Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
CIA chroniło UPA-wca współodpowiedzialnego za mordy Polaków!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:50, 13 Cze 2014    Temat postu:

To była najgłośniejsza zbrodnia w historii II RP. Od kul zamachowca zginął szef MSW

Czerwcowe popołudnie 1934 roku. Pod jedną z restauracji przy ulicy Foksal podjeżdża rządowa limuzyna. Wysiada z niej męż­czyzna. Po chwili świadkowie słyszą trzy strzały. Wszystkie kule dosięgają celu. Mimo natychmiastowego pościgu, napastnik ucie­ka. Kilka godzin później, w jednym z warszawskich szpitali, umie­ra Bronisław Pieracki - szef MSW w rządzie Leona Kozłowskiego. To był najgłośniejszy mord polityczny w dziejach II RP.

Śmierć ta wywołała prawdziwą burzę, także w mediach. W cen­trum Warszawy, w biały dzień ginie wpływowy polityk. Co wię­cej, chwilę wcześniej do tego samego budynku wchodził premier. Także on mógł być potencjalnym celem zamachowca. Szok był tak duży, że wydarzenia te doprowadziły do powstania okrytego ponurą sławą obozu w Berezie Kartuskiej.

Do zamachu przyznała się Organizacja Ukraińskich Nacjonali­stów. Bezpośrednim wykonawcą był Hryjorij Maciejko. Proces ru­szył w listopadzie 1935 roku. Oskarżeni, którzy pomagali w prze­prowadzeniu zamachu, usłyszeli surowe wyroki. Sąd trzem oso­bom wymierzył karę śmierci. W gronie tym znalazł się m.​in. Ste­pan Bandera - jeden z liderów OUN. Wkrótce karę śmierci zamie­niono jednak na dożywocie. Życie uratował mu najprawdopodob­niej wybuch II wojny światowej.

W 2006 roku, na łamach tygodnika "Wprost", znany historyk Da­riusz Baliszewski przedstawił inną, zaskakującą, wersję wyda­rzeń z czerwca 1934 roku. Jego zdaniem, za zabójstwem ministra Pierackiego wcale nie stali ukraińscy nacjonaliści, a zazdrosny mąż.

...

Tak zazdrosc tez jest motywem . Nie robmy z wszystkiego polityki . Bardzo ciekawa hipoteza . Oczywiscie to nic nie zmienia w ocenie UPA .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:13, 17 Paź 2014    Temat postu:

Smarzowski o "Wołyniu": chcę oddać hołd pomordowanym i poruszyć widzów

Odda hołd pomordowanym, wywoła dyskusję, poruszy widzów, konfrontując ich z pytaniem o przyczyny i istotę zła tkwiącego w ludzkiej naturze - taki, jak zapowiadają reżyser Wojciech Sma­rzowski oraz producenci filmu, ma być "Wołyń", do którego zdję­cia trwają w Lublinie.

- Po "Róży" pomyślałem, by jeszcze raz zmierzyć się z tematem hi­storycznym" - powiedział dziennikarzom Smarzowski.

Do realizacji "Wołynia" reżyser przygotowywał się przez trzy lata. Scenariusz napisał sam, na motywach opowiadań Stanisła­wa Srokowskiego "Nienawiść". Pytany, czy filmowi bohaterowie mają pierwowzory w rzeczywistości, odparł: "W zbiorze opowia­dań Srokowskiego jest bardzo wielu zapamiętanych ludzi z jego świata". Zaznaczył, że scenariusz konsultowany był m.​in. z histo­rykami i środowiskami kresowymi.

- Ten film będzie realistyczny, ale będzie też miał elementy ma­giczne - powiedział o "Wołyniu" Smarzowski.

Opowiadając o zbrodni wołyńskiej, pragnie on zarazem stworzyć "kolejny film o miłości w czasach nieludzkich". Główną bohater­ką będzie Zosia Głowacka, grana przez 22-letnią Michalinę Ła­bacz. O rolę Zosi starało się 250 aktorek - opowiadał reżyser.

Akcja filmu "Wołyń" rozgrywa się w okresie od wiosny 1939 r. do lata 1945 r. w wiosce zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów, położonej w południowo-zachodniej części tej krainy. Oczami Zosi widz obserwuje toczące się wypadki, zapoczątkowa­ne wybuchem II wojny. Gdy poznajemy Zosię, jest ona zakochana w ukraińskim chłopcu z tej samej wsi. Dziewczyna dowiaduje się jednak, że ojciec postanowił wydać ją za mąż za najbogatszego we wsi gospodarza, Polaka Macieja Skibę, starszego wdowca z dwójką dzieci.

Życie wsi zostaje odmienione najpierw przez okupację sowiecką, potem przez niemiecki atak na ZSRR. Trwają brutalne mordy na Żydach. Ukraińskie aspiracje do stworzenia niepodległego pań­stwa wciąż rosną. Wzrasta napięcie między polskimi i ukraiński­mi sąsiadami. Oddziały UPA atakują polskie osady, a niekiedy Po­lacy z równą bezwzględnością biorą odwet na Ukraińcach. Po­śród morza nienawiści Zosia próbuje ocalić swoje dzieci.

Oprócz Michaliny Łabacz, w obsadzie "Wołynia" są m.​in.: Ad­rian Zaremba, Arkadiusz Jakubik, Jacek Braciak, Iza Kuna, Kinga Preis. Za zdjęcia odpowiada Piotr Sobociński jr. Producentami filmu są Feliks Pastusiak, Dariusz Pietrykowski i Andrzej Połeć.

Zdjęcia trwają od września. Ekipa pracowała m.​in. w Kazimierzu Dolnym, gdzie odbył się jeden dzień zdjęciowy. Główna część zdjęć kręcona jest w Lublinie. Filmowcy będą pracować tam do wtorku, po czym nastąpi przerwa - aż do etapu zdjęć zimowych, który zacznie się w grudniu lub styczniu. Całość zdjęć zakończy się latem 2015 r. Premierę kinową filmu zapowiedziano na pierwszy kwartał 2016 r.

"Tematyka mordów popełnionych na Wołyniu i we Wschodniej Galicji w latach 1943-45 przez dziesięciolecia spychana była poza nawias oficjalnej historiografii" - napisali producenci filmu. W ich zamierzeniu, film ten "wypełnić ma lukę w wiedzy i świa­domości historycznej oraz stanowić hołd dla ofiar zbrodni, po­przez wydobycie ich cierpień z zapomnienia".

Producenci podkreślili, że u Smarzowskiego "narracja prowadzo­na »oczami bohaterów« nieuchronnie stawia widza w sytuacji, gdy musi się skonfrontować z pytaniem o przyczyny i istotę zła tkwiącego w naturze ludzkiej", a "fakt istnienia tego zła, dopusz­czającego popełnianie zbrodni i okrucieństw, staje się niezaprze­czalny i przeżyty bardzo osobiście".

Smarzowski, rozpoczynając zdjęcia do "Wołynia", zapowiadał: "Chcę zrobić film odważny. Film, który nazwie, nauczy, odda hołd, (...) film, który wzruszy, poruszy i trzepnie po sercu i po gło­wie. Film, który sponiewiera, ale również film, który zmusi do re­fleksji".

Na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945 zginęło ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały Ukraiń­skiej Armii Powstańczej i miejscową ludność ukraińską. Sprawcy zbrodni to Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Ste­pana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia i ludność ukraińska uczestnicząca w mordach swoich pol­skich sąsiadów. Terror UPA spowodował, że setki tysięcy Pola­ków opuściły domy, uciekając do centralnej Polski. Zbrodnia wo­łyńska spowodowała polski odwet, w wyniku którego zginęło ok. 10-12 tys. Ukraińców, w tym 3-5 tys. na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.

Z rąk nacjonalistów ukraińskich ginęły także rodziny polsko-ukraińskie, Ukraińcy odmawiający wzięcia udziału w zbrodni­czej akcji oraz ratujący Polaków. "

...

Apeluje o sensowne tytuly filmow . Nazwa Wolyn nie moze sie kojarzyc tylko z bestialstwem UPA . To jest historyczna nazwa o dlugiej ponad tysiac lat liczacej historii .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:16, 11 Lip 2015    Temat postu:

Rzeź wołyńska. "Nierozliczona zbrodnia ludobójstwa"

Kielce 2013. Wystawa poświęcona rzezi wołyńskiej - Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta

Rzeź wołyńska to wciąż nierozliczona zbrodnia ludobójstwa - oceniają eksperci i badacze. Dziś mijają 72 lata od "krwawej niedzieli" - akcji oddziałów Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), które równocześnie zaatakowały około stu polskich miejscowości w trzech powiatach: kowelskim, horochowskim i włodzimierskim.

Ewa Siemaszko, która od lat bada okoliczności i skutki zbrodniczych działań UPA na Wołyniu wyjaśnia, że główną przyczyną, która doprowadziła do zbrodni, była obłąkana ukraińska polityka nacjonalistyczna w połączeniu z rzeczywistością wojenną. Badaczka twierdzi, że przez eksterminację Polaków, nacjonaliści chcieli osiągnąć czystość narodowościową przyszłej Ukrainy.
REKLAMA


Siemaszko przypomina, że juz pierwsze głosy o wypędzeniu Polaków za San pojawiały się pod koniec XIX wieku i z biegiem czasu radykalne nastroje zaczęły narastać. Kulminacją był czas II wojny światowej i zaszczepienie w ukraińskiej ludności Wołynia nienawiści do Polaków.

Dlatego, zdaniem badaczki, obecnie największym problemem związanym z rozliczeniem zbrodni wołyńskiej są próby relatywizowania historii. Jak wyjaśnia badaczka, nie może być absolutnie żadnej symetrii jeśli idzie o liczbę ofiar, Polaków mogło wtedy zginąć około 100 tysięcy, Ukraińców od 10 - 20 tysięcy. Poza tym Siemaszko wyjaśnia, że nie można porównywać zaplanowanej zbrodni z akcjami odwetowymi Polaków, który robili to, by powstrzymać falę morderstw.

Politolog, profesor Tadeusz Marczak z Uniwersytetu Wrocławskiego uważa, że Ukraińcy mają bardzo poważny problem z rozliczeniem tej zbrodni. Między innymi świadczą o tym decyzje ukraińskiego parlamentu honorujące Stepana Banderę jednego z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i członków OUN-UPA. Jego zdaniem, może to świadczyć o niedojrzałości elit politycznych Ukrainy. Zdaniem profesora Marczaka, upłynie jeszcze bardzo wiele czasu zanim Ukraińcy dojrzeją do rzetelnej, opartej na faktach oceny zbrodni wołyńskiej.

Zdaniem prezesa Fundacji "Dziedzictwo Kresy" Jana Sabadasza, szczególnie niepokojące są próby budowania ukraińskiej tożsamości narodowej w oparciu o koncepcje i działania Bandery i członków OUN-UPA. Jego zdaniem młodzi ludzie dowiadują się tylko części prawdy o tych ludziach, a kwestia zbrodni jest pomijana.

Dziś o 11.00 przy pomniku Ku Czci Poległych Żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK I Ofiar Zbrodni Wołyńskiej rozpoczną się uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni wołyńskiej. Wezmą w nich udział przedstawiciele władz oraz środowisk kombatanckich i kresowych.

...

Pamiętajmy że w tych latach były TRZY ZBRODNICZE SYSTEMY! Nie dwa. A ten UPA pod względem morderczosci przodowal. Nie mógł za bardzo się rozwinąć bo szkodził dwu poprzednim...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:43, 19 Paź 2015    Temat postu:

Ormianom i Polakom pomordowanym przez UPA
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, publicysta, opozycjonista

Nowe tablice w Mauzolemu Kresowian. U góry tablica z krzyżem ormiańskim, fot. Autora

W miniony weekend przy Pomniku - Mauzoleum Pomordowanych Kresowian w Zielonej Górze – Łężycy odbyły się doroczne uroczystości upamiętniające ofiary ludobójstwa, którego na Polakach i obywatelach polskich innych narodowości dokonali członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii i SS Galizien.

W tym roku uroczystości te miały szczególny charakter, gdyż odsłonięto aż trzy nowe tablice. Pierwsza z nich, ufundowana przez lokalną społeczność, nosi napis:

ORMIANOM

POMORDOWANYM PRZEZ OUN-UPA

W KUTACH NAD CZEREMOSZEM, BANIŁOWIE RUSKIM

ORAZ W INNYCH CZĘŚCIACH KRESÓW WSCHODNICH II RP

W 100 ROCZNICĘ LUDOBÓJSTWA ORMIAN

W TURCJI 1915 - 1923

Tablica, ozdobiona wizerunkiem Chaczkaru - kamiennego krzyża ormiańskiego, upamiętnia wszystkich polskich Ormian, którzy za wierność Rzeczypospolitej zostali w latach 1943 - 1945 zamordowani przez banderowskich siepaczy. Napis na tej tablicy obok Kut nad Czeremoszem wymienia także Baniłów Ruski, który choć leżał po drugiej stronie granicznej rzeki Czeremosz, czyli na terytorium Rumunii, to jednak był zamieszkały przez Ormian posługujących się w swoich rodzinnych domach językiem polskim i bardzo mocno związanych z kulturą polską. Również i te rodziny zostały skrytobójczo wymordowane, na dodatek tuż przed zakończeniem II wojny światowej. Ideologia nacjonalistów ukraińskich była bowiem wrogo nastawiona nie tylko do Polaków, ale i do Ormian i Żydów oraz wszystkich innych narodowości. Działo się to w myśl hasła "Ukraina tylko dla Ukraińców".

Druga z tablic upamiętnia poetę Jana Zygmunta Rumla, oficera Batalionów Chłopskich", który jako polskich parlamentariusz został w okrutny sposób zamordowany przez banderowców. Trzecia z kolei oddaje cześć członkom polskiej samoobrony, która w 1943 r. skutecznie broniła wieś Przebraże na Wołyniu. We miejscowości tej przed ludobójczymi działaniami UPA schroniło się aż kilkanaście tysięcy Polaków, którzy dzięki temu ocaleli.

Tegoroczne uroczystości na ziemi lubuskiej, zamieszkałej w dużej mierze przez Kresowian i ich potomków, odbyły się zaledwie w kilka dni po hucznych obchodach na Ukrainie, gdzie po raz pierwszy na mocy decyzji prezydenta Petro Poroszenki (przy absolutnej bezradności polskiej dyplomacji, gdyż rząd Ewy Kopacz i Tomasza Siemoniaka tradycyjnie schował głowę w piasek) obchodzono rocznicę powstania zbrodniczej UPA jako święto narodowe. Pisałem o tym w felietonie "Święto ludobójców. Feta na Ukrainie, smutek w Polsce". Dlatego też tym większe słowa uznania należą się mieszkańcom Zielonej Góry - Łężycy i całego województwa lubuskiego, a zwłaszcza fundatorom nowych tablic.

...

Ten narod to przeszedl...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:32, 24 Paź 2015    Temat postu:

W Lublinie stanie pomnik ofiar UPA
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, publicysta, opozycjonista

Model pomnika w Lublinie upamiętniającego Polaków pomordowanych w czasie ludobójstwa, fot. Zdzisław Koguciuk

Inicjatorzy budowy spodziewają się kolejnego ataku na pomnik. Dlatego też proszę wszystkich ludzi Dobrej Woli o wysyłanie do Rady Miasta Lublina listów popierających ich działania.

Dwa dni temu Rada Miasta Lublina podjęła długo oczekiwaną uchwałę intencyjną o budowie pomnika Ofiar Ludobójstwa Dokonanego na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich przez Nacjonalistów Ukraińskich. Decyzja była jednogłośna, ale nie obyło się bez kontrowersji. Część radnych próbowała bowiem podważyć sens tej inicjatywy, choć, co trzeba wyraźnie podkreślić, budowa pomnika będzie sfinansowana z pieniędzy społecznych, a nie z kasy miejskiej czy państwowej. Ze względu na ciszę wyborczą nie mogę napisać nazwy partii, do której należą owi radni, a która stale występuje przeciwko prawdzie o banderowskim ludobójstwie na Kresach Wschodnich. Z pewnością jednak Czytelnicy łatwo się domyślą o jaką partię chodzi.
REKLAMA


Owa uchwała to efekt wieloletnich działań Kresowian i ich potomków oraz organizacji patriotycznych. Głównym inicjatorem tych działań jest Zdzisław Koguciuk, były działacz "Solidarności", którego krewni zostali bestialsko pomordowani w jednej z polskich wsi na Wołyniu. Potrafi on nie tylko odważnie płynąć pod prąd poprawności politycznej, narzucanej w tej kwestii głównie przez "Gazetę Wyborczą" i wyznawców tzw. mitu Jerzego Giedroycia, ale i gromadzić wokół siebie wielu ludzi, zwłaszcza młodych.

Uchwała intencyjna to dopiero początek. Teraz ma dojść do podjęcia głównej uchwały. Inicjatorzy budowy spodziewają się kolejnego ataku na pomnik zwłaszcza na napis na nim planowany. Dlatego też proszę wszystkich ludzi Dobrej Woli o wysyłanie do Rady Miasta Lublina listów popierających ich działania. Poniżej wzór:

"Rada Miasta Lublin

Przewodniczący Piotr Kowalczyk

Plac Łokietka 1, Lublin

e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]

My, niżej podpisani, popierając ideę wzniesienia w Lublinie Pomnika Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej – wnosimy o bezzwłoczne wniesienie do porządku obrad Rady Miasta Lublin punktu „podjęcie uchwały w sprawie wzniesienia Pomnika Ofiar Ludobójstwa Dokonanego na Kresach Południowo-Wschodnich przez Nacjonalistów Ukraińskich” w kształcie zaproponowanym przez Społeczny Komitet Budowy Pomnika."

Każdy głos się liczy.

...

TO NIE MY TU MAMY POWOD DO WSTYDU!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:57, 24 Gru 2015    Temat postu:

Krwawa Wigilia w Ihrowicy na Podolu
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, publicysta, opozycjonista

Rekonstrukcja napadu sotni UPA na polską wieś - Radymno, 2013 r., fot. Autora

Napad UPA na Ihrowicę nastąpił w okresie najmniej spodziewanym, bo w rzymskokatolicką Wigilię Bożego Narodzenia 1944 r., kiedy to wielu ukrywających się Polaków powróciło do swoich domów. Atak rozpoczął się wieczorem, gdy wszyscy zasiedli już do świątecznej wieczerzy.

Ihrowica jest dużą wsią na Wyżynie Podolskiej, w dawnym województwie tarnopolskim. Leży ona zaledwie kilkanaście od Tarnopola. Prze kilka wieków zamieszkiwali ją w miarę zgodnie Polacy, Żydzi i Ukraińcy. Niestety II wojna światowa zniszczyła tę harmonię. Już w lutym 1940 r. sowieccy okupanci aresztowali i wywieźli na Syberię wiele polskich rodzin. Jednak najgorsze miało przyjście dopiero pod koniec wojny. W drugiej połowie 1944 r., po ponownym zajęciu tych terenów przez Sowietów, wielu mężczyzn zostało wziętych do wojska, jedni do Armii Czerwonej, inni do polskiej II Armii. Pozostały więc głównie kobiety, dzieci i starcy. Podobnie było też w innych wsiach na Tarnopolszczyźnie.
REKLAMA


Ten fakt Ukraińska Powstańcza Armia, na czele której stał Roman Szuchewycz ps. "Taras Czuprynka", postanowiła wykorzystać do przeprowadzenia kolejnej fazy ludobójstwa. Praktycznie codziennie w tej czy innej części województwa tarnopolskiego, bardzo licznie zamieszkałego przez Polaków, mordowano i palono poszczególne osady. Kolej na Ihrowicę przypadła w okresie najmniej spodziewanym, bo w rzymskokatolicką Wigilię Bożego Narodzenia 1944 r., kiedy to wielu ukrywających się Polaków powróciło do swoich domów. Atak banderowców rozpoczął się wieczorem, gdy wszyscy zasiedli już do świątecznej wieczerzy i rozpoczęli śpiew kolęd. Atak ten zorganizował i przeprowadził kureń (batalion) "Burłaki" z III okręgu wojskowego UPA, kierowanego przez Wołodymyra Jakubowskiego, a ściślej mówiąc jedna z jego sotni, dowodzona przez Iwana Szemczyszyna ps. „Czornyj” i wspierana przez "siekierników", czyli uzbrojonych w siekiery i inne ostre narzędzia okolicznych chłopów ukraińskich. Napastnicy, znając dobrze topografię wioski, atakowali wyłącznie polskie domy, mordując w barbarzyński sposób bezbronnych ludzi. Zaatakowali też kościół i plebanię, zabijając ks. proboszcza Stanisława Szczepankiewicza, który w bohaterski sposób wszczął alarm, bijąc kościelnym dzwonem, dzięki czemu część Polaków zdążyła uciec. Od ciosów siekierą przy wigilijnym stole zginęła także rodzina kapłana - matka, brat i siostra. Łącznie banderowcy zamordowali 90 osób. Gospodarstwa pomordowanych zostały ograbione i spalone. Trzeba podkreślić, że niektórych Polaków uratowali ich ukraińscy sąsiedzi, którzy ryzykowali swoim życiem. Rok później prawie wszyscy Polacy, którzy ocaleli z ludobójstwa, zostali wypędzeni. Osiedlili się oni głównie na Dolnym Śląsku.

Kilka lat temu "Nasze Słowo", wydawane w Polsce w języku ukraińskim i hojnie dofinansowane z pieniędzy polskiego podatnika, próbowało wmówić swoim czytelnikom, że ataku na Ihrowicę dokonało nie UPA, ale NKWD. Jednak fakty w postaci tak dokumentów, jak i dziesiątków relacji ocalałych mieszkańców, mówią co innego. Dziś na miejscu zbrodni stoi pomnik z napisem "Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej do Ciebie, Panie, woła ten głos (Kornel Ujejski)", oraz: "Około 90 Polaków mieszkańców wsi Ihrowica zamordowanych 24 grudnia 1944 r. Niech spoczywają w pokoju. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, Rodziny, 2007 rok". Niestety nie ma nadal żadnych upamiętnień w wielu innych wsiach i osadach na Tarnopolszczyźnie, gdzie Polacy zginęli z rąk banderowców, także już po zakończeniu wojny.

Polecam film dokumentalny "Ihrowica. Zabili nas w Wigilię. Scenariusz i reżyseria Anna Szpręglewska, zdjęcia Marcin Klawiński, montaż Artur Owczarczak. Film pokazuje także obecną propagandę ukraińską, usprawiedliwiającą zbrodniarzy z UPA. Trzeba dodać, że syn Romana Szuchewycza, wspomnianego komendanta UPA, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków, - Jurij Szuchewycz, deputowany z Partii Radykalnej Ołeha Laszko, przedłożył w parlamencie w Kijowie uchwałę gloryfikującą UPA i pozwalającą na karanie tych osób, w tym też cudzoziemców, które będą się temu sprzeciwiać. Uchwała ta została przegłosowana 9 kwietnia br., w dniu wizyty prezydenta RP Bronisława Komorowskiego w tymże parlamencie. Trudno o większy paradoks historii.

...

Wigilia nie musi zawsze byc dniem slodyczy i radosci niestety...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:59, 10 Lip 2016    Temat postu:

Ukraińscy nacjonaliści wymordowali 100 tys. Polaków. 73. rocznica kulminacji Zbrodni Wołyńskiej
wyślij
drukuj
łz, k | publikacja: 10.07.2016 | aktualizacja: 14:49 wyślij
drukuj
W Polsce odbywają się uroczystości upamiętniające pomordowanych (fot. PAP/Darek Delmanowicz)
W lipcu mija 73. rocznica kulminacji Zbrodni Wołyńskiej. W masakrach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-45 zginęło ok. 100 tys. Polaków zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i miejscową ludność ukraińską.

Prezydent Ukrainy oddał hołd ofiarom zbrodni wołyńskiej
Organizatorem rzezi był Stepan Bandera i jego Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, której podporządkowana była UPA. W mordach brała udział ludność ukraińska. OUN-UPA nazywała swoje działania „antypolską akcją”, w czym zakamuflowany był zamiar zabijania i wypędzania Polaków.

Pierwszy masowy mord na ludności polskiej na Wołyniu został dokonany 9 lutego 1943 r.oku przez oddział UPA. Zginęło wówczas 173 Polaków we wsi Parośla I w ówczesnym powiecie sarneńskim.

Fala zbrodni nasiliła się w marcu i kwietniu gdy wielu policjantów ukraińskich zrezygnowało ze służby na rzecz Niemiec i dołączyło do UPA. Wielu z nich brało wcześniej udział w zagładzie Żydów.

Nasilenie

Tylko w lipcu 1943 roku zamordowano ok. 10-11 tys. Polaków. 11 i 12 lipca UPA dokonała skoordynowanego ataku na Polaków w 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Sprawcy wykorzystali fakt, że w niedzielę 11 lipca ludzie gromadzili się w kościołach.

„Ten gest prezydenta Poroszenki jest niezwykle ważny"
Łącznie masakr na Polakach dokonano w 1865 miejscach na Wołyniu. Największe miały miejsce w Woli Ostrowieckiej, gdzie zginęło 628 Polaków, w kolonii Gaj (600), w Ostrówkach (521) i Kołodnie (516).

Zbrodnie dokonywane były niejednokrotnie z niebywałym okrucieństwem - ludzi palono żywcem, wrzucano do studni, używano siekier i wideł, wymyślnie torturowano ofiary przed śmiercią a także gwałcono kobiety. Nie oszczędzano dzieci, nawet najmniejszych.

Polscy historycy szacują, że ukraińscy nacjonaliści zamordowali około 100 tys. Polaków – 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tysiące na terenie dzisiejszej Polski. Terror UPA spowodował, że setki tysięcy Polaków opuściły domy, uciekając do centralnej Polski.
#wieszwiecej | Polub nas
W odwetach dokonywanych przez Polaków zginęło ok. 10-12 tys. Ukraińców.

Historyk prof. Grzegorz Motyka wskazuje, że „choć akcja antypolska była czystką etniczną, to jednocześnie spełnia ona definicję ludobójstwa”. Celem było bowiem zniszczenie w całości polskiej grupy etnicznej zamieszkującej te same tereny co Ukraińcy.
PAP

...

Znowu nonsensy. ,,Brala udzial ludnosc ukrainska". Jak wy sobie wyobrazacie UPA? Myslicie ze ludnosc to miala cos do powiedzenia? Przychodzilo UPA do wioski i wydawalo rozkaz. Brac siekiery i idziemy. I co byscie zrobili? NIE? To jestescie elementem do usuniecia. Siekiera w plecy bo kule trudno dostepne.
NIE MIELI WYJSCIA! Zasada prosta jak zamorduja Polaka nie bedzie odwrotu musza isc z UPA! Absolutne bestialstwo gorsi od sowietow i hitlerowcow. Nie jestescie w stanie pojac. Chcieli chlopow umazac we krwi i zrobic z nich bestie. Taka ideologia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:51, 01 Sie 2016    Temat postu:

Co najmniej 25 byłych nazistów dożywa spokojnej starości w Wielkiej Brytanii
wyślij
drukuj
łz, bz | publikacja: 01.08.2016 | aktualizacja: 14:30 wyślij
drukuj
90-letni Myron Tabora przyznaje, że służył w dywizj SS „Galizien” (fot. The Sun)
Szokujące ustalenia reporterów brytyjskiego dziennika „The Sun”. Na Wyspach wciąż żyje co najmniej 25 byłych żołnierzy ukraińskiej dywizji SS „Hałyczyna”. Należą do grupy ostatnich żyjących członków Waffen-SS, organizacji uznanej przez Trybunał Norymberski za zbrodniczą.

Weterani z SS spotkali się w Rydze. „Hańba dla Europy”
Co najmniej dwóch z tych żołnierzy poszukiwali po wojnie radzieccy prokuratorzy w związku z podejrzeniem popełnienia przez nich zbrodni wojennych. Mimo to – jak pisze gazeta – mężczyźni ci otrzymali od brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych prawo do osiedlenia się na wyspach.

90-letni Myron Tabora i 92-letni Ostap Kukawec nosili stopień obersturmführera – odpowiednik porucznika. Po II wojnie światowej interesowało się nimi Centrum Wiesenthala, ścigające nazistowskich zbrodniarzy. W archiwum centrum wciąż znajdują się ich teczki osobowe z wykazami służby.

Służyli w Dachau?

Szkolenie oficerskie w SS zakładało między innymi ćwiczenia w obozie koncentracyjnym w Dachau pod Monachium. Tabora i Kukawec zapewniają jednak, że nie służyli w obozach śmierci.

– Owszem, służyłem w „Hałyczynie”, ale nawet nie wystrzeliłem z karabinu. Przez dwa lata uczyłem się w szkole oficerskiej – oświadczył Tabora, mieszkający w Lichfield w hrabstwie Staffordshire.
#wieszwiecej | Polub nas
Tabora zapewnił, że nie wiedział, że był poszukiwany przez Rosjan za rzekome zbrodnie wojenne. – Czym są zresztą zbrodnie wojenne w porównaniu z tym, czego dokonywali Sowieci? – dopytywał. – Słyszałem, że Polacy byli zabijani na Ukrainie (rzeź wołyńska – przyp. red.), ale też Ukraińcy byli zabijani przez Polaków. A Brytyjczycy nie zabijali? – pytał dziennikarzy.

Kukawca namierzono w hrabstwie West Yorkshire. Dziennik zwrócił uwagę, że jest jednym z ostatnich z ośmiu tysięcy żołnierzy Waffen-SS, którzy po wojnie osiedlili się w Wielkiej Brytanii. „The Sun”

...

Dokladnie tak! Zbrodniarze z UPA i tym podobni sluzyli Zachodowi jako agenci do rozpracowywania Sowietow. W zamian dostawali ochrone. Zwalczac belzebuba szatanem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:24, 09 Paź 2016    Temat postu:

Ukryć zbrodnię

Wczoraj, 8 października (20:05)
Plan zdjęciowy filmu fabularnego „Wołyń”
/Wojciech Pacewicz /PAP


Zadaniem naszego i następnych pokoleń jest głośno mówić o mordach dokonanych na naszych przodkach.

Alternatywą nie jest tylko niepamięć, jakieś zwyczajne zapomnienie oraz wybór przyszłości pełnej obiecanek.

Mówić to walczyć z wrogami, którzy używali ciszy jako swojej broni, to była ich sztuczna mgła pełna kłamstw.

Ignorancja wcale nie czyni nas bezpieczniejszymi, jest zgoła inaczej, stale nas osłabia, bo wiedza to władza.

Leniwie łazimy po powierzchni łatwej teraźniejszości, spychając stare makabry w zbiorową podświadomość.

Czepiamy się chwili, żeby nie spaść w piekielny lej wojenny, zamaskowany tylko listeczkami tak wielu lat.

Zerwać ten pozór mogą tylko ci, którzy nie boją się strachu tchórzy i nie obawiają się ironii ignorantów.

Ekrany obecnych czasów, oprócz nieboskiej komedii komercji, powinny pulsować krwią i ranić nasze oczy.

Ćmić niech się w nich będzie od scen rugowanych przez dziesięciolecia ślepoty, uleczmy ją błotem i śliną.


Mamy teraz okazję stanąć twarzą w twarz z oprawcami, okazać im, że ich ofiary sprzed dziesiątek lat są jak my.

Odważmy się spojrzeć w twarz wymordowanym z premedytacją, nie bądźmy sojusznikami "cicho sza".

Rysuję tu obraz ogólniejszej natury, nieco liryczny, ubrany w wersy sentencje, ale mam na myśli konkret.

Do arsenału totalnej wojny przeciwko wspólnotom należy parawan wypierania się oraz strategia wyparcia.

Rozmowa Bogdana Zalewskiego z prof. Grzegorzem Motyką

Bogdan Zalewski: Moim i Państwa gościem jest profesor Grzegorz Motyka. Dzień dobry panie profesorze.

Grzegorz Motyka: Dzień dobry panu. Dzień dobry państwu.

Jest Pan historykiem, pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, autorem cenionych książek, w tym tej ostatniej, opublikowanej przez Wydawnictwo Literackie, zatytułowanej "Wołyń ‘43". Jak się ma ten tom do wydanej wcześniej pańskiej pracy "Od rzezi wołyńskiej do akcji ‘Wisła’"?
Okładka książki "Wołyń '43"
/



Ta poprzednia książka została, ku pewnemu mojemu bardzo miłemu zaskoczeniu, bardzo ciepło przyjęta przez czytelników. W trakcie różnych spotkań, rozmów, dyskusji na konferencjach padało wiele dodatkowych, szczegółowych pytań. Pomyślałem po kilku latach, że warto, aby w oddzielnej książce ...

... rozwinąć te wątki?

Przekazać ludziom po pierwsze postęp wiedzy, który w tym czasie nastąpił, a po drugie odpowiedzieć na te najczęstsze pytania, które się pojawiały. Mam tu na myśli przede wszystkim przyczynę ówczesnego okrucieństwa.

Na okładce pana najnowszego dzieła jest kadr z filmu "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego, który właśnie wszedł na ekrany kin. To po prostu czytelna ilustracja, czy coś więcej?

To jest oczywiście odwołanie do filmu. Natomiast kiedy pokazywano mi różne projekty okładek, to wybrałem zdjęcie, które pokazuje to, co jest głównym przesłaniem mojej książki. To znaczy, że była to operacja zorganizowana. Jeżeli nawet brali w niej udział chłopi, to byli to chłopi przymusowo zmobilizowani przez odziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Gdy się przyjrzeć temu obrazkowi, to co prawda na pierwszym planie jest ...

... człowiek z siekierą.

... mężczyzna z siekierą, ale na drugim planie człowiek z karabinem ...

... na koniu ...

czuwający nad tym, aby to polowanie na polską ludność się odbywało.

Udowadnia pan w swojej pracy, że rzeź wołyńska była ludobójstwem. Co o tym decyduje? Skala ukraińskich mordów na Polakach? Ich cel? Czy może niesłychane okrucieństwo tych zbrodni, o którym pan przed chwilą powiedział?

Zgodnie z definicją ludobójstwa, o tym czy coś nim było, czy nie było, decyduje przede wszystkim intencja sprawców. Definicja mówi, że wtedy mówimy o ludobójstwie, jeśli intencją sprawców była chęć do doprowadzenia do nieistnienia danej wspólnoty narodowej, religijnej, rasowej na określonym terytorium i jest to połączone z masowymi mordami. W tym wypadku, moim zdaniem, możemy mówić o ludobójstwie, ponieważ ukraińscy nacjonaliści chcieli doprowadzić do nieistnienia Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a także na innych terenach, które uznawali za ukraińskie i od początku w tę gigantyczną czystkę etniczną, którą organizowali, wpisali masowe mordy na ludności cywilnej.

Polemizuje pan z ukraińską linią obrony i dowodzi, że rzeź Polaków nie była spontanicznym chłopskim zrywem, że była wcześniej zaplanowana i wykonana z makabryczną konsekwencją. Co o tym świadczy?

Przede wszystkim plany, które się pojawiły jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. W planie działań wojennych, które naszkicował Mychajło Kołodzinskyj, jeden z kierowników Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, zawarto od razu założenie, że w momencie rozpoczęcia powstania zbrojnego, temu powstaniu będzie towarzyszyła czystka etniczna dokonana na ludności polskiej i ludności żydowskiej.

Tam była nakreślona cała strategia, prawda?

Dokładnie tak. Założono też, że tej czystki dokona się za pomocą chłopskich wystąpień. Rozumiem to tak, że w ten sposób zamierzano osiągnąć efekt zachowania w tajemnicy całej tej zbrodni, ponieważ ukrywano w ten sposób zorganizowany charakter napadów. One, można powiedzieć, udawały poniekąd jakiś bunt ludowy, falę spontanicznych pogromów. Sprawcy doskonale wiedzieli, że w takim zamęcie najłatwiej się schować po prostu.

A w jaki sposób ukraińscy liderzy wojskowi i polityczni kamuflowali charakter czystki etnicznej na Polakach?

Przede wszystkim zalecono, aby te najbardziej tajne rozkazy były niszczone zaraz po przeczytaniu. Zachowało się w związku z tym niewiele rozkazów nakazujących bezpośrednio prowadzenie antypolskich czystek. Jeśli już to mamy do czynienia ze sprawozdaniami z dokonanych operacji i też najczęściej bardzo ogólnymi. Natomiast jednocześnie obowiązywał pewien nakaz milczenia wszystkich członków organizacji...

Taka omertà, można powiedzieć, tak?

Nie chciałbym używać aż takiego słowa, natomiast jeżeli popatrzymy na wypowiedzi członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów czy Ukraińskiej Powstańczej Armii, tych którzy ocaleli, którzy działali na emigracji, to właściwie do wyjątków należały sytuacje, kiedy ktoś o tym wspominał i mówił szerzej. Chciałbym też zaznaczyć, bo może warto, żeby to wybrzmiało, że to nie jest oczywiście tak, iż mówię tylko o przebiegu działań UPA. Szeroko także, na tyle na ile rozmiary tej pracy pozwalały, opisuję polskie akcje zemsty, umieszczając je jednocześnie w szerokim kontekście działań odwetowych polskiego podziemia w czasie II Wojny Światowej.

To jest rzeczywiście niewygodny wątek dla naszej strony - wątek polskich akcji odwetowych na Ukraińcach. Jak wiele ich było? Ile jest ukraińskich ofiar tego krwawego polskiego rewanżu? A ilu było Polaków zamordowanych przez Ukraińców?

Jeśli Polaków zginęło około 100 tysięcy, to w wypadku Ukraińców mówimy o liczbie 10-15 tysięcy, przy czym ta liczba dotyczy okresu aż do roku 1947. Najwięcej tego typu wypadków miało miejsce na ziemiach dzisiejszej Polski, gdzie zdarzały się sytuacje, że polskie podziemie wybijało właściwie całe ukraińskie wioski. Natomiast podkreślić wypada, że zupełnie inna jest intencja tych działań. W wypadku ukraińskiego podziemia z góry się zakłada, że Polaków ma po prostu nie być, dlatego masowo morduje się polskie wsie. W wypadku polskiego podziemia ...

... to był rewanż ...

... ślepa chęć zemsty i połączona z tym nadzieja, że jak się dokona takiej zbrodni, to się tak zastraszy ludność, że ona przestanie popierać UPA. To zupełnie zmienia też ocenę prawną tych wydarzeń.

Pisze pan, że jednocześnie przeciwko polskim i ukraińskim partyzantom walczył u boku sowieckiego NKWD - wtedy jeszcze porucznik - Wojciech Jaruzelski. Jaka była jego rola?

Wojciech Jaruzelski był żołnierzem jednego z pułków piechoty, który został rzucony do walki z polskim i ukraińskim podziemiem na Lubelszczyźnie. Tak się złożyło, że stacjonował w Hrubieszowie w chwili, kiedy miasto zostało zaatakowane przez połączone oddziały podziemia poakowskiego i UPA. W 1945 roku na Lubelszczyźnie zawarto zawieszenie broni pomiędzy polskim i ukraińskim podziemiem. Porozumienie przekształciło się później w sojusz przeciwko komunistom. Jaruzelski stacjonował w Hrubieszowie i razem z enkawudzistami brał udział w pościgu za cofającymi się oddziałami polskimi i ukraińskimi.

To są już późniejsze lata, wróćmy jeszcze do początku. Przywódcy polskiego podziemia podejrzewali Litwinów o chęć wymordowania Polaków, a nie mieli takich obaw co do Ukraińców. Nie dowierzali nawet pierwszym raportom o masakrze rodaków, jak pan pisze w książce. Dlaczego tak było?

To jest bardzo ciekawa kwestia. Sam zadaję sobie to pytanie. Rzeczywiście tak było, że w 1942 roku widać wyraźnie, że zbrodnie dokonane przez litewską policję na Żydach wstrząsnęły polskim podziemiem. Obawiano się, że dojdzie do masakr ludności polskiej. Zakładano, że polskie podziemie ma natychmiast w takiej sytuacji przejść do samoobrony. Sądzę, że ten krwawy przebieg, znany z działań podziemia 1944 roku (słynne Glinciszki i Dubinki, gdzie w odpowiedzi na mord na Polakach, wybija się kilkudziesięciu Litwinów) był właśnie spowodowany założeniami aktywnej samoobrony, przyjętymi jeszcze w 1942 roku. Chciano zasugerować Litwinom, pokazać im dobitnie, że w wypadku, gdyby chcieli dokonać eksterminacji ludności polskiej, to polskie podziemie stawi zdecydowany opór. Ciekawe, że właściwie nie podejrzewano i nie dopuszczano myśli, że ukraińskie podziemie może próbować dokonać tego typu operacji.

Nie doceniono tego podziemia, prawda?

Tak mi się wydaje. Właściwie zlekceważono go. Zlekceważono cały szereg informacji, a miano je właściwie z pierwszej ręki, bo jeden z cichociemnych, o którym sądzono przez wiele lat, że zdezerterował z Armii Krajowej, w rzeczywistości wypełniał misję wywiadowczą i stworzył oddział partyzancki. Człowiek ten nawiązał kontakt z UPA i przekazał meldunek do centrali, że banderowcy zamierzają dokonać hekatomby ludności polskiej. Dosłownie jeden z kierowników banderowskich przekazał mu informację, że jeśli Polacy nie wyjadą, podzielą los Żydów. Tak to dosłownie ujęto. Pomimo to zlekceważono tego typu raporty. Do końca, właściwie do lata 1943 roku, miano nadzieję, że to będą pogromy, które same z siebie wygasną. Te zbrodnie traktowano jako coś przejściowego.

Skoro już poruszamy wątek żydowski, tych analogii z ukraińską zbrodnią na Polakach... Cytuje pan zdanie badacza ludobójstwa Raula Hilberga, który tak pisze o procesie żydowskiej Zagłady: Są rzeczy, które można robić, pod warunkiem, że się o nich nie będzie mówić, albowiem, gdy się o nich rozmawia, nie można już ich robić. Czy tak też było z rzezią wołyńską na Polakach?

Moim zdaniem tak. Hilberg znakomicie uchwycił rzecz, której często nie dostrzegamy. To znaczy, że wielkie zbrodnie są możliwe tylko wtedy, kiedy są dokonywane w pewnym ukryciu, schowaniu - w intencji tych, którzy organizują ten proces. Bowiem inaczej sprawcy wykonujący pośrednie funkcje w tej maszynie zagłady mogą być wstrząśnięci i odmówić wykonywania rozkazów. Dlatego właśnie banderowcy nie informowali szerzej nawet własnej opinii publicznej, jaki los ma czekać Polaków. Prowadzili tę operację właściwie w tajemnicy w miarę możliwości, przecząc do samego końca, że te mordy mają charakter ....

... zorganizowany...

Tak. Zorganizowany.

Pan wskazuje też na inne, bardzo ciekawe i chyba mniej znane zbrodnicze zapożyczenia. Jak wyglądały jeszcze przedwojenne kontakty pomiędzy ukraińskimi nacjonalistami a chorwackimi ustaszami, zresztą pod ochronnym parasolem włoskiego duce Benito Mussoliniego?

To jest rzeczywiście coś, na co dopiero teraz badacze zwrócili uwagę. Okazuje się, że w szkoleniach chorwackich ustaszy brali udział instruktorzy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Kiedy po zamachu na króla Jugosławii Aleksandra I Włochy Mussoliniego musiały internować ustaszy, również ci instruktorzy z OUN znaleźli się w obozach odosobnienia. I właśnie tam, co ciekawe, w tych obozach na Wyspach Liparyjskich powstał zarys dokonania antypolskich czystek etnicznych na Wołyniu.

Ludobójstwo czyli genocyd to jest termin używany do opisu masowych zbrodni. Pan już o tym mówił wcześniej. A ja chciałbym poruszyć jeszcze jeden wątek. Pan umieszcza Wołyń w kontekście innych przykładów celowego wyniszczania narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych w XX wieku. Jak to, co uczynili Polakom Ukraińcy ma się do zbrodni Turków na Ormianach, Niemców na Żydach, Chorwatów na Serbach, czy Chińczyków na Japończykach?

Jest taki fragment książki, w którym próbuję to pokazać, umieścić zbrodnię wołyńsko-galicyjską na tle innych wielkich zbrodni w XX wieku. Wydaje mi się, że jednym z problemów, z którymi się borykamy, próbując dyskutować o tym, co się wówczas wydarzyło, jest to, iż wiele osób po prostu nie dopuszcza nawet dzisiaj do siebie myśli, że mieliśmy rzeczywiście z gigantyczną zbrodnią na ludności cywilnej. To była jedna z większych zbrodni w czasie II Wojny Światowej. To oczywiście nie jest tak, że zbrodnia wołyńska była tak wielka jak ta na Ormianach, która pochłonęła 1,5 a może nawet 2 miliony osób. Jednak spokojnie można ją porównywać do tego, co się stało w Nankinie (100-300 tysięcy ofiar) czy chociażby z rzezią w Manili na Filipinach, czy też z pacyfikacjami wsi na Białorusi, gdzie także kilkaset wiosek zostało zniszczonych przez niemieckie oddziały pacyfikacyjne. Pokazuję, że jeżeli przyjrzeć się tym zbrodniom II wojny światowej, to nie jest bynajmniej tak, że takich gigantycznych, idących w dziesiątki tysięcy zamordowanych cywilów, mamy aż tak wiele.

Znakomicie te zbrodnie niemieckie na Białorusi pokazano w rosyjskim filmie "Idź i patrz". Tu na okładce książki "Wołyń '43" mamy kadr z filmu "Wołyń". Zapraszam zarówno do obejrzenia filmu, jak i do lektury książki. Bardzo serdecznie dziękuję panu za rozmowę, panie profesorze.

Dziękuję panu, dziękuję państwu.



Egzemplarze książki trafią do pięciu osób, które jako pierwsze rozwiążą zagadkę. Rozwiązanie jest trzynastoliterowe. Tworzą go pierwsze litery wersów mojego wstępu. Proszę wysłać hasło i koniecznie swój adres pocztowy (nie tylko mailowy) na moją skrzynkę: [link widoczny dla zalogowanych].

Bogdan Zalewski

...

Tak to jeden z horrorow. Ukraina jest bardziej bizantyjska niz Rosja. Wieksze wplywy Bizancjum. Rosja akurat powstala gdy Bizancjum padlo. Tymczasem w Kijowie przez stulecia byly z tego kierunku.
Zauwazcie udawac chlopow! Ukryc zbrodnie mieszajac w nia lud. I TAKA JEST LINIA KLAMSTW DZISIAJ!
Dokumenty zniszczyc. I TAKA JEST LINIA KLAMSTW DZISIAJ! Nie ma dokumentow.
Oczywiscie jest mnostwo dokumentow bo nie da sie ukryc takiego ludobojstwa.
Akcja byla tak ukrywana ze PANSTWO PODZIEMNE NIEZAUWAZYLO!!!
Polacy lekcewaza przez wieki zło jakie tkwi w tym ludzie. OKRUTNA HISTORIA UKRAINY NIE JEST PRZYPADKIEM! BÓG CHŁOSZCZE ICH SKLONNE DO ZBRODNI NATURY! Dlatego byl Wielki Glod. Co robili kozacy? Tam bestialstwo bylo permanentnie. Kary sa pokutą.
UPA szkolilo Ustaszy! Odkrycie swieze! Czyli oni sa wspolwinni bestialstw nawet w Jugoslawii. Choc oczywiscie bez UPA oni by sobie ,,poradzili". Takich instruktorow wzieli jacy ,,byli potrzebni".
Potworne ale tp historia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:09, 09 Lut 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Do wsi weszli podstępem, wymordowali wszystkich - nawet niemowlęta
Do wsi weszli podstępem, wymordowali wszystkich - nawet niemowlęta
PAP
dodane 09.02.2017 06:57 Zachowaj na później

Polskie ofiary UPA w innej wołyńskiej wsi - Lipniki
AUTOR / CC 1.0


74 lata temu, 9 lutego 1943 r., oddział Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki", uznany za pierwszą sotnię UPA, dokonał w kolonii Parośla I na Wołyniu masakry polskich mieszkańców, zabijając ponad 155 osób, w tym dzieci i niemowlęta. Zbrodnia ta była pierwszym masowym mordem na ludności polskiej, jakiego dokonała UPA.

Dowódcą oddziału, który zamordował mieszkańców koloni Parośla I w pow. Sarny, był Hryhorij Perehiniak "Dowbeszka-Korobka", skazany przed 1939 rokiem za zabójstwo sołtysa-Polaka. Odsiadywał wyrok wraz ze Stepanem Banderą, przywódcą krajowego kierownictwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i znajdował się wówczas pod jego wpływem.

Oddział "Dowbeszki-Korobki" wszedł do Parośli przedstawiając się jako oddział partyzantki sowieckiej. Mieszkańców przekonano, by położyli się na podłodze w swoich domach i pozwolili się związać. Dzięki temu mieliby uniknąć podejrzenia i zemsty Niemców za "dobrowolne" goszczenie i karmienie partyzantów. "Nawet jeśli niektórzy Polacy mieli wątpliwości co do intencji +sowieckich partyzantów+ to i tak sterroryzowani nie byli w stanie stawiać oporu" - pisze Grzegorz Motyka w książce "Od rzezi wołyńskiej do akcji +Wisła+". Związanych Polaków zamordowano siekierami, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Z rzezi ocalało 12 rannych osób.

Ukraińska Powstańcza Armia, kierowana na Wołyniu przez Dmytrę Kljaczkiwśkiego ("Kłym Sawur") i Iwana Łytwyńczuka ("Dubowyj") dokonywała masowych zbrodni na ludności polskiej. Zabijano nierzadko z niebywałym okrucieństwem. W mordowaniu Polaków brała również okoliczna ludność ukraińska, bywało, że pod przymusem. Były też przypadki ratowania Polaków przez Ukraińców, narażających w ten sposób swoje życie.

Największe nasilenie zbrodni miało miejsce 11 i 12 lipca 1943 r. Mordów dokonano wówczas w 150 miejscowościach powiatach włodzimierskiego, horochowskiego i kowelskiego. Zabijano również ludzi zgromadzonych na mszy w kościołach. Tak było m.in. w Kisielinie i Porycku.

Do największych masakr ludności polskiej dokonanych przez UPA na Wołyniu doszło m.in. w Janowej Dolinie (ok. 600 zabitych), Woli Ostrowieckiej (572-620 zabitych),
Ostrówkach (476-520 zabitych). Według Ewy i Władysława Siemaszków, badaczy zbrodni UPA na Wołyniu, w latach 1943-1944 zamordowanych zostało co najmniej 33 tys. Polaków, lecz najbardziej prawdopodobna liczba ofiar wynosi 50 - 60 tysięcy.

Masowych mordów na Polakach dokonywała UPA na ludności polskiej także na terenach dawnej Galicji Wschodniej (do 1939 r. województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie). Zaczęły one narastać od lutego 1944 r. Do akcji wypędzania Polaków, palenia wsi połączonego z mordowaniem mieszkańców UPA przystąpiła na wiosnę 1944 roku. Zbrodni dokonano m.in. w Podkamieniu (100 - 150 zabitych), Berezowicy Małej
(130 ofiar), Lipnikach (180 ofiar).

Oprócz członków UPA zbrodni na Polakach dopuszczali się Ukraińcy z 4. pułku policyjnego SS (m.in. w Hucie Pieniackiej - około 1000 ofiar, w Chodaczkowie Wielkim - 832 zamordowanych).

Według Grzegorza Motyki na terenie dawnej Galicji Wschodniej zamordowano 30-40 tysięcy Polaków. Łączna liczba Polaków zabitych przez ukraińskich nacjonalistów wynosi najprawdopodobniej około 100 tysięcy. Grzegorz Motyka w książce "Od rzezi wołyńskiej do akcji +Wisła+" stwierdza, że akcja antypolska UPA była czystką etniczną, która jednocześnie spełnia definicję ludobójstwa. (PAP)

...

I takim stawiaja pomniki. Rozumiecie teraz dlaczego musieli miec ciezka pokute.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:19, 28 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
70 lat temu rozpoczęła się akcja "Wisła"
70 lat temu rozpoczęła się akcja "Wisła"

Dzisiaj, 28 kwietnia (06:25)

28 kwietnia 1947 r. Grupa Operacyjna „Wisła” rozpoczęła wysiedlanie ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski. Działania prowadzone były w sposób brutalny i bezwzględny. W ciągu trzech miesięcy na Ziemie Zachodnie i Północne przymusowo przesiedlono ponad 140 tys. Ukraińców.
Pogrzeb generała Karola Świerczewskiego pseudonim Walter, którego śmierć stanowiła pretekst dla uzasadnienia wysiedleń Ukraińców
/Jerzy Baranowski /PAP

Przygotowania do rozpoczętej 28 kwietnia 1947 r. Akcji "Wisła" trwały od jesieni 1946 roku. Pomysł operacji powstał w Sztabie Generalnym WP.

27 marca 1947 roku zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. Stefan Mossor przedstawił Państwowej Komisji Bezpieczeństwa plan akcji. Został on zaakceptowany dwa dni później przez Biuro Polityczne PPR, które zadecydowało także o powołaniu Grupy Operacyjnej "Wisła" oraz o zasadach wysiedlenia i ewakuacji. Pretekst dla uzasadnienia wysiedleń Ukraińców i zastosowania wobec nich zbiorowej odpowiedzialności dało zastrzelenie 28 marca 1947 r. wiceministra obrony narodowej gen. Karola Świerczewskiego w zasadzce zorganizowanej przez UPA.

GO "Wisła" powierzono zadanie całkowitej likwidacji oddziałów UPA oraz przeprowadzenie "ewakuacji z południowego i wschodniego pasa przygranicznego wszystkich osób narodowości ukraińskiej na ziemie północno-zachodnie, osiedlając je tam w możliwie najrzadszym rozproszeniu". Ewakuacja miała dotyczyć "wszystkich odcieni narodowości ukraińskiej z Łemkami włącznie", obejmować miała także mieszane rodziny polsko-ukraińskie.

Ryszard Torzecki w książce "Polacy i Ukraińcy", zastanawiając się nad rolą strony sowieckiej w podejmowaniu decyzji o wysiedleniach Ukraińców, pisał, że "decyzję tak brzemienną w skutki polityczne mógł podjąć Stalin lub Beria". Historyk oceniał, że najważniejsze kwestie mogły być ustalane w Moskwie, a następnie przekazywane do Warszawy, m.in. poprzez ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza.

Do akcji przesiedleń skierowano blisko 20 tys. żołnierzy Wojska Polskiego i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, których wspomagała Milicja Obywatelska, Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, oddziały Wojsk Ochrony Pogranicza i Służby Ochrony Kolei. Z siłami polskimi współpracowali żołnierze czechosłowaccy i sowieccy, blokujący granicę z Polską.

Na mocy decyzji Biura Politycznego PPR dowództwo GO "Wisła" objął gen. Stefan Mossor, jego zastępcami zostali wiceminister bezpieczeństwa publicznego płk Grzegorz Korczyński i dowódca KBW płk Juliusz Huebner.

Liczebność wojsk UPA w tym czasie do dziś budzi dyskusje. Sztab GO "Wisła" oceniał, że liczyły one ponad 2400 żołnierzy i ponad 700 członków cywilnej siatki Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Dowódca UPA w Polsce płk Mirosław Onyszkiewicz "Orest" twierdził natomiast, że UPA dysponowała wówczas liczbą około 1400 ludzi.
Akcja trwała trzy miesiące. Przebiegała w sposób brutalny i bezwzględny

Akcja "Wisła" rozpoczęta o świcie 28 kwietnia 1947 r. trwała trzy miesiące. Przebiegała w sposób brutalny i bezwzględny. Ludność ukraińska zmuszana była do opuszczania swoich domów w ciągu 2-3 godz. Pozwalano jej zabrać jedynie 25 kg ładunku. W czasie wysiedlania dochodziło do grabieży i podpalania zabudowań. Przeprowadzano również selekcje w celu wykrycia członków UPA i jej sympatyków. Podejrzanych kierowano do obozu koncentracyjnego w Jaworznie, w którym panowały straszne warunki. W sumie trafiło tam blisko 4 tys. osób, w tym ponad 800 kobiet i kilkanaścioro dzieci. 161 Ukraińców poniosło w nim śmierć, której przyczyną był głód, choroby i stosowane w obozie tortury.

Do końca maja 1947 r. wysiedlono ludność ukraińską z powiatów: Lesko, Sanok, Przemyśl, Brzozów i częściowo Lubaczów. W czerwcu powiat Jarosław, Lubaczów oraz woj. lubelskie.

Wysiedlana ludność wysyłana była do miejsc, w których oczekiwała na transporty. Najczęściej były to silnie strzeżone pastwiska otoczone drutem kolczastym. W takich warunkach niekiedy kilkutysięczny tłum, przestraszonych i wycieńczonych ludzi oczekiwał na decyzje dotyczące dalszego losu. Podróż do miejsca osiedlenia była prawdziwą gehenną. Wagony przerażały samym swoim wyglądem - wspomina Kateryna Mudra - były okręcone drutem kolczastym, a w środku brud i smród, bo wcześniej przewożono nimi bydło.

W czasie transportów zmarło co najmniej 27 osób. Część przesiedleńców wspomina także, że również w trakcie podróży zdarzały się przypadki bicia i gwałtów ze strony żołnierzy. Ukraińcy otrzymywali często gospodarstwa zaniedbane i zniszczone. Osiedlano ich w woj. szczecińskim, olsztyńskim, koszalińskim, wrocławskim, gdańskim, zielonogórskim i opolskim. Ich liczba w stosunku do mieszkających tam Polaków nie mogła przekraczać 10 proc.
Wysiedlono ponad 140 tys. Ukraińców, w tym Łemków i członków rodzin mieszanych

Akcję "Wisła" zakończono 31 lipca 1947 roku. Wg danych Sztabu Generalnego WP w czasie jej trwania wysiedlono 140 575 Ukraińców, w tym Łemków i członków rodzin mieszanych. Równolegle z wysiedleniami prowadzono działania przeciwko UPA. W ich wyniku doprowadzono do rozbicia ukraińskiej partyzantki. Zginęli prawie wszyscy jej dowódcy. Wg oficjalnych danych UPA straciła w czasie Akcji "Wisła" 1135 ludzi, w tym 543 zabitych.

Działający od połowy maja do połowy września 1947 roku Wojskowy Sąd GO "Wisła" rozpatrzył 285 spraw. W większości dotyczyły one osób cywilnych, spośród których 173 skazano na karę śmierci, a 58 na kary dożywotniego więzienia. Przez pierwsze trzy miesiące działalności sądu skazani praktycznie nie mieli możliwości zabiegania o prawo łaski, a wyroki były wykonywane w ciągu kilku dni od ich wydania. Sąd rozpatrywał też sprawy 49 oficerów i żołnierzy polskich z GO "Wisła". Część z nich skazano na karę aresztu i więzienia.

Przez dziesiątki lat Polski Ludowej przesiedleni Ukraińcy nie mogli powracać ani nawet przyjeżdżać na tereny, z których ich wysiedlono.

Do dnia dzisiejszego Akcja "Wisła" wzbudza ogromne kontrowersje. Na pytanie, czy była rzeczywiście konieczna, Tadeusz A. Olszański, autor książki "Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947", odpowiadał: Likwidacja partyzantki ukraińskiej - niewątpliwie tak, gdyż żadne państwo nie może tolerować na swym terytorium zbrojnej irredenty. Konieczność ta jednak nie może usprawiedliwić zastosowanych w jej toku metod, a konkretnie - wysiedlenia. Gdyby nawet istotnie niezbędne było usunięcie z terenów objętych walkami ludności cywilnej - należało ludność tę skoncentrować w silnie strzeżonych wsiach-obozach, a po zakończeniu walk pozwolić na powrót do domów.

Prof. Grzegorz Motyka w artykule opublikowanym w portalu historycznym dzieje.pl stwierdza: Można ówczesnym władzom państwowym wręcz postawić zarzut, że problem działalności ukraińskiego podziemia przez długi czas bagatelizowały koncentrując swoje działania na zniszczeniu formacji "żołnierzy wyklętych". Przymusowe wysiedlenia nie były jednak jedynym sposobem likwidacji UPA. Jeśli udało się zlikwidować oddziały polskiej partyzantki na Białostocczyźnie, północnym Mazowszu czy w Lubelskiem bez uciekania się do tego środka przymusu, również w przypadku OUN i UPA nie było to niezbędne. Przymusowe wysiedlenia przeprowadzono nie dlatego, że były jedynym sposobem zwalczenia UPA, ale najprostszym i najłatwiejszym do wykonania.

***
Wysiedlanie Ukraińców z Polski rozpoczęło się już 15 października 1944 r. i było konsekwencją umowy o wymianie ludności podpisanej 9 września 1944 r. przez PKWN z władzami Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Władze polskie, ażeby skłonić jak największą ilość Ukraińców do wyjazdu, pozbawiły ich prawa do ziemi przyznawanej w ramach reformy rolnej, ponadto zlikwidowały ukraińskie szkolnictwo, organizacje oświatowe i Cerkiew greckokatolicką.

Od października 1944 r. do lipca 1946 r. wysiedlono z Polski do USRS ponad 480 tys. Ukraińców.

...

Wrecz zadziwia jak delikatna i kukturalna byla ta akcja jak na komuchow. Tylko wysiedlenie? Na bogate tereny zachodnie z prymitywu Bieszczad. Awans cywilizacyjny. To ma byc kara? Gdyby tak UPA miala zajac sie ludnosci. OOO TO ONI BY SIE W WYSIEDLENIA NIE BAWILI! Są przeciez siekiery itd. Znacie obrazki. Zatem obiektywnie biorac czasy i metody to trudno lamentowac nad szczegolnym bestialstwem. Ot trafil swoj na swego i nawet za mocno go nie obili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:59, 09 Sie 2018    Temat postu:

Przebraże. Polski bastion na Wołyniu, który zdołał obronić się przed UPA i zadać banderowcom dotkliwe straty
artykuł | 05.08.2018 |
fot.WIG Fragment mapy Wojskowego Instytutu Geograficznego z zaznaczonym Przebrażem.
Gdy wokół szalał obłęd, a Polacy każdej nocy drżeli z przerażenia, ta wieś nie zamierzała się poddawać. Zamiast czekać, aż po nich przyjdą z siekierami i pistoletami, mieszkańcy sami chwycili za broń, zmieniając swoją osadę w najprawdziwszą twierdzę.
Pierwsze informacje o tym, że ukraińscy nacjonaliści organizują brutalne ataki na Polaków zaczęły docierać do położonego 25 kilometrów od Łucka Przebraża już jesienią 1942 roku. Wieś liczyła 200 zagród, w których – wedle danych z końca lat 30. – zamieszkiwało 1150 mieszkańców narodowości polskiej. Razem z położonymi w pobliżu kilkoma koloniami sołectwo Przebraże liczyło około 2000 mieszkańców. Była to polska wysepka pośród miejscowości z ogromną przewagą ludności ukraińskiej (w będącym siedzibą urzędu gminy Trościańcu Ukraińcy stanowili 85% mieszkańców).
Mieszkańcami Przebraża szczególnie wstrząsnęła wieść o tragedii Parośli. Kolonii, w której z zimną krwią zamordowano od 149 do 173 mieszkańców. Także narastające nastroje antypolskie wśród żyjących w sąsiednich wsiach Ukraińców nakręcały spiralę strachu.
Pod koniec lutego 1943 roku w Przebrażu odbyła się narada, która zaważyła na dalszym losie Polaków z całej okolicy. Spotkali się wówczas Marian Sinicki, Franciszek Ludwikowski, Dominik Konefał, Albert Wasilewski, Stanisław Olszewski, Stanisław Bochniewicz, Ludwik Malinowski i Władysław Cybulski, którzy postanowili o powołaniu we wsi samoobrony. Dowódcą tej naprędce stworzonej formacji najpierw został Zygmunt Nestorowicz, ale szybko, bo w kwietniu 1943 roku, ustąpił on miejsca Henrykowi Cybulskiemu.
fot.IMnext, lic. CC BY-SA 4.0 Tablica nagrobna Ludwika Malinowskiego (fot. IMnext, lic. CC BY-SA 4.0)
Kandydatura Cybulskiego wydawała się naturalna – był podoficerem rezerwy Wojska Polskiego, któremu udało się uciec z sowieckiego łagru. Poza tym był miejscowym, leśnikiem doskonale znającym okoliczne tereny, a od 1942 roku również członkiem Armii Krajowej. Mężczyzna wspominał po latach, że godząc się na przyjęcie funkcji nie miał pojęcia, jaką odpowiedzialność na siebie bierze. Był wówczas o krok od utworzenia własnego oddziału partyzanckiego, jednak musiał zrezygnować z tego pomysłu.
Dowódcą odcinka cywilnego mianowano Ludwika Malinowskiego, byłego podoficera armii carskiej i legionistę, który miał tę dodatkową zaletę, że doskonale znał język niemiecki, co czyniło go jednocześnie najodpowiedniejszą osobą do kontaktów z niemieckimi władzami.
Od kilku wiejskich chłopaków do małej armii
Początkowo samoobrona liczyła zaledwie około 25-30 ludzi. Zostali oni skoszarowani w szkole, którą mieszkańcy wsi wybudowali wspólnymi siłami przed wojną. Niestety mężczyźni, którzy mieli bronić swoich ziomków w razie napadu Ukraińskiej Powstańczej Armii, nie przedstawiali żadnej poważnej siły bojowej. Brakowało im nie tylko przeszkolenia, ale też broni. Z podobnymi problemami borykały się inne kolonie. W nich także się organizowano, stawiając na system wczesnego ostrzegania o niebezpieczeństwie dzięki wystawianiu wart.
Z czasem miejscowi zrozumieli, że działanie niewielkich, rozproszonych samoobron nie zapewni im bezpieczeństwa. Zaczęto się konsolidować.
Niezwykłe historie o kobietach, które przetrwały tragedię opowiedziała w swojej
najnowszej książce „Dziewczyny z Wołynia” Anna Herbich (Znak Horyzont 2018)
W samym Przebrażu organizowano konkretne struktury, mające zapewnić dyscyplinę i porządek. Stworzono między innymi sąd wiejski, sztab (którego dowódcą mianowano osobę powszechnie znaną niezachwianego poczucia sprawiedliwości) oraz oddelegowano człowieka, którego zadaniem były kontakty z partyzantami radzieckimi. Powołano także szpital i przychodnię oraz otwarto warsztat rusznikarski.
Latem 1943 roku samoobrona liczyła już ponad 500 ludzi, którzy na wniosek Cybulskiego zostali zgrupowani w czterech plutonach. Dowódcami byli podoficerowie Marceli Żytkiewicz, Tadeusz Mielnik, Franciszek Malinowski oraz Władysław Cybulski, brat Henryka. Aby zabezpieczyć się przed reakcją Niemców na rosnący potencjał wojskowy miejscowości, wystarano się o oficjalne pozwolenie na kilkanaście karabinów dla obrony przez bandytami.
Członkowie delegacji, jaka udała się do okupacyjnych władz, uzasadniali, że potrzebują broni, by móc… w spokoju przygotowywać kontyngenty na rzecz Trzeciej Rzeszy. Władze usilnie starały się ogałacać wsie z plonów i z trzody chlewnej, łatwo więc uległy prośbom chłopów deklarujących swoją dobrowolną współpracę. Milicjanci z Przebraża otrzymali od Niemców kilkanaście przeżartych rdzą i nadających się raczej do muzeum karabinów, jednak te zostały szybko zastąpione prawdziwą bronią. Ważniejsze było pozwolenie, które w razie niespodziewanego przyjazdu okupanta do wsi mogło uratować życie członkom samoobrony.
Wiosną 22-osobowa grupa Polaków z Przebraża wybrała się, w celu zakupu ziemniaków, do ukraińskiej wsi Czetwertnia, gdzie znajdował się majątek ziemski pod zarządem okupanta. Wobec rosnącej liczby uchodźców szukających schronienia we wsi, pojawiły się problemy z zaopatrzeniem, które ta wyprawa miała rozwiązać. Ekspedycja odbyła się za pozwoleniem Niemców, ale to nie sprawiło wcale, że Polacy byli bezpieczni. Gdy 6 maja 1943 roku wyruszyli ośmioma furmankami w drogę powrotną, zostali napadnięci przez członków UPA. Uwięziono ich, a później mordowano po dwie osoby w stodole. Z całej grupy ocalało tylko trzech ludzi.
fot.domena publiczna Rodzina Rudnickich zamordowana przez Ukraińców we wsi Chobułtowa (fot. domena publiczna)
Po zwłoki zabitych wyruszyła kolejna ekspedycja, tym razem uzbrojona i w liczbie ponad czterdziestu osób. Tym razem Polacy nie natknęli się na uzbrojonych nacjonalistów, ale tylko na przerażonych chłopów. Ukraińscy starcy wskazali im miejsce zbiorowej mogiły, a po jej rozkopaniu pomagali w wyjmowaniu ciał i układaniu ich na wozie. Kilku z nich zobowiązano do pomocy przy przewożeniu zwłok. Gdy później puszczono ich wolno, byli zdumieni. Spodziewali się, że padną ofiarą zemsty za to, co zrobiono Polakom. Po zbrodni w Czetwertniej Polacy wciąż jednak wierzyli, że nie każdy Ukrainiec jest ich wrogiem. Z drugiej strony z dnia na dzień wyzbywali się nadziei, że uda im się przetrwać i uniknąć ataku, jeśli tylko nie będą wychylać nosa z Przebraża. Teraz dla każdego stawało się jasne, że walka z UPA jest nieunikniona.
Dokładano wielkich starań, by podnieść potencjał obronny wsi. Pierwsze umocnienia, wzniesione po powołaniu samoobrony, szybko okazały się zbyt wąskie. Oddziały operowały na obszarze około 30 kilometrów kwadratowych, obejmującym siedem kolonii sołectwa. I cały ten teren zdecydowano się otoczyć okopami, zasiekami z drutu kolczastego wziętego z dawnych linii Armii Czerwonej oraz gniazdami karabinów maszynowych. Cięższą broń pozyskiwano na przykład wymontowując ją z porzuconych radzieckich pojazdów. W ten sposób samoobrona dorobiła się nawet działa artyleryjskiego.
Twierdza zbiera rozbitków
5 czerwca 1943 roku liczący około 200 osób oddział z Przebraża wybrał się z furmankami w kierunku oddalonych o około 20 kilometrów Kołek w celu ewakuowania polskiej ludności. W drodze powrotne zebrano też mieszkańców kilkunastu innych mijanych miejscowości. Jak wspominał Cybulski, w konwoju podróżowali ludzie z całym swoim dobytkiem, wioząc żywność, narzędzia gospodarskie i pędząc żywy inwentarz.
Ukraińska Powstańcza Armia nie pozwalała im poruszać się swobodnie. Na drodze, jaką mieli podążać, nacjonaliści spalili most, przez co przeprawa przez rzekę okazała się żmudna i powolna. Grupa była także ostrzeliwana z oddali, jednak ze względu na silną eskortę, UPA nie odważyła się zaatakować.
fot.Lonio17, lic. CC BY-SA 4.0 Ośrodki samoobrony w województwie wołyńskim w 1943 (fot. Lonio17, lic. CC BY-SA 4.0)
Równo miesiąc po tym wypadzie, Ukraińcy po raz pierwszy uderzyli na Przebraże. Od dłuższego czasu UPA gromadziła siły, w pełni świadoma, że niepozorna wieś została zamieniona w bastion polskiego oporu. W nocy z 4 na 5 lipca bojówkarze w sile około 1000 mężczyzn ruszyli do akcji, puszczając z dymem 22 polskie wsie i mordując ich mieszkańców oraz paląc polskie domy w ukraińskich osadach. Nad ranem dotarli do kolonii Zagajnik, którą obstawiał pluton Tadeusza Mielnika. Doszło zaledwie do rozpoznania walką, jednak oddział samoobrony był zmuszony się wycofać.
Dopiero pojawienie się grupy dowodzonej przez Henryka Cybulskiego pozwoliło odeprzeć atak. Od wschodu, lasem zbliżała się inna grupa UPA. Jeden z oddziałów natknął się na polskie stanowiska obronne z bronią maszynową i został zmuszony do ustąpienia pola. Przed południem napastnicy ostrzelali z moździerzy kolonię Chołopiny. W międzyczasie jeden z patroli samoobrony rozbił w Majdanie Jezierskim oddział UPA, który próbował podejść do Przebraża. Ostatecznie UPA nie zdecydowało się na skierowanie do ofensywy wszystkich dostępnych sił. Walki, w których po polskiej stronie zginęło 10 osób, ustały popołudniu 5 lipca. Przebraże obroniło się, ale był to dopiero początek prawdziwej walki.
Po kolejnych utarczkach z ukraińskimi nacjonalistami dowódca samoobrony postanowił zastosować jedno z najstarszych prawideł sztuki wojennej. Uznawszy, że najlepszą obroną jest atak zdecydował o przeprowadzeniu uderzenia wyprzedzającego na bazę banderowców. Dzięki zebranym uprzednio informacjom wywiadowczym, Cybulski wiedział, gdzie uderzyć, by wróg odczuł to jak najdotkliwiej. UPA w ukraińskiej miejscowości Trościaniec miało swoje centrum szkoleniowe. 12 lipca Henryk Cybulski poprowadził akcję właśnie tam.
Samoobrona przypuściła atak nocą. Zaskoczenie Ukraińców, dotąd przekonanych, że Polacy znajdują się na ich pastwie, było całkowite. Oddziały kwaterujące w miejscowości zostały rozbite, a chłopom nakazano opuszczenie wsi, nie mszcząc się na nich.
Fragment mapy Wojskowego Instytutu Geograficznego z zaznaczonym Przebrażem i częścią miejscowości wymienionych w tekście.
Polacy działali zgodnie z rozkazem komendanta Armii Krajowej Wołyń z 22 kwietnia 1943 roku, który wprost zakazywał stosowania bestialskich metod, uskutecznianych przez rezunów. Zabraniano mordów na cywilach, a także palenia ukraińskich domów oraz atakowania w akcjach odwetowych kobiet i dzieci. Po odejściu polskiego oddziału, Ukraińcy wrócili do swoich domów. Także członkowie UPA nie zamierzali rezygnować z bazy w Trościańcu i szybko znów utworzyli tu swój posterunek.
Kiedy samoobrona przeprowadziła podobną akcję w innej bazie wypadowej, z której atakowano Przebraże – w Hanczycach – postąpiono już o wiele bardziej stanowczo. Polacy spalili ukraińskie chaty. Jak wspominał po latach dowódca oddziału partyzanckiego Józef Sobiesiak „Maks”, działający na Wołyniu: „Nie było to miłe uczucie – wracając z akcji zostawiać za sobą łunę pożaru…”.
Aby uratować się od głodu
Atak przeprowadzony przez UPA 5 lipca unaocznił słabe punkty obrony Przebraża. Zaczęto ulepszać i rozbudowywać umocnienia. Podniesiona została liczba schronów, poprawiano okopy, rozszerzano zasieki. Większą uwagę skierowano także na kwestię rozmieszczenia sił. Niezwykle ważne były również działania służby wywiadowczej. Jedna jej komórka zbierała informacje od Niemców i w miastach, a nawet przeniknęła do Schutzpolizei – nazistowskiej policji porządkowej. Druga zapuszczała się na tereny kontrolowane przez UPA i tam zbierała wieści, gromadząc dane także od Ukraińców wrogo nastawionych do nacjonalistów i ich zbrodni. Dzięki wywiadowi zawsze wiedziano o wizytach Niemców z wyprzedzeniem i nigdy nie zdradzono przed nimi, jak wielkimi siłami dysponuje samoobrona.
Wobec rosnącej liczby uchodźców zgromadzonych za zasiekami Przebraża palącym problemem stało się zapewnienie im aprowizacji. Z podobnymi kłopotami zmagały się wszystkie ośrodki Wołynia, które zapewniały ochronę wypędzonym. UPA zdając sobie sprawę z tego, że może Polaków głodzić, starała się odciąć wszystkie linie zaopatrzenia oraz zastraszać Ukraińców, którym przez myśl przechodziło sprzedawanie żywności sąsiadom.
Niezwykłe historie o kobietach, które przetrwały tragedię opowiedziała w swojej
najnowszej książce „Dziewczyny z Wołynia” Anna Herbich (Znak Horyzont 2018)
W miastach problem starała się choć trochę załagodzić Rada Główna Opiekuńcza – polska organizacja charytatywna, działająca za zgodą władz okupacyjnych. Jednak Przebraże musiało sobie radzić samo. Inspektorat Armii Krajowej w Łucku zorganizował przerzut mąki z tamtejszego młyna, ale była to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Najgorętszy czas dla samoobrony przypadł na okolice żniw.
Aby odegnać widmo głodu zarówno od walczących, jak i uchodźców, podjęto próbę zbierania zboża i ziemniaków z pól. 31 lipca 1943 roku rozegrała się, jak to nazywa Władysław Filar w książce „Przebraże. Bastion polskiej samoobrony na Wołyniu”, prawdziwa bitwa o chleb. Tego dnia grupa ludzi wybrała się pod eskortą jednej kompanii samoobrony na pola. Wyjazd do rodzinnych miejscowości stanowiłby za duże ryzyko, zatem szukano żywności bliżej. Polacy żęli zboża, jakie pozostały na polach ukraińskich miejscowości, po tym, jak przebrażanie przepędzili ich mieszkańców. Żeńców zaczęli atakować banderowcy, na co eskorta odpowiedziała ogniem. Patrol UPA wycofał się tracąc dwóch zabitych, jednak Polaków zaatakował kolejny duży oddział.
Żniwiarze wycofywali się z furmankami wyładowanymi drogocennym zbożem, a kompania samoobrony okopała się na skraju lasu, odpierając natarcie powiększających się sił UPA. Cybulski rzucił do walki pozostałe oddziały polskie, a po odparciu trzech kolejnych ataków przeważających sił wroga, wezwał wszystkich posiadających broń uchodźców znajdujących się w twierdzy, by wsparli walczących Polaków. Walki trwały wiele godzin. Szalę zwycięstwa na korzyść przebrażan przechyliło dopiero użycie działek 45 mm, których ostrzał spowodował wybuch wozu z amunicją należącego do banderowców.
Dopiero wówczas UPA pospiesznie się wycofało, pozostawiając na polu walki wielu zabitych i sporo sprzętu. Istnieją przypuszczenia, że plan Ukraińców obejmował przepędzenie Polaków z pól, rozbicie części samoobrony, a później zdobycie Przebraża z marszu, na co wobec przewagi liczebnej mieli szansę.
fot.Longina2005, lic. CC BY-SA 4.0 Jeden z uczestników walk w Przebrażu, dowódca oddziału partyzanckiego Józef Sobiesiak (fot. Longina2005, lic. CC BY-SA 4.0)
Szturm na Przebraże
Do największego ataku na twierdzę doszło 31 sierpnia 1943 roku. Tego dnia UPA rzuciła do walki około 6000 strzelców (w tym 3000 żołnierzy z doborowych sotni) i drugie tyle siekierników, otaczając Przebraże przed świtem. Zabezpieczyli nawet kwestię wywiezienia łupów, przygotowując w nieodległej Zofijówce zgrupowanie taborów. Dowódcy obrony, wiedząc o ruchach banderowców w tym rejonie byli przygotowani na atak. Ukraińcy zaczęli od silnego przygotowania artyleryjskiego.
Jak wspominał po latach Henryk Cybulski, dowództwo Przebraża postanowiło wykorzystać słynny fortel spod Zbaraża, znany z prozy Sienkiewicza, i wysłać swojego człowieka, by ściągnął odsiecz. Jeden z członków samoobrony postanowił zagrać rolę Skrzetuskiego i zgłosił się na ochotnika w celu porozumienia się z radzieckimi partyzantami Nikołaja Prokopiuka. Mężczyzna mimo osłabienia zdołał się przekraść przez bagna (wszystkie inne przejścia były obstawione) do ich obozu i poprosił o pomoc, przedstawiając sytuację. Radzieccy partyzanci zgodzili się zaatakować UPA i dotrzymali słowa. O 15 ruszyło generalne natarcie.
Na niektórych odcinkach wróg podchodził na odległość zaledwie pięćdziesięciu metrów do polskich pozycji, jednak obrońcom udawało się go odrzucić. Grupa 120 członków samoobrony przekradła się przez bagna i razem z partyzantami pułkownika Prokopiuka zaatakowała UPA od tyłu. Ten manewr był dla Ukraińców kompletnym zaskoczeniem. Trwali bowiem w przekonaniu, że nikt nie przyjdzie twierdzy z pomocą. Wśród szturmujących Przebraże wywołało to panikę, a ich dowództwo i sztab zostały okrążone. Ukraińcy stracili orientację w sytuacji do tego stopnia, że gdzieniegdzie otwierali bratobójczy ogień.
fot.IMnext, lic. CCA SA 4.0 I Pomnik komendanta partyzanckiej samoobrony Przebraża na Wołyniu Ludwika Malinowskiego. Obiekt znajduje się w Niemodlinie na placu Obrońców Przebraża (fot. IMnext, lic. CCA SA 4.0 I)
Zdezorientowani banderowcy, którzy w wyniku polskiego fortelu całkowicie wytracili impet, zostali odparci, a ich wschodnie zgrupowanie kompletnie rozbite. W czasie ataku na twierdzę po stronie ukraińskiej padło około 400 zabitych i wielu rannych. Polacy pojmali 40 jeńców oraz zdobyli sporo broni, w tym 6 erkaemów i 17 cekaemów oraz 6 moździerzy. Jeszcze długo po zakończeniu walki samoobrona ścigała po lasach otaczających Przebraże niedobitki sił ukraińskich. W bitwie zginęło także wielu Polaków, jednak zwycięstwo było bezapelacyjne. Warto przy tym podkreślić, że oddział Prokopiuka, który składał się w większości z Ukraińców, został we wsi powitany jak bohaterowie.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję Niemców na bitwę, jaka rozegrała się 31 sierpnia. Tak silny ośrodek samoobrony, dobrze wyszkolony i uzbrojony, nie mógł dłużej umykać ich uwadze. Aby spacyfikować Polaków wysłano nad Przebraże samoloty, które zbombardowały wieś.
W kolejnych miesiącach samoobrona zajmowała się głównie przygotowaniem do zimy oraz gromadzeniem broni i amunicji, której zapasy zostały nadszarpnięte przez niedawne walki. Walki z UPA ograniczały się raczej do mniejszych potyczek, a z czasem samoobrona z Przebraża zaczęła przejmować w nich inicjatywę, atakując bazy Ukraińców, często we współpracy z radzieckimi partyzantami.
Polakom udało się doczekać wkroczenia Armii Czerwonej, które na tym konkretnym odcinku uspokoiło sytuację. Nie na długo jednak. W 1945 roku, gdy Moskwa zdecydowała o przesunięciu na zachód granic Polski, mieszkańcy wsi i uchodźcy, jacy się w niej chronili, zostali wysiedleni na „Ziemie Odzyskane”, a Przebraże zniknęło z mapy, zmieniając nazwę na Hajowe.

...

Gdy Polakow bylo troche wiecej to UPA nie mialo szans. Najlepiej szla im ,,walka" z dziecmi i ze starcami. Tacy gieroje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:35, 21 Cze 2023    Temat postu:

Czy II RP nie lubiła Ukraińców? Kompleksowa weryfikacja popularnych dziś mitów.

tl;dr za największą „winę” polskiej polityki w okresie międzywojennym można uznać za dużą pobłażliwość wobec ruchów i organizacji, które w swoim dekalogu wprost nawoływały do walki za niepodległą Ukrainę za pomocą zbrodni, terroru i nienawiści.

...

Ordynarne kłamstwo PRLu to ,prześladowanie mniejszości' przed wojna! Rzyg tak prymitywny i debilny że szok! Przypominam ,traktat o mniejszościach' który nam narzucono a który w końcu wypowiedzieliśmy bo był tylko pretekstem do ataków i mieszania w Polsce xpa zewnątrz! Patrz UE i LGBT! Metody są te same co nawet w XVIII wieku wtedy ,mniejszości religine'.

Elementarne pilnowanie porządku w państwie jest przedstawiane jako ,przesladowania'! Trudno żeby tolerowano takie coś:

Zamach banderowców na Bronisława Pierackiego – polskiego ministra SW

W 1934 z rozkazu prowidnyka krajowego OUN na Polskę, Stepana Bandery, do dokonania zamachu na ministra Pierackiego został wyznaczony członek OUN Hryhorij Maciejko ps. „Honta”[3]. W tym celu przybył do Warszawy... Gdy minister wysiadł z samochodu...usiłował zdetonować bombę...

...

Dokładnie zarzucić można zbytnią łagodność bo Bandera powinien zakończyć żywot! Wtedy pewnie na Wołyniu nie miał by kto mordować gdyby nie mieli prowodyrów!

Na dodatek na Wołyniu wręcz hołubiono te narodowość. Pamiętajmy jednak że mord na Wołyniu to był robiony przez kadry z byłej Galicji! To nie ci z Wołynia ściśle odpowiadają! Wokół Lwowa nie mogli tego zrobić bo za dużo było Polaków to się przenieśli na Wołyn! Ten lud ma w sobie bestialstwo i kult Bandery nie jest pomyłka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:54, 14 Lip 2023    Temat postu:

Dziesięć kłamstw o Wołyniu

Obalenie dziesięciu najpopularniejszych mitów dotyczących ludobójstwa Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez OUN i UPA.

...

Świetny pomysł! Generator bełkotu z którego można tworzyć długie mowy tuszujące nazizm UPA.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy