Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Wiosna świata arabskiego !
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 2:36, 26 Lut 2011    Temat postu: Wiosna świata arabskiego !

Watykan potępia przemoc i ma nadzieję na "wiosnę świata arabskiego"

Watykan potępia przemoc, ale wyraża jednocześnie nadzieję na możliwość zapanowania "wiosny świata arabskiego" - takie stanowisko przedstawił dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi.

W przesłaniu dla Watykańskiego Ośrodka Telewizyjnego, zatytułowanym "Nie strach, lecz przyjaźń", ksiądz Lombardi oświadczył: "Przemoc, jaka towarzyszy oporowi przed szerzeniem się ruchu przemian politycznych w krajach arabskich, jest oczywiście źródłem ogromnego bólu z powodu cierpienia ofiar i ludności, a także zaniepokojenia co do rezultatów trwającego procesu, ponieważ przemoc jeszcze bardziej utrudnia pokojowe rozwiązania".

- Nie ulega wątpliwości, że w wielu krajach trwa wielka rewolucja, którą obserwatorzy i eksperci postrzegają z nadzieją jako możliwą wiosnę świata arabskiego - stwierdził watykański rzecznik, zauważając następnie, że państwa zachodnie przyznają, że są zaskoczone tymi wydarzeniami.

- Wiele z nich rozumie, że każdy prawdziwy wzrost narodów arabskich w wolności i demokracji musi narodzić się przede wszystkim w nich samych, bez przynoszących odwrotny skutek ingerencji zewnętrznych. Inne kraje odczuwają głównie lęk i starają się zamknąć w geście obrony - ocenił ks. Lombardi.

Dalej zauważył: "Nam wydaje się, że oprócz należytego szacunku potrzebne są otwartość i inicjatywa - by udzielić konkretnej pomocy w trudnych sytuacjach, jakie niesie ze sobą każda głęboka transformacja - a także przyjaźń oraz dialog między narodami i kulturami".

Ksiądz Federico Lombardi zwrócił też uwagę na szczególną rolę, jaką w tych wydarzeniach odgrywają ludzie młodzi: "Dzięki związkom z emigracją wielu z nich ma pozytywną wizję świata europejskiego, praw człowieka, demokracji, wolności".

- Dzięki nowym możliwościom komunikacji wielu jest otwartych na dialog i spragnionych integracji ze społecznością światową - dodał.

- Jeśli blisko nas, na południowym brzegu tego wąziutkiego Morza Śródziemnego jest niezliczona liczba młodych ludzi, pragnących ludzkiego rozwoju w większej wolności, nie możemy nie uczynić wszystkiego, co w naszej mocy, by wejść w pozytywny dialog z nimi, ucząc się nawzajem naszych różnych języków - podsumował rzecznik Watykanu.

>>>>>>

Prawie idealna wypowiedz. Pod ktora bym sie podpisal z wyjatkiem ,,pozytywnej wizji swiata europejskiego''... Swiat ,,europejski'' to obecnie UE czyli mowiac krotko smierdzaca kloaka... Zboczenia dewiacje invitro aborcja eutanzja...Na szczescie to plugastwo bankrutuje...I oby jak najszybciej...
Natomiast Wiosna świata Arabskiego JAK NAJBARDZIEJ!!!!

Wink Wink Wink Wink Wink Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:25, 21 Gru 2011    Temat postu:

Patriarcha Jerozolimy popiera arabską rewolucję

Ła­ciń­ski pa­triar­cha Je­ro­zo­li­my Fuad Tual (Fouad Twal) - naj­wyż­szy rangą ka­to­lic­ki du­chow­ny w Ziemi Świę­tej - wy­ra­ził dzi­siaj za­nie­po­ko­je­nie losem chrze­ści­jan w związ­ku ze wstrzą­sa­mi na Bli­skim Wscho­dzie, ale po­parł za­cho­dzą­ce tam prze­mia­ny.

W do­rocz­nym wy­stą­pie­niu przed Bożym Na­ro­dze­niem ar­cy­bi­skup Tual pod­kre­ślił w Je­ro­zo­li­mie, że wspie­ra za­cho­dzą­ce prze­mia­ny wol­no­ścio­we i de­mo­kra­tycz­ne i we­zwał chrze­ści­jan do uczest­nic­twa w tych ru­chach. Po­wie­dział, że modli się o to, by wła­dze "za­pew­ni­ły ochro­nę" mniej­szo­ściom w tym re­gio­nie.

Agen­cja As­so­cia­ted Press przy­po­mi­na, że po oba­le­niu w lutym pre­zy­den­ta Egip­tu Ho­snie­go Mu­ba­ra­ka do­cho­dzi w tym kraju do pod­pa­la­nia ko­ścio­łów i ata­ko­wa­nia Kop­tów przez eks­tre­mi­stów mu­zuł­mań­skich. Jest to naj­więk­sza w Egip­cie fala prze­mo­cy wobec chrze­ści­jan od kil­ku­dzie­się­ciu lat. Ła­ciń­ski Pa­triar­chat Je­ro­zo­li­my obej­mu­je Izra­el, Au­to­no­mię Pa­le­styń­ską, Cypr i Jor­da­nię. Fuad Tual jest Pa­le­styń­czy­kiem i oby­wa­te­lem Jor­da­nii. Licz­bę ka­to­li­ków na tym ob­sza­rze sza­cu­je się na 70 tys.

>>>>>

I slusznie ! Mimo trudnosci konwulsji i wszelkich uciazliwosci to jest to ! Nadchodzi obiecana w Biblii Nowa Ziemia ! Najpierw ludzie musza zmienic sie na lepsze potem Bóg juz zmieni wszystko inne :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:02, 21 Lut 2012    Temat postu:

"Mój brat obalił dyktatora" - reportaże o arabskiej wiośnie"

Mój brat obalił dyktatora" - taki tytuł nosi wydany właśnie zbiór reportaży Jerzego Haszczyńskiego o rewolucji w krajach arabskich. W tomie znalazł się m.in. tekst "Jemeńska szkoła dżihadu", za który autor otrzymał w grudniu zeszłego roku nagrodę PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego.

Jerzy Haszczyński, dziennikarz, od 10 lat szef redakcji działu zagranicznego "Rzeczpospolitej", zbiorem reportaży "Mój brat obalił dyktatora" zabiera czytelnika w podróż w świat arabskiej rewolucji. To teksty poświęcone Arabskiej Wiośnie Ludów, która wybuchła w grudniu roku 2010 w Tunezji, stamtąd rozlała się na Egipt, Libię, Jemen i inne kraje Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Jerzy Haszczyński był świadkiem tych wydarzeń, a w niektórych z tych miejsc był przed wybuchem rewolucji, kiedy już w powietrzu było czuć nadchodzące zmiany. Pierwszy, tytułowy tekst - "Mój brat obalił dyktatora" - odnosi się do wydarzeń z Tunezji z grudnia 2010 roku, które zainicjowały Arabską Wiosnę. Mohamed Buazizi co dzień przychodził na targ z wózkiem, z którego sprzedawał owoce i warzywa. Jak wielu innych drobnych sprzedawców na targu w tunezyjskim mieście Sibi Bu Zajd, nie miał pozwolenia na handel. Policja często przeganiała handlarzy, czasami wymuszała na nich opłaty. Krytycznego dnia na początku grudnia spotkanie z policją skończyło się dla Mohameda tragicznie. Nie tylko dostał mandat, ale został publicznie spoliczkowany przez policjantkę. "Zagubiłem się na ścieżce życia, nie kontroluję go. Wybacz mi, rozpoczynam podróż, z której nie ma powrotu" - napisał Buazizi na Facebooku, adresując te zdania do swojej matki. 17 grudnia 2010 roku podpalił się w centrum miasta. "To była dosłownie i w przenośni iskra, która wywołała całą rewolucję w Tunezji" - pisze Haszczyński.

Buazizi zmarł 4 stycznia, gdy bunt ogarnął już kolejne tunezyjskie miasta. 10 dni po jego śmierci tunezyjski prezydent Zin al-Abidin Ben Ali uciekł z kraju. Tak rozpoczęła się seria wydarzeń, która w przeciągu roku doprowadziła do ogromnych zmian w świecie arabskim - 25 stycznia rewolucja wybuchła w Egipcie, co doprowadziło do upadku prezydenta Mubaraka, protesty rozlały się na Algierię, Jordanię i Jemen.

W lutym 2011 roku w Libii wybuchły protesty, które przerodziły się w wojnę domową połączoną z interwencją sił NATO. Zakończyły się one w październiku zeszłego roku śmiercią miejscowego dyktatora Muammara Kaddafiego.

Haszczyński opisuje arabską wiosnę prowadząc czytelnika przez różne kraje arabskie, które odwiedził w 2011 roku - Tunezję, Libię, Egipt, Maroko. W jego reportażach o swoim życiu i wizji świata opowiadają m.in. irańskie feministki i jemeńscy fundamentaliści. W Kairze Haszczyński nie zabiera czytelnika na główny plac manifestacji, ale w miejsca mniej znane, m.in. do położonej na wyspie na Nilu siedziby Bractwa Muzułmańskiego czy kairskiego Miasta Śmieciarzy, gdzie mieszkają egipscy chrześcijanie - Koptowie.

Jerzy Haszczyński w grudniu zeszłego roku został laureatem pierwszej edycji Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego za tekst "Jemeńska szkoła dżihadu", opublikowany w "Rzeczpospolitej" 23 stycznia 2010 roku. Ten reportaż z najsłabiej rozwiniętego, najbardziej konserwatywnego z krajów arabskich, które powoli zamienia się w nowe epicentrum terroryzmu, znalazł się w wydanej właśnie książce.

Mohamed Buazizi, którego samospalenie rozpoczęło arabską wiosnę, ma już kilka ulic swego imienia, nie tylko w ojczystej Tunezji, ale także w egipskim Kairze i w Libii. Ma powstać film o jego życiu, stał się bohaterem arabskich bojowników o wolność. Okazuje się jednak, że jego legenda od początku żyła własnym życiem i była dość odległa od rzeczywistości. Policjantka, która w tej opowieści występowała w roli czarnego charakteru, spędziła w więzieniu cztery miesiące i dopiero ostatnio przedstawiła swoją wersję wydarzeń. Nie spoliczkowała Buaziziego, to on chwycił ją za rękę i zranił, gdy próbowała go nakłonić do opuszczenia placu. Dla wielu Tunezyjczyków ta zupełnie zwyczajna dziewczyna jest teraz znienawidzoną sprawczynią śmierci męczennika, z czym zapewne będzie się borykać do końca życia. Według telewizji France 24, autorem poetyckich wpisów na Facebooku tak naprawdę nie był męczennik Buazizi, lecz tunezyjski student informatyki o tym samym, co Mohamed nazwisku.

"Ale 26-letni Mohamed Buazizi z Sidi Bu Zajd naprawdę się podpalił, naprawdę zmarł. Jego desperacki czyn naprawdę wywołał rewolucję, która doprowadziła do ucieczki dyktatora, a w końcu do pierwszych wolnych wyborów w Tunezji. Choć szczegóły były inne, nie tak jednoznaczne, nie tak piękne, nie tak bajkowe. »Mój brat okazał się silniejszy od wszystkich wielkich graczy. On obalił Ben Alego« - słowa, które usłyszałem od jego siostry Samii, są nadal aktualne. (...) Biedak pokonał obracającego miliardami dyktatora. I zapoczątkował największe od kilku dekad zmiany w Afryce Północnej" - pisze Haszczyński.

Jerzy Haszczyński, urodzony w 1966 roku w Warszawie, w 1991 roku ukończył filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i rozpoczął pracę w „Rzeczpospolitej”, gdzie pracuje do dziś. Od 11 lat jest kierownikiem działu zagranicznego. Pracuje też jako reporter, komentator spraw międzynarodowych, specjalny wysłannik w rejony konfliktów.

W połowie lat 90. pracował w Wilnie, gdzie wydawał i redagował "Słowo Wileńskie", tygodnik mniejszości polskiej na Litwie, założony przez „Rzeczpospolitą”. W latach 1999-2000 był korespondentem "Rzeczpospolitej" w Niemczech. Po powrocie wydał zbiór reportaży z Niemiec "Nie tylko pani Steinbach".

W 2005 otrzymał, wraz z działem zagranicznym „Rzeczpospolitej”, Główną Nagrodę Wolności Słowa SDP za walkę ze stosowaniem przez zagraniczne media kłamliwego określenia "polskie obozy śmierci". Był też laureatem innych wyróżnień w konkursach SDP. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press. Książka "Mój brat obalił dyktatora" ukazała się w serii Reportaż wydawnictwa Czarne.

>>>>

Niezaleznie od ilosci nagrod warto zapoznac sie z ta ksiazka . W koncu to sie dzieje ! Historia w trakcie trwania . Bo oczywiscie koniec nie nastapil !!! To jest czas terazniejszy ! Przyszlosc wyplywa przeszlosci . A tutaj dodatkowo sprawy zazebiaja sie miedzy krajami i jedne wplywaja na drugie ! Choc rzecz jasan w kazdym kraju jest inaczej !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:42, 08 Mar 2012    Temat postu:

Wielka Brytania: noś obrączkę i 14 innych rad dla reporterek z linii frontu

Zdję­cia ro­dzin­ne, ob­rącz­ka, oku­la­ry, po­czu­cie hu­mo­ru i umie­jęt­ność ukry­cia stra­chu - te przed­mio­ty i cechy mogą pomóc dzien­ni­kar­kom w stre­fach kon­flik­tu i na linii fron­tu. Pisze o nich w czwar­tek por­tal BBC, po­wo­łu­jąc się na prze­ży­cia trzech swo­ich re­por­te­rek.

W czę­ści po­ra­dy dzien­ni­ka­rek BBC po­kry­wa­ją się z tymi, które za­wsze daje się ko­bie­tom w po­dró­ży, zwłasz­cza w eg­zo­tycz­nych kra­jach. Trze­ba za­cho­wać po­wścią­gli­wy ubiór, bo strój, który nie zwra­ca uwagi w Eu­ro­pie, w in­nych kul­tu­rach może wydać się ob­raź­li­wy lub wy­zy­wa­ją­cy. Uni­kać wcho­dze­nia sa­mot­nie w tłum, zwłasz­cza w kra­jach, gdzie ko­bie­ty i męż­czyź­ni nie sty­ka­ją się razem w miej­scach pu­blicz­nych. Inne po­ra­dy re­por­te­rek, które pra­co­wa­ły w Afga­ni­sta­nie i na Bli­skim Wscho­dzie, mogą wydać się wspól­ne dla wszyst­kich dzien­ni­ka­rzy: trzy­maj się dzien­ni­ka­rzy miej­sco­wych i znaj jak naj­le­piej język kraju, gdzie pra­cu­jesz.

- Nawet jeśli nie je­steś mę­żat­ką, po­myśl, by za­brać lub za­ło­żyć ob­rącz­kę - to może od­wró­cić nie­po­żą­da­ną uwagę - to ko­lej­na rada. Re­por­ter­ki wska­zu­ją, że ro­dzi­na, jako coś uni­wer­sal­ne­go, jest do­brym te­ma­tem do roz­mów i pre­tek­stem do na­wią­zy­wa­nia kon­tak­tów, dla­te­go warto mieć przy sobie zdję­cia dzie­ci czy swo­ich bli­skich. - Jeśli doj­dzie do naj­gor­sze­go i zo­sta­niesz po­rwa­na, to także spo­sób, by po­ry­wa­cze do­strze­gli w tobie czło­wie­ka - za­uwa­ża jedna z nich.

Inna przy­po­mi­na: - Nikt nie chce być upro­wa­dzo­ny, ale ci, któ­rzy prze­szli przez tę mękę, czę­sto mu­sie­li bła­gać po­ry­wa­czy o oku­la­ry, (...) gdy dłu­żej już nie mogli nosić so­cze­wek kon­tak­to­wych. - Wnio­sek - jeśli po­trze­bu­jesz oku­la­rów, noś je za­wsze przy sobie.

Ważne jest po­czu­cie hu­mo­ru, bo wszyst­kie spo­łe­czeń­stwa cenią swój humor, ale cho­dzi o to, by wie­dzieć, z czego się śmie­ją. W każ­dej kul­tu­rze są gra­ni­ce żar­tów, a z nie­któ­rych spraw wolno się śmiać tylko tu­byl­com - przy­po­mi­na­ją re­por­ter­ki.

Radzą też, by ukryć strach, nawet w aresz­cie - bo spo­kój budzi sza­cu­nek, ale też dla­te­go, że wi­docz­ny lęk rodzi po­dej­rze­nie, że zro­bi­ło się coś złego.

Przy tym wszyst­kim po­cie­sze­niem jest fakt, że bycie ko­bie­tą może być za­le­tą nawet w miej­scach kon­flik­tu - żoł­nie­rze czy po­li­cjan­ci mogą uznać ją za mniej­sze za­gro­że­nie. Po­ma­ga też cier­pli­wość, uśmiech i ła­god­na ge­sty­ku­la­cja. BBC przy­po­mi­na w ar­ty­ku­le o nie­daw­nej śmier­ci w Syrii re­por­ter­ki wo­jen­nej Marie Co­lvin i fran­cu­skie­go fo­to­gra­fa Rene Ochli­ka. Anon­su­je też opu­bli­ko­wa­ną w czwar­tek, w Mię­dzy­na­ro­do­wym Dniu Ko­biet, książ­kę "No Woman's Land - on the Fron­tli­nes with Fe­ma­le Re­por­ters" (Zie­mia nie dla ko­biet - na li­niach fron­tu z re­por­ter­ka­mi). Zło­ży­ły się na nią re­la­cje 40 re­por­te­rek, w tym dzien­ni­ka­rek BBC.

>>>

Cenne rady ale musimy miec swiadomosc ze wolnosc KOSZTUJE ... Jest cena wolnosci ktora trzeba zaplacic . Oczywiscie Bóg pozniej tak nagradza ze nie ma porownania z kosztami . Ale one sa !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:27, 11 Mar 2012    Temat postu:

Polskie doświadczenia inspirują liderów Arabskiej Wiosny -

Kiedy Egipt, Tunezja i Libia rozpoczęły proces transformacji ustrojowej od dyktatury do demokracji, mogło się wydawać, że kraje te będą się wzorować na Ameryce. Jednak tak się nie stało. Ameryka nadal budzi w świecie arabskim zbyt duże kontrowersje. Zamiast w USA, wiele krajów arabskich szuka inspiracji w Polsce. Dlaczego?

>>>>

Oczywiscie ze Polska . Trudno aby byle kraje kolonialne a wiec imperialistyczne byly inspiracja ... Zreszta tyrani wszak nimi sie inspirowali . Powstal neokolonializm . Kliki rzadzace kolonizowaly reszte ludnosci w sposob czesto okrutniejszy niz dawni kolonialisci . Teraz wlasnie chodzi aby z tym zerwac .
USA jako przyklad ??? To jest imperialzm pieniadza . Bardziej nowoczesny ale czyz dyktatorzy i ich kliki niegrabili kasy ile sie dalo ??? I tez kumali sie z USA i robili biznesy . Takie doswiadczenia sa malo inspirujace ...
Poza tym zcahod bankrutuje . Jest w fazie upadku . Zachod zachodzi wiec tudno sie inspirowac czyms co ponosi kleske .
Natomiast Polska kraj okupowany przez wiele lat jest znakomitym wzorem . Odnajduja tam podobienstwa do swojej sytuacji . Lata zniewolenia i walka o wyzwolenie . Trudno znalezc lepszy przyklad i lepsza inspiracje .
Poza tym walka ,,za wolność waszą i naszą'' to podstawowy motyw historii Polski ostatnich stuleci . A wiec rozprzestrzenianie wolnosci na swiecie stalo sie misja Polski . Jak np. slynny general Bem . A Solidarnosc przyniosla wyzwoleniew skali swiata nie tylko w Polsce . No i Jan Pawel II tez niczym innym sie nie zajmowal jak niesieniem wyzwolenia ludom i narodom ...
Zaden kraj zachodu nie ma nic takiego do dania . Tam w ogole czym innym byla wypelniona historia . Panowaniem nad innymi a nie niesieniem im wolnosci...
Tutaj wlanie widac czym jest Polska . Bo to Bóg tak urzadzil i Nasza Matka bo to Jej kraj . A zatem ma byc wzorem dla wszystkich . Nie mogl wiec miec byle jakiej historii poswieconej byle czemu bo jaki bylby to wzor . To jest dar Boga bo przeciez Polacy nie zasluzyli na to swoim postepowaniem . Ocywiscie wyzwali Boga i czcili Naszą Matkę i stad ten dar . Bez tego chcemy nie byloby tego . Ale cale dobro jest od Boga i Naszej Matki od przodkow Polaków tylko jest przyjcecie tego daru . To i tak duzo bo nikt inny wiecej nie zrobil . Zaden kraj czy narod !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:24, 12 Mar 2012    Temat postu:

Córka Tymoszenko zakończyła trzydniowe widzenie z matką

Córka byłej pre­mier Ukra­iny Julii Ty­mo­szen­ko, Je­whe­ni­ja, za­koń­czy­ła w po­nie­dzia­łek trzy­dnio­we wi­dze­nie z matką i opu­ści­ła żeń­ską ko­lo­nię karną w Char­ko­wie, gdzie opo­zy­cjo­nist­ka od­by­wa karę sied­miu lat wię­zie­nia.

- Po­roz­ma­wia­ły­śmy... Mama ma się do­brze, trzy­ma się. Na­strój się po­pra­wił - po­wie­dzia­ła Je­whe­ni­ja dzien­ni­ka­rzom po wyj­ściu za wię­zien­ną bramę, gdzie ocze­ki­wa­ła na nią nie­wiel­ka grupa zwo­len­ni­ków byłej sze­fo­wej rządu. Po­zwo­le­nie na wi­dze­nie Ty­mo­szen­ko z matką i córką służ­ba wię­zien­na wy­da­ła 8 marca. Spo­tka­nie roz­po­czę­ło się dzień póź­niej, lecz przy­je­cha­ła na nie tylko Je­whe­ni­ja. Matka byłej pre­mier wy­ja­śni­ła, że nie może przy­być ze wzglę­du na złe sa­mo­po­czu­cie.

Trwa­ją­ce trzy doby wi­dze­nie od­by­wa­ło się w prze­zna­czo­nym do tego po­miesz­cze­niu wię­zien­nym. Zgod­nie z ukra­iń­skim pra­wem osoba ska­za­na ma prawo do ta­kie­go dłu­gie­go wi­dze­nia z bli­ski­mi raz na trzy mie­sią­ce.

Julia Ty­mo­szen­ko w sierp­niu 2011 roku zo­sta­ła aresz­to­wa­na w związ­ku z po­dej­rze­nia­mi o nad­uży­cia, do któ­rych do­szło przy za­wie­ra­niu przez jej rząd umów ga­zo­wych z Rosją w 2009 roku. Wyrok w tej spra­wie za­padł w paź­dzier­ni­ku.

Ska­za­nie Ty­mo­szen­ko zo­sta­ło ostro skry­ty­ko­wa­ne m.​in. przez Unię Eu­ro­pej­ską, która uzna­ła, że padła ona ofia­rą wy­biór­cze­go sto­so­wa­nia prawa na Ukra­inie. Bruk­se­la uważa, że byłą pre­mier uka­ra­no za pod­ję­cie de­cy­zji o cha­rak­te­rze po­li­tycz­nym. Ty­mo­szen­ko jest prze­ciw­nicz­ką pre­zy­den­ta Ukra­iny Wik­to­ra Ja­nu­ko­wy­cza, z któ­rym kon­ku­ro­wa­ła w prze­pro­wa­dzo­nych na po­cząt­ku 2010 roku wy­bo­rach pre­zy­denc­kich.

>>>>

Obserwujemy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:41, 01 Kwi 2013    Temat postu:

Ciemna strona Arabskiej Wiosny - jak rewolucja zawiodła kobiety

Kobiety manifestowały ramię w ramię z mężczyznami podczas Arabskiej Wiosny. I choć rewolucja zmiotła ze stołków znienawidzonych dyktatorów, nie spełniła nadziei wielu Arabek. Dziś stają się często ofiarami gwałtów i napaści, a nowe władze uważają, że to wina samych pokrzywdzonych. O pogarszającym się losie mieszkanek Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu pisze Aneta Wawrzyńczak.

"Kobiety odegrały istotną rolę w czasie Arabskiej Wiosny w Tunezji, Egipcie, Jemenie, Libii, Bahrajnie i innych krajach. Podczas demonstracji nie było różnic płciowych między manifestantami na placach Tahrir w Kairze czy Perłowym w Manamie, jak również na ulicach Tunisu, Sany czy Trypolisu. Mężczyźni i kobiety maszerowali wspólnie, ochraniali się wzajemnie przed atakami ze strony sił rządowych. Jednym głosem nawoływali do reform i zmiany reżimów. Ale gdy te runęły, stare bariery i podziały powróciły", napisała już rok temu Haleh Esfandiari, dyrektor Programu Bliskowschodniego Międzynarodowego Centrum Woodrowa Wilsona.

Dziś, w świetle kolejnych doniesień z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, można stwierdzić, że ta smutna wypowiedź podsumowuje najciemniejszą stronę Arabskiej Wiosny: klęskę kobiet, które na równi walczyły z mężczyznami o lepszą przyszłość. Dla nich upragnione jutro okazuje się bowiem często gorsze, niż znienawidzone wczoraj.

Zalążek epidemii

- Gdy dowiedziałam się, że Ben Ali uciekł, od razu pomyślałam: Czy to szczęśliwe zakończenie? Czy to nowy początek? Byłam zmieszana - wspominała rok temu w rozmowie z "New York Timesem" Ben Salah, studentka medycyny z Susy, trzeciego co do wielkości miasta w Tunezji. Po obaleniu dyktatora przez kilka dni nie wychodziła z domu. Na ulicach panował chaos wywołany olbrzymią radością Tunezyjczyków, ale i podszyty lękiem. - Radość została przyćmiona przez strach, ale wciąż optymistycznie patrzę w przyszłość - deklarowała wówczas.

Obecnie jednak dla wielu kobiet w Tunezji, kolebce Arabskiej Wiosny, oraz innych krajach, które poniosła fala rewolucji, proporcje te odwróciły się: pokłady nadziei topnieją równie szybko, jak rozprzestrzenia się płomień strachu. Ten ostatni rozgorzał w Tunezji na całego w ubiegłym tygodniu, gdy salaficki duchowny Almi Adel, szef Komisji Promocji Cnoty i Zapobiegania Rozpuście, stwierdził: - Zgodnie z prawem szariatu młoda dama powinna zostać ukarana 80-100 batami, ale z powodu powagi dokonanego aktu, zasługuje na karę śmierci przez ukamienowanie. Dodał, że "jej występek może wywołać epidemię. Może być zaraźliwy i podsunąć pomysły innym kobietom".

Młoda dama to 19-letnia Amina, sympatyczka ukraińskiej organizacji feministycznej Femen, której filię planowała utworzyć w Tunezji. Występek to umieszczenie przez nią na Facebooku swoich półnagich zdjęć z wypisanymi po angielsku i arabsku hasłami: "P...lę waszą moralność" i "Moje ciało to moja własność, a nie kwestia czyjegoś honoru".

Śmiałe zdjęcia (i chyba jeszcze śmielsze hasła) wywołały w Tunezji burzę. I to taką z piorunami, bo islamiści podnieśli larum, domagając się śmierci nastolatki, ją samą zaś rodzina umieściła w szpitalu psychiatrycznym. Zagrzmiało też na arenie międzynarodowej - ludzie na całym świecie organizują akcje w jej obronie: publikują swoje zdjęcia toples z apelem o uwolnienie Aminy, podpisują petycje do władz w Tunisie, a grupa feministek i ateistycznych aktywistów w otwartym liście wzywają do ustanowienia 4 kwietnia Międzynarodowym Dniem Obrony Aminy.

Sprawa 19-letniej Tunezyjki to tylko jedna - najbardziej jaskrawa i przede wszystkim najbardziej nagłośniona przez media - z historii kobiet, które zawiodły się na rewolucji. Hasła wolności i równości w ich przypadku okazały się co najmniej wyświechtanymi formułkami. Jak się bowiem okazuje, w wielu krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, los kobiet w wyniku rewolty nie tylko nie poprawił się, ale wręcz pogorszył.

Jedenasta plaga

- Rewolucja dopuściła nas do głosu i tego ukryć się nie da - stwierdziła Iman Bibars, socjolog i przewodnicząca Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju i Poprawy Sytuacji Kobiet w Egipcie. - Myślę jednak, że produkt, który powstał w wyniku rewolucji, jest skierowany przeciwko kobietom - dodała podczas debaty na temat wpływu Arabskiej Wiosny na kobiety, która odbyła się rok temu w Dosze.

- Molestowanie kobiet na ulicach było problemem na długo przed rewolucją, ale obecnie wychodzi na światło dzienne - teraz kobiety mogą pozwać sprawców do sądu - mówiła z kolei Rabab El Mahdi, adiunkt na wydziale nauk politycznych Uniwersytetu w Kairze. W jej ojczyźnie w lipcu 2011 roku, a więc niecałe pół roku po obaleniu Hosniego Mubaraka, dwie aktywistki, Samira Ibrahim i Maha Mohamed, złożyły do naczelnego sądu administracyjnego zażalenie na praktykę przeprowadzania "testów dziewictwa" na aresztantkach i więźniarkach.
- Za rządów Mubaraka taka sprawa zostałaby umorzona. (Teraz) kobiety stają w obronie swoich praw i jest to pozytywny wynik rewolucji - stwierdziła El Mahdi.

Radość okazała się jednak przedwczesna. Teraz bowiem, gdy krajem rządzi Bractwo Muzułmańskie, postrzegane w czasie rewolucji jako fundamentaliści w wersji light, molestowanie seksualne, nadużycia wobec kobiet i gwałty stały się wręcz jedenastą plagą egipską. Tysiące kobiet, które jeszcze na początku 2011 roku tłoczyły się na kairskim placu Tahrir ramię w ramię z mężczyznami, by protestować przeciwko dyktatorskim rządom Hosniego Mubaraka, dwa lata później znów okupują najsłynniejszą arenę egipskiej rewolucji. Tym razem jednak nie ma wśród nich mężczyzn, a na transparentach hasła "Precz z Mubarakiem" zastąpiły apele: "Cisza jest nie do przyjęcia, usłyszycie mój gniew" i "Bezpieczny plac dla wszystkich: koniec z molestowaniem seksualnym".

Oprócz demonstracji krajem wstrząsnęło ostatnio wyznanie kobiety, która na antenie państwowej telewizji opowiedziała, czego doświadczyła na placu Tahrir podczas marszu, zorganizowanego przez Egipcjanki w proteście przeciwko rosnącemu niebezpieczeństwu na ulicach kraju. Jak relacjonowała, przed zmrokiem w tłumie kobiet przeszedł szmer, że w pobliżu placu kręci się grupa podejrzanie wyglądających mężczyzn. Spanikowane kobiety rozproszyły się. Okryta od stóp do głów czarną burką bohaterka programu nagle znalazła się na ulicy kompletnie sama. - Nie przypuszczałam, że mogę stać się ofiarą - powiedziała na antenie.

Zagubiona podążyła - jak sama przyznaje naiwnie - za mężczyzną, który oferował jej pomoc. Zamiast do bezpiecznej drogi ucieczki zaprowadził ją jednak do grupy około pięćdziesięciu mężczyzn, którzy błyskawicznie ją otoczyli. I wielokrotnie zgwałcili. - To był pierwszy raz, gdy ktokolwiek mnie dotykał - wyznała dziewczyna, która straciła dziewictwo z bandą anonimowych mężczyzn.

Skali zjawiska nie da się zamieść pod dywan, bo według badań Egipskiego Centrum Praw Kobiet, 98 proc. cudzoziemek i 83 proc. Egipcjanek doświadczyło przemocy seksualnej. Co więcej, dwóch na trzech (62 proc.) ankietowanych mężczyzn przyznało się do molestowania kobiet. A ponad połowa z nich (53 proc.) winą za to obarczyła same kobiety.

Wyniki ankiety są szokujące, ale nie zaskakujące, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w odpowiedzi na dziesiątki takich wyznań (nie licząc tysięcy historii o bólu i upokorzeniu, które nigdy nie wychodzą poza mury domów molestowanych i zgwałconych kobiet) osoby publiczne wygłaszają podobne opinie. Cieszący się dużą popularnością salaficki duchowny, Abu Islam, stwierdził na przykład, że aktywistki, które przychodzą na plac Tahrir, nie robią tego, by protestować, ale dlatego że... chcą być zgwałcone. Co gorsza takie same stwierdzenia padają z ust nie tylko islamskich radykałów, ale również popularnych polityków i są przedmiotem oświadczeń poważnych instytucji państwowych. Dowód? Parlamentarny Komitet Praw Człowieka stwierdził, że "kobiety, które biorą udział w protestach, ponoszą odpowiedzialność za molestowanie seksualne".

Tymczasem dziennikarki Sophia Jones i Erin Banco, które dwa lata temu relacjonowały wydarzenia na placu Tahrir, wspominają, że zanim udały się na miejsce demonstracji, otwierały szafy i zastanawiały się, co założyć, żeby nie prowokować mężczyzn. To jednak nie miało większego znaczenia, bo "nawet całkowicie zakryte kobiety są molestowane na ulicach Kairu". Dwa lata później okazuje się, że sytuacja nie zmieniła się ani odrobinę. Podobnie bowiem jak za rządów dyktatora, obecnie również - według aktywistów licznych organizacji praw człowieka - bandy rzezimieszków są opłacane, by molestować uczestniczki demonstracji. Zmienił się tylko zleceniodawca - wcześniej była to ekipa dyktatora, dziś są to poplecznicy porewolucyjnego rządu zdominowanego przez Bractwo Muzułmańskie.

Z deszczu pod rynnę

Kobiety są wielkimi przegranymi rewolucji także na płaszczyźnie politycznej. Kuwejcki parlament w 2009 roku przeszedł do historii jako pierwszy w Zatoce, który otworzył swoje drzwi dla kobiet. Przed rewolucją zasiadały w nim cztery deputowane. Obecnie nie ma ani jednej. Nieco lepiej jest w Egipcie, gdzie w 454 fotelach parlamentarzystów niższej izby (Zgromadzenia Ludowego) zasiada dziewięć przedstawicielek płci pięknej. Na tym tle (a nawet na tle Stanów Zjednoczonych) zdecydowanie najlepiej wypada Tunezja, gdzie co piąty deputowany w obu izbach parlamentu jest kobietą.

Niemniej jednak w krajach arabskich, w których rewolucyjna fala podmyła stare, skostniałe i autorytarne rządy, prawa kobiet stały się kością niezgody. "Niektórzy z przeciwników utrzymują, że prawa te są narzucane przez Zachód i są sprzeczne z islamem i kulturą arabską. Międzynarodowe prawa człowieka nie zakazują kobietom prowadzenia konserwatywnego czy religijnego stylu życia, jeśli takie jest ich życzenie. Ale rządy zbyt często nakładają restrykcje na kobiety, które szukają równości lub autonomii .

- Prawdą jest, że nie boimy się już głośno mówić, co myślimy. I to jest najpiękniejsze w rewolucji. Ale obawiam się, że nasz system polityczny i społeczny stanie się konserwatywny, jak w Arabii Saudyjskiej. Wciąż istnieje również strach przed bezprawiem i przestępczością. Gdy poczujemy, że wzrosło bezpieczeństwo, są przeprowadzane reformy edukacyjne, korupcja maleje a kobiety mogą swobodnie poruszać się po ulicach bez obaw, że doświadczą molestowania seksualnego, wtedy będę miała nadzieję - mówiła rok temu w rozmowie z "New York Timesem" 20-letnia Egipcjanka, Asmaa Gamal.

Świat arabski potrzebuje jeszcze jednej, prawdziwej rewolucji. Takiej, która przyniosłaby równość i wolność również dla kobiet. Bo ta, która już się dokonała, zawiodła je póki co z deszczu pod rynnę.

Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski

....

Wiosna trwa ! Nikt nie twierdzi ze jest raj . On nastapi tylko gdy wroci Jezus . A my tylko w malym zakresie staramy sie polepszyc swiat .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:21, 21 Cze 2013    Temat postu:

Libia, Syria, Irak i inne państwa?

Prawdopodobnie wkrótce atlasy polityczne obszaru bliskowschodniego trzeba będzie niemal w całości kreślić na nowo, bo postkolonialne granice pękają w szwach. Coraz mniej stoi na przeszkodzie, by rozpadła się Libia, Syria oraz Irak. A to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo na Bliskim Wschodzie niemal wszystkie państwa są "zszyte" z różniących się elementów, przez co każde z nich jest podatne na oddziaływanie destrukcyjnych sił odśrodkowych - pisze Tomasz Otłowski dla "Polski Zbrojnej".


W trzecim roku Arabskiej Wiosny - wywracającej do góry nogami dotychczasowy ład geopolityczny na obszarze Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej (określanego też potocznie anglojęzycznym skrótem MENA - od Middle East & North Africa) - sytuacja w tej części świata staje się coraz bardziej skomplikowana. Realniej niż kiedykolwiek do tej pory rysuje się perspektywa znaczących korekt na mapie politycznej tego obszaru. Region, w którym od wielu dekad jak ognia bano się najmniejszej nawet zmiany dotychczasowego kształtu i przebiegu granic państwowych, bez względu na sposób, w jaki zostały one wytyczone i jak miałyby być zmienione (na drodze pokojowej czy w wyniku wojny), być może stoi właśnie u progu rewolucyjnych przekształceń. Wyłonić się z nich może całkowicie nowy układ sił strategicznych oraz, co równie ważne, kształt granic tamtejszych państw zupełnie odmienny od tego znanego nam "od zawsze".

Piętno historii?

Mało kto zdaje sobie dziś jednak sprawę z tego, że owo "od zawsze" nie trwa w istocie nawet 100 lat. Dla zdecydowanej większości dzisiejszych państw Bliskiego Wschodu historia ich niezawisłej (przynajmniej formalnie) od europejskich mocarstw kolonialnych państwowości zaczyna się dopiero po II wojnie światowej. Znacznie wcześniej na regionalną scenę geopolityczną wkroczyły zaledwie dwa niepodległe państwa: Egipt (w 1922 roku) oraz Republika Turcji (w 1923 roku), powstała na gruzach pokonanego w I wojnie światowej imperium osmańskiego. Oprócz tych dwóch krajów, jako kolejny suwerenny podmiot stosunków międzynarodowych w tej części świata funkcjonował wówczas tylko Iran. Dawne osmańskie prowincje w Mashreku, Maghrebie i Arabii musiały poczekać na swą szansę wybicia się na niepodległość jeszcze dziesięć (w przypadku Królestwa Saudów) lub wręcz kilkadziesiąt lat.

I choć być może zabrzmi to dziwnie, ich przyszły kształt terytorialny i przebieg granic były i tak od dawna określone, przynajmniej w ogólnym zarysie. Anglia i Francja - główne mocarstwa kolonialne na obszarze MENA - dokonały tego wstępnie już w 1916 roku, a więc jeszcze w trakcie krwawych zmagań w I wojnie światowej. Rzecz została wówczas uzgodniona w zawartym potajemnie porozumieniu, dotyczącym przyszłego podziału stref wpływów obu potęg na Bliskim Wschodzie po zakończeniu wielkiej wojny i pokonaniu Osmanów. Umowa ta, nazwana od nazwisk jej głównych autorów układem Sykesa i Picota, położyła, jak się okazało, trwałe (w istocie aktualne w wielu aspektach aż do dziś) podwaliny pod polityczną mapę Bliskiego Wschodu. Niemal wszystkie późniejsze decyzje mandatowe Ligi Narodów (a potem, już po II wojnie światowej, także Organizacji Narodów Zjednoczonych) oraz działania głównych mocarstw dotyczące regionu MENA odnosiły się do ustaleń zawartych między Londynem a Paryżem wiosną 1916 roku.

Paradoksem jest fakt, że nawet zawierucha II wojny światowej nie wpłynęła - może z wyjątkiem wykrojenia w 1948 roku państwa żydowskiego z obszaru mandatu brytyjskiego - na zmianę regionalnego układu geopolitycznego, zaprojektowanego w ogólnym zarysie trzydzieści lat wcześniej przez Marka Sykesa i François Picota. Układ ten do tego stopnia wywarł piętno na regionie, że większość dzisiejszych granic państw w nim leżących (zwłaszcza na obszarze Mashreku, będącego geopolitycznym sercem całego regionu) to niemal idealne odwzorowanie szkiców i kreśleń poczynionych odręcznie na mapie przez francuskich i brytyjskich dyplomatów przed niespełna wiekiem…

Sztuczne granice

Nie trzeba chyba dodawać, że te kreślone arbitralnie linie podziału wpływów między ówczesnymi mocarstwami europejskimi nijak się miały do sytuacji w terenie. Nie uwzględniały nie tylko lokalnych uwarunkowań geograficznych (przykładem są działy głównych rzek i wód gruntowych), przyrodniczych (sezonowe migracje zwierząt) czy klimatycznych, lecz także, przede wszystkim, całkowicie abstrahowały od specyfiki narodowościowej, etnicznej i wyznaniowej miejscowej ludności. Autorzy tych zamaszystych (dosłownie i w przenośni) geopolitycznych planów nie zadali sobie najmniejszego trudu, aby pochylić się nad regionalną mozaiką wyznań, sekt, narodów i grup etnicznych, nad wpływami lokalnych plemion i ich szejków, o uwarunkowaniach kulturowych i historycznych nie wspominając.

Ci, którzy potem (nierzadko kilka dekad później) wykorzystywali szkice i ustalenia Sykesa i Picota - tych "ojców założycieli" dzisiejszego chaosu na Bliskim Wschodzie - również nie byli bardziej roztropni i powielali oraz utrwalali ich błędy. Tak działo się na przykład na obszarze Maghrebu i Sahelu, gdzie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku granice wytyczano arbitralnie na mapach z użyciem linijki, bo tak było szybciej i łatwiej.

Sytuację strategiczną w tym regionie komplikował także, już u samego zarania, fakt, że oprócz Turków, Persów i do pewnego stopnia Egipcjan na Bliskim Wschodzie nie wyodrębniły się jeszcze narody w ich nowoczesnej, znanej na Zachodzie, postaci. W takiej rzeczywistości każdy organizm państwowy, niezależnie od przebiegu granic i sposobu ich wytyczenia, był w istocie tworem sztucznym, pozbawionym ważnej podstawy funkcjonowania, jaką w Europie czy Ameryce Północnej od ponad dwustu lat daje "etnos" i jego samoidentyfikacja w opozycji do innych narodów i narodowości.

Stan taki istnieje na obszarze MENA w zasadzie do dziś, trudno bowiem wskazać - może oprócz wspomnianych już Turków, Irańczyków czy Egipcjan (pomijamy tu oczywiście Izrael) - inne narody, wyodrębnione naprawdę, w sposób świadomy i trwały, powiązane z istniejącymi w regionie organizmami państwowymi. Jak potwierdzają rozmaite badania socjologiczne, tylko część (i to wcale nie większa) dzisiejszych mieszkańców Iraku, Syrii, Arabii Saudyjskiej czy nawet Libanu, uznawanego za najbardziej "zeuropeizowany", uważa się za członka odpowiednio "narodu": irackiego, syryjskiego, saudyjskiego czy libańskiego.

Islam, klan... naród

Dla większości z nich takie pojęcie jest co najmniej niezrozumiałe. Ale czy można się dziwić takiemu stanowi rzeczy? Wszak dla przeciętnego mieszkańca któregokolwiek ze współczesnych państw bliskowschodnich najważniejszym i pierwszym z rzędu punktem odniesienia oraz samoidentyfikacji jest religia, czyli islam. Na drugim miejscu znajdują się własny klan, plemię lub ród (kolejność różna w zależności od konkretnej części regionu), a dopiero na trzeciej pozycji plasuje się owo abstrakcyjne "państwo". Twór często oderwany od realiów codziennego życia, a do tego równie często postrzegany jako opresyjny i wrogi, bo albo zawiadywany przez inne plemię czy klan, albo też zdominowany przez świeckie siły polityczne niechętne "prawdziwemu" islamowi. A czasem wręcz kierowany przez "heretyków" (casus dzisiejszej Syrii i Iraku, gdzie we władzach dominują przedstawiciele nurtów szyickich) czy "niewiernych" (jak na przykład Liban, gdzie duża część rządu składa się z chrześcijan).

W tym kontekście paradoksalne jest to, że jeden z niewielu regionalnych narodów, które w pełni zasługują na to pojęcie (wpisują się w definicję narodu, tak jak rozumiemy ją współcześnie na Zachodzie), czyli Kurdowie, do dziś nie doczekał się własnej państwowości. Nie sposób nie zauważyć, że jest w tym fakcie coś symbolicznego dla ogólnej sytuacji na Bliskim Wschodzie; coś, co może stanowić doskonałą ilustrację niezdrowego stanu rzeczy, z jakim mamy do czynienia na obszarze MENA.

Na marginesie warto zauważyć, że przekleństwem dla Kurdów i główną przyczyną ich dotychczasowej fatalnej sytuacji strategicznej zdaje się to, że zamieszkiwane przez nich tereny położone są między innymi w granicach dwóch najsilniejszych (i wciąż jednych z niewielu w regionie) państw opartych na nowoczesnym "etnos" - czyli Turcji i Iranu. W tym kontekście wielce wymowne jest także i to, że namiastka kurdyjskiej państwowości (w postaci Kurdyjskiego Regionu Autonomicznego) powstała właśnie w Iraku, państwie istniejącym bez własnego narodu, stworzonym sztucznie i będącym w prostej linii "potomkiem" wspomnianych już kreśleń palcem po mapie z 1916 roku…

Piekło na Ziemi

W tej sytuacji nie można się również dziwić, że ład strategiczny i geopolityczny na obszarze MENA, kształtujący się stopniowo od lat dwudziestych ubiegłego stulecia, od samego początku był obciążony piętnem niezliczonych konfliktów, sporów i krzywd, niemożliwych już dziś do naprawienia i, co gorsza, narastających z każdą kolejną dekadą. A także z każdą kolejną regionalną wojną, rzezią i falą prześladowań. Nic więc dziwnego, że o regionie tym zwykło się już pisać, mówić i myśleć jak o obszarze endemicznie wręcz niestabilnym, gdzie mnogość konfliktowych, przeciwstawnych interesów, rywalizacji, wpływów i oddziaływań - na wszystkich możliwych poziomach i we wszelkich możliwych aspektach życia społecznego - jest tak duża, że czyni tę część świata istnym piekłem na ziemi. Miejscem, gdzie pokój i stabilny ład międzynarodowy są czymś z gruntu nierealnym.

Równie ważne w tym kontekście są oddziaływania ze strony potęg zewnętrznych. Bliski Wschód, głównie ze względu na swe znaczenie geopolityczne i ekonomiczne (surowce energetyczne!), wciąż jest bowiem obiektem szczególnego zainteresowania możnych tego świata oraz terenem, gdzie ścierają się ich wpływy i interesy. Wbrew nadziejom i oczekiwaniom wielu koniec zimnej wojny nie oznaczał tu żadnego pozytywnego przełomu. Wręcz przeciwnie - strategiczną rywalizację (a czasami i otwartą konfrontację z wykorzystaniem regionalnych "proxies") dwóch głównych antagonistów, Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego, zastąpiło współzawodnictwo kilku mocarstw. Do USA i Rosji dołączyły Chiny, Japonia, Indie oraz ponownie, po kilkudziesięciu latach faktycznej strategicznej nieobecności w regionie, kraje europejskie.

Jak bardzo destrukcyjne dla sytuacji w tym regionie potrafi być owo odziaływanie zewnętrzne, pokazują obecne wydarzenia w Syrii. Wojna domowa w tym państwie, trwająca dwa lata, nie ma na razie szans na zakończenie właśnie głównie ze względu na otwarte i jawne zaangażowanie mocarstw światowych, z których część (Zachód) popiera rebeliantów, inne zaś (Rosja i Chiny) reżim Baszara al-Asada.

Wcześniej europejska (Wielka Brytania, Francja i Włochy) interwencja militarna w Libii po stronie "demokratycznego" powstania otworzyła drogę do upadku władzy Muammara Kaddafiego, ale w efekcie spowodowała przekształcenie się tego państwa w "czarną dziurę" regionalnego bezpieczeństwa.

Powrót do korzeni

Ład międzynarodowy na Bliskim Wschodzie, w kształcie nadanym w sposób arbitralny przez dawnych kolonizatorów, nie miał więc w istocie szans na przetrwanie. Obecnie jesteśmy świadkami przyspieszającej dekompozycji dotychczasowego geopolitycznego status quo w tej części świata. Czynnikiem, który wyzwolił i zainicjował proces zmian, okazała się Arabska Wiosna - postrzegana na świecie jako spontaniczny i oddolny ruch na rzecz demokratyzacji regionu. Nawet jeśli była takim u samego swego zarania, szybko okazała się mechanizmem zdominowanym i kierowanym (jawnie, jak w Egipcie i Tunezji, lub z ukrycia, jak w Libii czy Syrii) przez islamskich ekstremistów. A do tego niemającym bynajmniej na celu zwiększenia (czy raczej: zaprowadzenia) swobód i wprowadzenia zasad demokratycznych - w ich zachodnim znaczeniu - w krajach i społeczeństwach regionu.

To właśnie sunnicki ekstremizm religijny, niegardzący brutalnym terroryzmem jako metodą walki o własne cele polityczne, okazuje się dzisiaj coraz ważniejszym czynnikiem kształtującym sytuację w regionie. Kolejnym, choć przecież nienowym, elementem regionalnej układanki strategicznej, mającym realną szansę na "przeoranie" dotychczasowego układu geopolitycznego na obszarze MENA. Po dwóch latach trwania arabskiej wiosny widać wyraźnie, że to właśnie radykalny islam jest największym beneficjentem tych wydarzeń. Nigdy wcześniej muzułmańscy ekstremiści nie mieli tak wielkich wpływów politycznych i społecznych w krajach regionu, nigdy wcześniej też nie sprawowali w tak wielu z nich władzy (do tego z demokratycznego nadania obywateli).

I choć jak dotąd islamiści sprawujący dzisiaj władzę w Egipcie, Libii czy Tunezji oficjalnie nie zakwestionowali ani jednej z granic państwowych regionu (oczywiście z wyjątkiem Izraela), to nie można wykluczać takich działań w przyszłości. Wynika to z samej natury ideologii radykalnego islamu, który odrzuca wszelkie naleciałości obce "prawdziwej wierze", w tym także te dotyczące zachodniego ustroju społeczno-politycznego (demokracja) i jego formalnego "opakowania", jakim jest nowoczesne państwo wraz ze swoimi instytucjami i mechanizmami funkcjonowania. Celem islamskich radykałów jest powrót do pierwotnej tradycji, do czystych korzeni islamu - nie tylko w sensie duchowym, lecz także (a może przede wszystkim) w wymiarze społeczno-politycznym, ekonomicznym i ustrojowym. Ideałem jest więc dla nich "państwo" będące organizmem politycznym opartym na zasadach opisanych w Koranie i hadisach.

Do stworzenia takiego "idealnego" ustroju i organizmu państwowego jest jeszcze bardzo długa droga. Ale już dziś jej pierwszym niejako etapem może być chęć zakwestionowania dotychczasowego ładu geopolitycznego w regionie. Jak wspomniano wcześniej - ładu narzuconego przed wiekiem przez obce potęgi kolonialne, a do tego całkowicie sztucznego, nieodzwierciedlającego naturalnych uwarunkowań regionu. Pierwsze drobne działania w takim kierunku już są przez islamistów podejmowane, często zresztą całkiem bezwiednie. Oto sunniccy rebelianci syryjscy z ugrupowań islamistycznych za naturalne uważają to, że w nocy walczą z siłami rządowymi na terenie Syrii, a w dzień chronią się u swych braci w wierze w sąsiednim Iraku. Dla nich granica państwowa, wytyczona ongiś przez Europejczyków, po prostu nie istnieje - po obu stronach zamieszkują ją zresztą "od zawsze" członkowie tego samego klanu, a ostatnimi czasy i tak jest niemal niepilnowana.

Pękające szwy

Takie ambiwalentne, wręcz lekceważące podejście do granic, kordonów i podziałów wytyczonych niegdyś przez kolonizatorów widać też w nazewnictwie i strukturze organizacyjnej fundamentalistycznych organizacji sunnickich. Od dawna mamy wszak do czynienia z osławioną Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu, która zgodnie ze swym mianem działa nie tylko w większości obecnie istniejących w Maghrebie (Afryka Północna) państw arabskich, lecz także w Mali i innych krajach Sahelu.

Z kolei w Iraku dziesięć lat temu islamscy dżihadyści powołali do życia siejącą terror Organizację Bazy i Świętej Wojny w Krainie Dwóch Rzek (Tanzim al-Kaidat wa’al-Dżihad fi Bilad al-Rafidayn). Na Zachodzie dość niezręcznie próbowano tłumaczyć to jako Al-Kaida w Iraku, choć arabskie określenie "kraina dwóch rzek" odnosi się po prostu do historycznej Mezopotamii. Przyjmując taką nazwę, islamiści z Iraku nie tylko nawiązywali do historycznej geografii, lecz także w czytelny sposób dawali do zrozumienia, że współczesne granice państwowe (w tym wypadku Iraku z Kuwejtem, Syrią i Iranem) nie mają dla nich znaczenia.

Najnowszym przykładem jest sformowanie przez islamistycznych rebeliantów z Syrii ugrupowania o nazwie Front na rzecz Ochrony Ludności Lewantu (Dżabhat an-Nusrah li-Ahl ash-Shām), znanego jako Front Al-Nusra. Użyte w arabskim oryginale jego nazwy określenie "ash-Shām" to tradycyjne islamskie miano olbrzymich połaci ziem rozciągających się pomiędzy Morzem Śródziemnym na zachodzie i Eufratem na wschodzie oraz Pustynią Arabską na południu i masywem gór Taurus na północy. Obszar ten, znacznie wykraczający rozmiarami poza rozumiany przez Europejczyków historyczny Lewant, to czytelny znak programu politycznego ekstremistów, dziś walczących z reżimem Al-Asada w Syrii, a jutro być może dążących do budowy "kalifatu ash-Shám".

Wzrost znaczenia i siły radykalnego islamu w regionie MENA w ostatnich latach może więc wpłynąć na wyrysowanie od nowa mapy tego obszaru. I to nie tylko poprzez samo zanegowanie dzisiejszych granic oraz odnoszenie się do tradycyjnych, historycznych odwzorowań geograficznych, nieuwzględnionych swego czasu przez zachodnich kolonizatorów. Może to nastąpić także w wyniku bardzo prawdopodobnego rozpadu wielu państw, których dotychczasowa spójność możliwa była głównie dzięki silnej autorytarnej i opresyjnej władzy centralnej oraz oddziaływaniom środowiska międzynarodowego. Gdy warunki te nie są już takie jak były (lub wręcz ich nie ma), nic nie stoi na przeszkodzie, żeby, na przykład, rozpadła się Libia - już faktycznie podzielona na część wschodnią i zachodnią - a także Syria czy Irak. A to tylko wierzchołek góry lodowej, w regionie MENA bowiem niemal każde państwo - jako "zszyte" niegdyś z różnych i różniących się elementów - podatne jest na oddziaływanie destrukcyjnych sił odśrodkowych. Procesy te mogą już niedługo doprowadzić do sytuacji, w której obowiązujące dotychczas atlasy polityczne obszaru bliskowschodniego trzeba będzie niemal w całości kreślić na nowo. Przyszły kształt tych map nie jest oczywiście znany, wiadomo jednak, że niezależnie od geografii politycznej regionu nie stanie się on w dającej się przewidzieć przyszłości ani bardziej stabilny, ani bardziej bezpieczny.

Tomasz Otłowski dla "Polski Zbrojnej"

...

Oczywiscie to nie ,,naiwnosc" ktora tak lubi udawac zachod podzielila ludy granicami . A zasada ,,dziel i rzadz" to co ?! To byla zbrodnia z premedytacja . Wreszcie toto pada i dobrze . Trzeba calkowicie z tych krajow usunac zlo i kolonializm i islamizm ! Trzeba nowego ! Nowej nadziei !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 21:24, 21 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:24, 06 Sie 2013    Temat postu:

Książę zrezygnował z milionów na rzecz zwykłego życia

Choć należy do dynastii panującej - zamiast życia w przepychu, superszybkich samochodów i wszelkiego luksusu - wolał wybrać biznes i wygląda na to, że jest mu z tym dobrze. Dziś przez wielu uważany jest za eksperta w dziedzinie mediów społecznościowych.

Książę Fahad bin Faisal Al Saud mógłby żyć wygodnie nie troszcząc się jutro. Jako członek rodziny Saudów, dynastii panującej w Arabii Saudyjskiej, o pieniądze raczej martwić się nie musi. Przepych i życie na najwyższym poziomie, do jakiego zdążyli nas przyzwyczaić młodzi arabscy miliarderzy jest wręcz legendarny. Młody książę pozostaje poza światłem fleszy i zamiast cieszyć się możliwościami, które daje mu rodzinna fortuna, woli rozwijać się w biznesie. Przez wielu określany jest dziś jako ekspert od mediów społecznościowych i chyba słusznie, bo CV ma dość interesujące.

Książe Fahad po ukończeniu prestiżowego uniwersytetu Stanford rozpoczął pracę w Facebooku, gdzie odpowiadał za tworzenie arabskiej odsłony serwisu. Co warte podkreślenia, to właśnie wersja arabska popularnego serwisu społecznościowego - zdaniem części ekspertów - odpowiadała za rozdmuchanie fali polityczno-społecznych zmian przetaczających się przez państwa muzułmańskie w trakcie "Arabskiej Wiosny Ludów". Sam książę uważa media społecznościowe za bardziej narzędzie niż siłę sprawczą przemian, które miały miejsce.

Choć Fahad bin Faisal Al Saud nie jest bezpośrednim sukcesorem obecnego króla i raczej mało prawdopodobne wydaje się, żeby zasiadł on kiedyś na tronie, to jednak trudno odmówić mu chęci dbania o swój naród. Zdobyte w Facebooku doświadczenie dziś przekuwa w projekty skierowane dla mieszkańców swojego kraju. Zaangażował się w takie projekty technologiczne jak Na3M Games (New Arabic Media) i Appiphany. Współpracuje z rządem swojego kraju również w kwestiach związanych z projektami skierowanymi dla młodzieży.

Jak na 30 - latka to sporo. Książe mieszka na co dzień w Los Angeles. Bliżej mu do przedsiębiorcy niż rozpieszczonego członka dynastii panującej. Podobno stroni od - tak znanego wśród innych członków swojej rodziny - życia w przepychu.

Choć bardzo dobre wykształcenie zebrane w najbardziej renomowanych uczelniach świata, to coś oczywistego dla bogatych przedstawicieli saudyjskiej rodziny panującej, to jednak rezygnacja z większości wygód i przywilejów na rzecz pracy w korporacji to już rzadkość. Pod tym względem książę jest wyjątkiem.

>>>

Jak na srodowisko niezwykly styl zycia . Warto zatem ukazac go swiatu .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:23, 21 Sie 2013    Temat postu:

Ruszyła Al Jazeera America

W Stanach Zjednoczonych ruszył kanał Al Jazeera America (AJAM) katarskiej grupy medialnej. Pierwsze godziny nadawania poświęcone były głównie wydarzeniom w Egipcie i strzelaninie w szkole podstawowej w stanie Georgia.

- Amerykanie chcą prawdziwych wiadomości - stwierdziła na wstępie prezenterka nowego kanału. Zdaniem ekspertów, Al Jazeera America nie może jednak w USA liczyć na znaczną widownię, gdyż w tym kraju trudno przebić się zagranicznej telewizji.

Katarska grupa medialna Al-Dżazira od dawna planowała szerokie wejście na rynek amerykański. Jej anglojęzyczny kanał Al Jazeera English był dostępny w zaledwie w kilku miastach USA. Dlatego w styczniu Al-Dżazira kupiła za około 500 mln USD telewizję Current TV należącą częściowo do byłego wiceprezydenta Ala Gora i uzyskała w ten sposób dostęp do jej sieci dystrybucji. Current TV dociera do kilkudziesięciu milionów Amerykanów.

Decyzja wywołała wiele kontrowersji. Wątpliwości wzbudzał fakt, że telewizja należy do rządu Kataru, a to zdaniem krytyków oznacza, że musi mieć ukryte cele, i wyklucza niezależność. Nadająca z Bliskiego Wschodu po arabsku Al-Dżazira była postrzegana jako antyamerykańska, kiedy po zamachach 11 września 2001 roku nadawała przemówienia Osamy bin Ladena i nie stroniła od krytykowania polityki prezydenta George'a W. Busha i wojny w Iraku.

Twórcy nowej telewizji zapewniają, że Al Jazeera America będzie trzymać się z dala od stronniczej polityki, obiecują "oparte na faktach bezstronne i głębokie dziennikarstwo". Ma to być "amerykański kanał z nastawieniem na amerykańską widownię". Mocną stroną kanału - jak zapowiadają twórcy - będzie tradycyjna działalność reporterska w terenie. AJAM ma mieć aż 12 biur w całym kraju. Nie tylko w Nowym Jorku (tu będzie główna redakcja) i Waszyngtonie, ale też miejscach, gdzie nie ma innych ogólnokrajowych telewizji, jak np. w Detroit.

Stacja zatrudniła już 850 osób, ściągając wielu cenionych dziennikarzy z konkurencyjnych mediów, takich jak Ali Velshi, główny korespondent CNN ds. gospodarczych, czy Mike Viqueira, były dziennikarz NBC News, który w AJAM będzie korespondentem przy Białym Domu. Szefową kanału została Kate O'Brian, była wiceprezes ABC News.

....

Czyli glos Arabow coraz silniejszy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:34, 21 Lis 2013    Temat postu:

Papież apeluje o pokój i pojednanie na Bliskim Wschodzie

Papież Franciszek zaapelował w czwartek o pokój i pojednanie na Bliskim Wschodzie oraz o zagwarantowanie jego mieszkańcom prawa do godnego życia i wolności religii. Wyraził zaniepokojenie losem chrześcijan w ogarniętym konfliktami i rozlewem krwi regionie.

Za wstawiennictwem Jana Pawła II i Jana XXIII, którzy zostaną wkrótce kanonizowani, Franciszek modlił się o pokojową przyszłość Jerozolimy.

W przemówieniu wygłoszonym do uczestników obrad Kongregacji Kościołów Wschodnich, wśród nich bliskowschodnich patriarchów przybyłych do Watykanu, papież powiedział: „Ból najmłodszych i najsłabszych, przy milczeniu ofiar, skłania do tego, by zadać usilne pytanie: +która to godzina nocy?+”.

Franciszek zachęcił cały Kościół do modlitwy o pojednanie i pokój na Bliskim Wschodzie.

„Modlitwa rozbraja głupotę i prowadzi do dialogu tam, gdzie jest otwarty konflikt” - podkreślił. Papież dodał, że jeśli modły będą szczere i nieustanne, ten stanowczy i pokorny głos dotrze też do rządzących.

Wyrażając zaniepokojenie warunkami życia chrześcijan w tym regionie papież mówił, że to oni w szczególnie ciężki sposób doświadczają konsekwencji trwających tam napięć i konfliktów.

“Syria, Irak, Egipt i inne obszary Ziemi Świętej spływają łzami. Biskup Rzymu nie zazna spokoju dopóty, dopóki będą tam mężczyźni i kobiety jakiejkolwiek religii, ugodzeni we własną godność, pozbawieni niezbędnych środków do przeżycia, odarci z przyszłości, zmuszeni do tego, by być uciekinierami i uchodźcami” - zapewnił Franciszek.

Oświadczył następnie: „Dzisiaj, wraz z duszpasterzami Kościołów Wschodu kierujemy apel o to, by szanowano prawo wszystkich do godnego życia i swobodnego wyznawania wiary”.

“Nigdy nie pogodzimy się z myślą o Bliskim Wchodzie bez chrześcijan, którzy od dwóch tysięcy lat wyznają imię Jezusa, obecni na pełnych prawach w życiu społecznym, kulturalnym i religijnym narodów” - stwierdził papież.

....

Tak cena wolnosci jest duza . Szatan chetnie nie wypuszcza swoich niewolnikow ale bedzie dobrze . Jezus zwyciężył !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:49, 18 Maj 2014    Temat postu:

Faysal Gouia: wkrótce ekstremizm w krajach arabskich zniknie

- Islam polityczny jest częścią polityki naszego regionu, nie można go wykluczyć. Ale zarówno Zachód, jak i nasi mieszkańcy całkowicie odrzucają ekstremizm w działalności politycznej. Oczywiście, nie możemy zapominać, że niektóre ugrupowania używają ekstremizmu jako podstawy swojej politycznej działalno­ści - mówi w rozmowie z Onetem Faysal Gouia, sekretarz stanu MSZ Tunezji.

Czy ekstremizm kiedykolwiek zniknie? - Myślę, że on już jest po­konywany. Obecnie działają jedynie małe grupy, które wykorzy­stują nowoczesne technologie i internet - i dzięki temu mogą ze sobą współpracować. Ale w rzeczywistości te grupy są odizolowa­ne. Jest ich nie więcej niż 2-3 tysiące, nikt ich nie słucha, ludzie ich ignorują. W ciągu kilku lat nie usłyszymy więcej o ekstremi­zmie w krajach arabskich - zapewnia w rozmowie z nami poli­tyk.

Z sekretarzem rozmawialiśmy w trakcie GLOBSEC 2014. Onet objął patronat medialny nad konferencją. Jako główny partner merytoryczny, czuwał między innymi Polski Instytut Spraw Mię­dzynarodowych.

...

Istotnie Arabska Wiosna podciela im korzenie . Bo oni wyrastaja z patologii panstw arabskich tyranow dyktatorow . Islamisci totyrania skrajna do kwadratu . We wszystkim nawet w ubiorach . A Arabowie chca byc wolni NIE MIEC NOWYCH GORSZYCH TYRANOW ISLAMISTOW ! Stad znamy kierunek . Ku wolnosci wzorem Polski ! I tego sie trzymajmy . Co nie znaczy ze klopotow nie bedzie . Ale zwyciezymy SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:21, 31 Lip 2014    Temat postu:

Dżihadyści wysadzają meczety. Żywy kordon w obronie minaretu w Mosulu

Suniccy dżihadyści wysadzili w powietrze mauzoleum i meczet w zdobytym przez nich Mosulu na północy Iraku. W sobotę odstą­pili od zniszczenia XII-wiecznej wieży słynnego minaretu w tym mieście; szyici obronili go, otaczając minaret żywym kordonem.

Skrajnie monoteistyczni dżihadyści z Państwa Islamskiego, które proklamowali na zdobytych terenach północnego Iraku i części Syrii, uzasadnili w wydanym we wtorek komunikacie niszczenie świętych miejsc szyickich wyznawców islamu swoją doktryną. Traktuje ona budowę świątyń na grobach świętych i proroków jako ciężki grzech bałwochwalstwa.

Liczący ponad 840 lat minaret w Mosulu, równie sławny w świe­cie muzułmańskim, co dla kultury zachodniej krzywa wieża w Pizie, muzułmanie z tego miasta uratowali w ostatniej chwili, gdy dżihadyści obłożyli już jego fundamentu ładunkami wybu­chowymi.

Utworzyli żywy łańcuch ludzki wokół wieży i oświadczyli: "Może­cie ją wysadzić w powietrze, ale razem z nami. My się stąd nie ru­szymy!"

Sunniccy fanatycy odeszli, ale muzułmanie z Mosulu obawiają się, że będą chcieli wrócić i dokonać dzieła zniszczenia - powie­dział dziennikarzom zachodnich agencji jeden z obrońców mina­retu, prosząc o niepodawanie jego imienia, ponieważ obawia się zemsty dżihadystów.

Islamscy ekstremiści, którzy od dwóch tygodni w zajętym przez nich drugim co do wielkości miescie Iraku prowadzą brutalną kampanię "oczyszczania" Mosulu ze wszystkich, którzy nie chcą przyjąć ich radykalnej interpretacji zasad wiary Mahometa, wzy­wają również niezbyt licznych chrześcijan, którzy nie uciekli jesz­cze z miasta, do przejścia na wiarę Proroka.

- Nawróćcie się, zapłaćcie należny podatek lub umierajcie! - wzy­wają przez głośniki dżihadyści.

W ciągu ostatnich dni - donosi z Mosulu agencja AFP - dżihadyści z Państwa Islamskiego zniszczyli w Mosulu bardzo wiele budow­li religijnych. Mosul stał się de facto stolicą "kalifatu" proklamo­wanego przez nich pod koniec czerwca. Wśród najbardziej zna­nych w świecie muzułmańskim świątyń i innych obiektów religij­nych zburzonych przez ortodoksyjnych islamistów-sunnitów są: sanktuarium proroka Jonasza (Nabi Junis) i sanktuarium proro­ka Seta uważanego w tradycji judaistycznej, chrześcijańskiej i mu­zułmańskiej za trzeciego syna Adama i Ewy.

....

Zwyrodniali satanisci ! Scierwa szatana !
BRAWO WSPANIAŁA BOHATERSKA LUDNOŚĆ ! A SZEFOWIE SAUDYJSCY FINANSUJĄ TO LAJNO ODPOWIEDZĄ ZA WSZYSTKO ! I WSPIERAJĄCY ICH MACIOŁEK Z ALDZAZIRY TEŻ !

DLACZEGO JESZCZE NIE OGŁOSZONO ŚWIĘTEJ WOJNY Z NIMI ! WZYWAM DO DŻIHADU W OBRONIE RELIGII ŚWIĘTYCH MIEJSC KULTU ! WSZYSTKICH ZAGROŻONYCH WYZNAŃ A TAKŻE LUDZI KULTURALNYCH DAJĄCYCH CHOĆBY O ZABYTKI ! DŻIHAD MA SENS GDY JEST ROZUMNY ! NA CODZIEŃ OZNACZA ŚWIĘTE ŻYCIE ALE DZIŚ W IRAKU OZNACZA WALKĘ ! TRZEBA ICH ZMIAZDZYC ! KTO ZGINIE W WALCE Z NIMI OTRZYMA NAGRODĘ OD BOGA ! OCZYWIŚCIE GDY ZGINIE W WALCE JAK WOJOWNIK A NIE JAK TERRORYSTA SKRYTOBOJCA CZY GWALCICIEL ! KTO ZGINIE BOHTERSKO BÓG DOPŁACI MU TYSIACKROTNIE ! ZRESZTĄ TO SAMO NA UKRAINIE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:06, 19 Sie 2015    Temat postu:

30. rocznica historycznego spotkania Jana Pawła II ze światem islamu

Jan Paweł II - DERRICK CEYRAC / AFP

Dzisiaj mija 30 lat od historycznego spotkania Jana Pawła II z 80 tysiącami młodych muzułmanów w Casablance w Maroku. Było to pierwsze w dziejach masowe spotkanie papieża ze światem islamu - podkreślają włoskie media katolickie.

Watykanista Gian Franco Svidercoschi przypomniał w rocznicę tego wydarzenia, że polski papież wahał się w 1985 roku, czy zakończyć podróż po Afryce wizytą w Maroku, którego oficjalną religią jest islam. Ale, jak dodał publicysta, przekonał go po naleganiach król tego kraju Hassan II.
REKLAMA


Dzień 19 sierpnia 1985 roku, gdy na stadionie w Casablance Jan Paweł II wygłosił przemówienie do dziesiątek tysięcy muzułmanów, był przełomem po 14 wiekach uprzedzeń, konfliktów i wojen świętych - zauważył Svidercoschi. Zwrócił uwagę na kluczowe słowa, jakie wygłosił wtedy biskup Rzymu: „Przybyłem do was dzisiaj jako wierzący, Z wielką prostotą chciałbym przedstawić wam świadectwo tego, w co wierzę i czego pragnę dla szczęścia ludzi, mych braci”.

Słowa te natychmiast ujęły słuchaczy, którzy słuchali w skupieniu, a następnie gorąco oklaskiwali papieża - przypomina się. Jan Paweł II położył nacisk na to, jak wiele łączy chrześcijan i muzułmanów jako ludzi wierzących oraz na ich zadanie, jakim jest głoszenie świadectwa wartości duchowych w zsekularyzowanym świecie.

- Znaleźliśmy się na przeciwnych pozycjach i straciliśmy naszą energię na polemiki i wojny. Uważam, że Bóg wzywa nas dzisiaj, abyśmy zmienili nasze stare przyzwyczajenia. Musimy się szanować - mówił polski papież.

Dodał także: "Szacunek i dialog żądają więc wzajemności we wszystkich dziedzinach, szczególnie w tym, co dotyczy podstawowych swobód, a zwłaszcza godności religijnej. One sprzyjają pokojowi i zgodzie pomiędzy narodami. One pomagają we wspólnym rozwiązywaniu problemów dzisiejszych mężczyzn i kobiet".

Wydarzenie to, podkreśla się w mediach, wyznaczyło kierunek strategii Jana Pawła II w dziedzinie dialogu międzyreligijnego.

Rok później, 13 kwietnia 1986 roku, Jan Paweł II jako pierwszy w dziejach biskup Rzymu przekroczył próg synagogi. Następnie zwołał dzień modlitwy o pokój w Asyżu z udziałem przedstawicieli różnych religii i wyznań.

...

To bylo wazne wydarzenie w wymiarze duchowym. Nie rozumianym przez ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:24, 27 Wrz 2015    Temat postu:

Ekspert: poziom życia w Libanie i Jordanii bardzo się obniżył z powodu uchodźców
27 września 2015, 10:35
- Ze względu na napływ uchodźców z Syrii bardzo obniżył się poziom życia zarówno w Libanie, jak i Jordanii - mówi prezes Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej Wojciech Wilk. Dlatego, jak dodaje, tamtejsza ludność coraz mniej pozytywnie patrzy na przedłużającą się obecność uchodźców syryjskich.



- Ludność Syrii to 22 mln osób, ponad połowa, według niektórych szacunków 60 proc. ludności Syrii, to są już uchodźcy, czyli osoby, które musiały uciekać ze swojego domu ze względu na wojnę - mówi Wilk.

Jak zaznacza, to około 11-12 mln osób, z czego 7-8 mln to uchodźcy wewnętrzni, czyli Syryjczycy, którzy uciekli ze swoich domów, ale są nadal na terenie kraju. - Tułają się bardzo często z miejsca na miejsce, tak, jak się przesuwają linie frontu - mówi. - Te osoby mają bardzo utrudniony dostęp do pomocy humanitarnej, ponieważ zarówno na terenie kontrolowanym przez rząd, jak i różne grupy rebelianckie, działalność organizacji pomocowych jest trudna i bardzo niebezpieczna - podkreśla Wilk.

- Ponad cztery miliony Syryjczyków przekroczyło granice swojego kraju i w świetle prawa międzynarodowego stało się uchodźcami - wskazuje ekspert. Jak mówi, największą grupę Syryjczyków, bo około 2 mln osób, gości obecnie Turcja, natomiast w sumie 2 mln mieszkańców Syrii uciekło do Libanu i na terytorium Jordanii. - Każdy z tych dwóch krajów jest dużo mniejszy, Liban ma 4,5 mln mieszkańców, Jordania ma około 6,5 mln mieszkańców - zaznacza.

Ekspert wskazuje, że ze względu na napływ uchodźców z Syrii, poziom życia zarówno w Libanie, jak i Jordanii bardzo się obniżył. - Dla miejscowej ludności uchodźcy są szczególnie dużą konkurencją na rynku pracy, wzrosło bezrobocie, spadły wynagrodzenia. Nic dziwnego, że tamtejsza ludność coraz mniej pozytywnie patrzy na przedłużającą się obecność uchodźców syryjskich, z drugiej strony ci ludzie ma mają już żadnych nadziei, ani możliwości bezpiecznego powrotu do domu - mówi.

...

Libia i Jordania POMOGLY NAJWOECEJ SYRII! TO BOHATERSKIE KRAJE! BÒG NAGRODZI 1000 KROTNIE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:50, 09 Paź 2015    Temat postu:

Szef UGTT: pokojowy Nobel przesłaniem dla regionu


Przyznanie pokojowego Nobla Tunezyjskiemu Kwartetowi na rzecz Dialogu Narodowego to hołd złożony męczennikom demokratycznej Tunezji i przesłanie dla regionu - oświadczył jeden ze współlaureatów, szef centrali związkowej UGTT.

Uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla zespół negocjacyjny, w którego skład wchodzi m.in. Powszechna Tunezyjska Unia Pracy (UGTT), przyczynił się do zakończenia kryzysu politycznego, jaki wybuchł w kraju po jaśminowej rewolucji z 2011 roku.

"Ten wysiłek naszej młodzieży pozwolił krajowi rozpocząć nowy rozdział po dyktaturze" - powiedział sekretarz generalny UGTT Husajn Abassi.

Pokojowy Nobel "to wielka radość i duma dla Tunezji, a także nadzieja dla świata arabskiego" - dodał.

Według szefa UGTT przesłaniem Nagrody jest to, że "dialog może sprowadzić nas na właściwą drogę". "To wiadomość dla naszego regionu, by złożyć broń, usiąść do stołu negocjacyjnego i rozmawiać" - zaznaczył. UGTT była inicjatorką dialogu narodowego.

Dwa lata po obaleniu autokraty Zina el-Abidina Ben Alego Tunezja pogrążyła się w głębokim kryzysie politycznym. W 2013 roku zastrzelonych zostało dwóch lewicowych opozycjonistów. Na ulice wyszły tysiące ludzi, które domagały się dymisji rządu. Na jego czele stała wówczas umiarkowanie islamistyczna Partia Odrodzenia (Hizb an-Nahda), zwyciężczyni pierwszych demokratycznych wyborów z października 2011 roku. Ta sytuacja zagrażała demokratycznej transformacji Tunezji, ale Kwartetowi udało się wynegocjować zakończenie politycznego impasu.

W skład Kwartetu wchodzą cztery organizacje kluczowe dla społeczeństwa obywatelskiego w Tunezji: UGTT, Tunezyjska Konfederacja Przemysłu, Handlu i Rzemiosła (UTICA), Tunezyjska Liga Praw Człowieka oraz Tunezyjska Rada Adwokacka.

W piątek Norweski Komitet Noblowski ogłosił, że tegoroczny pokojowy Nobel trafi do Kwartetu za "wkład w budowanie pluralistycznej demokracji w Tunezji po jaśminowej rewolucji z 2011 r.".

Kwartet został utworzony latem 2013 roku. Uzasadniając decyzję Komitet napisał, że Kwartet zapoczątkował pokojowy proces polityczny, dzięki któremu Tunezja mogła w ciągu kilku lat stworzyć konstytucyjny system rządów, gwarantujący prawa podstawowe dla wszystkich obywateli.

Komitet ma nadzieję, że pokojowy Nobel "przyczyni się do ochrony demokracji w Tunezji i będzie inspiracją dla wszystkich, którzy dążą do promowania pokoju i demokracji na Bliskim Wschodzie, Afryce Północnej i w innych częściach świata".

Według Komitetu Tunezja wciąż stoi przed wieloma wyzwaniami politycznymi, gospodarczymi i dotyczącymi bezpieczeństwa. W tym roku dżihadyści przeprowadzili dwa krwawe zamachy w Tunezji. W marcu zaatakowano Muzeum Bardo w Tunisie; zginęły 22 osoby. Pod koniec czerwca w nadmorskim kurorcie Susa śmierć poniosło 38 osób. Ataki pogrążyły tunezyjską branżę turystyczną.

...

Oczywiscie nie wszedzie sie da dialogiem ale jest on cenny JUZ PO ZWYCIESTWIE WOLNOSCI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:52, 14 Lis 2015    Temat postu:

Muzułmanie z Polski potępiają zamachy we Francji. "Czyny niezgodne z nauczaniem islamu"
Michał Fabisiak
akt. 14 listopada 2015, 12:37
Liga Muzułmańska RP potępiła zamachy terrorystyczne, do których doszło w piątek wieczorem w Paryżu. Organizacja wydała specjalne oświadczenie w tej sprawie, w którym czytamy, że "tego rodzaju czyny są nie tylko niezgodne z nauczaniem islamu, ale najzwyczajniej nikczemne i odrażające". - Jako część społeczeństwa polskiego podpisujemy się w pełni pod oświadczeniem prezydenta RP skierowanym do narodu francuskiego - to z kolei słowa Musy Czachorowskiego, rzecznika prasowego Muzułmańskiego Związku Religijnego w Polsce.

W wydanym oświadczeniu Liga Muzułmańska RP przekazała wyrazy współczucia rodzinom ofiar oraz wyraziła ubolewanie i solidarność z narodem francuskim. "Pozostajemy również w nieustannej modlitwie o to, aby podobna tragedia, której rozmiary trudno opisać słowami, nigdy więcej nie miała miejsca" - czytamy w piśmie LM RP.

- Te zamachy w równym stopniu uderzają w społeczność muzułmańską, jak i islam oraz są sprzeczne z zasadami naszej religii - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Dudek, rzecznik prasowy Ligi Muzułmańskiej RP. I dodaje, że działania terrorystów są skierowane również w wyznawców Mahometa mieszkających w Europie. - W zamachach, które wcześniej miały miejsce na Starym Kontynencie ginęli również muzułmanie. Uważam, że terrorystów nie można nazywać muzułmanami - tłumaczy Dudek.

Rozmówca WP uważa, że zamachy te negatywnie wpływają na wizerunek religii Mahometa w Polsce i Europie. - One uderzają w to, czym naprawdę jest islam i zniekształcają jego obraz - mówi rzecznik prasowy LM RP.

Zamachy potępił również Muzułmański Związek Religijny w Polsce. - To jest ohydna zbrodnia. My muzułmanie pochodzenia tatarskiego jesteśmy tym wszystkim wstrząśnięci oraz solidaryzujemy się z rodzinami ofiar. Jako część społeczeństwa polskiego podpisujemy się w pełni pod oświadczeniem prezydenta RP skierowanym do narodu francuskiego - tłumaczy rzecznik prasowy MZR, Musa Czachorowski. I dodaje, że te zamachy mogą przyczynić się do pogorszenia stosunków pomiędzy Polakami, a muzułmanami mieszkającymi w naszym kraju.

- Ludzie z obawy przed zamachami, które miały miejsce we Francji, prewencyjnie będą się obawiać osób kojarzących się z muzułmanami oraz islamem. Z tego powodu może dochodzić do aktów przemocy, również w stosunku do polskich muzułmanów, którzy mieszkają w Polsce od kilkuset lat - mówi WP Czachorowski.

...

To sa Polacy wiec ludzie naszej cywilizacji. Powinnismy pomoc ludom walczacym o wolnosc. Szatan nie odpuszcza i nie chce ich wypuscic z niewoli. Podsuwa im takie oto ,,rozwiazania". Muzulmanie z Polski z Tatarami na czele sa wzorem gdzie jest droga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:44, 14 Lis 2015    Temat postu:

Podlascy Tatarzy potępiają zamachy w Paryżu

Bronisław Talkowski - przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach - PAP

Podlascy Tatarzy potępiają zamachy terrorystyczne w stolicy Francji. Polscy wyznawcy islamu spotkali się dzisiaj podczas otwarcia Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej w Kruszynianach.

- Na początku uroczystości poprosiłem o modlitwę i solidarność z rodzinami ofiar zamachów - powiedział przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach, Bronisław Talkowski. Jego zdaniem, terroryści wykorzystują islam do swoich celów, gdyż ta religia - jak mówił - nie nawołuje do przemocy.
REKLAMA


Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej ma pokazywać kulturę tatarską. - Jesteśmy w Polsce od 350 lat i nigdy nie wywoływaliśmy żadnych waśni. Chcemy pokazać, że islam może pokojowo współistnieć z innymi religiami - powiedział Bronisław Talkowski. Prezes Związku Tatarów Rzeczpospolitej Polskiej Jan Adamowicz mówi, że tatarzy są Polakami i potępiają terror, stosowany przez ekstremistów.

Budowa Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej w Kruszynianach kosztowała 5 i pól miliona zł. W kompleksie budynków jest miejsce na ekspozycję muzealną, sale edukacyjne, wiatę obrzędową i punkt informacyjny.

...

Tak. U nas od dawna jest wzor wspolzycia. Tatarzy walczyli pod Grunwaldem czyli 605 lat temu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:56, 10 Gru 2015    Temat postu:

Kraje arabskie mają problem z odzyskiwaniem pieniędzy byłych dyktatorów

- Shutterstock

Trudności prawne stoją na przeszkodzie w odzyskiwaniu przez kraje arabskiej wiosny pieniędzy zrabowanych przez obalonych dyktatorów - skarżyli się w środę w Tunezji ministrowie zainteresowanych krajów na czwartym arabskim forum odzyskiwania aktywów.

Pełniący obowiązki ministra sprawiedliwości Tunezji Ferhat Horszani ubolewał, że rezultaty współpracy międzynarodowej w odzyskiwaniu pieniędzy i walce z korupcją są od lat niewystarczające, a częściowo powodem są przeszkody natury prawnej.
REKLAMA


Podczas obrad forum w kurorcie Hammamet nie był w stanie podać wielkości kwoty odzyskanej przez Tunezję ani też całkowitej kwoty pieniędzy zrabowanych przez rodzinę dyktatora Zina el-Abidina Ben Alego, który został obalony w styczniu 2011 r. przez jaśminową rewolucję. Ale wiadomo, że w 2013 roku Tunezja odzyskała od Libanu 28 mln dolarów zdefraudowanych przez klan Ben Alego.

"Egipt zdołał odzyskać tylko minimalną część z uwagi na nieuzasadnione żądania i argumenty wysuwane przez kraje, gdzie te pieniądze się znajdują" - ubolewał egipski minister sprawiedliwości Ahmet el-Zend.

"Odpowiedzieliśmy na wszystkie oczekiwania tych krajów, ale bez rezultatów. Te kraje korzystają z tych pieniędzy i nie zważają na międzynarodowe konwencje, stosując wyłącznie swoje własne prawodawstwo" - mówił el-Zend.

Według jego zastępcy Adela el-Saida, w przypadku Egiptu chodzi o kwotę ok. 900 mln dolarów zrabowanych przez byłego prezydenta Hosni Mubaraka.

Katarski prokurator generalny Ali al-Mari ze swojej strony ubolewał, że "kraje, w których znajdują się te pieniądze, odmawiają udzielania precyzyjnych informacji". "Nie ma żadnej współpracy. Trzeba wywrzeć presję polityczną na te kraje. Wiele jest jeszcze do zrobienia" - dodał.

W ubiegłym roku podczas trzeciej edycji forum w Genewie rząd szwajcarski poinformował, że zwrócił 1,5 mld euro zainteresowanym krajom.

Arabskie forum odzyskiwania aktywów zostało powołane do życia po arabskiej wiośnie, w 2012 roku z inicjatywy USA, które przewodziły wówczas pracom G8, grupy najbogatszych krajów świata. Tegoroczna edycja była współorganizowana przez Tunezję, Katar i Niemcy, które przewodniczą G7.

...

KTORE TO KRAJE CHCA KRASC?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:28, 27 Sty 2016    Temat postu:

Władze Poznania udostępnią lokal Arabom. Imam poznańskich muzułmanów nie kryje zaskoczenia
Zenon Kubiak
27 stycznia 2016, 15:48
• Wiceprezydent Poznania zapowiedział, że udostępni społeczności arabskiej lokal, gdzie będą mogli kultywować swoje tradycje
• Zaskoczenia tą inicjatywą nie kryje Youssef Chadid, imam poznańskich muzułmanów, bowiem działające od lat w Poznaniu Muzułmańskie Centrum Kulturalno-Oświatowe jest miejscem spotkań nie tylko Arabów, ale wszystkich wyznawców islamu

Podczas spotkania z Rzecznikiem Praw Obywatelskich przedstawiciele społeczności arabskiej zwrócili się do Arkadiusza Stasicy, zastępcy prezydenta Poznania z prośbą o udostępnienie lokalu, w którym mogliby się spotykać, wymieniać doświadczeniami i radami.

Wiceprezydent obiecał pomoc.

- Zbadamy możliwości lokalowe, by wyjść naprzeciw potrzebom mieszkańcom Poznania o korzeniach arabskich – zapowiada Stasica. - Zastosujemy zasady obowiązujące dla innych podmiotów, stowarzyszeń czy organizacji – dodaje.

Warunki wynajmu lokalu są jeszcze do ustalenia. Jak zaznaczyli członkowie wspólnoty arabskiej, może to być także lokal do remontu, który ewentualnie przeprowadziliby na własny koszt. Właściwego miejsca ma poszukać w ciągu najbliższych dwóch miesięcy w swoich zasobach Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych. Na podobnych zasadach miasto od dłuższego czasu udostępnia pustostany na działalność kulturalną. Dzięki temu tylko w minionym roku na poznańskim Łazarzu powstała galeria fotografii oraz inkubator kultury.

Informacja o braku miejsca na kultywowanie kultury arabskiej jest dość zaskakująca, ponieważ w Poznaniu od ponad 10 lat znajduje się Muzułmańskie Centrum Kulturalno-Oświatowe, w którym mieści się m.in. meczet. W środku regularnie odbywają się wykłady, wystawy, spotkania muzułmanów z całej Wielkopolski, lekcje języka arabskiego itp.

- Nie wiemy, kto prosił wiceprezydenta o stworzenie nowego lokalu dla społeczności arabskiej, ale na pewno nie byliśmy to my – zapewnia w rozmowie z Wirtualnej Polską imam Youssef Chadid. – Ja akurat sam jestem Arabem, ale Arabowie to zaledwie około 20-25 proc. wyznawców islamu. U nas spotykają się jednak muzułmanie z wielu krajów – Turcji, Pakistanu, Bangladeszu, Indonezji, czy Afganistanu – dodaje.

Imam zapewnia, że sama inicjatywa bardzo mu się podoba i na pewno odwiedzi nowe miejsce mające służyć spotkaniom osób pochodzących z krajów arabskich, które mieszkają w Poznaniu.

- Każde takie miejsce przyczynia się do przełamywania stereotypów na temat Arabów – wyjaśnia Chadid.

W ostatnich miesiącach w Poznaniu doszło do kilku ataków na tle rasistowskim, których ofiarami padli Syryjczyk, Palestyńczyk, a nawet Chilijczyk. Samo Muzułmańskie Centrum Kulturalno-Oświatowe przed rokiem zostało oklejona naklejkami z symbolem przekreślonego meczetu.

- Po ostatnim zamachu w Paryżu zdarzyły się telefony i maile z groźbami, ale na szczęście od dłuższego czasu mamy spokój – mówi imam.

...

Arabowie i muzulmanie to inne kategorie. Trzeba tez kultywowac wartosci arabskie niezaleznie od wyznania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:43, 12 Kwi 2016    Temat postu:

Młodzi Arabowie nie popierają Państwa Islamskiego. Od demokracji wolą stabilizację
pr/kan
2016-04-12, 15:37



Skomentuj
0
Poparcie dla ekstremistycznych grup islamskich spada. Jednocześnie wysokie bezrobocie przyciąga do nich kolejnych rekrutów - wynika z tegorocznej edycji Arab Youth Survey, badania młodzieży arabskiej wykonanego w 16 państwach regionu.
Młodzi rebelianci Huti w Jemenie, fot. PAP/EPA/Yahya Arhab

To ósma edycja sondażu obejmującego arabskich mężczyzn i kobiety w wieku od 18 do 24 lat.



W tegorocznym badaniu co drugi ankietowany za największą przeszkodę w rozwoju Bliskiego Wschodu uznał wzrost znaczenia Państwa Islamskiego. Jednocześnie w pobocznym pytaniu 77 proc. respondentów przyznało, że "niepokoi" ich rozwój ISIS.



Dwie kolejne główne przeszkody w rozwoju Bliskiego Wschodu to ogólnie pojęty terroryzm (38 proc.) oraz bezrobocie (36 proc., ankietowani mogli udzielać wielokrotnych odpowiedzi).







Dżihadyści dają szansę pozbawionym perspektyw



Rozwój organizacji dżihadystycznych jest możliwy w dużej mierze dzięki wysokiemu bezrobociu w państwach arabskich. Według banku światowego pracy nie ma co czwarty Arab w wieku 15-24 lat. Brak zatrudnienia i perspektyw za czynnik warunkujący rekrutację uznało 24 proc. respondentów. 18 proc. uważa, że rekruci wierzą, że interpretacja islamu ISIS jest słuszna, a 17 proc. uważa, że Arabowie są zainteresowani wstępieniem w szeregi Państwa Islamskiego z powodu rosnącego napięcia pomiędzy sunnitami, szyitami i innymi religiami w regionie.



25 proc. responendów odpowiedziało, że "nie rozumie" i "nie potrafi wyjaśnić", jak ktokolwiek może chcieć dołączyć do Państwa Islamskiego.







Stabilizacja zamiast demokracji



Młodzi Arabowie nie są zadowoleni z rozwoju ich państw po Arabskiej Wiośnie Ludów. Tylko 36 proc. młodych mieszkańców tych państw jest zadowolonych z obrotu spraw po protestach społecznych sprzed kilku lat. Jeszcze w 2012 roku ze zmian było zadowolonych 72 proc. respondentów.



Dodatkowo aż 53 proc. ankietowanych uznało, że ważniejsza od demokracji jest stabilizacja. Dla porównania, w 2011 roku 92 proc. młodych Arabów marzyło o "życiu w demokracji".







Kto zawinił w Syrii



Młodzi mieszkańcy bliskiego wschodu mają ponadto bardzo zróżnicowane podejście do wojny w Syrii.



39 proc. respondentów uważa, że syryjska wojna domowa to efekt wojny proxy, czyli wojny zastępczej, pomiędzy regionalnymi i światowymi mocarstwami. 29 proc. uważa, że wojnę wywołała rewolucja przeciwko reżimowi Baszara el-Asada. 22 proc. uznało, że źródłem wojny są sami Syryjczycy i jest ona typową wojną domową.



Największy sondaż nastrojów młodzieży



Badanie przeprowadzono w Bahrajnie, Kuwejcie, Omanie, Katarze, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Algierii, Egipcie, Iraku, Jordanii, Libanie, Libii, Maroku, Palestynie, Tunezji i Jemenie. Z powodu wojny domowej pominięto Syrię.



Ankieterzy wykonali 3,5 tys. wywiadów twarzą w twarz z respondentami, z których połowę stanowili mężczyźni, a połowę kobiety. Rozmowy odbyły się pomiędzy 11 stycznia a 22 lutego. To największa diagnoza społeczna tego typu w krajach arabskich.



Margines błędu jest szacowany na 1,65 proc.

arabyouthsurvey.com

...

To oczywiste. Przedstawianie Arabow jako samobojczych psychopatow jest elementem wywyzszania sie Zachodu. Margines psycholi jest tam pewnie taki sam jak wszedzie tylko ze jest to 1,2 miliarda wyznawcow to margines jest liczbowo duzy ale nie procentowo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:10, 28 Lip 2016    Temat postu:

Po zabójstwie francuskiego księdza. Muzułmanie wezwani do udziału we mszy
wyślij
drukuj
pch, pw | publikacja: 28.07.2016 | aktualizacja: 17:29 wyślij
drukuj
Do brutalnego morderstwa doszło we wtorek w kościele w Normandii (fot. PAP/EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON)
Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego wezwała imamów i wszystkich wiernych, by w najbliższą niedzielę udali się do kościoła w pobliżu miejsca zamieszkania, by wziąć udział we mszy. Ma to być wyraz solidarności po zabiciu przez dżihadystów księdza.

Dżihadyści, którzy zamordowali księdza mieli przy sobie ostrą broń
Do brutalnego morderstwa doszło we wtorek w normandzkim kościele, gdzie podczas porannej mszy wtargnęło dwóch młodych Francuzów o muzułmańskich korzeniach. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie.

„Tchórzliwe zabójstwo”

Rada, najwyższa instancja islamu we Francji, po raz kolejny potępiła „tchórzliwe zabójstwo” i wezwała do „okazania chrześcijańskim braciom solidarności i współczucia ze strony muzułmanów we Francji”. Zaapelowała ponadto, by podczas kazań i modlitw w najbliższy piątek we wszystkich francuskich meczetach, kórych jest 2.5 tys., uwzględnić „pierwszoplanowe miejsce, jakie w religii muzułmańskiej zajmuje poszanowanie innych religii, a także wyznających je ludzi dobrej wiary”.

W komunikacie cytowany jest hadis, czyli opowieść przytaczająca słowa proroka Mahometa, który mówi: kto niesprawiedliwie wyrządzi zło Żydowi albo chrześcijaninowi, we mnie znajdzie wroga w dniu Sądu Ostatecznego.

Już we wtorek, kilka godzin po ataku, Rada uznała zamordowanie przez dżihadystów 86-letniego księdza za czyn „straszliwy i przerażający”.
#wieszwiecej | Polub nasPAP

...

To wspaniałe! Przez nich naprawde przemowił Bóg. Okryli sie Jego chwałą! SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:46, 29 Lip 2016    Temat postu:

Strzelanina w Monachium: afgański uchodźca uratował 200 osób. Ukrył je w piwnicy galerii
pr/luq/
2016-07-29, 11:20
Niemieckie media opisują historię 20-letniego Amira, który pracuje jako ochroniarz w centrum handlowym w Monachium, gdzie nastoletni zamachowiec zabił dziewięć osób. Afgańczyk podczas strzelaniny ukrył w piwnicy 200 osób i być może ocalił ich życie.
PAP/EPA/Karl Josef-Hildenbrand

Amir Najiarzadeh do Niemiec trafił 3,5 roku temu. Gdy 22 lipca był w pracy i padły strzały, zebrał ok. 200 osób, które były w pobliżu, i sprowadził je do piwnicy.



Niemieckie media informowały o tej akcji i podkreślały, że uchodźca być może uratował życie niektórym z tych osób.



W rozmowie z "Deutsche Welle" Najiarzadeh przyznał, że cieszy się, że media pisały o nim w kontraście do tego, co robią w Europie zbrodniarze, którzy "hańbią" kraje, z których pochodzą.





- Nie zrobiłem nic wielkiego. Po prostu zachowałem się po ludzku. Niemiec czy uchodźca – wszyscy są równi. Gdybym mógł, dopadłbym napastnika i odebrał mu broń, ale to było niemożliwe. Natomiast to, co byłem w stanie zrobić, to zapewnić bezpieczeństwo dużej grupie osób - powiedział.



- O tych strasznych czynach słyszy się ciągle, gdy dokonywane są w innych krajach przez Państwo Islamskie albo innych terrorystów. Mam w głowie te obrazy. Ale nie bałem się o siebie, tylko o ludzi. Cały czas bałem się, że napastnik wejdzie również do tej części budynku i skrzywdzi tych niewinnych ludzi. Moje własne życie w tym momencie nie było ważne. Pracuję jako ochroniarz i chronienie innych to mój obowiązek - dodał.



dw.com

...

OTO WZOR! SPELNIL SWOJ OBOWIAZEK PONAD SPODZIEWANIE! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:24, 30 Lip 2016    Temat postu:

Nie chcemy plugawić islamu". Muzułmanie przeciwni pochówkowi mordercy księdza
grz/
2016-07-30, 12:30
Społeczność muzułmańska z Saint-Etienne-du-Rouvray na północy Francji nie bierze udziału w przygotowaniach do pogrzebu 19-latka, który we wtorek zamordował ks. Jacquesa Hamela. Muzułmanie uznali, że jego czyn był grzeszny i nie chcą plugawić islamu.
PAP/EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON

Świat
Dżihadysta, który zabił księdza, wcześniej...

Świat
Muzułmanie wezwani do uczestnictwa w...

Mohammed Karabila, przewodniczący lokalnego stowarzyszenia kulturalnego i muzułmański imam w jednym z meczetów w Saint-Etienne-du-Rouvray, powiedział "Le Parisien": - Nie zamierzamy splamić islamu tą osobą.



"On nie jest już częścią naszej społeczności"


Społeczność muzułmańska popiera decyzję. - Nie będziemy uczestniczyć w przygotowaniu ciała i w pogrzebie – mówili dziennikowi.


Khalid El Amrani, 25-letni technik, powiedział, że to było "normalne", że meczet odmówi pomocy przy pochówku. - To, co zrobił ten młody człowiek, było grzechem, on nie jest już częścią naszej społeczności - stwierdził.


O tym, czy 19-latek będzie mógł zostać pochowany w mieście, decydujący głos będzie miało merostwo Saint-Etienne-du-Rouvray.



Do ataku przyznało się Państwo Islamskie


Napastnicy wtargnęli do kościoła w miasteczku Saint-Etienne-du-Rouvray w czasie porannej mszy. Wzięli pięciu zakładników: księdza, dwie siostry zakonne oraz dwóch wiernych. Jednej zakonnicy udało się zbiec i zaalarmować policję. 86-letniemu proboszczowi, ks. Jacques'owi Hamelowi napastnicy poderżnęli gardło. Poważnie ranny został także jeden z parafian.


Napastnicy zostali zastrzeleni, gdy wyszli na otoczony przez policję dziedziniec kościoła, krzycząc "Allah Akbar - Bóg jest wielki". Do ataku przyznało się Państwo Islamskie.


Policja wciąż przesłuchuje trzy osoby zatrzymane w związku z atakiem w Saint-Etienne-du-Rouvray. Sprawdzane jest ich ewentualne powiązanie ze sprawcami ataku na kościół.


Sky News

...

Zbrodnia wykreslil sie ze spolecznosci wierzacych. Sprawa oczywista, ze jakikolwiek uroczysty religijny pogrzeb przysluguje osobie religijnej. Ale pochowac trzeba nawet bestie to tez obowiazek!
Brawo! Naprawde to sa inni ludzie niz wyglada w mediach!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:00, 31 Lip 2016    Temat postu:

Muzułmanie: islam stał się sprawą publiczną, nie można dłużej tolerować radykalizmu
wyślij
drukuj
kf, kaien | publikacja: 31.07.2016 | aktualizacja: 18:06 wyślij
drukuj
Do modlitw za zabitego w Normandii kapłana Jacques'a Hamela przyłączyła się m.in. wspólnota muzułmanów w Rzymie (fot. PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI)
Francuzi oddają w kościołach hołd księdzu Jacques’owi Hamelowi, który zginął z rąk terrorystów. Do uroczystości przyłączają się wyznawcy islamu. Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego wezwała do batalii przeciw radykalnemu islamowi. „My, muzułmanie milczeliśmy dotąd na temat zamachów, bo we Francji wiara należy do sfery prywatnej. Teraz islam stał się sprawą publiczną, a obecnej sytuacji nie da się już dłużej tolerować” – głosi oświadczenie rady, opublikowane w „Journal du Dimanche”.


„Wszedł zapytać, kiedy kościół będzie otwarty. Powiedziałam, żeby wrócił po mszy”

Gazeta niedzielna „Journal du Dimanche” zamieściła artykuł podpisany przez grupę kilkudziesięciu muzułmańskich lekarzy, naukowców, przedsiębiorców i artystów z Francji.

Wyznawcy islamu w imieniu Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego, organizacji uznanej przez rząd francuski za reprezentanta całej społeczności muzułmańskiej w kraju, wezwali do „kulturowej batalii przeciwko islamowi radykalnemu”, któremu dała się zwieść część młodych muzułmanów. Zaapelowali też o przeprowadzenie „reorganizacji islamu”.

„Jako muzułmanie, ze względu na wyznanie czy kulturę, jesteśmy zaniepokojeni bezradnością organizacyjną islamu we Francji i brakiem reakcji na wydarzenia” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez ponad 40 osób.
#wieszwiecej | Polub nas
Dalej opowiadają się m.in. za transparentnym finansowaniem działalności meczetów, wprowadzeniem pensji dla imamów oraz pracy „historycznej, antropologicznej i teologicznej, która umożliwia bycie Francuzem i muzułmaninem w laickiej Republice”.

Wpływowi muzułmanie francuscy wezwali też do „batalii kulturowej przeciw radykalnemu islamowi wśród młodych ludzi za pomocą nowoczesnych mediów i technologii informatycznych”.

„Musimy działać jako muzułmanie”. Musimy odpowiedzieć na pytania francuskiego społeczeństwa: kim jesteście? Co robicie?” – podkreślili. Autorzy odezwy zaznaczyli też, że tzw. Państwu Islamskiemu zależy na poróżnieniu także francuskich społeczności, na tym, żeby „przemoc skierowała jednych przeciw drugim”.

Muzułmanie modlili się w Saint-Étienne-du-Rouvray, gdzie doszło do zamachu (fot. PAP/EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON)



Premier Francji: wypuszczenie na wolność dżihadysty było błędem

„Usłyszeliśmy, że to nie jest islam”

Ksiądz Jacques Hamel został zamordowany we wtorek, 27 lipca w kościele centrum Saint-Étienne-du-Rouvray pod Rouen przez dwóch 19-letnich dżihadystów. Ataku dokonali Francuzi o korzeniach muzułmańskich: Abdel Malik Petitjean i Adel Kermiche, którzy poznali się dopiero cztery dni wcześniej dzięki szyfrowanemu komunikatorowi internetowemu - podały francuskie media. Obaj zostali zabici na miejscu przez policję. Pogrzeb księdza odbędzie się 2 sierpnia w Rouen. Do morderstwa przyznało się tzw. Państwo Islamskie.

Muzułmanie w katolickim kościele

W niedzielę, 31 lipca, w gotyckiej katedrze NMP w tym mieście ponad setka muzułmanów dołączyła do dwóch tysięcy wiernych zebranych, gdzie obyła się msza w jego intencji. „Miłość dla wszystkich, nienawiść wobec nikogo” – głosił plakat umieszczony przez muzułmanów we wnętrzu świątyni.

Arcybiskup Rouen Dominique Lebrun uznał obecność muzułmanów na mszy za „gest odwagi i gest pokoju”. – Dziękuję w imieniu wszystkich chrześcijan. Potwierdzacie w ten sposób, że odrzucacie śmierć i przemoc zadawaną w imieniu Boga. Z waszych ust słyszymy słowa, które uważamy za szczere; usłyszeliśmy, że to nie jest islam – mówił hierarcha.


Włosi wydalają muzułmanów. Za ataki na kościoły

Wchodzących do kościoła nie przeszukiwano

Przed wejściem do katedry stało kilku funkcjonariuszy policji i żołnierzy, ale nikt z wchodzących nie został przeszukany.

Muzułmanie wzięli udział we mszach także w innych miastach Francji, w odpowiedzi na apel wystosowany w tej sprawie właśnie przez Francuską Radę Kultu Muzułmańskiego. Imam Otman Aissaoui z delegacją wiernych był na mszy w kościele Saint-Pierre-de-l'Ariane w Nicei, gdzie 14 lipca doszło do zamachu, do którego przyznało się tzw. Państwo Islamskie. W ataku zginęły 84 osoby a ponad 400 zostało rannych; dokonał go Tunezyjczyk z prawem pobytu we Francji. – Odpowiedzią na akty grozy i barbarzyństwa jest jedność – powiedział imam.

Muzułmanie modlili się też w meczetach. W niedzielę niewielkie ich grupy przyszły także do wielu kościołów we Włoszech. PAP, [link widoczny dla zalogowanych] PAP
...

Historyczny przelomowy dzien! Polska promieniuje na Swiat przykladem. Nie tylko w Polsce DZIEN WIELKIEGO DOBRA!Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:22, 02 Sie 2016    Temat postu:

Muzułmanie pojawili się na mszach. "Akt wielkiej odwagi"
Dodano wczoraj 20:28 20

Wnętrze katedry NMP w Rouen / Źródło: By PMRMaeyaert (Own work) [CC BY-SA 4.0]
Zgodnie z zapowiedzią, francuscy muzułmanie pojawili się na niedzielnych mszach świętych odprawianych w intencji zamordowanego księdza Jacquesa Hamela.

W katedrze w Rouen, na przedmieściach którego w Saint-Etienne-du-Rouvray, islamski radykał poderżnął gardło księdzu Jacquesowi Hamelowi w trakcie sprawiania mszy, na niedzielnym nabożeństwie pojawiło się kilkudziesięciu muzułmanów. Arcybiskup Rouen Dominique Lebrun po mszy przyznał, że wierni „są bardzo poruszeni” tym gestem, a on sam uważa decyzję o pojawieniu się w kościele „za akt wielkiej odwagi”. Przed katedrą zebrała się inna grupa muzułmanów, która miała transparent, na którym napisano: „Miłość dla wszystkich. Nienawiści wobec nikogo”.


Msza święta zabezpieczana była przez policję i wojsko, ale nie zdecydowano się na przeszukiwanie wchodzących. Także we Włoszech muzułmanie pojawili się w kościołach.

Ponadto Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego opublikowała na łamach gazety „Journal de Dimanche” oświadczenie, w którym podkreślono, że muzułmanie milczeli w sprawie zamachów dokonywanych przez ekstremistów, gdyż religia była sprawą prywatną, ale teraz „islam stał się sprawą publiczną i obecnej sytuacji nie da się dłużej tolerować”. W dokumencie zaapelowano o wdrożenia prawa regulującego zasady finansowania meczetów, w tym wprowadzenie pensji dla imamów. Celem takiego działania ma być stworzenie możliwości do wykonywania przez duchownych islamskich „pracy historycznej, antropologicznej i teologicznej, która pozwoli (wiernym – red.) w przyszłości być Francuzem i muzułmaninem w laickiej Francji oraz skutecznie doprowadzić do końca wojny z radykalnym islamem”.

Pod dokumentem podpisało się kilkudziesięciu przedstawicielu społeczności muzułmańskiej we Francji – w tym lekarze, naukowcy i duchowni.
/ Źródło: Le Journal de Dimanche. Le Point

...

Nie musze mowic ze bardzo odwazni. ALE WODAC UFAJA BOGU! BRAWO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:28, 08 Sie 2016    Temat postu:

Muzułmańska organizacja apeluje: Chrońmy chrześcijan przed Boko Haram
Dodano dzisiaj 13:36 1

Lokalna milicja walcząca z Boko Haram / Źródło: Newspix.pl / ABACA
Nigeryjska organizacja, Prawa Muzułmanów (MURIC), wystosowała apel do mieszkańców tego najludniejszego kraju na kontynencie. Wzywa do chronienia chrześcijan przed dżihadystami z Boko Haram.

Działająca w Nigerii na rzecz praw człowieka organizacja MURIC swoim apelem odpowiedziała na wezwanie lidera Boko Haram Al-Barnawiego. Przywódca dżihadystów wezwał ostatnio swoich popleczników i wszystkich nigeryjskich muzułmanów, do atakowania chrześcijan oraz kościołów.

Dyrektor MURIC apel Al-Barnawiego określił mianem "odrażającego", a jego autora nazwał "chorym umysłem". Wezwał społeczność muzułmańską w Nigerii do demonstrowania solidarności z "chrześcijańskimi sąsiadami". Prosił o chronienie sąsiadów i uniemożliwienie bojownikom Boko Haram przeprowadzanie ataków.

"MURIC jest zdumione ogromem barbarzyństwa i mowy nienawiści stosowanej przez przywódców Boko Haram" – możemy przeczytać w oświadczeniu organizacji. "Islam to miłość, nie nienawiść. Islam to życie życie, nie śmierć. Islam buduje, a nie niszczy. Koran pozwala walczyć tylko w samoobronie" – przekonywali autorzy apelu.

"Wzywamy muzułmanów w całym kraju, by okazali jedność ze swoimi chrześcijańskimi sąsiadami. Mamy obowiązek ich bronić. Tylko w ten sposób zachowamy jedność Nigerii" – pisali działacze MURIC.
/ Źródło: Daily Post Nigeria

...

Wiara w Boga to milosc a walka z wrogiem to walka Z GRZECHEM BO GRZECH JEST WROGIEM A NIE BLIZNI! BRAWO! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:29, 03 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Muzułmanie zaprosili papieża do Francji
Muzułmanie zaprosili papieża do Francji

|
KAI |
dodane 03.11.2016 17:46 Zachowaj na później

ThiênLong / CC 2.0


Poinformował o tym Anouar Kbibech, przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego, której delegację Franciszek przyjął dziś rano w Watykanie.

W jej skład weszli także trzej wiceprzewodniczący i sekretarz generalny. Podziękowali oni papieżowi za wypowiedzi, w których krytykował utożsamianie islamu, przemocy i terroryzmu. - Ukazał to kilkakrotnie w zdecydowany sposób, gdy powiedział, że nie można mówić o muzułmańskim terroryzmie. Te wypowiedzi są wyrazem mądrości i odwagi - stwierdził Kbibech.

Ujawnił, że delegacja przekazała Ojcu Świętemu pozdrowienia od francuskich wyznawców islamu i zaprosiła go Paryża, by mógł spotkać się z francuskimi muzułmanami, „którzy kochają papieża Franciszka”.

Obecny na spotkaniu bp Michel Dubost, odpowiedzialny w Konferencji Biskupów Francji za kontakty z islamem, uznał za ważne to, że papież okazał Radzie swój szacunek i miłość, gdyż we Francji „muzułmanie są postrzegani jako terroryści, zwolennicy wojny”, szczególnie po zabójstwie ks. Jacquesa Hamela przez dwóch islamistów w lipcu br.

Podkreślił też, że „rolą przywódców religijnych jest desakralizacja konfliktów”.

...

Brawo! O to chodzi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:59, 04 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Irak: Chrześcijanie i muzułmanie chronią kościoły
Irak: Chrześcijanie i muzułmanie chronią kościoły

|
RADIO WATYKAŃSKIE |
dodane 03.11.2016 19:35

shamy3091 / CC 2.0


Nie tylko chrześcijańscy, ale także muzułmańscy żołnierze i członkowie służb bezpieczeństwa chronią kościoły w irackich miejscowościach uwolnionych od rządów tzw. Państwa Islamskiego.

Powoli przywraca się sakralny charakter miejsc chrześcijańskiego kultu, które były używane przez dżihadystów jako bazy wojskowe.

Np. w kościele św. Barbary w miejscowości Karamlisz żołnierze postawili na nowo krzyż na dachu budynku oraz umieścili w środku ikony Jezusa i Maryi.

Według świadectw chrześcijanina Neshata Fadla Girgisa i muzułmanina Bashara Nayima Abdallaha wyznawcy obu religii współdziałają w wyzwalaniu i ochranianiu świątyń jak jednolita grupa.

...

Brawo! Odpowiedzia na nienawisc jest milosc Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:58, 19 Cze 2023    Temat postu:

Absolwenci katolickej szkoły średniej w Niemczech

Klasa kończąca katolicką szkołę średnią gdzieś w Nadrenii Północnej.

...

I bardzo ładnie głównie Arabowie! Co was dziwi? Ze nie posyłają do szkół ,publicznych' z LGBT? To oczywiste że chcą dla dzieci jak najlepiej! I bardzo dobrze popieram rozumność! Arabowie jak wiemy są impulsywni emocjonalni zbyt małe używanie rozumu bo po prostu stuleci cywilizacji się nie przeskoczy! Uniwesyrytety Kościół założył w XII i setki lat trwało zanim to przyniosło owoce w postaci skoku cywilizacji naukowo technicznej. Oni tego nie mieli! Od rozumu do Kościoła jeden krok!

Ja naprawdę szybciej się dogaduje z Arabami niż z tym syfem odchodami z Brukseli!
Po prostu nawet słaba kultura jest bliżej potężnej kultury niż antykultura...

Bardzo ładnie! Serce rośnie! Mi naprawdę poprawia humor jak oni są ambitni i chcą być lepsi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy