Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Prezent

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133562
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:25, 08 Gru 2017    Temat postu:

Tym tajemniczym prezentem sprawisz bliskim największą radość!
Marlena Bessman-Paliwoda | 08/12/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
W tamtym roku zrodził się w nas dylemat – czy prezent, który daję bliskiej osobie, mówi jej cokolwiek o tym, ile dla mnie znaczy? Bo owszem, może i spełniam czyjeś marzenie, ale czy za tymi perfumami, koszulą czy misiem widoczna jest moja miłość i troska? Tak szczerze, to stwierdziliśmy z mężem, że nie i do prezentów zaczęliśmy wkładać jeden tajemniczy dodatek.
Prezentami wyrażam miłość

Co roku planujemy, co komu kupimy. Zastanawiamy się, jak sprawnie wszystko zamówić on-line lub tradycyjnie. Różnie nam to jednak wychodzi, ponieważ i tak co najmniej jeden prezent zostaje nam do ogarnięcia w trybie „na już”.

W tym roku, jak zawsze, ma być inaczej. Powtarzam sobie to jednak z nadzieją i radością na nadchodzący czas, bo wręcz uwielbiam robić prezenty. Przyznam, że robię je bez okazji różnym osobom. W teorii pięciu języków miłości moim jest właśnie ten nazwany „prezentami”. Kiedy już kogoś lubię, to robię mu różne przysługi, daję karteczki, wycinanki, przesyłam cytaty. Chcę zapełnić jego czas czymś dobrym. Uwielbiam pakować prezenty. Uwielbiam wręczać prezenty, a potem patrzeć na reakcje ludzi.
Czytaj także: 7 hipster katolickich pomysłów na świąteczne prezenty

Dla mnie prezent zawsze oznacza miłość czy sympatię. Ostatnio w prezencie dostałam własnoręcznie przygotowany koktajl z owoców od dziewczyny ze wspólnoty, kiedy dowiedziała się, że taki mus dla zmęczonego anemika by mi się przydał. Co pomyślałam? A że mnie lubi. Czy jednak za każdym prezentem stoi łatwo czytelna dla innych miłość?

W tamtym roku zrodził się w nas dylemat – czy prezent, który daję bliskiej osobie, mówi jej cokolwiek o tym, ile dla mnie znaczy? Bo owszem, może i spełniam czyjeś marzenie, ale czy za tymi perfumami, koszulą czy misiem widoczna jest moja miłość i troska? Tak szczerze, to stwierdziliśmy z mężem, że nie i do prezentów zaczęliśmy wkładać jeden tajemniczy dodatek.


Tajemniczy dodatek do prezentów

Zrobiliśmy prezenty jak co roku. Postarałam się, by spakować je jak najpiękniej – wiadomo. Potem przygotowaliśmy zestaw kopert i kartek. Zaczęliśmy każdej osobie, którą mieliśmy odwiedzić, pisać kilka zdań – co w niej cenimy, ile dobrego wnosi do naszego życia, czego się od niej nauczyliśmy lub za co jej dziękujemy.

Kilka prostych zdań i tyle. Nie mieliśmy jakoś szczególnie czasu, aby te kartki wyglądały „bosko” – ot, długopis na kartce, włożony do koperty – ale efekt, jaki przyniosły był bezcenny.
Czytaj także: Zróbmy to razem! Pieczemy pierniczki – na choinkę i na prezent

Najbliższym najtrudniej jest mówić o Jezusie, powtarzać im, że się ich kocha czy dziękuje za codzienne dobro, bo… widzimy bardziej dokładnie też ich zło. Budujemy jakiś dziwny mur ciszy z naszych dobrych myśli do nich i za łatwo zawieszamy je w próżni niewypowiedzenia – bo przecież to logiczne, że kocham swojego rodzonego brata czy babcię, ciocię, prawda? A wiecie, jak robi się pięknie, jak oni to usłyszą lub przeczytają?

Spróbujcie dołączyć do Waszego prezentu taką tajemniczą kopertę, a przekonacie się, że warto pójść za tym pomysłem. Testowaliśmy to w tamtym roku i gwarantujemy Wam sukces w postaci uśmiechu, łez radości i podziękowań. Nie usłyszycie też magicznego zapychacza w postaci słowa „nawzajem”, ale popłyną słowa prosto z serca.

...

Obdarowywanie powinno klasc nacisk na milosc NIE NA KORZYSC!!! Aby nie wspomagac chciwosci!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133562
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:00, 19 Gru 2017    Temat postu:

Świąteczne prezenty dla ducha
Pola Madej-Lubera | 18/12/2017

Patrontravel, Taschen / Amazon
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Podarunki z naciskiem na przesłanie, doskonalenie wewnętrzne i pogłębianie wiary. Dobre dla każdego, niezależnie od poziomu zaangażowania w życie Kościoła.

Prezenty z naszej „duchowej” listy odpowiadają na potrzeby osób, które w świętach Bożego Narodzenia szukają przede wszystkim refleksji religijnej i przeżycia osobistego.

Jeśli wystrzegasz się komercyjnego charakteru tzw. gwiazdki i zależy Ci, by prezenty były przede wszystkim darem dla ducha, tu powinieneś znaleźć nieco inspiracji. Proponujemy przede wszystkim dobre katolickie książki, religijną muzykę, ale też zaproszenia na rekolekcje i pielgrzymki.

Zupełnie wyjątkowym prezentem jest pisemne błogosławieństwo apostolskie od papieża, o które poprosić może Ojca Świętego każdy. Na zorganizowanie dokumentu wprawdzie potrzeba więcej czasu, ale też Watykan wydaje je zazwyczaj z powodu wyjątkowych okazji, takich jak sakramenty, śluby, rocznice. Jeśli więc nie uda Ci się zdobyć błogosławieństwa pod choinkę, może otrzymasz je z powodu ważnego wydarzenia w swoim życiu? Zawsze warto także podarować coś, co jest radością zarówno dla ducha, jak i dla zmysłów – np. piękny album z religijnymi treściami, takimi jak preprodukcje najpiękniejszych egzemplarzy średniowiecznych Biblii. Taka księga nie tylko cieszy oko, ale też pozwala docenić piękno chrześcijańskiej tradycji i sztuki, która od wieków była blisko kościoła.

...

Faktycznie. Kto zwraca uwage na duchowy wymiar prezentu? A to przeciez najwazniejsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133562
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:46, 19 Gru 2017    Temat postu:

W tym roku nie kupuję prezentów! Wiesz dlaczego?
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 18/12/2017
Shutterstock
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Kolejna para skarpetek, która wyląduje na dnie szafy, biżuteria na jeden wieczór czy książka, która trafi do kolekcji nieprzeczytanych? W tym roku na Boże Narodzenie nie kupię prezentów.


A
lbo inaczej – nie kupię żadnych materialnych prezentów pod choinkę. Nie w tym problem, że nie znam gustu moich najbliższych, nie wiem, co czytają albo jaki rozmiar skarpetek noszą. Zupełnie nie o to chodzi.

Mam po prostu dość biegania z wywieszonym językiem po galeriach handlowych, które już miesiąc przed Bożym Narodzeniem zamieniają się w survivalowy tor przeszkód. Nie chcę też kupować kolejnych gadżetów, które tak naprawdę są zbędne – wywołują uśmiech na krótkie chwile, a potem szybko się nudzą i lądują w kącie.

W tym roku postawiłam sprezentować najbliższym… przeżycia. Tak, dobrze czytacie.


Butelka po winie jako prezent ślubny?

Wszystko zaczęło się od prezentu, jaki mój przyjaciel podarował mi z okazji ślubu. Butelka wina, ale jakoś dziwnie lekka. Okazało się, że w środku nie ma procentowego trunku, ale… malutkie karteczki z „zadaniami” dla żony i dla męża, pozwijane w ruloniki.

Ileż nudnych, zimowych, bezdzietnych (wtedy jeszcze!) wieczorów uratowały nam te zabawne zadania. Propozycji była cała masa, od przygotowania kolacji dla współmałżonka, po przygotowanie dla niego kojącej kąpieli czy zrobienie masażu. Albo innej miłej niespodzianki. Chodziło o to, by w gonitwie codziennego dnia zatrzymać się, pobyć razem, skupić na sobie – podpowiedzi z butelki to ułatwiały.

Wkrótce zaraziłam się bakcylem robienia prezentów, których nie kupisz w żadnym sklepie. I nie chodzi tylko o to, że to podarunki w większości wykonane ręcznie (bo przecież czasem ich część składową kupuję w „tradycyjnym” sklepie), ale o to, że to podarowanie najbliższym swojego czasu, troski, ciepłych myśli, kreatywności.
Czytaj także: Jedyne w swoim rodzaju – prezenty, które musisz zrobić sobie sam


Wyższy level prezentu

Jakieś podpowiedzi? Bardzo proszę! Z okazji Walentynek mój małżonek dostał w ubiegłym roku… pudełko. Zwykłe, kartonowe, niezbyt wielkie. Oczywiście różowe, z walentynkowymi motywami, ale i naszą wspólną fotografią na wieczku.

W środku były… bilety do wykorzystania. Zakres karnetowej oferty zależy właściwie tylko od poczucia humoru, wyobraźni i pomysłowości. Młodemu tacie chyba najbardziej do gustu przypadły kupony na męskie wypady – w końcu rodzice pochłonięci dzieciorexem nie mają tak wiele czasu na samotne eskapady.

Uznacie może, że to niezłe pomysły na wszystkie inne okazje, ale na Boże Narodzenie? Przecież pod choinkę coś włożyć trzeba. Jasne, już podpowiadam co!
Czytaj także: Znów skarpetki? Prezentowe wskazówki dla obdarowującego i obdarowanego


Kupony na Boże Narodzenie

Dobrym rozwiązaniem są bilety na wszelkie imprezy, koncerty, wystawy, etc. Jeśli tylko oczywiście mamy do czynienia z fanem sztuki albo doskonale wiemy, że największą frajdę mężowi/siostrze czy mamie sprawi bilet na koncert ulubionego artysty. Że nie wiadomo, czy trafimy z terminem? To żadna wymówka – mając taki bilet w garści na kilka tygodni (albo i miesięcy) wcześniej, możemy śmiało wygospodarować czas na wyjście.

Oczywiście najlepiej, żeby to były podwójne bilety. Dlaczego? Bo o to w tym właśnie chodzi! Żeby podarować nie tylko przeżycie i towarzyszące jemu emocje (to zostaje w pamięci na znacznie dłużej, niż nawet najcudowniejszy krem na zmarszczki), ale i… swój czas. Jeśli widujesz się z siostrą czy mamą niezbyt często, taki wspólny wypad będzie świetną okazją do nadrobienia zaległości. Podobnie, jeśli z małżonkiem, zwłaszcza odkąd urodziły się dzieci, nie szalejecie na mieście, bilety do teatru czy na koncert będą świetnym pomysłem.
Czytaj także: W rodzinie jest siła! Ale tylko wtedy, kiedy nikt w domu nie czuje się bezsilny


Podaruj przeżycia!

Jeśli koncert, teatr czy wystawa wydają się zbyt mało oryginalnym pomysłem na świąteczny podarunek, możesz skorzystać z bardziej ekstremalnej propozycji. W internecie można znaleźć całą masę witryn, które oferują takie odjechane prezenty, jak przelot balonem, skok ze spadochronem, lot w tunelu aerodynamicznym, skok na bungee, przejażdżkę ferrari (albo innym pojazdem). Pomysłów jest co nie miara!

Także, jeśli chodzi o prezenty dla par. I niekoniecznie mam tu na myśli wyłącznie zakochanych. Chcesz podarować coś ekstra dla swoich dzieciaków i rodziców? Wszelkiego rodzaju kursy (na przykład nurkowania albo przygotowywania sushi) będą świetnym pomysłem na to, by dziadkowie spędzili niezapomniany czas z wnukami. Matka i córka? Może być kurs makijażu – wszystko zależy od zainteresowań. Pamiętajcie, nie dajcie się ograniczać schematom, stereotypom, etc. – w końcu we dwoje będzie Wam raźniej!


Dla dzieci? Karnet na wspólny czas!

Na koniec najtrudniejsze – dzieciaki, które na różne kursy mogą być jeszcze za małe. Ale im też można podarować coś najcenniejszego pod słońcem – swój czas i zainteresowanie. Jak to zrobić? Wystarczy do fajnej planszówki przygotować fikuśną kopertę z… – tak, tak, karnetami na grę. Cała zabawa polega na tym, że rodzic (czy starszy brat/siostra), jeśli dostanie taki bilecik, musi zagrać z dzieckiem w planszówkę.

Chyba nie ma lepszego pomysłu, niż podarowanie komuś swojego czasu – a przez to kawałka samego siebie!
Czytaj także: O czym tak naprawdę marzy Twoje dziecko? Zobacz!



*Do tekstu zainspirował mnie artykuł o prezentach z grudniowego numeru „Twojego Stylu”

...

Wazna tez kwestia gustu. Malutki niespotykany misiek czy piesek z porcelany czy pluszu. Nie zagraci mieszkania, nie ma wartosci materialnej a budzi dobre emocje. Liczy sie jakosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133562
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:20, 20 Gru 2017    Temat postu:

Dziadkowie zbyt hojni? Co zrobić, by nie zasypywali dzieci prezentami
Mary Sauer | 20/12/2017
Kidstock/Getty Images
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Dziadkowie uwielbiają rozpieszczać wnuki, obdarowują wciąż nowymi zabawkami, słodyczami, grami, a ty chciałabyś, by dzieci umiały być wdzięczne. No i by dom nie zatonął w tonach zbędnych rzeczy. Jak to zrobić, by obdarowujący i obdarowani byli zadowoleni?


P
owiedzmy, że udało się Wam w tym roku przyciąć nieco przedświąteczny, służbowy kalendarz na korzyść rodziny i praktyk religijnych. Zostaje jednak sprawa prezentów pod choinkę – a rodzice mają jednak ograniczoną kontrolę nad tym, jakie (i ile) podarki dostaną dzieci. Jeśli chcemy pomóc dzieciom oprzeć się chciwości i materializmowi, jak poradzić sobie z resztą rodziny – dziadkami, ciociami, wujkami, którzy obdarowują ponad miarę?

Zbliża się Boże Narodzenie, więc temat ten wypływa często w moich rozmowach z przyjaciółkami-matkami. Jedna z nich mówi o wielkich, plastikowych pudłach wypełnionych prezentami od dziadków, druga zastanawia się, jak długo powinna trzymać prezenty w domu, zanim zapakuje je w torby i zaniesie do najbliższego sklepu ze starzyzną.

Mówiąc otwarcie: jak powstrzymać dziadków przed rozpieszczaniem naszych dzieci?
Czytaj także: Jedyne w swoim rodzaju – prezenty, które musisz zrobić sobie sam


Po pierwsze: wdzięczności uczą rodzice

Zanim postawimy granice rodzinnej hojności, musimy wziąć odpowiedzialność za świąteczną atmosferę w domu. Oczywiście, nadmiar prezentów może przyczynić się do rozpieszczania dzieci, ale przecież wdzięczności uczymy w domu przez cały rok.

„Wdzięczność jest cechą, którą pielęgnujemy cały rok, nie tylko w okresie Bożego Narodzenia”, mówi Joshua Hawrot, terapeuta w Pastoral Solutions Institute. Sugeruje, by tworzyć nawyk codziennej wdzięczności, omawiając z dziećmi, za co są wdzięczne, i przypominając, że prezenty pochodzą od Boga.

Luterański pastor Stan Palmer zgadza się z tym twierdzeniem i zachęca rodziców, żeby wychodzili poza schematy, pomagając dzieciom odkryć, dlaczego czcimy Jezusa w okresie świątecznym poprzez praktyki adwentowe.

„Tu właśnie rodzinna pobożność w czasie Adwentu jest pomocna” – mówi. „Wykorzystanie adwentowej pory pomaga skupić się na Chrystusie jako świątecznym darze i jako tym, który przychodzi, by zbawić nas od grzechu”.

Prosty wieniec adwentowy z pięcioma świecami może stać na środku stołu. Cowieczorne, a nawet cotygodniowe spotkanie wokół stołu, by zapalić świecę, przeczytać świąteczną historię i porozmawiać, dlaczego potrzebujemy daru Chrystusa to doskonały sposób, żeby skierować uwagę dzieci na sens Bożego Narodzenia.
Czytaj także: Nie tylko św. Mikołaj! Kto przynosi świąteczne prezenty w Polsce i Europie?


Zaproście członków rodziny do wspólnego działania

Niemiło i niegrzecznie byłoby powiedzieć dziadkom: „Dajcie spokój z prezentami”. Pastor Palmer sugeruje bezkonfliktowy i pełen szacunku sposób rozwiązania problemu – poproszenie dziadków, by dołączyli do Waszej rodziny w aktach hojności. Jest mnóstwo sposobów na okazanie szczodrości. Szlachetna Paczka, która pomaga rodzinom, jakie znalazły się w potrzebie z niezależnych od siebie przyczyn, coroczne świąteczne zbiórki żywności organizowane przez Caritas, Banki Żywności, Fabryki Marzeń, które wspierają zdolne dzieci z ubogich rodzin – to organizacje, które pomagają mądrze, można się także w ich pracę zaangażować całą rodziną i to na różne sposoby, niekoniecznie wpłacając pieniądze na ich konta. Warto też zapytać we własnej parafii, jak można pomóc w świątecznym czasie – a może po prostu zaprosić samotnego sąsiada na święta?


Postawcie jasne granice, ale bądźcie gotowi do kompromisu

Pastor Palmer sugeruje: weźcie pod uwagę, że w ten sposób rodzina może okazywać miłość.

Zamiast więc karcić dziadków i ciocie za szczodrość, lepiej porozmawiać z nimi otwarcie o tym, jaki efekt wychowawczy chcielibyście osiągnąć. Wyraźcie nadzieję, że Wasze dzieci nauczą się cenić dar Chrystusa i czas spędzony z rodziną w święta.

Poproście, żeby włączyli się do misji „jeden prezent dla każdego dziecka” (albo ile uznacie za stosowne). Jeśli członkowie rodziny nie rozumieją Waszej postawy albo nie chcą uszanować Waszego życzenia, spróbujcie znaleźć kompromisowe wyjście z sytuacji.

Andrea, mama dwójki dzieci, musiała nieco ustąpić, kiedy babcia nie była skłonna ograniczyć ilości prezentów dla wnuków. Zgodziły się więc, że prezenty zostaną kupione w sklepie dobroczynnym, który przekazuje swoje dochody na rzecz miejscowej wspólnoty. A kiedy dzieci znudzą się już zabawkami, trafiają one znów do fundacji charytatywnych, zamiast zagracać dom.
Czytaj także: Świąteczne prezenty dla ducha


Zaproponujcie praktyczne rozwiązania

Istnieją, oczywiście, praktyczne sposoby, które pomogą waszej rodzinie uniknąć podarunkowego szaleństwa. Pastor Palmer podpowiada, żeby zapytać dzieci, co chciałyby dostać i podsunąć jeden lub dwa pomysły dziadkom. To może pohamować ich chęć zakupu licznych podarków i będą dzięki temu pewni, że kupują jeden prezent, który naprawdę spodoba się wnukowi.

Karolina, mama czwórki dzieci, poprosiła swoje rodzeństwo o zakup wspólnego, jednego prezentu dla każdego dziecka. Podrzuciła też ciociom i wujkom pomysły, jakie prezenty byłyby najbardziej pożądane, na przykład zestaw do szycia albo robienia filmów, zamiast zabawek, które szybko zostaną porzucone.

Maria mieszka w małym domu, zauważyła więc, że zabawki, które dostaje córka, zagracają mieszkanie. Poprosiła dziadków, żeby zamiast zabawek sprezentowali dziecku karnet na lekcje tańca. „Nie tylko w domu zapanuje porządek, ale i córka będzie bardziej zadowolona. A jeśli muszą dać jakiś namacalny prezent, niech to będzie książka” – mówi.

Takie prezenty procentują, nie zostają zapomniane albo porzucone w szafie parę tygodni po świętach, mogą też dla dziadków być okazją do wspólnego spędzenia czasu z wnukami.


Pamiętajcie – dawanie i przyjmowanie prezentów powinno sprawiać radość

„Przyjmujemy Chrystusa jako największy dar” – przypomina Joshua Hawrot. „Dlatego cieszymy się też podarkami, które dostajemy od innych”.

Cudownie jest obdarowywać i otrzymywać prezenty z wdzięcznością. W naszych wysiłkach powściągania materializmu i hamowania dziadków rozpieszczających dzieci, pamiętajmy, żeby cieszyć się spotkaniami z rodziną i przyjmować szczodrość krewnych z otwartymi ramionami. Pozwólmy, żeby dawanie i przyjmowanie prezentów było przypomnieniem Bożej dobroci i daru, jaki w osobie Chrystusa dostajemy w Boże Narodzenie.

A jeśli dziadkowie nie chcą się ugiąć? Może warto machnąć ręką i w styczniu ofiarować zabawki na cele dobroczynne?

...

Absolutnie bezwzglednie trzeba sie pytac rodzicow bo mozna lamac jakies zasady przyjete w wychowaniu. Np. skromnosc materialna a tu wchodzi jakis ktory chce by fajnym gosciem z jakims gadzetem ktory glownie blyszczy na bogato... Nie mozna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133562
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:02, 19 Lut 2018    Temat postu:

8 dyskretnych aktów dobra, na które stać każdego
Caryn Rivadeneira | 19/02/2018

Deirdre Malfatto | Stocksy United
Udostępnij 13 Komentuj 0
Te wspaniałe uczynki, dokonywane anonimowo przez sąsiadów i nieznajomych, są bardzo inspirujące!

Dyskretne dobro
Wszyscy znamy przykazanie: „Kochaj bliźniego swego”. Niemal każdy z nas uczył się o nim już w szkole podstawowej. Nie mamy problemu ze zrozumieniem go jako ogólnego konceptu – oczywiście, mamy być dla siebie nawzajem dobrzy i traktować również osoby spoza naszej rodziny z miłością i troską. Ale co to przykazanie oznacza w wymiarze codziennym, lokalnym?

Czy powinnam przytulać moich sąsiadów każdego ranka w ten sam sposób, co moje dzieci, zanim pójdą do szkoły? Nie sądzę. Ale istnieją inne praktyczne, subtelne sposoby na bycie dobrym. Musimy tylko poszukać odpowiednich okoliczności.

Na szczęście są już na świecie ludzie, którzy mogą posłużyć nam jako przykład. Pewnie czytaliście w lokalnej prasie historie o ludziach, którzy w kawiarni zapłacili za kawę innego klienta, ale to tylko jeden z wielu przykładów opowieści o dobru czynionym każdego dnia, które powinno się doceniać. Przedstawiam więc kilka innych inspirujących historii, wszystkie o pokornych czynach miłości i dobroci, o których jeszcze nie słyszeliście.

Czytaj także: Olśniło Cię? Nie przegap chwili, która może zmienić Twoje życie


Odwrotny prezent urodzinowy
„Zapowiadało się, że spędzę moje urodziny sama, więc wzięłam kilka banknotów o nominale 10 dolarów i wyruszyłam do centrum miasta z zamiarem rozdania ich bezdomnym ludziom. Padało, więc nie udało mi się żadnych spotkać. Rozczarowana ruszyłam z powrotem do samochodu, a na przystanku autobusowym dostrzegłam zapłakaną kobietę. Rozmawiała z kimś przez telefon mówiąc, że nie wie, za co zrobi zakupy dla swojej rodziny. Sięgnęłam do kieszeni i wręczyłam jej całą tę gotówkę. Błogosławieństwem dla mnie było zobaczyć jej twarz rozświetloną ulgą i radością. Odeszłam wiedząc, że pomogłam komuś w odpowiednim miejscu i czasie, w ten sam sposób, w jaki mnie ktoś pomógł wiele lat temu” – Angie Nuttle.



Dzielenie się muzyką
„Kiedy grałam przy stacji metra na Times Square, niewidomy mężczyzna dołączył do grupy przechodniów zgromadzonych wokół mnie. Jego twarz rozjaśniła się na dźwięk mojej muzyki. Kobieta z tłumu, niezwiązana z tym człowiekiem, zobaczyła jego radość. Podeszła do mnie, kupiła jedną z moich płyt i włożyła mu ją do ręki. „To ta muzyka, którą teraz słyszysz. To dla ciebie” – powiedziała. Myśl o tym, że w ten sposób moja muzyka była inspiracją do zrobienia tak niesamowitego, bezinteresownego, pięknego aktu dobroci – bezcenna!” – Natalia „Saw Lady” Paruz.

Czytaj także: Była bezdomna, uzależniona i w ciąży. Co zaproponował jej policjant?


Dobry uczynek za dobry uczynek
„Wiele lat temu, kiedy od dwóch lat nie pracowałam (jako samotna matka), stanęłam przed moją grupką z kręgu biblijnego i poprosiłam o pomoc dla innej mamy samotnie wychowującej dzieci, która cierpiała na destrukcyjny, chroniczny ból spowodowany stwardnieniem rozsianym, a do tego miała kłopoty finansowe.

Zapytałam, czy ktoś mógłby przeznaczyć jakąś kwotę na pomoc dla niej i ku mojej radości spora suma została zebrana. Jakie było moje zdziwienie, kiedy tydzień później otrzymałam pocztą czek w wysokości 1 500 dolarów od pary, której nigdy nie spotkałam, z liścikiem, że byli poruszeni moim wsparciem dla tamtej kobiety, mimo moich własnych trudności. Niewiele wiedzieli o tym, jak bardzo potrzebowałam tych pieniędzy” – Mary Kaarto.



Wdzięczna bankierom
„Byłam samotną matką przez kilka lat, mającą do dyspozycji bardzo niewielki budżet. Ponieważ nie mam prawa jazdy, pakowałam moją dwójkę pociech w czerwoną plastikową ciężarówkę i szliśmy kilometr do i ze sklepu, z zakupami upchniętymi pomiędzy dzieciakami w ciężarówce. Kiedyś wyszłam na podwórko i znalazłam karton z zakupami (produktami spożywczymi, proszkiem do prania, płynem do naczyń itp.).

Zapytałam o niego moich przyjaciół, ale wszyscy wzruszali ramionami i potrząsali głowami. Po latach dowiedziałam się, że zrobiła to kasjerka z banku, który stał pomiędzy moim domem a sklepem. Wyposażyła nas w produkty na obiad z okazji Święta Dziękczynienia i jeszcze kilka tygodni posiłków, nie prosząc nawet o «dziękuję» w zamian. Była skromnym dawcą, któremu zawsze będę wdzięczna” – Debora Dyess.

Czytaj także: Była bezdomna, ale poszła na Harvard. Lekcje odrabiała na klatce schodowej


Chętna do pomocy
„Sklep, w którym kupuję, ma parking na wzniesieniu z niewygodnym stojakiem na wózki, a także klientelę w podeszłym wieku. Staram się zatrzymywać, kiedy jestem na parkingu, zanim wejdę do sklepu i pomóc komuś przez odwiezienie jego wózka do stojaka. Albo kiedy odstawiam swój wózek, rozglądam się za kimś, kto mógłby potrzebować pomocy. W tym momencie mojego życia, bez dzieci w domu, mam dosłownie ręce wolne do niesienia pomocy innym. Staram się więc dostrzegać ludzi wokół, zamiast tylko śpieszyć się, załatwiając własne sprawy. Myślę o tym, że za 20 lat to ja mogę być tą osobą potrzebującą pomocy!” – Carla Foote.



Lunch dla dwojga
„Nie dalej jak w zeszłym miesiącu, podczas jazdy do St. Louis, mijałam żebraka po drodze na lunch. Zamówiłam więc dwie porcje tego, co chciałam kupić dla siebie – tosta z serem, jabłko, czipsy, ciasteczko i wodę – i zatrzymałam się w drodze powrotnej, żeby mu je dać. Zanim zniknęłam za zakrętem, widziałam, że przyjął jedzenie ode mnie i jadł je, siedząc pod drzewem. Wyraźnie widać było, że potrzebował dobrego posiłku. To doświadczenie sprawiło, że poczułam, jakbym spełniła uczynek miłosierdzia” – Leah Gleason.



Przy kolacji
„Kiedy mój mąż i ja wyszliśmy na kolację, rozmawiałam ze starszym panem. Był w mieście, aby odwiedzić swoją mamę, która przebywała w domu opieki. Powiedział, że martwi się o nią, bo mieszka w innym mieście, daleko, i nie może jej odwiedzać. Poczułam wtedy bardzo wyraźnie, że Pan Bóg dotyka mojego serca, żebym zaoferowała mu pomoc, gdyby kiedykolwiek jej potrzebował. Wtedy odezwała się praktyczna część mnie, żebym tego nie robiła, bo to prawdopodobnie nie moja sprawa. Ale Boża strona zwyciężyła. Wręczyłam mu kawałek papieru z moim numerem telefonu. Powiedziałam, że gdyby kiedykolwiek potrzebował, żeby ktoś podjechał i zajrzał do jego mamy, ja chętnie to zrobię. Rozpłakał się. Dla mnie nie było to nic wielkiego, ale dla niego – tak. I bardzo się cieszę, że posłuchałam tej Bożej podpowiedzi tego dnia” – Jamie Janosz.

Czytaj także: Boisz się prosić o pomoc? Podpowiadamy jak to zmienić


Współpracowników nakarmić
„Jeden z moich kolegów z pracy był bez grosza przy duszy i mówił o tym, że nie ma w domu jedzenia. Podsłuchawszy to, skorzystałam z przerwy na lunch i pobiegłam do sklepu po kilka toreb zakupów, które wsadziłam mu do samochodu. Nigdy nie przyznałam się, że to ja, ale czułam się wspaniale. Sama byłam kiedyś w takiej sytuacji, więc chciałam pomóc. Do dziś prowadzę politykę otwartej spiżarni wobec moich przyjaciół” – Bonnie Muehleman.

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Bezinteresowne czynienie dobra to w istocie dawanie prezentow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133562
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:50, 05 Kwi 2018    Temat postu:

Łapówki, prezenty, przekupstwo. Jak się zachować w tych „śliskich” sytuacjach?
Barbara Stefańska | 04/04/2018
KORUPCJA, ŁAPÓWKA
Shutterstock
Udostępnij Komentuj 0
Kwestie łapówek, prezentów, przekupstwa bywają moralnie trudne, gdyż etyka nie jest matematyką. Natomiast nie można popaść w relatywizm – istnieją kryteria, które pozwalają rozróżnić postępowanie uczciwe od nieuczciwego.

Prezenty, które mają ukryte znaczenie; „smarowidła”, by sprawy poszły naprzód – to w niektórych branżach rozpowszechnione praktyki. W ten sposób tworzą się niesprawiedliwe struktury w społeczeństwie. Dlatego nade wszystko ważne jest, by chcieć być sprawiedliwym, postawić sobie taki cel. Sprawiedliwość to stała gotowość oddawania każdemu tego, co się jemu należy. W praktyce oznacza to także stałą gotowość rezygnowania z tego, co nam się nie należy.

W Piśmie Świętym znajdziemy sporo passusów na ten przekupstwa czy korupcji. Weźmy Psalm 15: „Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie, kto zamieszka na Twojej świętej górze? […] ten kto nie daje swoich pieniędzy na lichwę i nie da się przekupić przeciw niewinnemu”; albo Księgę Wyjścia (23,Cool: „Nie będziesz przyjmował podarków, ponieważ podarki zaślepiają dobrze widzących i są zgubą spraw słusznych”.

Czytaj także: Pieniądz – mój sługa czy pan?


Podarki – w dowód wdzięczności czy w ukrytym celu?
W powyższym fragmencie Księgi Wyjścia jest mowa o nieuczciwych podarunkach, mających wpłynąć na sprawy sądowe. Prezenty same w sobie są miłym gestem, chyba każdy lubi je otrzymywać. Natomiast prezenty czy prowizje w relacjach zawodowych /służbowych wymagają ostrożności.

Podarunek może być dowodem wdzięczności, np. dla lekarza za przeprowadzenie trudnej operacji dziecka, ale już prezent wręczony przed operacją i w ukryciu budzi zastrzeżenia. Studenci wręczający drobny prezent promotorowi po odebraniu pracy magisterskiej robią coś innego niż studenci, którzy przychodzą z ekskluzywną bombonierką, żeby nie było kolokwium.

Ofiarowywanie komuś pieniędzy (poza sytuacjami prywatnymi) z reguły bywa podejrzane. Natomiast podarunki w innej formie mogą być uczciwe lub nie. W pewnych zawodach istnieje zupełny zakaz ich przyjmowania, więc sprawa jest jasna. Jeśli jest to drobiazg, rzecz małej wartości, również nie ma problemu. Natomiast w innych przypadkach, warto sprawdzić, czy:
– prezent jest przekazywany jawnie;
– czy nie ma w nim ukrytego celu, np. zyskania przychylności;
– czy daje się prezent po to, by ktoś po prostu wykonał swoje obowiązki, które i tak powinien wykonać.

Na pewno nie należy dawać/przyjmować prezentów, jeśli w grę wchodzi interes zależny od decyzji obdarowanego. Nie ma również powodu wręczania podarków w życiu zawodowym czy publicznym, jeśli nie jest on dowodem wdzięczności czy uznania dla kogoś.

Jeśli chodzi o prezenty nieuczciwe, złe jest zarówno ich branie, jak i dawanie (przynajmniej o ile robi się to z własnej inicjatywy).



Łapówki
Życie obfituje w tysiące różnych sytuacji. Spróbujmy jednak wymienić pewnego rodzaju katalog niesprawiedliwych zachowań. Są to:

– propozycje zachęcające kogoś do popełnienia nieprawidłowości, np. w celu uzyskania zezwoleń, przyznania subwencji, ukrycia mandatu, przymknięcia oka na uchybienia czy matactwa wykazane podczas kontroli, zyskania stronniczości sędziów sportowych; są to ewidentne łapówki;

– propozycje mające na celu zyskanie przychylności przy decyzji uznaniowej; różnica w stosunku do punktu pierwszego jest taka, że ta decyzja „wsparta” łapówką może być słuszna; mimo wszystko niesprawiedliwości nie wyrówna się inną niesprawiedliwością;

– załatwianie spraw za pomocą „dopłat”, czyli propozycje składane w celu zmuszenia kogoś do wykonania swoich obowiązków;

– odpalanie działki za uzyskanie kontraktu lub czegoś, z czego ma się dochód, czyli oferty pośredniczenia w uzyskiwaniu decyzji uznaniowych;

– i różne inne tzw. smarowidła, żeby ktoś wpłynął generalnie na korzyść danej strony.

Czytaj także: Papież: korupcja, oszustwa, nadużywanie władzy – oto droga grzechu


Gdy ktoś oczekuje „zapłaty”
Trudno się nie zgodzić, że są to sytuacje niesprawiedliwe. Weźmy przykład z życia: rodzina chce wybudować dom i sprawa nie idzie do przodu, ciągle brakuje stosownych pozwoleń. Jej członkowie zaczynają się domyślać, że ktoś czeka na dopłatę. I co robić w przypadku próby wymuszenia łapówki?

Ogólna zasada brzmi: nie należy brać udziału w sprawach niemoralnych. Jednak odpowiedzialność poszczególnych osób jest różna. Zacznijmy od głównych zasad:

– zawsze niemoralne jest aktywne wspieranie niesprawiedliwości. Nie do przyjęcia jest inicjowanie łapówki, czy to ze strony przyjmującego, czy biorącego. Ale jeśli jedna osoba z własnej inicjatywy daje, a druga z własnej inicjatywy bierze łapówkę, to wina w pełni leży po obu stronach;

– uczestniczenie w czynie niesprawiedliwym jest niemoralne;
– niesprawiedliwie, więc niemoralne jest wzbogacanie się na niesprawiedliwości.

W powyższym przykładzie z budową domu jedna strona jednak nie chce dać łapówki, druga strona to wymusza. Należy więc rozważyć skutki takich działań – jaka jest proporcja między dobrem, którego się pragnie (wybudowanie domu) i złem, które się toleruje (wzbogacenie się nieuczciwych ludzi, wchodzenie w niesprawiedliwe mechanizmy) oraz czy rzeczywiście „dopłata” jest konieczna. Czy nie ma innej drogi do osiągnięcia celu? Po rozważaniu tych spraw, jeśli nie ma innego sposobu, a więc rodzina jest ofiarą wymuszenia, zapłacenie jest moralnie dozwolone.



Skazani na współpracę ze złem?
Dopuszczalna jest więc tzw. współpraca ze złem, gdy: 1) to, co chcemy zrobić (np. budowa domu), nie jest złem samym w sobie; 2) mamy dobre intencje; 3) istnieje odpowiednia proporcja między dobrem, którego się pragnie i złem, które się toleruje; 4) istnieje taka konieczność, inaczej nie da się tego osiągnąć.

Weźmy inny przykład, gdy nie ma konieczności współpracy ze złem. Policjant łapie kierowcę za wykroczenia i proponuje mu zamiast mandatu łapówkę. Wtedy uczciwy kierowca powinien domagać się normalnego mandatu, nawet gdy zapłaci więcej.

Zawsze prawdziwa jest też zasada, że „cel nie uświęca środków”. Np. gdy rodzice płacą za dostanie się syna czy córki na studia, skutek może być taki, że osoba nieprzygotowana dostanie się na studia, a przez to ktoś inny się nie dostanie. I wtedy będzie to krzywda dla osób trzecich. Jest to też zły przykład dla swojego dziecka.

Powyższe cztery kryteria w niektórych przypadkach mogą się okazać niewystarczające. Można się jeszcze zastanowić, czy ten przymus jest rzeczywisty, czy raczej ktoś liczy, że łatwo nas zastraszy? Ten, kto cierpi wymuszenie, musi być też rzeczywistą ofiarą. Załóżmy, że firma budowlana jest zmuszona zapłacić prowizję. Ale „odbija” to sobie, obniżając jakość materiałów i podnosząc ceny mieszkań. Wtedy już nie jest ofiarą wymuszenia. I jeszcze jedna sprawa – konieczność, w tym sensie, że to, co pragnie się osiągnąć legalnie, można osiągnąć tylko nielegalnie.



Przeciwko korupcji
A może, jeśli widzimy wokół korupcję, to trzeba po prostu zgłosić ten fakt na policję czy ujawnić w mediach? To wymaga sporo roztropności, gdyż nikt nie chce być kamikadze. Niektóre zawody mają wpisane w swoje obowiązki ujawnianie nieuczciwych zachowań – policjanci, inspekcje, kontrolerzy etc. Natomiast w przypadku innych osób, warto się zastanowić – czy zgłoszenie tej sprawy będzie skuteczne, czy jestem w stanie udowodnić nieuczciwość, czy nie niesie to zagrożenia osobistego. A zatem – ani zawsze, ani nigdy.

Korupcja pociąga za sobą korupcję i w ten sposób tworzą się „struktury grzechu” czy grzechy społeczne, które, de facto, są nagromadzeniem grzechów osobistych. Z pewnością ważne są pewne rozwiązania instytucjonalne, czyli dążenie do przejrzystości przy decyzjach uznaniowych, skuteczna kontrola, odpowiednie wynagrodzenia dla urzędników czy jawność finansowania partii politycznych.

Jednak ostatecznie, aby zmieniły się struktury, muszą zmienić się ludzie. Wszyscy możemy się przyczynić do tworzenia bardziej sprawiedliwego społeczeństwa, a jeszcze większa odpowiedzialność spoczywa na ludziach na wysokich stanowiskach, decydentach.

Niesprawiedliwość powinna być zawsze naprawiona, choćby nie można było jej odwrócić. Jeśli ktoś się wzbogaci wskutek nieuczciwych praktyk, nawet gdyby nie był sprawcą niesprawiedliwości, lecz beneficjentem, nie powinien zatrzymywać pieniędzy. Uczciwość może więc czasem uderzyć po kieszeni, taka jest jej cena.

Może niektórzy zetkną się z tak skorumpowanym środowiskiem w pracy, że będą mieli wybór: walczysz albo odchodzisz. Po co ktoś miałby zostać w takim miejscu? Aby ewangelizować. Właśnie zadaniem świeckich jest zajmowanie się sprawami świeckimi i kierowanie nimi po myśli Bożej (por. Katechizm Kościoła katolickiego nr 898). A te sprawy są nieraz bardzo nieidealne.

Czytaj także: Papież: Chrześcijanin powołany do angażowania się w sprawy ludzkie
Czytaj także: Czy katolik może wydawać pieniądze na wszystko?
Czytaj także: Fundusz Kościelny. Emocje, historia i pieniądze
Korzystałam z książki Julio de Vega „Prowizje, prezenty czy przekupstwo. Chrześcijanin a nieuczciwe wzbogacanie się”, Apostolicum, Ząbki 2003

...

Musi byc jasno zaznaczone ze od prezentu nie zalezy traktowanie! Czyli lekarz tak samo dba o chorego w szpitalu niezaleznie czy przyniosa mu koniak czy nie. Nieprzyjecie jakiegos rozsadnego prezentu byloby niedobre. Ale tez gdy ktos mowi. Ja zaplacezaplace - powinno byc jasne stwierdzenie ze placenie za np. operacje nie wchodzi w gre skoro jest publiczna usluga. Kto chce pienieznie niech zlozy prywatna wizyte ale tez nie moze to byc warunkiem operacji!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy