Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Rep.Środk.Afryki wybory czy kolejne ,,wybory'' ???
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:01, 04 Lut 2014    Temat postu:

Kolejni polscy misjonarze w Rep.Środkowoafrykańskiej

Polscy misjonarze nie tylko nie zamierzają opuszczać ogarniętej walkami Republiki Środkowoafrykańskiej, ale kolejni decydują się na wyjazd. Troje - dwóch zakonników i świecka pielęgniarka - udało się tam w poniedziałek - dowiedziała się IAR.

Według agencji, misjonarze dotarli już do stolicy kraju, Bangi. MSZ podało, że w Republice Środkowoafrykańskiej przebywa 35 Polaków.

W kraju tym dochodzi do przeraźliwych zbrodni. W ogarniętej walkami między muzułmanami i chrześcijanami RŚA w ciągu ostatnich 24 godzin zginęło co najmniej 75 osób.

Atak na misję

Muzułmańscy rebelianci atakowali placówkę polskich kapucynów i sióstr ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza w miejscowości Ngaoundaye. - Wiele razy, bezskutecznie prosiliśmy o pomoc wojskową - mówi kapucyn ojciec Benedykt Pączka. W rozmowie z mediami przekazał, że przez całą ostatnią noc słychać było odgłosy strzelaniny, w tym z broni ciężkiej.

Mimo zagrożenia misjonarze nawet nie myślą o opuszczeniu powierzonych im ludzi. To właśnie na katolickich misjach szuka w chwilach zagrożenia schronienia miejscowa ludność.

Kapitan statku zostaje do końca - tłumaczą swoją decyzję o pozostaniu na miejscu.

- Jesteśmy potrzebni tym ludziom i gwarantem dla nich, że jeśli ktoś o nas myśli, to i oni są bezpieczni. Nasze życie jest ważne, ale życie tych ludzi także. Kto ich obroni? - oświadczył o. Pączka w rozmowie z PAP .

...

Bohaterstwo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:58, 05 Lut 2014    Temat postu:

Ewakuacja polskich misjonarzy z Republiki Środkowoafrykańskiej - rozważane warianty

MON rozważa różne warianty ewakuacji polskich misjonarzy z ogarniętej konfliktem Republiki Środkowoafrykańskiej; Polska jest w stałym kontakcie ze stroną francuską - poinformował minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.

Rozważane są różne warianty ewakuacji m.in. na bezpieczny teren w samej Republice Środkowoafrykańskiej, np. do stolicy tego kraju Bangi albo do pobliskiego Czadu, gdzie już wcześniej się ewakuowała część misjonarzy z innych państw - poinformował szef MON w radiu TOK FM.

- Jesteśmy gotowi do tego, jako Wojsko Polskie, żeby tę ewakuację zapewnić - zaznaczył.

Siemoniak pokreślił, że jego resort monitoruje sytuację w Republice Środkowoafrykańskiej i ściśle współpracuje w tej sprawie z MSZ oraz ze stroną francuską. - Wczoraj wieczorem, na moje polecenie, szef sztabu generalnego rozmawiał z szefem sztabu armii francuskiej, który kieruje tą operacją i zwrócił mu uwagę na kwestie naszych misjonarzy - powiedział Siemoniak.

Dodał, że trwają rozmowy z przełożonymi misjonarzy, aby przekonać ich do ewakuacji. - Apelujemy do nich i rozmawiamy z ich przełożonym, żeby jednak zdecydowali się na ewakuację. Z tego co wiem, niektórzy to rozważają, a niektórzy - co zasługuje na najwyższy szacunek - chcą pozostać wśród osób którymi się opiekują - powiedział szef MON.

- Prowadzimy rozmowy, staramy się zrobić wszystko, aby zapewnić im bezpieczeństwo, choć jest to sprawa bardzo trudna - dodał.

Jak poinformował, polski samolot wojskowy wykorzystywany w ramach operacji w Republiki Środkowoafrykańskiej jest obecnie we Francji. - Pierwszy lot w ramach tej operacji ma wykonać za kilka dni, więc nie wiążemy tego samolotu akurat z ewakuacją. Jesteśmy gotowi użyć innych sił. Tutaj podstawą jest porozumienie z Francuzami, którzy na tym terenie operują - powiedział szef MON. Zastrzegł, że ze względu na bezpieczeństwo misjonarzy szczegóły działań muszą pozostać niejawne.

Ocenił, że sytuacja w tym jednym z najbiedniejszych krajów świata jest trudna z różnych powodów. - Sytuacja w Republice jest bardzo niestabilna. Nastąpił tam rozpad państwa i rządzący do tej pory muzułmanie uciekają albo wyprowadzają się z tego państwa. Granice między krajami są dość umowne i mamy kompletny chaos i destabilizację - powiedział Siemoniak.

- Na pewno Francuzi, którzy znają inicjatywę, znają teren, mają 1600 żołnierzy tam i wojska w okolicznych krajach, powinni nadać ton i szukać takich rozwiązań, które ustabilizują sytuację. To jest bardzo trudne i bardzo skomplikowane - powiedział Siemoniak.

Jak dodał, 100 tys. ludzi uciekło ze swoich wiosek i koczuje wokół stolicy tego kraju - Bangi. - To jest jasne, że społeczność międzynarodowa musi reagować, bo to też jest aspekt humanitarny - podkreślił.

W ubiegłym roku Francja wysłała do RŚA 1600 swoich żołnierzy, by położyć kres pogromom i zapobiec ludobójstwu. W grudniu w Brukseli prezydent Francji Francois Hollande apelował do krajów UE o wsparcie francuskiej operacji.

Misja polskich misjonarzy została zaatakowana przez rebeliantów muzułmańskich, którzy zaatakowali m.in. misję w miejscowości Ngaoundaye. Przebywają tam m.in. polscy misjonarze i siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Zaatakowani nie chcą zostawić swoich podopiecznych - m. in. sierot i niewidomych.

W walkach między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło ostatnio co najmniej 75 osób. Walki w Republice wybuchły z nową siłą po wycofaniu się w ubiegłym miesiącu ze stolicy kraju Bangi muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem. Jednak w styczniu został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy.

...

Tak trzeba ich rozdzielic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:27, 05 Lut 2014    Temat postu:

Republika Środkowoafrykańska: misjonarze obawiają się ataku

Kapucyn, ojciec Benedykt Pączka, z którym połączyło się Polskie Radio 24, powiedział, że muzułmańscy bojówkarze mogą znów napaść na miasto Ngaoundaye, co doprowadzi do krwawych walk. Zakonnik dodał, że w razie zagrożenia misjonarze chronią się w budynkach centrum edukacyjnego, a gdy sytuacja jest bardziej niebezpieczna, opuszczają miasto.

Ojciec Pączka dodał, że pojawiły się informacje, iż do miasta zmierza konwój afrykańskich sił pokojowych. Nie wiadomo jednak, czy to prawda.

- Jeżeli dzisiaj wieczorem Seleka (rebelianci - przyp.) przyjedzie do naszego miasta, naprawdę będzie masakra. (...) Może być bardzo niebezpiecznie - powiedział o. Pączka w rozmowie z PR 24.

Zakonnik powiedział, że misje są od wielu lat celem rebeliantów, którzy chcą je plądrować. Są tam bowiem samochody i wartościowe przedmioty przywożone z Europy. Ojciec Pączka dodał, że siły międzynarodowe powinny reagować wcześniej i wysyłać patrole w zagrożone miejsca. Żołnierze obawiają się jednak rebeliantów, którzy są dobrze uzbrojeni.

O. Pączka: to nie wojna religijna

Misjonarz podkreślił, że konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej nie jest wojną religijną. Chodzi, jego zdaniem, o złoża ropy naftowej i innych surowców. Muzułmanie wysunęli projekt podziału kraju w taki sposób, aby im przypadły najbardziej wartościowe tereny. Ojciec Pączka dodał, że przed wybuchem walk muzułmanie nie odnosili się wrogo do chrześcijan i nawet odwiedzali misję. Podkreślił, że misjonarze mogą przyczynić się do przywrócenia pokoju w kraju.

Koordynator misji kapucynów w Republice Środkowoafrykańskiej, ojciec Tomasz Grabiec, wyraził zadowolenie z powołania w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zespołu roboczego, który monitoruje sytuację. Zespół ułatwi koordynację działań władz państwowych i zakonu kapucynów. Ojciec Grabiec podkreślił, że konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej mógłby się przerodzić w wojnę religijną, gdyby wyjechali stamtąd misjonarze. Kapucyn podkreślił, że chrześcijańscy i muzułmańscy mieszkańcy współpracują ze sobą, gdyż i jednym i drugim zagrażają rebelianci.

Ojciec Grabiec dodał, że w Republice Środkowoafrykańskiej panuje chaos i bezprawie. Francuski kontyngent jest zbyt słaby, aby opanować sytuację. Zdaniem ojca Grabca, potrzeba do tego co najmniej 10 tysięcy żołnierzy.

Zakonnik podkreślił, że polscy misjonarze proszą przede wszystkim o modlitwę. Trwają też przygotowania do zbiórki pomocy materialnej dla nich. Informacje na ten temat są dostępne na stronie internetowej fundacji Kapucyni i Misje.

>>>

Niestety jest strasznie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:28, 05 Lut 2014    Temat postu:

Brutalny lincz w Rep. Środkowoafrykańskiej - chwilę po przemówieniu prezydent

Grupa żołnierzy Republiki Środkowoafrykańskiej zlinczowała mężczyznę, którego oskarżyli o przynależność do rebeliantów. Wojskowi zaatakowali bezbronnego człowieka chwilę po wysłuchaniu przemówienia tymczasowej prezydent, która zapowiadała przywrócenie bezpieczeństwa w ogarniętym chaosem kraju - donosi Reuters.

Ceremonia z udziałem prezydent Catherine Samba-Panza miała być symbolicznym aktem odtworzenia sił zbrojnych Rep. Środkowoafrykańskiej, które poszły w rozsypkę po przewrocie dokonanym przez partyzantów z północy kraju.

- W przeciągu miesiąca chciałbym zaprowadzić porządek w większej części kraju, i zamierzam dotrzymać słowa - powiedziała Samba-Panza w ośrodku szkoleniowym w stołecznym Bangi. Jej wystąpieniu przysłuchiwało się co najmniej tysiąc żołnierzy.

Dziesięć minut później, w miejscu oddalonym około 20 metrów od mównicy, grupa umundurowanych wojskowych zadźgała bezbronnego mężczyznę, oskarżając go o przynależność do muzułmańskich rebeliantów. Żołnierze skakali po martwych zwłokach, które później ciągnęli ulicami miasta.

Aktywista z Human Rights Watch poinformował, że ciało nieszczęśnika zostało na koniec spalone - pisze Reuters.

Kraj pogrąża się w religijnych walkach

Po wycofaniu się muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka ("Przymierze") z Bangi walki między chrześcijanami a muzułmanami w RŚA wybuchły z nową siłą. Chrześcijańskie milicje mordują muzułmanów, ofiarami muzułmańskich partyzantów padają chrześcijanie.

Do marca ubiegłego roku Republiką Środkowoafrykańską, byłą kolonią francuską rządzili chrześcijanie, stanowiący połowę 5-milionowej ludności kraju. Kiedy muzułmańscy partyzanci dokonali przewrotu i przejęli władzę w stolicy, potraktowali miasto i jej chrześcijańskich mieszkańców jak ludność podbitego kraju.

W pogrążonym w bezprawiu i chaosie kraju pogromy trwały do jesieni, gdy chrześcijanie skrzyknęli się w zbrojne milicje i przy wsparciu dawnych żołnierzy Bozizego ruszyli do kontrataku. W grudniu, w krwawej bitwie o Bangi zginęło prawie tysiąc ludzi, a na Zachodzie zaczęto obawiać się, że pogromy przerodzą się w ludobójcze rzezie.

Aby temu zapobiec Francja wysłała do Republiki Środkowoafrykańskiej 1,6 tys. żołnierzy. Wsparli oni bezradne wobec przemocy, liczące 4-5 tys., pokojowe siły Unii Afrykańskiej. Jednak obca interwencja, przynajmniej na początku, tylko zaogniła konflikt. Odbierając broń muzułmańskim partyzantom, interwenci zrazili ich do siebie, a jednocześnie zachęcili chrześcijańskie bojówki do wzmożonych ataków.


>>>>

Niestety koszmar ! KIEDY WRESZCIE ICH ODDZIELA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:42, 06 Lut 2014    Temat postu:

O. Grabiec: wyjazd misjonarzy z RŚA może doprowadzić do pogromu

Sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej jest poważna .
W obecnej sytuacji wyjazd misjonarzy z Republiki Środkowoafrykańskiej może doprowadzić do pogromu - mówił w czwartek koordynator misji kapucynów w tym kraju o. Tomasz Grabiec. Dodał, że w RŚA jest 38 misjonarzy - ostatnio dojechały dwie osoby zakonne i jedna świecka.

O. Grabiec wziął udział w czwartkowej konferencji prasowej PiS. "My tam nie jesteśmy po to, by tych ludzi kolonizować, nawracać, ale po to, by służyć" - oświadczył, odnosząc się do misji w Republice Środkowoafrykańskiej.

Jak powiedział, obecnie w RŚA jest 38 osób, a ostatnio dojechały tam dwie osoby zakonne i jedna świecka. "Paradoksalnie do kraju, gdzie jest rebelia, kolejne osoby wyjeżdżają, dlatego, że jest duże prawdopodobieństwo, że obecność misjonarzy przyczyni się do tego, że uda się zahamować te napięcia, które przez tyle lat powstawały" - ocenił o. Grabiec.

Według niego "w obecnej sytuacji wyjazd misjonarzy może doprowadzić do pogromu". Wyraził nadzieję, że w roboczym zespole w MSZ, który zajmuje się sytuacją polskich misjonarzy w RŚA, "uda się wypracować zrozumienie dla postaw misjonarzy, którzy po prostu nie mogą wyjechać".

Poseł PiS Andrzej Jaworski podkreślił, że ojcowie kapucyni prowadzący misje w Republice Środkowoafrykańskiej, mają pod opieką małe dzieci, sieroty, osoby niepełnosprawne, niewidome. Dlatego, jak mówił, "nie ma takiej możliwości, aby polscy misjonarze stamtąd się ewakuowali ze względu na to, że są tam potrzebni".

Jego zdaniem do poprawy bezpieczeństwa misji wystarczyłoby, aby patrole wojskowe, zwłaszcza francuskie, kilka razy dziennie przejeżdżały w pobliżu misji. "Aby rebelianci widzieli, że placówki misyjne są objęte ochroną, nawet raz na cztery godziny" - tłumaczył Jaworski.

Tymczasem w ocenie MSZ ewakuacja to obecnie jedyna skuteczna możliwość pomocy polskim obywatelom, przebywającym w RŚA. Jak podaje sekretariat Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, polscy misjonarze prowadzą swoją działalność na terenie RŚA w: Yole -Bouar, Bouar, Wantguera-Bouar, Baboua, Ndim, Bocaranga, Ngaoundaye, Bimbo-Bangui, Bagandou, Rafi-Bangassou i Monasao.

W walkach między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło ostatnio co najmniej 75 osób. Walki wybuchły z nową siłą po wycofaniu się w ubiegłym miesiącu ze stolicy kraju Bangi muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem. Jednak w styczniu został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy.

Obecność wojsk francuskich i sił pokojowych z krajów afrykańskich nie doprowadziła dotychczas do poprawy sytuacji. W Republice Środkowoafrykańskiej, byłej kolonii Francji, znajduje się teraz ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju.

Według ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba by tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.

...

Sytuacja jest potworna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:02, 07 Lut 2014    Temat postu:

Tysiące muzułmanów uciekają z Bangi

Tysiące muzułmanów uciekało ze stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej, Bangi, w konwoju ciężarówek dostarczonych przez sąsiedni Czad. Tłum przyglądający się ewakuacji zlinczował cywila, który spadł z jednego z samochodów; jego ciało zbezczeszczono.

Konwój składający się z ok. 500 taksówek, ciężarówek, furgonetek czy motocykli wyruszył w kierunku zamieszkanego w większości przez muzułmanów Czadu. Przyglądający się wyjazdowi muzułmańskich cywilów chrześcijanie wiwatowali. Ewakuacja następuje po dwóch miesiącach zaciekłych walk na tle wyznaniowym w stolicy.

Według świadków jedna z ciężarówek w konwoju została zaatakowana przez chrześcijańską milicję; napastnicy zostali szybko rozproszeni strzałami ostrzegawczymi oddanymi przez żołnierzy sił afrykańskich.

W minionych tygodniach doszło do podpaleń meczetów, a także napaści i zabijania muzułmanów. W środę zlinczowany został mężczyzna podejrzewany o wspieranie muzułmańskiej rebelii w ubiegłym roku. Umundurowani żołnierze obnosili jego zbezczeszczone ciało po ulicach.

- To naprawdę straszne. W całym Bangi wszystkie muzułmańskie dzielnice są niszczone i pustoszone - powiedział Peter Bouckaert z organizacji Human Rights Watch.

Muzułmanie, stanowiący ok. 10-15 proc. ludności kraju, mieszkają na biednej i zaniedbanej północy, która od lat narzeka na dyskryminację przez rządzących chrześcijan.

Walki w Republice Środkowoafrykańskiej wybuchły z nową siłą po wycofaniu się w styczniu z Bangi muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu Francois Bozizego, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem.

Chrześcijanie skrzyknęli się w zbrojne milicje i przy wsparciu dawnych żołnierzy Bozizego ruszyli do kontrataku. W grudniu w krwawej bitwie o Bangi zginęło prawie tysiąc ludzi. W styczniu Djotodia został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy.

Krajem kieruje obecnie jako tymczasowy prezydent Catherine Samba-Panza, chrześcijanka, była burmistrz Bangi.

Obecność wojsk francuskich i sił pokojowych z krajów afrykańskich nie doprowadziło dotychczas do poprawy sytuacji. W Republice Środkowoafrykańskiej, byłej kolonii Francji, znajduje się teraz ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju.

Według ocen ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba by tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.

...

Niestety . To skutek nienawisci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:03, 07 Lut 2014    Temat postu:

Ruszyła zbiórka darów dla Republiki Środkowej Afryki

Zbiórkę leków, środków opatrunkowych i środków czystości dla mieszkańców Republiki Środkowej Afryki rozpoczęła poznańska Fundacja "Redemptoris Missio". Jak podkreślają organizatorzy, sytuacja miejscowej ludności jest bardzo trudna.

Obecnie Fundacja Pomocy Humanitarnej "Redemptoris Missio" pomaga potrzebującym w ok. dziesięciu krajach świata. Jak poinformowała koordynatorka akcji Justyna Janiec-Palczewska, pomoc dla RŚA jest w tej chwili traktowana priorytetowo. Ograniczone zostały wszelkie inne akcje prowadzone przez fundację.

Zbierane są przede wszystkim środki opatrunkowe, plastry, leki przeciwbólowe, witaminy i kostki mydła. Fundacja przyjmuje też wpłaty.

- W RŚA trwa wojna domowa, ofiarą bratobójczych walk pada ludność cywilna. Ci, którym udaje się ujść z życiem, zostają pozbawieni dachu nad głową, żywności i leków - podała.

Fundacja wspierała polskich misjonarzy pracujących w Republice Środkowoafrykańskiej już wcześniej. - Pomoc była wysyłana przez Kamerun, mamy tam osobę, która wspiera nasze działania. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób tym razem odbędzie się transport – prawdopodobnie dary zostaną wysłane pocztą - powiedziała.

Janiec-Palczewska podkreśliła, że mieszkańcy tego kraju żyją w bardzo trudnych warunkach.

- Na wsiach mieszkają w lepiankach, śpią na ziemi. Cicha wojna domowa trwała tam od zawsze, spokojnie nie było od wielu lat. Teraz sytuacja jest szczególnie trudna, właśnie otrzymaliśmy informację od jednego z polskich misjonarzy – podał nam, że wraz ze swoimi podopiecznymi ucieka, by schronić się do buszu. Taka misja to łatwy łup dla rebeliantów – dodała.

Na początku tygodnia rebelianci muzułmańscy zaatakowali misję polskich misjonarzy w miejscowości Ngaoundaye. Zaatakowani nie chcieli zostawić swoich podopiecznych - m.in. sierot i niewidomych.

Według sekretariatu Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, polscy misjonarze prowadzą swoją działalność na terenie RŚA w Yole-Bouar, Bouar, Wantguera-Bouar, Baboua, Ndim, Bocaranga, Ngaoundaye, Bimbo-Bangui, Bagandou, Rafi-Bangassou i Monasao. W ocenie MSZ ewakuacja to obecnie jedyna skuteczna możliwość pomocy polskim obywatelom, przebywającym w RŚA.

W walkach między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło ostatnio co najmniej 75 osób.

Fundacja Pomocy Humanitarnej "Redemptoris Missio" działa od 1992 roku, powstała z inicjatywy środowiska naukowego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Jest m.in. organizatorem akcji "Ołówek dla Afryki", podczas której zbierane są ołówki i długopisy dla afrykańskich dzieci.

Fundacja wysłała także tony odzieży i przyborów szkolnych dla dzieci z Afganistanu. Prowadzi również akcję "Opatrunek na ratunek" - zbiórkę opatrunków dla misyjnych szpitali i przychodni.

...

Brawo ! Pieknie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:08, 07 Lut 2014    Temat postu:

Kapucyni o wojnie w RŚA: u podłoża nie jest konflikt religijny. Tam jest złoto, ropa, diamenty.

- My w Republice Środkowoafrykańskiej jesteśmy od 1985 r. Planowaliśmy, że w przyszłym roku będziemy świętować, iż coś udało się zrobić, a nasza obecność zaczyna przynosić owoce. Teraz, po tych 29 latach, zaczynamy po prostu od zera - mówi ojciec Tomasz Grabiec w rozmowie z Wirtualną Polską. Zakonnik opowiada o posłudze w kraju ogarniętym walkami, rajdach rebeliantów na misje, gdzie schronienia próbuje szukać przerażona ludność, i o tym, czy konflikt może się przelać do sąsiedniego Czadu.

Wirtualna Polska: Jakie są ostatnie wieści z Ngaoundaye? Noc z środy na czwartek zapowiadała się tam bardzo ciężką.

O. Tomasz Grabiec z Sekretariatu Misyjnego Braci Mniejszych Kapucynów: Prawdą jest, że tej nocy (z środy na czwartek - red.) w okolicach Ngaoundaye, na terenie, który należy do naszej parafii, zginęły 24 osoby. Ważne jest, byśmy wiedzieli, że to jest teren nadgraniczny, gdzie poruszają się wojska rebelianckie; jest miejscem newralgicznym. Tam są skumulowane działania, o których media cały czas donoszą. Mamy nadzieję, że w innych częściach sytuacja będzie się stabilizować i wojska, które tam są, będą próbować wprowadzać pokój.

Czy ojciec ma informacje o ofiarach? Czy to są rebelianci, milicje, cywile i czy są wśród nich misjonarze?

- Wszyscy misjonarze na dzisiaj są cali i zdrowi. Natomiast z informacji, które posiadamy, (ofiary - red.) to w większości cywile, kobiety i dzieci. Musimy pamiętać, jakie są tam uwarunkowania. Jeżeli ktoś strzela w nocy, to nie wie, do kogo strzela. Nie wiemy, czy strzela tylko dlatego, że się boi czy chce wystraszyć, czy sobie dodać odwagi. Nie pomniejszając dramatu, który tam ma miejsce, myślę, że te dzieci są ofiarami z przypadku.

Jak wygląda sytuacja w innych miejscach w RŚA, gdzie są obecni polscy bracia?

- W tamtym rejonie, w okolicach granicy, są jeszcze inne misje: w miejscowości Ndim i Bocaranga. Dzisiaj mieliśmy kontakt z misją w Bocaranga - ta misja została już wcześniej ograbiona, więc rebelianci nie mają powodu, by najeżdżać tamte rejony. Wszystko, co mogło być splądrowane, co mogło być wywiezione, zostało dokonane. Teraz rozpoczyna się tam właściwie wielkie sprzątanie i powolna próba odbudowy tego, co było; mając świadomość, że ci ludzie żyją w nędzy. Jeżeli tam zostało spalonych kilkaset domów, zaczynają od zera, nie mają nic.

Przy misjach często chronią się też cywile - czy jest znana przybliżona liczba osób, które szukają pomocy na poszczególnych misjach?

- To zależy od nasilenia działań poszczególnych jednostek. W pewnym momencie na jednej z naszych misji było około 10,5 tys. osób, które schowały się z lęku przed represjami, przed mordami. Wiadomo, że misja jest gościnna, przyjmie, ale jest kwestia obciążenia nawet sanitariatu. Był tam problem wody. Ci ludzie, którzy na co dzień żyją też w buszu, mają różnego rodzaju infekcje, choroby. To są rzeczy, o których teraz może nie mówimy, ale to wyzwanie przed nami staje. Bracia sygnalizowali, że obawiają się epidemii.

W której misji zgromadziła się aż tak duża liczba osób?

- W Bouar, to jest duże miasto. Te osoby koczowały, mieszkały tak około tygodnia, aż przeszło zagrożenie. Jeżeli przychodzą, to z całym dobytkiem. To nie jest tak, jak u nas, że ktoś dostaje posiłek w pojemniku jednorazowym. Są ludzie, którzy biorą gałąź, próbują coś gotować, jakoś sobie radzić. W pewnym momencie było to potężne obozowisko.

Czy wiadomo, ilu podopiecznych jest nadal po ochroną misji w Ngaoundaye?

- To zależy, jak spojrzymy na kategorię podopiecznego. Normalnie, w warunkach pokoju samych dzieci objętych naszą troską w szkole, którą prowadzimy, jest 600. (…) Jest tam też całe zagłębie osób niewidomych. (…) Lokalizacja tamtego terenu, warunki sanitarne, które są bardzo nikłe, sprawiają, że ludzie bardzo często korzystają z wody w rzece albo z innych akwenów. W niej są bakterie, które uszkadzają nerw wzrokowy. Nie jest to jedyny region, w którym to zjawisko występuje. Przy dobrej woli organizacji międzynarodowych są formy szczepień, by zabezpieczyć mieszkańców przed konsekwencjami tych bakterii. Często też osoby (niewidome) stają się kalekami, bo gdy próbują się poruszać, dochodzi do złamań.

Mówił ojciec o grabieżach misji. Czy są w takim razie szanse na dostawy wody i żywności do tych najbardziej zagrożonych regionów?

- Już prowadzimy rozmowy z wojskiem. Więcej szczegółów ujawnić nie mogę. Zastanawiałem się, jaką drogą tę pomoc humanitarną można dostarczyć - najłatwiej z krajów ościennych. Natomiast zaczynamy bardzo poważnie analizować możliwości. Najłatwiej jest zebrać środki pieniężne, przesłać je tam, do misjonarzy, dlatego że pomoc humanitarna ma wiele różnych dróg. Nie wystarczy rozdać tym ludziom jedzenie - oni zjedzą i co dalej? Sztuką jest móc np. tę żywność kupić na miejscu, jeżeli jest to możliwe. By pomagać w odbudowie poczucia wartości tych ludzi, ich tożsamości, że razem pracujemy, jeszcze raz od początku, ale razem. By nie utwierdzać ich w tym, że jestem biedny, naprawdę nic nie mogę i nigdy już nic nie zrobię.

Informacje o pomocy dla misjonarzy w Afryce dostępne na stronach: [link widoczny dla zalogowanych] oraz [link widoczny dla zalogowanych]

Czy kiedykolwiek wcześniej bracia musieli stanąć w obliczu tak dużego zagrożenia, jak to ma miejsce teraz?

- Tak. Poprzednia rebelia (w RŚA - red.) miała miejsce mniej więcej 10 lat temu. Prezydent François Bozizé również doszedł do władzy na drodze przewrotu. Część braci, którzy przeżyli tę rebelię, wróciła i funkcjonują tutaj normalnie. Natomiast stres ma różne konsekwencje. Bardzo często misjonarze, gdziekolwiek pracują, doświadczają tych wyborów. To nie jest jedyny i ostateczny wybór, który ma miejsce teraz: wrócić czy nie wrócić. Jest to wkomponowane w ryzyko posługi, dlatego mamy inne spojrzenie na realizację naszych celów. Nasze państwo chce zapewnić bezpieczeństwo obywatelom. Zabrać ich, jeśli jest źle. Natomiast my, gdybyśmy wyjechali z Afryki, czy z tego regionu czy innego, gdzie posługują misjonarze, to ocalimy swoje życie, ale być może nasza nieobecność przyczyni się do tego, że o wiele więcej osób będzie cierpieć lub zginie.

Jak wygląda sytuacja na misjach w Czadzie, gdzie też są obecni ojcowie kapucyni?

- Taka bliska misja od strony Czadu jest w miejscowości Baibokum. Wystarczy przejechać granicę i jesteśmy w kraju, gdzie ludzie żyją w pokoju. A zaledwie siedem kilometrów dalej jest dramat, o którym cały czas rozmawiamy.

Nie boją się bracia, że ten konflikt może się przelać przez granicę?

- Takiej pewności nie ma nikt. Tym bardziej, że wiemy o zgrupowaniach rebeliantów przy granicy. Władze wojskowe, które działają na miejscu, też o nich wiedzą. Myślę, że przy odrobinie dobrej woli ten konflikt mógłby zostać rozwiązany. Nie mnie decydować, dlaczego ktoś pozwala na to, by zwykli ludzie cierpieli. Bo przecież tych ludzi wystarczy rozbroić, przekonać, by przekroczyli granicę.

Jesteśmy w kontakcie z braćmi, którzy pracują po tej drugiej stronie - oni też mówią, że na dzisiaj jest spokojnie. Ale pamiętajmy, że cały region jest niestabilny. Może się okazać, że rebelia, która skończy się w RŚA, momentalnie wybuchnie w innym kraju. I tym krajem może być Czad.

Ojcowie podkreślali w rozmowach z mediami, że to nie jest konflikt religijny. Jakie są więc cele grup zbrojnych w RŚA?

- Tam jest chaos, wtedy mogą objawiać się różne cele. Jeżeli była próba ukierunkowania, że to wojna religijna, to jest to bardzo krzywdząca dla tamtych ludzi. Na miejscu ludzie do tej pory żyli razem, i muzułmanie, i chrześcijanie. Jeżeli tam zostajemy, to z nadzieją, że pomimo cierpień, jednej i drugiej strony, pokój powróci.

Natomiast rebelianci to jednostki, które przez dziewięć miesięcy przede wszystkim atakowały i niszczyły miejsca związane ze wspólnotami chrześcijańskimi. Prawdą też jest, że miejscowości, gdzie mieszkają w większości muzułmanie, były do tej pory bezpieczne. Generalnie ludzie na miejscu są nastawieni pokojowo, ale jeżeli ktoś nie ma nic, zostają wówczas dwie opcje do wyboru. Albo uciekać, nie mając nic, nawet jedzenia dla dzieci, które zginą z głodu. Albo krwawo walczyć w imię szeroko rozumianego honoru. Nawet jeśli zginie, to z nadzieją, że rebelianci przestraszą się i nie będą ich już nękać. Ludzie po dziewięciu miesiącach mieli dosyć ucieczek, dosyć krycia się na polach, dosyć tego, że nie wiedzą, co przyniesie następny dzień, że odgłos jadącego samochód to sygnał, że należy uciekać. Nie wiem, kto z nas wytrzymałby presję tylu miesięcy życia w poniewierce.

Eskalacja aktualnej sytuacji to efekt tego, że przez dziewięć miesięcy państwa zachodnie nie zrobiły nic. Szły depesze, misjonarze na różne sposoby próbowali przebić się do mediów. Świat milczał. W mojej opinii, przez dziewięć miesięcy, kiedy chrześcijanie byli prześladowani, świat się na to zgadzał. Sytuacja stała się głośna, gdy ktoś - nie wiadomo tak naprawdę kto - w Bangi podpalił dom modlitwy muzułmanów. Pojawiła się informacja, że chrześcijanie - paradoksalnie - zaczynają prześladować muzułmanów. Wtedy nastąpiła eskalacja. Ta informacja została sprzedana, że potrzebna jest interwencja, by chronić muzułmanów. Natomiast przez dziewięć miesięcy było przyzwolenie, by ludzie - przede wszystkim z krajów muzułmańskich, Sudanu, także Czadu - weszli i robili to, co chcą. Trudno przewidzieć, ile osób zginęło, ile jeszcze zginie. Mamy sygnały o zbiorowych grobach, które są teraz odnajdywane, wiec dochodziło do różnego rodzaju czystek. Ale na pewno u podłoża tego wszystkiego nie jest konflikt religijny. Tam jest złoto, ropa, diamenty.

Myślę, że tutaj trzeba mieć odwagę zadać pytanie, kto pragnie zbudować swoje szczęście na krzywdzie i tragedii zwykłych ludzi, tych, którzy tam żyją, rdzennych mieszkańców, czy chrześcijan, czy muzułmanów, to jest drugorzędne. Na krzywdzie ludzi, którzy tam mieszkają i z tego powodu są zabijani.

Jak długo ojcowie kapucyni działają w Republice Środkowoafrykańskiej?

- My w Republice Środkowoafrykańskiej jesteśmy od 1985 r. Planowaliśmy, że w przyszłym roku będziemy świętować, iż coś udało się zrobić, a nasza obecność zaczyna przynosić owoce. Teraz, po tych 29 latach, zaczynamy po prostu od zera.

Rozmawiała Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska

Jak podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na sekretariat Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, w RŚA przebywa obecnie 37 polskich misjonarzy, w tym 13 zakonników, 8 sióstr zakonnych, 10 księży diecezjalnych i 6 osób świeckich.

...

Wreszcie prawda a nie belkot typu ,,muzulmanie morduja chrzescijan i na odwrot" . TO NIE SA LUDZIE RELIGIJNI TO POGANIE W SWEJ ISTOCIE I CHODZI O BOGACTWO ! TO NIE WOJNA RELIGIJNA ! NIC NOWEGO W AFRYCE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:08, 08 Lut 2014    Temat postu:

Międzynarodowy Trybunał Karny zbada przypadki zbrodni w RŚA

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) rozpocznie wstępne postępowanie w sprawie zbrodni popełnionych podczas konfliktu w Republice Środkowoafrykańskiej - wynika z opublikowanego oświadczenia.

- Sytuacja ludności cywilnej w Republice Środkowoafrykańskiej ulega stałemu pogorszeniu - napisała w oficjalnym dokumencie prokurator Fatou Bensouda. Podkreśliła, że w tym kraju dochodzi do licznych zabójstw, porwań, gwałtów i ataków na tle religijnym.

- Moje biuro przeanalizowało wiele raportów dotyczących aktów ekstremalnej brutalności dokonanych przez różne grupy i doniesień na temat poważnych przestępstw, których badaniem może zająć się Trybunał - czytam w oświadczeniu MTK.

Wstępne postępowanie ma na celu zebranie i analizę dowodów, na podstawie których MTK podejmie decyzję w sprawie kontynuowania śledztwa lub jego umorzenia.

- Działania mojego biura będą koordynowane z tymi podejmowanymi przez Unię Afrykańską i ONZ - zapowiedziała Bensouda. Podkreśliła też, że zwróci się z prośbą do władz Republiki Środkowoafrykańskiej o udzielenie pomocy w śledztwie.

Walki w Republice Środkowoafrykańskiej wybuchły z nową siłą po wycofaniu się w styczniu z Bangi muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu Francois Bozizego, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem.

Chrześcijanie skrzyknęli się w zbrojne milicje i przy wsparciu dawnych żołnierzy Bozizego ruszyli do kontrataku. W grudniu w krwawej bitwie o Bangi zginęło prawie tysiąc ludzi. W styczniu Djotodia został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy.

Krajem kieruje obecnie jako tymczasowy prezydent Catherine Samba-Panza, chrześcijanka, była burmistrz Bangi.

Obecność wojsk francuskich i sił pokojowych z krajów afrykańskich nie doprowadziło dotychczas do poprawy sytuacji. W Republice Środkowoafrykańskiej, byłej kolonii Francji, znajduje się teraz ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju.

Według ocen ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba by tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.

Międzynarodowy Trybunał Karny, którego siedziba mieści się w Hadze, bada przypadki związane ludobójstwa, zbrodni wojennych i przeciwko ludzkości. Jest to pierwszy w historii sąd międzynarodowy zajmujący się badaniem zbrodni pojedyńczych osób.

....

Wreszcie sie ruszyli .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:38, 10 Lut 2014    Temat postu:

RŚA: relacja polskiego zakonnika z miejsca masakryNiedziela, 9 lutego 2014, źródło:PAP


fot.PAP/EPA
Ojciec Benedykt Pączka, który odmówił powrotu do Polski z pogrążonej w chaosie Republiki Środkowoafrykańskiej, w sobotę odwiedził wioskę w pobliżu misji, gdzie doszło do masakry dokonana przez bojówki Seleki. - W domach jeszcze smród po krwi, która została na ziemi, kamieniach i murach - opisuje kapucyn.


- Kto nie zdążył uciec, został bezlitośnie zabity - relacjonuje ojciec Benedykt. - Widziałem dzisiaj trzy domy, w których ich zabito. Wchodzę do tych domów i co widzę? Jeszcze łuski z pocisków, które leżały na ziemi. W domach jeszcze smród, po krwi, która została na ziemi, kamieniach i murach - mówi. O. Benedykt dotarł do wioski na motorze, trzy dni po ustaniu masakry.

W masakrze w wiosce Nzakoun oddalonej 15 km od misji zginęły 22 osoby. Spalono również 25 domów. Na grobach położono garnki, by wiedzieć, ile ciał chowano w jednym grobie.

Konflikt w Republice Środkowej Afryki, wybuchł z nową siłą na początku roku, kiedy ze stolicy, Bangi, wycofały się oddziały muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka.

Rebelianci z Seleki - sojuszu przeważnie muzułmańskich milicji - doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu Francois Bozizego, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem.

- Kiedy dwukrotnie spotkaliśmy się z Seleką, to było straszne - wspomina o. Pączka. - Myślałem, że nas zabiją. Im tylko chodzi o kasę, komputery, komórki, samochody, jakaś kobieta po drodze i aby się najedli. Takie mam doświadczenia z Seleką. To są zabójcy i nic sobie później z tego nie robią. Być może to ich zawód. W większości to Czadyjczycy, ale są wśród nich również obywatele RŚA. To prawdziwa armia. Mają ciężką broń jak granatniki, karabiny maszynowe. Jak to muzułmanie, twarze zakryte, tylko widać im oczy - opisuje.

Bogactwa tego kraju

O. Benedykt zaprzeczył jednak, by ataki miały tło religijne. Jego zdaniem problem leży gdzie indziej. - To bogactwa tego kraju. Tutaj leży sedno - mówi wprost.

Republika Środkowej Afryki ma złoża uranu, diamentów i złota. Jej historia obfituje w zamachy stanu. Od 1960 r. kiedy była kolonia francuska uzyskała niepodległość, obalono pięciu przywódców.

- Czuję bezradność wobec ataków Seleki - mówi o. Pączka. - Cierpienie ludzkie, którego sobie nie jestem w stanie wyobrazić. To, kiedy ludzie tracą swoich bliskich, swój cały dobytek. Później jednak trzeba jakoś żyć, trzeba się zebrać i na nowo... bo życie trwa. Nie można siedzieć pod drzewem i myśleć. Trzeba się ruszyć, trzeba walczyć i tak ludzie robią - zaznacza.

Chrześcijanie wiwatowali

W całym kraju grupy Anty-balaka, co znaczy "przeciw maczetom", złożone głównie z chrześcijan, walczą z Seleką.

W piątek po dwóch miesiącach walk, stolicę kraju Bangi opuściły tysiące muzułmanów. Konwój składający się z ok. 500 taksówek, ciężarówek, furgonetek i motocykli wyruszył w kierunku zamieszkanego w większości przez muzułmanów Czadu.

Przyglądający się wyjazdowi muzułmańskich cywilów chrześcijanie wiwatowali.

W Ngaoundaye przy granicy z Czadem, wraz z o. Benedyktem, przebywają m.in. Polscy misjonarze i siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza.

"Zostaliśmy, bo to nasza misja"

Na pytanie, dlaczego misjonarze nie chcieli skorzystać z pomocy polskiego MSZ w ewakuacji, ojciec Benedykt odpowiedział stanowczo: - Życie Afrykańczyków ma taką sama wartość jak moje - głosić Ewangelię to być z ludźmi. Jesteśmy ich gwarancją bezpieczeństwa. W wiosce Nzakoun nie było białych, może dlatego dokonano tam masakry, a nie u nas? - zastanawia się o. Benedykt.

- Jednak od trzech tygodni jesteśmy w ciągłej gotowości do ucieczki. Śpimy razem, w jednym budynku, i jeżeli będzie zagrożenie, uciekamy - mówi.

"Brak nam żywności, brak paliwa"

Na misji brakuje leków, żywności, ubrań. - Kończy nam się również paliwo. Nie mamy żywności, ponieważ nie możemy pojechać na zakupy, bo jest bardzo niebezpiecznie. Nie mamy też czym, Seleka ukradła nam dwa samochody - dodał kapucyn.

O. Pączka wielokrotnie apelował o wysłanie francuskich patroli wojskowych lub afrykańskich sił pokojowych w rejon misji w mieście Ngaoundaye. Jak do tej pory bezskutecznie.

W Republice Środkowoafrykańskiej znajduje się teraz ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju.

Według ocen ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.

Krajem kieruje obecnie, jako tymczasowy prezydent, Catherine Samba-Panza, chrześcijanka, była burmistrz Bangi.

W RŚA przebywa obecnie 37 polskich misjonarzy, w tym 13 zakonników, 8 sióstr zakonnych, 10 księży diecezjalnych i 6 osób świeckich.

...

Miejscowi pseudopolitycy pod haslkami religii walcza o koryto . W istocie sa to wszystko satanisci .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:32, 12 Lut 2014    Temat postu:

Exodus muzułmanów

Krwawa zemsta chrześcijańskich bojówek doprowadziła w Republice Środkowoafrykańskiej do exodusu muzułmanów na niespotykaną skalę.

Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej wybuchł z nową siłą na początku roku, kiedy ze stolicy kraju, Bangi, wycofały się oddziały muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. W odwecie uzbrojone grupy, złożone głównie z chrześcijan, zorganizowały się w bojówki o nazwie Anti-Balaka, co znaczy "przeciwko maczetom".

W piątek ponad 10 tys. muzułmanów pod eskortą czadyjskich wojsk opuściło Bangi. Co najmniej jedna osoba została zlinczowana. - Zabijcie go - z takim okrzykiem rzucił się na człowieka wściekły tłum. Podobne lincze odbywają się w całym kraju.

Najkrwawszy atak miał miejsce 18 stycznia w Bossemptele, gdzie wymordowano 100 muzułmanów.

Również Seleka, która wycofała się pod granicę z Czadem oraz niezależnie od niej bojówki muzułmańskie, dokonują masakr na chrześcijańskiej ludności.

Rozbroić Anti-Balakę chcą Francuzi. Wczoraj w chrześcijańskiej dzielnicy Bangi skonfiskowano duży skład broni i amunicji: miny, moździerze, materiały wybuchowe.

W poniedziałek szef francuskiej misji militarnej również skrytykował Anti-Balakę. Francisco Soriano określił ją jako wrogów Republiki Środkowoafrykańskiej i przeszkodę w budowaniu pokoju.

W kraju większym niż Hiszpania i Portugalia razem wzięte wrogie bojówki dokonują zabójstw, kradzieży i podpaleń. Ponad jedna piąta z 4,6 mln mieszkańców musiała opuścić swe domy.

Organizacje zajmujące się pomocą humanitarną ostrzegają, że exodus muzułmanów może się skończyć katastrofalnym załamaniem rynku, ponieważ należy do nich większość hurtowni i sklepów.

W Republice Środkowoafrykańskiej, znajduje się teraz ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju.

Według ocen ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba by tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.

W RŚA przebywa obecnie 37 polskich misjonarzy, w tym 13 zakonników, 8 sióstr zakonnych, 10 księży diecezjalnych i 6 osób świeckich.

Krajem kieruje obecnie jako tymczasowy prezydent Catherine Samba-Panza, chrześcijanka, była burmistrz Bangi.

>>>

Niestety koszmar . Ale religia nie ma tu nic do rzeczy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:55, 13 Lut 2014    Temat postu:

Żołnierze sił pokojowych dotarli do polskich misjonarzy w RŚA

Po trzech tygodniach próśb i apeli ojca Benedykta Pączki do misji polskich zakonników położonej w rejonie walk w Republice Środkowoafrykańskiej przybyli w czwartek żołnierze sił pokojowych.

- W południe usłyszeliśmy dźwięk samochodów. Przyjechali kameruńscy żołnierze z MISC (Misji Wsparcia Sił Afrykańskich w Republice Środkowoafrykańskiej). Od razu wybuchła wielka radość – relacjonował kapucyn z Krakowa.

Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej wybuchł z nową siłą na początku roku, kiedy ze stolicy kraju Bangi wycofały się oddziały muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Uzbrojone grupy, złożone głównie z chrześcijan, zorganizowały się w bojówki o nazwie Anti-Balaka, co znaczy "przeciwko maczetom". W ostatnich tygodniach dziesiątki tysięcy muzułmanów w obawie przed zemstą opuściły kraj.

Polska misja położona jest przy granicy z Czadem, w sąsiedztwie jednego z obozów wycofujących się rebeliantów Seleki. Od trzech tygodni ojciec Pączka apelował o przysłanie wojsk, jednocześnie informując o masakrach dokonanych przez Selekę na kilkudziesięciu cywilach.

- Przyjechało około 20 żołnierzy, dwa wozy pancerne. Mówili tylko, żeby nie robić zdjęć. Zabrali z naszego miasta prawie wszystkich z Anti-Balaka i APDR (Ludowa Armia Odbudowy Demokracji). Wszyscy razem pojechali wraz z żołnierzami w stronę obozu Seleki. W naszej okolicy wszyscy się bardzo cieszą. To wielka radość i nadzieja na pokój w naszym rejonie - mówił o. Pączka.

- Przed chwilą dostałem informację, że w Bang, oddalonym o 7 km obozie rebeliantów z Seleki, trwa walka. Teraz musimy czekać. Zobaczymy, co wskórają, ponieważ ta Seleka była tam liczna, ok. 100 rebeliantów. Teraz czekamy na zainstalowanie w Bang Anti-Balaki. Właśnie uruchomiliśmy radio CB, komunikujemy się teraz z innymi placówkami misyjnymi. Wszyscy się o nas martwili - powiedział.

W Republice Środkowoafrykańskiej znajduje się obecnie ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych regionach.

Według ocen ONZ, aby skutecznie przywrócić spokój i porządek w Republice Środkowoafrykańskiej, trzeba tam wysłać co najmniej 10 tys. żołnierzy.

W Republice Środkowoafrykańskiej przebywa obecnie 37 polskich misjonarzy, w tym 13 zakonników, osiem sióstr zakonnych, 10 księży diecezjalnych i sześć osób świeckich.

Krajem kieruje obecnie jako tymczasowy prezydent Catherine Samba-Panza, chrześcijanka, była burmistrz Bangi.

...

To cieszy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:17, 14 Lut 2014    Temat postu:

Francja wyśle więcej wojsk do Republiki Środkowoafrykańskiej

- Fran­cja wyśle do Re­pu­bli­ki Środ­ko­wo­afry­kań­skiej do­dat­ko­wych 400 żoł­nie­rzy, któ­rzy do­łą­czą do li­czą­ce­go już 1600 ko­man­do­sów fran­cu­skie­go kon­tyn­gen­tu w tym kraju - po­in­for­mo­wa­ły dziś służ­by pra­so­we pre­zy­den­ta Fran­cji Fran­co­is Hol­lan­de'a.

Fran­cja we­zwa­ła inne kraje do "oka­za­nia więk­szej so­li­dar­no­ści" w od­nie­sie­niu do Re­pu­bli­ki Środ­ko­wo­afry­kań­skiej, a także za­ape­lo­wa­ła do Rady Bez­pie­czeń­stwa ONZ, by przy­śpie­szy­ła wy­sła­nie do tego kraju sił po­ko­jo­wych.

Pałac Eli­zej­ski po­in­for­mo­wał o wzmoc­nie­niu fran­cu­skie­go kon­tyn­gen­tu w Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej w dniu, w któ­rym ty­sią­ce mu­zuł­ma­nów w tym kraju pod­ję­ły próbę uciecz­ki ze sto­li­cy kraju, Bangi, gdzie nie­ustan­nie do­cho­dzi do aktów prze­mo­cy na tle wy­zna­nio­wym.

Walki w Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej wy­bu­chły z nową siłą po wy­co­fa­niu się w stycz­niu z Bangi mu­zuł­mań­skich re­be­lian­tów z ko­ali­cji Se­le­ka. Re­be­lian­ci z Se­le­ki, bę­dą­cej luź­nym so­ju­szem prze­waż­nie mu­zuł­mań­skich mi­li­cji, do­pro­wa­dzi­li w marcu 2013 r. do oba­le­nia rządu Fran­co­is Bo­zi­ze­go, a ich przy­wód­ca Mi­chel Djo­to­dia ob­wo­łał się pre­zy­den­tem.

Chrze­ści­ja­nie skrzyk­nę­li się w zbroj­ne mi­li­cje i przy wspar­ciu daw­nych żoł­nie­rzy Bo­zi­ze­go ru­szy­li do kontr­ata­ku. W grud­niu w krwa­wej bi­twie o Bangi zgi­nę­ło pra­wie ty­siąc ludzi. W stycz­niu Djo­to­dia zo­stał zmu­szo­ny do ustą­pie­nia po fali kry­ty­ki w kraju i ze stro­ny spo­łecz­no­ści mię­dzy­na­ro­do­wej, która za­rzu­ca­ła mu, że nie zdo­łał za­po­biec pla­dze aktów prze­mo­cy.

Kra­jem kie­ru­je obec­nie jako tym­cza­so­wy pre­zy­dent Ca­the­ri­ne Sam­ba-Pan­za, chrze­ści­jan­ka, była bur­mistrz Bangi.

Obec­ność wojsk fran­cu­skich i sił po­ko­jo­wych z kra­jów afry­kań­skich nie do­pro­wa­dzi­ła do­tych­czas do po­pra­wy sy­tu­acji. W Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej, byłej ko­lo­nii Fran­cji, znaj­du­je się teraz ok. 1600 żoł­nie­rzy fran­cu­skich i ok. 5000 z państw afry­kań­skich.

We­dług ocen ONZ, aby sku­tecz­nie przy­wró­cić spo­kój i po­rzą­dek w Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej, trze­ba by wy­słać tam co naj­mniej 10 tys. żoł­nie­rzy.

>>>

Trzeba to jednak jakos rozwiazac a nie tylko dosylac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:51, 25 Lut 2014    Temat postu:

MSZ: spotkanie zespołu ds. polskich misjonarzy w RŚA

Dzięki zwiększonej obecności sił międzynarodowych, także w pobliżu miejsc działania polskich misji, aktualnie nie ma bezpośredniego zagrożenia dla życia polskich misjonarzy - oświadczyło MSZ po spotkaniu zespołu roboczego ds. sytuacji misjonarzy w RŚA.

Resort spraw zagranicznych poinformował, że wtorkowe spotkanie było poświęcone aktualnej sytuacji bezpieczeństwa w Republice Środkowoafrykańskiej oraz przygotowaniom do misji pokojowej w RŚA pod auspicjami UE. To czwarte spotkanie zespołu; uczestniczyli w nim dyplomaci, przedstawiciele MON i duchowieństwa.

MSZ podkreśliło, że podczas spotkania omówiono sytuację bezpieczeństwa w RŚA ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, gdzie przebywają polscy misjonarze.

"Z zadowoleniem odnotowano zwiększoną obecność sił międzynarodowych w RŚA, także w pobliżu miejsc działania polskich misji, która korzystnie wpływa na stabilizację sytuacji. Jest to m.in. wynik polskich zabiegów dyplomatycznych. Na chwilę obecną nie stwierdzono bezpośredniego zagrożenia życia polskich misjonarzy" - podkreślił resort spraw zagranicznych.

MSZ zaznaczyło jednocześnie, że podtrzymuje stanowczą rekomendację natychmiastowej ewakuacji polskich obywateli z RŚA ze względu na niestabilną i nieprzewidywalną sytuację w tym kraju. Resort spraw zagranicznych dodał, że przedstawiciele MON poinformowali o toczących się przygotowaniach do rozpoczęcia misji pokojowej w RŚA pod auspicjami Unii Europejskiej.

Zespół roboczy, zajmujący się sytuacją polskich misjonarzy w RŚA, został powołany w MSZ na początku lutego. W skład zespołu weszli przedstawiciele MSZ, duchownych i wojska.

Konflikt między chrześcijanami a muzułmanami w Republice Środkowoafrykańskiej przerodził się w pogromy religijne. W kraju tym przebywa ponad 30 misjonarzy z Polski.

W połowie lutego szefowie dyplomacji państw UE podjęli decyzję o ustanowieniu unijnej misji wojskowej w pogrążonej w chaosie Republice Środkowoafrykańskiej.

...

Trzeba byc czujnym .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:26, 26 Lut 2014    Temat postu:

RŚA: widmo kolejnych masakr

W Republice Środkowoafrykańskiej ponad 15 tysięcy zastraszonych ludzi, głównie muzułmanów, jest otoczonych przez uzbrojone bojówki. Według ONZ ryzyko ataków i kolejnych ofiar wśród ludności cywilnej jest ogromne.

Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej wybuchł z nową siłą na początku roku, kiedy ze stolicy kraju, Bangi, wycofały się oddziały muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. W odwecie uzbrojone grupy, złożone głównie z chrześcijan, zorganizowały się w bojówki o nazwie Anti-Balaka, co znaczy "przeciwko maczetom".

Zdaniem rzecznika Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) Adriana Edwardsa w 18 miejscach w kraju kilkanaście tysięcy ludzi jest narażonych na ataki. Zapewnienie im bezpieczeństwa jest natychmiastową potrzebą.

- Ofiarami przemocy są w kraju wszystkie społeczności; większość otoczonych i zastraszonych przez milicje Anti-Balaka to muzułmanie – mówił wczoraj Edwards na konferencji prasowej w Genewie.

W mieście Carnot w południowo-zachodniej części kraju ponad tysiąc muzułmanów ukryło się w katolickim kościele. Zdaniem księdza Justina Nary'ego sytuacja jest bardzo napięta. Mimo obecności w mieście wojsk francuskich i afrykańskich sił pokojowych Anti-Balaka zagroziła podpaleniem świątyni, jeśli muzułmanie nie opuszczą budynku.

Wielu z tych ludzi uciekło z położonej ok. 100 km od miasta wsi Guen, gdzie Anti-Balaka dokonała masakry na ponad 70 osobach.

- Kilkadziesiąt osób zmuszono do położenia się twarzą do ziemi, potem każdy z nich został zastrzelony – relacjonował agencji Associated Press Ibrahim Aboubakar, który podczas masakry stracił dwóch braci. Bojówki Anti-Balaki zamordowały ich po tym, kiedy usłyszały, że mówią po arabsku. Muzułmanie, którym nie udało się uciec z Guen kontrolowanego przez Anti-Balakę, przez telefon wzywali odziały afrykańskich sił pokojowych.

Kilka tygodni temu o pomoc sił pokojowych prosili polscy misjonarze znajdujący się przy granicy z Czadem. W oddalonej o 15 km od misji wsi Nzakoun w większości muzułmańska Seleka zamordowała 22 osoby. Apele o. Benedykta Pączki, który odmówił ewakuacji, zostały wysłuchane. Oddziały sił pokojowych wraz z bojówkami Anti-Balaki przepędziły Selekę. W okolicy polskiej misji mieszkało również kilka rodzin muzułmańskich, jednak wszyscy uciekli do Czadu.

Wczoraj rząd francuski postanowił przedłużyć misję wojskową w RŚA o kolejne cztery miesiące. Obecnie w kraju stacjonuje 2 tys. francuskich żołnierzy i 6 tys. żołnierzy sił pokojowych Unii Afrykańskiej.

Z bogatej w uran, złoto i diamenty byłej kolonii francuskiej, której powierzchnia jest większa niż Półwysep Iberyjski, ponad jedna czwarta z 4,6 mln mieszkańców uciekła ze swoich domów do sąsiedniego Kamerunu, Czadu i Demokratycznej Republiki Konga. Światowy Program Żywnościowy (WFP) ostrzegł we wtorek, że tak duży exodus ludności może spowodować kryzys w całym regionie.

...

Koszmat trwa . Kiedy powstana dwa panstwa ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:49, 17 Mar 2014    Temat postu:

Wysyłają dary do potrzebujących w Afryce

Blisko tonę darów - leki, środki czystości, żywność - zebrała dla potrzebujących w Republice Środkowej Afryki poznańska Fundacja Redemptoris Missio. Dary do Republiki Czadu przetransportowało wojsko, stąd będą konwojowane do poszczególnych misji.

Na miejscu paczki zostaną podzielone między misjonarzy, w zależności od potrzeb ich podopiecznych.

- W RŚA trwa obecnie wojna domowa, ludność cywilna została pozbawiona dachu nad głową, żywności oraz leków, dlatego postanowiliśmy skoncentrować pomoc na tym kraju. Sytuacja na miejscu stabilizuje się, choć niewykluczone, że rebelianci ponownie zaatakują - powiedziała koordynatorka akcji Justyna Janiec-Palczewska.

Jak dodała, około miliona osób jest tam pozbawionych dachu nad głową i środków do życia.

Do potrzebujących trafi z Polski łącznie ok. 2,5 tony darów. Poza poznańską fundacją w pomoc dla Republiki Środkowej Afryki zaangażował się Zakon Braci Mniejszych Kapucynów z Krakowa.

Republika Środkowoafrykańska zaliczana jest do sześciu najbardziej zacofanych państw świata. Polityczny konflikt między rządzącym południem i dyskryminowaną północą zaczął w RŚA przybierać postać wojny religijnej pod koniec rządów skorumpowanego despoty Francois Bozize (2003-2013). Nie wiadomo ile osób zginęło walkach między muzułmanami i chrześcijanami.

Według sekretariatu Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, polscy misjonarze prowadzą działalność na terenie RŚA w Yole-Bouar, Bouar, Wantguera-Bouar, Baboua, Ndim, Bocaranga, Ngaoundaye, Bimbo-Bangui, Bagandou, Rafi-Bangassou i Monasao. W lutym pojawiały się informacje o licznych atakach rebeliantów muzułmańskich na prowadzone przez Kościół przedsięwzięcia.

Poznańska fundacja wysłała już pomoc medyczną do RŚA w 2002 roku. W darach znalazły się wówczas środki opatrunkowe do misyjnych szpitali i przychodni. Janiec-Palczewska podkreśliła, że wsparcie dla RŚA jest w tej chwili traktowane priorytetowo - działania na rzecz innych potrzebujących zostały ograniczone.

Fundacja Pomocy Humanitarnej "Redemptoris Missio" działa od 1992 roku, powstała z inicjatywy środowiska naukowego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Jest m.in. organizatorem akcji "Ołówek dla Afryki", podczas której zbierane są ołówki i długopisy dla afrykańskich dzieci.

Fundacja wysłała także tony odzieży i przyborów szkolnych dla dzieci z Afganistanu. Prowadzi akcję "Opatrunek na ratunek" - zbiórkę opatrunków dla misyjnych szpitali i przychodni.

W tym roku wysłała ok. 7 ton darów do Kosowa, Syrii oraz Afganistanu. W tym miesiącu wysłana zostanie kolejna pomoc do Kosowa.

...

Tak brawo ! To jest Polska !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:27, 25 Mar 2014    Temat postu:

MSZ: 27 marca kolejny transport darów z Polski do Republiki Środkowoafrykańskiej

27 marca z Pol­ski wy­ru­szy drugi już trans­port z po­mo­cą hu­ma­ni­tar­ną dla Re­pu­bli­ki Środ­ko­wo­afry­kań­skiej - po­in­for­mo­wa­li przed­sta­wi­cie­le ze­spo­łu ro­bo­cze­go ds. sy­tu­acji mi­sjo­na­rzy w RŚA. Trans­port bę­dzie za­wie­rał głów­nie leki prze­zna­czo­ne dla ośrod­ków zdro­wia.

Ze­spół ro­bo­czy, zaj­mu­ją­cy się sy­tu­acją pol­skich mi­sjo­na­rzy w RŚA, zo­stał po­wo­ła­ny w MSZ na po­cząt­ku lu­te­go. W jego skład we­szli przed­sta­wi­cie­le MSZ, du­chow­nych i woj­ska.

Jak po­in­for­mo­wał na kon­fe­ren­cji pra­so­wej po po­sie­dze­niu ze­spo­łu rzecz­nik pra­so­wy Do­wódz­twa Ope­ra­cyj­ne­go Ro­dza­jów Sił Zbroj­nych ppłk. Piotr Wa­la­tek, na 27 marca za­pla­no­wa­ny jest drugi już trans­port z po­mo­cą hu­ma­ni­tar­ną z Pol­ski do RŚA, tym razem przede wszyst­kim z le­ka­mi prze­zna­czo­ny­mi dla ośrod­ków zdro­wia oraz około tona żyw­no­ści.

Ko­or­dy­na­tor misji ka­pu­cy­nów w RŚA o. To­masz Gra­biec przy­po­mniał, że pierw­szy taki trans­port wy­ru­szył z Pol­ski w po­ło­wie marca; do po­trze­bu­ją­cych w RŚA tra­fi­ło łącz­nie ok. 2,5 tony darów z Pol­ski, głów­nie żyw­no­ści i le­karstw. Poza Za­ko­nem Braci Mniej­szych Ka­pu­cy­nów z Kra­ko­wa w pomoc dla Re­pu­bli­ki Środ­ko­wo­afry­kań­skiej za­an­ga­żo­wa­ła się po­znań­ska Fun­da­cja Re­demp­to­ris Mis­sio.

O. Gra­biec za­po­wie­dział, że w przy­szło­ści po­dob­nych trans­por­tów bę­dzie wię­cej m.​in. ze sprzę­tem takim jak ge­ne­ra­to­ry prądu. Po­dzię­ko­wał woj­sku za pomoc w trans­por­cie darów.

- Cie­szę się, że współ­pra­ca z woj­skiem jest po­praw­na. Bez tej po­mo­cy, bez tego za­bez­pie­cze­nia tam na miej­scu, nie by­ło­by moż­li­we, aby środ­ki po­mo­co­we mogły do­trzeć do po­trze­bu­ją­cych - pod­kre­ślił o. Gra­biec.

Rzecz­nik MSZ Mar­cin Woj­cie­chow­ski za­zna­czył, że sy­tu­acja hu­ma­ni­tar­na w RŚA jest nadal bar­dzo zła. - Na sku­tek de facto wojny do­mo­wej bra­ku­je tam pod­sta­wo­wych ar­ty­ku­łów i le­karstw. We­dług ONZ ponad po­ło­wa lud­no­ści po­trze­bu­je po­mo­cy hu­ma­ni­tar­nej. Or­ga­ni­za­cje po­mo­co­we mogą dzia­łać tylko w nie­któ­rych czę­ściach kraju ze wzglę­du na bar­dzo trud­ne wa­run­ki bez­pie­czeń­stwa - po­wie­dział.

Za­zna­czył, że MSZ wciąż pod­trzy­mu­je we­zwa­nie dla Po­la­ków prze­by­wa­ją­cy w RŚA, by opu­ści­li ten kraj. - Re­ko­men­da­cja "opuść na­tych­miast" nadal obo­wią­zu­je. Mo­że­my tylko wy­ra­zić za­do­wo­le­nie, że sy­tu­acja nie po­gar­sza się zna­czą­co. Ro­zu­mie­my spe­cy­fi­kę pracy mi­sjo­nar­skiej, na­to­miast pod­trzy­mu­je­my ka­te­go­rycz­ne we­zwa­nie do opusz­cze­nia Re­pu­bli­ki Środ­ko­wo­afry­kań­skiej ze wzglę­du na pa­nu­ją­cą tam sy­tu­ację - po­wie­dział.

Przy­po­mniał, że w RŚA dzia­ła fran­cu­ska misja woj­sko­wa "San­ga­ris", która od lu­te­go liczy 2 tys. żoł­nie­rzy. W RŚA dzia­ła też misja pod au­spi­cja­mi Unii Afry­kań­skiej. Pol­ska udzie­li­ła wspar­cia woj­skom fran­cu­skim od­da­jąc do ich dys­po­zy­cji sa­mo­lot trans­por­to­wy Her­cu­les C-130 wraz z ob­słu­gą.

Jak za­zna­czył rzecz­nik MSZ, trwa­ją także przy­go­to­wa­nia do uru­cho­mie­nia eu­ro­pej­skiej misji woj­sko­wej w RŚA, która ma li­czyć ty­siąc osób i ma wzmoc­nić misję Unii Afry­kań­skiej, a Pol­ska pla­nu­je udział 50 żoł­nie­rzy w tej misji. Za­zna­czył, że praw­do­po­dob­nie w dru­giej po­ło­wie 2014 r. zo­sta­nie uru­cho­mio­na ope­ra­cja po­ko­jo­wa po au­spi­cja­mi ONZ. - Misja eu­ro­pej­ska pełni funk­cję misji po­mo­sto­wej po­mię­dzy obec­ną sy­tu­acją a misją ONZ - dodał Woj­cie­chow­ski.

Woj­cie­chow­ski po­in­for­mo­wał po­nad­to, że w dniach 2-3 kwiet­nia w Bruk­se­li od­bę­dzie się szczyt UE-Afry­ka, a sy­tu­acja w RŚA bę­dzie za­pew­ne jed­nym z jego głów­nych te­ma­tów. Pol­ska bę­dzie re­pre­zen­to­wa­na na tym szczy­cie przez pre­mie­ra Do­nal­da Tuska.

Re­pu­bli­ka Środ­ko­wo­afry­kań­ska (dawna ko­lo­nia fran­cu­ska) za­li­cza­na jest do sze­ściu naj­bar­dziej za­co­fa­nych państw świa­ta. Po­li­tycz­ny kon­flikt mię­dzy rzą­dzą­cym po­łu­dniem i dys­kry­mi­no­wa­ną pół­no­cą za­czął w RŚA przy­bie­rać po­stać wojny re­li­gij­nej pod ko­niec rzą­dów sko­rum­po­wa­ne­go de­spo­ty Fran­co­is Bo­zi­ze (2003-2013) i prze­ro­dził się w po­gro­my re­li­gij­ne.

W RŚA prze­by­wa ponad 30 mi­sjo­na­rzy z Pol­ski. We­dług se­kre­ta­ria­tu Ko­mi­sji Epi­sko­pa­tu Pol­ski ds. Misji, pol­scy mi­sjo­na­rze pro­wa­dzą dzia­łal­ność na te­re­nie RŚA w Yole-Bo­uar, Bouar, Want­gu­era-Bo­uar, Ba­bo­ua, Ndim, Bo­ca­ran­ga, Nga­oun­daye, Bim­bo-Ban­gui, Ba­gan­dou, Ra­fi-Ban­gas­sou i Mo­na­sao.

>>>

Bardzo pieknie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:24, 14 Maj 2014    Temat postu:

Francuska fotoreporterka zamordowana w Republice Środkowoafrykańskiej

26-let­nia fran­cu­ska fo­to­re­por­ter­ka Ca­mil­le Le­pa­ge, która przez wiele mie­się­cy do­ku­men­to­wa­ła kon­flikt w Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej, zo­sta­ła za­mor­do­wa­na - po­in­for­mo­wa­ło biuro pre­zy­den­ta Fran­cji Fran­co­is Hol­lan­de'a.

Ca­mil­le Le­pa­ge, pra­cu­ją­ca jako wolny strze­lec i pu­bli­ku­ją­ca prace w głów­nych dzien­ni­kach fran­cu­skich i ame­ry­kań­skich, jest pierw­szym za­chod­nim dzien­ni­ka­rzem, który zgi­nął w Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej od grud­nia, gdy Fran­cja wy­sła­ła tam woj­sko. Fo­to­re­por­ter­ka miała bazę w Su­da­nie Po­łu­dnio­wym od lipca 2012 roku.

Zwło­ki Le­pa­ge wy­krył pa­trol fran­cu­skich sił po­ko­jo­wych, "kiedy w re­jo­nie Bouar za­trzy­mał sa­mo­chód, któ­rym je­cha­li człon­ko­wie (chrze­ści­jań­skich) bo­jó­wek An­ti-ba­la­ka" - po­da­ła kan­ce­la­ria pre­zy­den­ta.

W ostat­nim twe­ecie sprzed ty­go­dnia Le­pa­ge in­for­mo­wa­ła, że jeź­dzi z bo­jow­ni­ka­mi zna­ny­mi jako An­ti-ba­la­ka ("prze­ciw­ko ma­cze­tom"), któ­rzy zwal­cza­ją re­be­lian­tów zna­nych jako Se­le­ka.

W Re­pu­bli­ce Środ­ko­wo­afry­kań­skiej głów­nie mu­zuł­mań­scy re­be­lian­ci z ko­ali­cji Se­le­ka prze­ję­li wła­dzę w marcu 2013 r., co wy­wo­ła­ło zbroj­ną kontr­ak­cję mi­li­cji chrze­ści­jań­skich. W stycz­niu bie­żą­ce­go roku Se­le­ka mu­sia­ła oddać wła­dzę w na­stęp­stwie utra­ty kon­tro­li nad falą prze­mo­cy, która we­dług eks­per­tów ONZ ścią­gnę­ła na kraj groź­bę lu­do­bój­stwa. Se­le­ka gra­su­ją teraz w wielu czę­ściach kraju, głów­nie na pół­no­cy.

Prace Le­pa­ge po­ja­wia­ły się w dzien­ni­kach "The New York Times", "Wall Stre­et Jo­ur­nal", "Wa­shing­ton Post", sprze­da­wa­ła także zdję­cia do fran­cu­skich "Le Monde" i "Li­be­ra­tion".

Fran­cu­skie wła­dze za­po­wie­dzia­ły, że "zro­bią wszyst­ko, by po­znać oko­licz­no­ści tego za­bój­stwa i wy­tro­pić jego spraw­ców".

>>>

Chwala bohaterce !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:01, 29 Maj 2014    Temat postu:

Rep. Środkowoafrykańska: masakra chrześcijan w Bangi

Na ulicach Bangi wciąż dochodzi do walk, w których wiele osób ginie

Co najmniej 30 osób zginęło w stolicy Republiki Środkowoafry­kańskiej - Bangi - w ataku na kościół Matki Bożej Fatimskiej, w którym schronili się chrześcijanie - informują świadkowie.

Napastnicy - podejrzewa się, że byli to rebelianci muzułmańscy - rzucili granaty na dziedziniec kościoła, gdzie setki ludzi schroni­ły się przed aktami przemocy na ulicach Bangi, a następnie ostrzelali zebranych.

Reporter Associated Press widział co najmniej 20 zwłok, które za­brano do szpitala w Bangi, ponieważ kostnica była nieczynna.

W Republice Środkowoafrykańskiej rebelianci - głównie muzuł­mańscy - z koalicji Seleka przejęli władzę w marcu 2013 r., co wy­wołało zbrojną kontrakcję milicji chrześcijańskich. W styczniu bieżącego roku Seleka musiała oddać władzę w następstwie utra­ty kontroli nad falą przemocy, która według ekspertów ONZ ścią­gnęła na kraj groźbę ludobójstwa.

AP pisze o obawach, że po środowej napaści dojdzie do odweto­wych ataków na muzułmanów.

...

Satanisci znow zaatakowali .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:33, 17 Paź 2014    Temat postu:

Mimo porwania polskiego księdza, misja Baboua stara się działać normalnie

Pomimo porwania przez rebeliantów z Republiki Środkowoafry­kańskiej polskiego misjonarza, ks. Mateusza Dziedzica, misja w Baboua stara się funkcjonować normalnie - powiedział w piątek PAP współpracownik porwanego ks. Leszek Zieliński.

W czwartek delegacja rządu Republiki Środkowoafrykańskiej udała się do Junde, stolicy Kamerunu, żeby rozmawiać na temat uprowadzenia polskiego duchownego. Ks. Zieliński nie ujawnił jednak więcej szczegółów dotyczących rezultatów tych rozmów; nie ma też nowych informacji na temat traktowania przez pory­waczy duchownego.

Rozmówca przypomniał, że rebelianci "dobrze go traktują, nie są agresywni; ksiądz dostał jedzenie i ubrania, nie czuje, że porywa­cze mogą mu zrobić krzywdę". - Ich jedyny warunek to uwolnie­nie ich przywódcy, który przebywa w więzieniu w Kamerunie - dodał ks. Zieliński. Pierwszy krok w podjęciu rozmów z porywa­czami zrobili przedstawiciele diecezji Buar - sprecyzował.

Polski misjonarz ks. Mateusz Dziedzic został porwany w nocy z niedzieli na poniedziałek przez napastników, którzy zaatakowali misję katolicką Baboua w RŚA, ok. 50 km od granicy z Kameru­nem.

Jak opisuje ks. Zieliński, centrum misji mieści się właśnie w Babo­ua. - Nasza praca jest taka, jak zwykła praca księdza. Głosimy tutaj Słowo Boże, odprawiamy msze święte, udzielamy sakramen­tów. W poniedziałki, wtorki i środy jest katecheza dla dzieci, które przygotowują się do przyjęcia sakramentów - opowiada.

- Działają tutaj również grupy parafialne; jest grupa Legion Maryi, są ministranci, są nawet tancerki, które śpiewają i tańczą na mszy św. - dodaje.

Oprócz tego nasza misja Baboua prowadzi dwa przedszkola. - Obecnie mamy 80 dzieci. W tym tygodniu nie chodzą na zajęcia, bo wszyscy są zszokowani, wystraszeni sytuacją. Na ten tydzień przerwaliśmy zajęcia, bo rodzice nie chcą (posyłać dzieci), ale od poniedziałku już je wznawiamy - tłumaczył.

Ks. Zieliński został na parafii i codziennie o godz. 6 rano odpra­wia mszę św.; o 15.30 odmawiany jest różaniec. - Szczególnie teraz modlimy się w imieniu misjonarzy i księdza Mateusza. Lu­dzie nawet przychodzą trzy razy bardziej licznie niż zwykle, bo jednak przeżywają porwanie - podkreślił.

- Oprócz tego mamy jeszcze 20 kaplic rozproszonych w buszu, do których dojeżdżamy. Są tam małe wspólnoty katolików; przyjeż­dżamy tam do nich, odbywa się spowiedź, odprawimy mszę świę­ta, sprawdzamy, czy odbywa się katecheza - dodał. Taka wspólno­ta może liczyć od 20 do 50 osób; niektóre nawet do stu osób.

Spytany o potrzeby misji i okolicznych mieszkańców w związku z napiętą w ostatnim czasie sytuacją wewnętrzną w RŚA, ks. Zie­liński odpowiedział: "Wszyscy chcą, żeby zapanował pokój, żeby zakończyły się te strzelaniny, napady, wszystko to, co powoduje, że człowiek żyje w strachu, w napięciu, w niepewności".

- Myślę, że jak jest pokój, wtedy możemy pracować, ludzie mogą uczestniczyć w życiu parafii, uprawiać pole, normalnie żyć - dodał. - Ludzie starają się normalnie funkcjonować, ale gdy do­chodzi do jakiejś nadzwyczajnej sytuacji, wtedy przychodzi strach - zaznaczył.

Według ks. Zielińskiego grupa, która uprowadziła Polaka, to Front Demokratyczny na rzecz Ludności Środkowoafrykańskiej, a porywacze przebywają ok. 25 km od Baboua. Ugrupowanie to działa w pobliżu Baboua od kilku miesięcy, a w RŚA jest obecne od kilkunastu lat. Podkreślił, że misję ochrania obecnie siedmiu żołnierzy ONZ. 30 km od parafii jest baza "błękitnych hełmów".

W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje obecnie 32 polskich misjonarzy. Sytuacja wewnętrzna kraju jest bardzo trudna. Aby zapobiec eskalacji przemocy i stworzyć warunki powrotu do sta­bilizacji, w RŚA działają trzy misje zagraniczne: misja pokojowa ONZ MINUSCA, misja Unii Europejskiej EUFOR CAR oraz misja specjalna Francji Sangaris. W skład misji EUFOR CAR wchodzi polski kontyngent liczący ok. 50 żołnierzy.

...

Ale jakies sily zbrojne musza monitorowac misje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:46, 20 Paź 2014    Temat postu:

Polscy misjonarze w RŚA: należy wywierać presję na rząd Francji

Polska musi wywierać nacisk na rząd Francji, by interweniował w sprawie porwania ks. Mateusza Dziedzica i aby władze Republiki Środkowoafrykańskiej nawiązały oficjalny kontakt z porywaczami - oświadczyli dziś polscy misjonarze w RŚA.

Polskiego misjonarza uprowadzono w nocy z 12 na 13 października z misji w Baboua w Republice Środkowoafrykańskiej. Po pertraktacjach rebelianci z tzw. grupy Miskina wywieźli w stronę Zoukombo przy granicy z Kamerunem jedynie ks. Dziedzica. Drugi ksiądz - Leszek Zieliński - pozostał na misji.

Rebelianci chcą wymienić księdza za jednego ze swoich przywódców więzionego w Kamerunie. Kilka tygodni temu ci sami rebelianci zatrzymali w tym celu 20 Kameruńczyków.

Ks. Mirosław Gucwa, który jest wikariuszem generalnym tamtejszej diecezji i jako jedyny ma obecnie telefoniczny kontakt z uprowadzonym, jak i z porywaczami, powiedział, że nie ma obecnie żadnych informacji odnośnie postępów w działaniach władz RŚA czy Kamerunu, podjętych w celu uwolnienia polskiego misjonarza.

- Nie miałem żadnego sygnału, aby władze państwowe RŚA czy Kamerunu spotkały się lub rozmawiały z samymi porywaczami. Myślę, że wcześniej czy później władze muszą zacząć z nimi rozmawiać i ta sytuacja musi się zmienić. Na pewno potrzebna jest rozmowa z rządem francuskim. To jest ewidentne, bowiem Republika Środkowoafrykańska to jest była kolonia francuska i są tu obecne wojska francuskie oraz przedstawiciele rządu. Mam nadzieję, że takie naciski na rząd Francji są wywierane - powiedział ks. Gucwa.

Pytany o stan zdrowia uprowadzonego ks. Dziedzica odparł, że czuje się on dobrze i jest "w miarę dobrze traktowany". - Rozmawiałem z księdzem Mateuszem wczoraj przez telefon. Z tego, co słyszę po głosie i z tego co mówi, wnioskuję, że czuje się dobrze. Na pewno rozmawia z porywaczami o całej tej sytuacji, ale nie może wszystkiego mi przez telefon powiedzieć, dlatego że cały czas obok siebie ma swojego "stróża", a rozmawiamy najczęściej po francusku lub w lokalnym języku sango - powiedział ks. Gucwa.

Dodał, że każdego dnia próbuje rozmawiać z ks. Dziedzicem, lecz nie zawsze jest to możliwe m.in. ze względu na zasięg telefonu komórkowego porwanego duchownego.

O potrzebie rozmów z rządem Francji mówił dziś także ks. Leszek Zieliński, który pozostał na misji w Baboua, z której uprowadzono polskiego misjonarza.
- Żeby uwolnić księdza Mateusza, musi zainterweniować rząd Francji. Dlatego polska strona musi wywierać naciski na rząd we Francji, bo rozmowy z rządem RŚA nic nie dadzą. Tutaj dla porywaczy rozmowy z rządem Republiki Środkowoafrykańskiej nic nie znaczą. Tutaj tylko i wyłącznie Francja może zrobić najwięcej. Trzeba naciskać nieustannie na Francje, aby ona zainterweniowała - przekonywał ks. Zieliński.

Dodał, że misja w Baboua jest obecnie ochraniana przez wojska ONZ, a do pomocy w pracy duszpasterskiej został skierowany przez miejscowego biskupa afrykański duchowny.

Nie udało się na razie PAP uzyskać komentarza MSZ.

W sobotę krajowy dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych ks. Tomasz Atłas poinformował, że w sprawie uprowadzonego polskiego misjonarza z diecezji tarnowskiej do Kamerunu udała się delegacja Republiki Środkowoafrykańskiej.

Zaraz po porwaniu strona kościelna nawiązała kontakt z porywaczami księdza i duchownemu dostarczono lekarstwa i wodę pitną. Ks. Dziedzic miał przy sobie telefon i po porwaniu kontaktował się m.in. z macierzystą diecezją tarnowską.

W polskim MSZ powołano zespół kryzysowy, który jest w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. misji, oraz zespół międzyresortowy w tej sprawie. Według resortu dyplomacji sprawa ma charakter lokalny, a porywacze to jedno z mniejszych ugrupowań, raczej o charakterze rabunkowym niż politycznym, działające na granicy RŚA i Kamerunu.

W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje 32 polskich misjonarzy.

Nadal obowiązuje zalecenie MSZ, by nie udawać się do Republiki Środkowoafrykańskiej. Obecnie sytuacja wewnętrzna w tym kraju jest bardzo trudna. W RŚA działają trzy misje zagraniczne: misja pokojowa ONZ MINUSCA, misja Unii Europejskiej EUFOR CAR oraz misja specjalna Francji - Sangaris. W skład misji EUFOR CAR wchodzi polski kontyngent liczący ok. 50 żołnierzy.

...

Tak trzeba cos zrobic . Podzirlic ten kraj na dwa skoro nie moga zyc razem bo widzimy co sie dzieje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:19, 04 Lis 2014    Temat postu:

Niepokój o zdrowie polskiego misjonarza porwanego w RŚA

Kościół jest zaniepokojony stanem zdrowia księdza Mateusza Dziedzica. Porwany blisko miesiąc temu w Republice Środkowoafrykańskiej misjonarz przebywa z innymi uprowadzonymi w buszu. Jest niebezpieczeństwo, że zachoruje na malarię.

Jakiś czas temu kościołowi udało się dostarczyć duchownemu leki i wodę zdatną do picia. Szczegóły tej operacji są tajne.

- Wiadomo, że im dłużej to wszystko trwa, tym Mateuszowi będzie ubywać sił - mówi ksiądz Mirosław Gucwa, wikariusz generalny diecezji Bohong w Republice Środkowoafrykańskiej. Wikariusz przyznaje, że udało mu się porozmawiać z księdzem Mateuszem Dziedzicem i ten zapewnia go, że czuje się dobrze. Ma jeszcze leki przekazane wcześniej.

Uwolnienie księdza Mateusza utrudnia napięta sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej. Różne grupy rebeliantów walczą tam z rządem. Niemniej władze prowadzą rozmowy o zwolnienie misjonarza - dodaje ksiądz Mirosław Gucwa. W Polsce negocjacje monitoruje specjalny kościelno-rządowy zespół.

W nocy z 12 na 13 października ośmiu uzbrojonych mężczyzn w wojskowych mundurach wtargnęło na misję prowadzoną przez księdza Mateusza. Przedstawili się jako "Ludzie Miskina". Uprowadzili kapłana i chcą go wymienić na swego przywódcę trzymanego w więzieniu w Kamerunie. W przypadku polskiego misjonarza nie mowy o żadnym okupie, tylko o wymianie osoby za osobę.

...

Meczennik .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:36, 06 Lis 2014    Temat postu:

Uprowadzony ks. Dziedzic coraz słabszy, negocjacje ws. uwolnienia trwają

Ksiądz Mateusz Dziedzic, uprowadzony ponad trzy tygodnie temu w Republice Środkowoafrykańskiej, jest coraz słabszy - powiedział jego współpracownik ks. Leszek Zieliński. W sąsiednim Kamerunie trwają negocjacje na temat uwolnienia misjonarza.

- W stolicy Kamerunu Jaunde prowadzone są rozmowy na temat uwolnienia księdza Mateusza i innych zakładników, w których biorą udział przedstawiciele Watykanu, ministrowie z Kamerunu i z Republiki Środkowoafrykańskiej - powiedział ks. Zieliński. Przebywa on na misji w Baboua, ok. 50 km od granicy z Kamerunem, z której w nocy z 12 na 13 października uprowadzono ks. Dziedzica. Duchowny nie był w stanie podać szczegółów negocjacji; jego zdaniem toczą się one prawie od tygodnia.

Ks. Dziedzic został wywieziony przez rebeliantów w stronę granicy z Kamerunem. Rebelianci zamierzali uprowadzić także ks. Zielińskiego, ale po dłuższych pertraktacjach zgodzili się, by jeden z duchownych został na misji. Porywacze chcą wymienić polskiego misjonarza na jednego ze swoich przywódców, który jest więziony w Kamerunie.

Według ks. Zielińskiego w ciągu tych trzech tygodni ks. Dziedzic był dwukrotnie chory, w tym na malarię. "Dzięki lekarstwom, które dostarczono mu na samym początku, udało mu się te choroby zatrzymać" - dodał.

Zaraz po porwaniu strona kościelna nawiązała kontakt z porywaczami i duchownemu dostarczono lekarstwa i wodę pitną. Ks. Dziedzic miał przy sobie telefon i po uprowadzeniu kontaktował się m.in. z macierzystą diecezją tarnowską.

- Z tego co wiem, ks. Mateusz czuje się coraz słabiej. Prawie cztery tygodnie w buszu nic dobrego Europejczykowi nie robią. Dlatego zależy nam, żeby jak najszybciej rozwiązać tę sprawę, bo im dłuższy pobyt w buszu, tym większe straty względem zdrowia fizycznego i psychicznego - zaznaczył ks. Zieliński.

Według niego w połowie września rebelianci porwali 18 osób - obywateli Republiki Środkowoafrykańskiej i Kameruńczyków, a pod koniec października uprowadzili kolejnych pięciu Kameruńczyków. - Mimo obecności sił pokojowych proceder porywania ludzi trwa. Na drodze od Baboua do Kamerunu co tydzień zatrzymują samochody, napadają na ludzi, żeby kraść pieniądze i pożywienie - wyjaśnił.

Parafię w Baboua ochrania obecnie 10 żołnierzy misji pokojowej ONZ MINUSCA. Jak powiedział ks. Zieliński, 23 października doszło do próby ataku na plebanię. - Dwie grupy uzbrojonych mężczyzn w nocy zbliżyły się do ogrodzenia plebanii. Wojska MINUSCA zaczęły strzelać, żeby przepędzić tych ludzi. Nie wiadomo, kto to był. Skradali się, podchodzili z dwóch stron. Nie wiem, czy chcieli mnie porwać, czy tylko okraść plebanię - relacjonował.

- Wymiana strzałów koło mojego domu trwała pół godziny. Żaden z żołnierzy ONZ nie został ranny. Po tamtej stronie zabitych nie było, oni uciekli. Nie wiem, czy ktoś został ranny - dodał misjonarz. Podkreślił, że od tego czasu w Baboua jest spokojnie.

W polskim MSZ powołano zespół kryzysowy, który jest w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. misji, oraz zespół międzyresortowy w tej sprawie.

W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje 32 polskich misjonarzy.

Od stycznia obowiązuje zalecenie MSZ, by obywatele polscy przebywający prywatnie w Republice Środkowoafrykańskiej opuścili kraj ze względu na dramatycznie pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa. W RŚA działają trzy wojskowe misje zagraniczne: misja pokojowa ONZ MINUSCA, misja Unii Europejskiej EUFOR CAR oraz misja specjalna Francji - Sangaris. W skład misji EUFOR CAR wchodzi polski kontyngent liczący ok. 50 żołnierzy.

....

Zwyrodnialcy ! TO JEST MORDERSTWO !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:33, 09 Lis 2014    Temat postu:

Republika Środkowoafrykańska: zdementowano informację o uwolnieniu ks. Mateusza Dziedzica

Ksiądz Leszek Zieliński z misji w Republice Środkowoafrykańskiej zdementował doniesienia, jakoby porwany w październiku ksiądz Mateusz Dziedzic został uwolniony. MSZ nie potwierdza informacji o uwolnieniu.

Informację o uwolnieniu ks. Dziedzica, uprowadzonego w nocy z 12 na 13 października w Republice Środkowoafrykańskiej, podała w niedzielę na swoim portalu Diecezja Tarnowska, powołując się na informacje od dyrektora wydziału misyjnego ks. Krzysztofa Czermaka.

- Niestety jest to błędna informacja. Ksiądz Dziedzic pozostaje w rękach porywaczy. Jestem w kontakcie ze sztabem i w Jaunde, w stolicy Kamerunu trwają rozmowy negocjacyjne - powiedział ks. Zieliński, który był świadkiem porwania misjonarza.

Dodał, że porwany ksiądz jest zdrowy, lecz jest zmęczony sytuacją, w jakiej się znalazł.

Polski misjonarz ks. Mateusz Dziedzic został porwany napastników, którzy zaatakowali misję katolicką Baboua w RŚA, ok. 50 km od granicy z Kamerunem. W rozmowie telefonicznej z księdzem Mirosławem Gucwą, który jest wikariuszem generalnym diecezji Bouar, ks. Dziedzic opowiadał, że jest dobrze traktowany przez rebeliantów i nie boi się o swoje życie. Dostarczano mu leki i wodę pitną.

Według ks. Zielińskiego jedynym żądaniem porywaczy było odzyskanie wolności przez ich przywódcę, który przebywa w więzieniu w Kamerunie. - Oni są zdeterminowani. Wypuszczą (ks. Mateusza) tylko wtedy, jeśli ich przywódca zostanie uwolniony, to ich jedyny warunek. To sprawa polityczna, nie chodzi o pieniądze - mówił ks. Zieliński.

Według ks. Zielińskiego grupa, która uprowadziła Polaka, to Front Demokratyczny na rzecz Ludności Środkowoafrykańskiej, a porywacze przebywali ok. 25 km od Baboua.

Ugrupowanie to działa w pobliżu Baboua od kilku miesięcy, a w Republice Środkowoafrykańskiej jest obecne od kilkunastu lat.

...

Koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:36, 15 Maj 2015    Temat postu:

Republika Środkowoafrykańska: rozwiązano oddział złożony wyłącznie z dzieci

Republika Środkowoafrykańska pogrążona jest w wewnętrznym konflikcie. Do walki zbrojnej rekrutowane są również dzieci. Ponad 300 z nich uzbrojono w maczety, talizmany i topory bojowe i włączono w struktury antybalaka – ochotniczych chrześcijańskich jednostek samoobrony. Dzięki interwencji ONZ oddział został rozwiązany. Dzieci mogą wrócić do domów.

Pracownicy ONZ pragną, by dzieci wróciły do społeczeństwa. Starają się również odnaleźć ich rodziny. Przed siłami organizacji jednak jeszcze sporo pracy. Szacuje się, że w rękach bojowników znajduje się ok. 6-10 tysięcy dzieci, które są zmuszane do pracy fizycznej lub świadczenia usług seksualnych.

...

Niestety taki koszmar tam ma miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:10, 13 Sie 2015    Temat postu:

Polscy żandarmi na misji w Rep. Środkowoafrykańskiej. Zabójczy klimat, bieda i krwawa przemoc
13 sierpnia 2015, 10:18
Gdy polscy żołnierze opowiadają o tym, co najbardziej zapamiętali z misji w Republice Środkowoafrykańskiej, mówią o zabójczym klimacie, uderzającej na każdym kroku biedzie i braku poszanowania dla ludzkiego życia - czytamy w "Polsce Zbrojnej". I choć zdarzały się makabryczne chwile, gdy musieli wyciągać ze studni zwłoki kobiet w ciąży, afrykańska misja była dla nich pouczającą lekcją.

Dla kpt. Ryszarda Skoczylasa, dowódcy plutonu Żandarmerii Wojskowej, który na I zmianie PKW w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA) spędził pięć i pół miesiąca, była to jedna z najtrudniejszych misji. - W Afganistanie trzeba było uważać na ajdiki (IED, improwizowane ładunki wybuchowe - przyp. red.) ukrywane przy drogach. W Afryce nigdy nie było wiadomo, skąd nadejdzie zagrożenie ani kto je stworzy. Zagadkę stanowiło także nastawienie miejscowej ludności, które mogło zmienić się z dnia na dzień - opowiada kapitan. Gdy wrócą szczęśliwie do kraju, dowódca I zmiany PKW RŚA płk Adam Stręk przyzna, że "misja była trudna, bo przecieraliśmy tam szlak jako pierwsi".

Kanibalizm online

Sierż. Albin Szlązak myślał, że skoro jedzie do Afryki, to warunki mogą być spartańskie. - Na miejscu okazało się jednak, że nie będziemy spać w namiotach, lecz w klimatyzowanych kontenerach - opowiada. Podmuchy wiatru wzbijały rdzawe obłoki pyłu, który pokrywał wszystko dookoła. Sprawiał, że zniszczone domy o ścianach podziurawionych kulami czy spalone samochody na drogach wyglądały niczym umazane we krwi. Obrazu zniszczenia dopełniały zgliszcza i popioły, które pozostały po wielu spalonych wioskach, a także opustoszałe lub opanowane przez bojówki dzielnice miast.

Taki były rezultat walk dwóch wrogich obozów: tzw. selekowców, czyli muzułmanów, oraz tzw. milicji Antybalaka (w dosł. tłum. antymaczety) złożonej z chrześcijan. Zachodni dziennikarze, którzy byli w Bangi, stolicy tego państwa, opisywali, że członkowie chrześcijańskich bojówek noszą talizmany zrobione z kawałków ciał swych zabitych wrogów oraz amulety zawierające ich krew.

- Ludzkie szczątki w zaroślach na poboczu drogi nie wzbudzały niczyjego zainteresowania, zabierały je organizacje humanitarne - wspomina ppłk Arkadiusz Wojtaczka, zastępca dowódcy I zmiany PKW. Do takich makabrycznych obrazów kpt. Skoczylas dorzuci jeszcze zwłoki kobiet w ciąży, które zdarzało im się wyciągać ze studni.

Ta makabra dostępna jest online. Wystarczy wejść na YouTube i posłuchać "Wściekłego Psa", który opowiada korespondentowi BBC, jak razem z grupą chrześcijan wywlekł z autobusu i zlinczował muzułmanina. Zrobił to w akcie zemsty, bo kilka miesięcy wcześniej muzułmanie zamordowali jego ciężarną żonę, szwagierkę oraz jej maleńkie dziecko. Ciało podpalił i publicznie zjadł kawałki mięsa z odciętej nogi ofiary.

Aby zrozumieć, skąd wzięła się taka nienawiść, trzeba sięgnąć do historii tego afrykańskiego kraju.

Zapobiec pogromom

Republika Środkowoafrykańska składa się z "czarnego" południa, zamieszkanego głównie przez chrześcijan i animistów, oraz biednej północy, gdzie dominują islam i kultura arabska. Tę byłą kolonię francuską zamieszkuje około 5 mln osób, głównie chrześcijan i protestantów, muzułmanie stanowią zaledwie 15 proc. populacji.

Gdy przed dwoma laty muzułmańscy rebelianci obalili chrześcijańskiego prezydenta François Bozizé, a jego miejsce zajął przywódca ugrupowania Seleka, Michel Djotodia, w kraju zapanowała anarchia. Walki między chrześcijanami a muzułmanami przerodziły się w pogromy religijne. Wojna domowa zagrażała stabilności całego regionu. Aby zapobiec ludobójstwu, w grudniu 2013 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych podjęła rezolucję o interwencji w Republice Środkowoafrykańskiej połączonych sił Unii Afrykańskiej i Francji (6 tys. żołnierzy). Francuzi prowadzili też własną operację - "Sangaris" (1600 żołnierzy).

W styczniu ubiegłego roku Djotodia ustąpił z urzędu, a jego miejsce zajęła tymczasowa prezydent Catherine Samba-Panza. Zmiana nie uspokoiła jednak do końca nastrojów. Dlatego w kwietniu 2014 roku Unia Europejska (na wniosek Francji) zorganizowała w Republice Środkowoafrykańskiej misję stabilizacyjną (European Union Force Republic Central African - EUFOR RCA). Początkowo w jej skład weszło 500 żołnierzy, wśród nich Polacy.

W błękitnych beretach

Żołnierze polskiego kontyngentu wojskowego rozpoczęli służbę w Republice Środkowoafrykańskiej w połowie lipca 2014 roku. Operacja była prowadzona w rejonie stolicy kraju, Bangi, we współpracy z władzami republiki, Unią Afrykańską, ONZ oraz Francją.

Kpt. Ryszard Skoczylas wiedział, że nie będzie łatwo ze względu na zurbanizowany teren. W wąskie uliczki z nieregularnie rozmieszczonymi budynkami musiały się wciskać dość szerokie Humvee, którymi jeździli żołnierze. Sierż. Albin Szlązak, który był w Bośni, Libanie i Afganistanie, tę misję uważa za najtrudniejszą, głównie z powodów klimatycznych - gorąco, wilgoć i ciężkie powietrze mocno dawały się we znaki. Słupek rtęci przekraczał w cieniu 30 stopni Celsjusza, duża wilgotność powietrza sprawiała, że mundury niemal ociekały wodą.

W skład każdej z dwóch zmian PKW wchodziło po 50 żołnierzy i pracowników wojska. Trzonem kontyngentu był pluton manewrowy wystawiony przez Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej z Mińska Mazowieckiego. Stanowił on część kontyngentu Europejskich Sił Żandarmerii (EGF). To dlatego nasi żandarmi nosili na misji nie szkarłatne, lecz błękitne berety. Oprócz żołnierzy tej formacji do środkowej Afryki polecieli też logistycy i łącznościowcy.

Polski kontyngent stacjonował w Camp UCATEX w stolicy kraju - Bangi. Baza, mimo że międzynarodowa, była niewielka - 300x150 m - zlokalizowana w murach starej fabryki, które udawały ogrodzenie. Dopiero z czasem pojawiły się budki wartownicze i patrole.

- Bangi to rozległe miasto, położne wzdłuż rzeki. Część muzułmańską i chrześcijańską łączył jeden most. Często dochodziło do niepokojów, ludzie wychodzili na ulice, ustawiali barykady. Pobierali opłaty za przejazd i blokowali dojazd policji i sił międzynarodowych - opisuje kpt. Ryszard Skoczylas. O co chodziło? Jak zwykle - o władzę i o pieniądze.

Misja EUFOR odpowiadała za dzielnice trzecią - muzułmańską, i piątą - chrześcijańską. Pozostałą część miasta patrolowały siły ONZ i wojska francuskie. - Działaliśmy w składzie międzynarodowej kompanii, którą tworzyły plutony polski, francuski i hiszpański pod francuskim dowództwem - mówi ppłk Arkadiusz Wojtaczka. Głównym celem misji było ustabilizowanie sytuacji oraz stworzenie warunków umożliwiających dostarczanie pomocy humanitarnej. Polscy żandarmi służyli z najbardziej renomowanymi formacjami policyjnymi w Europie, takimi jak Żandarmeria Narodowa Republiki Francuskiej oraz hiszpańska Guardia Civil.

Zadania w terenie

Do zadań Polaków należało przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa na ulicach Bangi. Wyjeżdżali na patrole, zapobiegali rabunkom, organizowali punkty kontrolne. Uczyli miejscowych policjantów, jak prowadzić postępowania karne czy zbierać dowody na miejscu przestępstw.

Kpt. Skoczylas opowiada o służbie żandarmów z plutonu manewrowego. Zazwyczaj na patrol wyjeżdżały cztery samochody. Trzy razy przez kolejne trzy dni (rano, po południu i w nocy). Czwartego dnia była przerwa, chyba że przyszedł rozkaz od dowódcy międzynarodowej kompanii policji wojskowej (Integrated Police Unit - IPU), że w mieście doszło do zamieszek. Wyjeżdżali wówczas, aby zdobyć informacje. Zwykle mieli obserwować i przekazywać meldunki do bazy.

- Bywało, że tylko rozdzielaliśmy obie strony, aby zapobiec dalszym niepokojom. Czasem nadchodziło wsparcie i byliśmy gotowi do podjęcia działań związanych z kontrolowaniem tłumu - opowiada kpt. Skoczylas. Taktyka kontroli nad tłumem w Afryce odbiegała nieco od szkolenia w Polsce, żandarmi nie tylko nie mogli dopuścić do bezpośredniego kontaktu, lecz także musieli "trzymać" tłum na odległość co najmniej 100 m. Nikt nie mógł podejść bliżej.

Zdarzały się niebezpieczne sytuacje, jak wtedy, gdy podczas patrolu w dzielnicy muzułmańskiej zatrzymali mężczyznę z bronią. Tłum uzbrojony w maczety i karabinki AK-47 zareagował agresywnie, wybuchło kilka granatów. - Wezwaliśmy wsparcie i opuściliśmy strefę zagrożenia - wspomina kapitan.

- Pokonaliście ponad 10 tys. km po afrykańskich szlakach, zrealizowaliście 125 patroli, służyliście ramię w ramię z najlepszymi, zapewniając w rejonie operacji bezpieczeństwo ludności cywilnej oraz wspierając misję sił Unii Afrykańskiej i ONZ. Zdobyliście uznanie i szacunek międzynarodowego dowództwa oraz kolegów z Francji i Hiszpanii - mówił ówczesny komendant główny Żandarmerii Wojskowej gen. dyw. Mirosław Rozmus podczas uroczystego przekazania dowodzenia kontyngentem, które odbyło się w Krakowie.

Druga zmiana

Na II zmianie było spokojniej. Trwała ona krócej, bo od grudnia 2014 roku do początku lutego 2015 roku. "Mundziu" (białasie) - krzyczały za polskimi żandarmami miejscowe dzieciaki. Kpr. Damian Kazimierski, zastępca dowódcy sekcji, radiooperator, nie czuł wrogiego nastawienia miejscowej ludności, choć zdarzało się, że ktoś pokazał gest podrzynanego gardła.

- W czasie patrolu czuliśmy się w miarę bezpiecznie. Zabieraliśmy jednak całe wyposażenie: apteczkę, dodatkowe magazynki i baterie, noktowizory, zapas wody i jedzenia, bo nie wiedzieliśmy, co może się stać. Naszym zadaniem było konfiskowanie broni używanej do porachunków, nie tylko z powodu różnic religijnych, ale także interesów klanowych. Taką bronią jest maczeta, dość popularna w Afryce, bo służy także na przykład do obierania owoców - opowiada kpr. Kazimierski. - Chociaż nikt do nas nie strzelał, czuć było napięcie, cały czas byliśmy w gotowości - dodaje plut. Łukasz Nowak, zastępca dowódcy sekcji.

W statystyce odnotowano, że w ciągu dwumiesięcznej zmiany pluton manewrowy wykonał 42 patrole dzienne i nocne, zorganizował 38 punków kontrolnych, dziewięć razy pełnił dobowe dyżury w ramach sił szybkiego reagowania, 29 razy wykonywał zadania nieplanowe, jak ochrona VIP-ów, zabezpieczenie rejonu działań, kontrola tłumu, ochrona obiektów, eskorta transportów. Pluton kilkakrotnie brał też udział w ćwiczeniach zgrywających międzynarodowego pododdziału policji, przygotowujących do kontroli tłumu.

Małgorzata Schwarzgruber, "Polska Zbrojna"

...

Czary amulety... Widzimy ze zadni chrzescijanie. Dwie grupy kanibali sie żrą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:21, 27 Wrz 2015    Temat postu:

Co najmniej 21 osób poniosło śmierć, a ok. 100 zostało rannych w rezultacie sobotnich starć między muzułmanami i chrześcijanami w Bangi, stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej - poinformowały władze.

Według świadków do starć doszło, kiedy muzułmanie zaatakowali dzielnicę miasta zamieszkałą głównie przez chrześcijan. Przyczyną ataku miało być znalezienie na ulicy zwłok zabitego muzułmanina. Doszło do podpaleń domów i samochodów.

Były to najtragiczniejsze starcia między obu społecznościami religijnymi w tym roku. Porządku w mieście pilnują wojska francuskie i siły pokojowe ONZ.

Starcia między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej trwają już od dwóch lat. Wybuchły po opanowaniu w 2013 r. większości terytorium kraju przez rebeliantów muzułmańskich z ugrupowania Seleka, którzy zmusili setki tysięcy osób do ucieczki.

W rezultacie walk rebelianci zostali zepchnięci na południe republiki, ale doprowadziły one również do faktycznego podziału kraju. W warunkach panującego napięcia incydenty w postaci niedawnego ostrzelania dzielnic muzułmańskich z granatników i ostatnie znalezienie zwłok muzułmanina, spowodowały wybuch walk.

...

Znowu plemiennosc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:31, 03 Lis 2015    Temat postu:

RŚA: akty przemocy nie ustają, wizyta papieża pod znakiem zapytania

Papież Franciszek - Andreas Solaro / AFP

W Republice Środkowoafrykańskiej nasilają się zamieszki i akty przemocy, które mogą uniemożliwić zapowiedzianą na koniec listopada wizytę papieża Franciszka.

W poniedziałek uzbrojeni napastnicy zastrzelili w stolicy kraju - Bangi dwóch mężczyzn i trzy kobiety oraz podpalili kilkanaście domów.
REKLAMA


Podczas ub. weekendu setki osób w popłochu opuściło swoje domy po ataku dokonanym przez napastników z rejonu stolicy zamieszkałego głównie przez ludność muzułmańską. Kilkanaście osób zostało postrzelonych, 1 osoba poniosła śmierć.

Brice Kevin Kakayen z charytatywnej organizacji "Dzieci bez granic" oświadczył, że od końca września akty przemocy i zamachy terrorystyczne w kraju kosztowały życie co najmniej 90 osób.

Prezydent kraju Catherine Samba-Panza oświadczyła w poniedziałek, w przemówieniu telewizyjnym, że siły pokojowe ONZ nie zdołały ustabilizować sytuacji. Wezwała ONZ i Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze do pociągnięcia do odpowiedzialności przywódców politycznych odpowiedzialnych za podsycanie niepokojów. Zaapelowała też do żołnierzy sił pokojowych o bardziej zdecydowane działania, tak aby ulice stolicy stały się bezpieczne.

- Bangi musi być bezpieczne i gotowe na zbliżające się wydarzenia, które są kluczowe dla naszego kraju. Wizyta papieża i wybory powinny zjednoczyć ludność Afryki Środkowej - powiedziała Samba-Panza.

Papież Franciszek ma złożyć wizytę w Bangi w dniach 28-29 listopada. Program wizyty przewiduje m. in. wizytę w meczecie, w jednej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic stolicy. Jednak w ub. niedzielę papież dał do zrozumienia, że jeśli akty przemocy nie ustaną to może odwołać swoją podróż.

Republika Środkowoafrykańska, zamieszkała głównie przez chrześcijan, pogrążyła się w chaosie po zamachu stanu dokonanym w 2013 r. przez przeważnie muzułmańskich partyzantów z organizacji Seleka. Spowodował on akty odwetu ze strony chrześcijańskich milicji, na które z kolei odpowiadają muzułmanie.

...

Znow koszmar i dzicy sie morduja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:31, 29 Lis 2015    Temat postu:

Papież przybył do Republiki Środkowoafrykańskiej

Papież Franciszek - PAP

Papież Franciszek przybył rano do Republiki Środkowoafrykańskiej. Samolot z papieżem wylądował na lotnisku w stolicy kraju, Bangi.

Ten ostatni etap papieskiej podróży po Afryce, po wizycie w Kenii i Ugandzie, stał długo pod znakiem zapytania z powodu niedawnej eskalacji napięcia w pogrążonym w konflikcie wewnętrznym kraju i pogróżek pod adresem watykańskiej delegacji, przygotowującej pielgrzymkę.
REKLAMA


Watykan powtarzał, że Franciszek nie zamierza rezygnować z przyjazdu do Republiki Środkowoafrykańskiej. Nie wykluczył natomiast niewielkich zmian w programie wizyty, jeśli będą konieczne. Towarzyszyć jej będą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.

Po ceremonii powitania Franciszek złoży wizytę w Pałacu Prezydenckim, gdzie będzie rozmawiał z prezydent Catherine Sambą-Panzą. Później spotka się z przedstawicielami pozostałych władz, do których wygłosi przemówienie.

Następnie papież odwiedzi obóz uchodźców, jeden z pięciu największych znajdujących się w rejonie stołecznym. Jak się podkreśla, obrazuje on dramat ludności kraju, w którym trwa konflikt wewnętrzny o podłożu religijnym.

W obozie w namiotach mieszkają całe rodziny, które uciekły z rejonów walk.

Po południu, po spotkaniu z reprezentantami wspólnot ewangelickich Franciszek uda się do stołecznej katedry, gdzie odprawi mszę. Świątynia ta w minionych latach była miejscem rabunków, schronieniem dla uchodźców, a w maju 2014 roku doszło tam do ataku terrorystycznego, w którym islamscy ekstremiści zamordowali 15 osób.

W miejscu, przywołującym te dramatyczne wydarzenia ostatnich lat papież otworzy Drzwi Święte. Gest ten oznacza inaugurację Roku Świętego. Franciszek dokona go w sercu Afryki, na ponad tydzień przed otwarciem Roku Miłosierdzia w bazylice Świętego Piotra w Watykanie.

Po tej mszy papież wyspowiada grupę młodzieży i weźmie udział w czuwaniu modlitewnym przed katedrą.

Jeszcze w sobotę w Ugandzie dziennikarze pytali rzecznika Watykanu księdza Federico Lombardiego, czy podróż do Bangi dojdzie do skutki,

- Oczywiście, że wszystko jest potwierdzone, nie miałem nigdy co do tego wątpliwości - zapewnił rzecznik. - W tych dniach otrzymywaliśmy tylko bardzo pocieszające informacje - oświadczył ks. Lombardi, odnosząc się do sytuacji w Republice Środkowoafrykańskiej.

Optymizm wyraził również nuncjusz apostolski w tym kraju arcybiskup Franco Coppola. - Po raz pierwszy od trzech lat dzięki wizycie papieża zapanowała zgoda między wszystkimi; chrześcijanami i muzułmanami, przedstawicielami wszystkich opcji politycznych - oświadczył w rozmowie z agencją Misna.

Nuncjusz dodał, że wszyscy widzą w pielgrzymce Franciszka szansę dla kraju po latach wojny. Papież pozostanie w Bangi do poniedziałku.

...

Kolejny kraj. Tym razem umeczony...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:17, 29 Lis 2015    Temat postu:

Papież w Republice Środkowoafrykańskiej: jedność, godność, praca

Papież w Republice Środkowoafrykańskiej: jedność, godność, praca - AFP

Papież Franciszek, który w niedzielę rozpoczął wizytę w Republice Środkowoafrykańskiej powiedział jej władzom, że przybył tam jako „pielgrzym pokoju i apostoł nadziei”. Wskazał słowa klucze do rozwiązania konfliktu w kraju: jedność, godność, praca.

Franciszek odwiedził obóz dla uchodźców, gdzie schronienie znalazły tysiące ludzi, którzy uciekli z rejonów trwającego tam konfliktu zbrojnego.
REKLAMA


Zaraz po przybyciu do stolicy RŚA, Bangi, papież spotkał się z tymczasową prezydent Catherine Sambą-Panzą, a następnie z przedstawicielami wszystkich władz w Palais de la Renaissance.

W wygłoszonym do nich przemówieniu apelował, by unikać pokusy strachu na tle etnicznym, politycznym i religijnym. Trzeba - jak podkreślał - krzewić "jedność w różnorodności".

Z uznaniem wypowiedział się o wysiłkach społeczności międzynarodowej oraz różnych organizacji na rzecz zaprowadzenia pokoju w kraju, pogrążonym w wewnętrznym konflikcie na podłożu religijnym. Prosił o kontynuowanie starań, by doprowadzić do rozbrojenia, zapewnienia pomocy medycznej i "zdrowej administracji", o niesienie pomocy najuboższym i walkę z niedożywieniem.

Franciszek nawiązał też do odpowiedzialności za środowisko. Obywateli, rządzących, wspólnotę międzynarodową i wielkie koncerny przestrzegał przed wyzyskiem zasobów naturalnych i przypomniał, że ich decyzje mają wpływ na całą planetę.

Wyraził pragnienie, by zapowiedziane na najbliższe tygodnie wybory w Republice Środkowoafrykańskiej zapewniły otwarcie nowego rozdziału w historii.

Podczas tego spotkania prezydent Catherine Samba-Panza, adwokatka zaangażowana w obronę praw człowieka, powiedziała papieżowi, że jego wizyta jest "błogosławieństwem z niebios" i wyraziła podziw dla jego odwagi i determinacji.

Po spotkaniu z władzami Franciszek pojechał do obozu dla uchodźców, jednego z kilku znajdujących się w rejonie stołecznym. Witany był tam przez tysiące wiwatujących ludzi, z którymi długo witał się i rozmawiał.

W związku z napięciem w kraju papieskiej wizycie towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, które uwzględniają jednak, jak się zauważa, pragnienie papieża, by być blisko ludzi.

Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi poinformował, że w drodze do siedziby władz w Bangi Franciszek przejechał 4 kilometry w zamkniętym samochodzie i 5 kilometrów w otwartym pojeździe. W ochronę papieża zaangażowani są też żołnierze ONZ

...

Ciezko chory kraj...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy