Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Odejść młodo ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133178
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:46, 05 Paź 2014    Temat postu: Odejść młodo ...

Anna Przybylska nie żyje. Internauci opłakują aktorkę

Anna Przybylska nie żyje. Informacja o śmierci zaledwie 36-let­niej aktorki zszokowała całą Polskę. Wyrazy współczucia dla jej bliskich płyną zarówno ze strony kolegów - aktorów, jak i innych osób publicznych oraz tysięcy wstrząśniętych użytkowników in­ternetu.

"Z trudnym do wyrażenia bólem w sercu pragnę zawiadomić, że w dniu 5 października 2014 roku po ciężkiej walce z chorobą zmarła Anna Przybylska. Odeszła w spokoju, w gronie najuko­chańszej rodziny" – taką informację zamieściła na oficjalnej stro­nie Anny Przybylskiej menedżerka gwiazdy Małgorzata Rudow­ska.

Aktorkę wspominał na antenie TVP Info Cezary Pazura, z którym zagrała w "Karierze Nikosia Dyzmy". - Wspomnienie o Ani jest jednoznaczne i wspaniałe. To była osoba absolutnie cudowna, otwarta, pełna wigoru temperamentna. Była wspaniałym, cudow­nym człowiekiem. Znaliśmy się rodzinami, znam jej dzieci i jej odejście jest dla nas wszystkich wielką tragedią osobistą – mówił aktor.

Jak dodał, "Ania pozostanie w naszej pamięci, w naszych sercach taka, jaka była na ekranie". - Ona to swoje życie wewnętrzne, swoją urodę duszy umiała przekazać, to jest niezwykły dar dla ak­torki. To była osoba absolutnie niezwykła, wchodząc na plan, wnosiła ze sobą pełnię światła - podkreślał.

Pazura zwracał także uwagę, że Anna Przybylska była pełna energii i potrafiła "rozbawić największego ponuraka". - To była osoba o niezwykłym wdzięku. Kochaliśmy ją. Nie dało się inaczej żyć, można było tylko ją uwielbiać - powiedział.

Widzowie znali Annę Przybylską z ról w takich filmach jak "Dzień świra", "Dlaczego nie!", "Kariera Nikosia Dyzmy" czy "Sęp". Zagrała też w wielu serialach, między innymi w "Złotopol­skich", "Daleko od noszy" i w "39 i pół".

Prywatnie była związana z piłkarzem Jarosławem Bieniukiem. Osierociła trójkę dzieci.

...

Istotnie szok na dzis to mlody wiek ... I faktycznie miala wrodzona radosc zycia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133178
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:26, 07 Paź 2014    Temat postu:

Znana aktorka, Anna Przybylska nawróciła się !

Anna Przybylska w najnowszym wydaniu pisma dla kobiet Viva, mówi, że zaczyna się ponownie modlić do Boga, wyspowiadała się po 13 latach. I jest na etapie powrotu do zagubionego Wiecznego Ojca. Brawo!

Anna Przybylska ostatnio pokazywana była często w czapce na głowie, widać było jej wychudzoną twarz. Nie da się ukryć, że aktorka cierpi na poważną chorobę, o której nie chce mówić. Jedyne co powiedziała, to to, że powraca do praktyk religijnych, na nowo, jak marnotrawny syn, wraca do Boga-Ojca. I, że chce zwyciężyć chorobę.

W wywiadzie dla miesięcznika "Viva", której Anna Przybylska została zwyciężczynią plebiscytu "Viva Najpiękniejsi", aktorka mówi m.in. "Przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. I wiesz, co - wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę (...) Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale uwierz mi, że po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś.

Ja myślę teraz krótkoterminowo, nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość. Ale chciałabym strasznie, żeby już była wiosna, nie mogę się jej doczekać. Wtedy będę mogła wsiąść na rower. Tęsknię za plażą, za latem. No i mam jeszcze parę marzeń zawodowych. Ale najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję, i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory. Jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda.

Pani Anno, modlimy się o Pani wytwałość jak również o to, by Pani wyzdrowiała!

sm/Viva
13.02.2014, 9:31

[link widoczny dla zalogowanych]

To najwazniejsze ! Nic nie mawazniejszego niz relacja do Boga . A srodowisko w ktorym przebywala jest potworne . Praktykuje siedem grzechow glownych z pycha na czele co dzien . Celebryctwo to skondensowanie ich maksymalne . Prozna slawa prozne zainteresowanie gawiedzi . Znany bo znany ... I łatwa duza nieosiagalna dla przecietniaka kasa . Strasznie trudno w tym jazgocie znalezc Boga ... Wypadki choroby ... gdy trwoga to do Boga ... staja sie jedyna szansa aby ratowac ich dusze a nie ma nic cenniejszego dla czlowieka ... Oczywiscie Bóg chce normalnie na codzen obcowac z czlowiekiem ale jest to trudne z winy czlowieka a im wieksze materialne powodzenie tym trudniej do takiego czlowieka dotrzec . Niestety ...

Tu jednak nawrocenie nastapilo i to cieszy Smile Bóg wybral najlepszy moment smierci . Co oznacza ze inny bylby gorszy . Nie przypadkiem jest to moment nawrocenia bo liczy siestan duszy w chwili przejscia ... Jak najlepszy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133178
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:22, 28 Wrz 2017    Temat postu:

„Poszłam z Panem Bogiem na kawę”. Niezwykła opowieść o Ani Przybylskiej
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Wrz 28, 2017

EAST NEWS
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Zapamiętamy ją jako policjantkę ze „Złotopolskich”. Ale rolą jej życia było bycie mamą drastycznie przerwane przez chorobę. Nieznane oblicze Przybylskiej przedstawiają autorzy jej biografii „Ania”.

Książka Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewieckiego „Ania” mogłaby zawierać adnotację, że wrażliwsi czytelnicy powinni przerwać lekturę jakieś 50 stron przed końcem. Wszystko dlatego, że z typowej opowieści o americam dream w polskich realiach, bez ostrzeżenia przenoszą akcję (może nie tyle oni, co samo życie) na szpitalne łóżko. A tu nawet najtwardsze serce zaczyna się kruszyć z każdą kolejną linijką. Mimo to, dotrwałam do zakończenia – i chcę Wam o nim napisać, bo to najmocniejszy punkt książki.


Marylka ze „Złotopolskich”

„Ania” to pierwsza oficjalna biografia Przybylskiej, aktorki, którą połowa Polski zapamięta z roli Marylki w „Złotopolskich”. Ale zanim zagrała sympatyczną policjantkę, trafiła na plan „Ciemnej strony Wenus” do Radosława Piwowarskiego. Reżyser, który właśnie miał lata świetności, odkrył talent Przybylskiej. Dzięki niemu dziewczyna z Gdyni wypłynęła na szerokie wody.

Z Piwowarskim zresztą połączą ją nie tylko role w kolejnych filmach, ale także nić wyjątkowej sympatii. W jednej z ostatnich sesji zdjęciowych dla „Gali” Przybylska godzi się wystąpić pod jednym warunkiem – tylko z reżyserem u boku. Piwowarski docenił ten gest, był już wtedy, jak sam mówi outsiderem, a ona wyciągnęła do niego rękę.

Pierwsza część książki, opowieść o tym, jak z agencji modelek Przybylska trafia na plan filmowy, a następnie pokazuje się u boku takich gwiazd, jak Cezary Pazura, Olaf Lubaszenko, gra u Bogusława Lindy to dla mnie, jako kogoś, kto nigdy nie był wielkim fanem aktorki, najmniej interesująca część biografii. Co nie zmienia faktu, że jest to książka świetnie udokumentowana, zawierająca wiele cytatów z udzielonych przez Przybylską wywiadów, wypowiedzi rodziny i przyjaciół (szkoda, że zabrakło rozmowy z mężem czy siostrą) i pięknie wydana (masa fotografii).
Czytaj także: Ostrowska-Królikowska dla Aletei: Nie zazdroszczę mężczyznom


Rodzina najważniejsza

Znacznie ciekawiej jest, kiedy autorzy uchylają rąbka tajemnicy o Przybylskiej prywatnie. Oczywiście, wiedziałam, że była żoną i matką, ale nigdy nie miałam pojęcia, że była niezwykle oddaną rodzinie kobietą, marzącą o dużej gromadce dzieci, cierpiącą z powodu dwóch poronień (jedno w piątym miesiącu ciąży), zawsze stawiającą dzieci i męża na pierwszym miejscu (hen przed wszystkimi mega propozycjami i intratnymi kontraktami).

Nie znaczy to jednak, że Przybylska zamieniła się w kurę domową – a gdzie tam! Owszem, na czas ciąży rezygnowała z grania, ale krótko po porodzie pojawiała się na planie filmowym, często z maleńkim dzieckiem przy piersi. Właściwie tam, gdzie się dało, zabierała ze sobą dzieci, bywało, że maluchy pojawiały się na konferencji prasowej, bo przytulenie się do mamy po prostu nie mogło poczekać.

Umiejętnie łączyła rolę wielkiej gwiazdy z byciem żoną i mamą trójki dzieci. Właściwie, gwiazdą to ona była tylko na planach filmowych (i nielicznych galach, na których się pojawiała). Za progiem domu zamieniała się w pedantkę (anegdotki o jej zamiłowaniu do sprzątania to opowieści na długie godziny), wybitną kucharkę (która taśmowo lepiła pierogi i robiła genialne śledzie w oleju lnianym) i troskliwą, czułą mamę. A także lwicę strzegącą domowego ogniska.
Czytaj także: Selena Gomez przeszła przeszczep. Kto uratował jej życie?


Na wojnie z paparazzimi

Przybylska była jedną z pierwszych ofiar tabloidów, która szczególnie mocno doświadczyła ich wścibstwa. Tym mocniej, im bardziej chroniła swoją prywatność, nie pozwalała na fotografowanie dzieci i wystawanie pod ich przedszkolem. Legendą są kłótnie, w jakie zdarzało się jej wdawać z nieszanującymi prywatności dziennikarzami (mające finał nawet na komisariacie policji).

Na szczególne tory wojnę wprowadziła choroba Ani, a apogeum stał się wyścig plotkarskich portali o to, kto pierwszy poda informację o śmierci aktorki. Po takim fake newsie Przybylska odebrała telefon od jednego ze zdziwionych dziennikarzy, przekazując mu „pozdrowienia z zaświatów”. Bo taka była – potrafiła powiedzieć dosadnie, a nawet zakląć jak szewc. A jednocześnie, jak wynika z obficie cytowanych opisów przyjaciół, była niezwykle krucha i delikatna. I bardzo bała się śmierci.


Choroba uczy pokory

W jednym z wywiadów wyznała:

„Boję się umierania… Bardzo się boję. Wiem, że śmierć jest nieunikniona, całe życie się z nią oswajamy. Ale może dlatego, że mam rodzinę, nie potrafię pogodzić się z myślą, że ktoś będzie po mnie płakał. Ja umieram i mam święty spokój, ale po mnie zostaje żal matki czy rozpacz dziecka. To jest irracjonalne, ale często myślę o tym, jak bardzo skaleczyłabym swoje dzieci, gdybym przedwcześnie umarła. One już nigdy nie byłyby tymi samymi beztroskimi, pogodnymi dziećmi co teraz. Czuję się wtedy strasznie”.

Mocno zaangażowała się w pomoc chorym, zarejestrowała się w fundacji DKMS jako potencjalny dawca szpiku:

„Człowiek zdrowy nie myśli o chorobach, nie chce zastanawiać się nad nieszczęściem, uważając, że to go nigdy nie dotknie. Ale choroby, niestety, też są dla ludzi. Obcowanie z cierpiącymi, zwłaszcza dziećmi, uczy pokory wobec życia”.

Ania wiedziała, że odchodzi. Podejmowała leczenie, szukała terapii za granicą, ale kiedy kolejne środki nie przynosiły skutku, szykowała się na ostateczność. A jednocześnie, nadal miała nadzieję. Krzysztofowi Jaroszyńskiemu, który pisał dla niej monodram, powiedziała: „Jak tylko wyzdrowieję, będę do Twojej dyspozycji, ale teraz nie. Błagajmy oboje Boga, żeby wszystko było dobrze”.
Czytaj także: Jak córka z matką, czyli intymna opowieść o Annie Seniuk


Chciałabym się jeszcze pomęczyć

W ostatnich miesiącach życia zaczęła regularnie chodzić do kościoła. Kiedy nie miała siły, prosiła, by zawieźć ją na wózku. Od elżbietanek z orłowskiego klasztoru uczyła się odmawiania różańca. W domu postawiła krzyż i zdjęcie zmarłego taty, którego prosiła, by jeszcze jej nie zabierał, bo nie jest gotowa.

Spotkała się z zaprzyjaźnionym z rodziną księdzem, wyspowiadała. W jednym z ostatnich wywiadów przyznała, że „poszła z Panem Bogiem na kawę”. Swojej mamie z ulgą wyznała, że Dominik (pierwszy maż, wzięli rozwód), jako wdowiec, będzie mógł wziąć ślub kościelny. Martwiła się, co będzie z jej dziećmi, kiedy umrze. „Pewnie ludzie będą mówili: Przynajmniej się już nie męczy. A wiesz, ja bym chciała się jeszcze pomęczyć, byle tylko żyć…” – wyznała przyjaciółce.

Odeszła cichutko i spokojnie, przy mężu, mamie i siostrze. Krystyna Przybylska tak to wspomina: „Jeszcze wstałam, wzięłam ją za rączkę i szepnęłam: Dziecko nic się nie martw, wszystko będzie dobrze. Już nie odpowiedziała, tylko spod powiek popłynęły jej dwie łzy. Może mnie jeszcze usłyszała?”. Mama Ani po śmierci córki znalazła jej złoty notes, w którym zapisywała wszystkie piękne miejsca w Polsce, których nie widziała, a które chciała pokazać dzieciom. W miarę możliwości zabiera tam wnuki.

...

Tak bylo dla niej najlepiej. Bóg wie dlaczego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy