Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Sob 11:23, 12 Maj 2018    Temat postu:

Wojciech Sumliński, dziennikarz / Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Dodano wczoraj 19:24
287
Dziennikarz Wojciech Sumliński, autor książki m. in. o związkach Bronisława Komorowskiego z WSI, został zatrzymany przez służbę graniczną na lotnisku London-Luton. Po kilku godzinach przesłuchania i interwencji konsula, został wypuszczony.

O sprawie poinformował Marcin Rola z Telewizji wRealu24.tv. Na piątek zaplanowano premierę najnowszej książki Sumlińskiego "To tylko mafia". Na spotkaniu premierowym miała być brytyjska Polonia. "Jest nadal przetrzymywany jak pospolity przestępca!" – pisał w piątek Rola na Twitterze. Jak dodał, podczas przesłuchania zapytano Sumlińskiego m. in. o to, czy jest antysemitą.
Informację o zatrzymaniu dziennikarza potwierdził mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris. Kwaśniewski alarował, że Wojciech Sumliński wciąż nie otrzymał pomocy ze strony polskich służb dyplomatycznych.
Ostatecznie dziennikarz został wypuszczony. W jego sprawie interweniował konsul. Wojciech Sumliński mógł wjechać na teren Wielkiej Brytanii.
Za organizację serii prelekcji związanych z książką "To tylko mafia" odpowiada stowarzyszenie Polska Niepodległa. "Jak dowiedzieliśmy się od organizatorów, dziennikarz śledczy już przeszło dwie godziny spędza w osobnym pokoju na lotnisku Luton. Tam jest przesłuchiwany przez policję oraz służby graniczne. Jest wypytywany o cel pobytu w Wielkiej Brytanii, kontakty, miejsca prelekcji. Z dużym prawdopodobieństwem zostanie tym razem (bo nie jest to pierwsza jego wizyta na Wyspach) zawrócony. Jak się dowiedzieliśmy, zarzucono mu m.in. to, że jest "ekstremistą" – tak całe zdarzenie opisywał portal dzienniknarodowy.pl.

...

Ooo a co to? Znaczy ze mieli na niego zapis w komputerze jako ekstremiste? Kto dostarczyl policji brytyjskiej listy ekstremistow z Polski i kto na nich jest? Czuc jakichs tuskow bo przeciez nie obecna wladza.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 20:54, 08 Sty 2016    Temat postu:

"Newsweek" zarzuca plagiat Sumlińskiemu. Dziennikarz odpowiada: "kłamstwo, idę do sądu"
Michał Fabisiak
akt. 8 stycznia 2016, 15:17
• "Newsweek": w książce o Komorowskim Sumliński przepisywał kryminały
• Dziennikarz oskarża tygodnik o kłamstwo i zamierza pozwać go do sądu
• Sumliński zapewnia, że w swoich książkach pisał wyłącznie o faktach
• "Dlaczego Komorowski, oficerowie WSI czy politycy nie podali mnie do sądu?"


"Newsweek" w artykule opublikowanym na stronie internetowej tygodnika zarzuca dziennikarzowi Wojciechowi Sumlińskiemu, że w swojej książce "Niebezpieczne Związki Bronisława Komorowskiego" trzydzieści razy skopiował klasyków kryminału i sensacji - Alistaira MacLeana i Raymonda Chandlera. Publikacja zawiera wypowiedź anonimowego tłumacza. To właśnie on jest osobą, która odkryła, że w książkach dziennikarza jest mnóstwo plagiatów.

- Absolutne, ewidentne kłamstwo. Informuję, że z tygodnikiem "Newsweek" idę do sądu. Wszystko ma swoje granice - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Sumliński, odnosząc się do publikacji tygodnika. Dziennikarz porównał artykuł gazety do odkrycia, że woda jest mokra. Sumliński przypomina, że na wielu spotkaniach autorskich oraz w wywiadach podkreślał, że w ostatnich książkach celowo i śladowo nawiązywał do klimatu czy stylu klasyków, na których się wychowywał. Jak nie trudno się domyślić, autorami tymi są między innymi MacLean oraz Chandler. - Na tej kanwie wytworzyłem swój własny, indywidualny styl z tą zasadniczą różnicą, że w przeciwieństwie do nich piszę wyłącznie o faktach i wydarzeniach autentycznych - wyjaśnia rozmówca WP.

- Moje książki są pełne konkretów. Opisuję w nich najważniejsze osoby w państwie, bez skrótów czy pseudonimów. Nie ma w nich zmienionych postaci. Gdy piszę o Bronisławie Komorowskim czy pułkowniku z WSI, to wymieniam ich z imienia i nazwiska. Jak więc można mówić, że przepisywałem kryminały? Opisywałem rzeczywistość taką, jaką ona jest - mówi Sumliński.

Sumliński zwraca uwagę na jeden - jego zdaniem bardzo istotny - fakt, który jest potwierdzeniem jego prawdomówności. - Gdy pan Hofman powiedział w programie Moniki Olejnik, że Bronisław Komorowski miał jakieś związki z WSI, natychmiast został pozwany do sądu i przepraszał w trybie wyborczym. Moja książka o Komorowskim wyszła w kwietniu, gdy zaczynała się kampanii wyborcza. Prezydent mógł podać mnie do sądu w trybie wyborczym. Nie zrobił tego, mimo że był namawiany także przeze mnie - mówi dziennikarz. I dodaje, że takich faktów można podać więcej.

- Jeśli kłamałem, to dlaczego Bronisław Komorowski, oficerowie WSI czy politycy, których wymieniam w swoich książkach, nie podali mnie do sądu? - zastanawia się Sumliński. I podkreśla, że o wszystkich tych osobach pisał bardzo źle, a mimo to nikt nie ośmielił się wejść z nim na ścieżkę prawną. Jedyną osobą, która zdecydowała się na taki ruch, był adwokat Andrzej Puławski, którego w swojej publikacji, opierając się na zeznaniach świadka koronnego "Masy", określił "adwokatem mafii".

Sumliński zapewnia, że nie pozostawi publikacji tygodnika "Newsweek" bez odpowiedzi. - W bardzo szybkim czasie skieruję pozew do sądu. To będzie kwestia kilku dni - tłumaczy autor książki "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego".

...

To jakis absurd? JAK KOPIOWAL KRYMINALY? SHERLOCK HOLMES JEST W JEGO KSIAZKACH CZY POIROT?
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 17:17, 16 Gru 2015    Temat postu:

Dziennikarz Wojciech Sumliński uniewinniony ws. płatnej protekcji przy weryfikacji WSI
akt. 16 grudnia 2015, 15:13
Dziennikarz Wojciech Sumliński został uniewinniony w procesie dotyczącym domniemanej korupcji przy weryfikacji WSI. Sąd oczyścił go z zarzutu płatnej protekcji w sprawie pozytywnej weryfikacji pułkownika Leszka T. Z kolei na 4 lata więzienia i 54,5 tys. zł grzywny Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli skazał emerytowanego płk. WSW i WSI Aleksandra Lichockiego.

Sumliński i Lichocki (sąd zgodził się na ujawnienie danych ich obu) byli oskarżeni o to, że od grudnia 2006 r. do 25 stycznia 2007 r., powołując się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej ds. likwidowanych wówczas Wojskowych Służb Informacyjnych, podjęli się pośrednictwa w pozytywnej weryfikacji Leszka T. - b. oficera peerelowskiej Wojskowej Służby Wewnętrznej, a potem WSI. W zamian Lichocki miał otrzymać 200 tys. zł.

Po trwającym od lipca 2011 r. procesie orzekający w sprawie sędzia Stanisław Zdun skazał Lichockiego na 4 lata więzienia i prawie 55 tys. zł grzywny oraz pokrycie kosztów procesu. Sumliński, który od początku odrzucał zarzuty (w czasie śledztwa podjął próbę samobójczą), został uniewinniony.

Lichocki od początku przyznawał się do zarzucanego mu czynu i sam wnosił o wymierzenie mu takiej kary, jaką otrzymał. - Od oskarżonego, który pobiera wysokie świadczenia od Skarbu Państwa, należy oczekiwać zachowania odpowiedniego dla oficera Wojska Polskiego. Czyn oskarżonego jest haniebny, zagrażający bezpieczeństwu kraju. Mógł zdestabilizować, czy wręcz zdestabilizował działanie ważnej instytucji państwowej, jaką była komisja weryfikacyjna - podkreślał sędzia Zdun.

Za okoliczności łagodzące sąd uznał, że Lichocki stał się ofiarą prowokacji Leszka T. (zmarł w 2012 r.), któremu w rzeczywistości na tej weryfikacji nawet nie zależało. Sąd ustalił też, że Lichocki dramatycznie potrzebował pieniędzy, by pomóc ciężko chorej żonie.

Leszek T. prowadził sprawę WSI "Anioł" dotyczącą inwigilacji abp. Juliusza Paetza

W uzasadnieniu wyroku sąd potwierdził pojawiające się w mediach informacje, że Leszek T. prowadził sprawę WSI "Anioł" dotyczącą inwigilacji abp. Juliusza Paetza z Poznania. Sam T. miał się do tego przyznać w rozmowie z członkiem komisji ds. WSI Leszkiem Pietrzakiem, który spotykał się z T., chcąc poznać tajniki WSI. Za "poważny błąd" sędzia Zdun uznał, że Pietrzak nie informował o tych spotkaniach nikogo z komisji ds. WSI.

Sąd przypomniał też, że Leszek T. był prawomocnie skazany za przekroczenie uprawnień podczas pracy w WSI. Chodziło o chorążego, który był podwarszawskim radnym. T., w dniu gdy miało być głosowanie w radzie gminy, zablokował udział chorążego w głosowaniu powodując służbowe wezwanie go w tym dniu do stolicy.

Sąd zauważył, że zarzucone oskarżonym przestępstwo płatnej protekcji, czyli powoływania się na wpływy w instytucji w zamian za korzyści dla siebie, ma charakter formalny. - Wystarczy się powołać na wpływy. Nie trzeba ich mieć. Wystarczy obietnica łapówki. Nie trzeba nawet jej przyjąć - wyjaśniał sędzia Zdun. Podkreślał wagę popełnionego czynu. - Gdyby istniała możliwość załatwienia pozytywnej weryfikacji za łapówkę, groziłoby to bezpieczeństwu państwa. Nawet pozorne wpływy mogłyby dezawuować tę instytucję - dodał.

Sąd dostrzegł też błąd popełniony przez prowadzących śledztwo. - Zupełnie niezrozumiałe było przyznanie na początku postępowania statusu pokrzywdzonego Leszkowi T. Otrzymywał dokumenty w sprawie, co mogło rzutować na jego zeznania. To uchybienie mogło mieć wpływ na bieg postępowania. Jedyne, co sąd mógł zrobić, to odmówił mu statusu oskarżyciela posiłkowego, gdy z takim zamiarem zgłosił się on do sądu - mówił sędzia.

Dowody w sprawie przeciwko Lichockiemu są "oczywiste i niepodważalne": sam się przyznał, są też jego rozmowy z Leszkiem T., a biegły uznał, że ich autentyczność nie budzi wątpliwości. Jak zauważył sąd, pomimo że Leszek T. twierdził, iż osobiście spotykał się z dziennikarzem, to nagrań nie przedstawił, nie ma też innego materialnego dowodu na takie rozmowy - oprócz twierdzeń T. i Lichockiego.

- Badając zeznania T., sąd podkreślił, że to żołnierz WSW i WSI. Jego wiedza była znacznie większa niż innych osób, przeciętnego obywatela. Pomimo to podjął się on przeprowadzenia nielegalnej, prywatnej sprawy operacyjnej, nie unikając podżegania do przestępstwa. Bardzo prawdopodobne, że rejestrował wszystkie swe spotkania, a ujawnił tylko te, które pasowały do jego zamierzeń. To bardziej wiarygodne niż twierdzenie, że jedno nagrywał, a inne nie, bo bał się, że zostanie skontrolowany - mówił sędzia Zdun.

Sędzia Zdun: to nasuwa wielkie podejrzenie co do prawdomówności Leszka T.

W zeznaniach T. nie wskazał, czemu nie nagrał spotkania z Sumlińskim. - Możliwość przeszukania go przez dziennikarza była co najmniej wątpliwa. A przecież T. nie zawahał się zabrać urządzeń podsłuchowych na spotkanie z ówczesnym szefem SKW Antonim Macierewiczem - to nasuwa wielkie podejrzenie co do jego prawdomówności. Nie uniknął twierdzeń nielogicznych, wewnętrznie sprzecznych - dodał sąd.

Obalając twierdzenie T., że Leszek Pietrzak był skorumpowaną osobą w Komisji Weryfikacyjnej, sędzia Zdun pytał: czemu T. spotykał się z nim, a nawet korzystał z pośredników w osobach Sumlińskiego i Lichockiego? - Przecież spotkanie z osobą skorumpowaną to by było samobójstwo! Czemu zwodził, że zapłaci i nie płacił? Czemu ujawnił Lichockiemu wszystkich zaangażowanych w sprawę? To wielkie ryzyko. Trudno wskazać motywy - mówił sędzia.

Przyznał zarazem, że Pietrzak, gdy T. składał mu różne propozycje, "nie zrobił nic". "Ani się nie oburzył naprawdę, ani pozornie. Nikogo o tym nie zawiadomił. Ani gdy padła propozycja w sprawie pieniędzy, mieszkania lub szkoły dla córki Pietrzaka" - mówił sędzia Zdun.

Odnosząc się do pozostałych okoliczności w sprawie - m.in. spotkań Leszka T. z ówczesnym marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim, a także z ministrem Pawłem Grasiem i szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem, sąd uznał, że są to "tylko wątki poboczne, pewne tło tej sprawy". Część prasy utrzymywała, że miało chodzić o rzekome zainteresowanie Komorowskiego nigdy nieujawnionym aneksem do raportu z weryfikacji WSI.

- To tło szczególne. Ta sprawa pozostawała w szczególnym zainteresowaniu marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, Pawła Grasia i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka - mówił sędzia Zdun.

Sąd potwierdził, że Leszek T. spotykał się z marszałkiem Komorowskim, a w spotkaniu uczestniczyli też Bondaryk i Graś. - Niezrozumiałe jest, czemu w spotkaniu nie uczestniczyli obecni na miejscu funkcjonariusze z pionów śledczego i operacyjnego. Bondaryk nie wyjaśnił, czemu nie weszli do gabinetu. Ale przecież to nie szef ABW jest od prowadzenia czynności urzędowych. Nie da się wyjaśnić, czemu tak było - zauważył sędzia.

Wyrok jest nieprawomocny i można się od niego odwołać. Prokurator Waldemar Węgrzyn powiedział, że będzie apelacja ws. uniewinnienia Sumlińskiego. Dziennikarz nie był obecny w sądzie.

....

To macie ta demokracje ktora broni Wyborcza. JA JESTEM ZA JEJ ROZPIEPRZENIEM JAK NAJSZYBSZYM! A Sumlinski to meczennik.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 17:09, 16 Wrz 2015    Temat postu:

Napad na dom Romana Giertycha. "Nie daruję tego, że weszli do pokoju mojej córki"

Roman Giertych - Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

- Pierwszy raz w życiu miałem napad na dom - zdradził na antenie TOK FM Roman Giertych. Kandydat do Senatu ogłosił też, że wyznacza nagrodę - 10 tys. zł za pomoc w ustaleniu sprawcy. - Nie daruję im, że weszli do pokoju mojej małej Alicji - dodał mecenas.

Giertych powiedział w rozmowie z Piotrem Kraśką w Poranku TOK FM, że do godz. 4 w nocy siedział z policją. Zdradził, że do napadu doszło o godz. 20 i że sprawca wdarł się do pokoju jego małej córki.
REKLAMA


- Spłoszyłem ich w chwili, kiedy wchodzili do pokoju mojej małej córeczki, dwuletniej Alicji - opowiadał Giertych. Mecenas wyjaśnił też, że sprawcy weszli przez ogrodzenie, potem przez garaż i okno.

- Nie daruję im, że weszli do pokoju małej Alicji. Myślę, że teraz wszystkie groźby, którymi mnie raczono przez te wszystkie lata, dokładnie zanalizuję. Wyznaczam też 10 tys. zł nagrody dla osoby, która pomoże mi ustalić sprawcę - dodał.

Roman Giertych zapowiedział też, że opublikuje zdjęcia z monitoringu. - Nie będę przestrzegał dóbr osobistych sprawcy napadu rabunkowego bądź próby porwania - podkreślił.

...

A to szok! Co to jest?
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 18:58, 26 Lip 2013    Temat postu:

Roman Giertych pełnomocnikiem Europejskiego Związku Żydów. Skarga ws. uboju rytualnego

Były wi­ce­pre­mier Roman Gier­tych zo­stał peł­no­moc­ni­kiem Eu­ro­pej­skie­go Związ­ku Żydów. Bę­dzie in­ter­we­nio­wał w spra­wie oboju ry­tu­al­ne­go; wła­śnie przy­go­to­wu­je wnio­sek do Rzecz­ni­ka Praw Oby­wa­tel­skich o skie­ro­wa­nie skar­gi do Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go.

O spra­wie po­in­for­mo­wa­ła "Rzecz­po­spo­li­ta". Gier­tych wy­tłu­ma­czył w roz­mo­wie z dzien­ni­kiem, że "cho­dzi o wol­ność re­li­gij­ną". - Jako ka­to­lik nie mogę nie po­przeć sta­rań wspól­no­ty re­li­gij­nej, która od wielu wie­ków kul­ty­wu­je w Pol­sce bez żad­nych prze­szkód swoje tra­dy­cje, a która zo­sta­ła po­sta­wio­na w trud­nej sy­tu­acji w wy­ni­ku za­ka­zu uboju ry­tu­al­ne­go - mówi.

Jak przy­zna­je, ma na­dzie­ję, że Try­bu­nał Kon­sty­tu­cyj­ny po­zwo­li, by "wol­ność re­li­gij­na była kul­ty­wo­wa­na bez żad­nych gra­nic".

In­for­ma­cję na Twit­te­rze sko­men­to­wał Le­szek Mil­ler. "R. Gier­tych peł­no­moc­ni­kiem Eu­ro­pej­skie­go Związ­ku Żydów w spra­wie uboju ry­tu­al­ne­go. Wzru­sza­ją­ce, jak pie­nią­dze mogą zmie­niać ludzi" - na­pi­sał szef SLD.

Śro­do­wi­ska ży­dow­skie: de­cy­zja Sejmu to dla nas to prze­kaz, że nie je­ste­śmy mile wi­dzia­ni

Przed­sta­wi­cie­le śro­do­wisk ży­dow­skich pod­kre­śla­ją, że sze­chi­ta (ubój ry­tu­al­ny) "jest czę­ścią kul­tu­ry i dzie­dzic­twa re­li­gij­ne­go od trzech ty­się­cy lat". - Ja­kie­kol­wiek ogra­ni­cze­nia w tym za­kre­sie są prze­ka­zem do Żydów: "nie je­ste­ście mile wi­dzia­ni" – mówił rabin Pin­chas Gold­sch­midt z Kon­fe­ren­cji Eu­ro­pej­skich Ra­bi­nów. Jak dodał, wie, "iż pol­ski rząd, Po­la­cy czy­nią teraz duży wy­si­łek, by za­le­ga­li­zo­wać sze­chi­tę w Pol­sce".

- Mamy na­dzie­ję, że Po­la­cy i pol­ski rząd roz­wią­żą ten pro­blem, jeśli nie bę­dzie on roz­wią­za­ny, oczy­wi­ście spo­łecz­ność ży­dow­ska (...) ma moż­li­wość zwró­ce­nia się do Bruk­se­li, jak rów­nież do Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka w tej spra­wie - po­wie­dział.

Wcze­śniej w ostrym oświad­cze­niu izra­el­skie MSZ pod­kre­śli­ło, że de­cy­zja pol­skie­go Sejmu od­rzu­ca­ją­ca usta­wę umoż­li­wia­ją­cą ubój ry­tu­al­ny w Pol­sce jest zu­peł­nie nie do przy­ję­cia i "po­waż­nie szko­dzi pró­bie przy­wró­ce­nia tu życia ży­dow­skie­go". W oświad­cze­niu była też mowa o bru­tal­nym cio­sie wy­mie­rzo­nym w re­li­gij­ną tra­dy­cję na­ro­du ży­dow­skie­go.

Pro­jekt no­we­li­za­cji usta­wy o ochro­nie zwie­rząt, który miał do­pu­ścić wy­ko­ny­wa­nie uboju ry­tu­al­ne­go, po­wstał po wy­ro­ku Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go z li­sto­pa­da 2012 r., który orzekł, że roz­po­rzą­dze­nie mi­ni­stra rol­nic­twa z 2004 r., na pod­sta­wie któ­re­go do­ko­ny­wa­ny był tego ro­dza­ju ubój, było sprzecz­ne z usta­wą o ochro­nie zwie­rząt, a przez to z kon­sty­tu­cją.

>>>>

HEHEHE ! Niezly kawal ! To Giertych zaszalal . Czy Giertych jest potworem uwielbijajcym znecac sie nad zwierzatkami ???
Jak widzicie naprawde lud ten zdolny jest do wszystkiego gdy liczy sie biznes . Nawet zatrudnic osobe ktora sie opluwalo jako najwiekszego antysemite w Polsce .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 18:25, 09 Paź 2012    Temat postu:

TVN musi przeprosić Giertycha. Za flagę.

wprost.pl
Jak dowiedział się Wprost.pl telewizja TVN musi przeprosić Romana Giertycha za materiał jaki ukazał się w programie "Teraz My". Przeprosiny mają być wyemitowane w godzinach, które odpowiadają godzinom emisji programu i trwać minutę.

W jednym z majowych (2009 r.) programów "Teraz My" prowadzonego przez Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego ukazał się reportaż, który pokazywał rzekomy dom Romana Giertycha, pomysłodawcy święta flagi, na którym 2 i 3 maja nie było wywieszonej biało-czerwonej flagi. Były minister edukacji narodowej już wtedy zapowiedział, że pozwie TVN za naruszenie dóbr osobistych, bo - jak dowodził - dom pokazany przez TVN sprzedał rok wcześniej, a w tym, w którym mieszkał, flaga wywieszona została.

Sąd przyznał Giertychowi rację i nakazał stacji przeprosiny, które miały zostać wyemitowane przed jednym z programów "Teraz My". TVN odwołał się jednak od wyroku - stacja tłumaczyła się między innymi tym, że "Teraz My" spadły z ramówki stacji.

Tymczasem w ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Warszawie w postępowaniu egzekucyjnym na wniosek Giertycha nie przyjął tłumaczenia TVN i nakazał stacji przeproszenie Giertycha w godzinach, które odpowiadają czasowi emisji programu "Teraz My". Przeprosiny mają trwać ok. minuty.

>>>>

Wyrok sluszny . Zrobili szol na bazie tego ze niby Giertych taki patriota a flagi nie wywiesza . Zreszta idiotyczne kryterium patriotyzmu . Bo to indywidualna sprawa . Np. w kaczyzmie mamy zatrzesienie flag i jednoczesnie zdrada za zdrada ...
Ale nawet i to bylo klamstwem bo to juz nie byl dom Giertycha ...
Trzeba byc rzetelnym... Nie wiem jak bym lubil ta stacje czy program nie moglybym im przyznac racji...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 18:59, 24 Paź 2011    Temat postu:

ABW podsłuchiwało dziennikarza TVN. Umorzyli śledztwo

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu ponownie umorzyła śledztwo w sprawie podsłuchu dziennikarzy i prawnika Romana Giertycha. Informację potwierdziła rzeczniczka prokuratury Magdalena Mazur-Prus. Jak dodała, informacje na temat bliższych okoliczności decyzji, mają być podane we wtorek.

Sprawa dotyczyła rzekomego nielegalnego podsłuchiwania i wykorzystania rozmów pomiędzy dziennikarzami Cezarym Gmyzem i Bogdanem Rymanowskim a także kontroli rozmów między dziennikarzem Wojciechem Sumlińskim a jego adwokatem Romanem Giertychem. W 2009 r. "Rzeczpospolita" ujawniła, iż pełnomocnik wiceszefa ABW Jacka Mąki dostał kopie stenogramów podsłuchów dziennikarzy i prawnika od prokuratorów warszawskiej prokuratury apelacyjnej na użytek cywilnego procesu.

Jak poinformował portal tvp.info, prokuratorzy z Poznania nie znaleźli dowodów na złamanie prawa przez śledczych z warszawskiej prokuratury apelacyjnej, zaś nakazane przez sąd dodatkowe przesłuchanie świadka nie wniosło niczego nowego do sprawy.

Poznańska prokuratura umorzyła postępowanie po raz drugi. W październiku 2010 roku uznała, że prokuratorzy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie swoim zachowaniem w toku śledztwa oraz podejmowanymi działaniami nie wyczerpali znamion przestępstwa przekroczenia swoich uprawnień. W czerwcu sąd nakazał prokuraturze uzupełnienie materiałów.

Według publikacji "Rzeczpospolita" z 2009 r. pełnomocnik wiceszefa ABW Jacka Mąki dostał od prokuratury na potrzeby procesu cywilnego z "Rz" kopie stenogramów podsłuchów telefonu Wojciecha Sumlińskiego. Były tam spisane nagrane rozmowy m.in. prawnika Romana Giertycha oraz dziennikarzy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego. Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu Sumlińskiego, któremu prokuratura założyła podsłuch w związku z podejrzeniem wobec niego o płatną protekcję przy weryfikacji WSI.

W listopadzie 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu odmówiła śledztwa w sprawie dotyczącej podsłuchiwania Gmyza i Giertycha. Uznano, że nie doszło do żadnego z przestępstw, o których informowali oni w swych doniesieniach.

Do prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Według Gmyza mogło dojść do popełnienia przestępstwa polegającego na nielegalnym - jego zdaniem - podsłuchiwaniu i wykorzystaniu rozmów między nim a Bogdanem Rymanowskim z TVN. Zawiadomienie Giertycha dotyczyło nielegalnej - według niego - kontroli rozmów między nim a jego klientem, Wojciechem Sumlińskim.

Po odmówieniu śledztwa, strony złożyły zażalenie na tę decyzję. W marcu 2010 r. sąd nakazał prokuraturze podjęcie śledztwa.

Sąd Okręgowy w Warszawie ostatecznie nie włączył podsłuchów do akt sprawy Mąki z "Rz", uznając, że stenogramów podsłuchów w procesie cywilnym wykorzystać nie można.

>>>>>

Widzimy jakie jelopy sa przy zlobie . Zajmuja sie wojenkami z mediami bo nie potrafia rzadzic . No ale takich wyprodukowaly media i takich wybral lud... No to macie co chcieliscie ...
Jak widzicie wszystko sa to objawy dzialan osobnikow niekomptentnych i niepowolanych tak w mediach jak w rzadzie . Efektem jest taki schizofreniczny ,,taniec''...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 17:25, 29 Paź 2008    Temat postu: Boją się Giertycha!

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych nie chce, by w posiedzeniu dotyczącym sprawy Wojciecha Sumlińskiego uczestniczył jego adwokat Roman Giertych - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. Były wicepremier stawia warunek: jeśli nie będę mógł przyjść ja, nie przyjdzie również Sumliński.
Mecenas Giertych zwrócił się do nas z prośbą o udział w posiedzeniu. Nie widzę jednak potrzeby, by go zapraszać, bo składanie wyjaśnień przed komisją to nie przesłuchanie u prokuratora - mówi Zieliński.

Jednak, jak ustalił serwis internetowy tvp.info, udział dziennikarza w posiedzeniu Giertych uzależnia od swojej obecności. Nie ma możliwości, by osoba oskarżona o przestępstwo wzięła udział w posiedzeniu bez obrońcy. Zeznania mogą zostać użyte przecież przeciw niej - mówi były wicepremier. Postawę Zielińskiego określa jako "dowód totalnej ignorancji" i zapowiada, że Sumliński bez obrońcy na pewno się nie stawi.
>>>>
HEHEHE!!!
Matoly z komisji nie wiedza ze przysluguje adwokat!
Tak nam sie poziom Sejmu podniosl bez Giertycha.
I BEDZIE ROSL AZ DO EKSPLOZJI...
Oczywiscie gdy dowiedzieli sie o Giertychu padl na nich blady strach.
Realnie oceniaja swoje mozliwosci...
Zerowe mozliwosci...
Nedzne psudofigury bez talentu i wszelkich zdolnosci...
Wpisane do Sejmu za lizusostwo kolesiom ktorzy kieruja biznesem partyjnym...
Nic dziwnego ze taki szajs wpada w poploch gdy slyszy Giertych...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group