Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 18:51, 28 Maj 2017    Temat postu:

10 milionów rubli od tajemniczego dobroczyńcy. „Stał się wielki cud!”
Łukasz Kobeszko | Maj 27, 2017



Anton Dawidow, obok informacja o wpłacie 10 000 000 rubli przez anonimowego darczyńcę
Komentuj


Udostępnij    

Komentuj


Narzekasz na znieczulicę społeczną lub interesowność ludzi? Sądzisz, że działalność charytatywna jest tylko jednym z narzędzi autopromocji bogatych celebrytów? Niesamowita historia, która kilka dni temu wydarzyła się w małym rosyjskim mieście, przywraca wiarę w dobro!


J
eszcze w ubiegłym roku 10-letni dzisiaj Anton Dawidow mieszkający w niewielkim nadwołżańskim Rybińsku, leżącym na północ od Moskwy, był zdrowym i zwyczajnie rozwijającym się chłopcem. Na początku 2017 roku zaczął skarżyć się na silny ból nogi, który z dnia na dzień stawał się coraz bardziej intensywny i uciążliwy. Wkrótce Anton nie mógł już samodzielnie się poruszać.

Lekarze początkowo nie potrafili znaleźć właściwej przyczyny dolegliwości, ale błyskawicznie postępujące objawy choroby sprawiły, że skierowano młodego pacjenta na oddział onkologii dziecięcej szpitala w Moskwie. Pod koniec marca br. postawiono brutalną diagnozę: dziecko cierpi na mięsak Ewinga, pierwotny nowotwór kości w najbardziej zaawansowanym, IV stadium choroby z możliwością przerzutów do innych organów i groźbą całkowitego paraliżu ciała związanego ze zmianami w kręgosłupie.

„Lekarz stwierdził, że to bardzo ciężki przypadek, z szansą na zatrzymanie procesu nowotworowego w granicach od 2 do 5 procent, a jedynym sposobem skutecznej terapii może być bardzo skomplikowana rekonstrukcja kości. Takich zabiegów jednak nikt w Rosji nie wykonuje” – informowała w internecie matka chłopca, Oksana.

Kobieta postanowiła założyć grupę wsparcia dla syna na popularnym rosyjskim portalu społecznościowym VKontaktie. Jednym z jej celów miało być również zbieranie środków finansowych na doraźne leczenie Antona – jego rodzina nie spodziewała się bowiem, że zdoła w szybkim czasie zebrać pieniądze na operację i rehabilitację za granicą. Koszt leczenia chłopca na Zachodzie, według wstępnych szacunków, miałby wynieść ponad 100 tys. euro.

Pomimo, że w akcję pomocy zaangażowały się władze lokalne, Cerkiew prawosławna oraz różne organizacje społeczne (w mieście zorganizowano m.in. koncert charytatywny), do połowy maja zebrano relatywnie niewielką kwotę. Przy tak radykalnych objawach raka liczy się praktycznie każdy dzień i bliscy Antona zdawali sobie sprawę, że przyszłość jego leczenia może stanąć pod znakiem zapytania.
Czytaj także: Jak poradziłam sobie z rakiem

Prawdziwy cud nastąpił jednak 23 maja. Oksana otrzymała SMS z powiadomieniem o wpłacie na jej konto. W pierwszej chwili nie sprawdziła nawet sumy przelewu, w ostatnich tygodniach otrzymywała bowiem sporo symbolicznych i niewielkich wpłat od bliższych lub dalszych przyjaciół lub znajomych. Gdy jednak wieczorem rutynowo otworzyła swoje konto elektroniczne, stan środków pokazał zawrotną sumę… 10 milionów rubli (ok. 150 tys. euro)! Nie dowierzając, zadzwoniła do banku. Tam potwierdzono sumę wpłaty, dodając, że dokonał jej darczyńca, który zastrzegł sobie całkowitą anonimowość!

„Rodzic i matka zawsze powinni mieć nadzieję, ale patrząc realistycznie, czasu było coraz mniej, a szybkie zebranie większej sumy na leczenie, raczej nie wchodziło w grę. Muszę przyznać, że osobiście nie widziałam już wielkich szans. Aż tu nagle… Następnego dnia od razu zamknęłam rachunek, mamy całą kwotę na operację i jeszcze kilkadziesiąt tysięcy euro w zapasie. Po prostu z wrażenia zaparło mi dech. Spotkał nas cud, do późnej nocy płakałam z radości!” – napisała Oksana na portalu społecznościowym.

Pomagająca chłopcu wolontariuszka Natalia Kowaliowa poinformowała, że w trybie przyśpieszonym rodzina Dawidowów wyrabia obecnie wizę do Niemiec, gdzie już za dwa tygodnie w jednej ze specjalistycznych klinik onkochirurgicznych może nastąpić operacja Antona.

Oksana i Anton pozostają wdzięczni anonimowemu darczyńcy. Nie mając innego sposobu dotarcia do niego, napisali na portalu społecznościowym bardzo krótkie i zarazem wzruszające podziękowanie:

„Dziękujemy Ci z całego serca! Sprawiłeś, że stał się wielki cud! Jesteś po prostu czarodziejem!”

Źródła: pravmir.ru, ria.ru

...

Inna sprawa ze bogactwa w Rosji sa kradzieza. Nie mozna nakrasc a potem ,,pomagac biednym"... Juz Dostojewski o tym pisal w Zbrodni i Karze...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 17:48, 21 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
Relikwia św. Mikołaja opuściła Bari. Została wysłana do... Rosji
Relikwia św. Mikołaja opuściła Bari. Została wysłana do... Rosji

1 godz. 31 minut temu

Po raz pierwszy od 930 lat miasto Bari we włoskiej Apulii opuściła relikwia św. Mikołaja, biskupa Miry. Fragment żebra świętego będzie do 28 lipca wystawiony w Rosji. To wynik umowy między papieżem Franciszkiem i zwierzchnikiem rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyrylem.
Relikwie św. Mikołaja – czczonego zarówno przez katolików, jak i prawosławnych - przechowywane są w Bari od 1087 roku
/Mikhail Japaridze /PAP/EPA

Relikwie św. Mikołaja - czczonego zarówno przez katolików, jak i prawosławnych - przechowywane są w Bari od 1087 roku, kiedy to z terenów Turcji przywieźli je miejscowi marynarze.

Niedzielna ceremonia pożegnania relikwii odbyła się w krypcie bazyliki, a uczestniczyły w niej setki katolików i prawosławnych. W uroczystości udział wziął metropolita wołokołamski Hilarion z Patriarchatu Moskiewskiego, odpowiedzialny za jego kontakty zagraniczne.

Relikwiarz przekazał mu przeor bazyliki, ojciec Ciro Capotosto. Obecni byli przedstawiciele lokalnych władz z przewodniczącym regionu Apulia Michele Emiliano z centrolewicowej Partii Demokratycznej, który jest również w delegacji, jaka udała się z tej okazji do Moskwy.

Jego Świątobliwość Franciszek bardzo pragnął tego gestu przyjaźni i miłości wobec Patriarchatu w Moskwie, wyraźnie pomocnego w trudnym procesie, jaki podejmuje papież i patriarcha Cyryl na rzecz ponownego zjednoczenia kościołów prawosławnego i katolickiego, by przezwyciężyć schizmę wschodnią - oświadczył Emiliano. To proces - dodał - który potrzebuje także obecności świętego Mikołaja.

Na lotnisko relikwie odprowadzono wśród bicia dzwonów w mieście w orszaku pod eskortą policji.

W niedzielę relikwię powita patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl. Wystawiona będzie w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej w Rosji, gdzie wierni będą mogli oddać jej cześć. Według włoskich mediów oczekuje się też przybycia prezydenta Władimira Putina.

Następnie relikwia przewieziona zostanie do Petersburga.

...

Ciekawe. To jest w koncu patron kraju. Stad wciskanie dziadka mroza.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Sob 13:26, 13 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Opinie
Modlitwa za Ruś
Modlitwa za Ruś
Autor: Bogdan Zalewski

Wczoraj, 12 maja (21:5Cool
Fatima
/Adwo / Alamy Stock Photo /PAP/EPA



_
/_ /Materiały prasowe

1.

To pewnie nie był przypadek, że pierwszymi słowami, które wypowiedziała moja rozmówczyni była fraza "objawienia prywatne". Do rozmowy o stuleciu Fatimy zaprosiłem doktor Monikę Waluś, teolog z Polskiego Towarzystwa Mariologicznego, autorkę materiałów duszpasterskich drukowanych przez Sekretariat Fatimski. Dr Waluś wyjaśnia precyzyjnie na czym polega "prywatny charakter" komunikatu duchowego przekazanego w 1917 r. trojgu biednych portugalskich dzieci - Franciszkowi, Hiacyncie i Łucji. Dowiedziałem się, że do obiektywnie pojmowanego Objawienia, człowiek jako osoba dodać nic od siebie nie może. Tak to zrozumiałem i skojarzyłem ironicznie z amerykańską konstytucją, do której kolejne pokolenia dopisują poprawki.

Ale to nie jest tak - tłumaczyła ekspert - że nic nowego już się nie przydarza. Wydarzają się: duchowe dopełnienia. Duch święty działa poprzez wieki, a jego niewidzialną pracę -paradoksalnie- można dostrzec, jeśli ktoś chce, jeżeli pragnie i mocno w to wierzy, poprzez dzieje. Przemawia przeze mnie teraz duchowy spadkobierca polskiego Romantyzmu. Tak silna wydaje się ta moc zawarta w naszym języku, że kieruje, jakby autonomicznie, w samoistnym natchnieniu, logiką moich wyobrażeń o Fatimskim Cudzie. Widzę go bowiem przez pryzmat Genezis z Ducha Juliusza Słowackiego. Być może nie jest to najlepsze źródło dla ortodoksyjnego katolika, ale chroni mnie fakt, że do naszych romantyków nawiązywał Jan Paweł II. "Duchu! pracowniku przedwiekowy!" - to słowa Słowackiego.

Jednak nie da się o Fatimie w pełni opowiedzieć bez nakreślenia ziemskiego kontekstu. Tym razem Historia, przez poetę i filozofa dziejów pisana wielką literą, musi się zmienić się w historię małych ludzi. To nie przypadek - tłumaczy dr Waluś- że do serii cudownych zdarzeń doszło w Portugalii. Kraj ten z pozycji Imperium staczał się coraz bardziej, aż w końcu opanowany przez osobistych nieprzyjaciół Boga, także Kościół katolicki postawił na celowniku. Republikańskie idee, dla jednych ziemskie zbawienie, wybawienie od nędzy, nierówności i niewolnictwa, stały się dla wierzących synonimem szalejącego Złego. Nieprzypadkowo zapytałem dr Waluś o rolę masonerii, tajnych lóż coraz jawniej od dziesiątek lat podkopujących hierarchiczny porządek społeczny i metafizyczną podstawę tradycyjnej cywilizacji. To nie jest mit!

Epifanie, prawdziwie duchowe objawienia niewinnych portugalskich dzieci, wierzę w to głęboko, były swego rodzaju reakcją obronną. Rugowana coraz bardziej rzeczywistość wiary, niewidzialna w czasach spirytualnego spokoju, bo pozostawiona jako domena wolnego wyboru, nagle wypłynęła tam tak wyraźnym strumieniem szczególnych łask. W chwilach przełomowych znaki stają się postrzegalne zmysłami, wprawdzie wybranych ludzi, ale zasłona jest rozdarta dla wszystkich. Powinienem dodać ostrożnie, z szacunku dla ateuszy, że jest rozdarta dla wszystkich, którzy tego pragną, ale nie dla tych, którzy niczego poza ziemskim życiem tu i teraz nie oczekują. Jednak zastanawiam się, czy znów nie jest to kwestia prywatnych sceptycyzmów, osobistego braku, anty-iluminacji?

Może od czasów Fatimy mamy do czynienia z obiektywną rzeczywistością, stanowiącą podstawę czy podszewkę czasu? Wniosek, jaki z tego wypływa sprowadzałby się do konstatacji, że zaprzeczenia niczego istotnego do fatimskiego przesłania nie wnoszą, a to że nie ingerują w świat, który "negacjoniści" traktują jako irracjonalny, nie oznacza wcale, że ten świat nie ingeruje w ich pozornie całkiem puste życie. To oczywiście tylko hipoteza, ale racjonalnie dopuszczalna, bo całkiem logiczna. Rozum i wiara wcale się nie wykluczają, dowodzi w rozmowie ze mną doktor Monika Waluś. To dlatego tak wiele czasu poświęciła Słudze Bożemu księdzu Manuelowi Nunesowi Formigão. Ten wątpiący, rozumny człowiek, stał się Czwartym Wizjonerem Fatimskim, a dlatego, że przefiltrował strumienie dziecięcych iluminacji i nadal były czyste, jak było na początku.

Niewiara i niewiedza też mogą ze sobą współistnieć. Czym innym jest jednak odrzucenie fatimskiego objawienia przez niedowiarków, czym innym pojawiające się domniemania, a nawet oskarżenia, że niewiedza to sztuczny stan, utrzymywany przez Kościół święty, czyli ostoję wiary. Ten problem najlepiej ze znanych mi książek porusza tom Włocha Antonia Socciego "Czwarta tajemnica fatimska?". Kontrowersyjny pisarz stawia znak zapytania, ale dowody, które zebrał są bardzo przekonujące. Pojawiają się inne pytania. Czy Watykan nie wypełnił fatimskiego obowiązku? A jeśli tak to z jakiego powodu? Czy tą pasywnością, jakiekolwiek byłyby jej przyczyny, niedostatecznie przeciwstawia się robocie Złego Ducha, który też wędruje przez dzieje, w analogii do Osoby, którą przywołałem na samym początku. To jest istota sprawy.

A skoro tak, to trzeba postawić na koniec problem kluczowy, zasadniczą kwestię do rozwiązania przez Stolicę Apostolską, państwo z tego i nie z tego świata, mające w herbie dwa klucze. W tym przypadku nie da się zastosować żadnego wytrychu interpretacyjnego: nie można dopasowywać przeszłych zdarzeń do fatimskich tajemnic. Albowiem pewne jest, że fundamentalne działanie przewidziane w dziecięcym Objawieniu, nie chcę powiedzieć że infantylnie, ale na pewno w sposób dalece niedojrzały, zostało zepchnięte na margines. Pytanie: z politycznego strachu czy z duchowego lenistwa? Mam na myśli rolę Rosji w proroctwie z 1917 roku, czasów bolszewickiego buntu, który zapoczątkował epokę komunizmu. A wcielone Zło, nie wiedzieć czemu, nie zostało wyegzorcyzmowane specjalnym rodzajem fatimskich modłów.
_
/_ /Materiały prasowe



2.

Fascynuje mnie ta historia już od ładnych paru lat życia.

Analizuję więc te objawienia także na sposób prywatny.

Trzynastka z daty epifanii to ważna symboliczna liczba.

Innymi słowy moje zrozumienie jest bliskie numerologii.

Mimo wątpliwości, że jest ona potępiana przez Kościół.

Apokryf, który skreśliłem, skreśla mnie z listy wiernych?
_
/_ /Materiały prasowe



3.

POSŁUCHAJ PIERWSZEJ CZĘŚCI ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO Z TEOLOG DR MONIKĄ WALUŚ

Pierwsza część rozmowy Bogdana Zalewskiego z dr Moniką Waluś

POSŁUCHAJ DRUGIEJ CZĘŚCI ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO Z TEOLOG DR MONIKĄ WALUŚ

Druga część rozmowy Bogdana Zalewskiego z dr Moniką Waluś




Bogdan Zalewski


Bogdan Zalewski
Dziennikarz radiowy, bloger i poeta; autor książki "13 załączników" poświęconej Zagadce Smoleńskiej

Teksty publikowane w dziale BLOGI RMF 24 są prywatnymi opiniami autorów

...

Rosji nie Rusi. Ruś to byla w Unii z Polską. Rosja jest biczem na grzech. Ten lud wybieral szatana i Bóg postanowil ze skoro tak bedzie on narzedziew gniewu Boga. Ale narzedzie gdy skonczy sie jego uzytecznosc idzie na smietnik historii. I tak bedzie z calym tym ,,imperium".
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 19:41, 19 Sty 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Rosja: 1,8 mln osób zanurzyło się w lodowatej wodzie
Rosja: 1,8 mln osób zanurzyło się w lodowatej wodzie
PAP
dodane 19.01.2017 11:45

Uczestnik obrzędu oczyszczenia
EPA/MAXIM SHIPENKOV /PAP

Około 1,8 mln ludzi w całej Rosji wzięło udział w rytualnych kąpielach z okazji święta Chrztu Pańskiego. W specjalnych miejscach przy naturalnych i sztucznych akwenach ludzie zanurzali się w lodowatej wodzie, by - zgodnie z tradycją - oczyścić się z grzechów.

Chrzest Pański to jedno z najstarszych obok Wielkanocy świąt obchodzonych w Rosji przez wyznawców prawosławia. Obchodzone w nocy z 18 na 19 stycznia upamiętnia chrzest Jezusa Chrystusa w rzece Jordan i łączone jest z Epifanią, czyli Objawieniem Pańskim. Tradycyjnie do rytualnego zanurzania się służą wycięte w lodzie przeręble w kształcie krzyża. Do specjalnie przygotowanych miejsc kąpieli, wyposażonych w punkty, gdzie można się przebrać i ogrzać, Rosjanie wyruszyli wieczorem w środę, ale chętni mogą jeszcze wziąć udział w obrzędzie w czwartek w ciągu dnia.

Na przykład w Moskwie w czwartek zanurzą się w wodzie koło soboru Chrystusa Zbawiciela uczestnicy biegu z okazji święta Chrztu Pańskiego. Biegacze mają do wyboru trzy trasy, których długość - 1, 3 i 10 km - ma znaczenie symboliczne: nawiązuje do jedynego Boga, Trójcy Świętej i dekalogu. Udział w biegu zapowiedziało ponad 1,5 tys. osób. Dotąd w Moskwie wzięło udział w obchodach Chrztu Pańskiego i rytualnych kąpielach około 150 tys. osób.

W świątyniach w stolicy oczekuje się w czwartek kolejek wiernych, którzy przychodzą po wodę święconą, by zabrać ją do domów.

Jak powiadomiło Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w Rosji nie doszło w tym roku do żadnych groźnych wypadków, które - choć rzadko - jednak zdarzają się podczas lodowatych kąpieli. Przed samym świętem wiernym radzi się nie tylko, jak prawidłowo dokonać obrzędu - zanurzyć się trzykrotnie, przeżegnać się i pomodlić - ale także, jakich zasad bezpieczeństwa należy przestrzegać. Ludzie nie powinni zanurzać się w wodzie dłużej niż minutę, a wejście do niej po spożyciu alkoholu jest surowo wzbronione.

Sieci społecznościowe zapełniły się w czwartek relacjami z obchodów. Dzień wcześniej protojerej Paweł Wielikanow z Moskiewskiej Akademii Duchownej zaapelował do kobiet, by nie epatowały w internecie swoimi zdjęciami w kostiumach kąpielowych podczas obrzędu, jednak użytkownicy sieci masowo zamieszczają selfie i nagrania wideo z rytualnych kąpieli.

Cerkiew przypomina również wiernym, że zwyczaj zanurzania się w wodzie z okazji święta Chrztu Pańskiego jest tradycją ludową i choć wierzy się, że kąpiel przyniesie błogosławieństwo i zdrowie, to dla oczyszczenia z grzechów wymagana jest przede wszystkim szczera spowiedź.

...

Duzo w tym rytualizmu. To nie jest Polska. Ale jest tam sporo prostej szczerej wiary BEZ POROWNANIA Z ZACHODNIMI TRUPAMI! Jesli cos z Rosji ocaleje to dzieki nim.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 1:53, 16 Sty 2014    Temat postu:

Czy jestem winien śmierci?" Michaił Kałasznikow, twórca AK-47, jednak miał wątpliwości?

Pod koniec swojego życia Michaił Kałasznikow, obawiał się, że jest odpowiedzialny za śmierć milionów osób, które zginęły od kul jego karabinu AK-47. Taki obraz wyłania się z jego listu do patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla I. We wszelkich znanych wystąpieniach Kałasznikow zawsze podkreślał, że tworzył broń z myślą o obronie ojczyzny. Nigdy nie brał na siebie odpowiedzialności za działania światowych terrorystów, którzy po dziś dzień chętnie korzystają z jego broni.

Michaił Kałasznikow, który zmarł w grudniu ubiegłego roku w wieku 94-lat, kilkanaście miesięcy przed śmiercią napisał list do głowy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Z korespondencji wynika, że słynny konstruktor pod koniec swojego życia mógł czuć się winien śmierci milionów osób.

Wyrzuty sumienia słynnego konstruktora

"Ból mojej duszy jest nie do zniesienia, zadaję sobie jedno pytanie, na które nie ma odpowiedzi: jeśli mój karabin odbierał życia, czy to znaczy, że ja, Michaił Kałasznikow, lat 93, syn chłopki, wierny cerkwi prawosławnej, jestem winien śmierci ludzkiej, nawet jeśli byli to wrogowie?" - pytał patriarchy w liście.

Kałasznikow, który został ochrzczony jako dziecko, przez większość życia był ateistą. Ku cerkwi prawosławnej zwrócił się w ostatnich latach swojego życia, w wieku 91 lat.

Krytycy rosyjskiej cerkwi twierdzą, że list, do którego dotarł dziennik "Izwiestia", może być podróbką obliczoną na polepszenie wizerunku. Wydrukowany na ozdobnym papierze ze zdjęciami Kałasznikowa, datowany jest na czerwiec 2012 roku, z kolei "Izwiestia" twierdzi, że korespondencja jest o dwa miesiące starsza. Biuro patriarchy Cyryla potwierdziło autentyczność listu.

Córka konstruktora Jelena Kałasznikowa jest przekonana, że obszerny list do patriarchy Cyryla jej ojciec mógł napisać z pomocą duchownego, ojca Wiktora, o którym wspomina w liście. Sekretarz prasowy patriarchy Aleksandr Wołkow potwierdził dziennikowi "Izwiestija", że zwierzchnik Cerkwi otrzymał list i na niego odpisał.

Dodał, że w kwestii odpowiedzialności konstruktora karabinu automatycznego Cerkiew zajmuje jednoznaczne stanowisko: - Kiedy broń służy obronie Ojczyzny, Kościół popiera i tych, którzy ją zbudowali i tych, którzy jej używają. Wymyślił tę broń do obrony swego kraju, a nie po to, by używali go terroryści z Arabii Saudyjskiej - wyjaśnił Wołkow.

Serwis internetowy "Russia Today" zauważa, że Kałasznikow nie byłby pierwszym twórcą broni, który pod koniec swojego życia miał sprzeczne uczucia dotyczące swojego wynalazku. Jednym z nich był sam Alfred Nobel, wynalazca dynamitu, który w swoim testamencie ufundował Nagrodę Nobla. Innym przykładem jest Robert Oppenheimer, który stworzył bombę atomową i przerażony jej możliwościami stał się zwolennikiem nierozprzestrzeniania broni masowej zagłady w kolejnych państwach.

...

Pojawiaja sie podejrzenia ze to fikcja ... W Rosji zasadne ale to bardzo piekna bylaby fikcja . Poza tym nie wierze ze nie stawial sobie takich pytan . Kazdy chyba by stawial . Jeszcze raz podkreslam ze ci sa winni co zle wykorzystuja ...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 23:13, 14 Sty 2014    Temat postu:

Kałasznikow wyraził skruchę z powodu zabitych jego wynalazkiem

Zmarły niedawno konstruktor radzieckiej broni Michaił Kałasznikow napisał przed śmiercią list do zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej; dzieli się w nim obawami, że jest odpowiedzialny za śmierć ludzi, którzy zostali zabici z automatu Kałasznikowa.

W długim i emocjonalnym liście do patriarchy Cyryla Kałasznikow przyznał, że czuje się moralnie odpowiedzialny za śmierć, którą spowodowała jego broń.

- Moje duchowe cierpienie jest nie do zniesienia - podkreśla Kałasznikow w liście napisanym na maszynie i podpisanym drżącą ręką przez człowieka, który sam siebie nazywa w nim "chrześcijaninem i prawosławnym wiernym", a podpisuje słowami - sługa Boży, konstruktor Michaił Kałasznikow.

W liście do patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Kałasznikow pisze, że po raz pierwszy przekroczył progi świątyni w wieku lat 91; później został ochrzczony.

Córka konstruktora Jelena Kałasznikowa jest przekonana, że obszerny list do patriarchy Cyryla jej ojciec mógł napisać z pomocą duchownego, ojca Wiktora, o którym wspomina w liście.

Sekretarz prasowy patriarchy Aleksandr Wołkow potwierdził, że zwierzchnik Cerkwi otrzymał list i na niego odpisał.

Dodał, że w kwestii odpowiedzialności konstruktora karabinu automatycznego Cerkiew zajmuje jednoznaczne stanowisko - kiedy broń służy obronie Ojczyzny, Kościół popiera i tych, którzy ją zbudowali i tych, którzy jej używają.

- Wymyślił tę broń do obrony swego kraju, a nie po to, by używali go terroryści z Arabii Saudyjskiej - wyjaśnił Wołkow.

Michaił Kałasznikow, słynny konstruktor broni strzeleckiej, w tym najpopularniejszego w świecie AK-47, zmarł w grudniu w Iżewsku, w Udmurcji. Od dłuższego czasu ciężko chorował.

...

Wspaniala wiadomosc ! BYL WIERZACYM CHRZESCIJANINEM ! SmileSmileSmile BEZ OBAW ! Nie jest winny . To nie jest tak ze lekarz to czyni dobrze a producent broni zle . Absurd . Zalezy jak czyni . Jesli skonstruowal dobra bron to znaczy dobrze spelnil prace a jak leczyl zle to zle spelnil . Karabin mozna wykorzystac dobrze np. do walki o Polskę albo zle np. dla komunizmu . Ale to juz wina tych co wykorzystuja nie konstruuja . Bóg nie ma pretensji !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 19:40, 29 Sty 2013    Temat postu: Rosja szansą dla chrześcijaństwa

Rosja szansą dla chrześcijaństwa .

- Jeżeli Rosja przyjmie ofiarowaną jej przez historię misję obrończyni wiary w skali globalnej, to zyska "wielką ideę", bez której państwo to żyć nie może, zaś wielka idea zyska w państwie rosyjskim wielkiego obrońcę - pisze Lech Jęczmyk, znany pisarz i publicysta.

Aleksander Sołżenicyn, jeżeli jest jeszcze w Polsce pamiętany, to jako pisarz, który najpełniej przedstawił świat sowieckich obozów koncentracyjnych. Kto wie, czy znacznie ważniejszą historyczną rolę odegrał jednak nie jako krytyk Związku Sowieckiego, ale jako projektant nowej Rosji, można nawet powiedzieć – mentor Putina (zresztą Putin dwukrotnie odwiedził Sołżenicyna w jego domu na prowincji i odznaczył go nawet najważniejszym orderem państwowym).

W roku 1973 pisarz opublikował List do przywódców Związku Sowieckiego, w którym nawoływał do zrzucenia z szyi „kamienia młyńskiego” ideologii komunistycznej oraz rozwiązania ZSRS i przyznania niepodległości wszystkim niesłowiańskim republikom. Przypomnijmy, że w tym czasie – i jeszcze długo później – panowało wśród polityków oraz politologów przekonanie o niezniszczalności Związku Sowieckiego. Stany Zjednoczone, które w roku 1976 obchodziły 200-lecie istnienia, udawały, że prowadzą „zimną wojnę”, ale tak naprawdę szukały zbliżenia z Moskwą. Przebąkiwano nawet o potrzebie zmian w konstytucji amerykańskiej, które ułatwiłyby stworzenie wspólnej konstytucji światowej. Rockefeller budował w Związku Sowieckim olbrzymie fabryki (KAMAZ), odbywały się konferencje Pugwash oraz spotkania amerykańskich miliarderów z sowieckimi „przedstawicielami świata nauki” sowieckiej. Zbigniew Brzeziński wystąpił wówczas ze swoją „teorią konwergencji”, czyli stopniowego upodabniania się systemów komunistycznego i kapitalistycznego. Nawet wpływowy autor brytyjski, ekspert od Europy Wschodniej, Timothy Garton Ash, sądził, że Związek Sowiecki podąża drogą Imperium Otomańskiego i będzie się rozpadał przez sto pięćdziesiąt lat.

Tego typu opinie przeżywały wówczas zdecydowanie wśród międzynarodowych specjalistów, tak zwanych kremlinologów, a także wśród polskich elit opozycyjnych, co zaciążyło na procesie przemian pod koniec lat osiemdziesiątych, bo narzucało fałszywą strategię. W długowieczność komunizmu wierzyli zarówno generał Wojciech Jaruzelski, prymas Józef Glemp, jak i redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” Tadeusz Mazowiecki. Bezprecedensowa pokojowa przemiana imperium w państwo narodowe zaskoczyła wszystkich. Gdyby miano czekać, aż okrzepną koła rosyjskich demokratów – przeważnie pochodzenia żydowskiego, co dość skutecznie izolowało ich od społeczeństwa – rzeczywiście mogło by to potrwać co najmniej sto pięćdziesiąt lat.

DWIE KSIĄŻKI SOŁŻENICYNA

Likwidacja ZSRS przebiegła zupełnie inaczej, odgórnie, niewątpliwie drogą spisku w łonie aparatu władzy, bo przecież opór przeciw temu ze strony partyjnego betonu, starych generałów z wojska i aparatczyków z MSZ, musiał być zaciekły. Dokonać tego mogli tylko inteligentni i wybiegający myślą w przyszłość oficerowie służb specjalnych. Dostali oni do ręki ideę, gotowy plan, „mapę drogową” – List Sołżenicyna, który zadziałał jak wbity w ziemię sztandar, ośrodek krystalizacji sił prorosyjskich, dla których ważniejsze okazały się interesy narodowe i idee nacjonalistyczne niż komunistyczna ideologia sowiecka.

Sołżenicyn postulował nie tylko „zrzucenie z karku kamienia młyńskiego ideologii komunistycznej” oraz powrót do tradycji przedrewolucyjnej Rosji i spajającego ją chrześcijaństwa. Mówił, że „imperium wyjaławia rdzeń” i nawoływał do uwolnienia się republik niesłowiańskich z wyjątkiem północnej części Kazachstanu, gdzie przeważała ludność rosyjska. Twierdził, że Kazachstan nie miał żadnej tradycji państwowej i jest sztucznym tworem sowieckim. Wyrażał też nadzieję, że Ukraina i Białoruś zechcą pozostać w składzie Rosji, ale był przeciwny, by zmuszać je do tego siłą. Trzeba pamiętać, że w tradycji rosyjskiej myśli politycznej uznawano Białorusinów i Ukraińców (zwanych również Małorosjanami) za członków wielkiego etnosu rosyjskiego.

Ciąg dalszy Listu do przywódców Związku Sowieckiego z 1973 roku stanowiła wydana w 1990 roku Stanach Zjednoczonych broszurka Jak budować Rosję?. „Godziny komunizmu dobiegają kresu – pisał w niej Sołżenicyn. – Ale jego betonowa konstrukcja jeszcze nie runęła. Obyśmy – zamiast dostąpić wyzwolenia, nie zostali przygnieceni jego gruzami”.

Dalej pisarz krytycznie wypowiadał się o współczesnej demokracji liberalnej (przez co przestał być ulubieńcem zachodnich mediów) i postulował rozwój demokracji w Rosji od poziomu ziemstw, czyli powiatów. Postulował też, by zrezygnować z postępu, czyli porzucić myślenie, że wszystkiego ma być więcej niż w roku ubiegłym, a zamiast tego postawić na „rozwój do wewnątrz”, czyli oprzeć się na rolnictwie i zagospodarować tereny północno wschodnie kraju.

BLASKI I CIENIE ROSJI

Sołżenicyn uważał, że należy zażegnać konflikt z Zachodem, bo w nieunikniony sposób zbliża się wojna z Chinami. Na razie trwa cicha i pokojowa inwazja chińska na Syberię, a Szanghajska Organizacja Współpracy jest doskonałym centrum mediacji pozwalającym łagodzić konflikty. Rosja czuje się dziś osaczana przez Stany Zjednoczone, które zbudowały wokół niej pierścień baz wojskowych. Nie musi to oznaczać przygotowania do napaści, prędzej chodzi o osłabienie Rosjan przez wymuszenie na nich wydatków zbrojeniowych.

Rosja boryka się dziś z wieloma problemami. Przede wszystkim przeżywa wielkie kłopoty demograficzne, z którymi walczy w sposób oryginalny. Na przykład ogłoszono Dzień Małżeństwa, a w parkach zaczęto stawiać tzw. ławeczki pojednania, na których skłóceni małżonkowie mają godzić się ze sobą. Prawdziwą plagą są alkoholizm i nadumieralność mężczyzn w wieku produkcyjnym (średnia wieku przeciętnego Rosjanina wynosi dziś 58 lat). Są miasta (głównie na Syberii), które zbudowane zostały kiedyś wokół jednego kombinatu, a dziś wymierają jak amerykańskie ghost towns.

Jednocześnie możemy przeczytać o budowaniu z wielkim rozmachem ośrodka badań naukowych i technicznych. Pytanie brzmi, czy podaż nowych rozwiązań stworzy popyt, czy też najpierw musi powstać popyt.

Słychać też z różnych stron, że kraj wraca do tradycji z czasów carskich, po cichu odbudowuje się szlachta, a pułkownicy czekają na kolejne herby. Z Zachodu wrócił książę Orłow, kupił szmat ziemi i uruchamia nowoczesne wielkie gospodarstwo rolne (w duchu zaleceń Sołżenicyna).

Na razie funkcje „nowej szlachty” pełni oligarchia. W Moskwie odbudowano kosztem 80 milionów dolarów tzw. Dom Paszkowa, przywracając go do stanu sprzed pożaru Moskwy w 1812 roku. Na jego otwarcie oligarcha Maksim Wiktorow zakupił w Londynie skrzypce Guarneriego del Gesù z roku 1741 za 3,5 miliona dolarów i zaprosił na koncert wielką orkiestrę Pinkasa Zukermana. Toż to mecenat pachnący włoskim Renesansem, gdzie jeszcze na świecie zdarzają się takie rzeczy?

NOWY DEFENSOR FIDEI?

W myśl maksymy Heraklita, że zawsze niewidzialne rządzi tym co widzialne, najważniejsze jest co innego. Otóż Rosja jest dziś jednym z niewielu państw chrześcijańskich na świecie. Państw, a nie społeczeństw – nie należy tych spraw mylić. W Polsce jest znacznie większy procent praktykujących chrześcijan niż w Rosji, ale polskie państwo jest bardziej „neutralne światopoglądowo” od Federacji Rosyjskiej, co znaczy, że wolno u nas się modlić, ale wolno też wystawiać genitalia przybite do krzyża.

Jak wytłumaczyć to nieprawdopodobne przejście od okrutnego państwa, w którym obowiązującą religią był ateizm, do państwa chrześcijańskiego – i to bez rozlewu krwi? Chrześcijanie mają swoje proste wyjaśnienie: to cud fatimski, skutek wieloletnich modłów Jana Pawła II i tysięcy mnichów oraz mniszek zamkniętych w klasztorach. Ale ponowny chrzest Rosji to nie koniec sekwencji wydarzeń – to przecież stało się po coś. W czasach coraz brutalniejszych ataków na chrześcijaństwo Rosja staje przed wielkim wyzwaniem, przed możliwością objęcia roli obrończyni wiary w skali globalnej.

W tym kontekście niezwykle istotne wydaje się uwolnienie od grzechu schizmy i zjednoczenie Kościołów. Jan Paweł II od razu na początku swojej posługi uznał to za jedno z najważniejszych zadań, a Benedykt XVI kroczy jego śladami. Przyjął już wiernych ze wspólnoty anglikańskiej – razem z żonatymi księżmi i odrębną liturgią. Wyciągnął też rękę w stronę członków Bractwa św. Piusa X. Podstawową sprawą jest jednak zasypanie podziałów z braćmi prawosławnymi.

Jeżeli Rosja przyjmie ofiarowaną jej przez historię misję, to zyska „wielką ideę”, bez której państwo to żyć nie może, zaś wielka idea zyska w państwie rosyjskim potężnego obrońcę.

Gdyby taki scenariusz miał się spełnić, wówczas Polska dostałaby swoją historyczną szansę. Nasz wyludniający się, pozbawiony przemysłu, wysysany przez obce banki i sprowadzony do roli półkolonialnego państwa-niepaństwa kraj miałby szansę stać się łącznikiem między prawosławną Moskwą a katolickim Rzymem w wielkim dziele zakończenia hańbiącej schizmy. Czy polscy biskupi okażą się na tyle dalekowzroczni, by podjąć to wyzwanie historii? Bo przyszło nam żyć w czasie, kiedy dokonują się potężne zmiany nie tylko w historii, lecz także ponad naszymi głowami, na górnym piętrze metahistorii i metapolityki.

Lech Jęczmyk

Tekst ukazał się w kwartalniku FRONDA nr.59/2011

http://www.fronda.pl/a/rosja-szansa-dla-chrzescijanstwa,17168.html

Bardzo trafne . Oczywiscie co do szczegolow to roznie mozna twierdzic . Ale cos w tym jest . Gdy zwyrodnialy zachod zatracil poczucie zdrowego rozsadku to w Rosji panuje TWARDY REALIZM AZ DO BÒLU !! Doslownie zreszta . Po 70 latach systemu gwalcacego nature nie trzeba im tlumaczyc ze wojna z natura to droga do kleski totalnej .
Autor zbyt sceptycznie ocenia Polske . Pozornie istotnie Polska wyglada bezbarwnie . Ale to dlatego ze jest najbardziej zachodnim krajem . Opartym na arystotelesowskim zlotym srodku . Zadnych skrajnosci . Tu Rosja jak przystalo na dzikich nie ma umiaru . Albo w lewo albo w prawo . Ale jednak bez ktury nie ma przyszlosci . Owszem religie glosi sie dzikim . Ale musi byc ten sw. Pawel Augustyn czy Tomasz aby swoja tytaniczna praca umyslu wylozyc co maja glosic . Kultura jest potrzebna . Niezbedna . Stad dzikosc Rosji nie wystarczy . Ktos musi nadac kierunek . Stad Polska . Bez Polski nie da rady !

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group