonym z ojcem, który w Norymberdze został uniewinniony, ale był przecież czołową postacią zbrodniczego reżimu. Brał udział anonimowo i pod fałszywym nazwiskiem w konkursach i został jednym z najbardziej wziętych architektów w Europie. Jego siostra Hilde Schramm także dystansowała się od ojca. Była pedagogiem, lewicowym politykiem i działaczką fundacji Stiftung Zurückgeben wspierającą żydowskich artystów w Niemczech. Kapitał fundacji powstał głównie z funduszy uzyskanych ze sprzedaży obrazów odziedziczonych przez Hilde Schramm po ojcu.

Najlepiej znanym dzieckiem niemieckiego nazisty jest Niklas Frank, dziennikarz i pisarz, który o ojcu Hansie Franku, generalnym gubernatorze okupowanej Polski, mówił, że go nienawidzi, i wyrażał się o nim bardzo dosadnie.

...

Tata z wujkiem Hitlerem oczyszczali swiat ze śmieci...
Widzicie co mozna zrobic z dzieckiem! Dlatego tak potworne sa homo,, adopcje". To gwalt na dziecku. Dziecko potrzebuje normalnej rodziny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:40, 28 Lip 2018    Temat postu:

Dokładnie 75 lat temu doszło do niszczycielskiego nalotu RAF-u na Hamburg. 729 brytyjskich bombowców zrzuciło na gęsto zamieszkane dzielnice robotnicze 2326 ton bomb. Rozpętała się potężna burza ogniowa, która pochłonęła około 40000 istnień ludzkich.

Dokładnie 75 lat temu doszło do zniszczenia Hamburga

...

Byla to zemsta za Londyn. Teraz anglosasi sie tego wstydza ale wtedy byla wielka satysfakcja ze wreszcie Niemcy poczuli. Nie bylo to dobre moralnie jednakze co oczywiste wobec bezprecedensowych zbrodni Niemcow trudno uznac aliantow za jakies potwory. Odruch odwetu jest w naturze czlowieka i trzeba byc swietym aby go powstrzymac.

Militarnie bez sensu raczej bo Niemcy nabrali checi do walki z fuhrera. A fabryki byly poukrywane lub chronione. Wskazuje sie ze niszczenie linii kolejowycy byloby mordercze dla Hitlera. Bo wszystko prawie szlo koleja wtedy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:50, 30 Lip 2018    Temat postu:

Nazistowskie raje. Gdzie po wojnie ukryli się hitlerowscy zbrodniarze?
Jakub Szczepański 2 kwietnia 2016 AKTUALIZACJA: 2 kwietnia 2016 21:03 Polska
141
14
Naziści jeszcze w czasie wojny zaczęli sobie przygotowywać przystanie, w których mogliby się skryć w razie niepowodzenia. Często celem była Ameryka Płd. Okazało się, że ich przewidywania były niemalże prorocze.
Chociaż od czasu oficjalnego zakończenia drugiej wojny światowej mija 70 lat, to hitlerowcy stale nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dowodów nie trzeba daleko szukać. Jeszcze pod koniec marca (!) okazało się, że archeolodzy znaleźli w środku argentyńskiej dżungli dziwne bunkry, które najprawdopodobniej miały być schronieniem dla nazistowskich oficjeli.

Ale w zasadzie nie ma się czemu dziwić. Tuż po zakończeniu największego konfliktu w dziejach świata za zbrodniarzy wojennych uznano 160 tys.
ludzi. Jedynie 60 tys. stanęło przed sądem, a jedną trzecią skazano. Liczby mówią same za siebie. Niemieccy zbrodniarze uciekali przed karzącą ręką sprawiedliwości najdalej, jak tylko mogli. I wcale nie szło im to najgorzej. Wielu z nich do tej pory uniknęło sądu.

Przyjrzyjmy się bliżej znalezisku ekipy naukowców z Buenos Aires, którzy zaczęli węszyć w dżungli głównie ze względu na lokalne legendy. Do odkrycia doszło na terenie parku Tey Cuaré, nieopodal siedmiotysięcznego miasteczka San Ignacio.

Jak relacjonuje argentyński dziennik „Clarín”, żeby dojść do bunkrów, trzeba się wspinać stromymi ścieżkami, a drogę torować przy użyciu maczet. Po dotarciu na miejsce podróżnik zobaczy trzy budynki, których ściany mają grubość kilku metrów. To lokale mieszkalne i magazynowe, ale wśród nich można znaleźć nawet punkt widokowo-obserwacyjny. Z jednej strony, gęsta dzika dżungla, z drugiej - granica z Paragwajem, którą można było w każdej chwili błyskawicznie przekroczyć. Tak na wszelki wypadek.

POŚCIG ZA NAZISTOWSKIMI ZBRODNIARZAMI TRWA: KTO JEST NA CELOWNIKU CENTRUM WIESENTHALA? [ZDJĘCIA]


- To miejsce dogodne do obrony, trudno dostępne, gdzie można żyć w ukryciu. Wierzymy, że znaleźliśmy schronienie nazistowskich liderów - powiedział Daniel Schávelzon z Uniwersytetu w Buenos Aires Agencji Reutera. W okolicy znaleziono niemieckie monety z lat 1938-1941 oraz porcelanę opatrzoną wymownym podpisem „Made in Germany”. Naukowcy podkreślają, że wybudowanie schronu wymagało wiele wysiłku, a rozwiązania architektoniczne na pewno nie były stosowane przez miejscowych. Jak relacjonuje „Clarín”, budynki powstały w pierwszej połowie 1940 r., ale najprawdopodobniej nikt nigdy ich nie zamieszkiwał. Dlaczego? Bo wcale nie było takiej potrzeby. Argentyna za czasów rządów Juana Domingo Peróna z otwartymi rękami przyjmowała zbrodniarzy wojennych III Rzeszy. To dlatego oni tak chętnie tam wyjeżdżali, w końcu to miejsce dawało im poczucie bezpieczeństwa. Jechali, mimo że podróż wcale nie należała do najlżejszych - w końcu Berlin od Buenos Aires dzieli (w linii prostej) grubo ponad 11 tys. km.

O powojenny los swoich kolegów z SS najprawdopodobniej postanowił zadbać już sam Heinrich Himmler, który osobiście odpowiadał za eksterminację Żydów w Europie. Jak głosi plotka, to on zajął się organizacją słynnej, a zarazem owianej tajemnicą, organizacji ODESSA (Organisation der ehemaligen SS-Angehörigen, czyli Organizacja Byłych Członków SS). Choć niektórzy badacze twierdzą, że działalność tej tajnej siatki jest tylko mitem, a w rzeczywistości za ewakuacją brunatnych przestępców tak naprawdę stali Amerykanie i Watykan.

Opinię sceptyków zostawmy jednak z boku i przyjrzyjmy się samej działalności ODESS-y. Jak nietrudno się domyślić, jej głównym zadaniem była organizacja operacji przerzutu Niemców, a także nazistów innych narodowości, w bezpieczne miejsce, czyli do Ameryki Południowej oraz do krajów arabskich. Do przeprowadzenia takiej akcji trzeba było środków finansowych, których niedługo po zakończeniu wojny hitlerowcom nie brakowało. Tyle że te bajeczne bogactwa - przynajmniej jeśli chodzi o ucieczkę za ocean - trzeba było w jakiś sposób przerzucić przez Atlantyk. Nie było to tak proste jak dziś - w końcu system bankowych operacji międzynarodowych SWIFT powstał dopiero w 1973 r. Potrzebne było do tego wsparcie przychylnego rządu.

POLOWANIE NA OSTATNICH HITLEROWSKICH ZBRODNIARZY. A CZASU CORAZ MNIEJ


Kooperacja finansowa między III Rzeszą a Argentyną zaczęła się jeszcze podczas wojny. Mowa zarówno o niemieckich koncernach i bankach, jak i majątku prywatnym. Już w 1942 r. Joseph Goebbels zdeponował ponad 12,8 mln dol. w jednym z banków Buenos Aires. Zresztą, jeśli chodzi o lokowanie środków, dla hitlerowców Argentyna była numerem dwa zaraz po Szwajcarii. Nazistowskie okręty podwodne miały często lądować nocą przy ujściu Rio de la Plata (przy nim leży Buenos Aires). Podobno były po brzegi wypełnione złotem, srebrem oraz diamentami, których strzegli niemieccy agenci. Silvano Santander, publicysta i poseł argentyński, stwierdził w 1955 r., że w czasie upadku III Rzeszy do jego kraju trafiło bogactwo o wartości 8 mln amerykańskich dolarów. Najprawdopodobniej te wiadomości są wyssane z palca, ale przecież w każdej plotce kryje się ziarnko prawdy...

Wróćmy jednak do domniemanej działalności ODESS-y i osób, które były objęte gwarantowaną przez nią ochroną. Chociaż nie ma pewności, czy organizacja założona przez Heinricha Himmlera rzeczywiście istniała, to jedno jest jasne jak słońce: zbrodniarze hitlerowscy uciekali ze Starego Kontynentu najczęściej przez Włochy. W praktyce miały im pomagać Międzynarodowy Czerwony Krzyż, Watykan i Amerykanie. Taką tezę lansuje w swojej książce Gerald Steinacher, historyk z Południowego Tyrolu, autor m.in. książki „Naziści w ucieczce. Jak nazistowscy zbrodniarze wojenni w latach 1946-1955 uciekali przez Włochy za morze”.

Początek drogi nazistowskich uciekinierów zaczynał się głównie w Austrii i na południu Niemiec. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że było tam pełno uchodźców - jeńców wojennych, Żydów czy ludzi wysiedlonych, którzy po koszmarze wojennym szukali lepszego jutra - wcale nietrudno było wtopić się w tłum hitlerowskim oprawcom. Kluczem do wolności okazała się przełęcz Brenner na granicy austriacko-włoskiej. Z biegiem czasu trasa uciekinierów doczekała się konkretnego określenia. Nazywano ją linią szczurów albo klasztornym szlakiem. Tę drogę ucieczki wybrało 90 proc. nazistowskich zbrodniarzy.

Na całym procederze zarabiali przede wszystkim górale, którzy doskonale znali trasę przez Alpy. „W przypadku Żydów przewodnicy czekali, aż zbierze się sześć osób, które przeprowadzano za ryczałtową opłatę 4 tys. szylingów. Znani narodowi socjaliści musieli zapłacić znacznie więcej: po tysiąc szylingów na głowę” - pisze Steinacher. Zdarzało się, że po drodze, w tym samym miejscu, nocowali Żydzi zmierzający do Palestyny i ich oprawcy z czasów drugiej wojny światowej.

ALOIS BRUNNER. NAZISTOWSKI ZBRODNIARZ NA USŁUGACH SYRYJSKIEGO REŻIMU


Rzesze zbrodniarzy znajdowały schronienie głównie na terenie Tyrolu Południowego (inna nazwa to Górna Adyga, region w północnych Włoszech przejęty od Austrii po I wojnie światowej) ze względu na niemieckojęzyczną ludność, która przychylnie spoglądała na uciekających hitlerowców. Uciekinierzy podszywali się pod miejscowych, bo na ich korzyść działał układ Mussoliniego z Hitlerem zawarty jeszcze w roku 1939. Porozumienie zakładało, że miejscowi Niemcy mogli zrzec się włoskiego obywatelstwa i przenieść się na tereny III Rzeszy. Po wojnie ci ludzie byli formalnie bezpaństwowcami, którzy dysponowali prawem do paszportów Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

Z punktu widzenia hitlerowskich zbrodniarzy uciekinierów nie mogło być lepiej. Zresztą burmistrz miejscowości Tramin pomagał w ewakuacji. Wystarczyło wystawić nazistom dokumenty z nową tożsamością. A włodarz dysponował oczywiście odpowiednią ilością czystych blankietów.

Swoje trzy grosze do sprawy dorzucił też Perón. On też pomagał hitlerowcom zacząć drugie życie. Zgodnie z informacjami zawartymi w archiwach tajnych służb z Chile i Brazylii argentyński prezydent miał sprzedać 10 tys. niewypełnionych paszportów ODESS-ie. Poza tym, odkąd w 1938 r. Perón trafił na Stary Kontynent jako obserwator wojskowy, wcale nie krył swojego zafascynowania narodowym socjalizmem czy autorytarnym kultem Benita Mussoliniego. Ale nie tylko przywódca Argentyny przyłożył rękę do pomocy zbrodniarzom.

Jeszcze na rok przed zakończeniem wojny amerykański wywiad wnioskował, że władze Międzynarodowego Czerwonego Krzyża były sterowane przez niemiecką agenturę. Organizacja musiała wiedzieć o masowej zagładzie przeprowadzanej przez Niemców najpóźniej w roku 1943. Jak wiadomo, MCK nie uczynił jednak nic, by pomóc ofiarom hitlerowców. „Jest relatywnie jasne, że Paul Ruegger, prezydent Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, wiedział o nadużyciach. Był wielkim germanofilem, podobnie jak jego poprzednik Carl Jacob Burckhardt. Obaj nastawieni byli antysemicko. Pewne sympatie dla sprawy nazistów w MKCK z pewnością istniały” - stwierdził Gerald Steinacher w wywiadzie dla niemiecko-austriackiej telewizji 3Sat.

Jakie było oficjalne stanowisko MKCK? Organizacja podkreślała, że konwencja genewska (to ona wprowadziła w 1864 r. Czerwony Krzyż do prawa międzynarodowego) dotyczyła jedynie jeńców wojennych. Ale nawet jeśli weźmiemy pod uwagę potencjalny antysemityzm kierownictwa i germanofilię, o których mówił Steinacher, to pozornie trudno zrozumieć zaangażowanie w pomoc dla nazistów Amerykanów czy Watykanu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że tuż po zakończeniu drugiej wojny światu groził kolejny konflikt zbrojny. I to najprawdopodobniej taki, o jakim nikomu się dotąd nie śniło. Tym razem na linii Stalin - reszta świata. Władze kościelne doskonale zdawały sobie sprawę z zagrożenia, jakie niósł ze sobą komunizm. A zbrodniarze hitlerowscy byli przecież specjalistami od walki z czerwoną zarazą. Wiedzieli o tym nie tylko księża.

W każdym razie tuż po zakończeniu wojny sporą rolę w całym procederze na pewno odegrał austriacki biskup Alois Hudal, autor książki „Fundamenty narodowego socjalizmu”, którą zadedykował Führerowi. Duchowny liczył, że uda mu się sprowadzić hitlerowskie Niemcy na katolicyzm. Ba, dostał nawet złotą odznakę partyjną NSDAP. I najwidoczniej wcale o tym nie zapomniał, kiedy wojna się skończyła.

W tym czasie Watykan powołał do życia instytucję Pontifica Commissione Assistenza, która przyznawała dokumenty tożsamości. Co prawda były one respektowane jedynie w kilku krajach, niemniej realnie przyczyniły się do pomocy w ucieczce nazistowskich zbrodniarzy. Jeden z listów polecających tej instytucji załatwił sobie sam Adolf Eichmann, zbrodniarz, który zajmował się koordynacją i wykonaniem planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Za Eichmanna poręczył ks. Eduard Dömöter - bliski współpracownik biskupa Hudala. Z kolei sam Hudal pomagał z ramienia Watykanu internowanym Niemcom w ramach Assistenza Austraica. Ale w tym wypadku „pomoc” nie jest najlepszym określeniem. Mówiąc wprost: biskup ratował zbrodniarzy wojennych przed sądem. W jego domu ukrywało się nawet pięciu zbiegów jednocześnie. To duchowny zorganizował ucieczkę Franza Stangla, Austriaka, który był komendantem obozów śmierci w Treblince i Sobiborze.

Pomoc Hudala jest na tyle gorącym tematem, że historycy do tej pory dyskutują, czy o całym procederze wiedzieli papież Pius XII i jego następca Paweł VI - duchowny, który nadzorował działalność Pontifica Commissione. Najprawdopodobniej wiedział. Amerykanie pewnie też, skoro załatwiali swoim agentom ewakuację tą samą drogą, którą uciekali zbrodniarze wojenni.

ADOLF EICHMANN PRZED EGZEKUCJĄ PROSIŁ O DAROWANIE MU ŻYCIA. "BYŁEM ZWYKŁYM URZĘDNIKIEM"


Zapewne świat do tej pory nie rozliczyłby wielu zbrodniarzy, którym udało się zbiec z Europy, gdyby nie działalność dociekliwych historyków i ludzi określanych mianem łowców nazistów. Chyba najsłynniejszym z nich był Szymon Wiesenthal, człowiek, który na własnej skórze odczuł Holokaust, a za cel swojego życia obrał odnalezienie ukrywających się hitlerowców. To on doprowadził do ujęcia i osądzenia Adolfa Eichmanna. I to on odkrył ODESS-ę.

- Na jego trop [Eichmanna - red.] wpadłem w 1953 r. i nikt mi wtedy nie wierzył. Dopiero w 1959 r. zaczęto mówić o tym w Izraelu, poza tym jeden prokurator niemiecki zawiadomił rząd Izraela o tym, że Eichmann prawdopodobnie ukrywa się w Argentynie - wspominał Wiesenthal w wywiadzie udzielonym w 1999 r. dla magazynu „Nigdy Więcej”. - Był bardzo zdyscyplinowany i ślepo wierzył partii, jestem pewien, że gdyby jego przełożony powiedział: Weź książkę telefoniczną i zabij wszystkich ludzi na „P” lub na „K”, to on by to zrobił.

Eichmann został osądzony i powieszony przez władze Izraela. Agenci Mosadu dopadli go 11 maja 1960 r. w Buenos Aires. Oficjalnie nazywał się wtedy Riccardo Klement. Wpadł, bo czuł się na tyle pewnie, że ułatwiło to agentom porwanie - oficjalnie Argentyna nie zgodziłaby się na ekstradycję. W każdym razie Eichmann podszedł do mężczyzny, który naprawiał samochód nieopodal jego domu. Kiedy tylko znalazł się obok nieznajomego, ten wciągnął go do rowu. Stamtąd został zabrany na lotnisko i błyskawicznie przetransportowany do Jerozolimy. Wyrok śmierci wykonano 1 czerwca 1962 r. Prochy zbrodniarza wysypano do morza, by nikt nigdy nie mógł postawić mu pomnika.

Ale wielu kolegów Eichmanna miało o wiele więcej szczęścia. Wśród tych, którzy wymknęli się wymiarowi sprawiedliwości, był chociażby Aribert Heim, którego więźniowie obozu KL Mauthausen--Gusen, ze względu na wyjątkowy sadyzm, nazywali Doktorem Śmierć. - Dr Heim miał zwyczaj sprawdzać stan uzębienia ofiar. Jeśli ktoś miał zdrowe zęby, wtedy doktor uśmiercał go zastrzykiem, odcinał głowę, zostawiał ją w krematorium na parę godzin, żeby odpadły z niej wszystkie miękkie części, a później preparował czaszkę dla siebie albo znajomych, aby służyła jako ozdoba biurka - zeznał Josef Kohl, jeden z więźniów, który przeżył obóz.

Psychopata i sadysta pokroju Heima przeżył wojnę i przez lata zwodził wymiar sprawiedliwości i łowców nazistów. Po latach okazało się, że podobno zmarł w 1992 r. w Egipcie na raka odbytu. Odkąd dowiedział się, że jest poszukiwany, ukrywał się m.in. w Ameryce Południowej, na Bałkanach i w Danii, by wylądować w Egipcie. Miał przejść na islam i zmienić nazwisko na Tarek Farid Husajn. Ale nie on pierwszy i nie ostatni przez lata zwodził organy ścigania.

...

Ameryka glownie Poludniowa. Oczywiscie rozne rzady wykorzystaly,, fachowcow"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:58, 25 Sie 2018    Temat postu:

Nikt nie był bezpieczny. Ilu mężczyzn zgwałcili naziści w okupowanej Polsce?
ARTYKUŁ | 26.11.2016 | Autor: Aleksandra Zaprutko-Janicka
Gwałty, wykorzystywanie, przemoc seksualna? Wydaje nam się, że nic więcej nie trzeba dopowiadać. Jeśli gwałt – to gwałt na kobiecie. Błąd. Bo w okupowanej Polsce gwałcono także mężczyzn.
75 lat temu wiele wiele osób nie wiedziało nawet, że istnieje coś takiego jak homoseksualizm. Przypadki molestowania Polaków przez Niemców i Volksdeutschów zwyczajnie nie mogły się zdarzać. A przynajmniej… nie oficjalnie.
Wśród osób, których naziści nie mieli zamiaru tolerować byli przede wszystkim Żydzi i Romowie, ale też geje. W kodeksie karnym Trzeciej Rzeszy znajdował się nawet specjalny zapis penalizujący homoseksualizm. Słynny paragraf 175 głosił:
Przeciwny naturze nierząd, do którego dochodzi pomiędzy osobami płci męskiej albo między człowiekiem i zwierzęciem, jest karany więzieniem z możliwością utraty praw obywatelskich
Homoseksualista = zoofil?
Okupanci nie tylko zrównywali stosunki seksualne pomiędzy mężczyznami z zoofilią, ale też zakazywali ich pod groźbą utraty wolności. Warto zaznaczyć: w żadnym wypadku nie był to martwy przepis. Świadczy o tym dobitnie spora grupa osadzonych na jego podstawie w KL Auschwitz homoseksualistów. Więźniów tych wyróżniał różowy trójkąt naszyty na ubraniu oraz wzmożone szykany ze strony zarówno personelu obozowego, jak i współwięźniów.
W obozach znalazł się jednak zaledwie promil niemieckich homoseksualistów. Ci pozostający na wolności i nieprzyznający się otwarcie do swojej orientacji, a nawet ukrywający się w szeregach partii nazistowskiej mogli żyć względnie spokojnie.
Bez względu na orientację seksualną, wojna i poczucie wyższości oraz władzy nad mieszkańcami podbitego kraju odzierały ludzi z człowieczeństwa i wyzwalały w wielu z nich zwierzęce instynkty. Niemieccy żołnierze, cywile i Volksdeutsche, zaczęli niemal bezkarnie zaspokajać swoje popędy przemocą.
W ogromnej większości ich ofiarami padały kobiety bez względu na narodowość, jednak szczególnie sadystycznie wyżywali się na złapanych Żydówkach. Michaela Hampf zauważa, że temat kobiet, jako ofiar różnych form przemocy seksualnej, bada się od początku istnienia studiów kobiecych. W pracy „Release a Man for Combat. The Women’s Army Corps during World War II” stwierdza wprost: […] inne aspekty, takie jak przemoc seksualna wobec mężczyzn […] poddaje się studiom dopiero od niedawna .
W oficjalnych podręcznikach i opracowaniach dotyczących tego okresu próżno szukać relacji mężczyzn, którzy padli ofiarą przemocy seksualnej. Z kwestii tej należy zdjąć odium wstydu i otwarcie o tym mówić, w końcu takich przypadków nie brakowało zarówno na wolności, jak i w obozach koncentracyjnych.
W tych ostatnich zdarzało się, że stojący wysoko w hierarchii więzień, kapo, a nawet niemiecki strażnik, wybierali młodych przystojnych chłopców spośród nowoprzybyłych osadzonych, niczym na targu niewolników w starożytnym Rzymie.
Maren Roger, autorka książki „Wojenne związki” , przytacza historię pewnego niemieckiego piekarza, który podczas wojny służył jako kucharz w Polsce. Jego ofiary, młodzi polscy mężczyźni, w obawie przed represjami nigdy nie złożyliby skargi, ani doniesienia. Już pierwszego dnia zwracał się do nich per „Liebling” (niem. kochanie) i łapał za genitalia.
Molestowanie wyszło na jaw przypadkiem – jedna z Polek zapytała niemieckiego oficera służby medycznej, u którego pracowała jako tłumaczka, czy istnieje coś takiego jak stosunki płciowe pomiędzy mężczyznami i jak to się nazywa. Zebrała się na odwagę ponieważ jej kolega był zmuszany do czynności seksualnych przez tego piekarza.
Jak pisze Maren Roger:
Młody oficer […] wypytał się o nazwisko delikwenta, złożył meldunek i tym samym doprowadził do wszczęcia dochodzenia.
Chociaż autorka książki nie podaje, jakie były dalsze losy piekarza i jego ofiar, możemy się domyślić, że sytuacja gwałconych Polaków… tylko się pogorszyła. Logika niemieckiego systemu sądowniczego w kwestii homoseksualizmu była wprost nieludzka.
W wielu przypadkach, jeśli oskarżony o złamanie artykułu 175 zgwałcił Polaka, narodowość jego ofiary uznawano za… okoliczność łagodzącą. Wszak był to tylko Untermensch. Innym razem uznawano to za brak godności i jednocześnie w pewnym sensie zbrodnię przeciwko rasie. Bez względu na „kwalifikację czynu” za każdym razem gehennę przeżywały ofiary. Przede wszystkim nic nie było w stanie zmazać traumy. Na domiar złego, za to, że ktoś zaspokoił ich kosztem swój zwierzęcy popęd mogli pójść do więzienia. W końcu bez względu na to, czy za ich zgodą, czy nie, popełnili przestępstwo!
Do obozu za to, że ktoś go zgwałcił…
Wendy Jo Gertjejanssen w książce „Vicitms, Heroes, Survivors. Sexual Violence on Eastern Front During World War II” przytacza zeznania Hannsa Christiana Witta, jakie ten złożył przed żołnierzami armii Stanów Zjednoczonych:
W szczególności barbarzyńskie było traktowanie Polaków, Rosjan, Żydów i więźniów politycznych, którzy złamali paragraf 175. Aby doprowadzić do okrutnej śmierci wystarczyło podejrzenie. […] Bez procesu, bez sprawiedliwości, tylko i wyłącznie z powodu sadystycznego i bestialskiego pragnienia gangsterów z SS […] zaspokojenia ich sadystycznych pragnień przez patrzenie na powolną śmierć i agonię ich ofiar.
Taki los zgotował swoim ofiarom także rolnik R., volksdeutsch z Generalnego Gubernatorstwa. Wielokrotnie gwałcił on swoich polskich praktykantów, którzy obawiali się aresztowania, jeśli tylko komuś opowiedzą, co się stało. R. nie bał się niczego, co zdaje się potwierdzać fakt, iż gwałtów dokonywał nawet w obecności swojej żony. Ona spała na jednym łóżku w pokoju, a on zmuszał praktykanta do seksu na drugim.
Jak wielką traumą i jak głębokim tabu było molestowanie i przemoc seksualna mężczyzny wobec mężczyzny świadczy historia dwóch braci, którzy trafili na praktyki do oprawcy. Starszy, który wcześniej przebywał w jego gospodarstwie i został przez niego zgwałcony, nie pisnął ani słowa o tym, co go spotkało, gdy jego młodszy brat trafił pod opiekę tego samego zwyrodnialca i także został wykorzystany.
Wspomniane wyżej tabu jest jednym z powodów, dla których nie da się podać dokładnej liczby mężczyzn, jacy padli ofiarami niemieckich gwałcicieli w okupowanym kraju. Wykorzystani seksualnie Polacy ukrywali swoje doświadczenia, bojąc się ostracyzmu społecznego, umniejszenia ich własnej męskości przez ów akt oraz zwyczajnego szyderstwa. Nie można też pomijać złowrogiej roli paragrafu 175.
Zgwałceni mężczyźni odmawiali składania jakichkolwiek zażaleń i zeznań. Wiedzieli, że w państwie Hitlera z ofiar szybko mogą się przeobrazić w rzekomych sprawców. Tym niemniej, przypadki przemocy seksualnej, w których to okupant występujący z pozycji siły przemocą zmuszał polskich mężczyzn do uległości i wykorzystywał ich, zdarzały się częściej niż można by przypuszczać. Z pewnością zbyt często.
Źródła:
1. Gertjejanssen Wendy Jo, Victims, Heroes, Survivors Sexual Violence on the Eastern Front During World War II , Minneapolis 2004.
2. Hampf M. Michaela, Release a Man for Combat: The Women’s Army Corps During World War II, Köln 2010.
3. Piętka Bohdan, Więźniowie z różowym trójkątem w KL Auschwitz, „Dzieje Najnowsze”, nr 2/2014
4. Hidden Holocaust? Gay and Lesbian Persecution in Germany 1933 – 1945, red.Günter Grau, Chicago, London 1995.
5. Maren Roger, Wojenne związki. Polki i Niemcy podczas okupacji, Warszawa 2016.
6. Scare Michael, Male on Male Rape: The Hidden Toll of Stigma and Shame , Cambridge 1997.
7. Setterington Ken, Branded by the Pink Triangle, Toronto 2013.

...

Nieznana karta zbrodni bo ofiary wstydzily sie a nikiedy i baly ze je posadza o bycie homo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:44, 08 Gru 2018    Temat postu:

To dzięki niej najwięksi zbrodniarze unikali kary! Tajną ochroną nazistów była córka…
II ŚWIATOWA 8 listopada 2017
1.2K
SHARES
FacebookTwitterE-mailPinterestGoogle+


Brunatni towarzysze trzymają się razem. Nawet dziesiątki lat po wojnie. Wielu nazistowskich morderców, dzięki organizacji Stille Hilfe żyje z fałszywą tożsamością w luksusowych pensjonatach, a w przypadku zagrożenia procesem sądowym mają do dyspozycji najlepszych adwokatów. To wszystko dzięki ludziom skupionym wokół żywotnej seniorki Gudrun Burwitz, córki Heinricha Himmlera.
Klaas Carel Faber, ochotnik SS, zabójca wielu holenderskich cywilów. László Csatáry, organizator deportacji tysięcy Żydów ze Słowacji do Oświęcimia, znany ze swej brutalności, zwłaszcza względem kobiet. Anton Malloth, jeden z najokrutniejszych dozorców Małej Twierdzy Terezin.

Co wspólnego mają ci nazistowscy przestępcy? Jak wielu innych prawie do ostatnich dni swojego życia uniknęli sprawiedliwości. A w ich ukrywaniu i ostatniej walce, tym razem z wymiarem sprawiedliwości i prokuratorami, pomagała im organizacja Stille Hilfe für Kriegsgefangene und Internierte (Cicha Pomoc dla Jeńców Wojennych i Internowanych), tajna ochrona nazistów.

Laleczka Himmlera

Nazywa się Gudrun, ale ojciec często mawiał do niej Püppi, laleczka. Ze swoimi rodzicami miała dobre relacje, aczkolwiek nie była to normalna rodzina – matka nazywała się Margarete, ojciec Heinrich, Heinrich Himmler. Gudrun urodziła się im 8 sierpnia 1929 w Monachium. Ze swoim zapracowanym ojcem nie widywała się zbyt często, pełnił bowiem ważne funkcje w rozrastającej się organizacji nazistowskiej. Często jednak pisał i dzwonił do córki. Naczelnik SS, główny architekt holokaustu i jeden z najbardziej znanych nazistów, odebrał sobie życie w obozie internowania w 1945 zażywając ampułkę z trucizną.

Wraz ze swoim ojcem Gudrun podczas wojny odwiedziła obóz koncentracyjny: „Obejrzeliśmy wszystko, co tylko było możliwe. Widzieliśmy, jak ludzie pracują w ogrodzie, oglądałam obrazki, które tamtejsi więźniowie namalowali. To było piękne“, zapisała w swoim dzienniku. Młoda Gudrun po wojnie najpierw ukrywała się na południu Tyrolu, a później wraz ze swoją matką dostała się do amerykańskiej niewoli, podczas której przeszła przez kilka obozów internowania w Niemczech, Włoszech i Francji.

W roku 1951 uzyskała dokument o denazyfi kacji, choć naturalnie jej poglądy się nie zmieniły. Podczas gdy większość potomków prominentnych funkcjonariuszy Trzeciej Rzeszy mniej lub bardziej potępiało czyny i poglądy swoich krewnych, Gudrun została zatwardziałą nazistką. Wyszła za mąż za Dietera Burwitze, wyznawcę niemieckiego socjalizmu narodowego, który w roku 1952 założył Wiking-Jugend – organizację tak bardzo podobną do Hitlerjugend, że urzędy jej w końcu zakazały. Gudrun Burwitz szybko stała się jedną z głównych przedstawicielek organizacji Stille Hilfe. Ta, po roku 1945, zaczęła formować działalność wokół księżniczki Heleny von Isenburg, która swoje życie poświęciła próbom wsparcia ściganych i poszukiwanych nazistów i była obecna przy narodzinach kampanii, która miała ich rehabilitować.

Sprzymierzeńcy „brunatnych towarzyszy“

Organizacja oficjalnie posiadała wprawdzie tylko kilkudziesięciu członków, jednak ci stali na czele wielu „anonimowych“ współpracowników, którzy na wszystkie możliwe sposoby starali się pomóc nazistom w potrzebie. Pieniądze dla Stille Hilfe płynęły z najróżniejszych kręgów. Byłym hitlerowskim „brunatnym towarzyszom“ pomagało wielu prawników, urzędników i ludzi zakulisowo wpływowych w różnych organizacjach.

Często mówi się o tym, że do ważnych sponsorów należeli głównie giganci chemiczni i przemysłowi, którzy byli blisko związani z nazistowską gospodarką, a tym samym z elitami Trzeciej Rzeszy. Przychylni byli również niektórzy politycy. Jak przedstawił to publicysta Oliver Schröm, autor książki “Cicha pomoc dla nazistów” (“Stille Hilfe für braune Kameraden”), najlepsze kontakty Stille Hilfe miała z CDU/CSU ( frakcją parlamentarną działającą w niemieckim parlamencie od 1949 r. – przyp. red.).

Stille Hilfe współpracuje z wieloma adwokatami, którzy regularnie bronią zbrodniarzy nazistowskich, chodzi na przykład o Rainera Th esena, Christiana Stünkela czy Klausa Goebela. Właśnie ten ostatni reprezentował dobrze znanego nazistowskiego zbrodniarza Antona Mallotha. O związkach tych prawników z organizacją Stille Hilfe pisały nawet niektóre media niemieckie, np. Süddeutsche Zeitung. O prawnikach Antona Mallotha wspomina też i świadek koronny całego procesu tego zbrodniarza nazistowskiego – Czech Albert Mayer:

“Mówił za niego jego obrońca. On [Malloth, przyp.red.] mówił na przerwach ze swoim obrońcą, witał się z nim, podawał mu rękę, wiedział wszystko, co ma być, tylko podczas procesu mówił za niego jego obrońca, gdyż ten był opłacony przez Stille Hilfe i miał dokładne instrukcje, co ma mówić. A to, o czym się rozważało podczas procesu, omawiano z szefem obrońców Mallotha już w gabinetach i według tego kolejnego dnia adwokat Mallotha wykorzystywał swoje argumenty. Ale to nie były jego poglądy, to były tych mężczyzn w cieniu, płaciła za to Pani Burwitz ze Stille Hilfe”
– przytaczał w rozmowie dla czeskiego radia.

...

Hitlerowcy zajmowali przeciez najwyzsze stanowiska w spoleczenstwie! To samo mamy teraz z komuna. Stanowiska zajmuja ubecy i ich dzieci i ,,nie daje" komuny rozliczyc ,,dziwnym trafem".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:32, 20 Gru 2018    Temat postu:

Cesarz Wilhelm II – słynna mowa „Polakożercy”

„Wzywam was wszystkich, rycerze zakonu niemieckiego do świętej wojny z polską bezczelnością i sarmacką butą” – tymi słowami zwracał się cesarz Wilhelm II do swoich rodaków w 1902 roku.

...

HonyszkeKojok 2 godz. temu -2
1905, 113 lat temu - Prusy były Europejskim mocarstwem a Kaiser osobą z którą się liczono. Gdyby tylko wiedział, że za 40 lat od tej przemowy nie będzie już Prus, Prusów, Pruskich bohaterów będzie się nazywało Niemcami albo się o nich zapomni, ich pomniki spadną z cokołów... może by spokorniał, a może by się po prostu roześmiał.

!!!

Tak 43 lata pozniej Prusy zostaly zmiecione z powierzchni ziemi na zawsze.
Zniewazanie Narodu Wybranego nie uchodzi na sucho. Oj nie uchodzi. Juz niedlugo przekonaja sie obecne Niemcy Kreml Waszyngton a nade wszystko syjonisci. Nie mowiac o wyborczej! Smierc juz na nich czeka.
Smierc wrogom Narodu! (Wybranego)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:58, 31 Gru 2018    Temat postu:

Potomkowie żony Goebbelsa najbogatszą rodziną w Niemczech

Najbogatszymi Niemcami są potomkowie Magdy Goebbels - wynika z najnowszego zestawienia. Majątek potomków Haralda Quandta wynosi aż 30 miliardów euro. Harald i jego przyrodni brat Herbert odziedziczyli po wojnie olbrzymią fortunę ich ojca, którą zgromadził, produkując karabiny dla armii Hitlera.

...

Wspolczesne Niemcy w pigulce. Dlatego zgina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133517
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:59, 08 Sty 2019    Temat postu:

Na jego rozkaz zamordowano 145 tys. osób. Po wojnie, jakby nigdy nic,...

został dyrektorem fabryki czekolady w Bonn. Wilhelm Koppe w czasie II wojny światowej był generałem Waffen-SS. To on wydał m.in. instrukcje dotyczące akcji odwetowych oraz likwidacji więźniów na terenie okupowanej Polski. W wyniku jego decyzji śmierć poniosło 145 tys. osób.

KOMENTARZE (3) : najstarszenajnowszenajlepsze

Wanzey 42 min. temu 0
Bo tylko on jeden uniknął kary, wielu ludzi uciekło ręce sprawiedliwości, a ci ważniejsi zostali wywiezieni przez zwycięskie strony do swoich krajów ¯\_(ツ)_/¯
udostępnij

jagoslau 2 godz. temu +7
Paaanie, przecież tego była kupa. Tzn. kupa ludzi, którzy zasłużyli na stryczek albo kulę w łeb - a mimo to żyli sobie spokojnie w Niemczech, nie niepokojeni lub zwolnieni przed terminem. Żeby nie być gołosłownym - kilka przykładów:

- Heinz Reinefarth - gnój odpowiedzialny za zbrodnie niemieckie w trakcie powstania warszawskiego (brał udział w rzezi na Woli). Po wojnie był m.in. burmistrzem Westerland.
- Gottlob Berger - wysoki funkcjonariusz SS-k@!@ysynów, ideolog, osobisty przedstawiciel Himmlera. To właśnie on wyciągnął z opałów i protegował innego wyjątkowego zasrańca - Oskara Dirlenwangera. Po wojnie skazany na 25 lata, odsiedział 6.5 roku. I jeszcze założył potem związek byłych SS-kurwysynów.
- Helmut Bischoff - odpowiedzialny za bydgoską "Krwawą Niedzielę", potem szef bezpieczeństwa obozu Mittelbau-Dora, odpowiedzialny za liczne egzekucje na więźniach. Po wojnie uniknął procesów ze względu na "stan zdrowia", a potem z powodu "braku dowodów winy".
- Heinz Jost - wysoki oficer SS-k@!@ysynów i policji, odpowiedzialny za liczne zbrodnie popełniane przez te formacje na terenie Polski i państw bałtyckich. W 1948 roku skazany na dożywocie, wyszedł już w 1951 (!!!) i żył sobie spokojnie jako radca prawny.
- Wilhelm List - oficer Wehrmachtu, odpowiedzialny za rozstrzeliwania zakładników w trakcie okupacji Jugosławii. W 1948 skazany na dożywocie. Z powodu złego stanu zdrowia wyszedł w 1952. Ten stan zdrowia był tak "zły", że żył sobie spokojnie jeszcze prawie 20 lat i zdechł był dopiero w 1971.
- Margarete Rabe - nadzorczyni obozowa z Ravensbrück odpowiedzialna za selekcje do komór gazowych i liczne morderstwa dokonywane na więźniarkach. Skazana niby na dożywocie, odsiedziała niecałe 10 lat, żyje prawdopodobnie do dzisiaj.
- Gerharad Sommer - kolejny SS-k@!@ysyn. Ten akurat jest odpowiedzialny za masakry cywili we Włoszech. Dorwali go dopiero w 2006 roku i skazano we Włoszech - ale obecnie mieszka sobie w Hamburgu ze względu na "stan zdrowia".
- Werner Ventzki - nadzorca okupowanej Łodzi i okolic (potem członek SS-kurwysynów) - odpowiedzialny za liczne wysiedlenia ludności i likwidację getta łódzkiego. Po wojnie uniknął procesów. Został aktywistą Niemieckiego Związku Wypędzonych. Pracował w ministerstwie jako przedstawiciel tego związku. Do 1969 roku zajmował stanowisko dyrektora w Ministerstwie do Spraw Przesiedleńców w RFN. W 1960 roku zawieszono wszelkie dochodzenia prokuratorskie w sprawie jego przeszłości.

Kurde, trochę się tego rozmnożyło, a zacząłem tylko pobieżnie kopać. Tak czy siak - takich przykładów jest cała masa. Zawdzięczamy to m.in. ruskiemu czerwonemu ścierwu i Zimnej Wojnie. Niemcy nagle stali się bardzo ważnym sojusznikiem, pierwszą linią frontu z komuchami, toteż szybciutko scalono alianckie strefy okupacyjne. A już w 1951 roku powstał słynny artykuł 131 ustawy zasadniczej RFN, który w praktyce dopuszczał do pełnienia funkcji publicznej każdego niemieckiego nazistowskiego gnoja, któremu nie udowodniono win. I do polityki weszła masa byłych SS-k@!@ysynów oraz członków NSDAP...

...

To byla plaga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy