Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Multimilioner: zawarłem umowę z Bogiem, oddam majątek !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:11, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Czy jesteś wiernym zarządcą? Co Biblia mówi o finansach
Karolina Krawczyk | Wrz 12, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Ja stoję na stanowisku, że dziesięcina to przede wszystkim pieniądze. Jeśli nie chcę dawać, a wolę poświęcić komuś czas, z myślą o „oszczędnościach”, to znaczy, że mam kłopot z dawaniem. To nadmierne przywiązanie do pieniędzy” – mówi Artur Kalicki, jeden z liderów Edukacji Finansowej CROWN. O dziesięcinie, umiejętności planowania wydatków i byciu „wiernym zarządcą” rozmawia z Karoliną Krawczyk.


K
arolina Krawczyk: Zajmujesz się biblijną edukacją finansową od niemal dziewięciu lat. Bardzo często w czasie swoich wystąpień podkreślasz, że Bóg chce, byśmy byli „wiernymi zarządcami”. Jak to rozumiesz?

Zarządca jest kimś, kto jest odpowiedzialny za powierzony mu majątek, za finanse. Takie podejście sprawia, że z tym, co mam, nie mogę zrobić tego, na co mam ochotę. Prędzej czy później będę musiał odpowiedzieć przed Bogiem za to, co On mi dał. Wierzę, że z każdej powierzonej mi rzeczy muszę „zdać raport”. Świadomość, że jestem zarządcą, a nie właścicielem, daje mi też okazję do tego, by sprawdzać, czy moje serce jest zniewolone żądzą posiadania. Podam ci przykład, bo ostatnio doświadczyłem tego bardzo mocno – potrzebowałem większego samochodu (Artur prowadzi firmę taksówkarską – przyp. red.) i poprosiłem mojego kolegę o to, żeby mi pożyczył swoje auto. Odpowiedział „bierz, bo ten samochód i tak nie należy do mnie”.
Czytaj także: Od problemów finansowych do codziennej radości. 3 proste drogi do szczęścia


Jakoś to będzie…

Jakie mamy podejście do swoich finansów i dóbr materialnych?

Możemy mówić przede wszystkim o dwóch grupach ludzi – o „optymistach” i o „zaskoczonych”.

„Optymiści” to wszyscy ci, którzy podjęli poważne decyzje finansowe, nie posiadając żadnego zabezpieczenia. W efekcie, gdy przyszedł jakiś kryzys czy trudne wydarzenie, doznali ogromnego, negatywnego zaskoczenia. Kiedy spotykam się na konsultacjach finansowych z takimi ludźmi, to widzę, że nie mają przygotowanego planu awaryjnego. Liczą, że „jakoś to będzie”. Niestety, zdarzają się różne scenariusze, czasem bardzo tragiczne – umiera współmałżonek, dzieci poważnie chorują, ktoś traci pracę. Mało kto ma przygotowane rozwiązanie na ten czarny scenariusz. Każda poważna decyzja finansowa – czy to zakup mieszkania, samochód, kredyt na rozpoczęcie działalności etc. powinien rozpocząć się od przygotowania poduszki finansowej (najlepiej w wysokości 3-6 miesięcznych wydatków) i planu na czas kryzysu.

Druga grupa to wszyscy ci, którzy nie radzą sobie ze swoimi finansami, bo nikt ich tego po prostu nie nauczył. Żyją chwilą, a różne wydarzenia boleśnie weryfikują ich niewiedzę. Wiele osób, kiedy np. decyduje się na kredyt, nie bierze pod uwagę tego, że zaledwie pięć lat temu stopy procentowe były dwukrotnie wyższe. I choć dziś kalkulacje kredytowe mogą wyglądać optymistycznie, to jednak niewiele potrzeba, by ten stan się zmienił. Jeśli nie ma się wiedzy na ten temat, bardzo łatwo wpaść w pułapkę. Takich przykładów jest więcej.
Czytaj także: Można zarabiać mało i żyć w obfitości. W czym tkwi prawdziwe bogactwo?


Potrzebna edukacja finansowa

Zatem kiedy jest dobry moment na to, by rozpocząć edukację finansową? Warto uczyć już najmłodszych?

Kiedy dziecko pierwszy raz powie „daj”, warto już wprowadzić elementy takiej edukacji. Ktoś powie, że przerysowuję, ale to nie musi być od razu wielka nauka, wystarczy kilka zdań na ten temat. Tak naprawdę każdy moment jest dobry na to, by zacząć. W sposób szczególny zachęcam narzeczonych do tego, żeby przeszli przez kurs finansowy.

Dlaczego?

Ponieważ narzeczeni wywodzą się z dwóch różnych rodzin, środowisk. Często mają zupełnie inne podejście do pieniędzy. Niestety, znaczna część rozwodów jest spowodowana kryzysami finansowymi w małżeństwie – małżonkowie nie rozmawiają o planach finansowych, długach, potrzebach. To bardzo często prowadzi do rozpadu związku.

Kiedy narzeczeni na samym początku dobrze zaplanują wspólny, małżeński już budżet, będą mieli wspólny kierunek dążenia także w sferze finansów. To może im tylko pomóc.

Jeszcze wracając do dzieci – one intuicyjnie uczą się od nas. W naszym domu jest tak, że starszy syn dostaje od nas tzw. „utrzymaniowe”. Naturalnie nie płaci za mieszkanie i jedzenie, ale niemal wszystko inne – książki, kosmetyki, ubrania, zachcianki musi opłacić sobie z tej sumy, którą od nas dostaje. Ponadto wymagamy od niego, żeby pokazał nam paragony i arkusz excel z historią wydatków. To uczy go uważności, systematyczności i planowania.
Czytaj także: Jak przebrnąć przez rodzinny kryzys finansowy?


Zarządzanie rodzinnym budżetem

Jak w Twojej rodzinie wygląda prowadzenie domowego budżetu?

Przede wszystkim od kilku lat prowadzimy tzw. „system kopertowy”. Mamy podpisane koperty, np. „Święta Bożego Narodzenia”, „rekreacja”, „wyprawka szkolna”, „dziesięcina” itd. Jeśli zbliża się np. czyjeś wesele lub I Komunia Święta, to zakładamy kolejną kopertę. Do każdej z nich co miesiąc wkładamy określoną kwotę.

Muszę przyznać, że na początku to był duży wysiłek i musieliśmy się bardzo mocno pilnować, by nie złamać naszych postanowień. Mniej więcej po pół roku nabrałem większego spokoju, bo zobaczyłem pierwsze efekty. Nie musiałem się martwić np. o wyprawkę dla dzieci na początek roku szkolnego, bo odkładaliśmy na nią przez kilka poprzednich miesięcy.

System kopertowy przez pierwszych kilka miesięcy jest stresujący, ale to ostatecznie rodzaj pozytywnej dyscypliny. Wiele ludzi doznaje szoku, kiedy uświadamia sobie, że trzeba przygotować Święta Bożego Narodzenia. A przecież one są co roku! My finansowo przygotowujemy się do nich już od stycznia. Łatwiej nam odkładać mniejsze kwoty niż jednorazowo wyciągnąć większą gotówkę.

Ponadto, taki sposób prowadzenia domowych finansów jest też okazją do rozmowy z całą rodziną – na przykład wspólnie z czwórką naszych dzieci zastanawiamy się nad tym, czy decydujemy się na jeden dłuższy wyjazd wakacyjny czy przeznaczamy tę kwotę na kilka mniejszych wydarzeń w ciągu roku. To także element edukacyjny, o którym wcześniej mówiliśmy.
Czytaj także: Brakuje Ci pieniędzy? Oddaj Bogu 10% swojej wypłaty i… załóż 6 kont


Dziesięcina, czyli na chwałę Boga

Porozmawiajmy jeszcze o dziesięcinie. To temat, który wzbudza wiele emocji. Są tacy, którzy uważają, że te pieniądze można przekazać tylko na utrzymanie swojej parafii, jeszcze inni mówią, że to przestarzały przepis, a ktoś inny powie, że Kościół to przede wszystkim drugi człowiek i mogę dziesięcinę przekazać po prostu komuś potrzebującemu. Jak Ty interpretujesz słowa o dziesięcinie?

Dla mnie dziesięcina to oddawanie chwały Bogu. Daję Mu 10% z tego, co tak naprawdę od Niego dostałem! Moim zdaniem dziesięcina powinna być dawana regularnie. U nas w domu wygląda to tak, że mamy – wspomnianą już wcześniej – kopertę i tam trafia 10% tego, co zarobiłem w danym miesiącu. Część z tych pieniędzy idzie na regularne wpłaty, a część zostaje. Czasem jest tak, że Pan Bóg po prostu pokazuje, komu przekazać to, co w tej kopercie zostało. Mamy w zwyczaju na takie natchnienia nie odpowiadać od razu, ale wspólnie z żoną rozeznajemy, czy to rzeczywiście Boże pragnienie.

Pan Jezus wielokrotnie mówił, że mamy pamiętać o biednych. Niektórzy wspomagają ich z dziesięciny, jeszcze ktoś z jałmużny, która jest czymś innym od dziesięciny. Trzeba być po prostu uważnym na to, co dzieje się wokół nas. Jeśli będę wspierać jakąś fundację, a mój brat czy siostra będzie głodować, to nie będzie to słuszne. Pismo Święte mówi wyraźnie: „Jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego” (1 Tm 5, Cool.

Czy zawsze trzeba dawać pieniądze? A co z poświęconym drugiemu człowiekowi czasem, umiejętnościami, talentami? To – jakby nie było – też nasze „dobra”.

Ja stoję na stanowisku, że dziesięcina to przede wszystkim pieniądze. Jeśli nie chcę dawać, a wolę poświęcić komuś czas, z myślą o „oszczędnościach”, to znaczy, że mam kłopot z dawaniem. To nadmierne przywiązanie do pieniędzy. Taka postawa, by robić wszystko inne, byleby nie dać drugiemu człowiekowi, to wyraźny sygnał, że ktoś ma problem z dawaniem i wolnością od pieniędzy. Jeśli ktoś nie potrafi dawać, jest podobny do Morza Martwego – nie ma w nim życia.

...

Dziesiecina to tak naprawde archaiczny podatek plemienny. Intuicyjny i prosty 1 na 10. Mieli i Slowianie i Germanie i Galowie i pewnie Celtowie... Ludy Indoeuropejskie. Skojarzenie ze ,,sredniowieczem" jest bledne. Kościół przejal dochody ktore szly na kult poganski. W ramach wchodzenia w zwyczaje miejscowe. W Biblii tego nie ma co do chrzescijan z tego co pamietam. Chyba ze np. ks. Wujek uzywa terminu dziesieciny ALE JAKO SYNONIMU PODATKU!!! Nie jako scisle 10%! Oczywiscie w Starym Testamencie byly pobierane od ludzi oplaty na utrzymanie Świątyni. Cos pamietam nawet 20%! Drugie 20% na podatki panstwowe. Nie wiem czy to bylo prawo miejscowe czy jest w Biblii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:38, 16 Paź 2017    Temat postu:

Czy bogactwo to błogosławieństwo Boga?
Dawid Feliszek | 16/10/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Dążąc do bogactwa trzeba pamiętać, że prawdziwe nadzieje trzeba ulokować w zupełnie innym majątku.
Czy pieniądze są złe?

Pieniądze nie są z natury złe. Wręcz przeciwnie, mają naprawdę wiele wspólnego z duchowością chrześcijańską. Czy w takim razie gromadzenie ich dużej ilości, bogacenie się jest czymś złym, czy może jest raczej objawem Bożego błogosławieństwa? A może właściwiej, kiedy bogactwo oznacza coś dobrego, a kiedy coś przeciwnego Bożemu prawu?

Rozwój człowieka, także pod kątem kwestii ziemskich (intelektualnych, materialnych, w tym finansowych) to coś niesamowicie dobrego, bowiem zamierzonego odgórnie w planie zbawienia. Jak słusznie ktoś zauważył – Bóg daje człowiekowi ziarno i umiejętności, ale chleb z tego musi upiec już on sam. Aby dobrze to zrozumieć, trzeba wrócić do podstawowej prawdy o rodzicielskiej relacji łączącej ludzi ze Stwórcą.

Jako prawdziwy Ojciec chce, aby Jego ukochane dzieci mogły się rozwijać, korzystać z własnych umiejętności, mnożyć swoje talenty, a przede wszystkim dążyć do świętości. Życie ziemskie nie stanowi tylko pewnego wstępu do wieczności, ale samo w sobie ma być czasem do owocnego wykorzystania. Dzieci zawsze są chlubą swoich rodziców, a chwałą Boga jest człowiek! Zatem Bogu, nawet bardziej, niż samemu człowiekowi, zależy na tym, aby Jego dzieciom było dobrze także materialnie. Przypomina o tym Jezus: „Ojciec mój wie, czego wam potrzeba”.


Bogactwo – czy może być błogosławieństwem?

Rzeczywistość ziemska objawia jednak nader często, że bogactwo i pieniądze mogą budować olbrzymie struktury zła niszczące ludzkość. Jak zatem pogodzić te dwa pozornie sprzeczne podejścia? Najlepiej wrócić do wspólnoty Kościoła pierwszych wieków czy zgromadzeń zakonnych – „Wszystko mieli wspólne” (Dz 4, 32). Majątek zakonu nie należy do nikogo osobiście; każdy zakonnik ślubuje ubóstwo, jednak cała wspólnota posiada pieniądze służące zapewnieniu potrzeb. Bogactwo, choć stanowi ogromne niebezpieczeństwo dla pojedynczej osoby, w perspektywie wykorzystania wspólnotowego staje się koniecznym dobrem.
Czytaj także: Pieniądze w Kościele. Masz gęsią skórkę? Przeczytaj ten tekst!

Swojego majątku w takim układzie nie powinno odnosić się tylko do siebie. Człowiek zawsze funkcjonuje w jakiejś wspólnocie. Ma rodzinę, przyjaciół, znajomych w pracy… Myślę, że niemal każdy oburzyłby się na świetnie usytuowanego materialnie ojca, który swoje pieniądze zatrzymywałby tylko dla siebie, nie dzieląc się nimi ze swoimi dziećmi i żoną, czyli nie wykorzystując ich w kategorii rodziny, ale tylko indywidualnie. Skoro tak bardzo naturalne wydaje się to w kwestiach rodzinnych to tak samo powinno funkcjonować to w przestrzeni innych wspólnot, a ostatecznie całego społeczeństwa.


Uczciwe bogactwo

Bogactwo uzyskane uczciwą pracą, poświęcaniem czasu i mądrym inwestowaniem niewątpliwie wynika z dobrze umiejscowionego w systemie wartości pragnienia rozwoju i zapewnienia bytności materialnej sobie i najbliższym. Zatem, jak czymś na wskroś dobrym, cieszy się Bożym błogosławieństwem. Nie można jednak zapomnieć, że niemal nigdy nie wynika ono tylko i wyłącznie ze zdolności jednostki. W jego zdobywaniu uczestniczy świat zewnętrzny: pracownicy, klienci, kontrahenci, ludzie bliscy, którzy wspierają, a nawet ludzie z odległych miejsc i czasów, którzy swoimi decyzjami kształtowali lub kształtują rzeczywistość wokół.

Budowanie osobistego majątku zależy więc także w jakiś sposób od całej ludzkości, całej wspólnoty, mniejszej lub większej. Cała wspólnota powinna mieć swój udział w zysku. Nie chodzi mi tutaj absolutnie o to, że komuś słusznie nie przynależą się uczciwie zarobione pieniądze! Swój dług wdzięczności, ten udział innych we własnym zysku człowiek spłaca w najróżniejszy sposób automatycznie – poprzez podatki, które mają zapewnić potrzeby całości społeczeństwa, poprzez pensje wypłacane pracownikom itp.

Potrzeba tylko nieustannej świadomości, że bogactwo ma służyć wszystkim, że pieniądze mają zawsze należeć do mniejszej lub większej wspólnoty, bo tylko wtedy należycie będą spełniać swoje zadanie. W innym wypadku mogą doprowadzić do destrukcji nie tylko jednego człowieka, ale i całych społeczności.

Doskonale obrazuje to Chrystus: „Błogosławieni ubodzy…” (Mt 5, 3) – by być ubogim trzeba samemu mieć niewiele, a właściwie to nie mieć nic. Tylko wtedy można przyjąć dar królestwa niebieskiego. A jak samemu nie mieć nic posiadając jednocześnie bogactwo? Nie czuć się właścicielem, a tylko zarządcą. Bo ostatecznie pieniądze zostaną w świecie, który człowiek opuszcza, a „gdzie skarb wasz, tam i serce wasze” (Łk 12, 34). Dlatego dążąc do bogactwa trzeba pamiętać, że prawdziwe nadzieje trzeba ulokować w zupełnie innym majątku w myśl mądrych słów św. Teresy od Jezusa: „Solo Dios basta. Bóg sam wystarczy.”

...

Bogactwo jak rozumiem pieniezne to pojecie zbyt ogolne. Z tego co widzimy na ogol jest wynikiem zła. Trudno zatem uznac je za dar Boga jesli to bossowie mafii... W wiekszosci jest wynikiem pogwalcenia Daru Boga! Czlowiek mial powolanie od Boga a zostal bandyta... Natomiast dla tych uczciwych owszem to dar Boga i zadanie. Ile dobra z tego uczynia jak w przypowiesci o talentach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:25, 29 Mar 2021    Temat postu:

Peter Kellner - najbogatszy Czech zginął w katastrofie śmigłowca na Alasce

Czeski miliarder Petr Kellner zginął w katastrofie helikoptera na Alasce - informuje agencja Associated Press oraz "The New York Times". W tragedii, do której doszło w sobotę, zginęło łącznie pięć osób.

...

Jak szybko przemija bogactwo ziemskie. Jedna chwila i juz. I co teraz? Dlatego skarby to trzeba gromadzic w Niebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy