Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Sob 12:27, 03 Kwi 2021    Temat postu:

Widziałeś, Ojcze... Przed ośmioma dniami to miasto ogołociło swe drzewa oliwne, opuściło swe domy i ogrody, a jego mieszkańcy wyszli i ochrypli od krzyku: „Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie!” A kiedy On przechodził po kobiercu z gałęzi, płaszczy, sukna i kwiatów, mieszkańcy – pokazując Go sobie – mówili: „To Jezus, Prorok z Nazaretu, z Galilei. To Król Izraela!” A potem, kiedy jeszcze nie zwiędły kwiaty i gałęzie, a głos mieszkańców wciąż był ochrypły od krzyków: „Hosanna”, zmienili swe wołanie na oskarżenia, złorzeczenia, na domaganie się śmierci. A z gałęzi zerwanych na tryumf uczynili kije, aby bić Twego Baranka, którego prowadzili na śmierć...

Dokladnie tacy sa ludzie! Gdy widza powodzenie to chca sie do niego przylaczyc zeby skorzystac. Ale gdy ktos wpadnie w klopoty i go grupa zniewaza to znow przylaczaja sie tam gdzie jest niby sila czyli korzysc. Do agresorow! To jest skutek grzechu pierworodnego.

Cóż uczynią, gdy On powróci do Ciebie, skoro to zrobili, kiedy był jeszcze między nimi, kiedy mówił do nich i uśmiechał się, kiedy ich błogosławił i pouczał, kiedy patrzył na nich spojrzeniem, pod którym topniały serca i poruszały się kamienie?

Pamietajmy oni NIE MORDOWALI JAKIEGOS JEZUSA KTORY NAGLE SIE POJAWIL NIE WIADOMO SKAD! To dobrze im znany Nauczyciel ktorego widzieli i sluchali wiele razy! Widzieli jego niewinnosc i lagodnosc wiele razy! To nie ze przypadkowy przrchodzien! Stad tak szokuje ich bestialstwo! To bylo swiadome i dobrowolne mordowanie lagodnosci dobroci i sprawiedliwosci!

Widziałeś Jego uczniów. Jeden Go zdradził, inni uciekli. Wystarczyło, że został ugodzony, a rozpierzchli się jak tchórzliwe owce. Nie potrafili wytrwać przy Nim, kiedy umierał. Pozostał tylko jeden jedyny, najmłodszy. Teraz przyszedł najstarszy. Ale i On się Go zaparł. Gdy Jezusa już tu nie będzie, aby go strzec, czy wytrwa w wierze?

Dokladnie Matka mowi o TCHÓRZOSTWIE! Kościół glosi męstwo! Wszystko co jest cenione na wojnie jest dokladnie wartoscia dawnej nazywana cnotą. I jest bardziej potrzebne podczas pokoju. Na wojnie czesto dziala psychoza zbiorowa. DO ATAKUUUU! HURRRA!
To nie jest mestwo. A codziennie jestes sam i dopiero gdy kogos krzywdza. Odezwiesz sie? Zwlaszcza jak maja jakas sile? Oczywiscie nie bijesz sie sam z calym gangiem ale ludzie siedza cicho naeet gdy maja pewnosc ze nie bija a tylko straca uklady.

Jestem niczym, ale coś z Mego Syna jest we Mnie, a Moja miłość niweczy i usuwa Moją niedoskonałość. Dzięki temu staję się użyteczna dla sprawy Twego Syna, dla Jego Kościoła, który nigdy nie znajdzie pokoju i musi głęboko zapuścić korzenie, aby go nie wyrwały zawieruchy. Będę Tą, która się o niego troszczy. Jak pilny ogrodnik będę czuwać, żeby wzrastał, silny i prawy od początku. Potem nie będę się przejmować Moją śmierci. Ale nie mogę już żyć dłużej bez Jezusa...

Matka stala sie podpora Pierwszych Chrześcijan tych naprade ,bardzo pierwszych'. Pamietajmy ze to nie bylo tak ze niczego nie pojmujaca Maryje spadlo ,Bedziesz Matką Boga'. Maryja pragnela wyzwolenia Izraela bo znala Pisma ze bedzie Mesjasz! I w zwiazku z tym Jej pragnieniem bylo Zbawienie zanim sie dowiedziala ze to Ona bedzie Matką Zbawiciela. Zatem i teraz rozwoj Kościoła jest Jej pragnieniem.

O! Ojcze, który dla dobra ludzi opuściłeś Syna, lecz potem Go umocniłeś – bo z pewnością przyjąłeś Go na Swoje łono – nie pozostawiaj Mnie dłużej w opuszczeniu. Znoszę to i składam w ofierze dla dobra ludzi. Ale teraz pociesz Mnie, Ojcze. Ojcze, litości! Litości, Synu Mój! Litości, Boski Duchu! Wspomnij na Swą Dziewicę!»

Matka prosi Boga o pocieszenie. Swoje opuszczenie sklada jako ofiare za ludzi! Boże Mój Boże czemus Mnie opuscil?! To nie tylko Jezusa dotyczy! Maryje takze!

Maryja upadła na ziemię. Zdaje się modlić samym tym gestem i sercem. To biedna przybita Istota. Wygląda jak martwy z pragnienia kwiat, o którym mówiła. Nie zauważa nawet krótkiego, lecz gwałtownego wstrząsu, trzęsienia ziemi, które wywołuje krzyk i ucieczkę gospodarza i gospodyni domu.

Matka byla piekna do smierci (70 lat) i ktos nawet mowi w takich objawieniach ,Jego Matka wyglada jakby sie nke starzała'. Bo tak bylo. A ten wstrzas KTÓREGO NIE ZAUWAŻA to co? To ZMARTWYCHWSTANIE! TO POCIESZENIE O KTÓRE ONA PROSI! Natychmiast nastapilo.

Piotr i Jan, trupio bladzi, dowlekli się do progu Jej izby. Widząc jednak, że jest pochłonięta Swą modlitwą – wyłączona, daleka od wszystkiego, co nie jest Bogiem – wycofują się, zamykają drzwi i wracają wystraszeni do Wieczernika.

Oczywiscie oni tym bardziej nie rozumieja tego wstrzasu ziemi. Zmartwychwstał Pan!
Po to bylo to wszystko!

I to koncze opis Drogi Krzyzowej wg. wizji Marii Valtorty. Chyba najdluzsza bo starczyla mi na 4 lata pisania. Piekny poemat. Koncze oczywiscie celowo w Wielką Sobotę. Bo juz jutro Zmartwychwstanie! Alleluja!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 10:35, 02 Kwi 2021    Temat postu:

Niewiasty wychodzą, niosąc latarnię. Dom jest cały pogrążony w ciemnościach i droga także jest mroczna. W dali, na wschodzie, ukazuje się zaledwie ślad światła. Światło chłodnego i czystego kwietniowego poranka. Droga jest cicha i pusta. Niewiasty, wszystkie okryte płaszczami, idą w milczeniu w stronę Grobu Jezusa.

Nie towarzyszę im. Wracam do Maryi. Jezus kazał mi do Niej wrócić.


Bo oczywiscie Ona jest tu wzorem doskonalym.

Maryja, teraz gdy jest sama, powraca do modlitwy. Klęka przy welonie Weroniki, rozciągniętym wzdłuż półki, przytrzymywanym przez gwoździe i pogrzebowe płótno. Modli się i mówi do Swego Syna. Jest nadal w bezustannej udręce, niespokojna, choć miesza się z nią nadzieja:

Czyli plotno z odbiciem Oblicza Jezusa z Drogi Krzyżowej.

«Jezu! Jezu! Jeszcze nie wracasz? Twoja biedna Mama nie wytrzymuje już świadomości, że jesteś tam, martwy. Mówiłeś o tym, lecz nikt Cię nie pojął. Ale Ja Cię zrozumiałam! „Zburzcie Świątynię Boga, a Ja w trzech dniach ją odbuduję”. To jest początek trzeciego dnia. O! Mój Jezu! Nie czekaj, aż się skończy, aby wrócić do życia, do Twojej Mamy. Ona musi Cię ujrzeć żywego, żeby nie umrzeć na wspomnienie Twojej śmierci. Musi Cię ujrzeć pięknego, zdrowego, zwycięskiego, żeby nie umrzeć na wspomnienie stanu, w jakim Cię pozostawiła!


Matka oczywiscie doskonale rozumiala Pisma a takze slowa Jezusa jeszcze wtedy nie spisane. Rozumiec nie oznacza oczywiscie ze Matka nie odczuwala wszystkiego co eiaze sie z tragedia utraty TAKIEGO Dziecka w taki sposob!

O! Ojcze! Ojcze! Zwróć Mi Mojego Syna! Niech Go ujrzę na nowo jako Człowieka, a nie – martwą istotę; jako Króla, a nie – skazańca. Wiem, że potem wróci do Ciebie, do Nieba. Ale ujrzę Go uzdrowionego z tylu boleści. Zobaczę Go silnego po takiej niemocy. Ujrzę Go zwycięskiego po tylu zmaganiach. Zobaczę Go jako Boga po udręczeniu dla ludzi Jego ludzkiej natury. I będę szczęśliwa, chociaż utracę Jego bliskość. Będę wiedziała, że jest z Tobą, Ojcze Święty. Będę wiedziała, że na zawsze jest poza Boleścią. Teraz jednak nie mogę, nie mogę zapomnieć, że jest w grobie, że Go zabiło tak wiele zadanych Mu cierpień, że On, Mój Syn - Bóg, dzieli ludzki los w ciemnościach grobu... On, Twój Żyjący.

Matka wiedziala ze Zmartwychstaly powroci w blasku chwały na krotki czas a potem wstąpi do Nieba. I fizycznie nie bedzie przy Niej obecny. Jednak jeszcze nie nadszedl czas. Jeszcze jest ból.

Ojcze! Ojcze! Wysłuchaj Twą służebnicę! Z powodu tego: „tak”... Nigdy o nic Cię nie prosiłam za to, że byłam posłuszna Twoim zamysłom. To była Twoja Wola, a Twoja Wola była Moją. Niczego nie powinnam wymagać w zamian za to, że ofiarowałam Moją wolę Tobie, Ojcze Święty. Ale teraz... ale teraz, dla tego „tak”, które powiedziałam zwiastującemu Aniołowi, o Ojcze, wysłuchaj Mnie!

Widzimy pełne oddanie Maryi Bogu, ktore jest oczywiscie wzorem dla nas. Bezwarunkowe czyli nie ,coś za coś'.

Jego nie dosięga już męka, gdyż wszystko wypełnił trzygodzinną agonią, po porannych udrękach. Ja jednak trwam od trzech dni w agonii. Ty widzisz Moje serce i słyszysz jego bicie... Nasz Jezus powiedział, że ptak nie zgubi pióra, byś Ty o tym nie wiedział, że kwiat nie zwiędnie na polu, byś Ty nie pocieszył jego agonii słońcem i rosą... O, Ojcze, umieram od tej boleści! Obejdź się ze Mną tak jak z wróblem, którego okrywasz nowym upierzeniem, i jak z kwiatem, który ogrzewasz i zraszasz w Swej litości. Umieram, wyczerpana cierpieniem. Nie mam już krwi w żyłach. Niegdyś stała się ona samym mlekiem dla nakarmienia Syna Twojego i Mojego. Teraz stała się cała łzami, bo nie mam już Syna. Zabili Mi Go, zabili, Ojcze, i Ty wiesz, w jaki sposób!

Matka ktora wspolcierpiala a Jej cierpienie bylo wieksze niz jakiegokolwiek czlowieka w historii. Bo nikt nigdy nie poniosl takiej straty.


Nie mam już krwi! Przelałam ją wraz z Nim w noc Czwartkową i w bolesny Piątek. Odczuwam chłód, jak ktoś, komu przecięto żyły. Nie mam już słońca, bo On nie żyje, Moje święte Słońce, Moje Słońce błogosławione, Słońce zrodzone z Mojego łona dla radości Jego Mamy i dla zbawienia świata. Nie mam już umocnienia, bo Jego nie mam: najsłodszego ze źródeł dla Jego Mamy, która piła Jego Słowo i gasiła pragnienie Jego obecnością. Jestem jak kwiat na suchym piasku. Umieram, umieram, Święty Ojcze.

Jest to slowne oddanie wielkiego bólu duszy ktorego slowem oddac sie nie da.


Nie przeraża Mnie śmierć, bo On także nie żyje. Ale co zrobią te dzieci, ta mała trzódka Mego Syna, taka słaba, taka bojaźliwa, taka niestała, jeśli nie będzie mieć kogoś, kto ją podtrzyma? Jestem niczym, Ojcze, ale dla [wypełnienia] pragnień Mego Syna jestem jak zbrojne zastępy. Bronię i będę broniła Jego Nauki i Jego spuścizny tak, jak wilczyca broni swych wilczątek. Ja, podobna do owieczki, przemienię się w wilczycę dla obrony tego, co należy do Mego Syna, a zatem tego, co jest Twoje.

Matka przez okolo 20 lat po Zmartwychstaniu byla podstawa i podpora budujacego się Kościoła. Apostołowie nauczali ze swiadomoscia ze Ona jest na ziemi. Było to niezbedne aby Kościół się rozwinął.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 11:38, 30 Mar 2021    Temat postu:

Jan wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Maryja – tak jak poprzedniego wieczora – klęka z twarzą przy Obliczu odbitym na welonie Weroniki. I modli się, i rozmawia ze Swoim Synem. Jest silna, gdy daje moc innym. Kiedy jednak jest sama, ugina się pod przygniatającym Ją krzyżem. A jednak od czasu do czasu – tak jak płomień, który nie jest tłumiony pod korcem – Jej dusza wznosi się w nadziei, która nie może w Niej umrzeć. A nawet wzrasta z upływem godzin... I mówi o Swej nadziei Ojcu. O Swej nadziei i o pragnieniu.

Maryja jest silna jak nikt. I nie chodzi o miesnie oczywiscie. Nikt z nas by nie potrafil tego wytrzymac. Przy czym nie nalezy ulegac zludzeniu czasow obecnych ze mamy koscioly na calym swiecie. WTEDY NIE BYLO ANI JEDNEGO!!! REALNA TO BYLA WTEDY WIZJA ZE TO KONIEC! NIC NIE BEDZIE! LUDZIE SIE ROZEJDA I WROCI TO CO BYLO! O TO TU CHODZI!
OSTATNIA RZECZA NA ROZUM BYLO TO ZE Z TEGO POWSTANIE OLBRZYMI KOŚCIÓŁ!!! Uznali by za glupiego kogos kto by stwierdzil. Teraz to powstanie chrzescijanstwo ktore nie tylko ogarnie Imperium Rzymu ale je przekroczy. A gdy Imperium padnie ogarnie caly swiat! Wariat bredzi. Rozum stracil! Tymczasem Maryja niezachwianie wlasnie w to wierzyla!!!

2. ŚWIT WIELKIEJ NOCY. LAMENT. MODLITWA MARYI

Napisane 21 lutego 1944 r. A, 1952-1962

Przez cały dzień widziałam ukrzyżowanego Jezusa oraz Maryję i Jana u stóp Krzyża. Dziś rano podczas Komunii św. zdawało mi się, że jestem przed żyjącym ołtarzem, bo Oni byli tam i patrzyli na mnie spojrzeniem nadprzyrodzonej miłości. Czym była tak przyjęta Komunia św., tego się nie da opisać.


Valtorta podczas Komunii doslownie na zywo to to widziala! Bo to jest na kazdej Mszy!

Potem, pod wieczór, usłyszałam wewnętrznie takie zdanie: «Nie takie namaszczenie pragnęłam Ci przygotować». Mówił to głos kobiecy: pełny, ciepły, o brzmieniu kontraltu, głos pełen uczucia. Nie był to słodki głos Maryi, młody, czysty, dziewiczy, brzmiący jak sopran. Wiem, że mówiła to jakaś nowa postać, lecz nie potrafię jej nadać imienia ani określić twarzy, zanim nie będę miała wizji.

Czyli Valtorta mogla slyszec bez wizji. A takze miec i glos i wizje zaleznie od Woli Boga.

Widzę znowu pomieszczenie w gościnnym domu. Maryja płacze. Jest wciąż tutaj, na Swoim stołeczku, przygnębiona, wyczerpana, zmieniona z powodu wielu wylanych łez.

Matka jest silna ale nie tym ze nie odczuwa niczego! Wrecz przeciwnie. Mocno odczuwa a znosi!

Są też niewiasty. W świetle lamp oliwnych przygotowują wonności, mieszając w moździerzu składniki wyjęte z różnych amfor. Potem wkładają je do naczyń o szerokich dziobach. Balsam można z nich łatwo wyjmować palcami.

Niewiasty pracują, płacząc. To właśnie Maria Magdalena – z twarzą jakby poparzoną z powodu wylanych łez – wypowiedziała [usłyszane przeze mnie] słowa. Wszystkie niewiasty płaczą jeszcze bardziej.


Oczywiscie żal jest powszechny. Bo nigdy takiego dobra nie doswiadczyly jak u Jezusa.

Po ukończeniu pracy otulają się chustami lub płaszczami. Maryja także wstaje. Wszystkie jednak otaczają Ją, przekonując, żeby została. Byłoby straszne zobaczyć ponownie Syna, tak poranionego, który o świcie trzeciego dnia po śmierci będzie z pewnością już cały sczerniały wskutek rozkładu. Poza tym jest zbyt wyczerpana, żeby chodzić. Tylko płakała i modliła się. Nic nie jadła, wcale nie spała. Ma być spokojna i zaufać im. Z miłością uczennic wykonają powinność matki, zapewniając Świętemu Ciału wszystko, czego wymaga złożenie do grobu.

Czyli Bóg daje im szanse zaslugi tu na ziemi MIMO ŻE MARTWEGO CIAŁA JEZUSA NIE BĘDZIE!!! Czyli ich przygotowania sa ,na próżno'. A jednak Bóg na to zezwala bo to uszlachetnia ich dusze. Zatem nie ma nic ,niepotrzebnie' jesli to dobro. Gdy cos robisz dla dobra drugiego a potem okazuje sie ze ,niepotrzebne' to Bóg liczy ci to jako dobro! Tobie to jest potrzebne!

Maryja ustępuje. Magdalena siada na piętach u Jej stóp, w swej zwykłej pozie. Obejmuje Jej kolana, unosi ku Niej oblicze spalone łzami i przyrzeka, że namaszczając Jezusa, wypowie Mu całą miłość Matki. Ona wie, czym jest miłość. Przeszła od grzesznego miłowania do świętej miłości do żyjącego Miłosierdzia, które ludzie zabili. Ona umie kochać. Jezus jej powiedział – tego wieczora, który był porankiem jej nowego życia – że ona umie bardzo kochać. Matka ma jej zaufać. Ona, ocalona, umiała tak delikatnie namaszczać stopy Jezusa. Będzie umiała teraz głaskać Jego rany i zabalsamuje je, bardziej swą miłością niż wonnościami, aby śmierć nie zniszczyła Ciała, które dało tak wiele miłości, a tak mało jej otrzymało.

Najbardziej miluje ten co stracil wiare w milosc i nagle odkryl ze ona istnieje. Stad nie potrafimy ocenic czy ktos jest zly bo odrzucil dobro czy moze dlatego ZE CHCIAL KONIECZNIE ZNALEZC DOBRO W LUDZIACH I NIE ZNALAZL! Wtedy stal sie rozgoryczony i zlosliwy. To nie to samo co zatwardzialy wybor zla.

Głos Magdaleny jest pełen gorącej miłości. Ma brzmienie organów. Zdaje się, że są to organy otoczone aksamitem, brzmiące tonami łagodnymi, ciepłymi i pełnymi miłości. W jej głosie słychać poruszenie duszy. Potrafiła drżeć. Teraz ma drżeć i kochać. Teraz, kiedy Jezus ją ocalił, potrafi drżeć i kochać dla Boskiej Miłości. Nie zapomnę głosu tej niewiasty, wyznającej całą swą duszę. Nigdy go nie zapomnę.

Jak wyglad tak i glos wyraza dusze. Oczywiscie nie chodzi o brzmienie jak ktos ma bas to nie bedzie delikatnie szelescil. Ale jak mowi. To odbija tez dusze. Brzmienie konretnego glosu. Nawet w sztukach audio innym glosem mowi łotr a innym święty. Tak to jest w rzeczywistosci nie tylko w filmie.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:34, 26 Mar 2021    Temat postu:

Wszystko, czego nie mogłam zrobić dla Niego, mogę jeszcze zrobić dla Ciebie... Matko, którą kocham całym sercem, zaufaj mi. W domu faryzeusza Szymona umiałam tak delikatnie całować Jego święte stopy. Teraz – z duszą, która coraz bardziej otwiera się na Łaskę – będę umiała jeszcze delikatniej pieścić Jego święte ręce i nogi.

Oczywiscie kontakt cielesny nie jest niczym zlym. Uczen Jan np. mial glowe oparta na piersi Jezusa. Na Wschodzie calowanie sie mezczyzn w usta na powitanie to jest norma!
Po prostu ludy nierozwiniete lacza uczucie z czynem od razu. Jak zgoda to od razu pocalunek a jak nienawisc to walenie w twarz. My sie potrafimy poklocic i pogodzic bez fizycznych demonstracji. To jest skutek kultury. Prymitywni musza cialem pokazac doslownie to co czuja. Padanie na twarz calowanie stop! To dla nas jest ponizenie i pogwacenir praw czlowieka. Ale nie dla nich i nie wtedy! Izrael nalezal do tej tradycji jeszcze prymitywnej. Pewne zwyczaje moga nas zmylic i to mocno. Bliskosc fizyczna na Wschodzie NIE OZNACZA WIELKIEJ MILOSVI OD RAZU! Ale tu tak!

Opatrzę Jego rany, namaszczę je bardziej moją miłością, bardziej balsamem płynącym z mego serca, ogarniętego miłością i cierpieniem, niż wonnościami. I śmierć nie zniszczy tych rąk i stóp, które dawały tyle miłości, a tak niewiele jej otrzymały. Śmierć ucieknie. Bo Miłość jest od niej silniejsza. Miłość jest niepokonana. A ja, Matko, łącząc całą moją miłość z Twoją, doskonałą, namaszczę mojego Króla Miłości.»

Tez widzimy tu ide ze milosc nie trzeba koniecznie okazywac fizycznie od razu widowiskowo. Ale to dopiero rozumiemy teraz po 2000 lat chrzescijanstwa gdy juz mocno te idee weszly w nas. Ona wtedy odkrywala dla swiata te zasady. To byla nowosc Ewangelii.
Mowi tez o laczeniu sie z Miłością Jezusa przez Miłość Maryi. To wzor dla nas.

Maryja całuje rozpłomienioną [Marię], która ostatecznie otrzymuje to, na co zasługiwało tak gorące jej przekonywanie: [Maryja] ustępuje na jej prośby. Niewiasty zabierają jedną lampę, drugą zostawiają w izbie. Ostatnia wychodzi Magdalena. Jeszcze raz całuje pozostającą Matkę. Cały dom ogarnia mrok i milczenie. Droga jest jeszcze ciemna i pusta.

Matka usuwa sie i robi miejsce kobietom aby usluzyly Jezusowi co jest wyrazem ich milosci. To jest wzor. Tak Bóg zostawia nam rzeczy w ktorych mozemy okazac milosc choc sam by zrobil natychmiast i doskonale. Ale chodzi o nas.

Jan pyta: «Naprawdę mnie nie chcecie?»

«Nie. Możesz być tu potrzebny. Żegnaj.»

Jan wraca do Matki.

«Nie chciały mnie...» – mówi cicho.

«Nie martw się. One – dla Jezusa, ty – dla Mnie. Janie, pomódlmy się razem przez chwilę.


Ciekawe ze Jan z kolei odpuszcza oddanie ostatniej poslugi Jezusowi aby usluzyc Matce. Czesto my tez nie robmy tego co ktos musi zrobic bo jest mu to potrzebne do zbawienia. Nie pchajmy sie gdzie jest ktos kto to zrobi i nie jestesmy potrzebni.

Gdzie jest Piotr?»

«Nie wiem. W domu... ale go nie widzę. I... sądziłem, że jest silniejszy... Ja też cierpię, ale on...»

«On ma dwie boleści, ty – jedną. Chodź, módlmy się także za niego.»


Piotr nie okazal sie silny a Magdalena na odwrot! Odwrotnie niz by kazdy sie spodziewal... Stad nie sądźmy...

Maryja odmawia powoli Ojcze nasz. Potem głaszcze Jana i mówi: «Idź, poszukaj Piotra. Nie zostawiaj go samego. Był w takich ciemnościach w ostatnich godzinach, że nie znosi nawet lekkiego światła. Bądź apostołem dla twego zabłąkanego brata. Zacznij od niego twoje nauczanie. Na twojej drodze – a będzie długa – zawsze będziesz spotykał podobnych do niego. Zacznij pracę od twego towarzysza...»

Z kolei widac ze Piotr potrzebuje pocieszenia i Matka znowu sugeruje pojscie z pomoca. Wlasnie to jest wspieranie sie. Jeden drugiego nawet ponoszac ofiare tego typu ze chcielismy co innego robic a czego innego potrzeba.

«Ale co mam mu powiedzieć?... Nie wiem... Wszystko doprowadza go do płaczu.»

«Przytocz mu Jezusowe przykazanie miłości. I powiedz mu, że ten, kto się tylko lęka, nie zna jeszcze wystarczająco Boga, gdyż Bóg jest Miłością.


Dzis bardzo rzadkie. Strach przed Bogiem. Obecnie ludzie sa bezczelni bo dobrobyt ich zepsul. Jednak tylko strach szkodzi relacji z Bogiem.

A jeśli ci powie: „zgrzeszyłem”, odpowiedz, że Bóg tak umiłował grzeszników, że dla nich wysłał Swego Jedynego Syna. Powiedz mu, że na taką Miłość trzeba odpowiedzieć miłością. A miłość budzi ufność w Najlepszego Pana. To zaufanie pozwala nam nie lękać się Jego sądu, gdyż dzięki niemu poznajemy Mądrość i Dobroć Bożą i możemy mówić: „Jestem nędznym stworzeniem, ale On o tym wie. I daje mi Chrystusa jako rękojmię przebaczenia i kolumnę do wsparcia się. Moja nędza zostaje pokonana dzięki zjednoczeniu z Chrystusem. I w Imię Jezusa wszystko zostanie przebaczone...” Idź, Janie. Powiedz mu to. Ja zostaję tu z Moim Jezusem...»

Maryja głaszcze Chustę.


Cala zasada przebaczania. Bo istotnie zla uczynionego nie odwrocisz. I nie ma sposbu cofniecia czasu. Powstaje tez obiektywna choroba duszy. Wada i ubytek. Tylko Bóg moze to uleczyc i na tym polega przebaczenie. Nie jest ono hop siup i juz bo rana jest w duszy i trzeba czasu. Albo tu albo w czysccu. Tam tez to trwa. Bo dusza to bardzo skomplikowane stworzenie Boga i nie wystarczy ,wymienic srubki na nowa'. Nie da sie tego opisac slowami ale wiemy ze to tym trudniejsze im wiekszy grzech. Zupelnie jak fizyczna choroba. Z ciezkiej dluzej sie wygrzebujesz.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:35, 23 Mar 2021    Temat postu:

Wchodzą niewiasty z lampami, amforami i naczyniami o szerokich dziobach. Maria Alfeuszowa niesie ciężki moździerz.

«Nie można przebywać na dworze. Wieje wiatr i gasi lampy» – wyjaśnia.

Zajmują miejsca po jednej stronie. Na wąskim i długim stole rozkładają wszystkie składniki. Kończą przygotowywanie wonności: garściami wyjmują z torby biały proszek, który mieszają w moździerzu z gęstymi olejkami. Pracują energicznie. Potem napełniają mieszaniną naczynie o szerokim dziobie. Odstawiają je na ziemię. To samo robią z innym. Wonne olejki i łzy spływają na żywice.


Jak widzicie nie ,kupowalo sie w sklepie'. Dawniej naprawde CZLOWIEK SIE MUSIAL NAROBIC FIZYCZNIE! ZWYKLY OBIAD TO JAKIES MIELENIE I TO WSZYSTKIEGO! NAWET CHLEB TO TRZEBA BYLO OD ZIARNA ZACZAC!!! ZWYKLEGO NIE BYLO STAC NA ZAKUP GOTOWEGO CHLEBA! TYLKO ZIARNO I SAM ZROB! Owszem bogacze nie mielili tylko placili za zrobienie. Ale ilu takich bylo! Ubranie? Masz owce ostrzyz przygotuj skore itd. Czy tam zbierz len z pola i caly proces robienia nici sam robisz w domu! Tak bylo! Teraz to macie niebywaly luksus! A juz urzednicy?! 8 godzin przy biurku i pensja gwarantowana a potem wszystko gotowe w sklepie. Nie rozumiemy tamtego swiata. Tam naprawde zeby przezyc trzebz bylo tyrać co dzien! I zaden tam luksus! Starczylo do nastepnego dnia!

Maria Magdalena mówi:

«Nie takie namaszczenie chciałam Ci przygotować...»

Magdalena bowiem – bardziej w tym biegła od pozostałych niewiast – nadzorowała i kierowała mieszaniem balsamów. Ich woń jest tak ostra, że niewiasty decydują się otworzyć drzwi i uchylić okno wychodzące na ogród, który zaczyna się rozjaśniać. Po cichej uwadze Magdaleny wszystkie płaczą głośniej. Skończyły pracę. Wszystkie naczynia są pełne. Wychodzą z pustymi amforami, niepotrzebnym już moździerzem i wieloma lampami. W małej izbie zostawiają tylko dwa kaganki. Ich płomyki drżą, jakby i one łkały pulsującym światłem...


Tu oczywiscie ofiaruja Bogu to co moga. A czlowiek oczywiscie nic nie ma a zatem nie moze nic dac. To co ,dajemy Bogu' to dajemy sobie bo Bóg liczy to na nasze zaslugi w zyciu. Stad np. dajac ofiare na kosciol dajesz na siebie! To tobie bedzie policzone! Idioci mysla ze to ,dla kosciola'. Tymczasem Bóg da srodki bez ciebie. Tylko ty stracisz okazje.

Niewiasty wracają i zamykają okno, bo świt jest chłodny. Wkładają płaszcze i zabierają obszerne torby, do których włożyły naczynia z balsamem. Maryja też wstaje i szuka Swego płaszcza. Wszystkie jednak skupiają się przy Niej i przekonują Ją, żeby nie wychodziła.

«To ponad Twoje siły, Maryjo. W ciągu dwóch dni zjadłaś tylko odrobinę...»

«Tak, Matko, zrobimy to dobrze i prędko. Zaraz wrócimy.»

«Nie bój się. Namaścimy Go jak króla. Widzisz, jaki wspaniały balsam sporządziłyśmy! I jak dużo!...»


Troska o Matkę tez jest ich zasluga zyciowa.

«Będziemy uważać na ręce, na nogi i na rany. Ułożymy je na miejscu własnymi rękoma. Jesteśmy silne i jesteśmy matkami. Ułożymy Go jak dziecko w kołysce. Innym pozostanie tylko zamknięcie.»

Maryja nalega, mówiąc:

«To Mój obowiązek. Zawsze Go pielęgnowałam. Tylko przez te trzy lata należał do świata. Innym odstąpiłam troskę o Niego, gdy był z dala ode Mnie. Teraz, gdy świat Go odepchnął i zaparł się Go, jest znowu Mój. I jestem znowu Jego służebnicą.»


Oczywiscie Matka zawsze wierna do końca.

Piotr, który wraz z Janem podszedł do drzwi, niezauważony przez niewiasty, uciekł, usłyszawszy te słowa. Wciska się do jakiegoś kąta, żeby opłakiwać swój grzech. Jan zostaje na progu i nic nie mówi. Chciałby bardzo pójść z niewiastami, ale czyni ofiarę dla Matki i zostaje z Nią.

Jeden pali sie z wstydu drugi czyni ofiare bo chcialby byc przy Zabawicielu dokladnie w tym momencie ale Matka potrzebuje wsparcia. Uczy nas to ze nie zawsze nawet religijne wydarzenia oczywiscie wazne sa tym co powinnismy robic. Ktos przeciez i w niedziele dyzuruje w szpitalu czy straz pozarna itd. Takze i w zyciu trudno pobiec na jakies spotkanie modlitewne gdy w domu problemy z dziecmi ze starcami czy inne obowiazki.

Maria Magdalena odprowadza Maryję do Jej krzesła. Klęka przed Nią, obejmuje Ją za kolana i, podnosząc ku Niej bolesną kochającą twarz, przyrzeka:

«On, Swoim Duchem, wie i widzi wszystko. Ale Jego Ciału wypowiem pocałunkami Twoją miłość i Twoje pragnienie. Ja wiem, czym jest miłość. Wiem, jakim bodźcem i jakim głodem jest miłowanie. Wiem, jak się tęskni, żeby być z tym, który jest dla nas miłością. Tak jest nawet w grzesznych miłostkach, które się wydają złotem, a są błotem.


Prosze jakie piekne. Glod milosci jest wszedzie nawet patologiczny. Az sie przypomina Kadafi przed upadkiem. Co on powtarzal? NAROD MNIE KOCHA NAROD MNIE KOCHA NAROD MNIE KOCHA! Uderzylo mnie to. To byl osobnik sfiksowany zaden tam przebiegly gracz. On juz gadal to co mial w srodku! Taki osobnik pragnal milosci! To co dopiero reszta?! Nie jestescie dyktatorami na milionami ludzi. Tym bardziej pragniecie uwagi czy podzieu innych. Czyli milosci.

Kiedy grzesznica dowiaduje się potem, czym jest święta miłość do żyjącego Miłosierdzia, którego ludzie nie umieli pokochać, wtedy potrafi lepiej zrozumieć, czym jest Twoja miłość, Matko. Ty wiesz, że ja umiem kochać. Ty wiesz, że w wieczór mego prawdziwego narodzenia, tam, na brzegu naszego pogodnego jeziora, On powiedział, że „Maria potrafi bardzo kochać”. Otóż ta moja spontaniczna miłość spłynęła na Niego jak woda, która wylewa się z przechylonego zbiornika; [wyrosła] jak kwitnący kwiat róży, który wznosi się ponad mur; [rozpaliła się] jak podsycany i powiększający się płomień, który wznosi się coraz wyżej. [Moja miłość wylała się] całkowicie na Tego, który jest Miłością i z którego czerpała swą moc...

Ona dopiero od Jezusa dowiedziala sie czym jest milosc a poniewaz jej zycie bylo brudne to byl taki kontrast taki szok ze zmienil ja na zawsze. Stad czesto Bóg czeka az ktos upadnie na dno i nagle ukazuje mu Siebie! I wtedy nastepuje tak mocne uderzenie ze czlowiek zmienia sier na zawsze! Gdyby Bóg wczesniej sie ukazal to czlowiek tak mocno by sie nie zmienil a nawet moglby zlerkcewazyc bo ,nie jest tak zle'.

O! Dlaczego moja moc kochania nie mogła sprawić, żebym Go zastąpiła na Jego Krzyżu!... Cierpieć, przelać krew, umrzeć zamiast Niego wśród szyderstw całego świata... Byłabym szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa, że cierpię zamiast Niego. Jestem pewna, że wtedy moje biedne życie zostałoby bardziej spalone przez miłość zwycięską niż przez hańbiącą szubienicę. Z popiołów wyrósłby świeży kwiat jaśniejący nowym życiem, czystym, dziewiczym, nie znający niczego prócz Boga.

I tu mamy prgnienie duszy by cierpiec z Jezusem bo coz moze byc atrakcyjniejszego to na ziemi niz zjednoczenie calkowite ze Zbawicielem. Nie ma nic! Zadnej nawet minimalnie atrakcyjnej oferty. Po prostu ziemskie ,dobra' juz czlowieka nie interesuja staja sie niczym!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 13:50, 16 Mar 2021    Temat postu:

«Skoro jednak mówisz, że będzie czarny, opuchnięty i brzydki...»

«Brzydki? Nigdy! Brzydki jest grzech. Ale... ale tak! Będzie czarny. Cóż... czyż Łazarz już nie gnił? A przecież powstał z martwych. Jego ciało się odnowiło. A więc mówię wam...


Widzimy ze czlowiek ocenia wedlug analogii do tego co widzial w zyciu. Zatem po smierci spodziewa sie gnicia ciala co w przypadku Jezusa nie bylo mozliwe gdyz nie mial On skazy grzechu pierworodnego.

Milczcie, niedowiarki! We mnie też ludzki rozum mówi: „Umarł i nie powstanie”. Lecz mój duch, „Jego” duch – bo ja dostałam od Niego nowego ducha – woła i zdaje się, że to srebrne trąby grają: „Zmartwychwstanie! Zmartwychwstanie! Zmartwychwstanie!”.

Widzimy ze rozum jest za slaby aby pojac Boga. Z tego wynika jasno ze nauka nie potrafi nic powiedziec o Bogu bo jest za slaba! Tak jak widelcem nie podniesiesz skały. Tylko jakis dzwig. Tak nauka nie ma sily zeby dotknac Boga. A oczywiscie naukowcy maja ludzkie rozumy. Boga dotykamy DUSZĄ!

Dlaczego rozbijacie moją wiarę jak łódkę o rafę waszego zwątpienia?

Widzimy ze wiara umacnia wiare ale niewiara tez niewiare! Bezboznicy umacniaja niewiare we wlasnym srodowisku sklaniaja innych do apostazji. To wszystko ma ich umocnic w fałszu. Bo natura ludzka jest niestała. Stad nawracamy.

Ja wierzę! Wierzę, mój Panie! Łazarz był posłuszny Nauczycielowi w udręce i został w Betanii... Ja wiem, kim jest Łazarz, syn Teofila: nie jest tchórzliwym zającem, lecz człowiekiem silnym. Potrafię docenić jego ofiarę pozostawania w cieniu, a nie przy Nauczycielu. Był jednak posłuszny. W tym posłuszeństwie był bardziej bohaterski, niż gdyby z bronią w ręku wyrwał Jezusa uzbrojonym ludziom.

Mamy tu prawidlowa definicje mestwa! Nie jest to rzucanie sie do walki bo ktos moze byc niecierpliwy popedliwy a to nie jest mestwo. A np. trzeba wytrwac w milczeniu cierpienie! I wtedy! Jak Maryja jak Józef! Nie szarpac sie skakac walic maczuga a milczec! Stad moga byc bohaterowie wokol was ktorych nie widac! Bohaterowie dnia codziennego!

Ja wierzyłam i wierzę. I w tym wytrwam. Będę czekać jak Ona. Pozwólcie mi iść. Dzień wstaje... Kiedy tylko będzie wystarczająco jasno, pójdziemy do Grobu...»

Magdalena odchodzi z zapłakaną twarzą, ale zawsze mężna.


Czyli nie bylo latwo wytrwac! Nie miala jakichs supermocy tylko tak bardzo pragnela Boga i to automatycznie dawalo sile woli..

Wstępuje do Maryi, [która pyta]: «Co się stało Piotrowi?»

«Atak nerwowy, ale to już przeszło.»

«Nie bądź surowa, Mario. On cierpi.»


Roznie czlowiek przezywa cierpienie! Tu nikt nie jest rozkapryszonym dzieckiem. Nawet jak niezbyt chwalebnie to znosi jest to ból.

«Ja też. A jednak widzisz, że nie prosiłam Cię nawet o jedną pieszczotę. Jego ból już uśmierzyłaś... Ja zaś myślę, że tylko Ty, Matko moja, potrzebujesz leczniczego balsamu. Matko moja, święta, umiłowana! Nabierz odwagi...

Zamiast Matko pomoz mi bo juz nie moge wytrzymac to mowi... Pomoge Ci Matko! To jest wzor! I to nie jest zeby ładniej wygladalo tylko jasno pokazane. Zamiast biadolic zglos sie do Boga ze chcesz Mu pomoc! On ci wskaze jak!

Jutro trzeci dzień... Zamkniemy się tu w środku – my dwie, które Go kochamy. Ty – Miłująca Święta, ja – biedna miłująca... jestem nią, jak potrafię, całą sobą. I będziemy Go oczekiwać... Tych, którzy nie wierzą, zamkniemy obok razem z ich wątpliwościami. I przyniosę tu róże... I każę tu przynieść skrzynię...

Widzimy znowu ze Magdalena zrealizowala nauke Jezusa jak nikt z Jego otoczenia uczniow!

Teraz pójdę do pałacu i dam polecenia Lewiemu. Schowamy wszystkie te straszne rzeczy! Nasz Zmartwychwstały nie może ich zobaczyć... Tyle róż... Ubierzesz się w nową suknię... Nie taką powinien Cię ujrzeć... Uczeszę Cię, obmyję Ci tę biedną, zmienioną płaczem twarz. Wieczna Dziecino, będę Ci służyć za matkę... Posiądę w końcu radość opiekowania się z matczyną troską stworzeniem bardziej niewinnym niż nowo narodzone! Moja kochana!»

Magdalena z serdeczną wylewnością przygarnia do piersi głowę siedzącej Maryi. Całuje Ją, głaszcze, zaczesuje za uszy zwichrzone pukle włosów i swym welonem ociera nowe łzy, ciągle spływające [po twarzy Maryi]... wciąż nowe...


Bo oczywiscie Nasza Matka jest czlowiekiem czyli nie jest posągiem! Kazdy gest ma znaczenie! Pomoc dla Niej jest wyrazem milosci takze blizniego. Oczywiscie kazdego w tejbsytuacji nalezalo by tak traktowac! Ewangelia to nie filozofia do teoretycznego postudiowania tylko zycie na co dzien! Normalne relacje miedzy ludzmi.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 14:06, 12 Mar 2021    Temat postu:

«Jesteś surowa, Mario» – zauważa Jan.

«Bardziej dla siebie niż dla innych. Jednak zgadzam się z tym, że nie mam lekkiej ręki Matki. Ona jest Miłością. Ja... o, ja! Zniszczyłam moją zmysłowość batem mojej woli. I będę to dalej robić. Czy myślisz, że ja wybaczyłam sobie to, że byłam uosobieniem Rozpusty? Nie. Jednak nie mówię tego nikomu, tylko sobie. I zawsze będę to sobie powtarzać. Umrę trawiona tym tajemnym żalem, że niszczyłam samą siebie. Umrę w niepocieszonym bólu, że znieważałam samą siebie i że mogłam Mu dać tylko zdeptane serce... Widzisz... przygotowywałam balsamy, pracując przy tym bardziej niż inne... i z większą odwagą niż inne Go odsłonię... O Boże! Jaki On teraz będzie!» Maria z Magdali blednie na samą myśl o tym.


Wstrzasajace! Tak straszny jest grzech! Do konca zycia trwaja skutki! Alkoholizm to tylko matetialny chemiczny symbol wazniejszego nalogu. Grzechu! Jak ktos stal sie alkoholikiem to do konca zycia! Nie ma mozliwosci ze zniknie bez sladu! TO SAMO KAZDY GRZECH ZOSTAJE JAKO SLAD! I trzeba miec tego swiadomosc! Odzyskana czystosc jest czyms innym niz taka ktora byla zawsze od poczatku! Dlatego trzeba unikac grzechu zeby nie miec zadnych sladow!

«Pokryję Go nowymi wonnościami po usunięciu tych olejków, które na pewno będą już wszystkie zepsute na tych niezliczonych ranach... Uczynię to, bo inne [niewiasty] będą podobne do powoi po nawałnicy... Ale odczuwam ból z tego powodu, że będę to czynić rękoma, które dawały tyle lubieżnych pieszczot... że podejdę do Jego Świętości z moim skażonym ciałem... Chciałabym... chciałabym mieć rękę Matki Dziewicy do wykonania tego ostatniego namaszczenia...»

Czlowiek przy Bogu czuje sie plugawy ohydny. Nawet ten co juz odpokutowal! Co dopiero taki zatwardzialy w plugastwie on nawet nie pomysli zeby do Boga sie zblizyc. Stad pieklo! Nie ma ze cwaniak wskoczy do Nieba bokiem na lewo! On nie chce nawet bo tam widac jego syf! Kto chce byc ohydnym wstretnym dziwadlem wsrod doskonalego piekna?! Nikt. Stad Niebo jest otwarte jak szeroko a oni sami nie wchodza tylko sie chowaja.

Maria płacze cicho, bez łkań. Jakże się różni od tej teatralnej Magdaleny, którą się nam zawsze ukazuje! Takie same ciche łzy wylewała w dniu otrzymania przebaczenia w domu faryzeusza.

Magdalena w sztuce jest zbyt sztuczna. Artysci nie trafiaja w jej prawdziwa postac! Prawdopodobnie zbyt trudna dusza. Skomplikowana.

«Mówisz, że... niewiasty będą odczuwały strach?» – pyta Piotr.

«Nie tyle strach... Ale na pewno będą onieśmielone wobec tego Ciała, już zepsutego... nabrzmiałego... czarnego... a poza tym na pewno będą się lękać strażników.»


Bali sie zepsucia a przeciez Ciało Jezusa moglo byc przez ludzi zmaskrowane ALE SAMOISTNIE NIE MOGLO SIE ZEPSUC TAK JAK WY TO ZNACIE! Bo Chrystus nie podlega skutkom Grzechu Pierworodnego! Nawet by nie mogli go zabic tylko SAM SIE OFIAROWAL!!! Nie skorzystal z tego bo chcial byc z nami. Bóg z nasmi. I miec taki los jakby kazdy mial na Jego miejscu. Dlatego mogli to zrobic.

«Chcesz, żebym ja poszedł? I Jan?»

«Ach, nie! Pójdziemy my wszystkie. Jak byłyśmy wszystkie tam, tak też słusznym jest, żebyśmy wszystkie były przy Jego śmiertelnym łożu. Ty i Jan zostaniecie tutaj. Ona nie może zostać sama!...»

«Ona nie pójdzie?» [– pyta Piotr.]

«Nie pozwolimy Jej iść.»


Aby Matka nie ogladala wlasnie takiego widoku.

«Jest przekonana, że On zmartwychwstanie... A ty?»

«Po Maryi to ja najsilniej wierzę. Zawsze wierzyłam, że tak może się stać. On to powiedział. On nigdy nie kłamie... On!... O!... Przedtem nazywałam Go Jezusem, Nauczycielem, Zbawicielem, Panem... Teraz czuję, że jest tak wielki, że nie umiem, nie ośmielam się już wymawiać Jego imienia. Co Mu powiem, kiedy Go ujrzę?...»


Oczywiscie nie mogli zobaczyc ciala w strasznym stanie skoro Zmartwychwstanie! Tymczasem oni to traktowali jako opowiesc. Kto to tam wie? Magdalena byla ta ktora najmocniej wierzyla. Oczywiscie Maryja niezachwianie i tu nie ma porownania. Ale Magdalena znacznie bardziej niz reszta.

«Ale naprawdę wierzysz, że zmartwychwstanie?...»

«Jeszcze jeden! Och, mówię, że „wierzę”. Ale kiedy będę słyszeć, że wy nie wierzycie, to w końcu nawet i ja przestanę wierzyć! Wierzyłam i wierzę. Wierzyłam i od dawna przygotowywałam Mu szatę. I na jutro, bo jutro jest trzeci dzień, przyniosę ją tu gotową...»


Jej wiara tez nie jest doskonala. Jak beda ja bombardowac niewiara to w koncu zwatpi. Tymczasem Maryja nigdy nje zwatpi. To jest wlasnie roznica poziomow.
Maryja jak skala. Magdalena wierzy ale nie na zawsze i ostatecznie. A reszta to tam nie bardzo. No mowil no ale kto to tam wie. Czyli zupelnie nie udfuchowieni mysla po ziemsku. Bardzo prawdziwy obraz ludzi! Zadnych bajek.
To jest Prawda! Po prostu! Z Ewangelii bije 100% prawdy! Nigdzie na swiecie nie ma nic tak prawdziwego jak te ksiegi!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:33, 09 Mar 2021    Temat postu:

1. PORANEK ZMARTWYCHWSTANIA

Napisane 1 kwietnia 1945 r. A, 11829-11862

Niewiasty podejmują na nowo pracę nad [przygotowaniem] olejków, które w chłodzie nocy, na podwórzu, skrzepły jak gęsta maść.

Jan i Piotr myślą, że dobrze będzie uporządkować Wieczernik. Myją naczynia. Jednak potem ustawiają wszystko tak, jakby Wieczerza dopiero się skończyła.

«On tak powiedział» – mówi Jan.


Co oczywiste chcemy po smierci zachowac nawet uklad rzeczy materialnych po zmarlym jesli kochalismy.

«Powiedział też: „Nie śpijcie!” Powiedział: „Nie bądź taki pyszny, Piotrze! Czy nie wiesz, że właśnie ma nadejść godzina próby?” I... i powiedział: „Ty się Mnie zaprzesz...” – Piotr znowu płacze, mówiąc w głębokim bólu: – I zaparłem się Go!»

«Dosyć, Piotrze! Teraz wróciłeś. Dość tej udręki!»


Łarwiej oczywiscie zachowac uklad przedmiotow niz Jego naukę!!! A ona jest najwazniejsza.

«Nigdy, nigdy dosyć!... Choćbym dożył starości pierwszych patriarchów, choćbym żył siedem czy osiem wieków, jak Adam i jego pierwsi potomkowie, ta udręka nigdy mnie nie opuści.»

Niestety grzech pozostawia niezatarty slad az do smierci! Dlatego trzeba naprawde sie wystrzegac jego popelniania.

«Nie ufasz Jego Miłosierdziu?» [– pyta Jan.]

«Ufam. Gdybym w nie nie wierzył, popadłbym w rozpacz jak Iskariota. Ale nawet gdy On mi przebaczy – z łona Ojca, na które powrócił – ja sobie nie wybaczę! Ja! Ja! Ja, który powiedziałem: „Nie znam Go!”... Bo znać Go było wtedy niebezpiecznie, bo wstydziłem się, że byłem Jego uczniem, bałem się męki... On szedł na śmierć, a ja... ja chciałem ocalić swe życie... i żeby je ocalić, odtrąciłem Go, jak grzeszna niewiasta, która – przed powrotem nieświadomego małżonka – odtrąca przy porodzie owoc swego łona, bo niebezpiecznie jest mieć go przy sobie. Jestem gorszy od cudzołożnicy... gorszy od...»


Swego rodzaju ,aborcja'. Bo przypominam on widzial Jezusa! Namacalnie Go poznal! My nigdy nie jestesmy w stanie tak zgrzeszyc! Bo zawsze jednak wierzymy a nie widzimy. Miec Chrystusa przy sobie i wyprzec sie Go to nieywobrazalny ból.

Wchodzi Maria Magdalena, przyciągnięta jego krzykiem:

«Nie krzycz tak. Maryja cię słyszy. Jest tak wyczerpana! Nie ma już sił na nic i wszystko Ją męczy. Twoje krzyki, daremne i bezładne, ponownie zadają Jej ból przez to, jacy byliście...»


Matce bardziej na nas zalezy niz nam! Dokladnie tak jest!

«Widzisz? Widzisz, Janie? Niewiasta może mi nakazać milczenie! I ma rację. My bowiem, mężczyźni poświęceni Bogu, potrafiliśmy tylko kłamać lub uciekać. Niewiasty były dzielne. Ty, choć jesteś tak młody, byłeś jak niewiasty... Potrafiłeś zostać, bo jesteś czysty. A my, my – silni, mężczyźni – uciekliśmy. O! Jakże świat musi mną gardzić! Powiedz mi to, powiedz, niewiasto! Masz rację! Podepcz moje usta, które skłamały. Na podeszwach twoich sandałów zostało może trochę Jego Krwi. Bo jedynie ta Krew zmieszana z błotem drogi może dać odrobinę przebaczenia, trochę pokoju temu, który się zaparł. Muszę się przyzwyczaić do pogardy świata! Czymże jestem? Powiedz: czym jestem?»

Oczywiscie odwaga nie jest tylko przy silnych fizycznie! W zyciu codziennym zreszta inaczej sie objawia! Sa rozni ludzie rozne uklady interesy! I badz odwazny i przeciwstaw sie! Tu nie chodzi o bicie sie! Taki krag ,towarzyski' cie ukarze i wykluczy! Wiekszosc nie ma odwagi sie narazic.

«Jesteś samą pychą – odpowiada ze spokojem Magdalena. – Cierpisz? To także. Ale wierz mi, że twoje cierpienia są w połowie – bo nie chcę cię obrazić mówiąc, że w większej części – bólem z tego powodu, że jesteś kimś, kim można gardzić. I naprawdę pogardzę tobą, jeśli będziesz tylko jęczał i narzucał wszystkim swe użalanie się, jak czyni to jakaś głupia baba! Co się stało, to się nie odstanie. Żadne lamenty tego nie naprawią i nie zmażą. Przyciągają tylko uwagę i żebrzą o współczucie, na które nie zasługujemy. Bądź mężny w twej skrusze. Nie krzycz. Działaj.

Widzimy jaka konkretna! Jak ,facet'! Bo cechy meskie i zenskie blednie doklejamy do plci. Odwaga nie jest meska! Uzalanie sie nad soba nie jest kobiece! A tu jeszcze Piotr nie tyle zaluje zalosnego postepowania co utraty swojego wizerunku! A to nadal pycha! Nie jest to jeszcze skrucha!

Ja... ty wiesz, kim byłam... ale kiedy zrozumiałam, że byłam bardziej godna wzgardy niż wymioty, nie poddałam się wzburzeniu. Działałam... Publicznie... Nie pobłażałam sobie i nie żądałam litości. Ludzie mną gardzili? Mieli rację. Zasłużyłam na to. Ludzie mówili: „Nowy kaprys nierządnicy?” I nazywali bluźnierstwem moje przyjście do Jezusa. Mieli rację. Moje dawne prowadzenie się, które świat pamiętał, usprawiedliwiało wszystkie te uwagi. A więc? Trzeba było przekonać świat, że Maria - grzesznica już nie istnieje. Przekonałam świat moimi czynami. Rób tak samo i milcz.»

Prosze! Nie ma co udawac oburzenia gdy twoje czyny dokladnie swiadcza jaki jestes zalosny i ludzie tak na ciebie patrza. To jest po prostu prawda! Atakowac ludzi za prawde?! Ale oczywiscie nie znaczy to przyjmowania wszystkiego co ludzie o tobie powiedza! Czesto sa falszywi obludni itd. Liczy sie prawda.

Jasno tez widzimy ze uzalanie sie nad soba po tym co juz bylo i nie da sie tego odwrocic prowadzi do nikad. Trzeba dzialac po prostu tak jak sie powinno to bylo robic wtedy! Tylko to ma sens.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:22, 05 Mar 2021    Temat postu:

Piotr w końcu podnosi głowę z kolan Maryi i patrzy na Nią, z oczyma zaczerwienionymi od łez, z obliczem dużego, zrozpaczonego dziecka, oszołomionego popełnionym przez siebie złem i ogromem napotkanego dobra.

Kazdy jest jak dziecko. Tutaj Piotra uderza kontrast miedzy Dobrem z ktorym spotkal sie twarza w Twarz! Z Bogiem z Nami. A jego wlasna maloscia. Bo co tam jacys tepi ludzie wobec Jezusa! Mimo to oni okazali sie wazniejsi! To bylo tak zalosne. My nie spotkalismy fizycznie Jezusa i nawet nie mozemy tak zrobic! Na szczescie dla nas!

Maryja zmusza go do spojrzenia na swego Pana. Piotr jakby przed żyjącym obliczem jęczy:

«Przebacz, przebacz! Nie wiem, jak to się stało. Co to było. Nie byłem sobą. Było coś, co sprawiało, że nie byłem sobą! Ale ja Cię kocham, Jezu! Kocham Cię, mój Nauczycielu! Powróć! Powróć! Nie odchodź w ten sposób, bez powiedzenia mi, że mnie rozumiesz!»


Prawdziwa skrucha potrzebna do uzyskania przebaczenia! I to nie jest hop siup skruszam sie bo szkoda pojsc do piekla! Nie! Tak nie ma! To pieklo bylo by puste! To ciezka sprawa. Bo pieklo TO NIE MIEJSCE tylko stan duszy! Jesli masz piekielna dusze to nie zrobisz na starosc fikolka i nie wyladujesz w niebie! Nie odmienisz duszy z piekielnej na niebianska. Sa nawrocenia ale to ilu 1 na 100! I to wylacznie taki ktory nie zachowal jakies dobro w sobie. Na samym źle nie zbudujesz nawrocenia.

W tym samym czasie Maryja powtarza gest, który wykonała już w pomieszczeniu grobu. Stojąca z wyciągniętymi ramionami wydaje się kapłanką w chwili ofiarowania. I jak tam ofiarowała Hostię bez skazy, tak tutaj ofiarowuje skruszonego grzesznika. To istotnie Matka świętych i grzeszników!

Prawie ,kapłanka'. Jednakze nie o to tu chodzi. Maryja bierze dusze i kieruje je do Syna. Dusze skruszonych grzesznikow. Jest to nie scisled kaplanstwo lecz WSZECHPOŚREDNICTWO! Jednak takie powszechne kaplanstwo jest pojeciem Kościoła. Kazdy szczerze wierzacy jesli rozmawia z niewierzacym i kieruje go ku Bogu uczestniczy w kaplanstwie. Sklada ofiare Jezusowi. KAPŁAN TO TYLKO I WYŁĄCZNIE OSOBA SKŁADAJĄCA OFIARĘ!!! Taka jest definicja. Nie zaden medrzec czy uczony. To inna funkcja nauczycielska.

A potem sama podnosi Piotra, pociesza go jeszcze i mówi mu:

«Teraz bardziej się cieszę, bo wiem, że jesteś tutaj. Będziesz teraz u boku niewiast i Jana. Potrzebujecie odpoczynku i posiłku. Idź i bądź dobry...» – mówi jak do dziecka.


Idz i wiecej nie grzesz czyli formula rozgrzeszenia. Bo tu mamy pokute i pojednanie grzesznika z Bogiem. Opis podejscia do Sakramentu Pokuty. Grzesznik boi sie chcialby ale nie moze! Kazde podejscie do Spowiedzi tak wyglada.

Dom – spokojniejszy w tę drugą noc od czasu śmierci Jezusa – usiłuje powrócić do ludzkiej zwyczajności, do snu, do pokarmu. Ma wygląd jednego ze zmęczonych i pogodzonych z losem domostw, w których ci, co przeżyli, otrząsają się powoli od ciosu zadanego przez śmierć. Tylko Maryja chce nadal i wytrwale pozostać na Swoim miejscu, w Swym oczekiwaniu, w Swojej modlitwie. Zawsze. Zawsze. Zawsze. W imieniu żyjących i umarłych, w imieniu sprawiedliwych i grzesznych. Dla powrotu, dla powrotu, dla powracającego Syna.

Powoli mija szok. Zyc trzeba dalej. Ale to za malo! Wszak trzeba czekac na Zmartwychwstanie a nie wrocic do ,zwyklego' zycia. Bo oznaczalo by to ze ,było minęło' zostaje po staremu. NIE NIE ZOSTAJE! Nic nie bedzie tak samo! Nowa Epoka!

Szwagierka Maryi pragnęła z Nią pozostać, lecz teraz śpi głęboko, siedząc w kącie, z głową opartą o mur. Marta i Maria Magdalena przychodzą dwa razy, lecz potem, zaspane, oddalają się do sąsiedniej izby i po kilku słowach i one zapadają w sen... A dalej w pokoiku małym jak zabawka śpi Salome i Zuzanna. Na dwóch matach, rzuconych na podłogę, śpią Piotr i Jan. W chrapanie pierwszego wplata się mimowolny szloch. Drugi z uśmiechem dziecka śni o radości.

Czyli Piotr we snie jeszcze przezywa a Jan poniewaz nie zawiodl ma radosny sen. Jaki jestes tak spisz! Chyba ze oczywiscie masz chorobe niezalezna np. bezsennosc to nie oznacza brudnego sumienia!

Życie powraca do swej aktywności, a ciało do swych praw... Jedynie Gwiazda Zaranna błyszczy bez spoczynku, ze Swą miłością. Czuwa przy obliczu Syna.

I tak mija noc Wielkiej Soboty. O brzasku jutrzenki pieje kogut. Stawia on na nogi Piotra, który swoim wylęknionym i bolesnym krzykiem budzi innych śpiących.

Wytchnienie się skończyło, powraca cierpienie. A w Maryi stale rośnie niepokój oczekiwania.


Sen brat śmierci. Widzimy poetyckosc tej opowiesci. Sen daje wytchnienie ale rano znow kolejny dzien czyli cierpienie! Tak bo skutki grzechu pierworodnego nie minely!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:13, 02 Mar 2021    Temat postu:

«On nie żyje... Nigdy już nie będę mógł [tego zrobić].»

«Piotrze, odpowiedz Mi. Jaki jest – według ciebie – ostatni cud twego Pana?»

«Cud Eucharystii. Albo raczej, nie... cud uzdrowienia żołnierza, tam... tam... O, nie każ Mi sobie tego przypominać!...»


Jak widac Piotr nie wierzyl w Zmartwychwstanie! Nawet w zycie wieczne tak faktycznie. Smierc konczy wszystko wedlug tych slow! Tak to nie byli super wierzacy ludzie! To jest zreszta dowod na to ze to co mowili jest prawda! Gdyby to byli super oddani ideologii fanatycy to nie mieli by problemu aby naklamac. Tu nic z tego! Zwykli ludzie myslacy trzezwo niby ze liczy sie tylko to co widac i mozna dotkac. A co poza to kto tam wie?

«Niewiasta wierna, kochająca, odważna podeszła do Niego na Kalwarii i otarła Jezusowi twarz. A On, żeby powiedzieć, co potrafi miłość, umieścił Swe Oblicze na suknie. Oto ono, Piotrze. Spójrz, co otrzymała niewiasta – w godzinie piekielnych ciemności i Bożego gniewu – tylko dlatego, że kochała. Pamiętaj o tym, Piotrze, w godzinach, kiedy będzie ci się wydawać, że demon jest silniejszy od Boga.

Matka przypomina o miłości ktora jest ponad wszystyko!

Bóg był więźniem ludzi, już umęczony, skazany, ubiczowany, już umierający... A jednak w najcięższych prześladowaniach Bóg zawsze jest Bogiem. I jeśli nawet uderza się w Ideę, którą wzbudza Bóg, On sam jest nietykalny. To właśnie mówi Bóg przez tę tkaninę, bez słów, wszystkim zaprzeczającym, niedowierzającym, wszystkim zadającym głupie pytania: “dlaczego”; wszystkim winnym, [mówiącym z powątpiewaniem]: “to nie może być”; tym, którzy w sposób świętokradzki stwierdzają: “to, czego nie rozumiem, nie jest prawdą”.

Znakomity opis mentalnosci wielu ludzi. Nie rozumiem? Znaczy sie nieprawda! Horrendalny wrecz pokaz glupoty! Co to za argument ,nie rozumiem'? Nie rozumiem dzialania komputera. Znaczy sie nie ma go?! Komputery nie istnieja?! Absurd! Mimo to ateisci czy bezboznicy dokladnie tak argumentuja niewiare! A co tam jakis komputer?! Bóg z definicji jest nie do pojecia!

Spójrz na to płótno. Któregoś dnia – jak Mi opowiadałeś – powiedziałeś do Andrzeja: “Mesjasz miałby się objawić tobie? To nie może być prawdą!” Potem jednak twój ludzki rozum musiał się ugiąć przed potęgą ducha, który ujrzał Mesjasza tam, gdzie nie widział go umysł. Innym razem – na jeziorze, w czasie burzy – zapytałeś: “Mam iść, Nauczycielu?” Potem – w połowie drogi, na wzburzonej wodzie – zwątpiłeś, mówiąc: “Woda nie może mnie utrzymać”. I wątpiąc – z powodu [swego] ciężaru – o mało co byś się utopił. To tylko wtedy, gdy – wbrew ludzkiemu rozsądkowi – górował duch, który umiał uwierzyć, mogłeś znaleźć pomoc Boga.


Ludzki rozsadek jest bezuzyteczny wobec Boga! Wszak Stwórca stworzyl ten rozsadek! Stworca nie moze stac nizej od stworzenia! Zatem jest ponad rozsadkiem. Choc oczywiscie rozsadek jest potrzebny ale do zycia tu na ziemi. Nie do pojmowania Boga.


Innym razem powiedziałeś: “Skoro Łazarz umarł przed czterema dniami, to po co przybyliśmy? Żeby umrzeć na darmo.” Swoim ludzkim rozsądkiem nie potrafiłeś przyjąć innego rozwiązania. Jednak twój rozum poddał się duchowi. On to ukazał ci – przez wskrzeszonego – chwałę Tego, który go wskrzesił; wskazał ci, że nie przyszliście na próżno. Innym razem, słuchając – i to wiele razy – twego Pana mówiącego o śmierci, o śmierci okrutnej, stwierdziłeś: “To nigdy się nie stanie!” I widzisz, jakie zaprzeczenie znalazł twój rozsądek. Teraz czekam, aby usłyszeć słowo [pochodzące] od twojego ducha, odnoszące się do tego ostatniego wydarzenia...»

Spraw duchowych nie mozna zatem oceniac rozsadkiem ziemskim. Dla nich wlasnie mamy duchowosc.

«Przepraszam.»

«Nie to. Inne słowo.»

«Wierzę.»

«Inne...»

«Nie wiem...»

«Kocham. Piotrze, kochaj. Zostanie ci wybaczone, będziesz wierzył i staniesz się silny.


Domena duchowosci jest milosc. Oczywiscie ta prawdziwa nie uczucie chemia itd. Praganienie dobra i to mocne dla drugiej osoby.

Będziesz Kapłanem, nie faryzeuszem, który uciska i ma tylko formułki, a nie czynną wiarę. Spójrz na Jezusa. Miej śmiałość na Niego popatrzeć. Wszyscy spojrzeli i oddali Mu cześć. Nawet Longin... A ty byś nie potrafił? A przecież umiałeś się wyprzeć! Jeśli nie spojrzysz na Niego teraz, poprzez ogień Mojej matczynej, czułej boleści – która was jednoczy, przywraca wam pokój – już nie będziesz potrafił [tego uczynić].

Matka podtrzymuje upadlych na duchu.

On zmartwychwstaje. Jakże będziesz mógł popatrzeć na Niego w Jego nowym blasku, jeśli nie będziesz znał Jego twarzy w przejściu od Nauczyciela, jakiego znasz, do Zwycięzcy, którego nie znasz? Cały bowiem Ból wieków i świata, obrabiał to oblicze dłutem i młotkiem w tych godzinach, jakie minęły od czwartkowego wieczora do piątkowej nony, i zmienił Jego twarz. Przedtem to był tylko Nauczyciel i Przyjaciel. Teraz – to Sędzia i Król. Wstąpił na tron, ażeby sądzić, i nosi koronę. I taki pozostanie. Po Zmartwychwstaniu nie będzie Człowiekiem - Sędzią i Królem, lecz Bogiem - Sędzią i Królem. Spójrz na Niego. Popatrz na Niego, gdy jeszcze Człowieczeństwo i Boleść zakrywa Go, abyś mógł popatrzeć na Niego, gdy zatryumfuje w Swej Boskości.»

Nie jest mozliwe ujrzenie Chrystusa Boga Sędziego Króla bez ujrzenia Go jako Nauczyciela i Przyjaciela. Jako Cierpiącego i Ukrzyżowanego! Bo jedno z drugiego wynika! Chrystus zakrólowal wlasnie przez mękę i Zmartwychwstanie! Przez Miłość az do smierci za upadlych ludzi! To jest wlasnie taki typ Królowania! Bez przyjecia tego w calosci nie ogarniamy niczego!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:43, 26 Lut 2021    Temat postu:

Jan wychodzi. Powraca sam. Mówi:

«Nie ma śmiałości. Spróbuj Ty go zawołać.»

Maria mówi łagodnie:

«Szymonie, synu Jonasza, przyjdź.»

Nic.

«Szymonie Piotrze, przyjdź.»

Nic.

«Piotrze Jezusa i Maryi, wejdź.»

Gorzki wybuch płaczu. Ale nie wchodzi. Maryja wstaje. Zostawia płaszcz na stole i idzie do drzwi.


Bardzo dokladne powtorzenie przypowiesci o synu marnotrawnym! Tam Ojciec do niego wychodzi tu Matka. Bo ta przypowiesc mowi wszystko po prostu! Pokazuje ze jesli ktos ugrzeznie w źle to nie potrafi wyjsc! Dokladnie to bagno! Teorie ,teraz sobie pogrzesze a na starosc sie nawroce (czyli gdy juz nie bede mial sil na nic w tym na grzech czyli i tak nie bardzo bym mogl grzeszyc to w sumie co szkodzi byc poboznym). Nie nie nawrocisz sie! Tak sie nie da. Bagno nie pusci. Wszystko w tobie jest nastrojone na grzech! To tak jakbys zbudowal samochod i chcial go przestroic na samolot. Nie da sie! To jest co innego! Od poczatku trzeba budowac samolot.

Piotr stoi skulony na zewnątrz jak pies bez pana. Zwinięty w kłębek płacze tak głośno, że nie słyszy odgłosu drzwi, które otwierają się skrzypiąc, ani odgłosu sandałów Maryi. Zauważa, że Ona jest przy nim, kiedy się pochyla, aby ująć go za dłoń przyciśniętą do oczu, i zmusza go do wstania. Wchodzi do pokoju, ciągnąc Piotra jak dziecko. Zamyka drzwi i rygluje je, pochylona od bólu tak, jak on od wstydu. Powraca na Swoje miejsce.

Grzesznik jest jak zbity pies. Ktos by powiedzial ze no przestraszyl sie! Nie! Przeciez pokrzykiwal! Nie opuszcze cie! Bedziemy walczyc! Taki byl heros. Gdyby tak nie bohaterzyl to bylo by inaczej. Po prostu ze szczytu spadl na dno! Przeciez na dodatek kobieta odkryla czyli bal sie kobiety?! Ze co mu zrobi?! Czyli upadek pewny siebie a tu uciekl jak mysz. Ponadto to byl Jezus ktory na codzien pokazywal moc! Tego nie da sie porownac z kims zwyklym. Nie tylko zaparl sie ale stracil wiare ,w siebie'. Urazona duma. Jestem slaby! Ale O TO CHODZIŁO! Jego moc to byla jego fikcja o sobie. Fałsz. Poznal prawde.

Piotr zbliża się do Jej stóp na kolanach i płacze bez opamiętania. Maryja głaszcze jego siwiejące włosy, zlane potem z powodu boleści. Nic innego tylko ta pieszczota, aż Piotr się trochę uspokaja. Wreszcie Piotr mówi:

«Nie możesz mi wybaczyć. Nie głaszcz mnie, bo ja się Go wyparłem.»


Grzesznik nie potrafi sobie przebaczyc! Tak! Nie myslcie ze sobie to tam od razu przebaczam i splywa po mnie jak woda po kaczce! Nie!
Mozna to porownac do choroby. Dopoki nie wyzdrowiejesz lezysz. I nie mozesz poruszyc ani reka ani noga. Choc chcesz! Choroby duszy dokladnie tak samo! Dlatego siedza w czysccu latami az wyzdrowieja! Choc nie ma scian! Nie moga sie poruszyc ku niebu bo sa chorzy. I tutaj moga miec ,transplantacje organu' od kogos czyli od zyjacych na ziemi ktorzy za nich pokutuja i gdy maja juz ten organ moga sie ruszac i ida do nieba. Ale jakis potworny grzesznik to ma do wymiany wszystko i to trwa. Nie wystarczy jeden post za niego.

Maryja mówi:

«Piotrze, wyparłeś się Go, to prawda. Byłeś na tyle zuchwały, żeby wyprzeć się Go publicznie. Miałeś tchórzliwą odwagę, ażeby to uczynić. Wszyscy inni... z wyjątkiem pasterzy, Manaena, Nikodema i Józefa, i Jana, mieli tylko tchórzostwo. Wyparli się Go wszyscy: mężowie i niewiasty izraelskie, z wyjątkiem kilku... Nie liczę bratanków i Alfeusza, syna Sary... oni to krewni i przyjaciele. Ale inni!... Nie mieli szatańskiej odwagi kłamać, by się ocalić, ani odwagi duchowej, by okazać skruchę i zapłakać, ani jeszcze większej – by się publicznie przyznać do błędu.


Prosze! Jest swego rodzaju szatanska ,odwaga'. Zuchwalosc raczej. Jak nazisci jechali na wojne czolgami to dokladnie bylo to! Wielu przeciez ginelo! Czyli to nie byla ,odwaga' gry komputerowej. Podobnie ,odwazni' ktorzy okradaja biednych buduja swoje majatki. Klamia w sadach. Przeciez oszusci i bandyci normalnie ryzykuja schwytanie. Czyli maja zuchwalosc. To jest ,pomoc' demonow! Tak nie sa to tylko istoty ,mityczne'. I w tym sensie satanisci ,coś' dostaja. Ale jest to pistolet do strzelenia sobie w glowe tak faktycznie. Taka ,pomoc'.

Skrucha wymaga jeszcze wiekszej odwagi! Tym razem wspomaganej przez Boga.

Jesteś biednym człowiekiem. Raczej byłeś nim, dopóki miałeś o sobie wysokie mniemanie. Teraz jesteś mężczyzną.

Widzicie! To co pisalem! Musial stracic pyche i to bolalo! Ale bylo konieczne. Znowu dobrze tlumacze! Jak zwykle mi sie sorawdza

Jutro staniesz się świętym. Ale nawet gdybyś nie był tym, kim jesteś, mimo to bym ci przebaczyła. Przebaczyłabym Judaszowi, aby ocalić jego ducha. Wartość bowiem ducha, nawet jednego, zasługuje na podjęcie wszelkich wysiłków, aby pokonać odrazę i niechęć – aż do wyniszczenia się przez to. Pamiętaj o tym, Piotrze. Powtarzam ci: “Wartość jednej duszy jest tak wielka, że – nawet gdybyśmy mieli umrzeć z powodu wysiłku znoszenia jej bliskości – trzeba tak ją trzymać w ramionach, jak Ja trzymam twoją siwą głowę. [Zrobilibyśmy to], gdybyśmy rozumieli, że trzymając ją tak, możemy ją ocalić.”

Tak! Dusza jednego ma nieskonczona wartosc bo kazdy jest niepowtarzalny. Bóg nie kopiuje egzemplarzy ludzkich! Trzeba podejmowac wysilki za osobnikow obrzydliwych CO NIE ZNACZY KUMPLOWAC SIE Z NIMI! UNIKAC TOWARZYSTWA OHYDNYCH nie znaczy chciec ich piekla. Chodzi o to zeby nas nie wciagneli we wlasne szambo!

Podobnie matka... Po [wymierzeniu] rodzicielskiej kary, tuli do serca głowę winnego syna i bardziej niż przez uderzenia rodzicielskie, przez słowa rozdartego serca, które bije, bije miłością i bólem, [domaga się poprawy] i otrzymuje.

Matka POPIERA BICIE DZIECI! TAK DOKLADNIE! Porownuje nawet bicie dziecka do bicia serca! Miłość do dziecka jest czyms innym niz myslicie. I nie oznacza mowienie zeby ,robilo co chce'. To jest krzywdzenie dziecka!

Piotrze Mojego Syna, biedny Piotrze! Byłeś, jak wszyscy, w rękach szatana w tej godzinie ciemności, a nie zauważyłeś tego i sądzisz, że działałeś samodzielnie. Chodź, chodź tu do serca Matki synów Mojego Syna. Tutaj szatan nie może ci już zaszkodzić. Tu uciszają się burze, w oczekiwaniu na słońce: Mojego Jezusa, który zmartwychwstanie i powie ci: “Pokój, Mój Piotrze”.

Szatan tam oddzialywal bo skoro dopuszczasz pyche to dopuszczasz demona. Jak uwazasz ze ,sam sobie dasz rade' to jest to powiedzenie Bogu nie! Nie pomagaj mi!
A szatanowi nie mozesz powiedziec nie przeszkadzaj bo nie rzadzisz nim! Ma wolna wole. Mozesz powiedziec Bogu! Niech on mi nie przeszkadza! Ale wtedy juz nie radzisz ,sobie sam'.

Teraz wstaje gwiazda poranna, czysta i piękna. Sprawia, że czystym i pięknym staje się wszystko, co ona całuje. Tak samo jak w orzeźwiające poranki wiosenne pięknieją jasne wody naszego morza.

Widac ze to poemat! To objawienie jest poetyckie.

To dlatego tak pragnęłam cię [ujrzeć]. U stóp Krzyża zostałam umęczona dla Niego i dla was i – jakże mogłeś tego nie czuć? – przyzywałam wasze duchy tak mocno, że sądzę, iż naprawdę do Mnie przybyły. I trzymałam je w kąpieli Jego Krwi i Jego łez, zamknięte w Moim Sercu czy raczej – złożone na Moim Sercu jak chleby pokładne. Mogłam to zrobić, bo On, w Janie, uczynił Mnie Matką całego Swego potomstwa... Jakże pragnęłam twojej [obecności]!...

Oczywiscie widzimy ze to Matka wszystkich ludzi.

W ten poranek, w to popołudnie i w tę noc, i w nowy dzień... Dlaczego kazałeś tak długo czekać Matce, biedny Piotrze, zraniony i zdeptany przez demona? Czy nie wiesz, że zadaniem matek jest wszystko uporządkować, uzdrowić, przebaczyć, przyprowadzić? Przyprowadzam cię do Niego. Chciałbyś Go ujrzeć? Czy chciałbyś zobaczyć Jego uśmiech, aby się przekonać, że On jeszcze cię kocha? Tak? O! Zatem oderwij się od Moich biednych kobiecych kolan i przyłóż czoło do Jego ukoronowanego czoła, a usta do Jego zranionych ust, i pocałuj twego Pana.»

Matka ma wszystko uporzadkowac, uzdrowic przyprowadzic do Boga. Tak Bóg to urzadzil. Poprzez Matkę do Jezusa stad jest ona wszechpośredniczką. Wszystko do nas idzie przez Nią! Nic ,bokiem'! Bo istotnie co niby mialo by Ją ominąć?! Jest godna wszystkiego bardziej niz my!

Znakomicie oddane. Caravaggio. O to ten byl z nimi?! Kto ja?! Nigdy w zyciu?! Wszystko oddane mimika twarzy i gestami! Widac jak ciasno ulozeni bo plotno ma okreslona wielkosc. Zeby oddac mimike twarzy trzeba duzych sylwetek! Sztuka to nie jest kopiowanie rzeczywistosci nawet ta ,realistyczna' jest fantastyka.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:36, 23 Lut 2021    Temat postu:

Znajduje lampkę i wychodzi z nią. Po chwili przychodzi z zapaloną i stawia ją na zwykłym miejscu.

Maryja ponownie usiadła naprzeciw rozpostartej chusty. Chusta ta – w żółtym świetle lampy oliwnej, przy jej drżącym płomieniu – nabiera jakiejś szczególnej żywotności i [wizerunek] wydaje się poruszać ustami i oczyma.

«Nic nie jesz?» – pyta szwagierka Maryi nieco udręczona.

«Trochę wody. Chce Mi się pić.»

Maria wychodzi i powraca... z mlekiem.

«Nie nalegaj, nie mogę. Wody – tak. Nie mam już w sobie wody... Sądzę, że nie mam też krwi. Ale...»


Znane zjawisko ze przy silnych przezyciach nie chce nam sie jesc i pic. Zwlaszcza po zgonie w bliskiej rodzinie.

Ktoś puka do drzwi. Maria Alfeuszowa wychodzi. Szept w sieni... a potem Jan wsuwa głowę do środka.

«Janie, wróciłeś. Znowu nic?»

«Nie. [Jest] Szymon Piotr... i płaszcz Jezusa... razem... w Getsemani. Płaszcz... – Jan osuwa się na kolana i mówi: – Oto on. Ale jest cały podarty i zakrwawiony. Ślady dłoni – to ślady rąk Jezusa, bo On miał takie długie i delikatne dłonie. Ale rozdarcia pochodzą od zębów. Widać wyraźnie, że to zęby człowieka. Myślę, że to był... że to był Judasz Iskariota, bo blisko miejsca, w którym Szymon Piotr znalazł płaszcz, znajdował się strzęp żółtej szaty Judasza. Wrócił tam... potem... zanim się zabił. Spójrz, Matko.»


!!! Judasz gryzl szaty po Jezusie! Pierwsze slysze! Ale nie dziwi przeciez to opetany! Ta szata nie zginela wiec! Musi byc w jakims kosciele a nawet wielu! Mogli ja pociac na relikwie!

Maryja cały czas głaszcze i całuje ciężki czerwony płaszcz Swego Syna, lecz przynaglona przez Jana rozkłada tkaninę i widzi krwiste ślady, ciemniejące na krwawej czerwieni, i rozdarcia zębów. Szepcze z drżeniem:

«Ile krwi!»

Wydaje się, że tylko ją widzi.

«Matko... ziemia jest od niej zaczerwieniona. Szymon, który pobiegł tam, w górę, w pierwszych godzinach poranka, mówi, że na trawie była jeszcze świeża krew, na listkach... Jezus... Nie wiem... Nie wydawał się zraniony... Skąd więc tyle krwi?»

«Z Jego Ciała. W trwodze...


Jak mowi Pismo krew Jezusa przed męka nie pochodzila z ran! Tylko z ,trwogi'! I nie bynjamniej Jezus ,nie bał się że tak będą bili'! Nie! Trwoga byla o to ilu pojdzie do piekla! Ilu jest potepionych MIMO JEGO MĘKI! Ból Jezusa to GŁÓWNIE ból duchowy.

O! Jezus - całkowita Ofiara!... O! Mój Jezus!» – Maryja lamentuje tak udręczona, z płaczem tak wyczerpującym, że niewiasty pojawiają się w drzwiach, patrzą, a potem się wycofują.

«To... To było wtedy, gdy Go wszyscy opuścili... Wy... co robiliście, kiedy On przeżywał udrękę Swej pierwszej agonii?»

«Spaliśmy, Matko...» – Jan płacze.


Widzimy tu jak potem sie zaluje kazdego zawodu sprawionego Bogu! Nie mowiac o grzechach!

«Szymon tam był? Opowiedz.»

«Poszedłem poszukać płaszcza. Miałem zamiar poprosić o to Jonasza i Marka... Ale uciekli. Dom jest zamknięty i wszystko – opuszczone. Wtedy zszedłem w dół aż do murów, aby przejść całą tę drogę, jak w czwartek... Byłem tego wieczoru tak zmęczony, tak strapiony, że nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie Jezus zostawił płaszcz. Wydawało mi się, że najpierw go miał, a potem już go nie miał... Na miejscu ujęcia – nic... Tam, gdzie byliśmy w trójkę – nic... Poszedłem ścieżką, którą odszedł Nauczyciel... I sądziłem, że Szymon Piotr też nie żyje, bo ujrzałem go skulonego przy skale. Krzyknąłem. Podniósł głowę... Myślałem, że oszalał, tak był zmieniony. Wydał okrzyk i usiłował uciec. Ale zachwiał się, oślepiony wylewanymi łzami, i złapałem go. Powiedział mi: “Zostaw mnie. Jestem demonem. Zaparłem się Go, jak to zapowiedział... i zapiał kogut, i On na mnie spojrzał... Uciekłem... Biegałem we wszystkie strony po polach i potem znalazłem się tutaj. I widzisz? Jahwe sprawił, że znalazłem tu Jego Krew, aby mnie oskarżyć. Wszędzie krew! Wszędzie krew! Na skale, na ziemi, na trawie. To ja sprawiłem, że się rozlała... jak ty, jak wszyscy... Ale ja zaparłem się tej Krwi.” Wydawało mi się, że majaczył. Usiłowałem go uspokoić i odejść z nim. Ale nie chciał. Mówił: “Tutaj! Tutaj!... aby strzec tej krwi i Jego płaszcza. Moimi łzami chcę ją zmyć. Kiedy już nie będzie krwi na tej tkaninie, być może wtedy powrócę pomiędzy żyjących, bijąc się w piersi i mówiąc: “Zaparłem się Pana”.


Widzimy jakie wyrzuty sumienia! Za to ze sie wystraszyl i powiedzial ze nie zna Jezusa! Tak! Mimo ze byl w strachu! To nie bylo ze wyparl sie i poszedl robic kase! Bal sie ze moga go zabic! A jednak i tej sytuacji czlowiek zaluje! Tu widac przedsmak czyscca.

Powiedziałem więc Piotrowi, że Ty chcesz go ujrzeć, że to Ty wysłałaś mnie, żebym go odszukał. Ale nie chciał wierzyć. Wtedy powiedziałem mu, że chciałaś też zobaczyć Judasza, żeby mu przebaczyć, i że cierpiałaś, nie mogąc tego uczynić z powodu jego samobójstwa. Wtedy płakał już spokojniej. Chciał wiedzieć wszystko. Opowiedział mi, że na trawie była jeszcze świeża krew i że to Judasz płaszcz podarł, bo znalazł kawałek jego szaty. Pozwoliłem mu mówić, mówić, a potem rzekłem: “Chodź do Matki”. O! Ileż musiałem prosić, ażeby go przekonać! A kiedy zdawało mi się, że już mi się to udało, i wstałem, aby z nim przyjść, on już nie chciał. Przyszedł dopiero pod wieczór. Ale po przejściu przez bramę ukrył się w opustoszałym ogrodzie, mówiąc: “Nie chcę, żeby mnie ludzie widzieli. Na moim czole noszę napis: “To ten, który wypiera się Boga”. Teraz, kiedy jest całkiem ciemno, udało mi się go przywlec tutaj.»

Symbolicznie przyszedl do Matki. I to pokazuje nam droge powrotu. Zawsze przez Matkę!

«Gdzie jest?» [– pyta Maryja.]

«Za tymi drzwiami» [– odpowiada Jan.]

«Niech wejdzie.»

«Matko...»

«Janie...»

«Nie czyń mu wyrzutów. On jest skruszony» [ – prosi Jan.]

«Tak mało Mnie jeszcze znasz? Wprowadź go.»


Tak! Apostol Jan myslal ze Matka zacznie miec pretensje! Mimo ze tyle czasu z Nią spedzil! Pokazuje to jak bardzo zwyklymi ludzmi byli apostolowie! Zadni tam tytani ducha. Nie bardzo wierzyli! To wielka nauka dla tych co uwazaja sie za ,bardzo wierzacych' albo gadaja ze ktos tam jest ,mocno religijny'. Nie ma takich!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:12, 19 Lut 2021    Temat postu:

Napisane 31 marca 1945. A, 11807-11828

Maria Alfeuszowa wchodzi ostrożnie i słucha. Być może myśli, że Dziewica usnęła. Zbliża się, pochyla i widzi Ją na kolanach, z twarzą przy ziemi, na chuście. Szepcze:

«O, nieszczęsna! Tak tu została!»

Pewnie sądzi, że Maryja śpi lub straciła przytomność. Ale Ona, wychodząc ze Swej modlitwy, mówi:

«Nie. Ja się modliłam.»

«Ale na kolanach! W ciemnościach! W chłodzie! Przy otwartym oknie! Spójrz, jesteś zziębnięta.»

«Ale czuję się lepiej, Mario.


Pokazuje to pieknie ze niewygody ciala czyli wyrzeczenia podnosza dusze! Wygodnictwo szkodzi! O tym wiedza wszyscy swięci! Nie dazyc do przyjemnosci ciala tylko do szczescia duszy! A to czesto jest sprzeczne i nie da sie polaczyc.

Tylko Przedwieczny wie, jak wyczerpałam się podtrzymywaniem tak wielu chwiejnych, oświecaniem tylu dusz, które nawet śmierć Jezusa nie oświeciła. W czasie modlitwy zaś wydawało Mi się, że czuję anielską woń, świeżość Nieba, pieszczotę skrzydeł... Przez jedną chwilę... Nie więcej. Zdało Mi się, że do morza mirry, która w swej wściekłości pogrąża Mnie już od trzech dni, wpadła kropla uspokajającej słodyczy. Wydawało mi się, że zamknięte sklepienie Niebios uchyliło się i promienna smużka zstąpiła na Porzuconą. Wydawało Mi się, że – przychodząc z nieskończonej dali – jakiś duchowy szept mówił Mi: “To rzeczywiście skończone”. Moja modlitwa – aż do tej chwili pełna rozpaczy – uspokoiła się. Zabarwiła się promiennym pokojem... o! Zaledwie odcieniem tego promiennego pokoju, jaki posiadały Moje kontakty z Bogiem na modlitwie... Moje modlitwy!...

Matka byla zmeczona podtrzymywaniem mnostwa niedowiarkow KTORZY NAOCZNIE WIDZIELI JEZUSA I JEGO CUDA! I CO? I NIE DOWIERZALI NADAL!
Czyli gdyby Chrystus teraz osobiscie chodzil po swiecie TO I TAK zadnych dodatkowych by nie nawrocil! Gdyby bylo inaczej to by chodzil!
Jedyne pocieszenie miala Matka na modlitwie od Boga co pokazuje nam gdzie go szukac!

Mario, czy bardzo kochałaś swego Alfeusza, kiedy byłaś zaślubioną dziewicą?»

«O! Maryjo!... Radowałam się jutrzenką, mówiąc sobie: “Noc minęła. Jedna mniej na oczekiwanie”. Cieszyłam się o zachodzie słońca, mówiąc sobie: “Znowu skończył się dzień. Bliższe jest moje wejście pod jego dach”. A kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, śpiewałam jak skowronek myśląc: “Wkrótce przyjdzie”. A kiedy widziałam, jak przychodził ze swym pięknym obliczem jak mój Juda – to dlatego Juda jest moim ulubieńcem – ze swym okiem zakochanego jelenia, jak u mojego Jakuba, o!... wtedy już nie wiedziałam, gdzie się znajduję! I kiedy pozdrawiał mnie, mówiąc: “Słodka oblubienico!”, a ja mogłam mu powiedzieć: “Mój panie”, wtedy... Sądzę, że gdyby mnie w tamtej chwili zmiażdżył wielki wóz albo gdyby dosięgła mnie strzała, nie odczułabym bólu. I potem, kiedy byłam jego małżonką... Ach!...»

Maria zatraca się w ekstazie wspomnień.


A tu opis milosci kobiety i mezczyzny! Jak widac nie wszyscy wtedy brali slub dla interesu bo takie poany rodu czy cos! Malzenstwa z milosci byly! Zwlaszcza pewnie w Izraelu bo przeciez mieli wzor Piesni nad Piesniami.

Potem odzywa się:

«Ale skąd to pytanie?»

«Aby ci wyjaśnić, czym były dla Mnie modlitwy. Pomnóż przez sto swoje odczucia, spotęguj je tysiące, tysiące razy, a zrozumiesz, czym zawsze była dla Mnie modlitwa, oczekiwanie na tę godzinę...


Zwykle ludzie nie odczuwaja takiej milosci do Boga jak do plci przeciwnej. I potocznie milosc kobiety do mezczyzny uchodzi za szczyt milosci. Stad Matka porownuje zgodnie z Biblia ktora tez uzywa tej milosci do opisu rzeczywiscie najwiekszej do Boga. Niektorzy np. ja odczuwaja jednak te miłość Boga jako najwieksza jaka istnieje bezposrednio bez porownan.

Tak, myślę, że nawet wtedy gdy nie modliłam się w spokoju groty lub Mojej izdebki, lecz oddawałam się niewieścim pracom, Moja dusza bez przerwy się modliła... Ale kiedy mogłam powiedzieć: “Oto nadchodzi godzina Mojego skupienia się w Bogu”, Moje serce płonęło, bijąc mocno. A kiedy zatracałam się w Nim... wtedy... Nie... Tego nie mogę ci wyjaśnić. Kiedy będziesz w światłości Boga, wtedy pojmiesz...

Matka odroznia ,modlitwe podczas pracy' od modlitwy w czasie tylko modlitwy. Istotnie tego nie da sie porownac. W czasie pracy musisz myslec co robisz. A w ciszy i skupieniu caly jestes przy Bogu. Oczywiscie jak widzimy rozmowczyni nie byla na wysokim stopniu duchowym i nie pojmowala. Bo nie da sie tego wytlumaczyc.

Ale wszystko to od trzech dni straciło się... I to było jeszcze bardziej rozdzierające niż nie mieć już Syna... A szatan trudził się przy dwóch nałożonych na siebie ranach: śmierci Mojego Dziecka i opuszczenia przez Boga; trudził się, by zadać trzecią ranę, straszliwą: nieobecności wiary. Mario, kocham cię bardzo i jesteś Moją krewną. Powiesz o tym później twoim synom - apostołom, aby potrafili wytrwać w apostolacie i pokonać szatana. Jestem pewna, że gdybym poddała się tej wątpliwości i gdybym uległa pokusie szatana, i gdybym powiedziała: “To niemożliwe, że On zmartwychwstanie”, zaprzeczając Bogu – bo to powiedzieć znaczyłoby zaprzeczyć Prawdzie i Potędze Boga – w nicość wpadłoby tak wielkie Odkupienie. Ja, nowa Ewa, na nowo ugryzłabym owoc pychy i duchowego zmysłu i zniweczyłabym dzieło Mojego Odkupiciela. Apostołowie będą w ten sposób stale kuszeni: przez świat, przez ciało, przez władzę, przez szatana. Niech pozostaną nieugięci, na przekór wszelkim udrękom – a cielesne cierpienia będą jeszcze najlżejsze – ażeby nie zniszczyć tego, co Jezus uczynił.»

Matka byla ostro atakowana przez demony aby zwatpila. Nie nie zmartwychwstanie! Wtedy gdyby ulegla zrobila by prawie to co Ewa. I widzimy zapowiedz ze ksieza tak samo beda dreczeni! I jest to nieporownywalne z pokusami ciala! Tak! Ksieza sa dreczeni przez demony niewiarą! To wszystko legendy! I to jest najgorsza pokusa a nie jakis tam seks jak wciskaja prostakom wedle ich prostackich popedow. I tu ksiadz musi wytrwac.

«Ty, Maryjo, powiedz to moim synom... Cóż może powiedzieć Twoja biedna szwagierka?! O, a jednak! Gdyby przyszli! Cierpliwości!... uciec w pierwszej godzinie!... Ale potem!...»

«Widzisz, że Łazarz i Szymon mieli polecenie przyprowadzić ich do Betanii. Jezus wie wszystko...»

«Tak... Ale... Och! Kiedy ich ujrzę, zrobię im gorzkie wyrzuty. Byli tchórzami. Niechże by wszyscy nimi byli, ale nie oni – moi synowie! Nigdy im nie wybaczę...»

«Przebacz, przebacz... To była chwila zagubienia... Nie wierzyli w to, że Jezus zostanie pojmany. On to wprawdzie powiedział...»

«To dlatego im nie wybaczę. Wiedzieli o tym. Byli więc przygotowani. Kiedy się o czymś wie i kiedy wierzy się temu, kto mówi, nic nie zaskakuje!»


Przypomnienie jak pouciekali ze strachu. To jest nauka wszechczasow! Kazdy spotka w swoim zyciu okazje swiadectwa i co? Ucieknie?!

«Mario, On także wam powiedział: “Zmartwychwstanę”. A przecież... gdybym mogła otworzyć wasze piersi i głowy, na sercu i na mózgu mielibyście wypisane: “To nie może się stać”.»

«Przynajmniej... Tak... Trudno w to uwierzyć... Ale my przynajmniej pozostałyśmy na Kalwarii.»

«To dzięki niezasłużonej łasce Boga. Inaczej też byśmy uciekli. Longin, słyszałaś? Powiedział: “Rzecz straszna”. A przecież jest żołnierzem. My, niewiasty, same z jednym chłopcem wytrwałyśmy, dzięki bezpośredniej pomocy Boga. Więc się tym nie chełp. To nie nasza zasługa.»


Widzimy co mieli w srodku otaczajacy Jezusa. Zmartwychwstanie?! Niemozliwe! Tacy ,racjonalisci'!
A ci co wytrwali to tylko dzieki łasce Boga! Sami z siebie tez by uciekli.

«A dlaczego nie oni?...»

«Bo oni będą kapłanami jutra i muszą wiedzieć... Muszą wiedzieć – doświadczywszy tego na sobie – jak łatwo człowiekowi wiernemu jakiemuś Credo wyprzeć się wiary. Jezus nie chce kapłanów, którzy o mało co staliby się Jego najbardziej zaciętymi nieprzyjaciółmi....»


Tak! Czlowiekowi bardzo latwo wyprzec sie gdy tylko zamajaczy ,okazja' ze mozna jakos ,lepiej sie urzadzic' bez Boga.

«Mówisz o Jezusie tak, jakby już powrócił...»

«Widzisz? Sama poświadczasz, że nie wierzysz. Jakże więc możesz robić wyrzuty synom?»

Maria Alfeuszowa nie wie, co odpowiedzieć. Pozostaje z pochyloną głową, dotykając mimowolnie różnych przedmiotów. Znajduje lampkę i wychodzi z nią. Po chwili przychodzi z zapaloną i stawia ją na zwykłym miejscu.


Widzicie jak na kazdym kroku wychodzila niewiara. Naprawde mocno NIE WIERZYLI ,w to całe zmartwychwstanie'. Tak bylo! Widzimy niebywale realistyczny opis natury ludzkiej. To nie sa opowiesci basniowe tylko relacja z prawdziwych wydarzen. Dlatego Bóg dal tak cenne objawienia abysmy sie uczyli z nich ku naszemu dobru.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 12:43, 17 Lut 2021    Temat postu:

Józef wchodzi. Maryja trzyma go za rękę. Kiedy widzi, że usiadła, pada przed Nią na kolana, z głową na Jej kolanach, i szlocha:

«Przebacz! Przebacz!»

«To nie Mnie, lecz Jego musisz o to prosić.»

«On nie może mi dać przebaczenia. Na Kalwarii próbowałem przyciągnąć Jego spojrzenie. Patrzył na wszystkich, ale nie na mnie... Ma rację... Poznałem Go i pokochałem jako Nauczyciela zbyt późno. Teraz to skończone.»


Widzimy żal ze zbyt pozno uwierzyl! To pokazuje ze nawracac sie trzeba jak najszybciej! Kazdy dzien zwloki pozniej bedzie przez was strasznie zalowany! Odkladajac wiare ,na pozniej', tylko tracisz.

«Teraz to się zaczyna. Pójdziesz do Nazaretu i powiesz: “Wierzę”. Twoja wiara będzie mieć wartość nieskończoną. Będziesz Go kochał doskonałością przyszłych apostołów, którzy będą mieć zasługę miłowania Jezusa, znanego im tylko duchem. Zrobisz to?»

«Tak! Tak! Aby wynagrodzić. Ale chciałbym usłyszeć od Niego jedno słowo, a już nigdy go nie usłyszę...»


Zmarnowal szanse i to boli. Ale jest przed nim droga taka jak przed nami! Wierzyc ufac nie widzac Go fizycznie oczami.

«Trzeciego dnia zmartwychwstanie i będzie mówił do tych, których kocha. Wszyscy usłyszą Jego Głos.»

«Błogosławiona jesteś, Ty, która potrafisz wierzyć...»


Ufność Matki jest doskonala! On moze jeszcze jednak ujrzec Zmartwychwstałego. A my juz nie.


«Józefie! Józefie! Mój małżonek był twoim wujkiem i uwierzył w rzecz jeszcze trudniejszą do przyjęcia niż ta. Potrafił uwierzyć, że biedna Maryja z Nazaretu była Oblubienicą i Matką Boga. Dlaczego ty – bratanek tego Sprawiedliwego, noszący jego imię – nie umiesz uwierzyć, że Bóg potrafi powiedzieć Śmierci: “Dość!”, a Życiu: “Powróć!”?»

«Nie zasługuję na tę wiarę, gdyż byłem zły. Byłem wobec Niego niesprawiedliwy. Ale Ty... Ty jesteś Matką. Pobłogosław mnie. Przebacz mi... Daj mi pokój...»


Z rodziny tego Józefa a jednak trzymal sie z dala! Tak to nie bylo tak ze jak juz krewni to za Jezusem! Wszak w rodzinnym miasteczku malo kto uwierzyl! Przeciez to ten ,zwykly syn ciesli'! A kim niby mial byc?! Przeciez jasno bylo zapowiedzianie BÓG Z NAMI! Czyli logiczne ze bedzie wsrod zwyklego ludu.

«Tak... Pokój... Przebaczenie... O, Boże! Pewnego razu powiedziałam: “Jakie to trudne być Odkupicielem”. Teraz mówię: “Jakże jest trudno być Matką Odkupiciela!” Litości, Mój Boże! Litości... Idź, Józefie. Twoja matka tak bardzo cierpiała w tych godzinach. Pociesz ją... Ja tu zostaję... ze wszystkim, co mam po Moim Dziecku... A Moje samotne łzy wyjednają ci wiarę. Żegnaj, Mój bratanku. Powiedz wszystkim, że chcę milczeć... rozmyślać... modlić się... Jestem... Jestem biedną niewiastą, zawieszoną nad przepaścią na nitce... Tą nitką jest Moja wiara... A wasza niewiara – bo nikt nie potrafi wierzyć całkowicie i święcie – stale potrąca tę nitkę... I nie wiecie, jakiego trudu ode Mnie wymagacie... Nie wiecie, że pomagacie szatanowi Mnie dręczyć. Idź...»

Matka nie byla robotem zaprogramowanym na bezmyslne posluszenstwo! Nie miala z automatu wiary! Czyli przezywala wszelkie ludzkie rozterki a niewiara wokol jeszcze w Nią uderzała.

Maryja zostaje sama... Klęka przed chustą. Całuje czoło, oczy, usta Swego Syna i mówi:

«Tak! Właśnie tak! Aby mieć siłę... Muszę wierzyć. Muszę wierzyć. Za wszystkich.»

Zapadła noc, bez gwiazd, ciemna, parna. Maryja zostaje w ciemnościach ze Swym bólem. Dzień szabatu skończył się.


Matka musi miec wiare za wszystkich. Bo Ona wlasnie wypelnia to co ludzie powinni a tego nie robia. Zatem jest to wynagradzanie Bogu za ludzkosc. Do tego dolaczyc moze kazdy.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 14:59, 10 Kwi 2020    Temat postu:

Jan wychodzi bardzo szybko, nie biorąc nic do jedzenia... jak Maryja, która też nic nie jadła. Niewiasty stojąc spożyły chleb i oliwki, cały czas pracując nad balsamami. Joanna, żona Chuzy, przybywa z Jonatanem. Ma wygląd płaczki. Na widok Maryi mówi:

«On mnie ocalił! Mnie ocalił, a sam jest martwy! Teraz wolałabym nie być ocaloną!»


Rozpacz ich ogarniala...

To Matka Bolejąca musi pocieszać to dziecko – uzdrowione, lecz nadwrażliwe. Pociesza ją więc i umacnia, mówiąc:

«Nie znałabyś Go i nie pokochała, i nie mogłabyś Mu teraz służyć. Ileż będzie trzeba zrobić w przyszłości! I musimy działać, bo widzisz... My pozostałyśmy, a mężczyźni uciekli. To zawsze niewiasta naprawdę rodzi. Dla Dobra. Dla Zła. My zrodzimy nową Wiarę. Jesteśmy nią napełnione, została ona w nas złożona przez Boga, naszego Małżonka. I zrodzimy ją dla ziemi, dla dobra świata. Spójrz, jaki On piękny! Jak uśmiecha się i żebrze o świętą pracę, jaką wykonujemy! Joanno, wiesz o tym, że cię kocham. Nie płacz już.»


Pocieszycielka nasza! Matka mowi ze Kościół tworza kobiety co widac zreszta fizycznie! Tak nie musza byc w hierarchii! Bardzo czesto wtedy najpierw kobieta sie nawracala a potem przekonywala meza!

«Ale On nie żyje! Tak, tu przypomina jeszcze żywego. Ale teraz już nie żyje. Czymże jest świat bez Niego?»

«On powróci. Idź, módl się, czekaj. Im bardziej będziesz wierzyć, tym szybciej zmartwychwstanie. Ta wiara jest Moją siłą... I jedynie Bóg, szatan i Ja wiemy, jak jest atakowana wiara w Jego Zmartwychwstanie.»


Podstawowa kwestia Zmartwychwstania! Jesli nie zmartwychwstal to nic nie ma sensu!

Joanna odchodzi, szczupła i pochylona, jak lilia zbyt napełniona wodą. Po jej odejściu Maryję ponownie ogarnia udręka.

«Wszystkim! Wszystkim muszę dodawać sił. A kto Mnie ich udzieli?»

I płacze, głaszcząc Twarz na wizerunku, bo teraz usiadła blisko skrzyni, na której chusta jest rozciągnięta.


On Jej doda sił! Tak Matka Bolejąca innym musi sił dodawać jeszcze!

Przybywa Józef i Nikodem. Dzięki temu niewiasty nie muszą wychodzić dla zakupienia mirry i aloesu, bo przynieśli to w torbach. Siły mężczyzn opadają na widok Oblicza odbitego na suknie i wstrząśniętej twarzy Matki. Siadają w kącie po pozdrowieniu Jej i milczą, poważni, przytłoczeni... Potem odchodzą. Maryja nie ma już sił mówić. W miarę jak nadchodzi wieczór, jak zbliża się kłębowisko parnych, przygniatających chmur, staje się coraz bardziej biednym, rozdartym stworzeniem. Mroki wieczoru są dla Niej – jak dla wszystkich, którzy cierpią – źródłem wielkiej boleści.

Wszyscy opadaja z sil raczej duchowych zreszta bo nie o miesnie tu chodzi tylko o wewnetrzna udreke ktora ich wycieńczyła!

Inni także stają się smutniejsi, szczególnie Salome, Maria Alfeuszowa i Zuzanna. Wreszcie nadchodzi dla nich pociecha, bo przychodzi grupa, w której jest Zebedeusz, małżonek Zuzanny i Szymon oraz Józef, synowie Alfeusza. Dwaj pierwsi pozostają w sieni i wyjaśniają, że Jan ich odnalazł, przechodząc przez przedmieście Ofel. Dwóch pozostałych znalazł Izaak. Błąkali się po polach, zastanawiając się, czy powrócić do miasta, czy też iść odnaleźć braci, którzy – jak przypuszczali – są w Betanii. Szymon mówi:

«Gdzie jest Maryja? Chcę Ją zobaczyć» – i podąża za swą matką. Całuje przygnębioną krewną.


Czyli niewiasty ujrzaly swoich krewnych żywych co oczywiscie jest wielka pociechą!

«Jesteś sam? Dlaczego nie ma z tobą Józefa? Dlaczego się rozłączyliście? Czyżby znowu jakiś zatarg między wami?... Nie powinniście. Widzicie? Przyczyna niezgody nie żyje!» – i pokazuje Mu twarz na chuście.

Szymon spogląda i płacze. Mówi:

«Nie rozłączyliśmy się i już się nie opuścimy. Tak, przyczyna niezgody nie żyje... ale nie tak, jak Ty myślisz. Umarła, bo teraz Józef pojął... Józef jest na dworze... nie ośmiela się wejść...»

«O, nie! Przecież nigdy nie wywołuję lęku. Jestem samą litością. Przebaczyłabym nawet Zdrajcy, ale nie mogę, bo zabił się.»


Byly pomiedzy nimi waśnie az do tego stopnia ze jeden wstydzi sie spojrzec Matce w oczy... Ona jednak nie wywoluje lęku bo jest samą litością!

Maryja wstaje. Idzie pochylona i woła:

«Józefie! Józefie!»

Zalany łzami Józef nie odpowiada. Maryja podchodzi do drzwi – jak to uczyniła, kiedy rozmawiała z Judaszem – i wsparta o futrynę wyciąga rękę. Kładzie ją na głowie najstarszego z bratanków [Swego małżonka]. Głaszcze go i mówi:

«Pozwól Mi wesprzeć się na jakimś Józefie! Wszystko było spokojne i pogodne, kiedy to imię królowało w Moim domu. Potem Mój święty umarł... i wszelkie ludzkie dobra biednej Maryi umarły także. Zostało Mi dobro nadprzyrodzone: Mój Bóg i Syn... Teraz jestem Opuszczoną... Ale gdybym mogła być w ramionach jakiegoś Józefa, którego kocham – a ty wiesz, że ciebie kocham – poczułabym się mniej opuszczona. Wydawałoby Mi się, że powróciłam do przeszłości i mogłabym powiedzieć: “Jezusa nie ma, ale nie umarł. Jest w Kanie, w Nain, z powodu pracy, ale zaraz wróci...” Chodź, Józefie. Wejdźmy razem tam, gdzie On czeka na ciebie, żeby się do ciebie uśmiechnąć. Pozostawił nam Swój uśmiech, aby nam powiedzieć, że nie żywi urazy.»


Wiadomo ktorego Józefa ten inny Jej przypomina! Widzimy ze Matka nie ma zadnego slowa nagany czy prentensji! Jak jej slowa potrafia zmiekczyc serce!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 11:55, 10 Kwi 2020    Temat postu:

Longin wchodzi (zdjął swój płaszcz) i na progu pozdrawia na sposób rzymski, gestem ramienia, a następnie mówi:

«Ave, Domina! Rzymianin pozdrawia Ciebie – Matkę rodzaju ludzkiego. Prawdziwą Matkę. Nie chciałem być przy... przy... przy tym, ale otrzymałem rozkaz. Jednak służę Ci, dając Ci to, czego pragniesz, i wybaczam losowi, że przeznaczył mnie do tej strasznej rzeczy. Oto [włócznia].»


Ave Domina! Salut rzymski! Wiecie co to znaczy? Za takie cos policja was zamknie! Taskie debilne czasy! Piekna scena gdy madry Rzymianin po swojemu oddaje hołd kobiecie a to spoleczenstwo patriarchalne na dodatek z tym ze kobiety szanowali! Tu ma przed soba Matkę Rodzaju Ludzkiego! On mial rozkaz nadzorowac egzekucje! Widzicie jaki paradoks! Spodziewalibyscie sie zbira! Nie! Bóg go wyznaczyl zeby go nawrocic WLASNIE DLATEGO ZE BYL DOBRY I MADRY! Gdyby nie przezyl szoku to by sie nie nawrocil! Takie sa drogi Boga!

I daje Maryi włócznię, [a właściwie] – samo ostrze, zawinięte w czerwone sukno, bez drzewca. Maryja bierze je, jeszcze bardziej blednąc. Wargi jakby znikły z powodu Jej bladości. Nawet one drżą. Mówi:

«Niech On cię doprowadzi do Siebie przez wzgląd na twą dobroć.»


Czyli abys przyjal chrzest!

«To był jedyny Sprawiedliwy, którego spotkałem w całym rozległym cesarstwie Rzymu. Żałuję, że znałem Go jedynie z opowiadań moich kompanów. Teraz... jest za późno!»

«Nie, synu. On skończył ewangelizować. Ale Jego Ewangelia pozostaje, w Jego Kościele.»


Po ludzku Longin mowi. ,Byl dobry szkoda ze przegral'! Tak! A Maryja... Nie! Wygrał! To jest tajemnica krzyża! Przekracza umysl ludzki!

«Gdzież jest Jego Kościół?» – pyta Longin nieco ironicznie.

«Jest tutaj. Dziś jest uderzony i rozproszony, lecz jutro zgromadzi się jak drzewo, które po burzy układa na miejscu swe listowie. A nawet gdyby nie było tu nikogo, Ja tu jestem. I Ewangelię Jezusa Chrystusa, Syna Boga i Mojego, mam całą zapisaną w Moim sercu. Wystarczy, że spojrzę w Moje serce, aby ją powtórzyć.»


Czyli sceptycznie mowi? Wygral? To gdziez Jego Kościół! Oczywiscie chwila byla straszna. Zamet niepewnosc! Ale pozostala Maryja i na Niej powstal Kościół! Co wiemy dzis widzac jak wyrosl.

«Przyjdę. Religia, która ma za przywódcę takiego Bohatera musi być boska. Ave, Domina!»

Longin odchodzi. Maryja całuje włócznię, na której znajduje się jeszcze krew Jej Syna... I nie chce zetrzeć tej krwi: “rubinów Boga na okrutnej włóczni” – jak mówi... I tak mija dzień – pośród przejaśnień i burzowych chmur.


Rzymianin stwierdza ze religia TAKIEGO przywodcy musi byc naprawde od Boga bo przypomne bylo wtedy w Rzymie wielobostwo! Olbrzymi chaos wierzen!

A Matka oczywiscie zachowuje wlocznie jako relikwie!

Jan powraca dopiero wtedy, gdy słońce w zenicie mówi, że to południe.

«Matko, nie znalazłem nikogo, prócz... Judasza z Kariotu.»

«Gdzież jest?»

«O! Matko! Co za okropność! Wisi na drzewie oliwnym, napuchnięty i czarny, jakby nie żył od wielu tygodni. Rozkładający się, straszny... Ponad nim sępy, kruki, skrzeczą w przerażających bójkach... To ich wrzawa przyciągnęła mnie w to miejsce. Byłem na drodze na Górę Oliwną i na jednym wzgórzu ujrzałem kłębowiska czarnych ptaków. Podszedłem tam... Dlaczego? Nie wiem. I ujrzałem. Co za okropność!...»


,Znalezli' Judasza...

«Okropność! Dobrze mówisz. Oprócz Dobroci jest też Sprawiedliwość. Rzeczywiście, w tej chwili Dobroć jest nieobecna... Ale Piotr! Ale Piotr!... Janie, mam włócznię. Ale o szatach... Longin nie mówił.»

Oprocz Dobroci czyli Miłosierdzia jest tez SPRAWIEDLIWOŚĆ! I nigdy o tym nie zapominajmy!

«Matko, mam zamiar iść do Getsemani. On został tam ujęty bez płaszcza. Być może jest tam jeszcze. Potem pójdę do Betanii.»

«Idź. Idź po płaszcz... Inni są u Łazarza. Nie chodź więc do Łazarza. Nie ma potrzeby. Idź i wracaj tu.»


Czyli ruszaja na poszukiwanie kolejnych relikwii...

Płaszcz Jezusa to oczywiscie prostokatna tkanina.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 8:52, 10 Kwi 2020    Temat postu:

[Niewiasty wołają:]

«Moi synowie!»

«Łazarz!»

«Jakub!»

«Wszyscy tam są. O świcie pola Łazarza pełne były ludzi błąkających się, zapłakanych... Pełne Jego bezużytecznych przyjaciół i uczniów!... Ja... poszedłem do Łazarza sądząc, że jestem pierwszy... Wcale nie. Byli tam już twoi synowie, niewiasto, i twój, z Andrzejem, Bartłomiejem i Mateuszem. To Szymon Zelota przekonał ich, że mają tam iść. Maksymin, wychodząc wczesnym rankiem w pola, znalazł jeszcze innych. Łazarz pomógł im wszystkim i jeszcze jest zajęty. Mówi, że Nauczyciel dał mu to polecenie i że Zelota mówi to samo.»


Widzimy zagubienie uczniow. Uderz pasterza a owce sie rozpierzchna. Pokazuje to role przywodztwa! Tak sa ludzie stworzeni ze potrzebuja przewodnictwa. Po prostu potrzebuja Boga.

«A Szymon i Józef, moi inni synowie, gdzie są?» [pyta Maria Alfeuszowa.]

«Nie wiem, niewiasto. Pozostaliśmy razem aż do trzęsienia ziemi. Potem... Nie wiem już nic dokładnie. Pośród ciemności i błyskawic, i umarłych, którzy powstali z grobów, i trzęsienia ziemi, i trąby powietrznej straciłem głowę. Znalazłem się w Świątyni... i jeszcze teraz się zastanawiam, jak mogłem tam być, za świętym obrębem. Pomyśl, że pomiędzy mną a ołtarzem kadzielnym był tylko jeden łokieć... Pomyśl, że tam – gdzie miałem stopy – było miejsce zarezerwowane dla kapłanów pełniących służbę!... I... i widziałem Święte Świętych!... Tak, bo Zasłona Świętego rozdarła się z góry do dołu, jakby przedarta wolą olbrzyma... Gdyby mnie ujrzano w środku, zostałbym ukamienowany. Ale nikt mnie nie widział. Spotykałem tylko widma umarłych i widma żyjących. Bo wydawali się jak zjawy, przy świetle błyskawic, w jasności pożarów i z przerażeniem na twarzach...»


To wszystko jest w Ewangelii. Przedarcie zaslony swiatyni przypominam jest tym samym co podarcie dokumentu. Jest juz niewazny! Swiatynia zydowska jest niewazna judaizm jest pustym kultem. Nie ma tam Boga. Oczywiscie takie wydarzenie jak smierc Jezusa na krzyzxu otworzylo zupelnie nowa epoke.

«O, mój Szymon! Mój Józef!»

«A Szymon Piotr? A Judasz z Kariotu? A Tomasz i Filip?»

«Nie wiem, Matko... Łazarz wysłał mnie, bo mu powiedziano, że oni... was zabili.»

«Idź zatem zaraz go uspokoić. Już wysłałam Manaena. Ale idź i ty i powiedz... że tylko sam Jezus został zabity... a Ja wraz z Nim. I jeśli ujrzysz innych uczniów, zabierz ich ze sobą. Ale Iskariotę i Szymona Piotra chcę [spotkać] Ja.»


Panika plotki ze wszyscy zabici. A Matka troszczy sie zwlaszcza o Judasza!

«Matko... przebacz nam, że nie zrobiliśmy więcej.»

«Wszystko wybaczam... Idź.»


Grzech zaniechania! Tak! Jesli nie robicie czegos oczywistego co trzeba co nie wymaga utraty zycia i zdrowia to tez grzech!

Izaak wychodzi, Marta i Maria, Salome i Maria Alfeuszowa, obarczają go prośbami, zaleceniami, poleceniami. Zuzanna płacze cichutko, bo nikt nie mówi o jej mężu. Wtedy Salome przypomina sobie o swoim i także płacze.

Znowu zapada cisza, aż do nowego uderzenia w drzwi. Ponieważ jednak miasto jest spokojne, niewiasty mniej się obawiają. Kiedy jednak w uchylonych drzwiach widzą ukazującą się ogoloną twarz Longina, uciekają wszystkie, jakby ujrzały umarłego w całunie lub demona we własnej osobie. Pan domu, który wałęsał się po sieni, ucieka pierwszy.


Bo to Rzymianin. Widzimy ze dla uczniow Jezusa byla to proba! Jak wszyscy i oni mieli je w zyciu.

Nadbiega Magdalena, która była z Maryją. Longin z mimowolnym lekko kpiącym uśmieszkiem na ustach wszedł i sam zamknął ciężkie drzwi. Nie jest w mundurze, lecz w szacie ciemnej i krótkiej i w ciemnym płaszczu. Maria Magdalena patrzy na niego, a on spogląda na nią. Potem Longin, wciąż oparty o drzwi, pyta:

«Czy mogę wejść bez zanieczyszczenia kogokolwiek i nie przerażając nikogo? Widziałem dziś rano o świcie obywatela Józefa i powiedział mi o pragnieniu Matki. Proszę o wybaczenie, że sam o tym nie pomyślałem. Oto włócznia. Zachowałem ją na pamiątkę po... po Świętym Świętych. O, On jest nim! To słuszne, aby Matka ją miała. Co do szat... to trudniejsze. Nie mówcie Jej tego... ale może zostały już sprzedane za kilka denarów... To prawo żołnierzy, ale spróbuję je odnaleźć...»


Włócznia ktora Longin ptrzebil bok Jezusa aby sorawdzic czy umarł! Ocalała jak widac i gdzies w jakims kosciele jest relikwia! Longin ma jeszcze odnalezc szaty.

«Chodź. Ona jest tam.»

«Ależ ja jestem poganinem!»

«To nie ma znaczenia. Powiem Jej, jeśli chcesz.»

«O! Nie... nie myślałem, że na to zasłużę.»

Maria Magdalena idzie do Dziewicy.


Mimo ze poganin to pokorny! Wlasnie z takich rekrutowali sie pierwsi chrzescijanie.

«Matko, Longin jest tutaj... Ofiarowuje Ci włócznię.»

«Wprowadź go.»

Pan domu, który stoi na progu, szemrze:

«Ależ to poganin...»

«Ja jestem Matką wszystkich, człowieku, tak jak On jest Odkupicielem wszystkich.» [.........]


Bo teraz oczywiscie ,Nie ma żyda ani Greka'. Teraz Kościół obejmie wszystkich. Pierwsi poganie nawroceni to ci co widzieli Mękę Jezusa na własne oczy.

Oryginalne rzymskie malarstwo. Lepszych wyobrazen tych ludzi nie ma. Jak widac twarze jak nasze w koncu nasi przodkowie tylko stroje z epoki.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:44, 07 Kwi 2020    Temat postu:

Ponieważ wszystkie przybiegły, Zuzanna wychodzi, aby zawołać właściciela z kluczami. W międzyczasie Maryja opiera się o drzwi, jakby chciała je otworzyć siłą Swojej woli. Zjawia się i mężczyzna. Wystraszony, przygnębiony, otwiera i wycofuje się. A Maryja, w ramionach Marty i Marii Alfeuszowej, wchodzi do wieczernika.

Oczywiscie cialo oslabione cierpieniem duszy! Tak bardzo cialo jest zalezne! Oczywiscie u grzesznikow czesto popedy ciala rzadza dusza ale to nie u Maryi!

Wszystko jest jeszcze, jak było na końcu Ostatniej Wieczerzy. Bieg wydarzeń i nakaz wydany przez Jezusa przeszkodziły w naruszeniu [czegokolwiek]. Jedynie siedzenia zostały przeniesione na swoje miejsca. Maryja, która przecież nie była w wieczerniku, idzie prosto do miejsca, na którym siedział Jej Jezus. Wydaje się, że prowadzi Ją jakaś ręka. Wygląda jak we śnie, tak jest sztywna w wysiłku chodzenia... Idzie. Krąży wokół łoża biesiadnego, wciska się między nie i stół... Pozostaje wyprostowana przez chwilę, a potem pada na stół, w nowym wybuchu płaczu. Następnie uspokaja się. Klęka i modli się z głową opartą o brzeg stołu. Głaszcze obrus, miejsce do siedzenia, naczynia, brzeg wielkiej tacy, na której był baranek, wielki nóż, którego użyto do krajania mięsa, amforę postawioną przed tym miejscem. Nie potrafi jednak dotknąć tego, czego dotykał Iskariota. Potem trwa jakby zobojętniała, z głową wspartą na rękach splecionych i położonych na stole.

Wszystko jeszcze zostalo po Ostatniej Wieczerzy nie ruszone! Oczywiscie Matka idzie w miejsce nalezace do Jezusa. Wszystko tu przypomina Jego Osobę.

Wszystkie [niewiasty] milczą. Aż szwagierka mówi:

«Chodź, Maryjo. Boimy się żydów. Chciałabyś, aby tu weszli?»

«Nie. Nie. To jest miejsce święte. Chodźmy. Pomóżcie Mi... Dobrze zrobiłyście, żeście Mi to powiedziały. Chciałabym mieć skrzynię, piękną, dużą, zamykaną, aby umieścić w środku wszystkie Moje skarby.»

«Jutro każę Ci ją przynieść z pałacu. Najpiękniejszą, jaka jest w domu. Mocną i solidną. Dam Ci ją z radością» – przyrzeka Magdalena.


Czyli wszystkie te przedmioty maja byc zachowane jako relikwie i prawdopodobnie przetrwaly do dzis!

Wychodzą. Maryja jest całkowicie wycieńczona. Chwieje się, idąc po małych schodkach. Jeśli Jej ból jest mniej uzewnętrzniony, to dlatego, że nie ma już sił. W tym Swoim opanowaniu jest jednak jeszcze bardziej tragiczna.

Matka Bolesna! Mimo ze wola nakazuje i cialu i duszy to bólu przeciez nie likwiduje!

Wchodzą ponownie do poprzedniej izby. Maryja, zanim powróci na Swoje miejsce, głaszcze, jakby to była twarz z ciała, Święte Oblicze z chusty.

Oblicze Jezusa oczywiscie jest zastepczym znakiem Jego Osoby.

Znowu pukanie do drzwi. Niewiasty śpieszą do wejścia. Uchylają drzwi. Swoim zmęczonym głosem Maryja mówi:

«Jeśli to są uczniowie, a szczególnie Szymon Piotr i Judasz, niech zaraz przyjdą do Mnie.»


Jeden ktory sie zaparl drugi ktory zdradzil! Matka mysli o tych ktorzy sa w najgorszym stanie! Tak! To jest miłość grzesznika!

Ale to pasterz Izaak. Wchodzi. Płacze kilka minut. Pada natychmiast na twarz przed chustą, a potem przed Matką i nie wie, co powiedzieć. Maryja więc odzywa się:

«Dziękuję. Jezus widział cię i Ja cię widziałam. Wiem o tym. Patrzył na was, jak długo mógł.»


Prosci pasterze to ci najbardziej wierni juz od poczatku od żłóbka jak wiemy!

Izaak płacze jeszcze bardziej. Może mówić dopiero wtedy, kiedy przestaje płakać:

«Nie chcieliśmy odchodzić, lecz prosił nas Jonatan. Żydzi grozili niewiastom... i potem nie mogliśmy już przyjść. Wszystko... wszystko się skończyło... Gdzież więc mieliśmy się udać? Wszyscy rozproszyliśmy się po polach i kiedy zapadła noc, zgromadziliśmy się na drodze pomiędzy Jerozolimą a Betlejem. Wydawało nam się, że idąc do Jego Groty, oddalamy Jego śmierć... Ale potem poczuliśmy, że nie było słuszne iść tam... To był egoizm i powróciliśmy do miasta... I znaleźliśmy się w Betanii, nie wiedząc jak...»


Poszli do Jego Groty czyli chyba do tej ktora znacie z Szopek na Boże Narodzenie. Czyli prawdopodobnie jeden z tych pasterzy wspomnianych w Różańcu!

Sam pasterz to tez symbol! Pan jest przeciez pasterzem mym!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 10:56, 03 Kwi 2020    Temat postu:

Wchodzi Manaen. Nie jest okazały jak zazwyczaj. Ma szatę najzwyklejszą, kasztanową, niemal czarną, i podobny płaszcz. Żadnego klejnotu ani miecza. Nic. Wygląda na człowieka zamożnego, ale niskiego rodem.

Widzimy ze wtedy od razu po stroju widac bylo z kim macie do czyniernia! Na ile go bylo stac na tyle mial ubior. Jeden nie tylko ubior ale i klejnoty. Inny ubior ale juz bez klejnotow. Jeszcze inny ubior ale tani itd. W sumie proste spoleczenstwo. Dzis jestesmy ubrani jednakowo ale tez sa oznaki statusu typu samochod itd.

Pochyla się w pozdrowieniu, najpierw z rękami skrzyżowanymi na piersi, a potem przyklęka, jakby przed ołtarzem.

«Wstań. I wybacz, że nie odpowiadam ukłonem. Nie potrafię...»

«Nie musisz. Nie pozwoliłbym na to. Wiesz, kim jestem. Dlatego proszę Cię, abyś mnie traktowała jako Swego sługę. Potrzebujesz mnie? Widzę, że nie masz w otoczeniu żadnego mężczyzny. Wiem od Nikodema, że wszyscy uciekli. Nie mogli nic zrobić, to prawda... ale przynajmniej umocnić Go tym, że może nas widzieć... Ja... pozdrowiłem Go w drodze. Ale potem nie mogłem, bo... To jednak zbyteczne mówić o tym. Tego chciałby szatan. Teraz jestem wolny i przychodzę, aby być do Twojej dyspozycji. Wydaj polecenia, Niewiasto.»


Czlowiek widac glebokiej wiary! Przychodzi zeby sluzyc! Bez zadnych pytan!

«Chciałabym wiedzieć coś o Łazarzu i przekazać mu... Jego siostry cierpią i Moja szwagierka, i druga Maria także. Chciałybyśmy wiedzieć, czy Łazarz, Jakub, Juda i drugi Jakub są bezpieczni.»

«Juda? Iskariota! Ależ on Go zdradził!»

«Juda, syn brata Mojego małżonka.»


Matka troszczy sie tez o innych mimo strasznego bólu.

«Ach! Idę» – wstaje. Czyni to jednak tak, jakby coś go bolało.

«Jesteś ranny?»

«Hmm... tak. Drobnostka. Trochę boli ręka.»

«Może z naszego powodu? Z tego powodu nie byłeś na górze?»

«Tak. Przez to. I z tego powodu tylko cierpię. Nie przez ranę. Resztki faryzeizmu, judaizmu, satanizmu, który był we mnie – bo satanizmem stał się kult izraelski – wszystko wyszło z tą krwią.


Byla jakas walka! I macie dobitnie. Judaizm to satanizm! Najwyzsza forma satanizmu na swiecie to dlatego jak poskrobac to zawsze przy satanizmie na koncu na gorze sa jacys z tego ludu! Biblia to mowi! To nie tylko domysly. Synagoga szatana.

Jestem jak dziecko, które po odcięciu świętej pępowiny, nie ma już kontaktu z matczyną krwią, a nieliczne kropelki, które jeszcze pozostają w niej, odciętej, nie wchodzą do jego wnętrza, zatrzymane przez lniany sznurek. I spadają... już niepotrzebne. Noworodek żyje ze swoim sercem i ze swoją krwią. Tak i ja. Do tej pory nie byłem jeszcze całkowicie uformowany. Teraz doszedłem do kresu i przychodzę, zostałem bowiem wydany na świat. Wczoraj się narodziłem. Moją matką jest Jezus z Nazaretu. I zrodził mnie, kiedy wydał ostatni okrzyk. Wiem... bo uciekłem do domu Nikodema tej nocy. Tylko chciałem Go zobaczyć. O, kiedy pójdziecie do Grobu, powiedzcie mi o tym. Pójdę... Nie znam Jego Oblicza Odkupiciela!»

Jakis madry czlowiek bo mowi ,filozoficznie' ze sie na nowo narodzil a Matką jest Jezus! Bardzo madre! Nie byl on dotad tak przekonany ale to co zobaczyl czyli smierc Jezusa na krzyzu spowodowalo przelom. Wielu bylo takich dopiero wtedy przekonanych.

«Patrzy na ciebie, Manaenie. Odwróć się.»

Mężczyzna – który wszedł z nisko schyloną głową i miał potem oczy [utkwione] tylko w Maryi – odwraca się, niemal przerażony, i widzi chustę. Rzuca się na twarz w adoracji... i płacze. Potem wstaje. Kłania się Maryi i mówi:

«Idę.»


Adoracja oblicza Jezusa!

«Ale jest szabat. Wiesz o tym. Już nas oskarżają o to, że łamiemy go, za namową Jezusa.»

«A więc jesteśmy podobni, jednak tamci przekraczają prawo Miłości. Ono jest większe. Jezus to mówił. Niech Pan Cię umocni.»

Wychodzi.


Wszystko zgodnie z przykladem Zbawiciela ktory tez niby ,łamał' szabat.

Mijają godziny. Jakże są powolne dla czekającego... Maryja wstaje i, wspierając się na meblach, podchodzi do wyjścia. Usiłuje przejść przestronny przedsionek. Ale gdy nie ma już oparcia, chwieje się jak pijana. Nadbiega Marta, widząca to z podwórza, które jest za otwartymi drzwiami, znajdującymi się na końcu przedsionka.

«Gdzie chcesz iść?»

«Tam, do środka. Przyrzekliście Mi to.»

«Poczekaj na Jana...»

«Dość czekania. Widzicie, że jestem spokojna. Idźcie, bo kazaliście zamknąć od wewnątrz, i każcie otworzyć. Poczekam tutaj.»


Drzwi zamkniete z obawy przed żydami jak mowi Pismo. Matka chce wyjsc na powietrze ale musi sie trzymac mebli scian! Nie to nie fizyczne przyczyny! Tak potrafi ból duszy oslabic cialo!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:23, 31 Mar 2020    Temat postu:

Wchodzi Waleria. Zdjęła ciemny płaszcz i ma na sobie całkiem białą szatę. Kłania się aż do ziemi, pozdrawia i mówi:

«Pani, wiesz, kim jesteśmy: pierwszymi wybawionymi z pogańskiej ciemnoty. Byliśmy błotem i ciemnościami. Twój Syn dał nam skrzydła i światło. Teraz On... On śpi w pokoju. Znamy wasze zwyczaje i chcemy, żeby rzymskie balsamy też się rozlały na Zwycięzcy.»


Zatem to nawroceni Rzymianie. Widac nawet inny swiat pojec. Chrystus to Ziwyciezca czyli Victor a nie Mesjasz. Inna kultura a mimo to prawdziwa wiara! Widzimy jaka pokora! Bylismy błotem! A to sa możni! Wladcy wszystkiego wokol! Nie bylo innych panstw niz Rzym ktory zajal wszystko co bylo do wziecia! Tylko Mezopotamia byla juz za daleko. Wladcy swiata a pokora!

«Niech Bóg wam błogosławi, córki Mojego Pana. I... przebaczcie, że nie potrafię powiedzieć więcej...»

«Nie zmuszaj się, Pani. Rzym jest silny, ale potrafi też pojąć ból i miłość. On cię rozumie, Matko Bolejąca. Żegnaj.»


Nawroceni Rzymianie czcza juz nie siłę jak widac!

«Pokój z tobą, Walerio! I Plautynie, i wam wszystkim – Moje błogosławieństwo.»

Waleria odchodzi, zostawiając wonności i inne kadzidła.

«Widzisz Matko? Wszyscy składają [dary] Królowi Nieba i Ziemi.»

«Tak – mówi Maryja. – Wszyscy. A Matka mogła Mu dać tylko Swoje łzy.»


I co czuje i co zyje niech z nami slawi Maryję! Caly swiat oddaje hold Królowej.

Jakiś kogut wyśpiewuje radośnie niedaleko. Jan zrywa się.

«Co ci jest, Janie?» – pyta Dziewica.

«Pomyślałem o Szymonie Piotrze...»

«Czy nie było go z tobą?» – pyta Magdalena, która weszła do izby.

«Tak. W domu Annasza... Potem zrozumiałem, że muszę tu przyjść i już go więcej nie widziałem» [– wyjaśnia Jan.]

«Wkrótce świt.»

«Tak, otwórzcie okna.»

Otwierają je i twarze wydają się jeszcze bardziej ziemiste w bladozielonym świetle jutrzenki.

Noc Wielkiego Piątku skończyła się.


Tak zakonczyl sie ten Wielki Piątek!

34. W DZIEŃ WIELKIEJ SOBOTY

Napisane 30 marca 1945. A, 11783-11806

Poranek nadchodzi mozolnie, jakby ociągając się. Choć nie ma chmur na niebie, jutrzenka dziwnie się opóźnia. Wydaje się, że gwiazdy utraciły wszelką moc. I jak księżyc blady był w nocy, tak blade jest wschodzące słońce. Przyćmione... Być może i ono płakało z księżycem tak bardzo, że ma teraz wygląd przyciemniony, jak oczy dobrych ludzi, które płakały i płaczą z powodu śmierci Pana...


Jest to poemat jak widac bardzo piekny. Nie jest to jednak poetycki wymysl! Przyroda tak sie wtedy zaschowywala!

Jan, który zauważył, że ponownie otwarto drzwi, wychodzi, głuchy na matczyne błagania. Niewiasty zamykają się w domu, jeszcze bardziej wystraszone teraz, kiedy nawet apostoł odszedł.

Maryja, ciągle w Swojej izbie, z rękami na kolanach, patrzy uważnie przez okno, które wychodzi na ogród – niezbyt przestronny, ale wystarczająco duży i cały pełen róż w kwiatach, [rosnących] wzdłuż wysokich murów i w fantazyjnych kwietnikach. Czubki lilii nie mają jeszcze łodyżek przyszłych kwiatów. Są gęste, piękne, ale – z samymi liśćmi. Maryja patrzy, patrzy, ale sądzę, że nie widzi nic [oprócz] tego, co jest w Jej biednym i zmęczonym umyśle: agonii Syna.


Przyroda nawet najpiekniejsza nie zmieni bolu wewnetrznego duszy! Czlowiek to wiecej niz swiat!

Niewiasty chodzą tu i tam. Zbliżają się do Niej, głaszczą Ją, proszą, aby wytchnęła... Za każdym razem, wraz z ich przyjściem, wdziera się fala zapachu intensywnego, pomieszanego, oszałamiającego.

Odczuwając go, Maryja za każdym razem drży, ale nic więcej. Żadnego słowa. Żadnego gestu. Nic. Jest wyczerpana. Czeka. Cała jest oczekiwaniem. Jest Tą, która oczekuje.


Oczywiscie na Syna...

Pukanie do drzwi... Niewiasty biegną, aby otworzyć. Maryja odwraca się na stołku, nie wstając, i patrzy uważnie w uchylone drzwi. Wchodzi Magdalena.

«Jest Manaen... Chciałby być użyteczny....»

«Manaen... Wprowadź go. Zawsze był dobry. Ale myślałam, że to ktoś inny...»

«A kto, Matko?...»

«Potem... potem. Wprowadź.»


Oczywiscie ze to Jezus. Maryja zna Pismo ze w 3 dni ,odbuduje Ciało' wiec nie moze wrocic drugiego! Ale nie chodzi tu o to ze liczy na to ze to On! Nie chodzi o to ze dusza tak zajeta jest tylko tym, Jego powrotem ze kazde otwarcie drzwi powoduje uderzenie serca TO ON!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:15, 27 Mar 2020    Temat postu:

«Skąd wzięły te olejki?»

«Maria, siostra Łazarza, poszła do swego pałacu i do Joanny... I przyniosą jeszcze inne...»

«Nikt nie przybył?»

«Nikt, odkąd odeszła Nike...»

«Spójrz na Niego, Janie, jaki jest piękny nawet w Swoim bólu!» – Maryja ze złożonymi rękoma jest pochłonięta przyglądaniem się chuście. Rozłożyła ją na skrzyni, przytwierdzając ją ciężarkami.


Kontemplacja Oblicza Pana. Milczaca jest najlepsza.

«Piękny, tak, Matko. I uśmiecha się do Ciebie... Nie płacz już... Już wiele godzin minęło. O tyle mniej w oczekiwaniu na Jego powrót...»

Sam Jan jednak płacze... Maryja głaszcze jego policzek, ale patrzy tylko na wizerunek Syna. Jan wychodzi, zalany łzami. Magdalena – która powróciła, aby zabrać amfory – jest w takim samym stanie. Mówi jednak do apostoła:

«Nie możemy pokazywać, że płaczemy, bo inaczej one nie będą potrafiły już nic zrobić. A musimy pracować...»

«...i musimy wierzyć» – kończy Jan.


Smutek jest zarazliwy i paralizuje czyn. Rozum powinien nad nim panowac

«Tak, wierzyć. Gdybyśmy nie wierzyli, wpadlibyśmy w rozpacz. Ja wierzę. A ty?»

«Ja też...» [– odpowiada Jan.]

«Źle to mówisz. Nie kochasz jeszcze wystarczająco. Gdybyś kochał całym sobą, nie mógłbyś nie wierzyć. Miłość jest światłem i głosem. Nawet wobec ciemności zaprzeczenia i ciszy śmierci mówię: “Wierzę”.»


Bo gdy cos jest pewne nie trzeba wierzyc. Zadna sztuka byloby wierzyc w cos co mamy przed oczami! Dlatego Bóg dopuszcza stany ciemnosci gdzie nie widac swiatla. Sa one okazja i proba wiaty.

Magdalena jest wspaniała, tak wielka i godna podziwu, zdecydowana w swym wyznaniu wiary! Musi mieć udręczone serce i mówią to jej oczy spalone od łez. Jej dusza jest niezwyciężona. Jan patrzy na nią z podziwem i mówi:

«Jesteś odważna!»


Niezachwiana wiara to godny podziwu stan.

«Zawsze. Byłam dość śmiała, by rzucić wyzwanie światu, a wtedy byłam bez Boga. Teraz, kiedy mam Jezusa, czuję, że mogę stawić czoła piekłu. Ty, który jesteś dobry, powinieneś być odważniejszy ode mnie. Bo wiesz jak wina przygniata? Bardziej niż wyniszczająca choroba. Ty jesteś niewinny... To dlatego On cię tak kochał...»

Pieklo jest niczym! Ona byla skalana a Jan dziewiczy!

«Ciebie też kochał...»

«Ale ja nie byłam niewinna. Byłam jednak Jego zdobyczą i...»


Narocenie grzesznicy sa łupem Boga! I zawsze łup w Biblii to oznacza! A nie grabienie cudzego mienia jak interpretuja talmudysci!

«To będzie Waleria. Otwórz.»

Jan otwiera bez lęku, pokonany spokojem Marii. To istotnie Waleria z niewolnikami niosącymi lektykę, z której zeszła. Wchodzi, pozdrawiając po łacinie:

«Salve!»

«Pokój niech będzie z tobą, siostro. Wejdź.» – mówi Jan.


Z niewolnikami w lektyce! Czyli wielmozna! Klasa rzadzaca imperium! Nie wyobrazacie sobie jaka to byla roznica ze zwyklym Rzymianinem! A z nierzymianinem to juz nie ma o czym mowic!

«Czy mogę złożyć Matce hołd w imieniu Plautyny? Klaudia także ma swój wkład. Pod warunkiem jednak, że nie będzie to dla Niej bólem... zobaczyć mnie.»

I ta mozna SKŁADA HOŁD MATCE! I GRZECZNIE PROSI CZY MOŻE WEJŚĆ!
Tak to dlatego Rzym jest stolica chrzescijanstwa choc to juz ostatnie dni jak widac. Bo wielu Rzymian przyjelo nauke Ewangelii juz wtedy i to nawet mozni! Oczywiscie kobiety w pierwszym rzedzie co do dzis charakteryzuje zreszta Kościół. Kobiety sa pod tym wzgledem lepsze od mezczyzn. Bardziej zwracaja uwage na duszę.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 11:59, 24 Mar 2020    Temat postu:

«Gdzież jednak chcesz znaleźć wonności w pałacu? Przecież nikt w nim nie mieszka od lat?»

«Tak sądzisz? O, Marto! Czy już nie pamiętasz, że Izrael zmusił was do opuszczenia go, bo był jednym z miejsc moich schadzek z kochankami? Miałam tam wszystko, czym mogłam uczynić ich bardziej szalonymi niż ja sama. Kiedy mój Zbawca mnie ocalił, ukryłam w miejscu, tylko mi znanym, alabastry i wonności, którymi się posługiwałam w moich miłosnych szaleństwach. I przysięgłam, że tylko łzy nad moim grzechem i adoracja najświętszego Jezusa będą wonnymi wodami i gorejącymi kadzidłami nawróconej Marii i że tych znaków bezbożnego kultu zmysłów i ciała użyję jedynie dla namaszczenia Go, by przez Jezusa zostały uświęcone. Teraz jest ta godzina. Idę. Pozostańcie i bądźcie spokojni. Ze mną idzie anioł Boży i nic złego mi się nie przydarzy. Żegnajcie. Przyniosę wam wiadomości. A Jej nic nie mówcie... To powiększyłoby Jej męczarnię...»


Widzimy tutaj jakie ,zycie' prowadzila. Widzicie ze dobre srodki jak zapachy moga byc uzyte w zlym celu do rozpusty! Wszelka pornografia przeciez nie uzywa ,zlych' rzeczy. Kamery nie sa zle jako takie. Zlo polega na uzyciu dobra w sposob perwersyjny! Samo w sobie nie jest ,czyms'...

I Maria z Magdali wychodzi, pewna siebie, zdecydowana.

[Jan mówi do Marii Salome:]

«Matko, niech to dla ciebie będzie pouczeniem... i niech ci powie, jak postępować, by świat twego Jana nie nazwał tchórzem. Jutro czy raczej dzisiaj, bo już jest druga straż, pójdę poszukać towarzyszy, jak Ona chce...»


Daje przyklad mestwa mezczyznom! Kobieta nie ma byc strachliwa!

«To szabat... nie możesz...» – zauważa Salome, chcąc go jeszcze powstrzymać.

«”Szabat umarł” – ja też to mówię, razem z Józefem. Nowa epoka się zaczęła, a w niej – inne prawa, inne ofiary, inne obrzędy.»


Nowy Izrael! Stare obrzedy umarly!

Maria Salome pochyla głowę na kolana i płacze, już nie protestując.

«O! Mieć wieści o Łazarzu!» – jęczy Maria Kleofasowa.

«Jeśli mi pozwolicie pójść, będziecie je mieć. Bo Szymon Kananejczyk otrzymał polecenie, żeby towarzyszy zaprowadzić do niego, do Łazarza. Jezus powiedział to Szymonowi w mojej obecności.»


Widzimy ze nie mamy unikac niebezpieczenstw za wszelka cene!

«Niestety! Wszyscy tam? Wszyscy straceni!» – Maria Kleofasowa i Salome wylewają łzy rozpaczy.

Spędzają czas na płaczu i oczekiwaniu. Potem Maria Magdalena powraca tryumfalnie, z workami napełnionymi kosztownymi wazami.

«Widzicie, że nic się nie stało? Oto olejki wszelkich rodzajów: nardowy, kadzidłowy, benzoesowy. Nie mam mirry ani aloesu... Nie chciałam goryczy... teraz piję ją całą naraz... Czekając, pomieszamy te olejki, a jutro weźmiemy... o! Jeśli zapłacimy, Izaak da nam nawet w dniu szabatu... Weźmiemy mirrę i aloes.»


I prosze! Trzeba dzialac! Strach nie jest zadnym doradca!

«Widzieli cię?»

«Nikt. Ja też nie spotkałam nawet nietoperza.»

«Żołnierze?»

«Żołnierze? Myślę, że chrapią na swych posłaniach.»

«A bunty... uwięzienia...»

«To lęk tego człowieka je widział...»

«Kto jest w pałacu?»


Lęk sie pomnaza gdy sie go ,praktykuje' tak jak i odwaga!

«Lewi i jego żona, spokojni jak dzieci. Mężczyźni uciekli... Cha! Cha! Pięknych bohaterów mamy, naprawdę!... Uciekli, gdy tylko dowiedzieli się o ujęciu [Jezusa]. Mówię prawdę. Rzym jest twardy i używa bicza... lecz dzięki temu budzi lęk i się mu służy. I ma mężczyzn, a nie króliki... Tak! Tak! Jezus mówił: “Moi wierni poznają ten sam los, co Ja”. Hm! Że liczni Rzymianie będą należeć do Jezusa – to możliwe. Ale żeby byli męczennicy pomiędzy Izraelitami!... Jezus pozostanie sam... Oto mój worek, a drugi – od Joanny, która... tak... Nie tylko jesteśmy tchórzami, lecz i kłamcami. Joanna jest tylko osłabiona. Ona i Eliza poczuły się źle na Golgocie. Jedna jest matką, która widziała śmierć syna, dlatego słuchanie rzężenia Jezusa sprawiło, że osłabła. Druga jest delikatna, nie przyzwyczajona do chodzenia tak wiele w słońcu. Żadnych jednak zranień, żadnej agonii... Płacze z pewnością tak jak my... Nic więcej. Żałuje, że odeszła. Przyjdzie jutro i posyła te wonności – to, co miała. Została z nią Waleria na polecenie Plautyny, ale teraz odeszła z niewolnikami do Klaudii, bo one mają wiele wonności. Kiedy przybędzie – bo ona też, dzięki Niebu, nie jest zającem, który wciąż drży – nie zacznijcie krzyczeć, jakby wam przykładano ostrze do gardła. Chodźmy, wstańcie! Weźmy moździerze. Płacz niczemu nie służy... albo przynajmniej płaczcie i pracujcie. Nasz balsam będzie umoczony łzami i Jezus poczuje je na sobie... Poczuje naszą miłość.»

Widzimy barbarzyncy Rzymianie wykazywali mestwo! A to cnota stad Rzym jest do dzis centrum chrzescijanstwa (akurat zreszta widac tego koniec) bo na nich postawil Bóg. Zdemoralizowany Izrael utracil swoja role. Chrystus oczywiscie odczuwa kazdy czyn czy nawet mysl skierowane do Niego! Na dobre ale i na zle!

Zagryza wargi, aby nie płakać i żeby dodać odwagi innym. Naprawdę jest u kresu [sił].

Pracują energicznie. Maryja woła Jana.

«Matko, co się stało?» [– pyta Jan.]

«Te uderzenia...» [– odzywa się Maryja.]

«Rozcierają wonności...» [– wyjaśnia Jej Jan.]

«Ach!... Ale... wybaczcie... Nie róbcie tego hałasu... on Mi przypomina uderzenia młotami...»

Rzeczywiście. Tłuczki z brązu, uderzając o marmur, wydają dźwięk jak młotki. Jan mówi o tym niewiastom. Wychodzą więc na dziedziniec, żeby je było mniej słychać. Jan powraca do Matki.


Matka oczywiscie pograzona jest w otchłani bólu! Wszyscy oni sa oczywiscie rozbici i zmeczeni! To jest realne cierpienie! Jego głębia. Wszyscy jakos odczuwaja ale nie az tak jak Matka!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 12:21, 20 Mar 2020    Temat postu:

Maryja wydaje okrzyk zbolałej miłości i wyciąga ramiona. Niewiasty powtarzają jak echo – przy wejściu, gdzie się skupiły – i naśladują Ją, klękając przed Obliczem Pana.

Nike nie znajduje słów. Podaje tkaninę matczynym rękom i pochyla się, aby pocałować brzeg. A potem wychodzi cofając się, nie czekając, aż Maryja wyjdzie ze Swojej ekstazy.


Adoracja Oblicza Pana. Stan uniesienia czyli ekstazy.

Odchodzi... Dopiero gdy Nike jest już na zewnątrz, w ciemnościach nocy, przypominają sobie o niej... Ale pozostaje już tylko zamknąć drzwi tak, jak poprzednio.

Maryja ponownie jest sama, bo wszyscy znowu wychodzą. Jej dusza rozmawia z obrazem Syna. Mija chwila.


Samotna adoracja Oblicza Jezusa. Samotnosc to wazna umiejetnosc duchowa.

Potem Marta mówi:

«Jak zrobimy pomady? Jutro jest szabat...»

«I nie możemy nic zabrać...» – mówi Salome.

«A trzeba by to zrobić... Potrzeba wiele funtów aloesu i mirry... On był tak źle obmyty...»

«Wszystko musi być gotowe na świt pierwszego dnia po szabacie» – zauważa Maria Alfeuszowa.
«A straże? Jak to zrobimy?» – pyta Zuzanna.

«Jeśli nas nie przepuszczą, powiemy o tym Józefowi» – odpowiada Marta.

«Nie będziemy mogły usunąć kamienia.»

Magdalena odpowiada:

«O! Mówisz, że w piątkę nie zdołamy? Jesteśmy silne... a miłość dokona reszty.»


Czyli koniecznosci zyciowe! Tak! Zycie nie stanelo!

«Poza tym ja pójdę z wami» – mówi Jan.

«Nie. Ty, nie. Nie chcę i ciebie stracić, synu» [– mówi Salome.]

«Nie myśl o tym. My wystarczymy.»

«Ale teraz... Kto nam da wonności?»

Wszystkie niewiasty są przygnębione...


Proste niegdys czynnosci teraz sa problemem!

Potem Marta mówi:

«Mogłyśmy zapytać Nike, czy to prawda, co mówi się o Joannie... o rozruchach...»

«O, rzeczywiście! Jesteśmy niemądre. Mogłyśmy też wziąć [od niej] wonności. Izaak był na progu jej domu, gdy powracaliśmy [z Kalwarii]...»

«W pałacu jest dużo naczyń z esencjami i delikatne kadzidło. Wezmę je» – mówi Maria Magdalena.


Czyli ta najbardziej wierna!

Wstaje, wkładając płaszcz. Marta krzyczy:

«Nie pójdziesz!»

«Pójdę!»

«Jesteś szalona! Schwytają cię!»

«O! Jakimi beznadziejnymi i płaczliwymi babami jesteście! Zaprawdę piękny zastęp naśladowców miał Jezus! Czy już wyczerpałyście swe zasoby odwagi? Co do mnie, przeciwnie, im bardziej jej używam, tym bardziej wzrasta.»

«Ja idę z nią. Jestem mężczyzną» [ – mówi Jan.]


Maria Magdalena byla tez najodwazniejsza! I widzimy ze odwaga wzrasta gdy jej uzywamy! Jest to cnota a one rosna poprzez praktykowanie!

«Ja idę z nią. Jestem mężczyzną» [ – mówi Jan.]

«A ja jestem twoją matką i zakazuję ci» [ – protestuje Salome.]

«Bądź spokojna, Mario Salome, i ty również, Janie. Idę sama. Nie boję się. Wiem, co znaczy biegać ulicami w nocy. Robiłam to tysiące razy, aby grzeszyć... a teraz miałabym się tego obawiać, kiedy idę służyć Synowi Bożemu?»


W czasach grzesznego zycia szwendala sie po ulicach w nocy bo na ogol grzeszne zycie jest nocne. To sa jednak miasta wschodu nie obecne nasze bezpieczne w cywilizacji chrzescijanskiej. Tam do dzis nie sa.

«Ale dziś miasto jest zbuntowane. Słyszałaś tego człowieka...»

«To zając – tak jak i wy. Idę.»

«A jeśli spotkasz żołnierzy?»

«To powiem: “Jestem córką Teofila, Syryjczyka, wiernego sługi Cezara”. I pozwolą mi przejść, poza tym... Mężczyzna przed kobietą młodą i piękną jest zabawką mniej groźną niż źdźbło słomy... Wiem o tym, ku mojemu zawstydzeniu...»


Czyli NIE BYŁA PROSTYTUKĄ! Czyli jakas spod latarni co to ,zarabia'. Widzimy ze ,zniewalala mezczyzn a ci robili co ona chce' co oczywiscie tez obejmuje cielesne ,zabawy' jednak czym innym jest ,nocne imprezowanie' a czym innym profesjonalna prostytucja. Niemniej to tez ohydne zycie i z tego wyzwolil ja Jezus! I stala sie lepsza niz ,zwykli porzadni od zawsze ludzie'! Stad ,NIE OCENIAJCIE'!!! NIE OZNACZA TO ZE NIE MAMY OICENIAC JEJ ZYCIA JAKO ZLE TYLKO NIE WYROKOWAC ZE Z NIEJ TO JUZ NIC NIE BEDZIE!
Czyli nie oceniaj znaczy nie wyrokuj o kims! Ale nie zeby milczec gdy ktos zle robi! Zreszta to by bylo sprzeczne z zasada upominania. Jak upomniec skoro nie oceniasz? Interpretowac trzeba rozumnie!

Maria Magdalena dobrze oddana uroda ale inna niz Matka! Starczy porownac! Nie ma tego uduchowienia! Widac ogromna przepasc duchowa juz z wygladu! Miedzy nami a Matką jest olbrzymia roznica duchowa! Stroj zreszta jakis taki odslaniajacy mocno cialo czyli jeszcze ten grzeszny. Nie wiem czy powinienem dawac? Ale juz Pismo i Gołabek czyli Duch Święty.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:06, 17 Mar 2020    Temat postu:

Dziękuję, Jezu. Mówię Ci dziękuję, Tobie również! Ja jedna czułam to w Moim sercu, gdy ujrzałam Twoje serce otwarte. Teraz włócznia jest w Moim i przenika, i rozrywa. Ale lepiej tak. Ty tego nie czujesz.

Oczywiscie roizdarte serce nawet w jezyku potocznym jest symbolem cierpienia lub co najmniej dylematu co zrobic w trudnej sytuacji. Nie oczywiscie w rzeczach powszednich.

Ale Jezu, litości! Jeden znak od Ciebie! Jedna pieszczota, jedno słowo dla Twej biednej Mamy o rozdartym sercu! Jeden znak, znak, Jezu, jeśli chcesz Mnie odnaleźć żywą, kiedy powrócisz...»

Prosba Matki o znak! Jak widac gdy nam ciezko to Daj mi Boże znak ze jestes nie jest aktem niewiary a potrzeba duszy cierpiacej. Matka uczy nas aby prosic wtedy Boga o pomoc.

...Mocne pukanie w drzwi sprawia, że wszyscy podskakują. Pan domu... odważnie... ucieka... Maria, małżonka Zebedeusza, chciałaby, żeby jej syn Jan poszedł w jego ślady i popycha go w stronę podwórza. Inni, z wyjątkiem Magdaleny, tłoczą się blisko siebie, jęcząc. Maria z Magdali, prosto i śmiało idzie do drzwi i pyta:

«Kto tam?»

Kobiecy głos odpowiada:

«To ja, Nike. Mam coś dla Matki. Otwórzcie! Szybko. Straż robi obchód.»


Mam cos dla Matki! Widzicie?!

Jan, który wyzwolił się z objęć matki i podbiegł do Magdaleny, trudzi się przy licznych zamkach – dobrze umocowanych dzisiejszego wieczoru. Otwiera. Nike wchodzi ze służącą i z muskularnym mężczyzną, który im towarzyszy. Zamykają.

«Mam coś...» – Nike płacze i nie może mówić...

«Co? Co?» – wszyscy są przy niej, ciekawi.

«Na Kalwarii... Widziałam Zbawiciela w tym stanie... Przygotowałam tkaninę [dla okrycia] lędźwi, aby nie używał tych gałganów podawanych przez katów... Ale cały był spocony... miał krew w oczach, więc pomyślałam, żeby Mu ją dać, aby się otarł. I uczynił to... I oddał Mi chustę. Nie używałam jej... Chciałam ją zachować jako pamiątkę Jego potu i krwi. Widząc zaciętość żydów, po chwili – wraz z Plautyną i innymi Rzymiankami, razem z Lidią i Walerią – postanowiłyśmy odejść, bojąc się, że odbiorą nam tę tkaninę. Rzymianki to dzielne niewiasty. Wzięły nas do środka – służącą i mnie – i chroniły nas. To prawda, że one zanieczyszczają Izrael... i że to niebezpieczne dotknąć Plautynę... Jednak o czymś takim myśli się w czasach spokojnych... Dziś wszyscy byli pijani... W domu płakałam... całymi godzinami... Potem przyszło trzęsienie ziemi i zemdlałam... Kiedy odzyskałam przytomność, chciałam pocałować tę chustę i ujrzałam... O!... Jest na niej twarz Odkupiciela!...»


Rzymianki je bronily! Rozumiecie teraz czemu wiara z Izraela przeszla do Rzymu! Mimo poganstwa mieli dobre cechy! A Nika to latwo zgadnac Wero Nika czyli jej chusta a reczej plotno! Na nim Twarz Jezusa!

«Pokaż! Pokaż!»

«Nie. Najpierw Matka. To Jej prawo.»

«Ona jest tak wyczerpana! Ona tego nie zniesie...»

«O, nie mówcie tak! Przeciwnie, to będzie dla Niej pociecha. Uprzedźcie Ją!»


Czyli najpierw Matka!

Jan puka delikatnie do drzwi.

«Kto tam?»

«Ja, Matko. Jest tu Nike... Przybyła nocą... Przyniosła Ci pamiątkę... prezent... ma nadzieję Cię tym pocieszyć.»

«O! Jeden prezent może Mnie pocieszyć! Uśmiech Jego oblicza...»


Matka mowi ZE TYLKO JEGO OBLICZE moze Ją pocieszyc! I...

«Matko! – Jan obejmuje Ją z obawy, aby nie upadła i mówi tak, jakby powierzał Jej prawdziwe Imię Boga: – To jest to. To uśmiech Jego Oblicza, odciśnięty na tkaninie, którą Nike otarła [Jego twarz] na Kalwarii.»

«O, Ojcze! Boże Najwyższy! Synu Święty! Przedwieczna Miłości! Bądźcie błogosławieni! Znak! Znak, o który was prosiłam! Niech wejdzie, niech wejdzie!»


Matka dostaje to o co prosi dokladnie! Ten znak Bóg wypelnia nadzwyczajnie! Tak to sie dzieje kazdy wierzacy moze potwierdzic niejednokrotnie! To znana sprawa mamy tak czesto! Niemal codzien!

Maryja siada, bo już nie panuje nad sobą. Podczas gdy Jan daje znak niewiastom, aby zrobiły przejście dla Nike, Maryja powraca do siebie.

Nike wchodzi i klęka u Jej stóp. Blisko niej klęka służąca. Jan stoi przy Maryi, kładzie rękę na Jej ramionach, jakby po to, by Ją podtrzymać. Nike nic nie mówi, tylko otwiera skrzyneczkę, wyciąga chustę, rozwija. I Twarz Jezusa, żyjąca Twarz Jezusa – Twarz bolejąca, a jednak uśmiechnięta – patrzy na Matkę i uśmiecha się do Niej.


Ta chwila! Trudno opisac! Wizerunki Jezusa przetrwaly do naszych czasow! Oczywiscie Bóg sprawil ze nie zniszczaly. Chusty Weroniki raczej nie zidentyfikowano ale Całun Turyński bardzo dokladnie! Tam tez mamy Oblicze!
Sama Jego kontemplacja daje łaski!
I akurat taki fragment w tym czasie trudnym dla ludzi teraz! Tez znak!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 12:03, 13 Mar 2020    Temat postu:

Dzisiaj też mówiłeś: “Mamo, Mamo!”. Ale Twoja Mama mogła tylko patrzeć, jak umierasz. Nie mogłam nawet pogłaskać Ci stóp! Twoje stopy? O! Nawet gdyby były w zasięgu Moich rąk, nie mogłabym ich dotknąć, aby nie powiększać Twej męki. Jakże musiały cierpieć Twoje biedne stopy, o, Mój Jezu! Gdybym mogła wznieść się aż do Ciebie i być pomiędzy drzewem a Twoim Ciałem i zapobiec Twemu uderzaniu w drzewo w konwulsjach agonii! Słyszę jeszcze, jak uderzasz głową w ostatnich zrywach. I ten dźwięk, ten dźwięk czyni Mnie szaloną. To tak jakbym miała w głowie młot.

Oczywiscie Matka odczula kazde Jego cierpienie! Nie trzeba fizycznie doswiadczyc aby bolalo! Wystarczy kochać i juz sie czuje.

Powróć, powróć, drogi Synu, święty Synu! Umieram. Nie wytrzymam tak wielkiej rozpaczy. Ukaż Mi na nowo Twe oblicze. Zawołaj Mnie jeszcze. Nie mogę myśleć, że jesteś pozbawiony głosu, spojrzenia... zwłoki zimne i bez życia! O, Ojcze! Pomóż Mi! Jezus Mnie nie słyszy! Czyż Męka się nie skończyła? Czy wszystko się nie wykonało? Czy nie wystarczą te gwoździe, te ciernie, ta krew, te łzy? Czy trzeba czegoś innego, by uleczyć człowieka?

Powróć! To wolanie takze i na wszystkie czasy. Wyraza tesknote za Bogiem bez Ktorego czlowiek zyc nie moze.

Ojcze, wymieniam narzędzia Jego boleści i Moje łzy. Ale to jest rzecz najmniejsza. To Twoje opuszczenie uśmierciło Go nadludzką udręką. To, co wywołuje Mój krzyk, to Twoje opuszczenie. Już Cię nie słyszę. Gdzie jesteś, Święty Ojcze? Byłam “Pełną Łaski”. Anioł rzekł: “Witaj, Maryjo, pełna Łaski, Pan jest z Tobą. Błogosławiona jesteś pomiędzy wszystkimi niewiastami.” Nie. To nieprawda! To nieprawda! Jestem jak ktoś przeklęty przez Ciebie z powodu swego grzechu. Ciebie nie ma już ze Mną. Łaska odeszła, jakbym Ja była drugą Ewą - grzesznicą.

Maryja przezyla tez opuszczenie przez Boga. Co jest znanym z zycia swietych przezyciem nocy ciemnej duszy.

Ale byłam Ci zawsze wierna. W czym Ci się nie spodobałam? Uczyniłeś ze Mną to, co Ci się wydawało dobre, i dlatego mówię Ci dzisiaj: “Tak, Ojcze, jestem gotowa.” Czy aniołowie mogą kłamać? Anna Mnie zapewniła, że dasz Mi Swego anioła w godzinie boleści? Jestem sama. Nie znajduję już łaski w Twoich oczach. Już nie posiadam Ciebie ani Łaski w Sobie. Nie mam już Anioła. Czy więc święci kłamią? W czym Ci się nie spodobałam, że Mnie okłamali i że zasłużyłam na tę godzinę?

Takie sa odczucia osoby w tym stanie. Jakby byli potepieni.

A Jezus? W czym Ci uchybił Twój Baranek, czysty i łagodny? W czym Cię obraziliśmy, aby – prócz męczeństwa zadanego przez ludzi – musieć cierpieć nieogarnioną udrękę Twego opuszczenia? On, On, Twój Syn, wołał Ciebie głosem, który sprawił, że zadrżała ziemia i wstrząsnęło nią łkanie litości! Jakże mogłeś Go zostawić samego w takiej męce?

Takie pytania zadaje sobie chyba kazdy kto traktuje powaznie swoja wiare. Oczywiscie wszystko co robi Bóg jest dobre.

Biedne Serce Jezusa, które tak Ciebie kochało! Gdzie jest ślad rany serca? Oto ona. Spójrz, Ojcze, na ten ślad. Tu się odbiła, na Mojej ręce zanurzonej w szerokiej ranie od włóczni. Tutaj... Tutaj... Łzy, pocałunek Matki, która wypaliła Swe oczy i wyniszczyła wargi przez łzy i pocałunki, nie zmazują jej. Ten znak krzyczy i upomina. Ten znak – bardziej niż krew Abla – woła ku Tobie z ziemi. A Ty – który przekląłeś Kaina i dokonałeś na nim pomsty – nie podjąłeś działania dla Mojego Abla, już krwawiącego z powodu swych Kainów, i pozwoliłeś na tę ostatnią zniewagę! Złamałeś Mu serce Twoim opuszczeniem. Pozwoliłeś też człowiekowi Go obnażyć, abym to ujrzała i abym została tym zdruzgotana. Ale Ja się nie liczę. To w Jego imieniu, to za Niego wypowiadam tę prośbę i wołam Cię, abyś odpowiedział. Nie powinieneś był... Nie powinieneś...

Tak cierpienie jest realne! Naprawde boli! To nie teatr. Zycie toczy sie na powaznie. I czesto czlowiek krzyczy ,Jak Bóg mogl do tego dopuscic?!'. Oczywiscie i Matka to przezyla.

O! Przebacz, Ojcze! Przebacz, Święty Ojcze! Przebacz Matce opłakującej Swe Dziecko... On nie żyje! Mój Syn jest martwy! Martwy z otwartym sercem!... O! Ojcze, Ojcze, litości! Kocham Cię! Kochaliśmy Ciebie i Ty tak bardzo Nas kochałeś! Jakże mogłeś pozwolić na to, że zostało zranione Serce Naszego Syna? O, Ojcze!... Litości dla biednej niewiasty. Majaczę, Ojcze. Jestem Twoja, Twoje nic, a ośmielam się czynić Ci wyrzuty! Litości!

Ale rozum powinien zapanowac nad emocjami i podpowiedziec ze wszystko co robi Bóg jest dobre!

Byłeś dobry. Rana, jedna rana, która Go nie bolała, to była ta właśnie. Twoje opuszczenie pozwoliło Mu umrzeć przed zachodem słońca, by uniknąć innych udręk. Byłeś dobry. Wszystko czynisz dla dobra. My jesteśmy stworzeniami, które nie rozumieją. Ty byłeś dobry. Byłeś dobry. Wypowiedz, duszo Moja, to słowo, aby ująć zgryzoty twoim cierpieniom. Bóg jest dobry i zawsze cię kochał, Moja duszo. Od kołyski do tej godziny, zawsze cię kochał. Dał ci całą radość czasów. Całą. Dał ci samego Siebie. Był dobry, dobry, dobry. Dziękuję, Panie. Bądź błogosławiony za Twą nieskończoną dobroć.

O prosze i Matka mowi to co napisalem a pisze na zywo! Nie wiem co bedzie dalej. I dokladnie macie zaufanie ze Bóg wie lepiej i czyni tylko dobro. I miluje nas bardziej niz my siebie. Stad nawet gdy nie rozumiemy to ufamy...

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:12, 10 Mar 2020    Temat postu:

Jeden raz przewróciłeś się w ogrodzie w Nazarecie i zraniłeś sobie czoło... kilka kropel krwi... Już wtedy gdy zobaczyłam krople Twojej krwi przy obrzezaniu [por. Łk 2,21], czułam się tak, jakbym umierała. Rzeczywiście Józef musiał Mnie podtrzymać, bo drżałam jak ktoś, kto umiera. Wydawało Mi się też, że ta maleńka rana [od upadku w ogrodzie] zabije Cię. I to bardziej Moimi łzami niż wodą i oliwą opatrzyłam ją... Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy ujrzałam, że już nie krwawi.

Zapewne to przewrocenie bylo wynikiem jakiegos grzechu ludzi! Wykluczone jest ze Chrystus ,nieuwaznie chodzil'! Kazda chwila Jezusa ma znaczenie zbawcze! A ten upadek oczywiscie laczy sie z upadkami pod krzyzem.

Innym razem, uczyłeś się pracy, i zraniłeś się piłą. Mała rana. Ale to było tak, jakby piła rozcięła Mnie na dwoje. Nie zaznałam spoczynku, dopóki nie ujrzałam Twojej ręki zdrowej.

Znow polaczenie z przebiciem rak gwozdziami i nie chodzi o ,nieudolnosc w pracy'. Chrystus jest doskonaly i nie ,zacina sie w reke bo sie zagapil'... Tylko kolejne cierpienie odkupiencze.

A teraz? A teraz? Teraz masz ręce, nogi, bok otwarty. Teraz Twoje ciało rozpada się na kawałki i twarz masz potłuczoną – tę twarz, której nie ośmieliłam się musnąć pocałunkiem. Twoje czoło i kark okrywają rany, a nikt nie dał Ci lekarstwa ani pocieszenia.

Porownanie oczywiscie mniejszego cierpienia do tego najwiekszego ostatniego.

Spójrz na Moje serce, o Boże, który uderzyłeś Mnie w Moim Dziecku! Spójrz na nie! Czyż nie jest pokryte ranami jak Ciało Tego, który jest Moim i Twoim Synem? Uderzenia biczy spadały na Mnie jak grad, gdy Go uderzano. Czym jest odległość dla miłości? Cierpiałam tortury Mojego Syna! Obym je mogła znosić tylko Ja sama! O, gdybym to Ja była pod kamieniem grobu! Spójrz na Mnie, o Boże! Czy Moje serce nie ocieka krwią? Oto pierścień cierni, czuję go. Opasuje Mnie i ściska, i przeszywa. Oto zranienia przez gwoździe: trzy sztylety tkwiące w Moim sercu.

Matka nie cierpiala w ciele tak jak Syn! Ale cierpienia duszy sa straszniejsze! A Ona przeszla to wszystko w kazdym szczegole!

O! Te uderzenia! Uderzenia! Jakże niebo mogło się nie zwalić z powodu tych świętokradzkich uderzeń w ciało Boga? I nie móc krzyczeć!... Nie móc rzucić się, żeby wyrwać broń zabójcom i uczynić z niej obronę dla Mojego umierającego Dziecka. Musieć ich słuchać, słyszeć i nic nie móc zrobić! Jedno uderzenie w gwóźdź i wszedł on w żyjące ciało. Jedno uderzenie – i wszedł jeszcze głębiej. Jedno i jeszcze jedno i kości, i nerwy są kruszone... i oto przebite ciało Mojego Dziecka i serce Jego Mamy.

Wszystko dokladnie Matka przezyla! Nic nie bylo Jej oszczedzone oczywiscie z wyjatkiem Jej ciala.

A kiedy Cię podnieśli na Krzyżu!... Ileż musiałeś wycierpieć, Synu święty! Widzę jeszcze Twą rękę, jak rozrywa się przy wstrząsie upadku. Mam serce rozdarte jak ona. Jestem pobita, ubiczowana, pokłuta, poraniona, przeszyta jak Ty. Nie byłam z Tobą na krzyżu, a spójrz na Twoją Mamę! Czy różni się od Ciebie? Nie. Nie ma różnic w męczeństwie. A nawet Twoje się skończyło, a Moje jeszcze trwa. Ty już nie słyszysz kłamliwych oskarżeń, a Ja je słyszę. Ty już nie słyszysz straszliwych bluźnierstw, a Ja je ciągle słyszę. Ty już nie odczuwasz ukąszeń cierni i gwoździ, ani pragnienia, ani gorączki, a Mnie palą płomienie – jak kogoś umierającego, palonego [gorączką] i majaczącego.

Matka doslownie przeszla droge krzyzowa bez zadnej przenosni! To oczywiste! Skoro byla zawsze zjednoczona calkowicie z Nim nie mogla ,się wyłączyć i już'. A zatem przy doskonalym zjednoczeniu jest tez calkowite zjednoczenie w cierpieniu.

Gdyby Mi choć pozwolili dać Ci kroplę wody! Moje łzy... skoro okrucieństwo ludzi odmówiło Stwórcy wody stworzonej przez Niego. Dałam Ci tak wiele mleka. Byliśmy bowiem ubodzy, Mój synu, a uciekając do Egiptu, tak wiele utraciliśmy. Musieliśmy na nowo znaleźć dom, meble, nie mówiąc już o ubraniach i pożywieniu, a nie wiedzieliśmy, jak długo będzie trwać wygnanie ani co znajdziemy powracając do ojczyzny. Dawałam Ci mleko dłużej niż każe zwyczaj, abyś nie czuł się pozbawiony pokarmu. Aż do chwili, gdy mieliśmy kózkę, to Ja byłam Twoją kózką, Moje dziecko.

Ucieczka do Egiptu wiazala sie ze stratami w majatku! Jeszcze wieksze ubostwo! Byl jakis zwyczaj w Izraelu do kiedy dziecko ma mleko matki a potem juz od kozy! Prosze! Oni kozy nie mieli wiec Jezus mial dluzej mleko od Mastki.

Miałeś już tyle ząbków i gryzłeś... O! Radość patrzenia na Ciebie w Twych dziecięcych zabawach!... Chciałeś chodzić. Byłeś tak zdrowy i tak silny. Podtrzymywałam Cię całymi godzinami i nie czułam, że łamią Mnie krzyże, gdy trwałam pochylona nad Tobą. Robiłeś małe kroczki i przy każdym kroku mówiłeś: “Mama!”, “Mama!”. O, co za szczęście być nazywanym tym imieniem!

Jezus oczywiscie normalnie dojrzewal tylko jak widzicie nie meczyl Matki i Ojca! Wychowanie Go bylo tylko radoscia bo nie bylo tu skazenia grzechem pierworodnym. Jak wiemy wychowanie nas to dla rodzicow mnostwo udręki! Tu Matka miala tylko radosc.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:48, 06 Mar 2020    Temat postu:

Nie umiera? Dlaczego więc nazwał Siebie “Jezusem”? Co znaczy “Jezus”? To znaczy... O! To znaczy “Zbawiciel”! Umarł! Umarł, bo jest Zbawicielem. Musiał zbawić wszystkich ludzi, sam się zatracając.... Nie majaczę, nie. Nie jestem szalona. Nie. O gdybym była szalona, mniej bym cierpiała! On umarł. Oto Jego Krew. Oto Jego korona. Oto trzy gwoździe... nimi Go przeszyli!

Umarl bo jest Zbawicielem! Jakaz logika! Ludzie chcieliby jednoczesnie miec chwale bohaterow i zadnego bolu zadnej szkody nie poniesc. To absurd logiczny! Widzimy tez czym sie rozni ,szelenstwo z bolesci' od szalenstwa. Oblakany nie cierpi bo nie rozumie!

Ludzie, spójrzcie, czym przebiliście Boga, Mojego Syna! A Ja muszę wam przebaczyć i muszę was kochać. Bo On wam przebaczył, bo On Mi powiedział, żebym was kochała! Uczynił Mnie waszą Matką, Matką morderców Mojego Dziecka! To jedno z Jego ostatnich słów, kiedy walczył, rzężąc w agonii... “Matko, oto Twój syn... Twoi synowie.” Nawet gdybym nie była Posłuszną, musiałabym dziś być posłuszna, bo to było polecenie umierającego.

Ona by przebaczyla nawet gdyby nie nakazal bo jest doskonala. Te slowa sa glownie dla nas.

Tak. Tak. Jezu, wybaczam, kocham ich. Ach, Moje serce łamie się w tym przebaczeniu, w tej miłości! Czy słyszysz, że im wybaczam i kocham ich? Modlę się za nich. Tak, modlę się za nich... Zamykam oczy, żeby nie widzieć tych narzędzi tortur, aby móc im przebaczyć, aby móc ich kochać, aby móc się za nich modlić. Każdy gwóźdź służy do ukrzyżowania we Mnie wszelkiej woli, skłaniającej do tego, żeby im nie przebaczyć i nie kochać, i nie modlić się za katów.

Przebaczenie to cierpienie! Tak przebaczyc?! Tym zwyrodnialcom ktorych raduje Ból?! No wlasnie!

Muszę, chcę myśleć, że jestem blisko Twej kołyski. Wtedy modliłam się za ludzi, lecz to było proste. Ty żyłeś, a Ja – choć myślałam, że ludzie są okrutni – nie zdołałabym pomyśleć, że mogą być tacy wobec Ciebie, bo przecież ponad miarę napełniałeś ich dobrodziejstwami. Modliłam się, przekonana, że Twoje słowo uczyni ich dobrymi. W Moim sercu mówiłam, patrząc na nich: “Teraz, bracia, jesteście źli i chorzy, lecz wkrótce On będzie nauczał, niebawem pokona w was szatana. On da wam utracone życie!” Utracone życie! To Ty, Ty, Ty utraciłeś życie dla nich! Mój Jezu!

Nawet osobiste spotkanie z Bogiem nie odmienia automatycznie czlowieka! Tak! Tak bardzo jest to trudne!

Kiedy oczekiwałam Twego narodzenia, przygotowywałam Ci pieluszki i ubranka, przędąc najpiękniejszy len ziemi. Nie zważałam na cenę, byle posiąść tkaninę najgładszą. Jaki byłeś piękny w ubrankach Twej Mamy! Wszyscy Mi mówili: “Twój Syn jest piękny, Niewiasto!” Byłeś piękny! Z bieli lnu wyłaniała się różowa twarzyczka. Miałeś dwoje oczu bardziej błękitnych niż niebo. Twoje włosy były tak jasne i jedwabiste, że mała główka wyglądała jak otoczona złotą chmurą. Pachniałeś jak kwiat migdałowca ledwie rozkwitły. Myśleli, że Cię skropiłam wonnościami. Nie, Mój skarb miał tylko woń szatek upranych przez Mamę, ogrzanych na Jej sercu i całowanych Jej wargami. Nigdy nie byłam zmęczona pracą dla Ciebie.

Opis Jezusa. Jasne wlosy! Jasna skora oczy niebieskie. I zapach! Tak! Matka tez zreszta pachnie co np. wiemy z Fatimy! To nie sa ,perfumy'!

A teraz? Już nic nie mogę dla Ciebie zrobić. Od trzech lat byłeś z dala od domu, ale byłeś jeszcze celem Moich dni. Mogłam myśleć o Tobie, o Twoich szatach, o pokarmie dla Ciebie. Rozrabiałam mąkę i wyrabiałam z niej chleb. Dbałam o pszczoły, żeby dawały Ci miód, czuwałam nad drzewami, aby Ci przynosiły owoce. Jakże lubiłeś to, co przynosiła Ci Mama! Żaden posiłek przy stole bogacza, żadne odzienie z kosztownej tkaniny nie były dla Ciebie jak te utkane, uszyte, zadbane, przygotowane rękami Twej Mamy. Kiedy szłam Cię zobaczyć, patrzyłeś zaraz na Moje ręce – tak jak wtedy, gdy byłeś mały i gdy Józef i Ja dawaliśmy Ci nasze małe dary, aby dać Ci odczuć, że byłeś naszym Królem. Nigdy nie byłeś zachłanny, Mój Synu, lecz tym, czego szukałeś, była miłość. To był Twój pokarm i znajdowałeś go w naszych staraniach. Teraz też to znajdowałeś i tego szukałeś, Mój biedny Synu, tak mało kochany przez świat!

Ja tez przezylem to wszystko! Tez wiem co to naturalne pokarmy robione w domu przez matkę! Naprawde to prawda! Restauracje i inne lokale zupelnie nie sa dla mnie atrakcja!

Teraz nic więcej... Wszystko się dokonało. Twoja Mama nic więcej dla Ciebie nie uczyni. Nie potrzebujesz już niczego... Teraz jesteś sam... I Ja jestem sama... O! Szczęśliwy Józef, który nie widział tego dnia. Gdybyż i Mnie tam nie było! Ale wtedy nie miałbyś nawet pociechy ujrzenia Twojej biednej Mamy. Byłbyś sam na krzyżu, jak jesteś sam w grobie, sam ze Swymi ranami.

Ona byla powolana do wiekszych rzeczy niz Józef oczywiscie stad i wiekszy udzial w cierpieniach...

O! Boże, Boże, ileż ran ma Twój Syn, Mój Syn! Jakże mogłam na nie patrzeć, a nie umrzeć – Ja, która omdlewałam, gdy Ty, kiedy jeszcze byłeś mały, kaleczyłeś się?

Ona wszystko widziala! Kazda rane przezyla! To nie zadna przenosnia. Ona odczuwala na dodatek wyjatkowo mocno.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 12:36, 03 Mar 2020    Temat postu:

Kiedy byłeś mały, kołysałam Cię, śpiewając: “Jezus! Jezus!”. Jakaż harmonia bardziej święta i piękniejsza od tego Imienia, które wywoływało uśmiech aniołów w Niebie? Dla mnie było ono piękniejsze niż śpiew, tak słodki, aniołów w noc Twego Narodzenia. Widziałam ich we wnętrzu Nieba, całe Niebo widziałam poprzez to imię.

Samo patrzenia na Boga jest szczesciem czego oczywiscie nie pojmie czlowiek tu. Zwlaszcza zanurzony w doczesnosci.

A teraz, mówiąc je Tobie, który jesteś martwy i Mnie nie słyszysz, i Mi nie odpowiadasz, jakbyś nigdy nie istniał, widzę Piekło, całe Piekło. Pojmuję, co znaczy być potępionym. To nie móc już mówić: “Jezus!”. Potworność! Potworność! Potworność!

Bez Boga. To definicja piekla. Po prostu.

Jak długo potrwa to piekło dla Twojej Mamy? Powiedziałeś: “W trzy dni odbuduję tę świątynię”. Cały dzień dzisiaj powtarzam sobie te słowa, wypowiedziane przez Ciebie, bo nie chcę umrzeć, bo muszę być gotowa pozdrowić Cię przy Twoim powrocie, służyć Ci jeszcze... Ale jak mogę [żyć] przez trzy dni wiedząc, że jesteś martwy? Trzy dni w śmierci, Ty, Ty, Moje Życie?

Matka oczywiscie wiedziala ze za trzy dni Zmartwychwstanie. A mimo to nawet trzy dni bez Boga to udreka!

Jakże Ty – który wiesz wszystko, bo jesteś Mądrością Nieskończoną – możesz nie znać bólu Twojej Mamy? Czy nie możesz go sobie wyobrazić, przypominając sobie, jak Cię utraciłam w Jerozolimie? Widziałeś Mnie przecież, jak przedzierałam się wtedy przez otaczający Cię tłum, z obliczem tonącego, który dotyka brzegu po długiej walce z wodą i śmiercią, z obliczem niewiasty, która wychodzi z udręki wyczerpana, po utracie krwi, postarzała, złamana? A wtedy mogłam myśleć, żeś się tylko zgubił. Mogłam się łudzić, że tylko tak było. Dziś, nie. Dziś, nie. Wiem, że jesteś martwy. Złudzenie nie jest możliwe. Widziałam, jak Cię zabili. Nawet jeśli ból doprowadziłby Mnie do zapomnienia, to jednak Twoja Krew jest na Moim welonie i mówi Mi: “On nie żyje! Nie ma już krwi! Ta krew tutaj jest ostatnią, jaka wypłynęła z Jego serca!” Z Jego serca! Z serca Mojego Dziecka, z Mojego Syna! Z Mojego Jezusa! O! Boże! Boże litościwy, spraw, żebym nie pamiętała, że Mu otwarli serce...

Zagubienie Jezusa w swiatyni to nie tylko strach rodzicow o dziecko gdy zniknie ale tez obraz braku Boga. Piekla!


Jezu, nie mogę być tu sama, kiedy Ty jesteś tam. Nigdy nie kochałam dróg świata ani tłumów i Ty wiesz o tym. Odkąd opuściłeś Nazaret, chodziłam za Tobą coraz więcej, aby nie żyć z dala od Ciebie. Stawiłam czoła ciekawości i pogardzie. Nie liczę trudów, bo miałam je za nic, gdy widziałam Ciebie, żyjąc tam, gdzie Ty byłeś. A teraz jestem tu sama, a Ty jesteś tam sam. Dlaczego nie zostawili Mnie w Twoim grobie? Usiadłabym przy Twoim lodowatym łożu, trzymając jedną z Twoich dłoni w Moich, aby dać Ci odczuć, że jestem blisko Ciebie... Nie, aby dać Tobie odczuć, że jesteś blisko Mnie. Ty już nic nie odczuwasz. Jesteś martwy!

Sczegolnie trudne jest rozstanie z Jezusem dla tych dla ktirych swiat nie ma atrakcji! Matka zawsze byla wpatrzona w Boga wiec oferta swiata nie miala dla Niej wartosci! Wzor dla nas.

Ileż razy spędziłam noce przy Twojej kołysce, modląc się, kochając, radując się Tobą. Chcesz, żebym Ci powiedziała, jak spałeś, z dwoma piąstkami zaciśniętymi jak pączki kwiatów blisko Twojej świętej twarzyczki? Czy chcesz, żebym Ci powiedziała, jak się uśmiechałeś przez sen i jak, przypominając sobie z pewnością mleko Swojej Mamy, śpiąc, zachowywałeś się tak, jakbyś ssał? Czy chcesz, żebym Ci powiedziała, jak się budziłeś i otwierałeś małe oczka i śmiałeś się, widząc Mnie, pochyloną nad Twoją twarzyczką, i jak wyciągałeś radośnie rączki, niecierpliwy, żebym Cię wzięła, i jak, gruchając łagodnie na podobieństwu trylu gajówki, domagałeś się pokarmu? O! Jakże byłam szczęśliwa, kiedy przywierałeś do Mojej piersi, kiedy czułam ciepłą gładkość Twoich liczek, kiedy ją pieściłeś Swoją rączką!

To zrozumie tylko matka. Radosc z niemowlecia jest i u ojca ale dla matki to doslownie cialo z ciala i krew z krwi.

Nie potrafiłeś zostawać sam, bez Twojej Mamy. A teraz jesteś sam! Przebacz Mi, Synu, że zostawiłam Cię samego, że po raz pierwszy w życiu się nie zbuntowałam, żeby tam pozostać. To było Moje miejsce. Czułabym się mniej zrozpaczona, gdybym była przy Twoim pogrzebowym łożu, aby układać pieluszki i zmieniać je, jak kiedyś... Nawet gdybyś nie mógł się do Mnie uśmiechnąć ani do Mnie mówić, wydawałoby Mi się, że mam Cię znowu, małego. Przytuliłabym Cię do Mojego serca, żebyś nie odczuwał chłodu kamienia, twardości marmuru. Czyż nawet dziś nie trzymałam Cię [w ramionach]? Matczyne łono zawsze jest gotowe przyjąć syna, nawet jeśli jest już dorosły. Syn jest zawsze dzieckiem dla swej mamy, nawet jeśli jest zdjęty z krzyża, pokryty ranami i zranieniami.

Dziecko nawet 100 letnie jest dla matki dzieckiem. Ta wiez nie ustaje i w Niebie! Wznosi sie na wyzszy poziom!

Ile! Ileż ran! Ile bólu! O, Mój Jezu, Mój Jezu, tak zraniony! Jakże poraniony! Jak zamordowany! Nie, nie. Panie, nie! To nie może być prawdą! Jestem szalona! Jezus martwy? Majaczę. Jezus nie może umrzeć! Cierpieć – tak. Umrzeć – nie. On jest Życiem! On jest Synem Bożym. On jest Bogiem. Bóg nie umiera.

Jest to oddanie stanu duszy w sposob poetycki. Matka targaly sprzeczne uczucia. Kazdy kto doswiadcza tragedii przezywa czesc z tego. Ale nie tak jak Ona! Ona bardziej nieporownanie. Stad jest nasza ucieczka w rozpaczy! Nie teoretyczna! Jak najbardziej Osobą ktora przeszla duzo duzo wiecej!

BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 12:12, 28 Lut 2020    Temat postu:

Wszystkie płaczą w rozpaczy. Wszystkie – z wyjątkiem pani domu, która poszła poszukać kryjówki dla męża. Nie płacze też Maria Magdalena. Jej oczy rzucają płomienie, staje się ponownie pewną siebie niewiastą z przeszłości. Nie odzywa się, lecz spojrzeniem ciska gromy na swe przygnębione towarzyszki i jej oczy piętnują je epitetem bardzo wyraźnym: “Małoduszne!”

Widac roznice w poziomie wiary. I tu nie przypadkiem znana wszystkim Maria Magdalena jest w Biblii podkreslona bo chyba po Maryi to miala najmocniejsza! Apostolowie daleko za nia!!! Co pokazuje jakim absurdem jest brednia ze kobietom cos ujmuje ze nie sa kaplankami! Kaplan nie jest swietym z automatu ani nawet najbardziej wierzacym. Funkcja nie czyni mistrzem!

Tak mija jakiś czas... Co chwila jedna wstaje, otwiera cichutko drzwi, rzuca okiem, zamyka.

«Co robi Maryja?» – pytają pozostali.

Ta, która zaglądała, odpowiada:

«Jest wciąż na kolanach. Modli się.»

Albo:

«Wydaje się, że z kimś rozmawia.»

Albo:

«Wstała, gestykuluje, chodząc tam i z powrotem po pokoju.»


Bo Ona jest tu najwazniejsza. Jest wzorem postawy w te ciemne dni.

33. LAMENT DZIEWICY

Napisane (...) i 29 marca 1945. A, (...) i 11767-11783

«Jezu! Jezu! Gdzie jesteś? Czy jeszcze Mnie słyszysz? Czy słyszysz Twą biedną Mamę, wykrzykującą w tej chwili Twoje święte i błogosławione Imię, którego strzegła przez tyle godzin w Swym sercu? Twoje święte Imię było Moją miłością, miłością Moich warg. Kiedy wypowiadały Twe Imię, kosztowały smak miodu. Teraz, przeciwnie: wypowiadając je, piją gorycz, która pozostała na Twoich wargach, gorycz straszliwego napoju...


Imie opisuje czlowieka. A wiec i Jezusa. Stad nie jest przypadkowym zbiorem liter ale symbolem czlowieka. Imiona zreszta cos znacza. Tu oczywiscie Zbawiciela.

Twoje Imię to miłość Mojego serca. Ono napełniało się radością, kiedy je wypowiadałam. Jakby się powiększyło, aby przelać swą krew i przyjąć Cię, i przyoblec nią, gdy zstąpiłeś z Nieba do Mnie, taki mały, tak malutki, że mogłeś spocząć w kielichu dzikiej mięty. Ty, tak wielki... Ty, Potężny... unicestwiony w ludzkim kiełku dla zbawienia świata...

W tyn Imieniu jest Zbawienie swiata. Wszechpotezny a unicestwiony. Znow znamienny paradoks.

Twoje Imię to boleść Mojego serca, bo teraz pozbawiono je pieszczot Twej Mamy, aby Cię rzucić w ramiona katów, którzy Cię umęczyli aż do zadania Ci śmierci. Mam serce zmiażdżone tym Imieniem. Musiałam je bowiem zamykać w nim przez tak wiele godzin, a jego krzyk wzrastał, w miarę jak rosła Twa boleść – aż do przytłoczenia go jak rzeczy zdeptanej stopą giganta. O, tak! Mój ból jest olbrzymi i przygniata Mnie, i kruszy. Nic nie może Mi przynieść ulgi.

Poetycki opis cierpien Matki. Tego co przezywala we wnetrzu. Nie wiem czy to mowila akurat ale czula to i wiele wiecej czego jezyk nie odda.

Komu wypowiadam Twe Imię? Nic nie odpowiada na Mój krzyk. Nawet gdybym krzyczała aż do skruszenia kamienia zamykającego Twój grób, nie usłyszałbyś go, bo jesteś martwy. Nie słyszysz już Twojej Mamy? Ileż to razy wołałam Ciebie przez te trzydzieści cztery lata, o Mój Synu!...

Podany wiek Jezusa! Zgodny z tradycja 9 miesiecy w łonie (bo przeciez dla Matki Jezus byl juz wtedy z Nią!) plus 33 i 3 miesiace daje 34 lata.
Czyli skoro poczety 25 marca 7 rpne to ukrzyzowanie 25 marca 28 rne.

Od chwili, gdy dowiedziałam się, że mam być Matką i że Mój Mały będzie się nazywał “Jezus”! Jeszcze się nie narodziłeś, a Ja, głaszcząc łono, w którym rosłeś, mówiłam do Ciebie łagodnie: “Jezu”! I wydawało Mi się, że się poruszasz, żeby Mi powiedzieć: “Mamo!” Już nadawałam Ci głos, śniłam już o Twoim głosie. Słyszałam go zanim zaistniał. A kiedy się narodziłeś i kiedy go usłyszałam – słaby jak u jagnięcia, które się narodziło, drżący w chłodzie nocy – wtedy poznałam bezmiar radości... i sądziłam, że poznałam przepaść boleści. To był bowiem płacz Mojego Dziecka, któremu było zimno; któremu było niewygodnie; które wylewało pierwsze łzy Odkupiciela i dla którego nie miałam ani ognia, ani kołyski. Nie mogłam też cierpieć zamiast Ciebie, Jezu. Miałam dla Ciebie tylko Moją pierś jako ogień i poduszkę oraz – Moją miłość, by Cię adorować, Mój święty Synu.

Piekny pokaz milosci matczynej. A sytuacja jak w koledzie. PŁACZE Z ZIMNA MALUSIEŃKI!
SKAD TWORCA WIEDZIAL? PRZECIEZ GO TAM NIE BYLO! A polskie koledy to XVIII-XIX wiek! Z natchnienia Boga! Tak jak u Valtorty Bóg gdy trzeba daje poznanie czegos co teoretycznie juz nie do odtworzenia! U Boga nic nie znika!

Sądziłam, że poznałam przepaść boleści... a to było świtanie tego bólu, to był skraj jego [przepaści]. Teraz jest południe. Teraz jest głębia. Teraz dotykam [dna] przepaści... po trzydziestu czterech latach wpadania do niej. Byłam spychana w nią przez tyle rzeczy... i dziś [leżę], powalona, na straszliwym dnie Twego Krzyża.

Matka caly czas wiedziala co nastapi! Sposob zbawienia jest opisany w StarymbTestamencie a Matka wszystko rozumiala! Ze Jezusa zamęczą to wiedziala od Zwiastowania. Oczywiscie teraz tuz po ból osiągnął szczyt natężenia.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 12:46, 26 Lut 2020    Temat postu:

Maryja znowu płacze. Usiłują Jej ulżyć w cierpieniu, mówiąc o Zmartwychwstaniu. Zuzanna pyta:

«Co na to powiesz? Jaki On będzie zmartwychwstały? I jak On zmartwychwstanie?»

A Maryja – zagubiona, zaślepiona w tej godzinie odkupieńczego męczeństwa – odpowiada:

«Nie wiem... Już nic nie wiem... tylko to – że umarł...»


Nie tyle zagubiona co przepelniona cierpieniem. Nie chodzi o to ze Matka stracila sens zycia zycia tylko taki bol ja przenika ze wszystko inne zanika.

Znowu wybucha gwałtownym szlochem i całuje ręcznik, którym był przepasany Jej Syn, i przyciska do serca, i kołysze, jakby to było dziecko... Dotyka gwoździ, cierni, gąbki i krzyczy:

«To potrafiła Ci dać Twoja ojczyzna! Żelazo, ciernie, ocet i żółć! I zniewagi, zniewagi, zniewagi! A pośród wszystkich synów Izraela trzeba było poszukać kogoś z Cyreny, aby niósł krzyż. Ten mąż jest dla Mnie tak uświęcony, jak małżonek. A gdybym znała jeszcze innego człowieka, który by pomógł Mojemu Dziecku, ucałowałabym mu stopy. Czyż więc nikt nie miał litości? Wyjdźcie! Odejdźcie! Nawet patrzenie na was to dla Mnie ból! Bo nikt z was, nikt spośród was wszystkich nie potrafił wyjednać zmniejszenia okrucieństwa choćby jednej tortury. Słudzy nieużyteczni i bierni waszego Króla, wyjdźcie!»


Nie dziwcie sie! Przebywanie z ludzmi boli to wy nawet wiecie. Ale jak boli osoby bez skazy! Jezusa i Maryję! I to nawet z dobrymi bo oni maja mnostwo wad! A mowimybze dobrzy! O zwyklych przecietnych nie ma co mowic!

Maryja jest straszna w Swym zachowaniu. Stoi, wyprostowana, wydaje się nawet wyższa, z oczami władczymi, z wyciągniętym ramieniem wskazującym drzwi. Rozkazuje jak królowa zasiadająca na tronie.

Wszyscy wychodzą, nie reagując, aby Jej bardziej nie rozdrażniać. Siadają pod zamkniętymi drzwiami, aby słuchać Jej jęków i wszelkiego odgłosu, jaki czyni. Jednak po hałasie krzesła, które odtrąciła, i kolan uderzających o podłogę – bo uklękła z głową przy stole, na którym znajdują się przedmioty Męki – nie słychać już nic, tylko Jej płacz: nie kończący się i nie znajdujący ukojenia.


Maryja ma w sobie tez krolewskosc! To nie jest bezradna slaba kobieta! Dobroc macierzynstwo itd. to nie slabosc! To dobro! Tu Matka cierpi!

Szepcze, lecz tak cicho, że ci, którzy znajdują się na zewnątrz, nie mogą jej usłyszeć:

«Ojcze, Ojcze, przebacz! Staję się pyszna i zła. Ale Ty widzisz, że prawdą jest to, co mówię. Wokół Niego były tłumy... i w czasie tego święta Paschy cała Palestyna jest w murach świętych... Świętych? Nie. Już nie są święte... byłyby takie, gdyby Jezus umarł w ich wnętrzu. Lecz Jerozolima wyrzuciła Go jak wymioty wywołane nudnościami. W Jerozolimie jest więc tylko Zbrodnia... A więc z całego tego ludu, który szedł za Nim, nie mogła się zebrać nawet garść takich, którzy wymogliby uśmiercenie Go bez tylu tortur. Nie – ocalenie Go, bo umrzeć musiał, aby ich odkupić... Pozostali w cieniu lub uciekli... Moje serce buntuje się w obliczu takiego tchórzostwa. Jestem Matką... Z powodu tego przebacz Mój grzech pysznej surowości...»

I płacze...


Oczywiscie bolesc to nie grzech! Nie jest to tez ,zloszczenie sie' bo nie musze mowic co sie stalo! I rzeczywiscie powszechne tchorzostwo! Ale taki jesli czlowiek! Jak kogos krzywdza to unika a wcale nie pedzi na ratunek!

...Na zewnątrz inni są jak na rozżarzonych węglach i to z wielu powodów. Wchodzi pan domu. Wyszedł na zewnątrz z ciekawości i przynosi budzące lęk nowiny. Mówi, że wiele osób zginęło podczas trzęsienia ziemi; że wielu zostało rannych w bójkach pomiędzy wiernymi Nazarejczykowi a żydami; że wielu zatrzymano i że będą nowe egzekucje z powodu buntów i gróźb wobec Rzymu; że Piłat nakazał aresztować wszystkich zwolenników Nazarejczyka i wszystkich przywódców Sanhedrynu obecnych w mieście i nawet tych, którzy już uciekli do Palestyny; że Joanna umiera w swym pałacu, że Manaena ujął Herod za to, że go znieważył przy całym dworze jako wspólnika bogobójstwa... W sumie – góra katastrofalnych wieści...

Jak widzicie bylo poruszenie! Nie tak ze ,zycie toczylo sie normalnie'.

Niewiasty jęczą nie z powodu obawy o siebie, lecz o swych synów i mężów. Zuzanna myśli o małżonku, znanym jako wierny Jezusowi z Galilei. Maria, małżonka Zebedeusza, myśli o swoim mężu, przebywającym u przyjaciela, i o swym synu Józefie, o którym nic nie wie od wieczora. A Marta mówi, płacząc:

«Już pewnie poszli do Betanii! Któż nie wiedział, kim był Łazarz dla Nauczyciela?»

«Lecz jego chroni Rzym» – odpowiada jej Maria Salome.

«O! Chroni!.. Kto wie – przy nienawiści, jaką żywią do nas przywódcy Izraela – jakie oskarżenia przedstawią przeciw niemu Piłatowi... O, Boże! – Marta obejmuje głowę rękoma i krzyczy: –Broń! broń! Dom jest jej pełen... i także pałac! Wiem o tym. Dziś rano, o świcie, przybył Lewi, stróż, i powiedział mi... Ale i ty już o tym wiesz! I powiedziałaś o tym żydom na Kalwarii... Głupia! Włożyłaś w ręce okrutników broń dla zabicia Łazarza!...»

«Powiedziałam, tak, powiedziałam prawdę, nie wiedząc o tym. Ale ty milcz, wystraszona kuro! To, co powiedziałam, jest największym zabezpieczeniem Łazarza. Będą się bardzo bali narażania na niebezpieczeństwo w poszukiwaniach tam, gdzie – jak wiedzą – są uzbrojeni ludzie! To tchórze!» [– mówi siostrze Magdalena.]

«Żydzi – tak; ale Rzymianie – nie.»


Strach obawy! Zydzi to tchorze ale moga podjudzic Rzymian! Widzicie jak to sie nie zmienia do dzis?! Ten sam lud z pietnem bogobójstwa.

«Nie obawiam się Rzymu. W swych zarządzeniach jest sprawiedliwy i pokojowy.»

«Maria ma rację – mówi Jan. – Longin mi powiedział: “Mam nadzieję, że zostawią was w spokoju. A jeśli tego nie uczynią, przyjdź lub poślij kogoś do Pretorium. Piłat jest życzliwy dla wiernych Nazarejczykowi. Był taki i dla Niego. Obronimy was”.»


Rzymianie byli wsrod morza zdziczenia tymi najsprawiedliwszymi jeszcze. Co nie znaczy jakiejs ich wielkiej dobroci! Na tle tej barbarii! Stad na Rzymie (państwie) powstal Kościół a łacina stala sie jezykiem wiary.

«A jeśli żydzi zrobią wszystko sami? Wczoraj wieczorem to oni ujęli Jezusa! A jeśli powiedzą, że jesteśmy bluźniercami, mają prawo nas ująć. O, moi synowie! Mam ich czterech! Gdzie Józef i Szymon? Byli na Kalwarii, a potem odeszli, gdy Joanna już nie wytrzymała... aby pomóc niewiastom i obronić je. Oni, pasterze, Alfeusz [, syn Sary]... Wszyscy! Z pewnością już ich zabili. Słyszałaś, że Joanna umiera? Z pewnością tak jest, bo jest ranna. A oni – zanim motłoch zaatakował niewiastę – bronili jej i zginęli!... A Juda i Jakub? Mój mały Juda! Mój skarb! A Jakub!... łagodny jak dziewczynka! O! Nie mam już synów! Jestem jak matka Machabeuszów!...»

Inne matki wokol Maryi tez doswiadczaly cierpien o ilez mniejszych! Ale bycie przy Jezusie nie kosztowalo 5 groszy! I to nas ze skoro chcemy czegos cennego to nas kosztuje! Co dopiero gdy jest to Bóg!


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group