Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 23:03, 17 Kwi 2016    Temat postu:

Tomasz Wróblewski
Putinowska ruletka
Dodano dzisiaj 10:47
Kreml, Moskwa / Źródło: Fotolia / travelbook
W dwa lata po zestrzeleniu Malezyjskiego Boeninga i uśmierceniu 299 osób na pokładzie, Rosja powraca do swojej ryzykownej gry. Niemal dzień po dniu prowokując amerykańskie siły na Bałtyku.

„Rosyjska ruletka nie przypadkiem nazywa się rosyjska” - Ronald Reagan uwielbiał puentować tym zdaniem każde kolejne doniesienie o rosyjskich awanturach w świecie. Związku Radzieckiego już nie ma, ale mentalność i metody zostały. Przepastne państwo z mocarstwowymi kompleksami, za wszelką cenę usiłuje wymusić dla siebie uznanie świata. Szacunek, który normalne państwa zdobywają dobrobytem swoich obywateli, Rosja chce zdobyć traumą obywateli wszystkich państw wokół.

W końcówce sowieckiego komunizmu Rosja nie była w stanie wyprodukować jednego produktu, który miałby szansę na wolnym rynku. Niektórzy z nas pamiętają konserwy, których bez dłuta i młotka nie dało się otworzyć. A tym, którzy mieli okazję podróżować po ówczesnej Rosji, utkwiła w pamięci buta, duma i głębokie przekonanie o supermocarstwowości, której jedynym objawem był strach podbitych narodów. Po 91 roku Rosja dalej nie musiała nic produkować, swoje konserwy kupował, razem z technologią do wydobywania gazu i ropy. Surowce mineralne, jeszcze do niedawna pozwalały na finansowanie pozorów rozwoju gospodarczego. Nowa generacja satrapów, wykorzystała naiwność Zachodu do odbudowy arsenału wojennego, znowu zaniedbując własnych obywateli.

Wolny rynek ograniczony został do grupy kilku tysięcy uprzywilejowanych, a autorytet władzy zasadza się w nieustannym podgrzewaniu międzynarodowych napięć i przekonaniu, że świat nie chce się pogodzić z odbudową międzynarodowego znaczenia Rosji i obdarzyć Putina należnym szacunkiem. Tego szacunku starcza na tyle ile uda mu się zastraszać kolejne bezbronne państwo. Ukrainę, Syrię, Gruzję. Rosja wbrew całej swojej retoryce, pozostaje ważnym, ale tylko regionalnym graczem. Jej potencjał wojskowy może zagrozić państwom nadbałtyckim, może być skuteczny w konfrontacji z gangami islamskich fundamentalistów, ale w konfrontacji z NATO nie ma żadnych szans. Co najwyżej może dokonywać swoich spektakularnych wyczynów, przelatując nad amerykańskimi okrętami, naruszając przestrzeń powietrzną Litwy, Estonii, ale jak pokazał przykład Turcji – do czasu. Do czasu aż ktoś nie załaduje do magazynku prawdziwego naboju i cała ta rosyjska fanfaronada pryśnie. Historia patiomkinowskiej mocarstwowości uczy, że to co Rosję ostatecznie wykończy, to nie totalna wojna, ale właśnie to pozoranctwo. Przygotowywanie się do agresji, na którą nigdy Putin się odważy, ale której koszty doprowadzą kraj do kolejnego bankructwa.

...

Brawo! Pamietajmy ze wysilek ponad mozliwosci WYNISZCZA organizm. Dzis wzmozenie jutro smierc. Tak pijakowi ,,ciepło" spać w sniegu. Tak jak narkotyk ,,dodaje" energii...
Tak bylo zawsze. Iwan Grozny poszalal a potem zawał kraju. Piotr tzw. Wielki Mikolaj pozniej Sowieci. Zawsze zawał po narkotycznym wyskoku. Tak i teraz. Sa coraz slabsi po kazdym cyklu wyskokowym.
Zachodnie glupki ,,pomogly" bo swoim cielęcą biernoscia wzmocnily rojenia imperialne. I wyskok byl wyjatkowo wysoki. Spadek zatem tez jest duzy.
Zachodni ramole polityczni maja po 60 lat. Swiata uczyli sie 40 lat temu. Rok 1975 to upadek Wietnamu Laosu Kambodzy itd. Caly szereg krajow wpadl w komunizm. Wtedy Sowieci z Brezniewem pozorni juz juz wygrywali. I ten obraz ci glupcy przenosza na obecna Rosje ktora jest szkieletem owinietym zlotym papierem. Zachodni imbecyle mentalnie sa 40 lat temu. Swiat sie zmienil oni nie... Taka to zachodnia ,,nowoczesnosc".
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 22:51, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Leszek Moczulski: Rosja wdaje się w awantury, bo chce potwierdzić swój mocarstwowy charakter
Maciej Stańczyk

Putin myśli innymi kategoriami. Zastanawia się, co by zrobił, gdyby stał na czele Związku Radzieckiego. Tworzy taką wizję współczesnej Rosji i za wszelką cenę chce uwierzyć, że jest ona taką samą potęgą jak ZSRR. Kieruje się marzeniami, a nie geopolityką – mówi w rozmowie z Onetem Leszek Moczulski, historyk, geopolityk, były opozycjonista i wieloletni przywódca Konfederacji Polski Niepodległej.

Maciej Stańczyk: Do czego prowadzi wojna na Ukrainie?

Leszek Moczulski*: Wojna na Ukrainie ma wiele aspektów, dla Moskwy to kolejny kryzys, który składa się na długoletni proces upadku Rosji. Szczytowy moment jej potęgi to druga i ewentualnie trzecia dekada XIX wieku. Od tej chwili właściwie jesteśmy świadkami powolnego, choć nierównomiernego rozpadu rosyjskiej mocarstwowości. Dzisiejsza Rosja znacznie ustępuje takim niewątpliwym potęgom, jakimi były Rosja historyczna z czasów Imperium Carskiego czy potem Związek Sowiecki.

Tymczasem Putin retoryką właśnie nawiązuje do Związku Sowieckiego, mówi o przywracaniu tej mocarstwowej pozycji Rosji.

Mówi, w co wierzy, czy też pragnie uwierzyć. Rosja wdaje się w awantury, ponieważ chce potwierdzić swój mocarstwowy charakter. Putin zachowuje się tak, jakby stał na czele Związku Radzieckiego. Tworzy bajkową wizję współczesnej Rosji i za wszelką cenę chce uwierzyć, że jest ona taką samą potęgą jak kiedyś ZSRR, gdy podbił pół Europy za Stalina. Związek Radziecki był supermocarstwem militarnym, potęgą nuklearną. Putin odziedziczył resztki tej ostatniej i uważa, że to wystarczy, żeby współczesną Rosję wszyscy uznawali za taką samą potęgę, jak USA. Ale czasy zimnej wojny minęły, a Rosja skarlała i niespodziewanie dla siebie samej znalazła się wśród znacznie potężniejszych sąsiadów: USA (przez Alaskę), UE, Chiny, Japonię, także Indie. Pod względem gospodarczym trzeba doliczyć jeszcze Koreę. Może wybierać, pod czyimi skrzydłami bezpieczniej będzie się rozwijać. Tyle że to realistyczne rozwiązanie uważa za obrazę. Potrząsa nuklearną szabelką, uważając, że to wystarczy za wszystko.

Nie jest tak?

Broń nuklearna automatycznie nie czyni z kraju, który ją posiada, mocarstwa. To może mieć obronne znaczenie dla mniejszych państw, np. dla Izraela, ale Rosja dzięki tej broni na pewno nie będzie traktowana jak mocarstwo. To błędne założenie, Putin tego nie rozumie. Polityka, którą kreuje, być może pasowałaby do Sowietów - choć też nie uratowałaby ZSRR przed upadkiem, ale na pewno nie pasuje do realiów współczesnej Rosji. Problem w tym, że przywódcy rosyjscy za śmiertelny grzech – porzucenie wiekopomnych ideałów Świętej Rosji, uznają realistyczne oceny własnych możliwości i globalnego stosunku sił. Dzisiaj Federacja Rosyjska spada do drugiej dziesiątki, plasuje się za Brazylią, a z czasem zostanie prześcignięta przez Meksyk. Bismarck kiedyś zastrzegł, że polityk może działać tylko w granicach swoich możliwości, dla przywódców rosyjskich granicą są własne chęci. Marzeniami zastępują geopolitykę.

O czym marzy Władimir Putin? Chce powrotu zimnej wojny, wyścigu zbrojeń?

Sam dokładnie nie wie. Chciałby stanąć na czele ZSRR, uświęconego przez Cerkiew prawosławną. Takiego, przed którym drży Ameryka. Związek Radziecki niewątpliwie był potęgą militarną, ale jedynie pod tym względem mógł się równać ze Stanami Zjednoczonymi. Czynnik militarny ma jednak znaczenie tylko w sytuacji, kiedy świat postawiony jest na granicy konfliktu zbrojnego. Na tym właśnie polegała zimna wojna. Sowieci stawiali świat na granicy wojny, ale jednocześnie wiedzieli, że nie mogą tej wojny rozpocząć, bo jednak byli słabsi niż Stany Zjednoczone. Oba mocarstwa wydawały mniej więcej tyle samo pieniędzy na zbrojenia, ale PKB Stanów Zjednoczonych było średnio cztery razy wyższe niż PKB Związku Radzieckiego. Efekt był taki, że wyścig zbrojeń w Stanach Zjednoczonych przyczyniał się do stabilizacji gospodarczej, bo rząd zawierał z przedsiębiorcami długoterminowe kontrakty i gwarantował popyt. W Związku Radzieckim zbrojenia dławiły gospodarkę. Dziś rosyjska gospodarka i bez wyścigu zbrojeń ma poważne kłopoty.

Rubel traci na wartości, Zachód wprowadził sankcję ekonomiczne, a do tego, a może przede wszystkim spada cena surowców na światowych rynkach.

Ostatnio odbył się szczególny test. Ukraina wstrzymała zakupy rosyjskiego gazu – i Moskwa natychmiast zgodziła się na żądane przez Kijów warunki. Po prostu, nie eksportując surowców energetycznych, Rosjanie straciliby szansę na przeżycie. Krok ukraiński był odważny – po to pierwsze postawienia Putina w takiej sytuacji. Wbrew obawom, nie spowodował ruchu czołgów z drugiej strony. Gdyby wszystkie państwa europejskie zdecydowały się na taki sam ruch, jak Ukraińcy, gdybyśmy przy jakiejś okazji wstrzymali zakupy rosyjskiego gazu na dwa tygodnie, cała bezsiła Rosji wyszłaby na jaw.

Tylko czy Europę stać na taki manewr?

Europa ma zapasy gazu, może sobie pozwolić na taki manewr. Decyzja o wstrzymaniu zakupów gazu od Rosji niosłaby za sobą pewne koszty, ale miałyby one dużo większe znaczenie i konsekwencję dla Rosji niż dla Europy. Problem polega na czymś innym. Politycy europejscy przez cały miniony wiek uczyli się wytrwale, że jedynym rozwiązaniem jest zawsze doprowadzenie do jakiegoś kompromisu – i trudno im działać inaczej. Ponadto nauczyliśmy się traktować Putina jak jakiegoś demiurga, który może zrobić to, co tylko chce. Tymczasem teraz może tylko to, co musi. Raz po raz wyskakuje poza ten horyzont, lecz cena jest znacznie bardziej bolesna, niż nam się wydaje.

Nie rozumiemy Rosji, nie rozumiemy Putina?

To dużo szerszy problem. Oczywiście, politycy zachodni nie rozumieją Putina – co przyznała Angela Merkel, lecz Putin jeszcze bardziej nie rozumie Zachodu. Jedni nie spodziewali się konfliktu, drudzy oporu i ostrej reakcji. Ponadto obie strony znalazły się w nietypowej, może nawet niezrozumiałej dla nich sytuacji. Ujawniło to rozmiar złego funkcjonowanie mechanizmów demokracji na Zachodzie. Współcześni europejscy przywódcy nie potrafią działać w warunkach konfliktu, nie mają w tym żadnego doświadczenia, ani nawet teoretycznego przygotowania, bo przecież Europa miała być już kontynentem wolnym od konfliktów, miejscem gdzie panuje wieczny pokój. Mają poważny problem z właściwą ocenę możliwości i zamiarów drugiej strony. Dostrzegają innych tak, jak samych siebie. I nie dotyczy to tylko Rosji. Amerykanie militarnie szybko poradzili sobie w Afganistanie czy Iraku, ale politycznie ponieśli klęskę. Ocenili, że tamtejsze społeczeństwa automatycznie przejmą zachodni system wartości, a ludzi nie interesował system, tylko zamożność Zachodu. Amerykanie stali się w tych krajach bezradni, bo źle ocenili sytuację. To samo dotyczy Rosji i traktowania przez Europejczyków Putina, jak jakiegoś demiurga, który może zrobić, co tylko chce. A to nieprawda.

Jak na tym tle wypadają polscy politycy. Lepiej rozumiemy Rosję i Putina, niż np. Niemcy, Włosi czy Francuzi, czy może jesteśmy rusofobami, jak słychać w Brukseli?

Na pewno znacznie lepiej rozumiemy Rosjan, choć współcześni politycy polscy z małymi wyjątkami nie mają doświadczeń z polityką okresu konfliktu, gdyż w minionym ćwierćwieczu dominowała współpraca. W znacznym stopniu jesteśmy też rusofobami, przekonanymi, że trzeba wykorzystać każdą okazję, aby dać Moskalom po nosie. Ale, merytorycznie rzecz biorąc, niewiele proponujemy. Co prawda, jesteśmy zwolennikami bardziej stanowczej polityki Unii wobec Rosji, ale nie potrafimy wytłumaczyć, na czym ta stanowczość miałaby polegać. Przecież nie na retoryce i zagrzewaniu Ukraińców do boju. Nie mamy perspektywicznej wizji tej stanowczej polityki, brakuje nam też środków, żeby narzucić jej wprowadzenie. Włosi czy Francuzi, którzy zmagają się z narastającym zagrożeniem islamskim, słusznie podnoszą, że islamiści to dużo groźniejsze i bardziej realnie zagrożenie dla Europy, niż polityka Rosji - zresztą również zagrożonej terroryzmem na północnym Kaukazie, a wkrótce i w środkowej Azji. Szkopuł w tym, że te mniejsze konflikty powinny być zduszone w zarodku. Nie chodzi tylko o Donbas czy Ukrainę, a o całą Europę. Poza samym rozwiązaniem sprawy ukraińskiej – tak, aby w sposób widomy uniemożliwić jakiekolwiek próby rosyjskiej ekspansji gdziekolwiek, dobrze byłoby przygotować struktury decyzyjne Unii Europejskiej i jej krajów członkowskich do działań wobec o wiele poważniejszego zagrożeń, jakie ujawni się przecież w ciągu najbliższego ćwierćwiecza.

...

Czyli jak już mówił Piłsudski Moskwą nie mając siły próbuje bezczelnosci. Tylko, że bezczelnosc nie zastąpi siły. I kręgosłup pęka. Upadki imperium są coraz bolesniejsze. A to, że Rosja jeszcze istnieje to tylko dzięki Bogu, który łagodnie zlikwidował CCCP. Gdyby wtedy jakiś Putin spróbował wojny domowej. To dziś była by w Rosji Syria...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 14:45, 27 Mar 2015    Temat postu:

~Infantylne imperium : Putin od dawna zrzucił maskę. A raczej ma ich wiele w zapasie. To, co wiemy o nim nie zmieniło się od wczoraj. Wczoraj, to podłożenie z jego rozkazu bomb pod trzy budynki mieszkalne mieszkańców Moskwy i wykorzystanie tego pretekstu na rozpoczęcie drugiej wojny czeczeńskiej. Wojny w której zginęło tysiące ludzi. Gdzie tortury, bestialstwo nie miało granic. Wczoraj (i dzisiaj) – to prześladowania najmniejszych śladów krytyki: więzienie, brutalne pobicia, zlecone zabójstwa dziennikarzy. Jego zbrodnicza polityka wobec ludności Syrii i poparcie reżymu Assada przedłuża bez końca odrażającą wojnę. Dzisiaj kolej na Ukrainę.
Oczywiście w porównaniu ze Stalinem, Putin jest na razie ,,drobnym’’ rzezimieszkiem.

W Europie, pierwsza i druga wojna światowa oznaczyła kres polityki kolonialnej i wykształtowanie demokracji. Nastąpił schyłek fascynacji armii. Jeżeli kiedyś chłopcy z wypiekami na twarzy podziwiali kolorowe mundury, defilady, mniej lub więcej egzotyczne podboje, dzisiejsze czasy patrzą bardziej sceptycznie. (Fakt, że na przykład w demokratycznej Francji defilada 14 lipca przyciąga jeszcze tłumy, ale głównie...turystów. No i Francja jest demokracją...monarchiczną.

Jeżeli następcy Stalina przegrali zimną wojnę, bo większość zajętych państwowości uzyskała w końcu niepodległość, chęć przywrócenia uprzedniego stanu imperium świadczy o infatyliźmie. Fascynacja siły, paranoja niezkazitelnych granic – istnieją takie? – wielogodzinne defilady mogą fascynować dzieci, polityków, umysły konserwatorskie lub...dewiantów.

Ale nasz bohater ma swoje słabości. Nagłe bogactwo, które jak wielu innym nowobogackickim uderzyło mu do głowy. Wille, pałace, jachty, kolekcje najdroższych zegarków. Uśmiechnijmy się na chwilę wobec tej ludzkiej przypadłości.
Tak. Ten siłacz jest słabeuszem ponieważ tylko tchórz reaguje tak szybko i tak brutalnie na najmniejszą krytykę. Czy kłamstwa w żywe oczy świadczą o słabości, czy sile?

Infantylne imperia przemijają. Krymu, Ukrainy nie sposób włożyć do kieszeni. Kiedyś, prawdziwa demokracja zakwitnie i w Rosji. Kultura rosyjska jest przebogata, mieszkają tam światli ludzie. I oni właśnie zmienią kiedyś oblicze Rosji, która z gnębiciela, stanie się przyjacielska i twórcza. Czecznia w demokratycznych przemianach odzyska niepodległość, Syria odrodzi się z popiołów. Putinowie, pojawiają się niczym ciężkie choroby na ciele historii, ale w końcu ona wyrzuca je na swój śmietnik.

~sas do ~Infantylne imperium: Putin to tępy, komunistyczny trep. Jeśli zależało mu na dominacji nad Ukraina i jej przejeciu, to zrobił najgorszą rzecz ze swojego punktu widzenia. Natomiast dla Ukrainy okazął sie błogosławieństwem: owszem, Ukraina płaci cenę krwi, warto: w Ukraińcach budzi sie poczucie państwowości, odpowiedzialności za kraj w obliczu zewnetrznego wroga jakim jest Putin. Ludzie sie jednoczą. Myślę , ze teraz rodzi się nowe państwo: europejskie, demokratyczne, wiążące swoje nadzieje na przyszłośc z cywilizacją zachodnia. Ciężka i długa droga przed nimi nie chodzi tylko o putinopwskich zadymiarzy. Sami między sobą tez będa musieli wiele spraw politycznych, gospodarczych, prawnych, załatwić w sposób cywilizowany. Ale myślę że im się uda.

~putin ma się o co bać do ~Infantylne imperium: Putin kradł tyle pieniędzy, ile mógł.
- Przez pierwsze osiem lub dziesięć lat swojej władzy Putin kradł tyle pieniędzy, ile mógł. Zrabował setki miliardów dolarów i dziś jest najbogatszym człowiekiem na świecie - powiedział w wywiadzie dla CNN Bill Browder, który stojąc na czele funduszu Hermitage Capital Management, był kiedyś największym inwestorem zagranicznym w Rosji i pomógł wzbogacić się Putinowi. Ale od kilku lat biznesmen znajduje się na "czarnej liście" prezydenta Rosji.
Browder szacuje, że majątek Putina może być wart 200 mld dolarów. - Pieniądze, które miały zostać przeznaczone na szkoły, drogi, szpitale itd. lokowane były w akcje i nieruchomości. Majątek trafiał też na szwajcarskie konta bankowe czy fundusze hedgingowe zarządzane przez Putina i jego kumpli - powiedział biznesmen.
Najbogatszy na świecie
Dodał, że przez pierwsze osiem lub dziesięć lat Putin kradł "tyle pieniędzy ile mógł". - Niektórzy ludzie, w tym ja - uważają, że jest on najbogatszym człowiekiem na świecie. Ukradł setki miliardów dolarów - podkreślił.
Szef Hermitage Capital Management przez prawie 10 lat robił interesy z Kremlem. Browder zarządzał wówczas kapitałem o wartości 4,5 mld dolarów.
Zaznaczył, że nie był po prostu zwykłym inwestorem. - Zaczynałem od kupowania akcji rosyjskich spółek. Wtedy zacząłem zdawać sobie sprawę, że oligarchowie i urzędnicy państwowi kradli wszystkie zyski z tych firm. Badałem, w jaki sposób dochodziło do tych oszustw. nagłaśniałem to w zagranicznych mediach i to piętnowanie rosyjskich firm faktycznie działało, bo zainteresował się tym Putin. Walczył z tymi samymi facetami, z którymi ja walczyłem. Oligarchowie kradli jego władzę a następnie nasze pieniądze. I za każdym razem, gdy nagłaśniałem informacje o skandalu, Putin wkraczał i naprawiał sytuację. I tak moje zyski szły w górę, bo zyski firm rosły. A ja czułem się najlepszym człowiekiem na świecie, bo zarabiałem a jednocześnie naprawiałem zło - przyznał Browder.
Kto ma władzę?
Ale Putin w pewnym momencie dogadał się z oligarchami. - Aresztował najbogatszego oligarchę w kraju a do innych powiedział, że jeśli nie chcą być zamknięci, to muszą podzielić się swoimi pieniędzmi.
I wtedy Browder z partnera biznesowego stał się dla Putina “zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego”. - Kiedy w listopadzie w 2005 roku przyjechałem na moskiewskie lotnisko Szeremietiewo zostałem zatrzymany w salonie dla VIPów. Zabrano mnie do sali zatrzymań, gdzie spędziłem 15 godzin, po czym wydalili mnie z kraju - powiedział biznesmen.
Browder tłumaczył, że władze w Rosji ma ten, kto jest w stanie aresztować ludzi. - Twoje bogactwo nie ma znaczenia, bo możesz zostać wsadzony do wiezienia, a pieniądze i tak ci zabiorą - zaznaczył.
Śmierć adwokata
Browder uważa, ze "Putin i jego ludzie" stoją także za śmiercią adwokata Siergieja Magnitskiego, który pracował dla rosyjskiego oddziału Hermitage Capital Management i ujawnił nadużycia w rosyjskich organach skarbowych. Magnitski osadzony pod fałszywymi zarzutami zmarł w areszcie w 2009 roku.
- Zabili go dla pieniędzy. Wszyscy stali się bogaczami, dostali konta w bankach, wille i samochody. Dlaczego mielibyśmy pozwolić im teraz przyjeżdżać do Ameryki, na prowadzenie tu swoich rachunków i wydawanie tych pieniędzy - pytał Brytyjczyk w rozmowie z CNN.
Scenariusze dla Rosji
Według Browdera, Rosja targana kryzysem ekonomicznym, może podążyć drogą Zimbabwe lub Korei Północnej i Putin zostanie władcą absolutnym. Drugim scenariuszem jest ten z Ukrainy, Gruzji i Kirgistanu. - Rosjanie mogą zapytać: "Dlaczego pozwalamy temu człowiekowi rujnować nasze życie” - powiedział szef Hermitage Capital Management.
- Jego decyzję mogą sprawić, że ludzie będą chcieli się go pozbyć. Być może dojdzie do przewrotu pałacowego, tego nie wiemy. Ale dopóki Putin jest u władzy ciągnie Rosję w dół i sprawia Zachodowi wiele problemów - dodał.

...

Ale mamy madrych ludzi ! To sa przykladowe teksty ktore przypadkowo znalazlem na forum . To jest Polska ...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 11:38, 05 Mar 2015    Temat postu:

Decade Forecast: 2015-2025 Stratfor
Prognoza agencji Stratfor: Polska będzie odgrywać kluczową rolę w Europie

Amerykańska agencja Stratfor, nazywana czasem "cieniem CIA", opublikowała pod koniec lutego raport, w którym przedstawia prognozę dla świata na kolejną dekadę. Analitycy Stratforu przewidują, że w związku z nadchodzącym kryzysem w Niemczech, Polska wyrośnie na lidera regionu, natomiast Rosję czeka powolny rozpad.

Stratfor co pięć lat publikuje prognozę, w której analizuje sytuację międzynarodową i wyciąga wnioski na kolejną dekadę. Według badaczy agencji, w latach 2015-2025 najistotniejszym sporem na arenie międzynarodowej pozostanie konflikt rosyjsko-ukraiński, jednak Stratfor przewiduje, że Rosja nie będzie w stanie przetrwać najbliższej dekady w swoim obecnym kształcie. Siła rosyjskich władz będzie stopniowo słabnąć, co doprowadzi do formalnego i nieformalnego rozczłonkowania Rosji. W takiej sytuacji kluczowym problemem będzie bezpieczeństwo rosyjskiego arsenału nuklearnego i to, kto będzie sprawował nad nim kontrolę.

Według Amerykanów, świat w najbliższym dziesięcioleciu będzie pozbawiony porządku i w wielu krajach dojdzie do "zmiany warty".

Przyszłość Europy

Twórcy raportu twierdzą, że Unia Europejska nigdy nie wróci do swojej pierwotnej jedności i jeśli przetrwa kolejną dekadę, będzie działać w bardziej ograniczony i rozczłonkowany sposób. Unia wolnego handlu nie będzie w stanie funkcjonować bez rosnącego protekcjonizmu.

Wspólnota europejska nie będzie w stanie rozwiązać swojego fundamentalnego problem, którym nie będzie strefa euro, a strefa wolnego handlu. W związku z tym, Unia Europejska podzieli się na co najmniej dwie części. Analitycy Stratforu wskazują, że kraje południowej Europy mają zupełnie inne potrzeby niż takie państwa, jak Austria i Niemcy. Stratfor zaznacza, że nie istnieje jedna polityka, która będzie odpowiednia dla całej Europy. Analitycy wskazują, że to zawsze stanowiło poważny problem dla Brukseli, jednak w nadchodzącej dekadzie stanie się on kluczowym. Według twórców raportu to, dzięki czemu zyskuje jedna część Europy, szkodzi innej - sprzyja to rozwojowi nacjonalizmu i eurosceptycyzmu.

Pogłębieniu tego zjawiska będzie sprzyjać konflikt na Ukrainie – kraje Europy Wschodniej, liczące się z zagrożeniem ze strony, Rosji stanowią jeszcze jedną twarz Europy o odrębnych potrzebach. Kolejną, już czwartą "Europą w Unii Europejskiej" są Wyspy Brytyjskie i Skandynawia.

Rozwój nacjonalizmu jest oczywisty, jeśli popatrzymy na rosnącą popularność eurosceptycznych partii zarówno na lewicy, jak i prawicy. Coraz mniejszym poparciem będą cieszyć się partie głównego nurtu.

Polska liderem regionu kosztem Niemiec

Rozwój Europy będzie determinowany przez powrót państw narodowych jako głównych politycznych graczy na kontynencie.

Z tej grupy to Niemcy jawią się jako najbardziej wpływowe zarówno w kwestiach gospodarczych, jak i politycznych. Jednak tę pozycję zawdzięczają wysokiemu poziomowi eksportu, który zależy od wielu, nie do końca przewidywalnych okoliczności, co działa na niekorzyść Niemiec. Analitycy przewidują, że podczas najbliższej dekady rozpocznie się w Niemczech gospodarcze spowolnienie, które doprowadzi do społecznego i politycznego kryzysu wewnątrz kraju i zmniejszy wpływy Berlina w Europie w najbliższej dekadzie.

W związku z tym, to Polska stanie się centrum zarówno gospodarczego wzrostu, jak i rosnących politycznych wpływów. Polska utrzymała znaczący wzrost gospodarczy, a jej demograficzny spadek jest dużo mniejszy niż w Europie. Podczas gdy Niemcy będą ulegać bolesnym zmianom, zarówno gospodarczym, jak i demograficznym, Polska będzie nawiązywać coraz bardziej zróżnicowane relacje handlowe i wyrośnie na lidera regionu. Stratfor przewiduje również, że Polska stanie się kluczowym członkiem antyrosyjskiej koalicji, która w drugiej połowie dekady odegra kluczową rolę w przekształcaniu granic Federacji Rosyjskiej. Kiedy znaczenie Rosji osłabnie, koalicja przeciw Moskwie rozszerzy swoje wpływy nie tylko o Białoruś i Ukrainę, ale także o dalszy Wschód. To wzmocni pozycję Polski i jej sojuszników.

Nasz kraj będzie czerpać ze strategicznego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi. Wejście światowej potęgi w sojusz z kluczowym sojusznikiem wiąże się z dążeniem USA do rozwoju gospodarki partnera, zarówno w celu ustabilizowania jego społeczeństwa, jak i wzmocnienia zdolności militarnej. Partnerstwo z Polską, ale również z Rumunią jasno pokazuje zainteresowanie Waszyngtonu tą częścią Europy, co jest związane z sytuacją na wschodzie naszego kontynentu.

Rosja się rozpadnie?

Analitycy Stratforu przewidują, że przetrwanie Rosji w obecnym kształcie nie jest możliwe. Próba stworzenia samowystarczalnej gospodarki, dzięki dochodom ze sprzedaży energii zakończy się porażką, ponieważ pozycja Moskwy będzie uzależniona od wahania cen surowców. Rosjanie nie będą mieli możliwości obrony przed oddziaływaniem rynku. Mechanizm, dzięki któremu zyski z całego kraju płynęły do Moskwy, zamiast być dystrybuowane do lokalnych władz, przestanie działać, kiedy wpływy z surowców znacząco spadną.

Będzie to przypominać powtórkę z sowieckich doświadczeń z 1980 roku i z rosyjskiej historii z 1990 roku, kiedy Moskwa nie była w stanie wspierać krajowej infrastruktury. Chcąc się przed tym obronić, regiony zaczną formalnie i mniej formalnie tworzyć autonomiczne jednostki. Gospodarcze więzi pomiędzy rosyjskimi peryferiami a Moskwą zaczną słabnąć.

Osłabną również wpływy rosyjskich służb specjalnych, których przywódcy są zaangażowani w krajową gospodarkę. Razem z jej regresem, osłabnie też władza FSB. Bez jej interwencji rozczłonkowanie federacji będzie nieuniknione. Według amerykańskich analityków nie nastąpi ono w wyniku powstania przeciw Moskwie, ale jej słabnąca zdolność do kontroli całej federacji pozostawi lukę, w ramach której będą funkcjonować niezależne obszary kraju.

Prognoza Stratforu przewiduje, że ta sytuacja doprowadzi do najpoważniejszego kryzysu kolejnej dekady. Rosja posiada arsenał nuklearny rozmieszczony na terenie całego kraju. Słabnąca pozycja Moskwy każe zadać pytanie o to, kto będzie sprawował kontrolę nad bronią jądrową i gwarantował to, że nie zostanie ona użyta. To według analityków Stratforu będzie najważniejszym testem dla Stanów Zjednoczonych. Władza w Waszyngtonie jest jedynym ośrodkiem, który może podjąć się tego zadania, jednak nie będzie ona w stanie przejąć kontroli nad licznymi ośrodkami wojskowymi i zagwarantować, że żaden pocisk nie zostanie wystrzelony.

Agencja, która jest "cieniem CIA"

Stratfor to prywatna agencja wywiadu, która powstała w 1996 roku w Teksasie. Nazywana jest "cieniem CIA". Agencja chwali się, że w swoich analizach przewidzieli wiele wydarzeń, które wpłynęły na stosunki międzynarodowe w XXI wieku. Analitycy Stratforu ostrzegali przed trudnościami, z jakimi Europa będzie się zmagać w związku z kryzysem finansowym, zapowiadali też konflikt pomiędzy dżihadystami i USA. Jak przyznają, nie byli jednak w stanie przewidzieć odpowiednio wcześnie zamachu 11 września i jego konsekwencji. Tegoroczna prognoza na kolejną dekadę to już piąta tego typu publikacja w historii agencji.

...

Bardzo ciekawe i bardzo duzo trafnych stwierdzen . Zwlaszcza o Rosji ...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 11:40, 27 Lut 2015    Temat postu:

Stratfor: Rosję czeka fragmentacja
Oskar Górzyński
akt. 26 lutego 2015, 17:48
Jak będzie wyglądał świat za 10 lat? Jeśli wierzyć analitykom Stratforu - zupełnie inaczej niż obecnie. W ciągu przyszłej dekady ma nas czekać rozpad Rosji, znaczące osłabienie Unii Europejskiej i duże problemy Chin.

Zdaniem ekspertów Stratforu - ośrodka analitycznego, nazywanego czasem "prywatnym CIA", którego specjalnością są długoterminowe prognozy geopolityczne - wydarzeniem przyszłej dekady będzie "fragmentacja" Rosji i utrata kontroli Moskwy nad regionami rosyjskich peryferiów.

"Przetrwanie Federacji Rosyjskiej w obecnej formie jest mało prawdopodobne" - czytamy w opublikowanej niedawno prognozie na lata 2015-2025. Powodem takiego rozpadu ma być ekonomia, a konkretniej całkowite fiasko przestawienia rosyjskiej gospodarki z uzależnienia od surowców. A ponieważ ich ceny są podlegają dużym wahaniom, to Rosja w końcu przestanie być zdolna do utrzymywania - jak określają to autorzy prognozy - "narodowej infrastruktury", szczególnie na peryferiach. Konsekwencje zdaniem Stratforu będą bardzo poważne: kolejne regiony rosyjskiego imperium mają dążyć do separacji. I tak według autorów analizy Karelia będzie starać się przyłączyć do Finlandii, a nadmorskie regiony na Dalekim Wschodzie - którym "bliżej do Chin i Japonii" - wybiją się na niepodległość. Ponadto, Moskwa straci wpływy na Kaukazie, a region Azji Środkowej czeka destabilizacja. Beneficjentem tego ma być m.in. Polska, która ma zyskać wpływy na Białorusi i Ukrainie i której rola w międzynarodowej polityce zdaniem Stratforu ma znacząco wzrastać - to za sprawą strategicznego sojuszu Warszawy z Waszyngtonem. Wszystko ma się dokonać nie za sprawą gwałtownych rozruchów, lecz niejako samoczynnie. "Nie będzie żadnego powstania przeciw Moskwie, lecz zmniejszające się możliwości centrali do utrzymywania i kontroli Federacji Rosyjskiej sprawią, że pojawi się próżnia. To, co z w miejsce tej próżni się pojawi to indywidualne fragmenty federacji" - czytamy w analizie.

...

Baardzo ale to bardzo kompetentna analiza . I gdzie ta zagadkowosc Rosji ? Nie ma ! To prymitywny kraj łatwy do analizy . Polsia to jest szczyt komplikacji . Co czlowiek to inny . Rosja prymitywne stado sztucznie przez wladze sformatowane strychulcem do jednego wzoru . Wszedzie ma byc jak w Moskwie . Zadnej komplikacji . Horda orków . Jak za czasow Hunów czy Wandalów . Takie hordy szybko rosna i jeszcze szybciej sie rozlatuja .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 17:50, 09 Lut 2015    Temat postu:

Rzecznik Kremla: nikt nie mógłby rozmawiać z Putinem w tonie ultimatum

Nikt nie rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w tonie ultimatum i nie mógłby tego robić, nawet gdyby chciał - oświadczył rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow.

W ten sposób skomentował on doniesienia mediów, że kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas rozmów na temat kryzysu ukraińskiego zagroziła Putinowi kolejnymi sankcjami wobec Rosji.

- Rozmawialiśmy już o tonie rozmów. Nikt nigdy nie zwracał się i mimo wszelkich chęci nie mógłby zwracać się do prezydenta w tonie ultimatum - powiedział Pieskow w radiu "Goworit Moskwa".

Merkel i prezydent Francji Francois Hollande prowadzili w ubiegłym tygodniu rozmowy w Kijowie z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką oraz w Moskwie z Putinem na temat możliwości zakończenia walk na wschodniej Ukrainie. Szczegóły rozmów nie są znane. Na środę planowane jest kolejne spotkanie na szczycie przywódców Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji w Mińsku.

Mińskie rozmowy odbędą się dzień przed nieformalnym szczytem UE w Brukseli, którego tematem będzie także eskalacja konfliktu na Ukrainie. UE zagroziła Rosji zaostrzeniem sankcji gospodarczych, jeśli sytuacja się nie poprawi.

>>>>

HAHA ! Takie ciule jak Zachod sa dla was punktem odniesienai :O))) Zachodni homole ? Ograc Zahut to nie sztuka . Problem w tym ze U WAS JEST CORAZ GORZEJ ! :O))) Od tych sukcesow :O))) Wpadli w miraz sukcesu bo ciule z Zachodu tancza jak im zagraja . A REALIA SA CORAZ OSTRZEJSZE !
>>>

A teraz mowmy realnie .
Warunki na dzis .
Opuszczacie Ukraine Naddniestrze Gruzje i CALY KAUKAZ ! To sa wspanialomyslne . Nastepne beda jeszcze dla was trudniejsze .
Oczywiscie odrzuca i sytuacja sie pogorszy az do rozpadu Rosji . Zostanie tylko okolica Moskwy jak ksiestewko . TEGO KRAJU NAPRAWDE NIC NIE SPAJA ! Tylko zlodziejstwo . Ci na gorze kradna na surowcach ci na na dole co sie da . Takze w Doniecku . I TO WSZYSTKO CO ICH LACZY ! Jak w mafii .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 21:19, 14 Gru 2014    Temat postu:

Dr Michał Lubina: Rosja staje się politycznym wasalem Chin

- Rosja stopniowo coraz bardziej staje się politycznym wasalem Chin i ich zapleczem surowcowym. Niechętnie to akceptuje, by móc opierać się Zachodowi – ocenia dr Michał Lubina z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Współczesnym stosunkom rosyjsko-chińskim jest poświęcona jego najnowsza książka pt. "Niedźwiedź w cieniu smoka. Rosja-Chiny 1991-2014", która ukazała się właśnie nakładem Księgarni Akademickiej w Krakowie. Premiera odbędzie się 17 grudnia w siedzibie Collegium Civitas w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Na 600 stronach autor omawia wszystkie kluczowe aspekty relacji rosyjsko-chińskich: stosunki polityczne, ekonomiczne, wojskowe, regionalne oraz drażliwą kwestię chińskiej polityki wobec rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Takiej publikacji brakowało na polskim rynku wydawniczym - stosunki Chin i Rosji są dobrze opisane, ale tylko do upadku ZSRR.

Dr Lubina oparł się głównie na interpretacji dokumentów: umów międzyrządowych, danych Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wyliczeniach transferów broni, danych demograficznych, analizach, raportach, prognozach, opracowaniach innych badaczy oraz swoich rozmowach z rosyjskimi i chińskimi naukowcami.

Jak mówi, Rosja i Chiny startowały z podobnego pułapu w 1991 r., po upadku ZSRR. - Minęły 23 lata i dobrze widać, jak wykorzystały ten czas. Rosja to mocarstwo regionalne, desperacko walczące o pozostanie w gronie najważniejszych państw świata. Państwo kierujące się w swojej polityce rewanżyzmem wielkomocarstwowym, z trudem modernizujące się i mające kiepskie widoki na przyszłość - podkreślił.

- Chiny to obecnie drugie supermocarstwo świata, globalny bankier, wkrótce główna gospodarka świata, mogące w ciągu najbliższych dekad zakończyć hegemonię amerykańską. Chiny osiągnęły to nie tylko dzięki lepszym zasobom, ale przede wszystkim dzięki lepszej polityce – powiedział ekspert.

Jego zdaniem relacje między Rosją a Chinami od 1991 r. przypominały sinusoidę. Aż do 2008 r. przebiegały według następującego schematu: gdy stosunki Rosji i Chin z Zachodem były dobre, to ich relacje bilateralne słabły. Gdy dochodziło do tarć z Zachodem, Moskwa i Pekin zwracały się ku sobie.

- Od 2008 r. widać jednak wyraźną – i pogłębiającą się – dominację chińską. Chiny coraz skuteczniej czynią z Rosji własne zaplecze surowcowe. Zaś Rosja, która próbowała do tego nie dopuścić od początku XXI w., obecnie zdaje się być z tym pogodzona - ocenił.

- Rosja zajęta konfrontacją wokół Ukrainy - i szerzej – reintegracją obszaru postradzieckiego - musi mieć zabezpieczone tyły od wschodu, czyli od Chin. By móc opierać się Zachodowi, Rosja akceptuje, choć niechętnie, dominację chińską. Uważa, że jest to cena, jaką musi zapłacić za marzenia o odzyskaniu imperium. Rosyjski niedźwiedź jest teraz w wyraźnym cieniu chińskiego smoka – uważa dr Lubina.

Jego zdaniem tak jak Kanada jest zapleczem i bazą surowcową Stanów Zjednoczonych, tak Rosja zaczyna być bazą Chin. - Rosja się jednak na to zgadza, bo wie, że Chiny nie ingerują w rosyjskie sprawy wewnętrzne, nie chcą obalić reżimu i dominacja chińska daje jej więcej możliwości politycznych niż amerykańska – podkreślił naukowiec.

Wskazał, że ta sytuacja to powrót do sinocentrycznego świata sprzed 1842 r., kiedy Chiny były najważniejszym państwem świata. W tym układzie inne państwa mogą funkcjonować i rozwijać się pod warunkiem uznania dominacji chińskiej.

- W przypadku Rosji oznacza to, że może realizować swoje projekty reintegracji obszaru postradzieckiego - co w skrajnym wypadku może dotyczyć i Polski - pod warunkiem uznania prymatu chińskiego. To powoduje, że Chiny i Rosja są rewizjonistami obecnego ładu światowego. Chcą zrewidować dominację amerykańską, która Polsce służy. Gdyby więc Rosja rzeczywiście nadal szła tą drogą, którą obecnie zmierza – do stania się wasalem chińskim – dla świata oznacza to możliwość końca hegemonii amerykańskiej – podsumował dr Lubina.

Michał Lubina (ur. 1984 r.) jest doktorem nauk społecznych, asystentem w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego, magistrem rosjoznawstwa oraz studiów dalekowschodnich, a także analitykiem w Centrum Studiów Polska-Azja w Warszawie. Kilkukrotny stypendysta resortu nauki, m.in. w latach 2009/2010 w Pekinie. Laureat grantu Narodowego Centrum Nauki na badanie współczesnych stosunków rosyjsko-chińskich.

Autor dwóch książek: pierwszej w Polsce historii Birmy pt. "Birma. Historia państw świata w XX i XXI w." oraz monografii "Birma: centrum kontra peryferie. Kwestia etniczna we współczesnej Birmie 1948-2013", a także tekstów publicystycznych m.in. w "Rzeczpospolitej", "Tygodniku Powszechnym" i "Wprost".

...

Sami sie zniszczyli wlasna glupota . Zostali prostytutkami Pekinu . ,,Supermocastwo" ,,imperium" ... HAHAHAHAHA !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 0:36, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Zbigniew Brzeziński: Rosja sama się osłabia, może stać się satelitą Chin

- Rosja osłabia się sama tak bardzo, że jedną z konsekwencji będzie to, iż stanie się satelitą Chin - ocenia w rozmowie z serwisem The Huffington World Post Zbigniew Brzeziński, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera.

The Huffington World Post zapytał znanego geostratega, czy działania NATO oraz sankcje nakładane na Rosję w związku z kryzysem ukraińskim nie zbliżą do siebie Moskwy i Pekinu tak mocno, iż utworzą one antyzachodni blok? I czy w związku z tym Waszyngton nie powinien zawczasu zareagować?

Według Brzezińskiego USA obecnie "nie znajdują się w pozycji, by manipulować chińską polityką". Nie znaczy to, że były doradca amerykańskiego prezydenta widzi duże zagrożenie ze strony sojuszu Chin i Rosji. W jego ocenie Pekin prowadzi "sprytną grę": ostrożnie obserwuje rozwój wypadków, a także udało mu się - o czym przypomniał Brzeziński - skłonić Kreml do podpisania dogodnego dla Chin kontraktu energetycznego.

W maju tego roku oba państwa zawarły umowę gazową wartą 400 mld dolarów. Jak przypominała wówczas Polska Agencja Prasowa, negocjacje w sprawie kontraktu trwały 10 lat.

- (Rosjanie - red.) poruszają się w ciemności - ocenił ekspert, dodając, że mogą stać się "satelitą Chińczyków". Brzeziński podkreśli, że podczas gdy Pekin chłodno kalkuluje swoje kroki, "Rosja pod przywództwem Putina jest irracjonalna, emocjonalna, nieobliczalna i niebezpieczna".

...

Wreszcie ciekawa hipoteza . Bo patrzec trzeba nie tylko na to co widać ale w przyszłość . I tu faktycznie bardzo prawdopodobne . Rosja to balon im bardziej nadety tym cienszy . Wrzeszczu że są mocarstwem . Zachodnie cwoki pokornie przytakują . Ale to nie zastąpi treści . Balon jest pusty . Znajdą się pod butem Pekinu . A to też nie koniec . Bo i komuna w Chinach padnie . I wtedy nastanie czas Polski . To będzie nasze wszystko . Polski się ludy i narody nie boją ... A nade wszystko taka jest wolą Boga . Ten się śmieje kto się śmieje ostatni .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 18:53, 03 Wrz 2014    Temat postu:

Sorokin: Wszystko w Rosji zmierza do katastrofy. Pytanie, kiedy ona nastąpi

- Nie­któ­rzy po­rów­nu­ją Pu­ti­na z Hi­tle­rem, a Rosję z Niem­ca­mi z 1939 roku, ale Niem­cy mieli wów­czas naj­sil­niej­szą go­spo­dar­kę w Eu­ro­pie. A Rosja eko­no­micz­nie leży, ma roz­wa­lo­ną go­spo­dar­kę, znisz­czo­ne rol­nic­two, po­twor­ny od­pływ ka­pi­ta­łu i dla­te­go ten skok na Ukra­inę i Krym to skok or­ga­ni­zmu w ago­nii - prze­ko­nu­je w roz­mo­wie z "Po­li­ty­ką" Wła­di­mir So­ro­kin. Ro­syj­ski pi­sarz do­da­je, że na­stęp­stwa ta­kiej po­li­ty­ki będą dla Rosji bar­dzo po­waż­ne. - Wszyst­ko zmie­rza do ka­ta­stro­fy. Py­ta­nie tylko, kiedy ona na­stą­pi - mówi.

Autor "Ko­lej­ki" i "Dnia oprycz­ni­ka" prze­ko­nu­je, że za akcją Rosji na Ukra­inie nie stoi żadna lo­gi­ka. Jak do­da­je, było jasne, że nikt nie zde­cy­du­je się na wspar­cie tej idei. - Teraz widać, że to awan­tu­ra, że po­mi­mo woj­sko­wej po­mo­cy, uczest­nic­twa Rosji, skoń­czy się to ni­czym, to jasne, że bę­dzie to od­bie­ra­ne rów­nież przez oby­wa­te­li Rosji jako po­raż­ka - mówi. - Po co to Pu­ti­no­wi, tak z lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia? - pyta.

Co wię­cej, pi­sarz jest zda­nia, że wpro­wa­dze­nie przez Za­chód ko­lej­nych sank­cji, w tym zakaz im­por­tu pro­duk­tów spo­żyw­czych, to cios, który tylko przy­spie­szy nad­cią­ga­ją­cą ka­ta­stro­fę w Rosji. Lo­gi­ki po­li­ty­ki władz na Krem­lu zatem trze­ba szu­kać w "cha­otycz­nych ru­chach". So­ro­kin oce­nia także, że Za­chód tak na­praw­dę nie ro­zu­mie, z czym się zde­rzył. - Przyj­mu­je się, że każde pań­stwo kie­ru­je się lo­gi­ką. A tutaj jej nie ma. Za­miast lo­gi­ki są cha­otycz­ne, im­pul­syw­ne ruchy, ze­wnętrz­nie agre­syw­ne - do­da­je.

- Putin mówił, że za­ję­li­śmy Krym, żeby tam nie przy­szło NATO, ale ta akcja, wspar­cie se­pa­ra­ty­stów, to tylko za­dzia­ła­ło od­wrot­nie - zjed­no­czy­ło cały Za­chód. Teraz oczy­wi­ście NATO wzmoc­ni się jesz­cze bar­dziej i zbli­ży się jesz­cze bar­dziej do jej gra­nic - czy­ta­my w "Po­li­ty­ce". A co teraz dalej czeka Rosję? Wła­di­mir So­ro­kin twier­dzi, że nie da się tego prze­wi­dzieć.

- Cał­kiem moż­li­we, że do wła­dzy doj­dzie - zresz­tą jak w moim "Cu­kro­wym Krem­lu" - ktoś jesz­cze gor­szy i okrut­niej­szy niż dru­ży­na Pu­ti­na - prze­ko­nu­je.

>>>

Tylko ze w upadlej Rosji to moze sobie byc okrutny najwyzek wokol Kremla . DALEJ WLADZA JEGO NIE BEDZIE SIEGAC !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 23:22, 02 Wrz 2014    Temat postu:

http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/603039%2Csumienie-rosji-straszna-wojna-ostatnia

Sumienie Rosji: "Straszna wojna. Ostatnia

Mój ulubiony korespondent wojenny Arkady Babczenko pod koniec swojego wakacyjnego urlopu tak na swoim blogu zareagował na wieść o wtargnięciu oddziałów rosyjskiej armii na Ukrainę i na kłamliwe zaprzeczanie o wynikłych tam ofiarach:
"No cóż, sytuacja, wydaje się, jednak wykracza poza lokalny pi---c i bezpośrednie przesuwa się w kierunku globalnego PI---CA. Myślę, że w gówno takiej wielkości nie wleźliśmy nawet w Afganistanie. Z Wietnamem, co najwyżej, można będzie porównać. Jeśli sytuacja nie zatrzyma się, lub nie zmrozi się w najbliższych dniach, to zabitych prawie na pewno będzie się liczyć w dziesiątki tysięcy. Do pewnego stopnia pociesza jedynie tylko, że to będzie ostatnia wojna Mordoru. Po tym on przestanie istnieć. I wygra oczywiście Ukraina.
PS. Otoś nawet nie wiem czy na wojnę się zbierać, czy może emigrować na ch.. ot całego tego gówna, którego ja już nie jestem w stanie wytrzymać, czy może w zapój pójść na jakieś 2 lata ...."

"Sądzę, że obserwujemy teraz początek najstraszniejszej dla Rosji wojny w XX i XXI wieku.
Nie pod względem ilości zabitych, a w sensie tego co obecnie zachodzi ze społeczeństwem rosyjskim. Jeszcze żaden naród podczas żadnej wojny nie opuścił się do tego, że za pieniądze zapiera się imion swoich poległych mężów. Że za przydział mieszkania można zdjąć imię swojego męża z jego mogiły. Że można zaprzeć się od nazwiska ojca wspólnych dzieci. Że można świadczyć za poległego , że żyje. Że można zgodzić się na to, że ich nieistniejące jakoby martwe ciała będą zakopane w bezimiennych grobach na nieistniejącej jakoby wojnie w nieistniejącym jakoby państwie (aluzja do słów Putina, że Ukraina to nie państwo - przyp.W.)
Jak można być desantowcem, codziennie przechodzić na placu apelowym przy plakatach głoszących "honor, odwaga, bohaterstwo", a potem podporządkowywać się drobnemu oszalałemu KGB-owcowi i jego rozkazom umierać DOBROWOLNIE wyrzekłszy się swojego nazwiska, ścierając wspomnienia o sobie z otaczającego życia - ja tego nie mogę zrozumieć!
W Czeczeni (autor walczył jako żołnierz armii rosyjskiej - przyp.W.) my robiliśmy sobie "nieśmiertelniki" ze stalowych łyżek, dlatego, że jeśli spalisz się w transporterze, to regulaminowy aluminiowy "nieśmiertelnik" roztopi się - i to było głównym przesłaniem żołnierzy tamtej wojny - być zidentyfikowanym. Mieć możliwość zostać pochowanym (były z tym wielkie trudności). Mieć prawo chociaż na swoje imię, w razie gdy z prawem na swoje życie nie udało się. I nasi dowódcy nam w tym pomagali.

Rosyjskie przesłanie tej wojny - być niezidentyfikowanym. Nieznanym żołnierzem. Umrzeć bez własnego nazwiska.

Ja nie rozumiem, jak można skupować swoich obywateli, przez ciebie wysłanym na wojnę.
Ja nie rozumiem, jak można sprzedać swojego poległego męża, syna, brata za zapomogę.
Ja nie rozumiem tego.

To jest realnie straszne.
Ja myślę, że to będzie ostatnia wojna dla Rosji i nie dlatego, że nie starczy jej sił czy gospodarki.
To będzie ostatnia wojna dla Rosji, ponieważ proces rozpadu tego etnosu jest już praktycznie na zakończeniu. Moralna degradacja nacji już się dokonała. I ta wojna ją tylko dobije.
Nie ma już żadnej nacji. Nie ma żadnej wspólnoty, która by mogła powiedzieć i każdym swoim członku: "My".
Ten teren jest zasiedlony oddzielnymi grupkami i wspólnotami agresywnych, złych ludzi, przypadkowo związanych ze sobą zewnętrznymi stosunkami zależności, nienawidzącymi wszystkich innych, kto nie należy do ich stada - i żadnej nacji tu już nie ma.

Myślę, że kiedy potomni będą studiować ten czas, w którym my teraz żyjemy, oni nie będą w stanie opisać go. Ponieważ, aby zrozumieć co to takiego jest "putinizm", trzeba w nim żyć.
Nawet nasi najbliżsi sąsiedzi tego nie rozumieją. Do mnie piszą Ukraińcy - "Rosja, przebudź się!". Ale my wcale nie śpimy, kurde... (to tak jak w żarcie: "Człowieku, obudź się! Cały się osrałeś." - "Ale ja wcale nie śpię i jest mi super" - pada odpowiedź...)

Kiedy człowieka próbują zabić za to tylko, żeby nie przeszkadzał im zdychać bezimiennie jako ponumerowane trupy na niewypowiedzianej wojnie z zamalowanymi farbą numerami burtowymi tanków i zdjętymi pagonami pod tabliczką z numerkiem ... Ja nawet nie wiem, co jeszcze trzeba powiedzieć ...
(to o brutalnym pobiciu opozycyjnego polityka Szlosberga na cmentarzu gdzie chowani są "żyjący" i "bezimienni" żołnierze pskowskiej dywizji - przyp. W. - http://gubernia.pskovregion.org/
Nasuwa się inny artykuł Babczenki, napisany po referendum na Krymie w marcu:
Witamy w Rosji drodzy Krymczanie!
Bardzo cieszymy się z waszej decyzji. W pierwszych wersach tego listu chciałbym pogratulować wam w związku z uczestnictwem i jedynie słusznym wyborem w ostatnim referendum!
To było ostatnie referendum w waszym życiu (na terenie Rosyjskiej Federacji nie ma prawnej możliwości organizowania podobnych referendum - W.)
Więcej żadnych świadectw wyrażania waszej woli nie będzie mieć okazji. A i wybierać już po prostu więcej nie bedziecie - nawet o kolorze krawężnika w waszym podwórku będzie decydować urzędas, absolutnie nie z wyboru. Zapamiętajcie to od razu!
Po trzecie - armia z obowiązkowego poboru. To osobny rozdział. Przez 23 lata okupacji zapomnieliście pewnie co to takiego pobór- gdy waszych dzieci zabierają w sołdaty. No nic, przypomnicie sobie. A szczególnie dobrze przypomnicie, kiedy wasze dzieci w naszej - sorry - teraz już i waszej armii zaczną umierać od chorób, na które nikt na świecie od 100 lat nie umiera. Na gruźlicę na przykład. Po krymskim łagodnym klimacie służyć gdzieś pod Kołem Polarnym to największe marzenie młodego chłopaka.
No i napis "Kaukaz-siła" na wygolonych głowach fajnie wygląda (aluzja do zwyczajów fali w armii rosyjskiej, gdzie "dziadki" robią różne przykre rzeczy "kotom" - W.)
Przy okazji - od razu zapiszcie adres http://mright.hro.org/
To strona Organizacji "Prawo Matki". Która już 20 lat zajmuje się pomocą rodzinom poległych rosyjskich żołnierzy.
W ubiegłym 2013 roku "Prawo Matki" pomogło rodzinom 2465 poległych rosyjskich żołnierzy. (Bez żadnej prowadzonej przez Eurazję wojny! - W.)
Z tych 2465 poległych w rosyjskiej armii w 2013 roku żołnierzy 20% to samobójstwa, drugie 20% - zmuszeni do samobójstwa w rosyjskiej armii ("fala" i inne), 15% - choroby w Rosji Putina śmiertelne (jak gruźlica czy tryper), 5 % = 120 przypadków śmierci - to skutki pobicia. Znowu "fala" nazywana w ros.armii "diedowszczina".
(niedawno w Rosji przegrzmiał skandal, że rosyjskich żołnierzy karmiono przeterminowanymi puszkami dla psów. A sam w ub.roku będąc w Rosji dowoziłem moją dobrą znajomą do syna w armii, aby dostarczyć mu jedzenie, bo poborowi nie mogą jeść syfu, który im podają w stołówce. Kto może, ten karmi się wałówkami od rodziny - W.)
A! Renty żołnierskim matkom-inwalidom w powodu utraty jedynego żywiciela przyznają w bogatej Rosji w wysokości 40 dolarów (/miesiąc). Nie pomyliłem się - równowartość 25 litrów mleka w rosyjskim sklepie.
Aby otrzymać ją, trzeba latami walczyć w sądach. Witamy w naszym systemie sądowym! (prezydent i premier RF są prawnikami z wykształcenia - W.)
Skoro o sądowym ładzie zaczęliśmy, to tylko szybko przypomnę: rozpalanie nienawiści, obrażanie uczuć religijnych, usprawiedliwianie terroryzmu, ekstremistyczne wypowiedzi są to w Rosji kryminalne przestępstwa.
Krytykowanie oficjalnej wersji historii, przeszkadzanie przechodzenia przechodniom, nielegalne zebranie w ilości 5 osób, amoralne zachowanie - to wszystko i wiele innych są wykroczeniami karanymi do 15 dób pozbawienia wolności. (...)
Arkady Babczeno starshinazapasa.livejournal.com tłum. Witek

...

Wyjątkowo raz na 10.000 postów puszczać wulgaryzmy . Bo sytuacja jest istotnie kiblowa a autor jest autentyczny . To nie wulgaryzmy pseudoartystow aby zaistnieć . On przeżywa . I to jest też wypowiedź prozą a nie tylko informacja . Więc zostawiam oryginał bez ingerencji .

Autor zaiste doznał genialnego olśnienia . Prorokuje ! To gorzej niż Afganistan . I jest koniec imperium ! Ukraina wygra ! Po prostu mnie też poraziła i zawaliła z nóg prawda tej wypowiedzi ! Szacunek tylko i wyłącznie !

BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 1:43, 26 Mar 2014    Temat postu:

Brawo ! Wreszcie ktos kompetentny zabral glos .

http://rebelya.pl/post/5901/moczulski-putin-a-hitler-podobienstwa-i-roznice

Moczulski: Putin a Hitler. Podobieństwa i różnice

Na tle Putina, Hitler jawi się jako polityk ostrożny. Oddziały wkraczające do Nadrenii w każdej chwili mogą być zatrzymane: rozkaz ataku na Polskę Hitler podjął dopiero po zakończeniu tajnych negocjacji i pozyskaniu czynnego poparcia Związku Sowieckiego; miał nadzieję, że powstrzyma to Wielką Brytanie i Francję przed przystąpieniem do wojny. Putin nawet nie próbował uzyskać czyjegokolwiek poparcia ani przed wkroczeniem na Krym, ani później, tak jakby Rosja i Ukraina były izolowane. Putin działa jak człowiek nieprzytomny - mówi Leszek Moczulski.

Putin działa metodami Hitlera. On najwyraźniej je zna i na nich się wzoruje. Hitler zawsze rozpoczynał działania na progu weekendu. Dwa działania Hitlera: remilitaryzacja Nadrenii [7 marca 1936 r. - sobota; ML] oraz Anschluss Austrii [12-13 marca 1938 r. - sobota-niedziela; ML], na których Putin teraz się wzoruje, rozpoczynały się w nocy z piątku na sobotę, w praktyce z pewnym opóźnieniem. Hitler wybierał taki termin, gdyż wiedział, że podczas, weekendu demokratyczne rządy nie działają. Podobnie robi Putin: agresja na Krym rozpoczęła się formalnie w sobotę, 1 marca 2014 r., faktycznie pierwsze oddziały lądowały juz w piątek wieczorem...

Drugie podobieństwo, to sposób uzasadnienia kolejnych zdobyczy. Otóż Hitler nie uzasadniał ich chęcią pozyskiwania nowych terytoriów, tylko koniecznością, ujętą w hasłach: "Idę na pomoc moim rodakom” czy „Bezpieczeństwo Rzeszy tego wymaga". Podobnie robi Putin.

... Tu musicie wiedziec ze odwrotnie niz na Zachodzie slowo Hitler budzi w Rosji nie zgroze a PODZIW ! Ten to sie nie cackal ! Porownanie z Hitlerem nie habi ! Rosja nie jest krajem chrzescijanskim i Kościół ich nie wychowal . To ze okrucienstwo was odrzuca to skutek wychowania chrzescijanskiego a zwlaszcza rozwazania Drogi Krzyżowej . Przeciez wtedy ludzie uwazali sadyzm za fajna zabawe . Tlum ogladal jak krzyzuja ! TAK ! I Rosja jest na tym poziomie .

Ale są różnice. Gdy Wehrmacht wkraczał do Nadrenii, to witały go tłumy. Podobnie było, gdy kolumny niemieckie maszerowały przez Austrię. Skala entuzjazmu zaskoczyła nawet Hitlera. Decydując się na militarną interwencję, Hitler chciał, aby władzę w Austrii przejęli naziści, co otwierało drogę do późniejszego Anschlussu. Witające tłumy w Linzu, radujące się ze zjednoczenia obu państw niemieckich, spowodowały zmianę decyzji Hitlera. Gdy przybył z Wiednia Seyss-Inquart, nowy kanclerz Austrii i szef NSDAP w tym kraju, z gotowym do podpisu traktatem sojuszniczym obu państw, Hitler powiadomił go o zmianie planów: Anschluss następuje natychmiast.

W przypadku Putina, taka masowa akceptacja nie następuje: większość rosyjskojęzycznej ludności w miastach Krymu, jeśli nawet akceptuje zmianę, pozostaje bierna. Na ulice wychodzą jedynie zorganizowane grupy, które szybko muszą zostać wsparte przez żołnierzy rosyjskich. Żądania niemieckie eskalowały w toku wydarzeń. Rosyjskie ulegają minimalizacji. Uchwała rosyjskiej Rady Najwyższej dotyczy wprowadzenie wojsk na Ukrainę. Rosjanie interweniują jednak tylko na Krymie – i to pod swoimi flagami. Później pojawiają się kolejno: ochrona praw ludności, aby wybrała, w jakim państwie pragnie żyć; ochrona rosyjsko-języcznej ludności autonomicznej republiki; wyjaśnianie, że to działają nie oddziały rosyjskie, tylko grupy samoobrony.

... Co chwila zmieniaja klamstwa .

Druga różnica ma inny charakter. Na tle Putina, Hitler jawi się, jako polityk ostrożny. Oddziały wkraczające do Nadrenii w każdej chwili mogą być zatrzymane: rozkaz ataku na Polskę Hitler podjął dopiero po zakończeniu tajnych negocjacji i pozyskaniu czynnego poparcia Związku Sowieckiego; miał nadzieję, że powstrzyma to Wielką Brytanie i Francję przed przystąpieniem do wojny [stąd manifestacyjne podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r.; ML].

... Z drugiej strony Hitler byl u koryta 3 lata w 1936 a Putin juz 15 . Hitler byl nowicjuszem . A poza tym przeciez nie wiemy co tam Zachod z nim gadal . Przeciez Barrack powiedzial . Ja tylko udaje twardziela wobec Rosji bo Republikanie . Jak wygram wybory bedzie reset ! Czyz to nie jesg poparcie ?

Putin nawet nie próbował uzyskać czyjegokolwiek poparcia ani przed wkroczeniem na Krym, ani później. Działa tak, jakby Rosja i Ukraina były izolowane. Nawet najostrzej krytykując awanturnictwo polityki Hitlera – która doprowadziła Niemcy do najstraszliwszej w ich dziejach klęski, trudno zaprzeczyć, że Hitler nigdy w takim stopniu nie lekceważył innych państw oraz trwającego w danym momencie światowego układu sił. Putin działa jak człowiek nieprzytomny. Jest przekonany, że skoro Breżniew mógł interweniować zbrojnie w Czechosłowacji i wymusić stan wojenny w Polsce, to on może spokojnie zająć Krym.

... Z takim Zachodem ...

Niektórzy obawiają się, że może obecnie dojść do "nowego Monachium" [Międzynarodowa konferencja we wrześniu 1938 r., na której premierzy: Wielkiej Brytanii - Neville Chamberlain, Francji - Edouard Daladier, Włoch - Benito Mussolini oraz kanclerz Rzeszy – Hitler zaakceptowali przekazanie Niemcom tzw. Sudetenlandu na drodze pokojowej; ML].

Przypomnijmy najpierw, w jakich warunkach doszło do konferencji w Monachium. Oba mocarstwa zachodnie, po kilkunastoletnim okresie samo-rozbrajania się (w Wielkiej Brytanii świadomego, we Francji wymuszanego różnymi trudnościami) nie były w stanie podjąć walki z potężnym już Wehrmachtem. Decyzja w istocie spoczywała w rękach Londynu. Chamberlain, który przejął kierownictwo rządu na wiosnę 1937 r., zastał kraj prawie całkowicie rozbrojony. Nie istniały wojska operacyjne, zdolne do działań na kontynencie; lotnictwo było wyposażone w samoloty z lat ’20; marynarka wojenna była w stanie kontrolować tylko dwa z trzech akwenów strategicznych (Daleki Wschód, Morze Śródziemne i północny Atlantyk; Wyspy Brytyjskie). Po okresie decyzji i opracowywania planów, z końcem 1937 r. rozpoczęła się odbudowa sił zbrojnych, a choć tempo zbrojeń było bardzo szybkie i prześcignęło niemieckie, dopiero wiosną 1939 r. osiągnięto poziom, zapewniający bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii.

Ta przemiana sytuacji strategicznej pozwoliła Londynowi całkowicie zmienić realizowaną politykę. W początku 1938 r. Chamberlain doskonale zdawał sobie sprawę (pisał o tym w prywatnych listach), że głównym zagrożeniem dla Europy jest Hitler, a sytuacje pogarsza fakt, że Stalinowi zależy na sprowokowaniu wojny. W warunkach rozbrojenia Wielkiej Brytanii i słabości Francji, już wczesną wiosną 1938 r. podjął decyzję, że w istniejącej sytuacji do wojny nie można dopuścić. Stąd polityka zyskiwania na czasie. Tym bardziej, że Czechosłowacja była nie do uratowania. Niemcy zakładali, że są w stanie zająć ją w ciągu 4 dni (przygotowany w grudniu 1937 r. plan ówczesnego pułkownika Jodla, za który Hitler awansował go na generała). W takim czasie państwa zachodnie zdążyłyby jedynie ogłosić mobilizację – i nic więcej.

Gdy we wrześniu 1938 r. okazało się, że Hitler usiłuje sprowokować wojnę, Brytyjczycy musieli się cofać. Po wstępnym ustaleniu zasięgu żądań Berlina do terytorium o przytłaczającej przewadze ludności niemieckiej, Brytyjczycy uzyskali zgodę Czechów. Wówczas Hitler odrzucił kompromis, ogłosił, że jeśli do końca września Praga nie skapitulują, uderzy zbrojnie. Wówczas całe Czechy, a nie tylko Sudetenland byłyby jego. W takiej sytuacji doszło do konferencji monachijskiej, zainspirowanej przez Londyn, a formalnie przedstawionej przez Mussoliniego. Zaangażowanie Włoch przesądziło, że Hitler musiał się zgodzić.

Do Monachium doszło nie dlatego, że przywódcy Zachodu byli pacyfistami (choć zwłaszcza wśród francuskich polityków ich nie brakowało – poczynając od ministra spraw zagranicznych Bonneta) – lecz dlatego, że gdyby wtedy doszło do wojny, to klęska Zachodu wydawała się nieuchronna. Druga wojna światowa, nim rozpoczęłaby się na dobre, zostałaby wygrana przez Hitlera.

Zwróćmy uwagę na parę faktów. Na wiosnę 1938 r. Brytyjczycy mieli tylko dwa dywizjony nowoczesnych myśliwców (czyli ok. 20 samolotów). Polska była przy nich powietrzną potęgą. Dokładnie rok później dysponowali lotnictwem myśliwskim, wystarczającym do obrony Wielkiej Brytani i zakończyli budowę pasa stacji radarowych od Szkocji po kanał La Manche. Oczywiście nie była to obrona na tyle szczelna, aby nie dopuścić żadnych obcych samolotów nad własne terytorium - w czasie II wojny światowej żadne państwo nie miało takiej obrony przeciwlotniczej - lecz wystarczająca, aby chronić własne obiekty strategiczne i zadać przeciwnikowi straty, pozbawiające go możliwość kontynuowania ataku. Rządzona przez Front Ludowy Francja jeszcze do wiosny 1938 r. większą część produkcji samolotów myśliwskich potajemnie przekazywała republikańskiej Hiszpanii [gdzie w latach 1936-1939 trwała wojna domowa; ML]. Dopiero po Anschlussie Austrii Paryż wstrzymał ten proceder. Pierwszym efektem Monachium stało się natomiast udzielenie przez parlament premierowi Daladierowi niemalże dyktatorskich pełnomocnictwa celem odbudowy siły militarnej.Dlatego Zachód musiał ustąpić, przy pełnej świadomości premiera Chamberlaina, że Hitler szykuje się do podboju Europy i że musi zostać zatrzymany. Co nie przeszkadzało, że politycy – podobnie jak dzisiaj, mieli pełne gęby frazesów pokojowych.

Powtórzmy: Monachium nie zostało spowodowane tym, że Zachód uznał słuszność argumentów Hitlera, lecz było wynikiem bezbronności Zachodu, ujawnioną w sytuacji przymusowej. Co nie oznacza, że polityka mocarstw zachodnich była najlepszą z możliwych. Przywódcy, zwłaszcza francuscy popełnili wiele błędów – lecz nie zmienia to charakteru istniejącej wówczas sytuacji.

... Czyli wtedy juz wiedzieli ze bedzie wojna tylko odwlekali .

Dzisiaj stan rzeczy jest zupełnie inny. Wprawdzie politycy krajów UE i NATO również znaleźli się w sytuacji przymusowej, lecz wszystkie wydarzenia, a także nacisk opinii publicznej zmuszają ich nie do ustępstw, tylko do aktywnych, stanowczych działań przeciwko agresorowi – putinowskiej Rosji. Chodzi nie tylko o Ukrainę, lecz przede wszystkim o zachowanie ładu międzynarodowego, rozwijającego się w Europie od ćwierćwiecza.

.... OPINIA PUBLICZNA ZMUSZA ICH DO DZIALAN !!!

Krajom Zachodu – w tym Polsce, państwom bałtyckim czy Turcji nic nie grozi. A na pewno ani czołgi rosyjskie, ani bomby atomowe. Militarnie NATO jest wystarczająco silne, aby Rosjan w każdej chwili powstrzymać. Przewaga gospodarcza UE, wsparta jeszcze przez USA, jest wielokrotna. Rosja nie dysponuje siłą ideologii, która kiedyś mogła trafiać do wielu ludzi na świecie. Układ sił nie jest nawet odwrotnością Monachium. Wówczas równowaga została naruszona na niekorzyść Zachodu, ale mocarstwa demokratyczne były w stanie względnie szybko przywrócić swoją przewagę. Dzisiaj stosunek sił przytłacza. Rosja jest tylko żałosnym cieniem dawnej potęgi sowieckiej. Przyjmując największe ryzyko, była zdolna okupować nie broniony Krym, ale zatrzymała się przed Donieckiem czy Ługańskiem. Jest to awanturnictwo karła, bardzo dla niego groźne – lecz na nic większego Putina nie stać. Dzisiaj pozwala sobie tylko na śmieszne kłamstewka, że Krym okupują nie wojska rosyjskie, tylko miejscowe siły samoobrony, ludzie którzy mundury i broń kupili na wyprzedaży w komisie. Stalin też kłamał – ale były to kłamstwa groźne, często straszliwe. Kłamstwa Putina są jedynie śmieszne. Politycy zachodni nie mają najmniejszego powodu, aby bać się Rosji. Działania Putina uderzają w ich prestiż, wystawiają na próbę jako mężów stanu. Każdy pozorny sukcesik Rosji ma tylko jeden skutek: utwardza i zaostrza sprzeciw.

... Tak to blaznowanie nie potega .

To prawda, że ciągle możemy obserwować naiwność Zachodu wobec Rosjan. Demaskuje ją energicznie sam Putin. Nie mając w ręku siły, ani przekonywujących argumentów, opowiada bajeczki, które politykę rosyjską sprowadzają do absurdu. W ciągu paru ostatnich miesięcy naiwne przekonanie, że Rosja może być rzetelnym i wiarygodnym partnerem, rozmontował sam Putin. Nieszczęście Rosji polega nie tylko na tym, że jej przywódca wpędził ją w niewątpliwą klęskę; aby z niej wyjść, Putin podejmuje działania, które ją tylko pogarszają, a przy okazji niszczy wszystkie swoje atuty. Płaci za to drogo – ale płacił będzie długo również jego następca. Oczywiście, jakieś przejawy naiwności Zachodu wobec Putina będziemy dalej obserwować, ale to nie będzie taka naiwność, że Zachód powie - "Putin ma rację!".

.... NAWET MIMO CHECI NIE MOGA GO POPRZEC !

Nie dostrzega się jeszcze jednej, bardzo istotnej różnicy pomiędzy czasem Monachium, a obecnym. Wówczas, dwadzieścia lat po straszliwej wzajemnej rzezi Europejczyków, wszyscy pragnęli pokoju. Wracających z Monachium premierów witały entuzjastyczne tłumy. Dzisiaj – dzięki technicznym środkom masowego przekazu, opinia publiczna organizuje się szybciej i pełniej, a jej presja na rządzących jest bez porównania większa.

!!! TO CIESZY !

Przypomnijmy, że wojnę wietnamską USA przegrało we własnej telewizji. Dzień w dzień pokazywano straszliwe sceny na ekranach domowych - i Amerykanie mieli wreszcie dość tego. Teraz mamy czołgi, helikoptery, strzelaniny na Krymie. A wcześniej płonący Kijów. Były to głównie ogniska i płonące opony, ale na zdjęciach telewizyjnych wyglądało, jakby Kijów płonął. Tak też było to odbierane przez setki milionów telewidzów To było przygotowanie. A potem wjechały czołgi rosyjskie.

Cóż teraz przywódcy Zachodu mogą powiedzieć własnym obywatelom, karmionym wcześniej takimi obrazami? Czy to, że Putin miał rację, gdy złamał kartę ONZ, protokół budapeszteński z 1994 r., prawo międzynarodowe?

!!! CHCA ALE NIE MOGA ! Ze odwroce powiedzonko .

Po rozmaitych kłopotach, niepowodzeniach w Iraku i Afganistanie, po obniżeniu prestiżu międzynarodowego USA – Waszyngton może dzisiaj, i to bez żadnego ryzyka, pokazać światu, że jest mocarstwem globalnym, zdolnym zastopować wszystko, co narusza pokojowy ład międzynarodowy. Politycy europejscy, też bez najmniejszego ryzyka mogą wystąpić – 10 tygodni przed wyborami w UE - jako stanowczy, odważni, skuteczni mężowie stanu. Taka okazja zdarza się rzadko. W minionym stuleciu ani razu.

... Ale nie wystapia bo to juz tak zwyrodniali zboczency homoniewiadomo ze nawet udawac twardych nie moga .

Dlatego nie ma dzisiaj ryzyka, że dojdzie do "drugiego Monachium".

Leszek Moczulski

... Natomiast nastapia pewnie proby przeczekania az lud zajmie sie czym innym i za pare miesiecy znow pojawia sie w Moskwie euro i USA kanalie . Przynajmniej oni tak planuja . I trzeb dopilnowac zeby nie mogli tego zrobic .

*historyk, geopolityk akademicki, były polityk (wieloletni przywódca Konfederacji Polski Niepodległej)

Z Leszkiem Moczulskim rozmawiał Mirosław Lewandowski (ML), 2 III 2014 r. Pierwotnie powyższy tekst został opublikowany na stronie "Teologii Politycznej".

http://rebelya.pl/blog/publish/teologiapolityczna.pl

Od razu widac jak tylko Moczulski zabiera glos KIM JEST POLITYK ! A MA ON 84 LATA ! I JASNIEJSZY UMYSL NIZ NIBY 30!40! LATKOWIE W SEJMIE !

BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 23:24, 18 Gru 2013    Temat postu:

Wiktor Suworow: Rosja jest jak syfilityk

- Rosja i jej armia jest tak syfilityk. Nic nie trzeba robić, bo jest tak przegniła, że sama się rozpada – komentuje w rozmowie z "Super Expressem" historyk Wiktor Suworow. Były oficer sowieckiego wywiadu wojskowego podkreśla także, że rozmieszczenie rakiet Iskander na granicy Polski to "głupota ze strony Putina".

Suworow uważa, że Rosja to kraj, który obecnie "nie ma żadnej siły". - To umierający kraj w sensie społecznym i ekonomicznym. Kraj, który nie ma się czym pochwalić poza bronią, to i tej broni wkrótce nie będzie miał, ponieważ żaden jeszcze kraj, produkując wyłącznie sprzęt wojskowy, nie przetrwał długo – wyjaśnia.

- Rosja i jej armia jest tak syfilityk. Nic nie trzeba robić, bo jest tak przegniła, że sama się rozpada. W Rosji Putina mamy do czynienia z syfilisem nerwów, mózgu i zdrowego rozsądku – podkreśla Suworow.

Historyk odnosi się także do doniesień o rozmieszczeniu przy polskiej granicy rakiet typu Iskander. - Takie historie zawsze powinny niepokoić, tym bardziej kiedy Rosja wysyła te rakiety na granicę z Polską bez żadnego uzasadnienia strategicznego – mówi "Super Expressowi".

Jak dodaje, "to zwykła głupota ze strony Putina, którą trzeba brać pod uwagę, ale nie ma się czego bać".

....

Glupota poprzedza upadek . Jak z wieza Babel im wyzej budowali tym katastrofa byla blizej ! Rosja bedzie nasza ! Wtedy ja odsyfimy .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Sob 17:02, 08 Cze 2013    Temat postu:

Borys Niemcow dla "Super Expressu": Putin boi się Polski

- (Władimir Putin) widzi w Polsce i waszych potencjalnych złożach gazu łupkowego ogromne zagrożenie. Boi się tego - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" Borys Niemcow. Były bliski współpracownik Borysa Jelcyna, a obecnie jeden z liderów opozycji demokratycznej w Rosji zauważa, że gdyby Polska "stała się gazową potęgą", to mogłoby zagrozić istnieniu obecnego systemu władzy w jego kraju.

Według Niemcowa stosunki między Rosją i Polską "są na tyle dobre, na ile chce tego Putin". Jak zaznacza rozmówca "Super Expressu", "Putin traktuje bowiem Polskę jak część Europy Zachodniej, którą się zwyczajnie brzydzi. Ze względu na wartości, które wyznaje".

- On po prostu nienawidzi demokracji i idącej za nią wolności słowa i pluralizmu politycznego. Wyznaje inne wartości - władzę i pieniądze. Dlatego, że wszystkich można kupić, tak jak kupił Schrödera (byłego kanclerza Niemiec - przyp. red.). Natomiast z tymi, których kupić nie można, zaczyna bezpardonową walkę - mówi Niemcow.

Jeden ze zdeklarowanych wrogów Putina zauważa, że rosyjski przywódca widzi w Polsce i naszych potencjalnych złożach gazu łupkowego ogromne zagrożenie. - Boi się tego. Jeśli prognozy się potwierdzą i staniecie się gazową potęgą, będzie to oznaczać koniec Gazpromu. A to jedyny gwarant finansowego i politycznego systemu. A skoro się boi, nie może utrzymywać z Polską normalnych dobrosąsiedzkich stosunków - twierdzi Rosjanin.

Niemcow krytykuje również rozbieżności między polskimi i rosyjskimi ustaleniami w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Zamiast prowadzić śledztwo wspólnie z Polakami, Putin oddał je w ręce wyłącznie podległych mu urzędników. Ich ustalenia w żaden sposób nie biorą pod uwagę polskich wyników badań. W ten sposób nie buduje się żadnego porozumienia, żadnego obiektywnego obrazu tej ogromnej tragedii. To ze strony Putina zwyczajnie głupia polityka - mówi opozycjonista.

Rozmówca "Super Expressu" atakuje rosyjskiego prezydenta również za liczne oszustwa finansowe na gigantyczną skalę. Jak mówi, Putin to jeden z najbogatszych osób w jego kraju, jednak nie obnosi się ze swoim majątkiem, gdyż inaczej trzeba by go było aresztować. Zauważa również, że "nawet wrogowie Borysa Jelcyna przyznają, że jak za czasów Władimira Putina kraju nie rozkradano jeszcze nigdy". - Problem w tym, że dziś to złodziejstwo to podstawa funkcjonowania władzy. Przestało być ono problemem Rosji, a stało się panującym systemem - twierdzi Niemcow.

....

Boi sie bo zle broi . Jakies manewry urzadzaja ,,obronne" przed Polakami . Ale nic im to nie da ich dni sa policzone . Imperium padnie Polska zwycięży . Tak chce Bóg i tak bedzie . Daremne wysilki zlych . Nikt z Bogiem nie wygra .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 19:37, 25 Paź 2012    Temat postu:

Limonow: Polska i Rosja mogłyby się podzielić Ukrainą

- Eu­ro­pa upo­dab­nia się do cmen­ta­rza, czy­ste­go i przy­tul­ne­go. Ale zje­dzą ją Ara­bo­wie, Turcy, Afry­ka­nie. I słusz­nie. Pol­ska i Rosja mo­gły­by się po­dzie­lić Ukra­iną - mówi w roz­mo­wie z "Ga­ze­tą Wy­bor­czą" ro­syj­ski pi­sarz i dzia­łacz po­li­tycz­ny Edu­ard Li­mo­now.

- Damy wam Lwów, męcz­cie się z nim, a sobie weź­mie­my Don­bas i Char­ków. Zgoda? - pro­po­nu­je.

Li­mo­now pod­kre­śla, że "Ro­sja­nom po­trzeb­na jest prze­strzeń". - Tylko wtedy się do­brze czu­je­my - pod­kre­śla, ubo­le­wa­jąc, że po cza­sach, gdy ZSRR wraz ze Sta­li­nem przez "35 lat dzie­lił pla­ne­tę", Rosja stra­ci­ła "po­zy­cję li­de­ra".

- Eu­ro­pa jest mała i ste­ryl­na. Na­po­le­on na­zwał ją kre­cią norą. Wiel­kie wy­da­rze­nia moż­li­we są tylko u nas, dla­te­go Na­po­le­on i Hi­tler tu się za­pusz­cza­li. A pro­ble­my we­wnętrz­ne są wszę­dzie, spo­kój jest tylko na cmen­ta­rzu - wska­zu­je.

Zda­niem Li­mo­no­wa, takim cmen­ta­rzem staje się wła­śnie Eu­ro­pa. - Ale zje­dzą ją Ara­bo­wie, Turcy, Afry­ka­nie. I słusz­nie - prze­po­wia­da.

Li­mo­now w prze­szło­ści był wo­dzem Par­tii Na­ro­do­wo-Bol­sze­wic­kiej, któ­rej dzia­ła­cze potem we­szli w skład szer­szej or­ga­ni­za­cji opo­zy­cyj­nej - Inna Rosja. Bar­dzo ne­ga­tyw­nie jed­nak po­strze­ga kie­ru­nek, w jakim po­szli jej li­de­rzy.

- (...) Ka­spa­row stchó­rzył, Niem­cow zdra­dził, Na­wal­ny jest przed­sta­wi­cie­lem bur­żu­azji, grupy oli­gar­chy Alek­san­dra Le­bie­die­wa, który wal­czy o wła­dzę z grupą Pu­ti­na - wy­li­cza.

Jaki pro­gram ma Li­mo­now? - Przede wszyst­kim re­pry­wa­ty­za­cja - ma­jąt­ki 2 tys. oli­gar­chów na­le­ży po­dzie­lić mię­dzy pra­cow­ni­ków na­jem­nych. Potem - na­cjo­na­li­za­cja bo­gactw na­tu­ral­nych i wyj­ście Rosji z WTO. Myślę, że mój pro­gram po­pie­ra trzy czwar­te lud­no­ści kraju. Dziew­czy­ny z na­szej par­tii na mi­tyn­gach roz­wi­ja­ją hasło: "Wszyst­ko ode­brać i po­dzie­lić". Bar­dzo mi się ono po­do­ba.

Pi­sarz wy­po­wia­da się rów­nież na temat na­sze­go kraju. - Pro­szę po­zdro­wić ode mnie Pol­skę i Po­la­ków. Nie uwa­żam was za dobry naród, je­ste­ście rów­nie nie­do­brzy jak my, Ro­sja­nie, tylko mniej się wam po­szczę­ści­ło w hi­sto­rii. Ale je­ste­ście od­waż­ni i uta­len­to­wa­ni. Cza­sem śpie­wam pio­sen­kę o czer­wo­nych ma­kach na Monte Cas­si­no na­gra­ną przez Chór Alek­san­dro­wa. Łza mi się w oku kręci - mówi Li­mo­now w roz­mo­wie z Anną Że­brow­ską.

Edu­ard Li­mo­now to ro­syj­ski pi­sarz i po­li­tyk. Jest synem ofi­ce­ra wojsk NKWD. W la­tach 1943-1974 był oby­wa­te­lem ZSRR, od 1987 Fran­cji, a od 1992 Rosji.

Jego naj­bar­dziej znaną książ­ką jest skan­da­li­zu­ją­ca po­wieść "To ja – Edicz­ka". Zo­sta­ła on prze­tłu­ma­czo­na na język pol­ski.

W 1994 roku Li­mo­now za­czął two­rzyć Par­tię Na­ro­do­wo-Bol­sze­wic­ką, któ­rej pro­gram był mie­szan­ką ra­dziec­ko-ro­syj­skie­go na­cjo­na­li­zmu i ko­mu­ni­zmu. Potem za­an­ga­żo­wał się w bu­do­wę szer­sze­go fron­tu opo­zy­cyj­ne­go wobec rzą­dów Wła­di­mi­ra Pu­ti­na.

Wśród swo­ich idoli wy­mie­nia Jó­ze­fa Sta­li­na i ro­syj­skie­go anar­chi­stę Mi­cha­iła Ba­ku­ni­na.

>>>>

HEHE ! A to sie znalazl laskawca . MY BIERZEMY CALA ROSJE . Do oceanu ! Nie handlujemy swoim ! Za nic !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 13:02, 10 Sie 2012    Temat postu:

Dmitrij Miedwiediew: obronimy nasz Daleki Wschód przed ekspansją sąsiadów.

Rosja będzie bronić swego Dalekiego Wschodu przed ekspansją sąsiednich państw - oświadczył rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew. Kreml obawia się, że na skutek stałego napływu Chińczyków na te tereny Rosja straci na nimi kontrolę - pisze Reuters.

- To ważne, by nie dopuścić do tworzenia się negatywnych zjawisk, np. formowania się enklaw złożonych z obywateli innych krajów na terytorium Rosji - powiedział Miedwiediew na posiedzeniu rządu podczas szerszej debaty o migracji.

To jak dotąd najostrzejsza wypowiedź Miedwiediewa na temat rosnącej liczby Chińczyków na wschodnich terytoriach Rosji - zauważa Reuters. Świadczy ona o obawach Kremla, że stały napływ emigrantów z Chin na te obszary ostatecznie doprowadzi do tego, że Rosja straci nad nimi kontrolę.

- Niestety mieszka tam niewielu Rosjan i w mocy pozostaje zadanie uchronienia naszego Dalekiego Wschodu przed ekspansją sąsiednich państw - podkreślił rosyjski premier.

Chiny rosną w siłę

Bogata w surowce Rosja to największy kraj na świecie, ale już nie najludniejszy - liczba Rosjan od kilku lat systematycznie spada i obecnie wynosi 143 mln. Tymczasem Chiny mają najwięcej mieszkańców na świecie (ok. 1,34 mld według danych CIA, stan na lipiec 2012) i odczuwają zapotrzebowanie na surowce z racji swej szybko rozwijającej się gospodarki - przypomina Reuters.

Rosja próbuje równoważyć rosnące wpływy Chin na swym Dalekim Wschodzie, zwiększając obecność polityczną i wojskową w tym regionie. Dodatkowo rosyjski rząd po raz pierwszy powiększył się w tym roku o ministerstwo ds. Dalekiego Wschodu, które ma wzmocnić różne już rozpoczęte programy. W ramach jednego z nich 400 rodzin z poradzieckich republik przeniosło się do tego regionu, zasilając jego rosyjskojęzyczną społeczność.

Jak powiedział Miedwiediew, główne postanowienia rosyjskiej polityki migracyjnej wyszły od prezydenta Władimira Putina, a grupa ministrów została powołana do wprowadzenia tych postanowień w życie.

Mniejszości narodowe w Rosji

Putin podkreślał, że mniejszości narodowe w Rosji muszą żyć pod parasolem kultury rosyjskiej, a imigranci chcący w Rosji zamieszkać muszą zdawać egzaminy z rosyjskiej historii i języka. Jego zdaniem rodzimi studenci powinni też znać co najmniej 100 rosyjskich klasyków literatury.

Rosnąca obecność Chin na dalekowschodnich terytoriach Rosji od dawna stanowi źródło napięć w skądinąd dobrych relacjach obu krajów. Moskwa i Pekin mają silne stosunki dyplomatyczne i gospodarcze; w ostatnich latach podpisały wiele porozumień z dziedziny gospodarki i energetyki, a okazją do zawarcia kolejnych najprawdopodobniej będzie wrześniowy szczyt krajów Azji i Pacyfiku.

>>>>

Nie dadza rady . Sa wyniszczeni biologicznie a imperializm ich dobija . To koniec . A jeszcze kumaja sie z Pekinem . Zero szans . Rosja upadnie Polska zatriumfuje !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 18:58, 26 Cze 2012    Temat postu:

Chińczycy masowo osiedlają się na Syberii

Fala emigracji chińskiej na Syberię trwa nieprzerwanie od 1992. Obecnie przebywa tam ponad 2 mln imigrantów zza wschodniej granicy. Coraz częściej dochodzi do poważnych konfliktów z rdzenną ludnością, która czuje się wyzyskiwana przez Chińczyków.

W kierowanej przez Chińczyków fabryce mebli pod Irkuckiem wybuchł w minionym tygodniu pożar. Przyczyną tragedii była kłótnia między rosyjskimi robotnikami i chińskim zarządem, do której doszło po suto zakrapianej alkoholem kolacji. Po ostrej wymianie zdań mieszkańcy wioski podpalili zakład i uciekli do swoich domów.


W wyniku śledztwa okazało się, że głównym powodem sporu było zaniżanie przez chińskich nabywców ceny drewna. Przed otwarciem fabryki cena jednego metra sześciennego drewna wynosiła 759 dolarów, a obecnie spadła do 243 dolarów.

O podobnych przypadkach coraz częściej informują media rosyjskie i chińskie, ale nie zmienia to ogólnej tendencji rozszerzania osadnictwa chińskiego na terenie Syberii. Początkowo obecność Chińczyków była pozytywnie postrzegana przez lokalne społeczeństwa, szczególnie, że byli oni źródłem tanich towarów codziennego użytku oraz żywności przy kryzysowym zaopatrzeniu rynku rosyjskiego. Chińczycy dawali miejsca pracy, ale również sami pracowali, często nielegalnie, na niskopłatnych stanowiskach.

Lokalni mieszkańcy wspierani przez środki masowego przekazu zarzucają obecnie Chińczykom nagminne łamanie obowiązującego w Rosji prawa. Oskarżają ich o popełnianie przestępstw gospodarczych, w tym unikanie płacenia podatków, łamanie przepisów dewizowych, korumpowanie urzędników, przemyt i fałszowanie dokumentów. Z drugiej strony Chińczycy nieoficjalnie bronią się mówiąc, że jest to obowiązująca w tym kraju norma i podobnie działają firmy rosyjskie.

Sytuacja na tyle stała się poważna, że już w 2000 roku w czasie wizyty w Błagowieszczeńsku prezydent Putin ostrzegał, że "Za kilkadziesiąt lat Rosjanie będą tam mówić przede wszystkim po japońsku, chińsku i koreańsku." Tereny Syberii są bardzo słabo zaludnione i przemieszczenie nawet niewielkiej części ludności północno-wschodnich prowincji Chin na rosyjski wschód i Syberię może spowodować zachwianie demograficznej równowagi tych terenów i utratę realnej nad nimi kontroli.

Pomimo zagrożenia dominacją chińską Rosjanie musza godzić się na obecność Chińczyków na Syberii, której nie są w stanie sami zagospodarować. Pod koniec stycznia br. rząd rosyjski oświadczył, że poszukuje kapitału azjatyckiego, który byłby zainteresowany inwestycjami na rosyjskich terenach Dalekiego Wschodu. Na wrzesień w czasie szczytu APEC (Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku) we Władywostoku zapowiadana jest konkretna oferta dla inwestorów azjatyckich. Pierwszy raz Rosjanie kierują ofertę do sektora rolniczego. Zainteresowani są dzierżawcami, którzy zadeklarują okres upraw powyżej 5 lat.

>>>>

Jak widzicie Kreml probuje pogrywac z Pekinem przeciw swiatu i Pekin ich pozre ... Wedle zyczenia ...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 18:47, 03 Maj 2012    Temat postu:

Makarow: kontrposunięcia Rosji zagrożą krajom, które przyjmą tarczę

Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR Nikołaj Makarow oświadczył dzisiaj, że działania Rosji w reakcji na rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej USA w Europie stworzą realne zagrożenie dla krajów, na których terytorium zostaną one zainstalowane.

Makarow nie wykluczył również prewencyjnego uderzenia w obiekty amerykańskiej tarczy w Europie, zastrzegając jednak, że decyzja taka może zostać podjęta "w okresie zaostrzenia sytuacji".

Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej mówił o tym podczas rozpoczętej w Moskwie dwudniowej konferencji na temat obrony przeciwrakietowej, zorganizowanej przez ministerstwo obrony Rosji. Uczestniczy w niej około 200 polityków, dyplomatów, wojskowych i niezależnych ekspertów z ponad 50 krajów, w tym z Polski i pozostałych 27 państw NATO.

???? PO CO TAM JEZDZA ! Zasluzyli zatem na takie ,,uprzejmosci''...

Z inicjatywą zwołania takiego forum wystąpił w marcu szef resortu obrony FR Anatolij Serdiukow. Oświadczył on, że aktualność takiego spotkania wynika z tego, iż ofensywna broń rakietowa i środki przeznaczone do jej przechwytywania są koncentrowane w pobliżu granic Rosji i mogą wywrzeć negatywny wpływ na jej bezpieczeństwo narodowe.

Gospodarzem konferencji jest wiceminister obrony FR Anatolij Antonow. Ze strony NATO w jej pracach uczestniczy pierwszy zastępca sekretarza generalnego Alexander Vershbow.

- Ulokowanie nowych broni ofensywnych na południu i północnym zachodzie Rosji w celu rażenia elementów systemu obrony przeciwrakietowej (USA), w tym rozmieszczenie rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim, jest jednym z możliwych wariantów zniszczenia infrastruktury (amerykańskiej) tarczy antyrakietowej w Europie - oznajmił Makarow.

- Uwzględniając destabilizujący charakter tarczy antyrakietowej (USA), decyzje o prewencyjnym użyciu naszych środków rażenia będą podejmowane w okresie zaostrzenia sytuacji - dodał szef rosyjskiego Sztabu Generalnego.

- Uważamy, że nasi europejscy partnerzy powinni zdecydować, czy forsowanie budowy własnego systemu obrony przeciwrakietowej NATO pod hasłem obrony przed nieistniejącym zagrożeniem rakietowym ze strony nieprzewidywalnych reżimów warte jest tego, by zmuszać Rosję do niwelowania jego antyrosyjskiego potencjału przy użyciu środków wojskowo-technicznych, stwarzających realne zagrożenie dla krajów, na których terytorium zostaną zainstalowane (amerykańskie) środki antyrakietowe - oświadczył Makarow.

Z kolei Serdiukow oznajmił, że Rosji wciąż nie udaje się dojść do porozumienia z USA i NATO w sprawie tarczy. Sytuacja - podkreślił - jest bliska impasu. Minister ostrzegł, że jeśli taki stan rzeczy się utrzyma, to Moskwa zmuszona będzie do zastosowania kontrposunięć o charakterze wojskowo-technicznym.

Natomiast sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew ocenił, że tarcza antyrakietowa USA w Europie będzie w stanie przechwytywać rosyjskie rakiety strategiczne już w 2018, a najpóźniej w 2020 roku.

Jednym z państw, które przyjmą na swoje terytorium elementy tarczy antyrakietowej USA jest Polska. Instalacje te około 2018 roku mają być ulokowane w bazie w Redzikowie koło Słupska. W Polsce ma też zostać rozmieszczony radar naprowadzający rakiety przechwytujące.

Jednym z wydarzeń moskiewskiego forum była prezentacja symulacji komputerowej, demonstrującej w jaki sposób elementy budowanej tarczy antyrakietowej w Europie, w tym obiekty w Polsce i Rumunii, mogą wpłynąć na siły strategiczne Rosji. Autorzy wizualizacji pokazali m.in. jak za sprawą rakiet przechwytujących wystrzelonych z Polski załamuje się atak jądrowy Rosji przeciwko USA.

Według prowadzącego prezentację zastępcy szefa rosyjskiego Sztabu Generalnego generała Walerija Gierasimowa rakiety przechwytujące, które planuje się rozmieścić w Polsce i Rumunii w trzeciej i czwartej fazie budowy europejskiego systemu obrony przeciwarakietowej zagrożą potencjałowi strategicznych sił jądrowych Rosji, nie zapewniając Europie pełnej obrony przed hipotetycznym atakiem rakietowym z południa.

>>>>

No tak . Widzicie teraz czym jest dla nas Rosja . To cos jak wrzod na pupie . A jaki mozna miec stosunek do wrzodu ? Wyciac ... Dlatego Polska musi podbic Rosje i zkaonczyc zywot tego wrzodu . Maja go juz dosc wszyscy nie tylko sasiedzi ale nawet Arabowie ...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 17:45, 23 Mar 2012    Temat postu:

Rosja będzie potrzebowała do 2025 r. ponad 10 milionów imigrantów

Wobec sta­rze­nia się lud­no­ści ro­syj­ska go­spo­dar­ka bę­dzie po­trze­bo­wa­ła do 2025 r. ponad 10 mi­lio­nów imi­gran­tów - oświad­czył dziś dy­rek­tor ro­syj­skiej Fe­de­ral­nej Służ­by Mi­gra­cyj­nej (FMS) Kon­stan­tin Ro­mo­da­now­ski.

- We­dług pro­gnoz de­mo­gra­ficz­nych bez na­pły­wu imi­gran­tów li­czeb­ność lud­no­ści ak­tyw­nej za­wo­do­wo w Rosji zmniej­szy się do 2025 roku o 10 mi­lio­nów osób, pod­czas gdy wzro­śnie pro­por­cjo­nal­nie licz­ba miesz­kań­ców w wieku eme­ry­tal­nym - po­wie­dział Ro­mo­da­now­ski na po­sie­dze­niu Rady ds. Praw Czło­wie­ka przy urzę­dzie pre­zy­den­ta. Ro­mo­da­now­ski prze­wi­du­je, że zmniej­sze­nie licz­by lud­no­ści ak­tyw­nej za­wo­do­wo mia­ło­by ne­ga­tyw­ny wpływ na roz­wój ro­syj­skiej go­spo­dar­ki i jej mo­der­ni­za­cję oraz po­ziom życia spo­łe­czeń­stwa.

- W re­zul­ta­cie może na­stą­pić spa­dek kon­ku­ren­cyj­no­ści ro­syj­skiej go­spo­dar­ki w zglo­ba­li­zo­wa­nym świe­cie - ostrze­ga dy­rek­tor FMS.

W oce­nie eks­per­tów Fe­de­ral­nej Służ­by Mi­gra­cyj­nej "im­port" spe­cja­li­stów dla nie­któ­rych prio­ry­te­to­wych sek­to­rów ro­syj­skiej go­spo­dar­ki staje się coraz bar­dziej nie­odzow­ny.

Rosja, która od lat traci wsku­tek emi­gra­cji spe­cja­li­stów wy­kwa­li­fi­ko­wa­ną siłę ro­bo­czą, sta­wia sobie ostat­nio za cel roz­wi­ja­nie pro­gra­mów re­pa­tria­cyj­nych opar­tych na wpro­wa­dza­niu za­chęt ma­te­rial­nych do po­wro­tu z emi­gra­cji za­rob­ko­wej.

>>>>

A wiec Rosja zmierza ku upadkowi . Imperializm ich wykonczyl ...

BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 23:46, 08 Sty 2012    Temat postu:

Ministerstwo obrony Rosji twierdzi, że Polska rości sobie pretensje do leżących na terenie Białorusi obwodów brzeskiego i grodzieńskiego - donosi na swojej stronie internetowej Biełsat TV.
Terytorialne zaszłości między sąsiadami Rosji i Białorusi opisuje schemat "Zagrożenia wojskowego bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej" - stworzony przez rosyjski sztab generalny. Według rosyjskich wojskowych, części terytorium Rosji chcą oderwać Norwegia, Finlandia, Łotwa, Litwa i Niemcy.

Z analizy resortu wynika, że Polacy wprawdzie rosyjskiej ziemi nie chcą, ale ostrzą sobie zęby na zachodnią Białoruś. O powadze tych tez świadczy fakt, że pod dokumentem nie podpisał się szeregowy pracownik ministerstwa, ale sam wiceminister obrony Nikołaj Makarow. Schemat został przedstawiony jeszcze w listopadzie, a obecnie jest dostępny na stronie Izby Społecznej Federacji Rosyjskiej.

Rosyjskie poglądy współgrają ze słowami prezydenta Łukaszenki, który rok temu oskarżał Polskę o zakusy na białoruskie terytorium. - W Polsce niektórzy śnią i widzą: granica nie tam. Granica powinna być pod Mińskiem. Stalin granice ustanowił nie tam gdzie trzeba - mówił Łukaszenka podczas wystąpienia przed białoruskim parlamentem w styczniu 2010 r.

Na razie jednak, cytowana przez regionby.ru oficjalna doktryna obronna Białorusi stwierdza, że białoruska granica nie jest obecnie przedmiotem sporów i że żadne państwo nie stanowi potencjalnego zagrożenia militarnego.

Mapka rosyjskiego resortu obrony z "Zagrożeniami wojskowego bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej":


Ale wymyslili ! Niby Polska mialaby odrywac jakies okregi ? Jak Osetie i Abachazje ? To sa metody kremlowskich matołów ktore przypisuja innym . Nagrabili cudzych ziem a teraz sie boja . Nie moga spac spokojnie jak zlodzej na kradzionym ... Typowe ...

Nas interesuje CALE TERYTORIUM ROSJI ! Az po Wladywostok . Nie bedziemy nic odrywac bo to zajecie idiotow ! BIERZEMY CALOSC !!!!
Historai uczy ze jak cos tam zostalo za wschodnia granica Polski to zaraz kombinowalo atak razem z wrogami Polski wokol . Przypomne rok 1920 jaka glupota byl wtedy Traktat Ryski . Starczyl na 18 lat ...
Jest rok 2012 bierzemy wszystko raz na zawsze ! Cały kraj !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Nie 23:05, 01 Sty 2012    Temat postu:

No i wreszcie nadeszlo to co musialo nadejsc !

Rok 2012 !

Przypomnie :

1612
1812

Nie musze mowic ! Wtedy to byly przymiarki ! Polacy na Kremlu czasowo .
Teraz juz na zawsze !
A wiec roku upadku Imperium Moskiewskiego jakie by ono nie bylo . Upadku defimitywnego !
Rok ostatecznego triumfu Polski nad Kremlem !
Nieodwolanego !

Przypomne słynne proroctwo wieszcza ;

O roku ów ! kto ciebie widział w naszym kraju !
Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju ...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pon 19:59, 28 Lis 2011    Temat postu:

Kontrowersyjne słowa w państwowej telewizji: Rosja graniczy z Niemcami.

Rosyjski dziennikarz Siergiej Dorienko w państwowej telewizji RTR Białoruś powiedział, że Rosja de facto graniczy z Niemcami, a Polska to jedynie "cieśnina" - informuje TV Biełsat.

Dorienko, znany dotychczas z akcji czarnego PR wobec politycznych konkurentów Kremla, wystąpił w programie państwowej telewizji RTR Białoruś "Karta Mira" ("Mapa świata").

Według dziennikarza Białoruś to dla Rosjan tylko "dodatkowe 650-700 km do granicy z NATO". - Białorusini muszą zrozumieć, że z naszego punktu widzenia Rosja graniczy bezpośrednio z Niemcami. Te dwa ogromne "heartlands" - rosyjski i niemiecki - graniczą przez "cieśniny lądowe" - bo Polska, Czechy, Słowacja i Białoruś zaliczają się do kategorii takich cieśnin - powiedział.

Zdaniem dziennikarza, Rosja w regionie może prowadzić dialog wyłącznie z Niemcami - a Białoruś nie jest żadnym pełnoprawnym partnerem.

Pytany o to, czy Białoruś powinna się zwracać się o pomoc np. do Niemiec czy Chin, Dorienko odpowiedział, że nie ma na to szans, bo dla Niemiec Białoruś jest "zadupiem" Europy, a Chińczycy, "zamiast pomagać Białorusi, wolą wykupywać Europę".

Dorienko podkreślił, że Białoruś dla niego ma charakter "magiczny". - Białorusini nie mają jak Rosjanie "zwierzęcej determinacji" - są jak hobbici - indywidualistami, którzy pod łóżkiem trzymają na wszelki wypadek słoiki z zapasami - stwierdził.

Dziennikarz powiedział też, że Białoruś w odróżnieniu od Rosji ma większą szansę szanse na demokrację w europejskim znaczeniu, bo jest "zadupiem Europy", podczas gdy Moskwa to "wspaniała stolica Azji".

>>>>>

Dobrze chlopaki ze to mowicie ... Niestety to wy sie rozpadniecie ...
Juz od dawna o tym wiadomo .... Wemy chocby znane polskie góralskie przyslowie :

"Jak powiedział stary góral:
Polska będzie aż za Ural.
Za Uralem będą Chiny
was nie będzie Moskwiciny"


Tak wiec taka bedzie przyszlosci i tu nasuwa sie problem stosunkow polsko- chińskich ...
Pekinczycy nie moga okupowac Syberii ...
Pamietajmy ze na skutek zeslan 33 % ludnosci Syberii ma polskie pochodzenie i jest to najwieksza grupa narodowosciowa w tym kraju ...
Zatem kraj ten tez wlasciwie powinien byc z Polską ... Moze jakas Unia Polsko-Syberyjka??? No bo 33 % to nie 100 % Ale musicie wiedziec ze bycie Polakiem na Syberii TO CHLUBA ! Kazdy kto ma Polaka i jeszcze zeslanca w rodzinie CHWALI SIE TYM !!! Zatem oni sami beda chcieli Unii z Polską !


BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 13:18, 15 Lis 2011    Temat postu:

Rosjanie masowo opuszczają swój kraj

W ciągu ostatnich 10 lat z Rosji wyjechało ok. 1,25 mln obywateli, czyli prawie tyle, ile po rewolucji bolszewickiej w 1917 roku. "Fala emigracja niesie ze sobą poważne konsekwencje dla kraju z 142-milionową populacją, w którym śmiertelność jest znacznie wyższa niż wskaźnik urodzeń" – czytamy w internetowym wydaniu "Los Angeles Times".

- Nie mogę pogodzić się z myślą, że przez kolejne 12 lat będę codziennie widzieć w telewizji Putina. (…) Chcę się stąd jak najszybciej wyrwać – mówi poeta Siergiej Irentjew, który wraz z rodziną postanowił wyemigrować do Izraela. Fizyk Władimir Alimow, obecnie pracujący w Japonii, tłumaczy, że nie był w stanie żyć normalnie ze swoją pensją w Rosyjskiej Akademii Nauk (450 dolarów miesięcznie), ani pracować na przyrządach, które świetnie pamiętają czasy radzieckie.

Przyczyny emigracji są więc zarówno polityczne, jak i ekonomiczne.

Co prawda, w odróżnieniu od fali emigracji z lat 70-80 XX wieku, wyjeżdżający ludzie nie sprzedają swoich nieruchomości i samochodów – po prostu po cichu wyjeżdżają.

W wywiadzie dla radia Echo Moskwy prezes Izby Obrachunkowej Federacji Rosyjskiej, Siergiej Stiepaszyn, przyznał, że w ciągu ostatnich 10 lat z Rosji wyjechało ok. 1,25 mln obywateli, czyli "prawie tyle, ile po 1917 roku (rewolucji bolszewickiej – red.)".

Eksperci przekonują, że Rosję co roku opuszcza od 100 do 150 tys.

"Fala emigracji, w tym wielu wykształconych ludzi, niesie ze sobą poważne konsekwencje dla kraju z 142-milionową populacją, w którym śmiertelność jest znacznie wyższa niż wskaźnik urodzeń" – czytamy w internetowym wydaniu "Los Angeles Times".

Dyrektor Ośrodka Lewady, Lew Gudkow, zwraca uwagę na polityczny wymiar problemu. – Najgorsze jest to, że wyjeżdżają ci ludzie, którzy mogliby odegrać kluczową rolę w programie modernizacji, ogłoszonym przez Kreml – podkreśla.

Z kolei szef Ogólnorosyjskiego Ośrodka Badania Opinii Publicznej Walierij Fiedorow sądzi, że większość emigrantów świetnie radziła sobie w Rosji, lecz teraz chcą "żyć lepiej i spróbować czegoś nowego". Fiedorow przyznaje, że jakość życia w Rosji się nie polepsza, lecz – jego zdaniem – odpowiada za to kryzys ekonomiczny.

>>>>>

Jak widzimy upadek Rosji zbliza sie coraz szybciej !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 15:24, 02 Lis 2011    Temat postu:

Niepokojąca prognoza niemieckich ekspertów nt. Rosji

Eksperci z berlińskiego Instytutu Ludności i Rozwoju przedstawili raport "Znikające światowe mocarstwo", z którego wynika, że liczba mieszkańców Federacji Rosyjskiej będzie się zmniejszać szybciej, niż zakłada najbardziej pesymistyczna oficjalna prognoza. "W Berlinie prognozują demograficzny krach Rosji, jedyna nadzieja w imigrantach" – podsumowuje serwis newsru.com.

fot. AFP Według niemieckich demografów, do 2030 roku ludność Rosji zmniejszy się o 15 mln (w 2010 roku wynosiła prawie 142 mln), a do 2050 roku – mimo przypływu imigrantów – kraj spadnie na 14. miejsce na świecie pod względem liczby mieszkańców. Wtedy w Rosji nie będzie mieszkać więcej niż 116 mln ludzi. Do 2030 roku będzie również mniej dzieci, zdrowych pracowników, a więcej ludzi starszych.

Głównymi powodami tej tendencji spadkowej jest wysoka śmiertelność, szczególnie mężczyzn, związana z chorobami układu krążenia i nadużywaniem alkoholu. Demografowie wskazują również na wysokie wskaźniki zachorowań na choroby takie jak AIDS czy gruźlica. Ich zdaniem nawet napływ imigrantów nie będzie w stanie odwrócić tego niekorzystnego ogólnego trendu, choć z drugiej strony to właśnie dzięki imigrantom być może uda się zagospodarować odległe zakątki kraju, gdzie panują ciężkie warunki do życia. Jak podkreśla newsru.com, niemieccy analitycy nakreślili najbardziej pesymistyczny scenariusz przyszłości Rosji. Wcześniej bardziej optymistyczne oficjalne dane opublikował Rosyjski Urząd Statystyczny (Rosstat). Jego najbardziej negatywna prognoza zakładała, że do 2030 roku populacja Rosji zmniejszy się do ok. 128 mln.

- Ekonomiczne konsekwencje pogorszenia się demograficznej sytuacji w kraju mogą być katastrofalne, aż do rozpadu państwa, które nie będzie w stanie ani zapewnić sobie bezpieczeństwa, ani właściwie wykorzystywać własnych zasobów – przestrzega Awgan Mikaeljan, dyrektor generalny firmy analitycznej "FinEkspertiza" .

Jak pisze newsru.com, rezultaty spisu ludności, przeprowadzonego w Rosji w październiku 2010 roku, pokazały, że liczba mieszkańców kraju spada. Jednak we wrześniu tego roku władze ogłosiły, że po raz pierwszy w okresie postsowieckim sytuacja demograficzna zaczęła się stabilizować. Naturalny ubytek ludności zmniejszył się prawie 3,5 razy, podczas gdy średnia długość życia wzrosła o 3,5 roku. Rosja ma największe terytorium wśród państw świata, lecz pod względem ludności zajmuje dopiero dziewiąte miejsce.

Nowa koncepcja demograficznej polityki na lata 2011-2015, opracowana przez rosyjski rząd, zakłada, że uda się utrzymać populację na poziomie 142 mln ludzi. Jednocześnie średnia długość życia obywateli powinna wzrosnąć do 70 lat (w 2010 roku było to średnio 68,98 lat - red.).

>>>>>

Tak ! Spadek demografii to jedno ale rozklad moralny to drugie i daltego jest spadek bo nie ma moralnosci . Stawd kraj ten upadnie . Glownie za brak pokuty za grzechy i przyjecia do wiadomosc zla jakie czynili .
BRMTvonUngern
PostWysłany: Wto 23:52, 16 Sie 2011    Temat postu:

Czarne wizje ws. Rosji: ten kraj może się rozpaść

Były doradca Borysa Jelcyna, jeden z czołowych architektów rosyjskich reform z wczesnych lat 1990., powiedział, że Rosja może się rozpaść, tak jak przed 20 laty Związek Radziecki, jeśli jej władze nie zmodernizują kraju. Giennadij Burbulis, który towarzyszył Jelcynowi, gdy ten się wdrapał na czołg, by przewodzić przeciwnikom puczu Janajewa w sierpniu roku 1991, oświadczył, że w 20 lat później w Rosji nie ma demokracji, społeczeństwa obywatelskiego i wolności mediów.

"Moją główną obawą jest groźba rozpadu Federacji Rosyjskiej" - powiedział Burbulis w opublikowanym dziś wywiadzie dla agencji Reuters, którego udzielił w związku z rocznicą nieudanego puczu Janajewa.

"Zagrożenie jest wielkie, jeśli reżim nie może sam się przekształcić. Tym zagrożeniem jest, ostatecznie, dezintegracja Rosji" - powiedział Burbulis, który był głównym doradcą Jelcyna do roku 1992.

Wielu analityków wskazywało na niebezpieczeństwo rozpadu Rosji w pełnych chaosu latach 90., gdy wiele rosyjskich regionów zabiegało o autonomię, a Czeczenia bezskutecznie walczyła o niepodległość - pisze Reuters, przypominając, że następcy Jelcyna na stanowisku prezydenta Władimirowi Putinowi przypisuje się zasługę rządzenia nieposłusznymi regionami, umacniania władzy centralnej i konsolidację swej własnej siły.

Burbulis, jak pisze Reuters, powtarza opinie krytyków Putina, przestrzegając przed zagrożeniami i możliwymi niepokojami, jeśli władze nie zdołają zwiększyć demokracji i przeprowadzić długo odwlekanych reform w celu modernizacji kraju i jego przestarzałej infrastruktury.

"Modernizacja jest sprawą zasadniczą" - powiedział Burbulis. "Jestem przekonany, że musimy zacząć modernizowanie systemu i przywracanie wartości, które zdołaliśmy obronić w ciężkiej batalii w roku 1991. Rosja nie ma innej drogi, jeśli ma się rozwijać" - dodał 66-letni Burbulis dając jasno do zrozumienia, że jest rozczarowany tym, jak się rozwijał system polityczny od puczu Janajewa.

Historycy, jak pisze Reuters, utrzymują, że pucz, który miał pomóc w zachowaniu ZSRR, przyniósł efekt przeciwny i przyspieszył upadek państwa.

Były doradca prezydenta Jelcyna przyznał, że w pośpiechu, który towarzyszył wówczas przeprowadzaniu reform, niewystarczającą uwagę zwracano na to, by zapobiec przegrupowaniu się elit komunistycznych i utrzymaniu przez nie stanowisk w nowej Rosji. Zdaniem Burbulisa to niepowodzenie wyeliminowania wpływów komunistycznych daje się odczuć po dziś dzień, a niektórzy liderzy sympatyzują z pewnymi celami przywódców puczu.

Nie podał przykładów takich polityków, lecz, jak pisze Reuters, Putin - obecny premier - uznał upadek imperium radzieckiego za "największą katastrofę geopolityczną wieku".

Zdaniem Burbulisa Rosja "utraciła największe osiągnięcie pierwszego okresu ery Jelcyna: prawdziwą wolność mediów i wolność słowa".

>>>>>

Kolejna osoba po Bukowskim i Moczulskim ktora o tym mowi ...
Zreszta to logicznie wynika bo wladze Kremla zachowuja sie jakby niczego sie nie nauczyly z setek lat historii . Ze kazda napasc imperializmu konczyla sie katatstrofa Rosji i jej rozpadem przy czym katastrofy byly coraz gorsze ... Bo o ile upadek caratu zostawil jakis majtek (ktory zniszczyli i rozgrabili) to po radzieckich zostal tylko smród ... Kazdy upadek jest bolesniejszy a kolejny moze zakonczyc sie rozpadem kraju na czesci ...
Trudno zreszta winic jedna osoabe ... To sa cale grupy zerujace jak pasozyty i niszczace kraj ... A i spoleczenstwo tez jest znacznie zdegenerowane ... Wszystko wskazuje na rozpad !
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 19:34, 30 Sty 2009    Temat postu:

No i warto omowic wypowiedzi Moczulskiego o UE.
Sytuacja zmusi UE do ,,znormalnienia''.
Oczywiscie rzeczywistosc w koncu zwyciezy...
Tylko pytanie w jakim stanie beda wtedy panstwa Europy?
Czy UE je tak wyniszczy ze to bedzie poziom Ameryki Lacinskiej?Azji a moze Afryki?Bo jak pamietamy z przykladu sowieckiego zanim rzeczywistosc wygrala w 1991 Rosja stanela w obliczu biologicznej zaglady...I proces destrukcji postepuje...
Tutaj pojawia sie pytanie czy z chwila gdy rzeczywistosc zwyciezy bedzie jeszcze co z Europy zbierac?
Doswiadczenie uczy ze biurokracja rzadzaca imperium NIE ODPUSZCZA dotad az sytuacja jest kompletnie beznadziejna BEZ WYJSCIA!Doslownie w sytuacji gdy juz nikt nie chce pozyczyc na dalsze funkcjonowanie imperium....
Moczulski prognozuje ze nastapi integracja regionalna typu Skandynawia...
Oczywiscie zapewne tak...Tylko mozna powtorzyc pytanie co zostanie?Trzeba bedzie odbudowywac regiony Europy z brukselskich ruin...
I oczywiscie Moczulski stwierdza ze tzw. ,,politycy'' maja klopty juz nie tyle z okresleniem kirunkow na przyszlosc ale juz nawet ze zrozumieniem rzeczywistosci OBECNEJ.
Np. takiej prostej rzeczy ze Kreml nie puszczajac gazu zaciska petle na wlasnej szyi bo nie plynie w tamta strone GOTOWKA!!!Na ktorej stoi Rosja...
Zreszta jak wiemy w obecnym systemie tzw. politycy jako przyszlosc rozumieja najblizsze 24 godziny i to jak wypadna w tym czasie w mediach...
Trudno w tej sytuacji o jakakolwiek sensowna polityke...
Wlasciwie nie ma zadnej...
Kryzys unaocznil zagrozenia ale ci goscie patrza I NIC NIE WIDZA!
Ciemnosc...
W tej sytuacji wyglada na to ze z chwila gdy rzeczywistosc zmusi kraje Europy do sensownego dzialania dla swojego dobra beda one ruinami...Nie liczacymi sie na swiecie bo swiat nie stoi w miejscu...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Pią 19:57, 16 Sty 2009    Temat postu:

Tutaj widzimy dalej jaka jest sytuacja Syberii!Rosjanie wyjezdzaja i wymieraja a na ich miejsce wchodza Chinczycy!Ruch juz powinien byc lewostronny!Jednoczesnie ludy Syberii obliczaja ze gdyby byly niepodlegle mialy by za gaz i rope POZIOM ZYCIA KUWEJTU!
Widzimy jakie to jest zlodziejstwo.Z jakiej paki kasa z Syberii plynie do Moskwy?To bandytyzm.Gdzie Moskwa gdzie Syberia?
Pieniadze naleza sie ludom Syberii.Ich krainy ICH BOGACTWA!
Zycie tam jest ciezkie wiec nalezy sie aby te pieniadze im ulatwily zycie .
A teraz co?IDA NA BURDELE MOSKWY!
Jeden wielki skandal!
>>>>
I tutaj Moczulski porusza sprawe fobii antyrosyjskiej.Czytajac go widzicie co znaczy osoba bez fobii antyrosyjskiej!A takich w tzw. ,,polityce w Polsce'' trudno wiec znalezc.
Rosja nie jest zagrozeniem dla Polski.Oczywiscie jakies tam klopty owszem.Tym bardziej ze jak mowilismy jest wielka nieodpowiedzialnosc zachowan Kremla.To powoduje brak zrozumienia o co chodzi (a tu o nic nie chodzi :O))) To klopoty z glowa).
Niektorzy jak Kaczynski stwarzaja poczucie zagrozenia ktorego nie ma.Ale wynika z fobii historycznych.Stad ja mowie ze Kaczynski stara sie jak moze robic dobrze.No ale trudno uznac to za jakas dobra polityke skoro opiera sie na falszywwej tezie fundamentalnego zagrozenia ze strony Rosji.Oczywiscie jest to i tak lepsze niz plyniecie z nurtem euro-szamba Tuskowiczow...
Zreszta od razu przyznajmy ze to poczucie zagrozenia byc moze powoduje,ze Kaczynski i ludzie jemu podobni dzialaja!Gdyby nie mieli poczucia zagrozenia nie robili by nic!
A trzeba przyznac ze dzialanie w sprawie Gruzji czy Ukrainy jest potrzebne.Faktycznie te kraje sie I TAK umacniaja.Ale przeciez lepiej jesli sie umacniaja szybciej dzieki Polsce...
....
To juz wole jak dzialaja na podstawie falszywych teorii niz gdyby nie dzialali na podstawie prawdziwych!
:O))))
Ale oczywiscie gdyby to byli politycy to dzialali by po prostu NA PODSTAWIE PRAWDZIWYCH TEORII :O)))
Po prostu...
To jest polityka...
BRMTvonUngern
PostWysłany: Czw 20:25, 15 Sty 2009    Temat postu:

Zwracam uwage na poprzednie wystapienie bo tresci sie niekiedy pokrywaja:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/moczulski-w-tv,875.html
Tutaj Moczulski stwierdza fakt ze Kreml uprawia polityke tak jakby byl Imperium Carskim lub Sowieckim tymczasem jaki jest potencjal ekonomiczny to widzicie Chiny 7 bln:
http://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_the_People%27s_Republic_of_China
Dodam INDIE!!
http://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_India
3 biliony!!!
Nie zapominajmy o tym wielkim kraju!Pamietajmy ze Indie w przeciwienstwie do UE, Rosji czy komuchow chinskich sa krajem NAPRAWDE NOWOCZESNYM!W warunkach wolnosci i demokracji ( pamietajmy ze krwawe zbrodnie to margines Indii a nie zwykly obraz tego kraju) kwitnie tam INNOWACYJNOSC!Ktora wynika z nieskrepowania mysli.A wiec mnostwo jest indyjskich wynalazkow typu informatyka ktora zdominowala juz USA!!!W porownaniu z tym w Chinach mamy nedzne podroby zachodu przy zgnieceniu wolnosci...
W Rosji bandytyzm a w UE biurestwo...
.....
Tymczasem Kreml jakgdyby nigdy nic prezy sie wypina...
I co smieszniejsze Ue tanczy wokol tego wypinania jakby to rzeczywiscie byl kraj Brezniewa...I USA co najsmieszniejsze tez!
Kreml zachowuje sie jak Sowieci BO zachod ich tak traktuje!
Traca w tej sytuacji realizm i szaleja!
Musimy zrozumiec to sprzezenie zwrotne.
Kreml udaje ze jest imperium
zachod w to wierzy
KREML TEZ ZACZYNA W TO WIERZYC.
W koncu nastepuje katastrofa bo jak sie za bardzo naprezaja to w koncu żyłka pęka i wszystko się wali!Tak bylo zawsze!
Kreml mozna porownac do zaby!Zawsze sie nadymaja i robia wrazenie...
I zachod to łyka...
Tylko zdaje sie w 1854 w czasie wojny Krymskiej JEDYNY RAZ w historii nie dali sie nabrac i spuscili caratowi łomot!Ku radosci calej myslacej Rosji.Carat przystapil do reform...
Zachod jednakze spieprzyl sprawe bo nie odbudowal Rzeczypospolitej.
PRZEGRALI POKOJ!
Powinni z ziem zaboru Rosyjskiego stworzyc Rzeczypospolita dolaczyc do niej Galicje dajac Austrii (godzila sie na to) rekompensate na balkanach.
Oczywiscie kanalia Bismark byla przeciw i rozbila to.Ale przeciez koalicja Anglii-Francji-Austrii-Wloch-Turcji-Polski okrazala Prusy i latwo bylo zdusic paskudztwo...Zapobieglo by to:klesce Austrii klesce Francji, I i II wojnie swiatowej!SOBIE ZASZKODZILI.Jak zwykle...
....
Ale to byl jeden jedyny przyklad gdy sie nie nabrali nadetej zabie...
>>>>
Oczywiscie to sie konczy zawsze katastrofa (tylko w 1854 skonczylo sie reformami bo wlasnie dlatego ze zachod sie nie nabral).
To jedyne rozwiazanie.Bo jesli nie inwestuja w a pieniadze wydaja na pokazy imperialne typu zbrojenia to gospodarka sie starzeje.Nadchodzi moment kulminacji problemow i gwaltowne BUM...
Glupi zachod jest zaskoczony no jak to BUM?Przeciez byli tacy potezni?
A to byl zabi balon wypelniony powietrzem,gdy żyłka pękła powietrze zrobilo BUM i żaba leży jak nieżywa...
Taki cykl imperialny...
>>>>
Komuchy zreszta tak wszystko utajnily ze nawet nie wiedzieli co sie dzieje w gospodarce!Ile wydaja na zbrojenia itp...
Pod koniec to juz jechali glownie na ropie...Ale technike jakas tam rozwijali.TERAZ TYLKO JADA NA SUROWCACH!Bo juz nie ma doslownie NIC!
Zreszta pamietamy ze komuchy mogly ograniczac konsumpcje ludnosci!Teraz jest to NIEWYKONALNE!Bo musieli by ograniczyc konsumpcje oligarchow!A wszyscy wiemy ze to niewykonalne!
Wrecz lokuja kase za granica aby im nie mozna bylo jej zabrac!
Stad glownie jada retoryka i propaganda bo to najtansze!
BRMTvonUngern
PostWysłany: Śro 19:52, 14 Sty 2009    Temat postu: Moczulski o Rosji!

,,Rosja podzieli los Związku Sowieckiego"

Od dawna nieszczęściem Rosji jest ambicja do prowadzenia polityki w stylu prezentowanym przez licznych carów czy prawie wszystkich przywódców Związku Sowieckiego. Na krótką metę daje to spektakularne sukcesy, choć na ogół nadmiernym kosztem. Na długą prowadzi do katastrof - a tych, poczynając od końca XVI w., nie brakuje - mówi DZIENNIKOWI Leszek Moczulski.


MACIEJ WALASZCZYK: Pięć lat temu powiedział pan w jednym z wywiadów, że "bezwzględne zaprowadzenie porządku" przez Putina doprowadzi Rosję do smuty.
LESZEK MOCZULSKI*: Rosję czeka smuta. Polityka sowiecka doprowadziła ten kraj do rozpadu, który nie dobiegł jeszcze końca. Bez względu na to, kto wówczas rządziłby ZSRR, skutek byłby taki sam, najwyżej w innym czasie. Na proces historyczny nie ma mocnych i dobra polityka powinna być z nim zgodna. Wtedy jest w stanie uzyskiwać pozytywne rezultaty. Inaczej, przynajmniej w nieco dłuższych okresach mnoży tylko kłopoty. Co do zaprowadzania porządku, w warunkach słabych struktur i chwiejnej równowagi, pośpiech może być niebezpieczny. Jelcyn zapewnił wyjście z najgorszego obronną ręką.

Co ludzie dziś rządzący Rosją mają uczynić, by ją uratować od klęski?
Znaj proporcje, mocium panie... Współczesna Rosja jest tylko mocarstwem regionalnym, a w dodatku nie ma regionu, w którym mogłaby dominować. Tzw. bliska zagranica nie wystarcza. Dzisiejszy świat bardzo różni się od świata z roku 1990. Wprawdzie zmiany, do których doszło w ostatnim dwudziestoleciu, nie są tak bardzo spektakularne jak pomiędzy rokiem 1970 a 1990, ale podobnie olbrzymie. Kto dzisiaj w świecie zdominowanym przez gospodarkę, a nie strategię nuklearną, jest drugim mocarstwem ekonomicznym świata?

Pewnie Chiny.
W 2007 r. PKB USA wynosił 13,3 bln dol., CHRL - 7 bln, Japonii - 4,3 bln. Pamiętamy przecież, gdzie ćwierć wieku wcześniej znajdowały się Chiny, a gdzie Japonia czy ZSRR? Dzisiaj Rosja stała się potęgą drugiej kategorii, znajduje się w tej samej klasie co np. Brazylia - potęga regionalna w Ameryce Południowej. Już jakiś czas temu zwrócił na to uwagę Zbigniew Brzeziński.

Ale Rosja ma ciągle wielkie aspiracje.
Od dawna nieszczęściem Rosji jest ambicja do prowadzenia polityki w stylu prezentowanym przez licznych carów czy prawie wszystkich przywódców Związku Sowieckiego. Na krótką metę daje to spektakularne sukcesy, choć na ogół nadmiernym kosztem. Na długą prowadzi do katastrof - a tych, poczynając od końca XVI w., nie brakuje. Przez dwa pokolenia ZSRR był drugim mocarstwem świata, a niemal do końca swego istnienia trzecią potęgą ekonomiczną. Potencjału geopolitycznego, aby rywalizować o prymat w świecie, nie starczyło i jego upadek był równie spektakularny, jak niektóre poprzednie. Współczesna Rosja chciałaby prowadzić politykę na miarę supermocarstwa, choć nie powiodło się to ZSRR.

Dlaczego nie udało się ZSRR?
Łączny dochód narodowy krajów NATO był czterokrotnie większy niż obozu sowieckiego, przy czym równocześnie utrzymywała się przybliżona równowaga potencjałów militarnych obu stron. Aby zachować tę równowagę, ogół realnych nakładów na politykę zimnowojenną, zbrojenia itd. obu obozów w największym przybliżeniu był taki sam. Sowieci zużywali na prowadzenie zimnej wojny mniej więcej połowę swojego PKB, gdy tymczasem kraje zachodnie zaledwie 1/8. Dla Zachodu te 12,5 proc. PKB można uznać za gwarantowany popyt wzmacniający równowagę gospodarki i stymulujący jej wzrost. Dla ZSRR było to ogromne obciążenie. Prof. Adam Rotfeld opowiadał mi niedawno o swojej rozmowie z Gorbaczowem na jakiejś konferencji naukowej w Szwecji. Otóż, po objęciu funkcji I sekretarza KC KPZR zażądał on podania prawdziwej wysokości wydatków zbrojeniowych, bo dane zachodnie są dwukrotnie wyższe. Urealnione dane okazały się dwukrotnie wyższe od zachodnich, a skontrolowane przez innych - dwukrotnie wyższe od urealnionych. W końcu okazało się, że jeszcze trzeba mnożyć przez dwa, a wszystkich wydatków nie są w stanie wychwycić. Otóż, niezależnie od tego, jakie były naprawdę sowieckie wydatki na prowadzenie zimnej wojny, łatwo było wyciągnąć wniosek, że ostateczna katastrofa jest tylko kwestią czasu.

W jaki sposób do upadku ZSRR przyczyniło się uzależnienie od handlu ropą i gazem?
W latach 70. doszło do dwu wielkich kryzysów naftowych, które Związkowi Sowieckiemu pomogły zająć czołowe miejsce na rynkach światowych. Przy pierwszym kryzysie z 1973 r. perturbacje były straszliwe, zwłaszcza w USA, później w Holandii, ale już podczas drugiego z 1979 r. gospodarka światowa i kraje najbardziej rozwinięte były przygotowane znacznie lepiej. Odwrotny manewr przeprowadził w 1986 r. Reagan, skłaniając Arabię Saudyjską do gwałtownego i znacznego zwiększenia wydobycia ropy naftowej - cena za baryłkę spadła z 32 do 8 dol. Dla ZSRR był to coup de grace. Trzeba zresztą pamiętać, że krajom konsumentom łatwiej jest poradzić sobie z nagłą zmianą cen niż krajom producentom. Pierwsze mogą zastosować ostry reżim oszczędnościowy, szukać innych źródeł, przestawiać produkcję, zmieniać technologie - gdy te drugie mogą jedynie czekać. Tylko na bardzo krótką metę można korzystać z szybkiej zwyżki cen.

Sowiecka gospodarka była również tak silnie oparta na eksporcie surowców energetycznych jak dzisiejsza Rosja?
Nie aż tak silnie. Zresztą gospodarka radziecka jest nieporównywalna z obecną gospodarką rosyjską. Za czasów sowieckich, gdzieś od lat 60. na pewno, decydujące znaczenie miał przemysł przetwórczy. Paradoksalne, ale ZSRR przy całym swoim zapóźnieniu starał się być jak na owe czasy krajem nowoczesnym. Na różne sposoby zdobywał nowe technologie, a niektóre z nich, jak np. technologie kosmiczne, rakietowe czy nuklearne, poziomem zaawansowania dorównywały Zachodowi. Mimo wszystko dokonał olbrzymiego skoku industrialnego i technologicznego - choć nie był w stanie odrobić dystansu, jaki dzielił Sowiety od Zachodu, gdzie zachodziły już procesy postindustrialne. To prawda, że funkcjonował od kryzysu do kryzysu, że w latach 70. nie mógł już utrzymywać się bez pomocy zachodniej - i właśnie wtedy postawiono na przemysł wydobywczy. Oznaczało to cofanie się do lat 20., ale zachowywano nowoczesne standardy. Współczesna Rosja taka nie jest i z założenia żeruje sama na sobie.

Dzisiaj handel paliwami to dla Rosji podstawowe źródło wpływów budżetowych i polityczna broń, z której nie waha się korzystać.
Taka gospodarka surowcowa, a właściwie jednosurowcowa, jest charakterystyczna raczej dla krajów trzeciego świata. Sama ropa i gaz dają Rosji połowę PKB. Można Rosję porównać z krajami bananowymi, które w dużych ilościach oferowały innym jeden atrakcyjny towar. Podręcznikowym przykładem jest San Salwador w latach 30. ubiegłego wieku: jeśli banany nie obrodziły zbytnio i cena była wysoka, kraj kwitł, natomiast klęska urodzaju wpędzała go w nędzę. W Rosji przez ostatnie trzy, cztery lata trwania boomu paliwowego PKB wzrósł dwukrotnie, ale w kraju gospodarczo rozwiniętym coś takiego się nie zdarza. Realnie, gospodarka rosyjska wielkością odpowiada południowokoreańskiej, tylko poziom nowoczesności w tym ostatnim kraju jest wyższy.

Dlaczego ten wielki, obfitujący w bogactwa kraj jest w rzeczywistości biedny i wpada w coraz to nowe tarapaty?
W Rosji tradycyjnie występuje tendencja, aby w okresie normalnym, pokojowym stosować politykę czasu wojennego. Było tak przez cały okres zimnej wojny. Wymuszona prowadzoną polityką niekorzystna struktura potencjałowa była utrzymywana przez dziesiątki lat i doprowadziła do takiego wyniszczenia substancji, że doszło do katastrofy potencjałowej. Podobnie w samochodzie, kiedy zepsuty tłok przetrze ściankę cylindra albo urwie korbowód, dochodzi do katastrofy wewnętrznej silnika. Na jednym z posiedzeń KC KPZR w końcowych latach Sowietów minister transportu samochodowego krytykował kolegę odpowiedzialnego za drogi, mówiąc, że gdyby były one wyremontowane, to gruzowiki (ciężarówki - red.) nie jeździłyby po ZSRR z przeciętną szybkością 20 km/godz., tylko z dwukrotnie wyższą i nie brakowałoby taboru samochodowego. Zaatakowany obronił się, zauważając, że wystarczyłoby wyremontować wszystkie ciężarówki i wynik byłby ten sam. Ale tu spadała lawina problemów. Minister przemysłu samochodowego nie nadążał z dostawą części zamiennych, gdyż inny towarzysz poskąpił surowców lub energii, coś spowodowali lekarze wydający zwolnienia lekarskie, gdyż przemysł farmaceutyczny nie produkował dostatku lekarstw, a domy były nieogrzewane, o czym na czas nie mogli powiadomić urzędnicy, gdyż z braku pieniędzy na szkolenie w używaniu arytmometrów musieli korzystać z ręcznych liczydeł, które dzieci przynosiły ze szkoły, korzystając z nieuwagi pijanych nauczycieli. Gdy poruszony tym Wielki Reformator obciął produkcję alkoholi, zatrzasnęło się ostatnie ogniwo tego łańcucha niezawinionych nieszczęść napędzających katastrofę.

I ZSRR musiał się rozsypać.
W takim kontekście, czy I sekretarzem zostanie Gorbaczow, Romanow czy Lichaczow, miało naprawdę wtórne znaczenie. Choć imperium udało się uratować środkami politycznymi, bo uderzenie czołem przed Ameryką i wycofanie z zimnej wojny zredukowało potrzebny potencjał dyspozycyjny. Rezygnacja z kosztownego totalitaryzmu zmniejszyła potencjał ruchu, oddanie państw satelickich i republik związkowych zmniejszyło wprawdzie potencjał całkowity, ale pozwoliło mu uzyskać niemalże całkowicie zdrową strukturę.

Dlaczego Rosja współczesna ma podzielić los ZSRR?
We współczesnej Rosji nie jest tak źle. Kraj nie prowadzi zimnej wojny, o zbrojeniach bardziej się mówi, niż daje na nie pieniądze, więcej środków idzie na okazałe budownictwo w Moskwie czy Petersburgu. Powrót do kosztownej polityki odrodzonej potęgi, śmieszne równanie się rangą z USA, gromkie okrzyki i aroganckie żądania rokują jednak niedobrze. Moskwę stać na utrzymywanie czołgów w Osetii Południowej, ale brakuje środków na należytą konserwację gazociągów zapewniających Rosji jakie takie funkcjonowanie. Podobnie, po wyjściu z załamania lat 50., zaczynał car Aleksander II - i skutki wzbierały, eksplodowały 60 lat później i 120 lat później.

To zjawisko występuje również we współczesnej Rosji?
Oczywiście. Nawet nasila się - choć daleko jeszcze do sytuacji, w której znalazł się Związek Sowiecki. Tylko cykl będzie zapewne krótszy, bo potencjał geopolityczny Rosji jest bez porównania mniejszy - skoro za sąsiadów ma się Japonię, Chiny, Indie, Unię Europejską, kraje islamskie, chociażby Iran. Najsłabszym zawsze wiatr w oczy wieje. Zbyt duży potencjał dyspozycyjny musi na czymś żerować. Żerując na potencjale ruchu, powoduje, że państwo i społeczeństwo źle funkcjonują, słabo działa administracja, rozwijają się mafie, różnego rodzaju patologie, nie mówiąc już o zjawisku łupieżczej oligarchii. Żerując na substancji, marnotrawi się dobra materialne i ludzkie. Wszystko to możemy obserwować we współczesnej Rosji.

Dzisiaj Rosja również nie inwestuje w swoją infrastrukturę, choć stara się modernizować armię, wykazuje aktywność poza swoimi granicami, np. interweniując w Gruzji.
Dzisiaj, podobnie jak w innych epokach, nie inwestuje się dostatecznie dużo w rozwój, bo potrzeby ogromne, a brakuje na nie środków, które zużywa się na coś innego. Warto w tym miejscu porównać różnicę między produktem krajowym i narodowym. Ten pierwszy obejmuje dobra wytworzone w kraju, a ten drugi to, co wytworzyli obywatele danego kraju. W XIX w. w Anglii produkt narodowy był większy, bo imperium pracowało na bogactwo metropolii. W przypadku Rosji jest odwrotnie, bo mniej więcej czwarta część produktu krajowego jest wywożona za granicę. Putin z tym zjawiskiem walczy, ale ono ciągle istnieje i to m.in. powoduje brak środków na inwestycje.

Co mogłoby tę sytuację odwrócić?
Aby państwo rozwijało się należycie, konieczna jest spokojna praca co najmniej dwu pokoleń. To nie jest wcale długi czas. W XVIII w. wystarczył on, aby Brytyjczycy przeprowadzili rewolucję przemysłową i wybili się na pierwszą potęgę świata. Dla porównania przypomnijmy sobie, do czego doprowadzili Niemcy wysiłkiem dwóch pierwszych pokoleń XX w. Rosjanom od zawsze brakuje takich konstruktywnych dwu kolejnych pokoleń, bo jeśli takie się pojawia, to tylko jedno. Powinni postawić na kompleksową rozbudowę kraju i przywrócenie jego jedności, na zewnątrz prowadząc politykę niemieszania się do niczego. Taką strategię Piłsudski zalecał kiedyś dla Polski, ale warunki zewnętrzne to uniemożliwiły. Chodzi o to, by energii nie zużywać do realizacji imperialnych mrzonek, ale skierować ją do środka.

A fatalna sytuacja demograficzna Rosji?
Zaludnienie każdego roku spada o kilkaset tysięcy ludzi. Wielki ubytek potencjału. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat najbardziej się wyludniło tam, gdzie ludzie nie mogą bytować, a więc na północy. To zresztą zjawisko powszechne. Podobnie jest w Kanadzie czy na Alasce, i jeśli ktoś tam mieszka, to tylko przez pewien czas przyciągnięty dobrymi zarobkami np. przy obsłudze urządzeń wydobywających i przesyłających ropę. We właściwej Rosji, poza kilkoma wielkimi i szeroko pojętymi aglomeracjami, np. moskiewską czy petersburską albo rejonami szczególnie atrakcyjnymi, już od lat 50. XX w. następuje systematyczny spadek zaludnienia. Nie tylko procentowo, ale w liczbach bezwzględnych. W takich obwodach, jak Pskowski, Smoleński, Tambowski, mieszka dzisiaj mniej ludzi niż za czasów Stalina. Następuje depopulacja wsi. Jeśli chodzi o Daleki Wschód, to nastąpił tam pewien odpływ ludności, ale trwa migracja Chińczyków.

To zjawisko kolonizacji na dużą skalę.
Chińczycy pracują na roli, produkują żywność, tam gdzie upadły kołchozy i sowchozy, gdzie nikt z miejscowych nie chciał się podjąć pracy. Widać tam ogromne zaangażowanie pracy ludzkiej i jej wymierne efekty. Plony sprzedają w Chinach, ale również korzysta z nich miejscowa ludność. Jeszcze w latach 90. w Pekinie zapytałem panią sekretarz KC KPCh ds. zagranicznych, czy mają jakieś problemy ze swoimi obywatelami, którzy osiedlają się na terenach byłego ZSRR. Odpowiedziała mi, że nie mają żadnych, bo zjawisko jest marginalne, dotyczy najwyżej 3 - 4 mln ludzi (śmiech). Niestety nie mamy wiarygodnych statystyk w tej sprawie, ale szacuje się, że w samym Kraju Chabarowskim mieszka około 3 mln Chińczyków, przy czym oficjalnie na całym Dalekim Wschodzie (z Jakucją) żyje niespełna 7 mln obywateli Rosji. Najwyżej połowa z nich to etniczni Rosjanie.

Od dawna kolejni analitycy mówią o rozpadzie Rosji, secesji Sybiru. Pan głosi, że rozpad Rosji trwa już od co najmniej 100 lat i epoka Putina przyspieszy ten proces. Czy kryzys finansowy i spadki cen paliw przyczynią się do tego?
Do tego z pewnością dojdzie, przynajmniej jeśli idzie o ziemie na wschód od Jeniseju. Gdyby Kraj Irkucki, który ma ropę, gaz i inne surowce, uzyskał pełną autonomię i swobodę dysponowania nad własnymi bogactwami, to PKB na głowę jednego mieszkańca, jak wyliczają miejscowi, byłby równie wysoki jak w Kuwejcie. Dzisiaj gros zabiera Moskwa. Stan taki nie będzie trwał wiecznie.

Władze na Kremlu zdają sobie pewnie z tego sprawę?
Rosja nie ma już możliwości zbrojnego utrzymania tej prowincji i na wszelkie sposoby broni się przed tym, co nieuchronne. Zarówno Jelcyn, jak i do niedawna Putin nie godzili się na budowę rurociągów do Chin. Władze w Moskwie wiedzą doskonale, że jedną stroną rurociągami popłynie ropa, a w przeciwnym przyjdą Chińczycy. Teoretycznie, na obszarze od Irkucka na wschód powinien być już zaprowadzony lewostronny ruch samochodowy, bo takich aut jest tam więcej, a ich transport z Japonii jest tańszy i wygodniejszy niż z Moskwy.

Czy Polska jest w jakiś sposób zagrożona przez słabnącą Rosję?
Jak ostatnio mówiłem w dyskusji nad polską polityką zagraniczną w Fundacji Batorego, Rosja nie jest naszym głównym problemem politycznym, choć jest problemem ważnym. W końcu jesteśmy sąsiadami, ale polskie interesy zależą od Rosji w stopniu niewielkim. Głównie od tego, że kupujemy tam ropę i gaz. Jest to uzależnienie, ale obustronne. Oni bardziej muszą sprzedawać, niż my kupować. Dla Rosji brak sprzedaży oznacza katastrofę, bo z tego żyją. Dla nas brak dostaw to jedynie kłopot, który może być chwilowo nawet ogromny. To konieczność droższych zakupów z innych źródeł, problemy z transportem. Dywersyfikacja dostaw jest konieczna, ale głównie z powodów biznesowych - im większa konkurencja, tym dla nabywcy lepiej. Do zagrożenia spowodowanego przez politykę można się wystarczająco przygotować, działa ono zresztą krótkotrwale. Ogólna perspektywa też nie jest wielka, patrząc dalekosiężnie, za 30 - 40 lat będziemy musieli korzystać z innych paliw, bo ropa, później gaz, powoli będą się kończyć. Więc ta zależność nie jest wieczna.

Nasza polityka wschodnia drażni Rosję.
Jedyne prawdziwe kłopoty z Rosją mogą wynikać z tego, że nam zależy na niepodległości Ukrainy i Białorusi, w znacznej mierze Zakaukazia. Ale z roku na rok, niezależnie od zawirowań politycznych, ich odrębność państwowa się umacnia.

Prezydent Kaczyński przekonuje, że zagrożenie ze strony Rosji jest realne.
Nie tylko on. Po części chodzi o zagrożenia doraźne, choć bardziej chyba o przykre doświadczenia z przeszłości. Szczęśliwie obecny stan rzeczy nie przypomina w niczym ani końca XVIII w., ani pierwszej połowy wieku XX, a i perspektywy są zupełnie inne. Od lat przed bardzo jednostronne korzystanie z doświadczeń historii stwarzamy sobie poczucie zagrożenia, które w sumie - ani w dawnej formie nie istnieje, ani ze strony Rosji czy Niemiec. Inna rzecz, że polityka rosyjska jest często nieobliczalna i doraźnie może narobić kłopotów, czego świetnym przykładem była interwencja w Gruzji czy ta szarpanina gazowa. Jeśli Rosja nawet zainwestuje więcej pieniędzy w budowę strategicznych rakiet międzykontynentalnych, nie ma to dla Polski większego znaczenia, gdyż ich wartość militarna jest taka jak w 1939 r. gazu musztardowego: nikt ich nie użyje, ale trzeba je mieć.

A Unia Europejska i trudności w odnalezieniu przez nią właściwej formuły politycznej?
Sytuacja ją do tego zmusi. W najbliższym półwieczu przy zachowaniu suwerennych państw narodowych w UE powstanie zapewne kilka wielkich segmentów regionalnych o wysokim stopniu integracji społecznej. Przykładem są kraje skandynawskie, gdzie stopień integracji pomiędzy społeczeństwami jest już bardzo wysoki. Podobnie będzie z obszarem Międzymorza, a co najmniej z jego częścią na północ od Karpat. Taką integrację stymuluje bliskość doświadczeń historycznych, podobieństwo mentalnościowe, zbliżone warunki, wspólne interesy wobec reszty UE, ale również konieczności funkcjonalne Unii, z których teraz jeszcze politycy nie zdają sobie sprawy. Mają oni często kłopoty, aby dostrzec więcej niż doraźne, partykularne interesy czy zagrożenia.

Na przykład teraz, w dobie kryzysu gazowego?
To przecież nie kryzys, nic się nie stało. Przynajmniej niż wielkiego. Nastąpiło jedynie unaocznienie zagrożenia, jakie w przyszłości mogłoby nastąpić. Nieprzerwane wałkowanie tego samego przez środki przekazu powodowało strach i nic więcej. Słowacja mogła się przestraszyć, gdy dostawy zatrzymano całkowicie. Ale te parę dni przetrzymała. Rosja może zakręcać kurki z gazem, ale zakręcać kurki to jeszcze bardziej ściskać się za gardło. W jedną stronę nie płynie gaz, a w drugą nie popłyną pieniądze. Nie zatrzyma się przecież całkowicie eksportu gazu, bo nie można nawet zatrzymać wydobycia i wytłoczony gaz muszą wypuszczać w powietrze. Tego rodzaju zagrożenie powoduje jednak, że Polacy, Ukraińcy, Słowacy czy Czesi, a nawet Białoruś natychmiast odnajdują wspólny język i wspólne interesy. Znaleźć się może zawsze paru polityków, którzy wystraszeni nieznaną im i niezrozumiałą rzeczywistością, w pośpiechu zaczną czynić głupstwa. Siłą rzeczy przeważać będzie przekonanie, że na przyszłość trzeba się lepiej zabezpieczyć. Polityka to dążenie do zmiany rzeczywistości na lepszą. Jeśli mamy problemy z odczytaniem i zrozumieniem realnie istniejącej, to jak wyobrazimy sobie tą, ku której chcemy zmierzać?


*Leszek Moczulski, historyk, politolog, polityk, twórca Konfederacji Polski Niepodległej. Autor książek, m.in. "Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni", "Europa Ojczyzn 2004. Geopolityka - cywilizacja - gospodarka", "Narodziny Międzymorza. Ukształtowanie ojczyzn, powstanie państw oraz układy geopolityczne wschodniej części Europy w późnej starożytności i we wczesnym średniowieczu"


http://www.dziennik.pl/opinie/article296884/Rosja_podzieli_los_Zwiazku_Sowieckiego.html
>>>>
Przytaczam na razie bez komentarza!

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group