Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Odpoczynek.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:59, 27 Gru 2016    Temat postu: Odpoczynek.

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Twoje zdrowie w Faktach RMF FM
Masz wolne? Odpoczywaj!
Masz wolne? Odpoczywaj!

Dzisiaj, 27 grudnia (20:26)

80 procent rodzin w Polsce w okresie przed Bożym Narodzeniem doświadcza największego stresu w roku. Przed świętami jesteśmy zabiegani i zmęczeni, a co gorsza, kiedy już nadchodzi długo wyczekiwana gwiazdka, wielu z nas wcale nie odpoczywa. "A odpoczynek jest bardzo ważny! Ewolucja tak to wymyśliła, że mamy kilka, kilkanaście godzin wysiłku - kiedyś głównie fizycznego, teraz emocjonalnego - a potem potrzebujemy porównywalnego czasu na regenerację" - podkreśla w rozmowie z RMF FM psychoterapeuta Andrzej Jabłoński. Brak odpoczynku może skutkować wieloma dolegliwościami nie tylko fizycznymi, ale także emocjonalnymi, takimi jak wypalenie zawodowe, spadek nastroju, a nawet depresja.
Masz teraz wolne? Odpoczywaj! (zdjęcie ilustracyjne)
/Andrey Bandurenko/Alamy Stock Photo /PAP/EPA
Mamy za mało czasu na wypoczynek

Proporcje między wysiłkiem a odpoczynkiem są obecnie często zaburzone. Dawniej ludzie żyli w zgodzie z kalendarzem przyrodniczym. Chłopi pracowali od wiosny do jesieni, ale od połowy jesieni do połowy przedwiośnia mieli czas, kiedy dużo spali, mało działo się w gospodarstwie. Te kilka miesięcy poświęcano regeneracji - mówi psychoterapeuta Andrzej Jabłoński i podkreśla, że obecnie przeciągamy czas aktywności. Współczesna cywilizacja i styl pracy, w którym większość z nas funkcjonuje, obracają się przeciwko naszemu organizmowi.
Ankieta
W jaki sposób odpoczywasz?

Wysypiam się
Słucham muzyki, czytam książki, oglądam filmy
Chodzę na spacery
Uprawiam sport
Leżę na kanapie i nie robię nic
Nie potrafię wypocząć
Chcesz odpocząć, a nie potrafisz? Boisz się, że masz objawy przemęczenia? W środę od godziny 11:00 pod numerem telefonu: 12 200 00 10 na Twoje pytania odpowie dr Kazimierz Rajda, specjalista chorób wewnętrznych z Przychodni Bocheńskiej.

Dr Rajda będzie również do dyspozycji naszych internautów na wideoczacie na RMF24.pl i na naszym profilu na Facebooku!
Nie możemy odpocząć nawet po pracy

Wracamy po pracy do domu i... mamy jeszcze około 6-10 godzin aktywności. Obowiązki wynikające z konieczności zadbania o rodzinę czy porządki w domu to jedno, ale później siadamy jeszcze przed laptopem czy przed telewizorem. To nie jest czas regeneracji układu nerwowego. On nadal jest aktywny. Inaczej niż w pracy, ale nadal pracuje. Jesteśmy pod wpływem bodźców z różnych nośników: telefonów, telewizorów, monitorów komputerowych. Nasz układ neurologiczny jest przez to bardzo zmęczony - przekonuje psychoterapeuta.
Nasze dzieci także są przemęczone!

Jak zauważa, widać to także po współczesnych dzieciach: gwałtownie rośnie liczba dzieci nadwrażliwych, bo są wychowywane w otoczeniu ogromnej liczby bodźców. Wiele jest rzeczy, od których warto odpocząć - nie tylko praca. Czy to oznacza, że powinniśmy wyłączyć wszystkie sprzęty, położyć się i nic nie robić?

Każdy z nas ma swój sposób odpoczywania. Moim zdaniem, w leżeniu bykiem nie ma nic złego, chyba że ktoś tego nie lubi i to go męczy. Jeżeli woli aktywność, proszę bardzo. Tylko że wiele osób aktywnych przesadza, idzie w stronę wyczynu. Problemem jest też niedostateczna ilość snu. Sen dostosowujemy do naszych obowiązków, a nie odwrotnie - zwraca uwagę Andrzej Jabłoński.

JAK WALCZYĆ Z CHRONICZNYM ZMĘCZENIEM?
Ile czasu potrzebujemy na wypoczynek? Jak zregenerować się po pracy? Lepiej leżeć na kanapie czy uprawiać sport? M.in. o tym przeczytacie w środowym dodatku "Zdrowie" do dziennika "Fakt".
Do czego prowadzi brak odpoczynku?

Brak odpoczynku powoduje wiele dolegliwości fizycznych, ale wysoką cenę płacimy również na poziomie dolegliwości emocjonalnych. Wypalenie zawodowe, spadek nastroju często kończący się depresją, coraz częściej diagnozowana choroba dwubiegunowa - wylicza Andrzej Jabłoński.

Brzmi niepokojąco? Pamiętajmy więc, że warto znaleźć czas na odpoczynek - choćby na zwykłe leniuchowanie!

(rs, e)
Anna Kropaczek

...

To dosc oczywiste, Odpoczac musi i cialo i umysl. Jnaczej bole stawow zwyrodnienia kregoslupa a w psychice depresje lęki itd. cialo to nie maszyna ze mozna wymienic czesci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:01, 13 Lut 2017    Temat postu:

Prawie jedna piąta Polaków nie ma w dni powszednie czasu wolnego

Jacek Zawadzki /Foto Gość
GUS sprawdził też, jak Polacy spędzają wolny czas. Jedną z najbardziej popularnych form były spacery oraz relaks na świeżym powietrzu - taką aktywność przynajmniej raz w miesiącu podejmowało trzy czwarte badanych

Jak pokazało badanie Głównego Urzędu Statystycznego, 19 proc. mieszkańców Polski przyznało, że nie miało w ciągu powszedniego dnia czasu wolnego dla siebie, w tym 4 proc. stwierdziło, że czasu brakuje im nawet na wykonanie koniecznych zajęć.
Reklama

Prawie jedna piata Polaków nie ma w dni powszednie czasu wolnego - wynika z badania GUS. Jeśli mamy czas wolny, najchętniej spędzamy go na świeżym powietrzu; popularne są też spotkania z rodziną lub znajomymi. Ponad 80 proc. badanych codziennie w wolnym czasie ogląda telewizję.

Jak pokazało badanie Głównego Urzędu Statystycznego, 19 proc. mieszkańców Polski przyznało, że nie miało w ciągu powszedniego dnia czasu wolnego dla siebie, w tym 4 proc. stwierdziło, że czasu brakuje im nawet na wykonanie koniecznych zajęć. Jedna czwarta badanych oceniła, że czasu wystarcza im na wszystko bez specjalnego pośpiechu, natomiast 6 proc. wskazało, iż mają aż za dużo czasu do dyspozycji.

Sposób wykorzystania czasu w ciągu dnia powszedniego różni się przede wszystkim w zależności od wieku i jest związany z liczbą obowiązków zawodowych i rodzinnych, które pojawiają się na różnych etapach życia. Brak czasu wolnego deklarują przede wszystkim osoby w wieku 25-34 lata oraz 35-44 lata. W najstarszych grupach wieku zaobserwowano natomiast relatywnie wysokie odsetki odpowiedzi wskazujących na nadmiar czasu wolnego.

GUS sprawdził też, jak Polacy spędzają wolny czas. Jedną z najbardziej popularnych form były spacery oraz relaks na świeżym powietrzu - taką aktywność przynajmniej raz w miesiącu podejmowało trzy czwarte badanych. Znaczna część badanych przynajmniej raz w miesiącu słuchała nagrań muzycznych (68 proc.) oraz odwiedzała rodzinę, przyjaciół lub znajomych, bądź przyjmowała ich u siebie (60 proc.). Prawie połowa oglądała przynajmniej raz w miesiącu filmy na różnych nośnikach. Sport w czasie wolnym z taką częstotliwością uprawiała ponad jedna trzecia badanych (36 proc.). Podobne odsetki deklarowały zajmowanie się swoim hobby oraz spędzanie czasu w kawiarni, klubie czy pubie w gronie rodziny lub znajomych.

Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, badanie pokazało, że z wypoczynku na świeżym powietrzu praktycznie nie korzystało blisko 20 proc. badanych (odpowiedzi: 1-3 razy w roku, nigdy lub prawie nigdy). Ponad połowa Polaków (53 proc.) w ogóle nie uprawiała sportu (np. bieganie, jazda na rowerze, gra w piłkę, chodzenie na siłownię, fitness). Jeśli chodzi o życie towarzyskie, zaobserwowano, iż większość badanych preferowała przyjmowanie znajomych, rodziny i przyjaciół u siebie w domu lub odwiedzanie ich, niż spotkania poza domem. Jednocześnie co piąta osoba nikogo nie odwiedzała, ani nie zapraszała do siebie lub robiła to bardzo rzadko (najwyżej 3 razy w roku). Niewielką popularnością cieszy się uczestnictwo w kulturze poza domem. Co najmniej raz w roku do kina chodziła niewiele ponad połowa badanych (51 proc.), a przynajmniej raz w miesiącu – co jedenasty (9 proc.). Do teatru i na koncerty chociaż raz w roku chodziło 31 proc. mieszkańców Polski, przy czym tylko 2 proc. co najmniej raz w miesiącu.

Bardzo popularnymi sposobami spędzania wolnego czasu były natomiast oglądanie telewizji i słuchanie radia. 81 proc. osób oglądało telewizję codziennie, w tym ponad 30 proc. do 2 godzin dziennie i prawie tyle samo 2-4 godziny. Co piąta osoba przeznaczała codziennie na oglądanie telewizji ponad 4 godziny. Odsetek osób słuchających codziennie radia wynosił 63 proc. Ponad 4 godziny dziennie radia słuchała niemal jedna czwarta badanych (23 proc.). Stosunkowo dużą popularnością cieszyło się oglądanie filmów na różnego rodzaju nośnikach (DVD, Blue-ray, VHS) lub przez internet. Raz w tygodniu lub częściej filmy w ten sposób oglądało 29 proc. osób. Gazety (w wersji papierowej lub elektronicznej) czytało codziennie lub prawie codziennie 30 proc. osób, natomiast 16 proc. nie czytało ich w ogóle. Regularne czytanie czasopism zadeklarowała niewiele ponad jedna piąta badanych (21 proc.). Podobny odsetek nigdy lub prawie nigdy nie czyta tego rodzaju prasy (20 proc.). W ciągu 3 miesięcy poprzedzających badanie co najmniej jedną książkę przeczytało 46 proc. Polaków. Generalnie najwyższe odsetki obserwowane były w młodszych grupach, w szczególności w wieku 16-24 lata (58 proc.). Najniższy poziom czytelnictwa odnotowano natomiast wśród osób starszych, w wieku 75 lat i więcej (35 proc.).

Respondentów pytano również o wyjazdy w celach prywatnych w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie, trwające co najmniej 5 dni. Według tak zdefiniowanych kryteriów, poza swoje miejsce zamieszkania wyjeżdżała co najmniej raz mniej niż połowa Polaków (44 proc.). Najczęściej były to wyjazdy krajowe – prawie co czwarta osoba była na wczasach, na wycieczce lub w sanatorium, 15 proc. osób odwiedzało rodzinę bądź przyjaciół mieszkających w innej miejscowości, a 5 proc. wyjeżdżało na działkę (własną lub znajomych). Na zagranicznych wczasach lub wycieczce była co dziesiąta osoba, a krewnych lub znajomych za granicą odwiedziła prawie co dwudziesta osoba.

Badanie zawiera analizę wyników drugiego wieloaspektowego badania ankietowego gospodarstw domowych, które zrealizował GUS w pierwszej połowie 2015 r. Raport został opublikowany w tym tygodniu.

...

To jest niszczenie siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:35, 17 Cze 2017    Temat postu:

Czas na wakacyjną miłość… we własnym małżeństwie
Natalia Białobrzeska | Lip 08, 2016
Bart Heird/Flickr
Komentuj

0

Udostępnij 11    

Komentuj

0

Tych kilka prostych sposobów sprawi, że być może znowu poczujecie motyle w brzuchu.


W
czasach szkolnych najbardziej lubiłam wakacje. I nie dlatego, że miałam dwa miesiące laby i beztroskich wypadów nad morze, ale dlatego, że niezłomnie wierzyłam w wakacyjną miłość! Taką, która dopadnie mnie na zakręcie i będzie trwać aż po grób! Jak więc na prawdziwą romantyczkę przystało, wakacje mijały mi… jak zwykle – bez ochów i achów. A miłość przyszła jesienią. I to kilka lat później.

Odkąd jestem żoną, wakacje już tak bardzo mnie nie ekscytują. Miłość już mam, więc na co tu czekać?
Czytaj także: 6 sposobów na udane małżeńskie wakacje



Jak to na co? No jasne, że na miłość! Jeżeli zastanawiasz się, co ja plotę, to prawdopodobnie myślisz, że po iluś latach małżeństwa to jest co najwyżej czas na zbieranie drewna i gwoździ do trumny, a szczeniackie uczucia nie przystoją takim weteranom, jak Wy. To pułapka! Uciekaj stamtąd!

Praca plus dzieci równa się codzienność. W tym prostym równaniu można się pogubić i stracić z oczu cel nadrzędny, czyli małżeńską miłość. Jeżeli czujesz, że jesteś bardziej na minusie niż na plusie, jeżeli masz w sobie pragnienie zmiany, odzyskania tych wszystkich uczuć, które kiedyś mimowolnie łączyły Wasze dłonie i spojrzenia, jeżeli tylko chcesz – to zapraszam Cię do wakacyjnego eksperymentu! Bo do zakochania jeden krok…

Fakt faktem, zakochanie nie ma najlepszej opinii w mieście. Kojarzone jest z niedojrzałością, z zaślepieniem, z ulotnością. I jasne – jeżeli zakochanie nie wskakuje na wyższy poziom, nie rozwija nas, nie pokazuje rzeczywistości, tylko wyobrażenia, to może narobić człowiekowi w życiu bałaganu, który z trudem przyjdzie uprzątnąć. Ale jeżeli zakochanie przepoczwarzyło się w miłość, to warto czasem do niego wracać. Dla dojrzałej miłości nie jest zagrożeniem, ale jej miłym odświeżeniem.
Czytaj także: Zostawiam swoje dziecko i randkuję z mężem. Polecam!



To co, zaczynamy?
Sposób nr 1. Ładowanie akumulatorów

Niezręcznie byłoby zrobić falstart. Dlatego naładujcie akumulatory wspólnymi pragnieniami. Do tego polecam seminarium Marka Gungora „Przez śmiech do lepszego małżeństwa”. Zaaranżujcie sobie cztery godziny, tylko we dwoje. Lampka wina, dobry nastrój i… wciskacie play. Po obejrzeniu całości będziecie wiedzieć, co robić. Obiecuję Wam, będzie się działo!


Sposób nr 2. Przełamcie schemat

Tak jak na początku związku wszystko było pierwsze i pełne przyjemnych doznań, tak i teraz zróbcie coś nowego, przeżyjcie to razem. I najlepiej poza domem.
Czytaj także: Reaktywacja szalonej miłości – to da się zrobić! 9 sprawdzonych sposobów, jak być bliżej


Sposób nr 3. Wyzwanie wdzięczności

Tak, ja wiem, że po kilku latach wspólnego życia można mieć wrażenie, że już za wszystko sobie podziękowaliśmy. Że teraz już jest czas głównie na małżeńską akupunkturę – wbijanie jednej szpilki za drugą. Dlatego podejmijcie wyzwanie! Codziennie jedna karteczka z dokończonym zdaniem: „Dziękuję ci za…”. Słowo pisane nie choruje na sklerozę. A docenienie drugiej osoby ma moc wskrzeszania związku.


Sposób nr 4. Wyjdźcie do ludzi.

Jesteśmy istotami społecznymi. Potrzebujemy ludzi do życia. Do normalnego funkcjonowania. To dzięki ludziom nasz dom nie zamienia się w izolatkę z białymi ścianami. Ludzie inspirują, budzą emocje, motywują. Może piknik ze znajomymi? Czy to nie brzmi fajnie?
Czytaj także: Modlitwa w małżeństwie? Mamy na nią sposób!


Sposób nr 5. Módlcie się razem.

Z Jego błogosławieństwem weszliście na małżeński szlak, więc nie rezygnujcie z tego Boskiego Przewodnika. On was poprowadzi przez najbardziej strome granie waszego życia. Nie musicie od razu toczyć wielogodzinnych wspólnych dysput z Panem Bogiem. Na dobry początek wystarczy, jeśli wypowiecie kilka zdań. Bo, jak to śpiewał Jacek Kaczmarski: „miłość księga stara, którą warto Bogu powierzyć”.

Powodzenia!

...

Wlasnie te ,,wakacyjne milosci" nic wspolnego z miloscia nie maja. To zwykle porno. I ohyda. Przepis na zmarnowanie wakacji. A nawet zycia. Czlowiek ma rozum i moze soba kierowac madrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:40, 23 Cze 2017    Temat postu:

Co mi dało odcięcie od sieci na kilka dni?
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Czer 23, 2017

Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Wyłączyłam internet na kilka dni. Całkowicie. W telefonie, laptopie. I co? Świat się nie zawalił, praca poczekała, a ja nareszcie odpoczęłam. A jeszcze ile się przy tym nauczyłam!

Byłam zmęczona. Wciąż przychodzące powiadomienia o nowej wiadomości, komentarzu czy polubieniu na stronach związanych z moją pracą, doprowadzały mnie do pasji. Czasem chciałam rzucić telefonem w ścianę. Musiałam powiedzieć „stop”.

Chciałam też sprawdzić, czy mój stosunek do sieci i mediów społecznościowych jest zdrowy – w końcu mam smartfony (niestety dwa) przylepione do dłoni nawet w sypialni czy łazience. Z jednej strony test, z drugiej survival. Na szczęście, objawów odstawienia nie odnotowałam, za to zauważyłam co najmniej kilka korzyści.


Bycie tu i teraz

Będąc cały czas online, tak naprawdę nigdy nie jesteś obecny tu i teraz. Mając pod ręką smartfona, który co chwilę powiadamia Cię o szalenie interesujących sprawach – wydarzeniach, fotografiach znajomych, opiniach mądrych osób, automatycznie przekierowujesz na nie swoje zainteresowanie. Możesz ciałem być obecny przy mężu czy dziecku, ale myślami jesteś zupełnie gdzieś indziej.
Czytaj także: Wszyscy potrzebujemy radości. Może zmienić także Twoje życie

Internetowy reset pozwolił mi być całą sobą z mężem i synkiem – skupić na nich moją uwagę w sposób maksymalny. Sprawy znajomych przestały mnie zajmować, nie emocjonowałam się czyimś odkryciem czy kontrowersyjną opinią. Warto wyłączyć zainteresowanie życiem innych, by bez przeszkód zainteresować się sobą i bliskimi.


Niemyślenie o niczym

Nieustanne powiadomienia rozpalają wyobraźnię, emocjonują myśli. Nawet, kiedy nie pracuję, wciąż myślę o tym, co powinnam zrobić, jak mogłabym zrobić to jeszcze lepiej, ciekawiej, etc. Zapomniałam już jak to jest nie myśleć o niczym.

Odcięcie sieci nauczyło mnie na nowo kontemplowania chwili czy zachwycania się widokami za szybą samochodu. Próbowałam zrozumieć język radosnych popiskiwań synka z tylnego siedzenia. Mogłam pogadać z mężem o wszystkim i niczym, poczytać zaległe lektury – w końcu kilkaset kilometrów w samochodzie to kilka godzin, które do tej pory uciekały mi przez palce na scrollowaniu tablic serwisów społecznościowych.


Prawdziwy relaks

Media społecznościowe i internet są nieodłączną częścią mojej (i pewnie nie tylko mojej) pracy. Coraz więcej zawodów wymaga nieustannego bycia online, wiele spraw organizujemy zdalnie. To powoduje, że w pewnym sensie jesteśmy cały czas w pracy, bo to ona – w postaci migającego ekranu jedzie z nami na kajaki, chodzi po górskich szlakach czy wygrzewa się na plaży.
Czytaj także: Grzechy z internetu

Kiedy w weekend otrzymywałam wiadomości na Facebooku od znajomych, z którymi współpracuję, mechanicznie na nie odpowiadałam. To sprawiało, że cały czas byłam w pracy. Niby miałam weekend, niby odpoczywałam, ale przecież trochę jednak pracowałam. W efekcie nie odpoczęłam na 100%, co po dłuższym czasie może prowadzić do frustracji (Twojej i bliskich), że wciąż jesteś w pracy.


Bez sztucznych pragnień

Przyznaję – media społecznościowe kreują wiele moich potrzeb. Sztucznych potrzeb. Znajomy rekomenduje świetną książkę, przyjaciółka odkryła genialne miejsce na weekend, a ulubiona blogerka poleca cudowną maseczkę do twarzy. Kiedy widzę coś interesującego u znajomych, zapisuję to w głowie, sprawdzam w necie, robię zakładkę. W konsekwencji mam niezliczoną ilość nabytych w ten sposób książek albo gadżetów, z których nie korzystam. I jeszcze więcej wykreowanych sztucznie potrzeb.

Wyłączenie sieci (najlepiej regularnie) pozwala wyjść z zaklętego kręgu konsumpcyjnych pragnień. A jeśli zapomniałam o czymś, co chciałam sprawdzić czy koniecznie „musiałam mieć”…? – to znaczy, że nie było to aż takie ważne i potrzebne.


Bycie sobą

Media społecznościowe nakręcają potrzebę nieustannego udowadniania czegoś – pokazywania, że robimy coś mega ważnego, bierzemy udział w niezwykle rozwijających projektach, mamy dobę wypełnioną po brzegi wyłącznie inspirującymi, rozwijającymi doświadczeniami (bardziej inspirującymi niż smażenie naleśników na śniadanie dla dzieciorexa). Mamy dziwne przekonanie, że to kogoś obchodzi.
Czytaj także: Pierwszy taki eksperyment w Polsce: tydzień bez internetu

Zawiodę Cię. Nie, nie obchodzi. Może to brutalne, ale tak właśnie jest. Twoje dokonania nie interesują znacznego odsetka Twoich znajomych, a hojne lajkowanie zdjęć nie świadczy o tym, że ktoś się o Ciebie troszczy. Odcięcie od sieci to wysłanie na głodówkę naszej wewnętrznej pychy, którą nakręca kreowanie swojego idealnego „ja” i idealnego życia w necie. Jakże wyzwalające jest doświadczenie zjedzenia świetnego śniadania bez konieczności uprzedniego sfotografowania go czy zrobienie kilku ujęć zwiedzanych miejsc bez myślenia o tym, które będzie najlepsze na Instagram!


Prawdziwi bliscy

Internetowy detoks pozwolił mi zobaczyć, kto jest dla mnie kimś więcej, niż „znajomym” na fejsie. Pokazał ludzi, którzy zauważyli kilkudniowe zniknięcie i napisali SMS z serdecznym, a jednocześnie jakże przepełnionym troską pytaniem: „jak się masz?”. Po prostu.


Apetyt na życie

Długi weekend bez internetu pokazał mi, może to banalne, ale… da się żyć bez sieci. A co więcej, jest to całkiem fajne życie! Nie bez powodu w pędzącym świecie coraz modniejsze stają się wszelkie ruchy slow. Potrzeba nam zwolnienia w przeładowanym treścią świecie, a zdrowa dieta internetowa ma tu znaczenie kluczowe.

Kilka dni bez sieci oduczyło mnie złego nawyku zerkania w telefon w wolnej (w domyśle – bezproduktywnej) chwili, co robiłam notorycznie – mimochodem, nad patelnią ze wspomnianymi naleśnikami, bo przecież trzeba być efektywnym, każdą chwilę wykorzystywać na maksa, multitasking, etc. Nauczyło mnie też sprawdzania tylko tych treści i informacji, które naprawdę mają dla mnie znaczenie.

Internetowy detoks sprawił, że nabrałam apetytu na więcej. Jeśli w weekendy nie będę odpowiadała na wiadomości, a przy moim nazwisku nie będzie się paliła zielona kuleczka dostępu, to będzie to znaczyło, że możemy się złapać w realu!

...

Istotnie czlowiek jest ciekawy co o nim mowia a te twittery, facebooki to na okraglo. Istotnie WYLOGUJ! Z tym ze nie tyle chodzi o internet co o komunikatory. Sam internet jako taki to po prostu Swiat. Tam jest wszystko. Przeciez nie chodzi o to aby np. nie ogladac galerii z grafika wyszukanych w sieci czy jakichs stron zainteresowan. To nie jest problem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:37, 06 Lip 2017    Temat postu:

9 sposobów na szczęśliwe lato z dziećmi
Małgorzata Rybak | Lip 06, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Wakacje to dla nas nie lada wyzwanie. Nagle spadają na nas wszystkie role: karmicielki, wychowawczyni, animatorki czasu wolnego, pakowacza walizek i konserwatora przestrzeni, która wypełnia się szybko śladami dziecięcej działalności.


Z
nacie to? Najpierw odliczamy dni do końca roku szkolnego, gdy skończy się nasz codzienny „kierat” – zawożenia i przywożenia do szkoły i przedszkola, odrabiania lekcji, pakowania, wycieczek, wywiadówek, zajęć dodatkowych i wszystkich niespodzianek na wczoraj. Potem następuje olśnienie: teraz dzieci będą spędzać z nami cały czas! I to tak długi czas, jak długi jest dzień w lecie.

Niezależnie od tego, czy wybraliśmy ścieżkę home makers, czy pracy zawodowej z domu, by zachować elastyczność w opiece nad dziećmi – wakacje oznaczają dla nas nie lada wyzwanie. Nagle spadają na nas wszystkie role: karmicielki, wychowawczyni, animatorki czasu wolnego, pakowacza walizek i konserwatora przestrzeni, która wypełnia się szybko śladami dziecięcej działalności.

Dlatego, trzeba zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze – zatroszczyć się o swój własny dobrostan (bo maseczkę z tlenem w samolocie w razie emergency najpierw ma ubrać mama, jak mówi instrukcja bezpieczeństwa, a potem założyć ją dziecku), a potem – zadbać o dobry czas razem.
Czytaj także: W wakacje zadbaj o siebie!



Pomogą w tym konkretne działania:
Określ granice, które zabezpieczą Twoje potrzeby jako dorosłego człowieka, by sprawy dzieci nie przyprawiły Cię o wakacyjne wypalenie. Jeśli lato nie oznacza końca Twojej dorywczej pracy – zastanów się, ile konkretnie czasu i kiedy możesz na nią poświęcić oraz co wtedy będą robiły Wasze dzieci. Gdy decyzje zapadną, powinny być podane do wiadomości całej rodziny, by życie zawodowe mamy zyskały pełnoprawne miejsce w grafiku i by bliscy mogli Cię wspierać.


Jeśli pracujesz z domu – po Twojej stronie pozostaje rozstrzygnięcie, co możesz zredukować albo w ogóle odpuścić, by skorzystać także z potencjału wakacji i nie przezywać ich w kontekście systematycznego rozdarcia pomiędzy odpoczynkiem, dziećmi i projektami zawodowymi.


Jeśli z uwagi na wiek dzieci poświęcasz swój czas w całości domowi – warto zadbać o granice, które zabezpieczą czas Twojego odpoczynku i wytchnienia. Dobrze, by był to stały rytuał, o którym dzieci także wiedzą; np. „mama po obiedzie zawsze ma czas na pół godziny z książką”. Albo: „wieczorem mama idzie biegać”.


Ustal z dziećmi, jakie będą ich wakacyjne obowiązki – by właśnie zyskać jasne ramy na inne sprawy. Możesz wpleść w to motywy zabawy i przygody, np. wasza rodzina jest załogą statku i na nim każdy ma jakieś zadanie. Jest „pomocnik kuchcika”, jest „operator zmywarki” i „starszy pokładowy od zwijania żagli”, który wiesza i składa pranie. Zadania możesz nazwać, spisać, wydrukować, powiesić na lodówce. Wymyślić system korzyści, np. gdy zadanie zostanie wykonane, załoga może iść na lody.


Nie żałuj czasu na beztroskę. To Twój bonus do bycia mamą – możesz wrócić podczas wakacji do czasu własnego dzieciństwa, odkurzyć najpiękniejsze wspomnienia, nauczyć dzieci gier i zabaw z tamtych czasów, wnieść do Waszej codzienności coś, co wtedy tworzyło niepowtarzalny smak lata. Czy to było prowadzenie wakacyjnej kroniki? Chodzenie po drzewach? Pikniki? Włącz do zabaw dzieci Twoje wewnętrzne dziecko, tego brzdąca, który nadal potrafi i pragnie skakać i krzyczeć, dając mu czas na beztroskie bycie w tym, co tu i teraz, bez zastanawiania się nad tysiącem spraw (realny wpływ masz i tak jedynie na kilka z nich).


Szukaj towarzystwa innych rodziców z dziećmi. Korzyści? Dzieci potrzebują zabawy z rówieśnikami, a Ty – kontaktu z innymi dorosłymi osobami. Spotkanie można zaaranżować w domu, parku albo pojechać razem na wycieczkę za miasto. Gdy szukasz miejsca na dłuższy wypoczynek – szukaj tam, gdzie mogą znaleźć się także inne dzieci.


Wykorzystaj czas na bliskość. Jeśli nie musicie odrabiać razem lekcji, tworzy się więcej przestrzeni na rozmowę o tym, kto co lubi, o czym myśli, jakie są jego czy jej marzenia. Zostaje więcej czasu na przytulanie, wspólne leżenie na hamaku, ciepłe słowa.


Zarezerwuj czas we dwoje. Niech stanie się codziennym rytuałem, że spędzacie chwilę ze sobą – pijąc kawę, jedząc lody, siedząc na tarasie, gapiąc się w gwiazdy, oglądając razem film. Zwłaszcza i tym bardziej, im bardziej dom jest pełen dzieci. One uczą się szacunku do Was, widząc jak jesteście dla siebie nawzajem ważni. I ładują swoje akumulatory Waszą wzajemną miłością. Jeśli chcesz wesprzeć się wakacyjnym planerem i kalendarzem, który pomoże Wam wzmocnić Waszą relację, przygotowałam je do pobrania.


I na koniec – pamiętaj, że wakacje są bardzo krótkie! Szkoda by było jedynie „jakoś je przetrwać i nie zwariować”. Może warto nawet w szczególny sposób kolekcjonować chwile, z jakich się składają? Możesz założyć wakacyjny dziennik, pisać bloga albo wrzucać do słoika każdego dnia karteczkę, na której napiszesz, za co jesteś szczególnie wdzięczna. A jeśli nie starczy Ci na to sił i czasu – sama ze sobą podsumuj dzień, dostrzegając, co w nim było pięknego i wyjątkowego tego lata.

Dobrego czasu!

..

Faktycznie. ,,Jakos przetrwac to jakis dramat"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:17, 07 Lip 2017    Temat postu:

Szymon Majewski: SmartWON! Czyli dziecko w komórce kontra dziecko w kopercie
Szymon Majewski | Lip 07, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Komórka na wakacjach bywa problemem... Dla rodziców.


D
zwoni mój przyjaciel i mówi:

– Kurcze, bracie, moja córka pierwszy raz na koloniach, dzwoni co pięć minut, już w autokarze jej się nie podobało, SMS-y śle, że te dziewczyny w jej grupie jakieś dziwne, jedna się z niej śmieje, druga się dziwnie patrzy.

Drugiego dnia było jeszcze gorzej, córka przyjaciela zadzwoniła do niego rano, że w pokoju była ćma, komar i dwa pająki. Na dowód wysłała dwa MMS-y – z pająkiem przy framudze i zdjęcie komara rozwalonego klapkiem. Trzeciego dnia było sześć telefonów i dwa MMS-y, tym razem pojawił się zaciek na ścianie. Oprócz tego pokłóciła się z kolegą z grupy, bo wyśmiał jej czapkę z daszkiem, pod wieczór zdała relację, szlochając w telefon mamie.
Schowane kapcie

Diagnoza była jasna: dzieje się dramat, chce, żeby ojciec ją zabierał! Niestety, on nie może, bo pracuje, mama też. Teściowa nie pojedzie po wnusię, bo ma chorą nogę. Poza tym kolonie są w Bieszczadach, 500 km od domu. Operacja jest nie do wykonania, córka dzwoni już dziesięć i więcej razy razy dziennie. Kolega zaczyna łykać ziołowe leki na uspokojenie, już trzy razy rozmawiał z wychowawcą, raz z szefem firmy organizującej obóz.

Tragedia się pogłębia: w międzyczasie okazuje się, że dziewczynce schował ktoś kapcie!
Czytaj także: Jak pomóc dziecku przygotować się na kolonie?


Mamo kochana

Pamiętam, jak będąc młodym harcerzem, w epoce przedsmartfonowej pojechałem na swój pierwszy obóz. Bawiliśmy się w Indian, wszyscy, tylko nie ja, mimo że zastępowy mianował mnie szamanem. Dlaczego? Otóż, od pierwszego dnia tęskniłem za mamą, codziennie płakałem w poduszkę, chodziłem smutny ze zwieszoną głową, nie chciałem się kąpać w jeziorze. Już pierwszego dnia wieczorem napisałem list do mamy o treści:

„Mamo kochana, tęsknię za Tobą, jest mi źle. Przyjedź proszę po mnie i zabierz mnie stąd!”

Był PRL, list szedł półtora tygodnia przez pola, wsie i lasy, w torbie listonosza. Mama, gdy tylko go dostała, usiadła i napisała:

„Synku, bardzo mi przykro, że tęsknisz, ale niestety nie mogę przyjechać, bo pracuję, mam dodatkowe dyżury”.

List szedł znowu tyle samo i dostałem go… ostatniego dnia obozu! Przyniósł mi go drużynowy, gdy wsiadaliśmy do autobusu.

Tylko że wtedy już tęskniłem nie za mamą, a za obozem, który się właśnie kończył.

...

Trzeba przetrwac aklimatyzacje to jest organizm...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:19, 09 Lip 2017    Temat postu:

Prawdziwy odpoczynek pochodzi od Boga [komentarz do Ewangelii]
Ks. Łukasz Kachnowicz | Lip 09, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Ciało człowieka może odpocząć na plaży czy w basenie, umysł może odpocząć przy lekturze dobrej książki, w kinie czy teatrze, ale serce może odpocząć tylko w Bogu.


N
iektórzy już na wakacjach, inni jeszcze czekają. Początek lipca to dobry czas, żeby pomyśleć o odpoczynku. Być może macie już dawno poplanowane urlopy, wyjazdy, sposób, w jaki spędzicie ten czas, ale także dzisiejsze Słowo Boże przychodzi nam z pomocą w szukaniu odpoczynku.

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” – mówi Jezus. Jedno z wydań Pisma Świętego tłumaczy: „A Ja dam wam wytchnienie”. Odpocząć w Bogu. Nie, to nie oznacza konieczności rezygnacji z zaplanowanych form wypoczynku i konieczności siedzenia całymi dniami w kościele zamiast na plaży czy w basenie.

Wypoczynek i odpoczynek w Bogu nie są wobec siebie konkurencją. Sam Jezus mówi do swoich uczniów widząc ich zmęczenie: „Idźcie i odpocznijcie trochę”.

Mam takie osobiste doświadczenie czasu, w którym miałem naprawdę dużo czasu wolnego, którym mogłem gospodarować, jak chciałem. Nie musiałem wstawać rano, trafiło mi się kilka dobrych wyjazdów zagranicznych, zrealizowałem kilka marzeń. Pod tym względem to był świetny czas, niektórzy mówili, że mi zazdroszczą.

Jednocześnie to był czas, w którym złapałem poważny kryzys duchowy, na którym mocno ucierpiała moja relacja z Bogiem. Muszę przyznać, że chociaż miałem wszystkie warunki do tego, żeby być wypoczętym, zrelaksowanym, to ten czas był bardzo dla mnie ciężki. Wewnętrznie czułem się zmęczony i ciągle mi czegoś brakowało, mimo, że tak wiele miałem: atrakcji, pozytywnych emocji, itp.

Cieszę się z tego wszystkiego, jestem wdzięczny, że tyle fajnych rzeczy się wydarzyło. A jednak żadna z nich nie mogła mnie nasycić. Paradoksalnie, coraz bardziej czułem się zmęczony, wewnętrznie obciążony. Zauważyłem, że momenty odpoczynku przychodzą, kiedy prowadzę rekolekcje, kiedy mam więcej kontaktu ze Słowem Bożym, kiedy wracam do modlitwy.

Dzielę się swoim doświadczeniem, bo wiem, że to jest prawda, co mówi Jezus. On może dać człowiekowi wytchnienie, odpoczynek. Owszem, dobrze jest wypocząć po pracy, na urlopie, wakacjach, ale prawdziwy odpoczynek, taki egzystencjalny, w którym może odpocząć nasze serce pochodzi od Boga.

Ciało człowieka może odpocząć na plaży czy w basenie, umysł może odpocząć przy lekturze dobrej książki, w kinie czy teatrze, ale serce może odpocząć tylko w Bogu. Człowiekowi potrzebny jest odpoczynek w tych wszystkich wymiarach, bo jest jednością cielesną, psychiczną i duchową.

Prorok Zachariasz zapowiada już w Starym Testamencie Króla, który przynosi pokój. Żydzi każdego tygodnia życzą sobie: „Szabat szalom!”. Szalom znaczy pokój. Szabat jest świętym czasem odpoczynku, czasem podarowanym przez Boga. Przyjście Króla Pokoju, którym jest Jezus sprawia, że szabat nie tyle jest już związany z dniem tygodnia, ale z relacją z Bogiem, który daje prawdziwy pokój serca, prawdziwy odpoczynek.

„A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego (…). Spieszmy się więc wejść do owego odpoczynku (…)”. Jak do niego wejść? Cytowany List do Hebrajczyków mówi, że wchodzi się tam przez wiarę, która jest relacją z Bogiem żywym. Prawdą są słowa św. Augustyna: „Niespokojne jest serce ludzkie, dopóki nie odpocznie w Bogu”. A więc, szabat szalom! Odpocznijcie.

I: Za 9, 9-10
II: Rz 8, 9. 11-13
E: Mt 11, 25-30

...

Tak czlowiek jest zbudowany!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:44, 17 Lip 2017    Temat postu:

Urlop – jak nie odpocząć? 3 niezawodne sposoby
Zuzanna Górska-Kanabus | Lip 17, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Wakacje to specyficzny czas, który rządzi się innymi prawami i regułami niż Twoja codzienność, a odpoczywanie jest szczególną umiejętnością.


W
końcu zacząłeś urlop. Ostatni tydzień w pracy był dość intensywny – zamykałeś projekty, przekazywałeś obowiązki. Teraz marzysz, aby odpocząć, odetchnąć od trudów codzienności. Chcesz się zrelaksować i wrócić do pracy z nową dawką energii. W głowie masz już pomysły na to, jak wykorzystać ten okres. Pamiętaj, że wakacje to specyficzny czas, który rządzi się innymi prawami i regułami niż Twoja codzienność, a odpoczywanie jest szczególną umiejętnością. Jeżeli chcesz, aby Twój wypoczynek był udany, uważaj, aby nie wpaść w którąś z najbardziej typowych urlopowych pułapek.
Czytaj także: Zapytaj siebie szczerze – czy potrafisz odpoczywać? I nie, nie chodzi tu o rozrywkę…



Nadaktywność

Polega na tym, że zamiast odpoczywać i pozwolić sobie na nicnierobienie czy ponudzenie się, na urlopie masz całą listę zadań do zrobienia.

Osoby wpadające w tę pułapkę, jadąc na urlop sporządzają listę miejsc, które chcą zwiedzić, oraz rzeczy, których chcą doświadczyć. Zazwyczaj ich plan na urlop jest tak napięty, że przypomina przysłowiowe wycieczki japońskich turystów.

Często mają oni wewnętrzny przymus, aby zrealizować wszystkie punkty ze swojej listy. Trudno im odpuścić, a gdy im się to nie udaje, czują złość i irytację. Zazwyczaj są to osoby bardzo skuteczne w działaniu. Ich mottem życiowych jest, że cele są po to, aby je realizować. W codzienności mogą też cierpieć na syndrom zajętości.

Nadaktywność wynika często z codziennego pędu, w którym żyjesz. Zamiast zmienić tryb działania i spowolnić, w urlop wchodzisz z tym samym zabieganiem, w którym tkwisz w codzienności. A na wakacjach potrzebujesz zmienić tryb działania, spowolnić. Tylko wtedy Twój organizm ma szansę się zregenerować, a Ty w dłuższej perspektywie poczujesz, że miałeś udany wypoczynek.

Spowolnienie nie jest łatwe, w pierwszych dniach może wywoływać zdenerwowanie, rozdrażnienie lub pobudzenie (nie możesz znaleźć sobie miejsca). Jednak te objawy znikają zazwyczaj po dwóch-trzech dniach.
Czytaj także: „Dzieje się!” – co nam daje bycie ciągle zajętymi?

Jeżeli masz listę zadań, miejsc czy aktywności związanych z urlopem przejrzyj ją jeszcze raz i wybierz dwie-trzy najważniejsze. Resztę zostaw i daj sobie prawo do nicnierobienia, do ponudzenia się.



Przymus radości

Na urlopie trzeba być radosnym i szczęśliwym – jest to przekonanie, które rujnuje wakacyjny czas. Przymus radości objawia się m.in. tym, że oczekujesz, że każdy w Twoim otoczeniu będzie zadowolony, że będą Cię spotykać same miłe doświadczenia.

Rzeczywistość jest jednak taka, że osoby, z którymi spędzasz urlop doświadczają różnych emocji – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. I na działanie jednych i drugich będziesz wystawiony. Gdy cierpisz na przymus radości, to trudno Ci zaakceptować, że ktoś może być zły, gniewać się lub być smutny. Wtedy albo na siłę próbujesz go rozweselić, pocieszyć lub uspokoić, albo masz pretensje, że doświadcza takich emocji (w końcu jest na urlopie i powinien się cieszyć).
Czytaj także: Szukasz motywacji i energii do dobrego życia? Precyzyjnie nakreśl swój „krąg wpływu”

Jeśli złapiesz się na takiej postawie, wybierz trzecią drogę – daj drugiej osobie czas na przeżycie negatywnych emocji, zdystansuj się do jej stanu. Ciesz się urlopem i otwórz się na nią, gdy znów będzie w neutralnym lub pozytywnym nastroju.



Musi być idealnie

Ta pułapka polega na tworzeniu nierealnej wizji idealnych wakacji. Na przykład, przed wyjazdem możesz z dużą dokładnością i detalami wyobrażać sobie jak będzie na urlopie – co będziesz robił, jak się będziesz czuł lub jak powinno wyglądać idealne otoczenie. Jednak rzeczywistość rzadko dokładnie pokrywa się z Twoimi założeniami. Na przykład, pokój okazuje się mniejszy niż to sugerowało zdjęcie w folderze, albo pogoda się psuje i musisz zmienić swoje plany. Takie sytuacje mogą budzić frustrację i rozczarowanie.

Zamiast im ulegać, odpuść i ciesz się chwilą obecną. Skoncentruj się na tym, na co masz wpływ i szukaj sposobu jak, pomimo tych rozczarowań, cieszyć się swoimi wakacjami.

...

Sztuczny odpoczynek to faktycznie mordęga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:14, 18 Lip 2017    Temat postu:

Dlaczego nie warto doradzać pracoholikowi, jak ma spędzić urlop?
Małgorzata Rybak | Lip 18, 2017
Shutterstock
Komentuj

Udostępnij
Komentuj

Kłopot z pracoholizmem polega na tym, że niby nazywa jakiś duży problem dla poszczególnych ludzi, ale jednocześnie spotyka się z ogromnym społecznym uznaniem.


S
ezon na truskawki kończy się jak co roku wysypem tekstów, które mają pomóc pracoholikowi w spędzeniu urlopu. Autorzy podpowiadają, czy lepiej być online (i jedną nogą w pracy) czy offline (wtedy stres związany z odcięciem od spraw zawodowych może być nie do wytrzymania). Radzą, czy właściwszym pomysłem jest branie jednego długiego urlopu, czy kilku krótszych; wakacje aktywne, czy wręcz przeciwnie – pozbawione wysiłku.

Temat interesuje mnie żywo. Gdy pisałam książkę o work-life balance, pracoholizm zajął mi najwięcej czasu. Początkowo docierałam do literatury, według której przyczyny pracoholizmu są złożone i trudno je określić. Uznając takie wytłumaczenie za niewystarczające, szukałam dalej. Może dlatego, że sama w jakimś stopniu zaliczam się do tej grupy – choć mam nadzieję, że od czasu „zdiagnozowania” jestem już tylko zdrowiejącym pracoholikiem.

Kłopot z pracoholizmem polega na tym, że niby nazywa jakiś duży problem konkretnego człowieka (i często jeszcze większy dla jego bliskich), ale zarazem spotyka się ze społecznym uznaniem. Wspieramy i oklaskujemy pracoholików. W potocznym wyobrażeniu, pracoholik to ten, co wyprzedza nas z piskiem opon swoim SUV-em, ma jasno sprecyzowane cele zawodowe i jest po prostu człowiekiem sukcesu. Dlatego pracoholizm jest noszony jak order na piersi.
Czytaj także: Urlop z książką. Sześć idealnych lektur na wakacje



Czasami mieszają się pojęcia: pracoholikiem nie jest ktoś, kto lubi swoją pracę i nią się pasjonuje. Nie należy pracoholizmu także mylić z pracowitością. Pracoholik realizuje się tylko i wyłącznie w pracy. Z niej czerpie całą swoją tożsamość. Nie ma innych zainteresowań, eksploatuje siebie bez ograniczeń, a jego czy jej relacje prywatne obumierają; staje się w życiu innych osób wielkim nieobecnym.

Z tego powodu doradzanie pracoholikowi, jakich strategii użyć, by w ogóle przetrwał konieczność wyjazdu na wakacje – nie ma sensu. Tak jak nie ma sensu zajmowanie się dietą przy kompulsywnym objadaniu się. Pracoholizm, jak inne uzależnienia, jest chorobą emocji i to nimi trzeba się zająć.

Ponieważ praca daje poczucie kontroli nad rzeczywistością i informuje nas, że coś potrafimy, świetnie nadaje się do uśmierzania emocjonalnego bólu. Ten ból może także objawiać się w nas jako pustka czy niepokój. Przychodzi, gdy jesteśmy sami ze sobą, niezaangażowani w żadne działanie. Albo kiedy wchodzimy w świat relacji z bliskimi osobami w gronie rodziny czy znajomych. Wtedy zaczyna dawać o sobie znać. Do jego przyczyn często trzeba się długo dokopywać. Ten dyskomfort informuje mnie o mojej wewnętrznej ranie – o jakimś deficycie, niezaspokojonej emocjonalnej potrzebie, na skutek której dzisiaj nie umiem radzić sobie z własnymi uczuciami.
Czytaj także: Zamiast na urlop pojechała służyć. Rozmowa z wolontariuszką, która pracowała w obozie dla uchodźców we Francji



Mogę być kimś zamkniętym na relacje z innymi – bo w tych relacjach było kiedyś tyle cierpienia, że nauczyłem się żyć w skorupie i nikogo nie wpuszczać dalej niż do sieni. Mogę być tak poraniony przez relacje z domu, w którym wzrastałem, że straszna jest dla mnie myśl, kim byłbym bez mojej listy zawodowych sukcesów. Mogłoby się okazać, że małym, zawstydzanym czy traktowanym bardzo źle chłopcem czy dziewczynką, z czasów, gdy zabrakło miłości. To ona wyposaża nas na całe życie w przekonanie, że jesteśmy wartościowymi ludźmi, z definicji zasługującymi na szacunek. I na ten szacunek nie trzeba zarobić stosem przewalonych zleceń i wyrywaniem się do podejmowania jeszcze zadań innych osób, często udowadniając, że „nikt tego nie zrobi lepiej niż ja”.

Dopiero rozpoznanie swojego bólu i powrót do wydarzeń, które go spowodowały, może coś wnieść. Proces ten pomaga zobaczyć, dlaczego praca stała się protezą, zaspokajającą najgłębsze potrzeby, a także rozpoznać, jakie to są potrzeby. Potrzeba sensu życia? Potrzeba uznania, którego kiedyś zabrakło? Usłyszenia owego „jestem z ciebie dumny”, które nigdy nie padło z ust taty? Potrzeba więzi i intymności, którą trzeba było przysypać zadaniami? Potrzeba kontroli i bezpieczeństwa, którego nie dał pełen przemocy dom?

Taka wyprawa w głąb siebie otwiera drogę do urlopu pracoholika. Zmiana nie zachodzi z dnia na dzień; kompetencje potrzebne do szczęśliwego życia w relacji do siebie samego i innych wymagają praktyki. Bez tego – rady są tak samo chybione, jak zestaw podpowiedzi dla osoby uzależnionej od alkoholu, jak nie pić przez dwa tygodnie. A przecież chodzi o co innego. Pracoholik uczy się na nowo radości życia – i to właśnie całe życie ma do wygrania.

...

W zyciu najlepsza jest rownowaga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:26, 07 Sie 2017    Temat postu:

Pracujące lato w mieście – czy da się odpocząć?
Katarzyna Skrzypek | Sier 07, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Tak się składa, że dla Ciebie nic z tego nie wynika, bo pracujesz i w najbliższych miesiącach nie masz co liczyć na urlop. Czujesz, że wszystko stracone i to będzie najgorsze lato w twoim życiu? Nic bardziej mylnego!


N
ajdłuższe dni w roku, ciepłe noce i słońce, za którymi tak tęskniliśmy przez długie, chłodne miesiące. Wszyscy znajomi wyjechali na wakacje lub planują dalekie, egzotyczne podróże. Nareszcie lato! Tak się składa, że dla Ciebie nic z tego nie wynika, bo pracujesz i w najbliższych miesiącach nie masz co liczyć na urlop. Czujesz, że wszystko stracone i to będzie najgorsze lato w twoim życiu? Nic bardziej mylnego!


Wsi spokojna, wsi wesoła

W mieście się dusisz. Naprawdę odpoczywasz tylko na łonie natury, w głuszy, przy śpiewie ptaków, szumie drzew i smaku dzikich malin. Ale teraz o wiejskiej sielance możesz tylko pomarzyć.

Co zrobić? Znajdź zieleń wokół Ciebie! Może miasto, w którym żyjesz jest położone nad rzeką i poranny jogging na pustych bulwarach da Ci energię na cały dzień? Może w weekend wynajmiesz kajak? Nigdy nie miałeś okazji wybrać się do tego lasu lub jeziora na obrzeżach aglomeracji, a przecież to tylko godzina drogi od Ciebie? Teraz jest na to odpowiedni moment! Długi spacer lub wyprawa rowerowa będą błogą odskocznią od siedzenia za biurkiem. Z pewnością w przyrodzie wypoczniesz lepiej, niż spedzając kolejne godziny przed laptopem, nawet jeśli byłyby z ulubionym serialem.

A w domu? Stwórz sobie raj na balkonie: posadź kwiaty, postaw leżaczek, mały stolik. Śniadanie lub lampka wina po ciężkim dniu w pracy w takim otoczeniu będą wytchnieniem. Co powiesz na piknik w gronie znajomych w weekend? Pobliski park, kocyk, lemoniada, czereśnie, arbuz, ciasto, dobra książka, kolorowa sukienka, szorty, badminton i idelna niedziela gotowa. Life is better in bikini! I wcale nie musisz wyjeżdżać nad morze, by złapać trochę słońca.
Czytaj także: Ranking seriali na wakacje. Masz swoje ulubione?


Odkryj nieznane

„Tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze, popatrz!”

Jak dobrze znasz swoje miasto? Które miejsca poleciłbyś gościowi? A których sam nadal nie znasz? Przecież od paru lat chciałeś pójść do tego muzeum ale zawsze było do zrobienia coś ważniejszego. A ta nowo otwarta restauracja na dachu jednego z budynków na Starym Mieście? Słyszałeś o niej od znajomych. W wakacje każde miasto przyciąga turystów licznymi imprezami, koncertami, tanimi letnimi przeglądami filmów, kinem plenerowym.

Dlaczego Ty nie miałbyś z tego skorzystać i rozsmakować się w miejscu, w którym żyjesz? Słyszałeś o wycieczkach free walking? Spróbuj się wybrać, może poznasz ciekawe zakątki, o których nie miałeś dotąd pojęcia. Przecież zwiedzać można nie tylko w podróży. By być w drodze, nie trzeba opuszczać swojego miasta. Wzbudź w sobie naturę odkrywcy! Wyobraź sobie, że jutro wyprowadzasz się do innego miejsca na ziemi. Co chciałbyś jeszcze zobaczyć w twoim mieście przed wyjazdem? Zrób listę takich miejsc, planuj, odhaczaj i odkrywaj nieznane.
Czytaj także: W wakacje zadbaj o siebie!


Niebo to inni

Czego najbardziej brakuje Ci z podróży, poza eksplorowaniem nieznanych miejsc? Poznawania nowych ludzi, smaków, zapachów, historii? Sprawdź na couchsurfingu (jest tam opcja: hangouts – wyszukiwanie osób w pobliżu, którzy chcą się teraz spotkać), na forach, popytaj wśród znajomych. Z łatwością znajdziesz osoby, które są w Twoim mieście i potrzebują noclegu albo chcą się po prostu spotkać, pogadać, pójść na spacer i spędzić czas z lokalsem.

Zaryzykuj, umów się, poznaj nowe osoby i spójrz na świetnie znane ci miejsca, innymi oczami. Zachwyć się pięknem, którego nie dostrzegasz w codziennej gonitwie. Zostań przewodnikiem, na którego sam chciałbyś trafić w podróży. Poznaj osoby z innych kultur, podzielcie się swoimi historiami, doświadczeniami, pasjami – podróż w głąb siebie i innych to dopiero wyprawa!

A gdybyś tak zorganizował wieczór filmowy z gotowaniem potraw włoskich, indyjskich lub afrykańskich? Kulinarna podróż podniebienia połączona z dobrym filmem będzie namiastką wyprawy i być może zainspiruje cię do zaplanowania następnej eskapady.
Czytaj także: Wakacje we własnym salonie? Tak!

Lato w mieście nie jest łatwe – upał, beton, tłumy turystów na każdym kroku plus zdjęcia znajomych (z drinkami pod palmą) w social mediach. A Ty tkwisz w pracy za biurkiem bez najmniejszych perspektyw urlopowych – brzmi jak koszmar.

Ale jeśli tylko zechcesz, najbliższe miesiące będą fantastyczne! Zaplanuj dla siebie takie aktywności, dzięki którym po pracy i w weekendy skorzystasz z najpiękniejszych miesięcy w roku. To nie muszą być marne substytuty, dzięki nim możesz nauczyć się doceniać swoją codzienność i otoczenie. A jeśli mimo to, tęsknota za dalszymi wojażami będzie Ci doskwierała, zaplanuj wyprawę, którą zrealizujesz, jak tylko będzie to możliwe. Długo wyczekana podróż będzie jeszcze wspanialsza!

...

Tam teraz jak sa samochody co za problem wyskoczyc za miasto. I juz macie wieś. Albo rowerem to moze byc szybciej bo nie trzeba po drogach swiatlach korkach itd.. W Łodzi akurat wies mam blisko bo to najwieksza gmina WIEJSKA Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:11, 18 Sie 2017    Temat postu:

„Nesting”, czyli niewychodzenie z domu w weekendy – czy to zdrowe?
Inma Alvarez | Sier 18, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Odpoczynek w domu jest ważny nie tylko dlatego, żeby odzyskać siły i uwolnić się od stresu. Jest również momentem uprzywilejowanym, kiedy wzmacnia się więzi.
Rozsmakuj się w domu

Ochrzcić angielskimi słowami „rzeczy, które robiło się zawsze” i przekształcić je w tendencje – to ostatnia moda. To właśnie zdarzyło się z nestingiem, cool słowem, używanym, żeby opisać zwyczaj „niewychodzenia z domu w weekendy”. To samo stało się z housewarmingiem, czymś tak spontanicznym i naturalnym hiszpańskiej kulturze: chodzi o odwiedzenie po raz pierwszy nowego domu przyjaciela czy członka rodziny, który właśnie zakończył przeprowadzkę. Trendem jest również „sjesta”, domowa kuchnia, ogrodnictwo…

W rzeczywistości nesting to ta sama koncepcja co duńskie hygge: ponowne odkrycie domu, rozsmakowanie się w nim, „tracenie czasu” odpoczywając i relaksowanie się bez robienia czegoś szczególnego. Patrząc z perspektywy, wydaje się to skutkiem odzwierciedlającym szalone lata 80. i 90., kiedy wychodzenie z domu, żeby się rozerwać, było zwyczajem nobilitującym społecznie.

W istocie te tendencje pokazują, że w społeczeństwach zestresowanych i separujących się, jak społeczeństwa zachodnie, tkwi w ludziach głębokie pragnienie „zapuszczenia korzeni”, znalezienia „domu, do którego chce się wracać”. Znowu z pomocą spieszy nam nauka: ze wszystkich terapii zajęciowych, mających na celu zwalczenie depresji, najlepiej działa… pieczenie ciast!, według badań opublikowanych przez British Journal of Occupational.
Czytaj także: Czy chrześcijanin może być hygge hedonistą? Między Epikurem a Koheletem
Zwolnij!

W ostatnim artykule na temat nestingu opublikowanym przez dziennik El Pais, doktor Vicente Saavedra, z kliniki Medycyny Integralnej w Barcelonie, wyjaśnia, że ciało człowieka, komórki i narządy „potrzebują odpoczynku, żeby się naprawić”. Potrzebujemy zatem, zwolnić tempo życia, odzyskać godziny snu stracone w tygodniu.

Jaki jest tego powód? Nasz organizm, kiedy jesteśmy zestresowani, wydziela hormon kortyzol, który jeśli utrzymuje się długi czas, poważnie wpływa na zdrowie: ciągłe zakwaszenie żołądka, spadek odporności, skłonności do tycia i nadciśnienia oraz, długoterminowo, osteoporoza mogą być jego wynikiem.

Wygląda na udowodnione, że oddawanie się przyjemnym zajęciom w domu obniża poziom kortyzolu. Więc nie jest bezzasadne mówienie, że robienie sobie drzemek, szycie, dbanie o ogród albo pieczenie ciast jest korzystne dla zdrowia.

Najlepszą szkołą szczęścia i życia jest własne życie w domu.
Czytaj także: Marzysz o wakacyjnym hygge? Zrób grafik


Mocniejsze więzi

Odpoczynek w domu jest ważny nie tylko dlatego, żeby odzyskać siły i uwolnić się od stresu: jest również momentem uprzywilejowanym, kiedy wzmacnia się więź w związku oraz więź między rodzicami i dziećmi.

María José Roldán, specjalistka edukacji specjalnej, wyjaśnia: „Rodzina jest najlepszą szkołą, jaka może istnieć i na której spoczywa ciężar wychowania i rozwijania dzieci. Sposób, w jaki je kochasz jest tym, którego nauczą się od maleńkości. Dzieci potrafią dostrzegać najmniejsze szczegóły, również te, które dorośli ignorują”.

„Świat emocji i uczuć jest priorytetem w życiu człowieka. Uwikłanie w codzienną pracę często prowadzi do zaniedbania tego, na czym najbardziej nam zależy. A spędzanie czasu z tymi, których kochamy, jest jedną z najlepszych oznak wysokiej jakości życia i szczęścia”, dodaje.

Dom jest bezpieczną bazą, punktem odniesienia, którego potrzebujemy w życiu jako punktu wyjścia w rozwoju osobistym i rodzinnym. Psychologia mocno akcentuje znaczenie emocjonalnej pewności w życiu.


Ciesz się weekendem w domu!

Dom nie daje emocjonalnej pewności, ale może to czynić, jeśli żyje się w odpowiednich warunkach; jest ważnym środowiskiem, w którym stykamy się z naszymi najważniejszymi uczuciami, jakimi obdarzamy własną rodzinę. Wystarczy pomyśleć, na przykład, o ogromnych problemach emocjonalnych, które przeżywają osoby nie mające domu i osoby żyjące w skrajnej biedzie.

Zatem… tak, niech żyje nesting, hygge czy jak chcą to nazwać: ciesz się do woli weekendem w domu!
Czytaj także: Hygge! Duński sposób na szczęście

Artykuł powstał we współpracy z Javierem Fiz Pérezem, psychologiem, profesorem na Uniwersytecie Europejskim w Rzymie, odpowiedzialnym za Naukowy Rozwój Międzynarodowy i za Obszar Rozwoju Naukowego w Europejskim Instytucie Psychologii Pozytywnej (IEPP).

Artykuł pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia.

...

Zalezy jaki tydzien. Jak caly poza domem to oczywiscie. Ale jak tydzien w domu to nie bardzo...

A nazywanie wszystkiego po angielsku zasluguje na nazwe tez po angielsku. Kretyninig


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:27, 10 Wrz 2017    Temat postu:

Nie wracam z wakacji! 13 sposobów na wprowadzenie urlopowych zwyczajów w codzienne życie
Mikołaj Foks | Wrz 09, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


W lusterku samochodu widać było ostatnie promienie sierpniowego słońca. Wiejskie krajobrazy pogrążały się w mroku. Nasza rodzina była coraz bliżej wrześniowego miasta, gdy z tylnego siedzenia odezwał się dziewczęcy głos. „Zdecydowałam, że nie wracam z wakacji!”. Gdy usłyszałem te słowa, olśniło mnie i postanowiłem zrobić dokładnie to samo.


Ż
yjemy od urlopu do urlopu. Bierzemy głęboki oddech odpoczynku, żeby zanurzyć się w szarą codzienność. A w codziennym znoju już myślimy o wakacjach, na które pojedziemy następnym razem. A gdyby tak nie jechać na wakacje, tylko być na nich cały czas?

Będę w szkole, ale będę cały czas na wakacjach! Powiedziała moja córka i dzięki temu bardziej namacalne stało się dla mnie to, co wiedziałem od dawna. Wakacje to stan umysłu. Od Ciebie i codziennych małych wyborów zależy, czy na nich jesteś. W tę sierpniową noc, w drodze do Warszawy, postanowiłem sobie kilka rzeczy.


1. Nie będę sprawdzał maila!

W wakacje nie sprawdzałem maila i nic się nie stało. Koniec z nieustannym sprawdzaniem poczty. Nie ma sensu nieustannie stawiać czoła lawinie. Łatwiej po kolei mierzyć się z mniejszymi kamykami. Dlatego maila sprawdzam nie inaczej, niż tylko w wyznaczonych okienkach czasowych!


2. Nie będę odbierał telefonu!

Właśnie teraz, kiedy piszę te słowa, dzwoni telefon, ale nie odbieram! W wakacje byłem poza zasięgiem lub zwyczajnie nie odbierałem telefonu i nic się nie stało. Wystarczało, gdy oddzwaniałem pod wieczór. Skoro nie pracuję w call center, to dlaczego mam się godzić na przerywanie mi pracy rozmowami telefonicznymi? Nie będę odbierał telefonu, oddzwonię później w czasie, który sam na to przeznaczę.


3. Nie będę rano wstawał!

W wakacje wstawałem wtedy, kiedy chciałem, a często chciałem wstać wcześniej niż zazwyczaj. Wtedy miałem upragniony, spokojny czas dla siebie. Dlatego zamiast katować się porannym wstawaniem, będę wstawał jeszcze wcześniej, ale z własnego wyboru.
Czytaj także: 5 sposobów na zachowanie wakacyjnych wspomnień


4. Nie pojadę do pracy!

Nie pojadę samochodem ani autobusem… Wybieram rower! To będzie trudny wybór, bo trudno mi usunąć z głowy przekonanie, że deszcz wyklucza taką podróż. A przecież wiem, że nawet gdy w deszczu jadę do pracy rowerem, to przyjemność i satysfakcja są ogromne.


5. Nie pójdę do parku!

Na wakacjach miałem las, ale przecież w Warszawie i na jej obrzeżach (rzecz dotyczy też innych miast) jest sporo lasów. A park i las to jednak nie to samo. Kto powiedział, że do lasu nie da się pojechać w tygodniu po pracy? Jeśli wybieram wakacje, to wybieram też las zamiast parku!


6. Nie odrobimy prac domowych!

To nie będzie trudne, bo nasze dzieci chodzą do szkoły, w której nie ma prac domowych… Odrabiających prace domowe zachęcam, by nie odrabiali. Pertraktacje z nauczycielami i rodzicami mogą przynieść rozwiązanie. Wartość jest ogromna – można żyć jak na wakacjach!
Czytaj także: Kiedy długi weekend? Na koniec wakacji zaglądamy do kalendarza


7. Nie będziemy gotować!

Najprawdziwsze wakacje są wtedy, gdy aprowizację (szczególnie dla rodzin) zapewnia nam ktoś inny. Sprawa jest trudna i na razie tylko jedno naprawdę sprawdzone rozwiązanie. Żeby mniej gotować, trzeba częściej gotować na dwa dni z góry.


8. Nie przegapię żadnego wieczoru!

Na wakacjach wieczorów jest mało, więc trzeba je wykorzystać do kresów możliwości. Chcę zachować na cały rok przekonanie, że to ja wybieram np. wieczorny film, a nie przypadkowy film wybiera mnie. Nie chcę czekać, aż sen mnie zaskoczy, ale ja wybieram, że dziś wczesnym wieczorem po prostu śpię!


9. Nie wpadnę w rutynę!

Nawet w wakacje w jakimś sensie każdego dnia robi się to samo, ale entuzjazm pomaga nie wpadać w rutynę. Dlatego słowo „rutyna” zamieniam na słowo „rytm”. Regularność jaką daje codzienność (np. codziennej pracy, zajęć dodatkowych, czasu z rodziną itp.) wybieram na doskonalenie się w tym co robię.
Czytaj także: Zapytaj siebie szczerze – czy potrafisz odpoczywać? I nie, nie chodzi tu o rozrywkę…


10. Nie dam się zaskoczyć!

Ale wręcz przeciwnie – zaskoczę innych! Na wakacjach lubię zaskakiwać bliskich pomysłem na wspólną zabawę lub wycieczkę. Staram się o podobne rzeczy w ciągu roku szkolnego np. zagadki, które dzieci znajdują po obudzeniu. Na wakacjach jakoś o nie łatwiej, ale przecież od września do czerwca też może być ich więcej!


11. Nie porzucę przygód!

Wyprawa, odkrycie, plecak, rzeka, kajak, las, ognisko, zamek… i tym podobne sprawy zbyt mocno wiążemy z wakacjami. A przecież przeżyć przygodę można jadąc na rowerze w nieznane, wracając z pracy okrężną drogą lub czytając książkę z dziedziny, o której nic nie wiemy. Mój plan to szukać obok siebie tego co nowe, przez cały rok wakacji!


12. Nie znajdę wymówki!

W wakacje nie ma wymówek, bo też mniej jest telewizji i internetu. Telewizji nie oglądam wcale, a internet w telefonie uruchamiam tylko w wybranym czasie. Ograniczam do minimum zjadacze czasu, które są wymówką od robienia tego, co naprawdę wartościowe.


13. Nie będę się martwił!

Na wakacjach odpoczywam i nie martwię się tym, na co nie mam wpływu. Zamiast martwić się rzeczami (z powyższej listy), których nie zrobiłem, ucieszę się z tych, które zrobiłem. Przecież jestem na wakacjach i ode mnie zależy, co naprawdę chcę robić!

...

W rodzinie np. mozna zrobic obiady na zapas albo na zmiane to wtedy jednemu lzej. I jazda rowerem do pracy naprawde czyni z pracy miejsce rozrywki Smile Od rana inne nastawienie. A generalnie NIE ZAMARTWIAC SIE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:18, 24 Sty 2018    Temat postu:

brak planu, bliskość. Tego potrzebowaliśmy
Małgorzata Rybak | 24/01/2018

Shutterstock
Udostępnij Komentuj 0
Ferie u nas nadeszły tydzień z hakiem temu. Wyczekiwane. Z utęsknieniem, ale i pewnym niepokojem zwłaszcza po stronie nas, rodziców. Dzieci bowiem stanowczo poprosiły nas: „Nie wyjeżdżajmy nigdzie. Chcemy zostać w domu”.

Wypoczynek stacjonarny – wcale nie gorszy
Pierwszą odrzuconą propozycją był wyjazd na narty do Czech. Nie mamy tradycji narciarskich, ale od kilku lat znajdowaliśmy wspólnie ze znajomymi miejsce, gdzie dzieci mogły się uczyć od podstaw. W tym roku pomysł spotkał się z całkowitym wetem ze strony dzieci. I tak nasza pięcioosobowa rodzina z dziećmi w wieku 3, 12 i 14 lat, mną pracującą dorywczo w wolnym zawodzie oraz mężem w korporacji – podjęliśmy decyzję o, powiedzmy, wypoczynku stacjonarnym.

I tu właściwie aż prosiłoby się o tekst pt. „10 pomysłów na udane ferie w domu”. Moja koleżanka ze szkolnych lat podzieliła się pierwszym na swoim Facebooku: każdego dnia losujemy jakieś państwo. Uczymy się słów w języku tego kraju, przygotowujemy danie z jego kuchni, wymyślamy stroje, oglądamy film, słuchamy rodzimej muzyki. Spróbowaliśmy w okrojonym zakresie (zostawiając dzieciom wolność wyboru krajów, które weszły do losowania) i było w tym wiele frajdy.

Jednak szukanie „10 pomysłów na…” wynika z wielkiej obawy rodziców, że z ferii w domu może wyjść coś w mowie potocznej noszącego nazwę jednego z miast w Wietnamie (znaczy – tzw. „Sajgon”). Dlatego dziś chciałabym skupić się na innym projekcie, który podrzuciła koleżanka córki z sąsiedztwa: „zobaczymy, co będzie”.

Czytaj także: 6 filmów familijnych, które warto zobaczyć w ferie


Intuicja dzieci – nic nie musieć
Mój mąż miał z tym wielki problem. W pierwszy dzień ferii przysłał mi przegląd ofert z hoteli w Kotlinie Jeleniogórskiej w kwotach last minute, które jednakże wymagały wyskoku z portfela w okolicach rekordów Kamila Stocha. Postawiliśmy opór. Kilka zaplanowanych na ten czas zaległych wizyt u okulisty, weterynarza i ortodonty było w sumie tylko wymówką. Chciałam zaufać domatorskiej intuicji dzieci.

By uciszyć wyrzuty sumienia („co za matka funduje dzieciom ferie w domu?”), zaczęłam dopytywać o motywy ich decyzji. I odpowiedzi były bardzo szczere. „Mamo, chcę odpocząć”. „Mamo, chcę, żebyśmy zrobili coś razem”. Dopytywałam więc dalej, co chcieliby zrobić razem z nami – od wycieczki po planszówki i gry karciane. „Mamo, zacznijmy od tego, że posiedzimy sobie razem w jednym pokoju i nic nie będziemy robić”.

Był to dla mnie ważny trop. Mówiący zresztą i o mojej tęsknocie. Uwielbiam być razem z rodziną w domu. Zwłaszcza, że ostatnio „na zewnątrz” domu każde z nas z osobna i my razem dużo przeszliśmy. W pewnym momencie dom stał się najbezpieczniejszym miejscem, gdzie nie tylko każdy ze swoim bagażem jest przyjęty, ale gdzie odbywają się długie narady, szukamy rozwiązań dla złożonych problemów i trosk każdego z nas – i szukamy rozrywki, która rozjaśni chmury.

Czytaj także: „Dziecko jest katalizatorem naszych emocji”. Rozmowa z Anną Jadowską, reżyserką filmu „Dzikie róże”


Nie jest nudno
Prośba córki zresztą opowiadała jeszcze o czymś innym. O potrzebie, by się nigdzie nie spieszyć i nic nie musieć. Mieszkamy od kilku lat za miastem i dojazdy wymagają bardzo wczesnych pobudek. Krótkie popołudnie i wieczór zostaje na posiłek i odrabianie lekcji. Na pewno w każdym domu jednak rodzina z dziećmi zna tę konieczność wyrabiania się i godzinowej rozpiski. Nasze dzieci chciały odpocząć od grafiku i przymusów. Najlepiej z książką w łóżku.

Nie jest w żadnym względzie nudno. Mąż, w którym potrzeba aktywności po godzinach w biurze jest wielka, jedzie po pracy z chętnymi (i akurat zdrowymi) na łyżwy lub basen do pobliskiego niewielkiego miasteczka (celowo nie do zatłoczonego Wrocławia, który jest w tej samej odległości w odwrotnym kierunku). Dzieci widują się ze swoimi znajomymi z naszej wsi – grają, wymyślają zabawy, organizują seanse kina domowego.

Jeśli ubolewamy, że dzisiejszy człowiek zgubił siebie i ciągle w niepokoju gdzieś leci, coś osiąga i do czegoś dąży, ferie w domu są swego rodzaju wyspą marzeń. Bliscy są na odległość ręki. Obowiązkami można się solidarnie dzielić (dzieci też mogą ugotować ulubioną potrawę albo pójść do pobliskiego sklepu). Można się nudzić, wymyślać i robić bez pośpiechu rzeczy, na które normalnie nie ma czasu.

Czasami trzeba odpocząć od planu, spinania się, zdążania i działania. Wystarczy nie stresować się ogromnie… brakiem stresu, który wybieramy dla nas na ten moment życia.

.

Nie wazne gdzie. Wazne aby dobrze spedzone!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:01, 22 Maj 2018    Temat postu:

Jesteś wykończony tempem życia? Rozumiem to…
Małgorzata Rybak | 22/05/2018
MĘŻCZYZNA NA ULICY
Xiang Gao/Unsplash | CC0
Udostępnij 0 Komentuj
Dobrze znam z własnego podwórka sytuacje, gdy odpoczynek przestaje być możliwy z powodu przemęczenia. Wówczas nawet sen nie przychodzi. Trudno jest sobie w takich chwilach wyobrazić, co mogłoby nam dać wytchnienie. Jeśli znaleźliśmy się w takim stanie, nie warto czekać ze zmianą, ponieważ przedłużająca się jazda na oparach przyniesie w końcu kryzys w jakiejś kluczowej dziedzinie życia.

Być zawsze wydajnym i na czas – czy to możliwe?
Najtrudniej przyjąć, że sytuacja, w której dochodzimy do kompletnego wyczerpania, wydarza się jako łączony skutek i zewnętrznych okoliczności, i naszych własnych wyborów. Wiadomo, że bywa różnie: chorują dzieci, na zdrowiu mogą zapaść nasi rodzice (czy współmałżonek), a w pracy wydarzają się okresowe nawały. Wtedy jednak tym bardziej potrzebujemy zatroszczyć się o momenty odpoczynku.

Doszłam już długi czas temu do przekonania, że mój plan zadań potrzebuje realizmu. Ten po pierwsze pozwala zobaczyć, że czas nie jest z gumy, a my nie jesteśmy wszechmocni, by go wydłużać lub być w dwóch miejscach naraz. Z faktu, że doba ma dwadzieścia cztery godziny, wypływają fundamentalne dla nas konsekwencje: możemy wziąć na siebie tyle, ile mamy dostępnego czasu. Gdy porywamy się na więcej, dochodzimy do stanu wiecznej zaległości i wiecznego niedoczasu. Przez jakiś czas związana z tym adrenalina może nawet „kręcić” (taki styl życia bywa też modny), ale ostatecznie kresem jest dewastacja kluczowych dziedzin naszego życia: zdrowia (zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego) oraz relacji.



Wydajność albo relacje
Można być albo nieskończenie wydajnym, albo w dobrych relacjach z innymi. Gdy działam szybko, bo już nie mam czasu, nie pytam innych o zdanie. Gdy się spóźniam, tłumacząc to grafikiem napiętym jak u prezesa banku, drugi człowiek wie, że nie jest dla mnie kimś ważnym, komu okazuje się bezinteresowny szacunek. Bogiem staje się kalendarz i przetrwanie w jego ramach.

Przeczytałam ostatnio piękne zdanie: „Strzeżmy się jałowości zajętego życia”, którego autorstwo przypisuje się Sokratesowi. Wieczna lista zadań, której realizacja wymaga więcej energii i sił, niż faktycznie mamy, zamienia stopniowo moje życie w pustynię. Nie mam już czasu na niezaplanowane spotkanie, na obejrzenie zachodu słońca, czytanie książki, modlitwę. W ciasnocie grafiku nie zmieszczą się głębokie i silne więzi, zwłaszcza z najbliższymi. Nie da się skupić na drugiej osobie, gdy własne sprawy nas (i w nas) gonią.



Granice nas odciążą
By ocalić samych siebie i najdroższych nam ludzi, potrzebujemy budować granice, które odgrodzą nas od presji działania. Pierwszą granicą są własne wybory. Decydujemy, co możemy na siebie wziąć, a co będzie nadmiarem. Sytuacja awaryjna w pracy różni się od takiej kultury organizacji, w której brakuje etatów i wszyscy funkcjonują w sytuacji permanentnego przeciążenia.

Kolejną granicą jest planowanie czasu, w którym będę z moimi bliskimi albo poświęcę go na chwilę samotności, kiedy nic mnie nie będzie gonić. W tych chwilach także ma szansę wydarzyć się moje doświadczenie miłości Boga: jej darmowość pokazuje mi, że już jestem kimś wartościowym – i nie potrzebuję udowadniać sobie i światu, że daję radę.

Gdy zaczynam slalom gigant w Alpach po wstaniu od biurka w Warszawie, mogę doznać ciężkiej kontuzji. Potrzebna jest sucha zaprawa. Podobnie odpoczynek – potrzebuje stałych momentów w ciągu dnia, gdy łapię oddech czy rozładowuję napięcie psychiczne przez aktywność fizyczną. Gdy plan dnia to uwzględnia, łatwiej szukać dobrego jakościowo czasu relaksu też w weekend czy na urlopie – ponieważ jestem w stałym kontakcie z tą potrzebą we mnie. Jeśli nie jestem, ona nie zanika, ale mogę próbować ją zbywać – nocnym surfowaniem po sieci czy kolejnym zajęciem, a więc działaniami, które odpoczynek tylko pozorują.

Gdy go braknie – przestajemy radzić sobie z emocjami, wykonywanie prostych zadań zabiera dwa razy tyle czasu, cierpią nasze relacje. Zwłaszcza gdy przeciwności się piętrzą, warto odcinać punkty z listy zadań po to, by posiedzieć w ciszy, zabrać siebie na spacer czy być z bliskimi.

Gdy doświadczasz krańcowego przeciążenia, pomyśl, co sprawiłoby, że odpoczniesz. A potem zdecydowanie to zrób.

...

Odpoczynek jest absolutna koniecznoscia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:41, 06 Cze 2018    Temat postu:

Czujesz się ciągle zapracowany? Przeczytaj, z czego może to wynikać
Ilona Przeciszewska | 05/06/2018
PRZEMĘCZONA KOBIETA
Stacey Rozells/Unsplash | CC0
Udostępnij
Nadmiar zadań może być też wynikiem trudności w definiowaniu swoich potrzeb, pragnień czy wartości. Są osoby, którym trudno jest poczuć swoją tożsamość. Nie potrafią powiedzieć otoczeniu, kim są, a zatem są określane przez to, czego oczekują od nich inni.

Bardzo często bezrefleksyjnie podchodzimy do ciągłego pośpiechu w naszym życiu. Jesteśmy przekonani, że musimy zrobić daną rzecz na konkretny czas i nie mamy innego wyjścia. Nasza lista zadań się nie kończy. Wykonane zadania natychmiast zastępujemy kolejnymi. Mimo zmęczenia i frustracji wciąż bierzemy na siebie jeszcze więcej zobowiązań. Dlaczego to robimy?

Żyjemy w pułapce wiecznych obowiązków, nie dopuszczając myśli, że jest to nasz własny wybór. W rzeczywistości możemy decydować o swoim czasie. Nawet jeśli ktoś nakazuje nam coś zrobić, możemy powiedzieć „nie”. Z jakiego powodu odbieramy sobie tę możliwość?



Wykonane zadania podnoszą poczucie wartości
Być może trudno jest w to uwierzyć, ale „zaharowanie” to nie wynik zewnętrznego zbiegu okoliczności, a odzwierciedlenie naszego wewnętrznego świata. Każde wykonanie zadania jest źródłem satysfakcji, uznania ze strony otoczenia, spełnieniem marzenia itp. Podwyższa zatem poczucie naszej wartości.

Dotyczy to każdego człowieka. Motywujemy się dzięki temu do realizowania różnych celów w naszym życiu. Problem pojawia się wówczas, gdy nasza wartość zależy wyłącznie od stopnia realizacji poszczególnych zadań. Nasze poczucie wartości jest na tyle kruche, że ciągle musimy narzucać sobie dane obowiązki, aby przynajmniej trochę poczuć się ważnymi w oczach drugiej osoby i tym samym uznać, że możemy być przez nią kochani i szanowani.

W wir różnych zajęć może wrzucać nas stwierdzenie, że musimy zasłużyć na miłość i nie wystarczy to, że jesteśmy. Tego typu przekonania są bardzo często głęboko zakorzenione w naszych sercach i nie zdajemy sobie z nich sprawy. Oszukujemy się założeniem, że ktoś z zewnątrz tworzy oczekiwania wobec nas, a tak naprawdę sami je kreujemy. Są to nasze własne wymagania wobec nas samych.

Czytaj także: Masz czas na… życie?


Dlaczego tak trudno jest nam odmawiać?
Być może ktoś prosi nas o coś, ale to nie oznacza, że musimy się z tym zgadzać. Często trudno jest nam odmówić, ponieważ boimy się reakcji drugiej osoby – jej odrzucenia, niezadowolenia czy krytyki. Ciągłe „zgadzanie się” to jednak krótkotrwałe rozwiązanie. Nasza frustracja narasta, gdyż nasze potrzeby zostają zaniechane, a my przestajemy być sobą.

Niekiedy zadaniami „zapychamy” życiową pustkę. Być może nasze wewnętrzne życie jest bardzo ubogie i potrzebujemy je czymś wypełnić. Może to wynikać z wielu zranień, jakich doznaliśmy w przeszłości. Trudno jest nam zmierzyć się z bólem emocjonalnym, a ciągłe wykonywanie zadań jest rozwiązaniem, które tymczasowo nas zadowala. Niestety, ból emocjonalny nie znika, a nawet się powiększa, a my stajemy się coraz bardziej wypaleni. Nieustanna praca może być zatem ucieczką przed niechcianymi uczuciami. Wykonując zadanie, nie myślimy o sobie. Nie kontaktujemy się z własnym wnętrzem. Zadania spełniają funkcję narkotyku. Pracoholizm jest jedną z form uzależnienia. Odpoczynek jest wówczas związany z przeżywaniem lęku czy depresji.

Ciągłe wykonywanie zadań „chroni” nas przed doświadczeniem straty. Trudno jest nam dokonać wyboru danego celu w życiu, ponieważ musimy się wówczas skonfrontować z tym, że wiele opcji zostawiamy, z wielu rzeczy rezygnujemy. A więc działamy na wielu frontach, wierząc, że damy radę. Zawsze jednak przychodzi czas, gdy ta iluzja pęka. Na różne sposoby nasz organizm prosi o ratunek. Odczuwamy wówczas nieprzyjemne objawy fizyczne i psychiczne.

Czytaj także: Brakuje Ci czasu? Spróbuj tego!


Kiedy oddajemy ster własnego życia w obce ręce…
Nadmiar zadań może być też wynikiem trudności w definiowaniu swoich potrzeb, pragnień czy wartości. Są osoby, którym trudno jest poczuć swoją tożsamość. Nie potrafią powiedzieć otoczeniu kim są, a zatem są określane przez to, czego oczekują od nich inni. Robią to, czego ktoś od nich wymaga. Tym samym oddają w obce ręce ster własnego życia.

Potrzebujesz zatem zatrzymać się na chwilę, aby zobaczyć, co jest w twoim sercu. Zdać sobie sprawę z nieświadomej motywacji twoich działań czy decyzji. Być może najwyższy czas odpuścić pracę na zewnątrz siebie, a włożyć w wysiłek w wewnętrzną pracę nad sobą. Niekiedy trudno rozpocząć ją samemu. Możesz wówczas skorzystać z pomocy rodziny, przyjaciół czy specjalistów. Nigdy nie jest za późno, aby zadbać o swoje wnętrze. Tam tkwi źródło twojego życia.

...

Brak odpoczynku to patologia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy