Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 21:38, 16 Gru 2018    Temat postu: Groteskowy system polityczny USraela.

Patologia obecnej ,,demokracji" na przykladzie najlepiej niby tego wzprca USA!

fragment książki "Strach. Trump w Białym Domu".

Rozdział 1.

W sierpniu 2010 r., sześć lat przed objęciem stanowiska szefa zwycięskiej kampanii wyborczej Donalda Trumpa, Steve Bannon, wówczas 57-letni producent propagandowych filmów politycznych, odebrał telefon od niejakiego Bannona podwladnego.

– Możesz pojechać ze mną do Nowego Jorku? – zapytał Bossie.
– Po co?
– Spotkać się z Donaldem Trumpem.
– A po co mamy się z nim spotykać?
– Rozważa kandydowanie na prezydenta.
– Jakiego kraju? – zadrwił Bannon.
...
– Ten facet jest niepoważny – ocenił Bannon.
– A ja myślę, że jest poważny – zaprzeczył Bossie. Trump był telewizyjnym celebrytą; grał główną rolę w słynnym teleturnieju "The Apprentice", który przez kilka tygodni zajmował pierwsze miejsce na liście najchętniej oglądanych programów NBC. – Co nam szkodzi się z nim spotkać?
Bannon w końcu zgodził się pojechać do Nowego Jorku i odwiedzić Trump Tower.

Wjechali na dwudzieste szóste piętro i wkroczyli do sali konferencyjnej. Trump powitał ich serdecznie, a następnie Bossie rozpoczął szczegółową prezentację, będącą właściwie instruktażem.

...

– Jestem biznesmenem – przypomniał Trump. – Nie biorę udziału w politycznych wyścigach.
– Jeżeli ma pan zamiar kandydować na prezydenta – zauważył Bossie – musi pan zapoznać się z mnóstwem drobiazgów, a także mnóstwem spraw fundamentalnych. – Do drobiazgów należały na przykład terminy zgłaszania kandydatur czy stanowe przepisy dotyczące prawyborów, słowem, wszystkie te najdrobniejsze szczegóły. – Musi pan poznać zasady uprawiania polityki i dowiedzieć się, jak zdobyć delegatów. Ale najpierw powinien pan zrozumieć ruch konserwatywny.

Trump skinął głową.

!!! Koles kandyduje a ma ZERO!!! pojecia! W ogoke super material na ,,polityka"...

– Są pewne problemy w tym względzie – stwierdził Bossie.
– Ja nie mam żadnych problemów – odparł Trump. – O czym pan mówi?

!!!! Glupi nigdy nie widzi problemow... Jak sie jest ignorantem swiat jest prosty!

– Po pierwsze, republikańskich prawyborów nigdy jeszcze nie wygrała osoba, która nie reprezentowała poglądów pro-life – wyjaśnił Bossie. – A pan, niestety, jest bardzo pro-choice.
– To znaczy?
– Istnieją dowody, że wspierał pan finansowo gości od aborcji, kandydatów pro-choice. Wygłaszał pan sprzyjające im oświadczenia. Musi pan być pro-life, przeciwnikiem aborcji.
– Jestem przeciwko aborcji – oświadczył Trump. – Jestem pro-life.
– No cóż, dokumentacja pańskich wypowiedzi mówi co innego.
– To się da poprawić. Tylko powiedzcie mi, jak poprawić. Jestem – jak to pan powiedział? – pro-life. Jestem pro-life, powiadam!

!!!! I tak w sekunde za anty-life zrobil sie pro-life. To tak jakby ktos mial zludzenia! To jest oszust!

Bannon był pod wrażeniem showmańskich umiejętności Trumpa, a wrażenie to rosło z każdą minutą rozmowy. Biznes¬men wyglądał na zainteresowanego tematem, szybko reagował, był w znakomitej formie. Ego Trumpa wydawało się przerastać jego postać fizyczną i podporządkowywać sobie wszystkich w pomieszczeniu. Miał w sobie coś niezwykłego. Przypominał też jednak faceta w barze gadającego do telewizora… a może cwaniaka z Queens? W oczach Bannona Trump był kimś w rodzaju serialowego Archiego Bunkera, ale naprawdę skoncentrowanego na tym, co robi.

... Nikodema Dyzmę jednakze anglosasi nie maja tego typu postaci w tradycji wiec nie potrafia nazwac.

– Drugą poważną sprawą – ciągnął Bossie – jest historia pańskich głosowań.
– A co z nią?
– Chodzi o to, jak często pan głosował.
– O czym pan znowu mówi?
– No cóż, chodzi o prawybory Partii Republikańskiej – wyznał Bossie.
– Zawsze głosuję – odparł z przekonaniem Trump. – Głosowałem w każdych wyborach, od kiedy skończyłem osiemnaście czy dwadzieścia lat.
– To się nie zgadza. Wie pan, że istnieje publicznie dostępny rejestr pańskich głosowań? – zapytał Bossie, który jako śledczy Kongresu miał wgląd w mnóstwo akt.
– Nie wiedzą, jak głosowałem.
– Nie, nie, nie, nie chodzi o to, jak pan głosował, ale jak często.

Bannon zdał sobie sprawę, że Trump nie orientuje się w najbardziej podstawowych zagadnieniach polityki.
– Głosowałem za każdym razem – upierał się.
– Dokładnie rzecz biorąc, w prawyborach głosował pan tylko raz w życiu – oznajmił Bossie, powołując się na oficjalny zapis.
– To *** kłamstwo – oburzył się Trump. – Całkowite kłamstwo. Za każdym razem szedłem na wybory i głosowałem.
– Głosował pan tylko w jednych prawyborach – powtórzył Bossie. – Chyba w osiemdziesiątym ósmym czy coś koło tego, w prawyborach republikańskich.

... 22 lata temu!

– Ma pan rację. – Trump bez mrugnięcia okiem zmienił stanowisko o sto osiemdziesiąt stopni. – Głosowałem na Rudy’ego. Giuliani kandydował w prawyborach na burmistrza w osiemdziesiątym dziewiątym? O to chodzi?
– Tak.
– Dam sobie z tym radę.
– Być może żadna z tych rzeczy nie ma znaczenia – wyjaśnił Bossie – ale równie dobrze może mieć. Jeżeli chce pan robić postępy, musi pan być metodyczny.

Nadeszła kolej Bannona, który zwrócił uwagę na sposób funkcjonowania Tea Party, stronnictwa działającego przeciw elitom. Populizm to ideologia dla zwykłego człowieka, który wie, że system jest zmanipulowany. Wymierzona w kapitalizm oparty na układach kolesi i zakulisowych interesach kosztem szeregowych pracowników.

– Uwielbiam to. Tym właśnie jestem – oświadczył Trump. – Popularystą!
– Nie, nie – poprawił go Bannon. – Populistą.
– Tak, tak – upierał się Trump. – Popularystą.

Bannon dał za wygraną. W pierwszej chwili pomyślał, że biznesmen nie zrozumiał słowa, ale być może chodziło o to, że Trump miał na myśli co innego: bycie popularnym wśród ludzi. Bannon wiedział, że "popularysta" to w języku angielskim wcześniejsza forma słowa "populista", przeznaczona dla mas, nieodznaczających się wysoką kulturą intelektualną.

... Trump lubi byc popularny! Narcyz! To co sie dziwicie? Popul ista...

Spotkanie trwało już około godziny, gdy Bossie stwierdził:
– Mamy jeszcze jeden duży kłopot.
– Jaki? – zapytał czujniej niż poprzednio Trump.
– Osiemdziesiąt procent pańskich darowizn trafiło do demokratów.
Bossie uważał, że to najpoważniejszy polityczny problem Trumpa, lecz nie powiedział tego głośno.
– Co za ***!
– To wszystko jest w publicznych archiwach – powtórzył Bossie.
– Niemożliwe, w archiwach? – Trump był całkowicie zaskoczony.
– Każda darowizna, jaką pan kiedykolwiek przekazał.
Jawność wszystkich darowizn na cele polityczne jest w USA standardem.
– Zawsze daję po równo – oznajmił Trump. Jego zdaniem datki trafiały do kandydatów obu partii.
– Ofiarowuje pan rzeczywiście niezłe sumki… jednak w osiemdziesięciu procentach trafiają one do demokratów. Chicago, Atlantic City…
– Muszę tak robić – burknął Trump. – Tam rządzą *** demokraci. Muszę budować hotele, a sami wiecie: kto smaruje, ten jedzie. To oni do mnie przychodzili.

... Wreszcie cos rozsadnego powiedzial co nie znaczy ze podnoszacego na duchu.

– Słuchaj – wtrącił się Bannon. – Dave próbuje tylko powiedzieć, że jeżeli miałbyś kandydować jako facet z Tea Party, to problem polega na tym, że to stronnictwo skarży się właśnie na takie układy. I na facetów takich jak ty, prowadzących niejawne interesy.
– Poradzę sobie – orzekł Trump. – To wszystko manipulacja. System jest oszukany. Ci ludzie wymuszają ode mnie pieniądze od lat. Nie chcę im niczego dawać. Przychodzą, a jeżeli nie wypiszę im czeku…

(…) Niestety urwane w najciekawszym miejscu....

Każde stanowisko, każdy pogląd Trumpa można było renegocjować i zmienić.
– Jestem pro-life – zadeklarował. – Chcę wystartować.
– W takim razie musi pan zrobić jedną ważną rzecz – zaczął Bossie. – Musi pan wypisać indywidualne czeki dla kongresmanów i senatorów, w sumie na jakieś dwieście pięćdziesiąt tysięcy do pięciuset tysięcy dolarów. Wszyscy tu przyjdą. Proszę im patrzeć prosto w oczy, ściskać dłonie, a potem wręczyć czek. Potrzebujemy politycznych długów wdzięczności. Niech pan umawia się z nimi na spotkania sam na sam, tak by nie mieli żadnych wątpliwości. To będzie dobry początek do budowania trwalszych relacji. Proszę wyraźnie mówić: "Oto dla pana czek na dwa tysiące czterysta dolarów" – kontynuował Bossie. W 2010 roku była to maksymalna dozwolona suma darowizny. – Pojedyncze czeki, konkretna kwota na kampanię, tak by mieli świadomość, że pieniądze pochodzą osobiście od pana. Dzięki temu republikanie będą wiedzieli, że traktuje pan to poważnie.

(…) Nawiazywanie ,,relacji"...

Według Bossiego należało rozdawać je republikańskim kandydatom w kilku niezdecydowanych stanach, takich jak Ohio, Pensylwania, Wirginia i Floryda.
– Poza tym – dodał – musi pan spisać swoje preferencje polityczne w jednej książce, napisać, co pan myśli o Ameryce i kierunkach jej polityki.

Bossie powiedział, że spróbuje przygotować Trumpa do wyborów, gdyby ten kiedykolwiek zdecydował się kandydować. Bo biznesmen ma jedną zaletę: jest całkowicie oderwany od świata polityki i jej procesów.

...

Rozmiar absurdu i patologii poraza! Calkowita sciema na kazdym kroku! Ten system to parodia pod kazdym wzgledem. A oczywiscie taki burdel to ulubione srodowisko dla... obżydliwcow! Oni w tym nie zgina oj nie! Lud ma szoł a prawdziwe interesy robi sie po cichu.


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group