Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Taczka na złodziei spółdzielczych!!!To jest to!
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:59, 06 Sie 2013    Temat postu:

"Rzeczpospolita": ogródki do rozdania

Posłowie PO chcą uwłaszczenia dla działkowców. Gminy i Polski Związek Działkowców na razie mówią "nie" – donosi "Rzeczpospolita". Projekt nowej ustawy działkowej, przygotowany przez podkomisję sejmową, przewiduje wykup ogródków. Z przywileju skorzystają jednak nieliczni - ostrzega Polski Związek Działkowców (PZD).

- Chcemy, by na wniosek działkowca Polski Związek Działkowców (lub stowarzyszenia, które w przyszłości powstaną) miał obowiązek przenieść na niego tytuł prawny do gruntu pod ogródkiem - tłumaczy posłanka PO Krystyna Sibińska z podkomisji, która opracowała projekt nowej ustawy działkowej.

Uwłaszczenie byłoby bezpłatne, działkowiec nie pokrywałby nawet kosztów notarialnych. Dla takiej działki będzie można założyć księgę wieczystą, a nawet ją sprzedać.

- Jeden działkowiec dostanie prawo do jednej działki, a grunty w ogrodach będzie można wykorzystywać tylko na wypoczynek i rekreację - dodaje posłanka Sibińska. Projekt przewiduje także zakaz mieszkania na stałe na działkach.

- Hasło "uwłaszczenie działkowców za darmo" jest bardzo atrakcyjne. Gorzej z zawartością tej propozycji - uważa Bartłomiej Piech, radca prawny PZD. Według niego, tylko 63 proc, działkowców będzie mogło skorzystać z uwłaszczenia.

Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".

>>>

Oczywiscie uwlaszczyc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:08, 12 Lis 2013    Temat postu:

Spółdzielnie nie chcą zmian. A lokatorzy?

Władze spółdzielni mieszkaniowych zebrały w całym kraju 41 tysięcy podpisów i zawiozły do Sejmu, by spółdzielnie te zostawić w spokoju - informuje "Dziennik Zachodni".

Projektowane zmiany w prawie spółdzielczym, inicjowane przez PO, prowadzą do ograniczenia władzy prezesów i ich ludzi, a może nawet do wyeliminowania ich z rynku. Dlatego prezesi głoszą, że to jest zamach na majątek spółdzielców, bo spółdzielnie mają być zastąpione przez wspólnoty mieszkaniowe. Pod rządami obecnego prawa też to przekształcenie jest możliwe, ale by blok został wspólnotą, potrzebna jest zgoda 51 proc. właścicieli lokali. Według projektowanych zmian, wspólnoty mogą powstać już z chwilą wyodrębnienia pierwszego lokalu.

Poseł PO Borys Budka wyjaśnił gazecie, że: "Jeżeli ktoś kupi swoje "M" w bloku, w którym większość osób nie przekształciła prawa do mieszkania, jako właściciel nie ma żadnego wpływu na to, jak wydatkowane są jego środki. Nie ma możliwości rozliczenia zarządcy, czyli spółdzielni, z obowiązków. Dlatego potrzebne są zmiany".

Już teraz majątek spółdzielni jest własnością jej członków. W niektórych spółdzielniach zarządy o tym zapomniały. I teraz przekonują, że bronią spółdzielców przed jego utratą - czytamy w gazecie.

...

Te 51 tys podpisow to kolesie prezesow wraz z rodzinami ktorzy zyja ze spoldzielcow . Klasyczne mafie bo wladza w spoldzielni plus dzialalnosc gospodarcza i nierzadko lamanie prawa sa w jednym . A to klasyczne definicja mafii .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:04, 21 Lis 2013    Temat postu:

Warszawa: rachunek za wodę przypłacił zawałem

Emeryt dostał rachunek za wodę na pięć tysięcy złotych

"Gazeta Wyborcza" opisuje przypadek pewnego emeryta z warszawskiej Ochoty, który trafił do szpitala po tym, jak zobaczył swój rachunek za wodę - w wysokości pięciu tysięcy złotych. Pan Piotr doznał czwartego zawału serca w życiu. - Spółdzielnia wpędzi mnie do grobu - mówi w rozmowie z "GW".

Pan Piotr od pięćdziesięciu lat należy do Pierwszej Wojskowej Spółdzielni Mieszkaniowej. Przez wiele lat nie narzekał na swoją spółdzielnię. Aż do czasu, gdy za rok 2012 wyliczono mu rachunek za wodę na kwotę 1780 zł. Przez wiele miesięcy próbował dowiedzieć się, ile rzekomo zużył wody. Spółdzielnia nie chciała udzielić mu takiej informacji.

Kiedy w końcu sprawę wyjaśniono, okazało się, że rzekomo zużywa 161 metrów sześciennych wody.

- To niedorzeczne - denerwuje się emeryt - Taką ilością można by napełnić basen! - Mieszkam sam, piorę w pralni, jakim cudem byłbym w stanie zużyć tyle wody?! - dodaje.

W tym roku kolejne wezwanie do zapłaty tym razem na 5 tysięcy zł przypłacił czwartym zawałem w życiu.

Mężczyzna podejrzewa, że w ten sposób spółdzielnia karze go za to, że 10 lat temu razem z innymi lokatorami nie zgodził się na instalację w mieszkaniu wodomierza.

- Nie chciałem, żeby mi kuli ściany - przyznaje.

- To bzdura. Spółdzielnia nie karze nikogo za brak wodomierzy. Zresztą u tego lokatora zainstalowano w końcu wodomierz w listopadzie zeszłego roku - podaje wiceprezes spółdzielni i zarówno pierwsza księgowa, która prosi jednak o nieujawnianie swojego nazwiska.

- Tak, zgodziłem się w końcu na instalację wodomierza, ponieważ miałem już dość wmawiania mi, że zużywam tak wielkie ilości wody - mówi pan Piotr "Gazecie Wyborczej".

Rzecznik miejskich wodociągów Roman Bugaj sugeruje, że problemy mężczyzny mogą wynikać nie tylko z faktu, że został rozliczony ryczałtem.

- Bywa, że płaci się za wodę płynącą z nieszczelnej spłuczki lub kranu sąsiada - uczula Bugaj - Warto więc zainstalować wodomierz i płacić za wodę zużytą tylko u siebie.

...

Wyborcza znow o sukcesach trans deformacji . Oto spoldzielnie . Plac i siedz cicho .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:10, 29 Lis 2013    Temat postu:

Szefowie spółdzielni mieszkaniowej podejrzani o niegospodarność

Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia -

Do 10 lat więzienia grozi 64-letniemu prezesowi i 55-letniemu wiceprezesowi jednej z łódzkich spółdzielni mieszkaniowych, którym prokuratura zarzuciła tzw. karalną niegospodarność - poinformował dzisiaj rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Zwrócił on uwagę, że śledztwo w tej sprawie wszczęte zostało w grudniu 2012 r. po zawiadomieniu skierowanym przez łódzki magistrat.

-W postępowaniu tym badana jest kwestia szeregu decyzji podejmowanych przez władze spółdzielni, a związanych z gospodarowaniem jej środkami - wyjaśnił rzecznik.

Na początku 2009 r. Spółdzielnia Mieszkaniowa Śródmieście zakupiła od miasta działki z 98 proc. bonifikatą w celu ustanowienia odrębnej własności lokali na rzecz jej członków. Były to atrakcyjne parcele znajdujące się w ścisłym centrum miasta m.in. ul. Piotrkowskiej, Wigury, Nawrot i Sienkiewicza.

Według prokuratury podejrzani w ub. roku, reprezentując spółdzielnię, przenieśli własność działek na rzecz innych podmiotów i w celu, który nie mieścił się w udzielonej bonifikacie. Zdaniem śledczych mogło dojść do przestępstwa tzw. karalnej niegospodarności.

Jak informuje Kopania, trwa postępowanie dowodowe. Wyjaśnienia wymaga szereg transakcji realizowanych przez władze spółdzielni. Dodał, że obecnie trwa przesłuchanie podejrzanych.

Adam Kolasa z łódzkiej policji poinformował, że mężczyźni zostali zatrzymani dzisiaj rano w swoich mieszkaniach na terenie dzielnic Bałuty i Widzew. Policja zabezpieczyła, zarówno w mieszkaniach jak i w siedzibie spółdzielni, dokumenty, na podstawie, których śledczy oszacują straty, jakie poniosła spółdzielnia.

...

Praktycznie wszystkie spoldzielnie trzeba sprawdzic ! To dopiero wyjdzie szambo !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:01, 12 Gru 2013    Temat postu:

Tomasz Pajączek | Onet
Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast" buduje pałac za pieniądze lokatorów

Ile może kosztować przystosowanie istniejącego już budynku na potrzeby nowej siedziby spółdzielni? Sporo. Przykład Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" we Wrocławiu pokazuje, że może to być nawet 1,7 mln złotych. A za adaptację budynku przy ul. Bulwar Ikara w dużej mierze zapłacą mieszkańcy.

Do tej pory Spółdzielni Mieszkaniowej "Piast" mieściła się przy ul. Benedyktyńskiej we Wrocławiu, ale od kilku dni spółdzielnia ma już nową siedzibę przy ul. Bulwar Ikara (na osiedlu Kosmonautów). Prace adaptacyjne w budynku po byłej przychodni właśnie się zakończyły.

Mieszkańcy osiedla Kosmonautów z przeprowadzki spółdzielni mogą być zadowoleni, bo do siedziby na Benedyktyńską mieli dosyć daleko i musieli specjalnie dojeżdżać. Teraz będzie inaczej, bo ponad 80 procent wszystkich członków spółdzielni mieszka na osiedlu Kosmonautów. Podobnie jak sam prezes spółdzielni – Jacek Kludacz, który mieszka przy ul. Bajana.

W jednym z wywiadów Jacek Kludacz – prezes SM "Piast" tłumaczył, że spółdzielnia zmienia siedzibę, bo chce zbliżyć się do mieszkańców. A jak pokazują opinie mieszkańców, jest co zmieniać i nad czym pracować. "SM "Piast" jest jedyną w swoim rodzaju spółdzielnią mieszkaniową – zawsze jak najdalej od lokatorskich problemów i zawsze jak najbliżej lokatorskich pieniędzy. Środki na fundusze remontowe przepadają, długi rosną, a satysfakcja mieszkańców z każdym dniem maleje" – takie wypowiedzi bez trudu można przeczytać na forach internetowych.

Zgodnie z planem siedziba spółdzielni z Benedyktyńskiej na Bulwar Ikara miała zostać przeniesiona już kilka miesięcy temu. Z początku mówiło się, że adaptacja nowej siedziby w budynku po byłej przychodni może kosztować w granicach 300-400 tysięcy złotych. – Takie koszty przedstawiał prezes jeszcze w sierpniu 2012 roku, przedstawiając do akceptacji pomysł zmiany siedziby – mówi jeden z członków Rady Nadzorczej spółdzielni proszący o anonimowość.
Ale wydatki na przystosowanie nowej siedziby na potrzeby spółdzielni zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie. Z 300-400 tysięcy szybko zrobiła się kwota 700 tysięcy złotych. Później był milion i półtora miliona. – Dziś to już 1,7 miliona złotych – dodaje nasz rozmówca.

Przeprowadzka SM "Piast" miała być sfinansowana ze sprzedaży dwóch lokali – po byłej siedzibie administracji Osiedla 3 (przy ul. Drzewieckiego) oraz po byłej siedzibie administracji Osiedla 5 (przy ul. Hynka). - Ale za obie nieruchomości spółdzielnia otrzymała niespełna 500 tysięcy złotych – wyjaśnia. Do pokrycia kosztów adaptacji budynku przy ul. Bulwar Ikara brakuje więc 1,2 mln złotych.

- Prawda jest taka, że wszyscy mieszkańcy spółdzielni złożą się na nową siedzibę, bo brakujące środki zostaną wykorzystane z funduszu remontowego – zaznacza.

A jak przekonują mieszkańcy spółdzielni, opłaty cały czas idą w górę. Kolejne podwyżki czynszu zapowiedziano już od marca.

Jeszcze do niedawna w ramach SM "Piast" istniały trzy organy reprezentujące mieszkańców Osiedla – Rada Osiedla 1 (Śródmieście), Rada Osiedla Kosmonautów 3 i Rada Osiedla Kosmonautów 5. Ale tak było tylko do czasu.

W maju podczas ostatniego Walnego Zgromadzenia podjęto dwie całkowicie sprzeczne ze sobą uchwały. Najpierw wybrano nowych członków do wszystkich trzech Rad Osiedli, a chwilę po tym podjęto uchwałę o likwidacji Rad Osiedl Kosmonautów 3 i 5. Niewykluczone, że sprawą sprzecznych uchwał zajmie się sąd.

W miejsce zlikwidowanych Rad Osiedli 3 i 5 – powstała Rada Osiedla Kosmonautów, która do dziś nie może normalnie pracować, bo formalnie nikt w niej nie zasiada. 20 nowych członków wybrano do Rad Osiedli, które przestały istnieć. – Na tym właśnie polega cały absurd. Nikt nie powiedział, że członkowie do nowej Rady wejdą z automatu. Ta sytuacja najlepiej pokazuje, że w tej spółdzielni nie dzieje się zbyt dobrze – podkreśla.

Kolejne Walne Zgromadzenie zaczyna się dziś i potrwa do soboty. I to dopiero teraz, po 7 miesiącach, mają zostać wybrani członkowie do nowo powołanej Rady Osiedla Kosmonautów – w sumie 12 osób. – Prezes zapewne zechce wprowadzić tam swoich ludzi, ale w wyborach wystartują też kandydaci, którzy są w opozycji do niego – dalej mówi jeden z członków Rady Nadzorczej proszący o anonimowość.

Na Walnym Zgromadzeniu po raz kolejny może dojść do sytuacji absurdalnej, bo pod głosowanie poddany zostanie także projekt uchwały w sprawie likwidacji Rady Osiedla Kosmonautów i utworzenia z powrotem Rad Osiedli 3 i 5.

- Za przebieg Walnego Zgromadzenia odpowiada zarząd. Chcemy wytłumaczyć mieszkańcom, że w maju dokonano zamachu na Rady Osiedli 3 i 5 i dlatego teraz chcemy je przywrócić – dodaje.

SM "Piast" liczy około 6 tysięcy członków. Szacuje się, że w głosowaniu może uczestniczyć jedynie kilka proc. z nich. Zarówno o sprawy związane ze sprzecznymi uchwałami, jak i o przeprowadzkę chcieliśmy zapytać prezesa spółdzielni Jacka Kludacza, ale od miesiąca nie znalazł czasu, żeby z nami porozmawiać.

...

Typowa sytuacja . Ludzie nie chodza bo nie maja czasu a te kilka procent co chodzi to ... pracownicy spoldzielni z rodzinami ktorzy sami sie wybieraja do rad nadzorczych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:15, 17 Gru 2013    Temat postu:

Mieszkańcy spółdzielczych mieszkań w Słubicach: skąd te ceny śmieci?

Czemu śmieci tak podrożały?

- W ciągu roku opłaty za śmieci wzrosły nam o 150 procent - poskarżył się słubiczanin.

Mieszkaniec ul. Nadodrzańskiej (nie chciał nazwiska w gazecie) przyniósł nam swoje rachunki, żeby pokazać, jak spółdzielcom poszybowały w górę stawki za śmieci. - W styczniu płaciliśmy 6,65 zł od osoby, od marca do czerwca - 9,43 zł, a po wejściu w życie ustawy śmieciowej - 10 zł. Od grudnia mamy płacić 15 zł! To oznacza, że w ciągu roku stawki wzrosły o 150 procent - denerwuje się. I natychmiast oblicza: - W przypadku pięcioosobowej rodziny za śmieci trzeba będzie płacić 75 zł miesięcznie.

10 zł wynikało z faktu, że spółdzielcy zadeklarowali się, że będą segregować odpady. Nie wszyscy jednak to robili, dlatego miasto zażądało od władz spółdzielni korekty deklaracji. Zgodnie z uchwałą rady miejskiej za nieposegregowane śmieci płacić trzeba 15 zł. - W porządku - mówi mieszkaniec Nadodrzańskiej. - Ale przecież, przed wejściem w życie ustawy śmieciowej, odpady odbierała od nas ta sam firma i też płaciliśmy za nieposegregowane odpady. Skąd ta podwyżka? - pyta.

Zdenerwowania nie kryje też prezes spółdzielni mieszkaniowej Artur Smoleński.

- Przygotowaliśmy w tej sprawie pismo do rady miejskiej i burmistrza - mówi. - Chcemy wiedzieć, skąd się biorą te ceny. Za chwilę w górę idzie woda i odbiór ścieków, wzrastają również podatki, obniżamy koszty eksploatacji, ale składniki czynszu, na które nie mamy wpływu, idą w górę - mówi.

O wyjaśnienie poprosiliśmy szefa Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Ireneusza Woźniaka.

- Zdecydowanie wzrosły nam koszty odbioru śmieci, choćby dlatego, że kiedyś jechał po nie jeden samochód, a teraz, po każde wyselekcjonowane odpady, trzeba jechać ekstra - tłumaczy. Stale rośnie też opłata środowiskowa. Za każdą tonę nieposegregowanych śmieci płaci się ponad 115 zł, a wkrótce będzie to ponad 119 zł. Ponadto spółka musiała kupić nowe pojemniki, konieczne są inwestycje w sprzęt, bo wcześniej z powodu zbyt niskich stawek, PUK dopłacał do śmieci, kosztem właśnie inwestycji. - Posiadamy sprzęt, który ma 30-40 lat - mówi. Dlatego uważa, że radni przyjmując stawkę 15 zł, urealnili opłaty.

Burmistrz Tomasz Ciszewicz informuje, że jeżeli spółdzielnia będzie sortować odpady zostanie 10 zł. - Ludzie muszą się dogadać. My za nich tego nie zrobimy - komentuje.

Dodaje, że problem jest o wiele szerszy, bo 75 proc. słubiczan zadeklarowało, że będzie prowadzić selektywną zbiórkę, a w listopadzie zostało zebranych 21 ton śmieci posortowanych, 500 ton nieposortowanych i ok. 6 ton bio.

....

Tak to jest ze ,,spoldzielniami" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:16, 03 Sty 2014    Temat postu:

Chcą odwołać wiceprezydent Łodzi Agnieszkę Nowak

Grupa mieszkańców kilku łódzkich spółdzielni domaga się odwołania wiceprezydent miasta Agnieszki Nowak.

Ich zdaniem nie wywiązuje się ona prawidłowo ze swoich obowiązków - między innymi nie dba o wywłaszczanie się spółdzielców i nie reaguje w żaden sposób na nieprawidłowy obrót gruntami - choćby ten do jakiego miało dochodzić w spółdzielni Śródmieście. Dlatego złożyli petycję do prezydent Hanny Zdanowskiej, w której domagają się bezzwłocznego odwołania wiceprezydent ze stanowiska. - Warto pamiętać o tym, że wielkimi krokami zbliżają się wybory samorządowe. Spółdzielcy będą wiedzieli w jaki sposób rozliczyć obecną ekipę. Najwyższa pora, aby urzędnicy zrozumieli, że powołani zostali po to, by służyć mieszkańcom - mówili spółdzielcy.

Pod petycją o odwołanie wiceprezydent podpisało się 20 spółdzielców. Ich pełnomocniczka Agnieszka Wojciechowska zapowiada, że jeżeli prezydent Hanna Zdanowska nie podejmie szybkich decyzji w tej sprawie rozpoczną zbieranie podpisów pod petycją we wszystkich spółdzielniach.- Będziemy zbierali oświadczenia od każdego łodzianina, który czuje się oszukany przez urzędników - dodała Wojciechowska.

Miasto zawsze stało po stronie spółdzielców w walce z nieprawidłowościami w spółdzielniach – uważa wiceprezydent Łodzi Agnieszka Nowak. Według magistratu takie zarzuty i wniosek o dowołanie wiceprezydenta to zwykła manipulacja, której dopuszcza się pełnomocnik mieszkańców Agnieszka Wojciechowska dla własnych celów politycznych.

...

Niestety zlodzjejskie mafie kierujace spoldzielniami sa niezalezne od miasta i samorzadne . W praktyce jest to samowolka gangu ktory usunac moga tylko ludzie . A ci nie pojmuja zasad spoldzielni i kolko sie zamyka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:58, 25 Lut 2014    Temat postu:

Katarzyna Nylec | Onet
Mieszkańcy będzińskich osiedli kontra spółdzielnia

Niezadowoleni ze sposobów zarządzania zasobami mieszkaniowymi lokatorzy będzińskich osiedli wreszcie dopięli swego - zarejestrowali Stowarzyszenie Właścicieli Mieszkań Mój Dom. - Nasza oddolna inicjatywa skierowana jest przeciwko monopolowi spółdzielczemu, jaki da się zauważyć w wielu miastach naszego regionu. W naszym mieście taki monopol posiada Spółdzielnia Mieszkaniowa "Wspólnota" - podkreśla Marek Kopczacki, członek stowarzyszenia.

Do tej pory stowarzyszenie odbyło około 30 spotkań z mieszkańcami będzińskich osiedli. Założyli już jedną wspólnotę mieszkaniową - przy ulicy Kniewskiego 8. - Obecnie bardzo dynamicznie działają komitety społeczne wspierane przez nasze stowarzyszenie na jeszcze dwóch osiedlach: Zamkowe i Warpie - dodaje Kopczacki.

- Wspólnota powstała, co jest dowodem na to, że my właściciele zaczęliśmy myśleć w kategoriach właścicieli decydujących o swoim miejscu zamieszkania bez "opiekunów". Skoro tak, to daje to nie tylko nadzieję, ale pewność, że sam budynek, jak i jego otoczenie będziemy tak modernizować i zmieniać, aby nasze dzieci, a potem wnuki nie wstydziły się tutaj mieszkać - ocenia Jerzy Sobczyk, jeden z założycieli będzińskiej wspólnoty.

Przypomnijmy, że konflikt między lokatorami a władzami spółdzielni "Wspólnota" trwa od ponad roku. Zarząd spółdzielni zarzuca mieszkańcom, że ich działania mogą zagrozić bezpieczeństwu wszystkich lokatorów, zaś mieszkańcy skupieni wokół stowarzyszenia walczą o remonty, których ich zdaniem, nie prowadzono od ponad dekady. Czarę goryczy przelały spore dopłaty do centralnego ogrzewania. - We wspólnocie to my decydujemy, na jakie cele przeznaczamy nasze pieniądze i rozliczamy się z każdej wydanej złotówki. Pod rządami spółdzielni mamy związane ręce i wciąż jesteśmy zaskakiwani podwyżkami - uważają będzinianie.

>>>

BRAWO ! W calej Polsce trzeba wypieprzyc te mafie tych przesow co po 25 LAT !!! sa bez przerwy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:34, 26 Lut 2014    Temat postu:

Kurier Poranny

Jurowce: emerytka musi płacić prawie 400 złotych za ogrzewanie co miesiąc

To jakiś absurd. Nigdy nie zużywam tyle ciepła – przekonuje pani Danuta. Tym bardziej że powierzchnia jej mieszkania to 48,94 metra kwadratowego.

Danuta Topolan, emerytowana nauczycielka od 1968 roku mieszka w budynku szkoły w Jurowcach. – Od prawie dziesięciu lat bardzo wzrósł czynsz oraz opłaty za centralne ogrzewanie. Według moich wyliczeń aż o 135 procent – skarży się pani Danuta.

I pokazuje rachunki. Miesięcznie płaci 476,35 zł czynszu, w tym ogrzewanie pochłania aż 377,47 zł. – To jakiś absurd. Nigdy nie zużywam tyle ciepła – przekonuje pani Danuta. Tym bardziej że powierzchnia jej mieszkania to 48,94 metra kwadratowego. Nie rozumie więc skąd tak wysokie opłaty.

– U mnie wcale nie jest gorąco. W czasie mrozów termometr pokazuje od 13 do 15 stopni Celsjusza. Zimą muszę dogrzewać się piecykiem elektrycznym – opowiada emerytka.

Narzeka, że budynek, w którym mieszka, jest nieocieplony. Uważa, że ciepło ulatnia się przez ściany. Poza tym nie ma izolacji między fundamentem a ścianą.

– Centralne ogrzewanie dostosowane do palenia koksem i węglem przerobiono na olej opałowy, ale wadliwa instalacja została. Wymieniono tylko piec – zauważa emerytowana nauczycielka.

Mało tego podejrzewa też, że płaci za ogrzewanie szkolnych pomieszczeń. – W listopadzie 2013 roku odczytano licznik poboru ciepła. I wskazywał zużycie u mnie 24 jednostek, zaś w szkole 44 jednostek. To o czymś świadczy. Szkoła zajmuje 260 metrów kwadratowych powierzchni, czyli kilka razy więcej niż moje mieszkanie – dodaje pani Danuta.

W Szkole Podstawowej w Wasilkowie, do której należy filia w Jurowcach, usłyszeliśmy, że miesięczne rachunki za ogrzewanie to wyliczenia według zużycia ciepła za poprzedni rok. Szkoła i mieszkanie pani Topolan są oddzielnie ogrzewane. To oznacza, że system grzewczy nie jest ten sam.

Julita Januszkiewicz

...

Spoldzielnie cieplownie odczyty koszty stale . Koszmar co oni z nami robia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:32, 05 Cze 2014    Temat postu:

Gazeta Współczesna

Przerośl: spółdzielnia nie chce wynająć synowi mieszkania po zmarłej matce

Spółdzielnia nie chce wynająć synowi mieszkania po zmarłej matce - Archiwum/Gazeta Współczesna / Onet

- Prezes żąda, bym znalazł osobę godną zaufania, która zagwa­rantuje, że będę płacił czynsz - żali się zainteresowany Adam Or­łowski. - Rzecz w tym, że nikt nie chce tego zrobić, a ja tracę pie­niądze.

Ktoś musi poręczyć

Orłowski pochodzi z Przerośli. Od 1996 roku zajmuje dwupokojo­we mieszkania spółdzielcze. W przeszłości lokal ten należał do matki mężczyzny. Kobieta zmarła w lutym 2012 roku.

- Kilka dni po pogrzebie poszedłem do prezesa spółdzielni z proś­bą, by zawarł ze mną umowę najmu - opowiada nasz Czytelnik. - Stwierdził, żenajlepiej, by nic nie zmieniać. Nie chce ponosić kosztów związanych z zakupem nowej książeczki.

Do końca roku pozostało więc bez zmian. W 2013 Adam Orłowski ponowił prośbę o uregulowanie kwestii dotyczących najmu loka­lu. A wówczas prezes postawił warunek: podpisze umowę, jeśli Orłowski dostarczy do spółdzielni potwierdzone notarialnie zo­bowiązanie osoby godnej zaufania, że czynsz za lokal będzie re­gulowany w terminie.

- We wsi mieszkają moi krewni, ale trudno od nich oczekiwać, że będą za mnie cokolwiek poręczać - mówi Czytelnik. - Nie zgodzili się i nie mam do nich żalu. Tym bardziej, że musieliby jechać do biura notariusza, które mieści się w odległych o pond 20 kilome­trów Suwałkach.

Orłowski nie rozumie, skąd wzięły się oczekiwania prezesa spół­dzielni. Tym bardziej, że do tej pory nie zalegał z czynszem.

- Najpierw płacę rachunki, a to, co pozostanie, przeznaczam na je­dzenie - dodaje.

Rozmówca nie ukrywa, że dochody ma niewielkie. Gdyby był na­jemcą lokalu, to mógłby zabiegać w gminie o dodatek mieszkanio­wy. W tej chwili takiej możliwości nie ma, a miesięczny czynsz wynosi ponad 700złotych.

- Wygląda to tak, jakby spółdzielnia rzucała mi kłody pod nogi - dodaje rozmówca.

Może nie płacić czynszu

Henryk Zienda, prezes spółdzielni mieszkaniowej w Przerośli przyznaje, że prosił lokatora o dostarczenie dokumentu z biura notarialnego. Tłumaczy, że Orłowski nie ma stałej pracy, a to może doprowadzić do sytuacji, że przestanie płacić należny czynsz.

- Chcemy temu zapobiec - argumentuje.

Przyznaje, że z powodu braku umowy najmu rodzina nie może ubiegać się o dodatek mieszkaniowy.

- To sprawa gminy - zastrzega. - Natomiast ja muszę dbać o mają­tek spółdzielni.

Rafał Lejmel, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przerośli, zachęca Orłowskiego do kontaktu z pracownikiem so­cjalnym.

- Być może znajdziemy jakieś sposób na rozwiązanie tego proble­mu - zapowiada.

Nam udało się ustalić, że prawo spółdzielcze jest jednoznaczne. Prezes ma obowiązek podpisania umowy z Orłows-kim. Ten jed­nak powinien złożyć w spółdzielni stosowne dokumenty. I kilka dni temu tak właśnie się stało. Odpowiedzi na wniosek jeszcze nie ma.

...

Taa prezesi i spoldzielnie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:47, 17 Lip 2014    Temat postu:

Odwołany prezes Ryszard Kucharski zabarykadował się w spółdzielni "Kozanów IV"

Do kuriozalnej sytuacji doszło we wrocławskiej spółdzielni mieszkaniowej "Kozanów IV". Odwołany na walnym zgromadzeniu prezes, Ryszard Kucharski, nie uznał decyzji i zabarykadował się w budynku spółdzielni.

Od 25 czerwca do 10 lipca trwało walne zgromadzenie członków spółdzielni Kozanów IV, które w związku z dużą ich liczbą zostało podzielone na 10 części. Podczas zgromadzenia członkowie znaczną przewagą głosów odwołali dotychczasowy zarząd spółdzielni - Romualda Steca, Joannę Leońską i prezesa Ryszarda Kucharskiego oraz siedmiu członków 15-osobowej rady nadzorczej. W poniedziałek, 14 lipca, pozostała część rady nadzorczej wybrała nowy, tymczasowy zarząd, na którego czele stanął przewodniczący rady nadzorczej, Grzegorz Mikołajczyk.

Na oficjalnej stronie internetowej spółdzielni poinformowano, że jej siedziba jest zamknięta od wtorku, 15 lipca, do czwartku, 17 lipca. Powodem tego była decyzja zarządu (notabene odwołanego), wymuszona postępowaniem przewodniczącego rady nadzorczej, który miał ich zdaniem różnorakie działania publiczne ogłaszając, "iż to on jest teraz jednym, najważniejszym organem spółdzielni" - cytując treść komunikatu ze strony internetowej.

Administrator facebookowej strony "Kozanów IV portal niezależny" powiedział WP.PL, że jest to spowodowane faktem, iż odwołany prezes Kucharski nie godzi się z decyzją rady nadzorczej o tymczasowym zarządzie i czeka na potwierdzenie swojego usunięcia ze stanowiska przez kolegium, które zostało zwołane na 16 lipca, na godzinę 19.00.

Tymczasowy prezes, Grzegorz Mikołajczyk, nie mógł we wtorek wejść do budynku spółdzielni, ponieważ drzwi pilnowali ochroniarze . - Tym samym nie mógł panu Kucharskiemu wręczyć wypowiedzenia statusu członka zarządu, o którym zdecydowała rada nadzorcza - dodaje administrator "Kozanów IV portal niezależny".

W komunikacie na stronie spółdzielni można przeczytać, że Grzegorz Mikołajczyk zabrał z biura spółdzielni pieczątki. Jednak, jak się okazało, było to działanie prewencyjne, mające uniemożliwić odsuniętemu od stanowiska prezesowi decydowanie w imieniu spółdzielni. - Pieczątki zostały przez pana Mikołajczyka zalakowane. Jeśli dzisiejsze kolegium przywróci Kucharskiego na fotel prezesa zarządu, zostaną one zwrócone - mówi WP.PL wspomniany administrator portalu, który poinformował nas także o możliwości nieuczciwych działań, odbywających się za zamkniętymi drzwiami spółdzielni - Dostaliśmy wiadomość, że we wtorek wynoszono z siedziby spółdzielni dokumenty - dodaje.

Podczas rządów prezesa Kucharskiego miało miejsce kilka spraw, które można uznać za co najmniej kontrowersyjne. Jedna z nich dotyczy budowy bloku przy ul. Pałuckiej 42, o którym dwa lata temu pisała "Gazeta Wrocławska". Podczas walnego zgromadzenie pojawiło się podejrzenie, że budynek jest przyczyną długów spółdzielni. Prezes zaprzeczył, twierdząc, że został on postawiony za pieniądze jego przyszłych mieszkańców. Jest to dosyć mało wiarygodne, ponieważ w 2012 r. było w nim niezamieszkałych ponad 1/3 mieszkań, obecnie wciąż 6 mieszkań na 40 pozostaje pustych, więc koszty budowy nie mogłyby zostać w pełni pokryte tymi środkami.

Dodatkowo, Stowarzyszenie Członków Spółdzielni Kozanów przedstawiło na początku bieżącego roku ponad 6-milionowe zadłużenie spółdzielni, wynikające ze zobowiązań na rzecz między innymi dostawcy ciepła Fortum oraz firmy Trans-Formers, zajmującej się usuwaniem nieczystości. Spłata zadłużenia spadła na barki mieszkańców spółdzielni.

W razie podtrzymania decyzji o odwołaniu Ryszarda Kucharskiego ze stanowiska prezesa spółdzielni, do 15 września ma się zebrać kolejne walne zgromadzenie, które wybierze nowy zarząd spółdzielni. Jednak na środowe kolegium, które zadecyduje o przyszłości wcześniejszego zarządu, wedle uzyskanych przez WP.PL informacji, Ryszard Kucharski ma zamiar wezwać ochronę.

O dalszym przebiegu sprawy w spółdzielni "Kozanów IV" będziemy jeszcze informować.

...

Tak wyglądają spółdzielnie komuszki itp.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:08, 26 Lip 2014    Temat postu:

Prokuratura wspiera lokatorów pokrzywdzonych przez spółdzielnię

Katowicka prokuratura okręgowa wspiera lokatorów pokrzywdzonych działaniami spółdzielni mieszkaniowej "Sokolnia" z Sosnowca. Niezależnie od zarzutów postawionych m.in. jej kierownictwu, kieruje do sądu pozwy, by naprawiać bezprawne decyzje spółdzielni.

O dwóch kolejnych takich pozwach poinformowała PAP prok. Marta Zawada-Dybek z katowickiej prokuratury. Dotyczą one zawartych przez spółdzielnię umów, w których pominięto prawo najemców do pierwszeństwa zakupu zajmowanych przez nich lokali. Prokuratura domaga się ich unieważnienia.

Pierwsza z tych umów dotyczy sprzedaży przez spółdzielnię w grudniu 2010 r. nieruchomości wartych blisko 1,5 mln zł. Chodziło o budynki wraz z działkami przy sosnowieckich ulicach: Zagłębiowskiej, Przyjaciół Żołnierza, Wojska Polskiego, Mikołajczyka, Stoczniowców, 1 Maja, Kopalnianej i Mostowej. W styczniu 2011 r. spółdzielnia zamieniła natomiast udziały w mieszkaniach o wartości ponad 150 tys. zł przy sosnowieckich ulicach Lipowej i Zbrojnej.

Obu tych transakcji dokonano z naruszeniem prawa najemców do pierwszeństwa zakupu zajmowanych przez nich lokali, które wynika z ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Jak wyjaśniła PAP prok. Zawada-Dybek, sytuacja ta spełnia przesłanki art. 7 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z nim prokurator może zażądać wszczęcia postępowania w każdej sprawie lub włączyć się w każde trwające już postępowanie, jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego.

Na tej podstawie w skierowanych do sądu pozwach śledczy domagają się unieważnienia obu umów.

Nie jest to pierwszy przypadek podobnych działań prokuratury wobec "Sokolni" w interesie jej lokatorów. - Już kilka miesięcy temu wystąpiliśmy z pozwami o zapłatę (przez spółdzielnię - PAP) na rzecz osób pokrzywdzonych - często starszych (...). Sąd Rejonowy w Sosnowcu uwzględnił te powództwa i zasądził na rzecz najemców lokali łączną kwotę ponad 71,5 tys. zł - zaznaczyła prok. Zawada-Dybek.

W tamtym przypadku chodziło o pieniądze, które najemcy przekazali spółdzielni na poczet wykupu zajmowanych przez nich mieszkań. Spółdzielnia przyjmowała wpłaty, mimo że wcześniej sprzedała budynki, w których znajdują się te mieszkania. Prokurator uznał, że "Sokolnia" w ten sposób bezpodstawnie wzbogaciła się i zażądał, by zwróciła lokatorom wpłacone przez nich pieniądze.

Te pozwy cywilne są następstwem ustaleń śledztwa ws. nieprawidłowości w gospodarowaniu przez zarząd "Sokolni" jej mieniem. Zarzuty oszustwa na szkodę m.in. lokatorów i najemców mieszkań oraz niegospodarności na szkodę spółdzielni usłyszeli w nim była prezes spółdzielni i jeden z pracowników. B. prezes zarzucono też nierzetelne prowadzenie dokumentacji księgowej. Śledztwo być może zakończy się w tym roku.

Innym przykładem zaangażowania katowickiej prokuratury okręgowej w sprawę "pozakarną" - w tym przypadku administracyjną - był głośny przypadek próby reaktywacji spółki Giesche. Chodziło o grupę osób, które próbowały reaktywować przedwojenną spółkę, a potem występować o odszkodowanie lub zwrot jej znacjonalizowanego w PRL majątku, wartego 341 mln zł. Ich żądania w stosunku do Katowic dotyczyły ok. 30 proc. zurbanizowanej powierzchni miasta.

Sprawa zaczęła się od decyzji katowickiego sądu rejonowego sprzed kilku lat, który zgodził się na odbycie walnego zgromadzenia akcjonariuszy spółki. Dało ono początek jej reaktywacji - wybrano zarząd, który potem wystąpił o odszkodowanie lub zwrot majątku. Pierwotne postanowienie sądu rejonowego zaskarżyła prokuratura, wskazując, że w sprawie pojawiły się nowe okoliczności, a sama reaktywacja spółki był bezprawna.

Rozpatrując to odwołanie sąd rejonowy uwzględnił je. Tę decyzję z kolei zaskarżyły osoby, które reaktywowały spółkę, argumentując m.in., że skarga prokuratury była spóźniona. Katowicki sąd okręgowy ostatecznie oddalił ich apelację, wskazując m.in., że prokurator może złożyć skargę o wznowienie postępowania i przepisy pozwalają mu przystąpić do sprawy na każdym etapie.

...

Brawo im ! Oto wzór !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:58, 28 Lip 2014    Temat postu:

Katarzyna Nylec | Onet
Afera w spółdzielni: do sądu wpłynęły kolejne pozwy

Do sądu w Katowicach trafiły kolejne pozwy przeciwko Spółdzielni Mieszkaniowej "Sokolnia" -

Do Sądu Okręgowego w Katowicach trafiły kolejne pozwy prze­ciwko Spółdzielni Mieszkaniowej "Sokolnia" w Sosnowcu. Proku­ratura kierując pozwy do sądu, chce odzyskać bezprawnie sprze­dane mieszkania.

Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała do sądu dwa ko­lejne pozwy przeciwko spółdzielni.

Przypomnijmy. W grudniu 2010 roku sosnowiecka Spółdzielnia "Sokolnia" potajemnie sprzedała mieszkania lokatorów przedsię­biorcy. Wartość budynków wraz z działkami wyniosła 1 mln 495 tys. złotych. Zaledwie miesiąc później spółdzielnia zamieniła udziały w mieszkaniach wartych 150 tys. złotych na pieniądze. Mowa o mieszkaniach przy ul. Lipowej i Zbrojnej w Sosnowcu.

Transakcji dokonano z naruszeniem prawa najemców do pierw­szeństwa zakupu zajmowanych przez lokatorów mieszkań.

- Niezależnie od tego, przed dokonaniem tych transakcji spół­dzielnia podejmowała w tych samych datach i z tym samym nu­merem sprzeczne ze sobą uchwały. W obrocie prawnym pozosta­wały więc podwójne uchwały o różnobrzmiących treściach - co jest sprzeczne z prawem - twierdzą prokuratorzy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

W aktualnie skierowanych pozwach prokurator domaga się, by sąd unieważnił te dwie umowy.

W innych postępowaniach, Sąd Rejonowy w Sosnowcu uwzględ­nił powództwa Prokuratora Okręgowego w Katowicach i zasą­dził na rzecz trzech najemców lokali kwotę 71 tys. złotych. Cho­dzi o pieniądze, które lokatorzy od lutego do grudnia 2011 roku przekazali spółdzielni na poczet wykupu zajmowanych miesz­kań. - Spółdzielnia przyjmowała od nich wpłaty tytułem ceny na­bycia lokalu mieszkalnego, pomimo, że nie była już właścicielem budynków, gdzie te lokale się znajdowały. Budynki zostały wcze­śniej sprzedane. Prokurator uznał, iż w tym przypadku doszło po stronie spółdzielni do bezpodstawnego wzbogacenia, w związku z czym żądał zwrotu na rzecz najemców nienależnych świadczeń - zdradzają prokuratorzy.

Równocześnie Prokuratura Okręgowa w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w zakresie gospodarowa­nia przez zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej "Sokolnia" swoim mieniem. Zarzuty oszustwa na szkodę m.​in. lokatorów i niego­spodarności na szkodę spółdzielni przedstawiono Annie Cz., byłej prezes zarządu spółdzielni oraz przedsiębiorcy Ryszardowi Sz.

Anna Cz. usłyszała również zarzut nierzetelnego prowadzenia dokumentacji księgowej spółdzielni.

...

Normalka . Tak się robi ,,spółdzielnię" ... Na ogół to komuchy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:30, 31 Lip 2014    Temat postu:

Stefan Niesiołowski bez prądu. Wszystko przez długi spółdzielni

W związku z tym, że zarząd spółdzielni "Śródmieście" w Łodzi wciąż nie podpisał umowy z nowym dostawcą energii, w pobli­skich kamienicach odcięto prąd. Problem dotknął także posła Ste­fana Niesiołowskiego mieszkającego w jednej z nich.

Na razie elektryczności nie ma w niskich blokach, ale wkrótce może go zabraknąć także w większych wieżowcach. Oznacza to, że nie działają domofony, dzwonki do drzwi, czy bramy, a na klatkach schodowych jest zupełnie ciemno.

W jednej z takich kamienic w Śródmieściu w Łodzi mieszka także Stefan Niesiołowski. Poseł PO liczy, że "ludzie, którzy bezmyślnie zadłużali spółdzielnię, zostaną odpowiednio ukarani". Tymcza­sem mieszkańcy zarzucają Niesiołowskiemu, że zainteresował się sprawą dopiero w momencie, gdy problem dotknął jego same­go. Ten odpowiada, że to oszczerstwa i że wielokrotnie interwe­niował.

Umowa z poprzednim dostawcą energii przestała obowiązywać z końcem czerwca. Została wypowiedziana przez dostawcę, bo spół­dzielnia "Śródmieście" zalegała z opłatami. Zarząd nie podpisał nowej umowy, bo szukał tańszej alternatywy.

Sytuacja jest dynamiczna. Wyłączenia, jak zapewnia nowy do­stawca, będą wstrzymane, jak tylko dostanie podpisaną umowę. Na razie tylko niewielka część budynków spółdzielni nie ma do­stępu do energii, ale jeśli umowy dalej nie będzie, prądu zabrak­nie również w najwyższych wieżowcach.

...

Niesioł sam doświadczył raju jaki nam zbudował i zachwalał w TV ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:02, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Spółdzielnia decyduje, co oglądają lokatorzy

Spółdzielnie mieszkaniowe w całej Polsce dyskryminują operato­rów telekomunikacyjnych. Tak wynika z postępowań prowadzo­nych przez UOKiK - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Spółdzielnie mieszkaniowe utrudniają lub wręcz uniemożliwia­ją dostawcom internetu czy sygnału telewizyjnego działalność na swoim terenie. Od 2010 r. urząd wydał 21 decyzji w takich spra­wach, a w toku jest kolejnych sześć postępowań wyjaśniających. Decyzje prezesa UOKiK potwierdzają również sądy, które badają odwołania składane przez spółdzielnie.

Na monopolistycznych praktykach spółdzielni tracą przede wszystkim mieszkańcy. "Z punktu widzenia lokatora korzystne jest, żeby w jednym budynku usługi telekomunikacyjne mogło świadczyć jak najwięcej przedsiębiorców. Ich rywalizacja ozna­cza niższe ceny i większą dbałość o klienta" - zauważa Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK.

Jak ocenia adwokat Mariusz Zając, obecne uregulowania dają przedsiębiorcom telekomunikacyjnym instrument prawny gwa­rantujący dostęp do budynków mieszkalnych. Ale jak podkreśla ekspert - trzeba pamiętać o długotrwałości procedury uzyskania decyzji dostępowej.

...

Pewnie jest różnie . Na ogół wchodzą w układ z jednym operatorem i innego nie ma .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:21, 02 Paź 2014    Temat postu:

Reporter Polski

Rewolucja Osiedlowa

Mieszkańcy osiedla Kozanów IV we Wrocławiu od lat walczą z prezesem spółdzielni mieszkaniowej. Ich zdaniem prezes nie słu­cha ludzi, robi co chce, podnosi czynsze. Zainwestował w budowę nowego bloku a potem nie miał nabywców na drogie mieszkania i stoi budynek nie sprzedany. Tymczasem prezes za tą realizację wypłacił sobie nagrodę.

Tymczasem na osiedlu sypią się klatki schodowe, nie ma ławek, brakuje miejsc do parkowania ect. Mieszkańcy powiedzieli dość: zagłosowali za jego odwołaniem. Prezes ogłosił, że odwołanie było nieskuteczne. Wtedy ludzie się zdenerwowali i chcieli po­nownie przeliczyć głosy. Prezes odmówił, wezwał ochronę. Do­szło do szarpaniny. Ludzie wygrali, głosy przeliczyli, prezesa usu­nęli.

Kolejny krok to było walne zebranie członków spółdzielni. Nowy, tymczasowy prezes wynajął salę na stadionie i autokara­mi dowoził ludzi . Głosowało ponad pół tysiąca osób do 3 nad ranem aż wybrali nowe władze spółdzielni. Mają nadzieje, że teraz będzie dobrze. Został im jednak dług: 8 mln złotych po sta­rym zarządzie.

...

Dosc powszechne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:30, 13 Paź 2014    Temat postu:

Ul. Sołtysowska: Gorsze życie lokatorów komunalnego bloku
Gorsze życie komunalnych

Mieszkańcy bloku komunalno-socjalnego przy ul. Sołtysowskiej skarżą się na zagrzybienie, wilgoć, zdewastowane klatki schodo­wej, wybijające studzienki. Urzędnicy uważają, że to wina najem­ców, którzy "niewłaściwie użytkują lokale".

– Czegoś takiego w życiu nie widziałem – mówi Wojciech Krzysz­tonek przewodniczący Dzielnicy XIV (Czyżyny), który nie kryje oburzenia po wizycie w bloku przy Sołtysowskiej.

Mieszkańcy niewielkiego budynku z 32 mieszkaniami komunal­nymi i socjalnymi z Sołtysowskiej 10c bezskutecznie proszą Za­rząd Budynków Komunalnych o gruntowny remont. Zarzucają zarządcy, że działania, które podejmuje są pozorne i nie przyno­szą żadnych efektów.

Wcześniej blok służył jako biurowiec, w 2004 roku miasto odkupi­ło budynek za 2 mln zł, który został wyremontowany i rok póź­niej zaczęło się zasiedlanie. Wówczas standard mieszkań określo­no jako „podwyższony”, jak to możliwe, że przez 10 lat stan tech­niczny tak się zmienił? Zdaniem ZBK odpowiedzialni są miesz­kańcy, którzy "niewłaściwie użytkują lokale".

Rzeczniczka ZBK Agnieszka Nowak przekonuje, że remonty były przeprowadzane. Jednak sytuacji nie ułatwia fakt, że mieszkańcy nie płacą regularnie czynszu, a zaległości sięgają 713 zł.

- W tej sprawie mamy do czynienia z brakiem szacunku i rutyną urzędniczą, która zabija jakąkolwiek empatię wobec mieszkań­ców. Wystąpiłem do prezydenta Jacka Majchrowskiego o to, by osobiście przekonał się, co tam się dzieje – mówi Krzysztonek.

...

Tak wyglada komuna ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:01, 15 Lis 2014    Temat postu:

Czują się jak niewolnicy. Zobacz, co spotkało mieszkańców bloku

Posiadanie własnych czterech kątów jest marzeniem większości Polaków. Niestety, czasem inwestycja w mieszkanie kończy się wielkim stresem i wieloletnią walką o swoje. Przekonali się o tym mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej Stokrotka na warszawskiej Pradze.

Do naszej redakcji zgłosili się mieszkańcy budynku przy ulicy Prochowej 31. Ten blok, wraz z sąsiednim przy ulicy Kobielskiej, należy do spółdzielni Stokrotka i praktycznie od początku swojego istnienia oba budynki są obłożone ogromnym zadłużeniem. W efekcie blok nie został nigdy dokończony (na korytarzach straszą gołe tynki i kartony zasłaniające skrzynki z zaworami), a teraz zdaniem mieszkańców powoli niszczeje.

Wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu, gdy spółdzielnia musiała ogłosić upadłość. Czyją winą było wprowadzenie jej w długi, nadal badają śledczy. Przeciwko byłemu prezesowi spółdzielni toczy się w tym zakresie sprawa karna. Tymczasem mieszkańcy zostali z mieszkaniami, za których budowę wprawdzie zapłacili, ale które z powodu upadłości spółdzielni nigdy nie stały się oficjalnie ich własnością. Postawiona w stan upadłości spółdzielnia jest zarządzana przez zmieniających się co kilka lat syndyków.

Syndycy to funkcjonariusze publiczni powoływani przez sądy do przeprowadzania upadłości podmiotów gospodarczych. Zadaniem syndyków jest prowadzenie spraw i postępowań związanych z działaniami naprawczymi oraz restrukturyzacyjnymi.

Obecnie syndykiem Stokrotki jest Halina Lechmańska. Mieszkańcy twierdzą jednak, że zamiast im pomagać i walczyć z zadłużeniem, utrudnia im życie. Zdaniem lokatorów z Prochowej 31, pani syndyk od 6 lat robi zbyt mało w sprawie zmniejszenia długu. Narzekają, że pozbawiła ich dostępu do garaży i zdemontowała czujniki bezpieczeństwa w budynku. Zirytowani przeciągającymi się problemami ludzie podkreślają, że nie mając żadnego wpływu na zarządzanie budynkiem w którym mieszkają czują się jak niewolnicy. W dodatku nawet nie wiedzą, czy ich mieszkania w przyszłości nie zostaną im zabrane, aby spłacić długi spółdzielni.

Konflikt między mieszkańcami a syndykiem narósł do tego stopnia, że mieszkańcy domagają się jej usunięcia oraz nadzorującego ją sędziego komisarza. Rozprawa w tej sprawie odbędzie się pod koniec listopada.

Poprosiliśmy panią syndyk o skomentowanie zarzutów lokatorów. Halina Lechmańska w przesłanym nam mailu podkreśla, że swoje wypowiedzi musi konsultować z sędzią komisarzem. Syndyk zaznacza też, że odpowiedzi na wszystkie pytania o sprawę Stokrotki znajdują się w aktach sprawy upadłościowej prowadzonej przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ.

- Odpowiedzi nie mogą zawierać się w kilku zdaniach, bo problem jest bardzo szeroki i skomplikowany pod względem faktycznym i prawnym, obejmujący tomy akt sądowych, spraw prowadzonych nie tylko przed Sądem Upadłościowym – stwierdza syndyk.

Halina Lechmańska wypowiedziała się jednak w niektórych kwestiach. Jej zdaniem nic nie świadczy o tym, aby budynek był w złym stanie:

- Stan nieruchomości jest oceniany w trakcie obowiązkowych przeglądów przez osoby posiadające uprawnienia. Wyniki tych przeglądów zawarte są w stosownych dokumentach sporządzanych przez osoby posiadające uprawnienia budowlane oraz będących biegłymi sądowymi, które syndyk przedkłada Sędziemu Komisarzowi. Raporty te nie zawierają określenia, że nieruchomości znajdują się w złym stanie.

Mieszkańcy się jednak z panią syndyk zdecydowanie nie zgadzają. Do szeregu działań prawnych dołączyli ostatnio skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich. W piśmie podkreślają, że zapłacili za prawa do lokali mieszkalnych, i to kilkanaście lat temu. Ale do dnia dzisiejszego, pomimo blisko 13-letniego okresu prowadzenia postępowania pod nadzorem Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi Północ w Warszawie, nie uzyskali zaspokojenia swoich roszczeń w toku postępowania upadłościowego.

Nasza redakcja będzie śledzić dalszy rozwój wydarzeń wokół spółdzielni Stokrotka.

....

I takie sie dzieja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:04, 28 Lis 2014    Temat postu:

Drugi blok sprzedany. Razem z lokatorami
Katarzyna Nylec
W sierpniu mieszkańcy bloku przy ul. Roździeńskiego dostali pisma od komornika

Niepokój, rozgoryczenie i bezsilność - te emocje towarzyszą mieszkańcom budynków zarządzanych przez wrocławską spółkę Arrada. Lokatorzy tzw. osiedla awaryjnego w Piekarach Śląskich kilka miesięcy temu otrzymali od komornika pismo z nakazem spłaty długu. Chodziło o bajońską sumę ok. 300 tysięcy złotych. Teraz obawiają się o swoją przyszłość - już drugi blok sprzedano razem z lokatorami.

Dokumenty wywołały oburzenie wśród mieszkańców, bo ci regularnie uiszczali opłaty czynszowe i płacili za media. Arrada pobierała należność, ale nie opłacała rachunków za ogrzewanie, wodę, ścieki i wywóz śmieci. Władze Piekar Śląskich skierowały sprawę do prokuratury. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Piekarach (spółka miejska-przyp.red.) złożyło do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości firmy Arrada. - Może to prowadzić do przejęcia kontroli nad budynkami przez syndyka wskazanego przez sąd, wówczas żadnemu z lokatorów nie odetną mediów - usłyszeliśmy od jednego z urzędników.

Mieszkańcy osiedla zarzucają władzom Piekar, że zbyt późno zareagowały. - Jestem przekonany, że o długach pan prezydent doskonale wiedział. Przecież Arrada zalegała spółce miejskiej - twierdzi rozgoryczony mieszkaniec jednego z bloków przy ul. Roździeńskiego.

Jakby tego było mało, zarządca właśnie sprzedał kolejny z budynków. Kilka miesięcy temu prywatny właściciel kupił blok przy ul. Roździeńskiego 60. Blok sprzedano razem z lokatorami, a czynsze ostro poszybowały w górę. Podwyżka przekroczyła 82 procent! Za 50-metrowe mieszkanie mieszkańcy od 1 grudnia zapłacą 830 złotych miesięcznie. I to bez luksusów - bez centralnego ogrzewania i ciepłej wody. Wielu na taki wydatek nie stać i już pakują walizki. Teraz Arrada pozbyła się budynku przy ul. Bytomskiej 31. - We wtorek dowiedzieliśmy się o zmianie właściciela, z adnotacją, że opłaty za grudzień należy regulować na rzecz nowego właściciela. W jakiej wysokości będzie czynsz? Tego nie wiemy, ale obawiamy się najgorszego - podniosą je, by nikogo nie było stać na opłaty. I podobnie jak lokatorzy Roździeńskiego 60 będziemy pakować manatki - prognozuje pan Andrzej.

Władze miasta w jednym z programów telewizyjnych zapewniały, że usiłowały się skontaktować z przedstawicielem Arrady, ale ślad po nim zaginął. - Nikt nie odbiera telefonów, a każde z kierowanych do urzędu pism Arrady podpisuje inna osoba nie widniejąca w KRS-ie. Co rusz pojawiają się nowi pełnomocnicy spółki, która ciągle zmienia adres - przyznaje jeden z urzędników. Tymczasem otrzymaliśmy oświadczenie Stefana Jędrosza - pełnomocnika Arrady, który zadaje kłam tym twierdzeniom. - 4 tygodnie temu osobiście kontaktowałem się z Urzędem Miasta w Piekarach Śląskich. Dwie sekretarki pana prezydenta odpowiadały tylko, że pan prezydent nie ma czasu. Zostawiłem swój numer telefonu i do tej pory nikt się ze mną nie skontaktował - przyznaje Jędrosz.

- Udało nam się dogadać się z dostawcą ciepła, kilka razy spotkałem się z prezesem piekarskich wodociągów. Był skłonny do podpisania ugody, ale nie mógł podjąć żadnej decyzji bez zgody prezydenta - dodaje w rozmowie z Onetem pełnomocnik Arrady.

Piekarski ratusz: - Do Urzędu Miasta nie wpłynął jak dotąd akt notarialny, który świadczyłby o zmianie właściciela nieruchomości przy ulicy Bytomskiej 31. Dokument taki powinien zostać przesłany w terminie 14 dni od dnia podpisania aktu notarialnego.

W czwartek o godzinie 14. rozpoczęło się spotkanie prezydenta miasta z mieszkańcami bloku przy ulicy Bytomskiej 31.

...

Koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:09, 27 Gru 2014    Temat postu:

Lokatorzy z ul. Poznańskiej w strachu. Nie chcą wyrzucenia z kamienicy

Lokatorzy z ul. Poznańskiej w stolicy Wielkopolski boją się, że zostaną wyrzuceni z kamienicy. Mieszka w niej 11 rodzin zakwaterowanych przez miasto. O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza".

- W umowie było zaznaczone, że kamienica ma nieuregulowany stan prawny, ale nikt nie mówił, że w każdej chwili może znaleźć się właściciel i budynek zostanie wydany. Gdyby ktoś mnie ostrzegł, nie wkładałabym oszczędności w remont mieszkania - mówiła poznańskiej "Gazecie" Agnieszka Marciniak, która wprowadziła się przed rokiem do kamienicy przy ul. Poznańskiej 5.

Kamienica od 1984 roku przeszła pod zarząd miasta. Jednak po latach odnaleźli się spadkobiercy, którzy później sprzedali swoje udziały. Po tym, jak nabywca - poznańska spółka Slint - zgłosiła się po nieruchomość, miasto musiało ją wydać. Wtedy - jeszcze we wrześniu - w kamienicy zaczął się remont.

Mieszkańcy skarżą się na podniesiony o 60 proc. czynsz oraz na rzekome groźby pod ich adresem, które mogłyby wskazywać, że właściciel chce ich wyrzucić z budynku. Jednak przedstawiciel dewelopera zaprzecza - jak to określa - "pomówieniom".

Więcej na portalu poznańskiej "Gazety Wyborczej".

...

Taki nam k raj zaltwili po 89 min. ludzie Wyborczej z UW ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 2:32, 19 Lut 2015    Temat postu:

Meldunek nadal funkcjonuje i straszy

Obowiązek meldunkowy to w powszechnym odczuciu anachronizm, który utrudnia nam życie. Ma zniknąć od 2016 r. ale już słuchać głosy ( Komitet Stały Rady Ministrów), że na razie musi nadal obowiązywać, bo samorządy i instytucje nie są przygotowane na jego wycofanie. Pojawiają się ostrożne szacunki, że może uda się go zlikwidować do końca 2018… Czym jest i po co nam meldunek? Dla osób wynajmujących mieszkania może on się wiązać z dodatkowymi komplikacjami, jeśli najemca okaże się nierzetelny i nie zechce się wymeldować.

Choć wg ustawy od stycznia 2016 kategoria „miejsce zameldowania’ ma być zastąpiona przez „miejsce zamieszkania” dziś już wiadomo, że raczej tak się nie stanie. Potrzeba byłoby zmienić masę ustaw, a wszystko to jest w powijakach. Na razie – od 2013 r. – funkcjonują jedynie pewne ułatwienia, które mają sprawić, że meldunek nie będzie tak dokuczliwy. Nie ma już kar grzywny za niedopełnienie obowiązku meldunkowego. Nie trzeba podawać informacji o wykształceniu i obowiązku wojskowym. Przy zmianie miejsca zameldowania można sprawę załatwić (wymeldować się z jednego adresu i zameldować pod nowym) w jednym urzędzie. Mamy na to nie 4 a 30 dni. Formalności może załatwić za nas pełnomocnik.

Meldunek więc nadal jest obowiązkiem, który może bardzo komplikować życie osobom wynajmującym nieruchomości. Bo choć nie ma nic wspólnego z prawem do lokalu, może blokować np. transakcje sprzedaży mieszkania, w sytuacji, gdy ktoś jest w nim zameldowany. Łatwo bowiem można się zameldować, o wiele trudniej wymeldować daną osobę, o ile ona sama tego nie zrobi.

Zgodnie z polskim prawem każdy, kto zmienia miejsce zamieszkania na okres powyżej 3 miesięcy powinien się zameldować w nowym miejscu. Jest to obowiązek. Wynajmując mieszkanie nie mamy żadnego wpływu na to, czy nasz lokator się zamelduje, czy nie. Może to zrobić samodzielnie, bez naszej wiedzy i nasza zgoda nie ma tu nic do rzeczy. Wystarczy że lokator przedstawi w urzędzie umowę najmu. Będzie ona podstawą do zameldowania, także na pobyt stały, o ile umowa jest zawarta na czas nieokreślony. Co prawda w tym drugim przypadku właściciel lokalu powinien pisemnie potwierdzić fakt przebywania lokatora w danym miejscu, ale jeśli tego nie zrobi, a z postępowania wyjaśniającego będzie wynikało, że lokator rzeczywiście mieszka pod danym adresem, to i tak na mocy decyzji administracyjnej zostanie zameldowany. Na nic są też wszelkie klauzule w umowach najmu o nieudzieleniu zgody na meldunek. Zgoda właściciela bądź jej brak nie ma tu nic do rzeczy.

Choć pozornie sam meldunek nic nie znaczy i jest jedynie ewidencyjnym potwierdzeniem przebywania w mieszkaniu, mogą wyniknąć z niego istotne problemy. Wiadomo że sprzedając nieruchomość musimy mieć ją „gołą”, tzn. bez osób zameldowanych. I tu już pojawiają się komplikacje. Jeśli nasz lokator, który się wyprowadził zapomniał się wymeldowa, bądź nie chce tego zrobić, przed nami długa droga do wymeldowania takiej osoby.

Musimy w takiej sytuacji jako właściciel złożyć wniosek o wymeldowanie decyzją administracyjną. We wniosku musimy podać szereg informacji, których możemy nie posiadać. M.in. od kiedy lokator nie mieszka w danym mieszkaniu, w jakich okolicznościach je opuścił itp. i gdzie obecnie mieszka. Jeśli tego nie wiemy, należy oświadczyć, że nie mamy informacji w tym zakresie. Oczywiście musimy dostarczyć dokument potwierdzający nasze prawo do mieszkania oraz umowę najmu i wnieść opłatę skarbową.

Dopiero po dostarczeniu tej dokumentacji urząd rozpocznie postępowanie, które sprawdzi, czy lokator rzeczywiście nie mieszka pod danym adresem. W trakcie mogą być przesłuchane strony, przeprowadzone oględziny lokalu i wizja lokalna. Łatwo się domyślić, że wszystko to będzie trwało długo, zwłaszcza, że jest jeszcze procedura odwoławcza. Maksymalny czas wymeldowania w trybie administracyjnym nie powinien być dłuższy, niż pół roku. Jeśli np. zamierzamy sprzedać mieszkanie, taki okres „zawieszenia” to po prostu koszmar.

Inna sprawa, która w tym zakresie się pojawia, to meldunek a kwestia eksmisji z mieszkania. Żaden urząd nie wymelduje naszego lokatora, jeśli przestał on np. płacić czynsz. Nie ma też znaczenia kwestia wypowiedzenia umowy najmu. Pół biedy jeśli została zawarta ona na czas określony – wtedy meldunek jest również czasowy i wygasa wraz z końcem trwania umowy. Jeśli jednak umowa jest zawarta na czas nieokreślony a lokator na jej podstawie zameldował się na stałe. Urząd go nie wymelduje, chyba, że udowodnimy, że taka osoba nie mieszka w tym lokalu przynajmniej od trzech miesięcy. Wymeldowanie administracyjne będzie możliwe dopiero przy eksmisji takiego lokatora, czyli po sprawie sądowej. Wbrew powszechnym opiniom sam meldunek nie ma żadnego wpływu na sprawę o eksmisje i nie jest przez sądy brany pod uwagę. Postępowanie odbywa się tak samo, jak w przypadku osoby niezameldowanej, która zajmuje nasze mieszkanie. Niestety w polskich realiach prawo dużo bardziej chroni nawet dzikich lokatorów od właścicieli mieszkań, ale jest to temat na inny tekst. Co do samego meldunku – by uniknąć późniejszych potencjalnych problemów, najlepiej podpisywać umowy najmu na wyraźnie określony i stosunkowo krótki czas, z możliwością ewentualnego przedłużenia.

Renata Żak

...

Czyli nie zmienia bo im sie nie chce ... Za duzo ustaw do zmiany ! Super !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:27, 12 Maj 2015    Temat postu:

Lokatorzy boją się, że stracą dorobek życia

W lutym Sąd Rejonowy w Gliwicach ogłosił upadłość likwidacyjną agencji Arrada, która zarządzała osiedlem w Piekarach Śląskich. Problem lokatorów zaczął się, kiedy okazało się, że agencja prawdopodobnie nie przekazywała pieniędzy z wnoszonych opłat dalej, na przykład za centralne ogrzewanie, czy ciepłą wodę.

Jak tylko postanowienie sądu o otwarciu postępowania likwidacyjnego się uprawomocni, syndyk zacznie sprzedaż mieszkań. Tym, których nie będzie stać na wykup mieszkania, pomóc zamierza miasto. Po zakończeniu wyceny przez sądowego rzeczoznawcę okaże się, czy czynsze pójdą w górę.

...

Takie ludzie mają problemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:35, 12 Maj 2015    Temat postu:

Katowice: oskarżeni szefowie spółdzielni mieszkaniowej

Katowice: oskarżeni szefowie spółdzielni mieszkaniowej

Akt oskarżenia przeciw m.in. byłemu prezesowi spółdzielni mieszkaniowej i dwóm jego zastępcom przesłała do sądu katowicka prokuratura. Oskarżeni mieli przyjąć ponad 1,4 mln zł łapówek m.in. za przyznawanie firmom budowlanym robót na rzecz spółdzielni.

Akt oskarżenia objął też szefów trzech firm, którzy dawali łapówki. Właściciel czwartej firmy zgłosił sprawę organom ścigania i choć wcześniej też uczestniczył w procederze, skorzystał z tzw. "klauzuli bezkarności".

Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach prok. Marta Zawada-Dybek, b. prezes katowickiej spółdzielni mieszkaniowej i dwaj jego zastępcy odpowiedzą przed sądem za przyjęcie korzyści majątkowych. Chodziło o okres od kwietnia 2007 do lipca 2012 r. Prokuratura wyliczyła wartość łapówek na 1,423 mln zł.

Łapówki dawali właściciele firm budowlanych z Siemianowic Śląskich, Mikołowa, Katowic i Ustronia, które wykonywały na rzecz spółdzielni prace budowlane, termomodernizacyjne czy malarskie.

Właściciele tych spółek płacili szefom spółdzielni za przyznawanie im zleceń. Według informacji śląskiej policji chodziło przede wszystkim o preferencyjne zlecanie robót termomodernizacyjnych. Łapówki były też wręczane za szybsze realizowanie płatności za faktury i - w jednym przypadku - za zwrot kwoty zabezpieczenia z tytułu nienależytego wykonania umowy.

Łapówki miały postać przede wszystkim pieniężną, ale też wyjazdów zimowych dla syna jednego z oskarżonych, sprzętu elektronicznego czy prac remontowo-budowlanych w domu córki jednego z oskarżonych. Według ustaleń śledczych jeden z wiceprezesów spółdzielni uczynił sobie wręcz z łapówek stałe źródło dochodu.

Podstawą wszczęcia śledztwa były zeznania właściciela firmy z Ustronia, który też wcześniej wręczał łapówki. Mężczyzna ten skorzystał z tzw. "klauzuli bezkarności", czyli nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej, opowiedział bowiem o okolicznościach popełnionych przestępstw.

Aktem oskarżenia objęto natomiast trzech pozostałych właścicieli firm. Dwóch oskarżono o wręczenie korzyści majątkowej odpowiednio w kwotach 25 tys. zł i 19 tys. zł, a trzecią osobę - o złożenie obietnicy wręczenia łapówki w wysokości 1,5 proc. wartości zleconych robót.

Prokurator jeszcze na początku śledztwa zawiesił w czynnościach szefów spółdzielni. Według policji zastosowano też warunkowe zwolnienie z aresztu za kaucją i dokonano zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę blisko 560 tys. zł. Oskarżeni tylko częściowo przyznali się do zarzucanych im czynów. W procesie będzie groziła im kara od trzech miesięcy do siedmiu i pół roku więzienia.

Śledztwo pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Katowicach prowadzili od 2012 r. policjanci z wydziału do walki z korupcją śląskiej komendy wojewódzkiej policji.

...

Spółdzielnie komunistyczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:10, 11 Cze 2015    Temat postu:

Po 10 latach z Powiśla znika Tarabuk. Podniesiono im czynsz o 70 proc.
11 czerwca 2015, 09:02
- Niezgodnie z zapisami w umowie, władze Spółdzielni Mieszkaniowej "Radna" żądają od nas płacenia stawki czynszu podniesionego o prawie 70%. Czterokrotnie proponowaliśmy zwiększenie stawki do wysokości, która nie przekreślałaby egzystencji Tarabuka. Bez skutku - poinformowali właściciele popularniej na Powiślu klubokawiarni Tarabuk. Wygląda na to, że po 10 latach funkcjonowania, popularna księgarnia zniknie z kulturalnej mapy stolicy.

Tarabuk to niezależna księgarnia, alternatywna kawiarnia, mały dom kultury i niewielka firma rodzinna. Właśnie obchodzi 10-lcie istnienia. Przez ten czas odbyły się tu setki spotkań promujących nowości wydawnicze, mini koncertów, wieczorów poetyckich oraz spotkań różnych środowisk twórczych, a także organizacji pozarządowych. Od początku swego istnienia co tydzień organizowane były tu niedzielne spotkania dla dzieci, pozwalające im obcować z kulturą słowa. tzw. Tarabajania. Na te spotkania przychodzą dziesiątki małych warszawiaków.

- Przez 10 lat wpłaciliśmy spółdzielni prawie 900 tysięcy złotych czynszu, a nie możemy się doprosić wymiany nieszczelnych witryn okiennych - piszą poirytowani właściciele na swoich stronach. - Od 2013 roku władze spółdzielni wielokrotnie próbowały zastraszać nas i gnębiły wypowiedzeniami, groźbami kar finansowych i wyłączeniem prądu - dodają.

O tym, że klubokawiarnie Grawitacja i Tarabuk mają problemy, pisaliśmy jeszcze w marcu 2014 roku. Spółdzielnia mieszkaniowa "Radna" postanowiła wypowiedzieć wówczas umowę popularnemu klubowi studenckiemu, "Grawitacja". Zarząd Spółdzielni wypowiedział także umowy innym najemcom, nie mającym żadnych zaległości płatniczych, ani problemów z lokalną społecznością. Poza "Grawitacją", otrzymały je m.in. właśnie księgarnia "Tarabuk; "By the Way Bottega, sklep kolonialny z Browarnej 4, Sklep rowerowy 3Gravity z Leszczyńskiej oraz punkt XERO z Lipowej 7a.

Jak tłumaczyła wówczas prezes spółdzielni Teresa Konowska, "Grawitacja nie pasuje do polityki spółdzielni. Stawiam na rozwój kulturalny studentów, na kulturę fizyczną, na to, żeby czytali dużo książek, a nie pili po 16 piw do 6 rano". Poza tym "Powiśle stało się modne. Mam mnóstwo zapytań chętnych na lokale przy Browarnej i Lipowej". - stwierdziła prezeska.

Tyle że to właśnie dzięki klubom Grawitacja czy księgarni Tarabuk Powiśle stało się na powrót modne. Grawitacji już na Browarnej nie znajdziemy, a Tarabuk widocznie nie wpisuje się proponowane przez prezes Spółdzielni "czytanie książek". Nie udało nam się dodzwonić do Spółdzielni "Radna". Za to na głównej stronie znaleźliśmy list, jaki wystosował do pani prezes były już burmistrz Śródmieścia. Wojciech Bartelski, wychwalając w nim prezes Konowską pisze m.in.:

Pani praca i zaangażowanie wpływa na upiększenie terenów terenów tej części Powiśla, przez co mieszkańcom stolicy żyje się lepiej, zdrowiej i bardziej estetycznie. (...) Gratulujemy niełatwych osiągnięć, życzymy dalszej, owocnej działalności i nowych sukcesów.

Brakuje tylko, by ktoś zaśpiewał jeszcze "Łubu-dubu, łubu-dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu".

Właściciele lokalu zachęcają, by podpisywać petycję "TAK dla księgarni-kawiarni Tarabuk". Do tej pory zrobiło to ponad tysiąc osób. Można ją znaleźć tutaj.

[link widoczny dla zalogowanych]

Spoldzielnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:30, 15 Cze 2015    Temat postu:

Tauron grozi wstrzymaniem dostaw ciepłej wody do mieszkań
68
- Shutterstock

Kilkanaście tysięcy mieszkań i lokali w Katowicach może być wkrótce pozbawionych dostaw ciepłej wody – grozi spółka Tauron Ciepło, domagająca się spłaty zadłużenia od Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej (KSM).

Według Tauronu, należności KSM wobec tej spółki sięgają blisko 25 mln zł oraz 6,7 mln zł odsetek. Spółdzielnia uważa, że nie ma długów wobec Tauronu Ciepło. Przed sądem toczy się spór w tej sprawie.
REKLAMA

Zgodnie z przepisami dotyczącymi rozliczeń za centralne ogrzewanie i ciepłą wodę, mieszkańcy wnoszą opłaty na rachunek zarządcy, który przekazuje je na konto dostawcy. Choć najemcy KSM regularnie wpłacali na konto spółdzielni pieniądze za wykorzystane media, zarząd spółdzielni od marca 2012 do marca 2014 r. kilkanaście razy nie przelał tych środków na konto Tauron Ciepło – podała spółka, która wysłała KSM kilkanaście oficjalnych próśb o uregulowanie należności.

„Spółdzielnia tłumaczyła się, że dostarczając ciepło do jej budynków, korzystamy bez opłaty z niewielkich pomieszczeń piwnicznych i fragmentów działek, po których przebiegają sieci ciepłownicze. W tym momencie tę kwestię rozstrzyga sąd. Jednak KSM jeszcze przed wyrokiem sądu zdecydował samowolnie, jak to ujął przedstawiciel spółdzielni, »odbierać sobie wynagrodzenie«, nie płacąc faktur za ciepło. To absolutnie niedopuszczalne” – wskazała rzeczniczka spółki Tauron Ciepło Małgorzata Kuś.

Jak dodają przedstawiciele Tauronu, po ubiegłorocznych publikacjach medialnych i poinformowaniu o szczegółach mieszkańców, spółdzielnia zaczęła terminowo regulować bieżące należności, jednakże nie spłaciła wcześniejszego długu. Stąd plany Tauronu dotyczące wstrzymania dostaw do budynków administrowanych przez KSM.

„Z realizacją tej decyzji czekaliśmy do rozpoczęcia sezonu letniego, kiedy wstrzymanie dostaw ograniczy się do braku ciepłej wody. Niestety, jesteśmy bez wyjścia (...). Jeśli do końca czerwca na konto spółki nie wpłyną należne środki, zgodnie z prawem będziemy zmuszeni wstrzymać dostawy” - zapowiedziała Kuś.

Rzeczniczka KSM, radca prawny Anna Duch wyraziła zaskoczenie poniedziałkowym stanowiskiem Tauronu Ciepło, rozesłanym mediom. W jej opinii to próba bezprawnego wywarcia presji na spółdzielnię.

Potwierdziła, że od trzech lat przed katowickim sądem okręgowym toczy się spór cywilny pomiędzy Tauronem Ciepło a KSM, którego przedmiotem są wzajemne należności. Spółdzielnia jest przekonana, że nie ma wobec Tauronu żadnych zobowiązań. Należności za dostawę ciepła przez Tauron i opłaty za wykorzystanie przez dostawcę nieruchomości spółdzielni wzajemnie umorzyły się – takie jest stanowisko KSM.

Rzeczniczka spółdzielni podała, że proces jest skomplikowany i nie wiadomo, kiedy się zakończy. Istotnymi dowodami w sprawie będą opinie biegłych, m.in. z zakresu geodezji. „Pismo Tauronu Ciepło, skierowane do mediów przed sądowym rozstrzygnięciem sprawy jest tym bardziej dziwne, że obie strony nie wykluczały zawarcia ugody” - wskazała mec. Duch.

>>>

Na styku spoldzielnie dostawcy, tam to dopiero jest..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:36, 17 Cze 2015    Temat postu:

TK: zasady dziedziczenia udziałów po członku spółdzielni są zgodne z konstytucją


Trybunał Konstytucyjny uznał, że zasady dziedziczenia udziałów po członku spółdzielni zapisane w Prawie spółdzielczym są zgodne z konstytucją. Uznał zaś niekonstytucyjność części przepisów tej ustawy dot. procesu przekształcania spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego.

Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał wniosek grupy posłów SLD, którzy zaskarżyli szereg przepisów Prawa spółdzielczego, w tym dotyczące zasad dziedziczenia udziałów po członku spółdzielni, ale też dotyczące przekształcania spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego.
REKLAMA


Wskazywali oni, że konstytucyjne zasady narusza m.in. przepis mówiący, że dziedziczenie po członku spółdzielni jest możliwe, jeżeli spadkobierca jest członkiem spółdzielni lub złoży deklarację o przystąpieniu do niej.

TK nie podzielił tych zarzutów. Przedstawiając uzasadnienie sędzia TK Maria Gintowt-Jankowicz podkreśliła, że zaskarżony przepis jest regulacją "szczególną", bo pozwala spadkobiercy lub spadkobiercom członka spółdzielni wstąpić w prawa związane z udziałami spółdzielni. W przypadku śmierci członka spółdzielni jego udziały nie podlegają umorzeniu, a przechodzą na spadkobiercę, jeśli ten jest lub zostanie członkiem spółdzielni. Oznacza to, że może on przejąć udziały po zmarłym, a nie tylko wartość tych udziałów.

Ponadto, zdaniem Trybunału, wszyscy spadkobiercy, a nie tylko jedna osoba, mogą skorzystać z prawa dziedziczenia udziałów, ponieważ możliwy jest ich podział.

"Warunek członkostwa w spółdzielni jest racjonalny i konieczny, bo udział w spółdzielni może przysługiwać tylko członkowi spółdzielni i udział ten bez członkostwa w spółdzielni traci rację bytu" - mówiła sędzia Gintowt-Jankowicz. Jak podkreśliła, jeśli ktoś nie chce być członkiem spółdzielni, albo nie będzie spełniać wymogów przystąpienia do spółdzielni (np. spółdzielni inwalidów), dziedziczy udziały na zasadach ogólnych, w tym wypadku przez przejęcie wartości udziałów spadkodawcy.

TK odniósł się też do - zaskarżonych w całości przez wnioskodawców - przepisów ustawy dotyczących przekształcania spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego. W ocenie grupy posłów sprzyjają one likwidacji spółdzielczości i przez to są niezgodne z konstytucyjną zasadą społecznej gospodarki rynkowej.

Ponadto - argumentowali wnioskodawcy - kwestionowana regulacja narusza konstytucyjną zasadę równości, gdyż tylko wobec spółdzielni pracy przewidziano możliwość przekształcenia w spółkę prawa handlowego, bez uprzedniego przeprowadzenia likwidacji spółdzielni.

Jednak Trybunał stwierdził, że wniosek w tej części nie spełnia wymagań formalnych. Zarzuty wnioskodawców są zdaniem Trybunału zbyt ogólne i "są wyrazem przekonania o próbie eliminacji spółdzielczości pracy" bez przedstawienia dowodów. Dlatego w tej części wniosku - kwestionującego całość przepisów przekształceniowych - Trybunał postępowanie umorzył.

Zasygnalizował jednak, że część rozwiązań przyjętych w zaskarżonych przepisach jest niezgodna z konstytucją. Jak podkreślił, przekształcenie spółdzielni pracy w spółkę prawa handlowego jest dopuszczalne, to nie może jednak być dla członków spółdzielni w żaden sposób przymusowe - powinien to być proces zależny wyłącznie od woli członków spółdzielni pracy, a nie od woli jej organu wykonawczego, jakim jest zarząd, a tym bardziej od woli osób spoza spółdzielni.

Zdaniem TK gwarancja zrzeszania się wymaga też dostępu dla członków spółdzielni do pełnej informacji o procesie i celach przekształcania. Dlatego powinni być oni odpowiednio wcześniej i indywidualnie (a nie przez ogłoszenie jak jest ustalone obecnie) zawiadamiani o zwołaniu walnego zgromadzenia spółdzielni, które rozpoczyna proces przekształceniowy, a także tego walnego zgromadzenia, na którym ma zostać podjęta uchwała o przekształceniu.

Ponadto przepisy dotyczące takiego przekształcenia powinny - wskazał Trybunał - zapewniać równą ochronę wszystkich członków spółdzielni, zarówno tych, którzy uczestniczą w przekształceniach, jak i tych, którzy nie zdecydują się na uczestnictwo w przekształconej spółce.

Przepisy powinny również uwzględniać "ochronę pracy przekształcanej spółdzielni w postaci kontynuacji stosunków pracowniczych". Jeżeli przekształceniom podlega spółdzielnia pracy inwalidów lub niewidomych to członkom tej spółdzielni powinna zostać zapewniona "szczególna ochrona". Przekształcenie to musi być prowadzone na "zasadzie kontynuacji" - pokreślił TK.

Dlatego uznał niektóre artykuły Prawa spółdzielczego za niezgodne z konstytucją: są to m.in. art. 203n § 3 - w zakresie, w jakim dotyczy zawiadamiania przez ogłoszenie o zwołaniu walnego zgromadzenia dot. procesu przekształceniowego. W tym wypadku, zdaniem TK, spółdzielcy powinni być informowani indywidualnie oraz otrzymywać dokumenty dotyczące przekształcenia, m.in. projekt uchwały przekształceniowej oraz projekt statutu przyszłej spółki. Ma to im umożliwić podjęcie świadomej i racjonalnej decyzji podczas głosowania na walnym zgromadzeniu.

Innym, uznanym za niekonstytucyjny, przepisem jest art. 203o § 2 pkt 2 Prawa spółdzielczego. Przepis ten stanowi podstawę do zmniejszenia wypłat należnych członkom spółdzielni pracy nieuczestniczącym w spółce przekształconej z tytułu ich praw majątkowych w spółdzielni (tj. wpisowego, wpłaconych udziałów członkowskich oraz udziałów członkowskich z podziału nadwyżki bilansowej), gdyby suma tych wypłat miała przekroczyć 10 proc. wartości bilansowej spółdzielni.

Zdaniem TK przepis ten ingeruje w "konstytucyjnie chronione prawa majątkowe członków spółdzielni". Zmniejszenie wypłat należnych członkom spółdzielni nieuczestniczącym w spółce przekształconej oznacza bowiem wzbogacenie po stronie spółki przekształconej, a zatem również jej wspólników (akcjonariuszy), czyli członków spółdzielni pracy, którzy wzięli udział w przekształceniu.

Jak podkreśliła sędzia Maria Gintowt-Jankowicz wtorkowy wyrok powinien stanowić "impuls" dla ustawodawcy do zmiany tych przepisów, które wzbudziły zastrzeżenia Trybunału. Zmiany te powinny zostać uwzględnione w toku prowadzonych obecnie prac parlamentarnych nad nowym Prawem spółdzielczym - zasugerował Trybunał.

...

Widzicie jak komuchy pilnuja spoldzielczego koryta. Oni tam siedza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:19, 06 Lip 2015    Temat postu:

Wstrzymane dostawy ciepłej wody w Katowica– efekt konfliktu dostawcy ze spółdzielnią

- Shutterstock

Spółka Tauron Ciepło wstrzymała w poniedziałek dostawę ciepłej wody do budynków zarządzanych przez Katowicką Spółdzielnię Mieszkaniową (KSM) – podała rzeczniczka spółki Małgorzata Kuś.

To konsekwencja sporów Tauronu Ciepło i Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W połowie czerwca ciepłownicza spółka zagroziła, że jeśli do końca miesiąca spółdzielnia nie ureguluje zaległości, kilkanaście tysięcy mieszkań i innych lokali w Katowicach może wkrótce zostać pozbawionych dostaw ciepłej wody. Spółdzielnia uznaje, że nie ma długów wobec Tauronu Ciepło, domaga się natychmiastowego wznowienia dostaw.

Ciepła woda przestała płynąć o godz. 5 rano w kranach mieszkańców budynków przy ulicy Markiefki. „Bardzo przepraszamy mieszkańców, ale musieliśmy podjąć taką decyzję. Postępowanie zarządu spółdzielni nie pozostawiło nam wyboru” – powiedziała rzeczniczka prasowa Tauron Ciepło Małgorzata Kuś.

„Długo szukaliśmy rozwiązania minimalizującego konsekwencje dla mieszkańców, ale równocześnie wywierającego presję na zarząd spółdzielni. Dlatego zdecydowaliśmy o wstrzymaniu ciepła najpierw tylko do jednego kompleksu budynków” – dodała.

Według spółki, zaległości spółdzielni wobec niej sięgają blisko 25 mln zł, a odsetki ustawowe od tej kwoty - prawie 7 mln zł.

Rzeczniczka prasowa KSM Anna Duch poinformowała, że jeszcze tego dnia do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki trafi wniosek o nakazanie wznowienia dostaw ciepła. Spółdzielnia ma nadzieję na szybką decyzję urzędu w tej sprawie.

"Uważamy, że spółka Tauron wykorzystując swoją pozycję monopolisty wywiera na nas niedopuszczalną presję. Spory o wierzytelności nie mogą być podstawą procedury wyłączeniowej, inaczej odbiorca nie mogły się nigdy procesować z dostawcą" - powiedziała PAP.

Piotr Furdzik z oddziału terenowego Urzędu Regulacji Energetyki w Katowicach potwierdził, że wniosek spółdzielni wpłynął do urzędu w poniedziałek po południu. "Decyzja w tej sprawie zapadnie zapewne w najbliższych dniach, ale na pewno nie dzisiaj. Obowiązują nas określone procedury, sprawę trzeba starannie przeanalizować" - powiedział PAP.

Konflikt sięga 2012 r., kiedy to Katowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa przystąpiła do egzekucji należności za grunt i obiekty, z których korzysta dostawca ciepła - to 7 hektarów gruntów i ponad 60 lokali, w których znajdują się urządzenia. Kiedy dostawca nie chciał płacić, spółdzielnia potrąciła to z kwot, jakie płaciła Tauronowi za dostawy. Sprawa jest przedmiotem sporu toczącego się przed Sądem Okręgowym w Katowicach.

W skład Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej wchodzi blisko 19 tys. mieszkań, 28 pawilonów handlowych i ponad tysiąc garaży, a jej obszar przekracza 100 hektarów.

...

Kto jest winien?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:58, 01 Paź 2015    Temat postu:

Wielka afera w sosnowieckiej spółdzielni. "To mafia". Kto za to odpowie?
Robert Kulig
30 września 2015, 11:56
Mieszkańcy sosnowieckiej spółdzielni "Sokolnia" są zbulwersowani decyzją zarządców - lokale, w których mieszkali, zostały sprzedane za bezcen z nimi w środku. Teraz czekają na eksmisję, ponieważ nowy właściciel zadłużył nieruchomość.

W ubiegłym roku, część lokatorów spółdzielni "Sokolnia" zdecydowała o wykupie mieszkania. Wpłacili zaliczkę i czekali na dalsze procedury. Wtedy okazało się, że ponad 100 mieszkań zmieniło już właściciela - lokale te kupił za kilkaset złotych.

- To jakaś kpina. Jawne oszustwo. Czy notariusz nie zauważył tego, że ktoś kupił moje mieszkanie za 400 złotych, a jest warte 4 tys. za metr? To mafia - mówi Wirtualnej Polsce pani Alicja, jedna z lokatorek.

Teraz pani Alicja, jak i dziesiątki innych osób, czekają na eksmisję, ponieważ nie są w stanie płacić regularnie podwyższanych czynszów i obciążeń, które są na nieruchomości.

- Sprawa zaczęła się od tego, że od spółdzielni pan Ryszard kupił mieszkania za 400-500 złotych. Następnie je sprzedawał innym ludziom za dwa razy więcej, a druga osoba trzeciej. Ostatni właściciel brał kredyt na hipotekę i zaginął. Teraz komornik nam grozi licytacją - tłumaczy pani Alicja.

Sprawą zajmuje się prokuratura, ale na razie wszystkie wyroki są nieprawomocne.

- Zbycia dokonano z pominięciem prawa najemców do pierwszeństwa zakupu. Roszczenie to wynika z art. 48 ust 1 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Niezależnie od tego przed dokonaniem tych transakcji spółdzielnia podejmowała w tych samych datach i z tym samym numerem sprzeczne ze sobą uchwały. W obrocie prawnym pozostawały więc podwójne uchwały o różnobrzmiących treściach - co jest sprzeczne z prawem - przekazała Marta Zawada-Zdybek.

Postępowanie toczy się przeciwko Ryszardowi Sz. oraz byłej pani prezes spółdzielni, która usłyszała 9 zarzutów (kobieta dwa tygodnie temu zmarła).

Sprawa ma charakter rozwojowy, ale z czasem walczą również lokatorzy, którzy nie chcą dopuścić do eksmisji.

...

,,Spoldzielnie".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:35, 16 Lis 2015    Temat postu:

Mieszkańcy od lat płacą zawyżony czynsz

W boku może ginać średnio 8 tys. zł - Shutterstock

Mieszkańcy bloku przy ul. Śląskiej 15 w Jastrzębiu-Zdroju mają zawyżony czynsz. Metraż mieszkań jest większy od stanu faktycznego.

- Rocznie jestem stratny 240 zł, bo spółdzielnia mieszkaniowa, do której należę zawyżyła mi o dwa metry metraż mieszkania – mówi Andrzej Cichy, który od 46 lat mieszka w bloku przy ul. Śląskiej 15 w Jastrzębiu-Zdroju. Lokator sprawę wyjaśnia w spółdzielni mieszkaniowej Jas-Mos. Stoją za nim pozostali lokatorzy.
REKLAMA


- Byłem u znajomych, którzy mają identyczne mieszkanie. Oni płacą za 60 metrów kwadratowych. Wydało mi się do podejrzane – dodaje Cichy. - Zamurowało mnie. Wychodzi na to, że od lat płacę zawyżony czynsz. Na miesiąc to niewielka kwota, ale w skali roku, lat robią się grube tysiące – podsumowuje mieszkaniec.

Podobnie jest u Tadeusza Charęzy, którego mieszkanie powinno mieć 50 mkw a ma o metr więcej. - To 2 i 3 centymetry - nawet nie wiem jak to skomentować. Sprawa stanęła w miejscu. A ja przy okazji płacenia za czynsz w okienku, zawsze dopytuję jak tam mój metraż – mówi lokator.

Jeżeli mieszkania są faktycznie zawyżone, to oznacza, że w bloku gdzie mieszka 66 rodzi - co roku ginie średnio 8 tys. zł. Próbowaliśmy sprawę wyjaśnić w spółdzielni mieszkaniowej Jas-Mos. Zarząd nie odpowiedział na pytanie czy zamierza dokonywać nowych pomiarów.

...

Spoldzielnie i ich numery.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:02, 25 Lis 2015    Temat postu:

Fakt24

Dramat krakowskich lokatorów: prezes wyrzuca nas ze spółdzielni


Patrzyła władzom spółdzielni na ręce i rzadko przyklaskiwała, no to spotkała ją kara. Zbigniew R., prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Łobzów" na wniosek rady nadzorczej, pozbawił panią Irenę Pakiet (62 l.) członkostwa w spółdzielni. – To zemsta za krytykę – mówi kobieta.

Gdy piętnaście lat temu Irena Pakiet została członkiem spółdzielni mieszkaniowej, nawet nie przypuszczała, jakie ją z tego powodu spotkają kłopoty. Pani Irena zawsze miała w sobie żyłkę społecznika, dlatego od początku angażowała się we wszystkie sprawy osiedla, na którym mieszkała.
REKLAMA


Przez ten cały czas bacznie przyglądała się pracy prezesa i zarządu, obserwowała, w jaki sposób odbywają się przetargi na ważne inwestycje i czuwała nad podejmowanymi uchwałami. Kłopoty zaczęły się, kiedy pani Irena nie zgodziła się na założenie u siebie w mieszkaniu podzielników CO2 i wytknęła władzom spółdzielni nieprawidłowości przy wyliczaniu opłat za ogrzewanie. Już wtedy przypuszczała, że stała się dla nowej rady niewygodna. Przeczucie okazało się słuszne.

– Rada nadzorcza postanowiła więc pozbyć się niewygodnego członka. Przysłali mi pismo, że mnie i męża wyrzucają – opowiada pani Irena. Co to dla nich oznacza? Państwo Pakietowie będą musieli płacić wyższy czynsz i nie będą mieli żadnego wpływu na podejmowane w spółdzielni decyzje. Oto kara za branie na siebie odpowiedzialności za życie całej spółdzielni.

Czytaj więcej na: [link widoczny dla zalogowanych]

...

Spoldzielnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy