Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Morze wyrzuciło stary żaglowiec!
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:08, 12 Lut 2011    Temat postu: Morze wyrzuciło stary żaglowiec!

,,Dziennik Bałtycki": Fragmenty wraku żaglowca najprawdopodobniej z XVII wieku wyrzuciło morze przy Klifie Redłowskim w Gdyni.

Fragmenty zostały zabezpieczone przez ekipę archeologiczną Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Przewieziono je i umieszczono w basenie klubu kajakowego na wyspie Ołowianka w Gdańsku, aby uchronić przed rozeschnięciem i rozpadnięciem.

- Drewniane elementy konstrukcyjne kadłuba statku wyrzuciło na plażę przed kilku tygodniami wzburzone morze - opowiada Iwona Pomian, kierownik Działu Badań Podwodnych CMM. - Jest to dziesięć wręgów z klepkami podwójnego poszycia - zewnętrznego i wewnętrznego. Przypuszczamy, że mogą być to fragmenty jednego z dwóch wraków żaglowców, jakie wstępnie zbadaliśmy w ubiegłym roku. Wykryła je ekipa Wydziału Pomiarów Morskich Urzędu Morskiego w Gdyni, prowadząca prace hydrograficzne na redach portów gdyńskiego i gdańskiego - wyjaśnia Pomian.


Jacek Sieński, "Dziennik Bałtycki"

>>>>>

O no prosze fajnie!!! :O)))



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 19:09, 12 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:12, 20 Sie 2011    Temat postu:

Na dnie Bałtyku odkryto wrak słynnego statku

U wybrzeży wyspy Olandia na dnie Morza Bałtyckiego szwedzcy płetwonurkowie odkryli wrak słynnego okrętu Mars, należącego do floty króla Szwecji Eryka XIV Wazy. Był to największy statek wojenny, jaki w XVI wieku pływał po Bałtyku. W 1564 roku oblężony przez flotę 37 statków z Danii i Lubeki Mars zatonął po dwóch dniach walk na skutek eksplozji prochu na pokładzie. Przez 447 lat spoczywał nieodkryty na dnie Bałtyku, aż latem 2011 roku grupa szwedzkich płetwonurków oraz archeologów natknęła się na wrak spoczywający na głębokości 75 metrów w odległości 10 mil morskich (18,5 km) na północ od Olandii. Naukowcy od lat bezskutecznie próbowali zlokalizować statek.

"Wrak leży na lewej burcie i jest stosunkowo dobrze zachowany, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wyleciał w powietrze. Eksplozja spowodowała dziurę w prawej burcie" - mówi Andreas Olsson, szef działu archeologicznego Muzeum Historii Morza w Sztokholmie.

Statek został zidentyfikowany jako Mars m.in. dzięki herbowi Wazów odnalezionym na jednej z armat z brązu.

Zbudowany z litego drewna dębowego Mars wyposażony był w 107 dział, a na pokład zabierał 800 ludzi. "Jest większy i starszy od statku Waza (słynny okręt zatopiony w 1628 roku i wydobyty w 1961 roku, obecnie znajduje się w muzeum o tej samej nazwie w Sztokholmie - przyp. red.), dlatego może być jeszcze ciekawszy. Poza tym zatonął w pełni wyposażony, w trakcie walki - twierdzi Richard Lundgren, jeden z płetwonurków z ekipy, która odnalazła okręt.

Na razie jednak nie wiadomo, czy statek zostanie wydobyty na powierzchnię i podobnie jak Waza będzie atrakcją turystyczną. Obszar, gdzie znaleziono wrak, został zamknięty. Będzie miejscem dalszych badań naukowych.

>>>>>

No prosze ! Bardzo fajne znalezisko ! No i pamietajmy ze Wazowie byli Władcami Rzeczypospolitej ! W Polsce nazywano ich ,,Piastami'' czyli naszymi ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:23, 21 Paź 2011    Temat postu:

Piękna morska uroczystość

"Ka­pi­tan Bor­chardt" - taką nazwę otrzy­mał trój­masz­to­wy ża­glo­wiec pod­czas swo­je­go chrztu. Na­zwa­no go na cześć zna­ne­go pol­skie­go ka­pi­ta­na Ka­ro­la Ol­gier­da Bor­chard­ta, który był wy­bit­nym ma­ry­ni­stą, pe­da­go­giem i au­to­rem książ­ki "Zna­czy ka­pi­tan", na­zy­wa­nej "Bi­blią pol­skich że­gla­rzy". .

Zaraz tam Biblia ale oczywiscie wspanila postac ! Morski sarmatyzm wrecz . Polecam ksiazki :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:29, 13 Lis 2011    Temat postu:

Radio Szczecin

"Kapitan Borchardt" zostanie w Szczecinie do Wtorku

Najmłodszy stażem polski żaglowiec wizytuje Szczecin. Trzymasztowy szkuner "Kapitan Borchardt" mieszkańcy miasta będą mogli zwiedzać do wtorku - podało Radio Szczecin.

Kapitan żaglowca, Magdalena Noworolska, mówi, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. - Jednostki w ogóle miewają duszę, natomiast on miał taka duszę która do nas od razu przemówiła – powiedziała Noworolska. W remont jednostki zaangażowani byli żeglarze z całej Polski. - Potrafili zjechać się z całej polski. Przyjechać w piątek wieczorem, pracować ciężko przez cały weekend po czym umawiać się, że za tydzień będą z powrotem - wspomina Noworolska.

Macierzystym portem żaglowca jest Gdańsk. Jednostkę będzie można zwiedzać do wtorku między godz. 11 a 13 oraz 15 a 17.

>>>>>

Tak . Okrety maja dusze . Zwlaszcza jak nazywane sa od patronow . tedy patron taki opiekuje sie swoim okretem . Jest to naturalne i oczywiste czyz Bóg moglby odmowic kapitanowi Borchardtowi opieki nad swoim statkiem . Wiec nie jest to dusza abstrakcyjna poetycka ale KONKRETNA konkretnej osoby . A oczywiscie sam kapitan juz na ziemi byl postacia niezwykla co widac po jego ksiazkach ! Co dopiero teraz u Boga oczyszczony z wszelkich niedoskonalosci duszy ! Trudno zatem nie radowac sie tym wszystkim ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:48, 05 Gru 2011    Temat postu:

Zwodowano kadłub żaglowca "Generał Zaruski"

Ka­dłub za­byt­ko­we­go ża­glow­ca "Ge­ne­rał Za­ru­ski" zwo­do­wa­no w Gdań­sku. Znisz­czo­ną jed­nost­kę od­ku­pi­ły w 2008 r. od Ligi Obro­ny Kraju wła­dze Gdań­ska. W pierw­szy rejs od­bu­do­wa­na jed­nost­ka ma wy­pły­nąć w sierp­niu 2012r.

Ge­ne­ral­ny re­mont roz­po­czął się w li­sto­pa­dzie 2009 r. Drew­nia­ny ka­dłub zre­kon­stru­owa­ny zo­stał w Gdań­skiej Stocz­ni Re­mon­to­wej S.A., na te­re­nie któ­rej zwo­do­wa­no jed­nost­kę. Rzecz­nik pra­so­wy Miej­skie­go Ośrod­ka Spor­tu i Re­kre­acji (MOSiR) w Gdań­sku, Grze­gorz Pa­we­lec po­in­for­mo­wał, że „jed­no­st­ce przy­wró­co­na zo­sta­ła dawna świet­ność i kon­dy­cja a w ka­dłu­bie za­cho­wa­no tak dużo ory­gi­nal­nych ele­men­tów jak się dało”. Bryłę ka­dłu­ba zre­kon­stru­owa­ła firma Com­plex Yachts z Pucka przy wy­ko­rzy­sta­niu tra­dy­cyj­nych tech­no­lo­gii szkut­ni­czych.

Kie­row­nik pro­jek­tu „Gdańsk ra­tu­je ża­glo­wiec”, Krzysz­tof Dęb­ski po­in­for­mo­wał, że prace przy od­bu­do­wie jed­nost­ki tzn. przy wy­po­sa­ża­niu si­łow­ni i po­miesz­czeń jed­nost­ki nadal będą pro­wa­dzo­ne na te­re­nie stocz­ni. W ostat­nim eta­pie od­bu­do­wy zo­sta­nie zre­ko­stru­owa­ne wnę­trze i wy­po­sa­że­nie ża­glow­ca.

MOSiR jest ar­ma­to­rem jed­nost­ki. Dy­rek­tor MOSiR, Le­szek Pasz­kow­ski nie wy­klu­cza, że w sierp­niu przy­szłe­go roku na „Ge­ne­ra­le Za­ru­skim” zo­sta­ną pod­nie­sio­ne żagle i w pierw­szy rejs po­pły­nie on z mło­dzie­żą do Szwe­cji, gdzie zo­stał zbu­do­wa­ny w 1940 roku. Drew­nia­na jed­nost­ka po­mie­ści 30-oso­bo­wą za­ło­gę.

Do tej pory Gdańsk wydał na re­mont jed­nost­ki ponad 2 mln zł; ko­lej­ne prace mają być sfi­nan­so­wa­ne z fun­du­szy unij­nych. Koszt re­stau­ra­cji jed­nost­ki sza­co­wa­ny jest na 3-4 mln zł.

Grze­gorz Pa­we­lec po­in­for­mo­wał, że "Ge­ne­rał Za­ru­ski" bę­dzie jed­nost­ką szko­le­nio­wą dla mło­dych adep­tów że­glar­stwa. Ża­glo­wiec miał­by też brać udział w re­ga­tach i in­nych im­pre­zach, pod­czas któ­rych pro­mo­wał­by mia­sto Gdańsk. Po od­no­wie­niu "Ge­ne­rał Za­ru­ski" za­cu­mu­je na Mo­tła­wie w cen­trum Gdań­ska przy Cen­tral­nym Mu­zeum Mor­skim oraz "Sołd­ku" - pierw­szym stat­ku wy­bu­do­wa­nym po II woj­nie świa­to­wej w pol­skiej stocz­ni.

Ża­glo­wiec zo­stał zbu­do­wa­ny w 1939 r. w Szwe­cji. Za­mó­wi­ła go Liga Mor­ska i Ko­lo­nial­na. Z ini­cja­ty­wy ge­ne­ra­ła Ma­riu­sza Za­ru­skie­go jed­nost­ka miała być jed­nym z dzie­się­ciu jach­tów słu­żą­cych jako okrę­ty szko­le­nio­we pol­skim har­ce­rzom. Wy­buch wojny unie­moż­li­wił prze­ka­za­nie ża­glow­ca pol­skiej stro­nie. Od 1939 do 1945 r. jed­nost­ka pod nazwą "Krys­sa­ren" była użyt­ko­wa­na przez Szwedz­ką Szko­łę Że­glar­stwa.

Do Pol­ski ża­glo­wiec do­tarł w 1946 r. W hoł­dzie ini­cja­to­ro­wi jego bu­do­wy nada­no mu nazwę "Ge­ne­rał Za­ru­ski". Zgod­nie ze swoim pier­wot­nym prze­zna­cze­niem, li­czą­cy 28 me­trów dłu­go­ści i 315 me­trów kwa­dra­to­wych po­wierzch­ni żagli, jacht słu­żył do celów szko­le­nio­wych.

W 1950 r. ża­glo­wiec prze­mia­no­wa­no na "Młodą Gwar­dię". W tym cza­sie odbył rejs do por­tów NRD. W 1957 r. nazwę jed­nost­ki zmie­nio­no na "Ma­riusz Za­ru­ski". Przy­wró­ce­nie pier­wot­nej nazwy ża­glow­co­wi "Ge­ne­rał Za­ru­ski" na­stą­pi­ło w 1969 r. Sześć lat póź­niej jed­nost­ka po­pły­nę­ła do pol­skiej sta­cji ba­daw­czej na Spits­ber­ge­nie. Od 1994 r. przez kilka lat ża­glo­wiec pły­wał z mło­dzie­żą oraz od­by­wał rejsy syl­we­stro­we. W 2003 r. "Ge­ne­rał Za­ru­ski" utra­cił klasę Pol­skie­go Re­je­stru Stat­ków jed­no­znacz­ną z wy­łą­cze­niem z eks­plo­ata­cji. W ostat­nich la­tach sta­tek nisz­czał na na­brze­żu we Wła­dy­sła­wo­wie.

Wła­dze Gdań­ska od­ku­pi­ły "Ge­ne­ra­ła Za­ru­skie­go" od LOK w li­sto­pa­dzie 2008 r. za 150 tys. zł.

Uro­dzo­ny w 1867 r. ge­ne­rał Ma­riusz Za­ru­ski był m.​in. ta­ter­ni­kiem (za­ło­żył Ta­trzań­skie Ochot­ni­cze Po­go­to­wie Ra­tun­ko­we), że­gla­rzem, ma­la­rzem, fo­to­gra­fi­kiem i pi­sa­rzem. W ra­mach bo­ga­tej dzia­łal­no­ści pu­blicz­nej i spo­łecz­nej pro­pa­go­wał wspi­nacz­kę i że­glar­stwo. Zmarł w 1941 r. w wię­zie­niu w Cher­so­niu jako wię­zień NKWD.

>>>>>

Kolejny rozdzial wspanialej historii ! To trzeba przezyc - nawet nie ma specjalnie co tluamczyc Surprised)))

Wo­do­wa­nie "Ge­ne­ra­ła Za­ru­skie­go", fot. PAP/Adam War­ża­wa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:40, 12 Gru 2013    Temat postu:

Centralne Muzeum Morskie podniesione do rangi Narodowego

Narodowe Muzeum Morskie – tak od wtorku nazywa się gdańska placówka nosząca dotąd miano Centralnego Muzeum Morskiego. O podniesieniu rangi zdecydował minister kultury. Chlubą muzeum są dwa statki - s.s. "Sołdek" i "Dar Pomorza" oraz stojący nad Motławą Żuraw.

Jak poinformowała w środę Katarzyna Nowicka, kierownik działu marketingu Narodowego Muzeum Morskiego, podejmując decyzję o zmianie nazwy, minister przychylił się tym samym do wniosku złożonego przez Centralne Muzeum Morskie, Radę Muzeum, Towarzystwo Przyjaciół CMM oraz Polskie Towarzystwo Nautologiczne.

Dyrektor muzeum Jerzy Litwin powiedział, że zmiana nazwy jest przede wszystkim kwestią prestiżową. - Faktycznie jest to uporządkowanie rangi naszej placówki, bo nasz status i zakres działalności w zasadzie od dawna odpowiada randze muzeum narodowego – powiedział Litwin dodając, że nowa nazwa z pewnością ułatwi placówce, kontakty międzynarodowe oraz ewentualne pozyskiwanie środków od sponsorów.

Historia Narodowego Muzeum Morskiego sięga 1960 roku, kiedy to przy gdańskim Muzeum Pomorskim (obecnie Muzeum Narodowe w Gdańsku) powołano autonomiczny oddział pod nazwą "Dział Morski". Dwa lata później dział przekształcił się w samodzielną instytucję, której główną siedzibą został słynny gdański Żuraw. W 1977 roku muzeum przejęło przylegający do Żurawia budynek, w którym dotąd działała kotłownia, a po kolejnych kilkunastu latach - kilka spichlerzy na wyspie Ołowianka, gdzie do dziś znajduje się główna siedziba placówki.

Przed kilkoma laty niefunkcjonalny budynek po kotłowni zburzono, a na jego miejsce kosztem 12 mln euro postawiono nowoczesny obiekt. Został on oddany do użytku w kwietniu ub.r. jako Ośrodek Kultury Morskiej. W Ośrodku, przeznaczonym przede wszystkim dla dzieci i młodzieży, powstała nowoczesna ekspozycja, w tym około 40 stanowisk, na których można zapoznać się m.in. z życiem na morzu (w tym z podstawami astronomii i nawigacji), budową statku, pracą w porcie, codziennym życiem na statku (m.in. stroje marynarzy i piratów) oraz archeologią podwodną.

Pozostałe eksponaty Muzeum znajdują się w spichlerzach na wyspie Ołowianka. Można tam zobaczyć m.in. wiele przedmiotów wydobytych z wraków przez zespół archeologów podwodnych działający w placówce. W sumie jest to kilkanaście tysięcy zabytków z okresu od wczesnego średniowiecza po wiek XIX. - Możemy się poszczycić m.in. 20 armatami wydobytymi z wraka szwedzkiego okrętu, ładunkiem i konstrukcją XV-wiecznego statku handlowego, tzw. miedziowca, czy kolekcją ubiorów marynarskich z XVIII-wiecznego statku "Generał Carleton" – wyjaśnił Litwin.

Najbardziej znanymi eksponatami Muzeum są dwa statki: stojący na stałe w Gdyni żaglowiec "Dar Pomorza" oraz cumujący przy gdańskiej Ołowiance s.s. "Sołdek" - pierwszy pełnomorski statek zbudowany w gdańskiej stoczni po II wojnie światowej. W zbiorach Muzeum znajdują się także oryginalne Tablice z 21 postulatami Solidarności z 1980 roku.

W planach Muzeum jest wybudowanie Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie, które miałoby łączyć funkcję nowoczesnej pracowni konserwatorskiej i otwartego dla zwiedzających innowacyjnego magazynu studyjnego. W obiekcie miałaby też znaleźć się hala do ekspozycji jachtów – m.in. "Dal" i "Opty".

- Kolejnym wyzwaniem dla Muzeum będzie modernizacja Muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich, które mieści się w dawnych zakładach szkutniczych oraz Muzeum Rybołówstwa w Helu, działającego w XV-wiecznym budynku poewangelickiego kościoła – wyjaśnił Litwin.

Działalność Narodowego Muzeum Morskiego finansowana jest z budżetu ministerstwa kultury.

...

Bardzo trafna decyzja . Morze zwlasza po 1945 to w Polsce legenda ! Wspaniala historia wspaniali ludzie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:07, 23 Gru 2013    Temat postu:

1,5 tys. marynarzy PŻM spędzi święta na morzu

Półtora tysiąca marynarzy Polskiej Żeglugi Morskiej spędzi Boże Narodzenie na 70 statkach w najróżniejszych częściach świata, np. na lodowatym Morzu Barentsa czy na Borneo.

Jak poinformował doradca dyrektora PŻM Krzysztof Gogol najdalej od kraju będą spożywać wigilię załogi najnowszych 82-tysięczników armatora: m/s „Tatry”, który będzie w tym czasie na środku Pacyfiku w podróży z Chin do USA oraz m/s „Beskidy”, który w Boże Narodzenie znajdzie się niedaleko Wyspy Bożego Narodzenia na Oceanie Indyjskim, w drodze z Chin do portu Geraldton w zachodniej Australii. Na Pacyfiku, w odległości kilku dni podróży morskiej od kanadyjskiego portu Vancouver znajdzie się w święta także statek m/s „Rysy”.

W równie odległych od kraju portach chińskich wigilię spożyją załogi statków m/s „Sudety” (w Chang Jiang) oraz m/s „Karpaty” (w Fang Cheng). Marynarze statku m/s „Giewont” będą zasiadać do wigilijnej kolacji w Adelajdzie w południowej Australii, a marynarze ze statku m/s „Jawor” w porcie Samarinda na indonezyjskiej wyspie Borneo.

Kilka z załóg statków PŻM znajdzie się podczas świąt na Atlantyku, m.in. ze statku m/s „Polska Walcząca”, który płynie z Nowego Orleanu do Haify w Izraelu oraz statku m/s „Legiony Polskie”, który płynie z portu Mobile w Zatoce Meksykańskiej na południe Europy.

Najzimniejsze święta spędzą marynarze ze statku m/s „Armia Ludowa”, którzy w tym czasie znajdą się na Morzu Barentsa w okolicach Murmańska, natomiast w ciepłych karaibskich klimatach do wigilii będą zasiadać m.in. załogi statków m/s „Miedwie”, który 24 grudnia przypłynie do portu Cartagena w północnej Kolumbii czy m/s „Mamry”, który 26 grudnia spodziewany jest w wenezuelskim porcie Puerto Cabello.

Prawie na samym równiku Boże Narodzenie będą obchodzić marynarze z m/s „Polesie”, który w pierwszy dzień świąt spodziewany jest w Puerto Bolivar w Ekwadorze.

W Szczecinie spędzą święta marynarze z m/s „Pomorze”. Statek 21 grudnia przypłynie do macierzystego portu armatora po pszenicę i będzie stał w porcie przez całe Boże Narodzenie, natomiast sylwestra spędzi w Świnoujściu. Jest też szansa, że w pierwszy dzień świąt do Gdyni zawinie płynący z Norwegii m/s „Szczecin”. Statek na redzie Gdyni spodziewany jest wieczorem 24 grudnia.

Tradycyjnie, na statkowym wigilijnym stole – przykrytym w jednej mesie, bez podziału na część oficerską i marynarską – znajduje się zawsze, tak jak w domu, 12 potraw. Są m.in. barszcz z uszkami, śledzie w różnej postaci, wszelakie gatunki ryb, kapusta z grzybami i wiele innych potraw, w tym tradycyjne polskie ciasta.

Kucharze są też otwarci na propozycje kulinarne ze strony załogi, której członkowie pochodzą z różnych części kraju.

W mesie nie może zabraknąć oczywiście choinki, najczęściej sztucznej, która jest na stałym wyposażeniu każdego ze statków. Marynarze też „po swojemu” przystrajają na święta własne kabiny.

Kolację wigilijną rozpoczyna kapitan, dokładnie o godzinie 17 czasu pokładowego, składając załodze życzenia i przekazując życzenia od armatora. A potem wszyscy dzielą się opłatkiem i składają sobie życzenia.

Potem marynarze zazwyczaj zamykają się w swoich kabinach i starają się zadzwonić do bliskich telefonem komórkowym; jeśli nie złapią zasięgu, mogą skorzystać z dostępnych na statku satelitarnych środków łączności.

....

Taki los marynarza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:57, 14 Sty 2014    Temat postu:

Tomasz Pajączek | Onet
Paweł Rańda chce ze studentami Politechniki przepłynąć Bałtyk

To ma być wy­pra­wa ja­kiej w Pol­sce jesz­cze nie było. Do po­ko­na­nia będą mieć dy­stans 170 ki­lo­me­trów. W sierp­niu Paweł Rańda, były wi­ce­mistrz olim­pij­ski za­mie­rza razem ze stu­den­ta­mi Po­li­tech­ni­ki Wro­cław­skiej prze­pły­nąć Bał­tyk na czte­ro­oso­bo­wej mor­skiej łodzi wio­ślar­skiej ze ster­ni­kiem.

Pro­jekt Bał­tyk – to cel jaki w tym roku przy­świe­ca by­łe­mu wi­ce­mi­strzo­wi olim­pij­skie­mu. Paweł Rańda chce wspól­nie ze stu­den­ta­mi Po­li­tech­ni­ki Wro­cław­skiej po­ko­nać mor­ską ło­dzią wio­ślar­ską dy­stans 170 ki­lo­me­trów ze Szwe­cji do Pol­ski.

To może być nie lada wy­zwa­nie, bo przez wielu Bał­tyk uwa­ża­ny jest za naj­bar­dziej burz­li­we morze świa­ta. - Jest ry­zy­ko, jest za­ba­wa. Wia­do­mo, że nie bę­dzie­my wy­pły­wa­li w cza­sie sztor­mu, dla­te­go też nie okre­śla­my jed­ne­go dnia star­tu. Po­cze­ka­my na nieco spo­koj­niej­szy Bał­tyk, ale na pewno się nie wy­stra­szy­my, bo skoro się pod­ję­li­śmy ta­kie­go za­da­nia, to my to zro­bi­my – za­po­wia­da Paweł Rańda.

Wia­do­mo, że Paweł Rańda z młod­szy­mi ko­le­ga­mi z uczel­ni za­mie­rza wy­pły­nąć w sierp­niu z Karls­kro­ny w Szwe­cji, gdzie znaj­du­je się uczel­nia part­ner­ska Po­li­tech­ni­ki Wro­cław­skiej. Były wi­ce­mistrz olim­pij­ski z Pe­ki­nu na razie nie chce zdra­dzić, gdzie bę­dzie meta ich wy­pra­wy, czyli do ja­kie­go pol­skie­go mia­sta za­mie­rza­ją do­pły­nąć. - Roz­ma­wia­my z 2-3 mia­sta­mi, które chcą nas przy­jąć. Wy­bie­rze­my naj­lep­szą ofer­tę, bo chce­my, żeby to nasze przy­ję­cie było godne na­sze­go wy­sił­ku – do­da­je Rańda.

- To dla nas wiel­kie wy­zwa­nie, trze­ba się sta­rać i dążyć do celu. Stra­chu na razie nie ma, jest za to eks­cy­ta­cja, bo każdy z nas ma­rzył o ta­kiej wy­pra­wie – pod­kre­śla­ją Prze­my­sław Kę­dzio­ra i Ma­ciej Ja­siń­ski, któ­rzy za­ła­pa­li się do czte­ro­oso­bo­wej łodzi ze ster­ni­kiem.

W sumie w wy­pra­wie przez Bał­tyk uczest­ni­czyć bę­dzie pięć osób. Teraz przed wio­śla­rza­mi pół roku tre­nin­gów.

>>>

Brawo ! Nawiasem mowic to akurat jakis pozytywny profesor Rańda ! Nie ten negatyw .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:16, 19 Cze 2014    Temat postu:

Piotr Halicki | Onet
Pomóż spełnić marzenia dzieci. Żeglarski koncert charytatywny

Los ciężko je doświadczył, mimo że są jeszcze dziećmi. Ich marze­niem jest wziąć udział w rejsie dookoła świata. Właśnie pojawia się taka szansa, jednak brakuje pieniędzy. Chcesz im pomóc? Przyjdź na żeglarski koncert charytatywny w tawernie "Korsarz" w Warszawie.

Dzieci jest ośmioro. Najmłodsza Róża ma 7 lat, najstarsza, Daria – 16. Wychowują się w dwóch rodzinach zastępczych – pięcioro dzieci pod Kruszwicą, trójka w Inowrocławiu. Borykają się z wie­loma problemami, nie tylko natury psychicznej - część jest upośle­dzona umysłowo, część cierpi na tzw. alkoholowy zespół płodo­wy (FAS) i ADHD.

Dzieci właśnie dostały szansę spełnienia swoich marzeń - wzię­cia udziału w wyprawie dookoła świata, śladami pierwszego Pola­ka, który opłynął glob. Mogą w wyjątkowy sposób spędzić najbliż­sze ferie zimowe - płynąc z Jamajki do Panamy, w jednym z eta­pów śmiałego 2,5-rocznego projektu pod patronatem Centrum Wychowania Morskiego ZHP - OdySEA Władka Wagnera.

- Przejście z Atlantyku na Pacyfik ma symboliczny charakter, jest pewną formą przezwyciężenia ich barier i ograniczeń. Całe przedsięwzięcie jest też bardzo ważnym wsparciem dla ich obec­nych opiekunów, którzy podjęli się przyjęcia i wychowywania dzieci niepełnosprawnych i niekiedy bardzo zaniedbanych. Chciałbym, żeby wszyscy uwierzyli, że mimo to mogą praktycz­nie wszystko – mówi Maciej Orczykowski, kapitan i koordynator rejsu.

W morze wypłyną w październiku. Teraz załoga szuka sponso­rów i chętnych do wyprawy. Zgłosić może się każdy. Legendarny jacht - Zjawa IV - właśnie przechodzi gruntowny remont w gdyń­skim porcie.

Jak zwykle w takich sytuacjach problemem są pieniądze. Aby je zdobyć, organizowany jest specjalny żeglarski koncert charyta­tywny, z którego dochód zostanie przeznaczony na rzecz udziału dzieci we wspomnianym rejsie.

Impreza odbędzie się w piątek, 27 czerwca, w tawernie "Kor­sarz", mieszczącej się przy ul. Gostyńskiej 45 w Warszawie (na Woli). Wystąpią dwa popularne zespoły szantowe – Stara Kuźnia i Mechanicy Shanty. Start o godz. 20. Bilet kosztuje 10 zł. Dodatko­wo, wśród uczestników koncertu przeprowadzona zostanie licyta­cja jednego z etapów rejsu dla dwóch osób.

...

Bardzo piekne polaczenie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:16, 13 Paź 2014    Temat postu:

Do gdańskiego muzeum trafi bandera transatlantyku MS Piłsudski

Minister środowiska Maciej Grabowski zdecydował się podaro­wać gdańskiemu Narodowemu Muzeum Morskiemu banderę z przedwojennego, zatopionego w 1939 r. transatlantyku MS Pił­sudski, którego budowę nadzorował jego dziadek – Władysław Milewski.

- Dziadek ze strony mamy związany był z MS Piłsudskim – stat­kiem bliźniaczym dla MS Batory, w latach 1934-36. Jako główny mechanik został najpierw oddelegowany do nadzorowania budo­wy tej jednostki, a potem pracował na niej. Gdy w 1936 r. kończył służbę na MS Piłsudskim, otrzymał banderę statku – powiedział dziennikarzom minister Grabowski.

Dodał, że dziadek wyciął z bandery - i zachował - jej najważniej­szą, środkową część, na której znajduje się polskie godło z orłem w koronie. To właśnie ten element bandery trafi do muzeum.

Grabowski wyjaśnił, że pozostała część bandery nie zachowała się do dziś, bo dziadek przez długie lata, we wszystkie święta na­rodowe wywieszał ją – zszytą jako biało-czerwoną flagę, na swoim domu w Sopocie. - Po śmierci dziadków przejąłem zacho­waną część bandery i odtąd przechowywana była w moim domu – powiedział Grabowski.

Przyznał, że decyzja o przekazaniu bandery muzeum nie przy­szła mu łatwo. Wyjaśnił, że do rozstania z rodzinną pamiątką przekonał go Daniel Duda – kpt. żeglugi wielkiej i b. rektor Wyż­szej Szkoły Morskiej w Gdyni a teraz prezes Polskiego Towarzy­stwa Nautologicznego.

To właśnie Dudzie Grabowski przekazał w Gdyni banderę. - Za parę dni mamy zjazd Towarzystwa Nautologicznego i w jego trak­cie przekażę sztandar przedstwicielowi muzeum – powiedział Duda.

Dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku Jerzy Li­twin powiedział PAP, że bandera MS Piłsudski będzie bardzo cen­nym eksponatem dla placówki. - Cieszę się tym bardziej, że w mamy już w swoich zbiorach parę przedmiotów związanych z tym statkiem, z których część wydobyto z jego wraku – powiedział Litwin.

MS Piłsudski i MS Batory zbudowane zostały w stoczni w Trie­ście: Piłsudski – w 1935 r., a Batory – roku później. Oba statki li­czyły sobie 160 metrów długości i składały się z siedmiu pokła­dów, na których zorganizowano miejsce dla około 800 pasażerów i 350 osób załogi. Obie jednostki służyły jako transatlantyki.

Gdy wybuchła II wojna światowa, MS Piłsudski znajdował się w drodze z Nowego Jorku do Polski. Statek zatrzymał się w Anglii i - podobnie jak wiele innych polskich jednostek pasażerskich - prze­szedł pod dowództwo brytyjskie, by służyć do celów wojskowych.

W listopadzie 1939 r. zatonął u wybrzeży Anglii tuż po tym, jak wyruszył w swój pierwszy militarny rejs do Australii. Przyczyna jego zatonięcia nie jest jasna: jedna z teorii mówi, że statek wszedł na minę, inna – że został storpedowany przez okręt pod­wodny. W efekcie tego zdarzenia zmarł kapitan statku Mamert Stankiewicz i jeden z oficerów, resztę załogi zdołano uratować.

Urodzony w 1903 r. Władysław Milewski był inż. budownictwa okrętowego po Politechnice Gdańskiej. We wrześniu 1939 r. trafił do niewoli niemieckiej, wojnę przeżył w obozach jenieckich. Oswobodzony w kwietniu 1945 r. pracował w przedsiębiorstwie Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe, a od 1951 r. był głównym me­chanikiem w Centralnym Zarządzie Polskiej Marynarki Handlo­wej w Gdyni. Później pracował też w Gdańskiej Stoczni Remonto­wej oraz w Zjednoczeniu Morskich Stoczni Remontowych w Gdań­sku. Zmarł w 1984 r.

...

Tak przedwojenna legendarna flota najlepsza na swiecie co pokazala wojna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:00, 01 Lis 2014    Temat postu:

Po spływie flisacy idą na bezrobocie

W tym sezonie 240 tysięcy osób skorzystało ze spływu przełomem Dunajca

Dla wielu flisaków przyszedł czas na bezrobocie. Po zakończonym spływie przełomem Dunajca w Pieninach około 300 pienińskich flisaków pozostanie bez zajęcia.

- Nie wszyscy będą mogli skorzystać z zasiłku dla bezrobotnych, bo przysługuje im co dwa lata mówi - Jan Sienkiewicz, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich. Część z nich planuje wyjechać za granicę, inni będą szukać dorywczej pracy - dodaje.

Spływ przełomem Dunajca w Pieninach wróci pierwszego kwietnia. W tym sezonie 240 tysięcy osób skorzystało ze spływu. To o prawie 20 tysięcy mniej niż w roku ubiegłym.

Obsługiwało go 500 flisaków na 250 łodziach. Małopolska atrakcja jest organizowana przez Stowarzyszenie od 1934 roku.

...

Marynarze słodkich wód .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:14, 30 Sty 2015    Temat postu:

Legendarny Batory wraca do Gdyni. Trwa montaż makiety transatlantyku
Ewelina Potocka
Dziennikarka Onetu

W siedzibie Muzeum Emigracji w Gdyni trwa montaż makiety statku Batory, legendarnego polskiego transatlantyku, który do służby wszedł w 1936 roku i pływał aż do 1969 roku.

- Ponad czterotonowa konstrukcja w skali 1:10 oraz odwzorowanie szczegółów na podstawie pozyskiwanych przez lata dokumentów czynią to przedsięwzięcie unikalne w świecie muzealnictwa. Oczywiście na tym etapie widzimy tylko kadłub – dojdą jeszcze wnętrza oraz nadbudowa z masztami i górna częścią statku - wyjaśnia Joanna Wojdyło, rzecznik prasowy Muzeum Emigracji w Gdyni.

Makieta MS Batory będzie częścią wystawy stałej Muzeum Emigracji w Gdyni. Goście muzeum nie tylko obejrzą sylwetkę jednostki, ale także zajrzą do wnętrza statku i przeniosą się w "marynarski świat" sprzed lat.

- Droga do stworzenia makiety legendarnego statku była długa i wiodła przez wiele miejsc w Polsce, Europie i na świecie. Aby dotrzeć do dokumentacji technicznej statku konieczne były dokładne kwerendy m.in. w archiwach włoskich i amerykańskich - tłumaczy Joanna Wojdyło.

Projekt realizowany jest przez firmę MIT Management, a nad konstrukcją makiety pracuje ponad 20 osób. Nad wiernym odwzorowaniem statku pracują specjaliści z zakresu okrętownictwa i modelarstwa.

- W odtwarzaniu wystroju wyjątkowych wnętrz statku – projektowanych w swoim czasie przez wybitnych artystów i nie bez powodu nazywanych pływającymi salonami sztuki – nieocenione były drobiazgowe analizy znawców tematyki morskiej. Przy rekonstrukcjach dobierano materiały takie same lub odzwierciedlające te wykorzystane przed dziesięcioleciami. Dotyczy to zarówno faktur, jak i barw wykorzystywanych przez ówczesnych dekoratorów. Wiele detali może być zaskoczeniem dla widzów - dodaje rzecznik Muzeum Emigracji.

Ekspozycja, której elementem jest rekonstrukcja Batorego, zostanie udostępniona wraz z otwarciem placówki na przełomie maja i czerwca 2015 roku.

...

Tak legendarna polska flota przedwojenna Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:16, 06 Mar 2015    Temat postu:

Milioner Paul Allen odnalazł na dnie morza japoński pancernik

Paul Allen, współzałożyciel Microsoftu i filantrop, pochwalił się na Twitterze zdjęciami odkrycia – zespołowi pod jego kierownictwem udało mu się odnaleźć wrak pancernika Musashi, największego okrętu, jaki służył w japońskiej marynarce wojennej.

Gdy okręt wszedł do służby należał do największych okrętów, jakie kiedykolwiek zwodowano, jego wyporność wynosiła 69 tys. ton. Zatonął w roku 1944, a wraz z nim ponad tysiąc członków załogi.

Okręt spoczywa tysiąc metrów pod powierzchnia morza Sibuyan w centralnej części Archipelagu Filipińskiego.

...

Militarnie bezsensowny za duzy chyba ze lotniskowiec ale kolekcjonersko wspanialy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:46, 12 Mar 2015    Temat postu:

Polską łódką chce pływać cały świat. "Telefony się urywają"

Polski przemysł stoczniowy odnosi sukces na arenie międzynarodowej, a to za sprawą łódki "Tesla-21" z Trójmiasta - informuje "Gazeta Wyborcza". Łódka z napędem zasilanym energią słoneczną powstała w stoczni Green Dream Boats, a zainteresowanie wynalazkiem przeszło najśmielsze oczekiwania konstruktorów. Tesla-21 to jedna z najlżejszych, najmocniejszych, najbardziej wytrzymałych, stabilnych i bezpiecznych jednostek tego typu na rynku.

- Telefony się urywają. Mamy telefony z Norwegii, Austrii, Szwajcarii, Czarnogóry, Emiratów Arabskich, Australii i wielu innych krajów. - tłumaczy reporterowi "Gazety Wyborczej", Mirosław Skwarek, współwłaściciel firmy.

Łódka nie tylko zachwyca swoim nowoczesnym wyglądem, ale przede wszystkim stwarza możliwości ekskluzywnego wypoczynku, podczas którego można w pełni cieszyć oko panoramicznym widokiem. Tesla-21, dzięki zastosowanym rozwiązaniom, daje użytkownikowi możliwości podziwiania piękna otaczającej przyrody, bez uciążliwego towarzystwa hałasu silnika.

Łódka może pomieścić maksymalnie osiem osób i można nią pływać podczas słonecznej pogody bez ograniczeń. Ponadto, posiada zainstalowane akumulatory, które można szybko naładować w zwykłym gniazdku znajdującym się w każdej marinie.

Podstawowe zasilanie z paneli słonecznych pozwala jej rozwinąć prędkość do 10 km na godzinę, a co bardzo istotne może nią pływać każdy bez żadnych uprawnień bądź patentów do jej prowadzenia, ponieważ moc łódki nie przekracza 5 KM.

Do tej pory powstało 10 sztuk, które stocznia sprzedała osobom z Polski. Właściciel podkreśla, że jej produkcja będzie zależna od potencjalnego zainteresowania.

...

Mamy juz tradycje morska to nie dziwi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:25, 06 Kwi 2015    Temat postu:

Rejs dla niewidomych po Bałtyku do Szwecji

Najbliższy planowany rejs odbędzie się w dniach 17-29 września -

Osoby niewidome lub niedowidzące mogą wybrać się we wrześniu w rejs z Gdańska do Szwecji. Podczas podróży będą wykonywać te same zadania, co pełnosprawna część załogi. Aby wziąć udział w wyprawie, nie jest potrzebne żadne doświadczenie żeglarskie.

- Ideą tego rejsu jest udowodnienie osobom niewidomym i niedowidzącym, że można przekraczać swoje ograniczenia i dokonać rzeczy, wydawałoby się dla nich, niedostępnych i niemożliwych, które w rzeczywistości są na wyciągnięcie ręki - powiedział Krzysztof Litwinek, dyrektor Fundacji Imago Maris, organizującej ekspedycję.

Dodał, że istotnym celem tego przedsięwzięcia jest integracja ludzi dotkniętych przez los z pełnosprawnymi. Załoga rejsu składa się bowiem w połowie z osób widzących, a w połowie z niewidomych.

- Dodatkowym ważnym aspektem tego projektu jest również jego międzynarodowy wymiar: uczestnicy rejsu porozumiewają się w języku angielskim - powiedział szef fundacji.

W ubiegłym roku, w podobnej wyprawie po Morzu Śródziemnym, popłynęło kilkunastu niewidomych z Litwy, Łotwy, Niemiec, Polski i Włoch.

W rejsach mogą wziąć udział zarówno osoby, które chcą rozpocząć swoją przygodę z żeglarstwem, jak również miłośnicy yachtingu. Pierwszego dnia rejsu wszyscy uczestnicy zostają zapoznani z podstawowymi zagadnieniami bezpieczeństwa, nawigacji, budowy jachtu oraz meteorologii.

- W trakcie rejsu nie ma różnic między niewiadomymi a resztą załogi. Do manewrów, stawiania żagli czy sprzątania pokładu potrzebnych jest wiele rąk. Żaglowiec na potrzeby rejsu został wyposażony w udźwiękowiony system nawigacji, czyli »gadający GPS« podający aktualny kurs oraz wychylenie płetwy sterowej, jak również w mapy dotykowe pisane w alfabecie Braille'a - powiedział Litwinek.

To, że niewidomi są pełnoprawnymi członkami załogi potwierdza jeden z uczestników ubiegłorocznego rejsu po Morzu Śródziemnym 45-letni Jarosław Gniatkowski z Warszawy.

- Statek trzeba najpierw poznać. To nie zajmuje wiele czasu. Wystarczy na niego wejść i po prostu obejść go dokładnie np. od prawej burty, dookoła, przez dziób, lewą burtę i rufę. Najlepiej zrobić to z kimś widzącym, bo więcej opowie o jednostce. To pozwala na poukładanie sobie w głowie, jak wygląda żaglowiec. Dla kogoś, kto na co dzień nie widzi, to nie jest trudne - powiedział mężczyzna, który stracił całkowicie wzrok 14 lat temu w wyniku cukrzycy.

Dla niego najważniejsze przeżycie podczas rejsu stanowi współpraca z innymi członkami załogi. - Osoby niewidome, mimo różnych wysiłków, zazwyczaj są mniej lub bardziej marginalizowane w społeczeństwie. Natomiast na statku, jeśli jest załoga, to ona musi stanowić monolit, inaczej jest tylko grupą indywidualistów. W takim rejsie więc niewidomi muszą zintegrować się z resztą uczestników i na odwrót. Razem stawiamy żagle, szorujemy pokład, przygotowujemy posiłki; razem cierpimy, kiedy jest zimno i opalamy się, kiedy jest ciepło. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wejść na bocianie gniazdo. W takiej sytuacji osoby niewidome nie czują się ani o jotę gorsze - podkreślił Gniatkowski.

Najbliższy planowany rejs, na który trwają właśnie zapisy, odbędzie się w dniach 17-29 września. Uczestnicy popłyną szkolnym żaglowcem "Generał Zaruski". Załoga ma liczyć ok. 28 osób. Jednostka ruszy z Gdańska, a na trasie znajdzie się m.in. Sztokholm, Karlskrona oraz Ekenas, gdzie do dziś działa stocznia, w której zbudowano żaglowiec.

Jednostka została zamówiona w 1938 r. w Szwecji przez Ligę Morską i Kolonialną (dziś Liga Morska i Rzeczna). Prace zostały zakończone rok później, ale w czasie II wojny światowej żaglowiec pływał pod szwedzką banderą. Do Polski dotarł w 1946 roku i wtedy nadano mu nazwę "Generał Zaruski". W połowie lat 90. XX wieku jednostka została wyczarterowana osobie prywatnej i od tego momentu zaczęła ulegać dewastacji. W listopadzie 2008 r. jacht został zakupiony przez miasto Gdańsk i odbudowany. Na wodę wrócił w październiku 2012 r.

....

Bardzo piekne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:38, 18 Maj 2015    Temat postu:

Radio Szczecin
W Gryfinie reaktywują zawód szkutnika

W Gryfinie reaktywują "wymarły" zawód

W Zespole Szkół nr 2 w Gryfinie powstał pomysł, by reaktywować zawód szkutnika. Ruszył już nabór do klasy zawodowej - informuje Radio Szczecin.

Szkutnik to zawód uznawany za wymarły. Dawniej osoby parające się tych fachem zajmowały się naprawami i budową jachtów. Pierwsi chętni już są. Nabór zakończy się 3 czerwca.

Ostatni raz podobny kierunek ludzie w Polsce kończyli 40 lat temu.

Uczniowie będą szkolić się m.in. u goleniowskiego producenta luksusowych jachtów - Technologie Tworzyw Sztucznych.

Więcej informacji na stronach Radia Szczecin.

...

Bardzo pięknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:03, 23 Maj 2015    Temat postu:

Chrzest jachtu "Empatia Polska" dla osób niepełnosprawnych

Oceaniczny jacht przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych przeszedł w sobotę w gdyńskiej marinie chrzest. Jednostką o nazwie "Empatia Polska" może żeglować 6-7 osób, w tym 4-5 osób z niepełnosprawnością.

Jacht powstał dzięki staraniom poznańskiej Fundacji na Rzecz Integracji Społecznej "Empatia". Głównym budowniczym był prezes fundacji Andrzej Walczak. - Budowałem go przez siedem lat z własnych pieniędzy i dzięki pomocy sponsorów. Przez ostatnie cztery lata towarzyszyli mi niepełnosprawni żeglarze, którzy nie tylko bardzo interesowali się samą budową, ale też podpowiadali, jak dostosować go do ich potrzeb – powiedział Walczak.

Wyjaśnił, że wśród specjalnych udogodnień na jachcie znalazły się m.in. wyjątkowo mocne relingi, które sprawiają, że nie w pełni sprawni żeglarze czują się na pokładzie bezpiecznie nawet przy niesprzyjających warunkach pogodowych. - Na pokładzie - np. przy kole sterowym i w pomieszczeniach pod nim - znajduje się też mnóstwo dodatkowych uchwytów i poręczy - podkreślił Walczak. Jak dodał, kolejnym udogodnieniem jest też przyjazny niepełnosprawnym, bo miękki, a jednocześnie odpowiednio szorstki (nie ślizgają się po nim kule - red.) pokład z drzewa tekowego.

Walczak poinformował, że w najbliższym czasie na jachcie zainstalowane zostaną też – z myślą o niewidomych - tabliczki z napisami w alfabecie Braille’a, a także urządzenia nagłaśniające, które mają pomóc osobom niedosłyszącym. W pierwszy – dwudniowy, próbny rejs, w którym wezmą udział niepełnosprawni, "Empatia Polska" ma wypłynąć w najbliższym tygodniu.

W konsultacjach pomagających w przystosowaniu jachtu do potrzeb osób niepełnosprawnych brała udział m.in. mistrzyni Polski w żeglarstwie paraolimpijskim Olga Górnaś-Grudzień, która została też matką chrzestną jednostki. Powiedziała ona PAP, że jacht jest rzeczywiście bardzo dobrze przystosowany do tego, by mogły nim pływać osoby z różnymi niepełnosprawnościami, poza osobami poruszającymi się na wózkach.

Sobotnia ceremonia chrztu, która miała miejsce w gdyńskiej marinie, polegała na polaniu pokładu jachtu szampanem. „Życzę wszystkim twoim załogantom, aby spełniały się ich marzenia, a lęki i bariery znikały. Pływaj ku radości swoich załóg, zawsze szczęśliwie powracając” - powiedziała Górnaś-Grudzień w trakcie uroczystości.

Obecny na chrzcie prezydent Gdyni Wojciech Szczurek powiedział, że dzięki jachtowi „Empatia” osoby niepełnosprawne będą też mogły mierzyć się z wyzwaniem, jakim jest żeglarstwo. - Tak bardzo wszystkim nam brakuje empatii, "Empatia Polska" będzie jej symbolem, niech pływa po morzach i oceanach świata, niech otwiera wyobraźnie i spełnia marzenia osób niepełnosprawnych i nie tylko – powiedział Szczurek.

Oceaniczny jacht „Empatia Polska” ma nieco ponad 14 metrów długości i 18 ton wyporności. Jak poinformował Walczak, jest to pierwszy w Polsce oceaniczny jacht przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Jacht powstawał na bazie konstrukcji typu Bruce Roberts 44 amerykańskiego projektanta Bruce Robertsa. Jak poinformowała Fundacja „Empatia”, jednostki tego typu świetnie sprawdzają się nawet w najtrudniejszych rejsach prowadzonych w skrajnie trudnych warunkach sztormowych i lodowych. Kadłub jest stalowy, a jacht ożaglowany jest jako 2-masztowy ketch.

W planach poznańskiej fundacji jest budowa kolejnych specjalistycznych jachtów, w tym takich, na których będą mogły pływać osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich. Jednostka taka powinna być m.in. wyposażona w windę, a jej pokład musi być odpowiednio szeroki.

...

Wspaniale Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:17, 30 Cze 2015    Temat postu:

Skarby z drugiej połowy XVII wieku znalezione na dnie wraku
Ewelina Potocka
Dziennikarka Onetu
Skarby z drugiej połowy XVII wieku znalezione na dnie wraku - Narodowe Muzeum Morskie / Materiały prasowe

Butelki z cynowymi zakrętkami, beczki i trzy armaty - to skarby znalezione podczas eksploracji wraku "Szklany", pozostałości po statku handlowym z drugiej połowy XVII wieku, który zatonął na Zatoce Gdańskiej z pełnym ładunkiem.

Zakończyły się prace badawcze nad projektem Wirtualny Skansen Wraków Zatoki Gdańskiej, a tym samym poznaliśmy wyniki badań archeologicznych wraka F53.30 "Szklany".

Prace nad wrakiem trwały trzy tygodnie, a brali w nich udział archeolog podwodny Janusz Różycki oraz nurkowie Wojciech Joński i Zbigniew Jarocki.
15ee3e73-4fd1-4d8e-a68c-a09038bed0e2
Narodowe Muzeum Morskie / Materiały prasowe

- W wydobytych przez nas butelkach znajdują się płyny i substancje, które poddane zostaną w najbliższym czasie analizie. Butelki mają cynowe zakrętki, na niektórych widnieją punce jednego z XVII-wiecznych gdańskich konwisarzy. Ze źródeł historycznych wiemy, że tego typu obiekty z cynowymi korkami były popularnym produktem wszelkiego eksportu z portu gdańskiego do krajów Europy Zachodniej. Na beczkach znajdują się merki kupieckie, czyli znaki własności ładunku transportowanego na statku - wyjaśnia Tomasz Bednarz, kierownik zespołu prowadzącego badania nad wrakiem.

Butelki umieszczane były w drewnianych beczkach, które służyły jako kontenery.

Na wraku odkryto również trzy armaty o długości od półtora do dwóch metrów oraz sztaby żelazne zabezpieczone w beczkach.
15ee3e73-4fd1-4d8e-a68c-a09038bed0e2
Narodowe Muzeum Morskie / Materiały prasowe

Podczas eksploracji nurkowie natknęli się na pozostałości spalenizny, co może być dowodem na to, że na środku Zatoki Gdańskiej statek zatonął w wyniku pożaru. Kiedy dokładnie doszło do katastrofy – to ma być przedmiotem dalszych badań historyków i archeologów.

Obiekty znajdują się teraz w Ośrodku Kultury Morskiej na Długim Pobrzeżu, gdzie poddane zostaną badaniom fizyko-chemicznym. Następnie wybrana zostanie najbardziej optymalna metoda konserwacji wszystkich znalezisk.

Badania wraku F53.30 "Szklany" przeprowadzono w ramach dwuletniego projektu "Wirtualny Skansen Wraków Zatoki Gdańskiej. Ewidencja i inwentaryzacja wraków z Zatoki Gdańskiej", finansowanego przez MKiDN oraz NMM.

....

Skarby ! ZLOTO! Zło to...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:56, 01 Lip 2015    Temat postu:

Sensacyjne znalezisko na dnie Bałtyku. Dzięki niemu wiadomo więcej o gdańskim handlu
Tomasz Gdaniec
1 lipca 2015, 10:31
Gdańscy archeolodzy podmorscy zbadali wrak XVII-wiecznego okrętu handlowego F53.30 „Szklany”. W nietkniętej ładowni znaleziono dobrze zachowane towary oraz armaty. Choć położenie wraku było znane od dwóch lat, to dopiero teraz możliwe było jego zbadanie.



Pracownicy Urzędu Morskiego w Gdyni odkryli XVII-wieczny wrak, oznaczony symbolem F53.30, podczas badań prowadzonych na wodach Zatoki Gdańskiej dwa lata temu. Na miejscu pojawili się płetwonurkowie z muzeum morskiego. Jednocześnie okazało się, że we wraku znajduje się fragment torpedy. Tym samym z badaniami trzeba było się wstrzymać do czasu jej usunięcia.

Podwodne badania wraku trwały od marca do czerwca tego roku. Brał w nim udział zespół archeologów morskich na czele z Januszem Różyckim. Towarzyszyli mu Wojciech Joński i Zbigniew Jarocki.

– Ustaliliśmy, że „Szklany” jest pozostałością statku handlowego z drugiej połowy XVII wieku i przewoził beczki ze sztabami żelaznymi i butelkami szklanymi różnych wielkości i kształtów. Butelki mają cynowe zakrętki, a na niektórych widnieją punce jednego z XVII-wiecznych gdańskich konwisarzy – mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Bednarz, kierownik zespołu prowadzącego badania nad wrakiem.

Wiele emocji wzbudza płyn znajdujący się w zamkniętych, wydobytych butelkach. Niebawem zajmą się nim analitycy. Specjaliści chcą na podstawie badań wieku drewna ustalić wiek leżącego na dnie „Szklanego”. Na wydobytych beczkach znajdują się znaki kupieckie. Ich identyfikacja pozwoli określić skąd i jaki towar wiózł okręt. Ponadto na wraku odkryto trzy armaty o długości od 1,5 do 2 metrów, które zostały wydobyte.

- Wartość naukowa obiektu porównywalna jest z innymi wrakami badanymi dotychczas na polskim wybrzeżu Bałtyku, jak "Solen", "General Carleton of Whitby" czy "De Jonge Seerp". Jednak jedynym wcześniej badanym wrakiem z ładunkiem gdańskim był XV-wieczny "Miedziowiec", teraz dołączył do niego "Szklany", który dostarczył dodatkowych informacji o XVII-wiecznym frachcie z Gdańska – mówi dr Jerzy Litwin, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego.

Badanie wraku jest kolejnym elementem budowy „Wirtualnego Skansenu”. Jest to projekt realizowany przez Narodowe Muzeum Morskie. Jego celem jest przygotowanie 120 trójwymiarowych modeli wraków. Obrazy będą przedstawiać faktyczny widok, nie zaś wygenerowane komputerowo tekstury. Pozwoli to osobom, które nie nurkują, zobaczyć wraki w całej okazałości. Stworzenie projektu wymaga zrobienia kilku tysięcy zdjęć każdemu ze statków.

...

Znakomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:57, 28 Lip 2015    Temat postu:

Wisła odkrywa swoje tajemnice. Wyłonił się z niej wrak słynnego statku
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu


Przed wojną był miejscem hucznych zabaw, a w czasie Powstania Warszawskiego służył jego uczestnikom za schronienie. Przez niski poziom wody w Wiśle, wyłoniły się z niej szczątki statku. Wszystko wskazuje na to, że to wrak słynnej Bajki. – Jeżeli to rzeczywiście ten statek, powinno się go wydobyć i umieścić w muzeum – ocenia konserwator zabytków.

15Zobacz zdjęcia




O sprawie poinformowali dziennikarze portalu tvnwarszawa.pl. Wrak znajduje się tuż przy brzegu, mniej więcej w połowie odcinka między mostem Poniatowskiego a Łazienkowskim, po lewej stronie Wisły. Byliśmy dziś na miejscu. Rzeczywiście, z wody wystają metalowe, pordzewiałe elementy. Wyglądają na fragmenty rozerwanej burty, o nitowanych krawędziach.

Wieloletnie poszukiwania

Starczące w wody kikuty zwróciły uwagę Roberta Jankowskiego, prezesa Fundacji Rok Rzeki Wisły, która ma za zadanie odbudowanie dobrej marki "królowej polskich rzek". Od lat zastanawiał się, gdzie może znajdować się wrak słynnego statku Bajka. Teraz jest przekonany, że to właśnie on.

– Najpierw dowiedziałem się o jego istnieniu czytając relacje uczestników Powstania Warszawskiego. Przychodziłem nad Wisłę i próbowałem wyobrazić sobie sytuacje, które się tutaj rozgrywały. Miałem świadomość, że ten statek gdzieś tutaj się znajduje. Szczerze mówiąc, sądziłem, że jest bliżej Płyty Desantu. Wiosną tego roku zarzuciłem w tym miejscu kotwicę, która utkwiła w dnie, nie byłem w stanie jej wyrwać i musiałem ją obciąć. Teraz wszystko wskazuje na to, że utkwiła ona właśnie w statku Bajka – mówi Robert Jankowski, fascynat Wisły.

"Perła w koronie" żeglugi

To jednostka pływająca ma za sobą bardzo burzliwe dzieje. Zbudowano ją prawdopodobnie na początku XIX wieku. Jak się szacuje, mogła mieć nawet 50-60 metrów długości i pomieścić jednorazowo około 100 osób. Jak zapewnia Jankowski, był to jeden z najbardziej komfortowych rzecznych parostatków wycieczkowych, jakie istniały w Polsce.

- To "perła w koronie" zjednoczonej żeglugi wiślanej. Bajka była jednym z trzech – pozostałe dwa to Francja i Polska - najpiękniejszych i najbardziej luksusowych statków tej żeglugi. Na jej pokładzie odbywały się zabawy, wesołe rauty, koncerty na żywo i inne imprezy. O luksusie świadczyło jego komfortowe wyposażenie i ceny, jakie tu obowiązywały, a także klientela, którą stanowiła cała przedwojenna "śmietanka" Warszawy. Pływanie po Wiśle w tamtych czasach było w bardzo dobrym tonie i eleganckie panie w kapelutkach i z parasolkami nie wstydziły się wsiąść na statek i z całym tłumem innych osób popłynąć na przystanie na Bielanach czy Młocinach. Toczyło się tu życie kulturalne i rozrywkowe miasta – opowiada Robert Jankowski.

To jednak tylko jeden z okresów historii tego statku. Ten drugi jest dużo bardziej burzliwy i tragiczny. Przypada na okres Powstania Warszawskiego. - 12 sierpnia 1944 roku Bajka została ostrzelana przez Niemców. Był to element ich strategii, która miała nie dopuścić do opanowania przez powstańców nabrzeża, co miało z kolei uniemożliwić ewentualny desant wojsk rosyjskich. A Bajka była jednostką pływającą, która była w stanie przetransportować żołnierzy na drugi brzeg. Po ostrzelaniu została zniszczona i osiadła na dnie – opowiada z kolei Paweł Kocon, varsavianista, który współpracuje z Robertem Jankowskim.

Pełna nieszczęścia i bólu

Bajka była rozbitym wrakiem, ale mogła stanowić osłonę dla ludzi. Z tego wynika jego późniejsza tragiczna historia. Warszawiacy, zarówno powstańcy, jak i cywile, uciekając przed Niemcami, znajdowali schronienie we wnętrzu statku.

- Okazało się, że to pułapką, ale w całej okolicy nie było innych miejsc, w których można było się schować. Poza tym wszyscy cały czas liczyli na pomoc wojsk rosyjskich, sądzili, że właśnie w tym miejscu nastąpi desant i to ich uratuje. W końcu we wraku zgromadziło się nawet kilkaset osób, w tym wielu rannych. Z relacji powstańców wynika, że ludzie leżeli tutaj warstwami i chcąc nie chcąc, deptali się nawzajem. Wtedy Bajka była pełna ludzkiego nieszczęścia, bólu i złości – opowiada prezes Fundacji Rok Rzeki Wisły.

Ten najczarniejszy dzień nastąpił 13 września. Najpierw przyszło czterech Niemców i zaapelowało do powstańców, by się poddali. Ostrzegli, że wszystko zostanie zniszczone. Ale ludzie odmówili. Wiedzieli, co ich może spotkać, więc woleli walczyć do końca. W odpowiedzi Niemcy ostrzelali cały statek i wrzucili granaty do środka. Część osób zginęła, część dostała się do niewoli, tylko nielicznym udało się uciec, przepływając na drugi brzeg.

Zabawa i echa historii

Nie ma jednoznacznych relacji, co ostatecznie stało się ze zniszczonym kadłubem Bajki. Część wraku zapewne została pocięta, reszta poszła na dno lub została przykryta wodą, której poziom był wówczas dużo wyższy, niż obecnie.

- Warszawa jest takim miastem, w którym właściwie w każdym miejscu natykamy się na pamiątki naszej przeszłości, w tym jest bardzo dużo pamiątek z Powstania. Z drugiej strony są miejsca, które są kompletnie wymazane z historii tego miasta. To jest takie właśnie miejsce, które na 70 lat zostało zapomniane. I teraz, w tak znaczącym momencie, tuż przed 71. rocznicą Powstania Warszawskiego, przypomina nam o sobie. Moim marzeniem byłoby opowiedzenie historii Bajki ludziom i by stanowiła ona powiązanie dawnych czasów z dzisiejszymi. By ludzie coraz częściej przychodzić nad Wisłę i by znajdowali tu nie tylko zabawę, ale i echa historii – mówi Robert Jankowski.

Konserwator: powinno się go wydobyć

Co dalej z wrakiem Bajki? Sprawą już zainteresował się konserwator zabytków. - Nasi pracownicy byli już na miejscu i dokonali oględzin tego znaleziska. Obiekt jest bardzo zniszczony i jak na razie za tym, że jest to właśnie statek Bajka, przemawia jedynie lokalizacja. Konieczne są badania ekspertów, które to potwierdzą – mówi Onetowi Michał Krasucki, zastępca miejskiego konserwatora zabytków w Warszawie.

- Niemniej jednak nawiązaliśmy już rozmowy z Zarządem Mienia, który jest tu władny, jeżeli chodzi o przeprowadzenie odpowiednich ekspertyz. Zaczęliśmy również rozmowy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Uważam, że jeżeli potwierdziłoby się, że jest to wrak statku Bajka, byłaby to kapitalna sprawa – powinno się go wydobyć i powinien znaleźć się on właśnie w tej placówce, ponieważ jego historia jest związana z Powstaniem. Na pewno będziemy tę sprawę pilotować – zapewnia Krasucki.

Inne "skarby"

Co ciekawe, dzięki niskiemu poziomowi Wody w Wiśle, fascynaci odkryli również szczątki innego statku z tamtych czasów – o nazwie Łokietek. On również był zatopiony w czasie wojny. Jego wrak znajduje się jednak na większej głębokości, niż Bajka, a jego elementy co prawda są teraz widoczne, ale wciąż znajdują się pod wodą.

To już nie pierwszy raz, kiedy przez niski poziom wody Wisła odkrywa swoje tajemnice. Rzeka odsłania co pewien czas fragmenty zniszczonego mostu Poniatowskiego, a trzy lata temu na jej dnie odnaleziono "skarby" pochodzące z czasów "potopu szwedzkiego". Były tam elementy dekoracji, marmurowych gzymsów, podłóg, balustrad i fontanny, a także kule armatnie i fragment XVII-wiecznej barki, tzw. szkuty, którą kilkaset lat temu transportowane były te przedmioty. W akcji ich wydobycia brał udział nawet policyjny śmigłowiec.

...

Statki i okrety maja swoja historie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:28, 30 Lip 2015    Temat postu:

Wrocław: film "Zew morza" z 1927 r. zrekonstruowany cyfrowo

Wrocław: film „Zew morza” z 1927 r. zrekonstruowany cyfrowo - Shutterstock

Filmoteka Narodowa zrekonstruowała cyfrowo film Henryka Szaro "Zew morza" z 1927 r. Projekcja tego obrazu odbędzie się w czwartek wieczorem na wrocławskim Rynku, w ramach pokazów specjalnych festiwalu filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty.

Jak powiedział na czwartkowej konferencji prasowej dyrektor Filmoteki Narodowej Tadeusz Kowalski, "Zew morza" to kolejne dzieło polskiej przedwojennej kinematografii, które zostało poddane cyfrowej rekonstrukcji.

W 2012 r. Filmoteka Narodowa pokazała zrekonstruowany, legendarny, film niemy - "Mania. Historia pracownicy z fabryki papierosów" z 1918 r. z Polą Negri, a rok później film niemy "Pan Tadeusz" z roku 1928 r. w reż. Ryszarda Ordyńskiego. Z kolei w 2014 r. został zaprezentowany obraz "Rok 1863" w reż. Edwarda Puchalskiego, który powstał w 1922 r. i był pierwszą ekranizacją "Wiernej rzeki" Stefana Żeromskiego.

- Naszą ambicją jest, by w ciągu najbliższych lat całkowicie zakończyć cyfryzację zbiorów kina międzywojennego. W archiwach zachowało się około 7 proc. filmów niemych, które wówczas powstały i około 70 proc. filmów dźwiękowych - mówił Kowalski.

"Zew morza" to połączenie kina marynistycznego z wątkami romansowymi i sensacyjnymi. To historia syna młynarza, który zaczytuje się w powieściach o morzu i marzy o przygodach i podróżach do egzotycznych krajów. Po latach bohater zostaje oficerem na wielkim żaglowcu handlowym.

Film zostanie wyświetlony wieczorem na wrocławskim Rynku, w ramach pokazów specjalnych trwającego w stolicy Dolnego Śląska Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty. Muzykę do filmu, która będzie grana na żywo, skomponował Krzesimir Dębski.

- Ten film ma niesamowite walory dokumentalne, można tam zobaczyć narodziny Gdyni oraz polskiej floty wojennej. To również niesamowite panoramy ówczesnego Gdańska oraz obraz życia społecznego tamtego okresu - mówił Dębski.

...

Super wiadomosc. Kiedy bedzie mozna obejrzec. Tak zew morza byl przed wojna wielki. Mnostwo wspanialych ludzi poszlo na statki. Najbardziej znany to kapitan Borhardt. Z przyczyn literackich zreszta Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:26, 19 Sie 2015    Temat postu:

"Potwór morski" wyłowiony z dna Bałtyku

"Potwór morski" wyłowiony z dna Bałtyku - twitter.com/fxnscitech

Figura dziwnego stworzenia została wydobyta z dna Bałtyku. Spędziła tam ponad 500 lat - informuje serwis mentalfloss.com.

Drewniany potwór morski był fragmentem okrętu wojennego duńskiego Jana Oldenburga, który zatonął w 1495 roku u wybrzeży Szwecji. Uważa się, że to najlepiej zachowany wrak epoki.
REKLAMA


Wyłowiony stwór ma uszy lwa i paszczę krokodyla, w której trzyma coś, co może przypominać człowieka. Figura waży 300 kilogramów. Obecnie jest przygotowywana do konserwacji w muzeum w Karlskronie.

Naukowcy mają nadzieję, że badania fragmentów statku pomogą im lepiej poznać piętnastowieczny przemysł stoczniowy.

...

To cenne !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:00, 26 Sie 2015    Temat postu:

Wody Bugu odsłoniły tajemniczy wrak
Daniel Koral


Susza spowodowała, że poziom wody w Bugu obniżył się, odsłaniając ciekawe znalezisko. W pobliżu wsi Bojany z rzeki wynurzył się wrak starego parowca. Odkrycie już przyciąga dziesiątki ciekawskich turystów. Niektórzy przybywają nawet z bardzo daleka, aby móc zobaczyć resztki statku. Nic dziwnego, parowiec prawdopodobnie przeleżał na dnie rzeki blisko sto lat.

9Zobacz zdjęcia




O leżącym na dnie rzeki wraku, mieszkańcy okolicznych wiosek słyszeli już wcześniej. Temat tajemniczego statku był również poruszany przez media. W 2006 roku "Tygodnik Ostrołęcki" opisał próbę wyciągnięcia wraku na powierzchnię. Zadania podjęła się firma ratownictwa wodnego RAKO z Warszawy. Niestety, wyjątkowo wysoki poziom wody sprawił, że akcja się nie powiodła. Udało się jednak uchylić rąbka tajemnicy. Stwierdzono wówczas, że to rzeczny parowiec bocznokołowy o wymiarach około 3,5-4 x 40m, z przełomu XIX i XX wieku.

Prace badawcze nad wrakiem podjęło także Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich, jednak udało im się jedynie ustalić, że była to jednostka polska przejęta przez Rosjan.

Ze względu na brak konkretnych informacji, o zatopionym w Bugu starym statku krążą dziś niemal legendy. Niektórzy uważają, że miał to być statek rosyjski lub niemiecki, który podczas I wojny światowej wszedł tutaj na mieliznę i zatonął. Istnieją również hipotezy, że odnaleziony wrak był statkiem bolszewickim, który zatonął w roku 1920.

Burmistrz uważa, że tak duże zainteresowanie wrakiem może pomóc w rozwiązaniu zagadki. Zwraca się również z prośbą do wszystkich, którzy mogą wnieść coś nowego do sprawy tajemniczego (jak na razie) parowca, aby podzielili się swoimi wiadomościami.

...

Zabytek wrecz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:31, 09 Gru 2015    Temat postu:

Muzeum Morskie bogatsze o canoe, w którym pokonano Amazonkę

Podróżnik Marcin Gienieczko przy swoim canoe - Adam Warżawa / PAP

Do eksponatów Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku dołączyło canoe, w którym podróżnik Marcin Gienieczko spłynął samotnie największą rzeką świata Amazonką. Łódź została przekazana do muzeum jako symbol pasji i triumfu człowieka nad żywiołem wodnym.

Podróżnik i autor książek Marcin Gienieczko w ramach Energa Solo Amazon Expedition 2015 przepłynął samotnie w canoe 5980 km Amazonką. Wyczyn podróżnika ma wkrótce trafić do "Księgi rekordów Guinnessa", został zgłoszony w kategorii: najdłuższa samotna podróż canoe.
REKLAMA


W ramach wyprawy, trawersu Ameryki Południowej o własnych siłach, Gienieczko oprócz pokonania Amazonki, przejechał ok. 700 km przez Andy na rowerze i przebiegł w ciągu jednego dnia 80 km. Podróż trwała 111 dni, od maja do września br. Swoją podróż i wyczyn Gienieczko dedykował dzieciom z Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci.

Podróżnik powiedział podczas uroczystości w środę w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku, że nikt wcześniej w canoe nie przepłynął Amazonki. Tłumaczył, że wybrał canoe, bo ta łódź ma wyższe burty, może pomieścić więcej bagażu, niż np. kajak jest też wolniejsza.

Dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego, Jerzy Litwin podkreślił, że canoe będzie cennym eksponatem uzupełniającym kolekcję jednostek przekazanych muzeum, na których dokonano jakiegoś wyczynu. - Ale takiej łodzi, na której zrealizowano tak ekstremalną podróż, to jeszcze nie mieliśmy w kolekcji – dodał. Podarowanie canoe muzeum było inicjatywą podróżnika.

- Systematycznie powiększamy muzealną kolekcję jednostek, które są przykładem niezwykłego hartu ducha i ogromnej determinacji swych kapitanów - mówi. Podał, że w swoich zbiorach muzeum ma m.in. ponton, na którym Arkadiusz Pawełek przepłynął Atlantyk

Gienieczko tłumaczył, że przekazując swoją łódź muzeum, chce pokazać np. młodzieży, że "nie trzeba się dobrze urodzić, żeby realizować wielkie projekty". - Większość ludzi szuka okrężnych i łatwych dróg w życiu, Amazonka pokazuje, jak długie i skomplikowane mogą być projekty - dodał. Powiedział, że np., aby odebrać swoje canoe z urzędu celnego w Ekwadorze, wysłał 977 maili. Przygotowania do wyprawy trwały dwa lata.

- Ta wyprawa pokazała mi, że, aby przeżyć, trzeba szukać rozwiązań w każdej sytuacji, trzeba przełamywać bariery, stawić czoło przeciwnościom, warto realizować marzenia – przekonuje.

Jako swój najbardziej dramatyczny moment podczas podróży podał incydent oddania strzałów do niego na rzece Ene w regionie kontrolowanym w zasadzie przez handlarzy narkotyków. Powiedział, że miał specjalne pozwolenie na przepłynięcie tego terenu, ale regionalne władze nie przekazały tej informacji do lokalnych sołtysów i wodzów i został tam potraktowany jako wróg.

Canoe początkowo będzie prezentowane zwiedzającym w siedzibie głównej Muzeum, w Spichlerzach na Ołowiance. Litwin podał, że w przyszłym roku łódź ma być eksponowana w nowobudowanym tczewskim oddziale Muzeum, obok trzech zabytkowych jachtów: "Kumka IV", "Dal" i "Opty". Uważa, że "to będzie doskonałe towarzystwo dla canoe".

Canoe, w którym Gienieczko spłynął samotnie Amazonką to dwuosobowa kanadyjka o długości 4,95 metra i wadze 40 kg. Łódź wykonana jest z royalexu – kompozytowego materiału. W tej łodzi, oprócz Amazonki, podróżnik przepłynął m.in. rzekę Río Napo (lewy dopływ Amazonki) i Bałtyk z Bornholmu do Darłowa.

Marcin Gienieczko ma 37 lat. Specjalizuje się w dużych projektach eksploracyjnych, jest dziennikarzem, podróżnikiem i zawodowym marynarzem morskim oraz śródlądowym. W 2003 roku przepłynął pontonem największą rzekę Alaski, Jukon. Pokonał góry Mackenzie i rzekę Kołymę. W 2012 roku samotnie przepłynął w canoe największą rzekę Syberii, Lenę.

...

Piekne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:45, 24 Gru 2015    Temat postu:

Boże Narodzenie na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej

Boże Narodzenie na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej - Preartiq / Shutterstock

Tysiąc dwustu marynarzy Polskiej Żeglugi Morskiej spędzi święta Bożego Narodzenia na 61 statkach, znajdujących się m.in. w tak odległych miejscach, jak Meksyk czy Kolumbia.

Najdalej od domów święta spędzą marynarze ze statku m/s "Jawor", którzy znajdują się na Oceanie Indyjskim w podróży z Paranagui w Brazylii do Singapuru – poinformował doradca dyrektora PŻM Krzysztof Gogol. Równie daleko będzie załoga m/s "Tatry" w rejsie z Szanghaju na Tajwan. W Altamira w Meksyku świętować będą natomiast marynarze z m/s "Ina", a w Barranquilla w Kolumbii Z m/s "Prosna".
REKLAMA


Wielu z marynarzy święta Bożego Narodzenia spędzi na Atlantyku. Będą tam m.in. marynarze z m/s "Wadowice II" w podróży z Nowego Orleanu do Ashdod w Izraelu, m/s "Gdynia" w rejsie z Dunkierki do Tuxpan w Meksyku, czy m/s "Narew" z Montrealu do Gandawy.

Kilka statków PŻM znajdzie się także w krajach arabskich; m/s "Dorine", którego marynarze spędzą Wigilię w El Dekheila w Egipcie, czy m/s "Szczecin", który będzie w marokańskiej Casablance.

Załoga m/s "Delia" w przeddzień Wigilii dotrze do Hajfy i będzie stać w izraelskim porcie przez całe święta. Do Betlejem marynarze będą mieli stamtąd zaledwie trzy godziny drogi autobusem - jeśli znajdzie się na to czas, być może któryś z nich zdecyduje się tam wybrać.

Żadnego ze statków PŻM nie będzie podczas świąt w kraju. Dopiero w Nowy Rok lub drugiego stycznia w Policach spodziewany jest m/s "Kujawy", który przywiezie z Casablanki ładunek fosfatów.

W Wigilię najważniejszym punktem każdego statku jest kuchnia, gdzie kucharz wraz ze stewardem dokładają wszelkich starań, aby marynarzom nie brakowało podczas kolacji znanych z rodzinnych domów potraw.

Tradycyjnie na wigilijnym stole - nakrytym w jednej mesie, bez podziału na część oficerską i marynarską - znaleźć można 12 potraw. Jest m.in. barszcz z uszkami i kapusta z grzybami. Nie może zabraknąć ryb, chociaż raczej nie karpia, którego próżno szukać w sklepach rybnych za granicą. Są też tradycyjne polskie ciasta – sernik, makowiec, czy ciasta drożdżowe.

W mesie nie może zabraknąć oczywiście choinki, najczęściej sztucznej, która jest na stałym wyposażeniu każdego ze statków. Każdy marynarz przystraja także własną kabinę.

Kolację wigilijną rozpoczyna zazwyczaj o 17. czasu pokładowego kapitan. Później wszyscy dzielą się opłatkiem i składają sobie życzenia. Późnym wieczorem każdy z marynarzy zaszywa się w swojej kabinie i stara się połączyć ze swoimi bliskimi za pośrednictwem telefonu komórkowego lub skorzystać z internetu satelitarnego, który znajduje się na statkach PŻM.

Statki odwiedzają także duszpasterze ludzi morza z takich organizacji jak Stella Maris czy The Mission to Seafarers, którzy przychodzą z drobnymi podarunkami. Misje pomagają również w transporcie do kościołów.

...

To jest sluzba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:21, 25 Gru 2015    Temat postu:

Wdowy po marynarzach opowiadają o swoich Świętach. Nie wiadomo, ilu Polaków rocznie ginie na morzu
Tomasz Gdaniec
23 grudnia 2015, 13:56
• Nie wiadomo, ile osób roczni ginie na statkach
• "Święta bez męża są ciężkie. Dobrze, że mam dużą rodzinę" - mówi WP wdowa po marynarzu.
• Rodziny marynarzy potrzebują różnych form wsparcia

- Mój mąż zginął 20 lat temu. Był mechanikiem na statku płynącym do Ameryki Południowej. Pamiętam pierwsze nasze Boże Narodzenie bez niego. Musiałam 5-letnim dzieciom wytłumaczyć, że taty już nie będzie nigdy na Święta. Był smutek i łzy. Dopiero po kilku latach dzieci zrozumiały, co właściwie się stało. Dobrze, że mam dużą rodzinę. Święta spędzamy zawsze w większym gronie. Są moi bracia i mama. Dzisiaj dzieci są już dorosłe, ale staramy się spędzać je razem - mówi Wirtualnej Polsce Monika Klich, wdowa po marynarzu.

Badaniem wypadków morskich z udziałem polskich jednostek zajmuje się powołana w 2013 roku Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich oraz Izby Morskie. Ich celem jest prowadzenie postępowań w zakresie przyczyn wypadków oraz ustalenia odpowiedzialności. Liczba wypadków z udziałem polskich statków utrzymuje się na stałym poziomie: 60-80 zdarzeń w ciągu roku.

Z Katarzyną spotykam się w jednej z trójmiejskich kawiarni. Sprawia wrażenie zadbanej, twardo stąpającej po ziemi, 40-latki. To tylko pozory. Gdy zaczynamy rozmawiać głos się jej załamuje. Oczy się szklą. Przerywamy spotkanie. Nie chce rozmawiać o mężu oraz o tym, jak sobie radzi bez niego. Rezygnuje z opowiedzenia swojej historii.

Tragedie na morzu są jak nikomu niepotrzebne otrzeźwienie. Przypominają, że zawód marynarza to nie tylko duże pieniądze, dalekomorskie wyprawy, ale również ogromne niebezpieczeństwo. Jak wynika ze statystyk dla marynarzy najniebezpieczniejszym okresem był lata 80. i 90. Wówczas doszło do największych katastrof - takich jak zatonięcie Jana Heweliusza, Kudowy Zdroju czy "Busko Zdroju". Nie wiadomo, ile dokładnie osób zginęło na morzu. Nikt bowiem nie prowadzi tego typu statystyk. Według szacunków w ciągu ostatnich 20 lat życie w związku z pełnionymi obowiązkami straciło ponad 200 marynarzy. Brak ojców, braci i wujków jest szczególnie odczuwalny w święta. Czego potrzebują rodziny ofiar?

- Każdy wypadek losowy ma charakter indywidualny, dlatego też rodziny potrzebują różnych form wsparcia. Niektórym z nich wystarcza wsparcie psychologiczne, a innym potrzebne jest wsparcie finansowe, bądź rzeczowe oraz dodatkowo brakuje pomocy adwokata. W niektórych sytuacjach nasza Fundacja prowadzi działania interwencyjne np. bezpośrednio u armatora - mówi Wirtualnej Polsce Sylwia Borkowska z Fundacji "Ostatni Rejs".

...

Wlasnie! ZONA MARYNARZA TO JEST ZYCIE! Ekstremalne. I zapomniane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:26, 13 Sty 2016    Temat postu:

Muzeum Emigracji pozyskało kolekcję zdjęć z MS "Batory"

Muzeum Emigracji znajduje się w Gdyni - Shutterstock

Muzeum Emigracji w Gdyni pozyskało kolekcję 220 zdjęć wykonanych na pokładzie najsłynniejszego polskiego transatlantyku - MS "Batory". Skany fotografii, których autorem jest etatowy fotograf z "Batorego", umieszczone zostaną w ogólnodostępnej bazie internetowej.

O pozyskaniu fotografii poinformowała dziś rzecznik prasowa Muzeum Emigracji oanna Wojdyło. Jak wyjaśniła, zdjęcia wykonał Florian Staszewski, który w latach 1947-1967 pracował na MS "Batory" jako etatowy fotograf.
REKLAMA


Wojdyło poinformowała, że większość zdjęć składających się na kolekcję muzeum zakupiło od osoby prywatnej, a część przekazała placówce w darze rodzina nieżyjącego już b. kapitana MS "Batory" - Tadeusza Meissnera.

Wykonane przez nieżyjącego już Floriana Staszewskiego fotografie dokumentują arówno życie pasażerów na pokładzie transatlantyku, jak i pracę załogi statku czy różne zdarzenie, w tym np. akcje ratunkowe, które miały miejsce w czasie rejsów.

Fotografie przedstawiają choćby pasażerów odpoczywających na pokładzie statku, wybory miss, bale kostiumowe czy inne przyjęcia i zabawy, jakie miały miejsca na "Batorym". Wśród bohaterów fotografii znaleźć można m.in. aktorki Elżbietę Czyżewską i Kalinę Jędrusik, piosenkarkę Annę German czy członków zespołu "Mazowsze".

Zdjęcia Staszewskiego pokazują też m.in. ćwiczenia przeciwpożarowe, w czasie których przeprowadzono ewakuację pasażerów, pracę załogi, w tym pokładowych kucharzy, kelnerów i barmanów, a także oficerów pracujących na mostku kapitańskim. Fotograf utrwalił też przebieg akcji ratunkowych, w których brał udział "Batory", w tym np. podejmowanie rozbitków z holenderskiego masowca "Jacob Verolme", na którym w styczniu 1967 roku doszło do tragicznej w skutkach eksplozji.

Jak poinformowała Wojdyło, większość fotografii pozyskanych przez placówkę, przez ostatnie 50 lat nie była prezentowana publicznie. Rzecznik dodała, że do końca marca wszystkie zdjęcia zostaną udostępnione w internetowej bazie zbiorów placówki. Gospodarze muzeum zastanawiają się także, czy części z nich nie włączyć do wystawy głównej. Możliwe, że większa ich część zostanie zaprezentowana na ekspozycji czasowej.

Muzeum Emigracji zostało powołane przez Radę Miasta Gdyni w lutym 2012 r., a otwarte w maju 2015 r. Swoją siedzibę placówka ma w przebudowanym i wyremontowanym zabytkowym Dworcu Morskim i przylegającym do niego Magazynie Tranzytowym. Oba te obiekty powstały w latach 30. XX wieku na terenie portu w Gdyni i przez lata służyły obsłudze polskiego ruchu emigracyjnego, stąd wypływały m.in. transatlantyki "Piłsudski", "Batory", "Sobieski" i "Chrobry".

Wystawa główna placówki prezentuje historię polskiej emigracji poczynając od XIX wieku aż po dzień dzisiejszy. Jednym z obiektów, wokół którego poprowadzono narrację jest MS "Batory" - legendarny polski transatlantyk, który pływał od 1936 do 1969 r. między Gdynią a Ameryką Północną, a później także Azją. W muzeum obejrzeć można m.in. wielkogabarytową makietą przedstawiającą statek w skali 1:10.

MS "Batory" liczył 160 m długości, zabierał na pokład 760 pasażerów i ponad 300 członków załogi, a pokonanie drogi do Nowego Jorku zajmowało mu od ośmiu do dziewięciu dni. Statek wyróżniał się dużą elegancją: o wystrój jego wnętrz zadbała specjalna komisja, która zaprojektowała nie tylko wygląd poszczególnych pomieszczeń, ale też takich detali, jak zastawa stołowa czy karty dań.

...

Ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:22, 12 Lut 2016    Temat postu:

Niebywale cenne znalezisko. Odkryto żaglowiec z XV wieku

W zachodniej Holandii dokonano niezwykle cennego odkrycia. Z dna rzeki Ijsel wydobyto wrak żaglowca pochodzącego z XV wieku. Na statek natrafiono podczas prac związanych z pogłębianiem portu Kampen. Zdaniem historyków to jedno z najcenniejszych znalezisk ostatnich lat. Na szczególną uwagę zasługuje także niebywale dobry stan wraku.

...

Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:51, 26 Lut 2016    Temat postu:

"Dar Młodzieży" płynie w rejs
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu
Cumy zostaną rzucone w Gdyni o godzinie 11 - UM / um

W najbliższą sobotę, jeden z symboli Gdyni, wyruszy w podróż do portu Sète. Tam będzie prezentował się podczas żaglowego festiwalu. Cumy zostaną rzucone w Gdyni o godzinie 11. na uroczystość zaproszeni są mieszkańcy i turyści.

Praktykę morską na "Darze" odbędą studenci II roku Wydziału Mechanicznego Akademii Morskiej w Gdyni. Po krótkim wyjściu na Bałtyk, płyną na Morze Śródziemne. W hiszpańskiej Barcelonie i francuskim Sete, "Dar Młodzieży" weźmie udział w zlocie żaglowców "Escale a Sete", organizowanym z okazji 350 rocznicy tego portu. W Sete studentów AMG zmienią studenci Hogere Zeevart School z Antwerpii, którzy popłyną na Atlantyk z zawinięciem do Horty na Azorach. Praktykę skończą w Antwerpii, gdzie z kolei zmienią ich uczniowie średnich szkół morskich ze Szczecina, Świnoujścia i Gdańska.
REKLAMA


"Dar Młodzieży" to jeden z najpopularniejszych żaglowców świata. Ma 33 lata i od początku istnienia przewinęło się przez niego prawie 20 tysięcy studentów Akademii Morskich, uczniów średnich szkół morskich, żeglarzy, entuzjastów pływania na dużym żaglowcu. Kilka miesięcy temu doczekał się remontu. - "Dar Młodzieży" był budowany w konwencji statku handlowego, ale od początku wiedzieliśmy, że chcemy go dłużej eksploatować. Dlatego po ponad 30 latach postanowiliśmy odświeżyć wnętrza, wymienić wysłużony sprzęt, zrekonstruować drewniane elementy, wyremontować mostki i zmienić olinowanie - tłumaczy kapitan Henryk Śniegocki.

Studenci wypłyną więc na świeżo wyremontowanej jednostce. Dzień przed wyjściem, w piątek 26 lutego, o godz. 18.00, w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka przy ul. Portowej, odprawiona zostanie msza święta w intencji wyruszających w morze studentów izałogi "Daru Młodzieży". W sumie w sezonie 2016 "Dar Młodzieży" podczas 9 podróży odwiedzi 13 portów zagranicznych i 3 krajowe, podczas których przeszkoli 1157 praktykantów.

...

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:43, 06 Maj 2016    Temat postu:

Żywił się rybami i mięsem mew. Przetrwał na morzu dwa miesiące
wyślij
drukuj
pl, jk | publikacja: 06.05.2016 | aktualizacja: 07:08 wyślij
drukuj
Marynarz w towarzystwie strażnika opowiedział o dramatycznych przeżyciach (fot. youtube.com)
Kolumbijski marynarz przeżył dwa miesiące na morzu po tym, jak jego łódź zatonęła. Mężczyzna został uratowany przez Straż Wybrzeża USA. Żywił się rybami i mięsem mew. – Ratowała mnie nadzieja płynąca z wiary, jaką dała mi matka – powiedział.

Przetrwał 66 dni na otwartym morzu. Rozbitek uratowany przy amerykańskim wybrzeżu
W krótkim wywiadzie, jakiego udzielił po wejściu na ląd, a który został opublikowany przez Straż Wybrzeża, mężczyzna powiedział, iż najbardziej jest mu żal trzech kolegów, którzy nie dożyli tej chwili.

Zaznaczył, że ciała tych marynarzy zostały oddane morzu, ale zachował przy sobie ich paszporty. – Jestem wdzięczny tym, którzy mnie uratowali: ludziom i Bogu – zaznaczył.

Nazwisko rozbitka, który przez kilka tygodni pozostawał na łodzi dryfującej po wodach Oceanu Spokojnego, nie zostało ujawnione. Wiadomo tylko, że jest Kolumbijczykiem i że nie mówi po angielsku.

Odnaleziony przypadkiem

29-latek został odnaleziony przypadkowo 2 tys. mil morskich od miasta Hilo na wschodnim wybrzeżu wyspy Hawaii. Do portu w Honolulu przetransportował go w środę operujący w tamtych okolicach masowiec.

W związku z faktem, że marynarz nie jest obywatelem USA, Straż Wybrzeża nie planuje postępowania wyjaśniającego, co było przyczyną katastrofy i pozostawi to zadanie armatorowi z Kolumbii.
PAP

...

To sa przezycia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy