Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Protesty w marketach!
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:34, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Wyzysk w Biedronce powraca

Związki zawodowe i pracownicy mówią wyraźnie, że mają dosyć sytuacji panującej w Biedronce. Ludzi jest za mało, za kary wystawione przez sanepid potrąca się z im pensji i boją się wyjść na przerwę. Pomimo zgłaszania spraw właścicielowi sklepu - Jeronimo Martins - nic się poprawia - podaje "Głos Wielkopolski".

Sytuacja jest tak zła, że związki zawodowe zapowiadają urządzanie pikiet, jeśli nie dostaną do końca poniedziałku jasnej odpowiedzi od zarządu.

- W jednym ze sklepów kierownik rejonu kazał pracownicy zadzwonić w nocy po męża, żeby rozkręcał z nią regały, bo brakowało pracowników - opowiada gazecie Anna, zatrudniona w Biedronce. - Na zmianie powinno być pięć osób, a często bywa, że są dwie plus kierownik. Trzeba obstawić kasę, wypiekać chleb, latem kroić arbuza, pilnować porządku w sklepie. Jak przychodzi sanepid i wystawia karę, to płaci ją pracownik - dodaje.

Jak podaje "Głos Wielkopolski", Anna pracuje w jednej z poznańskich Biedronek prawie od 20 lat. Obecnie sprawuje funkcję zastępcy kierownika, ale o awans nie zamierza się ubiegać. Podkreśla, że wyżej idą tylko ci, którzy są zdolni do gnębienia innych ludzi. Mówi wręcz wprost, że powraca horror sprzed 10 lat.

Pracownica Biedronki twierdzi, że prawa pracowników są notorycznie łamane i nie wytrzymują oni obciążenia. Często spotykają się z sytuacją, że na zmianie są tylko dwie zamiast pięciu osób.

Maksymalny wyzysk

Związki zawodowe próbują pomóc pracownikom poprzez interwencje w zarządzie Biedronki. Jednak jak podkreśla Jacek Siekierski z WZZ "Sierpień80" głównym problemem jest chęć osiągnięcia maksymalnego zysku najniższym kosztem. - Obsady pracowników na sklepach są za małe, a procedur jest coraz więcej - mówi związkowiec - Pracownik wie, że w każdej chwili może ich odwiedzić tzw. paragoniarz lub tajemniczy klient - dodaje. Do tego wystarczą trzy nagany, aby stracić pracę, a ją można dostać za wszystko: od niewyłożonego towaru po subiektywnie oceniany bałagan.

Życie towarzyskie? Nie dla pracowników Biedronki

Piotr Adamczak, przewodniczący "Solidarności" relacjonuje, że grafiki zatrudnionych zmieniają się nawet 40-60 razy w miesiącu, co powoduje, że nikt nie może zaplanować życia prywatnego. Co więcej, pracownicy nie mają podpisanej umowy z konkretnym sklepem. Dlatego zdarza się, że ktoś pracuje w jednej dzielnicy, a drugiego dnia rano musi stawić się w jeszcze innej.

Zarząd nic nie robi?

Związkowcy twierdzą, że działania Jeronimo Martins są niewystarczające. Wprawdzie firma stworzyła stanowisko dyrektora do spraw pracowniczych, który cztery razy do roku spotyka się z przedstawicielami pracowników, jednak nie przynoszą one żadnej poprawy.

- Na kilkadziesiąt zgłoszonych spraw, poprawiane są te o najmniejszej wadze - mówi Jacek Siekierski dla "GW". I zapowiada: - Wysłaliśmy do zarządu trzecie pismo. Jeśli do poniedziałku, 15 września nie otrzymamy odpowiedzi, zaczniemy organizować pikiety przed sklepami.

...

Niestety ciągle to samo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:02, 03 Paź 2014    Temat postu:

Mieszkańcy protestują przeciwko budowie centrum handlowego Posnania

Mieszkańcy ul. Milczańskiej ponownie blokowali wjazd na teren budowy galerii handlowej Posnania. - Zawsze są takie protesty, gdy budujemy nowe centrum - mówi wiceprezes inwestora.

Mająca 100 tys. metrów kwadratowych galeria Posnania ma być największym centrum handlowym w Wielkopolsce i jednym z największych tego typu obiektów w całym kraju. Budowa rozpoczęła się pod koniec czerwca i potrwa do drugiej połowy 2016 r. Inwestor zbuduje nie tylko galerie handlową, ale też cały układ drogowy w okolicach ronda Rataje o wartości 80 mln zł.

- Zbudujemy m.in. nowy pas ruchu na ul. Jana Pawła II od ronda Rataje aż do Śródki, co powinno znacząco odblokować korki na rondzie Rataje - zapowiada Maciej Wróblewski, wiceprezes firmy Apsys Polska, która buduje Posnanię.

Inwestycja zakłada także budowę czterech kilometrów ścieżek rowerowych i szerokiego traktu prowadzącego od ronda Rataje do głównego wejścia galerii. Wokół ma pojawić się mała architektura i mnóstwo zieleni. W galerii pracę ma znaleźć około trzech tysięcy osób, a obiekt ma generować obroty 1,2 mld zł rocznie.

Po oddaniu do użytku galerii Poznań stanie się liderem, jeśli chodzi o przypadającą na jednego mieszkańca powierzchnię galerii handlowych.

- Nie ma jednak ryzyka przesycenia rynku centrami handlowymi, ponieważ nadal ten współczynnik będzie niższy od tego, jakie mają państwa zachodniej Europy - zapewnia dr hab. Jan Mikołajczyk, specjalista ds. rozwoju sektora handlu w Polsce, pracujący na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. - Na pewno jednak powstanie Posnanii w jakimś stopniu odbije się na obrotach Galerii Malta, a zwłaszcza na Kinepolis. Wielu mieszkańców Rataj zapewne będzie miało bliżej do kina w Posnanii - dodaje.

Budowa obiektu nie podoba się jednak nie tylko konkurentom, ale także mieszkańcom ul. Milczańskiej. Obawiają się, że po otwarciu Posnanii ich ulica stanie się jedną z głównych ulic dojazdowych dla klientów galerii. W proteście co kilka dni próbują blokować wjazd na budowę ciężarówek. Kolejna z takich demonstracji odbyła się w środę rano.

Przedstawiciele inwestora przyznają, że problem jest im znany, ale nie sprawiają wrażenia, jakby protesty mieszkańców robiły na nich większe wrażenie.

- Zbudowaliśmy już wiele centrów handlowych w Polsce i zawsze były jakieś protesty. Prawdę mówiąc, czułbym się lekceważony, gdyby teraz takich protestów nie było - mówi Maciej Wróblewski.

Zdaniem inwestora obawy mieszkańców są bezpodstawne, bo z jego analiz wynika, że ulica Milczańska wcale nie będzie najwygodniejszą drogą dojazdową do galerii i kierowcy raczej wybiorą inne ulice.

- Poza tym organizowaliśmy już trzy spotkania z mieszkańcami i uwzględniliśmy ich uwagi, np. to, żeby przejścia dla pieszych były wyniesione ponad jezdnię, zakaz wjazdu ciężarówek powyżej 5 ton itd. - zapewnia wiceprezes Apsys Polska. - Rozumiemy obiekcje mieszkańców i przeanalizujemy proponowane przez nich rozwiązanie, ale trzeba pamiętać, że należy sprawdzić, jak ono wpłynie na cały układ komunikacyjny w tym rejonie miasta. Na pewno zorganizujemy jeszcze w tej sprawie spotkanie z mieszkańcami - dodaje.

Wróblewski zapewnia też, że protesty mieszkańców nie wpływają na przebieg prac budowlanych, które na razie realizowane są zgodnie z planem.

...

Niestety halas to problem cywilizacji ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:55, 07 Paź 2014    Temat postu:

Pracownicy hipermarketów pikietowali przed Sejmem

Związkowcy sekcji handlu NSZZ "Solidarność" i pracownicy skle­pów wielkopowierzchniowych we wtorek manifestowali przed Sejmem; u marszałka Radosława Sikorskiego złożyli petycję. Do­magają się w niej m.​in. wyższych płac, zwracają uwagę na cięż­kie warunki pracy.

- Domagamy się, żeby w Polsce zmieniono prawo, żeby dostrzeżo­no kobiety, które stanowią 72 procent pracowników sektora han­dlu, które bardzo ciężko pracują, niejednokrotnie za najniższą krajową pensję. W wielu wypadkach są to umowy na czas określo­ny i niepełny wymiar pracy - powiedział Alfred Bujara, przewod­niczący sekretariatu banków, handlu i ubezpieczeń NSZZ "Soli­darność" podczas konferencji prasowej w Sejmie.

- Trudno jest za to wyżyć. To są urągające warunki, mamy warun­ki dużo gorsze niż na zachodzie. To nam zafundowały przede wszystkim sieci handlowe, które swoich pracowników w krajach macierzystych traktują inaczej - dodał.

W petycji związkowcy przedstawili swoje postulaty m.​in. żąda­nie ustanowienia komisji ds. dialogu branżowego. "Na szczeblu krajowym związki nie mają partnera do rozmowy, zrzeszenia pracodawców handlu. To jest karygodne" - zaznaczył Bujara.

