Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Emocje.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:48, 05 Cze 2017    Temat postu: Emocje.

Emocje w naszym domu – dlaczego warto o nie dbać?
Małgorzata Chrapkiewicz | Czer 05, 2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Wychowanie z otwartością na emocje, to piękny prezent, jaki możemy dać naszym dzieciom. Naprawdę warto poświęcić tej sferze czas i uwagę.

Zdolności związane z rozpoznawaniem i zarządzaniem emocjami mają niemały wpływ na nasze życie, a zwłaszcza na jego część związaną z relacjami. A relacje budujemy w każdej dziedzinie życia – w końcu jesteśmy istotami społecznymi. Jeśli również jesteś zdania, że warto rozwijać inteligencję emocjonalną u siebie, a także u swoich dzieci, i szukasz sposobów jak to robić – skorzystaj z kilku poniższych wskazówek, jak dbać o inteligencję emocjonalną całej rodziny.
Czytaj także: Tłumione emocje – jak nas niszczą?
Jakie masz podejście do wyrażania emocji?

Nasze podejście do emocji jako takich, przekłada się na sposób, w jaki podchodzą do nich nasze dzieci: czy wstydzą się wyrażać emocje, uważają je za złe, czy raczej wyrażają je z otwartością i szacunkiem dla innych. Jeżeli w domu rodzinnym ważne jest dla nas poczucie akceptacji naszych emocji i swoboda w ich wyrażaniu – warto popracować nad stworzeniem odpowiedniej atmosfery.

Na samym początku zastanówmy się, jaki mamy stosunek do emocji pozytywnych i negatywnych oraz co sądzimy na ich temat. Może być tak, że sami zostaliśmy nauczeni tłumienia i ukrywania emocji negatywnych. Ten problem ma wielu z nas. Jednak takie traktowanie swoich emocji prowadzi do kumulowania ich i niekontrolowanych wybuchów. Jest niezdrowe.
Kilka prawd o emocjach:
człowiek jest wyposażony w zdolność odczuwania emocji przyjemnych i nieprzyjemnych,
zarówno jedne i drugie są przydatne, mają swój sens i swoją rolę; wszystkie emocje są dobre,
otwarte wyrażanie emocji jest zdrowe, oznacza traktowanie innych osób z szacunkiem; dzięki wyrażaniu emocji możemy uniknąć wielu nieporozumień,
powinniśmy wyrażać nasze emocje w sposób, który nie krzywdzi innych osób,
należy odróżnić emocję jako taką (np. złość), sposób jej wyrażenia (np. płacz i krzyk u dziecka) oraz zachowanie, jakie podjęto pod jej wpływem (np. rzucanie zabawkami, pobicie kolegi),
emocja pojawiła się bez wpływu naszej (lub dziecka) woli, więc najlepszą drogą jest jej zaakceptowanie; sposób wyrażenia emocji u dziecka jest specyficzny i będzie się zmieniał z wiekiem, możemy uczyć nasze dziecko wyrażania jej w sposób bardziej przyjazny dla innych; zachowania pod wpływem emocji nie musimy akceptować i możemy wpływać na jego zmianę w podobnych sytuacjach.
Czytaj także: „Po co te emocje”, czyli jak zrozumieć to, co się w nas dzieje

Jeśli sami odczuwamy opór przed otwartym wyrażaniem emocji i nie czujemy się gotowi w pełni zaakceptować uczuć najbliższych osób – zadbajmy najpierw o tę sferę. Ten opór może być kwestią nawyku i nie musi oznaczać niskiej inteligencji emocjonalnej. Prawdopodobnie jest efektem wychowania, wyuczenia, wypracowania własnego sposobu radzenia sobie ze światem.

Jednak uczuć nie musimy się bać, nie musimy się przed nimi chronić. Jacy byliby ludzie bez emocji? Jak wyglądałyby związki, przyjaźnie? Skąd wiedzielibyśmy, kto i co jest dla nas ważne, jeżeli nie bylibyśmy zdolni do odczuwania radości, oczekiwania, podniecenia, smutku, obawy a nawet złości? Emocje nadają koloryt naszemu życiu, nawet jeśli czasami są trudne. Nauka lepszego ich rozumienia i radzenia sobie z nimi sprawi, że będziemy lepiej czuli się sami ze sobą, a także w towarzystwie innych ludzi. Podniesie poziom naszej satysfakcji z życia.

Wychowanie z otwartością na emocje, to piękny prezent, jaki możemy dać naszym dzieciom. Naprawdę warto poświęcić tej sferze czas i uwagę. Dzięki wzrastaniu w atmosferze akceptacji emocji nasze dzieci nauczą się, że ważna jest samoświadomość, dbanie o potrzeby własne oraz innych osób. Zdobędą kompetencje w zakresie radzenia sobie z trudnymi emocjami bez tłumienia ich.
Czytaj także: Wielkie emocje małego człowieka. Jak radzić sobie z napadami złości u dziecka?
Jeżeli chcesz stworzyć w swoim domu atmosferę przyjazną wyrażaniu emocji, zadbaj o:
przyzwolenie na odczuwanie emocji przyjemnych i nieprzyjemnych; nie karz dzieci za odczuwanie złości, rozróżniaj emocję od zachowania do jakiego doprowadziła, AKCEPTUJ wszystkie emocje, które się pojawiają w Tobie i w innych osobach. Próbuj zrozumieć ich przyczynę i znaczenie,
przyzwolenie na wyrażanie emocji w sposób, który nie rani innych; pozwól sobie i pozostałym członkom rodziny na otwarte wyrażanie emocji, one muszą mieć ujście; jeśli Twój lub czyjś sposób wyrażania emocji krzywdzi inne osoby, narusza ich granice – spróbuj go zmienić lub komunikuj, jak to na Ciebie wpływa; dzieciom pomóż nauczyć się innych sposobów wyrażania trudnych emocji (tutaj szczególnie warto uzbroić się w cierpliwość),
kulturę mówienia o tym, co czujemy, nazywania emocji po imieniu; tutaj najlepiej zadziała przykład własny – domownicy, widząc że używasz nazw emocji, komunikujesz, co odczuwasz w związku z ich zachowaniem czy daną sytuacją, być może również przekonają się do tej formy komunikacji; jeżeli wydaje Ci się, że używając nazw emocji brzmisz „sztucznie” możesz zastąpić je innymi określeniami – ważne, aby wyrażać to, co dzieje się w Twoim wnętrzu; mów o swoich emocjach zamiast etykietowania i wytykania błędów innym osobom np. „jest mi przykro, że nie sprzątnąłeś po sobie, bo chciałabym abyśmy wszyscy dbali o nasz wspólny dom”, zamiast „jesteś okropnym bałaganiarzem, znowu nie posprzątałeś po sobie!”.



Wprowadzenie w rodzinie nowego stylu, jakim jest mówienie o emocjach, nie zawsze będzie proste, zwłaszcza jeśli wcześniej ten temat był zupełnie pomijany. Możemy napotkać opór naszych domowników. Jednak warto próbować! Jeżeli wydaje się to trudne w naszej rodzinie, zacznijmy delikatnie, bez presji, tak, aby każdy czuł, że jest to dobrowolne.

Zadbanie o atmosferę otwartości na emocje, to konieczny początek do tego, by móc wspierać swoją rodzinę w rozwoju różnych zdolności z zakresu inteligencji emocjonalnej: rozpoznawania uczuć, nazywania ich i rozumienia, empatii, regulowania i zarządzania emocjami.

...

Warto poznawac wnetrze czlowieka. To pomaga zyc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:07, 01 Lip 2017    Temat postu:

Cudowne zdanie, które może zażegnać małżeński spór
Anna O'Neil | Lip 01, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


To zdanie brzmi totalnie niewinnie. Należy go nadużywać, jak tylko zaczynamy podnosić głos. To metoda jednej z naszych angielskich koleżanek. Tak nam o niej opowiada…


N
ie jestem najlepsza w kwestii porozumiewania się w związku – opowiada dziennikarka Anna O’Neil. – Dziewięć na dziesięć razy wolę przemilczeć to, co mi przeszkadza, a moja krótka pamięć pozwala mi szybko zapomnieć. Jak na razie, wszyscy na tym wygrywają.

Pracuję jednak nad tym aspektem mojej osobowości. Kiedy czuję, że barykaduję emocje za murem, otwieram jedną z książek Brené Brown i to zawsze przywraca mi rozsądek. Ta autorka wielu książek psychologicznych, badaczka i nauczyciel akademicki, ma genialną misję, by pomagać ludziom w tym, by byli autentyczni i podnosili się z upadków silniejsi.

To fantastyczna metoda. W tym tygodniu pochłonęłam jej ostatnią książkę „Rising strong”. Stać się silniejszym… Wpadłam na pomysł, który może kompletnie zmienić mój sposób porozumiewania się z mężem… na dobre.
Czytaj także: Dlaczego życie Twoich znajomych na Fejsie jest lepsze?

Kiedy jesteśmy wściekli albo czujemy się zranieni czy zakłopotani, albo kiedy sami nie potrafimy nazwać emocji, które nami targają, Brené Brown poleca, by zacząć rozmowę od prostego zdania: „Myślę, że…”.

Dam przykład.

Któregoś dnia mój mąż był – inaczej niż zwykle – milczący i opryskliwy, nie rozumiałam dlaczego. Powiedziałam sobie: to prawdopodobnie dlatego, że nie poświęciłam mu dzisiaj wystarczająco dużo uwagi. I oczywiście, to mnie oburzyło. Mam swoją pracę i potrzebuję trochę wolnego czasu! Nie poświęciłam mu tego dnia wystarczająco dużo uwagi, przy tym wszystkim, co miałam jeszcze do zrobienia!

Już byłam gotowa się zdenerwować, ale pamiętam, że powiedziałam do niego: „Myślę, że jesteś niezadowolony, bo się zdystansowałam. Mylę się?”. Jak było do przewidzenia, myliłam się, ale potrzebowałam usłyszeć to od niego. A on był wdzięczny, że byłam w stanie odkryć przed nim moją niepewność, co samo w sobie jest gestem zaufania.

To, co jest w tym zdaniu wspaniałe, to to, że jest całkowicie pozbawione agresji, niewinne. Zamiast oskarżająco używać zaimka „ty”, mówisz „ja”, co natychmiast łagodzi twoje słowa.

Wtedy możesz być na sto procent uczciwa i powiedzieć, co Ci przeszkadza. Pokazujesz mężowi, że masz do niego wystarczające zaufanie, by rozwiązać problem, że jesteś otwarta na inne, niż Twoja interpretacja sytuacji.
Czytaj także: Małżeńskie „fair play”. Jak się zdrowo spierać

Jeśli to, co sobie wyobrażasz okaże się mylne, poczujesz ulgę, jeśli przeciwnie – zaczęłaś rozmowę i jesteś w połowie drogi do rozwiązania problemu. Nie do kłótni.

Nie wolno zapominać, że widzimy świat własnymi oczami. Opowiadamy więc sobie historie, by poszerzyć własną wiedzę. Najlepiej, jeśli staramy się odkryć, jakie są motywacje i myśli innych. Nie można patrzeć tylko z własnej perspektywy. Kiedy więc możemy, dlaczego nie poprosić osoby siedzącej naprzeciwko, by wyjaśniła swój punkt widzenia, zamiast mówić za nią?

Myślę, że… Odtąd zamierzam stosować tę metodę, by unikać małżeńskich sporów.
Czytaj także: Konrad Kruczkowski: Dlaczego mężczyźni nie okazują uczuć?



Tekst pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia

...

Trzeba wyjasniac. Niedopowiedzenia w rodzinie to jakis horror in wstep do rozpadu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:55, 16 Lip 2017    Temat postu:

Piszemy do siebie listy. Nie tylko miłosne!
Iwona Jabłońska | Lip 16, 2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Nasze listy to nie tylko listy miłosne. Fajnie jest napisać do siebie właśnie wtedy, kiedy jesteśmy pokłóceni, kiedy trudno się dogadać, gdy emocje biorą górę…

W dobie komputerów, smarfonów i innych urządzeń mobilnych, przez które szybko i łatwo się porozumieć, tradycyjna forma pisania listów odchodzi już w zapomnienie. Jednak nie dla wszystkich! Jest jeszcze garstka „dinozaurów”, które lubią się komunikować w ten sposób. My z Mężem też do nich należymy!

Nie ukrywam, że zawsze bardzo mnie cieszy SMS od Macieja z czułym „Kocham Cię”, „Tęsknię za Tobą”… Mamy jednak w zwyczaju pisać do siebie również listy. Te natomiast pojawiają się zdecydowanie rzadziej niż wiadomość na szklanym ekraniku, aczkolwiek ich wartość jest nieoceniona!
Czytaj także: Słowo „przepraszam” powinno być częstsze w małżeństwie niż „kocham cię”

Zainspirowani zadaniem na naukach przedmałżeńskich postanowiliśmy już z Niego nie rezygnować, co zdecydowanie owocuje w naszej relacji. Co więcej, małżonkowie z ponad 50-letnim stażem zachęcając nas do tego, sami przyznali, że praktykują to do dziś. Oni na przykład mają specjalne miejsce w domu, w którym jest tzw. skrzynka odbiorcza. Oboje wiedzą, że jeśli gdzieś, to właśnie tam mogą znaleźć kartkę od ukochanej osoby.


Nigdy mi o tym nie mówiłaś

Na kursie przedślubnym podczas jednego z warsztatowych bloków dostaliśmy do wykonania zadanie specjalne: LIST MIŁOSNY, w którym trzeba było napisać same miłe słowa w kierunku narzeczonej czy narzeczonego.

To, co w sobie lubimy, za co się cenimy, chcemy podziękować… Fantastycznie wpleciona część pomiędzy trudne tematy, które nie raz w przypadku wielu par wywołały niekoniecznie pozytywne emocje, podczas dialogu face to face (nauki polegały głównie na dialogu narzeczeńskim).

Zadziwiające było to, że niektórzy mężczyźni po przeczytaniu takiego listu płakali… wbrew powszechnie panującej opinii: „chłopaki nie płaczą”. Chociaż dla mnie (jeśli to jest w wyjątkowych sytuacjach, takich jak ta) jest to po prostu męskie. Pamiętam jednego chłopaka – dobrze zbudowany „twardziel”, sprawiał wrażenie nieugiętego emocjonalnie. Po przeczytaniu listu od narzeczonej popłakał się, coś w nim pękło. Ile tam musiało kryć się nieujawnionych i w końcu nazwanych uczuć, ile emocji… Coś pięknego!
Czytaj także: List do miłości mojego życia, której jeszcze nie spotkałem

U nas zresztą było podobnie. Pewne rzeczy wydają się oczywiste, a tu nagle w obliczu takiego zadania dowiadujemy się tak cudownych rzeczy od ukochanego. Ja usłyszałam tamtego dnia od Macieja w przypadku pierwszej i najważniejszej wtedy dla mnie rzeczy, za którą dziękowałam Mu w liście: „nigdy mi tego nie mówiłaś”. Był wzruszony.


Sposób na wstęp do dialogu po kłótni

Przez cały okres narzeczeństwa wielokrotnie pisaliśmy do siebie listy – te bardziej bogate w treść, jak i małe karteczki ze zwykłym-NIEZWYKŁYM: „Miłego dnia”, „Dzisiaj będzie pięknie, uśmiechnij się”, „Kocham Cię” itp. Wszystko mamy w specjalnym pudełku z pamiątkami z tamtego czasu.

Nasze listy to nie tylko listy miłosne. Fajnie jest napisać do siebie właśnie wtedy, kiedy jesteśmy pokłóceni, kiedy trudno się dogadać, gdy emocje biorą górę… Wówczas jest to świetna forma na to, żeby chwilę ochłonąć, po czym przelać na papier i nazwać wszystkie fakty i uczucia.

Często już po takim przelaniu na papier atmosfera się oczyszczała, później je czytamy i możemy (już) spokojnie rozmawiać o konkretach. Nie zawsze to praktykujemy, ale ta forma zdecydowanie bardziej „studzi emocje” i pozwala na bardziej konstruktywny i mniej raniący przekaz w przypadku nieporozumień.


List niespodzianka

Wspaniale jest obudzić się rano i na stole zobaczyć śniadanie z jakimś miłym listem od męża czy żony. Również kiedy stoimy przed jakimś ważnym wydarzeniem lub mieliśmy trudny czas, otrzymać taką dawkę pozytywnej energii jest czymś pięknym.

Od dnia ślubu mamy kolejne pudełko, które zapełnia się naszymi listami i karteczkami. Wyobrażam sobie czasem, jak będzie wspaniale usiąść kiedyś jako staruszkowie, zaparzyć dobrą herbatę czy kawkę, wyciągnąć te wszystkie narzeczeńskie i małżeńskie listy, i powspominać minione czasy…

Zachęcam wszystkich zakochanych do praktykowania tej formy niecodziennych wiadomości!

...

List w formie papieru to juz relikt...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:36, 17 Lip 2017    Temat postu:

Poznaj swoje emocje i zachęć do tego rodzinę!
Małgorzata Chrapkiewicz | Lip 17, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Zacznij stosować zwierciadło emocji – pomóż mężowi, żonie, dzieciom nazwać ich własne uczucia. Dodatkowo rozwiniesz swoją empatię i pogłębisz zrozumienie dla swoich bliskich.


J
ak często zastanawiasz się, co czujesz? Co by Ci to dało, gdybyś robił to częściej? Rozpoznawanie emocji, to zdolność będąca podstawą całej inteligencji emocjonalnej. Tutaj znajdziesz kilka pomysłów, jak ją rozwinąć.
Czytaj także: „Po co te emocje”, czyli jak zrozumieć to, co się w nas dzieje
Nazwij emocje

Jest ich bardzo dużo i choć znamy wszystkie te słowa, to na co dzień używamy zaledwie kilku. Nazwy podobnych emocji mają różne zabarwienia, bo przecież zniecierpliwienie różni się od irytacji, czym innym jest zaduma, a czym innym znudzenie.

To bogactwo nazw warto sobie przypomnieć. Na początku zachęcam do wydobycia ich ze swojej pamięci i stworzenia własnej listy lub mapy emocji. Gdy już wydaje nam się, że więcej nie ma – warto zajrzeć do internetu – może się okazać, że jest ich jeszcze sporo. Ciekawym spojrzeniem na emocje i ich nazwy jest Koło emocji Plutchika (amerykańskiego psychologa). To próba wyróżnienia ośmiu podstawowych emocji oraz ich łagodniejszych form.



Jak nauczyć się rozpoznawać, co czujesz?

Przede wszystkim zacząć zwracać na to uwagę. Zadawać sobie pytanie: co czuję? Jak mógłbym nazwać to uczucie? Skąd się we mnie pojawiło? I robić to zawsze, kiedy z naszym ciałem coś się dzieje (czujemy napięcie, ból, drżenie, itp.). Ciało reaguje na emocje i w tej sferze także warto siebie lepiej poznać.
Czytaj także: Dlaczego ukrywamy emocje?

Jeżeli faktycznie chcemy rozwinąć w sobie tą umiejętność, to pomoże nam wyrobienie w sobie nawyku zaglądania w głąb siebie i zastanawiania się, co czujemy. Nawyk wyrabia się systematycznym powtarzaniem jakiejś czynności przez ok. 40 dni, a więc najlepiej półotra miesiąca. Co można konkretnie robić? Zacząć zapisywać swoje emocje. W zależności od Twoich preferencji i sposobu, w jaki spędzasz dzień, możesz zapisywać je w momencie kiedy się pojawiają (chwilę po) lub np. wieczorem robiąc przegląd całego dnia. Najważniejsze, aby robić to codziennie. Wybierz sposób pasujący do Ciebie oraz miejsce, gdzie będziesz zapisywać (notatnik, kalendarz, komputer, aplikacja w telefonie) i do dzieła! Zacznij już dziś: jakie emocje odczuwałeś przez cały dzień?

Samo nazwanie emocji sprawia, że staje się ona słabsza. Poznaj to, to dzieje się w Tobie, a będzie ci łatwiej nad tym zapanować.


Jak mogę w tym wspierać moje dzieci?

Dzieci warto uczyć tej umiejętności od najmłodszych lat, a nazwy podstawowych emocji można wprowadzać odkąd zaczynają mówić. Warto wspólnie analizować sytuacje, w których pojawiały się u dzieci emocje, zwłasza te trudne.
Czytaj także: Sprawdź, czy jesteś inteligentny emocjonalnie

Możemy także zaproponować dziecku najróżniejsze zabawy i gry związane ze świadomością własnych emocji:
odgrywanie scenek, kalambury emocjonalne,
strojenie min przed lustrem (np. Zosia jest smutna, wesoła, Zosia się złości, wstydzi, boi, itp.),
opowiadanie historyjek o tym, jak Zosia przeżywała różne emocje (np. z użyciem kostek z obrazkami) – w historyjkach warto zaakcentować, co było przyczyną, jakie uczucia się pojawiały i co dziecko zrobiło pod ich wpływem; dziecko może opowiadać samo lub z pomocą rodzica,
zbudowanie z papieru „kostki emocji” i zabawa nią na różne sposoby,
wprowadzanie wszelkich zabaw plastycznych, których tematem mogą być emocje.

Można także zaproponować dziecku sposób komunikowania emocji, jeżeli jest mu ciężko wyrazić uczucia słowami np. za pomocą pokazania odpowiedniego napisu/rysunku na „kostce emocji”, wybrania odpowiedniej karty emocji z zestawu lub przygotowania własnego rysunku. W internecie można znaleźć i zakupić różne gry i pomoce do wspólnej zabawy z emocjami. We wszystkie proponowane gry i zabawy można zaangażować całą rodzinę!


Zwierciadło emocji

Nie zawsze jest nam łatwo rozpoznać własne emocje. Trudności przysparza fakt, że zmieniają one sposób postrzegania świata, gdy jesteśmy pod ich wpływem. W momentach silnego wzburzenia, frustracji, lęku czy rozpaczy nie jest łatwe nazwanie własnych uczuć. Wtedy, mogą przyjść nam z pomocą inne osoby, które zadziałają jak zwierciadło emocji. My również możemy być zwierciadłem emocji dla innych. Co to znaczy?

Jest to prosta technika, do której wystarczy trochę empatii. Wyobraźmy sobie, że mąż/żona wraca z pracy w nienajlepszym nastroju. Rzuca zdawkowe „cześć” i wychodzi do innego pokoju. Po jakimś czasie przychodzi do kuchni i wypowiada kąśliwą uwagę o bałaganie. Czy gdyby nasz partner nie był pod wpływem negatywnych emocji, zachowywałby się tak samo? Jeśli nie, to co może odczuwać? Złość, gniew, rozczarowanie? Zamiast rzucić równie wzburzone „O co ci chodzi?” lub „Co cię ugryzło?”, które doprowadzi do eskalacji emocji, lepiej powiedzieć: „Kochanie, mam wrażanie, że coś cię dzisiaj mocno rozzłościło” lub „Wydaje mi się, że jesteś bardzo zdenerwowany”. Wsparcie w nazwaniu emocji działa uspokajająco i otwiera pole do dialogu.

Zacznij stosować zwierciadło emocji – pomóż mężowi, żonie, dzieciom nazwać ich własne uczucia. Dodatkowo rozwiniesz swoją empatię i pogłębisz zrozumienie dla swoich bliskich. Powiedz, co widzisz w sposób łagodny, dopytując się, czy faktycznie tak jest (pamiętaj, że mimo wszystko może być inaczej). Uzyskasz to używając wyrażeń „wydaje mi się”, „mam wrażenie” oraz nazywając emocje. Jest duża szansa, że inni domownicy podpatrzą tę technikę u ciebie i zaczną jej używać w sposób naturalny.

...

Warto poznawac emocje zeby one nie rzadzily.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:16, 02 Sie 2017    Temat postu:

Jak gumka do włosów zrobiła ze mnie lepszą matkę?
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Sier 02, 2017

Marina Shemesh | CC
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Zastanawiasz się, co w ogóle mają gumki do włosów do rodzicielstwa? I niby w jaki sposób czynią je lepszym? Ja też w to nie wierzyłam. Dopóki nie przetestowałam na własnej skórze.

Bycie rodzicem nie jest łatwe, wiadomo, a mały brzdąc jak mało kto potrafi wyprowadzić z równowagi. Zmęczenie, brak odpowiedniej ilości snu i świadomość obowiązków, z którymi nie nadążamy, nie ułatwia sytuacji. Gdyby tak ktoś wynalazł magiczne pigułki – suplement diety uzupełniający niedobory cierpliwości, rodzicielstwo byłoby o wiele prostsze! Tymczasem pozostaje kubek melisy, który nie zawsze działa…

Zgadzamy się co do tego, że wobec dzieci nie stosujemy przemocy. Żadnej. Nigdy.
Czytaj także: Dlaczego nie wolno bić dzieci?


Mam dosyć i …

Ale chyba każdemu rodzicowi, zwłaszcza w przypływie gorszych emocji czy słabości, zdarzyło się stracić cierpliwość, powiedzieć coś niezbyt miłego, warknąć pod nosem czy podnieść głos. Bo dziecko po raz 84378256 rozrzuciło pół obiadu na dopiero co umytą podłogę albo korzystając z 60 sekund, które spędziłaś w toalecie, namalowało Ci nową tapetę w salonie.

Innym razem hamulce puszczają całkiem bez powodu, kiedy dziecko po prostu coś wyleje, przewróci, stłucze czy zwyczajnie Cię nie posłucha (czyli, jednym słowem, zachowa się jak KAŻDE dziecko).


Co robić w takich sytuacjach?

Shauna Harvey, blogerka parentingowa zaproponowała przekładanie gumki do włosów z jednego nadgarstka na drugi w każdej z tych sytuacji, kiedy bezsensownie zdenerwujesz się na dziecko. Była zmęczona tym, że tak łatwo daje się wyprowadzić z równowagi i doprowadzić do łez swojemu 4-letniemu synkowi (a było tak co najmniej kilka razy dziennie). Poszukiwała sposobu, który ułatwi jej nieco walkę z negatywnym sposobem reagowania i irytacją, a także motywacji do ćwiczenia się w cierpliwości.

Co rano wkładała na nadgarstek pięć gumek do włosów. Za każdym razem, kiedy była niemiła dla dziecka, zdenerwowała się na nie czy powiedziała (choćby pod nosem) coś przykrego, przekładała gumkę na drugą rękę. Ale to nie koniec, bo cała „zabawa” polega na tym, żeby na nadgarstku pozostawało tych pięć gumek. Aby więc ozdoba trafiła na swoje miejsce ,za każdym razem należało wynagrodzić dziecku swoją chwilę słabości.
Czytaj także: Zbyt często puszczają Ci nerwy? Jesteś agresywny? Zobacz, jak możesz to zmienić!



Sposobów jest wiele i naprawdę są bardzo proste. Shauna podała kilka przykładów, powołując się na inną blogerkę, u której podpatrzyła to rozwiązanie. Metodą wynagrodzenia dziecku matczynej irytacji jest powiedzenie „kocham cię”, poczytanie bajki, przytulenie, opowiedzenie dowcipu, podarowanie jakiegoś drobiazgu, zrobienie czegoś pysznego do jedzenia, zaśpiewanie wspólnie piosenki czy nawet pogapienie się przez okno przez kilka chwil. Niby niewiele, a jednak dużo, bo chodzi przecież o intencję, czas i wysiłek przeznaczony na wynagrodzenie dziecku swojej słabości.






Post, w którym Shauna zaproponowała przekładanie gumek do włosów, ma blisko 12 tys. udostępnień w mediach społecznościowych.

Podjęłam wyzwanie. Przez kilka dni chodziłam z gumkami do włosów na nadgarstkach. Jesteście pewnie ciekawi, czy to w ogóle działa. Ja też byłam. I nie ukrywam, że podchodziłam do eksperymentu dość sceptycznie. Jak niby przekładanie ozdoby do włosów ma zmniejszyć moją irytację i podnieść poziom cierpliwości do małego, a niekiedy krnąbrnego brzdąca?
Czytaj także: Jak wychować dziecko, które sobie poradzi?


Ale wiecie co? To działa!

Przede wszystkim uświadamiasz sobie, ile razy bezsensownie denerwujesz się na coś, czym w ogóle nie powinnaś była się przejmować. Owszem, bez gumek do włosów też miałam świadomość sytuacji, w których zachowałam się wobec mojego dziecka nie tak, jakbym sobie tego życzyła. Ale dopiero widok tych gumek na ręku pozwolił mi na zwizualizowanie sobie skali mojej irytacji i większą świadomość moich emocji.

Przygotuj się na dni, kiedy wszystkie gumki będziesz mieć na prawym nadgarstku, co oczywiście napawa dumą. Ale również na takie, kiedy wszystkie znajdą się na drugiej ręce. A nawet gorzej, trafią tam po raz kolejny i kolejny…

Mając świadomość tych wszystkich „razów”, kiedy dałaś ponieść się złym emocjom, masz większą motywację, by naprawić błędy i z powrotem „przenieść” gumki na właściwy nadgarstek. I jeśli taka prosta rzecz przypomina Ci o tym, że każdego dnia musisz się starać, by być jak najlepszą mamą dla swojego dziecka, to dlaczego z niej nie skorzystać?

...

Wykonywanie z gory zaplanowznych mechanicznych czynnosci w sytuacji stresu dziala jak przerywnik zatem pozwala uruchomic umysl aby sie uspokoic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:15, 26 Sie 2017    Temat postu:

Jak rozpoznać, że cechujesz się inteligencją emocjonalną?
Inma Alvarez | Sier 25, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij    

Komentuj

 




Dużo słyszy się o inteligencji emocjonalnej, ale jak zrozumieć, czym ona jest oraz – co nawet ważniejsze – czy ją masz?
To nie tylko wiedza

Pojęcie inteligencji emocjonalnej jest powiązane z bardzo ważnym postępem w psychologii, który miał miejsce w ostatnich latach, a co za tym idzie, również postępem w pedagogice. Postęp ten wyraża się w skonstruowaniu teorii inteligencji wielorakich. Można ją streścić w tym zdaniu: inteligencja znaczy o wiele więcej niż „dużo wiedzieć”.

W 1983 roku Howard Gardner, w swojej książce „Inteligencje wielorakie. Teoria w praktyce” wprowadził pogląd, zgodnie z którym wskaźniki inteligencji, takie jak jej iloraz, nie opisują w pełni ludzkiej inteligencji, ponieważ nie biorą pod uwagę ani „inteligencji interpersonalnej” – zdolności do odczytywania intencji, motywacji i pragnień innych ludzi, ani „inteligencji intrapersonalnej” – zdolności do zrozumienia samego siebie, oszacowania własnych uczuć, obaw, samomotywacji.

Ten zestaw kompetencji jest tym, co nazywa się „inteligencją emocjonalną”, w obrębie której wyróżniamy: samokontrolę, entuzjazm, empatię, wytrwałość i zdolność do motywowania samego siebie.

Dobrą wiadomością jest, że te kompetencje nie zależą tylko od charakteru czy genów. Można również się ich nauczyć i doskonalić je na przestrzeni całego życia, jeśli zastosuje się odpowiednie metody.
Czytaj także: Duchowy i emocjonalny daltonizm – to on odbiera nam nadzieję!


Jak uczymy się obsługiwać nasze emocje?

Zgodnie z najnowszymi odkryciami, emocje, które odczuwamy, nie są jedynie czymś niematerialnym, lecz mają swoje odbicie biochemiczne.

Nasz mózg używa prostego sposobu, żeby szczegółowo rejestrować wspomnienia emocjonalne: systemy alarmu neurochemicznego, które w momencie zagrożenia przygotowują organizm do walki lub uniku, kopiują momenty z pamięci z dużą intensywnością, za pośrednictwem wydzielania określonych hormonów, w najważniejszej części mózgu: w ciele migdałowatym.

To wyjaśnia, dlaczego czasem odbieramy pewne emocje, przeżywamy traumy albo żyją w nas wspomnienia, z pewną intensywnością i nie wiemy dlaczego. Nasz emocjonalny „przewodnik” tworzy się zwłaszcza w pierwszych latach życia i pozostaje wykorzystywany przez całe życie, ponieważ poprzedza on nasze umiejętności intelektualne.

Przez długi czas rola emocji była niedoceniana. A są one również bardzo ważne w ćwiczeniu rozumu. Pomiędzy odczuwaniem i myśleniem, emocje kierują naszymi decyzjami, współpracując z racjonalnym umysłem i umożliwiają – bądź uniemożliwiają – samo myślenie.
Czytaj także: Sprawdź, czy jesteś inteligentny emocjonalnie

Ale prawdą jest także, i to też jest wielkim odkryciem, że rozum może nauczyć się zarządzać emocjami, kierować nimi, zapobiegać ich samorzutnemu rozprzestrzenieniu i przejęciu przez mózg emocjonalny pełnej kontroli nad naszym umysłem.


To, co NIE jest inteligencją emocjonalną

Przez wiele lat, można by wręcz rzec – wieków, sądzono, że panowanie nad emocjami równa się ich powstrzymywaniu, jak gdyby były czymś złym. Ale powstrzymywanie jest błędem: zduszone emocje zawsze szukają miejsca ujścia. Wiele zaburzeń i cierpień emocjonalnych pochodziło z tego błędnego sposobu postrzegania emocji, bez ich odniesienia do całości psychiki ludzkiej.

A jest wręcz przeciwnie, tym czego domaga się inteligencja emocjonalna jest nauczenie się panowania nad emocjami, poprzez pozostawienie im wolnej przestrzeni, ale tak, aby nie wymknęły się spod kontroli. Tak, żebyśmy mieli możliwość wyboru, jak chcemy wyrazić nasze uczucia. To jak poskramianie dzikiego konia: dobrze wytrenowany, jest potencjalnym zwycięzcą w wyścigach; bez kontroli, jest wściekłą bestią.

W jaki sposób możemy zdefiniować inteligencję emocjonalną? Jest to zdolność do motywowania samych siebie, wytrwania w zobowiązaniu, pomimo rozczarowań i niepowodzeń, do kontrolowania odruchów, regulowania naszych własnych stanów ducha, do zapobiegania lękom kolidującym z naszymi racjonalnymi sądami oraz do współczucia i ufania innym.

Bardzo ważne jest również, nauczyć się czerpać korzyści z negatywnych emocji: zły humor, na przykład, również może być użyteczny; gniew, melancholia i strach, mogą stać się źródłem kreatywności, energii i porozumienia. Złość może utworzyć pokaźne źródło motywacji, szczególnie kiedy wynika z konieczności naprawienia niesprawiedliwości czy nadużyć. Fakt dzielenia smutku może sprawić, że ludzie poczują się bardziej zjednoczeni. Jakaś nagląca potrzeba, zrodzona z poczucia niepokoju – zawsze wtedy, gdy nas nie przytłacza – może sprzyjać kreatywności.
Czytaj także: Wierność jest cechą najinteligentniejszych

Dzisiaj inteligencja emocjonalna jest ważna nie tylko w odniesieniu do relacji międzyludzkich: jest również cechą niezwykle pożądaną w kontekście pracy, w kontekście różnych organizacji. Inteligencja emocjonalna jest podstawą zdrowia i prawdziwie zdrowego przywództwa, w pracy oraz w życiu społecznym i osobistym. A dobrze sterowane emocje, współgrają z naszą inteligencją.

Artykuł powstał we współpracy z Javierem Fiz Pérezem, psychologiem, profesorem na Uniwersytecie Europejskim w Rzymie, odpowiedzialnym za Naukowy Rozwój Międzynarodowy i za Obszar Rozwoju Naukowego w Europejskim Instytucie Psychologii Pozytywnej (IEPP).

Tekst pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia

...

Tez nazywanie wszystkiego inteligencja jest bez sensu. Iteligencja to zdolnosc szybkiego pojmowania czyli rozumienia. Zatem ktos dlugo mysli wysila sie i nic. Zatem malo inteligentny a drugi spojrzy i juz zrozumie zatem jest INTELIGENTNY! Zatem emocjonalna to co? Szybkie wpadanie w emocje? R
Szybkie rozumienie emocji to normalna inteligencja. Tak jak szybkie rozumienie np. sensu historii...

Kontrolowanie emocji to wenetrzna dyscyplina. Tak to sie od dawna nazywa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:24, 11 Wrz 2017    Temat postu:

Jak stres wpływa na Twoje życie?
Inma Alvarez | Wrz 11, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Stres jest chorobą naszych czasów. A mimo to, sam w sobie nie jest zły: jest fizjologiczną reakcją organizmu, zestawem mechanizmów samoobronnych, którymi dysponują ciało i umysł, żeby przetrwać. Problemem jest permanentny, nadmierny stres. Jak sobie z nim radzić?


K
ażdego dnia stawiamy czoła jakimś wyzwaniom. W domu, w pracy, także w czasie wolnym stykamy się z całą lawiną różnorodnych wymagań. Stres jest stanem napięcia, dzięki któremu nasze ciało reaguje na te żądania. Nie możemy żyć bez stresu, ponieważ te wyzwania są stale obecne.

Więc dlaczego stres jest klasyfikowany jako choroba? W rzeczywistości, stres sam w sobie nie jest chorobą, ale kiedy jest się w stresie permanentnie, stan samoobrony przekształca się w „zwykły” sposób życia. Wtedy organizm ciągle jest poddawany nadzwyczajnemu wysiłkowi i to właśnie powoduje poważne problemy ze zdrowiem.

Stres bierze górę wtedy, kiedy ciało i umysł mają już dosyć i przez to nie jesteśmy w stanie kontrolować swoich reakcji.
Czytaj także: Stresujemy się, bo jesteśmy… inteligentni


Czy można wyeliminować stres?

Nie. Stres, jako odpowiedź ciała na sytuacje zagrożenia wewnętrznego czy zewnętrznego, jest odpowiedzią naturalną, która wchodzi w skład ludzkiej fizjologii. Jest częścią codziennego życia: sytuacji w pracy, w domu, w relacjach, może być rezultatem różnych konfliktów emocjonalnych, złego stanu zdrowia czy kłopotów finansowych.

Stres jest także rezultatem pewnych ważnych sytuacji w życiu człowieka: narodzin, śmierci, ślubu, rozwodu, przewlekłej choroby członka rodziny. Co oznacza, że liczba okoliczności, kiedy mamy z nim do czynienia, jest nieskończona. Nawet myślenie o przyszłości może wywoływać stres.

Problemem pojawia się wtedy, co warto powtórzyć, kiedy ciału i umysłowi nie udaje się opanować takiej sytuacji i reakcja fizjologiczna wymyka się spod kontroli.

Należy zacząć się niepokoić, kiedy zaobserwujemy takie na przykład symptomy:

– Nerwowe odruchy: obgryzanie paznokci, zaciskanie szczęki, stukanie palcami, zgrzytanie zębami, zaciskanie pięści, ciągłe dotykanie twarzy, drapanie skóry wokół paznokci, potrząsanie nogami, szarpanie włosów.

– Zmiany nastrojów: lęk, depresja, frustracja, wrogość lub gniew, zniechęcenie, niecierpliwość, drażliwość, niepokój.

– Zaburzenia behawioralne: agresja, zmiana godzin snu, wykonywanie kilku rzeczy naraz, wybuchy emocji, pozostawianie niedokończonych zadań, nieadekwatne, przesadne reakcje, mówienie zbyt szybkie lub krzyczenie, brak aktywności społecznej, brak czasu wolnego, bezsenność, problemy z pamięcią.

– Choroby związane ze stresem: bóle kręgosłupa, zaburzenia układu trawiennego, migreny, bóle głowy, bóle mięśni, problemy ze skórą, problemy jelitowe (biegunki lub zaparcia), częste oddawanie moczu, zawroty głowy.
Czytaj także: Stres? Zły nastrój? Receptą może być aktywność fizyczna


Klucz: nauczyć się zarządzać stresem

Sposób, w który reagujemy na stres, jest bezpośrednio związany z naszą psychiką i z tym, co specjaliści nazywają „systemem wierzeń”. Są to nasze podstawowe mechanizmy myślenia, które prowadzą nas do analizy zagrożeń i do reagowania na nie.

Tych kilka poniższych przykładowych przekonań (nasza wiara w ich prawdziwość) nasila stres, ponieważ prowadzi do dostrzegania zagrożenia w praktycznie każdej rzeczy, która nas spotyka:

Perfekcjonizm: Czujesz ciągłą presję, żeby coś osiągnąć? Krytykujesz się, bo nie jesteś doskonały? Czujesz, że nie zrobiłeś wystarczająco, mimo że włożyłeś w coś dużo wysiłku? Nie pozwalasz sobie na czas wolny i odpoczynek, bo ucierpiałoby na tym doskonałe wykonanie innych rzeczy?

Kontrola: Czujesz, że ciągle musisz mieć całkowitą kontrolę? Kiedy jesteś zdenerwowany/zdenerwowana, przejmujesz się, jak wyglądasz w oczach innych? Czujesz, że każdy brak kontroli jest oznaką słabości? Czujesz się niekomfortowo, kiedy innym przekazujesz zadania?

Zadowalanie innych: Twoja samoocena zależy od opinii innych na Twój temat? Czasami unikasz niektórych zadań w pracy, bo boisz się, że wywołasz niezadowolenie swojego szefa? Dbasz bardziej o innych niż o samego siebie? Trzymasz większość negatywnych emocji w sobie, żeby nie sprawiać przykrości innym?

Rywalizacja: Czujesz, że nigdy nie wykonujesz swojej pracy tak dobrze jak inni? Czujesz się jak oszust, kiedy mówią Ci, że Twoja praca została zrobiona dobrze?

Jeśli większość Twoich odpowiedzi brzmi: „tak”, to normalne, że czujesz się zestresowany. Wtedy każdy błąd czy pomyłka może być czynnikiem, który Twój mózg uzna za zagrożenie, wyzwalając nieproporcjonalną reakcję!

Zdaj sobie sprawę z przekonań, które masz, a które wywołują stres i wpływają na Twoje zachowanie. Zastąp je myślami bardziej realistycznymi i mniej stresującymi.
Czytaj także: Jak odnaleźć równowagę w codziennym życiu? 40 sprawdzonych sposobów


10 rad, które pozwolą Ci „opanować” stres

1. Na początku każdego dnia zrób listę swoich zadań, uporządkowaną od najważniejszego do najmniej ważnego.

2. Rób w ciągu dnia krótkie przerwy, w równych odstępach czasu. Odpręż się, rozciągnij albo pooddychaj głęboko i spokojnie przez 2-3 minuty w każdej godzinie.

3. Pilnuj swojej postawy ciała i sprawdzaj od czasu do czasu, czy nie jesteś spięty i czy Twoja sylwetka jest w prawidłowym ułożeniu.

4. Zdrowo się odżywiaj. Ogranicz ilość używek i toksyn (jak kofeina, alkohol, papierosy, słodycze), które przyjmujesz każdego dnia.

5. Kładź się spać co najmniej pół godziny wcześniej niż zazwyczaj i wstawaj 15 minut wcześniej, niż jest to konieczne. Rozbudź się i wykonuj poranne, stymulujące ćwiczenia.
Czytaj także: Neurolodzy odkryli „cudowną piosenkę”, która redukuje lęk o 65%

6. Zredukuj wszystkie możliwe źródła stresu dookoła siebie (na przykład, upewnij się, że w Twoim miejscu pracy i/lub domu jest dobre światło, wygodne siedzenie, niski poziom hałasu, porządek).

7. Umawiaj się często na spotkania z osobami, które Cię słuchają, które troszczą się o Ciebie i Twoje sprawy; rozmawiaj z nimi, dziel się tym, co Cię spotyka.

8. Zacznij uprawiać jakiś sport albo znajdź inne pasje, które pozwolą Ci uwolnić się od frustracji.

9. Pozwól swojemu umysłowi „oderwać się” przynajmniej dwa razy w ciągu dnia, raz za pomocą muzyki, książki albo Twojego ulubionego programu telewizyjnego, a drugi raz poprzez techniki relaksacyjne.

10. Wykonuj każdego dnia, przez co najmniej 10-15 minut, łagodne ćwiczenia fizyczne oraz trzy 20-minutowe sesje intensywniejszych ćwiczeń w każdym tygodniu.
Czytaj także: Od problemów finansowych do codziennej radości. 3 proste drogi do szczęścia



Artykuł pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia

Tekst powstał we współpracy z Javier Fiz Pérezem, psychologiem, profesorem na Uniwersytecie Europejskim w Rzymie, odpowiedzialnym za Naukowy Rozwój Międzynarodowy i za Obszar Rozwoju Naukowego w Europejskim Instytucie Psychologii Pozytywnej (IEPP).

...

Zawsze złe jest tylko nadmierne natezenie emocji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:36, 07 Paź 2017    Temat postu:

8 sposobów, które pomogą Ci zwalczyć lęk
Inma Alvarez | Paźdź 07, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Kiedy lęk utrzymuje się na przestrzeni czasu i nie jest kontrolowany, powoduje szkody w ciele i psychice człowieka, co przekształca się w zaburzenia.
Czym jest lęk?

To mechanizm przetrwania w sytuacjach, które mózg postrzega jako niebezpieczne: nasz organizm jest przygotowany do radzenia sobie z zagrożeniem. Tym samym, ściśle mówiąc, lęk jako reakcja fizjologiczna, sam w sobie jest dobry.

Gdzie więc leży problem? Ten mechanizm, który przygotowuje nasz organizm do stawiania czoła nadzwyczajnym sytuacjom, powoduje znaczny wysiłek fizjologiczny i nie może (nie powinien) utrzymywać się przez długi czas. Kiedy lęk utrzymuje się na przestrzeni czasu i nie jest kontrolowany, powoduje szkody w ciele i psychice człowieka, co przekształca się w zaburzenia.

Co ciekawe, lęk stał się problemem właśnie teraz, kiedy możemy powiedzieć, że ludzie mają widocznie mniej powodów do jego odczuwania: nie muszą bronić się przed dzikimi zwierzętami, szukać pożywienia w niebezpiecznych miejscach, posługiwać się mieczem, jeździć konno i walczyć wręcz albo zmagać się z nagłymi ucieczkami, jak ludzie poprzednich epok, którzy dzień po dniu walczyli o fizyczne przetrwanie.

Jednak nie chodzi o obiektywne niebezpieczeństwo, ale o to, jak je postrzegamy, bo właśnie ta percepcja powoduje uczucie lęku w naszym ciele. Jego wymiar zależy od naszego temperamentu, edukacji, którą otrzymaliśmy, okoliczności, w których się w danym momencie znajdujemy, itp.
Czytaj także: Jesteś z kimś w konflikcie? Zobacz, jak rozmawiać

Istnieją symptomy, które stanowią ewidentne przejawy niekontrolowanego lęku, na przykład: niezdolność do kontrolowania uczucia strachu czy niepewności; ciągłe złe samopoczucie, stały niepokój i przesadne zmęczenie; symptomy fizjologiczne jak nadmierna potliwość, nudności, napięcie, bóle mięśni, kołatanie serca, bezsenność, przyspieszony oddech, dreszcze, suchość w ustach, bóle głowy lub migreny oraz wiele innych.

Dlatego, cała strategia kontrolowania lęku ma podłoże psychologiczne: ważne, aby umieć przewartościować problem i aby rozwinąć podstawowe techniki kontrolowania emocji i uczuć, które rodzą się w obliczu zagrożeń, prawdziwych lub wyimaginowanych.

Konkretne techniki służące kontrolowaniu lęku są następujące:


Pierwsze i najważniejsze: trzeba ZDECYDOWAĆ SIĘ na relaks

Ważna jest Twoja osobista decyzja, która rodzi się w momencie bycia świadomym – dziś nazwalibyśmy to „mindfulnessem” – i opiera się na zdrowej samoocenie. Czasem trzeba przestać pędzić i pomyśleć o samym sobie. Każda osoba jest ważna. Jesteśmy ważni i my!


Określ, co wywołuje w Tobie lęk

Wtedy będziesz mógł go wykryć i podjąć odpowiednie kroki. Czynniki mogą być subiektywne i obiektywne, w zależności od tego, skąd pochodzi to, co powoduje stan niepokoju. Na przykład, przesadne dążenie do perfekcji albo chęć kontroli nad wszystkim w życiu: osoby cechujące się perfekcjonizmem miewają problemy z lękiem i kompulsjami. Przyczyny mogą być również obiektywne: nadmiar presji lub wymagań ze strony innych. Bardzo typowe w świecie pracy.
Czytaj także: Dopadają Cię lęki? Koniecznie przeczytaj najczęściej powtarzaną w Biblii radę


Interpretuj właściwie wydarzenia i sytuacje

Przywołuj pozytywne myśli. Ważne, by myśleć pozytywnie, komunikować się w jak największym stopniu z otoczeniem, bez obawy przed wyrażaniem własnych pomysłów. Podnoszenie własnej samooceny jest podstawą do panowania nad niepewnościami, które często niepotrzebnie wywołują lęk.


Analizuj

Każdy potrzebuje mieć czas do analizy i refleksji, w dopasowanym do siebie wymiarze, bez ciągłego powracania do tych samych myśli.

To bardzo ważne, żeby skoncentrować się, przede wszystkim, na teraźniejszości i potrafić zapomnieć o tym, co należy już do przeszłości. Fundamentalna jest umiejętność śmiania się i ironizowania z tego, co nie zasługuje na dużą uwagę. W tym względzie pomagają techniki poznawcze dla przezwyciężenia stresu oraz dobre techniki pobudzające kontrolę nad oddechem. Wolne i głębokie oddychanie przysposabia mózg do dobrego rozumowania.


Wyłącz się i odpocznij

Dobry sen jest podstawą do zapewnienia zdrowego odpoczynku umysłowi i ciału. To świetny środek, żeby osiągnąć równowagę emocjonalną i uniknąć przekształcania napięcia w objawy somatyczne. Przeznaczanie co najmniej ośmiu godzin na odpoczynek jest kluczowe dla zdrowia.


Rób to, co lubisz i co Cię odpręża

Warto zwrócić szczególną uwagę na ćwiczenia fizyczne, żeby wyładować energię i rozładować napięcie. To ważne, żeby znajdować czas dla nas samych, a żeby tak się stało, warto mieć jasno wyznaczone obowiązki tak samo wobec siebie, jak się ma wobec innych ludzi.
Czytaj także: Co byś zrobił, gdyby strach nie istniał?


Dobrze się odżywiaj

Jest jasne, że alkohol i kofeina powinny być pod kontrolą, zatem ich nieproporcjonalnie duże spożycie może z czasem zaszkodzić naszemu mózgowi. Z drugiej strony, spożycie cukru i skrobi może, oprócz powodowania otyłości i innych chorób, wywoływać niepokój. Jedzenie owoców, warzyw i produktów bogatych w minerały, jak magnez i potas, pomagają nam osiągnąć równowagę, w każdym sensie.


Bądź świadomy własnych uczuć

Świat uczuć jest ściśle związany z poziomem lęku. Zdrowe i pełne życie uczuciowe wyzwala stan emocjonalny, w którym przeważa poczucie bezpieczeństwa, solidny fundament życia. Zdawanie sobie sprawy z najważniejszych uczuć, które otaczają i wzbogacają nasze własne życie, jest skutecznym sposobem, na utrzymanie kontroli w momentach największego lęku.



Tekst powstał we współpracy z Javierem Fiz Pérezem, psychologiem, profesorem na Uniwersytecie Europejskim w Rzymie, odpowiedzialnym za Naukowy Rozwój Międzynarodowy i za Obszar Rozwoju Naukowego w Europejskim Instytucie Psychologii Pozytywnej (IEPP).



Artykuł pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia

...

O ile lek nie jest skutkiem grzechu to moze pomoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:38, 10 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Zamknij oczy. Posłuchaj. Zrozumiesz...
Zamknij oczy. Posłuchaj. Zrozumiesz...

Dzisiaj, 10 października (15:29)

Jeśli chcesz dobrze zrozumieć emocje innych, powinieneś jak najdokładniej ich... posłuchać. Bodźce wzrokowe są przy tym na tyle mniej ważne, że po to, by się lepiej skoncentrować, właściwie możesz zamknąć oczy. Przekonują o tym na stronie internetowej czasopisma "American Psychologist" badacze z Uniwersytetu Yale. Wyniki ich eksperymentów wskazują, że nieprzypadkowo do umiejętności słuchania innych przywiązujemy tak wielką wagę.
Zdjęcie ilustracyjne
/PAP/Retna/ © PHILIP REESON / RETNA UK /PAP


Nauki społeczne i biologiczne wielokrotnie potwierdzały już, jak silna jest nasza potrzeba związków z innymi ludźmi i jak wiele naszych zdolności służy lepszemu rozpoznawaniu ich emocji i intencji. Niestety, mimo woli i umiejętności, często wciąż odczytujemy te emocje niewłaściwie - mówi autor publikacji, dr Michael Kraus z Yale University. Wyniki naszych badań pokazują, że opieranie się na bodźcach słuchowych i wzrokowych, a szczególnie samych wzrokowych, może nie być najlepszą strategią - dodaje.

W serii pięciu eksperymentów uczestniczyło ponad 1800 osób z USA. Proszono ich, by albo wchodzili w dialog z inną osobą, albo obserwowali rozmowę między dwiema osobami. W niektórych przypadkach mieli możliwość słuchania i oglądania rozmowy, w niektórych tylko słuchania albo tylko oglądania. W jednym z przypadków zapis rozmowy dwóch osób odczytywał im obojętny głos z komputera.

Wyniki wszystkich eksperymentów pokazały, że badani, którzy tylko słuchali rozmów i nie mogli ich obserwować, najbardziej dokładnie rozpoznawali emocje uczestniczących w nich osób. Jedynym wyjątkiem była sytuacja, w której przedstawiano im komputerowe głosy. Wtedy - zgodnie z przewidywaniami - ich dokładność rozpoznawania emocji była najsłabsza.

Odkrycie otwiera nowy obszar badań. Do tej pory bowiem dominowało przekonanie, że przy rozpoznawaniu emocji kluczowe znaczenie ma obserwacja wyrazu twarzy. Jeśli zestawimy nasze wyniki z praktyką, jak psycholodzy do tej pory badali emocje, możemy mówić o niespodziance. Wiele testów, choćby tak zwanej inteligencji emocjonalnej, opiera się właśnie na analizie naszej mimiki - przyznaje Kraus. Nasze badania wskazują, że przy czytaniu emocji przywiązujemy do wyrazu twarzy nadmierne znaczenie, powinniśmy bardziej skoncentrować się na tym, w jaki sposób wyrażamy emocje głosem - tłumaczy.

Kraus ma dwie hipotezy, które mogą ten efekt tłumaczyć. Po pierwsze, nasze przekonanie o znaczeniu wyrazu twarzy może sprawiać, że podświadomie właśnie mimiką możemy starać się swoje emocje maskować. I mamy tu większe doświadczenie. Po drugie, w przypadku informacji "więcej", nie musi znaczyć "lepiej". Jeśli równocześnie koncentrujemy się na dwóch zadaniach, obserwacji twarzy i słuchaniu głosu, w żadnym z nich nie wykorzystujemy swoich możliwości w pełni.

Jedno jest pewne. Słuchanie faktycznie ma znaczenie - podkreśla Kraus. Koncentracja na tym, co inni mówią i jak to robią, poprawia stopień wzajemnego zrozumienia i w pracy, i w życiu osobistym - dodaje.
Grzegorz Jasiński

...

Wyglad dziala niebywale silnie cos chyba 90% przekazu! Dlatego ładnemu na ogol uwierzycie a brzydkiemu nie. Niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:19, 15 Paź 2017    Temat postu:

Zanim odpowiesz na SMS
Michael Rennier | 15/10/2017
Hero Images | Getty Images
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Często zdarza się, że przychodzące SMS-y szokują mnie, podnoszą mi ciśnienie czy nawet urażają. Stąd wiem, że warto przemyśleć treść swojej odpowiedzi, zanim wyślemy jakąś kąśliwą uwagę.


K
ilka lat temu wreszcie odnalazłem się we współczesnym świecie, w którym reszta ludzkości już od dawna żyła i nauczyłem się korzystać z SMS-ów. Zrewolucjonizowało to moje życie.

Nagle byłem w stanie wysyłać wszelakie wiadomości do kogo tylko chciałem. Koniec z użeraniem się z automatycznymi sekretarkami i ciągle zajętymi telefonami. Co najważniejsze, koniec z męczącymi oficjalnymi formułkami w e-mailach!

Wiadomości tekstowe wprowadziły mnie w zupełnie nowy i wygodniejszy świat, w którym z łatwością mogę utrzymywać kontakt z przyjaciółmi.

Jednak na własnej skórze doświadczyłem tego, że w SMS-owaniu są dwie strony medalu. Często zdarza się, że przychodzące SMS-y szokują mnie, podnoszą mi ciśnienie czy nawet urażają. Dlatego też nauczyłem się, że warto przemyśleć treść swojej odpowiedzi, zanim wyślemy jakąś kąśliwą uwagę.
Czytaj także: „Jezus nie hejtował”. O co chodzi w akcji portalu Aleteia.pl?



Poniżej moja czteropunktowa lista rzeczy, które warto mieć na uwadze przed odpowiedzią na SMS-a:


1. Pamiętaj, że tekst to nie wszystko

Zakłada się, że 55 procent naszej komunikacji stanowi niewerbalny język ciała. Bardzo łatwo źle odebrać ton lub przesłanie wiadomości tekstowej ze względu na brak jakichkolwiek wskazówek niewerbalnych. Jako przykład mogę podać SMS-y od mojej mamy, w których pisze, że „muszę być obecny” na spotkaniu rodzinnym. Naturalnie najpierw budzi to we mnie tego zbuntowanego nastolatka, który nie lubi robić, co mu się każe. Kiedy jednak o tym pomyślę, zdaję sobie sprawę, że takie sformułowania są dla mamy całkowicie normalne na co dzień i nie ma przez nie na myśli żadnego przymusu. Gdybym usłyszał te słowa, nie wzbudziłyby one we mnie takiej reakcji. Warto pamiętać, że ton głosu, język ciała i intencje nie występują w wiadomościach tekstowych, a są niezwykle ważnymi aspektami porozumiewania się.


2. Humor bywa niezrozumiały

Kiedyś SMS-em wysłałem przyjacielowi żart. Nie odzywał się do mnie przez tydzień. W rzeczywistej sytuacji od razu zauważyłbym przerażenie na jego twarzy i natychmiast przerwał lub szybko przeprosił za nieodpowiedni dowcip. Tym razem nie wiedziałem nawet, że go uraziłem. Sarkazm jest szczególnie trudny do przekazania za pomocą tekstu. W SMS-ach brakuje odpowiedniej modulacji głosu, co sprawia, że nasza wiadomość brzmi jak zwykłe stwierdzenie. Zapewne istnieją jakieś emotikony, których nasze dzieci używają, aby zaznaczyć sarkazm. Niestety, wyplewiłem je wszystkie z mojego telefonicznego ogródka, więc skąd mam to teraz wiedzieć? Muszę po prostu pamiętać, że ciężko zrozumieć humor via SMS.
Czytaj także: SMS do żony spod „okna papieskiego”


3. SMS-y ograniczają

Nieformalny charakter wiadomości tekstowych oraz możliwość szybkiego ich napisania sprawia, że mogę wypalić z jakąś kąśliwą uwagą, zanim się zorientuję. Takie gafy zdarzają się również w komunikacji werbalnej, kiedy nie potrafisz ugryźć się w język, ale wtedy o wiele łatwiej okazać skruchę, gdy na przykład po swoich nieprzemyślanych słowach natychmiast czerwienisz się ze wstydu. W przypadku SMS-ów, w którym nawet używanie znaków interpunkcyjnych może być źle odbierane i gdzie nikt tak naprawdę nie wie, co oznacza LOL, jestem z góry na przegranej pozycji, nie wiem przecież, jak ludzie zareagują na moje wiadomości. Znacznie prościej jest odczytać reakcje drugiej osoby z jej twarzy. Zawsze trzeba pamiętać, jak bardzo SMS-y ograniczają komunikację.


4. Złota zasada

Zasadniczą kwestią, jeżeli chodzi o SMS-y czy jakąkolwiek komunikację online, jest to, aby zawsze zakładać jak najlepsze intencje rozmówcy. Gdybyśmy – ja, moja rodzina i przyjaciele – nie potrafili stosować tej zasady, byłbym przerażony na samą myśl o pisaniu SMS-ów, bojąc się, że przypadkowo kogoś urażę. Na szczęście wiem, że są oni w stanie zinterpretować moje słowa poprawnie, dlatego nie mam oporów przed kliknięciem „wyślij”. Na to samo mogą liczyć z mojej strony. To właśnie to obustronne porozumienie stanowi Złotą Zasadę.

Fakt, że ktoś nie potrafi odczytać wiadomości bez podejrzeń, że ktoś inny chce go obrazić, źle świadczy tylko o nim samym. Pamiętam słowa jednego z moich byłych profesorów teologii moralnej: – Bardzo dużo o tobie mówi to, w jaki sposób oceniasz innych.

Może to zabrzmi dziwnie, ale za każdym razem, gdy myślę o kimś negatywnie, przypomina mi się młoda francuska zakonnica, Teresa z Lisieux. Żyła w XIX wieku, nie korzystała więc z SMS-ów, co jednak nie zmienia faktu, że też miała do czynienia z irytującymi ludzi. Kiedy mieszkała z inną zakonnicą, zawsze starała się pamiętać o „zaletach tejże zakonnicy oraz o jej dobrych intencjach”. Postanowiła ją traktować „jakby była osobą, którą kocha najmocniej na świecie”.

Może to wysoko postawiona poprzeczka, ale podczas SMS-owania warto pamiętać, że nie wiemy, gdzie nasz rozmówca się teraz znajduje, jak minął mu dzień czy nawet – co tak naprawdę ma na myśli. Dlatego, gdy korci mnie, żeby odpisać w niemiły sposób, biorę głęboki oddech i myślę o wszystkich zaletach drugiej osoby, próbując odgadnąć znaczenie jej wiadomości. Niby drobny nawyk, a zdecydowanie odmienił moje życie na lepsze.

...

Zdecydowanie trzeba pisac gdy emocje opadna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:05, 18 Paź 2017    Temat postu:

Jak radzić sobie z własną złością i trudnymi emocjami, żeby nie okazać się hejterem?
Zyta Rudzka | 18/10/2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij 1    

Komentuj


Dlaczego anonimowa brednia huśta naszym poczuciem wartości? Walkę z hejterami warto zacząć od siebie. Cóż innego tak naprawdę możemy zrobić?
Cierpimy w realu


C
yberprzemocy doznajemy w wirtualnej przestrzeni, ale cierpimy w realu. Zaatakowany hejtem odczuwa prawdziwy lęk, bezradność, bezsilność, poczucie krzywdy i niższości. Może pojawić się gniew, złość, frustracja, i w konsekwencji również agresja. W geście odwetu, ofiara hejtu może sama stać się hejterem, często nie mając świadomości, że sama staje się agresorem. Postrzega to raczej, jako samoobronę konieczną – nie pozwolę się krzywdzić, wyszydzać, ośmieszać, zniesławiać i niszczyć.

Wymuszona agresja pozostaje agresją, tak samo jak cyberprzemoc pozostaje nadal przemocą.


Za przemoc zawsze odpowiada sprawca

Nie ma znaczenia czy to on „pierwszy zaczął” czy dał się ponieść sprowokowany zaczepkami. Nie mamy wpływu na to, co ktoś wypisuje, ale mamy wpływ na naszą reakcję na hejt.

Nick zamiast nazwiska ułatwia odstawienie na bok empatii. Anonimowość zazwyczaj luzuje normy społeczne. Niektórzy z łatwością sięgają po mowę nienawiści, której mogą nigdy nie używać w rozmowie twarzą w twarz. Hejter chce, żeby bolało, ale to my mamy wpływ na to, czy nas zaboli.

Czytając w sieci odpowiedzi internatów na nienawistne zaczepki, odnoszę wrażenie, że wiele osób ma problem nie tyle z hejterami, ile ze sobą.
Czytaj także: „Jezus nie hejtował”. O co chodzi w akcji portalu Aleteia.pl?


Problem ze sobą

Mogą prowadzić bloga i codziennie raportować o swojej codzienności, ale nie bardzo wiedzą, kim tak naprawdę są. Niby mają się czym pochwalić, ale nie czują się zbyt wiele warci. Ich poziom zadowolenia z siebie rośnie, kiedy ktoś ich lajkuje albo oklaskuje w komentarzach. Ale ta osobista duma jest niestabilna i krucha.

Ktoś, kto nas nie zna i kogo my nie znamy, nie wiemy, kim jest – odrzuca nas i my się tym realnie przejmujemy. Bo przecież mieliśmy się podobać, a tu się nie podobamy. Dobrze coś z tym zrobić, a wtedy moc będzie z nami a nie z hejterem.

Lajki i pozytywne komentarze podbudowują poczucie własnej wartości, ale jeżeli mamy problem ze stabilną samooceną korzystanie z sieci może być autodestruktywne.

Jeżeli coś robimy dla siebie, a nie po to, żeby się popisać i jesteśmy przekonani do swoich dążeń i wysiłków, to z hejtem sobie poradzimy tak, jak z każdą niesprawiedliwą, czy obraźliwą krytyką w realu.

Poza wpisami, które powinny być z urzędu ścigane i karane, warto zdobyć większy dystans do tego, co ludzie wypisują. Nie musimy brać w tym udziału i agresją odpowiadać na agresję. Możemy stanąć po jasnej stronie wirtualnego świata. Przecież taki też istnieje i ma się dobrze.


Dlaczego nie potrafię emocjonalnie bronić się przed hejtem?

Oczywiście fałszywa krytyka, ośmieszanie, wyszydzanie, oczernianie, to zawsze boli. Boli w pierwszym i trzecim czytaniu, ale nie dobrze, kiedy tygodniami przeżuwamy nieprzyjemne emocje. Nie potrafimy odstawić ich na bok. Być może źle znosimy nawet konstruktywną krytykę.
Czytaj także: Gomułkowie o #JezusNieHejtował: nie krzywdźmy innych ludzi!

Zawsze chcemy się podobać, być lubiani i akceptowani. Wychowano nas, by spełniać oczekiwania tatusia, mamusi, a potem męża, żony, szefa, szefowej, i w końcu nie potrafimy sobie poradzić z tym, że ktoś nas odrzuca. O tak, bo tak chce. Bo na przykład lubi sobie pohejtować w wolnym czasie.

Nadmiarowe przeżywanie hejtu bywa również naszego autorstwa. Kiedy się to zobaczy, to znaczy, że możemy nad tym popracować. Uczciwie, troskliwie, z poszanowaniem własnych emocji. Czyli odwołując się do tego wszystkiego z czym hejter ma problem.

Hejt zdrowo jest odreagować w realu. Kiedy siedzimy tylko w sieci, nie wychylamy się offline, wtedy stracimy zdrowy dystans. Jesteśmy złapani w sieć i nie czujemy mocnego gruntu tu pod nogami.


Bliskie więzi pomagają!

Można tworzyć wirtualne koalicje anty-hejterskie, ale dobrze też zwierzyć się komuś, porozmawiać twarzą w twarz. Powiedzieć, co czuję, kiedy to czytam. Jak to przeżywam. I od razu będzie trochę lepiej.

Jeżeli czujemy się bezpiecznie sami ze sobą oraz mamy stabilne bliskie więzi w realu, to na pewno przetrwamy emocjonalnie po ataku hejterskim. Można mieć wielu wirtualnych wrogów, ale pewnie mamy też realnego przyjaciela. Jeżeli nie mamy kogoś takiego, to coś znaczy. Warto zadbać o dobrą bliskość. Jeden hejt bywa mocniejszy niż tysiąc lajków, ale słabszy niż bliskość w realnym świecie.

Nie uda się wygrać z cyberprzemocą tocząc ją tylko w Internecie. Brak empatii w sieci jest przecież w znacznym stopniu napędzany brakiem wrażliwości w realu.
Czytaj także: Brygida Grysiak: kobieca wrażliwość jest lekiem na hejt

Niektórzy bardziej przejmują się prowokacyjną, jawnie chamską i prostacką opinią anonimowego internauty, niż słowami bliskich ludzi. Czasami uzależniamy się od czytania i reagowania komentarzy w sieci, a nie słyszymy tego, co od kilku miesięcy mówi nam żona, maż czy dziecko.

Przeżywamy hejty, jesteśmy wrażliwi na swoim punkcie, i zapominamy, że tu ktoś pięć metrów dalej, albo za ścianą już tygodniami chce z nami porozmawiać, i w końcu czuje się tak bezradny, sfrustrowany, smutny, a w końcu zezłoszczony, że wchodzi w sieć i hejtuje. Nie wykluczone, że nas również. Anonimowo, to oczywiste.

Nie znasz swojego hejtera, ale czy znasz swoje dziecko? Taki scenariusz przedstawia wizję, która łączy świat realny i wirtualny. Niestety, nie jest to utopia.
Czytaj także: Jezus nie zawsze był przyjemniaczkiem. Ale czy bywał hejterem?



Kampania #JezusNieHejtował została przygotowana przez portal Aleteia.pl w ramach tegorocznego Dziedzińca Dialogu.
Tags: Jezus nie hejtował

...

Z emocjami nie ma zartow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:14, 19 Lis 2017    Temat postu:

Gryzie Cię jakiś problem? Zobacz, jak sobie z nim poradzić
Katarzyna Matusz-Braniecka | 19/11/2017
Justin Kauffman/Unsplash | CC0
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Nazwij to, co Cię dotyka. Otocz się właściwymi ludźmi. Wzmocnij swoje granice i uwolnij się od paraliżującego strachu. Zrób swoje 100 procent.


J
ak poradzić sobie ze zranieniem? W jaki sposób uporać się z trudnymi relacjami? Męczy Cię poczucie winy? Co z tym zrobić? „Większości naszych problemów można by uniknąć, choć uważamy je za takie, z którymi musimy żyć” – mówi dr John Townsend, psycholog, mówca, trener biznesu. Intrygujące? Zobaczmy, co jeszcze autor nam podpowie.


Uczucia są Twoim sługą, a nie panem

Gdy czujesz lęk, niepokój czy podenerwowanie, to spróbuj znaleźć w sobie odpowiedź na pytanie, co takiego właściwie się dzieje? Może sytuacja, którą przeżywasz, jest nowa i dlatego się boisz? Być może doskonale zdajesz sobie sprawę z ryzyka, które zamierzasz podjąć i dlatego czujesz strach?

Doskonale wiesz, że niepodejmowanie decyzji też jest decyzją, i stąd stres. Z jednej strony dobrze Ci w tym, co znasz, a z drugiej doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że dłużej tak nie może być.
Czytaj także: Uważasz, że jestem za gruba? To Twój problem


Korzystaj z życia

„Bóg nie postawił nas, każąc sobie jakoś razić z życiem i mieć nadzieję, że może kiedyś sprawy przybiorą lepszy obrót. On chce nas prowadzić, uczyć, napełniać mocą i pomagać nam dojrzewać” – pisze Townsend.

Wierzysz w to? Czy sądzisz, że marzeniem Boga dla Ciebie jest smutne, szare życie? Czy stworzyłby ten piękny świat, aby w nim umieścić smutnego człowieka? Oczywiście, w naszym życiu są okresy, w których jesteś przepełniony radością i te, w których wszystkich spraw do ogarnięcia jest po prostu zbyt dużo. Jeśli tak się dzieje, czy znajdujesz czas, aby zadbać o siebie?


Relaks potrzebny od zaraz

Czy wysypiasz się, regularnie jesz i dbasz o aktywność fizyczną? Możesz uważać, że to nie ma żadnego wpływu na Twoje funkcjonowanie, ale jest inaczej. Jeśli czujesz, że coś Cię przytłacza to koniecznie zadbaj o siebie. Co lubisz robić? Co by Cię zrelaksowało? Co powoduje, że odpoczywasz i nabierasz wiatru w żagle?


Wygadaj się

Czy masz wokół siebie ludzi, z którymi możesz porozmawiać o sprawach, które Cię dręczą? Czy jest ktoś, komu możesz zaufać i odkryć przed nim swoje serce? Jeśli czegoś się boisz, koniecznie o tym mów. „Strach ujawniony przed innymi zawsze maleje. Strach niesiony samotnie rośnie” – pisze Townsend.
Czytaj także: „Syndrom ratownika” – sprawdź, czy to Twój problem


To Cię krępuje?

Kiedy zaczniesz mówić, na początku możesz czuć wstyd, że coś takiego Cię spotkało, możesz czuć zażenowanie albo chcieć płakać. Pozwól płynąć łzom, daj sercu wypocząć, nie trzymaj tego w sobie, to niczemu dobremu nie służy.

„Kiedy ignorujesz swoje emocje, marnujesz energię, której potrzebujesz do rozwiązania problemu. Fakt, że inni nas znają i troszczą się o nas, nie jest luksusem ani przyjemnym dodatkiem w życiu, lecz jego koniecznym elementem” – pisze autor. I tego się trzymajmy.


Wszystko ma swój czas

Tak jak nie schudniesz w ciągu doby, tak nie zmienisz całego swojego życia w jednej chwili. Daj sobie czas na spokojne przemyślenie, czego chcesz i zaplanowanie kolejnych kroków. „Jeśli masz problem, nie rozwiążesz go spontanicznie i w emocjach. Zaplanuj czas, by pracować nad jego rozwiązaniem” – mówi Townsend.

Gdy poświęcisz sprawie trochę czasu, to będziesz mógł wziąć odpowiedzialność za doprowadzenie jej do końca. Pewnie, że pojawi się zniechęcenie, ale gdy opracujesz swój plan, to widząc cel nie będziesz się zatrzymywać nad rzeczami, które będą Cię od tego celu odciągać.


Gdzie Twój problem się zaczyna i gdzie się kończy?

Określ granice, poświęć czas na rozwiązywanie, ale nie zaniedbuj swojego życia i relacji. „Problemy mają wielki wpływ na nasze życie, lecz jeśli pozwolimy, aby nas zdominowały, dajemy im zbyt wielką moc i władzę nad nami. Nie pozwól, żeby pozbawiły Cię wszystkiego, co jest dla Ciebie najważniejsze” – pisze Townsend.


Jaki jest przepis na sukces?

Nazwij to, co Cię dotyka. Otocz się właściwymi ludźmi. Wzmocnij swoje granice i uwolnij się od paraliżującego strachu. Zrób swoje 100 procent. A teraz do dzieła!

Więcej podpowiedzi znajdziesz w książce Johna Townsenda „Gdy pojawi się problem”, wydanej przez Wydawnictwo KOINONIA Chrześcijańskiej Fundacji Życie i Misja.

...

Istotnie odczucia czy emocje nie moga rzadzic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 30 Lis 2017    Temat postu:

5 rzeczy, których nie powinnaś robić, gdy jesteś wściekła. Posłuchaj rad ekspertów
Christine Stoddard i Katarzyna Kozak | 30/11/2017

Troels Graugaard/Getty Images
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Robi ci się gorąco i krew szybciej zaczyna krążyć w żyłach. Przestajesz racjonalnie myśleć i… No właśnie – co robisz, jak się złościsz? Zobacz, czego musisz uniknąć.

Jakiś kierowca wcisnął się przed Twój samochód w korku lub rodzic dziecka, które chodzi do klasy z Twoim maluchem rzucił głupią uwagę? Albo pokłóciłaś się z mężem lub mamą?

Jest wiele sytuacji, które mogą nas wytrącić z równowagi czy doprowadzić do wściekłości. Prawda jest taka, że jesteśmy tylko ludźmi i nie zawsze mamy wpływ na sytuacje, które nas denerwują.


Złość jest najgorszym z doradców

Jednych wyprowadza z równowagi plama na koszuli, a innych prawdziwy koniec świata. Bez względu na różnice, możemy kontrolować sposób, w jaki rozładowujemy emocje, szczególnie te negatywne.

Najczęściej złość rozładowujemy realizując pewne schematy, których nauczyliśmy się w trakcie swojego życia i które przynoszą nam rozluźnienie. Jednak nie wszystkie czynności motywowane złością są dobre – niektóre mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
Czytaj także: Jestem wściekła, czyli jak sobie radzić z negatywnymi emocjami


Oto, czego należy unikać w złości

1. Szybkie działanie

Podejmowanie decyzji pod wpływem negatywnych emocji, nie jest dobrym rozwiązaniem. Przede wszystkim działanie w złości nie jest efektywne, podnosi poziom agresji i zmniejsza szansę na porozumienie. Dlatego najlepiej przerwać dyskusję, wyjść, a przynajmniej policzyć do 10. Warto o tym pamiętać za każdym razem, jak poczujemy, że na skutek negatywnych zajść krew szybciej zaczyna nam krążyć.



2. Rozmyślanie o tym, co się stało

Najczęściej w sytuacjach wywołujących gniew skupiamy się na urazie i towarzyszących mu emocjach. Chcemy wszystko sobie poukładać i zrozumieć. Okazuje się, że to jest najgorsze, co możemy zrobić.

Prof. Brad Bushman z Uniwersytetu Iowa uważa, że takie zachowanie napędza błędne koło agresji. „Jeśli za bardzo skupiasz się na tym, co czujesz, skutek jest odwrotny do zamierzonego.

Agresywne myśli i emocje są nadal aktywne, co zwiększa prawdopodobieństwo agresywnego zachowania” – mówił Bushman komentując wyniki badań na temat złości i agresji. Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Przede wszystkim dystans. Dopiero zachowując odpowiednią „odległość” emocjonalną od tego, co się stało, można analizować i próbować zrozumieć konfliktową sytuację.
Czytaj także: Najlepsza godzina dnia dla każdego (oprócz matek)



3. Intensywny trening

Intensywny wysiłek fizyczny i gniew (lub inne formy negatywnych emocji) nie są dobrym połączeniem. Wyniki badań naukowców, opublikowane w „American Heart Association Journal” mówią, że złość negatywnie wpływa na układ krążenia podczas wykonywania intensywnych ćwiczeń – wtedy ryzyko wystąpienia zawału wzrasta aż trzykrotnie! I jest to niezależne od wieku czy płci. To samo badanie wykazało, że najczęstszą przyczyną zgonów na całym świecie są choroby układu krążenia. Na zawał serca umiera ponad 200 tys. kobiet rocznie, to pięć razy częściej niż na raka piersi. Po co więc dodatkowo zwiększać ryzyko przedwczesnej śmierci ćwiczeniami w afekcie?



4. Opróżnianie lodówki

Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego gniew jest jedną z trzech głównych emocji charakterystycznych dla stresu (obok leku i depresji). A nic tak nie załagodzi stresu jak… pełna lodówka.

Według badań wspomnianego Towarzystwa z roku 2015, dwie na pięć osób, które przeżywały silny stres, miały tendencje do przejadania się. Tak więc, kiedy w trudnej sytuacji emocjonalnej otwierasz lodówkę, nie jesteś sama. Jednak lepiej tego nie robić! Badania innych naukowców – z Yale wykazały, że odreagowywanie jedzeniem na stres może przekształcić się w uzależnienie, a stąd już krótka droga do nadwagi, otyłości i ryzyka chorób metabolicznych. Zatem warto dbać o swoją talię i zdrowe serce!



5. Wieczorna kłótnia z mężem

Stare powiedzenie mówi, aby nie chodzić spać w gniewie. W większości przypadków, jeśli położymy się wściekli, to po prostu nie zaśniemy. Będziemy godzinami roztrząsać to, co się stało, co ktoś powiedział lub co usłyszeliśmy.

W efekcie obudzimy się zmęczeni i niewyspani. Fińscy naukowcy odkryli, że brak snu ma duży wpływ na zdolności poznawcze.

Oznacza to, że jeśli jesteśmy niewyspani, możemy mieć problemy z pamięcią, podejmowaniem decyzji czy koncentracją – trudno będzie się więc skupić na tym, co na przykład mówi małżonek. A to nie wróży dobrze – o wiele trudniej będzie odeprzeć argumenty albo co gorsza – łatwo możemy pogrążyć się w dyskusji. Rozmowa w złości też nie jest dobra. Najlepiej więc odłożyć rozmowę na jutro, a do tego czasu porządnie się wyspać.
Czytaj także: Trzy NIE, które każda kobieta powinna powiedzieć sobie przed świętami


Można się nie złościć?

Nie ma osób, które nie odczuwają złości. A jeśli tak deklarują, może to oznaczać jedynie, że nie mają dostępu do swoich emocji i np. tłumią negatywne uczucia.

Wyrażanie złości w taki sposób, aby nie zranić bliskich, a jednocześnie nie zrobić sobie krzywdy, wymaga pewnej samoświadomości. Warto pamiętać, że między agresywnym wybuchem a zamiataniem emocji pod dywan, jest wiele innych możliwości. Ze złością można sobie radzić na różne sposoby. Świetnie sprawdza się modlitwa lub medytacja. Dobrze jest spotkać się z przyjaciółką, która nas wysłucha. Można też ćwiczyć, byle niezbyt intensywnie. Te porady wydają się oczywiste, ale ich autorami są eksperci – naukowcy z Harvard Medicine School. Obiecują, że działają!

...

Zlosc szkodzi nam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:01, 14 Gru 2017    Temat postu:

Serce i rozum – czy jest między nimi złoty środek?
Dawid Feliszek | 14/12/2017

Caleb Lucas/Unsplash | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Nie ma chyba zdrowej osoby, która dałaby się zabić w imię zarabianych pieniędzy, ale sądzę, że (na szczęście!) nie brakuje ludzi, którzy byliby gotowi zginąć za tych, których kochają, którym poświęcili swoje życie.
Wybierz własną drogę i bądź jej wierny

Kiedy człowiek przychodzi na świat nie jest istotą nieograniczoną w możliwościach, posiadającą pełną dowolność sposobu swojego postępowania, swoich decyzji. Rodzi się w konkretnej przestrzeni kulturowej, z konkretnymi danymi fizycznymi, z określonym pochodzeniem. Tak samo też żyje – kształtowany przez ludzi wokół, przez doświadczenia nabywane z wiekiem, przez decyzje, które podejmuje.

Chociaż na wiele rzeczy nie ma wpływu, to jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dysponuje pewną autonomią w kierowaniu swoim losem i choć życie może wydawać się odgórnie wytyczoną drogą to między jej jedną, a drugą krawędzią mamy wystarczająco wiele miejsca, aby móc obrać własny szlak. A u progu tego wyboru jest niezmiennie pytanie o tożsamość i sens. Szczególnie mocno pyta się o to w chwilach, gdy jakieś wydarzenie zmienia (choć na chwilę) spojrzenie na rzeczywistość.
Czytaj także: Tato, powiedz mi, kim naprawdę jestem!


Słuchać serca czy rozumu?

Pytając o to, szuka szczęścia i sposobu, aby takim być. A odpowiedź? Myślę, że znajduje się gdzieś na drodze życia między jedną krawędzią, a drugą – między sercem, a rozumem; między idealizmem, a skrajnym realizmem. Bo to właśnie między nimi toczy się pozorny spór o to, co robić, bo chociaż chcą nas prowadzić, ku temu samemu celowi, to wskazują różne ścieżki.

Szczególnie widać to dzisiaj, w otwartym świecie wielkich możliwości, który też łatwo podsuwa jeden sposób – kariery i racjonalnego podejścia do rzeczywistości. Tego też często się oczekuje – doskonałej pracy, udanego życia osobistego, czerpania przyjemności ze świata, samorealizacji, dobrego miejsca w światowej piramidzie finansowej. Pieniądze jednak w większości nie są celem samym w sobie, ale mają stać się środkiem zaspokojenia potrzeb i dodania trochę szczęścia. Idealnie zostało to ujęte w filmie „Wilk z Wall Street”: „Z problemami wolę sobie radzić siedząc z tyłu limuzyny w garniturze za 200 000€ i z zegarkiem za kolejne 40 000€”.

Łatwo też potrafi przyjść skupienie na samym sobie i swoich sprawach. Zawsze istnieje ryzyko, że spłyci się swoje życie i nie wejdzie w głąb. Nauczyliśmy się wykorzystywać to, co daje nam współczesność, aby ograniczyć siebie, a później coraz częściej korzystamy z takich metod, bo boimy się wkroczyć w dżunglę własnych uczuć i przemyśleń.
Czytaj także: Magda Frączek: Być sobą to nie szukać świętego spokoju


Ustatkowanie i spokój – najwyższa wartość?

Czy naprawdę wiemy, kim jesteśmy? Czy rzeczywiście idąc tylko drogą kariery i biznesu staniemy się szczęśliwi? Jakiś czas temu przebadano grupę ludzi pytając ich o to, co według nich sprawia nam najwięcej bólu. W ogromnej większości odpowiedzią była miłość. Czy dlatego nie lepiej skupić się na sobie, swojej drodze i nie zostawiać miejsca dla drugiej osoby, na której miałoby nam zależeć? Przecież boimy się tego, że gdy oddamy komuś nasze serce to może nas to wiele kosztować i bardzo boleć, gdy nasz wybór zawiedzie.

Może dlatego właśnie dzisiaj stawiamy miłość z boku, bo wolimy wybrać to, co pewne, niż uganiać się za wiatrem w polu. Unikamy zaangażowania, które mogłoby okazać się nietrafione, bo boimy się zranień. Znamy dobrze swoje potrzeby związane z drugą osobą w naszym życiu, ale chętnie idziemy na to, by zaspokajać je w sposób nie angażujący naszego serca. Nie chcemy zostać na lodzie. Rozum wstrzymuje nas przed dużym ryzykiem.


Czy miłość jest nam jeszcze potrzebna?

Czy zatem miłość jest już nam niepotrzebna? Czy ogółem idealizm to ślepa uliczka skazująca idących nią na nieustanne bieganie i próbowanie schwytania niemożliwego? Chociaż boimy się to tęsknimy za prawdziwymi wartościami, autentyczną miłością. W głębi siebie czujemy, że tak naprawdę nic innego nie zapewni nam pełnego szczęścia. Znaczna większość wytworzonej przez ludzi kultury wskazuje na to, że choć obecnie z dojrzewaniem odchodzimy od ideału miłości to konsekwentnie jej poszukujemy.

Nie ma tak naprawdę dzieła, w którym nie istniałoby jakiekolwiek odniesienie do tego fundamentu. Dużo większą czcią darzymy bohaterów (nawet fikcyjnych), którzy potrafili przełamać schemat codzienności i ruszyć w nieznane, by osiągnąć coś niesamowitego, niż ludzi, którzy choć osiągnęli bardzo dużo, ale ich droga była stricte racjonalna.

Niewątpliwie większe emocje wzbudza w nas Matka Teresa z Kalkuty, która z miłości poświęciła się ludziom potrzebującym, niż Alexander Bell, chociaż bez istnienia telefonu nie wyobrażamy sobie życia.
Czytaj także: Sto życiowych rad od stulatki


Serce i rozum – złoty środek

Czy da się zatem znaleźć złoty środek między sercem, a rozumem? Myślę, że doskonale obrazuje to na pewnym przykładzie Charles Duhigg w swojej słynnej książce „Siła nawyku”. Opisuje on pewną futbolową drużynę, którą trener nauczył korzystania (bardzo racjonalnie) z nawyków na boisku. Strategia ta miała doprowadzić zespół do sukcesów. I chociaż rzeczywiście drużyna zaczęła wygrywać większość meczy (po kilku sezonach przegranych z kretesem) to w decydujących meczach finałowych przegrywała.

Czegoś brakowało, sama naukowa taktyka nie skutkowała, nie było decydującego elementu. Zmieniło się to wtedy, kiedy trener drużyny przeżywał trudne chwile w życiu prywatnym (stracił syna), a piłkarze postanowili dać z siebie wszystko, aby chociaż zwycięstwem w finale dać mu trochę radości.

Jak sami podkreślają, to, czego im brakowało, to była wiara. Myślę, że to idealnie przekłada się na naszą codzienność. Faktycznie, w przeciętnej sytuacji warto iść za rozumem – uczyć się, pracować, piąć się w górę po biznesowej drabinie, dążyć do tego, co wielkie docześnie, ale ostatecznie to właśnie nasza wiara w wartości jest czynnikiem najbardziej istotnym w decydujących sytuacjach. Nie ma chyba zdrowej osoby, która dałaby się zabić w imię zarabianych pieniędzy, ale sądzę, że (na szczęście!) nie brakuje ludzi, którzy byliby gotowi zginąć za tych, których kochają, którym poświęcili swoje życie.

Bardzo podoba mi się pytanie z filmu „Dziewczyna z sąsiedztwa”: „Kiedy ostatnio zrobiłeś coś szalonego?”. Wierzę, że warto pójść w ciemno, warto zaryzykować, by złapać wiatr w polu, by zrobić coś niemożliwego.

Możemy zostać po tej stronie ścieżki, gdzie są barierki, łańcuchy i jest się czego złapać, ale (tak jak to bywa w górach) najlepsze widoki są tam, gdzie nie ma zabezpieczeń i trzeba zaryzykować. Zmieniając swoje podejście nie chodzi o to, aby je zrewolucjonizować, ale nadać mu inny wymiar. I faktycznie, jeśli uwierzymy, to droga rozumu nabierze głębi prowadzącej nas ku zwycięstwu, ku miłości. Bo co mi z tego, że miałbym tak wielką wiedzę i wszystko posiadał, gdybym nie miał miłości? Byłbym niczym, jak to ujął św. Paweł (por. 1 Kor 13).

...

Chodzi o wlasciwa definicje. Na ogol pytanie brzmi: Namysl czy emocje. Oczywiscie trzeba rozwazac wazne decyzje. Natomiast rozum nie obejmie wszystkiego. Tlumaczenie ,,rozumne" milosci do dziecka musialo by byc jakims absurdem typu belkot biologiczny ,,ewolucja dba o to zeby gatunek trwal". Bzdura. To sa sprawy duchowe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:23, 16 Gru 2017    Temat postu:

Bądź niedorzeczny jak Teresa z Lisieux
Jola Szymańska | 16/12/2017

SplitShire
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Zastanawiasz się, czy twoje decyzje i słowa to nie głupota? Nie wiesz, czy spełniasz oczekiwania innych? Nie przejmuj się. To normalny etap drogi do wolności.

Podejmujesz decyzję. Naprawdę drobną decyzję i… pojawia się on – pulsujący niepokój. Lęk przed oceną, szyderstwem, dyskredytacją całego twojego świata. Chciałbyś wreszcie się od niego uwolnić?

Kiedy się kocha, odczuwa się potrzebę mówienia mnóstwa niedorzeczności – św. Teresa od Dzieciątka Jezus.

Ten cytat można odebrać na dwa sposoby. Pierwszy jest negatywny: można mieć wrażenie, że św. Teresa krytykuje tu osoby, które dają się ponieść emocjom i wygadują niepotrzebne głupstwa. Może według niej powinni powstrzymywać swoją „potrzebę mówienia”? Wiecie co, nie wierzę. Teresa nie mogła mieć tak pretensjonalnych intencji.
Czytaj także: Boskie Babki: Stereotypowa katoliczka kontra św. Teresa z Ávila


Niedorzeczność jest normalna

Drugi sposób jest pozytywny: może Teresa chciała podkreślić, że potrzeba mówienia niedorzeczności jest absolutnie normalna. Silne uczucie wyzwala masę radości i ekscytacji. Ma się wtedy ochotę skakać, krzyczeć, biegać i robić z siebie wariata. I chwała Panu! Zdolność do wyrażania swoich emocji, naturalność i otwartość to wielki skarb i najczęściej owoc ciężkiej pracy nad sobą.

Św. Teresa mówi tu o wolności wewnętrznej do wyrażania tego, co mamy w środku. Do realizowania swoich pragnień, do marzeń o wielkich rzeczach, do odważnych (albo właśnie mniej heroicznych niż ktoś oczekuje) działań – pod warunkiem, że ich fundamentem jest miłość. To one są „mówieniem niedorzeczności”.


Don’t worry

Kiedy potrafimy już powiedzieć sobie w twarz, czego tak naprawdę chcemy i kiedy decydujemy się iść tam z Chrystusem, pozostaje jeszcze najtrudniejszy, trzeci etap: działanie. Wielu obserwatorom będzie wydawało się ono niedorzeczne, niepotrzebne lub infantylne, ale jeżeli twoje serce jest zakorzenione w prawdzie i miłości, nie masz się czego bać.

Zachęca do tego św. Teresa z Lisieux, a wcześniej zachęcał Jezus. Oboje pokazują, że sens i logika naszej wiary jest bliższa „mówieniu niedorzeczności”, niż matematyce. Ale każdy musi przepracować tę lekcję na własnym przykładzie.

...

Tu moze byc problem tlumaczenia. Niedorzecznosc w jezyku polskim to kompletna glupota. Nigdy nie jest dobra. Tymczasem autorka moze miec na mysli kwestie nie dajace ujac sie rozumem czyli nie rozumne. Co nie znaczy glupie. Zreszta fizyki kwantowej tez nue daje sie pojac rozumem co nie znaczy ze jest glupia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:35, 19 Gru 2017    Temat postu:

Nie czekaj. Powiedz bliskim, jak wiele dla Ciebie znaczą
Michael Rennier | 19/12/2017

Erkki Makkonen/Getty Images
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
W sprawie uczuć ryzykowne jest wykładanie wszystkiego na stół. Ale kiedy zatrzymujemy swoje uczucia dla siebie, odmawiamy sobie tych ludzkich więzi, które nadają sens naszemu życiu.

Byłem niedawno na pogrzebie – syn wygłaszał mowę pożegnalną o swoim ojcu. Wspominał, jak bardzo był wdzięczny za czas spędzony z umierającym tatą w szpitalu, za to, że mógł powiedzieć mu to wszystko, o czym długo milczał. „Nie chodzi o to, że nie kochaliśmy się – mówił. – Ale nigdy mu nie powiedziałem wprost, jak bardzo go kocham, ile dla mnie znaczy i jakim jest dobrym ojcem”.


Dlaczego ukrywamy swoje uczucia?

Długo rozważałem te słowa. Dlaczego tak wielu z nas wzdraga się przed powiedzeniem innym, co naprawdę czuje?

Zbyt często nie mówimy rodzicom, dzieciom, małżonkom, jak wdzięczni i szczęśliwi jesteśmy z powodu ich obecności w naszym życiu. Wstydzimy się, nie wiemy, jak to ująć, obawiamy się odpowiedzi i tego, czy nasze uczucia zostaną odwzajemnione? Chyba wszystko po trosze, tak sądzę.

Czy wysyłaliście kiedyś SMS-a albo e-mail do osoby, której odrobinę się obawiacie i czekaliście niepewnie na odpowiedź? Wiecie, jak to jest – przyciskasz „wyślij” i przez resztę dnia sprawdzasz telefon.

Mam to też za każdym razem, kiedy napiszę artykuł – boję się, że czytelnikom się nie spodoba! Jest coś dziwnego w oddawaniu światu cząstki siebie, kiedy nie wiesz, czy reakcja będzie pozytywna albo, co gorsza, czy nie zostaniesz zupełnie zignorowany. Presja odczuwana w takiej chwili jest według mnie głównym powodem, dla którego nie porozumiewamy się ze sobą jaśniej. Obawiamy się braku wzajemności, więc gramy na zimno. Oczywiście to, co mówimy nieco nas odsłania, więc nasz lęk jest w istocie obawą przed odrzuceniem nie tylko naszych słów, ale i nas samych.
Czytaj także: Dlaczego ukrywamy emocje?


Doceń obecność

Kilka szczerych, prostych słów wyrażających wdzięczność może nadać sprawom całkiem nowy bieg.

Nic dziwnego, że ukrywamy nasze uczucia, chronimy się przed zranieniem, a ważne słowa zostawiamy niewypowiedziane. Ale nie wiem, jak to ma nas prowadzić do szczęścia, bo przecież bez ryzyka, bez poddania się możliwości zranienia, nigdy nie nawiążemy więzi, które nadają sens naszemu życiu.

Jeśli umiemy odłożyć na bok nasz strach przed odrzuceniem i powiedzieć ludziom szczerze, ile dla nas znaczą i jak jesteśmy wdzięczni za ich obecność, nasze relacje mogą się całkowicie odmienić. Nie doświadczymy już świata jako osobne byty, ale solidarnie, wspólnie czerpiąc z tej więzi jak ze źródła siły.

Jeśli relacje z przyjaciółmi albo członkami rodziny wydają się mało uskrzydlające, nijakie, pozbawione ducha, może wina leży po mojej i twojej stronie. Kilka szczerych, prostych słów wyrażających wdzięczność może nadać sprawom całkiem nowy bieg.
Czytaj także: Wdzięczność może być siłą. To pierwszy krok do szczęśliwego życia


„Spieszmy się kochać ludzi…”

Wszystko to powiedziawszy wiem, że sam nie bardzo umiem wyrażać swoje uczucia słowami, potrzebuję więc motywacji, która przychodzi wtedy, kiedy mogę na całą sprawę spojrzeć z boku. Niestety, taka zmiana perspektywy zdarza się najczęściej wtedy, kiedy ktoś kochany ciężko choruje albo umiera. Nagle spostrzegamy, ile ta osoba dla nas znaczy i jak będziemy za nią tęsknić. Osobiście nie chciałbym tak długo czekać. Chcę widzieć ludzi tu i teraz nowymi oczami i nie przyjmować ich za oczywistość. Dobrze przypomnieć sobie czasem, że słowa są potrzebne – ludzie nie są jasnowidzami, nie wiedzą, co do nich czujesz.

Znajdźmy w tym tygodniu kogoś, komu powiemy o tym, jak bardzo jesteśmy mu wdzięczni.

Ksiądz, dla którego pracuję, ojciec Tom, ma pewien wspaniały zwyczaj. Co roku wyjeżdża na dni skupienia i duchowego odosobnienia i pisze wtedy listy, w których mówi ludziom, jak bardzo jest wdzięczny za ich obecność w jego życiu. Jako jego pracownik i przyjaciel wiem, że nasza relacja jest dla niego ważna, ale możliwość przeczytania o tym w liście bardzo mnie wzrusza, może dlatego, że to on wykonuje ten pierwszy gest i odsłania się. Ważnych słów nie zostawia niewypowiedzianych, poświęca swój czas na komunikację, nawet jeśli wie, że może nie otrzymać nic w zamian. Dzięki jego wysiłkom nasza przyjaźń jest silniejsza.

Mężczyzna, który wygłaszał mowę pożegnalną, zrobił na mnie wrażenie głównie dlatego, że potrafił docenić daną mu możliwość spędzenia ostatnich chwil ze swoim ojcem. Zdał sobie sprawę, że to szczególna okazja, której nie można pominąć. Czas, który należy wykorzystać. To nie zawsze muszą być okoliczności ostateczne czy bolesne, ale wszystko może się zdarzyć… Te chwile przychodzą, jeśli tylko mamy odwagę rozpoznać je i działać. Na koniec mężczyzna poprosił wszystkich obecnych, byśmy znaleźli w tym tygodniu kogoś, komu powiemy o tym, jak bardzo jesteśmy mu wdzięczni. To dobra rada. To uczciwe i dobre dla duszy, powinniśmy wyrażać wdzięczność i słyszeć ją od innych, zanim umrzemy. Z pewnością lepiej to zrobić za życia.

...

Okazywanie emocji tez musi byc rozsadne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:43, 25 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Sprawdziła rachunek za prąd. Do zapłaty: Kilkaset miliardów dolarów
Sprawdziła rachunek za prąd. Do zapłaty: Kilkaset miliardów dolarów

Dzisiaj, 25 grudnia (13:19)

​58-letnia Mary Horomanski z Pensylwanii doznała szoku, gdy zobaczyła swój ostatni rachunek za prąd. Za miesięczne zużycie energii elektrycznej miała zapłacić... 284 miliardy dolarów.
Zdjęcie ilustracyjne
/McPHOTO /PAP/DPA


Oczy mi prawie wyleciały z orbit, gdy to zobaczyłam - powiedziała Mary Horomanski w rozmowie z Erie Times-News. Zamontowaliśmy ostatnio świąteczne światełka i zastanawiałam się, czy zrobiliśmy to źle - przyznała.

Horomanski, sprawdzając rachunek wystawiony przez dostawcę prądu, zobaczyła na nim horrendalną kwotę, którą miała zapłacić: 284,46 mld dolarów. Podkreślono, że na wniesienie opłaty odbiorca ma czas do końca listopada 2018 roku.

Syn kobiety postanowił zadzwonić do przedsiębiorstwa i wyjaśnić tę niepokojącą sytuację.

Przedstawiciel firmy Mark Durbin powiedział, że rachunek na tak wysoką kwotę był wystawiony przez pomyłkę, a rzeczywista kwota do zapłaty wynosi zaledwie 284,46 dol. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś zobaczył rachunek na miliardy dolarów - stwierdził.

58-latka swojemu synowi po całym tym zdarzeniu powiedziała, że ma lepszy pomysł na prezent świąteczny. Powiedziałam mu, że chciałabym dostać pulsometr.

...

Mozna dostac szybkiego zgonu. Choc absurdalnosc sumy sugeruje od razu pomylke. Gorzej gdy ,,tylko" jedno zero wiecej. Wtedy strach ze beda tyle chcieli i koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 28 Gru 2017    Temat postu:

Czy warto podejmować postanowienia noworoczne?
Marcin Gomułka | 28/12/2017

@poczatekwiecznosci.pl/Instagram
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Badania pokazują, że aż 9 na 10 postanowień noworocznych nie zostanie zrealizowanych. Zatem, czy warto podejmować jakiekolwiek próby?
Chcę być tym, któremu się uda!

Koniec starego roku to czas, w którym robienie postanowień noworocznych dla wielu z nas jest tak oczywiste, jak ryba na wigilijnym stole. Noc sylwestrowa to w końcu moment, w którym – z różnych względów – wszystko jest możliwe.

Zostawiamy za sobą minione, nie zawsze satysfakcjonujące 365 dni i zaczynamy z „czystą kartą”. Każdy chce coś zmienić, przynajmniej w założeniu, na lepsze. Ta powszechność robienia postanowień sprawia jednak, że bardzo łatwo jest ulec pokusie wybrania dla siebie owczym pędem („w końcu jeśli ona/on może, to ja również!”) kilku uszlachetniających życie nawyków.

Okazuje się jednak, że fakty bywają bezlitosne. Według Statistic Brain aż 9 na 10 postanowień noworocznych nie zostanie zrealizowanych. Doświadczenie życiowe podpowiada mi, że takie nieudolne „mierzenie sił na zamiary” może być dla naszego życia bardzo szkodliwe.
Czytaj także: 10 duchowych postanowień na początek nowego roku

Przypomnijmy sobie bowiem, ileż to razy chcieliśmy w końcu dopiąć swego, a tu po niespełna miesiącu od sylwestrowo-noworocznej decyzji o rzuceniu palenia, pozbyciu się kilku kilogramów (np. przed zbliżającym się ślubem) czy regularnym bieganiu, to skądinąd pobożne życzenie było już tylko historią. Stąd tylko krok do gwałtownego obniżenia poczucia własnej wartości i… powrotu starych nawyków ze zwielokrotnioną siłą. Zatem, czy w ogóle warto podejmować próby?


Zamiast działania, słowa rzucane na wiatr

Pod wpływem emocji jesteśmy w stanie obiecać w zasadzie wszystko. Ta prawda dotyczy szczególnie mężczyzn. Wystarczy zapytać mojej żony, ile razy zarzekałem się, że „to już się nie powtórzy”, kiedy z uporem maniaka zawalałem (i nadal zawalam) coś w naszej relacji.

Uczucia związane z chęcią poprawy wielokrotnie przesłaniały mi rzeczywisty obraz moich możliwości i predyspozycji do zmiany. Kto nie jest w relacji damsko-męskiej może odnieść powyższe chociażby do konkretnych grzechów, z którymi ciągle wracamy do kratek konfesjonału. Mocne postanowienie poprawy nieszczęśliwie często okazuje się jedynie słowami rzuconymi na wiatr.

Być może ten kończący się rok obfitował w takie nasze ludzkie, życiowe porażki. Mniejsze i większe potknięcia, które – np. ze względu na częstotliwość ich występowania – powodowały wewnętrzne oskarżenia, a w konsekwencji zniechęcenie, graniczące z utratą nadziei. Im bardziej chcieliśmy, tym bardziej nie wychodziło. Jak sobie o tym pomyśleć, nic, tylko usiąść, załamać ręce i pogrążyć się w smutku. Co zrobić zatem, by tę sytuację zmienić? Co i jak postanowić, by tym razem się udało?
Czytaj także: Jak być świętym małżonkiem? Pomoże Ci… karmelitanka!


Zamiast szczytu, następny krok

Wyobraźmy sobie, że nasze postanowienie noworoczne to zdobycie górskiego szczytu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie planuje wyprawy w góry całkowicie spontanicznie. Zasadniczą kwestią jest zatem to, by określić czas wyprawy. Dlatego też nie bez przyczyny start jakiejkolwiek zmiany w naszym życiu wiążemy z początkiem – roku, miesiąca, tygodnia czy nawet określonej godziny. Tak skonstruowany jest nasz mózg.

To umiejscowienie ułatwia i wręcz umożliwia nam podjęcie jakichkolwiek starań. Podążając analogią góry, jeszcze ważniejsze jest nasze przygotowanie. Bez mapy, sprawdzenia warunków pogodowych, dobrych butów i… kompana wiele ryzykujemy.

Jednak moim zdaniem najbardziej istotną kwestią przy podejmowaniu wszelkiego rodzaju postanowień jest świadomość tego, że nie od razu zdobędziemy szczyt. Być może będziemy musieli wielokrotnie zawrócić ze względu na zmianę warunków zewnętrznych, nasze potknięcia czy nieuniknione kryzysy. Wtedy warto pamiętać o tym, że najważniejszy jest tylko następny krok. W końcu to one – niepozorne, stawiane w pocie czoła kroki – przybliżają nas do celu. I nawet jeśli szczyt zdobędzie tylko 1 z 10, warto podjąć trud, bo najważniejsza jest droga.

...

Taki czysty emocjonalizm to naprawde nie ma sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:53, 30 Gru 2017    Temat postu:

Zastosuj ten prosty trik, kiedy ktoś wyprowadzi Cię z równowagi
Sophia Swinford | 30/12/2017
Shutterstock
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Często stosowany gwarantuje szczęśliwsze i spokojniejsze życie.
Złości lepiej nie tłumić

Złość. Prawdopodobnie najbardziej kłopotliwa emocja, jaka istnieje. Przytłacza nas, potrafi całkowicie stłumić głos naszego rozsądku i w dodatku nie da się jej uniknąć. Czy to z powodu kłótni z rodziną, czy frustracji sytuacją na świecie, każdy z nas mierzy się z nią od czasu do czasu.

Jako chrześcijanie możemy odczuwać pokusę, aby naszą złość po prostu tłumić ze strachu, aby nie grzeszyć wybuchowością. To jednak, zgodnie z naukowymi badaniami, może być niebezpieczne. Istnieje bardziej efektywny i wolny od winy sposób na radzenie sobie ze złością.

Jeśli tłumienie złości potrafi powstrzymać ją przed wybuchem, to dlaczego jest niebezpieczne? Cóż, generalnie tłumienie każdej emocji finalnie tylko ją wzmacnia. To z kolei powoduje nadaktywność w ciele migdałowatym – części mózgu silnie związanej z emocjonalnością.

Prowadzi ona do zmniejszenia naszej zdolności odczuwania pozytywnych emocji. Ale nie tych negatywnych – w rezultacie silnie odczuwamy złość, stres i depresję, natomiast zdolność odczuwania pozytywnych emocji takich jak radość, przyjemność czy spokój stopniowo maleje.
Czytaj także: Tłumione emocje – jak nas niszczą?


Tłumienie emocji to więcej złości

Co więcej, tłumienie emocji nie jest złe tylko dla nas – jest niedobre również dla osoby, na którą się złościmy. Badania dowodzą, że nasza tłumiona złość powoduje wzrost stresu u osoby, na którą jesteśmy źli. To z kolei prowadzi do problemów w relacjach.

„Osoby, które mają w zwyczaju tłumić złość, unikają bliskich relacji i mają mniej pozytywnych kontaktów z innymi, co zazębia się z informacją, że wśród równolatków osoby tłumiące emocje tworzą emocjonalnie płytsze więzi z innymi”, jak informuje „Podręcznik regulacji emocji” – naukowa analiza tej teorii i badań nad wyrażaniem i tłumieniem emocji.

Czy w takim razie zawsze powinniśmy dawać upust emocjom? Niekoniecznie. Badania pokazują, że dawanie upustu złości zwiększa ją zamiast redukować.
Czytaj także: Dlaczego ukrywamy emocje?


Jaka jest więc rada na złość?

Metoda powtórnej analizy.

Jest to metoda rozproszenia – przeniesienia uwagi, która pozwala powtórnie ocenić sytuację poprzez uwzględnienie, że nie posiadamy kompletu informacji. „Nie frustrujesz się z powodu tego, co się dzieje, tylko tego, w co wierzysz, że się dzieje” – jak powiedział poważany psycholog i badacz z Uniwersytetu Columbia, Albert Ellis. Kiedy jesteś w trakcie kłótni, łatwo jest wyciągnąć wniosek, że sytuacja dotyczy ciebie, ale kiedy zakwestionujesz tę myśl, łatwiej ci będzie się uspokoić.

Na przykład, kiedy ktoś na Ciebie warknie, możesz to wziąć do siebie, ale możesz też uznać, że ta osoba ma kiepski dzień, właśnie otrzymała złą wiadomość lub jest pod wpływem długotrwałego stresu. Przez „powtórną analizę” tej sytuacji, mózg się rozprasza, skupiając się raczej na drodze do współczucia niż do zezłoszczenia się. Kiedy to robimy, nasze ciało migdałowate uspokaja się i obniża aktywność.

A co ze szkodą, jaką tłumienie emocji wywołuje w mózgu? Cóż, powtórna analiza działa wręcz przeciwnie! Ta metoda zwiększa naszą zdolność do odczuwania pozytywnych emocji i zmniejsza odczuwanie tych negatywnych, jak złość czy irytacja. To oznacza, że im częściej będziemy ją praktykować, tym będziemy szczęśliwsi i spokojniejsi.

Kiedy więc następnym razem się zezłościsz lub będziesz przygnębiony, wypróbuj ją!
Czytaj także: „Po co te emocje”, czyli jak zrozumieć to, co się w nas dzieje

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Nagromadzona energie trzeba zuzyc. Fizycznie np. wyprawa na powietrze biegiem lub rowerem a duchowo modlitwa. Polecac Bogu tego ktory nas zezloscil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:37, 20 Mar 2018    Temat postu:

Złość – dobrze, że ją odczuwasz! A teraz ją spożytkuj
Małgorzata Rybak | 20/03/2018
ZŁOŚĆ
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Z gniewem miewamy kłopot. Wpisany na listę grzechów głównych, daje mylne wrażenie, że jest całkowicie zakazany i wówczas żyjemy w przekonaniu, że gniewać się nie wolno. Z tego wynika mnóstwo kłopotów. Amputować bowiem gniew – to pozbawić człowieka energii do działania i zmiany.

Czy możemy się gniewać?
Myśląc o gniewie obawiamy się tak naprawdę owego tsunami, którym jest gniew niepohamowany. Awantury, zbrodnie w afekcie, a nawet wojny, rodzą się z gniewu, nad którym utracono kontrolę i który zdominował rozsądek i zmysł etyczny. W codziennym życiu złość też kojarzy się z zachowaniami, które ranią otoczenie.

Tymczasem gniew to jeden z najcenniejszych informatorów, jakich mamy. To on sygnalizuje fizyczne zagrożenie życia – tak mojego, jak moich bliskich. Na porządku dziennym odsłania przede mną wartości i potrzeby najpilniej strzeżone w moim sercu. Staje na straży tego, co we mnie najbardziej żywe.

Czytaj także: Czy mogę gniewać się na żonę?


Wsłuchaj się w swój gniew
Jak więc pozyskać potencjał, jaki niesie, nie powodując zniszczenia relacji wokół mnie i utraty wzajemnego zaufania? Po pierwsze, nauczyć się słuchać własnego gniewu. Wrażliwie rozpoznawać jego pierwszy sygnał, bo jak w przypadku Hulka, bohatera z filmu Marvela, gdy tętno sięga 200 uderzeń na sekundę, jest już za późno na wyhamowanie.

Gniew wylany na otoczenie odcina mnie kompletnie i od innych, którzy skupiają się na obronie, i od moich własnych celów. Cokolwiek komunikuję krzykiem – że chciałbym, by inni mnie szanowali, słuchali, spełnili moją prośbę – automatycznie przestaje być słyszane („kiedy krzyczysz, nie słyszę, co mówisz”). Dlatego potrzeba umiejętności bycia ze sobą i swoimi uczuciami wtedy, gdy w ciele pojawiają się ich pierwsze sygnały (podniesione ciśnienie, uderzenie ciepła, ból w skroniach).

Gdy już wiesz, że zaczynasz się złościć, zadaj sobie pytanie: jaka moja potrzeba nie została zaspokojona? Potrzeba szacunku, gdy ktoś zajechał mi drogę? Potrzeba odpoczynku, gdy dzieci wieczorem biegają po domu, zamiast się myć i iść spać? Potrzeba słowności, gdy mąż się spóźnia z pracy, a mieliśmy właśnie wyjść do kina?

Jeśli wiesz, możesz poszukać rozwiązania, które pomoże Ci ocalić zarówno to, co dla Ciebie ważne, jak i drugiego człowieka. Jeśli najbliższy kwadrans czy nawet godzinę spędzisz na połajankach, narzekaniu czy wyzwiskach, sytuacja na pewno się nie poprawi.

Czytaj także: Mój brat był alkoholikiem. Jego śmierć nauczyła mnie jak pokonać gniew


Wykorzystaj złość:
Do asertywnego komunikatu. Jest on krótki i opanowany. „Widzę, że jeszcze biegacie po domu, a zegar pokazuje godzinę wpół do dziesiątej. Ogarnia mnie złość, bo jestem bardzo zmęczona i za moment nie będę mieć siły, by wam pomóc. Proszę, byście w 5 minut umyli się i wskoczyli w piżamy”.


Do działania. Ubieram się i wychodzę do kina, zamiast czekać i pomstować, aż mąż wróci.


Do zmiany. Jeśli generalnie zawsze na drodze się spieszę i drugi kierowca ze swoimi niebezpiecznymi zachowaniami trafia na moje spięte presją czasu nerwy, mogę w końcu postanowić wyjeżdżać z domu 20 minut wcześniej niż zwykle.


Złość jest potrzebna!
Gniew jest tak bardzo potrzebny, ponieważ strzeże granic – i moich, i ludzi, którzy zależą ode mnie. Ojciec rodziny, który nigdy się nie gniewa w pracy i pozwala na traktowanie siebie byle jak, wyładuje swoją złość w domu w bezpiecznych relacjach z najbliższymi, raniąc ich i pozbawiając swojej bliskości.

Istnieje jeszcze problem złości nieadekwatnej, czyli tej, której natężenie znacznie przekracza pozornie błahy powód. Na przykład wściekam się, bo szef mnie pominął w ważnej dla naszego zespołu rozmowie, ale przeżywam ten fakt jak katastrofę, nie zaś możliwą do naprawienia niezręczność.

Przy takim przeżywaniu złości potrzeba sięgnąć do swojej historii i znaleźć wydarzenia, które zostawiły rany tak głębokie, że dzisiaj reaguję wielkim wzburzeniem na sytuacje ledwie podobne do tamtych. Może rodzice pomijali mnie, a faworyzowali rodzeństwo? Może tata nas zostawił i nigdy nie rozpakowałem tej traumy? Na ogół bowiem złość, jaką przeżywaliśmy wtedy, nie została nigdy odkryta – i tyka w nas jak bomba zegarowa, wybuchając, gdy tylko coś trąci strunę dawnego cierpienia. I w tej sytuacji mój gniew mówi do mnie o czymś bardzo ważnym, co wymaga we mnie troski.

Czytaj także: Czy jesteś dla siebie ważna?
Ponieważ tutaj jesteś…
…mamy do Ciebie małą prośbę. Liczba użytkowników Aletei szybko rośnie, czego nie można powiedzieć o naszych przychodach z reklam - ale to jest problem, z którym boryka się wiele mediów elektronicznych. Niektóre z nich oferują więc swoim odbiorcom płatny dostęp do treści. To nie jest dobre rozwiązenie dla Aletei - naszą misją jest ewangelizacja i inspirowanie do lepszego chrześcijańskiego życia, dlatego chcemy docierać do jak największej liczby osób. Natomiast bardzo byśmy chcieli zredukować liczbę reklam na naszym portalu, lecz to nie jest możliwe do czasu, kiedy pozwolą nam na taki ruch inne źródła przychodu. Jak widzisz, nadal potrzebujemy Twojego wsparcia. Dbanie o jakość Aletei wymaga od nas nie tylko ciężkiej pracy, ale także znaczących nakładów finansowych. Będziemy kontynuować naszą misję, jednak jeśli możesz nam w tym pomóc, wspierając nas finansowo, będziemy za to ogromnie wdzięczni, a Aleteia będzie się mogła dalej rozwijać.

...

Gniewac was powinno ze innym dzieje sie krzywda a nie ze odnosza sukcesy. To najlepszy sprawdzian czy wasz gniew jest dobry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:44, 01 Kwi 2018    Temat postu:

To jedno pytanie zmieniło mój sposób podejmowania decyzji
Zuzanna Górska-Kanabus | 01/04/2018
KOBIETA W OKNIE
Kaylee Eden/Unsplash | CC0
Udostępnij 2 Komentuj 0
Jeżeli nie chcesz działać pod wpływem emocji, to daj sobie czas i pomyśl, jaka motywacja kryje się za Twoim działaniem - lękowa czy płynąca z miłości?

Jak podejmujesz decyzje?
Większość ludzi, ze mną na czele, chce o sobie myśleć jako o racjonalnych osobach, które podejmują decyzje w oparciu o dane i fakty. Chcemy wierzyć, że kierując się rozsądkiem wybieramy najlepsze rozwiązanie, a nie takie, które podpowiadają nam emocje.

Jednak w rzeczywistości bardzo często kierujemy się emocjami, o czym doskonale wiedzą sprzedawcy i twórcy reklam. Wystarczy, że rozejrzysz się po swoim domu. Ile w nim jest rzeczy, które kupiłeś pod wpływem chwili?

Przyjście na świat mojego dziecka uświadomiło mi, że przy podejmowaniu decyzji, wybieraniu rozwiązań czy konkretnych zachowań kieruję się emocjami bardziej niż bym tego sobie życzyła.

W pierwszych tygodniach jego życia, jako młoda mama bez żadnego doświadczenia byłam przerażona. W wielu sytuacjach nie wiedziałam jak powinnam postąpić. Mogłam znaleźć tysiące rad, ale tak naprawdę nie wiedziałam, które rozwiązanie wybrać. Dodatkowo płacz dziecka powodował u mnie duże napięcie, którego chciałam się jak najszybciej pozbyć. Pewnie znasz ten stan. Stres i napięcie są w Tobie tak duże, że jesteś gotów zrobić praktycznie wszystko, żeby poczuć ulgę.

Czytaj także: 3 decyzje, które sprawią, że będziecie świetnym małżeństwem


Lęk przed nieznanym
Przyznam szczerze, miotałam się wtedy strasznie. Działałam impulsywnie, pod wpływem lęku, często bez chwili autorefleksji. W pewnym momencie zobaczyłam bezsens takiego postępowania. Działając w ten sposób byłam zmęczona. W stresie nie dawałam sobie czasu na przemyślenie, co nasze dziecko chce mi przekazać, a dodatkowo kłóciłam się z mężem coraz częściej.

W pewnym momencie zobaczyłam, jak bardzo kieruje mną lęk przed nieznanym, przed zrobieniem krzywdy maleństwu, przed popełnieniem błędu itp. I to był moment, gdy zdecydowałam, że trzeba coś zmienić.

Przypomniało mi się, że przeciwieństwem lęku jest miłość (por. 1 J 4, 1Cool i w ten sposób powstało pytanie, które całkowicie zrewolucjonizowało mój sposób podejmowania decyzji.



Pytanie, które zmieniło wszystko
Niemal przy każdym działaniu zaczęłam pytać siebie: Czym się kierujesz – lękiem czy miłością?

To jedno pytanie zmieniło wszystko. Zaczęłam dostrzegać sytuacje, w których na pierwszy plan wysuwał się lęk. Dzięki temu zatrzymywałam się i rozważałam czy to, co chcę zrobić jest najlepszym rozwiązaniem.

Zadawałam sobie to pytanie nie tylko w sytuacjach dotyczących dziecka, ale rozciągnęłam je praktycznie na wszystkie zdarzenia.

Ktoś chce nas odwiedzić. Chcę się zgodzić. Dlaczego? Kieruję się lękiem, że poczuje się odrzucony, czy miłością, czyli moje serce otwiera się na tę wizytę?

Poproszono mnie o przysługę. Czym się kieruję: lękiem, że jak powiem nie to, zostanę oceniona lub ktoś będzie naciskał, czy z miłości i w wolności chcę pomóc tej osobie?

To pytanie – Kieruję się lękiem czy miłością? – możesz zadawać sobie praktycznie w każdej sytuacji. Wystarczy, że zatrzymasz się na chwilę, weźmiesz głęboki oddech i pomyślisz, czym się kierujesz. Warto to pytanie sobie zadawać szczególnie wtedy, gdy czujesz przymus działania (tzw. stan już, natychmiast).

Codziennie podejmujesz tysiące decyzji i wybierasz ścieżki działania spośród wielu dostępnych możliwości. Warto wiedzieć, czym się kierujesz. Jeżeli nie chcesz działać pod wpływem emocji, to daj sobie czas i pomyśl, jaka motywacja kryje się za Twoim działaniem – lękowa czy płynąca z miłości?

...

Emocje trzeba kontrolowac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 6:34, 30 Maj 2018    Temat postu:

Jak rozszyfrować gniew? On nie musi być tematem tabu…
Małgorzata Rybak | 29/05/2018
KŁÓTNIA
Shutterstock
Udostępnij 12 Komentuj
„Nienawidzę cię!!!” - krzyczy do swojej mamy trzylatek, który nie dostał w sklepie wymarzonego auta. „Po co mam iść do Kościoła, Boga pewnie nie ma, bo mnie nie wysłuchuje” - mówi nastolatka, którą opuściła przyjaciółka, a w domu panuje kiepska atmosfera i kłopoty wydają się nie mieć końca. „Masz mnie gdzieś!” – krzyczy żona do męża, który po raz kolejny przyjeżdża do domu godzinę później, niż obiecał. Co te sytuacje mają wspólnego? Język emocji.

Gniew – rani czy buduje?
Ten język to szyfry wojny, które mogą rozpętać zawieruchę i spowodować ogromne straty. Jeśli odzwierciedlimy natężenie emocji i ostre słowa, wszyscy wyjdziemy z potyczki ciężko ranni. Zwycięstwa w tej walce są pozorne. Ten, kto będzie miał ostatnie zdanie i przez chwilę zagóruje nad drugim, będzie się cieszył wygraną tylko przez kilka sekund. Potem jak ciężki pocisk spadnie na piersi poczucie winy. Opadający kurz odsłoni zgliszcza – pogrzebane wzajemne zaufanie, brak nadziei na porozumienie i poczucie odizolowania od bliskich osób.

Nie będzie to jednak artykuł o tym, że gniewać się jest brzydko i lepiej nie zaczynać. W tym roku kończę 43 lata. To czas najwyższy (a i tak pewnie późno), by w końcu zaakceptować, że choć chcemy kochać i być kochanymi, przeżywamy różne emocje. I pod ich wpływem czasami mówimy głupie rzeczy, których potem żałujemy. Im bardziej zresztą nie rozumiemy gniewu, żalu czy innych trudnych uczuć (swoich i drugiego człowieka) i nie robimy dla nich miejsca w swoim wewnętrznym dialogu, tym większe zdarzają się eksplozje, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli.

Czytaj także: Czy mogę gniewać się na żonę?


Zaszyfrowane informacje o emocjach
Przełomowym odkryciem była dla mnie koncepcja „szyfrowania” – znaleziona kilka lat temu w używanej książce „Wychowanie bez porażek w praktyce”, kupionej za kilka złotych na stoisku przy dworcu autobusowym. Jej autor, Thomas Gordon, takie emocjonalne komunikaty, jak: „nienawidzę cię!!!” traktuje jako zaszyfrowane informacje o przeżywanych emocjach.

Dialog z dosłowną treścią takiego komunikatu jest kompletnym bezsensem i tylko sprzyja eskalacji kłótni. Im bardziej staramy się odwoływać do racjonalnych, etycznych czy innych przesłanek („Nie można tak mówić do mamy!”, „To grzech!”, „Przestań się denerwować”, „Wczoraj się nie spóźniłem” itd.), tym bardziej druga strona czuje się niesłyszana. Podobnie działa przyklejanie etykiet (np. „Jesteś niegrzeczny”, „Nie da się z tobą wytrzymać”). Mówimy drugiej osobie, że to, co przeżywa, jest nieważne, skupiając się na formie – w chwili, gdy dla druga strona nie jest w stanie podjąć refleksji.



Nazwij potrzeby
Gordon zaproponował prostą rzecz – rozszyfrowanie: nazwanie emocji, jakie kryją się za słowami. „Widzę, że naprawdę jesteś smutny i rozgniewany, bo podobała ci się ta zabawka”. „Musisz chyba przeżywać wielkie rozczarowanie z powodu tylu kłopotów; w takich chwilach człowiek myśli, że nawet Pan Bóg go opuścił”. „Chyba czujesz się zlekceważona, gdy nie wracam punktualnie do domu”.

Rozszyfrowanie emocji drugiej osoby i wejście w dialog z jej uczuciami bywa najczęściej punktem zwrotnym całej rozmowy. Przyznanie drugiemu prawa do przeżywania uczuć to praktyczny wyraz dojrzałości, szacunku i miłości: szanuję procesy, jakie w tobie zachodzą. Jest dla mnie ważne, z czym się zmagasz i jaka niespełniona potrzeba czy marzenie stoi za wybuchem.

Nie oznacza to ustępowania zawsze innym. Niestety, nie możemy kupić dziecku każdej zabawki ani przeżyć za nastolatka jego przykrości. Gdy jednak pomagamy drugiej osobie nazwać te uczucia i zauważamy je, pomagamy jej poradzić sobie z nimi. Najczęściej zresztą bliski nam człowiek, gdy zostanie wysłuchany i zrozumiany, pierwszy wypowie słowo „przepraszam”.

Często dorosłe osoby, które ujawniają szczególną wybuchowość, jako dzieci nie dostały zgody na najmniejszy objaw złości. Dzisiejsza utrata kontroli nad nią to owoc braku umiejętności przeżywania jej bez detonacji. Gdy całe życie nie widzimy się ze swoim gniewem, w końcu wraca jako bomba atomowa.

Warto sprawdzić, czy w naszym domu złość jest akceptowalna? Czy drugi ma prawo być niezadowolony? Gdy takie przyzwolenie istnieje, łatwiej rozmawiać na spokojnie o tym, jak wyrażać gniew bez ranienia innych – bo nie jest tematem tabu.

...

Sa rozne gnidwy. Gniew bo kogos skrzywdzono. Gniew bo komus sie powiodlo. To nie te same gniewy. Trzeba rozpoznac. Szczegolnie krzywde!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:12, 18 Cze 2018    Temat postu:

Rozstanie. Jak przeżyć ten trudny czas?
Katarzyna Skrzypek | 15/06/2018
ROZSTANIE
Shutterstock
Udostępnij
Daj sobie czas i nie bój się swoich emocji, nawet tych najbardziej gwałtownych. Wykrzycz swoje rozczarowanie, stracone plany i marzenia, i wypłacz to, co jest do wypłakania.

Pozwól sobie na emocje
Nie każdy związek prowadzi przed ołtarz. Rozstania są zawsze bardzo trudne i towarzyszy im cała gama emocji: od wściekłości, przez rozczarowanie, ból, smutek, bezsilność, po uczucie ulgi czy nawet chęć zemsty.

Przygotuj się na sinusoidę! Naprawdę każdy tak to przeżywa. Dzisiaj możesz planować misterny plan zemszczenia się na byłej ukochanej/byłym kochanym, śmiejąc się ze znajomi do rozpuku, z jak beznadziejną osobą się spotykałeś/aś, a jutro możesz mieć ochotę upić się na smutno i całą winę za niepowodzenie związku skupić na sobie.

Wiele osób będzie Cię pocieszać. Niektórzy podkreślając, że rozstanie było dobrym wyborem, inni bolejąc nad Twoją stratą. Daj sobie czas i nie bój się swoich emocji, nawet tych najbardziej gwałtownych. Wykrzycz swoje rozczarowanie, stracone plany i marzenia, i wypłacz to, co jest do wypłakania. Czujesz, że spotkała Cię niesprawiedliwość? Masz prawo czuć się fatalnie i to nie minie z dnia na dzień.



Bądź dla siebie dobry. Bądź dla siebie dobra
W całej emocjonalnej spirali, która towarzyszy rozstaniu, jest duże niebezpieczeństwo popadnięcia w skrajności: albo skumulowanie wszystkich negatywnych uczuć na osobie, z którą się rozstałeś/aś czy która zakończyła związek, albo wzięcie całej winy na siebie i w rezultacie stracenie poczucia własnej wartości.

„Widocznie nie byłem wystarczająco atrakcyjny”, „kto chciałby być z kimś tak beznadziejnym, jak ja”, a gdy dowiadujemy się, że nasz były chłopak/dziewczyna weszli w nowy związek i już wrzucają na portale społecznościowe uśmiechnięte selfie, bardzo szybko pojawiają się myśli: „Jestem kompletnym zerem”, „do niczego się nie nadaję, umrę w samotności”.

Jest to destrukcyjny mechanizm autoagresji i nadmiernego obarczania się winą. Targają Tobą sprzeczne emocje, ale najważniejsze, byś o siebie w tym czasie zadbał/a. Bądź dla siebie dobry. Bądź dla siebie dobra. Nie pozwól najczarniejszym myślom opanować Twojego umysłu. Czujesz się porzucony/a, ale to, że pewna bardzo ważna relacja w Twoim życiu właśnie się skończyła, nie rzutuje na Twoją wartość.

Wsłuchaj się w swoje potrzeby, zastanów się, co przyniosłoby Ci ulgę. Może potrzebujesz przegadać całą noc z przyjacielem? Albo wręcz odwrotnie, potrzebujesz wyłączyć telefon na cały weekend i odpocząć?



Nie uciekaj w samotność
Czas leczy rany, ale zanim to nastąpi, każdy ma ochotę zamknąć się w swojej samotni i przeczekać najgorszy czas. Nie ma w tym nic złego i może okazać się dużo bardziej pomocne, niż chodzenie na siłę na spotkania towarzyskie, opowiadanie wszystkim „jak to się stało” i udawanie, że wszystko jest w porządku.

Jednak nie odcinaj się wtedy od wszystkich, pozwól najbliższemu przyjacielowi być przy Tobie i przeżywać ten kryzys z Tobą. Zaznacz, jeśli nie potrzebujesz rad i natychmiastowych metod jak wyjść z „dołka”, ale nie bój się pokazać swojej słabości.

Z czasem będziesz gotowy, by mówić o tym, co i dlaczego Cię boli. To ważne, by mieć się komu wygadać. Nazwanie swoich emocji, „wyrzucenie” z siebie tego, co w środku przeżywamy, analizujemy, dusimy i bycie wysłuchanym, to początek uzdrowienia.

Być może wiele razy usłyszysz, że jeśli tak się stało, to widocznie nie byliście dla siebie stworzeni. Brzmi banalnie i niezbyt pomaga w czasie po rozstaniu, ale jest w tym pewna prawda. Wiadomo, że im większe było Twoje zaangażowanie w relację z drugim człowiekiem, tym ciężej znieść rozczarowanie i pogodzić się z rozstaniem. Ale z czasem zobaczysz, że lepiej skończyć związek na tym etapie, niż trwać w relacji bez uczuć i przyszłości, bo byłoby to toksyczne.

...

Trzeba to przezyc. Chyba kazdy doswiadczy w zyciu czegos takiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133583
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:16, 26 Cze 2018    Temat postu:

Kara dla kibica, który po meczu Polaków wyrzucił telewizor przez okno

Grzywną został ukarany mieszkaniec Piły (Wielkopolskie), który po meczu Polaków z Senegalem na mistrzostwach świata wyrzucił przez okno bloku telewizor. 46-latek przyznał, że pozbył się telewizora, bo zdenerwowała go porażka polskiej reprezentacji.

Dramat w Egipcie. Telewizyjny ekspert zmarł po zwycięskim golu rywala

Serce Abdela Rahima Mohameda nie wytrzymało, gdy Arabia Saudyjska strzeliła gola na 2:1. Egipcjanin chwilę później miał przeanalizować spotkanie w telewizji.

..

To jednak jest w afekcie. Stad nie mozna karac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy