Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 12:54, 08 Cze 2018    Temat postu:

Litania do Serca Pana Jezusa, która podbije Twoje serce! Piękna aranżacja
Jola Szymańska | 08/06/2018
LITANIA DO SERCA JEZUSA
YouTube
Udostępnij 3
„Wartość muzyki nie leży ani w formie, ani w emocjach, ale jeszcze głębiej. Ona odnosi nas do Boga” - mówi Dominik Dubiel SJ, producent niezwykłej, muzycznej wersji „Litanii do Serca Pana Jezusa”.

Dominik Dubiel to jezuita, kompozytor i pianista. Od 1 czerwca w aplikacji Modlitwa w drodze możemy modlić się wyprodukowaną przez niego, muzyczną wersją „Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa”, która podbija serca internautów. Szczególnie tych wrażliwych na artystyczne doznania.

Modlitwę bowiem, śpiewaną w jednogłosie przez pięciu mężczyzn, ubogaca fortepianowa improwizacja Kasi Pietrzko – pianistki i kompozytorki, nominowanej do Fryderyka 2018 w jazzowej kategorii Fonograficzny Debiut Roku.

Jola Szymańska: Po co nam Serce Pana Jezusa?

Dominik Dubiel SJ: Serce to symbol całej istoty osoby, jej wnętrza, rdzenia. Litania do Serca Pana Jezusa to spotkanie z najgłębszą istotą Pana Boga. To ciekawe, że właśnie w taki sposób chciał nam objawić, że jest nie tylko Jahwe działającym cuda, wyprowadzającym z Egiptu i mówiącym przez proroków, ale także Człowiekiem, przyjacielem, kimś bardzo bliskim.

„Serce Jezusa dobroci i miłości pełne”, „krwawa ofiaro grzeszników” – każde z tych wezwań to historia o tym, co Pan Jezus wniósł do naszego świata.





Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa z improwizacją fortepianową Kasi Pietrzko. Śpiewają: Wiktor Lorens, Mariusz Kramarz, Maciej Wesołowski, Wojciech Morański SJ i Dominik Dubiel SJ.



Trafiłeś do jezuitów po wielu latach spędzonych przy fortepianie. Dziś mówisz, że muzyka to część Twojej jezuickiej misji. Ale żeby od razu łączyć śpiew chorałowy, jazzowy fortepian i Litanię do Serca Pana Jezusa? Skąd takie połączenie?

Od Jana Garbarka [słynny saksofonista jazzowy – przyp.red.]! A właściwie z jego płyty z The Hilliard Ensemble „Officium”. Zespół śpiewa tam renesansowe utwory, Garbarek coś dogrywa. Jest czasem z nimi, czasem obok nich. Słuchaliśmy tego kiedyś długo z Maciejem Wesołowskim i planowaliśmy zrobić coś podobnego.

Kilka lat temu udało nam się nawet zagrać w podobnej stylistyce projekt „Psalmy o pokój”, więc kiedy chłopaki z Modlitwy w drodze zapytali, czy przygotuję dla nich Litanię do Serca Pana Jezusa, pomysł wrócił.



Litania do Serca Pana Jezusa: projekt jezuitów
Ten projekt jest inny niż Twoje wcześniejsze produkcje dla Modlitwy w drodze. Nagrywałeś Litanię Loretańską, Anioł Pański, Apel Jasnogórski, ale one mają lżejszą formę, trochę etniczny klimat. Tu jest jazz.

Nie chciałem robić kolejnej rzeczy w tym samym kluczu. Zgadałem się z Maćkiem, myśląc o męskim składzie wokalnym, a on zaproponował, żeby wrócić do naszego starego pomysłu. I nagrać to z Kasią.

Ale Kasia Pietrzko to nie pianistka z przypadku.

Kiedy Maciek rzucił jej nazwisko, bardzo się ucieszyłem. Jest dużo pianistów jazzowych, którzy świetnie grają, ale takich, którzy mają swój język muzyczny, jest garstka. Uważam, że Kasia do nich należy.

Pewnie dlatego już w wieku 24 lat gra koncerty z Tomaszem Stańko.

Nie tylko z nim. Właśnie dlatego, że ma swój styl, zapraszają ją tacy artyści jak Michał Urbaniak czy Bronek Suchanek. Kasia gra inaczej niż pozostali polscy pianiści. Bardzo kolorystycznie, z dużą wyobraźnią, jeżeli chodzi o fakturę.

Miała całkowitą swobodę w improwizacji?

Na początku spotkaliśmy się na próbie i testowaliśmy różne warianty – czy ma to być typowy akompaniament, czy coś zupełnie dookoła melodii. Ostateczną decyzję można usłyszeć w nagraniu. Kasia komentuje dźwiękami fortepianu treści, które śpiewamy.





Jak modlić się muzyką po ignacjańsku?
116 udostępnień to całkiem niezły feedback. Myślisz, że Wasze nagranie może być ważne, choćby artystycznie, dla osób, którym daleko do modlitwy Litanią?

Część muzyków, których nie kojarzę z kościelnymi klimatami, dawało znać w komentarzach, że im się podoba. Szczerze mówiąc, to było jedno z założeń tego projektu.
Z jednej strony, owszem, tworzymy nośnik, który poda ludziom treść Litanii. Z drugiej strony, tworzymy dzieło, które samo w sobie jest estetycznie satysfakcjonujące. Tak, żeby również ktoś, komu same wezwania Litanii od strony teologicznej i duchowej nic nie mówią, także doświadczył czegoś głębszego.

Czyli trochę po jezuicku?

No niestety, jezuici już tak mają – staramy się „wejść cudzymi drzwiami, wyjść swoimi” (śmiech).

Tobie łatwiej modli się muzyką niż samymi słowami?

U mnie bywało różnie. Pierwszy raz zetknąłem się z wyrażeniem „modlitwa muzyką” podczas modlitw charyzmatycznych. Ale tam pod tą nazwą skrywało się przede wszystkim doznanie emocjonalne, pojawiające się podczas grania i śpiewania piosenek uwielbieniowych. W którymś momencie uświadomiłem sobie, że właściwie to samo doznanie towarzyszy mi, kiedy realizuję jakiś fajny, świecki projekt.

Zacząłem więc patrzeć na modlitwę muzyką w trochę innym kluczu, patrząc bardziej – powiedzmy – przez pryzmat ignacjański.
To znaczy?

Traktując muzykę jako coś, co ofiarowuję Panu Bogu. Przed medytacją ignacjańską zalecana jest taka modlitwa, w której proszę, żeby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane ku chwale Pana Boga. Kiedy więc realizuję projekt muzyczny, ofiarowuję go Bogu i w tym się z Nim spotykam.

I to jest właśnie moja modlitwa. Niezależnie od tego, czy odczuwam poruszenie emocjonalne, czy nie. Poruszenia i tak często się zdarzają, i to oczywiście jest super. W końcu gdyby nie miały służyć modlitwie, Pan Bóg by nam ich nie dawał. Ale one nie są najważniejsze.

Zamiast wyciskania z muzyki religijnych emocji, ofiarowywanie jej Bogu – czyli trochę zmiana kierunku?

Trochę tak, chociaż to się uzupełnia. Im bardziej osoby, które zapraszam do projektu są zaangażowane w niego duchowo, tym bardziej wzrasta jakość estetyczna.

A im bardziej utwór jest piękny, tym lepiej dociera do ludzi. Myślę, że wszyscy są już zmęczeni dziadostwem.
Chociaż z drugiej strony jestem daleki od estetyzacji rzeczywistości i twierdzenia, że trzeba jakoś strasznie walczyć o wyeliminowanie wszelkiego kiczu.





To dobrze, że mamy w Kościele kicz
Antonii Libera pisał, że bez kiczu nie ma sztuki, a bez grzechu życia… (śmiech)

No, to już teza na pograniczu ortodoksji (śmiech). Generalnie sądzę, że z kiczem trzeba się pogodzić na zasadzie dopustu Bożego. Tu jest w pewnym sensie podobnie, jak z grzechem. Grzech był, jest i będzie.

Nie stworzymy nigdy sterylnej rzeczywistości bez grzechu. Ale, „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (por. Rz 5,20a). Myślę, że z kiczem jest poniekąd podobnie: skoro już ten kicz mamy, to warto zobaczyć, co on nam może dać.

A co może dać?

Przede wszystkim defetyszyzację. Kicz przypomina, że Pan Bóg to zawsze coś więcej niż klimat estetycznie nienagannej wspólnoty z piękną muzyką i kościoła ze wspaniałymi dziełami sztuki.

Kicz może uchronić nas przed modleniem się do własnych doznań estetycznych, na co narażone są osoby, które – skądinąd słusznie – szukając w Kościele piękna, nieco się w tym zapętlą.
Sztukę można przeżywać duchowo?

Ja w ogóle jestem przekonany, że prawdziwa sztuka zawsze w jakiś sposób uobecnia Pana Boga. Choćby przez to, że uobecnia piękno, które jest jakimś Jego atrybutem. Dużo zastanawiałem się nad tym w kontekście muzyki. Co nam ona daje? Z jednej strony jest poziom intelektualny, na którym cieszy nas forma, porządek, klarowność konstrukcji.

I przeplatające się choćby w fugach tematy muzyczne.

Jasne, jeżeli zdajemy sobie z nich sprawę i potrafimy je śledzić, nasze doświadczenie jest dużo bogatsze. Ale to przecież nie wszystko. Wiele ludzi nie ma pojęcia, na czym polega fuga, a jednak fuga Bacha ich wzrusza. Jest więc jakiś poziom emocjonalny muzyki. Ale z drugiej strony, czy muzyka to tylko emocje? No, nie. I tu pojawia się milion teorii estetycznych.

Albo takich, które pytają, czy sztuka w ogóle ma być estetyczna.

Oczywiście, ale czujemy, że muzyka to coś więcej. Jestem przekonany, że wartość sztuki nie leży ani w walorze formalnym, ani emocjonalnym, ale jeszcze głębiej. Wierzę, że prawdziwa sztuka po prostu odnosi nas do Pana Boga.

...

Miesiac Najświętszego Serca Jezusowego. Ale dziś Jego szczegolne swieto.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 18:48, 12 Lut 2018    Temat postu:

Małgorzaty Marii Alacoque
Aleteia | 12/02/2018

CC
Udostępnij 156 Komentuj 0
Obiecuję ci, że Moje Serce rozszerzy się, aby wylać obfitość łask Swej Najświętszej Miłości na tych, którzy będą Mu oddawać tę boską cześć.

Kult Najświętszego Serca Jezusa odwołuje się do dwóch szczególnie znaczących ewangelicznych wydarzeń:

Gestu ukochanego ucznia Jezusa, świętego Jana, który opiera głowę na piersi Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy (por. J 13, 23);
Momencie, gdy żołnierz przebija włócznią bok ukrzyżowanego Jezusa (por. J 19, 34).
W pierwszym z wydarzeń widzimy pociechę, jakiej Chrystus udziela w przeddzień swej śmierci. W drugim – cierpienie wywołane grzechami ludzkości.

Czytaj także: Gietrzwałd. Jedyne w Polsce objawienia maryjne uznane przez Kościół
Te dwie relacje z Ewangelii przygotowują nas do apelu, jaki w 1675 roku Jezus skierował do św. Małgorzaty Marii Alacoque:

Oto Serce, które tak bardzo kocha ludzi. Od większości nie otrzymuję nic prócz niewdzięczności, pogardy, obrazy, świętokradztwa i obojętności. Proszę cię, aby pierwszy piątek po oktawie święta Bożego Ciała był szczególnym świętem ku czci Mojego Serca; aby w tym dniu przyjmowano Komunię Świętą i aby w pokutnym akcie czyniono Mojemu Sercu odpowiednie zadośćuczynienie za wzgardę, jakiej doznało w czasie, gdy przebywało wystawione na ołtarzach. Obiecuję ci, że Moje Serce rozszerzy się, aby wylać obfitość łask Swej Najświętszej Miłości na tych, którzy będą Mu oddawać tę boską cześć i będą czynić starania, by była ona Mu oddawana.
W objawieniach udzielonych św. Małgorzacie Marii Alacoque Jezus pozostawił 12 obietnic Swego Najświętszego Serca.

Czytaj także: Jak Polacy ratowali kult Najświętszego Serca Pana Jezusa
Tekst pochodzi z portugalskiej edycji portalu Aleteia

...

Pamietne objawienia.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 10:43, 23 Cze 2017    Temat postu:

Biblijna kardiologia i Bóg jako Wielki Transplantolog
Roman Zając | Czer 03, 2016

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Mówimy: iść za głosem serca, złamać komuś serce, pokochać całym sercem, być człowiekiem o wielkim sercu. A co na temat serca znajdziemy w Biblii?

W starotestamentalnym języku hebrajskim serce to lew (lewaw), a w języku greckim – kardia. Stąd wzięły się takie słowa jak kardiolog, a także… kardynał.


Co kryje się w twoim sercu?

O ile współcześnie serce kojarzy nam się głównie ze sferą uczuć i symbolizuje miłość, dobro, bądź odwagę, o tyle w Biblii ta symbolika ma znacznie szerszy zakres – tam serce jest centralnym ośrodkiem życia człowieka.

W Starym Testamencie serce to przede wszystkim narząd poznania, myślenia, sądzenia, wartościowania i podejmowania decyzji. Z jego wnętrza pochodzą namiętności i różnorodne pasje.
Czytaj także: Czemu Bóg pozwala na zło?

Serce jest siedliskiem intelektu oraz różnych władz umysłowych człowieka, np. wyobraźni, intuicji. Stąd w języku biblijnym mówi się, że serce przyjmuje naukę lub porzuca wiarę i opuszcza Boga. Dlatego młody król Salomon prosił Boga o słuchające serce, czyli o zdolność nabywania mądrości.


Podążać za głosem serca. Co to znaczy?

Serce oznacza także siedlisko życia duchowego, wnętrze człowieka i jego osobowość – staje się wręcz synonimem człowieka jako takiego. W wielu tekstach serce pełni tę samą rolę, jaką przypisujemy sumieniu.

Nawet w sercach pogan wypisana jest treść Prawa, czyli znajomość tego, co dobre i złe w Bożych oczach. W tym sensie podążanie za głosem serca nie jest bynajmniej kierowaniem się afektami, ale życiem w zgodzie z sumieniem. Dlatego Nowy Testament akcentuje ideę serca jako najbardziej intymnego ośrodka osoby ludzkiej, w którym Bóg daje się człowiekowi poznać.


Znawca serca

W życiu zakładamy różne maski i udajemy kogoś, kim nie jesteśmy, ale Bóg patrzy na nasze serce, przenika je i bada. Stąd też określany jest jako kardiognostes, czyli znawca ludzkiego serca. Dlatego tylko On może objawić to, co się w sercu naprawdę kryje i opierając się na tej wiedzy, może nas sprawiedliwie osądzić.


Choroby serca

Tak jak ludzkie sumienie może być wadliwie ukształtowane, tak i serce może być chore. Wraz ze swoim sercem cały człowiek znajduje się w niewoli grzechu. O ile z serca dobrego, obrzezanego, wrażliwego i wiernego pochodzą czyny dobre, to z serca nieobrzezanego, ciemnego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.
Czytaj także: Co Biblia tak naprawdę mówi o seksie?

Nic zatem dziwnego, że obrzydłe dla Pana są serca przewrotne, a ludzie czystego serca są błogosławieni i będą Go oglądać.


Skleroza serca

Najpoważniejszą duchową chorobą serca jest jego zatwardziałość, czyli po grecku sklerokardia. Słowo skleros znaczy twardy, ale także wymazany z pamięci, zapomniany (stąd skleroza). A zatem zatwardziałość serca to choroba polegająca na tym, że serce zapomniało o czymś, co było kiedyś w człowieku pierwotne i piękne, zapomniało Boga.

Dlatego Jezus powiedział faryzeuszom, że Mojżesz przyzwolił na odsyłanie żony poprzez tzw. list rozwodowy przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych, a autor Listu do Hebrajczyków wzywa: jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych.


Wielki Transplantolog

Kiedy serce niedomaga i potrzebujemy lekarza, idziemy do kardiologa. Czasem trzeba nawet serce zoperować… Bóg, który jest większy od naszego serca, także może je uzdrowić. Dlatego psalmista prosi Boga, aby stworzył w nim serce czyste, czyli aby go wewnętrznie odnowił.

Obiecał to już w Starym Przymierzu: I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Tu możemy wyobrazić sobie Boga jako Wielkiego Transplantologa (nota bene, film o profesorze Relidze i jego kolegach nosi tytuł „Bogowie”).

Bóg posyła do naszych serc Ducha, który wyzwala człowieka z niewoli grzechu i czyni go dziedzicem Boga. W ten sposób serce wierzącego staje się świątynią i przedsionkiem nieba.
Czytaj także: Czy Bóg odpoczywał w niedzielę? A może w sobotę?

DLA DOCIEKLIWYCH: Pwt 7,5 / Iz 29,13 / Ez 6,9 / 1 Krl 3,9 / Rz 2,15/ Jr 31,33 / l Kor 4,5 / Rz 8,27 / l Tes 2,4 / 1 Sam 16,7 / Rz 8,27 / Jer 17,10 / l Tes 2,4 / Dz 1,24; 15,8/ l Kor 4,5 / Jer 17, 9 / Prz 11,20 / Mt 5, 8 / Mk 7, 22-23 / Mk 10, 5 / l J 3,20 / Ps 51,12 / Ez 36,26n / Dz 16,14 / 2 Kor 4,6 / Rz 5,5 / Ef 3,17 / Hbr 3, 15 / 2 Kor 1,22 / Ga 4,6

....

Tak. Dzis uroczystosc Najświętszego Serca Jezusa...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 8:56, 01 Cze 2017    Temat postu: Nabożeństwo czerwcowe.

Jak Polacy ratowali kult Najświętszego Serca Pana Jezusa
Elżbieta Wiater | Czer 01, 2017

Kamil Szumotalski/Aleteia
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
W wielu polskich kościołach czerwiec to miesiąc nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mało kto jednak zna polskie wątki związane z tym kultem.
Pomysł pod wpływem

Na pomysł nabożeństw czerwcowych wpadła (wszystko wskazuje, że pod wpływem Ducha Świętego) s. Aniela de Sainte-Croix. Było to w połowie XIX w. i główną inspiracją były nabożeństwa majowe. „Skoro cały maj poświęcony jest Matce Bożej” – pomyślała s. Aniela – „to wypadałoby ofiarować coś też Jej Synowi”. I tu skojarzenia naszej wizytki pobiegły bardzo szybko w stronę jej, zmarłej w opinii świętości, współsiostry z XVII w. Małgorzaty Marii Alaqoque.

To jej Jezus polecił przekazać Kościołowi, że pragnie, by przypomniano prawdę o Jego miłosierdziu. Tak zrodził się kult Najświętszego Serca, którego wyrazem początkowo była litania, akt oddania się jemu – osobisty oraz oddania całej rodziny – i praktyka pierwszych piątków, czyli spowiedzi i przyjęcia komunii św. w pierwsze piątki kolejnych dziewięciu miesięcy. Wizje, o których mowa, zaczęły się w latach siedemdziesiątych XVII w. a główna, dotycząca form czci i związanych z nią obietnic, nastąpiła właśnie w czerwcu, w 1675 r.
Czytaj także: Mistyczka ze Szczecina i jej rozmowy z Jezusem

Wszystko pięknie się ze sobą zgrało: pomysł s. Anieli, data najważniejszej wizji, wreszcie to, że uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa też wypada w tym miesiącu (piątek po oktawie Bożego Ciała). Uzyskawszy zgodę przełożonych a potem biskupa miejsca, siostry przyjęły praktykę codziennej modlitwy Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Nabożeństwo to bardzo szybko trafiło na ziemie polskie, bo już w 1857 r.

Te tempo nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zarówno w biografii św. Małgorzaty, jak i w przyjęciu przez Kościół jej objawień pojawia się dwukrotnie, i to w kluczowych momentach, polski wątek.
Święty Jacek a powołanie

Wizjonerka, wcześnie osierocona przez ojca, była wychowywana bardzo surowo przez wuja i ciotki. To oni dyktowali, jak ma układać swoje życie. Kiedy powiedziała, że pragnie wstąpić do zakonu, najpierw rodzina kazała jej porzucić ten pomysł. Do tej pory łagodna i spolegliwa wychowanka odmówiła i trwała przy tej decyzji, więc rodzina uznała, że trudno, ale przynajmniej niech idzie do urszulanek. Tymczasem panna Alacoque już rozeznała, że ma iść do wizytek. Nacisk krewnych był jednak tak duży, że zaczęła się chwiać w swojej decyzji.
Czytaj także: Winnica, lipy i „Popioły”. Kościół św. Jakuba w Sandomierzu

I wtedy o wsparcie poprosiła św. Jacka Odrowąża. Modliła się za jego wstawiennictwem do Matki Bożej i wespół w zespół doprowadzili rodzinę do pogodzenia się z faktem, że Małgorzata będzie tam, gdzie chce ją Bóg. O tej akcji modlitewnej pisze w autobiografii, po latach wciąż wspominając z wielkim sentymentem i sympatią opiekę polskiego dominikanina.
Episkopat w akcji

Drugi raz pomoc z Polski nadeszła w drugiej połowie XVIII w. Prawda przekazana w objawieniach s. Małgorzaty spotkała się z gwałtownym odrzuceniem już za jej życia. Głównymi jej krytykami byli janseniści (bardzo rygorystyczny nurt w ówczesnym Kościele, m.in. kładący zbyt duży nacisk na sprawiedliwość Bożą). Rozpętali tak skuteczną nagonkę, że nawet Stolica Apostolska przez ponad wiek zachowywała milczenie na temat wspomnianych objawień. Momentem zwrotnym w ich uznaniu był memoriał Episkopatu Polski z 1765 r. domagający się ich przyjęcia. Co też się stało: najpierw uroczystość Najświętszego Serca miały prawo obchodzić wizytki, potem pozwolenie otrzymał Kościół w Polsce a w połowie XIX w. zaczęto ją świętować w Kościele powszechnym.

Najwyraźniej co, jak co, ale głoszenie miłosierdzia zawsze było bliskie polskiej duchowości.

...

Czerwiec zatem kolejny rodzaj nabozenstwa.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group