Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Pielgrzymowanie .
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:00, 18 Wrz 2016    Temat postu:

Pielgrzymka ludzi pracy. „Walczymy, aby na nowo przywrócić godność pracownikowi”
wyślij
drukuj
adom | publikacja: 18.09.2016 | aktualizacja: 15:48 wyślij
drukuj
W pielgrzymce brało udział 25 tys. osób (fot. PAP/Waldemar Deska)
„Praca jest podstawowym i najważniejszym źródłem bogactwa, siły, a w konsekwencji także niezależności każdego narodu” – napisał do uczestników 34. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Ludzi Pracy Jasnej Górze prezydent Andrzej Duda. W pielgrzymce brało udział 25 tys. osób.

Prezydent: praca w godziwych warunkach i z dbałością o pracownika
Od 34 lat związkowcy z Solidarności pielgrzymują w trzecią niedzielę września na Jasną Górę, by modlić się w intencji Ojczyzny i ludzi pracy. Głównym punktem 34. Pielgrzymki Ludzi Pracy była uroczysta suma, której na jasnogórskim szczycie przewodniczył metropolita wrocławski abp Józef Kupny, krajowy duszpasterz ludzi pracy.

W przesłaniu do uczestników, odczytanym tuż przed mszą, prezydent Andrzej Duda napisał, że choć niezbyt często podkreśla się zasługi ludzi pracy, to głównie na ich barkach spoczywa pomyślność Ojczyzny. To przede wszystkim ludzie, ich uzdolnienia, gospodarność, umiejętności życia we wspólnocie są największym bogactwem i największym atutem każdego państwa – przekonywał.
#wieszwiecej | Polub nas
„To ludzka praca jest podstawowym i najważniejszym źródłem bogactwa, siły, a w konsekwencji także niezależności każdego narodu” – wskazał prezydent i dodał, że Polacy słyną ze swej pracowitości i umiłowania wolności. „Te dwa dążenia idą ze sobą w parze, nawzajem się wzmacniają” – podkreślił prezydent Duda, przypominając wydarzenia z dalszej i bliższej historii.

„Codzienność pracownika najemnego – bieda, wyzysk i poniżenie”
Z kolei szef Solidarności Piotr Duda po raz kolejny apelował o ograniczenie handlu w niedzielę. Ten dzień powinien być dla Boga i rodziny - przekonywał.

– Dzisiaj walczymy, aby na nowo przywrócić tę godność pracownikowi, aby tam, gdzie nie ma potrzeby, zaznaczam potrzeby, ograniczać ten handel w niedzielę, aby niedziela była dla Boga i dla rodziny – wskazał Duda. Dlatego – tłumaczył – jego związek złożył w parlamencie obywatelski projekt ustawy w sprawie ograniczenia handlu w niedzielę, pod którym podpisało się pół miliona osób.

Jest projekt ustawy zakazującej handlu w niedzielę. Będą jednak wyjątki
„Od was uczymy się pięknej postawy”

Uczestników pielgrzymki powitał przeor Jasnej Góry o. Marian Waligóra. – Jesteście ludźmi często ciężkiej pracy, ale swój wysiłek odnosicie do Boga, pamiętacie, że praca jest drogą korzystania z tych darów, jakie dał nam sam Stwórca. Od was uczymy się tej pięknej postawy czynienia sobie ziemi poddaną, ale z szacunkiem dla darów Nieba – powiedział.

Homilię wygłosił biskup pomocniczy diecezji radomskiej Piotr Turzyński, który mówił, że każdy człowiek tęskni za solidarnością. – Jest to tęsknota wpisana w ludzkie serce, stworzone na obraz i podobieństwo Boga, który jest wspólnotą. Tęsknota za solidarnością, widzianą w innych ludziach to tęsknota za bliskością zrozumieniem, wspólnotą – powiedział biskup.

Przypomniał, że słowo „solidarność” zabrzmiało szczególnie mocno właśnie w Polsce i zostało usłyszane na całym świecie. – Na nowo jakby odkryliśmy w słowniku chrześcijańskim słowo „solidarność” – bycie z człowiekiem, nie przeciwko – zaznaczył. PAP
...

Najgorsze na szczescie juz za nami. Tak zle jak bylo nie bedzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 7:45, 19 Wrz 2016    Temat postu:

Szef "S" na Jasnej Górze: niedziela tylko z Bogiem i rodziną
hlk/
2016-09-18, 22:01
Niedziela powinna być dla Boga i rodziny - powiedział w niedzielę w sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. Przemawiał z murów klasztoru w Częstochowie do związkowców zgromadzonych na 34. Pielgrzymce Ludzi Pracy. Przypomniał, że jego centrala walczy o ograniczenie handlu w niedziele.
PAP/Waldemar Deska
Piotr Duda na Jasnej Górze: niedziela powinna być dla Boga i rodziny.

Kraj
Ograniczenie handlu w niedziele. Projekt...

Biznes
350 tys. podpisów pod projektem zakazu handlu...

W swoim wystąpieniu lider NSZZ "Solidarność" podkreślił, że niedziela jest dla związkowców i wszystkich chrzecijan bardzo ważną wartością.



Zamiast na pielgrzymce - w pracy



- Niestety, dzisiaj wielu członków naszego związku, ale także wielu pracowników, a także całe rodziny chciałyby być z nami tutaj, na tej pielgrzymce, ale muszą być w pracy, tylko dlatego, że przez ostatnie 27 lat transformacji wszystkie wartości wywróciły nam się - mówił.



- Dzisiaj walczymy, aby na nowo przywrócić tę godność pracownikowi, aby tam, gdzie nie ma potrzeby, zaznaczam potrzeby, ograniczać ten handel w niedzielę, aby niedziela była dla Boga i dla rodziny - wskazał Duda. To dlatego "Solidarność" złożyła w parlamencie obywatelski projekt ustawy, pod którym podpisało się pół miliona osób.



Chcą ograniczenia handlu



- Domagamy się ograniczenia handlu w niedzielę. Jak słyszę tych wszystkich, którzy mówią, że to jest zamach na ich wolność, to ja mówię: nie, wolność też ma swoje granice, nie wolno poprzez swoją wolność zniewalać drugiej osoby, tylko dlatego, że ktoś ma kaprys w niedzielę iść sobie kupić nie artykuły pierwszej potrzeby, ale artykuły budowlane. Trzeba z tym skończyć - podkreślił Piotr Duda.



Szef "Solidarności" pozytywnie wypowiadał się na temat dialogu społecznego z obecnym rządem, który - jak ocenił - stara się rozumieć bardzo ważne sprawy pracownicze. - Mamy prezydenta, który widzi także podmiotowość i godność ludzkiej pracy i w każdym swoim wystąpieniu stara się o tym mówić - lider "S". Przypomniał m.in. o podwyższeniu minimalnego wynagrodzenia i planowenemu przywróceniu poprzedniego wieku emerytalnego.



Uczestników pielgrzymki powitał przeor Jasnej Góry o. Marian Waligóra. - Jesteście ludźmi często ciężkiej pracy, ale swój wysiłek odnosicie do Boga, pamiętacie, że praca jest drogą korzystania z tych darów, jakie dał nam sam Stwórca. Od was uczymy się tej pięknej postawy czynienia sobie ziemi poddaną, ale z szacunkiem dla darów Nieba - powiedział.



Solidarność z człowiekiem



Homilię wygłosił biskup pomocniczy diecezji radomskiej Piotr Turzyński, który mówił, że każdy człowiek tęskni za solidarnością. - Jest to tęsknota wpisana w ludzkie serce, stworzone na obraz i podobieństwo Boga, który jest wspólnotą. Tęsknota za solidarnością, widzianą w innych ludziach to tęsknota za bliskością zrozumieniem, wspólnotą - powiedział biskup.



Przypomniał, że słowo "solidarność" zabrzmiało szczególnie mocno właśnie w Polsce i zostało usłyszane na całym świecie. - Na nowo jakby odkryliśmy w słowniku chrześcijańskim słowo "solidarność" - bycie z człowiekiem, nie przeciwko - zaznaczył.



Pielgrzymkę zaczął ks. Popiełuszko



W swoim wystąpieniu Piotr Duda wspominał pomysłodawcę Pielgrzymki Ludzi Pracy - ks. Jerzego Popiełuszkę. Przypomniał, że pierwsze takie spotkanie odbyło się w 1983 r. - bardzo trudnym okresie dla Solidarności. Zarówno działacze związku, jak i przedstawiciele Kościoła byli poddawani represjom i szykanom. - Ale to nie zamknęło drogi, a przede wszystkim myślenia młodego księdza Jerzego Popiełuszki, który też 18 września, w niedzielę przybył tu, na Jasną Górę, ze swoimi przyjaciółmi - robotnikami Solidarności z Huty Warszawa - przypomniał szef "S".



Duda powiedział, że ks. Popiełuszko przed śmiercią zdążył jeszcze zorganizować i wziąć udział w pielgrzymce w 1984 r. - I to tutaj na Jasnej Górze podczas tej pielgrzymki, został zaproszony na swoją ostatnią mszę świętą - do Bydgoszczy - też przez ludzi pracy - powiedział szef "S".



W 40. rocznicę czerwca



Tegoroczna pielgrzymka przypadała w 40. rocznicę radomskiego Czerwca 1976 roku. Jednym z jej patronów był ks. Roman Kotlarz (1928-1976), który od początku swej duszpasterskiej działalności był szykanowany przez komunistyczne władze za "prowadzenie szkodliwej dla państwa działalności". Przed uroczystą sumą uczestnicy pielgrzymki wysłuchali koncertu poświęconego temu duchownemu.



W Czerwcu '76 roku ks. Kotlarz wsparł robotników, protestujących przeciwko wzrostowi cen żywności. W lipcu został kilkakrotnie pobity na plebani przez "nieznanych sprawców". Podczas odprawiania mszy w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia) schorowany kapłan zasłabł i stracił przytomność. Trzy dni później zmarł w szpitalu.



Piotr Duda wspomniał ks. Romana Kotlarza i odniósł się do 40. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników. - Po raz pierwszy inteligencja i robotnicy pokazali, że są między sobą solidarni. Ta pomoc dla represjonowanych w Radomiu, Płocku i Ursusie była nieoceniona. Ale tak, jak Solidarność powstawała i rodziła się pod krzyżem, tak zawsze mogliśmy liczyć na pomoc Kościoła i księży, jak ks. Roman Kotlarz - powiedział Duda.



PAP

...

Tylko moge pochwalic te madre slowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:20, 23 Paź 2016    Temat postu:

Nowy rekord liczby pielgrzymów na Drodze św. Jakuba?

|
KAI |
dodane 20.10.2016 14:45

Szlaki prowadzące do Santiago de Compostela oznaczane są muszlką.
Jakbu Szymczuk /Foto Gość

Droga św. Jakuba do Santiago de Compostela bije coraz to nowe rekordy. Tylko w ciągu pierwszych 9 miesięcy tego roku certyfikat odbycia pielgrzymki do grobu Apostoła uzyskało 240 420 osób - poinformowało miejscowe biuro pielgrzymkowe.

Podkreślono, że tegoroczna liczba pielgrzymów przybyłych od stycznia do września jest już większa niż w rekordowym dotychczas roku 2010, kiedy to do końca roku do Santiago de Compostela przybyło 272 412 pielgrzymów.

W tegorocznej informacji nie uwzględniono jeszcze aktualnej liczby pielgrzymów z października. Jest wśród nich arcybiskup Salzburga, Franz Lackner, który do Santiago de Compostela pielgrzymował pieszo przez 25 dni.

Ubiegły rok był drugim pod względem udokumentowanej liczby pielgrzymów. W ciągu całego roku przybyło ich 262 259. Nie wiadomo, jakim wynikiem skończy się rok obecny, gdyż mimo jesiennej pogody do Santiago de Compostela ciągle przybywają pielgrzymi.

Aby otrzymać zaświadczenie (Certificado de Distancia), należy w książeczce pielgrzyma otrzymać pieczątki potwierdzające, że co najmniej 100 ostatnich kilometrów pielgrzymki do Santiago odbyło się pieszo lub ostatnie 200 kilometrów rowerem.

Ponieważ zwłaszcza w miesiącach letnich trudno jest zdobyć miejsca noclegowe w położonych na pielgrzymkowej trasie schroniskach i domach noclegowych, wielu pielgrzymów wybiera inne terminy. Bywają takie dni w październiku, kiedy do miasta św. Jakuba Apostoła przybywa nawet tysiąc pielgrzymów. Najbardziej uczęszczane drogi pielgrzymkowe w tym roku, to – po raz kolejny – tzw. „droga francuska” (Camino Francés), a także „droga wzdłuż wybrzeża” i „droga portugalska”.

Pielgrzymki Drogą św. Jakuba stanowią dla Hiszpanii ważny czynnik gospodarczy. Według informacji ukazującego się w hiszpańskiej Galicji „Faro de Vigo”, w ubiegłym roku pielgrzymi wydali ogółem 272 mln euro, co oznacza średnio ok. 1000 euro na osobę, wliczając koszty przejazdu. Dzienne wydatki pielgrzyma m.in. na nocleg i wyżywienie wynoszą ok. 35 euro na osobę. Poza oficjalnie zgłoszonymi pielgrzymami, którzy otrzymali dokument przebycia Drogi św. Jakuba, do Santiago de Compostela przybywa rocznie ok. miliona turystów z całego świata.

...

Znakomicie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:57, 24 Paź 2016    Temat postu:

Nieśmy świadectwo! Zakończyła się Narodowa Pielgrzymka

Jakub Jałowiczor
dodane 23.10.2016 18:46 Zachowaj na później

Bazylika św. Piotra w Rzymie
Stanislaw Dacy / Fotogosc


Niech w waszych umysłach i sercach wybrzmiewa wciąż wezwanie, abyście potrafili nieść świadectwo o Bożej miłości wszystkim, którzy jej potrzebują – wzywał Polaków papież Franciszek.

„«Nie lękajcie się! (…) Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi» – te słowa św. Jana Pawła II przypomniał papież Franciszek Polakom podczas Pielgrzymki Narodowej do Rzymu” – pisze ks. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Pielgrzymka zakończyła się w niedzielę. Wzięło w niej udział ok. 50 biskupów z Polski i z Watykanu, ponad 250 księży i kilka tysięcy pielgrzymów. Goście odwiedzili m.in. Ambasadę Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej, Papieskie Kolegium Polskie w Rzymie w 150-lecie jego istnienia oraz Polski Papieski Instytut Kościelny.

„Zgodnie z tradycją pielgrzymią, przybywający do Rzymu modlili się w czterech Bazylikach Patriarchalnych, gdzie przeszli przez Bramy Miłosierdzia – pisze rzecznik KEP. – Przewodniczący liturgii Mszy Świętych w swoich homiliach skierowali przesłanie do rodaków. Pierwszego dnia pielgrzymki, w Bazylice Matki Bożej Większej abp Marek Jędraszewski podkreślił potrzebę kultywowania pobożności maryjnej Polaków”.

Ks. Rytel-Andrianik przypomina, że to właśnie na Lateranie w 966 r. papież usłyszał, że Mieszko, książę Polski, przyjął chrzest. Rzecznik KEP zwraca też uwagę na słowa abp. Stanisława Gądeckiego.

„22 października, w dniu wspomnienia św. Jana Pawła II w bazylice św. Pawła za Murami abp Stanisław Gądecki przypomniał osiem kolumn nauczania pontyfikatu św. Jana Pawła II: troska o poszanowanie życia każdego człowieka, rodzina, nauczanie społeczne, dialog międzyreligijny, wezwanie misyjne, miłosierdzie, jedność Kościoła, osobista świętość. Tego samego dnia rano przy grobie Papieża Polaka kard. Stanisław Dziwisz wyznał, że odpowiedzią św. Jana Pawła II na miłość Bożą było także heroicznie znoszone cierpienie, które ofiarowywał w intencji Kościoła.”

Podczas spotkania na Placu św. Piotra papież Franciszek życzył Polakom: „aby Pan dał wam łaskę wytrwania w tej wierze, nadziei i miłości, którą przejęliście od waszych przodków i którą z troską pielęgnujecie. Niech w waszych umysłach i sercach wybrzmiewa wciąż wezwanie waszego wielkiego Rodaka do budzenia w sobie wyobraźni miłosierdzia, abyście potrafili nieść świadectwo o Bożej miłości wszystkim, którzy jej potrzebują”.

Ks. Paweł Rytel-Andrianik przywołuje też słowa kard. Zenon Grocholewski, który podczas Mszy Świętej w Bazylice św. Piotra powiedział, że „najwspanialszym dziękczynieniem Bogu będzie realizacja słów Ojca Świętego Franciszka oraz inspiracji, które zrodziły się w trakcie tegorocznych uroczystości w Polsce”.

...

Tak to byl piekny ciag wydarzen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:37, 26 Paź 2016    Temat postu:

Bezpieczna droga na Różaniec

mk
dodane 26.10.2016 11:36

Każde z dzieci ma na swojej kamizelce ma inne maryjne wezwanie
ZSPG w Przeciszowie

Czy odblaskowa kamizelka może być narzędziem ewangelizacji? Uczniowie Szkoły Podstawowej w Przeciszowie udowadniają, że tak.

Na październikowe nabożeństwa różańcowe maszerują oni w takich właśnie kamizelkach. To jednak nie wszystko. - Każda kamizelka ma napis przypominający o Różańcu - mówi ks. Dominik Woch. Są to różne tytuły Maryi, takie jak Matka Dobrej Rady, Matka Służby, Matka Miłosierdzia czy Gwiazda Zaranna.

- Mali apostołowie zachęcają w ten sposób napotkanych mieszkańców wsi do uczestnictwa w nabożeństwach - przekonuje ks. Woch. - Liczymy, że nasza akcja przyczyni się do rozwoju modlitwy różańcowej w naszej parafii oraz polepszy bezpieczeństwo dzieci w drodze na Różaniec - dodaje.

...

Odblaski to zaden wysilek wiec stosujmy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:40, 14 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Osoby jąkające się proszą o siły w walce z chorobą na Jasnej Górze
Osoby jąkające się proszą o siły w walce z chorobą na Jasnej Górze

|
KAI |
dodane 12.11.2016 18:11

Sara Snaps / CC 2.0


To temat tabu w społeczeństwie. Osoby jąkające się wstydzą się mówić, że mają problem z mową. Boją się odrzucenia.

Doroczną pielgrzymkę przeżywały dziś na Jasnej Górze osoby jąkające się i wyleczone z jąkania. Osoby zmagające się z problemami mówienia doświadczają wiele dramatów. W szczególności dzieci, w wieku przedszkolnym i szkolnym, w swoim środowisku czują się często zagubione a ich zachowanie postrzegane jest jako „dziwne”. Szacuje się, że ok. 5 procent społeczeństwa zmaga się z problemem jąkania.

Jasnogórską pielgrzymkę już po raz dziewiąty zorganizowali państwo Ewa i Tomasz Galewscy, terapeuci. - Uważamy, że jąkanie dezintegruje całą osobę, czyli też sferę duchową i aby się wyleczyć należy zintegrować i tę sferę a więc i fizyczną, psychologiczną i duchową, wtedy dopiero jesteśmy sobą, wracamy do siebie, jesteśmy zdrowi – powiedziała Ewa Galewska.

Podkreśliła, że jąkanie jest chorobą, nawet ma swój numer statystyczny: F98.0. Z jąkaniem nikt się nie rodzi, jąkanie się nabywa. - Przyczyną może być to, że osoba, która jest bardziej wrażliwa, jest neurologicznie trochę słabsza, okoliczności okołoporodowe także mają znaczenie, to czy dziecko ma alergię i również to, czy w rodzinie są osoby jąkające, bo tu ma też znaczenie pewna skłonność genetyczna – twierdzi neurologopedka.

Jakub z Warszawy, który już drugi rok leczy się z jąkania podkreśla, że podjął terapię, bo jąkanie „przeszkadzało mu i nie dało się z tym żyć pełnią życia”.
Student dodał, że terapia jest bardzo trudna i wymagająca, ale warto ją podejmować, by osiągnąć efekt, którzy inni już osiągnęli.

Pielgrzymi modlili się wspólnie podczas drogi krzyżowej i Mszy św. w Kaplicy Matki Bożej. Odbyły się też bezpłatne konsultacje dla osób jąkających się.

Wbrew potocznym przekonaniom jąkanie to nie tylko niepłynne mówienie. Każdy jąkający z niepłynną mową może się pogodzić. Jak sami mówią „niepłynna mowa nie boli”. Ból natomiast sprawia niemożność bycia takim jakim chcieliby oni być, niemożność zrobienia tego, co chcieliby zrobić. Jąkanie jest zaburzeniem komunikacji, ponieważ osoby jąkające się, twierdzą, że nie jąkają się w samotności.

Jąkanie, społecznie jest tematem tabu. Przez lata bowiem mówiono, że nie da się wyleczyć jąkania i taka teoria panuje do dziś. Chorym wmawia się, że można normalnie z jąkaniem żyć, że wcale ono tak bardzo w życiu nie przeszkadza, że aż tak bardzo tego nie słychać. Zagubieni rodzice jąkających dzieci żyją w „zmowie milczenia”, myśląc, że problem minie. Takie poglądy zamknęły jeszcze bardziej jąkającym usta i wstydzą się oni mówić, że mają problem z mową. Boją się odrzucenia. Muszą udawać zdrowych, cierpiąc w samotności.

...

Takie pielgrzymki tez sa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:37, 09 Sie 2017    Temat postu:

Sierpień miesiącem… pielgrzymek. To fenomen na skalę europejską!
Marcin Przeciszewski / KAI | Sier 09, 2017
EAST NEWS
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Każdego roku pielgrzymuje 7 mln Polaków. Polscy pielgrzymi stanowią 20 proc. chrześcijan pielgrzymujących w Europie i 5 proc. pątników na świecie. Co ciekawe, liczba pielgrzymów nie spada od lat.


S
ierpień jest tradycyjnym, a zarazem wyjątkowym jak na skalę europejską czasem pielgrzymowania w Polsce. Pielgrzymki odgrywają olbrzymią rolę w umacnianiu wiary i formacji polskich katolików. Są też bardzo cennym elementem naszej religijności. Ukazują, jak tradycyjne formy przekazu wiary świetnie sprawdzają się we współczesnym świecie, w cenny sposób wzbogacając go o wymiar duchowy.


Polacy pielgrzymują do Maryi

Szacuje się, że w Polsce jest ok. 500 miejsc, do których udają się pielgrzymki. Zakład Geografii Religii Uniwersytetu Jagiellońskiego podaje, że rocznie ok. 7 mln Polaków pielgrzymuje. Pieszo, autokarem, samochodem czy rowerem nawiedzamy licznie sanktuaria. Nie tylko te najbardziej znane jak Częstochowa, Gietrzwałd czy Licheń, ale też małe, lokalne, których prawie nikt nie potrafi pokazać na mapie.

W Polsce wśród ok. 500 sanktuariów, 80 proc. związanych jest z kultem maryjnym. Jest ich 430, z tego ponad 200 posiada koronowane wizerunki Matki Bożej. Na drugim miejscu są sanktuaria związane z kultem pasyjnym, w tym liczne kalwarie. W ostatnich latach znaczenia nabierają ośrodki kultu Bożego miłosierdzia z krakowskimi Łagiewnikami na czele. Wiele innych sanktuariów związanych jest z działalnością świętych czy pustelników.

Mapa sanktuariów nie jest jednolita. Na kilku obszarach występuje wyraźna koncentracja: w Karpatach jest ponad 130 sanktuariów i ośrodków pielgrzymkowych (15 proc. polskich sanktuariów), z których ponad 30 posiada koronowane wizerunki Matki Bożej (20 proc. tych wizerunków w kraju). Najważniejsze to: Kalwaria Zebrzydowska, Kalwaria Pacławska, Tuchów i Ludźmierz. Drugim regionem jest Wyżyna Krakowsko-Częstochowska, gdzie znajduje się ponad 40 ośrodków pielgrzymkowych, czyli (8 proc.), z tego blisko 15 z koronowanymi wizerunkami Maryi (9 proc. ogółu).
Czytaj także: Dlaczego pielgrzymki nie idą od, ale do Matki?


Co siódmy pielgrzymuje

Fenomenem jest, że pielgrzymują wszystkie pokolenia oraz grupy społeczne i zawodowe. Starzy i młodzi, wykształceni i niewykształceni. Ludzie różnych profesji – rolnicy i prawnicy, weterani i maturzyści, lekarze i niepełnosprawni. Pielgrzymuje w sumie ok. 15 proc. Polaków, a polscy pielgrzymi stanowią 20 proc. chrześcijan pielgrzymujących w Europie i 5 proc. pątników na świecie.

Pielgrzymki przestały być tradycyjnym i charakterystycznym elementem religijności ludowej. Do udziału w nich przyznaje się 20 proc. osób z wykształceniem podstawowym, 17 proc. z zawodowym, 20 proc. ze średnim oraz 18 proc. z wykształceniem wyższym.

Do końca lat 60. XX wieku – jak podaje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego – wśród polskich pielgrzymów widoczna była wyraźna przewaga osób starszych, wynosząca nawet 70-80 proc. uczestników. Gwałtowne zwiększenie liczby młodych nastąpiło w latach 70. i 80., w szczególności na początku pontyfikatu Jana Pawła II oraz okresie „Solidarności”. Młodzież stanowi obecnie niemal 50 proc. uczestników ogółu pielgrzymek, a zdecydowaną większość w pielgrzymkach w pieszych.
Czytaj także: Czy pielgrzymka to dobry czas na szukanie męża i żony?


Pielgrzymujemy, choć rzadziej chodzimy do kościoła

Co ciekawe, liczba osób pielgrzymujących nie zmniejszyła się w dwudziestoleciu 1991-2011, choć praktyki niedzielne w tym okresie spadły o ok. 10 proc. Pielgrzymowanie jest praktyką odświętną, a nierzadko bywa łączone z turystyką. Wskazują na to dane zaczerpnięte zarówno z najważniejszych polskich sanktuariów, jak i wielu lokalnych.

Zmieniła się nieco geografia miejsc pielgrzymowania oraz sposób. Mniejszy procent pielgrzymuje pieszo, więcej osób przyjeżdża do sanktuariów samochodem lub autokarem. Mnożą się też nowe sposoby pielgrzymowania: biegiem, na rolkach czy rowerem.

Celem pieszych pielgrzymek niezmiennie najczęściej jest Jasna Góra. O ile w 2002 roku do sanktuarium przyszło 211 pielgrzymek pieszych, w których uczestniczyło 172 tys. osób, to w roku 2016, samych pielgrzymek było nieco więcej – 246, to przybyło w nich 122 tys. osób. Oznacza to wzrost liczby pielgrzymek, ale i zmniejszenie frekwencji na nich prawie o jedną trzecią.

Kulminacją pieszego ruchu pielgrzymkowego są wakacje, a szczególnie sierpień. W tym roku na Jasną Górę dotarły już dziesiątki tysięcy pątników. Teraz na trasy wyruszają kolejne tysiące. „Choć głównym celem pielgrzymowania jest Jasna Góra to popularnością cieszą się także inne sanktuaria, jak np. Gietrzwałd, Kalwaria Zebrzydowska czy Licheń” – wyjaśnia ks. Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.


Europejczycy złapali pielgrzymkowego „bakcyla”

Warto zauważyć, co potwierdza prof. Antoni Jackowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego, że piesze pielgrzymki na Jasną Górę, spowodowały odrodzenie tego zjawiska na Zachodzie. „Otóż zachodnia młodzież często doprowadzała do reaktywowania tradycji pątniczych w swoich krajach, np. pielgrzymki z Wiednia do Mariazell czy z Paryża do Chartres. To inicjatywa studentów, którzy złapali pielgrzymiego «bakcyla» w Polsce, podpatrując, ucząc się organizacji itd. U nich piesze pielgrzymki (poza Santiago de Compostella) zaniknęły w XIX wieku, gdy nieobowiązkowe praktyki religijne zupełnie się rozsypały a teraz, na nowo, co roku odbywają się potężne wędrówki do świętych miejsc. I to jest nasz wpływ na światowe czy europejskie pielgrzymowanie, o którym wciąż niewiele wiemy” – wyjaśnia znany geograf religii.
Czytaj także: 5 dobrych powodów, dla których warto odbyć rodzinną pielgrzymkę


Najpopularniejsze sanktuaria

Wśród polskich sanktuariów są: Częstochowa (4,5 mln rocznie), będąca trzecim, po Lourdes (6-7 mln) i Fatimie (5-6 mln), pod względem frekwencji sanktuarium maryjnym w Europie, ale też dziesiątki mniejszych, o znaczeniu regionalnym. Do najpopularniejszych należą: Gietrzwałd, Niepokalanów, Piekary, Święta Lipka, Ludźmierz, Wadowice, Kodeń, Lednica, Kalwaria Pacławska, Kostomłoty, Kałków.

mb/KAI

...

Bardzo pieknie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:23, 10 Sie 2017    Temat postu:

Jola Szymańska: 3 rzeczy, których zazdroszczę osobom chodzącym na pielgrzymki
Jola Szymańska | Sier 10, 2017
fot. Marek Straszewski
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Wczoraj krakowska pielgrzymka dominikańska doczłapała na Jasną Górę. Przejście 120 kilometrów zajęło im 7 dni. A ja... podziwiam. I po cichu zazdroszczę.


S
iedzę sobie wieczorkiem w pokoju, okna mam zasłonięte (żeby było chłodniej), piję niebieską rurką wodę z różowej szklanki i siadam do pisania o tym, czego zazdroszczę pielgrzymom.

Szkoda jeszcze, że nie rezyduję w norweskim SPA i nie wyszłam właśnie z błotnego peelingu. Z prosecco w kryształowym kieliszku.

Jakkolwiek głupie wydaje się pisanie o pielgrzymce z takiej perspektywy, tematu nie zmienię. Bo mimo wygody, komfortu i poduszki pod moimi plecami, zazdroszczę spoconym tłumom z bąblami na piętach co najmniej trzech rzeczy.
Czytaj także: Czy pielgrzymka to dobry czas na szukanie męża i żony?


1. Okazji do wkurzenia się

Zacznijmy od tego, że byłam na pielgrzymce. Raz w życiu. I wytrzymałam aż dwadzieścia trzy godziny. Dzięki temu wiem, co to znaczy wkurzyć się w trasie. Na świat, ludzi, drogę, pogodę i na samą siebie.

Z pozoru w złości nie ma niczego szlachetnego. Ale gdy się jej przyjrzeć, jest uczuciem, z którym wielu z nas ma problem.

Albo nie panujemy nad nią i wyrażamy ją zbyt wybuchowo, albo tłumimy ją w sobie. Potrafimy latami nosić w sobie kolejne kamyczki złości, wmawiając sobie, że to nic. Że trzeba przeczekać. Że „nie powinnam” się złościć.

Zupełnie, jakby złość była jakimś zakazanym uczuciem.






Tymczasem na pielgrzymce trzeba sobie z nią poradzić. Ból, niewygoda, brak Wi-Fi – tam wszystko może stać się kroplą, przelewającą czarę goryczy. A jeśli dzieje się to w połowie trasy, nie ma odwrotu. Trzeba zaprzeć się samego siebie.

Nie jest to pewnie przyjemne, ale musi być bardzo oczyszczające. I tego emocjonalnego prysznicu zazdroszczę pielgrzymom bardzo.


2. Wyższej szkoły wybaczania

Podziwiam ludzi, którzy mimo niewygody, znużenia i irytacji potrafią się śmiać. Którzy z pielgrzymki pamiętają zupy na kolejnych postojach, ważne rozmowy i odmieniające życie spowiedzi.

Podziwiam też tych, którzy potrafią przymknąć oko na zrzędzącą koleżankę, rozgadanego gościa, który każdego zaczepia i panią, która wszystkim chce radzić. Mimo zbliżania się do własnych granic wytrzymałości, potrafią spuścić powietrze i włączyć tryb „miłosierdzie”.

Podziwiam i zazdroszczę, bo samej ciężko mi zdobyć się na to nawet w komfortowych warunkach.



Kochamy Łazy! ❤ ߍ䠣pielgrzymkaOP pic.twitter.com/uMquiTS8RH

— Pielgrzymka OP (@pielgrzymka_op) August 6, 2017



3. Windy do nieba

Zazdroszczę im też odcięcia się. Od internetu i aktualności, od przyzwyczajeń i wygód. Jasnego postawienia swojego życia w cieniu krzyża. I ofiarowania go Maryi. Spotkania z tym, co najprawdziwsze. I najprostsze.

Bo pielgrzymka to jedna wielka modlitwa. Modlitwa, w której może zabraknąć słów. Ale nie zabraknie mocy Słowa. W której chwałą i dziękczynieniem jest każdy krok, każde spalone ramię, każdy nocleg w hamaku.


Trudna radość

Dlatego, choć nie chodzę na pielgrzymki, jestem wdzięczna. Wszystkim Wam, którzy uśmiechacie się na zdjęciach z polskich szos i rozgrzanych do czerwoności przystanków w trasie.

Przypominacie mi, jaką radochę daje przejście trudności.

Szczególnie, kiedy mam ochotę je przeskoczyć. Zniknąć. Uciec. Udać, że nie są potrzebne, żeby żyć. Że da się łatwiej.

Kiedy zapominam, że życie z sensem to takie, w którym trzeba się porządnie napocić, żeby wyjść na jasną, świetlistą i jedyną wartą zachodu Górę. Za to właśnie bardzo Wam dziękuję.

...

To jest ofiara zatem boli! Pielgrzymka to nie super wypoczynek w przyjemnosciach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:56, 22 Sie 2017    Temat postu:

3 rzeczy, których nauczyło mnie pielgrzymowanie na Jasną Górę
Kamil Szumotalski | Sier 21, 2017

fot. Kamil Szumotalski/ALETEIA
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Pielgrzymka pokazuje mi za każdym razem, że życie jest proste. To nie ono jest skomplikowane, tylko to ja sam je komplikuję.

Ostatnie promienie słońca spokojnie padają na zieloną łąkę. Dookoła rolnicy spędzają krowy do swoich gospodarstw, zaczynają się odzywać pierwsze świerszcze i żaby. Wsi spokojna, wsi wesoła! Do całości nie pasuje tylko to, że siedzę na tej łące z nogami w misce już zimnej wody, pozwalając odetchnąć stopom po przejściu niemal 40 km po rozgrzanym asfalcie.

Na moją pierwszą pielgrzymkę wyruszyłem mając 17 lat. Z jednej strony to bardzo późno, ponieważ dookoła mnie szli zaprawieni w boju pątnicy, którzy mieli po 7-10 lat. Z drugiej strony, to nadal „dziecięca” wyprawa, bo musiałem pozostać (przynajmniej formalnie) pod opieką jakiejś osoby dorosłej. Był to jednak wiek „w sam raz” na to, żeby pielgrzymką się „zarazić”. A powszechnie wiadomo, że to choroba nieuleczalna, która zawsze przypomina o sobie na początku sierpnia. W tym roku przypomniała się u mnie skutecznie. Czego nauczyło mnie pielgrzymowanie?


1. Niemożliwe nie istnieje

30-40 kilometrów do przejścia na pieszo. Asfalt, szuter, polna lub leśna droga. Nielitościwy skwar, burza czy ulewa. Pielgrzymka nie zatrzymuje się przed niczym. Wydawało mi się to zupełnie niezrozumiałe, a już samo wstawanie o takich godzinach jak 4:30 czy 5:15 było torturą. Zmęczenie i wyrwanie z wszelako rozumianej codzienności, to dla wielu bariera nie do przeskoczenia.
Czytaj także: Jola Szymańska: 3 rzeczy, których zazdroszczę osobom chodzącym na pielgrzymki

Jednego z poranków po otwarciu oczu usłyszałem ulewę uderzającą o namiot. Szybko spojrzałem na zegarek, zostało 30 minut do wyjścia grupy. To zdecydowanie wystarczająco dużo czasu, żeby się ogarnąć, ubrać, spakować, złożyć namiot i odnieść bagaż. Co jednak zrobiłem razem z kolegami, z którymi współdzieliłem namiot? Zgodnie stwierdziliśmy, że „pielgrzymka przecież nie wyruszy w deszcz”. I poszliśmy spać dalej. Obudził nas dopiero głos grupy, która (w deszczu oczywiście) wyruszała już na szlak.


2. Serca otwarte na oścież

W tym roku pielgrzymowałem jedynie trzy dni. To wystarczająco dużo, żeby się porządnie zmęczyć i wystarczająco mało, żeby poczuć niedosyt spędzenia większej liczby dni w tej niezwykłej wspólnocie. Te dni wystarczyły także, żeby mocno doświadczyć ludzkiej wrażliwości, która pomimo wysiłku i granicznego zmęczenia, wzrastała do niewyobrażalnego poziomu. Siostra lekko kuleje, a do końca dnia jeszcze co najmniej dwie godziny marszu? Wezmę jej plecak. Jednemu z braci skończyły się zbyt szybko konserwy? Zaprośmy go na kolację, przecież mamy czym się podzielić. Pielgrzymi szukają miejsca do umycia? Zaproponuję im swoje podwórko, szlauf, zagrzeję też wodę na herbatę.
Czytaj także: Sierpień miesiącem… pielgrzymek. To fenomen na skalę europejską!

To tylko kilka przykładów dobroci, która całkowicie bezinteresownie rodzi się w ludzkich sercach podczas pielgrzymki. Zawsze, kiedy tej dobroci doświadczam, ale też kiedy sam się na nią zdobywam, zastanawiam się, dlaczego tak łatwo z niej rezygnuję w codzienności? Czy naprawdę jest przeznaczona tylko na ten wyjątkowy czas?


3. Życie jest prostsze niż mi się wydaje

Pielgrzymi szlak jest świetną okazją nie tylko do tego, żeby zapuścić brodę (bo warunki do golenia trudne) czy bez wyrzutów sumienia założyć skarpety (nawet białe!) do sandałów. Setki tysięcy kroków stawianych przez 10 dni same zachęcają do tego, by na nowo przyjrzeć się swojemu życiu, swojej codzienności. Trudno na pielgrzymce sprawdzać co 5 minut nowości na fejsie. Nie da się być na bieżąco ze światem. Ba! Nawet nie chce się tego robić.
Czytaj także: To musiało kiedyś się stać! Despacito w wersji pielgrzymkowej feat. ks. Jakub Bartczak

Pielgrzymka pokazuje mi za każdym razem, że życie jest proste. To nie ono jest skomplikowane, tylko to ja sam je komplikuję. Na pielgrzymim szlaku wiele brakuje. Wody do mycia, prądu do ładowania telefonu, ciepłego miejsca, żeby wysuszyć przemoczone buty. Na pielgrzymim szlaku niewiele też potrzeba. Ciepłe promienie słońca po deszczu, deszcz po upale nie do wytrzymania, kanapka z pasztetem, kubek gorącej herbaty i wspomniana już wcześniej miska, w której można dać ulgę swoim stopom. Kiedy się zapomina o potrzebach generowanych przez nasz zabiegany świat, życie naprawdę staje się prostsze.

...

Sila rzeczy owoce sa dobre...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:40, 28 Gru 2017    Temat postu:

Antek Smykiewicz: o wierze, 9 rodzeństwa i pielgrzymkach na Jasną Górę
Fundacja Holy Mary Team | 28/12/2017
YouTube
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Antka Smykiewicza znamy z hitu „Pomimo burz”. Ale mało kto wie, że popularny muzyk ma dziewięcioro rodzeństwa, a swoje najlepsze urlopy spędza co roku… pielgrzymując na Jasną Górę.


I
dol nastolatek. Jego pierwsza płyta od razu zyskała status złotej, a hit „Pomimo burz” osiągnął szczyty komercyjnych list przebojów. Mówi o sobie „dobry łotr”, waleczny do bólu – zwłaszcza, gdy chodzi o miłość. O tym, skąd czerpie siłę opowiada w świątecznym odcinku Miasta Aniołów wokalista i autor piosenek – Antek Smykiewicz.

Piąty w kolejce po życie jest wdzięczny rodzicom za to, że odważyli się dać mu dziewięcioro rodzeństwa.


Antek Smykiewicz i jego pielgrzymowanie

Od dwudziestu dziewięciu lat wędruje na Jasną Górę, pierwszy raz – niesiony w brzuchu mamy. To wymarzony urlop, gdzie odnajduje Pana Boga w najprostszych rzeczach, które w tym czasie go otaczają. Modli się przed swoimi koncertami, a w mediach nie wstydzi się mówić o Bogu.

Wiara jest dla Antka Smykiewicza jak dobra latarnia, która wskazuje mu jak żyć. Po wielu latach bardzo docenia dar wiary, którą przekazali mu rodzice. Ta łaska jest dla niego solidnym oparciem w życiu.


Jeśli nie widzisz wideo, kliknij TUTAJ.


Najlepszy singiel? Napisany w noc życia

Mimo wielkich sukcesów, do kariery miał pod górkę. Trud – jak przyznaje – utwierdził go w celu i pomógł delektować się wygraną. Najbardziej docenia ten singiel, który napisał przeżywając noc swojego życia.

Śpiewa o tym, jak kochać prawdziwie, dając to, co chcesz otrzymać. Najważniejsze dla niego jest to, by nie zgubić siebie. Smykiewicz porusza temat w świątecznym nagraniu „Na nowo”: „Chrystus znów narodzi się, stopi w sercach naszych śnieg, da wspomnienie tych co zabrał czas…”.

Zapraszamy do obejrzenia kolejnego inspirującego wywiadu w programie Miasto Aniołów wyprodukowanego przez ewangelizacyjną Fundację Holy Mary Team.

...

Dobrze spedzony czas na pielgrzymce,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:25, 20 Mar 2018    Temat postu:

Zaczynają Camino jako wędrowcy, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga
Karolina Piech i Maciej Piech | 20/03/2018
AMINO DE SANTIAGO
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Wiele osób przeżywa autentyczne nawrócenie podczas pielgrzymowania. To już mogę powiedzieć z duszpasterskiego punktu widzenia, gdyż spowiadam w katedrze w Santiago de Compostela. Niektóre spowiedzi odbywają się po 20 czy 50 latach.

Monte do Gozo to polskie schronisko dla pielgrzymów zmierzających do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Położone jest zaledwie 6 kilometrów od katedry, w której znajduje się grób św. Jakuba Apostoła. O historii tego miejsca opowiada o. Roman Wcisło z Europejskiego Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II.



Karolina i Maciej Piechowie: Jak to się stało, że znajdujący się tu kiedyś cmentarz jest dziś nazywany Górą Radości?

O. Roman Wcisło: W miejscu, w którym znajduje się teraz Monte de Gozo, nie było jako takiego cmentarza. Odbywały się tu spontaniczne pochówki pielgrzymów. Śmiertelność była bardzo wysoka. Ludzie umierali z wycieńczenia, z choroby, z wysiłku, z zarazy.

Wyobraźmy sobie średniowieczne warunki higieniczne. Co jedli czy pili pielgrzymi… Pielgrzymi po prostu chorowali i nierzadko umierali. Trzeba pamiętać, że oni wracali taką samą drogą jaką przyszli, nie wsiadali do Ryanaira i nie wracali do domu. Jednak zawsze docierali do wyznaczonego celu.

Dlaczego mówimy, że jest to Góra Radości?

Nazwa Monte de Gozo oznacza dosłownie górę radości, euforii. Pielgrzymi francuscy nazwali tak to miejsce, dlatego, że stąd po raz pierwszy po długiej drodze widać wieżę Katedry, czyli cel pielgrzymki. Pielgrzymi wymieniają Monte de Gozo jako drugie miejsce, zaraz po samej Katedrze, które zapadło im w pamięci. To tutaj przeżywa się tę pierwszą radość.

Flaga Polska powiewa tu od paru lat. W 1993 r. zostało wybudowane Europejskie Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II. Ośrodek powstał po wizycie Jana Pawła II na Monte de Gozo podczas Światowych Dni Młodzieży. Następnie miejsce to zostało oddane hiszpańskim siostrom zakonnym, które zostawiły je około 1999r., a w 2002r. przybyli tu saletyni.

Dlaczego Jan Paweł II wypowiedział najważniejsze słowa dla Europy właśnie w Santiago?

Od zarania dziejów Europy Santiago było takim miejscem, które skupiało katolików z całej Europy. Przez 1200 lat nieustannie przybywali tu pielgrzymi. Nawet Goethe – niemiecki pisarz – napisał, że Europa zrodziła się pielgrzymując do Santiago. To miejsce na kartach Europy ma wielkie znaczenie, jeżeli chodzi o tożsamość kontynentu.

Dziś w Camino idzie cały świat: Polak, Francuz, Niemiec, ale i Japończyk, Australijczyk, Kanadyjczyk. I oni wszyscy poznają się na tym Camino, nawiązują wspaniałe przyjaźnie. Te relacje trwają długo po powrocie do domów. To jest prawdziwa zjednoczona Europa.

Czy jest szansa, aby spotkać kapłana, który opowie pielgrzymom o Chrystusie?

Z księżmi jest różnie. Można spotkać kapłana, który także pielgrzymuje. Wiadomo jednak, że w Hiszpanii jest kryzys związany z powołaniami i księża mają po kilka, kilkanaście parafii. Trudno spotkać hiszpańskiego księdza, z którym można by porozmawiać.

Na Camino są miejsca, które są prowadzone przez wspólnoty zakonne i one dość prężnie działają – duchowo, duszpastersko. Siostry przeważnie mówią w wielu językach. Tam, oprócz nabrania sił, można zatem porozmawiać o Bogu, o wierze, o powołaniu…

Z jakich pobudek najczęściej ktoś zaczyna pielgrzymować?

Nie zawsze są to pobudki religijne. Ludzie poszukują celu w życiu. Osoby bardzo poranione, jako alternatywę dla pustki wybierają właśnie pielgrzymowanie. Co roku spotykamy ludzi, którzy po jakiejś tragedii życiowej zostawiają wszystko i wyruszają do Santiago. Pan Bóg doświadcza takich ludzi, większość z nich twierdzi, że zaczynali Camino jako wędrowcy, poszukiwacze, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga.

Niektórzy opowiadają, że na początku uważali, że wszystko to, co dzieje się na drodze to przypadki. Jednak po dwóch miesiącach pielgrzymowania, są pewni, że to są cuda, które Pan Bóg na nich zsyła. Z przypadków przechodzą na cuda. Człowiek, który jest otwarty podczas pielgrzymki doświadcza Boga.

A da się Go nie usłyszeć?

Można zagłuszać, tak jak wszędzie. Wystarczy założyć słuchawki na uszy. Przyszedł kiedyś do nas pielgrzym i on przez całą drogę słuchał wykładów z prawa, bo po powrocie miał mieć egzamin. No to czego on mógł doświadczyć? Jeśli ma się otwarte serce to Bóg do każdego mówi.

Na szlaku nie ma lepszych i gorszych – wszyscy są pielgrzymami. Camino równa wszystkich. Nie ma profesora i robotnika, nie ma białego i czarnego, nie ma muzułmanina i chrześcijanina – wszyscy mają takie same odciski, doświadczają tych samych bólów, ciepła, zimna, deszczu, pragnienia, głodu.

Czy pielgrzymi ewangelizują mieszkańców okolicznych wiosek?

Jeden pielgrzym, który przechodził Camino bez pieniędzy, pewnego wieczoru położył się spać pod zadaszeniem. Po chwili ktoś go stamtąd wypędził, bo był to teren prywatny. Postanowił spędzić noc pod drzwiami kościoła. Rano ktoś znów go szarpie za śpiwór – był to ten sam człowiek, który go zeszłej nocy wyrzucił. Hiszpan zaczął opowiadać, że przez całą noc nie mógł spać, bo widok pielgrzyma śpiącego na progu kościoła poruszył jego sumienie. Zaprosił go na śniadanie do domu, pozwolił się wykąpać. Dodatkowo była to niedziela i oni wszyscy wspólnie poszli do kościoła na Eucharystię. Wszyscy doświadczają Pana Boga.

Takich historii zna pewnie ksiądz więcej…

Pewien Polak pielgrzymował bez pieniędzy i we Francji miał wielkie pragnienie zjedzenia czekolady. Po prostu naszła go ogromna ochota na czekoladę – to jest normalne, bo słodycze są energetyczne. W pewnym momencie zorientował się, że się zgubił. Po kilku kilometrach natrafił na klasztor, który był prowadzony przez zakonnice kontemplacyjne. Zapukał do drzwi, żeby prosić o nocleg.

I tu zaskoczenie – zakonnice, które spotkał zarabiały na utrzymanie klasztoru poprzez produkcję czekolady. Siostry go wpuściły i od razu poczęstowały czekoladą, pokazały mu proces produkcji i wypchały czekoladą jego plecak. Tak działa Pan Bóg.

Tysiące ludzi doświadcza takich cudów. Wiele osób przeżywa autentyczne nawrócenie podczas pielgrzymowania. To już mogę powiedzieć z duszpasterskiego punktu widzenia, gdyż spowiadam w katedrze. Niektóre spowiedzi odbywają się po 20 czy 50 latach. To są bardzo ważne spowiedzi, trudno wtedy powiedzieć o przypadku. Człowiek przychodzi i z płaczem spowiada się z całego życia.

Ponieważ tutaj jesteś…
…mamy do Ciebie małą prośbę. Liczba użytkowników Aletei szybko rośnie, czego nie można powiedzieć o naszych przychodach z reklam - ale to jest problem, z którym boryka się wiele mediów elektronicznych. Niektóre z nich oferują więc swoim odbiorcom płatny dostęp do treści. To nie jest dobre rozwiązenie dla Aletei - naszą misją jest ewangelizacja i inspirowanie do lepszego chrześcijańskiego życia, dlatego chcemy docierać do jak największej liczby osób. Natomiast bardzo byśmy chcieli zredukować liczbę reklam na naszym portalu, lecz to nie jest możliwe do czasu, kiedy pozwolą nam na taki ruch inne źródła przychodu. Jak widzisz, nadal potrzebujemy Twojego wsparcia. Dbanie o jakość Aletei wymaga od nas nie tylko ciężkiej pracy, ale także znaczących nakładów finansowych. Będziemy kontynuować naszą misję, jednak jeśli możesz nam w tym pomóc, wspierając nas finansowo, będziemy za to ogromnie wdzięczni, a Aleteia będzie się mogła dalej rozwijać.

..

Cenne doswiadczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:06, 07 Kwi 2018    Temat postu:

Wybierasz się na Camino? Możesz spotkać na szlaku rodzinę królewską
Redakcja | 06/04/2018
CAMINO SANTIAGO
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Wybieracie się w najbliższych dniach na słynne Camino? Poza chwilami modlitwy i skupienia, miejcie oczy szeroko otwarte. Macie szansę spotkać belgijskich monarchów. I to nie w pałacowym anturażu, a z pielgrzymim ekwipunkiem i plecakami. Para królewska Filip I i jego żona Matylda wraz z dziećmi i grupą przyjaciół podąża Szlakiem Jakubowym do Santiago de Compostela.

Pielgrzymka ma charakter prywatny, a rodzina królewska przemierza tzw. szlak francuski (Camino de Santiago Francés) – najpopularniejszą trasę, mającą swój początek w Pirenejach.

Jak informuje hiszpański dziennik „El Pais”, w środę 4 kwietnia pielgrzymująca rodzina królewska przebyła ok. 30-kilometrowy odcinek między miejscowościami Logroño i Nájera.

Belgijska rodzina królewska zarzuciła plecaki. I wybrała się na Camino de Santiago…https://t.co/k0zhUZI5iz

— Aleksandra Gałka (@Ola_Galka) April 6, 2018


Nie pierwsza wyprawa na Camino
Oboje małżonkowie kontynuują tym samym ubiegłoroczną wyprawę, podczas której pokonali część tzw. szlaku francuskiego wiodącego do grobu św. Jakuba. W ubiegłym roku, wspólnie z dwoma synami Gabrielem i Emmanuelem, przemierzali tę trasę w okresie Triduum Paschalnego i Wielkiej Nocy.

Francuska Droga św. Jakuba (Camino de Santiago Francés) to jedna z najpopularniejszych tras wiodących do grobu św. Jakuba. Rozpoczyna się u stóp Pirenejów, na granicy hiszpańsko-francuskiej w miejscowości Saint-Jean-Pied-de-Port. Od 1993 r. szlak ten jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wg różnych wariantów liczy od 754 do 818 km.

Czytaj także: Camino na wózku! Czworo polskich niepełnosprawnych pójdzie do Santiago de Compostela
Czytaj także: Zaczynają Camino jako wędrowcy, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga
Źródło: KAI, El Pais

...

Znakomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:37, 10 Kwi 2018    Temat postu:

Pielgrzymują pieszo po kontynentach, bo wierzą, że modlitwa ma moc zmieniać świat
Iwona Flisikowska | 09/04/2018
IDZIE CZŁOWIEK
Idzie Człowiek/Facebook
Udostępnij Komentuj
Wojtek z celi więzienia zamiast do domu ruszył pieszo do Lichenia. A to był dopiero początek. „Nasza pielgrzymka to przede wszystkim modlitwa nogami i ciche świadectwo tej Miłości, która nas dotknęła i stale przemienia. Nie znamy odpowiedzi na wiele pytań ani nie mamy gotowych recept, ale wierzymy, że modlitwa ma moc zmieniać świat, tak jak zmienia nas”.

Wojtek
Z celi więzienia Wojtek zamiast do domu ruszył pieszo do Lichenia, aby „porozmawiać” z Matką Bożą. „Mogłem to zrobić po 9 latach i 3 miesiącach. Było ciężko, zwłaszcza że wcześniej wiodłem dostatnie życie: miałem żonę i synka. Miałem też «pracę» gangstera w grupie przestępczej. Miałem wszystko, ale do czasu, kiedy nie znalazłem się w więzieniu. Żona zostawiła mnie i straciłem to, na czym najbardziej mi zależało. Straciłem też kontakt z synkiem, który miał 3 latka”.

Wojtek opowiada o bólu nie do zniesienia i głębokiej depresji. Któregoś wieczoru, samotnie będąc już u kresu sił, zawołał: Boże, zrób coś Ty, bo ja już nie mogę, naprawdę nie mogę. Odpowiedź na błagania mężczyzny przyszła wkrótce jako „trzeźwienie do życia”.

Czytaj także: Zaczynają Camino jako wędrowcy, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga
„Poznałem Leszka Podoleckiego” – mówi Wojtek. Leszek Podolecki od 30 lat zajmuje się ewangelizowaniem bezdomnych i więźniów. Założył Instytut Świętego Brata Alberta, który opiekuje się byłymi więźniami i bezdomnymi. A także słynną „Arkę”, która pomaga więźniom odnaleźć swoją drogę.

„To Leszek powiedział mi o Romanie, że jest byłym biznesmenem, którego pasją jest pisanie ikon i z historią dwuletniej odsiadki w więzieniu – wspomina Wojtek. – Roman marzył, aby wybrać się pieszo z Polski do Jerozolimy. A ja marzyłem, aby wybrać się do Santiago de Compostela. Leszek, znając nasze plany przygotował spotkanie. Historia potoczyła się tak, że zorganizowaliśmy pielgrzymkę w jednym kierunku” – wspomina Wojtek.

„Zbliżało się 25-lecie spotkania w Asyżu, które zainicjował św. Jan Paweł II z przywódcami religii świata. Wybraliśmy więc miasto św. Franciszka za serce wędrówki: Roman z Jerozolimy, a ja z Fatimy”.

IDZIE CZŁOWIEKGaleria zdjęć
Wojtek szedł m.in. przez Strasburg, gdzie przez Posłów pw. św. Jakuba został zaproszony do Parlamentu: „U góry, w loży dla zaproszonych gości mogłem zobaczyć obrady sejmu. Trudno było mi w to uwierzyć, jak usłyszałem: Panie i Panowie Posłowie, jest wśród nas Wojciech Jakowiec, który przyszedł do nas z Fatimy, pieszo, z przesłaniem pielgrzyma: modlitwy i pokoju. Tylko Jezus mógłby wymyśleć taki scenariusz na moje nowe życie”.

Roman pomyślał, że trzeba zaprosić jeszcze jedną osobę, która zaczęłaby pieszą pielgrzymkę z Europy Wschodniej, najlepiej z Moskwy. Słyszał o Dominiku Włochu z Gdańska, który w kilka miesięcy dotarł do Jerozolimy. Roman zadzwonił do Dominika, który podjął się tego wyzwania. I tak się zaczęła historia pielgrzymki IDZIE CZŁOWIEK, która trwa do dziś.



Roman
Dzieciństwo i młodość spędził na wojskowym osiedlu. Jego ojciec był pułkownikiem lotnictwa i bohaterem w „stalowym mundurze”. „Wszystko mieliśmy, ale w domu czegoś mi brakowało – wspomina Roman. – Nie chodziłem do kościoła, jak moi koledzy, nie mówiło się o Bogu. W tajemnicy moja babcia mnie ochrzciła. To były jeszcze czasy komunizmu w Polsce, lata 70.

Studiowałem medycynę, jednak głęboki zawód miłosny sprawił, że przerwałem studia i wyjechałem do Singapuru, gdzie obiecano mi pracę handlowca. «Praca» polegała na przemycie do Ameryki ludzi, a także złota i elektroniki”.

Czytaj także: Pojechała na pielgrzymkę do Rzymu autostopem. Na wózku inwalidzkim
Po kilkunastu miesiącach Roman wrócił do swojej miłości, do Polski. „Wzięliśmy ślub, urodziła się córka. Studiowaliśmy. Zacząłem pracę w IBM i szybko piąłem się po szczeblach kariery. Moje życie wydawało się być na właściwej drodze. Aż do pewnej nocy: policja wtargnęła do mojego domu z bronią i mnie aresztowała. Za udział w grupie przestępczej z czasów Singapuru przesiedziałem 200 dni.

W tym czasie u żony pojawił się nowotwór. W więzieniu biłem głową w kratę i prosiłem nieznanego mi Boga, aby cierpienie mojej żony przeszło na mnie. To była pierwsza moja modlitwa w życiu: krzyk z dna bezsilności” – wspomina tragiczne chwile Roman.

Kiedy wyszedł na wolność, chciał zmienić całe życie. Założył firmę, aby „zadośćuczynić” za dawne grzechy. Ale zaczął pracować ponad siły: pojawiła się depresja, zaczął zaniedbywać obowiązki. Firma zbankrutowała, a żona zażądała rozwodu.

„Moje życie legło w gruzach – mówi Roman. – Straciłem wszystko: żonę, firmę, kontakt z córką. Ja, specjalista od sukcesu, stałem się przykładem porażki. Jednak w więzieniu poczułem, że istnieje coś, co nadaje życiu sens. Pomógł mi w tym Leszek Podolecki, który jest mi jak brat i jak ojciec, którego zawsze mi brakowało. Dzięki Leszkowi poznałem Wojtka. Powstał projekt pielgrzymki do Asyżu. Wyruszyłem z Jerozolimy: z sierocińca Home of Peace, z błogosławieństwem na drogę od bohaterskiej S. Rafaeli Włodarczak.

A w Hajfie gościłem w domu profesora Szewacha Weissa, który napoił mnie i nakarmił, tak jak przystało na przyjęcie w progi swojego domu pielgrzyma. Powiedziałem: Panie profesorze, czy zrobi Pan ze mną symboliczny, jeden krok? Na co profesor odpowiedział: Roman, zrobię z Tobą i 100 kroków. Ale musisz jeszcze wyruszyć w niejedną pielgrzymkę, aby na świecie zapanował pokój”.



Dominik
Najmłodszy pielgrzym projektu IDZIE CZŁOWIEK zanim wyruszył do Asyżu przez rok pracował jako wolontariusz na Madagaskarze. Pieszo pielgrzymował m.in. do Rzymu, Jerozolimy, Medjugorie. Przeszedł 30 tysięcy kilometrów. Kiedy zadzwonił do niego Roman z propozycją udziału w pielgrzymce z Moskwy do Asyżu, nie zawahał się, choć to wielomiesięczna „przerwa w życiorysie”.

Czytaj także: 3 rzeczy, których nauczyło mnie pielgrzymowanie na Jasną Górę
„Przebyliśmy trasę z Fatimy, Moskwy i Jerozolimy do Asyżu – wspomina Dominik. – Na trasie miałem wiele spotkań. Jedna była szczególna: Wędrowałem z Moskwy już wiele dni przez małe miejscowości i byłem zmęczony. Nocowałem w lasach. Nie miałem możliwości umyć się od tygodnia. Pewnego dnia spotkałem na progu wsi kobietę z dzieckiem. Zobaczyła, że opadam z sił, więc zaprosiła mnie do domu, dając ciepły posiłek. Zapytała, gdzie będę nocował, a ja na to, że w namiocie, w lesie. Irina odpowiedziała, że mogę przenocować u nich w domu.

Gospodyni poznała mnie też z swoją sąsiadką Anną. Pierwsze pytanie, jakie usłyszałem od Ani brzmiało: «Czy masz ikonę?». Tak, miałem obrazki Jezu Ufam Tobie. Anna wzruszyła się i powiedziała, że przyjdzie rano z niespodzianką. Zmęczony od razu zasnąłem, ale już o 6 rano usłyszałem pukanie w szybę. Kobieta przyniosła mi jedzenie na dalszą drogę. Chciała też dać mi pieniądze, ale zacząłem protestować, że nie! Na to Anna odpowiedziała: «Ja tych pieniędzy nie daję Tobie. Ja daję je dla Jezusa!»”.



Idzie Człowiek
Najnowsze plany pielgrzymkowe zainicjowane zostaną w święto Miłosierdzia Bożego. Jest to projekt: a Cross America, piesze wędrowanie przez Amerykę. Wojtek rozpocznie wymarsz z Meksyku z Guadelupe, a Roman z San Francisco. Pielgrzymi mają 6 miesięcy wędrowania przed sobą. Zakończenie pielgrzymki – w Nowym Jorku, w Ground Zero. Więcej można przeczytać na: [link widoczny dla zalogowanych]łowiek.pl .

...

I oni naprawde swiat zmieniaja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:37, 10 Kwi 2018    Temat postu:

Pielgrzymują pieszo po kontynentach, bo wierzą, że modlitwa ma moc zmieniać świat
Iwona Flisikowska | 09/04/2018
IDZIE CZŁOWIEK
Idzie Człowiek/Facebook
Udostępnij Komentuj
Wojtek z celi więzienia zamiast do domu ruszył pieszo do Lichenia. A to był dopiero początek. „Nasza pielgrzymka to przede wszystkim modlitwa nogami i ciche świadectwo tej Miłości, która nas dotknęła i stale przemienia. Nie znamy odpowiedzi na wiele pytań ani nie mamy gotowych recept, ale wierzymy, że modlitwa ma moc zmieniać świat, tak jak zmienia nas”.

Wojtek
Z celi więzienia Wojtek zamiast do domu ruszył pieszo do Lichenia, aby „porozmawiać” z Matką Bożą. „Mogłem to zrobić po 9 latach i 3 miesiącach. Było ciężko, zwłaszcza że wcześniej wiodłem dostatnie życie: miałem żonę i synka. Miałem też «pracę» gangstera w grupie przestępczej. Miałem wszystko, ale do czasu, kiedy nie znalazłem się w więzieniu. Żona zostawiła mnie i straciłem to, na czym najbardziej mi zależało. Straciłem też kontakt z synkiem, który miał 3 latka”.

Wojtek opowiada o bólu nie do zniesienia i głębokiej depresji. Któregoś wieczoru, samotnie będąc już u kresu sił, zawołał: Boże, zrób coś Ty, bo ja już nie mogę, naprawdę nie mogę. Odpowiedź na błagania mężczyzny przyszła wkrótce jako „trzeźwienie do życia”.

Czytaj także: Zaczynają Camino jako wędrowcy, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga
„Poznałem Leszka Podoleckiego” – mówi Wojtek. Leszek Podolecki od 30 lat zajmuje się ewangelizowaniem bezdomnych i więźniów. Założył Instytut Świętego Brata Alberta, który opiekuje się byłymi więźniami i bezdomnymi. A także słynną „Arkę”, która pomaga więźniom odnaleźć swoją drogę.

„To Leszek powiedział mi o Romanie, że jest byłym biznesmenem, którego pasją jest pisanie ikon i z historią dwuletniej odsiadki w więzieniu – wspomina Wojtek. – Roman marzył, aby wybrać się pieszo z Polski do Jerozolimy. A ja marzyłem, aby wybrać się do Santiago de Compostela. Leszek, znając nasze plany przygotował spotkanie. Historia potoczyła się tak, że zorganizowaliśmy pielgrzymkę w jednym kierunku” – wspomina Wojtek.

„Zbliżało się 25-lecie spotkania w Asyżu, które zainicjował św. Jan Paweł II z przywódcami religii świata. Wybraliśmy więc miasto św. Franciszka za serce wędrówki: Roman z Jerozolimy, a ja z Fatimy”.

IDZIE CZŁOWIEKGaleria zdjęć
Wojtek szedł m.in. przez Strasburg, gdzie przez Posłów pw. św. Jakuba został zaproszony do Parlamentu: „U góry, w loży dla zaproszonych gości mogłem zobaczyć obrady sejmu. Trudno było mi w to uwierzyć, jak usłyszałem: Panie i Panowie Posłowie, jest wśród nas Wojciech Jakowiec, który przyszedł do nas z Fatimy, pieszo, z przesłaniem pielgrzyma: modlitwy i pokoju. Tylko Jezus mógłby wymyśleć taki scenariusz na moje nowe życie”.

Roman pomyślał, że trzeba zaprosić jeszcze jedną osobę, która zaczęłaby pieszą pielgrzymkę z Europy Wschodniej, najlepiej z Moskwy. Słyszał o Dominiku Włochu z Gdańska, który w kilka miesięcy dotarł do Jerozolimy. Roman zadzwonił do Dominika, który podjął się tego wyzwania. I tak się zaczęła historia pielgrzymki IDZIE CZŁOWIEK, która trwa do dziś.



Roman
Dzieciństwo i młodość spędził na wojskowym osiedlu. Jego ojciec był pułkownikiem lotnictwa i bohaterem w „stalowym mundurze”. „Wszystko mieliśmy, ale w domu czegoś mi brakowało – wspomina Roman. – Nie chodziłem do kościoła, jak moi koledzy, nie mówiło się o Bogu. W tajemnicy moja babcia mnie ochrzciła. To były jeszcze czasy komunizmu w Polsce, lata 70.

Studiowałem medycynę, jednak głęboki zawód miłosny sprawił, że przerwałem studia i wyjechałem do Singapuru, gdzie obiecano mi pracę handlowca. «Praca» polegała na przemycie do Ameryki ludzi, a także złota i elektroniki”.

Czytaj także: Pojechała na pielgrzymkę do Rzymu autostopem. Na wózku inwalidzkim
Po kilkunastu miesiącach Roman wrócił do swojej miłości, do Polski. „Wzięliśmy ślub, urodziła się córka. Studiowaliśmy. Zacząłem pracę w IBM i szybko piąłem się po szczeblach kariery. Moje życie wydawało się być na właściwej drodze. Aż do pewnej nocy: policja wtargnęła do mojego domu z bronią i mnie aresztowała. Za udział w grupie przestępczej z czasów Singapuru przesiedziałem 200 dni.

W tym czasie u żony pojawił się nowotwór. W więzieniu biłem głową w kratę i prosiłem nieznanego mi Boga, aby cierpienie mojej żony przeszło na mnie. To była pierwsza moja modlitwa w życiu: krzyk z dna bezsilności” – wspomina tragiczne chwile Roman.

Kiedy wyszedł na wolność, chciał zmienić całe życie. Założył firmę, aby „zadośćuczynić” za dawne grzechy. Ale zaczął pracować ponad siły: pojawiła się depresja, zaczął zaniedbywać obowiązki. Firma zbankrutowała, a żona zażądała rozwodu.

„Moje życie legło w gruzach – mówi Roman. – Straciłem wszystko: żonę, firmę, kontakt z córką. Ja, specjalista od sukcesu, stałem się przykładem porażki. Jednak w więzieniu poczułem, że istnieje coś, co nadaje życiu sens. Pomógł mi w tym Leszek Podolecki, który jest mi jak brat i jak ojciec, którego zawsze mi brakowało. Dzięki Leszkowi poznałem Wojtka. Powstał projekt pielgrzymki do Asyżu. Wyruszyłem z Jerozolimy: z sierocińca Home of Peace, z błogosławieństwem na drogę od bohaterskiej S. Rafaeli Włodarczak.

A w Hajfie gościłem w domu profesora Szewacha Weissa, który napoił mnie i nakarmił, tak jak przystało na przyjęcie w progi swojego domu pielgrzyma. Powiedziałem: Panie profesorze, czy zrobi Pan ze mną symboliczny, jeden krok? Na co profesor odpowiedział: Roman, zrobię z Tobą i 100 kroków. Ale musisz jeszcze wyruszyć w niejedną pielgrzymkę, aby na świecie zapanował pokój”.



Dominik
Najmłodszy pielgrzym projektu IDZIE CZŁOWIEK zanim wyruszył do Asyżu przez rok pracował jako wolontariusz na Madagaskarze. Pieszo pielgrzymował m.in. do Rzymu, Jerozolimy, Medjugorie. Przeszedł 30 tysięcy kilometrów. Kiedy zadzwonił do niego Roman z propozycją udziału w pielgrzymce z Moskwy do Asyżu, nie zawahał się, choć to wielomiesięczna „przerwa w życiorysie”.

Czytaj także: 3 rzeczy, których nauczyło mnie pielgrzymowanie na Jasną Górę
„Przebyliśmy trasę z Fatimy, Moskwy i Jerozolimy do Asyżu – wspomina Dominik. – Na trasie miałem wiele spotkań. Jedna była szczególna: Wędrowałem z Moskwy już wiele dni przez małe miejscowości i byłem zmęczony. Nocowałem w lasach. Nie miałem możliwości umyć się od tygodnia. Pewnego dnia spotkałem na progu wsi kobietę z dzieckiem. Zobaczyła, że opadam z sił, więc zaprosiła mnie do domu, dając ciepły posiłek. Zapytała, gdzie będę nocował, a ja na to, że w namiocie, w lesie. Irina odpowiedziała, że mogę przenocować u nich w domu.

Gospodyni poznała mnie też z swoją sąsiadką Anną. Pierwsze pytanie, jakie usłyszałem od Ani brzmiało: «Czy masz ikonę?». Tak, miałem obrazki Jezu Ufam Tobie. Anna wzruszyła się i powiedziała, że przyjdzie rano z niespodzianką. Zmęczony od razu zasnąłem, ale już o 6 rano usłyszałem pukanie w szybę. Kobieta przyniosła mi jedzenie na dalszą drogę. Chciała też dać mi pieniądze, ale zacząłem protestować, że nie! Na to Anna odpowiedziała: «Ja tych pieniędzy nie daję Tobie. Ja daję je dla Jezusa!»”.



Idzie Człowiek
Najnowsze plany pielgrzymkowe zainicjowane zostaną w święto Miłosierdzia Bożego. Jest to projekt: a Cross America, piesze wędrowanie przez Amerykę. Wojtek rozpocznie wymarsz z Meksyku z Guadelupe, a Roman z San Francisco. Pielgrzymi mają 6 miesięcy wędrowania przed sobą. Zakończenie pielgrzymki – w Nowym Jorku, w Ground Zero. Więcej można przeczytać na: [link widoczny dla zalogowanych]łowiek.pl .

...

I oni naprawde swiat zmieniaja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:04, 11 Kwi 2018    Temat postu:

Dziesiątki tysięcy motocykli na Jasnej Górze. XV Zlot Gwiaździsty

Około 50 tys. motocykli z całego kraju pojawiło się w niedzielę pod Jasną Górą na jubileuszowym XV Motocyklowym Zlocie Gwiaździstym im. Księdza Ułana Zdzisława Jastrzębiec Peszkowskiego.

...

To juz tradycja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:42, 06 Maj 2018    Temat postu:

Ilu maturzystów pielgrzymowało w tym roku na Jasną Górę?
Redakcja | 06/05/2018
MATURA
EAST NEWS
Udostępnij Komentuj
Co trzeci tegoroczny maturzysta modlił się na Jasnej Górze. Statystyka grup diecezjalnych nie obejmuje jednak kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej, bo 5,5 tys. uczniów przyjechało z Lubelszczyzny. Młodzieży towarzyszyli wychowawcy, katecheci i biskupi.

Trwające w Kościele przygotowania do Synodu Biskupów nt. młodzieży wpływały także na formę i treść młodzieżowych spotkań, także tych maturalnych na Jasnej Górze.



Młodzi potrzebują przykładu młodych
Zdaniem ks. Przemysława Pilarskiego, z ankiet rozesłanych w związku ze styczniowymi Światowymi Dniami Młodzieży w Panamie wynika, że młodzież oczekuje od Kościoła świadectwa, ale nie tylko od osób zakonnych czy wychowawców. Młodzi potrzebują przykładu samych młodych. Kapłan zauważył także, że młodzi ludzie wokół siebie na co dzień mają „show”, a od Kościoła oczekują czegoś innego: spokoju, wyciszenia, możliwości rozmowy, wysłuchania i wsparcia.

Pielgrzymowanie w znacznej części nawiązywało również do obchodów 100-lecia niepodległości. Np. w trakcie spotkania młodzież z diecezji sosnowieckiej została zaproszona do uczestnictwa w konkursie literacko-historycznym „Szkice Pamięci. Ocalić od zapomnienia”. Organizatorzy zachęcali, aby przez zmagania konkursowe, w roku setnej rocznicy odzyskania niepodległości, młodzi odkrywali historię Polski i swoją tożsamość.





„Najbardziej uderzyła mnie Bogurodzica„
Wiele grup maturzystów znad morza odwiedziło miejsca związane z historią i walkami o wolność ojczyzny. Tak zaplanowali swoja pielgrzymkę maturzyści z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Michał Maruszewski, maturzysta z Kołobrzegu wyznał, że wielkim przeżyciem było dla niego uczestnictwo w Apelu Jasnogórskim.

Najbardziej uderzyła mnie „Bogurodzica”. To miejsce jest po prostu tak przesiąknięte polskością, po raz pierwszy naprawdę poczułem, że jest to miejsce, które faktycznie należy do Polski – mówił licealista.
Maturzyści mieli także okazję do wysłuchania świadectw i prelekcji. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. dziennikarz i publicysta Szymon Hołownia, Piotr Kowalczyk znany jako TAU – raper, producent muzyczny i ewangelizator czy ksiądz raper Kuba Bartczak. Ten ostatni „fachowiec od hałasu” zachęcał np. maturzystów diecezji włocławskiej do poznawania Boga w ciszy. Radził młodym, by o ciszę zabiegali w swoim życiu nieustannie i by starali się jej nadać charakter spotkania z Bogiem.

W te trudne momenty swojego życia, momenty, w których człowiek stara się stawiać sobie znak zapytania, kiedy musi wybierać, dobrze jest w tę ciszę serca, w te znaki zapytania wpuścić Boga – zachęcał ksiądz raper.
Ks. Krzysztof Nowak, diecezjalny duszpasterz młodzieży w Gdańsku, zwrócił uwagę na wzrastający stopień religijnej świadomości maturzystów.

Jeżeli przychodzą do kościoła, przyjeżdżają na Jasną Górę, to chcą tam widzieć miłość płynącą ze źródła, które wciąż jest czyste i nieskażone.
Z kolei zdaniem ks. Łukasza Grelewicza z gdańskiego duszpasterstwa młodzieży, to, czego młodzi oczekują od ludzi Kościoła, to czas i cierpliwość.



Nie dać się „różnym heroinom” tego świata
Zdaniem ks. Andrzeja Zaniewskiego, duszpasterza młodzieży diecezji koszalińsko – kołobrzeskiej wielką rolą Kościoła jest przywracanie młodym nadziei.

Tereny popegeerowskie, których jest wiele na terenie naszej diecezji, odcisnęły piętno na młodym pokoleniu.
Kapłan zauważył, że pewne zjawiska, takie jak beznadzieja, smutek w życiu wielu młodych stają się wręcz genetyczne.

Bp Zbigniew Zieliński z archidiecezji gdańskiej przywołał w homilii spotkanie uzależnionego od heroiny Tomasza Mackiewicza, późniejszego himalaisty, z Matką Teresą z Kalkuty i jego pracę na rzecz trędowatych, która pomogła mu wrócić do Boga. Kaznodzieja zachęcał , by nie dać się uwodzić „różnym heroinom” tego świata, lecz każdego dnia cierpliwie stawać się „mądrym, dobrym i świętym”, mając oczy i serce otwarte na Boga i drugiego człowieka.

W roku szkolnych 2017/2018 przybyło ponad 77 tys. maturzystów. Sporo młodzieży, szczególnie z Podlasia, przyjeżdża na nocne modlitewne czuwania. Taka formę „modlitwy nocą” wybierają też m.in. młodzi z diecezji ełckiej, elbląskiej czy archidiecezji szczecińsko–kamieńskiej. Te pielgrzymki rozpoczynają się Apelem Jasnogórskim, później młodzi zazwyczaj uczestniczą w Drodze Krzyżowej po Wałach, a następnie w modlitwie różańcowej w Kaplicy Matki Bożej, o północy w Eucharystii.

...

Zaczyna sie sezon!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:41, 28 Cze 2018    Temat postu:

NARODOWA PIELGRZYMKA WĘGRÓW DO POLSKI. PO KRAKOWIE - TARNÓW



Okazując miłosierdzie drugiemu człowiekowi, możemy naprawdę zmienić świat - mówił abp Marek Jędraszewski w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia podczas VII Narodowej Pielgrzymki Węgrów do Polski. Metropolita krakowski poświęcił obraz Jezusa Miłosiernego, który będzie peregrynował po węgierskich parafiach.
posłuchaj Marii Zawady- Bilik z tarnowskiego magistratu
00:0000:00

fot: Joanna Adamik/ Archidiecezja Krakowska

Abp Marek Jędraszewski podkreślił, że w dzieje węgierskiej i polskiej historii wpisana jest, jako Królowa, Najświętsza Maryja Panna. Fakt ten potwierdza bliskość i braterstwo obu narodów.
- To dla mnie ogromna radość, że łączy nas także postać Jana Pawła II - niestrudzonego orędownika Bożego miłosierdzia. Za chwilę poświęcę obraz Chrystusa Miłosiernego, którego Wy, Drodzy Bracia i Siostry, weźmiecie do siebie, do swojej ojczyzny. Potrzebne jest nam Jego miłosierdzie i Jego pełne miłości spojrzenie Boga - człowieka, który przebacza nam grzechy.

Hierarcha zaznaczył, że na kształtowanie wyobraźni miłosierdzia wpływają drobne gesty, które pozwalają budować świat przeniknięty Bożym miłosierdziem. Metropolita krakowski złożył również jubileuszowe życzenia biskupowi Józsefowi Tamásowi.

VII Narodowa Pielgrzymka Węgrów do Polski odbywa się w intencji wzmocnienia chrześcijańskiej przyjaźni polsko - węgierskiej. Rozpoczęła się 25 czerwca na Jasnej Górze. Pielgrzymi przyjechali do Polski specjalnym taborem kolejowym. Ostatnim jej etapem jest wizyta w Tarnowie.

800 Węgrów przyjedzie do Tarnowa popołudniowym pociągiem, w czwartek o godzinie 9 przejdą z tarnowskiego dworca przez miasto do katedry gdzie wezmą udział w Mszy Świętej.

Później będzie można ich spotkać na starym mieście bo o godzinie 13 wezmą udział w oficjalnych uroczystościach przed pomnikiem generała Józefa Bema przy ulicy Wałowej. Tam, oficjalnie zostanie przekazana tarnowianom ławka przyjaźni polsko - węgierskiej, która nawiązuje do kolorów barw narodowych obu państw.



fot: Bartek Maziarz

Złożą też kwiaty przed grobem Nieznanego Żołnierza i przejdą obok remontowanego parku Strzeleckiego, gdzie jest mauzoleum generała Józefa Bema. Skosztują także polskiego bigosu.



Archidiecezja Krakowska/Bartek Maziarz/bp

NARODOWA PIELGRZYMKA WĘGRÓW DO POLSKI - TARNÓW 27-28.06.2018

27 czerwca
18.40 przyjazd pielgrzymów na dworzec kolejowy

28 czerwca
9.00 uroczysty przemarsz do Rynku; po drodze złożenie wieńców pod pomnikiem Petőfiego
9.45 wejście do Katedry
10.00-ok.11.30 msza św. za naród polski w 100-lecie odzyskania niepodległości oraz w intencji wzmocnienia chrześcijańskiej przyjaźni pomiędzy narodami - polskim i węgierskim
ok. 11.30 Pálmai Árpád: krótki koncert sakralny
11.45 wyjście z Katedry
11.45-12.45 czas wolny w Rynku
12.45 zbiórka i przejście pod pomnik Bema
13.00-14.00 uroczystości pod pomnikiem gen. J. Bema
14.15-14.30 uroczystości pod Grobem Nieznanego Żołnierza
14.30 przemarsz ul. Piłsudskiego koło Parku Strzeleckiego

....

Witamy! Polska Słowacja Węgry i Chorwacja to najblizszy Bogu region swiata. Tu wiara jest najmocniejsza i trzeba ja umacniac. Stad wyjdzie odnowa swiata.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:11, 15 Lip 2018    Temat postu:

Co to będzie za pielgrzymka! Osoby bezdomne wędrują z niepełnosprawnymi
Katolicka Agencja Informacyjna | 07/07/2018

Edyta Foryś/Fundacja Kapucyńska
Udostępnij 144
Już po raz piąty grupa warszawskich bezdomnych, na co dzień wspieranych przez Braci Mniejszych Kapucynów i Fundację Kapucyńską, zaangażuje się w opiekę nad osobami niepełnosprawnymi podczas XXVII Pieszej Pielgrzymki Niepełnosprawnych na Jasną Górę.

Pielgrzymka rozpocznie się 5 sierpnia mszą św. odprawioną o godz. 6.00 w kościele św. Józefa przy ul. Deotymy 41 w Warszawie.



Niepełnosprawni i bezdomni razem na pielgrzymce
Organizatorzy zwracają uwagę, że dla osób mieszkających na ulicy uczestnictwo w pielgrzymowaniu jest wyjątkowym przeżyciem – daje im nadzieję, pozwala zjednoczyć się z innymi wiernymi i z Bogiem.

Dziesięć dni marszu to czas modlitwy, przemyśleń, pokonywania własnych słabości i jednocześnie odnajdywania siły do dalszego życia – mówił Marek, jeden z bezdomnych, który kilkukrotnie pielgrzymował na Jasną Górę.
Od 5 lat podopieczni fundacji angażują się w pomoc osobom niepełnosprawnym w Pieszej Pielgrzymce Niepełnosprawnych.

Zdaniem Andrzeja, „opieka nad drugą osobą w czasie trudnej wędrówki, jest wyjątkową nauką i uczy stawiać siebie na drugim miejscu”.


Czytaj także:
Przestać panować, zacząć służyć. Spotkanie z kard. Krajewskim i nocne rekolekcje z bezdomnymi


Dwie ważne zbiórki przed pielgrzymką: możesz pomóc!
Wiedząc, jak ważny jest dla bezdomnych ten czas, w tym roku fundacja organizuje dwie zbiórki, które odbędą się w tym samym czasie: od 9 lipca do 3 sierpnia.

Pierwsza to zbiórka funduszy na portalu allages.pl, na udział bezdomnych w pielgrzymce (tzw. wpisowe), ubezpiecznie, powrót autokarem do Warszawy i namioty. Celem jest zapewnienie udziału w pielgrzymce 25 osobom bezdomnym i 10 wolontariuszom.

Druga to zbiórka darów rzeczowych. Zbierane są męskie t-shirty, skarpety, bielizna, spodnie letnie, krótkie spodenki, bluzy sportowe, buty sportowe i sandały w rozm. 40-45, kurtki przeciwdeszczowe, plecaki średniej wielkości (na bagaż podręczny), torby/plecaki duże (bagaż główny), śpiwory, karimaty, namioty typu iglo lub inne łatwe do rozłożenia.

Rzeczy można dostarczać do Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów przy ul. Kapucyńskiej 4, 00-245 w Warszawie (z informacją „dary na pielgrzymkę”).

Furta klasztorna czynna jest codziennie w godzinach 7:30 – 21:00, z przerwą od 17:30 do 18:30. Na ten sam adres można wysyłać paczki z darami.

Jestem przekonany, że pielgrzymka przyniesie wiele korzyści. Czas spędzony w drodze daje możliwość wewnętrznej przemiany naszych pątników, pokuty, ale przede wszystkim jest on doskonałym punktem zaczepienia dla Pana Boga, który chce zmieniać ich życie na lepsze. Wspólne wędrowanie będzie również okazją dla innych pielgrzymów do wyjścia ze schematów – mówi br. Michał Gawroński, opiekun tegorocznej grupy bezdomnych, po raz kolejny wyrusza na pielgrzymkę razem z ubogimi. – Ludzie zobaczą, że bezdomni potrafią nie tylko brać, ale i dawać – dodaje zakonnik.


Zobacz, jak wygląda taka pielgrzymka


Galeria zdjęć


Bezdomni zaniosą intencje darczyńców
Swoją wdzięczność bezdomni okażą, niosąc na Jasną Górę przekazane od darczyńców intencje.
„Wiele osób z różnych powodów nie może sobie pozwolić na uczestnictwo w pielgrzymce, dlatego też nasi bezdomni są niejako wysłannikami” – zapewnia br. Gawroński.

Intencje modlitewne od darczyńców, które powędrują wraz z pielgrzymami na Jasną Górę, można składać na furcie klasztornej lub przesłać drogą mailową: [link widoczny dla zalogowanych].

ag/KAI

...

Bardzo piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:00, 23 Lip 2018    Temat postu:

Rowerzyści z żywieckiej grupy "Rozkręć Wiarę", wyruszyli dziś na swoją ósmą wyprawę. Geograficznymi celami będą sanktuarium maryjne w La Salette i Rzym. Przed nimi siedem wymagających przełęczy alpejskich. Razem z nimi jadą… siostry klaryski z Kęt!
Jedenastu rowerzystów i klauzurowe siostry klaryski od Wieczystej Adoracji - to jedna ekipa na najbliższy miesiąc. Łączy ich… ekstremalne życie. Siostry nie opuszczając murów klasztoru będą im towarzyszyć modlitwą dzień i noc. Oni zabierają je ze sobą - w stulecie śmierci założycielki klasztoru, sługi Bożej, Matki Walentyny Łempickiej - chcą także pomóc w ratowaniu ich zabytkowego domu, wymagającego pilnego remontu.
Ekipa rowerzystów podczas Mszy św. w żywieckiej konkatedrze Narodzenia NMP

Rowerzyści planują pokonać na rowerach ponad 2 tys. km (a część grupy nawet ponad 3,5 tys.km!) - przez alpejskie przełęcze sięgające 2757 m npm. Ich głównym celem geograficznym jest alpejskie sanktuarium Matki Bożej w La Salette. Tutaj chcą dotrzeć 10 sierpnia. Po krótkim odpoczynku sześcioosobowa ekipa wyruszy dalej - przez Lazurowe Wybrzeże do Rzymu. Do Żywca wrócą za miesiąc, 23 sierpnia.
Na trasie trafią m.in. do sanktuarium w Mariazell, a dalej przed nimi prawdziwe Alpy i wysokie przełęcze, m.in.: Grossglockner, Stelvio, Oberalp, Furkapass, Simplon.
Ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki pobłogosławił pielgrzymów

Inicjatorem grupy "Rozkręć Wiarę" jest ks. Grzegorz Kierpiec, wikary w żywieckiej parafii konkatedralnej Narodzenia NMP. Rowerowa drużyna, to mieszkańcy Żywiecczyzny w wieku od 17 do 54 lat. Towarzyszyć im będą także trzy zmieniające się ekipy samochodowe.
W grupie rowerzystów razem z ks. Kierpcem jadą wyprawowi debiutanci - 17-letni Patryk Rus, Wiktoria Bazylińska, która podczas wyprawy, 20 sierpnia skończy 18 lat, a także Rafał Napierała, Szczepan Kierpiec oraz uczestnicy poprzednich wypraw: Adrianna Wisła, Marian Butor, Maciej Urbaniec, Szymon Gach, Marcin Tomaszek, Marcin Kwaśny.
Ks. Grzegorz Kierpiec po raz ósmy prowadzi rowerową pielgrzymkę - tym razem do La Salette

W ekipach samochodowych pojadą: Witold Urbaniec - tata Maćka - i jego starszy brat Mateusz. W drugiej - rodzeństwo Barbara i Mariusz Marek i w trzeciej - rodzice i siostra Szymona Gacha: Hubert, Monika, Zuzanna oraz jego dziewczyna Weronika Wilczak.
Rowerzystom będą towarzyszyć także rzesze osób, które wpisały swoje prośby do pielgrzymiej Księgi Intencji. Tym samym zobowiązały się do duchowej jedności z pielgrzymami: ofiarowania Panu Bogu codziennych trudności, stanu łaski uświęcającej, obecności na Mszy św. modlitwy Koronki do Bożego Miłosierdzia i Różańca. Rowerzyści wiozą księgę ze sobą. Po wyprawie trafi ona do sióstr w Kętach, które nadal będą się modlić w zapisanych w niej intencjach.

Rozkręcą wiarę na alpejskich przełęczach

...

Bardzo dobre!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:51, 04 Sie 2018    Temat postu:

„Pielgrzymka zaraz po raju jest najlepszym miejscem”. Hipisi od śp. ks. Szpaka idą na Jasną Górę
Dawid Gospodarek | 30/07/2018
Udostępnij
W tym roku idą bez zmarłego ks. Andrzej Szpaka, ale za to z błogosławieństwem papieża Franciszka. „Tu czułam się zawsze kochana”. „Tu przyszłam poczuć to, co kiedyś, ale też podziękować Bogu za Szpaka”. „Mam intencję, żeby mi się ułożyły relacje z moim ojcem” – mówią uczestnicy przed wymarszem.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
Pielgrzymka hipisów
Wczoraj z Warszawy wyruszyła 40. Pielgrzymka Młodzieży i Rodzin Różnych Dróg i Kultur, zwana pielgrzymką hipisów. Pierwszy raz nie weźmie w niej udziału zmarły w zeszłym roku inicjator, charyzmatyczny duszpasterz ks. Andrzej Szpak. Tegoroczne hasło brzmi „W stronę Ojca”.
Czytaj także: Zanim wyjdą ewangelizować na woodstockowe pole, abp Ryś mówi im o „godności więźnia” [zdjęcia]
Pozdrowienia i błogosławieństwo papieża pielgrzymom przekazał kard. Konrad Krajewski: „Ojciec Święty Franciszek całym sercem błogosławi uczestnikom 40. Pielgrzymki Młodzieży Różnych Dróg i Kultur. W szczególny sposób obejmuję modlitwą ks. Andrzeja Szpaka, który umarł, to znaczy żyje, i jest obecny w swoim dziele. Wyruszajcie śmiało jego drogą, bo to dobry kierunek wprost do Boga”.
Przed mszą świętą miałem przyjemność porozmawiać z kilkoma uczestnikami, podzielę się niektórymi dialogami, oddającymi w jakimś stopniu specyfikę tej wyprawy.
Galeria zdjęć z mszy świętej i wymarszu pielgrzymki:
Weteran
Z Pensylwanii w USA przyjechał pan Ryszard, który brał udział w trzech pierwszych pielgrzymkach.
– Skąd w ogóle hipisom wziął się pomysł na to pielgrzymowanie?
– To był pomysł Szpaka na naszych pierwszych zlotach w Częstochowie. Po 2-3 latach rozpatrywania takiej możliwości Szpak postanowił, że dołączymy do studenckiej pielgrzymki z Warszawy do Częstochowy. I w końcu 1979 r. nasza mała grupa, chyba około 60 osób, ruszyła.
– Jak pan wspomina te pierwsze pielgrzymki?
– Wspaniale! Pielgrzymka jest chyba zaraz po raju najlepszym miejscem, środowiskiem, do egzystowania na ziemi.
– Co rajskiego jest w tej pielgrzymce?
– Wszystko jest pozytywne. Myślenie, działanie. A konkretniej – miłość. Można tu czuć miłość, a miłość to Jezus, który zawsze był tu obecny w tej miłości między ludźmi, w przyrodzie, we wszystkim. Czuło się to. Skoro jest miłość, jest Jezus.
– Co było najtrudniejsze w tamtym pielgrzymowaniu?
– Miałem wtedy jeszcze problemy z tzw. zrzynaniem makówek po drodze. Walka z tym była trudna. Ale na szczęście udało się to wszystko przezwyciężyć.
– Dlaczego dziś pan przyjechał?
– Już nie jestem taki młody, mam nadzieję, że uda się dotrzeć do końca. Chcę nawiązać do tamtej atmosfery, tamtych przeżyć. Bardzo mi tego wszystkiego przez te lata brakowało. Dla mnie pielgrzymka była czymś w rodzaju drogowskazu, można tu było naładować duchowe akumulatory.
Czytaj także: Księża idą w pokutnej pielgrzymce od parafii do parafii. Dołączył biskup i paulini z Jasnej Góry
Radosna kobieta. Imienia woli nie podawać
– Nie byłam parę lat, życie się różnie potoczyło. Ale chciałam teraz dla Szpaka iść. Nie ma go, nie pożegnałam się, a życie mu zawdzięczam.
– Czego się spodziewasz?
– Niczego się nie spodziewam. Można powiedzieć, że z miłości tu jestem. Tu czułam się zawsze kochana, tu się umiałam modlić, tu z tymi ludźmi się czuło Boga. I jakoś to wszystko pozwalało przeżyć cały rok.
– Czemu przestałaś chodzić?
– Wpadłam w dziwny związek, facet mi nie pozwalał. Nie byłam raz i potem widziałam, że odsuwam się od Boga, nie umiałam się modlić. I tak parę lat minęło. I usłyszałam w telewizji, że Szpaku nie żyje. Szok. Płakałam cały dzień. Kolejny dzień siedziałam sama, ani słowa nie umiałam powiedzieć. I się zorientowałam, że ten mój facet mi życie zniszczył, że z nim nie jestem szczęśliwa, że nie jest dobrze.
Zostawiłam go i wreszcie poczułam jakąś ulgę . Uświadomiłam sobie, doszło do mnie, że była przemoc, że mnie wykorzystywał, że okłamywał. Nie widziałam tego albo widziałam, ale nie myślałam o tym, taka ślepota. Wróciła modlitwa. Taka wiesz, śpiewałam sobie piosenki, te co tu. I potem modlić się zaczęłam, żeby mnie Bóg postawił na nogi. Przyszła kolejnego dnia kuzynka i powiedziała, że ma dla mnie pracę. Znalazło się nowe mieszkanie. Wszystko się zaczęło układać po prostu. I tu przyszłam poczuć to, co kiedyś, ale też właśnie podziękować Bogu za Szpaka i to wszystko.
Nastolatek
– Ile masz lat?
– Kilkanaście.
– Jesteś hipisem?
– A kto to jest hipis?
– Dobre pytanie. No kto to jest?
– Ktoś, kto kocha wolność.
– Czyli jesteśmy hipisami?
– No, chyba tak.
– Jak trafiłeś na tę pielgrzymkę?
– Dowiedziałem się o niej, jak w mediach były informacje o śmierci ks. Szpaka, jakoś mnie to wszystko ruszyło i po prostu musiałem przyjść.
– Jakie masz oczekiwania?
– Mam intencję, żeby mi się ułożyły relacje z moim ojcem . I będę się o to modlił.
Czytaj także: Elwira – matka narkomanów i tych, którym w życiu nie wyszło. Niezwykła kobieta!
Gdyby taki był Kościół…
– Tak, jestem narkomanem, można tak powiedzieć.
– A czego tu szukasz?
– Dużo by mówić i nie wiadomo, w jakiej kolejności. To jakaś tradycja już. Poza tym, tak głębiej, to to jedyne miejsce, gdzie się czuję wolny. I nie dają tego narkotyki, nie daje tego nic innego. Tu ludzie mnie traktują jak człowieka, patrzą na mnie jak na człowieka, i każdy tu tak ma.
– Czyli czujesz się tu kochany?
– No, to jest to słowo, co mi tylko tu przez usta przechodzi, a i tak jeszcze ciężko…
– A jak z Bogiem?
– No, ja Go tu w tej wolności czuję. W tym, jak jestem przyjęty. I tylko w tym, tylko tu.
– A gdybyś miał u siebie przez cały rok taką przestrzeń, takich ludzi, taki klimat przyjęcia i wolności, szacunku, jak tu. Jak to widzisz?
– Nie myślałbym o śmierci. Nie miałbym wątpliwości, że Bóg jest. I nie miałbym po co sięgać po narkotyki, tu o nich sam zapominam. Ale to nierealne, ludzie w kościele chcą mieć pachnących, ładnych i grzecznych.
Gandalf z Warszawy
– Ile razy był już pan na tej pielgrzymce?
– Nie wiem, nie liczyłem. Pierwszy raz w 1986 r. Może na 10 pielgrzymkach mnie nie było od tego czasu.
– Jak pan je wspomina?
– Różnie bywało. Była taka, że kilometr przed i za pielgrzymką szedł człowiek z walkie-talkie, bo nie mieliśmy zezwolenia i chowaliśmy się przed milicją. Bywało tak, że księża po drodze odmawiali nam otwarcia kościoła. Bywało, że po drodze było przecudownie i przewspaniale, ale wiadomo, że różne rzeczy się zdarzają. Natomiast zawsze był ktoś, kogo już nie ma. Był Andrzej Szpak . I szczerze mówiąc, ja nie widzę tego dalej. Zobaczymy.
– Dlaczego w ogóle hipisi chcieli pielgrzymować?
– Mimo że inicjatywa rzeczywiście wyszła od nas i zaproponowaliśmy to Andrzejowi, stało się to jego autorskim projektem. Nie wiem, czy bez niego się da. Jemu potrafiliśmy wybaczyć wiele. Miał charyzmę, strasznie go szanowaliśmy . Ale to już świat, który odchodzi. Nie wiem, czemu hipisi zaproponowali pielgrzymki. Po prostu chcieli iść. A źle się czuli na diecezjalnych, gdzie był duży rygor, duże dystanse do przejścia, gdzie nie akceptowano ludzi wyglądających inaczej… Chcieli mieć coś swojego. I było.
– Jak to było z różnorodnością na tych pielgrzymkach?
– To wcale nie była taka bardzo chrześcijańska pielgrzymka. Ja praktykuję buddyzm zen. Swego czasu było wielu krysznaitów. Ateiści chodzili masowo. To była pielgrzymka bardzo dialogiczna. I to było dobre.
– Nie było spięć i konfliktów?
– Ci, którzy wierzyli, mogli się skonfrontować w dyskusjach, nawet kłótniach, z tymi, którzy wierzyli inaczej. W momencie, kiedy takich dyskusji, starć nie ma, coś tracimy. Gubi się szersze spojrzenie. A to nie jest dobre.
– Co dla Pana było najtrudniejsze w tych pielgrzymkach?
– Ludzie. Wiadomo, tak to jest. Same pielgrzymki, chodzenie, nie jest problemem. Ale ludzie przestali być problemem – z czasem dostrzegłem, że gdy ktoś mi nie pasuje, to znaczy, że problem mam ja gdzieś w sobie, a nie, że ten człowiek jest problemem. Do tego trzeba dorosnąć.

...

Cenne doswiadczenie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:59, 07 Sie 2018    Temat postu:

PIELGRZYMKI RUSZYŁY NA JASNĄ GÓRĘ NA 100-LECIE NIEPODLEGŁOŚCI WITOLD STECH
07 SIERPNIA 2018 R. Poleć 37
"Wolność jest jednym z najważniejszym z atrybutów ludzkiej godności”.

- „Z Maryją wolni” – te słowa prowadzą was w tym roku do Częstochowy – przypomniał pielgrzymom kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Z całej Polski idą pielgrzymki na Jasną Górę. W poniedziałek wierni wyruszyli m.in. w Warszawy i Krakowa.
- Wolność jest jednym z najważniejszym z atrybutów ludzkiej godności. Godności, której nikt nie może człowieka pozbawić, a nawet sam człowiek nie może pozbawić się tej godności. Człowiek powinien jej bronić, gdy jest mu odbierana z zewnątrz – mówił w kazaniu metropolita warszawski.
Hasłem krakowskiej wyprawy jest „Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym”. Przez osiem dni pielgrzymi z różnymi intencjami pokonają ponad 200 km. Do Częstochowy dojdą 13 sierpnia.
Tegoroczne pielgrzymki nawiązują swoimi hasłami do setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę.
00:01:44
"Wolność jest jednym z najważniejszym z atrybutów ludzkiej godności”. Pielgrzymki ruszyły na Jasną Górę na 100-lecie niepodległości 

...

Znakomicie. To wysilek ktory sie oplaca. Oczywiscie duchowo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:13, 15 Sie 2018    Temat postu:

A może by tak rzucić wszystko i… pójść na Camino? Oni planują przejść 2200 km
Obraz Katolicka Agencja Informacyjna | 17/07/2018
Udostępnij
Chciałbym pokazać ludziom, że można zostawić swoje wygodne, poukładane życie, wyjść ze swojej strefy komfortu i wybrać się chociażby w taką drogę, jak my – mówi Adam Ołowski, który wraz z narzeczoną Agatą Ładą zostawili dobrą pracę i wyruszyli na pieszą pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Z Częstochowy do katedry św. Jakuba w Hiszpanii chcą dotrzeć w październiku. Do pokonania pieszo mają 2200 km.
aulina Godlewska (KAI): Wyruszyliście z Polski do Hiszpanii. Skąd pomysł na taką nietypową pielgrzymkę?
Adam Ołowski: W zeszłym roku byłem u znajomej, która pokazała mi zdjęcia z Santiago de Compostela. To był moment. Poczułem nagle potrzebę, żeby tam pójść i w tamtej chwili podjąłem taką decyzję. Zadzwoniłem wtedy do Agaty i zapytałem, czy ze mną pójdzie. To było w listopadzie. Od tamtej pory zaczęliśmy się do tego przygotowywać – szukać informacji o trasach św. Jakuba, czytać blogi poświęcone pielgrzymkom.
Agata Łada: Kiedy zadzwonił do mnie Adam, z propozycją, żeby wyruszyć w drogę do Santiago, obudził się we mnie duch pielgrzyma. Rozmawialiśmy wtedy wiele razy na temat tego, że mamy nudne życie, bo byliśmy pochłonięci pracą. Kiedy usłyszałam o takiej przygodzie, to nie miałam wątpliwości. Te pół roku, zanim wyruszyliśmy, to był dla mnie czas m.in. przygotowania mentalnego do tego wydarzenia.
Jak na ten pomysł zareagowali wasi bliscy? To przecież daleka i bardzo długa pielgrzymka.
AO: Początkowo rodzina i znajomi bardzo sceptycznie podchodzili do tego pomysłu. I nie chodziło wcale o to, że to daleko. Nie mogli po prostu zrozumieć, dlaczego zostawiamy pracę, którą oboje lubiliśmy, żeby ruszyć na pielgrzymkę. A pracę mieliśmy bardzo dobrą zarówno pod względem finansowym, jak i zajmowanych stanowisk. Ja byłem managerem sprzedaży, a Agata pracowała jako instrumentariuszka asystująca przy operacjach kardiochirurgicznych. Ze swojej pracy zrezygnowałem już w kwietniu, a Agata pracowała do końca czerwca.
Jak przygotowywaliście się do tak długiej trasy?
AO: Już na początku kwietnia kupiliśmy sobie plecaki. Zaczęliśmy chodzić z nimi do Parku Kampinoskiego, żeby przygotować się fizycznie do drogi z obciążeniem. Szukaliśmy też wtedy informacji, co może przydać się w drodze i gromadziliśmy potrzebny sprzęt.
Przygotowywaliśmy się też duchowo. Przed wyjściem pojechaliśmy do Białegostoku na rekolekcje dla narzeczonych, które bardzo dużo nam dały.
To pierwsza pielgrzymka, na którą idziecie razem?
AO: Poznaliśmy się właśnie na pielgrzymce! Dwa lata temu szliśmy w jednej grupie pielgrzymkowej z Ostrowi Mazowieckiej na Jasną Górę. Ja byłem po drugi raz, Agata po raz czwarty. Tam się spotkaliśmy. Okazało się, że mamy podobne podejście do życia i te same wartości. W przyszłym roku w sierpniu bierzemy ślub.
AŁ: Wcześniej chodziliśmy z Adamem do szkół średnich w jednym mieście, pewnie mijaliśmy się wiele razy, ale wtedy nie znaliśmy się osobiście. Na pielgrzymce dwa lata temu to też nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Właściwie to początkowo Adam bardzo mnie… denerwował. Był jednak wytrwały, dużo godzin spędziliśmy na długich rozmowach.
Gdzie zatrzymujecie się na noclegi?
AO: Każdego dnia jest inaczej. Raz nocowaliśmy u kobiety, która zaoferowała nam miejsce u siebie, innym razem w schronisku młodzieżowym dostaliśmy pokój i jedzenie zupełnie za darmo. Z kolei kiedy dotarliśmy do parafii w Zdzieszowicach, na plebanię zaprosił nas ksiądz proboszcz.
Jeśli chodzi o prowiant, to zaopatrujemy się w niego na bieżąco. Jak pielgrzymi – staramy się żyć skromnie. Kiedy w drodze brakuje nam wody, to zachodzimy do domów i uzupełniamy bukłaki. Nikt nie odmówił nam pomocy. Ludziom, których spotykamy, aż trudno uwierzyć, że idziemy do Hiszpanii.
Na stronie na Facebooku „Duch w ruch” opisujecie waszą drogę i to, z jaką serdecznością podchodzą do was ludzie, których spotykacie.
AO: Od początku wiedziałem, że z naszej pielgrzymki chcę zrobić relację, ale zastanawiałem się, w jakiej miałoby to być formie. Ostatecznie powstała strona na Facebooku „Duch w ruch”, gdzie wrzucam posty z przebiegu naszej drogi. Zawsze przed napisaniem posta proszę Ducha Świętego o pomoc.
Chciałbym pokazać ludziom, że można zostawić swoje wygodne, poukładane życie, wyjść ze swojej strefy komfortu i wybrać się chociażby w taką drogę, jak my. Pokazać również, że zostawiając te przyziemne rzeczy, można czerpać naprawdę przeogromną duchową siłę.
Na razie jesteście jeszcze w Polsce, gdzie pielgrzymi z reguły traktowani są z wielką serdecznością. Nie macie obaw przed tym, jak to będzie zagranicą?
AO: Obawa jest m.in. o to, jak na Zachodzie Europy będą reagowali na pielgrzymów z różańcem w rękach. Staram się jednak nie myśleć o tym, tylko zaufać Bogu, że nas poprowadzi.
AŁ: To będzie zupełnie inna droga, bo właśnie w Polsce pielgrzym to osoba, którą wita się wszędzie z otwartymi ramionami. Myślę, że najtrudniejszym krajem do pielgrzymowania będzie Francja.
Ile pokonacie kilometrów?
AO: Jeśli prześledzimy szlak św. Jakuba z Warszawy do Santiago, to przejście całości zajęłoby nam 4 miesiące, a drogę mogliśmy zaplanować tylko na 3. Trasę z Pragi do francuskiego miasta Le Puy prawdopodobnie częściowo przejedziemy „na stopa”. Po drodze zahaczymy o Pilzno, Monachium, Zurich, Brno, Genewę i Lyon.
AŁ: To właśnie z Le Puy w X w. odbyła się prawdopodobnie pierwsza pielgrzymka do Santiago de Compostela. Myślę, że pieszo przejdziemy łącznie ok. 2200 km.
W jakiej intencji pielgrzymujecie?
AO: Podczas tej pielgrzymki chcemy między innymi duchowo umocnić nasz związek. Modlimy się również w intencjach naszych bliskich czy osób, które spotykamy. Ja w drodze chciałbym się też wyciszyć. Wiem, że moje życie dotychczasowe nie było idealne i podczas tej pielgrzymki chciałbym to oddać Bogu.
AŁ: Mam wiele osobistych intencji, ale pielgrzymuję też za nasze przyszłe małżeństwo. Modlę się również w intencjach, które powierzyli mi bliscy.
Czy po tych kilku dniach wędrówki pojawił się już pierwszy kryzys, czy wręcz przeciwnie – więcej energii i motywacji?
AO: Kryzys pojawił się już pierwszego dnia. Pomyliłem się przy wyznaczaniu trasy. Po 30 km marszu nie zatrzymaliśmy się w wiosce, którą mijaliśmy, tylko poszliśmy dalej … i musieliśmy przejść kolejne 10 km zanim wyszliśmy z lasu i dotarliśmy do kolejnej miejscowości, w której mogliśmy przenocować. To była pierwsza próba, którą przezwyciężyliśmy.
AŁ: Nie raz uczestniczyłam już w pielgrzymce więc wiem, jak wygląda życie w drodze. Najtrudniejsze dla mnie jest fizyczne zmęczenie. Ale te przyziemne rzeczy są błahe. Pielgrzymowanie daje mi naprawdę wielką, wielką radość.
Kiedy chcecie dotrzeć do Santiago de Compostela?
AO: Naszą pielgrzymkę planujemy zakończyć mniej więcej w połowie października. Wtedy z Agatą rozpoczynamy kolejny semestr na studiach.

...

Ambitne zamierzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:04, 18 Sie 2018    Temat postu:

Cała Polska niesie swe intencje na Jasną Górę. Zostań pielgrzymem duchowym Obraz Eryk Markowski | 06/08/2018
Udostępnij
Nie możesz iść na pielgrzymkę, a masz ważne intencje do zaniesienia Matce Bożej Częstochowskiej? Przygotowaliśmy praktyczną pomoc dla pielgrzymów duchowych.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
ała Polska w tych dniach pielgrzymuje do Częstochowy. No, może nie cała, ale na pewno spora jej część. Przed obraz Matki Bożej Częstochowskiej jak co roku zmierzają tłumy wiernych. Przez kilka najbliższych dni będziemy co rusz natykali się na zdjęcia i filmiki różnych grup radośnie maszerujących na Jasną Górę (przy okazji – polecam hashtag #PolskaPielgrzymuje).
Czytaj także: O Maryi w rytmie rock-polo. Pielgrzymkowa przeróbka „Miłość w Zakopanem”. Posłuchajcie!
Duchowe pielgrzymowanie
Co jednak w sytuacji, gdy mimo najszczerszych chęci komuś nie udało się dołączyć do pielgrzymki ? Czy takie osoby są na przegranej już pozycji i muszą czekać rok, żeby pielgrzymować? Otóż nie, mogą bowiem wziąć udział w pielgrzymce duchowej.
Zanim przejdę do rozważań na temat tego, czym jest pielgrzymka duchowa, jedna ważna informacja. Taka forma pielgrzymowania jest przede wszystkim dla tych, którzy NIE MOGĄ (a nie nie chcą) wziąć udziału w pielgrzymce. A powodów może być mnóstwo – choroby, konieczność opieki nad dzieckiem czy po prostu brak możliwości wzięcia w danym terminie urlopu.
I, co też bardzo ważne: pielgrzymka duchowa nie jest tylko dla ludzi chorych i starszych . To forma skierowana do każdego. Bo czy jakakolwiek modlitwa może nie być skierowana do wszystkich? Nie traktujmy więc tego rodzaju pielgrzymki jako jej gorszej formy, której uczestnikami mogą być wyłącznie panie i panowie w podeszłym wieku.

...

Swietny pomysl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:20, 18 Sie 2018    Temat postu:

Jak wrócić z pielgrzymki lub rekolekcji, by coś z nich zostało? 4 kroki w codzienność Obraz Ks. Michał Lubowicki | 16/08/2018
Udostępnij
Na rekolekcjach, na pielgrzymce było wspaniale. A teraz „wszystko wraca do normy”. Czy musi tak być? Może jednak da się przenieść owoce tego czasu w codzienne życie? Są na to sposoby.
Rekolekcje i po rekolekcjach
To bywa naprawdę dołujące. Wyjeżdżasz na rekolekcje, idziesz na pielgrzymkę i jest po prostu cudownie. Czujesz, że odżywasz duchowo. Masz czas na modlitwę, na adorację, codziennie jesteś na mszy, czytasz Pismo Święte, jest tak dobrze!
Czytaj także: 3 powody, dla których warto pojechać na rekolekcje ignacjańskie
Ale po tych kilku dniach, po tygodniu, dwóch trzeba wracać do codzienności. Na początku masz jeszcze zapał, starasz się, myślisz, że teraz naprawdę coś się zmieni. Ale euforia powoli wygasa, już nie jest tak samo, wracają stare problemy.
Ot, samo życie. A może jednak da się jakoś ocalić w sobie ten „duchowy renesans”, który przeżyłeś? Jak to zrobić? Jest kilka sposobów, które mogą pomóc.
Po pierwsze: wróć
Pogódź się z tym, że pielgrzymka czy rekolekcje się skończyły i nie uda ci się funkcjonować tak jak tam. Nie przeniesiesz w skali 1:1 doświadczeń tego czasu w twoją codzienność. Jasne, że tam miałeś czas się modlić, że była do tego dobra „atmosfera”. Na tym to między innymi polega.
Codzienne życie wygląda jednak inaczej i nic na to nie poradzisz. Zamiast dołować się, że nie jesteś w stanie żyć w domu tak, jak na pielgrzymce/rekolekcjach, uciesz się najpierw, że miałeś taką możliwość. Wielu nie może pozwolić sobie na taki luksus. Uciesz się i podziękuj.
Po drugie: wyznacz sobie realny cel
Co było dla ciebie najbardziej ożywczym, istotnym doświadczeniem tego minionego czasu? Modlitwa osobista, wspólnotowa, spotkanie ze Słowem Bożym? Najpewniej nie dasz rady poświęcić im na co dzień tyle czasu, ile miałeś go podczas rekolekcji/pielgrzymki. Nie szkodzi. Poświęć go tyle, ile rzeczywiście możesz.
Określ konkretnie, co i w jakim wymiarze chciałbyś zachować w codziennym życiu. Bądź realistą. Postanów sobie raczej jedną rzecz, nie dziesięć. Jedną, ale taką, której dasz radę dotrzymać. Będzie to dużo owocniejsze od siedemnastu obietnic na wyrost, których oczywista niewykonalność za miesiąc ostatecznie cię zdołuje i odbierze zapał, by trzymać się nawet tej jednej, która była możliwa.
Zdecyduj już dziś, co to będzie. Pięć minut adoracji w kościele w drodze powrotnej z pracy? Dziesięć minut cichej, osobistej modlitwy wieczorem? Codzienny kwadrans medytacji, pochylenia nad Biblią? Jakieś jedno spotkanie grupy modlitewnej w tygodniu?
Czytaj także: O Maryi w rytmie rock-polo. Pielgrzymkowa przeróbka „Miłość w Zakopanem”. Posłuchajcie!
Po trzecie: zrób na to miejsce
Istotnym doświadczeniem rekolekcji, a zwłaszcza pielgrzymki jest prostota i swego rodzaju „ubóstwo”, jakiego dobrowolnie doświadczałeś w tym czasie. W pewnym (także duchowym) sensie to one zrobiły „miejsce” na dobre doświadczenia tamtego czasu. Nie lekceważ ich w codzienności.
Bez czego dałeś radę żyć w tamtych dniach? Może teraz też dasz radę? Nie chodzi o to, żebyś spał w namiocie na balkonie, żywił się konserwami albo chodził w kółko w tych samych pięciu koszulkach.
Niemniej post (od rzeczy, wygód, niektórych przyjemności) i jego owoc, czyli jałmużna są nieocenionym w swojej skuteczności „nawozem” życia duchowego. Nie zapomnij o nich na co dzień.
Po czwarte: miej do czego wracać
Postaraj się jakoś utrwalić to, co poruszyło twoje serce podczas rekolekcji czy pielgrzymki. Postaraj się to nazwać i jakoś zapisać. Nie musisz od razu zakładać duchowego dziennika. Może wystarczy włożona za okładkę Biblii kartka, na której zapiszesz w krótkich zwięzłych słowach to, co cię dotknęło, zainspirowało.
Dobrze będzie co jakiś czas do tego wrócić, jak do źródła. To powracanie nie tylko przypomni ci treści, które były (i nadal mogą być) dla ciebie ożywcze, ale będzie też karmiło twoją nadzieję.
Nawet jeśli monotonia codziennego życia w pewnym momencie przygniecie cię i zniechęci, to będziesz mieć przed nosem wyraźny ślad, że może być inaczej. Jak lamentujący Jeremiasz będziesz mógł sobie powtórzyć: „Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła. Odnawia się ona co rano: Ogromna Twa wierność!” (Lm 3,22-23).

...

Trzeba sie przestawic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:21, 09 Wrz 2018    Temat postu:

Rekordowa liczba pielgrzymów na Jasnej Górze. Więcej grup rowerowych i biegowych
Konferencja Episkopatu Polski | 28/08/2018
PIELGRZYMI NA JASNEJ GÓRZE
Tomasz Kudala/REPORTER
Udostępnij 418
Warto pamiętać, że tegoroczne pielgrzymki przebiegały w wyjątkowo wysokich temperaturach.

Pielgrzymują rodziny
Aż 123,5 tys. osób przybyło na Jasną Górę w tegorocznym sezonie pielgrzymkowym. To znacznie więcej niż rok temu. Wzrosła liczba uczestników kompani pieszych, ale przede wszystkim pielgrzymek rowerowych i biegowych.


Czytaj także:
Małe dzieci na pielgrzymce? Głupota czy pięknie spędzony czas?
Tegoroczne pielgrzymowanie odbywało się w duchu dziękczynienia za 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Było także odkrywaniem darów i charyzmatów Ducha Świętego w życiu indywidualnym i wspólnotowym.

„Pielgrzymka to jest przede wszystkim doświadczenie Kościoła w drodze i takiego Kościoła razem. Jesteśmy grupą młodych ludzi, każdy z nas czegoś szuka, począwszy od zainteresowań, wyboru pracy, studiów, dlatego osobiście skupiam się na tym, by dostać tę łaskę, że Maryja podpowie mi, co mam w życiu robić – mówili pątnicy. – Mnóstwo rodzin pielgrzymuje i to jest fantastyczne, że kogoś stać na to, by dziewięć dni swego urlopu dla taty, dla mamy, dla dzieci ofiarować w drodze”.



Pieszo także z powrotem
Wyjątkową pielgrzymką jest grupa rolkowa, która już po raz 16. dotarła z Warszawy. „Jest to bardzo fajne przeżycie pasjonatów w drodze. Ja jestem już dwa lata na emeryturze, pielgrzymka odmładza i napędza do życia – podkreślali pielgrzymi na rolkach. – Przyjemne z pożytecznym, i aktywnie, no i do Maryi, Mamę odwiedzić”.

Tegoroczne pielgrzymki przebiegały w wyjątkowo wysokich temperaturach. Jak podkreślają pątnicy „im większe upały, tym większa życzliwość ludzi goszczących ich w domach”.

Niektóre grupy także w drogę powrotną udają się pieszo. Dziś od rana trwały wyjścia kompani, które dotarły na „imieniny Maryi”.

...

Czyli religijnosc nam rosnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy