Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Liturgia Kościoła

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:50, 05 Sie 2018    Temat postu:

Na mszy nie wolno trzymać się za ręce. A to nie wszystko. Parafia publikuje kodeks zachowań
Redakcja | 02/08/2018
Udostępnij
Na stronie parafii św. Stanisława BM w Dobrzechowie (diecezja rzeszowska) została opublikowana instrukcja zachowań pożądanych i niedozwolonych podczas mszy świętej.
owiedzmy sobie szczerze: niejednokrotnie zachowanie wiernych w kościele pozostawia wiele do życzenia i pewnie każdego z nas kiedyś wyprowadziła z równowagi głośno gadająca sąsiadka z ławki (jak się w takich warunkach skupić na modlitwie?) czy świdrujący dźwięk komórki, który jakoś szczególnie lubi się „rozedrzeć” właśnie wtedy, kiedy – w zupełnej ciszy – ksiądz podnosi i ukazuje konsekrowane ciało Pana Jezusa.
Można założyć, że to z tych „przyziemnych” powodów księża z parafii w Dobrzechowie zdecydowali się na przygotowanie i opublikowanie na stronie internetowej instrukcji pt. „Podstawowe zachowania podczas Mszy św.”. Dyskutowaliśmy w redakcji na jej temat sporo, z niektórymi punktami się zgadzamy, z niektórymi nie, ale najbardziej jesteśmy ciekawi Waszego zdania . Dlatego najpierw przeczytajcie tekst instrukcji, a potem koniecznie weźcie udział w naszej sondzie (znajdziecie ją pod tekstem instrukcji).
Podstawowe zachowania podczas Mszy św.*
Pierwsza rzecz, musimy pamiętać o innych. Nie przeszkadzamy im w żaden sposób, nie rozpraszajmy ich. Nie możemy innych, oczywiście, gorszyć. Po pierwsze, nie rozmawiajmy w kościele nie tylko podczas trwania Mszy św., ale również przed jej rozpoczęciem i bezpośrednio po jej zakończeniu. Dom Boży nie jestem miejscem na pogaduszki. Tutaj rozmawiamy przede wszystkim z Bogiem. To tutaj Bóg do nas mówi i tutaj nas wysłuchuje. Nie przerywajmy Mu. Nie kierujmy naszych wypowiedzi, gdy On czeka na to, co powiemy, do innych osób. Ponadto przed rozpoczęciem Mszy św. nasza rozmowa może w poważny sposób zakłócić czyjąś modlitwę, utrudnić skupienie i przygotowanie innych do Mszy św.
Kościół przypomina trochę salę koncertową. Gdy wielki artysta wykonuje właśnie jeden z utworów Chopina, słuchacze powstrzymują się od wydawania wszelkich dźwięków. Zasada absolutnej ciszy w równym stopniu obowiązuje w świątyni.
Jeżeli przychodzimy do niego bardzo zaziębieni, a więc możemy się spodziewać, że będziemy kasłać i kichać, zatrzymajmy się przy drzwiach kościoła, by hałasować jak najmniej i nie skupiać na sobie uwagi innych, oraz by przy kaszlu trwającym dłużej móc opuścić świątynię jak najszybciej.
Nie stawiajmy parasola czy laski w taki sposób, by te przedmioty wciąż przewracały się z hukiem.
Nie przechodźmy przez kościół, szczególnie w momentach ciszy, w taki sposób, by echo roznosiło po całej świątyni stukot naszych obcasów.
Nie przesuwajmy z hałasem ławek czy krzeseł. Pamiętajmy cały czas o tym, że jesteśmy w domu Bożym, w którym wszyscy skupiają się na uczestniczeniu we Mszy św. i modlitwie, i nasze głośne zachowania mogą to skupienie zburzyć .
Kościół nie jest miejscem, w którym prowadzimy życie towarzyskie. Na ten temat pisze ks. A. Witkowiak, stwierdzając między innymi: „Ponieważ ośrodkiem zainteresowania w kościele jest Bóg, dlatego też w kościele ustają takie obowiązki towarzyskie, jak np. ukłony, witanie się . Kłanianie się znajomym lub uśmiechanie się do nich w kościele jest gorszące”.
Jeszcze bardziej gorszące są wszelkie przejawy męsko-damskich czułości . Pary nie powinny zatem w żadnym przypadku tulić się do siebie, dotykać, trzymać się za ręce i w jakikolwiek inny sposób okazywać swoje do siebie przywiązanie. Na to jest miejsce poza świątynią.
Nie rozglądajmy się i nie wpatrujmy w innych, szukając znajomych czy patrząc, jak inni ubrali się na tę okazję. Nasze takie zachowanie może przyciągnąć wzrok innych, rozproszyć ich albo nawet zgorszyć.
Żucie gumy w perspektywie savoir-vivre’u jest wskazującym na brak ogłady i kultury uchybieniem. Jak ocenić kogoś, kto ssie cukierka podczas spotkania z dyrektorem, ministrem, premierem? Jak ocenić kogoś, kto spożywa go podczas oficjalnego spotkania i rozmowy z nami? W jakich sytuacjach można żuć gumę? Każdy podręcznik savoir-vivre’u, który porusza ten problem, stwierdza: wtedy, gdy nas nikt nie widzi. Żucie gumy w czyjeś obecności jest obraźliwe i świadczy o lekceważeniu i prostactwie.
Czasami słychać w kościele podczas nabożeństwa sygnał komórki, niekiedy przez dłuższy czas, bo jej właściciel nie może jej odszukać. Gdy ją wyłączy, nie może powiedzieć sobie: „Zrozumieją mnie. Nic się nie stało. Byłem roztrzepany”. Takie coś nie ma prawa zdarzyć się w kościele. Trudno wyobrazić sobie większe uchybienie, bardziej niestosowne zachowanie. Nie zabierajmy więc telefonów komórkowych do kościoła, a jeśli już, to trzeba bezwzględnie pamiętać o ich wyłączeniu.
Powściągnijmy w perspektywie modlitwy i śpiewu wszelkie objawy indywidualizmu, nie wyprzedzajmy więc innych i nie pozostawajmy w tyle, bo w ten sposób wprowadzimy w modlitwę czy śpiew dysharmonię, zakłócimy koncentrację i uwagę innych.
Gdy wchodzimy do kościoła i wychodzimy z niego, klękamy czy, jak kto woli, przyklękamy. Są takie momenty Mszy św., że wszyscy klękają. Niektórzy klękają też wtedy, gdy wszyscy siedzą lub stoją, klękają np. do modlitwy. W trakcie obecności w kościele składamy też pokłony przed Najświętszym Sakramentem, świętymi wizerunkami.
Pamiętajmy, że siadanie na piętach to nie jest klęczenie, tylko… siadanie na piętach. Gdy przyklękamy na jedno kolano, przypomnijmy sobie, dlaczego robili to nasi przodkowie. Chłopi klękali zawsze na oba kolana. Szlachta klękała na jedno kolano, by odróżnić się od chłopów, by pokazać, że oni nie muszą się już tak, ze względu na swoją pozycję społeczną, korzyć przed Bogiem. Czyż nie jesteśmy wszyscy równi przed Bogiem? Czy ktoś z nas jest jakoś wobec Niego uprzywilejowany?
Pamiętajmy o odpowiednim stroju!
W naszym kościele mamy tylko jedno uchylne okno. Dlatego w gorące dni otwieramy szeroko drzwi, aby była wymiana powietrza. Niestety, niektórzy myślą tylko o sobie. Stoją w drzwiach, aby im wiało przyjemnym wiaterkiem. Pamiętajmy, że nie stoimy w ciągach komunikacyjnych . To tak jakby kierowca zaparkował samochód na skrzyżowaniu.
(*źródło: Parafia Dobrzechów; zaznaczenia pochodzą od redakcji)

...

Jak widzimy nie jest oczywiste ze kosciol to miejsce swiete i trzeba wejsc przygotowanym odpowiednio. Dla wielu nie rozni sie od marketu plaży bazaru...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:01, 15 Sie 2018    Temat postu:

Zbieranie „na tacę” podczas mszy ma ciekawe znaczenie liturgiczne. Warto je znać
Obraz Ks. Michał Lubowicki | 29/07/2018
Udostępnij
Zbieranie „na tacę” jest czymś więcej niż tylko zwykłą „zrzutką” na utrzymanie świątyni. Od samego początku istnienia Kościoła stanowi ważną część sprawowanej przez niego liturgii.
Dzielenie się z potrzebującymi
Bardzo długo – jako lektor, potem kleryk, a wreszcie ksiądz – nie lubiłem zbierania na tacę. Uważałem to za dość krępujące zajęcie. Coś w stylu – jak mówił ksiądz Jan Kaczkowski – „ekskluzywnego żebractwa”. Dopiero z czasem dotarło do mnie, że ta słynna „taca” stanowi ważny element liturgii. I to od najdawniejszych czasów.
Czytaj także: Czy po mszy świętej przy wyjściu trzeba robić znak krzyża wodą święconą?
Już na samym początku Dzieje Apostolskie mówią wyraźnie o głębokim poczuciu wzajemnej współodpowiedzialności wiernych za Kościół i siebie nawzajem:
Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca (Dz 2,42-45).
Co prawda z powyższego tekstu nie wynika jednoznacznie, że składanie darów odbywało się wprost w trakcie liturgii, ale kontekst eucharystyczny jest bardzo wyraźny – aż dwukrotnie Łukasz wspomina tu
łamanie chleba.
Za czasów świętego Justyna (+165) zbiórka darów jest już stałym elementem mszy świętej. Justyn w swojej Apologii tak opisuje jej przebieg i cel:
Kogo stać na to, a ma dobrą wolę, ofiarowuje datki, jakie chce i może, po czym całą zbiórkę składa się na ręce przełożonego. Ten roztacza opiekę nad sierotami, wdowami, chorymi lub też z innego powodu cierpiącymi niedostatek, a także nad więźniami oraz obcymi goszczącymi w gminie; jednym słowem spieszy z pomocą wszystkim potrzebującym.
Taca: stały element liturgii
Kolejne świadectwa znajdujemy u Tertuliana i świętego Cypriana (II/III wiek). Obaj znają zbiórkę darów jako stały element liturgii związany z przygotowaniem darów chleba i wina, które za chwilę mają stać się Ciałem i Krwią Chrystusa. Wraz z chlebem i winem do ołtarza przynosi się wszystkie inne dary.
Czytaj także: Gdzie i kiedy klękać w kościele? Na jedno czy dwa kolana? A może wystarczy skłon?
W ten sposób Kościół (wspólnota wierzących) włącza się w eucharystyczne dzieło samego Pana . On w Eucharystii ofiarowuje się Ojcu i nam, a my w tę Jego ofiarę włączamy samych siebie – owoce naszej pracy, trudu, codziennego życia. I tak jak ofiara Jezusa przychodzi nam z pomocą, tak my pomagamy w ten sposób braciom i siostrom.
Początkowo składano dary w formie przedmiotów i pożywienia oraz pieniędzy. Zdarzało się nieraz, że jako dar przynoszono również akty własności domów lub ziemi. Zawsze były to dary „na potrzeby Kościoła”, a więc wspólnoty. Głównie przeznaczano je na działalność charytatywną – pomoc ubogim, chorym, opuszczonym.
Z czasem – wraz z rozrostem wspólnot chrześcijańskich (zwłaszcza po edykcie tolerancyjnym Konstantyna z 313 roku) i powstawaniem miejsc kultu, o które należało zadbać (wcześniej chrześcijanie spotykali się na Eucharystię głównie w domach) – zaczęto składane ofiary przeznaczać także na potrzeby kultu czy działalność misyjną, tudzież na utrzymanie duchownych.
Zaczęły też przeważać dary w postaci pieniędzy jako wygodniejsze do dysponowania nimi w dużych wspólnotach. Jednak zwyczaj przynoszenia w procesji przedmiotów, jedzenia i innych rzeczy utrzymywał się jeszcze co najmniej do XI wieku.
Mój dar staje się częścią Paschy Jezusa
Znane nam dzisiaj „zbieranie na tacę” ma więc bardzo długą tradycję. Od samego niemal początku było czynnością stricte liturgiczną i miało swój głęboki duchowy sens. Wraz z darami eucharystycznymi składam swój materialny dar, na który musiałem zapracować poprzez codzienny trud .
W ten sposób moje zwykłe, codzienne życie staje się częścią Paschy Jezusa. Tego dotyczy wezwanie:
Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący oraz prośba zawarta w modlitwie eucharystycznej: Niech On nas uczyni wiecznym darem dla ciebie. Warto o tym pamiętać, gdy następnym razem będziemy wyciągać z portfela ofiarę „na tacę”.

...

Dajesz a zatem nie skorzystasz. To jest dawanie ludziom szansy na pokute. I zaslugi. Kościół ktory bylby zaradny i zarobil co jest mozliwe pozbawilby ich zaslugi. Trzeba umiec brac. Paradoks. Oczywiscie ateisci w swoim zaslepieniu zlosliwie stwierdza - to czarni powinni bidakow okrasc zeby zmarli z glodu. TO BEDA MIELI ZASLUGI! HEHE jacy to my cfani do zażylim kler. Nie. To sie oplaca. Bo wtedy kler idzie do piekla a paru biednych do nieba. To nie na wasz rozum. To musi byc dobrowolna ofiara WEDLUG MOZLIWOSCI! ZEBY NIE ZASZKODZIC! DLATEGO CO ŁASKA! To jest madrosc.
Tak samo wy nie jestescie samowystarczalni ABY LUDZIE WAM MOGLI POMOC! To wszystko jest madre.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:17, 07 Paź 2018    Temat postu:

Porady lektora, jak czytać podczas mszy świętej. Jak zastawiany jest u was ołtarz Słowa?
Błażej Kmieciak | 05/10/2018
LEKTOR W KOŚCIELE
Shutterstock
Udostępnij 32
Pamiętaj także, że swoim czytaniem możesz przyczynić się do przybliżenia człowieka do Boga. Jest to warte nieco większego trudu.


Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię


Czytanie? Też mi coś
Czy pamiętasz o czym była niedzielna Ewangelia? Zdanie to niejednokrotnie pada w trakcie np. kazań na rekolekcjach. Znajomy ksiądz opowiadał mi ostatnio, że w jednej ze wspólnot zaproponowano wręcz taki „trening” na zasadzie: Kto zapamiętał czytane przez księdza słowa w trakcie ostatniej, niedzielnej mszy.


Czytaj także:
Dlaczego warto być ministrantem? 5 życiowych nauk z 17-letniej służby przy ołtarzu
Kard. Konrad Krajewski w trakcie jednej z wizyt w Łodzi kapitalnie podsumował, jak ważna jest to „pamięć”. Stwierdził, że gdy czytamy Ewangelię, musimy jednocześnie zaakceptować, że Ewangelia czyta nas. Wnika w nas w sposób niezrozumiały, ale prawdziwy, bo to Słowo żyje.

Słuchając podobnych stwierdzeń, można jednak zapytać prowokacyjnie: A co z pierwszym i drugim czytaniem? Czy „Oto słowo Boże”, jest mniej istotne niż „Oto słowo Pańskie”?



Misja specjalna?
Kto w twojej parafii czyta w trakcie mszy świętej? Czy jest to kapłan, bo ministrancka frekwencja woła o miłosierdzie do nieba? A może jest to doświadczony mężczyzna z ludu, bądź jakaś kobieta zaangażowana we wspólnotę? Czy proboszcz zgadza się, by czytaniami dzielili się młodzi ministranci? A może jest inaczej, może dostęp do ołtarza słowa mają poza kapłanami tylko lektorzy?

Lektor to szczególna posługa, która jednak nie unika pewnych paradoksów. Po pierwsze dzisiaj w społeczeństwie szczęśliwie nie obserwujemy problemu analfabetyzmu. W dominującej większości spotykamy ludzi, którzy potrafią czytać. Cóż zatem jest wyjątkowego w posłudze mężczyzny, który czyta Słowo Boże?

Po drugie, zatem teoretycznie każdy może to robić? Prawda jest jednak zupełnie inna i doskonale pokazuje ją następujący cytat z jednego z dokumentów polskiego Episkopatu: „Eucharystia, którą Kościół celebruje, składa się jakby z dwóch części, mianowicie z Liturgii słowa i z Liturgii eucharystycznej (…) Albowiem we mszy świętej zostaje zastawiony zarówno stół Słowa jak i Chrystusowego Ciała, z którego wierni czerpią naukę i pokarm”. Czy pamiętasz zatem, jak zastawiany jest u was ołtarz Słowa?


Czytaj także:
Kard. Krajewski: Kiedy czytam Pismo Święte, ono czyta moje życie, a ja widzę więcej


Specjalne szkolenie
Od mojego lektorskiego kursu mijają w tym roku dwadzieścia dwa lata. W większości uczestniczyli w nim licealiści, dla których był to kolejny stopień w „ministranckiej karierze”. Doświadczenie to trwa we mnie po dziś dzień.

Już na początku powiedziano nam, że dykcji będzie uczyć nas pani Mirosława Marcheluk, znana z filmu „Seksmisja”, co wzbudziło w nas konsternację. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że podobny kurs jest wyłącznie szkoleniem z dykcji. Można pięknie przeczytać Hymn o Miłości św. Pawła, jednocześnie nie przekazując nic.

Kurs lektorski musi być dialogiem między kształtowaniem umiejętności czytania, wiedzą biblijno-liturgiczną i spotkaniem z Bogiem. Można powiedzieć, że to są slogany i tak krytykowane dzisiaj kościółkowe gadanie. A jeśli tak nie jest?



Ołtarz Słowa
Byłem ostatnio na pewnym ślubie. Para młoda (o poważnym peselu) złożyła przysięgę małżeńską po pewnym czasie trwania w związku niesakramentalnym. Odbyli niełatwą, ale bardzo świadomą drogę. Przez szereg lat wspólnego trwania regularnie razem chodzili na Eucharystię od lat nie mogąc przystąpić do Komunii świętej.

Kiedyś w trakcie jednej z rozmów pytali, jak zatem mają uczestniczyć we mszy, czym mają się karmić. Głęboko w to wierząc, powiedziałem im, że dla nich najważniejszym pokarmem ma być właśnie Słowo Boże czytane w trakcie Eucharystii.

Później trafiłem na słowa Jana Pawła II, który w Adhortacji Apostolskiej Familiaris Consortio pisze wprost, że właśnie słuchanie Słowa Bożego winno być szczególnym elementem udziału w życiu Kościoła osób w powtórnych związkach. To właśnie dlatego w trakcie Eucharystii – parafrazując piosenkę Jerzego Stuhra – „czytać nie każdy może”.

...

To jest sztuka. Szczegolnie to widac gdy ktos duka bezmyslnie... Trzeba go zmienic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:37, 21 Paź 2018    Temat postu:

Czy można sprawować liturgię w domu, w piżamie i na fotelu? Wchodzimy w tajemnicę
Dorota Szumotalska | 17/10/2018
CO TO JEST LITURGIA
Shutterstock
Udostępnij 48
Jak uniknąć nudy i odkryć piękno liturgii mszy świętej? Co zrobić, kiedy jest ona celebrowana w sposób niedbały? Po co są przepisy liturgiczne? Do głębszego uczestnictwa w misterium wprowadza nas o. Mateusz Maria od Krzyża, karmelita bosy.

Dorota Szumotalska: Co to jest liturgia?

O. Mateusz Maria od Krzyża OCD*: Liturgia, patrząc na źródłosłów, jest to dzieło ludu. Ważne jednak, aby mieć świadomość tego, dla kogo ma być to dzieło. Dla Boga. Z jednej strony jest to dzieło człowieka skierowane ku Bogu, które ma na celu oddanie chwały Bogu, z drugiej strony sama liturgia jest dziełem Boga.


Czytaj także:
Zaskoczenie na Synodzie: młodzi proszą o lepszą liturgię w kościołach
Liturgia zazwyczaj kojarzy nam się z mszą świętą. A jednak liturgia eucharystyczna to nie wszystko.

Liturgią jest nie tylko msza święta. Chociaż jest ona określona przez Sobór Watykański II szczytem i źródłem życia duchowego. Wszystko wypływa z Eucharystii i zmierza do Eucharystii. Ale liturgią jest także każdy sakrament, a także brewiarz – Liturgia Godzin, oficjalna modlitwa Kościoła. Liturgią będą również różnego rodzaju nabożeństwa w Kościele, np. procesje, wystawienie Najświętszego Sakramentu, które mają swój określony ryt.

Warto pamiętać, że liturgia nie powinna nigdy być oddzielona od Kościoła. Łacińskie słowo ecclesia oznacza zwołanie ludu. Mamy gromadzić się na wspólnej modlitwie jak pierwsi Apostołowie z Maryją w Wieczerniku.

Nie zawsze jednak mamy możliwość odmawiania brewiarza we wspólnocie. Czy nadal jest to liturgia?

Tak, to też jest liturgia. Liturgią są sprawowane uroczyście godziny brewiarzowe w opactwie w Triors, gdzie misi korzystają z bogactwa chorału gregoriańskiego, tak samo jak brewiarz odmawiany o siódmej rano przez księdza siedzącego w piżamie na fotelu. Jedno i drugie jest dziełem ludu Bożego i dziełem Boga.

Każda liturgia jest uporządkowana według konkretnych reguł. Także msza święta jest obwarowana wieloma przepisami. Czy ich przestrzeganie naprawdę jest tak ważne?

Znamy starożytną zasadę Ojców Kościoła: Lex orandi, lex credendi, lex vivendi – Prawo modlitwy, prawem wiary, prawem życia. Jak się modlisz, tak wierzysz. Jak wierzysz, tak żyjesz. Modlitwa jest czynnością powtarzalną, a Kościół chce mieć pewność, że modlitwa nie jest skażona żadną herezją, żadnym błędem. Bo jeżeli człowiek będzie się w taki sposób modlił, to będzie tak wierzył, a wiara wpływa na konkretne życie.

Kościół po to troszczy się o to, żeby liturgia była poprawna, żeby nie było ryzyka, że ludzie zaczną źle wierzyć, a przez to źle żyć. I te wszystkie zasady nie są po to, aby pogwałcić naszą spontaniczność, tylko po to, żeby uchronić nas przed błędem.

Poza tym, jest też stara monastyczna zasada, która mówi, że człowiek wkorzenia się przez powtarzanie. Poprzez powtarzanie te wszystkie treści wchodzą w nas coraz głębiej, zaczynamy coraz mocniej w nie wierzyć, a to wychodzi w naszym życiu.

Trzymanie się reguł i rytu jest pewnym wyrazem miłości do Kościoła. Bo jestem posłuszny. Pewien starszy ojciec powtarzał mi – Czerwone czyń, czarne czytaj. Tam nie ma miejsca na samowolę. Jestem tylko szafarzem. Jestem kimś, kto w imieniu Kościoła ma dać ludziom czystą liturgię.

Ryt dla mnie jest czymś przepięknym, bo mnie chroni, bo mogę się za rytem schować. Mogę się skryć po to, żeby Kościół mógł się modlić. To wyraża także ubiór kapłana. Jest on tak otulony, tak ubrany, że wystaje tylko głowa i dłonie. Dwie rzeczy, które są potrzebne do tego, żeby odprawić liturgię. Żeby wziął chleb w swoje ręce, żeby przez usta wypowiedzieć słowa konsekracji.


Czytaj także:
Msza święta krok po kroku. Obrazowo i w skrócie tłumaczymy jej części
Dzięki powtarzalności wiemy, co będzie się działo na mszy świętej. Ale może ona sprawić, że łatwiej wpadniemy w rozproszenia i bezmyślnie przestoimy całą liturgię. Jak się tego ustrzec?

Żyjemy w czasach, gdzie mamy łatwy dostęp do wielu pomocy. Książki, czytania mszalne, a nawet oracje (modlitwy z mszy świętej) możemy przeczytać wcześniej. Mimo że każda msza jest ta sama, to nigdy nie jest taka sama. Jest pewien szkielet, który jest powtarzalny, ale czytania i oracje się zmieniają. Różnorodność tekstów wyczula nas na to, że jesteśmy uważniejsi na mszy świętej.

Ważne jest zrozumienie, czym jest msza święta. Jeżeli przeakcentujemy spotkanie wspólnoty Ludu Bożego, wtedy grozi nam nuda. Człowiek po jakimś czasie nudzi się sobą. To co mnie zachwyca w dziełach mistyków i całej tradycji Kościoła, to to, że Kościół nieustannie pokazywał, że w Eucharystii dokonuje się misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Moment mszy świętej to jest moment Kalwarii. To jest moment, kiedy Chrystus umiera za nas i moment, kiedy też powstaje z martwych.

Nie ma potrzeby skupiania się na sobie. Bóg jest godzien chwały. W momencie, kiedy zaczynamy się skupiać na Bogu, na Jego dziele, na tym, co się realnie wydarza na mszy świętej, wtedy aspekt mojego „ja” jest drugorzędny. Największy egoista zakochany w samym sobie, prędzej czy później rozczaruje się samym sobą.

Problem ze skupieniem pojawia się także wtedy, kiedy msza święta odprawiana jest w pośpiechu lub niedbale. Jak sobie z tym radzić?

Pierwsza rzecz to odpowiedzialność. Dzisiaj mówi się o roli świeckich w Kościele i ja często uczę ludzi samoobrony przed księżmi. Wierni nie powinni bać się zwracać księdzu uwagę, prosić i wyrażać swoje pragnienia.

Pewnego razu usłyszałem: My mamy dość profanum w tym świecie, żeby jeszcze doświadczać profanum przy ołtarzu. Kiedy przychodzę do ołtarza, to chcę doświadczyć sacrum, bo jestem głodna tego sacrum.

Każdy pragnie tego piękna doświadczyć. Nie chodzi o osądzanie księży, ale chodzi o to, że jeśli jesteśmy wspólnotą Ludu Bożego, to mamy odpowiedzialność, żeby zwracać im uwagę.

Jesteśmy również zachęceni do tego, żeby pogłębiać naszą świadomość tego, czym jest liturgia, czym jest Eucharystia, w momencie, kiedy znajdę się w spartańskich warunkach liturgicznych, to nie stracę istoty, przeżyję w sobie to misterium.

W jaki sposób wierni mogą zaangażować się w liturgię?

Dobre jest zaangażowanie wiernych w liturgię. Trzeba mieć jednak świadomość, że każde zadanie w liturgii jest służebne. Dlatego mamy służbę liturgiczną. Sama nazwa wskazuje, że jest to służba ludowi Bożemu w przeżywaniu Dzieła Boga.

Jeżeli kapłan potrzebuje do pięknej liturgii kadzidła, krzyża, świec, to potrzebuje również konkretnych rąk, które wezmą, poniosą, przyniosą, usłużą. I robię to nie dlatego, żeby poradzić sobie z własną nudą, tylko robię to dlatego, że Bóg jest tego godzien. Robię to dla Boga samego. Oddam Bogu chwałę poprzez tworzenie pięknej liturgii.

*O. Mateusz Maria od Krzyża, karmelita bosy, patrolog, duszpasterz akademicki, opiekun duchowy Stowarzyszenia Laudem Gloriae, zaangażowany w Karmelitański Ośrodek Liturgii i Modlitwy. Śpiewa chorał. Prowadzi bloga (frmateuszocd.wordpress.com). Obecnie mieszka we Wrocławiu.

...

Liturgia oczywiscie jest po coś. Gdyby nie bylo potrzeby nalezalo by ja zlikwidowac. Skoro jest to ,,szybkosciowosc" jest absurdem bo wskazuje na to jakby byla przeszkoda.
I nie chodzi o dlugosc! 3 godzina to tez moze byc na szybkosc ratatatatata szybciej szybciej hop hop hop hop! Karabin maszynowy moze strzelac 3 godziny. A z drugiej strony 15 minut mozec byc pieknym czaserm w zyciu! Oczywiscie 15 minutowa Msza to jednak fizycznie nie da sie zrobic pieknie. I zgadzamy sie ze za krotka. A 3 godziny zdecydowanie za dluga! Takie rozmiary moga byc tylko wyjatkowe.
Zaterm wszystko musi byc ODPOWIEDNIE! Wlasciwe proporcje. Jakość. Duchowa psychiczna fizyczna jakosc. Bo czlowiek ma te wymiary na raz i dobro musi zaistniec w nich wszystkich. Z oczywiscie prymatem duszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:29, 16 Lis 2018    Temat postu:

Zmiany w modlitwie „Ojcze nasz”. „To prawdziwa rewolucja w Kościele”
Dodano: dzisiaj 06:2515 23415919
Papież Franciszek
Papież Franciszek / Źródło: Newspix.pl / ABACA
Włoska Konferencja Biskupia przyjęła zmiany w tekstach modlitw „Ojcze nasz” i „Chwała na wysokości Bogu”. Komentatorzy biblijni oceniają, że tego typu zmiana to prawdziwa rewolucja.

Według Nowego Testamentu Jezus przekazał modlitwę „Ojcze nasz” swoim uczniom. Zdaniem papieża Franciszka niektóre słowa użyte w modlitwie zostały błędnie przetłumaczone w językach: polskim, angielskim oraz włoskim. – Tamte tłumaczenia nie są dobre, ponieważ mówią o Bogu, który wywołuje pokusę – tłumaczył Ojciec Święty. Papież przyznał, że chodzi o słowa: „I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego”. W opinii Franciszka Bóg nie może wodzić na pokuszenie, ponieważ jest to rola szatana. Dlatego też Ojciec Święty zaproponował, aby ostatecznie we wszystkich językach modlono się słowami: „nie opuszczaj nas w pokusie”.
Zmiany zostały już zatwierdzone przez Włoską Konferencję Biskupią i wprowadzone do nowego wydania Mszału Rzymskiego, które musi zostać zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Na wprowadzenie zmian zdecydowały się już niektóre konferencje episkopatu m.in. w Belgii oraz we Francji. – Francuzi argumentowali to w ten sposób, że przecież to ja upadam, ale nie dlatego, że Pan Bóg mnie kusi, abym upadł. Bóg tego nie robi, ona pomaga ci natychmiast wstać. To Szatan prowadzi na pokuszenie – tłumaczył papież Franciszek.
Komentatorzy biblijni zwrócili uwagę na fakt, iż tego typu zmiana to prawdziwa rewolucja, ponieważ słowa modlitwy „Ojcze Nasz” są znane niemal na całym świecie. To nie jedyna wprowadzona zmiana. W psalmie modlitewnym „Chwała na wysokości Bogu” zamiast „pokój ludziom dobrej woli” będziemy mówić „pokój ludziom umiłowanym przez Pana”. Jest to wersja bliższa biblijnemu oryginałowi z Ewangelii według św. Marka.

...

Jak jest w oryginale z tym wodzeniem?
A drugie to niedobre!
Pokoj ludziom dobrej woli jest znakomite.
Pokój ludziom umilowanym przez Pana sugeruje ze tylko swietym! To strach sie bac! Wiekszosc niech sie boi. A dobra wola nie wymaga swietosci! Lepsza jest ta wersja bo ze pokoj umilowanym przez Pana to oczywiste. A dobrej woli obejmuje np. pogan! Tak! Sa tam ludzie dobrej woli!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy