Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Wykańczanie Polski trwa!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:17, 03 Cze 2015    Temat postu:

Kto chce wykupić polską ziemię?
Aleksandra Brodziak
Dziennikarz Onetu
120
- Shutterstock

Oficjalnie w ubiegłym roku cudzoziemcy nabyli w Polsce grunty o powierzchni ponad 1000 ha. Otwarcie mówi się jednak o kilkuset tysiącach hektarów w rękach obcokrajowców, którzy wykupili polską ziemię nielegalnie lub półlegalnie. Tymczasem od maja 2016 roku bez problemu rodzime grunty będzie mógł nabyć każdy obywatel UE. Rolnicy protestują, organizacje chcą ograniczeń, a rząd nie spieszy się z pracami nad projektem ustawy odnośnie tej kwestii.

O tym, że nie ma poważnego problemu z wykupem polskiej ziemi przez cudzoziemców jakiś czas temu przekonywał na antenie radiowej Jedynki minister rolnictwa Marek Sawicki. „Sprzedaż polskiej ziemi obcokrajowcom nie jest tak poważnym problemem, jak twierdzą niektórzy rolnicy”- mówił wówczas. Według danych MSW w 2014 r. cudzoziemcy uzyskali bowiem „tylko” 271 pozwoleń.
REKLAMA

Zupełnie inaczej problem ten widzi Marek Zagórski, prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej. - Jeżeli bierze się pod uwagę tylko dane oficjalne, to znaczy tylko te transakcje, które zostały zawarte zgodnie z przepisami, to rzeczywiście nie ma problemu. Tyle tylko, że rolnicy protestują w związku z procederem nielegalnym lub półlegalnym polegającym na wykupie ziemi przez osoby podstawione tzw. słupy. Tego problemu ministerstwo, Marek Sawicki i przede wszystkim Agencja Nieruchomości Rolnych nie zauważają, a on występuje i to na bardzo dużą skalę – podkreśla. - Według szacunkowych danych mówimy nawet o kilkuset tysiącach hektarów, które choć formalnie zakupione od ANR przez polskie podmioty, w rzeczywistości są we władaniu obcokrajowców – dodaje.

Jak twierdzi z kolei Justyna Kostecka, rzecznik prasowy Krajowej Rady Izb Rolniczych, cudzoziemcy kupują ziemię rolną także poprzez spółki, w których kapitał zagraniczny wynosi 51 proc. udziałów.

Zgodnie z ustawą o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców, dziś zakupy gruntów wymagają zezwolenia. Jednak zgodnie z Traktatem Akcesyjnym od 1 maja 2016 roku będzie obowiązywał wolny obrót ziemią rolną i leśną. Oznacza to, że każdy obcokrajowiec będzie mógł bez przeszkód nabyć polskie grunty.

Drogie hektary

Zaś ceny gruntów szybują w górę. Jak podaje GUS, w pierwszym kwartale tego roku cena 1 hektara ziemi w transakcjach prywatnych wyniosła 36 tys. zł. W porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku wzrosła o jedną piąta.

Jak z kolei wyliczyli eksperci Lion's Banku, przez 11 lat, czyli od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, wartość 1 hektara wzrosła o ponad 400 proc. Największy wzrost wartości nieruchomości gruntowych odczuli mieszkańcy województw lubuskiegi i warmińsko-mazurskiego, bo ponad 600 proc. Najmniej mieszkańcy województw – małopolskiego i śląskiego. Tam średni wzrost ceny 1 ha wzrósł „tylko” nieco ponad 200 proc.

- Niestety z każdym miesiącem ziemia drożeje. Za rok okaże się, że stawki za hektar będą horrendalne i rodzimy rolnik nie będzie miał szans, stając do licytacji z Niemcem czy Holendrem. Już dziś niewielu stać na kupno ziemi z zasobów ANR, a co dopiero, gdy pojawi się bogaty obcokrajowiec – mówi Janusz Mazur, rolnik prowadzący 20-hektarowe gospodarstwo na Lubelszczyźnie.

Dlaczego polska ziemia jest więc nadal atrakcyjna? - Jest kilka przyczyn. Po pierwsze ziemia rolnicza jest dobrą lokatą kapitału, co kusi wszelkiego rodzaju spekulantów i fundusze inwestycyjne. Jej wartość rośnie nieustająco od momentu wejścia Polski do UE i będzie rosła nadal. Wynika to po części z faktu, że cena ziemi w Polsce jest niższa niż w krajach UE-15. Po drugie w takich krajach jak Niemcy, Dania, Francja, Holandia zakup ziemi jest bardzo trudny, obarczony wieloma warunkami, które musi wypełnić nabywca. Z tego powodu dla niektórych rolników z tych państw lepszym wariantem (także ze względów kosztowych) jest kupno gospodarstwa w Polsce – wylicza prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej.

- Po trzecie fakt posiadania ziemi rolnej nie wiąże się z jakimiś szczególnymi obowiązkami – podatek rolny jest bardzo niski, a dodatkowo wiąże się z przywilejami takimi jak możliwość uzyskania płatności bezpośrednich. Wreszcie brak konieczności ewidencjonowania przychodów z działalności rolniczej, brak podatku dochodowego sprawia, że posiadanie dużego gospodarstwa rolnego bywa swego rodzaju alibi dla tych wszystkich, którzy chcą się ukryć przed służbami podatkowymi – wylicza.

Atrakcyjne polskie grunty

- Ziemia rolna w Polsce szczególnie atrakcyjna jest dla Holendrów, Duńczyków i Niemców i najchętniej kupowana jest w województwie zachodniopomorskim – podkreśla Justyna Kostecka z KRIR.
Projekt leży, czas ucieka

Cudzoziemcy kupują ziemię tam, gdzie jest on relatywnie dostępna i tańsza, czyli w województwach zachodnich i północnych. - Tam jest najwięcej gruntów Skarbu Państwa (po byłych PGR-ach), których dysponentem jest ANR. Co ważne, właśnie tam możliwy jest zakup gospodarstw większych o powierzchni kilkuset hektarów. Takiej możliwości nie ma na przykład w Małopolsce – podkreśla Zagórski.

Według sprawozdania ministerstwa, w 2014 roku, największym zainteresowaniem cudzoziemców cieszyły się nieruchomości położone m.in. w województwach: wielkopolskim (łączna powierzchnia – 194,83 ha), lubuskim (łączna powierzchnia – 163,69 ha) i warmińsko-mazurskim (łączna powierzchnia 159,77 ha). Natomiast wśród cudzoziemców, którzy otrzymali zezwolenie na kupno nieruchomości gruntowych najczęściej reprezentowanym obywatelstwem i kapitałem był: ukraiński – 59 zezwoleń, niemiecki – 36 zezwoleń oraz holenderski – 15 zezwoleń.

Jeżeli chodzi o nieruchomości rolne i leśne, to w 2014 roku, cudzoziemcy najczęściej uzyskiwali zezwolenie na ich zakup na terenie województw, m.in.: wielkopolskiego (łączna powierzchnia – 194,63 ha), lubuskiego (łączna powierzchnia – 163,32 ha) i warmińsko-mazurskiego (łączna powierzchnia – 159,66 ha. Natomiast takie zezwolenia najczęściej otrzymały osoby fizyczne i prawne z Niemiec - 35 zezwoleń, Ukrainy – 18 zezwoleń i Holandii - 15 zezwoleń. Ci ostatni zakupili największą powierzchnię sprzedanych gruntów, bo ok. 50 proc.

- Jeśli mają pieniądze, niech kupują. Może wreszcie podniesie się jakość rolnictwa, nastąpi jakaś kumulacja ziemi w jednych rękach, bo na razie nasze rolnictwo jest rozdrobnione, nieproduktywne, mało wyspecjalizowane. A niechby nawet tulipany tu sadzili, zawsze to kolejne miejsca pracy – twierdzi Dominik Brzeziński, prywatny przedsiębiorca.

- Może to wymusi na naszych rolnikach prężniejsze działanie, bo póki co widzę w nich tylko postawę roszczeniową. Uważają się wszystko im się należy – dopłaty, niskie składki, dodatki, preferencyjne kredyty, odszkodowania i wciąż im mało– reasumuje.

Projekt leży, czas ucieka

Dziś na terenach zachodniej i północnej Polski następuje nielegalny lub półlegalny proces koncentracji rolniczej ziemi przez zagranicznych kupców – rolników, organizacje, spółki, itp. By proces wykupu ziemi przez cudzoziemców nie ruszył lawinowo w maju następnego roku, potrzebne są zmiany w systemie kontroli gruntów. Tak twierdzą specjaliści, rolnicze związki zawodowe i organizacje, nawet część posłów i senatorów. Powołują się na podobne zabezpieczenia obowiązujące w innych krajach europejskich, np. we Francji czy w Niemczech. W tych krajach mają one charakter administracyjny i polegają głównie na preferowaniu w zakupie ziemi rolników z danego obszaru, uzależnieniu możliwości zakupu od zgody specjalnych, społecznych komisji, spełnienia szeregu warunków przez potencjalnego nabywcę (na przykład posiadanie wykształcenia rolniczego, udokumentowanie źródeł pochodzenia środków na zakup, minimalnego okresu prowadzenia działalności rolniczej) oraz zadeklarowanie rolniczego użytkowania ziemi. W efekcie ktoś, kto nie jest rolnikiem prowadzącym gospodarstwo na terenie danej gminy przez okres na przykład 5 lat, nie ma szans na kupno ziemi.

- Jeżeli nie wprowadzimy odpowiednich zabezpieczeń, takich chociażby jakie obowiązują w Niemczech czy Francji to takie ryzyko istnieje. Ziemia rolnicza jest dobrem ograniczonym, jej zasoby są stałe, a nawet się zmniejszają wskutek procesów urbanizacyjnych, a tym samym grunty rolnicze są dobrą lokatą kapitału. Z tego tylko powodu są w obszarze zainteresowania na przykład funduszy inwestycyjnych – podkreśla Zagórski.

Także według Krajowej Rady Izb Rolniczych dobrym zabezpieczeniem byłoby stworzenie systemu opartego na rozwiązaniach francuskich, gdzie instytucja SAFER decyduje o sprzedaży ziemi. - Można w Polsce obwarować system wewnętrznymi procedurami, np.: nabywca nie może sprzedać gruntów przez 15-25 lat po zakupie, musi znać język polski, ukończyć polską szkołę rolniczą, itp. - proponuje przedstawicielka Krajowej Rady Izb Rolniczych.

Co w tym kierunki robi rząd? - Raczej niewiele. Projekty ustaw w tej sprawie mają status przedłożeń poselskich, co oznacza, że nie jest to priorytetowa kwestia dla rządu – reasumuje prezes EFRWP.

>>>

TO KOSZMAR! CO ZESCIE NAROBILI TYM WEJSCIEM DO UE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:06, 02 Lip 2015    Temat postu:

Logo Polski – najdroższe bazgroły świata?
Marcin Gawęda
Dziennikarz Onetu i Biznes.pl

- Materiały prasowe

Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR właśnie zrezygnowało z promowania logo Polski – podaje serwis Press. Chodzi o legendarne, szeroko krytykowane „sprężynki”. Wychodzi na to, że projekt opracowany przez brytyjską firmę Wally’ego Olinsa może teraz kandydować do miana najdroższych bazgrołów świata.

Październik ubiegłego roku. W sieci piętrzy się wysyp tzw. „memów” poświęconych propozycji nowego logotypu Polski. Do wyboru w internetowym głosowaniu są trzy rodzaje sprężynki…
REKLAMA


Ma być prosto, ale wymownie. Że niby Polska taka dynamiczna, taka nowoczesna. Symbolika sprężyny nie była przypadkowa. Organizatorzy akcji tłumaczyli, że w ten sposób najlepiej pokazać charakter i energię Polaków. Takie niepokorne i jednocześnie konstruktywne podejście do świata.

Ale idea brutalnie zderzyła się z prostym pytaniem - po co nam to jest potrzebne?

Organizator akcji, Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR, tłumaczył, że trzeba ujednolicić narrację i podkreślić, że produkt jest polski itd. Jednak gwoździem do trumny okazała się cena projektu – 220 tys. euro, prawie 1 mln zł!

Eksperci z branży marketingowej mówią wprost. To nie jest wygórowana cena za ogólnokrajową kampanię i stworzenie znaku handlowego z potencjałem. Problem w tym, że tak jak logo miało być wizerunkową wisienką na torcie, tak wizerunkowo stały się nią koszty projektu. Jak wytłumaczyć w sposób zrozumiały dla wszystkich, że za projektem za 220 tys. euro stoi czerwona „sprężyna” na białym tle? – To nie jest dużo. Z reguły takie rzeczy kosztują dwa razy tyle. My jako podatnicy nie wydaliśmy na to ani złotówki. Zapłacili za to przedsiębiorcy. Przedsiębiorcy dają to w prezencie państwu – mówił jesienią w rozmowie z Biznes.pl Wojciech Mierowski, jeden z ambasadorów akcji „Logo dla Polski”.

Rozpoznawalne logo to w świecie marketingu majątek. Jak głosi jedna z legend, student, który wymyślił charakterystyczny znaczek firmy Nike, dostał za swoją pracę kilkadziesiąt dolarów. Dziś znaczek firmy wart jest miliardy dolarów. Ile warte są natomiast nasze sprężynki? Dokładnie nic…

Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR zrezygnowało z dalszego promowania logotypu. Ile ostatecznie kosztowało? Tego też dokładnie nie wiadomo. Choć na jesieni podawano kwotę 220 tys. euro, czyli prawie 1 mln zł, to – jak podaje serwis Press – cenę renegocjowano. SAR miał nie zamówić tzw. książki znaku, która zakładał kosztorys. Ile dokładnie zmarnowano na logo, którego nikt nie będzie używał? Nie wiadomo.

W tym tygodniu branża marketingowa wydała manifest, czyli plan zintegrowanych działań prowadzących do szybkiej poprawy wizerunku Polski na świecie. Deklaracja podpisana zostanie przez okazji wydarzenia podsumowującego ćwierćwiecze budowania świadomości polskich marek – czytamy w komunikacie prasowym informującym o wydarzeniu. Branża trąbi o świadomości budowania jednolitej narracji, świadomości marki itd. Tymczasem brutalna rzeczywistość wygląda tak, że znany polski producent butów odkrył, że od kiedy sprzedaje swoje produkty pod włoskobrzmiącą nazwą, ma o wiele lepsze wyniki. Klienci kupują u niego więcej i są skłonni więcej zapłacić za tę samą jakość. Wszystko dlatego, że nazwa brzmi włosko, czyli modnie.

Ciekawe, jak na wyniki sprzedażowe firmy wpłynąłby emblemat czerwonej sprężynki? Tego się niestety nie dowiemy. Sprężynki Wally’ego Olinsa teraz mogą co najwyżej startować w kategorii najdroższych bazgrołów świata.

...

Nawet głupie sprezynki trzeba było zamówić za granicą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:46, 07 Lip 2015    Temat postu:

Steinhoff: sprzedaż PKP Energetyka zagranicznemu funduszowi wyjątkowo szkodliwa

Janusz Steinhoff - Maciej Stankiewicz, Biznes.pl / Onet

Sprzedaż PKP Energetyka luksemburskiemu funduszowi private equity CVC jest niezgodna z interesem państwa, osłabia nasze bezpieczeństwo energetyczne i jest wyjątkowo szkodliwa, powiedział w rozmowie z ISBnews były wicepremier i minister gospodarki, Janusz Steinhoff. W jego ocenie, PKP Energetyka powinna zostać spółką strategiczną skarbu państwa, a w razie sprzedaży jej akcje powinny trafić do PKP PLK lub jednego z polskich koncernów energetycznych.

"Udzielenie przez PKP SA wyłączności do dalszego prowadzenia negocjacji w procesie prywatyzacji PKP Energetyka Funduszowi CVC oceniam jak najgorzej. Spółka ta, jako część infrastruktury kolejowej powinna zostać pod zarządem właścicielskim skarbu państwa jako jedna ze spółek strategicznych. Ta decyzja jest wyjątkowo szkodliwa" - powiedział ISBnews Steinhoff.
REKLAMA


Wicepremier dodał, że sprzedaż akcji PKP Energetyka zagranicznemu funduszowi wskazuje, że najważniejszym argumentem kierującym sprzedającym jest chęć jak największego zarobku, a nie kryteria bezpieczeństwa państwa. PKP powinna tymczasem skupić się na prywatyzacji innych składników swojego majątku np. PKP Intercity.

"Sprzedawane jest aktywo nie tylko strategiczne, ale skazane na sukces, ponieważ działa na rynku regulowanym. Spółka generuje kilkadziesiąt milionów zysku rocznie i nie widzę innych - poza fiskalnymi - powodów jej sprzedaży" - zaznaczył Steinhoff.

Były minister gospodarki podkreślił, że PKP powinna zająć się remontami i unowocześnianiem polskich kolei, a nie sprzedawaniem aktywów. Szczególnie w kontekście napływu ogromnych środków z kolejnej unijnej perspektywy finansowej. Jeżeli natomiast jest to konieczne z punktu widzenia finansów przewoźnika, wskazuje na dwa akceptowalne rozwiązania.

"Najlepszym, oczywiście poza przekazaniem PKP Energetyka pod zarząd ministra transportu, jest sprzedaż mniejszościowego pakietu akcji i przekazanie pozostałych do PKP PLK. Drugim jest sprzedaż, ale wyłącznie jednej z polskich grup energetycznych, które pozostając pod kontrolą skarbu państwa gwarantują wpływ na tą spółkę rządowi" - przekonuje Steinhoff.

Jego zdaniem watpliwość budzi także sprzedaż PKP Energetyka inwestorowi finansowemu, który z natury rzeczy za kilka lat będzie wychodził z inwestycji. I nie można wykluczyć, że wówczas dopiero trafi ona do PGE, Energi, Taurona lub Enei. Jako przykład podaje sytuację Górnośląskiego Zakładu Energetycznego, który najpierw został sprzedany Vattenffallowi, a dopiero potem - za znacznie większe pieniądze - trafił do Taurona.

"Nie wiadomo oczywiście jak będzie wyglądała ostateczna umowa, jakie będa w niej zapisy. Niemniej powtarzam - rezygnacja z kontroli nad PKP Energetyka przez skarb państwa uważam za wyjątkowo szkodliwe i wbrew interesom państwa" - podsumował Steinhoff.

PKP SA poinformowały w poniedziałek, że udzieliły wyłączności do dalszego prowadzenia negocjacji w procesie prywatyzacji PKP Energetyka funduszowi CVC. Negocjacje rozpoczną się w najbliższych dniach i zostaną w całości przeprowadzone przed końcem wakacji. Cała transakcja zostanie sfinalizowana w III kw. br.

...

Wygaszanie Polski trwa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:27, 09 Lip 2015    Temat postu:

Polskie firmy dyskryminowane we Francji?

- Shutterstock

Przez najbliższe dwa miesiące będą zbierać dowody, a we wrześniu wystąpią z oficjalną skargą do Komisji Europejskiej. Polscy przedsiębiorcy działający we Francji zarzucają tamtejszym urzędnikom dyskryminację i łamanie zasady swobodnego przepływu usług.

Prezes Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej we Francji, Hanna Stypułkowska-Goutierre, zapowiada walkę ze zjawiskiem, które trwa od kilku lat, ale od roku przybrało na sile. Najprawdopodobniej we wrześniu przedsiębiorcy złożą na Francję skargę do Komisji Europejskiej. Zarzucają temu krajowi działania niezgodne z unijnym prawem dotyczącym swobody przepływu usług między krajami. Według szefowej izby, we francuskich mediach trwa kampania przeciw zagranicznym pracownikom, głównie z Polski. Stają się oni kozłem ofiarnym i są obarczani winą za bezrobocie we Francji.
REKLAMA


Polska firma francuskiego przedsiębiorcy Andrzeja Piaseckiego wysyła do pracy w tym kraju około 200 osób. Teraz grozi jej bankructwo, a pracownikom zwolnienie. Według przedsiębiorcy, francuscy urzędnicy działają tak, by maksymalnie utrudnić działalność polskich firm nad Sekwaną. Tamtejsze służby kontrolują nie tylko polskie firmy, ale współpracujących z nimi francuskich przedsiębiorców, co prowadzi co zrywania współpracy. Problem dotyczy także firm z innych krajów Europy Wschodniej działających we Francji.

Według szacunków ZUS, polskie firmy w 2014 zatrudniły we Francji około 32 tysięcy Polaków. Akcję przeciw ich dyskryminacji organizują między innymi Polska Izba Handlu, Inicjatywa Mobilności Pracy czy Polska Izba Handlowo-Przemysłowa we Francji.

...

Gdy w Polsce zagraniczni mają lepiej niż Polacy to na Zachodzie na odwrót.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:57, 10 Lip 2015    Temat postu:

PE: Polskie lotniska rozwinęły się dzięki migracji

- Shutterstock

W Europie jest około 250 lotnisk obsługujących mniej niż 5 mln pasażerów rocznie, jedna trzecia z nich nie odprawia nawet 200 tys. Wśród nich większość polskich lotnisk - jednak według Parlamentu Europejskiego pełnią one funkcję w świetle migracji Polaków.

Parlament Europejski opublikował raport, z którego wynika, że choć większość z małych lotnisk notuje straty, to część z nich ma ważne role. Dokument wylicza pięć takich kluczowych funkcji: jedną z nich jest umożliwienie migracji, a potem odwiedzin pomiędzy krajem pochodzenia a docelowym. Jako przykład lotnisk, które pełnią taką rolę, urzędnicy wymieniają polskie regionalne porty lotnicze.

Dlatego, jak przekonują urzędnicy PE, nie można wszystkich małych lotnisk traktować tak samo.

Jak wynika z danych ACI Europe, organizacji zrzeszającej większość europejskich lotnisk, w kategorii lotnisk odprawiających rocznie mniej niż 5 mln pasażerów jest mniej więcej po równo portów lotniczych o ruchu 1-5 mln pasażerów rocznie, 500 tys.-1 mln rocznie i poniżej 500 tys. To przekłada się na różnice w ruchu. Choć najmniejsze lotniska stanowią 32,1 proc. wszystkich obsługujących mniej niż 5 mln osób rocznie, to ich udział w ruchu wynosi jedynie 2,1 proc.

Raport wylicza podstawowe problemy, z którymi mierzą się małe lotniska.

Pierwszym jest bliskość innych portów lotniczych - może to dotyczyć zarówno dużych portów, które przyciągają cały ruch z danego regionu, jak i innych małych lotnisk. Im więcej małych lotnisk w regionie, tym większa między nimi konkurencja o ograniczony ruch, a w efekcie tym trudniej im uzyskać rentowność.

Małe lotniska szczególnie ucierpiały także po kryzysie ekonomicznym. W 2009 r. skorzystało z nich o 21 mln pasażerów mniej niż w 2008 r. W Finlandii i Irlandii, gdzie dominują małe lotniska, ruch w 2013 r. był nadal mniejszy niż w 2004 r. Z kolei najmniejsze straty zanotowały kraje, gdzie jest mniej małych lotnisk: Niemcy, Wielka Brytania i Włochy.

Dużym wyzwaniem dla tych portów jest też sezonowość ruchu lotniczego. Niektóre lotniska (np. Burgas, Rodos czy Split) obsługują pasażerów niemal wyłącznie w sezonie letnim. Z kolei we francuskim Chambery tendencja jest odwrotna - loty są wykonywane jedynie od grudnia do kwietnia.

Choć to najmniejsze lotniska mają najbardziej poważne problemy, raport analizuje wyzwania dla każdej z grup.

Najmniej problemów mają lotniska obsługujące od 3 do 5 mln pasażerów, najczęściej położone w pobliżu dużych miast lub ośrodków turystycznych.

W grupie lotnisk o ruchu od 1 do 3 mln osób rocznie urzędnicy wyróżnili dwa wyjątkowo negatywne przykłady: lotniska w Cardiff i Prestwick. Obydwa z nich były prywatne, po czym przejęły je lokalne władze. Zmagają się z silną konkurencją odpowiednio Bristolu i Glasgow, co utrudnia uzyskanie rentowności. Na samo przejęcie lotnisk od prywatnych właścicieli władze w Walii wydały 52 mln funtów. Szkocki rząd odkupił Prestwick za symbolicznego funta, ale za to musi zainwestować w to lotnisko 40 mln funtów.

Wśród mniejszych lotnisk jako przykłady portów z problemami wymienione zostały Lubeka i Dijon. Pierwsze z tych lotnisk zbankrutowało w 2014 r., z kolei Dijon nie ma żadnego ruchu, a francuski odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego zakazał tam dotowania linii z uwagi na mały potencjał.

Pozytywnym przykładem jest za to lotnisko w Shannon. Irlandzki port lotniczy, nie mający w pobliżu konkurenta, pozyskuje pasażerów z okolicy i oferuje bogatą siatkę lotów. Aż 25 proc. tras to rejsy do Stanów Zjednoczonych - w ten sposób Shannon wykorzystuje swoją pozycję jako najbardziej wysuniętego w stronę Ameryki lotniska w Europie.

Sukces osiągnęło też lotnisko w Southend w okolicy Londynu. Raport wskazuje na dwa kluczowe czynniki - budowę szybkiego połączenia kolejowego z centrum Londynu oraz przyciągnięcie bazy easyJeta, które pozwoliły wykorzystać ograniczoną przepustowość pozostałych londyńskich lotnisk. To właśnie dojazd oraz linie niskokosztowe są najważniejsze dla sukcesu małych portów lotniczych w Europie - uważają urzędnicy.

Raport zwraca uwagę, że niezależnie od wyników finansowych lotniska spełniają czasem ważną rolę, która uzasadnia utrzymywanie nierentownej spółki.

Najważniejszą rolą są tzw. usługi PSO, czyli loty opłacone przez władze zgodnie z prawem europejskim. Tego typu rejsy są często jedynym połączeniem odległych miast lub wysp z większymi ośrodkami i dlatego są niezbędne, choć z gruntu nierentowne. Wiele tras PSO funkcjonuje w Skandynawii i Grecji, ale najwięcej - aż 42 - we Francji.

Drugą ważną rolą jest połączenie małych lotnisk z hubami. Raport podaje przykład szkockiego Inverness - samorząd wspiera tam loty Flybe do Amsterdamu, które nie są rentowne (wypełnienie cztery lata po ich uruchomieniu nie przekracza 70 proc.), choć bardzo istotne dla podróżnych. Kolejne funkcje to umożliwienie dojazdu niewielkiej, ale ważnej dla lokalnej gospodarki grupie pasażerów biznesowych lub turystów.

Ostatnia z kluczowych funkcji to przewóz migrantów. Poza polskimi lotniskami dzięki ruchowi tego typu rozwinął się również m.in. port w Saint-Etienne we Francji, skąd funkcjonują loty m.in. do Fezu i Stambułu.

Urzędnicy generalnej dyrekcji ds. polityki wewnętrznej przygotowali raport na zlecenie europarlamentarnej komisji transportu i turystyki. Dokument jest dostępny online (plik pdf w języku angielskim).

Autro: Dominik Sipiński

...

Rozwój super. Ostatni gasi światło i odlatujemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:05, 26 Lip 2015    Temat postu:

Burmistrz i starosta tatrzański nie chcą prywatyzacji spółki Polskie Tatry
Józef Słowik

Władze Zakopanego absolutnie się nie chcą zgodzić, aby spółka została sprzedana - Shutterstock

Zarówno Piotr Bąk - starosta tatrzański, jak i burmistrz Zakopanego Leszek Dorula zwrócili się do ministra skarbu o możliwość komunalizacji spółki Polskie Tatry. Obaj samorządowcy w tym celu udali się do Warszawy, aby spotkać się z nowo mianowanym ministrem. Po raz kolejny pojawił się bowiem pomysł na prywatyzację tego przedsiębiorstwa.

Boją się, żeby nie było tak jak z PKL

Samorządowcy z Zakopanego chcą przejąć spółkę, aby ta nie podzieliła losów Polskich Kolei Linowych. Obecnie w spółce Polskie Koleje Górskie podhalańskie samorządy nie mają nic do powiedzenia. Dlatego właśnie burmistrz i starosta postanowili "kuć żelazo, póki gorące".
REKLAMA


- Minister pochodzi z Nowego Sącza - to jest nasz okręg wyborczy, nie ukrywam więc, że mieliśmy nadzieję, że pan minister zadeklaruje, że taką komunalizację przeprowadzi. W najbliższym okresie będziemy chcieli spółkę Polskie Tatry wraz z Powiatem Tatrzańskim przejąć i na tym majątku móc rozwijać tę firmę i mieć większą możliwość stworzenia oferty dla turystów – mówi Leszek Dorula.

Władze Zakopanego absolutnie się nie chcą zgodzić, aby spółka została sprzedana. Burmistrz Zakopanego przypomina o prywatyzacji Polskich Kolei Linowych, gdzie miasto miało mieć wpływ na podejmowane decyzje, a obecnie nie jest nawet w stanie odwołać swojego przedstawiciela w radzie nadzorczej.

- Nie chcemy, aby w Zakopanem powstał jakiś monopol na usługi turystyczne. Pan minister częściowo się z tym zgodził i nie ukrywam, że dał sobie dwa tygodnie na przemyślenie pomysłu prywatyzacji przedsiębiorstwa Polskie Tatry – kontynuuje burmistrz. - Mamy nadzieje, że minister weźmie pod uwagę dobro naszego regionu, i zdecyduje się aby skomunalizować ją na rzecz powiatu tatrzańskiego i miasta Zakopane.

Spółka z ogromnym potencjałem

Do przedsiębiorstwa Polskie Tatry należy m.in. ogromny plac kempingowy Pod Wielką Krokwią. Według samorządowców mogłaby tutaj powstać infrastruktura zdolna obsłużyć duże imprezy sportowe. Do spółki należy też hotel na Polanie Zgorzelisko. Teraz spółka Polskie Tatry wypracowuje zysk i jest na plusie. Część obiektów hotelowych wymaga jednak remontów.

...

To brutalna wojna o kase o nic innego wspolczesnie nie chodzi. Brak jakichkolwiek wyzszych celow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:34, 01 Sie 2015    Temat postu:

Ceny gruntów w Polsce są jedne z najniższych w Europie

- Shutterstock

W dobie niskich cen gruntów (wciąż mamy jedne z najniższych cen gruntów w Europie), opłacalnym posunięciem jest zakup działki rolnej i przekształcenie jej na działkę budowlaną. Należy jednak pamiętać, że procedura przekształcania działki jest zazwyczaj czasochłonna (może trwać nawet do 5 lat!) i wcale nie mamy gwarancji, że uda nam się na tej działce postawić wymarzony dom. Wpływ ma to ma kilka czynników.

Podjęcie decyzji o zakupie działki rolnej to dopiero wstęp do całej machiny proceduralnej, jaka nas czeka. Na wstępie, jeszcze przed zakupem, należy udać się do urzędu gminy i dowiedzieć się, czy dana gmina posiada plan zagospodarowania przestrzennego, czy też nie. Jest to o tyle istotne, że oba postępowania regulowane są przez odrębne przepisy.
REKLAMA


Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego to akt prawa miejscowego, który rada gminy przyjmuje w drodze uchwały. Ma on na celu określenie przeznaczenia danego terenu pod zabudowę i zagospodarowanie. Zawiera on przepisy będące podstawą wydawania decyzji administracyjnych dotyczących danego obszaru. Organem sporządzającym taki akt jest wójt, w przypadku wsi, burmistrz, w przypadku gmin wiejsko-miejskich i prezydent, w przypadku miast pow. 100000 mieszkańców. Jeśli gmina, w obrębie której znajduje się nasza działka posiada miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, wtedy przekształcenie działki będzie wiązało się ze zmianą tego aktu.

W tym celu, należy złożyć złożyć wniosek o zmianę gruntu z rolnego na budowlany. Wniosek taki należy poprawnie uzasadnić, ma to wpływ na późniejszą decyzję organu. Wśród powodu, dla których staramy się o odrolnienie działki przytoczyć można m.in.: znikoma użyteczność danego gruntu jako rolnego lub chęć wybudowania obiektu mieszkalnego. Jeśli działka znajduje się w obrębie miasta, to gruntem rolnym jest tylko formalnie, taki powód można również podnieść we wniosku.

Gdy powierzchnia gruntu przekracza 0,5 ha, a klasa gruntu została sklasyfikowana jako klasa I, II lub III to zgodę na przekształcenie musi wyrazić minister rolnictwa, a wniosek w tej sprawie składa wójt, burmistrz lub prezydent. Decyzje o przekształcania gruntów niższej klasy, gmina wydaje samodzielnie. Dodatkowe decyzje oczywiście wydłużają całe postępowanie. Nie ma przepisów, które konkretyzowały by czas, jaki gmina ma na ewentualne zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego.

Z kolei brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oznacza, że będą obowiązywały nas przepisy ustawy o ochronie gruntów leśnych i rolnych.

Jeśli nasz grunt został sklasyfikowany jako klasa I, II, III, IIIa, IIIB, IV, IVa, IVb, V i VI to czeka nasz wizyta w Wydziale Geodezji bądź Gospodarki Nieruchomościami starostwa powiatowego, odpowiedniego ze względu na położenie działki, gdzie musimy złożyć wniosek o wyłączenie gruntu z produkcji rolnej. Do wniosku należy również dołączyć stosowne dokumenty, takie jak chociażby akt notarialny lub odpis z księgi wieczystej potwierdzający prawo własności, a także wypis z rejestru gruntów, czy mapę z planem zagospodarowania działki wraz z wytyczonym jej obrębem (pełen wykaz załączników znajdziemy w urzędzie).

Obecnie nie ma żadnych środków prawnych, które obligują gminę do rozpatrzenia takiego wniosku w odpowiednim terminie. Oznacza to, że rozpatrzenie sprawy o odrolnienie działki może ciągnąć się latami, kiedy nam szczególnie zależy na czasie. Warto jednak rozważyć ewentualny zakup działki rolnej i staranie się o przekształcenie jej na działkę budowlaną. Specjaliści szacują, że dzięki przekształceniu na działkę budowlaną, wartość gruntu może wzrosnąć nawet o 200-300 %. Inwestycje w grunty staną się teraz szczególnie opłacalne, bo od maja 2016 roku możliwość ich zakupu będzie przysługiwała również obcokrajowcom, a to z pewnością będzie miało wpływ na dobre ceny ziemi.

..

Dlatego zachodni kolonialisci nas wykupia za bezcen. Jak wejdzie w przyszlym roku sprzedaz ziemi cudzoziemcom. TAK ZESCIE GLOSOWALY BARANY ZA UE! TO BYLA ZDRADA POLSKI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:18, 03 Sie 2015    Temat postu:

Europejskie spółki będą mogły prowadzić w Polsce działalność hazardową

- Shutterstock

Spółki europejskie będą mogły prowadzić działalność w zakresie gier hazardowych na terytorium Polski - umożliwia to podpisana przez prezydenta nowelizacja ustawy hazardowej.

Chodzi o spółki posiadające siedzibę na terytorium państwa członkowskiego UE lub Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu. Spółki te będą mogły prowadzić działalność w zakresie gier hazardowych na zasadach i warunkach określonych w zatwierdzonym regulaminie, udzielonej koncesji lub udzielonym zezwoleniu, pod warunkiem ustanowienia przedstawiciela bądź w formie oddziału.

"W obecnym stanie prawnym działalność w zakresie: gier cylindrycznych, gier w karty, gier w kości, gier na automatach, gry bingo pieniężne, zakładów wzajemnych oraz loterii audiotekstowych może być prowadzona wyłącznie w formie spółki akcyjnej lub spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, mającej siedzibę na terytorium Polski" - czytamy w komunikacie Kancelarii Prezydenta.

Ustawa doprecyzowuje przepisy dotyczące warunków, jakie muszą spełniać spółki prowadzące działalność w zakresie organizowania poszczególnych gier, reglamentacji działalności w zakresie prowadzenia poszczególnych rodzajów gier, w tym ograniczenia możliwości urządzania gier na automatach wyłącznie do kasyn gry.

Doprecyzowane zostają także przepisy dotyczące dokonywania kontroli zmian w kapitale zakładowym spółek prowadzących działalność hazardową, zabezpieczenia finansowego składanego przez podmioty prowadzące działalność hazardową, podatku od gier oraz decyzji rozstrzygających o charakterze gry lub zakładu.

Ustawa zawiera również szereg zmian redakcyjnych, terminologicznych i dostosowujących, a także stosowne przepisy przejściowe.

Sejm uchwalił ustawę 12 czerwca 2015 r., Senat nie wniósł do niej poprawek. Nowe przepisy wejdą w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia. O podpisaniu ustawy przez Bronisława Komorowskiego poinformowała w poniedziałek Kancelaria Prezydenta.

...

Polska kolonia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:31, 06 Sie 2015    Temat postu:

Sejm przeciw temu, by były właściciel miał pierwszeństwo w zakupie ziemi (krótka)
Środa, 5 sierpnia 2015, źródło:PAP
Byli właściciele nieruchomości rolnych lub ich spadkobiercy nie będą mieli prawa pierwokupu gruntów oferowanych do sprzedaży przez ANR. Sejm w środę wieczorem odrzucił bowiem stosowną poprawkę Senatu do ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego.


Cel ustawy to wprowadzenie regulacji ograniczających podział gospodarstw rolnych i eliminujących spekulacyjny wykup ziemi, w tym przez obcokrajowców.



Posłowie w środę odrzucili większość poprawek Senatu do ustawy. Odrzucili m.in. poprawkę skreślającą przepis zobowiązujący osobę, która kupi grunty od Agencji Nieruchomości Rolnych, do nieprzenoszenia własności nieruchomości przez 10 lat oraz do osobistego prowadzenia działalności rolniczej.

Przyjęli te o charakterze doprecyzowującym.

Nowa ustawa ma zastąpić przepisy z 11 kwietnia 2003 r. o kształtowaniu ustroju rolnego. Ma wejść w życie 1 stycznia 2016 r.

...

Utrata ziemi zbliza. Polska stanie sie calkowita kolonia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:38, 10 Sie 2015    Temat postu:

Imponująca kariera LOT-u

Dreamliner PLL LOT - Iza Procyk-Lewandowska / Onet

Niemożliwe stało się możliwe. LOT, narodowy przewoźnik, który w 2012 roku był na krawędzi bankructwa i przeżył dzięki ponad 500 mln zł pomocy publicznej, znalazł poważnego inwestora - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Twórca Wizz Aira, Indigo Partners, jest gotowy wydać setki milionów złotych.
REKLAMA


"Fundusz chce zainwestować w LOT i sfinansować rozwój spółki. Jeśli Ministerstwo Skarbu Państwa podpisze z funduszem list intencyjny, zaczną się negocjacje ostatecznej umowy inwestycyjnej. Jej przedmiotem nie będzie sprzedaż akcji, lecz podniesienie kapitału. Indigo jest gotowy zainwestować w LOT w różnej formie, nawet kilkaset milionów złotych" - twierdzi źródło gazety.

W negocjacje zaangażowani są, oprócz resortu skarbu, zarząd LOT-u i doradca - firma Rotschild.

..

Cut. Cos sie dalo zrobic i nie trzeba bylo odddac Zachodowi. TYLKO TAK DA SIE COS ZROBIC!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:05, 18 Sie 2015    Temat postu:

Kopacz: dzięki zwolnieniom z opłat ArcelorMittal więcej zainwestuje

Premier Ewa Kopacz - PAP

Huta ArcelorMittal Poland dzięki ulgom i zwolnieniom z opłat, których rząd udzielił przedsiębiorstwom wysokoenergochłonnym, zainwestuje 500 mln zł w remonty oraz rozszerzy ofertę; może także wzrosnąć zatrudnienie - mówiła we wtorek premier Ewa Kopacz.

"Huta, którą odwiedziłam również wczoraj, huta ArcelorMittal Poland też zaskoczyła mnie pozytywną informacją, bo po ulgach, które rząd w formie ustawowej zastosował w stosunku do przedsiębiorstw wysoko energochłonnych, takich jak są huty, a więc zwolnienia chociażby z zielonych certyfikatów czy od początku roku 2016 zwolnienia z opłat na OZE, czy wreszcie zmniejszenia akcyzy, która jest wliczana w cenę prądu, właściciel zadeklarował, że zainwestuje dodatkowych 500 mln (zł - PAP)" - powiedziała Ewa Kopacz podczas konferencji prasowej po wyjazdowym posiedzeniu rządu w Krakowie.
REKLAMA


Według premier Kopacz, w planach właściciela krakowskiej huty koncernu, czyli historycznej Huty im. T. Sendzimira, jest wyremontowanie pieca, inwestycja w walcownie, poszerzenie oferty oraz zatrudnienia.

"A więc oprócz bezpieczeństwa tych, którzy są zatrudnieni przez właściciela, to jest ok. 13 tys. ludzi w sześciu oddziałach w trzech województwach, to zatrudnienie ma szansę na wzrost w tym obszarze" - podkreśliła szefowa Rady Ministrów.

Z informacji na stronach KPRM wynika, że rząd przedstawił w czerwcu w Katowicach Program wsparcia przemysłu Województwa Śląskiego i Małopolski Śląsk 2.0. Zakłada on m.in. zwolnienie przedsiębiorstw reprezentujących przemysł energochłonny z części akcyzy wliczonej do ceny energii elektrycznej. Rozwiązanie to ma zostać wprowadzone w formie zmiany Ustawy o podatku akcyzowym, uchwalonej przez Sejm 23 lipca 2015 r., która czeka na podpis prezydenta. Ustawa miałaby wejść w życie 1 stycznia 2016 r.

Program przewiduje ponadto zwolnienie m.in. hutnictwa z części kosztów systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii (tj. obowiązku zakupu zielonych certyfikatów oraz od 2016 roku obowiązku uiszczania tzw. opłaty OZE), które stanowią element składowy kosztów energii elektrycznej.

Według KPRM, ArcelorMittal Poland będzie mógł ponadto skorzystać ze wsparcia z programu E-KUMULATOR, oferującego pomoc na rzecz przedsięwzięć w zakresie niskoemisyjnej i zasobooszczędnej gospodarki.

W kwietniu europejska centrala koncernu hutniczego ArcelorMittal zdecydowała o wstrzymaniu przygotowań do remontu wielkiego pieca w Krakowie. Jego cykl technologiczny zakończy się w połowie 2016 r. Decyzja była podyktowana tym, że - według inwestora - w obecnych uwarunkowaniach polskie hutnictwo nie ma możliwości konkurowania z producentami stali spoza granic Polski.

Producent postulował zniesienie podatku akcyzowego na energię elektryczną i pełne uwolnienie rynku gazu. Uważa też, że przemysł stalowy powinien móc skorzystać ze środków dostępnych w ramach funduszy unijnych.

Po ogłoszeniu programu ulg firma zadeklarowała w lipcu, że wznowi przygotowania do remontu wielkiego pieca w krakowskiej hucie.

...

Polskie huty zniszczyli bo wolny rynek i nie wolno dotowac. TERAZ DOTUJA ZACHODNIE! CZYZ TO NIE BYDLAKI! TU SIE PROSI O TRYBUNAL KARNY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:11, 19 Sie 2015    Temat postu:

Raport: PKP źle prywatyzuje spółki kolejowe

- Shutterstock

Źle szacują wartość spółek. Oddają je w niepewne ręce. Niektóre z nich doprowadzają do bankructwa. Centrum Rozwoju i Transportu krytykuje Polskie Koleje Państwowe. Zdaniem autorów raportu w tej sprawie, PKP prowadzą prywatyzację chaotycznie i bez pomysłu.

Współautor opracowania Rafał Polaczek jako przykład wskazuje prywatyzację PKP Energetyka. Została ona sprzedana międzynarodowemu funduszowi. Zdaniem Polaczka niesłusznie. Wytyka on, że nie wiadomo, jakie fundusz ma zamiary wobec spółki, która dostarcza prąd do trakcji kolejowej. Obawia się, że nowy właściciel będzie chciał szybko pozbyć się PKP Energetyka, inkasując duży zysk. Tymczasem rzeczniczka PKP Katarzyna Mazurkiewicz twierdzi, że transakcja nie spowoduje zagrożenia dla kolei, a fundusz ma w portfelu podobne firmy, w które systematycznie inwestuje.
REKLAMA


Autorzy raportu krytykują też prywatyzację PKP Cargo. Zdaniem Czesława Warsewicza, spółka została źle wyceniona, co uszczupliło zyski w przekazania akcji w prywatne ręce. Katarzyna Mazurkiewicz odpowiada, że prywatyzacja towarowego przewoźnika była przeprowadzona wzorcowo i została doceniona przez inwestorów.

Z raportu wynika, że jedną z niewielu dobrze sprywatyzowanych spółek, jest TK Telekom, która odpowiada za łączność telefoniczną i internetową na kolei.

...

Czyli tak jak wszystko bylo ,,prywatyzowane" tak i ci robia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:36, 09 Wrz 2015    Temat postu:

Polski rynek budowlany liderem w UE; przetargi jednak wygrywają firmy zagraniczne
Środa, 9 września 2015, źródło:PAP
Polski rynek budowlany jest siódmym co do wielkości i jednym z najszybciej rozwijających się w UE - wynika z raportu Euroconstruct. Pomimo tego w gronie największych firm budowlanych w Europie brakuje tych z Polski, a największe przetargi w naszym kraju wygrywają firmy zagraniczne.


Jak wynika z danych Euroconstruct, europejskiej sieci instytutów badawczych i instytucji prowadzących badania i analizy dotyczące przemysłu budowlanego w Europie, wartość polskiego rynku budownictwa wyniosła w 2014 roku 43 mld euro. To dało nam siódmą pozycję w Unii Europejskiej za Niemcami, Francją, Wielką Brytanią, Włochami, Hiszpanią i Holandią. Wyprzedzamy Belgię, Austrię i Szwecję i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej. W sumie wartość rynku w Unii Europejskiej w 2014 r. to 1,34 bln euro.



"Jesteśmy liderami wzrostu. Polska i Irlandia są najszybciej rozwijającymi się rynkami budowlanymi na kontynencie. Euroconstruct oczekuje, że największy wzrost produkcji budowlanej do roku 2017 nastąpi właśnie w tych krajach. Dla Polski, średnioroczny wzrost produkcji budowlanej w latach 2015-2017 powinien osiągnąć 8,6 proc., a łącznie wyniesie 28 proc." - powiedział PAP Mariusz Sochacki, Prezes PAB-PCR&F Institute, organizator 79. konferencji Euroconstruct, która odbyła się niedawno w Warszawie.

Dotychczasowe dobre wyniki segmentu budownictwa inżynieryjnego, zwłaszcza drogowego, kolejowego i wodno-kanalizacyjnego są pokłosiem kończących się właśnie projektów unijnych. Według raportu firmy badawczej PMR "Sektor budowlany w Polsce I połowa 2015 r. - Prognozy rozwoju na lata 2015 - 2020", w kolejnych latach będziemy obserwować stabilne wzrosty w tych sektorach rynku, głównie za sprawą nowej puli środków unijnych.

Nie będzie natomiast tak dużych zrywów inwestycyjnych, jak te, które miały miejsce przed Euro 2012. W 2016 r. możemy obserwować niewielkie spowolnienie np. w budownictwie wodno-kanalizacyjnym, ale będzie to wynikało przede wszystkim z przechodzenia do nowego budżetu unijnego. W tym samym okresie oczekuje się natomiast większych nakładów w budownictwie drogowym. Natomiast stabilnie będzie się rozwijał sektor budownictwa biurowego i mieszkaniowego, na co wskazuje m.in. raport Coface.

Niestety, w tegorocznym rankingu firmy Deloitte analizującym największe firmy budowlane w Europie znalazła się tylko jedna polska firma. Wśród 50 przedsiębiorstw z największymi przychodami jest jedynie Polimex Mostostal, który jednak zamyka stawkę i którego wyniki znacznie odbiegają od pozostałych, wyżej plasowanych. Największe obecne na polskim rynku firmy budowlane to przedsiębiorstwa zagraniczne lub polskie spółki działające w ramach zagranicznych struktur koncernów. Zdaniem ekspertów, prognozowane ożywienie polskiego rynku budowlanego jest szansą na rozwój lokalny, ale i ponadnarodowy dla rodzimych spółek budowlanych. Dla polskich firm kluczowe jest jednak większe wsparcie ze strony państwa, m.in. w zakresie ulg inwestycyjnych czy korzystnych warunków podatkowych.

Michał Rybicki, organizator Forum Law4Growth (inicjatywy, w ramach której prowadzone są badania w 21 krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej m.in. pod kątem przepisów służących przedsiębiorczości) powiedział PAP: "Europejscy potentaci rynku wzrośli przede wszystkim na kontraktach państwowych. Tymczasem w Polsce największe przetargi często wygrywają duże zagraniczne firmy. Przedsiębiorstwom rodzimym wciąż przypada rola podwykonawców, którzy nierzadko mają problem z utrzymywaniem płynności finansowej. Według danych Euler Hermes tylko w pierwszym półroczu 2015 r. aż 32 firmy z branży budowlano-montażowej ogłosiło niewypłacalność, a tegoroczne statystyki też nie napawają zbyt wielkim optymizmem. Potrzebna jest bardziej aktywna rola państwa, które powinno większy strumień pieniędzy z zamówień publicznych kierować bezpośrednio do dużych podmiotów krajowych. Ważne jest też wyrównywanie szans poprzez sprawiedliwy i szczelny system podatkowy".

Rozwiązaniem, które według wielu ekspertów mogłoby dodać skrzydeł polskiemu rynkowi budowlanemu, podnosząc jednocześnie znacząco jego jakość jest Partnerstwo Publiczno-Prywatne (PPP). Powoli pojawia się u nas coraz więcej znaczących projektów w tej formule. Z danych Fundacji Centrum PPP wynika, że w Polsce od początku obowiązywania ustawy o PPP zamknięto komercyjnie blisko 95 projektów. Nasz kraj plasuje się jednak wciąż na jednym z ostatnich miejsc, zarówno pod względem liczby, jak i wartości takich inwestycji w Europie.

Według Bartosza Mysiorskiego, wiceprezesa Fundacji Centrum PPP, "PPP oznacza wyższą kontrolę kosztów i jakości wykonania. To realizacja inwestycji w terminie i pewność, że dany obiekt będzie służył społeczeństwu w dobrej formie przez wiele lat. Boimy się jednak wdrażać ten model w Polsce, bo współpraca jednostek publicznych z biznesem wzbudza podejrzliwość mediów i przeciwników politycznych. Możemy to zmienić poprzez edukowanie rynku i budowanie świadomości korzyści płynących z PPP" - powiedział PAP.

Jak dodał, w Polsce potrzebne są dalsze zmiany legislacyjne, takie chociażby jak dostosowanie przepisów podatkowych (np. VAT, CIT) do realiów przedsięwzięć inwestycyjnych realizowanych w formule PPP.

...

Zaglada Polski. Kompletna kolonia. Zachod nas grabi. NIGDY NIE POWSTANA POLSKIE FIRMY SKORO NUE BEDA BUDOWAC!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:17, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Dziennik Wschodni
Mieszkańcy Felina buntują się i grożą blokadą drogi Męczenników Majdanka

Hale przy Drodze Męczenników Majdanka chce wybudować spółka należąca do amerykańskiej firmy - Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Mieszkańcy Felina domagają się, aby ruch do hal budowanych przez spółkę należącą do amerykańskiej firmy Panattoni Development Companty nie odbywał się ul. Doświadczalną. Protestujący chcą, aby miasto wymusiło na inwestorze budowę dojazdu od strony al. Witosa. Urzędnicy odmawiają - informuje dziennikwschodni.pl.

- Proszę się nie zdziwić, że Felin zablokuje Drogę Męczenników Majdanka i al. Witosa, bo na to się zanosi – komentuje Eugeniusz Bielak, radny miejski.
REKLAMA


Trzy, ogromne hale magazynowe przy Drodze Męczenników Majdanka chce wybudować spółka należąca do amerykańskiej firmy deweloperskiej Panattoni Development Company. Łącznie ma tu powstać ponad 71 tys. mkw. magazynów. Pierwsza hala jest już w budowie. Przy magazynach parkowane będzie nawet kilkaset tirów dziennie.

- Nie możemy tego wymusić na inwestorze. Działa on na własnych działkach i w oparciu o obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego. Jego droga będzie przebiegać tak, jak zostało to uchwalone w planie zagospodarowania - mówi Karol Kieliszek z urzędu miasta.

...

Ale ineestycje! To Polacy nie moga hal budowac?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:00, 14 Wrz 2015    Temat postu:

Zagraniczne firmy szturmują Polskę

- Shutterstock

W pierwszej połowie br. zarejestrowano o 50 proc. więcej spółek z udziałem obcego kapitału niż w całym 2014 r. Dane z Krajowego Rejestru Sądowego nie pozostawiają wątpliwości: Polska jest atrakcyjnym krajem dla zagranicznych inwestorów – pisze "Puls Biznesu".

Wyraźnie pokazał to już zeszły rok, gdy zanotowano 20-procentowy wzrost liczby zagranicznych spółek w porównaniu z 2013 r.
REKLAMA


Po pierwszym półroczu tego roku jest jeszcze lepiej. Od stycznia do czerwca w KRS zarejestrowano 6584 zagraniczne spółki, a to 50 proc. więcej niż w całym 2014 r.

Rzeczywiście jesteśmy coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów zagranicznych. Wynika to z kilku czynników – mówi Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

Jak wylicza, przede wszystkim dla kapitału najważniejsza jest stabilizacja gospodarcza oraz polityczna; możemy pochwalić się dobrą jakością, wykształceniem pracowników i wysoką kulturą pracy; wyraźnie poprawia się u nas infrastruktura; atutem dla rozwoju przemysłu jest dobrze rozbudowana sieć dostawców i producentów.

...

Jak ,,przetargi" na drogi wygrywaja ,,firmy" zagraniczne bez sprzetu mieszczace sie w jednej klitce z jednym telefonem komorkowym to ja sie nie dziwie. Nie ma Polski...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:02, 22 Wrz 2015    Temat postu:

Polskie mleczarnie wciąż zbyt małe

- Shutterstock

Polskie mleczarnie, mimo postępu, jaki dokonał się w ostatnich 12 latach, należą do najmniejszych w UE. Statystyczna mleczarnia przerobiła w 2014 r. około 54 mln kg mleka - informuje w raporcie Polska Izba Mleka.

W roku 2013/14 liczba podmiotów skupujących wzrosła z 284 do 342, bowiem stopniowej likwidacji części przedsiębiorstw towarzyszy szybszy proces powstawania nowych firm, które zajmują się nie tylko skupem, ale również przerobem mleka - stwierdzają eksperci. Statystyczny podmiot skupujący współpracował z 395 dostawcami.
REKLAMA


W 2004 r. było w Polsce 265 mleczarni, w 2010 r. - 215, a w 2014 - 197.

Największe polskie mleczarnie (Mlekpol, Mlekovita) mieszczą się dopiero w końcu trzeciej trzydziestki największych mleczarni na świecie pod względem wartości sprzedaży lub ilości przerobionego mleka.

Wartość sprzedaży na mleczarnię w 2004 r. wynosiła 14,9 mln euro, w 2010 r. - 28,1 mln euro, a w 2014 r. - 37,9 mln euro.

Kondycja finansowa mleczarni w ubiegłym roku pogorszyła się, mimo że przerobiły one o 7 proc. więcej mleka niż rok wcześniej. Zysk brutto przetwórni mleka w 2014 r. wyniósł 404 mln zł, podczas gdy w 2013 r. - 778 mln zł, a rentowność mleczarni (brutto) spadła z 2,58 proc. do 1,33 proc.

Systematycznie spada liczba producentów mleka. W chwili wstąpienia Polski do UE surowiec do mleczarni dostarczało 355,2 tys. rolników, w 2010 r. - 170 tys., a w 2014 - 134,6 tys. Mimo że pogłowie krów zmniejsza się, tak jak i liczba gospodarstw specjalizujących się w produkcji mleka, to krowy dają coraz więcej mleka. Przeciętna wydajność krów mlecznych w Polsce wyniosła w 2014 r. 5517 litrów i w porównaniu z rokiem poprzednim była wyższa o 4,3 proc.

Analitycy wskazują, że koncentracja w przetwórstwie mleka przebiega na razie o połowę wolniej niż w produkcji, bowiem wielkość dostaw statystycznego dostawcy w latach 2004-2014 wzrosła około 3,5-raza, podczas gdy wielkość przerobu mleka przez mleczarnie wzrosła tylko 1,8-krotnie.

Jeszcze większe różnice dotyczą tempa koncentracji w handlu oraz w obrotach międzynarodowych. Wprawdzie umożliwia to lepsze wykorzystanie elastyczności działania małych przedsiębiorców, ale jednocześnie potęguje konkurencję wewnątrzbranżową i osłabia pozycję negocjacyjną przetwórców w stosunku do partnerów biznesowych - uważają eksperci. Ok. 75 proc. eksportu polskiej branży mleczarskiej trafia na unijny rynek.

...

A po co maja byc duze? Monoplu chcecie? Oczywiscie ze nie maja szans z molochami Zachodu. PO CO ZESCIE GLOSOWALI ZA UE! WSZYSTKO NAM NISZCZA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:25, 09 Lis 2015    Temat postu:

Polska płaci, firmy nic z tego nie mają

- istock

ONZ, Bank Światowy czy agendy unijne – ich kontrakty, warte 50 mld dol., omijają nasze firmy. Co roku Polska wpłaca do międzynarodowych organizacji pomocowych ok. 350 mln dol., jednak nasze przedsiębiorstwa niewiele z tego mają. Wypadamy najgorzej w UE – informuje "Puls Biznesu".

Polska co roku wpłaca do międzynarodowych organizacji pomocowych ok. 350 mln dol. Tylko 1/7 tej kwoty wraca w formie kontraktów i grantów do rodzimych podmiotów. Polskie firmy zrealizowały w 2013 r. dla nich kontrakty warte niecałe 55 mln dol.
REKLAMA


Stosunek wypłat do wpłat wynosi w naszym przypadku tylko 15,5 proc. To przedostatni wynik wśród 19 krajów UE zbadanych przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM). Gorzej wypada Szwecja – 13,5 proc., ale tamtejsze firmy zrealizowały kontrakty za ponad 200 mln dol.

Relatywnie najskuteczniejsze w pozyskiwaniu zamówień z ONZ, BŚ czy UE są podmioty z Danii, Belgii i Hiszpanii. Na każde 100 dol. wpłaconych przez Danię, wraca 120 dol. – mówi Patryk Kugiel z PISM, autor raportu "Udział sektora prywatnego w wielostronnej pomocy rozwojowej. Szanse dla Polski".

Najwięcej zarabiają firmy z krajów, które wpłacają najwięcej, prowadzą aktywną politykę współpracy rozwojowej, goszczą siedziby organizacji międzynarodowych i mają duży potencjał finansowo-technologiczny – wskazuje.

....

Jak zwykle przy ,,wspolpracy z Zachodem" po 89.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:12, 10 Sty 2016    Temat postu:

Czarna wizja wojny śmieciowej. Ofiarą będzie MPO?

Czarna wizja wojny śmieciowej. Ofiarą będzie MPO? - Shutterstock

Najpierw dumping cenowy, potem bankructwa spółek komunalnych, przejęcie ich majątku za grosze, a na końcu podwyżki opłat za śmieci. Burmistrz podwarszawskiego miasta kreśli czarny scenariusz, którego beneficjantem mają być zagraniczne firmy – tak pisał w 2012 r. Puls Biznesu.

Najpierw dumping cenowy, potem bankructwa spółek komunalnych, przejęcie ich majątku za grosze, a na końcu podwyżki opłat za śmieci. Burmistrz podwarszawskiego miasta kreśli czarny scenariusz, którego beneficjantem mają być zagraniczne firmy – tak pisał w 2012 r. Puls Biznesu.
REKLAMA


Niestety, ta czarna wizja wojny śmieciowej zaczyna spełniać się teraz w naszym mieście. Szkodliwa dla samorządów ustawa śmieciowa powoduje, że to same władze miasta, zgodnie z literą prawa, dobijają swoje spółki komunalne. Prezydenci miast zaś boją się często postąpić wbrew nakazom tej ustawy. To powoduje, że choć zgodnie z prawem, włodarze gmin działają przeciwko swoim spółkom miejskim. Wkrótce jedynym rozsądnym wyjściem będzie sprzedaż za bezcen miejskiej spółki oczyszczającej prywatnemu inwestorowi.

Tak to przewidywał już w 2012 r.Robert Perkowski, burmistrz Ząbek:

Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach zwana ustawą "śmieciową" została przegłosowana w 2011 r. Od początku wiele środowisk oraz specjalistów zwracało uwagę na niemożliwe do wdrożenia lub wręcz szkodliwe zapisy tej ustawy. Najbardziej zdumiewającym mnie zapisem jest zapis zobowiązujący wszystkie gminy do wyboru podmiotu odbierającego śmieci z terenu gminy wyłącznie w drodze przetargu! Na pozór nic groźnego, wręcz leży to w interesie nas wszystkich, jak wyjaśnia podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Piotr Woźniak w tekście "Przetargi w gminach to konieczność".

Dziurawe przetargi

Niestety, nic bardziej mylnego. Forma przetargowa pomimo wielu zalet (popieram prawo zamówień publicznych) posiada też swoje ograniczenia. Kryteria przy wyborze wykonawcy muszą być łatwo mierzalne, czyli sprowadza się to zazwyczaj do wyboru najkorzystniejszej cenowo oferty. Cena co prawda nie może być "dumpingowa", musi odzwierciedlać realne koszty i określoną przez oferenta marżę... czasem zdarza się jednak inaczej.

W świetle wchodzącej "ustawy śmieciowej" Polska jest teraz łakomym kąskiem dla wielu zagranicznych firm z branży. O przyszłym znaczeniu firm zagranicznych na rynku usług komunalnych w Polsce będzie decydował sam start, dlatego wielkie koncerny i tak będą próbowały wejść na polski rynek po cenach dumpingowych.

Ceny dumpingowe, powiązania kapitałowe

W takim przypadku wygrać przetarg jest dość łatwo, pod warunkiem, że startująca firma ma nieprzerwany dopływ gotówki i po prostu stać ją (lub właściciela) na generowanie faktycznych strat. Zagraniczna spółka biorąca udział w przetargu na obsługę śmieciową gminy, może zadeklarować np., że "stosowana przez nią technologia odzysku surowców wtórnych pozwala na odzysk 95 proc. materiałów wtórnych z ogółu masy śmieci. Ponadto dzięki ich technologii odzyskane surowce wtórne są niespotykanie wysokiej jakości, więc można je sprzedać np. za 400 zł za tonę, gdy od innych są odkupowane np. za 250 zł/tona". Na to wszystko dana firma będzie miała odpowiednie listy intencyjne, wstępne umowy przyrzeczenia, że właśnie za taką cenę inna zagraniczna spółka (np. powiązana kapitałowo) jest w stanie odkupić odzyskane surowce.

Spółki powiązane finansują koszty przejęcia rynku

Kto tak naprawdę jest w stanie podważyć wiarygodność danych dotyczących pewnej, nieznanej nam technologii odzysku odpadów, tym bardziej, że pochodzi ona np. z kraju, gdzie jest nakaz sprzedaży produktów w opakowaniach łatwych do odzysku lub biodegradowalnych?

Natomiast umowa z inną zagraniczną firmą, która deklaruje odkupienie odzyskanych surowców po danej cenie jest prawdziwa i będzie respektowana… dlaczego? Właśnie dlatego, by pokrywać nierentowną działalność w Polsce działającą po cenach dumpingowych. Firmy z tej samej grupy kapitałowej wspierają się.

Bankructwa miejskich spółek

Po przetargu w danej gminie, okazuje się, że wygrał międzynarodowy "koncern śmieciowy", a miejska spółka przegrała. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem (Kodeks Spółek Handlowych) prezes miejskiej spółki będzie zmuszony do ogłoszenia upadłości.

W Ząbkach całe szczęście nie mamy tak wyspecjalizowanego podmiotu, ale w innych dużych miastach w Polsce właśnie takie spółki istnieją. Posiadają one najczęściej duży, kosztochłonny majątek jak: wysypiska śmieci, linie sortownicze, kompostownie, biogazownie, rozwiniętą logistykę itp. Często infrastruktura ta powstawała przy wsparciu środków unijnych i jest bardzo wyspecjalizowana. Po utracie zlecenia zaczyna więc generować gigantyczne obciążenia finansowe a w rezultacie straty.

Szkoda tylko tych pozyskiwanych z wielkim trudem środków unijnych na budowę wysypisk, kompostowni i innych systemów. Mam nadzieję, że jednak tak się nie stanie.

"Wrogie przejęcie"

Już kilka miesięcy po przetargu, w którym wygra podmiot zewnętrzny (stosując ceny dumpingowe), prezydent/burmistrz danego miasta oraz prezes miejskiej spółki zastanawiają się co z tym zrobić. Jedynym podmiotem, który może być zainteresowany odkupieniem tak dużego majątku, jest ta firma która wygrała przetarg w danym mieście (gminie). Władze miasta będą wtedy stały pod ścianą i jestem pewien, że wszyscy w takiej sytuacji, nie widząc innego wyjścia, sprzedaliby swój nieużywany majątek komukolwiek…. prawie za każdą cenę.

Dyktowanie przyszłych cen

Zagraniczna grupa kapitałowa, która w rezultacie zakupi majątek samorządowej spółki śmieciowej, zrobi podwójny interes. Po pierwsze zakupi gotowe już linie technologiczne, sortownie, kompostownie, wysypiska dużo poniżej kosztów stworzenia takiej infrastruktury od zera. Po drugie, kupując tą infrastrukturę praktycznie ma pewność, że żadna konkurencja więcej się nie pojawi, gdyż będą właścicielem jedynej takiej infrastruktury w okolicy.

Okazuje się, że pierwotnie dumpingowa działalność zaczyna przynosić zyski: dużo taniej pozyskano infrastrukturę, po pewnym czasie można zacząć dyktować ceny. Przyszły wzrost cen usług też będzie można wytłumaczyć np.: chęć wykorzystania infrastruktury w Polsce, by nie likwidować stanowisk pracy, podwyższone opłaty środowiskowe… a na końcu i tak zwala się zwykle wszystko na Unię Europejską Wink

Pomimo, moim zdaniem, niekorzystnych zapisów ustawowych twierdzę, że zarówno parlamentarzyści jak i rząd nie byli świadomi co głosują. W pewnych sprawach ufa się doradcom, specjalistom… bo komuś trzeba zaufać. Wierzę jednak, że przed ogłoszeniem pierwszych przetargów nasz parlament zmieni te ustawowe zapisy na nieco bardziej życiowe, zanim będzie za późno.

...

ZACHOD NISZCZY RYNEK KOMUNALNY JAK ZNISZCZYL HANDEL! A WY BARANY GLOSOWALISCIE ZA UE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:47, 18 Sty 2016    Temat postu:

"Kurier Szczeciński" podkreśla na pierwszej stronie swój "polski charakter"

- Materiały prasowe

Dziennik „Kurier Szczeciński” od piątku ukazuje się z napisem „POLSKI Dziennik Regionalny” i konturami mapy Polski nad winietą.

„Chcemy w ten sposób podkreślić, że jesteśmy jednym z ostatnich dzienników regionalnych w Polsce, które pozostały w rękach polskiego kapitału. W przypadku »Kuriera« właścicielami gazety są byli i obecni pracownicy. Pozostała prasa regionalna jest prawie w całości w rękach koncernu Polska Press Grupy” – napisał w emailu przesłanym "Presserwisowi" wydawca dziennika.

Wprowadzone oznaczenie ma symbolizować „polski charakter” gazety. Od 9 stycznia br. „Super Express” (ZPR Media) podkreśla w winiecie, że jest "Cały Polski". Umieszczenie białoczerwonej flagi nad tytułami swoich tygodników zapowiada Michał M. Lisiecki, prezes PMPG Polskie Media.

...

STRASZNE W POLSCE WYJATKOWO JEST COS POLSKIEGO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:43, 25 Sty 2016    Temat postu:

PAP

Olsztyn: hiszpańska firma zablokowała proces ws. budowy linii tramwajowych

Olsztyn: hiszpańska firma zablokowała proces ws. budowy linii tramwajowych - Shutterstock

Składając wniosek o wyłączenie od orzekania wszystkich sędziów Sądu Okręgowego w Olsztynie hiszpańska firma FCC zablokowała zaplanowany na jutro proces pomiędzy nią a olsztyńskim ratuszem - o zerwanie kontraktu na budowę linii tramwajowych.

Pozew w tej sprawie złożyła hiszpańska firma FCC Construccion, która w 2011 r. podpisała z olsztyńskim urzędem miasta umowę na budowę w mieście linii tramwajowych i wynikającej z tego przebudowy kilku skrzyżowań. Kontrakt opiewał na 250 mln zł. Miasto zerwało go pod koniec sierpnia 2013 r. argumentując, że Hiszpanie nie wywiązują się z terminów. W czasie, gdy wypowiedziano umowę, wedle wyliczeń ratusza, zrealizowanych było 5,67 proc. prac. Harmonogram zaś przewidywał w tym okresie zaawansowanie na 65 proc. Dlatego też olsztyński ratusz zatrzymał 25 mln zł kaucji wpłaconej przez FCC.

Za zerwanie umowy FCC domaga się od ratusza 320 mln zł.

Proces w tej sprawie olsztyński sąd zaplanował na poniedziałkowy poranek. Niespodziewanie w piątek po południu przedstawiciele FCC złożyli w sądzie wniosek o wyłączenie od orzekania w tej sprawie wszystkich olsztyńskich sędziów okręgowych. - W związku z tym sprawa została zdjęta z wokandy. Teraz każdy z sędziów będzie musiał złożyć w tej sprawie pisemne oświadczenie - poinformowała rzecznik prasowa olsztyńskiego sądu sędzia Agnieszka Żegarska. Przyznała, że nie wiadomo, kiedy może zostać wyznaczony ponowny termin sprawy. Tym bardziej, że jest ona bardzo obszerna, same załączniki do niej zajmują kilka kartonów.

Wnioskiem FCC zdziwiony był prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz. - W zawartej z FCC umowie na budowę zapisaliśmy, że wszelkie ewentualne spory między nami będzie rozsądzał sąd w Olsztynie. Oni o tym wiedzieli od 2011 roku, czekaliśmy na termin tej sprawy kilka miesięcy, nie rozumiem ich zagrania. Sądzę, że grają na zwłokę - powiedział prezydent Olsztyna.

FCC domaga się od Olsztyna 320 mln zł argumentując, że miasto nie miało podstaw do zerwania umowy. W pozwie zarzucono Gminie Olsztyn m.in. zwłokę w wykonywaniu obowiązków określonych w umowie łączącej strony.

Przedstawiciele olsztyńskiego ratusza wielokrotnie podkreślali, że FCC przyjechała do Olsztyna zupełnie nieprzygotowana do zadania. Wiceprezydent Olsztyna latem, gdy Hiszpanie złożyli pozew, wspominał: "Przyjechali do Olsztyna w składzie kilkuosobowym, wyposażeni jedynie w kalkulatory. Wynajęli kilka firm podwykonawczych, którym na dodatek nie płacili (...) Prosiliśmy ich wiele razy o plany naprawcze, ale oni albo nie umieli, albo nie chcieli ich napisać". Przyznał też wówczas, że wiele pieniędzy i zachodu wymagało "posprzątanie bałaganu po FCC".

Po zerwaniu umowy z FCC miasto podzieliło projekt budowy linii tramwajowych na 6 mniejszych zadań. Wszystkie budowy zakończyły się jesienią ub. roku, a od początku stycznia po Olsztynie jeżdżą tramwaje.

Linie tramwajowe w Olsztynie łączą tzw. sypialniane południowe dzielnice miasta z centrum, miasteczkiem akademickim Kortowo oraz dworcem. Miasto już planuje rozbudowę sieci tramwajowej.

...

Kolonia. Z jakiej paki firma z Hiszpanii? Co to jakas operacja specjalistyczna ze tylko oni robia? Nie zwykla budowa. Tak nas zniszczyli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:23, 25 Sty 2016    Temat postu:

Jędrysek: ok. 80 proc. powierzchni koncesyjnej na metale w obcych rękach
Poniedziałek, 25 stycznia 2016, źródło:PAP
Około 80 proc. powierzchni koncesyjnej w Polsce na metale znajduje się w rękach obcego kapitału - powiedział w poniedziałek wiceminister środowiska i główny geolog kraju Mariusz Orion Jędrysek. Jego zdaniem niektóre koncesje zostały wydane wbrew interesom skarbu państwa.


"Około 80 proc. powierzchni koncesyjnej w Polsce na metale znajduje się w rękach obcego kapitału. Chodzi na razie o poszukiwania, ale one zostały wydane w ten sposób, że muszą dawać koncesje na eksploatację, co jest zrozumiałe. Jeżeli ktoś inwestuje w poszukiwania, to nie można mu potem odmówić koncesji na eksploatację" - powiedział Jedrysek na konferencji prasowej w resorcie środowiska.



"Niektóre z tych koncesji zostały wydane - w mojej opinii - w sposób zupełnie sprzeczny z interesem skarbu państwa" - dodał. Jak zaznaczył chodzi o niektóre koncesje związane z miedzią i srebrem, a także pierwiastkami ziem rzadkich.

"Pojedyncze koncesje bardzo proszę, ale wtedy, kiedy zostaną udokumentowane złoża, pokazane, że firma inwestuje, dopiero następne koncesje powinny być wydawane i najlepiej w formie przetargu" - powiedział Jędrysek.

Jako najbardziej sporną "w sposób kuriozalny" wydaną nazwał koncesję na złoże miedzi Bytom Odrzański. KGHM Polska Miedź walczyła o koncesję z kanadyjską spółką Leszno Copper, ale koncesję przyznano Leszno Copper. "Sprawa o tę koncesję toczy się przed sądem" - powiedział Jędrysek.

Jego zdaniem "podobnie w sposób dość dziwny" wydano niektóre koncesje w okolicach Olkusza.

"Podobnie konflikt mamy na styku Bogdanka - firma PD Co, która otrzymała kilka koncesji na poszukiwania węgla kamiennego w okolicach Lublina" - dodał. Jak zaznaczył Bogdanka starała się o eksploatację w bezpośrednim sąsiedztwie. "Nie otrzymała tej koncesji, sprawa także toczy się w sądzie" - wymienił Jędrysek.

...

STRASZNE PRZERAZAJACE! JAK TO SIE STALO? GDZIE PROKURATOR!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:39, 10 Mar 2016    Temat postu:

Pałac Dożów w Nowej Hucie zagrożony? Wygląda pięknie!

- Te budynki powinny trafić do firm zagranicznych, pozwolimy im wewnątrz wyburzać i przebudowywać przy pozostawieniu zewnętrznej bryły - te słowa wojewody małopolskiego Józefa Pilcha w "Dzienniku Polskim" wywołały oburzenie społeczników z Nowej Huty. Chodzi o budynki Centrum Administracyjnego Huty im. Lenina, w tym tzw. Pałacu Dożów, który w opinii wielu uchodzi za jeden z najważniejszych zabytków architektonicznych w Nowej Hucie. Co dalej z tym budynkiem?

24Zobacz zdjęcia



Nowohucki Pałac Dożów

Pierwszy projekt Centrum Administracyjnego Huty im. Lenina dostarczony został przez przedsiębiorstwo Gimpromez z Moskwy, a stylem przypominał klasyczne budowle. Jego architektura nie harmonizowała jednak z założeniami urbanistycznymi i architektonicznymi miasta. Rozpisano więc ogólnopolski konkurs na nowy projekt. Zwyciężył nawiązujący do włoskiej architektury projekt Janusza Ballenstedta i Janusza Ingardena. Powstanie Centrum Administracyjnego podsumowywało pierwszy etap budowy kombinatu, jak i również zamykało bardzo ważny etap w historii krakowskiej architektury, stanowiąc jeden z najważniejszych przykładów realizmu socjalistycznego na terenie miasta.

W skład zespołu wchodzą dwa identyczne budynki ustawione symetrycznie w stosunku do trasy dojazdowej, wówczas Alej Przodowników Pracy, a dziś "Solidarności". Z zewnątrz budynki są identyczne - po stronie północnej znajduje się budowla, która przeznaczona była dla siedziby zarządu oraz biura przepustek, a po południowej budynek przeznaczony na potrzeby biblioteki technicznej. Oba budynki łączy podziemny korytarz.

Wejścia główne mieszczą się po bokach, a nad nimi umieszczono obszerne loggie. Oba gmachy wzniesiono na rzucie zbliżonym do kwadratu, wewnątrz mają obszerne dziedzińce.

Budynki są tej samej wysokości, mają cztery kondygnacje, a w każdym narożniku umiejscowiono wyraźny ryzalit z ozdobnym oknem na pierwszym pietrze. Czwarta kondygnacja została zresztą potraktowana szczególnie - ma kształt pseudorenesansowej attyki, a w jej dolnej części wkomponowano podłużne okna.

Posadzki wewnątrz budynku wyłożono marmurem chęcińskich oraz ozdobnymi parkietami. W holu znajduje się obszerny, kasetonowy strop, a nad salą konferencyjną góruje wysoki na dwa metry kryształowy żyrandol. Wszystko to uzupełniają detale - klamki, tralki oraz obramienia okienne.

Wyposażenie części wnętrz Centrum Administracyjnego zaprojektował profesor krakowskiej ASP Marian Sigmunt. Był kontynuatorem bogatej tradycji zapatrzonego w secesję i dekorację krakowskiego wnętrzarstwa. W latach 1951-1956 zrealizował wykonanie i wystrój gabinetów, biur, sal posiedzeń, dużej sali konferencyjnej, jadalni oraz wielkiej sali teatralno-zjazdowej. Projekty przez niego opracowane mogą w tym kontekście być postrzegane nie tylko jako odmiana lokalnego socjalizmu, ale jako zdeterminowany przez politykę i okoliczności przykład kontynuacji myśli projektowej krakowskiego ośrodka.

We wnętrzu dominują okładziny kamienne, często marmurowe, ręcznie kute elementy ślusarki oraz wykonane ze szlachetnych gatunków drewna meble pochodzące z lat 50. Czy teraz cały wewnętrzny wystrój może zniknąć?
Co dalej z Pałacem?

Szok wśród mieszkańców Nowej Huty, a także miejscowych społeczników wywołała wypowiedź wojewody małopolskiego dla "Dziennika Polskiego". W rozmowie z Katarzyną Kachel i Grzegorzem Skowronem Józef Pilch powiedział bowiem, że budynki centrum administracyjnego powinny trafić w ręce zagranicznych inwestorów. Dodał też, że będą mogli oni dostosować budynek do swoich potrzeb, a więc go przebudować.

Czy rzeczywiście jest to możliwe? Społecznicy zapowiedzieli już walkę o jeden z najważniejszych budynków w Nowej Hucie. Na Facebooku działa już grupa skupiona wokół tej sprawy.

"Budynki CA, a zwłaszcza budynek Z jest już jednym z niewielu miejsc w Nowej Hucie, które zachowało oryginalny wygląd i wyposażenie. Nie pozwólmy, aby podzielił los Skarbnicy czy innych wnętrz użytkowych w Nowej Hucie. Wydarzenie to stworzono aby zebrać osoby, którym nie jest obojętny los tych budynków i aby wspólnie wypracować pomysły jak przekonać Pana Wojewodę do zmiany planów wzgledem tego miejsca" - piszą społecznicy.

...

Oddac zagranicy... Mentalnosc lumpów ktorzy po 89 dorwali sie do koryta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:38, 04 Maj 2016    Temat postu:

Petycję o ograniczenie kapitału niemieckiego w mediach poparło ponad 200 tys. osób
Dodano dzisiaj 08:20
Prasa (fot.sxc.hu)
Pod zainicjowaną przez Mariusza Maxa Kolonkę petycją o ograniczenie obecności kapitału niemieckiego w mediach na terytorium Polski podpisało się ponad 200 tysięcy osób.

Petycja zainicjowana przez publicystę, a adresowana do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, została umieszczona na portalu Petitiongo.org. Dotychczas podpisało się po nią niemal 205 tysięcy osób (stan na 4 maja o godzinie 8.20 – red.).


„My, którzy Mówimy Jak Jest, jesteśmy zaniepokojeni widoczną ingerencją niemieckich organizacji medialnych w życie polityczne w Polsce. Jest to działalność szkodliwa dla polskiej racji stanu i dla obywateli pragnących żyć w kraju wolnym od medialnej propagandy. Dlatego zwracamy się do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o ograniczenie udziału kapitału niemieckiego w mediach na terytorium Polski" – brzmi treści petycji.

O inicjatywie Mariusz Max Kolonko poinformował m.in. podczas gali wręczenie Nagród Kisiela, której laureatem za rok 2015 w kategorii publicysta został.


W Polsce około 75 proc. mediów znajduje się w rękach kapitału zagranicznego, w tym głównie niemieckiego. Koncerny zza naszej zachodniej granicy kontrolują przede wszystkim prasę lokalną oraz jeden ogólnopolski tygodnik.

...

O PROSZE! SZOK! KTO BY SIE SPODZIEWAL TAKIEGO ODZEWU!
Zachodni kapital obniza poziom umyslowy w kraju. Widzimy jak prymitywny to przekaz wrecz ,,dla Murzynow" jak przystalo na kolonialistow. Przesada byloby mowic ze jak w komunie. Ale przekaz jasny. Ma byc kolorowo wesolo nie klopotac ludzi problemami. Ze tam lokalnie jest mafia jakis prezes ze kradna? Po co? Wesole cos dajcie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:51, 09 Maj 2016    Temat postu:

Pada czeski gigant węglowy. Zatrudnia ponad dwa tysiące Polaków
wyślij
drukuj
pl, pszl | publikacja: 09.05.2016 | aktualizacja: 17:20 wyślij
drukuj
W kopalniach OKD pracuje 2 tys. Polaków (fot. Nigel Roddis / Stringer / Getty Images)
Sąd krajowy w Ostrawie ogłosił upadłość jedynej w Czechach spółki wydobywczej węgla kamiennego OKD (Kopalnie Ostrawsko-Karwińskie), dając jednocześnie jej wierzycielom dwa miesiące na zgłoszenie swych roszczeń. OKD zalega z płatnościami dla łącznie 650 firm.

„Wyrok” wstrzymany. Polscy górnicy w Czechach na razie nie stracą pracy
Sąd zwołał też na 10 sierpnia zgromadzenie wierzycieli. OKD będzie czekać na ich rozstrzygnięcie, ale według jej rzecznika dałaby pierwszeństwo reorganizacji, a nie likwidacji firmy i zaspokojeniu roszczeń drogą podziału masy upadłościowej. Wydobycie węgla jest na razie kontynuowane.

OKD we wtorek (3 maja) sama złożyła w sądzie wniosek o ogłoszenie jej upadłości, uzasadniając to długami w wysokości ponad 17 mld koron (2,8 mld złotych). Wartość majątku spółki nie przekracza 7 mld koron (1,1 mld złotych).

OKD jest jedynym w Czechach producentem węgla kamiennego z rocznym wydobyciem 8 mln ton. Stanowi własność zarejestrowanej w Londynie spółki New World Resources (NWR), której głównym akcjonariuszem są fundusze inwestycyjne występujące wspólnie jako Ad Hoc Group (AHG).
#wieszwiecej | Polub nas
Ze względu na zaciągnięte długi NWR znajduje się w stanie faktycznej niewypłacalności. Jej ubiegłoroczna strata wyniosła około 6 mld koron (955 mln złotych) w porównaniu z 567 mln koron (90 mln złotych) rok wcześniej. Zdaniem analityków poza spadkiem cen węgla winne są temu także koszty obsługi własnego ogromnego zadłużenia.

Polski górnik zginął w Czechach. Katastrofa w kopalni Karwina
Nie pomogły programy naprawcze

OKD przynosiła straty mimo podjętych przedsięwzięć oszczędnościowych. Spółka ma 9,8 tys. własnych pracowników, zatrudniając ponadto 2,7 tys. osób z firm z nią kooperujących i 200 dalszych wynajętych od agencji pośrednictwa pracy. W obu tych ostatnich kategoriach chodzi w znacznej mierze o pracowników z Polski. Obecna sytuacja zagraża także tysiącom miejsc pracy w sektorach obsługujących górnictwo.

Większość z Polaków jest zatrudniona w firmie zewnętrznej, w związku z czym nie mają praktycznie żadnej gwarancji utrzymania pracy. Dodatkowo praktycznie nie ma szans na to, aby byli objęci programem pomocowym, który planuje uruchomić rząd w Pradze.

Gdyby OKD skończyły się pieniądze, finansowanie wynagrodzeń jej własnych pracowników wzięłoby na siebie z mocy prawa państwo, ale jako odprawy wypłacałoby wbrew układowi zbiorowemu tylko równowartość poborów za trzy miesiące, a nie za cały rok.

Czeski resort przemysłu rozważa również wprowadzenie dodatków do płac górników i innych pracowników OKD, jeśli po zwolnieniu znajdą sobie inną pracę. W przypadku górników dodatek wynosiłby 8 tys. koron (1300 złotych) miesięcznie, a pozostałych pracowników – 7 tys. koron (1140 złotych). Okres wypłacania tego świadczenia byłby uzależniony od stażu pracy, ale nie mógłby przekroczyć trzech lat.
IAR, PAP

...

Ukrywana skrzetnie hanba po 89. MNOSTWO POLAKOW ZNAD GRANICY PRACUJACYCH W CZECHACH a nie na odwrot! W CZECHACH KTORE WYBORCZA PRZEDSTAWIALA JAKO KRAJ Z ,,PROBLLEMAMI EKONOMICZNYMI".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:25, 18 Maj 2016    Temat postu:

Warszawa: spory wokół reprywatyzacji. Nie odbyła się sesja rady
am/
2016-05-17, 22:54


Skomentuj
0
Aktywiści miejscy, stowarzyszenia lokatorów i radni PiS po raz kolejny zarzucili władzom stolicy nieprawidłowości przy procesach reprywatyzacji. We wtorek miała odbyć się nadzwyczajna sesja w tej sprawie, ale nie wzięli w niej udziału radni PO i zabrakło kworum.
Lukas Plewnia/Flickr/CC BY-SA 2.0

Kraj
"Miasto nie czekało na naszą odpowiedź" -...

Kraj
"Stop korupcji" i "Żadnych zwrotów"....

O sesję wnioskowali radni PiS, domagali się obecności prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz.



Jednak przed planowanym rozpoczęciem obrad przewodniczący klubu radnych PO Jarosław Szostakowski powiedział dziennikarzom, że klub PO nie będzie brał udział w sesji rady miasta "organizowanej przez PiS".



- Partia rządowa zapomniała o tym, że ostatnie trzy sesje rady miasta były poświęcone kwestiom reprywatyzacyjnym. Dwukrotnie, raz z inicjatywy klubu radnych PO, drugi raz z inicjatywy prezydent (Warszawy) ten temat był poruszany. Uważamy, że od ostatniej sesji rady miasta nie wydarzyło się w tej sprawie nic takiego, co by powodowało, że trzeba się w trybie nadzwyczajnym spotykać - tłumaczył decyzję swojego klubu Szostakowski.



Dodał, że rada miasta podjęła na poprzednich sesjach stanowiska ws. reprywatyzacji, radni apelowali m.in. do prezydenta i rządu o działanie ws. przeciwdziałania skutkom tzw. dekretu Bieruta.



Aktywiści zagłuszyli wystąpienie wiceprezydenta



Przewodnicząca rady miejskiej Ewa Malinowska-Grupińska (PO) argumentowała, że na ostatniej sesji miasta na wszystkie pytania odpowiadał wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak, ale jego wystąpienie było zagłuszane m.in. przez aktywistów miejskich.



Z powodu braku kworum sesja formalnie się nie rozpoczęła, jednak miejsca radnych zajęli aktywiści miejscy i przedstawiciele stowarzyszeń lokatorów. Byli obecni też m.in. przedstawiciele partii Razem oraz Ruchu Sprawiedliwości Społecznej z Piotrem Ikonowiczem.



Skandowano hasła "Lokatorzy to nie towar", "Mieszkanie prawem, nie towarem", "Gdzie są radni?"; protestujący przynieśli transparenty z takimi napisami jak: "Rozdajecie nasze miasto".



Radny PiS Dariusz Figura powiedział dziennikarzom, że PO i prezydent Gronkiewicz-Waltz po raz kolejny "boją się rozmawiać o skandalicznej sprawie reprywatyzacji".



Po ok. półtorej godziny uczestnicy rozeszli się do domów.



Kontrowersyjna reprywatyzacja



To już kolejne burzliwe spotkanie wokół sprawy reprywatyzacji. W ostatni czwartek informacja ws. reprywatyzacji działki na pl. Defilad wywołała na sesji rady wyjątkowe emocje. Wystąpienie wiceprezydenta Jarosława Jóźwiaka zakłócali aktywiści miejscy i przedstawiciele stowarzyszeń lokatorów.



Sprawa reprywatyzacji działki na pl. Defilad wzbudza kontrowersje, ponieważ miasto zwróciło ją w 2012 r., tymczasem ostatnio Ministerstwo Finansów zdobyło dokumenty sugerujące, że byłemu współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało przyznane odszkodowanie na mocy układu zawartego jeszcze przez rząd PRL z Królestwem Danii. Wówczas tzw. układ indemnizacyjny (odszkodowawczy) zakładał przejęcie przez Danię wszelkich roszczeń obywateli duńskich wobec Polski z tytułu nacjonalizacji majątków duńskich w Polsce.



PAP

..

Czyli gangi wyludzajace nieruchomości które już zostały uregulowane prawnie... Znany proceder...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:55, 27 Cze 2016    Temat postu:

„Próba odbudowy polskiego przemysłu stalowego spotkałaby się ze sprzeciwem Brukseli”
wyślij
drukuj
pl, k | publikacja: 26.06.2016 | aktualizacja: 21:47 wyślij
drukuj
Goście TVP Info poruszyli temat reindustrializacji Polski (fot. Wikimedia Commons)
– Problem polega na tym, że gdyby teraz próbować budować od nowa polski przemysł stalowy czy górnictwo, to taki ruch spotkałby się ze sprzeciwem Brukseli, bo pomoc publiczna jest zabroniona. Kilkadziesiąt, kilkanaście lat temu tych wszystkich regulacji nie było. Odbudowanie przemysłu będzie bardzo ciężkim zadaniem – mówił w programie „Minęła dwudziesta” prof. Piotr Wawrzyk, politolog UW. – Wymuszenie reform w UE jest bardzo trudne. Wszystkie wspólnoty europejskie, w tym na końcu UE, konstruowano tak, żeby nie były nadmiernie wrażliwe na głos obywateli, bo obawiano się o to, że te struktury nie przetrwają – komentował prof. Rafał Chwedoruk, politolog UW.
#wieszwiecej | Polub nas

Obejrzyj cały program "Minęła dwudziesta"
TVP Info

....

Ale juz niedlugo wyzwolenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:57, 01 Lip 2016    Temat postu:

Warszawa niesłusznie oddała działkę? Spór o reprywatyzację
wyślij
drukuj
adom, dmilo | publikacja: 30.06.2016 | aktualizacja: 18:40 wyślij
drukuj
Miasto na tej operacji mogło stracić nawet 160 milionów złotych (fot. TVP Info)
Ministerstwo Finansów ujawniło dokumenty, z których wnika, że warszawscy urzędnicy wiedzieli, że działka w centrum stolicy nie powinna być zwrócona spadkobiercom. Jej właściciel, obywatel Danii, już wcześniej był objęty umową międzynarodową, która regulowała roszczenia do nieruchomości. Miasto na tej operacji mogło stracić nawet 160 milionów złotych - twierdzi stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze”.

Prokuratura sprawdza reprywatyzację w centrum stolicy
Przemysław Szelerski, zastępca dyrektora biura administracyjnego Ministerstwa Finansów powiedział, że odnalazły się dokumenty, które świadczą, że w 2011 roku Ratusz dostał o tym informacje. W wysłanych papierach jest potwierdzenie, że Martin Holger otrzymał odszkodowanie od rządu duńskiego.

Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza twierdzi, że to Ministerstwo Finansów wprowadziło urzędników w błąd, ponieważ jeżeli wiedziało o odszkodowaniu, to powinno wszcząć procedurę wpisywania do hipoteki Skarbu Państwa jako właściciela tej działki.
#wieszwiecej | Polub nas
„ Zastępca szefa Biura Gospodarki Nieruchomościami dzisiaj robi interesy i przyjaźni się z osobą, której tę nieruchomość zwrócił ”

„Problemem stolicy jest zwrot tego co publiczne”, „Reprywatyzacja to kwestia Sejmu”
Działka warta kilkadziesiąt milionów złotych

Jan Śpiewak ze stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze” mówi, że nowe fakty pokazują, iż miasto świadomie zwróciło działkę, wartą nawet 160 milionów złotych, drugi raz. Jak powiedział, „jest dużo przesłanek, które pozwalają twierdzić, że zostało złamane prawo”.

– Osoba, która dokonywała tego zwrotu, zastępca szefa Biura Gospodarki Nieruchomościami, dzisiaj robi interesy i przyjaźni się z osobą, której tę nieruchomość zwrócił – powiedział TVP Info Jan Śpiewak.

Ministerstwo Finansów rozpoczęło już procedurę, która pozwoli miastu odzyskać działkę. Tymczasem stowarzyszenie "Miasto Jest Nasze" złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
TVP Info, IAR

...

Reprywatyzacja zakonczyla sie nowa fala niesprawiedliwosci. Zreszta nie bylo czegos takiego. Tylko ci z wieksza kasa wyszarpuja glownie zagraniczni. Polacy nic...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:51, 03 Wrz 2016    Temat postu:

PO złożyła projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej
wjk/hlk/
2016-09-02, 18:40
Klub PO w piątek złożył w Sejmie projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej - poinformował na Twitterze były szef gabinetu politycznego premier Ewy Kopacz i członek zarządu partii Marcin Kierwiński. Zarząd ugrupowania sytuacją w stolicy w związku z nieprawidłowościami przy reprywatyzacji zajmie się w poniedziałek.


Kraj
Komisji reprywatyzacyjnej w stolicy nie...

Kraj
"Dymisja, nie komisja!", kolorowe piłeczki...

- Projekt jest gotowy i jeszcze dziś zostanie złożony u marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego - poinformował wcześniej szef tego klubu Sławomir Neumann. To jego podpis widnieje pod dokumentem. Jak dodał, propozycja PO dotyczy "tzw. dekretu Bieruta i wszystkich problemów związanych z reprywatyzacją w Warszawie". - Koszt projektu to około 4 mld złotych - zaznaczył szef klubu PO.







Z kolei szef PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że sytuacją w Warszawie w związku z nieprawidłowościami przy prywatyzacji zajmie się w poniedziałek rano Zarząd Krajowy Platformy. - To będzie analiza tej sytuacji plus informacji o planach urzędu miasta plus reprywatyzacja - zaznaczył lider PO.



Złożenie projektu ustawy zapowiadała m.in. w zeszłym tygodniu prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Z nieoficjalnych informacji ze źródeł w kierownictwie Platformy wynika, że projekt powstał jednak w klubie parlamentarnym PO, nie w stołecznym ratuszu.



Burzliwe narady Rady Warszawy



Ponad osiem godzin trwała w czwartek burzliwa, nadzwyczajna sesja Rady Warszawy w sprawie reprywatyzacji zwołana na wniosek prezydent stolicy. Radni ostatecznie nie zajęli się powołaniem komisji ds. reprywatyzacji, jej stworzenie postulowała prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.



Prezydent Warszawy zapewniła, że chce wyjaśnienia spraw reprywatyzacyjnych. Zdaniem PiS i aktywistów miejskich, to Gronkiewicz-Waltz ponosi odpowiedzialność za nieprawidłowości i powinna ustąpić z funkcji prezydenta stolicy.

Nadzwyczajna sesja rady miasta, to pokłosie sprawy działki obok Pałacu Kultury i Nauki, pod dawnym adresem Chmielna 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. w prywatne ręce - osób, które nabyły roszczenia od spadkobierców - mimo że wcześniej b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej.



PAP

...

Jest to szkodnictwo. Reprywatyzacja nie jest mozliwa bo nie cofniemy historii do 1939. Jesli zwracamy kamienice TO DLACZEGO NIE ODSZKODOWANIA DLA TYCH CO STRACILI BLISKICH? Cyba wieksza strata stracic dzieci niz kamienice. Widzimy ile nieprawosci powoduje reprywatyzacja. I niesprawiedliwosci. Jedni dostaja kamienice drudzy nic. Panstwo nie ma pieniedzy na wyrownanie krzywd. Trzeba traktowac utrate kamienicy jak utrate na wojnie bliskiego. W ogole te kamienice powinni dostac mieszkanc bo oni uzywaja. A tak jakis ,,zwrot" i od razu sprzedaz zachodniej firmie i majatek przechodzi w obce rece.

Skandalem nie bylo to ze nie bylo zwrotu bo to niewykonalne. SKANDALEM BYLA UTRATA MAJATKU NARODOWEGO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:24, 02 Lut 2017    Temat postu:

Tak żyje "król reprywatyzacji" Robert N.
oprac.Patryk Osowski
2 lutego 2017, 09:25
"Kancelaria w samym centrum stolicy, luksusowe mieszkanie w apartamentowcu tuż obok Trybunału Konstytucyjnego, 24-godzinna ochrona, basen i sauna" - tak dziennik "Fakt" opisuje życie zatrzymanego przez CBA Roberta N.



W środę wrocławski sąd aresztował na trzy miesiące byłego urzędnika stołecznego ratusza Jakuba R., jego rodziców oraz adwokata Roberta N. podejrzanych w sprawie tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie.

Robert N., nazywany "królem reprywatyzacji", "odzyskał" dla siebie i swoich klientów blisko 50 nieruchomości w całej stolicy. Ich wartość to w sumie kilkadziesiąt milionów złotych.

"Fakt" pisze, że Robert N. jest też właścicielem eleganckiej kamienicy przy ul. Hożej i lokalu przy alei Róż, gdzie mieści się jego kancelaria.


"W jednym z mieszkań króla reprywatyzacji zabezpieczono też ok. 300 tys. złotych w gotówce" - dodaje gazeta.

Według śledczych na samą łapówkę dla byłego urzędnika stołecznego Ratusza Jakuba R. Robert N. wydał 2,5 mln zł.
Fakt

...

Po 89 rozkradli majatek narodowy a zlodziej wiecej niszczy niz kradnie. Cala Warszawka jest taka, Na tym zeruje PiS.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:10, 31 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
​Rościli sobie prawo do 30 proc. powierzchni Katowic. Łagodniejsze kary ws. spółki Giesche
​Rościli sobie prawo do 30 proc. powierzchni Katowic. Łagodniejsze kary ws. spółki Giesche

Wczoraj, 30 października (18:13)

Sąd Apelacyjny w Warszawie złagodził kary pięciu oskarżonym w głośnej sprawie próby oszustwa i wyłudzenia 341 mln zł w związku z "reaktywacją" przedwojennej spółki Giesche. Prawomocny wyrok SA to kary po 2 lata i 1,5 roku więzienia w zawieszeniu oraz wysokie grzywny.
Zdjęcie ilustracyjne
/Kuba Kaługa /RMF FM


W 2016 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał podsądnych na kary od 5 do 3,5 lat więzienia bez zawieszenia i na grzywny od 540 tys. do 300 tys. zł. Uwzględniając częściowo apelacje obrony, SA obniżył kary trzem podsądnym - z 5 lat do 2, a dwóm - z 3,5 roku do 1,5 roku oraz zawiesił je na 5 lat próby. Oskarżeni chcieli osiągnąć skutek w sferze materialnej i w tym zakresie powinna ich dotknąć dolegliwość - tak SA uzasadniał złagodzenie i zawieszenie kar więzienia, przy jednoczesnym utrzymaniu wysokich grzywien.

Prokuratura jest usatysfakcjonowana z faktu skazania. Co do wymiaru kary nie wyklucza wystąpienia o pisemne uzasadnienie wyroku, po czym mogłoby być badane ewentualne wystąpienie o kasację do Sądu Najwyższego.
"Wznowiony" zarząd Giesche domagał się gigantycznych odszkodowań

Posługując się kolekcjonerskimi akcjami, "wznowiony" zarząd Giesche domagał się gigantycznych odszkodowań za dawny majątek tej przedwojennej spółki, znacjonalizowany w PRL - choć Skarb Państwa jeszcze w latach 60. uregulował wszelkie roszczenia odszkodowawcze amerykańskich akcjonariuszy. Żądania oskarżonych obejmowały ok. 30 proc. powierzchni Katowic - gdzie znajdują się m.in. budynki mieszkalne, obiekty przemysłowe i drogi publiczne.

W 1926 r. kapitał akcyjny śląskiej spółki Giesche objęła Silesian American Corporation z większościowym akcjonariatem amerykańskim; akcje spółki zdeponowano w Nowym Jorku. W 1946 r. majątek spółki przejęło państwo polskie w ramach nacjonalizacji przemysłu. W 1960 r. rządy PRL i USA ustaliły w tzw. umowie indemnizacyjnej, że Polska wypłaci 40 mln dolarów na zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli USA w związku z nacjonalizacją - 75 proc. tej kwoty otrzymali posiadacze akcji Giesche. W zamian USA przekazały Polsce skrzynie z akcjami przedwojennych firm (w tym Giesche). Akcje miały być zniszczone, ale wywieziono je do składnicy makulatury; potem wykupili je kolekcjonerzy.

W 2005 r. oskarżeni kupili akcje Giesche od kolekcjonera, który nabył je na targu staroci. Krajowy Rejestr Sądowy wpisał spółkę Giesche. Oskarżeni wykorzystali fakt, że po 1946 r. spółki nie wykreślono z rejestru handlowego. Wprowadzając w błąd co do tego, że są legalnymi akcjonariuszami, oskarżeni wystąpili do Skarbu Państwa, miasta Katowice, Katowickiego Holdingu Węglowego i Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Katowicach z żądaniem odszkodowań lub zwrotu dawnego majątku firmy, wartego ponad 341 mln zł.
Podejrzani nie przyznawali się do przestępstwa

Podejrzani zostali zatrzymani w lutym 2010 r. przez funkcjonariuszy ABW. Nie trafili wtedy do aresztu i odpowiadali z wolnej stopy. Nie przyznawali się do przestępstwa, wyrażając przekonanie, iż działali w pełni legalnie, w granicach przysługującego im prawa.

W czerwcu 2016 r. SO uznał winę oskarżonych, którym groziło do 10 lat więzienia. Marka N., Pawła R. i Leszka P. skazano na kary po 5 lat więzienia i po 540 tys. zł grzywny. Jacek S. i Marek K. dostali wyroki po trzy i pół roku więzienia i po 300 tys. zł grzywny. Prokuratur wnosił o kary w zawieszeniu, ale SO uznał, że takie wyroki kłóciłyby się "w oczywisty i rażący sposób z elementarną sprawiedliwością".

Obrona odwołała się do SA, który potwierdził ustalenia SO co do winy oskarżonych. Jak mówił sędzia SA Grzegorz Salamon w uzasadnieniu wyroku, nie byli oni rzeczywistymi akcjonariuszami spółki Giesche. Zdaniem SA nie można uznać, by działali oni "w dobrej wierze", bo - jako wykształceni ekonomiści plus prawnik - mieli świadomość, iż samo posiadanie akcji nie rodzi uprawnień, jakie mają rzeczywiści akcjonariusze. Czy utrata akcji wskutek kradzieży powoduje, że jej sprawca staje się akcjonariuszem - pytał retorycznie sędzia Salamon.

Dodał, że oszukali oni sąd rejestrowy, zatajając fakt nabycia przedwojennych akcji spółki od kolekcjonera - co według SA było elementem "wprowadzenia w błąd". Sędzia mówił, że to zatajenie jest dowodem, że wiedzieli, iż posiadanie akcji tak nabytych nie daje im uprawnień akcjonariusza. Dodał, że dwa fundusze inwestycyjne "nie weszły w ten interes", bo nie dostały od oskarżonych informacji, skąd mają akcje. Osoby mające czyste sumienie tak się nie zachowują - podkreślił sędzia Salamon.

Według niego, mieli oni świadomość ryzyka, "a nie można tu mówić o ryzyko ekonomicznym, bo wymieniali maile, co robić, jak o 6 rano przyjdzie do nich policja". Dlatego SA uznał, że nie było podstaw do uniewinnienia podsądnych - o co wnosiła w apelacji obrona.
"Kłamstwo musiało mieć krótkie nogi"

Zarazem ocenił, że "na sprawę należało spojrzeć chłodniejszym okiem niż SO" i "nadać jej właściwy wymiar", bo niższe kary więzienia oraz w zawieszeniu, przy utrzymaniu bardzo wysokich grzywien, będą sprawiedliwe. Jak mówił sędzia Salamon, ostatecznie nie doszło bowiem do wyrządzenia szkody, na co - według SA - "naiwne szanse oskarżonych były znikome", bo w tym przypadku "kłamstwo musiało mieć krótkie nogi".

Oskarżeni chcieli osiągnąć skutek w sferze materialnej i w tym zakresie powinna ich dotknąć dolegliwość - mówił sędzia. Powołał się też na odbiór społeczny wyroku - że "pazerność będzie ukarana właśnie w sferze majątkowej". Zwrócił także uwagę, że w SO prokuratora wnosiła o kary w zawieszeniu.

SA utrzymał decyzje SO, który wobec Leszka P. orzekł 5-letni zakaz wykonywania zawodu radcy prawnego, a wobec pozostałych - 5-letnie zakazy zajmowania funkcji w spółkach. Obrona P. podkreślała, że on tylko reprezentował pozostałą czwórkę, jako ich pełnomocnik procesowy. SA, tak jak SO, uznał, że cała piątka działała "wspólnie i w porozumieniu". Według sędziego Salamona, trudno uwierzyć, że Leszka P. pozostali nie wtajemniczyli w szczegóły całej sprawy.

SA nakazał też trzem oskarżonym zapłatę po 108 tysięcy złotych kosztów procesu, a dwóm pozostałym - po 60 tysięcy.
Prokuratura jest usatysfakcjonowana

Po wyroku prok. Jacek Węgrzynowicz mówił, że prokuratura jest usatysfakcjonowana, jeśli chodzi o fakt skazania. Kary grzywny są na pewno satysfakcjonujące - dodał. Co do wymiaru kary, nie wykluczył wystąpienia o pisemne uzasadnienie wyroku, po czym mogłoby być badane ewentualne wystąpienie o kasację do Sądu Najwyższego.

Węgrzynowicz potwierdził, że w SO wnosił o kary w zawieszeniu, "bo takie były wówczas uzgodnienia z przełożonymi".

Żaden z podsądnych nie stawił się w SA. Obrona nie chciała się wypowiadać co do ewentualnego wniosku o kasacje.

Kasację od wyroku w zawieszeniu mogą złożyć tylko uprawnione podmioty, czyli Prokurator Generalny lub RPO, a nie strony postępowania.

...

Cala ta ,,prywatyzacje" trzeba odwrocic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 3 z 12

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy