Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Rotmistrz Witold Pilecki .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Powstanie to ofiarny stos ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:37, 27 Sty 2012    Temat postu: Rotmistrz Witold Pilecki .

Postac ktorej przedstawiac nie trzeba :

Mateusz Zimmerman
Rotmistrz Pilecki. Cena odwagi

Komuniści nie tylko go zamordowali, ale chcieli unicestwić jego nazwisko i dokonania. Losy rotmistrza Witolda Pileckiego – jednego z najmężniejszych żołnierzy całej II wojny światowej – są jedną z najbardziej tragicznych polskich historii w XX wieku.

Pilecki jako pierwszy więzień obozu Auschwitz wyniósł poza druty szczegóły hitlerowskich zbrodni. Jego raporty na ten temat były znakomitą wywiadowczą robotą, ale jeszcze bardziej sensacyjne było to, jak Pilecki do oświęcimskiego piekła w ogóle trafił. Dał się bowiem Niemcom celowo złapać. A po dwóch i pół roku w obozie, kiedy jego konspiracyjna działalność była zagrożona, po prostu uciekł. Hitlerowcom się wymknął, za to nie udało mu się ujść z życiem z powojennej Polski. Jej władze zgotowały mu tortury, fałszywe oskarżenia i haniebną śmierć.

Kim był rotmistrz Witold Pilecki – bohater, z którego próbowano zrobić zdrajcę?

Patriota z zesłania

Urodził się na początku wieku w rosyjskiej Karelii. Jego rodzina znalazła się na zsyłce w Rosji za udział w powstaniu styczniowym. Rodzice wraz z czwórką dzieci przeprowadzili się wreszcie do Wilna, gdzie Witold się uczył. Nim zrobił maturę, przez trzy lata był w wojsku. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej: najpierw w obronie Grodna, a potem w bitwie warszawskiej i wyzwalaniu Wilna.

Kiedy po wojnie go zdemobilizowano, próbował studiować na wileńskim Uniwersytecie Stefana Batorego (Wydział Sztuk Pięknych). Wobec choroby ojca musiał jednak objąć opiekę nad rodzinnym majątkiem w Sukurczach, na terenach dzisiejszej Białorusi. Zamieszkał tam razem z żoną Marią, którą poślubił w 1931 r.

Nie zapomniał jednak o wojsku i wojsko nie zapomniało o nim. W latach 20., będąc w rezerwie, ćwiczył z ułanami, zaś w latach 30. założył w swoim powiecie oddział Konnego Przysposobienia Wojskowego. Formacja ta, złożona z ochotników z własnymi wierzchowcami, miała być szkolona przez rezerwistów kawalerii – oczywiście na wypadek wojennej mobilizacji.

Od kawalerzysty do konspiratora

Z końcem sierpnia 1939 r. jego oddział przydzielono do dywizji piechoty. W pierwszych dniach wojny rozbiły ją w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego niemieckie dywizje pancerne.

Wkrótce cała polska armia cofała się, czekając bez skutku na pomoc z Zachodu. Kiedy zaś wkroczyły do Polski oddziały radzieckie, tysiące żołnierzy mogło tylko próbować przebijać się na Węgry albo trafić do niewoli.

Pilecki nie zamierzał znaleźć się ani wśród jednych, ani wśród drugich. Dostał się do okupowanej Warszawy i dołączył do jednej z organizacji konspiracyjnych: Tajnej Armii Polskiej. Formalnie pracował jako przedstawiciel hurtowni kosmetycznej. Pod tą przykrywką obejmował kolejne funkcje w TAP.

Do piekła z wyboru

"Później dopiero jedno to słowo mroziło krew w żyłach ludziom na wolności, spędzało sen z powiek" – pisał dużo później w swoich raportach Pilecki. W połowie 1940 r. nazwa "Auschwitz" nie była jeszcze powszechnie kojarzona w okupowanym kraju.

Obóz istniał dopiero od kilku miesięcy. Powoli zaczynał się okrywać złą sławą jako narzędzie terroru skierowanego przeciw Polakom. W sierpniu wywieziono z Warszawy pierwszy transport: ponad 1,5 tys. ludzi, głównie schwytanych w ulicznych łapankach.

Jaki był ich los? Co się właściwie działo w obozie w Oświęcimiu? – na takie pytania polski ruch oporu szukał odpowiedzi. Potrzebne były informacje i Pilecki znalazł najprostszy sposób, by je zdobyć: dostać się do obozu. I taki też plan zaproponował swoim przełożonym.

Kiedy do Auschwitz wysłano z Warszawy drugi transport, Pilecki się w nim znalazł. Dał się schwytać w łapance, z fałszywymi papierami – na nazwisko Tomasz Serafiński – w kieszeni. Miał nie tylko zdobyć i przekazać informacje o tym, co się dzieje w obozie, ale też założyć tam komórkę ruchu oporu.

Wielki młyn, co przerabia ludzi na popiół

"Kończyłem ze wszystkim, co było dotychczas na ziemi i zacząłem coś, co było chyba gdzieś poza nią" – pisał o swoim przybyciu do Auschwitz. Nawet tak odważny człowiek nie był przygotowany na codzienność tego miejsca. Od razu był świadkiem rozstrzelania kilkunastu osób ze swojego transportu.

"Niech nikt z was nie sądzi, że kiedykolwiek wyjdzie stąd żywy... porcja jest tak obliczona, że żyć tu będziecie 6 tygodni" – obwieścił jeden z komendantów obozu.

Pilecki zwracał uwagę na to, że z wyjątkowym okrucieństwem traktuje się w obozie inteligentów. Raportował budowę urządzeń zagłady; opisywał, jak więźniowie jedzą, śpią i chorują, jak są zabijani przez strażników-sadystów pracą, "gimnastyką" i w egzekucjach.

"Wielki młyn, co przerabiał ludzi żywych na popiół" – pisał o Auschwitz, i to jeszcze zanim powstały komory gazowe i krematoria w Birkenau.

Pierwszy napisał o Zagładzie

Zajmował się też tworzeniem obozowej konspiracji pod nazwą Związku Organizacji Wojskowej. Miała się ona kontaktować z ruchem oporu poza obozem (również przez radiostację!), dostarczać więźniom ciepłą odzież, żywność i leki; kierować ich do lżejszej pracy. Próbowano też przygotować zbrojne powstanie w obozie.

W 1942 r. sam tylko ZOW liczył blisko 800 więźniów. "Do organizacji wciągnąłem kolegów 105, 106, 107" – w ten sposób, numerami, opisywał towarzyszy z ruchu oporu.

W czerwcu 1942 r. doszło do brawurowej ucieczki czterech więźniów, którzy wyjechali z obozu ukradzionym samochodem, przebrani za esesmanów. Jeden z uciekinierów miał już wtedy przy sobie notatki Pileckiego. A ten pisał o pierwszych próbach masowego gazowania ludności żydowskiej w Birkenau.

Pełna treść raportów Pileckiego ujrzała światło dzienne dopiero ponad pół wieku po wojnie. Ale pierwsze z nich – przekazywane również przez komórkę ruchu oporu w obozowej pralni i przez innych uciekinierów – były jednocześnie pierwszymi świadectwami Holocaustu.

Te doniesienia trafiły na Zachód wcześniej niż np. znany raport innych uciekinierów: Vrby i Wetzlera (nt. ludobójstwa węgierskich Żydów), który dotarł do rządów sprzymierzonych w połowie 1944 r.

Z niewoli do swoich

Niemcy oczywiście tropią obozową konspirację i wkrótce zaczynają przerzucać polskich więźniów, podejrzewanych o udział w ruchu oporu, do obozów w Rzeszy. Pilecki decyduje się więc uciekać z obozu. Wydostaje się z Auschwitz wraz z dwoma kolegami w Wielkanoc 1943 r. – przez obozową piekarnię.

Po brawurowej ucieczce w sierpniu dociera do Warszawy i wkrótce składa raporty w Komendzie Głównej AK. Choć wbrew jego oczekiwaniom dowództwo nie decyduje się na akcję zbrojną, obliczoną na oswobodzenie obozu, przez kolejny rok Pilecki pozostaje w kontakcie z podziemiem w Auschwitz i pomaga rodzinom uwięzionych.

Dołącza wkrótce do nowej organizacji "NIE", która – na rozkaz emigracyjnego rządu – ma się przygotować do konspiracji w warunkach zbliżającej się okupacji radzieckiej. Ale wraz z powstaniem warszawskim struktury "NIE" zostają zdekonspirowane i częściowo rozbite.

Również Pilecki bierze udział w walkach w stolicy. Po upadku powstania trafia do obozów jenieckich – najpierw w Lamsdorf (Łambinowice), potem zaś w Murnau (w Bawarii). Na tydzień przed końcem wojny Pilecki, wydostawszy się z obozu oswobodzonego przez Amerykanów, przebija się do 2. Korpusu Polskiego we Włoszech.

Powrót, czyli biada bohaterom

Generał Anders ma dla niego nowe zadanie: powrót do kraju i prowadzenie wywiadu na temat sytuacji wewnętrznej. W grudniu 1945 roku Pilecki pojawia się w Warszawie jako Roman Jezierski, pracownik wytwórni perfum. Choć wojna się skończyła, powrót do kraju znów jest dlań krokiem w paszczę lwa.

Niedawnych AK-owców czy żołnierzy polskiego wojska na Zachodzie władza ludowa od samego początku uznaje za swoich wrogów. Są aresztowani przez NKWD; torturowani, więzieni, zsyłani na Syberię. Bezpieka próbuje ich skłonić do ujawnienia się (kuriozalne amnestie), by następnie stłamsić kolejnymi represjami.

Pilecki dostaje niebawem od Andersa rozkaz opuszczenia kraju – wie już wtedy, że jest poszukiwany. Ale nie chce wyjechać, bo w Warszawie jest jego żona z dziećmi. I nie ma kim go zastąpić.

Niepodległościowe podziemie jest już wówczas w stanie agonalnym, a jego szczątki są zinfiltrowane przez bezpiekę. Kiedy prowokacja przeciw komórce Pileckiego się nie udaje, zostaje on w końcu w maju 1947 r. aresztowany.

"Oświęcim to była igraszka"

Czekało go pół roku przesłuchań, prowadzonych w więzieniu na Mokotowie przez najokrutniejszych oprawców. Udało się wymusić na Pileckim podpis pod fałszywymi zeznaniami. "Oświęcim to była igraszka" – powiedział Pilecki żonie o tych przesłuchaniach, kiedy rozmawiał z nią po raz ostatni.

Oskarżono go m.in. o szpiegostwo na rzecz Andersa i przygotowanie zamachu na wysokich funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Do działalności informacyjnej na rzecz 2. Korpusu Pilecki się przyznał, tyle że z oczywistych względów nie uważał jej za zdradę.

Proces był farsą (nie dopuszczono np. świadków obrony), a orzeczenie – wyrok śmierci – miało przejść do historii jako jedna z największych zbrodni sądowych tego okresu. Wyrok wykonano w celi mokotowskiego więzienia: Pilecki zginął od strzału w tył głowy.

Grób Nieznanego Żołnierza

Gdzie dokładnie znajduje się jego ciało – nie wiadomo do dziś, bo oprawcy z bezpieki celowo pogrzebali je w nieznanym miejscu (choć prawdopodobnym jest tzw. "Łączka", dziś kwatera Cmentarza Powązkowskiego). Nazwisko Pileckiego miało być wymazane z kart historii. Podobny los zamierzano zgotować wielu byłym żołnierzom podziemia.

Haniebny wyrok na jednego z największych polskich bohaterów II wojny światowej został anulowany dopiero w 1990 r. Zanim czyny rotmistrza doczekały się uhonorowania w wolnej już Polsce, celnie podsumował je Michael Foot. Brytyjski historyk w swej książce z końca lat 70. umieścił Pileckiego wśród "sześciu najodważniejszych postaci ruchu oporu podczas II wojny światowej".

>>>>

Nie trzeba szerzej komentowac jego czynow ani tlumaczyc . To jest jka swietosc tylko osiagnieta na drodze wojskowej ale natura tego jest taka sama . Odwaga i poswiecenie ZA INNYCH ! To jest wlasnia Polska ! Wszystkim tym ktorzy biora przyklad z Polski a jest ich na swiecie coraz wiecej wlasnie ta tematyke polecam !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:28, 15 Mar 2013    Temat postu:

65. rocznica skazania na śmierć rotmistrza Witolda Pileckiego

15 marca 1948 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na śmierć rtm. Witolda Pileckiego, oficera AK i 2 Korpusu Polskiego, organizatora wojskowej konspiracji w obozie Auschwitz.

Witold Pilecki został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa 8 maja 1947 roku. Był torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji. 3 marca 1948 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. Grupy Witolda. Rotmistrz Pilecki został oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz 2 Korpusu oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP. Prokuratorem oskarżającym Pileckiego był mjr Czesław Łapiński.

Zarzut o przygotowywanie zamachu Pilecki odrzucił. Działania wywiadowcze uznał za działalność informacyjną na rzecz 2 Korpusu, za którego oficera wciąż się uważał. Podczas procesu przyznał się do pozostałych zarzutów.

15 marca 1948 roku rotmistrz został skazany na karę śmierci. Przewodniczącym składu sędziowskiego ppłk Jan Hryckowian (obaj byli dawnymi oficerami AK), sędzią kpt Józef Bodecki. Skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z prawem. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej w Warszawie poprzez strzał w tył głowy. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna.

Miejsce pochowania Pileckiego pozostaje nieznane. Bardzo prawdopodobne, że jest nim tzw. "łączka", kwatera "Ł" na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Jednak dotychczasowe ekshumacje i identyfikacje ofiar terroru nie ujawniły szczątków rtm. Witolda Pileckiego.

Witold Pilecki, pseud. Witold, Druh, Roman Jezierski, Tomasz Serafiński, urodził się 13 maja 1901 roku w Ołońcu w Karelii w północnej Rosji, dokąd jego rodzina została przesiedlona w ramach represji za udział w powstaniu styczniowym. Pochodził ze szlachty pieczętującej się herbem Leliwa. Od 1910 roku mieszkał i uczył się w Wilnie. Od roku 1914 należał do zakazanego przez władze rosyjskie harcerstwa. Maturę zdał w 1921 roku. W latach 1918-21 służył w Wojsku Polskim, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Jako kawalerzysta brał udział w obronie Grodna. W sierpniu 1920 roku wstąpił do 211. pułku ułanów i w jego szeregach walczył w bitwie warszawskiej, w Puszczy Rudnickiej oraz brał udział w wyzwoleniu Wilna. Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku, walczył w kampanii wrześniowej w składzie 19. Dywizji Piechoty Armii Prusy jako dowódca plutonu kawalerii dywizyjnej. Po zakończeniu kampanii przedostał się do Warszawy, gdzie stał się jednym z organizatorów powołanej 9 listopada 1939 roku konspiracyjnej Tajnej Armii Polskiej pod dowództwem mjr Jana Włodarkiewicza, podporządkowanej później Związkowi Walki Zbrojnej.

19 września 1940 roku podczas niemieckiej łapanki pozwolił się aresztować, by przedostać się do Auschwitz i zdobyć informacje o panujących tam warunkach. Do obozu trafił wraz z tzw. drugim transportem warszawskim jako Tomasz Serafiński. Był głównym inicjatorem konspiracji w obozie. W zorganizowanej przez niego siatce byli m.in. Xawery Dunikowski i Bronisław Czech. Opracowywał sprawozdania przesłane później do dowództwa w Warszawie i dalej na Zachód. Planował zbrojne oswobodzenie obozu. W listopadzie 1941 roku został awansowany do stopnia porucznika przez gen. Stefana Roweckiego.

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku Pilecki zdołał uciec z obozu wraz z dwoma współwięźniami. Wzdłuż toru kolejowego doszli do Soły, a następnie do Wisły, przez którą przepłynęli znalezioną łódką. U księdza w Alwerni dostali posiłek oraz przewodnika. Przez Tyniec, okolice Wieliczki i Puszczę Niepołomicką przedostali się do Bochni, skąd dotarli do Nowego Wiśnicza, gdzie Pilecki odnalazł prawdziwego Tomasza Serafińskiego. Serafiński skontaktował go z oddziałami AK, którym przedstawił swój plan ataku na obóz w Oświęcimiu. Jego projekt nie zyskał jednak aprobaty dowództwa.

W latach 1943-44 służył w oddziale III Kedywu KG AK (m.in. jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej "Kameleon" - "Jeż") i brał udział w Powstaniu Warszawskim. Początkowo walczył jako zwykły strzelec w kompanii "Warszawianka", później dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda. W latach 1944-45 był w niewoli niemieckiej w oflagu VII A w Murnau, następnie dołączył do 2 Korpusu Polskiego we Włoszech. W październiku 1945 roku, na osobisty rozkaz gen. Andersa, wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu. Jesienią 1945 roku zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i 2 Korpusu więzionych w obozach NKWD i deportowanych do Rosji. Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ. Do roku 1989 wszelkie informacje o dokonaniach i losie rtm. Pileckiego podlegały w PRL cenzurze.

Witold Pilecki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1995) i Orderem Orła Białego (2006). Jest patronem szkół w kilku miastach, jego imieniem nazwano także kilka ulic.

>>>

Zyciorys kolejnego wielkiego bohatera .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:25, 18 Sie 2013    Temat postu:

Raport rtm. Pileckiego ukazał się po raz pierwszy po niemiecku

Raport rotmistrza Witolda Pileckiego z pobytu w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz ukazał się po raz pierwszy w języku niemieckim - podał dziennik "Die Welt". Historyczny dokument wydało w sierpniu szwajcarskie wydawnictwo Orell Fuessli.

Wydawnictwo z Zurychu zatytułowało publikację: "Na ochotnika do Auschwitz. Tajne zapiski więźnia Witolda Pileckiego".

Jak wyjaśnia "Die Welt", podstawą obecnego wydania jest tłumaczenie z angielskiego trzeciej, ostatniej wersji raportu sporządzonego w lecie 1945 roku. Redakcja zauważa krytycznie, że powojennym losom Pileckiego w komunistycznej Polsce - jego aresztowaniu przez Urząd Bezpieczeństwa, skazaniu na śmierć i wykonaniu wyroku - wydawnictwo poświęciło jedynie kilka linijek we wstępie. Niemiecki dziennik wyraził równocześnie zadowolenie z faktu, że raport stał się "wreszcie", 70 lat po napisaniu, dostępny dla niemieckojęzycznych czytelników.

Pilecki brał udział w wojnie z Niemcami w 1939 roku. Po zakończeniu kampanii przedostał się do Warszawy, gdzie stał się jednym z organizatorów powołanej 9 listopada 1939 r. konspiracyjnej Tajnej Armii Polskiej, podporządkowanej później Związkowi Walki Zbrojnej.

19 września 1940 r. podczas niemieckiej łapanki pozwolił się aresztować, by przedostać się do utworzonego w czerwcu obozu Auschwitz i zdobyć informacje o panujących tam warunkach. Do obozu trafił wraz z tzw. drugim transportem warszawskim jako Tomasz Serafiński. Był głównym inicjatorem konspiracji w obozie.

W tym czasie Pilecki opracowywał sprawozdania przesłane później do dowództwa w Warszawie i dalej na Zachód. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Pilecki zdołał uciec z obozu wraz z dwoma współwięźniami.

W październiku 1945 r., na osobisty rozkaz gen. Władysława Andersa, wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu. 8 maja 1947 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa; był torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji.

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy.

...

Tak . Niemcom to jest potrzebne . Nie krecenie zaklamanych filmow aby sie wybielic . Ale prawda o bohaterach .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:37, 26 Sty 2014    Temat postu:

Krakowska Fundacja zabiega o beatyfikację Witolda Pileckiego

Działająca w Krakowie Fundacja Paradis Judaeorum zwróciła się do prymasa Polski abp. Józefa Kowalczyka o rozpatrzenie możliwości wszczęcia procesu beatyfikacyjnego rotmistrza Witolda Pileckiego, oficera AK, dobrowolnego więźnia KL Auschwitz.

- Fundacja podjęła starania o beatyfikację śp. Witolda Pileckiego już w 2008 r. wysyłając list do papieża Benedykta XVI. We wrześniu zeszłego roku napisaliśmy do papieża Franciszka. Wczoraj otrzymaliśmy odpowiedź z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, iż starania o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego należy rozpocząć w miejscu kultu. Ponieważ kult ten się rozszerza, postanowiliśmy wystąpić do prymasa Polski - powiedział prezes Fundacji Paradis Judaeorum, inicjator akcji społecznej "Przypomnijmy o Rotmistrzu" Michał Tyrpa.

- Witold Pilecki jest bohaterem narodowym, dla katolików jest też wzorem świętości, stąd nasza konsekwencja, upominanie się i prośby o rozpoczęcie beatyfikacji – dodał Tyrpa. Przyznał, że działania te nie są konsultowane z żyjącymi krewnymi rotmistrza.

W liście, wysłanym drogą elektroniczną do prymasa, przedstawiciele Fundacji podkreślają, że rotmistrz Witold Pilecki "stanowi jeden z najwspanialszych przykładów Chrystusowej miłości bliźniego", dla Polaków reprezentuje tych "nielicznych, którzy zasłużyli na miano Ojca Ojczyzny", a dla Europejczyków jest patronem bohaterów, którzy walczyli z dwoma totalitaryzmami: niemieckim narodowym socjalizmem i sowieckim komunizmem.

W 2008 r. Fundacja wystąpiła z prośbą o wszczęcie beatyfikacji do metropolity warszawskiego, bo na terenie tej diecezji zmarł Pilecki. Abp Kazimierz Nycz, odpowiadając na to wystąpienie wyraził wątpliwość, czy uda się zebrać pełną dokumentację konieczną do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego.

Witold Pilecki urodził się w 1901 r. Był bohaterem wojny z bolszewikami, uczestnikiem wojny obronnej w 1939 r., oficerem AK, dobrowolnym więźniem w Auschwitz, twórcą organizacji ruchu oporu i autorem pierwszych raportów o niemieckich zbrodniach w obozie. Uciekł z obozu wraz z dwoma współwięźniami związanymi z ruchem oporu w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Za pośrednictwem Komendy Głównej AK jego raporty dotarły do Londynu, ale alianci nie zniszczyli nawet szlaków kolejowych wiodących do obozu.

Pilecki walczył w powstaniu warszawskim. Był żołnierzem II Korpusu we Włoszech. Został zamordowany po pokazowym procesie w 1948 r. Zrehabilitowany w 1991 r. Prezydent Lech Kaczyński odznaczył Pileckiego pośmiertnie Orderem Orła Białego.

...

Znakomity pomysl . Zbadajmy . I nie zapominajmy o gen. Nilu wiemy ze poszedl prosto do nieba !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:43, 30 Lip 2015    Temat postu:

Włochy: miejscowość w Abruzji oddała hołd Witoldowi Pileckiemu


Najmniejsza miejscowość we włoskim regionie Abruzja, Vicoli, oddała hołd rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu. Imię polskiego bohatera ruchu oporu, dobrowolnego więźnia Auschwitz, nadano parkowi w miasteczku.

"Mała osada z Abruzji w hołdzie wielkiemu bohaterowi Europy" - pod takim hasłem odbyła się uroczystość, zorganizowana w ramach obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej.
REKLAMA


W uroczystości w miejscowości, liczącej około 440 mieszkańców, udział wziął ambasador RP we Włoszech Tomasz Orłowski.

Po raz pierwszy, podkreślono, pamięć o Pileckim uczczono nadając jego imię poza granicami Polski.

We Włoszech od kilku lat strona polska, a także włoska podejmują różne starania na rzecz rozsławienia imienia żołnierza Armii Krajowej, organizatora ruchu oporu w Auschwitz, który dobrowolnie dał się tam uwięzić, by wysyłać stamtąd raporty, a po trzech latach uciekł z obozu. Oskarżony i skazany przez władze komunistycznej Polski został stracony w 1948 roku.

Największe zasługi dla krzewienia wiedzy o postaci Pileckiego poza Polską ma włoski historyk Marco Patricelli, który opublikował o nim pierwszą za granicą książkę zatytułowaną "Ochotnik". W rodzinnym mieście autora, Pescarze, postaci Witolda Pileckiego dedykowano w 2011 roku Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

Patricelli, który uczestniczył w uroczystości w Vicoli, przedstawił sylwetkę Pileckiego.

...

Tak jeden z wielkiego pokolenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:16, 27 Wrz 2015    Temat postu:

Andrzej Pilecki o ojcu: uczył nas, że trzeba służyć
Wydaje mi się, że w jakimś sensie go zawiodłem. Nie przejmowałem się za bardzo tym, czego chciał mnie nauczyć. Miałem swoje pomysły. Dopiero potem, kiedy go zabrakło, zacząłem się zastanawiać nad tym co i w jaki sposób robię. On nas uczył, że trzeba służyć. Służba i stosunek do niej - to jego największe przesłanie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Pilecki, syn rotmistrza Witolda Pileckiego, współautor książki "Pilecki. Śladami mojego taty". Pilecki, zapytany, czy ma żal, że na 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz jego rodzina nie została zaproszona, odpowiada: "Nigdy nas nie zapraszano, W tym roku urzędnicy, już po informacjach medialnych, nawet chcieli wysłać po mnie helikopter, ale im powiedziałem: "O nie, kochani, nie będę ratował waszej sprawy!".
Andrzej Pilecki (
WP / Konrad Żelazowski
)


Ewa Koszowska, Wirtualna Polska: Jest pan porównywany do taty?

Andrzej Pilecki: Czasami ktoś rzuci: "A ty masz taką iskrę jak ojciec". Razem z siostrą jesteśmy bardzo ruchliwi, podobnie jak tata. Mówiono o nim "Kak czort letajet na kanie". A my też się kręcimy w tym naszym świecie. Staramy się mówić o ojcu jak najwięcej i zrobić jak najwięcej tak jakby pod jego dyktando. On nas uczył, że trzeba służyć. Służba i stosunek do niej - to jego największe przesłanie. Ale nie wszyscy to rozumieją i nadużywają swoich stanowisk. Zamiast służyć społeczeństwu, bliźnim, to myślą o sobie.



Co Witold Pilecki myślałby o dzisiejszej Polsce?

- Dalej chciałby ją naprawiać. Dużo zostało zrobione, co do tego nie ma wątpliwości, ale nie spocząłby na laurach. Myślę, że chciałby mieć też realny wpływ na nadchodzące zmiany.



Tata został panu wcześnie odebrany. Zdążył go pan poznać?

- Nie zdążyłem. Wydaje mi się, że w jakimś sensie go zawiodłem. Nie przejmowałem się za bardzo tym, czego chciał mnie nauczyć. Miałem swoje pomysły. Dopiero potem, kiedy go zabrakło, zacząłem się zastanawiać nad tym co i w jaki sposób robię. Ojciec mawiał: "Jeśli się za coś zabierasz, rób to dobrze od początku do końca. Jeśli widzisz, że nie masz szans tego dokończyć, nie bierz się za to!" To przesłanie honorowałem, ale dopiero potem, jak byłem starszy.

Wychowanie, które wpajał nam ojciec, wyniósł z harcerstwa. Tak bardzo je ukochał, że nawet w dorosłym życiu był dalej harcerzem Andrzej Pilecki




Bawiliście się z ojcem?

- Nie mieliśmy zbyt wielu koleżanek i kolegów, z którymi byśmy się mogli bawić. Mieszkaliśmy na odludziu, w majątku w Sukurczach. Mama była nauczycielką. Jeździła do szkoły do pracy, a my w tym czasie spędzaliśmy czas z ojcem. Ojciec wymyślał takie zabawy, które mogły nas rozwijać. Uczył nas, w jaki sposób rozpoznać, czy zboże jest dojrzałe. Jeździliśmy z nim w pole, przyglądaliśmy się, jak opiekował się zwierzętami. W ten sposób chciał nas przygotować do dorosłego życia. Wpajał nam różne wartości: religijność, posłuszeństwo, prawdomówność. Kiedy mama wracała po południu do domu, tata znikał, bo miał dużo innych obowiązków. Takich, o których nam wtedy nie mówił.

Witold Pilecki z żoną Marią i synkiem Andrzejem w Ostrowi Mazowieckiej, 1933 rok (fot. mat. prasowy)





Był surowy?

- Wychowanie, które wpajał nam ojciec, wyniósł z harcerstwa. Tak bardzo je ukochał, że nawet w dorosłym życiu był dalej harcerzem. Wprowadzał wojskowy dryl. W wychowaniu był zdecydowany. Uczył nas pływać, jeździć konno, chodzić wyprostowanym. Musieliśmy z Zosią składać meldunki.



Jakie meldunki?

- Z porannych obowiązków: o zaścieleniu łóżek, ubraniu się, myciu zębów, modlitwie. Dopiero po zameldowaniu, że wszystko zostało zrobione, mogliśmy zasiąść do śniadania.



Na które była owsianka?

- Której nie cierpiałem (śmiech).



I za którą dostał pan lanie?

- To już stało się standardem, że ja mówię o tym jednym laniu, które dostałem. Należało mi się, bo okłamałem ojca. Lubiłem kombinować. Jak kazali mi jeść coś, co mi nie smakowało, to wcale się do tego nie paliłem. Jak była okazja coś "skręcić", to się "kręciło" (śmiech). Tego dnia chciałem się pozbyć owsianki i kiedy tata wyszedł na chwilę, wepchnąłem zawartość miski w mysią dziurę. Kiedy wrócił i zapytał, czy zjadłem, ja odpowiedziałem, że tak. Niestety, ojciec był bystry i zauważył resztki jedzenia przy mysiej dziurze. Skarcił mnie porządnie. Musiałem ściągnąć gacie i poddać się torturom (śmiech). Dostałem nie za dokarmianie myszy, ale za kłamstwo. A kłamać nie wolno!

Całe życie dążył do tego, by Polska była wolna i niezależna. Kiedy wzywała, trzeba się było na jej wezwanie stawić Andrzej Pilecki




Wysłanie przez dowódców Witolda Pileckiego do obozu koncentracyjnego w celu zbadania, jak tam jest, miało sens?

- Na pewno tak, bo wtedy o obozach nic nie wiedziano. Był rok 1940. Mówiło się: "jakiś obóz". Nie wiadomo było nawet, gdzie się znajdował. Powstał pomysł, by jakoś się tam dostać, a ojciec najlepiej się do tego nadawał. Miał tam zorganizować ruch oporu.



Miał wątpliwości przed tą misją?

- Na pewno się zastanawiał. Podjęcie tej decyzji było niezwykle trudne. Wiedział też, że jest to bardzo ważne zadanie. Trzeba jednak pamiętać, że to nie była samowolna misja, wysłało go tam dowództwo Polskiego Państwa Podziemnego. A on tę misję podjął. Już po miesiącu pobytu w Auschwitz wysłał na zewnątrz pierwszy meldunek.



Co sprawiło, że się zdecydował?

- Całe życie dążył do tego, by Polska była wolna i niezależna. Kiedy wzywała, trzeba się było na jej wezwanie stawić. Nawet jeśli to oznaczało rezygnację z własnego szczęścia. Wszystko temu poświęcił. Podjął to ryzyko, ale nawet nie przypuszczał, że będzie to tak straszne miejsce i przyjdzie mu żyć w tak okropnych warunkach.



Często błędnie się podaje, że Witold Pilecki dołączył do ludzi zatrzymanych w łapance. Dlaczego?

- Ta legenda o ulicznej łapance była potrzebna tacie dla zapewnienia lepszego bezpieczeństwa sobie i rodzinie, nam. Dzięki temu uchodził za przypadkową ofiarę represji. Kiedy zaczęła się łapanka, do mieszkania wujenki, gdzie nocował tata, wbiegł dozorca. Chciał ukryć ojca w kotłowni, ale on się na to nie zgodził. Czekał na żandarmów na miejscu. Kiedy Niemcy stanęli w drzwiach, wyszedł im naprzeciw. Nie ukrywał się. Zdążył powiedzieć wujence: "Zamelduj gdzie trzeba, że rozkaz wykonałem". Opisał to w swoich raportach z Auschwitz.



Opowiadał wam o pobycie tam?

- Nie. Po pierwsze nie miał kiedy. Poza tym chciał nam oszczędzić tak drastycznych przeżyć. Po latach dowiedzieliśmy się o wszystkim z jego zapisków i z relacji historyków. Pobyt tam był dla niego szokiem: bicie, wyniszczająca praca, głód, nieustanny wrzask i ponaglanie. Po przyjeździe, jak tylko dostał tabliczkę z numerem obozowym, stracił dwa zęby. Bo tabliczkę z numerem trzymał w rękach, a nie w zębach, jak mu kazano.



Pamięta pan, kiedy zobaczył tatę po pierwszy po wyjściu z obozu?

- Widywaliśmy się z nim, ale szczegółów nie pamiętam. Spotykaliśmy się na krótko, pomagał mamie w pracy i w domu. Chciał nas jak najwięcej nauczyć. Wcześniej, gdy mieszkał z nami w Sukurczach wiedzę przekazywał nam bardzo ostrożnie, nienachalnie. Po obozie stosował metody, które nie bardzo wtedy akceptowałem (śmiech). Trudno. Taki był i w jakiś sposób chciał przyspieszyć moją edukację, wpoić mi pewne zasady. Był wymagający, ale też troskliwy. W efekcie, potem, chciałem mu jakoś zaimponować, ale nie było już na to czasu.



Czym mu chciał pan zaimponować?

- Pływaniem. Ojciec potraktował mnie po kozacku, próbował uczyć mnie pływać, stosując nietypową metodę. Nazywał ją tatarską. Kiedy pławiliśmy konie, on niespodziewanie rzucał mnie z konia do wody. To było dla mnie szokiem, a nie nauką.

Z obozu nigdy nie wychodzi się do końca. Osoby, które tam przebywały są jakby częścią siebie Andrzej Pilecki


Dopiero potem, jak już nie miałem z ojcem kontaktu, w dołach za Ostrowią Mazowiecką, sam nauczyłem się pływać. Pływałem z kolegami w czasie obozu harcerskiego. I stało się to moją pasją. Co ja wyprawiałem! Poczułem się wolny od jakichkolwiek ograniczeń. Jak był sztorm, to się wysoko na falę pchałem, potem z niej spadałem na głowę. Było kilka takich wypadków, gdy mało co nie straciłem życia. Któregoś dnia na Helu, gdy już byłem żonaty, wypłynąłem na morze i nie umiałem wrócić. Nie wiedziałem, co robić. Pomyślałem, że muszę płynąć równolegle do brzegu morskiego i spróbować wydostać się z wody w innym miejscu. I tak zrobiłem. Okazało się, że wylądowałem na terenie wojskowym, poza drutami. Odpocząłem, jeszcze raz wszedłem do wody i przypłynąłem na miejsce. Tam była taka pani z Wrocławia, która mnie znała. Jak mnie zobaczyła, to była w szoku: "Pan żyje?" - pytała z niedowierzaniem. Żona już naszego trabanta oddawała, żeby ratownik wypłynął mnie szukać. Ale nie chciał. Nie opłacało się. Co tam trabant! (śmiech). Żona to wtedy strasznie przeżyła. Dzieci także. Od tamtej pory uspokoiłem się trochę.



Udało się panu poznać Tomasza Serafińskiego, którego danych używał pański ojciec podczas pobytu w Auschwitz?

- Niestety, nie. Ale poznałem żonę pana Tomasz - Ludmiłę Serafińską. Powiedziała, że ani mąż, ani reszta rodziny, nigdy nie mieli pretensji do mojego taty. Serafiński nawet został aresztowany, kiedy myślano, że jest zbiegłym z obozu więźniem. Na szczęście, po interwencji rodziny, został zwolniony z więzienia. Sytuacja, do której doszło, była bardzo ryzykowna i niemądra. To wina organizacji, że nie przygotowała tego należycie. Jak można było nie sprawdzić, czy Serafiński jest osobą zmarłą czy nie? Potem tata zaprzyjaźnił się nawet z panem Tomaszem. Pokochali się i na filmie "Pilecki", który premierę będzie miał 25 września 2015 roku, jest to pokazane.

W 1991 roku byliśmy na pogrzebie Wincentego Gawora i w drodze powrotnej zajrzeliśmy do Serafińskich. Rozmawiałem z córką pana Tomasza - Marią. W pewnej chwili jej mąż (Stanisław Domański - przyp. red.) zwrócił się do Marysi: "Masz okazję". Nie wiedziałem, o co chodzi. Pani Maria wyszła i za chwilę wróciła z książką, z trzema pięknie oprawionymi tomami "Pism" Ignacego Chodźki z 1894 roku. Na pierwszej stronie była dedykacja, którą napisał kiedyś Tomasz Serafiński: "Gdybym mógł, to ofiarowałbym tę książkę synowi Witolda Pileckiego, żołnierza pułku ułanów w Baranowiczach, zamieszkałemu w swym majątku w okolicach Lidy. Piątek dz. 3.X.1944". Okazało się, że ojciec w czasie ukrywania się u Serafińskich po ucieczce z obozu, często korzystał z ich biblioteki. Kiedyś, gdy przeglądał "Pisma", powiedział, że bardzo by chciał, by jego syn mógł je przeczytać. Tomasz Serafiński to zapamiętał.



Kim był Wincenty Gawron, na którego pogrzebie pan był?

- Był przyjacielem ojca z jednej pryczy. Spotkali się w obozie. Tata uratował mu życie. Kiedy się z nim widziałem, to czułem, jakbym rozmawiał z ojcem. Był już stary, chory. Kazano mu dużo spacerować, więc z nim spacerowałem. Odprowadzał mnie na dworzec, potem ja jego odprowadzałem, potem znowu mnie odprowadzał. I tak sobie chodziliśmy. W końcu mnie objął i opowiedział o pierwszym spotkaniu z ojcem w Auschwitz. Gawron był bardzo wierzący i wtedy chory na pęcherz. Chciał spać przy wyjściu, żeby w nocy w razie potrzeby mógł "wyskakiwać" z bloku. Ojciec miał funkcję - wydawał sienniki. Gawron poprosił więc Pileckiego, by mógł zostać koło drzwi. Ojciec do niego: "To miejsce jest zajęte proszę pana". Na to Gawron odpowiedział: "Jak Bóg pozwoli, to się pan zgodzi". Wtedy Pilecki się zainteresował i zapytał: "To wierzycie w Niego?" Tamten potwierdził że tak. I zaczęli rozmawiać. Od tego momentu nawiązała się wielka przyjaźń między nimi.



Auschwitz zostawił w Witoldzie Pileckim jakiś ślad?

- Tak. Pamiętam, że po obozie tata trzymał w kieszeniach kulki utoczone z chleba. Bywało, że nerwowo po nie sięgał. Z obozu nigdy nie wychodzi się do końca. Osoby, które tam przebywały, są jakby częścią siebie, łączy je niewidzialna więź. Jak ciężko było, tylko one wiedzą naprawdę.



Uwolnienie więźniów z Auschwitz stało się trochę obsesją dla Witolda Pileckiego. Projekt ataku na obóz nie zyskał aprobaty dowództwa. Myśli pan, że ta misja naprawdę była bez szans?

- Chciał, żeby świat dowiedział się o tym obozie. Sporządził listę siedmiuset nazwisk więźniów obozu, którzy albo zmarli z wycieńczenia, albo po prostu ich zabito. Nie nazwałbym tego obsesją. To był jednej z jego planów, który - wydaje mi się - byłby bardzo trudny do zrealizowania. Bez wsparcia zagranicznego nie miałoby to sensu. A nawet gdyby się udało, to co zrobić z uwolnionymi więźniami? Gdzie schować tysiące wycieńczonych ludzi? Ojciec opisał swoje wspomnienia. Dzięki nim świat dowiedział się o tym obozie. Był to winien wszystkim, których znał lub spotkał przelotnie w Auschwitz.



Czytał pan notatki ojca?

- Czytałem. Mimo tego, że uważam się za twardziela, popłakałem się kilka razy.

Na przypadającą w tym roku 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz pańska rodzina nie została zaproszona. Mieliście o to żal?

- Nigdy nas nie zapraszano, więc dlaczego w tym roku miałoby być inaczej? W ostatniej chwili, jak już media zaczęły o tym mówić, to urzędnicy nawet chcieli wysłać po mnie helikopter, ale im powiedziałem: "O nie, kochani, nie będę ratował waszej sprawy!". I koniec. Nie chciałem.

Rozmawiała Ewa Koszowska, Wirtualna Polska



(fot. mat. prasowy)

Andrzej Pilecki - syn rotmistrza Pileckiego. Ma dziś 83 lata. Absolwent Wydziału Elektroniki Politechniki Warszawskiej. Pracował w Instytucie Maszyn Matematycznych, zajmował się komputerami w Polfie, a potem jako główny inżynier elektronicznych maszyn cyfrowych w Instytucie Chemii Przemysłowej i Ośrodkach Obliczeniowych Ministerstwa Chemii. Właśnie ukazała się książka "Pilecki. Śladami mojego taty" (wyd. Znak Horyzont). 26 września natomiast będzie miała miejsce uroczysta premiera filmu "Pilecki" (w reż. Mirosława Krzyszkowskiego).

...

Taka byla historia. Meczenska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:22, 30 Kwi 2016    Temat postu:

Ułani przejadą szlakiem ucieczki rtm. Pileckiego. Konno z Oświęcimia do Alwerni
wyślij
drukuj
msies,d | publikacja: 30.04.2016 | aktualizacja: 07:02 wyślij
drukuj
(fot. źródło: auschwitzmemento.pl)
Ponad 50 ułanów wyruszy w sobotę konno z Oświęcimia do Alwerni, szlakiem ucieczki rtm. Witolda Pileckiego, Jana Redzeja i Edwarda Ciesielskiego z niemieckiego obozu Auschwitz.

„Wyklęci zapłacili za służbę Rzeczpospolitej cenę życia”. Żołnierze Niezłomni spoczęli na warszawskiej „Łączce”
To druga edycja rajdu konnego. – Sukces ubiegłorocznego rajdu spowodował, że tym razem w jeszcze liczniejszym gronie możemy oddać hołd bohaterom naszej historii i przybliżyć niezwykłą postać rotmistrza mieszkańcom Małopolski Zachodniej – powiedziała prezes stowarzyszenia Auschwitz Memento, które współorganizuje wydarzenie, Paulina Wądrzyk.

Rajd zainauguruje zapalenie zniczy pod Ścianą Straceń w byłym niemieckim obozie Auschwitz przez delegację uczestników. Na szlak wyruszą sprzed oświęcimskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Oprócz jeźdźców z chrzanowskiego Towarzystwa Krzewienia Tradycji Kawalerii im. Witolda Pileckiego, którzy wraz z Auschwitz Memento organizują rajd, będą też harcerze z Małopolski i Mazowsza. Gościnne w imprezie uczestniczy Jack Fairweather, angielski pisarz zafascynowany postacią rotmistrza.
#wieszwiecej | Polub nas

Szczątki rotmistrza Pileckiego i generała „Nila” mogą być na Łączce, pod grobami z lat 80. „Odpowiada za to ekipa Jaruzelskiego”
Postoje zaplanowano w Domu Ludowym w Gromcu i Muzeum Nadwiślańskiego Parku Etnograficznego w Wygiełzowie. Wieczorem uczestnicy dotrą do mety w klasztorze Bernardynów w Alwerni. Tam odprawiona zostanie dla nich msza św. Rajd zakończy ognisko i koncert zespołu rockowego Forteca.

Ucieczka z Auschwitz

Pilecki z Redzejem i Ciesielskim zbiegli z obozu KL Auschwitz w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Poprzez Babice, Alwernię, Tyniec, Puszczę Niepołomicką w pierwszych dniach maja dotarli do Bochni i Nowego Wiśnicza, gdzie ukrywali się przez następne miesiące. W majątku Koryznówka należącym do Tomasza Serafińskiego Pilecki pisał dla władz Armii Krajowej swój pierwszy raport z Auschwitz. Trafił on do Londynu.

70 lat później trasę ucieczki odtworzyli muzycy Fortecy, którzy pokonali ją w zbliżonych do historycznych warunkach. 1 maja 2015 r. odbył się I Rajd Konny trasą ucieczki.
PAP

...

Piekne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:21, 22 Maj 2016    Temat postu:

Sosnowiec: Szósty Marsz Rotmistrza Pileckiego
Dodano dzisiaj 21:47
Rotmistrz Witold Pilecki (fot. domena publiczna)
W tym roku przypada 115. rocznica urodzin rotmistrza Witolda Pileckiego. Z tej okazji w wielu miastach w Polsce odbyły się w maju marsze, pikniki i koncerty. Pochód zorganizowano, aby uczcić pamięć Pileckiego, który był więźniem i organizatorem ruchu oporu w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.

Pochód zakończył się złożeniem kwiatów przy tablicach upamiętniających Żołnierzy Armii Krajowej i mszą świętą. – Każdego roku staramy się zorganizować to wydarzenie w takiej formule, aby nie sprowadzało się ono wyłącznie do skandowania haseł, ale też do rozmaitych wydarzeń kulturalnych, wykładów, czy spotkań – tłumaczył Kamil Rybikowski, prezes Stowarzyszenia KoLiber, które jest odpowiedzialne za organizację marszów.
Dobrowolnie trafił do Auschwitz

Witold Pilecki był oficerem Wojska Polskiego. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. Zmobilizowany w 1939 roku walczył jako dowódca plutonu kawalerii w Armii Prusy. Po kampanii wrześniowej przedostał się do Warszawy, gdzie rozpoczął działalność konspiracyjną. W 1940 roku pozwolił się zatrzymać Niemcom, aby trafić do Auschwitz, gdzie przebywał do 1943 roku organizując obozowy ruch oporu. Poinformował świat o Holokauście ("Raporty Pileckiego)".
Walczył w Powstaniu Warszawskim

Pilecki brał udział w Powstaniu Warszawskim, a po jego zakończeniu trafił do niemieckiego oflagu. Następnie przedostał się 2. Korpusu Polskiego we Włoszech. W 1945 roku wrócił do Polski na rozkaz gen. Andersa. W kraju organizował siatkę wywiadowczą, która działała na niekorzyść władz komunistycznych.
Torturowany przez UB, skazany na śmierć

Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali rotmistrza 8 maja 1947 roku. Podczas śledztwa Pilecki był torturowany oraz oskarżany o działalność wywiadowczą na rzecz Rządu Polskiego na Uchodźstwie. Jego proces ruszył 3 marca 1948 roku. Witold Pilecki został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano strzałem w tył głowy 25 maja 1948 roku na terenie więzienia mokotowskiego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Ciało bohatera potajemnie pogrzebano prawdopodobnie na tzw. "Łączce", dziś kwatera "Ł" Cmentarza Powązkowskiego.
/ Źródło: Polskie Radio

...

To jest Polska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:13, 27 Maj 2016    Temat postu:

Wnuczka rtm. Pileckiego do ONR: Przestańcie wykorzystywać wizerunek mojego dziadka
Dodano dzisiaj 10:58
Rotmistrz Witold Pilecki (fot. domena publiczna)
"Witold Pilecki służył nie Polsce podzielonej, ale Polsce wolnej od uprzedzeń, podziałów i nienawiści" - napisała wnuczka rotmistrza Beata Pilecka-Różycka. Jej sprzeciw wywołał przede wszystkim marsze pamięci Pileckiego zorganizowane w Łodzi i Toruniu przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską.

„Jestem oburzona ty , że w ostatnim czasie środowiska polityczne i narodowe wykorzystują wizerunek i życiorys mojego dziadka dla własnych, partykularnych interesów i rozgrywek. Rtm. Witold Pilecki służył nie Polsce podzielonej , ale Polsce wolnej od uprzedzeń, podziałów i nienawiści. Witold nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd i wyznanie, nikogo nie wykluczał. Był człowiekiem wielkiej wiary w Boga i człowieka” napisała wnuczka rotmistrza Beata Pilecka-Różycka.
„Patriotyzm i nacjonalizm to przeciwieństwa”

W dalszej części listu możemy przeczytać, że „szczególny sprzeciw wywołały marsze w Toruniu i w Łodzi zorganizowane przez ONR i Młodzież Wszechpolską w czasie trudnym dla naszej rodziny, w rocznicę zamordowania dziadka”. Wnuczka rotmistrza wystosowała także specjalny apel. „Proszę wszystkich Patriotów: zapoznajcie się z życiorysem i raportami Witolda. Patriotyzm i nacjonalizm to przeciwieństwa! Patriota chce dobra dla kraju, nacjonalista chce kraju dla siebie” czytamy w oświadczeniu.


Witold Pilecki był oficerem Wojska Polskiego. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Dwukrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. Zmobilizowany w 1939 roku walczył jako dowódca plutonu kawalerii w Armii Prusy. Po kampanii wrześniowej przedostał się do Warszawy, gdzie rozpoczął działalność konspiracyjną. W 1940 roku pozwolił się zatrzymać Niemcom, aby trafić do Auschwitz, gdzie przebywał do 1943 roku organizując obozowy ruch oporu. Poinformował świat o Holokauście ("Raporty Pileckiego)".
/ Źródło: Facebook

...

Zarowno ONR jak NDecja mialy swoje formacje zbrojne i ,,zapisywanie" do nich osob ktore do nich nie przystapily jest naduzyciem. Ale oczywiscie kazdy moze czcic rotmistrza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:07, 28 Maj 2016    Temat postu:

ONR odpowiada na apel wnuczki rotmistrza Witolda Pileckiego
Dodano dzisiaj 09:56 /4 0
/
6
/471
Rotmistrz Witold Pilecki / Źródło: Wikipedia / fot. creative commons/
Obóz Narodowo-Radykalny wydał oświadczenie w związku z apelem wnuczki rotmistrza Witolda Pileckiego, Beaty Pileckiej-Różyckiej, która zwróciła się do ONR z prośbą o zaprzestanie wykorzystywania wizerunku jej dziadka "dla własnych partykularnych interesów i rozgrywek". Treść pisma ONR opublikował portal Niezależna.pl

„Jestem oburzona tym , że w ostatnim czasie środowiska polityczne i narodowe wykorzystują wizerunek i życiorys mojego dziadka dla własnych, partykularnych interesów i rozgrywek. Rtm. Witold Pilecki służył nie Polsce podzielonej , ale Polsce wolnej od uprzedzeń, podziałów i nienawiści. Witold nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd i wyznanie, nikogo nie wykluczał. Był człowiekiem wielkiej wiary w Boga i człowieka” – napisała wnuczka rotmistrza Beata Pilecka-Różycka. Do jej słów odnieśli się działacze ONR.

Wnuczka rtm. Pileckiego do ONR: Przestańcie wykorzystywać wizerunek mojego dziadka
"Witold Pilecki służył nie Polsce podzielonej, ale Polsce wolnej od uprzedzeń, podziałów i nienawiści" - napisała wnuczka rotmistrza Beata Pilecka-Różycka. Jej sprzeciw wywołał przede wszystkim marsze pamięci Pileckiego...
WPROST.pl

Przedstawiciele Obozu Narodowo-Radykalnego twierdzą, że apel wnuczki rtm. Pileckiego przyjęli "z zaskoczeniem" i podkreślają, że jeszcze 24 kwietnia "córka Witolda Pileckiego p. Zofia Pilecka-Optułowicz odnosiła się do naszych działaczy z wielką sympatią, życzliwością i przyjaźnią, a nic nie wskazywało, aby rodzina wielkiego Polaka miała jakiekolwiek zastrzeżenia do kultywowania pamięci historycznej przez młodzież zrzeszoną w ONR".

Narodowcy deklarują, że od wielu lat biorą udział w inicjatywach, których celem jest popularyzacja historii i wielkich polskich bohaterów oraz sami organizują tego typu przedsięwzięcia. ONR zaznacza, że sylwetka rotmistrza Pileckiego powinna być wzorem dla wszystkich Polaków, a Ruchowi jest w szczególności bliska "ze względu na jego wojenne losy ściśle powiązane z przedstawicielami przedwojennych środowisk narodowych, w tym wywodzących się z Obozu Narodowo-Radykalnego". W dalszej części listu działacze przytaczają powiązania między Pileckim a Narodowcami, m.in. Janem Mosdorfem, pierwszym przywódcą i jednym z twórców przedwojennego ONR.
"Szczególnie bolesne"

"W tym kontekście historycznym szczególnie bolesne jest dla nas stanowisko p. Pileckiej-Różyckiej, którą „oburza” oddawanie czci i honoru jej wielkiemu dziadkowi przez młodych Polaków zrzeszonych w takich organizacjach, jak ONR i Młodzież Wszechpolska. Z niedowierzaniem odebraliśmy też informację, że apel wnuczki Witolda Pileckiego został przesłany do środowisk związanych z tzw. Komitetem Obrony Demokracji, którego przedstawiciele mają w pogardzie polskość, a na swojego patrona obrali Władysława Bartoszewskiego, który – jak w 2014 r. pisał Tadeusz Płużański – miał blokować pośmiertne przyznanie Witoldowi Pileckiemu Orderu Orła Białego, najwyższego odznaczenia państwowego" - zaznaczają na koniec przedstawiciele ONR.
/ Źródło: Niezalezna.pl

...

Po prostu oni sobie obchodza a rodzina nie ma z tym nic wspolnego. Rotmistrz jako zolnierz oczywiscie sluzyl Polsce nie partii. A partyjne wojska tez byly wtedy ale to inna historia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:29, 07 Sie 2016    Temat postu:

Startuje międzynarodowy konkurs na plakat o rotmistrzu Pileckim
wyślij
drukuj
zpk, pszl | publikacja: 07.08.2016 | aktualizacja: 16:38 wyślij
drukuj
Zwycięzcy otrzymają nagrody Ministra Obrony Narodowej i Fundacji PZU (fot.pl.wikipedia.org)
Krakowska Fundacja „Gdzie" ogłosiła międzynarodowy konkurs na plakat poświęcony rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu. Prace – oryginalne i wcześniej niepublikowane - można nadsyłać do końca września.

„Pilecki to żołnierz i prawy rycerz, który kochał Polskę”. 68. rocznica śmierci rotmistrza
Konkurs ma charakter otwarty. Mogą w nim wziąć udział: studenci uczelni i wydziałów artystycznych, artyści plastycy, projektanci graficzni, osoby zajmujące się projektowaniem reklamowym w Polsce i za granicą. Na plakacie musi być umieszczony napis: „Witold Pilecki 13.05.1901 - 25.05.1948". W przypadku przesłania przez jednego autora kilku prac, każdą z nich należy oznaczyć innym godłem. Zgodnie z regulaminem jedna osoba może zgłosić do konkursu maksymalnie trzy prace.
#wieszwiecej | Polub nas
– Ideę tego konkursu można streścić w trzech słowach: prawda, pamięć i duma. Liczymy na to, że w bardzo trudnej sztuce plakatu twórcy pójdą właśnie tym tropem i uda się im wyrazić w przystępny sposób historię rotmistrza Witolda Pileckiego w pracach, które będą czytelne dla odbiorców zarówno w Polsce, jak i za granicą. Konkurs jest skierowany do młodych, jeszcze nieodkrytych i nieznanych artystów, dla których może to być ogromna szansa– powiedziała Małgorzata Kupiszewska, pełnomocnik Fundacji „Gdzie", koordynator projektu „Rotmistrz Pilecki - bohater niezwyciężony".

W jury prawnuk rotmistrza

Nadesłane prace oceni jury, któremu przewodniczył będzie wybity grafik prof. Rosław Szaybo. Zasiądą w nim także: podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej prof. Wojciech Fałkowski, dyrektor Centralnej Biblioteki Wojskowej im. Marszałka J. Piłsudskiego dr Jan Tarczyński, historyk sztuki Wojciech Boberski, właściciel Galerii Plakatu w Krakowie Krzysztof Dydo, artyści: Piotr Młodożeniec, Herbert Knops, Wojciech Korkuć, Wiesław Wałkuski oraz prawnuk rotmistrza Witolda Pileckiego Krzysztof Kosior i przedstawicielka organizatora Małgorzata Kupiszewska.

Nagroda od Ministra Obrony Narodowej

Zwycięzcy otrzymają nagrody Ministra Obrony Narodowej i Fundacji PZU. Szczegółowy regulamin konkursu znajduje się na stronie projektu [link widoczny dla zalogowanych] w zakładce „konkursy". Obrady jury zaplanowano na 9 października, a wręczenie nagród nastąpi 19 listopada w Warszawie. Konkurs plastyczny jest organizowany w ramach szerszego projektu „Rotmistrz Pilecki bohater niezwyciężony", realizowanego pod honorowym patronatem prezydenta RP Andrzeja Dudy. W ramach tego projektu ogłoszono także konkursy: historyczny, adresowany do studentów kierunków humanistycznych, literacki dla uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych oraz turniej piłkarski dla dzieci z rocznika 2009.

Raper Tadek w TVP Info: Pilecki powinien być bardziej znany niż Wałęsa
„Rotmistrz Pilecki bohater niezwyciężony”

Zwieńczeniem projektu będzie trzydniowa, ogólnopolska konferencja "Rotmistrz Pilecki bohater niezwyciężony", podczas, której nagrodzeni zostaną laureaci konkursów i odbędą się koncerty artystów, którzy tworzą dzieła w hołdzie rotmistrzowi. Witold Pilecki urodził się w 1901 r. Był bohaterem wojny z bolszewikami, uczestnikiem wojny obronnej w 1939 r., oficerem AK, dobrowolnym więźniem w Auschwitz, twórcą organizacji ruchu oporu i autorem pierwszych raportów o niemieckich zbrodniach w obozie. Uciekł z obozu wraz z dwoma współwięźniami związanymi z ruchem oporu w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Za pośrednictwem Komendy Głównej AK jego raporty dotarły do Londynu, ale alianci nie zniszczyli nawet szlaków kolejowych wiodących do obozu. Pilecki walczył w powstaniu warszawskim. Był żołnierzem II Korpusu we Włoszech. Został zamordowany przez komunistów po pokazowym procesie w 1948 r. Zrehabilitowany w 1991 r. Prezydent Lech Kaczyński odznaczył Pileckiego pośmiertnie Orderem Orła Białego. PAP, tvp.info

...

Tak warto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:10, 08 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
70 lat temu funkcjonariusze UB aresztowali rotmistrza Pileckiego
70 lat temu funkcjonariusze UB aresztowali rotmistrza Pileckiego

48 minut temu

70 lat temu, 8 maja 1947 r. funkcjonariusze UB aresztowali rotmistrza Witolda Pileckiego, oficera ZWZ-AK, który w 1940 r. dobrowolnie poddał się aresztowaniu i wywózce do Auschwitz, aby zdobyć informacje o obozie. W 1948 r. Pilecki został przez władze komunistyczne skazany na śmierć i stracony.
Witold Pilecki na zdj. z 1948 roku
/CAF /PAP


Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r. w Ołońcu w Rosji jako syn Juliana, ziemianina, i Ludwiki z Osiecimskich. W rodzinie dużą wagę przywiązywano do tradycji niepodległościowych. Dziad Witolda, Józef Pilecki został zesłany na Syberię za udział w powstaniu styczniowym, a majątek rodzinny na Nowogródczyźnie uległ częściowej konfiskacie.

Młody Witold wychowywał się w Wilnie. Tam, jako uczeń gimnazjum, związał się z ruchem harcerskim. Pod koniec I wojny światowej wstąpił do oddziałów samoobrony, które na przełomie 1918 i 1919 r. przejęły władzę w mieście, a następnie broniły go przed bolszewikami. Następnie walczył w oddziale ułanów dowodzonym przez legendarnego "Łupaszkę", czyli rotm. Jerzego Dąbrowskiego. W 1920 r. podczas wojny polsko-bolszewickiej bronił Warszawy.

Po powrocie do Wilna ukończył szkołę, wstąpił do Związku Bezpieczeństwa Kraju. Zrobił kurs w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. W Wilnie próbował ułożyć sobie cywilne życie. Rozpoczął studia plastyczne na miejscowym uniwersytecie. Jednak trudna sytuacja materialna rodziny zmusiła go do przerwania nauki. Musiał zająć się majątkiem w Sukurczach. Tam poznał przyszłą żonę Marię Ostrowską. Ślub odbył się w 1931 r. Urodziło się im dwoje dzieci.

W sierpniu 1939 r. Pilecki otrzymał powołanie do wojska. Na początku września już, jako podporucznik rezerwy, walczył z Niemcami pod Piotrkowem Trybunalskim. 22 września bijąca się na południu kraju dywizja Pileckiego została rozbita.

Witold Pilecki przedostał się do Warszawy, by podjąć działalność konspiracyjną. W okupowanej stolicy współtworzył Tajną Armię Polską (TAP). Jako jej żołnierz powziął plan zdobycia materiałów wywiadowczych z tworzonych przez hitlerowców obozów koncentracyjnych. Bezpośrednim powodem była rosnąca liczba aresztowań wśród żołnierzy TAP oraz informacje o zbrodniczych działaniach Niemców. By dostać się do obozu Pilecki wszedł w "kocioł" podczas łapanki na stołecznym Żoliborzu. Został zatrzymany w kamienicy przy ul. Wojska Polskiego 40.

Przygotował pierwszą tajną notę na temat ludobójstwa w Auschwitz

Podając się za Tomasza Serafińskiego - ukrywającego się żołnierza polskiego - został wywieziony do obozu Auschwitz. Za drutami znalazł się w nocy z 20 na 21 września. Otrzymał numer 4859. Mimo nieludzkich warunków, chorób, Pilecki ps. Serafiński zbierał i przekazywał materiały wywiadowcze przez wypuszczanych na wolność więźniów. To on przygotował pierwszą tajną notę na temat ludobójstwa w Auschwitz.

Pilecki zorganizował w Auschwitz Związek Organizacji Wojskowych (ZOW). Więźniowie, głównie byli żołnierze, tworzyli tzw. piątki. Każda taka grupa rozbudowywała swoją siatkę konspiracyjną nie wiedząc nic o istnieniu innych "piątek". Był to oryginalny pomysł Pileckiego. Później ZOW był budowany na wzór organizacji wojskowych. Jego dowódcą został płk Kazimierz Heilman-Rawicz z ZWZ-AK. ZOW - wedle zamysłu Pileckiego - miał przygotować powstanie w obozie.

"Serafiński" nie ograniczał się tylko do działalności wywiadowczej i konspiracyjnej. Doprowadził do porozumienia organizacji politycznych działających w Auschwitz. Do symbolicznego spotkania doszło w Wigilię 1941 r. Uczestniczyli w nim m.in. działacz lewicowy, były poseł i więzień brzeski Stanisław Dubois oraz Jan Mosdorf, przywódca Obozu Radykalno-Narodowego.

Wiosną 1943 r. Niemcy zaczęli rozpracowywać organizacje konspiracyjne w obozie. W ręce oprawców wpadało coraz więcej członków obozowego ruchu oporu. Zapadła decyzja o wywiezieniu "starych" skazańców w głąb Rzeszy. Wtedy Pilecki zdecydował się na ucieczkę. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. zdołał zbiec wraz z dwoma współwięźniami. Dotarli do Nowego Wiśnicza, gdzie Pilecki odnalazł prawdziwego Tomasza Serafińskiego.

Serafiński skontaktował go z oddziałami AK, którym przedstawił swój plan ataku na obóz w Oświęcimiu. Jego projekt nie zyskał jednak aprobaty dowództwa. Pilecki wrócił do Warszawy.

W latach 1943-44 służył w oddziale III Kedywu KG AK (m.in., jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej) i brał udział w Powstaniu Warszawskim. Początkowo walczył, jako zwykły strzelec w kompanii "Warszawianka", później dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda.

W latach 1944-45 był w niewoli niemieckiej w oflagu VII A w Murnau. Po wyzwoleniu obozu dołączył do II Korpusu Polskiego we Włoszech. W październiku 1945 r., na osobisty rozkaz gen. Andersa, wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu. Jesienią 1945 r. zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i II Korpusu więzionych w obozach NKWD i deportowanych do Rosji.

Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ. Nie zareagował na rozkaz Andersa polecający mu opuszczenie Polski w związku z groźbą aresztowania. Rozważał skorzystanie z amnestii w 1947 r., ostatecznie postanowił się jednak nie ujawniać.

8 maja 1947 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji. 3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. grupy Witolda.

Rotmistrz Pilecki został oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz Andersa oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP. Zarzut o przygotowywanie zamachu Pilecki stanowczo odrzucił, zaś działania wywiadowcze uznał za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera wciąż się uważał. Podczas procesu przyznał się do pozostałych zarzutów. Prokuratorem oskarżającym Pileckiego był mjr Czesław Łapiński, przewodniczącym składu sędziowskiego ppłk Jan Hryckowian (obaj byli dawnymi oficerami AK), sędzią kpt. Józef Brodecki. Skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z ówczesnym prawem.

Skazany na karę śmierci i pochowany w nieujawnionym miejscu


15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna.

Miejsce pochówku rotmistrza Pileckiego nigdy nie zostało ujawnione przez komunistyczne władze, prawdopodobnie ciało rotmistrza wrzucono do dołów śmierci wraz z innymi ofiarami komunizmu na "Łączce" Cmentarza Wojskowego na Powązkach.

Witold Pilecki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1995) i Orderem Orła Białego (2006).

...

Ludzie potrzebuja wzorow bo taka ich natura. Z Polska nie moze sie porownac zaden kraj pod ich wzgledem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:21, 03 Mar 2018    Temat postu:

70 lat temu rozpoczął się proces rtm. Witolda Pileckiego

3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces rotmistrza Witolda Pileckiego, oficera AK i 2 Korpusu Polskiego, organizatora konspiracji w niemieckim obozie Auschwitz, powstańca warszawskiego. Komunistyczny sąd skazał rotmistrza na karę śmierci; wyrok wykonano 25 maja 1948 r.

..

Trzeba przypominac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 7:48, 14 Maj 2018    Temat postu:

„Oświęcim przy nich to była igraszka…”. Witold Pilecki
Dominika Cicha | 13/05/2018

EAST NEWS
Udostępnij 422 Komentuj 0
„Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż lękać” – pisał Witold Pilecki. Dziś 117. rocznica jego urodzin.

Kiedy więziony Witold Pilecki widział się z żoną, chował dłonie. Nie chciał, żeby martwiła się zerwanymi paznokciami. Przed rozstrzelaniem w więzieniu mokotowskim przyznał jednak: „Ja już żyć nie mogę, mnie wykończono. Bo Oświęcim przy nich to była igraszka”.



Witold Pilecki. Do Auschwitz na ochotnika
Nie bez przyczyny prof. Michael Foot zaliczył go do sześciu najodważniejszych ludzi ruchu oporu podczas II wojny światowej. Witold Pilecki zapisał się w historii przede wszystkim jako ten, który świadomie dał się Niemcom złapać i wywieźć do Auschwitz, by zorganizować tam konspirację, przygotować szczegółowe raporty i po 2 latach i 7 miesiącach uciec. Potem działał w Kedywie, dowodził oddziałem w powstaniu warszawskim, przetrwał dwa obozy jenieckie. W maju 1947 r. został aresztowany przez UB. Proces pokazowy „szpiegowskiej grupy Andersa” skończył się dla niego wyrokiem śmierci. Rozstrzelano go 25 maja 1948 roku. Do dziś nie wiadomo, gdzie znajduje się jego ciało.

Zawsze gotowy do służby ojczyźnie. Zahartowany. Sprytny, wręcz brawurowy. W raporcie z Oświęcimia pisał:

Przemoczeni w czasie pracy, przemoczeni na apelach, na noc składaliśmy mokre drelichy pod głowę zamiast poduszek. Rano wkładało się takie ubranie i szło się bosą nogą w spadających drewniakach, bez czapek, znowu na deszcz lub przenikliwy wiatr. Był już listopad. Czasami prószył śnieg. Koledzy się wykańczali. Szli do szpitala i więcej już nie wracali. Dziwne – nie należałem do herkulesów, a jednak nawet kataru nie miałem.


Pilecki – mąż, ojciec, katolik
Z drugiej strony, kochający mąż (aby zdobyć serce Marii, zwinął konkurentowi rower!) i ojciec dwojga dzieci. Czuły, pełen humoru, wrażliwy na naturę i sztukę (tworzył nawet wiersze!). Zofia Pilecka-Optułowicz wspominała:

Wiedział, że nadchodzą dla nas trudne czasy i starał się nas do tego przygotować. Starał się wpoić nam, że ważna jest energia, fizyczna i psychiczna, i że można liczyć tylko na siebie. Mówił do mnie „moja generałko” chociaż miałam tylko cztery lata. Mówił też o mnie „dziedziczka świeżego powietrza”, bo odziedziczę po rodzinie tylko świeże powietrze, nic więcej.
Witold Pilecki to także katolik, któremu sił dodawała książka „O naśladowaniu Chrystusa”. Człowiek przekonany, że największą wartością jest prawda. Jego córka opowiadała: „Cały czas twierdzę i mam to przekonanie, że mój Ojciec był posłany przez Boga. Nie ma drugiego człowieka, który dokonałby takich rzeczy w ciągu tak krótkiego życia. To byłoby niemożliwe bez Bożej pomocy. On miał zadanie, które wykonał w stu procentach. A ostatni meldunek złożył właśnie Temu, który go posłał. Ja tak to właśnie rozumiem”.

...

Wszelkie dobro jest od Boga. A w Polsce widac to wyraznie gdyz nawet swieccy bohaterowie wskazuja na Niebo. Nie mowiac o swietych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133458
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:41, 28 Maj 2018    Temat postu:

Odezwa Rotmistrza Pileckiego - do nas samych
ArpeggiaVibration
ArpeggiaVibration
14 godz. temu dodał
Jakakolwiek historia jest bezwartościowa gdy jej nie zrozumiemy i nie wyciągniemy z niej wniosków potrzebnych do planowania i wykonywania mądrze naszych własnych działań. Nasi bohaterowie natomiast i nasze narodowe autorytety są niczym innym jak cieniami przeszłej heroicznej historii i często nawet zaprzeczeniem naszych postaw, gdy nie chcemy wsłuchać się w ich słowa, inspirować się ich postawami i przeanalizować dogłębnie motywów ich działań.

Odezwa Rotmistrza Pileckiego do "Do działaczy młodzieżowych", z którą chciałbym Was zapoznać, jest szokująco aktualna również dziś. Została ona zapisana w celu podniesienia ducha polskości i wyznaczenia drogi, która pozwoli utrzymać naszą tożsamość i kulturę w obliczu marksistowskiej propagandy i sowieckiej okupacji. Obecnie te słowa są zaskakująco aktualne jako że marksizm z realnego komunizmu przeszedł w sferę kultury i przybrał kształt modernizmu i zainspirowanym teorią krytyczną nihilizmu wabiąc swoje ofiary nową definicją wolności bez odpowiedzialności. Przytoczę część odezwy naszego narodowego bohatera mając nadzieję, że zainspiruje ona chociaż część z Was i obudzi w Was ducha Polaka. Polaka, który nie siedzi biernie przyglądając się wszechobecnej destrukcji kultury, moralności i zmieszania z błotem naszych odwiecznych wartości, cnót i ideałów - tak jak biernie nie siedział nasz bohater Rotmistrz Pilecki. Tekst ten mimo, że napisany ponad 70 lat temu, jest również skierowany do nas - następnych pokoleń, przed którymi nasi przodkowie i bohaterowie postawili bardzo wysoką poprzeczkę. Żyjąc w ciągłej walce o nasze wartości, przelewając hektolitry potu i krwi i nierzadko poświęcając swoje życie, dali nam Polskę wyrwaną okupantom nie tylko w formie naszej państwowości ale przede wszystkim w formie ducha i dziedzictwa kultury opartej na fundamentach chrześcijańskich wartości, bez których nie da rady zbudować niczego konstruktywnego. Musimy pamiętać, że jeżeli chcemy zmieniać świat i czynić go lepszym, musimy najpierw zacząć od nas samych.

Odezwa Rotmistrza Pileckiego:
(..),Wolność”, która nam dano, jest zgubniejsza dla naszej narodowo-społecznej
postawy, dla stanu narodowej duszy, niż jawna niewola. Stworzono nam warunki fałszu i
zakłamania, warunki, w których gwałt i nienaruszalność są niemal podstawą egzystencji, a
solidność skazana na zagładę. Wszystko, co ma pozytywną wartość narodową jest
systematycznie i planowo niszczone.
Staczamy się na krawędź przepaści, w której czeka nas upodlenie i śmierć. Proces
zwyrodnienia Narodu postępuje szybko naprzód i obejmuje coraz to nowe ofiary. Nie mamy
tu na myśli tylko tych, którzy jawnie lub tajnie przeszli do obozu wroga, lecz tych również
spośród mających się za dobrych Polaków, którzy dają się opanować powszechnemu
schamieniu, polegającemu na tym, że wyrzekają się ideałów, jako zbytku, w których zamiera
świadomość odpowiedzialności społecznej, a altruizm i zdolność wyjścia poza granice
własnych doznań i związania ich z doznaniami innych głębokim współczuciem, ustępuje
miejsca zatwardziałemu egoizmowi i sobkostwu. Obok tego indywidualnego egoizmu
występuje społecznie również niebezpieczny egoizm zbiorowy: zawodowy, klasowy czy
rodzinny. Człowiek zapomina, że wokół niego żyją i równie silnie żyć pragną inni.
Walka prowadzona przeciwko Narodowi Polskiemu rozszczepia się na poszczególne
twierdze naszego zbiorowego bytu.
W pierwszym rzędzie wypowiedziano wojnę Chrystusowi i Jego Wierze, jako tej, na
której opiera się cała nasza kultura duchowa. Podważa się fundamenty rodziny. Podrywa
wiarę w wielkość Narodu. Walczy z kultem tradycji. Na nowo wyzbywa się nas z etyki
codziennego życia opartej na logice miłości bliźniego, a wprowadza się zasadę bezwzględnej
walki o byt, prawo siły i pięści.
Wobec niemożności prowadzenia walki z nowym okupantem dawnymi metodami,
które prowadziłyby do pogłębienia kryzysu, należy pracować nowymi metodami, które
prowadzić będą prostą droga do obrony skutecznej narodowego bytu. Poza obroną interesów
narodu na terenie międzynarodowym, poza tak zwaną ,,wielką polityką”, istnieje również
ważna, a może nawet bardziej podstawowa, praca wewnętrzna nad zachowaniem
narodowych wartości.
O ile do pewnego stopnia uzasadnione jest twierdzenie, jakoby uzdrowienie starszej
generacji Narodu napotykało na nieprzezwyciężone trudności, o tyle nie wolno pozostać
biernym wobec problemu wychowania społecznego młodego pokolenia.
My ludzie świeccy, którym życie upływa więcej w walce, niż wśród modłów, którzy
żyjemy obok Was i wśród Was, idąc w nieustępliwej walce o NIEPODLEGŁOŚĆ Narodu
poprzez tysiące wzlotów i upadków, zwycięstw i klęsk, pogłębiamy w sobie przekonanie, że
tylko wiara w Boga i wynikające z niej logicznie i konsekwentnie uzdrowienie życia
osobistego, jest prawdziwie niewzruszoną podstawą Odrodzenia.
Życie nasze cierpiało z dawna na brak głębszej inspiracji religijno-moralnej. Obecnie
niedomagania te przybierają katastrofalne rozmiary.
Wychodząc z założenia, że siłę ciążenia samolubstwa, przemożny realizm
namacalnych korzyści, jak i twardy upór samowoli, czy szał nieopanowanych namiętności
zdoła przezwyciężyć jedynie duchowa moc chrześcijaństwa, z niej źródło siły i punkt wyjścia
naszych poczynań. Rozumiejąc Boga jako jednię wszystkich ideałów, w Nim odnajdujemy utracone
wartości narodowego życia. W Nim widzimy nasze odrodzenie i naszą potęgę.
Uprzystępnienie idei Narodu Polskiego i zbliżenie jej do duchowo-moralnej
osobowości przyszłego człowieka jest naszym obowiązkiem w stosunku do przyszłych
polskich pokoleń.
To jest nasze zadanie.
Nie mieści się ono bezpośrednio w ramach walki z okupantem i jego agenturami,
bowiem przerasta je znacznie swym zakresem, jest jednak najskuteczniejszym środkiem
wzmocnienia sił Narodu i zwiększenia Jego zdolności obrony. Uprzystępnienie idei Boga i
Narodu sprowadza się do zastosowania w życiu zbiorowym i osobistym etyki Chrystusa i, co
za tym idzie, poświęcenia partykularnych interesów dla życia ponad-osobistego.
Kształtowanie młodzieży w przestrzeganiu miary i karności, w planowym i
świadomym podporządkowaniu się, swego własnego ,,ja” i swych własnych korzyści,
interesom zbiorowym, konsekwentnym poddawaniem pierwiastka zmysłowego duchowemu,
wychowanie w duchu bezwarunkowego posłuszeństwa wobec nakazów sumienia, warunkuje
nasze powodzenie. Wychowanie społeczno-narodowe młodzieży polega na tym, by zmóc w
niej namiętności i opanować niesforność interesów jednostkowych w każdym jej poczynaniu,
choćby najdrobniejszym, a dopiero tak ukształtowany charakter pocznie świadomie i
nieświadomie dążyć do urzeczywistniania takiego samego porządku wartości i w życiu
społecznym, a na podobieństwo własnego życia wewnętrznego kierować także będzie swoim
działaniem politycznym. Najskuteczniejszym czynnikiem wychowawczym jest postawienie
wychowanka wobec konkretnych stosunków i konfliktów życiowych przy jednoczesnym
oddziaływaniu by zajął on stanowisko najbardziej odpowiadające potrzebom społeczności, w
której ramach dane stosunki i konflikty zachodzą. Każda zbiórka, wycieczka, obóz, każda gra
może przyczynić się do rozwoju kultury społecznej jednostki i zespołu. W każdym
najdrobniejszym przejawie życia, w najelementarniejszym odruchu tkwi zarodek przyszłego
stosunku dojrzałego obywatela do społeczności. Im bardziej reakcja dziecka będzie dodatnia
społecznie, tym lepszym będzie obywatel.
Człowiek tyle ma wartości w sobie, ile zdolny jest do pojęcia tajemnicy ofiary i o ile
oddaje się czemuś, co wyrasta swą miarą ponad jego własne ,,ja”.
Wydaje się, że Polaków nie trzeba uczyć poświęcenia, że daliśmy jego nieskończoną
ilość dowodów. To tylko częściowo prawda. Życie dajemy chętnie w ofierze, lecz brak nam
tej samej ofiarności tam, gdzie mamy w drobnej sprawie ustąpić z zajmowanego stanowiska
dla ogólnej zgody, lub wytrwać w bezwzględnej uczciwości w stosunku do społeczeństwa w
szarym, codziennym trudzie, nawet wtedy, gdy ta właśnie uczciwość ogranicza nas w
wyborze środków walki o życie.
Ideałem niedoścignionym ofiary jest Chrystus, a Krzyż symbolem poświęcenia i
miłości. Dlatego Chrystus jest dla nas mistrzem i nauczycielem zbiorowego życia. Im więcej
z Jego ducha w nas, tym lepsza społeczność, w której żyjemy.
Wpajanie czci Chrystusa w dusze młodego pokolenia, oto pierwsze nasze zadanie.
Tłumaczenie Jego nauki miłości na język świecki i stosowanie jej w ośrodku młodzieżowym
w całej rozciągłości, to droga do zamierzonego celu.
,,W Bogu wszystkie moralnie dobre idee łączą się w jedną wielką syntezę. Bóg jest
nieskończonym dobrem i pełnią wszystkich wartości”.
Społeczność nie jest celem sama w sobie, Jej życie jest drogą do realizacji prawdy i
dobra.
Opierając nasz światopogląd na prawdzie objawionej i wyprowadzając z niej reguły
postępowania, znajdujemy się na drodze do rzeczywistego postępu, polegającego na
upodobnieniu się do tak pojętego ideału Boga.
Miłość do Narodu to nie tylko miłość do narodowego mitu, lecz także patriotyzm dnia
powszedniego, wyrażający się w pełnym poczuciu odpowiedzialności za każdy czyn i
wartościowaniu go pod względem przydatności w budowie narodowego życia. Nie ma
lepszego środka na zwalczanie obojętności politycznej, jak przyzwyczajać młodzież do
współpracy w tworzeniu ładu społecznego i budzić w niej poczucie udziału jej wysiłku w
pracy zbiorowej. Oczywiście nie mamy tu na myśli ,,pracy” nad ugruntowaniem
,,demokracji”.
Dzieci, a nawet młodzież dorastająca nie pojmuje spraw publicznych, lecz we
własnym środowisku tworzy własne ,,państwa”, ,,narody”, czy ,,partie polityczne” i poprzez
nie uczy się stosunku do swych ,,współobywateli” pozytywnego lub negatywnego. Takim
,,państwem” jest np. drużyna harcerska.
Na osobistym stosunku jednostki do jednostki opiera się każda kultura społeczna.
Polega ona na intuicyjnym odnalezieniu i poznaniu siebie samego w innych istotach.
Niemniej ważne jest nasze moralne stanowisko wobec wykonywanego zawodu.
Prawdziwie obywatelski sposób myślenia powinien wyrastać organicznie z pogłębionego pod
względem społecznym i moralnym pojmowania swego zawodu. Praca zawodowa jest
podstawową formą współżycia społecznego i dlatego pogląd na nią musi być uzupełniony i
poprawiony przez poczucie obowiązku i odpowiedzialności społecznej. Uczciwe i sumienne
wykonywanie zawodu jest najistotniejszym wkładem do życia zbiorowego.
,,Naród, w którym uczucia przyjaźni są rozwinięte, gdzie zamiast sobkostwa i
egoizmu panuje przyrodzona potrzeba wzajemnej pomocy, bezinteresownego wspomagania
się na wszystkich polach życia, naród taki poznał już moc nieprzezwyciężoną, rozwinął
zagadkę wolności i dobrobytu” (E. Abramowski)
,,Z małych krzywd, które sobie nawzajem wyrządzamy dla interesu, ze spokojnym
sumieniem, powstaje właśnie owa wielka krzywda całości – bezsilność narodu” (E.
Abramowski)
,,Idź i czyń dobrze”. Dobroć jest moralnym wyrazem wyzwolenia człowieka spod
panowania egoizmu. Pokonanie samego siebie jest najwyższym stopniem heroizmu. Miłość i
przyjaźń ma przenikać nowe pokolenie polskie. W ekspansji miłości poza rodzinę, poza
warstwę społeczną, ujawnia się prawdziwie wielki duch narodowy.
Bezgraniczna miłość do narodu, wiąże się nierozdzielnie z wiarą w jego misję
dziejową, przy jednoczesnym jednak poszanowaniu godności i praw innych narodów i
obiektywnym uznaniu ich wartości.
Rodzina przedstawia rzeczywistość życia w najsilniejszym skoncentrowaniu, spajając
swych członków najgłębszymi uczuciami, zmuszając ich do wzajemnej tolerancji,
porozumienia i uczestnictwa we wspólnych losach – tworzy ona prawdziwą i jedyną w swym
rodzaju instytucję wychowawczą. Na terenie rodziny zdarzają się ze sobą najskrajniejsze
przeciwieństwa, a zarazem rodzą się najsilniejsze uczucia biologiczne i duchowe, które są w
stanie skupić elementy rozbieżne. Na tym polega siła i niezastąpioność rodziny jako czynnika
składowego życia narodu. W niej założyły swą siedzibę najpotężniejsze uczucia: narodził się
altruizm i wyrosła miłość. Ona jest początkiem ludzkiego istnienia, w jej atmosferze
wzrastają nowe pokolenia. Dbać o jej spoistość i podstawy jej siły utrwalać jest
fundamentalnym nakazem dziejowym. Rozwijać szacunek do rodziny, pogłębiać miłość do
jej członków i dbałość o nich, przygotowywać do przyszłej roli matek i ojców – to zadanie
przywódców młodzieży. Tak, jak dobry syn tylko może być dobrym żołnierzem, a dobry
ojciec wzorowym obywatelem, tak dobra córka, nienaganną matką i żoną.
John Ruskin wymienia ,,7 świeczników duszy”: duch ofiary, prawdomówność,
posłuszeństwo, ideał, zbożność, wiara, duch miłości i siła charakteru. Któż nie chciałby
posiadać tych wszystkich przymiotów ducha? Któż nie pragnąłby umieć dochować im
wierności? Zdolność dochowania wiary ideałom jest wyrazem mocy charakteru i siły woli.
Na niej opiera się nie tylko osobiste powodzenie lecz również społeczna przydatność
jednostki. Charakter kształci się tylko tam, gdzie całe życie obejmuje i osądza jedna
wszechogarniająca i wszechkontrolująca prawda. Tą prawdą jest dla nas Bóg i Polska, nie w
pełnym frazeologii krasomóstwie, lecz w codziennej szarej pracy, w każdym wysiłku
indywidualnym czy zbiorowym. Z prawdą tą iść będziemy wtedy przez całe życie, gdy za
młodu poznawczy i pokochawszy ją, z życiem nierozelwalnie zespolimy.
Polak stać się musi mocą swego charakteru, niewzruszonością przekonań i wiary w
Naród, ośrodkiem równowagi, który nawet w najtrudniejszych okolicznościach, wśród
panoszącej się antytezy jego ducha, pozostaje niezmiennie wierny własnej osobowości i służy
za kompas tym, którzy zdają się być zagubieni wśród nawałnic i burz dziejowych. Taką rolę
mają spełnić działacze młodzieżowi.
Podejmując się roli przewodzenia nakładamy na siebie nowe obowiązki, z których
wywiązać się można jedynie w oparciu o kulturę wewnętrzną naprawdę głęboką.
Prawdziwym przywódcą bowiem jest nie ten, któremu więcej wolno, lecz ten, który własnym
nakazem wewnętrznym potrafi zmusić siebie do przyjęcia obowiązków bezwarunkowej
służby i całkowitego oddania zadaniu społecznemu. Pomyślne wykonanie owego zadania
zależy nie tylko od tego, jak bliscy jesteśmy wzorowi godnemu naśladownictwa, lecz czy w
sposób pełen kultury i taktu potrafimy obcować z otoczeniem. Sztuka rozkazywania wymaga
od rozkazodawcy niezłomnej stanowczości żądania w połączeniu z rycerskim
poszanowaniem dla osób podległych jego władzy. Niedwuznaczność, zwięzłość, ścisłość i w
równej mierze taktowna forma podania, oto zalety zarządzania, czy rozkazu. Człowiek
chętnie słucha, lecz tylko wtedy posłuszeństwo będzie wypływało z głębi jego świadomości,
jeżeli będzie dobrowolne, jeżeli wzbudzimy w nim przeświadczenie o jego własnej wolności
i nie podepczemy jego godności ludzkiej. Każdy nasz podkomendny, nawet spełniając
bezwzględnie dany mu rozkaz, musi mieć poczucie współodpowiedzialności za jego
wykonanie i przeświadczenie o swej samodzielności. Tylko wówczas, gdy dążymy do
rozwinięcia u podwładnych samodzielności i wiary we własne siły, zdobywamy zdolność
duchowo-moralnego oddziaływania i jesteśmy na drodze do kształtowania człowieka
przedsiębiorczego i pełnego inicjatywy, a zarazem uległego nakazom moralnym
wypływającym z poczucia porządku społecznego. Celowe oddziaływanie, to nie tłumienie
cech ujemnych za pomocą zakazów i represji, lecz rozbudzanie cech dodatnich charakteru i
przeświadczenia o ich wartości. Pamiętając, że nie anarchista czy rewolucjonista są rozbijaczami porządku
społecznego, lecz człowiek niesłowny i niepunktualny, należy dostarczać młodzieży okazji
do ćwiczenia się w terminowym i solidnym wypełnianiu umów, co w znacznym stopniu
przyczyni się do wzrostu podstawowej społecznej wartości, jaką jest poczucie
odpowiedzialności.
Podnośmy poczucie Honoru do rzędu najwyższych wartości, bowiem on właśnie
oznacza tę głęboką podwalinę moralną charakteru, która stanowi o wierności wobec
powszechnego prawa moralnego. Honor to prawdziwa wierność religijna, z której każda
wierność wyrasta, i z którą jest nierozerwalnie związana.
Pracujmy o ile tylko można legalnie, unikając ewentualnych represji ze strony
administracji warszawskiej.
Walczmy o polskość nie wytykając wrogom ich błędów, lub występując z całą
otwartością przeciw nim i ich agenturom, lecz budujmy i umacniajmy te wartości, które
stanowią o naszej sile.
Każdy sukces pozornie małej wagi, jest krokiem naprzód ku lepszej przyszłości
Narodu Polskiego i czynienia naszych szańców niezdobytymi.
Każda dusza młoda, wydarta wrogowi z pazurów, to wkład do kapitału, z którego
Polska czerpać będzie idąc ku jasnym dniom chwały, wolna i wielka, wielkością swoich
synów.
Szkolmy instruktorów, którzy ideę POLSKI NIEPODLEGŁEJ I WIELKIEJ nieść
będą dalej i zagarniajmy pod swój wpływ najszersze koła młodzieży.
Z wiarą, że wypełniamy posłannictwo prawdy, niech łączy się w nas zadowolenie ze
społecznego obowiązku.
To będzie nasz wkład w walce o NIEPODLEGŁOŚĆ
Tak nam dopomóż Bóg!


...

Jego wlasne slowa. Widzimy ze bohater to nieprzypadkowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Powstanie to ofiarny stos ... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy