Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Słuszba sdrofia nam roskfita!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35 ... 54, 55, 56  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:54, 14 Lut 2018    Temat postu:

14.02.2018
Niepełnosprawny lekarz stracił pracę. Pracował w niej 35 lat!

video

Skandal w podlubelskim Świdniku. 63-letni niepełnosprawny kardiolog i internista Gustaw Dmowski został nagle zwolniony z pracy. Na ok. 2 lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Lekarz zatrudniony był w przyszpitalnej przychodni przez 35 lat.


- Przyjmowałem w przychodni. Na oddziale robiłem próby wysiłkowe i echo serca – opowiada.
Mężczyzna otrzymał z rąk prezydentów Bronisława Komorowskiego oraz Lecha Kaczyńskiego srebrny i złoty Krzyż Zasługi za swoją działalność.
- Ta praca to było jego całe życie. Kolejny aspekt tej sprawy to do emerytury tacie brakuje dwóch lat – tłumaczy Marcin Dmowski.
Doktor został zwolniony przez dyrektora szpitala w Świdniku z powodu orzeczenia o całkowitej niezdolności do pracy wydanego przez lekarza orzecznika ZUS. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jednak podkreśla, że rencista nadal może pracować. Wydana opinia to forma przyznania renty, a nie zakaz pracy.
- Nie ma zakazu pracy dla osób, które mają orzeczenie o niezdolności do pracy wydanej przez ZUS. O tym, czy dana osoba może pracować na danym stanowisku decyduje lekarz medycyny pracy, który sprawdza, czy są jakieś przeciwskazania – informuje Małgorzata Korba z ZUS w Lublinie.
A lekarz medycyny pracy stwierdził, że pan Gustw może pracować na dotychczasowym stanowisku. Doktor Dmowski twierdzi, że szpital ma w swojej dokumentacji zgodę lekarza medycyny pracy na podjęcie przez niego obowiązków zawodowych na dotychczasowych warunkach. Dyrektor szpitala powiatowego w Świdniku nie chciał wyjaśnić opinii publicznej swojej decyzji o zwolnieniu niepełnosprawnego lekarza.
- Sprawa jest w sądzie pracy, nie będę udzielał informacji – przekazał.
Gustaw Dmowski niepełnosprawny jest od siedemnastego roku życia. I nigdy nie przeszkadzało to jego pacjentom.
- Zawsze leczyłem jako osoba niepełnosprawna. Uległem wypadkowi jeszcze w szkole średniej, miałem uraz kręgosłupa - mówi Gustaw Dmowski.
- Jest to świetny diagnosta. Poświęca dużo czasu pacjentom. Zwolniono go po tylu latach nienagannej pracy. To, że jest na wózku, nie ma znaczenia. Nie pracuje na sali operacyjnej, ale w zwykłym gabinecie, za biurkiem. Jego zadaniem jest diagnoza, wysyłanie ludzi na badania - opowiadają Małgorzata Barwiak i Tomasz Giełzak, pacjenci doktora.
Jak zaznaczają pacjenci, zwolnienie lekarza naraża ich na pogorszenie zdrowia. Dlaczego? Bo w przychodni diametralnie wydłużył się czas oczekiwania na konsultację medyczną.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Zatelefonowaliśmy do przyszpitalnej poradni kardiologicznej w Świdniku i próbowaliśmy się umówić na wizytę.
Rejestracja: Terminy mamy odległe, 15 czerwca.
Reporter: Ale mamy początek lutego...
Rejestracja: Proszę pana, nic na to nie poradzę. Jest dużo osób. Było pięciu lekarzy, zostało dwóch. I jest problem.
Reporter: Jak mam sobie radzić, jak jestem chory i potrzebuję pomocy?
Rejestracja: Mamy takie terminy…
- Przyjmują koledzy, którzy pracują na oddziale, a to jest ich dodatkowe zajęcie i kolejki się wydłużyły – mówi Gustaw Dmowski.
Lekarz postanowił szukać sprawiedliwości w sądzie. Złożył pozew przeciwko szpitalowi. Niestety wszystko wskazuje na to, że sprawa szybko się nie skończy.
- Lekarz zwrócił się do sądu o przywrócenie go do pracy. Trwają ustalenia, jak wyglądał czas pracy tego lekarza, ilu pacjentów przyjmował i czy dysfunkcja wpływała na jego pracę – informuje Dariusz Abramowicz z Sądu Okręgowego w Lublinie.
- Tata bardzo to przeżył, nie ma wytłumaczenia na to co się stało. To chyba brak wrażliwości dyrektora – podsumowuje Marcin Dmowski.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki

...

Rzeczywiscie chamstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:00, 15 Lut 2018    Temat postu:

Pierwszy Polak z bardzo tajemniczą chorobą. Jego organizm produkuje... alkohol. To nie żart

Drętwoty, drgawki, piekący ból w klatce piersiowej i... utrata przytomności. W pracy, w domu, na spacerze. Za każdym razem we krwi alkohol. Tomasz jest pierwszym Polakiem, u którego można podejrzewać "autobrowar". Na świecie jest tylko kilka takich osób.

REKLAMA

Zespół autobrowaru to niezmiernie rzadko występujący w medycynie fenomen. Jego inna nazwa to "zespół fermentujących jelit". Bywa nierozpoznawany przez długi czas, ponieważ objawy są niespecyficzne. Jest też słabo znany zachodniej medycynie. Większość opracowań na jego temat ma charakter anegdotyczny.


Ale w 2013 roku opisali go amerykańscy lekarze Barbara Cordell i Justin McCarthy. Leczyli 61-latka. Jego organizm sam produkował alkohol. Ustalili, że przyczyną są "mieszkające" w jelitach drożdze, które przekształcają węglowodany w promile. Japończycy pisali o chorobie już w latach 70.

W warunkach normalnych człowiek jest w stanie tylko metabolizować spożyty alkohol. W zespole fermentacji jelit organizm wytwarza go samodzielnie, co jest zjawiskiem nieprawidłowym.

...

Kara za pijactwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:24, 15 Lut 2018    Temat postu:

Bakterie w wodzie w piotrkowskim szpitalu

Pałeczki legionelli w wodzie wykryto w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie. Badania wykazały, że została przekroczona dopuszczalna liczba tych bakterii w wodzie.

...

Niestety groza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:27, 18 Lut 2018    Temat postu:

WARSZAWSKI SZPITAL WEZWAŁ SĄD PO PORODZIE. DLATEGO, ŻE MIAŁO BYĆ JEDNO DZIECKO, A SĄ BLIŹNIAKI?
18 lutego 2018 | Aktualności | Brak komentarzy
Jak informuje Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców, jeden z warszawskich szpitali wystąpił do sądu rodzinnego o ograniczenie praw rodzicielskich. Powodem zgłoszenia rodziny do sądu był brak zgody na dożylnie podanie witaminy K oraz… przyjście na świat bliźniaków, a nie jak oczekiwali rodzice i lekarze jednego dziecka.


Sytuacja miała miejsce 19 stycznia, ale rodzice zdecydowali się opowiedzieć Fundacji co ich spotkało dopiero dziś.

Szpital dopatrzył się winy rodziców mimo, że na USG w 20 tygodniu ciąży lekarz nie zauważył drugiego dziecka a przy przyjęciu do szpitala na badaniach nie wykryto bliźniaczej ciąży. Potraktowano ten fakt jako zaniedbanie ze strony rodziców.

Trzeba podkreślić, że rodzice wyrazili zgodę na zalecane procedury medyczne, w tym podanie witaminy K doustnie w jednej dawce, diagnostykę zakażenia i na profilaktyczną antybiotykoterapię.

Jak podkreśla fundacja wystąpienie szpitala do sądu rodzinnego powinno następować tylko w sytuacji kiedy zastosowanie zabiegu medycznego jest niezbędne do usunięcia zagrożenia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

SĄD ZAREAGOWAŁ BŁYSKAWICZNIE

Otrzymując fax od lekarzy, sąd wysłał do matki w połogu dwóch kuratorów na wywiad środowiskowy, który odbył się na terenie szpitala. W tym samym czasie pracownik socjalny z OPS-u odwiedził ojca i starszą córeczkę w mieszkaniu. Tam również przeprowadzono wywiad środowiskowy.

Po powrocie do domu matkę ponownie odwiedził kurator sądowy. Przez trzy godziny obserwował zachowanie rodziców i przeprowadzał wywiad. Sprawozdania opisują rodziców jako bardzo troskliwych i opiekuńczych. Warunki mieszkaniowe spełniają wszystkie wymagania niezbędne do prawidłowego funkcjonowania rodziny.

„Dzieci mają zapewnioną troskliwą opiekę. Dzieci są karmione na żądanie. Ojciec cały czas pomaga matce w opiece nad dziećmi. Noworodki otwierają oczy sprawiają wrażenie zdrowych. Są zadbani, nie mają odparzeń (…).Rodzice z dużą czułością trzymają dzieci na rękach. (…) W mieszkaniu jest bardzo czysto i ciepło. Dzieci mają swoje łóżko przystosowane dla bliźniąt” – opisuje kurator w notatce, jaką sporządził dla sądu.

Biegły lekarz sądowy neonatolog zaopiniował, na wniosek sądu, że nie widzi podstaw do ograniczenia praw rodzicielskich i zaznaczył w opinii, że rodzice mają prawo odroczyć szczepienia lub nie zgodzić się na zabiegi medyczne (poza ratującymi życie), a lekarz powinien udokumentować ten fakt odmowy, informując o zagrożeniach wynikających z nie wykonania określonej procedury.

W ocenie kuratorów, pracowników socjalnych jak i biegłego sądowego neonatologa nie ma podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej, rodzice prawidłowo wypełniają funkcje rodzicielskie i nie było żadnych przesłanek do ingerencji w życie rodziny.

WRÓCILI Z WIELKIEJ BRYTANII

Rodzice niedawno wrócili z Wielkiej Brytanii i bardzo dobrze wspominają poród pierwszego dziecka, gdzie każda decyzja rodziców była przyjęta w warunkach poszanowania. Położna z wielką empatią towarzyszyła przy porodzie stwarzając poczucie bezpieczeństwa.

Fundacja wystosowała do sądu opinię Amicus Curiae w obronie rodziców.

Źródło: Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców

..

To czesto sa trudne sprawy. Trudno uznac ze szpital chce zaszkodzic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:22, 21 Lut 2018    Temat postu:

Polak spadł w Niemczech z drabiny i połamał żebra. Szpital nie chciał go przyjąć
Pomimo że 58-letni pan Wiktor posiadał Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), szpital w niemieckim Lemgo odmówił mu pomocy.
W wypadku przy pracy mężczyzna złamał rękę i 4 żebra. Podczas pracy na budowie spadł z drabiny. Sam pojechał do szpitala, gdzie nie spodziewał się kłopotów, bo wcześniej już dwukrotnie na podstawie karty EKUZ korzystał w Niemczech z pomocy lekarzy.
Panie w recepcji powiedziały mi, że mnie nie przyjmą, bo mają problem ze ściągnięciem pieniędzy z naszego NFZ-u. Recepcjonistki zaproponowały, żebym sam zapłacił za pobyt w szpitalu i leczenie – opowiada Wiktor Głowacki w rozmowie z Faktem.
Pomimo bólu i złamań, mężczyzna wrócił autem do Polski. W wielkich mękach dojechał do Barlinka (skąd pochodzi), by tam skorzystać z pomocy lekarzy. Ze złamaną ręką pokonał samochodem ponad 600 kilometrów.
Lekarze byli w szoku, że udało mi się przejechać taki kawał drogi w tak ciężkim stanie. Powiedzieli mi, jak to było niebezpieczne! Złamane żebro mogło mi nawet przebić płuco – opowiada pan Wiktor.
Zobacz także: 18-letni bohater. Wskoczył na tory wyciągnąć 2-latka
Poszkodowany chce od szpitala odszkodowania. Sprawą wyrzucenia Polaka z placówki w Lemgo zajmuje się także Rzecznik Praw Pacjenta. Sytuację skomentowała także rzeczniczka NFZ, która była zaskoczona, że posiadacza karty EKUZ nie przyjęto do szpitala w tak poważnym stanie.
Nie mamy problemów z płatnościami. Posiadacz ważnej karty EKUZ ma prawo do korzystania w państwie pobytu np. w Niemczech ze świadczeń, które lekarz uzna za niezbędne z medycznego punktu widzenia na zasadach obowiązujących w Niemczech – mówi Sylwia Wądrzyk rzecznik Prasowy Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia.

...

Niemcy: Polak złamał rękę i żebra. Szpital odmówił mu pomocy

dzisiaj 09:11
FACEBOOK | 48
TWITTER | 0
E-MAIL
KOPIUJ LINK 444SKOMENTUJ
58-letni Polak podczas pracy na budowie spadł z drabiny. W wypadku złamał rękę i cztery żebra. Zdołał o własnych siłach dostać się do szpitala, ale tam... odmówiono mu pomocy.
Foto: Shutterstock
444
‹ wróć
Pan Wiktor posiada Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). Korzystał z niej już wcześniej i nie spodziewał się, że tym razem dokument nie zostanie uznany.

REKLAMA
Personel szpitala, widząc kartę EKUZ, stwierdził, że nie przyjmie 58-latka, ponieważ mają później problem ze ściągnięciem pieniędzy z polskiego NFZ-u. Zaproponowano mu, żeby sam zapłacił za leczenie – mówił pan Wiktor w rozmowie z "Faktem".

Polak postanowił więc wrócić do Polski. Ze złamaną ręką i żebrami przejechał ponad 600 kilometrów, aby dostać się do rodzinnego Barlinka. – Lekarze byli w szoku, że udało mi się przejechać taki kawał drogi w tak ciężkim stanie. Powiedzieli mi, jak to było niebezpieczne! Złamane żebro mogło mi nawet przebić płuco – opowiada 58-latek, który teraz będzie starał się o odszkodowanie.

Rzecznik prasowa Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia Sylwia Wądrzyk zaprzecza, że NFZ ma problem z płatnościami wobec niemieckich szpitali. – Posiadacz ważnej karty EKUZ ma prawo do korzystania w państwie pobytu np. w Niemczech ze świadczeń, które lekarz uzna za niezbędne – mówi Sylwia Wądrzyk rzecznik Prasowy Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia.

...

Co jest?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:56, 22 Lut 2018    Temat postu:

Skandal! Urodziła w aucie. Poród przyjęli dziadkowie

2018-02-13 12:00:06 (OST. AKT: 2018-02-13 12:21:3Cool
Zdjęcie jest ilustracją do treściZdjęcie jest ilustracją do treściAutor zdjęcia: Zbigniew Woźniak
Podziel się:
Pani Wiesława jedzie z córką do szpitala w Dobrym Mieście. Ale nikt nie interesuje się stanem zdrowia ciężarnej. Lekarz radzi, żeby jechać do Olsztyna. Chwilę potem rodzi się dziecko. Na tylnym siedzeniu auta. W lesie i w mrozie.

To najważniejsza noc w ich życiu. A jednocześnie najgroźniejsza. Późnym wieczorem 7 lutego córce pani Wiesławy odchodzą wody płodowe. To znak, że zaczyna się poród. Dlatego trzeba jak najszybciej jechać do szpitala.

— Przeżyliśmy piekło na ziemi. Horror! — opowiada Wiesława Rafałowicz z Lubomina. — Gdy córka dzwoni o godzinie 23.27, że rodzi, natychmiast po nią jedziemy. Kierujemy się na szpital w Olsztynie, ale okazuje się, że poród już się zaczął. I to, co przeżywamy później, nie mieści się w głowie. Zajeżdżamy do szpitala w Dobrym Mieście, gdzie było bliżej. Zatrzymujemy się na podjeździe dla karetek, tuż przy drzwiach.

Córka siedzi na tylnym siedzeniu i krzyczy, bo akcja porodowa jest w toku. Mąż biegnie do szpitala, ja za nim. Prosimy, aby wezwać karetkę. Pielęgniarka, która jest na izbie przyjęć, przyjmuje nas ze stoickim spokojem. Ja krzyczę, że córka właśnie rodzi. Prosimy znowu o karetkę. Słyszymy, że w szpitalu nie ma żadnej. Pielęgniarka nawet na mnie krzyczy: „Ale nie ma karetki!”.

Wracam do córki, a mąż przerażony: to co mamy robić? Pielęgniarka daje mu słuchawkę, żeby wezwał pogotowie. Przecież sami mogliśmy to zrobić z samochodu. Nie po to przyjechaliśmy do szpitala! W tym czasie powolnym krokiem schodzi doktor. Starszy pan trzyma ręce w kieszeni. Mąż wzywa pogotowie przez telefon, córka krzyczy coraz głośniej.


Wybiegam więc z samochodu i mówię do tego lekarza: dlaczego to tak długo trwa, gdzie ta karetka? Mąż znowu zdenerwowany: co mamy robić? A lekarz: „Jedźcie do Olsztyna”. Do końca życia tego nie zapomnę... Nie interesuje się stanem córki i wysyła nas do innego szpitala oddalonego o 25 kilometrów! Przerażeni wsiadamy do samochodu i ruszamy w stronę Olsztyna. Nie mamy innego wyjścia i myślimy, że zdążymy.
Zaraz po wyjeździe ze szpitala, o godz. 23.54, pani Wiesława dzwoni z samochodu na numer alarmowy 112. Znowu prosi o karetkę. Jest zrozpaczona i przerażona.

— W tym czasie córka woła, że wyszła już główka dziecka — wspomina pani Wiesława. — Zaczyna rodzić w Starym Dworze. To trzy, może cztery minuty drogi za Dobrym Miastem. Jest ciemno, dziesięć stopni mrozu, nikogo nie ma w okolicy. A my jesteśmy w malutkim samochodzie.


Córka prze, a ja nie mam pojęcia, co robić. Wiem, że nie dojedziemy i to jest okropne. Córka leży, drzwi otwarte i dziecko wychodzi na świat. Buźka cała we krwi, oby się nie dusiło! Biorę dzieciątko na rękę i ruszam nim, żeby zapłakało. Jest, odzywa się. Ale co dalej? Nie mamy ręczników, niczego. Z tego wszystkiego nie myślimy, że jest torba przygotowana przez córkę na poród.
Mąż zdejmuje kurtkę, ja opatulam nią dziecko i mocno do siebie przytulam. Żeby tylko nie umarło! Przecież wszystko może się stać. W brudnym samochodzie, na mrozie… Jesteśmy w szoku, w amoku. A karetki cały czas nie ma. Raptem córka mówi, że trzeba odciąć pępowinę. Ale jak? Czym? Zębami? Kolejny dramat. Mąż znajduje koszulkę, urywa ramiączko i zawiązuje na pępowinie.

W tym czasie widzimy, że jedzie karetka. Ale, jak się okazuje, nie ta wezwana przez nas. Po prostu ratownicy usłyszeli przez radio, że potrzebujemy pomocy i przyjechali. To oni odcinają pępowinę i opiekują się nami. Dziękuję im z całego serca. Jedziemy do olsztyńskiego szpitala. Wszystko dobrze się kończy, maluszek otrzymuje 10 punktów w skali Apgar. Całe szczęście. Gdyby nie cud od Boga, nie wiem, czy nasza wnuczka by przeżyła… Dziś minęło kilka dni od zdarzenia, a ja cały czas nie mogę zrozumieć, że w Dobrym Mieście nikt się nami nie zajął.
Dlaczego?


To samo pytanie zadajemy dyrekcji szpitala.
— Do izby przyjęć zgłosił się mężczyzna, który prosił o zadysponowanie karetki. Mówił, że w pobliżu, w samochodzie jest kobieta ciężarna — odpowiada Mariusz Szubert, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Dobrym Mieście.
I dodaje: — Karetkę można wezwać poprzez System Ratownictwa Medycznego i tak też zrobiliśmy. Pielęgniarka izby przyjęć zadzwoniła pod wskazany numer, żeby wezwać karetkę. Po chwili rozmowy przekazała słuchawkę zgłaszającemu mężczyźnie, aby ustalić miejsce pobytu ciężarnej. W międzyczasie wezwano lekarza izby przyjęć, który przeprowadził rozmowę z mężczyzną proszącym o pogotowie. Trudno mi powiedzieć, jak przebiegała rozmowa lekarza z mężczyzną, który był mocno zdenerwowany. Personel podkreśla, że prosił tylko o karetkę. W tej kwestii wszystkie procedury zostały wykonane prawidłowo. Nasza karetka była na wyjeździe. Wezwana została inna, która była najbliżej. Aspekt organizacyjny nie zawiódł. Można postawić pytanie, czy mimo wszystko nie zabrakło ludzkiego podejścia. Zastanawiam się, czy nie zabrakło w tej sytuacji empatii, takiego ludzkiego odruchu, aby sprawdzić, co dzieje się z rodzącą.

Szpital w Dobrym Mieście nie ma porodówki.
— Nie ma oddziału położniczego ani ginekologicznego — dodaje dyrektor. — W swojej strukturze posiadamy izbę przyjęć, oddział chorób wewnętrznych oraz nocną świąteczną opiekę zdrowotną. I w tym zakresie jednostka udziela świadczeń zdrowotnych. Chcemy jednak wyciągnąć z tego zdarzenia wnioski. Rozmawiam z personelem i uczulam, że procedury to nie wszystko, że do każdej sytuacji trzeba podchodzić indywidualnie.
ar

...

Chyba jednak lepiej w szpitalu niz w samochodzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:20, 22 Lut 2018    Temat postu:

Łyżwa odcięła dziecku kawałek palca, dyspozytor odmówił wysłania karetki.

- Karetka to nie taksówka - powiedział dyspozytor medyczny łódzkiego pogotowia ratunkowego i odmówił wysłania karetki do dziewczynki z odciętym kawałkiem palca. Pogotowie przeprasza za zachowanie mężczyzny, ale podkreśla, że procedury zostały zachowane.

...

Szok!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:39, 24 Lut 2018    Temat postu:

Coraz więcej chorych na grypę. Szpital wstrzymuje odwiedziny

W Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie przebywa obecnie 50 pacjentów z wirusem grypy. Liczba chorych rośnie z dnia na dzień. W związku z tym dyrekcja szpitala przy ul. Arkońskiej podjęła decyzję o wstrzymaniu odwiedzin pacjentów w oddziałach, w których hospitalizowani są chorzy z grypą.

...

Nagly atak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:51, 26 Lut 2018    Temat postu:

W karetce nie musi boleć, ale trzeba zmienić prawo

Adobe Stock
Karolina Kowalska

Bez ustawowego nakazu monitorowania bólu, chorzy po urazach nadal będą cierpieć w karetkach. Lekarze i pacjenci chcą zmian w przepisach.
Zespoły pogotowia powinny mierzyć stopień nasilenia bólu pacjenta jeszcze na miejscu zdarzenia i zapisywać go na specjalnej karcie, a jeśli sytuacja tego wymaga, podać mocne środki znieczulające – uważają lekarze medycyny ratunkowej i pacjenci z koalicji Wygrajmy z Bólem. Ich apel to reakcja na wyniki badań blisko 30 tys. kart wyjazdowych zespołów ratownictwa medycznego z województwa pomorskiego z lat 2016–2017, które dotyczyły wezwań do urazów. Dane są zatrważające.

...

Jesli mozna poprawic to trzeba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:06, 26 Lut 2018    Temat postu:

Pogotowie nie mogło dotrzeć do odciętej od świata wsi. W Polsce!

Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku w Polsce są jeszcze takie miejsca. Część malutkiej wsi Morochów na Podkarpaciu rzeka odcina od świata. Mieszkańcy od lat nie mogą doprosić się mostu. A ten jest konieczny szczególnie w sytuacjach, kiedy chodzi o ludzkie życie i potrzebna jest pilna pomoc. Teraz znów pogotowie miało wielki problem, aby dotrzeć do pacjenta, który stracił przytomność.

Przez rzekę udało się przeprawić terenowym pojazdom GOPRPrzez rzekę udało się przeprawić terenowym pojazdom GOPR7ZOBACZ ZDJĘCIA
Przez rzekę udało się przeprawić terenowym pojazdom GOPR GOPR Bieszczady / Facebook
PODZIEL SIĘ
Rzeka Osława odcina od lądu 9 gospodarstw. Latem jej poziom jest niski i można po niej przejechać samochodem osobowym, ale zimą jest to niemożliwe. Kiedy mieszkańcy dzwonią po pogotowie, od razu proszą o śmigłowiec. Tym razem pomoc potrzebna była w nocy i maszyna nie mogła lądować w takich warunkach. Poziom rzeki uniemożliwił przejazd karetce. Lekarz i ratownicy poprosili o pomoc Bieszczadzki Oddział GOPR, który przeprawił załogę terenowymi pojazdami. W końcu udało się dotrzeć do 69-letniego emeryta i udzielić mu pomocy.

REKLAMA

Akcja w Morochowie to kolejny przykład trudnej sytuacji, w której znajdują się mieszkańcy.

Rok temu pisaliśmy o tym jak jedna z rodzin musiała załadować trumnę ze zmarłym na wóz i ciągnąć traktorem przez rzekę.

Kładka dla pieszych obok brodu ma ok. 100 lat i buja się na wszystkie strony. Nie przejedzie nią żaden pojazd!

Mieszkańcy od dawna proszą o most. Pamiętają, że kolejni rządzący obiecywali, że zbudują przeprawę, ale prowizorka wciąż trwa. Obietnice składają też obecne władze, ale najbliższy termin inwestycji to 2022 r.

...

Coraz lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:43, 27 Lut 2018    Temat postu:

Agnieszka Jędrzejczak
Dyrektorzy NFZ w Łodzi nie chcą ujawnić, jakie otrzymali nagrody

Od ponad miesiąca próbujemy uzyskać od NFZ informację ws. wysokości nagród przyznanych Arturowi Olsińskiemu, dyrektorowi Funduszu w Łodzi i jego zastępcom za 2017 r. NFZ nie chce ich ujawnić, bo nie zgadza się na to kierownictwo łódzkiego oddziału, choć to z naszych składek opłacamy NFZ i całą służbę zdrowia.

Inni urzędnicy i menedżerowie opłacani z publicznych pieniędzy nie robią tajemnicy z wysokości swoich nagród. Wiadomo, że po blisko 85 tys. zł nagrody zatwierdził sobie i zastępcom prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Dyrektor Szpitala im. Kopernika Wojciech Szrajber odebrał 36 tys. zł nagrody, tyle samo dyrektor łódzkiego pogotowia Bogusław Tyka. Wojewodzie Zbigniewowi Rauowi przyznano 15 tys. zł.

Informacja o nagrodach dla dyrektorów NFZ jest skrzętnie ukrywana.

...

Wszedzie chciwosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:16, 01 Mar 2018    Temat postu:

Przez 6 godzin wił się z bólu, personel nie reagował.

Kamil cierpi na stwardnienie rozsiane oraz - najprawdopodobniej - tężyczkę. Podczas częstych ataków doznaje silnych skurczy mięśni w całym ciele i się dusi. Ostatni atak spędził na SOR w Wałbrzychu. Lekarze nie chcieli mu pomóc. 'Życie nie było zagrożone' - twierdzi szpital.

...

Rozumiem ze sluzba zdrowia nie moze sie zalamywac bo pacjent w zlym stanie ale bez przesady...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:06, 02 Mar 2018    Temat postu:

Niepotwierdzona naukowo interwencja rutynowo wykonywana w polskim położnictwie

Pomimo braku dowodów naukowych na skuteczność nacięcia krocza, jest ono stosowane przy większości porodów "dla bezpieczeństwa". Ten raport podważa zasadność stosowania metody.

...

Jak zatem mozna to robic?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:46, 03 Mar 2018    Temat postu:

Na tzw. nocno świątecznej pomocy, nie mogą nam odmówić L4
Elżbieta Osowicz, mk | Utworzono: 2018-03-02 18:31 | Zmodyfikowano: 2018-03-02 18:31 A|A|A

Odsyłanie pacjentów po zwolnienia lekarskie do POZ jest niezgodne z prawem - przypominają medycy z Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców.
Tymczasem, jak mówią bardzo często, w gabinetach pojawiają się chorzy, którzy korzystali z nocnej i świątecznej pomocy, ale druku L4 nie dostali. Dr Beata Stecka tłumaczy, że chora osoba ma kłopot, a dla niej to dodatkowa praca:

play
stop
00:0000:00
Rejestratorki w jednej z wrocławskich przychodni mówią, że zwykle w poniedziałki pojawiają się pacjenci, którzy przychodzą tylko po druczek:

Narodowy Fundusz Zdrowia przypomina, że zgodnie z przepisami zwolnienie lekarskie może wystawić wyłącznie ten lekarz, który zbadał pacjenta.

...

Warto wiedziec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:44, 03 Mar 2018    Temat postu:

Wysypisko niebezpiecznych odpadów przy Szpitalu Kieleckim (NOWE FAKTY)
published by Nasze Kielce on sob., 03/03/2018 - 10:23
Sterty worków zawierające odpady medyczne leżące na parkingu w sąsiedztwie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na ulicy Kościuszki. Skandaliczne praktyki Szpitala Kieleckiego zaniepokoiły jednego z naszych czytelników, który przysłał nam zdjęcia i informacje dotyczące warunków przechowywania potencjalnie niebezpiecznych śmieci.


Skandaliczna sytuacja tak bardzo nas zaniepokoiła, że postanowiliśmy ujawnić praktyki składowania potencjalnie niebezpiecznych odpadów.


Niespełna godzinę po publikacji usunięcia zdjęć zażądała Pani Agnieszka Borowska. Dziwnym zbiegiem okoliczności Pani o tym samym imieniu i nazwisku jest Prezesem Zarządu spółki medycznej w której udziały ma również Szpital Kielecki. Dodatkowo na FB możemy się dowiedzieć, że jest członkiem zespołu Szpital Kielecki na Facebooku.

Niebezpieczne wysypisko odpadów przy Szpitalu Kieleckim
Jeszcze przed publikacja materiałów na FB wysłaliśmy naszego reportera aby, sprawdził przesłane informacje i zdjęcia. Oczywiście wszystko się zgadzało. Wysypisko odpadów medycznych a w pobliżu SOR oraz parking. Robiący w nocy fotoreporter prawdopodobnie zwrócił uwagę pracowników Szpitala Kieleckiego. W nocy z czwartku na piątek (01-02.03) usunięto zalegające sterty śmieci i odpadów szpitalnych.

Sytuacja jest tym bardziej skandaliczna, że worki zawierały również niebezpieczne przedmioty jak igły, strzykawki czy zakrwawione waciki. Nie sposób skomentować przechowywania łożysk i wylewającej się przez lukę pod drzwiami magazynu krwi.

Niebezpieczne wysypisko odpadów przy Szpitalu Kieleckim
Ujawnione zdjęcia i materiały spowodowały na naszym Facebooku ożywioną dyskusje na temat stosowanych od miesięcy praktyk Szpitala Kieleckiego w tym zakresie. Otrzymaliśmy kolejne zdjęcia i informacje,
które potwierdzają że sytuacja ta trwa od miesięcy.

Niebezpieczne wysypisko odpadów przy Szpitalu Kieleckim
Niebezpieczne wysypisko odpadów przy Szpitalu Kieleckim
W związku z groźbami ze strony pracowników Szpitala Kieleckiego do tematu będziemy powracać.

...

Ruski swiat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:47, 04 Mar 2018    Temat postu:

Szpital jak z horroru!
0Wiadomości4 marca 2018 A+A-EMAILDRUKUJ
W szpitalu w Gołdapi temperatura powietrza wynosiła zaledwie 1,7 stopnia Celsjusza! trzeba mieć dobre zdrowie, by móc tutaj chorować. Na szczęście władze zapowiedziały już docieplenie budynku szpitala.


Szpital jak z horroru! Trzeba mieć zdrowie, żeby w nim chorować – podczas ostatnich dni mrozów, temperatura we wnętrzach szpitala w Gołdapi wyniosła niecałe 2 stopnie na plusie!

Pacjenci mówią o tym, że trzeba mieć zdrowie, aby móc w szpitalu w Gołdapi chorować. W ostatnich dniach w tej miejscowości leżącej na terenie województwa warmińsko-mazurskiego temperatura spadała nawet do -27 stopni Celsjusza. Mroźnie jest już od blisko tygodnia zarówno w dzień jak i w nocy, a miejscowy szpital od lat wymagał gruntownego remontu. Okazało się, że w środku przy takiej pogodzie temperatura spadała do 1,7 stopnia Celsjusza! Nie jest to jednak wina braku opału lub zepsutego centralnego ogrzewania, ponieważ grzejniki w szpitalu cały czas są maksymalnie gorące.

W szpitalu jest niewiele lepiej niż na zewnątrz!

W szpitalu w Gołdapi w ostatnich dniach temperatura nie była wiele wyższa niż na zewnątrz. Na korytarzu temperatura powietrza spadała do 5 stopni Celsjusza, ale najgorzej było w łazienkach przypominających kriokomory. Wykąpanie się czy załatwienie potrzeb fizjologicznych to prawdziwe wyzwanie przy zaledwie 1,7 stopnia Celsjusza! Już niewiele brakowało, by woda w rurach zamarzała. Najbardziej „komfortowe warunki” w Gołdapi panują jedynie w salach z chorymi, gdzie udaje się utrzymać temperaturę oscylującą w okolicy 14 stopni Celsjusza. Zmarznięci pacjenci próbują się okrywać grubymi kocami, zakładają na siebie po kilka par swetrów lub grube polary. Na niewiele zdają się jednak te działania, szczególnie w przypadku pacjentów leżących, którzy nie mają jak rozgrzać mięśni. Również personel medyczny w wolnych chwilach stara się kocami, ręcznikami lub zwykłą taśmą uszczelniać okna. Pacjenci czekający do gabinetu kardiologa na pierwszym piętrze szpitala, muszą przygotować się na temperaturę około 10 stopni Celsjusza, w samym gabinecie jest minimalnie cieplej, mimo że zakupiono już dodatkowe piecyki grzewcze na prąd. ”To najzimniejszy szpital w Polsce, w najzimniejszym miejscu w Polsce” – żartuje Grzegorz Kozioł, mieszkaniec Gołdapi, nazwanej od niedawna polskim biegunem zimna.

Szpital od dawna wymagał gruntownego remontu

Szpital w Gołdapi jest jednym z problemów tamtejszych władz, już od kilku ładnych lat nadaje się do gruntownego remontu, na co jak zwykle brakuje funduszy. Jest to placówka niewielka, mająca zaledwie 40 łóżek dla chorych, jednak jest w tej okolicy ważnym obiektem. Dopiero po występowaniu tak mroźnych dni, ma ruszyć zapowiadana od dawna termomodernizacja, czyli gruntowne docieplenie szpitala. Pierwotnie środki przeznaczone na remont były o ponad 130 tysięcy niższe niż najtańsza oferta przetargu, ale po obecnej sytuacji starostwo zdecydowało się dołożyć brakującą kwotę. W tej sprawie wypowiedział się starosta powiatu gołdapskiego, Andrzej Ciołek – „chciałbym bardzo przeprosić pacjentów, lekarzy i cały personel. Jeszcze chwila cierpliwości jest nam potrzebna, bo przystępujemy do długo oczekiwanej termomodernizacji. Natomiast w tym momencie wyskok tych wielkich mrozów spowodował, że nastąpiło też obniżenie temperatury w szpitalu. Zaopatrzyliśmy się już w dodatkowe źródła ciepła. Myślę, że standard ciepła na chwilę obecną jest w miarę zapewniony dla pacjentów”. Dla pacjentów szpitala mamy dobre wiadomości – już po najbliższym weekendzie mróz ma odpuścić, jest więc szansa, że we wnętrzach placówki medycznej powróci w miarę normalna temperatura powietrza. W przyszłym roku kiedy szpital zostanie już docieplony, tak dramatycznej sytuacji na pewno nie będzie.

...
Super! Testuja nowlczesne metody leczenia w hibernacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:14, 04 Mar 2018    Temat postu:

Poszła z gorączką na SOR do szpitala na Bielanach. Od ratownika usłyszała, że...
18:00, 03.03.2018 | MM
REKLAMA


14Fot. Depositphotos
Grypa nie odpuszcza, a to oznacza zwiększoną liczbę przyjęć pacjentów w szpitalu na Bielanach. Jedna z Czytelniczek narzeka, że nie została jej udzielona fachowa pomoc.

W sobotę (17 lutego), w godzinach popołudniowych, między godz. 18-19, Czytelniczka trafiła na izbę przyjęć do szpitala na Bielanach. Miała 40 stopni gorączki, słaniała się na nogach, a do swojego lekarza nie miała szans się dostać, gdyż był to weekend.

- Po przedstawieniu w okienku rejestracji sytuacji pan powiedział, ze wezwie dyżurnego. Przyszedł ratownik medyczny. Popatrzył na mnie jak na głupią i zapytał, po co przyszłam. Po przekazaniu mu informacji, że wysoka gorączka, że omdlenia itp. powiedział, że mam sobie iść do swojego lekarza i nie blokować kolejki bardziej potrzebującym. Po chwili dodał, że jeśli tak bardzo mi się chce, to mogę poczekać sześć godzin, to lekarz może mnie przyjmie. - relacjonuje Czytelniczka.
Nie ukrywa, że zrobiło się jej przykro z tego powodu. Potrzebowała pomocy, a nikt nie był jej w stanie jej udzielić.

- Zrobiło mi się bardzo przykro, gdyż z usług tego ani innego szpitala nie korzystałam nigdy, płace składki, a w momencie, gdy pomocy potrzebowałam i to bardzo, nie została mi ona udzielona - dodaje Czytelniczka. - Tyle się teraz słyszy o grypie, aby uważać i zgłaszać się do lekarza. Zgłosiłam się dwa dni później, bo nie miałam innej możliwości. Posiedzę w domu do końca miesiąca, nabawiłam się prawie zapalenia płuc. Kto wie, gdyby wtedy ktoś mnie obejrzał i zalecił branie jakichś leków, może nie byłoby sytuacji, że teraz ledwo wstawałabym z łóżka?

Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji do Janusza Mielcarka, rzecznika prasowego toruńskiego szpitala.

- Od kilku tygodni obserwujemy falę infekcji wirusowych układu oddechowego. Szpitalny Oddział Ratunkowy przyjmuje znacznie większą liczbę pacjentów niż dotychczas sięgającą ok. 900 pacjentów tygodniowo. W tej sytuacji bardzo prosimy, aby pacjenci z objawami infekcji zgłaszali się do swojego lekarza rodzinnego lub do przychodni które pełnią nocną i świąteczną pomoc. Niestety wielu pacjentów zgłasza się najpierw do szpitala. Ich obecność wydłuża i tak już długi okres oczekiwania chorych, którzy wymagają hospitalizacji. Oceniamy, że nawet 70% pacjentów zgłaszających się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego nie wymaga leczenia szpitalnego i powinno uzyskać pomoc ambulatoryjną – wyjaśnia Janusz Mielcarek.

...

Tak to niestety sie zdarza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:34, 05 Mar 2018    Temat postu:

Młodemu mężczyźnie w gdańskim szpitalu odmówiono leczenia – rodzina chorego grozi sądem
Mar , 05 , 2018 Farmaceuta Apteczny
Pan Paweł uległ poważnemu wypadkowi, w Centrum Klinicznym w Gdańsku odmówiono mu leczenia. Przez miesiąc leżał w śpiączce, a operacji nie wykonano, za co rodzina chorego ma żal go gdańskiego szpitala i będzie domagać sie zadośćuczynienia.


Młodemu mężczyźnie w gdańskim szpitalu odmówiono leczenia – rodzina chorego grozi sądem

Ciężko wyjaśnić postawę lekarzy z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. W styczniu przywieziono do niego 34-letniego Pawła, który uległ poważnemu wypadkowi drogowemu. Mimo iż Centrum Kliniczne jest wskazane przez Ministerstwo Zdrowia jako ośrodek medyczny zajmujący się leczeniem skomplikowanych urazów wielonarządowych, na miejscu nikt nie był skory do pomocy młodemu mężczyźnie. Rodzina zapowiada, że skieruje sprawę na drogę sądową.

Pan Paweł uległ ciężkiemu wypadkowi drogowemu

34-letni mężczyzna wracał 10 stycznia do domu wraz z kolegą. Najprawdopodobniej ich samochód wpadł w poślizg na drodze krajowej nr 22 w pobliżu Szpęgawska. Przybyłe na miejsce służby ratunkowe przewiozły młodego mężczyznę do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, słynącego z leczenia trudnych przypadków. Było to wskazane z racji licznych obrażeń jakich doznał Pan Paweł, miał złamany kręgosłup, liczne obrażenia kończyn oraz klatki piersiowej.

Mężczyzna leżał miesiąc w śpiączce, leczenia nie podjęto

Mimo iż Pan Paweł został przywieziony do szpitala wkrótce po wypadku, czekał na skomplikowaną operację neurochirurgiczną, przez miesiąc leżąc w śpiączce na szpitalnym łóżku. Rodzinie z racji braku odpowiedniego zaplecza medycznego operacji odmówiły szpitale Copernicus w Gdańsku oraz placówka w Słupsku. Nadzieja leżała właśnie w gdańskim Centrum Klinicznym, które z nieznanej przyczyny również odmówiło wykonania skomplikowanego zabiegu, a przez blisko miesiąc trwały poszukiwania placówki, która zdecyduje się dokonać operacji. W końcu, po tak długim okresie czekania zgodzili się na to lekarze z Łodzi.

Dlaczego nie przeprowadzono operacji w Gdańsku?

Rodzina ma wielki żal do gdańskiego Centrum Klinicznego, gdzie nie przeprowadzono operacji neurochirurgicznej. Siostry mężczyzny nie rozumieją, dlaczego mimo posiadania specjalistycznego sprzętu i odpowiednio wyszkolonego personelu, ich brat został przyjęty do placówki, ale odmówiono mu leczenia. Był to jedyny szpital w okolicy, w którym można było przeprowadzić operację stabilizacji kręgosłupa, dzięki czemu chory mógł usiąść na wózku inwalidzkim. „Nasz brat będzie jeździł na wózku, potrzebna mu będzie długa rehabilitacja”- mówią siostry mężczyzny. „Gdyby zabieg odbył się szybciej, być może byłby teraz w lepszym stanie”. Kobiety w imieniu brata mają zamiar domagać się od szpitala zadośćuczynienia za miesięczną zwłokę w leczeniu.

Dyrekcja placówki w Gdańsku nie komentuje sprawy

Jak na razie, dyrekcja Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku nie udzieliła komentarza w sprawie Pana Pawła. Udzielono jedynie informacji, iż sytuacja pacjenta była bardziej skomplikowana niż się to pozornie wydaje i że doszło do błędów w komunikacji pomiędzy ośrodkami leczenia. Wiadomo już, że sprawą Pana Pawła zajęło się Ministerstwo Zdrowia, Rzecznik Praw Pacjenta, NFZ i wojewoda pomorski. W toku tak rozbudowanego postępowania dyrekcja będzie musiała wypowiedzieć się dlaczego nie zoperowano pacjenta, sprawa będzie mogła dotyczyć również ewentualnych błędów w sztuce lekarskiej.

...

Mozna umrzec bo blad komunikacji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:30, 07 Mar 2018    Temat postu:

Szczecińscy naukowcy: połowa Polaków jest zatruta metalami ciężkimi

Jak dowiedli szczecińscy naukowcy, problem może dotyczyć większości Polaków.

- To szokujące i chyba największe odkrycie naszego ośrodka w jego kilkudziesięcioletniej historii. Jestem bardzo podekscytowany tymi wynikami, zupełnie się ich nie spodziewałem na taką skalę - przyznaje prof. Jan Lubiński, który z zespołami badaczy prowadzi projekty naukowe w Zakładzie Genetyki i Patomorfologii PUM w Szczecinie oraz w Read-Gene SA. - To oczywiście pierwsze wyniki, tylko na grupie naszych pacjentek, ale szansa na to, że nie są one prawdziwe także dla większej populacji, jest bliska zeru. We wrześniu opatentowaliśmy je.

Chodzi o zbyt wysokie stężenia w organizmie takich metali jak rtęć, ołów i kadm. Analizy, które przeprowadził pod kierownictwem prof. Lubińskiego młody doktorant - Wojciech Marciniak wykazały, że wśród 76 chorych na raka pacjentek aż 74 były zatrute tymi metalami.

Tych, które nie zachorowały, ale stężenie tych metali było u nich zbyt wysokie było 159. Badanych osób, zdrowych i nie zatrutych było tylko 28.

Lubiński: Mamy dużą szansę odtruć Polskę
Jeśli ktoś jest zatruty metalami ciężkimi - ołowiem, rtęcią, kadmem, to ma o 6,5 raza zwiększone ryzyko wystąpienia raka

- Dlaczego mówię, że to takie wielkie odkrycie? Po pierwsze, wskazuje na bardzo wysokie ryzyko wystąpienia nowotworu. Po drugie, doświadczenie podpowiada mi, że jesteśmy w stanie odwrócić tę sytuację - wyjaśnia prof. Jan Lubiński, kierownik Zakładu Genetyki i Patomorfologii PUM. - Mutacji genu BRCA1, który dziesięciokrotnie podnosi ryzyko raka piersi, nie można wymienić, po prostu się z nim rodzimy, ale na stężenie metali ciężkich można wpływać.
Na podstawie ogłoszonych badań, twierdzi prof. Lubiński, ponad połowa Polaków jest zatruta metalami ciężkimi.

- Moim zdaniem, te wyniki przepowiadają rewolucję w medycynie. Wygląda na to, że całą Polskę można podzielić na dwie grupy. Jedna to grupa, która będzie miała wysokie ryzyko raków w związku z metalami ciężkimi, a druga, która będzie miała to ryzyko kilkuprocentowe - dodaje profesor. - Obecnie intensywnie pracujemy nad metodami odtruwania. Trwają przygotowania suplementów, które mogłyby zmniejszać zatrucie metalami ciężkimi. Substancje, które mogą tak działać według eksperymentalnych danych, które już zostały opublikowane, są znane i dostępne. Są składnikami niektórych leków. Wydaje się, że mamy ogromną szansę, by odtruć całą Polskę. Co roku w Polsce jest ponad 100 tys. nowych zachorowań na nowotwory. Przy wprowadzeniu efektów naszych badań mogłoby być ich kilka razy mniej.

Po zgłoszeniu się do Komisji Bioetycznej za miesiąc lub dwa naukowcy mogliby wystartować z podawaniem substancji odtruwających pacjentom.

- Będziemy zapraszać pacjentki i co miesiąc kontrolować ich wyniki - wtrąca prof. Lubiński. - Wiemy, że Narodowy Fundusz Zdrowia może dać nam pewne środki na przebadanie pacjentek, ale na razie nie wiemy, czy to wystarczy, czy oferowana kwota pokryje koszty.

To, czy jesteśmy zatruci metalami ciężkimi nie jesteśmy w stanie określić sami. Nie ma objawów, które świadczyłyby o tym. Pewność można mieć tylko po badaniach krwi. Skąd metale ciężkie w naszym organizmie? To musi być masowe zjawisko, bo wszystko wskazuje na to, że nawet 80 proc. pacjentek, których próbki sprawdzano, była nimi zatruta.

- Znaczenie ma zatrucie środowiska w przypadku ołowiu, kosmetyki, w których znajdziemy rtęć, a także zatrute morza i oceany oraz kadm, który jest związany z paleniem papierosów, ale nie tylko - wymienia prof. Jan Lubiński.

...

Niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:16, 08 Mar 2018    Temat postu:

NFZ blokuje darowizny dla chorych na raka.

Szpitale mogą przyjmować leki w postaci darowizny, ale nie mogą przyjmować pieniędzy na podanie pacjentom tych darowanych leków. To powoduje pogorszenie sytuacji ludzi chorych na nowotwór.

...

Koszmar i absurd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:16, 09 Mar 2018    Temat postu:

W szpitalu giżyckim zmarł noworodek, który miał już „wypis” do domu

2018-03-08 15:18:43 (OST. AKT: 2018-03-08 15:26:30)
Zdjęcie jest tylko ilustracją tekstu - budynek szpitala w GiżyckuZdjęcie jest tylko ilustracją tekstu - budynek szpitala w GiżyckuAutor zdjęcia: Archiwum GG
Podziel się:
Córka urodziła chłopca — opowiada dziadek noworodka — Zapewniano nas, że wszystko jest w porządku. Kiedy jechaliśmy, by odebrać ich do domu, otrzymaliśmy wiadomość, że dziecko jest w stanie krytycznym, a później, że chłopiec zmarł.

Chłopiec był zdrowy, i otrzymał 10 pkt. w skali Apgar — twierdzi dziadek dziecka. — W środę otrzymaliśmy powiadomienie ze szpitala, że córkę z wnukiem możemy już odebrać do domu. Córka otrzymała wypis, i w czasie ubierania dziecka zauważyła, że dzieje się z nim coś dziwnego. Był bardzo „cichy”. Powiadomiła personel, ale w tym momencie nikt nie zareagował. Dopiero po jakimś czasie inna pielęgniarka czy lekarka przyszła do sali, i córka ponownie powiedziała o swoich obawach o dziecko. Dopiero wtedy nastąpiła reakcja, i akcja ratowania dziecka. Niestety, Szymek zmarł.

Jak przekazał nam dziadek noworodka – w czwartek złożył powiadomienie w prokuraturze o zdarzeniu.
— Wpłynęło doniesienie – mówi Grzegorz Ryński. — Podjęliśmy dalsze czynności. Wydaliśmy polecenie zabezpieczenia ciała do sekcji zwłok.

Sekcja został już przeprowadzona, ale o jej wyniku najbliżsi nie zostali jeszcze oficjalnie powiadomieni.

..

Lekarze nie sa wszechmocni. Moga niczego nie wykryc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:54, 09 Mar 2018    Temat postu:

Szpitale wystawiają rachunki. Wcześniej czy później nadejdzie czas zapłaty
Autor: RR/Rynek Zdrowia 07 marca 2018 05:57
Szpitale wystawiają rachunki. Wcześniej czy później nadejdzie czas zapłatyFOT. Flickr/Jorge Franganillo (CC BY 2.0)

wydrukuj artykuł prześlij dalej komentarze
Szpitale negocjują z NFZ zapłatę tzw. nadwykonań. Pilnie potrzebują gotówki, bo mają dodatkowe wydatki związane z obiecanymi podwyżkami dla lekarzy rezydentów i specjalistów. Tego wydatku płatnik nie przewidział. Fundusz zapowiada, że w drugim półroczu 2018 r. podwyższy wyceny świadczeń. Szpitale nie chcą czekać.


W województwie śląskim pięć marszałkowskich lecznic domaga się całej zapłaty za świadczenia wykonane w ubiegłym roku ponad limit określony w umowie z NFZ. Chodzi o pieniądze dla: Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu - 3,1 mln zł, Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej - ponad 2 mln zł, Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Bystrej - blisko 1,6 mln zł, Szpitala Zakaźnego w Chorzowie - 200 tys. zł i Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju - 3 mln zł.

Różnica między żądaniami szpitali a propozycją NFZ to 7,5 mln zł.

Warto zauważyć, że na twardą postawę lecznic w negocjacjach z płatnikiem miało wpływ stanowisko zarządu województwa śląskiego. Szpitale poparł odpowiedzialny za ochronę zdrowia wicemarszałek województwa śląskiego Michał Gramatyka. Powiedział, że żaden ze szpitali nie może podpisać ugody, bo podpisując ją de facto zrzeka się walki o całą resztę pieniędzy, tych których NFZ nie uznaje.

- Nasza propozycja idzie w dwóch kierunkach: albo NFZ usiądzie z nami do stołu i zastanowimy się, ile z tych 7,5 mln zł może wrócić do naszych szpitali, albo podpiszemy z NFZ ugody w taki sposób, że nie zrzekniemy się roszczeń wobec NFZ o zrealizowane przez nas procedury medyczne - sprecyzował stanowisko 20 lutego na konferencji prasowej.

Z błogosławieństwem marszałka
- Postawa szpitali wobec NFZ zależy od organu tworzącego i sytuacji finansowej szpitala - skomentował sytuację Mariusz Wołosz, wiceprezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego i dyrektor SPZOZ nr 2 w Mysłowicach (szpital wziął proponowane przez NFZ pieniądze za nadwykonania).

- Jeśli np. marszałek uzna, że należy dochodzić zapłaty, to z jego politycznym wsparciem dyrekcja wejdzie w spór z płatnikiem. Ale jeśli władze samorządowe dojdą do wniosku, żeby brać co dają i nie procesować się latami z Funduszem, to szpital przyjmie propozycję zapłaty - wyjaśnił nam Mariusz Wołosz, ale przyznał również, że w ostatnich latach szpitalom zapłacono najwięcej nadwykonań.

- Śląski OW NFZ w 2017 r. przekazał szpitalom marszałkowskim, drogą dotacji budżetowej czy aneksów zwiększających, ponad 104 miliony złotych dodatkowych środków, ponad obowiązujące umowy - podkreśliła Małgorzata Doros, rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Katowicach.

...

Kolejne klopoty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:56, 09 Mar 2018    Temat postu:

Miesiąc w śpiączce czekał na operację

Do sądu trafi prawdopodobnie sprawa 34-letniego pacjenta ze Starogardu Gdańskiego, którego żaden szpital na Pomorzu nie chciał zoperować po wypadku drogowym. Mężczyźnie ze złamanym kręgosłupem, obrażeniami klatki piersiowej i kończyn odmówiło leczenia Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku.

...

Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:53, 09 Mar 2018    Temat postu:

Pacjenci w polskich szpitalach są niedożywieni! Eksperci ostrzegają

Ponad 30 procent osób hospitalizowanych już podczas przyjęcia do szpitala jest niedożywionych. Ich czas leczenia wydłuża się przez to średnio o 6-7 dni - alarmują specjaliści uczestniczący w III Kongresie Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach.

..

Leczenie supersuper dieta..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:16, 10 Mar 2018    Temat postu:

Akcelerator protonowy, zabija raka ale stoi niemal bezczynnie

Zwróćmy uwagę na ten absurd. Maszyna która może leczyć za 80-90 tys zł a ludzie zbierają na zabiegi za granicą po ponad 200 tys zł.



Skandal! Marnuja pieniadze ze zbiorek! Bo jakies przepisy NFZ!
Trzeba policzyc chorych i pokupowac ten sprzet zeby bylo taniej a i z Litwy Slowacji itd. bedzie im taniej niz do USA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:38, 13 Mar 2018    Temat postu:

Złotoryja: Jedna pielęgniarka na 40 pacjentów. Pracownicy piszą do prokuratury
Karolina Kurczab, jk | Utworzono: 2018-03-13 07:03 | Zmodyfikowano: 2018-03-13 07:07 A|A|A


fot. Karolina Kurczab
Czy leczenie w złotoryjskim szpitalu jest fikcją? Dziś rano na jednym z oddziałów opiekę nad czterdziestoma pacjentami sprawowała... tylko jedna pielęgniarka.
Prywatny inwestor przejął lecznicę od starostwa dwa lata temu. Nowa dyrektorka - choć została powołana dwa tygodnie temu - nie spotkała się z załogą. Sława Kolano, pielęgniarka z ponad dwudziestoletnim stażem przyznaje, że brakuje pieniędzy na leki.

- Nikt nas nie słucha nikt z nami nie rozmawia, nikt nie chce uwierzyć w to co my mówimy. No a sytuacja jest naprawdę tragiczna, naprawdę. Nie ma kto pracować. Wszystko chyli się ku upadkowi - mówi Sława Kolano.

play
stop
00:0000:00
W codziennych obowiązkach pielęgniarkom starają się pomagać... pacjenci. O komentarz w tej sprawie jeszcze w ubiegłym tygodniu poprosiliśmy dyrektorkę i rzecznika firmy zarządzającej lecznicą. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Szpital został wydzierżawiony prywatnej spółce przez złotoryjskie starostwo. Samorządowcy podkreślają, że z chwilą podpisania kontraktu stracili możliwość wpływu na kondycję placówki.

Tymczasem rzecznik starosty Jacek Grabowski nie dostrzega nieprawidłowości. - Współpraca, powiedzmy, przebiega w sposób właściwy, aczkolwiek jest to podmiot gospodarczy, który jest z nami pośrednio związany, niezależny i nasz wpływ jest bardzo ograniczony. Naszym zadaniem jako powiatu jest zabezpieczyć opiekę medyczną - mówi rzecznik.

play
stop
00:0000:00
I właśnie dlatego pracownicy szpitala twierdzą, że starostwo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Szefowa związku zawodowego uznaje, że momentami zagrożone może być życie i zdrowie pacjentów. Dlatego pracownicy napisali już doniesienie do prokuratury.

...

Szpitale grozy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:18, 14 Mar 2018    Temat postu:

DRAMATYCZNY APEL LEKARZY Z KRAKOWA
MajAgnieszka Maj POLSKA Dzisiaj, 14 marca (07:00)
Udostępnij
Komentuj (765)
765
Centrum Cyklotronowe w dzielnicy Bronowice w Krakowie to jedyny ośrodek w Polsce, który leczy chorych na nowotwory nowoczesną radioterapią protonową. W ubiegłym roku przyjął ok. 100 pacjentów, ale mógłby sześć razy więcej. Lekarze ubolewają, że ogromny potencjał placówki nie jest w pełni wykorzystywany.

Zdj. ilustracyjne /123RF/PICSEL
Zdj. ilustracyjne /123RF/PICSEL
W Internecie pojawił się dramatyczny, anonimowy apel pracowników jednego z krakowskich szpitali o to, aby zmienić tę sytuację.

REKLAMA

"Mamy w Polsce super zaawansowany sprzęt - akcelerator protonowy (...) Kosztował 300 milionów złotych, umożliwia niszczenie komórek nowotworowych wewnątrz ciała praktycznie bez naruszania okolic guza, można nim napromieniać wnętrze mózgu, kręgosłupa, wrażliwych narządów" - czytamy w "Apelu pracowników szpitala o nagłaśnianie totalnej ignorancji w stosunku do chorych na raka Polaków".

"Sprzęt za trzysta milionów złotych jest wykorzystany w 15-20 proc"
Według autorów tego listu, ośrodek w Bronowicach nie może przyjąć więcej pacjentów, bo ich liczba jest ograniczona rozporządzeniem ministra zdrowia, w którym wyliczone są typy nowotworów, wskazane do tego rodzaju terapii.

"Nie możemy też odpłatnie leczyć tych, którzy chcieliby próbować ratować się za pieniądze - sprzęt jest z grantu, nie mamy na to zgody.... Sprzęt za trzysta milionów złotych jest wykorzystany w 15-20 proc., a ludzie umierają, dzieci umierają...". Autor apelu wylicza, że terapia takim samym sprzętem w USA kosztuje ok. 210 tys. USD, w Polsce koszt terapii to ok. 90 tys. zł. "W prywatnej klinice w Czechach można wykonać taki zabieg prywatnie - kosztuje ok. 210 tys. zł, ludzie z Polski tam jeżdżą, ci których na to stać i o tym wiedzą..." - czytamy w liście.

Burza w Internecie
Ta publikacja wywołała burzę w Internecie. Emocjonalnie zareagowali na nią lekarze i pacjenci. Mateusz Spałek, lekarz z Centrum Onkologii-Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie uważa, że choć pełna jest nieścisłości, (np. dotyczących cen terapii za granicaą które według niego są niższe) to jednak prawdziwa jest jej teza, że Centrum w Bronowicach ma znacznie większy potencjał, niż obecnie wykorzystywany.

"Nie wynika to jednak na pewno z niewłaściwych wskazań refundacyjnych, czy też braku finansowania takiego leczenia, a raczej z błędów organizacyjno-personalnych. Tego rodzaju unikalny ośrodek powinien być "zespolony" z największymi centrami onkologii w Polsce - proces kwalifikacji mógłby się odbywać w placówce macierzystej (Wrocław, Poznań, Gliwice, Warszawa), także wyznaczanie obszarów tarczowych i planowanie (technologie zdalne), a sam proces leczenia w Krakowie" komentował na Facebooku.

Centrum Cyklotronowe Bronowice /Marek Lasyk /Reporter
Centrum Cyklotronowe Bronowice /Marek Lasyk /Reporter
Interii powiedział, że możliwe jest to dopiero w przyszłości. - Opracowanie takiego rozwiązania może trwać lata, telemedycyna jest dopiero w powijakach. Ważniejsze byłoby przypisanie protonoterapii konkretnemu Centrum Onkologii, a nie "dzierżawienie" go przez COI od PAN- mówi Mateusz Spałek.

Dwoje dzieci do terapii protonowej
Do ośrodka w Bronowicach chorych kieruje Centrum Onkologii w Krakowie, które jako jedyny szpital w Polsce ma kontrakt z NFZ na protonoterapię.

Dzieci na leczenie kwalifikuje także Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie Prokocimiu, jako podwykonawca Centrum Onkologii.

Rzecznik prasowy Centrum Onkologii Wojciech Wysocki powiedział Interii, że z tej terapii mogą skorzystać osoby z całej Polski. - Wszyscy, którzy spełniają kryteria. W ubiegłym roku skierowaliśmy na terapię ok. 100 pacjentów ze wszystkich województw. Radioterapia protonowa może być skuteczna w przypadku nowotworów gałki ocznej, głowy, szyi, nowotworów rozwijających się w trudno dostępnych miejscach - tłumaczy Wojciech Wysocki.

Mniej pacjentów na terapię protonową skierował Uniwersytecki Szpital Dziecięcy z Krakowa. Wynikało to m.in. z przedłużania się zawarcia umowy.

- Mieliśmy z tego powodu trwając przez miesiąc zawieszenie w kwalifikacji pacjentów - wyjaśnia Natalia Adamska-Golińska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego.

Minister poszerzy listę?
Ze szpitala dziecięcego kryteria kwalifikacji do radioterapii protonowej wymienione w rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia spełniało siedmioro dzieci. Z tej grupy u jednego pacjenta wykonano terapię protonową, a dla drugiego przygotowywany jest plan leczenia. - Dla pozostałych pacjentów bardziej optymalne okazały się inne techniki radioterapii - informuje rzeczniczka szpitala.

Według prof. Marka Jeżabka, który zarządza Centrum Cyklotronowym, pacjentów tu leczonych mogłoby być znacznie więcej, gdyby ministerstwo poszerzyło listę nowotworów do refundacji w ramach terapii protonowej.

Szpital /123rf /123RF/PICSEL
Szpital /123rf /123RF/PICSEL
- Obecna lista jest bardzo restrykcyjna i ogranicza liczbę chorych. Myślę, że przy jej tworzeniu ministerstwo kierowało się obawami, że zgłosi się zbyt dużo chętnych. Tymczasem sytuacja jest odwrotna, jest ich za mało - podkreśla prof. Jeżabek. O tej sytuacji poinformował Ministerstwo Zdrowia. - Mam informację, że na poważnie zajęli się tą sprawą i za kilka miesięcy być może pojawi się poszerzona lista. Obawiam się tylko, że może znaleźć się na niej zbyt mało nowotworów, aby wykorzystać potencjał naszego centrum - mówi prof. Jeżabek. Jego zdaniem jest też druga możliwość poszerzenia liczby pacjentów: gdyby leczenie prowadził więcej niż jeden ośrodek. - Trzeba pamiętać, że pacjenci są emocjonalnie związani z prowadzącymi ich lekarzami. Dlatego czasem wybierają mniej korzystną terapię - uważa profesor.

Centrum Cyklotronowe Bronowice w Krakowie zostało otwarte w 2015 roku. Nie przyjmowało jednak pacjentów od początku. Nie było porozumienia pomiędzy Instytutem Fizyki Jądrowej PAN (właściciel CCB), a placówkami, mającymi kierować chorych na terapię. Do podpisania umowy pomiędzy jednostkami doszło dopiero pod koniec września 2016 r.

Agnieszka Maj

...

Nadal ten obled trwa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:49, 14 Mar 2018    Temat postu:

Spanie pod szpitalnym łóżkiem będzie bezpłatne?

Pobieranie opłat za to, że rodzice śpią przy szpitalnych łóżkach, w których leżą chore dzieci to norma w większości szpitali. Placówki rekompensują sobie dodatkowe wydatki na prąd czy wodę. Minister zdrowia twierdzi, że to niewłaściwe i zapowiada uregulowanie tej kwestii.

...

Rozumiem woda czy prad ale za spanie? Poza tym rkdzice pomagaja i wyreczaja pielegniarki. To tez sie liczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:08, 15 Mar 2018    Temat postu:

w woj Lubuskiem podawano dzieciom przeterminowane szczepionki.

Dlaczego wnikliwe kontrole podmiotów medycznych dotyczą tylko jednego województwa – lubuskiego? Odkryto tam proceder podawania dzieciom szczepionek przeznaczonych do utylizacji. Co z resztą kraju?

...

Koszmar!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:39, 15 Mar 2018    Temat postu:

Szpitale przetrzymują dzieci. Krótszy pobyt im się nie opłaca

W 2017 roku NFZ zmienił zasady wypłacania szpitalom pełnej stawki za hospitalizowanie najmłodszych pacjentów. Teraz szpital otrzymuje 100% kwoty za min. 3 doby pobytu dziecka w placówce, a nie jak było do tej pory za 2. Coraz częściej szpitale przetrzymują pacjentów, aby dostać całkowitą zapłatę.

...

Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35 ... 54, 55, 56  Następny
Strona 34 z 56

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy