Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 15:02, 28 Lis 2021    Temat postu:

Dziś rozpoczyna się Adwent - czas oczekiwania na przyjście Zbawiciela

Dziś, w Kościele rozpoczyna się Adwent. Jest to bogaty w symbolikę, czterotygodniowy okres przygotowania do Bożego Narodzenia oraz wzmożonego oczekiwania na koniec czasów i ostateczne przyjście Jezusa Chrystusa.

...


Ostatnie lata to juz Apokalipsa wprost! Nie trzeba nic sobie wyobrazac. Adwent mamy caly rok. Objawienia coraz mocniejsze. Niedlugo Ostrzeżenie. To naprawde ostatni Adwent.

BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 15:23, 22 Gru 2019    Temat postu:

Dobiega końca okres Adwentu. Ostatnia szansa aby zagłębić sie duchowo w tresci ktore ten okres ma nam przekazywac. Aby zejsc z drogi koszmarnego ,okresu zakupow swiatecznych, klimatu choinki, mikolajkowych prezentow, przyjacielskich i rodzinnych spotkan w gronie, telewizyjnego przezywania filmowego przez okolicznosciowe produkcje' itd. To wszystko dziala na wasza psychike sentyment przyzwyczajenia! To jest chemia. ,Chemia świąt'. Lepiej sobie nie wyrabiac takiej chemii bo to jest uzaleznienie jak narkotyk.

Nie ma zadnego innego sensu tego okresu niz tylko Chrystus! Bez Niego mozecie sobie nawet i nie obchodzic ! Wszak klimat to mozna miec w dowolnym dniu dowolnego miesiaca. Nie chodzi o klimat! Najpierw mamy podstawowa tresc duchowa czyli przyjscie Boga-człowieka Emmanuela Boga z nami. Czyli czegos niewyobrazalnego! Bóg uniżony?! Umysl ludzki nie pojmuje jak Wszechmocny mogl sie unizyc! Jednak to jest logiczne jesli Wszechmocny jest jednoczesnie Miłością! To nie moze inaczej!

Dopiero wokol tego powstaly obrzedy tak niebywale rozwiniete w Polsce! Jednak nie sa one zadnym celem czy istota swiat! Widzimy ze jakis czas one trwaly bez sensu a teraz znikaja nawet i one! Bo same w sobie nie maja nic! Trzeba wrocic do tego skad one sie wziely! Nawet w Polsce trzeba juz wracac do podstaw bo juz powszechnie nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi! Ludzie zyli nieporzadnie szli do komunistow dla korzysci a potem wstyd do kosciola. Dzieci juz konczyly na Komunii swoja ,religijnosc' a teraz wnuki juz nawet nieochrzczone! Mamy juz pierwsze od 966 roku pokolenia pogan! A raczej neopogan co jest 1000 razy gorsze od poganstwa! Niemcy czy Rosjanie gdy odeszli od chrzescijanstwa pokazali wam ze neopoganstwo to bestialstwo przerastajace Wikingow barbarzyncow czy nawet zwyklych zbójów! Bo gdy demon wroci do czlowieka z ktorego byl wygnany bierze ze soba jeszcze gorszych od siebie kamratow i wchodza w czlowieka. Czlowiek jest duzo gorszy niz byl zanim wygnano tego demona! Ta zasada jest nieodmienna!

Stad Sodoma potop ludy Kannan... Gdy juz degeneracja jest olbrzymia Bóg niszczy wszystko! Bo juz nic z tego nie bedzie tylko wieksze pieklo. Stad i oczekujemy na ostateczne oczyszczenie przed paruzja, ktora zbliza sie wielkimi krokami. Wszystko wrecz krzyczy! I jest to wielka radosc!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 20:00, 09 Gru 2018    Temat postu:

Prezent św. Mikołaja: inny niż wszystkie. Może twoje dziecko tego potrzebuje?
Obraz Eryk Łażewski | 05/12/2018
Udostępnij
O rozmachu akcji świadczy fakt, że już teraz np. w Chicago, Toronto czy Atenach są ludzie, którzy przygotowują się do podarowania swoich Prezentów.
1 października bieżącego roku rozpoczęła się 2. edycja akcji „Duchowy Prezent Świętego Mikołaja”. Akcja ta skierowana jest do rodziców, dziadków i w ogóle do wszystkich, którzy modlitewnie chcą zadbać o znane sobie dzieci .
Czytaj także: Św. Mikołaj (ten prawdziwy) mówi nam o wiele więcej niż tylko o prezentach
Oczywiście, wznosić modlitwy za innych można zawsze, ale gdy zobowiążemy się do nich publicznie, a w dodatku jeszcze na piśmie, wtedy na pewno łatwiej wytrwamy na tej trudnej drodze.
A ponieważ Duchowy Prezent Świętego Mikołaja (wysyłany przez organizatorów wspomnianej akcji do jej uczestników) to właściwie publiczne pisemne zobowiązanie do modlitwy, z chęcią sięgnijmy po niego: na pewno pomoże w wytrwałym zwracaniu się do Boga.
Prezent Świętego Mikołaja
Prezent ów stanowi kartka. Po jednej stronie jest obrazek św. Mikołaja, biskupa (z pastorałem i mitrą), po drugiej – czasowa (na okres iluś dni) deklaracja:
codziennej modlitwy jedną tajemnicą różańcową,
podjęcia wewnętrznej walki duchowej.
Po deklaracji pojawiają się słowa: „ Modlitwę jako duchowy prezent za wstawiennictwem Świętego Mikołaja ofiaruję w intencji…”, i tu trzeba wpisać kogo. Oczywiście chodzi o znane nam dziecko lub dzieci.
Wyjaśnijmy przy tym od razu, jak organizatorzy akcji rozumieją walkę duchową. Według nich więc walczyć duchowo to:
milczeć, gdy nas obrażają lub obmawiają;
nie rozmawiać na temat innych osób;
nie zajmować umysłu sprawami światowymi, doczesnymi;
sumiennie i dokładnie wykonywać swoje obowiązki.
Wspomniano już, że do tak pojętej walki duchowej, a także do modlitwy różańcowej za dziecko lub dzieci, mamy zobowiązać się publicznie. W jaki sposób? Wręczając nasz Duchowy Prezent Świętego Mikołaja jego adresatom: dzieciom , za które będziemy się modlić.
Czytaj także: Modlitwa za własne dzieci. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo może pomóc
Jak zdobyć Duchowy Prezent Świętego Mikołaja?
Oczywiście, aby dać komuś nasz Prezent, sami musimy go mieć. Wejście w posiadanie tej niezwykłej kartki jest dosyć proste. Wystarczy:
1. zadzwonić pod numer 512 440 046 i poprosić o jej wysyłkę (telefon czynny w godz. 9.00-16.00 od pon. do pt.) albo
2. wejść na stronę: http://duchowyprezent.pl/zamowienie-duchowy-prezent/ , po to, aby wypełnić formularz zamówienia przesyłki Duchowego Prezentu, ewentualnie
3. wysłać mejla pod adres: duchowyprezent@bractworozancowe.pl .
Gdy już go zamówimy w któryś z powyższych sposobów, wystarczy poczekać od 3 do 5 dni roboczych, a Poczta Polska doręczy nam piękną kartkę w eleganckiej, kremowej kopercie. I to wszędzie na świecie!
Advertising
O rozmachu akcji świadczy fakt, że już teraz np. w Chicago, Toronto czy Atenach są ludzie, którzy przygotowują się do podarowania swoich Prezentów. Jeżeli wiec mamy ochotę, do wzięcia udziału w omawianej inicjatywie możemy zachęcić przyjaciół, znajomych i rodzinę nie tylko z Polski, lecz również spoza niej.
Oczywiście, wszystko (Prezent, jego wysyłka) jest za darmo. Ale zawsze można akcję wesprzeć darowizną. Ewentualnie poprosić o ulotki i plakaty, dzięki którym sami rozpropagujemy omawianą inicjatywę. A jeśli uda nam się dotrzeć do wielu dorosłych chcących modlić się za swoje dzieci, zamówmy dużo Prezentów. Wszystkie dojdą w jednej przesyłce!
Organizatorzy
Kim są twórcy owej wspaniałej akcji? Na stronie promującej Duchowy Prezent pojawia się odpowiedź na to pytanie: „Akcję organizuje Bractwo Różańcowe Akademii Młodzieżowej (www.bractworozancowe.pl )”.
Od razu wyjaśnijmy: wspomniana Akademia Młodzieżowa (AM) to program edukacyjno-wychowawczy skierowany do młodzieży województwa lubelskiego. Ważnym elementem tego programu jest formacja religijna. O skuteczności owej formacji świadczy fakt, że to sami uczestnicy AM powołali Bractwo Różańcowe – organizatora omawianej akcji.

...

Ciekawa akcja adwentowa.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 10:45, 04 Gru 2018    Temat postu:

Adwent 2018: Czym jest? Jak długo trwa?

date_range poniedziałek, 3 grudnia 2018 (17:39)
label Ciekawostki
Rokrocznie okres świąt poprzedza adwent, czyli czas oczekiwania na ponowne przyjście Chrystusa. Co charakteryzuje ten wyjątkowy dla katolików okres i jak jest obchodzony?

Czym jest adwent?
Adwent 2018: Czym jest? Jak długo trwa?

fot.Pixabay

Adwent to niezwykle istotny czas w Kościele katolickim – jego celem jest przypomnienie wiernym o oczekiwaniu na powtórne przyjście Chrystusa. Jednocześnie okres ten poprzedza święta Bożego Narodzenia, w czasie których osoby wierzące uroczyście wspominają pierwsze przyjście Jezusa na świat. Adwent ma ściśle określone miejsce w kalendarzu liturgicznym i zazwyczaj rozpoczyna się w czwartą niedzielę poprzedzającą Boże Narodzenie.

Adwent 2018: Kiedy się rozpoczął i do kiedy potrwa?
W tym roku adwent rozpoczął się w pierwszą niedzielę grudnia; w tym czasie w wielu kościołach zabłysła pierwsza z czterech adwentowych wiec. Ma ona symbolizować przebaczenie grzechu nieposłuszeństwa Adamowi i Ewie przez Boga. Druga odnosi się do wiary patriarchów narodu izraelskiego w dar Ziemi Obiecanej, trzecia oznacza radość króla Dawida z zawartego przymierza z Bogiem, natomiast czwarta symbolicznie przedstawia nauczenie proroków, zapowiadających przyjście Mesjasza i jego królestwa. Kolejne świece zostaną zaświecone w następne niedziele adwentu. Czas radosnego oczekiwania na przyjście Jezusa zakończy się 24 grudnia; wtedy też wierni po raz ostatni zgromadzą się w świątyniach o świcie, by powrócić do nich już na samą pasterkę.

Czas na roraty!
Jednym z elementów, bez których katolicy nie wyobrażają sobie adwentu, są roraty. To specjalne msze ku czci Najświętszej Maryi Panny, które odbywają się przeważnie w godzinach porannych, chociaż nie brak i takich miejsc, w których msze roratnie mają miejsce również wieczorami. Na te szczególne spotkania z Bogiem wierni udają się z lampionami lub świecami, a ich blask symbolizować ma czuwanie i stan oczekiwania. W czasie rorat wybrzmiewają także specjalne pieśni. Co ciekawe, od łacińskiego początku jednej z nich – „rorate cæli desuper”, czyli „spuśćcie rosę niebiosa” – wzięła się sama nazwa nabożeństw adwentowych. Charakterystyczny jest również kolor szat księży odprawiających msze – wówczas dominuje fiolet.

...

Kolejny juz adwent! Z kazdym jest coraz blizej realizacji tego co ma nastapic! Paruzji. Marana Tha. Mija ponad 6000 lat od stworzenia swiata. Znamienny okres! Bo oznacza ze bliski jest koniec czasow! A znaki na ziemi i niebie na to wskazuja.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 23:29, 25 Gru 2017    Temat postu:

Potrafisz w każdym kogo spotykasz rozpoznać twarz Chrystusa?
Beata Pawłowicz | 25/12/2017

Tana Teel/Stocksy United
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Święta Narodzenia Pańskiego to nie tylko czas kolęd, prezentów, choinek czy opłatków, co dziś tak powszechne, ale czas przybliżania się do Tajemnicy.

Jezus przychodził do tych, którzy byli i są na peryferiach wiary. Słuchał setnika, poganina i żołnierza wrogiej armii, pochylał się na trędowatymi, uzdrawiał kobiety nieczyste. Dla kogo jest więc Jezus i czas Adwentu? Dla kogo dodatkowy talerz przy wigilijnym stole nawet, jeśli budzi to nasz opór? Czy Adwent, to nie jest czas przygotowania na spotkanie z Jezusem, ale również Tym, który jest obecny w drugim człowieku? Czy to ma być lekcja miłości bliźniego, czyli tego który przychodzi z zewnątrz? Czemu dziś bywa to dla nas trudniejsze niż spotkanie z Bogiem? – wyjaśnia ks. dr hab. Jacek Grzybowski, prof. UKSW, historyk filozofii, nauczyciel akademicki na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej UKSW, autor artykułów i książek poruszających różnorodne zagadnienia kulturowe i cywilizacyjne.



Beata Pawłowicz: Adwent to czas oczekiwania na przyjście Jezusa na świat. Ale jak Bóg mógł stać się człowiekiem? I jak mam go zobaczyć w sąsiadce, mężu czy szefie? A w kimś obcym, kto mi się nie spodoba, a kto zastuka do drzwi w Wigilijny wieczór?

ks. dr hab. Jacek Grzybowski: To, że Bóg stał się człowiekiem, jest największą tajemnicą wiary. Kiedy wspominam własne dzieciństwo, to Adwent jawi mi się jako czas spotkania właśnie z tajemnicą. Pierwsze wspomnienie: idę w ciemnościach grudniowego poranka do kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej w Wołominie. W latach 80. nie było barwnych lampionów. Tylko zwykłe świece. A droga była dość długa, właściwie przez całe miasto. I ta tajemnicza ciemność. To moje pierwsze doświadczenie Adwentu.

Ksiądz został duchownym i filozofem, aby poznać tajemnicę ukrytą w ciemności?

Nadal ją poznaję. Nawet, kiedy dojrzewamy i w Kościele przeżywamy misterium pojawienia się Światła, mówimy zazwyczaj o doświadczeniu egzystencjalno-emocjonalnym. Tajemnicą jest nadal to spotkanie z Bogiem, który stał się człowiekiem. Ale skoro tak, to tajemnica pojawia się w każdym naszym spotkaniu z drugim człowiekiem. Choć szczególnie wielka jest ta, dotycząca zetknięcia się z Bogiem. I tu od razu trzeba zadać pytanie: kim jest Bóg? A na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Nie ma słów, które definiują Boga, bo On jest z definicji niedefiniowalny.
Czytaj także: Bóg namieszał w życiu Maryi i Józefa. Jesteś gotowy, by namieszał i w Twoim? Komentarz do Ewangelii


Bóg jest zawsze ale się nie narzuca…

Każdy z nas ma jednak własne słowa na określenie Boga, dla mnie to Światło.

A dla mnie „obecność”, jako bliskość, trwanie. Może nawet lepszym słowem byłoby „istnienie”. Grecy wiele wieków temu wyrazili tajemnice istnienia słowem „éinai”. I myśląc o Bogu powiedziałbym „Istniejący”, „Będący”. Św. Tomasz z Akwinu – wielki średniowieczny teolog i Doktor Kościoła – mówi właśnie, że Bóg jest Samoistnie Istniejącym. Jest Istnieniem Samym w Sobie. Przenika wszystko, a jednocześnie „jest bardziej” niż cały istniejący świat realny. Istnieje poza czasem i przestrzenią, a jednocześnie w czasie i przestrzeni. A różnica między światem, a Bogiem jest ogromna. Bóg „jest”, jest zawsze, ale – powiem coś co dla agnostyków i ateistów brzmi niedorzecznie – Bóg się nie narzuca w istnieniu. Jest zawsze, a jednoczenie jest zawsze Inny. Jak więc możemy Go poznać? Tu na ziemi nie możemy w sposób pełny, tylko przez znaki.

Nie można Boga porównać na przykład z… Internetem?

Nie warto porównywać Boga do rzeczy jakie znamy. To tylko zafałszuje Jego obraz i Jego obecność. Dlatego Arystoteles, Pseudo Dionizy czy św. Tomasz z Akwinu tego nie robili. A skoro tak, to największą tajemnicą jest przyjście Boga wcielonego. Bóg staje się człowiekiem i to jest najpiękniejsze i absolutnie najtrudniejsze. Niepojmowane. Jak Bóg, absolutnie nieskończony i wszechmogący, może się stać człowiekiem. Stać się ad ventus, ad venitczyli „Przychodzącym” – te słowa chrześcijanie zaczerpnęli z języka administracji Cesarstwa Rzymskiego. Oznaczały one bowiem przybycie cesarskiego urzędnika, w celu objęcia urzędu. I chrześcijanie przejęli to słowo, ale religijnie, nazywając tak czas oczekiwania na przychodzącego Pana Jezusa w tajemnicy Bożego Narodzenia.
Czytaj także: Magda Frączek: Co wydarzyło się w Betlejemskiej grocie?


Brat i siostra w każdym

Teraz więc wypada zapytać, kim w takim razie jest człowiek skoro w niego wcielił się Bóg?

W tajemnicy chrześcijaństwa jest istotą, z którą Bóg zawiera wyjątkowe przymierze. To temat do medytacji właśnie w tym czasie, kiedy klękamy przed szopką Betlejemską w swoim kościele. Popatrzmy na te figury i pomyślmy, co tu się właściwie stało? Kolęda mówi: „Padniemy na twarz przed Tobą, wierząc żeś jest pod osłoną chleba i wina”. A więc, pan Bóg prawdziwy i żywy za każdym razem jest obecny na mszy świętej, w eucharystii. Jeżeli więc w adwencie przygotowujemy się na Jego przyjście, to jakie jest nasze prawdziwie religijne zadanie? Zrozumienie tego, że przychodzenie Boga do człowieka dzieje się z inicjatywy samego Boga. To Bóg mnie poszukuje w tych ciemnościach: w moich lękach, w moim cierpieniu, w moich grzechach. On przybywa, On pragnie mnie odnaleźć. Pytanie tylko: czy ja pozwolę się odnaleźć Panu Bogu?

Do grzeszników, ateistów, wątpiących, do mnie też przyjdzie?

Przez przebaczenie sobie, przez przygotowanie do spowiedzi adwentowej. Przez postanowienia adwentowe. Te poważne, a więc związane ze zmianą charakteru, kiedy na przykład postanowię szanować drugiego człowieka i jego czas, który jest cennym darem. Wtedy Bóg do mnie przychodzi.

Łatwiej go dostrzec na ołtarzu niż w bliźnim. Kto dziś dla nas jest tym setnikiem, trędowatym, celnikiem, tymi którymi Jezus nie wzgardził, a nam zdarza się wzgardzić?

Chrześcijanin w każdym kogo spotyka, powinien rozpoznawać Chrystusa. Zawsze widzi go w drugim człowieku i dlatego każdy człowiek jest dla nas bratem i siostrą. To nie jest żadna metafora, tak powinniśmy postępować, jakby każdy człowiek był naszym bliskim. Bo jest nim, skoro Pan Bóg dla niego i dla mnie stał się człowiekiem. Każdy jest więc ważny. Wcielenie Jezusa dało nam nowe rozumienie godności osoby ludzkiej, i w tym znaczeniu – nawet wydawać by się mogło człowiek trudny, najbardziej zdeprawowany – powinien być przeze mnie rozpoznany jako brat czy siostra.

Nawet uchodźca? Nawet walczący z Kościołem ateista? Nawet uczestniczka Czarnego Protestu? Muzułmanin? Mamy widzieć brata i Boga we wszystkich?

Tak, ale jednocześnie pamiętać, że przekonanie o godności każdego człowieka nie powinno zwalniać mnie z odpowiedzi na pytanie, co sprawia, że człowiek jest człowiekiem? Ważne jest, byśmy dziś uświadomili sobie, że obok tych, którzy są widzialnie tuż przy nas – jak Pani wskazała: uchodźcy, ludzie innego światopoglądu i innego wyznania – to są także, a może przede wszystkim, ci niewidzialni – ubodzy, ci którym się życie nie udało i dzieci nienarodzone. W nich muszę rozpoznać nienaruszalną godność człowieczeństwa. Jezus mówi, że rozpoznanie miłości bliźniego to najwyższe, fundamentalne, ewangeliczne prawo. I w tym kontekście powiedziałbym, że każdy, kto nie rozpoznaje tego prawa, nie jest sługą Boga.

To ocena, a my – jak ja rozumiem naszą wiarę – nie mamy oceniać. Mamy przestrzegać przykazania miłości bliźniego. Bo wtedy jesteśmy jak świece adwentowe niosące zagubionym miłość, nadzieje, wiarę?

Zgadza się, to prawda. Ja bym dodał jednak do tego, że choć mamy widzieć i rozpoznawać, że to jest człowiek sparaliżowany, to jest trędowaty, a to jest setnik, niewierzący czy inny, i oni potrzebują mojej pomocy, uwagi, mojej miłości, to również powinienem dostrzec Jezusa w dziecku nienarodzonym, które w moim przekonaniu staje się dziś najbardziej tym obcym, odepchniętym, tym nieprzyjętym, dla którego nie ma domu. W kontekście dzisiejszej kultury to naprawdę bardzo ważne: zobaczyć Jezusa w dziecku nienarodzonym. Ono jest dziś tym najsłabszym i nie mającym obrońcy. Ja mam stać się jego obrońcą, bo ono przychodzi – ad venit.
Czytaj także: Krótka piosenka o zaufaniu. Ale za to jaka piękna! Koniecznie posłuchaj


Trzeba mówić prawdę i stawać w obronie najsłabszych

Pytanie tylko o narzędzia? Widzieć Boga trzeba przecież też w kobiecie, która dziecka nie chce przyjąć?

Pani pyta o zło i formy walki z nim? Prawda jest tą formą. Trzeba mówić prawdę, że to jest dziecko, a nie zlepek komórek, embrion, czy dopiero potencjalny człowiek. Że ono jest tak samo pełne godności i mocy, tak jak i ja. Jemu się tak samo należy miłość, jak innym ludziom. Widzieć Boga w tej kobiecie? Jak najbardziej tak, ale trzeba też z odwagą zapytać: kto chce atakować bezbronnych? Nienawiść. A co jest narzędziem nienawiści? Kłamstwo. A kto jest ojcem kłamstwa? Diabeł…

Czy takie rozumowanie nie budzi nienawiści wobec tych kobiet?

W moim przekonaniu nawet trudna prawda nie prowadzi do nienawiści. To nie nienawiść, to tylko przestroga: uważaj, żebyś stał się sługą miłości, a nie sługą zła. Nawet Jezus mówi czasem mocno, gorszy faryzeuszy, nazywa ich plemieniem żmijowym. I ja powiedziałbym tak: człowiek wierzący to ten, który rozpoznaje Jezusa, jako naszego przewodnika, naszego Zbawiciela, naszego brata w bliźnich, ale także – w dzisiejszym cywilizacyjnym kontekście – w nienarodzonych bliźnich.

Obok Prawdy narzędziem jest Miłość i Miłosierdzie? Jeśli więc kobieta pokocha nienarodzone dziecko to je urodzi, by jednak pokochała sama musi poczuć się kochana, a nie napiętnowana.

Absolutnie się zgadzam, ale mówiąc o tych trudnych sprawach dochodzimy do problemu grzechu cywilizacyjnego. Otóż możesz chcieć dobrze wychować swoje dziecko – Zosię, Franka, Jolę – uczyć siebie i innych obdarzania miłością nawet wroga, ale gdy wokół jest tak wiele złego prawa i złego obyczaju, staje się to często wręcz niemożliwe. Sama metafora miłości to za mało, trzeba podjąć trud zmiany świata. I to już nie jest problem indywidualny, ale cywilizacyjny. Obecnie mamy do czynienia z ogromnym grzechem cywilizacyjnym, skoro w wielu europejskich krajach nastolatki mogą usuwać ciąże bez wiedzy rodziców, mogą otrzymać środki wczesnoporonne i mają ułatwiony dostęp do antykoncepcji. Jeśli prawo cywilne ma funkcję wychowawczą, bo pokazuje, że jeśli coś jest prawnie dopuszczalne to jest dobre, to w takim świecie może dochodzić do prawnej deprawacji całych pokoleń. Dlatego powinniśmy jako ludzie wierzący i zatroskani o dobro społeczne, zabiegać także o zmianę prawa, nie tylko okazywać miłosierdzie, ale przede wszystkim uczynić świat lepszym – bronić najsłabszych, opuszczonych, wskazywać dobre wzorce.
Czytaj także: Łam zasady jak… Maryja! Prawda o największej nonkonformistce w historii świata


Spotkanie z Bogiem

Wracając do Adwentu. On nas odsyła do kolejnych spotkań z Panem Jezusem, a więc też do tego, które nastąpi po naszej śmierci.

Po śmierci zobaczymy wreszcie rzeczywistość taką, jaką ona jest. Spotkamy też Boga-Człowieka – Chrystusa, bo to On łączy w sobie absolutnie boską naturę, z tym, że dobrowolnie przeszedł przez całe ludzkie życie. Zarówno św. siostra Faustyna, jak i św. Tomasz z Akwinu, mówią o tym, że dopiero po śmierci zrozumiemy rzeczywistość i wówczas też nadejdzie moment, kiedy będziemy musieli skonfrontować ją ze swoim życiem. Wtedy, kiedy zobaczymy świat takim, jakim on jest i jakim widzi go Bóg. Dopiero z tej perspektywy możliwy będzie sąd. Stając przed Jezusem – Bogiem-Człowiekiem – przejdziemy przez sąd jednostkowy.

Sąd nad nami po śmierci jak się będzie odbywał?

Podajmy trochę banalny, ale obrazowy przykład: proszę sobie wyobrazić, że na tablicy rozwiązywała Pani bardzo trudne zadanie z matematyki, ale niestety nie do końca poprawnie. Nauczyciel bierze Panią za rękę i pokazuje właściwe rozwiązanie, krok po kroku, ukazuje kiedy myślenie było poprawne, ale też kiedy nastąpił błąd. I wtedy wszystko staje się jasne, wszystkie błędy widoczne. I tu pojawia się ważna trudność teologiczna: czy po śmierci może jeszcze nastąpić akt wolnej woli? Tomasz mówi, że akty woli przypisano do naszej natury przed śmiercią. Ale są takie intuicje teologiczne, że jest możliwe zrozumienia zła, jakie się wyrządziło i żal za grzechy, który może być szansą na przejście przez ogień czyśćca. Tam przez cierpienie dojrzewamy do Miłości. Trudno to ująć precyzyjnymi słowami, ale jeśli mamy łaskę żalu za grzechy i umarliśmy po spowiedzi, mamy skłonność woli i intelektu, by zwrócić się ku Bogu. Mamy jednak też możliwość odwrócenia się od Boga, wzgardzenia Prawdą i Miłością w imię osobistych wyborów.

Już po śmierci, możemy chcieć odrzucić Boga?

Jeśli całe nasze życie było przepojone grzechem i krzywdzeniem innych, a po śmierci, gdy już będzie po wszystkim, zdamy sobie z tego sprawę i zobaczymy zło jakie wyrządziliśmy, to naprawdę nie będzie nam łatwo nazwać naszych czynów po imieniu. Musielibyśmy bowiem wtedy zanegować całe swoje życie. Trzeba być naprawdę heroicznym bohaterem, żeby wtedy powiedzieć: „Boże zmarnowałem swoje życie, wyrządziłem wiele zła sobie i innym. Przebacz mi”. Ponieważ wiemy, że pycha jest pierwszym grzechem głównym, to zdajemy też siebie sprawę, że taka postawa skruchy i żalu nie jest prosta. Czy można więc przed Bogiem – niepojętą Miłością – odwrócić się od Boga? Refleksja teologiczna Kościoła katolickiego wskazując na realność piekła mówi, że można…

I zostać w tej Ciemności bez świecy adwentowej?

Dokładnie tak – w absolutnych ciemnościach samotności i nienawiści. I wracając do Adwentu, musimy zobaczyć, że przychodzenie Pana Jezusa jest jak blask świecy w ciemności – jeśli już szukamy górnolotnych metafor. Ze śmiercią łączy adwent to, że Pan Jezus narodzony w Betlejem przychodzi, żeby umrzeć – oddać życie za człowieka. W tym sensie w betlejemskiej stajence śmierć jest połączona z narodzinami. Tam przecież zaczyna się Jego droga do śmierci. Ukazuje to metafora drzewa, które zaczyna rosnąć wraz z Panem Jezusem, i do którego za 33 lata zostanie on przybity. Przybity dla nas. I dlatego święta Narodzenia Pańskiego powinny być próbą zrozumienia godności każdego człowieka. Bo, Bóg stał się człowiekiem. Nie jest to tylko czas kolęd, prezentów, choinek czy opłatków, co dziś tak powszechne, ale czas przybliżania się do Tajemnicy.

...

Zdecydowanie dla mnie swieta te to nie ,,tradycja" czy ,,atmosfera". To wszystko doznania materialne. Psychika nadal jest ,,fizyka" czyli chemią oraz komorkami nerwowymi. Ja naprawde czekam na prawdziwego Jezusa.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 15:31, 24 Gru 2017    Temat postu:

Polska wersja hitu Pentatonix podbija sieć. „Nie można było zrobić tego lepiej!”
Aleksandra Gałka | 22/12/2017
YouTube
Komentuj

Udostępnij




Komentuj

„Mario, czy już wiesz?” to polska wersja adwentowego utworu amerykańskiej grupy Pentatonix, znanego jako „Mary, did you know?”. Piosenka natychmiast stała się hitem polskiego internetu.


P
olska wersja pieśni miała swoją premierę 20 grudnia o godzinie 19.00. W serwisie YouTube w ciągu zaledwie dwóch dni wyświetlono ją blisko 255 tysięcy razy.

Polską wersję piosenki wykonuje grupa Accantus w składzie: Sylwia Banasik, Paweł Izdebski, Kuba Jurzyk, Wiktor Korszla oraz Kamil Zięba. Autorem polskiej wersji tekstu jest Piotr Nazaruk (amerykański oryginał stworzył Mark Lowry). Za skomponowanie muzyki stoi zaś Buddy Greene.

Studio Accantus przyznaje, że jego misją jest szerzenie musicalu, muzyki filmowej oraz innych gatunków w Polsce. Jak czytamy na ich stronie internetowej, chcą robić to „po polsku w jak najlepszej formie”.

Accantus aktualizuje swój kanał na YouTubie w każdą środę. Co tydzień trafia tam nowe wideo. Muzycy pracują głównie nad własnymi wersjami piosenek musicalowych, rozszerzając jednak repertuar o inne gatunki.
Czytaj także: Kolejny hit zespołu Pentatonix

W środę 20 grudnia pojawiła się właśnie pieśń „Mario, czy już wiesz?”:






Poniżej publikujemy pełen tekst tej adwentowej pieśni:



„Mario, czy już wiesz?”

Mario, czy już wiesz,

Kim okaże się Twój syn, Twój mały chłopiec?

Mario czy Ty wiesz,

Że te stópki dwie po wodzie będą kroczyć?

Czy Ty wiesz,

Że ta mała dłoń powstrzyma wielki wiatr?

Że dałaś życie temu, kto Tobie życie da?



Mario, czy Ty wiesz,

Że pewnego dnia przywróci wzrok ślepemu?

Mario, czy już wiesz

Że Twój synek ma wybawić nas od złego?

Czy Ty wiesz, że Twój chłopiec już niebiańskie ścieżki zna?

Że patrząc w jego oczy, najświętszą widzisz twarz?

Mario.

Mario.



Ślepemu wzrok,

Głuchemu dźwięk,

Zmarłemu życia dar.

Chromemu krok,

Niememu pieśń,

Przynosi Chrystus Pan.



Mario, czy Ty wiesz

Kim naprawdę jest maleńki Twój bohater?

Mario, czy Ty wiesz, że pewnego dnia rządzić będzie światem?

Czy Ty wiesz, że to właśnie on pokona grzech i śmierć?

Dziecko śpiące w twych ramionach, na imię ma „Jam jest”!





Internauci bardzo entuzjastycznie przyjęli utwór. Przytaczamy niektóre z komentarzy, jakie opublikowali pod teledyskiem w serwisie YouTube [pisownia oryginalna]:



Aaaaaa! ❤❤❤ cudowni, wspaniali, genialni!! Nie można było zrobić tego lepiej!! ❤❤❤



Za każdym razem gdy słyszę „Mary, did you know?” to po plecach przechodzą mnie ciarki. Nie spodziewałam się, że w wasze wykonanie tak same mnie zachwyci! Bardzo dopracowane, głosy idealnie dobrane!



O Mój Boże!!!!! Cuda istnieją!!!! Jak ja o tym marzyłam!!! ߘ0ߘ0ߘ Nie wypowiem radości i szczęścia jakie mi daliście!!! ߘ0ߘ0ߘ Brak mi słów!!! ߘ0ߘ0ߘ DZIĘKUJĘ ❤❤❤❤❤❤❤❤❤ Kocham Was ❤❤❤❤❤



trafiłem do was przez przypadek … a wysluchalem was 3ci .. i teraz 4ty raz … Jesteście niesamowici … brak mi słów… Nie przestawajcie nigdy. Jesteście niesamowici …



nie muszę sprzątać na święta, bo Accantus pozamiatało! ߘ cudowne!ߘ͊


Jesteście naprawdę godni podziwu i zachwytu. Przepiękne. I nieważne, czy dorównuje oryginałowi, czy go przewyższa, czy nie sięga pępka… Ważne, że dostarcza słuchaczowi takiej estetycznej rozkoszy i wzruszeń, jak rzadko komu i czemu się to dzisiaj udaje. Ja tego właśnie zawsze szukam, dziś, słuchając Was, dostałam wielką, wielką dawkę uwielbianej strawy duchowej – dzięki ߙŠ


21 grudnia odbyła się premiera innej polskiej aranżacji „Mario, czy już wiesz?” w wykonaniu SoundB. Producentem muzycznym tego utworu jest Jacek Owczarz, wokalistami studenci Akademii Muzycznej w Bydgoszczy: Emilia Hamerlik, Irena Ilczyszyn, Filip Czarnecki, Mateusz Wiśniewski, a na pianinie zagrał Adam Lemańczyk. Teledysk stworzono w największym bydgoskim kościele – Bazylice pw. św. Wincentego a Paulo.


Dwa lata temu w 2015 roku inną wersję tej samej pieśni wykonał Kuba Badach z zespołem TGD. Utwór pochodzi z płyty „Kolędy Świata

...

Z piesnia zawsze mozna glebiej przezyc duchowo wszelkie wydarzenia.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 10:43, 24 Gru 2017    Temat postu:

Spacer z Einsteinem na koniec Adwentu
Jola Szymańska | 24/12/2017
Paul Itkin / Unsplash
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Dwie drogi, jedna metoda – nie tylko Einstein chciał żyć życiem pełnym cudów.


D
ziś ostatni adwentowy cytat. Od końca listopada dzieliliśmy się myślami, które wyprowadzają nas z utartych schematów i pomagają jeszcze raz, świeżo spojrzeć na siebie samych. Wychodzi na to, że wszystkie prowadziły do tego jednego.
Czytaj także: Przywlokłeś mnie tutaj, to teraz się o mnie martw! Moje przygody ze św. Antonim


Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, aby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko. – Albert Einstein

Można mówić o życiu spokojnym i zabieganym, cichym i głośnym, towarzyskim i samotnym, ale rozróżnienie, o którym mówi Einstein, jest chyba najważniejsze. Mało kto potrafi żyć tak, jakby wszystko było cudem, bo… szybko się przyzwyczajamy – do obecności bliskich, do przyjaciół, do samochodu, dobrej muzyki i do spaceru po łące. Zawsze chcemy więcej.


Niezła Metoda

Nie wydaje wam się, że im więcej człowiek ma, tym trudniej jest mu być szczęśliwym? Mamy to chyba wpisane w naturę, ale nie traciłabym nadziei. Wierzę i widzę po ludziach, że istnieje całkiem niezła metoda na zachwyt każdym drobiazgiem. Jest nią wdzięczność.

Warto wybrać się na spacer ze słowami Einsteina. Choćby w Wigilię.

..

Dzis jeszcze Adwent ale niedziela czyli swieto! Faktycznie 3 dni swiat!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 21:58, 22 Gru 2017    Temat postu:

Zrobiłeś już porządki… w sercu?
Marcin Gomułka | 21/12/2017
@poczatekwiecznosci.pl/Instagram
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Pamiętam, że jako dziecko często słyszałem tekst: „jaka Wigilia, taki cały rok”. Rodzice motywowali nas tym porzekadłem do sprzątania, pomocy w przygotowaniach i – co najważniejsze – powstrzymywania się od kłótni. Szczególnie wtedy, gdy napięcie w domu rosło wprost proporcjonalnie do temperatury w kuchni.
Generalne porządki

Dziś czwartek, do końca Adwentu 2017 pozostały tylko i aż 3 dni. Może tym razem zamiast stawać na głowie, by kupić ostatecznie nietrafione prezenty, wymyć wszystkie okna i zrobić rybę na dwa dodatkowe sposoby, spróbujemy zaplanować ciągle odkładaną spowiedź, wstać choć jeden raz na roraty i znaleźć chwilę, żeby zwyczajnie się zatrzymać i podjąć refleksję nad tym, co przed nami?

Wiem, że brzmi to jak powtarzany rok rocznie życzeniowy refren wiecznie zagonionego człowieka, ale to prawda o mnie samym, bo przez lata do przedświątecznej spowiedzi „wpadałem” gdzieś pomiędzy zabijaniem karpia a kupowaniem na ostatnią chwilę niechcianych skarpet.

Wszak generalne porządki w sercu mają to do siebie, że nie zawsze są przyjemne, ale ostatecznie – nam, wierzącym w kenozę – tylko one dadzą świąteczną radość. I, uwaga, wbrew temu, co niejednokrotnie słyszymy z ambony, nigdy nie jest na nie zbyt późno!
Czytaj także: Czy w Adwencie można śpiewać kolędy? A pastorałki?
Pusty talerz

W wigilijny wieczór będziemy wyjątkowo blisko siebie. Wyjątkowo, bo nawet ci członkowie naszych rodzin, z którymi wychodzi się dobrze jedynie na zdjęciu, 24 grudnia znajdują w sobie nieznane w ciągu całego roku pokłady wyrozumiałości, szacunku, czułości.

Jako zbuntowany nastolatek myślałem, że to tylko hipokryzja polukrowana tradycją. Dzisiaj wiem, że za maską wymuszonych uśmiechów, pozornie pustych gestów i udawanej radości, często kryje się wielka tęsknota za dobrem, szczęściem i miłością.

Jako bogobojny katolik często gęsto mówię o schodzeniu z wygodnej kanapy życia, ubieraniu butów i pójściu do tych, którzy mojej obecności i działania przepełnionego miłością wyczekują. Czy wobec tego w Wigilię, przy moim stole, rzeczywiście znajdzie się miejsce dla obcego człowieka? Czy mój strach i różnego rodzaju obawy nie okażą się silniejsze od życzliwości i miłosierdzia względem wędrowca, zagubionego czy bezdomnego, który zapuka do moich drzwi?

Jasne, talerz będzie czekał, czeka w mojej rodzinie odkąd pamiętam. Czy jest jednak w moim sercu pragnienie, żeby wreszcie ktoś zjadł z niego barszcz z uszkami, uradowany, że tym razem nie spędzi Wigilii samotnie? Może chociaż warto postarać się, by siedząca przy stole tuż obok ciocia nie spędziła tego czasu sama?
Czytaj także: Roraty, czyli bądź mężczyzną!


Najpiękniejszy wieczór w roku

Pamiętam, że jako dziecko często słyszałem tekst: „jaka Wigilia, taki cały rok”. Rodzice motywowali nas tym porzekadłem do sprzątania, pomocy w przygotowaniach i – co najważniejsze – powstrzymywania się od kłótni. Szczególnie wtedy, gdy napięcie w domu rosło wprost proporcjonalnie do rosnącej temperatury w kuchni.

To, że tegoroczna wigilia Bożego Narodzenia wypada w niedzielę jest niezwykłą szansą na przeżycie prawdziwie błogosławionych Świąt. Wystarczy wszystkie kuchenno-organizacyjne przygotowania zakończyć już w sobotę. Niemożliwe? Spróbujmy! By w niedzielę z opłatkiem i sercem na dłoni, rozdać rodzącego się Boga tym, którzy tego najbardziej potrzebują, oczekując na radosne, nocne, anielskie „Gloria”.

...

Adwent to zdecydowanie porzadki w sercu!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:31, 22 Gru 2017    Temat postu:

A co, jeśli nie czuję „magii tych świąt”?
Anna Malec | 19/12/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Bóg przychodzi, żeby się narodzić w moim grzechu – nie ma w tym niczego magicznego… Jest dziwnie. Małe, pachnące niemowlę, które właśnie kładzie się w tym, co we mnie najbardziej śmierdzi.
Bez choinki i barszczu z uszkami

Idąc zimną, warszawską ulicą w niedzielny wieczór, przemarznięta i zmęczona przedświątecznym zaganianiem, z perspektywą kupowania ostatnich prezentów przez internet, bo inaczej już nie zdążę, z długą listą rzeczy „koniecznie do zrobienia jeszcze w tym tygodniu”, zdałam sobie sprawę, że marzę o Bożym Narodzeniu bez choinki, kolęd i barszczu z uszkami.

Przyłapałam się na bezrefleksyjnym myśleniu o tych świętach. Bo to przecież taki rodzinny, ciepły czas, z krzyczącym swoje wesołe „ho ho ho!” Mikołajem, z reniferami i prószącym śnieżkiem (nawet sztucznym), z zapachem pomarańczy i korzennych przypraw, z tymi niesmakującymi nigdy tak bardzo, jak w Wigilię, pierogami z kapustą i grzybami, i obowiązkowym barszczem.

Wielkanoc – to są dopiero święta! Tam się dzieje historia zbawienia! Tam to się prawdziwy katolik dopiero nawraca… A tu… Adwent to czas radosnego oczekiwania, jakiś taki lżejszy, patrzenia na coraz większy brzuch Maryi, na jej spotkanie z Elżbietą. Ok, w pierwszej części Adwentu słyszę o Paruzji, fakt, poważny temat.

Ale potem jest mały „Jezusek”, dobre życzenia, choinki, prezenty… To miłe, choć ja zupełnie nie czuję „magii tych świąt”. Bo choć to wszystko piękne i ważne, to niełatwo mi przebić się przez te świąteczne zapachy i zobaczyć, co się kryje za zasłoną. A tam jest prawdziwy duchowy rollercoaster!
Czytaj także: 6 zupełnie nieadwentowych utworów, które pomogą Ci przeżyć Adwent


Żłób, czyli grzech

Boże Narodzenie to dla mnie strasznie dziwna historia o nadziei i o tym, że sam Bóg jest właściwie trochę dziwny…

Ojcowie Kościoła porównywali żłób, w którym rodzi się Jezus, do naszego grzechu. To nie jest żłóbek z pachnącym siankiem.

Bóg-człowiek, który przychodzi, żeby narodzić się w moim grzechu – nie ma w tym niczego magicznego… Jest dziwnie. Małe, pachnące niemowlę, które właśnie kładzie się w tym, co we mnie najbardziej śmierdzi. To jest konkret. Żadna ckliwa historia.

Upokorzenie Boga, który rodzi się w najciemniejszych zakamarkach mojego życia nie ma nic wspólnego ze świecącymi lampeczkami, choinką, dzwoneczkami i zapachem piernika.

To wydarzenie z cyklu tych, w których wybierasz – śmierć albo życie, wierzę albo nie wierzę, nie ma innej opcji.
Czytaj także: Narodziny Boga kontra ajerkoniakowe latte – dlaczego święta nie muszą pachnieć cynamonem


Cud, który może się wydarzyć

Tak, to bardzo ważne święta. Święta początku, który potem będzie się co i rusz wydarzał. Święta narodzin Boga w najdziwniejszych momentach mojej historii, w tych miejscach, których nie rozumiem, których miało nie być na mojej mapie. A Bóg pokazuje, że może przemieniać to, co jest śmiercią i rozpalać tam życie.

To wszystko jest w tym, co Kościół nam przed i w trakcie świąt proponuje. Roraty – wchodzenie w poranną ciemność, którą spotkanie z Chrystusem rozjaśnia, propozycje rekolekcji, które pomagają odwrócić oczy od codziennej bieganiny, czytania mszalne tego okresu.

I wreszcie kolędy, w których, jeśli obrać je z ckliwych dzwoneczków i rzewnych głosów, da się usłyszeć prawdziwą katechezę o niesamowitym cudzie, który za chwilę znów ma szansę się wydarzyć. W każdych warunkach, nawet tych najbardziej beznadziejnych.

...

Oststnie chwile Adwentu!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 9:18, 22 Gru 2017    Temat postu:

Do (Bożego) Narodzenia nie da się przygotować…
Magda Frączek | 18/12/2017
Pexels | CC0
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Gdy przyszedł na świat mój syn, zrozumiałam, że do przyjścia człowieka nie da się przygotować. Że można próbować, ale i tak pozostaje się zupełnie bezbronnym wobec faktu pojawienia się tuż obok takiego Daru. Że najlepsze, co można zrobić, to cieszyć się z Życia, które przychodzi. Zwłaszcza jeśli jest Bogiem.


W
tym roku mój Adwent wygląda inaczej niż zwykle. Śmieję się, że po urodzeniu syna wszystko przemienia mi się w głowie, czasem o 180 stopni. W naszym przedpokoju już jakiś czas wisi wieniec z napisem „Świąteczne hej!”, a na parapecie stoi szklany świecznik w kształcie choinki (taki designerski, geometryczny, z miedzianą obwolutą).

Śpiewam też kolędy, nie codziennie, ale parę razy już się zdarzyło. Do znanych melodii dokładam nieoczywiste harmonie i nie zrażam się, że „przed Bożym Narodzeniem nie wypada”.

Po raz pierwszy nie przygotowuję się do Bożego Narodzenia, nie gromadzę dobrych uczynków, nie prowadzę żadnej wewnętrznej listy. Po prostu cieszę się i tęsknię, i pozwalam sobie na wątpliwości. Tak samo jak rok temu, gdy dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży.


Ozdoby świąteczne i prawda o miłości

W kobiecie wszystkie rzeczywistości się przeplatają (jeśli nie po prostu na siebie nachodzą). To właśnie nasz punkt widzenia. Potrafimy oczekiwać nieznanego i jednocześnie, za miękką ścianą brzucha, mocować się z najbardziej rzeczywistą istotą na świecie.

Gromadzimy wyprawki, wijemy gniazdo i zastanawiamy się, czy będziemy dobrymi matkami dla naszych dzieci. Nie przeszkadza temu fakt, że to dziecko już w nas jest, uważa nas za matkę, choć jeszcze nie może nam tego powiedzieć.

My kobiety potrafimy oczekiwać na Życie, myśląc o nim jako czymś abstrakcyjnym i jednocześnie pozwalać Mu się w nas rozwijać. Nasze duchowe intuicje stają się przez to coraz bardziej naturalne. Jak w przypadku przygotowań do narodzin mojego syna, tak i w tegorocznym Adwencie i Bożym Narodzeniu pozwoliłam sobie na pewne zewnętrzności. Są widocznym wyrazem mojego oczekiwania. Są próbą oswojenia nowej rzeczywistości.

Świąteczne wieńce i świeczniki są jak proporczyk z imieniem mojego pierworodnego, który zamówiłam kilka miesięcy przed jego narodzinami. Trzymałam go w widocznym miejscu, przeczuwając, że ten mały człowiek objawi mi prawdę o miłości.
Czytaj także: Co czuła Maryja? Adwent to dla mnie 9 miesięcy ciąży w pigułce…


Moja świąteczna przemiana

Czy właśnie nie o to najbardziej chodzi w tym wyjątkowym czasie? Czy Jezus, który się urodzi, nie ma przewrócić naszego świata do góry nogami, ponownie skoncentrować nas na Nim samym? Nie tak, jak gwiazda rocka, ale jak niemowlę. Niemowlę, przy którym trzeba czuwać, nakarmić, które mam przy sobie cały czas. Które nie potrzebuje mojej wiedzy, ale więzi, czułości i ofiarnego serca.

Kiedyś było to nie do pomyślenia. Nie znosiłam tej „świątecznej tandety”, sklepów przyozdobionych lampkami już od listopada, świątecznych piosenek na każdym skrzyżowaniu. Czułam w sobie obowiązek tzw. ochrony tradycji. Szerzenia uduchowienia i refleksji płynącej z faktu oczekiwania na Zbawiciela.

Wszystko było we mnie podzielone, wymierzone, a możliwość przeniknięcia jednego porządku do drugiego wydawała mi się jakimś zagrożeniem. Jak gdybym bała się, że bez tej mojej przykładności Boże Narodzenie się nie odbędzie albo będzie mniej święte.


Cieszyć się z Boga

Dopiero gdy przyszedł na świat mój syn, zrozumiałam, że do przyjścia człowieka nie da się przygotować. Że można próbować, generować najszczersze intencje, ale i tak pozostaje się zupełnie bezbronnym wobec faktu pojawienia się tuż obok takiego Daru. Że najlepsze, co można zrobić to cieszyć się z Życia, które przychodzi. Zwłaszcza, jeśli jest Bogiem.

Że warto przeżyć ten czas autentycznie, nawet jeżeli składa się z samych wątpliwości.

Tak więc zmieniło się. Linearne oczekiwanie zastąpiło to prawdziwe, pełne wszystkiego – radości, lęku, przerażenia i tęsknoty. Już wiedziałam, jak to jest siłować się z myślą o tym, że Ktoś do mnie przyjdzie – naprawdę, realnie. Że nic już nie będzie takie samo.

Zrozumiałam, że właśnie tym jest Boże Narodzenie. Jest totalną przemianą mojej rzeczywistości. Jest wyraźnym pragnieniem Boga, abym zechciała się Nim zaopiekować.

Abym podeszła do Niego, jak do niemowlęcia, o którym nic nie wiem. Abym wzięła Go na ręce, zetknęła się z Nim „skóra do skóry”, poczuła w Jego małej piersi bijące dla mnie serce. Abym zaczęła wpatrywać się w Jego ruchy i potrzeby. Abym uwierzyła, że jest dla mnie całkiem Nowym Początkiem.

...

On jest Centrum i Celem tego wszystkiego!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 19:34, 21 Gru 2017    Temat postu:

Zdejmij wszystkie maski. Wtedy On siądzie obok i zapyta: Co u Ciebie? Komentarz do Ewangelii
Ks. Łukasz Kachnowicz | 17/12/2017

John Noonan/Unsplash | CC0
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

W czasie Adwentu wołamy: „Marana Tha! Przyjdź, Panie Jezu!” Ale gdzie ma przyjść? Do kogo? On nie przyszedł zbawiać Twoich masek, Twojego superego. Przyszedł zbawić Ciebie. Bądź przed nim sobą i tylko sobą, prawdziwy i szczery do bólu.

Kto ty jesteś? Polak mały. Nie, to nie o ten wierszyk chodzi. To pytanie, które pada dzisiaj w Ewangelii. Ważne pytanie. Kim ty jesteś? – pytają Jana Chrzciciela.

W sumie mieli już swoje projekcje na jego temat. Wiedzieli kogo chcą w nim zobaczyć: Mesjasza, Eliasza, proroka. A on im to wszystko burzy mówiąc: Nie, nie jestem tym, za kogo mnie macie.
Czytaj także: Ks. Wojciech Węgrzyniak: Na jakiego Jezusa czekasz w Adwencie?

Przyznaję, że jestem pełen podziwu dla Jana Chrzciciela. Mógł założyć maskę, w której chcieli go widzieć. On jednak nie ulega tej pokusie. Jest świadomy siebie i nie chce udawać nikogo innego, nikogo ponad to kim jest naprawdę. Nawet jeśli to jest rozczarowujące dla tłumów.

Presja społeczna działa na każdego z nas. Kiedy jesteś w szkole, wszyscy dokoła chcieliby, żebyś był bystrym, pilnym uczniem, najlepiej prymusem. Tymczasem może Tobie w ogóle nie idzie nauka i jakoś ledwo zdajesz, a może nawet nie zdajesz.

Kiedy idziesz na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, drukujesz CV, z którego wynika, że będziesz pracownikiem stulecia: masz tyle zdolności, takie wspaniałe cechy i predyspozycje do tej pracy, w ogóle jesteś supermanem, na którego czekała ta firma. Bo tak chcą Cię widzieć i tak chcesz się im pokazać.

Kiedy jesteś księdzem, ludzie oczekują od ciebie, że będziesz jak św. Jan Maria Vianney albo św. o. Pio: przykład heroiczności cnót, pobożności, niezachwianej wiary. Tymczasem bywa tak, że jesteś w kryzysie i od jakiegoś czasu nie potrafisz się w ogóle modlić. Odkrywasz, że jesteś grzesznikiem jak każdy inny. Nachodzą cię wątpliwości. Ale nikt nie chce widzieć takiego księdza.

Zakładasz konto na Facebooku czy Instagramie i wstawiasz zdjęcia, na które najpierw nałożyłeś odpowiednie filtry, przyciąłeś, gdzie trzeba, żeby nie wystawał brzuch, tak żebyś wyszedł jak najlepiej. Wstawiasz zdjęcia z takich momentów życia, że każdy przeglądając Twoją tablicę myśli, że może Ci tylko zazdrościć takie wspaniałego życia. A ty siedzisz w tym czasie przed komputerem i masz depresję.

Wyobrażam sobie dzisiaj jak Bóg przychodzi do mnie wtedy, kiedy siedzę sam, wieczorem w moim mieszkaniu. Kiedy nikt nie patrzy. Kiedy mogę zdjąć te wszystkie swoje maski. Kiedy siedzę naprawdę ja. Wtedy On przychodzi, siada obok i pyta: „Kim Ty jesteś?” – to znaczy: opowiedz mi o sobie, powiedz mi prawdę, jak się czujesz, co przeżywasz. „Co u Ciebie?”.

I nie muszę nic odgrywać, bo On nie oczekuje ode mnie odpowiedzi, która by Go zadowoliła. Nie oczekuje, żebym zaprezentował się z najlepszej strony. Nie chce, żebym naciągnął maskę i odegrał teatr. Jest zainteresowany mną. To jest właśnie Miłość. Miłość, która przyjmuje mnie bezwarunkowo, akceptuje mnie takim, jakim jestem.

W czasie Adwentu wołamy: „Marana Tha! Przyjdź, Panie Jezu!” Ale gdzie ma przyjść? Do kogo? On nie przyszedł zbawiać Twoich masek, Twojego superego. Przyszedł zbawić Ciebie. Bądź przed nim sobą i tylko sobą, prawdziwy i szczery do bólu.
Czytaj także: Adwent to nie czuwanie typu stand-by. To czas na przekór mnie samego. Komentarz do Ewangelii

I czytanie: Iz 61, 1-2a. 10-11
II czytanie: 1 Tes 5, 16-24
Ewangelia: J 1, 6-8. 19-28

...

Nie ma mozliwosci powitania Jezusa wsrod falszu i obludy i zeby bylo dobrze. Nie bedzie dobrze.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 10:51, 21 Gru 2017    Temat postu:

Oddychać jak ks. Jan Twardowski
Jola Szymańska | 17/12/2017

Ivan Vranic / Unsplash
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Czasem szukamy wielkich rzeczy, a wystarczyłoby tak niewiele. Dlatego dzisiejsze pytanie jest bardzo proste: czy zdarzyło ci się w tym adwencie spokojnie pomodlić?

Adwent może minąć nam całkiem przyjemnie. Roraty, praca, grzaniec w kawiarni – to wszystko jest świetne. Ale czy smakowałoby tak samo dobrze, gdybyśmy nie znaleźli też czasu na ciche bycie z Bogiem?
Czytaj także: Poezja ks. Twardowskiego w rytmach samby – lekkość szalenie wypracowana


Kalendarz

Ks. Twardowski pisze, że jeśli ktoś się modli, oddycha w nim Pan Bóg. Miło to sobie wyobrazić. Bóg oddychający we mnie. Oddychający moimi płucami, moim sercem. Rytmiczna jedność. Dla takich momentów warto zmierzyć się z zapchanym kalendarzem adwentowym.

„Jeśli ktoś się modli, Pan Bóg w nim oddycha” – ks. Jan Twardowski

Często jednak problemem nie jest kalendarz, a sama modlitwa. Jak odzywać się do Boga? Czego mogę od Niego chcieć? I czy w ogóle potrzebnie zawracam Mu głowę? Na takie pytania dobrą odpowiedzią jest wiersz ks. Twardowskiego “Najbliżsi”: “Nie proszę już o spokój / ani o to żeby było inaczej / nie mam żalu że nie mam malucha / ani o to że mi najbliżsi rozrąbali głowę / przyszedłem podziękować że jesteś Bogiem”.

Wszyscy mamy więc za Kogo dziękować.

...

Zdecydowanie Adwent ma wymiar duchowy.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 16:22, 20 Gru 2017    Temat postu:

O tym, co Pan Bóg gotuje i że Adam z Ewą „zgrzeszyli jabłkiem”: pieśni adwentowe, jakich nie znacie
Dawid Gospodarek | 20/12/2017
EAST NEWS
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Dziś śpiewane, mogą nas nieźle ubawić. Ale też skłonić do refleksji nad głęboką treścią religijną zawartą w starym śpiewnym przekazie. Zresztą, sami się przekonajcie.


Z
darza się, że organista zaproponuje przedwojenną pieśń albo w babcinym księgozbiorze natrafimy na jakiś stary śpiewnik. Język stale się rozwija, więc to, co dla naszych XVII czy XIX-wiecznych przodków było przepiękną polszczyzną, nas dziś może czasem bawić.

Polska tradycja pieśni na wszelkie okresy roku liturgicznego i przeróżne okazje, jest niezwykle bogata. Często może nas zawstydzać, że w ubiegłych wiekach, mimo braku internetowych i bibliotecznych możliwości, jakimi my możemy się cieszyć, pobożni chrześcijanie mieli tak głęboką refleksję teologiczną, bardzo mocno osadzoną w Biblii.
Czytaj także: „Nie” dla gitary elektrycznej, syntezatorów i „Hallelujah” Cohena w liturgii. Instrukcja Episkopatu

Przygotowałem małą antologię fragmentów dawnych adwentowych pieśni. Niektóre z nich dziś brzmią zabawnie lub przywodzą na myśl niekoniecznie pobożne skojarzenia. Skomponowałem z nich adwentowo-historiozbawczą opowieść.

***

Pan stworzył Adama, ludzkiego plemienia

Ojca, Ewę matkę, co zgrzeszyli jabłkiem.

***

Urząd zbawienia ludzkiego potrzebował pilnie tego,

By upadek Bóg naprawił, człowieka grzesznego zbawił.

Pan Bóg w Trójcy świętej radził, by świat zbawił, grzechy zgładził,

Przez wcielenie Syna Swego sprawą Ducha Najświętszego.

***

Błąkał się człowiek wśród okropnej nocy,

Bolał i nikt go nie wspomógł w niemocy,

Póki nie przyszła z wiekami żądana

Z Judzkiej krainy Panna zawołana.

Ona pokorą i oczy skromnemi

Boga samego ściągnęła ku ziemi,

Że, którego świat nie objął wielkości

Tego panieńskie zamknęły wnętrzności.

***

W czasie smutnym adwentowym, jak przed przyjściem Chrystusowem,

Z żalem serca rozważamy, z Patryarchami wołamy:
„Spuśćcie nam Zbawcę, niebiosa! Ziemię niech użyźni rosa,

Niwa gruntu Panieńskiego niech wyda Sprawiedliwego!”

***

Przyjdź o zbawienie pogańskie,
Jezu dziecię panieńskie,
Niech się wszystek świat dziwuje,
Bo rzecz nową Pan gotuje.

***

Posyła do Panny nielada Anioła,

lecz mocarza Swego, cnego Archanioła, Miłośnik narodu.

Niechaj śle mocnego posła w naszej sprawie,

by ludzkiej naturze uczynił bezprawie z panieńskiego płodu.

***

Wychodź, Pośle, z temi posłany darami,

Odkryj, co staremi tajono pismami, mocą posłanego.

Przystępuj, a zwiastuj, mów: Bądź pozdrowiona,

mów, że łaski pełna, że z Bogiem złączona, Mów, niech się nie boi.

***

Archanioł widząc Pannę troskliwą,

Jął ją cieszyć mową łagodliwą.

***

Wysłuchała Panna posła i przyjęła, uwierzyła słowu i Syna poczęła, Ale przedziwnego;

I Radzcę i Rządzcę narodu ludzkiego, Boga wszechmocnego,

Ojca wieku wszego, w słowie gruntownego.

***

By nad przyrodzenie miał Swój ród Król chwały,

Rządził i panował, a kwas ciał zbrzydniały

Zniósł śród niepokoju.

By twarde Swą mocą pysznym przytarł rogi

I karki wyniosłych rzucił pod Swe nogi,

Dzielny zawsze w boju.

***

Którego chwali niebo niestanowne,

Ziemia potoczna i morze żeglowne,

Możnej krainy troistej Dziedzica

W żywocie nosi swym czystym Dziewica.

Szczęśliwaś, Matko, z upominku tego,

Stworzyciel nieba bowiem wysokiego,

Który świat wielki w garści swej ukrywa,

W żywocie twoim zamknion odpoczywa.

***

Gdy świat skłaniał ku wieczoru, Oblubieńczego pozoru,

Wyszedłeś, Panie, z łożnicy

Żywota Matki-Dziewicy.

***

O najświętsza lilia, Dziewico Matko Marya;

Boleści żadnej nie miała, Kiedyś porodziła Syna.

Z wysokości być Go znała; Tak wielbimy sławnego Syna,

Jezusa, miłego Pana, Który podeptał szatana.

***

Tobie nad pomysł, dowcip i wymowę

Wznawiamy, Panno, rzecz Gabryelowę,

Któraś od niego w te słowa uczczona:

Bądź pozdrowiona!


Czytaj także: Adwentowa playlista. Te utwory przygotują Cię na Boże Narodzenie



Teksty zaczerpnięte z: „Zbiór pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego”, Zebrał ks. Szczepan Keller. Pelplin 1871 r.

...

Warto przypomniec!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 21:14, 19 Gru 2017    Temat postu:

Mąż sam zrobił dla mnie kalendarz adwentowy. Dostaję nowych sił do kochania
Dorota Szumotalska | 15/12/2017
Kamil Szumotalski/ALETEIA
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



To już trzeci rok, kiedy otrzymałam kalendarz adwentowy od mojego męża. Nie było w nim jednak czekoladek, ale coś, co pomaga mi być bliżej Pana Boga i bardziej kochać.


M
ąż jest moim pierwszym kierownikiem duchowym. Podczas robienia rachunku sumienia pytam, czym ostatnio go zasmuciłam albo co było moim słabym punktem. Dzielę się z nim poruszeniami z modlitwy i refleksją z lektury. Ale najbardziej poddaję się jego duchowym inspiracjom w czasie czterotygodniowych rekolekcji adwentowych pisanych specjalnie dla mnie.
Czytaj także: Kalendarz adwentowy: niezastąpiony w oczekiwaniu na Boże Narodzenie!
Małżeński kalendarz adwentowy

Codzienność potrafi weryfikować najbardziej pobożne pragnienia. Kierownikowi duchowemu nie zawsze uda się wyłapać wady, których czasem sama nie dostrzegam. Ale lustro w postaci mojego męża, na którym stosuję wiarę w praktyce, potrafi zaskoczyć mnie w każdy sposób – pokazując moje piękno i najgorsze strony.

Każda karteczka naszego adwentowego kalendarza odzwierciedla nasze rozmowy i jest zachętą do duchowej pracy. Kiedy zmagałam się ze smutkiem i poszukiwaniem bliskiej relacji z Bogiem, czytałam w kalendarzu:

Ciesz się każdą chwilą, ofiaruj ją Panu. Twoja radość zwiększa Jego radość. Jesteś przyjaciółką Boga!

Kiedy troska o bliskich spędzała mi sen z powiek, a na modlitwie wypowiadałam długie litanie próśb, walcząc z poczuciem winy, że za mało ich kocham, przeczytałam:

Wszystkich, których kochasz na ziemi, kochaj w Bogu. Nie musisz wybierać między Nim a ludźmi. Wszyscy, o których się martwisz, są w Jego sercu. Tam ich szukaj.
Słowo Boże jak witaminy

Każda karteczka jest zaopatrzona w cytat z czytań z liturgii słowa danego dnia. Dzięki temu, kiedy uczestniczę we mszy świętej, zupełnie inaczej słucham Słowa Bożego. Jego fragment pracuje we mnie już od poprzedniego wieczora. Ponieważ jest ono zestawione z trafnym komentarzem, przemawia do mnie jeszcze mocniej.
Czytaj także: Duchowe życie w małżeństwie. Nie trzeba być zakonnikiem, żeby je praktykować

Adwent jest dla mnie wyjątkowym czasem, kiedy „oddycham” Słowem Bożym. Przypominam je sobie i staram się wcielać w życie. Dzięki temu dużo szybciej łapię pokusy czy złe myśli, które potrafią mnie pogrążyć w smutku. I dużo częściej przypominam sobie o dobru, które odnajduję w sobie i dzielę się nim z tymi, których spotkam.
Mężu, chcesz mieć dobrą żonę?

Jest jeden warunek, który spełnia mój mąż, dzięki czemu jestem uległa jego napomnieniom. Nie chciałabym go słuchać, gdyby nie był dla mnie autorytetem w wierze i moralności. Jeśli mąż pragnie mieć wpływ na żonę, najpierw musi stać się dla mnie przykładem.

Nieustanna praca nad sobą, przyjmowanie moich uwag, chętne ofiarowanie swojego czasu i sił – kiedy widzę jego wzrost w wierze i staranie o naszą relację, nie chcę pozostać dłużna. Dostaję nowych sił do kochania.

Czasami najtrudniej jest podzielić się wiarą z najbliższymi. Jednak małżeństwo jest sakramentem, zatem warto czerpać łaski, których Bóg przez nie udziela. Trzeba nam tylko wpuszczać Go do swojej relacji codziennie. Zapraszać i prosić. Marana tha! Przyjdź Panie Jezu!

...

To oczywiscie dla dojrzalych duchowo! Nie twierdze ze kazdego ucieszy kalendarz z cytatami z Biblii! Trzeba oczywiscie znac osobe!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 9:18, 19 Gru 2017    Temat postu:

Rekolekcje do czytania? 7 propozycji na Adwent
Dominika Frydrych | 14/12/2017

Toa Heftiba/Unsplash | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Trudno wyobrazić sobie Adwent bez rekolekcji w parafiach. Coraz większą popularnością cieszą się rekolekcje na YouTube. A może w tym roku ostatni tydzień przed świętami spędzisz podczas rekolekcji z książką?

Pomysł jest prosty. Zdecydować się na duchową lekturę. Codziennie wieczorem być offline. I przez ostatni tydzień Adwentu karmić się ciszą. Łapać oddech, utrzymywać detoks od ekranu, a jednocześnie inspirować do duchowych poszukiwań.

Oczywiście, numerem jeden jest Pismo Święte. Ale Słowo jest ponad wszelkimi rankingami i najlepiej sięgać po nie niezależnie od pory roku liturgicznego.

Co w takim razie wybrać? Oto moja lista osobista.


„Krupówki. Kazania zimowe”, Paweł Krupa OP

Ślicznie wydany zbiór homilii. Historyk mediewista, były dyrektor Instytutu Tomistycznego, a dziś kapelan mniszek w Radoniach serwuje rozważania Słowa, robiąc przy tym niezły ferment w duszy i w głowie czytelnika. Klarowne wywody, felietonowa lapidarność i poczucie humoru, a jednocześnie teologiczna głębia i precyzja godna znawcy Akwinaty. Dobra propozycja na sezon zimowy roku A, B i C.


„Szczęśliwe wariactwo”, Paweł Kozacki OP

To komentarze niedzielnych czytań z całego roku. Zostały wydane już kilka lat temu, ale wciąż są warte uwagi. Prowincjał polskich dominikanów przy swojej medytacji Słowa lubi zahaczyć o historię wziętą z życia lub (pop)kultury i na jej podstawie stworzyć mikroopowiadanie prowadzące do wyjaśnienia konkretnych wersetów. To jednak nigdy nie są autorytarne wykładnie. Raczej stawianie otwartych pytań i szukanie odpowiedzi razem z czytelnikiem.
Czytaj także: Jak dobrze przeżyć rekolekcje adwentowe? Pomoże Ci stara zasada trzech kroków


„Serce w serce”, Adam Szustak OP

Nie trzeba go przedstawiać: dominikanin, rekolekcjonista, youtuber. Niewielka książeczka z minimalistyczną okładką to – jak głosi podtytuł – komentarz do księgi Rut, która jest, co nieraz przyznawał o. Szustak, jedną z najbliższych mu ksiąg w Biblii. Kameralna, bliska, sensualna opowieść o tęsknocie za pełnią i spotkaniu duszy z Bogiem. Jeśli słuchasz „Plastra miodu”, na pewno docenisz.


„Mocni krzyżem”, Elżbieta Wiater

Biografie pisane przez Elżbietę Wiater to nie są żywoty świętych. To historie o uroku brytyjskiej powieści detektywistycznej. Serio – są podobnie wciągające i też mają lekko ironiczny humor. A mimo wszystko życie opisywanej osoby nie znika pod ciężarem stylistycznej finezji, staje się po prostu bardziej przystępne. Mocni krzyżem to zbiór biografii świętych i błogosławionych, którzy doświadczyli cierpień – byli poważnie chorzy, wpadli w nałogi, zostali odrzuceni przez bliskich. Życie każdego z nich jest niesamowitą lekcją zaufania, którą warto medytować.
Czytaj także: Jola Szymańska: Dlaczego czasem warto przespać rekolekcje


„Biografia Ducha Świętego”, Maria Miduch

„Biografia Ducha Świętego? To niewykonalne. Jak opisać życie Kogoś, kto jest bez początku i bez końca?” – pisze we wstępie autorka. A w kolejnych rozdziałach podejmuje to wyzwanie. Podążając przede wszystkim za Słowem Bożym, ale również za intuicją żydowskich midraszy, tropi ślady najbardziej tajemniczej Osoby Trójcy Świętej. Czułość, akcent na osobiste doświadczenie Ducha Świętego oraz warsztat judaistki i biblistki – mieszanka wybuchowa!


„Warto żyć”, abp Fulton J. Sheen

Wyobraź to sobie – arcybiskup, który zdobywa nagrodę Emmy! To właśnie Sługa Boży Fulton J. Sheen. W latach 1951-1957 i 1961-1968 prowadził program telewizyjny Life is Worth Living, w którym głosił konferencje na temat różnych aspektów dotyczących wiary. Program jest jak ówczesna Langusta na Palmie, a aktualność i świeżość myśli arcybiskupa pociągają także dzisiaj.


„Co Bóg zrobił szympansom?”, Jerzy Sosnowski

Zbiór esejów pisarza i publicysty jako lektura duchowa? Jak najbardziej! Sosnowskiego trudno zaszufladkować, ale najbliższy mu jest chyba opis: „wierzący – poszukujący”. Z pasją analizuje rozmaite teksty kultury – od wierszy Barańczaka, przez „The Wall” Pink Floyd’ów po „Z archiwum X” – a przy tym mnoży teologiczne wątpliwości, stawia trudne pytania, nieustannie jednak łapiąc się niepozornego światełka wiary. Odświeżająca i inspirująca lektura.

....

Ostatnia oczywiscie nieporownywalna z poprzednimi! Co nie znaczy zeby pominac. Rozne sa rodzaje inspiracji. Rozne dusze i potrzeby... Stad i rozne ksuazki. Wazne aby byly szczere i dobre!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 20:10, 17 Gru 2017    Temat postu:

Małgorzata Musierowicz o smutnym grudniu i butach, które dają nadzieję
Jola Szymańska | 13/12/2017

Priscilla Du Preez / Unsplash
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Zdarzyły wam się kiedyś smutne święta? Jeżeli te najbliższe też zapowiadają się nieciekawie, koniecznie weźcie sobie do serca dzisiejszy cytat.

W książce „Na Gwiazdkę”, która jest uroczym przewodnikiem po Adwencie, Małgorzata Musierowicz opowiada m.in. o Bożym Narodzeniu 1981 roku. Kiedy 13 grudnia wybuchł stan wojenny, nikomu nie było do śmiechu. Wszystkiego brakowało, ludzie siedzieli w więzieniach, a górnicy strajkowali w kopalniach.
Czytaj także: Kard Nycz o sierpniu 1980 i stanie wojennym: Nie było czarno-białych rozwiązań


Mimo przygnębienia

Do Musierowicz pewnego dnia wpadła wtedy sąsiadka z butami w ręce. „To dla pani syna. Teraz musimy sobie pomagać” – powiedziała. Ten drobiazg bardzo pomógł pisarce uwierzyć w to, że wszystko się ułoży. Co więcej, autorka „Jeżycjady” podkreśla, że to jedno z jej najcieplejszych adwentowych wspomnień.

Czy można się radować mimo przygnębienia? Ależ oczywiście. – Małgorzata Musierowicz

Od tamtej zimy mija dziś 36 lat, a niepokój, lęk i samotność wcale nie wydają się znikać. Na szczęście, nie są już tak uzasadnione, ale… w życiu każdego z nas zdarzają się „stany wojenne”, w których często nie brakuje ofiar. Choć największą ofiarą jesteśmy czasem my sami.


Bóg z butami

Ale wiecie co? Nawet kiedy jest bardzo źle, Bóg puka do drzwi i przynosi nam buty. Takie Jego „małe” prezenty przypominają, że nawet najstraszniejsza noc to tylko etap.

...

Smutny czas ale tylko zewnetrznie. Duchowo byl bardzo owocny. Cierpienie ma sens. Przybliza paruzje na przyklad!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 10:02, 17 Gru 2017    Temat postu:

Wiecie, że każda świeca w wieńcu adwentowym ma swoją nazwę i specjalne znaczenie?
Elżbieta Wrzała | 11/12/2017
EAST NEWS
Komentuj

Udostępnij




Komentuj

W I niedzielę Adwentu zapaliliśmy „Świecę Proroka”. Wczoraj - „Świecę Betlejem”. Każda z czterech świec oznacza coś bardzo konkretnego.


J
ednym z symboli adwentowego wystroju kościoła jest adwentowy wieniec. Od jakiegoś czasu adwentowe wianki zaczęły gościć także w naszych domach. Czy mają jedynie ozdobić dom i stworzyć świąteczną, przytulną atmosferę? Jakie jest ich znaczenie?

Kształt, zieleń i ilość świec nie są przypadkowe… mają swoją głęboką symbolikę.
Czytaj także: Jak dobrze przeżyć rekolekcje adwentowe? Pomoże Ci stara zasada trzech kroków
Znaczenie wieńca adwentowego

Wieniec adwentowy posiada przedchrześcijańskie skandynawskie korzenie. Został przyjęty przez kościoły luterańskie i „ochrzczony” jako adwentowy świecznik. W wielu krajach wieniec adwentowy znajduje się nie tylko w kościołach, ale także w domach, gdzie każda rodzina zbiera się, aby wspólnie się modlić i przygotować do narodzin Zbawiciela. W Polsce wieniec adwentowy pojawił się po I wojnie światowej.

Okrągły kształt wieńca adwentowego jest symbolem jedności i wieczności. Przypomina powtarzający się cykl pór roku i jest symbolem wieczności Boga i znakiem zwycięstwa Chrystusa.

Wiecznie zielone gałązki świerkowe lub sosnowe są symbolem wiecznego życia i znakiem nadziei: na świat ma przyjść Mesjasz, który pokona ciemność, zło i śmierć. Przypominają również wejście Jezusa do Jerozolimy, kiedy został przywitany zielonymi gałązkami i okrzyknięty Królem.

Czerwone wstążki zawiązywane na wieńcu symbolizują miłość Boga, która najpełniej objawia się w narodzeniu Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Fioletowe wstążki są znakiem pokuty i nawrócenia w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza.
Świece na wieńcu adwentowym

Cztery świece adwentowe symbolizują cztery tygodnie Adwentu i wskazują na najważniejsze etapy historii zbawienia. Zapalane kolejno w każdą niedzielę wskazują na upływ czasu, skracając czas oczekiwania na Boże Narodzenie.

„Świeca Proroka” (Świeca Nadziei) – zapalana w I Niedzielę Adwentu symbolizuje proroków, którzy zapowiedzieli przyjście Mesjasza.

„Świeca Betlejem” (Świeca Pokoju) – zapalana w II Niedzielę Adwentu na pamiątkę miejsca, w którym narodził się Zbawiciel.

„Świeca Pasterzy” (Świeca Radości) – zapalana w III Niedzielę Adwentu przypomina pasterzy, którzy jako pierwsi ujrzeli Jezusa i ogłosili światu „radosną nowinę”. Niedziela ta nosi nazwę Gaudete („Radujcie się”), dlatego świeca ma radosny, różowy kolor.

„Świeca Aniołów” (Świeca Miłości) – zapalana w IV Niedzielę Adwentu symbolizuje aniołów, którzy objawili się pasterzom w grocie betlejemskiej, ogłaszając im narodziny Dzieciątka Jezus.
Czytaj także: Marana tha… czekamy na Ciebie od wschodu słońca! Na roratach
Obraz wspólnoty

W całości wieniec adwentowy jest obrazem wspólnoty oczekującej w miłości i radości na swojego Pana. Dlatego powinien być umieszczany w kościele na widocznym miejscu lub w domu, na stole. W domach, zgodnie z tradycją, świece zapala najmłodszy członek rodziny.

Znając tę głęboką symbolikę wieńca adwentowego, z pewnością nie zrezygnujemy z jego okrągłego kształtu i zadbamy o to, aby nie znalazły się w nim elektryczne lampki, ale prawdziwe, woskowe świece.

...

Nie jest konieczna znajomosc wszelkich symboli, ale wiedziec warto!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Sob 12:26, 16 Gru 2017    Temat postu:

Małżeński Adwent. Jak go dobrze przeżyć?
Iwona Jabłońska | 08/12/2017

Shutterstock
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Co prawda, prawie tydzień Adwentu już za nami, ale jakby nie patrzeć – jeszcze dwa tygodnie przed nami. W szale pogoni za czasem, którego wciąż brakuje, a niedługo w szale przedświątecznych propozycji zakupowych, warto jednak znaleźć chwilę, żeby wspólnie z mężem/żoną przygotować się na przyjście Pana.
Dlaczego przeżywać Adwent razem?

Osobista relacja z Bogiem jest oczywiście bardzo ważna, wręcz najważniejsza dla każdego z nas. Zresztą, pierwsze przykazanie już o tym przypomina. Aczkolwiek nasza wspólna, małżeńska więź z Tym, który pobłogosławił naszą relację, jest także bardzo istotna.

Często podejmując jakieś indywidualne próby duchowego przygotowania do świąt możemy ulegać pokusie, żeby jednak sobie odpuszczać. To też ma jakiś sens, pokazuje nam naszą słabość i zarazem wielkość Pana, że bez Niego nic nie możemy uczynić. Aczkolwiek kiedy razem z mężem przygotowujemy się do świąt, wtedy zawsze któreś z nas mobilizuje drugą osobę do działania – można śmiało powiedzieć, że łatwiej wtedy „czuwać”, żeby nie przespać tego czasu.

Poza tym, najważniejsze jest to, że takie wspólne przygotowanie zbliża nas do siebie, a także nasze małżeństwo do Boga.
Czytaj także: W okresie Adwentu jesteśmy wezwani do rozszerzenia horyzontu swego serca.


Radosny czas oczekiwania

Jak wiemy Adwent jest radosnym czasem oczekiwania. Z jednej strony te wszystkie kolorowe świecidełka, choinki i ozdoby wszędzie, mogą czasem drażnić, ale z drugiej strony są piękne i „cieszą oczy”. Te zewnętrzne znaki zbliżających się świąt wprowadzają pogodny nastrój.

Fajnie ten nastrój przenieść też do naszego domu. Coraz więcej jest różnych propozycji kalendarzy adwentowych. To świetny pomysł, żeby odliczać dni do świąt, jak również pogłębiać swoją relację z Bogiem i ze sobą nawzajem.

Już wspólne przygotowywanie kalendarza bardzo cieszy. W naszej kuchni jedna ze ścian zamieniła się w ogromny kalendarz adwentowy z 22 kopertami, w których znajdują się zadania na każdy dzień Adwentu, dotyczące naszej relacji. Te zadania są piękne i jednocześnie mobilizują nas, żeby w tym zabieganym czasie spotkać się codziennie wieczorem i o nich porozmawiać.
Czytaj także: Jak dobrze przeżyć rekolekcje adwentowe? Pomoże Ci stara zasada trzech kroków


Bardziej kochać

Myślę, że to jest to, o co chodzi w naszych wspólnych przygotowaniach, żeby spojrzeć na swojego męża/żonę z jeszcze większą miłością niż do tej pory.

Kiedyś usłyszałam na jakiejś katechezie dla małżonków, że na pewno przyjdzie taki dzień, kiedy obudzę się rano obok mojego męża z przeświadczeniem, że to nie był dobry wybór. Trudne. Mam jednak nadzieję, że wtedy będziemy mieć jeszcze więcej miłości w sobie, żeby stawić czoła takiemu myśleniu.

Te pokłady miłości jednak są magazynowane nie tylko przez lata i wielkie momenty – jak rocznice czy narodziny dzieci, ale przede wszystkim „magazyn” zapełnia się małymi momentami w naszej codzienności.

Ten Adwent pomaga nam wspólnie przygotowywać się na narodziny Pana, ale również na nowo odkrywać piękno naszej relacji i wzbudzać wdzięczność, że właśnie TEN człowiek jest obok mnie. Wszystko to pozwala jeszcze bardziej kochać i radośnie witać się po przebudzeniu, po przyjściu z pracy, tęsknić… Polecam wszystkim małżeński kalendarz adwentowy.
Czytaj także: Adwentowa playlista. Te utwory przygotują Cię na Boże Narodzenie


Zrobić coś wspólnie dla innych

Indywidualna relacja z Panem Bogiem jest najważniejsza, później nasza małżeńska, z naszymi dziećmi, a co z pozostałymi osobami, które nas otaczają?

Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby wspólnie mobilizować się do tego, aby być pełnym miłości nie tylko wobec siebie, ale także dla otoczenia –dla bliskich, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, jak również dla nieznajomych.

Wszystkie akcje charytatywne, szczytne cele, są piękne i potrzebne. Jednak w moim odczuciu to za mało… To nie wszystko, na co możemy sobie pozwolić, żeby wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Dlatego też staramy się szczególnie w okresach adwentu i postu zachęcać się nawzajem do tego, żeby wychodzić naprzeciw drugiemu.

To, co dziś jest bardzo cenne, to czas. Mówi się, że czas to pieniądz, ale nie wiem, czy jego wartość nie jest już teraz większa od pieniądza.

Jednym z działań, jakie udało nam się wdrożyć w życie na czas adwentu jest pieczenie i zdobienie pierniczków, które wraz ze Słowem Bożym pakujemy w folię ze wstążeczką. Taki hand made trafia na wigilijne stoły do naszych rodzin i znajomym. W tym roku postanowiliśmy zapukać do drzwi sąsiadów z życzeniami i tym drobnym upominkiem. Wiemy, że niektórzy z nich żyją samotnie, tym bardziej chcemy to zrobić. Zobaczyć uśmiech na twarzach otaczających nas osób – bezcenne.

Jest wiele pięknych sposobów na to, żeby dobrze przygotować się na narodziny Pana. Ważne, żeby wybrać z nich coś dla siebie i starać się zaprosić do tego współmałżonka, żeby dać się narodzić Bogu w małżeńskiej relacji. A Wy jakie macie sposoby na małżeńkie adwentowanie?

...

Zdecydowanie nie czekamy na ,,choinke" tylko na Jezusa...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 21:13, 15 Gru 2017    Temat postu:

5 fantastycznych myśli Małej Tereski, które zmienią Twój Adwent
Philip Kosloski | 07/12/2017
EAST NEWS
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Cześć oddawana przez „Małego kwiatka” Dzieciątku Jezus doskonale współgra z przygotowaniami do świąt Bożego Narodzenia.


P
iękne i proste życie św. Teresy z Lisieux, zwanej „Małym Kwiatkiem”, jest powszechnie znane. Czytelnicy „Dziejów duszy”, autobiografii francuskiej karmelitanki, są pod wielkim wrażeniem głębi duchowej tego tekstu.

Centralne miejsce w duchowości św. Teresy zajmowała cześć oddawana Dzieciątku Jezus. Pobożność ta przepełniała całe jej życie. Nie bez powodu imię zakonne świętej brzmiało siostra Teresa od Dzieciątka Jezus.

Poniżej przytaczamy kilka cytatów z pism św. Teresy, które pomogą nam przygotować się duchowo na święta Bożego Narodzenia – uznać naszą małość i potrzebę nieustannego miłosierdzia Jezusa w naszym życiu.
Czytaj także: Tym trzem Polkom ukazywała się św. Teresa z Lisieux

Kwiaty św. Tereski

Zawsze będę doskonale pamiętać moją Pierwszą Komunię… piękna książeczka, doskonale ułożona, przygotowała mnie na nią pewnie, krok po kroku. I choć tak długo wcześniej myślałam o swojej Pierwszej Komunii, musiałam podsycić swój zapał, a serce napełnić świeżo zerwanymi kwiatami. Tak więc codziennie czyniłam wiele ofiar i aktów miłosierdzia, które zamieniały się w kwiaty: niektóre były fiołkami i różami, inne zaś chabrami, stokrotkami i niezapominajkami. Pragnęłam wymościć swoje serce Jezusowi wszystkimi kwiatami na ziemi.

Sprawić radość małemu Jezuskowi

Jakiś czas temu oddałam się Dzieciątku Jezus na zabawkę. Powiedziałam Mu, by nie traktował mnie jak rzeczy cennej, którą dzieci jedynie oglądają, nie śmiąc nawet jej dotknąć, lecz jak piłkę, która nie ma żadnej wartości, którą może rzucić, kopnąć, przekłuć, zostawić w kącie lub przycisnąć do serca, jeśliby Go to cieszyło. Jednym słowem, chciałam bawić małego Jezusa, sprawiać Mu radość, chciałam się wydać Jego dziecięcym kaprysom.

Ofiarować Bogu małe rzeczy

Jestem bardzo małą duszą, która dobremu Bogu może ofiarować tylko bardzo małe rzeczy. A i to mi się zdarza, że przepuszczam te małe wyrzeczenia, które przynoszą tyle pokoju. Nie zniechęcam się jednak, przystając na to, że jestem mniej spokojna, i staram się uważać więcej przy następnej okazji.

Biegnę do Jezusa z zaufaniem

Nade wszystko jednak naśladuję postawę Magdaleny, jej zadziwiającą lub raczej miłosną odwagę, która podbiła Jezusa, a mnie zachwyca. Biegnę do Jezusa z wielkim zaufaniem i miłością, choć nie jestem przecież wolna od grzechu śmiertelnego. Tak, czuję, że choćbym na sumieniu miała wszystkie możliwe grzechy, to i tak bym poszła, ze skruszonym z żalu sercem, rzucić się w ramiona Jezusa, gdyż wiem, jak drogi jest Mu syn marnotrawny, który do Niego powraca.

Stawać się coraz mniejszym

Windą, która mnie wzniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, Jezu! A w tym celu nie potrzebuję wcale wzrastać; przeciwnie, trzeba, bym pozostała mała i stawała się coraz mniejsza.
Czytaj także: Jak św. Tereska z Lisieux zapoczątkowała kult Matki Bożej od Uśmiechu

Tekst opublikowany w angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Znakomity wzorzec.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 11:12, 14 Gru 2017    Temat postu:

Jak dobrze przeżyć rekolekcje adwentowe? Pomoże Ci stara zasada trzech kroków
Piotr Bogdanowicz | 06/12/2017
Ümit Bulut/Unsplash | CC0
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Ta stara praktyka uświadomi Ci również, co tak naprawdę decyduje o jakości rekolekcji.

Mamy teraz w Kościele czas Adwentu, czas oczekiwania na przyjście Pana. Ma ono podwójny charakter. Nie chodzi tylko o tradycyjne przeżycie Bożego Narodzenia w gronie rodziny i przyjaciół. Adwent przypomina, że tak naprawdę oczekiwać trzeba powtórnego przyjścia Chrystusa w chwale na końcu czasów.

Jest to zatem czas szczególny, który bardzo wiele wspólnot kościelnych wykorzysta, by zorganizować rekolekcje, dni skupienia lub jakieś formy ćwiczeń duchowych. Warto zatem poznać pewną starą zasadę, która w prosty sposób mówi, jak dobrze i owocnie przeżyć takie wydarzenia.



Intra totus – wejdź cały

Oznacza, że aby jak najowocniej przeżyć rekolekcje, należy zaangażować się w nie w możliwie najpełniejszy sposób. Wejść całym sobą, ze świadomą decyzją poświęcenia im większej uwagi oraz czasu.

Chodzi po prostu o hojność. Więcej czasu na czytanie Pisma Świętego, rozmyślanie i modlitwę. To okres, w którym można spróbować podjąć staranie o to, aby wszystko, co robię było poprzedzone i zakończone modlitwą, wypełnione modlitwą, aby stało się modlitwą. Dlaczego? Bo to modlitwa decyduje o jakości rekolekcji.
Czytaj także: Po co mi kierownik duchowy? Nie wystarczy, że mam spowiednika?



Mane solus – pozostań sam

Jest to zaproszenie, by na ten czas odciąć się od wszystkiego, co zbędne, co może być nawet jakąś przeszkodą, a jestem z tym związany (jest tu ukryta zgoda na pewne cierpienie z powodu braku).

Chodzi zatem o wyjście na pustynię, która pozbawia zabezpieczeń. Pozwala ona realnie patrzeć na siebie, a jednocześnie lepiej smakować Boże natchnienia. Jest to też czas, w którym warto postarać się o częstszy, lepszy wypoczynek oraz sen.



Exi alius – wyjdź inny

Ostatni krok prowadzi do wyjścia z pustyni, na której dokonała się zmiana. Jaka? Taka, która pozwoliła na nowo podjąć i pogłębić moje nawrócenie.

Nie musi chodzić tu o całkowitą zmianę. Czasem bywa tak, że najważniejsze jest, abym wyszedł z rekolekcji przynajmniej z nadzieją, iż moje życie może się zmienić, oraz że towarzyszy mi w tym sam Bóg.

Intra totus, mane solus, exi alius!

...

Jak wszystko i rekolekcje maja swoje zasady.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 22:32, 13 Gru 2017    Temat postu:

Prosty gest, a tak wiele znaczy! 11 pięknych życzeń na Boże Narodzenie
Dominika Cicha i Ewa Maciąg | 05/12/2017
Pexels | CC0
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Zebraliśmy dla Was piękne i inspirujące pomysły na świąteczne życzenia dla rodziny i przyjaciół. Wystarczy wybrać odpowiednie kartki i je zaadresować.

To prosty gest, ale bardzo wiele znaczy. Wysłanie życzeń świątecznych najbliższym, przyjaciołom, znajomym im sprawi radość, a nam uświadamia, jak wielu mamy wokół siebie ludzi, których powinniśmy śpieszyć się kochać!

Może więc w tym roku, zamiast w pośpiechu wysyłać świąteczne SMS-y, poszukajmy prawdziwych kartek i napiszmy życzenia, które będą dla adresatów prawdziwym prezentem. Podzielmy się myślą i ciepłem. Miłością, a przede wszystkim naszą radością z Bożego Narodzenia. I nie zapomnijmy, by włożyć do koperty z kartką kawałek opłatka.

Poniżej nasze propozycje świątecznych pozdrowień, a także cytatów, które mogą Was też zainspirować do napisania własnych życzeń.

Wspaniałych świąt Bożego Narodzenia i dobrego, szczęśliwego Nowego Roku!

...

Adwent to takze czas skladania zyczen...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 9:30, 13 Gru 2017    Temat postu:

Chwyć Boga za nogi – za ojcem Szustakiem
Jola Szymańska | 05/12/2017

Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Lubicie herbatę z miodem? Dzisiejszy cytat o tęsknocie, pobudce i chwytaniu Boga pochodzi z pewnych miodowych rekolekcji o. Adama Szustaka.


D
wa lata temu Ojciec Adam każdego dnia publikował nagrane na dyktafon rozważania. Zamiast świetnie zmontowanych filmów z egzotycznych miejsc zaproponował prostotę, ciszę i… herbatę z miodem. Tak powstał „Plaster miodu”. Choć tajemnicą poliszynela jest fakt, że zakonnik wcale za miodem nie przepada.
Czytaj także: Jak traktować hejt? Zobacz 4 mądre lekcje YouTuberów



W drugim dniu Adwentu przedstawiamy cytat z jego miodowej serii:

Bóg chce, żebyśmy w tym Adwencie w końcu zbudzili się i chwycili Go! Bóg chce, żebyśmy za Nim zatęsknili!

Adwent to kolejna okazja na spotkanie z Bogiem, który kocha i uwalnia. Nie wykorzystujemy jej, bo brakuje nam czasu, sił, możliwości i chęci. Po prostu się nam nie chce. Udajemy, że czas z Bogiem to nie kwestia decyzji, ale okoliczności zewnętrznych. Dlatego przedświąteczne tygodnie mogą być dla nas ratunkiem. Bardzo słodkim ratunkiem.


W ciągu dnia słyszymy wiele różnych słów. Aby skupić się na tych dobrych i mądrych, dzielimy się ulubionymi cytatami. Jacy autorzy pomagają Wam lepiej przeżyć Adwent?

..

Dobry cas na rekolekcje.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 11:40, 12 Gru 2017    Temat postu:

Adwentowa playlista. Te utwory przygotują Cię na Boże Narodzenie
Matthew Green i Anna Sosnowska | 04/12/2017
SPBPDA-CC BY-ND 2.0
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Oto 37 adwentowych pieśni, które pochodzą z różnych okresów i są wykonywane w różnym stylu. Jest jednak coś, co je łączy – każda przeniesie Cię w rzeczywistość oczekiwania na Pana i pozwoli trochę odetchnąć od dźwięków "Last Christmas".


Z
roku na rok coraz wcześniej w sklepach pojawiają się świąteczne dekoracje i… oczywiście, świąteczne hity! Jedną z głównych „ofiar” tego kulturowego trendu jest liturgiczny okres Adwentu.

No dobrze, przyznaję, sam jestem wielkim fanem Bożego Narodzenia i kolęd zaczynam słuchać już od początku listopada, ale mimo to nie chcę zapomnieć o Adwencie. To bardzo ważny czas, który nas przygotowuje do świętowania okresu Bożego Narodzenia, a on zaczyna się (a nie kończy!) Wigilią 24 grudnia i trwa do Niedzieli Chrztu Pańskiego (czyli niedzieli po Trzech Królach).


Różnica między muzyką na Adwent a na Boże Narodzenie

Muzyka bożonarodzeniowa, jak sama nazwa wskazuje, nawiązuje do narodzin Jezusa i wydarzeń z tym związanych, takich jak choćby wizyta pasterzy, magów czy ucieczka do Egiptu. (Przypomnijcie sobie na przykład słowa „Cichej nocy” czy kolędy „Bóg się rodzi”.) Natomiast utwory adwentowe skupiają się na przygotowaniu słuchaczy to tych właśnie wydarzeń.

Można powiedzieć, że w muzyce adwentowej odnajdujemy trzy aspekty. Pierwszy przypomina nam o wiekach oczekiwania przez Izraela na nadejście Mesjasza, które wielokrotnie zapowiadali prorocy. Tak jak Naród Wybrany potrzebował Zbawiciela, tak samo potrzebujemy Go my – i tu dotykamy kolejnego aspektu, czyli oczekiwania na duchowe narodziny Jezusa w życiu każdego z nas. To w bardzo szczególny sposób dokonuje się oczywiście podczas bożonarodzeniowej liturgii. Ale Adwent jest też czasem oczekiwania na ostateczne przyjście Chrystusa, więc i tego wątku nie mogło zabraknąć w pieśniach.

Nie ma się więc co dziwić, że w wielu adwentowych utworach pojawiają się cytaty ze Starego Testamentu z proroctwami dotyczącymi nadejścia Mesjasza („Rorate caeli”), wezwania św. Jana Chrzciciela do nawrócenia czy zapowiedzi powtórnego przyjścia Pana.


Liturgiczna i muzyczna tradycja Adwentu

Jak widać, Adwent ma swoją tradycję liturgiczną i muzyczną. I choć czasem można odnieść wrażenie, że nie jest ona tak bogata, jak tradycja bożonarodzeniowa, to na pewno jest piękna i wypełniona znaczeniami, które warto wciąż odkrywać.

Żeby pomóc Wam dobrze przeżyć ten wyjątkowy czas, przygotowałem dla Was adwentową playlistę. Trafiły na nią utwory w bardzo różnym stylu – od śpiewów gregoriańskich, po współczesną muzykę chrześcijańską. Dlatego mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie coś dla siebie.

Jeśli jakieś wykonanie Wam się nie spodoba, pomińcie je i przejdźcie do następnego. Poniżej możecie posłuchać kilku wybranych pieśni. A całą, przygotowaną specjalnie dla Was playlistę adwentowych pieśni znajdziecie na YouTube.

Proponuję zacząć tę muzyczną przygodę od średniowiecznej gregoriańskiej pieśni.
„Rorate caeli”




Nadal zostajemy w medytacyjnym, ale nieco już bardziej nowoczesnym klimacie:
„Pan blisko jest”, Taize




Wróćmy znowu do łaciny. Jednak tym razem w nieco radośniejszym wydaniu. Ta pieśń opowiada o zwiastowaniu Maryi.
„Angelus ad Virginem”




Na chwilę zupełnie zmieńmy styl i przenieśmy się do współczesności. Oto jeden z pięknych adwentowych utworów The Vigil Project:
„Savior of the world”, The Vigil Project




Zostajemy w nurcie CCM, skręcając jeszcze bardziej w stronę popu:
„You’ll come”, Hillsong




Na koniec nie może oczywiście zabraknąć polskiego akcentu. Oto kolejny utwór zespołu niemaGotu, napisany specjalnie na Adwent 2017. Jak mówi Kuba Blycharz, autor muzyki i słów, ta pieśń „nawiązuje do obrazu z Listu Pawła do Rzymian, w którym całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia, oczekując odkupienia naszych ciał i objawienia się Synów Bożych”.
„Pieśń Stworzenia”, niemaGotu




Niech te pieśni wprowadzają Was w adwentowy nastrój i budzą tęsknotę za Panem! Jeszcze raz przypominam, że wszystkie je (a nawet znacznie więcej) znajdziecie na YouTube, na specjalnej adwentowej playliście.
Czytaj także: Niesamowite nagranie – rabin śpiewa kolędy, a biskup „Hava nagila”!
Czytaj także: Czy to najlepszy utwór tegorocznego adwentu?

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Zdecydowanie piesn pomaga isc ku dobru!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 17:10, 11 Gru 2017    Temat postu:

Nie daj się przedświątecznej gorączce! Mamy sposób na spokojny Adwent
Zuzanna Górska-Kanabus | 04/12/2017
Ben White/Unsplash | CC0
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Jeżeli chcesz zwolnić i ze spokojem wejść w obchody Świąt Bożego Narodzenia, to tych kilka wskazówek może Ci w tym pomóc.
Święta, święta i po świętach?

W grudniu przede wszystkich o nich myślisz. Pewnie pragniesz, aby w tym roku był to czas prawdziwego przygotowania do uroczystości Bożego Narodzenia. Jednocześnie powoli zaczynasz odczuwać przedświąteczną presję. Przecież trzeba kupić prezenty, posprzątać, przygotować potrawy, ubrać choinkę itd. Lista rzeczy do zrobienia jest długa. A jest jeszcze praca, w której to koniec roku, więc czekają na Ciebie podsumowania, zestawienia oraz plany i budżety na przyszły rok.

Łatwo w tym wszystkim się pogubić, poczuć przytłoczenie i stracić z oczu prawdziwy sens Adwentu. A wtedy tylko krok dzieli Cię od wpadnięcia w przedświąteczną gorączkę, czyli stan podenerwowania i poczucia pędu związany z zadaniami, które trzeba wykonać przed świętami.

Jeżeli chcesz zwolnić i ze spokojem wejść w obchody Świąt Bożego Narodzenia, to tych kilka wskazówek może Ci w tym pomóc.
Czytaj także: Mycie okien, prezenty i gotowanie. Jaki Adwent zafundujesz sobie w tym roku?


Zatrzymaj się i złap oddech

To podstawa. Zatrzymaj się i złap oddech. Daj sobie czas na chwilę odpoczynku i refleksji. Adwent to czas oczekiwania. Oczekując, w jakimś sensie stajesz się bierny. Pozwól sobie na czas spowolnienia. Dzięki temu złapiesz perspektywę i w inny sposób spojrzysz na czekające Cię zadania. Nieważne, ile masz rzeczy do zrobienia, zatrzymaj się choć na 15 minut dziennie.


Planuj

Pomimo pędu i presji, które czujesz, poświęć od trzydziestu minut do godziny na zaplanowanie swoich działań. Wypisz wszystko, co musisz lub wydaje Ci się, że musisz teraz zrobić. Pomyśl o zobowiązaniach pracowych, domowych, towarzyskich. Koniecznie wypisz wszystkie zadania, które przed Tobą stoją.

Przykładowa lista:
kupić prezenty dla mamy, taty, Ewy, Bartka i Karola
upiec trzy makowce (kupić składniki, upiec, udekorować)
wyniki za okres 15.11-15.12 – zrobić zestawienie dla szefa
wysłać kartki z życzeniami do Kowalskich, Janickich i cioci Anety
spotkanie z ludźmi ze studiów
podsumowanie prac dla klienta
Czytaj także: Jest Adwent – jest fiolet w kościołach. Ale to inny kolor tradycja ceni najbardziej


Grupuj

Gdy masz już gotową listę, spróbuj pogrupować zadania. Pomyśl, które możesz wykonać razem? Które wiążą się z zakupami online? Które możesz zrealizować wracając z pracy? Jeżeli dobrze pogrupujesz zadania, to uda Ci się zrobić więcej w krótszym czasie.


Odcinaj i nadawaj priorytety

Spójrz na stworzoną przez siebie listę jeszcze z innej strony. Tym razem zastanów się, które z tych zadań nie są absolutnie konieczne? Z których możesz zrezygnować? Spójrz na każde zadanie i zastanów się, co się stanie, jak go nie wykonasz? Dlaczego musisz je zrobić? Spróbuj w ten sposób wyeliminować choć kilka punktów z listy.

Następnie przyjrzyj się tym, które zostały i nadaj im priorytety. Pomyśl, które zadanie jest ważniejsze? Co jest absolutnym „must be”, a co może być zrobione w drugiej kolejności. Być może niektóre zadania poprzedzają inne?


Deleguj i proś o wsparcie

Nie wszystko musisz robić sam. Pomyśl, kto może Ci pomóc. W realizacji części zadań wsparciem może być Twoja żona/mąż, dzieci, rodzice. Porozmawiaj z nimi.

Część zadań możesz też zdelegować. Na przykład, czy naprawdę samemu musisz piec ciasta? Czemu ich nie kupić? Być może zrobione przez Ciebie są smaczniejsze. Tylko czy masz czas się tym zająć? Czy to jest priorytet?
Czytaj także: 13 adwentowych kalendarzy, które możesz zrobić sama (FOTOGALERIA)


Unikaj tłoku. Zamawiaj on-line

Ostatnie dni przed świętami, to najgorszy moment na wizyty w sklepie i załatwianie spraw. Zawsze są wtedy kolejki, ogólne podenerwowanie i pęd, które łatwo się udzielają. Wiele rzeczy możesz kupić lub załatwić on-line. Sprawdź, czy jest to dla Ciebie dobre rozwiązanie.


Nie odkładaj wszystkiego na ostatnią chwilę

I na koniec najważniejsze. Nie odkładaj wszystkiego na ostatnią chwilę. Jeżeli zatrzymasz się, zaplanujesz, pogrupujesz zadania, ustawisz priorytety, zdelegujesz część z nich lub poprosisz o wsparcie, to z dużym prawdopodobieństwem tegoroczny Adwent przyniesie Ci więcej wyciszenia.

Dzięki temu nie tylko przechytrzysz przedświąteczną gorączkę, ale też z większym pokojem i spokojniejszym sercem wejdziesz w świętowanie Bożego Narodzenia.

...

A poza tym swetujemy dluzej. Co najmniej do Trzech Kroli zatem mozna i po 26 grudnia wiele rzeczy zrobic. To nie musi byc na 25 XII!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 12:38, 10 Gru 2017    Temat postu:

Bóg jest najlepszym scenarzystą. Każda kolejna scena to niespodzianka. Komentarz do Ewangelii
Ks. Łukasz Kachnowicz | 10/12/2017

Hello Lightbulb/Unsplash | CC0
Udostępnij



Komentuj

Drukuj

Adwent uświadamia mi, że zawsze warto czekać na ciąg dalszy, bo najlepsze dopiero może nadejść.

„Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego”. Tak zaczyna się dzisiejsza Ewangelia i może faktycznie, dziś jest początek. Może patrzysz na zegarek, na kalendarz, na swoje życie i wydaje się, że już jest za późno, już nic się nie da zrobić. Może masz ochotę ogłosić, że nie ma się czego więcej spodziewać. Tymczasem dzisiejsza Ewangelia mówi, że to dopiero początek

Dlaczego Jan Chrzciciel jest tak ważny w Adwencie? Jan jest świadkiem tego, że wtedy, kiedy wszystko wydaje się już stracone, tak naprawdę wszystko jest ciągle możliwe. Bóg posłużył się przykładem jego matki, żeby przekonać Maryję, że dla Niego nie ma nic niemożliwego.
Czytaj także: 5 fantastycznych myśli Małej Tereski, które zmienią Twój Adwent

Elżbieta – ta, którą miano za bezpłodną, poczęła w swej starości syna. W momencie, w którym nikt już niczego się nie spodziewał. Stara, bezpłodna kobieta, która jeśli na coś czekała jeszcze w swoim życiu, to na pewno nie na to, że urodzi syna. Dla kobiety w tamtej kulturze oznaczało to życiową porażkę.

Tam, gdzie po ludzku można było stawiać już kropkę, Bóg zaczynał dopiero pisać wielką historię. Pozornie przegrane życie Elżbiety wydało niesamowity owoc – proroka, który ogłosił przyjście Mesjasza. To się nazywa niespodziewany zwrot akcji.

To nie jedyna taka historia w Biblii. Abraham miał już zdecydowanie przekroczony wiek emerytalny i jego życie miało okazać się fiaskiem, kiedy tak naprawdę to życie dopiero zaczęło rozkwitać. Wtedy, kiedy mógł już dać sobie spokój i jakoś doczekać do śmierci, Bóg właśnie w tym momencie powiedział, że to tak naprawdę dopiero początek najlepszej części jego życia. I tak było.

Jan Chrzciciel mówi do ludzi, którzy przychodzą do niego po chrzest: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie”. Wytwarza w nich napięcie oczekiwania. Kiedy wszyscy myśleli, że nie można aktualnie spodziewać się większego od niego, on mówi im, że tak naprawdę to dopiero nadchodzi prawdziwy Początek. Bóg przygotował coś jeszcze lepszego.

Nigdy nie możemy powiedzieć, że niczego lepszego nie można się spodziewać. Bóg zawsze może nas zaskoczyć.

Lubię oglądać filmy i seriale, w których scenarzysta potrafi mnie zaskoczyć niespodziewanymi zwrotami akcji i poprowadzić fabułę tak, że do końca nie wiem jaki będzie finał. Takie produkcje trzymają mnie w napięciu i to właśnie lubię. Dlatego Bóg jest moim ulubionym scenarzystą, bo nigdy nie wiadomo co ma jeszcze w zanadrzu i jak poprowadzi daną historię.

Adwent uświadamia mi, że zawsze warto czekać na ciąg dalszy, bo najlepsze dopiero może nadejść. Wiara, która trzyma w napięciu.
Czytaj także: Adwent to nie czuwanie typu stand-by. To czas na przekór mnie samego. Komentarz do Ewangelii

I czytanie: Iz 40, 1-5. 9-11
II czytanie: 2 P 3, 8-14
Ewangelia: Mk 1, 1-8

...

Pisanie scenariuszy jest oczywiscie czyms zblizajacym do Boga. On jest jedynym Scenarzysta!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 13:06, 06 Gru 2017    Temat postu:

Adwent: Pozwolisz sobie na „jasny dzień”?
Jola Szymańska | 04/12/2017

Unplash
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
W Liście do Rzymian św. Paweł pisze w o zbliżającym się nieustannie zbawieniu. Podkreśla, że to ono powinno być dla nas motywacją do życiowej pobudki.

Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień – radzi św. Paweł. Co to znaczy? Męczennik wymienia słabości, z którymi pewnie większość z nas się nie utożsami: hulanki, pijatyki, rozpustę, wyuzdanie, kłótnie i zazdrość. Ale kiedy pomyślimy o znaczeniu tych słów, może się okazać, że wcale nie są nam takie obce.

Nie jesteście czasem zazdrośni? Nie zdarza się Wam kłócić? Jeżeli popatrzymy na rozpustę jak na „nadużywanie czegoś”, to i ona wejdzie pewnie w grę w naszym rachunku sumienia.

Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień – Rz 13, 12-13


Zaproszenie do czegoś więcej

Święty Paweł wymienia problemy ówczesnych Rzymian, którzy dopiero poznawali kształtujące się właśnie chrześcijaństwo. My często wychowaliśmy się w „katolickich rodzinach”, cokolwiek to określenie znaczy. Nie zawsze jesteśmy w tym wolni i spragnieni, ale znamy przynajmniej zasady.

Może słowa św. Pawła będą dla nas zaproszeniem do „jasnego dnia”, w którym wreszcie przestaniemy bać się kiełkującej w naszym sercu światłości? Może pomogą nam odważyć się na coś więcej niż tylko wypełnianie zasad?
Czytaj także: Mycie okien, prezenty i gotowanie. Jaki Adwent zafundujesz sobie w tym roku?


Bóg nie jest oczywisty

Dziś z tym właśnie mamy duży problem. Skupiając się na jasnych drogowskazach czujemy się bezpiecznie. I bardzo dobrze! Ale nie warto zatrzymywać się na tym, co oczywiste. Bóg nie jest oczywisty i każdego dnia zaprasza nas w podróż na przeciw trudnościom, lękom i ograniczeniom. W ten sposób nas uwalnia.

Szczere spotkania z Bogiem to zawsze ciekawa przygoda. Nie troszcząc się zbytnio o ciało nie tylko zmieniamy perspektywę patrzenia na życie, ale przede wszystkim pozwalamy Mu działać.

W czasie Adwentu dzielimy się inspirującymi cytatami. Jakie słowa pomogły lub pomagają Wam lepiej przeżyć Adwent?

...

Kazdy awent nas przybliza do Boga. I moze byc ostatnim!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 22:56, 05 Gru 2017    Temat postu:

Adwent to nie czuwanie typu stand-by. To czas na przekór mnie samego. Komentarz do Ewangelii
Ks. Łukasz Kachnowicz | 03/12/2017
Riccardo Annandale/Unsplash | CC0
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Potrzebuję tego wstawania rano, żeby nie przespać swojego życia, bo mam tylko jedno. Wstać wtedy, kiedy najchętniej bym spał. Właśnie wtedy, kiedy na świecie jest jeszcze ciemno, wziąć trochę światła i pójść z nim w tę ciemność. Na przekór.


A
dwent jest mi bardzo potrzebny. Nie tylko po to, żeby przygotować się na Boże Narodzenie czy na przyjście Pana na końcu czasów. Widzę, jak bardzo potrzebuję tego czasu dziś.

Ostatnio jest mi trudno zmagać się z codziennością. Wiele rzeczy odsuwam na później, wiele spraw jest w zawieszeniu. Czuję, jak ucieka mi dzień po dniu, a ja najchętniej schowałbym się przed życiem gdzieś pod kocem i zapadłbym w niedźwiedzi sen.

I właśnie w tym czasie przychodzi Słowo: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie (…) By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących”. Nie traktuję tych słów jako groźby. Przecież Adwent to jest oczekiwanie na Tego, który przychodzi jako Wybawiciel i Odnowiciel. To jest oczekiwanie pełne nadziei, a nie lęku.
Czytaj także: Chrześcijaństwo bez napięcia umiera! Komentarz do czytań niedzielnych

Powiem szczerze, że potrzebuję, żeby moje życie znów nabrało tego dobrego napięcia, które wyraża się w wezwaniu: „Czuwaj”. Potrzebuję tego wstawania rano, żeby nie przespać swojego życia, bo mam tylko jedno. Wstać wtedy, kiedy najchętniej bym spał. Właśnie wtedy, kiedy na świecie jest jeszcze ciemno, wziąć trochę światła i pójść z nim w tę ciemność. Na przekór.

Tak jak Jezus zaprosił Piotra, żeby szedł po wodzie – na przekór. Właśnie wtedy Piotr mógł doświadczyć, że w jego życiu mogą dziać się cuda, że może robić coś niesamowitego i niemożliwego. Nic temu nie sprzyjało, a on wyszedł z łodzi i szedł po wodzie. Adwent to jest czas na przekór mnie samego, na przekór temu wszystkiemu, co niesprzyjające.

Adwent to nie jest czuwanie typu stand-by, czyli przejście w stan zawieszenia, hibernacji. Wręcz przeciwnie, Jezus nakreśla ten czas jako coś, co ma przywrócić napięcie, które włącza moje funkcje życiowe. To „czuwaj” jest aktywne, twórcze, pełne zaangażowania. Wiem z doświadczenia, że właśnie taka postawa sprawia, że naprawdę żyję.

Doświadczałem tego wielokrotnie, że była depresja, było ciężko, była ciemność dokoła, ale wtedy przychodziło coś, co mnie elektryzowało do działania. Właśnie wtedy Bóg sprawiał, że pojawiały się jakieś rekolekcje do poprowadzenia albo jakieś inne wyzwanie. W pierwszym momencie miałem ochotę powiedzieć: nie, to nie jest dobry czas. Faktycznie, nie był, ale kiedy wchodziłem w to, na przekór złym okolicznościom, to właśnie wtedy doświadczałem życia, owocnego życia.

Tak chcę przeżywać mój Adwent, moje wstawanie rano, wychodzenie z domu, kiedy jest ciemno. Tak rozumiem wezwanie: „Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan przyjdzie”. To naprawdę nie jest groźba, to jest obietnica, że może przyjść w każdym momencie, nawet w tym najgorszym. A kiedy On przychodzi, to przychodzi pełnia życia, bo On jest Życiem.

Zaczynamy Adwent prowadzący do liturgii Bożego Narodzenia, w czasie której usłyszymy w prologu Ewangelii św. Jana: „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”.
Czytaj także: Chcesz spędzić Adwent na kanapie? Te cztery historie postawią Cię na nogi

I czytanie: Iz 63, 16b-17. 19b; 64, 2b-7
II czytanie: 1 Kor 1, 3-9
Ewangelia: Mk 13, 33-37

...

Pewne poswiecenie jest. Ale z czasem to juz bez pojscia do kosciola rano nie wytrzymacie! Nie ma nic lepszego. Bóg sam wystarczy.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 11:55, 05 Gru 2017    Temat postu:

Mycie okien, prezenty i gotowanie. Jaki Adwent zafundujesz sobie w tym roku?
Marcin Gomułka | 30/11/2017
@poczatekwiecznosci.pl/Instagram
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



„Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia” – pisała s. Faustyna u progu Adwentu 1936 roku.
Paruzja: drugie przyjście Chrystusa

Jeszcze tylko lanie wosku i możemy zacząć kupować mikołaje, choinki, świeczki i inne ozdoby, które „wprowadzą nas w świąteczny klimat świąt”. Zacznijmy od tego, że nie ma nic zdrożnego w zewnętrznych przygotowaniach do najważniejszych dni w roku. Ale czas poprzedzający Boże Narodzenie sprowadzony przez wielu katolików do mycia okien, wyboru prezentów i gotowaniu w ilościach, które zadowoliłyby mały oddział wojska nie ma nic wspólnego z Adwentem (łac. adventus – przyjście).
Czytaj także: Chcesz spędzić Adwent na kanapie? Te cztery historie postawią Cię na nogi

Św. Cyryl Jerozolimski pisał: „Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze”. Czy w naszej, już rozpoczętej, przedbożonarodzeniowej gorączce znajdzie się miejsce na informację o końcu świata? Nie mówiąc o pogłębionej refleksji nad „drugim przyjściem”. Wszak to tego przede wszystkim, będąc chrześcijanami, oczekujemy, a przynajmniej powinniśmy to sobie ciągle na nowo uświadamiać.
Przygotuj się jak do wesela

Adwent można porównać do przygotowań przedślubnych. Oczekujemy na TEN dzień, w myślach wypowiadając słowa przysięgi. Planujemy miejsce, ustalamy weselne menu, zapraszamy gości. Nie możemy doczekać się radości, jednocześnie już jej doświadczając.

Tak jak organizacją własnego wesela możemy zająć się sami, w pierwszej kolejności zapraszając najważniejszego weselnika: Boga – wszystko po to, by dzień zaślubin przeżyć jak najpełniej – tak samo można „zorganizować” Boże Narodzenie bez solenizanta, sprowadzając je do zawodów na najpiękniej przystrojone drzewko. To może okazać się li tylko wydmuszką… a przecież to nie te Święta.

Siostra Faustyna u progu Adwentu 1936 roku pisała:

Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (Dz. 785).

Każdy czas przygotowań zachęca, aby przyjrzeć się sobie samemu, swoim słabościom. Ale zawsze w obecności Boga! Jeśli zaś chodzi o wyrzeczenia – trzeba znaleźć więcej czasu na modlitwę – czuwanie serca.
Czytaj także: Kalendarz adwentowy: niezastąpiony w oczekiwaniu na Boże Narodzenie!
Rozpoznać czas nawiedzenia

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia (Łk 19,41-44).

Uniżony Zbawiciel przyszedł na świat 2000 lat temu. Wierzymy, że przyjdzie w chwale również na końcu czasów. Jednak najważniejszy dla naszego życia Adwent rozgrywa się w sercu człowieka tu i teraz.

Od nas tylko zależy, czy będziemy chcieli rozpoznać czas naszego nawiedzenia. W ostatnim tygodniu przed adwentem pragnijmy wyostrzyć naszą wrażliwość na Jezusa przychodzącego do nas w każdej chwili życia – w Eucharystii, Słowie Bożym, w modlitwie, wydarzeniach i – co najbardziej istotne, a często najszczelniej zakryte – w obecności drugiego człowieka.

...

To powinien byc wartosciowo spedzony czas. Najwazniejsza jest swiadomosc przyjscia Jezusa.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 21:59, 04 Gru 2017    Temat postu:

Trzy NIE, które każda kobieta powinna powiedzieć sobie przed świętami
Michelle DeRusha | 29/11/2017
Westend61/Getty Images
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Mówiąc NIE przedświątecznym szaleństwom odnajdziesz adwentową równowagę i przygotujesz serce na przyjęcie Nowonarodzonego.


P
arę lat temu, wspinając się na palce, by resztkami sił zawiesić w salonie setną błyszczącą girlandę, usłyszałam jak mój najmłodszy syn szepcze do kolegi, który wpadł do nas na wspólną zabawę: „Moja mama nie lubi Bożego Narodzenia”. Wciąż pamiętam spojrzenie chłopca, mieszankę przerażenia i dezorientacji malującą się na jego twarzy. Wiedziałam, co sobie myślał: „Co za matka nie lubi świąt?”.


Adwent. Czas kontemplacji i refleksji

Zgodnie z tradycją, Adwent, z łacińskiego adventus, czyli „przyjście”, to czas przygotowań, czterotygodniowy okres poprzedzający Boże Narodzenie poświęcony kontemplacji, refleksji i oczekiwaniu na przyjście Mesjasza. W historii kościoła uznawany był za czas ciszy i szykowania serc na przyjęcie rodzącego się w stajence Zbawiciela.

Prawdziwe znaczenie Adwentu umyka nam dziś często i ginie w grudniowym zamieszaniu, wśród szaleńczych świątecznych porządków, dekoracji, zakupów i towarzyskich spotkań. Adventus nie jest już oczekiwaniem na przyjście Jezusa, ale okresem męczących obowiązków, organizacyjnych zabiegów i prezentowych poszukiwań. W pośpiechu myślimy o choince, karpiu i myciu okien, ale zapominamy o najważniejszym – o Jezusie.
Czytaj także: Daj się wzruszyć! 7 świątecznych reklam, które warto zobaczyć


Adwentowy margines spokoju

Dopiero, gdy z ust syna usłyszałam te brutalnie szczere słowa, zrozumiałam, że w moim podejściu do świąt coś jest nie tak – i rzeczywiście może wydawać się, że po prostu ich nie lubię.

Przyjrzałam się uważniej temu, jak wyglądają moje grudniowe przygotowania i z przerażeniem odkryłam, że mój czas wypełniony był przyziemnymi obowiązkami, zakupami, generalnymi porządkami w szafach i walką o najpiękniej ubraną choinkę w mieście.

Wydawałam mnóstwo pieniędzy na zbędne drobiazgi i doprowadzałam się na skraj wyczerpania przez pieczenie, dekorowanie, pakowanie prezentów i pisanie kartek. Wszystko to pochłaniało mnie do tego stopnia, że niemal zupełnie zapominałam o istocie Adwentu i duchowym znaczeniu samych świąt.

Mój dom – po adwentowym maratonie – ostatecznie zawsze był przygotowany, ale moje serce z pewnością nie.

Postanowiłam, że muszę coś zmienić. Uprościć. Zminimalizować. I przede wszystkim – powiedzieć „nie” zbędnym świątecznym dodatkom. Od tamtej pory, moje przygotowania są zdecydowanie mniej szalone. Wciąż sprawiają mi radość, wciąż z podekscytowaniem czekam na święta, ale nie przepracowuję się. W grudniowym zamieszaniu zostawiam większy margines – więcej przestrzeni na refleksję i kontemplację. Pozwalam sobie z większym spokojem oczekiwać na przyjście Jezusa.

Jeśli czujesz, że i Tobie potrzebna jest zmiana przedświątecznych nawyków, oto trzy proste wskazówki, które pomogą Ci spokojniej i owocniej przeżyć prawdziwy adventus.
Czytaj także: Jak zostać królem? To prostsze, niż sądzicie


1. Powiedz NIE przepracowywaniu się

Oczywiście, nie wyczyścisz kalendarza ze wszystkich przedświątecznych przygotowań – prezenty nie kupią się same, a choinka sama się nie ubierze. Warto jednak dobrze zaplanować pracę i rozdzielić zadania między wszystkich domowników.

Wśród tzw. świątecznych obowiązków z pewnością są i takie, które dają ci radość. Skup się na nich i daj sobie czas, by je celebrować.

Choć dla wielu to przykra konieczność, uwielbiam lepienie pierogów. Niestety, w ciągu roku zwykle brakuje mi na nie czasu i motywacji. Im bliżej świąt, tym bardziej cieszę się na te kilka godzin spędzonych przy kuchennym blacie, kiedy zamknięta w świecie świątecznych zapachów, będę mogła skupić się na precyzyjnej czynności i zapomnieć o codziennych troskach.

Czasami robię to sama i z przyjemnością zanurzam się w biegających mi po głowie myślach. Innym razem zapraszam do pomocy (i towarzystwa) kogoś bliskiego – lepienie idzie sprawniej i staje się wspaniałą wymówką do spokojnej, nieśpiesznej rozmowy.

Pierogi to nie Twoja bajka? Ok, przecież nic się nie stanie, jeśli nie przygotujesz ich własnoręcznie. Zrób zamówienie w sprawdzonej restauracji, a sama zajmij się pieczeniem pierników, które uwielbiasz dekorować. Pamiętaj jednak, że w Adwencie ważna jest nie tylko lista zadań do wykonania. Zarezerwuj piątkowy wieczór na spokojne spotkanie z rodziną przy kominku, gorącym kakao albo ulubionej grze planszowej.

Daj sobie przestrzeń, by prawdziwie i głęboko zjednoczyć się z tymi, których kochasz. „Zmarnuj” sobotnie popołudnie na wpatrywanie się w cudowny zimowy krajobraz za oknem. Odpocznij, zwolnij i podziękuj w modlitwie Jezusowi, który przychodzi, by Cię zbawić.
Czytaj także: Słyszałeś kiedyś o adwentowych antyfonach „O”? Poznaj piękną tradycję Kościoła


2. Powiedz NIE perfekcjonizmowi

Może obejdziesz się bez świątecznych kartek albo wyrzucisz na makulaturę nowy katalog gwiazdkowych dekoracji i dwunasty sezon z rzędu przystroisz kominek w ten sam sposób. Może na wigilijnym stole nie będzie pięciu rodzajów śledzia, a zamiast domowych łazanek do zupy grzybowej podasz zwykły makaron.

Dla mnie, mówienie „nie” perfekcjonizmowi oznacza, że prezenty nie będą wyglądały tak, jakby opakowała je Perfekcyjna Pani Domu. Nie będę miała nowiusieńkich lampek na choince przed domem, bo nie mam ochoty po raz kolejny odkładać pieniędzy i marnować czasu w zatłoczonym markecie.

Dzieciom podaruję bony prezentowe, zamiast sześciu różnych rodzajów domowych ciasteczek opakowanych w błyszczący celofan i związanych mieniącą się wstążką. Dla mnie, mówienie „nie” perfekcjonizmowi to prostszy i spokojniejszy Adwent.
Czytaj także: Najlepsza godzina dnia dla każdego (oprócz matek)


3. Powiedz NIE nadmiernym wydatkom

Mniej czasu zmarnowanego na poszukiwaniach idealnych prezentów w zatłoczonych centrach handlowych oznacza więcej chwil spokoju i wytchnienia.

Każdego roku staram się załatwić świąteczne zakupy jeszcze przed końcem listopada. Nie kupuję też wielu prezentów dla jednej osoby, jak zdarzało mi się wcześniej, ale wybieram jeden symboliczny drobiazg.

Staram się obdarowywać obecnością, nie tylko prezentami. Dlatego wraz z przyjaciółką, zamiast wymieniać się podarkami, umawiamy się na spotkanie w naszej ulubionej restauracji. Planujemy je na styczeń, gdy świąteczny zgiełk zdąży już ucichnąć i ze spokojem będziemy mogły cieszyć się wspólnie spędzanym czasem.

Warto pamiętać, że materialne prezenty nie zastąpią prawdziwego daru, jaki przynosi nam Nowonarodzony Chrystus. Mnożące się wydatki mogą natomiast skutecznie popsuć świąteczny nastrój, powodować dodatkowy stres w i tak już „gorącym” okresie.

Ceny rosną, to prawda, ale nasila się także konsumpcyjne nastawienie do Bożego Narodzenia. Wydłuża się czas „świątecznego szaleństwa” i gdy tylko ze sklepowych półek znikają znicze po uroczystości Wszystkich Świętych, do supermarketów wkraczają czerwone postacie Mikołajów zachęcające do bożonarodzeniowych promocji. Pytanie tylko, czy kolejne wydatki rzeczywiście pomagają nam lepiej przygotować się do świąt.

W przedświątecznym zamieszaniu bardzo łatwo ulegamy sezonowym ofertom. I trudno się dziwić – rynkowe propozycje rzeczywiście bywają korzystne i atrakcyjne. Oglądamy więc pięknie udekorowane wystawy i wypatrujemy drobiazgów, które mogłyby dać radość naszym bliskim. W obdarowywaniu się prezentami nie ma przecież nic złego. Ale – jak we wszystkim – również i tutaj ważny jest umiar.

Domowe przygotowania, dbałość o szczegóły, chęć dawania i dzielenia się z innymi są pięknymi elementami świątecznej tradycji. Nie są jednak najważniejsze. Mówienie „nie” przedświątecznym szaleństwom pomoże ci odnaleźć adwentową równowagę i lepiej przygotować na przyjście Pana nie tylko twój dom, ale przede wszystkim twoje serce.

...

Niestety i sprzatanie zamienia sie w nalog. Jest w tym czesto podswiadome usprawiedliwienie. Dlaczego nie chodze do kosciola? Bo MUSZE tyle sprzatac! To moze byc ucieczka wrecz od Boga.
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 13:42, 04 Gru 2017    Temat postu:

Kalendarz adwentowy: niezastąpiony w oczekiwaniu na Boże Narodzenie!
Marie le Goaziou | 28/11/2017
Shutterstock
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Kiedyś w Niemczech, gdy dzieci nie mogły doczekać się świąt, wręczano im święte obrazki. Potem wymyślono znacznie atrakcyjniejsze kalendarze składające się z okienek, które otwierało się jedno po drugim i wszystkim udzielały się emocje z tym związane… Dziś, sami robimy kalendarze adwentowe i wymyślamy coraz bardziej oryginalne egzemplarze!


J
ak poradzić sobie z dziećmi, które niecierpliwie czekają na Boże Narodzenie? Każda rodzina ma swoje sposoby, ale chyba najlepszy wymyślono na początku XIX wieku w Niemczech. Tam każdego adwentowego poranka rozdawano dzieciom „święte” obrazki, z nadrukowanym zdaniem z Ewangelii albo zachętą do modlitwy czy jakiegoś innego dobrego działania. Niektórzy wywieszali kolejne obrazki w drzwiach, tworząc piękną bożonarodzeniową dekorację.

W innych rodzinach każdego dnia adwentu dodawano do żłóbka słomkę, by w ten sposób przygotować małemu Jezusowi wygodne posłanie.
Czytaj także: Adwentowy kalendarz z prosecco? Kontrowersyjna oferta na „radosne oczekiwanie”


Kalendarz w „oknach”

Pierwszy drukowany kalendarz zawdzięczamy bardzo poważnemu wydawcy książek medycznych, Gerhardowi Langowi. Wydał go w Monachium w 1908 roku. Przejął pomysł od matki, żony pastora, która dla swojej rodziny rysowała na Adwent na tekturze 24 okienka z ciasteczkami. Doskonalił pomysł matki wymyślając pierwsze kalendarze z otwartymi oknami kryjącymi obrazki opowiadające o Narodzinach Dzieciątka.

Od 1958 roku kalendarze adwentowe były coraz bardziej zróżnicowane i różnorodne, odbiegały od ścisłej symboliki religijnej. Dziś możliwości jest bez liku.

Są kalendarze z ukrytymi niespodziankami, niektóre same w sobie mają zaskakujące formy.

Sami możemy zrobić kalendarz adwentowy wedle dowolnego pomysłu i na przykład wypełnić go cukierkami, czekoladkami, cytatami z Biblii, małymi przedmiotami…
Czytaj także: 13 adwentowych kalendarzy, które możesz zrobić sama (FOTOGALERIA)




Liczymy od 24-go

Większość kalendarzy adwentowych liczy 24 elementy, zaczynając od 1 grudnia. Ale Adwent zaczyna się od czwartej niedzieli przed Bożym Narodzeniem. A więc, licząc od dnia, na który przypada 25 grudnia, Adwent może mieć 22 albo 28 dni i zaczynać się 27 listopada albo 3 grudnia.

W wielu miastach zdarza się, że główne budynki oświetlane są tak, by stały się swego rodzaju kalendarzem adwentowym, każdego wieczoru inaczej. Takie iluminacje fasad umilają nam oczekiwanie na święta!
Czytaj także: Jak zrobić świąteczny wieniec? 12 inspirujących propozycji

Artykuł pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia

...

Takie ukladanki to juz zblizaja sie forma do gier.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group