W petycji zwracają m.​in. uwagę na ciężkie warunki pracy, szcze­gólnie dla kobiet. - Warunki pracy w hipermarketach i supermar­ketach się znacznie pogarszają. W ciągu 7 lat zatrudnienie spa­dło od 40 do 60 procent. Dzisiaj jeden pracownik wykonuje dwa razy więcej czynności niż dawniej - podkreślił Bujara.

Inne postulaty związkowców to: wzmożona, kompleksowa kon­trola hipermarketów przez Państwową Inspekcję Pracy, a także, aby sieci handlowe w Polsce zostały opodatkowane.

...

Jak najbardziej !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:56, 08 Lis 2014    Temat postu:

Personel sklepów Lidla w Walii nie może mówić po walijsku

Towarzystwo Krzewienia Języka Walijskiego skrytykowało zakaz mówienia innymi językami niż angielskim w sieci sklepów Lidla, zarówno między pracownikami, jak i w kontaktach z klientami. Do kontrowersji ma ustosunkować się pełnomocnik ds. języka walijskiego.

Przewodniczący Towarzystwa Jamie Bevan powiedział stacji telewizyjnej BBC Wales, że zakaz jest nielegalny, ponieważ walijski jest uznanym przez prawo drugim językiem Walii.

Wcześniej przeciwko tej korporacyjnej polityce, w związku z zakazem mówienia po polsku, wydanym polskiemu personelowi w szkockim Kirkaldy, protestowała ambasada RP w Londynie.

Lidl dopuszcza możliwość posługiwania się walijskim tylko wówczas, gdy klient w ogóle nie mówi po angielsku. Od 2011 r. walijski - należący do grupy języków celtyckich - jest prawnie zrównany z angielskim, choć oficjalnym językiem na terenie Walii jest angielski. W ostatnim spisie ludności z 2011 r. blisko trzy czwarte mieszkańców Walii na ogólną liczbę 3,1 mln stwierdziło, że nie zna walijskiego. Ok. 15 proc. Walijczyków potrafi w nim mówić, pisać i czytać. W Walii są dwujęzyczne szkoły, audycje radiowe i telewizyjne oraz znaki drogowe.

- Lidl chce dopilnować, by wszyscy jego pracownicy mówili z klientami po angielsku, bez względu na ich język macierzysty. Celem jest sytuacja, w której wszystkim jest wygodnie i nikt nie czuje się wykluczony – stwierdziła rzeczniczka Lidla.

- Nie oznacza to oczywiście, że personel odmówi obsługi klienta nieznającego w ogóle angielskiego. W takiej sytuacji będzie z nim mówił w jego macierzystym języku – dodała w wypowiedzi dla portalu BBC Wales.

Do kontrowersji ma się ustosunkować oficjalnie pełnomocnik ds. języka walijskiego, którego rolą jest promowanie i upowszechnianie języka, a także dopilnowanie, by był traktowany na równi z angielskim.

Lidl obok Aldi i Asdy należy do najprężniejszych sieci supermarketów na brytyjskim rynku detalicznego handlu żywnością.

...

Zakazy i zakazy . A dlaczego nie ma zakazu Lidla w Polsce ? Co to za niby dobro od nich dla Polski ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:21, 14 Lut 2015    Temat postu:

Lidl łamał prawo pracy? Sieć broni się: „To incydenty”

NSZZ „Solidarność” złożyła do Państwowej Inspekcji Pracy doniesienie na łamanie prawa pracy w sklepach Lidla. Kontrola dwóch sklepów faktycznie wykazała nieprawidłowości. Lidl broni się twierdząc, że natychmiast poprawił sytuację i kontratakuje zarzucając związkowców, że sami łamią prawo.

Lidl od dawna ma na pieńku ze związkami zawodowymi. Wzajemnym stosunkom nie pomogło zwolnienie działaczki związkowej (sąd jeszcze nie rozstrzygnął, czy było to zgodne z prawem), więc prowadzona różnymi sposobami walka trwa. Jednym z jej elementów było złożenie przez „S” doniesienia na łamanie prawa pracy w sklepach Lidla.

Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy wykazała, że w dwóch sklepach sieci wielokrotnie łamano przepisy. Naruszenia dotyczyły zatrudniania pracowników ponad przeciętne 5 dni w tygodniu, nieprawidłowego sporządzania harmonogramu pracy, a także nieprzestrzegania przepisów BHP. W związku z nieprawidłowościami PIP nakazała odpowiednie zmiany oraz zapowiedziała ponowne kontrole w 2015 roku. O wynikach działań kontrolnych inspektorów z satysfakcją informowali media działacze „Solidarności”.

Lidl, zapytany przez Wirtualną Polskę o tę sprawę wyjaśnił, że kontrola dotyczyła dwóch sklepów w Łodzi. Sieć nie ukrywa, że faktycznie stwierdzono w nich nieprawidłowości. Broni się jednak przed zarzutami podnoszonymi często przez związkowców, że naruszenia przepisów to efekt świadomej polityki firmy.

- Po otrzymaniu raportów z kontroli niezwłocznie podjęliśmy działania mające na celu weryfikację i ewentualne wyeliminowanie wszelkich sytuacji, do których Państwowa Inspekcja Pracy wniosła zastrzeżenia, a które miały charakter incydentalny. Wyjaśniamy także, że część decyzji wydanych wobec Lidl po kontroli zostało następnie uchylonych przez organ nadrzędny Inspekcji Pracy, a postępowanie w tym zakresie zostało umorzone – powiedziała WP Patrycja Kamińska z Biura Prasowego Lidl Polska.

Sieć kontratakuje także, przypominając sprawę zatrudniania przez centralę NSZZ „Solidarność” pracowników z naruszeniem prawa pracy. Centrala związku angażowała ludzi w oparciu o umowy cywilnoprawne, choć powinny były to być umowy o pracę. Lidl zapewnia jednak, ze wierzy, iż przypadki tego typu w centrali związku także miały charakter incydentalny.

- Tak rażące błędy w stosowaniu przepisów pracy przez organizację powołaną do ochrony pracowników mogą jedynie dziwić, szczególnie w świetle faktu, że współpracują z tą organizacją wybitni znawcy i praktycy prawa pracy. Wierzymy, że działania te nie były zamierzone przez NSZZ „Solidarność” i zostały już skutecznie wyeliminowane, tak aby nie podważać wiarygodności Związku Zawodowego „Solidarność” – czytamy w komunikacie prasowym Lidl Polska dotyczącym nieprawidłowości w działaniach Związku.

Lidl zapewnił Wirtualną Polskę, że wszelkie przypadki naruszenia przepisów prawa pracy są w tej sieci incydentalne, a spółka dokłada starań, aby do nich nie dochodziło.

...

To wszystko wina schladzania . Gdyby praca byla nikt by sie nke meczyl .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:13, 12 Maj 2015    Temat postu:

Głodowe stawki za pracę
Justyna Sobolak

Helena pracowała w hipermarkecie za 5,50 zł za godzinę. Katarzyna sprzedaje w sklepie odzieżowym. Zarabia 4 zł na godzinę. To jeszcze nic. W Łodzi za wykładanie towaru jedna z firm oferowała 1 zł za godzinę… brutto.

Płaca minimalna w Polsce wynosi obecnie 1750 zł brutto. Na rękę pracownicy zatrudnieni na umowę o pracę ze stawką minimalną dostają 1286 zł. Za godzinę pracy wychodzi nieco ponad 10 zł. Te zasady nie obowiązują jednak przy umowach cywilnoprawnych. Na tzw. umowach śmieciowych pracuje się w Polsce za głodowe stawki. Rekord padł w Łodzi. W tamtejszym powiatowym urzędzie pracy pojawiła się oferta, w której za wykładanie towaru oferowano 1 zł za godzinę… brutto! Przy 40-godzinym tygodniu pracy daje to… 120 zł miesięcznie.

Ciężki kawałek chleba

Katarzyna mieszka w Małopolsce. Pracuje w sklepie odzieżowym na umowę zlecenie. Za godzinę pracy dostaje 4 zł. – Pracuję po 8-9 godzin, od poniedziałku do soboty za 4 zł na godzinę. Może się komuś wydawać, że taka praca nie wymaga w ogóle żadnego większego wysiłku. Jednak to błędne przekonanie. Jestem odpowiedzialna za prace porządkowe w sklepie, tzn.: sprzątanie, mycie podłóg, odkurzanie, układanie towaru, itd. Codziennie muszę dźwigać ciężkie kartony z ubraniami. Czasami jednorazowo przy dostawie otrzymujemy np. 800 szt. bluzek, 200 par butów, 800 rajstop... – mówi. Na lepiej płatną pracę nie ma szans. – Stawki płacowe w mojej okolicy oscylują wokół 6-7 zł za godzinę, jednak nie udało mi się jeszcze dostać takiej pracy. Wcześniej udało mi się popracować trochę przy sprzątaniu na produkcji, jednak tamtejsze wynagrodzenie było jeszcze niższe – 3,50 zł za godzinę. Sklep, w którym pracuję obecnie, funkcjonuje od 11 (!) lat i przez ten czas ani razu stawka godzinowa dla umowy zlecenia nie została podniesiona – mówi.

