Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Nałogi i uzależnienia ...
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:56, 20 Paź 2014    Temat postu:

Historia piłkarza Igora Sypniewskiego, który toczył walkę z nałogiem

Grał na największych stadionach świata, ale to prawdziwe życie okazało się znacznie trudniejszą grą. Jego sportową karierę zniszczył alkoholowy nałóg. Choć może trafniej byłoby powiedzieć, że zrobił to sam, przez swoją głupotę. Dziś przeprasza tych, których zawiódł. Mówi o tym głośno, żeby przestrzec innych. "Wiadomości" TVP1 przedstawiły wstrząsającą historię piłkarza z łódzkich Bałut, Igora Sypniewskiego.

W barwach Panathinaikosu Ateny zagrał w Lidze Mistrzów i nawet strzelił gola Arsenalowi Londyn. Kibice go uwielbiali. – Co się wtedy czuje? No to wielka radość grać przy 65 tysiącach widzów na trybunach. Czy myślałem, że jestem na szczycie? Wtedy tak się właśnie myśli – mówił "Wiadomościom" Igor Sypniewski, który niedawno skończył 40 lat.

Wielki napis

– Na Stadionie Olimpijskim w Atenach, na wielkiej tablicy, widniał napis: "Sypniewski hat-trick". To było coś pięknego – dodaje Stefan Sypniewski, ojciec zawodnika.

Igor z łódzkich Bałut trafił na najsłynniejsze boiska świata. Polska, Grecja, Szwecja. Sypniewski był gwiazdą.

Dziś tylko ogląda pamiątki. O sobie mówi: "zasypany". Książka o takim tytule to jego spowiedź. – Po prostu alkohol mi przeszkodził we wszystkim i nic na to nie poradzę – podkreśla otwarcie.

Na kolejce górskiej

Jego życie to wzloty i upadki. Tych drugich było więcej. W 2008 roku Sypniewski nie bryluje już pod bramką przeciwnika. Wybryki pod wpływem alkoholu zaprowadziły go w końcu do łódzkiego sądu, a ten pokazał mu czerwoną kartkę i skazał na półtora roku więzienia. Sypniewskiemu nie udało się już potem wrócić do futbolu.

Od trzech lat nie pije. Mieszka z mamą w tym samym bloku, na łódzkich Bałutach, skąd wyruszył na podbój piłkarskiego świata. I walczy z depresją. – Jak wygląda mój dzień? Włączam internet, nie oglądam na razie telewizji, nieraz porozmawiam z mamą i kładę się spać – mówi. – Staram się nie pić i proszę Boga, żeby każdy dzień mi przyniósł to samo – kończy.

...

To jest wlasnie nalog ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:40, 27 Paź 2014    Temat postu:

Rodziła pod wpływem amfetaminy. Dziecko walczy o życie

Do szpitala w Limanowej (woj. małopolskie) trafiła kobieta w zaawansowanej ciąży. Potem okazało się, że 27-latka była pod wpływem narkotyków. Nowo narodzone dziecko walczy o życie w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym.

- Kobieta trafiła do szpitala w Limanowej ok. 4 w nocy. 27-latka była w zaawansowanej ciąży, lekarze podjęli decyzję o cesarskim cięciu. Dopiero po porodzie, po pobraniu krwi do badania, odkryli u kobiety środki odurzające - mówi w rozmowie z WP.PL Katarzyna Cisło, oficer prasowy małopolskiej policji.

Narkotyki przedostały się także do krwiobiegu dziecka. Niemowlę zostało przetransportowane do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu, gdzie walczy o życie.

- Po południu lekarze zgłosili nam sprawę, została ona już skierowana do Prokuratury Rejonowej w Limanowie. Kobiety jeszcze nie mogliśmy przesłuchać, ponieważ jest nieprzytomna - dodaje policjantka.

27-latka może usłyszeć zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.

...

Nalogi naprawde sa potworne to nieczabawa w bycie na haju jak bredzi Warszawka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:12, 16 Gru 2014    Temat postu:

11-latek wezwał policję, bo rodzice zabrali mu konsolę

11-latek z Zabrza wezwał policję do rodzinnej kłótni, na miejscu funkcjonariusze odkryli, że prawdziwym powodem wezwania była kara, jaką rodzice zastosowali przeciwko dziecku... konfiskata konsoli PlayStation.

Rodzice 11-latka twierdzili, że dziecko jest uzależnione od gier i zbyt mało czasu poświęca na naukę, dlatego postanowili schować przed nim sprzęt. Rozczarowany chłopiec uznał z kolei, że wezwanie policji do rodzinnej kłótni może pomóc mu odzyskać ulubioną zabawkę.

Policjanci ustalili szybko, że na miejscu wezwania nie toczy się żadna kłótnia i ograniczyli się do poradzenia rodzicom skorzystania z pomocy Ośrodka Profilaktyki Leczenia Uzależnień.

Czy interwencja policji doprowadziła do zwrotu konsoli 11-latkowi? Szczerze w to wątpimy.

...

Nalog to nie zarty ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:48, 27 Maj 2015    Temat postu:

Hazard pociągnął mnie na dno
Łukasz Cielemęcki
reporter "Przeglądu Sportowego"

Koniec drogi hazardzisty, fot. iStock

Nazywam się Łukasz i jestem hazardzistą od 15 lat. Nie gram od 14 miesięcy. Liczę na to, że z każdym wpisem te cyferki będą rosnąć. To będzie oznaczało, że jeszcze chce mi się żyć, walczyć.

Siedziałem sam w domu. Gapiłem się bezcelowo w ścianę, a chwilę później zacząłem drzeć się wniebogłosy. Bo doszedłem do samego końca drogi, miejsca skąd nie ma dalej gdzie pójść. Ani w prawo, ani w lewo. Ani się cofnąć, ani do przodu. Kompletnie nic. Wierzyciele walili drzwiami i oknami, a ja mogłem tylko bezsensownie się drzeć. Głupie, nie? Wtedy właśnie zadzwonił telefon.
REKLAMA


Nieznany numer. Człowiek utopiony w długach, w pewnym momencie przestaje odbierać nieznane mu cyferki. Proste. To banki, firmy windykacyjne wydzwaniają z zapytaniem, kiedy otrzymają kasę. Jak oddać, jak się nic nie ma? Co mówić?

Do dziś nie wiem dlaczego, ale odebrałem połączenie. „Cześć, to Jarek. Jestem hazardzistą od trzydziestu lat. Dostałem twój numer od osoby, której na tobie zależy. Chcesz pogadać?”. To mniej więcej usłyszałem. „Ktoś sobie robi ze mnie jaja? A w sumie, co tam. Mogę gadać” pomyślałem. Po kilkunastu miesiącach mogę stwierdzić jedno. Te proste wciśnięcie zielonej słuchawki chyba życie mi uratowało, a przynajmniej je przedłużyło...

„Hazard to choroba śmiertelna. Zabije dzisiaj, za tydzień, za 20 lat. Ale zabije, nie martw się o to”. To mniej więcej streszczenie mojej pierwszej wizyty na spotkaniu Anonimowych Hazardzistów. Od tego czasu minęło prawie półtora roku. Żyję. I nie chcę cały czas uwierzyć w to, co usłyszałem. Problem w tym, że z każdym miesiącem tej wiary coraz mniej. Nie, żebym planował coś strasznego. To dla słabych. Po prostu im więcej czasu upływa, tym coraz bardziej dociera do głowy fakt, że wszystko co w życiu człowiek spieprzył, nie jest do końca do naprawienia. Oczywiście można się uśmiechać do ludzi, których jeszcze niedawno oszukiwało się wyłudzając pieniądze na hazard. Oni ten uśmiech nawet odwzajemnią. Tylko co z tego...

Gwoli ścisłości. Jestem hazardzistą uzależnionym od zakładów bukmacherskich. Dokładniej o tym kiedy indziej. Po miesiącach terapii antyhazardowej wiem jedno – to bez różnicy, czy łańcuch na życie zakładają bukmacherzy, śmierdzące budy z maszynami, kasyna, zdrapki, lotto. W grupie terapeutycznej było nas dziesięciu. Każdy uzależniony od czego innego. Z tego co wiem, tylko ja nie wróciłem do nałogu.

Nikogo nie chcę pouczać, na co uważać i czego się wystrzegać. Nie jest to również forma terapii, w ramach której oczyszczam siebie wyrzucając z wewnątrz syf, jaki trzymam w sobie od lat. Nie żalę się, nie chwalę. Nie radzę, nie oceniam. Może dzięki tym wpisom, choć jedna osoba zda sobie sprawę, że jest z nią źle. Bo hazard to straszna choroba, taka której do samego końca nie widać. Bo hazardzista do samego końca twierdzi, że jest zdrowy. Kiedyś dość obrazowo wytłumaczył mi ten upór w odrzucaniu nałogu psycholog. Jedno zdanie z tej swojej jajogłowej mowy przełożył na prosty język „Z hazardem jest jak z rozwolnieniem. Trzymasz, trzymasz, aż w końcu jak poleci, to koniec”.

U mnie poleciało. Od kilkunastu lat ma fajną pracę, całkiem nieźle zarabiam. Na koncie nie mam nic, pod poduszką również pusto. W ostatnich latach mój jedyny kontakt z bankiem polega na comiesięcznej egzekucji komorniczej pożyczek, które kiedyś zaciągnąłem na granie. Myślę, że w przybliżeniu przegrałem fajne mieszkanie w centrum Warszawy. Dużo? Dla jednego fortuna, bo poznałem ludzi na terapiach leczących to uzależnienie, którzy przez 5 tysięcy złotych spuszczonych w kiblu stali na parapecie w oknie na 10 piętrze. Dla innych to mieszkanie to nic. Pryszcz.

Zanim o nałogu, jeszcze jedna dygresja. Coś, co w pewien sposób tłumaczy tą pustkę, wytłumaczy to coś nie do naprawienia.Niedawno zakończyłem terapię antyhazardową. O niej później, najpierw tylko jej wyrywek. Pewnego dnia jak zwykle pojawiłem się na zajęciach. Odbywały się zawsze we wtorki i czwartki, trwały 2,5 godziny. Tym razem grupy nie prowadziła stała terapeutka (i całe szczęście), ktoś ją zastępował. Po krótkim wyjaśnieniu – dlaczego to ona będzie teraz dziesięciu chłopa wybijać hazard z głów – zabrała się do roboty. I szczerze w ciągu niespełna godziny zryła mu kompletnie głowę.

Zaczęła dość podstępnie oferując nam pewien rodzaj rozrywki, zabawy. „Wypiszcie na małych karteczkach, które ode mnie dostaliście pięć najważniejszych rzeczy w życiu. Rzeczy, które dla was liczą się najbardziej” powiedziała. Proste, no nie? Przecież każdy ma coś ważnego w życiu, coś czego broniłby do krwi ostatnie, czegoś, na czym mu zależy. Rzeczy dla których warto żyć. Rzeczy, które jeszcze kilkanaście lat temu wymieniłbym jednym tchem.Może ze mną jest coś nie tak, może hazard wyzbył mnie uczuć, marzeń, priorytetów, celów. Bo miałem z tymi karteczkami cholerny problem. Choć zaczęło się dobrze. Pierwszą zapełniłem szybko, praktycznie bez zastanowienia. „Zdrowie najbliższych mi w życiu osób”. I później schody. Szczęście najbliższych? No, ale w sumie to jest to samo. Nie miałem pojęcia, co dalej. Trochę to przykre. W sumie na tym etapie zadanie mogłoby się dla mnie skończyć. Wyprany z uczuć, potrzeb i celów gość siedzi i myśli. Wiele razy zastanawiałem się nad tym. I zastanawiam zresztą. Pewnych rzeczy nie da się naprawić. Nałóg zabrał mi pieniądze – żaden problem. Ale chyba bezpowrotnie wyssał ze mnie coś ważniejszego. Czegoś, co odróżnia nas, ludzi od zwierząt. Uczuć. Empatii. Oczekiwań… W tym miejscu chyba doszedłem do początku – może z tego powodu, to straszne zdanie usłyszane na pierwszym spotkaniu Anonimowych Hazardzistów, jest tak realne?Terapeutka dopiero zaczęła zabawę. Zerkałem na resztę kolegów. Też się męczyli. W końcu, po piętnastu minutach (paranoja, piętnaście minut na wydawałoby się tak proste zadanie) wszyscy byli gotowi. Terapeutka z uśmiechem na twarzy stwierdziła: „Wyobraźcie sobie, że jestem nałogiem hazardowym”. I zaczęła między nami krążyć, z każdą rundą zabierając po jednej kartce. Każdy oddawał. Najpierw najmniej ważną i tak stopniowo w górę hierarchii. Po każdej rundzie opisywaliśmy, co dla nas znaczy, to co przed chwilą nam zabrano. W końcu w ręce została mi jedna, ta najważniejsza. Też ją straciłem. Tak na marginesie, nie pamiętam dokładnie, co moi koledzy wypisywali, ale wiem jedno – nikt nie wspomniał o pieniądzach. Nieźle, co? Goście którzy przegrywali ogromne kwoty, teraz do szczęścia nie potrzebowali nawet grosza...Straciłem wszystkie karteczki. Reszta też. Terapeutka usiadła przy biurko, wzięła do ręki długopis i coś zaczęła wypisywać. Poskładała kilkanaście kartek w małe zwitki, wzięła je w obie dłonie. „Jako, że jestem dobrym nałogiem hazardowym, postanowiłam rozdać wam prezenty. Losujcie, każdy z was coś ode mnie otrzyma” krążyła między ludźmi.Odczytałem swoją. „Śmierć”. To dostałem. „Cóż, jak w zakładach bukmacherskich, tak i tu. Nie mam farta” pomyślałem.

Siedzący obok mnie kolega odczytał swoją. „Śmierć”. Następni podobnie: śmierć, śmierć, śmierć. Przez następne kilka minut wszyscy siedzieli w ciszy. Poważnie. Niczego już nie trzeba było omawiać.

Nie zapomnę pierwszej wizyty u psychologa. Była już dziewczyna zmusiła mnie do tego. Podczas godzinnej pogadanki pani w średnim wieku zadała kilka pytań testowych, chyba siedem z tego co pamiętam. Pomyślałem wtedy, że odpowiem szczerze. – Jak często pan obstawia? – padło pytanie. – No codziennie. – Czy pożyczał pan pieniądze na grę, – No pożyczałem. Na wszystkie pytania szczera odpowiedź. Tylko na te ostatnie, „Czy myślał pan kiedyś o samobójstwie” odpowiedziałem przeczącą. Zapadł wyrok: „Na siedem pytań, sześć razy odpowiedział pan twierdząco. Od trzech w górę zawsze diagnoza jest ta sama – patologiczny hazardzista. Kwalifikuje się pan na leczenie w zamkniętym ośrodku”. „Chyba ją porąbało” tak pomyślałem.

Na leczenie nie poszedłem. Przez kolejne sześć miesięcy przegrałem bardzo dużo, straciłem praktycznie wszystko, co kocham. To było jak finisz w maratonie. No i dotarłem do tego pokoju, do tego momentu, kiedy darłem mordę do ściany. Do tego końca drogi. To ta sraczka, o której mówił psycholog. Właśnie wtedy zadzwonił Jarek.

P.S. To dopiero początek historii. Będę tu wracał...

...

Niestety. Dla osob lubiacych cyfry obliczenia polecam gry niehazardowe. Np. Might and Magic jak ktos chce to tam moze sobie sie wyszalec z obliczeniami kasa itp. Bez ryzyka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:25, 01 Cze 2015    Temat postu:

W ciąży ani kropli alkoholu

W ciąży ani kropli alkoholu - istock

Dziecko w brzuchu matki pije razem z nią - ostrzegają eksperci. W Niemczech rodzi się rocznie 10 tys. dzieci z wadami rozwojowymi wywołanymi spożywaniem napojów alkoholowych przez matkę w trakcie ciąży.

Wiele ciężarnych myśli, że łyk szampana lub kieliszek wina nie zaszkodzi płodowi. Tymczasem eksperci twierdzą, że jest inaczej. Z najnowszych badań Instytutu Roberta Kocha wynika, że co piąta kobieta w Niemczech spożywa w trakcie ciąży napoje alkoholowe i ryzykuje, że dziecko przyjdzie na świat z trwałymi wadami.
REKLAMA


Każdy kieliszek może zaszkodzić

Andrea Benjamins opiekuje się chorymi dziećmi w specjalnym centrum pediatrycznym w Hanowerze. Większość to właśnie dzieci z wrodzonymi wadami poalkoholowymi wywołanymi przez spożywanie alkoholu przez matkę w ciąży. - Wiele kobiet myśli, że jeden kieliszek szampana nie zaszkodzi, ale tak nie jest. Każdy kieliszek może zaszkodzić - ostrzega Benjamins.

Kobiety, które urodziły dzieci z ciężkimi schorzeniami, wcale nie musiały być nałogowymi alkoholiczkami. Wystarczy jedna weekendowa impreza, aby spowodować poważnie uszkodzenia płodu.

Zwiększyć świadomość

Według danych szacunkowych rocznie rodzi się w Niemczech 10 tys. dzieci z tzw. syndromem FASD (wady dziecka wywołane przez spożywanie alkoholu w ciąży - "DW"). Z tego u ponad dwóch tysięcy noworodków, chłopców i dziewczynek, zdiagnozowano wyjątkowo ciężką formę tego syndromu nazywaną FAS. Szkody wywołane przez alkohol są u nich widoczne i prowadzą do niesprawności fizycznej oraz psychicznej.

Dlatego międzynarodowe stowarzyszenie FASD - założone przez opiekunów oraz rodziców adopcyjnych - od lat angażuje się także w Niemczech na rzecz obowiązku umieszczania na butelkach ostrzeżeń przed spożywaniem napojów alkoholowych przez ciężarne. Niedawno pomysł ten poparli w Niemczech politycy chadeccy i socjaldemokraci.

- Ostrzeżenia powinny zajmować co najmniej połowę etykietki alkoholowej - mówi Gisela Michalowski, przewodnicząca FASD Niemcy. Obecny poziom świadomości o możliwych skutkach spożycia alkoholu w trakcie ciąży nie wystarcza, dodaje.

Konieczna szczególna opieka

Michalowski ma czworo własnych i czworo adoptowanych dzieci. Oprócz najmłodszej córki wszystkie dzieci mieszkają już poza domem. Mimo to jej 30-letni syn nadal wymaga opieki. - Jest inteligenty, ale nie radzi sobie wystarczająco w życiu codziennym - mówi Michalowski.

Dzieci z wadami wywołanymi przez alkohol są dla rodziców i opiekunów ogromnym wyzwaniem. Potrafią niespodziewanie uciekać, tracą panowanie nad sobą, mają niekontrolowane wybuchy złości i nie trzymają się ustalonych reguł. W Niemczech powstaje coraz więcej specjalnych placówek dla takich właśnie dzieci.

W Bad Bentheim w Dolnej Saksonii otwarto niedawno specjalne centrum, gdzie możliwe jest wczesne rozpoznanie syndromu FASD i przygotowanie odpowiedniej terapii. Również w szkołach trwa akcja informacyjna dla pedagogów. Dzieci z uszkodzeniami poalkoholowymi często są mało zrównoważone. Bywają okresy, kiedy uczą się bardzo dobrze, lecz nagle wydaje sią, jakby zdobyta wiedza poszła w niepamięć. Często nie radzą sobie również z zachowaniem dystansu wobec otoczenia lub nawiązaniem bliskich relacji. Poza tym nie wyciągają wniosków z poczynionych doświadczeń. Mają duże trudności z oceną ryzyka.

Nieodwracalne zmiany

Eksperci podkreślają, że syndrom alkoholowy u dzieci jest nieuleczalny, ponieważ trucizna, jaką zawiera alkohol, wywołuje trwałe uszkodzenia w mózgu, a często również w innych organach. Dzięki odpowiedniej terapii można jedynie załagodzić część objawów. Ważne są głównie terapie ruchowe.

Andrea Benjamins ostrzega, aby nie stawiać matek pod pręgierzem, ani też nie karać matek chorych dzieci. Często są to kobiety uzależnione od alkoholu, narkotyków lub psychicznie chore. - Niektóre zauważają dość późno, że są w ciąży - dodaje lekarka. Wyjątkowo fatalne skutki ma spożywanie alkoholu między trzecim a dwunastym tygodniem ciąży, kiedy kształtują się poszczególne organy.

...

To dosc oczywiste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:21, 17 Lip 2015    Temat postu:

Anonimowi Narkomani: organizacja, która pomaga wrócić do normalności

Anonimowi Narkomani pomagają wrócić do normalności - anonimowinarkomani.org

- Do końca życia będę uzależniony, ale ode mnie zależy czy będę czystym uzależnionym - tak mówi dwudziestokilkuletni Paweł, który walczy z nałogiem przy wsparciu "Anonimowych Narkomanów". To organizacja skupiająca ludzi, którzy chcą wrócić do normalnego życia.

Paweł miał zaledwie 13 lat, gdy zaczął brać. Zaczął od marihuany, później były amfetamina, ekstazy i dopalacze. Decyzję o poddaniu się terapii podjął, gdy stał się bezdomnym.
REKLAMA


Dopiero na ulicy zrozumiał, że jest uzależniony. Dziś wychodzi na prostą. Nie wyobraża sobie życia bez "Anonimowych Narkomanów". Mówi, że to jego rodzina.

- W ciągu ostatniego roku osiągnąłem więcej, niż przez całe swoje życie. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Udało się to dzięki wspólnocie, dzięki mityngom, na które czasami przychodziłem codziennie. Tam znalazłem zrozumienie, miłość i wsparcie - opowiada.

Chociaż Paweł odnosi terapeutyczne sukcesy, mówi, że musi bardzo uważać. Zdaje sobie sprawę z tego, że do końca życia będzie osobą uzależnioną.

- Narkomania to podstępna choroba. Każdego dnia mogę wrócić do brania. Może wydarzyć się coś tragicznego, co sprawi, że wrócę do nałogu. Jeżeli tak się stanie, to zdaję sobie sprawę z tego, że wrócę do tego samego momentu, w którym byłem przed leczeniem - mówi.

Wszyscy, którzy chcą przyjść na mityng "AN" powinni wejść na stronę [link widoczny dla zalogowanych] Tam można znaleźć wykaz spotkań. Odbywają się one w całym kraju. W niektórych miejscach nawet dwa razy dziennie.

...

Tak trzeba pomóc,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:14, 10 Sie 2015    Temat postu:

Umieścił swoje zdjęcie w sieci, żeby ostrzec wszystkich przed zażywaniem narkotyków

Umieścił swoje zdjęcie w sieci, żeby ostrzec wszystkich przed zażywaniem narkotyków - facebook.com/PoddyLikeABoss/

20-letni Jordan Blackburn przez trzy dni przebywał w śpiączce po zażyciu narkotyków na jednym z festiwali. Jego kolega zmarł z przedawkowania. Teraz Jordan opowiada swoją historię i przestrzega rówieśników - czytamy w portalu buzzfeed.com.

20-latek bawił się ze znajomymi na festiwalu Kendal Calling. Wszyscy brali narkotyki. Jordan i jego 18-letni kolega trafili do szpitala. Młodszy z nich zmarł.
REKLAMA


Blackburn przebywał w śpiączce farmakologicznej przez trzy dni. Gdy doszedł do siebie, udostępnił swoje zdjęcie z apelem, aby młodzi ludzie zastanowili się, czy warto eksperymentować z narkotykami. Fotografia nieprzytomnego chłopaka podłączonego do aparatury została udostępniona 3,5 tys. razy.

Policja zatrzymała cztery osoby podejrzane o handel narkotykami na terenie festiwalu.

...

Tak to ohyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:15, 21 Sie 2015    Temat postu:

Nietypowe uzależnienia Polaków. Co do nich prowadzi?
akt. 21 sierpnia 2015, 10:00
Nie tylko narkotyki, alkohol, dopalacze czy papierosy. Pornografia, zakupy, praca, gry komputerowe i korzystanie z internetu – to kolejne współczesne zagrożenia, na które podatne jest społeczeństwo. Coraz więcej Polaków popada w nowe i nietypowe uzależnienia związane z rozwojem technologii i konsumpcyjnego stylu życia. Większość związana jest z używaniem internetu. – Uzależnienia behawioralne powodują izolację od społeczeństwa, co nie jest naturalne dla ludzi. Łatwo wtedy wpaść w załamanie psychiczne czy depresję – alarmuje psychoterapeuta Robert Rutkowski

Komputer i internet stały się głównymi narzędziami zarówno naszej pracy, jak i codziennej rozrywki. Jednakże specjaliści ostrzegają, że istnieje bardzo cienka linia pomiędzy normalnym korzystaniem z nowych technologii a popadnięciem w uzależnienie. Przestrzegają, że nałogi XXI-wieku mogą być równie groźne, co uzależnienia chemiczne, a ich przyczyny są podobne.

Dlaczego łatwo się uzależniamy?

- Uzależnienia behawioralne są równie niebezpieczne, jak te od środków chemicznych, a nawet bardziej. Mniej się o nich mówi, a dostęp do nich jest łatwiejszy i cieszą się one większym przyzwoleniem społecznym – uważa specjalista terapii uzależnień Anna Kułakowska.

- Istnieją dwie główne przyczyny, które powodują wszystkie nałogi – przyjemność i lenistwo człowieka. Zawsze chodzi o „łaskotanie zwojów mózgowych” – mówi w rozmowie z WP psychoterapeuta Robert Rutkowski. – Uzależnienia poprawiają nasz nastrój. Można to osiągnąć np. poprzez wysiłek fizyczny. Skutkuje on uczuciem spełnienia, orgazmem, co potwierdza większość sportowców. Jednakże nasz mózg z natury jest leniwy, dlatego idziemy na skróty – dodał.

Zdaniem Rutkowskiego wpływ na nasze skłonności do uzależnień ma nasza biologia i prawa natury, które nakazują naszemu umysłowi nie przepracowywać się i łatwo przyzwyczajać do pewnych zachowań. – Ludzki mózg łatwo przyzwyczaja się do wielu rzeczy, żeby „nie spuchnąć”. Od czasów człowieka pierwotnego urósł on aż trzykrotnie, a biologia oczekuje od nas przede wszystkim przedłużania gatunku. Największym problemem przy porodzie jest wyjście główki dziecka, dlatego w interesie człowieka nie jest coraz większa czaszka. Natura chce żebyśmy myśleli jak najmniej – zauważa psychoterapeuta.

Eksperci przestrzegają – nałogi nowego typu mogą prowadzić do kolejnych uzależnień. – Często u podstaw późniejszego alkoholizmu czy narkomanii leżą uzależnienia behawioralne – powiedział psychoterapeuta Krzysztof Tylski. Jego słowa potwierdza Anna Kułakowska. – Uzależnienia uwielbiają łączyć się w pakiety. Ma to związek z poszukiwaniem ulgi i potrzebą odczuwania coraz intensywniejszych doznań – stwierdziła.

Skalę zjawiska najlepiej potwierdza fakt, jak trudno jest skontaktować się z terapeutami w ciągu dnia. Zajęci są wizytami kolejnych pacjentów, a czas na rozmowę znajdują dopiero późnym wieczorem. Najnowsze badania CBOS potwierdzają, że Polacy coraz częściej popadają w uzależnienia behawioralne.

Uzależnienia behawioralne (fot. WP.PL)



Dzień bez pornografii nie do wytrzymania

- Przez ponad dekadę byłem uzależniony od pornografii i masturbacji. Poświęcałem temu co najmniej godzinę, w weekendy nawet do trzech godzin dziennie. Wydawało mi się to normalne i długo nie dostrzegałem swojego problemu – powiedział w rozmowie z WP Daniel, autor bloga nadopaminie.blogspot.com. Ze swojego uzależnienia zdał sobie sprawę dopiero wtedy, kiedy chciał stworzyć normalny związek. – Erekcja nie występowała, nie działo się nic. Popadłem w kompletny dołek psychiczny – zwierza się.

W 2013 roku zaczął pisać bloga, co pomogło mu wyjść z uzależnienia. Założył blokady rodzicielskie w swoich przeglądarkach internetowych, zaczął żyć normalnie, odzyskał radość z życia seksualnego. Historia Daniela jest zarówno ostrzeżeniem, jak i inspiracją do wyjścia z nałogu dla innych. W ciągu roku otrzymuje kilkaset listów od osób mierzących się z podobną obsesją.

Najbardziej dramatyczna jest dla niego historia Roberta, którego uzależnienie również spowodowało impotencję. Jako nastolatek zaczął się masturbować oglądając pornografię – potrafił robić to nawet siedem razy dziennie. Seks nie sprawiał mu żadnej przyjemności i nie pomagała nawet viagra. Chcąc wzmocnić swoje doznania, zaczął sięgać nawet po filmy z udziałem zwierząt, gejów i osób transseksualnych, co zaprzeczało zupełnie jego preferencjom seksualnym. W celu odzyskania sprawności seksualnej poddał się zabiegowi obrzezania. Gdy to nie pomogło – lekarze proponowali mu implementację sztucznego penisa. Robert sięgnął dna. Pomoc Daniela i inspiracja jego historią pozwoliła mu wyjść z nałogu. – Obecnie wraz z żoną spodziewa się dziecka, co jest „wisienką na torcie” i potwierdzeniem, że to, co robię, ma sens – przyznaje bloger.

Uzależnienie od pornografii czy cyberseksu jest coraz bardziej powszechnym zjawiskiem. Brak szczegółowych i rzetelnych badań w tej dziedzinie wynika zdaniem Krzysztofa Tylskiego z tego, że seksualność jest najbardziej prywatną sferą naszego życia. – Jest to najbardziej intymny kawałek życia człowieka. Trudno się przyznać do masturbacji do utraty tchu – mówi psychoterapeuta. – Alkoholizm czy narkomania są łatwo widoczne. Osoby uzależnione od pornografii czy cyberseksu kryją się z tym – dodaje.

- Należymy do narodów, które wpisują w wyszukiwarkach frazy związane z erotyką i pornografią najczęściej na świecie – mówi Peter Nowak, twórca serwisu sexzniewolenie.pl. Potwierdzają to dane sprzed kilku lat amerykańskiej firmy Alexa, które wykazały, że Polacy są piątą co do wielkości klientelą jednego z największych serwisów pornograficznych na świecie – RedTube.com. Okazuje się, że ponad 7 milionów Polaków miesięcznie ogląda porno w sieci, co stanowi ponad 1/3 wszystkich osób z dostępem do sieci.

Specjaliści wskazują, skąd bierze się skłonność do uzależnień w tej materii. – Akty seksualne są niezwykle przyjemne. Jeśli dochodzi do tego brak pewności siebie i kompleksy, to masturbacja może zastąpić normalne relacje – mówi Krzysztof Tylski. Zwracają również uwagę na bardzo łatwy dostęp do treści pornograficznych. - Jest on powszechny i darmowy – to bardzo istotne przyczyny. Masturbacja i pornografia stają się środkiem do podwyższenia własnej wartości, zabicia stresu i frustracji. Zaczynają być lekiem na całe zło – uważa psychoterapeuta.

Zazwyczaj chorzy nie potrafią przyznać się przed sobą do swojego problemu, a do terapii próbują przekonać ich najbliżsi. – Często żona, której pożycie seksualne z mężem zanikło, przyłapuje go na masturbacji. Wtedy nałogowiec trafia na leczenie – zdradza Tylski. Co się dzieje przy braku podjęcia terapii w odpowiednim momencie? – Występuje potrzeba zwiększania doznań, a uzależniony chce przenieść treści porno do świata rzeczywistego. Stąd szybki, okazjonalny seks, wizyty w agencjach towarzyskich. To przyczyna rozkładu pożycia, kłopotów rodzinnych i małżeńskich – dodaje ekspert.

Za bardziej podatnych na uzależnienie od pornografii uważa się mężczyzn. Przyczyna zdaniem Anny Kułakowskiej jest prosta. – Mężczyźni są bardziej podatni na ten nałóg, ponieważ są większymi wzrokowcami niż kobiety – mówi dla WP.

Internet i komputer - dobrodziejstwa, które potrafią stać się przekleństwem

Według badań CBOS 0,12 proc. Polaków jest uzależnionych od internetu, co stanowi grono kilkuset tysięcy osób. Oprócz pornografii, internet potrafi uzależnić na wiele innych sposobów. Coraz więcej osób uzależnia się od przebywania na portalach społecznościowych czy z powodu gier komputerowych. – Nie podajemy organizmowi z zewnątrz substancji, które wprowadzą w stan euforii, natomiast podejmujemy działania, które powodują, że on sam wytwarza związki chemiczne dające nam przyjemność. Od potrzeby przebywania w tym stanie się uzależniamy – mówi Robert Rutkowski.

25-letni Andrzej całe swoje dnie podporządkowywał popularnej grze RPG, w której rywalizował online z innymi graczami. Plan jego dnia wyznaczały godziny i czas trwania kolejnych rozgrywek. Przyczyniło się do zaniedbywania bliskich, znajomych, otyłości, zawalenia dwóch kierunków studiów, a także nadużywania alkoholu podczas wieczornych rozgrywek. Przyznaje, że przestał troszczyć się nawet o swoją higienę – w końcu i tak nie wychodził z domu. – Moment otrzeźwienia przyszedł dopiero wtedy, kiedy mimo obietnicy, nie chciałem pomóc przyjacielowi. Sfrustrowany uznał, że to, co robię, jest chore i wyłączył prąd w domu. Moja agresywna reakcja i nerwy pokazały, że jest ze mną coś nie tak – przyznaje.

Temu zjawisku nie dziwi się zupełnie Rutkowski. – Sam mam 82-letniego pacjenta, który potrafi kilka dób spędzić przy komputerze grając w szachy przez internet – zdradza. – Żyjemy w czasach totalnego chodzenia na skróty. Nie ma powodów, żeby chodzić do sklepów, kasyna czy na spotkania ze znajomymi – wystarczy siedzieć w kapciach przed komputerem, żeby zrobić sobie dobrze. Jest to wyłącznie limitowane stanem konta. Nierzadko do pełni szczęścia wystarczy opłacenie prądu i stałego łącza internetowego – dodaje psychoterapeuta. - Anonimowość, natychmiastowość i powszechna dostępność – to główne przesłanki, które powodują, że tak łatwo jest nam się zatracić w korzystaniu z przestrzeni Internetowej – uważa Michał Pozdał, psychoterapeuta z Uniwersytetu SWPS.

- Nawiązując do kampanii: im bliżej dziecka, tym dalej od narkotyków – tak samo wygląda to w przypadku uzależnień związanych z internetem. Rodzice idą na łatwiznę i wolą działać według hasła reklamowego „kup tablet dziecku, będziesz miał święty spokój”, a jest to obieranie najprostszej drogi do siecioholizmu, co z najmłodszych lat afektuje na dorosłe życie. Potrzeby bycia kochanym, docenianym i lubianym są zaniedbywane w życiu rzeczywistym, a znajdują swoje ujście w wirtualnym świecie – zwraca uwagę Pozdał.

Terapeuci alarmują – skutki mogą być fatalne. - Człowiek jest zwierzęciem stadnym, a uzależnienia behawioralne powodują naszą izolację od społeczeństwa. To nie jest dla nas naturalne, w związku z czym łatwo wpaść w załamania psychiczne, depresje – mówi Rutkowski. - Społeczeństwo zaczyna żyć w sztucznym świecie, w którym wszystko jest super i zasługuje na like’a. Kiedy pojawiają się rzeczywiste problemy, ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Nastolatek nienauczony klasycznych relacji społecznych, prędzej wyśle zdjęcie z komunikatem na portal społecznościowy i popełni samobójstwo, niż poprosi kogoś o pomoc – ostrzega Pozdał.

Inne uzależnienia behawioralne: praca i zakupy

Jak wskazują badania CBOS blisko jedna piąta Polaków przyznaje, że uzależnienie od pracy stanowi dla nich realny problem. Specjaliści wskazują na niezwykle interesujący fakt - pracoholizm może wystąpić nie tylko u osób, które z powodzeniem wiodą swoje życie zawodowe. – Uzależnienie od pracy występuje u osób, którym świetnie wiedzie się w karierze zawodowej i odnoszą sukcesy, a powstająca wtedy przyjemność nakręca tych ludzi. Również pracownicy, którzy pracują po kilkanaście godzin dziennie, a i tak są, kolokwialnie mówiąc, „opieprzani”, są w grupie ryzyka. Ich organizm produkuje hormony szczęścia w ramach reakcji odwrotnej. I w tym przypadku również może dojść do pracoholizmu – analizuje Robert Rutkowski.

Uzależnienie od zakupów to przypadłość, zgodnie ze stereotypem, dotycząca głównie kobiet. – Zakupy dają frajdę i potrafią poprawiać humor w sytuacjach stresowych. Jesteśmy napędzani neurohormonami, które przynoszą euforię i które podczas zakupów wyłączają rozum. Stąd zjawisko zakupoholizmu – mówi Rutkowski.

Sposób na obronę – czujność i selektywność

Psychoterapeuci podkreślają, że w przypadku uzależnień behawioralnych, jak każdych innych, znaczenie ma zwyczajna podatność danych osób na wpadanie w nałogi, a także ich sytuacji życiowa, stres czy ciężkie przeżycia. Jednakże należy próbować obserwować własne zachowania i być wyczulonym. - Niestety, internet był, jest i będzie coraz bardziej ważny w naszym życiu. Wzbranianie się przed uzależnieniami jest trudne, właśnie dlatego, że jesteśmy leniwi i nastawieni na przyjemności. Dlatego musimy być czujni i selektywni, wobec tego, co przyjmujemy do naszego mózgu. On łatwo przyzwyczaja się i zapamiętuje nowe zachowania, które są tylko substytutami normalnego życia, stąd łatwo o uzależnienie – ostrzega Rutkowski.

Długość terapii, wystarczająca do pomocy choremu, jest kwestią mocno indywidualną, ale jest to długotrwały proces. - Terapia wymaga co najmniej kilku miesięcy i musi angażować nie tylko chorego, ale również jego najbliższe otoczenie – zdradza Michał Pozdał.

Mateusz Cieślak, Wirtualna Polska

...

Spoleczenstwo konsumpcyjne to spoleczenstwo uzaleznien. PODSTAWOWA ZASADA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:38, 23 Sie 2015    Temat postu:

Radio PiK

"Monarowisko" - zjazd osób uzależnionych


Wielki zjazd osób uzależnionych od narkotyków, dopalaczy lub alkoholu, jednoczący środowiska Monaru z całej Polski, odbywa się w Sarnich Błotach w gminie Śliwice - powiat tucholski.

Ponad tysiąc osób, które pokonały nałóg albo walczą z nim obecnie, spotkało się Sarnich Błotach, by rozmawiać o swoich problemach i planach, a także integrować się i wspólnie cieszyć.

Wielką impreza Monaru pod nazwą "Monarowisko" rozpoczęła się w piątek 21 sierpnia i zakończy się w niedzielę.

...

Trzeba pomagac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:28, 06 Wrz 2015    Temat postu:

Paryż: trzy osoby zatrzymane w związku z narkotykiem "oddech diabła"

Tajemniczy narkotyk, mający zamieniać ludzi w zombie - Alex Malikov / Shutterstock

Paryska policja aresztowała dwie kobiety narodowości chińskiej oraz mężczyznę, którzy są podejrzani o użycie silnego narkotyku zwanego "oddechem diabła". Substancja stosowana jest do obezwładniania ofiar, które są następnie okradane. Jak pisze "The Telegraph" narkotyk zamienia ludzi w zombie.

Przypuszcza się, że zatrzymani należą do międzynarodowego gangu, który jest podejrzany m.in. o międzynarodowy obrót olbrzymimi pieniędzmi. Kobiety miały działać w XX dzielnicy Paryża i wdmuchiwać narkotyk twarz swoim ofiarom, które następnie były okradane. Narkotyk zawiera skopolaminę, niebezpieczny związek, który powstaje z ekstrakcji drzewa południowoafrykańskiego spokrewnionego z wilczą jagodą.
REKLAMA


Substancja ta była wcześniej używana przez Związek Radziecki oraz CIA w trakcie Zimnej Wojny jako tzw. serum prawdy. Również Joseph Mengele korzystał z tej substancji podczas przesłuchań. Narkotyk wywołując silne halucynacje, a w większych dawkach może powodować śmierć.

Paryska policja uważa, że narkotyk mógł zostać przetestowany na wielu nieświadomych Paryżanach. Obecne zatrzymanie to pierwszy tego typu zgłoszony przypadek w stolicy Francji. - Ofiarami były starsze osoby, zaczepione na ulicy przez jedną z kobiet - jak twierdzi cytowanie przez "The Telegraph" źródło paryskiej gazety "Le Parisien". - Kobiety miały namawiać ofiarę do spróbowania leku ziołowego - wyjaśnia źródło. Po zażyciu substancji ofiara zapadła w swego rodzaju stan hipnozy, następnie przestępcy skierowali ofiarę do domu, by ją okraść. W wyniku działania przestępców ofiara straciła gotówkę i cenne przedmioty o łącznej wartości 100 tys. euro.

Zatrzymani mieli działać w Paryżu od wiosny 2015 roku. Zostali aresztowani na stacji metra w tym tygodniu, po tym, jak znajomy jednej z ofiary zidentyfikował sprawców. Obie kobiety zaprzeczają postawionym im zarzutom.

Chińskie władze poinformowały francuskie służby, że trójka zatrzymanych należała do siatki kryminalnej, o zasięgu globalnym, która specjalizuje się w dostawach nieznanych bliżej substancji medycznych. Zatrzymania członków siatki kryminalnej miały miejsce również w Chinach i Korei Południowej. Paszporty kobiet wskazują na to, że ostatnio podróżowały do Madrytu i Meksyku.

...

Trafna nazwa. Nalogi sa od diabla.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:34, 09 Paź 2015    Temat postu:

Wódka leje się w komendzie? Policja walczy z alkoholizmem w swoich szeregach
Arkadiusz Jastrzębski
9 października 2015, 13:45
Piją na służbie i po niej. Niektórzy twierdzą, że wódka wpisana jest wręcz w ten zawód. Problem z alkoholem ma co najmniej co szósty policjant. Ich przełożeni mówią: dość i wprowadzają obowiązkowe zajęcia na temat zgubnych skutków picia. Z psychologiem spotka się każdy ze 100 tys. funkcjonariuszy.

Medialne doniesienia o pijanych policjantach tylko z ostatnich miesięcy pokazują, że mundurowi nie są święci i, jak reszta Polaków, " za kołnierz nie wylewają". W sierpniu pijany policjant pełnił służbę w komisariacie w Zebrzydowicach. W lipcu kompletnie "zalany" funkcjonariusz zdemolował autem trzy inne samochody w Międzyrzeczu. W maju jadących zygzakiem policjantów zatrzymano w Bytowie i Łukowie. Najgłośniejsza była sprawa z Bielska-Białej, gdzie na piciu alkoholu w budynku komendy przyłapano szefa jednostki i jego dwóch zastępców.

Jak to wygląda w statystykach? - W 2013 roku odnotowaliśmy 65 przypadków pełnienia służby przez policjantów pod wpływem alkoholu oraz 119 zdarzeń drogowych spowodowanych przez nietrzeźwych funkcjonariuszy po pracy prywatnym autem. W roku 2014 było to odpowiednio: 51 i 107 przypadków - wyjaśnia kom. Iwona Kuc z Zespołu Prasowego Komendy Głównej Policji. Dodaje, że przyłapanych mundurowych przełożeni najczęściej zwalniali. - Zgodnie z art. 41 ust. 2 pkt 8 ustawy o Policji, czyli z uwagi na popełnienie czynu o znamionach przestępstwa, jeżeli popełnienie czynu jest oczywiste i uniemożliwia pozostanie policjanta w służbie - tłumaczy.

Piją więcej niż Kowalski?

Czy to liczby, które oddają faktyczną skalę problemu? Czy może wpadają tylko ci, którzy narazili się czymś kolegom albo przełożonym? To tajemnica, która pozostanie raczej za murami komend i komisariatów. Z pewnością na wizerunek pijącego policjanta wpływają filmy - chociażby słynna "Drogówka" Wojciecha Smarzowskiego - i wspomniane już przypadki nagłośnione przez media.

- To faktycznie może sprawiać wrażenie, że alkohol jest dużym problemem w policji. Każda taka sprawa jest szeroko komentowana przez ludzi. Tymczasem stróże prawa niekoniecznie częściej sięgają po alkohol niż przedstawiciele innych grup zawodowych, których praca wiąże się z ciągłym stresem, jak np. lekarze - mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA), która jako jedyna w Europie przygotowała raport na temat nadużywania alkoholu wśród funkcjonariuszy służb mundurowych.

Szczegóły raportu znane są tylko szefom policji. - Mogę powiedzieć jedynie, że w Polsce nadmiernie pije 18 proc. ludzi, a wśród policjantów ten wskaźnik tylko nieznacznie odbiega od średniej dla całego społeczeństwa. Choć faktycznie to zawód, który wiąże się z większym ryzykiem - tłumaczy dyrektor PARPA. Dodaje, że choć początkowo szefowie policji niechętnie patrzyli na pracę ekspertów od uzależnień, którzy starali się określić zakres problemu alkoholizmu wśród mundurowych, to ostatecznie przekonali się do projektu i zaczęli współdziałać.

Psycholog i terapia

Jeszcze przed opracowaniem raportu PARPA, KGP wdrożyła program "Trzeźwość w policji". Dzięki niemu funkcjonariusz, który podda się terapii ma gwarancję, że nie zostanie wyrzucony z pracy. - Komendanci zrozumieli, że lepiej pomóc uzależnionemu wcześniej niż czekać aż ktoś się "wywróci" i wyrzuci się go ze służby - podkreśla Krzysztof Brzózka.

Teraz czas na kolejny krok i profilaktykę. Z funkcjonariuszami i pracownikami cywilnym policji zajęcia prowadzić będą psycholodzy. - W ramach programu "Alkohol, a środowisko służby i pracy" do końca tego roku planowane jest przygotowanie grupy 46 psychologów. Zgodnie z założeniami zajęcia mają prowadzić wszyscy psycholodzy policyjni realizujący zadania w obszarze opieki psychologicznej i psychoedukacji. Szacuje się, że docelowo będzie to grupa ok. 80 ekspertów - zapowiada kom. Iwona Kuc.

Do końca 2019 roku Komenda Główna Policji chce objąć programem profilaktycznym ponad 100 tys. funkcjonariuszy i pracowników cywilnych. - Zajęcia trwać będą cztery godziny dydaktyczne, a w przypadku kadry kierowniczej - 8 - wyjaśnia kom. Kuc. Po roku 2020 szkolenie będzie powtarzane co kilka lat. Programem profilaktycznym objęci będą również nowi mundurowi.

Czy problem z alkoholem w policji uda się ograniczyć do minimum? - Niestety w Polsce wszyscy sięgamy po alkohol zbyt często. Tacy jesteśmy i to jest problem całego społeczeństwa, a nie jednej grupy zawodowej - odpowiada dyrektor PARPA.

...

Trzeba walczyc ze zlem nalogu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:36, 09 Paź 2015    Temat postu:

W Polsce jest ponad 100 tys. osób uzależnionych od narkotyków
Tomasz Gdaniec
9 października 2015, 08:13
Zaczyna się niewinnie. Od jednego „bucha” albo „chmury”. Później coraz trudniej uwolnić się z nałogu. Szacuje się, że w Polsce jest ponad 100 tys. osób uzależnionych od narkotyków. Problem coraz częściej dotyka uczniów. - Nałóg to nie tylko uzależnienie fizyczne, to również dewastacja osobowości – uważa Wojciech Mróz, psycholog.

- U mnie w domu panowała cholerna bieda, aż piszczało. Ojciec pił i bił nas wszystkich – mnie, moją siostrę i matkę. Pierwszy raz kolega mnie poczęstował, gdy mieliśmy 16 lat. Potrzebowałem akceptacji. Narkotyki pozwalały zapomnieć o problemach. Zaczęło się od marihuany. Skończyłem na heroinie. Teraz mam 30 lat i od sześciu lat jestem czysty – mówi Wirtualnej Polsce Michał, były narkoman.

Historii podobnych do Michała jest wiele. Jemu udało się wyjść z nałogu, ale nie każdy ma tyle siły i odwagi. Czym najczęściej odurzają się Polacy? Wbrew pozorom nie jest to heroina ani haszysz. Narkomani korzystają głównie z tego, co najłatwiej dostępne – leków antydepresyjnych, amfetaminy, metadonu oraz marihuany. Z przeprowadzonych badań wyłania się również obraz statystycznego polskiego narkomana. Zazwyczaj jest to osoba w wieku 25-34 lat, mieszkająca w Warszawie, Górnym i Dolnym Śląsku albo w Wielkopolsce. To tam najczęściej dochodzi do interwencji medycznych ratujących życie uzależnionych. Ile jest osób uzależnionych w całym kraju? Tego dokładnie nie wiadomo. Szacuje się, że problem ten może dotyczyć 100-120 tys. Polaków. Jak wygląda ich leczenie?

- Proces wychodzenia z narkomanii jest bardzo trudny. Wymaga od leczącego się silnej woli oraz wsparcia rodziny i przyjaciół. Rodzaje terapii różnią się w zależności od przejmowanych narkotyków. Najwięcej emocji wzbudza metoda opierająca się na zamianie środków. Dochodzi w niej do zamiany podawanych narkotyków na przepisane przez lekarza leki doustne, które w pierwszej kolejności mają zniwelować przyzwyczajenie fizyczne organizmu. Dopiero po takim odzwyczajeniu, np. heroiniści przechodzą na terapię abstynencką – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Mróz, psycholog.

Z badań przeprowadzony kilka lat temu przez Najwyższą Izbę Kontroli wynika, że niewiele bezpieczniejsze jest środowisko szkolne. Ponad 31 proc. uczniów było świadkiem zażywania narkotyków na terenie szkoły lub słyszało o tym z wiarygodnego źródła. Aż 17 proc. było świadkiem sprzedaży narkotyków na terenie szkoły lub o tym słyszało. Ponad 28 proc. ankietowanych nauczycieli przyznaje, że w ich szkołach istnieje problem zażywania narkotyków przez uczniów. W ponad 30 proc. szkół problemy z narkotykami wymagały interwencji policji, a co trzeci uczeń w wieku 17-18 przyznał się do zażycia marihuany. Jeśli jest ona tak powszechna to dlaczego jest zakazana?

- Marihuana posiada Tetrahydrokannabinol, tzw. THC. Jest to substancja odpowiedzialna za halucynacje. Zaburzenie stanów świadomości to główny, niepożądany skutek zażywania marihuany – wyjaśnia Wirtualnej Polsce Jerzy Fiałkiewicz z Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii.

Tylko w ubiegłym roku straż graniczna ujawniła przemyt ponad 312 kilogramów narkotyków o łącznej wartości ponad 12,5 mln złotych. Głównie haszyszu oraz amfetaminy.

...

Biznes szatana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:38, 14 Gru 2015    Temat postu:

Robert Biedroń: myślałem o samobójstwie, bo jestem gejem


Prezydent Słupska Robert Biedroń otwarcie wyznaje, że jest homoseksualistą. O koszmarach młodości również mówi bez ogródek. - Pamiętam dzień, kiedy z powodu tego, że jestem gejem chciałem się zabić - wyznał.

....

Kazdy nalog to powolne samobojstwo. Gdy mu sie czlowiek PODDAJE! Na tej drodze jest tez Biedron...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:16, 16 Gru 2015    Temat postu:

Konflikt z prawem znanego kabareciarza


Trzech lat więzienia dla Bronisława Opałki, znanego jako Genowefa Pigwa, chce kielecka prokuratura. Śledczy zarzucają mu uprawę konopi indyjskich i produkcję marihuany. Artysta zasiadł dziś na ławie oskarżonych i prosił o łagodny wymiar kary.

- Nie mam nic do ukrycia. Tak jestem skonstruowany, że ten środek mi po prostu pomógł - powiedział Bronisław Opałko.

Proces Opałki odraczano już dwukrotnie. Najpierw na początku września. Rozprawa się nie odbyła, bo artysta przebywał w szpitalu psychiatrycznym w Morawicy pod Kielcami. W listopadzie z kolei okazało się, że problemy zdrowotne ma jeden z obrońców.

W styczniu na posesji znanego kabareciarza policja odkryła plantację konopi indyjskich. Zdaniem śledczych z pięciu krzaków wyprodukował ponad 200 gramów suszu. W uprawie mieli pomagać mu Jan K. i Wojciech J.

Artyście grożą trzy lata więzienia. Satyryk tłumaczył, że produkował narkotyki tylko na własny użytek.

...

To jakis dramat. Chyba depresja? Bo nie ohydny diler?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:48, 23 Gru 2015    Temat postu:

Polska Times
Znany kabareciarz skazany na karę więzienia w zawieszeniu

Bronisław Opałko - Grzegorz Michałowski / PAP

Rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata - taki wyrok usłyszał dziś znany kabareciarz, Bronisław Opałko, oskarżony o posiadanie i uprawianie konopi indyjskiej. Kielecki sąd wziął pod uwagę środki łagodzące, stąd niewielki wymiar kary - informuje "Polska Times".

W marcu bieżącego roku policjanci na terenie posesji Opałki znaleźli sześć krzaków konopi indyjskiej, susz oraz sprzęt potrzebny do uprawy marihuany. W związku z tym policjanci zatrzymali trzech mężczyzn: 63-letniego Opałkę oraz dwóch innych mężczyzn.
REKLAMA


Wszyscy od samego początku przyznali się do uprawiania konopi, a już na etapie postępowania prokuratorskiego chcieli dobrowolnie poddać się karze. Znany kabareciarz tłumaczył, że palenie marihuany działa na niego leczniczo i pomaga w rzuceniu choroby alkoholowej.

Dziś sąd wydając wyrok, wziął pod uwagę uzasadnienie Opałki. Ze względu na ograniczenie poczytalności oraz fakt, iż podejrzani nie byli wcześniej karani, decyzja sądu została złagodzona. Mężczyźni zostali skazani na rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Dodatkowo każdy z nich musi zapłacić grzywnę w wysokości 6 tysięcy złotych oraz nawiązkę po tysiąc złotych na rzecz ośrodka do walki z uzależnieniami - czytamy na polskatimes.pl.

...

Jest uzalezniony. Kara jest tu bez sensu. KARA MA ODSTRASZYC A UZALEZNIONY NIE MOZE SIE WYSTRASZYC NO NALOG JEST SILNIEJSZY! PO DRUGIE CHORY PSYCHICZNIE JEST NIEPOCZYTALNY! NARKOMAN MA TO W PSYCHICE! CO ZA EKSPERCI SADOWI! I JESZCZE KASE BIO0RA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:30, 22 Sty 2016    Temat postu:

Kluczbork: okradał znajomych, u których nocował

Kluczbork: okradał znajomych, u których nocował - Policja / Policja

Do pięciu lat więzienia grozi 24-latkowi - mężczyzna okradał znajomych, u których nocował. Skradzione rzeczy zastawiał następnie w lombardzie - poinformowała policja. Większość przedmiotów została odzyskana przez policjantów.

"24-latek spędzał u pokrzywdzonych kilka dni. W tym czasie wynosił z mieszkania wartościowe rzeczy, m.in. konsole do gier, telefon komórkowy, rower oraz kolekcje monet. Następnie skradzione przedmioty zastawiał w lombardzie. Uzyskane w ten sposób pieniądze wydawał na gry hazardowe i papierosy" - podała policja.
REKLAMA


Kryminalni dotarli do pokrzywdzonych, którzy wycenili straty na ponad 5 tys. złotych. Policjanci odzyskali większość skradzionych rzeczy.

...

Nalogowiec nie przestepca. Trzeba rozumiec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 1:03, 26 Sty 2016    Temat postu:

Ukradł trzylatce sanki. Na nic zdał się apel matki

Sprawą zajęła się policja - Shutterstock

Trzyletniej dziewczynce ukradziono sanki z klatki schodowej bloku w Świnoujściu. Matka bez skutku apelowała do złodzieja o ich zwrot, więc zgłosiła sprawę na policję - informuje TVN24.

Apel kobiety do złodzieja pojawił się na łamach lokalnych mediów. Mężczyzna jednak do tej pory nie oddał sanek jej córki. Sprawa trafiła więc na policję. Jak mówi mieszkanka Świnoujścia, chodzi jej o zasady i wartość sentymentalną własności dziewczynki.

- Chcę, żeby miał świadomość, że chcąc zrobić przyjemność swojemu dziecku, czy chcąc sprzedać sanki, skrzywdził moje dziecko - cytuje matkę TVN24.

Złodzieja uchwyciła kamera monitoringu. Na nagraniu widać jego twarz.

...

Pamietajcie ze zlodziejstwo jest tez nalogiem. Absurdalne kradzieze sa tego dowodem. Przeciez wystarczy isc na górkę a tam mnostwo wyrzuconych sanek. Wystraczy ze cos odpadnie i dzieciak wywala bo mu drugie kupia. Starczy srube dokrecic i juz jest gotowe. Gdybym zbieral to co u mnie wywalaja kolo gorki to z kilkadziesiat bym zebral. Dziennie kilka. To pokazuje ze to choroba bo sanki dzis nie sa zadnym kosztem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:17, 03 Mar 2016    Temat postu:

Rawicz: 6-latek omal nie wypadł z okna. Jego matki nie było w domu, bo wyszła pograć na automatach
Zenon Kubiak
akt. 3 marca 2016, 11:30
• 23-latka zostawiła bez opieki w domu swoich synów w wieku 4 i 6 lat, a sama poszła pograć na automatach
• 6-latek otworzył okno i wszedł na parapet
• Na szczęście nic mu się nie stało
• Matce grozi do 5 lat więzienia

Do zdarzenia doszło w tym tygodniu w Rawiczu. Na miejscową policję zadzwoniła zdenerwowana kobieta, mówiąc, że zauważyła małe dziecko, które otworzył okno na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Kościuszki i weszło na parapet. Z wnętrza mieszkania było z kolei słychać płacz innego dziecka, co wskazywało, że w środku nie ma nikogo dorosłego.

Na miejsce natychmiast skierowano partol policji, powiadomiono również straż pożarną oraz pogotowie ratunkowe.

- Kiedy policjanci wbiegali na piętro mieszkania, pojawiła się również i matka dzieci. Po otwarciu mieszkania 6-latek rozebrany od pasa w górę stał na wewnętrznym parapecie uchylonego już okna – opowiada Beata Jarczewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.

Na szczęście chłopcu nic się nie stało. W mieszkaniu oprócz niego znajdował się jeszcze jego 4-letni brat. Jak się okazało, dzieci były same w domu, ponieważ ich 23-letnia wyszła z domu, aby pograć na automatach. Z ustaleń policjantów wynika, że nie był to pierwszy raz, gdy kobieta pozostawiła dzieci same w mieszkaniu bez żadnej opieki.

Jak informuje Beata Jarczewska, kobieta usłyszała zarzut narażenia swoich dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za takie przestępstwo kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do nawet 5 lat.

Dzieci zostały przekazane pod opiekę ojca.

...

Ona jest pewnie uzalezniona to musi. A to ojciec gdzie mieszka? Konkubinat sie rozpadl?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:32, 19 Cze 2016    Temat postu:

Dorosłe dzieci alkoholików. „Musimy mówić o błędach rodziców”
kf publikacja: 19.06.2016 aktualizacja: 16:08 wyślijdrukuj

Około 40 procent Polaków mogło dorastać w rodzinach z problemem alkoholowym (fot. by Matt Cardy/Getty Images)
Szacuje się, że około 40 procent Polaków dorastało w rodzinach alkoholików. Do tego należy dodać kilkanaście procent dorosłych, którzy wyszli z rodzin z inną dysfunkcją i teraz mają podobne problemy – przede wszystkim brak poczucia własnej wartości. Dla takich osób powstała książka „Rozwinąć skrzydła” i internetowa strona o tej nazwie .

Przykuł się do kaloryfera, bo chciał zerwać z nałogiem
Autor publikacji, ks. dr hab. Grzegorz Polok mówi, że impulsem do jej napisania były rekolekcje sprzed kilkunastu lat i rozmowy z ich młodymi uczestnikami. Ks. Polok, pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach dodaje, że dzisiaj 25 procent studentów wraca do domów, w których jest problem z jakimś uzależnieniem.

– Kochamy rodziców, nie oceniamy ich, ale musimy mówić o ich błędach, żeby uświadomić sobie, skąd biorą się nasze problemy w dorosłym życiu. Czas studiów na to odpowiednią porą – powiedział na antenie TVP Info autor książki.
#wieszwiecej | Polub nas

TVP Info

....

Tak kazdy grzech szkodzi innym...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:30, 21 Lip 2016    Temat postu:

Matka w zamian za narkotyki pozwoliła gwałcić swoją córkę
Dodano dzisiaj 13:33
Ofiara gwałtu, zdjęcie ilustracyjne / Źródło: Fotolia / fot. robsonphoto
Kobieta z Cincinnati w stanie Ohio pozwalała dilerowi narkotyków gwałcić swoją 11-letnią córkę w zamian za heroinę. Narkotyk podawała też swojemu dziecku – pisze magazyn The People.

Wyrodna matka została skazana przez amerykański sąd na 51 lat więzienia. Kobieta przyznała się do 4 zarzutów związanych z handlem ludźmi, 4 zarzutów współudziału w gwałcie, jednego zarzutu stworzenia zagrożenia dla dziecka i zarzutu demoralizowania córki poprzez podanie jej narkotyków.

Według ustaleń prokuratury diler heroiny przy co najmniej czterech okazjach na różne sposoby gwałcił 11-letnią córkę April Corcoran. Kilka razy akt seksualny nagrywał na kamerze cyfrowej. Zdarzenia te miały miejsce pomiędzy lutym i czerwcem 2014 roku. Kobieta potwierdziła także, że podała własnej córce heroinę.
Bez litości

"Dokonałam samolubnych, okropnych wyborów, które wpłyną na resztę życia mojej córki" – przyznała kobieta w oświadczeniu odczytanym przed sądem. – Każdego dnia przytłacza mnie wina i poczucie wstydu – dodała. Sędzia prowadząca sprawę nie przyjęła tłumaczeń kobiety, wytykając jej, że "nie okazała żadnej litości" i nie przeprosiła nigdy swojej córki.

– Mogę szczerze powiedzieć, że to jak dotąd najgorsza sprawa, z jaką spotkałam się w tym sądzie – mówiła sędzia Leslie Ghiz podczas odczytywania wyroku. 13-letnia obecnie córka April Corcoran mieszka ze swoim ojcem i macochą oraz jej dwoma dziećmi. Według dokumentów sądowych nachodzą ją myśli samobójcze i przyjmuje leki.
/ Źródło: The People

...

Tak dziala nalog NAPRAWDE! To jest od szatana!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:39, 03 Lut 2017    Temat postu:

Masz małe dzieci? Nie pal papierosów w samochodzie

Dzisiaj, 3 lutego (14:34)

Palenie "z trzeciej ręki" szkodzi - nawet jeśli przewożąc dzieci nie palisz, pozostałości dymu tytoniowego na tapicerce, mogą być dla nich szkodliwe. Nie od dziś wiadomo, że szkodzi nie tylko o bezpośrednie palenie papierosów, ale też tak zwane bierne palenie, wreszcie palenie "z trzeciej ręki". Ten ostatni termin dotyczy wdychania pozostałości dymu tytoniowego, które utrzymują się na przykład na kotarach, czy dywanach pomieszczeń, gdzie papierosy palono. Najnowsze wyniki badań przeprowadzonych przez amerykańskich i chińskich naukowców potwierdzają, że najlepiej w takich pomieszczeniach nie przebywać.
Palenie "z trzeciej ręki" szkodzi
/DPA/Tim Goode /PAP

Naukowcy z Lawrence Berkeley National Laboratory, University of California w San Francisco i Nanjing Medical University przebadali wpływ pozostałości dymu tytoniowego na nowo narodzone i dorosłe myszy. Jak piszą na łamach czasopisma "Scientific Reports" ich wyniki pokazały, że faktycznie zagrożenia związane z paleniem tytoniu utrzymują się w pomieszczeniach bardzo długo.

Okazało się, że młode myszy hodowane w obecności zanieczyszczonej dymem tytoniowym tkaniny rozwijają się wolniej, a zarówno u młodych jak i dorosłych myszy, pozostałości dymu wpływają na wyniki badań morfologicznych krwi. Wyniki te wskazywały na reakcje alergiczne i nasilenie procesów zapalnych.

Spodziewaliśmy się, że młode organizmy będą najbardziej zagrożone ze względu na słabo rozwinięty układ immunologiczny, ale nie mieliśmy na to żadnych twardych dowodów - mówi pierwszy autor pracy, Bo Hang z Berkeley Lab, który wcześniej potwierdził już, że palenie z trzeciej ręki może powodować mutację w ludzkich komórkach. Teraz przekonaliśmy się, że opary tytoniu opóźniają rozwój nowo narodzonych myszy. Co istotne, wpływ jest w tym wypadku czasowy - po przeniesieniu do czystego pomieszczenia myszy nadrabiały zaległości.

Zmiany we krwi obserwowano zarówno u młodych, jak i dorosłych myszy. Te, hodowane w zanieczyszczonym pomieszczeniu wykazywały większą liczbę płytek krwi i niektórych białych krwinek. Młode miały więcej eozynocytów, dorosłe samice - neutrofili, dorosłe samce - bazofili, a wszystkie wykazywały podwyższoną liczbę limfocytów B.

Wszystkie te komórki mają związek z procesami zapalnymi i reakcjami alergicznymi - tłumaczy współautor pracy, Jian-Hua Mao. Co istotne, efekty widoczne we krwi utrzymywały się długo po zakończeniu eksperymentu, u młodych myszy co najmniej 14 tygodni, u dorosłych dwa tygodnie wcześniej.

Palenie z trzeciej ręki to wciąż niedoceniany czynnik ryzyka - dodaje kolejny ze współautorów, Antoine Snijders. Trzeba przeprowadzić dalsze badania tego problemu, by na tej podstawie przedstawić konkretne propozycje zmian prawnych. Wcześniejsze doniesienia naukowców z Berkeley Lab wykorzystano przy tworzeniu prawa, które w Kalifornii od 2014 roku zakazuje palenia w prywatnych domach, w których organizuje się przedszkola.
Grzegorz Jasiński

...

Dosc oczywiste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:47, 21 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Alkohol z napojami energetycznymi bardziej ryzykowny
Alkohol z napojami energetycznymi bardziej ryzykowny

Dzisiaj, 21 marca (13:56)

Napoje energetyczne z dużą iloscią kofeiny zwiększają ryzyko związane ze spożywaniem alkoholu, piszą ma łamach czasopisma "Journal of Studies on Alcohol and Drugs" kanadyjscy naukowcy. Przeprowadzona przez nich analiza danych z kilkunastu prac naukowych wskazuje, że mieszanie alkoholu z tymi napojami daje złudne wrażenie trzeźwości i w ten sposób wystawia nas na zwiększone ryzyko wypadku. Przy okazji zwracają jednak uwagę, że sprawa ta jest wciąż niedostatecznie rozpoznana i potrzebne są wyniki bardziej dokładnych badań.
Zdj. ilustracyjne
/Rafael Ben-Ari/Chameleons Eye /PAP/Photoshot


Badacze z University of Victoria w Kolumbii Brytyjskiej wzięli pod uwagę recenzowane artykuły z lat 1981-2016, które dotyczyły działania na organizm alkoholu i napojów energetycznych. Zdecydowali, że z punktu widzenia ryzyka towarzyszącego mieszaniu tych napojów interesujące są wyniki 13 z nich. Wyniki 10 z nich wskazują, że mieszanie tych napojów prowadzi do zwiększenia ryzyka wypadku w porównaniu do spożycia samego alkoholu. Chodzi przy tym zarówno o wypadki nieumyślne (choćby komunikacyjne), jak i do pewnego stopnia umyślne (udział w bójce).

Pobudzające działanie kofeiny maskuje skutki, które normalnie odczuwamy pijąc alkohol - mówi pierwsza autorka pracy, Audra Roemer. Zwykle, gdy pijesz, stajesz się coraz bardziej zmęczony i w końcu idziesz do domu. Napoje energetyczne sprawiają, że nie czujemy zmęczenia, nie doceniamy, jak bardzo jesteśmy nietrzeźwi, imprezujemy dłużej, pijemy więcej alkoholu i w końcu zachowujemy się bardziej ryzykownie - dodaje.

Trzy z analizowanych prac zajmowały się oceną, na ile podwyższona skłonność do ryzyka i nasilone pragnienie mocnych wrażeń przekładają się na faktyczne obrażenia doznawane pod wpływem alkoholu mieszanego z napojami energetycznymi. Nie było tu jednak zdecydowanych wniosków. Roemer i jej współpracownicy przyznają, że sprawa ta wciąż nie jest do końca zbadana, w tej chwili prowadzą we współpracy z oddziałem ratownictwa medycznego eksperyment, który powinien przynieść nieco więcej odpowiedzi.

Nasze dotychczasowe analizy wskazują na to, że zwiększone ryzyko związane z mieszaniem tych napojów może mieć niekorzystny wpływ na zdrowie publiczne - mówi Roemer. W dalszych badaniach chcemy przyjrzeć się tej sprawie dokładniej - zapowiada.

(mn)
Grzegorz Jasiński

...

Nalogi sa niebezpieczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:35, 12 Cze 2017    Temat postu:

Śmierć brata nauczyła mnie jak pokonać gniew
Mary Ann Davison | Czer 12, 2017
Helen Rushbrooke/Stocksy United
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Po raz ostatni widziałam Jima dwa tygodnie przed jego śmiercią. Był pijany. Jego życie i śmierć skłoniły mnie, bym na nowo przyjrzała się sobie i swojej wierze.


W
iadomość o śmierci mojego 38-letniego brata nie była żadną niespodzianką. Jim był alkoholikiem od 20 lat. W czasie jego choroby nasza rodzina wiele przeszła. Były kłótnie i ostre dyskusje, jak mu pomóc. Było też mnóstwo pobytów w szpitalu i ciągła obawa, że dzwoniący telefon przyniesie najgorszą nowinę. Mój brat był wspaniałym człowiekiem: życzliwym, dowcipnym i bardzo mądrym. Ale nie umiał sobie poradzić z alkoholem. Jego życie i śmierć skłoniły mnie, bym na nowo przyjrzała się sobie i swojej wierze.


Bolesna strata

Stratę Jima zaczęłam opłakiwać dawno temu. Od jego śmierci minęło zaledwie kilka miesięcy, ale dla mnie umarł o wiele wcześniej. Przez swój alkoholizm w ostatnich latach życia nie był sobą. Nie zachowywał się jak Jim, którego kochałam w dzieciństwie. Pogodzenie się z tym, że tamtego Jima już nie ma, jest bardzo trudne. Był przecież najlepszym starszym bratem. Nie było rzeczy, której nie potrafił zrobić.
Czytaj także: Alkoholizm – choroba iluzji. „Tylko takie życie ma sens”



Kiedy odszedł, zaczęłam zastanawiać się, co dalej. Czy umiem być tak życzliwa, dowcipna i mądra, jak Jim, by spróbować zapełnić lukę po nim w domu rodzinnym? Czy umiem być dobrą matką i wychowywać dzieci tak, by wujek był z nich dumny? Jak mam pokonać żal i cieszyć się z chwil, które spędziliśmy razem? Zastanawiam się też, jak być lepszą córką, mimo że mieszkam 4 godziny drogi od rodziców. Dziwię się, gdy wielu ludzi pyta, jak oni sobie radzą, a nie interesuje ich już, jak ja sobie radzę. Jasne, bycie wspierającą córką jest bardzo ważne, ale przecież ja – siostra też nie przepracowałam w sobie jeszcze swojego cierpienia.

Te wszystkie myśli doprowadziły mnie do postawienia pytania, jaki plan wobec mnie i mojej rodziny ma Bóg. A jaki plan miał wobec Jima? Kilka dni po jego śmierci proboszcz powiedział moim rodzicom słowa, które poruszyły mnie do głębi. Stwierdził, że prawdopodobnie teraz, po śmierci Jima, kochamy go o wiele bardziej, niż kochaliśmy go za życia. To prawda.

Cały ból i wyrządzona przez niego krzywda rozpłynęły się nagle, gdy zmarł. Każdy z nas rozpaczliwie przypominał sobie wszystkie szczęśliwe chwile – gdy Jim był zabawny i zakręcony. Gdy był po prostu Jimem.


Co mogłam zrobić?

Ksiądz dał nam do zrozumienia, że Boży plan wobec Jima mógł się także wypełniać w jego życiu, chorobie i problemach. Jim zmusił swoją rodzinę i przyjaciół, by nauczyli się kochać w głęboki, trudny, zdeterminowany sposób. Musieliśmy wkopywać się głęboko w nasze serca, by wybaczać mu jego czyny i słowa. A czy Bóg nie robi tego samego w stosunku do nas? Bez wątpienia! On przecież bez trudu przebacza nam wszystko w swojej głębokiej miłości do nas.

Ostatni raz widziałam Jima dwa tygodnie przed śmiercią. Był pijany. Przyjechał z rodzicami, by poznać swoją nowo narodzoną siostrzenicę, Madeleine. Był bardzo podekscytowany tym spotkaniem. Już kilka tygodni wcześniej pisał o tym w postach na Facebooku. Krótko po tym, jak wszedł do mojego domu, zdałam sobie sprawę, że wcześniej pił. Byłam na niego taka zła! Dlaczego nie potrafił być trzeźwy nawet przez jeden dzień, który zamierzał spędzić z Madeleine i jej dwiema siostrami? W końcu był u nas tylko pół godziny, potem rodzice zabrali go do hotelu. To był ostatni raz, gdy moje córki widziały swojego wujka.

Powinnam dowiedzieć się, w jaki sposób mogę pomóc tym, którzy rozpaczliwie potrzebują miłości, a nie otrzymują jej tak często jak by chcieli – narkomanom, bezdomnym, tym, którzy żyją na marginesie społeczeństwa.

Kilka dni później rozmawiałam z nim przez telefon. Wylewnie mnie przepraszał i wierzę, że wiedział, co mówi. Miał świadomość, jak bardzo dzieci były rozczarowane tym spotkaniem i jak bardzo mnie zawiódł. Obiecał, że poszuka możliwości leczenia. Planował kolejną wizytę u lekarza, który miał mu pomóc w walce z uzależnieniem. Jego ciało miało jednak inne plany – cierpiało już od wielu lat i nie mogło dłużej poradzić sobie z nadmiarem alkoholu. Jak można gniewać się na kogoś, kto był tak ciężko chory? Jim przecież nie chciał zepsuć tej wizyty. On po prostu nie umiał sobie pomóc.
Czytaj także: Sprawdź, czy masz problem z alkoholem


Boży plan?

Jaki jest Boży plan wobec mnie? Iść dalej drogą miłości i spróbować porzucić gniew z przeszłości. Cierpienie w ciągu ostatnich lat dobrze wytrenowało moje serce. Muszę dalej orać głębiny zarówno serca, jak i duszy, by umieć wyciągać rękę do innych. Być może powinnam dowiedzieć się, w jaki sposób mogę pomóc tym, którzy rozpaczliwie potrzebują miłości, a nie otrzymują jej tak często jak by chcieli? Narkomanom, bezdomnym, tym, którzy żyją na marginesie społeczeństwa.

Jezus płakał z Marią i Martą po śmierci Łazarza. Okazywał siostrom w żałobie swoje współczucie. Zamierzał wskrzesić Łazarza do nowego życia, ale rozumiał też dobrze smutek sióstr.

Żalu nie da się uniknąć. Nawet jeśli wierzymy, że nasi zmarli bliscy rozpoczną w niebie nowe życie. Tu, na Ziemi, każdy z nas musi przejść przez to cierpienie.

Tęsknię za moim bratem. Zawsze będę. Ale jestem też wdzięczna, że Jim nie musi już cierpieć, że nie czuje bólu i smutku. Modlę się, by teraz odnalazł ten pokój, którego nie znalazł za życia.
Czytaj także: Ben Affleck przyznaje się do alkoholizmu i dziękuje bliskim za wsparcie


Niezbędnik. Gdzie szukać pomocy

1. Jeśli masz problem z alkoholem, pomyśl, czy nie warto poszukać wsparcia w grupie Anonimowych Alkoholików.
[link widoczny dla zalogowanych]
2. Aby dowiedzieć się, jak uzależnienie wpływa na rodzinę alkoholika, kliknij tutaj.
[link widoczny dla zalogowanych]
3. Al-Anon oferuje wsparcie dla osób współuzależnionych. Odwiedź ich stronę internetową.
[link widoczny dla zalogowanych]
4. Warto zapoznać się także z działalnością Apostolstwa Trzeźwości.
[link widoczny dla zalogowanych]
5. Jeżeli zmagasz się z żałobą po stracie bliskiej osoby, zajrzyj na tę stronę.
[link widoczny dla zalogowanych]
6. Jeżeli szukasz pomocy psychologa lub psychoterapeuty, zajrzyj tutaj, tutaj, tutaj lub tutaj.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
7. Jeżeli jesteś rodzicem, który stracił dziecko, pomoże ci ta wspólnota.
[link widoczny dla zalogowanych]

...

Nalog to autodestrukcja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:20, 13 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Spowodował śmiertelny wypadek. Ukrywał się, by nie wrócić do więzienia
Spowodował śmiertelny wypadek. Ukrywał się, by nie wrócić do więzienia

Dzisiaj, 13 czerwca (14:35)

Policja doprowadziła do aresztu ukrywającego się od ponad tygodnia Marka C. W 2011 r. za spowodowanie śmiertelnego wypadku sąd skazał go na 4 lata więzienia. Po warunkowym zwolnieniu mężczyzna nadal łamał przepisy drogowe. Nagrania swoich "rajdów" zamieszczał w internecie.
Podczas zatrzymania mężczyzna nie stawiał oporu (zdj. ilustracyjne)
/Jacek Skóra /RMF FM


Marek C. został zatrzymany przed południem w mieszkaniu swojej znajomej.

Policjanci po otrzymaniu sądowego nakazu doprowadzenia mężczyzny ustalili miejsce jego pobytu i próbowali wejść do tego mieszkania. Mieszkanie było zamknięte, a mężczyzna nie reagował na polecenia otworzenia drzwi; konieczne było rozwiercenie zamka przez ślusarza, po czym policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu i z komisariatu na Jeżycach zatrzymali tego mężczyznę - mówi Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji.

Marek C. nie stawiał żadnego oporu i wykonywał polecenia funkcjonariuszy. Został przewieziony do aresztu śledczego w Poznaniu.

W 2011 roku 19-letni wtedy Marek C. spowodował wypadek, w którym zginęły dwie osoby: 50-letnia kobieta i 27-letni mężczyzna. Kierowca jechał z prędkością nie mniejszą niż 100 km/h. Przed sądem mężczyzna przyznał się do winy. Wniósł o dobrowolne poddanie się karze. Sąd w kwietniu 2012 roku skazał Marka C. na karę 4 lat bezwzględnego więzienia, a także zakazał prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez 10 lat.

Pod koniec stycznia 2015 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu warunkowo, przedterminowo zwolnił Marka C. z odbycia reszty kary. Wyznaczył okres próby do 27 stycznia 2017 roku.

Pod koniec listopada ub. roku w sprawę zaangażowała się Prokuratura Krajowa. W przekazanym PAP komunikacie podkreśliła, że "po opuszczeniu zakładu karnego media ujawniły, że Marek C. jeździ z kolegami po mieście i zachęca ich do łamania przepisów ruchu drogowego. Nakłania ich między innymi do brawurowej jazdy z przekroczeniem dozwolonej prędkości, wyprzedzania na podwójnej ciągłej linii czy jazdy "pod prąd". Marek C. wszystko to nagrywał i wrzucał do internetu".

Wniosek o odwołanie warunkowego przedterminowego zwolnienia został złożony na polecenie zastępcy Prokuratora Generalnego Roberta Hernanda przez prokuratora z Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald 29 listopada ub. roku.

Pod koniec stycznia Sąd Okręgowy w Poznaniu zdecydował, że Marka C. ma wrócić do zakładu karnego i odbyć resztę zasądzonej kary, czyli 10 miesięcy pozbawiania wolności. Decyzję tę podtrzymał w kwietniu sąd apelacyjny. Marek C. nie stawił się jednak w wyznaczonym terminie w zakładzie karnym. Od tego czasu ukrywał się przed policją.

...

To nałogowiec najwidoczniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:29, 17 Cze 2017    Temat postu:

Kolejny kieliszek wódki – potrafisz odmówić?
Alina Petrowa-Wasilewicz | Czer 17, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Czy można odmówić, gdy namawia sam szef, a w innych sytuacjach senior rodu, promotor? Alkoholowy thriller narodowy niezmiennie trwa, jak gdyby nigdy nic.


P
roblem nie polega na tym, że pijemy. Problem polega na tym, że nawet wyrafinowani uczestnicy biesiad i bankietów często, zbyt często, zamieniają się w katów, wymuszających na gościach, żeby wlewali w siebie coraz większe ilości alkoholu. Tak, żeby gościa sponiewierało, żeby zapomniał, że został stworzony na obraz i podobieństwo…


Do dna

Młody człowiek brał udział w bankiecie, wydanym przez firmę z okazji podpisania bardzo intratnego kontraktu. Zaczęło się od kilku kieliszków, skończyło na zdrowotnych komplikacjach, bo organizm „młodego” ma słabą tolerancję na alkohol.

Banalna historia, związana ze świętowaniem, nieraz się zdarza, ale czy można odmówić, gdy namawia sam szef, a w innych sytuacjach senior rodu, promotor? W efekcie ludzie, którzy uważają się za kulturalnych przedstawicieli elit, zamieniają wykwintne w założeniu przyjęcia w odstręczające meliny, w których alkohol leje się strumieniami, a goście wychodzą na przysłowiowych czworakach.
Czytaj także: Alkoholizm – choroba iluzji. „Tylko takie życie ma sens”


Opis obyczajów

Tradycję, owszem mamy zacną i trwającą długie stulecia. Piwa, węgrzyny i okowity, wódki i ratafie, czyli nalewki, są nieodłącznymi towarzyszami naszej doli i niedoli. Wystarczy poczytać „Opis obyczajów za panowania Augusta III” ks. Jędrzeja Kitowicza, który uznał za stosowne umieścić w swoim dziele specjalny rozdział „O trunkach i pijatykach”, bo bez niego obraz Rzeczpospolitej byłby niepełny.

Ksiądz dobrodziej zebrał sporą ilość anegdot tyleż zabawnych, co mrożących krew w żyłach i nawet sklasyfikował staropolskich pijaków odróżniając groźnych od niegroźnych dla otoczenia. Opisuje uczty, zwyczaj „przepijania” zdrowia każdego uczestnika biesiady, ale też koszmar przemocy, stosowanej wobec gości.

Gdzie był gospodarz dyskretny (…), tam się uchronić można było od spełnienia kielichów; ale kiedy sam lubił pić i drugich poić, trudna rzecz była: wołano, krzyczano, dolewano, i co tylko było sposobów, wszystkiemi przymuszano do spełnienia, a jeszcze duszkiem”. Nie było ratunku dla miłośników umiaru. „Kto zaś z gości nie mógł się dłużéj na nogach trzymać, albo też nie chciał być trunkiem zalanym, wynosił się nieznacznie z kompanii. Lecz jeżeli był celem owéj ochoty i miany po oku, goniono za nim, a dogonionego wracano do kompanii, albo też przy ostatnim progu, na schodach, na wsiadaniu do karety, plac do pijatyki determinowano; tam musiał rad nie rad wypić zdrowie ochoczego gospodarza, gospodyni, konsolacyi, całéj kompanii i jeżeli przez czas uczty nie uwalił się z nóg; to na pożegnaniu został bez zmysłów.

Wylicza ks. Kitowicz najsłynniejszych pijaków Rzeczpospolitej, Janusza, księcia Sanguszkę, który „pił szczerze, przeto mało dawał na innych baczenie”, inaczej niż pan Borejko, kasztelan zawichoski, pijak pobożny, który uwielbiał pić z zakonnikami i księżmi, ale też zasadzał się na każdego podróżnego, przechodzącego obok jego włości i bezlitośnie spijał. (Wiedział o czym pisze ks. Kitowicz, bo sam przed Borejką uciekał „bez szabli, czapki i konia”). Najgorszy był jednak „Adam Małachowski, krajczy koronny, tego można nazwać zabójcą ludzkiego zdrowia, wielu albowiem ludzi zalanych winem poumierało, niektórzy nawet w jego domu zasnąwszy raz na zawsze snem śmiertelnym”.

Takie były staropolskie klimaty i z takim dziedzictwem należy się uporać.
Czytaj także: Bieganie kontra alkohol – 366:0!


Kilka rodzajów picia

Specjaliści rozróżniają kilka rodzajów picia: ceremonialne, rozrywkowe, stresowe i chorobowe, czyli alkoholizm. Rzecz jasna, pierwsze dwa rodzaje są do zaakceptowania, jednak pozostałe często są efektem „miłego złego początków”, a stają się groźnym problemem społecznym, przekleństwem, źródłem cierpienia rodzin, zwłaszcza dzieci.

Idziemy na wesela, chrzciny, przyjęcia pierwszokomunijne, branżowe „eventy” i często nie wiedzieć kiedy stajemy się świadkami lub ofiarami owej alkoholowej przemocy. Ta przemoc jest tolerowana, biesiadnicy jej ulegają i jak za dotknięciem różdżki złej czarownicy, piękny pałac zamienia się w mordownię.


Kto się z nami nie napije …

Co z nami jest, że ten zwyczaj przetrwał zabory, wojny, totalitaryzmy i wszelkie katastrofy, tyle rzeczy dookoła się wciąż zmienia, także na lepsze, a alkoholowy thriller narodowy niezmiennie trwa, jak gdyby nigdy nic?

Na dodatek uczestniczą w nim ludzie naprawdę wykształceni, naukowcy i artyści, wolnościowcy, którzy nie szanują jednak wolności odmawiania albo, jak mówią moi bułgarscy rodacy, picia „dopóki ci słodko”.

Nie wiem, czemu oni nam to robią, szantażując przy tym pytaniem, czy źle życzysz młodej parze (gospodarzom, szefowi), czy mnie nie szanujesz (nie lubisz, krzywo na mnie patrzysz, jesteś nieszczery)? Bo nie jest tak, jak kiedyś w ZSRR, o czym śpiewał Włodzimierz Wysocki, że trzeźwy wzbudzał podejrzenia, że podkabluje resztę uczestników biesiady przy najbliższej okazji, w czasie, gdy tamci będą trzeźwieć.

Thrillery kończą się jednak zazwyczaj dobrze, dzielny bohater zwycięża wampiry i rozmaite zmory, a osinowy kołek sprawia, że tracą moc. Tu niezbędny jest kołek asertywności, więc trzeba odwagi, żeby szefowi, promotorowi, seniorowi rodu powiedzieć „Stop”, bo nie tylko w baśniach odważni zwyciężają złe moce.
Czytaj także: Problemem nie jest alkohol, tylko ból. Piłem, bo cierpiałem



A ponieważ tradycje i zwyczaje to worek złych i dobrych wzorców, trzeba wyselekcjonować te, które są najlepsze. Zerwać ze szkołą pana Borejki, a tym bardziej pana Małachowskiego i pójść śladami księcia Sanguszki, który pił szczerze, bo sprawiało mu to radość, cieszył się i nie zatruwał innym radości ze spotkania przy stole.

Bo o to w piciu chodzi, żeby sprawić przyjemność i radość, rozweselić serca, jak kiedyś mawiano. I przestać w chwili, gdy wyczuje się czający się koszmar zamienienia się w nieboskie stworzenie. Dlatego, że pamiętamy, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo…

...

Powiedzmy sobie wreszcie jasno. Wymuszanie nalogu jest proba zabojstwa bo niby czym innym?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:32, 23 Lip 2017    Temat postu:

Kilka faktów o anoreksji, które zrozumiesz dzięki filmowi „Aż do kości”
Jola Szymańska | Lip 22, 2017
Kadr z filmu
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Główna bohaterka „Aż do kości” nie pasuje do naiwnego stereotypu odchudzającej się nastolatki. Dzięki temu może otworzyć nam oczy na nieoczywistość i złożoność anoreksji.


„F
ilm został stworzony przez osoby zmagające się z zaburzeniami odżywiania. W realistyczny sposób przedstawia walkę z chorobą, co może być trudne w odbiorze przez niektórych widzów” – ostrzega napis, zapowiadający nową produkcję Netflixa.

„Aż do kości” to historia anorektyczki, która trafia na kolejną terapię. Ta okazuje się jednak inna, niż poprzednie cztery. Liczy się w niej nie jedzenie, a… człowiek.

W dodatku główna bohaterka, Ellen (w tej roli Lily Collins) nie pasuje do stereotypu naiwnie zapatrzonej w modelki, odchudzającej się nastolatki. Jest inteligentna, atrakcyjna, a jej rysunki robią furorę w sieci.


Anoreksja dla nie zaawansowanych

Anoreksja to zaburzenia odżywiania. Można na nie zachorować w okresie dojrzewania, można w wieku 41 lat. Jak Emilia, bohaterka głośnego reportażu Anny Śmigulec „Kobieta, której prawie nie ma” (Duży Format, nr 19, 22 lutego 2016). W wieku 56 lat ważyła 33 kilogramy.

Choroba może zacząć się od odchudzania, a może od braku apetytu. Na przykład po długiej podróży ciasnym autokarem, w którym miało się ściśnięty żołądek. Jak u Kasi, autorki strony [link widoczny dla zalogowanych]

Nieleczona anoreksja prowadzi do śmierci. Leczona może w końcu zniknąć i być tematem wykładu na konferencji TEDx. Jak u Catherine, która przełamuje schematy myślenia o anoreksji, i tłumaczy, że anorektyczki kochają jedzenie.


Osoby chore na anoreksje cierpią nie tylko z powodu swojej ciężkiej i podstępnej choroby, ale także z powodu napiętnowania społecznego. Mało kto rozumie mechanizmy kierujące zaburzeniami odżywiania. Kojarzą się nam z rozkapryszonymi lub zakompleksionymi dziewczynami, które marzą o karierze w modelingu i nie rozumieją, że zdjęcia celebrytów są retuszowane.

Tymczasem anoreksja występuje najczęściej u ambitnych perfekcjonistów. Żeby odmówić sobie jedzenia, mimo nieustającego głodu i bólu żołądka, potrzebna jest żelazna dyscyplina i konsekwencja.

Równie nieoczywiste mechanizmy anoreksji zauważymy w filmie Marti Noxon.


Anoreksja to uzależnienie

Uczestnicy oryginalnej terapii dr Beckhama (w jego roli Keanu Reeves) wiedzą, że odmawianie sobie jedzenia uzależnia. Jak narkotyk. I tak jak on, pomaga uśmieżyć ból.

Nie chodzi im o bycie szczupłym. Chodzi o to to, żeby zagłuszyć uczucia.

Emocje wzbudzane w otoczeniu własnym wyglądem, izolacją, stylem bycia też nie są bez znaczenia. Ellen twierdzi, że chce być tylko szczupła. I zdrowa. Nie wiemy, czy sama w to wierzy, ale lekarz nazywa jej prawdziwą motywację: „Nie jesteś szczupła. Przerażasz ludzi. Ale podoba ci się to”.

I trafia w dziesiątkę.


Samotność zabija

Niestety, początki choroby są niepozorne. Wręcz atrakcyjne. Codziennie słyszysz komplementy na temat swojej sylwetki, jesteś z siebie dumna. Zdrowe odżywianie i dieta eliminacyjna są przecież fit. A ty wzbudzasz zainteresowanie.

Potrzeba uwagi i bycia ważnym dla otoczenia, często nazywane przez anorektyków poczuciem specjalności, to bardzo nieoczywiste towarzystwo anoreksji. Czy jestem ważna dla swoich rodziców? Czy jestem ważna dla kogokolwiek? Po co jestem? Po co to wszystko? Anoreksja to mniej lub bardziej uświadomione błaganie o potwierdzenie, że „jestem ważny”, a „moje życie ma sens”.


Złe jedzenie

Zamiast odpowiedzi na to pytanie, osoby z zaburzeniami odżywiania często słyszą: „Po prostu jedz”. Trudno dosadniej zbagatelizować ich bezsilność. Coś, co zdrowej osobie wydaje się banalnie proste i oczywiste, dla chorego jest barierą nie do przełamania. Jedzenie, chcieć czy nie, jest dla niego tożsame z paraliżującym zagrożeniem.

Jeśli nawet chora osoba będzie w stanie wdrożyć na jakiś czas zdrowy jadłospis, to nie znikną przyczyny, które do zaburzeń doprowadziły – Kasia (autorka [link widoczny dla zalogowanych]), której udało się wyzdrowieć.

Nie wystarczy tu „po prostu jedzenie”. Chory, nawet kiedy widzi, że zaczyna umierać, nie jest w stanie wmówić swojemu organizmowi, że zjedzenie kanapki będzie dla niego dobre. Zbyt długo było „złem”.


Trwałe wyleczenie z anoreksji?

Anoreksja to nie prosta niechęć do jedzenia. To poważne zaburzenie postrzegania siebie samego, rzeczywistości i odżywiania, a w skutek tego zaburzenie pracy organizmu, które prowadzi do śmierci. Dla zobrazowania powagi sytuacji warto zdać sobie sprawę, że trwałe wyleczenie, jak podaje na stronie Akademii Psyche dr Olga Wróblewska, notowane jest tylko u około 25% chorych.


Droga do zdrowia

Anoreksja działa podobnie jak uzależnienie. I podobnie odbija się na rodzinie chorego.

Podstawowym leczeniem jest psychoterapia, często wspomagana leczeniem farmakologicznym, szpitalnym. Ale najważniejszym lekarstwem jest miłość i akceptacja. Unikanie rozmów o jedzeniu, pochylenie się nad człowiekiem. I nieoceniająca obecność. Tak, żeby chory mógł uwierzyć, że jest i zawsze będzie bardzo ważny.

„Aż do kości” ma szansę choć trochę otworzyć nas na powagę i złożoność tej choroby.

...

Jak widac form uzaleznien jest wiele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:05, 08 Sie 2017    Temat postu:

Mam 30 lat i kocham się w piosenkarzu z plakatu
Anna Malec | Gru 13, 2016
EAST NEWS
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


"Wyobrażałam sobie sytuacje, w których poznaję go na żywo, zakochujemy się w sobie i wiedziemy wspólne szczęśliwe życie…"


M
agda dziś ma 30 lat. Kiedy miała 11, zaczęła się jej „znajomość” z Paddy’m Kellym. Na początku niewinna, można by powiedzieć – dziecięca fascynacja idolem. Bo kto z nas nie wieszał nad biurkiem plakatów z ulubionym zespołem czy artystą?

„Zastanawiałam się wielokrotnie, dlaczego aż tak mnie to „kręci”? Dlaczego, odkąd pierwszy raz usłyszałam „An Angel”, moją ulubioną aktywnością życiową jest interesowanie się Paddy’m?” – mówi Aletei Magda.


Na randkę z Paddy’m

„Mnóstwo czasu – przed zaśnięciem, czy w wolnych chwilach, spędzałam na wyobrażaniu sobie sytuacji lub całych historii, w których jest mi dane poznać go na żywo, zakochujemy się w sobie i wiedziemy wspólne szczęśliwe życie” – wspomina Magda.

Treść i okoliczności tych wyobrażeń zmieniały się z wraz wiekiem, z bardzo naiwnych w całkiem realne, możliwe do spełnienia, przy odpowiednich „zbiegach okoliczności”.
Czytaj także: Etty Hillesum: Jest we mnie głęboka studnia, którą zajmuje Bóg

Okazuje się, że jej historia to nie wyjątek. To tak zwany Syndrom Kultu Celebrytów (Celebrity Worship Syndrome) – nadmierne, niezdrowe zainteresowanie znanymi osobami, który dotyczy blisko 1/3 społeczeństwa.

Problem, jako pierwsi, zbadali psychologowie z brytyjskiego Leicester. Na podstawie badań przeprowadzonych wśród 2 tys. Brytyjczyków ustalili, że jakiś rodzaj nadmiernego zainteresowania osobami publicznymi dotyczy ok. 36 % badanych. Co czwarta osoba przyznawała, że to zainteresowanie ma wpływ na jej codzienne życie. Ustalenia psychologów potwierdziły kolejne badania, przeprowadzane w innych częściach świata, m.in. w Stanach Zjednoczonych.

„Najpierw wydawało mi się, że to w Paddy’m jest coś tak niesamowicie wyjątkowego, że po prostu nas „rusza” w ten sposób i kompletnie nie da się temu nie ulec… Ale nie” – mówi Magda.

Szybko zorientowała się, że nie jest jedyną osoba, która żyje w Paddy-świecie. Okazało się, że jest mnóstwo fanek tego zespołu, które piszą o nim w formie dłuższych lub krótszych opowiadań. Ten gatunek literacki ma nawet swoją nazwę – fan-fiction.

Historie z cyklu „Ja i Paddy” to tylko kropla w morzu takich opowiadań. Bez problemu w internecie można znaleźć blogi, których bohaterami są inne znane osoby.


I co w tym złego?

To zależy od tego, jak bardzo dana osoba zaangażowała się w wymyśloną relację – twierdzi John Houran, psychiatra z Illinois, współpracujący z brytyjskimi psychologami badającymi syndrom.
Czytaj także: 6 celebrytów, którzy opowiedzieli się przeciwko pornografii

„Mnie osobiście to przeszkadzało. Czułam się dziwnie, patrząc w ten sposób na Paddy’ego i wyobrażając sobie te wszystkie sytuacje. Z drugiej strony, ciągle chciałam tak patrzeć. I zaobserwowałam, że jeśli sobie na to pozwalałam, bez żadnych blokad i ograniczeń, to zagłębiam się w to coraz bardziej – coraz więcej czasu spędzałam na You Tubie, czytałam coraz więcej opowiadań, coraz więcej mówiłam o nim, kiedy tylko miałam okazję. Jednocześnie moje prawdziwe życie schodziło na dalszy plan i wydawało mi się coraz mniej istotne. Po owocach poznaje się, czy coś jest dobre, czy nie. A owocem w moim przypadku były alienacja, frustracja i tkwienie w miejscu, zamiast rozwijanie się, działanie, życie” – mówi Magda.

Poza swoją „relacją” z Paddy’m Kellym, miała też oczywiście inne znajomości, zainteresowania, słuchała też innej muzyki. Bywało nawet, że na chwilę zapominała o Paddy’m. Ale – jak mówi – on był w tych okresach tylko „zahibernowany”, nie była od niego całkowicie wolna.

„Wystarczył jeden bodziec i wszystko wracało. Momentami, np. kiedy byłam z kimś w związku, walczyłam z tym niezdrowym zainteresowaniem do tego stopnia, że świadomie odcinałam się od słuchania jego muzyki, oglądania filmów czy czytania fikcyjnych opowiadań. Ale to cały czas we mnie było” – przyznaje.

Postanowiła się temu przyjrzeć.

Nie dawało jej spokoju to, że kobiety w okolicach trzydziestki, często mężatki i matki, piszą opowiadania, dzięki którym przeżywają swoją relację z Paddy’m czy Jimmy’m.


Jak narkotyk

Psychologowie twierdzą, że nadmierne zainteresowanie swoimi idolami to coś na kształt uzależnienia a osoby, które weszły w świat fan-fiction czasem zachowują się tak, jak uzależnieni od alkoholu czy innych używek. Mają wewnętrzny przymus, by wciąż zdobywać nowe informacje na temat swojej gwiazdy. To daje im spokój i jakiś rodzaj przyjemności.

Blogi o niesamowitych romansach z artystami mają się dobrze – codziennie ktoś umieszcza na nich kolejną niezwykłą historię fan-fiction.

To ich świat, ich miejsce. Tutaj dzielą się swoimi opowiadaniami, komentują je, lajkują, a przede wszystkim – równie namiętnie jak wymyślają, czytają, co o swoich przygodach z ukochanym artystą napisały inne dziewczyny.
Czytaj także: Duża różnica wieku w związku. Czy to się uda?

Randki z uwielbianym celebrytą, gorące romanse, potajemne spotkania, kawa z nim w ulubionej kawiarni – to ich codzienność, raczej nie szara.

Tam też swoją historią postanowiła podzielić się Magda. Jest wierząca, więc napisała opowiadanie, w którym bohaterowie żyją wiarą i według jej zasad budują swoją relację.

To wzbudziło w innych czytelniczkach spore zainteresowanie: „podziwiam Twój wybór”, „szacunek”. Były też takie, które nie rozumiały tej niewykorzystanej okazji. A niektóre dzięki jej historii także u siebie odkryły Syndrom Kultu Celebrytów.

Dla Magdy to był sposób na oczyszczenie, na wyjście ze świata fantazji i iluzji. Chciała rozprawić się z tym raz na zawsze.

„Wcześniej cały czas tliła się we mnie absurdalna myśl, że mam nadprzyrodzoną intuicję, dzięki której wyczuwam, że bylibyśmy z Paddy’m idealną parą. Było to na tyle silne, że choć na logikę, z wiekiem coraz sprawniej działającą, brzmiało irracjonalnie, jakaś część mnie ciągle w to wierzyła” – mówi.

Przestała udawać, że temat nie istnieje, zaczęła też o tym opowiadać znajomym. To pomogło jej „oswoić” się z problemem i znaleźć przyczynę.

„Chowanie się w Kelly-świecie było ucieczką przed trudnościami tego realnego, brakiem miłości, akceptacji. Tam zawsze wszyscy mnie kochali, z Paddy’m na czele. I choć potem, im doroślejsza byłam, tym rzadziej tam „wpadałam”, to jednak nadal ten wyimaginowany świat służył mi w trudnych chwilach” – wyznaje Magda.

Napisanie swojego opowiadania było zakończeniem jej „znajomości” z Paddy’m. 67 rozdziałów. Ich tytuły to fragmenty piosenek The Kelly Family. Najważniejsze napisała w epilogu: „Odłożyła laptopa i rozejrzała się wokół siebie. Czas wracać. Wziąć się za swoje życie. Układając to alternatywne, wymyślone, rozprawiła się z samą sobą i „duchami przeszłości” (fragment bloga Magdy).

Postawiła kropkę. Odtąd więcej uwagi, emocji i zaangażowania poświęca ludziom, z którymi łączą ją realne więzi.

...

Uzaleznic sie mozna od wszystkiego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:02, 29 Wrz 2017    Temat postu:

Islandia ma świetny sposób na walkę z uzależnieniem. Czy ktoś zwraca na to uwagę?
Zoe Romanowsky | Lu 15, 2017
Peter Liu CC
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


W ciągu ostatnich 20 lat nadużywanie alkoholu i narkotyków wśród nastolatków w Islandii radykalnie spadło... Dlaczego?


W
ciągu ostatnich 20 lat liczby uzależnionych od alkoholu, papierosów i narkotyków wśród nastolatków w Islandii radykalnie spadły. Czasopismo Mosaic Science donosi, że w roku 1998 42% respondentów w grupie wiekowej 14-16 lat podało, że byli pijani w poprzednim miesiącu, a w roku 2016 było to tylko 5%. Palenie papierosów spadło z 23% do 3%, a używanie konopi indyjskich z 17% do 7%. W czym tkwi sekret? W zdroworozsądkowych rozwiązaniach, inspirowanych nowymi danymi i zakorzenionych w społeczeństwie i w rodzinie.

Sukces Islandii faktycznie rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych od amerykańskiego profesora psychologii Harveya Milkmana. Badał on narkotyki w latach 70. XX w., a w swojej pracy doktorskiej doszedł do wniosku, że ludzie wybierają narkotyki w zależności od tego jak wolą sobie radzić ze stresem. To doprowadziło go do pytania dlaczego ludzie trwają w uzależnieniach, a później do postawienia hipotezy, że ludzie uzależniają się od tego, co dzieje się w ich mózgach. „Ludzie mogą uzależnić się od picia, samochodów, pieniędzy, seksu, kalorii, kokainy – od czegokolwiek” – mówi profesor Milkman. „Idea uzależnienia behawioralnego stała się naszym znakiem firmowym”.

W 1991 roku profesor Milkman został zaproszony do Islandii, aby omówić swoją pracę i swoje pomysły, i został konsultantem pierwszego osiedlowego ośrodka leczenia uzależnień dla młodzieży w Islandii. Zaprzyjaźnił się z innym podobnie myślącym psychologiem, Gudbergiem Jonssonem, a do ich pracy dołączyła się jeszcze młoda uczona, Inga Dóra Sigfúsdóttir. Zainteresowało ją czy można powstrzymać dzieci od picia lub brania narkotyków w pierwszej kolejności poprzez tworzenie zdrowych alternatyw.

Tak więc w 1992 roku uczniowie w wieku od 14 do 16 lat w każdej islandzkiej szkole wypełnili kwestionariusz, który następnie został powtórzony w roku 1995 i 1997. Badanie pozwalało dzieciom zachować anonimowość, a pytało o spożywanie alkoholu, palenie papierosów i zażywanie konopi indyjskich. Pytano również o czas spędzany z rodzicami i udział w zajęciach pozalekcyjnych.

Wyniki były alarmujące i ujawniły znaczne różnice między dziećmi, które zaczęły przyjmować narkotyki i alkohol, i tymi, które nie. Uprawianie sportu 3 do 4 razy w tygodniu było ogromnym czynnikiem niskiego poziomu uzależnień, jak również to, ile czasu dzieci spędzały z rodzicami w ciągu tygodnia. Ważnymi czynnikami były również poczucie, że w szkole jest się pod opieką oraz niewychodzenie z domu wieczorami.

Młodzi ludzie byli już informowani o uzależnieniach od rozmaitych substancji oraz zapobieganiu im, ale to raczej niewiele zmieniało. Potrzebne było nowe podejście.

Na szczęście burmistrz Reykjaviku był również zainteresowany wypróbowaniem jakiegoś nowego sposobu i wielu rodziców czuło to samo. Zatem, korzystając z wyników badań, w połączeniu z pomocą naukowców i we współpracy z nauczycielami i rodzicami, wprowadzono nowy ogólnonarodowy plan o nazwie „Młodzież w Islandii”. Emma Young tak pisała o nim w czasopiśmie „Mosaic Science”:

Zmieniono przepisy. Zakup tytoniu przez osoby w wieku poniżej 18 lat i alkoholu w wieku poniżej 20 lat stał się nielegalny, a reklamowanie tytoniu i alkoholu zostało zakazane. Wzmocniono więzi i kontakt między rodzicami i szkołą poprzez organizacje rodzicielskie, które prawo nakazywało stworzyć w każdej szkole, wraz z radami szkolnymi, w których zasiadali przedstawiciele rodziców. Rodzice byli zachęcani do udziału w pogadankach o znaczeniu spędzania określonej ilości czasu ze swoimi dziećmi, zamiast poświęcania im czasu jedynie sporadycznie, o rozmawianiu z dziećmi o ich życiu, o tym, by wiedzieć kim są znajomi ich dzieci oraz o tym, by dzieci wieczorami były w domu.

Wprowadzono również przepis zakazujący dzieciom w wieku od 13 do 16 lat przebywać poza domem zimą po 22.00, a latem po północy. Ten przepis nadal obowiązuje.

Dodatkowo, stworzono rodzicielską organizację patronacką o nazwie „Dom i szkoła”, w ramach której przygotowano dla rodziców umowy do podpisania. Rodzaj umowy zależy od konkretnej grupy i wieku dzieci. Na przykład, rodzice mogą zobowiązać się, że nie pozwolą, by ich dzieci organizowały imprezy bez nadzoru dorosłych oraz, że nie kupią alkoholu dla nieletnich.

„Te umowy edukują rodziców, ale także przyczyniają się do wzmocnienia ich autorytetu w domu” – twierdzi Hrefna Sigurjónsdóttir, dyrektor organizacji „Dom i szkoła”. „Wtedy znacznie trudniej dzieciom użyć najstarszej z wymówek: Ale wszyscy inni mogą!„.

Zwiększono państwowe dofinansowanie do organizowanych zajęć sportowych, muzycznych, artystycznych, tanecznych oraz dla różnego rodzaju klubów i zajęć pozaszkolnych. Rodziny o niskich dochodach zaczęły otrzymywać pomoc, by móc w nich uczestniczyć.

Badania trwają do dzisiaj, można zatem oprzeć się na aktualnych danych. Poza zdecydowanym spadkiem spożycia narkotyków i alkoholu, czas jaki nastolatkowie spędzają z rodzicami, jak sami twierdzą w ankietach, niemal się podwoił między rokiem 1997 a 2012.

Niektóre miejsca w Europie z powodzeniem przyjęły pewne aspekty programu z Islandii. Ale nigdzie indziej nie odnotowano takiej poprawy jak w Islandii i istnieje po temu wiele powodów. Profesor Milkman przekonał się, że nawet najlepsze programy nie zawsze są podtrzymywane lub rozszerzone.

„Wydawało się, że Zaprojektuj sam siebie to najlepszy program na świecie” – mówi – „Dwukrotnie zaproszono mnie do Białego Domu. Program zdobył nagrody ogólnokrajowe. Myślałem, że będzie wprowadzany w każdym mieście i wsi. Ale tak się nie stało”.

Uważa, że to dlatego, że „nie można zalecić ogólnego modelu dla każdej społeczności, ponieważ nie wszyscy mają te same zasoby”. Wszelkie wysiłki, aby zrobić to, co zrobiła Islandia zależą od tego, co już istniejącej sytuacji. „Trzeba polegać na zasobach danej społeczności” – mówi.
Czytaj także: „Gram całą noc, potem kawa, energetyk i jakoś daję radę”. Dlaczego gry tak wciągają?

Istnieje też kwestia relacji między obywatelami a państwem, a także to w jaki sposób zaangażować wszystkie zainteresowane podmioty: rząd, fundatorów, rodziców, nauczycieli i naukowców. Przykład Islandii pokazuje, że możliwa jest skuteczna współpraca wszystkich. A chociaż w przypadku Islandii oparto się na zdrowym rozsądku wynikającym z dostępnych danych, przy wkładzie własnym zaangażowanych stron, wszystkie te czynniki muszą zostać połączone w odpowiedni sposób.

W artykule, który profesor Milkman napisał dla czasopisma „Huffington Post” w ubiegłym roku, pokazuje dlaczego, jego zdaniem, nie udaje się powtórzyć tego sukcesu w Stanach Zjednoczonych. W całym kraju istnieją tysiące programów profilaktycznych „opartych na faktach”, ale nadużywanie substancji odurzających wśród nastolatków i młodych dorosłych pozostaje na wysokim poziomie. Milkman twierdzi, że jeśli Stany chcą powtórzyć to, co się stało w Islandii, należy:
zminimalizować czas, w którym młodzi ludzie pozostają bez opieki
stworzyć bogatszą ofertę spędzania wolnego czasu i system zajęć odbywających się kilka razy w tygodniu
opóźniać moment wypicia przez młodego człowieka „pierwszego drinka”
oprzeć swoje wysiłki na poziomie lokalnej społeczności – gdzie sprawy można załatwić praktycznie i szybko
nakłaniać swoich lokalnych liderów, by prowadzili kampanię na rzecz tego przedsięwzięcia
Czytaj także: Czy marihuana to niewinna rozrywka? Popatrzcie na mojego syna!

Tekst opublikowany w angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Czyli mamy metode. Zreszta bardzo prosta. Wyjscie do drugiego z dobrem a nue egoizm.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:34, 03 Paź 2017    Temat postu:

Katoliczka na zakupach. Bliżej ci do zakupoholizmu czy… reżimu ubóstwa?
Zyta Rudzka | Paźdź 03, 2017
Lumina/Stocksy United
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Dla zakupoholiczek miłość do zakupów nie jest pierwszą miłością, ale za to tą najbardziej trwałą.


U
katoliczek to trudna miłość. Wywołująca nie tylko debet, ale i uzależnienie, a także poczucie winy, że nie żyję skromnie i powściągliwie. Powodująca wyrzuty sumienia, że może powinnam pieniądze oddać potrzebującym, a nie wydawać na głupstwa.

Ale co jest właściwie złego w zrobieniu sobie przyjemności? Nic. Pod warunkiem, że nie odbiera nam zdrowego rozsądku.

Samonapędzający się mechanizm kupowania jako poprawiania nastroju wciąga nas w wirówkę uzależnienia, gdzie rozum nie ma już nic do gadania i wszystko, co mamy stawiamy na jedną kartę. Kartę kredytową oczywiście.

Nie zamierzam nikogo zniechęcać do kupowania bez planowania. Bo sama wiem, że czasami jak się zacznie, to trudno przestać. Słowo „czasami” jest tu kluczowe.

Buszowanie w galeriach to zajęcie przyjemne, ale ryzykowne, bo uzależniające. Zakupoholiczki, wiadomo. Nigdy nie potrafią sobie odmówić. A tu jeszcze trzeba znaleźć czas, żeby gdzieś pracować i zarabiać, i dopiero po godzinach można oddawać się swojej pasji łowieckiej w sklepach.
Czytaj także: Gdy zakupy stają się ucieczką od problemów… Kiedy grozi nam zakupoholizm?


Co potrafią pieniądze

Kupić czy nie kupić? Oto jest pytanie, które sobie zadajemy, ale jakby tak z przyzwyczajenia, bo jak jesteśmy rozrzutne, to żaden mechanizm kalkulacji na nas nie działa. Kupujemy wbrew logice. Są kobiety, które kupują tylko to, co mają na liście zakupów. Są też takie, które nie potrafią sobie niczego odmówić do tego stopnia, że zapominają o rzeczach z listy. Ale samodyscyplina finansowa wcale nie wychodzi nam na dobre, a nadmierna kontrola wydatków powoduje konsekwencje równie groźne jak rozrzutność. Nie warto przesadzać. W żadną stronę.

Kobiety skąpe czy rozrzutne, wbrew pozorom bardzo wiele je łączy: szczególna relacja z pieniędzmi. Pieniądze to dla nich nie tylko środek płatniczy. Symbolizują władzę, szczęście. Reprezentują bezpieczeństwo, nie tylko finansowe. Potrafią dodać wewnętrznej siły. Sztucznie pompują nasze poczucie wartości. Albo wpędzają nas w kompleksy. Kompensują emocjonalne braki.
Czytaj także: Wdzięczność – prosta recepta na szczęście!


Reżim ubóstwa

Jeżeli będziemy ciągle kontrolować wydatki i kupować tylko to, co potrzebne, to w końcu będziemy musiały ponieść emocjonalny koszt naszej powściągliwości. Narzucanie sobie reżimu ubóstwa może spowodować, że skąpimy sobie nie tylko frajdy z zakupów, ale też uwagi, troski. Bagatelizujemy swoją potrzebę radości, zabawy, stajemy się nieufne, zgorzkniałe, trudno nam otworzyć nie tylko portfel, ale i serce.

Nieustanna powściągliwość finansowa powoduje życie w ciągłym stresie i napięciu. Po co kupować kolejną rzecz, skoro mam wszystko, co mi potrzebne do szczęścia? I często tak jest, ale tego szczęścia nie widać.

Warto co jakiś czas popatrzeć na to, jak wydajemy pieniądze. Pomyśleć, czemu to służy, spojrzeć z perspektywy drugiej osoby, zapytać, co czuję, kiedy kupuję?

A może tak zamiast miotać się między pragnieniem skromnego, katolickiego życia, a potrzebą frajdy ze spontanicznych zakupów, okazać sobie akceptację. Dać sobie czasami prawo do kupienia rzeczy nieplanowanych, nieprzemyślanych, a nawet zbędnych, ale za to jak poprawiających nastrój.
Czytaj także: Magda Frączek: Miłość żąda konkretu


Czerwona apaszka niezbędna do szczęścia

Jeżeli nie musimy narzucać sobie dyscypliny budżetowej, warto od czasu do czasu bez wyrzutów sumienia zaszaleć. A jeżeli już tak bardzo poczujemy się grzeszne, to w ramach pokuty za brak katolickiej skromności warto wspomóc finansowo kogoś, kto też chciałby wyrzucić trochę kasy w błoto, a nie może.

Kiedyś z kuzynkami chciałyśmy pomóc kobiecie, która samotnie wychowywała czworo dzieci w małej wsi. Złożyłyśmy się na pralkę i przywiozłyśmy worki z ubraniami i trochę pieniędzy. Zapytałyśmy, co chciałaby za to kupić. Wymieniła listę rzeczy z kategorii bieżących wydatków i że chciałaby czerwoną apaszkę.

Jedna z nas zasugerowała, że czarna będzie bardziej praktyczna i lepsza do kościoła. Ale szybko zrozumiałyśmy, że chodzi o to, żeby było inaczej.

Chodzi o ten moment, kiedy zamiast liczyć się z każdym groszem, zaczynamy liczyć się ze sobą. Ze swoimi marzeniami. Pragnieniami.

Pamiętam do dziś odwagę tamtej kobiety, żeby wyjawić tę fantazję zakupową. Przecież marzenie o czerwonej apaszce nie uczyni z niej gorszej katoliczki czy matki.

Nawet kiedy musimy żyć oszczędnie, a zwłaszcza wtedy, tak ważna jest ta mała chwila zapomnienia, kiedy możemy sobie kupić coś, co jest niepraktyczne, niekonieczne, bez czego właściwie mogłybyśmy się obejść. Ale waśnie ta zbędna rzecz jest niezbędna do szczęścia.

Czasami warto odpuścić. Nie traktować pieniędzy emocjonalnie jak dziecko: nie trzymać pod kloszem, ale też nie przyznawać nieograniczonej swobody. A w końcu pieniążki okażą się pieniędzmi, środkami którymi możemy troszczyć się o nasze dobro. W rozsądnych granicach przypływów i odpływów gotówki.

...

Nalog nigdy nie jest dobry. Ja akurat zakupow nie znosze. A pieniadze lubie tylko w grach Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:59, 11 Paź 2017    Temat postu:

„Mój syn brał narkotyki i był bliski śmierci”. Świadectwo matki o mocy różańca
Salve TV | 10/10/2017
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Poprzez modlitwę różańcową dostałam wsparcie. Dzięki tej modlitwie i ludziom, którzy ze mną byli, byłam w stanie się podźwignąć i zmotywować swojego syna do leczenia.


G
ośćmi Tematu Dnia Salve TV była Dorota Szczęsna ze Stowarzyszenia Katolicki Ruch Antynarkotykowy Karan i Agnieszka Jędrzejewska ze Światowej Róży Różańcowej Rodzin i Rodziców Dzieci uzależnionych. W rozmowie z Ewą Pietrzak dały świadectwo tego, czym dla nich jest różaniec.
Oplatamy różańcem nasze dzieci

Karan bardzo mocno przywiązuje wagę do duchowości w leczeniu rodziców i pacjentów. I Światowa Róża Różańca powstała trzy lata temu jako rozszerzenie tej duchowości Karanu. My, rodzice, przychodząc na grupę wsparcia, robiliśmy wszystko, co tylko możliwe. Przychodzi taki moment bezsilności, kiedy nic nie możemy zrobić. Możemy tylko zawierzyć Matce Bożej

Modlitwa różańcowa jest bronią w walce ze złem. Oplatamy tym różańcem nasze dzieci, problemy. Matka otacza nasze dzieci płaszczem matczynej miłości. Gdzie możemy się zwrócić? Kto inny zrozumie lepiej matkę, jak właśnie nie Matka?

W każdej róży jest dwadzieścia osób, mam takie przekonanie i wierzę w to, że jeżeli każdego dnia dwadzieścia osób modli się za moje dziecko, to ja nie muszę się martwić, co się z nim dzieje. Wiem, że ono jest chronione

– mówiła Agnieszka Jędrzejewska.
Czytaj także: Cezary Pazura kapitalnie opowiada o modlitwie różańcowej. Zobaczcie film
Doświadczyłam cudu

Sama doświadczyłam tego cudu, jak mój syn zaczął brać narkotyki i był na drodze ku śmierci. Nie wiedziałam, co mam zrobić, byłam bardzo bezsilna. Poprzez modlitwę różańcową dostałam wsparcie. Dzięki tej modlitwie i ludziom, którzy ze mną byli, byłam w stanie się podźwignąć i zmotywować swojego syna do leczenia.

Mój syn dzięki temu żyje i jest wspaniałym człowiekiem. Dla mnie to jest cud. Ja też jestem w Róży i modlę się każdego dnia, bo mam tę wiarę, że mojemu dziecku nic nie grozi, że sobie poradzi

– podkreślała Dorota Szczęsna

Stowarzyszenie Katolicki Ruch Antynarkotykowy Karan – więcej
[link widoczny dla zalogowanych]
Światowa Róży Różańcowa Rodzin i Rodziców Dzieci Uzależnionych – więcej
[link widoczny dla zalogowanych]
...

Mimo ze to czesto chemia to jednak ma na celu zniszczenie duszy bo to szatan. Stad bez duchowej walki nie da sie wygrac. Stad Różaniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy