Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Emocje.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:35, 19 Gru 2017    Temat postu:

Nie czekaj. Powiedz bliskim, jak wiele dla Ciebie znaczą
Michael Rennier | 19/12/2017

Erkki Makkonen/Getty Images
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
W sprawie uczuć ryzykowne jest wykładanie wszystkiego na stół. Ale kiedy zatrzymujemy swoje uczucia dla siebie, odmawiamy sobie tych ludzkich więzi, które nadają sens naszemu życiu.

Byłem niedawno na pogrzebie – syn wygłaszał mowę pożegnalną o swoim ojcu. Wspominał, jak bardzo był wdzięczny za czas spędzony z umierającym tatą w szpitalu, za to, że mógł powiedzieć mu to wszystko, o czym długo milczał. „Nie chodzi o to, że nie kochaliśmy się – mówił. – Ale nigdy mu nie powiedziałem wprost, jak bardzo go kocham, ile dla mnie znaczy i jakim jest dobrym ojcem”.


Dlaczego ukrywamy swoje uczucia?

Długo rozważałem te słowa. Dlaczego tak wielu z nas wzdraga się przed powiedzeniem innym, co naprawdę czuje?

Zbyt często nie mówimy rodzicom, dzieciom, małżonkom, jak wdzięczni i szczęśliwi jesteśmy z powodu ich obecności w naszym życiu. Wstydzimy się, nie wiemy, jak to ująć, obawiamy się odpowiedzi i tego, czy nasze uczucia zostaną odwzajemnione? Chyba wszystko po trosze, tak sądzę.

Czy wysyłaliście kiedyś SMS-a albo e-mail do osoby, której odrobinę się obawiacie i czekaliście niepewnie na odpowiedź? Wiecie, jak to jest – przyciskasz „wyślij” i przez resztę dnia sprawdzasz telefon.

Mam to też za każdym razem, kiedy napiszę artykuł – boję się, że czytelnikom się nie spodoba! Jest coś dziwnego w oddawaniu światu cząstki siebie, kiedy nie wiesz, czy reakcja będzie pozytywna albo, co gorsza, czy nie zostaniesz zupełnie zignorowany. Presja odczuwana w takiej chwili jest według mnie głównym powodem, dla którego nie porozumiewamy się ze sobą jaśniej. Obawiamy się braku wzajemności, więc gramy na zimno. Oczywiście to, co mówimy nieco nas odsłania, więc nasz lęk jest w istocie obawą przed odrzuceniem nie tylko naszych słów, ale i nas samych.
Czytaj także: Dlaczego ukrywamy emocje?


Doceń obecność

Kilka szczerych, prostych słów wyrażających wdzięczność może nadać sprawom całkiem nowy bieg.

Nic dziwnego, że ukrywamy nasze uczucia, chronimy się przed zranieniem, a ważne słowa zostawiamy niewypowiedziane. Ale nie wiem, jak to ma nas prowadzić do szczęścia, bo przecież bez ryzyka, bez poddania się możliwości zranienia, nigdy nie nawiążemy więzi, które nadają sens naszemu życiu.

Jeśli umiemy odłożyć na bok nasz strach przed odrzuceniem i powiedzieć ludziom szczerze, ile dla nas znaczą i jak jesteśmy wdzięczni za ich obecność, nasze relacje mogą się całkowicie odmienić. Nie doświadczymy już świata jako osobne byty, ale solidarnie, wspólnie czerpiąc z tej więzi jak ze źródła siły.

Jeśli relacje z przyjaciółmi albo członkami rodziny wydają się mało uskrzydlające, nijakie, pozbawione ducha, może wina leży po mojej i twojej stronie. Kilka szczerych, prostych słów wyrażających wdzięczność może nadać sprawom całkiem nowy bieg.
Czytaj także: Wdzięczność może być siłą. To pierwszy krok do szczęśliwego życia


„Spieszmy się kochać ludzi…”

Wszystko to powiedziawszy wiem, że sam nie bardzo umiem wyrażać swoje uczucia słowami, potrzebuję więc motywacji, która przychodzi wtedy, kiedy mogę na całą sprawę spojrzeć z boku. Niestety, taka zmiana perspektywy zdarza się najczęściej wtedy, kiedy ktoś kochany ciężko choruje albo umiera. Nagle spostrzegamy, ile ta osoba dla nas znaczy i jak będziemy za nią tęsknić. Osobiście nie chciałbym tak długo czekać. Chcę widzieć ludzi tu i teraz nowymi oczami i nie przyjmować ich za oczywistość. Dobrze przypomnieć sobie czasem, że słowa są potrzebne – ludzie nie są jasnowidzami, nie wiedzą, co do nich czujesz.

Znajdźmy w tym tygodniu kogoś, komu powiemy o tym, jak bardzo jesteśmy mu wdzięczni.

Ksiądz, dla którego pracuję, ojciec Tom, ma pewien wspaniały zwyczaj. Co roku wyjeżdża na dni skupienia i duchowego odosobnienia i pisze wtedy listy, w których mówi ludziom, jak bardzo jest wdzięczny za ich obecność w jego życiu. Jako jego pracownik i przyjaciel wiem, że nasza relacja jest dla niego ważna, ale możliwość przeczytania o tym w liście bardzo mnie wzrusza, może dlatego, że to on wykonuje ten pierwszy gest i odsłania się. Ważnych słów nie zostawia niewypowiedzianych, poświęca swój czas na komunikację, nawet jeśli wie, że może nie otrzymać nic w zamian. Dzięki jego wysiłkom nasza przyjaźń jest silniejsza.

Mężczyzna, który wygłaszał mowę pożegnalną, zrobił na mnie wrażenie głównie dlatego, że potrafił docenić daną mu możliwość spędzenia ostatnich chwil ze swoim ojcem. Zdał sobie sprawę, że to szczególna okazja, której nie można pominąć. Czas, który należy wykorzystać. To nie zawsze muszą być okoliczności ostateczne czy bolesne, ale wszystko może się zdarzyć… Te chwile przychodzą, jeśli tylko mamy odwagę rozpoznać je i działać. Na koniec mężczyzna poprosił wszystkich obecnych, byśmy znaleźli w tym tygodniu kogoś, komu powiemy o tym, jak bardzo jesteśmy mu wdzięczni. To dobra rada. To uczciwe i dobre dla duszy, powinniśmy wyrażać wdzięczność i słyszeć ją od innych, zanim umrzemy. Z pewnością lepiej to zrobić za życia.

...

Okazywanie emocji tez musi byc rozsadne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:43, 25 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Sprawdziła rachunek za prąd. Do zapłaty: Kilkaset miliardów dolarów
Sprawdziła rachunek za prąd. Do zapłaty: Kilkaset miliardów dolarów

Dzisiaj, 25 grudnia (13:19)

​58-letnia Mary Horomanski z Pensylwanii doznała szoku, gdy zobaczyła swój ostatni rachunek za prąd. Za miesięczne zużycie energii elektrycznej miała zapłacić... 284 miliardy dolarów.
Zdjęcie ilustracyjne
/McPHOTO /PAP/DPA


Oczy mi prawie wyleciały z orbit, gdy to zobaczyłam - powiedziała Mary Horomanski w rozmowie z Erie Times-News. Zamontowaliśmy ostatnio świąteczne światełka i zastanawiałam się, czy zrobiliśmy to źle - przyznała.

Horomanski, sprawdzając rachunek wystawiony przez dostawcę prądu, zobaczyła na nim horrendalną kwotę, którą miała zapłacić: 284,46 mld dolarów. Podkreślono, że na wniesienie opłaty odbiorca ma czas do końca listopada 2018 roku.

Syn kobiety postanowił zadzwonić do przedsiębiorstwa i wyjaśnić tę niepokojącą sytuację.

Przedstawiciel firmy Mark Durbin powiedział, że rachunek na tak wysoką kwotę był wystawiony przez pomyłkę, a rzeczywista kwota do zapłaty wynosi zaledwie 284,46 dol. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś zobaczył rachunek na miliardy dolarów - stwierdził.

58-latka swojemu synowi po całym tym zdarzeniu powiedziała, że ma lepszy pomysł na prezent świąteczny. Powiedziałam mu, że chciałabym dostać pulsometr.

...

Mozna dostac szybkiego zgonu. Choc absurdalnosc sumy sugeruje od razu pomylke. Gorzej gdy ,,tylko" jedno zero wiecej. Wtedy strach ze beda tyle chcieli i koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 28 Gru 2017    Temat postu:

Czy warto podejmować postanowienia noworoczne?
Marcin Gomułka | 28/12/2017

@poczatekwiecznosci.pl/Instagram
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Badania pokazują, że aż 9 na 10 postanowień noworocznych nie zostanie zrealizowanych. Zatem, czy warto podejmować jakiekolwiek próby?
Chcę być tym, któremu się uda!

Koniec starego roku to czas, w którym robienie postanowień noworocznych dla wielu z nas jest tak oczywiste, jak ryba na wigilijnym stole. Noc sylwestrowa to w końcu moment, w którym – z różnych względów – wszystko jest możliwe.

Zostawiamy za sobą minione, nie zawsze satysfakcjonujące 365 dni i zaczynamy z „czystą kartą”. Każdy chce coś zmienić, przynajmniej w założeniu, na lepsze. Ta powszechność robienia postanowień sprawia jednak, że bardzo łatwo jest ulec pokusie wybrania dla siebie owczym pędem („w końcu jeśli ona/on może, to ja również!”) kilku uszlachetniających życie nawyków.

Okazuje się jednak, że fakty bywają bezlitosne. Według Statistic Brain aż 9 na 10 postanowień noworocznych nie zostanie zrealizowanych. Doświadczenie życiowe podpowiada mi, że takie nieudolne „mierzenie sił na zamiary” może być dla naszego życia bardzo szkodliwe.
Czytaj także: 10 duchowych postanowień na początek nowego roku

Przypomnijmy sobie bowiem, ileż to razy chcieliśmy w końcu dopiąć swego, a tu po niespełna miesiącu od sylwestrowo-noworocznej decyzji o rzuceniu palenia, pozbyciu się kilku kilogramów (np. przed zbliżającym się ślubem) czy regularnym bieganiu, to skądinąd pobożne życzenie było już tylko historią. Stąd tylko krok do gwałtownego obniżenia poczucia własnej wartości i… powrotu starych nawyków ze zwielokrotnioną siłą. Zatem, czy w ogóle warto podejmować próby?


Zamiast działania, słowa rzucane na wiatr

Pod wpływem emocji jesteśmy w stanie obiecać w zasadzie wszystko. Ta prawda dotyczy szczególnie mężczyzn. Wystarczy zapytać mojej żony, ile razy zarzekałem się, że „to już się nie powtórzy”, kiedy z uporem maniaka zawalałem (i nadal zawalam) coś w naszej relacji.

Uczucia związane z chęcią poprawy wielokrotnie przesłaniały mi rzeczywisty obraz moich możliwości i predyspozycji do zmiany. Kto nie jest w relacji damsko-męskiej może odnieść powyższe chociażby do konkretnych grzechów, z którymi ciągle wracamy do kratek konfesjonału. Mocne postanowienie poprawy nieszczęśliwie często okazuje się jedynie słowami rzuconymi na wiatr.

Być może ten kończący się rok obfitował w takie nasze ludzkie, życiowe porażki. Mniejsze i większe potknięcia, które – np. ze względu na częstotliwość ich występowania – powodowały wewnętrzne oskarżenia, a w konsekwencji zniechęcenie, graniczące z utratą nadziei. Im bardziej chcieliśmy, tym bardziej nie wychodziło. Jak sobie o tym pomyśleć, nic, tylko usiąść, załamać ręce i pogrążyć się w smutku. Co zrobić zatem, by tę sytuację zmienić? Co i jak postanowić, by tym razem się udało?
Czytaj także: Jak być świętym małżonkiem? Pomoże Ci… karmelitanka!


Zamiast szczytu, następny krok

Wyobraźmy sobie, że nasze postanowienie noworoczne to zdobycie górskiego szczytu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie planuje wyprawy w góry całkowicie spontanicznie. Zasadniczą kwestią jest zatem to, by określić czas wyprawy. Dlatego też nie bez przyczyny start jakiejkolwiek zmiany w naszym życiu wiążemy z początkiem – roku, miesiąca, tygodnia czy nawet określonej godziny. Tak skonstruowany jest nasz mózg.

To umiejscowienie ułatwia i wręcz umożliwia nam podjęcie jakichkolwiek starań. Podążając analogią góry, jeszcze ważniejsze jest nasze przygotowanie. Bez mapy, sprawdzenia warunków pogodowych, dobrych butów i… kompana wiele ryzykujemy.

Jednak moim zdaniem najbardziej istotną kwestią przy podejmowaniu wszelkiego rodzaju postanowień jest świadomość tego, że nie od razu zdobędziemy szczyt. Być może będziemy musieli wielokrotnie zawrócić ze względu na zmianę warunków zewnętrznych, nasze potknięcia czy nieuniknione kryzysy. Wtedy warto pamiętać o tym, że najważniejszy jest tylko następny krok. W końcu to one – niepozorne, stawiane w pocie czoła kroki – przybliżają nas do celu. I nawet jeśli szczyt zdobędzie tylko 1 z 10, warto podjąć trud, bo najważniejsza jest droga.

...

Taki czysty emocjonalizm to naprawde nie ma sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:53, 30 Gru 2017    Temat postu:

Zastosuj ten prosty trik, kiedy ktoś wyprowadzi Cię z równowagi
Sophia Swinford | 30/12/2017
Shutterstock
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Często stosowany gwarantuje szczęśliwsze i spokojniejsze życie.
Złości lepiej nie tłumić

Złość. Prawdopodobnie najbardziej kłopotliwa emocja, jaka istnieje. Przytłacza nas, potrafi całkowicie stłumić głos naszego rozsądku i w dodatku nie da się jej uniknąć. Czy to z powodu kłótni z rodziną, czy frustracji sytuacją na świecie, każdy z nas mierzy się z nią od czasu do czasu.

Jako chrześcijanie możemy odczuwać pokusę, aby naszą złość po prostu tłumić ze strachu, aby nie grzeszyć wybuchowością. To jednak, zgodnie z naukowymi badaniami, może być niebezpieczne. Istnieje bardziej efektywny i wolny od winy sposób na radzenie sobie ze złością.

Jeśli tłumienie złości potrafi powstrzymać ją przed wybuchem, to dlaczego jest niebezpieczne? Cóż, generalnie tłumienie każdej emocji finalnie tylko ją wzmacnia. To z kolei powoduje nadaktywność w ciele migdałowatym – części mózgu silnie związanej z emocjonalnością.

Prowadzi ona do zmniejszenia naszej zdolności odczuwania pozytywnych emocji. Ale nie tych negatywnych – w rezultacie silnie odczuwamy złość, stres i depresję, natomiast zdolność odczuwania pozytywnych emocji takich jak radość, przyjemność czy spokój stopniowo maleje.
Czytaj także: Tłumione emocje – jak nas niszczą?


Tłumienie emocji to więcej złości

Co więcej, tłumienie emocji nie jest złe tylko dla nas – jest niedobre również dla osoby, na którą się złościmy. Badania dowodzą, że nasza tłumiona złość powoduje wzrost stresu u osoby, na którą jesteśmy źli. To z kolei prowadzi do problemów w relacjach.

„Osoby, które mają w zwyczaju tłumić złość, unikają bliskich relacji i mają mniej pozytywnych kontaktów z innymi, co zazębia się z informacją, że wśród równolatków osoby tłumiące emocje tworzą emocjonalnie płytsze więzi z innymi”, jak informuje „Podręcznik regulacji emocji” – naukowa analiza tej teorii i badań nad wyrażaniem i tłumieniem emocji.

Czy w takim razie zawsze powinniśmy dawać upust emocjom? Niekoniecznie. Badania pokazują, że dawanie upustu złości zwiększa ją zamiast redukować.
Czytaj także: Dlaczego ukrywamy emocje?


Jaka jest więc rada na złość?

Metoda powtórnej analizy.

Jest to metoda rozproszenia – przeniesienia uwagi, która pozwala powtórnie ocenić sytuację poprzez uwzględnienie, że nie posiadamy kompletu informacji. „Nie frustrujesz się z powodu tego, co się dzieje, tylko tego, w co wierzysz, że się dzieje” – jak powiedział poważany psycholog i badacz z Uniwersytetu Columbia, Albert Ellis. Kiedy jesteś w trakcie kłótni, łatwo jest wyciągnąć wniosek, że sytuacja dotyczy ciebie, ale kiedy zakwestionujesz tę myśl, łatwiej ci będzie się uspokoić.

Na przykład, kiedy ktoś na Ciebie warknie, możesz to wziąć do siebie, ale możesz też uznać, że ta osoba ma kiepski dzień, właśnie otrzymała złą wiadomość lub jest pod wpływem długotrwałego stresu. Przez „powtórną analizę” tej sytuacji, mózg się rozprasza, skupiając się raczej na drodze do współczucia niż do zezłoszczenia się. Kiedy to robimy, nasze ciało migdałowate uspokaja się i obniża aktywność.

A co ze szkodą, jaką tłumienie emocji wywołuje w mózgu? Cóż, powtórna analiza działa wręcz przeciwnie! Ta metoda zwiększa naszą zdolność do odczuwania pozytywnych emocji i zmniejsza odczuwanie tych negatywnych, jak złość czy irytacja. To oznacza, że im częściej będziemy ją praktykować, tym będziemy szczęśliwsi i spokojniejsi.

Kiedy więc następnym razem się zezłościsz lub będziesz przygnębiony, wypróbuj ją!
Czytaj także: „Po co te emocje”, czyli jak zrozumieć to, co się w nas dzieje

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Nagromadzona energie trzeba zuzyc. Fizycznie np. wyprawa na powietrze biegiem lub rowerem a duchowo modlitwa. Polecac Bogu tego ktory nas zezloscil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:37, 20 Mar 2018    Temat postu:

Złość – dobrze, że ją odczuwasz! A teraz ją spożytkuj
Małgorzata Rybak | 20/03/2018
ZŁOŚĆ
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Z gniewem miewamy kłopot. Wpisany na listę grzechów głównych, daje mylne wrażenie, że jest całkowicie zakazany i wówczas żyjemy w przekonaniu, że gniewać się nie wolno. Z tego wynika mnóstwo kłopotów. Amputować bowiem gniew – to pozbawić człowieka energii do działania i zmiany.

Czy możemy się gniewać?
Myśląc o gniewie obawiamy się tak naprawdę owego tsunami, którym jest gniew niepohamowany. Awantury, zbrodnie w afekcie, a nawet wojny, rodzą się z gniewu, nad którym utracono kontrolę i który zdominował rozsądek i zmysł etyczny. W codziennym życiu złość też kojarzy się z zachowaniami, które ranią otoczenie.

Tymczasem gniew to jeden z najcenniejszych informatorów, jakich mamy. To on sygnalizuje fizyczne zagrożenie życia – tak mojego, jak moich bliskich. Na porządku dziennym odsłania przede mną wartości i potrzeby najpilniej strzeżone w moim sercu. Staje na straży tego, co we mnie najbardziej żywe.

Czytaj także: Czy mogę gniewać się na żonę?


Wsłuchaj się w swój gniew
Jak więc pozyskać potencjał, jaki niesie, nie powodując zniszczenia relacji wokół mnie i utraty wzajemnego zaufania? Po pierwsze, nauczyć się słuchać własnego gniewu. Wrażliwie rozpoznawać jego pierwszy sygnał, bo jak w przypadku Hulka, bohatera z filmu Marvela, gdy tętno sięga 200 uderzeń na sekundę, jest już za późno na wyhamowanie.

Gniew wylany na otoczenie odcina mnie kompletnie i od innych, którzy skupiają się na obronie, i od moich własnych celów. Cokolwiek komunikuję krzykiem – że chciałbym, by inni mnie szanowali, słuchali, spełnili moją prośbę – automatycznie przestaje być słyszane („kiedy krzyczysz, nie słyszę, co mówisz”). Dlatego potrzeba umiejętności bycia ze sobą i swoimi uczuciami wtedy, gdy w ciele pojawiają się ich pierwsze sygnały (podniesione ciśnienie, uderzenie ciepła, ból w skroniach).

Gdy już wiesz, że zaczynasz się złościć, zadaj sobie pytanie: jaka moja potrzeba nie została zaspokojona? Potrzeba szacunku, gdy ktoś zajechał mi drogę? Potrzeba odpoczynku, gdy dzieci wieczorem biegają po domu, zamiast się myć i iść spać? Potrzeba słowności, gdy mąż się spóźnia z pracy, a mieliśmy właśnie wyjść do kina?

Jeśli wiesz, możesz poszukać rozwiązania, które pomoże Ci ocalić zarówno to, co dla Ciebie ważne, jak i drugiego człowieka. Jeśli najbliższy kwadrans czy nawet godzinę spędzisz na połajankach, narzekaniu czy wyzwiskach, sytuacja na pewno się nie poprawi.

Czytaj także: Mój brat był alkoholikiem. Jego śmierć nauczyła mnie jak pokonać gniew


Wykorzystaj złość:
Do asertywnego komunikatu. Jest on krótki i opanowany. „Widzę, że jeszcze biegacie po domu, a zegar pokazuje godzinę wpół do dziesiątej. Ogarnia mnie złość, bo jestem bardzo zmęczona i za moment nie będę mieć siły, by wam pomóc. Proszę, byście w 5 minut umyli się i wskoczyli w piżamy”.


Do działania. Ubieram się i wychodzę do kina, zamiast czekać i pomstować, aż mąż wróci.


Do zmiany. Jeśli generalnie zawsze na drodze się spieszę i drugi kierowca ze swoimi niebezpiecznymi zachowaniami trafia na moje spięte presją czasu nerwy, mogę w końcu postanowić wyjeżdżać z domu 20 minut wcześniej niż zwykle.


Złość jest potrzebna!
Gniew jest tak bardzo potrzebny, ponieważ strzeże granic – i moich, i ludzi, którzy zależą ode mnie. Ojciec rodziny, który nigdy się nie gniewa w pracy i pozwala na traktowanie siebie byle jak, wyładuje swoją złość w domu w bezpiecznych relacjach z najbliższymi, raniąc ich i pozbawiając swojej bliskości.

Istnieje jeszcze problem złości nieadekwatnej, czyli tej, której natężenie znacznie przekracza pozornie błahy powód. Na przykład wściekam się, bo szef mnie pominął w ważnej dla naszego zespołu rozmowie, ale przeżywam ten fakt jak katastrofę, nie zaś możliwą do naprawienia niezręczność.

Przy takim przeżywaniu złości potrzeba sięgnąć do swojej historii i znaleźć wydarzenia, które zostawiły rany tak głębokie, że dzisiaj reaguję wielkim wzburzeniem na sytuacje ledwie podobne do tamtych. Może rodzice pomijali mnie, a faworyzowali rodzeństwo? Może tata nas zostawił i nigdy nie rozpakowałem tej traumy? Na ogół bowiem złość, jaką przeżywaliśmy wtedy, nie została nigdy odkryta – i tyka w nas jak bomba zegarowa, wybuchając, gdy tylko coś trąci strunę dawnego cierpienia. I w tej sytuacji mój gniew mówi do mnie o czymś bardzo ważnym, co wymaga we mnie troski.

Czytaj także: Czy jesteś dla siebie ważna?
Ponieważ tutaj jesteś…
…mamy do Ciebie małą prośbę. Liczba użytkowników Aletei szybko rośnie, czego nie można powiedzieć o naszych przychodach z reklam - ale to jest problem, z którym boryka się wiele mediów elektronicznych. Niektóre z nich oferują więc swoim odbiorcom płatny dostęp do treści. To nie jest dobre rozwiązenie dla Aletei - naszą misją jest ewangelizacja i inspirowanie do lepszego chrześcijańskiego życia, dlatego chcemy docierać do jak największej liczby osób. Natomiast bardzo byśmy chcieli zredukować liczbę reklam na naszym portalu, lecz to nie jest możliwe do czasu, kiedy pozwolą nam na taki ruch inne źródła przychodu. Jak widzisz, nadal potrzebujemy Twojego wsparcia. Dbanie o jakość Aletei wymaga od nas nie tylko ciężkiej pracy, ale także znaczących nakładów finansowych. Będziemy kontynuować naszą misję, jednak jeśli możesz nam w tym pomóc, wspierając nas finansowo, będziemy za to ogromnie wdzięczni, a Aleteia będzie się mogła dalej rozwijać.

...

Gniewac was powinno ze innym dzieje sie krzywda a nie ze odnosza sukcesy. To najlepszy sprawdzian czy wasz gniew jest dobry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:44, 01 Kwi 2018    Temat postu:

To jedno pytanie zmieniło mój sposób podejmowania decyzji
Zuzanna Górska-Kanabus | 01/04/2018
KOBIETA W OKNIE
Kaylee Eden/Unsplash | CC0
Udostępnij 2 Komentuj 0
Jeżeli nie chcesz działać pod wpływem emocji, to daj sobie czas i pomyśl, jaka motywacja kryje się za Twoim działaniem - lękowa czy płynąca z miłości?

Jak podejmujesz decyzje?
Większość ludzi, ze mną na czele, chce o sobie myśleć jako o racjonalnych osobach, które podejmują decyzje w oparciu o dane i fakty. Chcemy wierzyć, że kierując się rozsądkiem wybieramy najlepsze rozwiązanie, a nie takie, które podpowiadają nam emocje.

Jednak w rzeczywistości bardzo często kierujemy się emocjami, o czym doskonale wiedzą sprzedawcy i twórcy reklam. Wystarczy, że rozejrzysz się po swoim domu. Ile w nim jest rzeczy, które kupiłeś pod wpływem chwili?

Przyjście na świat mojego dziecka uświadomiło mi, że przy podejmowaniu decyzji, wybieraniu rozwiązań czy konkretnych zachowań kieruję się emocjami bardziej niż bym tego sobie życzyła.

W pierwszych tygodniach jego życia, jako młoda mama bez żadnego doświadczenia byłam przerażona. W wielu sytuacjach nie wiedziałam jak powinnam postąpić. Mogłam znaleźć tysiące rad, ale tak naprawdę nie wiedziałam, które rozwiązanie wybrać. Dodatkowo płacz dziecka powodował u mnie duże napięcie, którego chciałam się jak najszybciej pozbyć. Pewnie znasz ten stan. Stres i napięcie są w Tobie tak duże, że jesteś gotów zrobić praktycznie wszystko, żeby poczuć ulgę.

Czytaj także: 3 decyzje, które sprawią, że będziecie świetnym małżeństwem


Lęk przed nieznanym
Przyznam szczerze, miotałam się wtedy strasznie. Działałam impulsywnie, pod wpływem lęku, często bez chwili autorefleksji. W pewnym momencie zobaczyłam bezsens takiego postępowania. Działając w ten sposób byłam zmęczona. W stresie nie dawałam sobie czasu na przemyślenie, co nasze dziecko chce mi przekazać, a dodatkowo kłóciłam się z mężem coraz częściej.

W pewnym momencie zobaczyłam, jak bardzo kieruje mną lęk przed nieznanym, przed zrobieniem krzywdy maleństwu, przed popełnieniem błędu itp. I to był moment, gdy zdecydowałam, że trzeba coś zmienić.

Przypomniało mi się, że przeciwieństwem lęku jest miłość (por. 1 J 4, 1Cool i w ten sposób powstało pytanie, które całkowicie zrewolucjonizowało mój sposób podejmowania decyzji.



Pytanie, które zmieniło wszystko
Niemal przy każdym działaniu zaczęłam pytać siebie: Czym się kierujesz – lękiem czy miłością?

To jedno pytanie zmieniło wszystko. Zaczęłam dostrzegać sytuacje, w których na pierwszy plan wysuwał się lęk. Dzięki temu zatrzymywałam się i rozważałam czy to, co chcę zrobić jest najlepszym rozwiązaniem.

Zadawałam sobie to pytanie nie tylko w sytuacjach dotyczących dziecka, ale rozciągnęłam je praktycznie na wszystkie zdarzenia.

Ktoś chce nas odwiedzić. Chcę się zgodzić. Dlaczego? Kieruję się lękiem, że poczuje się odrzucony, czy miłością, czyli moje serce otwiera się na tę wizytę?

Poproszono mnie o przysługę. Czym się kieruję: lękiem, że jak powiem nie to, zostanę oceniona lub ktoś będzie naciskał, czy z miłości i w wolności chcę pomóc tej osobie?

To pytanie – Kieruję się lękiem czy miłością? – możesz zadawać sobie praktycznie w każdej sytuacji. Wystarczy, że zatrzymasz się na chwilę, weźmiesz głęboki oddech i pomyślisz, czym się kierujesz. Warto to pytanie sobie zadawać szczególnie wtedy, gdy czujesz przymus działania (tzw. stan już, natychmiast).

Codziennie podejmujesz tysiące decyzji i wybierasz ścieżki działania spośród wielu dostępnych możliwości. Warto wiedzieć, czym się kierujesz. Jeżeli nie chcesz działać pod wpływem emocji, to daj sobie czas i pomyśl, jaka motywacja kryje się za Twoim działaniem – lękowa czy płynąca z miłości?

...

Emocje trzeba kontrolowac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 6:34, 30 Maj 2018    Temat postu:

Jak rozszyfrować gniew? On nie musi być tematem tabu…
Małgorzata Rybak | 29/05/2018
KŁÓTNIA
Shutterstock
Udostępnij 12 Komentuj
„Nienawidzę cię!!!” - krzyczy do swojej mamy trzylatek, który nie dostał w sklepie wymarzonego auta. „Po co mam iść do Kościoła, Boga pewnie nie ma, bo mnie nie wysłuchuje” - mówi nastolatka, którą opuściła przyjaciółka, a w domu panuje kiepska atmosfera i kłopoty wydają się nie mieć końca. „Masz mnie gdzieś!” – krzyczy żona do męża, który po raz kolejny przyjeżdża do domu godzinę później, niż obiecał. Co te sytuacje mają wspólnego? Język emocji.

Gniew – rani czy buduje?
Ten język to szyfry wojny, które mogą rozpętać zawieruchę i spowodować ogromne straty. Jeśli odzwierciedlimy natężenie emocji i ostre słowa, wszyscy wyjdziemy z potyczki ciężko ranni. Zwycięstwa w tej walce są pozorne. Ten, kto będzie miał ostatnie zdanie i przez chwilę zagóruje nad drugim, będzie się cieszył wygraną tylko przez kilka sekund. Potem jak ciężki pocisk spadnie na piersi poczucie winy. Opadający kurz odsłoni zgliszcza – pogrzebane wzajemne zaufanie, brak nadziei na porozumienie i poczucie odizolowania od bliskich osób.

Nie będzie to jednak artykuł o tym, że gniewać się jest brzydko i lepiej nie zaczynać. W tym roku kończę 43 lata. To czas najwyższy (a i tak pewnie późno), by w końcu zaakceptować, że choć chcemy kochać i być kochanymi, przeżywamy różne emocje. I pod ich wpływem czasami mówimy głupie rzeczy, których potem żałujemy. Im bardziej zresztą nie rozumiemy gniewu, żalu czy innych trudnych uczuć (swoich i drugiego człowieka) i nie robimy dla nich miejsca w swoim wewnętrznym dialogu, tym większe zdarzają się eksplozje, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli.

Czytaj także: Czy mogę gniewać się na żonę?


Zaszyfrowane informacje o emocjach
Przełomowym odkryciem była dla mnie koncepcja „szyfrowania” – znaleziona kilka lat temu w używanej książce „Wychowanie bez porażek w praktyce”, kupionej za kilka złotych na stoisku przy dworcu autobusowym. Jej autor, Thomas Gordon, takie emocjonalne komunikaty, jak: „nienawidzę cię!!!” traktuje jako zaszyfrowane informacje o przeżywanych emocjach.

Dialog z dosłowną treścią takiego komunikatu jest kompletnym bezsensem i tylko sprzyja eskalacji kłótni. Im bardziej staramy się odwoływać do racjonalnych, etycznych czy innych przesłanek („Nie można tak mówić do mamy!”, „To grzech!”, „Przestań się denerwować”, „Wczoraj się nie spóźniłem” itd.), tym bardziej druga strona czuje się niesłyszana. Podobnie działa przyklejanie etykiet (np. „Jesteś niegrzeczny”, „Nie da się z tobą wytrzymać”). Mówimy drugiej osobie, że to, co przeżywa, jest nieważne, skupiając się na formie – w chwili, gdy dla druga strona nie jest w stanie podjąć refleksji.



Nazwij potrzeby
Gordon zaproponował prostą rzecz – rozszyfrowanie: nazwanie emocji, jakie kryją się za słowami. „Widzę, że naprawdę jesteś smutny i rozgniewany, bo podobała ci się ta zabawka”. „Musisz chyba przeżywać wielkie rozczarowanie z powodu tylu kłopotów; w takich chwilach człowiek myśli, że nawet Pan Bóg go opuścił”. „Chyba czujesz się zlekceważona, gdy nie wracam punktualnie do domu”.

Rozszyfrowanie emocji drugiej osoby i wejście w dialog z jej uczuciami bywa najczęściej punktem zwrotnym całej rozmowy. Przyznanie drugiemu prawa do przeżywania uczuć to praktyczny wyraz dojrzałości, szacunku i miłości: szanuję procesy, jakie w tobie zachodzą. Jest dla mnie ważne, z czym się zmagasz i jaka niespełniona potrzeba czy marzenie stoi za wybuchem.

Nie oznacza to ustępowania zawsze innym. Niestety, nie możemy kupić dziecku każdej zabawki ani przeżyć za nastolatka jego przykrości. Gdy jednak pomagamy drugiej osobie nazwać te uczucia i zauważamy je, pomagamy jej poradzić sobie z nimi. Najczęściej zresztą bliski nam człowiek, gdy zostanie wysłuchany i zrozumiany, pierwszy wypowie słowo „przepraszam”.

Często dorosłe osoby, które ujawniają szczególną wybuchowość, jako dzieci nie dostały zgody na najmniejszy objaw złości. Dzisiejsza utrata kontroli nad nią to owoc braku umiejętności przeżywania jej bez detonacji. Gdy całe życie nie widzimy się ze swoim gniewem, w końcu wraca jako bomba atomowa.

Warto sprawdzić, czy w naszym domu złość jest akceptowalna? Czy drugi ma prawo być niezadowolony? Gdy takie przyzwolenie istnieje, łatwiej rozmawiać na spokojnie o tym, jak wyrażać gniew bez ranienia innych – bo nie jest tematem tabu.

...

Sa rozne gnidwy. Gniew bo kogos skrzywdzono. Gniew bo komus sie powiodlo. To nie te same gniewy. Trzeba rozpoznac. Szczegolnie krzywde!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:12, 18 Cze 2018    Temat postu:

Rozstanie. Jak przeżyć ten trudny czas?
Katarzyna Skrzypek | 15/06/2018
ROZSTANIE
Shutterstock
Udostępnij
Daj sobie czas i nie bój się swoich emocji, nawet tych najbardziej gwałtownych. Wykrzycz swoje rozczarowanie, stracone plany i marzenia, i wypłacz to, co jest do wypłakania.

Pozwól sobie na emocje
Nie każdy związek prowadzi przed ołtarz. Rozstania są zawsze bardzo trudne i towarzyszy im cała gama emocji: od wściekłości, przez rozczarowanie, ból, smutek, bezsilność, po uczucie ulgi czy nawet chęć zemsty.

Przygotuj się na sinusoidę! Naprawdę każdy tak to przeżywa. Dzisiaj możesz planować misterny plan zemszczenia się na byłej ukochanej/byłym kochanym, śmiejąc się ze znajomi do rozpuku, z jak beznadziejną osobą się spotykałeś/aś, a jutro możesz mieć ochotę upić się na smutno i całą winę za niepowodzenie związku skupić na sobie.

Wiele osób będzie Cię pocieszać. Niektórzy podkreślając, że rozstanie było dobrym wyborem, inni bolejąc nad Twoją stratą. Daj sobie czas i nie bój się swoich emocji, nawet tych najbardziej gwałtownych. Wykrzycz swoje rozczarowanie, stracone plany i marzenia, i wypłacz to, co jest do wypłakania. Czujesz, że spotkała Cię niesprawiedliwość? Masz prawo czuć się fatalnie i to nie minie z dnia na dzień.



Bądź dla siebie dobry. Bądź dla siebie dobra
W całej emocjonalnej spirali, która towarzyszy rozstaniu, jest duże niebezpieczeństwo popadnięcia w skrajności: albo skumulowanie wszystkich negatywnych uczuć na osobie, z którą się rozstałeś/aś czy która zakończyła związek, albo wzięcie całej winy na siebie i w rezultacie stracenie poczucia własnej wartości.

„Widocznie nie byłem wystarczająco atrakcyjny”, „kto chciałby być z kimś tak beznadziejnym, jak ja”, a gdy dowiadujemy się, że nasz były chłopak/dziewczyna weszli w nowy związek i już wrzucają na portale społecznościowe uśmiechnięte selfie, bardzo szybko pojawiają się myśli: „Jestem kompletnym zerem”, „do niczego się nie nadaję, umrę w samotności”.

Jest to destrukcyjny mechanizm autoagresji i nadmiernego obarczania się winą. Targają Tobą sprzeczne emocje, ale najważniejsze, byś o siebie w tym czasie zadbał/a. Bądź dla siebie dobry. Bądź dla siebie dobra. Nie pozwól najczarniejszym myślom opanować Twojego umysłu. Czujesz się porzucony/a, ale to, że pewna bardzo ważna relacja w Twoim życiu właśnie się skończyła, nie rzutuje na Twoją wartość.

Wsłuchaj się w swoje potrzeby, zastanów się, co przyniosłoby Ci ulgę. Może potrzebujesz przegadać całą noc z przyjacielem? Albo wręcz odwrotnie, potrzebujesz wyłączyć telefon na cały weekend i odpocząć?



Nie uciekaj w samotność
Czas leczy rany, ale zanim to nastąpi, każdy ma ochotę zamknąć się w swojej samotni i przeczekać najgorszy czas. Nie ma w tym nic złego i może okazać się dużo bardziej pomocne, niż chodzenie na siłę na spotkania towarzyskie, opowiadanie wszystkim „jak to się stało” i udawanie, że wszystko jest w porządku.

Jednak nie odcinaj się wtedy od wszystkich, pozwól najbliższemu przyjacielowi być przy Tobie i przeżywać ten kryzys z Tobą. Zaznacz, jeśli nie potrzebujesz rad i natychmiastowych metod jak wyjść z „dołka”, ale nie bój się pokazać swojej słabości.

Z czasem będziesz gotowy, by mówić o tym, co i dlaczego Cię boli. To ważne, by mieć się komu wygadać. Nazwanie swoich emocji, „wyrzucenie” z siebie tego, co w środku przeżywamy, analizujemy, dusimy i bycie wysłuchanym, to początek uzdrowienia.

Być może wiele razy usłyszysz, że jeśli tak się stało, to widocznie nie byliście dla siebie stworzeni. Brzmi banalnie i niezbyt pomaga w czasie po rozstaniu, ale jest w tym pewna prawda. Wiadomo, że im większe było Twoje zaangażowanie w relację z drugim człowiekiem, tym ciężej znieść rozczarowanie i pogodzić się z rozstaniem. Ale z czasem zobaczysz, że lepiej skończyć związek na tym etapie, niż trwać w relacji bez uczuć i przyszłości, bo byłoby to toksyczne.

...

Trzeba to przezyc. Chyba kazdy doswiadczy w zyciu czegos takiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:16, 26 Cze 2018    Temat postu:

Kara dla kibica, który po meczu Polaków wyrzucił telewizor przez okno

Grzywną został ukarany mieszkaniec Piły (Wielkopolskie), który po meczu Polaków z Senegalem na mistrzostwach świata wyrzucił przez okno bloku telewizor. 46-latek przyznał, że pozbył się telewizora, bo zdenerwowała go porażka polskiej reprezentacji.

Dramat w Egipcie. Telewizyjny ekspert zmarł po zwycięskim golu rywala

Serce Abdela Rahima Mohameda nie wytrzymało, gdy Arabia Saudyjska strzeliła gola na 2:1. Egipcjanin chwilę później miał przeanalizować spotkanie w telewizji.

..

To jednak jest w afekcie. Stad nie mozna karac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy