Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Efekt oczekiwań.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:19, 27 Kwi 2017    Temat postu: Efekt oczekiwań.

Uważaj, czego oczekujesz, bo najprawdopodobniej to dostaniesz
Zuzanna Górska-Kanabus | Kwi 27, 2017


Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Oczekiwania kształtują rzeczywistość. One są jak okulary, przez które postrzegasz i interpretujesz zdarzenia i zachowania innych ludzi.


W
latach 60. XX wieku Robert Rosenthal oraz Leonore Jacobson sprawdzili, jak działa efekt oczekiwań. W szkole podstawowej przeprowadzili testy, a następnie poinformowali nauczycieli, że podzielili uczniów, zgodnie z wynikami testów mierzących inteligencję, na dwie grupy – „bardzo inteligentnych” oraz „przeciętnych”. W rzeczywistości uczniowie zostali przydzieleni do grup losowo, czyli np. w grupie „przeciętnych” były zarówno dzieci, które uzyskały wysokie wyniki w teście, jak i te, które otrzymały wyniki średnie.

Po ośmiu miesiącach zostało powtórzone badanie, w którym mierzono poziom inteligencji oraz postępy w nauce. Aż 78% uczniów, którzy byli przydzieleni do grupy „bardzo inteligentnych” osiągnęło wyższe wyniki w porównaniu do stanu początkowego. Podobnych zmian nie zaobserwowano u uczniów z grupy „przeciętnych”.

Dlaczego tak się stało, skoro dzieci były przydzielane do grup losowo (czyli tak naprawdę grupy nie różniły się między sobą średnim poziomem inteligencji)? Zadziałał efekt oczekiwań, inaczej znany jako zjawisko samospełniającego się proroctwa. Nauczyciele koncentrowali więcej uwagi na uczniach, co do których byli przekonani, że są wybitni. Oferowali im więcej pomocy dydaktycznych, dodatkowe prace domowe i wspierali ich rozwój na różne sposoby. Te działania mobilizowały uczniów do pracy i dzięki temu osiągali lepsze wyniki.

Wpływ efektu oczekiwań nie ogranicza się tylko do relacji nauczyciel-uczeń, zjawisko to obejmuje całe spektrum relacji, które są w Twoim życiu. U jego podstaw leży teza, że oczekiwania kształtują rzeczywistość. One są jak okulary, przez które postrzegasz i interpretujesz zdarzenia i zachowania innych ludzi.

Jeżeli jesteś przekonany, że ktoś jest zdolny, ma pozytywne nastawienie do Ciebie lub wręcz przeciwnie, nie lubi Cię, to podejmowane przez Ciebie działania (często nieświadome) będą ukierunkowane na potwierdzenie Twoich oczekiwań. Będzie się tak działo, niezależnie od tego, jak rzeczywiście jest.

Twoje nastawienie wobec drugiej osoby czy sytuacji jest kluczowe. Wydarzenia i zachowania innych ludzi będziesz interpretować zgodnie z nim. Inaczej mówiąc, jeżeli uważasz się za pechowca, to nieświadomie będziesz „wchodził” w sytuacje, które to potwierdzą. I na odwrót, jeżeli uważasz się za osobę, która ma szczęście, łatwiej będziesz dostrzegał i wykorzystywał codzienne okazje i szanse, które stają przed każdym człowiekiem. Dodatkowo, Twoje pozytywne nastawienie będzie oddziaływać na innych, a przez to będą oni dla Ciebie życzliwsi, bardziej serdeczni. W efekcie potwierdzi się Twoja teza, że masz szczęście.

Efekt oczekiwań, czyli zjawisko samospełniającego się proroctwa, odnosi się również do tego, co otrzymujesz od innych ludzi. Victor Frankl, austriacki psychiatra, twórca logoterapii, który przeżył Auschwitz, uważał, że jeżeli chcemy, aby ktoś osiągnął swoje 100%, to powinniśmy od niego oczekiwać więcej niż spodziewamy się, że może osiągnąć. Aby ktoś zrealizował swój potencjał musimy wierzyć w niego i dostrzegać to, kim może on się stać.

Jeżeli koncentrujesz się na potencjale, który ma druga osoba i wspierasz ją, dodajesz otuchy, motywujesz i doceniasz oraz jesteś z nią w trudnościach, to pomagasz rozwijać jej skrzydła i wzbijać się na wyżyny jej możliwości.

To podejście potwierdzają historie Collette, Noelii i Isabelle, które zostały opisane w portalu Aleteia jakiś czas temu. Collette założyła „ciasteczkowy” biznes i odnosi sukcesy. Noelia została przedszkolanką, a Isabelle projektantką mody, która zapraszana jest na prestiżowe modowe wydarzenia m.in. w Panamie i Miami. Wszystkie trzy dziewczyny mają zespół Downa. Gdyby inni w nie nie wierzyli i nie oczekiwali od nich więcej niż mogli się spodziewać, raczej nie osiągnęłyby sukcesów.

Pomyśl przez chwilę o swoich bliskich, współpracownikach, ludziach, z którymi spotykasz się na co dzień. Co o nich myślisz? Jak ich traktujesz? Czego od nich oczekujesz? Czy spodziewasz się od nich dobrych rzeczy? A może traktujesz ich z pogardą lub wyższością? Bądź ze sobą szczery.

Przyjrzyj się też temu, co dostajesz od innych ludzi. Wsparcie, akceptację, miłość? A może odrzucenie, złośliwość i krytykę? Sprawdź, czy aby nie ma związku między Twoim nastawieniem, a ich stosunkiem do Ciebie?

Jeżeli chcesz, aby coś się zmieniło – zacznij od siebie, od zmiany swoich oczekiwań. Wierzę, że Ci się uda.

...

Taki efekt tez dziala jak widzicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:17, 05 Sie 2017    Temat postu:

Dlaczego terapeuta podarował papieżowi tabliczkę „narzekanie zabronione”?
Lucandrea Massaro | Sier 05, 2017
VATICAN INSIDER - LA STAMPA / AFP
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Pamiętacie sympatyczną tabliczkę, którą papież wywiesił na drzwiach swojego apartamentu w Domu św. Marty? Franciszek dostał ją od psychoterapeuty Salvo Noè na audiencji generalnej na placu św. Piotra.


Z
daniem psychologa typowym problemem współczesnego człowieka jest złe podejście do przeciwności losu, tych drobnych, ale i tych dużych. „Powszechna jest skłonność do narzekania bez żadnej przyczyny, a to w niczym nie pomaga” – zauważa Noè w rozmowie z dziennikiem Avvenire. „Skupiając się na aspektach ujemnych, przyjmujemy postawę cierpiętniczą, wchodzimy w negatywny tunel, zamiast szukać rozwiązań prowadzących do zmiany sytuacji i jej poprawy”.

Zaproponowany przez Noè napis to zachęta do pozytywnego myślenia, o której warto pamiętać w codziennym życiu, także w środowisku pracy. „Kiedy stawiamy na wartości, co do których panuje zgoda, na słuchanie, na pozytywną komunikację opartą na szacunku, stajemy się wydajni” – zapewnia specjalista.
Czytaj także: „Narzekanie zabronione”. Taka tabliczka wisi na drzwiach mieszkania Franciszka

Za tym krótkim wezwaniem stoi przeświadczenie, że dobro jest zaraźliwe. Dlatego tak ważne jest dbanie o pogodną, konstruktywną atmosferę w naszym otoczeniu. Stąd też wyraźny zakaz narzekania w obecności dzieci. Najmłodsi bardzo łatwo ulegają wpływom, ponieważ nie zdążyli jeszcze wykształcić filtrów, uodpornić się. I, rzecz jasna, naśladują dorosłych.

„Ten, kto narzeka, uczy narzekania dzieci, a te z kolei, przez naśladowanie, będą tak robić w przyszłości. A wtedy rodzice zaczną narzekać na narzekające dzieci” – tłumaczy psycholog. Oczywiście to nie znaczy, że trudności nie istnieją i czy nie ma osób, które „narzekają, ponieważ rzeczywiście cierpią, jest im źle, potrzebują akceptacji i wsparcia”. Nie można zaprzeczyć, że w obecnych czasach jest „wiele powodów do narzekania”. „Zwiększenie liczy fobii, depresji, uzależnień, zwłaszcza wśród młodzieży” – ciągnie Noè – „świadczy o tym, że zamiast skupiać się na tym, jak dobrze żyć, skupiamy się na tym, jak zniszczyć samych siebie”.
Czytaj także: Wdzięczność może być siłą. To pierwszy krok do szczęśliwego życia

O relacji między skłonnością do narzekania a zdrowiem psychicznym pisaliśmy również w niedawno opublikowanym artykule. Wyjaśnia on, jak działa mechanizm biochemiczny, który reguluje ten związek:

Negatywne myśli są przyczyną stresu. W odpowiedzi nasz organizm wytwarza hormon o nazwie kortyzol.

Badania naukowe wykazują, że kortyzol ma wpływ na trudności w uczeniu się i zapamiętywaniu, powoduje zmniejszenie odporności i gęstości kości, odkładanie się tłuszczu, wzrost ciśnienia i poziomu cholesterolu, a także zwiększa ryzyko problemów kardiologicznych. Wiąże się także z depresją i innymi problemami psychicznymi.
Czytaj także: 7 oznak „depresji ukrytej” – sprawdź, czy ktoś z Twoich bliskich potrzebuje pomocy

Tekst pochodzi z włoskiej edycji portalu Aleteia

...

Oczekujemy kleski i to sie spelnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:06, 15 Sie 2017    Temat postu:

Pozwól sobie na marzenia
Katarzyna Matusz-Braniecka | Sier 15, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Spełnienie w życiu osiągają ci, którzy pozwalają sobie marzyć, utożsamiają się ze swoimi marzeniami, zapisują je i często do nich wracają.
Siła marzeń

Ludzie, którzy regularnie zapisują swoje marzenia i pragnienia zarabiają w ciągu całego życia dziesięć razy więcej niż ci, którzy tego nie robią – pisze Stasi Eldredge* w książce „Stając się sobą”. Przywołuje sytuację, w której jej mąż John, poruszył wśród przyjaciół temat pragnień. Mówił, że pragnienie to jądro serca człowieka, miejsce, w którym przemawia Bóg. Zaproponował też, żeby każdy zrobił listę rzeczy, których pragnie. Długą, niecenzurowaną listę. I dodał, że żadna rzecz nie jest zbyt mała lub zbyt wielka, żeby się na tej liście znaleźć.


Co do moich marzeń ma Bóg?

„Bóg marzy z rozmachem. I zaprasza nas, żebyśmy marzyli z Nim. W sercu każdego człowieka zasiał unikalne marzenia i pragnienia. Marząc w towarzystwie Boga, nie próbujmy zastanawiać się, jak te marzenia zrealizować”. Nie chodzi o to jak, ale co? Zastanów się – czego pragniesz, o czym marzy Twoje serce, co chciałabyś zrobić, gdybyś nie miał/nie miała żadnych ograniczeń? I czy jest coś, co przekracza Boże możliwości?
Czytaj także: Zobaczcie uśmiechy małych kibiców, którzy spełnili swoje marzenia


Po co są marzenia?

Spełnienie w życiu osiągają ci, którzy pozwalają sobie marzyć, utożsamiają się ze swoimi marzeniami, zapisują je i często do nich wracają – pisze autorka. Jako mała dziewczynka Stasi marzyła, by być pomocnicą szeryfa i ścigać po prerii przestępców. Chciała zaprowadzać sprawiedliwość na Dzikim Zachodzie i nawet dziś dokładnie pamięta, w jakim kowbojskim stroju wtedy by to robiła. To wspomnienie przywołuje uśmiech na jej twarzy. A o czym Ty marzyłeś dla siebie, będąc dzieckiem?


O czym dzisiaj marzysz?

Na liście marzeń Stasi Eldredge znajduje się dziś: wyhodowanie dorodnych pomidorów, upieczenie wspaniałego tortu, napisanie książki, która okaże się pomocna dla wielu kobiet. Stasi pragnie nawrócenia dla bliskich jej osób, chce odwiedzić kilka krajów, ma pragnienia dotyczące swojego męża i synów. Chce być silna, chce zmieścić się w określony rozmiar ubrań… Czym różnimy się od niej?


Zapisz to, czego pragniesz

Podejmij ryzyko i pozwól sobie marzyć. Zapisuj swoje marzenia. Gdy tylko zaczniesz, szybko okaże się, że odkryjesz wiele rzeczy, których pragniesz – zachęca autorka. Nie wiesz, od czego zacząć? Zacznij spisywać rzeczy, które lubisz. Poproś Boga, żeby Ci pokazał pragnienia Twojego serca. I zapytaj Go, czego On pragnie dla Ciebie. Z pewnością jedną z tych rzeczy jest ożywienie Twojego serca, przebudzenie go, byśmy lepiej zrozumieli samych siebie i to, jak wielką radością jesteśmy dla Niego – radzi Stasi Eldredge.


Kierunek marzeń

Nie bez powodu mamy takie, a nie inne pragnienia. Niektórymi z nich dzielisz się z innymi, wiele zostało Tobie danych, żebyś się do nich przebudziła, przyjęła, pielęgnowała, ścigała, a potem dzieliła się z innymi – pisze autorka. Pozwól Bogu, by użył Twoich marzeń i poprowadził Cię do rozkwitu i spełnienia. Chcesz być kobietą, której życie ma cel. Pamiętaj, że zapisując marzenia nie domagasz się ich spełnienia i że nie ma w tym nic złego. Zapisując marzenia uznajesz, że te marzenia są częścią Ciebie, że przyjmujesz je i akceptujesz.


Jak się do tego zabrać?

Usiądź wygodnie, zrób sobie herbatę, pomyśl, że to jest moment, w którym wszystko jest możliwe. I zapytaj siebie – co chciałabyś zrobić? Czego chciałabyś doświadczyć? Co pragnęłabyś stworzyć? Czym chciałabyś podzielić się z innymi? Jaką nową umiejętność pragnęłabyś opanować? Co chciałabyś przeżyć z Bogiem? Czego Bóg chciałby dla Ciebie i od Ciebie? Z czego chciałabyś być znana? Pamiętaj, że u Boga nie ma nic niemożliwego, a marzenia naprawdę się spełniają.
Czytaj także: Oto święty dla tych, którym wydaje się, że ich marzenia się nie spełniają


Nie zapomnij

Nie ma nic złego w tym, żeby pragnąć i chcieć więcej. Taka postawa oznacza Twoją otwartość na nowe, na to więcej, które Bóg chce wnieść do Twojego życia. Nie wszystko od razu, nie wszystko jutro, ale w perspektywie całego życia większość Twoich marzeń pewnie ma szansę się spełnić, prawda? Zapisz to. Odwagi! Więcej inspiracji znajdziecie w książce „Stając się sobą”, wydanej przez Aetos Media, z której pochodzą powyższe cytaty.



*Stasi Eldredge, mówczyni konferencyjna i pisarka. Wspólnie z mężem, Johnem Eldredge’em (autorem książki „Dzikie serce”) wydała bestsellery „Urzekająca” oraz „Miłość i wojna”. Stasi i John prowadzą chrześcijańską fundację Ransomed Heart, w której Stasi zajmuje się duszpasterstwem kobiet. Jej pasją jest wspieranie kobiet w rozwoju duchowym poprzez osobiste poznanie Jezusa Chrystusa, coraz głębsze odkrywanie serca Boga i przeżywanie swojej kobiecości w harmonii ze Stwórcą.

...

Tak trzeba miec wyobraznie aby tworzyc a nie przyziemnie najczesciej kasa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:22, 24 Wrz 2017    Temat postu:

Kiedy zastanawiasz się, co dalej z Twoim życiem… Rozmowa z Arkadio
Katarzyna Matusz-Braniecka | Wrz 24, 2017

Archiwum prywatne
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Życie to sztuka trudzenia się z sensem. Więc zadaj sobie pytanie: Czy to, co robię, ma sens? Czy idę właściwą drogą? Dokąd właściwie zmierzam?

Katarzyna Matusz-Braniecka: Pretekstem do naszej rozmowy stał się audiobook „STOP. Czy to, co robisz, naprawdę ma sens?” . Zanim o nim opowiemy, powiedz, dlaczego, Twoim zdaniem, tak bardzo boimy się zmian?

Arkadiusz „Arkadio” Zbozień*: Boimy się zmian przede wszystkim dlatego, że jest to wyjście z naszej strefy komfortu. Nawet jeśli to, co teraz przeżywamy, nie jest czymś wzniosłym, to jednak jest takim ciepłym miejscem, w którym czujemy się bezpieczni i każda zmiana, która może nam wprowadzić jakieś zamieszanie, jest mało komfortowa. Z automatu więc bronimy się przed tym. Sam tak postępuję.

Wyobraź sobie, że przyszedł do Ciebie człowiek, który zastanawia się nad tym, co ma dalej w życiu robić. Co mu poradzisz?

Poradziłbym, żeby poświęcił sobie trochę czasu na to pytanie. Czasami pytamy siebie i szybko chcemy odpowiedzi precyzyjnej, która ma nam wytyczyć ścieżkę na długi okres. A niekiedy słyszymy odpowiedź tylko na jakiś kroczek, a po jego zrobieniu widzimy kolejny. Zachęcam do ciszy, do tego, żeby zrobić „stop” (jak w tytule audiobooka).

Co pomogło w takiej sytuacji Tobie?

Mi najbardziej posmakowały rekolekcje ignacjańskie, fundament. Tam było moje miejsce, centrum do rozeznawania, żeby później, w codzienności, nie zadawać sobie ciągle tych samych pytań. Chodziło o to, żeby za jakiś czas zrobić weryfikację. A w codzienności kierować się tym, co we współpracy z Panem Bogiem ustaliliśmy, jeśli mogę się posługiwać takimi słowami.
Czytaj także: Tych 9 kroków pomoże Ci wprowadzić zmiany, o których marzysz



Archiwum prywatne


Rozwijać siebie, żeby pomóc innym

Jak odróżnić pasję, czyli coś, czemu warto się poddać, od zachcianki, która może nas zaprowadzić na manowce?

Zachcianka bardzo szybko mija. Bywa tak, że zachcianki stają się błędnym kołem, że są nastawione egoistycznie na mnie, moje zdobywanie szczytów. A w całej rzeczywistości RTCK, którą staram się prezentować, chodzi o to, żeby rozwinąć siebie na tyle, by pomóc innym. Żeby ze swoimi pasjami, talentami nie skończyć na sobie, bo to byłby czysty egoizm. Chodzi o to, żeby z tego wyniknęła perspektywa dla kogoś. Ale jest tu też takie niebezpieczeństwo, że my bardzo szybko chcielibyśmy osiągnąć etap pomagania komuś, nie znając do końca siebie, to jest śliski temat, nie ma jednej odpowiedzi dla wszystkich.

Na Twoim audiobooku przywołujesz ten moment z Pisma Świętego, w którym w Kanie Galilejskiej Pan Jezus zamienił wodę w wino. Mówisz: zacznij nosić wodę, zanim stanie się winem. Jak to rozumieć?

Jest taki moment, w którym rozeznajemy swoje życie, zastanawiamy się, podpytujemy Pana Boga, w jakim kierunku iść, kim powinienem być, co robić? I to jest pierwszy moment. Potem jest drugi moment, noszenia wody. Przywołajmy to: Kana Galilejska, kelnerzy niosą wodę do starosty weselnego, przecież wiedzą, że to jest woda, a mieli zanieść wino. I to jest zaufanie Panu Bogu, że to, co w tym czasie, w którym zrobiliśmy sobie „stop”, rozeznaliśmy, podjęliśmy decyzję (na ile to możliwe — wspólnie z Bogiem), to było momentem zaniesienia wody. W codzienności człowiek czasami czuje, że nie wiadomo, czy to, co robi, ma sens.
Czytaj także: Kiedyś myślałem: Kościół ma bardzo słabą ofertę i pojawię się w nim, jak się zestarzeję



Archiwum prywatne


Przepełnić strach miłością

Jak nie dać się strachowi?

Na mojej płycie „Fundament” jest utwór „Nie usunę zła”, a w nim przypominam o tym, że nie zlikwidujemy lęku. Próba maskowania go, mówienia, że się nie boję, jest czymś sztucznym. To, co możemy zrobić, to przepełnić ten strach miłością. Najlepszym rozwiązaniem jest być blisko Chrystusa. Każdy ma na to swój etap i swoją receptę na dany moment w życiu. Jednemu smakuje codzienna Eucharystia, innemu Pismo Święte, komuś innemu cisza. Być blisko, na miarę takich możliwości, jakie są w danym momencie.

Wróćmy do audiobooka. Dla kogo on jest?

Odbiorcą jest człowiek, który czuje, że ostatnio w jego życiu pojawił się pęd, napędzanie rzeczywistości; który widzi, że jest dużo wyzwań, działań i zapala mu się lampka: dokąd to wszystko zmierza? Jeśli robisz to, co kochasz, to powinieneś w codzienności czuć się na swoim miejscu.
Czytaj także: Co byś zrobił, gdyby strach nie istniał?

Archiwum prywatne

*Arkadiusz „Arkadio” Zbozień — pomysłodawca idei „Rób to, co kochasz”, autor 6 płyt i książki. Jego program szkoleniowo-rekolekcyjny polecany przez bp. Grzegorza Rysia poznały już dziesiątki tysięcy ludzi w Polsce i za granicą. Z wykształcenia dziennikarz, filozof i coach, z pasji raper, z wyboru – szczęśliwy mąż i ojciec. W Wydawnictwie RTCK ukazał się jego audiobook „STOP. Czy to co robisz naprawdę ma sens?”

...

Generalnie marzenia wyplywaja z nas a zachcianki z pragnienia bycia innymi. Marzenia rozwijaja zachcianki degeneruja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:28, 10 Gru 2017    Temat postu:

Gwiazdka z nieba, czyli marzenia (nie) do spełnienia
Zyta Rudzka | 10/12/2017
Eli DeFaria/Unsplash | CC0
Komentuj



Udostępnij



Komentuj



Nie jest tak naprawdę ważne o czym marzymy, tylko co z tym marzeniem się potem dzieje. Nawet z najprostszego marzenia można zrobić „Gwiazdkę z nieba”. Ale po co? Po to, żeby się nigdy nie spełniło.


N
adszedł czas szykowania prezentów dla bliskich. Może podpytać, co sobie wymarzyli? Monikę nikt nie odważy się o to zapytać. Każdy boi się, że znowu się zacznie! Ona na pewno nie wspomni o książce, nowej czapce czy kosmetyku. Tylko przez następną godzinę będzie opowiadać o swoim największym marzeniu: firmie catheringowej z posiłkami dla dzieci.

Ma już wszystko obmyślone. Menu, logo, wygląd pudełek, a nawet bonusy dla stałych klientów.

Kiedy się jej słucha, nie można odmówić jej pasji. To dlaczego rodzina i znajomi mają już serdecznie dość słuchania o tym wyśnionym biznesie? Ponieważ słuchają o tym od kilku lat. Monika swoimi wizjami zanudza i udręcza. Ciągle dodaje nowe pomysły, ale nadal wszystko pozostaje w sferze marzeń.
Czytaj także: Większość ludzi nigdy nie znajduje pracy swoich marzeń. Czy wiesz, dlaczego?


Marzenia (nie) do spełnienia

To chyba przypadek firmy Moniki. Nie rusza z realizacją, bo… Najpierw miała całkiem mocny argument – małe dzieci. Ale one w tym czasie trochę podrosły i doskonale sobie dają sobie radę same.

Teraz ma nowe alibi – starsza mama. Z nią teraz, jak z dzieckiem, tłumaczy. Monika bardzo się stara, żeby wszyscy uwierzyli, że jest oddaną córką. Ale nie jest łatwo, bo ciągle pamiętają, że dwa lata temu, cały czas wolny zabierał Monice – labrador. Nie mogła ruszyć z firmą, bo pies musiał się wybiegać – inaczej niszczył wszystko w domu.

Każdy z nas ma jakieś takie marzenie, małe albo i duże, co to chce je niańczyć przez całe życie, i chyba nie za bardzo pragnie by dorosło, i stało się rzeczywistością. Nie ma w tym nic złego. Pod warunkiem, że zdajemy sobie sprawę. Ważne są proporcje.

Nie jest dobrze, jeżeli poza marzeniem świata nie widzimy.Monika tak się zatraciła w tym snuciu świetlanej przyszłości, że straciła kontakt i z teraźniejszością. I sama ze sobą. Ze swoimi uczuciami.

Ma poczucie, że żyje nie swoim życiem. Nie lubi swojej pracy. Męczy i dręczy, a końca udręki nie widać. Czuje się nieszczęśliwa i gorsza, poszkodowana przez los.


Zanim zaczniesz obwiniać zły los…

Łatwo być marzycielką, ale prawdziwą sztuką jest być radosną marzycielką. Być może Monika nie tyle marzy, ile ucieka od tego, co jej kiedyś nie wyszło albo ciągle się nie udaje. Wiem, że od jakiegoś czasu nie dogaduje się z mężem, to zamiast odnaleźć wspólny język, opowiada tylko o ty, co by było gdyby.

Chce również awansować i nic z tego nie wychodzi, no to zamiast zastanowić się dlaczego, od razu uruchamia fantazje, że gdyby pracowała na swoim to wreszcie była by szczęśliwa. A to przecież może być iluzją.

Znam osoby, które rzuciły korporację, wyjechały na wieś hodować kozy, a po kilku latach sielanki, dopadły ich stare demony. Realizacja marzenia nie załata emocjonalnych dziur.

Nie stanie się zadośćuczynieniem za krzywdy. Nie sprawi, że wszystko, co nie przerobione pójdzie w niepamięć. Nie pójdzie.
Czytaj także: Prawonożna. Historia pierwszej na świecie pilotki bez rąk


Tu i teraz. Marzenia nie mogą być ucieczką od siebie

Przez takie nadmiarowe wychylanie się w przyszłość, tracimy wiele rzeczy z tego, co tu i teraz. Nie potrafmy tych rzeczy docenić, uznać za ważne.

Dobrze rozpoznać w sobie naturę wielkich pragnień: Czy nie są ucieczką albo zasłoną?

Jestem zwolenniczką realizowania najbardziej śmiałych ambicji i fantazji. Ale pod warunkiem, że nie tracimy z oczu tego, co już mamy.

A jeżeli naprawdę coś nam się marzy i praktycznie nie możemy po to sięgnąć, chociaż teoretycznie jest to w zasięgu naszych możliwości, to może warto zadać sobie pytanie: Co mnie trzyma? Może w moim umyśle jest jakiś hamulec, który nie pozwala dotrzeć do tego, co chcę. Brak silnej woli. Lenistwo. Uleganie przyzwyczajeniom. Puste marzycielstwo.


Co jest moją złą kotwicą?

Zaburzone poczucie bezpieczeństwa. Wyolbrzymianie i mnożenie przeszkód. Brak równowagi między myśleniem optymistycznym, a katastroficznym. Lęk przed zmianą. Niepewność. Brak wiary we własną sprawczość.

Może strach? Że chociaż wszystko jest obmyślane, to w każdej chwili może runąć, jak z domek z kart? A jak wielkie marzenie życia się nie uda – to czym żyć? Co wtedy opowiadać? Czym dręczyć siebie i przyjaciół? Jak marzyć, żeby się spełniło?

Nawet, jeżeli mamy w sobie ten hamulec z lęku – warto działać. Nie czekajmy, aż przestaniemy się bać – lek będzie nam towarzyszył i to jest naturalny stan.

Sprowadzić marzenie bezpiecznie na ziemię. Marzycielstwo to często ogólne wizje. Monika zna menu, a nie ma finansowego biznes planu. Nie rozmawiała z kimś, kto budował firmę. Nie szukała ludzi z podobnymi doświadczeniami. Widzi przed oczami piękne pudełka z sałatkami. A, gdzie one będą robione? Lokal? Czynsz?

Kiedy wyobraźni nie brakuje, potrzebne są konkretne umiejętności by ją zmieścić w kalendarzu.

Uważność, koncentracja. Poświęcenie uwagi jednej rzeczy, a dopiero potem przechodzenie do następnej. Taka zadaniowość często w sposób naturalny eliminuje wiele psychologicznych hamulców. Myślę nad tym, co mam zrobić, a nie zasysa mnie lęk i strach.
Czytaj także: Gdybym tylko schudła, byłabym szczęśliwsza!


Niedobre „gdyby”

Czasami realizację blokuje warunkowe myślenie. Gdybym miała więcej pieniędzy, to by mi się może spełniło. A gdybym miała większe wsparcie w mężu. A gdyby mój labrador był cziłałą. A gdyby moja matka zamiast być coraz starsza, dała mi pierwszy milion, to drugi już jakoś bym sobie zarobiła na tym catheringu.

Specjalnie ironizuję, żeby pokazać: jak czasami nie chcemy wziąć odpowiedzialności za to, co sobie tam marzymy.

Mam też podejrzenie, że Monika chce cały czas się dobrze zapowiadać. Czuć w sobie ten wielki potencjał na świetną bizneswoman. Jest przywiązana do swojego wizerunku tej, która zaraz odpali rakietę i poszybuje. „Ja wam wszystkim pokażę!”

Myślę, że każda z nas ma w sobie coś z Moniki. Może więc nie jest tak naprawdę ważne o czym marzymy, tylko co z tym marzeniem się potem dzieje.

Dlaczego nie robię czegoś, co uważam za istotne?

To pytanie jest chyba całkiem udanym prezentem dla siebie samej pod choinkę.

...

Nie spelniaja sie pragnienia zbyt prostackie i bezmyslne. Typu gdy ktos jest sam i chce aby przyszli do niego konkretni ludzie o ko konkretnej godzinie. To rzecz jasna prawie na 100% nie spelni sie. Tymczasem to glupota. Trzeba pragnac tego aby nie czuc sie samotnym nie narzucajac dokladnie sposobu w jaki to ma sie dokonac. Wtedy sie spelni. NIE NARZUCAC SWOJEGO GLUPIEGO ROZWIAZANIA PROBLEMU BO NIE WYJDZIE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy