Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Upadek eurokołchozu.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:42, 08 Lip 2015    Temat postu:

Papież w Ekwadorze apeluje o ochronę środowiska i cytuje swą encyklikę

Papież w Ekwadorze apeluje o ochronę środowiska i cytuje swą encyklikę - AFP

Papież Franciszek podczas spotkania na katolickim uniwersytecie w stolicy Ekwadoru, Quito, zaapelował o takie przygotowanie młodych pokoleń , by z odpowiedzialnością troszczyły się o najbiedniejszych i środowisko naturalne. Przywołał swą encyklikę o ekologii.

W przemówieniu, wygłoszonym przez papieża we wtorek do wykładowców i studentów jezuickiej uczelni zabrzmiało wiele odniesień do jego niedawno opublikowanej ekologicznej encykliki "Laudato si", która odbiła się szerokim echem na całym świecie.
REKLAMA


Franciszek mówił, że Bóg nie tylko daje człowiekowi życie, ziemię, stworzenie.

- Lecz kieruje też do niego zaproszenie, powierza mu misję. Zaprasza go do udziału w swoim dziele stworzenia i mówi: uprawiaj! Daję ci nasiona, ziemię, wodę, słońce, daję ci ręce - dodał papież.

Podkreślił: "To jest prezent, dar, darowizna; to nie jest coś nabytego, kupionego".

Natura jest "darem, którym należy się dzielić" - stwierdził Franciszek. Przypomniał, nawiązując do swej encykliki, że troska o środowisko jest ściśle związana z modelami rozwoju i sprawiedliwością społeczną.

Jego ochrona - oświadczył - "nie jest już tylko zwykłym zaleceniem, ale wymogiem", zrodzonym z powodu zła, jakie człowiek wyrządza ziemi „nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr”.

Szkoła i uniwersytet, dodał, muszą rozwijać w młodych pokoleniach "wolnego, krytycznego ducha" po to, by były w stanie "troszczyć się o dzisiejszy świat". Franciszek apelował, by "nie wymądrzać się", lecz rozbudzać odpowiedzialność i wrażliwość wobec obecnych problemów.

Papież przywołał swoje słowa z encykliki o tym, że ludzie dorastali myśląc, że są "właścicielami i rządcami" ziemi, uprawnionymi do jej grabienia. Mówił o ziemi "zaniedbanej, uciskanej, zdewastowanej".

- Jedno jest pewne; nie możemy dalej odwracać się plecami do rzeczywistości, do naszych braci, do naszej Matki Ziemi - mówił Franciszek. Podkreślił: "Nie wolno ignorować tego, co dzieje się wokół nas, tak jakby pewne sytuacje nie miały miejsca czy jakby nie miały nic wspólnego z naszą rzeczywistością".

Franciszek zauważył, że kiedy koło Watykanu starsza osoba umrze z zimna, wiadomość o tym nie trafia do mediów, bo "to nie jest informacja". - Ale kiedy giełda zanotuje spadek o 2 punkty, wtedy jest to ogólnoświatowa informacja - powiedział.

Do programów uniwersyteckich i edukacyjnych powinna zdaniem papieża trafić także konstruktywna dyskusja o tym, jak uczynić świat bardziej ludzkim.

Papież zachęcił do refleksji: "Jak możemy pomóc młodym ludziom , by nie identyfikowali dyplomu uniwersyteckiego jako synonimu wyższego statusu, większych pieniędzy, prestiżu społecznego?"

- To nie są synonimy - podkreślił. Dyplom, wskazał, powinien być znakiem większej odpowiedzialności.

...

Tak i to jest właściwe podejście!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:12, 09 Lip 2015    Temat postu:

Papież zakończył wizytę w Ekwadorze i odleciał do Boliwii


Papież Franciszek zakończył w środę wizytę w Ekwadorze i odleciał do Boliwii, gdzie oczekiwany jest późnym wieczorem. Na lotnisku w Quito papieża pożegnał lewicowy prezydent Rafael Correa, który deklaruje się jako jego wielki entuzjasta.

W ostatnim dniu podróży do Ekwadoru papież odwiedził dom dla seniorów, prowadzony przez siostry Misjonarki Miłości w Tumbaco na przedmieściach stolicy kraju, Quito. To było wzruszające spotkanie, podczas którego Franciszek błogosławił sędziwych, chorych pensjonariuszy, pocieszał ich, rozmawiał i robił sobie z nimi zdjęcia - informują media.
REKLAMA


Następnie papież udał się do pobliskiego sanktuarium El Quinche, gdzie spotkał się z duchowieństwem i seminarzystami. Po raz kolejny Franciszek zrezygnował z odczytania przygotowanego przemówienia i improwizował. Apelował o bezinteresowność i o to, by nie przyjmować pieniędzy za sakramenty.

Watykaniści zauważają, że mimo ogromnych trudów pielgrzymki do trzech krajów Ameryki Południowej, różnic wysokości, skoków temperatur i wilgotności oraz wyjątkowo napiętego programu 78-letni Franciszek bardzo dobrze je znosi i jest w znakomitym humorze.

Każdego wieczoru podczas pobytu w Quito papież pozdrawiał młodzież wiwatującą na jego cześć przed siedzibą nuncjatury.

Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi przytoczył słowa Franciszka: „Nie wiem, skąd mam tyle energii, której nie miałem dwa lata temu”.

W czasie wizyty w Ekwadorze papież odprawił dwie msze, na których zgromadziło się po milion osób. Podczas wtorkowych spotkań z przedstawicielami świata uniwersyteckiego i różnych grup obywateli wielokrotnie odnosił się do swej ekologicznej encykliki "Laudato si' ", apelował o ochronę i ratowanie Amazonii. Mówił, że nie można jej przekształcić w "jałową pustynię".

Trzecim, ostatnim, etapem tygodniowej pielgrzymki papieża do Ameryki Południowej będzie Paragwaj.

...

Znów wielkie dobro realizowane w spokoju i bez wrzasku Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:58, 16 Lip 2015    Temat postu:

Droga do kapitulacji. Cipras i Warufakis zdradzają kulisy negocjacji z wierzycielami
Paweł Strawiński
Dziennikarz Onetu i Biznes.pl

Minister finansów Janis Warufakis słucha w parlamencie przemówienia premiera Aleksisa Ciprasa - AFP

Po referendum, w którym Grecy odrzucili warunki pomocy wierzycieli, ówczesny minister finansów Grecji chciał zaryzykować Grexit, ale nie mógł dać gwarancji, że to korzystniejsza alternatywa. Strach wziął górę. Kierownictwo Syrizy postanowiło zmienić front. Premier zgodził się niemal na wszystko, czego zażądali od niego Niemcy, którzy z Grekami nie chcieli nawet negocjować. Ich stanowisko było jasne: albo podpisujecie, albo was nie ma.

Stało się. Grecki parlament mimo krzyków protestujących i koktajli Mołotowa fruwających przed budynkiem zagłosował za porozumieniem, które premier Aleksis Cipras zawarł z wierzycielami. Porozumieniem, które jest dokładnym zaprzeczeniem haseł, z którymi szedł do wyborów.
REKLAMA


Jak to się stało, że walczący z polityką oszczędności skrajnie lewicowy polityk wrócił do Aten po kilku miesiącach negocjacji w europejskich stolicach z ortodoksyjnie neoliberalnym porozumieniem forsującym politykę już nie tyle zaciskania pasa, co brutalnego sznurowania duszącego gorsetu?

Rozdział I. Grimbo

Syriza wygrała wybory w końcu stycznia tego roku. Została wybrana, bo mówiła „nie” agresywnej polityce oszczędności, którą w zamian za dwa pakiety pomocowe narzuciła jej Trojka – Komisja Europejska (KE), Europejski Bank Centralny (EBC) i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW). Premierem został Cipras, a ministrem finansów Janis Warufakis. Panowie zaraz po przejęciu władzy porzucili politykę cięć. W Europie wywołało to święte oburzenie. Wierzyciele przestrzegli, że wypłacą ostatnią transzę z drugiego pakietu pomocowego potrzebną rządowi Syrizy do spłaty potężnych pożyczek zaciągniętych przez poprzedników, ale tylko jeśli uzgodnione wcześniej reformy oszczędnościowe zostaną utrzymane. Ponieważ drugi bailout kończył się zaraz po wyborach, wierzyciele, czyli przede wszystkim strefa euro z Niemcami na czele, dali rządowi Syrizy czas na negocjacje. Pakiet został przedłużony do końca czerwca. Do tego czasu Grecja musiała dojść do porozumienia ze swoimi kredytodawcami. Kraj wszedł w kilkumiesięczny okres zawieszenia nazywany Grimbo od angielskiego słowa „limbo”, oznaczającego stan niepewności.

To, jak przebiegały rozmowy, zarysował Warufakis w najnowszym wywiadzie dla brytyjskiego tygodnika „New Statesman”. Według niego trudno w ogóle nazwać je negocjacjami. - Starałem się na spotkaniach Eurogrupy (19 ministrów finansów państw strefy euro – przyp. red.) rozmawiać o ekonomii. Nikt tam tego nie robi – wyznał. Warufakis przekonywał, że duszące gospodarkę oszczędności sprawiają, że grecki dług staje się jeszcze bardziej niespłacalny. - To nie chodzi o to, że źle poszło. Spotkałem się z kategoryczną odmową zaangażowania w dyskusje ekonomiczne. Kategoryczną. Przedstawiasz swój punkt widzenia, nad którym pracowałeś, aby był spójny logicznie, a spotykasz się z pustym spojrzeniem. To tak, jakbyś w ogóle nic nie powiedział. To, co mówisz, nie ma związku z tym, co mówią oni. Równie dobrze mógłbyś zaśpiewać im hymn szwedzki, dostałbyś tę samą odpowiedź – stwierdził były minister.

Na początku Syriza chciała dogadać trzy lub cztery reformy, które od razu mogłyby zostać przyjęte, w zamian za pewne ustępstwa w finansowaniu greckich banków. Jednak wierzyciele, chociaż skarżyli się mediom, że Syriza nic nie robi, naciskali na całościowe porozumienie. O niczym innym nie chcieli słyszeć. Nie chcieli też słyszeć o żadnych zmianach warunków pomocy. Według Warufakisa minister finansów Niemiec Wolfgang Schäuble wierzył, że nawet zmiana sytuacji politycznej i rządu nie daje prawa do zmiany zasad gry. - Wtedy zapytałem: może w ogóle nie powinno się organizować wyborów w zadłużonych krajach? Nie otrzymałem odpowiedzi, ale ich pogląd był taki: tak, to byłby dobry pomysł, ale trudny do realizacji. Więc albo podpisujecie, albo was nie ma – powiedział Warufakis.

Niekiedy dostawał wsparcie, ale głównie ze strony szefowej MFW Christine Lagarde. Kiedy zamykały się drzwi na spotkaniach Eurogrupy, Warufakis patrzył w oczy osobom, które sugerowały: masz rację w tym, co mówisz, ale i tak cię zmiażdżymy. Były minister zdradził, że te kraje, od których można by oczekiwać pewnej empatii, jak mające problemy finansowe Portugalia czy Hiszpania, okazywały się największymi wrogami. Sukces negocjacyjny Grecji byłby ich największym koszmarem. Kraje te zgodziły się bowiem zacisnąć pasa i nie chciały wyjść na frajerów. Tamtejsi politycy nie wiedzieliby, co odpowiedzieć swoim obywatelom, kiedy by ich zapytano, czemu oni też nie negocjowali tak jak Grecy.

Jednak to nieunurzane w kryzysie państwa trzęsły eurogrupą. Według Warufakisa dyrygentem tej orkiestry jest Schäuble. Jedynie francuski minister finansów Michel Sapin w delikatny sposób próbował wtrącać się w słowotok Niemców. Ale na koniec i tak to Schäuble decydował, jak będzie. Inaczej było z Angelą Merkel, która starała się pocieszać Greków i obiecywała, że nie pozwoli zrobić im krzywdy. W czasie finału negocjacji wypłynęły dokumenty wskazujące, że Schäuble chciał czasowego wyjścia Grecji ze strefy euro. Sam Cipras w najnowszym wywiadzie dla kanału telewizji publicznej ERT-1 przyznał, że o tym planie Schäublego dowiedział się już w kwietniu, jednak Angela Merkel zapewniła go, że chciałaby tego uniknąć.

Ostatecznie głos Merkel przeważył. Znamienne, że zawarte z Grecją porozumienie zostało przez Schäublego negatywnie ocenione. I jest to pierwszy raz, kiedy minister finansów publicznie dystansuje się od kanclerz.

Rozdział II. Greferendum

Negocjacje niewiele dały. 25 czerwca wierzyciele zaproponowali finalną wersję swoich propozycji reform oszczędnościowych, które dla rządu Syrizy okazały się nie do przełknięcia. Cipras wobec tego rozpisał referendum, w którym zapytał obywateli, czy godzą się na warunki wierzycieli. W tym samym czasie, aby przerwać szturm zaniepokojonych Greków na banki, wszystkie placówki zamknięto i wprowadzono limit wypłat gotówki z bankomatów do 60 euro. Część banków otwarto chwilę potem, ale tylko dla emerytów – wielu z nich nie ma bowiem kart płatniczych. Seniorzy mogli wypłacić maksymalnie 120 euro tygodniowo. Równolegle wprowadzono ograniczenia w przepływie kapitału. Zaraz potem, 1 lipca, wobec niespłacenia raty kredytu do MFW Grecja stała się niewypłacalna. Mimo to EBC utrzymał awaryjne pożyczki, dzięki którym w szkatułach greckich banków były w ogóle jeszcze jakieś pieniądze. Bank czekał na jakieś przesilenie w negocjacjach. Nie wysłuchał jednak prośby Greków, aby zwiększyć to finansowanie, co by pozwoliło banki otworzyć.

Referendum odbyło się 5 lipca. 61,3 proc. Greków opowiedziało się przeciwko reformom. Na ulicach fetowano wielkie zwycięstwo. Tymczasem, jak wyznał Warufakis w wywiadzie dla australijskiego radia ABC, w siedzibie rządu panowała atmosfera żałoby. - W tym momencie powiedziałem premierowi: jeśli chcesz użyć siły demokracji poza tym budynkiem, możesz na mnie liczyć. Ale jeśli nie jesteś w stanie udźwignąć tego majestatycznego „nie” wobec irracjonalnej propozycji naszych europejskich partnerów, to się stąd wymknę – powiedział Warufakis. Minister finansów uważał, że tak silny mandat, jaki Syriza uzyskała w referendum, upoważnia ją do ostrej gry.

Warufakis szykował się do Grexitu. Z jego wywiadu dla „New Statesmana” wynika, że po tym, gdy EBC zagrał ostro, wywierając presję na greckich władzach poprzez zmuszenie ich do zamknięcia banków, Warufakis też chciał odpowiedzieć ostro. Planował mianowicie puścić w obieg tymczasową walutę w formie bonów albo chociaż to zapowiedzieć, obciąć zadłużenie wynikające z greckich obligacji będących własnością EBC lub to zapowiedzieć, a także przejąć kontrolę nad greckim bankiem centralnym. Rząd powołał nawet tajny pięcioosobowy zespół przygotowujący kraj na wyjście ze strefy euro. Początkowo mógłby to być blef w celu wynegocjowania lepszych warunków, ale mogłoby się też skończyć faktycznym Grexitem, którego Warufakis nie uważał za czarny scenariusz. Chociaż nie mógł dać gwarancji, że Grexit będzie lepszą alternatywą. - Nie jestem pewien, czy sobie z tym byśmy poradzili, bo zarządzanie upadkiem unii walutowej wymaga wielkiej wiedzy, nie jestem pewien, czy poradzilibyśmy sobie bez pomocy z zewnątrz – wyznał.

W referendalny wieczór ścisłe kierownictwo Syrizy, składające się z sześciu osób, głosowało nad tym pomysłem. Większością głosów cztery do dwóch plan Warufakisa odrzucono. Wobec braku gwarancji powodzenia Grexitu Cipras przestraszył się upadku państwa. - Tamtej nocy rząd zdecydował, że wola ludu, to zdecydowane „nie”, nie wzmocni [mojego] energetycznego podejścia. Zamiast tego […] premier zaakceptował założenie, że cokolwiek zrobi druga strona, my nie zrobimy niczego, co by kwestionowało jej propozycje – wyznał Warufakis.

Następnego dnia odszedł z rządu. A Cipras zasiadł do stołu negocjacyjnego z wierzycielami. Zaproponował paczkę reform odrzuconych w referendum w zamian za trzeci pakiet pomocowy, uznając, że resztki z drugiego bailoutu już nie wystarczą dla ratowania kraju. W końcu do trzech razy sztuka.

Rozdział III. aGreekment

Po 17-godzinnym maratonie Cipras zawarł w poniedziałek z wierzycielami porozumienie nazwane przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska „aGreekment” (od ang. agreement). W zamian za pożyczkę, maksymalnie wynoszącą 86 mld euro, Cipras zgodził się wprowadzić reformy, które są jeszcze ostrzejsze od tych odrzuconych w referendum, przekazać 50 mld euro państwowych aktywów „w zastaw” do specjalnego funduszu powierniczego nadzorowanego przez instytucje europejskie, który je sprywatyzuje, a także pogodzić się z tym, że dług Grecji nie zostanie nominalnie zmniejszony. Brutalne potraktowanie Ciprasa przez europejskich przywódców porównuje się nawet do waterboardingu, czyli tortury polegającej na podtapianiu, a samo porozumienie do traktatu wersalskiego, upokarzającego dla Niemiec porozumienia kończącego I wojnę światową. Cipras zgodził się w zasadzie na wszystko, czego żądali wierzyciele.

Dzień przed głosowaniem w parlamencie Cipras sam zabrał głos. W wywiadzie dla ERT-1 potwierdził, że był zszokowany zachowaniem swoich europejskich partnerów w czasie negocjacji. Choć miał też wsparcie ze strony Francji, Cypru, Austrii i Włoch, które były największym obrońcą Aten.

Powiedział, że bierze odpowiedzialność za podpisanie dokumentu, w który jednak nie wierzy. - To złe porozumienie, ale nie było lepszej opcji, aby uratować Grecję – stwierdził. Zdradził, że spotykał się z przywódcami USA, Rosji oraz Chin. Żaden z nich nie zachęcał go do opuszczenia strefy euro i nie oferował pomocy. - Nigdy nie miałem planu B – wyznał Cipras i dodał, że powrót do drachmy miałby dewastujący wpływ na Grecję. Wspomniał też, że Warufakis jest wytrawnym ekonomistą i dobrym człowiekiem, ale już niekoniecznie dobrym politykiem.

Cipras wierzy, że porozumienie zakończy kryzys w Grecji. Warufakis wprost przeciwnie. Dobrzy politycy zawsze z jakichś powodów są większymi optymistami od dobrych ekonomistów.

...

Cipras to nie polityk tylko demagog. To był tylko cyrk aby nie stracić w oczach wyborców. Ale to się zemści na UE.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:26, 17 Lip 2015    Temat postu:

Rafał Woś: No i zrobili z nas eurosceptyków
Rafał Woś
17 lipca 2015, 03:44
- Myślicie, że kryzys grecki niczego nie zmienił? Przecież w końcu się „dogadali”, prawda? To zastanówcie się teraz, czy po tym wszystkim da się jeszcze być euroentuzjastą? Albo przynajmniej eurooptymistą? – pisze dla Wirtualnej Polski Rafał Woś. Publicysta opisuje kulisy negocjacji UE z Grecją, cytuje fragmenty wywiadu z byłym greckim ministrem finansów oraz zastanawia się, co powinni sądzić o "greckiej tragedii" Polacy. Jak zmieniła ona nasz stosunek do Unii Europejskiej? Czy wpłynęła na podziały między nami?

Jestem świeżo po lekturze pierwszego wywiadu, jakiego po rezygnacji z urzędu były już grecki minister finansów Janis Warufakis udzielił „New Statesmanowi”. Pasjonujące czytadło.

Na przykład obrazek z pierwszego spotkania eurogrupy po dojściu do władzy Syrizy: „Nie będziemy negocjować nowych warunków programu pomocowego dla Grecji, bo ten program został już ustalony z waszymi poprzednikami. Jak będziemy negocjować z każdym nowym rządem to nigdy nic nie ustalimy” – mówi twardo niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. „Ale nasz rząd właśnie dlatego wygrał demokratyczne wybory, że chcemy negocjować na nowo” – odpowiada Warufakis. Na to dostaje sugestię, że albo Grecja bierze to, co jest, albo wynocha ze strefy euro.

Warufakis pyta więc retorycznie: „no to może w takim razie zrezygnujemy z wyborów parlamentarnych w krajach zadłużonych?”. Ale zamiast zapewnień, że „tak, oczywiście szanujemy demokratycznych wyborców w kraju członkowskim” Warufakis trafia na ciszę. I uświadamia sobie, że zakaz wyborów w krajach zadłużonych – zdaniem jego rozmówców - faktycznie byłby dobrym pomysłem. Tylko jakoś nie wypada im tego powiedzieć głośno.

Mimo to próbują negocjować. Warufakis na kolejnych spotkaniach mówi, żeby się dogadać co do dwóch, trzech kluczowych reform, które będzie można szybko przeforsować. Eurogrupa tego nie chce. Ich zdaniem porozumienie musi być szerokie i obejmować wszystkie tematy. Mówią: „chcemy wszystkie informacje o waszych podatkach bezpośrednich”. Grecy dają im te informacje i przedstawiają propozycje reform. Eurogrupa je odrzuca, ale nie wychodzi z żadną kontrpropozycją. Zamiast tego domaga się danych na temat prywatyzacji. I historia się powtarza.

Grecy gromadzą dane i proponują, ale Europa to odrzuca. I żąda otwarcia kolejnego rozdziału. Warufakis zaczyna tracić wiarę w sens tych negocjacji. Żali się, że przedstawiane przez nich racjonalne argumenty ekonomiczne (jak choćby to, że głębokie oszczędności w czasie głębokiej recesji przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego) trafiają w próżnię. „Równie dobrze mógłbym śpiewać szwedzki hymn narodowy. Efekt byłby taki sam” – mówi minister.

Albo jeszcze inny moment. Znużony oporem przewodniczący eurogrupy, Jerome Dissjelbloem, decyduje, że miarka się przebrała i trzeba wysłać jasny sygnał, że Grecja jest coraz bardziej izolowana. Podejmuje więc decyzję o wykluczeniu Warufakisa z posiedzenia. Ale Grek nie jest w ciemię bity i prosi o podstawę prawną takiej decyzji. Konsternacja. Nerwowe telefony. W końcu ktoś podaje mu telefon. Po drugiej stronie jest anonimowy ekspert, który mówi tak: „no cóż, z punktu widzenia prawa międzynarodowego eurogrupa właściwie nie istnieje, więc… nie ma takiego zakazu”.

Oczywiście Warufakis może w cytowanym wywiadzie zmyślać albo koloryzować. Choć właściwie, po co miałby to robić? W polityce jest tylko na chwilę i zaraz wróci na swój uniwersytet w Teksasie, gdzie zajmie się ekonomią gier komputerowych (to jego konik). Na dodatek jego relacja nie jest jedyna. Każdy, kto przez kilka ostatnich miesięcy bliżej przyglądał się kryzysowi greckiemu, wie, że ta opowieść dosyć dobrze oddaje relacje panujące obecnie w strefie euro. Aż po ostatni szczyt po którym nawet postronni obserwatorzy przyznali, że grecki premier Cipras został tam poddany „intensywnemu mentalnemu waterboardingowi”. A z demokratycznie wybranym rządem Syrizy od początku nikt nie zamierzał negocjować. Bo to przecież tylko ośmieliłoby podobne – domagające się gruntownej reformy w strefie euro - ruchy polityczne w takich krajach jak Hiszpania czy Włochy. A nie daj Boże i we Francji.

Co powinni o tym wszystkim sądzić Polacy? Wiele zależy od tego, do którego z dwóch wielkich obozów do tej pory, drogi czytelniku, należałeś. Jeśli od zawsze byłeś eurosceptykiem, zapewne triumfujesz, chichocząc pod nosem: „a nie mówiłem”. Ale co z wielkim obozem polskich euroentuzjastów, który – takie mam wrażenie – dominował jednak w polskiej przestrzeni publicznej przez ostatnią dekadę z okładem? W tym czasie eurooptymistom udała się przecież nie lada sztuka. Zdołali przekonać opinię publiczną, że eurosceptycyzm jest przejawem polskich kompleksów, irracjonalnych historycznych lęków oraz atawistycznej ksenofobii. I w tym sporze to my, euroentuzjaści, jesteśmy tymi racjonalnymi i twardo stąpającymi po ziemi.

A jak to wygląda po Grecji? Nie najlepiej. Bo po tym kryzysie mamy Europę, która w momencie próby wyrzekła się zasad, na których miała być budowana. Nie okazała się ani demokratyczna ani solidarna. Żeby potrafiła chociaż być dobrze naoliwioną i sprawną machiną. Ale i tu pudło. Przynajmniej patrząc na efekty dotychczasowej polityki antykryzysowej stosowanej wobec Grecji. Zamiast tego widzimy Unię, która podyktowała „porozumienie” leżące tylko w interesie najsilniejszych, i która jak ognia boi się zmian o regułach funkcjonowanie strefy euro, choć te reguły ewidentnie zawodzą.

Czy po czymś takim można być u nas jeszcze euroentuzjastą? Próbować można, ale to z kolei musi zakładać skopanie leżącego i obwinienie o całe zło greckiej lekkomyślności i ich „życia ponad stan”. Tylko, że jest to pozycja wprawdzie łatwa do wypowiedzenia, ale maksymalnie trudna do uczciwej obrony.

Jeśli więc ktoś chce dziś na trzeźwo poukładać swój stosunek do Europy to coraz częściej patrzy w lustro i się… dziwi. Bo mimowolnie zaczyna dostrzegać w nim tego straszliwego i barbarzyńskiego eurosceptyka. Nawet jeśli wcześniej z tym samym eurosceptycyzmem walczył i uważał go za niedzisiejszy. I to jest najważniejsza zmiana, którą przyniosła nam grecka tragedia. Jak dotąd. Bo z pewnością to jeszcze nie koniec.

Rafał Woś dla Wirtualnej Polski

Rafał Woś - publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”, autor „Dziecięcej choroby liberalizmu”, laureat Nagrody Fikusa 2015.

...

Dopiero teraz zaczynacie myśleć? Ja nad tym myślałem w 2003 głosując na NIE! dla UE. Słuchajcie co się do was mówi i nie kombinujcie po swojemu bo kombinujecie głupio.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy