Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Szaleni ,,zbawcy'' świata ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:41, 30 Mar 2013    Temat postu:

Czerwony White. Twórca MFW głęboko wierzył w komunizm


Twórca globalnej architektury finansowej, obejmującej MFW i Bank Światowy, wysoki urzędnik Departamentu Skarbu USA Harry Dexter White był radzieckim szpiegiem, głęboko wierzącym w komunizm i radziecką gospodarkę planową - ujawnia ekspert CFR Benn Steil.

Harry Dexter White był niezwykle wpływowym urzędnikiem Departamentu Skarbu, twórcą podwalin pod istniejący do dziś globalny ład finansowy zwany "systemem z Bretton Woods" - od miasta, gdzie w 1944 r. odbyła się konferencja, w której efekcie powołano do życia Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy.

Od lat znane są oskarżenia, że White był jednocześnie szpiegiem na rzecz ZSRR. Wciąż budzą one jednak żywą polemikę. Dotychczas jednak tajemnicą dla historyków, którzy nie mają w tej sprawie wątpliwości, były motywacje White'a: jak pogodzić jego postępowe i publicznie deklarowane poglądy polityczno-gospodarcze z tajną działalnością dla Sowietów, o którą oskarżyła White'a m.in. FBI. Dopiero niedawno Ben Steil, dyrektor ds. gospodarki międzynarodowej w amerykańskiej Radzie Stosunków Międzynarodowych (CFR), dotarł do nieznanego wcześniej eseju autorstwa White'a z 1944 roku, w którym ujawnia on swoją głęboką wiarę w komunizm i gospodarkę socjalistyczną.

"Byłem niezwykle zdumiony czytając ten esej. White napisał go, kiedy był u szczytu swej kariery w Departamencie Skarbu USA i pewne jest, że nie chciał, aby dokument ujrzał światło dzienne" - powiedział PAP Steil, który o swym odkryciu pisze w książce "The Battle of Bretton Woods" oraz w artykule opublikowanym w najnowszym numerze "Foreign Affairs".

W odnalezionym w rodzinnym archiwum eseju, jeden z głównych strategów gospodarczych w rządzie USA pisał, że Zachód demonizuje Związek Radziecki i opowiedział się za sojuszem wojskowym USA z ZSRR, by zapobiec ponownej agresji ze strony Niemiec i Japonii. Ubolewał jednak, że taki sojusz jest niemożliwy ze względu na "szerzący się imperializm USA". O torpedowanie sojuszu z ZSRR oskarżał też "bardzo silną katolicką hierarchię". Najbardziej niesamowite jest jednak ostatnie, zakończone wykrzyknikiem zdanie: "Rosja to pierwszy przykład socjalistycznej gospodarki w akcji. I to działa!" - powiedział Steil.

Zdaniem eksperta dowodzi to, że White, twórca powojennej kapitalistycznej architektury finansowej, nie tylko wierzył w sojusz USA i ZSRR, ale też w sukces radzieckiego eksperymentu z socjalizmem.

Za najbardziej przekonujący przykład ślepego uwielbienia White'a dla ZSRR, ekspert wskazuje jego udane zabiegi, by udostępnić Sowietom kopie amerykańskich matryc do produkcji waluty w powojennych Niemczech. Choć inni ostrzegali, że Rosjanie będą drukować pieniądze dla siebie, White miał przekonywać kolegów w rządzie, że "USA nie wystarczająco doceniły ZSRR i jeśli ZSRR skorzysta na tych matrycach, to będzie to oznaką uznania ich wysiłków" - pisze Steil.

Rosjanie, jak można się było spodziewać, wydrukowali ogromną ilość pieniędzy - o wartości przewyższającej ponad osiem razy te wydrukowane przez Aliantów. Ogromna część została wymieniana po sztywnym, wynegocjowanym przez White'a kursie na dolary, ze stratą dla USA szacowaną na dzisiejsze około 4-6,5 mld dolarów. To była bardzo "hojna" oznaka wdzięczności dla ZSRR "na koszt amerykańskich podatników" - mówi Steil.

Ekspert podkreśla jednak, że związki White'a z ZSRR nie odcisnęły się piętnem w pracach nad powstaniem systemu z Bretton Woods. Radziecka myśl ws. polityki monetarnej wówczas nie istniała.

W negocjacjach White wspierał różne rosyjskie żądania, nie udało mu się jednak załatwić dla ZSRR pożyczki na odbudowę kraju po wojnie o bardzo niskim oprocentowaniu (trzy razy niższym niż pożyczka dla Wielkiej Brytanii). To był - według Steila - jeden z powodów, dla których ZSRR ostatecznie nie przystąpił ani do MFW, ani do Banku Światowego.

W uznaniu dla zasług White'a, prezydent USA Harry Truman mianował go w styczniu 1946 r. na pierwszego szefa MFW. Musiał jednak tę nominację wycofać pod presją raportu szefa FBI Edgara Hoovera, który wskazywał na działalność White'a na rzecz Sowietów. Truman - jak pisze Steil - nie wierzył Hooverowi, ale by uniknąć skandalu mianował White'a dyrektorem wykonawczym MFW, czyli znacznie poniżej dyrektora zarządzającego, którym został Belg Camille Gutt.

Zdaniem Steila nie jest jasne, czy White był świadom podejrzeń, jakie pod jego adresem wysunęła FBI. Zrezygnował z pracy w MFW wiosną 1947 roku. Rok później, na krótko przed jego śmiercią, Whittaker Chambers, zdekonspirowany łącznik między radzickim wywiadem a źródłami w rządzie USA, publicznie oskarżył White'a o szpiegostwo na rzecz ZSRR od 1935 r. White - jak donosił Chambers - regularnie udostępniał mu do sfotografowania dokumenty z Departamentu Skarbu, a także pisał co tydzień lub dwa noty z informacjami, które mogły być użyteczne dla ZSRR.

13 sierpnia 1948 r. White pod przysięgą zaprzeczył w Kongresie tym oskarżeniom. Przekonał kongresmanów o swej niewinności, ale - jak zauważa Steil - był w tak ogromnym stresie, że nazajutrz przeszedł zawał serca i dwa dni później zmarł. W 1950 roku ówczesny republikański kongresman Richard Nixon ujawnił, że jest w posiadaniu otrzymanych od Chambersa not szpiegowskich dla Sowietów, napisanych - co potwierdzili eksperci - przez White'a.

Dopiero pod koniec lat 50. Amerykanom udało się odczytać zakodowane depesze wychodzące z USA do ZSRR w latach 40. Wiele z nich odwoływało się do White'a. Ujawniają, że Rosjanie byli szczególnie zainteresowani jego informacjami z międzynarodowej konferencji w San Francisco w 1945 r., której rezultatem była Karta NZ. Według depesz, White, który pracował na tej konferencji jako doradca rządu USA, przekazał szpiegowi ZSRR informację, że USA "chcą sukcesu konferencji za wszelką cenę" i dlatego są gotowe przyznać Moskwie prawo weta w ONZ. Oceniając te depesze 50 lat później, senacka komisja uznała w 1997 r., że współudział White'a w szpiegostwie "wydaje się ustalony".

Zdaniem Steila informacje przekazywane przez White'a Sowietom nie były bardzo ważne; znacznie gorsze w skutkach dla USA były działania szpiegów, którzy przekazywali informacje o programie nuklearnym USA. "Ważne w przypadku White'a było to, że mieli oni stały dostęp do osoby w rządzie, która była w stanie umieszczać w administracji innych ludzi sympatyzujących z Sowietami. I są dowody na to, że rzeczywiście miał na to wpływ" - powiedział PAP Steil.

Zdaniem eksperta żona White'a cały czas wiedziała o jego działalności dla ZSRR. Nie ma natomiast żadnych dowodów na to, że był on przez ZSRR opłacany. "To byłoby sprzeczne ze wszystkim, co o nim wiem. On naprawdę wierzył w komunizm" - mówi Steil. Za to przyjął w prezencie od ZSRR cenny uzbecki dywan, a także pomniejsze podarki.

...

Zachod pelen jest komuchow i ich agentow . Widzicie teraz dlaczego MFW jest tak zbrodniczy . Zakladal go komuch .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:10, 20 Sty 2014    Temat postu:

Mateusz Zimmerman | Onet
Utraty władzy bał się bardziej niż śmierci

90 lat temu umarł Włodzimierz Lenin. Przez ostatnie lata dużo gorzej znosił polityczną marginalizację niż groźbę śmierci. Architekt państwa wzniesionego na terrorze do samego końca nie żałował swych ofiar.

Jego choroba trwała dwa i pół roku.

W połowie 1921 r. Lenin nie mógł już podołać obowiązkom, bo jego wątła kondycja zaczęła się pogarszać. Nasiliły się u niego chroniczne migreny, bezsenność i problemy z sercem.

Od rewolucji październikowej Lenin pracował praktycznie od zmierzchu do świtu. Nigdy nie był okazem zdrowia, ale w latach umacniania się władzy radzieckiej po raz pierwszy w swoim życiu wziął na siebie tak wymagające obowiązki. Miał już niemal pięćdziesiątkę, a dotąd żył raczej jak artysta czy po prostu przedstawiciel wolnego zawodu.

Polityczne napięcia nie pomagały jego generalnie skołatanym nerwom. Rozdrażniały go drobne hałasy: skrzypienie podłóg, dźwięk instrumentów, echa rozmów zza ściany. Łatwo było go doprowadzić do stanu wrzenia, a o jego wybuchach wściekłości krążyły legendy jeszcze przed rewolucją. Kiedy był już u władzy, te wybuchy zmieniały się w agresję – najczęściej skierowaną przeciw politycznym wrogom.

Ofiara przymusowego urlopu

W końcu czuł się tak źle, że nie był już w stanie ukrywać tego przed towarzyszami z partyjnego Politbiura.

Większość spośród nich też zresztą nękały poważne dolegliwości. Ze skrajnym przemęczeniem zmagał się Lew Trocki. Grigorij Zinowjew przeszedł dwa zawały, a na problemy z sercem cierpiał też Lew Kamieniew. Rewolucja, wojna domowa, załamanie gospodarcze, budowanie struktur państwa praktycznie od nowa w warunkach terroru i stanu wyjątkowego – wszystko to podkopywało zdrowie bolszewickiej wierchuszki w najbardziej elementarnym sensie.

Lenin przez kilka poprzednich lat bez skrupułów wtrącał się w życie prywatne partyjnych towarzyszy – także w kwestiach zdrowotnych. Sam parę razy niemal pod przymusem wysyłał ich na leczenie czy po prostu na urlop dla odpoczynku. Kiedy to jego zdrowie podupadło, nie mógł być zdziwiony, że podobnie zachowano się wobec niego: wbrew własnej woli został wysłany na urlop, który wkrótce stał się równoznaczny z całkowitym zakazem pracy.

Przeprowadził się do uroczego pałacyku w Gorkach. Park, las, staw z rybami – słowem: świetne miejsce dla odpoczynku i ukojenia nerwów. Ale to wiązałoby się z koniecznością przynajmniej czasowego porzucenia polityki, czego Lenin nie chciał i nie potrafił. Kazał nawet zainstalować linię telefoniczną, która pozwalałaby mu na stały kontakt z Kremlem.

Niemiecki dureń i spółka

Na razie nieliczni wiedzieli, jak poważny jest jego stan. Zapał do pracy zastąpiła apatia, a bóle głowy i problemy z sercem wprawiały go w przygnębienie. Choć nie mówił o tym otwarcie, widać było, że się boi – nie tyle śmierci, co paraliżu i utraty zmysłów.

Choroba i stres z nią związany uczyniły go jeszcze bardziej bezlitosnym niż wcześniej. Domagał się doraźnego rozstrzeliwania „bandytów”, nasilenia terroru w guberni tambowskiej (dogorywało tam chłopskie powstanie), kar śmierci dla mienszewików i eserowców, represji wobec Cerkwi, wygnania nieposłusznej inteligencji za granicę. Nic dziwnego, że zaczęto go podejrzewać go o utratę równowagi umysłowej.

Nad przyczynami choroby i leczeniem Lenina głowił się cały zastęp lekarzy. Cel uświęcał środki – np. psychiatra Wiktor Osipow miał trafić przed pluton egzekucyjny jako wróg rewolucji, a zamiast tego przewieziono go do Gorek, gdzie miał doglądać wodza bolszewików.

Ściągano terapeutów, neurologów i psychiatrów z całej Europy. Kreml wydawał horrendalne sumy (dwaj specjaliści z Niemiec inkasowali po 20 tys. marek za diagnozy), na co zresztą utyskiwał sam pacjent.

„Mam nadzieję, że wyrzucicie tego durnia niemieckiego profesora i spółkę” – pisał do Stalina, który jeszcze wtedy sprawował pieczę nad jego leczeniem. Zagraniczni lekarze nakazali bowiem pacjentowi odsunięcie się od polityki, on zaś z tego powodu cierpiał. Można było odnieść wrażenie, że widmo politycznej marginalizacji przeraża go bardziej niż śmierć.

Kula, syfilis i szyja strasznie krótka

W utajnionych później zapiskach jeden z lekarzy Lenina odnotował: „Wszyscy neurologowie, zarówno rosyjscy, jak zagraniczni, byli całkiem bezradni”. Medycy spierali się, co w gruncie rzeczy Leninowi dolega. Kilku stawiało na neurastenię spowodowaną przemęczeniem. Inni – na syfilis, ale do dziś nie sposób rozstrzygnąć, czy Lenin rzeczywiście nań chorował. Zresztą jeden z ówczesnych zwolenników tej teorii przyznawał, że po prostu chciałby, aby to był syfilis – to przynajmniej dało się leczyć.

Jeden z niemieckich chirurgów twierdził natomiast, że Lenin cierpi z powodu kuli rewolwerowej, która utknęła w jego szyi po nieudanym zamachu w 1918 r. Przez chwilę lekarz mógł być nawet przekonany, że ma rację – wiosną 1922 r. pocisk operacyjnie usunięto i wydawało się zrazu, że stan chorego się poprawia. Ale nie upłynął nawet miesiąc od zabiegu i Lenin doznał rozległego udaru mózgu.

Lenin obsesyjnie bał się udaru. Wspominał nawet, że pewien chłop przed laty przepowiedział mu śmierć z tego powodu. „Na moje pytanie, dlaczego tak myśli, odparł: Bo szyję masz strasznie krótką” – opowiadał tę historyjkę lekarzom, a ci odnieśli wrażenie, że przynajmniej częściowo w nią wierzy.

„Chłopski rozum” potwierdzała tu jednak genetyka: Lenin miał dziedziczną skłonność do miażdżycy. Choroba pojawiała się w całej jego rodzinie, a jego ojciec w 1886 r. umarł właśnie z powodu wylewu. Lenin przez lata kompletnie o siebie nie dbał, a stres i nadciśnienie zrobiły swoje. Bóle głowy, lęki, stany depresyjne, natręctwa – wszystkie te objawy można było przypisać rozwojowi choroby.

Towarzyszu Stalin, podajcie mi truciznę

Udar zakończył się paraliżem prawej strony ciała. Lenin właściwie na nowo musiał się uczyć czytać, pisać i dodawać. Żona Nadieżda Krupska, która się nim wytrwale opiekowała, robiła dla niego proste dyktanda – miał problem z zapamiętaniem kilku zdań. Osłabły jego reakcje na bodźce. Jeszcze w 1922 r. wystąpiło u niego kilka krótkotrwałych paraliżów i skurczów, a kolejnego udaru spodziewał się parokrotnie.

Okresy poprawy się pojawiały, ale były nieregularne. Lekarze nie dawali gwarancji, że rehabilitacja się powiedzie, ale w jednym byli zgodni: Lenin musi się definitywnie wycofać z polityki. On sam miał mniej złudzeń. Był po prostu przekonany, że niebawem umrze.

Prosił żonę, by podała mu truciznę, gdy jego stan zrobi się beznadziejny. Któregoś dnia wezwał też Stalina i jego też poprosił o cyjanek. Ten jednak przekonał go, by zaufał lekarzom. Jedynym, co trzymało go przy życiu, była perspektywa powrotu do polityki. „Poza tym – nie mam nic” – mówił do lekarzy, którzy próbowali zabronić mu czytania i pisania. Krupska, wbrew oporom siostry Lenina, przynosiła mu gazety i nowe wiadomości z partii, bo uważała, że bez tej namiastki dotychczasowego życia załamałby się całkowicie.

Nawet po drugim wylewie (pół roku po pierwszym) zamyślał nad powrotem na scenę polityczną. To były mrzonki, bo były momenty, że nie był w stanie dotknąć ręką koniuszka nosa.

Testament tajny i jawny

Jeszcze jesienią 1922 r. zawieziono go na Kreml – chciał pokazać, że nadal może przewodzić obradom bolszewickiego Komitetu Centralnego. Kiedy partyjni towarzysze zobaczyli, w jakim jest stanie, zaczęli unikać kłótni i sporów, bo bali się, że doprowadzą Lenina do kolejnego udaru. Jakimś cudem wygłosił przemówienie, ale zapętlał się kilka razy na jednym fragmencie (zwierzył się potem lekarzom, że zapomniał, o czym mówił). Wszyscy współpracownicy Lenina zobaczyli, że może już nigdy nie wyzdrowieć.

Zaczynała się już walka o schedę po Leninie. On sam jeszcze przez kryzysem mianował Stalina sekretarzem generalnym partii i zbyt późno dostrzegł, że otworzył mu tym samym drogę do władzy. Zwrócił się w stronę Trockiego, próbując użyć go jako narzędzia w coraz ostrzejszym sporze ze Stalinem. Tak powstał słynny „testament Lenina”, czyli tzw. list do zjazdu – wódz bolszewików podyktował go swojej sekretarce na rok przed śmiercią.

Nie namaścił jednoznacznie Trockiego na swojego sukcesora. Ale ostrzegał przed rosnącymi wpływami Stalina i przyszłymi nadużyciami władzy w jego wykonaniu. Ten dokument miał aż do śmierci Lenina pozostać tajemnicą – powstało pięć kopii, z czego trzy miały trafić do sejfu, czwartą miał zachować przy sobie Lenin, zaś ostatnią Krupska, która miała też zdecydować, czy ujawnić dokument po śmierci męża.

Tyle że z wolą Lenina nie liczyła się już wtedy nawet sekretarka, która spisywała list. Natychmiast poinformowała o treści „testamentu” samego Stalina i w ten sposób przyszły tyran dowiedział się, że wódz bolszewików ostrzegał przed nim swych partyjnych towarzyszy. Wiosną 1923 r. wpływy Trockiego rosły, a spór Lenina ze Stalinem zaczął nabrzmiewać. Zanim jednak konflikt wyszedł poza formę listów, Lenin doznał kolejnego wylewu i nawet gdyby po nim mógł jeszcze mówić, nikt by się już z jego zdaniem nie liczył.

Na wpół obłąkane oczy

Jego jedynym łącznikiem z otoczeniem pozostawała Krupska, która tłumaczyła otoczeniu jego monosylaby. Bez skutku próbowała na nowo nauczyć go mówić – mógł tylko napisać lewą ręką „mama” i „tata”. Przeglądał też gazety, choć najpewniej nic już z nich nie rozumiał. Kiedy dostał do jedzenia suchary, nie mógł trafić ręką do talerza.

Lekarze nie mieli już nadziei na jego wyzdrowienie. Tymczasem oficjalne kremlowskie biuletyny ciągle informowały, że pacjent „wraca do normalnego stanu” i „może już swobodnie rozmawiać”. Drobna poprawa nastąpiła w drugiej połowie roku: mógł się powoli poruszać o lasce, po raz ostatni zawieziono go też na Kreml. Kiedy na wózku inwalidzkim wywożono go na spacer, okolica pałacyku w Gorkach pustoszała – on sam na spotkania z ludźmi reagował nerwowo, a ich z kolei wpędzały one tylko w zakłopotanie.

Wielu świadków wspominało jego smutne, na wpół obłąkane oczy – nie miał już praktycznie kontaktu z rzeczywistością. Pewien artysta miał w tym czasie wykonać portret Lenina. Wspominał potem wodza rewolucji siedzącego na szezlongu, owiniętego w koc i jego bezradny uśmiech, tak jakby cofnął się do czasów dzieciństwa: „Mógł służył tylko jako model do ilustracji tej strasznej choroby, ale w żadnym wypadku nie nadawał się do pozowania do portretu”.

Zdjęcia Lenina z tego okresu miały potem być latami ukrywane w archiwach – nie można było pozwolić, by „proletariusze wszystkich krajów” zapamiętali obraz nie dynamicznego wodza rewolucji, lecz schorowanego starca.

Cały kraj zamar(z)ł

Jeszcze na początku 1924 r. niestrudzona Krupska czytała Leninowi partyjne dokumenty. 21 stycznia obudził się rankiem i z trudem poszedł do łazienki. Czuł się jednak coraz gorzej i poszedł spać. Po południu wypił odrobinę kawy i rosołu. Nagle zaczął charczeć.

Lekarze nie mogli mu już pomóc. Poderwał się jeszcze, potem opadł na łóżko – gorączka rosła, a tętno zanikało. Zmarł o 18.50.

Całe Politbiuro w Moskwie natychmiast zebrało się na naradę – nie było tylko Trockiego, który skrajnie przemęczony pojechał na urlop nad Morze Czarne. Stalin miał potem wykorzystać jego nieobecność (również na pogrzebie Lenina) w partyjnych grach o władzę. Trumnę z ciałem Lenina następnego dnia rankiem zawieziono do Moskwy.

Pogrzeb przypadł na dzień tak niewyobrażalnie zimny, że trębacze musieli polewać instrumenty wódką, by nie zamarzał oddech. Tłum odśpiewał „Międzynarodówkę”, a w całym Związku Radzieckim stanęły pociągi i zakłady pracy, zatrzymano też silniki statków rzecznych – kraj dosłownie zamarł. Ciało wodza bolszewików złożono do mogiły u stóp kremlowskiego muru.

Niebawem się okazało, że zwłoki trafią do chłodni, a tam uczeni zaczną eksperymenty, by można je było wystawić na widok publiczny. Ciało miało zostać umieszczone w mauzoleum na Placu Czerwonym. Krupska była przeciwna balsamowaniu zwłok i ich wystawianiu, ale nie miała już nic do powiedzenia. Rzekomo domagali się tego w listach robotnicy fabryczni – w rzeczywistości za pomysłem stał Stalin, który był przekonany, że zwłoki wodza rewolucji będą symbolem.

Świętego Lenina życie po życiu

To miał być dopiero początek „życia wiecznego” Lenina, którego bardzo szybko wykreowano na komunistycznego świętego. Powstał kanoniczny życiorys, w którym nie było wzmianki ani o arystokratycznych korzeniach Włodzimierza Uljanowa, ani o jego dawnym romansie z Inessą Armand. Dzieła Lenina podniesiono do rangi nieomylnych diagnoz i proroctw. Propaganda włączyła zmarłego wodza do „świętej trójcy” marksizmu-leninizmu, stawiając go obok Marksa i Engelsa.

Miasto Piotrogród – kolebka rewolucji – zmieniło swoją nazwę na Leningrad. Utrzymanie mumii i grobowca przez dekady miało kosztować sowieckie władze setki milionów rubli. Stworzono też Instytut Mózgu, który na podstawie badań mózgu Lenina miał poszukiwać informacji o „podłożu jego geniuszu”. Warto zresztą w tym kontekście wspomnieć, że kiedy lekarze tuż po śmierci Lenina badali jego mózg, dziwili się, że mógł się jeszcze z kimkolwiek porozumiewać. Jedna półkula była normalnych rozmiarów, a druga – ponoć straszliwie pomarszczona i „nie większa od orzecha włoskiego”.

Kapłanem kultu został oczywiście Stalin, który w mowach żałobnych po śmierci Lenina przysięgał „strzec jedności partii” i „umacniać dyktaturę proletariatu”. Miał jednak własne powody, by po śmierci Lenina zacierać ręce. Stał na granicy upadku, a uratowało go poparcie Kamieniewa i Zinowjewa, którego siłą rzeczy nie dostał Trocki.

Nie upłynął nawet rok od pogrzebu wodza bolszewików, kiedy Stalin zaczął podważać rewolucyjne zasługi Trockiego. Na Kamieniewa i Zinowjewa przyszedł czas dopiero w erze Wielkiego Terroru lat 30. – tak jak na wszystkich innych konkurentów Stalina do władzy.

Ale Stalin, który miał dopiero rozkręcić machinę terroru na niespotykaną wcześniej skalę, dostał okrucieństwo wbudowane w system w spadku. To Lenin w dobie wojny domowej osobiście wzywał do wieszania kułaków – tak „żeby ludzie widzieli, trzęśli się ze strachu i jęczeli w promieniu wielu kilometrów”. Państwo Stalina powstało na krwawych fundamentach położonych przez jego poprzednika – a ten nawet na łożu śmierci ani nie żałował popełnionych zbrodni, ani nie myślał o ich ofiarach.

....

Tak zdychaja potwory . Jakie zycie taka smierc ohydna obrzydliwa potworna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:38, 08 Cze 2015    Temat postu:

Radio Kraków

Grupa squattersów walczy o opuszczoną kamienicę

Grupa squattersów walczy o opuszczoną kamienicę - fot. Radio Kraków;

Grupa squattersów od kilku miesięcy zajmują niszczejący pustostan przy ulicy Limanowskiego, którego właścicielem jest gmina. Chcą tam stworzyć niezależne centrum kulturalno-artystyczne z kinem, galerią i warsztatami artystycznymi.

Squattersów odwiedziła już straż miejska i kazała im opuścić zajmowany nielegalnie budynek. Ci jednak nie posłuchali, bo nie było pisemnego nakazu ze strony gminy...I jak twierdzą - nie robią nic złego (miejsce zdarzenia).

Straż miejską zawiadomili sąsiedzi, którzy skarżyli się na hałas. W budynku przesiaduje kilkanaście osób, wśród nich lokalni artyści i studenci. W pomieszczeniach zorganizowali kuchnię i kilka pokoi.

W niedzielę, w geście protestu zdjęli ze ściany kamienicy tabliczkę Zarządu Budynków Komunalnych. Bo jak mówią - ZBK o ten budynek nie dba.

...

Kazdy moze zalozyc komune ale zgodnie z prawem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:29, 22 Lip 2015    Temat postu:

Skłotersi zostają w kamienicy na poznańskim Starym Rynku i czekają na "poważne" oferty od miasta
Zenon Kubiak
22 lipca 2015, 15:39
Od ponad dwóch lat anarchiści zajmują nielegalnie kamienicę u zbiegu ulic Paderewskiego i Szkolnej, uniemożliwiając jej remont. Władze Poznania zaproponowały im przeprowadzkę do budynku starej drukarni, ale anarchiści odrzucili ofertę, tłumacząc ją złym stanem budynku i jego nieuregulowaną sytuacją prawną.

Kamienica u zbiegu ulic Paderewskiego i Szkolnej przez lata stała pusta, popadając w ruinę, aż wreszcie ponad dwa lata temu zajęli ją anarchiści, tworząc w środku skłot o nazwie Od:zysk. Nie tylko zaczęli w niej mieszkać, ale także organizować różnego rodzaju wydarzenia o charakterze kulturalnym i społecznym – koncerty, warsztaty, seanse filmowe itd.

Chociaż sami wykonali niezbędne naprawy, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego cały czas ostrzega, że budynek grozi zawaleniem. Sam wygląda zdewastowanej kamienicy stojącej przy Starym Rynku trudno też uznać za atrakcję turystyczną Poznania.

W marcu 2014 r. budynek kupił Przemysław Woźny, biznesmen, który chce kamienicę wyremontować i otworzyć w niej restaurację, sklep oraz być może hotel. Chociaż minęło już prawie półtora roku prace nawet się nie rozpoczęły, ponieważ anarchiści nie zamierzają się nigdzie wyprowadzać.

Woźny cały czas próbuje jakoś się z nimi porozumieć, a w rozmowy włączyło się miasto, które próbuje znaleźć skłotersom inny budynek, w którym mogliby prowadzić swoją działalność. W 2014 r. zaproponowano im budynek przy ul. Sielskiej, gdzie kiedyś mieścił się warsztat. Przeciwko sąsiedztwu anarchistów zaprotestowała jednak miejscowa rada osiedla i ci zdecydowali się pozostać na Starym Rynku.

Kilka tygodni temu anarchiści postanowili obejrzeć opuszczony budynek starej drukarni przy ul. Pułaskiego, który chcieli przejąć już cztery lata temu, ale wtedy miasto twierdziło, że to niemożliwe ze względu na nieuregulowany status prawny. Od tamtej pory kwestia własności nadal nie została rozstrzygnięta, na dodatek budynek jest dziś ruiną.

- Trzeba już zerwać i wymienić cały dach. Poza tym cały budynek jest zagrzybiony, wszędzie wilgoć. Właściwie nadaje się tylko do rozbiórki – zwraca uwagę Tomasz Matysiak, jeden z anarchistów.

Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych koszty remontu wycenił na ok. 250 tys. zł. Anarchiści nie mają takich środków, poza tym nie chcą ich inwestować w remont budynku, który być może wkrótce zostanie przejęty przez spadkobierców poprzednich właścicieli (sprawa jest w toku).

- Miasto nie dba o swoją własność, a potem oferuje ją organizacjom takim jak nasza, które nie mają tak dużych środków na remont. Takie oferty są w naszym mniemaniu niepoważne – uważa Matysiak.

W tej sytuacji anarchiści zapowiedzieli, że do czasu przedstawienia „poważnej” oferty przez miasto, wolą pozostać w kamienicy na Starym Rynku. Prezes Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych obiecał spotkać się z nimi w tej sprawie 29 lipca.

...

Jeśli ktoś chce żyć w komunie proszę bardzo ALE MUSI SZANOWAĆ PORZĄDEK SPOŁECZNY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:53, 16 Wrz 2015    Temat postu:

Anarchiści opuszczą skłot na Starym Rynku w Poznaniu. Dostaną za to 125 tys. zł
Zenon Kubiak
16 września 2015, 14:56
Po ponad dwóch latach anarchiści zgodzili się opuścić kamienicę u zbiegu ulic Szkolnej i Paderewskiego w Poznaniu, gdzie założyli skłot o nazwie Od:zysk. W zamian właściciel zapłaci 125 tys. zł, które ma trafić na konto Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

Anarchiści zajęli opuszczą od lat kamienicę w 2013 r., tworząc w niej skłot, gdzie nie tylko mieszkali, ale też organizowali różne wydarzenia o charakterze kulturalnym i społecznym. W marcu 2014 r. budynek nabył jednak Przemysław Woźny, poznański biznesmen planujący całkowity remont kamienicy i otworzenie w niej restauracji, sklepu i być może hotelu.

Chociaż od chwili zakupu minęło już półtora roku, nowy właściciel, który za budynek zapłacił 8,5 mln zł, nawet nie rozpoczął remontu, ponieważ mieszkający w środku anarchiści nie zamierzali się wyprowadzać. Woźny postanowił nie rozwiązywać problemu na drodze sądowej, lecz próbując negocjacji z anarchistami. Konflikt chciało też rozwiązać miasto. Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych proponował anarchistom przeniesienie skłotu do jednego z pustostanów należących do miasta, ale żadna z zaproponowanych nieruchomości nie spełniała ich oczekiwań.

16 września dość nieoczekiwanie anarchiści poinformowali, że osiągnęli porozumienie z właścicielem zajmowanej przez siebie kamienicy i zapowiedzieli, że opuszczą ją do końca miesiąca.

„ Nasz ruch nie przyjmuje na swoje bezpośrednie cele i działania dotacji: ani od państwa, ani od kapitału. Ustaliliśmy jednak, że jesteśmy skłonni opuścić budynek, jeżeli właściciel wesprze finansowo działania Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Pieniądze te miałyby zostać spożytkowane na statutowe działania stowarzyszenia, czyli przede wszystkim na walkę z czyścicielami kamienic, pomoc dla eksmitowanych lokatorów oraz wpieranie tych, którzy latami byli z powodu swojego statusu materialnego nękani i wyzyskiwani przez właścicieli, zarządców i banki” – czytamy w oświadczeniu.

Właściciel budynku ma na konto WSL wpłacić sumę 125 tys. zł.

„Zamknięcie skłotu nie oznacza zaprzestania naszych działań. Już teraz zajmujemy kolejne budynki w mieście, skłotujemy kolejne pustostany. Opuszczamy kamienicę przy Starym Rynku, bo nie chodzi nam o to, by odzyskać ten jeden obiekt. Odzyskujemy miasto i wierzymy, że dzięki naszym działaniom w przyszłości ten, jak i wszystkie budynki w mieście powrócą do swoich prawowitych właścicieli, czyli mieszkańców tego miasta” – podsumowują anarchiści.

...

Czyli wymuszenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:27, 12 Lis 2015    Temat postu:

Sławomir Sierakowski: to jest prostacka ideologia i ona do niczego innego się nie nadaje

- To jest prostacka ideologia i ona do niczego innego się nie nadaje - mówi Sławomir Sierakowski,

...

Marksizm jak najbardziej. Pomysl ze materia rzadzi wszystkim jesr imbecylizmem. Toz najprostsi ludzie wiedza ze taki kamień nke tylko niczym nie zarzadzi ale nawet sie nie ruszy sam z siebie. Ciekawe zatem dlaczego tylu marksistow?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:15, 18 Lip 2016    Temat postu:

Der Spiegel": dawni terroryści RAF zrabowali w czerwcu ponad 600 tys. euro
jk/
2016-07-17, 18:26
Troje napastników uzbrojonych w pancerfaust i broń automatyczną napadło 25 czerwca w Cremlingen pod Brunszwikiem w Dolnej Saksonii na furgonetkę z pieniędzmi. To ostatni z dokonanych przez nich napadów. Od 25 lat ukrywają na terenie Niemiec.
FLICKR/GEOFFREY FAIRCHILD/CC BY 2.0

Kraj
Ukradł datki dla chorej dziewczynki. Gdy...

Świat
Kompletnie zignorował rabusia. Ten - uciekł...

Według najnowszego wydania "Spiegla" przestępcza grupa składa się z trojga terrorystów z Frakcji Czerwonej Armii (RAF): Danieli Klette, Ernsta-Volkera Stauba i Burkharda Garwega.



Zaniedbania policji?



Wydawany w Hamburgu magazyn polityczny stawia poważne zarzuty funkcjonariuszom. Powołując się na funkcjonariuszy krytykujących pracę kierownictwa policji, "Der Spiegel" zwraca uwagę, że po napadzie na furgonetkę z pieniędzmi siły bezpieczeństwa nie wprowadziły blokady dróg, chociaż dysponowały dokładnym opisem sprawców i auta, którym uciekali. Informacje te przekazał funkcjonariusz, który przypadkowo znajdował się w miejscu napadu.



- Mieliśmy niepowtarzalną szansę zatrzymania trójki i nie skorzystaliśmy z niej - powiedział "Spieglowi" policjant. Kierownictwo policji w Brunszwiku odmówiło ustosunkowania się do zarzutów - zaznacza tygodnik.



Seria napadów



Trójce byłych terrorystów przypisuje się dziewięć napadów rabunkowych w minionych pięciu latach. W czterech miejscach policja znalazła ślady DNA wskazujące na udział byłych członków RAF. W co najmniej dwóch przypadkach napady skończyły się fiaskiem. W czerwcu 2015 roku pod Bremą napastnikom nie udało się otworzyć drzwi samochodu transportującego pieniądze, a w grudniu w Wolfsburgu konwojentom udało się uciec.



Frakcja Czerwonej Armii (RAF) terroryzowała RFN od końca lat 60. W 1998 roku organizacja rozwiązała się, jednak część skrajnie lewicowych bojowników najwidoczniej nie złożyła broni.



W styczniu telewizja publiczna ZDF w audycji "Sygnatura akt X,Y ...nierozwiązany" pokazała film będący próbą rekonstrukcji napadów i zaapelowała do widzów o pomoc w schwytaniu sprawców. Popularny program obejrzało ponad 6 mln widzów. W ciągu kilku dni do policji wpłynęło 120 informacji, jednak nie doprowadziły one do przełomu w śledztwie.



Policja jest przekonana, że napady nie są dowodem na podjęcie działalności terrorystycznej, lecz miały na celu jedynie zdobycie przez przestępców środków do życia w podziemiu.



Apogeum działalności Frakcji Czerwonej Armii przypada na rok 1977. Terroryści zamordowali wówczas prokuratora generalnego RFN Siegfrieda Bubacka, prezesa Dresdner bank Juergena Ponto i szefa Związku Pracodawców Hannsa Martina Schleyera. Zamachy kontynuowane były w latach 80. i 90. - zginęli wtedy m.in. prezes Deutsche bank Alfred Herrhausen (1989) i szef Urzędu Powierniczego (instytucji odpowiedzialnej za prywatyzację przemysłu NRD) Detlev Karsten Rohwedder (1991).



W latach 1972-1993 terroryści RAF zamordowali 34 osoby, a ponad 200 ranili. Część terrorystów, którym schronienia udzieliły władze NRD, wpadła w ręce policji po zjednoczeniu Niemiec. W 1998 roku RAF poinformował o zakończeniu "walki z imperializmem" i o rozwiązaniu organizacji. Część terrorystów pozostała jednak w podziemiu i jest wciąż poszukiwana.



PAP

...

Jak Zachod szybko zapomnial o wlasnym terroryzmie i zepchnal gladko terroryzm na Arabow...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:22, 19 Sie 2018    Temat postu:

Faszyzm w powszechnej opinii uchodzi za ideologię skrajnie prawicową. Wielu może zaskakiwać fakt, że jeden z jego twórców Benito Mussolini rozpoczynał swoją karierę polityczną na początku XX wieku jako działacz socjalistyczny. Z ideologią tą zerwał ostatecznie dopiero na przełomie1919-1920 roku...

Benito Mussolini: od socjalisty do faszysty

...

PanDzikus 10 godz. temu
Nie zerwał. Faszyzm to socjalizm.

LUKIMAG 10 godz. temu via Android
@ PanDzikus hybryda brunatno-czerwona

...

Oczywiscie znowu oszustwo czerwonych. Mowienie ze nazizm i faszyzm sa ,,prawicowe" i to skrajnie! jest po to aby wszystkich przeciwnych czerwonemu ,,zbratac" z Hitlerem. Nie bardzo wiadomo co by Hitler mial miec wspolnego z konserwatystami? Czy konserwatnymi liberalami? Czy chadecją nawet tą dawna nie dzisiejsza. Nic. A to jest w politologii prawica.
Natomiast zbieznosc Hitlera z Leninem i Stalinem jest oczywista. Mussolini oczywiscie to daleko od Hitlera! Faszyzm to nie nazizm. Ale gdzies tak Wenezuela obecna to juz blisko. Taki latino marxisto dictatoro junta militaria... Cos jak Castro? Znowu blisko i tez ,,lewica".
Istotnie trudno uznac ze faszyzm to socjalizm i tyle, jednak sa to ,,bracia" moze nie blizniacy ale jednak. Nie ma blizszych sobie ideologii niz socjalizm.
Zmiana jest owszem istotna. Ideologie internacjonalizmu zajmuje jej przeciwienstwo jakis rasizm. Ale to tylko ta jedna zmiana. Istotna nie przecze. Jednak mordowanie w imie rasy czy klasy to nie jest znow cos kompletnie innego.
I tu i tu podstawa jest darwinizm spoleczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:45, 20 Paź 2018    Temat postu:

To musisz przeczytać! List otwarty do polskich lewaków w Anglii. „To wy tolerujecie gwałty na 13-latkach! To wy jesteście winni tych okropności”
Przez TS - 12/10/2018
Joshin Nur/ Twitter: London Police
Joshin Nur, angielski nauczyciel, który poślubił 13-latkę/ Twitter: London Police
Reklama / Advertisement
List otwarty powodowany wielkim rozżaleniem za niszczenie cywilizacji, w odpowiedzi na artykuł dzisiaj zamieszczony przez redakcję cooltura24, w którym lewacy… potępiają gwałt na 13-latce.

Jakub Grygowski

Reklama / Advertisement
Rzadko mam okazje trafić na jakiś sensowny artykuł w Cooltura24. Jest to polonijny portal internetowy zależny od najbardziej lewicowej polskojęzycznej grupy medialnej w Londynie. Pisząc sensowny mam na myśli fakt, że w ogóle piszą sprawie małżeństwa „angielskiego” nauczyciela z 13-latka i pokazują zdjęcie degenerata. A sprawa ta wstrząsnęła dziś Anglią.

Redakcja zdaje się być zaskoczona tym, że muzułmanin poślubił 13-letnie dziecko. Naprawdę?

Szanowna redakcjo, to na łamach Waszych gazet i portali oraz za pośrednictwem propagandowego Polish Radio London bezustannie słychać apele o tolerancję, płomienne mowy o konieczności równouprawnienia, niekończące się panegiryki ku czci lewicowej wrażliwości społecznej i pamflety o wstrętnych skrajnych prawicowcach dyskryminujących wszelkie możliwe mniejszości.

Otóż to Wasza, lewicowych aktywistów i dziennikarzy, wina, że mamy te wszystkie problemy w Europie. To Wy zapraszaliście i w dalszym ciągu zapraszacie tych ludzi do Europy. To Wy obrażacie nas i wyśmiewacie kiedy mówimy od dawna, że takie będą rezultaty Waszej nieodpowiedzialnej naiwności!

Wśród muzułmanów pedofilia i małżeństwa z nieletnimi to norma! Sam Mohamed poślubił sześciolatkę i szczycił się swoją wspaniałomyślną wielkodusznością, bo z pierwszym stosunkiem poczekał do ukończenia przez „małżonkę” DZIEWIĄTEGO roku życia. Sprowadziliście nam na głowy pedofilów, gwałcicieli, terrorystów i morderców, którzy jawnie gardzą europejskimi wartościami, naszą kulturą i cywilizacją, a teraz dziwicie się, że jest tak jak jest? Najzabawniejsze jest to, że najbardziej oni gardzą właśnie Wami, drodzy towariszcze, a Wy jesteście na to ślepi.

Dziwicie się, że nie ma zarzutów, że nie ma wyroków? Ten człowiek, co by nie mówić, przynajmniej poślubił tę dziewczynkę, a nie mówi się o tysiącach gwałtów i porwań młodych dziewczyn na Wyspach dokonywanych przez grooming gangs. Nie mówi się to mało powiedziane, ludziom takim jak Tommy Robinson knebluje się usta za informowanie ludzi o tym i skazuje na 13 miesięcy w więzieniu, a Wy przyklaskujecie temu z uśmiechem.

Wasza skrajna głupota doprowadziła do tego, że kiedy jeden z tych wspaniałych przybyszów rozjeżdża ludzi na ulicy, morduje niewinnych przechodniów nożem albo robi „bum” na koncercie, to od muzułmańskiego burmistrza Londynu słyszymy, że „ataki terrorystyczne są częścią życia w wielkim mieście”. O tym nie wspominacie ani słowem, temu się nie dziwicie – business as usual.

O czym za to mówicie? Kiedy ktoś narysuje prosiaka na meczecie, wówczas krzyczycie skandal! Hańba! Dyskryminacja! Faszyzm! Islamofobia! Albo kiedy pijani rzucą bekonem w meczet, to także podnosicie larum – jak tak można?! To biedni muzułmanie! Trzeba ich szanować, tolerować, to religia pokoju, a wstrętni nacjonaliści ze skrajnej prawicy przynoszą nam wstyd! Później kiedy zostają zamordowani w więzieniu, do którego trafili za rzucanie świńskim mięsem, to nie mówicie już nic.

To Wy do nas sprowadziliście te wszystkie problemy. To Wy jesteście temu współwinni. To Wy macie na rękach przelaną krew niewinnych ludzi. To Wy jesteście współodpowiedzialni każdej krzywdy wyrządzonej Europejczykom przez przybyszów z dalekich stron.

A teraz, śiejcie propagandę dalej. Nadal bądźcie posłuszni antywartościom lewicy. Nadal róbcie ludziom wodę z mózgu wychwalając tolerancję, „wolność, równość i braterstwo… albo śmierć”. Niestety z tego wszystkiego zostanie w Europie śmierć.

Plaudite, cives!

Jakub Grygowski

...

Prozne apele! Dla wielu z nich jest to zastepcza religia! Gdyby z tego zrezygnowali swiat im sie zalamuje! To wlasnie integruje sekty ktorymi tez sa ideologie! Daja cos w miejsce Boga! Bo nie moze tam byc pusto! Czlowiek musi miec Boga! Bo tak jest stworzony! Gdy Boga odrzuca musi wetknac tam byle co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133489
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:33, 12 Lut 2023    Temat postu:

Lewicowa ideologia marksizmu to religia. Komunistyczne Wyznanie Wiary

Manifest Komunistyczny to klasyka marksistowskiej literatury. Kto jednak słyszał o tym, że omawiany tekst pojawił się uprzednio w dwóch wersjach?Przed zmianą tytułu na Manifest Partii Komunistycznej "dzielo" nosiło tytuł Komunistyczne Wyznanie Wiary i było napisane w formie katechizmu.

...

Tak to są religie na dodatek fideistyczne czyli negujące rozum! Zatem wierzę bo tak! I koniec! Nie da się z tym dyskutować bo nie opiera się na logice. Np. chrześcijaństwo jest w 100% logiczne tzn. wszystko z siebie wynika oczywiście u podstaw są dogmaty bo nie jest ono produktem rozumu tylko Objawienia ale Objawienie to w każdym najmniejszym punkcie jest logiczne i nie znaleziono żadnego błędu. Oczywiście ktoś może odrzucić dogmaty ale to nie jest wtedy znalezienie błędu logicznego tylko po prostu odrzucenie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy