Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 16:26, 09 Gru 2015 Temat postu: |
|
Jak Jarosław Kaczyński widzi świat, czyli platonizm prezesa PiS
9 grudnia 2015, 00:02
Niezauważone przeszły słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego o tym, że celem jego partii jest zerwanie zasłony, na której źli ludzie wyświetlają fałszywy film, mający na celu oszukiwanie maluczkich - pisze w "Rzeczpospolitej" Marek Migalski.
Lider PiS nie wyjaśnił, kim są owi źli ludzie ani w czym zawiera się fałszywość owego filmu, ale uporczywie trzyma się owej metafory zdążył ją już bowiem po dwakroć powtórzyć - wciąż chyba niezadowolony z faktu nieodnotowania jej przez opinię publiczną.
Znaleźć złych ludzi
Ma rację, mając o to pretensje - jest ona bowiem doskonałą egzemplifikacją poglądów Kaczyńskiego.
O czym bowiem świadczy ten obraz? O dwóch ważnych dla zrozumienia polityki prowadzonej przez PiS kwestiach.
Przede wszystkim, że świat jest inny niż ten, który większość z nas widzi. Ta gnostycka wiara w to, że wszystko jest inaczej, niż nam się wydaje, że ludzie są oszukiwani, i to celowo, przez jakichś złych osobników - ta wiara od samego początku towarzyszyła prezesowi PiS w jego politycznej karierze.
Za wszystkim co złe muszą stać źli ludzie - zło nie dzieje się samo z siebie, nie jest wynikiem błędów, oporu materii czy czyjejś nieudolności.
Nie, zło jest czymś celowo produkowanym, czymś, za czym stoją źli demiurgowie, czymś świadomie nam podsuwanym. Należy jedynie zidentyfikować owych ludzi i ich zniszczyć.
Walka polityczna jest więc walką dobra ze złem. I walką dobrych ze złymi. Nie jest to spór chadeków z socjaldemokratami czy konserwatystów z liberałami. Gdyby tak było, byłby to równorzędny spór z ludźmi o różnych poglądach. Różnych, ale równoprawnych. Jednak z perspektywy Kaczyńskiego świat wygląda zupełnie inaczej - to wojna dobrych ze złymi.
Jeśli ktoś uważa inaczej niż on sam, to w najlepszym razie jest głupcem, ale najczęściej okazać się musi po prostu podłym i złym osobnikiem, o podłych i złych intencjach. W umyśle prezesa PiS nie mamy do czynienia z konfrontacją różnych opcji, poglądów czy opinii.
Z jego punktu widzenia obserwujemy zmagania dobrych i złych daimonionów, dobrych i złych demiurgów, którzy toczą ze sobą śmiertelną, zaciętą i - co ważne - świadomą batalię. Świat nie jest zatem obszarem intelektualnego i ideowego sporu równoprawnych, choć często wykluczających się, ideologii, ale miejscem ostatecznej rozgrywki między Dobrem i Złem. Nie trzeba dodawać, że to pierwsze reprezentowane jest przez jego partię, a to drugie przez jej przeciwników.
Prawda dla nielicznych
W tym kontekście należy rozumieć standing ovation, jaką po swych słowach o wyższości woli narodu nad prawem dostał od PiS Kornel Morawiecki. Jego przemówienie doskonale wpisywało się w tę narrację - o Dobru i Złu, o dobrych i złych ludziach i o konieczności walki z nimi bez przebierania w środkach i metodach.
Drugą ważną sprawą, która została zdekodowana przez opowieść prezesa o kurtynie, jest jego przekonanie o tym, że jedynie nieliczni są w stanie odkryć prawdę i że to właśnie jemu udało się to w sposób najdoskonalszy.
Jako żywo przypomina to platońską jaskinię filozofów, w której jedynie prawdziwym mędrcom dane jest ujrzenie świata w jego właściwych, idealnych kształtach, podczas gdy większość ludzi skazana jest na oglądanie cieni na ścianach.
Ten elitaryzm epistemologiczny, tak charakterystyczny dla greckiego filozofa, towarzyszy Kaczyńskiemu od co najmniej 25 lat. Od zawsze bowiem uważał, że widzi więcej, dalej i wnikliwiej. Że to, co postrzega, jest prawdziwe, podczas gdy inni wciąż gapią się na jakieś fantomy i niejasne cienie pełzające po ścianach.
To upoważniało go, w jego opinii, do wygłaszania tyrad moralnych i snucia wielopiętrowych konstrukcji, z których nie zawsze coś pozostawało. Ale potrafił on przekonać innych i - co ciekawe - także siebie, że nigdy się nie myli, że zawsze ma rację i że nie zdarza mu się popełniać błędów.
Do opisanego wcześniej przekonania o wyższości moralnej i tego, że jest się uczestnikiem wielkiej wojny Dobra ze Złem, dochodzi więc także mniemanie, że posiadło się Prawdę i walczy się z Kłamstwem.
I taki właśnie „platonizm", charakterystyczny dla prezesa PiS, kryje się za metaforą z szarpaniem zasłony.
Kłamstwo i fałsz
Po jednej stronie są ci, którzy chcą Zła i w tym celu posługują się Kłamstwem, a po drugiej stronie są chcący czynić Dobro i mający dostęp do Prawdy.
O tym, jak niebezpieczna jest mieszanka przekonania o własnej wyższości zarówno moralnej, jak i poznawczej, przekonywaliśmy się wielokrotnie w historii, a najbardziej trafnie opisał to Popper, wskazując na Platona, Hegla i Marksa jako tych, którzy ulegli tej pokusie w najwyższym stopniu.
Kryteria moralne
Dziś emanacją tego typu myślenia, tego zestawu poglądów i tego rodzaju wrażliwości jest Jarosław Kaczyński.
Dlatego jest tak „holistyczny" - zajmuje się nie tylko ustrojem państwa, gospodarką czy kształtem mediów, ale także tym, czy ktoś zachowuje się godnie i kulturalnie.
A także, czy ktoś się zbyt elegancko nie ubiera lub nie zachowuje się nazbyt szarmancko wobec kobiet. Reforma państwa musi obejmować także ocenę moralną ludzi i ich opinii. Polska nie może dziś być miejscem starcia różnych wrażliwości, punktów widzenia, światopoglądów - ona musi być terenem starcia Dobra i Prawdy ze Złem i Kłamstwem.
Te dwie pierwsze idee reprezentuje PiS z przystawkami, a te dwie drugie opozycja oraz wszyscy, którzy nie klaszczą równomiernie rządowi. Tak przynajmniej można zrekonstruować z jego własnych słów myślenie Jarosława Kaczyńskiego.
Autor jest politologiem. Był europosłem Prawa i Sprawiedliwości, partii Polska Jest Najważniejsza, a potem Polski Razem
Marek Migalski
...
Po prostu zastapic falsz Agory falszem prezesa. Ot i cala filozofia. Po co chamstwo uszlachetniac filozofia ktorej w tym nie ma? |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:31, 30 Paź 2014 Temat postu: |
|
Migalski: Donald Tusk zgrzeszył straszliwą naiwnością w sprawie relacji z Rosją
Przemysław Henzel
- Donald Tusk zgrzeszył straszliwą naiwnością, gdy liczył, że w krótkim czasie uda mu się załatwić wszystkie drażliwe sprawy w relacjach z Rosją. Musimy być gotowi, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat będziemy w stałym konflikcie z Rosją, bo jej obiektywne interesy są sprzeczne z obiektywnymi interesami Polski - powiedział dr Marek Migalski w wywiadzie dla Onetu. Zdaniem byłego europosła, Moskwa jest zainteresowana podtrzymywaniem konfliktu politycznego w Polsce. - Rosja rozdrapuje ranę smoleńską i podsyca wojnę polsko-polską. Stan permanentnej wojny między PO a PiS sprawia, że Polska dryfuje coraz bardziej. A gotowość do ujawnienia stenogramów z rozmowy Tusk-Putin to tylko element szerszego planu Kremla wobec Polski - podkreślił Migalski.
Z dr Markiem Migalskim, eurodeputowanym w latach 2009-2014, rozmawia Przemysław Henzel.
Przemysław Henzel: Panie Pośle, czy można powiedzieć, że za sprawą słów "rozbiorze Ukrainy" Rosja próbuje wejść w świat polskiej polityki, by go podzielić? Marszałek Radosław Sikorski wycofał się ze swoich słów, ale minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że jego kraj jest gotów zaprezentować stenogramy, by "rozwiać wątpliwości".
Dr Marek Migalski: Rosja jest obecna w polskiej polityce od samego początku, Moskwa ingerowała wielokrotnie w nasze wewnętrzne rozgrywki od samego momentu narodzin niepodległej Polski. To, co dzieje się teraz, to tylko kontynuacja szczególnego zainteresowania Rosji Polską, ponieważ, wbrew temu, co sami o sobie nieraz myślimy i mówimy, nasz kraj jest bardzo ważnym podmiotem w polityce rosyjskiej. Musimy mieć świadomość, że Polska jest dzisiaj kluczem do ekspansji Rosji w Europie, co powoduje, że destabilizacja sytuacji w Polsce, wejście jako "narratora" do naszych spraw, jako podmiotu kształtowania polskiej polityki, jest w żywotnym interesie Moskwy. I trudno się dziwić, że Kreml korzysta z takiej okazji.
Czy Rosja próbuje teraz wciągnąć nas w swoją grę dotyczącą podziału Ukrainy?
Polska i Rosja mają dokładnie sprzeczne interesy w większości spraw politycznych i geopolitycznych, a Ukraina jest tego najbardziej widocznym przykładem. Wszystko, co służy Rosji na Ukrainie, nie służy Polsce, i wszystko, co służy Polsce na Ukrainie, nie służy Rosji. Są to dokładnie sprzeczne interesy; mam nadzieję, że polscy politycy zdają sobie z tego sprawę, bo wiedzę taką mają już od dawna politycy rosyjscy. Interesom rosyjskim służy zwłaszcza szkodzenie Polsce w sprawie Ukrainy. To jest klasyczna "sytuacja zero-jedynkowa"; im bardziej realizowane są polskie interesy, tym jest gorzej dla Rosji - i odwrotnie. Z tego powodu aktywność Rosji w stosunku do Polski w tym kontekście jest oczywista i trzeba się z tym liczyć w długim horyzoncie czasowym.
Czyli powinniśmy się spodziewać dalszego wzrostu aktywności ze strony Rosji?
Tak. Wywiad marszałka Sikorskiego zaszkodził przede wszystkim jemu samemu, choć zaszkodził także, częściowo, Donaldowi Tuskowi, ale najbardziej zaszkodził Polsce. To jest główny problem z wypowiedzią Radosława Sikorskiego, bo Rosjanie uzyskali dzięki temu pretekst do szantażowania Polski. Rosjanie mają bardzo dobrą dyplomację, doświadczyłem tego osobiście, gdy przez pięć lat pełniłem mandat eurodeputowanego, będąc członkiem delegacji ds. kontaktów z Rosją. Byłem w tym kraju wielokrotnie i widziałem, z jaką perfekcją rosyjscy dyplomaci zajmują się interesami swojego kraju. I trudno się dziwić, że Rosjanie wykorzystują swoje atuty do rozgrywania sytuacji przeciwko Ukrainie i Polsce.
Czy Rosja, poprzez swoje ostatnie działania, może chcieć wytworzyć wrażenie, że może szantażować władze Polski?
Tak, ale są tu dwa aspekty. Po pierwsze, Siergiej Ławrow swoją wypowiedzią szantażuje część polskich polityków, a tego typu rozmowy, ktokolwiek by je przeprowadzał, zawsze wyglądają źle w oczach opinii publicznej, bo wyglądają na "dealowanie ponad głowami społeczeństwa". Gdyby tego typu stenogramy zostały ujawnione i nawet nie byłoby tam dowodów na zdradę interesów Polski, to i tak ich prezentacja nie przyniosłaby Polsce i polskim politykom korzyści.
A po drugie, Ławrow próbuje szantażować i straszyć konkretnego polityka, jakim jest Donald Tusk, który obejmie wkrótce bardzo ważne stanowisko - przewodniczącego Rady Europejskiej. To już nie jest rozgrywka Rosji tylko z Polską, ale z całą Unią Europejską. Moim zdaniem, jest to próba ubezwłasnowolnienia szefa Rady, która spowodowałaby, że Rosjanie będą jeszcze bardziej bezkarni w swojej polityce wobec całej Unii, niż byli dotychczas.
A czy ostatnie działania Rosji mogą być także, po części, efektem sankcji gospodarczych, które zaczęły już poważnie dotykać rosyjską gospodarkę?
Ostatnie działania to wyraźny akt eskalacji napięcia pomiędzy Rosją a Unią Europejską oraz pomiędzy Rosją i Polską. Rosjanie wyraźnie nie mają pomysłu, jak wycofać się z awantury, w którą się wdali. Sankcje zaczynają być dotkliwe i odczuwalne, a to oznacza, że Kreml jest coraz bardziej zirytowany, bo nie wie co robić. A Rosjanie rozumieją tylko język siły - najpierw stawiają swoje żądania i dociskają śrubę, a potem odstępują od tego. Taki jest modus operandi rządzących Rosją, a tego typu zagrywka, z która mamy obecnie do czynienia, pokazuje rosyjski sposób uprawiania polityki - brutalny, szantażujący - ale niestety także często skuteczny, zwłaszcza wobec naszych zachodnich partnerów.
Czy zapowiedź o możliwości ujawnienia stenogramów może być wstępem do większego ataku propagandowego Rosji na Polskę?
Trudno prognozować, co będzie za kilka dni, ale nie mam żadnych wątpliwości, że jest to tylko element szerszego długofalowego planu Kremla wobec Polski. Jeśli sądzimy, że w ciągu jednej wizyty państwowej damy radę poprawnie ułożyć relacje między naszymi krajami, to jesteśmy w błędzie. W tym sensie można obwiniać Donalda Tuska, że zgrzeszył straszliwą naiwnością, gdy przejmował władzę w 2007 roku, licząc, że w krótkim czasie uda mu się załatwić wszystkie drażliwe sprawy w relacjach z Moskwą i zapewnić Polakom ciepłą wodę z kranu. Donald Tusk, jako historyk, rozumie historię, tak więc powinien sobie uświadomić, że Rosja nigdy nie poprzestanie na jakimkolwiek kompromisie, bo jej elity rządzące są gotowe do łamania kompromisów, jeśli uznają, że mogą coś jeszcze ugrać. W tym sensie musimy być przygotowani na to, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat będziemy w stałym konflikcie z Rosją, bo obiektywne interesy Rosji są sprzeczne z obiektywnymi interesami Polski. Pokazują to choćby sprawy Ukrainy, Białorusi, Gruzji, kwestii obecności amerykańskiej w naszym kraju czy sprawy handlowe. Co chwila dowiadujemy się, że Rosjanie chcą postawić pomnik w Krakowie czy też, że utrudniają budowę pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, np. w kwestii jego rozmiarów. Jesteśmy na kontrze wobec siebie. Będziemy ciągle testowani, sondowani przez Kreml, to są działania bardzo charakterystyczne dla państwa rosyjskiego – takie stałe badanie naszej reakcji.
Czy Rosja chce pokazać światu, że żyjemy w czasie XIX-wiecznego imperializmu, gdzie linijką na mapie można dzielić całe kontynenty na strefy wpływów?
Problemem Rosji jest to, że jest ona imperium tylko w jednym wymiarze - wymiarze wojskowym, to jest jej jedyna siła. Rosja jest słaba ekonomicznie, jej sytuacja demograficzna jest dramatyczna, a wskaźniki społeczne dotyczące jakości życia są niskie. Moskwa ma dziś tylko jeden argument - argument siły; to jest trochę tak, jak w przysłowiu: "Jeśli człowiek ma młotek, to wszystkie problemy wyglądają jak gwoździe". Jedynym młotkiem w ręku Rosji w tej chwili jest siła wojskowa, w związku z czym Kreml chce sprowadzać wszystkie problemy na świecie do rozwiązań siłowych, bo pod tym względem Rosja jest w światowej czołówce. To dlatego Moskwa stale będzie zaostrzać sytuację, bo Kremlowi zależy na tym, żebyśmy myśleli, że cały czas jest groźba wojny, że zaraz będzie inwazja itp.
Od pewnego czasu coraz częściej mówi się, że Rosja rozgrywa nas kwestią katastrofy smoleńskiej.
Tak się dzieje, ponieważ Rosja jest zainteresowana utrzymaniem jak największego poziomu konfliktu w Polsce, jak największej nienawiści pomiędzy politykami, ale także pomiędzy zwykłymi obywateli. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Rosja podrzuca nam rozmaite dokumenty, rozdrapując ranę smoleńską i podsycając wojnę polsko-polską w tej sprawie. Moskwa jest zainteresowana trwaniem wojny między PO a PiS-em, bo taki stan permanentnej wojny sprawia, że Polska dryfuje coraz bardziej, nie ma także konsensusu politycznego i porozumienia ponad podziałami w najważniejszych dla państwa sprawach. Taka sytuacja jest idealna dla każdego państwa ościennego, co pokazała także polska historia. W XVIII wieku Rosja zainwestowała olbrzymie pieniądze, by Polaków skłócić między sobą. Jestem przekonany, że Rosjanie mocno ingerują także teraz w to, by Polacy mieli się o co kłócić, a temperatura sporu politycznego nad Wisłą była jak najwyższa.
>>>
Ludzie wezcie sobie na wstrzymanie ... TUSK NAIWNY :O))) HAHAHAHA!!! To jakim cudem jako jedyny przetrwal z calej UW :O))) TUSK TO CWANIACZEK ! Duzo mozna mu zarzucic ale nie naiwnosc zwlaszcza do Putina :O))) |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 18:45, 03 Cze 2014 Temat postu: |
|
Migalski na Twitterze: Szukam ciekawej pracy. Serio
"Szukam ciekawej pracy. Serio. Wracam na uczelnie, ale chętnie jeszcze cos porobię. Info na priva, proszę. Tylko poważne oferty" - wpis o takiej treści zamieścił na Twitterze Marek Migalski. Były europoseł Polski Razem kilka dni temu poinformował, że wraz z wygaśnięciem mandatu odejdzie z polityki. Szybko pod jego wpisem pojawiły się ironiczne komentarze innych użytkowników Twittera.
"W biedronce na kasie jest robota weźmie Pan? to byłoby ciekawe po europejskich salonach..." - napisał Ireneusz Fryszkowski. "Bezpłatny 6-miesięczny staż w korpo może być?" - pytał Arek S. "Ciekawej, uczciwej czy dobrze płatnej?" - dopytywała Kataryna.
"Mam okna do umycia, 20 zł/h Tylko musisz być w najbliższy poniedziałek. Narzedzia zapewniam. Daj znać" - proponował Tomasz Zawadzki. "Polecam stanąć w kolejce w Powiatowym Urzędzie Pracy, jak znajdzie pan pracę w tym roku to proszę dać znać to też się zgłoszę" - to z kolei wpis Młodego Polityka.
Gdy były polityk ogłaszał swoją decyzję powiedział, że zamierza wrócić do pracy na uczelni. Zanim został wybrany w 2009 roku z list PiS do Parlamentu Europejskiego był on pracownikiem naukowym Uniwersytetu Śląskiego.
Migalski przyznał również, że podjął tę decyzję po bolesnej porażce jego ugrupowania. Partia Jarosława Gowina z list której ubiegał się o reelekcję nie przekroczyła progu wyborczego i tym samym nie zdobyła żadnego mandatu. Na Polskę Razem swój głos oddało zaledwie 3,16 procent wyborców.
"W ostatnich wyborach oddano na mnie osobiście ponad czternaście tysięcy głosów. To wielka radość i zaszczyt, że aż tyle osób mnie personalnie wskazało jako tego, który powinien pracować w Brukseli. Jednak nie mogę udawać, że moja partia nie uzyskała potrzebnego do tego zaufania w całym kraju" - napisał w oświadczeniu zamieszczonym na swojej stronie internetowej. Wpis zatytułował jednoznacznie- "To już koniec".
Migalski skrytykował też w swoim tekście kampanię wyborczą, prowadzoną przez swoją partię. - Moje sugestie co do kształtu kampanii ignorowano, a rad nie uwzględniano. Dlatego skupiłem się na swojej kampanii indywidualnej. Była ona przez wielu oceniana jako jedna z najlepszych w kraju. Jednak polityka to gra zespołowa i jako drużyna ponieśliśmy bolesną porażkę. Nie mogę tego nie zauważać - tłumaczy.
W majowych eurowyborach startował w okręgu śląskim. Migalski - politolog, komentator polityczny - do PE dostał się w 2009 r., startując z list Prawa i Sprawiedliwości. Został wykluczony z delegacji PiS w PE w 2010 r. w związku z listem do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w którym krytykował sposób rządzenia formacją. Był członkiem ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, a później Polski Razem Jarosława Gowina.
>>>
Jak widzicie z gory to mowilem to byl glupi pomysl . Ale musial sie poparzyc aby zrozumiec . Jak dziecko z ogniem . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 17:54, 29 Maj 2014 Temat postu: |
|
Marek Migalski: odchodzę z polityki
- W ostatnich wyborach oddano na mnie osobiście ponad czternaście tysięcy głosów. To wielka radość i zaszczyt, że aż tyle osób mnie personalnie wskazało jako tego, który powinien pracować w Brukseli. Jednak nie mogę udawać, że moja partia nie uzyskała potrzebnego do tego zaufania w całym kraju - napisał na swojej stronie internetowej Marek Migalski. Swój wpis zatytułował: "To już jest koniec".
Polityk startował w tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego z okręgu śląskiego jako kandydat Polski Razem Jarosława Gowina. Głos na niego oddało 14 163 tys. osób.
Migalski skrytykował kampanie wyborczą, prowadzoną przez swoją partię. - Moje sugestie co do kształtu kampanii ignorowano, a rad nie uwzględniano. Dlatego skupiłem się na swojej kampanii indywidualnej. Była ona przez wielu oceniana jako jedna z najlepszych w kraju. Jednak polityka to gra zespołowa i jako drużyna ponieśliśmy bolesną porażkę. Nie mogę tego nie zauważać - tłumaczy.
Teraz Migalski chce powrócić do kariery akademickiej i publicystycznej. - Mam nadzieję, że moja wiedza i doświadczenie, których nabyłem w ciągu ostatnich pięciu lat, będą pomocne w opisywaniu rzeczywistości i jej objaśnianiu wyborcom. Mam także nadzieję, że w ten właśnie sposób nadal będę przyczyniał się do budowania dobra publicznego i do wzmacniania racjonalizmu w polskim życiu społecznym - podkreśla.
Marek Migalski pisze też, że jako eurodeputowany nie ma się czego wstydzić. - Za swoje największe sukcesy uznaję poprawki do programu Erasmus Plus, zrównujące w prawach studentów polskich i zachodnioeuropejskich oraz wypracowanie w PE kilku oświadczeń o charakterze symbolicznym (o potępieniu używania sformułowania "polskie obozy śmierci", o określeniu Katynia mianem "zbrodni wojennej o charakterze ludobójstwa" oraz o konieczności jak najszybszego zakończenia śledztwa i oddania wraku Tu-154) - czytamy.
...
Po tych numerach z oszukanczymi negocjacjami z SP slusznie . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 18:40, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
Białoruskie media o niewpuszczeniu do kraju Marka Migalskiego
Niezależne mińskie media, pisząc o niewpuszczeniu na Białoruś eurodeputowanego Marka Migalskiego, informują o jego zaangażowaniu w obronę praw człowieka na Białorusi. Zwracają uwagę, że nie jest on pierwszym zachodnim politykiem, który w ostatnim czasie nie mógł wjechać na Białoruś.
Migalski poinformował, że dziś w nocy starał się wjechać pociągiem na Białoruś, ale nie pozwolono mu przekroczyć granicy w Brześciu. Niezależna agencja prasowa "BiełaPAN", powołując się na portal internetowy Centrum Praw Człowieka "Wiasna" zwraca uwagę, że Migalski "jest aktywnym zwolennikiem zdecydowanych działań wobec białoruskiego reżymu". Polityk w związku z represjami stosowanymi wobec białoruskiej opozycji, prowadził kampanię bojkotu Mistrzostw Świata w hokeju na lodzie, które 9 maja rozpoczęły się w Mińsku.
Z kolei rozgłośnia "Radio Swaboda" przypomina, że wcześniej na Białoruś nie wpuszczono dwójki polityków norweskich i szefa jednej ze szwedzkich organizacji zajmujących się obroną praw człowieka.
Białoruska straż graniczna na razie oficjalnie nie podała powodów, dla których eurodeputowany Migalski nie mógł przekroczyć granicy. Sam polityk na granicy miał usłyszeć, że odmowa wpuszczenia go na teren Białorusi, jest spowodowana decyzją Rosji.
>>>
Glupek Lukaszka jak zwykle . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 18:40, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
Marek Migalski nie został wpuszczony na Białoruś
Europoseł Marek Migalski, który wraz z dwoma współpracownikami starał się w nocy wjechać na Białoruś, poinformował, że nie został wpuszczony do tego kraju.
Celem wizyty był protest przeciwko przetrzymywaniu białoruskich więźniów politycznych i odwiedziny u ich rodzin. Wieźliśmy ze sobą koszulki ze zdjęciami Mykoly Statkiewicza i Alesia Bialackiego oraz białoruskie flagi, powiedział parlamentarzysta.
Na granicy w Brześciu europoseł został poproszony o opuszczenie pociągu. W strefie tranzytowej poinformowano go, że jego współpracownicy mogą jechać dalej, natomiast on - nie. Migalski powołuje się na białoruską straż graniczną, która miała mu oświadczyć, że odmowa wpuszczenia go na teren Białorusi jest spowodowana decyzją Rosji.
Migalski usiłował wjechać na Białoruś na podstawie normalnego paszportu, wykorzystując fakt, że ze względu na Mistrzostwa Świata w hokeju nie jest potrzebna wiza; później próbował użyć paszportu dyplomatycznego.
>>>
To juz ,,normalka" |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 19:03, 09 Maj 2014 Temat postu: |
|
Kazimierz Kutz nie musi przepraszać Marka Migalskiego
Senator Kazimierz Kutz nie musi przepraszać eurodeputowanego Marka Migalskiego za felieton pt. "Plugawe dzieci" opublikowany w katowickiej "Gazecie Wyborczej" - zdecydował gliwicki sąd.
Sprawę w trybie wyborczym rozpatrywał rybnicki wydział Sądu Okręgowego w Gliwicach. - Wniosek został oddalony. Od tej decyzji służy zażalenie do Sądu Apelacyjnego – poinformował sędzia Tomasz Pawlik.
- Nie będę składał zażalenia, szkoda mi na to czasu – oświadczył Marek Migalski.
Migalski i Kutz startują w wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu śląskim, z pierwszych miejsc na listach: Migalski – Polski Razem Jarosława Gowina, a Kutz – koalicji Europa Plus Twój Ruch.
Wniosek dotyczył tekstu pt. "Plugawe dzieci" z 2 maja. Migalski domagał się zakazania rozpowszechniania jego treści oraz nakazania Kutzowi opublikowania przeprosin na łamach "GW" w takim samym formacie, w jakim opublikowano felieton. Argumentował, że znalazły się w nim liczne obraźliwe określenia pod jego adresem oraz nieprawdziwe informacje na jego temat.
- Sąd nie zajmował się obelgami zawartymi w tym tekście, a jedynie kwestią prawdziwości informacji na mój temat. Uznał, że nie są nieprawdziwe, a jedynie nieprecyzyjne – poinformował Migalski.
- Oświadczam, że nie będę składał zażalenia. Kazimierz Kutz może mnie dalej obrażać i przekręcać fakty z mojego życia. Gratuluję też "Gazecie Wyborczej" takiego felietonisty na jej jakże niezależnych łamach – dodał.
Rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek uznał decyzję gliwickiego sądu za satysfakcjonującą. - Tak się kończy, kiedy margines polityczny usiłuje zbijać kapitał na postaci wielkiego Polaka i wielkiego Ślązaka – powiedział.
Kutz pisze cotygodniowe felietony do katowickiej "Wyborczej" od 10 lat. Jej redaktor naczelny Dariusz Kortko nie uważa, by sporny felieton był „wyborczą agitką". Nie widzi też potrzeby zawieszania publikacji felietonów kandydata do Parlamentu Europejskiego w okresie kampanii wyborczej.
- Dlaczego mielibyśmy zawieszać jego felietony w czasie akurat tej kampanii wyborczej, gdy nie robiliśmy tego, kiedy Kutz kandydował w wyborach do Senatu czy Sejmu? – powiedział.
>>>
Sa rown i rowniejsi ciekawe co by bylo gdyby ktos tak na Kutza napisal ze plugawe dziecko . A jest plugawy . Z partii UBekow znoczencow Kotlinowskich i Piotrowski startuje tylko kompletne szambo . Chodzaca kupa . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 19:13, 08 Maj 2014 Temat postu: |
|
wiadomościPoczta
Pogoda
Program TV
Lista serwisów WP.PL
Marek Migalski pozwał Kazimierza Kutza w trybie wyborczym
Eurodeputowany Marek Migalski pozwał w trybie wyborczym senatora Kazimierza Kutza w związku z felietonem, jaki reżyser opublikował w katowickim dodatku "Gazety Wyborczej".
Obaj startują w wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu śląskim, z pierwszych miejsc na listach: Migalski - Polski Razem Jarosława Gowina, a Kutz - koalicji Europa Plus Twój Ruch.
Pozew dotyczy tekstu pt. "Plugawe dzieci" z 2 maja. Migalski domaga się zakazania rozpowszechniania jego treści oraz nakazania Kutzowi opublikowania przeprosin na łamach "GW" w takim samym formacie, w jakim opublikowano felieton. Pozew w tej sprawie złożył w Sądzie Rejonowym w Gliwicach.
Migalski twierdzi, że w felietonie pojawiły się obraźliwe wobec niego sformułowania. - Jest ich kilkanaście, co może świadczyć o tym, że Kazimierz Kutz cierpi na koprolalię, czyli nadmierną potrzebę używania słów powszechnie uważanych za obraźliwe. Znajdują się tam również informacje nieprawdziwe. Domagamy się sprostowania i zaprzestania rozpowszechniania tego typu informacji - powiedział Migalski.
- Możemy mieć wobec siebie krytyczny stosunek, wytykać sobie, co zrobiliśmy, a czego nie zrobiliśmy przez te ostatnie lata, ale po pierwsze - nie powinniśmy się obrażać, a po drugie - nie powinniśmy o sobie nawzajem mówić rzeczy nieprawdziwych. Mam nadzieję, że wyrok sądowy powstrzyma Kazimierza Kutza od brutalnych ataków - dodał.
- Osoba o marginalnym znaczeniu atakuje wybitnego reżysera i zasłużonego Ślązaka tylko po to, żeby zaistnieć - tak złożenie pozwu skomentował rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek. - Jeśli kogoś, kto jest w polityce, bulwersują niezbyt miłe słowa pod jego adresem, to znaczy, że się do polityki nie nadaje - dodał.
Migalski uznał też za niestosowny sam fakt opublikowania felietonu w okresie kampanii wyborczej. - Powinno być tak, że w czasie kampanii wyborczej stali felietoniści, którzy są politykami i startują w wyborach, znikają z tych łamów. Jeśli ktoś, tak jak Kazimierz Kutz, atakuje na nich kontrkandydatów, to powstaje pytanie, czy nie powinno to być traktowane jako materiał wyborczy, który powinien wykupić - zaznaczył Migalski. Problemu nie widzi Rozenek - jak podkreśla, Kutz jest felietonistą od wielu lat.
Jak sprecyzował redaktor naczelny katowickiej "GW" Dariusz Kortko, Kutz pisze felietony do katowickiej "Wyborczej" bez przerwy od 10 lat, tydzień w tydzień. - Dlaczego mielibyśmy zawieszać jego felietony w czasie akurat tej kampanii wyborczej, gdy nie robiliśmy tego, kiedy Kutz kandydował w wyborach do senatu czy sejmu? Nie uważam, by felieton, o którym mowa, był wyborczą agitką. Kutz nie kryje tego, że kandyduje, wszyscy to wiedzą. Napisał też jasno o tym w jednym ze swoich wcześniejszych felietonów. Nie sądzę, by jego czytelnicy faktem jego kandydowania czuli się zaskoczeni albo oszukani - powiedział Kortko.
...
Prosze ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 16:25, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Bartosz Paturej | Onet
Marek Migalski dla Onetu: Parlament Europejski to super miejsce dla super leni
- W 2009 roku europosłowi na biuro przysługiwało 18 tys. euro. Przed elekcją nie miałem świadomości, że gdy zostanę wybrany, lider mojej partii zażąda ode mnie 12 z 18 tysięcy na potrzeby partyjne - tak Marek Migalski tłumaczy przyczyny swoich problemów w PiS i odejście z tej partii. Europoseł i jednocześnie autor książki "Parlament antyeuropejski" w wywiadzie dla Onetu dodaje nowe, sensacyjne wątki do relacji z serca zjednoczonej Europy. Jak przyznaje, Parlament Europejski to "super miejsce dla super leni", ale również dla "super pracusiów"
O rosyjskim lobbingu w Brukseli, sojuszu, który degeneruje politykę europejską, ukrytych intencjach biurokratów z Parlamentu Europejskiego i niezapłaconym "haraczu" na rzecz PiS mówi w rozmowie z Bartoszem Paturejem eurodeputowany Marek Migalski z Polski Razem Jarosława Gowina.
Bartosz Paturej: Ostatnio polski rząd został skrytykowany przez opozycję za na nowy spot promujący nasze 10 lat w UE. Opozycja krytykuje wydatki i mówi, że spot powinien być rozliczany przez komitet wyborczy PO. "Parlament antyeuropejski" - ostra książka, którą pan wydał, to sprytny sposób na darmową obecność w mediach w trakcie kampanii. Może jej koszty także powinny być rozliczane w ramach wydatków kampanijnych?
(śmiech) Chyba jednak nie, bo to jest przedsięwzięcie biznesowe...
A polityka nie?
Też. Ja ani przez moment nie ukrywałem, że wydanie tej książki w kampanii wyborczej spowoduje, że ona się lepiej sprzeda. Czy ona się bardziej przełoży na moją popularność i głosy na mnie oddane - tego nie byłbym już pewien. Wiele osób krytykuje mnie za wydanie tej książki, a ja po prostu uważałem, że Polakom należy się trochę prawdy o instytucji, do której wkrótce będą wybierać swoich przedstawicieli.
No właśnie. I pisze pan, że Parlament "uwłaszcza klasę polityczną". A tym samym, jako antydemokratyczny, być może powinien być po prostu zlikwidowany?
Gdyby rozwiązanie PE miało doprowadzić do rozluźnienia więzów w UE i powrotu do obszarów wolnego handlu, przepływu osób, myśli, usług - to tak. Integracja europejska powinna być ścisła, ale w bardzo punktowych i wyselekcjonowanych obszarach, np. takich jak bezpieczeństwo energetyczne. UE nie powinna wchodzić w sprawy wartości. PE ma taką skłonność, żeby ingerować w te sfery, które powinny być zarezerwowane dla parlamentów krajowych.
Napisał Pan "od czasu do czasu zniszczmy flagę UE". Zapachniało postawą skrajną a'la posłanka Krystyna Pawłowicz.
Ja nie nazywam flagi UE szmatą. Ja tylko przypominam, że nie ma czegoś takiego jak flaga UE. Należy się wartość temu, co się robi w PE i Europejczykom, ale nie możemy traktować symboli UE jako oficjalnych. Nie możemy udawać, że UE ma hymn i flagę. Powinniśmy wykorzystywać PE jako narzędzie do realizacji naszych interesów i przestać ideologizować. W Polsce skrajna prawica i skrajna lewica fetyszyzują PE. Dla jednych to wcielenie wszelkiego zła, a dla drugich spełnienie marzeń. Dla Polski Razem Jarosława Gowina to po prostu bardzo pożyteczne narzędzie do realizacji polskich interesów międzynarodowych.
Czytam, że "intencją unijnych urzędników jest, aby politycy jak najmniej angażowali się w prace Parlamentu. Oni, czyli biurokraci, wiedzą najlepiej, jak wszystko powinno działać i europosłowie, czyli mimo wszystko pewien czynnik społeczny, trochę im w tym przeszkadzają". Czy to znaczy, że cichą władzę w Parlamencie Europejskim sprawują urzędnicy, a nie wybrani reprezentanci?
Tak. Trzeba się bardzo mocno rozpychać, żeby egzekwować polityczną wolę. Wszystko mogą załatwić biurokraci. Oni najchętniej widzieliby europosła ciągle w podróży. W PE posłowie czasami jednak uważają, że mają tam coś do załatwienia w interesie swoich wyborców. I tych europosłów bardzo się nie lubi.
Urzędnicy są praktycznie nieusuwalni, a ich świadczenia socjalne są czasami jeszcze bardziej kuriozalne niż świadczenia posłów. Biurokraci chcieliby pozbawić parlament tego niepotrzebnego wpływu wyborców. Jestem głęboko przekonany, że administracja PE legalnie korumpuje posłów, żeby oni się po prostu nie wtrącali w procesy polityczne. Z kolei urzędnicy mają swoje przyzwyczajenia, tryb pracy. W biurze nie zostają dłużej, niż im to nakazuje ich bardzo socjalistyczny regulamin. Właściwie w piątek Parlament Europejski nie pracuje. Posłowie wylatują, a urzędnicy mają "short friday" i w tego dnia prawie nic się nie da załatwić.
Napisał pan o tym na samym początku książki, ale ten wątek później się urwał. Coś, co bardzo mnie uderzyło podczas lektury, to ten między wierszami przemycony zarzut wobec PE. Ta sterowalność przez biurokrację.
Bardzo się cieszę, że pan zwraca uwagę na takie rzeczy, dlatego, że w większości wywiadów jestem pytany o to, ile tych pieniędzy zyskali posłowie na tych przejazdach do Brukseli. Tytułując tę książkę "Parlamentem antyeuropejskim" nie chciałem pisać tylko o nadużyciach finansowych, ale również o tym wątku, o którym pan wspomniał.
Pisałem np. o nagrodzie "MEP Award". Te wyróżnienia dla najlepszych europosłów przyznają sobie sami parlamentarzyści! Tutaj pominięci są nie tylko wyborcy, ale również sami dziennikarze i liderzy opinii. Według tej logiki najlepszymi posłami okazują się ci z największych partii. To pokazuje, jak ten parlament oderwał się od ludzi, którzy ich wybrali! Dlatego Róża Thun jest śmieszna, popisując się tym, że trzykrotnie otrzymała "MEP Award".
Według pana "sojusz chadeków i socjalistów degeneruje politykę w Parlamencie Europejskim od wielu już kadencji". Dlaczego sojusz konserwatystów i reformatorów z chadekami nie degenerowałby parlamentu w ten sam sposób?
Ponieważ byłyby jasne kryteria i klarowny podział na prawicę i lewicę. Chodziłoby nie o interesy poszczególnych europosłów, tylko interesy ideologiczne tych, którzy nas wybierali. A za pięć lat, gdyby wyborcy uznali, że to nie jest dobry pomysł, zawiązać mogłaby się koalicja centrolewicowa. W tym momencie co pięć lat bez względu jak głosują Europejczycy to i tak mają sojusz socjalistów z chadekami.
Dlatego Polska Razem wysunęła propozycję, aby wszyscy polscy centroprawicowi europosłowie, weszli do jednej frakcji. Albo do EPP (European People's Party - chadecy), albo do ECR (European Conservatives and Reformists Group - konserwatyści i reformatorzy). Moglibyśmy być wtedy najsilniejszą delegacją narodową w parlamencie. Musimy tylko do tego przekonać PiS i PO.
Wie Pan, że się nie uda, prawda?
Jakby mi pan powiedział, żebym postawił wszystkie swoje pieniądze na to, czy uda nam się ten pomysł przeforsować, to oczywiście nie zaryzykowałbym.
Zbyt dużo eurooszczędności ma pan do stracenia.
(śmiech) To inna sprawa. Oczywiście, że tak. To propozycja rewolucyjna, ale uważamy, że jest dobra. Dlatego nie wybaczylibyśmy sobie, gdybyśmy nie spróbowali.
Gdy trafił do Brukseli, uderzyła pana partyjna praktyka odbierania posłom części pieniędzy na prowadzenie biur poselskich. Pan też oddawał swoje pieniądze dla PiS, gdy jeszcze nie został z niego wyrzucony?
Z tego właśnie wyniknął mój spór z Jarosławem Kaczyńskim. W 2009 roku europosłowi na biuro przysługiwało 18 tys. euro. Przed elekcją nie miałem świadomości, że gdy zostanę wybrany, lider mojej partii zażąda ode mnie 12 z 18 tysięcy na potrzeby partyjne. Za pozostałe 6 tysięcy miałem zatrudnić takich ludzi, jakich chciałbym. Brukselski asystent kosztuje mniej więcej 3 tys. euro. Powiedziałem wtedy, że nie mogę rozpocząć mojej kariery od złamania obietnic wyborczych i zdradzenia ludzi, którym je składałem.
Jarosław Kaczyński pierwszy raz powiedział mi, że mnie usunie z delegacji PiS w ECR nie w sierpniu 2010 roku, gdy napisałem mój list otwarty, a w sierpniu 2009 roku. To wtedy powiedziałem, że nie wyrzucę z mojego biura ludzi, których on nie chciał i nie zatrudnię ludzi z PiSu, tak jak on sobie życzył. Od tamtego czasu moje relacje z Kaczyńskim bardzo się popsuły i nie mieliśmy kontaktu przez pół roku. Nie chciałem dyskredytować ludzi z legitymacją PiS, ale nie życzyłem sobie, aby to było jedyne kryterium przyjęcia do pracy. Nasze relacje poprawiły się po tragedii smoleńskiej, kiedy pracowałem w jego sztabie wyborczym, ale później już był mój list otwarty i ostateczne zerwanie kontaktów.
Podkreślał pan często, że jako politolog wśród polityków jest pan niczym fruwający ornitolog. Ornitolog nie chciał zostać ptakiem?
Nie chciałem być ptakiem w klatce. Byłem pierwszym europosłem, który nie zgodził się na dotowanie partyjnej kasy. Moja aktywność wynika m.in. z tego, że wszyscy zatrudnieni u mnie asystenci pracowali dla mnie. Prof. Ryszard Legutko miał 19 asystentów i na pytanie ilu ich ma, nie był w stanie odpowiedzieć i wymienić ich nazwisk. Prawdopodobnie dlatego, że części z nich po prostu w życiu na oczy nie widział. Ci ludzie nie pracowali dla niego, ale dla PiS.
To chyba nie jest specyfika jednego ugrupowania?
Ten proceder dotyczy wszystkich partii. Różnica polega tylko i wyłącznie na wysokości "haraczu".
Ale przecież znalazł się pan na liście dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tak jak ktoś inny znalazł się w parlamencie dzięki Donaldowi Tuskowi. Dlaczego więc partie mają nie partycypować w tym sukcesie?
Bo te fundusze nie należą do Kaczyńskiego czy Tuska. To są pieniądze europejskich podatników przeznaczone na prace dla europosła, a nie wysługiwania się partii politycznej. Jeśli się oddaje 70 proc. tych pieniędzy na zatrudnienie asystentów, których się nigdy nie widziało, to sprzeniewierza się tej intencji. Parlament Europejski nie może finansować PiS czy PO. Na te i inne partie już i tak płaci polski podatnik. To pieniądze na ciężką pracę dla posła. Ale na tę ciężką pracę trzeba mieć ludzi.
To jest największe negatywne zaskoczenie w PE?
Chyba najdziwniejszą rzeczą, którą zobaczyłem, to swoiste kształtowanie się nowej klasy samej w sobie. Niektórzy, zwłaszcza zachodni europosłowie, który są już tam kilka kadencji, zwyczajnie "odlecieli". Oni już naprawdę nie są w stanie zrozumieć problemów tych, którzy na nich głosują.
Często osoby, które przyznają, że wierzą w teorie spiskowe, też nazywane są jako te, które "odleciały". To może w tym temacie zacytuję pana słowa z książki: "Od czasu zostania MEP (Member of the European Parliament - red.) wierzę tylko w teorie spiskowe i najlepiej zresztą, gdy są w dodatku chore". Jak wierzyć w zdroworozsądkowość polityka, który tak pisze?
Proszę pana, zapewniam, że był to żart.
Ja to tak zrozumiałem, ale czy w ten sposób odczytają to również wyborcy?
Jeśli pan to odebrał jako żart, to ja liczę na to, że każdy czytelnik, który jest nie mniej inteligentny niż pan, też domyśli się, że to żart. To fraza, która może nie jest do końca sensowna, ale tak się w niej zakochałem, że musiałem ją umieścić w książce.
A teraz już na poważnie. Jestem w delegacji do spraw kontaktów z Rosją. I będzie pan pierwszym dziennikarzem, któremu powiem, że na ostatnie dwa wyjazdy do Rosji nie pojechałem, ponieważ nie chciałem ryzykować. Mogę się domyślać ile osób, które uznałem za agentów lobby rosyjskiego były prawdziwymi agentami, a co do ilu tylko mi się zdawało.
Na Kremlu przestałem być anonimowy, gdy wraz z Krzysztofem Liskiem i Sławkiem Nitrasem doprowadziliśmy do tego, że delegacja PE oraz delegacja rosyjskiej Dumy Państwowej na posiedzeniu w Brukseli przyjęły deklarację wzywającą władze rosyjskie do jak najszybszego zwrotu wraku tupolewa oraz zakończenia śledztwa ws. katastrofy w Smoleńsku. To było o godzinie 13, a następnego dnia o 10 rano Sergiej Ławrow zwołał specjalną konferencję prasową i powiedział, że wczoraj w Brukseli zostało co prawda przegłosowane takie oświadczenie, ale my (Rosjanie - red.) rozumiemy, że wrak zwrócimy po zakończeniu śledztwa. W naszym dokumencie tego nie ma. My apelowaliśmy o jak najszybsze zakończenie śledztwa i oddanie wraku jednocześnie. Te rzeczy nie następują po sobie. Rosjanie się świetnie zorientowali, że ich rozegraliśmy.
Wtedy zrozumiałem, że dla pewnych osób na Kremlu przestałem być anonimowy. Między innymi dlatego nie pojechałem na dwa ostatnie wyjazdy do Moskwy.
Chce pan powiedzieć, że czego się obawiał?
Nie popadłem w panikę czy paranoję. Nie bałem się o swoje życie. Aż taki ważny nie jestem. Mogło się po prostu okazać, że ktoś znajdzie mnie dziwnie osłabionego i bełkoczącego od rzeczy, nawet jeśli nie wypiłbym kropli alkoholu. To stara kagiebowska szkoła kompromitowania tych, którzy sprawiają Rosjanom problemy.
Pisze pan w książce, że skandalem jest brak szkoleń z zakresu lobbingu dla nowych europosłów. Miałyby one być przeprowadzane przez polskie służby specjalne. To gdybanie czy realna perspektywa?
Mówię o tym jak najbardziej na poważnie. Myślę, że kontrwywiad powinien zaoferować każdemu, kto tylko chciałby z tego skorzystać, taki kurs "samoobrony" intelektualnej. Po czym poznać agenta, po czym poznać lobbystę, który nie jest lobbystą - to byłoby bardzo pomocne. Ci, którzy się już zajmowali tematyką wschodnią - mówię o Jacku Saryuszu-Wolskim, Pawle Kowalu, Pawle Zalewskim, Konradzie Szymańskim, Krzysztofie Lisku czy o mnie - są niejako impregnowani, ponieważ gdy jeden poseł odprawiał jakiegoś interesanta z kwitkiem, to ten pojawiał się u innego europosła, a między nami cały czas była nić porozumienia w tym temacie.
Czy wśród podejrzanych były również osoby z polskim obywatelstwem?
Tak, choć najczęściej byli to obywatele Rosji czy Białorusi podający się np. za działaczy organizacji pozarządowych. To bardzo rozpowszechniona praktyka docierania do posłów poprzez powoływanie się na jakiś pięknie nazwaną, dopiero co utworzoną organizację, którą trudno zweryfikować. Niektórzy dali się na to nabrać.
Pytam jak magister nauk politycznych doktora tej dziedziny. Jakie są główne wnioski po tych pięciu latach?
Polityka jest bardziej spersonalizowana, niż to wynika z książek. Nie zrozumiemy mechanizmów politycznych, jeśli nie zrozumiemy mechanizmów psychologicznych. To raz. W polityce o wiele bardziej chodzi o władzę niż o pieniądze. To dwa.
Czyli też psychologia.
Tak. I po trzecie - specyficzność rzemiosła. Gdy spotyka się dwóch polityków, bardzo często znajdują nić porozumienia. Jak informatycy, którzy od razu zaczynają mówić o aplikacjach. To specyficzna grupa zawodowa mówiących slangiem, rozumiejących się w pół słowa. A po czwarte - i to jest bardzo ciekawe - hierarchie w świecie politycznym są inne niż w świecie wyborców. Dam przykład jednego z polityków, który ostatnio był bohaterem głośnego transferu politycznego. Został uznany za symbol zdrady, zaprzaństwa i wszyscy wyborcy oraz komentatorzy skupiali się na tym, jakim jest złym człowiekiem.
Politycy natomiast przyznają, że to "niezły ruch", polityk "ma szanse", jest "bardzo sprytny", a w dodatku "zrobił to w dobrym momencie". Kategorie moralne są rzadziej używane do oceny zjawisk. Polityk, który skacze z jednej partii do drugiej - silniejszej, nie jest osądzany moralnie. Ocena dotyczy jego skuteczności.
Moralność polityczna?
Inna moralność. Pan funkcjonuje w paradygmacie prawda - fałsz. Polityk ma na tych biegunach dobro i zło. Pan jako dziennikarz nie ma prawa robić czegoś dobrego kosztem prawdy. Ja, jako polityk, nie mam prawa mówić prawdy kosztem dobra. Dodatkowo - w polityce pojęcia zdrady czy lojalności są inaczej rozumiane. Ludzie przywiązujący się do tych pięknych staroświeckich słów wcale nie są lepiej traktowani. Każdy z dwudziestu najważniejszych polskich polityków, którzy teraz przychodzą panu do głowy, zdradzał albo był zdradzany. I co więcej, nikt tu nie ma o to pretensji.
Brzmi trochę jak "Gra o Tron".
I trochę tak jest. Pierwszego dnia po wyborach 90 proc. energii polityków idzie na takie "rozprowadzenie się" w partii, żeby wyciąć konkurencję. Ogromna część energii polityków jest skierowana do wewnątrz na wojnę we własnej formacji. Być może to jest moje największe zaskoczenie. Już nie mówię o dobru wspólnym, ale myślenie w ogóle o polityce zajmuje niewielką część pracy politycznej. A to wynika z niewdzięczności tego zawodu, że co cztery lata wyborcy mogą odmówić prawa do jego wykonywania. Wobec tego mniej przywiązuje się wagę do tego, co się zrobi, a bardziej do tego, jak to zostanie odebrane przez wyborców, którzy oddali głos na danego polityka oraz przez prezesa. Od niego zależy co najmniej tyle samo, jeśli nie więcej, co od wyborców. I tym się zajmują od pierwszego dnia po wyborach politycy. Żeby i wyborcy kochali, i prezes.
Zrównał pan z ziemią Parlament Europejski w swojej książce. Usłyszę od pana coś pozytywnego o tej instytucji?
Parlament Europejski to super miejsce dla super leni, ale to także super miejsce dla super pracusiów, gdzie naprawdę da się zrobić parę fajnych rzeczy dla Polski. I kilkunastu polskich europosłów to udowodniło. Będę apelował w tym wywiadzie za pana pośrednictwem do wyborców: odszukajcie ich! Na listach różnych partii są ludzie, którzy będą ciężko pracować i których się nie będziecie wstydzić. Ostatnią rzeczą, którą powinni zrobić czytelnicy tego wywiadu, jest stwierdzenie, że "skoro to wszystko tak wygląda, to ja nie biorę udziału w wyborach". Nie. Należy rozpoznać tych, którzy wybijają się ponad przeciętną i im przedłużyć mandat.
Nie wrzucajmy wszystkich do worka pt. "klasa polityczna". Wszystko, co mówiliśmy, było uogólnieniem. I pana pytania i moje odpowiedzi. Oboje jesteśmy temu winni, ale przy każdym krytycznym zdaniu, które wypowiedziałem, należałoby mówić o większości, a nie o wszystkich. Życzę wyborcom, żeby rozpoznawali tych polityków, którzy nie łapią się do tego krytycznego opisu.
...
Ciekawe fakty ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 17:50, 11 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Marek Migalski: Za dużo zarabiamy w PE. Jestem bardzo bogatym człowiekiem
- Uważam, że my, europosłowie, za dużo zarabiamy. Moim wyborcom należy się informacja, że w Parlamencie Europejskim zarabiamy trzy razy więcej niż polski prezydent - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Marek Migalski. Polityk Polski Razem przyznaje, że dzięki pracy w PE stał się "bardzo bogatym człowiekiem".
Niedawno Marek Migalski wydał książkę "Parlament Antyeuropejski", w której pokazuje, w jaki sposób europosłowie zarabiają dodatkowe, olbrzymie pieniądze.
"Intencją urzędników PE jest, aby politycy jak najmniej angażowali się w prace Parlamentu. (...) Dlatego stworzono cały system »legalnej korupcji«, to znaczy takich zachęt i ułatwień, które skłaniają MEP-ów raczej do skorzystania z szeregu przywilejów i sposobów zarabiania, niźli do wtrącania się do procesów politycznych" - pisze w swojej książce.
O tym, ile zarabia się w Parlamencie Europejskim, Migalskiego pyta dzisiejszy "Super Express". - Zarabiam ponad 50 tys. zł miesięcznie, łącząc wszystkie profity, które z tego wynikają. Jednak odpowiedzialność jednego z 766, a za chwilę 751 europosłów jest o wiele mniejsza niż prezydenta kraju. W tym znaczeniu jest to demoralizujące - przyznaje polityk.
- A w ogóle bycie europosłem to jakaś odpowiedzialność? - pyta Sławomir Jastrzębski.
- Coraz mniejsza - odpowiada Migalski. - Żadna? - Żadna to przesada. Nad pewnymi sprawami jednak tam głosujemy. Byłem jednym z trzech polskich europosłów, który głosował przeciwko dyrektywie tytoniowej, która uderza w polski przemysł i palaczy. Od 2020 roku nie będzie mentoli i nie będzie e-papierosów - opowiada Marek Migalski.
Europoseł przekonuje, że nigdy nie ukrywał, że w PE zarabia się za dużo (rzeczywiście, mówił o tym np. w jednym z wywiadów z 2011 roku - przyp.red.). - Dzięki tym pięciu latom w PE stałem się bardzo bogatym człowiekiem - przyznaje.
Na co wydaje europoseł? - Trochę na siebie. Trochę na innych - ale tym się chwalił nie będę, to nie będzie tematem naszej rozmowy. A trochę oszczędzam - mówi Migalski. - Pan jest dobrym człowiekiem i pomaga innym? - pyta naczelny "SE".
- Nie lepszym niż pan i większość z nas. Mam po prostu większe możliwości charytatywnego działania, bo mam z czego dzielić. Jeśli ja daję tysiąc złotych, to prawie tego nie odczuwam, natomiast dla przeciętnego Polaka wydanie takiej kwoty na charytatywny cel jest już poświęceniem - twierdzi Migalski.
>>>
Ale UE popieram mimo ze to system korupcyjny I TO JAWNIE ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:07, 12 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Białoruscy więźniowie polityczni nominowani do Nagrody Sacharowa
Białoruscy więźniowie polityczni zostali nominowani do Nagrody Sacharowa, przyznawanej przez Parlament Europejski za zasługi w walce o prawa człowieka i demokrację - poinformował eurodeputowany Marek Migalski (PJN).
Zgłoszenie kandydatury białoruskich więźniów politycznych do prestiżowej nagrody PE było wspólną inicjatywą Migalskiego oraz eurodeputowanych PO: wiceprzewodniczącego europarlamentu Jacka Protasiewicza i szefa delegacji PE ds. stosunków z Białorusią Filipa Kaczmarka, którym udało się zebrać wymagane 40 podpisów eurodeputowanych.
Według Migalskiego imiennie do nagrody zgłoszono trzy osoby, które mają reprezentować wszystkich więźniów politycznych na Białorusi. Są to: szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki, skazany na 4,5 roku kolonii karnej, były kandydat opozycji na prezydenta Mikoła Statkiewicz, odbywający wyrok 6 lat kolonii karnej oraz działacz Młodego Frontu Eduard Łobau, skazany na 4 lata pozbawienia wolności.
Centrum Praw Człowieka "Wiasna" twierdzi, że na Białorusi jest 10 więźniów politycznych.
Dziś mija termin zgłaszania kandydatur do tegorocznej Nagrody Sacharowa, przyznawanej przez PE od 1988 roku. Nominacje mogą zgłaszać frakcje polityczne w europarlamencie bądź co najmniej 40 europosłów. Prezentacja nominowanych ma odbyć się w najbliższy poniedziałek.
Wiadomo już, że trzy frakcje - Europejska Partia Ludowa, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy oraz Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy - zgłosiły kandydaturę 16-letniej Pakistanki Malali Yousafzai, która stała się symbolem walki o prawa dzieci i kobiet w krajach islamskich. W październiku zeszłego roku Malala została zaatakowana przez talibów w drodze powrotnej ze szkoły. Przeżyła postrzały w głowę i szyję, po intensywnej rehabilitacji w Anglii kontynuuje tam edukację.
Z kolei Zieloni w PE nominowali Edwarda Snowdena, który przekazał mediom informacje na temat elektronicznej inwigilacji prowadzonej przez służby specjalne USA i krajów europejskich.
W poprzednich latach laureatami nagrody, nazwanej imieniem słynnego radzieckiego dysydenta i fizyka Andrieja Sacharowa, byli m.in. uczestnicy arabskiej wiosny, były prezydent RPA i przywódca walki z apartheidem Nelson Mandela, lider opozycyjnego białoruskiego ruchu "O Wolność" Alaksandr Milinkiewicz i były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan.
Tegoroczny laureat zostanie wyłoniony w październiku, a uroczystość wręczenia nagrody odbędzie się w listopadzie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.
>>>
To niezasluzony zaszczyt dla Ue nie dla nich . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 21:16, 25 Sie 2013 Temat postu: |
|
Migalski: zwycięstwo Tuska to dobra wiadomość dla PiS
- Zwycięstwo Donalda Tuska w wyborach na szefa PO to dobra wiadomość dla PiS – ocenia w rozmowie z Onetem Marek Migalski. – Uważam, że tylko triumf Jarosława Gowina umożliwiłby przetrwanie Platformy w trudnym dla niej okresie, o czym świadczą ostatnie sondaże wyborcze. PO, stawiając ponownie na Tuska, straciła więc swoją szansę - dodał eurodeputowany PJN.
Wyniki wyborów zaprezentowano podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Warszawie. Frekwencja wyniosła 51,12 proc. Donald Tusk zdobył 80 proc. głosów członków PO, a Jarosław Gowin – 20 proc.
W rozmowie z Onetem Marek Migalski ocenił, że Donald Tusk "nie miał innego wyboru", niż wygranie wewnętrznej rywalizację o władzę w PO z Jarosławem Gowinem. Eurodeputowany PJN powiedział, że wpływ na decyzję Tuska dotyczącą Tartu w wyborach w Platformie mógł mieć fakt, że nie powiodły się jego plany dotyczące ubiegania się o stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Polski premier decyzję o rezygnacji z walki o to stanowisko ogłosił 10 czerwca.
- Szanse Donalda Tuska na objęcie stanowiska szefa Komisji Europejskiej były i tak nieznaczne. To był typowy spin Platformy, która chciała pokazać, jak bardzo Tusk jest poważany w Europie – ocenił Marek Migalski. – Tusk został więc zaprezentowany Polakom jako prawdziwy europejski mąż stanu, który cieszy się wielkimi wpływami w Unii Europejskiej. Cele polityczne tej akcji polegały tylko na uzyskaniu efektu propagandowego tego typu – dodał europoseł PJN.
Zdaniem Migalskiego, zamknięcie się przed Donaldem Tuskiem drzwi do unijnej kariery przerodziło się w walkę o "być albo nie być w polskiej polityce". – Tusk złamał zresztą obietnicę sprzed kilku lat, gdy zapewnił, że nie wystartuje ponownie w wyborach na szefa PO. Sądzę, że jego zwycięstwo w wyborach wewnętrznych przyspieszy procesy gnilne w PO, które doprowadzą do ostatecznego rozpadu tej formacji – ocenił eurodeputowany PJN.
- Donald Tusk walczył o swoisty immunitet, ponieważ boi się rewanżu. Chodzi nie tylko o zemstę PiS odnośnie katastrofy smoleńskiej, ale także o złamanie kilku ustaw – powiedział Migalski. – Uważam, że Tusk walczy o swoją wolność. Nie twierdzę, że Tusk jest winny, ale być może opozycja polityczna będzie chciała to właśnie tak przedstawiać - dodał polityk PJN.
Zdaniem Migalskiego, "zwycięstwo Tuska to dobra wiadomość dla PiS". – Prawo i Sprawiedliwość zyskuje w sondażach, dlatego, że przejmuje konserwatywnych wyborców Platformy, której rządy stają się coraz bardziej lewicowe. Zwycięstwo konserwatywnego Gowina w wyborach wewnętrznych w PO stałoby się więc tym samym sporym problemem dla partii Jarosława Kaczyńskiego – zaznaczył europoseł.
– Co więcej, tylko triumf Gowina umożliwiłby przetrwanie Platformy w trudnym dla niej okresie, o czym świadczą ostatnie sondaże wyborcze. PO, stawiając ponownie na Tuska, straciła swoją szansę - dodał.
Migalski stwierdził również, że "nie rozumie członków Platformy Obywatelskiej", którą Tusk, jego zdaniem, "wiedzie ku porażce". – PO przypomina dziś samochód, który leci w przepaść, a siedzący w tym samochodzie pasażerowie nie chcą zmienić kierowcy . Dowodem na lot Platformy w dół są chociażby wyniki lokalnych wyborów w Elblągu, Rybniku i na Podkarpaciu – zauważył w rozmowie z Onetem.
...
Tak . Donie popelnily samobojstwo . To jest stado pedzace w przepasc za Doniem . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 18:32, 16 Sie 2013 Temat postu: |
|
Marek Migalski zamierza pozwać do sądu Radosława Sikorskiego
Szykuje się kolejny głośny proces między polskimi politykami. Marek Migalski zamierza skierować do sądu pozew przeciwko Radosławowi Sikorskiemu. Europoseł poczuł się urażony wpisem ministra spraw zagranicznych na Twitterze - informuje "Rzeczpospolita".
Czym naraził się minister? Jak przypomina "Rz", chodzi o wymianę zdań między oboma politykami, do jakiej doszło na początku lipca na popularnym serwisie społecznościowym Twitter. Migalski napisał, że MSZ opublikowało nazwiska białoruskich opozycjonistów, którym udzielono diet za udział w jednej z konferencji; to zaś umożliwiło prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence oskarżyć ich o zdradę.
Sikorski odpisał: "Kłamie Pan. Nikt za udział w tych jawnych konferencjach przy udziale mediów, nie był represjonowany".
- W poniedziałek wysłałem do szefa MSZ e-mail z wezwaniem przedprocesowym, w którym domagałem się opublikowania na Twitterze przeprosin za zarzucanie mi kłamstwa - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Migalski.
Minister Sikorski nie odpowiedział, więc Migalski skieruje sprawę do sądu. Będzie domagał się przeprosin oraz wpłaty 5 tys. złotych na rzecz fundacji Białoruski Dom w Warszawie.
....
Znowu szemrana wpadka urzedasow ?! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 21:49, 06 Lip 2013 Temat postu: |
|
Marek Migalski krytykuje raport Parlamentu Europejskiego na temat Węgier
- Mechanizm kontrolny Unii Europejskiej to bat na każdego, kto myśli inaczej niż europejska lewica, i narzędzie represji wobec osób o konserwatywnych poglądach - powiedział w rozmowie z Onetem Marek Migalski. Eurodeputowany PJN, oceniając krytyczny raport na temat Węgier, ostrzegł, że jest to "kij, którym będzie można w przyszłości przyłożyć także Polsce".
W Parlamencie Europejskim przygotowano raport, w którym skrytykowano reformy konstytucyjne na Węgrzech. Premier tego kraju Wiktor Orban ocenił, że dokument ten jest "nieuczciwy" wobec i stanowi "poważne zagrożenie dla Europy". Przeciwko raportowi było PO, PiS, PJN, PSL i Solidarna Polska, a swojego poparcia dla dokumentu udzieliło tylko SLD.
- Ten raport bardzo realne zagrożenie dla Polski i niebezpieczny precedens, który oznacza, że instytucje Unii Europejskiej mogą ingerować bardzo głęboko w sprawy krajowe państw członkowskich Unii z powodów ideologicznych - ocenił w rozmowie z Onetem Marek Migalski.
Eurodeputowany PJN dodał, pod definicję "autorytaryzmu" można podciągnąć wszystko, co wiąże się z prawicowymi i konserwatywnymi poglądami na państwo i społeczeństwo. - Teraz nawet twórcy europejskiej wspólnoty, tacy jak np. Robert Schuman, którzy byli chadekami, zostaliby uznani za katolickich fundamentalistów przez osoby pokroju Hermana van Rompuya czy Jose Barroso! - ocenił Migalski.
Możliwe, że proponowany w raporcie Parlamentu Europejskiego mechanizm kontrolny mógłby być wykorzystany w przyszłości przeciwko innym państwom członkowskim UE, w tym także Polsce. Zdaniem Marka Migalskiego, tego typu kontrola byłaby wynikiem względów ideologicznych, a nie względów stricte prawnych.
- Taki mechanizm to bat na każdego, kto myśli inaczej niż europejska lewica i narzędzie represji wobec osób, które przypominają, że jednym z filarów cywilizacji europejskiej jest chrześcijaństwo, czy uznających małżeństwo za związek kobiety i mężczyzny - podkreślił europoseł PJN.
Zdaniem Migalskiego, Wiktor Orban "nie podoba się" Unii Europejskiej, ponieważ jest konserwatystą. - To dlatego właśnie Unia okłada go kijem. Tym kijem w przyszłości będzie także można przyłożyć w Polsce, jako że większość Polaków wyznaje konserwatywne i prawicowe poglądy - zauważył polityk.
Migalski skrytykował raport PE także w mediach społecznościowych, pisząc m.in., że na Orbanie dokonano "linczu politycznego". Eurodeputowany PJN w ostrych słowach ocenił także polityków SLD, którzy, jako jedyni wśród polskich eurodeputowanych, głosowali za przyjęciem raportu. "SLD krytykujący Orbana za autorytaryzm jest tak wiarygodny, jak Fritzl gardłujący za rodzinnymi domami dziecka" - napisał Migalski na Twitterze i Facebooku.
- To była moja reakcja na wcześniejszy tweet Leszka Millera. Ten człowiek był członkiem PZPR i symbolem uzależnienia Polski od ZSRR! To ostatnia osoba, która powinna zabierać głos w sprawie demokracji w Europie - powiedział Migalski. - Miller powinien zamknąć buzię na kłódkę, bo wypowiedzi PZPR-owskiego aparatczyka na temat demokracji są, delikatnie mówiąc, nie na miejscu - dodał europoseł PJN.
....
Migalski sie powoli uczy ze UE to zlo ktore trzeba tepic . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 19:25, 05 Lip 2013 Temat postu: |
|
Marek Migalski: wśród polityków nie zebraliśmy ani złotówki na pomoc Janowi Rokicie
- Nikt z polityków się do mnie nie zgłosił w sprawie finansowej pomocy dla Jana Rokity. Był odzew, ale wśród prywatnych osób - mówi na łamach "Super Expressu" Marek Migalski. Europoseł jako pierwszy zaoferował pomoc byłemu liderowi Platformy. Chciał też zorganizować specjalną zbiórkę.
- Mam kilka e-mailowych deklaracji chęci wpłaty na konto Jana Rokity - dodaje Migalski. Wcześniej pomoc oferowali politycy różnych ugrupowań.
O swoich problemach finansowych były poseł PO poinformował w czerwcu. - Jestem w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Komornik już zabiera moją pensję, nie mam bieżących środków na utrzymanie. Albo znajdę pracę poza systemem prawnym albo będę musiał mieszkać poza Polską. Obawiam się, że za chwilę komornik przyjdzie zabrać mój komputer czy księgozbiór. Spodziewam się wszystkiego najgorszego - mówił Rokita w rozmowie z TVN24.
Rokita znalazł się w tarapatach po tym, jak sąd nakazał mu przeprosić publicznie Konrada Kornatowskiego. W 2007 r. zarzucił mu, że jako prokurator brał udział w tuszowaniu śmierci Tadeusza Wądołowskiego, który zmarł w komisariacie kolejowym w Gdyni w 1986 r. Sprawa znalazła się w raporcie tzw. komisji Rokity, która na przełomie lat 80. i 90. wyjaśniała tajemnicze zgony opozycjonistów z PRL.
Kornatowski pozwał Rokitę o ochronę dobrego imienia. Rokita sprawę przegrał i jak twierdził, został zmuszony do zapłacenia sumy sięgającej 350 tys. złotych. Kornatowski mówił o ok. 100 tysiącach. Pomoc zaoferowali politycy. Najaktywniejszy na tym polu był Marek Migalski, który podjął się organizacji specjalnej zbiórki. Sam jako pierwszy wpłacił 5 tysięcy złotych.
"Mówię teraz poważnie - zgłoszę do MSW publiczną zbiórkę dla Rokity. Sam wpłacę 5 tysięcy. Proszę o wstępne zgłoszenia do mojego biura" - pisał w czerwcu Migalski. "Super Express" przypomina, że chęć pomocy deklarowali m.in. Jarosław Kaczyński, John Godson czy Cezary Grabarczyk.
Według dziennika, zainteresowania pomysłem europosła PJN nie wyraził jednak nawet sam Rokita.
>>>>
Mili ludzie . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:28, 25 Cze 2013 Temat postu: |
|
Kończy się współpraca PSL i PJN w ramach "Centrum dla Polaków"
Kończy się współpraca PSL i PJN w ramach "Centrum dla Polaków". - Jest między nami więcej różnic, niż podobieństw - mówi wiceszef PJN, europoseł Marek Migalski. Zdaniem szefa PSL Janusza Piechocińskiego współpracę można wznowić, jeśli europosłowie PJN przystąpią do frakcji PSL w europarlemencie.
Pomysł stworzenia oferty politycznego "Centrum" z PJN na wybory europejskie w 2014 roku Piechociński zgłosił na początku roku. W lutym politycy PJN i PSL ogłosili wspólną inicjatywę programową o nazwie "Centrum dla Polaków", w ramach której zapowiedziano pięć debat.
Pierwsza debata na temat Europy odbyła się w marcu, kolejna - dotycząca rolnictwa - w maju. Zapowiedzianą na kwiecień debatę o polityce prorodzinnej - odwołano.
Z informacji ze źródeł zbliżonych do PSL wynika, że lider ludowców Janusz Piechociński przed dwoma tygodniami otrzymał list od prezesa PJN Pawła Kowala. Jak powiedział polityk z władz PJN był to rodzaj "kulturalnego pożegnania się z politykami PSL". "Chodziło o to, by wyjaśnić, dlaczego nasze drogi się rozchodzą bez wskazywania winnego" - wyjaśnił.
Piechociński pytany o list powiedział, że współpraca z PJN może być wznowiona, jeśli dwaj europosłowie tej partii - Paweł Kowal i Marek Migalski - przystąpią do frakcji w europarlemencie, w której znajduje się PSL (Europejskiej Partii Ludowej). Obecnie należą do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
- To był jeden z warunków brzegowych - podkreślił Piechociński. Jak dodał wiarygodność wcześniejszych deklaracji o woli współpracy ze strony polityków PJN powinna być w ten sposób zweryfikowana.
Migalski wyklucza jednak taką możliwość. - Równie prawdopodobne jest to, że wszyscy euuroposłowie PSL przystąpią do naszej frakcji - stwierdził.
Według niego "nadszedł moment, by podziękować kolegom z PSL". - Naszą współpracę uważam za zakończoną. Umówiliśmy się na zorganizowanie cyklu debat. Udało się zorganizować dwie. Z ich przebiegu wynikało, że jest między nami więcej różnic, niż podobieństw - powiedział Migalski.
Zaznaczył, że w trakcie współpracy z ludowcami było widać, że obie partie znacznie się różnią również w kwestiach europejskich. - Inaczej patrzymy na UE i jej przyszłość - wyjaśnił.
Według niego, PJN to centro-prawica, a nie centrum. - Jesteśmy o wiele bardziej liberalni gospodarczo, niż PSL i trochę bardziej konserwatywni w sferze wartości. Choć muszę podkreślić, że samą współpracę oceniam bardzo dobrze. Obie strony na niej zyskały - podkreślił europoseł.
Inny wiceszef PJN Paweł Poncyljusz powiedział, że oczekiwał od PSL, jako większego partnera, większej aktywności. - Mam wrażenie, że PSL zrzuca z siebie odpowiedzialność bycia animatorem w tym porozumieniu - wyjaśnił.
W marcu pojawił się pomysł polityków PSL, którzy chcieli poszerzyć porozumienie o inne, niż PJN środowiska - Unię Pracy, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, a później - Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe. Ludowcy podkreślali, że politycy PJN nie powinni oponować.
Prezes PJN pytany wtedy o nowy pomysł, powiedział, że dla PJN "kluczowym partnerem jest PSL". Jak podkreślił Kowal, z jego doświadczenia wynika, że "sklejanie szerszych środowisk jest trudne". Dodał, że Centrum nie jest sformalizowaną koalicją, więc nie będzie ograniczał swobody działania PSL.
Z informacji wynika, że w PSL rozważano też zaproszenie do współpracy byłych polityków Samoobrony. Kilku z nich - w tym byli posłowie Lech Kuropatwiński i Krzysztof Filipek - pojawili się na debacie PSL i PJN na temat rolnictwa. Zdaniem Migalskiego poszerzanie porozumienia o polityków Samoobrony byłby trudne. - Nie ma co ukrywać, że nie jest to partia z naszej bajki - stwierdził.
>>>
Mowic krotko aparat PSL nie chce sie dzielic zadnym miejscem . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:30, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
Marek Migalski organizuje zbiórkę pieniędzy dla Jana Rokity
"Mówię teraz poważnie - zgłoszę do MSW publiczną zbiórkę dla Rokity. Sam wpłacę 5 tysięcy. Proszę o wstępne zgłoszenia do mojego biura poselskiego" - napisał na Twitterze Marek Migalski. To reakcja na olbrzymie problemy finansowe Jana Rokity, którego majątek zajął już komornik. Pomysł Migalskiego znalazł już pierwszych zwolenników.
- Jestem w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Komornik już zabiera moją pensję, nie mam bieżących środków na utrzymanie. Albo znajdę pracę poza systemem prawnym, albo będę musiał mieszkać poza Polską. Obawiam się, że za chwilę komornik przyjdzie zabrać mój komputer czy księgozbiór. Spodziewam się wszystkiego najgorszego - przyznał we wczorajszych "Faktach po Faktach" w TVN 24 Jan Rokita.
O pomoc dla byłego już członka Platformy zaapelował Marek Migalski. Europoseł zapowiedział zgłoszenie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych publicznej zbiórki dla Rokity. "Proszę o wstępne zgłoszenia do mojego biura poselskiego" - czytamy na Twitterze polityka PJN. Migalski zaznaczył przy tym, że chodzi mu o wpłaty dostosowane do zarobków.
Wsparciem służy również wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk. W "Kontrwywiadzie RMF FM" na pytanie, czy jeśli politycy będą się robić zbiórkę, będzie brał w niej udział odpowiedział, że "nie ma innego wyjścia", ponieważ "Jan Rokita oddał duże zasługi dla polskiego państwa". Były minister transportu dodał też, że jego "koledzy już myślą, jak pomóc Rokicie".
Odmiennego zdania jest z kolei Leszek Miller. Szef SLD zapowiedział w "Poranku TOK FM", że nie zrzuci się dla byłego polityka PO. - Pamiętam słowa Rokity, które brzmiały mniej więcej tak, że litość trzeba mieć dla głodujących dzieci w Afryce, a nie polityków - stwierdził były premier.
- Ja mogę się dorzucić do kapelusza Jana, być może nawet będzie trzeba zrobić zbiórkę publiczną, ale nie podważajmy reguł państwa prawa. Rokita miał prawo odwoływać się od decyzji sądu - powiedział na antenie TVN24 Jan Bury z PSL.
O tym, że komornik zajmuje dochody Jana Rokity jako pierwsze poinformowało radio RMF FM. Ma to związek z przegraną sprawą sądową z byłym komendantem głównym policji Konradem Kornatowskim. Rokita, który musiał go przeprosić w kilku mediach, zalega z zapłatą blisko 350 tys. złotych.
Były poseł PO potwierdził, że poważnie zastanawia się nad tym, czy wracać do Polski. - Albo znajdę, z pomocą dobrych ludzi, pracę na czarno, bo coś trzeba jeść, zapłacić rachunki. To jednak będzie naruszenie moich zasad życiowych. Albo będę musiał szukać swojego miejsca tam, gdzie niesprawiedliwość Rzeczpospolitej mnie nie dosięgnie, czyli poza Polską - tłumaczył dalej.
>>>>
No prosze ! Migalski sie zatroszczyl ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 13:31, 02 Cze 2013 Temat postu: |
|
PJN: nie zamykajmy sklepów w niedziele
PJN sprzeciwia się inicjatywie dotyczącej zamykania w niedziele centrów handlowych - powiedział w Katowicach europoseł i wiceprezes tej partii Marek Migalski. Według niego zamknięcie supermarketów w niedzielę to utrata 25 tys. miejsc pracy.
Konferencja prasowa odbyła się w pobliżu centrum handlowego. - PJN sprzeciwia się inicjatywie posłów Platformy, PSL, PiS oraz Solidarnej Polski, którzy wymyślili, żeby pozamykać centra handlowe w niedziele. Nie widzimy takiej potrzeby. Uważamy, że Polacy tak zmienili swój tryb życia, że wielu z nich uznaje niedzielę za jedyny dzień, w którym mogą zrobić zakupy, dlatego, że w ciągu tygodnia są zaganiani - powiedział Migalski.
Dodał, że nie wie, dlaczego akurat pracownicy handlu mieliby być szczególnie potraktowani, skoro - jak mówił - w tym czasie pracują m.in. pracownicy stacji benzynowych, barmani, kelnerki, pracownicy kin. - Szacunki pokazują, że zamknięcie supermarketów w niedziele będzie kosztować 25 tys. miejsc pracy, czyli 25 tys. ludzi pójdzie na bruk - powiedział.
Jego zdaniem "politycy nie są od tego, żeby decydować, co ludzie mają robić w niedzielę". Migalski uznał, że rolą księży i etyków jest zwracanie uwagi na fakt, że niedziela powinna być dniem świętym i rodzinnym. Dodał, że kwestie związane z pracą powinny być regulowane pomiędzy pracodawcami i pracownikami poprzez umożliwienie im wybierania m.in. dni wolnych w tygodniu za przepracowaną niedzielę.
Zakaz pracy w placówkach handlowych w niedzielę przewiduje projekt zmian w Kodeksie pracy, który trafił do sejmu 27 maja. - Niedziela w polskiej tradycji jest dniem świętym i rodzinnym" - napisano w uzasadnieniu poselskiego projektu, pod którym podpisali się posłowie PiS, PO, PSL i SP.
....
Ooo Migalowi odbilo ! A jakie to miejsca pracy w marketach ? Pampersowe w kasach . Sam se pracuj w pampersie glupolu . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 20:04, 02 Mar 2013 Temat postu: |
|
PO i PiS to "prywatne folwarki dwóch sadystów"
Eurodeputowany PJN Marek Migalski opublikował na blogu wpis, w którym nazywa PiS i PO, "prywatnymi folwarkami dwóch sadystów", pisząc, że jeszcze kilka lat temu te formacje były "symbolem odnowy i nadziei dla Polski". To wniosek po informacji o jednogłośnej decyzji zarządu Platformy Obywatelskiej, który poparł powszechne wybory szefa partii.
"Dlaczego tak się stało? Bo życzył sobie tego Donald Tusk. Koniec, kropka. Gdyby szef ugrupowania wymyślił coś innego, zapewne także spotkałby się z jednomyślnością zarządu" - pisze Migalski o decyzji zarządu PO. I dodaje, że "ten przykład pokazuje, co się stało z dwoma największymi partiami (bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że podobne praktyki dotyczą także PiS)".
Jego zdaniem "formacje, które jeszcze osiem lat temu były symbolem odnowy i nadziei dla Polski, są obecnie prywatnymi folwarkami dwóch sadystów, którzy odnajdują radość w publicznym upokarzaniu swoich prawdziwych lub domniemanych krytyków wewnątrz swoich partii". "Znęcają się nad nimi, wymyślają przemyślne sposoby ich ośmieszania i czołgania. Ci, którzy tego nie akceptują, są wyrzucani lub sami odchodzą przy rechocie części mediów i wyborców obu ugrupowań" - czytamy na blogu Migalskiego w serwisie salon24.pl.
Jak dowodzi Migalski, na Zachodzie walki frakcyjne w partiach są codziennością, ale nie przybierają tak karykaturalnych wymiarów. "Ale nad Wisłą publika, także dziennikarska, znajduje upodobanie w oglądaniu krwawych igrzysk. Klaszcze, zachęca do jeszcze większego okrucieństwa, wykpiwa pokonanych" - pisze.
....
Tak koszmarny cyrk gladiatorow . A kraj upada . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 19:08, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
Przemysław Henzel | Onet
Mocny apel polityka z Polski. Rosję czekają kłopoty?
- Powinniśmy domagać się wprowadzenie przez UE sankcji wobec Rosji - mówi w rozmowie z Onetem Marek Migalski. Jego propozycja jest związana ze sprawą śmierci Siergieja Magnickiego i sporem pomiędzy Moskwą i Waszyngtonem, do którego doszło na tym tle. Eurodeputowany PJN wzywa do interwencji Komisję Europejską i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Siergiej Magnicki był prawnikiem i obrońcą praw człowieka, tropiącym przypadki korupcji w Rosji; w 2009 r. zmarł w więzieniu Matrosskaja Tiszyna w Moskwie. W grudniu 2012 doszło do sporu pomiędzy USA a Rosją w związku z ta sprawą.
Amerykański Senat przyjął tzw. ustawę Magnickiego, która zabrania udzielania wiz wjazdowych do USA rosyjskim funkcjonariuszom rządowym współodpowiedzialnym za śmierć prawnika, a także innym urzędnikom podejrzanym o łamanie praw człowieka. Moskwa w odpowiedzi wprowadziła zakaz wjazdu na teren Rosji dla obywateli amerykańskich "łamiących prawa człowieka".
Unia Europejska, jako całość, nie zajęła do tej pory jasnego stanowiska w sprawie Siergieja Magnickiego. Z czego wynika takie stanowisko Brukseli? - Po części jest to kwestią strachu, po części fascynacji Rosją, a po części kalkulacji ekonomicznej. Część Europy jest nadal zafascynowana "Wielką Rosją", o czym może świadczyć przypadek Gerarda Depardieu, a część uważa, że jest to super-rynek do robienia szemranych interesów - mówi eurodeputowany w rozmowie z Onetem.
- Część z kolei uważa, że sytuacja nie zmieniła się od czasów zimnej wojny a Rosja jest superpaństwem, ale nie zauważyła jednak, że obecnie jest to tylko mocarstwo na glinianych nogach - dodaje.
Migalski wskazuje, że w instytucjach UE cały czas ścierają się interesy narodowe. Ostatnim tego przykładem była aktualizacja sankcji względem Białorusi. Słowenia i Łotwa sprzeciwiły się wówczas umieszczeniu na liście firm, które miały dla nich znaczenie gospodarcze, mimo, iż ich udział we wspieraniu reżimu Łukaszenki był "bezsprzeczny".
Europoseł przypomina, że wśród krajów europejskich są takie, które swoje interesy tradycyjnie wiążą z Federacją Rosyjską lub są temu państwu zwyczajnie przychylne, dlatego też w ich interesie nie leży pogorszenie relacji z Rosją.
- Polska oczywiście do takich krajów nie należy. Domaganie się przez nas wprowadzenia sankcji względem winnych śmierci Siergieja Magnickiego oczywiście nie poprawi naszych, i tak już złych, relacji z Rosją, jednak powinniśmy być tu konsekwentni - ocenia Migalski.
- Przedstawiciele Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych na pytania o sankcje względem Rosji dyplomatycznie przypominają, że sankcje dużo łatwiej jest wprowadzić niż je później znieść. Widać więc wyraźnie, że zarówno część państw członkowskich, jak i urzędników unijnych, jest bardzo ostrożna w kontaktach z Federacją Rosyjską - dodaje.
A co Europa mogłaby zrobić w sprawie Magnickiego? Zdaniem Migalskiego, należałoby wprowadzić sankcje wjazdowe oraz zamrozić aktywa osób winnych śmierci rosyjskiego prawnika, tak jak uczyniły to niedawno Stany Zjednoczone.
Migalski wskazuje na jeszcze inny aspekt sprawy. "Ustawa antymagnicka" uderzy bowiem w społeczeństwo obywatelskie Rosji i w funkcjonowanie organizacji pozarządowych w tym kraju. Dokument ten formalnie nakłada sankcje na obywateli USA i innych państw, którzy łamią rosyjskie prawo.
Europoseł PJN zwraca jednak uwagę, że, zgodnie z nowym ustawodawstwem, swoją działalność będą musiały zaprzestać organizacje pozarządowe finansowane przez USA, natomiast osoby z podwójnym, rosyjsko-amerykańskim obywatelstwem nie będą mogły działać w NGO-sach.
Ustawa uderzy w takie organizacje jak np. "Memoriał"; Międzynarodowy Młodzieżowy Ruch na rzecz Praw Człowieka; czy Moskiewską Grupę Helsińską, ponieważ jej szefowa Ludmiła Alieksiejewa posiada dwa paszporty - rosyjski i amerykański.
Migalski w swojej interpelacji pyta, czy Komisja Europejska posiada informacje o "ustawie antymagnickiej" i ma zamiar podjąć interwencję w sprawie ograniczania przez rosyjskie władze praw i swobód obywatelskich.
Europoseł PJN wskazuje jednak, że to Rada Europejska nie podjęła do tej pory takich działań, ponieważ Parlament już zajmował się tą sprawą już ponad trzy lata temu. - Ja sam zetknąłem się ze sprawą Magnickiego już na przełomie 2009 i 2010 roku. Wystosowałem wtedy w tej kwestii pisemne zapytanie do Komisji Europejskiej - ujawnia Migalski w rozmowie z Onetem.
Europoseł spotkał się następnie z Williamem Browderem, prezesem Hermitage Fund, dla którego pracował rosyjski prawnik. - Naświetlił mi wtedy niejasne do tej pory wątki. Doprowadziłem do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia delegacji Unia-Rosja, podczas którego Browder przedstawił najnowszy raport w sprawie, następnie zaś z mojej inicjatywy przyjęto oświadczenie wspomnianej delegacji, w którym domagamy się postępów w śledztwie oraz ukarania winnych - dodał.
Podobne postulaty były wysuwane także w rezolucjach Parlamentu Europejskiego, a sam Migalski przypominał o tej sprawie w czasie negocjacjach dotyczących ich kształtu. - Podnosiłem tę sprawę również podczas debat parlamentarnych. Prawdą jest jednak, że potrzebne są bardziej radykalne kroki, a takie, które zdecydowane uderzyłyby w winnych śmierci Siergieja, może podjąć tylko Rada - oświadczył euro deputowany PJN.
....
Jestem za . Z tym ze UE jest tworem prosowieckim i komunistycznym z ducha wiec trudno tutaj od nich o jakies dobro . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 17:30, 05 Paź 2012 Temat postu: |
|
Migalski na blogu: PO to nie zdrajcy. To fajtłapy
"Chciałbym pobronić Platformy Nieobywatelskiej" – pisze na swoim blogu w Onecie Marek Migalski. Jak twierdzi polityków PO można oskarżać o wszystko, ale nie o to, że są "zdrajcami Polski". – Jak się jest ciemnym Czukczem, to się nie pcha do pilotowania ponaddźwiękowca – zaznacza.
Wejdź na blog Marka Migalskiego w Onecie.
"Uważam, że PO nie zdradziła Polski – zdradziła za to ideały liberalizmu i konserwatyzmu. I swoich wyborców przy okazji. Przez ostatnie pięć lat udowodniła, że nie ma takich obietnic wyborczych, które zobowiązywałyby ją do czegokolwiek. Ale będę bronił jej przed zarzutem zdrady" – zaznacza polityk PJN.
Jego zdaniem "wszystkie zaniedbania, zaniechania i zapóźnienia, które Donald Tusk zafundował nam w czasie swoich rządów" wynikają z tego, że rząd nie ma "bladego pojęcia o rządzeniu". Jak zaznacza, Tuskowi i jego ludziom brakuje podstawowej wiedzy o zasadach funkcjonowania państwa i jego instytucji.
Migalski zaznacza, że najlepszym tego przykładem jest zachowanie Ewy Kopacz po katastrofie smoleńskiej. "Miast siedzieć w Warszawie ze sztabem specjalistów i badać co państwo polskie może i powinno zrobić, ona wolała ułańską i empatyczną podróż do stolicy Rosji i pomaganie poszczególnym ludziom na miejscu" – pisze polityk. Dodaje, że Kopacz nie zważała na to, że była w Moskwie wprowadzana w błąd i tylko traciła czas.
"To nie są ludzie złej woli. Oni po prostu nie znają się na swojej robocie" – pisze na blogu Migalski. Według niego Donald Tusk "dał się ograć Rosjanom nie dlatego, że jest zdrajcą i ruskim agentem, ale dlatego, że nie miał bladego pojęcia z kim ma do czynienia i o jaką stawkę toczy się gra".
"Ci ludzie nie byli przygotowani do rządzenia i dlatego wszystko im się rozlazło w rękach. Nie dlatego więc wszystko spieprzyli, jak powiedziałby były premier Węgier, że są zdrajcami, ale dlatego, że są nieudacznikami" – podkreśla euro poseł.
Jego zdaniem "Platforma nie jest partią zdrajców. To raczej partia nieudaczników i ludzi nie dających sobie rady z powierzonymi sobie zdaniami. Czy to ich wina? Jasne, że tak". – Jak się jest ciemnym Czukczem, to się nie pcha do pilotowania ponaddźwiękowca – kończy swój wpis na blogu w Onecie Migalski.
>>>>
Istotnie liczba imbecyli w sejmie znacznie przekracza liczbe agentow ... Niestety mam wrazenie ze nie jest to zadna pociecha dla nas ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 14:48, 29 Lip 2012 Temat postu: |
|
Migalski: w nazwie Platforma Obywatelska występuje ewidentne kłamstwo
"Trzeba zwrócić się do Sądu Okręgowego w Warszawie lub do Trybunału Konstytucyjnego (w zależności od kompetencji) i prawnie odebrać Platformie przymiotnik »Obywatelska«. I deklaruję, że po wakacjach wystąpię z takim wnioskiem. Nie może bowiem być tak, że w nazwie partii występuje ewidentne kłamstwo i dezinformacja" - pisze na blogu w Onecie eurodeputowany PJN Marek Migalski.
"Wyborcy nie mogą być wprowadzani w błąd i nazwa partii nie może być całkowicie sprzeczna z praktyką i zasadami, którymi kieruje się na co dzień dane ugrupowanie. Tak, jak formacja Leszka Millera nie może nazywać się »Sojusz Prawicy Demokratycznej«, a Ruch Palikota nie zostałby zarejestrowany jako »Ruch Terlikowskiego«, tak i partia Donalda Tuska nie może mieć w swojej nazwie przymiotnika »Obywatelska«" - przekonuje polityk.
"Jest wiele przyczyn tego, że ugrupowanie to nie zasługuje na posługiwanie się tym określeniem ( i wszystkie je przedstawię w Sądzie lub w Trybunale). Dwie z nich jednak można było zarejestrować dosłownie w zeszłym tygodniu. Pierwsza to słynna już ustawa o zgromadzeniach, a druga – niezauważona – to wysiłki PO do wprowadzenia nakazu jazdy w zimie na oponach zimowych. To szczegół, ale jest doskonałą egzemplifikacją tego, jak obecna formacja rządząca wpieprza się do naszego życia i odbiera nam nasze kolejne prawa" - argumentuje.
Migalski pisze, że cały szereg przedsięwzięć PO "wskazuje na to, że ogranicza ona naszą wolność, redukuje nasze prawa, chce zmniejszenia sfery naszej swobody".
"Przejawia się to także w gospodarce, gdzie od partii liberalnej przeszła na pozycje ugrupowania etatystycznego, ale przede wszystkim jest to widoczne w sferze praw obywatelskich. Zeszłotygodniowe przyjęcie ustawy o zgromadzeniach, dobieranie się do naszych aut – to tylko w pigułce to, co odbiera formacji Donalda Tuska prawo do posługiwania się określeniem »obywatelska«" - tłumaczy Migalski.
Polityk PJN zapowiada, że we wrześniu złoży formalny wniosek o odebranie PO drugiego członu jej nazwy.
Przeczytaj cały wpis Marka Migalskiego na blogu w Onecie
"Odbierzmy Platformie to, co jej się nie należy. Niech się nazywa Platformą Etatystyczną, Kolesiową, Elewarową, Drzewkową, Chlebową, Biurokratyczną, ale niech nie ma prawa do wykorzystywania pięknego przymiotnika »Obywatelska«" - kończy.
>>>>
W ogole te nazwy to surrealizm . najbardziej surrealna jest zreszta nazwa PiS ... SLD nie jest lewica a faceci PSL nie sa ludem ... O dziwo akurat nazwa Pkotystow jest prawdziwa ... Co nie oznacza aby byl to jakis pozytyw ... Nazwy sa czescia mamienia ludu ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 21:18, 15 Lip 2012 Temat postu: |
|
Marek Migalski atakuje: Jarosław Kaczyński i PiS zdradzili Lecha Kaczyńskiego.
Marek Migalski, europoseł PJN, niegdyś z ramienia PiS, zaatakował na swoim blogu PiS i Jarosława Kaczyńskiego, zarzucając im powoływanie się na dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego, mimo że - jego zdaniem - to właśnie oni "zdradzili go o świcie".
"Co robiło 100 posłów PiS w Smoleńsku, 10 kwietnia 2010 roku, w trzy godziny po tragedii? Odpowiedź - jedli obiad. Nie wierzycie Państwo? To się ich zapytajcie. Po tym, jak już się pomodlili za zmarłych i oddali im część, udali się do restauracji, żeby zjeść obiad. Głównym zaganiającym do autobusów i zachęcającym do jak najszybszego wyjazdu ze Smoleńska, był Antoni Macierewicz" - napisał Marek Migalski na swoim blogu. Jak dodał, nie potrafi zgadnąć, dlaczego setka polskich parlamentarzystów, posiadających paszporty dyplomatyczne, mających immunitety, nie przebiegła tych kilka kilometrów, które dzieliły ich od miejsca katastrofy, i nie pomagała ekipom ratunkowym w akcji, nie zabezpieczała terenu, nie fotografowała miejsca tragedii?
"Dlaczego dali się, jak barany, zamknąć w autobusach i zawieźć na obiad? Mam do nich tylko jedno pytanie - smakowało?" - napisał Migalski.
W dalszej części wpisu europoseł PJN wskazał, że prawicowi publicyści oraz sam Jarosław Kaczyński zdradzili ideały Lecha Kaczyńskiego, chociaż powołują się na jego dziedzictwo.
Migalski kończy apelem: "nigdy, ale to już naprawdę nigdy, nie powołujcie się na dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego, nie rezerwujcie sobie prawa do niego, nie biczujcie wszystkich swoim bólem i przywiązaniem do byłego prezydenta. Bo zdradziliście go i zdradzacie - o świcie, przy obiedzie i wieczorem."
>>>>
No paczcie panstwo jak zbrodnia ...
Ale bez obaw . Jedyne prawdziwe i mowiace prawde i tylko prawde media o. Rydzyka omieszkaja o tym poinformowac tak ze sluchacze nic sie o tym nie dowiedza . Beda sie za to rozwodzic o zbrodniach Tuska !
To oni decyduja co jest prawda i kto jest zbrodniarzem . Jak to sie dzieje ze media o. Rydzyka mowia prawde i tylko prawde ? Bardzo proste . To one ustalaja co jest prawda . W takim ,,ukladzie'' nie ma mozliwosci pomylki ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 16:48, 08 Maj 2012 Temat postu: |
|
Migalski: Chcą zrobić z Chrzanowskim to, co zrobili z Janem Pawłem II
Europoseł PJN Marek Migalski poświęcił swój najnowszy wpis pogrzebowi Wiesława Chrzanowskiego. Jego zdaniem politycy różnych opcji będą chcieli wykorzystać to smutne wydarzenie do własnych rozgrywek partyjnych. "Obawiam się, że politycy różnej maści z ulgą rzucą grudę na jego grób, a kornik napisze jego uładzony życiorys. Chcą zrobić z nim to, co zrobili z Janem Pawłem II, czyli »skremówkować« - przekonuje.
Polityk dodaje, że przedstawiciele wielu partii "udają, że nie słyszeli: tego, co pod koniec swego życia Wiesław Chrzanowski miał im o nich do powiedzenia. Zaznacza jednak, że nie uda im się łatwo "skremówkować" byłego marszałka Sejmu ponieważ "do końca życia pozostał aktywnym komentatorem", a jego opinie nie są dla "obecnych mocarzy naszego życia publicznego" zbyt łaskawe.
"Kto przemówi na tej uroczystości? Ewa Kopacz, która tak się nadaje na drugą osobę w państwie, jak ja na hafciarza. A może prezydent? Z prawicą łączy go tylko fakt posiadania licznej rodziny i wąsów, bo na pewno nie poglądów (czyli dokładnie odwrotnie, niż było w przypadku Wiesława Chrzanowskiego). A PiS kogo wyśle? Byłego szefa ZChN, o którym w ostatnich wywiadach były marszałek nie chciał nawet wspominać?" - pyta na swoim blogu Migalski.
Przeczytaj cały wpis na blogu Marka Migalskiego w Onecie
Europoseł podkreśla także, że fakt poparcia jego ugrupowania przez Chrzanowskiego w ostatnich wyborach był wielkim zaszczytem. "Po tych kubłach pomyj, które lały się na nasze środowisko, po tych atakach rzekomo niezależnych dziennikarzy, publicystów czy liderów opinii, po uwagach pod naszym adresem w necie i w prasie, tego typu wsparcie było czymś ważnym. Bo pozwalało wierzyć, że jest się w dobrym miejscu, z przyzwoitymi ludźmi, we właściwej partii" - argumentuje.
"Jeśli o Kaczyńskim i Tusku wyrażał się krytycznie, a o Pawle Kowalu mówił, jako o wartościowym człowieku działającym w kategoriach realizacji wartości, to znaczy, że trzeba było być wówczas z Kowalem, a nie z liderami PiS i PO" - dodaje w swoim najnowszym wpisie.
"A do polityków partii, które krytykował, a którzy na pewno na jego pogrzebie będą stroić się w piórka jego naśladowców, mam prośbę: odpuście, dajcie mu odejść bez waszych słów i bez waszych gestów. Zróbcie dla Niego przynajmniej tyle" - kończy Marek Migalski.
>>>>
Tak . Tutaj widzicie potwornosc calej tej bandy z PiS na czele .
Macio bedzie oplakiwal ,,nieodzalowanego polityka'' - ten sam Macio ktory chcial go wykonczyc teczkami UE . Jakim zwyrodnialcem i psychopata trzeba byc aby wyczyniac takie obrzydlistwa ! A co powiedziec o mediach niby katolickich ktore z Macia robia bohatera .
A tu jeszcze Ryś Czarnecki . OHYDA ! To jest od diabla .
Co do Niesiola to problem mniejszy . Jaki on jest kazdy widzi . Nikt z niego nie robi wielkiego bojownika o Prawde przez duze P .
Zmarly mial jak widac fatalnych kolegow . Niestety jak dzis widzimy ZCHN powstal po to aby wykorzystac fakt ze 95% ldzi to katolicy do osobistych karier . Stad takie rezultaty . Oczywiscie kazdy odpowiada za siebie a W. Chrzanowski ostro doswiadczyl na sobie poczynan kolegow > to byla pokuta ...
 |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 22:27, 29 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Migalski na blogu: System trzeszczy i się sypie. Zaczyna się czas gwałtownych zmian
"System trzeszczy i się sypie. Wszystko wydaje się stałe i stabilne, a w istocie jest labilne i osadzone na ruchomych piaskach. Za dekadę może nie być już w polskiej polityce Kaczyńskiego i Tuska, może nie być partii chłopskiej i ziobrystów. Nie wiadomo, kto wyjdzie z tego żywy, a kogo przywali zawalający się gmach polskiego systemu partyjnego. Ale dla tych, którzy lubią wiedzieć i coś rozumieć zaczyna się ciekawy czas. Czas gwałtownych zmian i nieoczekiwanych wolt. Nic nie jest takie, jak się wydaje" - pisze na swoim blogu w Onecie Marek Migalski.
Europoseł ugrupowania Polska Jest Najważniejsza przekonuje ostatnie wydarzenia na polskiej scenie politycznej zdają się potwierdzać jego wcześniejsze tezy, które zawarł na swoim blogu na początku tego roku. Jak przypomina, już wtedy pisał, że Platforma Obywatelska się "kończy". Dziś formułuje jeszcze bardziej zdecydowane stanowisko - kończy się cały system. "Widać już koniec obecnego układu sił. Wczorajsze wybory w SLD pokazały, że partia ta nie przetrwa i jest tylko kwestią czasu, kiedy odejdzie w przeszłość. Nie można odbudować partii z przewodniczącym Millerem, wiceprzewodniczącymi Oleksymi, Łybacką, Senyszyn czy innymi mastodontami lat 90-tych. Jak można wierzyć, że ta sama ekipa, która posłała SLD do grobu, teraz dokona jego wskrzeszenia" - pisze.
>>>>
Rzecz jasna wraz z ludzmi PRLowskimi wymiera i SLD bo tylko taka SLD mialo funkcje . Zwiazek zawodowych bylych funkcjonariuszy PRL . Nie ma funkcjonariuszy nie ma zwiazku .
Zdaniem Migalskiego na razie jedynym rywalem Sojuszu na lewicy będzie Ruch Palikota, choć zastrzega on, że nie wie, co z tego ugrupowania "wyrośnie". Dodaje, że przed jego liderem dopiero zaczyna się prawdziwa polityka i nie wiadomo, jak ukształtuje się jego formacja wraz z napływającymi do niego nowymi ludźmi.
"Nikt nie wie, w którym kierunku pójdzie ta formacja i jaka będzie jej przyszłość. Jest oparta na osobistej popularności i osobistych walorach szefa, dlatego jej przyszłość zależy całkowicie od tego, jakie będą losy samego Palikota. A tu może pojawić sie parę niespodzianek. Niekoniecznie przyjemnych" - ostrzega.
"Dlatego nic dzisiaj nie można powiedzieć o tym, jak kształtować się będzie lewa strona polskiej sceny politycznej. Tam z pewnością nastąpi goszystowski kanibalizm i jedno ugrupowanie padnie ofiarą drugiego. Nie można też wykluczyć , że pojawi się jakiś nowy podmiot..." - przewiduje w swoim najnowszym wpisie europoseł PJN.
>>>>
Z Pkotem stanie sie to co z Partia Przyjaciol Piwa . Z czasem zupelnie przestanie szokowac bo juz nie ma czym . To zjawisko medialne typu baba z broda czy ciele z dwoma glowami . Chodzta ludzie popatrzec co za dziwy . Z polityka nie ma to nic wspolnego .
Według Marka Migalskiego, także prawą stronę polskiej sceny politycznej czekają poważne roszady. Ostatnie miesiące, jego zdaniem, pokazują, że kończy się jej bezwzględna dominacja Platformy Obywatelskiej, a partia Donalda Tuska będzie musiała zmierzyć się z wewnętrznymi wojnami bratobójczymi.
<<<<
Jesli poparcie zacznie spadac nastapi szybki rozpad . Jak zwykle .
"PiS stacza się po równi pochyłej – wolno, ale systematycznie Jarosław Kaczyński idzie drogą Wladimira Meciara i okopuje się na pozycjach skrajnych. Pojawienie się ziobrystów na długo wepchnie go do prawego narożnika. I pozostanie tam już na zawsze. Nie będzie żadnym Orbanem, będzie Maciarem. A to powodować będzie, że na prawej stronie pojawiać się będzie coraz więcej miejsca na nowe podmioty" - przewiduje.
>>>>
Jak kazda sekta czeka ich upadek gdy ludzie przejrza na oczy .
"Niejasne są także losy PSL i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry – pierwsza partia nie wiadomo jak długo będzie w stanie obsługiwać jedną tylko grupę społeczną. A ziobrzyści? Tu zagadek jest jeszcze więcej – jak poradzą sobie z wolnym dojrzewaniem swojego lidera, czy nie rozsadzą ich wewnętrzne konflikty, które coraz bardziej tam narastają, czy zachowają minimalną lojalność wobec siebie. Więcej pytań i wątpliwości, niż pewników" - czytamy dalej w najnowszym wpisie Marka Migalskiego.
>>>>
Ci akurat sa mlodzi i nie wiadomo czemu mieliby znikac . Program jest jasny . Sa ludzie ktorzy go popieraja - na razie zdeformowani przez smolenska sekte ale jak ona sie rozpadnie to sytuacja sie zmieni .
Oczywiscie to wszystko jest obecnie obrzydliwe i te wszystkie partie nadaja sie do likwidacji . Z sensem jeszcze mowi PSL w niektorych sprawach . Gorzej z czynami . No i SP tez szczerze chce czynic co mowi . Reszta robi klamliwy szol byle byc u koryta . Dopoki lud idzie na to . Nic sie nie zmieni . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 14:41, 23 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Migalski na blogu w Onecie: Kaczyński musi tym ukoić głód wynikły z odstawienia dragów
"Członkowie aparatu (PiS - przyp. red.) bardzo ideowi nie są i nie we wszystko wierzą. Traktują PiS jako niezłe i dochodowe przedsiębiorstwo" - pisze na swoim blogu w Onecie Marek Migalski, który swoją byłą partię porównuje do gangu dealerów narkotykowych. Podkreśla też, że ci, którzy wyłamali się z gangu są brutalnie eliminowani, a Jarosław Kaczyński, którego europoseł określa mianem "bossa", "musi dostarczyć czegoś mocniejszego, żeby ukoić głód wynikły z chwilowej abstynencji i czasowego odstawienia dragów".
>>>>
Ci ktorzy zaczynaja miec skrupuly moralne sa ,,likwidowani'' jak w kazdej mafii . Stalin Mao czy inny Kim dlatego osiagneli w swoich bandyckich ,,partiach'' szczyty bo ich konkurenci jakkolwiek zdegenerowani to jeszcze jakies skrupu;u moralne mieli . Oni nie .
Podobnie prezez . Krzyz nie krzyz smiaerc brata czy nie wszystko mozna wykorzystac aby przedluzyc odlot na haju jaki daje stolek w sejmie . Zreszta sejmoholik zrobi wszystko dla manadatu . To juz wiemy .
Polityk PJN przyznaje w swoim wpisie na blogu w Onecie, że jednym z najbardziej popularnych określeń "niechętnych PiS-owi komentatorów" jest porównanie tej partii do sekty. Sam zauważa wiele cech potwierdzających tę tezę. "Jarosław Kaczyński ma bardziej wyznawców, niż wyborców i każdy lider może mu tylko zazdrościć. Czego? Tego, że cokolwiek powie, jakikolwiek manewr zrobi, w którąkolwiek pójdzie stronę, jego wyborcy łykną to i podążą za nim. Może on dokonać dowolnego zwrotu i powiedzieć cokolwiek, a i tak uznane to zostanie za oczywiste, naturalne i od dawna wiadome" - tłumaczy.
>>>>
Nie wiem jak mozna zazdroscic bycia guru i bycia na czele sekty . Normlany czlowiek ucieka od obledu . Ale to prawda .
Z ostatniej chwili moge podac komentarz co do slawetnego ,,Zbyszku pogodzmy sie'' . Na co Ziobro - Szkoda ze wykorzystal manifestacje do rozgrywek partyjnych .
A na to fanatycy PiS . - Znowu Ziobro mąci ! Tak ! Jak prezes mąci w SP to wina Ziobry . Bo on mąci . Nie pierwszy raz slysze atki szokujacy wniosek z tego co sie dzieje , To sa naprawde sekciarze ...
Twierdzi też, że wyborcy PiS uznają Kaczyńskiego "za guru i zbawcę Polski", ale podkreśla, że niewielu z nich wie, że "aparat partyjny już taki ideowy i zaślepiony nie jest". "Bo członkowie aparatu bardzo ideowi nie są i nie we wszystko wierzą. Traktują PiS jako niezłe i dochodowe przedsiębiorstwo. Kiedyś określałem je jako fundusz emerytalny im. J. Kaczyńskiego, zarządzający rocznie kilkudziesięcioma milionami złotych. Pozwala on posłom, senatorom, radnym i działaczom wszelkich szczebli na w miarę (jak na polskie warunki) przyzwoitą egzystencję" - pisze na swoim blogu w Onecie.
>>>>>
Tak . Trzeba dodac dotacje z budzetu (skladki - jakkolwiek nie sa olbrzymie ) ORAZ DIETY POSLOW ale !!! I SAMORZADY !!!
Na posla ile idzie ??? z 500 tysiecy rocznie ? ( Wydatki na Sejm dzielone przez 460 ) Razy tych poslow i senatorow ze 200 daje 100 milionow !!!
A samorzady i tamte stolki ? Sa tansze ale jest ich wiecej i tez ze 100 milionow sie zbierze . Nie bede szukal dokladnie bo przeciez to trudne np. w gminach itp. kto komu stolek zalatwil a to korzysc ! Mi mi wychadza SETKI milionow ....
Migalski podkreśla, że tym jak posłowie PiS "gorliwie strzegą swego miejsca w partii i dbają o to, by nie dać się wyprzedzić innym" przypominają dealerów narkotykowych. "Politycy PiS, a przynajmniej zdecydowana większość z nich, za jedyny swój obowiązek uznają zabezpieczenie sprawnej dystrybucji narkotyku i obronę swojej pozycji w gangu" - podkreśla.
"Ci, którzy wyłamali się z kartelu, którzy porzucili gang, którzy uznali, że tak nie można, że to jednak zabija klientów i jest niegodne, są brutalnie eliminowani - wysyła się do tego co głupszych i bardziej bezmyślnych »żołnierzy«. Ich zadaniem jest całkowita dyskredytacja takich »zdrajców«" - pisze. Dodaje też, że odbiorcy przyjmują to "z ulgą i zadowoleniem", bo przy każdym problemie w strukturze gangu pojawiają się kłopoty z "punktualnością dostaw". "Po takim okresie zawirowań Kaczyński musi dostarczyć czegoś mocniejszego - żeby ukoić głód wynikły z chwilowej abstynencji i czasowego odstawienia dragów. Po takiej zmianie wszystko wraca do normy" - pisze. Dodaje też, że "boss" będzie wówczas znowu zadowolony, a struktura "powróci do normy".
>>>>>
Tak . Prezes to sejmoholik . Widac silne uzaleznie . jakie zycie zycie prowadzi Jaroslaw poz a intrygami w korytarzach sejmu ? Kino teratr kultura ? Nie . Tylko intrygi .
Nauka wynalazki odkrycia ? Nie intrygi .
Podroze wyprawy turystyka ? Nie intrygi w sejmie ?
Chemia fizyka biologia ? Nie intrygi .
Nic zadnych zainteresowan tylko intrygi .
Tak wyglada nalog .
U żłoba mamy mnostwo ludzi monotematycznych . Ludzi jednego tematu . Intrygi . Kto nad kim kto pod kim . Kogu w gore kogo w dol .
Narkoman tez mysli tylko o jednym .
Tych ludzi trzeba resocjalizowac i musza miec odwyk a wy na nich glosujecie !
I oczywiscie znow o. Rydzyk ktory zreszta tez jak widze stal sie nalogowce ,, i musi miec dzialke''...
Zreszta PO tez to sa narkomani i przeciez cala reszta .
Tylko ze takie SLD PO to wiadomo . Tam chodzi o koryto i niespecjalnie udaja . Kto sie nabiera na Pkota to juz jego sprawa ... PSL zadziwia nawet pozytywnie . Bo mimo ze chodzi o koryto to czesto pomysly swietne maja ktorych lekcewazyc nie sposob . Ale PiS jest najgorszy bo chodzi o koryto a na ustach Polska Katyń Powstanie Warszawskie i co jeszcze ? Krzyż nawet . A chodzi o koryto . Stad jest to najbardziej plugawe . Zawsze szczerosc nawet w zle to jakies dobro . Czynic zlo iwrzeszczec o dobru to szczyt zwyrodnienia ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 21:24, 15 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Migalski na blogu: Użyją do tego wszelkich środków. Taniec na grobach jest jednym z nich
"Chciałem w tym roku lecieć do Meksyku. Nie muszę – Meksyk przyleciał do mnie. A konkretnie Meksykanie" - pisze na swoim blogu w Onecie Marek Migalski, eurodeputowany PJN. Polityk dodaje, że to chyba Meksykanie nadciągnęli nad Wisłę, bo "tylko oni potrafią urządzać nad grobami bliskich fiestę: tańczyć, biesiadować, śpiewać "sto lat" i prowadzić rodzinne spory". Migalski określa tak polityków Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości, którzy jego zdaniem walczą o to, by nie dopuścić do wzrostu poparcia innych ugrupowań. "Użyją do tego wszelkich środków. Taniec na grobach jest jednym z nich" - tłumaczy.
Migalski zauważa w swoim wpisie na blogu, że zarówno Platforma Obywatelski jak i Prawo i Sprawiedliwość wykorzystują śmierć 96 osób do "prowadzenia swojej polityki i zyskiwania sympatii społecznej". "W ostatnim tygodniu zaczął Jarosław Kaczyński – pierwszy dzień Świąt wykorzystał do powiedzenia, w wywiadzie dla Jacka Nizinkiewicza (przeczytaj pierwszą i drugą część wywiadu), kilku obrzydliwości o Dornie, Krasowskim, Kowalu i "mojej skromnej osobie" (mam nadzieję, że Czytelnicy docenią podwójną ironię tego ostatniego sformułowania)" - podaje. Zauważa też, że w prezes PiS "skorzystał z okresu najważniejszego katolickiego święta do opluwania ludzi, kłamania i uprawiania polityki". Przypomina też, że już dzień po świętach Wielkanocy, szczęśliwie dla Kaczyńskiego jak pisze, wypadła rocznica katastrofy smoleńskiej. "Więc była okazja do kolejnego grzania politycznego. Im bliżej było końca tego dnia, tym bardziej używano retoryki politycznej i wykorzystywano rocznicę tragedii do walki partyjnej. Kaczyński grzmiał, atakował rząd, oskarżał poszczególne osoby za śmierć swojego brata, dziękował ludziom swojego obozu za trwanie w tej walce" - tłumaczy dodając, że odśpiewanie "sto lat" i epitety jakie wykrzykiwano podczas uroczystości "nawet dotychczasowi zwolennicy PiS i admiratorzy Kaczyńskiego uznali za przegięcie".
>>>>
Jak przystalo na opetanych tak obchodza te swieta . Dla diabla to nie jest radosc ... A pomyslec ze byly w TV mordy ktore chcialy nas ,,jednoczyc'' wokol Smolenska abysmy poczuli wspolnote . Wspolnote bluzgu i nienawisci ...
Polityk PJN podkreśla jednak, że w całej sprawie "nie odpuścił" również premier Donald Tusk. "Przedwczoraj przywalił z grubej rury, czym zyskał poklask swoich ludzi. Uff, mogli odetchnąć, załapaliśmy się na fiestę. Co prawda, w ostatniej prawie chwili, ale jednak jesteśmy na nekroimprezie. Lider PO z wdziękiem i premedytacją wszedł z retorykę PiS i zaatakował Kaczyńskiego i cały jego obóz" - przypomina europoseł, który zaznacza też, że dzięki temu "wszyscy inni pozostali w osłupieniu, bo takich słów już dawno w Polsce nie słyszano"
"Tusk okazał się graczem obdarzonym nie mniejszym refleksem, niż szef PiS. I nie mniejszą bezczelnością oraz zdolnością do tańczenia na grobach. Spleceni w tym makabrycznym tańcu całkowicie zaabsorbowali uwagę mediów, a tym samym – wyborców. W tym danse macabre mogli uczestniczyć tylko oni, dla innych zabrakło miejsca (Palikot) lub nie chcieli w tym uczestniczyć (na przykład PJN)" - pisze.
Kończąc, Marek Migalski przypomina swoją tezę, że jeśli w polityce dwóch się bije tam obaj korzystają, jednak zauważa też, że obecnie sytuacja jest "tak dramatyczna, że wystarczy im teza, że gdzie dwóch się bije, tam obaj nie tracą". Podkreśla też, że zarówno Kaczyńskiemu jak i Tuskowi zależy tylko na tym, żeby nie tracić elektoratu.
"Razem tworzą w istocie jedno ciało, którego zadaniem jest niedopuszczenie do wzrostu popularności innych ugrupowań. Użyją do tego wszelkich środków. Taniec na grobach jest jednym z nich. W końcu to cześć ich tradycji. Tradycji Meksykan" - podsumowuje na swoim blogu w Onecie.
>>>>
Po pierwsze nie obrzajmy Meksyku kraju umeczonego strasznie . To żulia nie Meksyk . Po drugie nie ma żadnego ,,zarówno''...
Jak prezes wychodzi bredzi godzinami i mordercach ,,zdardzonych o świcie'' to jego klakierzy milcza jak Tusk ma jedno jedyne wystapienie to klakierzy od razu wyskakuja i od razu : - Widzicie ! Jak Tusk go sprowokwal . Wprawdzie przezes jest nie tego ale ,,zdenerwowal sie'' bo Tusk . ,,Obie strony sa winne'' . Nie ma zdnego porownania . To ze na tysiac wrzaskow Tusk odpowie raz wynika z tego co mowia mu doradcy . Ze jak kompletnie nic nie powie to wyjdzie na mieczaka i ze przyznaje racje tym bredniom . Tusk zrobil niejedno swinstwo ale akurat w kwestii smolenskiej PO siedzi nadzwyczaj cicho . Brednie ida w sposob wyrazny i okreslony ze strony prezesa i spolki i zadne ,,zarowno'' tutaj nie przejdzie . Nie ma zadnego rowno ... To po prostu jawne klamstwo ...
U prezesa to juz psychoza maniakalno-depresyjna o nazwie Smolensk . To juz jest sekta monotematyczna . Przez 2 lata jedno zdanie . Oni zabili naszego prezydenta . Najwyzej zmieniaja ornamenty ale kazdy ich artykul czy wypowiedz udowania ze ,,Tusk zamordowal naszego prezydenta''.
Mozecie sobie popatrzec na przykladzie prezesa do czego prowadzi megalomania zwlaszcza gdy zdobedzie jakichs sluchaczy ! Do kompletnego zeswirowania ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 15:04, 12 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Migalski: sugestie, że Rosjanie zamordowali prezydenta, służą jedynie im
"Sugestie, że to Rosjanie zamordowali prezydenta, służą dziś jedynie właśnie im" – napisał na blogu w Onecie, Marek Migalski. "Jeśli rzeczywiście Lech Kaczyński zostałby zamordowany przez Rosjan za to, że zatrzymał ich wojska idące na Tbilisi, to znaczy, że Putin jest wszechwładny i nieustraszony" - podkreśla.
Europoseł dodaje, że "nie boi się tezy o zamachu i udziale osób trzecich w tragedii smoleńskiej". "Nie boję się też myśleć, że tak mogło być, ani co potem z takim faktem trzeba by było zrobić. Ale dopóki nie będzie bezspornych dowodów na potwierdzenie tego, że prezydenta zamordowali Ruscy we współpracy z Tuskiem, uważać będę, że tego typu dywagacje szkodzą Polsce i - nolens volens - służą Kremlowi. Polecam tę myśl propagatorom hipotezy o zamachu" – dodaje. Europoseł Marek Migalski wymienia dwa powody, dla których – jak tytułuje swój wpis na blogu – "mówienie o zamachu służy Putinowi". "Po pierwsze, buduje to legendę Putina i jego ekipy jako grupy ludzi, którzy potrafią dopaść swoich przeciwników wszędzie i zawsze. Jeśli rzeczywiście Lech Kaczyński zostałby zamordowany przez Rosjan za to, że zatrzymał ich wojska idące na Tbilisi, to znaczy, że Putin jest wszechwładny i nieustraszony. Nie zawahał się nawet na zamordowanie głowy państwa członkowskiego NATO i UE, co może w regionie postsowieckim, ale także na całym świecie, budować opinię o nim jako o mocnym człowieku i niezwykłym polityku, a Rosję przedstawiać jako gracza wagi najcięższej" – pisze Migalski.
Dodaje, że "mówienie o zamachu, bez dostatecznych na to dowodów, wzmacnia Kreml i robi mu darmową reklamę wobec tych, którzy naprawdę mogą się bać Putina".
"Po drugie, niepotwierdzone zarzuty o zamach dokonują nieodwracalnych podziałów na polskiej scenie politycznej i w polskim społeczeństwie, co na pewno nam w przyszłości zaszkodzi ... Jeśli dziś formułuje się zarzut morderstwa wobec Lecha Kaczyńskiego, to jak wyglądają, w tym świetle, obecnie rządzący i ich wyborcy? W najlepszym wypadku - jako nieświadomi pomocnicy kata" - podkreśla na blogu w Onecie.
"Jak więc za parę lat będzie można w nimi głosować nad najważniejszymi dla państwa sprawami, jak z nimi kooperować, jak współpracować, jak żyć w tym samym państwie? Przecież tego typu oskarżenia nie mogą pozostać bez skutków i konsekwencji (politycznych i psychologicznych). Należałoby więc powściągać język i uważać na słowa. Zwłaszcza dopóki tego typu hipotezy nie zostaną potwierdzone" – apeluje europoseł.
"W innym przypadku zniszczy się całkowicie jakąkolwiek płaszczyznę porozumienia dla zawierania elementarnych kompromisów. Chyba że komuś o to właśnie chodzi..." – dodaje.
>>>>
No jak to ? Prezes wyraznie mowi ze z nimi nie da sie zyc . Obozy taczki kilofy pasiaki to odpowiednie miejce dla tych ,,co zamordowali naszego prezydenta i ich poplecznikow''...
Poz atym intryguje mnie jak prezydent golymi recyma zatrzymal ruskie czolgi ? Syrii maja ten sam problem i bardzo by im sie te metody przydaly . Moze fachowcy z PiS nauczyli by tamtejsza opozycje tych cennych metod ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 18:53, 19 Mar 2012 Temat postu: |
|
Migalski: może 0,3 proc. na partie polityczne?
"Może warto zaproponować zamianę dzisiejszego sposobu finansowania partii politycznych na dobrowolne odpisy od podatku w wysokości 0,3 proc.?" – napisał na swoim blogu w Onecie europoseł Marek Migalski. "Mówiąc inaczej, według wyliczeń dotyczących składki na Kościół, wprowadzenie 0,3 proc. odpisu od podatku miałoby skutkować wpływami na poziomie około 100 milionów złotych" - szacuje wpływy Migalski.
"Domagajmy się zastąpienia dotychczasowego, budżetowego łożenia na partie, przez coroczne odpisywanie 03 proc. od podatku osobistego każdego chętnego podatnika" - stwierdził europoseł. "Przyjęcie naszego wniosku skutkować będzie dalszym obniżeniem składki społecznej na działalność partii politycznych. Według wyliczeń dotyczących składki na Kościół, wprowadzenie 03 proc. odpisu od podatku miałoby skutkować wpływami na poziomie około 100 milionów złotych ( przy nierealnym założeniu, że płacić będzie chciał każdy). Jesteśmy pewni, że nie każdy będzie chciał wspierać partie polityczne poprzez kierowanie 0,3 proc. swojego podatku na ich aktywność" - napisał na swoim blogu w Onecie Migalski.
W czwartek podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski minister administracji i cyfryzacji Michał Boni przedstawił stronie kościelnej założenia do ustawy, która ma zlikwidować Fundusz Kościelny. Boni poinformował, że rząd chce wprowadzić możliwość przekazywania 0,3 proc. podatku dochodowego na Kościoły i związki wyznaniowe. Te miałyby samodzielnie płacić składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne duchownych.
"Jeśli pojawiają się głosy, że na Kościół mają płacić tylko wierni, którzy to zadeklarują, to nie wiemy dlaczego na partie muszą płacić wszyscy – nawet ci, którzy nie chodzą na wybory" - napisał Migalski.
"Jeśli już powoli widać, że konstytuuje się «Koalicja 0,3 proc. dla Kościoła», w której poczesne miejsce zajmują Tusk i Palikot, to może warto byłoby, żeby oni sami poddali się takiej podatkowej weryfikacji? Zwłaszcza, że to te dwie formacje, które jeszcze jak nie miały prawa do finansowania w budżetu państwa, miały pełne buzie zapewnień, że daniny publiczne na partie to hańba i wstyd, ale zaraz po tym, jak przekroczyły próg finansowania, zaczęły pełnymi garściami brać z państwowej kasy. Jeśli dzisiaj tak bardzo chcą nowej formy opodatkowania Kościoła, to niech mają także odwagę zastosować tę samą metodę wobec siebie.
>>>>
To sa zbrodnicze pomysly a jak ze zlosci nic nie da ??? Na p-osłów byĆ musi ZAGWARANTOWANE . Wszyscy inni nie ale oni tak ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 22:46, 26 Lut 2012 Temat postu: |
|
Marek Migalski na blogu: Kaczyński to najlepszy sojusznik PO
Sobota powinna "zapaść głęboko w pamięć wszystkim wyborcom PiS, bo w genialny sposób pokazała, dlaczego ich ulubiona partia nigdy nie będzie rządzić" - pisze na swoim blogu w Onecie Marek Migalski.
>>>> Nikomu nie zpadnie bo bylo mnostwo juz takich ,,sobot'' i nic ...
- Pokazał, że miałem rację, kiedy półtora roku temu pisałem, jeszcze jako człowiek obozu PiS, że bez Jarosława Kaczyńskiego PiS nie przetrwa, ale z nim nie wygra. Pokazał, że Donald Tusk nie ma lepszego sojusznika, nad prezesa. Że dopóki na czele największej partii opozycyjnej stać będzie Kaczyński, dopóty obecny premier może być spokojny o swoją przyszłość, a Platforma może rządzić tak, jak do tej pory. Nie musi robić nic, nie musi dobrze rządzić – wystarczy, że za przeciwnika ma pana prezesa - zauważa. Polityk przypomina, że wczoraj "obchodziliśmy »studniówkę« gabinetu Donalda Tuska i wystarczyło tylko dać spokojnie mediom pogrillować premiera". - Od kilkunastu dni jest on w wyraźnej defensywie i musi tłumaczyć się za "sukcesy" minister Muchy, czy ministrów Arłukowicza i Nowaka. To, co należało zrobić, to lekko zaznaczać swoją obecność, bez jadu punktować rząd, proponować jasną i spokojną alternatywę, pokazywać młodych, zdolnych ludzi z PiS, którzy merytorycznie uderzaliby w słabe punkty obecnego gabinetu - czytamy na blogu.
Zdaniem Migalskiego, prezes PiS "postanowił przypieprzyć z grubej rury – mówił coś o Gomułce, o Gierku, o Niemcach".
>>>> O Gierku to chyba mial byc komplement ??? To dla prezesa postac pozytywna przeciez .
- Odsunięcie PO od władzy uznał za elementarny warunek istnienia Polski (uznał więc tym samym, że w naszym kraju nie mamy do czynienia z walką partyjną, ale w wojną między patriotami i zdrajcami – pierwsi chcą trwania Polski, drudzy kontynuowania jej obecnego upadku). No i wystarczyło – na jego tle premier zaczął się nagle jawić jako, może nie geniusz, ale przynajmniej człowiek o zdrowych zmysłach, jako nieudacznik (ale obliczalny), jak fajtłapa (ale normalny) - kontynuuje eurodeputowany.
>>>> A Donio normalny bynajmniej nie jest . Obliczalny jest o tyle z gory mozemy obliczyc ze bedzie katastrofa jak on utrzyma sie u koryta . Czyli jest obliczalny .
Według polityka PJN "to właściwie dało mu oddech, już pozwoliło na skierowanie świateł dziennikarskich kamer na PiS i kolejne dywagacje o tym, w jakiej formie jest Kaczyński".
>>>> Umyslowej ? Takiej jak zawsze . Czyli sfietnej ...
- I wyborcy PiS mogą mieć pretensje do wszystkich, którzy będą się wyzłośliwiać na prezesem, ale to nie kto inny, jak właśnie ich wódz po raz kolejny niepotrzebnie zaabsorbował sobą media, chociaż mógł spokojnie siedzieć i przyglądać się, jak uśmiercany jest - przez owe media - jego polityczny konkurent - akcentuje polityk.
>>>> Trudno siedziec spokojnie jak szalenstwo buzuje . Musi byc erupcja ...
- Nie może zatem dziwić, że premier zupełnie szczerze wyznał, że brakowało mu przez ostatnie dni Kaczyńskiego. Bo zaiste – nikt inny nie mógł go wyratować, choć na krótki czas, od dalszego młotkowania. Bez prezesa już dawno byłby politycznym trupem. I to najświętsza z prawd – za trwanie tego rządu, za jego bezkarność, za jego nieróbstwo, za nijakość, słabość i beznadziejność współodpowiedzialny jest Jarosława Kaczyński - przekonuje.
>>>> Tak . Ewnementem jest to ze za zbrodnie rzadu bardziej odpowiada ,,opozycja'' niz ten rzad !!! Donald tylko korzysta z koniunktury . Glupi by nie korzystal ...
Zdaniem Marka Migalskiego "takie mózgi, jak Hofman czy Poręba, mogą sobie wymyślać kolejne otwarcia i kampanie, a i tak na końcu wyjdzie ich szef i walnie coś o Merkel, Gomułce lub Ruskich". - I Tusk będzie mógł spokojnie przygotowywać się na trzecią kadencję. Wbijcie to sobie do głów, wyznawcy Kaczyńskiego – to on gwarantuje długoletnie rządy Platformy Obywatelskiej. To nie zdrajcy w PiS, nie Ruscy, nie masoni, nie agenci, nie Szwaby i nie liberalne media zapewniają Tuskowi komfort rządzenia przez kolejne lata. To Jarosław Kaczyński. Tak, ten sam, od którego oczekujecie, ze Polskę zbawi. Na razie bawi – Tuska - konkluduje Migalski.
>>>>
TAK TAK TAK ! Nie zapominajmy jednak o medialnym wsparciu . Bo o .Rydzyka PiSu by nie bylo . Ten łotr jest nawet bardziej winny niz Jaroslaw . Ze nie wspomne o pomniejszych typu Gupol i takie pisemka bo oni sa mikroskopijni . No a gdzie jest rozum wyborcow ??? Ok. 30 % do pory glosowalo ??? Nie to nie s aniewinni ofiary . WSZYSCY ONI SA WINNI ZBRODNI TUSKA FORSUJAC PSYCHOPATE KTORY STRASZY I WINDUJE POPARCIE DLA PO ! |
|
 |