Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Prawa natury czy one istnieją ? I jakie są ?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:36, 28 Lis 2016    Temat postu:

Społeczeństwa nie wiedzą, że opierają się fundamentach chrześcijańskich

Karol Białkowski
dodane 27.11.2016 18:56 Zachowaj na później

Chantal Delsol podczas panelu
Archiwum Kongresu Społecznego

Na postawione w ramach Kongresu Społecznego ESK 2016 pytanie: "Czy istnieje cywilizacja chrześcijańska?" próbowała odpowiedzieć francuska filozof Chantal Delsol, dyrektor Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Marne-la-Vallée.

Pani profesor zaznaczyła na wstępie, że cywilizacja europejska ma swoje korzenie w chrześcijaństwie, ale sięga także do kultury greckiej. - Aktualnie jest taka wola społeczna, by mówić o tym, że nasza cywilizacja nie wyróżnia się wcale od innych, bo wszystkie są humanistyczne. Znajdujemy się w czasie swoistej gorączkowości uniwersalistycznej - wyjaśniała.

Podkreśliła, że istnieje coś takiego jak tożsamość europejska i nawet jeśli inne społeczności są humanistyczne - chronią jednostki ludzkie - u nas rozwija się specyficzny humanizm. - Można wyróżnić trzy rodzaje humanizmu: królewski - człowiek jest królem istot żyjących, równości - wszyscy ludzie są równi oraz dystansu - respektowanie prawa drugiej osoby do prywatności.

W dalszej części konferencji Ch. Delsol rozwijała trzy zagadnienia: poszukiwanie prawdy, osoba i czas. - To są, moim zdaniem, trzy główne elementy stanowiące podstawę chrześcijańskiej i greckiej cywilizacji - mówiła.

Odnosząc się do pierwszego punktu, mówiła o podstawowych cechach prawdy. - Po pierwsze - jest ona dana. Prawdy się nie wymyśla. Prawda się narzuca - wychodzi nam na przeciw. Oczywiście, nie jesteśmy bierni wobec prawdy, bo musimy interpretować rzeczywistość, która nie jest nam w całości dana. Prawda nas zmienia i niejako jesteśmy zmuszeni, by się do niej dostosować. Wobec tego, jeśli prawda istnieje, nie jesteśmy panami świata, a nasze czyny są od niej zależne.

Zaznaczyła także, że prawda jest uniwersalna - taka sama dla nas, jak i dla ludzi na drugim końcu świata. - Poszukiwanie prawdy zmusza kulturę, angażuje do poszukiwania jedności sensu, uniwersalności. Prawda jest jak słońce - świeci dla wszystkich - tłumaczyła.

Ch. Delsol wyjaśniała, że idea prawdy popycha do nauki. - Pojęcie prawdy dopuszcza pojawienie się wątpliwości i badanie. To z tego powodu powstały uniwersytety - mówiła. Odwołując się do różnych teorii próbujących odpowiedzieć, dlaczego to właśnie na Zachodzie, a nie w bardziej przychylnych warunkach w Chinach nastąpił rozkwit nauki, zaznaczyła, że najbliższa jest jej ta, która decydującą rolę przypisuje teologii. - To teologia jest związana z poszukiwaniem prawdy, pokazywaniem wątpliwości i dążeniu do niej - zauważyła.

Na zakończenie pierwszej części zwróciła uwagę, że prawda daje wolność pod takim względem, że nie może być przez nikogo zarządzana. Prawda nie jest na niczyjej łasce.

Druga poruszona kwestia to osoba, na którą składają się sumienie i wolność. - Człowiek jest stworzony na obraz Boga i to czyni go wyższym od zwierząt. To odróżnia człowieka od zwierzęcia i inspiruje pojawienie się osoby, bo - jak wiemy - Bóg jest osobą. Nasza cywilizacja od najwcześniejszych czasów odróżnia się od wszelkiego pogaństwa, które istniało wcześniej, szacunkiem do życia i przede wszystkim przez odrzucenie pozbywania się "zbędnych" noworodków.

- W tej chwili mamy do czynienia z humanizmem dystansu. Szanowana jest wolność drugiej osoby - tłumaczyła. To daje możliwość krytykowania swojego Stwórcy. - Jest to również humanizm równości - likwiduje hierarchię i podziały. Ta zasada zakłada, że każdy jest panem swojego losu, a w konsekwencji idea osoby wyzwala demokrację - wyjaśniła.

Nastąpiło przejście od społeczeństwa holistycznego do indywidualistycznego. - Innymi słowy - społeczeństwa świata postrzegają człowieka jako członka pewnej całości, bez której nie umiałby żyć - mówiła.

Trzecim punktem, który omówiła Ch. Delsol, był czas. - Monoteizm żydowski pchnął naszą kulturę w wiarę bazującą na czasie linearnym. Dzieje się to, bo Bóg wszechmocny pcha historię człowieka w stronę końca, który będzie chwalebny i całkowity. Chrześcijaństwo żywi tę samą nadzieję. W czasie linearnym nie ma przeznaczenia. Samemu trzeba je tworzyć. To początek wolności człowieka w historii - tłumaczyła.

- Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa otwierają historię. Wiara w czas linearny zakłada nadzieję i wyzwala wiarę w progres. Zachód rozwija się nie tylko dzięki prawdzie i nauce, ale również dzięki czasowi linearnemu, który umożliwia postęp. To wszystko składa się na całość. Wolność jednostki, wiara w postęp i naukę idą razem - zaznaczyła.

Ch. Delsol zauważyła, że oczekiwanie na zbawienie świecczeje. Nie wierzy się już, ale nie traci się czasu linearnego. Zbawienie przekształca się w postęp. - Pod nieobecność transcendencji osadza się w świecie immanentnym - nie będziemy szczęśliwi w niebie, ale możemy być szczęśliwi tutaj, na ziemi - mówiła. Zauważyła, że postęp jest substytutem chrześcijańskiej nadziei.

Na zakończenie prelegentka zaznaczyła, że tożsamość to pochodzenie, źródło, które powinno pozostać żywe, które rodzi nowe myśli, nowe idee na podstawie samej siebie. To nie jest worek martwej materii, to jest coś, co umożliwia nieustanną odnowę. - Ci, którzy nas nie lubią, mówią, że jesteśmy przywiązani do utrwalonych, skostniałych rzeczy. To nieprawda. My mamy do czynienia z matrycą, formą. Tworzymy ciągle coś nowego, dostosowanego do nowych czasów. Wydajemy na świat niejako ciągle nowe dzieci. W ten sposób ta matryca kulturowa wynajduje nowe formy - mówiła.

Ch. Delsol odpowiedziała też na jeszcze jedno pytanie, z którym spotkała się przed kongresem: czy jeszcze mamy do czynienia ze społeczeństwami chrześcijańskimi? - Częściowo tak, bardziej w Polsce niż we Francji. Mój kraj jest, obok Czech, najbardziej zateizowanym krajem w Europie. Nie mamy już do czynienia z chrześcijaństwem. A co to jest społeczeństwo chrześcijańskie? To taka grupa, w której chrześcijaństwo, jako religia, inspiruje prawa, uzasadnia moralność, wskazuje zachowania. Wszystko to się już skończyło. Nasze społeczeństwa żyją całkowicie na fundamentach chrześcijańskich, ale zlaicyzowanych - wyjaśniała.

- Jeśli społeczeństwa mają jakąś naukę, są tolerancyjne, jeżeli wątpią, to oznacza, że zasadzają się na idei prawdy, która została stworzona przez chrześcijaństwo. Jeżeli nasze społeczeństwa są demokratyczne, jeżeli bronią praw człowieka, to znaczy, że wierzą w osobę, czyli ideę chrześcijańską. Nasze społeczeństwa jednak nie wiedzą, że są zasadzone na fundamentach chrześcijańskich. Problem w tym, że nasze społeczeństwa mają skłonność do nawiązywania do społeczeństw pogańskich. Jeżeli spojrzę na mój kraj, to myślę, że 80 proc. obywateli to poganie - mówiła.

- Myślę, że wszystko, co możemy zrobić, to spróbować - mimo wszystko - mówić to, co myślimy i w co wierzymy. To nie jest łatwe - zauważyła. Podkreśliła, że jeśli chcemy, by społeczeństwo na powrót stało się chrześcijańskie, musi się ono nawrócić, a na to potrzeba kilkudziesięciu, a nawet kilkuset lat. - To nie ma tak naprawdę znaczenia, bo przed nami wieczność. Być może to pesymistyczne, ale prawdziwe - zakończyła.

...

Oczywiscie. Wplywy Greckie czy Rzymskie to tylko pewne tlo. Pamietajmy ze tp byly cywilizacje NIEWOLNICZE czyli cos co uznajemy za bestialstwo. A TAM BYLA TO NORMA! Arystoteles uznawal ze to w porzadku. Widac wyraznie ze Ewangelia tak ptzebudowala Zachod ze Grecy czy Rzymianie to tylko jakis ornament. Istota jest Ewangelia. Co dobre na Zachodzie to z Kosciola co zle to od Zachodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:17, 02 Cze 2018    Temat postu:

Prawa człowieka według Kościoła
Ks. Artur Stopka | 01/06/2018
PRAWA CZŁOWIEKA
Shutterstock
Udostępnij
Jeden z watykańskich dyplomatów powiedział dwa lata temu podczas rozmowy ze studentami na Ukrainie, że ktokolwiek łamie prawa człowieka, tym samym łamie prawa samego Boga, dlatego obrona praw człowieka jest dla chrześcijaństwa wartością absolutną. Naprawdę Kościół tak wysoko stawia prawa człowieka? A jeśli tak, to dlaczego?

W pierwszych dniach stycznia 2018 roku media donosiły, że Franciszek „przypomniał światu o znaczeniu praw człowieka”. Zrobił to w ramach jednego z najważniejszych wystąpień wygłaszanych przez Następcę św. Piotra podczas tradycyjnego spotkania z korpusem dyplomatycznym akredytowanym przy Stolicy Apostolskiej.

Papież przypomniał:

Jest to pierwsze zdanie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Zwrócił też uwagę, że w tym roku (10 grudnia) minie siedemdziesiąt lat od ogłoszenia w Paryżu tego ważnego dokumentu.
Czy tego rodzaju tematy powinny zaprzątać uwagę Następcy św. Piotra? Jest tyle innych agend o globalnym zasięgu, które się nimi zajmują – po co jeszcze Kościół wtrąca swoje zdanie? Może to tylko specyfika pontyfikatu Franciszka, który w pewnych kwestiach rozkłada akcenty inaczej niż jego poprzednicy?



Od kiedy Kościół interesują prawa człowieka?
W globalnej sieci można znaleźć opublikowany kilka lat temu artykuł Hanny Pyskło, który pokazuje, że zainteresowanie Kościoła prawami człowieka sięga XIX stulecia. Autorka stwierdza, że papieżem, który przyczynił się w sposób istotny do zapoczątkowania refleksji Urzędu Nauczycielskiego Kościoła nad problematyką praw człowieka, był Leon XIII.

„W swych licznych encyklikach nie zajmował się on jednak wykładem praw osobowych człowieka, lecz dotknął tych zagadnień prostując błędne poglądy na ten temat” – wyjaśnia i dodaje, że choć pisał on o prawie do wolności wyznania, słowa, nauczania i sumienia, to czynił to raczej w sposób polemiczny w stosunku do poglądów lansowanych wówczas przez liberałów i naturalistów.

Jednak, jak wskazał w swej analizie stosunku Kościoła wobec Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ks. Franciszek J. Mazurek, szukając początków zaangażowania Katolików w sprawę praw człowieka, trzeba zapytać, jakie miejsce w nauczaniu Kościoła zajmowała godność osoby ludzkiej, która inspirowała rozwój idei praw człowieka.

Przy takim spojrzeniu, okazuje się, że już Leon Wielki w V stuleciu w modlitwie na Boże Narodzenie stwierdził, iż Bóg stworzył w zadziwiający sposób godność natury ludzkiej na swój obraz i podobieństwo i jeszcze bardziej zadziwiająco odnowił ją przez odkupienie.

Paweł Włodkowic, znany jako rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i obrońca interesów Polski w sporach z Krzyżakami, w XV wieku wyprowadzał z godności człowieka prawa pogan do wolności sumienia, własności i posiadania własnego państwa.



Źródło praw człowieka
Zdaniem Hanny Pyskło, nowy impuls w nauczanie Kościoła na temat praw człowieka wniósł Pius XI, który wskazał wyraźnie godność osoby ludzkiej jako źródło praw człowieka. Jako szczególnie zaangażowanego w walkę o prawa człowieka autorka artykułu wymienia Piusa XII. W radiowym orędziu wigilijnym w roku 1942, gdy wokół szalała wojna, wymienił sześć podstawowych praw osoby.

René Cassin, główny autor Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, twierdził, że podczas jej redagowania był w stałym kontakcie z Giuseppe Roncallim (późniejszym Janem XXIII), nuncjuszem apostolskim we Francji, który wywarł wpływ na kształt dokumentu. Od czasów Jana XXIII i jego encykliki „Pacem in terris” prawa człowieka są stale obecne w nauczaniu Kościoła katolickiego.

„Kompendium Nauki Społecznej Kościoła” wyjaśnia, dlaczego tak jest. Stwierdza ono, że dążenie do sformułowania i ogłoszenia praw człowieka jest jednym z najbardziej znaczących kroków, będących skuteczną odpowiedzią na niezbywalne wymogi ludzkiej godności. A nawet więcej:


Nie bez powodu św. Jan Paweł II nazwał uchwaloną siedemdziesiąt lat temu Powszechną Deklarację Praw Człowieka „słupem milowym na drodze rozwoju ludzkiego”.



Prawa zasadnicze i „nowe”
Papież Polak w encyklice „Centesimus annus”, opublikowanej w roku 1991, wyszczególnił zasadnicze prawa, które narody muszą uznać, aby „demokracji zapewnić autentyczne i mocne fundamenty”.

Znalazły się wśród nich: „prawo do życia, którego integralną częścią jest prawo do wzrastania pod sercem matki od chwili poczęcia; prawo do życia w zjednoczonej wewnętrznie rodzinie i w środowisku moralnym sprzyjającym rozwojowi osobowości; prawo do rozwijania własnej inteligencji i wolności w poszukiwaniu i poznawaniu prawdy; prawo do uczestniczenia w pracy dla doskonalenia dóbr ziemi i zdobycia środków utrzymania dla siebie i swych bliskich; prawo do swobodnego założenia rodziny oraz przyjęcia i wychowania dzieci, dzięki odpowiedzialnemu realizowaniu własnej płciowości”.

Jan Paweł II podkreślił, że źródłem i syntezą tych praw jest w pewnym sensie wolność religijna, rozumiana jako prawo do życia w prawdzie własnej wiary i zgodnie z transcendentną godnością własnej osoby.

Okazuje się, że wciąż problemem jest na świecie nie tylko przestrzeganie praw człowieka, ale również ich rozumienie. We wspomnianym wyżej przemówieniu do korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej papież Franciszek zwrócił uwagę, że na przestrzeni lat, zwłaszcza w następstwie wstrząsów społecznych roku 1968, interpretacja niektórych praw uległa stopniowo modyfikacji, aby objąć różnorodne „nowe prawa”, nierzadko sprzeczne między sobą.

Zdaniem papieża, nie zawsze sprzyjało to promocji przyjaznych stosunków między państwami:


Franciszek ostrzegł, że może w związku z tym zrodzić się niebezpieczeństwo – w pewnym sensie paradoksalne – że w imię praw człowieka dochodzi do ustanowienia nowoczesnych form kolonizacji ideologicznej silniejszych i bogatszych kosztem najbiedniejszych i najsłabszych.



Powszechne, nienaruszalne i niezbywalne
Praw człowieka nie można traktować wybiórczo. Kościół uczy stanowczo, że powinny one być respektowane nie tylko pojedynczo, ale wszystkie razem. Dlaczego? Ponieważ „częściowa obrona tych praw byłaby wyrazem swoistego braku ich uznania” – wyjaśnia cytowane już Kompendium.

Papież nie powiedział tego wprost, ale łatwo się domyślić, że jednym z takich „kontrowersyjnych” praw jest to, które rezygnuje z pełnej ochrony życia człowieka przed narodzeniem. Jest ono sprzeczne z prawem człowieka, które Kościół zawsze wymienia jako pierwsze – prawem do życia.

Kościół w swym nauczaniu o prawach człowieka bardzo mocno podkreśla, że ostateczne źródło praw człowieka znajduje się w samym człowieku i w Bogu, jego Stwórcy, a nie w ludzkich decyzjach, nie w państwie, nie we władzach publicznych. Żaden rząd, parlament ani przywódca nie może decydować, co jest prawem człowieka, a co nie.

Dlatego są one powszechne, nienaruszalne i niezbywalne. Jan Paweł II nie pozostawił wątpliwości, że „nikomu nie wolno pozbawiać tych praw swojego bliźniego, byłoby to bowiem pogwałceniem jego natury”.

....

Zawsze to beda Prawa Boga bo inaczej moze dojsc do potwornosci pod szczytnymi haslami. Zawsze zatem odnosimy do Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:47, 17 Sty 2019    Temat postu:

Rzymski teatr śmierci
Napisane przez Piotr Zelek
Wydrukuj Email Skomentuj jako pierwszy!
Oceń ten artykuł1 2 3 4 5 (1 Głosuj)
Rzymski teatr śmierci
Pixabay
Rzymianie, jak dobrze wiadomo, posiadali szczególny talent do zabijania i przy całej ich odrazie do składania ofiar z ludzi (Imperium zakazywało składania ofiar tego typu, gdziekolwiek na nie natrafiano), pokazy gladiatorów, okazjonalne akty ludobójstwa i publiczne egzekucje były uznawane za wyższe dobro.

Najbardziej niezwykłym aspektem rzymskich publicznych egzekucji była chęć przekształcenia ich w grę. Trzeba to jednak odpowiednio zrozumieć - nie chodzi o grę egzekucyjną jak w przypadku tytułów fantasy z lat osiemdziesiątych, w których uda ci się przeżyć, jeśli znajdziesz wyjście ze śmiercionośnych podziemi. Była to gra w tym sensie, że zbrodniarz ginął w widowiskowy sposób w teatrze, gdzie oczekiwano od niego odgrywania konkretnej roli. Te teatralne widowiska tradycyjnie odbywały się w amfiteatrze w samo południe, między rankiem i popołudniowymi walkami.

Przykłady:

Ok. 30 r. pne - 40 r. pne: Strabon wspomina w notatkach sycylijskiego herszta bandytów Selurusa, który został umieszczony na drewnianej imitacji Etny, zbudowanej nad klatką dzikich zwierząt. Góra została skonstruowana tak, aby zawalić się po ustalonym sygnale, a Selurus wpadł do klatki, gdzie został rozdarty na strzępy.

Połowa I wieku ne: kryminalista o imieniu Meniskus został spalony żywcem odgrywając rolę Herkulesa. Meniskus był prawdopodobnie przebrany i być może zmuszony do odgrywania roli mitycznego herosa.

Końcówka I wieku ne: Marcjalis opisuje przestępcę, który dobrowolnie zanurzył rękę w ogniu, na wzór Gajusza Mucjusza Scewoli. Zdecydował się on na taki krok najwyraźniej dlatego, że gdyby nie to, zostałby on spalony żywcem.

Ok. 80 r. ne: przestępca został zmuszony, aby ubrać się jak Orfeusz i grać na lirze przed dzikimi zwierzętami. Te rozdarły go na strzępy.

Niejaki "Daedelus" został zrzucony na pożarcie niedźwiedziom. Prawdopodobnie został zrzucony na arenę na sznurze, a następnie jego skrzydła "złamały się". Żeby nie wydawało się to niewiarygodne, istnieje zapis o innym Daedelusie (także przestępcy), który wykonując podobny manewr wylądował tuż obok Nerona w amfiteatrze i opryskał Imperatora swoją krwią. Miało to miejsce mniej więcej pokolenie wcześniej.

"Pazyfae" (najprawdopodobniej przestępczyni) miała być sparowana z bykiem, jak jej odpowiedniczka z greckiej mitologii. Jeśli przeżyje to doświadczenie to i tak zostanie później pozbawiona życia.

Druga połowa II wieku ne: Tertulian wspomina przestępców przebranych za Attisa, wykastrowanego boga. Byli oni, jak możemy się domyślać, publicznie kastrowani. Inni przebrani za Herkulesa zostali spaleni żywcem.

Klemens Rzymski opisuje chrześcijańskie kobiety przebrane za Danaidy i Dirke. Dirke była w mitach przywiązana do rogów byka, więc nie ma wątpliwości, jak to się skończyło...

Ok. 200 r. ne: Perpetua, chrześcijańska męczennica miała przebrać się w mitologiczny strój, ale odmówiła współpracy, została uwięziona i wyprowadzona nago na arenę.

Trzeba jednak zaznaczyć, że źródła są, w taki czy inny sposób, niewystarczające: fraszki, stronnictwo, polemika stronnicza itd. Nie mamy "dziennikarskiego" opisu znikających w ten sposób przestępców. Ale wystarczająco wiele niedoskonałych źródeł może już stanowić fakt.

Być może pozostało tylko jedno pytanie: w jaki sposób władze rzymskie doprowadziły do ​​tego, że skazywano opisywanych kryminalistów na śmierć? Po pierwsze, wielu z nich nie musiało tak skrupulatnie "współpracować". Na przykład biedny, stary Selurus na szczycie swojej zapadającej się góry mógł zostać w odpowiednim momencie odratowany, a sztuka nadal wzbudzałaby ekscytację publiczności, która przyszła zobaczyć, jak umiera. Podobnie kobieta przywiązana do platformy, podczas gdy byk wpadł rozwścieczony na arenę.

Po drugie w niektórych przypadkach mogło istnieć przeczucie, że występując na scenie przestępcą uniknął śmierci lub przynajmniej tej "gorszej" śmierci. Jest na to wyraźna wzmianka w przypadku "Gajusza Mucjusza Scewoli", który poświęcił swoją rękę w płomieniach, aby nie zostać spalonym w całości - czy to oznaczało, że otrzymał miłosierną śmierć, czy też został uwolniony? Podobnie "Orfeusz", który grał dla zwierząt, mógł zostać poinformowany, że gdyby żaden zwierz go nie zaatakował, zostałby uwolniony lub zabity w bardziej humanitarny sposób (ale zapewne wszystko to wydawało się zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe - kaci mogli przecież skłamać).

Po trzecie, organizatorzy mogli zaoferować leki uśmierzające ból (a może truciznę?) w zamian za współpracę.

Po czwarte, istnieje udowodniona i całkowicie osobliwa więź między katem i skazanym. Być może więzień postrzegał współpracę jako część paktu pomiędzy zabijanym a zabójcą zawartego w celu odbycia "humanitarnej egzekucji".

...

Ale po co gdybac jak macie fakty? Albo wkladasz reke do ognia albo spalimy cie calego!
A jesli wlozy? To? Go zetną mieczem a nie spalą.
Tak jak ta kobieta ktora mial zgwalcic BYK! TAK!( W szkolach was nie uczyli ale z minotaurem chodzi o stosunek kobiety z bykiem. Na Krecie bylo to robione w ramach kultu ,,taki mieli rytual"! Fajne co? A potem dzieci mysla ze starozytna Grecja to bajka!) a jak przezyje gwalt byka to JĄ NP. ZETNĄ! A jakby sie nie zgodzila to np. spalenie zywcem. To biedna kobieta mogla sie nawet nie opierac bo na pewno ,,za karę" palili by starannie powoli itd.

NIE ROZUMIEM CZEMU PRZYPISUJECIE ODRUCHY WYNIKLE Z CHRZESCIJANSTWA POGANOM! ONI ICH NIE MAJA! MILOSIERDZIE DLA NICH JEST GLUPUE! GLUPIE! TAK JEST W BIBLII!!

Na pocieszenie dodam ze chrzescijanstwo znika obecnie! Hurra wolnosc! Prawda? Coraz wiecej doniesien o satanistach ofiarach z ludzi! Ciekawe kiedy bedzie paleni gwalcenie przez byki w ramach Big Bradera! Wolnosc! Super! Nie cudzoloz nie kradnij nie zabijaj ach jakiez to zniewolenie! Tak ciezko bez tego zyc! Najlepsze ,,wspaniale" poganstwo! Ponco milosierdzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:31, 28 Lut 2021    Temat postu:

Grecki filozof Platon chciał penalizacji kontaktów homoseksualnych

...mówiłem o sposobie przeprowadzenia prawa, które zezwalać będzie tylko na stosunki płciowe, zgodne z naturą, to jest służące płodzeniu potomstwa. Zabraniać więc będzie [prawo] mężczyznom obcować z mężczyznami, nie pozwalając im rozmyślnie niszczyć rodu ludzkiego. - Platon, Prawa, Księga Ósma
...

CoolYo 11 godz. temu +3
Zabraniać więc będzie [prawo] mężczyznom obcować z mężczyznami, nie pozwalając im rozmyślnie niszczyć rodu ludzkiego. czytaj Narodu Polskiego

Nie ma narodu bez obywateli. W starozytnosci pederastia byla popularna ale rozumiano, ze nie przynosi dzieci.
Dzisiaj debile z LGBT twierdza, ze zwiazki homo maja wiecej dzieci niz pary hetero.¯\_(ツ)_/¯
udostępnij

SpaghettiSupernova 10 godz. temu +1
@CoolYo:

Dzisiaj debile z LGBT twierdza, ze zwiazki homo maja wiecej dzieci niz pary hetero

Niby jacy debile z LGBT tak twierdzą? Tylko podaj dowód inny niż jedna głupia wypowiedź profesor Moniki Płatek.
udostępnij


Kodak 5 godz. temu -2
Mądry gościu musiał być
udostępnij

thetrumpist- 9 min. temu 0
Bez wątpienia był wybitną postacią.

...

Jak widzicie zdrowy rozum naturalny bez problemu odkrywa patologicznosc sodomii. Trudno uznac to nawet za geniusz. Kazdy wie skad sie biora dzieci.
To nie jest chrzescijanstwo! Bynajmniej. Wystarczy zdrowy rozum zeby do tego dojsc. Nie kazdy ma jednak zdrowy stad Biblia potwierdza ze to zło.
Mnostwo praw jest dostepnych zwyklym rozumem i wcale nie trzeba czytac Biblii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy