Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Wojna jaruzelska ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Powstanie to ofiarny stos ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:54, 28 Paź 2016    Temat postu:

Indyki na porannej Mszy, sypialnia w katedrze...

Szymon Zmarlicki
dodane 28.10.2016 02:00

Dr Katarzyna Wilczok opowiadała o mało znanych szczegółach funkcjonowania Biskupich Komitetów Pomocy
Szymon Zmarlicki /Foto Gość


Jak wyglądała pomoc organizowana przez biskupów w czasie stanu wojennego?

"Z pokoju w piwnicy centrum administracyjnego kierowana była większość programu. Pokój ten stał się naszą bazą operacyjną w Katowicach, gdzie kierowcy ciężarówek przyjeżdżali dniem i nocą, rozładowywali swoje pojazdy w magazynie diecezjalnym, sypiali w prymitywnej sypialni w katedrze Chrystusa Króla po drugiej stronie ulicy, a następnie wracali do domów. (…) Biskup Domin (…) kierował ruchem. Dzięki systemowi Telex komunikował się z państwami Europy Zachodniej i Stanami Zjednoczonymi oraz bezpośrednio z CRS".

To nie cytat z najnowszej powieści sensacyjnej Dana Browna, której fabuła rozgrywa się na terenie archidiecezji katowickiej, ale fragment wspomnień ks. Vincentego Giese, opublikowany w amerykańskim tygodniku "Our Sunday Visitor" 18 kwietnia 1982 roku. Opisuje funkcjonowanie Biskupiego Komitetu Pomocy Uwięzionym i Internowanym, który miesiąc wcześniej bp Herbert Bednorz powołał przy Kurii Diecezjalnej w Katowicach.

Opowiadała o nim dr Katarzyna Wilczok z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach na wykładzie nt. "Biskupie Komitety Pomocy", który w czwartek wygłosiła w sali witrażowej Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.

Komitet organizował transporty żywności, odzieży i środków czystości do obozów internowania na terenie Górnego Śląska, m.in. w Zaborzu, Bytomiu-Miechowicach czy Kokotku. Jednak w odpowiedzi na duże zapotrzebowanie społeczne wsparcie nie obejmowało wyłącznie uwięzionych i internowanych. Pomoc materialną, prawną i medyczną otrzymywały setki tysięcy osób, bowiem podobne komitety działały w całej Polsce.

Pomoc na Śląsk trafiała najczęściej od Polonii zza żelaznej kurtyny, z krajów Europy Zachodniej. Ale nie tylko, bo produkty napływały też z obu Ameryk, Skandynawii, Japonii czy krajów afrykańskich i Bliskiego Wschodu. Skala wsparcia była porażająca - tylko w czasie stanu wojennego do Polski trafiło 260 tys. ton żywności.

Jak zauważyła dr Wilczok, nasz kraj nigdy wcześniej ani później nie otrzymał tak dużej pomocy. Transporty przeprowadzane były drogą morską oraz lądową - samochodami i pociągami, najczęściej przez granicę niemiecką, choć zdarzało się też, że i czechosłowacką.

Na Zachodzie często nie zdawano sobie sprawy, jakie są potrzeby Polaków i jak wygląda dystrybucja przekazywanych środków. Pewnego razu ze Stanów Zjednoczonych przypłynął transport kilku tysięcy ton mrożonych indyków. Miały być rozesłane na cały kraj, ale komitety nie miały w zanadrzu wystarczającej liczby samochodów-chłodni, więc rozdzielanie mięsa ograniczono do Wybrzeża.

W nocy z niedzieli na poniedziałek proboszczowie przyjeżdżali po odbiór indyków i rozdawali je wiernym, którzy kolejnego dnia przyszli na poranną Mszę. Zaś wśród parafian, którzy nie pofatygowali się do kościoła w poniedziałkowy ranek, wybuchło oburzenie - niektórzy byli bowiem znacznie bardziej potrzebujący, niż ich pobożniejsi sąsiedzi.

Skandal okazał się na tyle poważny, że duchowni po czasie musieli przyznać, iż więcej pożytku społecznego byłoby, gdyby indyki nigdy nie przypłynęły…

Wykład w Zabrzu odbył się w ramach projektu edukacyjnego prowadzonego przez Muzeum Górnictwa Węglowego pod nazwą „Puzzle stanu wojennego”.

Więcej o działalności komitetów i projekcie przeczytasz w wydaniu papierowym "Gościa Gliwickiego" i "Gościa Katowickiego" nr 45 na 6 listopada.


Wystawa w Muzeum Górnictwa Węglowego jest głównym elementem projektu edukacyjnego "Puzzle stanu wojennego"
Szymon Zmarlicki /Foto Gość

...

Trzeba przypominac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:28, 10 Gru 2016    Temat postu:

My, ludzie źli

Łukasz Sianożęcki
dodane 10.12.2016 13:01 Zachowaj na później

Ogólnopolski Zjazd Osób Internowanych w Zakładzie Karnym w Iławie
Łukasz Sianożęcki /Foto Gość
zobacz galerię

W Iławie odbywa się ogólnopolski zjazd osób internowanych w tym mieście podczas stanu wojennego.

- Dziś przejeżdżamy tu jako ludzie wolni, w świetle dnia i wśród znajomych twarzy. Ale 35 lat temu przywożono nas tutaj zakutych w kajdany, w nocy i w samotności - mówił Tadeusz Chmielewski, internowany podczas stanu wojennego. Jak wielu innych trafił wtedy do Zakładu Karnego w Iławie.

- Przywożono nas pod osłoną ciemności, bo przecież byliśmy ci "źli", bo tylko pod osłoną ciemności mogli zrealizować swój plan - słowa te kierował do uczestników Ogólnopolskiego Zjazdu Internowanych, który odbywa się dziś w Iławie.

Zjazd ten jest także rozpoczęciem obchodów 35. rocznicy wybuchu stanu wojennego w Polsce.

- Zbieramy się tutaj, aby przypomnieć prawdę o tamtych czasach - dodawał Andrzej Gierczak, kolejny z internowanych. - Zaraz po przyjeździe do Iławy zaczął się dla nas bardzo trudny okres. Skończył się "festiwal wolności" i zaczęły się represje - wspominał T. Chmielewski.

Nie tylko trudne warunki więzienne dawały się internowanym we znaki. - Nie chodziło tylko o oddzielenie od społeczeństwa. "Miejsca odosobnienia"- tak ładnie nazywano zakłady, do których nas przewożono. A przecież często traktowano nas tak samo jak więźniów kryminalnych i sadzano z nimi w celach - opowiadał.

Jak wspominają internowani, najgorsze nie były jednak tortury fizyczne jakim byli poddawani. - Siniaki szybko się goją, rany psychiczne pozostają na całe życie - tłumaczył Józef Dziki, przewodniczący NSZZ Solidarność okręgu Ostróda. - Groźby, szantaż i regularnie "rozmowy wychowawcze", to coś czego wielu z nas nie zniosło - przyznał ze smutkiem Tadeusz Chmielewski.

Andrzej Gierczak przypomniał, że mimo uwięzienia internowani czuli się wolnymi ludźmi. - Ta wolność wypływała z naszych serc. Tylko dzięki temu mogliśmy się przeciwstawić tej trudnej i niezrozumiałej dla nas historii.

To pragnienie bycia wolnym wyrażało się na wiele sposobów. W zakładzie udało się im stworzyć podziemną prasę.

- Było to pismo "Nasza krata", ale także radio, które było wielkim zaskoczeniem dla służby więziennej. Potrafiliśmy się zmobilizować do codziennej modlitwy, uczestniczenia w niedzielnej Msza Świętej. Pomagali nam duszpasterze i to wszystko pozwalało się mierzyć z tamtą rzeczywistością - wspominał pan Tadeusz.

Internowani w stanie wojennym liczą, że obecne władze wynagrodzą im tamte cierpienia.

- Od 35 lat trwają nieudane próby uregulowania naszego statusu. Wciąż bowiem nie naprawiono krzywd wyrządzonych ludziom w tamtym czasie - Józef Dziki tłumaczy, że chodzi o utracone zdrowie oraz straty moralne. - Z nadzieją więc czekamy na te ustawę, nad którą pracuje obecny parlament.

- Jesteśmy cierpliwi i czekamy, że w końcu nasze krzywdy zostaną jakoś naprawione - mówił T. Chmielewski.

- Ale jesteście też dowodem odpowiedzialności za losy kraju, za losy naszych rodzin i tego, co potem nastąpiło. Nigdy nie zapomnimy, co znaczy dla nas nasza Ojczyzna - zwracał się do zgromadzonych A. Gierczak

...

Tez czas bohaterstwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:07, 13 Gru 2016    Temat postu:

Od stanu wojennego odprawiana jest tu codziennie Msza św. za Ojczyznę

|
KAI |
dodane 13.12.2016 17:05 Zachowaj na później

Henryk Przondziono /Foto Gość


W pierwszych dniach stanu wojennego opozycjoniści zredagowali na Jasnej Górze swoją pierwszą podziemną ulotkę.

W 35-tą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego na Jasnej Górze trwa szczególna modlitwa za Ojczyznę. Tradycyjnie na Mszy św. o 15.30 w Kaplicy Matki Bożej spotykają się represjonowani i więzieni oraz przedstawiciele częstochowskiej „Solidarności”.

- Ta modlitwa to nasza tradycja - podkreślił ks. Ryszard Umański, kapelan „Solidarności”.

play
stop





Jako wotum dla Matki Bożej działacze „Solidarności” pozostawili na Jasnej Górze wiele pamiątek. Piotr Tondyra pracownik studium nad wotami zwraca uwagę szczególnie na dwie z nich.

W pierwszych dniach stanu wojennego opozycjoniści zredagowali na Jasnej Górze swoją pierwszą podziemną ulotkę. Była nią modlitwa do Matki Bożej Częstochowskiej o uwolnienie aresztowanych. Powielono ją potem na maszynie do pisania.

Następnego dnia, 14 grudnia, paulini odprawili specjalną Mszę św. w intencji Ojczyzny o godz. 17.30. Choć później została zmieniona godzina jej odprawiania - na 15.30 - to właśnie na pierwszy dzień stanu wojennego datuje się rozpoczęcie odprawiania codziennych Mszy św. w intencji Ojczyzny w Kaplicy Matki Bożej.

...

Te cierpienia mialy tez wyraz duchowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:46, 16 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
35. rocznica pacyfikacji kopalni Wujek. "Nigdy wcześniej władza nie strzelała w zakładach pracy"…
35. rocznica pacyfikacji kopalni Wujek. "Nigdy wcześniej władza nie strzelała w zakładach pracy"…

Dzisiaj, 16 grudnia (07:45)

Dzisiaj, 16 grudnia, mija 35 lat od największej tragedii stanu wojennego: pacyfikacji katowickiej kopalni Wujek. Od milicyjnych kul zginęło tam dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. Po latach osądzeni zostali bezpośredni sprawcy tragedii: byli członkowie plutonu specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników.
Pacyfikacja kopalni "Wujek", 16 grudnia 1981
/Marek Janicki /PAP


Protest w kopalni Wujek rozpoczął się po wprowadzeniu stanu wojennego, na wieść o zatrzymaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka.

W niedzielny poranek 13 grudnia, na prośbę górników, do kopalni przyszedł z pobliskiego kościoła ks. Henryk Bolczyk, który odprawił w zakładzie mszę. Po jej zakończeniu pracownicy rozeszli się do domów.
Czołgi na ulicach, cisza w mieszkaniach. W RMF FM wspominamy, co działo się 13 grudnia 1981 roku

14 grudnia pierwsza zmiana rozpoczęła strajk, wysuwając postulaty zwolnienia z więzienia Ludwiczaka i innych działaczy "S" z całego kraju, respektowania Porozumienia Jastrzębskiego i niewyciągania konsekwencji wobec protestujących. Do strajku przyłączali się górnicy z dalszych zmian, którzy sformułowali kolejne postulaty: zniesienia stanu wojennego i przywrócenia działalności Solidarności. Przywódcą strajku wybrano Stanisława Płatka, sekretarza komisji rewizyjnej "S" w zakładzie.

Negocjacje strajkujących z władzami nie przyniosły rezultatu, zawiązał się komitet strajkowy. W pierwszych dniach stanu wojennego na Śląsku zastrajkowało w sumie około 50 zakładów.

15 grudnia do strajkujących zaczęły docierać wieści, że milicja i wojsko spacyfikowały niektóre strajkujące zakłady, m.in. kopalnię Manifest Lipcowy w Jastrzębiu-Zdroju.

Czesław Kłosek, jeden z czterech górników postrzelonych w Manifeście, wspomina dzisiaj:
Byliśmy górnikami, a nie żołnierzami, nie byliśmy uzbrojeni, nie mieliśmy przywództwa. Wiedzieliśmy tylko, że nie możemy wyjść poza kopalnię, bo wcześniej władza strzelała na ulicach, a nigdy wcześniej nie strzelała w zakładach pracy - tak przynajmniej wtedy myśleliśmy.”
Czesław Kłosek

Górnicy z Wujka, nie wiedząc jeszcze wówczas, że strzelano do robotników w Manifeście, rozpoczęli przygotowania do obrony swojego zakładu. Bronią stały się łopaty, kilofy, łańcuchy, zaostrzone pręty, cegły i śruby.

Następnego dnia kopalnię, w której strajkowało już około 3 tysięcy górników, otoczyły oddziały milicji, czołgi i wozy pancerne. Wokół zebrał się tłum kobiet, młodzieży i dzieci.

Do strajkujących poszli przedstawiciele wojska, by nakłonić ich do poddania się. Propozycja została odrzucona. Wtedy, przy 16-stopniowym mrozie, ludzi otaczających zakład zaatakowano
Armata Boforsa trafiła do Muzeum Wojska Polskiego. "Prawdziwy muzealny rarytas"

armatkami wodnymi. Milicjanci obrzucili tłum gazami łzawiącymi i świecami dymnymi.

Przed godziną 11:00 czołgi sforsowały kopalniany mur, a uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Górnicy byli ostrzeliwani środkami chemicznymi i polewani wodą. Stawiali opór. W czasie walki ujęli trzech milicjantów, a resztę pacyfikujących zmusili do wycofania. Po tym do akcji wprowadzony został pluton specjalny ZOMO, padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden zmarł kilka godzin po operacji, a dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 roku.

Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jana Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu.

22 górników zostało postrzelonych. Nie jest znana liczba tych, którzy zostali lżej ranni, m.in. zatruci gazem łzawiącym.

Straty drugiej strony to 41 rannych, z których 10 wymagało leczenia w szpitalu.

Po zakończeniu pacyfikacji doszło do rozmów przedstawicieli obu stron. Górnicy zwolnili trzech ujętych milicjantów, oddali broń i zakończyli strajk. Wkrótce potem Służba Bezpieczeństwa zatrzymała osiem osób, które oskarżono o organizowanie strajku w Wujku i kierowanie nim. W lutym 1982 roku czterej z zatrzymanych dostali wyroki od 3 do 4 lat więzienia, czterej pozostali zostali uniewinnieni.
Mija 35 lat od wprowadzenia stanu wojennego. 7 rzeczy, które warto wiedzieć o 13 grudnia

20 stycznia 1982 roku sterowane przez władze śledztwo ws. odpowiedzialności milicjantów za użycie broni palnej podczas pacyfikacji kopalni Wujek umorzono. Prokuratura Garnizonowa w Gliwicach uznała, że milicjanci działali w obronie koniecznej.

Według ustaleń specjalnej komisji sejmowej, tzw. komisji Rokity, powołanej w 1990 roku do badania zbrodni okresu PRL, śledztwo tamto prowadzone było z naruszeniem prawa. Sprawę wznowiono po upadku komunizmu. W czerwcu 2008 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie byłego dowódcę plutonu specjalnego ZOMO Romualda C. na 6 lat więzienia, a trzynastu jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 roku do 4 lat więzienia. Jak wynikało z procesu, to Romuald C. dał sygnał do otwarcia ognia.

Według sądu, w toku procesu w sposób niewątpliwy ustalić można było jedynie, że oskarżeni działali wspólnie i że w wyniku działań niektórych z nich, a za wiedzą pozostałych, śmierć ponieśli górnicy. Zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał i zabił lub ranił górników.

Wniesione kasacje oddalił w 2009 roku Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.

W oddzielnym procesie odpowiadał gen. Czesław Kiszczak, oskarżony o przyczynienie się do śmierci górników z Wujka. Jego pierwszy proces, przed warszawskim sądem okręgowym, ruszył w 1994 roku - w 1996 zapadł wyrok uniewinniający. W 2004 roku Kiszczak został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 roku sprawę umorzono z powodu przedawnienia. W 2011 roku ponownie Kiszczaka uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie, który zwracał sprawy do sądu okręgowego. Kiszczak zmarł w listopadzie 2015 roku.

...

To pewnie znajac ,,psychologie" wladzy sowieckiej mial byc pokaz sily. Niech sie boja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:23, 10 Maj 2017    Temat postu:

tan wojenny
+3
oprac. Tomasz Orszulak
,30 min. temu
Jedyny w swoim rodzaju. Napis "Solidarność" ukryty w celi, to świadectwo koszmaru stanu wojennego
Na jednej ze ścian w więzieniu na Podkarpaciu odnaleziono napis "Solidarność". Pochodzi prawdopodobnie z okresu stanu wojennego i zostanie zabezpieczony. Kto umieścił go na ścianie?

+1
Głosuj

+1
Głosuj

Podziel się
Opinie


(Służba Więzienna, Fot: WP)

Napis "Solidarność" odkryto na ścianie jednej z cel w Zakładzie Karnym w Łupkowie. Ma wymiary 70 na 50 cm. Odkryto go w trakcie prac remontowych pod warstwą farby. W więzieniu tym w latach 80. przebywały osoby internowane.
Stan wojenny. 10 tys. osób internowanych, w 49 ośrodkach w całym kraju

- Napis zostanie zabezpieczony - wyjaśnia rzecznik dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Rzeszowie mjr Jarosław Wójtowicz. - Nawiązaliśmy kontakt z IPN. Specjaliści podejmą działania mające na celu zabezpieczenie tego świadectwa historii najnowszej - zapewnił.
Służba Więzienna
Podziel się

W ciągu pierwszego tygodnia stanu wojennego w więzieniach i ośrodkach internowania znalazło się ok. 5 tys. osób, czyli połowa wszystkich internowanych w tym okresie. Byli to głównie przywódcy NSZZ "Solidarność", doradcy związku i związani z nim intelektualiści. Zostali umieszczeni w 49 ośrodkach internowania w całym kraju.
Napis "Solidarność" w celi. Kto go tam umieścił?

Jeden z obozów internowania utworzono właśnie w Łupkowie. Powstał on 20 marca 1982 r. i działał do 23 grudnia tego samego roku z przerwą w sierpniu.
Służba Więzienna
Podziel się

Internowanych osadzano w pawilonach I i II. Przetrzymywano tutaj osoby głównie w wieku 17-41 lat. Pod koniec czerwca w Łupkowie było 101 internowanych, w następnym miesiącu ich liczba wzrosła do 159, a w październiku spadła do 106 (pojemność ośrodka wynosiła 200 miejsc). Najliczniejsze grupy stanowili robotnicy i pracownicy umysłowi - po 32 proc.

- Przebywający tutaj internowani starali się prowadzić aktywne życie kulturalne. W Łupkowie powstał jeden z lepszych chórów obozowych, próbowano również sporządzać biuletyny, pieczątki i znaczki, często na wysokim poziomie artystycznym - wyjaśnił rzecznik.

...

Czas chwaly.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:21, 31 Sie 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
35 lat temu w całej Polsce doszło do dramatycznych starć z milicją
35 lat temu w całej Polsce doszło do dramatycznych starć z milicją

Dzisiaj, 31 sierpnia (08:05)

35 lat temu, 31 sierpnia 1982 r., w drugą rocznicę podpisania porozumień w Gdańsku, Solidarność zorganizowała w całej Polsce manifestacje. W ponad 60 miastach na ulice wyszły tysiące ludzi. Tragiczny bilans zbrodniczych działań "sił porządkowych" tego dnia wynosi 6 ofiar śmiertelnych.
Zajścia uliczne na Nowym Świecie w Warszawie
/Damazy Kwiatkowski /PAP

Demonstracje uliczne z 31 sierpnia 1982 r. były największym wystąpieniem działającej w warunkach konspiracji Solidarności. Z apelem o ich zorganizowanie w drugą rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich zwróciła się do struktur związkowych pod koniec lipca 1982 r. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność". Manifestacje, zgodnie z jej wezwaniem, miały mieć charakter pokojowy i przebiegać pod hasłem "przywrócenia działalności NSZZ +Solidarność+, uwolnienia internowanych, aresztowanych i skazanych, zawarcia porozumienia narodowego".

Pomimo tego, iż w ogłoszonym apelu nie było mowy o strajku generalnym, to jednak wewnątrz TKK zastanawiano się, czy w razie masowego uczestnictwa społeczeństwa w demonstracjach 31 sierpnia nie należałoby ogłosić strajku powszechnego.

Manifestacje z 31 sierpnia poprzedzone zostały organizowanymi przez regionalne struktury związku wystąpieniami związanymi z rocznicami strajków 1980 r. Odbyły się one 16 sierpnia w Warszawie, 18 sierpnia w Szczecinie i Elblągu, 20 sierpnia w Ursusie, 26 sierpnia we Wrocławiu, 27 sierpnia w Łodzi, 29 sierpnia w Jastrzębiu i 30 sierpnia ponownie w Szczecinie.

Wszystkie wymienione powyżej manifestacje zostały spacyfikowane przez oddziały ZOMO, a część ich uczestników zatrzymano.

Do najważniejszego wystąpienia 31 sierpnia organizacje podziemne mobilizowały się w wielu miastach, przygotowując flagi, transparenty, ulotki i plakaty.

Do masowych wystąpień planowanych przez "Solidarność" na 31 sierpnia przygotowywały się również władze państwowe, które do tłumienia manifestacji postanowiły zaangażować obok sił Ministerstwa Spraw Wewnętrznych także wojsko.

Prof. Andrzej Paczkowski w książce "Wojna polsko-jaruzelska" tak pisze o mobilizacji sił komunistycznych: Do asystencji w działaniach pacyfikacyjnych wyznaczono kilkadziesiąt jednostek wojskowych, odwołano do koszar wszystkie te, które wykonywały prace produkcyjne lub brały udział w akcji żniwnej, utrzymywane nadal bataliony manewrowe i odwodowe oraz pododdziały specjalne miały być w gotowości wejścia do akcji w ciągu 2 godzin od otrzymania rozkazu, przygotowano samoloty transportowe i kolumny pojazdów do dyspozycji MSW, wzmocniono ochronę obiektów radia, telewizji i łączności, jeden batalion czerwonych beretów skierowano na lotnisko na Okęciu, zaplanowano przeprowadzenie - na wzór grudnia 1981 r. - działań demonstracyjnych w dużych aglomeracjach miejskich.

30 sierpnia na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR, poświęconemu wyłącznie mającym nastąpić nazajutrz manifestacjom, minister obrony narodowej gen. Florian Siwicki oświadczył, iż siły zbrojne postawione zostały w stan najwyższej dyspozycyjności.

Z kolei gen. Czesław Kiszczak, ówczesny szef MSW, poinformował o tym, iż w ramach akcji prewencyjnych w dniach 24-27 sierpnia dokonano 880 rewizji, zatrzymano 338 osób, w tym jednego z przywódców regionu Mazowsze Zbigniewa Romaszewskiego.

Aresztowano 68 osób, a z grupą ponad 650 przeprowadzono rozmowy ostrzegawcze. Oceniając sytuację minister spraw wewnętrznych stwierdził: "przeciwnik traktuje obchody sierpnia jako próbę sił, chce przywrócenia sytuacji sprzed 13 grudnia 1981 r., demonstruje swoją siłę, chce zmusić władze do rozmów na swoich warunkach".

Władze komunistyczne starannie przygotowując się do próby sił mobilizowały również partyjny aktyw i oddziały ORMO. W mediach publikowano materiały oczerniające Solidarność i jej działaczy. 25 sierpnia gen. Kiszczak w telewizyjnym wystąpieniu ostrzegał organizatorów manifestacji, że nie minie ich kara.

Część środowisk zaangażowanych w podziemie, opowiadająca się za radykalniejszymi działaniami wobec władz komunistycznych, szykując się do sierpniowej konfrontacji gromadziła środki do walki z milicją, m.in. butelki z substancjami zapalającymi, kolczatki niszczące opony, smary spowalniające poruszanie się milicyjnych pojazdów, itp. Prowadzono również działania rozpoznawcze wobec zgrupowanych w wielkich miastach sił milicyjnych, rozpoznawano ich liczebność, sposoby zabezpieczenia policyjnych samochodów na parkingach, trasy ich prawdopodobnego przejazdu na miejsca akcji. Ostatecznie jednak do zorganizowanych działań "siłowych" ze strony podziemia nie doszło.

O odwołanie zapowiadanych demonstracji apelował na Jasnej Górze 26 sierpnia prymas Józef Glemp, mówiąc: Nie ulica ma być miejscem dialogu. Na ulicach naszych dosyć popłynęło już krwi. Nie tylko on jednak obawiał się ryzyka konfrontacji. Prof. Paczkowski podaje, że do Lecha Wałęsy, za pośrednictwem księdza Orszulika, zwrócili się dwaj doradcy Solidarności Jan Olszewski i Wiesław Chrzanowski, ażeby zaapelował do Zbigniewa Bujaka o odwołanie demonstracji. Przewodniczący uznał wprawdzie - pisze Paczkowski - że "jest przeciwny manifestacjom ulicznym", ale "w obecnym momencie nie widzi innego wyjścia". Ofiary, które będą - dodał - także zaowocują.

Według danych MSW 31 sierpnia doszło do manifestacji w 66 miastach, uczestniczyć w nich miało 118 tys. osób. Ta ostatnia liczba z pewnością jest zaniżona, trudno jednak ustalić jak bardzo.

Największe demonstracje miały miejsce w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Nowej Hucie oraz na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Miedziowym. Tam wzięło w nich udział od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób. Kilka tysięcy osób demonstrowało w Szczecinie, Krakowie, Częstochowie, Lublinie, Koszalinie, Bielsku-Białej, Koninie, Bydgoszczy, Przemyślu, Elblągu, Gorzowie Wielkopolskim i Łodzi.

Najbardziej tragiczny przebieg miała manifestacja na Dolnym Śląsku w Lubinie, gdzie w wyniku użycia przez oddziały ZOMO broni palnej śmierć poniosły trzy osoby: Michał Adamowicz (28 lat), Mieczysław Poźniak (26 lat) i Andrzej Trajkowski (32 lata).

Edward Wertka, uczestnik demonstracji, wspominał: Ruszyły z rynku dwie nyski. Z dachu wyglądał jeden, dwóch z otwartych bocznych drzwi, jeden z okienka koło kierownicy. Przejechali koło nas i nic. Zawrócili. Puścili serię w stronę ludzi stojących w zagłębieniu koło wzgórza zamkowego. Ludzie koło mnie na ten widok krzyczą: Gestapo! Gestapo! Znów strzały, najpierw petardy i gazy, potem seria. Zaczęliśmy uciekać. Ja w stronę dużej, grubej lipy. Zrobiłem dwa-trzy kroki, poczułem ból w łopatce. Dostałem w prawe ramię. Od tyłu. W czasie ucieczki.

W Lubinie funkcjonariusze milicji strzelali do przypadkowych przechodniów i stojących w oknach mieszkańców. W relacji obserwatora tych zdarzeń czytamy: Stałem przy oknie z kolegą, gdy spostrzegłem, jak jeden z milicjantów mierzy do nas. Krzyknąłem do kolegi, by upadł i sam upadłem - gdy pocisk przebił szybę i odbijając się od sufitu uderzył w ścianę.

Inny świadek wspomina: Gdy się obejrzałem - zobaczyłem, że nyska jeździ w kółko za uciekającym młodym człowiekiem. W pewnym momencie w okienku samochodu pojawiła się ręka - padł strzał. Chłopiec wyrzucił ręce w górę i upadł, jeszcze próbował na czworakach uciekać przed oprawcami, lecz samochód był szybszy. Przejechał człowieka.

Milicja strzelała do demonstrantów także we Wrocławiu, Gdańsku i Nowej Hucie.

Brutalne działania milicji podczas rozpędzania demonstracji 31 sierpnia stały się również przyczyną śmierci Piotra Sadowskiego (lat 32) w Gdańsku, Kazimierza Michalczyka (27 lat) we Wrocławiu i Stanisława Raka w Kielcach (lat 35).

W sumie więc tragiczny bilans zbrodniczych działań "sił porządkowych" tego dnia wynosi sześć ofiar śmiertelnych. Do tej liczby dodać należy kilkaset osób, które poniosły poważniejsze bądź lżejsze obrażenia. Spośród demonstrantów milicja zatrzymała ponad 5 tys. Ponad 3 tys. z nich stanęło przed kolegiami do spraw wykroczeń, natomiast 126 postawiono przed sądami. Setki osób za udział w manifestacjach zwolniono z pracy.

...

Wtedy w Polsce bylo nie tak znowu daleko do obecnej Syrii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:46, 02 Lis 2017    Temat postu:

"Przerażające". Odnaleziono plan pacyfikacji strajków z Sierpnia '80

Dzisiaj, 2 listopada (17:53)

W archiwum Wojskowego Biura Historycznego odnaleziono plan Ludowego Wojska Polskiego, dotyczący pacyfikacji strajkujących robotników w sierpniu 1980 r. Mapy będące wstępem do pacyfikacji Stoczni Gdańskiej są przerażające - ocenił szef WBH Sławomir Cenckiewicz.
W naszym archiwum w Toruniu odnaleziono materiały dotyczące planu pacyfikacji strajkujących zakładów pracy przez LWP w sierpniu 1980 r. pic.twitter.com/JIs0gALCeK — WBH (@WBH_2016) 2 listopada 2017

W naszym archiwum w Toruniu odnaleziono materiały dotyczące planu pacyfikacji strajkujących zakładów pracy przez LWP w sierpniu 1980 r. - poinformowało WBH na swoim profilu na Twitterze.

WBH opublikowało fotografie dokumentów z teczki nr 14/XIX, w której zawarto m.in. mapę Gdańska z wytyczonymi lokalizacjami wojsk oraz telegram dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego, Józefa Użyckiego, z poleceniem przemieszczenia oddziałów.


Na podstawie zarządzenia Szefa Sztabu Generalnego WP wstrzymać wyjście i przegrupowanie wojsk, wyznaczonych do ćwiczeń "Braterstwo Broni - 80". Przygotowanie wojsk do ćwiczenia kontynuować w rejonie stałej dyslokacji - pisał gen. dyw. Józef Użycki.

Do odnalezionych dokumentów odniósł się dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz: Właśnie czytam... Mapy będące wstępem do pacyfikacji Stoczni Gdańskiej przerażające. No, ale wiadomo LWP czyli stała wojna z narodem - napisał szef WBH.

Właśnie czytam... Mapy będące wstępem do pacyfikacji Stoczni Gdańskiej przerażające. No, ale wiadomo LWP czyli stała wojna z narodem [link widoczny dla zalogowanych] — Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) 2 listopada 2017

Plan wojskowej pacyfikacji dotyczył fali strajków, jaka wybuchła w PRL podczas sierpnia 1980 roku.

W połowie sierpnia 1980 r. zaczęły się strajki na Wybrzeżu, gdzie wciąż żywa była pamięć stłumionych krwawo przez władze protestów z grudnia 1970 r. Strajk w Stoczni Gdańskiej zorganizowali działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża - opozycyjnej organizacji powstałej w 1978 r. Organizatorem WZZ był członek KSS "KOR" Bogdan Borusewicz, a do współzałożycieli WZZ należeli m.in. Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski.

Fala sierpniowych strajków z 1980 r. doprowadziła do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych, niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej. Podpisanie porozumienia w Gdańsku 31 sierpnia 1980 roku między komisją rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym i powstanie Solidarności stały się początkiem przemian z 1989 roku - obalenia komunizmu i końca systemu jałtańskiego.

...

To system zbrodniczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:19, 13 Maj 2018    Temat postu:

Śmierć Grzegorza Przemyka
Fot. PAP/T. Zagoździński
Fot. PAP/T. Zagoździński
12 maja 1983 r. 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk, został zatrzymany przez funkcjonariuszy MO, a następnie brutalnie pobity w komisariacie na warszawskim Starym Mieście. Dwa dni później zmarł w szpitalu. Była to jedna z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL.

12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, 19-letni maturzysta stołecznego Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, z kolegą Cezarym F. świętował egzamin na pl. Zamkowym w Warszawie. Był bez dokumentów, wobec czego milicjanci, w tym K., zabrali go na komisariat. Tam dostał ponad 40 ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją przeciw władzom.

Prokuratura wszczęła wprawdzie śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły działania mające uchronić milicjantów przed karą. Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. W aktach sprawy zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: "Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze". O tej tezie mówiła oficjalna propaganda, która prowadziła kampanię zniesławiania matki Przemyka i jego otoczenia.

Biuro Polityczne KC PZPR powołało specjalny zespół pod kierownictwem odpowiedzialnego za bezpieczeństwo b. szefa MSW gen. Mirosława Milewskiego (nie żyje od kilku lat). "Gdybyśmy chcieli rozprawić się z Przemykiem, wzięlibyśmy fachowców" - mówił Kiszczak na posiedzeniu zespołu latem 1983 r. Realizując wytyczne zespołu, SB zastraszała Cezarego F., który wraz z Przemykiem był w komisariacie. Próbowano go skompromitować, wcielić do wojska, namawiano do wyjazdu za granicę, otoczono gronem agentów. Istniał nawet niezrealizowany pomysł, żeby upozorować jego wypadek samochodowy.

Inwigilowano nawet prowadzących sprawę prokuratorów (ich notatki trafiały do SB), a oskarżonych ws. Przemyka milicjantów i świadków instruowano, jak mają zeznawać. "Ci funkcjonariusze to barany: mówię im, jak mają zeznawać, a oni nic nie rozumieją" - skarżył się, jak wynika z akt, wysoki rangą oficer MO, który instruował milicjantów. Pod zmyślonymi zarzutami aresztowano pełnomocnika Sadowskiej, mec. Macieja Bednarkiewicza, a przeciwko mec. Władysławowi Sile-Nowickiemu wszczęto postępowanie karne, zarzucając mu "poniżanie naczelnych organów władzy państwowej". Stracił też pracę prokurator, który sprzeciwiał się bezprawnym praktykom MSW.

..

Męczennik. Symbol tych czasow.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Powstanie to ofiarny stos ... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy