Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Szemrane biznesy na szkodę ludzi...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:14, 14 Lip 2016    Temat postu:

Pożyczyły 5 tys. zł, muszą oddać milion. Lichwiarz usłyszał zarzuty
wyślij
drukuj
Małgorzata Gwiazda-Elmerych, pw | publikacja: 14.07.2016 | aktualizacja: 17:33 wyślij
drukuj
Lichwiarz pożyczał pieniądze na duży procent (fot. TVP Info)
Wiesław B. to znany szczeciński biznesmen. Niestety, w mieście ma najgorszą sławę. Swoje interesy przez lata opierał na krzywdzie innych ludzi, wykorzystując ich niewiedzę i trudną sytuację materialną. Przed wprowadzeniem ustawy antylichwiarskiej pożyczał pieniądze na ogromny procent. Z jego oferty skorzystały m.in. dwie kobiety, które wzięły ponad 5 tys. zł pożyczki. Dziś każda z nich musi spłacić... ponad milion złotych. Wiesław B. ma obecnie 7 zarzutów. Wśród nich są wyłudzenia mieszkań. Grozi mu 10 lat więzienia.
#wieszwiecej | Polub nas
Puls Polski TVP Info

...

Łajdak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:39, 16 Sie 2016    Temat postu:

Rejestracja kart pre-paid: operatorzy nie powinni kserować dowodu osobistego
wjk/dro/
2016-08-16, 14:11
Podczas rejestracji kart pre-paid przedsiębiorcy telekomunikacyjni nie powinni pozyskiwać kopii dokumentów tożsamości - poinformował Generalny Inspektor Danych Osobowych (GIODO). Jak uzasadnił, przekazanie w tym przypadku kopii (ksero czy skanu) dowodu osobistego może powodować problemy z właściwym przestrzeganiem zasad ochrony danych osobowych.
Pixabay/PublicDomainPictures/Public Domain

Technologie i Medycyna
Panoptykon: rejestracja kart pre-paid oznacza...

Kraj
W Senacie PiS za ustawą antyterrorystyczną...

Generalny inspektor zajął się sprawą, gdy do urzędu zaczęły napływać "niepokojące sygnały dotyczące pozyskiwania kopii dowodów osobistych przy rejestracji kart pre-paid".



W stanowisku, opublikowanym na stronie GIODO, przypomniano, że zgodnie z art. 60b ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 16 lipca 2004 r. o prawie telekomunikacyjnym, abonent będący osobą fizyczną podaje dostawcy usług następujące dane:



1. imię i nazwisko,



2. numer PESEL, jeżeli go posiada, albo nazwę, serię i numer dokumentu potwierdzającego tożsamość, a w przypadku cudzoziemca, który nie jest obywatelem państwa członkowskiego albo Konfederacji Szwajcarskiej - numer paszportu lub karty pobytu.



Prawo określa jedynie, jak i kiedy podać dane



Zdaniem generalnego inspektora, z przepisów nie wynika, że firmy mają prawo do kserowania lub skanowania dowodów tożsamości. Prawo Telekomunikacyjne określa jedynie, jak i kiedy abonent ma podać powyższe dane oraz wskazuje, że dostawca usług może określić inny niż uwzględniony w przepisie sposób ich podania.



"Przekazanie przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu kopii dowodu osobistego powodować może - sygnalizowane przez GIODO w procesie legislacyjnym - problemy z właściwym przestrzeganiem zasad ochrony danych osobowych, w tym w zakresie ich gromadzenia, zabezpieczenia" - głosi stanowisko.



"Pozyskują nadmiarowe dane osobowe"



Urząd ostrzega, że proces pozyskiwania podczas rejestracji kart pre-paid kopii (ksero lub skanu) dokumentu tożsamości przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych może prowadzić do pozyskiwania nadmiarowego, niewymaganego przepisami prawa zakresu danych osobowych i z tego powodu taki sposób pozyskiwania danych nie powinien być stosowany.



"Biorąc pod uwagę funkcję dowodu osobistego oraz zasady wynikające z ustawy o ochronie danych osobowych, GIODO dąży do ograniczenia praktyki kopiowania dowodu osobistego na rzecz jego okazywania i ewentualnego spisywania danych widniejących w dowodzie w sytuacjach, gdy zezwala na to przepis prawa" - napisał Generalny Inspektor Danych Osobowych.

polsatnews.pl

...

Warto wiedziec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:36, 31 Sie 2016    Temat postu:

Twierdziła, że jest wróżką i znachorką. Skazana za wyłudzenie prawie pół miliona złotych
ptw/
2016-08-31, 16:47
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok skazujący w procesie kobiety oskarżonej o to, że - podając się za wróżkę i znachorkę - wyłudziła około pół miliona złotych od mieszkanki Sokółki (woj. podlaskie), obawiającej się o zdrowie swoich dzieci. Orzeczenie jest prawomocne.
pixabay/succo/CC0 Public Domain

Kraj
2 lata więzienia dla znachorki. Wyłudziła pół...

W marcu Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał kobietę za winną i skazał na 2 lata więzienia oraz obowiązek naprawienia szkody, przyjmując że chodzi o kwotę ok. 550 tys. zł. Sąd odwoławczy utrzymał karę 2 lat więzienia, ale kwotę zmniejszył, przyjmując że skazana ma zwrócić 400 tys. zł.



Kobiecie zarzucono, że wzbudzając u pokrzywdzonej przeświadczenie, iż jej dzieciom grozi niebezpieczeństwo - przekonała ją do przekazywania pieniędzy w zamian za swoje usługi. Jej działania miały uchronić dzieci przed chorobami, w tym nowotworowymi.



Chciała wziąć kredyt, by płacić znachorce



Według aktu oskarżenia, trwało to trzynaście miesięcy; najpierw były to kwoty 100-200 zł za wizytę, potem po kilkanaście tysięcy złotych, a na koniec poszkodowana kobieta nosiła się nawet z zamiarem wzięcia znacznego kredytu pod zastaw domu.



Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył w komendzie policji w Sokółce jej mąż. Zgłosił kradzież, nie wiedział bowiem, że pieniądze z działalności wspólnie prowadzonej firmy bierze żona. Gdy to zrobił, małżonka - żeby móc nadal płacić znachorce - sięgnęła po kredyty bankowe i zaczęła zapożyczać się u krewnych.



Oskarżona przez cały proces w pierwszej instancji nie przyznawała się. Mówiła, że pieniądze pokrzywdzonej oddała, a utrzymywała się z wygranych w grach losowych.



W środowej rozprawie odwoławczej nie wzięła udziału. Jej obrońcy kwestionowali m.in. rzetelność opinii biegłych psychologów i psychiatrów (badali zarówno oskarżoną jak i pokrzywdzoną), w ich ocenie sąd pierwszej instancji bez przedstawienia dowodów przyjął kwotę, którą miałaby wyłudzić ich klientka, a wysokość tej kwoty miała wpływ na wymiar kary.



PAP

...

Kazdy moze tracic na znachorow jednak znachorzy nie maja prawa wyciagac z czlowieka wszystkiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:52, 31 Sie 2016    Temat postu:

Kupił rybę w hipermarkecie, a w niej - kłębowisko pasożytów
ml/dro/
2016-08-31, 19:30
Klient sklepu w Łomiankach skusił się na świeżą, jak sądził, makrelę. Kiedy w domu przystąpił do jej patroszenia, momentalnie stracił apetyt. W rybie były pasożyty. Ostrzegamy, widok jest obrzydliwy. Sklep przeprosił już klienta i zwrócił mu pieniądze.
Marcin Dobas

Kraj
Wrzucił robaki do posiłku by nie płacić...

"Świeża ryba, prosto ze sklepu. Dziś kupiona, dziś patroszona, a w środku niespodzianka. Ryba pełna pasożytów. Jedno trzeba przyznać w odróżnieniu od rybki pasożyty jeszcze żyją i mają się dobrze" - rozpoczął swój wpis na Facebooku pan Marcin.



Mężczyzna sfotografował i nagrał znalezisko. Powiadomił media oraz Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Ożarowie Mazowieckim.







"Nie sądzę, abym trafił na jedyną zarobaczoną rybę. Jestem przekonany, że mnóstwo osób w tym sklepie rybki kupiło oraz mnóstwo zjadło, bo pasożytów nie było tak wiele albo były w mięsie tylko larwy" - dodał we wpisie.







Pan Marcin poinformował również, że zamierza złożyć w sklepie z reklamację. Następnego dnia zadzwoniła do niego szefowa działu rybnego. Umówili się na spotkanie.



- Rozmowa przebiegła jak powinna. Odbyła się w towarzystwie dyrektora sklepu. Przeproszono mnie, poinformowano, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć i zwrócono pieniądze. Usłyszałem też, że pozostałe ryby z tej partii zostały skontrolowane i nie natrafiono na pasożyty - powiedział polsatnews.pl mężczyzna.



W zapewnienia sklepu jednak nie wierzy. - Nie sądzę, by akurat ta ryba miała zupełnie inną dietę, niż cała ławica - dodaje.



Klient jest również rozczarowany postawą sanepidu. - Nawet nie chcieli próbki tych pasożytów. Poinformowano mnie jedynie, że pojadą i skontrolują sklep - relacjonuje.



"Ryba była surowa, niepatroszona"



Do sprawy odniósł się już hipermarket.



- Po otrzymaniu skargi od klienta natychmiast podjęliśmy kroki w celu dodatkowej kontroli rzeczonej partii. Chodzi o makrelę atlantycką, dziko żyjącą, która jest sprzedawana w całości, surowa i niepatroszona. Ryby zostały wycofane ze sprzedaży, ale kontrola wewnętrzna pobrała próbki do badania. Sanepid, który skontrolował również tę partię ryb, nie miał zastrzeżeń co do ich jakości i świeżości. Czekamy na wyniki badania kontroli wewnętrznej - oświadczyła nam Dorota Patejko, dyrektor komunikacji i CSR Auchan Polska.



Jak dodała, sklep przypuszcza, że w rybie były tzw. nicienie, "które są nieszkodliwe dla człowieka po obróbce kuchennej". Wyjaśniła, że kontrole jakości ryb odbywają się w magazynie centralnym Auchan oraz w hipermarketach.



- Obecność nicieni zdarza się rzadko, do tej pory odnotowaliśmy dwa takie przypadki w naszych sklepach. W przypadku, kiedy klient ma wątpliwości co do jakości produktu, zawsze może zwrócić się do Punktu Obsługi Klienta, gdzie uzyska niezbędą informację i pomoc - dodała Patejko.

Pod postem pana Marcina na Facebooku podobną historię opisała pani Agnieszka.



"W niedzielę kupiliśmy dokładnie te same ryby, ale w Komornikach. Identyczna sytuacja, aczkolwiek nie zgłaszaliśmy tego nigdzie. Odwieźliśmy ryby wraz z pozostałościami z powrotem do sklepu. Jedyne co zrobili, to oddali nam pieniądze za zakup".



polsatnews.pl

....

To cp dopiero taki np. poziom bakterii ktorego nie widac!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:55, 05 Wrz 2016    Temat postu:

UOKiK zbada "Granie na czekanie". Jest postępowanie w sprawie T-Mobile
jak/
2016-09-05, 12:48
Prezes UOKiK wszczął postępowanie przeciw T-Mobile Polska w związku z usługami "Granie na Czekanie"/"Szafa Gra" oraz "Prenumerata"; wątpliwości wzbudził brak uzyskania wyraźnej zgody konsumenta na uruchomienie dodatkowo płatnych usług - poinformował w poniedziałek Urząd.
Polsat News

Biznes
UOKiK wsparł "frankowiczów" w walce z...

Biznes
KNF i UOKiK rozmawiają z ubezpieczycielami...

"Granie na Czekanie"/"Szafa Gra" to usługa świadczona przez T-Mobile Polska polegająca na odtwarzaniu utworów muzycznych podczas czekania na połączenie. Spółka oferuje także serwis pod nazwą "Prenumerata", w ramach którego konsument otrzymuje dostęp do informacji oraz serwisów rozrywkowych. Przez okres promocyjny korzystanie z tych usług jest bezpłatne.



Jak podał UOKiK w komunikacie, we wszczętym postępowaniu zakwestionowano praktykę przedsiębiorcy polegającą na braku wyraźnej zgody konsumentów na dodatkowo płatne usługi. Według Urzędu może to być sprzeczne z przepisami ustawy o prawach konsumenta, które mówią, że przedsiębiorca ma obowiązek uzyskać wyraźną zgodę konsumenta na każdą dodatkową płatność wykraczającą poza uzgodnione wynagrodzenie za główne obowiązki umowne przedsiębiorcy najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową.



Z informacji zebranych przez UOKiK wynika, że spółka domyślnie aktywuje serwisy przy zawarciu umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych lub na skutek doładowania konta. Konsument, który sam nie zrezygnuje z serwisów (np. poprzez wysłanie SMS lub kontakt z Biurem Obsługi Abonenta) zobowiązany jest do ponoszenia dodatkowych kosztów, pomimo że podczas zawierania umowy nie był proszony o zgodę na dodatkowe płatności.



UOKiK przypomniał, że zgodnie z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów w efekcie prowadzonego postępowania administracyjnego Prezes Urzędu może wydać decyzję zakazującą stosowania praktyki naruszającej prawa słabszych uczestników rynku oraz nałożyć karę pieniężną w wysokości do 10 proc. obrotu osiągniętego w roku poprzedzającym rok nałożenia kary. W wydawanych decyzjach Prezes UOKiK może również określićśrodki usunięcia trwających skutków bezprawnej praktyki przedsiębiorcy.



PAP

...

Wyciaganie kasy przez telefonie to koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:17, 23 Wrz 2016    Temat postu:

Sanepid skontrolował rozlewnię wody Żywiec Zdrój w Mirosławcu. "Nie wykazaliśmy żadnych nieprawidłowości"
akt. 23 września 2016, 12:23
• Wstępne badania próbek wody Żywiec Zdrój z zakładu w Mirosławcu nie wykazały żadnych nieprawidłowości
• Sprawą zajmuje się sanepid ze Szczecina, który bada całą serię wody
• Po południu dowiemy się też, co dokładnie znajdowało się w butelce wody "Żywioł Żywiec Zdrój", po wypiciu której do szpitala trafił 31-latek z Bolesławca
• Mężczyzna ma poparzony przełyk
• Woda miała silny zapach chloru, jej skład jest badany w policyjnym laboratorium
• Żywiec Zdrój czasowo wstrzymał sprzedaż produktów pochodzących z dwóch dni produkcji zakładu w Mirosławcu



Jak poinformował w piątek szczeciński sanepid, wstępne badania próbek wody Żywiec Zdrój z zakładu w Mirosławcu nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
- Przeprowadzona w czwartek kontrola wykazała, że zakład w Mirosławcu spełnia wszystkie wymogi sanitarne - powiedziała Krystyna Szołomicka z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. - Badania przeprowadzone u producenta wody dotyczyły całej linii produkcyjnej, a także wszystkich procesów technologicznych. Nie wykazaliśmy żadnych nieprawidłowości - dodała.

Jak poinformowała Szołomicka, w czwartek wieczorem sanepid rozpoczął badania próbek wody - zarówno z dwóch podejrzanych partii, jak i kolejnej partii wyprodukowanej na tej samej linii produkcyjnej. Wciąż trwają badania pozostałych parametrów wody. Ich wyniki mają być znane w przyszłym tygodniu.

- Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Szczecinie współpracuje z przedsiębiorcą i dalej prowadzi nadzór jego działalności. Jeśli prokuratura badająca sprawę zwróci się do nas, również z nią będziemy współpracować i przekażemy wszystkie wyniki naszych badań - zaznaczyła Szołomicka.


W komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej zachodniopomorskiego inspektora sanitarnego podkreślono, że "na obecnym etapie postępowania wyjaśniającego, poza wymienionym przypadkiem poparzenia, nie ma dotychczas dowodów na to, że woda Żywioł Żywiec Zdrój stanowi zagrożenie dla zdrowia konsumentów".

W środę wieczorem do bolesławieckiego szpitala trafił 31-letni mężczyzna z poparzonym przełykiem. Z ustaleń policji wynika, że wypił oryginalnie zapakowaną gazowaną wodę z etykietą Żywioł Żywiec Zdrój. Sprawę, oprócz sanepidu, bada także policja.
WP, PAP, RMF FM

...

Co to bylo? Sabotaz? Psychopata? Nikt chyba nie dolewa kwasu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:35, 23 Wrz 2016    Temat postu:

Fałszywe relikwie św. siostry Faustyny Kowalskiej wystawione na internetowej aukcji
akt. 23 września 2016, 16:14
• Na światowym portalu aukcyjnym wystawiono relikwie krwi św. siostry Faustyny
• To fałszerstwo - ostrzegają siostry ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia



Osoba oferująca relikwie chce za nie 2,5 tys. dolarów (9 tys. 547 zł) i twierdzi, że posiada certyfikat potwierdzający ich autentyczność, wystawiony przez metropolitę krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza. Dodatkową zachętą ma być dopisek, że to rzecz "rzadka i trudna do zdobycia".

- To jest fałszerstwo. Relikwie z krwi siostry Faustyny nie istnieją. Także rzekomy certyfikat kard. Dziwisza nie jest prawdziwy - powiedziała rzeczniczka Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, siostra Elżbieta Siepak. Jak podała krakowska kuria, okrągła pieczęć kardynalska widniejąca na certyfikacie nie jest autentyczna, kardynał nie posługuje się również pieczęcią lakową ze swoim herbem.

Siostry dowiedziały się o tej sprawie z maila kleryka, który zauważył aukcję w internecie.

Prawo kanoniczne zabrania handlu relikwiami. Siostra Faustyna Kowalska zmarła w Krakowie w 1938 r. Nie ma relikwii jej krwi. Jak powiedziała s. Siepak, zdarzają się przypadki, że ktoś oferuje inne relikwie świętej, ale i one są fałszywe. - Nikt poza naszym Zgromadzeniem nie ma prawa dysponowania relikwiami s. Faustyny - podkreśliła.


Relikwie siostry Faustyny są przekazywane wyłącznie do kultu publicznego w ośrodkach duszpasterskich. Te pierwszego stopnia - z kości św. siostry Faustyny - trafiają do tych parafii, kościołów albo kaplic pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego, Jezusa Miłosiernego lub św. siostry Faustyny, w których głoszone jest orędzie o Bożym Miłosierdziu. Relikwie II stopnia - z habitu świętej - są przekazywane do parafii pod innymi wezwaniami, w których rozwija się nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego i kult św. s. Faustyny. Są także relikwie III stopnia z płótna, na którym spoczywały kości świętej - te są dostępne w laminowanych obrazkach, medalikach, różańcach i mogą je otrzymać wierni do prywatnego kultu.


Faustyna Kowalska urodziła się w 1905 r. W wieku 20 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. W 1930 r. św. Faustyna przybyła do klasztoru w Płocku, gdzie przebywała dwa lata, do czasu wyjazdu do Wilna. W Płocku, 22 lutego 1931 r., w istniejącym do dziś klasztorze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, św. Faustyna doznała pierwszego objawienia Jezusa Miłosiernego. Swoje przeżycia mistyczne Faustyna spisała w prowadzonym w Wilnie i Krakowie w latach 1934-1938 "Dzienniczku". W czasie pobytu w zakonie chorowała na gruźlicę. Zmarła 5 października 1938 r. w krakowskich Łagiewnikach.

18 kwietnia 1993 r. papież Jan Paweł II dokonał aktu beatyfikacji Faustyny, a 30 kwietnia 2000 r. - jej kanonizacji. Relikwie świętej znajdują się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, a także w sanktuarium w Płocku.
PAP

...

Stare zjawisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:31, 30 Wrz 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Fatalny stan kanałów wentylacyjnych oraz błędy załogi - to przyczyny tragedii na statku Nefryt
Fatalny stan kanałów wentylacyjnych oraz błędy załogi - to przyczyny tragedii na statku Nefryt

Dzisiaj, 30 września (13:42)

Fatalny stan kanałów wentylacyjnych oraz błędy załogi wskazała Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich jako przyczyny tragedii na statku Nefryt. Rok temu, nieopodal Wybrzeża Kości Słoniowej, załoga zatruła się środkiem do zwalczania insektów. Dwie osoby zmarły.
"Nefryt" należący do szczecińskiego armatora
/Euroafrica /


Z ustaleń komisji wynika, że marynarze zatruli się fosforowodorem użytym na statku do tzw. fumigacji, czyli chemicznej dezynfekcji ładunku. Nefryt 24 września 2015 roku wyszedł z portu w Abidżanie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Z ładunkiem orzechów shea miał płynąć najpierw do Liberii, a następnie do Danii. Tuż przed wyjściem w morze, około 2:40, na statku pojawiły się dwie osoby, które miały przeprowadzić fumigację. Rozłożyli w ładowni torebki z tabletkami, z których po kwadransie zaczął ulatniać się trujący gaz.

Następnego dnia załoga zaczęła odczuwać dolegliwości. Starszy oficer poinformował o tym kapitana, który również źle się czuł. Ten o niepokojących objawach u załogi poinformował armatora oraz dyżurnego lekarza w Gdyni. Przekazał im informację, że załoga zatruła się sałatką ze świeżych warzyw, zakupionych w porcie w Abidżanie. Ponieważ załoga czuła się coraz gorzej, statek zawrócił do brzegu. Na pokład ściągnięto lekarza, którzy również został poinformowany, że ma do czynienia najpewniej z zatruciem pokarmowym. Medyk przepisał załodze krople żołądkowe, które jednak nic nie dały.

Zatrucie na polskim statku. 2 osoby nie żyją, 13 jest w szpitalu


Załoga zaczęła tracić przytomność. Trzecia oficer zaczęła się skarżyć, że traci wzrok. Dobę po wystąpieniu pierwszych objawów, w kajucie znaleziono starszego oficera, który nie dawał znaków życia. Stale pogarszał się stan trzeciej oficer. Mimo prób resuscytacji, ściągnięty na pokład lekarz stwierdził zgon obojga. Reszta załogi, została przetransportowana do szpitala, najpierw w San Pedro, potem do kliniki w Abidżanie. Dopiero tam zdiagnozowano przyczyny zatrucia.


Po trwającym prawie rok dochodzeniu, komisja ustaliła, że do tragedii doprowadził szereg czynników. Choć ekipa przeprowadzająca fumigację zastosowała środek prawidłowo, nie przekazała załodze żadnych informacji o trującym wpływie fosforowodoru. Poza dokumentem potwierdzającym przeprowadzenie dezynsekcji środkiem oznaczonym jako PH3, na pokładzie nie zostawili żadnej ostrzegawczej ulotki.
Fatalny stan przewodów wentylacyjnych jedną z przyczyn tragedii

Kontrolerzy na pokładzie Nefryta stwierdzili fatalny stan przewodów wentylacyjnych. Były one skorodowane i nieszczelne.

Dziurawy szyb wentylacyjny klimatyzacji przebiegał w środku szybu wentylującego ładownię. To tą drogą trujący fosforowodór rozprzestrzenił się po całym pokładzie. Objawy zatrucia nie wystąpiły tylko u jednego członka załogi, który nie używał klimatyzacji i cały czas miał otwarte okno w swojej kajucie. Jak wskazuje w raporcie komisja, szyb był nieszczelny, mimo przeprowadzonej w 2014 roku częściowej naprawy, po której jednak nie przeprowadzono testów i nie zauważono źle wykonanych spawów. Dziur w przewodach nie zauważyła także załoga, która dokonywała co miesiąc przeglądów. Nie miała obowiązku oglądać wnętrza kanałów wentylacyjnych.
Za tragedię winą obarczona została również załoga statku

Komisja odpowiedzialnością za wypadek obarcza też załogę. Jak się okazało w trakcie śledztwa, fumigacja ładunku została przeprowadzona z pogwałceniem przepisów. Starszy oficer nie powiadomił kapitana o przygotowaniach do tej operacji. Kapitan nie sprawdził, czy na statku są dokumenty dotyczące fumigacji, nie zwrócił uwagi, że po wyjściu statku z portu, nie były prowadzone pomiary stężenia gazu, oraz że załoga nie została ostrzeżona o fumigacji.

Błędem było też zasugerowanie lekarzom, że przyczyną złego samopoczucia były zjedzone przez załogę warzywa. Kapitan nawet w raporcie po śmierci dwóch pracowników wpisał jako przyczynę zgonu "prawdopodobne zatrucie pokarmowe". Gdyby objawy zostały skojarzone z trującym gazem z ładowni, na statku powinna była zapaść decyzja o wyłączeniu klimatyzacji i wywietrzeniu kajut. Zamiast tego, załoga cały czas wdychała śmiertelnie groźny gaz i brała krople żołądkowe.
Szereg niedociągnięć po stronie armatora

Komisja wykazała też cały szereg niedociągnięć po stronie armatora. To m.in. brak wystarczającego przeszkolenia załogi w zakresie zachowania podczas fumigacji. Szkolenie przeszli tylko kapitan i pierwszy oficer, którzy z tej wiedzy jednak nie skorzystali. Armator zaniedbał również oględziny statku przed przewożeniem fumigowanego ładunku. Specjaliści powinni byli sprawdzić, czy konstrukcja ładowni jest do tego przystosowana. Armator nie ma też zasad przeprowadzania fumigacji zebranych przejrzyście w jednym dokumencie. Przepisy dotyczące tego procesu rozproszone są po różnych dokumentach wewnętrznych firmy. Komisja nakazała naprawę niedociągnięć co, jak informuje w raporcie, armator już wdrożył.

Z raportem zapoznaje się teraz prowadząca śledztwo w sprawie zdarzeń na Nefrycie prokuratura. Ma ona wystąpić do Komisji Badania Wypadków Morskich o przekazanie dokumentów, które mogą być dowodem w postępowaniu. Jak dotąd śledztwo toczy się w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów.

APA
Aneta Łuczkowska

...

Wielu tych armatorow to koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:23, 20 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Bili i zastraszali, aby przejąć majątek. Ruszyło drugie postępowanie ws. wymuszeń na rolnikach
Bili i zastraszali, aby przejąć majątek. Ruszyło drugie postępowanie ws. wymuszeń na rolnikach

Dzisiaj, 20 października (16:07)

Bili, przykładali pistolet do głowy, a nawet kazali w środku lasu kopać grób. Wszystko po to, żeby zastraszyć dłużników i przemocą przejąć ich majątek. Proces dotyczący sprawy wymuszeń na rodzinie Józefowiczów spod Choszczna w Zachodniopomorskiem ciągnął się 12 lat. Dziś ruszyło postępowanie w drugiej instancji.
zdjęcie ilustracyjne
/arch. RMF FM /


Tragedia rodziny rolników spod Choszczna to gotowy scenariusz filmowy. Kiedyś mieli wielkie i dobrze prosperujące gospodarstwo rolne. W 2002 roku przez grad stracili całe uprawy. Wtedy pożyczkę na korzystnych warunkach zaproponował im Rafał T., syn byłego radnego, właściciela pałacu w Stardzewie. W trakcie spłaty długu T. zmienił zasady gry. Podniósł oprocentowanie z 5 do 30% miesięcznie. Spłatę należności egzekwował wyjątkowo bezwzględnie: biciem i zastraszaniem.

Według ustaleń śledczych, T. miał wywieźć do lasu syna rolnika, przystawić mu pistolet do głowy, kilka razy pociągnąć za spust nienaładowanej broni, a następnie kazać ofierze kopać własny grób. Miał też grozić, że pozabija dzieci Józefowicza, a mięso trafi na rynek w Choszcznie. Zmusił rolnika, by podpisał umowę sprzedaży ziemi i mieszkania, za co rolnik nie dostał ani złotówki. To znęcanie się nad dłużnikiem trwało dwa lata. W tym czasie rodzina Józefowiczów straciła 300 tysięcy złotych, kilkaset świń, zboże, zapasy pestycydów.
Policję zawiadomiono dopiero po nieudanej próbie samobójczej Zbigniewa Józefowicza.

Wtedy na jaw wyszły mroczne sekrety rodziny T. Pojawiły się osoby, które twierdziły, że musiały płacić im haracz. W pałacu w Stardzewie policjanci znaleźli dokumenty dotyczące rzekomych długów innych osób. Po dwóch miesiącach śledztwa prowadząca sprawę prokurator zdecydowała się nie przedłużać tymczasowego aresztu czterem zatrzymanym osobom. Po ich wypuszczeniu świadkowie zaczęli kolejno wycofywać zeznania. Zanim sprawa trafiła do sądu, większość podejrzanych uciekła za granicę, w tym Rafał T. Do kraju wrócił dopiero, gdy otrzymał list żelazny, gwarantujący mu, że w Polsce nie zostanie aresztowany do czasu prawomocnego skazania.

Ten zapadł na początku roku. Wyroki nie były wysokie - od 2 do 4 lat więzienia. Oskarżeni się od nich odwołali. Twierdzą też, że są pomawiani przez Józefowiczów.

APA
Aneta Łuczkowska

...

,,Windykacja".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:41, 16 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Dodatkowe ubezpieczenie elektroniki przy zakupie? Uważaj!
Dodatkowe ubezpieczenie elektroniki przy zakupie? Uważaj!

Dzisiaj, 16 listopada (06:40)

Rzecznik finansowy Aleksandra Wiktorow ostrzega klientów przed ubezpieczaniem sprzętu elektronicznego podczas zakupu, bo po szkodzie mogą zostać z niczym - pisze "Puls Biznesu". W segmencie ubezpieczeń elektroniki aż roi się od nieprawidłowości.
Zdjęcie ilustracyjne
/RMF FM


Sprzedawcy namawiają klientów, żeby ubezpieczyli nowy telefon, komputer czy telewizor na wypadek zniszczenia. Tuż przed rozpoczęciem gorącego okresu przedświątecznego Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy, postanowiła przyjrzeć się zyskującym popularność polisom.

Okazało się, że w segmencie ubezpieczeń elektroniki aż roi się od nieprawidłowości.

W ocenie Wiktorow, powodem fatalnej jakości takich ubezpieczeń są bardzo wysokie prowizje, które ubezpieczyciele płacą sprzedawcom, głównie sieciom handlowym, sięgające nawet 80 proc.

Ubezpieczyciele robią wszystko, żeby nie wypłacać odszkodowań. Wysokie prowizje dla sprzedawców zjadają większość składki i dla klientów nie wystarcza pieniędzy - mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze rzecznika finansowego w rozmowie z "Pulsem biznesu".

...

Wszedzie oszusci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:59, 29 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Ekonomia
Polacy na podróbki nabierają się niezwykle łatwo
Polacy na podróbki nabierają się niezwykle łatwo

Dzisiaj, 29 listopada (05:50)

​Badania psychologów i socjologów pokazują, że nie ma nic prostszego niż wprowadzić konsumentów w błąd. Wystarczy ten sam kolor czy napis i skuteczne, warte miliony złotych oszustwo gotowe. Każdemu z nas grozi, że damy się naciągnąć - pisze "Gazeta Wyborcza".
Służba celna zatrzymuje podrabiane towary
/ Wojciech Pacewicz /PAP


"Rynek podróbek ma się doskonale. Z unijnych danych wynika, że w 2013 roku wartość obrotu podrabianymi towarami wyniosła 338 mld euro, czyli 2,5 proc. całego światowego handlu. W UE zaś aż 5 proc. importowanych towarów jest spiratowanych" - czytamy w artykule.

Producenci, kopiując kolor, nazwę czy wygląd opakowania, liczą na niefrasobliwość konsumentów. "I mają rację. Ci bowiem często nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że kupili nie ten produkt, który chcieli albo pomyłkę odkrywają dopiero po odejściu od kas" - zauważa gazeta.

Z badań prowadzonych przez zespół psychologa biznesu prof. Andrzeja Falkowskiego z Uniwersytetu SWPS wynika, że w Polsce 12 proc. konsumentów nie zdaje sobie sprawy z istnienia marek naśladujących, zaś 32 proc. konsumentów nie potrafi odróżnić marki naśladującej od oryginalnych towarów.

Jak nie dać się oszukać? Badacze doradzają edukację konsumencką i kampanie informacyjne.

...

Podrobione partie podrobione media.... Sama Wyborcza to wielka podroba...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:41, 31 Gru 2016    Temat postu:

Piotr i Paweł "przebija" terminy ważności produktów? Klient pokazał zdjęcie na dowód
31 grudnia 2016, 08:33
Na pasztecikach z kapustą, które zakupił pan Grzegorz, naklejone były dwie etykiety. Obie różniły się datami pakowania oraz przydatności do spożycia. O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli sieci.



Pan Grzegorz zdjęciem pasztecików zakupionych w sklepie sieci Piotr i Paweł we Wrocławiu podzielił się na portalu Wykop. Opublikował je także na profilu firmy na Facebooku.

Na fotografii widać, że pod etykietą ukryta była jeszcze jedna, wcześniejsza naklejka. Według pierwotnej, produkt został zapakowany 24 grudnia i należy go spożyć do 3 lutego 2017 r. Według drugiej, paszteciki zapakowano 30 grudnia i nadają się do jedzenia do 9 lutego.




Sieć w sobotę rano nie odpowiedziała na wpis pana Grzegorza. Zwróciliśmy się więc w tej sprawie do rzeczniczki. Czekamy na odpowiedź.

oprac. Patryk Skrzat

...

Wyrzuca pracownika ktory nie usunal starej metki. ,,Odswiezyli" produkt. Pewnie to powszechna praktyka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:16, 09 Lut 2017    Temat postu:

Raport NIK o suplementach diety: W niektórych substancje rakotwórcze

Dzisiaj, 9 lutego (12:26)
Aktualizacja: 1 godz. 10 minut temu

Substancje działających jak narkotyki i bakterie kałowe odkryła Najwyższa Izba Kontroli w suplementach diety dostępnych na polskim rynku. Kontrole wykazały też, że preparaty które miały w składzie substancje rakotwórcze, alergenne czy powodujące zakażenia dróg oddechowych można było kupić w internecie.
Zdj. ilustracyjne
/Magdalena Partyła-Wójcik /RMF FM


Problemem są również produkty z grupy probiotyków. Na 11 badanych prób, w 4 próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów, a w czterech próbkach dobroczynnych kultur bakterii było mniej, niż deklarował producent. Co więcej, w jednej próbce wykryto chorobotwórcze bakterie kałowe, których obecność to zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów. Okazało się też, że jeszcze w okresie ważności probiotyku tych dobrych bakterii było za mało albo znikoma ilość.
Dlaczego z suplementami jest tak źle?

Kontrola NIK wykazała, że mamy złe prawo, które pozwala wprowadzić preparat na rynek już w chwili zgłoszenia do inspekcji sanitarnej. Zanim inspektorzy zbadają produkt, może jednak minąć nawet 7 lat, a producent przez cały ten czas może sprzedawać suplement.

Po drugie: Główny Inspektorat ma za mało pracowników, którzy powinni sprawdzać bezpieczeństwo suplementów i decydować o ich dopuszczeniu na rynek. Na co dzień suplementami w Głównym Inspektoracie Sanitarnym zajmuje się 7 osób. To oni przyjmują i rozpatrują zgłoszenia producentów. Tymczasem od 2007 r. wpisano niemal 30 tys. nowych produktów zgłoszonych jako suplementy diety, więc ta siódemka nie nadąża ze sprawdzaniem produktów.
Co robić, biorąc pod uwagę wyniki kontroli NIK?

Najlepiej stosować odpowiednią dietę, a jeśli już chcemy wspomóc się suplementem, to skonsultujmy to z lekarzem. Niech on nam poradzi odpowiedni dla nas i sprawdzony preparat. Kupujmy suplementy w aptece, nie w internecie i wybierajmy produkty dużych producentów, którzy również produkują leki. Suplementy warto sprawdzać też na stronie internetowej GIS, gdzie zamieszczona jest lista substancji, które mają negatywną opinię.

W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak, więc nabył sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł. Badanie TNS Polska wykazało, że myślimy, iż suplementy to są "witaminy" czy "minerały", a połowa z nas jest przekonana, że suplementy są tak samo kontrolowane, jak leki.

Wszystkie drastyczne przypadki, jakie ujawniła kontrola NIK, zostały zgłoszone do prokuratury i śledztwa już trwają. W rozwiązaniu problemu ma pomóc także opłata za zgłoszenie suplementu diety do wprowadzenia na nasz rynek, którą ponosiłby producent.

pdf do pobrania:
[link widoczny dla zalogowanych]
...

Znowu ,,biznesy".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:00, 20 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Planujesz kupić pakiet medyczny? Dokładnie przeczytaj ofertę!
Planujesz kupić pakiet medyczny? Dokładnie przeczytaj ofertę!

Dzisiaj, 20 marca (11:41)

Federacja Konsumentów apeluje o ostrożność przed kupnem pakietów oferowanych przez prywatne firmy. Coraz częściej zdarza się, że ich przedstawiciele proponują usługi, które nie są warte swojej ceny, która wynosi 6-7 tysięcy złotych w skali roku - mówi w rozmowie z RMF FM Aleksandra Frączek, wiceprezes Federacji Konsumentów.
Zdj. ilustracyjne
/Artur Reszko /PAP


Jesteśmy zachęcani najczęściej badaniem naszego stanu zdrowia, na przykład arytmii. Dzieje się to przy pomocy cudownego urządzenia, które najczęściej cudownym urządzeniem nie jest - mówi Aleksandra Frączek. Sprzedawcy budują historie, zgodnie z którymi jest problem z dostępem do specjalisty. Ale tego problemu nie ma, gdy mówimy o prywatnej opiece medycznej. Mechanizm polega tu na wykorzystaniu naszej niewiedzy o tym, ile dane usługi są warte. Ofiarą takich ofert padają często osoby starsze, seniorzy, którzy muszą brać kredyty, żeby móc pozwolić sobie na wykupienie takiego pakietu medycznego - dodaje wiceprezes Federacji Konsumentów.

Przede wszystkim musimy płacić tu z góry za usługę, której faktyczna wartość jest mniejsza. Nie ma problemu z dostaniem się na wizytę do lekarza, nawet lekarza-specjalisty. To jest bazowanie na tym, że klienci są niedoświadczeni, nie znają wartości usług, które kupują. To w naszej ocenie jest nieetyczne - przekonuje Aleksandra Frączek.

(az)
Michał Dobrołowicz

...

Wszedzie sa oszusci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:55, 22 Mar 2017    Temat postu:

Prawda o dziewczynie szukającej „Votka”. Wszyscy zostaliśmy oszukani
oprac.Kamil Zajęcki
22 marca 2017, 09:41
Wszyscy, którzy po obejrzeniu oryginalnego filmu o dziewczynie poszukującej Wojtka z Warszawy uwierzyli w romantyczną miłość, przeżyją niemałe rozczarowanie. Viralowy filmik okazał się po prostu reklamą polskiej marki odzieżowej Reserved.



Widoczna na filmie Amerykanka o pseudonimie Dee Dee poprosiła Polaków o pomoc w odnalezieniu „Votka”. Przystojny chłopak miał wpaść jej w oko na jednym z warszawskich koncertów. Dzisiaj wiemy już, że cała historia była ukartowana, a historia nie ma żadnego miłosnego podtekstu.



Twórcy reklamy muszą być jednak wyjątkowo zadowoleni z efektu swojej pracy. Filmik rozszedł się po internecie niczym wirus. Informacje o problemie uroczej dziewczyny opublikowano niemal na każdym portalu, a sam film w serwisie YouTube zdobył ponad 1,5 mln wyświetleń i tysiące komentarzy.


Pierwszy film reklamowy, w którym Dee Dee szuka ukochanego:




Inny klip z udziałem Dee Dee, w którym odnajduje swojego Wojtka:


YouTube

...

Czyli nieuczciwa firma. Jakos widzicie ominalem ten temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:51, 28 Mar 2017    Temat postu:

6 rzeczy, których nie wolno kupować w supermarkecie
Godzinę temu Ciekawostki


Dyskonty, super- i hipermarkety kuszą promocjami, jak tylko mogą. Ale w gąszczu okazji łatwo przeoczyć, że słono przepłacamy za inne towary. Ekspertka od oszczędności konsumenckich ma kilka ważnych rad przed zakupami.


Nie wkładaj do koszyka obranych i pokrojonych warzyw



Mogą być one droższe nawet o 40 procent w stosunku do cen na lokalnym bazarku - przestrzega Andrea Woroch.



Wprawdzie na targowisku raczej nie kupicie warzyw wstępnie przygotowanych, ale może warto poświęcić 5 minut w kuchni i zaoszczędzić pieniądze?


Unikaj gotowych kebabów i hamburgerów



Tutaj obowiązuje podobna zasada jak w przypadku pokrojonych warzyw. Gotowy kotlet może być droższy nawet o 300 procent (cena za kilogram) od mięsa, z którego sami możemy przygotować burgera.


Małe porcje chipsów wychodzą drożej



Kiedy te same smakołyki do chrupania kupimy w dużym opakowaniu, ich cena spada nawet o 30 procent - pisze "Independent".



Wprawdzie chipsy generalnie nie są polecaną przekąską, dlatego najlepiej w ogóle ich nie wkładać do koszyka.

Nie sięgaj w markecie po środki higieny osobistej



Andrea Woroch radzi kupować je w wyspecjalizowanych sklepach, a najlepiej na dużych stoiskach ulicznych, jeśli takie znajdziemy. W markecie za ten sam żel pod prysznic zapłacimy nawet 30 procent więcej.


Baterie to jeszcze jedna pułapka marketingowców



Zazwyczaj leżą tuż przy kasie i skłaniają nas do impulsowego zakupu. Wtedy nie kalkulujemy, czy to się opłaca. Ale odpowiedź jest jedna - nie opłaca.



Ekspertka radzi zaopatrywać się w baterie w sklepach internetowych. Przy odpowiedniej liczbie zamawianych sztuk, nawet z transportem wyjdzie taniej.


Przyprawy mogą być nawet 100 procent droższe



Według Andrei Woroch, zdecydowanie rozsądniej jest kupować je w wyspecjalizowanych sklepach niż w markecie. Można też skorzystać z bogatej oferty w sieci.
Następne newsy »
Dodał(a): fastcake

...

To juz konczy sie ,,marketing" a zaczyna oszustwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:41, 20 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
"Spray przeciwko niedźwiedziom" popularny, ale... nieskuteczny
"Spray przeciwko niedźwiedziom" popularny, ale... nieskuteczny

Dzisiaj, 20 czerwca (07:17)

Popularny "Spray przeciwko niedźwiedziom" sprzedawany jest w sklepach w Trydencie na północy Włoch. Leśnicy wyjaśniają jednak, że to zwykły gaz pieprzowy służący do samoobrony, w razie spotkania z tym zwierzęciem - nieskuteczny.
Zdjęcie ilustracyjne
/B. Zoller /PAP/DPA

Pojemniki z gazem, który ma rzekomo odstraszać niedźwiedzie, pojawiły się tam, gdzie w okolicznych lasach istnieje duże prawdopodobieństwa natknięcia się na nie. Zdaniem ekspertów w rejonie Trydentu żyje około 60 tych zwierząt.

W minionych latach liczba sygnałów o ich obecności znacznie wzrosła. Raptownie rośnie też popularność produktu, który jest niemal rozchwytywany przez mieszkańców tamtych stron i turystów. Sprzedawany jest głównie w sklepach z artykułami sportowymi i łowieckimi. Do handlu trafił po tym, gdy misie zaatakowały w 2015 roku dwóch zbieraczy grzybów raniąc ich.

Dziennik "Corriere della Sera" przytacza wypowiedzi funkcjonariuszy Straży Leśnej, którzy ostrzegają, że gaz ten jest całkowicie nieskuteczny w przypadku spotkania ze zwierzęciem. Spray ten, jak podkreślili, ma maksymalny zasięg 4 metrów.

To niewystarczająca odległość jeśli wyobrazicie sobie scenę, w której zwierzę naciera na was całą masą swego ciała - stwierdził cytowany w gazecie biolog i zarazem przedstawiciel władz Trydentu Luca Pedrotti.

Ekspert dodał, że istnieją prawdziwe i skuteczne gazy przeciwko niedźwiedziom i innym wielkim zwierzętom o zasięgu 10 metrów, sprzedawane w Kanadzie i w Słowenii. Są one jednak zabronione we Włoszech. Wniosek o ich legalizację został złożony przed rokiem, ale dotąd nie ma na niego odpowiedzi.

Bardziej niż w gaz pieprzowy Pedrotti zaleca wierzyć w statystykę, wskazującą, iż w 95 proc. przypadków niedźwiedź ucieka gdy wyczuje obecność człowieka. Ani w zeszłym roku, ani od początku tego nie zanotowano w Trydencie żadnego bezpośredniego kontaktu między człowiekiem a niedźwiedziem - przypominają specjaliści.

...

Wlasnie te masci na zylaki, czy plyny na porost wlosow, to wszystko oszustwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:58, 22 Sie 2017    Temat postu:

Bąbelki light to pułapka! Zastąp je sprytnie
Caryn Rivadeneira | Sier 22, 2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Dietetyczny i light nie zawsze znaczy zdrowy. Zero kalorii na etykiecie to w rzeczywistości może być sporo kalorii. Pustych, ale tuczących!

Kiedy urodziłam trzecie dziecko zaczęłam pić niskokaloryczne napoje gazowane. Wymyśliłam sobie, że zamiast okazjonalnie sięgać po te wysokokaloryczne, będę częściej pozwalała sobie na „dietetyczne”, bo to mniej szkodzi zdrowiu. Miałam ogromną nadzieję, że to będzie dobra dieta, że jeśli przerzucę się na picie napojów „light”, to uda mi się pozbyć kilku kilogramów pozostałych po ciąży.


Co pomaga dbać o linię, a co nie

Puszka tradycyjnego napoju zawierała ok. 140 kalorii, podczas gdy na etykiecie dietetycznego napoju typu cola pyszniło się ogromne, przyjazne i pociągające „zero”, usytuowane w niedalekim sąsiedztwie słowa „kalorii”. Naiwnie sądziłam, że im mniej kalorii wypiję, tym szybciej pozbędę się nadwagi. Prosty rachunek.

Ale szybko spostrzegłam, że choć moje matematyczne obliczenia były prawidłowe, coś poszło nie tak. Nie tylko nie straciłam nic w talii, ale nawet mi trochę przybyło. Poza tym, kiedy wcześniej cieszyłam się z rzadka tradycyjną colą, teraz naprawdę potrzebowałam tej „dietetycznej”. Potrzebowałam. W złego słowa znaczeniu. (I wcale nie z powodu, że smakowała lepiej niż ta klasyczna). Podjęłam drastyczną decyzję: muszę skończyć z nawykiem picia napojów gazowanych.

To było zdecydowanie najcięższe postanowienie (był akurat Wielki Post), które do tej pory sobie wyznaczyłam. Ale z dumą mogę powiedzieć, że wytrwałam w nim dłużej niż 40 dni. Jakieś wewnętrzne przekonanie, że coś jest nie tak jak powinno z napojami typu „light” pomogło mi trzymać się od nich z daleka przez wiele lat.
Czytaj także: Porcja dobrego nastroju – co jeść, by nie dać się chandrze?


Pułapka słodzików

Kiedy opublikowano raport na temat szkodliwości dietetycznych napojów gazowanych z główną tezą, że są one równie niedobre jak tradycyjne, nie byłam całkowicie zaskoczona.

Raport został napisany przez Susan E. Swithers, profesorkę psychologii, która wraz ze swoim zespołem na Purdue University przez kilka lat prowadziła szczegółowe badania nad skutkami picia napojów gazowanych „ligth” i „regular”. Jej wypowiedzi brzmiały jakby była szczerze zaskoczona tym, co właśnie odkryła.

Uczciwie mówiąc myślałam, że napoje dietetyczne mogły być minimalnie zdrowsze w stosunku do tradycyjnych, ale w rzeczywistości tak nie jest.

W raporcie, który ukazał się w piśmie Trends in Endocrinology & Metabolism czytamy, że osoby pijące dietetyczne napoje gazowane nie tylko „zyskiwały” więcej kilogramów od tych pijących tradycyjne, ale także były bardziej narażone na zaburzenia metaboliczne, cukrzycę i choroby układu krążenia. Naukowcy uważają, że dzieje się tak ponieważ związki chemiczne (słodziki) zawarte w dietetycznych napojach oszukują i zaburzają nasze normalne procesy trawienne.

Jeśli sięgamy po potrawy lub napoje ze słodzikiem, gdy jesteśmy głodni lub zmęczeni, to nasz kolejny posiłek będzie pewnie bardzo kaloryczny.

Konieczne jest bowiem nadrobienie energii, jakiej nie dostarczył nam niskokaloryczny słodzik. Przyczyną zgubnego działania sztucznych substancji słodzących jest najprawdopodobniej to, że zaburzają równowagę pomiędzy uczuciem głodu i sytości oraz, co za tym idzie, samokontroli nad ilością spożywanego pokarmu, a to może doprowadzić do nadwagi i innych problemów zdrowotnych.
Czytaj także: 3 proste ćwiczenia przed poranną kawą


Nadal kocham bąbelki, ale…

Dla wielu z nas słowo dietetyczny znaczy mniej więcej tyle co: nie tuczy. Kojarzy się z tym, że można jeść do woli bez konsekwencji nadwagi. W związku z tym zachęcani sprytnymi działaniami speców od marketingu biegniemy do sklepu i kupujemy wszystko, co jest oznakowane „diet”, „light”, „zero”, „calorie-free” traktując te produkty jako zdrowe i bezpieczne. I za każdym razem nabieramy się. Albo sami siebie oszukujemy.

Zarówno badania naukowe, jak i doświadczenie życiowe wskazują, że aby zachować zdrowie należy wrócić do ciężkiej pracy nad sobą i starać się nieustannie zachować równowagę pomiędzy ćwiczeniami fizycznymi, łagodzeniem stresu psychicznego i zdrowym odżywianiem.

Oczywiście, jest to długa i uciążliwa droga, mogę podzielić się wypróbowaną przeze mnie sztuczką. W moim detoksie picia napojów gazowanych pomogło mi wielkopostne postanowienie i… woda gazowana. Bąbelki pomogły mi uporać się z łaknieniem dwutlenku węgla i nawadniać organizm. Nadal kocham „bąbelki”, ale teraz piję zdrową wodę, przefiltrowaną i schłodzoną (dietetycy zalecają pić do 8 szklanek dziennie).
Czytaj także: 3 proste przepisy na wzmacniające zielone soki



Warto nie zapominać na co dzień o zdrowym trybie życia: spacerujmy z naszym psem, dojeżdżajmy do pracy na rowerze, przygotowujmy zdrowe posiłki i spożywajmy je w miłej atmosferze z rodziną. A kiedy dopadnie cię ochota np. na kolejną colę „light”, zastąp ją szklanką gazowanej wody. Może z plasterkiem cytryny albo sokiem z owoców?

...

Niestety nieuczciwi biznesmeni nie informuja o pelnych skutkach. To jest oszustwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:29, 06 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Małopolska zaczyna walkę z reklamami. Billboardy wzdłuż zakopianki mają zniknąć
Małopolska zaczyna walkę z reklamami. Billboardy wzdłuż zakopianki mają zniknąć

Dzisiaj, 6 września (14:1Cool

Billbordy i reklamy z poboczy wzdłuż zakopianki szpecące i zasłaniające widok na Podhale i Tatry powinny być zlikwidowane w ciągu roku - dwóch lat. Inicjatywę w tej sprawie podjęło województwo małopolskie we współpracy z niemal wszystkimi gminami leżącymi wzdłuż trasy. Projekt "Montevideo", co w tłumaczeniu z języka hiszpańskiego oznacza "widzę góry", zaprezentowano podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Jak przypomniał marszałek Małopolski Jacek Krupa, droga krajowa nr 7, a następnie 47, czyli zakopianka to najpopularniejsza trasa łącząca Kraków z Podhalem. Każdego dnia przejeżdżają nią dziesiątki tysięcy osób podążających w stronę Tatr.

Inicjatywę „Montevideo”, której pomysł zrodził się w ubiegłym roku, dotychczas poparło 11 z 13 gmin, przez które przebiega Zakopianka / Grzegorz Momot /PAP
REKLAMA


Projekt "Montevideo" przeciwstawia się obecnej sytuacji, kiedy jadąc zakopianką w góry widzimy głównie reklamy. Mamy tam kompletny śmietnik krajobrazowy, jest to obrzydliwe i zakłóca krajobraz. Ludzie jadą w góry, żeby cieszyć się widokami, a nie denerwować przesłaniającymi je samowolami reklamowymi - zaznaczył Jacek Krupa.

Jak ocenił, propozycja nowych regulacji spotkała się z pozytywnym odzewem ze strony zdecydowanej większości gmin, przez które przebiega droga. Według niego nowe przepisy mogą wejść w życie nawet od 1 stycznia, co skutkowałoby oczyszczeniem krajobrazu w ciągu 1-2 lat.

Projekt "Montevideo" to inicjatywa samorządu województwa małopolskiego, która ma zachęcić gminy położone wzdłuż zakopianki do usunięcia zasłaniających krajobraz, szpecących reklam i billboardów, a także wprowadzenia odpowiednich przepisów regulujących zasady wieszania szyldów i montowania obiektów małej architektury.
Ruch wahadłowy na Zakopiance. "Teraz korki widać z kosmosu"


​Prawdziwą drogę przez mękę przygotowali drogowcy kierowcom na Zakopiance. W poniedziałek w Poroninie wprowadzono ruch wahadłowy - w miejscu, gdzie powstaje nowy węzeł drogowy. To kolejne utrudnienie dla podróżujących, ponieważ wciąż trzeba także stać w wielokilometrowych korkach przed... czytaj więcej

Według zapowiedzi Krupy, gminy, które zdecydują się na podjęcie działań i przyjęcie własnych tzw. uchwał reklamowych mogą liczyć na wsparcie województwa małopolskiego - merytoryczne i prawne. Mogą też wykorzystać przygotowany przez Małopolskę wzorcowy projekt takiej uchwały, który może pomóc, ale też przyspieszyć i ujednolicić wprowadzane przepisy.

Teraz właściwie bez ograniczeń każdy właściciel na własnej działce może postawić nieograniczoną ilość billboardów i reklam czy zawiesić byle jaki szyld - przypomniał Krupa.

Pomysłodawcą nowej regulacji jest senator i były marszałek woj. małopolskiego Janusz Sepioł. Zgodnie z nią w pasie 200 m od jezdni zakopianki w obszarze niezabudowanym i 50 metrów w miejscach ze zwartą zabudową obowiązywałby całkowity zakaz ustawiania reklam, a szyldy i mała architektura podlegały rygorystycznym regulacjom.

Zgodnie z proponowanymi rozwiązaniami gminy będą mogły nakładać kary za nielegalnie ustawione reklamy lub niedostosowane szyldy w pasie zakopianki. Kary będą naliczane według stawek maksymalnych. W przypadku standardowego billboardu reklamowego może sięgać nawet 4,6 tys. zł miesięcznie.

Inicjatywę "Montevideo", której pomysł zrodził się w ubiegłym roku, dotychczas poparło 11 z 13 gmin, przez które przebiega zakopianka: Mogilany, Myślenice (miasto i gmina), Pcim, Lubień, Jordanów, Rabka-Zdrój (miasto i gmina), Raba Wyżna, Nowy Targ (gmina wiejska), Nowy Targ (miasto), Poronin i Zakopane. Najbardziej zaawansowane prace w kwestii reklam trwają w Rabce-Zdroju i Nowym Targu (zarówno w mieście, jak i gminie).

Wójt gminy Nowy Targ Jan Smarduch przypomniał, że samorząd ten, jako jeden z pierwszych przyjął uchwałę intencyjną w tej sprawie. To pierwszy krok do przygotowania projektu uchwały, która będzie regulować zasady montowania reklam i małej architektury na terenie naszej gminy. Wierzę, że radni naszej gminy przychylą się do tego projektu i Nowy Targ niebawem uwolni się od reklam - ocenił.
Zakopianka w śniegu (10 zdjęć)





+ 6

Rady gmin uczestniczących w przedsięwzięciu mają dyskutować nad nowymi przepisami we wrześniu. Ich poparcie będzie oznaczało rozpoczęcie prac nad tzw. uchwałami reklamowymi, które - jako prawo miejscowe danej gminy - rozwiążą problem billboardów na trasie Kraków - Zakopane.

Pomysłodawcy podkreślili, że projekt "Montevideo" uwzględnia też przyszły przebieg zakopianki, co oznacza, że budowana obecnie droga od samego początku jej istnienia będzie chroniona przed samowolami reklamowymi.

Traktujemy ten projekt, pionierski w skali kraju, jako swoisty pilotaż. Jeżeli wypali, to może on uruchomić efekt domina w innych gminach Małopolski - zapowiedział marszałek Krupa.

(adap

...

Ktos na tym zarabia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:08, 20 Paź 2017    Temat postu:

Bioenergoterapeuci i uzdrowiciele. Z chorym dzieckiem do znachora?
Błażej Kmieciak | 20/10/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
W naszym kraju czynnych uzdrowicieli może być nawet kilkadziesiąt tysięcy. Okazuje się, że znaleźli lukę w oficjalnym systemie ochrony zdrowia. Jaką?
Kaszpirowski: ręce, które leczą

Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku ogromną popularność miały programy Anatolija Kaszpirowskiego. Pamiętam, że w niedzielę, w godzinach obiadowych prowadził on swój program, który kończyły słynne „ręce, które leczą”. Uzdrowiciel przez telewizor „przesyłał” energię, która bazując na hipnozie, miała uzdrowić schorowanych widzów.

Pewnego dnia przyjechał do Łodzi, w której mieszkam. Cała hala sportowa była przepełniona. Kilka tysięcy ludzi przybyło na spotkanie, głęboko wierząc w jego skuteczność. Przyznam się, że też tam byłem. Jedyne co pamiętam to fakt, iż po seansie dostrzegłem, że popsuł mi się zegarek, który wcześniej dostałem od cioci z Kanady.

Nie wiem, czy fakt ten winieniem wiązać z hipnotycznymi umiejętnościami gościa ze wschodu. Wiem natomiast, że jego postać była w tamtych czasach pewnym symbolem. Ludzie mieli nadzieje, pragnęli uzdrowienia, które dość szczególny uzdrowiciel z zagranicy mógł im ofiarować. Co jednak interesujące, Kaszpirowski jest z zawodu lekarzem, ma doktorat i specjalizację z psychiatrii i psychoterapii.
Czytaj także: Choroba psychiczna. Dla medycyny wciąż tajemnica, dla nas wciąż tabu
Z chorym dzieckiem do znachora?

Kaszpirowskiemu sławę przyniosły nie sukcesy w pracy w szpitalu, ale telewizyjne seanse hipnozy, Jak to zatem możliwe, że miliony ludzi w kilku krajach uległo tej „zbiorowej psychozie”?

To samo pytanie można zadać rodzicom pewnego chłopca. Urodził się on z porażeniem okołoporodowym. Miał zdiagnozowane głębokie upośledzenie umysłowe. Wraz z mamą i tata trafił do znachora, który stwierdził, że podobny stan można „uzdrowić”. Trzeba jednak „na rozstaju dróg”, uroczyście odciąć „kołtun z włosów”, który należy wcześniej hodować przez kilka miesięcy. To bowiem w nim znajdować się będą wszystkie nieczystości powodujące chorobę i niepełnosprawność.

Podobną do tej historię przedstawiał w jednym s wywiadów prof. Włodzimierz Piątkowski. Ten lubelski socjolog medycyny od lat zwraca uwagę, iż szamani, uzdrowiciele, wróżki i inni tego typu specjaliści nie doświadczają bezrobocia.
Czynniki pozamedyczne

Choć podobne działania wydaja się nam nierealne, to jednak bardzo łatwo je wytłumaczyć. Prof. Jan Czesław Czabała w swojej książce pt. Czynniki leczące w psychoterapii zwrócił uwagę, iż pozytywne skutki terapii bardzo często uzależnione są od takich elementów, jak: prezentowanie przez eksperta postawy empatycznej, wzbudzanie zaufania oraz nadziei, a także motywowanie do leczenia.

Przy okazji strajków młodych lekarzy słyszymy często wstrząsające wręcz historie wskazujące, że medycy musieli w jednym momencie na przykład reanimować dwie osoby lub przyjąć w ciągu dnia ponad stu pacjentów. Znachorzy, uzdrowiciele oraz bioenergoterapeuci nie mają takich problemów. Umawiają się na wizytę, rozmawiają, poświęcają czas swojemu klientowi. Tutaj podstawowym lekarstwem nie jest, jakaś magiczna energia, ale postawa samego „terapeuty”.
Czytaj także: O co tak naprawdę chodzi w proteście medyków?
Pozory nauki

W wielu wypadkach korzystanie z podobnych usług nie wiąże się zapewne z wyraźnymi szkodami. Pacjent zostaje powiadomiony, że „jego pole energetyczne zostało oczyszczone”. Słyszy miłe słowa na swój temat, a przede wszystkim czuje, że został wysłuchany.

W osiedlowej poradni takie doświadczenie spotykają pacjenta rzadko. Lekarze mają konkretny czas na działanie, wypełniają normy. Odnoszą się jednak oni do konkretnych metod, technik, bazują na wiedzy.

Słuchając znachorów oraz uzdrowicieli początkowo dojść można do podobnego przekonania. Na przykład w słynnej w ostatnich tygodniach sprawie pacjentki z nowotworem piersi tzw. irydolog podkreślał w rozmowach z pacjentkami, iż badając dno oka jest w stanie zdiagnozować problem. Tak jednak się nie stało. Pacjentka ta w stanie zagrożenia życia trafiła na oddział onkologii. Wcześniej leczyła się w sposób niekonwencjonalny u tego znachora.

Trudno uniknąć tutaj zatem od konkretnych obaw. Korzystanie z usług znachorów może często wiązać się wyłącznie z wydłużeniem procesu powrotu do zdrowia. Zdarza się jednak, że choroba pozbawia pacjenta czasu, który spożytkować trzeba na diagnozę i leczenie.
Zawód uzdrowiciel

Zastanawiając się nad ewidentnym fenomenem uzdrowicieli w Polsce, nie sposób pominąć filmu „Znachor” z Jerzym Bińczyckim i Anną Dymną w rolach głównych. Słowo to z całą pewnością utrwalone zostało w społeczeństwie właśnie dzięki ekranizacji niezwykłej historii profesora Wilczura, który nagle traci pamięć i trafia do nieznanych sobie, wiejskich terenów, gdzie zaczyna pomagać chorym ludziom.

Dla nich był on znachorem, kimś nawet cenniejszym niż lokalny lekarz, który szanse wyzdrowienia widział w zasadzie wyłącznie u bogatych pacjentów. Oglądając ten film, wpaść możemy jednak w pewną pułapkę. Bińczycki nie kwalifikuje się, by określić go klasycznym znachorem. Wykorzystuje on bowiem nie magiczną i tajemną wiedzę o energiach, ale naukę, która – pomimo ubytków w pamięci – daje o sobie znać w postaci umiejętności, które bohater ten posiada.
Czytaj także: Czy wiara i psychologia się kłócą? „Na jedno i drugie jest miejsce”
Wróżka i bioenergoterapeuta z państwowymi dyplomami

Polskie prawo w dość specyficzny sposób podchodzi do tego tematu. Z jednej strony prawo do leczenia mają w naszym kraju wyłącznie lekarze: podszywanie się pod lekarza może wiązać się z odpowiedzialnością karną. Z drugiej jednak stromy polskie przepisy pozwalają na przepisywanie przez medyków leków homeopatycznych, których powstanie oparte jest na energii i pamięci wody, która musi być potrząsana zgodnie z tajemną procedurą.

Ponadto przepisy pozwalają wróżkom na zdobycie zawodu po przez zdanie egzaminu państwowego. Podobnie działają bioenergoterapeuci skupieni w zawodowych cechach. Nawet w oficjalnych dokumentach ministerstwa pracy dostrzec można opisy wspomnianych profesji. Nie brakuje w nich zwrotów, takich, jak energia naturalna, pole energetyczne, itd.
Życzę ci zdrowia i nadziei

Prof. Piątkowski zwraca uwagę, że w naszym kraju czynnych uzdrowicieli może być nawet kilkadziesiąt tysięcy. Nic nie wskazuje na to by nagle mięli zniknąć. Nawet jeśli tak się stanie, to jako pewnik można przyjąć, iż wielu ludzi chodzić będzie do różnej maści znachorów i uzdrowicieli, którzy wsparci własną energią będą „uzdrawiać” swoich pacjentów.

Przyczyna tego leży w jednym tylko słowie: „nadzieja”. Pacjent trafiając na medycznego specjalistę otrzymuje często wyłącznie fakty. Czasem są one dla niego przerażające. Odbierają mu właśnie nadzieję.

Nie jest straszną wyłącznie utrata zdrowia. Straszna jest świadomość, że ono nie wróci. Gdy dodamy do tego na przykład obawy o życie naszych dzieci, wówczas racjonalność i logika przestają dominować w działaniach. Przecież chcemy by to nadzieja umarła ostatnia.

...

Wiem ze chcacych za wszelka cene wyzdrowiec trudno odciagnac. Jednak oni SZKODZA! Co wam da szkodzenie? Pogorszy. Od szkod typu pozorne uzdrowienie a choroba postepuje do jakiegos opetania przez demony! Nie wiecie co on tam czarownik wzywa a na pewno nic dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:06, 20 Lis 2017    Temat postu:

GIS ostrzega przed groźnymi smoczkami dla niemowląt. Zobacz zdjęcie
Dzisiaj, 20 listopada (07:56)

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie przed kauczukowymi smoczkami dla dzieci. Jak uważają inspektorzy, w składzie został przekroczony dopuszczalny poziom substancji zdolnych do tworzenia n-nitrozoamin.
Zdjęcie ilustracyjne
/Piotr Bułakowski /RMF FM


Producent wdrożył już procedurę natychmiastowego wycofania wyrobu z rynku, ale według Państwowej Inspekcji Sanitarnej, nie wszyscy odbiorcy produktu w Polsce zostali o tym poinformowani. Smoczki zostały wyprodukowane dla Canpol Sp.z.o.o.
Smoczek
/GIS /

Jeżeli ktoś posiada takie smoczki, powinien od razu zwrócić je do miejsca zakupu, lub zniszczyć.

Nitrozoaminy to związki chemiczne, które czasem występują w żywności. W małych ilościach nie są zbyt groźne, ale w dużych mogą mieć właściwości mutagenne i rakotwórcze.

źródło: GIS
(ag)

...

Po co oni to produkuja? Kasa to nic jak sie komus zaszkodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:53, 12 Gru 2017    Temat postu:

Twoje Zdrowie
Bądź fit!
Zdrowe odżywianie
Wyniki kontroli: 25 proc. partii mięsa i wyrobów z niego wzbudziła zastrzeżenia
Wyniki kontroli: 25 proc. partii mięsa i wyrobów z niego wzbudziła zastrzeżenia
Dzisiaj, 12 grudnia (11:26)

Prawie jedna czwarta skontrolowanych przez Inspekcję Handlową partii surowego mięsa i wyrobów z niego wzbudziła zastrzeżenia - informuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Najczęściej chodziło o błędne oznakowanie, ale znaleziono też np. wieprzowinę w tatarze wołowym.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /


Inspekcja Handlowa (IH) na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawdziła jakość i oznakowanie surowego mięsa i wyrobów z niego, takich jak biała kiełbasa, tatar czy metka, w 168 sklepach i hurtowniach w całej Polsce. Placówki zostały wylosowane lub wytypowane na podstawie negatywnych wyników z poprzednich kontroli. Zakwestionowano produkty w 70 miejscach, zastrzeżenia wzbudziło 218 na skontrolowanych 962 partii mięsa, czyli prawie 23 proc. Najczęściej znajdowanym uchybieniem było błędne oznakowanie mięsa.

W wielu przypadkach w żywności znaleziono składniki, których nie powinna zawierać. Zdarzało się m.in., że skontrolowane mięso wieprzowe garmażeryjne zawierało 60 proc. indyka, a tatar lub hamburger wołowy - wieprzowinę. W innych przypadkach substancje dodatkowe: E-621 czyli wzmacniacz smaku, oraz E-551 i E-535 - substancje przeciwzbrylające - znaleziono w białej kiełbasie, która, zgodnie z przepisami, nie może zawierać takich dodatków.

UOKiK przypomniał, że zgodnie z przepisami nazwa "świeże mięso" odnosi się do mięsa, które nie zostało poddane żadnemu procesowi poza chłodzeniem czy mrożeniem. Nie może ono zawierać przypraw ani substancji dodatkowych. Natomiast "surowe wyroby mięsne" oznaczają mięso, do którego producent dodał środki spożywcze, przyprawy lub substancje dodatkowe, mogły one zostać poddane pewnym procesom, ale nie takim jak gotowanie czy parzenie.

Skutkami kontroli są 33 decyzje Inspekcji Handlowej o zafałszowaniu lub niewłaściwej jakości oraz pięć o wycofaniu przeterminowanego mięsa. Łączne kary to prawie 30 tys. złotych.

...

Brak przyzwoitosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:10, 26 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Uwaga na niektóre zabawki dla dzieci! Mogą być niebezpieczne
Uwaga na niektóre zabawki dla dzieci! Mogą być niebezpieczne

Dzisiaj, 26 grudnia (15:2Cool

Spacerówka dla lalek, która mogła połamać ręce, lalka z niebezpiecznymi ftalanami, grzechotka, z której wypadały części ruchome - to przykłady zabawek, jakie zakwestionowali kontrolerzy Inspekcji Handlowej. Warto się przyjrzeć prezentom, jakimi zostały obdarowane nasze pociechy.
Zdj. ilustracyjne
/Darek Delmanowicz /PAP/EPA


Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów od wielu lat przekonuje, że przy wyborze zabawek dla dzieci powinniśmy kierować się kilkoma podstawowymi zasadami: wybierać tylko te odpowiednie do wieku, sprawdzać, czy są one bezpieczne - nie mają np. ostrych krawędzi, wystających elementów, szukać znaku CE na opakowaniach, czytać instrukcje, które powinny być dołączone do rowerków, hulajnóg czy huśtawek. Z kolei Inspekcja Handlowa radzi, by produkty dla dzieci kupować w sprawdzonych miejscach, od sprawdzonych producentów.

Ale porady sobie, a życie sobie. Może się zdarzyć, że ciocia, teściowa albo kuzyn odwiedzający nas w święta obdarowali nasze dziecko pluszową owieczką z zawieszką na przyssawce, kolorowym welurowym jednorożcem, czy spacerówką dla lalek. W wyborze zdecydowała estetyka, cena czy przekonująca pani sprzedawczyni na bazarze.

Powyższe zabawki to przykłady kilku z 586, jakie zakwestionowała w ciągu trzech kwartałów br. Inspekcja Handlowa, przeprowadzająca kontrole na zlecenie UOKiK.

W przypadku owieczki przyssawka była źle umocowana i gdyby dostała się do buzi dziecka, mogła utknąć w przełyku, jednorożec miał kiepskie szwy, więc maluch z łatwością mógł dobrać się do wypełnienia pluszaka, a spacerówka wykonana była w taki sposób i z takich materiałów, że zabawa nią mogła się skończyć co najmniej poranieniem.

Jak podkreśla UOKiK, zabawki dostępne na rynku są stale kontrolowane - na jego zlecenie - przez Inspekcję Handlową. Inspektorzy sprawdzają m.in., czy na każdej znajduje się znak CE, czy dołączone są ostrzeżenia i wymagane instrukcje obsługi. Laboratoria UOKiK badają sposób wykonania, emisję hałasu, a także to, czy zastosowane przez producenta materiały nie zawierają niedozwolonych substancji lub czy zawartość substancji dozwolonych nie przekracza wyznaczonych maksymalnych poziomów. Np. zawartość ftalanów, czyli soli i estrów kwasu ftalanowego, który służy m.in. do produkcji PCV, z którego z kolei wykonywane są lalki i inne zabawki, jest w nich ściśle określona. Przekroczenie dopuszczalnego poziomu tych związków może wywoływać alergie, astmę, a co gorsze - w przyszłości - bezpłodność kobiet.

W 2016 roku kontrolerzy sprawdzili łącznie 2302 zabawki. Zakwestionowanych zostało 26 proc. Najwięcej zastrzeżeń dotyczyło oznakowania, w tym przede wszystkim umieszczania prawidłowych ostrzeżeń. Wśród najczęściej stwierdzanych nieprawidłowości znalazło się np. niezasadne umieszczanie informacji, że zabawka nie nadaje się dla dzieci w wieku 0-3 lata (107 przypadków) na produktach przeznaczonych dla maluchów w tym wieku (np. pluszowych misiach). Inspektorzy kwestionowali też brak wymaganych ostrzeżeń (73 przypadki).

Do zbadania pod względem wad konstrukcyjnych oraz występowania niedozwolonych substancji inspektorzy wytypowali 281 zabawek. Zakwestionowali 111 próbek (blisko 40 proc.). Większość stwierdzonych nieprawidłowości to: za małe elementy w zabawkach dla najmłodszych (dzieci mogły je połknąć lub zakrztusić się nimi), zbyt długie linki lub otwory (groziły zaplątaniem się ręki, głowy, czy szyi dziecka) oraz łatwe składanie się niektórych zabawek (stwarzało ryzyko zmiażdżenia, skaleczenia lub przytrzaśnięcia palców dziecka w trakcie zabawy).

Przekroczenie dopuszczalnej zawartości szkodliwych ftalanów kontrolerzy stwierdzili w 44 z 133 sprawdzonych zabawek (33,1 proc.) - np. w lalkach oraz figurkach. Substancje te służą do zmiękczania części plastikowych. Są dozwolone w stężeniu nie wyższym niż 0,1 proc. w stosunku do masy materiału. W razie przekroczenia tego poziomu mogą negatywnie wpływać na gospodarkę hormonalną dziecka.

W 2016 r. było wycofano z rynku blisko 55 tys. sztuk zabawek, usunięto niezgodności w 3,9 tys. przypadków i zniszczono ponad 48 tys. wadliwych produktów.

W I,II i III kwartale br. Inspekcja Handlowa na zlecenie UOKIK skontrolowała 2 349 zabawek. Głównie były to wyroby z Chin, ale - jak podkreśla UOKiK - wynika to z faktu, że większość producentów - nawet tych czołowych - przeniosło tam swoją produkcję. "Dlatego nie można wysuwać wniosku, że każda chińska zabawka stanowi zagrożenie. Po prostu jest ich najwięcej na naszym rynku i dlatego kontrolujemy najwięcej chińskich zabawek. Zakwestionowaliśmy 586 zabawek, przede wszystkim ze względu na braki formalne (np. nieprawidłowy znak CE, nieprawidłową deklarację zgodności, brak instrukcji" - poinformował PAP UOKiK.

UOKiK zbadał zbadał 130 zabawek pod kątem przekroczonego stężenia ftalanów, zakwestionował - 30 z nich, np. lalki, kucyki, skakanki, piłki.

W przypadku przeprowadzania badań laboratoryjnych zabawek pod kątem występowania w nich substancji rakotwórczych, tj. formaldehydu czy barwników azowych, na 47 próbek tylko w jednej zabawce stwierdzono przekroczenie dopuszczalnych barwników azowych.

Warto sprawdzić etykiety zabawek, które trafiły w ręce naszych dzieci. W razie wątpliwości można skontaktować się z UOKiK czy Inspekcją Handlową.

...

Im chodzi tylko o kase wiec trzeba myslec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:14, 05 Sty 2018    Temat postu:

Ministerstwo zachęca do kupowania bitcoinów? To oszustwo

Dzisiaj, 5 stycznia (10:46)

Wejdź w handel kryptowalutami – zachęcają maile wysyłane… z rządowych adresów. Takie wiadomości trafiają do skrzynek internautów np. z domeny mg.gov.pl - czyli dawnego Ministerstwa Gospodarki. W rzeczywistości te wiadomości są jednak spreparowane i nie mają nic wspólnego z instytucjami rządowymi.
Bitcoin. Zdj. ilustracyjne
/AA/ABACA /PAP

E-maile "udające" wiadomości wysyłane z adresów rządowych (o rozszerzeniu gov.pl) zachęcają internautów do obrotu kryptowalutami - po kliknięciu w podany link zostaniemy przeniesieni do strony poświęconej problematyce handlu bitcoinami, czyli wirtualną walutą.
E-mail udający wiadomość wysyłaną z adresów rządowych
/

Powyższa wiadomość została wysłana z adresu kończącego się na mg.gov.pl, co sugeruje wysyłkę z serwerów nieistniejącego już Ministerstwa Gospodarki. To jednak tylko sprytne oszustwo - tego typu wiadomości zostały tak zmanipulowane za pomocą specjalnego oprogramowania, by udawały maile przychodzące z ministerstwa. Nie zostały wysłane z serwerów rządowych, a znajdujących się (w tym konkretnym przypadku)... na Dominikanie. Może chodzić o ukrycie rzeczywistego adresu wysyłki albo wręcz o to, by zachęta do kupowania bitcoinów wydawała się bardziej wiarygodna.

Ministerstwo Rozwoju (które zastąpiło Ministerstwo Gospodarki i jest administratorem domeny mg.gov.pl) w przesłanym do nas oświadczeniu przyznaje, że zna problem, ale - między innymi ze względu na to, że e-maile wysyłane są z zagranicznych serwerów - nie może zablokować ich nadawców.

Ministerstwo Rozwoju nie ma wpływu na to, czy ktoś próbuje wysyłać maile, podszywając się pod domenę mg.gov.pl. Możliwe jest jednak ograniczenie skutków i efektywności takich działań - piszą resortowi urzędnicy. W tym celu w DNS - Systemie Nazw Domenowych - umieszczane są odpowiednie wpisy, które wskazują serwery upoważnione do wysyłania wiadomości z danej domeny (w tym wypadku mg.gov.pl). Część serwerów pocztowych "filtruje" dzięki temu wiadomości i sprawdza, czy naprawdę wysłano je z właściwego serwera.

Mimo to, do niektórych skrzynek tego typu wiadomości mogą napływać. Wtedy trzeba po prostu pamiętać, że żadna rządowa instytucja nie będzie nikomu wysyłać ofert handlu kryptowalutami.

(m)
Paweł Balinowski

...

Co to znowu za przekrety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:24, 15 Sty 2018    Temat postu:

Czechy: W polskich jabłkach wykryto zakazane pestycydy

1 godz. 18 minut temu
Czeska Państwowa Inspekcja Rolna i Żywnościowa (SZPI) poinformowała w poniedziałek o wykryciu pestycydów w jabłkach importowanych z Polski. Chodzi o jabłka odmiany Gloster oferowane w sklepie Makro Cash&Carry w Ołomuńcu na Morawach.

Czeska Państwowa Inspekcja Rolna i Żywnościowa (SZPI) poinformowała w poniedziałek o wykryciu pestycydów w jabłkach importowanych z Polski. Chodzi o jabłka odmiany Gloster oferowane w sklepie Makro Cash&Carry w Ołomuńcu na Morawach.Zdjęcie ilustracyjne/Pexels photo /Internet
Badanie laboratoryjne potwierdziło w jabłkach obecność pestycydu propargit w ilości 0,043 miligramów na kilogram.
"Używanie propargitu do ochrony roślin jest na terenie Unii Europejskiej zakazane ze względu na niepożądane skutki uboczne. SZPI podejmie wobec kontrolowanych podmiotów postępowanie administracyjne w celu nałożenia grzywny" - głosi komunikat, jaki na stronie internetowej SZPI opublikował jej rzecznik prasowy Pavel Koprziva.
Komunikat przypomina, że jest to trzeci w ostatnim czasie przypadek wykrycia pestycydów w jabłkach z Polski; o poprzednich SZPI informowała 5 stycznia i 30 listopada.

...

To i ja chcialbym co jem? Czy u nas badali?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:29, 10 Lut 2018    Temat postu:

Zatrważające wyniki kontroli sklepów. Kompletnie nie przejmują się cenami i klientami
480
46
34
174
Obowiązkiem sklepu jest wyraźne oznaczenie ceny produktu i pobranie takiej samej kwoty przy kasie. Jak się okazuje, aż 78 proc. skontrolowanych sklepów ma klientów za nic.
REKLAMA

Wielka kontrola i gigantyczne nieprawidłowości - tak można podsumować wizyty inspektorów w polskich sklepach. Inspekcja Handlowa na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów skontrolowała 165 sklepów i stoisk z tradycyjną obsługą, czyli ze sprzedawcą za ladą. Sprawdzała przede wszystkim, jak informują o cenach i czy nie oszukują klientów. Inspektorzy udali się m.in. do tych sklepów, na które wcześniej były skargi.


Jak się okazało, sklepy z tradycyjną obsługą mają największy problem z podawaniem informacji o cenach. Jak wyjaśnia UOKiK, powinny je umieszczać na wywieszce lub na towarze. Tymczasem sprzedawcy nie wywiązują się z tego obowiązku najczęściej z powodu niewiedzy.

Nieliczne uczciwe wyjątki



REKLAMA
Inspektorzy wzięli pod lupę ponad 30 tys. produktów żywnościowych i mieli zastrzeżenia do ponad 6 tys. z nich, co stanowi blisko 20 proc. W przypadku sklepów ze sprzedawcą za ladą, przy zdecydowanej większości zakwestionowanych towarów na wywieszkach brakowało informacji o tzw. cenie jednostkowej (np. za kilogram, litr), a przy co piątym nie było żadnej informacji o cenie. W sklepach samoobsługowych było lepiej, ale wciąż nieprawidłowości nie brakowało.

Zobacz także: Wiedzą o tobie wszystko. Jak sklepy śledzą smartfony klientów?

Tradycyjne sklepy wypadły natomiast lepiej od samoobsługowych pod względem rzetelności. Było w nich o połowę mniej takich nieprawidłowości jak np. inna cena na półce, a inna przy kasie, oszustwa na wadze, doliczanie na paragonie rzeczy, których klient nie kupił. Takie przypadki kontrolerzy stwierdzili w 8,5 proc. sklepów z obsługą i w 17 proc. samoobsługowych.


REKLAMA
Ogółem Inspekcja Handlowa wykryła nieprawidłowości w 78,2 proc. skontrolowanych sklepów z obsługą (wcześniej w 62,8 proc. samoobsługowych). W efekcie wydała 52 decyzje, w których ukarała przedsiębiorców za błędne informowanie o cenach - w sumie będzie ich to kosztować ponad 17,5 tys. zł. Nałożyła też 22 mandaty (łącznie 3100 zł) za niezalegalizowane wagi czy brak informacji o tym, że alkohol szkodzi.

UOKiK radzi. Konsumencie, sprawdzaj ceny!

Urzędnicy radzą, by nie lekceważyć nieprawidłowości w sklepach i zgłaszać przypadki łamania prawa. Przypominają także, że ceny powinny się znajdować: na towarze, na wywieszce, w cenniku lub katalogu. Sprzedawca musi o nich informować w jednoznaczny sposób i w widocznym miejscu. Jeśli podaje je tylko ustnie - łamie prawo.

UOKiK podkreśla także, by przy okazji wizyty u fryzjera lub dentysty szukać cennika. Tak samo w przypadku towarów, których sprzedawca nie wystawia w miejscu dostępnym dla klientów. Natomiast gdy produkt jest widoczny, cena musi się znaleźć na opakowaniu lub na wywieszce.


"Porównuj, ile kosztują podobne produkty. Ułatwiają to tzw. ceny jednostkowe - za kilogram, litr, 100 gramów, sztukę. Sprzedawca ma obowiązek je podawać. Jeśli cena przy kasie jest wyższa od tej na towarze lub na półce, masz prawo kupić daną rzecz taniej" - podkreślają urzędnicy.

..

Jest balagan.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:18, 21 Lut 2018    Temat postu:

Larwy w pizzy popularnej polskiej sieci [FOTO]
20.02.2018 21:22

Pizza to ulubiony przysmak Włochów i... Polaków! Kto z nas nie zachwyca się, spożywając ciepły kawałek najsłynniejszej na całym świecie potrawy. Od reguły bywają jednak wyjątki. Przekonał się o tym jeden z mieszkańców Brzegu. To, co zastał w zamówionej potrawie, przyprawia o mdłości.
Pizza z larwami fot. Facebook screen/Polecam Nie polecam w Brzegu
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku


ZAGŁOSUJ
Czy lubisz pizze?


Tak

Nie

O sprawie poinformował na Facebooku profil „Polecam Nie polecam w Brzegu”. Mieszkańcy miasta wymieniają się na nim spostrzeżeniami i uwagami dotyczącymi lokalnej społeczności. W weekend jeden z użytkowników podzielił się z pozostałymi internautami zdjęciem pizzy zamówionej w popularnej sieci „Da Grasso”.

Na zdjęciu widać, jak na jednym z dodatków pizzy znajdują się małe, podłużne larwy. Wpis na Facebooku nie umknął właścicielom lokalu. Pod postem zamieszczono komentarz z oficjalnego profilu pizzerii Da Grasso z Brzegu.

„Witam, piszę w imieniu restauracji Da Grasso Brzeg. Jest nam bardzo przykro, że taka sytuacja miała miejsce. Pani, która zgłosiła tę sprawę, dostała od razu świeżą pizzę. Grzyb,y z których korzystamy, kupujemy z atestem jakości od producenta, a opakowanie z którego pochodziły grzyby było świeżo otwarte, stąd nikt się nie spodziewał, że może być z nimi coś nie tak. Podjęliśmy już formalne kroki w tej sprawie u producenta, a felerna partia została usunięta. Prosimy o powstrzymanie się od złośliwych komentarzy "wyssanych z palca" i robienia sztucznej reklamy dla konkurencji do czasu wyjaśnienia sprawy” — napisał pracownik pizzeri.

Amerykanin przez 25 lat codziennie jadł pizzę. Zobacz, jak wygląda
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
Amerykanin przez 25 lat codziennie jadł pizzę. Zobacz, jak wygląda
Głos w dyskusji zabrała pani Joanna. Internautka twierdzi, że po zjedzeniu pizzy w lokalu miała poważne problemy zdrowotne. Zatrucie mogło prowadzić do zagrożenia zdrowia i życia jej nienarodzonego dziecka. Kobieta dysponuje protokołem Sanepidu: „W trakcie kontroli stwierdzono nieprawidłowości higieniczno-zdrowotne dot. niewłaściwych warunków przechowywania produktów i półproduktów, jak również złego stanu sanitarnego wyposażenia [...]”.

Do tej sprawy przedstawiciel lokalu już się nie odniósł.

...

Nawet tu trzeba sie strzec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:08, 25 Lut 2018    Temat postu:

Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego...
Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego twierdzi producent
Zdjęcie autora materiału Sławomir Bromboszcz 24 lutego 2018 AKTUALIZACJA: 24 lutego 2018 20:17 Gazeta Krakowska
43
22
Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego twierdzi producent 1/6 przejdź do galerii
Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego twierdzi producent Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego twierdzi producent Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego twierdzi producent Trzebinia. Kupił wędlinę, która świeci. To nic złego twierdzi producent Przejdź do galerii
Pokaż miniatury
Pan Tomasz z Trzebini mocno się zdziwił, gdy jego ulubiona kiełbasa zaczęła w nocy świecić. Do tej pory uważał, że problem ten dotyczy tylko tych najtańszych wyrobów.
Mężczyzna jest koneserem wędlin, zawsze sięga po te z górnej półki. Nigdy nie przypuszczał, że płacąc 50 zł za kg, trafi mu się taki „rarytas”. W czwartek (8 lutego) wybrał się na zakupy do Lidla w Trzebini. Jak zwykle do koszyka włożył opakowanie ulubionego kindziuka z czosnkiem.

- Zawsze sprawdzam, czy opakowanie jest hermetycznie zamknięte i termin spożycia nie minął - podkreśla.

Wieczorem włączył telewizor, by oglądać mecz. W międzyczasie zabrał się za przygotowanie kolacji. Pokroił chleb, posmarował go grubą warstwą masła i chciał położyć kilka plasterków kindziuka.

- Wtedy błysnęło mi coś przed oczami. Przyjrzałem się bliżej, część wędliny mieniła się na zielono - relacjonuje.

Natychmiast stracił apetyt, wyrzucił wszystko. Rano zdenerwowany zadzwonił do redakcji „Gazety Krakowskiej” i opowiedział o swoim nieudanym zakupie. Nasi dziennikarze wybrali się więc do Lidla i kupili ten sam produkt. Po otwarciu opakowania, wędlina faktycznie świeciła, a dokładniej jeden duży kawałek mięsa po środku każdego plasterka. Wyglądało to, jakby ten właśnie fragment mięsa przed produkcją ktoś zanurzył we fluorescencyjnym płynie.

ZOBACZ TAKŻE: Gorlice. Kupiła kurczaka na promocji w markecie. Mięso świeciło w ciemności


Wędliny trafiły pod lupę

Z wędliną w poniedziałek poszliśmy do chrzanowskiego sanepidu. Gdy powiedzieliśmy, co za pakunek przynieśliśmy w reklamówce, nikt się nie zdziwił. Jak się okazuje, ludzie często przychodzą tu z podobnymi sprawami. Nie wszyscy decydują się na złożenie oficjalnej skargi.

Próbkę świecącego kindziu-ka próbowaliśmy zostawić do analizy. Odmówiono jednak, tłumacząc, że produkt jest rozpakowany i że próbki mogą być pobierane tylko z nieotwartych wcześniej tacek. Inspektorzy sanepidu wybrali się więc do sklepu i pobrali pięć próbek tej samej partii do badań laboratoryjnych.

- W zakresie cech organoleptycznych i mikrobiologicznych nie stwierdzono nieprawidłowości - mówi Jacek Żak, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Krakowie.
ZOBACZ GALERIĘ

Dlaczego wędliny świecą?


Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Zjawisko to może być związane z zakażeniem bakteriami.

- Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że fluorescencję mogą powodować dodatki chemiczne do żywności i związane z nimi przemiany w barwnikach w mięsie - wyjaśnia Jacek Żak.

Według producenta wędliny - firmy Balcerzak to... prawa fizyki. Tłumaczą to dość skomplikowanie: „Włókna mięśniowe w mięśniach są rozmieszczone w sposób uporządkowany. Owe struktury leżą w skali długości fal światła, które w konsekwencji załamuje się na nich. Dlatego mięsień często się mieni i opalizuje. Skrystalizowana sól może ten efekt jeszcze wzmocnić” - informuje Dorota Kruk, pełnomocnik ds. jakości w firmie Balcerzak.

- Dziwnie mieniące się wędliny widziałem wielokrotnie. Ten kindziuk jednak się nie mienił, on po prostu świecił na zielono - mówi pan Tomasz.

Bez odpowiednich badań laboratoryjnych nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, co w tym przypadku jest tego przyczyną. Tak samo nie można ocenić, czy zjedzenie tej wędliny byłoby szkodliwe dla zdrowia.

- Odebrali mi apetyt na dłużej. Nie chcę jeść takich rzeczy. Świecąca kiełbasa nie wygląda na nieskażoną chemią - mówi oburzony pan Tomasz.

...

Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:06, 03 Mar 2018    Temat postu:

Bierzesz takie tabletki? Może skończyć się tragicznie

Polacy bardzo chętnie sięgają po suplementy diety. Nie zawsze jednak łykanie takich tabletek jest korzystne. Jak udowadnia nowe badanie, suplementy z wapniem mogą być związane z rozwojem polipów jelita grubego - małych, łagodnych narośli, które ostatecznie mogą przekształcić się w nowotwór.

TabletkiTabletki
Tabletki Foto: 123RF
PODZIEL SIĘ
Wydawało się, że wapń odgrywa pewną rolę w zapobieganiu rakowi jelita grubego. Podczas gdy niektóre badania wykazały, że suplementy z wapniem mogą obniżać ryzyko, inne nie sugerowały żadnych korzyści.

REKLAMA


„To było nieoczekiwane odkrycie” - powiedział główny autor badania, Seth D. Crockett, epidemiolog z University of North Carolina School of Medicine. "W pewnym sensie spodziewaliśmy się albo efektu ochronnego, albo żadnego efektu ... więc jesteśmy zaskoczeni, że widzimy coś przeciwnego”. Badanie opublikowano w czwartek w czasopiśmie medycznym Gut.

Wchłanianie wapnia poprawia witamina D, dlatego te dwa składniki często przyjmowane są razem, by wzmocnić kości. Stąd badanie dotyczyło ich obu. W przypadku osób przyjmujących sam wapń ryzyko rozwoju polipów było 2,6 razy większe. Natomiast ci, którzy przyjmowali wapń i witaminę D razem mieli 3.8 razy większe ryzyko. Samo przyjmowanie suplementów z witaminą D nie zwiększało ryzyka, nawet jeśli badani dostarczali organizmowi wapń z pożywienia.

Oczywiście warto zwrócić uwagę na kilka aspektów. Po pierwsze, badanie nie dowodzi, że to suplementy z wapniem zwiększają ryzyko rozwoju polipów – naukowcy zauważyli tylko związek między tymi dwoma czynnikami. Nie sugeruje również, że suplementy wapnia zwiększają szanse na zachorowanie na raka okrężnicy. Polipy mogą przerodzić się w raka, ale w większości przypadków tak się nie stanie.

...

Trzeba uwazac na te biznesy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:54, 08 Mar 2018    Temat postu:

Nie skorzystasz z promocji, jeśli nie prześlesz do Play skanu swego dowodu

Jeśli nosicie się z zamiarem skorzystania z promocyjnej oferty w sieci Play, to nie zdziwcie się, gdy operator poprosi Was o przesłanie skanu dowodu. Zwykłym e-mailem, niezabezpieczonym w żaden sposób. Można tak?

..

Oczywiscie ze musi byc szfrowany przekaz na wszelkie takie. Podobny do przelewu bankowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy