Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 21:27, 07 Wrz 2014    Temat postu: Oto Lesotho.

Lesotho. Przewrót, którego nie było

W środku nocy 30 sierpnia mieszkańców Maseru obudziły karabinowe serie -

Wojskowe przewroty, niegdyś najczęstsza i najskuteczniejsza me­toda wymiany elit władzy w Afryce, całkowicie wyszły z mody. Ostatnio zawiodła w górzystym królestwie Lesotho.

W środku nocy 30 sierpnia mieszkańców ćwierćmilionowego Ma­seru, stolicy liczącego 2 mln ludności królestwa Lesotho, obudzi­ły karabinowe serie. Kiedy wyrwany ze snu premier Thomas Tha­bane z okien swojej rezydencji dojrzał zajeżdżających pod bramę żołnierzy, niewiele myśląc uciekł do leżącego tuż za granicą połu­dniowoafrykańskiego miasteczka Ladybrand. Stamtąd zaalarmo­wał rząd w Pretorii, że żołnierze, którzy powinni mu służyć, chcą mu odebrać władzę, a być może i życie.

Premier Thabane rządzi od ostatnich wyborów w maju 2012 roku. Nie wygrał ich co prawda, ale namówił przywódców in­nych pokonanych partii, by zawiązali koalicję i odebrali władzę zwycięzcy elekcji, rządzącemu od 14 lat premierowi Pakalicie Mosisilemu.

W ostatnich miesiącach sklecona pospiesznie koalicja zaczęła się jednak kruszyć. Wiosną wicepremier Mothejoa Metsing zaczął mówić, że chętnie zdradzi rządzącą koalicję i zawiąże nową z byłym premierem Mosisilim, który ma najwięcej posłów w parla­mencie. W marcu inny członek rządzącej koalicji Jeremane Ra­mathebane złożył w parlamencie wniosek o wiosek nieufności wobec premiera Thabane.

Ten nie zamierzał czekać i w czerwcu, w przeddzień głosowania nad wnioskiem, zawiesił parlament na dziewięć miesięcy. Met­sing, pozostając wicepremierem, stanął na czele przeciwników premiera i wzywał ich do ulicznych demonstracji, by wymusić przywrócenie parlamentu. Już wtedy premier Thabane wydzwa­niał do Pretorii o przysłanie mu wojskowego wsparcia. Twier­dził, że choć może być pewny podległej mu policji, to wojsko jest wierne Metsingowi. W przeddzień zapowiedzianych przez Met­singa na 1 września ulicznych demonstracji w Maseru, Thabane zdymisjonował dowódcę armii, generała Kennedy’ego Tlalego Ka­molego. Miał więc powody do niepokoju, gdy nazajutrz o świcie ujrzał przed swoją bramą żołnierzy.

Kamoli przyznał, że wysłał wojsko do miasta, by odebrało broń policjantom, ponieważ doniesiono mu, iż na rozkaz premiera za­mierzali rozdać karabiny podległym mu bojówkarzom, a ci krwa­wo mieli rozpędzić zwolenników Metsinga. Generał dodał też, że nic mu nie wiadomo, by został zdymisjonowany. Metsing ogłosił za to, że skoro premier wyjechał z kraju, on - jako jego prawowity zastępca - przejmuje władzę w państwie.

Thabane, bezpieczny w Republice Południowej Afryki, skarżył się, że padł ofiarą zbrojnego przewrotu i domagał się interwencji sąsiadów. Po latach 70. i 80., gdy zamachy stanu były w niej po­wszechne (w samym Lesotho doszło do dwóch), w ostatnich la­tach, przeszedłszy na demokrację Afryka zgodnie i konsekwent­nie występuje przeciwko wszelkim uzurpatorom i zamachow­com. W 2012 roku odmówiła uznania zbrojnego przejęcia wła­dzy i zmusiła do kapitulacji przywódcę przewrotu w Mali, a w roku 2013 w Republice Środkowoafrykańskiej.

Zamachowcy z Lesotho także nie mogli liczyć na pobłażliwość, tym bardziej, że skargom obalonego Thabane uwierzyli nie tylko przywódcy RPA i całej Południowoafrykańskiej Wspólnoty Roz­woju (SADC), ale także Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, ONZ, a nawet USA. Zamachowcy najpierw próbowali przekonywać, że do żadnego przewrotu w ogóle nie doszło. Zbuntowany generał Kamoli oznajmił, że kiedy już jego żołnierze zapobiegli rozlewo­wi krwi, skierował ich z powrotem do koszar. Wicepremier Met­sing zapewniał zaś, że przejął władzę tylko na czas nieobecności premiera, by nie dopuścić do niebezpiecznego bezkrólewia.

Adresatem tłumaczeń były władze RPA, regionalnego mocarstwa i gospodarczej potęgi, a także odbiorcy jedynych skarbów, jakie posiada Lesotho – wody z górskich strumieni i siły roboczej, co czyni królestwo całkowicie zależnym od bogatego sąsiada.

Jednak Afryka, a szczególne RPA, z równą niechęcią odnosi się do wojskowych przewrotów jak i do pomysłów zbrojnych interwen­cji u sąsiadów. Południowoafrykańskie wojska już raz interwe­niowały w Lesotho, gdy w 1998 roku doszło tam do politycznej awantury i rozruchów. Inwazja zakończyła się krwawą jatką, w której zginęło prawie 100 osób.

Prezydent RPA Jacob Zuma odmówił Thabane wsparcia wojsko­wego, ale zmusił zamachowców do odwrotu. Zgodnie z podykto­waną politykom ugodą, miejscowe wojsko i Metsing pozwolili Thabane wrócić do kraju, a ten obiecał przywrócić zawieszony parlament.

Wszystko wskazuje na to, że awantura w Lesotho zakończy się zgodnie z przysłowiem, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzy­sta. Politycy z Lesotho od lat znani są z pazerności na władzę, kłó­tliwości i niedbałości o los obywateli. Wzywani do Pretorii obie­cują wszystko, czego żądają od nich potężni sąsiedzi, jednak po powrocie do Maseru wracają do starych waśni. Pierwszą rzeczą, jaką zajmie się odwieszony przez Thabanego parlament, będzie odsunięcie go od władzy. Przypadnie ona jednak nie jego wrogo­wi Metsingowi, przywódcy niedoszłego przewrotu, lecz temu, któ­remu przed dwoma laty wspólnie ją odebrali – byłemu premiero­wi Mosisilemu, mającemu w parlamencie najwięcej posłów i gło­sów.

Wojciech Jagielski

...

Niestety walka o władze wszędzie jest niszczącą . To skutek grzechu pierworodnego .

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group