Brak perspektyw

Na tak niskie wynagrodzenie godzi się z braku lepszych perspektyw. – To nie jest moja pierwsza praca, zazwyczaj po utracie jednej, szukałam kolejnej kilka miesięcy.... Oczywiście bez prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Pracodawcy nie podnoszą stawek, bo skoro są ludzie chętni pracować za tak marne pieniądze, to po co to robić... Tylko ci, którzy się godzą, często nie mają wyjścia. Jeśli ktoś jest w naprawdę ciężkiej sytuacji, to pójdzie pracować nawet i za 4 zł. Trudno jest znaleźć ofertę za godne pieniądze, tym bardziej, jeśli tak jak ja, nie ma się wykształcenia wyższego. Chociaż z rozmów ze znajomymi wiem, że po studiach nie jest wcale lepiej. Moi studiujący koledzy pracują często w upokarzających warunkach, bez umowy, byle tylko zarobić na życie i studia. Chociaż to groszowe wynagrodzenie nieraz i na to nie wystarcza. Ci, którzy ukończyli już studia najczęściej wyjeżdżają za pracą za granicę – mówi.

5,50 na kasie

Za głodowe stawki pracowała również Helena. W hipermarkecie jako kasjerka zarabiała… 5,50 zł na godzinę. – Pracowałam na stanowisku kasjerki na umowę zlecenie przez prawie dwa lata za kwotę 5,50 zł na godzinę. Byłam zatrudniona przez agencję pracy tymczasowej. Oczywiście wszelkie różnice na minusie odciągano z wpłaty. Było ciężko. Praca kasjera to nie tylko kasowanie produktów. To praca odpowiedzialna, stresująca, częściowo fizyczna. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, należy pilnować, czy klient nie podmienił towaru, nie ukradł czegoś, przeprowadzać kontrolę wózka, prawidłowo nabić towar, co przy częstych kombinacjach klientów nie jest wcale łatwe, niejednokrotnie promować produkty sklepu, utrzymywać czystość na stanowisku pracy, być skoncentrowanym, aby nie popełniać pomyłek. Płacenie 5,50 zł za taką pracę jest wyzyskiem – mówi.

To wyzysk!

Helena, tak jak Katarzyna, na takie stawki godziła się z braku lepszych perspektyw. – Moja agencja płaciła i tak wtedy najlepiej ze wszystkich, gdyż mieliśmy 5,50, a w innych było 5 zł lub w jednej nawet 4 zł za godzinę... Bywałam również kilkakrotnie na inwentaryzacjach za takie głodowe stawki. Przy takim wynagrodzeniu trzeba przepracować wiele godzin, aby zarobić na życie. To wyzysk! Płacenie 5 zł na godzinę nie powinno mieć miejsca. Ale ma! I sądzę niestety, że będzie miało nadal, zwłaszcza w mniejszych miastach, bo jak ludzie potrzebuję pieniędzy na życie, to pójdą do takiej pracy, jaką dają. I wielu z nich nie ma możliwości wybrzydzania czy szukania długo lepiej płatnej pracy. A pracodawcy to wykorzystują – mówi Helena.
W ochronie najgorzej

Ewa nie dziwi się tym stawkom. Jeszcze do niedawna pracowała w hotelu, w którym takie kwoty oferowane były kelnerkom i pomocy kuchennej. Gorzej, jak twierdzi, jest w ochronie. Osobiście zna chłopaka, który pracuje w supermarkecie za 2,4 zł za godzinę. – Haruje jak wół na zleceniu za 2,4 zł. Jest to młody chłopak, nie ma jakiś większych zobowiązań, ale uważam, że w ten sposób nie da się normalnie funkcjonować... – twierdzi. Rzeczywiście, ochrona to jeden z najgorzej opłacanych sektorów w naszym kraju. Potwierdzają to urzędy pracy, do których wpływają tego typu oferty od pracodawców. – Do naszego PUP trafiły trzy oferty ze stawkami w granicach od 2-4 zł za godzinę. Pochodziły z jednej firmy i dotyczyły pracy w ochronie jako dozorca mienia. Były to oferty pracy na umowy cywilnoprawne i nie były w świetle prawa ofertami pracy odpowiednimi. Z tego powodu nie były przedstawiane osobom poszukującym pracy jako obowiązkowe. Wiemy również, że w ochronie takie lub podobne stawki są proponowane na przykład emerytom – mówi Danuta Zalewska z Powiatowego Urzędu Pracy w Zabrzu.

Łódzki rekord

Sygnały o głodowych stawkach za pracę docierają każdego roku do Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Niestety mamy wiele doniesień o głodowych stawkach za pracę. Rekordowo niska była oferta pracy 1 zł brutto za godzinę, która pojawiła się w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łodzi, czyli w publicznych służbach zatrudnienia nadzorowanych przez ministra pracy i polityki społecznej. Doszły do nas informacje o wielu ofertach 2-5 zł za godzinę pracy. Tego typu skandaliczne stawki dotyczą przede wszystkim znacznej części pracowników ochrony, którzy nie tylko są zatrudnieni na śmieciówkach, ale też otrzymują bardzo niskie wynagrodzenia. Podobnie niskie płace zarabiają osoby roznoszące ulotki, jak też część pracowników zatrudnionych w gastronomii. Warto też pamiętać, że duża część młodych ludzi pracuje w ramach darmowych staży, a więc nie otrzymuje żadnych pieniędzy za swoją ciężką pracę. Niestety rząd lekceważy kolejne wnioski Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych o wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej i ograniczenie darmowych staży – informuje Piotr Szumlewicz, ekspert OPZZ.

Praca nie chroni przed ubóstwem

Liczba osób, pracujących za głodowe stawki jest trudna do oszacowania. Z ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że osób otrzymujących wynagrodzenie brutto nieprzekraczające minimalnej krajowej jest obecnie 1,3 mln, a blisko 1,4 mln Polaków pracuje w oparciu o umowy śmieciowe. Najgorzej pracowników wynagradzają pracodawcy z sektora handlu, napraw pojazdów, zakwaterowania i gastronomii. – Jeżeli do liczby 1,3 mln osób, podawanej przez GUS, dodamy pracowników zatrudnionych w ramach staży czy wolontariatu, okaże się, że dochody znacznej części polskich pracowników nie wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Trudno się w tym kontekście dziwić, że blisko 15 proc. osób pracujących żyje w biedzie. Innymi słowy, praca nie chroni przed ubóstwem. Polska płaca minimalna wynosi 1750 zł brutto, czyli 10,5 zł za godzinę. Osoby zatrudnione w ramach umów zleceń zarabiają często jeszcze niższe stawki. Tymczasem Niemcy niedawno wprowadziły minimalną płacę godzinową na poziomie 35 zł, we Francji czy Irlandii jest ona jeszcze wyższa.

...

Macie schladzanie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:08, 14 Cze 2015    Temat postu:

Czy "Żabka" łamie prawo, otwierając sklepy w święta? PIH chce zaostrzenia przepisów

Czy "Żabka" łamie prawo, otwierając sklepy w święta? PIH chce zaostrzenia przepisów - Shutterstock

Polska Izba Handlu twierdzi, że sieć sklepów "Żabka" obchodzi prawo, otwierając sklepy w dni świąteczne. Instytucja chce zaapelować do posłów, by całkowicie zakazali handlu w święta - informuje portal Money.pl.

Przedstawiciele sieci handlowej twierdzą, że decyzję o otwarciu sklepu w święta podejmują indywidualnie ajenci i zazwyczaj to oni stają za ladą sklepu w wolne dni.
REKLAMA


Prawo daje również możliwość najęcia w dni świąteczne pracownika na umowę-zlecenie. Wtedy może on pracować w sklepie w święta. Z tego właśnie przepisu korzystają właściciele sklepów "Żabka", którzy według Polskiej Izby Handlu, na jeden dzień podpisują umowy cywilnoprawne ze swoimi etatowymi pracownikami - twierdzi portal Money.pl.

Prawnicy twierdzą, że takie działanie jest zgodne z prawem, podkreślają jednak, że najistotniejsza jest treść danej umowy.

Jak informuje Money.pl, przedstawiciele PIH chcieliby zaostrzenia prawa w tej kwestii, ponieważ kary za tego typu działania nie są wysokie, a sklep w świątecnzym dniu nie ma konkurencji. Mandat może wynieść do 2 tys. zł, a gdy sytuacja się powtórzy 5 tys. zł.

Państwowa Izba Handlu prowadzi konsultacje prawne i chce apelować do parlamentarzystów o zaostrzenie prawa tak, aby nikt nie mógł prowadzić handlu w dni świąteczne - informuje portal.

...


Bestie ale to wy tam chodzicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:40, 19 Sie 2015    Temat postu:

Odważna decyzja supermarketu. "Nasi pracownicy niedzielę będą spędzać z rodzinami"

Kołobrzeg: odważna decyzja supermarketu. "Nasi pracownicy niedzielę będą spędzać z rodzinami" - Paweł Klimek / Onet

Właściciele jednego ze sklepów zdecydowali o zamknięciu go w niedzielę, by pracownicy mogli spędzać czas z rodziną. Sprawę opisuje "Metrocafe".

"Drodzy klienci. Od września w niedzielę sklep będzie nieczynny. Nasi pracownicy niedzielę będą spędzać z rodzinami. Zapraszamy na zakupy weekendowe w piątki i soboty. SUKCES. Supermarket" - taką tablicę umieścili przed wejściem właściciele jednego z supermarketów w Kołobrzegu.
REKLAMA


- To nie jest decyzja polityczna. Skłonili nas do tego nasi stali klienci. Od kilku lat obserwujemy, że jest ich znacznie mniej w niedzielę. I tym spowodowana jest ta decyzja. Poza tym tak jak nasi pracownicy jesteśmy ludźmi i cieszymy się, że tego dnia będziemy mogli zostać w domu - tłumaczy w rozmowie z "Metrocafe" Monika Gołaś.

Właściciele sklepu zapewniają również, że taka decyzja nie spowoduje zwolnień.

- Jako konsument doceniam to, że mogę zrobić zakupy w niedzielę, ale rozumiem też, że pracownicy powinni ten dzień spędzać z rodzinami. Do mnie te argumenty przemawiają. Nie sądzę jednak, że inne sklepy w mieście zdecydują się na podobny krok- mówi "Metrocafe" Michał Kujaczyński, rzecznik Urzędu Miasta w Kołobrzegu.

Zdjęcie plakatu z informacją o zamknięciu sklepu w niedzielę szybko obiegło media społecznościowe. Jest szeroko komentowane i udostępniane na Facebooku. Internauci chwalą decyzję właścicieli sklepu.

...

To co jest norma to tu wielkie osiagniecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:51, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Sieci handlowe nie płacą na czas


Przez pierwsze trzy miesiące roku 70 proc. faktur wystawianych przez dostawców sieciom handlowym było regulowane w terminie. To o około 10 proc. mniej niż w tym samym okresie 2014 roku. – W całej branży bardzo spadła moralność płatnicza, czyli wywiązywanie się ze zobowiązań wobec dostawców – mówi Robert Kremser, dyrektor ds. rozwoju w firmie Bisnode Polska. – Wyjątkiem są sklepy osiedlowe, gdzie parametry te nie uległy pogorszeniu.

Zdaniem eksportów, powodem opóźnień nie są problemy finansowe sieci, bo ich kondycja jest stabilna, lecz raczej nasycenie rynku oraz szybko rosnąca konkurencja.
!!!
~prawda o dojeniu dostawców : Najciekawsze w tym złodziejskim systemie jest to że sieci obracają głownie pieniędzmi swoich dostawców bo towar biorą jak gdyby w komis.
Jednak jest to system znacznie gorszy od komisu gdyż w komisie właściciel sprzedanego towaru ma prawo odebrać natychmiast po sprzedaży towaru. W sieciach handlowych natomiast za towar płacą najczęściej po miesiącu.
Kilka lat temu otwierali u nas jeden ze sklepów angielskiej sieci. Ogłosili przetarg na dostawę m.in pieczywa. W przetargu brał udział mój kuzyn - właściciel dużej piekarni. Wyszczególnione były tam warunki - ilość, asortyment, dostarczenie do sklepu we własnym zakresie, odbiór na swój koszt niesprzedanego w poprzednim dniu pieczywa... Najciekawsze było jednak na końcu: ... płatność po miesiącu od dostawy. Czyli w praktyce wyglądało by to ta że sklep płacił by za pieczywo z miesięcznym poślizgiem. Innymi słowy piekarnia musiała by pozwolić na to aby sklep obracał pieniędzmi piekarni, sumą wielkości miesięcznego obrotu brutto pieczywem.
Podobne warunki były też dla dostawców warzyw i owoców. Można się tylko domyślać że inni dostawcy muszą spełniać takie same warunki.
Ale skoro prawo na to pozwala to dlaczego nie_

~iyhg : Nie placa bo moga. Bo tak Polska chroni swoje firmy. Terminy platnosci po 120 i wiecej dni. Leroy Merlin np tak placi swoim dostawcom. Co wiecej w kazdej chwili moze powiedziec swoim dostawcom by zabrali towar ze sklepow na swoj koszt. Czesto w stanie nie nadajacym sie do dalszej sprzedazy. Takze "gwarancje" marketow to towar wysylany do dostawcy - nikt nie wnika czy gwarancja jest uzasadniona. Zwracany jest czesto towar ktory jest sprawny.

~Jasiek : Powinna być jak najszybciej wprowadzona centralna ewidencja faktur VAT. Nie płacisz - nie odliczasz. Przeciągasz zapłatę - witasz się z inspektorem skarbowym. Obrót gospodarczy uzdrowi się w 2 miesiące. Śmieci pójdą do śmieci, a wartościowe podmioty gospodarcze, czyt. uczciwe same się obronią. Żegnajcie wielkie sieci handlowe. Bye-bye ...

...

Jak Polska jest niszczona... KOSZMAR!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:15, 15 Gru 2015    Temat postu:

Protest pracowników Biedronki. Chcą lepszego traktowania i wyższych pensji
Wtorek, 15 grudnia 2015, źródło:IAR, SOK, IAR
fot.Eastnews / Beata Zawrzel/REPORTER/Eastnews
Chcą godnie żyć, dlatego przyjechali do Warszawy protestować. Pracownicy Biedronki demonstrowali swoje niezadowolenie przed centralą firmy Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci, w której są zatrudnieni. Przyjechali z różnych stron Polski.


Protest zorganizowała zakładowa "Solidarność". Reprezentujący ją Piotr Adamczak przekazał zarządowi petycję z postulatami. Wśród nich znalazły się te nawołujące do negocjacji w sprawie podwyżek płac na przyszły rok oraz do zmiany regulaminu wynagradzania.



Wskazano też na konieczność zwiększenia zatrudnienia w sklepach Biedronka. - Daliśmy trzydzieści dni na podjęcie dialogu i negocjacji. Jeżeli ten termin zostanie przekroczony, mamy jeszcze inne narzędzia, które możemy wykorzystać, jak np. wejście w spór zbiorowy o warunki płacy - mówił.

Zarząd firmy Jeronimo Martins Polska przekazał Informacyjnej Agencji Radiowej, że potrzebuje czasu na zapoznanie się z postulatami. O swoich dalszych krokach w pierwszej kolejności poinformuje organizatorów dzisiejszego protestu, czyli związkowców.

Sieć sklepów Biedronka przechodzi ostatnio burzliwy czas. W zeszłym tygodniu ze spółki Jeronimo Martins odszedł odpowiedzialny za sukces Biedronki Pedro Pereira da Silva. Na stanowisku szefa dyrektora generalnego sieci zastąpi go Luis Araujo. To dotychczasowy szef supermarketów Pingo Doce, także należących do Jeronimo Martins.

...

Popieramy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:40, 05 Kwi 2017    Temat postu:

Pracownik Biedronki z 22-letnim stażem zdradza prawdę o "podwyżkach"
2 godziny temu Kraj


Zdaniem Piotra Adamczaka, przewodniczącego NSSZ Solidarność w Biedronce, w przypadku jego pracodawcy informacje o podwyżkach mają wymiar PR-owy. W rzeczywistości jedyną grupą, która realnie je odczuje, są zastępcy kierowników.



Adamczak zauważa, że z informacji prasowych wynika, że minimalna płaca kasjera-sprzedawcy została od kwietnia podniesiona do poziomu 2450 zł brutto.



– W rzeczywistości 350 zł z tej kwoty to nagroda za 100 proc. frekwencji w danym miesiącu. Nie jest to więc podwyżka zasadniczego wynagrodzenia. Znaczna część pracowników naszej firmy to matki wychowujące małe dzieci. Dla nich ta nagroda będzie często nieosiągalna – wyjaśnia.



W ten sposób dzień absencji wiąże się w Biedronce z utratą dniówki równej dziennemu wynagrodzeniu doświadczonego programisty. Aż strach chorować.


"Starszych pracowników nie doceniają"



W dodatku firma obcięła pracownikom tzw. „stażowe”, miesięcznie od 60 zł w górę. Te kończy się dzisiaj na 3 latach.



– Starszych stażem pracowników nikt nie docenił. A to fundament naszej firmy – utyskuje Adamczak.



Wcześniej dodatek za staż był wypłacany również po 5 i 10 latach.



– Dużo osób szuka nowej pracy. Nawet wczoraj byłem na spotkaniu, na którym doświadczeni pracownicy opowiadali, że chcą składać wymówienia. Czują się zmęczeni i wypaleni – dodaje związkowiec.


Podobnie w Lildu



Podobnie z zatrudnieniem ma się sytuacja w Lidlu, który zapobiegliwie związkom zawodowym ukręcił głowę jeszcze w 2015 roku.



Na forach, w komentarzach, czy choćby serwisie GoWork wszędzie pojawia się ta sama śpiewka – gros pracowników sieci nie pracuje w pełnym wymiarze godzin. Kwoty, którymi Lidl rzuca w swoich komunikatach, są więc dla dużej grupy kasjerów kompletnie nieosiągalne.

– Pensja 2850 brutto – składki daje netto około 2000 zł i teraz 3/4 etatu z tej kwoty to około 1450 zł netto – wylicza jeden ze zbulwersowanych internautów.

– Nie ma ludzi, bo pensje nie są konkurencyjne. Gdy zachęcamy ludzi do przyjścia do Biedronki, to wszyscy śmieją nam się w twarz. Słyszę: „Nigdy w życiu” – opowiada Adamczak.
Następne newsy »
Dodał(a): fastcake

...

Trzeba wiedziec jak to jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:27, 06 Kwi 2017    Temat postu:

Strajk w Biedronce? Kasjerzy chcą wyższych pensji. Związki grożą sporem zbiorowymFot. Mariusz Gaczyński/Eastnews


"Solidarność" chce wejść w spór zbiorowy z Biedronką - dowiedział się WP money. Według związkowców sieć oferuje zbyt niskie wynagrodzenia, nie chce prowadzić ze związkowcami dialogu, a pracownicy są przeciążeni nadmiarem obowiązków. Biedronka twierdzi, że - mimo licznych spotkań ze związkowcami - dotąd nikt jej o takim rozwiązaniu nie informował. Kasjerzy już planują strajk. 2 maja chcą brać urlopy na żądanie.

- Chcemy wejść w spór zbiorowy. Jego wprowadzenie możliwe byłoby w tym lub przyszłym miesiącu. Mamy już dość pijarowskich sztuczek i zwodzenia nas podwyżkami, których tak naprawdę nie ma - mówi WP money Piotr Adamczak, szef NSZZ "Solidarność" w Biedronce.

Innym organizacjom związkowym ten pomysł się podoba.

- To kwestia dogadania się z "Solidarnością", ale jesteśmy na tak. Widzimy sporo powodów, by w ten sposób zaprotestować - mówi nam Rafał Nitkowski z Sierpnia'80.

- Oczywiście popieramy działania "Solidarności", gdyż jako związek jesteśmy ponad podziałami w sprawach istotnych dla pracowników - odpowiada Robert Jacyno z "Solidarności'80".

Najmniej skore do strajku są Niezależne Samorządne Związki Zawodowe Pracowników JMP S.A - "Biedronka". Ich szef, Jarosław Lewiński, twierdzi, że pierwsze raz słyszy o takiej inicjatywie, więc trudno mu się do pomysłu odnieść. A decyzje w takich sprawach w jego organizacji podejmuje się kolegialnie.

- Nie wiem jednak, czy jest sens. Część naszych postulatów zostało uwzględnionych. Biedronka jest twardym graczem w negocjacjach, ale wolimy chyba dalej rozmawiać niż stosować rozwiązania siłowe - mówi Lewiński.
Podwyżki w Biedronce. Chcą co najmniej 2 tys. zł na rękę

Czym jest spór zbiorowy? To wyrażenie sprzeciwu pracowników wobec tego co robi pracodawca i pierwszy krok do podjęcia strajku. Związkowcy będą musieli w nim przekazać swoje uwagi i postulaty, a Biedronka - rozpocząć z nimi negocjacje. Jeśli obie strony nie dojdą do porozumienia, pracownicy mogą zorganizować strajk ostrzegawczy (np. nie będą wykładać towaru na półki lub obsługiwać klientów). A jeśli i to nie pomoże, także stały protest.

Związkowcy w Biedronce mają w zasadzie te same postulaty. Podstawowy to pensja kasjera, która nie może być niższa niż 2 tys. zł na rękę plus premie. Ostatnie podwyżki "Solidarność" nazwała pijarową sztuczką, bo zamiast podnieść pensje zasadniczą, sieć z 200 do 350 zł zwiększyła dodatek za obecność w pracy. Biedronka broni się, że w ostatnim roku przysługiwała ona aż 80 proc. pracowników.

- Gdy pytaliśmy skąd taka decyzja, powiedziano nam, że to wina niepewności związanej z podatkiem handlowym oraz wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę - mówi Adamczak.

Twierdzi też, że sieć nie prowadzi ze związkami dialogu. Ma wprawdzie dochodzić do częstych spotkań w ramach Rady Dialogu Społecznego, ale nic z nich nie wynika. Na przykład związkowcy chcą, by pracownikom zatrudnionym już kilka lat, którzy związali się z firmą, przysługiwały specjalne dodatki stażowe. Dziś kasjer pracujący trzy lata dostaje tyle samo, co mający 15-letnie doświadczenie.

- Jest też olbrzymi problem z pozyskaniem pracowników. Już nawet kierownicy regionalni przychodzą do mnie i się żalą. W niektórych miejscach, szczególnie tam gdzie powstały ostatnio duże fabryki lub magazyn, ludzie masowo się zwalniają - dodaje Adamczak.

Przytakuje mu Jarosław Lewiński, który także widzi problem zbytniego obłożenia już zatrudnionych pracą z powodu małej liczby pracowników. Rafał Nitkowski dodaje, że problem dotyczy nie tylko dużych miast, ale także terenów przygranicznych.

- Ludzie zwalniają się i idą pracować w Czechach - przyznaje.
Biedronka nie słyszała o sporze zbiorowym

Związkowcy chcą też układu zbiorowego, czyli porozumienia z Biedronką, które regulowałoby kwestie negocjacji wynagrodzeń, urlopów, świadczeń socjalnych czy traktowania związków zawodowych. Piotr Adamczak mówi, że choć propozycję w tej sprawie wysłano już w 2012 r., to od pięciu lat nie udało się sprawy zamknąć. Jak mówi, to akurat problem nie tylko Biedronki, ale całego polskiego handlu.

Firma Jeronimo Martins Polska, czyli właściciel dyskontu, w odpowiedzi na nasze pytania stwierdza, że informacją o planowanym sporze zbiorowym jest zaskoczona.

- Nie mamy takich informacji – na żadnym ze spotkań z organizacjami związkowymi, które odbyły się w ciągu ostatnich miesięcy, nie informowano nas o takich planach - przekazało WP money biuro prasowe.

Biedronka tłumaczy też, że "wsłuchuje się w głosy strony społecznej i prowadzi ciągły i otwarty dialog z organizacjami związkowymi". Nie odpowiedziano na nasze pytanie, dlaczego nie udało się wypracować układu zbiorowego, ale firma zapewnia, że podpisuje umowy z każdym związkiem zawodowym.

- Pierwsze porozumienie o współpracy ze związkami zawodowymi zawarliśmy już w 2011 r. W 2015 r. podpisaliśmy trójstronne porozumienie z dwiema największymi organizacjami związkowymi – KZ NSZZ „Solidarność” i NSZZP „Biedronka”, a w 2016 r. z Komisją Międzyzakładową WZZ „Sierpień 80”. W tym roku zawarliśmy kolejne porozumienie z KZ NSZZ „Solidarność" - podaje Biedronka.

Jak tłumaczy, rozmowy dotyczą spraw związanych z BHP, a wiele uwag związkowców zostało uwzględnionych przez dyskont.

Reprezentanci strony społecznej uczestniczą w regularnych spotkaniach komisji BHP, podczas których zgłaszają swoje uwagi m.in. w odniesieniu do rozwiązań operacyjnych – wiele usprawnień zostało wprowadzonych na wniosek reprezentantów pracowników. Przedstawiciele organizacji związkowych oraz Forum Pracowniczego uczestniczą też w pracach Komisji Socjalnej. W efekcie tej współpracy powstał m.in. plan wydatkowania środków z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych na 2017 r., który został zaakceptowany przez organizacje związkowe.
Strajk 2 maja? Pracownicy już się skrzykują

Biedronka nie odniosła się jednak do zarzutów o zbyt niskie pensje. Tymczasem w internecie pracownicy wyładowują swoją złość. Na największym forum nasza-biedronka.pl pojawił się nawet wątek strajku. Część pracowników chciałoby, by odbył się już 2 maja. Kasjerzy mieliby tego dnia nie przyjść do pracy i wziąć urlop na żądanie. To oddolna inicjatywa niezwiązana z "Solidarnością" i innymi związkami zawodowymi. Pracownicy na razie dyskutują o niej w internecie. Niektórzy są jak najbardziej za, bo nie podoba im się ostatnia podwyżka pensji. Inni - choć twierdzą, że to słuszna idea - zwracają uwagę, że mało kto by się do strajku przyłączył.

"To prawda, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Ludzi do pracy nie ma, tym, którzy są każą pracować po 10-12 godzin, idziesz do pracy i nie wiesz, o której wrócisz do domu... Poza tym klienci też coraz bardziej niezadowoleni, bo otwarte dwie kasy, a oni żądają trzeciej, co jest niemożliwe, bo na zmianie kierownik plus dwie kasjerki. A góra rzuci nam jakieś 150 zł brutto dodatku za obecność i nazywają to godziwą wypłatą za tę harówę" - czytamy na forum nasza-biedronka.pl.

Z informacji WP money wynika, że uzwiązkowienie w Jeronimo Martins Polska to jedynie 5 proc. w firmie, która zatrudnia ok. 60 tys. pracowników. Oznacza to, że do związków zapisało się jedynie ok. 3 tys. osób.

Biedronka to największa sieć handlowa w Polsce i jedna z trzech największych firm. Jej roczne obroty przekroczyły w 2016 r. kwotę 40 mld zł. Jej właściciel, portugalska spółka Jeronimo Martins, w zeszłym roku osiągnęła zysk netto w wysokości 593 mln euro przy obrotach na poziomie 14,6 mld euro.

..

Patrzymy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:27, 17 Kwi 2017    Temat postu:

W samym środku długiego weekendu sklepy sieci Biedronka mogą zostać sparaliżowane przez strajk włoski. Część pracowników sieci będzie celowo pracować możliwie wolno, co grozi tym, że przy kasach powstaną ogromne kolejki. Co gorsza związkowcy z Biedronki zachęcają, by do protestu dołączyli się również pracownicy innych sieci!

„Mogę już potwierdzić, że 2 maja br. odbędzie się protest wśród części pracowników Biedronki. Będzie to protest „włoski”, to znaczy pracownicy będą pracować, ale wolno, zgodnie z przepisani BHP. „Solidarność” zachęca również pracowników innych sieci handlowych do przyłączenia się do protestu i według moich informacji część z nich jest tym zainteresowana – mówi serwisowi portalspozywczy.pl Piotr Adamczak, przewodniczący „Solidarności” w Biedronce.
REKLAMA

REKLAMA



Jak mówi związkowiec pomysł na strajk włoski wyszedł od samych pracowników Biedronki. Możliwe, że strajk rozleje się na inne sieci handlowe. Adamczak przyznaje, że były prowadzone rozmowy z pracownikami innych sklepów i nie wykluczone, że również i oni dołączą do protestu kasjerów. Jego zdaniem z powodu problemów kadrowych w całym polskim handlu pracownicy są przeciążeni pracą.

Do tego dochodzą niesatysfakcjonujące podwyżki wynagrodzeń. Związkowcy spierają się o to z Biedronką już od pewnego czasu. Tylko dlaczego na tym wszystkim mają cierpieć klienci, którzy i tak narzekają na kolejki przy kasach?

Źródło: Portal Spożywczy

fakt.pl

..

Kolejny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:32, 10 Lut 2018    Temat postu:

Właściciel Biedronki w elbląskim sądzie. Ośmioro byłych pracowników oskarżyło spółkę o niegodne warunki pracy
Podziel się Drukuj

Kolejne sądowe problemy ma właściciel sieci sklepów "Biedronka" spółka Jeronimo Martins. Ośmioro byłych pracowników pozwało te spółkę do elbląskiego Sądu Okręgowego i żąda przeprosin oraz zadośćuczynienia za - ich zdaniem - niegodne warunki pracy. Przeprosiny maja być umieszczone na stronie internetowej "Biedronki".

Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę ograniczającą handel w niedziele
- Spółka ma przeprosić za naruszenie dóbr osobistych powodów w postaci godności i prawa do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy w okresie ich zatrudnienia w pozwanej spółce. Ponadto każdy z powodów domaga się od pozwanego stosownego zadośćuczynienia w kwotach od 11 100 do 48 tysięcy złotych. Jak się wydaje proporcjonalnych do okresu zatrudnienia danego powoda - wyjaśnia rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu sędzia Tomasz Koronowski.

"POGROMCZYNI BIEDRONEK"

Spośród ośmiu osób pozywających teraz spółkę Jeronimo Martins – właściciela Biedronek - dwoje byłych pracowników już 15 lat temu wygrało w sądzie proces z właścicielem sieci sklepów o wypłatę wynagrodzenia za przepracowane nadgodziny. Wśród nich jest była kierowniczka sklepu w Elblągu Bożena Łopacka, którą media okrzyknęły "pogromczynią Biedronek".

RAŻĄCE ŁAMANIE PRAW PRACOWNIKÓW

Na kanwie jej historii powstał także film pt. "Dzień Kobiet". Bożena Łopacka jako pierwsza ujawniła stosowaną w sieci sklepów praktykę rażąco naruszającą prawa pracowników. Wówczas normą w Biedronkach było, że zatrudnieni pracowali dziennie po 10-12 godzin, a płacono im za 8-godzinny dzień pracy. Pracownicy musieli także ręcznie rozładowywać towar. Sąd przyznał Bożenie Łopackiej w 2007 roku 26 tysięcy odszkodowania za niezapłacone nadgodziny od pozwanej spółki.

...

Nie pierwsze takie sygnaly.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:50, 24 Lut 2018    Temat postu:

Pracownice Biedronki zgłodniały na nocnej zmianie. Kupiły pizzę i straciły pracę
„Albo piszecie podanie o rozwiązanie umowy, albo zwolnię was dyscyplinarnie” - taką propozycję dostały pracownice Biedronki w Brzegu. Wszystko przez to, że za zakupy zrobione na nocnej zmianie zapłaciły dopiero rano. Innej możliwości zresztą nie ma - w nocy kasy są zamknięte.
Kobiety "wpadły" przez monitoring, który przeglądał kierownik regionalny. Na nagraniu widać, jak w czasie przerwy dwie osoby biorą pizzę i napój. Rano, tuż po otwarciu kas, pracownice zapłaciły za zakupy. Potwierdza to zarówno paragon, jak i wyciąg z kasy fiskalnej - podaje portal brzeg24.pl.
To nie przekonało kierownika, który zaproponował rozwiązanie umowy lub zwolnienie dyscyplinarne. Kobiety wybrały pierwszą możliwość i zakończyły pracę w dyskoncie. Jedna z nich pracowała w sklepie od 13 lat i miała cieszyć się wzorową opinią.
Nasi pracownicy podczas pracy mają możliwość dokonywania zakupów, jednak są zobowiązani do uiszczenia opłaty za produkty natychmiast. Oznacza to, że jeśli sklep już nie pracuje, a kasy są rozliczone, pracownik nie może dokonać zakupu towaru. Ta procedura jest opisana w podręczniku sprzedawcy-kasjera, z którym zapoznaje się każdy pracownik sklepu na początku swojej pracy. W opisanej sprawie prowadzimy aktualnie postępowanie sprawdzające. Jednocześnie zespołowi sklepu przypomnieliśmy zasady zakupów towarów podczas pracy w sklepie – informuje Biuro Prasowe Jeronimo Martins Polska S.A.
Innego zdania są pracownicy. W rozmowie z lokalnymi mediami przekonują, że po wprowadzeniu nocnych zmian płacenie za zakupy rano było normą.
Mamy rachunek, jest wyciąg kasowy, który przecież to potwierdza - mówią.

..

Brak ludzkiego podejscia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:28, 13 Mar 2018    Temat postu:

Lidl przebija magiczną granicę - część pracowników po planowanych podwyżkach zarobi nawet 4050 zł brutto. Zarobki będą wyższe niż w Biedronce

Takich pensji w polskim handlu jeszcze nie było. Lidl planuje na marzec naprawdę solidną podwyżkę wynagrodzeń – średnio o ok. 9 proc. Część sprzedawców zarobi nawet 4050 zł brutto. W styczniu konkurencyjna Biedronka również zapowiedziała podwyżki, ale nie tak wysokie.

Z informacji Money.pl wynika, że już od marca osoba przychodząca do pracy w Lidlu dostanie na dzień dobry od 2800 do 3550 zł brutto. Ci, którzy pracują przynajmniej od roku, mogą liczyć na pensję w wysokości 2950 – 3750 zł. A jeśli pracownik ma ponad dwa lata stażu w firmie, to zarobi od 3150 do 4050 zł brutto.


Ile można zrobić w Lidlu?
Te spore widełki biorą się stąd, że Lidl różnicuje pensje swoich pracowników w zależności od wielkości miejscowości, w których są sklepy. Największe pensje są w dużych miastach, najmniejsze – w małych miejscowościach.

Specjaliści od zasobów ludzkich wychodzą prawdopodobnie z dwóch założeń. Pierwsze może być takie, że im większe miasto, tym wyższe koszty życia. Ale ważniejsze jest to, że w większych miejscowościach trudno znaleźć pracowników, którzy zgodziliby się na stosunkowo niskie stawki. Inne firmy czekają na to, by ich podebrać.

Ile zarabia się w Biedronce?
I to właśnie deficyt siły roboczej jest najbardziej prawdopodobną przyczyną podwyżek pensji w Lidlu. Na pewno jest to też forma odzewu na decyzję Biedronki, która podniosła pensje w styczniu 2018. Kasjerom z trzyletnim stażem oferuje obecnie do 3550 zł brutto miesięcznie – w Warszawie. W mniejszych miastach pensje są niższe. Na tę akcję niemiecka sieć odpowiedziała hasłem "Lidl cały czas płaci więcej!".


Pensje w Biedronce i Lidlu są obecnie jednymi z wyższych w polskim handlu. Raport firmy Sedlak&Sedlak dowodzi, że w 2017 roku mediana (połowa zarabia więcej, połowa mniej) zarobków polskich kasjerów wynosiła 2400 zł brutto. W Warszawie było to 2700 zł brutto.

Z kolei GUS podał, że średnie wynagrodzenie w Polsce wzrosło o ok. 100 zł, do ponad 4200 zł (nie uwzględniając składek). A to oznacza, że przeciętny Kowalski na rękę dostaje nieco ponad 3042 zł.

...

Niech zasluguja sobie przed Bogiem. Tu wszystko beda musieli zostawic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:39, 03 Kwi 2018    Temat postu:

Lidl znowu zaskakuje. Wprowadza „ciche wieczory dla osób z autyzmem”

W sklepach sieci będzie lekko przygaszone światło, nie będzie żadnych zapowiedzi głosowych, umilknie muzyka, odgłosy skanerów będą przyciszone, pierwszeństwo do kas będą miały osoby ze spektrum autyzmu, jak również będzie można poprosić o dodatkową pomoc pracowników.

...

Trzeba pochwalic wszelkie dobro. A z Lidla naplywaja bardzo dobre sygnaly.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:04, 24 Kwi 2018    Temat postu:

W Lidlu znowu była wojna. Tym razem ludzie wyrywali sobie masło za 3 złote
PODZIEL SIĘ 💬 SKOMENTUJ
W jednym ze sklepów Lidl klienci stoczyli prawdziwy bój o masło po 2,99 zł za kostkę
W jednym ze sklepów Lidl klienci stoczyli prawdziwy bój o masło po 2,99 zł za kostkę • Foto: Maciej Kuroń / Agencja Gazeta
Ostatnia sobota nie przebiegła w Lidlu spokojnie. Sieć przygotowała bardzo atrakcyjną promocję. Hitem sprzedaży okazało się masło, w przynajmniej jednym sklepie klienci stoczyli o nie walkę.

Reklama
Obecnie regularna cena masła w sklepach oscyluje wokół 6 złotych, w dobrej promocji można ten produkt dostać za jakieś 5 zł. Dlatego też cena, jaką zaproponował Lidl wzbudziła spore pożądanie. Do tego stopnia, że wiele osób ostrzyło sobie zęby na sobotnie zakupy.

W sklepie Lidla w bydgoskim Fordonie rozegrały się wręcz dramatyczne sceny. Przed sklepem ustawiła się kolejka już o 7 rano, przed otwarciem. Ludzie wynosili z placówki całe kartony masła – było to możliwe, bo sieć nie wprowadziła żadnych ograniczeń ilościowych co do zakupów.

– Przyszłam na zakupy tak wcześnie, ale z innego powodu niż tanie masło. Chciałam kupić prowiant, bo wybieram się z mężem na działkę. Zdziwiłam się, jaki szał ogarnął ludzi kupujących masło za 2,99 zł za kostkę. Niektórzy brali po kilkanaście sztuk, a nawet całe kartony masła. Klienci przepychali się i kłócili, żeby zdobyć towar. Wstyd mi było na to patrzeć, a co dopiero zachowywać się, jak ten tłum – relacjonuje jedna z klientek.

....

mj12 11 godz. temu -2
Ciekawe czy oni wiedzieli, że to nie było masło (✌ ゚ ∀ ゚)☞

lubisz_tanie_sztuczki 11 godz. temu -3
Kupią na zapas i połowę wywalą bo nie zjedzą albo nie odsprzedadzą. Stonka się rzuca na produkty jakby ich w obrocie nie było.

...

Zapas masla na rok? Absurd. Niestety rozum szwankuje. Rozumiem kupic z 5 kostek i do zamrazalnika to jeszcze przetrwa... Niestety to chciwosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:04, 09 Maj 2018    Temat postu:

Podatek CIT. Które sieci handlowe płaca największe podatki w Polsce 7 maja, 16:06
Szok! Te hipermarkety nie zapłaciły podatku. Wszystko zgodnie z prawem

Niektóre zagraniczne sieci handlowe nie odprowadzają w ogóle podatku od zysków – wynika z najnowszych danych Ministerstwa Finansów. Choć ich sklepy odwiedzają miliony klientów, a obroty wynoszą miliardy złotych firmy oficjalnie przynoszą straty. Nie ma więc od czego naliczyć podatku.

Ministerstwo Finansów opublikowało listę największych płatników podatku CIT w 2016 r., czyli podatku od zysku przedsiębiorstw. Okazuje się, że najwięcej do budżetu wpłacają banki i duże spółki górnicze, paliwowe i energetyczne. Znacznie mniejsze daniny płacą sieci handlowe. W pierwszej dziesiątce znalazło się tylko Jeronimo Martins właściciel Biedronki, który zapłacił 409 mln zł.

REKLAMA

REKLAMA

Ale Biedronka należy do wyjątków. Oprócz niej wysoką daninę z podatku CIT płacą jeszcze Rossmann (200 mln zł), Castorama (80 mln zł), IKEA (trzy spółki łącznie ponad 70 mln zł), Lidl (dwie spółki ok 56 mln zł) i Kaufland (54 mln zł).

Wielu z największych graczy w branży handlowej płaci znacznie mniej lub nic. Auchan, Aldi, Polomarket, Eurocash (m.in. sklepy Lewiatan i abc) czy Makro Cash and Carry nie musiały płacić podatku. Jak to możliwe? Firmy poniosły straty, więc nie da się naliczyć daniny od dochodu. CIT nie zapłaciło również Tesco, które odbudowuje rentowność po kłopotach finansowych, donosi Money.pl.

Niewielki podatek, jak na skalę prowadzonego biznesu zapłaciły natomiast Carrefour (2,2 mln zł) i Żabka (4,6 mln zł). Znacznie więcej zapłaciły mniejsze sieci, takie jak Netto (19,3 mln zł), Dino (13 mln zł) czy Jysk (11,2 mln zł). Dla porównania Elektrociepłownia „Zielona Góra” odprowadziła 36,7 mln zł podatku CIT.

Źródło: Fakt24, Money.pl




Opłata recyklingowa za torebki foliowe. Biedronka wprowadza torby za 25 gr 2 sty, 10:14
Biedronka znalazła sprytny sposób na podatek od reklamówek!

Opłata recyklingowa za torebki foliowe zaczęła obowiązywać z początkiem tego roku. Wynosi ona 20 gr za sztukę, a do tego dochodzi jeszcze 5 gr podatku VAT. Sklepy są zmuszone o taką kwotę podnieść cenę najpopularniejszych foliówek. Biedronce jednak udało się obejść nową opłatę i pieniądze za reklamówki zostaną w kieszeni dyskontu – ustalił portal Wiadomości Handlowe.

BiedronkaBiedronka
Biedronka Foto: Tomasz Ozdoba / newspix.pl
BIEDRONKAZAKUPYOPŁATA RECYKLINGOWATOREBKI FOLIOWELIDLOPŁATA ZA FOLIÓWKI
NASTĘPNE ARTYKUŁY:
Szok! Te hipermarkety nie zapłaciły podatku. Wszystko zgodnie z prawem
Szok! Te hipermarkety nie zapłaciły podatku. Wszystko zgodnie z prawem
Będzie nowy podatek. Za sól i cukier
Będzie nowy podatek. Za sól i cukier
Te sieci handlowe płacą największe podatki od zysków
Te sieci handlowe płacą największe podatki od zysków
Biedronka znalazła sprytny sposób na podatek od reklamówek!
Biedronka znalazła sprytny sposób na podatek od reklamówek!
Ile podatku płaci Biedronka? Kwota daje do myślenia
Ile podatku płaci Biedronka? Kwota daje do myślenia
PODZIEL SIĘ
PODZIEL SIĘ
20 gr opłaty za każdą torebkę – tyle wynosi opłata recyklingowa pobierana za torby o grubości od 15 do 50 mikrometrów. Cieńsze torebki (używane np. do pakowania pieczywa czy warzyw) i grubsze wielorazowe torby są zwolnione z opłaty na rzecz państwa.

Nowe przepisy na własną korzyść wykorzystać chce Biedronka – ustaliły Wiadomości Handlowe. Największa sieć handlowa w kraju z początkiem 2018 r. wprowadza nowe torebki foliowe o grubości 52 mikrometrów w cenie 25 gr za sztukę. Ze względu na większą grubość cena ta nie zawiera opłaty recyklingowej. Do kasy Biedronki spłynie 20 gr, a skarb państwa zgarnie jedynie 5 gr z VAT. Oprócz tego w Biedronce będą dostępne większe torby za 44 gr i 2,99 zł.

- Wszystkie te nowe wersje reklamówek będą mogły służyć klientom wielokrotnie, a ze względu na ich grubość, nie będą objęte koniecznością pobierania od klienta opłaty recyklingowej po nowelizacji ustawy - tłumaczy biuro prasowe Jeronimo Martins Polska w odpowiedzi na pytania portalu wiadomoscihandlowe.pl.

Biuro prasowe Jeronimo Martins podkreśla, że Biedronka z wydawania bezpłatnie jednorazowych reklamówek o typowej grubości zrezygnowała już w 2008 r. Oprócz tego sieć promuje powtórne wykorzystywanie toreb, umieszczając na nich napisy "Nie wyrzucaj toreb, dbaj o środowisko".

Inaczej od Biedronki postąpił Lidl, który wraz z nowym rokiem podniósł cenę najtańszych torebek foliowych o opłatę recyklingową z VAT: z 8 gr do 33 gr i z 19 gr do 44 gr.

Źródło: Wiadomości Handlowe

Czy torebki ekologiczne nas trują?
Kiedy na zakupy? Kalendarz wyprzedaży 2018

Masz taki kredyt na mieszkanie? Rata skoczy o 300 zł!

JB
WASZYM ZDANIEM
Czy chodzi na zakupy z torbą wielorazową?
TAK
NIE
Allegro zmienia regulamin. To zamach na nasza prywatność!
Allegro zmienia regulamin. To zamach na nasza prywatność!
Wyjedź do USA taniej! Wiemy, jak to zrobić
Wyjedź do USA taniej! Wiemy, jak to zrobić
Czytniki e-booków popularnym pomysłem na prezent komunijny. Zobacz, który model jest najlepszy!
Czytniki e-booków popularnym pomysłem na prezent komunijny. Zobacz, który model jest najlepszy!
Słynne maskotki wracają do sklepów! Nie trzeba zbierać naklejek
Słynne maskotki wracają do sklepów! Nie trzeba zbierać naklejek

FAKT24.PL Pieniądze Zakupy Ile podatku CIT płaci Biedronka? Kwota daje do myślenia 8 cze 17 09:35, aktualizacja: 8 cze 17 08:17
Ile podatku płaci Biedronka? Kwota daje do myślenia

Ponad 290 mln zł CIT odprowadziło do Skarbu Państwa Jeronimo Martins Polska, właściciel sieci Biedronka. Według informacji złożonej do Krajowego Rejestru Sądowego firma regularnie zarabia ponad 1 mld zł rocznie. Większy podatek od dochodu odprowadza w Polsce tylko jedna firma – miedziowy gigant KGHM.

sklep Biedronkasklep Biedronka2ZOBACZ ZDJĘCIA
sklep Biedronka newspix.pl
BIEDRONKAPODATKIHANDELCIT
NASTĘPNE ARTYKUŁY:
Szok! Te hipermarkety nie zapłaciły podatku. Wszystko zgodnie z prawem
Szok! Te hipermarkety nie zapłaciły podatku. Wszystko zgodnie z prawem
Będzie nowy podatek. Za sól i cukier
Będzie nowy podatek. Za sól i cukier
Te sieci handlowe płacą największe podatki od zysków
Te sieci handlowe płacą największe podatki od zysków
Biedronka znalazła sprytny sposób na podatek od reklamówek!
Biedronka znalazła sprytny sposób na podatek od reklamówek!
Ile podatku płaci Biedronka? Kwota daje do myślenia
Ile podatku płaci Biedronka? Kwota daje do myślenia
PODZIEL SIĘ
PODZIEL SIĘ
Z raportu wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska, przygotowanego na zlecenie „Gazety Wyborczej”, wynika, że firmy handlowe, obok telekomunikacyjnych, są w czołówce zagranicznych płatników CIT. Bisnode podaje, że 500 największych spółek zagranicznych zapłaciło w 2015 r. 6,3 mld zł podatku CIT. Raport dotyczy 2015 r., czyli opiera się na najnowszych możliwych do zdobycia danych.

W zestawieniu płatników CIT w Polsce liderem jest KGHM Polska Miedź (850 mln zł wpłaconego podatku CIT). Na 2. miejscu znalazło się Jeronimo Martins Polska, właściciel Biedronki – największej sieci handlowej w kraju. Według informacji złożonej do Krajowego Rejestru Sądowego sieć w 2015 r. osiągnęła 1,48 mld zł zysku, rok wcześniej było to ponad 1,27 mld zł. Od zysków JMP regularnie płaci podatek CIT – według KRS za 2015 r. wyniósł on 290 mln zł, rok wcześniej – ponad 256 mln zł.

- Duże sieci handlowe są ważnym elementem polskiej gospodarki. Stworzyły ponad 200 tys. miejsc pracy, z czego na przykład tylko Biedronka zatrudnia około 60 tys. osób. Duże sieci handlowe to także inwestycje, których wartość w sumie szacuje się na 50 mld euro. Są one również głównym odbiorcą polskich produktów spożywczych – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, b. minister współpracy gospodarczej z zagranicą.

Dodaje jednak, że duże obroty sieci, nie zawsze oznaczają równie wysokie zyski. - Firmy handlowe mają spore koszty. Nie tylko zatrudniają tysiące ludzi, ale też wynajmują lokale, płacą dostawcom mediów, itd. Dlatego wysokość osiąganego przez nie przychodu nie oznacza, że posiadają one majątek równy tej wartości – mówi Arendarski.

Na gazetkach 25.05.2017
Warto podkreślić, że wzrost odprowadzanego podatku CIT w 2015 r. w stosunku do 2014 r. wykazała większość sieci handlowych. Tendencja w całej gospodarce jest jednak spadkowa – w 2015 r. tysiąc największych firm pod względem przychodów zapłaciło w sumie 13,5 mld zł podatku CIT. To o 8,5 pkt proc. mniej niż rok wcześniej (14,8 mld zł). Jak to się dzieje, że gospodarka przyspiesza, Polska się rozwija, a firmy płacą niższy podatek od dochodów?

- Podatek CIT jest podatkiem głupim i w dużej mierze ma charakter dobrowolny. Od kilkunastu lat proponujemy podatek przychodowy, który rząd w Polsce zaczął wprowadzać zamiast CIT dla wybranych branż – mówi Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Dotychczasowe próby zmiany systemu spaliły jednak na panewce. Jedną z nich była propozycja opodatkowania sieci handlowych od obrotu. Podatek obrotowy zablokowała jednak Komisja Europejska. Pojawiła się również koncepcja jednolitego podatku, ale z niej rząd sam się wycofał. Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów, tłumaczył w grudniu, że po wielu konsultacjach i analizach zdecydowano, by nie wprowadzać tego rozwiązania do polskiego systemu podatkowego.

...

Oczywiscie pomysl ze oni rok po roku maja straty jest absurdalny. Dokladaja do nas! Oczywiscie to matactwa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 18:06, 09 Maj 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:17, 22 Maj 2018    Temat postu:

Pracownicy sklepów w Polsce pracują ponad siły

Pracownik hipermarketu przenosi dziennie nawet kilka ton. Nie skarży się, bo w końcu to jego praca. A gdy jest mu zbyt ciężko dźwigać na raz dziesięć kilogramów, zawsze może wziąć dwa razy po pięć. Uczą go tego na szkoleniu

...

Wozki widlowe wymyslono bardzo dawno temu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:09, 09 Wrz 2018    Temat postu:

Pracownicy marketów wzywani na nocną zmianę po wolnej niedzieli: Rząd tego...

Rząd szykuje poprawki do zakazu niedzielnego handlu. Nie znajdzie się jednak wśród nich ograniczenie wzywania pracowników hipermarketów po wolnej niedzieli do pracy w poniedziałek o północy. "To jedna z największych patologii przepisów dotyczących ograniczenia niedzielnego handlu" - mówią...

....

Rynek pracownika w marketach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:38, 17 Sie 2019    Temat postu:

Nie żyje A.S. dos Santos, twórca potęgi Jerónimo Martins
i
W wieku 84 lat zmarł Alexandre Soares dos Santos, portugalski biznesmen, który przez lata stał na czele Jerónimo Martins. To kierowana przez niego firma rozbudowała w Polsce sieć dyskontów spożywczych Biedronka.

...

I co teraz? Co mu da kasa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:03, 20 Lis 2020    Temat postu:

Byli pracownicy Biedronki przegrali proces z Jeronimo Martins.

Byli pracownicy sklepów sieci Biedronka po przegraniu procesu z Jeronimo Martins o naruszenie dóbr osobistych muszą zapłacić wysokie koszty sądowe. Żyjący z rent i emerytur byli pracownicy nie są w stanie zebrać tych pieniędzy.

...

Horrendum. Prosci ludzie opowiadali co czuja i zostali ukarani! Oczywiscie nie stac ich na takich adwokatow jakich ma koncern! Horror.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:35, 30 Sie 2021    Temat postu:

Bunt w Carrefourze. Nie chcą otwarcia sklepów w niedziele

Carrefour nawiązał niedawno współpracę z firmą Pointpack, co w teorii umożliwia świadczenie usług pocztowych i otwieranie sklepów w niedziele. Stanowczo sprzeciwiają się temu związki zawodowe. W swoim komunikacie wspominają o "braku poszanowania godności pracowników".

...

Tworzona jest narracja ze jakoby wszyscy chcieli otwartych marketow w niedziele. Nie nie wszyscy. A nawet bardzo nie chca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:48, 12 Sie 2023    Temat postu:

Jan Śpiewak na krucjacie antyalkoholowej. Uderza w Biedronkę

Śpiewak uderza w Biedronkę. "Składam zawiadomienie" O swoim działaniu aktywista poinformował na swoim Twitterowym profilu. -

- Biedronka postanowiła uczcić długi weekend i miesiąc trzeźwości w kościele promocją zachęcająca do upijania się.


Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom nie ma wątpliwości, że takie promocje to przestępstwa w świetle polskiego prawa dlatego składamy zawiadomienie (do prokuratury - red.) - napisał Śpiewak.


Materiały reklamowe Biedronki poddawane są kontroli pod kątem prawnym
...

Takie mają obroty że mogą sobie darować! Pani Kasia z osiedla mająca 1 sklepik gdzie obroty spadają może mieć pokusę aby ratować się alkoholikami przed bankructwem ale taki gigant?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy