Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Potęga moralna Afryki !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:52, 18 Lis 2016    Temat postu:

swidnica.gosc.pl » Wiadomości z diecezji » Nie jestem uzdrowicielem
Nie jestem uzdrowicielem

Mirosław Jarosz
dodane 16.11.2016 16:18

O. Bashobora już po raz drugi prowadził rekolekcje w diecezji świdnickiej.
Mirosław Jarosz
zobacz galerię

Niemal 1000 osób na rekolekcjach z o. Bashoborą.

Dziś w Świebodzicach pod Wałbrzychem zakończyły się 3-dniowe Rekolekcje Nowej Ewangelizacji prowadzone przez znanego ugandyjskiego kapłana o. Johna Bashobora.

Jego wiara w żywą i realną obecność Jezusa przyciąga do niego wielu ludzi szukających Boga. Na jego modlitwę Bóg odpowiada pełnym mocy działaniem w ciałach, duszach i umysłach ludzi. O. John w wielkiej pokorze posługuje wieloma charyzmatami, głosi rekolekcje ewangelizacyjne w wielu krajach świata, odpowiada na każdą prośbę o modlitwę wstawienniczą, cały swój czas poświęca na rozszerzanie Królestwa Bożego.

W hali sportowej w Świebodzicach pojawiło się prawie 1000 osób. Jedni przyjechali by umocnić wiarę, inni - w jej poszukiwaniu, jeszcze inni - oczekując cudownych wydarzeń, jakie zazwyczaj towarzyszą spotkaniom z o. Bashoborą.

- Pamiętajcie, nie jestem uzdrowicielem - wyjaśniał przybyłym o. Bashobora. - Zgromadziliśmy się tu wszyscy w imię Jezusa Chrystusa. On wam błogosławi, on was uzdrawia i uwalnia od grzechu. Kiedy głoszę Słowo Boże, Duch św. przekonuje was o grzechu. Wchodzi w wasze serca i pokazuje wam, gdzie zgrzeszyliście. Potem kapłan wam posługuje, wasze grzechy zostają odpuszczone i napełniacie się Duchem św.

- Nie mam daru uzdrawiania. Nie jest tak, że powiem sobie "teraz będę błogosławił i będą działy się cuda" - tłumaczył o. Bashobora. - Jedyne czego jestem pewien to to, że będę głosił Słowo Boże. A Bóg sam się przebije przez ciała, serca i umysły ludzi. To słowo Boże przeszyje ich życie. Uświęceni ludzie przyjmą Ducha św. Będą modlić się z wiarą, a Pan poprowadzi mnie do modlitwy w sprawach, które potrzebują ci ludzie. I właśnie to robimy teraz.

- Chcę byście idąc stąd napełnieni Duchem św. głosili Słowo innym ludziom - dodawał o. John. - Byście świadczyli o Nim. Byście czynili z ludzi uczniów Jezusa, a oni kolejnych.

Podczas obecnych rekolekcji już zapraszano na wydarzenie "Jezus na stadionie 2017". Będzie to V jubileuszowe Uwielbienie Jezusa w mocy Ducha św. Odbędzie się ono 1 lipca 2017 na stadionie Narodowym w Warszawie.

...

Tak to nie jest uzdrowiciel a rekolekcjonista!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:03, 10 Mar 2017    Temat postu:

O. Bashobora o D. Tusku i feministkach

ks. Zbigniew Niemirski
dodane 09.03.2017 11:30 Zachowaj na później

Całodniowe skupienie poprowadził o. John Bashobora, bardzo dobrze znany w Polsce charyzmatyk z Ugandy
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

To pierwsze w tym roku konferencje, które w Polsce wygłosił znany charyzmatyk z Ugandy.

Spotkanie w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie na co dzień grają siatkarze Czarnych Radom, zgromadziło tysiąc uczestników. - Chętnych z całej Polski było znacznie więcej. Rezerwacja w internecie zakończyła po zaledwie półtora tygodniu - mówi Marcin Genca, dziennikarz, jeden z organizatorów rekolekcji z Fundacji „Płomień Eucharystyczny”.

- Hala sportowa MOSiR ma swoją maksymalną liczbę osób, jakie może przyjąć. Mam nadzieję, że gdy zostanie otwarta nowa, budująca się hala, na takie spotkanie zaprosimy przynajmniej 5 tys. osób. Nad organizacją czuwa około 100 wolontariuszy. Oni zabezpieczają wszystko. Przecież w hali sportowej nie ma ołtarza. Nie ma miejsca dla adoracji Najświętszego Sakramentu. A nasi wolontariusze zadbali o każdy szczegół. A całość wypadła świetnie - mówi M. Genca.

Centralnym punktem spotkania była Msza św., której przewodniczył ks. Marcin Andrzejewski, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Radomiu. Przez kilka lat był misjonarzem w Kamerunie. - Eucharystia to najważniejszy moment naszych rekolekcji. Bóg się uobecnia w Najświętszej Ofierze. Jesteśmy tu, aby wiara w nas rosła, a słowo Boże pomogło nam, abyśmy zwrócili się do Chrystusa. Otwórzcie serca na miłość Jezusa. Jesteśmy zaproszeni, aby się nawracać - mówił ks. Sławomir Płusa, odpowiedzialny w diecezji za nową ewangelizację, lider Wspólnoty Świętego Dobrego Łotra.

Całodniowe skupienie poprowadził o. John Bashobora, charyzmatyczny kaznodzieja z Ugandy, który w ubiegłych latach już głosił rekolekcje w Pionkach, Jedlni i Radomiu.

O. Bashobora odniósł się do manifestacji feministek: - To nie jest czas na bunt, demonstracje. To czas, by radować się, że jesteś kobietą. 8 marca to świętowanie, a nie potępianie. W Ugandzie tego dnia przynosimy żółte kwiaty, bo u nas kobiety są szefami w rodzinie. Dzisiaj kobiety, zamiast świętować, zaczynają maszerować. To szatańskie - mówił kapłan z Ugandy. Jako lekarstwo zalecał modlitwę o uzdrowienie.

Odniósł się również do Donalda Tuska. - Słyszę teraz, że zdradził Polskę. Ale wyobraźcie sobie, że pojawia się na Mszy św. Jedni klaszczą, bo wiele od niego uzyskali, a inni zaczynają buczeć. Ale Jezus powiedziałby: "Jesteś mój, kocham cię, chcę przemienić twoje życie, nie patrzę na Tuska, lecz patrzę na mojego syna" - mówił charyzmatyk.

- Moje nawrócenie dokonało się w Pionkach, gdzie kilka lat temu konferencje głosił o. Bashobora. Tam spotkałem Pana Jezusa. Teraz w Radomiu zachęcam innych, by pozbyli się lęku i otworzyli się na łaskę działającego Zbawiciela - zachęca M. Genca.



W hali sportowej MOSiR w Radomiu zgromadziło się prawie 2 tys. osób z całej Polski
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość


...

Tusk to łotr ale takich w polityce wielu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:15, 16 Mar 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → O. John Bashobora we Wrocławiu
O. John Bashobora we Wrocławiu

ac /inf. pras.
dodane 15.03.2017 16:27 Zachowaj na później

W marcu tego roku charyzmatyk z Ugandy prowadził rekolekcje w Radomie
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość


Majowa wizyta kapłana z Ugandy wpisana jest w świętowanie Złotego Jubileuszu Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej oraz 20. rocznicy Kongresu Eucharystycznego. Dziś rozpoczynają się zapisy.

Całodniowe spotkanie z udziałem o. Johna Bashobory odbędzie się 28 maja w Hali Orbita we Wrocławiu (początek o 9.00). W programie Eucharystia, konferencje, adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa o uzdrowienie, wspólne wielbienie Boga i gorąca prośba o nowe napełnienie Duchem Świętym. Oprawę muzyczną zapewni Leopold Twardowski z zespołem Wrocław Wielbi.

Wejściówki można zakupić poprzez stronę nabierzcieducha.pl. Dostępne będą także w niektórych parafiach oraz wspólnotach Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej Archidiecezji Wrocławskiej. Oprócz niej organizatorami spotkania są parafia pw. NMP Bolesnej we Wrocławiu-Strachocinie oraz Fundacja Charyzmatykon – platforma inicjatyw chrześcijańskich. Honorowym patronatem objął wydarzenie abp Józef Kupny.

O. John Bashobora pochodzi z Ugandy. Urodził się w 1946 r.; święcenia kapłańskie przyjął w 1972 r. Doktoryzował się na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie przygotowując pracę o rozeznawaniu duchów w życiu ugandyjskich chrześcijan. W Wiecznym Mieście związał się z katolicką Odnową Charyzmatyczną. Z czasem został jej koordynatorem w archidiecezji Mbarara; zaangażował się również w opiekę nad sierotami ugandyjskimi, organizując szkoły i sierocińce. Na całym świecie prowadzi rekolekcje i charyzmatyczne spotkania modlitewne.

...

Tak Afryka Azja to jest kierunek dla nas nie zdychajacy Zachod. POLSKA CHCE ZYC!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:29, 22 Mar 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → W Afryce nie ma debaty nad Komunią dla rozwodników
W Afryce nie ma debaty nad Komunią dla rozwodników
RADIO WATYKAŃSKIE
dodane 22.03.2017 07:02 Zachowaj na później

Lusaka Msza święta, Zambia - Afryka, 07.10.2008 r.
Jakub Szymczuk /Foto Gość


W Afryce adhortacja „Amoris laetitia” nie wzbudziła debaty nad Komunią dla rozwodników żyjących w nowych związkach.

W Afryce adhortacja „Amoris laetitia” nie wzbudziła debaty nad Komunią dla rozwodników żyjących w nowych związkach, bo nie ma o czym dyskutować. Osoby w takiej sytuacji nie przystępują do Komunii – zauważa ks. Paulinus Odozor z Nigerii. Jest on organizatorem konferencji afrykańskich teologów, która jutro rozpoczyna się w Rzymie.

W wywiadzie dla portalu Crux podkreślił on, że Kościół w Afryce nie podjął debaty nad tą kwestią, uznając, że od dawna jest ona rozstrzygnięta. Przypomniał, że w Afryce problemem bardziej aktualnym niż rozwody jest poligamia. Jednakże również i w tej sprawie Kościół nie zamierza otwierać zbytecznej dyskusji. Osoby żyjące w takim związku wiedzą, że nie mogą przystępować do Komunii, że takie są zasady i respektują je – zauważa afrykański teolog.

Przyznaje, że sam jest zawiedziony i znużony sposobem, w jaki zachodni katolicy podeszli do papieskiej adhortacji.

...

Tam rodzina to podstawa zycia. Debil by niszczyl rozwodem. Oni sa madrzy. I musza pamietac ze sa OSTATNIMI Biblii. OSTATNI BEDA PIERWSZYMI!
Ludy Azji i Afryki ostatnie przyjmuja Jezusa ALE ICH WIARA BEDZIE NAJSILNIEJSZA! Z dawnych chrzescijan tylko Polacy sa wyzej. U Boga jeden narod zawsze byl wzorem ,,Izraelem". Obecnie Polska dawniej wiadomo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:04, 16 Cze 2017    Temat postu:

Radosny utwór ks. Alberta Ofere
J-P Mauro

Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Jego uśmiech jest zaraźliwy.

“Onye Oma” to pierwszy singiel ks. Alberta Ofere zrealizowany po jego debiutanckim albumie Everyday of My Life z 2015 roku. Utwór jest przykładem gatunku ”New Gospel”, popularnego w Afryce.
Gatunek ten łączy afrykańskie motywy z hip-hopem, tworząc radosną piosenkę dziękczynną, której rytm zachęca do tańca. Na teledysku widzimy sceny z życia parafii. Ks. Ofere jest znany w swojej wspólnocie jako zawsze radosny i uśmiechnięty kapłan.
Song: Onye Oma | Singer: Ks. Albert Ofere
Ks. Albert Ofere
Ks. Albert Ofere pochodzi z diecezji Warri. Pracuje w Anglii. Jego wspólnota zna go jako radosnego i uśmiechniętego kapłana.

...

Afrykanska kultura trzyma sie mocno i nie rozumiem kompleksow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:14, 30 Cze 2017    Temat postu:

Ks. Ołdakowski SJ: Wiara bez emocji będzie duchową sklerozą
Anna Malec | Czer 30, 2017
fot. ks. Mariusz Wedziuk
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Wiara bez emocji będzie duchową sklerozą, światopoglądem. Natomiast wiara, która będzie tylko emocjonalna, będzie po prostu płytką egzaltacją, uzależnioną od emocjonalnych uniesień” – mówi ks. Krzysztof Ołdakowski SJ.


W
sobotę, 1 lipca na Stadionie PGE Narodowy w Warszawie odbędzie się V Jubileuszowe Uwielbienie Jezusa w mocy Ducha Świętego. Przed spotkaniem z cyklu „Jezus na stadionie” publikujemy rozmowę o emocjach i charyzmatach w wierze. Także o tym, gdzie są granice, których wierzący nie powinien przekraczać.

Anna Malec: Od kilku lat widać w Kościele duży ruch wokół spotkań charyzmatycznych. Do Polski przyjeżdżają różni księża, zazwyczaj z zagranicy, tacy jak ojcowie Bashobora, Manjackal czy Maniparambil. Co nam to mówi o naszej religijności?

Ks. Krzysztof Ołdakowski SJ*: Warto zwrócić uwagę na kilka aspektów. Po pierwsze pokazuje nam to ożywienie świadomości charyzmatycznej. Rośnie świadomość tego, że charyzmaty nie są przywilejem pierwotnego Kościoła, ale stale są w nim obecne. Tak jak Duch Święty działał we wspólnocie apostołów, tak samo działa dzisiaj. I to jest rzeczywistość, którą wciąż odkrywamy. Wśród tych charyzmatów jest także charyzmat uzdrawiania, czyli dar szczególnej modlitwy dany niektórym członkom Kościoła do tego, by ich modlitwa sprowadzała terapeutyczne nawiedzenie ze strony Pana Boga.

Zapraszamy gości ze świata, co wydaje mi się bardzo cenne. Jesteśmy otwarci na doświadczenie przeżywania charyzmatów i Kościoła w różnych częściach świata, nie zasklepiamy się w sobie, nie bazujemy tylko na własnych siłach, ale otwieramy się na doświadczenie Kościoła powszechnego. Widzimy, że nie cały Kościół jest tutaj i bardzo cenne jest, jeżeli takie osoby przyjeżdżają i dzielą się swoim doświadczeniem wiary.

Chrześcijanie zrobili dzisiaj ze swojej wiary ideologię, czyli zespół pewnych idei i przekonań, w które wierzą, zgodnie z nauczaniem Kościoła. Natomiast wiara to jest przede wszystkim wydarzenie, doświadczenie Boga, Jego miłości.
Czytaj także: Spoczynek w duchu? „Dlaczego Bóg miałby wyłączać działanie naszego rozumu?”

Wydaje mi się, że to jest rzecz, którą my teraz odkrywamy ponownie. Rzeczywistość działania charyzmatów to nie jest coś identyfikowalnego tylko i wyłącznie z Odnową w Duchu Świętym. Charyzmaty są dane całemu Kościołowi i nie ma żadnego normatywnego sposobu, w którym można by zamknąć działanie Boga.

Pan Bóg może nas uzdrawiać w czasie modlitwy osobistej, kiedy słuchamy Słowa Bożego, w czasie sakramentu pojednania czy sakramentu małżeństwa. Także wtedy, kiedy nie posiadamy wiary, bo wiara może przyjść jako odpowiedź na to doświadczenie. Bóg jest całkowicie wolny w swoim działaniu i nie zdeterminowany również spotkaniem na Stadionie czy w jakiejś innej przestrzeni. Nie jest tak, że to inni mogą tylko pośredniczyć w udzielaniu daru uzdrawiania czy uwalniania, sam też mogę sobie taki dar u Pana Boga wyprosić.

Jednak takie spotkanie jak „Jezus na Stadionie” czy choćby prowadzone przez Księdza Msze św. z modlitwą o uzdrowienie w kościele oo. jezuitów w Warszawie, wciąż przyciągają mnóstwo ludzi. O czym to świadczy? Dlaczego potrzebujemy „specjalnych” okazji, by doświadczać działania Boga?

Ja zawsze tłumaczę, oczywiście z wielką pokorą i skromnością, że każda msza św. jest modlitwą o uzdrowienie. Modlimy się i o uzdrowienie w relacjach czy o uzdrowienie fizyczne i duchowe przed przyjęciem komunii św., w związku z tym ta modlitwa jest cały czas obecna.

Jeśli mówimy o mszy św. połączonej z modlitwą o uzdrowienie, to ona nie różni się od każdej innej mszy, która oprócz tego, że jest modlitwą uwielbienia, dziękczynienia, to jest też modlitwą wstawienniczą o uzdrowienie.

Są dwie rzeczy, które różnią tę mszę od każdej innej, odprawianej we wszystkich zakątkach świata. Pierwsza to „stężenie wiary”. Wiara ludzi, którzy przychodzą na to spotkanie, to nie jest wyuczony zwyczaj, nawyk. Nie jest tak, że wiara jest przeżywana, jako pewien wyuczony styl życia czy powielanie pewnych zachowań, za którymi nie stoi serce człowieka, czyli pewnego rodzaju uczestnictwo na zasadzie obserwatora. Osoba, która przychodzi na taką mszę ma wielkie pragnienia, żeby spotkać się z Bogiem, modlić się.

Druga sprawa, to tzw. „ciepła liturgia”. Ludzie przeżywają, śpiewają, modlą się – to słychać. Doświadczają spotkania, odpowiadają głośno, śpiewają, oczywiście także wyrażają różne gesty, modlą się ruchem, to pozawala bardziej na doświadczenie wspólnoty.

Co powinno iść za takim doświadczeniem, które mają osoby biorące udział w wydarzeniach charyzmatycznych?

Ja bym się bał zamykania Ducha Św. w religijnej klatce, czyli w takim swoistym getcie, bo całe nasze życie ma być kanałem, poprzez który łaska Ducha Św. płynie do świata. Również nasze życie codzienne ma być tą przestrzenią, w której Bóg działa. Na to trzeba kłaść akcent. Dobre kontaktowanie się z Duchem Św. to nie jest tylko przyjście na wielkie spotkanie czy mszę św. połączoną z modlitwą o uzdrowienie, ale to moja codzienność, moja praca, mój stosunek do ludzi, do stworzeń, moje zaangażowanie w przemianę struktur społecznych i politycznych.
Czytaj także: Msze święte o uzdrowienie – co w nich niezwykłego?

Chodzi o to, żeby nie zamykać Ducha Świętego w jakiejś wąskiej przestrzeni. Pokusą wielu ludzi jest uciekanie we wspólnotę, w takie środowisko ludzi, którzy myślą tak samo jak my, którzy tak samo jak my się modlą, z zaniedbywaniem jednocześnie żywej obecności jako świadka Ewangelii w przestrzeni rodziny czy w swoim środowisku, po prostu na ulicach świata.

Jako katolicy boimy się „normalnego” świata?

Na pewno wynika to z lęku, ale też z pewnego typu formacji, która polega na mocnym spirytualizowaniu rzeczywistości. Czyli nadmierne wkraczanie w duchowy, trochę egzotyczny świat, związane z wpływem złego ducha, z poszukiwaniem nadzwyczajności. Np. bardzo komplikuje się swoje życie wewnętrzne i tam widzi się ogromne wpływy działania zła z poprzednich pokoleń, a zaniedbuje się rzeczywistą obecność zła w życiu codziennym, to, jak ulegamy pokusom w zwykłych codziennych sprawach. Zapomina się o zwykłym codziennym życiu, nie dostrzega się, jak tutaj ulegamy chociażby negatywnym emocjom.

Jednym z podstawowych zarzutów dotyczących spotkań charyzmatycznych jest właśnie nastawienie na przeżycia emocjonalne. Czy podczas takich spotkań jest też miejsce dla ludzi, którzy twardo stąpają po ziemi?

Wiara powinna być aktem całościowym i trzeba się w nią angażować całym sobą – i rozumem i emocjami, i naszymi zmysłami, wszystkimi naszymi zdolnościami.

Wiara bez emocji będzie duchową sklerozą, będzie jakimś światopoglądem, natomiast wiara, która będzie tylko emocjonalna, będzie po prostu płytką egzaltacją, uzależnioną tylko od emocjonalnych uniesień. Jak się dobrze czuję emocjonalnie tzn., że Bóg jest blisko. Ale my Boga nie poszukujemy dlatego, że jest nam fajnie, tylko szukamy Go dla Niego samego, niezależnie od tego, jakie emocje nam towarzyszą.

Czego Kościół w Polsce może uczyć się od takich charyzmatycznych kapłanów z zagranicy, którzy gromadzą na spotkaniach tysiące wiernych?

Na pewno doświadczenia Boga i wspólnoty. Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne i warto się na to otwierać. Warto się też otwierać na to, jak Kościół żyje w różnych społecznościach, co do nich wnosi. Bardzo często ci misjonarze, to są ludzie zaangażowani w pomoc najsłabszym, zmarginalizowanym, głoszącym miłosierdzie w sytuacjach ekstremalnych.

Możemy się też uczyć, że Duch Św. prowadzi nas różnymi drogami. Nie musimy bać się też zewnętrznej ekspresji naszej wiary, bo wiara nie jest czymś prywatnym – jest osobista, w takim sensie, że nikt nie może nas zastąpić w odpowiedzi dawanej Panu Bogu, ale wiara też jest doświadczeniem wspólnotowym, w którym możemy być razem i dawać wspólne świadectwo.
Czytaj także: Gdyby Kościół nie był charyzmatyczny, przestałby istnieć

*Ks. Krzysztof Ołdakowski: jezuita, redaktor naczelny Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia, przez kilka lat pełnił także funkcję redaktora naczelnego Programów Katolickich TVP. Duszpasterz Odnowy w Duchu Świętym, prezes Stowarzyszenia Komunikacji Społecznej SIGNIS-Polska. W warszawskim sanktuarium św. Andrzeja Boboli prowadzi msze święte z modlitwą o uzdrowienie.

Wywiad ukazał się wcześniej w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej.

...

Czerpanie z mlodych krajow w sensie przyjecia chrzescijanstwa jest znakomite. Polska w koncu kraj najstarszy wiara... Wiem ktos powie Francja ale to absurd bo wiemy jak to tam wyglada. To sa kraje postchrzescijanskie! Tam trzeba chrzcic od nowa. Realnie Polska jest najstarszym ochrzczonym krajem GDZIE WIARA JEST ZYWA NIEPRZERWANIE! Poza tym to sie nie liczy na lata. Chodzi o jakosc. Głębia wiary w Polsce jest nieporownywalna. U nas czas biegł inaczej niz np. w Szwajcarii gdzie chrzescijanstwo formalnie jest od czasow starozytnego Rzymu tylko o jaiej glebokosci? Zatem nam ,,starym" trzeba mlodych! Na przyklad jestesmy za bardzo racjonalni... Cuda to w Biblii a w ,,realnym" zyciu to trzeba sobie radzic. To jest ateizm PRAKTYCZNY! Tymczsem cuda w Afryce TRAKTUJA jak realnosc! Tam naprawde modla sie o desz I JESZCZE W CZASIE MSZY ZACZYNA PADAC! I to nie ,,przypadek" jak ze 100 dni ani kropli! ONI TO WIDZA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:35, 27 Gru 2017    Temat postu:

Nigdy nie jesteś tak biedny, żeby nie móc się podzielić. Afrykańskie Boże Narodzenie
Beata Zajączkowska | 27/12/2017
Godong/Robert Harding/EAST NEWS
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Dziewczęta tańczą przed ołtarzem, a maluchy pląsają, wybijając rytm śpiewanych pieśni. Szopka stoi pod bananowcem. Dla ubogich Afrykanów święta Bożego Narodzenia kojarzą z dniem, kiedy wreszcie mogą najeść się do syta, a dzieci po raz pierwszy w życiu skosztują mięsa.


B
ębny grają nieprzerwanie przez kilka godzin. Po Kraju Tysiąca Wzgórz rozchodzi się wieść o Narodzeniu Chrystusa. Dociera do glinianych chat ukrytych w bananowych gajach całej Rwandy.
Afrykańska gościnność

Ze świąteczną wizytą zaprasza nas do siebie Esperance. Jej imię znaczy: Nadzieja. Kobieta choruje na AIDS. Jej mąż niedawno zmarł na tę chorobę. Z dwójką dzieci mieszaka w maleńkiej chacie przykrytej liśćmi z bananowca. Wita nas na progu w lokalnym języku kinyaruanda: umugishya waje iwacu, co znaczy, błogosławieństwo przyszło do domu.
Czytaj także: Czy wyrzekasz się Jezusa? Codziennie przez 2 lata zadawano jej to samo pytanie

Wchodzimy do środka. To znak, że traktuje nas jak swoich. Całe mieszkanie to jedna niska niewielka izba. Jedynym wyposażeniem jest stojące pod ścianą łóżko – deska oparta na czterech pieńkach eukaliptusa. Siadamy. Nad głową zwinięta moskitiera. Służy za szafę. W kącie palenisko. W garnku bulgoce fasola.

Dzieci łakomie wyciągają ręce po cukierki. Rozkoszujące się słodyczą w buzi mówią, że to ich pierwszy posiłek. Za chwilę zacznie zmierzchać. Wygłodniałymi oczami śledzą każdy ruch mamy, gdy na dwóch talerzach: dla mnie i misjonarza, wykłada świąteczne przysmaki – ugotowaną fasolę, dziś wyjątkowo z solą, a na wspólnej tacy słodkie banany.

Mam świadomość tego, że jeśli zjemy nasze porcje ona z dziećmi zostanie głodna. Gdy o tym myślę, natrętnie przypominają mi się poświąteczne śmietniki w Polsce, pełne zmarnowanego jedzenia.
Dziękczynienie i wspólnota: mimo biedy

Esperance zaczyna dziękczynną modlitwę. Dziękuje Bogu za życie, za dzieci, za wszystko czym Bóg ją obdarzył (patrząc na biedę w jakiej żyje nie mam odwagi zapytać jej, czym jest to „wszystko”); dziękuje za tę „białą kobietę” i misjonarza, którzy dzień Bożego Narodzenia chcieli spędzić z jej rodziną…

Ta szczera modlitwa ma niezwykłą moc. Misjonarzowi, który mi ją tłumaczy z lokalnego języka kilkakrotnie łamie się głos. Trudno ukryć nam łzy, gdy Esperance z dziećmi zaczyna śpiewać lokalną rwandyjską kolędę, której refren brzmi tak samo na całym świecie: „Gloria in excelsis Deo…”.

Po chwili chata zapełnia się dziećmi sąsiadów. Dostaję praktyczną lekcję tego czym jest prawdziwa wspólnota i że nigdy nie jesteś tak biedny, żeby nie móc podzielić się z drugim. Do kolejnych umorusanych łapek trafiają przyniesione przez nas cukierki, a gdy zaczyna ich brakować, dzielone są na coraz mniejsze kawałeczki, tak by każdy z maluchów mógł zakosztować świątecznej słodyczy.

Yezu yatuvukiye! Jezus nam się narodził! Ta prawda raz po raz rozbrzmiewa pod bananowym dachem, gdzie ciemność rozprasza jedynie promyk maleńkiej świecy.
Wigilia: najeść się do syta

Przed mszą wigilijną przez wioskę maszeruje procesja. Rwandyjską biedę zręcznie ukrywają świątecznie doprane koszule chłopców i długie, pełne falbanek sukienki dziewczynek. Dzieci tańczą w rytmie wystukiwanym na bębnach.

Wigilijna msza święta jest jednocześnie zakończeniem Adwentu i Pasterką. W Rwandzie, szczególnie w wioskach, nie odprawia się mszy o północy. Tak jest bezpieczniej – dla wielu nocny powrót do domu przez bananowy gaj mógłby skończyć się kradzieżą albo gwałtem.

Z liturgii sprawowanej w lokalnym języku kinyarwnada rozumiem tylko jedno słowo: Emanuel. Bóg rzeczywiście jest z nami. Dziewczęta dziękują za to, tańcząc przed ołtarzem, a maluchy pląsają, wybijając rytm śpiewanych pieśni. Szopka stoi pod bananowcem i pachnącymi cyprysami.

Dzieciaki raz za razem wyglądają przez okno kaplicy, by podpatrzeć przygotowania do wigilijnego obiadu. Dla ubogich Afrykanów święta Bożego Narodzenia kojarzą z dniem, kiedy wreszcie mogą najeść się do syta, a dzieci po raz pierwszy w życiu skosztują mięsa. Bożonarodzeniowe menu to wołowina z kapustą i ryżem. W leżącej u stóp wulkanów parafii w Nyakinama serwuje ją młodzież, która własnoręcznie wszystko przygotowała.

„Biletem wstępu” są biblijne cytaty składane ze słów rozdawanych na Roratach. Dzieciaki, z większą liczbą dziur w tekście niż samych słów, ze smutkiem patrzą na szczęśliwców już pałaszujących rękami świąteczne porcje. Na zachętę nimuze (chodźcie i wy) reagują niepewnie niedowierzając, że i dla nich znajdzie się miejsce i talerz. Często kawałki mięsa zostawiają sobie na później, żeby dłużej nimi nacieszyć oczy. Przeciętna rwandyjska rodzina je mięso raz w roku. Symbolizuje ono czas Bożego Narodzenia.
Czytaj także: Przeżyła rzeź w Rwandzie. Ocalała, aby mówić i przebaczyć
Dzięki pomocy misjonarzy skończył studia

Parafialny teatr pęka w szwach. Głowa przy głowie siedzą dzieci, młodzież i dorośli. Świątecznym zwyczajem odbywa się właśnie parafialna tombola, czyli loteria fantowa. To nie tylko budująca wspólnotę zabawa, ale i konkretna forma wyjścia z pomocą do potrzebujących. Każdy ściska w ręku wymiętą karteczkę. Niektórzy układają z losów prawdziwy wachlarz.

Jak magnes zadziałał rower – główna nagroda i szczyt marzeń. W biednych rwandyjskich wioskach to prawdziwy skarb. Może być typowym środkiem lokomocji, ale też pojazdem do przewożenia bananów albo „taksówką” zarabiającą na rodzinę. „Zebraliśmy wiele fantów i każdy los wygrywa” – mówi Gaston.

Jest sierotą i samotnie wychowuje pięcioro młodszego rodzeństwa. Aktywnie włącza się jednak w parafialne prace, by, jak mówi, podziękować. Dzięki pomocy misjonarzy skończył właśnie studia. Do szkoły chodzi też jego rodzeństwo. Z talentem komika losuje kolejne szczęśliwe numery i podbija emocje.
Za wszystko dziękować

Jęk zawodu słychać, gdy chłopcy nie stają się posiadaczami skórzanej piłki. Śmiech rozlega się, gdy starszy mężczyzna wygrywa elegancką sukienkę. Z siedzącą obok kobietą szybko wymienia ją na elegancką marynarkę. Mama z kilkorgiem dzieci wygrywa roczne ubezpieczenie zdrowotne dla rodziny. Nie wierzy swemu szczęściu. Z przejęcia robi znak krzyża i nie może wymówić ani słowa.

Radość budzi nawet wygrany cukierek, lizak, zwykły długopis czy kolorowy ołówek. To, co na europejskich dzieciach nie robi już najmniejszego wrażenia, dla małych Rwandyjczyków jest skarbem.

Eugenia i Deodatus są rodzeństwem. Tryskają radością. Wylosowali maszynę do szycia. Pięć lat temu oboje skończyli kurs krawiecki, jednak pracowali u innych, gdyż nie było ich stać na kupno maszyny. Teraz otworzą rodzinny biznes. W ramach wdzięczności ich wuj przynosi mi w świątecznym prezencie ogromną kiść bananów prosto z drzewa. Tym gestem na me ręce wyraża wdzięczność dla wszystkich rodziców adopcyjnych z Polski, dzięki którym jego najbliżsi mogą się uczyć. „Wszystko jest przecież darem, za który powinniśmy dziękować” – mówi Fidel Habarurema, którego rwandyjskie nazwisko oznacza „Bóg konieczny w życiu”.

...

Tam swieta wciaz sa JEDYNYMI dniami gdzie wreszcie jest co jeść! Widzicie jednak ze ubostwo powoduje ze oni sa znacznie lepsi niz Zachod duchowo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:21, 08 Lip 2018    Temat postu:

Lukaku – rosły Belg, który gra dla Boga
Mateusz Nagórski | 06/07/2018
ROMELU LUKAKU
Sputnik/EAST NEWS
Udostępnij 1k
Życie Belga nie zawsze wyglądało tak pięknie i przyjemnie. To trudna historia. Jego rodzinie brakowało pieniędzy na jedzenie czy prąd. Dziś Lukaku zna sześć języków i skończył studia wyższe z Public Relations. Mówi, że gra dla rodziny i dla Boga.

Zakończyły się rozgrywki grupowe oraz mecze 1/8 Mistrzostw Świata. Jesteśmy w trakcie ćwierćfinałów. Jedną z drużyn, której wyniki dla amatorów piłki nożnej wydają się być zaskakujące, jest Belgia. Nieduży kraj z niewiele ponad 11 milionami mieszkańców. Do niedawna w cieniu doskonałej Holandii. Zwycięża swoją grupę z trzema wygranymi, a później po emocjonującej końcówce eliminuje Japończyków. Ale czy to zaskoczenie?

W 2000 roku Holendrzy wraz z Belgami byli gospodarzami Mistrzostw Europy. Piłkarsko turnieju nie zawojowali. Zależało im na tym, aby dokonać zmian w belgijskim futbolu. Postanowili spojrzeć daleko w przyszłość. Pieniądze, które zarobili na imprezie, zainwestowali w szkolenie dzieci i młodzieży, a także w podniesienie poziomu wiedzy trenerów. Naukowy zespół fachowców dokonał analizy pracy we wszystkich szkółkach piłkarskich.

Wybudowali centralny ośrodek szkolenia na obrzeżach Brukseli. Ujednolicili system szkolenia, który dotyczy wszystkich klubów. Preferowanym systemem gry został wybrany 1:4:3:3. Jednym z efektów zmian jest dzisiejsza reprezentacja „Czerwonych Diabłów”, której gwiazdą jest Romelu Lukaku.



Romelu Lukaku – trudne dzieciństwo
No właśnie Lukaku. Do tej pory zdobył na mundialu cztery gole. Zachwycamy się jego zachowaniem przy trzeciej bramce z Japończykami, kiedy to nie dotykając piłki, a poprzez swoje przemieszczanie się po boisku i przepuszczenie piłki do kolegi, doprowadził do zwycięstwa i awansu do następnej fazy. Dzisiaj o Lukaku jest bardzo głośno. Zachwycają się nim dziennikarze i kibice na całym świecie. Życie Belga nie zawsze wyglądało tak pięknie i przyjemnie. To trudna historia, gdzie brakowało pieniędzy na jedzenie i opłatę prądu.

Lukaku urodził się w Belgii, choć jest pochodzenia kongijskiego. Ojciec nie poradził sobie po zakończeniu kariery piłkarskiej i wpadł w problemy finansowe. Mama była sprzątaczką i starała się, jak mogła, aby utrzymać rodzinę. Młody Romelu dojrzewał szybciej od kolegów, za co spotykały go szykany na boisku i w szkole. Jego rodzina miała niski status społeczny. „Zawsze piłem mleko o poranku. Widziałem moją matkę, która dolewała do niego wody, aby starczyło tego mleka do następnego dnia. Musiałem grać w piłkę w butach o rozmiarze 40, kiedy moje stopy miały już rozmiar 42. Nie było pieniędzy, abym dostał nowe buty” – mówił w jednym z wywiadów.



Gra dla rodziny i dla Boga
Jedyną szansą na osiągnięcie czegoś w życiu była piłka nożna. Lukaku poświęcił się jej całkowicie. Miał wielką motywację, aby wejść na szczyt. Chciał pomóc podźwignąć się swojej rodzinie. „Ludzie piłki uwielbiają mówić o sile mentalnej piłkarzy. Ja mam największą siłę mentalną wśród wszystkich zawodników na świecie. Doskonale pamiętam, jak z bratem i mamą siedzieliśmy w ciemnościach i modliliśmy się o to, żeby było lepiej. Właśnie dlatego to ja jestem najsilniejszy” – mówi Lukaku.

Ważnym aspektem jego tożsamości jest wiara w Boga. Lukaku jest praktykującym katolikiem i publicznie przyznaje się do tego, że codziennie sięga po Pismo Święte. Często po strzelonym golu podnosi ręce do góry. W ten sposób wyraża wdzięczność Bogu. Po jednym ze spotkań na mundialu świat obiegło zdjęcie, na którym czarnoskóry Belg modli się ze wzniesionymi rękoma obok panamskiego piłkarza, Fidela Escobara.

Lukaku może być wzorem do naśladowania dla młodszych adeptów piłki nożnej. Zna sześć języków i skończył studia wyższe z Public Relations. Nie chce powtórzyć historii swojego ojca. Chciał zostać piłkarzem, aby nigdy nie zobaczyć więcej płaczącej matki. I dokonał tego. Dzisiaj mówi wprost, że gra dla rodziny i dla Boga.

...

To oczywiscie Murzyn. I to jest przyklad! Nie czary i szatan. Biblia, Bóg! To jest droga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:06, 27 Lip 2018    Temat postu:

Ameryka Łacińska zdetronizowana. Od tego roku to na tym kontynencie jest najwięcej chrześcijan na świecie

Stało się to po wielu latach prowadzenia na liście przez Amerykę Łacińską. Najnowsze dane pokazują wyraźną zmianę. Poznaj najbardziej chrześcijański kontynent na świecie.
Najnowsze dane opublikowane przez Centrum Studiów i Badań Nad Globalnym Chrześcijaństwem Seminarium Gordon-Conwell pokazują ciekawy trend wzrostowy wyznawców chrześcijaństwa na świecie. Wynika z nich, że to Afryka jest dzisiaj na pierwszym miejscu wśród kontynentów z wynikiem 631 mln chrześcijan. Dotychczasowy lider pod tym względem, czyli Ameryka Łacińska, spadła na drugie miejsce z liczbą 601 mln wyznawców Jezusa. Na trzecim miejscu jest Europa z 571 mln chrześcijan.
W zeszłym roku Afryka odnotowała przyrost na poziomie 50 mln chrześcijan, spowodowany jest on zarówno narodzinami jak i konwersją na chrześcijaństwo. Jak donosi CBS News, najwyższy odsetek chrześcijan w krajach afrykańskich jest w Zambii, Republice Seszeli i Rwandzie. We wszystkich tych państwach stanowią oni powyżej 93% w społeczeństwie. W Ameryce Łacińskiej zanotowano wzrost "jedynie" o 10 mln. Dane pochodzą ze Światowej Bazy Danych o Chrześcijanach prowadzonej przez Centrum. Liczby te przedstawiają chrześcijan wszystkich denominacji: katolików, protestantów, prawosławnych i kościoły niezależne. Wykluczono z nich natomiast chrześcijan niezrzeszonych.
Ameryka Łacińska wciąż jednak deklaruje najwyższy procent chrześcijan w całym społeczeństwie - to przeszło 92 proc. W sumie - według ostatnich badań - na świecie jest 2,3 mld chrześcijan i stanowią oni 31% światowej populacji. Na drugim miejscu są muzułmanie (1,8 mld) i wyznawcy hinduizmu (1,1 mld).

...

Afryka na czele dobra. Mozna powiedzec ze ten kontynet wybral Jezusa! DOBROWOLNIE! A wcale tak nie musi byc patrz Azja. W Azji najmadrzejsi okazali sie Koreanczycy. Sa jednak wyjatkiem. W Afryce wszystkie kraje! Wszystkie murzynskie zwlaszcza. Doklanie Murzyni wybrali Jezusa.
Oczywiscie nie jest to sila wiary Polski. Niestety wystepuje dwojewierie. Bóg tak ale czary tez przydatne. Jednak wybor juz jest. Teraz trzeba zadbac o jakosc.

Ameryka Łacińska to komptomitacja. Tam odchodza od wiary albo ida do ohydnych sekt. Koszmar. A Zachod to juz dno. Koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:07, 25 Lut 2019    Temat postu:

Nigeryjczycy adorują Najświętszy Sakrament podczas walki z Boko Haram

Film o Nigeryjczykach adorujących Eucharystię na polu walki trafił ostatnio na Twittera i wywołał niemałe poruszenie.

Nigeryjscy żołnierze adorują Najświętszy Sakrament na polu bitwy podczas walki z Boko Haram

Film o Nigeryjczykach adorujących Eucharystię na polu walki trafił ostatnio na Twittera. Nigeryjczycy walczą z Boko Haram, islamską grupą bojowników z północno-wschodniej Nigerii.

Nie ma nic lepszego od mocy Eucharystii, która walczy ze złem!

Catholic Connect
@ConnectCatholic
Nigerian soldiers fighting Boko Haram, seen holding Mass on the battleground. Isaiah 45:23 – to God, every knee shall bow and every tongue swear. Phil. 2:10-11 – at Jesus’ name every knee should bow and tongue confess. #Catholic
1 734
19:07 - 21 lut 2019

!!!

Poruszajace! Jak Krzyżowcy! W Afryce tworzy sie rycerstwo! Widzicie tutaj niezbicie i niezprzeczalnie jak oddzialuje Kościół! Jak podnosi sie moralnosc ludow ochrzczonych!
Widzimy to na zywo teraz co kiedys bylo w Polsce! Oni dopiero tworza to co u nas jest bardzo dawne! Ale widac ze ten sam Duch! Duch Święty oczywiście!
Ludy Afryki zaczynaja nam byc NAJBLIZSZE! Nie zadna Francja nie mowiac o Niemcach czy USA. Ale Afryka! Najblizsza nam cywilizacja jest w trakcie tworzenia! To jest wspaniałe!

Dawna Polska Bogurodzica.


Współczesna Nigeria.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:12, 26 Mar 2019    Temat postu:

Kenijczyk najlepszym nauczycielem świata. Jest franciszkaninem!

Br. Peter jest nauczycielem w półpustynnej wiosce Pwani w Kenii, gdzie prawie jedna trzecia dzieci jest sierotami lub ma tylko jednego rodzica. W okolicy często występuje susza i panuje głód, dlatego nauczyciel 80% swojej pensji oddawał swoim uczniom i uczył ich również w soboty.

...

Dobrze pojal Ewangelie! Pamietamy z naszej kultury Siłaczka dr. Judym! To nie zaden pozytywizm! Zadna praca organiczna! To jest Ewangelia! A tylko wtedy przyjela sobie nazwe pracy organicznej w tej epoce. To jest jednak stala nauka Kościoła!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy