Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Morze wyrzuciło stary żaglowiec!
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:38, 18 Maj 2015    Temat postu:

Radio Szczecin
W Gryfinie reaktywują zawód szkutnika

W Gryfinie reaktywują "wymarły" zawód

W Zespole Szkół nr 2 w Gryfinie powstał pomysł, by reaktywować zawód szkutnika. Ruszył już nabór do klasy zawodowej - informuje Radio Szczecin.

Szkutnik to zawód uznawany za wymarły. Dawniej osoby parające się tych fachem zajmowały się naprawami i budową jachtów. Pierwsi chętni już są. Nabór zakończy się 3 czerwca.

Ostatni raz podobny kierunek ludzie w Polsce kończyli 40 lat temu.

Uczniowie będą szkolić się m.in. u goleniowskiego producenta luksusowych jachtów - Technologie Tworzyw Sztucznych.

Więcej informacji na stronach Radia Szczecin.

...

Bardzo pięknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:03, 23 Maj 2015    Temat postu:

Chrzest jachtu "Empatia Polska" dla osób niepełnosprawnych

Oceaniczny jacht przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych przeszedł w sobotę w gdyńskiej marinie chrzest. Jednostką o nazwie "Empatia Polska" może żeglować 6-7 osób, w tym 4-5 osób z niepełnosprawnością.

Jacht powstał dzięki staraniom poznańskiej Fundacji na Rzecz Integracji Społecznej "Empatia". Głównym budowniczym był prezes fundacji Andrzej Walczak. - Budowałem go przez siedem lat z własnych pieniędzy i dzięki pomocy sponsorów. Przez ostatnie cztery lata towarzyszyli mi niepełnosprawni żeglarze, którzy nie tylko bardzo interesowali się samą budową, ale też podpowiadali, jak dostosować go do ich potrzeb – powiedział Walczak.

Wyjaśnił, że wśród specjalnych udogodnień na jachcie znalazły się m.in. wyjątkowo mocne relingi, które sprawiają, że nie w pełni sprawni żeglarze czują się na pokładzie bezpiecznie nawet przy niesprzyjających warunkach pogodowych. - Na pokładzie - np. przy kole sterowym i w pomieszczeniach pod nim - znajduje się też mnóstwo dodatkowych uchwytów i poręczy - podkreślił Walczak. Jak dodał, kolejnym udogodnieniem jest też przyjazny niepełnosprawnym, bo miękki, a jednocześnie odpowiednio szorstki (nie ślizgają się po nim kule - red.) pokład z drzewa tekowego.

Walczak poinformował, że w najbliższym czasie na jachcie zainstalowane zostaną też – z myślą o niewidomych - tabliczki z napisami w alfabecie Braille’a, a także urządzenia nagłaśniające, które mają pomóc osobom niedosłyszącym. W pierwszy – dwudniowy, próbny rejs, w którym wezmą udział niepełnosprawni, "Empatia Polska" ma wypłynąć w najbliższym tygodniu.

W konsultacjach pomagających w przystosowaniu jachtu do potrzeb osób niepełnosprawnych brała udział m.in. mistrzyni Polski w żeglarstwie paraolimpijskim Olga Górnaś-Grudzień, która została też matką chrzestną jednostki. Powiedziała ona PAP, że jacht jest rzeczywiście bardzo dobrze przystosowany do tego, by mogły nim pływać osoby z różnymi niepełnosprawnościami, poza osobami poruszającymi się na wózkach.

Sobotnia ceremonia chrztu, która miała miejsce w gdyńskiej marinie, polegała na polaniu pokładu jachtu szampanem. „Życzę wszystkim twoim załogantom, aby spełniały się ich marzenia, a lęki i bariery znikały. Pływaj ku radości swoich załóg, zawsze szczęśliwie powracając” - powiedziała Górnaś-Grudzień w trakcie uroczystości.

Obecny na chrzcie prezydent Gdyni Wojciech Szczurek powiedział, że dzięki jachtowi „Empatia” osoby niepełnosprawne będą też mogły mierzyć się z wyzwaniem, jakim jest żeglarstwo. - Tak bardzo wszystkim nam brakuje empatii, "Empatia Polska" będzie jej symbolem, niech pływa po morzach i oceanach świata, niech otwiera wyobraźnie i spełnia marzenia osób niepełnosprawnych i nie tylko – powiedział Szczurek.

Oceaniczny jacht „Empatia Polska” ma nieco ponad 14 metrów długości i 18 ton wyporności. Jak poinformował Walczak, jest to pierwszy w Polsce oceaniczny jacht przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Jacht powstawał na bazie konstrukcji typu Bruce Roberts 44 amerykańskiego projektanta Bruce Robertsa. Jak poinformowała Fundacja „Empatia”, jednostki tego typu świetnie sprawdzają się nawet w najtrudniejszych rejsach prowadzonych w skrajnie trudnych warunkach sztormowych i lodowych. Kadłub jest stalowy, a jacht ożaglowany jest jako 2-masztowy ketch.

W planach poznańskiej fundacji jest budowa kolejnych specjalistycznych jachtów, w tym takich, na których będą mogły pływać osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich. Jednostka taka powinna być m.in. wyposażona w windę, a jej pokład musi być odpowiednio szeroki.

...

Wspaniale Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:17, 30 Cze 2015    Temat postu:

Skarby z drugiej połowy XVII wieku znalezione na dnie wraku
Ewelina Potocka
Dziennikarka Onetu
Skarby z drugiej połowy XVII wieku znalezione na dnie wraku - Narodowe Muzeum Morskie / Materiały prasowe

Butelki z cynowymi zakrętkami, beczki i trzy armaty - to skarby znalezione podczas eksploracji wraku "Szklany", pozostałości po statku handlowym z drugiej połowy XVII wieku, który zatonął na Zatoce Gdańskiej z pełnym ładunkiem.

Zakończyły się prace badawcze nad projektem Wirtualny Skansen Wraków Zatoki Gdańskiej, a tym samym poznaliśmy wyniki badań archeologicznych wraka F53.30 "Szklany".

Prace nad wrakiem trwały trzy tygodnie, a brali w nich udział archeolog podwodny Janusz Różycki oraz nurkowie Wojciech Joński i Zbigniew Jarocki.
15ee3e73-4fd1-4d8e-a68c-a09038bed0e2
Narodowe Muzeum Morskie / Materiały prasowe

- W wydobytych przez nas butelkach znajdują się płyny i substancje, które poddane zostaną w najbliższym czasie analizie. Butelki mają cynowe zakrętki, na niektórych widnieją punce jednego z XVII-wiecznych gdańskich konwisarzy. Ze źródeł historycznych wiemy, że tego typu obiekty z cynowymi korkami były popularnym produktem wszelkiego eksportu z portu gdańskiego do krajów Europy Zachodniej. Na beczkach znajdują się merki kupieckie, czyli znaki własności ładunku transportowanego na statku - wyjaśnia Tomasz Bednarz, kierownik zespołu prowadzącego badania nad wrakiem.

Butelki umieszczane były w drewnianych beczkach, które służyły jako kontenery.

Na wraku odkryto również trzy armaty o długości od półtora do dwóch metrów oraz sztaby żelazne zabezpieczone w beczkach.
15ee3e73-4fd1-4d8e-a68c-a09038bed0e2
Narodowe Muzeum Morskie / Materiały prasowe

Podczas eksploracji nurkowie natknęli się na pozostałości spalenizny, co może być dowodem na to, że na środku Zatoki Gdańskiej statek zatonął w wyniku pożaru. Kiedy dokładnie doszło do katastrofy – to ma być przedmiotem dalszych badań historyków i archeologów.

Obiekty znajdują się teraz w Ośrodku Kultury Morskiej na Długim Pobrzeżu, gdzie poddane zostaną badaniom fizyko-chemicznym. Następnie wybrana zostanie najbardziej optymalna metoda konserwacji wszystkich znalezisk.

Badania wraku F53.30 "Szklany" przeprowadzono w ramach dwuletniego projektu "Wirtualny Skansen Wraków Zatoki Gdańskiej. Ewidencja i inwentaryzacja wraków z Zatoki Gdańskiej", finansowanego przez MKiDN oraz NMM.

....

Skarby ! ZLOTO! Zło to...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:56, 01 Lip 2015    Temat postu:

Sensacyjne znalezisko na dnie Bałtyku. Dzięki niemu wiadomo więcej o gdańskim handlu
Tomasz Gdaniec
1 lipca 2015, 10:31
Gdańscy archeolodzy podmorscy zbadali wrak XVII-wiecznego okrętu handlowego F53.30 „Szklany”. W nietkniętej ładowni znaleziono dobrze zachowane towary oraz armaty. Choć położenie wraku było znane od dwóch lat, to dopiero teraz możliwe było jego zbadanie.



Pracownicy Urzędu Morskiego w Gdyni odkryli XVII-wieczny wrak, oznaczony symbolem F53.30, podczas badań prowadzonych na wodach Zatoki Gdańskiej dwa lata temu. Na miejscu pojawili się płetwonurkowie z muzeum morskiego. Jednocześnie okazało się, że we wraku znajduje się fragment torpedy. Tym samym z badaniami trzeba było się wstrzymać do czasu jej usunięcia.

Podwodne badania wraku trwały od marca do czerwca tego roku. Brał w nim udział zespół archeologów morskich na czele z Januszem Różyckim. Towarzyszyli mu Wojciech Joński i Zbigniew Jarocki.

– Ustaliliśmy, że „Szklany” jest pozostałością statku handlowego z drugiej połowy XVII wieku i przewoził beczki ze sztabami żelaznymi i butelkami szklanymi różnych wielkości i kształtów. Butelki mają cynowe zakrętki, a na niektórych widnieją punce jednego z XVII-wiecznych gdańskich konwisarzy – mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Bednarz, kierownik zespołu prowadzącego badania nad wrakiem.

Wiele emocji wzbudza płyn znajdujący się w zamkniętych, wydobytych butelkach. Niebawem zajmą się nim analitycy. Specjaliści chcą na podstawie badań wieku drewna ustalić wiek leżącego na dnie „Szklanego”. Na wydobytych beczkach znajdują się znaki kupieckie. Ich identyfikacja pozwoli określić skąd i jaki towar wiózł okręt. Ponadto na wraku odkryto trzy armaty o długości od 1,5 do 2 metrów, które zostały wydobyte.

- Wartość naukowa obiektu porównywalna jest z innymi wrakami badanymi dotychczas na polskim wybrzeżu Bałtyku, jak "Solen", "General Carleton of Whitby" czy "De Jonge Seerp". Jednak jedynym wcześniej badanym wrakiem z ładunkiem gdańskim był XV-wieczny "Miedziowiec", teraz dołączył do niego "Szklany", który dostarczył dodatkowych informacji o XVII-wiecznym frachcie z Gdańska – mówi dr Jerzy Litwin, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego.

Badanie wraku jest kolejnym elementem budowy „Wirtualnego Skansenu”. Jest to projekt realizowany przez Narodowe Muzeum Morskie. Jego celem jest przygotowanie 120 trójwymiarowych modeli wraków. Obrazy będą przedstawiać faktyczny widok, nie zaś wygenerowane komputerowo tekstury. Pozwoli to osobom, które nie nurkują, zobaczyć wraki w całej okazałości. Stworzenie projektu wymaga zrobienia kilku tysięcy zdjęć każdemu ze statków.

...

Znakomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:57, 28 Lip 2015    Temat postu:

Wisła odkrywa swoje tajemnice. Wyłonił się z niej wrak słynnego statku
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu


Przed wojną był miejscem hucznych zabaw, a w czasie Powstania Warszawskiego służył jego uczestnikom za schronienie. Przez niski poziom wody w Wiśle, wyłoniły się z niej szczątki statku. Wszystko wskazuje na to, że to wrak słynnej Bajki. – Jeżeli to rzeczywiście ten statek, powinno się go wydobyć i umieścić w muzeum – ocenia konserwator zabytków.

15Zobacz zdjęcia




O sprawie poinformowali dziennikarze portalu tvnwarszawa.pl. Wrak znajduje się tuż przy brzegu, mniej więcej w połowie odcinka między mostem Poniatowskiego a Łazienkowskim, po lewej stronie Wisły. Byliśmy dziś na miejscu. Rzeczywiście, z wody wystają metalowe, pordzewiałe elementy. Wyglądają na fragmenty rozerwanej burty, o nitowanych krawędziach.

Wieloletnie poszukiwania

Starczące w wody kikuty zwróciły uwagę Roberta Jankowskiego, prezesa Fundacji Rok Rzeki Wisły, która ma za zadanie odbudowanie dobrej marki "królowej polskich rzek". Od lat zastanawiał się, gdzie może znajdować się wrak słynnego statku Bajka. Teraz jest przekonany, że to właśnie on.

– Najpierw dowiedziałem się o jego istnieniu czytając relacje uczestników Powstania Warszawskiego. Przychodziłem nad Wisłę i próbowałem wyobrazić sobie sytuacje, które się tutaj rozgrywały. Miałem świadomość, że ten statek gdzieś tutaj się znajduje. Szczerze mówiąc, sądziłem, że jest bliżej Płyty Desantu. Wiosną tego roku zarzuciłem w tym miejscu kotwicę, która utkwiła w dnie, nie byłem w stanie jej wyrwać i musiałem ją obciąć. Teraz wszystko wskazuje na to, że utkwiła ona właśnie w statku Bajka – mówi Robert Jankowski, fascynat Wisły.

"Perła w koronie" żeglugi

To jednostka pływająca ma za sobą bardzo burzliwe dzieje. Zbudowano ją prawdopodobnie na początku XIX wieku. Jak się szacuje, mogła mieć nawet 50-60 metrów długości i pomieścić jednorazowo około 100 osób. Jak zapewnia Jankowski, był to jeden z najbardziej komfortowych rzecznych parostatków wycieczkowych, jakie istniały w Polsce.

- To "perła w koronie" zjednoczonej żeglugi wiślanej. Bajka była jednym z trzech – pozostałe dwa to Francja i Polska - najpiękniejszych i najbardziej luksusowych statków tej żeglugi. Na jej pokładzie odbywały się zabawy, wesołe rauty, koncerty na żywo i inne imprezy. O luksusie świadczyło jego komfortowe wyposażenie i ceny, jakie tu obowiązywały, a także klientela, którą stanowiła cała przedwojenna "śmietanka" Warszawy. Pływanie po Wiśle w tamtych czasach było w bardzo dobrym tonie i eleganckie panie w kapelutkach i z parasolkami nie wstydziły się wsiąść na statek i z całym tłumem innych osób popłynąć na przystanie na Bielanach czy Młocinach. Toczyło się tu życie kulturalne i rozrywkowe miasta – opowiada Robert Jankowski.

To jednak tylko jeden z okresów historii tego statku. Ten drugi jest dużo bardziej burzliwy i tragiczny. Przypada na okres Powstania Warszawskiego. - 12 sierpnia 1944 roku Bajka została ostrzelana przez Niemców. Był to element ich strategii, która miała nie dopuścić do opanowania przez powstańców nabrzeża, co miało z kolei uniemożliwić ewentualny desant wojsk rosyjskich. A Bajka była jednostką pływającą, która była w stanie przetransportować żołnierzy na drugi brzeg. Po ostrzelaniu została zniszczona i osiadła na dnie – opowiada z kolei Paweł Kocon, varsavianista, który współpracuje z Robertem Jankowskim.

Pełna nieszczęścia i bólu

Bajka była rozbitym wrakiem, ale mogła stanowić osłonę dla ludzi. Z tego wynika jego późniejsza tragiczna historia. Warszawiacy, zarówno powstańcy, jak i cywile, uciekając przed Niemcami, znajdowali schronienie we wnętrzu statku.

- Okazało się, że to pułapką, ale w całej okolicy nie było innych miejsc, w których można było się schować. Poza tym wszyscy cały czas liczyli na pomoc wojsk rosyjskich, sądzili, że właśnie w tym miejscu nastąpi desant i to ich uratuje. W końcu we wraku zgromadziło się nawet kilkaset osób, w tym wielu rannych. Z relacji powstańców wynika, że ludzie leżeli tutaj warstwami i chcąc nie chcąc, deptali się nawzajem. Wtedy Bajka była pełna ludzkiego nieszczęścia, bólu i złości – opowiada prezes Fundacji Rok Rzeki Wisły.

Ten najczarniejszy dzień nastąpił 13 września. Najpierw przyszło czterech Niemców i zaapelowało do powstańców, by się poddali. Ostrzegli, że wszystko zostanie zniszczone. Ale ludzie odmówili. Wiedzieli, co ich może spotkać, więc woleli walczyć do końca. W odpowiedzi Niemcy ostrzelali cały statek i wrzucili granaty do środka. Część osób zginęła, część dostała się do niewoli, tylko nielicznym udało się uciec, przepływając na drugi brzeg.

Zabawa i echa historii

Nie ma jednoznacznych relacji, co ostatecznie stało się ze zniszczonym kadłubem Bajki. Część wraku zapewne została pocięta, reszta poszła na dno lub została przykryta wodą, której poziom był wówczas dużo wyższy, niż obecnie.

- Warszawa jest takim miastem, w którym właściwie w każdym miejscu natykamy się na pamiątki naszej przeszłości, w tym jest bardzo dużo pamiątek z Powstania. Z drugiej strony są miejsca, które są kompletnie wymazane z historii tego miasta. To jest takie właśnie miejsce, które na 70 lat zostało zapomniane. I teraz, w tak znaczącym momencie, tuż przed 71. rocznicą Powstania Warszawskiego, przypomina nam o sobie. Moim marzeniem byłoby opowiedzenie historii Bajki ludziom i by stanowiła ona powiązanie dawnych czasów z dzisiejszymi. By ludzie coraz częściej przychodzić nad Wisłę i by znajdowali tu nie tylko zabawę, ale i echa historii – mówi Robert Jankowski.

Konserwator: powinno się go wydobyć

Co dalej z wrakiem Bajki? Sprawą już zainteresował się konserwator zabytków. - Nasi pracownicy byli już na miejscu i dokonali oględzin tego znaleziska. Obiekt jest bardzo zniszczony i jak na razie za tym, że jest to właśnie statek Bajka, przemawia jedynie lokalizacja. Konieczne są badania ekspertów, które to potwierdzą – mówi Onetowi Michał Krasucki, zastępca miejskiego konserwatora zabytków w Warszawie.

- Niemniej jednak nawiązaliśmy już rozmowy z Zarządem Mienia, który jest tu władny, jeżeli chodzi o przeprowadzenie odpowiednich ekspertyz. Zaczęliśmy również rozmowy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Uważam, że jeżeli potwierdziłoby się, że jest to wrak statku Bajka, byłaby to kapitalna sprawa – powinno się go wydobyć i powinien znaleźć się on właśnie w tej placówce, ponieważ jego historia jest związana z Powstaniem. Na pewno będziemy tę sprawę pilotować – zapewnia Krasucki.

Inne "skarby"

Co ciekawe, dzięki niskiemu poziomowi Wody w Wiśle, fascynaci odkryli również szczątki innego statku z tamtych czasów – o nazwie Łokietek. On również był zatopiony w czasie wojny. Jego wrak znajduje się jednak na większej głębokości, niż Bajka, a jego elementy co prawda są teraz widoczne, ale wciąż znajdują się pod wodą.

To już nie pierwszy raz, kiedy przez niski poziom wody Wisła odkrywa swoje tajemnice. Rzeka odsłania co pewien czas fragmenty zniszczonego mostu Poniatowskiego, a trzy lata temu na jej dnie odnaleziono "skarby" pochodzące z czasów "potopu szwedzkiego". Były tam elementy dekoracji, marmurowych gzymsów, podłóg, balustrad i fontanny, a także kule armatnie i fragment XVII-wiecznej barki, tzw. szkuty, którą kilkaset lat temu transportowane były te przedmioty. W akcji ich wydobycia brał udział nawet policyjny śmigłowiec.

...

Statki i okrety maja swoja historie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:28, 30 Lip 2015    Temat postu:

Wrocław: film "Zew morza" z 1927 r. zrekonstruowany cyfrowo

Wrocław: film „Zew morza” z 1927 r. zrekonstruowany cyfrowo - Shutterstock

Filmoteka Narodowa zrekonstruowała cyfrowo film Henryka Szaro "Zew morza" z 1927 r. Projekcja tego obrazu odbędzie się w czwartek wieczorem na wrocławskim Rynku, w ramach pokazów specjalnych festiwalu filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty.

Jak powiedział na czwartkowej konferencji prasowej dyrektor Filmoteki Narodowej Tadeusz Kowalski, "Zew morza" to kolejne dzieło polskiej przedwojennej kinematografii, które zostało poddane cyfrowej rekonstrukcji.

W 2012 r. Filmoteka Narodowa pokazała zrekonstruowany, legendarny, film niemy - "Mania. Historia pracownicy z fabryki papierosów" z 1918 r. z Polą Negri, a rok później film niemy "Pan Tadeusz" z roku 1928 r. w reż. Ryszarda Ordyńskiego. Z kolei w 2014 r. został zaprezentowany obraz "Rok 1863" w reż. Edwarda Puchalskiego, który powstał w 1922 r. i był pierwszą ekranizacją "Wiernej rzeki" Stefana Żeromskiego.

- Naszą ambicją jest, by w ciągu najbliższych lat całkowicie zakończyć cyfryzację zbiorów kina międzywojennego. W archiwach zachowało się około 7 proc. filmów niemych, które wówczas powstały i około 70 proc. filmów dźwiękowych - mówił Kowalski.

"Zew morza" to połączenie kina marynistycznego z wątkami romansowymi i sensacyjnymi. To historia syna młynarza, który zaczytuje się w powieściach o morzu i marzy o przygodach i podróżach do egzotycznych krajów. Po latach bohater zostaje oficerem na wielkim żaglowcu handlowym.

Film zostanie wyświetlony wieczorem na wrocławskim Rynku, w ramach pokazów specjalnych trwającego w stolicy Dolnego Śląska Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty. Muzykę do filmu, która będzie grana na żywo, skomponował Krzesimir Dębski.

- Ten film ma niesamowite walory dokumentalne, można tam zobaczyć narodziny Gdyni oraz polskiej floty wojennej. To również niesamowite panoramy ówczesnego Gdańska oraz obraz życia społecznego tamtego okresu - mówił Dębski.

...

Super wiadomosc. Kiedy bedzie mozna obejrzec. Tak zew morza byl przed wojna wielki. Mnostwo wspanialych ludzi poszlo na statki. Najbardziej znany to kapitan Borhardt. Z przyczyn literackich zreszta Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:26, 19 Sie 2015    Temat postu:

"Potwór morski" wyłowiony z dna Bałtyku

"Potwór morski" wyłowiony z dna Bałtyku - twitter.com/fxnscitech

Figura dziwnego stworzenia została wydobyta z dna Bałtyku. Spędziła tam ponad 500 lat - informuje serwis mentalfloss.com.

Drewniany potwór morski był fragmentem okrętu wojennego duńskiego Jana Oldenburga, który zatonął w 1495 roku u wybrzeży Szwecji. Uważa się, że to najlepiej zachowany wrak epoki.
REKLAMA


Wyłowiony stwór ma uszy lwa i paszczę krokodyla, w której trzyma coś, co może przypominać człowieka. Figura waży 300 kilogramów. Obecnie jest przygotowywana do konserwacji w muzeum w Karlskronie.

Naukowcy mają nadzieję, że badania fragmentów statku pomogą im lepiej poznać piętnastowieczny przemysł stoczniowy.

...

To cenne !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:00, 26 Sie 2015    Temat postu:

Wody Bugu odsłoniły tajemniczy wrak
Daniel Koral


Susza spowodowała, że poziom wody w Bugu obniżył się, odsłaniając ciekawe znalezisko. W pobliżu wsi Bojany z rzeki wynurzył się wrak starego parowca. Odkrycie już przyciąga dziesiątki ciekawskich turystów. Niektórzy przybywają nawet z bardzo daleka, aby móc zobaczyć resztki statku. Nic dziwnego, parowiec prawdopodobnie przeleżał na dnie rzeki blisko sto lat.

9Zobacz zdjęcia




O leżącym na dnie rzeki wraku, mieszkańcy okolicznych wiosek słyszeli już wcześniej. Temat tajemniczego statku był również poruszany przez media. W 2006 roku "Tygodnik Ostrołęcki" opisał próbę wyciągnięcia wraku na powierzchnię. Zadania podjęła się firma ratownictwa wodnego RAKO z Warszawy. Niestety, wyjątkowo wysoki poziom wody sprawił, że akcja się nie powiodła. Udało się jednak uchylić rąbka tajemnicy. Stwierdzono wówczas, że to rzeczny parowiec bocznokołowy o wymiarach około 3,5-4 x 40m, z przełomu XIX i XX wieku.

Prace badawcze nad wrakiem podjęło także Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich, jednak udało im się jedynie ustalić, że była to jednostka polska przejęta przez Rosjan.

Ze względu na brak konkretnych informacji, o zatopionym w Bugu starym statku krążą dziś niemal legendy. Niektórzy uważają, że miał to być statek rosyjski lub niemiecki, który podczas I wojny światowej wszedł tutaj na mieliznę i zatonął. Istnieją również hipotezy, że odnaleziony wrak był statkiem bolszewickim, który zatonął w roku 1920.

Burmistrz uważa, że tak duże zainteresowanie wrakiem może pomóc w rozwiązaniu zagadki. Zwraca się również z prośbą do wszystkich, którzy mogą wnieść coś nowego do sprawy tajemniczego (jak na razie) parowca, aby podzielili się swoimi wiadomościami.

...

Zabytek wrecz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:31, 09 Gru 2015    Temat postu:

Muzeum Morskie bogatsze o canoe, w którym pokonano Amazonkę

Podróżnik Marcin Gienieczko przy swoim canoe - Adam Warżawa / PAP

Do eksponatów Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku dołączyło canoe, w którym podróżnik Marcin Gienieczko spłynął samotnie największą rzeką świata Amazonką. Łódź została przekazana do muzeum jako symbol pasji i triumfu człowieka nad żywiołem wodnym.

Podróżnik i autor książek Marcin Gienieczko w ramach Energa Solo Amazon Expedition 2015 przepłynął samotnie w canoe 5980 km Amazonką. Wyczyn podróżnika ma wkrótce trafić do "Księgi rekordów Guinnessa", został zgłoszony w kategorii: najdłuższa samotna podróż canoe.
REKLAMA


W ramach wyprawy, trawersu Ameryki Południowej o własnych siłach, Gienieczko oprócz pokonania Amazonki, przejechał ok. 700 km przez Andy na rowerze i przebiegł w ciągu jednego dnia 80 km. Podróż trwała 111 dni, od maja do września br. Swoją podróż i wyczyn Gienieczko dedykował dzieciom z Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci.

Podróżnik powiedział podczas uroczystości w środę w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku, że nikt wcześniej w canoe nie przepłynął Amazonki. Tłumaczył, że wybrał canoe, bo ta łódź ma wyższe burty, może pomieścić więcej bagażu, niż np. kajak jest też wolniejsza.

Dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego, Jerzy Litwin podkreślił, że canoe będzie cennym eksponatem uzupełniającym kolekcję jednostek przekazanych muzeum, na których dokonano jakiegoś wyczynu. - Ale takiej łodzi, na której zrealizowano tak ekstremalną podróż, to jeszcze nie mieliśmy w kolekcji – dodał. Podarowanie canoe muzeum było inicjatywą podróżnika.

- Systematycznie powiększamy muzealną kolekcję jednostek, które są przykładem niezwykłego hartu ducha i ogromnej determinacji swych kapitanów - mówi. Podał, że w swoich zbiorach muzeum ma m.in. ponton, na którym Arkadiusz Pawełek przepłynął Atlantyk

Gienieczko tłumaczył, że przekazując swoją łódź muzeum, chce pokazać np. młodzieży, że "nie trzeba się dobrze urodzić, żeby realizować wielkie projekty". - Większość ludzi szuka okrężnych i łatwych dróg w życiu, Amazonka pokazuje, jak długie i skomplikowane mogą być projekty - dodał. Powiedział, że np., aby odebrać swoje canoe z urzędu celnego w Ekwadorze, wysłał 977 maili. Przygotowania do wyprawy trwały dwa lata.

- Ta wyprawa pokazała mi, że, aby przeżyć, trzeba szukać rozwiązań w każdej sytuacji, trzeba przełamywać bariery, stawić czoło przeciwnościom, warto realizować marzenia – przekonuje.

Jako swój najbardziej dramatyczny moment podczas podróży podał incydent oddania strzałów do niego na rzece Ene w regionie kontrolowanym w zasadzie przez handlarzy narkotyków. Powiedział, że miał specjalne pozwolenie na przepłynięcie tego terenu, ale regionalne władze nie przekazały tej informacji do lokalnych sołtysów i wodzów i został tam potraktowany jako wróg.

Canoe początkowo będzie prezentowane zwiedzającym w siedzibie głównej Muzeum, w Spichlerzach na Ołowiance. Litwin podał, że w przyszłym roku łódź ma być eksponowana w nowobudowanym tczewskim oddziale Muzeum, obok trzech zabytkowych jachtów: "Kumka IV", "Dal" i "Opty". Uważa, że "to będzie doskonałe towarzystwo dla canoe".

Canoe, w którym Gienieczko spłynął samotnie Amazonką to dwuosobowa kanadyjka o długości 4,95 metra i wadze 40 kg. Łódź wykonana jest z royalexu – kompozytowego materiału. W tej łodzi, oprócz Amazonki, podróżnik przepłynął m.in. rzekę Río Napo (lewy dopływ Amazonki) i Bałtyk z Bornholmu do Darłowa.

Marcin Gienieczko ma 37 lat. Specjalizuje się w dużych projektach eksploracyjnych, jest dziennikarzem, podróżnikiem i zawodowym marynarzem morskim oraz śródlądowym. W 2003 roku przepłynął pontonem największą rzekę Alaski, Jukon. Pokonał góry Mackenzie i rzekę Kołymę. W 2012 roku samotnie przepłynął w canoe największą rzekę Syberii, Lenę.

...

Piekne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:45, 24 Gru 2015    Temat postu:

Boże Narodzenie na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej

Boże Narodzenie na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej - Preartiq / Shutterstock

Tysiąc dwustu marynarzy Polskiej Żeglugi Morskiej spędzi święta Bożego Narodzenia na 61 statkach, znajdujących się m.in. w tak odległych miejscach, jak Meksyk czy Kolumbia.

Najdalej od domów święta spędzą marynarze ze statku m/s "Jawor", którzy znajdują się na Oceanie Indyjskim w podróży z Paranagui w Brazylii do Singapuru – poinformował doradca dyrektora PŻM Krzysztof Gogol. Równie daleko będzie załoga m/s "Tatry" w rejsie z Szanghaju na Tajwan. W Altamira w Meksyku świętować będą natomiast marynarze z m/s "Ina", a w Barranquilla w Kolumbii Z m/s "Prosna".
REKLAMA


Wielu z marynarzy święta Bożego Narodzenia spędzi na Atlantyku. Będą tam m.in. marynarze z m/s "Wadowice II" w podróży z Nowego Orleanu do Ashdod w Izraelu, m/s "Gdynia" w rejsie z Dunkierki do Tuxpan w Meksyku, czy m/s "Narew" z Montrealu do Gandawy.

Kilka statków PŻM znajdzie się także w krajach arabskich; m/s "Dorine", którego marynarze spędzą Wigilię w El Dekheila w Egipcie, czy m/s "Szczecin", który będzie w marokańskiej Casablance.

Załoga m/s "Delia" w przeddzień Wigilii dotrze do Hajfy i będzie stać w izraelskim porcie przez całe święta. Do Betlejem marynarze będą mieli stamtąd zaledwie trzy godziny drogi autobusem - jeśli znajdzie się na to czas, być może któryś z nich zdecyduje się tam wybrać.

Żadnego ze statków PŻM nie będzie podczas świąt w kraju. Dopiero w Nowy Rok lub drugiego stycznia w Policach spodziewany jest m/s "Kujawy", który przywiezie z Casablanki ładunek fosfatów.

W Wigilię najważniejszym punktem każdego statku jest kuchnia, gdzie kucharz wraz ze stewardem dokładają wszelkich starań, aby marynarzom nie brakowało podczas kolacji znanych z rodzinnych domów potraw.

Tradycyjnie na wigilijnym stole - nakrytym w jednej mesie, bez podziału na część oficerską i marynarską - znaleźć można 12 potraw. Jest m.in. barszcz z uszkami i kapusta z grzybami. Nie może zabraknąć ryb, chociaż raczej nie karpia, którego próżno szukać w sklepach rybnych za granicą. Są też tradycyjne polskie ciasta – sernik, makowiec, czy ciasta drożdżowe.

W mesie nie może zabraknąć oczywiście choinki, najczęściej sztucznej, która jest na stałym wyposażeniu każdego ze statków. Każdy marynarz przystraja także własną kabinę.

Kolację wigilijną rozpoczyna zazwyczaj o 17. czasu pokładowego kapitan. Później wszyscy dzielą się opłatkiem i składają sobie życzenia. Późnym wieczorem każdy z marynarzy zaszywa się w swojej kabinie i stara się połączyć ze swoimi bliskimi za pośrednictwem telefonu komórkowego lub skorzystać z internetu satelitarnego, który znajduje się na statkach PŻM.

Statki odwiedzają także duszpasterze ludzi morza z takich organizacji jak Stella Maris czy The Mission to Seafarers, którzy przychodzą z drobnymi podarunkami. Misje pomagają również w transporcie do kościołów.

...

To jest sluzba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:21, 25 Gru 2015    Temat postu:

Wdowy po marynarzach opowiadają o swoich Świętach. Nie wiadomo, ilu Polaków rocznie ginie na morzu
Tomasz Gdaniec
23 grudnia 2015, 13:56
• Nie wiadomo, ile osób roczni ginie na statkach
• "Święta bez męża są ciężkie. Dobrze, że mam dużą rodzinę" - mówi WP wdowa po marynarzu.
• Rodziny marynarzy potrzebują różnych form wsparcia

- Mój mąż zginął 20 lat temu. Był mechanikiem na statku płynącym do Ameryki Południowej. Pamiętam pierwsze nasze Boże Narodzenie bez niego. Musiałam 5-letnim dzieciom wytłumaczyć, że taty już nie będzie nigdy na Święta. Był smutek i łzy. Dopiero po kilku latach dzieci zrozumiały, co właściwie się stało. Dobrze, że mam dużą rodzinę. Święta spędzamy zawsze w większym gronie. Są moi bracia i mama. Dzisiaj dzieci są już dorosłe, ale staramy się spędzać je razem - mówi Wirtualnej Polsce Monika Klich, wdowa po marynarzu.

Badaniem wypadków morskich z udziałem polskich jednostek zajmuje się powołana w 2013 roku Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich oraz Izby Morskie. Ich celem jest prowadzenie postępowań w zakresie przyczyn wypadków oraz ustalenia odpowiedzialności. Liczba wypadków z udziałem polskich statków utrzymuje się na stałym poziomie: 60-80 zdarzeń w ciągu roku.

Z Katarzyną spotykam się w jednej z trójmiejskich kawiarni. Sprawia wrażenie zadbanej, twardo stąpającej po ziemi, 40-latki. To tylko pozory. Gdy zaczynamy rozmawiać głos się jej załamuje. Oczy się szklą. Przerywamy spotkanie. Nie chce rozmawiać o mężu oraz o tym, jak sobie radzi bez niego. Rezygnuje z opowiedzenia swojej historii.

Tragedie na morzu są jak nikomu niepotrzebne otrzeźwienie. Przypominają, że zawód marynarza to nie tylko duże pieniądze, dalekomorskie wyprawy, ale również ogromne niebezpieczeństwo. Jak wynika ze statystyk dla marynarzy najniebezpieczniejszym okresem był lata 80. i 90. Wówczas doszło do największych katastrof - takich jak zatonięcie Jana Heweliusza, Kudowy Zdroju czy "Busko Zdroju". Nie wiadomo, ile dokładnie osób zginęło na morzu. Nikt bowiem nie prowadzi tego typu statystyk. Według szacunków w ciągu ostatnich 20 lat życie w związku z pełnionymi obowiązkami straciło ponad 200 marynarzy. Brak ojców, braci i wujków jest szczególnie odczuwalny w święta. Czego potrzebują rodziny ofiar?

- Każdy wypadek losowy ma charakter indywidualny, dlatego też rodziny potrzebują różnych form wsparcia. Niektórym z nich wystarcza wsparcie psychologiczne, a innym potrzebne jest wsparcie finansowe, bądź rzeczowe oraz dodatkowo brakuje pomocy adwokata. W niektórych sytuacjach nasza Fundacja prowadzi działania interwencyjne np. bezpośrednio u armatora - mówi Wirtualnej Polsce Sylwia Borkowska z Fundacji "Ostatni Rejs".

...

Wlasnie! ZONA MARYNARZA TO JEST ZYCIE! Ekstremalne. I zapomniane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:26, 13 Sty 2016    Temat postu:

Muzeum Emigracji pozyskało kolekcję zdjęć z MS "Batory"

Muzeum Emigracji znajduje się w Gdyni - Shutterstock

Muzeum Emigracji w Gdyni pozyskało kolekcję 220 zdjęć wykonanych na pokładzie najsłynniejszego polskiego transatlantyku - MS "Batory". Skany fotografii, których autorem jest etatowy fotograf z "Batorego", umieszczone zostaną w ogólnodostępnej bazie internetowej.

O pozyskaniu fotografii poinformowała dziś rzecznik prasowa Muzeum Emigracji oanna Wojdyło. Jak wyjaśniła, zdjęcia wykonał Florian Staszewski, który w latach 1947-1967 pracował na MS "Batory" jako etatowy fotograf.
REKLAMA


Wojdyło poinformowała, że większość zdjęć składających się na kolekcję muzeum zakupiło od osoby prywatnej, a część przekazała placówce w darze rodzina nieżyjącego już b. kapitana MS "Batory" - Tadeusza Meissnera.

Wykonane przez nieżyjącego już Floriana Staszewskiego fotografie dokumentują arówno życie pasażerów na pokładzie transatlantyku, jak i pracę załogi statku czy różne zdarzenie, w tym np. akcje ratunkowe, które miały miejsce w czasie rejsów.

Fotografie przedstawiają choćby pasażerów odpoczywających na pokładzie statku, wybory miss, bale kostiumowe czy inne przyjęcia i zabawy, jakie miały miejsca na "Batorym". Wśród bohaterów fotografii znaleźć można m.in. aktorki Elżbietę Czyżewską i Kalinę Jędrusik, piosenkarkę Annę German czy członków zespołu "Mazowsze".

Zdjęcia Staszewskiego pokazują też m.in. ćwiczenia przeciwpożarowe, w czasie których przeprowadzono ewakuację pasażerów, pracę załogi, w tym pokładowych kucharzy, kelnerów i barmanów, a także oficerów pracujących na mostku kapitańskim. Fotograf utrwalił też przebieg akcji ratunkowych, w których brał udział "Batory", w tym np. podejmowanie rozbitków z holenderskiego masowca "Jacob Verolme", na którym w styczniu 1967 roku doszło do tragicznej w skutkach eksplozji.

Jak poinformowała Wojdyło, większość fotografii pozyskanych przez placówkę, przez ostatnie 50 lat nie była prezentowana publicznie. Rzecznik dodała, że do końca marca wszystkie zdjęcia zostaną udostępnione w internetowej bazie zbiorów placówki. Gospodarze muzeum zastanawiają się także, czy części z nich nie włączyć do wystawy głównej. Możliwe, że większa ich część zostanie zaprezentowana na ekspozycji czasowej.

Muzeum Emigracji zostało powołane przez Radę Miasta Gdyni w lutym 2012 r., a otwarte w maju 2015 r. Swoją siedzibę placówka ma w przebudowanym i wyremontowanym zabytkowym Dworcu Morskim i przylegającym do niego Magazynie Tranzytowym. Oba te obiekty powstały w latach 30. XX wieku na terenie portu w Gdyni i przez lata służyły obsłudze polskiego ruchu emigracyjnego, stąd wypływały m.in. transatlantyki "Piłsudski", "Batory", "Sobieski" i "Chrobry".

Wystawa główna placówki prezentuje historię polskiej emigracji poczynając od XIX wieku aż po dzień dzisiejszy. Jednym z obiektów, wokół którego poprowadzono narrację jest MS "Batory" - legendarny polski transatlantyk, który pływał od 1936 do 1969 r. między Gdynią a Ameryką Północną, a później także Azją. W muzeum obejrzeć można m.in. wielkogabarytową makietą przedstawiającą statek w skali 1:10.

MS "Batory" liczył 160 m długości, zabierał na pokład 760 pasażerów i ponad 300 członków załogi, a pokonanie drogi do Nowego Jorku zajmowało mu od ośmiu do dziewięciu dni. Statek wyróżniał się dużą elegancją: o wystrój jego wnętrz zadbała specjalna komisja, która zaprojektowała nie tylko wygląd poszczególnych pomieszczeń, ale też takich detali, jak zastawa stołowa czy karty dań.

...

Ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:22, 12 Lut 2016    Temat postu:

Niebywale cenne znalezisko. Odkryto żaglowiec z XV wieku

W zachodniej Holandii dokonano niezwykle cennego odkrycia. Z dna rzeki Ijsel wydobyto wrak żaglowca pochodzącego z XV wieku. Na statek natrafiono podczas prac związanych z pogłębianiem portu Kampen. Zdaniem historyków to jedno z najcenniejszych znalezisk ostatnich lat. Na szczególną uwagę zasługuje także niebywale dobry stan wraku.

...

Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:51, 26 Lut 2016    Temat postu:

"Dar Młodzieży" płynie w rejs
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu
Cumy zostaną rzucone w Gdyni o godzinie 11 - UM / um

W najbliższą sobotę, jeden z symboli Gdyni, wyruszy w podróż do portu Sète. Tam będzie prezentował się podczas żaglowego festiwalu. Cumy zostaną rzucone w Gdyni o godzinie 11. na uroczystość zaproszeni są mieszkańcy i turyści.

Praktykę morską na "Darze" odbędą studenci II roku Wydziału Mechanicznego Akademii Morskiej w Gdyni. Po krótkim wyjściu na Bałtyk, płyną na Morze Śródziemne. W hiszpańskiej Barcelonie i francuskim Sete, "Dar Młodzieży" weźmie udział w zlocie żaglowców "Escale a Sete", organizowanym z okazji 350 rocznicy tego portu. W Sete studentów AMG zmienią studenci Hogere Zeevart School z Antwerpii, którzy popłyną na Atlantyk z zawinięciem do Horty na Azorach. Praktykę skończą w Antwerpii, gdzie z kolei zmienią ich uczniowie średnich szkół morskich ze Szczecina, Świnoujścia i Gdańska.
REKLAMA


"Dar Młodzieży" to jeden z najpopularniejszych żaglowców świata. Ma 33 lata i od początku istnienia przewinęło się przez niego prawie 20 tysięcy studentów Akademii Morskich, uczniów średnich szkół morskich, żeglarzy, entuzjastów pływania na dużym żaglowcu. Kilka miesięcy temu doczekał się remontu. - "Dar Młodzieży" był budowany w konwencji statku handlowego, ale od początku wiedzieliśmy, że chcemy go dłużej eksploatować. Dlatego po ponad 30 latach postanowiliśmy odświeżyć wnętrza, wymienić wysłużony sprzęt, zrekonstruować drewniane elementy, wyremontować mostki i zmienić olinowanie - tłumaczy kapitan Henryk Śniegocki.

Studenci wypłyną więc na świeżo wyremontowanej jednostce. Dzień przed wyjściem, w piątek 26 lutego, o godz. 18.00, w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka przy ul. Portowej, odprawiona zostanie msza święta w intencji wyruszających w morze studentów izałogi "Daru Młodzieży". W sumie w sezonie 2016 "Dar Młodzieży" podczas 9 podróży odwiedzi 13 portów zagranicznych i 3 krajowe, podczas których przeszkoli 1157 praktykantów.

...

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:43, 06 Maj 2016    Temat postu:

Żywił się rybami i mięsem mew. Przetrwał na morzu dwa miesiące
wyślij
drukuj
pl, jk | publikacja: 06.05.2016 | aktualizacja: 07:08 wyślij
drukuj
Marynarz w towarzystwie strażnika opowiedział o dramatycznych przeżyciach (fot. youtube.com)
Kolumbijski marynarz przeżył dwa miesiące na morzu po tym, jak jego łódź zatonęła. Mężczyzna został uratowany przez Straż Wybrzeża USA. Żywił się rybami i mięsem mew. – Ratowała mnie nadzieja płynąca z wiary, jaką dała mi matka – powiedział.

Przetrwał 66 dni na otwartym morzu. Rozbitek uratowany przy amerykańskim wybrzeżu
W krótkim wywiadzie, jakiego udzielił po wejściu na ląd, a który został opublikowany przez Straż Wybrzeża, mężczyzna powiedział, iż najbardziej jest mu żal trzech kolegów, którzy nie dożyli tej chwili.

Zaznaczył, że ciała tych marynarzy zostały oddane morzu, ale zachował przy sobie ich paszporty. – Jestem wdzięczny tym, którzy mnie uratowali: ludziom i Bogu – zaznaczył.

Nazwisko rozbitka, który przez kilka tygodni pozostawał na łodzi dryfującej po wodach Oceanu Spokojnego, nie zostało ujawnione. Wiadomo tylko, że jest Kolumbijczykiem i że nie mówi po angielsku.

Odnaleziony przypadkiem

29-latek został odnaleziony przypadkowo 2 tys. mil morskich od miasta Hilo na wschodnim wybrzeżu wyspy Hawaii. Do portu w Honolulu przetransportował go w środę operujący w tamtych okolicach masowiec.

W związku z faktem, że marynarz nie jest obywatelem USA, Straż Wybrzeża nie planuje postępowania wyjaśniającego, co było przyczyną katastrofy i pozostawi to zadanie armatorowi z Kolumbii.
PAP

...

To sa przezycia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:33, 21 Sie 2016    Temat postu:

Przeleżały na dnie 500 lat. Znaleziono trzy statki u brzegów Florydy
wyślij
drukuj
pw, pszl | publikacja: 21.08.2016 | aktualizacja: 08:48 wyślij
drukuj
Statki wciąż leżą na dnie (fot. Global Marine Exploration)
Wyjątkowe znalezisko u wybrzeży Florydy. W okolicach przylądka Canaveral natrafiono na fragmenty statków z XVI wieku. Wstępnie ustalono, że są to trzy jednostki hiszpańskie, które prawdopodobnie zatonęły podczas burzy.

Niemiecki junkers odkryty na dnie Bałtyku
Przedstawiciele firmy, której płetwonurkowie badali dno Atlantyku i wykonywali zdjęcia oraz nagrania wideo, sądzili początkowo sądzili, że mają do czynienia ze statkami francuskimi.

Znaleziono bowiem m.in. 22 armaty, w tym działa i marmurowy pomnik. Na przedmiotach tych wygrawerowany jest herb króla Francji. To wskazywało, że przedmioty pochodzą z wyprawy na Florydę z 1565 roku.
#wieszwiecej | Polub nas
Aby ustalić ostatecznie pochodzenie znaleziska, sięgnięto do kronik historycznych. Wówczas okazało się, że armaty i pomnik padły łupem Hiszpanów, a zdobyte zostały podczas ataku na Francuzów w okolicach miejscowości Jacksonville.

Wielka burza

Przedmioty znalazły się na trzech hiszpańskich statkach, zmierzających do Hawany. Podczas burzy i sztormu jednostki zatonęły w okolicach przylądka Canaveral.

Szczególnie cenne są armaty z brązu, dwanaście kotwic oraz przyrządy służące do nawigacji. Na razie fragmenty statków pozostaną jednak na dnie. Będą mogły być wydobyte po uzyskaniu zezwoleń od władz Florydy. IAR

...

Piekne znalezisko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:06, 28 Sie 2016    Temat postu:

Uratowani z bezludnej wyspy dzięki "SOS" na piasku
prz/
2016-08-28, 11:20
Para od tygodnia uwięziona na bezludnej wyspie Mikronezji na Oceanie Spokojnym została uratowana dzięki napisanym na piasku "SOS". Apel zauważyli piloci samolotu biorącego udział w poszukiwaniach zaginionych - podała w niedzielę amerykańska straż przybrzeżna.
PAP/EPA/US NAVY / HANDOUT

Kraj
Zakończono aktywne poszukiwania jachtu...

Według komunikatu straży samolot amerykańskiej marynarki wojennej udał się w rejon, gdzie przebywali zaginieni po uzyskaniu informacji od załogi statku, która w nocy zauważyła na wyspie światło.


Uratowani Linus i Sabina Jack wyruszli 17 sierpnia z największej w Mikronezji wyspy Weno. Dzień później, gdy nie dotarli na pobliską wyspę, rozpoczęto ich poszukiwania. 15 statków i dwa samoloty patrolowały rejon ok. 43 tys. kilometrów kwadratowych.


Parę ostatecznie znaleziono na wyspie East Fayu, ok. 100 km od Weno. Mieli ograniczone zapasy pożywienia i nie dysponowali sprzętem ratunkowym - poinformowała US Navy.


Zaginieni rozbitkowie


Jak zauważa BBC, nie jest to pierwszy taki przypadek w tym regionie. W kwietniu US Navy uratowała trzech mężczyzn, którzy zostali uwięzieni na niewielkiej wyspie w Mikronezji trzy dni po tym, jak ich łódź wywróciła się na morzu. Rozbitków zauważono dzięki napisowi "Help" (pomocy) ułożonemu na piachu z liści palm i kamizelek ratunkowych.



PAP

...

Takie historie w XXI wieku!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:04, 12 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
XIX-wieczny wrak trafi do muzeum. Na plażę wyrzucił go sztorm
XIX-wieczny wrak trafi do muzeum. Na plażę wyrzucił go sztorm

Dzisiaj, 12 października (17:43)

Ten obiekt jest zbyt cenny, żeby go zniszczyć. Konserwator zabytków zdecydował, że wyrzucony przez ostatni sztorm na plażę w Międzywodziu wrak XIX-wiecznej łodzi będzie eksponatem muzealnym. Trafi do muzeum w Kamieniu Pomorskim.
Wrak prawdopodobnie dziewiętnastowiecznej jednostki handlowej, którą morze wyrzuciło niedawno na plażę w Międzywodziu
/foto. Piotr Domaradzki/Urząd Morski w Szczecinie /


Wrak ma stanąć na terenie mariny w Kamieniu. Najpierw prawie 30-metrowe szczątki trzeba jednak z plaży zabrać. Nie będzie to proste. Obiekt jest zbyt duży, żeby przetransportować go w jednym kawałku.

Trzeba będzie najpierw wszystko udokumentować, dokładnie opisać, potem rozebrać na kawałki, wywieźć z plaży, przetransportować do Kamienia, a potem złożyć w jedną całość - opowiada Piotr Domaradzki z Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Drewniany wrak jest bardzo ciężki.
Sztormowa pogoda odkryła na plaży w Międzywodziu wrak XIX-wiecznego statku (9 zdjęć)




+ 6

Konserwator oszacował znalezisko na połowę XIX wieku. To drewno dębowe, silnie zmineralizowane. Lata leżało w słonej morskiej wodzie. To sprawiło, że tonie jak kamień i jest jak kamień ciężkie - dodaje Domaradzki.

Mimo to ostatni sztorm nie dość, że wydobył szczątki łodzi z dna, to jeszcze przesunął je o ponad 400 metrów na zachód od miejsca, w którym wcześniej leżały. Wrak to pojawiał się, to znikał, w zależności od ilości piasku przy brzegu oraz poziomu wody. Teraz leży na skraju plaży. Morze ciężkie szczątki zdołało obrócić o 90 stopni. Według Domaradzkiego fale musiały rozmyć warstwę piachu, w której spoczywał wrak, a na tym, jak na poduszce, XIX-wieczny statek przemieścił się popychany morskimi falami.

(j.)

Aneta Łuczkowska

...

Znakomite znalezisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:57, 03 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Polacy uratowali wenezuelskich rybaków
Polacy uratowali wenezuelskich rybaków

5 minut temu

Załoga polskiego statku m/s "Kujawy" uratowała trzech wenezuelskich rybaków - poinformowała Polska Żegluga Morska. Akcja ratunkowa na Morzu Karaibskim odbyła się we wtorek w nocy tamtejszego czasu.
Polska załoga uratowała 3 wenezuelskich rybaków
/Wikipedia/Seamanpl /


Przed wpłynięciem do wenezuelskiego portu w Puerto Cabello marynarze polskiego statku zauważyli małą dryfującą łódź z trzema osobami wzywającymi pomocy - powiedział doradca dyrektora naczelnego Polskiej Żeglugi Morskiej Krzysztof Gogol.

Na jednostce znajdowali się rybacy, którzy byli mocno zdesperowani, machali z łodzi do naszego kapitana. Okazało się, że Wenezuelczycy wypłynęli za daleko od swojego macierzystego portu. Zdryfowało ich na pełne morze, około 50 mil morskich od Puerto Cabello - dodał.

Kapitan polskiej jednostki Janusz Szymański podjął decyzję o wzięciu łodzi na burtę, a rybaków na pokład. Wyjaśnili, że skończyło się im paliwo a także pożywienie. Byli przestraszeni, ale w dobrej kondycji. Nie mieli szansy na samodzielny powrót do domu. Nasi marynarze udzielili im pomocy" - zaznaczył Gogol.

O zdarzeniu została poinformowana wenezuelska administracja morska, a także lokalny agent. Zdecydowano się na zbliżenie do wód terytorialnych Wenezueli, gdzie doszło do przekazania rybaków na patrolowiec tamtejszej Straży Wybrzeża. Jednocześnie podjęto na hol ich łódź - zaznaczył.

Jak przyznaje Gogol, zdarza się, że jednostki Polskiej Żeglugi Morskiej podejmują akcje ratunkowe marynarzy dryfujących na pozbawionych napędu lub uszkodzonych łodziach. Najczęściej są to rybacy lub żeglarze. Jeśli mają jakikolwiek środek łączności, mogą wezwać pomoc. Wówczas oficjalnie ogłasza się akcję ratunkową i statki, które są najbliższe jednostki, są kierowane w to miejsce. W tym wypadku nie było takiej łączności na pokładzie, a o szczęśliwym zakończeniu tej historii zdecydował przypadek - wyjaśnił.

M/s "Kujawy" płynie z ładunkiem zboża z Meksyku do Puerto Cabello. Polska jednostka wciąż stoi na wodach międzynarodowych w dryfie, oczekując na wejście do wenezuelskiego portu.

We flocie szczecińskiego armatora znajduje się obecnie 59 statków. Jednostki pływają na wszystkich morzach i oceanach świata, ale ich głównym rynkiem jest Ocean Atlantycki oraz wody europejskie.

...

Takie sa zwyczaje morskie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:42, 07 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wydobywają z morza XIX-wieczny wrak łodzi
Wydobywają z morza XIX-wieczny wrak łodzi

Dzisiaj, 7 grudnia (14:5Cool

​Muzealnicy, konserwator zabytków i budowlańcy przerzucają łopatami setki kilogramów piachu. Na plaży w Międzywodziu w Zachodniopomorskiem ruszyła akcja wydobycia starego wraku łodzi, który silny sztorm wyrzucił na morski brzeg.

Do tej pory wrak leżał kilkadziesiąt metrów od brzegu, jego zarys wyłaniał się podczas większego odpływu. W październiku wyjątkowo silny sztorm przesunął około 30-metrowy obiekt o prawie pół kilometra. Szczątki łodzi osiadły na plaży. Żeby nie zagrażały turystom, zdecydowano się je usunąć. Od rana na plaży w Międzywodziu pracuje wynajęta przez Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej firma. Na razie oczyszczamy wrak przy użyciu ciężkiego sprzętu, ale też nasi pracownicy odkopują piach łopatami. Później chcemy wykonać zdjęcia z drona, szczegółową dokumentację. A jutro wydobycie, czyli ta najtrudniejsza część - mówi Grzegorz Kurka, dyrektor Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej.

Operacja wywiezienia szczątków z plaży będzie trudna, bo wrak jest bardzo ciężki. To drewno dębowe, ciężkie same w sobie, po nasiąknięciu morską wodą stało się to ciężkie jak skała. Pewnie nie obejdzie się bez konieczności pocięcia tego na mniejsze fragmenty - mówi Marek Świderski z mariny w Kamieniu Pomorskim, gdzie wrak z Międzywodzia ma stanąć. Na statek czeka już miejsce na nabrzeżu. Po złożeniu, zakonserwowaniu ma zostać atrakcją tego miejsca. Ale to nie będzie koniec prac przy wraku. Historycy chcą ustalić, co to za jednostka.

Niestety nie zachowały się na niej żadne tabliczki z nazwą. Według wstępnych ocen łódź pochodzi z XIX-wieku, ale pobraliśmy już próbki do badań wieku drewna. Jak już będziemy mieli datę ścięcia drzew do budowy łodzi, będziemy wiedzieć, po jakiej dacie statek został zbudowany. Wtedy zacznie się praca archiwistów. Będą szukać wzmianek o statku z tego okresu, bo podejrzewam, że wtedy, gdy on osiadł przy plaży, jakaś lokalna gazeta mogła o tym napisać - mówi Paulina Kubacka z Wojewódzkiego Urzędu ochrony Zabytków w Szczecinie.

Operacja wydobywania wraku z plaży w Międzywodziu potrwa co najmniej do czwartku.

(abs)
Aneta Łuczkowska

...

To ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:47, 08 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Nad morzem walczą z wrakiem ponad 200-letniego żaglowca
Nad morzem walczą z wrakiem ponad 200-letniego żaglowca

Dzisiaj, 8 grudnia (15:00)

​Na plaży w Międzywodziu trwa walka z czasem. Już drugi dzień muzealnicy próbują wywieźć z morskiego brzegu wrak co najmniej 200-letniego żaglowca.
Wrak żaglowca
//Jerzy Muszyński /PAP


O ile wczoraj nad Bałtykiem był odpływ, o tyle w czwartek zmienił się kierunek wiatru, a poziom morza zaczął się podnosić. To groziło porwaniem przez fale wykopanego wczoraj z piachu wraku. Ważące wiele ton fragmenty łodzi jeden po drugim były ściągane za pomocą koparko-ładowarek i pakowane na przyczepy.

Według planu, wrak stanie na terenie mariny w Kamieniu Pomorskim. Zostanie zakonserwowany i złożony w jedną całość tak, aby przypominał oryginalną łódź. Ma też zostać podświetlony. Historycy czekają na wyniki badań próbek drewna, z którego zbudowano jednostkę. Ma to dać odpowiedź, jak stara jest około 30-metrowa łódź. Wtedy być może da się w archiwum odnaleźć informację, co to za jednostka i do czego służyła. Według wstępnej oceny, żaglowiec pochodzi z połowy XIX-wieku, choć historycy nie wykluczają, że łódź może być starsza.

Wykonane z drewna dębowego szczątki przez lata leżały w morzu, kilkadziesiąt metrów od plaży w Międzywodziu. Na początku października silny sztorm przesunął wrak o blisko pół kilometra i wyrzucił na brzeg.
Prace przy wraku na plaży w Międzywodziu (10 zdjęć)




+ 7

(abs)
Aneta Łuczkowska

...

Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:52, 09 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
XIX-wieczny żaglowiec z plaży w Międzywodziu przeniesiony. Znaleziono też nowy element
XIX-wieczny żaglowiec z plaży w Międzywodziu przeniesiony. Znaleziono też nowy element

1 godz. 52 minuty temu

Wrak żaglowca z plaży w Międzywodziu trafił do Kamienia Pomorskiego. Dębowe szczątki łodzi udało się wydobyć z piachu za pomocą ciężkiego sprzętu. Co więcej, kilometr od miejsca, gdzie leżał wrak, znaleziono kolejną jego część - to stępka i stewa rufowa żaglowca, długa na mniej więcej 20 metrów.
Wrak żaglowca jeszcze na plaży w Międzywodziu
/Paweł Ukraiński/kamienskie.info /

Szczątki wraku zostały podzielone na części, a na każdym fragmencie przyczepiony został numer. Całość znaleziska została wcześniej obfotografowana i zeskanowana w trzech wymiarach, tak by później możliwe było złożenie kawałków drewna w jedną całość.

Fragmenty żaglowca przezimują na terenie przystani jachtowej w Kamieniu Pomorskim. Zostaną tam dokładnie oczyszczone i zakonserwowane. Wiosną zaś historycy podejmą próbę zmontowania z nich żaglowca, tak by wrak przypominał łódź.

W ciągu kilku tygodni powinny być też znane wyniki badań wieku drewna, z którego został zbudowany żaglowiec. Wtedy będzie można precyzyjne ustalić, jak stary jest wrak. Według wstępnych ocen, żaglowiec pochodzi z połowy XIX-wieku, ale może okazać się o kilkadziesiąt lat starszy.

(e)
Aneta Łuczkowska

...

Juz jest!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:13, 13 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Są wyniki badań XIX-wiecznego wraku znalezionego na plaży w Międzywodziu
Są wyniki badań XIX-wiecznego wraku znalezionego na plaży w Międzywodziu

Dzisiaj, 13 stycznia (11:09)

Z drugiej połowy XIX wieku pochodzi wrak okrętu znaleziony na plaży w Międzywodziu w Zachodniopomorskiem. Do muzeum w Kamieniu Pomorskim dotarły właśnie wyniki badań radiowęglowych drewna, z którego zbudowany został okręt.
Wrak na plaży w Międzywodziu
/ PAP/Jerzy Muszyński /PAP


Z badań wynika, że okręt, z którego wrakiem mamy do czynienia, został zbudowany prawdopodobnie około roku 1867. Prawdopodobnie, bo badanie radiowęglowe pokazuje raczej, z którego okresu drewno może pochodzić i nie daje 100-procentowej pewności. Margines błędu to 35 lat. Badania potwierdzają natomiast, że wrak z Międzywodzia to XIX wieczny okręt.

Kawałki łodzi czekają teraz w marinie w Kamieniu Pomorskim na konserwację i złożenie w całość. Jak mówi Grzegorz Kurka, dyrektor Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej, prace trzeba zacząć najpóźniej w marcu. Potem dębowe drewno zacznie wysychać i może się wypaczyć. Muzeum szuka pieniędzy na przeprowadzenie tych prac. Według wstępnych szacunków pochłoną ok. 50 tysięcy złotych. Szczegółowe ekspertyzy dotyczące wykonania prac oraz ich kosztów zamówił Wojewódzki Konserwator Zabytków ze Szczecina.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wrak z Międzywodzia będzie można oglądać na wystawie już w czerwcu tego roku.

Szczątki starej łodzi przez lata leżały w piasku w morskim dnie koło Międzywodzia w Zachodniopomorskiem. Jesienią silny sztorm przesunął wrak o kilkaset metrów i wyrzucił na brzeg. W grudniu udało się obiekt zabrać z plaży i przewieźć do Kamienia Pomorskiego.

(mn)
Aneta Łuczkowska

...

Piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:54, 18 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
Waży 3 tony i składa się z miliona klocków. Niezwykły statek dotarł do Poznania
Waży 3 tony i składa się z miliona klocków. Niezwykły statek dotarł do Poznania

Dzisiaj, 18 marca (08:40)

Największy na świecie statek zbudowany z klocków Lego "zawinął" do Poznania. Ma 12 metrów długości, prawie 2 metry wysokości i waży około 3 ton. Składa się z miliona elementów


Statek powstał z okazji 150-lecia istnienia duńskiej firmy logistycznej i spedycyjnej, która ma swój oddział m.in. w stolicy Wielkopolski.

Naszym hasłem przewodnim było, czy można zbudować statek w Poznaniu, nie mając stoczni. Trafił do Polski na kilka dni. Kolejne lokalizacje to Belgia, Francja i Wielka Brytania - mówiła Marta Przybył z DFDS Polska.

Zespół w Edynburgu złożył wszystkie części w jeden duży statek - poinformowała Anna Panasiuk-Dzielska, menadżerka firmy DFDS Polska.

Waży 3 tony i składa się z miliona klocków
/TVN24/x-news


Wyjątkowa konstrukcja znajduje się na liście rekordów Guinnessa.

(mn)
TVN24/x-news

...

Bardzo oryginalne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:32, 11 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Sport
Aleksander Doba wpłynął na Golfsztrom. Kajakarz pobił rekord prędkości
Aleksander Doba wpłynął na Golfsztrom. Kajakarz pobił rekord prędkości

Dzisiaj, 11 czerwca (08:5Cool

"Wpłynąłem wreszcie na Golfsztrom" - poinformował kajakarz Aleksander Dob po trzech tygodniach zmagań z przeciwnymi wiatrami na Północnym Atlantyku. 70-letni kajakarz swoją trzecią transatlantycką wyprawę rozpoczął na wodach Zatoki Nowojorskiej. 23. dnia od opuszczenia lądu Doba pobił rekord prędkości, przepływając 105 mil morskich (około 200 kilometrów), co daje zawrotną prędkość 4,5 węzła” – podkreślił Jacek Pietraszkiewicz, nawigator Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej.
Aleksander Doba
/Materiały prasowe


Najpierw zaczęły się pojawiać algi z Morza Saragassowego, całe rodziny alg. Płynąłem po coraz głębszych wodach. Obserwowałem izobary na mapie, które pokazywały, że jestem już blisko. Aż w piękny, słoneczny niedzielny poranek, najcieplejszy od chwili startu, wpłynąłem na wielki prąd oceaniczny - relacjonuje Aleksander Doba odpowiadając na koordynatora medialnego pytania Piotra Chmielińskiego. Golfsztrom to kapryśny prąd zmieniający swój tor, rozdzielający się. Jeśli uda mi się utrzymać w głównym nurcie , to powinien mnie znosić na wschód, czyli w dobrym kierunku - dodaje kajakarz.

Golfsztrom czyli Prąd Zatokowy to jeden z najsilniejszych prądów morskich na kuli ziemskiej. Płynie z prędkością nawet czterech-pięciu węzłów (ok. 6,5 kilometra na godzinę). Jego zasoby wodne niemal 170-krotnie przekraczają zasoby największej rzeki świata, Amazonki, u jej ujścia w Atlantyku. Prąd powstaje w okolicach Morza Karaibskiego z połączenia Prądów Florydzkiego i Antylskiego. Przypomina ogromną rzekę, która płynie łukiem przez Atlantyk w kierunku północno-wschodnim.

Główny nurt, współgrając z korzystnymi zachodnimi wiatrami, powinien sprzyjać Dobie w dotarciu do wybrzeża europejskiego. To dla podróżnika zasadnicza odmiana w porównaniu z doświadczeniami, jakich zakosztował na Golfsztromie podczas Drugiej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej trzy lata temu. Wtedy był to jeden z najtrudniejszych odcinków na trasie z Lizbony do New Smyrna Beach na Florydzie. "Golfsztrom i silny przeciwny wiatr! To jakby jazda na dzikim mustangu" - pisał wówczas o swojej walce z żywiołem.

Na razie zaczęła się sprawdzać ta druga opcja. Po niemal trzech tygodniach zmagań z przeciwnymi wiatrami, kręceniu się w kółko, cofaniu, rejs polskiego kajakrza nabrał tempa. Dwudziestego trzeciego dnia od opuszczenia lądu w Barnegat Light podróżnik pobił rekord prędkości, przepływając 105 mil morskich (około 200 kilometrów), co daje zawrotną prędkość 4,5 węzła - informuje Jacek Pietraszkiewicz, nawigator Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej. Tym samym jego odległość od wybrzeża amerykańskiego wzrosła do ponad 350 mil morskich, choć faktycznie przewiosłował dobre 300 mil więcej.

Obecna wyprawa Aleksandra Doby jest trudniejsza, głównie ze względów pogodowych, od poprzednich, ale powinna być również szybsza. To Golfsztrom w dużej mierze nadaje przyspieszenia jednostkom, które płynąc z jego nurtem pokonują Atlantyk z zachodu na wschód. Bywa, że skraca nawet o połowę czas podróży w stosunku do przeprawy z półkuli wschodniej na zachodnią.

Radość z osiągniętego przez Aleksandra Dobę rekordu pokonanej w ciągu jednego dnia odległości zakłócają jednak prognozy pogody. Z uwagi na nadchodzący niż 990 hPa, Olek znowu będzie się zmagał z silnym wiatrem przeciwnym - informuje J. Pietraszkiewicz. Wiatr zmieni kierunek na południowy, a potem znowu na zachodni. To mogą być najtrudniejsze z dotychczasowych 24 godziny wyprawy. Jeśli kajakarz wytrzyma tę próbę, to potem przez prawie cały tydzień będzie płynąć niesiony wiatrem w kierunku Europy - dodaje.

...


To jest wyzwanie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:37, 04 Lip 2017    Temat postu:

„Piraci z Karaibów”, czyli okazja do rozmowy z synem
Joanna Kiszkis | Lip 04, 2017
Scena z filmu "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara"
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Kolejne odcinki sagi „Piraci z Karaibów” są jak zjazd ze zjeżdżalni w aquaparku – trochę emocji, trochę śmiechu i nie wiadomo, co się właściwie wydarzyło.


W
szystkie odcinki serii obejrzałam po to, żeby dotrzymać towarzystwa synowi. Po wielekroć, nie oszczędzono mi bowiem licznych domowych powtórek. Mimo to nadal nie wiem, o co właściwie chodzi w którejkolwiek z kolejnych fabuł, i nie bardzo rozumiem fenomenalną popularność cyklu. Syn – pytany, czy rozumie, w czym rzecz – przewracał oczami, wzdychał i rozpoczynał wyjaśnienia „że wtedy on…” i „że wiesz…”. Nie pomagało. Mamy więc piąty odcinek serii, syn w międzyczasie wyhodował wąsy, a ja dalej trwam w nieświadomości. I oczywiście, w bezrozumnej nadziei na przełom, wybrałam się z nim na „Zemstę Salazara”.


Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Oryginalny podtytuł brzmi wprawdzie „Dead Men Tell No Tales” – martwi milczą. To znana angielska fraza o tych, którzy na pewno nie zdradzą już żadnego sekretu. Ale zemsta jest, owszem, a w każdym razie jest jej pragnienie – jeden z najprostszych i najpotężniejszych wehikułów fabularnych.

Jest i Salazar: hiszpański kapitan, zapamiętały wróg piractwa, także pośmiertnie, bo poznajemy go już jako upiora, wynurzającego się z otchłani wraz z potwornym okrętem. Salazara podżega ku czynom okrutnym nie tylko dawny zew praworządności, ale i żądza zemsty właśnie. Obiektem tejże ma stać się kapitan piratów, Jack Sparrow, który sprowadził na Salazara i jego załogę tę śmierć-nie śmierć, wieczną mękę na dnie oceanu. Żeby ocaleć, Jack Sparrow musi zdobyć mityczny Trójząb Posejdona.

Nieprawdopodobne, choć w ramach magicznej konwencji omalże wiarygodne zdarzenia dzieją się w zawrotnym tempie, logika chwieje się wesoło niczym pirat na drewnianej nodze, i tak sobie płyniemy po cudnych manowcach mórz południowych. Mam jednak wrażenie, że po czwartej części, której scenariusz i realizacja budziła przemożne skojarzenie z niezbyt skomplikowaną grą komputerową, nowi twórcy nabrali w płuca świeżego powietrza. Nie żeby się nim jakoś specjalnie zachłysnęli, sequel ma swoje prawa, ale i nie męczą widza zanadto. Pojawia się też nawet – nieobecny dotąd w serii – cień jakiejś głębszej refleksji, kiedy jedna z bardziej odrażających postaci zdobywa się na gest miłości ostatecznej – ojciec, który właśnie poznał swoją dorosłą córkę, poświęca życie, żeby ją ocalić.
Czytaj także: Jola Szymańska: Wstydliwa rozrywka katolickiej blogerki


Film dla miłośników piractwa

Jak małe dziecko nabrałam się natomiast znów na zachwycające efekty specjalne. Od początku serii nie mogę oprzeć się myśli, że ktoś z ekipy twórców na wstępie prac rzucił cytat z „Burzy” Szekspira: „Ojca morskie tulą fale; z kości jego są korale, perła lśni, gdzie oko było…”, który uruchomił nieprawdopodobną machinę wyobraźni. Ci, którzy mieszkają w głębinach, mają twarze i ubrania obrośnięte muszlami, są przerażającymi półludźmi-półośmiornicami, półkrabami, albo w ogóle jest ich pół, bo morska woda zniweczyła częściowo ich ciała. W każdej kolejnej odsłonie serii kolejne upiory są niepowtarzalne, a ich pośmiertne zniekształcenia zawsze uzasadnione: statek Salazara płonął przed zatonięciem, więc załoga wynurza się spod wody w części spopielała. Tak, wiem – komputerowe chwyty z XXII wieku czynią możliwym niemożliwe, ale czym byłyby bez ludzkiej wyobraźni?

Gwiazdorska obsada – w tym Paul McCartney, którego nie poznacie, jak zawsze przepaskudnie ucharakteryzowany i jak zawsze wspaniały Geoffrey Rush, komputerowo odmłodzony Johnny Depp, Orlando Bloom, już nie jako smukły młodzieniec, a w roli Salazara Javier Bardem – to oczywiście te miłe oku perełki, ale na role rodem z Bergmana czy Felliniego nikt chyba nie oczekuje i słusznie.

Nic więcej i nic mniej. Dwie godziny w klimatyzowanym kinie podczas upałów to rzecz warta rozważenia. Nie nastawiając się na jakieś szczególne olśnienia, można dotrzymać towarzystwa młodym miłośnikom piractwa, a później porozmawiać z nimi – na przykład o sile wyobraźni, o buntowaniu się, zemście, poświęceniu. Albo o rozrywce – co to takiego jest i jakimi prawami się rządzi.

...

Niedobrze ze wspaniala tematyka morza kojarzona jest wylacznie z piratami. Jesli chcialem znalezc gre o morzu to zawsze tylko piraci to piraci tamto zostan piratem. A jak nie chce to co? To okrutni bandyci byli. Jak chce o morzu to zaraz z bandytami? Widzimy sklonnosc do zła...
Znalazlem tylko gre japonska o dobrym przeslaniu niestey archeologiczna i nie mozna sie nacieszyc grafika morz a tu jednak jest ona istotna... Gry morskie gdzie morze to niebieska plama to jednak nie na dzisiejsze czasy. Dla tych co nie potrzebuja swietnej grafiki:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:43, 02 Gru 2017    Temat postu:

Zostań Ambasadorem Polski – popłyń w świat i spotkaj się z Franciszkiem!
Monika Burczaniuk | 02/12/2017
Archiwum prywatne
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Wiatr, żagle, pełne morze, szanty, wolność… Do tego młodzi ludzie, pełni pasji, odwagi i marzeń. Kto z nas nie marzył, by chociaż na chwilę wziąć urlop od codzienności i wsiąść do pociągu byle jakiego? A gdyby tak pociąg zamienić na najpiękniejszy polski żaglowiec – Dar Młodzieży? Teraz to możliwe!


J
eśli masz 18-26 lat, chciałbyś zostać Ambasadorem Polski i promować ją za granicą – ten konkurs jest dla Ciebie! Wspólny projekt Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Akademii Morskiej w Gdyni oraz Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego „Młodzi Światu” to nie tyko podróż, ale także niepowtarzalna szansa na spełnienie marzeń, przekroczenia swoich granic, czas niezapomnianych spotkań, widoków i przeżyć. Jest to także okazja do promocji Polski na świecie, szczególnie z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości, którą będziemy obchodzić w 2018 roku.



Wczuj się w rolę „Młodego Ambasadora”

Rejs Niepodległości, bo o nim mowa, to inicjatywa, na którą składa się konkurs, w którym za pośrednictwem aplikacji Rejs Niepodległości na Facebooku możecie przesłać zdjęcie lub film (do 2 minut), na którym wczuwając się w rolę „Młodego Ambasadora” przedstawicie piękno swojej „małej Ojczyzny” – przestrzeni geograficznej, społecznej lub kulturowej, w której żyjecie lub z którą jesteście emocjonalnie związani.

To może być domek Waszej babci, sklep, w którym Pani Ala dodawała Wam owoce do zakupów, park, w którym w drodze do szkoły podziwialiście początek wiosny, ławka, na której dowiedzieliście się, że spełniło się Wasze marzenie czy cokolwiek innego, co jest dla Was ważne. Warto uzasadnić swój wybór, by przekonać jak największą liczbę internautów, że „nie ma takiego drugiego/drugiej” na świecie! Zdjęcia można przesyłać do 3 stycznia 2018 roku, natomiast głosowanie skończy się 7 stycznia 2018 roku. Drugim i ostatnim etapem konkursu jest test.
Czytaj także: Hymn ŚDM w Panamie. Refren to jedno z najbardziej „hardcorowych” zdań Ewangelii


Trasa dookoła świata i spotkanie z Franciszkiem!

Zwycięzcy będą mogli wybrać jeden z odcinków, na których chcą popłynąć na trasie dookoła świata. To tym bardziej atrakcyjne, bo Rejs Niepodległości przebiega przez takie porty jak: Lizbona, Kapsztad, Singapur, Los Angeles czy Panama.

Brzmi wyjątkowo? To wciąż nie wszystko! Rejs Niepodległości daje wszystkim laureatom (niezależnie od odcinka, na którym płynęli) okazję spotkania z Papieżem Franciszkiem podczas 34. Światowych Dni Młodzieży w Panamie 22-27 stycznia 2019 roku. W organizację Rejsu Niepodległości z ramienia Konferencji Episkopatu Polski zaangażowana jest Rada KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży i Krajowe Biuro Organizacyjne ŚDM.

Rejs, który rozpocznie się 3 maja 2018 roku imprezą na Bulwarach Wiślanych w Krakowie jest także symbolicznym przekazaniem pałeczki organizatora ŚDM dalej:

Rejs będzie nie tylko okazją do dzielenia się radością jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, ale także podróżą, która połączy krakowską i panamską edycję ŚDM. Zabierzemy na pokład Iskrę Bożego Miłosierdzia, którą młodzi Polacy przekażą Panamczykom – mówi ks. Adam Parszywka SDB.

Załogę Rejsu Niepodległości oprócz studentów Akademii Morskiej i laureatów wyłonionych w konkursie stanowić będą także przedstawiciele wszystkich kontynentów, wytypowani przez placówki salezjańskie na całym świecie.

Więcej informacji na temat konkursu znajdziecie na Facebooku oraz na stronie internetowej.
[link widoczny dla zalogowanych]
...

Ciekawa propozycja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:29, 09 Cze 2018    Temat postu:

Bóg i żagle. Jak płynie życie na Rejsie Niepodległości?
Patrycja Michońska-Dynek i Sławomir Dynek | 09/06/2018
REJS NIEPODLEGŁOŚCI
fot. Sławomir Dynek/Cogito Media
Udostępnij
Żagle nad głową, szum wiatru i woda wokół, msza święta na pokładzie, spowiedzi i wspólna modlitwa – tak wygląda duchowa strona Rejsu Niepodległości. Największy i najpiękniejszy polski żaglowiec - Dar Młodzieży, od 20 maja płynie w okołoziemskim rejsie.

Wyprawa życia
Mateusz Krężelewski, laureat konkursu, zobaczył reklamę Rejsu w telewizji w okolicach sylwestra 2017. I tak zaczęła się jego przygoda: „Wkręciłem się w ten temat, wziąłem udział w konkursie i załapałem się do załogi. Jestem zachwycony, że mogę wziąć udział w takim historycznym przedsięwzięciu. Widziałem, że już nawet na Wikipedii jest hasło Rejs Niepodległości na Darze Młodzieży”.

Dar Młodzieży dopiero drugi raz w swojej historii płynie wokół świata. I już wiadomo, że jest to historyczne wydarzenie. „Ja jestem częścią tej historii, tworzę legendę Daru Młodzieży. Właśnie idę na studia i rejs był doskonałą okazją, żebym oczyścił umysł, zastanowił się nad życiem i nad kierunkiem studiów właśnie. Z rejsu zapamiętam ciężką, mozolną pracę, ale jestem bardzo zadowolony. Bardzo się cieszę, że mam swój wkład w utrzymanie tego statku. Dwa tygodnie na morzu to świetna przygoda dla wielu osób, także tych, które w ogóle nie miały kontaktu z morzem” – mówi Mateusz, który dopłynął w pierwszym etapie do Kopenhagi.

Czytaj także: To nie Droga jest trudnością. To trudności są Drogą


Ciężka praca pod żaglami
Uczestnicy Rejsu każdego dnia pracują na żaglowcu. Dbają o jego wygląd: czyszczą, malują, polerują, szlifują… Uczą się nazw masztów, lin, żagli… A jest tej tajemnej wiedzy bardzo dużo!

Grotbombramsztaksel, bomkliwer, jeger, krojcbramsztaksel itd. Żagle rejowe, trójkąty i bezanżagiel – jest ich razem 26. Trzeba zapamiętać i wiedzieć, gdzie jest ich miejsce. Trzeba wiedzieć, którą linę i kiedy ciągnąć, a kiedy luzować. Pilnuje tego stała załoga – oficerowie, bosmani i instruktorzy. A krzyki bosmanów podczas stawiania żagli naprawdę bardzo motywują…

Każdy dzień rozpoczyna się od wspinaczki po wantach (drabinkach między pokładem a masztami) w ramach rozgrzewki (godz. 6.45) i śniadania (godz. 7.30), po których następuje bardzo uroczysty moment – zbiórka całej załogi na rufie i podniesienie bandery. W morzu biało-czerwona z orłem wędruje kilkanaście metrów nad pokładem pod gafel na ostatnim maszcie (tzw. krojcmaszcie).

„To ogromna przyjemność brać udział w tej wyprawie – opowiada laureatka Kornelia Sydor. – W drugim dniu rejsu mogłam podnieść banderę. To dla mnie ogromny zaszczyt, wspaniałe uczucie! To była właściwie pierwsza bandera w morzu i cieszę się, że to ja mogłam ją wciągnąć” – mówi młoda żeglarka.

Czytaj także: Podróże – świetna przygoda czy ucieczka od problemów?
REJS NIEPODLEGŁOŚCIGaleria zdjęć


Duszpasterstwo pod żaglami
Innymi wzruszającymi chwilami na Darze Młodzieży są msze święte. W morzu odbywają się pod pokładem, na tzw. „Placu Kaszubskim”. Podczas pobytu w portach – na rufie, pod biało-czerwoną banderą dumnie powiewającą na flagsztoku. W stolicy Danii, Kopenhadze, w uroczystość Bożego Ciała mszę odprawili ojcowie redemptoryści: „Rejs Niepodległości to piękna inicjatywa – mówi o. Sławomir Romanowski z jednej z kopenhaskich parafii. – Dzisiaj budowałem się przede wszystkim wiarą młodych ludzi – są tutaj, pięknie śpiewają, pięknie włączają się w modlitwę. To jest wzruszające świadectwo”.

W kolejnym porcie, norweskim Stavanger, na pokład Daru wszedł pallotyn, który płynie do Szczecina – ks. Przemysław Brodowski: „Dla mnie uczestnictwo w Rejsie Niepodległości jest wielką niespodzianką. Dowiedziałem się w ostatniej chwili, ale czuję ogromną radość, że tu jestem. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie otwartość młodzieży, ich chęć rozmowy. Były już pierwsze spowiedzi”.

Ks. Przemysław odprawił już kilka mszy, młodzi są chętni do wspólnych modlitw – koronki do Bożego Miłosierdzia i różańca. „Każdy znak krzyża, osobista modlitwa w kubryku (kabinie, w której mieszkają żeglarze) czy uczestniczenie we wspólnej mszy świętej na środku statku, gdzie wszyscy przechodzą i widzą, jest cennym świadectwem wiary” – podkreśla pallotyn.

„Wiara jest dla nas istotna i bardzo ważne jest to, że płynie z nami kapelan, że są msze, spowiedzi i spotkania” – mówili nam uczestnicy Rejsu.

W wyprawie uczestniczą laureaci konkursu Rejs Niepodległości i uczniowie szkół morskich. Współorganizatorem rejsu jest Fundacja Salvatti.pl. Już w Gdyni, tuż przed odbiciem od nabrzeża, odbyła się pierwsza msza. Liturgii przewodniczył arcybiskup Leszek Sławoj Głódź i, co ważne, już wtedy ołtarz został ustawiony na pokładzie Daru – w symbolicznym miejscu – pod szalupą ratunkową nr 1, a uroczystości towarzyszył ryngraf z wizerunkiem Czarnej Madonny.

...

Wspaniale! Żaglowiec to szczyt piękna na świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:57, 24 Cze 2018    Temat postu:

We use cookies to improve our website and your experience when using it. By continuing to navigate this site, you agree to the cookie policy. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our cookie policy.
Aleteia.pl - pozytywna strona Internetu w Twojej skrzynce e-mail


Chciał(a)bym otrzymywać informacje od partnerów Aletei
Regulamin - potwierdzam przeczytanie i zgadzam się z jego zapisami.

Edycja Polska Modlitwa Redakcja poleca Newsletter Zaloguj się Szukaj

AKTUALNOŚCI

DOBRE HISTORIE

DUCHOWOŚĆ

STYL ŻYCIA

POD LUPĄ

KOŚCIÓŁ

FOR HER

KULTURA

SZTUKA I PODRÓŻE

WIEDZIAŁEŚ O TYM?
Reklama


Tomasz Reczko
„Booożena, króluj nam!”. Czyli pomyłki w pieśniach kościelnych cz.2

Tomasz Reczko
Jakim typem katolika jesteś – według najśmieszniejszych miejscowości w Polsce

Dorota Szumotalska
Wstąpiłam z mężem… do zakonu

Jeffrey Bruno
24 godziny z życia zakonnika. Uwiecznione na zdjęciach

Kamil Szumotalski
Boże Ciało przed wojną. Zobacz, jak wyglądała procesja w Warszawie!

Redakcja
Nazwy przedmiotów liturgicznych, jakie widujemy na mszy i adoracji. Przewodnik w obrazach

Revista Pazes
Jak żyć długo i szczęśliwie? Radzi 105-letni japoński lekarz. Specjalista od…długowieczności

Jeffrey Bruno
Łzy matki na święceniach kapłańskich syna. Te zdjęcia wiele mówią

Tomasz Reczko
12 katolickich wpadek, o których myślałeś, że tylko Tobie się zdarzają…

Aleteia
Nietknięte ciało św. Bernadety. Niesamowite raporty lekarzy po ekshumacji
Dar Młodzieży u papieża Franciszka
Monika Burczaniuk | 23/06/2018

fot. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej
Udostępnij 114
Podczas audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra w Rzymie Papież Franciszek spotkał się z przedstawicielami Rejsu Niepodległości i pobłogosławił inicjatywę. Otrzymał także replikę Daru Młodzieży i zaproszenie do odwiedzenia pokładu podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie.

Z Ojcem Świętym spotkała się delegacja Rejsu Niepodległości na czele z Markiem Gróbarczykiem, ministrem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, ks. Jerzym Limanówką, prezesem Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatii.pl oraz wybranymi 15 laureatami konkursu Rejs Niepodległości.

Dla większości młodych ludzi, którzy uczestniczyli w audiencji była to pierwsza podróż do Rzymu. Wielu z nich musiała również zrezygnować ze swoich planów lub zupełnie przeorganizować życie, również na uczelni (w końcu czerwiec to czas sesji egzaminacyjnej), by spotkać się z Franciszkiem, ale jak jednogłośnie mówią: „Czego się nie robi dla Papieża!”.

DAR MŁODZIEŻY U PAPIEŻAGaleria zdjęć
Laureaci na pokład!
Laureaci Rejsu Niepodległości to osoby z całej Polski, wyróżniające się determinacją, zaangażowaniem i pasją…niekoniecznie żeglarską. Dla wielu z nich rej

s Darem Młodzieży będzie, był pierwszym w życiu.

„Szczerze mówiąc, wziąłem udział w konkursie ze względu na Światowe Dni Młodzieży. Po Krakowie obiecałem sobie, że wezmę w nich udział, gdzie by nie były. Później zacząłem myśleć, czy rejs jest, aby na pewno dla mnie. Moi bliscy kazali mi się puknąć w głowę. Ale postawiłem wszystko na jedną kartę – miałem niesamowite wsparcie znajomych. Dostałem się, ale wtedy ogarnął mnie prawdziwy strach, czy wiem, na co się piszę. Z racji tego, że zobaczyłem, że to może być jedno z doświadczeń, które zdarzy mi się tylko raz – przestałem się bać. Kiedy była inauguracja Rejsu w Gdyni, stanąłem na pokładzie i przeszły mnie ciarki. Nie mogę się doczekać! Rejs dopiero przede mną, ale wybrałem się w niesamowitą podróż do Rzymu. Nie znając prawie nikogo, stałem się częścią rodziny. Te 3 dni były bogate w niepoliczalne przeżycia! Papież choć w natłoku obowiązków, mam wrażenie, że wcale się przy nas nie spieszył. Sam ustawił nas do zdjęcia, pobłogosławił i poprosił o modlitwę.” – opowiada Przemek, jeden z laureatów Rejsu Niepodległości.

Dar Młodzieży płynie dalej
Trwa już trzeci odcinek rejsu, na Teneryfę płyną kolejni laureaci wyłonieni podczas ogólnopolskiego konkursu Rejs Niepodległości i studenci Akademii Morskiej w Gdyni. Rejs Niepodległości to wspólna inicjatywa Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Akademii Morskiej w Gdyni i Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, zorganizowana z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Dzięki niej około 1000 młodych ludzi z całej Polski będzie miało okazję na różnych odcinkach dookoła świata, stać się częścią załogi legendarnego Daru Młodzieży – najpiękniejszego polskiego żaglowca. Rejs Niepodległości zakończy się w marcu 2019 roku.

...

Piekna inicjatywa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:37, 04 Sie 2018    Temat postu:

Archeolodzy odkopali 18-metrową łódź płaskodenną na terenie rozbudowywanego osiedla Brabank, w rejonie ul. Stara Stocznia w Gdańsku.

Odkryto świetnie zachowany 500-letni statek

...

Wspaniala wiadomosc.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy