Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ojcostwo .
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:34, 23 Lip 2017    Temat postu:

Badania: utrata ojca powoduje uszkodzenie chromosomów u dziecka
Aleksandra Gałka | Lip 23, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Kolejne badania potwierdzają, że utrata kontaktu z ojcem w okresie dzieciństwa wywiera wpływ na jego rozwój i powoduje konkretne reakcje biologiczne w jego organizmie.


O
kazuje się, że zerwanie kontaktu z ojcem może spowodować u dziecka skrócenie tzw. telomerów, które chronią chromosomy.
Utrata ojca ma wpływ na chromosomy

Jak podaje pap.pl, do wniosków takich doszli naukowcy z Princeton University i Columbia, którzy badali jaki wpływ ma brak ojca na wczesnym etapie życia na komórki organizmu dziecka.

To, że zerwanie więzi z ojcem może powodować problemy ze zdrowiem i zachowaniem wydaje się być oczywiste. Nie wiadomo było jednak, jaki ma ono wpływ na komórki.

Badacze przeanalizowali informacje o utracie kontaktu z ojcem u dzieci w różnym wieku – 1, 3, 5 czy 9 lat. Powody rozłąki były różne: nie tylko śmierć, ale separacja lub rozwód rodziców czy więzienie. Zebrane dane porównywali z wynikami badań telomerów.
Czytaj także: Ojciec z córką we wspólnym wykonaniu Ave Maria
Gdy telomer funkcjonuje nieodpowiednio

Czym w ogóle jest telomer? To fragment chromosomu na jego skraju, który chroni go przed uszkodzeniem. Skraca się on przy każdym podziale komórki. Jeśli funkcjonowanie telomerów jest zaburzone, może to przyczyniać się do powstawania poważnych chorób – m.in. schorzeń przy układzie krążenia czy do nowotworów.

Wnioski naukowców były jasne. Dzieci wychowujące się w pełnych rodzinach miały dłuższe telomery. Jeśli straciło ono kontakt z ojcem do 9 roku życia, telomery skracały się. Największe szkody na zdrowie dziecka miała śmierć – skracała telomery o 16 proc.

Badanie doprowadziło do bardziej szczegółowych, ciekawych wniosków: okazało się, że chłopcy cierpieli bardziej – zwłaszcza, gdy utracili ojca przed 5. rokiem życia.
Czytaj także: Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!


Brak ojca to większy stres

Jak podaje pap.pl, naukowcy zastanawiali się nad przyczynami tak złożonych reakcji biologicznych w organizmie. Pediatra oraz badacz z Uniwersytetu Princeton prof. Daniel Notterman wyjaśniał to w ten sposób:

Brak ojca w życiu dziecka zwykle wiąże się ze zwiększonym stresem, zarówno z przyczyn ekonomicznych jak i emocjonalnych.

Naukowcy przyznali, że wyniki tych badań powinny być brane pod uwagę w różnych sytuacjach społecznych:

Fakt, że istnieje możliwy do zmierzenia biologiczny skutek nieobecności ojca, nadaje większe znaczenie potrzebie społecznych działań wspierających utrzymanie kontaktu między dziećmi i ich ojcami.

Dodał także przykład:

Jeśli zrozumiemy, że na przykład karanie ojca więzieniem może zostawić niezatarty ślad nie tylko na psychice i rozwoju dziecka, ale także na integralności jego chromosomów, być może wtedy lepiej zrozumiemy znaczenie środków zmniejszających szkodliwe efekty kary więzienia, takie jak działania edukacyjne i pomoc psychologiczna dla dzieci.
Czytaj także: Potwierdzone naukowo: ojciec jest niezbędny przy wychowywaniu dziecka

Źródło: pap.pl

...

Oczywiscie utrata matki to tez wstrzas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:11, 23 Lip 2017    Temat postu:

Żona w ciąży? Twoja pomoc jest niezbędna!
Maciej Jabłoński | Lip 23, 2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Momentami Twoja żona będzie czuć się samotna i niezrozumiana, ale Twoja pomoc sprawi, że wszystko, czego się podejmie, będzie wysiłkiem zespołowym.

Dzieci są wielkim błogosławieństwem od Boga, a wraz z ich pojawieniem się doświadczamy ogromu radości. Nie jedno badanie potwierdza, że ich życie prenatalne, a zatem w dużej mierze okres ciąży i samopoczucie mamy, ma duży wpływ na późniejszy rozwój maluszka.

Kobieta w stanie błogosławionym potrzebuje dużego wsparcia ze strony męża – zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Jedną z rzeczy, których dowiedziałem się podczas obu ciąż mojej żony, są słowa, które Iwonka musi usłyszeć, aby była spokojniejsza podczas podróży małego człowieka na ten świat.
Czytaj także: Sekrety a szczęśliwe małżeństwo – dlaczego warto nie mieć przed sobą tajemnic


Kocham WSZYSTKO w Tobie

Z całą pewnością ciąża jest czasem wielu zmian. Zmiana harmonogramu dnia, tempa życia, a także zmiany zachodzące w ciele żony. Niektóre panie nie mają problemów z zaokrąglającą się sylwetką i rosnącą w górę wagą, jednak zdecydowana większość przeżywa każdy nadprogramowy kilogram, nawet jeśli pojawia się z tak pięknego powodu. Właśnie w tym czasie Twoja żona potrzebuje szczególnie usłyszeć, że ją kochasz. Jeśli zdarza nam się o tym zapominać, to każdy nowy dzień jest doskonałym „treningiem” i okazją do tego, aby codziennie mówić swojej żonie, że ją kochasz.


Jesteś dla mnie NAJPIĘKNIEJSZA

Czasami są chwilę, kiedy ciężarna mama po prostu nie czuje się piękna i atrakcyjna. Wtedy musi usłyszeć z ust męża to, jaka jest piękna, by mogła ponownie sama w to uwierzyć. Ciąża jest bardzo pięknym czasem, ale dla kobiety, która zostaje pozostawiona „sama” ze swoim zmieniającym się ciałem, może okazać się czasem wielkiego stresu i kompleksów. Panowie, przed nami tutaj bardzo ważne zadanie.


DZIĘKUJĘ CI za wszystko, co robisz dla naszej rodziny

„Szalejące” hormony, sprawiają, że żona może mieć różne (nawet skrajne) nastroje, może reagować inaczej niż wcześniej na słowa i zachowanie męża. Dużo łatwiej ją wówczas zranić, a także usłyszeć przykre słowa z jej ust.

Jak bardzo byśmy się starali, to nie jesteśmy w stanie doświadczyć i zrozumieć tego, co czuje ciężarna kobieta. To czas kiedy trzeba być dla niej bardziej „delikatnym” niż dotychczas, oraz przypominać jak bardzo jesteśmy jej wdzięczni za to, co robi dla naszej rodziny – pomimo tego, że rośnie brzuszek, a organizm pracuje na podwójnych obrotach, ona nie zaniedbuje ani domu, ani innych obowiązków. Dziękczynna i wyrozumiała postawa ze strony męża, sprawi, ze żona łatwiej poradzi sobie z trudniejszymi chwilami w trakcie ciąży.


Jak mogę Ci POMÓC?

Codziennie trzeba o to pytać, zwłaszcza w III trymestrze. Z biegiem ciąży kobieta staje się coraz bardziej ograniczona w swojej mobilności, a najbardziej proste zadania stają się dla Niej wyzwaniem.

Musi wtedy wiedzieć, że może na Ciebie liczyć i jesteś, aby jej pomagać przez to przejść. Przyznam, że nie raz zapominam o tym pytaniu, wówczas wspomniane powyżej „szalejące” hormony mojej żony szybko reagują kiedy trzeba ߘɊCzytaj także: Jak pokochałam moje ciało po ciąży


Czy potrzebujesz MASAŻU?

Masaż to w ciąży „słowo klucz”. Gdybym dostawał 1 grosza za każdym razem, gdy moja żona wspomina, jakie miewa bóle w trakcie ciąży w różnych częściach ciała, to byłbym bogatym człowiekiem Wink. Zadaniem męża (które ja muszę stale rozwijać) jest szybkie reagowanie na taką potrzebę. Wykonany masaż (szczególnie stóp, które noszą nie tylko twoją ukochaną, ale również waszego maluszka), dla twojej ciężarnej żony jest na wagę złota!


Kochanie, JA ZROBIĘ obiad

Jeśli nie potrafisz gotować, to jest świetny czas, żeby się nauczyć. Gwarantuję, że twoja żona będzie przeszczęśliwa i bardzo doceni, kiedy odciążysz ją (w ciąży ߘɠi zaproponujesz ugotowanie obiadu, pozmywanie czy posprzątanie. Pamiętajcie, że ciąża trwa przez 9 miesięcy, więc ten okres nie będzie trwał wiecznie. Dla każdego mężczyzny to również próba męstwa i walki z własnym egoizmem i wygodnictwem. Próba, którą mi zdarza się czasami przegrywać, ale nie poddaję się i ponownie wracam do walki.
Czytaj także: Jesteś w ciąży? Papież Franciszek ma Ci coś do powiedzenia

Warto prosić Boga o potrzebne do tego łaski, ponieważ polegając na sobie bardzo łatwo jest po pierwszej porażce zrezygnować. Taki sposób „służenia” żonie świadczy o naszym ogromnym wsparciu, trosce i zrozumieniu tego, co przeżywa.


Pomódlmy się RAZEM

Przez dwie ciąże mojej Żony nauczyłem się, że są rzeczy, których nie jestem w stanie dla Niej zrobić – jedynie Bóg jest w stanie ich dokonać (posługując się mną). Wspólna modlitwa za siebie i za nasze dziecko pomaga nam skupić się na tym, co najważniejsze, buduje to również wieź z dzieckiem. Jednak co najważniejsze – sprawia, że rozwija się nasza ufność w Bożą pomoc, szczególnie w obszarach, w których trudno nam „się poruszać”, a do takich bezwzględnie należy wyzbywanie się egoizmu i branie na siebie obowiązków współmałżonka. Modlitwa jest potężnym narzędziem, którego mąż i ojciec musi używać każdego dnia. Nie oznacza to jednak, że to wystarczy i reszta zrobi się sama. Jak mówił Ignacy z Loyoli: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj tak jakby wszystko zależało od ciebie”. Zatem Panowie – do dzieła!
Czytaj także: W życiu nie warto wciągać brzucha. 4 wnioski, do których doszłam podczas ciąży

Drogi Czytelniku,

Ciąża jest niesamowitym okresem i wszystkie związane z nią niedogodności momentalnie ulegają zapomnieniu w chwili, kiedy na świecie pojawia się mały człowiek. Momentami Twoja żona będzie czuć się samotna i niezrozumiana, ale Twoja pomoc sprawi, że wszystko, czego się podejmie, będzie wysiłkiem zespołowym.

Wówczas będzie to o wiele przyjemniejszy czas zarówno dla niej, jak i dla Ciebie, a już na pewno dla maleństwa, które rozwija się u niej pod sercem.

...

Tylko od was zalezy ile dobra uczynicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:32, 09 Wrz 2017    Temat postu:

Ojcostwa można się uczyć. Trwa kampania „Wybieram. Jestem tatą”
Aleksandra Gałka | Wrz 09, 2017
Amanda Tipton | CC
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Promocja ojcostwa jako pasji, w którą mężczyzna angażuje się świadomie i czerpie z niej satysfakcję – to cele, jakie stawiają sobie organizatorzy akcji „Wybieram. Jestem Tatą”.


K
ampania ma dotrzeć do tych mężczyzn, którzy już ojcami są, ale także i do tych, którzy dopiero zastanawiają się nad założeniem rodziny.
Wybór, nie ciężar

Dr Dariusz Cupiał, który jest pomysłodawcą Inicjatywy Tato.Net oraz współzałożycielem Fundacji Cyryla i Metodego wyjaśnia, że chcą wskazać, że bycie tatą to „wybór i budowa prawdziwej relacji, a nie przykra powinność czy ciężar”. Dodaje również:



Naszym celem jest promowanie świadomego i aktywnego ojcostwa, a więc ojcostwa, którego można i trzeba się uczyć. Chcemy uzmysławiać, że ojcostwo, niezależnie od okoliczności, jest wolną decyzją – decyzją polegającą na wyborze między tym, na co ma się ochotę, a tym, co jest dla nas najważniejsze. Nowa akcja Tato.Net to również odpowiedź na współczesne dylematy młodych mężczyzn, którzy postrzegają ojcostwo jako ograniczenie wolności.



W ramach kampanii w sieci będą pojawiały się krótkie filmy-świadectwa nagrane przez ojców spotykających się w „ojcowskich klubach” w Polsce i za granicą. Takie kluby stały się pokłosiem WarszTatów Tato.Net. Dziś już kilkuset ojców regularnie spotyka się, dzieli się doświadczeniami i wzajemnie się inspiruje.
Czytaj także: Tata zabiera córkę na randki, żeby nauczyć ją, kim jest dżentelmen


Zlot ojców

Kampania ma trwać przez cały wrzesień, a stoi za nią inicjatywa Tato.Net. Zwieńczyć ma ją prawdziwy zlot ojców, czyli IX Międzynarodowe Forum Tato.Net. W tym roku odbędzie się 30 września w podwarszawskim Łochowie, pod hasłem „Wolność & Dyscyplina”.

Dariusz Cupiał przekonuje, że ojcowie chcą się spotykać, zrzeszać i coraz bardziej interesują się udziałem w forum:

Zainteresowanie forum stale rośnie. Kilka lat temu wydarzenie gromadziło mniej niż 100 mężczyzn. W ubiegłym roku liczba gości przekroczyła 800, a w tym roku liczymy na ok. 1000 uczestników – głównie z Polski, ale też z innych państw. Z jednej strony może to być dowód na rosnącą świadomość ojcowską, a z drugiej – potwierdzenie, że inicjatywa jest potrzebna i staje się coraz bardziej atrakcyjna.
Czytaj także: Najważniejsze zadanie ojca? Odpowiada tata 10 dzieci



Wolność wewnętrzna

Jak informują organizatorzy, podczas zjazdu będzie można wziąć udział w prelekcjach, warsztatach czy spotkaniach grupowych. Dariusz Cupiał wyjaśnia, dlaczego właśnie to wolność ma być wartością omawianą podczas warsztatów.

O ile nasi ojcowie i dziadkowie zmuszeni byli walczyć o wolność zewnętrzną, czyli o więcej możliwości, tak my dzisiaj – wobec natłoku możliwości i związanej z tym presji – musimy bardziej dbać o wolność wewnętrzną, czyli umiejętność wyboru i skupienia się na tym, co najważniejsze. Chcemy dowiedzieć się, jak zdobywać tę wolność dla siebie samych, a także dla naszych dzieci.

O swoim ojcostwie opowiedzą również znani tatusiowie, tacy jak: Dariusz Kamys, aktor kabaretowy znany z formacji Hrabi, prof. Jan Duda (polski elektrotechnik i informatyk), podróżnik Marek Kamiński, aktor Dariusz Kowalski oraz o. Józef Augustyn SJ.

Natomiast gościem specjalnym podczas forum będzie Joshua Becker – pochodzący ze Stanów Zjednoczonych mąż, ojciec i pastor, który propaguje minimalizm. W Polsce znany jest jako autor książki „Im mniej, tym więcej”.

Odkrywcy i promotorzy ojcostwa

Oprócz spotkań i warsztatów forum jest okazją do wręczenia nagrody MAX, czyli specjalnego wyróżnienia dla tych, którzy pomagają innym odkrywać ojcostwo – mogą je otrzymać zarówno osoby, jak i instytucje. W tym roku postanowiono szczególnie docenić firmy, które w swoich spotach reklamują pozytywny wizerunek ojca.

W poprzednich edycjach forum swoimi ojcowskimi doświadczeniami dzielili się m.in.: dziennikarze Przemysław Babiarz i Krzysztof Ziemiec, muzyk Robert Friedrich, rajdowiec Krzysztof Hołowczyc, komik Ireneusz Krosny, aktorzy Paweł Królikowski oraz Radosław Pazura.

Wydarzenie zostało objęte honorowym patronatem prezydenta Andrzeja Dudy.
...

Nie ma radosci bez wysilku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:05, 20 Wrz 2017    Temat postu:

A jeśli po śmierci Pan Bóg zapyta Cię, jakim byłeś chrzestnym? No właśnie
Ignacy Dudkiewicz | Wrz 19, 2017
© Shutterstock
Komentuj


Udostępnij    

Komentuj

 




Albo o to, jakich chrzestnych wybraliście dla Waszych dzieci? Nie bez przyczyny Kościół mówi o konkretnych kryteriach, jakie rodzic chrzestny powinien spełniać i jakie ma obowiązki. Za to, jakimi jesteśmy chrzestnymi, ponosimy odpowiedzialność przed samym Bogiem.


T
o nie jest reprezentatywne badanie. Raczej sonda wśród znajomych i przyjaciół, których zapytałem o to, jaką rolę w ich życiu odegrali rodzice chrzestni. Dwie najczęstsze odpowiedzi brzmiały: „żadną” oraz „taką, jak inni wujkowie i ciocie”. Prawie nie usłyszałem opowieści o wpływie na wiarę, postrzeganie świata i rozwój religijny.
Czytaj także: Zostałeś chrzestnym? Oto 5 rzeczy, które musisz wiedzieć

Niech się na te słowa nie obraża ktoś, kto swą rolą ojca czy matki chrzestnej traktuje niezwykle poważnie. Niech się nie zżymają na nie ci, którzy mają wspaniały kontakt ze swoimi rodzicami chrzestnymi. To pięknie – sam z moimi chrzestnymi utrzymuję więź, niewątpliwie dotyczącą również sfery duchowej. I choć dziś jest znacznie luźniejsza, to myślę o nich z wdzięcznością. Problem z pojmowaniem roli rodziców chrzestnych jest jednak realny.
Jak wybieramy chrzestnych

To naturalne, że o pełnienie roli ojca lub matki chrzestnej często prosimy ludzi nam bliskich – rodzinę czy przyjaciół. Gorzej, jeśli – jak często się dzieje – wybór ten podyktowany jest bardziej towarzyskim czy rodzinnym zobowiązaniem (czy rodzajem rewanżu) niż cechami osoby, którą prosimy o ten trud.

Najgorzej – a i z takim podejściem można się spotkać – gdy kryterium wyboru staje się zawartość portfela, a rolę chrzestnego czy chrzestnej sami rodzice dziecka zdają się redukować do dawania odpowiednio drogich prezentów. Znane są przecież przypadki osób jawnie niewierzących, które stają się rodzicami chrzestnymi…

Skoro niekoniecznie rodzinnymi koligacjami, a już na pewno nie majętnością, to czym w pierwszej kolejności warto się kierować przy wyborze rodzica chrzestnego?


Powinni być głęboko wierzący

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi wprost, że rodzice chrzestni „powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego”.

Głębokość wiary ocenić trudno. Nie oznacza to jednak, że należy tę kwestię zbywać prostą konstatacją, jakoby wystarczało, że ktoś wierzy w „coś” po śmierci i że czuwa nad nami „siła wyższa”. Trudno takiej osobie byłoby rzeczywiście być towarzyszem dziecka na drodze życia chrześcijańskiego.
Czytaj także: Czy rozwodnicy mogą zostać rodzicami chrzestnymi?

Kościół się na to zresztą nie godzi, wskazując w Kodeksie Prawa Kanonicznego formalne kryteria bycia chrzestnym. Kandydat lub kandydatka na rodzica chrzestnego musi nie tylko mieć 16 lat (dopuszczalne są wyjątki) i być wolnym od kary kanonicznej. KPK stwierdza również, że chrzestnym może być tylko ktoś, kto „jest katolikiem, bierzmowanym i przyjął już sakrament Najświętszej Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić”.
Bycie chrzestnym wymaga bliskości i kontaktu

Owa zgodność życia z wiarą oraz funkcją, jaką ma się pełnić, prowadzić może do nieporozumień. Kościół przekonuje, że chrzestnym nie powinna być nie tylko osoba żyjąca w niesakramentalnym związku, ale również na przykład mieszkająca daleko od dziecka (lub w zakonie klauzurowym!), gdyż jej życie „nie odpowiada funkcji, jaką ma pełnić”, a która wymaga bliskości i kontaktu.

Ta formuła staje się również źródłem pewnej bezradności duszpasterzy, którzy bywają – co sami przyznają – okłamywani w kancelarii na temat życia osób mających podawać dziecko do chrztu. Gdy zaś kandydaci na chrzestnych powiedzą prawdę, odmowa udzielenia zgody na pełnienie tej roli traktowana bywa jako obraza czy świadectwo rygoryzmu i legalizmu kapłana.

Sposobem na poradzenie sobie z tymi problemami jest właśnie większa świadomość na temat tego, kto może i powinien być rodzicem chrzestnym według nauki Kościoła, oraz roli, jaką ma on pełnić. Chodzi, co ważne, o świadomość nie tylko po stronie rodziców dziecka, ale również potencjalnych chrzestnych. Nie każdego warto prosić o pełnienie tej roli, ale też nie zawsze zapewne należy się na nią godzić.
Odpowiedzialność, której nie jesteśmy świadomi

Gdy zostałem poproszony o zostanie ojcem chrzestnym dziecka moich przyjaciół, jeszcze tego nie odczułem. Ale dziś myślę, że tej decyzji powinna zawsze towarzyszyć pewna przynajmniej ambiwalencja.

Z jednej strony to oczywiście zaszczyt i wyraz zaufania z ich strony. Z drugiej – olbrzymia odpowiedzialność, której, jak się zdaje, nie zawsze jesteśmy świadomi.

I nie chodzi tu tylko o sytuacje – gdy rodzice są niewierzący lub w przypadku ich śmierci – w których to ojciec i matka chrzestna przejmują pełnię troski o religijne wychowanie dziecka. Pewną bojaźń powinna w nas budzić już sama współodpowiedzialność za rozwój duchowy drugiego człowieka.
Czytaj także: Bycie matką chrzestną to…

Być może nad zgodą na bycie chrzestnym kolejnego dziecka powinni się zastanowić zwłaszcza ludzie, którzy owych chrześniaków mają już sporo, a większości z nich nie poświęcają wystarczającej uwagi. Niestety, dotyczy to często samych księży…
Jesteście poręczycielami tych dzieci przed Bogiem

Już starochrześcijańscy autorzy podkreślali wszak, że za to, jakimi jesteśmy chrzestnymi, ponosimy odpowiedzialność przed samym Bogiem. Św. Cezary z Arles mówił do rodziców chrzestnych:

„Wiedzcie, że przed Bogiem jesteście poręczycielami tych dzieci, które przyjmujecie na chrzcie. Starajcie się też dlatego je zawsze napominać i karcić, aby żyły w czystości, trzeźwości i sprawiedliwości. Przede wszystkim nauczcie je Symbolu Apostolskiego i Modlitwy Pańskiej. Zachęcajcie je do pełnienia dobrych czynów nie tylko słowami, ale przykładem. Kto sam żyje czysto, trzeźwo i sprawiedliwie, ten daje innym przykład dobrego życia i otrzyma nagrodę tak za siebie, jak też za nich”.

Uświadomienie sobie wagi tej odpowiedzialności może nas prowadzić do głębszej refleksji nad tym, jakim ojcem czy matką chrzestną być.
Nauczyciel i świadek

Słowa św. Cezarego są tu dobrym punktem wyjścia: rodzic chrzestny ma być i nauczycielem (modlitwy), i przede wszystkim świadkiem. Wiary nauczy wszak tylko ten, kto sam nią żyje. By realizować napomnienia zawarte w tych słowach, rzeczywiście musimy być blisko owego dziecka, mieć z nim kontakt.

Wreszcie, św. Cezary używa pięknego sformułowania: „przyjmujecie te dzieci na chrzcie”. To nie tylko zobowiązanie, ale również dar. I jeśli rola rodzica chrzestnego będzie dla nas inspiracją do tego, by samemu wzrastać w wierze, życiu chrześcijańskim, w modlitwie, w miłości Słowa, Boga i bliźniego, to będzie to wspaniały punkt wyjścia do tego, by pójść dalej – razem z chrześniakiem czy chrześnicą, jako towarzysze we wspólnej drodze.

A to, jak w praktyce się na tej drodze nie zgubić i jak nią kroczyć, to już temat na zupełnie inny tekst.

...

Na ogol oczywiscie chrzestny nie ma zbyt duzego kontaktu. Po prostu gdy dobrze prowadzi zycie jest wzorcem... Ale jednak z daleka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 6:03, 23 Wrz 2017    Temat postu:

Chłopiec przyszedł na świat w dniu urodzin taty. Ale to nie koniec niespodzianek!
Dominika Cicha | Wrz 23, 2017
Connor i Jordyn Eppard | Fair Use
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Jaki ojciec, taki syn. W tym wypadku jeszcze: i taki pradziadek.


B
eauden Eppard urodził się 17 dni przed terminem. I choć jego bliscy żartowali wcześniej, że szykuje się potrójna impreza urodzinowa, nie wierzyli chyba, że naprawdę się tak stanie.

„To jest niesamowite. Jesteśmy bardzo zżytą rodziną, a mój dziadek i ja zawsze razem świętujemy. Jestem tym zdumiony. Bóg zawsze ma plan” – mówi ojciec chłopca, Connor James Eppard (ur. 1990). Jego dziadek, James Elmet Morrisette, urodził się dokładnie 59 lat przed nim. Teraz do jubilatów dołączył Beauden Mathew Eppard, który na cześć taty i pradziadka dostał jeszcze trzecie imię – James.
Czytaj także: Polska policja dziękuje 10-letniej bohaterce. Uratowała mamę i brata

Na trzy dni przed porodem Jordyn i Eppard wprowadzili się do nowego domu. Następnego dnia udali się na ostatnie, rutynowe USG. Nie spodziewali się, że poród zacznie się kilka godzin później. Niestety, pojawiły się komplikacje i trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie.

W środku nocy dziadek Connora odebrał telefon. „Cześć dziadku, usiądź na sekundę” – usłyszał. Chwilę później w tle rozległ się płacz noworodka. Świeżo upieczony pradziadek nie mógł wydobyć z siebie głosu. Prababcia była podekscytowana. O poranku byli już razem w szpitalu.
Czytaj także: 12-letnia dziewczynka pomaga bratu przyjść na świat [ZDJĘCIA]

„Tym razem nie płakałem – mówił staruszek, który przy narodzinach wnuka ronił łzy. – Byłem po prostu radosny. Wszystko jest częścią Bożego planu”.

„Mam teraz 86 lat i nie wiem, ile urodzin mam jeszcze przed sobą, ale to z pewnością motywacja, żeby dalej się trzymać” – dodaje Jim Morrisette.

Prawdopodobieństwo, że 3 osoby z czterech pokoleń będą obchodziły urodziny w tym samym dniu wynosi 1:33 tys. – podaje Dr Ben Dyhr z Metropolitan State University w Denver.
Czytaj także: Bliźniaczki urodziły synów w tym samym dniu. W rodzinie siła!

Źródła: abcnews.go.com, thedenverchannel.com, today.com
Tags: dzieckoporódrodzina

...

To jest zwyciestwo zycia czyli dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:28, 23 Wrz 2017    Temat postu:

Jak wybrać rodziców chrzestnych?
Mathilde de Robien | Wrz 23, 2017
@illus. Florian Thouret. Prune & Séraphin vont à un baptême/Mame 2015
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Zamierzacie ochrzcić dziecko i zastanawiacie się nad wyborem rodziców chrzestnych? Przeczytajcie nasze wskazówki.


C
hcecie ochrzcić dziecko? Chcecie, by stało się dzieckiem Bożym i częścią wielkiej wspólnoty chrześcijan? Kościół prosi was o wybranie rodziców chrzestnych – oto, czym powinniście się kierować (nie urządzając jednak rekrutacji w stylu wielkich firm).


Kwestionariusz chrzestnego/chrzestnej

Stanowisko: matka chrzestna / ojciec chrzestny

Firma: Kościół Katolicki

Czas trwania kontraktu: nieograniczony

Rodzaj umowy: pełen etat

Wymagany wiek: ukończone 16 lat

Wymagane duchowe osiągnięcia: trzy sakramenty inicjacji chrześcijańskiej, mianowicie Chrzest, Bierzmowanie i Eucharystia.

Pozostałe wymagania:

Być kochającym i życzliwym wobec chrześniaka.

Umieć słuchać.

Umieć stworzyć silną więź z chrześniakiem.

Opanować sztukę bycia uważnym ojcem chrzestnym lub matką chrzestną: pamiętać o urodzinach chrześniaka, dawać mu prezenty na Boże Narodzenie, wysłać wiadomość na dzień przed egzaminem…

Być wystarczająco dojrzałym w wierze, aby wypełnić powierzone zadania (patrz poniżej).
Czytaj także: Zostałeś chrzestnym? Oto 5 rzeczy, które musisz wiedzieć


Zadania rodziców chrzestnych

Podczas ceremonii chrztu:

Wyrzec się grzechu i deklarować wiarę w Kościół Katolicki.

Matka chrzestna: założyć chrześniakowi białą szatę, symbol zmartwychwstania Chrystusa. „Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (Św. Paweł)

Ojciec chrzestny: trzymać świecę, symbol światła Chrystusa. Wraz z rodzicami, ojciec chrzestny i matka chrzestna będą musieli utrzymać ten płomień.

Na koniec uroczystości podpisać się w księdze parafialnej jako ojciec chrzestny i matka chrzestna, w dowód uczestnictwa.

Przez całe życie:

Wspierać chrześniaka w wierze.

Pomagać mu w walce z grzechem.

Być wsparciem w chrześcijańskim życiu, zwłaszcza podczas przygotowań do sakramentów (Eucharystia, Bierzmowanie).

Być przykładem dla dziecka w życiu codziennym, starać się żyć zgodnie z Ewangelią.
Czytaj także: A jeśli po śmierci Pan Bóg zapyta Cię, jakim byłeś chrzestnym? No właśnie


„Chrześcijaninem nie jest się w samotności”

Ojciec François Potez, proboszcz parafii Notre-Dame-du-Travail w Paryżu podczas przygotowań do chrztu mówi, że bycie chrześcijaninem oznacza bycie częścią Kościoła w Ciele Chrystusa. To właśnie rodzice chrzestni witają nowoochrzczonych w chrześcijańskiej wspólnocie i towarzyszą mu w jego duchowej podróży. Ludzi, którzy poprowadzą wasze dziecko na ścieżce wiary, nadziei i miłości, wybierzcie mądrze, uczciwie i z pomocą Ducha Świętego.


Kto nie może być rodzicem chrzestnym

Osoby nieochrzczone lub chrześcijanie należący do niekatolickiej wspólnoty nie mogą być rodzicami chrzestnymi, ale mogą być świadkami chrztu i w ten sposób podpisać się w księdze parafialnej. Jeśli któreś z rodziców chrzestnych nie może być obecne na chrzcie z uzasadnionych przyczyn, może wybrać kogoś w zastępstwie.
Czytaj także: Czy rozwodnicy mogą zostać rodzicami chrzestnymi?

Artykuł pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia

...

Musi byc nieco bardziej religijny niz ogol conajmniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:40, 29 Wrz 2017    Temat postu:

Dariusz Kamys dla Aletei: Ojcostwo to najwyższa forma sztuki
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Wrz 29, 2017
REPORTER
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Wszyscy ojcowie i matki, którzy świetnie wychowują dzieci, to artyści najwyższej próby – mówi Dariusz Kamys, polski aktor kabaretowy, lider kabaretu HRABI, prywatnie tata Pauli i Stasia.


O
tym, jak się wchodzi w rolę ojca adopcyjnego i czy doświadczenie sceniczne ułatwia komunikację z dziećmi opowiada Dariusz Kamys, polski aktor kabaretowy, lider kabaretu HRABI, zaangażowany w Forum Tato.net.

Marta Brzezińska-Waleszczyk: Być tatą to…?

Dariusz Kamys: Być przyjacielem, tylko nieco starszym, bo – może to banał – dzieci to normalni ludzie, tylko trochę młodsi. Oczywiście, świat dzieci różni się od świata dorosłych, ale także są w nim wielkie radości, dramaty, problemy. Dzieci przeżywają tak samo, jak my. Bycie ojcem to towarzyszenie dziecku, pomaganie w dorastaniu, uczenie bycia dobrym człowiekiem, empatii, uwrażliwianie na innych. To bycie bodźcem do rozwoju dziecka.

Ojciec pomaga dziecku w dorastaniu, ale do bycia ojcem też się dojrzewa?

Oczywiście, to działa w dwie strony. Nie jest tak, że tylko rodzice dają coś dziecku, a w zamian nic nie otrzymują. To cudowna wymiana. Kiedy zdecydowaliśmy się z żoną na adopcję, wiele razy doświadczaliśmy tego ubogacenia. Zaczęliśmy żyć pełnią życia. Tego poczucia nic innego by nie zastąpiło. Bycie rodzicem to także wielki trud. Było nam, zwłaszcza na początku, ciężko, nie ukrywam. Ale tym bardziej cieszymy się dziś, kiedy patrzymy na wszystko z perspektywy. Jestem szczęśliwy.
Czytaj także: Najważniejsze zadanie ojca? Odpowiada tata 10 dzieci


W roli ojca

Wchodzenie w rolę ojca jest trudniejsze w przypadku adopcji?

Nigdy nie byłem ojcem biologicznym, więc nie wiem, czy jest trudniejsze, ale wydaje mi się, że to niewielka różnica. Kluczem zawsze jest miłość. Kocham moje dzieci i to, że są adoptowane nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Pokochanie dziecka całym sobą jest źródłem siły, dodaje skrzydeł. Jak się kogoś kocha, można dla niego zrobić wszystko. Nie miałem problemu z wejściem w rolę ojca, bo fakt, że to nie są moje biologiczne dzieci był nieistotny. Wspólne przebywanie, problemy, życie przywiązało nas do siebie. Patrzę na mojego syna i córkę, i choć to nie są moją geny, jestem z nich dumny.

Miał Pan obawy, czy będzie umiał pokochać nie swoje dziecko?

Pewnie, że tak, zwłaszcza na początku. Szczęśliwie, Pan Bóg tak mnie stworzył, że dość szybko się przekonuję. Mieliśmy zamiar adoptować dziecko do lat dwóch. Poznaliśmy Stasia, kiedy miał już sześć lat. Od razu wiedziałem, że to on. Poczułem się, jakby to już było moje dziecko. Podobnie było z córką, która niemal od razu wskoczyła mi na kolana i moje serce zabiło szybciej. Przed decyzją o adopcji dużo się zastanawialiśmy, ale kiedy już ją podjęliśmy, nie było wahań. Wychowanie dziecka z trudną historią (a nasze dzieciaki taką mają) to wielka odpowiedzialność. Nigdy jednak nie przyszły nam do głowy myśl „co zrobiliśmy?!” albo chęć wycofania. Nigdy. Były chwile trudne, kiedy jako ojciec ocierałem się o bezradność. To najgorsze, co się może przydarzyć – dzieje się coś złego, a ja nie wiem, co mam zrobić, jestem bezsilny. Z czasem tych sytuacji bezsilności było coraz mniej.

Jak sobie z tą bezradnością radzić?

Kluczem jest cierpliwość wypływająca z miłości. A także świadomość, że nigdy nie mogę przestać kochać swojego dziecka. Trzeba cierpliwie czekać, być z nim, tłumaczyć, rozmawiać, dawać poczucie bezpieczeństwa. Dzieci potrzebują dowodów tego, że są nieustannie kochane. Nasze pociechy, zwłaszcza syn, tą strunę mocno naciągał, ale nigdy nie powiedzieliśmy mu: jesteś zły, mamy cię dość. Mówiliśmy, że to, co teraz robi, jest złe, ale i tak go kochamy, jest naszym synem. To przynosiło rezultaty, ale potrzebna była wielka cierpliwość.


Bóg wynagrodził nam trud

Nie gniewał się Pan na Boga, że nie może Pan mieć dzieci?

Właściwie nie. Przyjąłem dość naturalnie, że nie możemy mieć dzieci, później przyszła decyzja o adopcji, zresztą dość szybko, sześć lat zanim Staś do nas trafił. Ta decyzja i towarzyszące jej emocje, w większości pozytywne (wielka zmiana!), to była przygoda. Może Pan Bóg ten trud nam wynagrodził dwójką wspaniałych dzieci. Z żoną należymy do wspólnoty i w ciężkich momentach czuliśmy moc jej modlitwy. To nas niosło w trudzie wychowawczym w pierwszych latach.

Nie baliście się odrzucenia ze strony dzieci, kiedy dowiedzą się, że są adoptowane?

To nie wchodziło w rachubę, bo od początku rozmawialiśmy o tym z dziećmi, ogarnialiśmy modlitwą także ich rodziców biologicznych, którzy – co tu dużo mówić – skrzywdzili te dzieciaki. Staś miał 6,5 roku, pamiętał wszystko, Paula – 2,5. Słyszeliśmy historie o dzieciach, które dowiadywały się o adopcji będąc prawie dorosłymi, z czego wynikało mnóstwo niepotrzebnych problemów. Nie chcieliśmy takiej sytuacji.

W domu jest Pan żartownisiem czy poważnym gościem?

Żartownisiem to może za dużo powiedziane, ale na pewno wnoszę dużo humoru. Wykorzystuję zawodowe umiejętności, najczęściej kiedy atmosfera z jakichś powodów się zagęszcza. Najlepiej docieram do córki w momentach babskich fochów. Traci humor, trudno złapać z nią kontakt, odcina się. Żarty rozładowują napięcie. Mówię do niej śmiesznymi głosami (ile ich już stworzyłem!), aż w końcu nie wytrzymuje i się uśmiecha. Dowcipkowanie pomagało, kiedy odwoziłem ją rano smutną i niewyspaną do szkoły. Za punkt honoru stawiałem sobie jej rozbawienie. Mam nadzieję, że dzieci postrzegają nasz dom jako radosne miejsce.

Doświadczenie sceniczne ułatwia komunikację z dzieciakami?

Myślę, że tak. Zastanawiam się jednak, na ile wynika to z tego, że ja po prostu jestem pogodny z natury, a na ile praca w kabarecie zwiększa ten efekt. Umiejętności zawodowe niewątpliwie się przydają. Dorosły człowiek może odczuwać zażenowanie, kiedy się wygłupia, ja z tym nie mam problemu. Nie mam tego lęku, więc wygłupy przed dziećmi przychodziły mi z łatwością.
Czytaj także: Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!


Dobry tata to artysta!

Kiedyś facet z wózkiem, zmieniający pieluchy to było coś nie do pomyślenia. Dziś bycie zaangażowanym tatą jest sexy. Skąd ta zmiana?

Może mężczyźni zrozumieli, ile dotąd tracili. Aktywny udział w wychowaniu dziecka jest super doświadczeniem. To cudowne! Pamiętam czytanie dzieciom przed snem – to dla nas zawsze był moment bliskości, można było pogadać, poprzytulać się. To wielka satysfakcja. Przyczyną jest też mechanizm społeczny, role męskie i damskie zmieniają się. Model, w którym mężczyzna zarabia kasę i wraca zmęczony do domu, w którym żona krząta się z dziećmi już dawno przestał obowiązywać. Kobiety się emancypują, więc obowiązki trzeba dzielić. A poza tym mężczyźni świetnie odnajdują się w rolach do niedawna zarezerwowanych dla kobiet, jak np. gotowanie. Uwielbiam to robić! Gotuję częściej niż żona (za to nie cierpię zmywać, szczęśliwie żona lubi).

Grunt, że równowaga zachowana. Żeby jednak nie było, że faceci mogą już spocząć na laurach – co jeszcze jest do zrobienia? Zaangażował się Pan w forum Tato.net – po co?

Promować ojcostwo! Kiedy na przykład patrzę na reklamy, przeważnie widzę singli. Brakuje mi pięknego, prorodzinnego spotu. Trzeba promować i uświadamiać, że ojcostwo jest piękne. Wielu mężczyzn ma obawy przed podejmowaniem odpowiedzialności, wchodzeniem w związek, bycie ojcem. Forum, na które przychodzą żywe dowody – ojcowie z pasją wychowujący dzieci i z entuzjazmem o tym mówiący, może otwierać oczy wątpiącym. Być może tracą coś, co jest najfajniejsze na świecie, może być główną treścią życia. Ojcostwo, bycie rodzicem to najwyższa forma sztuki. Każda inna sztuka za tworzywo ma materiały o stałych właściwościach, jak glina, farba, dźwięk. Tu rodzice, czyli dwójka artystów, ma przed sobą dziecko, które jest labilne, ma wiele możliwości. Tyle można zrobić, a jednocześnie tak wiele zepsuć. To najwyższa forma sztuki. Wszyscy ojcowie i matki, którzy świetnie wychowują dzieci, to artyści najwyższej próby.

...

Wlasnie. Dlaczego niby sukcesem zyciowym ma byc tylko kariera? A dobre dzieci to co? Nic specjalnego. BZDURA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:56, 29 Paź 2017    Temat postu:

Czy ojcostwo zmienia coś w życiu mężczyzny?
Jacek Kalinowski | 29/10/2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Kiedyś czułem, że mogę zmieniać świat. Dzisiaj chcę zmieniać i tworzyć świat dla kogoś innego. I choć nie mam już dwudziestu lat i bywam bardziej zmęczony, to druga opcja podoba mi się o wiele bardziej i ma większy sens.
Życie mężczyzny do góry nogami

Jeśli w życiu mężczyzny są wydarzenia, które odciskają na nim piętno, to czy zaliczysz do nich nową pracę, nowe mieszkanie lub ślub? Czy to są sprawy, które wywracają życie mężczyzny do góry nogami?

Jeśli uważasz, że tak – pozwól, że się nie zgodzę.

Czy nowa praca zmienia coś w życiu? Oby wypłatę na większą, ale poza tym to chyba niewiele, o ile nie dostajemy posady na drugim końcu świata. Nowe mieszkanie? Zmienia ściany i sąsiedztwo wokół nas. Myślę, że nawet małżeństwo niewiele zmienia w życiu mężczyzny. Biorę ślub z kobietą, którą kocham i z którą jestem już od kilku lat. Czy ślub jest jakimś przełomem w naszych relacjach i uczuciach? Nie sądzę.
Czytaj także: Bycie ojcem to sposób na nieśmiertelność. Umierasz kilka razy dziennie. I powstajesz!


Dziecko – prawdziwa rewolucja w życiu mężczyzny

To, co jest prawdziwą rewolucją w życiu mężczyzny to dziecko!

Bo kiedyś czułem, że mogę zmieniać świat. Dzisiaj chcę zmieniać i tworzyć świat dla kogoś innego. I choć nie mam już dwudziestu lat i bywam bardziej zmęczony, to druga opcja podoba mi się o wiele bardziej i ma większy sens.

Z tym zmęczeniem to w ogóle osobny temat. Po całych rytuałach kąpielowo-kolacjowych, szykujemy się do spania. W łóżku czytam córce tę samą bajkę szesnasty wieczór z rzędu. Odpowiadam na te same pytania szesnasty raz. Powieki mnie pieką i same mi się zamykają, ale na szczęście znam bajkę już na pamięć (córka zresztą też), więc symuluję czytanie.

Bo tak naprawdę jestem już w półśnie i lecę na autopilocie. I kiedy naprawdę już śpię zwinięty w kłębek pod kołderką, moja córka wychodzi z pokoju i radośnie oznajmia mamie: „Uśpiłam tatusia!”. Zapewne wtedy zobaczyłbym przerażenie w oczach swojej żony, gdyby nie to, że leżę w dziecięcym łóżku z głową dziwnie wygiętą w bok i śliną cieknącą na rękawek T-shirta. Czy ojcostwo zmienia życie mężczyzn? Nie wiem jak u innych, ale ja kiedyś o 20.00 mogłem podbijać świat. Dzisiaj przegrywam ze snem.
Czytaj także: Dariusz Kamys dla Aletei: Ojcostwo to najwyższa forma sztuki


Chcesz się pozbyć egoizmu? Zostań ojcem

Stałem się mniejszym egoistą. W restauracji najpierw przeglądam menu pod kątem posiłków dla dzieci. Podobnie z wyjazdami. Jeśli jedziemy na rodzinną wycieczkę to podstawą jest infrastruktura na miejscu, czyli wszystko to, co sprawi, że dzieci nie będą się nudzić w hotelu i w terenie.

A poza tym? Zmienia się wszystko! Śpię około 5 godzin dziennie, mam róż w pokoju na ścianach, w garażu nudne kombi, żeby zmieścił się wózek, lepiej pamiętam imiona postaci z kreskówek niż imiona kolegów z pracy, w telefonie mam coraz więcej kontaktów w stylu: „Mama Julki”, „Tata Oskara”, idę do sklepu po musztardę i mleko, wracam z pieluchami, prasą dziecięcą i jajkiem niespodzianką, za to bez musztardy i mleka. W porównaniu z tym co było, gdy nie miałem dzieci, jest to całkowite przeorganizowanie życia. W sprawach ważnych i detalach. W nawykach i codziennych rytuałach.
Czytaj także: 5 rzeczy, których się boję, gdy zostaję sam z dzieckiem


Dorośniesz i spoważniejesz? Może trochę

Wielu mężczyzn dorasta i poważnieje. Jest się odpowiedzialnym za małego człowieka. Podejmuje się rozważniejsze decyzje. Ale kij ma dwa końce – przyznaję się, że czasami zawodzę na pełnej linii. Robię albo mówię coś nieprzystającego do mężczyzny po trzydziestce, ojca dwójki dzieci. Żona wtedy mówi: „Dorośnij w końcu!”. Ale jak mam to zrobić, skoro codziennie po pracy padam na dywan i z 4,5-latką czeszę kucyki a z 1,5-roczną układam 4-elementowe puzzle z biedronką?

Żarty żartami, ale obserwuję ojców dookoła siebie. Jedni dochodzą do wniosku po narodzinach dziecka, że nie takiego trybu życia oczekiwali. Chcą, by było jak dawniej, co nigdy nie nastąpi, chyba że zostaną egoistami i cały dom oraz opiekę nad dzieckiem zrzucą na barki żony. Innym – rzeczywiście świat się zmienia. Ale wiem z rozmów z nimi, że choć idą przez ten świat w dresach (często brudnych od niemowlęcego posiłku) lub przejeżdżają go rodzinnym minivanem z dużym bagażnikiem (a nie szybkim, sportowym modelem) to zgodnie twierdzą, że jest to zmiana na lepsze.

...

Zdecydowanie to dopelnia czlowieka nie tylko kobiete przeciez.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:42, 30 Paź 2017    Temat postu:

Czy ojciec powinien przytulać swoje dzieci?
Maciej Gnyszka | 30/10/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Ojciec musi wymagać i być twardy, bo jest opoką – na tym polega bycie ojcem. Nie oznacza to jednak, że ojciec nie może okazywać swemu dziecku czułości.

W naszym społeczeństwie panuje takie przekonanie, że od przytulania dzieci jest matka. Ojciec jest od zabaw i przygód, ale kiedy tylko zdarzy się coś złego, pojawia się matka. Ponieważ bezpieczeństwo, czułość i miłość stanowią jej domenę. Natomiast ojciec to ten twardy jegomość, który musi wymagać. To oczywiście… prawda. Ojciec musi wymagać i być twardy, bo jest opoką – na tym polega bycie ojcem. Nie oznacza to jednak, że ojciec nie może okazywać swemu dziecku czułości. Nie tylko może, ale powinien! Przytulanie to nie tylko domena matki. My, ojcowie, też musimy przytulać. Szczególnie wtedy, gdy nadejdzie właściwy czas…
Czytaj także: Ratunku, moje dziecko nie chce się przytulać!


Co się stało, synu? – czyli historia z morałem

Wracam wieczorem do domu. Syn płacze przy kolacji. Pytam, co się stało. Okazuje się, że sprawa jest dużo poważniejsza, niż mogło się w pierwszej chwili wydawać. Syn oglądał w przedszkolu film o objawieniach w Guadalupe. Bardzo się przejął losem Juana Diego (to właśnie jemu objawiła się Matka Boska).

Syn płakał, bo współczuł Juanowi Diego, który był dobrym człowiekiem, ale spotkało go wiele przykrych rzeczy ze strony pobratymców – Azteków. Ale nie tylko dlatego. Płakał również z tego powodu, że nie mógł nic z tym zrobić, w żaden sposób pomóc temu człowiekowi. Wzruszyłem się. I poczułem wielką dumę. Niewiele brakowało, żebyśmy tak siedzieli obaj i płakali nad losem Juana Diego.

Dlaczego wspominam to wydarzenie?

Ponieważ to historia z morałem. To był właśnie taki właściwy czas – żeby przytulić i okazać męską czułość oraz wesprzeć syna dobrym słowem. To dużo więcej niż pomoc w tej konkretnej sytuacji – to również wartościowa lekcja na całe życie. Słusznie mawiali starożytni, że słowa uczą, ale przykłady pociągają. Nie ma lepszej nauki dla naszych pociech niż dobry przykład.

A skoro o dobrych przykładach mowa…


Przykład herozimu i męczeństwa

Jaki moment jest dobry, by porozmawiać z dzieckiem o tak poważnych sprawach, jak męczeństwo i heroizm? Trudne pytanie. Uważam, że im szybciej, tym lepiej. Szczególnie wtedy, gdy pojawi się doskonała okazja.

Cieszę się, że mogłem przytulić syna, kiedy tego potrzebował. Cieszę się również, że powód jego troski stanowił doskonały punkt wyjścia, by porozmawiać o ważnej kwestii. Być może syn nie zrozumiał wszystkiego. Pewne sprawy przychodzą z wiekiem. Ale wiem, że to zaprocentuje w przyszłości. Bo historia o Juanie Diego również stanowi dobry przykład.
Czytaj także: Dziadek z oddziału intensywnej terapii. Przytula dzieci od 12 lat

Jesteśmy powołani do bycia świętymi. Wszyscy. Każdy z nas musi odnaleźć własną drogę do świętości. Czasami ta droga oznacza zmaganie się z przeciwnościami losu. Czasami wymagać będzie heroizmu, a nawet męczeństwa. Warto rozmawiać z naszymi pociechami o takich sprawach. One naprawdę dużo rozumieją. I nie może być inaczej – w końcu to nasze dzieci.


Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć

A co, jeśli dotychczas rzadko przytulaliśmy swoje dzieci? Doskonałe pytanie. Na szczęście odpowiedź jest prosta: nigdy nie jest za późno na to, by zacząć przytulać swoje dziecko. To będzie jeszcze jedna okazja, by pogłębić więź miedzy Tobą, a Twoim dzieckiem. A poza tym przytulanie jest naprawdę fajne.

Pamiętaj, Tato, że nie warto marnować okazji, żeby okazać swemu dziecku męską czułość. Ono tego naprawdę potrzebuje – teraz i w przyszłości. Jeśli nie Ty będziesz dla niego drogowskazem, to… niestety, będzie nim ktoś inny. Bo dzieci bardzo łatwo uczą się od dorosłych – czasami uczą się złych rzeczy. Właśnie dlatego tak ważne jest, byś Ty – Tata – był najlepszym przykładem dla Twojego dziecka.

I jeszcze jedna rada na zakończenie. Nie bój się poruszać z dziećmi poważnych tematów. Nigdy nie jest za wcześnie, by rozpocząć drogę do świętości. A właśnie tego pragniesz dla Twoich pociech, prawda?

..

Autor przy okazji sie pochwalil synem. Zreszta slusznie widac dziecko wrazliwe!

Zalezy tez od wieku 16 letni osilek raczej nie bedzie tego pragnal. Przytulanie akurat na ogol zrozpaczonego JEST AKURAT MESKIE! Co innego gdyby mezczyzna lecial sie przytulic z rozpaczy. Na odwrot w porzadku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:48, 31 Paź 2017    Temat postu:

Matt Maher dzieli się w swojej piosence trudnym doświadczeniem straty ojca
J-P Mauro
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Ostatnia płyta Matta Mahera porusza temat cierpienia.


M
att Maher wydał piosenkę Holy na swoim dziewiątym albumie pt. Echoes. Kiedy Matt kończył prace nad płytą, zmarł jego ojciec, co ogromnie wstrząsnęło życiem artysty. Utwory, które poruszają temat cierpienia, stały się jeszcze bardziej osobiste dla pogrążonego w żałobie Matta, który podzielił się swoim trudnym doświadczeniem:

Dla mnie ten album jest odpowiedzią na problem cierpienia. Musiałem sformułować własne „echo”. Musiałem zdecydować, czy przesłanie krzyża powędruje do świata czy zamknie się w moim wąskim spojrzeniu na cierpienie. W tej płycie zadaję pytanie „W jaki sposób głosimy naszą wiarę?” Czy jest to możliwe, aby mieć nadzieję i radość, która nie jest rządzona przez strach? – ta płyta wskazuje na jasną stronę wiary, a nie na mroczny, ponury obraz cierpienia. Chcę przypomnieć ludziom po raz kolejny, aby uwierzyli w Boga, który daje nam nadzieję, radość i pokój.

Inspiracją do napisania piosenki Holy był fragment z szóstego rozdziału Księgi Izajasza, kiedy prorok ma wizję Boga zasiadającego na tronie. Aniołowie wyśpiewują przed nim „Święty, święty, święty jest Pan Zastępów, cała ziemia jest pełna Jego chwały”.

Song: Holy | Singer: Matt Maher

...

To jest prawdziwa sztuka plynaca z glebi serca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:30, 05 Lis 2017    Temat postu:

Tato, jesteś bardzo ważny w życiu swojej córki
Jacek Kalinowski | 05/11/2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Jest taki kawałek poletka na tym rodzicielskim polu, na którym mężczyźni mogą czuć się niezastąpieni dla córek. Nawet najważniejsi.


M
eg Meeker, amerykańska pediatra i autorka bestsellerowych książek o wychowaniu dzieci, napisała w swojej książce „Mocni ojcowie, mocne córki” bardzo ważne zdanie: „Ojcowie, jesteście o wiele potężniejsi niż wam się wydaje”. To zdanie, przeczytane przeze mnie rok temu, wywołało kilka zdarzeń w moim życiu.

Po pierwsze, szerzej otworzyłem oczy. Zdanie z książki to truizm, ale zacząłem o nim rozmyślać i uświadamiać sobie moją prawdziwą rolę w życiu dwóch małych dziewczynek. Po drugie, niewiele później napisałem na swoim blogu tekst, w którym wymieniam 8 powodów, dla których ojciec jest najważniejszą osobą w życiu córki. Tekst przeleżał sobie rok i gdy kilkanaście dni temu przypomniałem o nim moim czytelnikom, zatoczył dużo szerszy, niż za pierwszym razem, krąg w blogosferze parentingowej.

Konsekwencją przeczytania sentencji z książki była wizyta w zeszłą sobotę u Tomasza Kammela i Marzeny Rogalskiej w „Pytaniu na Śniadanie”. Razem z innym młodym ojcem opowiadałem o życiu z dwiema córkami, o tym, czy jestem dla nich superbohaterem, czego chciałbym je nauczyć i dlaczego relacja ojciec-córka jest tak ważna.
Czytaj także: Relacja córki z ojcem – jak wpływa na życie?


Ojciec – pierwszy mężczyzna

Tak naprawdę ojciec jest pierwszym mężczyzną w życiu małej dziewczynki. I od najmłodszych lat kształtuje w niej poczucie własnej wartości: tym co i jak mówi, jakich słów dobiera, ale również – i nie wiem, czy to nie jest jeszcze ważniejsze: jak się zachowuje. Bo każdy ojciec funkcjonuje w środowisku kobiet i jest od początku pod obserwacją małych, dziewczęcych oczu. To, jak traktujemy nasze żony (ale nie tylko – bo nasze mamy też i kobiety w ogóle!), daje obraz córkom, jak… powinny być traktowane i do jakich wzorców będą dążyć za kilkanaście lat.

Jasne, to nie jest reguła. Znam dziewczyny z dobrych domów, które szukały mocnych wrażeń i przez mężczyzn płakały co drugą noc w poduszkę. Znam też kobiety z nieszczęśliwym dzieciństwem i z rozbitych rodzin, które potrafiły stworzyć ciepły i kochający dom zakładając swoją rodzinę.

Czy nie lepiej jednak minimalizować destrukcyjne pokusy w przyszłych wyborach naszych córek i naszym dobrym słowem oraz dobrym przykładem pokazać im model związku, który warto wcielić w swoim, dorosłym życiu?


Ojciec superbohater

Czy córki potrzebują superbohaterów? I jak się nim stać?! Odkąd urodziły mi się dziewczynki, odkryłem, że najlepszym sposobem jest… spędzanie z nimi czasu. Po prostu. Jak najwięcej, regularnie, nie zawsze intensywnie i kreatywnie, ale po prostu być z nimi. To wtedy wytwarza się magiczna więź – prowadzimy rozmowy, czasem na banalne tematy, czasem na poważne, ratujemy świat bądź robimy rzeczy zupełnie nieistotne. Ale jesteśmy razem.

Wierzę, że spędzany wspólnie czas przyniesie kiedyś owoce. Wszystkim ojcom. Od małych drobnostek, po poważne sprawy w dorosłym życiu – córka zawsze będzie wiedzieć, że jesteś ostatnią deską ratunku, kimś, kto nie zawiedzie, gdy wszystko inne sprzysięgnie się przeciwko niej.
Czytaj także: Czy ojcostwo zmienia coś w życiu mężczyzny?


Mój zięć podobny do mnie?

Niedawno ktoś mi zadał podchwytliwe pytanie: „Czy chciałbyś, żeby twój przyszły zięć był do ciebie podobny?”. Jeśli odpowiem, że tak, to okaże się, że mam narcystyczną osobowość, a jeśli odpowiem, że nie – nie chciałbym, to ktoś może uznać, że nie uważam się za dobrego człowieka i mam coś na sumieniu.

Muszę jednak uczciwie przyznać, że jestem zadowolony z mojego modelu rodziny – stworzyliśmy udane małżeństwo, które owszem, sprzecza się i ściera dość regularnie, ale oprócz tego w naszym domu jest masa miłości, szacunku i spokoju. Dlaczego miałbym nie chcieć tego dla swoich córek?

Nie chodzi o dyskredytowanie matek, które oczywiście że są bardzo ważne dla córek. Nie chodzi też o to, że ojcowie nie są ważni w życiu synów. Ależ są! I ten tekst, i wcześniejszy, i wizyta w studio oraz każda moja późniejsza wypowiedź na temat relacji ojciec-córka będzie miała na celu dodanie wiary ojcom. Że nie muszą konkurować z mamami. Że córki zauważają albo wkrótce będą zauważać, co znaczy dla nich tata. Że jest taki kawałek poletka na tym rodzicielskim polu, na którym mężczyźni mogą czuć się niezastąpieni dla córek. Nawet najważniejsi.

Tatowie, naprawdę macie siłę.

...

Oczywiscie relacje do corki i syna roznia sie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:01, 25 Lis 2017    Temat postu:

Tomasz Nowak OP o „Paśniku” i zasłanianiu Boga własnym, ziemskim ojcem
Jola Szymańska | 25/11/2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Spotykamy się w rozmównicy w krakowskim klasztorze. Pijemy kawę, a Ojciec opowiada o kulisach współpracy z braćmi, tajemniczej metodzie na duchowe odkrycia i... o ojcostwie, które zawiera się w słowie "Jestem".


„P
aśnik” istnieje już ponad dwa miesiące. To kanał YouTube z komentarzami biblijnymi. Tworzą go dominikanie: Adam Szustak OP, Wojciech Jędrzejewski OP, Jacek Szymczak OP, Tomasz Zamorski OP i mój rozmówca – Tomasz Nowak OP, przeor klasztoru dominikanów w Łodzi. Na kanale jest autorem poniedziałkowych, krótkich kazań pod wspólnym tytułem: „Poszukiwanie ojcostwa”.


YouTube – nowe miejsce dla głoszenia

Jola Szymańska: Jak czuje się Ojciec jako gwiazda internetu?

o. Tomasz Nowak OP: Znakomicie! (śmiech) Bardzo lubimy głosić razem z braćmi. To nawzajem nas inspiruje, a nawet… jest jakaś rywalizacja. (śmiech)

A kto najczęściej wygrywa?

Nie tak, że wygrywa, ale jedni oglądając drugich są jeszcze bardziej pobudzeni do tego, żeby głosić coraz lepiej. To działa nie tylko na nas, ale też na innych braci, którzy nie nagrywają filmów, ale już gdzieś im tam świta, że mogliby dołączyć. Taka dobra zazdrość się z tego robi!

A kto wpadł na pomysł, żeby powstał Paśnik?

Na pomysł wpadł Adam [o. Adam Szustak – przyp. JS]. Rozmawialiśmy o tym trochę wcześniej, ale decyzja ostateczna zapadła po jego rocznej wędrówce po świecie. Kiedy wrócił, pierwsze jego zdanie brzmiało: „Chcę robić coś razem z braćmi”. Natychmiast słowo stało się ciałem – i stąd Paśnik.

Sami sobie wybieraliście tematy swoich filmowych serii na kanale?

Tak. Oczywiście, Adam pytał, co to będzie, ale każdy z nas zaproponował swój temat.

Pytam, bo z tą serią o ojcostwie trochę mnie Ojciec zaskoczył. Kiedyś Ojciec opowiadał mi, że ma kobiecą duszę.

Bo ja jestem też w pewnym sensie matką! (śmiech) Zresztą, ojcostwo Pana Boga postrzegam jako połączone z macierzyństwem. Tak też mówi teologia – w Bożym ojcostwie jest bardzo dużo macierzyństwa, ciepła i troski.

Rembrandt próbował wyrazić to w obrazie „Powrót syna marnotrawnego”. Ojciec ma tam jedną dłoń kobiecą, jedną męską.

Przygotowanie konferencji na Paśnik w ogóle pozwoliło mi na nowo zobaczyć i odkryć, że kiedy robię coś dla innych, Pan Bóg daje mi takie łaski i takie zrozumienie rzeczy, jakich nie dałby tylko dla mnie samego. Mam wrażenie, że nigdy nie doszedłbym do takich wniosków, gdybym nie głosił dla innych.



Łaska przepowiadania

Ma Ojciec w tej serii swój ulubiony odcinek?

Kluczowy jest pierwszy odcinek, bo mówi o modlitwie „Ojcze nas”. Na prośbę jednego z uczniów – „Naucz nas się modlić”, Jezus uczy właśnie tej modlitwy. Ona pokazuje nam, że w modlitwie chodzi o relację. Nie o prośby czy sprawy, ale o relację. Służy bardziej do tego, żeby zobaczyć kim jestem, niż czego mi potrzeba albo co mam robić.

A jak Ojciec przygotowuje tematy?

Same się przygotowują! (śmiech) Mam w tym jakąś łatwość. I metodę, której nikomu nie polecam (śmiech).

To znaczy jaką?

Rano w dniu nagrania zwykle nie mam prawie nic, aż tu na modlitwie wszystko samo się układa. Kiedy ostatnio patrzyłem w notatki jakie robiłem do filmików okazało się, że z jednego zapisanego zdania mówiłem dziesięć minut.

Mam w tym jakąś łatwość, ale z tego co widzę, moi bracia też ją mają, choć może warsztatowo robią to w inny sposób. Ja nazywam to łaską przepowiadania, łaską głoszenia, którą mamy od św. Dominika.
Czytaj także: Kościół dominikanów na Freta. Czego hitlerowcy nie zdołali zbombardować…


Bóg Ojciec a ziemski ojciec

Nadąża Ojciec z oglądaniem wszystkich filmików na kanale? Codziennie pojawia się tam coś nowego.

Staram się! Jeżeli coś mi ucieknie, to nadrabiam (śmiech). Ja w ogóle bardzo lubię słuchać braci jak głoszą, zawsze mnie to ciekawi i generalnie dużo słucham i oglądam.

Od razu zdobyliście dużą widownię – dziś Paśnik obserwuje 50 tysięcy osób…

Zasięg jest imponujący. Teraz często słyszę „Znam ojca z internetu”. Najbardziej mnie rozśmiesza, kiedy siostry zakonne tak do mnie mówią (śmiech). Jakoś ciągle nie mogę się do tego przyzwyczaić. Ale to bardzo miłe.

Nie męczy ojca taka popularność?

Popularnością wielką bym tego nie nazwał, ale uczę się tego, że ktoś kogo po raz pierwszy widzę, może mnie znać. No i gdziekolwiek nie pojadę, dwie, trzy osoby podchodzą do mnie i dziękują za serię o ojcostwie.

Ważny temat.

Tak, powszechnie ważny. A ta seria jest trochę kompendium tego, co można o ojcostwie powiedzieć. Opierając się oczywiście na Biblii, bo taki jest sens Paśnika.

Nagrywając odcinki zrozumiałem, jak często patrzymy na Pana Boga przez pryzmat naszych ojców, a to trochę tak, jakby obserwować świat przez dziurkę od klucza. Warto odwrócić tą perspektywę i spojrzeć od strony Boga Ojca na naszych ojców. Zobaczyć, ile oni mają z niego, a nie odwrotnie.

To odwrócenie pozwala poukładać sobie relację z własnym ojcem, który jest niedoskonały. I być wdzięcznym za wszystko, co znajdę u niego dobrego. Bo właśnie to pochodzi od Boga.

Zasłaniamy sobie Boga własnym, ziemskim ojcem?

I jego ograniczeniami – pochodzeniem, historią, ciemnymi i jasnymi stronami. To się nam skleja. I wydaje nam się, że Pan Bóg jest do niego podobny. A Bóg i Jego Ojcostwo nie jest niczym ograniczone! Ani czasem, ani przestrzenią, ani fizycznością czy duchowością naszych ojców.

Pozdrawiamy serdecznie z Wodzem z Hiszpanii. Błogosławimy. +

A post shared by Langusta na palmie (@langustanapalmie) on Apr 17, 2016 at 3:02am PDT


W ojcostwie najważniejsze jest miłosierdzie

Ta seria jest też dla kobiet?

I to bardzo! Piszę teraz razem z Magdaleną Frączek książkę „Ojcowie i córki”, o tym jakie znaczenie dla córek ma ojciec, i odwrotnie – jak ojciec ma postępować w relacji do córek.

Wiadomo, każdy ojciec popełnia wiele błędów, ale zawsze może się nawrócić, pojednać, zbudować na nowo więź. A więź nie kończy się przecież na nas samych – ma odniesienie do Boga, który jest źródłem ojcostwa.

Potrzebujemy nawzajem sobie przebaczać. I tak odsłania się kolejna strona ojcostwa – miłosierdzie. Przyjmowanie i ofiarowanie wszystkiego co mam – z miłości.

To miłosierdzie jest według Biblii najważniejsze w ojcostwie?

Miłosierdzie, które jest miłością, troską. Czyli to, co znajdziemy w imieniu „Jestem”. „Jestem” – obecny, bliski, kochający. To podstawowe cechy ojca. Muszę być i muszę być otwarty, gotowy do przyjęcia drugiego, do pojednania, okazania miłości. Jeżeli tego nie ma, wszystko, co zrobimy, będzie koślawe.

Jakie są paśnikowe plany na najbliższy czas?

Nagraliśmy teraz jednoodcinkowe otwarcia Adwentowe. Wpadłem na taki pomysł, żeby zrobić Adwent tylko dla dorosłych w kontekście Pieśni nad pieśniami – o tym, że oczekujemy nie tyle małego dzieciątka czy nawet powtórnego przyjścia Pana Jezusa, ale tego, kogo kocham. Wydaje mi się, że miłość w czasie Adwentu jest nie do przecenienia.

Podczas samego Adwentu będziemy z kolei nagrywać kolejne serie, w nowych tematach, do innych ksiąg… Coś mi podpowiada, że tym razem powinienem mówić o modlitwie.

...

Ojcostwo to nie tylko malzenstwo! Wszak ojciec duchowy to tez ojciec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:27, 30 Lis 2017    Temat postu:

Chcesz być dojrzałym mężczyzną? Zostań tatą!
Dominika Wernio | 30/11/2017

Pexels | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Obecny i zaangażowany ojciec jest dziecku bardzo potrzebny do harmonijnego i pełnego rozwoju.
Kiedyś rola ojców nie była doceniana

Przed długi czas rola ojca w życiu dziecka była nierozpoznawana, niedoceniana, ale też w pewien sposób sprowadzona do zapewnienia materialnego bezpieczeństwa. Taka sytuacja odbywała się kosztem fizycznej i emocjonalnej nieobecności ojca, gdzie ciężar, ale też kluczową rolę w wychowaniu dzieci przypisywano matce.

Ojciec był angażowany do ważnych wydarzeń czy interwencji, kiedy matka nie dawała sobie rady. Miał kłopot z okazywaniem uczuć, a swój autorytet często opierał na sile. Tymczasem okazuje się, że obecny i zaangażowany ojciec jest dziecku bardzo potrzebny do harmonijnego i pełnego rozwoju.

Przed współczesnymi ojcami stoi więc nie lada wyzwanie zmiany dotychczasowego patriarchalnego układu, aby móc głębiej zaangażować się w relację z żoną i dzieckiem. To ważny i długoletni proces rozwoju, któremu może towarzyszyć wiele konfliktów wewnętrznych, ale który może zakończyć się dojrzałością mężczyzny, a także wychowaniem silnego i wartościowego młodego człowieka.
Czytaj także: Bycie ojcem to sposób na nieśmiertelność. Umierasz kilka razy dziennie. I powstajesz!


Jak wygląda współczesne ojcostwo?

Mężczyzna zaczyna więcej angażować się w życie rodzinne: wspiera żonę w czasie ciąży, jest obecny przy porodzie, współuczestniczy w pielęgnacji niemowlęcia, bawi się z nim, chodzi na spacery. Stara się lepiej rozumieć dziecko, więcej mówi o swoich uczuciach, pragnieniach, potrzebach. Więcej rozmawia, szuka nowych rozwiązań czy wzorców męskości.

Bywa, że doświadcza zagubienia, bo stare wzorce już się nie sprawdzają. Dlatego to ważne, by mężczyzna zdawał sobie sprawę ze swojej odmienności i niepowtarzalności. Żeby mógł czuć, że nie jest tym, który zastępuje matkę, ale tym, który wnosi swoją indywidualność, inność, współtworzy rodzinę. Daje przestrzeń do tego, by dziecko mogło doświadczać świata w inny sposób.

Nie lepszy od matki, ale będący uzupełnieniem, ubogaceniem tego, co daje dziecku kobieta. Warto więc zaufać sobie, że to, że mam intensywniejszy dotyk, może grubszy głos, może jestem mniej wrażliwy, robię pewne rzeczy inaczej, w jednych bardziej się odważam, w innych bardziej się boję, jest dużym darem dla dziecka, które może doświadczać różnorodności i dzięki temu rozwijać się.
Czytaj także: Bycie tatą uczy mnie… wdzięczności wobec moich rodziców

Okazuje się bowiem, że zabawy proponowane przez ojców są bardziej stymulujące, a bardziej intensywna fizycznie natura ćwiczeń powoduje, że dzieci ujawniają więcej pozytywnych, spontanicznych emocji niż w konwencjonalnych zabawach z matkami. Udział ojca w życiu rodziny służy zatem przełamaniu związku między matką a dzieckiem. Ojciec daje dziecku możliwość spojrzenia na szerszy świat i zachęca do nowych, często bardziej ryzykownych aktywności. To wzmacnia autonomię dziecka, pozwala mu na bardziej niezależne i elastyczne funkcjonowanie.

Dowiedziono, że ojcowie odgrywają także niepowtarzalną rolę w uspołecznieniu swoich dzieci. Zachęcają je do wychodzenia do świata, eksploracji, próbowania, pokonywania trudności. Wpływają na wczesny rozwój emocjonalności u dziecka, ekspresję i regulację emocji oraz emocjonalne zrozumienie. Ojciec jest dla dziecka metaforycznym oknem na świat, przewodnikiem, który zachęca do poznawania i doświadczania nowych sytuacji.


Jak odnaleźć się w roli ojca?

Pojawienie się dziecka, szczególnie pierwszego, to często bardzo ważne wydarzenie, ale też duża zmiana. Zakłócony zostaje dotychczasowy porządek, do którego partnerzy byli przyzwyczajeni. Ciąża i okres okołoporodowy bardzo obciążają kobietę, ale też jej męża.

Staje on przed wyzwaniem chronienia tej całości, którą stanowią matka i niemowlę. Stara się zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, współodczuwa radości i niepokoje kobiety. Docenia jej poświęcenie, odciąża ją i jest łącznikiem ze światem zewnętrznym. To często duży wysiłek i stres, zwłaszcza, że mężczyzna nie ma już kobiety na wyłączność. Musi się uporać z tym, że duża część uwagi kobiety jest skierowana w stronę dziecka. Może czuć zagubienie, bezradność, rozczarowanie, złość.

Mieć poczucie zepchnięcia na dalszy plan. Wszystko to może powodować duże wahania nastroju, a nawet stany depresyjne. Potrzeba czasu i cierpliwości, a także współpracy między partnerami, żeby uporać się z tym kryzysem i ułożyć swoje życie na nowo. Tak, by zachować przestrzeń do bliskości i intymności.

To niezwykle ważne, żeby mężczyzna nie bał się szukać swojego miejsca w życiu żony i dziecka, a nawet jeśli doświadcza niepewności, żeby się nie wycofywał, ale szukał wsparcia i nie bał się uczyć.

Bo mężczyzna nie rodzi się w roli ojca, ale się nim staje. Nie ma nic cenniejszego niż obecny, zaangażowany i znający swoją wartość ojciec.

...

Przy czym niekoniecznie trzeba miec wlasne dziecko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:32, 21 Gru 2017    Temat postu:

Cud życia. Zobacz wzruszający teledysk rapera Poisona
Joanna Operacz | 21/12/2017

Materiały prasowe
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Czwarta rano. Dostaję wiadomość: Jesteśmy w ciąży, kochanie” – tak zaczyna się rapowana historia pewnej miłości. Miłości do dziecka, jaką poczuł nawrócony raper Piotr Plichta.
Piotr Plichta – nawrócony raper

W teledysku „Pierwszy wdech” o ojcostwie opowiada nawrócony raper Piotr Plichta Poison. Facet, który kilkanaście lat temu wynajmował się za pieniądze do pobicia ludzi, kradł, brał narkotyki i pokątnie handlował sterydami („O sterydach, ich rodzajach i działaniu wiedziałem wszystko, chyba więcej niż się kiedykolwiek nauczyłem w szkole” – opowiada w filmiku na Youtube), a dzisiaj żyje zupełnie inaczej – ma żonę i dziecko, zajmuje się muzyką i opowiada ludziom o Bogu.

Rodzicielstwo to doświadczenie równie stare jak ludzkość, ale dla tego, kto to przeżywa, jest zawsze wyjątkowe – porusza, wzrusza i przemeblowuje wszystko. Właśnie o tym jest ten utwór.

Pierwszy raz trzymam cię w rękach.
Boże to cud! Chyba wymiękam.
Łzy
w oczach faceta. Patrzą się na mnie jak na wariata.
PS Kocham Cię. Tata.



Nie możesz odtworzyć wideo? Przejdź do YouTube
Poison o cudzie życia

Poison mówi, że piosenka powstała z porywu serca. Tekst pisał może cztery godziny, muzyka była gotowa po dwóch dniach. „Chciałem wyrazić, co czuję jako ojciec. Okazało się, że innych też to porusza. Piszą do mnie, że płakali, kiedy tego słuchali. Na koncertach też widzę płaczących ludzi. Wiem, że są różne sytuacje – może niektórzy przeżyli poronienia, inni nie chcą mieć dzieci, ktoś ma trudne sprawy z własnymi rodzicami. Ale cud życia to coś, co jest ważne dla nas wszystkich. Każdy chce żyć, kochać i być szczęśliwy” – mówi Plichta.

W teledysk zostały wkomponowane autentyczne zdjęcia córki i żony artysty. Utwór „Pierwszy wdech” to część albumu „Szepty sumienia”, który ma się ukazać na wiosnę.

Piotr Plichta poza koncertowaniem i nagrywaniem muzyki prowadzi artystyczny program profilaktyki uzależnień Jedno Życie. Odwiedza z nim szkoły, parafie, więzienia, zakłady poprawcze. Występuje ze swoimi utworami, ale też opowiada o sobie – o tym, jak był pogrążony w przemocy, uzależnieniach i beznadziei, ale pewnego dnia, kiedy był już gotowy na samobójstwo, pomodlił się o ratunek i Bóg go w cudowny sposób wyzwolił. Podaje też przykłady kolegów, którzy nie porzucili dawnych zwyczajów i dzisiaj już nie żyją, a także historie tych, którzy podjęli skuteczne terapie.

...

Ojcostwo kolejny etap zycia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:39, 25 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Abp Pennacchio: Na ojcach ciąży odpowiedzialność za jakość życia dzieci
Abp Pennacchio: Na ojcach ciąży odpowiedzialność za jakość życia dzieci

Dzisiaj, 25 grudnia (12:03)

​Na ojcach ciąży odpowiedzialność za jakość życia dzieci, ich szacunek do siebie. Brak ojca w życiu młodego człowieka powoduje, że będzie ono naznaczone lękiem trudnym do przezwyciężenia - mówił podczas pasterki nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio.
Nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio
/Bartłomiej Zborowski /PAP


Nuncjusz odprawił mszę pasterską w parafii pw. Ofiarowania Pańskiego na warszawskim Ursynowie.

W swojej homilii abp Pennacchio podkreślił, że Bóg w historii ludzkości objawił się przede wszystkim jako ojciec. Jak mówił, "doświadczenie historii ludzkości pokazuje, że grzech pierworodny uderzył w mężczyzn pod względem ojcostwa".

Tutaj ludzkość najbardziej kuleje. O macierzyństwie mówimy w homiliach częściej, rzadziej o ojcostwie - zwrócił uwagę nuncjusz.

Podkreślił, że mieć dobrego ojca to jedno z największych pragnień dziecka. Dziecko dzięki obecności taty, może odnaleźć swoją wartość, szacunek do siebie, bezpieczeństwo, kreatywność, pokój. Brak ojca w życiu młodego człowieka powoduje, że całe życie jego naznaczone będzie lękiem niezmiernie trudnym do przezwyciężenia - powiedział abp Pennacchio.
Na ojcach ciąży odpowiedzialność za teraźniejszość i przyszłość dzieci

Nuncjusz zwracając się do wszystkich ojców podkreślił, że każdego dnia ciąży na nich odpowiedzialność za teraźniejszość i przyszłość swoich dzieci. Od waszego rozwoju osobistego, zarówno psychicznego, jak i duchowego, zależy także jakość życia waszych synów, córek, całej rodziny. Od was zależy, czy wasze dzieci odziedziczą od was agresję, lęk, poddanie się, złość, cynizm czy raczej bezpieczeństwo, pewność siebie, szacunek do siebie i innych, pokój w sercu - mówił nuncjusz.

Przekonywał, że aby być dobrym ojcem, trzeba przebywać "z ojcem najdoskonalszym". W myśl mądrej zasady: z kim przystajesz, takim się stajesz, nauczcie się głębokiej modlitwy, aby doświadczyć obecności ojca, "który jest w niebie". Wtedy także i wy odnajdziecie szczęście, a z wami cała wasza rodzina - podkreślił.

W swojej homilii abp Pennacchio mówił też o poczuciu samotności, które jest najbardziej odczuwalne podczas świąt Bożego Narodzenia. Samotność powoduje, że chce się wykrzyczeć światu ten bolesny wyrzut, którego doświadczali Żydzi dwa tysiące lat temu - Bóg o nas zapomniał! - mówił nuncjusz.

Zaznaczył jednak, że Bóg poprzez swoje narodzenie "pokazuje swoją solidarność z naszą bezbronnością" i że o nas nie zapomina.

...

Nie wystarczy tylko nakarmic. To nie zwierzeta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:38, 04 Sty 2018    Temat postu:

Mężczyzno, przeczytaj, zanim urodzi Ci się dziecko
Jacek Kalinowski | 04/01/2018

Shutterstock
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Możesz zamknąć ten tekst i stwierdzić, że w porządku, będziesz niedługo mieć dziecko, ale to Ty jesteś najważniejszy na świecie. Ale możesz też dać z siebie wszystko i przeżywać najwspanialsze chwile w swoim życiu.

A więc jesteś mężczyzną, masz dwadzieścia kilka/trzydzieści lat i chcesz mieć dziecko? Czeka Cię najtrudniejszy test, który bardzo łatwo oblać.

Mam kumpli, którzy w większości dają radę. Staram się otaczać ludźmi, którzy wyznają podobne wartości co ja i potrafią mnie zainspirować. Nie robią głupot, po których można się tylko złapać za głowę i pomyśleć: „Jak ta dziewczyna może być z kimś takim…”.

Znałem takich gości – to nie mój świat i wolałem go nie wpuszczać do swojego. Zawęziłem grono znajomych – to dobrzy ojcowie, nie bez małych grzeszków, ale zawsze z poczuciem, że najważniejsza jest rodzina.

Umiejętnie balansują między życiem zawodowym, opieką nad dzieckiem, swoimi przyjemnościami i codziennymi obowiązkami domowymi. Prawda, że zatracenie się w którymś z tych elementów zawsze prowadzi do zaniedbania pozostałych?
Czytaj także: Czego lepiej nie mówić kobiecie w ciąży!


Słowo klucz: multitasking

I to na poziomie zaawansowanym. Codzienny balans, który łatwiej złapać po wypracowaniu sobie pewnej rutyny dnia. Ale jeśli przeginamy w którąś stronę (oczywiście w stronę pracy lub czasu wolnego), nikt nie przywraca nas lepiej do pionu niż nasze żony. O ile nie mają na imię Isaura i nie chcą robić wszystkiego same, same, same – jak nasze dzieci mieszające ciasto na naleśniki.


Dobry ojciec? Najpierw dobry mąż

Nie wiem, czy to popularne, ale dzielę obowiązki z żoną. W moim otoczeniu to powszechne. Specjalnie nie piszę, że „pomagam”, bo pomagać to może Marysia myć okna w domu swojej pani. Choć przyznaję – żona robi więcej, ale ja też mam „swoje” zajęcia: uwielbiam prasować, to ja przygotowuję córkom kolacje i śniadania, raz w tygodniu myję całą łazienkę, regularnie myję podłogi. Nie czuję się przez to mniej męski.

Nie czuję się też mistrzem świata, którego trzeba całować po stopach. Po pojawieniu się dziecka na wszystko jest mniej czasu. Ty jesteś bardziej zmęczony. Dochodzą obowiązki przy dziecku, przez co łatwiej odpuścić te domowe.

Dasz radę? Bo zawsze możesz machnąć ręką i być tym, któremu trzeba usługiwać? Albo możesz na równi dbać o przestrzeń, w której przecież razem żyjecie.
Czytaj także: Chcesz być dojrzałym mężczyzną? Zostań tatą!


Poród to nie początek

Początek jest 9 miesięcy wcześniej, kiedy dowiadujesz się, że żona jest w ciąży. Na co dzień kobieta myśli jedno, robi drugie, mówi trzecie, czwartego chce, a piąte przeczuwa. W ciąży gmatwa się to jeszcze bardziej. To Twój pierwszy test. Jesteś gotowy? Hormony zrobią swoje, usłyszysz wiele przykrych słów, w niektórych sytuacjach nie będziesz wiedział co robić, w innych to żona będzie sprawiała wrażenie, że nie wie, co robi.

Dasz radę? Bo możesz wyzbyć się empatii, dla kogoś, kto urodzi Ci dziecko. Albo możesz zacisnąć zęby i być wsparciem – choć lekko nie jest i nie będzie.


W końcu jest!

Dziecko. Zostanie z Tobą do końca życia. To nie jest przejściowy stan. Nic już nie cofniesz. Maluch, który będzie rósł, ale przez długi okres będzie potrzebować tylko… Ciebie i Twojego czasu. To mało i jednocześnie tak dużo – wiem, jak ciężko po pracy znaleźć siłę na zabawę, kąpiel i usypianie malucha, który nie zawsze chce współpracować.

Uśpiłeś? Trzeba ogarnąć naczynia w zlewie. Multitasking. To trudne, momentami frustrujące, często męczące dla każdej ze stron. Ale nic tak nie motywuje jak zadarta główka i para ogromnych, wpatrzonych w Ciebie oczu.

To jak, dasz radę? Bo możesz nie bywać w domu, a dziecko widywać tylko jak śpi. Możesz zamknąć ten tekst i stwierdzić, że w porządku, będziesz niedługo mieć dziecko, ale to Ty jesteś najważniejszy na świecie. Ale możesz też dać z siebie wszystko i przeżywać najwspanialsze chwile w swoim życiu.

...

W koncu ojcostwo to ukoronowanie meskosci. Ojciec Święty! Ten tytul tez nie przypadkowy. Nie mowiac juz Bóg Ojciec! Pokazuje wagę zadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:40, 17 Sty 2018    Temat postu:

Córeczka tatusia. Rozpieszczona królewna czy odważna wojowniczka?
Dominika Cicha | 17/01/2018

YouTube
Udostępnij 1 Komentuj 0
Tata bywa taksówkarzem, psychologiem, lekarzem, majsterklepką. Dodaje odwagi i powtarza: jesteś piękna! Nawet jeśli nie doświadczyłaś przyjaźni z ojcem na ziemi, jesteś córeczką najlepszego Taty!

Być może nie pamiętasz jego twarzy, bo odszedł, nim zdążyłaś podrosnąć. Może drżałaś ze strachu, gdy tylko słyszałaś jego kroki. Albo bezgranicznie Cię wkurzał. A może… to właśnie tata jest/był Twoim najlepszym przyjacielem.

Mam ekstremalne szczęście, bo… jestem córeczką tatusia. Zawsze wydawało mi się, że nie zasługuję, by ktoś tak bardzo mnie pokochał. A jednak. Dziwię się za każdym razem, gdy patrzy na mnie zaspaną, z cebulą włosów na głowie, w szarej bluzie XXL podebranej bratu i powtarza: „jesteś taka śliczna! Nic w życiu bardziej mi się nie udało niż ty”. Choć sama w to nie wierzę, widzę w jego oczach prawdziwy zachwyt…

Czytaj także: Ojcowie spędzają za mało czasu z dziećmi. 7 pomysłów na wspólne zajęcia
Przemierzyłam z nim na motocyklu 8 krajów. Wiele razy tańczyliśmy walca przy Koncercie Wiedeńskim w telewizji. Nosił mnie na rękach. Zawiązywał sznurówki. Opowiadał bajki o Rumcajsie. Zabierał pod namiot w Bieszczady. Zawsze przed snem skradał się i robił mi krzyżyk na czole. Gdy uczyłam się do matury, przynosił rogaliki z wiśniową marmoladą. Uczył jeździć rozklekotaną koparką. Potrafił pojechać 20 km po gazetę, którą bardzo chciałam przeczytać, a zabrakło jej w kiosku. Wycierał mankietem łzy. Wybaczył, gdy rozbiłam jego laptop o kolano brata. Przychodził ze śmiechem: „Misia, dobry dowcip słyszałem!”. No i zawsze po mnie dojadał!

Bywał moim taksówkarzem, psychologiem, fizjoterapeutą i majsterklepką. Najlepszym kumplem. Dzwoniłam do niego, gdy złapałam gumę w aucie i kiedy zepsuły mi się hamulce w rowerze. Tłumaczył mi przez telefon, jak wymienić dętkę i okiełznać butlę, z której ulatnia się gaz. Cierpliwie znosił pierwsze próby zbyt szybkiego puszczania sprzęgła. Pokazywał, jak wyglądają imbusy, cybanty i brzeszczoty.

Teraz, po wielu latach, doceniam to jeszcze bardziej.



Ojcostwo to ogromne wyzwanie. I dar
Przyjaźń z tatą powinna być przyjaźnią bezwarunkową, na całe życie. Pełną miłości, wolności i poczucia bezpieczeństwa. Zobaczcie eksperyment, w którym wzięło udział siedmiu ojców. Co chcieli przekazać swoim córkom?







– Jestem malutka, ale silna i mądra.

– Jestem kochana bezwarunkową miłością.

– Kocham swoje włosy.

– Ciężką pracą mogę osiągnąć wszystko.

– Kocham siebie. Swoją głupkowatą stronę, swoją zabawną stronę. Całą siebie.

Ojciec chce, by jego córka była pewna siebie, odważna, umiała doceniać swoje atuty. By wiedziała, że prawdziwa miłość nigdy nie zawodzi i że tak, jak każdy człowiek, zasługuje na szacunek.



Tata po prostu jest
Istnieje wiele dróg porozumienia z tatą. Jedną z nich jest… muzyka! Zobaczcie, jak świetnie dogadują się Dave i Claire. Wystarcza im gitara i dużo miłości!







Ojcostwo to ogromne wyzwanie (znacie numer z robieniem kitki za pomocą odkurzacza?) i chyba jedna z najciekawszych przygód. Życie z jedną córką potrafi dać w kość. A co, jeśli ma się… cztery?

Uwielbiam podglądać instagramowy profil Simona (Father of daughters), który w przeuroczy sposób dzieli się codziennymi wyzwaniami. Skleja skrzydełka wróżek po nocach, rozmawia o budowie macicy, tuli do snu, sprząta klocki i wylane na podłogę mleko, koloruje obrazki, przytula. Razem z żoną (pracującą jako położna) pokazuje, że rodzicielstwo to supertrudna sprawa, ale jednak supersprawa!




Czytaj także: Przystojny tata czterech córek dzieli się zabawnymi rodzicielskimi poradami [ZDJĘCIA]


Najlepszy Tata świata!
Być może nie doświadczyłaś przyjaźni z tatą. Może masz do niego żal i nie potrafisz mu wybaczyć. Może rozwiódł się z mamą i zniknął z Twojego życia. Nie obwiniaj się o to. Nadal możesz być… córeczką Tatusia!

Bóg patrzy na Ciebie – rozczochraną, zaspaną, w piżamach i mówi: jesteś piękna. Otula Cię ciepłą kołdrą do snu. Gdy chowasz się w kącie, bo boisz się przyznać, że zrobiłaś coś źle, cierpliwie czeka. Gdy biegniesz do Niego z radością, rozkłada ręce i czeka, by Cię przytulić. Martwi się, gdy jest Ci smutno albo gdy męczy Cię gorączka. Pęka z dumy, gdy widzi, jak piękną i dobrą kobietą się stajesz. Skacze z radości, gdy podziwiasz tatrzańskie widoki. Krzyczy wtedy głośno: „Zrobiłem je dla ciebie. Specjalnie dla ciebie!”. Jeżeli nie chcesz, nie musisz Mu nic mówić. Wystarczy, że oprzesz się o Jego ramię i razem pomilczycie. A On po prostu będzie Cię kochał. Bezgranicznie, bezwarunkowo, na wieczność.

....

Zdecydowanie trzeba inaczej oczywiscie podejsc do corki. Mezczyznom raczej grozi traktowanie corki jak chlopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:23, 25 Mar 2018    Temat postu:

Samotny tata, który jest mistrzem w… zaplataniu warkoczy
Sophia Swinford | 25/03/2018
THE HAIR DAD,TUTORIALS
The Hair Dad | YouTube
Udostępnij 2 Komentuj 0
Jego kanał YouTube powstał po to, by inspirować innych ojców do spędzania czasu z córkami. Zobaczcie wideo!

Przez większość czasu Greg Wickherst zajmuje się naborem studentów do college’u, ale w domu staje się nadzwyczajnym stylistą włosów oraz YouTuberem (The Hair Dad).

Jako samotny ojciec, Greg miewał trudności w nawiązywaniu relacji z córką. Dopóki pewna studentka kosmetologii nie nauczyła go podstaw czesania. Teraz nie tylko pogłębia więź z córką, układając jej na co dzień włosy, ale oboje prowadzą swój kanał YouTube, który pomaga innym samotnym ojcom zbliżać się do córek.

Na początku Greg ledwo radził sobie z prostym kucykiem, ale radość, którą dziewczynka czerpała z jego wysiłków, była tego warta.

Kiedy po raz pierwszy zrobiłem jej dobierany warkocz, spojrzała w lustro, potem na mnie i powiedziała: „dobra robota, tatusiu!”. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę sprawiłem, że moja córka poczuła się dumna.
Greg chce przede wszystkim, aby inni ojcowie wiedzieli, że „tu nie chodzi o bycie idealnym. Tu chodzi o bycie obecnym. (…) To naprawdę tylko po to, by córka czuła się pewna siebie, dumna i byś nawiązał prawdziwą więź ze swoimi dziećmi” – podkreśla.




Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Musi tez byc i matka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:37, 06 Kwi 2018    Temat postu:

Po czym rozpoznasz prawdziwego faceta? I co mają z tym wspólnego dzieci?
Maciej Gnyszka | 06/04/2018
OJCIEC Z CÓRKĄ
Shutterstock
Udostępnij 0 Komentuj 0
Prawdziwe życie zaczyna się dopiero od trójki – mówili. Jakoś trudno mi było w to uwierzyć. Twierdzili, że z każdym kolejnym sprawa jest już prosta. Aż wreszcie przekonałem się – a raczej każdego dnia się przekonuję, odkąd do Maksia i Antosia dołączyła Marysia (chwaliłem się już, że moja córka jest cudowna?) – że moi znajomi z trójką albo i większą gromadką dzieci mają rację.

Trzeba przekonać się na własnej skórze, żeby spojrzeć na świat z właściwej perspektywy. Gorąco do tego zachęcam (bo jeśli nie my zadbamy o demografię Polski, to kto się o nią zatroszczy?). Tym bardziej że posiadanie gromadki dzieci bardzo pomaga w leczeniu się z perfekcjonizmu.



Przepraszam, ale wie Pan… dzieci… – czyli właściwa perspektywa
Bardzo Ważne Spotkanie. A Ty nagle orientujesz się, że lewa kieszeń Twoich jasnych, eleganckich spodni jest popisana niebieskim długopisem. Umysł szybko analizuje fakty. Szybko uświadamiasz sobie, że syn czule Cię żegnał przed wyjściem. A wcześniej chyba siedział nad kartką i rysował, prawda?

Oczywiście to tylko jedna z możliwości. Znaków, które wskazują nam, z kim mamy do czynienia, jest dużo więcej. Czasami to brudny samochód, tak w środku, jak i na zewnątrz. Czasami to spodnie niedopasowane do marynarki. Czasami to dziurawy sweter. Czasami to czupiradło na głowie i podkrążone, niewyspane oczy.

Czytaj także: Ojciec 9 dzieci. Facet, który się nie wstydzi


Typowy ojciec
Kiedyś zastanawiałem się, z czego to właściwie wynika. Dlaczego moi dzieciaci znajomi, tym bardziej ci, którzy dzieci mieli więcej niż jedno, a już na pewno Ci z trójką i więcej, cierpieli na wyżej opisane dolegliwości. Czy nie da się zadbać o samochód? Czy nie da się wytłumaczyć dzieciom, żeby nie brudziły? Czy nie można wcześniej pójść spać, żeby lepiej wyglądać i być wyspanym?

Ale kiedy w moim życiu pojawił się Maksio, a potem dołączył do niego Antoś, wreszcie zrozumiałem. Można powiedzieć, że w końcu dane mi było spojrzeć na sprawy z właściwej perspektywy. I należy podkreślić, że w tym konkretnym przypadku jedyną drogą do zrozumienia jest zbadanie sprawy na własnej skórze. Nie pomogą ani mądrzy ludzie, ani mądre książki, ani nawet mądre teksty Gnyszki na Aletei. Pomogą oczywiście. Ale same w sobie nie wystarczą.

Czy to wszystko oznacza, że powinno się zrezygnować z dzieci? Bynajmniej. Bo to nie jest tak, że typowy ojciec naprawdę nie mógłby zadbać o ten samochód, sweter, marynarkę czy spodnie. Pytanie brzmi: kosztem czego? Chodzi tu o priorytety. Czyli o dokonywanie właściwych wyborów. Właściwych, czyli dobrych pod względem moralnym (to akurat oczywiste), ale też optymalnych z punktu widzenia skuteczności naszych działań.



Dlaczego nie możesz być perfekcjonistą?
Perfekcjonizm potrafi zabić. Jeśli nie nas samych, to nasze otoczenie. Obawiam się, że jest tylko jeden sposób na zneutralizowanie tej bestii – trzeba ją zgładzić.

Żeby nie było nieporozumień – należy odróżnić perfekcjonistę od pedanta. Pedant dla mnie to ktoś, kto lubi pracować w uporządkowanym, przewidywalnym otoczeniu. Odczuwa psychiczny ból, gdy na biurku leżą zbędne rzeczy albo gdy drzwi do pokoju, w którym przebywa, nie są zamknięte. Czerpie wielką satysfakcję z własnych rytuałów, nawet tak drobnych, jak wyciskanie pasty do zębów w określony sposób. Jednak robi to świadomie i zachowuje dystans, dzięki któremu może w określonym otoczeniu czy okolicznościach postępować inaczej. Mimo że ma świadomość, iż coś go razi.

Inaczej rzecz się ma z perfekcjonistą. Moim zdaniem, istotą tego zjawiska jest chorobliwe przekonanie o tym, że rzecz niewykonana idealnie zgodnie z planem bądź wzorem jest zła. Jest z niej niezadowolony. Perfekcjonista rozpacza, gdy nie dosolił zupy, twierdząc że jest niejadalna, nie mając świadomości, że prawdziwie niejadalne były rybie skóry i pęcherze, o których marzyli więźniowie łagrów, jak pamiętam z jednego ze świadectw. Perfekcjonista nie jest w stanie docenić rzeczy zrealizowanej w 90%, gardzi każdą poniżej 99%. Nie widzi różnicy między 30% a 90%. Interesuje go wszystko albo nic.

Dlaczego nie warto być perfekcjonistą? Bo prowadzi to do stania się sfrustrowanym, biednym starym zgredem. Przesadzam? Być może. Ale… czy przypadkiem nie jest coś na rzeczy? Jak Ci się wydaje?

Droga do świętości – a każdy z nas jest powołany do bycia świętym, choć różne są nasze ścieżki – jest drogą ku doskonałości. Dążymy do niej, ale czy jesteśmy w stanie ją tutaj, na ziemi, osiągnąć? I czy w ogóle powinniśmy dążyć do tzw. perfekcji za wszelką cenę? Bo musiałoby się to odbyć kosztem czegoś.

A jak to się ma do typowego ojca i gromadki dzieci? Ma się tak, że gromadka dzieci skutecznie leczy z perfekcjonizmu. Człowiek spogląda na świat z właściwej perspektywy i doskonale rozumie, że pewne sprawy muszą zostać zrobione. A jeśli nie da się ich zrobić idealnie, to należy je zrobić tak dobrze, jak tylko się da. Za rogiem czekają przecież kolejne.

Czytaj także: Francis Houle: mąż, ojciec 5 dzieci i stygmatyk


Po czym rozpoznasz prawdziwego faceta?
Typowy ojciec to perspektywa, która przeraża wielu facetów (ich wybranki zresztą też). Jak napisałem, ile by się na ten temat nie produkować, człowiek to zrozumie dopiero na własnej skórze. Powiem tylko tyle, że moi znajomi mieli rację – życie zaczyna się od trójki. Z tej perspektywy cały świat wygląda inaczej. Zapewniam.

Czy to oznacza, że człowiek będzie skazany na samochód nie pierwszej czystości, popisaną niebieskim długopisem kieszeń eleganckich, jasnych spodni albo spodnie niedopasowane do marynarki?

Czasami to może się zdarzyć. I co, świat się od tego zawali? Ludzie odwrócą się do Ciebie plecami? Komisja Europejska oskarży o niespełnianie unijnych norm?

Pytanie brzmi: czy warto CZASAMI pogodzić się z powyższym, żeby w zamian otrzymać coś innego, a jednocześnie pozbyć się tego, co nas w życiu hamuje? Czy mniej perfekcjonizmu to zysk czy strata? Czy warto być skutecznym człowiekiem, który robi właśnie to, co musi być zrobione?

Na zakończenie przytoczę piękną myśl generała Pattona: Dobra decyzja w porę jest lepsza niż idealna decyzja po czasie.

Myślę, że przede wszystkim po tym poznamy prawdziwego faceta – że podejmuje dobre decyzję w porę. A także po tym, że za decyzjami idą działania. Do dzieła zatem. Demografia Polski nie naprawi się sama;)

...

Pieknie gratulujemy. Zasada jest zawsze taka ze jak nie sprobujesz nie zrozumiesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:07, 06 Kwi 2018    Temat postu:

Zaginęła jako mała dziewczynka. Ojciec szukał jej przez 24 lata
Dominika Cicha | 06/04/2018
WANG MINGQING
cdsb - Imaginechina/EAST NEWS
Udostępnij Komentuj
„Od teraz tata jest przy tobie. Nie musisz się o nic martwić. Tata ci pomoże” – powtarza córce zapłakany Wang. Żeby ją odnaleźć, został taksówkarzem i nigdy nie wyjechał z miasta.

1994 rok, przedmieścia Chengdu. Wang Mingging i jego żona Liu Dengying sprzedają owoce na przydrożnym straganie. W pewnej chwili mężczyzna podchodzi do sąsiedniego stoiska, by rozmienić pieniądze. Kiedy wraca, jego 3-letniej córki Qifeng już nie ma.

Zrozpaczony biega po okolicy, rozgląda się, pyta, nawołuje. W końcu zgłasza jej zaginięcie, daje ogłoszenia do gazet, potem publikuje informacje w internecie – nic z tego. I choć mijają lata, nie traci nadziei, że Qifeng się odnajdzie. Dlatego nigdy nie wyjeżdża z miasta.

Od czasu do czasu policja zgłasza się do niego z informacją, że znalazła się dziewczynka, która może być jego córką. Testy DNA za każdym razem gaszą jednak nadzieję.



Jako taksówkarz łatwiej znajdę córkę
W 2015 roku Wang zatrudnia się jako taksówkarz. Informację o zaginionej córce umieszcza na tylnej szybie samochodu. Każdemu pasażerowi wręcza też ulotkę ze zdjęciem drugiej córki – nie ma żadnej fotografii Qifeng, ale obie dziewczyny mogą być bardzo podobne.

Myślałem, że pewnego razu Qifeng po prostu wsiądzie do mojego auta i mnie rozpozna – Chińczyk wzrusza się w rozmowie z mediami.
Któregoś dnia swoją pomoc oferuje mu policyjny portrecista. Na podstawie zdjęcia drugiej córki Wanga i Liu jest w stanie przewidzieć, jak wygląda dziś dorosła Qifeng. Szkic trafia do internetu.

W taki sposób natknie się na niego Kan Ying, kobieta mieszkająca 20 km od Chengdu. Jest łudząco podobna. Wie, że zanim trafiła do adopcji, została znaleziona przy drodze w Chengdu. Zgłasza się na policję. Testy DNA potwierdzają, że urodziła się jako córka Wanga i Liu.

Cały świat mówił mi, że nie mam matki – ale ja ją mam! – płacze.
Na spotkanie z biologiczną rodziną zabiera męża, syna i córkę. Ojciec – kiedy bierze ją w ramiona – powtarza: „Od teraz tata jest przy tobie. Nie musisz się o nic martwić. Tata ci pomoże”.

Zobaczcie, jak wyglądało ich powitanie:

Źródło: BBC

...

To jest ojcostwo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 5:36, 14 Kwi 2018    Temat postu:

Sekretny sposób na bycie fajnym ojcem
Maciej Gnyszka | 13/04/2018
OJCIEC Z SYNEM
Shutterstock
Udostępnij 10 Komentuj 0
Mają 2, 3, 4 albo i więcej dzieci. Zajmują się wieloma sprawami. Wielu z nich prowadzi własne firmy. Łączą ich wielkie aspiracje, bo każda droga do świętości oznacza nieustanną pracę nad sobą i ciągły rozwój. Chyba lepiej niż ktokolwiek na świecie znają wartość czasu. Chciałoby się mieć go dużo więcej, bo przecież głowa pełna jest pomysłów – i wciąż przybywa nowych. Jak znajdują czas na bycie fajnymi ojcami? Na czym polega ich sekret?

Jak nauczyć dziecko wiary?
Ostatnio usłyszałem takie pytanie. Trudna sprawa, nieprawdaż? Tym bardziej, że w moim przypadku na owoce przyjdzie poczekać dłuższy czas. Maksio ma prawie 6 lat, Antoś niecałe 4, a Marysia nieco ponad 0 lat. Ale żeby to były dobre owoce, trzeba działać już dziś.

Jak nauczyć dziecko wiary? Po pierwsze, żeby przekazywać wiarę, najpierw trzeba ją mieć. To conditio sine qua non – warunek konieczny. Z pustego i Salamon (sic!) nie naleje. Tow. Gomułka zresztą też nie. Już starożytni rozumieli, że uczymy się przez przykłady. Pytanie brzmi: jaki przykład stanowimy dla naszych dzieci? Czy aby na pewno jest to dobry przykład?

Św. Josemaria Escriva mawiał, że ciężko prowadzić apostolstwo (a więc przekazywać wiarę), gdy nie ma się prestiżu i przyjaźni osób, którym chcemy opowiedzieć o Panu Bogu. O ile w świecie dorosłych to zrozumiałe, o tyle u dzieci już gorzej. Z całą pewnością dużo trudniej. Ale kto powiedział, że nasz ziemski etap będzie łatwy i że powinien być łatwy?

Jak zyskać przyjaźń i prestiż? Budując relacje. Żeby nie było nieporozumień: relacja działa w obie strony, a więc postawa w stylu: „A teraz porozmawiamy, czyli ja porozmawiam, a ty posłuchasz” odpada z definicji. Tylko że… łatwiej powiedzieć niż zrobić, prawda?

Czytaj także: Czy ojcostwo zmienia coś w życiu mężczyzny?


Jak zbudować dobre relacje z naszymi dziećmi?
Oto jest pytanie. Jeśli spodziewasz się uniwersalnego rozwiązania, które sprawdzi się w każdej sytuacji, to… muszę Cię rozczarować. Jeden sposób nie istnieje. Każdy musi odkryć własny. Czy może raczej wypracować taki wspólnie z dziećmi.

Popatrzmy na dwóch bohaterów 2. sezonu #GnyszkaLive. Maciej Ejdys wspólnie z synem buduje jacht. To ogromny projekt, który wymaga wiele czasu, pracy, wysiłku, zaangażowania. Wspólnego czasu, wspólnej pracy, wspólnego wysiłku i wspólnego zaangażowania. Z kolei Robert Tarantowicz w tym samym sezonie #GnyszkaLive opowiadał o warsztatach „Tato & Córka” inicjatywy Tato.Net. Ojciec spędza z córką cały dzień po to, by wzmocnić ich relację.

Bardzo ciekawy jest przykład Maksymiliana Kostrzewy (pierwszy Gość 3. sezonu #GnyszkaLive), który od samego początku kierował się tym, by prowadzić taki biznes, który pozwoli na spędzanie jak największej ilości czasu z rodziną. Co z tego wyszło? Powiem tak: wyszło coś niesamowitego, ale więcej nie zdradzam (warto wyszukać hasło „ByForest”).

Jakby tego było mało, Maksymilian pomaga innym rodzicom w tym, by mogli w fajny sposób spędzać czas ze swoimi dziećmi, budując z nimi relacje. Historia Maksymiliana pokazuje coś bardzo, ale to bardzo ważnego – że sposób myślenia o rodzinie i o relacjach z bliskimi wpływa na wybory, jakich dokonujemy w życiu, z pracą włącznie.

Doskonale rozumie to Marcin Szołajski – ojciec pięciorga dzieci (mocno szanujęSmile. W 16 odc. #GnyszkaWyciska Marcin podzielił się własnym sekretem na bycie fajnym ojcem. Na czym polega jego sekret? Kluczowe jest słuchanie swoich dzieci. A żeby móc ich słuchać, trzeba mieć na to czas. Podobnie – na inne sprawy, jak czytanie dzieciom.

Żeby mieć ten czas dla dzieci, trzeba dokonywać wyborów. Zarówno w życiu zawodowym (Marcin w naszej rozmowie opowiada m.in. o tym, jak wiele czasu pochłaniała praca w korporacji), jak i prywatnym (tu przykładem jest odłożenie na zaś udziału w maratonie, bo przygotowania do takiej imprezy wymagają mnóstwa czasu).

Czytaj także: Dariusz Kamys dla Aletei: Ojcostwo to najwyższa forma sztuki


Warto korzystać z wiedzy i doświadczeń innych
Jednym z głównych celów Towarzystw Biznesowych jest pomaganie Członkom w rozwijaniu ich biznesów. Odbywa się to za pomocą networkingu, czyli budowania trwałych, wartościowych, prawdziwych relacji. Ale skoro budujemy prawdziwe relacje, to siłą rzeczy wynikają z nich także inne korzyści. Przedsiębiorcy reprezentują różne branże, znajdują się na różnych etapach rozwoju zarówno siebie, jak i firmy. A dzięki temu może zachodzić przepływ wiedzy, doświadczeń, inspiracji.

Podobnie rzecz się ma w przypadku konferencji Żyj w Obfitości, która odbędzie się już niebawem (21 kwietnia). Organizujemy ją po to, by podsunąć uczestnikom pomysł czy rozwiązanie, by zainspirować, by umożliwić osobiste poznanie wielu fantastycznych ludzi, którzy chcą być jeszcze lepsi jako ludzie, jako przedsiębiorcy, jako menedżerowie.

Jak to się ma do sekretnego sposobu na bycie fajnym ojcem? Ma się tak, że także na tym polu warto szukać takich miejsc, gdzie możemy zdobyć wiedzę, wysłuchać historii innych osób, być może znaleźć odpowiedź na nurtujące nas pytania.

Pisząc o Robercie, wspomniałem o inicjatywie Tato.Net. Chciałbym rozwinąć ten wątek, bo uważam, że Tato.Net to jedno z najlepszych rozwiązań, jeśli chodzi o szukanie sposobu na to, by stać się jeszcze lepszym ojcem. I nie piszę tego tylko dlatego, że jestem jednym z prelegentów Forum Tato.Net „Wolność i Dyscyplina” (edycja wiosenna), które odbywa się w sobotę 14 kwietnia w Łodzi.

Zdaję sobie sprawę, że w chwili, gdy to czytasz, Forum trwa albo już po ptakach. Chciałbym jednak Cię gorąco zachęcić do zbadania sprawy, bliższego przyjrzenia się możliwościom jakie daje Tato.Net. Warto czerpać z wiedzy i doświadczeń innych. Najlepszym na to dowodem są wszyscy panowie, o których dziś wspomniałem: Maciej Ejdys, Robert Tarantowicz, Maksymilian Kostrzewa i Marcin Szołajski. I nie, nie musisz wierzyć mi na słowo. Zachęcam do zbadania sprawy na własną rękę, zaczynając od 16 odcinka #GnyszkaWyciska.

PS Ciekawi mnie, jaki jest Twój sekretny sposób na bycie fajnym ojcem.

...

Korzystanie z przykladu tych doswiadczonych to znakomita opcja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:13, 18 Kwi 2018    Temat postu:

10 sposobów na bliską relację z córką
Papo de pai | 18/04/2018
HERO
Shutterstock-Yuganov Konstantin
Udostępnij 0 Komentuj 0
Dbałość o bliskość z moimi synami wydawała się nieco łatwiejszą – mieliśmy bowiem więcej wspólnego – jednak praca nad umocnieniem więzi z moimi córkami przyniosła szczególnie wspaniałe rezultaty. Wiele z najpiękniejszych wspomnień dotyczących lat mojego ojcostwa łączy się z moimi córkami

Dla mnie jako ojca, jednym z podstawowych zadań wydawało się stworzenie silnych więzi z każdym z dzieci. To przeświadczenie okazało się szczególnie prawdziwe, gdy poświęcałem się pracy nad budowaniem bliskich relacji z moimi córkami, w miarę ich rozwoju i dorastania.

Dbałość o bliskość z moimi synami wydawała się nieco łatwiejszą – mieliśmy bowiem więcej wspólnego – jednak praca nad umocnieniem więzi z moimi córkami przyniosła szczególnie wspaniałe rezultaty. Wiele z najpiękniejszych wspomnień dotyczących lat mojego ojcostwa łączy się z moimi córkami.

Czytaj także: Sekretny sposób na bycie fajnym ojcem
Dobrze pamiętam festyn, jaki zorganizowała nasza parafia, gdy moja starsza córka miała około 13 lat. Tematem imprezy na cześć ojców i córek były lata pięćdziesiąte. Moja córka miała na sobie rozkloszowaną spódnicę i dwukolorowe buty, a ja założyłem jeansy i koszulę z podwiniętymi rękawami.

To był wspaniały wieczór, z kolacją, grami planszowymi i w towarzystwie innych ojców i ich córek. Jednak najbardziej podobało mi się to, że po imprezie, jeszcze w przebraniu, zanim wróciliśmy do domu, poszliśmy sobie razem, tylko we dwoje, na lody. To było niesamowite doświadczenie naszej bliskości, które do dzisiaj wspominamy.

Rozmawiałem z moimi córkami o tym i o innych wydarzeniach z naszego wspólnego życia i wzrastania w relacji, dzieliłem się doświadczeniami z innymi ojcami. Z tych spotkań wyłoniłem listę 10 rad, które, mam nadzieję, okażą się cennymi wskazówkami dla ojców, którzy chcą budować dobrą relację ze swoją córką.

Oto one:



Szanuj jej matkę
Dziewczynki kochają swoich tatusiów, jednak to mama jest dla nich wzorcem numer jeden. Jeśli będziesz się starał okazywać szacunek jej mamie, niezależnie od tego, czy będziecie małżeństwem czy też nie, pomożesz swojej córce bardziej kochać i szanować ciebie. Jeżeli będziesz poniżał jej matkę, jeżeli będziesz ukazywał ją swojej córce w złym świetle, sprawisz, że dziewczynka będzie się od ciebie oddalać.



Poznaj jej przyjaciółki
Szczególnie w ostatnich klasach szkoły podstawowej i na początku szkoły średniej przyjaciółki stają się niezwykle ważnym elementem życia twojej córki. Będzie im się zwierzać z tego, czego nigdy nie powiedziała ani swej mamie, ani tobie.

Dlatego postaraj się dowiedzieć z kim przyjaźni się twoja córka. Zorganizuj w domu kilka imprez, abyś mógł lepiej poznać przyjaciółki dziecka.

Czytaj także: Czego naprawdę powinny uczyć się dzieci, żeby odnieść sukces?


Naucz się jej słuchać
Jedną z rzeczy, jakich się nauczyłem jest to, że dziewczynki o wiele bardziej potrzebują tego, by być słuchane, niż słuchać tego, co ty masz do powiedzenia. Postaraj się słuchać bez oceniania i bez dawania rad. Odzywaj się jedynie po to, by lepiej zrozumieć to, co mówią i to, co czują. Refleksyjne słuchanie to ważna ojcowska umiejętność – należy ją rozwijać, a twoja córka doceni twoje wysiłki skierowane na jej wysłuchanie i zrozumienie.



Czytaj jej
Jednym z częściej komentowanych przez moje córki wspomnień z dzieciństwa jest czas spędzony razem na kanapie lub w fotelu i wspólne czytanie. To nie tylko pomaga im pokochać książki, lecz również stwarza przestrzeń późniejszych rozmów. Na przykład wspólna lektura „Alicji w Krainie Czarów” pomoże ci nauczyć córkę podejmowania trafnych decyzji, wytyczania celów i wytrwałości w kroczeniu po właściwej ścieżce.



Zabieraj swoją córkę na randki
Regularne zabieranie córki na specjalne okazje to wspaniały sposób, aby budować z nią więź. Zabierz ją na obiad, do kina czy na kręgle.

Ona na zawsze zapamięta każde z tych szczególnych spotkań.



Bierz udział we wszystkim, co ona lubi robić
Jeśli twoja córka chodzi na zajęcia z piłki nożnej, zaproponuj, że będziesz trenował ich drużynę lub przynajmniej chodź z nią na treningi i mecze. Jeśli pobiera lekcje muzyki, słuchaj jak ćwiczy i uczestnicz w jej występach. Zdobądź wiedzę na tematy, które ją interesują, abyś mógł z nią rozmawiać o jej świecie i abyś mógł jej pomóc osiągać sukcesy. Interesuj się tym, co ją zajmuje, jej rozrywkami i zabawami.

Czytaj także: Koniec prac domowych? Wątpię


Pomagaj w odrabianiu prac domowych
Muszę się przyznać, że siedzenie przy kuchennym stole przez dwie godziny i rozwiązywanie zadań z geometrii nie należy do moich ulubionych zajęć, jednak było to bardzo dobre doświadczenie w procesie budowania więzi z córkami. Pozwala to twojej córce dostrzec, iż doceniasz znaczenie edukacji, pomaga jej rozwijać nowe kompetencje przydatne w życiu.



Bądź przy niej w najważniejszych momentach
W najważniejszych momentach życia swojej córki, bądź przy niej. Tak planuj swoje zajęcia, aby być obecnym na jej urodzinach, w pierwszy dzień szkoły, na rozpoczęciu liceum, przy pierwszym tańcu, pierwszej imprezie, na pierwszym balu itd. Te momenty ona zapamięta na całe swoje życie, a ty będziesz ich częścią.



Składaj obietnice i spełniaj je
Jednym ze sposobów konstruowania relacji zaufania z córkami jest składanie i wypełnianie obietnic. Jeśli się zobowiążesz do tego, że ją zawieziesz na spotkanie, nie pozwól, by coś ci w tym przeszkodziło. Jeśli obiecasz jej, że zjawisz się na jej występach z tańca, musisz tam się zjawić. Jeśli przyrzeczesz jej dotrzymać tajemnicy, nic nikomu nie mów. Twoja córka, widząc, że dotrzymujesz słowa, będzie budować relacje i szukać związków z osobami obowiązkowymi i godnymi zaufania.



Nie trać z nią fizycznego kontaktu
Czasami, z jakiegoś powodu, jesteśmy wobec naszych córek mało pojętni. One, generalnie, bywają o wiele bardziej wrażliwe niż my, jednak możesz dołożyć do waszej relacji bardzo ważny wymiar, tuląc ją, całując w policzek na dobranoc czy trzymając za rękę przy każdej okazji, nawet podczas mycia zębów. Nasze dziewczynki potrzebują czuć naszą miłość, a nie tylko o niej słyszeć.

Należy pamiętać, że ty, ojciec, będziesz podstawowym wzorcem „mężczyzny” dla swojej córki. Ona nie będzie chciała wchodzić w relacje z kimś bardzo różnym od tego faceta, z którym spędziła całe swoje dzieciństwo i młodość. Dlatego z całych sił walcz o to, by być najlepszym tatą na świecie.

Tekst pochodzi z portugalskiej edycji portalu Aleteia

..

Wszystko musi byc naturalne. Nie wyobrazam sobie udawania ze interesujesz sie dzieckiem jak nic cie jego sprawy nie obchodza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:03, 03 Maj 2018    Temat postu:

10 mężczyzn, którym ojcostwo pomogło zostać świętymi
Michael Rennier | 02/05/2018
Fatherly Saints
Wikipedia CC
Udostępnij Komentuj
Ojcowie! Kiedy czujecie się niedoceniani lub nie wiecie, jak robić to, co jest najlepsze dla Waszych dzieci - pamiętajcie, że nie jesteście sami. Każdy z tych 10 świętych ojców ma dla Was cenną wskazówkę.

Badania pokazują, że rola ojców w opiece nad dziećmi i kształtowaniu ich osobowości jest ogromna. Bycie ojcem to wymagające zadanie, więc zawsze kiedy wy, ojcowie, czujecie się niedoceniani lub nie wiecie, jak robić to, co jest najlepsze dla dzieci, pamiętajcie, że nie jesteście sami. Wielu mężczyzn odkryło, że potrzebowali właśnie ofiarnej natury ojcostwa, aby móc przemienić się w świętych. Ci mężczyźni są wspaniałymi przykładami i będą się za was modlić.

Czytaj także: Święci, których papież Franciszek daje nam za wzór


Philip Howard
George Gower Philip Howard hrabia Arundel
Wikipedia CC
George Gower Philip Howard hrabia Arundel
Philip urodził się w Anglii w 1557 roku, w czasach zamętu, gdy bycie człowiekiem religijnym mogło wpędzić w kłopoty. Na szczęście dla niego, Philip w ogóle nie dbał o religię. Zamiast tego koncentrował się na wspinaniu się na coraz wyższe szczeble kariery. Spędzał cały czas na dworze królewskim, rzadko odwiedzając w domu żonę i syna.

Pewnego dnia na dworze usłyszał, jak ksiądz Edmund Campion mówił o wierze i w rezultacie życie Philipa powoli zaczęło się zmieniać. W szczególności spędzał więcej czasu z rodziną i zaczął się więcej modlić. Ostatecznie jego wiara spowodowała, że został skazany na śmierć – w tym czasie w Anglii bycie katolikiem było nielegalne.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: spędzanie czasu z dziećmi jest cenniejsze niż sukcesy w karierze ojca.

Augustyn
Saint Augustine
Wikipedia CC
Św. Augustyn - umiłowanie prawdy
Zanim został chrześcijaninem, Augustyn miał syna z kochanką. Chłopiec, imieniem Adeodatus, był dumą i radością swoich rodziców. Augustyn nigdy się nie ożenił, ale zawsze trzymał syna blisko siebie, chociaż bycie samotnym rodzicem w tamtych czasach wiązało się z wieloma wyzwaniami. W końcu ojciec i syn zostali razem ochrzczeni.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: bez względu na sytuację małżeńską, w jakiej znajduje się mężczyzna, może on być dobrym ojcem.

Marcin z Tours
Święty Marcin i żebrak, El Greco, ok. 1597-1599
Wikipedia CC
Święty Marcin i żebrak, El Greco, ok. 1597-1599
Jako młody człowiek Marcin poszedł w ślady własnego ojca i został żołnierzem rzymskiej armii. Jako żołnierz z pewnością szybko się nauczył, że takie cnoty jak odwaga, gdy są doprowadzone do skrajności, mogą łatwo stać się wadami. W szczególności mężczyźni mogą zmagać się z agresją, niewłaściwym pojęciem męskości i wyzwaniami dla ich honoru. Marcin pokazuje, że bycie męskim niekoniecznie oznacza bycie samcem alfa. Bronił słabych i bezbronnych i nie wstydził się zejść z konia, by podać zimową pelerynę drżącemu z zimna bezdomnemu. Ojcowie mogą być silnymi przywódcami, ale najlepszym przykładem stają się wtedy, gdy mają w sobie litość i współczucie.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: siła ojca może wyrażać się w łagodności.

Ludwik IX
Król Francji Ludwik IX słynął jako dobry i sprawiedliwy władca. Jest jednak na tej liście, ponieważ dał synowi najlepszą radę, jaką ojciec może dać synowi: „niech ci raczej obetną nogi i ręce, niech cię nawet pozbawią życia w najokrutniejszych mękach, niż miałbyś świadomie popełnić grzech śmiertelny”. Ludwik wiedział, że nic na świecie nie jest warte tego, by zdradzić swoje zasady. Nauczył syna, aby nie dążył do światowego sukcesu za wszelką cenę, ale jak ma stawać się silnym w cnocie.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: bądźcie gotowi udzielać swoim dzieciom trudnych rad.

Jan Paweł II
John Paul II
Francois Lochon | Gamma-Rapho | Getty Images
Jan Paweł II w prowincji Papua, Indonezja, w styczniu 1995 r.
Papież Jan Paweł II był duchowym ojcem dla miliardów ludzi (tytuł „papież” wywodzi się od słowa „papa”). Dobrze wpisał się w tę rolę i oferował mądre rady dotyczące małżeństwa, seksualności i dzieci. Jego miłość do wszystkich ludzi i chęć zwolnienia tempa życia, by mieć dla nich czas pokazują ważny aspekt ojcostwa – że czas spędzony z dziećmi jest cennym darem, który może podarować tylko ojciec. Nawet przy swoich olbrzymich obowiązkach Jan Paweł II nigdy nie pozwolił, by jego praca zabierała mu czas przeznaczony na spotkania ze swymi dziećmi. Będąc młodszym człowiekiem, często zabierał grupy młodych ludzi na wędrówki po górach i wyjazdy na narty.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: każda chwila spędzona z dziećmi to dobrze wykorzystany czas.

Józef Robotnik
Święta rodzina z Duchem Świętym, Murillo, 1675-1682
Wikipedia CC
Święta rodzina z Duchem Świętym, Murillo, 1675-1682
Chociaż Józef pojawia się w historii o narodzeniu Jezusa, niewiele wiadomo o mężu Marii. Z tego powodu istnieją o nim dwie tradycje. Według pierwszej był starszym mężczyzną, szczęśliwym, że w ogóle ma syna. Według drugiej, był młodym człowiekiem, który wchodził w najlepszy okres swojego życia. W tej drugiej tradycji znany jest jako „robotnik” ponieważ zajmował się ciesielstwem.

Jeśli był młody, jego poświęcenie, by być dobrym ojcem jeszcze bardziej imponuje. Poślubia kobietę, która ma nie jego dziecko, a następnie postanawia zrezygnować z własnych dzieci, by wychować to małe dziecko o imieniu Jezus. Przybrani ojcowie to prawdziwi ojcowie, a ich rola w wychowywaniu dzieci zasługuje na ogromny szacunek.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: trwajcie wiernie przy swojej rodzinie, bez względu na trudności.

Szymon z Cyreny
Zajmując się swoimi sprawami w Jerozolimie w pierwszym wieku, Szymon prawdopodobnie nie wiedział w co się pakuje, kiedy zatrzymał się, żeby sprawdzić, co to za tłum zbiera się na ulicy. Wkrótce przeszedł Jezus, niosąc swój krzyż w drodze na śmierć. Kiedy zmagał się z niesieniem krzyża, Szymon został losowo wybrany z tłumu, aby ponieść krzyż przez resztę drogi. Doświadczenie zmieniło jego życie i Szymon stał się wyznawcą Jezusa. Później opowiedział swojemu synowi Rufusowi o tym, co mu się przydarzyło, i wychował go również na chrześcijanina. Rufus, razem ze swoim ojcem, jest teraz uważany za świętego.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: mówcie otwarcie dzieciom, co znaczy dla was wasza wiara.

Tomasz Morus
Portret Tomasza Morusa, Hans Holbein młodszy
Wikipedia CC
Portret Tomasza Morusa, Hans Holbein młodszy
Tomasz Morus był ojcem czwórki dzieci. W XVI wieku służył Anglii jako kanclerz (coś w rodzaju Sekretarza Stanu w USA) za panowania króla Henryka VIII. Kiedy Henryk postanowił rozwieść się z żoną i zastąpić ją swoją kochanką Anną Boleyn, Tomasz jako jedyny z urzędników królewskich odmówił na to swojej zgody. Jako ojciec i mąż bronił piękna małżeństwa i rodziny aż do ostatniego tchnienia i za tę zbrodnię został stracony.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: często ojciec musi zająć twarde stanowisko, by bronić swojej rodziny.

Franz Jägerstätter
Franz urodził się w Austrii w 1907 roku i nigdy nie poznał swojego ojca. Być może dlatego jako młody człowiek miał sławę buntownika i został ojcem córki. Później ustatkował się, ożenił się i miał jeszcze trzy córki. W 1938 roku hitlerowskie Niemcy zajęły Austrię i jego miasto. W mieście odbył się plebiscyt, który miał zadecydować o przyjęciu nowej niemieckiej tożsamości, który był czystą formalnością, ale Franz był jedyną osobą w całym mieście, która głosowała przeciwko narodowym socjalistom. Niedługo potem został wcielony do armii niemieckiej, ale odmówił walki ze względu na przekonania. Za tę zbrodnię Niemcy go zabili. Być może ojcostwo Franza i doświadczenie tego, jak cenne jest życie i jak to jest być chronionym za wszelką cenę, dały mu siłę woli, by być wiernym swoim zasadom do samego końca. Jakiż lepszy przykład mógłby dać ojciec swoim córkom?

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: nasze dzieci obserwują nas, aby przekonać się, czy to co mówimy, potwierdzamy naszymi czynami.



Stefan, król Węgier
Narodziny Stefana przedstawione w Kronice ilustrowanej, XIV w.
Wikipedia CC
Narodziny Stefana przedstawione w Kronice ilustrowanej, XIV w.
Ze wszystkich dzieci Stefana tylko jeden syn dożył dorosłości. Miał na imię Emeryk, został wychowany według duchowych wartości swego ojca i także został świętym. Jako król Węgier Stefan budował wiele kościołów i klasztorów i wspierał wprowadzanie chrześcijaństwa wśród Węgrów. Na łożu śmierci modlił się do Najświętszej Maryi Panny: „Tobie, Królowo nieba, i Twojej opiece, polecam Kościół święty, wszystkich biskupów i duchownych, całe królestwo, jego władców i mieszkańców”.

Jego najlepsza wskazówka wychowawcza: jeśli tata poważnie traktuje swoją wiarę, dzieci będą postępować tak samo.

...

Najlepsze wzorce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:26, 10 Maj 2018    Temat postu:

Tata „Lolka” – czego uczy nas Karol Wojtyła senior?
Stefan Czerniecki | 09/05/2018
KAROL WOJTYŁA SENIOR
EAST NEWS
Karol Wojtyła z żoną Emilią i pierworodnym synem Edmundem (starszym bratem papieża Jana Pawła II).
Udostępnij 156 Komentuj 0
Historii opisujących dzieciństwo przyszłego papieża Jana Pawła II czytaliśmy na pewno wiele. Także historie domu rodzinnego. Wspomnienia rodziców. Dziś o pewnej być może mało znanej historii, która wydarzyła się między ojcem a synem. Między Karolem seniorem, a Karolem juniorem zwanym potocznie „Lolkiem”.

Karol Wojtyła senior – niezwykły ojciec
O samych rodzicach pewnie już czytaliśmy nie raz. O problemach, przed jakimi stawał dom Wojtyłów. O historii ich poznania. O roli, jaką odgrywała dla przyszłego papieża jego matka oraz jego ojciec.

Dziś o tym drugim. A właściwie o jednej scenie. Po narodzinach drugiego syna stan zdrowotny Emilii stopniowo ulegał pogorszeniu. Do tego stopnia, że przyszedł wreszcie czas, kiedy to ojciec musiał przejąć obowiązki domowe. Był przy tym niezwykle oddany: tak żonie, jak i dzieciom. Karol senior nie prowadził praktycznie żadnego życia towarzyskiego. Każdą wolną chwilę spędzał w domu.

Karol senior zaopatrywał dom w zakupy. Z racji postępującej choroby ukochanej żony to jemu przypadło w udziale przygotowywanie posiłków, zmywanie naczyń, sprzątanie mieszkania, robienie prania. Z czasem przypomniał sobie również o kolejnym rzemiośle, którego nauczył się w domu rodzinnym: o krawiectwie. Zaraził tym młodszego z synów.

Ponoć odwiedzający Lolka koledzy często widywali jego ojca przy takich czynnościach, jak: szycie, przerabianie starych ubrań, cerowanie skarpetek. Karol senior znajdował też czas, żeby syna i jego kolegów wprowadzać w dzieje ojczyste, opowiadał im różne zdarzenia z historii Polski, uczył języka niemieckiego, który świetnie znał. I pływania – bo przecież kochał sport. Niekiedy wędrował z Lolkiem i jego kolegami po górach. Można więc rzec, że oddał się wychowaniu w całości. A nawet więcej.

Czytaj także: Rodzice Lolka – najlepsi, jakich można mieć


Zbyt trudno
Wtedy nadchodzi chwila próby. Być może ostatniej w jego życiu. W sobotę 13 kwietnia 1929 roku odchodzi z tego świata Emilia Wojtyła. Śmierć żony, do której prawdopodobnie Karol senior próbował się przygotować, jest ciosem, pod którym pada.

Cios jest tak bolesny, że ojciec nie jest w stanie przekazać tej tragicznej wiadomości młodszemu z synów, Lolkowi. Z zawodu wojskowy. Twardy i silny mężczyzna, który wiele w życiu widział. Poinformowanie 9-letniego synka o odejściu jego mamy okazuje się jednak być już ponad jego siły. Prosił więc jego nauczycielkę, aby to ta – w możliwie delikatny, kobiecy sposób – przekazała synowi tę tragiczną wieść. Uznaje, że tak będzie po prostu lepiej.

Przywołuję dziś tę scenę, aby także i nasze męskie serca wzięły coś dla siebie z tej trudnej historii. Ojciec przyszłego świętego, człowiek, który oddał mu praktycznie cały swój czas – wysiłek, pracę, wreszcie miłość – on także nie był herosem. On także był człowiekiem. Tylko człowiekiem. Pomimo zewnętrznej maski twardego wojskowego, facetem o wrażliwym sercu. Nie, nie będę tu wchodził w polemikę z biografami ojca Lolka – czy fakt, że nie był w stanie poinformować osobiście o śmierci mamy swego syna, był jego porażką, czy dojrzałą decyzją. Nie moja rola. Zresztą, i tak nie chciałbym tego robić.



Wierność. Do końca
Wolę zamiast tego przywołać na koniec scenę opisana przez Jana Kusia, młodszego kolegę Lolka. Z czasów tuż po odejściu mamy. To było przed lekcjami. Jan Kuś wstąpił na chwilę do kościoła. „Zobaczyłem wtedy starszego pana, nieco pochylonego, z siwą jak gołąbek brodą, prowadzącego za rękę mojego kolegę Lolka”.

Karol Wojtyła senior. Z błędami czy bez błędów. Na pewno do końca na posterunku. Do końca z synem. Wzór.

...

Warto korzystac z dobrych wzorow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:29, 12 Maj 2018    Temat postu:

Tata na porodówce. Wsłuchaj się w potrzeby rodzącej żony
Marcin Gomułka | 11/05/2018
POCZĄTEK WIECZNOŚCI
@poczatekwiecznosci.pl/Instagram
Udostępnij 101 Komentuj 0
Po pierwszym i na kilka chwil przed drugim porodem wiem, że nawet najlepsza szkoła rodzenia, przeczytane poradniki czy złote rady nie zastąpią jednego - wsłuchiwania się w potrzeby rodzącej żony.

Większość kobiet decyduje się, by w czasie narodzin dziecka towarzyszył im ktoś bliski. Czasem jest to matka, siostra, czasem doula. Na całe szczęście, ojcowie oczekujący na wieści z porodówki przy telefonie czy wypatrujący dziecka, stojąc na ulicy pod szpitalnym oknem, to już przeszłość i najczęściej na porodówce z rodzącą pojawia się mąż.



Panom wstęp wzbroniony
Kiedy przychodziłem na ten świat, mój tata miał bezwarunkowy zakaz wstępu na salę porodową. Dziś, kiedy porody rodzinne są standardem, małżonkowie oczekujący potomstwa coraz rzadziej rozważają decyzję, a po prostu chcą rodzić „wspólnymi” siłami.

Normalną rzeczą jest, że mama odczuwa lęk przed porodem, gdyż jest to dla niej sytuacja jeśli nie nowa, to na pewno nie do końca przewidywalna. Niepokój budzi sam szpital – obce miejsce, obcy ludzie. W takich warunkach najlepszym towarzyszem dla kobiety jest ten, który z założenia jest tym „najlepszym towarzyszem” na co dzień – jej mąż.



Czy spełnię oczekiwania żony?
Należę do tej grupy ojców, dla której uczestnictwo w narodzinach dziecka od zawsze było czymś naturalnym. Co więcej, moja żona też nie wyobrażała sobie innej wersji zdarzeń. Zdarza się jednak, że mężczyźni – nawet ci, którzy dziarsko brali udział w szkole rodzenia – wewnętrznie wzbraniają się przed wejściem na porodówkę, mnożąc obiekcje. „Czy spełnię oczekiwania żony?”, „czy będę potrafił jej pomóc?”, „czy zniosę widok jej cierpienia”? Jeśli się boisz, to dobrze. Przed nami walka. Warto się do niej przygotować.



Zadanie do wykonania
Jestem mężczyzną, więc lubię w granicach możliwości kontrolować sytuację. To zawsze dodaje pewności siebie. Choć cel porodu jest powszechnie znany, warto poznać w szczegółach zadania, które staną przed nami w „godzinie W”. Jednak po pierwszym i na kilka chwil przed drugim porodem wiem, że nawet najlepsza szkoła rodzenia, przeczytane poradniki czy złote rady nie zastąpią jednego – wsłuchiwania się w potrzeby rodzącej żony.

Wiem, że mimo ogromnej pokusy zrobienia wszystkiego najlepiej jak potrafię (lepiej od żony, czy – nie daj Boże – położnej), podczas porodu trzeba schować do kieszeni własne ambicje. Czekać i słuchać, będąc gotowym nawet na odrzucenie. Modlić się o łaskę wspięcia się na wyżyny (w moim przypadku Himalaje) empatii.

Przed narodzinami pierworodnego usłyszałem od położnej, że jedyne o czym mam pamiętać na sali porodowej, to żeby być – dosłownie i w przenośni – „przy głowie” żony. Wspierać ją dobrym słowem, zachęcać do prawidłowych oddechów czy parcia, motywować do walki, rozładować napięcie żartem, a przede wszystkim słuchać. Najważniejsze, by wiedziała, że nie jest osamotniona i może na mnie liczyć.



Umrzeć, by mogło się narodzić
„Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził” (J 16,21).

Pamiętam, że w chwili kiedy dowiedziałem się, że zostałem ojcem, momentalnie stało się to moim najważniejszym życiowym zadaniem. I tak pomiędzy pracą, by zarobić na wyprawkę, szkołą rodzenia i czasem na „tatusiową” literaturę próbowałem przemyśleć własne przygotowanie i Boży pomysł na ojcostwo.

W ciągu tych 9 miesięcy oczekiwania analizowałem też jakość naszej relacji małżeńskiej i starałem się rozwijać więź z maleństwem – „rozmawialiśmy”, często głaskałem brzuszek, czytałem bajki, a nawet śpiewałem i grałem na gitarze.

Jednak dopiero w dniu porodu po raz pierwszy w życiu doświadczyłem prawdziwego ojcostwa. Przekonałem się, że są w życiu chwile, w których tak naprawdę niewiele mogę. Zachować zimną krew. Być wsparciem. Być. Umrzeć. Umrzeć z żoną, gdy rodzi nowe życie. Zmartwychwstać jako ojciec.

..

Pomoc to dobre zrozumienie potrzeb.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:53, 02 Cze 2018    Temat postu:

Śmierć i życie. Od taty na rękach do Ojca w niebie
Błażej Kmieciak | 02/06/2018
POGRZEB
Shutterstock
Udostępnij 0
„Synku, już możesz, już możesz umrzeć” - powiedział pewien mężczyzna do dziecka, które trzymał na rękach.

Podobną scenę opisał kiedyś ks. Jan Kaczkowski. W książce „Szału nie ma, jest rak” pokazał wiele niezwykłych, totalnie mistycznych scen umierania dzieci. Często w myślach wracam do tego obrazu, pewnie dlatego, że chłopiec nazywał się tak jak ja: „Błażej”. Umarł w ramionach załamanego ojca, który jednocześnie musiał być niezwykle mocny. Musiał „pozwolić” umrzeć swojemu dziecku. Jak jest to trudne, opisał już kilka wieków temu Jan Kochanowski. W „Trenie VII” dedykowanym jego córeczce Orszulce pisze: „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, / Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim! / Pełno nas, a jakoby nikogo nie było”. W innym miejscu dodaje: „Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu, / Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu. Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, / A serce swej pociechy darmo upatruje”.

Czasem „pozwolenie” na śmierć bywa procesem, nie dzieje się ono z dnia na dzień. Doskonale pokazują, jak jest to trudne bohaterowie książki „Chata” oraz filmu „Odważni”. To ojcowie, którzy cały czas gdzieś w sobie trzymają swoje dzieci. Nie akceptują ich odejścia. Dopiero całkowite oddanie się w ręce Boga, jako także ich Taty, pozwala im znaleźć uzdrowienie, leczy ich myśli.

Czytaj także: Maciuś, śpiący królewicz. Odszedłeś bez zapowiedzi…


Ojcowie, którzy stracili dzieci
Postacie książkowe lub filmowe to oczywiście tylko kreacja. Bywa ona jednak ważną inspiracją. Faktem jest, że żadna fikcja nie jest tak atrakcyjna, jak prawdziwe życie. Kilka tygodni temu świat obiegła informacja o śmierci małego Alfiego Evansa. Parę dni po tym ważnym dla milionów osób wydarzeniu mogliśmy oglądać krótki film oraz zdjęcie jego taty, Thomasa Evansa, który siedział w karawanie, towarzysząc swojemu synowi w jego ostatniej drodze. O tym młodym Angliku wiele osób wypowiadało się z uznaniem. Jak lew ryczący walczył o syna. Mama chłopca wspierała Alfiego w szpitalu. Tata podjął mocną walkę na zewnątrz. Działał w mediach społecznościowych. Regularnie informował świat o postępach w terapii i negocjacjach ze szpitalem. Dotarł nawet do samego papieża.

Według sędziego Anthoy’ego Haydena, który jako ostatni orzekał w sprawie małego chłopca, jego tata jest kimś niezwykłym. W oficjalnym uzasadnieniu orzeczenia kilkakrotnie podkreślał, jak Thomas walczył o syna: merytorycznie spierał się z biegłymi w sądzie, zaczął mocno zagłębiać się w wiedzę medyczną, przynosił także nagrania wideo pokazujące, jak żyje jego synek, nie kryjąc emocji pokazywał, jak Alfie ziewa. W pewnym jednak momencie napisał. „Mój gladiator odłożył tarczę i założył skrzydła dziś o 2:30. Mam złamane serce. Kocham Cię Maleńki!”.

Czytaj także: Straciła przytomność w autobusie. Kierowca wcisnął gaz do dechy i…


Dwóch ojców mamy
Jako ojcowie na ziemi jesteśmy dla naszych dzieci pierwszym obrazem Ojca niebieskiego. Pewnie dlatego, gdy umiera dziecko jakiemuś mężczyźnie, pojawia się walka, walka z Bogiem lub też z samym sobą. Kilkanaście lat temu widziałem mojego sąsiada, który wrócił do domu ze szpitala od żony. Urodziła ona synka, który po miesiącu zmarł. Mój sąsiad dotarł do domu całkowicie pijany, krzyczał, oskarżał, był jak w amoku.

W dość podobnym stanie był zapewne pastor Todd Burpo, jeden z bohaterów biograficznej powieści i filmu „Niebo istnieje naprawdę”. Nagle jego syn Colton ciężko zachorował, umierał. Wcześniej Todd także ciężko zapadł na zdrowiu. Był pastorem, który powoli tracił kolejne prace i wspólnotę, którą kierował. W trakcie operacji syna Todd wszedł do szpitalnej kaplicy, zaczął krzyczeć na Boga, zaczął się z nim spierać, przewrócił krzesła w złości, czuł się każdego dnia jak biblijny Hiob, który wszystko traci. Oddał się jednak jak szaleniec Bogu i wszystko odzyskał.



Szepleni ojcowie
Śmierć dziecka jest tego typu tematem, którego chyba każdy z nas woli unikać. Zapewne wielu rodziców obawia się nawet wyobrażać podobne sytuacje. Każdy, kto ma dziecko wie, że bycie rodzicem daje nam szczególną umiejętność, potrafimy (jeśli chcemy) współodczuwać z naszymi dziećmi. Gdy cierpią, my także cierpimy, wręcz czując, co one czują. Gdy umiera dziecko, załamuje się dosłownie cały świat. Doskonale ukazał to swoją rolą Robin Williams, który w filmie „Miedzy piekłem a niebem” nagle traci dwójkę swoich dzieci. Nie ma recept, nie ma lekarstw, które mogą człowieka wyciągnąć z czeluści tego stanu. Jest szaleństwo. Jak mawiał jednak jeden z bohaterów filmu „Miasto aniołów”, to szczególnie szaleni ludzie są blisko Boga. Przypomina mi to pewną historię.

Jechaliśmy kiedyś całą rodziną w góry. Słuchaliśmy, jak to często mamy w zwyczaju, słuchowisk „Anioł stróż”. Genialnych opowiadań wydawanych przez Siostry Loretanki. Jedno z nich opowiadało o pewnym smutnym zdarzeniu. W rodzinie dziewczynka zachorowała na raka. Leżała w szpitalu, umierała i żegnała się z bliskimi. Nagle jej zapłakany tata jak w amoku wstał z krzesła i wybiegł z sali chorych. Pobiegł do kaplicy. Rozejrzał się, podstawił krzesło i zdjął ze ściany obraz Jezusa Miłosiernego. Następnie pobiegł z nim do sali swojej córki. Uklęknął z nim przed jej łóżkiem w momencie, gdy stwierdzano zgon. On jednak jak szalony zaczął wołać: „Jezu ufam Tobie!”. Po kilku minutach jego córka spytała, „Tatku, czemu płaczesz?”. Niby to bajka o cudzie. Ale spróbuj udowodnić, że cuda nie istnieją.

...

Ojcostwo moze wiazac sie i z dramatem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:43, 06 Cze 2018    Temat postu:

Czy jest Pan gotów porwać swojego syna? To tylko z pozoru dziwne pytanie…
Mira Jakubowska | 05/06/2018
OJCIEC Z SYNEM
Craig Whitehead/Unsplash | CC0
Udostępnij 21
Pomysły na wspólny czas przyjdą same, jeśli w mężczyźnie zrodzi się wola porwania syna, porwania w świat doświadczeń, zdobywania nowych umiejętności, kolejnych osiągnięć, pewności siebie, odwagi, zainteresowań, odkrywania swojej tożsamości.

Dlaczego trzeba porwać swojego syna?
Czy jest Pan gotów porwać swojego syna? – będąc świadkiem tak niecodziennego pytania, patrzyłam z niecierpliwością na reakcję mężczyzny. Pytanie powtórzono po raz drugi, wiec nikt z obecnych (a więc ani ja, ani matka chłopca) nie miał wątpliwości, że chodzi o porwanie… dziecka przez ojca!

Dziś po wielu latach od tamtej rozmowy sama zadaję czasem to pytanie rodzicowi. Tytułowe zdanie usłyszałam od doświadczonego psychologa, gdy byłam na stażu w pewnej poradni. Historia dotyczyła 5-latka, który przejawiał totalny regres w swoim zachowaniu, gdy przebywał z mamą (m.in. nie korzystał z toalety), natomiast gdy pozostawał pod opieką taty, był zwyczajnym chłopcem, umiejącym zasygnalizować swoje fizjologiczne potrzeby.

Zatroskani rodzice trafili do poradni, oczekując pomocy i rozwiązania problemu. Nadopiekuńcza mama i wycofujący się tata w pewnym sensie padli ofiarą samych siebie, a kłopotliwa (5-latek niekorzystający z toalety to jest już kłopot…) reakcja syna była dobrą okazją, aby coś mogło się zmienić w całej rodzinie. O jaką zmianę chodzi? Co to znaczy porwać własnego syna i dlaczego trzeba to zrobić?

Czytaj także: Racja czy relacja? Jako mąż zbyt często wybieram to pierwsze


Macierzyństwo – jak nie przedawkować?
Kobieta, będąc mamą, uruchamia całe maksimum troski, czułości, wsparcia, opieki… szczególnie wobec syna. Obszernie opisują to różne teorie psychoanalityczne, którymi nie chciałabym się teraz zajmować. Matczyne zachowanie jest dobre, potrzebne, wskazane… ale można przedawkować.

Tak, jest taki moment w życiu dziecka i rodziców, kiedy rolę powinien przejąć właśnie ojciec. W niektórych kulturach pierwotnych istnieje specjalny rytuał, który można określić jako inicjacja w dorosłe życie. Młodzi chłopcy są porywani przez swoich ojców, zabierani do buszu, uczą się przetrwania oraz praw danego plemienia, powracają do wioski po odbyciu próby na dorosłość.

Jak to rytualne doświadczenie przetłumaczyć na nasz język? Czasem proponuje się tzw. obrzędy przejścia, pewnego rodzaju inicjacje związane np. z kolejnymi urodzinami, nowym pokojem, pójściem do szkoły itp. Ważne, żeby taka zmiana dokonywała się naturalnie, lecz stanowczo i konsekwentnie.

Nie chodzi o to, żeby teraz syn spędzał czas tylko z jednym z rodziców. Mama dalej będzie czułą, troskliwą, bezpieczną wyspą, na której można się będzie schować przed światem i skąd będzie można wypływać po kolejne przygody. Naturalnym ruchem kobiety jest gest „do siebie”, a więc zagarnianie, ogarnianie, przytulanie.. To rolą męską, ojcowską jest działanie „od siebie”, a więc dawanie wsparcia, stanie za plecami, jakby wypychanie do świata, doświadczania, przeżywania, zdobywania.



Męska inicjacja
Dziecko uczy się przez naśladowanie, więc dobrym sposobem jest wspólne spędzanie czasu, np. męskie wyprawy, naprawianie świata (choćby to miało być na początek przykręcenie brakującej śrubki), nauka jazdy rowerem itp. Może matczyne serce ma więcej cierpliwości, jeśli chodzi o naukę jazdy rowerem, ale z pewnością ojcowskie serce jest bardziej odporne na dziecięce upadki i zadrapane kolana, bez których trudno przejść taką naukę. Pomysły na wspólny czas przyjdą same, jeśli w mężczyźnie zrodzi się wola porwania syna, porwania w świat doświadczeń, zdobywania nowych umiejętności, kolejnych osiągnięć, pewności siebie, odwagi, zainteresowań, odkrywania swojej tożsamości.

A co, jeśli takich ojców nie ma? Jeśli dają się tak często zepchnąć na margines nieużyteczności, bo np. niegustownie ubiorą dziecko albo „sobie nie poradzą”, albo nie zdążą sami zaplanować czasu z dziećmi, bo kobieta wszystko już ma poukładane? Albo nie wiedzą, jak się do tego wszystkiego zabrać, bo sami nie mają wzoru ojca, boją się krytyki lub porażki?

Na szczęście, jest coraz więcej inicjatyw wspierających świadome ojcostwo, uczących, jak być tatą i nie zrezygnować z tej niezastąpionej roli. Poza tym dziecko, które jest najlepszym ekspertem od swoich własnych rodziców, cieszy się każdą próbą wspólnie spędzonego czasu i poświęconej uwagi.

Jeśli taki kilkuletni chłopiec nie zostanie wyrwany z czułych objęć mamy (samemu trudno pozostawić takie dobre i bezpieczne miejsce) to prawdopodobnie nie będzie chciał dorosnąć. Tu właśnie potrzebna jest obecność ojca – nauka odpowiedzialności, zasad, skuteczności, pewności siebie, działania, ostatecznie zwyczajny biologicznie uwarunkowany respekt. Ale, żeby taka nauka mogła się odbyć.. potrzebny jest właśnie taki ojciec – odpowiedzialny, zasadniczy, skuteczny, pewny siebie i na tyle męski, aby był gotów porwać swojego syna.

...

Ideologie mocno uderzaja w plec. Stad tak wazne jest obecnie wychowanie dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:17, 21 Cze 2018    Temat postu:

Ojciec wbiegł na tor wyścigowy, by wyciągnąć syna z płonącego auta

Do groźnego wypadku doszło podczas wyścigu Nascar 16 czerwca w Wirginii - na zakręcie zderzyły się dwa samochody. Jeden z nich stanął w ogniu. Chwilę później na tor wybiegł ojciec jadącego tym samochodem Mike’a Jonesa i wyciągnął syna z auta. Akcja ratownicza się udała i kierowcy nic się stało

...

Rola ojca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:22, 04 Lip 2018    Temat postu:

Stawanie się ojcem – to proces, który może Ci wiele dać!
Ilona Przeciszewska | 22/06/2018
OJCIEC Z CÓRKĄ
Caleb Jones/Unsplash | CC0
Udostępnij
Posiadanie dzieci porządkuje wartości. Mężczyźni przekonują się, że rodzina ma dla nich największe znaczenie i daje im najwięcej satysfakcji i poczucia szczęścia.

Mężczyzna – ojciec. Nowa tożsamość
Wraz z przyjściem na świat niemowlęcia, a nawet wcześniej – wraz z informacją o ciąży, mężczyzna staje się ojcem. Przyjęcie nowej roli nie odbywa się jednak w ciągu jednego dnia. Jest to złożony i skomplikowany proces związany z szeregiem zmian emocjonalnych i psychologicznych.

Mężczyzna potrzebuje niejako ponownie odnaleźć swoją tożsamość. Wraz z pojawieniem się dziecka odżywają w nim świadome i nieświadome fantazje wczesnodziecięce, uaktywniają się nierozwiązane konflikty węwnętrzne. Może wiązać się to z pewną dozą cierpienia i bólu. Proces ten jest jednak niebywałą okazją do rozwoju nowych aspektów osobowości, odmiennego niż dotychczas sposobu funkcjonowania w świecie.



Czego uczy bycie ojcem?
O tym, co przeżywają mężczyźni w procesie stawania się ojcami powiedzą oni sami. Zapytałam kilkunastu znajomych tatusiów: „Czego nauczyli się, będąc ojcami?”. Odpowiadali głównie ojcowie małych dzieci, jednak wśród nich znalazł się również tata dorosłych dzieci oraz jeden ojciec duchowy.

Większość ojców wspomniała o uczeniu się odpowiedzialności. Niekiedy przytłacza ich uzmysłowienie sobie ogromnego wpływu, jaki mają na konkretne życia, jak również na życia następnych pokoleń, bo przecież ich dzieci będą miały swoje dzieci, a wówczas przekażą otrzymane wzorce kolejnemu pokoleniu.

Ojcowie zdają sobie sprawę, że ich postawa ma duże znaczenie, a biorąc pod uwagę bezbronność i zależność ich dzieci, szczególnie dotkliwie znoszą skutki swoich ojcowskich niepowodzeń. Pisali o tym, że dużo łatwiej udźwignąć jest urażenie żony, a znacznie trudniej znieść krzywdę swojego dziecka. Dotyczy to nawet drobnych „wpadek” takich jak odparzona pupa w przypadku, gdy zapomnieli o zmianie pieluchy. Z drugiej strony poczucie odpowiedzialności motywuje ich do jak najlepszego wypełniania swojej roli.

Otrzymane odpowiedzi wskazywały, że ojcostwo to uczenie się bycia dla drugiej osoby, „spalania” siebie dla potrzeb swojej rodziny. Większość ojców odkrywa, że można żyć bez wystarczającej ilości snu, odpowiedniego czasu na posiłek czy odpoczynek. Pomimo tego twierdzą, że ojcostwo daje im więcej radości niż bólu głowy, a poświęcenie nie oznacza bynajmniej niedbania o siebie. Zdają sobie sprawę, że ich dobra kondycja ma znaczenie dla ich rodziny.

Co ciekawe, mężczyźni stając się ojcami, uczą się przegrywać. Często przegrywają ze sobą, swoim egoizmem, brakiem cierpliwości, zrozumienia czy czułości. Przegrywają z własnymi wyidealizowanymi koncepcjami wychowawczymi, które nie działają. Przegrywają ze swoimi dziećmi, gdy te w ogóle nie słuchają i postępują wbrew ich oczekiwaniom.

Przez doświadczenie różnych porażek ojcowie uczą się pokory i radzenia sobie z bezsilnością, odpuszczania kontroli, tolerowania niewiedzy i niepewności, porzucania wcześniej założonego planu. Doświadczając swojej słabości, pozbywają się pychy i zarozumiałości. Uczą się cierpliwości nie tylko do swoich dzieci, ale również do samego siebie.

Mężczyźni mówili również o uczeniu się „odsłaniania”, bycia transparentnymi przed swoimi dziećmi, to znaczy pokazywania swoich słabości, a nie ich ukrywania. Stają się bardziej ludzcy i przekonują się, że zgrywanie „macho” nie działa. To umiejętność przyznawania się do błędu ma prawdziwą moc. Poza tym, dzieci uczą ich wybaczania, jak również przyjmowania wybaczenia, gdy oni „zawalają”.

Zapytani ojcowie zaznaczyli, że dzieci nie służą dowartościowaniu własnej osoby. Ważne jest, aby kochać swoje dzieci nie oczekując nic w zamian. Według nich błędne jest oczekiwanie bezwzględnego szacunku od swoich dzieci. Stawanie się autorytetem jest ciężką, codzienną pracą i nie jest „z góry” przynależne do roli ojca. Postawa „należy mi się” skłania dzieci jedynie do udawania uczuć, a to na dłuższą metę nie będzie miało żadnego sensu i będzie szkodziło psychice młodego człowieka.



Jestem ojcem, jestem kimś
Opieka nad dzieckiem jest okazją do nauki wielu nowych umiejętności. Ojcowie zdobywają wiedzę o różnych trikach zabawowych, o których wcześniej nie mieli bladego pojęcia, jak również przekonują się o istnieniu niezliczonych piosenek w różnych językach. Uczą się też chrumkać jak świnka morska. Jeden mężczyzna napisał, że wraz z przyjściem na świat dziecka zaczął bezpieczniej prowadzić samochód. Ponadto ojcowie zdobywają codziennie szereg miękkich kompetencji, takich jak rozmawianie, negocjacje, stawianie granic, dostrzeganie potrzeb swoich i drugiej osoby.

Najbardziej istotną stała się umiejętność zarządzania czasem. Na brak czasu narzeka sto procent zapytanych mężczyzn, co potwierdza fakt, że na mojego maila odpowiedzieli tylko nieliczni, a ci zazwyczaj zaczynali odpowiedź od stwierdzenia „przepraszam, że z opóźnieniem”, „tak w skrócie, bo wiesz młyn” albo kończyli wypowiedź zdaniami typu „tak krótko, reszta na emeryturze” lub „poddaje się”.

Bycie ojcem uczy również czułości. Ojcowie odkrywają moc przytulenia! Zaskakuje ich też piękny zapach niemowlęcia. Wspominają także o doświadczeniu innego wymiaru miłości niż ta, którą znali dotychczas w stosunku do żony, dalszej rodziny czy przyjaciół. Wybrzmiało określenie „nielogiczność” doświadczanej miłości, bo przecież dziecko cały czas żąda, pozornie nic nie dając w zamian, a kocha się je tak bardzo. Ojcowie podkreślają, że nauczyli się tego, że najważniejsze jest to, aby dziecko czuło się kochane i akceptowane.



Duchowy aspekt ojcostwa
Bardzo silnie wybrzmiał duchowy aspekt ojcostwa. Poprzez więź z własnymi dziećmi, mężczyźni zdali sobie sprawę z tego, jak bardzo musi kochać ich Bóg jako Ojciec. Nabierają świadomości znaczenia decyzji Boga o oddaniu Syna w imię miłości do człowieka.

Ojcowie pisali też, że od swoich potomków uczą się bycia Bożymi dziećmi – ufności, zależności, braku ukrywania swoich potrzeb, przyznawania się do nich przed Bogiem i samym sobą bez wstydu i zażenowania. Uświadomili sobie co to znaczy przylgnąć do Ojca, pragnąć Jego obecności, wsparcia czy ukojenia. Doświadczyli tego, że ojcostwo jest formą testu na zaufanie Bogu. Przekonali się o tym, że to On „rozdaje karty”. Mężczyźni odkrywają, że nie dadzą rady sprostać swojej roli, polegając wyłącznie na własnych siłach.

Odkrywają, że Bóg jest jedynym źródłem Miłości. Tylko On uzdalnia ich do tego, że potrafią kochać. Ojcostwo według nich pomaga zatem być bliżej Boga, stawać się człowiekiem na Jego obraz i podobieństwo. Ojcowie doświadczają tego, że Bóg nie tylko powołuje ich do ojcostwa, ale również obdarowuje wystarczającą ilością zasobów do sprostania wymagającej roli. Dostrzegli na nowo, że Bóg jest dobry i „łata” ich niedoskonałości. Polegając na Nim, nie muszą być perfekcyjni. Odkrywają ponownie Jego miłosierdzie, patrząc jak naprawia ich błędy.

Mężczyźni zostając ojcami, zaczynają bardziej namacalnie odczuwać przemijalność życia. Widzą, jak ich dzieci bardzo szybko dorastają. Dzięki temu uczą się być bardziej „tu i teraz”, wykorzystywać dobrze każdą chwilę swojego życia, żyć tak jakby każdy kolejny dzień miałby być tym ostatnim. Uczą się tego, że życie jest tam, gdzie jesteśmy, a nie tam, gdzie nas nie ma.

Poza tym, posiadanie dzieci porządkuje ich wartości. Przekonują się, że rodzina ma dla nich największe znaczenie i daje im najwięcej satysfakcji i poczucia szczęścia. Rodzina pozwala im spojrzeć na wiele spraw z dystansu, sprawia, że „nie przejmują się głupotami”. Ojcowie zdają sobie sprawę, że dzieci są darem na jakiś czas, dlatego trzeba z tego czasu maksymalnie skorzystać.

...

Oczywiscie to wymaga tez uczenia sie. Nikt od razu nie jest ojcem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:04, 04 Lip 2018    Temat postu:

Po co mam być zaangażowanym tatą?
Mikołaj Foks | 23/06/2018
OJCIEC Z DZIEĆMI
Allen Taylor/Unsplash | CC0
Udostępnij
Co za głupie pytanie! Pomyślałem, gdy usłyszałem je od przyjaciela. Od razu chciałem rzucić szybką ripostę, ale zawiesiłem głos, bo nagle w głowie pojawiła się pustka… Ta rozmowa miała miejsce miesiąc temu. Dziś już wiem, co bym odpowiedział.

Zrobiło mi się trochę głupio. Przecież piszę i mówię o ojcostwie dużo i często, a na tak proste pytanie nie wiedziałem, jak odpowiedzieć. A może raczej nie wiedziałem, jak odpowiadając nie pozostać na poziomie banalnych ogólników. Lubię odpowiedzi proste, ale zarazem treściwe, które mogę odnieść do samego siebie.



Dwa typy ojców
Jakim dziś jestem tatą? Czasem stawiam sobie to pytanie, mając świadomość, że są dwa typy ojców. Jedni to ci, którzy od zawsze chcieli być tatusiami. Wiedzieli, że kiedyś nimi zostaną i że to będzie coś niezwykłego. Drudzy to ci, którzy – mniej lub bardziej „przy okazji” – po prostu nimi zostali.

Każdy z nas, ojców jest zawieszony gdzieś między tymi dwoma biegunami. Jedni i drudzy powinni sobie postawić pytanie: po co mam być zaangażowanym tatą? Pierwsi, żeby na nowo odkrywać ojcostwo. Drudzy, żeby zrobić to po raz pierwszy. Przy czym ci drudzy mogą mieć wątpliwości, że tu nie ma nic do odkrycia. Ale mylą się jak Rosjanie, gdy sprzedawali Amerykanom Alaskę.



Ojcostwo jak Alaska
Ojcostwo jest jak Alaska. Wielki kawał surowej, do bólu przewidywalnej i bezwartościowej ziemi. Tak przynajmniej mogli postrzegać ją Rosjanie, gdy w drugiej połowie XIX wieku sprzedawali ją Amerykanom za 7,2 mln dolarów. Ciekawe, co myśleli, gdy kilkadziesiąt lat później odkryto tam pokaźne złoża złota. Dziś wiemy też, że znajdują się tam jedne z największych na świecie złóż ropy naftowej.

Ojcowska codzienność jest bardzo przewidywalna, a ciężar odpowiedzialności poważny. Chwile spontanicznej radości toczą nierówną walkę z tym, co zwyczajnie trzeba zrobić. Nie jest łatwo w prostym przezwyciężaniu swoich słabości zobaczyć głębszą wartość. Ona wykuwa się latami w małych, z pozoru nieważnych chwilach wiernej obecności taty obok dzieci. Tak jak na Alasce i tu – dopiero po czasie ujawni się to, co wielkie i cenne.


Czytaj także:
Mała baletnica zaczyna płakać na scenie. Wtedy jej tata kradnie całe show! [wideo]


Co można wygrać
Co konkretnie można wygrać? Co można zyskać, czego nie da się zdobyć gdzie indziej? Jak cenne jest to, co na dnie – czy na tyle, że warto iść drogą szarej codzienności? Na te pytania odpowiedź jest bardzo prosta. To jest gra o największą stawkę – walczy się o wszystko!

Podobno ojcostwo to dla mężczyzny jedyna autentyczna rola. Bo tylko rodzicielstwo pozwala budować najsilniejsze więzi międzyludzkie. Tylko rodzicem nigdy nie przestaje się być. A czy jest coś autentyczniejszego niż gra o najwyższą stawkę?

Tą stawką są relacje. Człowiek to takie zwierzę, które w bliskich i głębokich relacjach odnajduje autentyczną satysfakcję. Rodzina to środowisko, które ma największy potencjał na zbudowanie takich relacji. Oczywiście, potencjał nie jest jeszcze gwarancją sukcesu…



Zaangażowanie
Jeśli ojcostwo jest dla mężczyzny najpewniejszą drogą do autentycznej życiowej satysfakcji, to zaangażowanie jest jedynym sposobem, żeby tę drogę skutecznie przebyć. Zaangażowanie to w pierwszej kolejności niezmienne i wierne bycie blisko dzieci – to na nim można budować więź. W drugiej kolejności są wspólne żarty, zabawy, wyjazdy i wszystko inne, co pozwala cieszyć się swoją obecnością.

Tak rozumiane zaangażowanie byłoby nudne, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze, że jest to przedsięwzięcie absolutnie nieprzewidywalne i unikalne. Przecież jeszcze nikt na świecie nie był ojcem twojego dziecka i to ty sam musisz znaleźć odpowiedzi, jak nim być. A po drugie, że nie chodzi o stanie się za 10 lat rodzicem wspaniałym, ale żeby być najlepszym możliwym tatą tutaj i w tej chwili. Przecież ojcami jesteśmy nie tylko 23 czerwca.

...

To oczywiscie wzbogaca dusze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy