Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Po drugiej stronie !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:05, 01 Lis 2016    Temat postu:

– Pamiętaj o tym, jeżeli chodzi o N. (koleżankę z pracy); sama chciałaś jej pomóc, teraz masz obowiązek braterski względem niej. I ona ma swoje przeznaczenie, jak każdy z nas, i dla niej istnieje niebo. Poproś dzisiaj przy Komunii o łaskę światła dla niej, o zdolność przyjęcia Chrystusa, który ustawicznie puka do jej drzwi i zawsze zastaje je zamknięte. Wiesz sama, że w sprawach cudzych można wszystko wyprosić. Spróbuj, proszę cię o to. I pomódl się za wszystkie swoje koleżanki, bo wszystkim jest to potrzebne. Ofiaruj je dzisiaj Bogu.

To dziala bardzo prosto. Mozna niekiedy do dobra przekonac slowem. Ale mowa jest slaba. MOZNA TEZ MOWIC DUCHEM I TO JEST MOCNE! Dlatego modlitwy za łotra czesciej niz mowa powoduja nawrocenie. Bo dusza odbiera dusze. ,,Cos" ja sklania do dobra.

Pamiętaj przy Komunii

– Dobrze robisz, nie zapominając przy Komunii o Bartku i jego przyjaciołach. Im twoja pomoc jest potrzebna. Widzisz, oni są z Nami, mogą się oczyszczać – tu, ale do Jezusa tutaj tak zbliżyć się nie można (o ile nie jest się już czystym) jak na ziemi. Ty możesz im to zbliżenie ułatwić, gdyż ty sama spotykasz się z Nim w każdej Komunii podczas każdej Mszy. To jest zawsze spotkanie prawdziwe, bliskość, rozmowa, obcowanie. Wtedy On jest zawsze tym miłosierniejszy, im ty tego bardziej potrzebujesz, a jeżeli ty prosisz, aby Bartek i inni byli przy tobie, z tobą, to przez ciebie jak gdyby uczestniczą w tej łączności.


Nie moga sie zblizyc do Jezusa BO TO BOLI! Nie ma zadnego zakazu. I Judasz moze. Ba szatani moga. A uciekaja bo widzenie dobra gdy sie jest zlym boli.

Ty nie „czujesz” nic, bo sprawy ducha nie „dzieją się” na płaszczyźnie uczuciowej, ale powinnaś wiedzieć i rozumieć, że to Bóg sam, osobiście, przybywa do ciebie, ponieważ to, że chcesz przystąpić do Komunii świętej, oznacza, że wzywasz Go, że Go pragniesz, potrzebujesz, że Go kochasz (na swój sposób, to znaczy niesłychanie słabo i mało świadomie, tak jak małe dziecko kocha ojca).

Nie czujecie ducha ,,wogole" czyli cialem. Nie czuc go psychika nie mowiac o dotyku. Ale duch oddzialuje i to poteznie.

Wszyscy na ziemi tak bardzo nie rozumiemy znaczenia Komunii świętej, ale „nasi chłopcy” (czyli Bartek i inni) widzą i rozumieją powagę i wielkość tego złączenia i potrafią z niego korzystać. To tak, jakbyś brała kogoś za rękę i idąc na Błogosławieństwo, na audiencję, na spotkanie z Jezusem, przyprowadzała innych, aby i oni je otrzymali, byli obecni, uczestniczyli w nim. Chrystus się cieszy, gdy myślisz o innych (z obu światów), więc rób to, łącz, spotykaj. Zapewniam cię, że oni są wtedy obecni i są nieskończenie szczęśliwi, a co brakuje twojej adoracji, oni uzupełniają. To jest jeszcze jeden sposób wykazania miłości braterskiej.

Komunię trudno pojąć. Dopiero zreszta w XX wieku Rene Girard naukowo zaczal objasniac ofiare. I co ciekawe takze TOLKIEN! LEWIS! Tak to nie byli bajkopisarze tylko. To byl wysoki poziom myslenia te ich utwory. W ogole caly swiat fantastyczny jest z zasady mityczny czyli pokazujacy prawdy ogolne. Ofiara to centrum duszy. To najwyzsze dobro dostepne na Ziemi. A z wszystkich ofiar jedyną jest Ofiara Jezusa i ma ostateczną skutecznosc.

21 IX 1968 r. Mówi Bartek.

– Pomoc jest nam potrzebna, pomoc w postaci podtrzymania rozmowy (w myśli), serdecznych myśli. A także pomocą jest dla każdego z nas, gdy wiemy, że ktoś troszczy się o naszą rodzinę, tę na ziemi.


Dla nich tam lacznosc z nami jest potrzebna.

O modlitwie


7 XII 1968 r. Mówi Bartek.

– Dobrze zrobiłaś, tak trzeba zawsze, od rana. I to mówię ci ja, który sam nigdy nie wypełniłem świadomie i dobrowolnie tego podstawowego zadania. Pacierz, to nie chodzi o „odklepanie” formułek. Trzeba każdy dzień oddawać Bogu do dyspozycji, natychmiast, od rana. Cały dzień powinniśmy być Jego czynnymi pomocnikami, sługami, przyjaciółmi – jak wolisz to rozumieć – ale wolną rękę do działania przez nas powinniśmy dawać Bogu dobrowolnie i świadomie. On pragnie, abyśmy sami chcieli Mu pomagać.


Modlitwa to nie klepanina. To jest czyn rozumny!

Chrystus nigdy nie kładł tamy przed myśleniem

Powiedziałam Bartkowi, że znajomi z obawą lub niechęcią przyjmują ich słowa o niebie i czyśćcu, o współpracy, że boją się herezji i pytają o formę (sposób) rozmowy, zamiast zastanowić się nad treścią.


Oczywiscie przezornosc jest chwalebna. Myslenie jest dobre.

– Każdy normalny człowiek nie tylko pyta: „Czy to jest zatwierdzone przez autorytet?”, lecz również: „Czy to jest dobre czy złe? W działaniu przyniesie pożytek czy szkodę?” No a chrześcijanie, wydaje się, że nie powinni mieć trudności z pytaniem: „Czy zgadza się to z przykazaniem miłości bliźniego, czy mu zaprzecza?” Zagubiliście się w formułkach, w „zezwoleniach na myślenie”. W oczekiwaniu na dyrygowanie nie śmiecie już myśleć swobodnie i samodzielnie. Przepraszam, ale co to ma wspólnego z prawdziwym królestwem miłości, ze swobodą i wolnością dzieci Bożych? Przypomnij sobie Ewangelię – czyż Chrystus nie uczył „czynić dobrze”? Ale nigdy nie znajdziesz tam słowa o „obawie przed samodzielnym czynieniem dobra”; przeciwnie, a uzdrowienie chorego w szabat? Chrystus sam był przykładem działania z dobroci serca, ze współczucia i chęci pomocy swoim biednym, kalekim i nic nie rozumiejącym bliźnim.

W rozlicznych sytuacjach zyciowych nikt z ludzi przeciez za reke nas nie prowadzi. Tylko Bóg. Trzeba zatem myslec i rozwazac co jest dobre!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:58, 03 Lis 2016    Temat postu:

Wszystko, co czynimy my, czynimy w Nim – przez Jego miłość, współczucie i miłosierdzie dla was, a i przez Jego miłość do nas, która obdarza nas prawem współpomocy, uczestniczenia w niej. Zastanówcie się trochę. Przecież wasz ziemski Kościół katolicki to nie budowla sama dla siebie, to ma być odbicie Jego królestwa – tu. Po to został założony, aby dopomóc wam znaleźć drogę, ogarnąć was, objąć wspólną miłością, by łatwiej wam się szło. (...)

Dokladnie. Kosciol to nie budowla ktora ma wygladac czy obiekt turystyczny.

Chrystus nigdy nie kładł tamy przed myśleniem. Jednym słowem nie ograniczył możliwości poznawania, a tylko stwierdzał, że (wówczas) nie dorośliśmy jeszcze do zrozumienia wielu spraw. Ale dorastamy.

Bardzo madre. Pokazuje jak malo wiemy. A naukowcy zachowuja sie jakby mieli umysl nastolatkow. Istotnie nie dorosli.

Nic sprzecznego ze słowami Chrystusa nie powiemy ci nigdy, po prostu dlatego, że kto, jak nie On, wiedział i rozumiał wszystko, a więc był świadomy i tego, co my możemy przyjąć i zrozumieć. Jednak wiele spraw zostało naświetlonych później, przez ludzi – mylnie lub na poziomie ówczesnej wiedzy o świecie. W samym Kościele są przecież różnorodne nurty: augustianizm, tomizm, no i wiele współczesnych teorii, np. Teilharda de Chardin. Nie był on heretykiem, bądź pewna, zależało mu na zbliżeniu myśli naukowej do Boga, na zobrazowaniu, że „religia” jest wiedzą, logiczną wiedzą sięgającą poza materię, uchwytną jednak dla umysłu ludzkiego.

Wiele rzeczy jest blednych w nauce bo taki jest poziom wiedzy. Jest to naturalne. To co dzis jest wiedza bedzie za chwile odrzucone.

Dużo wiem w stosunku do tego, co znałem „w życiu”. Uczę się tego co ważne, co mądre, co prawdziwe, co wam przyniesie pożytek, a nie tracę czasu na bzdury lub konieczność walki o byt. Tu się chłonie mądrość – bo tak to trzeba nazwać słuszniej niż wiedzą.

Wiedza zawiera bledy madrosc nie. Tam jest tylko madrosc.

PLANY BOŻE OBEJMUJĄ WSZYSTKIE DROGI I WSZYSTKIE TĘSKNOTY LUDZKIE


30 I 1969 r. Mówi Bartek.

– Możemy nie tylko wskazywać słuszny i prawidłowy kierunek „służb”, ale i wytłumaczyć, dlaczego taki jest najlepszy i najpożyteczniejszy dla was.

Ponieważ jej (pewnej osoby) rozumowanie jest zbliżone do naszego (bez zawziętości i mściwości, a przez to nie ciasne), wiele naszych propozycji mogłaby zrozumieć i przekazać innym. Ale jeżeli się „boi” i woli nie wiedzieć lub uważa, że jej żadna pomoc nie jest potrzebna, to trudno. Staramy się nie ranić cudzych ambicji, ale już ci mówiłem, że im więcej ktoś z was otrzymał, tym mniej jest skory służyć Bogu, Krajowi, Kościołowi itp., a tylko służy swojej pysze, zachłanności posiadania i znaczenia, posługując się Bogiem, Kościołem czy Polską. Z takimi ludźmi my nie chcemy mieć nic do czynienia, gdyż nie im służymy, a Bogu dla Jego planów na ziemi i w Polsce.


Ci ,,zdolni" sa najgorsi bo pelni pychy. Tak samo dziala bogactwo. Czyli ogolnie obdarzeni ponad przecietnosc. Tacy sa z dala od Boga a Bóg nie pomaga w ich czynach bo Bóg nie czyni nic zlego.

– Czy wam jest tak trudno rozpoznać ludzi?

– To nie jest takie proste. Dopiero czyny dowodzą, czym kto istotnie jest. Ludzie kłamią nawet przed sobą, poza tym zmieniają się. Gaśnie w nich ogień miłości i stają się niezdolni do służby, chociaż sami mogą jeszcze o tym nie wiedzieć. Odwołujemy się do ludzi dojrzałych, wypróbowanych, tych, co już wiele prób zdali. Inni nie zrozumieliby nas w ogóle. Lecz ci „dojrzali” i znani nam też ciągle rozwijają się i zmieniają, ciągle przechodzą nowe próby – i tak będzie do śmierci. To jest właśnie życie! Nie ma spokoju.


Ludzie klamia. A zaczynaja najczesciej OD SIEBIE! Glownie ze nic zlego nue robia bo wszyscy to robia bo trzeba sie ustawic bo takie jest zycie itd. A w klamstwie sa z dala od Boga. A jak widzimy ciagle cos sie dzieje. Tu nie ma stagnacji.

– Właściwie dlaczego?

– Kogo nie pcha naprzód miłość, tęsknota, pragnienie zbliżenia się do swego celu i źródła, ten będzie poganiany przez „przypadki”, aby nie zastygł i nie zasnął, póki żyje (Pan to czyni z miłości, aby oszczędzić człowiekowi wstydu i cierpienia – tu).


Tu macie genialne wyjasnienie ,,przypadkow". Nie ma czegos takiego sa tylko znaki Boga. Szczegolnie ludzie nierozumni maja je nie pojmujac ze za tym stoi Mądrość. Ludzie blisko Boga wiedza ze to On od razu.

Mówiłem ci, że wszyscy jesteśmy w drodze, ale niektórzy idą wstecz lub w bok. Zgnuśnieli, stali się wygodni i ostrożni, „przewidujący”, jeżeli tym słowem można zasłonić egoizm i niezdolność do wyrzeczeń i trudów – a po tym się poznaje, czy miłość jest żywa, czy już tylko popiół się żarzy. My nie rezygnujemy, bo Bóg nie rezygnuje – aż do ostatniego tchu człowiek jest zdolny dać się ogarnąć, porwać Jego miłości. A jak było ze mną? Dlatego i ja nie mam prawa powiedzieć o nikim, że nie będzie już zdolny do służby Bogu.

Kazdy ma szanse, kazdemu Bóg ją daje. Do konca. Nie ma ,,straconych, z ktorych juz nic nie bedzie". Milosc to wyrzeczenia jak widac. Do tego zeby brac nie trzeba zadnej odwagi. Najgorsi chva brac najwiecej. Ale DAWAC! I to nie kase a np. wysilek czy czas. To jest sztuka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:07, 04 Lis 2016    Temat postu:

Istnieje wolna wola, lecz też i nacisk sił zła, a teraz wszyscy pogrążeni są w depresjach, beznadziejności i smutku. Trudno się przez nie przebić nadziei, która nie ma materialnego poparcia. Stąd pozwalamy na próby, ale nadzieję trzeba chcieć podjąć.

Te depresje to od diabla. Beznadzieja tez oczywiscie. To sa dzialania oslabiajace czlowieka. ,,Nic sie nie da zrobic". Stad zycie to walka. Zawsze jest nadzieja TYLKO TRZEBA CHCIEC!

Kto bardzo kocha, bardzo ufa i bardzo tęskni, ten odpowie nam przyzwoleniem, pragnieniem służenia, dopomożenia nam we wspólnej pracy (dla Boga, dla Polski, dla Kościoła, dla ludzi, dla prawdy, dla sztuki, piękna i szczęścia).

I widzicie. TWORZENIE! Tak! Gry np. to nie strata czasu tylko tworczosc. Pomijajac patologie ktore sa wszedzie. Stad zajmowanie sie nimi jest dobrem. Kazde dobre zajecie prowadzi do Boga.

Plany Boże obejmują wszystkie drogi i wszystkie tęsknoty ludzkie. W Kazaniu na Górze Chrystus je wymienia, ale gdy mówi: „Błogosławieni, którzy płaczą, którzy cierpią dla sprawiedliwości”, to mowa o tych, co cierpią, bo walczyli, bo przeciwstawiali się, a nie o tych, którzy pogodzili się, czyli uznali niesprawiedliwość – prawem. Błogosławieni są prześladowani, a więc świadczący o Bogu sobą, swoją postawą, swoją walką. Prześladuje się tych, których nie da się przekupić, przekonać czy złamać. My się do takich odwołujemy, bo ci są nam rzeczywiście braćmi, a więc oparciem dla nas i pomocą.

Niezwykle wazne. W mediach, Sejmie, na uczelniach, bankach, koncernach mamy ludzi ZŁAMANYCH! Ktorzy poszli na kolaborantow. ,,Bo takie jest zycie", ,,Bo trzeba sie ustawic". Stad to wszystko jest takie plugawe ohydne. A ci wartosciowi zostali stamtad wyrzuceni! Z Sejmu ilu np. To sa ci ktorzy walczyli o dobro i oni sa najwazniejsi. I czesto ich nie widac bo dominuje plugawa warstwa Judaszy. Ale tylko nimi warto sie zajmowac.

Dodam jeszcze, że nie rezygnujemy z żadnego człowieka uczciwego, choćby nas nie zrozumiał, bał się czy odrzucał. I tak przez niego, aczkolwiek podświadomie, działa Bóg, gdy człowiek chce Mu służyć.

Tutaj przyklad tzw. ,,dobrych" komunistow. Czyli ludzi uczciwych choc nawet czesto odciagajacych od Boga. Nie wiedza co czynia. ,,Chca dobrze". Ale takze tych co boja sie ,,ciezaru" nauki Kosciola i stronia od niego ale nie wybieraja zla.

Ci, którzy oddali się Mu na służbę, są potem Jego rękoma; nimi On posługuje się, działa i tworzy, tak jak i nami (bo my jesteśmy sługami Bożymi, Jego dziećmi – wszyscy!). Do nich poleca nam się odwoływać, i tak robimy.

Jan Pawel II wspanialym przykladem.

Czasem bywają zawody, gdy człowiek, który oddał swoje życie Bogu raz na zawsze, zapomniał o tym i zaczął żyć dla siebie. Pamiętaj jednak, że chociaż on zapomniał – Bóg nie zapomina i będzie go szukał i niepokoił aż do ostatniego dnia. Wy możecie w tym dopomóc, przede wszystkim modlitwą; nie odrzucać, nie oburzać się, nie odwracać, a prosić!

Ci ktorzy wybrali Boga a potem porzucili. Bóg ,,niepokoi". Pamietajcie ze do konca zycia nie da wam ,,spokoju". Wbrew bezmyslnym twierdzeniom ze Boga czlowiek nie interesuje. INTERESUJE! I TO DO KONCA!

Każdy, kto wymaga pomocy, kto walczy, kto się ugina – jest bezgranicznie, niezmiernie ważny dla Niego, a więc i dla nas. To nasz brat, który może przepaść, upaść na zawsze. Dlatego trzeba stale o walczących pamiętać.

Zycie to walka.

– A o tobie kto pamiętał? Kto za ciebie prosił prócz matki?

– Tak, po śmierci Matki nikt tu, z ziemi, już za mną nie prosił, dopiero ty. Gdybyś wiedziała, jak bardzo pomocne, skuteczne są wasze myśli.


Czesto tylko matka! Ale znal jeszcze Annę. I te pragnienia aby kogos uratowac maja sile huraganu! Tu na ziemi jakas tam mysla nie ruszymy nawet zapalki. ALE TAM! TAM NIE MA OGRANICZEN! Tam rzadzi tylko to co wewnatrz. Swiat ducha! Tam nie trzeba ruszac rekami aby cos zrobic. Tam ,,robi sie co sie chce" pragnieniem. DOKLADNIE TAK! Chce miec np. fantastyczny swiat TO MAM! Zadnej grafiki komputerowej nie trzeba. To jest raj. A oczywiscie uratowanie duszy jest tym najwazniejszym czynem. Tego trzeba pragnac. A teraz mamy dni zaduszne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:41, 05 Lis 2016    Temat postu:

– Co zrobić dla takich, którzy porzucają śluby zakonne lub kapłańskie, jak ksiądz X?

– Oddawaj ich w ręce Chrystusa i Maryi. Ona potrafi wyratować z najgłębszego dna. Ksiądz X. ma sumienie, które krzyczy – nie jest tak łatwo zakłamać się do końca – a Jezus pamięta o tych, którzy go kochali, nawet gdy oni chcieliby zapomnieć. Pomyśl, jeżeli pamiętał o mnie, jak mógłby zapomnieć o swoim słudze? On jest wierny i nie pozostawia człowieka samotnego, chociażby ten pragnął skryć się pod ziemię. Proś za niego i za tych, co walczą i łamią się, i za tych, którym trudno jest się podnieść.


Upadli ksieza... To niebywala tragedia. A jednak Bóg ich nie przekresla do konca. Oczywiscie to calkowicie ich wina. To nie jest meteoryt i przypadkowa katastrofa. Oni blokuja Boga. To sa najciezsze przypadki...

Ludzie, opamiętajcie się!

1 II 1969 r. Mówi Bartek.

– Widzisz, Wiesława wciąż odwleka przeproszenie Boga, a ma za co. Ja na jej miejscu poszedłbym natychmiast do spowiedzi, a w ogóle powinna dziękować Mu na kolanach za życie swoje, swoich sióstr, no i za ostatnie wyratowanie jednej z nich. Przecież to nie są przypadki, to jest ratunek; za to się dziękuje. Dlaczego ona uważa, że w stosunku do Boga wdzięczność, po prostu grzeczność – jeśli jej na więcej nie stać – nie obowiązuje? Mogłaby być naszym pomocnikiem, podtrzymywać i ratować ludzi, a ma kogo, a tak sama ledwo żyje i wciąż choruje – nikt sam takiego ciężaru nie udźwignie, a Chrystus czeka obok, kiedy wreszcie będzie jej mógł ulżyć, kiedy Wiesława zgodzi się na pomoc.


Ludzie uparcie odpychajacy Boga. Te choroby sa po to aby poczuli swoja slabosc i wreszcie zgodzili sie Boga dopuscic.

– A ty sam, w życiu tu, na ziemi?

– Ja byłem głupcem, ale właśnie dlatego chcę mówić o tym. Krzyczałbym:

„ Ludzie, opamiętajcie się! Co wy robicie ze swoim życiem? Przez wasze lenistwo i głupotę mogą zginąć inni, wam powierzeni w opiekę. Waszym obowiązkiem jest myśleć o innych, chcieć ich dźwigać, pomagać, a jak to zrobicie bez Boga? Sami siebie dźwignąć nie możecie...”


I tak ,,zyje" wiekszosc ludzi.

Proś Wiesławę, niech nie zwleka, niech się zastanowi. Jeżeli chce służyć Polsce z nami, jak może to zrobić omijając Boga? Pisać – odrzucając alfabet...? Poproś ją ode mnie. Ja wiem najlepiej, jak się czuje człowiek, który „miał czas”, odwlekał, miał ważniejsze sprawy... Wszystkie sprawy, nawet najmniejsze są ważne, jeśli z Bogiem robione, w Nim, przy Jego pomocy, dla Niego. A bez Boga nic nie jest ważne, życie jest zmarnowane.

Jakie to madre! A opisana tu kobieta nie byla calkiem zla. Chciala dobra Polski. Tylko ze chciec ,,dobrze" bez Boga wyjdzie na zło...

– Ona tego nie rozumie.

– „ Ślepą miłością” się nie wytłumaczy – to dobre dla dzieci. Ona dobrze wie, co powinna zrobić i jak żyć – zbyt dużo czytała naszych rozmów. Szanuję ją, a jeszcze bardziej współczuję jej i dlatego o to proszę.


Mamy samooklamywanie. Wie co trzeba a nie robi! Tak jest czesto i to bardzo.

Wiesława– harcerka, przez całą wojnę była w konspiracji; za Powstanie Warszawskie otrzymała awans na ppor. AK i Krzyż Virtuti Militari; potem była więziona i cudem odratowana po próbie samobójstwa. Pochodziła z rodziny patriotycznej z tradycjami PPS. Wiesława przejęła się słowami Bartka i poszła do spowiedzi – po 30 latach!

!!! ZADNA TAM KOBIETA UPADLA JAK BYSCIE MYSLELI! Po naszemu to bohaterka. Przez UB chyba torturowana bo ,,po powstaniu 44". I z tradycji PPS czyli tego przedwojennego. Nie to dziadostwo co teraz mowi na siebie ,,lewica". A jednak tamten PPS tez byl bez Boga i juz jak widac problem. To nie zarty. Bez Boga zawsze jest problem chocby czlowiek nie wiem co robil. Patriotyzm nie zastapi Boga. Ale tu widzimy dobrze sie skonczylo Smile

12 II 1969 r. Mówi Matka.

– Rodzina i bliscy Wiesławy cieszą się, gdyż mogą teraz (powróciła do Kościoła po 30 latach od ostatniej spowiedzi) więcej pomagać jej. Rzecz jasna, że przez Chrystusa – tu wszystko się dzieje przez Niego i w Nim. Przecież jesteśmy w Jego domu; wy również, gdy się nie odcinacie. Jesteście teraz po prostu jak głuchoniemi i niewidomi, ale jesteście z nami – równie otoczeni miłością, a stokroć bardziej miłosierdziem i pomocą, gdy tylko nie odrzucacie Go.


Tak oni sa tu wokol. To nie jest tam.

Powiedz Wiesławie, żeby pamiętała i myślała częściej o swoich bliskich, zwracając się do nich wprost. Oni słyszą zawsze, a odpowiedź mogą jej poddać.

– Jak?

– Odczuje ją (jako głos wewnętrzny).


Tak to sie da odczuc bardzo dobrze. Jesli ktos chce sluchac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:31, 06 Lis 2016    Temat postu:

Jak pomagać innym

7 IV 1969 r. Mówi Bartek.

– Człowiek naprawdę może pomóc wtedy, gdy jest całkowicie pochłonięty drugim, tym potrzebującym pomocy. Nie może być dobrem nic zdawkowego, połowicznego, zrobionego byle zbyć. (...) Trzeba chcieć pomagać w Jego imieniu, jak gdyby udzielając siebie – swojego ciała, umysłu, woli – Jemu, aby mógł działać poprzez nas. Być chętnym, ale biernym, nie narzucać nic Jemu, a tylko stawiać siebie do dyspozycji na każde zawołanie. To jest współpraca z Bogiem, a więc wolna, swobodna, ochocza, ale sama rozumiesz, kto w niej kieruje.


Bo Bóg tylko wie czym tak naprawde jest pomoc. Sami mozemy zaszkodzic.

O to też prosimy Michała. Niech pragnie być tym współpomagającym bez nacisku, bez przymusu, bo to nas krępuje. Nie chcemy przecież unieszczęśliwiać go, a przeciwnie, potrzebny jest nam jako towarzysz, przyjaciel, a nie ślepy wykonawca.

Michał, mój bliski przyjaciel. Oficer służby czynnej, walczył we wrześniu 1939 r. i pod Narwikiem; potem jako cichociemny, oficer AK. Był też w więzieniu, trzy lata w łagrze, w kopalni węgla, stale pod ziemią. Czytał moje zapiski, sam pytał, a przede wszystkim podtrzymywał mnie na duchu i zachęcał do pisania. Patrz też rozdział IV.


Ale zyciorys! To dopiero bohaterowie.

MIŁOŚĆ TO OBDARZANIE SIĘ WZAJEMNIE DOBREM

27 IV 1969 r. Mówi Matka.

– U nas nie ma cierpienia w znaczeniu „niezrozumiałego nieszczęścia” lub bólu fizycznego, a przede wszystkim rozumie się „po co?”, „dlaczego?”, i wszelkie inne wątpliwości są wyjaśnione. Ale niebo – Jego królestwo – to nie obojętność, tępe przyglądanie się wam bez reakcji. Tu jest wykluczone wzajemne dokuczanie sobie, niechęć, złośliwość, odraza czy zadawanie sobie wzajem cierpienia. Jest miłość, a miłość to obdarzanie się wzajemne wszelkim potrzebnym nam dobrem – pomoc, dzielenie się, udzielanie, bliskość, dobroć; nieustanna wymiana. Stąd radość, poczucie szczęścia, jak gdyby nieustannej młodości, entuzjazmu, pragnienie dawania i odbierania („poszerzania się”). To jest tak trudno wyrazić, że polegam raczej na twoim odczuciu i wyobraźni niż na słowach.


Opis tego jak tam jest. Tam nie robia sobie na zlosc co oczywiste. Wrecz na odwrot. Stad min. takie szczescie.

Sama rozumiesz, że jeżeli żyje się w pełni miłości kochając jednocześnie was, którym tej miłości tak bardzo brak, pragnie się z całych sił móc dać wam jej choć trochę, podzielić się naszym szczęściem. Jednak ta miłość nie jest obojętna – ona łączy nas, w pewien sposób jednoczy. Dlatego ja odczuwam twoje cierpienie tak, jak ty byś czuła ból rannego, którym się opiekujesz, tylko jeszcze o wiele silniej. Czy wobec tego, że tak silnie odczuwasz cudze cierpienie, zdecydowałabyś się z nim walczyć, czy uciec, zostawiwszy cierpiącego bez opieki...?

Odczuwaja rzecz jasna cierpienie ale to ich nie boli!

To taki przykład bardzo niedostateczny, ale dam ci jeszcze inny z twego życia. Byłaś świadkiem, jak upokarzano Bartka. Bardzo silnie odczułaś jego reakcję wewnętrzną, pomimo że starał się nic nie okazać. Jak sama na to zareagowałaś? Czyś starała się odsunąć, żeby mieć spokój, czy też przeciwnie, odczułaś zawstydzenie za tych ludzi, a dla Bartka tym większe współczucie i chęć wynagrodzenia mu krzywdy...? Prawda, że to drugie? Wiem, jak broniłaś go przed samoupokorzeniem. On nie zapomniał niczego. Na przykład wspomniał tę sprawę ze sprzedażą palta koleżanki na targowisku (chciał pójść i sprzedać je, wyręczając mnie). Był tak przyzwyczajony do lekceważenia go, wyzyskiwania, zlecania mu każdego, nawet najprzykrzejszego zadania, że w tym wypadku, gdy chciał ci okazać uprzejmość i załatwić sprzedaż, a tyś zaoponowała w imię twojej dbałości o szacunek dla niego, Bartek był wprost zdumiony, a potem i do teraz – wdzięczny ci.

Anna za zycia tu byla wyjatkowa BO ODCZUWALA CIERPIENIA INNYCH! A ludziom w wiekszosci sa one obojetne. Stad Bóg wybral ja na swiadecteo.

A więc i ty, mając mnóstwo nieustannych przykrości i „ukłuć” na co dzień, wychodzisz naprzeciw nowym; zamiast zamknąć się przed ludźmi, ryzykujesz nowe policzki – a my mielibyśmy się zamknąć jak w szklanej kuli i odsunąć się od was w imię „własnego” szczęścia i spokoju? I to nazwałabyś „Jego królestwem miłości”? I chciałabyś w takim być? Z tak kochającymi...?

Im zalezy na nas.

Widzisz, my żyjemy w Miłości, w stanie miłości. Tego nie możesz zrozumieć, bo go nie znasz (nikt na ziemi nie może go sobie wyobrazić), ale musisz przyjąć, że istniejąc w pełni szczęścia, odczuwa się – poprzez współczucie, więź miłości i braterstwa – wasze cierpienia, i to tak, jak u was jest to niemożliwe – całym sobą, rozumiejąc was i przyczynę bólu, nawet wtedy, gdy wy nie wiecie, dlaczego wam źle.

Oni wiedza dlaczego. I widza bol i jak moga pomagaja.

Córeczko. Nigdy zamierzeniem Bożym nie było oddzielenie nieprzebytą zasłoną „nieba” od ziemi, nas od was. Przeciwnie, Jezus uczył nas wszystkich: „Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. A więc uczył nas pragnąć objęcia całej ludzkości jedną miłością, tą „niebiańską”. Uczył nas pożądać pełni, doskonałego szczęścia dla wszystkich. Naturalne jest więc, że ci, którzy przechodzą do Jego „owczarni”, pragną udzielić wszystkim łaknącym tego, w czym sami się pławią – wypełnić miłością pustkę i głód.

Odciecie Ziemi od szczescia Nieba to nie plan Boga a wynik zla, ktore czynia ludzie. Po prostu nie mozna polaczyc zla i dobra. Normalnie Niebo byloby dostepne nawet do odwiedzania skoro by ludzie nie upadli. Nie ma zadnych innych ograniczen tylko grzech. Dlatego upadek w Raju byl taka katastrofa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:23, 07 Lis 2016    Temat postu:

Ponieważ istnieje prawo wyboru, czyli dano nam cudowną szansę bycia współtwórcami naszego szczęścia, możemy naszą pomoc kierować ku tym, którzy pragną ją przyjąć, którzy wybierają drogę do Niego, natomiast nie mamy prawa przeszkadzać i uniemożliwiać ludziom żyjącym na ziemi dokonania „złego” wyboru.

Nie nalezy tu popadac w herezje. Jak ktos postanawia byc morderca to rzecz jasna strzelam i zabijam go. Moze wybrac ale ponosi tego konsekwencje. Rzecz jasna zlo sie tepi to jest przeszkadzanie zlu a nie temu ze ktos zlo wybral.

Zresztą o każdym z was wie wszystko tylko Bóg i tylko On zna przyszłość każdego z was. Wielu uczy się na błędach, i nigdy o nikim nie można powiedzieć, że jest stracony, a tylko, że bardzo zagrożony z własnego wyboru, opanowany przez siły zła, którym zawierzył, a zatem sprzedał im swoją wolność. Jednak jeden krzyk o ratunek przywołuje Pana, a Jego mocy nic we wszechświecie oprzeć się nie śmie.

Stad jest szansa dla łotrów KTORA NIE OZNACZA TOLEROWANIA ZBRODNI! RZECZ JASNA NP WIEZIENIE ZWIEKSZA SZANSE ZE PORZUCA ZLO! KARY SA DOBRE! Takze kara smierci dla zwyrodnialcow zwieksza szanse ze w chwili utraty zycia nawroci sie chocby ze strachu. Stad tez jest ona dobra. Dla zwyrodnialcow oczywiscie. Za mniejsze przestepstwa jest zla bo zabija kogos kto jeszcze w tym zyciu by sie nawrocil po dlugim wiezieniu i np. czynil dobro. Wtedy tracimy to dobro.

My możemy współpracować z wami tak jak towarzysze, przyjaciele, rodzina – im więcej nas pokochacie i zaufacie nam, tym bardziej my możemy być pomocni. Nasze rady, dobre myśli, pomoc w wypadku potrzeby – istniały, są i będą zawsze, i to coraz potężniejszą pomocą, ale... jeżeli zechcecie z nich korzystać. O „zmuszaniu” nie może być mowy. Tylko współpraca, dla waszego dobra, która i dla nas jest szczęściem służenia pomocą.

Bo jest wolnosc. Zrodlem wolnosci jest Bóg. Co widac chocby po krajach katolickich. Tam gdzie byl Kosciol jest najwieksza wolnosc. W krajach protestanckich juz mniej bo byli katolikami ale popsuli. A prawoslawie juz prawie wcale bo juz dawno oderwali sie od Kosciola. Inne ludy masowo migruja do wolnosci co widac. Jasne jest ze centrum wolnosci to Kosciol. Polacy to wiedza z czasow komuny...

Niewola zła

O pewnej osobie.

– Ponieważ nie jest zdolna do przyjęcia czyjejkolwiek życzliwości, musi pozostać sama. Może jeszcze wtedy cokolwiek zrozumie. Jej stan jest bardzo zły i duchowo również.


I tu jest o tym co widzimy dzisiaj. Media sejm stanowiska. To sa tacy ludzie. Mowilem ZOSTAWMY ICH! I widzicie ze to z natchnienia stamtad. Zostawienie samemu sobie jest metoda na łotrów. Czesto musza sie pograzyc do dna...

To jest przerażające, jak stary człowiek zagrożony śmiercią może być tak obojętny na swój los. Jest w niej coraz bardziej rosnąca nienawiść do wszystkich, do ludzi, losu, a i Chrystusa odepchnęła od siebie. Dlatego promieniuje z niej złość, która tak ją opanowała, że nie jest w stanie jej ukryć. Złością odpowiada na wszystko, cokolwiek zbliżyłoby się ku niej. Widzisz sama, jak wygląda człowiek, który stał się niewolnikiem. Jest nieszczęśliwa, bo poddała się siłom nienawiści i złości, a także kłamstwa. Jednak tak im pozwoliła rozrosnąć się w sobie, że stały się częścią jej istoty. Poprzez nie rozumuje, sądzi i działa, myśląc, że czyni to samodzielnie.

Dokladnie. Emanacja zła. To co z mediow. Czarne marsze zlosliwosc. Ci ludzie w sobie maja wyhodowane zlo. I mysla ze to jest ich osobowosc. To sa demony ktore ich opetaly. Ale maja tez zlo charakteru. Sa wypaczeni. Nawet gdyby nie bylo drmonow czlowiek moglby byc potworem... To nie tak ze zlo to demony a czlowiek samo dobro. Wtedy nie bylo by spowiedzi.

Tam, między nami mówiąc, potrzeba by egzorcyzmów, a i to nie wiem, czy by pomogły, dlatego że ona CHCE im służyć – tym siłom, które wybrała ponad inne: kłamstwu, nienawiści, złości, zawiści i zazdrości. (Mojej Matce za życia też dokuczała, kiedy tylko zdarzyła się jej okazja spotkać ją).

W mediach w Sejmie na uczelniach TRZEBA EGZORCYZMOW czyli wypedzenia demonow. Oni sa opetani. I nie pomogly by moze bo po wypedzeniu demonow CZYNILI BY ZLO SAMI Z SIEBIE! Dochodzimy do wniosku opetanie łotra jest mniejszym zlem! Zlo czynione bez demonow jest gorsze bo wina w 100% na czyniacego. Ohydny temat ale takie sz fakty. Wiekszosc wladzy moze z 90% to opetani czyniacy przez demony. Media to pierwsza wladza.

Martwi nas każdy, kto tak głupio szykuje sobie straszliwą przyszłość. Przecież gdyby przyszła w tym stanie, w jakim teraz jest, byłaby zgubiona. Ale Chrystus czuwa nad każdym, kocha ją tak samo jak innych, których swoją Krwią odkupił, i sądzimy, że chociaż w chwili śmierci, jeżeli nie wcześniej, zrozumie ona zło swojej postawy i będzie żałować. (Umarła w kilka lat później oddana do domu dla przewlekle chorych w stanie pełnej sklerozy. Ale to niczego nie dowodzi, bo Bóg może wszystko).

Stracila rozum na koniec. Na pewno to znak od Boga. Ludzie nikczemni traca stopniowo rozum. Z przyczyn obiektywnych. Zlo to niszczenie takze psychiki. W miare czynienia jest gorzej. Tu Hitler jest ,,wzorem". Im dalej tym wieksze napady szalenstwa mial. Jednak jesli ktos traci rozum i pare lat zyje w obledzie a nastepnie umiera to wyglada mi na to ze w tym czasie Bóg jakos dziala na jego dusze. Jest to jakas terapia.

Obrona przed mocami zła

27 VI 1968 r. Mówi Matka.

– Wzywałaś mnie. Czy rzeczywiście chcesz mojej pomocy? Dobrze. Przede wszystkim pomódl się. Ofiaruj cały dzień Jezusowi i proś o opiekę. Widzisz, my tu znamy te „siły”, a i umiemy z nimi walczyć. To znaczy my sami już nie walczymy, jesteśmy poza ich dostępem, ale możemy pomagać wam.


Kazdy dzien ofiarowac Bogu.

W KAŻDYM Z NAS BYŁA TĘSKNOTA DO MIŁOŚCI

10 VIII 1969 r. Mówi Bartek.

– Możesz na nas polegać. Tu nie dlatego jest się „dobrym”, że się „musi”; z drugiej strony nikt z nas nie zmienia się momentalnie i całkowicie. Jest tak, że tu, gdzie my jesteśmy, nie może być nikt, kto w sobie nie miał miłości.


Gdyz nie wytrzyma po prostu. Ktos plugawy w otoczeniu wspanialych ludzi jak wyglada? Kupa łajna? Gorzej. Jak ktos tak wyglada to ucieka przed ludzmi swietymi. Gdzie? Do piekla. I to jest pieklo. A teraz jak widzi ze moze do czyscca? TO JAKA RADOSC! PRZESTANIE TAK WYGLADAC I BEDZIE WYGLADAL JAK TAMCI! Stad dni za duszne dla pomocy im.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:19, 08 Lis 2016    Temat postu:

– Poczekaj, wytłumaczę ci to inaczej. W każdym z nas była tęsknota do miłości, pragnienie bycia „dobrym” dla innych, chociaż pod innym mianem, np. bycia pożytecznym, przyniesienia innym szczęścia, dania czegoś z siebie służbą wojskową, wychowaniem młodych, przez sztukę pisania, leczenie, przez wiedzę, czy nawet przez umiejętność strzelania, jeżeli „strzelało się” agentów i donosicieli (w okresie wojny Bartek był przez pewien czas w Kedywie).

Czyli praca kata jest DOBRA! Takiego od kar smierci. Pozbywajac sie bestii czyni swiat lepszym.

A wierz mi, że jest to straszne przeżycie: wiesz, że odejmujesz temu, kogo zabijasz wszelką szansę poprawy, a przecież to nie jest pluskwa, to człowiek. Przecież my wszyscy byliśmy katolikami. „Nie zabijaj” – to w nas tkwiło, czuliśmy strach i ból tamtych, wiedzieliśmy, że mają rodziny, może niewinne, które ich kochały. Dla mnie każda likwidacja była straszna; już po wykonaniu, wtedy gdy powinienem był odprężyć się, przeżywałem ją od nowa, od strony tych, których zabiłem. Czy wiesz, że kiedy siedziałem w więzieniu, mówiłem sobie, że to pokuta za nich (przyjmowałem karę jako wyrównanie rachunku), pomimo że zrobiłbym zawsze od nowa to samo.

Oczywiscie egezkucja jest nieprzyjemna. Ale praca ma to do siebie ze zawiera elementy nie dajace zwyklej radosci. Ale to jest wlasnie cenne. Przelamac siebie dla dobra.

A tu jeszcze ciekawe ,,wszyscy bylismy katolikami" nawet ci nie chodzacy do kosciola a pewnie i ci innych wyznan. Widzimy jak gleboko siega Kosciol. Duzo dalej niz ci chodzacy na Msze...

– Dlatego, że to był rozkaz?

– Nie tylko dlatego, że rozkaz, ale że ten rozkaz był potrzebny. Wiesz, co zrobił sam „Motor”. To była obrona tych, którzy jeszcze nie zostali wydani. Chciałbym ci powiedzieć, że ten chłopak (młody konfident gestapo, który wydal wielu ludzi z namowy swojej matki), na którym wykonałem wyrok, jest tutaj. To był ratunek dla niego. Gdyby żył dłużej, zrobiłby tyle zła, że nic by go już nie uratowało. Śmierć czasem jest ostatecznym środkiem miłosierdzia. I dla mnie tak się stało.


GENIALNE! KONFIDENT DZIEKI EGZEKUCJI TRAFIL DO CZYSCCA! Dlatego szatan jest przeciwny karze smierci i przeforsowal to w krajach Zachodu ktore ida za diablem. Dla bestii smierc to akt MILOSIERDZIA! KARA I KONIEC MOZNOSCI POGRAZANIA SIE W GRZECHU! Jak widzicie znowu sie przekonuje jak zwykle ze to co mysle jest tez mysleniem tych na tamtym swiecie! Widac jestem blisko nich Smile To piekne Smile

Ile bym dał, żeby nie było ostatniego roku, a właściwie, żebym inaczej postępował, bo gdybym zginął wcześniej, nie znałabyś mnie.

– Czy to było aż tak ważne?

– Wiesz, czasem wydaje mi się, że taka współpraca, jaka jest między nami – jeżeli pozwolisz, nazwę ją przyjaźnią – nie byłaby możliwa, gdybyś nie znała mnie osobiście. Wiem, że budziłem litość. Robiłem, co mogłem, żebyś tego nie czuła, a nie wiedziałem, że moja Matka i twoja robią co mogą w odwrotnym kierunku, żebyś zrozumiała, jak bardzo potrzebuję pomocy. Dlatego nie rozumiałem, skąd tyle życzliwości i chęci pomożenia mi. Pamiętaj, że nikt, póki żyje, nie zdaje sobie sprawy z tego, do jakiego stopnia jego życie jest żałosne i nieszczęśliwe. Ja też nie czułem; uważałem, że to skutki pijaństwa, no i „ustrój winien”. Nie zdawałem też sobie sprawy ze swojego stanu fizycznego; organizm był już w rozpadzie, długo bym nie żył.


Czlowiek nie czuje swojego smrodu. Szuka usprawiedliwien. Np. bo komuna. Owszem komunizm naprawde byl winien mnostwa rzeczy. Ale nie 100%.

Tak jak to dzisiaj myślałaś, dla mnie i dla naszej współpracy było to najdoskonalsze rozwiązanie i przyszło w najbardziej krytycznym dla mnie czasie, ale dla ciebie to był wstrząs, szok. Chciano złagodzić go, ulżyć ci, dlatego już nie widziałaś mnie przez ostatnie miesiące, ale to jest cena, jaką zapłaciłaś za pomoc innemu człowiekowi. To właśnie jest miłość bliźniego! I ja zobaczyłem, ile zapłaciłaś za mnie, za moje zaniedbania, lenistwo i zmarnowanie całych lat życia. Boś to ty za wszystko płaciła. Im bardziej chciałaś mi dopomóc, tym drożej musiałaś zapłacić, drożej cię kosztowała moja śmierć. Ja nie mogę zrozumieć, dlaczego nie odwróciłaś się ode mnie. Po takim strasznym przeżyciu nadal miałaś do mnie tę samą życzliwość, brałaś mnie w obronę, tłumaczyłaś, zapewniałaś o swojej chęci do dalszej współpracy – właściwie za co?

Czyli mowiac jasno. NIE OCZEKUJCIE WDZIECZNOSCI JAK POMAGACIE! A CO JAK WAM NABLUZNIA JESZCZE W ,,PODZIECE"? ALBO DONIOSA? Tak pomoc kosztuje. Zreszta co to by byla za zasluga gdyby szlo jak po masle?

– Wiesz co, Bartku, chyba dlatego, że poznałam twoją wrażliwość i zrozumiałam, ile cię kosztowało to, coś robił – między innymi egzekucje, powstanie, śmierć przyjaciół i kolegów w walkach, śledztwo, zamknięcie, upokorzenia, szykany ze strony władz i UB – to, że ci nie dawano żyć po ludzku, że bezustannie byłeś „bity”. (...)

On naprawde mogl mowic o systemie. To nie jakies zwalanie na komune... Byl przesladowany przez nich.

Widziałam, że występujesz w obronie kolegów, że żyjesz ich sprawami, bronisz swojej i ich godności, szacunku dla tego, o co się walczyło – a to i w moim imieniu w takim razie, a i tych, którzy się bronić nie mogą. Widziałam też, jak się szarpiesz, jak walczysz o swoje miejsce w społeczeństwie, o możność dania swojego wkładu, no i wiedziałam, że jesteś zupełnie sam, bez oparcia, że nie masz prawdziwych przyjaciół, to jest ludzi, którzy by ci pomogli podnieść się wewnętrznie. W zasadzie przerastałeś swoje otoczenie wrażliwością i inteligencją, tak że nikt ci pomóc nie mógł, z drugiej strony pozowałeś na cynika i lekceważyłeś cudzą pomoc.

Widzimy jak skomplikowane sa wewnetrzne przezycia. Jak czlowiek sie broni. Czesto rzekomo ,,cyniczne" reakcje sa odruchem osoby wewnetrznie dobrej ktora przezyla brutalnosc w traktowaniu.

Chciałam ci pomóc okazując szacunek, podnosząc sprawę wartości wewnętrznych, zresztą ściśle według wskazówek twojej matki. Chciałam cię odciążyć po prostu dlatego, że właśnie ja nie musiałam nikogo zabijać, nie byłam nigdy ranna ani w gestapo, nie byłam bita ani torturowana, cały czas osłaniano mnie (chyba opieka Boska, prawda?) i uważałam, że to nie jest sprawiedliwie, że tyś miał za dużo ciężaru – chciałam ci ująć go, odciążyć cię, uważałam, że należy ci się pomoc, że nie można dopuścić, żebyś się poddał. Nadal sądzę, że miałeś za ciężko, a ja za lekko; przecież kochamy to samo, więc dlaczego jedni płacą więcej, a inni mniej? Chyba jasne? Ja tak patrzę na twoje życie.

Wychodzi mi logicznie. Skoro ona byla zawsze blisko Boga nie potrzeba bylo dramatycznych przezyc. Ale osoby bladzace wlasnie dlatego maja takie przejscia aby nie czuly wstydu. Tak to by mialy tylko w zyciorysie grzechy. Ale gdy maja grzechy to moga sie odwolac do swoich przejsc, jak on. Bohater. To dobre dla niego. Wprawdzie grzeszyl ale czyny mial nieprzecietne. Ten mlody czlowiek jest symbolem Polski. Sa w historii kraju grzechy ale jest tez niespotykane bohaterstwo. Zeby te grzechy nie byly najwazniejszym ,,dokonaniem". Logicznie gdyby Polacy nie grzeszyli nie mieli by potrzeby bohaterskich przejsc i historia byla by bardziej łagodna. Bóg nie zajmuje sie zsylaniem nieszczesc na swietych. To dotyczy ludzi dobrych ale grzesznych. Łotrowie to inna zupelnie sprawa. Inaczej Bóg traktuje. Tutaj jednak mamy o tych dobrych ale nie doskonalych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:54, 08 Lis 2016    Temat postu:

– Dobrze, żeś mi to tak dokładnie wytłumaczyła. Teraz wiele mi się wyjaśniło. Widzisz, trudno jest rozumować cudzym sposobem rozumowania.

Trudno wejsc w druga osobe, bo kazdy jest inny.

– Dlaczego? Przecież słyszycie nasze myśli?

Gdybym mógł przewidzieć...

– Wiem, co myślisz do mnie, ale nie wiem dlaczego.


Nieznane sa intencje a one sa najwazniejsze.

Pytasz, czy twój sposób myślenia mi się nie podoba? Mogę się tylko cieszyć, że jest taki. Ale teraz wiem, że twoim motywem najważniejszym jest wyrównanie niesprawiedliwości, chęć naprawienia krzywdy. Jeżeli o mnie chodzi, cokolwiek zła mi uczyniono, tyś to już wyrównała, biorąc mnie do współpracy. Możność czynnego włączenia się w nasze wspólne działanie jest nie do opłacenia. Gdybym mógł przewidzieć, że tak będzie wyglądało „przyszłe życie”, cieszyłbym się ze wszystkiego, co mnie spotyka. Ale to przyszło przez ciebie, zależało od twojej dobrej woli.

Nastawienie na wyrownanie niesprawiedliwosci. Trzeba tez podkreslic jak wazna jest wspolpraca ludzi tam i tu. Nalezy sie tez cieszyc ze wszystkiego co nas spotyka. Nawet jak nie rozumiemy. Pozniej zrozumiemy.

– Bóg to wiedział.

– Nie o to chodzi. On liczy na nas, ale zawsze możesz odmówić, a ty nie odmówiłaś.


Bardzo wielu odmawia niestety Bogu...

– Już ci powiedziałam dlaczego.

– Jednak cały ciężar dźwigałaś ty. Pytałaś się rano, jak wyglądało moje wprowadzanie we współpracę, kiedy się zorientowałem w nowym świecie. Nie mogę odpowiedzieć ci na to pytanie precyzyjnie co do czasu. Wiem, że bardzo szybko rozmawiałem z tobą, bo nalegała na to moja i twoja matka, ale uwierzyłem w twoją życzliwość prawdziwą i stałą znacznie później. Zrozum, że nie znałem twoich motywów: już nie potrzebowałaś „litować się”, a dowiedziałaś się o moich najbrzydszych postępkach – to powinno było odrzucić cię od chęci włączenia mnie w sprawy tak piękne i czyste.


Na poczatku nie wiedzial czym ona sie kieruje. Nieufnosc z zycia tu od razu nie znikla...

– Powiedziałam ci.

– Rozumiem, ale i ty zrozum, że ja się nie stykałem z takim „podejściem”. Teraz rozumiem cię, bo i ja tak myślę, ale chcę ci przedstawić, jak myślałem wtedy.


NIE SPOTYKAL LUDZI O DOBRYCH INTENCJACH! BEZINTERESOWNYCH! To zawsze ma straszny negatywny wplyw na czlowieka.

Prawdę trzeba pojąć

Zaraz po „przyjściu” tu nie mogłem odmienić się – cudownym sposobem. Prawdę trzeba zobaczyć, pojąć i przyjąć jako swoją. Ja rozumowałem po swojemu. Nigdy też nie spotkałem się z takim traktowaniem „zmarłego”. Nie wiedziałem, że w ogóle można zachować łączność. Zresztą tylko ty jedna taka byłaś; nikt inny z setek znajomych i bliskich, których pozornie miałem. Odczuwali brak mojej obecności, ale nie myśleli, jak mi pomóc – usiłowali pogodzić się z tym, że mnie „nie ma”, wymazać z pamięci dla własnego spokoju, ale nikt z nich nie pomyślał o mnie. Nie przychodziło im do głowy, że ja jestem, czuję, słyszę ich sądy, że nie mogę się obronić ani nic cofnąć, a wszystko, co złe, widzę, że tak bardzo potrzebuję ich współczucia, wybaczenia, słów serdecznych, poczucia, że jestem kochany, bliski.


Wykreslanie zmarlych z ,,rejestru" jest niestety typowe dla ludzi. A oni nie znikaja. Na dodatek wiedza co sie dzieje tu. Wszystko slysza. Trzeba ich traktowac jak zywych!

– Strasznym szokiem jest zrozumienie, że nikt nas naprawdę nie kochał, że wszyscy, o których sądziliśmy, że są nam bliscy, a my im – drodzy, okazują się egoistami, obojętnymi na nasze osobiste sprawy, o ile ich już nie dotyczą, i są niezdolni do pomocy.

Tam znikaja pozory. Juz nie mozna udawac przyjaciela. Tutaj zreszta ludzie nazywaja przyjaznia zwykla znajomosc. A to przeciez powazne slowo. To zobowiazuje do pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:07, 10 Lis 2016    Temat postu:

– Owszem, tu mi to okazano, ale pomimo wszystkie dowody miłości, radość i wzruszenie, ja tkwiłem jeszcze w sprawach waszych i swoich „z ziemi”. Przy nagłej śmierci nie można się tak od razu „wyłączyć”, chyba że ktoś żył już blisko Boga. Ja, jak wiesz, bardzo „siedziałem” w swoich planach, projektach na przyszłość, nawet w tym, co chciałem wyrazić. Miałem tyle kłopotów, terminów, zobowiązań, tyle osób, o które się martwiłem, z którymi miałem się spotkać, pogadać itp. Teraz widzę, że tkwiłem w środku chaosu drobnych i nieważnych spraw, ale byłem przez nie pochłonięty.

I to oddala od Boga a mnostwo ludzi tak zyje. Im mniej wiary tym wiecej tego chaosu...

Więc widzisz, nie mogłem od razu przerzucić się – tu wszystko było nowe, obce, zdumiewające, jak sen, a tam rzeczywistość. Ciągle od was spodziewałem się pomocy, odzewu, a tu cisza i obojętność. Ty wiesz, w jakim ja byłem stanie, jak bardzo potrzeba mi było zachęty i podtrzymania. Na skraju zupełnej zatraty zostałem zatrzymany cudem – bo tym mi się wydaje moja śmierć – cudem miłości i miłosierdzia Bożego. Jednak nie jest łatwo wytrzymać tyle dobroci, nie mogąc w zamian nic oddać.

Smierc jest wybawieniem dla dobrego. Ale gdy ktos nie doswiadczyl dobra to zderzenie z dobrem tam jest trudne. Tym trudniejsze im ktos mniej dobra uczynil.

Wiem, że mój stan był ci wiadomy, bo obie nasze matki informowały cię i apelowały do ciebie; powtarzam z całym naciskiem: od ciebie i tylko od ciebie zależało, jak odniesiesz się do mnie – a tu już pozory nie grały roli, tylko prawda. Tyś mi naprawdę chciała dopomóc. Nie myśląc o swoim zawodzie, zdenerwowaniu i bólu zwróciłaś się do mnie ze słowami otuchy, zapewnieniem pomocy, z prośbą o współpracę. To była dla mnie –jak dla tonącego – pomocna ręka, dająca możliwość oparcia, coś, co mi stwarzało nadzieję na kontynuowanie pracy dla wspólnego celu. Po to żyłem, żeby jeszcze coś zrobić. To się urwało, pozostał wstyd za głupie życie, hańba na zawsze, a ty przerzuciłaś most.

Czyli wspolpraca z duszs z czyscca w celu pomocy jej aby osiagnela niebo.

– Dlaczego tylko ja?

– Tylko ty mogłaś. Mało jest takich „dróg”, a tylko ty znałaś mnie i tylko przez ciebie mogłem otrzymać pomoc. Tak jest pomiędzy ludźmi.


Byla najlepsza osoba wokol niego.

– A Chrystus Pan?


Chrystus liczy na nas

– On! Chrystus, to sama dobroć. On dawał mi zawsze i wszystko, ale jeżeli chodzi o wolną wolę ludzką, On nas szanuje: liczy na nas, pragnie współpracować z wami, być z wami, lecz o ile zapragniecie tego sami. Na ciebie też liczył. Dał twojej Matce, na jej ogromne prośby, łaskę łączności z tobą, dał mojej Matce możność pomocy mi (przez zgodę twojej Matki i ciebie), dał mnie szansę poznania ciebie („w życiu”, której o mało przez własną głupotę nie przekreśliłem). On daje, ale wykorzystanie Jego darów zależy wyłącznie od waszej dobrej woli. Tu wrócę do twojego pierwszego pytania.


Czyli ona dostala moznosc tak bliskiego kontaktu z tamtym swiatem na prosbe matki tam. Matka od razu poszla do nieba bez czyscca. Stad i jej corka jak widac miala dobry przyklad i tez jest osoba swieta. Bóg oczywiscie daje szansę, którą mozna przyjac albo i nie...

Każdy z nas pragnie nieść dobro

Tu wszyscy wykorzystujemy całkowicie wszystkie możliwości, które On nam daje, dlatego że rozumiemy, Kto daje i dlaczego: aby wzmóc nasze szczęście! Nikt nie odrzuci ani nie zmarnuje szansy niesienia wam pomocy, bo to był cel naszego życia. Każdy z nas z całych swych możliwości, ze wszystkich sił pragnie nieść dobro, dawać, dzielić się, bo kochamy was. Jesteśmy wspólnotą, jesteście naszą rodziną, z tym że walczycie, męczycie się, a my żyjemy w pełni szczęścia – czy to jest „sprawiedliwe”? Posłużę się twoim sposobem rozumowania. Jeżeli tyś chciała „nadrobić”, wyrównać swoim postępowaniem nadmiar ciężaru krzywdy który spotykał mnie, jak uważałaś, w stosunku do twojego – a zapewniam cię, że ja bym twojego nie udźwignął – to ja też tego teraz pragnę.


Oni nie cierpia ale pomagac moga. To dla nich nie cierpienie a radosc. Logiczne. Nie potrzebuja tak pomagac jak tu na Ziemi ze wezma czyjas prace, narobia sie, namecza. To jest cierpienie. Tego tam nie ma.

– Przecież mój ciężar nie jest taki ciężki jak twój?

– Jest inny, ale nie lekki, a dla mnie byłby zbyt trudny na przykład... Czy teraz rozumiesz, jak my pragniemy podzielić się z wami?


To zalezy od osoby. Wydawac sie moze ze ktos nie pracuje w kamieniolomach nie jest chory nieustannie a wrecz zdrowy. Ktos by powiedzial lekkie zycie. A tu gdybyscie weszli w jego zycie byscie sie zalamali! Kazdy jest inny.

Jesteśmy sobą, nie aniołami, ale jesteśmy świadomi Prawdy, widzimy wszechświat i ludzkość prawidłowo, w świetle miłości Bożej – czyż możemy wybrać coś, co Jej zaprzecza? Nie „musimy być dobrzy”, jesteśmy po prostu ludźmi szczęśliwymi, wiedzącymi, ogarniętymi Jego miłością, objętymi Jego wyrozumiałym miłosierdziem; bandą przybłędów, żebraków, którym Król objawił, że są Jego prawymi dziećmi, „synami” Bożymi – my i wy.

Zgodnie z Ewangelia krol zaprasza na uczte zebrakow bo goscie nie przyszli. Ci goscie to my i ci zebracy to tez my! Odrzucamy goscine czyli grzeszymy stajac sie zebrakami jak syn marnotrawny i mozemy wrocic na uczte jako zebracy...

Wy jeszcze „za bramą”, ale czekamy na was... Jak moglibyśmy wam nie tylko szkodzić, lecz zrobić choćby najdrobniejszą przykrość? Jeżeli On dał nam możność takiej pomocy, która wyraźnie wskazuje, Kto ją daje, możemy zrobić dla was wszystko, ale w imię Boga, w Jego ojcowskim imieniu! Zrozum, że my naszymi drobnymi wysiłkami reprezentujemy Jego samego – do tego stopnia kocha nas i zaufał Nam! Gdybyśmy zawiedli Jego zaufanie, kim bylibyśmy? Niegodnymi Jego domu.

Tam oczywiscie juz tylko chcą dobra. Po tym czego doswiadczyli tam. Widza dobro Boga. On daje im mozliwosc pomocy z czego niezwlocznie korzystaja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:32, 10 Lis 2016    Temat postu:

I jeszcze jedno. Nasza wrażliwość jest różna. Tu się odczuwa wszystko o wiele intensywniej, bogaciej, szerzej i głębiej. Ponadto wiąże nas, zespala ze sobą miłość; nas i was również. Tu czujemy wasz stan jak matka cierpienie swojego dziecka: nie cierpi, lecz uczestniczy w cierpieniu, ale z wielką siłą. Gdybym ci sprawił przykrość, byłbym po prostu podłym.

Tam przezycia sa bardzo intensywne! Zdaja sobie sprawe co czujemy choc sami nie cierpia.

– Może niechcący?

– A „niechcący” u nas się nie działa. Wiem i rozumiem, co cię boli, a co cieszy. Ponadto bez ustanku współczuję ci. Wydaje mi się, że nie zniósłbym takiego życia, jakie masz ty, i wszelkie moje wysiłki zmierzają ku ulżeniu ci. Niedużo mogę, bo żyjesz pomiędzy ludźmi i oni właśnie cię ranią (bo chcą lub z tępoty czy wygodnictwa, ale to jest ich wola), ale w sprawach nie „ludzkich”, np. drogi życia, można pomóc dużo więcej, a tam, gdzie jest dobra wola ludzka – wszystko.


Ludzie sa podli i tu pomoc mozna niewiele. Stad tak ciezko idzie w Polsce w polityce mediach i wszedzie na swieczniku. Natomiast duzo moga wam pomoc w kwestii co macie rpbic w zyciu bo to juz zalezy od was. A gdy jest dobra wola ludzi mozna WSZYSTKO!

ROŻNE FRAGMENTY – WYBÓR 1969 R.

O wiedzy

Mówi Bartek.

– Każdy wie tutaj więcej niż największy filozof na ziemi, bo zna Prawdę; a jej szczegóły – wedle swoich zainteresowań.


Genialne. Czyli kazdy tam jest madrzejszy od KOGOKOLWIEK NA ZIEMI! A szczegoly zna takie JAKIE CHCE! Jak chce znac malarstwo to zna, jak muzyke to zna. Ludzie niewyksztalceni sa tylko tu. Tam przestaja nimi byc.

Wezwanie Boże


– W oczach Boga każdy z nas ma swoje własne „miejsce”, swoją własną indywidualną doskonałość możliwą do osiągnięcia. On nas kocha – każdego z osobna – nieskończenie i każdemu z nas daje szansę bycia Jego pomocnikiem, Jego przyjacielem, Jego „prawą ręką” w pomocy dla innych ludzi. Jest to udział w Jego zbawianiu świata, w Jego Męce i Jego Odkupieniu ludzkości, w tym i nas samych. Zamiast być biernym podmiotem, możemy stać się – o ile zechcemy – Jego braćmi; z Nim razem własnym życiem odradzać i przemieniać ziemię w królestwo Boże. Ono nie „zejdzie”, ono staje się w nas i poprzez nas: „Królestwo Boże w was jest”. Tak jest tu u nas, ale i ziemia winna nim zostać. Wtedy, gdy zechcemy – jako cała ludzkość – pełnić wolę Bożą, będzie nim. A więc trzeba chcieć pełnić wolę Bożą samemu, nie oglądając się na innych. Pełnić Jego wolę – znaczy służyć Mu sobą, tym, co się otrzymało, ale z całego serca i w pełni.


Wspaniałe! Gdyby ludzie odpowiedzieli dobrem JUZ BYLBY RAJ NA ZIEMI! Stad niewazne co robia inni. JA MAM WYCHODZIC Z DOBREM DO BOGA!

Zamysły Boże (względem poszczególnych ludzi) są nam nieznane. Wiemy to tylko, że są zawsze najwspanialszą szansą rozwoju i rozkwitu dla każdej indywidualności ludzkiej.

Ale oczywiscie mozna sie domyslac. Rzecz jasna jak ktos gra pieknie na skrzypcach znaczy ze to jest jego kierunek rozwoju.

Jesteśmy sobie braćmi


– Myślałaś o tym, w jaki sposób pomóc Michałowi w „wyjściu do ludzi”. Informowałem się u jego bliskich. Widzisz, on boleje nad tym i nie wie, z której strony zacząć. Poradź mu, aby zaczął od okazywania swoich uczuć – niech się nie wstydzi być sobą. Powiedz mu, że nie jest możliwe poznanie w pełni drugiego człowieka, ale jeśli się chce zbliżyć do ludzi, trzeba im dać szansę poznania nas choć trochę, ułatwiać to, a nie utrudniać poprzez maskowanie się. Nie jest prawdą, że każdy z was jest samodzielną, niezależną jednostką. W rzeczywistości stworzeni zostaliśmy, aby żyć we wspólnej wzajemnej miłości, radości i współpracy: jedni pomagając drugim, inni tę pomoc przyjmując – lecz zawsze jest to wymiana wzajemna, i to płynąca z potrzeby wewnętrznej, z chęci dzielenia się, z miłości naprawdę braterskiej. Jesteśmy sobie braćmi i powinniśmy o tym wiedzieć, gdyż to jest stosunek prawidłowy tu, u nas, w królestwie Bożym, a mógłby być realizowany już na ziemi.


Ideologia liberalna indywidualizmu jest falszem. Ludzie nie zostali stworzeni do samotnego indywidualnego zycia. I to dobrze. Oczywiscie wszelkie patologiczne ,,wspolnoty" przed ktorymi czlowiek slusznie chce uciec to skutek grzechu. To ma byc wspolnota milosci.

Kto odsuwa się od ludzi mówiąc, że nic od nich nie potrzebuje, że sam sobie da radę, wystarcza – myli się bardzo. Zastyga, drętwieje, gdyż wymiana, krążenie miłości, uzupełnianie się i dzielenie są ludziom niezbędne w rozwoju wewnętrznym, tak jak powietrze i woda. Wycofując się „w siebie”, zostajemy egoistami psychicznymi. Boimy się bólu, cierpienia, zawodów, przykrości, które zawsze nas spotykają w kontaktach z ludźmi, ale przestajemy też mieć udział w ich radościach; stajemy się im też niepotrzebni. Skutkiem tego jest straszliwe poczucie wyobcowania, samotności, izolacji, a przecież sami zamknęliśmy bramy przed ludźmi, którzy byli gotowi wesprzeć się na nas, prosić o radę, liczyć się z naszym zdaniem, czerpać od nas siły i radość, dając nam szansę bycia potrzebnymi, a więc szczęśliwymi. Trzeba otworzyć się na cudze cierpienia i cudze radości: myśleć, w czym mógłbym pomóc, czy nie mógłbym się przydać?

To jest cecha Zachodu. Owszem bez ludzi ,,nie ma klopotow". Nie ma tez rozwoju jest dretwota. Inna skrajnosc to przynalzenosc do wspolnoty na sile i dla korzysci. Gdy to jest wspolnota patologii. Np. partie ,,polityczne".

Każdy z nas jest konieczny dla rozwoju innych i musi o tym wiedzieć. Służyć Polsce – to służyć ludziom w Polsce, społeczeństwu całemu, ale poprzez niektórych – tych, z którymi się stykamy. Zawsze coś im możemy z siebie dać, gdy chcemy, i to nie pracą, za którą otrzymujemy ekwiwalent pieniężny, a swoją osobą: zainteresowaniem, życzliwością, radą, no i pomocą w razie potrzeby. Najważniejsze jest nastawienie wewnętrzne na chcieć stać do ludzi frontem, widzieć i reagować.

Pieniadze to najmniejszy problem. Tu znow patologia moze byc rzadzenie innymi aby im ,,pomoc". Nie przezyjemy za nich ich zycia. Stad pomoc ma byc nie nahalna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:54, 11 Lis 2016    Temat postu:

Nowicjat szkolenia

Mówi Matka.

– Jeśli zechcesz podporządkować się Jego woli, twoje życie stanie się twórcze i pożyteczne w taki sposób, jaki dla ciebie jest najwłaściwszy i jedynie dla ciebie – możliwy. Wierz mi, że wszystkie twoje wysiłki samodzielne mogą przynieść mało pożytku, a nawet – szkody, podczas gdy zdanie się na Jego kierownictwo, zawierzenie Mu w pełni i spokojne, ufne postępowanie wedle Jego woli poprowadzi cię tam, gdzie twoja pomoc będzie szczególnie pożyteczna. Chciej zostać jednym z wielu palców Jezusa na ziemi, a wtedy On wykorzysta twoją dobrą wolę, twoje pragnienie służenia, tak jak w najpiękniejszych marzeniach nie wyobrażałabyś sobie. On wie, na co cię stać.


Na przyklad ja. Jakby to bylo o mnie. Moge tylko potwierdzic.

Teraz to jak nowicjat szkolenia, uczenie się. Ty jeszcze wciąż się wprawiasz, jeszcze nam nie dowierzasz, jeszcze bardzo mało wiesz. To jest przygotowanie do właściwej współpracy, która rozpocznie się w okresie zagrożenia. Nie możesz przeczuć nawet, jaką ona będzie, bo nie było jeszcze takiej formy współpracy, ale Bóg wie, co kiedy jest wam potrzebne i jeżeli dał nam do takiej współpracy prawo, a więc sam ją dla nas i dla was wybrał, to widać stąd, jak będzie ona konieczna.

Nikt tego nie wie bo i historia bedzie inna i ludzie inni.

W takim napięciu, wśród takiej grozy i obrazu zniszczenia będzie ona (współpraca) podtrzymaniem dla was, ostoją pewności, sprawdzianem naszej pomocy i rękojmią waszego odrodzenia. Da wam pewność, że ocalejecie i będziecie budować nowy ustrój – wedle Jego planów.

Bedzie groza. Wiem bo tu wyczytalem wlasnie. To niezwykle madra ksiazka.Musicie przezyc strach bo obecnie jestescie ohydni i bezczelni.

Kochanie, wszystko inne będzie ci przydane, ale ważne są tylko Jego plany, Jego miłość do ciebie i twoja na nią odpowiedź.

Bo nikt nie ma nic swojego. Wszystko od Boga.

Nie jesteśmy „małymi bogami”

– Jak ktoś może pomyśleć, że jesteśmy „nieomylni”, „wszechmocni” czy „wszechwiedzący”? W ogóle jesteśmy „odbiciem”, a nie Istotą samą z siebie, bo źródło jest tylko jedno – Bóg. My z Niego, od Niego, ale nie równi – Jemu. Jednym słowem, nie jesteśmy „małymi bogami”, lecz dziećmi Bożymi – a to różnica. (Jest to odpowiedź Matki na opinię jednego z księży, że żyjąc w niebie z Bogiem będziemy „w Nim” wiedzieli wszystko.


Logiczne ze stworzenie to odrebny byt od Stwórcy. Elementarna logika.

O doskonałości


– Widzisz, doskonałość bez wad nie istnieje na ziemi. Nawet święci nie byli „wyprani” z indywidualnych cech charakteru, raczej przeciwnie, byli bardzo odrębni i wielu ludziom byli solą w oku – a mowa o tych, co doszli do bardzo pełnego, wysokiego stopnia rozwoju wewnętrznego. Ty masz drogę przed sobą: stajesz się, a nie „jesteś”. Zresztą stawać się tu, na ziemi można by jeszcze lepiej, doskonalej, czyściej. Radzę ci z góry założyć, że doskonałością idealną nie będziesz (zresztą, jeśli ci się ktoś taką wydaje, są to na pewno skutecznie stwarzane pozory lub absolutna obojętność na sprawy bliźnich; stąd spokój i samozadowolenie). Nikt tego od ciebie nie wymaga. Masz stawać się coraz bardziej sobą, a nie czyimś odbiciem.


Genialne. Czlowiek nie jest a STAJE SIĘ! Jest w trakcie tworzenia siebie. Czyli czlowiek to ruch KU DOSKONAŁOŚCI a doskonałością jest Bóg. Doskonalosc jaka czlowiek osiaga tam to brak wad a nie wszechmoc! A tu w ogole jest to niemozliwe bo natura jest skazona.

Przyjaźń

Mówi Bartek.

– Nie kocha się tylko „dobrych”. Kocha się tych, z którymi wspólnie walczyło się o jakieś dobro, którzy ci towarzyszyli w działaniu. A jeżeli u kogoś znosisz jego wady, to dlatego, że znasz jego wartości, a także wiesz, ile przeszedł, rozumiesz go. Ja tak rozumiem W. (dowódcę i przyjaciela, ale alkoholika).


Jednak czlowiek musi byc nastawiony na dobro. Nie chodzi o łotrów. Co oczywista nasza droga z takimi nie jest nigdy wspolna. Wady to co innego niz nastawienie na zło. Choc czesto wady wygladaja jakby chcial tylko zla. A takze ten niby ,,dobry" jest faktycznie łotrem. A jego ,,wady" to wybor zła.

Ponadto wiem, czym jest piekło, i gdyby o mnie chodziło, stąd, tutaj broniłbym chyba nawet esesmana (Bartek przeszedł przez gestapo w al. Szucha). Będę go bronił z całego serca, tak jak ty broniłaś mnie. Dla wielu osób nie byłem lepszy od niego i chociaż, przyznaję, tego co on, nie zrobiłem, ale nie wiem, co zrobiłbym w jego sytuacji i nikt z was nie wie, bo nie byliście nim.

Wtrzasajace... A oczywiscie widzial hitlerowcow w piekle bez watpienia. Rzecz jasna nikomu z nich nie zyczy. Z tego co wiemy Hans Frank jest w czysccu i Rudolf Höß komendant Auschwitz tez! Co wydaje sie niewiarygodne. Dzieki Polakom! Mieli szczescie ze tu trafili. To jest Polska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:27, 01 Lis 2017    Temat postu:

Każdemu należy dać szansę naprawienia swoich win, a dać szansę – to znaczy dopomóc w tym, okazać, że się nie potępia i nie pogardza tak bezapelacyjnie.

Oczywiscie musi byc jakakolwiek wola. I chodzi o osoby zwykle. Nie beda okazywal szacunku szefowi mafii! Bo jeszcze zrozumie ze go podziwiam.

Dojrzałość

– Kto jest dojrzałym człowiekiem, ten zdolny jest do współczucia, zrozumienia. W dojrzałości człowieka przejawia się opiekuńczość, spieszenie z pomocą.


A tu macie definicje dojrzalosci. Nie jest to 18 lat...

Rocznica śmierci


Mówi Matka.

– Napisałaś „rocznica śmierci”, a przecież wiesz już, że to inaczej wygląda. Rocznica naszego fizycznego rozstania się – tak można by ją nazwać. Ja mówię: dzień mego wyzwolenia, przybycia do Jego królestwa, dzień spotkania się z Królem i Zbawcą, i Przyjacielem najbliższym, dzień otwarcia oczu, odzyskania pełni świadomości, dzień prawdziwych i uroczystych narodzin, przybycie do swojego domu. Czyż może być coś piękniejszego?


Musicie to zrozumiec ze dla swietych TO NIE JEST SMIERC A TRIUMF! NAJWIEKSZA CHWILA W ZYCIU! POCZATEK PRAWDZIWEGO ZYCIA!

Śmierć. Sens życia

Mówi Bartek.

– Cieszymy się widząc, że nas rozumiesz i słyszysz. To tak, jak pośród mnóstwa głuchych ludzi trafić na tego jednego, z którym można się porozumieć, a przez niego z resztą. (...) Trudno, żeby wszyscy, przecież to jest właśnie rozdział, oddzielenie; to jest prawdziwy skutek śmierci, bo ona jako taka nic dla nas nie znaczy, lecz odcina nas od siebie, czasem strasznie gwałtownie, odłącza od wspólnego działania, „wyłącza z obiegu”. Dla was jest to nagłe opustoszenie, ubytek towarzyszy pracy czy walki, poczucie tęsknoty, smutku, ciężaru, a dla tych co odchodzą – żal za nie wykonanym zadaniem, odczucie waszego smutku i bezradność z powodu niemożności porozumienia się, ale także wkraczanie w inny świat, nowy i poczucie własnej nieśmiertelności. Widzisz, ono jest radością, niespodzianką na miarę Boga, ale przecież my o tym wiemy, przez całe życie słyszymy i... nie bierzemy pod uwagę. Ta świadomość, że się zlekceważyło najważniejsze dla nas sprawy, przygnębia – jak inaczej każdy z nas żyłby, gdyby mógł żyć jeszcze raz, zachowując świadomość naszego świata.


To w czysccu. Natomiast w chwili przejscia czlowieka ogarnia POCZUCIE NIESMIERTELNOSCI! To trudno nawet wytlumaczyc jak potezne to przezycie. Rzecz jasna nie ma nic podobnego tutaj.

Właśnie na tym polega cała rzecz, żeby zawierzyć Bogu, skoro sam przyszedł i dał świadectwo – sobą. Ale my, ludzkość, chcielibyśmy uwierzyć nie Bogu, a sobie. A przecież jeśli własnymi zmysłami nie możemy ocenić nawet świata ziemskiego, jak oczyma – biegu atomów, a rękoma – ich ciężaru, tym bardziej nie możemy poznać świata duchowego. Po prostu jest za subtelny. Istnieje, ale to my jesteśmy zbyt prymitywni, aby móc Go rozpoznać, póki żyjemy. Nie On jest „mało realny”, ale my, ludzie, jesteśmy „gruboskórni” jak dinozaury. Owszem, mamy umysł, mamy środki przekazu, mamy logiczne sprawdziany, mamy sumienie, które nam mówi, i to jakże wyraźnie, co i jak, ale chcielibyśmy ten świat „mieć”, „widzieć”, „dotykać”, zanurzyć się weń, a wtedy dopiero... „raczyć przyjąć”.

Jestesmy zbyt toporni jak dinozaury aby odczuc swiat ducha! Tak jakby dinozaur twierdzil ze matematyki nie ma bo on nic z tych ksiazek nie pojmuje. Jakies znaczki. Slyszymy ze jest ale zyjemy ,,racjonalnie" jakby go nie bylo.

No to po co byłoby życie na ziemi takie właśnie, które jest próbą naszej wiary, naszego zaufania, naszej dojrzałości do „tamtego świata”? Jak moglibyśmy tu (w niebie) istnieć, nic nie rozumiejąc, nic nie zdecydowawszy, niczego nie wybrawszy? Właśnie życiem mamy dać odpowiedź, czy pragniemy rozwoju w nas dobra. I do jakiego stopnia pragniemy: czy trochę tylko, czy pomimo wszystko? I co w ogóle uznajemy za dobro?

Mamy tu wybor i to jest ten niby ,,sprawdzian" Boga. Trzeba przeciez powiedziec czego sie chce.

Trzeba wybrać i dążyć, po prostu coś pokochać i dążyć do zjednoczenia się ze swoją miłością, iść ku niej. Tu dojrzewamy, ale wybór, wybór jest wasz, póki żyjecie i tylko wtedy! Całym życiem „uzdalniacie się” jak gdyby do przyjęcia naszego sposobu istnienia lub szykujecie sobie niemożność istnienia „w Bogu”.

Wybrac dobro i do tego dazyc! Juz teraz na ile sie da przygotowac miejsce tam.

Pamiętaj, że tęsknota, pragnienie sprawiedliwości i dobroci jest wzywaniem Boga, a opowiedzenie się za prawem do sprawiedliwości, prawem do wolności wyboru, prawem do uszanowania godności ludzkiej w człowieku jest opowiedzeniem się za Dawcą praw. Czciliśmy Go nie poznając Jego samego pod zasłonami praw, ale za nie byliśmy gotowi na śmierć. Ot, cała tajemnica „polskiej drogi”. Mamy na niej bardzo wielu męczenników, a warunki umierania bardzo skutecznie zastępowały „czyściec”.

Coz za madre slowa! Kazdy kto opowiada sie czy nawet teskni za sprawiedliwoscia wzywa Boga! Czyli nawet bezboznik! Poganie tez czesto gina nie majac pojecia o Bogu za dobro!

I tutaj wazne dla Polski. W 1939 bylo juz sporo bezboznikow. Roznych ,,socjalistow" i innych. Wprawdzie byli patriotami ale np. juz niektore przykazania sobie ,,odpuszczali" . Np. ,,nie cudzoloz". I takich Bóg ratowal przez II wojne swiatowa przez smierc w obozach łagrach czy na torturach. WIELU POSZLO DO NIEBA BO ZGINELI MECZENSKO! A tak bylby czysciec. Potworne warunki ZASTAPILY CZYSCIEC!

Wspaniale madre objawienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:21, 02 Lis 2017    Temat postu:

Tu nikt aureoli nie nosi

– Tu nikt aureoli nie nosi, a poziom rozwoju wewnętrznego, czyli stopień czystej Miłości Boga w człowieku, przejawia się jako energia, siła, blask, szczęście, wszystko razem.


Trudno to opisac slowami.

Co jest ważne – tam?


Mówi Matka.

– Jeżeli chodzi o Bartka, to mówiłyśmy ci, że nie zawiedziesz się na nim. Jego „złe” cechy były związane z jego ludzkim organizmem. Te sprawy tutaj opadają z człowieka jak stare ubranie, a pozostaje to, czym żył naprawdę, co kochał, ku czemu dążył, z czym walczył i czasem ilość upadków jest zależna od trudności wybranej drogi. Ten, kto na wszystko się godził, dostosowywał, zawsze szedł z prądem – wybierał drogę ułatwioną, wygodną, na której trudno się potknąć, ale też taka droga prowadzi często donikąd – jest jak pętla, jak obwodnica dookoła własnej osoby. I tacy, którzy wydają się wam „porządnymi obywatelami”, jak ty mówisz, są ludźmi, którzy tu przychodzą „z pustymi rękoma”, nadal ślepi i głusi – ale z własnego wyboru, dla wygody osobistej. Natomiast tacy jak Bartek, którzy z reguły przeciwstawiają się kompromisom, muszą wybierać i konsekwencje walki – życie trudne, jak po grudzie; jeśli często upadają, to przecież dlatego, że są bardzo obarczeni.


Tu wazne. Bóg woli tych co walcza nawet jak nieudolnie i upadaja niz tchorzy ktorzy siedza cicho. Zla nie robia za duzo bo w ogole malo co robia. Dobra tez. Moga nawet robic za ,,porzadnych". A to tylko wygodniccy. To nie jest zaleta.

Tu się inaczej patrzy, a moja ukochana książka „Moc i chwała” Grahama Greena ma właśnie „nasze” spojrzenie. Ważne jest niepoddawanie się, wierność własnemu wyborowi, nieustawanie w wysiłkach pomimo przeszkód – a upadki bywają miarą wielkości przeszkód w stosunku do sił człowieka (danych mu). Bartek miał taką właśnie drogę, zbyt ciężką na jego siły fizyczne i psychiczne, na jego wrażliwość, zdolność odbierania cierpienia i wytrzymałość nerwową, bardzo już słabą. Często to, czego się człowiek wstydził „w życiu”, tu jest mu zaszczytem, zwiększa jego „dorobek”. Dlatego nic się nie przejmuj opiniami o Bartku, nawet gdybyś usłyszała złe. My go znamy takiego, jakim jest, a widzę, że i ty, córeczko, już go dobrze poznałaś.

Jak widzicie nie znacie nikogo dobrze. Jaki jest, jaka jego droga. Bóg ocenia. Ludzie sie wstydza np. wygladu a potem odkrywaja ze dzieki temu ze byli nieatrakcyjni fizycznie nastapilo duzo dobra nie mowiac o uniknieciu okazji do grzechu...

Chcę, żeby to służyło innym


Mówi Bartek (w odpowiedzi na szereg pytań i wątpliwości).

– To ja, Bartek, pomagam ci. Chcę, żeby to, co ci mówię, jak najlepiej służyło innym. Przecież temu służy cała nasza współpraca, prawda?

Nie mamy prawa niczego wam narzucać

– Od nas możecie spodziewać się bardzo wiele, ale w zakresie naszej wspólnej pracy, bo nie jesteśmy niczym innym dla was niż kolegami, przyjaciółmi, współpracownikami. Nie mamy prawa kierować waszym wyborem, nalegać na was, pouczać – jednym słowem niczego wam narzucać ani wpływać na zmianę waszych planów, poglądów czy zamierzeń, szczególnie w sprawach waszego prywatnego życia. Jeżeli nas pytacie wręcz, wyrażamy swoją opinię, jeżeli pytacie o radę, radzimy, ale o tyle tylko, o ile zechcecie przyjąć, raczej ogólnie, abyście nie czuli się rozczarowani. Przecież wasze życie do was należy, musicie sami nim kierować, bo sami za ten kierunek odpowiadacie (przed Bogiem).


Jakie to madre!

W sprawie Michała, widzisz, on ma zdecydowane zdanie i kryteria ocen – własne. Nie możemy nalegać na ich zmianę, nawet gdy wydają się nam niesłuszne. Swoje zdanie wyraziliśmy, twoja matka nawet dokładnie podawała, co robić. Jeżeli Michał uważa, że jego własne zdanie jest słuszniejsze, w porządku. To nie wojsko – przyjaciół można nie słuchać. My wam możemy pomóc w waszych usiłowaniach, gdy zmagacie się z trudnościami, ale nie możemy niczego robić za was. (...)

Widocznie błądził...

Sprawy prywatne

– Nie tyle jesteśmy obojętni na wasze prywatne sprawy, ile wciąż powstrzymywać się musimy od „mieszania się” w wasze życie. Nasza współpraca skierowana jest ku celom ogólnym, a my, kochając was, chcielibyśmy ułatwiać wam życie jak najbardziej, ale jakie byłyby wówczas wasze własne osiągnięcia? Zaszkodzilibyśmy wam, a nie pomogli. Wiem, że to rozumiesz.


Mogliby zdjac z nas klopoty ale wtedy nie ma trudu nie ma zaslugi! Nie bylo by to korzystne dla nas.

Długość życia


– Długości waszego życia znać nie możemy. O tym decyduje sam Bóg i On wybiera czas najlepszy – tak jak było ze mną. Tak że nieraz czas śmierci jest zależny od nas samych. Bóg może nasze życie skrócić, abyśmy nie zaszkodzili bardziej sobie i bliźnim. Może też przedłużyć, abyśmy mieli czas na przejrzenie, np. w bólu czy chorobie, lub wykorzystali je jak najlepiej, oddając je wtedy z ufnością Opatrzności Bożej.


Dla nas jak widzicie nie jest to wiadome. Bóg decyduje.

Dobro i zło


– Co do wątpliwości Michała, czy „reagujemy wyłącznie na dobro i zło” – to nie jest właściwa definicja. Michał rozumie, o co chodzi, ale pojął to ciasno. Jeżeli założymy, że dobre jest to, co jest zgodne z prawami Bożymi, a „złem” nazwiemy wszystko, cokolwiek im się przeciwstawia, to można by taką definicję pozostawić – tylko że „złem” będzie każda forma przeciwstawiania się zamysłom Bożym, nie tylko w zrozumieniu moralnym tego słowa. Złem jest np. rozwój nauki kierowany tak, aby jej osiągnięcia mogły szkodzić ludzkości. A więc złem jest na pewno istnienie broni jądrowej, aczkolwiek sama bomba A czy H nie może być „zła” lub „dobra”. Jest po prostu wytworem ludzi, którzy dar twórczości rozwinęli w kierunku niszczenia, a więc wykorzystali dar otrzymany od Boga dla wyprodukowania narzędzi śmierci służących po to, aby niszczyć życia ludzkie, największy dar Boży. Czy rozumiesz ten nonsens?


Znow madre. Przedmioty nie sa moralne. Nie sa złe jako takie nawet bomby. Tylko ludzkie intencje co do nich moga byc zle czy dobre. W tym sensie produkcja uzbrojenia dla Polski jest dobrem. A dla Rosji złem. Bo Polsce sluzy do dobra czyli poskromienia agresji a Rosji do rozboju. Czyli to ludzie stojacy za czyms sa dobrzy lub zli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:27, 03 Lis 2017    Temat postu:

Jeżeli rozważysz ten przykład i pod tym kątem będziesz rozpatrywała inne, zawsze zauważysz sprzeczność, błąd logiczny. I z reguły pojawia się on tam, gdzie nadużyta zostaje przez człowieka dana mu wolność. Gdyby ludzkość (w poszczególnych ludziach) stale pamiętała o tym, że wszystko otrzymała, i umiała odnosić się do Dawcy z wdzięcznością i zrozumieniem – stawiano by tylko jedno pytanie: „Jak mogę najlepiej wykorzystać dany mi talent, aby przyniósł jak najwięcej pożytku, a nigdy nie wyrządził szkody?” Trzeba by słowo „mam” zamienić na „otrzymałem”, a skoro „otrzymałem”, to na to, aby rozwijać, powiększać, ulepszać, pomagać, mnożyć – skoro to, co otrzymałem jest dla mnie „dobrem” – więc, aby mnożyć dobro, a nie niszczyć. Bóg czyni nas swoimi pomocnikami, udziela nam ze swojej Pełni tyle, ile każdy z nas zdolny jest udźwignąć – po to, aby dać nam szczęście pomnażania dobra. Każdy, kto choćby podświadomie stosuje się do Jego woli, jest szczęśliwy. Cieszy się i umie się posługiwać darem tworzenia rolnik, ogrodnik, hodowca, artysta... (...)

Dobro ma charakter obiektywny. Nawet gdy ktos nieswiadomie przestrzega praw Boga ma dobrze. Nawet nie wiedzac dlaczego. A talenty sa po to aby przynosic dobro.

Nawet dar leczenia zużytkowano na okaleczanie i mordowanie ludzi (weź Ravensbruck), tak jak odkrycia Pasteura obraca się obecnie na produkowanie broni bakteriologicznej. Nie potrzeba wojny, w razie trzęsienia ziemi na przykład nie można zabezpieczyć dobrze takich hodowli, tym bardziej że nikomu to na myśl nie przychodzi. Jak zawsze, ludzie produkujący śmierć myślą najpierw, jak ją najlepiej rozszerzyć, a później – jak przed nią ochronić chociażby własną ludność.

Widzicie? BRON BIOLOGICZNA NIE JEST ZABEZPIECZONA! TO MOWIA CI Z NIEBA! W razie katastrofy NIE MA SPOSOBU POWSTRZYMANIA MNOZENIA SIE TYCH BAKTERII,

Wracając do sedna sprawy. Prawdziwym „złem” jest zła wola ludzka wykorzystująca otrzymane dary w celach destrukcyjnych. Wszystko jedno, czy darem będzie zdolność logicznego myślenia, przewidywania, talent twórczy, jasność i precyzyjność w obserwowaniu zjawisk i wysnuwaniu prawidłowych wniosków, zdolności organizacyjne, pedagogiczne, umiejętność leczenia, kierowania, gospodarowania itd. Najwięksi święci i najwięksi zbrodniarze operowali tymi samymi darami, odmienny był tylko kierunek ich używania. Jeżeli wykorzystywali je zgodnie z planami Bożymi – których celem jest zawsze rozwój miłości, a więc powolny wzrost zrozumienia, współpracy i miłości społecznej wewnątrz ludzkości – wynikiem było pomnażanie wspólnego dobra: rozwój sztuki, wiedzy, filozofii, higieny, stosunków społecznych: więcej szczęścia, więcej dobroci, miłosierdzia i miłości, a także więcej mądrości.

Nikczemnicy moga byc zdolni! I co z tego? Tym gorzej! Zdolnosci maja sluzyc dobru.

Praca zgodna z planami Bożymi dla ludzkości rzadko jest aż tak świadoma celu, ale jeżeli człowiek kieruje się pobudkami bezinteresownymi, służy Im – sobą, i wtedy przynosi korzyść wszystkim. Zarówno uczciwy naukowiec poszukujący odpowiedzi na pytanie „jak powstaje?” lub „dlaczego tak?”, jak i myśliciel pytający „dlaczego istnieję?”, „skąd się wziąłem?”, „jaki jest cel mojego życia?” czy artysta po prostu sławiący Twórcę pod postacią piękna – pracują prawidłowo, a ich praca służy poszerzeniu wiedzy, ulepszeniu życia i spotęgowaniu zdolnaości odbioru piękna całej reszcie ludzkości obdarzonej mniej bogato lub innymi darami.

Rzadko kiedy jest taka swiadomosc czynienia dobra ale po prostu trzeba robic swoje dobrze. To juz jest wlasciwy kierunek.

Teraz weź pod uwagę, że wielu bogato obdarowanych handluje swoimi darami: sprzedają to, co otrzymali, za cenę sławy, korzyści materialnych, władzy itp. – jednym słowem brak im bezinteresowności, ich pobudką działania jest miłość własna. Jakże łatwo stają się wtedy narzędziem mocy zła i nienawiści, które istnieją, ale bez przyzwolenia człowieka nie mogą nic. Są niematerialne, mogą działać jedynie na umysł ludzki, a ten dopiero kieruje wolą, wolnym wyborem.

I tu dochodzimy np. do copyrightow ,,praw autorskich" gdzie zdolnosci sa tylko po to aby nabic konto. I tu juz widzimy zlo. Czesto ci ,,artysci" sa znajdowani martwi w wieku 50 lat. Ale dotyczy to wszystkich i prawnikow mafii i uczonych sluzacych zbrodniczym rezimom.

– Więc możemy zaprzeczyć planom Bożym?

– Żaden człowiek na świecie nie jest dość silny aby móc przeciwstawić się planom Bożym, ale Bóg pozostawił nam samym kształtowanie losów ziemi.

Nie jesteście tylko ciałem. Jesteście istotami duchowymi, nieśmiertelnymi, stworzonymi do życia w wieczności; możecie odwoływać się do innych istot duchowych, do całego ogromnego, niezmierzonego świata istniejącego poza zasięgiem pięciu zmysłów ciała ludzkiego. Sam Bóg współpracuje z wami, o ile Go pragniecie prosić o pomoc, o ile zechcecie służyć Mu swoją wolą. Przecież my tak ściśle współpracujemy ze sobą; czy nie przyszło ci na myśl, że można tak samo współpracować z siłami zła i nienawiści?


To wszyscy ci co ida z szatanem. Ale my mamy ze swietymi i aniolami isc.

– Chyba nieświadomie?

– Owszem, świadomie również, ale to rzadkie wypadki. Te moce tak gardzą ludźmi, że nie „zniżają się” do jawnej współpracy. Po co? Ludzie tak idą na byle przynętę. Są ich narzędziami biernymi i posłusznymi myśląc, że służą sobie. Ale to, że chcą służyć sobie i tylko sobie, jest ich własnym wyborem i odsuwa ich od Miłości. Wtedy mogą łatwo stać się niewolnikami dobrowolnymi, bo służba – sobie, wymaga coraz to nowych ofiar z prawdziwych wartości, aby utrzymać lub powiększać swój (złudny i jakże krótkotrwały) stan posiadania.


Szatan zbyt nimi pogardza aby wchodzic w uklady. Woli sytuacje gdy oni mysla ze pracuja dla siebie. I grzezna coraz bardziej. Musza robic coraz wieksze potwornosci...

W takich czasach, jak nasze, w Polsce drogo się płaci, aby coś „mieć” lub być „kimś”, a zobacz, ilu chętnych walczy ze sobą o dostęp do korzyści, ilu zrezygnowało z honoru, godności własnej, uczciwości, ilu zdradza własne przekonania, oszukuje, kradnie, szkaluje innych ludzi, donosi i intryguje...? Wydaje im się, że robią to „na własny rachunek”. Szkoda, że nie pamiętają o przykładach – jak skończyli Hitler, Mussolini i Stalin, takie „asy” służby duchom nienawiści, no i jak im zapłacono?

Postaci ,,historyczne" opetanych ktore skonczyly na smietniku historii. Tyle im przyszlo z ,,sojuszu" z szatanami. I w Polsce niestety wtedy w PRL ale i teraz iluz mamy opetanych? To nie zabawa. To walka ostateczna o dusze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:37, 04 Lis 2017    Temat postu:

– Szatan zawsze niszczy zużyte narzędzia – powiedziałam.

– O tym my wiemy, ale sam rodzaj śmierci też jest przykładem. W każdym razie chodziło mi o wykazanie, że „złem” w dokonaniach kieruje wyłącznie zła wola ludzka zbuntowana przeciwko swemu Dobroczyńcy – i tak należy rozumieć „zło” na ziemi. Trudno, żebyśmy tego – tu – nie rozumieli.


Szatan nie moze nic bez naszej woli.

SZATAN NISZCZY ZUZYTE NARZEDZIA!!!

,,Zlotą" mysla trudno to nazwac. Ale zasada zelazna! Patrz Hitler. I niech sobie to wezma do serca ,,zydzi", masoni, politykierzy sedziowie media szolbiznes. Itd.

– Czy wszyscy to rozumiecie?

– U was „zło” może mieć aspekt moralny, my tu widzimy w nim zaprzeczanie Prawom Bożym, przeciwstawianie się Planom Bożym wynikłe ze złej woli ludzkiej ogłupionej miłością własną. Suma złej woli takich zbuntowanych jednostek wyraża wolę zbiorową ludzkości, a ta obecnie pragnie zniszczenia, zagłady, śmierci wszystkiego, co żyje (broń jądrowa, chemiczna, bakteriologiczna i inne niszczą wszystkie żywe organizmy, może za wyjątkiem pluskiew; dlatego gdyby tylko od was to zależało, wyłącznie one by na tym skorzystały).


PATRZCIE! Pluskwy sa odporne na atom chemie bakterie wszystko! Po waszej zagladzie tylko te by przetrwaly.

Na szczęście Bóg wysłuchuje wasze pragnienia nie wedle ilości istot ludzkich, a wedle bezinteresowności ich pragnień. Zbyt wielu wspaniałych ludzi od pokoleń walczyło i ginęło dla Jego praw, aby ich ofiara miała nie mieć znaczenia. Dlatego jest możliwy ratunek, dlatego to jeszcze nie jest kres istnienia ludzkości.

Tych 10 sprawiedliwych.

Jednak to, co nadchodzi, będzie zapowiedzią końca, a nienawiść istniejąca wyładuje się na narodach, które nią żyją. Tym razem zetrze się nienawiść z nienawiścią, dlatego trudno w ogóle mówić o „sprawiedliwej” wojnie. Napastnicy i napadnięci są jednakowo skażeni i ich zagłada jest jedyną szansą ocalenia dla reszty ludzkości. Sama wiesz, że w kataklizmach tej miary nie ma wyraźnej granicy bezpieczeństwa. Dla nas będzie opieka i wyzwolenie, ale przyznaj, że drogo zapłaciliśmy, i nasz wybór, całego narodu, wszystkich jego warstw, był jednoznaczny. Dlatego spotka nas to, cośmy sami wybrali. (...)

Czyli Polska bedzie oaza wsrod piekla ktore sie rozpeta przez zlo ludzkie.

Co wiemy

Zaraz po śmierci rzeczywiście wiemy tyle, ile wiedzieliśmy, ale już sama śmierć ukazuje zupełnie inne horyzonty. O ile dawniej utożsamialiśmy się z ciałem, teraz istniejemy bez niego o wiele pełniej i bez porównania lżej. Wszystkie potrzeby ciała odpadają wraz z jego niedomaganiami. Czujesz się tak, jak przy najlepszym stanie zdrowia, a jeszcze nie istnieje konieczność jedzenia, nie odczuwasz zimna, gorąca, bólu, głodu itp.


Macie dokladny opis ,,co się czuje" tam. Cala troska o cialo ODPADA!!! NIE MA ZADNYCH POTRZEB!

Jednocześnie stajesz się niesłychanie uwrażliwionym na ból psychiczny. Spotęgowane jest „odbieranie” intencji; znasz je i rozumiesz zamierzenia innych. Łatwo ci będzie to zrozumieć, gdyż chwytasz czasami cudzą nieżyczliwość, złośliwość, tak jak i serdeczność. Wyobraź sobie, że wiesz to stale, zawsze i nieomylnie; zrozumiesz, że wtedy zbędne są słowa, a przede wszystkim nie istnieją pozory i maskowanie się – każdy jest tu sobą. Znowu wyobraź sobie, że zawsze pojmujesz absolutnie i prawdziwie stosunek do ciebie każdego, z kim się spotykasz; jasne, że wtedy omijać będziesz nieżyczliwych, a lgnąć do przyjaznych ci, a przede wszystkim do najbliższych. (Tylko tu nieżyczliwych nie ma.)

Znika oszustwo. Intencje widac jak na dloni. Stad nikogo zlego nie ma w niebie gdyz wszyscy od razu by widzieli a on sam ucieka od bycia najgorszym syfem wsrod czystych. Chyba nie musze tlumaczyc ze nie chcielibyscie wystapic w roli smierdzacej kupy na balu u krolowej? Lepiej w ogole sie nie pojawic. Stad potepieni nie wchodza do nieba CHOC JEST OTWARTE!!!

Przyjaźń– tu jeden drugiemu służy sobą


Jeżeli przychodzi się tu jako osobowość o zdecydowanym kierunku zainteresowań (rozwoju uwarunkowanego wyborem), to zrozumiałe jest poszukiwanie innych o podobnym ukierunkowaniu – tyle że oni znajdują nas pierwsi, gdyż zwykle już z nami pracowali i przyjaźnili się za życia lub pomagali nam po swojej śmierci. Czym ja żyłem, wiesz, i nie muszę ci tłumaczyć, że wszyscy moi przyjaciele i koledzy, a także dowódcy, którzy przyszli tu przede mną, natychmiast otoczyli mnie swoją przyjaźnią, serdecznością i opieką.


Od razu otaczaja was ci ktorzy sa podobni. Biologa biolodzy, chemika chemicy, historyka historycy, ksiedza ksieza. Bo na ogol juz za zycia podpowiadali i pomagali.

Wiesz, dla tego samego warto by było wybierać „w życiu” cel wielki i godny miłości (gdyby można interesownie wybierać bezinteresowną służbę). Jednak swój wybór człowiek musi po wielekroć potwierdzać, a próby są tak ciężkie, że kto nie kocha prawdziwie, musi się wycofać w swój „organiczny” egoizm. Przez wiele sit przechodzi każdy z nas, a przechodzenie boli; weź to pod uwagę. Nie zawsze potrzebny jest obóz lub gestapo, czasem codzienne warunki wystarczą. Ważne jest tylko wytrwanie – ono jest dowodem (szczerości i stałości naszego wyboru).

Dlatego tyle jest w objawieniach o wytrwalosci. I zwykle zycie moze byc jak gestapo czy UB. Ludzie ,,potrafio" ,,pomoc".

Wspanialy opis jak jest tam. Jasny i wyrazny. Jak ktos byl ciekawy to juz wie. Nic nie jest ukryte! Problemem jest tylko czy zdolacie pojac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:10, 05 Lis 2017    Temat postu:

Tu w moim otoczeniu są ci, którzy potrafili oprzeć się naciskom, a jeśli nawet nie oparli się nałogom, czyli często wywracali się na drodze i przynieśli na sobie wiele błota, to jednak nigdy się swego wyboru nie zaparli ani nie wstydzili – i dlatego jesteśmy Tu! Jesteśmy kochani, wiele nam wybaczono, a nadto dano nam możność kontynuowania naszych dążeń poprzez pomoc wam i współpracę z wami.

– Dlaczego mówisz w liczbie mnogiej?

– Mówię rzeczywiście w imieniu wielu z nas, np. Mariana R, o którym tak źle się wyrażałaś, a przecież jest on z nami i też ma możność pracy (zginął podczas wojny).

U nas, mówiąc nie o swoim minionym życiu, a o naszym świecie, trudno jest używać formy „ja”; to są nasze wspólne plany, wysiłki, pomysły, prace. To, czego ja pragnę, jest pragnieniem wszystkich. Moje słowa są odbiciem pojmowania czy dążeń wielu z nas, chociaż mogłyby być przez innych lepiej wyrażone. Jest to wspólnota w pracy i w Miłości.


Sa tam nawet ci co sie potkneli ale jednak zawsze trwali przy wyborze dobra jako kierunku zycia. Teraz kontynuja to dobro na o wiele wieksza skale. I sa to wysilki wspolne.

Naprowadzam cię ku zrozumieniu rodzaju naszej „wiedzy”. Że jaśniej i bardziej całościowo, no i logicznie widzimy, to jest wam zrozumiałe, ale trudno będzie wam wytłumaczyć, że istnieje również „wspólnota wiedzy”; też nie bezgraniczna ani wszechstronna – zależna od stopnia naszego pragnienia poznania, naszej chłonności i od kierunku naszych zainteresowań. Zaczyna się od tego, z czym się przyszło, to fakt. Kto się już uczył ułamków, może się uczyć logarytmów, ten, kto nie umiał dodawać, musi się nauczyć najpierw tego – o ile zechce (oczywiście przenośnia).

Czyli tam sie ucza wszystkiego. Czyli wyksztalcenie na ziemi nie konczy sprawy. Ba. Tam nawet prosci ludzie bez szkoly sie ucza i wyksztalcenie przestaje byc czyms wyrozniajacym! Wszyscy maja wiedze.

Podstawą naszego życia – tu jest brak przymusu. Otrzymuje się wszystko, czego się pragnie, w miarę pragnienia i w odpowiedzi na pragnienie, nigdy inaczej. Prawdą jest też i to, że żyjemy w ciągłej potrzebie wzrostu poznania, zrozumienia, ale też i zainteresowania nasze są bardzo zróżnicowane, a chłonność nie absolutna. Domyślasz się chyba, co dla mnie było najważniejsze – przyszłość Polski, sprawiedliwość Boga względem nas, odpowiedź na pytanie, mnóstwo pytań „dlaczego?”; nie będę wyliczał, sama wiesz. Jednak już samo spotykanie się z kolegami i przyjaciółmi wiele mi wyjaśniło. Każdy z nich jest przecież „dowodem” sprawiedliwości Bożej, a ja – dowodem Jego miłosierdzia. Faktów nie trzeba się uczyć. Tu nie potrzeba „wiary”, tu prawda wciąż się staje, jest – nami, w nas!

Pragnienia spelniaja sie tam natychmiast. A w miare postepu wiedzy pragnienia staja sie oczywiscie tez i doskonalsze. Tam nie ma juz wiary. Jak sie cos widzi to wiara niepotrzebna. Dla niego byla najwazniejsza przyszlosc Polski.

Teraz przechodzę do konkretów. Nasza przyjaźń tu jest twórcza, udzielająca się. Jeden drugiemu służy sobą, tym, co wie, co umie, co poznał. Od początku otoczyła mnie pomoc i miłość mojej Matki, rodzeństwa, przyjaciół i innych kolegów, a twoja matka pomagała mi zrozumieć możność naszej współpracy, łączności, twojego sposobu rozumowania. Prawdą jest, że nie wszystko przyjmowałem. Z początku tak byłem przygnębiony sobą, że nie wierzyłem w naszą współpracę i nie chciałem o niej wiedzieć, aby się nie rozczarować. Nie wierzyłem tobie, pamiętając twoje wysiłki i moją reakcję.

To byl czysciec. Gdyby bylo niebo nie mialby zadnych problemow. Czyscie jest wlasnie dla tych z problemami.

– Ale próbowałeś?

– No, jednak próbowałem, a kiedy nabrałem wiary w możność kontynuacji łączności, w twoją prawdziwą życzliwość, zacząłem się starać „ze wszystkich sił”, żeby cię nie zawieść. Chciałem poznać twój sposób myślenia i reakcji, a także wszystko, w czym mógłbym być ci pomocny. To chyba „ludzkie”, nie? Każdy by tak zareagował.


Ten proces uwierzenia zblizal go z kazda chwila do Nieba bo czyscciec sie konczy.

Toteż wiem na pewno o wiele więcej, niż wiedziałem („za życia”), ale o tym, o czym chciałem wiedzieć – nie o astronomii, matematyce, fizyce czy medycynie. To nie znaczy, że nie rozumiem praw Bożych. One są fundamentem poznania. Niektóre podaliśmy wam (...), te ważne dla ludzkości, które jesteście zdolni przyjąć. Pamiętaj, że formuły matematyczne, wzory itp. są przetransponowaniem na potrzeby życia w materii ułamków zaledwie (jak dotychczas) praw Bożych, i to dotyczących tegoż życia, natomiast „ABYŚCIE SIĘ SPOŁECZNIE MIŁOWALI” jest najważniejszym prawem wszechświata, prawem warunkującym rozwój ludzkości, a odwracanie go przynosi zagładę i śmierć „w materii”, u was, a w świecie duchowym – oddalenie od Boga, istnienie w nienawiści, samotności i pustce, pozbawienie się możności dalszego rozwoju, martwotę. Straszne!

Prawa materii czyli nauka to tylko niewielki wycinek Praw Boga! Podstawa jest PRAWO MORALNE! Czyli przykazanie MILOSCI BLIZNIEGO!

Najważniejsze dla was prawo dał ludzkości sam Jezus. Ono jedno jest źródłem innych i dla nas wystarczyłoby stosowanie się doń, żeby ludzkość stała się szczęśliwa.

Miluj Boga i blizniego. TO WYSTARCZY DO RAJU NA ZIEMI! I TEGO NIE MA!!!

Wracając do wiedzy. Wiemy i to coraz więcej, jednak losy ziemi są sumą waszych wyborów i o tym trudno mówić bez „ale”, tak jak i o waszych planach. Jeśli mówiłem o wojnie itp., to tylko to, co już jest pewne. Reszta warunkowo, a i nasilenie grozy i zła też zależne są od waszej złej lub dobrej woli. (Mogę się na waszą prośbę spytać fachowców, ale też nie o wszystko, raczej w zakresie naszej współpracy. Po prostu i tak jesteście przygnieceni wiedzą w porównaniu do „dziania się w czasie”. Po co to potęgować i męczyć was?)

Oni duzo wiedza o przyszlosci ale wszystko zalezy OD WASZYCH WYBOROW! A oni nie wiedza co wybierzecie. To wie tylko Bóg.

Jak widzicie wszystko wiemy! Jak jest w Niebie tez! Tutaj macie dokladne opisy jak tam jest. Brz watpliwosci. Nie ma nic w ciemno!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:22, 07 Lis 2017    Temat postu:

Jesteście ważni dla Chrystusa

Wy wszyscy jesteście ważni dla Chrystusa i On o waszym życiu decyduje, jak i o życiu nas wszystkich. My wiemy, że dla was najważniejsze jest to, czego On sobie od każdego z was życzy. Ja nie jestem przecież informowany. To są wszystko Jego plany, a wy jesteście Jego pomocnikami, jak teraz i my. Na przykład, gdyby Jezus chciał, żebyś umarła teraz pomimo planów naszej współpracy, uważałbym to za widocznie najlepsze dla ciebie, bo najważniejsi są dla Niego sami ludzie, których chciałby mieć wszystkich, uratowanych i szczęśliwych. Pracę może kontynuować następny, a ty sama jesteś Mu potrzebna u nas, na wieczność – bo On nie dla siebie, a dla was swoje plany przeprowadza, aby wam poprzez lepsze warunki ułatwić zdobycie Jego królestwa.


Jesli Jezus chce to znaczy ze to jest samo dobro.

Jeżeli ty bierzesz udział w tej pracy z Nim, to dla ulżenia ludziom, dla pomożenia im. Najbardziej zresztą potrzebna jest pomoc duchowa, a więc stworzenie warunków, w których nie tyle wzrośnie bogactwo (połączone z wygodnictwem), ile zapanuje jaśniejsze widzenie sprawiedliwości, współpracy i współodpowiedzialności ludzkiej za innych ludzi, lepsze zrozumienie praw Bożych, przede wszystkim „społecznych”, jaśniejsze widzenie wielkości, logiki i kierunku, który One ludzkości wytyczają. Nad tym właśnie pracujemy i o tym wiemy bardzo dużo.

Pomoc DUCHOWA jest najwazniejsza i jest jest tutaj najmniej! Latwiej bezdomnemu rzucic 50 groszy ktore pojda pewnie na alkohol niz sie POMODLIC SZCZERZE ZA NIEGO! Bo modlitwa to czas poswiecony.

Michał jest zawiedziony, że nie „obchodzą” nas sprawy nauk ścisłych, co on nazywa wiedzą, ale niech weźmie pod uwagę, ile nieszczęść powoduje przesadny rozwój tej wyzutej z moralności wiedzy, a właściwie nawet ulepszeń i odkryć technicznych, czemu one służą i do czego prowadzą? Dobrze by było zatrzymać je przed wybudowaniem pierwszych bomb atomowych, ale już są, bo tego właśnie chcieliście i na to zużyliście dane wam zdolności.

A TO SENSACJA! WIEDZA JEST SZKODLIWA! Rozwoj nauki i techniki BARDZIEJ ZASZKODZIL NIZ POMOGL!!! Naukowcy to zbiorowisko niemoralnych kreatur! Niestety. A wy sie tym tak zachwycacie! I znow wychodzi ze mialem racje! Starczy spojrzec na dzial o wiedzy u mnie.
http://www.ungern.fora.pl/wiedza-i-nauka,8/co-to-jest-nauka,1680.html
16 Lip 2009 03:54 pm data wpisu ... Na pewno nie znalem tych objawien wtedy. Zreszta dopiero dzis sobie uswiadomilem sens tej wypowiedzi.

Będą też skutki, bo wszechświat materialny oparty jest na prawie przyczyn i skutków. Może to doprowadzi do zrozumienia, jakie kierunki nauk są wam potrzebne. Spowoduje poznanie siebie i swoich potrzeb. Powinniście też uczyć się po prostu udzielania się sobie, dobroci, współczucia, miłosierdzia, spieszenia z pomocą, zanim ktoś o nią prosi – to jest ważne!

Tu jest kierunek rozwoju!

Całe zainteresowanie ludzkie skupione jest teraz wyłącznie na wszystkim, co służy wygodzie i upiększeniu ciała. Przecież to bzdura! Czyż naprawdę nie rozumiecie, jak krótko się żyje i po co? Całe systemy filozoficzne buduje się po to, aby was omamić, okłamać, ogłupić, odwrócić waszą uwagę.

Wybacz, że tak ostro mówiłem. Wy, to i my. Ja też nie umiałem żyć właściwie. Wracam do sedna sprawy.


Bo po smierci wszelkie problemy i tak znikna. Zatem dbanie o ich rozwiazanie jako sens zycia to absurd.

Specjaliści

Michał (żyjąc na ziemi) sądzi, że „u nas” fachowcy w swoich specjalnościach nie wiedzą nic dalej poza wiedzą poznaną za życia. Myli się. Przecież każdy pragnie zrozumieć, poznać, wiedzieć więcej o tym odcinku pracy, któremu poświęcił życie. I o to pyta, a tu nikt mu nie zabrania poznawania, poszerzania wiedzy.


Tam oczywiscie wiedza istnieje!

Jednak pierwej każdy z nas musi zrozumieć i przyjąć prawa Boże, pojąć świat duchowy, własną nieśmiertelność, sens i cel swego życia i istnienia ludzkości. No po prostu, żeby się uczyć czegokolwiek na jakiejkolwiek uczelni, musisz przedtem znać język, którym tam się wykłada, umieć nim mówić i pisać. Tego „abc” uczą się tu często od zera „geniusze” ziemscy, czyli ludzie bardzo obficie obdarzeni jednokierunkowo, a duchowo malutcy (z własnej winy).

Czyli niestety ci ,,geniusze" od nauki sa kompletnymi zerami moralnymi. Doslownie w stylu fachowca od od przykrecania jednej sruby. Innej juz nie daje rady. I to ich wina. Np. Hawking nieustannie bezmyslnie skacze na religie czym pokazuje zerowy poziom ducha. Takich jest w nauce wielu.

Dopiero zrozumiawszy język naszego świata, czyli dojrzawszy do życia „w Bogu”, można pytać o szczegóły. Nam to przychodziło szybko i łatwo ze względu na – specjalnie w Polsce – zespolone zrozumienie praw społecznych, religijnych (moralnych) i politycznych. Polska jest klasą obecnie najwyższą na drodze „miłości Ojczyzny”, tak jak kiedyś była nią Grecja. Tam rozwój jest najdoskonalszy, gdzie jest najmniejszy rozdział (lub wcale go nie ma) racji politycznych i moralnych.

Polska jest najdoskonalsza forma kultury i cywilizacji co widac chocby po mnie. Mam forum na kazdy doslownie temat a jestem sam jeden. Nigdzie indziej bym tak nie byl w stanie wyrosc tylko tutaj. Dlatego nie mam czego szukac za granica bo ty byloby cofanie sie w rozwoju, zdecydowanie moje miejsce jest w Polsce. Nie musze mowic jak jestem wdzieczny za urodzenie sie tutaj! To nie sa zadne slowa na wyrost ku ,,pocieszeniu rodakow". To jest fakt obiektywny. Polska jest wzorem dla narodow. Nie moglby byc wzorem kraj bedacy w tyle za innymi. Absurd.

Zeby mowic o nauce najpierw trzeba poznac prawa Boga. Inaczej powstaje grozne zjawisko polinteligentow. Moralne zero ale nadęte bo jest ,,specjalistom" (od przykrecania jednej sruby, i faktycznie moze wiedziec o niej wszystko). Nauka bez moralnosci prowadzi do zbrodni ale tez i popada w absurd typu uznanie za ,,nauke" marksizmu. W istocie niemoralna nauka niszczy rzetelna wiedze na rzecz falszu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:44, 07 Lis 2017    Temat postu:

Wracając do tematu. Wiemy więcej, ale nie dlatego, aby przekazywać wam. Zadaniem waszego życia na ziemi jest taka praca, aby jej rezultaty mogły służyć lepszemu rozwojowi następnych pokoleń – sztafeta – i nie można swoich zaniedbań uzupełniać stąd. Nasza współpraca jest wyjątkowym darem zaskarbionym przez pokolenia tych, co walczyli i zginęli dla praw Bożych, więc nie zdążyli nic prócz przykładu przekazać. Dlatego najlepiej rozwija się w tym nurcie. Ale przekazywać wam formuł ani recept nie możemy, pomagamy tylko w pracy tym, którzy pracują w swoich kierunkach uczciwie i bezinteresownie. To tak, jakbym chciał wyrzeźbić rzeźbę ze współczucia dla rzeźbiarza, a to byłaby jego krzywda (mogę pomóc natomiast w zdobyciu drewna czy kamienia).

Bardzo wazne! Przypomina powiedzenie ,,dawac wedke nie rybe"! Oni nie podadza uczonemu wzoru ktory ma odkryc! Choc go znaja bo by popsuli wszystko! Zdradzanie zakonczenia gry jest ciezkim wykroczeniem psujacym wszystko! Tu tak samo. Ale zrobic mu cherbate czy kanapki w niczym nie popsuje gry.

MODLITWY TO WASZ WSPÓŁUDZIAŁ W NIESIENIU POMOCY


2 XI 1969 r. Mówi Matka.

– Wasze wstawiennictwo za tymi, co umierają, jest aktem miłości, jest podkreśleniem współodpowiedzialności i braterstwa, jest apelowaniem do Serca Chrystusa, i jako takie ma znaczenie niezależnie od tego, jak „godna” jest osoba, która prosi. Bo godnym prawdziwie nie jest nikt z nas, ludzi. Chodzi tu o intencję niesienia pomocy, o wasz współudział we wzajemnym podnoszeniu się i ratowaniu. Jeżeli Kościół ofiarowuje zasługi, tj. cierpienia i wysiłki wszystkich „swoich” świętych, i poprzez nie apeluje do Chrystusa o pomoc, ratunek i wybaczenie dla tych z nas, którzy nie oczyścili się dostatecznie, a więc cierpią, żałują, a już sami sobie nic pomóc nie mogą – wtedy wy, Kościół obecnie żyjący i walczący, popieracie te prośby, podkreślając jedność, braterstwo i wspólnotę nie znające podziałów. Podkreślacie, że również stanowicie cząstkę Jego Kościoła powszechnego, wiecznego, obejmującego ziemię i niebo, śmiertelnych i nieśmiertelnych, walczących, cierpiących, szczęśliwych. Wy reprezentujecie wobec Jezusa ziemię. Podkreślacie, prosząc Go o łaskę dla innych, swoją wiarę w Niego, swoje zaufanie, które Go wzrusza.


Jestesmy niegodni a zaslug nie mamy. Natomiast nasze dobre intencje Jezusa wzruszaja.

Chrystus nigdy nie odmawia prośbom za tych, którzy zmarli, bo sam się nad nimi lituje, ale cieszy Go wasza litość, wasza pamięć i troskliwość. To Jego wola otwiera bramy nieba, jednak On pragnie, abyście i wy mieli w tym swój udział poprzez Jego zasługi. W Nim i my jesteśmy włączani, aby móc mieć szczęście pomagania cierpiącym – też z Jego woli i miłości. To jest dla was dar niesienia pomocy – cudzymi zasługami – abyście się czuli potrzebni i pożyteczni.

To nam pomaga i nas rozwija.

Mówi Bartek.

– To były nasze dni (Zaduszki i Wszystkich Świętych), okres, w którym intensywniej odczuwacie łączność z nami, naszą obecność, gdyż myślicie o nas. Wtedy też więcej możemy wam pomóc.

Cieszę się, że dla ciebie te dni przestały być smutne, że chcesz łączności z nami wprost, bez rozważania okoliczności naszej śmierci. Żebyś wiedziała, jak to ludziom przesłania prawdziwy sens tych dni.


TO NIE SA SMUTNE DNI!

Rodziny nie rozbijają się w chwili śmierci

4 XII 1973 r. Mówi Matka o moim kuzynie, Andrzeju, synu cioci Niuty (rozdz. IV).

– Przekazuję siostrzeńcowi słowa miłości od jego ojca, który stale jest obecny przy Niucie (swojej żonie) i pamięta o wszystkich. Niech Andrzej też o ojcu nie zapomina. Przecież rodziny nie „rozbijają się” w chwili śmierci, bo miłość wiąże i trwa w wieczności, a nie tylko „na życie na ziemi”, o ile jest prawdziwą miłością; a ojciec bardzo ich kocha.


Czyli zmarli z rodzin caly czas sa obok! Rodziny sie nie rozpadaja!

9 XI 1974 r.

– Modlitwy zawsze łączą tych, którzy orędują, z tymi, za których się prosi, z tym że można prosić Chrystusa Pana o wzięcie w opiekę i danie pomocy wszystkim, za których się modlimy, a więc o których dobro troszczymy się. Ujawniamy Mu naszą troskę i zdanie się na Niego, a więc – zawierzenie Mu.

Pamiętajcie o tych, co codziennie umierają i którym, zwłaszcza w godzinie śmierci, pomoc jest potrzebna. Specjalnie o tych, którzy giną gwałtowną śmiercią lub wśród tortur stosowanych przez innych ludzi, często „chrześcijan”, jak to ma miejsce w Ameryce Południowej i w wielu innych miejscach na ziemi.


Latynoskie rezimy... Ludzie nieprzygotowani do smierci ktorzy gina nagle, z reguly ida do czyssca i potrzebuja pomocy.

Trzeba pamiętać, że każdy skrzywdzony ma miłość naszego Pana, a każdy krzywdzący obciąża wspólny los swojego narodu, a jeśli jest członkiem jakiejś wspólnoty duchowej, szkodzi jej bardziej, niż mogliby to zrobić wrogowie. Dlatego potrzebne jest ciągłe czynienie ofiar ekspiacyjnych w duchu zadośćuczynienia, jedni za drugich. To jest bardzo ważne obecnie (i zawsze zresztą) w naszym Kraju, którego obywatele w ogromnej większości (przez chrzest) należą do Kościoła, a służą świadomie przeciw Kościołowi lub nieświadomie, gdy ulegają demoralizacji. O tym mówcie wszędzie, ponieważ oni są również waszą rodziną, i to tą najbardziej potrzebującą pomocy.

Zdrajcy GORZEJ NIZ WROG niszcza wspolnote np narodowa. U nas wiekszosc...

Najbardziej możesz pomóc tym, którzy cię skrzywdzili

31 X 1979 r. Mówi Michał (już po swojej śmierci).

– Jutro i pojutrze (Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny) możesz bardzo pomóc twoim krewnym i wolno mi powiedzieć ci – komu. Zawsze też pamiętaj, że najbardziej – tym, którzy cię skrzywdzili, bo działanie świadome na szkodę drugiego człowieka, zwłaszcza kiedy zaważyło poważnie na jego życiu, jest zbrodnią przeciw miłości bliźniego i w oczach Boga ma ogromny ciężar.


Celowa podlosc jest niebywale ohydna i to grzech bardzo ciezki zblizajacy czlowieka do szatana bo on swiadomie szkodzi z wyrachowania. Co ciekawe krzywdzicielom NAJBARDZIEJ moga pomoc ofiary. Tak zarzadzil Bóg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:48, 08 Lis 2017    Temat postu:

Staraj się przebaczyć Joannie i proś za nią z miłością. Wiem, że najgorsze dla nas jest, że się nas pamięta w całym naszym złu, podczas gdy tu widzimy wszystko prawdziwie, a zatem żałujemy z całego serca tego zła, czyli miłości, której odmawialiśmy, mogąc ją dać, bo przecież ona jest Jego, a naszym był tylko wysiłek wyjścia z egoizmu czy z obojętności. Żałujemy w równej mierze tego, cośmy zrobili, z tym, co moglibyśmy zrobić, ale nie zechcieliśmy, a tego jest o wiele więcej. Pomyśl o niej jako o ciężko chorej, cierpiącej, a będzie ci łatwiej.

MILOSC TEZ DAJE BÒG! TO NIE WASZA ZASLUGA! Zaniechanie tez jest wazne. I tego jest wiecej. Duzo wiecej osob udaje ze nie widzi niz robi otwarte swinstwo.

Nie sądź, że u nas czas ma jakiekolwiek znaczenie. Dlatego nie myśl, że jeśli ktoś dawno „umarł”, to już nie potrzebuje modlitwy. (...) Proś za swoich kolegów i tych, co zginęli w nienawiści. My będziemy prosić z wami.

Mozna nawet prosic za starozytnych! Tu czas nie ma znaczenia!

O ODPUSTACH


2 XI 1976 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Pytałaś, co to jest odpust zupełny, bo dziś za twoją krewną Joannę odmówiłaś modlitwę z odpustem, ale nie rozumiesz jej skutków. Pytasz, czy człowiek może sam zapomnieć, wykreślić z pamięci swoje winy, nawet gdy Bóg mu odpuści?

Nie, nie może, ale uczy się na nich. Uczy się rozumieć, jak każdy gest egoizmu, pychy czy chciwości popychał go ku następnym, obniżał jego wrażliwość, zaciemniał zdolność prawdziwego widzenia czyli sumienie. Właśnie sumienie jest tą zdolnością duszy, która może rządzić całym człowiekiem, gdy nie występuje on wciąż przeciw swojemu „oku”. Życie jest szkołą duszy, jej drogą ku wiedzy duchowej, a więc drogą powolnego wydobywania się z egoizmu ku „służbie”, czyli poświęceniu siebie dla czegoś od siebie większego, lepszego, bardziej godnego miłości. Szybkość rozpoznawania zależna jest od darów wewnętrznych (talentów), ale i warunków, czyli – otoczenia, jego idei, dążeń, zainteresowań i przykładu, jaki daje. Człowiek wybierać musi świadomie, ale często, kiedy do tego dojrzewa, stając się dorosłym, jest już tak bardzo zdeterminowany czynnikami, które od urodzenia na niego wpływały, że w ogóle nie szuka, zatracił potrzebę szukania, nie myśli samodzielnie, ponieważ uległ swemu środowisku i opinię otaczających go przyjął za własną, bo jedynie słuszną. Wina jednostki jest prawie zawsze winą całego środowiska, w którym żył. (...)


Tu dopiero macie wytlumaczenie! Olbrzymia role odgrywa spoleczenstwo. Praktycznie ksztaltuje czlowieka. A celem zycia jest wyjscie z egoizmu.

Teraz wracam do twoich pytań. Otóż odpust jest wspólną akcją człowieka i Boga w celu pomożenia innemu człowiekowi, ewentualnie – sobie, jeśli uczyniony jest w duchu żalu i pokuty. Myślałaś, że skoro jest obietnica, to jest możliwe otworzenie nieba temu, za kogo się prosi. Widzisz, to zależy od stanu tego, o którego prosisz. Jeśli jest on poza królestwem Bożym – sam się odrzucił, nic nie przyjmuje i przyjąć nie może, ponieważ nie wierzy w Boże Miłosierdzie i nie żałuje, a tylko żałuje siebie (ale nie krzywdy wyrządzonej innym).

Taki Hitler zaluje oczywiscie. SIEBIE! Jak jego skrzywdzili i nie dali mu rozwinac skrzydel. Caly swiat sie na niego uwzial.

Natomiast można pomóc tym, którzy rozumieją swoje winy i pragną ich odcierpienia, jak gdyby zadośćuczynienia możliwego dla nich – ponieważ krzywd raz uczynionych innym, po zejściu z tego świata naprawić już nie można. Otóż Bóg, Ojciec nasz wspólny, przychyla się do próśb płynących z ziemi od jego dzieci, zwłaszcza kiedy proszą skrzywdzeni, i przyjmuje żal i skruchę winnego zamiast zadośćuczynienia – ponieważ prośby płyną z serca, ze współczucia i pragnienia ulżenia cierpieniu.

Dlatego olbrzymia role ma przebaczenie ofiar!

Cierpienie w czyśćcu jest i bywa straszliwe i długie (choć nie w czasie). Widzisz, zdolność przeżywania cierpienia w świecie duchowym jest nieporównywalna z waszą, tak jak i szczęście. Duch nie śpi, nie odpoczywa, nie mdleje, nie zajmuje się niczym innym jak sobą dopóty, dopóki jego zrozumienie i pożądanie Boga, a w Nim miłości prawdziwie braterskiej do wszystkich dzieł Bożych, a przede wszystkim – Jego dzieci, ludzi, nie zwycięży jego miłości własnej, tak aby mógł oczyszczony i jasny cieszyć się szczęściem wspólnym.

Ciało otępia czlowieka NIEBYWALE! JEST POPSUTE NIE CZUJE ZBYT WIELE! Widzicie jakie dobro Bóg uczynil ze zezwolil na zepsucie ciala grzesznego czlowieka? Nie czujecie bólu. Ale tam wchodzicie BEZ CIALA! I juz jest prawdziwy ból! Czyscca nie mowiac o piekle.

Czyściec to szkoła miłości

Czyściec – to szkoła miłości. Kto jej służył na ziemi i swoją słabość rozumiał, ten łatwo oczyści się z win i niedoskonałości, ponieważ grzeszył słabością natury ludzkiej, ale Prawdę uznawał i usiłował być jej wiernym. Chrystus Pan wiele wybacza, bo kocha te swoje niezbyt czyste owce i rozumie, jak trudno jest im nie skalać się wśród ogólnej brzydoty i błota. Ktoś, kto usiłuje po wielekroć powstawać z upadku, ma większą pomoc Pana niż ten, co idzie równo (nie potykając się). Ale nieskazitelnych nie ma. Dlatego zamiast wciąż myśleć o tym, że się upadło, należy podnosić się szybko i mówić swemu Bogu, że się chce iść ku Niemu, pomimo wszystko. Widzisz, drogi do nieba są kamieniste i jeśli się takie wybiera, człowiek musi się liczyć z upadkami, potknięciami, z tym że będzie się szło i na czworakach, i na kolanach, i że się nieraz zatrzyma, a może i cofnie zależnie od sił i drogi, którą się idzie. Bez pomocy, samemu na pewno jest trudniej, lecz to jest Jego droga i On jest zawsze obecny.


Czysciec to nauka a nauka boli. Bo przeciez nawet na ziemi wymaga wysilku a uczymy sie faktow tylko, Tu dowiadujemy sie jak jestesmy źli!

Radziłbym ci, żebyś bardziej zwracała uwagę na tę Jego obecność, do Niego się zwracała o pomoc i wskazówki, a przy okazji pomagała tym, obok których przechodzisz. Niezależnie od swojej lichości i słabości zawsze można innym coś pomóc. Porównywać się z nikim nie możesz, bo każdy idzie własną drogą, z różnym obciążeniem i w różnym czasie. Nigdy wszyscy razem nie idą dobrze – zawsze ktoś wyprzedza, ktoś wlecze się z tyłu, wstaje lub upada. Raz ty, raz inni. Dlatego oglądaj się do tyłu, bo wtedy ty jesteś dość silna, aby pomóc. Sama szukasz pomocy i cierpisz, że nie masz skąd jej brać. Może nie jesteś taka słaba, jak myślisz, a może pomocy potrafi ci udzielić nie kto inny, jak tylko Chrystus Pan. Rozejrzyj się dobrze dookoła, czy nie dostrzegasz znaków Jego obecności, i proś Go o wsparcie. A może we dwoje z Nim naprawdę staniecie się silni... Wtedy mogłabyś pospołu z Nim rzeczywiście dużo pomagać, a sama wiesz po sobie, jak ludzie pragną wsparcia.

Pomyśl o tym i wierz mi – On jest blisko, pragnie cię wspierać, trzeba tylko chcieć. Wołaj jak dziecko, nie sil się na wyszukane słowa, ale wiedz, że On ci pomoże na pewno.


Wszystko macie tak jasno podane ze nie ma co komentowac. Nie mozecie juz mowic ze nie wiecie jak tam jest i o co chodzi. W tych objawieniach jest wszystko jasno i przejrzyscie! Moje ulubione.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:30, 10 Lis 2017    Temat postu:

O POMOCY ZMARŁYCH – MIŁOSC ŁĄCZY

23 I 1974 r. Bartek o zmarłym tragicznie chłopcu.

– Możesz powiedzieć twojej ciotce z całkowitą pewnością, że on po prostu przeszedł do wyższej klasy, do szkoły, w której nic mu już nie przeszkodzi w rozwoju, podczas gdy na ziemi nie miałby takich możliwości. Miłość – to bilet wstępu, ale on daje coś więcej, bo możliwość pomocy i opieki nad tymi, których się kocha. Za taką cenę każdy, kto kocha choćby jedną osobę na ziemi, chętnie da życie. Miłość łączy, dlatego też można mówić jego rodzinie, głównie matce, (...) że mogą się czuć pod jego opieką; a co do niego – prosi o myśli serdeczne, ale nie smutne, ponieważ nie smutek łączy, a serdeczna miłość pamiętająca o naszym istnieniu i obecności.


Dziecko zmarlo ale to dla jego dobra. Juz wypelnil swoje zadanie i Bóg oszczedzil mu zycia wsrod ,,ludzi". Niebo to nie tragedia tylko radosc! On teraz moze pomagac.

Ból po śmierci bliskich


Widzisz, ból po śmierci bliskich na ziemi jest poczuciem osamotnienia, zerwania, żalu. Człowiek czuje się opuszczony, tzn. pozbawiony miłości, na którą liczył, gdy tymczasem właśnie to nie tylko nie ulega zmianie, a staje się więzią głębszą, czystszą, mądrzejszą, bo nie egoistyczną, i silniejszą. Ale do tego, aby ona przyniosła owoce, potrzebna jest wymiana, zrozumienie się, rezygnacja z „dowodów” materialnych miłości, a przyjęcie jej samej w stanie „czystym”.

Z naszej strony jest to proste, gdyż sami objęci miłością Chrystusa pragniemy jej dla was. A z waszej? Trzeba nas kochać – w Bogu, dla nas samych, tak jak kocha On i jak my was kochamy. Pragniemy waszego najpełniejszego rozwoju, niezmarnowania niczego z darów, któreście otrzymali, przyniesienia Bogu chwały największej.


Ból po smierci bliskich gdy nie byla to jakas zbrodnia zawsze ma domieszke egoizmu i niewiary. Tracimy ziemska materialna podpore i nie wierzymy ze po smierci cokolwiek istnieje dalej. Tak faktycznie nie dowierzamy! Nawet niby ci religijni.

– Co to znaczy?

– No to jest po prostu „świętość”, każdemu właściwa, indywidualna, pełnia rozwoju łaski w was, wypełnienie zamiaru Bożego w każdym z was. I muszę ci powiedzieć, że my Jego zamiarów względem każdego z was nie znamy, tak jak nie znamy waszej przyszłości, ale możemy przypuszczać, znając wasze pragnienia, usiłowania, postępowanie i wiedząc, czym zostaliście obdarowani, przede wszystkim zaś znając „doświadczalnie” miłość Chrystusa do nas wszystkich.


Tam obowiazuje zasada tajemnicy znana z gier. Ujawnienie zakonczenia psuje gry. A zycie to gra. Z czego dodatkowo wynika ze i tam granie jest mozliwe! Jak jeden stworzy gre to drugi nie wie co w niej jest i gra jest przez to ciekawa! Oni nie wiedza wszystkiego!

Tu nie można kochać „głupio ”

Zrozum, że tu nie można kochać „głupio”. To nie znaczy, że życzymy wam „źle”. Cieszymy się z waszych radości i współczujemy wam, gdy cierpicie, ale nie o to chodzi. Zrozum... dam ci przykład. Gdyby moja matka wiedząc dobrze, jak będę w partyzantce marzł, głodował, bał się nieraz, a jak rzadko będę szczęśliwy (w najbanalniejszym tego słowa znaczeniu), i mając władzę zatrzymała mnie w domu, źle by uczyniła, ponieważ pozbawiłaby mnie wartości o wiele większych: poczucia słuszności i dumy, że służę temu, co kocham, i to służę aż tak, że decyduję się głodować, marznąć na co dzień, a ryzykować życiem – często. (...) I to jest moją całą dumą – tu, na całą wieczność – podczas gdy wygody ciała, aczkolwiek ich pragnąłem, nie znaczą nic; chyba że ułatwiają służbę, ale tak rzadko bywa, o wiele częściej człowiek traci hart i rozpęd. (...)


Czyli wojna jest okazja do zaslugi. Gdyby siedzial w wygodnym domu NIE BYLBY BOHATEREM!!! A to by obnizalo jego wartosc wewnetrzna. Dlatego od diabla pochodzi gdy matka zatrzyma ZDROWEGO! syna w domu ,,aby nie zginal" np w powstaniu. Zaszkodzila mu.

Robię wszystko, co mogę, żeby ci pracę ułatwić, pomagam ci. O taką pomoc – w pracy dla Niego – może prosić każdy i każdy ją otrzyma. Mówię o nas. Pomoc nasza – to współpraca nad kontynuacją realizowania przez was naszych wspólnych pragnień. Pomoc Jego – to zjednoczenie was z Nim. Przepojenie was Jego miłością i Jego siłą, udoskonalanie każdego człowieka w nim samym, to jednoczenie się Jego nieskończoności z ludzką, zamkniętą w sobie małością. Takie zbliżenie pomiędzy nami będzie możliwe dopiero w Jego domu, poprzez Niego i w Nim.

Czyli dazenie do doskonalosci. Tu kazdy wysilek jest wartosciowy i Bóg wspiera.

Jesteśmy w pełni sobą

Widzisz, nikt z nas nie jest „nasz”, „mój” w znaczeniu posiadania go. Dziecko najbardziej kochającej matki nie jest nigdy jej „własne”. Indywidualność każdego z ludzi, to pancerz; nie da się przeniknąć. Chwilami najbardziej kochającym się ludziom, wyjątkowym parom małżeńskim wydawać się może, że tak jest, ale to złudzenie. Tylko On przenika nas jak światło szklankę z wodą, tym bardziej, im woda jest czystsza. Dla światła szkło nie jest przeszkodą. Dopiero tu nie ma „szklanych” przegród. Jesteśmy w jednym oceanie, ale jesteśmy też w pełni sobą, dlatego porównanie jest fałszywe.


Każdy jest Światem! I tylko Bóg jest Wlascicielem tych swiatow! Tylko On moze je przeniknac.

Prawdą jest tylko to, że Jego nieskończona Istota i nasze miliony bytów skończonych mają tę samą „materię duchową”. Z Niego jesteśmy cali i tylko z Niego! Tu odpada wszystko, co nie jest z Niego, ale jest też wspaniała, cudowna pełnia nas. Tak trudno to przekazać ci.

Dusza ludzka jest tej samej natury co Bóg! Ludzie są stworzeni z Boga! Natomiast cale wasze cialo nie jest z Boga. Jest wylacznie stworzone. Jak rosliny czy zwierzeta.

Jestem sobą, jakim On pragnął mnie mieć powołując mnie do istnienia, pomimo że ja sam właściwie przez całe głupie życie przeszkadzałem Mu kochać się i kształtować. Więc kształtował mnie przez cierpienie i miłość do Polski, ale widzisz, „moja” była tylko dobra wola, czasami trochę wytrwałości w bólu, cała reszta – to On. Chrystus Pan uzupełnił wszystkie moje braki swoją miłością. Aby tak móc działać dla szczęścia milionów swoich dzieci na wieczność, On stał się człowiekiem i wszystko zniósł. To jest miłość Boga do każdego człowieka!

Prawie wszystko w nas to Bóg. Od nas pochodzi glownie zło. Niekiedy dobra wola aby uczynic cos dobrego W CZYM I TAK BÓG POMAGA! I to nawet logiczne. Skoro Bóg moze wszystko to ja nie potrzebuja nic ,,robic". Tylko wyrazam pragnienie czyli wolę a On robi. I jest! W Raju wykazali ,,aktywnosc" i widzimy jaki byl efekt! I teraz musimy sie nauczyc ,,nic nie robienia". Temu sluzy np. modlitwa gdzie o wszystko tylko prosimy. Lekarstwem na ,,aktywnosc" wtedy w Raju ma byc jej odwrotnosc ,,nic nie robienie". Chyba logiczne ze tego czego nie potrafimy, czyli ufac ze Bóg to zrobi najlepiej, mamy sie nauczyc teraz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:18, 11 Lis 2017    Temat postu:

Pomyśl, jak trzeba szanować w każdym człowieku znamię Syna Bożego, którym On nas naznaczył. Pomyśl! Nikt prawie (ze znających Bartka na ziemi) dobrego słowa o mnie nie powie.

– Nie jest aż tak źle.

– Wiem, jak jest. Moje wady rzucały się w oczy, a On mnie wziął, osłonił i nie odrzucił. On mi dał białe szaty i dom, i szczęście wieczne.


Nie myslcie ze to bandyta a mafii! To powstaniec AK! Grzeszny wobec Boga ale przy was to wspaniala postac! Teraz jest najgorsze pokolenie.

Cierpienie z powodu śmierci bliskich

Mówi ojciec Ludwik.

– Na przyszłość nie bój się spełniać próśb ludzkich, gdy powoduje nimi współczucie i chęć pomożenia innym, a także ulżenia im. Cierpienie z powodu śmierci bliskich jest jednym z najokrutniejszych, ponieważ zrywając więź cielesną tracą kontakt duchowy, nie umiejąc jeszcze szukać go w Panu. Więc im się wydaje, że utracili osobę – wraz z jej do siebie miłością – całkowicie i bezpowrotnie. Przypomnij sobie, jak sama, znając już nas, przeżyłaś śmierć Bartka.


Nie uduchowieni ludzie nie potrafia nawiac duchowego kontaktu z tamtym swiatem i mysla ze to juz koniec osoby.

– On tyle jeszcze mógł stworzyć, wypracować...

– Tak, ale nie ma prawie nikogo, o kim można by powiedzieć, że wszystko spełnił. Zawsze żałuje się nie spełnionych możliwości umierającego. Tym bardziej, że człowiek powinien być twórczy aż do ostatnich swoich chwil. (...)


WIDZICIE! 120 LAT I TEZ TRZEBA TWORZYC! Emerytura jest od pracy zarobkowej a nie od dobra!

Prawdziwa miłość bliźniego

Wiemy, co cię przejmuje i nad czym cierpisz – jesteś z nami bardzo silnie złączona miłością wspólną nam – ale musisz zrozumieć, że jeśli cierpisz na widok bezprawia i bezlitosności, którym nie możesz zapobiec, to cierpi w tobie Chrystus, ponieważ egoizm twój nie reagowałby tak na cudze cierpienia. Jeśli jesteś zdolna odczuwać je tak silnie, to dlatego, że On w tobie żyje (jak w każdym człowieku) i czynisz Mu w sobie miejsce choć na tyle, abyś Jego litość i współczucie mogła w minimalnej cząstce podzielać.


To dlatego ja sie przejmuje Syria czy Katalonia ktore np, was nie obchodza bo cierpi we mnie Chtystus! Czyli nie ja! Gdybym byl tutaj egpista to by mnie nie ruszalo. Podobnie dzieci przejmuja sie np. glodnymi dziecmi a Afryce a gdy dorosna juz nie. Egoizm otoczenia je zarazil.

Gdybyś była złączona z Nim stale i silnie, kochałabyś Jego Sercem, a działała Jego siłą. Dzieje się tak wtedy, kiedy człowiek swoje osobiste humory, sympatie i nastroje trzyma w garści, a posługuje się w kontaktach z ludźmi prawdziwą, serdeczną życzliwością. Jest otwarty nie ze względu na ich wartość (względną), a na ich nieśmiertelną godność dzieci Bożych i ze względu na miłość do nich swego Mistrza i Przyjaciela. Staraj się to zrozumieć i odróżniać przemijające zło od ich prawdziwej wartości kupionej Krwią Chrystusową. On ich kocha pomimo to, że są tacy, jacy są, tak jak i ciebie.

Chodzi o ludzi zwyklych ktorzy sa pelni wad bo czesto otoczenie ich zniszczylo. Nie chodzi natomiast o emanujacych zlem roznych hitlerow. Czyli masoni, aborcjonisci eutanazisci. Tu nie mamy nic z nimi miec do czynienia. Takich trzeba unikac. Bóg sie nimi zajmie.

Ludzi trzeba kochać pomimo wszystko, mając nadzieję w Chrystusie, który działa. A w działaniu należy Mu pomagać, a już w żadnym razie nie przeszkadzać, jak lubisz czynić zadowalając własną fantazję. Akcentujesz tym własną niezależność od Pana; pamiętaj o tym, gdy wydaje ci się, że to manifestacja własnego sądu.

Jesli robicie ,,inaczej" niz Bóg aby pokazac ,,niezaleznosc" to macie dowod ze czynicie zło.

– Nawet prawdziwego?

– Tak, ale ludzkiego, pozbawionego wyrozumiałości, a przy tym zawsze niepełnego. Nie wiedząc o bliźnich wszystkiego i sądząc ich pomimo to, krzywdzimy ich, a w każdym razie nie pomagamy.


Tu latwo o pomylke. Chodzi o osadzanie ludzi czyli z reguly przekreslanie ich. Jacy to oni zli. Wtedy zawsze jest egoizm i chec wywyzszenia. NATOMIAST NIE OZNACZA TO ZE NIE MAMY OCENIAC! Jesli ktos popiera aborcje TO OCZYWISCIE jest morderca! I to trzeba jasno postawic bo inaczej wyjdzie ze ,,nic zlego" nie robi. Ale tu jest troche inaczej bo jesli tak oceniam to nie dotyczy mnie. Mi smierc taka nie grozi. Zatem jestem tu BEZINTERESOWNY! Wrecz moze mi to zaszkodzic bo bandyta moze sie zemscic. Egoizm kazalby siedziec cicho. Twoich dzieci nie morduje to cie obchodzi? A moze ci zaszkodzic kiedys z zemsty. A wiec trzeba wlasciwie rozumiec.

Myśl o twoim Gościu, który cierpi nad twoją ostrością wobec tych, których kocha i staraj się przyjmować ich nawet bardzo brudnych. On, gdy zechce, da sobie radę z nimi. On ma czas, a ty „stój na uboczu”, obserwuj i nie przeszkadzaj Mu, dobrze?

Czyli byc wyrozumialym dla wad ludzkich ALE NIE ZBRODNI!!! Przede wszystkim nie szarpac sie o swoje. Jak ktos pcha sie na pierwsze miejsca czy na przyjeciu wyjada najlepsze kawalki to trzeba byc wyrozumialym. A nie od razu jaki cham! Nikt nie mowi ze kulturalny. Natomiast nie jak kradnie komus portfel nie mowiac juz jak niszczy kogos jako ,,szef". Najlepszy sprawdzian to czy reagujecie bo wam wszedl w droge a jak innemu to juz was nie obchodzi. Wtedy jest egoizm.

Ostatnio z tego co pamietam a wy znacie Lady Gaga. To byla taka ohyda te jej wystepy ze mowie najwiekszy syf jaki moze byc. Totalny bojkot. A tu prosze! Slysze o nawroceniu i to szczerym! Nigdy bym nie przypuscil ale przeciez nie znam. A Jezus zna!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:00, 11 Lis 2017    Temat postu:

Samarytanin za rannego zapłacił ze swoich zasobów, ponieważ obrabowany i pokaleczony człowiek nic nie miał i nic zrobić nie mógł: umierał i umarłby bez pomocy. Chrystus nie chce karać, ale ratować tych, którzy się dali napaść nieprzyjacielowi rodzaju ludzkiego. On nie pyta „dlaczego” i nie chce, abyście wy pytali i osądzali.

Gdy Jezus ratuje to co oczywiste wasze wtracanie sie tylko szkodzi.

Zapewniam cię, że na dnie każdej naszej winy leży głupota, „ciemnota wewnętrzna”, brak zrozumienia – a to jest winą również otoczenia, atmosfery dookoła nas. Żeby uszykować drogę dla powrotu „synów marnotrawnych”, trzeba ich ukochać tak, jak ów Samarytanin, a więc o nic nie pytając zrobić wszystko, co jest możliwe dla uratowania biednego człowieka, naszego bliźniego. Zapewniam cię, że całe niebo cieszy się z powrotu jednego grzesznika, a „wieczne potępienie” – odejście na wieczność od miłości Boga – jest przegraną nas samych, wynikiem braku miłości w nas. To my, jako ludzkość, odpowiadamy za przegraną, zmarnowaną szansę każdego ukochanego dziecka Bożego.

Specjalnie Bóg zgodzil sie na takie warunki aby was ratowac. Gdyby na ziemi byl tylko luksus i wygodna nie bylo by zadnych tlumaczen waszego zla. Mieliscie lekkie zycie a wybieraliscie zlo. Tymczasem ciezkie warunki zycia pozwalaja was uratowac bo czynicue zlo ale pokutujecie tymi warunkami.

„ Szykować drogę Panu” to szykować Mu warunki, w których On będzie mógł działać najpełniej. Dlatego, powtarzam, najważniejszym obecnie zadaniem jest zadośćuczynienie jednych ludzi za drugich, modlitwa i ofiary za tych, w których widzimy zło, no i zmiana postawy względem nich. Pamiętaj, że im więcej się za kogoś ofiarowuje, tym bardziej się tego kogoś kocha. Miłość tworzy więzy, łączy, a to, co drogo jest zapłacone, zobowiązuje nas.

Zdecydowanie. Trudno uznac ze kogos kochacie gdy palcem nie kiwniecie aby mu pomoc.

Tych, za których ofiarowujemy się, bierzemy tym samym w opiekę, osłaniamy, stajemy się wobec Boga ich poręczycielami, tak jak to zrobił Chrystus Pan za całą ludzkość przed Ojcem Niebieskim. Jest to więc naśladowanie Chrystusa, a co więcej – współpraca z Nim, która otwiera nam drzwi Jego niewyczerpanego miłosierdzia dla nas samych – a jest to nam bardzo potrzebne – i dla tych, za których prosimy. Nasza czynna miłość bliźniego umocni w nas Chrystusa, pozwoli Mu na działanie w nas, a to przygotuje Mu współpracowników na godzinę próby. Będziecie wszyscy silniejsi i mężniejsi, bardziej „żołnierscy”, kiedy stanie się potrzebna cała wasza energia.

Zajmujac sie zbawieniem innych pomagamy tez sobie.

Jeszcze raz powtarzam: trzeba mówić o ofiarnych czynach, nie o słowach, o zmianie postawy (ale nie agitacji) i o ofiarowywaniu tego, co nas na co dzień spotyka, i tego, co z serca zechcemy dołożyć (odmawianie sobie słów, sądów, czynów nie przemyślanych, drobnych uciech codziennych i drobnych nawyków naszego wygodnictwa) – imiennie i konkretnie za tych, którzy nas gorszą, którzy postępują źle i szkodliwie.

Czyli wyrzeczenia za grzesznikow. Jezus przeciez oddal cale swoje zycie za nich!

Obecnie za najpotrzebniejsze uważam szykowanie Panu drogi w Polsce poprzez nasze serca do wszystkich serc oschłych, aby je mógł ożywić i uzdrowić. I jeszcze jedno: nic bardziej nie cieszy Ojca, jak pomoc jednych drugim, i nic Go bardziej nie zobowiązuje. Jego ręce są wówczas pełne łask, a serce – miłosierdzia. Pozwólcie, aby Polska jako całość zyskała miłosierdzie w Jego oczach!

Im wiecje zdrowych moralnie ludzi tym Polska silniejsza.

NASZE PROŚBY ZA WAS


9 VIII 1979 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Modlimy się z tobą i wraz z tobą prosimy Pana, dziękujemy Mu i wysławiamy Go, dodając do waszej modlitwy (dotyczy to każdego członka Kościoła Chrystusowego) nasze prośby za was i w waszym i naszym imieniu dziękując Panu i wielbiąc Jego miłosierdzie, miłość do swoich stworzeń – którymi jesteśmy wszyscy – nieustanną opiekę, pomoc, czułość i wyrozumiałość, które tu poznajemy w całym ich ogromie, pełni i mocy. Cieszę się też, że zaczynasz poznawać w Bogu Jego ojcowską miłość.


Oni wyslawiaja juz tylko Boga bo co oczywiste zadnych potrzeb do zaspokojenia nie maja!

Miłość, przyjaźń, honor, bohaterstwo


16 II 1970 r. Bartek pośredniczy w rozmowie z Bogdanem, przyjacielem Marka, oficerem zawodowym WP, skoczkiem cichociemnym, zamordowanym w więzieniu gestapo podczas jednej z akcji „ Wachlarza”. Wiele mi o nim mówiono. Ze względu na jego postawę moralną i patriotyczną miałam do niego zaufanie, więc zapytałam go o to, co mnie interesowało. Mówi Bogdan (za pośrednictwem Bartka).

Jak ja bym zdefiniował „miłość”, „przyjaźń” i „bohaterstwo”? To trudno określić. My tu wiemy jasno, ale postaram się.

Miłość

Miłością jest odpowiedź człowieka na wezwanie skierowane przez Boga do niego. Bóg zna swoje „twory” – lepiej może „dzieci” – i wezwanie swoje ubiera w najzrozumialsze dla każdego z nas szaty. Jednak zawsze zadaje to pytanie: „Czy zechcesz służyć dobrowolnie i z całego serca temu, coś uznał za godne miłości?”

Dla nas zawierało się to w pojęciu „Ojczyzna”. Służąc Jej wyrabialiśmy w sobie stałą gotowość, sprawność fizyczną i umysłową, ofiarność, rzetelność, uczciwość, obowiązkowość, narastało w nas poczucie sprawiedliwości i szacunek dla godności ludzkiej, rozwijały się zdolności wychowawcze...


Cichociemny z nieba mowi o Ojczyznie. Oczywiscie to jest Polska. Wiekszosc ludnosci swiata nie zna pojecia ojczyzna. Nie ma swiadomosci narodowej CO NIE ZNACZY ZE NIE MOZE OKAZAC MILOSCI! Wszak maja wokol siebie ludzi. W Polsce jednak zwlaszcza czasu wojny milosc byla okazywana ojczyznie. Czyli ludziom! Przeciez nie kamieniom. A jesli rzeczom materialnym to dla ludzi. Iluz z nich mialo intencje. My cierpimy ale zeby masze dzieci juz nie! Czyli cierpieli za grzechy LUDZI OBECNYCH!!! TAK! TAKI BYL TEGO SENS! Dzieki nim np. nie przyzwacie horrorow typu II wojna mimo ze grzeszycie gorzej niz oni! Czyli oni okazali MIŁOŚĆ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:30, 01 Lis 2020    Temat postu:

– Chyba pedagogiczne?

– Nie, nie pedagogiczne, gdyż mieliśmy świadczyć sami przykładem – inaczej nic nie moglibyśmy zdziałać (mówię o wychowywaniu nas, a potem przez nas – innych w Wojsku Polskim). Czuliśmy się zobowiązani do zachowywania postawy służebnej, służenia sobą samym – to dobrze chroniło od egoizmu – i wtedy, gdy nadszedł czas wojny, czas sprawdzenia nas samych, ci, którzy w pełni zrozumieli, czym jest służba Narodowi, byli zdolni do spotkania się z wrogiem (mówię nie o spotkaniu fizycznym z nieprzyjacielem, a o zdolności rezygnacji z własnego życia osobistego, z wygody, kariery, poklasku), no i mogli stawić czoło najgorszemu naciskowi w najgorszej sytuacji, a więc bez broni i samotnie, tak jak to zdarzyło się nam w więzieniu i jemu (Bogdan mówi o Bartku) – wielekroć. Nie myśleliśmy wiele o Bogu, ale istniało w nas poczucie pewności, że postępujemy właściwie, a to wszystko było właśnie naszą odpowiedzią.


Przedwojenne wychowanie! Obecnie nie znane! To o czym on mowi:

Czuliśmy się zobowiązani do zachowywania postawy służebnej, służenia sobą samym – to dobrze chroniło od egoizmu –

!!! Czyli libertarianizmu ktory jest ideologia z USA po 89 zaszczepiona mlodziezy. Jest to satanizm.

Tymczasem to co on mowi: NA STOS RZUCILIŚMY SWÓJ ŻYCIA LOS NA STOS NA STOS!
To slyszeli w szkole a stos jest po to aby zlozyc ofiare. Bycie ofiarą to brzmi jak pisma swietego! Tak! Bo to jest ten duch. A nauczyciele byli przed wojna ateistami nierzadko socjalistami z mnostwem komunistow! Ci ateisci przekazali jednak dzieciom ateistyczne chrzescijanstwo! Piłsudski oczywiscie nadal takie wychowanie zwany nie tylko Wodzem ali i Wychowacą Narodu. Taka osoba ma gigantyczny wplyw na narod! Nawet nikczemna wladza dajac zly przyklad ma wplyw na masy! Co dopiero geniusz!

Miłość człowieka, to postawa frontem do służby, to usilne, stałe, możliwie piękne i czynione z całego serca wypełnianie swych obowiązków – tych, które się samemu podjęło pełnić.

Zauwazcie ze mowi po swiecku tak jak go wychowali! To nie jesg jezyk teologii!! Ale jezyk wartosci. KULTURY!

Honor


Jest powiedzenie: „Bóg mi powierzył honor Polaków i Jemu go tylko oddam”. Co to jest honor w polskim rozumieniu tego słowa, to ci już podała twoja Matka; ja tylko uzupełniam.


Powiedzenie to przypisywane księciu Józefowi Poniatowskiemu w chwili smierci zapewne jest literacka fikcja. Ale oddaje etos ks. Józefa. Zwazcie ze tym samym wskazuje na ks. Józefa jako wzor. Przypominam zginął z honorem gdy łatwo mogol tego uniknac. Strona przeciwna Rosja proponowala przejscie z honorem. To nie byla jakas mordownia tylko Rosja Aleksandra czyli epoka łagodnosci w Rosji. Gdy szeroko naplywala cawilizacja łacińska!
Rosjanie w Paryżu wyobrazcie sobie odnosili np. damom zgubione rękawiczki znalezione na ulicy! Tak! Rosjanie! A mimo to Ks. Józef dal slowo honoru Francji i dotrzymal! Dlatego jest wzorem moralnym!

Bóg, stwarzając nas, dał nam godność najwyższą – dzieci Bożych, a więc istot wolnych, zdolnych do samodzielnego wyboru i potrafiących temu, co wybierają, oddać się z całkowitym samozaparciem. Zezwolił nam poszukiwać dróg ku sobie, a dał ich niesłychanie wiele.

Oj tak! Np gracza nie w kasynie oczywiscie ale w wyrafinowane gry fabularne np. Wszak to jest sztuka. Nie myslcie ze granie nie ma nic wspolnego z Bogiem! Czyli jesli mozna byc graczem to tym bardziej sportowcem naukowcem itd.
Kazdy moze wybrac. Ja np. nie wybieram jednej bo zarowno gram zajmuje sie polityka sztuka kultura czym chce!

Życie jest okresem poszukiwań, uczynienia wyboru i utwierdzania go w próbach. Nie każdy je umie wykorzystać, ale ci, którzy pragnęli „uczyć się”, zdobyli dojrzałość.

Życie to okres ,stawarzania siebie'. Poprzez wybory dobra. Wielu traci szanse wybiera wladze kase slawe. Stoi w miejscu lub cofa sie w rozwoju. Stad mamy ludzi zastyglych w miejscu 40 lat temu. To znak ze zmarnowali zycie.

Wojna była straszliwym egzaminatorem. Sama wiesz, ilu z nas poległo, ale zwycięsko, bo potwierdzając swoją, zrozumianą najgłębiej, godność istoty wolnej, której prawem jest własny wybór swojej służby, swojej miłości. Ginęliśmy walcząc o prawo kochania i służenia temu i tylko temu, cośmy uznali sami za miłości godne!

Oni potwierdzili swoj wybor Boga swoja postawa!
Oni chcieli walczyc!
Stad obrzydliwe bluzgi obecnych liberatarian: Powstanie bez sensu glupki pogineli samobojcy itd. Takie to filmiki zasmiecaja internet. Ohydne satanistyczne. Libertarianskie z ducha ze masz hodowac w sobie egoizm. Zatem poswieca sie tylko glupek i samobojca. Jak widzicie nie sa to wasi rodacy. Nie ma wspolnoty wartosci. Ja oczywiscie jestem po ich stronie nie waszej!

Honor Polaka jest uznaniem prawa do szacunku dla godności ludzkiej (każdego, nie tylko Polaków), szacunku dla prawa do wolności wyboru, prawa do pełnienia służby, do dawania obrony i opieki, niesienia ładu i miłosierdzia, a także prawa wszystkich ludzi do szukania własnych dróg.

Polska WOLNOŚCI NARODÓW chorąży.
Prawo do zycia. Polak jest za zyciem. Kto tu mieszka a jest przeciw nie jest Polakiem.
Godnosc ludzka. Kto tu mieszka a jest przeciw nie jest Polakiem.
Wolnosc. Kto tu mieszka a jest przeciw nie jest Polakiem.
Ładu. Anarchista nie jest Polakiem.
Miłosierdzia. Kto tu mieszka a jest przeciw nie jest Polakiem.
Szukanie różnych dróg. Kto tu mieszka a jest przeciw nie jest Polakiem.

Bardzo czesto osobnik ktory neguje wszelkie wartosci wrzaskliwie domaga sie uznania go Polakiem. Nie jest nim.

Widzisz, w naszym pojęciu honoru odbija się cześć dla praw Bożych nadanych ludzkości. Dlatego nie gubimy się idąc z tym kompasem.

Wystarczy ze masz honor Polaka i juz sie nie pogubisz. Stad ateisci majacy honor zachowywali sie w Polsce godnie. Realizowali prawo Boga ukryte w tym pojeciu. Mieli kulturę mozna powiedziec. Zło u niewierzacych zaczyna sie od antykultury odrzucenia wartosci. W ten sposob mamy szczyt cywilizacji ludzkiej Kulturę Polską, która jest wzorem dla swiata. Stad nikt nie ma prawa nas pouczac a wrecz przeciwnie wszyscy maja stac sie Polakami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:22, 02 Lis 2020    Temat postu:

Przyjaźń


Przyjaźń jest to towarzyszenie sobie we wspólnej służbie. Towarzyszenie nie obojętne, a braterskie, a więc polegające na wspieraniu się w razie potrzeby, na wymianie doświadczeń, a więc wzbogacaniu się i strzeżeniu się wzajemnym przed zagrożeniem.

– Jakim?

– Bywa zagrożenie fizyczne, jak w czasie wojny, a zawsze jest zagrożenie przez uchybienie sobie, przez własne błędy i ułomności – tu pomoc jest specjalnie potrzebna.


I tu dopiero macie przyjazn! Pilnowanie drugiego przed popelnieniem grzechu! A nie ze go tylko zastrzela w bitwie! Troska duchowa zawsze jest ponad troska o cialo.

Przyjaźń jest wyborem towarzyszy drogi nie po to, aby brać, ale aby dzielić się celem budowania wspólnoty duchowej służącej lepiej, sprawniej i z większą energią, a więc i skutecznością, wybranemu celowi. Tak się to widzi od nas.

Dokladnie odwrotnie! Przyjazn nie jest po to zeby miec korzysc od drugiego! Nawet podejscie ja ci pomoge a potem to ty mi jest biznesem nie przyjaznia.

Pamiętaj, że my należymy do was, a wy dzielicie się z nami. Jesteśmy razem w wielkiej, wspaniałej Wspólnocie Polskiej, służącej z całej mocy i serca planom Jezusa Chrystusa (stąd możliwa jest taka łączność).

Tak Polska to oni z Jezusem! Nie ma innej!

Przed Miłością ustępują wszystkie inne prawa, najprędzej „fizyczne”. Mówię o miłości Boga, o Nim samym w Jego działaniu. Dlatego, skoro my – stąd służymy Jemu, a wy – z ziemi odpowiadacie nam pragnieniem włączenia się – powstaje łączność. Przypuszczam, że rozumiesz Mnie.

– Tak.


I my łączymi sie z nimi. Powstaje wspolnota o nazwie Polska.

Bohaterstwo


– Bohaterstwo, to po prostu wierność swojej służbie w najtrudniejszych sytuacjach, wierność sobie i zdolność do odrzucenia siebie, gdy sytuacja ogólna tego wymaga. To jest po prostu sprawdzian naszej ofiarności.


Okazanie bohaterstwa to sprawdzian czy to co deklarujemy jest prawda w nas!

Mówię o tzw. prawdziwym bohaterstwie, bo istnieje wiele sytuacji, w których postępuje się odruchowo, wedle swoich predyspozycji psychicznych, co inni mogą uznać za coś nadzwyczajnego, sądząc że nie byliby sami do podobnych czynów zdolni.

Jesli sa emocje ktos krzyknie do ataku to jest emocja nie bohaterstwo. Wspolnota masy jest zjawiskiem znanym i to jest psychologia. Bohaterstwo to gdy masa ucieka a ty zostajesz! Tu jest wewnetrzna decyzja.

Jeżeli człowiek znajduje się w sytuacji takiej, że musi albo obstawać przy swoich zasadach (swoim wyborze), albo dać się siłą zmusić do ich złamania, istnieje tylko jedno wyjście – nie dać się złamać bez względu na cenę oporu. Jeżeli się ustąpi pod presją, znaczy to, że taki człowiek za mało kochał swoje ideały, a zanadto siebie.

Czyli milosc wlasna jest powodem porzucania dobra. Gdyby naprawde czlowiek wybiera Boga w jakis dobru nic go nie wystraszy.

Czasem jest to kwestia odporności fizycznej (ale zawsze wówczas Bóg daje siły, tak że jednak jest zwykle ustępstwo). Co do presji psychicznej przy użyciu środków chemicznych czy innych mających wpływ na świadomość człowieka, sytuacja jest inna – nie można wydawać sądów. Ale tu każdy z nas wie, co mógł, a czego nie mógł wytrzymać. Zna się prawdę.

Jesli o naturalne sily fizyczne to Bóg zawsze je daje.
Co innego chemia. Oczywiscie pod wplywem srodkow moga nawet wydusic nawet wyrzeczenie sie wiary. Tylko ze wtedy nie liczy sie bo nie kierujesz soba. A srodki chemiczne teraz sa potworne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:11, 03 Lis 2020    Temat postu:

– Serdecznie dziękuję panu, panie Bogdanie. Dał pan świadectwo temu, jak wychowywano w polskim wojsku oficerów i jak oni sami stawali się przykładem dla swoich żołnierzy.

A co zniknelo zupelnie w komunie. Zastapione przez tepa dyscypline i ciezkoglowych tlukow jako ,oficerow'. A po 89 amerykanizacja. Wojska Polskiego to nie ma.

BÓG NAS KOCHA

23 IV 1970 r. Mówi matka Marka, mojego bliskiego znajomego, z którym w tym czasie dzieliłam się moimi „zapiskami”. Marek był raczej sceptyczny. Po przeżyciach wojennych trudno mu było wierzyć nadal, że Bóg jest miłosierny. Jego matka (zmarła) miała nadzieję, że syn powróci do wiary. Relacja Marka w rozdziale IV.


Bardzo ciekawe! Calkowicie stracil wiare po wojnie bo Bóg ,nie dopuscilby do tego gdyby istnial'. Jak widac ludzkie mysli nie sa nowe.

– Chrystus, Pan nasz, zbyt nas kocha, aby zezwolić na bezużyteczne cierpienie, i syn mój nie żyje niepotrzebnie, jak sądzi. Nadal jest zdolny do udzielania się ludziom... (...)

Kazde cierpienie ma sens prowadzi do pełni życia!!! Niewierzacy tez realizuja plan Boga jednak nierozumnie! Niewiara= nierozum!!! Chodzi oczywiscie o to ze nie maja swiadomosci po co zyja a nie ze maja problemy psychiczne!

Współpraca obu Kościołów (walczącego i triumfującego) wydaje mu się nie do przyjęcia. Prawda zawsze wydaje się „za prosta”, aby ją mógł przyjąć „cywilizowany” człowiek.

Czyli inteligent! Uwazal ze Bóg to musi byc super skomplikowany taka olbrzymia machina zlozona z niezliczonych czesci! Tymczasem Bóg jest ,prosty' :0))) Jednolity idealnie. Składa się z ,jednej części'!
Bóg jest jednoscia absolutna! Wszystko w Bogu jest jednoscia. To wynika z logiki. Ale dosc. Inteligentni niepotrzebnie komplikuja.

Największą i najwspanialszą prawdę ludzkości: „Bóg nas kocha!”, prawdę, która odrodziłaby wasze życie i zamieniła ziemię w królestwo Boże – odrzucamy prawie wszyscy, póki żyjemy w ciele, a potem tak trudno jest przekazać nasze zrozumienie wam. Jeżeli możesz, mów to wszystkim, nie tylko mojemu synowi. (...)

Bóg jest miłością. Dokladnie z ,tego' się składa. Wystarczy! Oczywiscie czlowiek nie potrafi pojac! Bóg jest dokladnie DOBREM SAMYM W SOBIE NIESKOŃCZONYM! Nie ma dobra poza NIM!

– Co jest dla niego najlepsze?

– Dobrem jest dla Marka wszystko, co zbliża go do Boga wszystkimi drogami: poprzez dobro, piękno, mądrość, a więc zrozumienie prawdziwej „hierarchii wartości” –jak to nazywasz – zrozumienie świata duchowego, świata, którym włada prawo miłości, a więc poszerzania się, potężnienia miłości.


Dobre jest wszystko co zbliza was do Boga! Dokladnie czyli np. jesli splonie wam dom i to was zblizy to jest dobrem! Tak! Co tam dom! I nawet czesto majatek jest blokada Boga w sobie i trzeba to utracic.
Ale na ogol nie trzeba strasznych przezyc zwykle zycie. Dobro ktorego czlowiek pragnie! Prawdziwe dobro oczywiscie nie wypaczone jego pojecie.

Widzicie tez ze absurdem jest mysl ze dawniej ludzie byli wszyscy wierzacy. Raczej kulturalni. Upadla kultura niekoniecznie wiara. Dawniej ludzie byli niespecjalnie wierzacy ale dobrze wychowani i kulturalni. Dzis chamstwo wypchnelo sie na przod bezczelnie. Dzieki kulturze nawet nie wierzac jednak przynalezeli do cywilizacji łacińskiej. Teraz juz nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:18, 04 Lis 2020    Temat postu:

– Matka (moja) nazywa to wymianą miłości pomiędzy Bogiem a człowiekiem.

– Wymiana? Trudno mówić o wymianie. Cali pogrążeni jesteśmy w Miłości Boga, z niej zaczęło się nasze istnienie, a naszą rzeczą póki żyjemy jest tylko odpowiedzieć na nią przyzwoleniem, pragnieniem świadomym i dobrowolnym włączenia się w jej energię – lub też zamknięciem się przed nią, aby żyć własną; to może stać się w wieczności „piekłem”, o ile nasz wybór będzie stały, potwierdzony w próbach życiowych egoizmem lub wprost nienawiścią do innych „bliźnich”, ludzi.


Albo wybierasz milosc i Boga albo egoizm. Poniewaz Bóg daje czas mozna sie nawrocic. Jesli jednak ktos twardo idzie w swoje urojenia i wi lepij co jest ,dobre' niz Bóg konczy w piekle. To nie teoria np. ostatnio wielu wi lepij ze ,aborcja jezd dobra'. To praktyczny przyklad zatwardzialosci w złu.

Jeżeli my ofiarowujemy Bogu siebie, to jest to ofiara iskry dana słońcu. Ale o ile iskra daje siebie całą, wszystko, co ma – chociaż i ten „błysk sekundowy” otrzymała, a więc właściwie mówiąc zwraca go Źródłu – to Źródło, to Słońce, Bóg ma moc obdarzyć iskrę na własną miarę własnym blaskiem i własną wiecznością.

Porownanie iskry do slonca znakomite. Iskra nie oswieci slonca. Bogu nic nie dodacie. Musicie jednak wyrazic zgode aby Bóg dal wam Swoje światło!

Niestety, porównania nie wypadają dobrze. Wszechświat w obecności Bożej – to twór „jednodniowy”; my – atomy, ale atomy otoczone miłością, zrodzone z miłości, powołane do współżycia w miłości. Tak nieskończenie dużo z Boga i tak nieskończenie mało z nas, tylko dobra wola. Cała reszta – to Bóg!

Tak praktycznie wszystko masz od Boga! Od siebie masz tylko decyzje. Jestes z Bogiem czy nie. Reszte daje Bóg.

Samobójstwo jest odmowę służenia

10–12 V 1970 r. Rozmawiałam z Markiem o jego matce, pani Kazimierze. Była biologiem. Podczas wojny służyła w Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie. Zginęła w wypadku w takich okolicznościach, że Marek pewien był, iż popełniła samobójstwo. Po wyjściu Marka zapytałam Bartka.

– Nie martw się dłużej. Nic podobnego nie było. Słyszałem wasza rozmowę i słyszała też pani Kazimiera. Chcę ci powtórzyć jej słowa, posłuchaj.


Eutanazja jest potworna bo przywodzi na mysl Judasza, ktory skonczyl w piekle.

Mówi matka Marka.

– Moje dziecko. Widzę, jak bardzo przejęłaś się słowami mojego syna. Boisz się, że wszystko, co piszesz, jest twoim urojeniem, ze względu na to, że gdybym popełniła samobójstwo, nie mogłabym teraz mówić z tobą, prawda? Nie byłabym tu, w królestwie Chrystusowym...? Chciałabym ci wytłumaczyć pewną rzecz.


Czyli pieklo!

Nie wszystko, co ludzie nazywają samobójstwem, jest nim naprawdę. Rzeczywiste samobójstwo jest postanowieniem świadomie powziętym z własnej woli, przeprowadzonym w pełni świadomości w przekonaniu, że właściciel ma prawo stanowić o losie swojego ciała. I dlatego jest błędem, gdyż jesteśmy jedynie użytkownikami „formy fizycznej” otrzymanej od Boga, aby w niej przeżyć życie „ziemskie”, ograniczone w czasie wytrzymałością naszej formy.

Dla was starczy ze ktos skoczy z mostu i juz samobojca. A przeciez to np. jest depresja paranoja fobia itd! Czy ktos umierajacy na pluca jest samobojca? Nie! Tak samo ci co z powodu choroby psychicznej niby ,sami' sie zabijaja tak naprawde umieraja od choroby psychicznej! Moga isc do nieba!!!

Nie! Samobojstwem jest eutanazja. Czyli ,filozofia' zyciowa ze jak juz uznam ze zycie nie ma sensu to sie zabije. Tak jak lewactwo propaguje. To jest ponury ale swiadomy wybor bez zadnych problemow z psychika itd.

Oczywiście jej stan jest zależny od naszej dbałości, dlatego samobójstwem, choć powolnym i niezupełnie jeszcze za takie uważanym, jest każde nadużycie typu nałogowego palenia, picia, zażywania narkotyków itp., tak wyniszczające nasze ciało, że nie jest ono zdolne służyć nam sprawnie i do czasu – wiadomego Bogu (nam – nie). Jeżeli jednak założymy, że Bóg, dając nam czas, daje tym samym szansę dokonania najprawidłowszego wyboru, na który składa się przeważnie wiele lat błądzenia, szukania i odwrotów od fałszywych dróg po to, aby szukać od nowa, powinniśmy dostrzec, że czas jest darem niesłychanie cennym, o który należy zabiegać, a nie trwonić go, a tym bardziej skracać. To dotyczy nas samych.

Samobojstwem jest np. rozpusta. Chlanie nie picie kopcenie a nie palenie uzywek. Jesli ktos oblednie naduzywa niszczy siebie. Z tym ze tu jeszcze wchodzi nalog. Gdy juz ,musisz' to nie jest dobrowolne ale wszdles w to i tu masz wine.
I oczywiscie lgbt. Tu juz wszelkie naduzycia sa skumulowane i to jest niszczenie siebie od srodka. Tam sa i narkotyki i sodomia i wszystko. Pandemonium. Jadro ciemnosci. To jest samobojstwo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:38, 06 Lis 2020    Temat postu:

A teraz inna sprawa, nasi bliźni. Jesteśmy im potrzebni. Chrystus liczy na nas. Szczególnie liczy na tych, którzy dokonując wyboru, opowiedzieli się za Nim. Opowiedzieć się za Bogiem – to uznać Go swoim Stwórcą, Ojcem, Nauczycielem i Przyjacielem, a więc uznać Jego zwierzchnictwo, Jego mądrość i miłość w pełni, jaką człowiek jest zdolny pojąć. W konsekwencji jest to poddanie się Jego woli, Jego kierownictwu, złączenie swojej woli z Jego wolą. A On nam dał prawo: „Abyście się wzajemnie miłowali”, czyli Jego wolą w stosunku do każdego z nas jest życzenie, abyśmy kochali naszych bliźnich, nasze otoczenie.

Bóg liczy na tych ktorzy juz tu swiadomie Go wybieraja. Czesto przez wiele lat robili rzeczy Mu przeciwne i sie nawrocili. Ja akurat jestem ewenementem bo stwierdzam nie ze chce tego co Bóg tylko ze Bóg chce tego co ja! Nie ze no dobra skoro Bóg tego chce no to nie ma zmiluj ja tez musze. Tylko OOOO TO BÓG TEŻ TEGO CHCE! Np. o Wielkiej Polsce wyczytalem z objawien dosc nowych nierzadko z 2013 czy 2016 a nawet 2019 a ja np. o tym myslalem w 1990.

Kochać znaczy udzielać się, służyć swoją osobą, być gotowym do każdej pomocy, której od nas mogą ludzie potrzebować i którą powinniśmy dawać z całych sił wedle naszych umiejętności. Samobójstwo jest odmową służenia, jest zwróceniem się ku sobie, zamknięciem w sobie do tego stopnia, że już nigdy i nikomu pomóc nie chcemy. Ponadto jest cofnięciem Bogu swojego zaufania, jest stwierdzeniem, że „Bóg za wiele od nas wymaga” i że „my sami wiemy lepiej, na ile nas stać”.

W ogole samozaglada jest skrajnym aktem nienawisci! Skoro miluj blizniego jak siebie a ty siebie zabijasz?! To o czym mowa! Oczywiscie wynika ono z kleski jakichs waszych planow. Np. Judasz Hitler... Nikt sie nie zabije w szczycie powodzenia...

Tymczasem to Bóg sprawia, że my pokonując przeszkody sprawdzamy samych siebie; sami sobie wykazujemy, że stać nas na o wiele więcej, niż sądziliśmy. On pragnie, abyśmy poznali naszą siłę i wedle niej działali. Tak więc popełniając samobójstwo przyznajemy się do porażki, do niemożliwości sprostania wymaganiom stawianym nam przez życie czy „los”. Fałszywie rozumując, popełniamy błąd już nie do odrobienia – dlatego tak tragiczny. Załamujemy się, gdy myślimy tylko o sobie i opieramy się tylko na własnych siłach.

Nasze sily sa nam nieznane. Zatem ,już nie wytrzymam dłużej' zawsze jest kłamstwem. Tymczasem zawsze historia udowadnie ze czlowiek potrafi zniesc bardzo wiele...

Tam, gdzie poświęcamy siebie dla dobra innych, nie może być mowy o samobójstwie. Nie jest nim praca badawcza, nawet najszkodliwsza dla zdrowia, tak jak nie nazwiemy samobójstwem śmierci kogoś, kto dla ratowania innych wbiegł do palącego się domu.[/color][/b]

Ani wspinaczka na szczyty górskie o ile jest rozsadna! Nie kazdy atak na szczyt w srodku zimy bez sprzetu bez przygotowania bez niczego mozna uznac za godziwy. Natomiast rzeczy grozne dla zycia i zdrowia same z siebie nie czynia czegos samobojstwem! Tylko gdy swiadomie i bez sensu to czynimy. Czyli typu debilne ,zawody' kto bardziej wychyli sie z okna na 10 pietrze. Ale nie gdy ktos np. w trudnych warunkach dziala dla innych typu usuwanie azbestu, toksycznych wyciekow itd.

Pokusa samobójstwa


Jeżeli warunki, w których człowiek się znalazł, przekraczają jego odporność psychiczną (która może być o wiele mniejsza niż innych w jego otoczeniu), to stan jego nerwów jest tak zły, że człowiek ulega presji, naciskowi sił zła i nie wiedząc, że jest „wodzony na pokuszenie”, ulega, poddaje się. Przyjmuje inspiracje, myśli destrukcyjne, podsuwane niezwykle logicznie, przemyślnie, z ogromną znajomością charakteru ludzkiego – jako swoje własne, i wtedy im ulega. Zostaje przekonany tylko nie wie przez kogo. Gdyby to rozumiał, umiałby walczyć.


Oczywiscie szatan. ,Udowodni' ci ,logicznie' ze ze zycie ,nie ma sensu'! Nie mylcie tego z depresja ktora jest zaburzeniem pracy organizmu fizycznym. Chemia zle dziala.

– Po czym poznać działanie sił zła?

– Otóż, dziecko, ZAWSZE PO BRAKU NADZIEI. Jest logika, nawet „humanizm” (jak u Kotarbińskiego, gdzie od razu odczułaś zło, które tam zawarł), jest doprowadzenie do krańcowej konsekwencji, śmierci, jako jedynego, słusznego, mądrego, właściwego, a nawet pożytecznego (!) kroku – ale zawsze oderwawszy człowieka od Boga i od innych ludzi, wykazawszy mu jego samotność, wyizolowanie, brak sensu i celu dalszego życia, a przede wszystkim wmawiając samodzielność decyzji, prawo do niej (skoro „Boga nie ma” i nic nie istnieje po śmierci, to człowiek ma prawo skrócić sobie cierpienia...).[/color][/b]

Bardzo grozny jest tu ateizm. Bo skoro Boga nie ma to co broni sie zabic?! Szatanowi wystarczy ze udowodni - twoje zycie nie ma sensu i juz!
Ostrzezenie przed filozofia Kotarbinskiego ktorego zwiodl szatan. Byl lansowany w PRLu chyba ze wzgledu na to ze to byla ,inna' etyka bez Boga. Ta innosc to ,ubogacenie' przez demony.

– To podłe! – pomyślałam.

– To jest podłe! A więc pamiętaj: zawsze będzie brak Boga, brak nadziei, brak miłości i miłosierdzia, zimna logika; i zawsze atak będzie podstępny, w najgorszym dla człowieka momencie, bo tylko wtedy ma szansę powodzenia. Człowiek w pełni świadomości potrafi się obronić, szczególnie człowiek, który czemuś służy, wie, że jest potrzebny. Dlatego tak często atak idzie w kierunku wmówienia nam, że jesteśmy niepotrzebni, niezdatni do niczego i nikomu już nic nie damy. (To, trzeba, aby wiedział mój syn).


Demony czekaja na kazdego z podszeptem samobojstwa w chwili kryzysu. I zawsze jest argument ,jestes niepotrzebny'. Jesli sluzycie dobrym celom demony praktycznie sa bezsilne. Jak wmowic komus kto pomaga w hospicjum gdzie brakuje ludzi ,jestes niepotrzebny'. Nie da sie!
Dlatego jesli pomagacie niby ,innym' pomagacie sobie.

Z tego, co ci podałam, zorientowałaś się, jak mało jest wśród tzw. „samobójców” świadomych i planowo zrealizowanych decyzji. Większość to są ofiary przeprowadzonego na nich zamachu. Zamachu zdradzieckiego, podstępnego, bo niewidzialnego, dokonanego przez wroga, przy którym gestapo jest marną imitacją prawdziwego terroru (masakrowania nie ciała, a psychiki człowieka).

Jak widzicie trudno znalezc kogos kto absolutnie sam z siebie to zrobi. Zawsze sa to demony.

Widzisz, wytrzymałość ludzka jest bardzo różna. Jedni odporni są na ból fizyczny, inni na presję psychiczną, przy czym w wypadku choroby, używania środków przeciwbólowych kojących czy usypiających samokontrola słabnie i człowiek staje się bardziej bezbronny. Także wszelkie momenty załamania okolicznościami zewnętrznymi (tak jak w przypadku Bartka, który nie tylko był bardzo wyczerpany i chory, ale i wstrząśnięty nieumyślnym spowodowaniem wypadku) powodują, że człowiek może się ugiąć, przyjmując pokusę jako coś dla niego najlepszego – gdyż tylko w takim „opakowaniu” będzie ona zaakceptowana. Ale nigdy nie będzie wtedy odwrócenia się od ludzi i Boga, odrzucenia, pogardzenia Bogiem i ludźmi. To tak, jak nieumyślne zabójstwo różni się od morderstwa z premedytacją, chociaż wynik jest równie tragiczny. Ale nie skutki.

Pragnę cię uspokoić, ja nie popełniłam samobójstwa z premedytacją, to był wypadek. I tylko tak należy moją śmierć rozumieć.


Wszelkie ciezkie choroby a wiec i leki tak oslabiaja ze praktycznie nie ma mowy o swiadomej dobrowolnej decyzji. Zatem na szczescie wiekszosc tzw. samobojcow nie czyni tego z pogardy do zycia i przeciw Bogu zatem trafiaja do czyscca. Gdyby wytrzymali to raczej bylo by niebo za mestwo! Bóg jest Miłością i pragnie nagradzac a nie karac!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:46, 08 Lis 2020    Temat postu:

Mówi Bartek (po przerwie).

– Wyobrażasz sobie, jakie to było ważne i dla mnie? Przecież o mały włos nie dałem się namówić, a właściwie już dałem, tylko termin odkładałem aż do momentu, gdy będę „do niczego”. Ale ten wypadek przyspieszył decyzję. Jaka to radość dowiedzieć się, że nie było tak wielkiej winy z mojej strony i że każda moja myśl była znana i ratunek przygotowany – z Miłości, abym nie był tak upokorzony, jak byłbym, gdybym – jak chciałem – samobójstwo popełnił.


Byl bliski tego...

Mówię ci. Tu widzi się, że miłość Chrystusa do nas przekracza całkowicie naszą możność pojęcia jej. Żyjemy w niej jak w powietrzu, tylko nie chcemy zrozumieć tej prawdy, póki żyjemy. Wydaje się tak sprzeczna z niesprawiedliwością i nienawiścią władającymi ziemią. A przecież to jest nasza własna niesprawiedliwość, nasza nienawiść... Wracam do powtarzania słów pani Kazimiery:

Zło to my to od nas! On to tylko miłość.

Mówi matka Marka.

– Witaj, dziecko.

– Dlaczego „dziecko”?

– Dla mnie wszyscy jesteście „dziećmi” – o tyle czuję się tu doroślejsza. Ale i ty tak się poczujesz, gdy zrozumiesz prawa Boże i Jego miłość i jednocześnie będziesz świadkiem błądzenia, poszukiwań i wątpliwości innych ludzi z następnych pokoleń.


Tam tak czlowiek dojrzewa ze my wszyscy jestesmy malymi dziecmi przy nich! To jest przepasc.

– Czy to nie powoduje smutku? Nie odbiera wam szczęścia?

– Nie, gdyż po pierwsze rozumiemy ogrom daru wolności wyboru, pod którym uginaliśmy się sami, a który jest naszą dumą – tu; po wtóre dumni jesteśmy z wszystkich waszych zwycięstw, z waszej walki ze złem, którą toczycie po omacku, nie zdając sobie sprawy z potęgi przeciwnika, a w której dopomagamy wam, gdy tego chcecie.


Zlo tego swiata robione przez was nie odbiera im szczescia gdy na to patrza. Bo sami byli kiedys jak my. Ponadto kazde zwyciestwo nasze nad zlem bardzo ich raduje.

– A czy nie jest to narzucanie pomocy?

– To nie jest „narzucanie się” ani zaprzeczanie waszemu prawu do swobodnego wyboru, do samodzielnej decyzji, gdyż nie narzucamy wam nic – nie mamy prawa do tego. Nie jest to też „zakaz z góry”, a wyraz naszego najgłębszego szacunku, a i zaufania do was, pragnienie, abyście mogli być dumni z siebie, w pełni odpowiedzialni za swój wybór. Tak więc pomagamy wam zawsze i każdemu z was, gdy już zdecydowaliście, aby walczyć dalej. Pomagamy tym, którzy pragną przeciwstawiać się złu, nadal nie poddawać się, a także tym, którzy się z upadków podnoszą. Pomagamy, gdy pragniecie dzielić się z innymi, coś z siebie dawać, gdyż wówczas łączycie się z nami.


Nie narzucaja sie gdy ktos nie chce i mowi NIE! Wim swoje chcem zła...
Natomiast gdy ktos walczy o dobro i juz nie ma sily a tu nagle odczuwa duchowa pomoc! To sa onimz tamtego swiata. Zostali wezwani bo przeciez pragneliscie zeby ,ktos' pomogl. Wezwaliscie ich.

Tu jest królestwo miłości Chrystusowej. On żyje w nas, my wszyscy – w Nim, otoczeni Jego pragnieniem przygarniania, łączenia, uszczęśliwiania, darzenia pełnią szczęścia, której tak szukacie i nie rozumiecie.

Tak! Ci co szukaja szczescia niczego innego nie znajda! Tylko Chrystus jest Szczęściem!

Jeżeli Chrystus, Pan nasz, Przyjaciel i Ojciec ufa wam, jakbyśmy mogli nie ufać wam my? No i nie zawodzimy się tak często, jak sądzicie. Widzisz, egzaminy są ciężkie, ale czyż jest miłością osłanianie przed nimi? Owszem, dumni jesteśmy, gdy najbliżsi nam ludzie otrzymują zadania coraz trudniejsze, gdy Chrystus powierza im godność reprezentowania Jego samego wobec świata, gdy tak jak mój syn świadczą o braterstwie, o honorze, o człowieczeństwie wobec innych ludzi, jeszcze nie rozumiejących tych możliwości ludzkich lub gardzących nimi. Przecież jedni dla drugich macie być wzorami. Sobą musicie wykazywać, że wzory z przeszłości nie idą na marne, że zrozumienie godności ludzkiej, odpowiedzialności wobec innych, służby dla innych, miłości, litości i współczucia nie ginie, a rozwija się i rozszerza. Tak być powinno. U nas, w Polsce, czas już, aby obejmować nim cały naród. Po to wam to mówimy.

!!!! To sa mocne slowa na dzis! W koncu tym sie zajmuje! Dawaniem wzorcow najczesciej z przeszlosci.

Teraz, dziecko, kończę. O mojej śmierci powie ci syn. A ty bądź pewną, że jest tak, jak powiedziałam: samobójstwa nie było! Kochałam ludzi i starałam się im służyć. Nigdy nie odtrąciłam ich i nie wyrzekłam się Boga. Syna kocham bezgranicznie: ma całą moją pomoc i naszych, i swoich przyjaciół, także rodziny. W życiu błądzimy nieraz. Szczęśliwa jestem, że On moje błędy naprawia...

On naprawia nasze bledy! Wszystko moze ,odkręcić'. Coz moze byc wspanialszego niz to ze nic nie stracimy przez nasza glupote duchowa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:55, 02 Lis 2021    Temat postu:

Bóg powołuje do przyjaźni z sobą

5 VII 1970 r. Mówi matka Marka po mojej rozmowie z Markiem, który opowiedział mi o swoim nieudanym samobójstwie w młodości: zagroził nim matce, jeśli matka nie rzuci narkotyków– po chorobie stała się morfinistką – nie wziął jednak pod uwagę jej uzależnienia; wtedy próbował zastrzelić się (kula utkwiła w kości).


Widzimy jak straszne dzieci sa patologie rodzicow. Naprawde! Rozbijaja dzieci kompletnie.

– Każdy czyn spełniony z miłości owocuje, choć czasami niewidocznie lub późno. Po prostu wszystko, co czynimy z miłości do innych, odrzucając miłość siebie, jest czerpaniem z nieskończonej miłości Boga, z Jego energii i potęgi, jest więc łączeniem się z Nim – niezależnie od naszej nieświadomości czy błędów w rozumowaniu. Inaczej, każda ofiara z siebie jest „naśladowaniem Chrystusa”, jest zawiązaniem więzów braterstwa i przyjaźni z Nim samym.

Kazdy czyn milosci owocuje! Nawet gdy tego nie zauwazysz! Ale takie jest prawo nadane przez Boga. Nie ma tu znaczenia nieudolnosc czy blad w rozumowaniu. Np. ktos cie oszuka ze potrzebuje pomocy a on chce miec darmowa korzysc i ty mu pomagasz. Jest tu owoc milosci choc tamten nie potrzebowal tego. Bo TY okazales milosc.

Tak jak myślałaś, syn mój rozpoczął na własną rękę próbę odkupienia moich win według własnych możliwości. Próbę rozpaczliwą, do której dołączył swoją inicjatywę Bóg, aby to, co było czynem spełnionym z miłości, nie stało się zbrodnią. Jego śmierci nie przeżyłabym, to wie, ale też świadomość, że byłam dla niego tak ważną, wartą takiej ofiary, dało mi siły do nowego życia. Jemu pozostała stała opieka i specjalna miłość Chrystusa, dzięki której żyje i może nieść ludziom pomoc. Chrystus kocha go nieskończenie; dzięki temu wychodził cało z sytuacji, których przeżycie było kolejnymi z cudów...

Czyn ten byl obledny ale poniewaz intencja byla dobra Bóg uchronil przed smiercia. A jego czyn milosci zaoowocowal! Pomogl matce nawet koszmarnym czynem bo wynikl on z dobrej intencji.

Miłość Chrystusa do mego syna jest zobowiązująca. Jeżeli Ten, który odkupił nas wszystkich, który zna każdy odruch naszych serc, zwraca się do kogoś, tak jak od lat do Marka: „Przyjacielu” – godzien jest odpowiedzi.

Miłość Boga do nas jest zobowiazujaca czyli nie mozemy odrzucic i byc nadal niewinni! Zawsze odrzucenie rowna sie naszej winie.

Bóg powołuje do przyjaźni z sobą każdego człowieka darząc go życiem i jednocześnie od tej pory czeka na odzew człowieka, gdyż dał mu równocześnie pełną wolność. Nie pragnie miłości wymuszonej, miłości niewolnika, pragnie wzajemności – z pozycji równości, bo obopólnej przyjaźni.

Bo milosc wymuszona to absurd juz sam w sobie. Nie jest mozliwe cos takiego.

Myślisz: „Jakaż może być równość pomiędzy człowiekiem a Chrystusem?” A jednak jest. Po to Chrystus stał się człowiekiem, jednym z nas, biednym cieślą w małym podbitym kraiku, zrównanym z biednymi, traktowanym z góry przez tych, których sam uposażył obficiej, lekceważonym, wyszydzanym, prześladowanym, wreszcie zamordowanym wśród złoczyńców – po to, aby nawet złoczyńcy mogli się zwrócić do Niego: „Przyjacielu, ratuj nas. Jesteś przecież jednym z nas!”

Emmanuel Bóg z nami czyli RÓWNY! Oczywiscie tylko dlatego ze On sie zrownal! Inaczej to niemozliwe. Ponadto rownosc nalezy rozumiec wlasciwie. Pod wzgledem istoty nigdy nie bylo i byc nie moze rownosci Stwórcy i stworzenia. Jednak Bóg z drugiej strony jest Wszechmocny i moze sie zrownac z czlowiekiem. Istotowo nadal jest nieskonczona nierownosc ale na skutek oddzialywania Boga nastepuje zrownanie jako stan faktyczny. Bóg uzupelnia braki czlowieka. Cale zrownanie wystepuje tylko i wylacznie ze strony Boga. My nic tu nie mozemy.

– Chrystus ukrył w ten sposób wielkość i godność Boga?

– Wielkodusznością i honorem władcy świata, który swoich tak kocha, że ukazał im Miłość dając swoje życie za wszystkich bez wyjątku, jest zrównanie się z nami, osobiste przebywanie pośród nas.


Bo trudno o milosc gdy jest sie oddalonym. Matemtycznie nazywamy to wspolnym mianownikiem. Aby porownac ulamki musimy sprowadzic je do wspolnego mianownika. Inaczej nie ma porownania.

– Chyba „uniżenie się”?

– Nie „uniżenie się”. Chrystus nie „zniżył się” ku nam. On jest z nami, bo kocha nas! Miłość pragnie zbliżenia, wspólnoty życia, pragnień, celów. Pragnie współdziałania, możności dawania pomocy. Niech mój syn zrozumie to, proszę. Od lat Chrystus czeka i wciąż jest odsuwany. Mój syn chce „płacić” za to, co otrzymuje z Miłości, i jeżeli za otrzymanie czegokolwiek coś od siebie daje, daje to jak odsetek z całości sumy nie zarobionej przez siebie, a darowanej mu z miłości przed latami już, bo z daru życia (syn to tak traktuje).


Nas podwyzsza a nie Siebie uniza. Znizenie sie Boga do naszego poziomu bylo by pojsciem w grzech. Co jest absurdem. Chrystusa nie ponizalo zycie ludzkie bo i nas ono nie poniza. Grzech poniza! Tylko! Zblizyl sie a nie ponizyl.

Mamy tu tez czesta wade. Ludzie mysla ze Bogu trzeba ,placic' za milosc bo ludzie nauczyli ich ze darmo nic nie ma. Tymczasem Bóg daje dary za darmo a nie handluje. Placenie np. za pogrzeby nie jest oplata dla Boga! Chodzi tam o utrzymanie ludzi tym sie zajmujacych! Bóg z tego ,nic nie ma'. Jak placimy na Kościół to znow nie placimy za ,dary Boga' tylko utrzymujemy materialna strone kultu religijnego! Za co zreszta Bóg tez nagradza. Bo nagradza kazde dobro. Ale chocby ludzie poza Kościołem tez maja talenty mimo ze nic nie placa! To sa wlasnie darmowe dary!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:24, 03 Lis 2021    Temat postu:

Życie wraz z całym bogactwem jego możliwości we wzroście, rozwoju, dojrzewaniu, w możności niesienia pomocy, ratowania innych ludzi, w możności przeciwstawiania się złu, zwyciężania, służenia sobą Bogu – było mu dawane niejeden raz. Hojność Chrystusa dla mego syna jest nieskończona, dary dawane z serca, z miłości – niechże za nie nie „płaci”. Niech wreszcie przyjmie miłość Chrystusa do siebie jako prawdę, jak miłość ojca i matki zarazem, jak miłość przyjaciela. Za taką nie ośmieliłby się chcieć płacić. Taką człowiek odwzajemnia się, jeżeli ją przyjmuje.

Stad czeste porownania Boga do Ojca i Matki poniewaz tu czlowiek najczesciej spotyka sie z bezinteresownoscia. Z Bogiem nie ma handlu. Jest milosc.

– ?
– Dziwisz się, że piszę tak surowo. Piszę prawdę. Piszę to dlatego właśnie, że Marka tak bezgranicznie kocham, że pragnę jego dobra, jego szczęścia... (...)
Marek zyskał specjalnie czułą i troskliwą Miłość naszego Pana; niechże nie będzie ona ciągle nie odwzajemniona. Chrystus pragnie jego przyjaźni, jego zezwolenia, aby mógł brać udział w jego życiu. Pragnie być dopuszczony do współudziału w pracy Marka...


Czyli Jezus pragnie milosci a nie ,stosunkow handlowych'.

6 VII 1970 r. Mówi matka Marka.
Powiedz mu, że świadomość, że Bóg jest Stwórcą i Prawodawcą – to dopiero podstawy zrozumienia. Znali je mędrcy, kapłani i magowie od tysięcy lat; nie można się cofać aż tak daleko. Prawidłowym stosunkiem stworzenia do Stworzyciela nie jest uznanie mechanicznej zabawki dla jej konstruktora, ale miłość, gdyż powstaliśmy z miłości Bożej pragnącej udzielania się, obdarzania, uszczęśliwiania. On jest prawdziwym naszym Ojcem, a łączą – powinny nas łączyć – z Nim więzy miłości, zrozumienia, pragnienia zbliżenia się, wspólnego działania, dawania z siebie, dzielenia się, uświęcania, uszlachetniania, podnoszenia i pomocy innym potrzebującym. A potrzebuje miłości cała ludzkość, a z nią cały świat. Wszystko, co żyje, czeka na Miłość i tęskni do niej.


Czlowiek nie jest mechanizmem do zabawy dla Boga! Wrecz odwrotnie to Jezus daje Siebie az do smierci na krzyzu ludziom! Ludzie nie bardzo maja ochote dac Bogu cokolwiek.

Przygotuj Markowi „Genesis z ducha” Słowackiego. Marek należy do tych, którzy postępują jak prawowici synowie – niech to zrozumie i przyjmie. Chciałabym, aby czuł się prawdziwym dziedzicem Jego królestwa, żeby zrozumiał, że jego honor jest honorem Boga, którego reprezentuje, że zawsze był i jest prawowitym synem, uznanym, ukochanym, na którego działania patrzy się z miłością i z dumą. Stosunek miłości zaciera różnicę, bo i syn ludzki wszystko otrzymuje, a dopiero później, w miarę dojrzewania może stać się chlubą i dumą ojcowską. Gdy będzie tu, w naszym Domu, pomożemy mu w zrozumieniu, o ile tylko będzie chciał.

A wiec dziala on szlachetnie ale brak mu wlasciwego podejscia do Boga! I juz jest problem bo nie moze isc do Nieba! Dobry czlowiek! To co dopiero grzesznik ktory kieruje sie egoizmem! Ludzka dobroc w zyciu doczesnym bez odniesienia do Boga to za malo na Niebo! Owszem jest dobra jak najbardziej. Ale Niebo to wspolnota z Bogiem! Nieporownanie trudniejsza sprawa!

16 VII 1970 r. Mówi matka Marka.
Trudno mówić mi do niego „Marku”, kiedy widzę, jak mój mały Mareczek szuka po omacku tego, co dawno znał, boczy się na Prawdę i broni się przed „cofnięciem się” do lat dziecinnych, podczas gdy właśnie wtedy był najbliżej prawdy o Bogu, chociaż na pewno o wiele mniej miał „mądrości życiowej”, która jest samą goryczą, zapoznaniem się z ciemnościami natury ludzkiej. Cieszę się, że ty potrafisz taką „mądrość” ignorować.


Uwaza ze prosta wiara dziecka to dziecinnosc z ktorej sie wyrasta tymczasem to wzor wiary! Bo zawsze dla Boga bedziemy jak niemowlaki! Wszak roznica miedzy nami a Bogiem jest nieskonczona. Rzekoma dojrzalosc czyli zdobycie ,madrosci zyciowej' to nic fajnego. Uczysz sie jak ludzie sa podli. Uciekac od tego! I wlasnie schronic sie w prosta wiare dziecka!


– A czy to nie jest naiwność?
– To nie jest naiwność, chociaż można to tak osądzić „po ludzku”, to jest właściwe umiejscowienie zła w całości życia. Ono jest i będzie towarzyszyło człowiekowi zawsze, ale tylko póki żyje na ziemi, a więc jest przejściowe, krótkotrwałe i dotyka wyłącznie spraw fizycznych; natomiast prawdziwą naszą istotę duchową „zarazić” można wyłącznie za jej zezwoleniem, z jej własnego wyboru. Im cięższe warunki, tym szersza, wspanialsza możliwość wyboru, a nie odwrotnie. Oświęcim dawał tak samo kapo, donosicieli i zbrodniarzy, jak i świętych. Wy znacie ojca Kolbego – a iluż ich jest! (...)


Nie ma sensu studiowac zla bo ono przemija.
Co ciekawe ,im gorzej tym lepiej'! Spoleczenstwa dobrobytu straszliwie sie degeneruja! Charaktery sa skrajnie nikczemne w znaczeniu nijakie. Ciezkie warunki ksztaltuja dusze. Wykuwaja! Owszem podly sie upodli ale swiety uswieci. A tu liczy sie jakosc.

Mówię wprost do syna:
„ Proszę cię, Marku, przygotuj się na to, że wchodzisz w drugi nurt rzeczywistości ziemskiej, który płynie poprzez ludzkość od przyjścia Chrystusa na ziemię, od chwili założenia podwalin Jego Kościoła, który wciąż rośnie i obejmuje swoim działaniem coraz szersze kręgi ludzi. Już nie pojedyncze osoby, nie zakony lub Dzieła Boże, a całe zespoły ludzkie od nas i od was. Wobec narastającego zagrożenia rośnie nasza pomoc, która jest Jego pomocą poprzez nas (ale i bezpośrednio również) dla was. Rośnie Jego współczucie i miłosierdzie, a to znaczy, że otrzymać możecie wszystko, czego potrzebujecie, o co prosicie – dla ratowania innych, celem niesienia pomocy.


Im trudniej tym wieksza pomoc z Nieba oczywiscie duchowa nie ze jakies bogactwa pieniezne. Owszem zaspokojenie potrzeb tez jak rozmnozenie chleba i ryb. Trudno glodnym glosic milosierdzie tylko alowem. Ale to poczatek a nie cel.

Jest jeden Kościół: święty – działający, żyjący w miłości Bożej; aktywny, udzielający się, a więc apostolski; powszechny – obejmujący wszystkich ludzi dobrej woli na ziemi i nas, żyjących wspólną miłością, działających z Chrystusem, dla Niego, gdyż On dzieli się z nami i daje nam udział w swoich planach dla pomocy ludzkości – wam!

WSZYSCY LUDZIE DOBREJ WOLI SA W KOŚCIELE! Czyli i poganie i innowiercy czy wyznawcy roznych filozofii. Jesli ktos z nich naprawde stawia sobie za cel dobro tak jak jest to mozliwe w jego kregu kulturowym jest w Kościele. Bo realizuje Królestwo Boga na ziemi nawet o tym nie wiedzac. To Królestwo to wszelkie zrealizowane prawdziwe dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy