Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Partyjniactwo ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:39, 24 Cze 2015    Temat postu:

Paweł Kowal o wyborze nowego marszałka Sejmu: Platforma źle to rozegrała
24 czerwca 2015, 11:06
Paweł Kowal uważa, że Jerzy Wenderlich mógłby tanecznym krokiem wejść do historii jako marszałek wakacyjny. - Platforma źle to rozegrała. To dalszy ciąg atrofii władzy większościowej Platformy, że oni są tacy "najmądrzejsi we wsi", a na końcu nie byli w stanie doczytać do końca regulaminu. Nie zdawali sobie sprawy z tego, co robią. I teraz władza jest w rękach Wenderlicha - podkreślił polityk.



W środę rano zebrał się Konwent Seniorów. Po posiedzeniu kierujący obecnie pracami Sejmu wicemarszałek Jerzy Wenderlich ogłosił, że kluby mają czas na zgłaszanie kandydatów na nowego marszałka do godz. 19. Jego wybór odbędzie się jutro.

Wybór nowego marszałka jest konieczny po tym, gdy rezygnację z tej funkcji złożył Radosław Sikorski - to pokłosie tzw. afery podsłuchowej i decyzji o odejściu z pełnionych dotychczas funkcji osób, których nazwiska pojawiają się w podsłuchanych i ujawnionych prywatnych rozmowach ministrów i polityków PO.

Jak na razie kandydatami na kolejnego marszałka są obecna rzeczniczka rządu, posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska oraz poseł SLD, wicemarszałek Wenderlich.

...

W ogóle tę partie nie znają się na polityce, To są osobnicy niekompetentni. Jak mają rządzić krajem SKORO REGULAMIN JEST ZA TRUDNY DO POJĘCIA DLA NICH!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:28, 25 Cze 2015    Temat postu:

„Konkurencja dla rumuńskich tirówek”
Magdalena Zagała
dziennikarka, autorka reportaży TV

Beata Szydło, fot. Stopklatka/spot wyborczy

Awantury, nienawiść, szambo. Tak można podsumować naszą codzienność w polityce. Liczy się tylko to, kto komu mocniej dołoży. Polska klasa polityczna na cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi niestety sięga dna.

Jakość kultury politycznej niezależnie od opcji politycznej już od dawna pozostawia wiele do życzenia. Zamiast rzeczowej wymiany argumentów kłótnie – tak najczęściej wyglądają debaty polityków zapraszanych do programów telewizyjnych, internet zalewa fala hejtu. Tu już można sobie używać do woli, bez żadnych konsekwencji.
REKLAMA


Jedna z działaczek PO umieściła dziś na Twitterze wpis na temat pani Beaty Szydło. Ten wyjątkowo seksistowski "żart" i skandaliczny komentarz Jadwigi Zagozdy odnosi się do zapowiedzi kandydatki na premiera, że „jest gotowa na debatę z każdym i o każdej porze”.
f7efe224-2e0a-50c9-83ef-dea55bac2d4e profil J. Zagozdy, fot. Twitter
profil J. Zagozdy, fot. Twitter

Wpis działaczki PO od kilku godzin jest komentowany przez internautów i polityków. Jadwiga Zagozda w przeszłości kandydowała na stanowisko burmistrza Chojnic. Na Twitterze, w jej opisie możemy przeczytać, że ma doświadczenie w biznesie, a także pedagogice. Była wolontariuszką. Skończyła także studia podyplomowe: z dyplomacji i międzynarodowych stosunków gospodarczych.

...

Słowo seksitowski nie istnieje w języku polskim a gdyby istniało oznaczało by ideologię płciową polegającą na walce płci. Tak jak rasistowski. Prymitywizm osobników z Sejmu i obsługujących to mediów jest już dawno znany. To szambo budzi wyłącznie pogardę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:07, 09 Lip 2015    Temat postu:

CBOS: największą sympatię Polaków budzi ruch Pawła Kukiza

Paweł Kukiz podczas koncertu w Piotrkowie Trybunalskim - Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta

Ruch Pawła Kukiza, sojusz wyborczy PiS, Polski Razem, Prawicy Rzeczypospolitej i Solidarnej Polski oraz Platforma Obywatelska to pierwsza trójka ugrupowań, które budzą największa sympatię - wynika z badania CBOS "Sympatie i niechęć do partii i inicjatyw politycznych".

Jak wynika z badań ruch Pawła Kukiza budzi niechęć 38 proc. badanych oraz jest na pierwszym miejscu pod względem liczby badanych deklarujących wobec niego sympatię (26 proc.).
REKLAMA


Na drugim miejscu pod względem sympatii znalazło się Prawo i Sprawiedliwość oraz sprzymierzone z nimi ugrupowania (Polska Razem, Prawica Rzeczypospolitej i Solidarna Polska), do których pozytywne nastawienie deklaruje 24 proc. Sojusz wyborczy PiS budzi jednak niechęć 58 proc. badanych.

Z kolei na trzecim miejscu, jeśli chodzi o wyrażanie sympatii znalazła się Platforma Obywatelska - 19 proc. Niechęć wobec PO zadeklarowało - 61 proc. badanych.

W stosunku do Polskiego Stronnictwa Ludowego sympatię wyraziło 10 proc. badanych przez CBOS a niechęć 66 proc. Sojusz Lewicy Demokratycznej budzi sympatię 7 proc. a niechęć 73 proc. badanych. W przypadku Twojego Ruchu niechęć wyraziło - 63 proc. badanych a sympatię 4 proc.

Niechęć wielokrotnie przeważa nad sympatią w ocenach partii KORWiN jest to odpowiednio 68 proc. i 5 proc. Z kolei inicjatywa polityczna Ryszarda Petru - NowoczesnaPL budzi niechęć - 30 proc. a sympatię 5 proc. Jednak w przypadku tego ugrupowania 54 proc. badanych wskazało, że nie zna tej inicjatywy. Partia Razem budzi niechęć 23 proc. badanych a sympatię u 2 proc. Za to 66 proc. badanych wskazało, że nie zna tej partii.

Co trzeci badany przez CBOS (36 proc.) nie sympatyzuje z żadną z partią ani inicjatywą politycznych. 35 proc. wyraziło sympatię tylko do jednej z partii, a 29 proc. respondentów deklarowało sympatię do dwóch lub więcej partii. Z kolei 6 proc. nie czuje niechęci do żadnej partii.

...

Jaka olbrzymia niechęć....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:20, 12 Lip 2015    Temat postu:

Flis o "bratobójczych" walkach o mandaty do Sejmu

Sala posiedzeń w Sejmie - PAP

Zażartą walkę w okręgu wyborczym o mandat do Sejmu toczą między sobą kandydaci z tej samej partii; odbierając głosy kolegom z listy łatwiej o sukces - mówi PAP dr Jarosław Flis z UJ. Rozgrywka zaczyna się już na etapie układania list wyborczych.

Wybory parlamentarne odbędą się jesienią; partie rozpoczynają dyskusję na temat list wyborczych - pojawiają się już pierwsze spekulacje dot. osób, które mogą zostać liderami list.
REKLAMA


Zdaniem Flisa układanie list wyborczych to element zażartej walki "układów, spółdzielni, sojuszy", by ograniczyć sobie nawzajem szanse na wygraną; to także "metoda motywacji przez konflikt".

Przytłaczająca liczba osób startuje w wyborach do Sejmu bez żadnych szans na mandat (partie mogą wystawiać dwukrotnie więcej kandydatów niż jest do zdobycia mandatów w okręgu) - stwierdza Flis. Niektórzy decydują się na start z naiwności, innym obiecuje się większe szanse na dobry wynik w kolejnych wyborach. - Naciąga się frajerów na wydanie własnych pieniędzy, własnego czasu, po to, by ugrupowanie miało zyski - powiedział.

Co więcej - zaznacza - układający listy liczą na to, że te osoby nie zdobędą mandatu - niekiedy dobry wynik może nawet oznaczać, że w kolejnych wyborach dana osoba w ogóle nie trafi na listę, bo będzie zagrażała zdobyciem mandatu, a ma być jedynie tzw. naganiaczem; część osób startuje z dalekich miejsc, bo odpłaca się tym partii np. za etat w administracji; ma przyciągnąć wyborców dzięki lokalnej popularności.

Na niższe miejsca na listach - mówi Flis - jest zsyłana część posłów ubiegających się o ponowny wybór. - Taki poseł myśli: "wiem, że chcecie, żebym nie został posłem, ale ja wam pokażę, że sobie poradzę". A druga strona mówi: "wydaje ci się, że sobie poradzisz, ale my mamy nadzieję, że cię załatwimy. Dostarczysz parę głosów, ale najlepiej by to było za mało, aby zdobyć mandat" - tłumaczy Flis.

- Koterie wycinają kolegów, bo walczą o władzę albo mają ludzi z nowego, własnego orszaku i wprowadzają je na pozycje strzeleckie - powiedział. Według niego szanse na zwycięstwo posłów odsuniętych na dalsze pozycje są połowiczne - walczą o nie właśnie z nowymi wstawionymi na listy kandydatami, którzy stanowią jedną piątą nazwisk na listach.

Posłowie ubiegający się o ponowny wybór startujący z dobrych miejsc wygrywają w 90 proc. - mówi Flis. Ocenia, że walka międzypartyjna bardzo rzadko pozbawia ich mandatu, ale wewnątrzpartyjna już tak. Według niego, szansa na to, że urzędujący poseł straci mandat na rzecz kolegi z listy jest o rząd wielkości większa niż szansa straty mandatu na rzecz innej partii".

- Oczywiście z punktu widzenia każdego kandydata dobrze byłoby nie atakować kolegów z listy i zabiegać o nowych wyborców, ale dla indywidualnego sukcesu kandydata na posła kluczowe znaczenie to, by przekonywać twardy elektorat własnej partii, by nie głosował na jedynkę, ale na niego - podkreśla.

To, że rywalizacja toczy się przede wszystkim między kandydatami startującymi z tej samej listy w okręgu wyborczym wynika - zdaniem eksperta - z ordynacji wyborczej - posłów wybieramy w wielomandatowych okręgach wyborczych w wyborach proporcjonalnych. Jedynie duża zmiana poparcia dla partii w skali kraju przekłada się na wzrost mandatów do zdobycia w okręgu. W dodatku ewentualne dodatkowe mandaty rozkładają się nierównomiernie - tzn. jeden okręg może z puli zyskać cztery mandaty, a drugi w ogóle. Dlatego dla kandydatów walka o mandat z kandydatami innych partii ma znaczenie trzeciorzędne - ocenia Flis.

- Pewien poseł wracając ze ślubowania poselskiego, opowiadał mi, jak w kampanii spotkało się trzech kandydatów z trzech partii z jednego powiatu. Uścisnęli sobie ręce, spojrzeli głęboko w oczy i skonstatowali, że nie są swoimi konkurentami, ale każdy ma swojego w sąsiednim powiecie - powiedział Flis. "Druga opowieść: Pewien kandydat w trakcie kampanii nie zorganizował żadnego spotkania wyborczego, ale miał rozpiskę spotkań wyborczych swoich kolegów. Na każdym z nich się pojawiał i na koniec wychodzącym rozdawał swoje materiały. I to on został posłem" - powiedział.

PAP zapytała Flisa, czy wprowadzenie tzw. ordynacji mieszanej, rozwiązałoby bolączki obecnej ordynacji proporcjonalnej. Propozycje wprowadzenia takiej ordynacji pojawiały się w dyskusjach na temat JOW-ów. Według Flisa ordynacja stosowana w Niemczech, której nazwę można przetłumaczyć: spersonalizowana ordynacja proporcjonalna likwiduje problem walki kandydatów w ramach jednej partii. Połowa posłów jest w niej wybierana w JOW-ach, a więc w okręgu ścierają się kandydaci różnych partii, a pozostali są wybierani z listy partyjnej.

Wyjaśniał, że w przypadku listy partyjnej w podstawowym systemie decyduje kolejność nazwisk na liście. W przypadku małych partii, które gros mandatów zdobywają z tzw. listy partyjnej oznacza to całkowitą kontrolę centrali partii. Dlatego - jak mówił Flis - ciekawym rozwiązaniem jest wariant badeński, w którym pozostałe mandaty kandydaci zdobywają także na podstawie głosowania w JOW-ach, z tym, że na podstawie procentu zdobytych w nich głosów. - Nie jest to rywalizacja między kandydatami - każdy biegnie po swoim torze, nie ma przepychania łokciami, nie ma odbierania sobie wzajemnie wyborców. To dużo bardziej mobilizujące niż boksowanie się w tym samym okręgu z kolegami z listy, którym odbiera się głosy - powiedział Flis.

Ekspert uważa, że obecna metoda wyboru posłów nie tylko "demoralizuje" partię, ale także wyklucza wyborców w powiatach ziemskich i mniejszych miejscowościach. Oni - w odróżnieniu od wyborców z większych miast - często nie mają w Sejmie swoich reprezentantów.

W Polsce 460 posłów do Sejmu wybieramy w 41 okręgach wielomandatowych; głosując na kandydata jednocześnie oddajemy głos na dany komitet wyborczy. Mandaty są dzielone proporcjonalnie między komitety wyborcze, które w skali kraju przekroczyły 5 proc. próg wyborczy (w przypadku koalicji 8 proc.).

...

Tak partyjniacy nienawidzą głównie konkurentów WEWNĄTRZ PARTII!!! Bynajmniej nie ma u nich nienawiści do partii przeciwnej! A tą nienawiść co pokazują do partii przeciwnej to jest udawanie żeby zdobyć wasze głosy.
Kompletna kloaka..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:28, 18 Lip 2015    Temat postu:

Matka Ciprasa: syn nie je i nie śpi z nadmiaru obowiązków

Premier Grecji Aleksis Cipras - AFP

Pani Aristi Cipras powiedziała popularnemu greckiemu tygodnikowi "Parapolitika", że niepokoi się o syna - premiera Grecji Aleksisa Ciprasa, ponieważ ze względu na trudną sytuację w kraju "w ogóle nie je i wcale nie śpi" z przepracowania.

73-letnia pani Cipras przyznała jednak, że szef rządu nie ma wyboru, ponieważ "ma dług wobec ludzi, którzy mu zaufali".
REKLAMA


"Widzę go bardzo rzadko. Jeździ z lotniska prosto do parlamentu. Nie ma czasu spotykać się z własnymi dziećmi, to jak miałby znaleźć czas dla mnie" - pytała retorycznie w wywiadzie opublikowanym w sobotę.

"Kiedy rozmawiamy, mówię mu, żeby robił dla kraju, co najlepsze i uważał na siebie. Odpowiada, żebym się nie martwiła, że wszystko dobrze się ułoży" - dodała pani Cipras.

Ostatnie tygodnie 40-letniego polityka były szczególnie wymagające - musiał zmierzyć się z rosnącą nieufnością niektórych partnerów międzynarodowych Grecji, a także sporami wewnątrz własnej partii Syriza. Ponad 30 członków tego ugrupowania (na ok. 150) wstrzymało się od głosu w nocy ze środy na czwartek w parlamencie lub zagłosowało przeciwko wymaganemu przez wierzycieli pakietowi reform.

...

WŁADZA TO NIE SĄ PŁATNE WAKACJE! TO CIERPIENIE Z MILIONY! WIĘC NIE PCHAJCIE SIĘ TAM!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:01, 21 Lip 2015    Temat postu:

Kamiński: to obywatel powinien podejmować decyzje, a nie episkopat
20 lipca 2015, 08:52
- Mam szacunek do biskupów, ale nie uważam, że powinni w Polsce stanowić prawo - mówił w programie "Gość poranka" w TVP Info Michał Kamiński, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, odnosząc się do sporów o in vitro. - To wolny obywatel w wolnym kraju powinien podejmować decyzje, a nie episkopat - powiedział. Jak podkreślił, to od wyborców zależy, "czy będziemy mieli republikę wyznaniową, czy normalny, europejski kraj".

...

Były katolik Misiu Kamiński. ZCHN takich goni jakichś wyprodukował. Ohydna partia. Taki dawny PiS. Celem było wykorzystanie Kościoła do zdobycia stołków. Bo skoro w polsce 95% wierzących to... itd. Coś potwornego. Widzicie jak można się zeszmacic dla koryta. Nigdy się nie wiążącie takimi układami. PO trzeba w wyborach zlikwidować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:53, 20 Sie 2015    Temat postu:

Neutralność polityczna w urzędach? Zapomnij
Czwartek, 20 sierpnia 2015, źródło:PAP
fot.Eastnews / WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Według pracowników urzędów im wyższy szczebel samorządu, tym mniej przestrzega się zasady neutralności politycznej - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Taki wniosek płynie z raportu przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz Małopolskiej Szkoły Administracji Publicznej.

35,4 proc. pracowników gmin uważa, że w ich urzędach istnieje problem z apolitycznością. W powiatach odsetek ten wyniósł 53,5 proc., a w przypadku samorządu wojewódzkiego sięga on aż 75 proc.

Nie ma co się dziwić, że urzędnicy narzekają na lokalne układy, skoro normą jest, iż ich miejsca pracy często stają się sztabami wyborczymi - komentuje dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt na Uniwersytecie Jagiellońskim.

...

O to chodzi w partyjniactwie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:30, 03 Wrz 2015    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza": Śląski spisek "Solidarności"
Czwartek, 3 września 2015, źródło:PAP
"Solidarność" negocjuje z PiS alternatywną wobec rządowej strategię dla górnictwa, twierdzi "Gazeta Wyborcza". W zamian oferuje polityczne poparcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych.


Związkowcy za plecami rządu PO-PSL, z którym wiąże ich ważne porozumienie dotyczące ratowania górnictwa, opracowują razem z posłami PiS alternatywną strategię dla tej branży.



Według ustaleń gazety plan opozycji będzie oparty na tym przygotowanym przez rząd na początku roku. Dominik Kolorz, powiedział "Wyborczej", że z jego nieoficjalnych informacji wynika, iż prezesi spółek energetycznych porozumieją się w tej sprawie już z nową władzą. - Mają nadzieję, że dzięki temu zachowają swoje posady, podkreśla szef śląsko-dąbrowskiej "S".

...

Takie sa uklady... Trudno zeby negocjowali z upadla wladza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 01 Paź 2015    Temat postu:

Skandal wokół PISM. Polityczne gierki wewnątrz PO
1 października 2015, 11:00
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych to najważniejsza instytucja doradcza rządu w sprawie polityki zagranicznej. Od trzech miesięcy pozbawiona jest szefa, bo trwają polityczne gierki między kancelarią premiera a ministrem spraw zagranicznych.

- To jest polityczny skandal - mówi jedna z osób związanych z MSZ. - W obliczu największego europejskiego kryzysu imigracyjnego, wojny na Ukrainie rząd nie jest w stanie wyłonić kierownictwa jedynego ośrodka analitycznego, który mu służy - dodaje.

Nic się nie dzieje

Dyrektor PISM został wskazany 30 czerwca po konkursie przeprowadzonym przez komisję, na czele której stał były doradca prezydenta RP profesor Roman Kuźniar.

- Jako przewodniczący komisji zrobiłem swoje - mówi Kuźniar. - Wyłoniliśmy kandydata, następnego dnia poinformowałem ministra spraw zagranicznych i panią premier, kto wygrał, a potem ze zdziwieniem obserwowałem, że nic się w tej sprawie nie dzieje.

W czerwcu pięcioosobowa komisja uznała, że najlepszym dyrektorem PISM byłby Sławomir Dębski. 40-letni dyrektor rządowego Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu to dużej klasy ponadpartyjny ekspert, od lat związany z rządowym ośrodkiem analitycznym - tak mówią o nim jego współpracownicy. Był już dyrektorem PISM w latach 2007-2010, ale w kwietniu 2010 premier Donald Tusk odwołał go ze stanowiska, a rok później otrzymał stanowisko dyrektora w Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu.

Dębski wygrał głosowanie minimalnie, stosunkiem głosów 3 do 2, i że ostatecznie pokonał wywodzącego się z PISM, faworyzowanego Sebastiana Płóciennika, ale miał znacznie większe od niego doświadczenie. Prawdą jest również to, że zwykle podpis premiera na nominacji dyrektora PISM to zwykła formalność. Zwłaszcza, że w tym konkursie wszystko było podporządkowane terminom. Kadencja ostatniego dyrektora PISM Marcina Zaborowskiego skończyła się pod koniec lipca. Wyłoniony w trakcie konkursu dyrektor miał go płynnie zastąpić.

- To dobry kandydat, powinien zająć to stanowisko, bo ma kompetencje i świetnie sobie radzi jako szef, co już w przeszłości pokazał - mówi profesor Kuźniar.

Dlaczego więc nie zajmuje? - To bardzo niedobra sytuacja, że nie ma tam szefa, bo od tego zależy sprawne funkcjonowanie Instytutu - dodaje profesor. - Wiem, że minister Schetyna miał zabiegać o tę nominację u pani premier, ale dlaczego Ewa Kopacz jej ciągle nie podpisuje, czy ktoś ma jakieś wątpliwości, i o co tam naprawdę chodzi, tego nie wiem - podkreśla.

Obstrukcja, skandal i partyjniactwo

Oficjalnie urzędnicy Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dyplomatyczną elegancją odpowiadają, że resort cierpliwie czeka na decyzję premier i nie będzie komentował tej sprawy. Nieoficjalnie: że to obstrukcja, skandal, granie na nosie ministrowie Schetynie, wewnętrznoplatformerskie gierki, partyjniactwo i osłabianie państwa.

- Tłumaczymy to na dwa sposoby - mówi anonimowo jeden z urzędników MSZ. - Albo oni coś mają na gościa, albo jest tam taki burdel, że nad niczym już nie panują - dodał.

To raczej nie bałagan sprawia, że Dębski jest wciąż niepowoływany na stanowisko dyrektora PISM. W tej sprawie interweniowali u ministra Grzegorza Schetyny szef kancelarii premiera Jacek Cichocki i były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Sikorski proponował nawet, by MSZ unieważnił konkurs, w którym zwyciężył Dębski, rozpisał nowy i wskazał kandydata, który zdaniem resortu powinien ten konkurs wygrać. Jego faworytem był Jakub Wiśniewski, stały przedstawiciela Polski przy OECD w Paryżu. Te działania nie przyniosły rezultatu, minister Schetyna nie dał się przekonać i pat trwa już trzeci miesiąc.

- MSZ zrobił wszystko, żeby stanowiska szefa PISM obsadzić, ale Kancelaria Premiera się zapiera - mówi jeden z urzędników. - To bardzo niezręczna sytuacja, bo dotychczas takiego przypadku nie było, by premier odmówił powołania ministrowi doradcy, którego sobie wybrał. Bo przecież PISM instytucjonalnie taką funkcję pełni, wspierając polską politykę zagraniczną. Premier Kopacz mogłaby odmówić podpisania nominacji, ale wtedy potraktowane by to było jako wotum nieufności dla swojego ministra - dodaje rozmówca WP.

Stary spór odżywa

Wybór Sławomira Dębskiego to otwarcie starego sporu miedzy nim, a potężnym przewodniczącym rady PISM, byłym premierem i mentorem Donalda Tuska - Janem Krzysztofem Bieleckim. To właśnie Bielecki wymusił pięć lat temu na Tusku odwołanie Dębskiego i dziś skutecznie blokuje jego nominację. Poszło o wizję rozwoju i filozofię działania Instytutu. Bielecki uważał, że powinien on być bardziej otwarty na biznes i pełnić rolę swatki, łącząc przedsiębiorców z politykami. Dębski takiej wizji się sprzeciwiał. Uważał, że PISM ma być silnym ośrodkiem analitycznym i dostarczać mocnych rekomendacji rządowi i MSZ. Bronił swojej wizji pięć lat temu i broni teraz. Jego wybór jest więc zagrożeniem dla filozofii Bieleckiego.

- Sytuacja, że jakaś firma zainteresowana wydaniem korzystnej dla siebie decyzji przez polski rząd płaci PISM za sporządzenie ekspertyzy dla tego rządu, to niebywały skandal - podkreśla jeden z urzędników MSZ.

Tak właśnie było, gdy PISM otrzymał pół miliona złotych za przygotowanie raportu jądrowego, wykorzystywanego przez rząd, za który zapłacił francuski koncern Areva, zainteresowany budową w Polsce elektrowni atomowej. Dla Instytutu, którego budżet wynosi niecałe 9 mln zł to kwota ogromna. A to nie jedyny taki przypadek działania na rzecz koncernów i lobbystów.

O tych nieprawidłowościach pisał w portalu kulisy24.com Michał Majewski, ujawniając sieć fundacji i firm oplatającą PISM, w których istotną rolę odgrywają były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, jego żona Anna Appelebaum i dotychczasowy dyrektor PISM Marcin Zaborowski. Dzięki temu między firmami i fundacjami - w sposób mało transparentny - krążą ogromne pieniądze.

- Taki sposób działania Instytutu akceptował szef rady Jan Krzysztof Bielecki i nie wykluczam, że chciałby kontynuować te działania. Wybór Dębskiego to zagrożenie dla tej filozofii - mówi urzędnik.

Wirtualna Polska zapytała jednego ze współpracowników premier Ewy Kopacz, dlaczego nie podpisała dotychczas nominacji Dębskiego. "Nie wiem, o co chodzi" - odpisał, poprosił o szczegóły i zamilkł.

Innym wytłumaczeniem braku nominacji może być to, że pismo z MSZ nie trafiło dotychczas na biurko Ewy Kopacz, bo je blokuje szef kancelarii minister Jacek Cichocki. Do czasu powołania nowego dyrektora, Instytutem kieruje tymczasowo współpracowniczka Zaborowskiego Anna Zielińska Rakowicz.

Niepowołany do tej pory Dębski nie wie, jak długo będzie oczekiwał. - Czekam na decyzję. Na razie nie mogę zrobić żadnego ruchu - powiedział w rozmowie z WP

Być może sprawa sama wyjaśni się za miesiąc, gdy po wyborach zmieni się premier.

...

Tak to wyglada w calym kraju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:56, 13 Gru 2015    Temat postu:

PiS "zawłaszcza Polskę"? W praktyce robi to samo, co poprzednicy
Kacper Świsłowski
akt. 13 grudnia 2015, 18:26
W ostatnich tygodniach narasta krytyka wobec Prawa i Sprawiedliwości, które zdaniem wielu "zawłaszcza Polskę". W świetle niektórych decyzji, na pewno można mówić o przerzucaniu swoich ludzi do różnych spółek i instytucji, ale tak naprawdę problemem nie są działania PiS, a raczej schemat, który powtarza się zaraz po zmianie władzy. Bo w ciągu ostatnich 15 lat zawsze po wyborach rozpoczyna się karuzela, podczas której wymieniane jest kierownictwo wszędzie tam, gdzie to możliwe.

Te "czystki" dzieją się bez względu na ocenę dotychczasowej oceny pracy konkretnego prezesa, szefa - widać to było na przykładzie Andrzeja Klesyka, który niepodzielnie rządził w PZU przez 8 lat i był często chwalony przez ekspertów. Do przejęcia są setki instytucji - od różnego rodzaju agencji działających przy poszczególnych ministerstwach, przez telewizję publiczną po molochy jak Orlen czy Tauron.

!!Prawo i Sprawiedliwość także wpisuje się w ten schemat - do stycznia 2016 roku ma w planach zakończyć "swoje porządki". Karuzela rozpoczęła się w ostatnim tygodniu. Jeszcze przed nią, unikając odwołania, prezesi m.in. PKP czy Giełdy Papierów Wartościowych sami złożyli rezygnacje. Odwołano już szefostwo Energi, Enei, Tauronu czy PZU, a w kolejce są rady nadzorcze i prezesi kolejnych spółek, w których udziały ma ministerstwo Skarbu Państwa.

Losu wcześniej wymienionych nie podzielą raczej - wbrew schematowi - Ci, którzy mają stanowiska w tak ryzykownych branżach jak górnictwo. Na razie nic nie wskazuje na to, że posadę straci np. Krzysztof Sędzikowski, szefujący Kompanii Węglowej.

Co z mediami?

Podobne przemieszania będą mieć miejsce w Telewizji Polskiej, Polskim Radiu czy Polskiej Agencji Prasowej. Jak poinformował Krzysztof Czabański, pełnomocnik rządu ds. zmian w mediach publicznych, nowe przepisy nie tylko zmienią zasady ich funkcjonowania, ale sprawią, że przestaną one podlegać Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. W zamian będą odpowiadać przed Radą Mediów Narodowych, której członków będzie mianował Sejm, Senat i prezydent. W efekcie, tam też należy spodziewać się trzęsienia ziemi.

Po mediach i szeroko pojętym biznesie, zapewne przyjdzie czas na wszystkie agencje, działające przy ministerstwach. I tak naprawdę, nikogo takie działania nie powinny dziwić. Bo jak Polska długa i szeroka, gdy tylko dochodzi do zmiany władzy, politycy w pierwszej kolejności biorą się właśnie za takie "porządki". Trochę według myśli Niccolo Machiavelliego, że "krzywdy powinno się wyrządzać wszystkie naraz, aby krócej doznawane, mniej tym samym krzywdziły". I wszystko wskazuje na to, że nawet po likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa - co zapowiada PiS - niewiele się zmieni.

Czystki SLD i PiS z 2005 roku

Cofając się do roku 2001, po przejęciu władzy przez SLD, przemeblowaniu przewodził głównie Wiesław Kaczmarek, ówczesny minister skarbu. Od razu, bo w ciągu trzech miesięcy, zaczął wymieniać zarządy i rady nadzorcze spółek, a wszystko to tłumaczył "porządkami po AWS". Najczęstszym zarzutem nowego obozu były wysokie wynagrodzenia dla prezesów, zdaniem SLD niewspółmierne z osiąganymi wynikami prowadzonych przez nich spółek.

Nominaci SLD byli mocno polityczni - spore zamieszanie wywołało odwołanie Andrzeja Lipki, prezesa PGNiG, o którym Kaczmarek zdecydował dopiero po tym, jak Aleksander Gudzowaty napisał protest wobec jednej z decyzji Lipki. A na miejsce szefa PGNiG wskoczył związane ze spółkami Gudzowatego Michał Kwiatkowski.

Karuzeli zmian za rządów SLD uniknęły media publiczne - powołany na prezesa TVP Robert Kwiatkowski przetrwał co prawda zmianę władzy, ale w 2004 roku, po tzw. aferze Rywina podał się do dymisji. Z kolei następca Kwiatkowskiego, Jan Dworak, przetrwał tylko do 2006 roku - w 2005 w wyborach zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość i w maju zastąpił go Bronisław Wildstein.

PiS w 2005 roku, tak samo jak SLD, obstawiał stołki swoimi ludźmi - wtedy zapowiadali, że odbierają "układowi" spółki i stanowiska, by na ich miejsce powołać fachowców. Schemat jednak powielili, bo oprócz fachowców, stanowiska zdobyli partyjni nominaci. Wtedy też po raz kolejny (tak jak SLD wobec AWS), opozycja wykorzystała to politycznej walki. A Platforma jeszcze przed wyborami w 2007 roku zapowiadała, że "wyczyści" związanych z PiS urzędników, członków zarządów i prezesów.

Platforma w natarciu

- Trzeba jak najszybciej przywrócić we wszystkich spółkach Skarbu Państwa elementarny porządek. Stanowiska będą obsadzane nie z klucza politycznego, a liczyć się będą przede wszystkim kompetencje menedżerów - mówił w 2007 roku Sławomir Nowak z PO, wówczas jeszcze tylko poseł. W swoim pierwszym expose Donald Tusk deklarował "zakończenie politycznego procederu zawłaszczania spółek".

Mimo zapowiedzi, Platforma zrobiła to samo. Według "Pulsu Biznesu" tylko w latach 2007-2012 łącznie 428 działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych, zasiadało w państwowych spółkach i instytucjach. Wśród nazwisk, które się tam pojawiają można znaleźć byłych ministrów (Zbigniew Derdziuk i Aleksander Grad) i 11 wiceministrów.

PO łaskawiej potraktowała jednak media publiczne - Andrzej Urbański, prezes TVP z nadania PiS, dotrwał do grudnia 2008 roku. Później zaczęła się spora karuzela w Telewizji Polskiej, obowiązki prezesa pełnili Bogusław Szwedo i Tomasz Szatkowski, później stanowisko piastował Romuald Orzeł.

To, jak daleko sięgają polityczne czystki, widać bardzo dobrze po działaniach PO tuż po wyborach w 2007 roku. Wydawać by się mogło, że w całej tej powyborczej akcji chodzi o naprawdę wysokie stanowiska. Tak jednak nie jest. 15 grudnia 2007 roku, ledwo dwa miesiące po wyborach, Platforma Obywatelska spojrzała na Dolny Śląsk i... odwołała wiceprezesa Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. To - jak pisały wówczas lokalne media - była pierwsza decyzja tego typu w regionie Jeleniej Góry. Miejsce Andrzeja Skowrona zajął związany z PO Franciszek Dawidzionek.

...

Dokladnie. Dlatego rzygac sie chce na falsz Wyborczej i kolesi. TO JEST WLASNIE ZYCIE W FALSZU! Bynajmniej nie proste klamstwa. Wielu nalogowych klamczuchow jest w sumie dobrymi ludzmi. TU MAMY OBLUDE I FALSZ JAKO STYL ZYCIA LUDZI KTORZY MIANUJA SIE MEDIAMI CZYLI TYMI KTORZY PRZEKAZUJA PRAWDE! GORZEJ BYC NIE MOZE! Skandalem bylo mianowanie przestepcy szefem sluzb i chorego psychicznie MON. To naruszalo zasady ale nie prawo. To oczywiscie zlo. Ale inne sprawy, to PiS robi co najwyzej to samo co wszyscy. Nie znaczy ze to dobro ale smieszne sa szczekania gosci ktorzy niedawno to samo robili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:32, 19 Gru 2015    Temat postu:

Fakt24

Odwołany zarządca Stadionu Narodowego. Jego miejsce zajął radny PiS

Odwołany zarządca Stadionu Narodowego. Jego miejsce zajął radny PiS - Maciej Stańkiewicz / Onet

Zmiany w rządzie oznaczają zmiany w podległych zarządowi ministerialnemu spółek skarbu państwa. Jedną z takich spółek jest również zarządzająca Stadionem Narodowym w Warszawie PL2012. Właśnie został odwołany jej prezes, Tomasz Półgrabski. Na to stanowisko powołany został były radny PiS z Mazowsza, Jakub Opara. Kim jest nowy zarządca jednego z najważniejszych obiektów sportowych w Polsce?

Opara jest radnym PiS-u na woj. mazowieckie. W Sejmiku Mazowsza zasiada od wyborów samorządowych w 2014 r. Wcześniej był radnym Warszawy i urzędnikiem kancelarii prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
REKLAMA


Znany jest z rozmowy, jaką dwa lata temu odbył z portalem wPolityce.pl, gdzie opowiadał o katastrofie w Smoleńsku i zagłębił się w analizę zdjęcia Donalda Tuska rozmawiającego z Władimirem Putinem: - Może to było jakieś uwolnienie emocji? Może jakiś odruch bezwarunkowy? Trudno się jednak nie zgodzić, że na jednej i na drugiej twarzy widać zadowolenie i rozbawienie – mówił Opara. Przekonywał też, że urzędnik z Kancelarii Premiera, Tomasz Arabski i Paweł Graś próbowali nie dopuścić do spotkania Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, którzy przybyli na miejsce katastrofy. Twierdził też, że trzy ofiary katastrofy zdradzały oznaki życia.

Według portalu gazeta.pl, były już szef PL2012 jeszcze kilkanaście dni temu spotkał się z pracownikami. Przekazał im, że mijający rok jest pierwszym, w którym stadion przestał generować straty, a zaczął przynosić zyski. – Wypracujemy przychody o 1,5-2 mln zł większe od bieżących kosztów. W przyszłym roku stadion powinien mieć pięciomilionowy zysk – zapowiedział Półgrabski. Miał też złożyć pracownikom spółki życzenia z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia.

...

Typowe partyjniactwo. Zasada łupu. Z USA A NIE BYNAJMNIEJ Z CCCP!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:53, 01 Lut 2016    Temat postu:

Kukiz'15 chce likwidacji gabinetów politycznych: to partyjne synekury
1 lutego 2016, 13:00
• Parlamentarzyści Kukiz'15 chcą likwidacji gabinetów politycznych
• Mają zniknąć z ministerstw i samorządów
• Nalegamy na likwidację tych partyjnych synekur - stwierdził wicemarszałek Tyszka.
• Demolowanie struktur ministerstw nie jest teraz racjonalne - ocenił szef klubu PiS

Likwidację gabinetów politycznych w ministerstwach i na szczeblu samorządowym - przewiduje projekt nowelizacji ustawy o pracownikach samorządowych oraz niektórych innych ustaw przygotowany przez klub Kukiz'15.

Lider ruchu Paweł Kukiz powiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że klub PiS składał taki sam projekt - likwidujący gabinety polityczne - w latach 2009 i 2012. - PiS zawsze dążyło do ograniczenia administracji, a obecnie gabinety polityczne nie zostały zlikwidowane. PiS zatrudnia potężną liczbę asystentów, doradców i innych osób przejadających nasze obywatelskie, ciężko zarobione pieniądze - podkreślił.

Kukiz przekonywał, że oszczędności dla budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego, wynikające z projektowanych przepisów przekroczą 500 mln zł w skali roku. Jak dodał, według szacunków w gabinetach politycznych zatrudnionych jest ponad 10 tys. osób.

Projekt zakłada usunięcie przepisów, dotyczących gabinetów politycznych, funkcjonujących na szczeblu samorządowym, przy wójtach (burmistrzach, prezydentach miasta), starostach i marszałkach województwa oraz na szczeblu centralnym. "Poprzez odpowiednie zmiany w ustawach o pracownikach samorządowych, o Radzie Ministrów oraz o pracownikach urzędów państwowych, istniejące gabinety polityczne stracą podstawę prawną swojego istnienia. Gabinety polityczne istniejące w dniu uchwalenia projektowanej regulacji ulegną rozwiązaniu z dniem wejścia w życie ustawy" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"Projektowane zmiany wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społecznym, dotyczącym oszczędności w wydatkowaniu środków publicznych z budżetu państwa i redukcji biurokracji. W powszechnym odbiorze gabinety polityczne stanowią zbędny element funkcjonowania, zarówno ministerstw, jak i samorządu terytorialnego. Kompetencje pracowników gabinetów politycznych są niedookreślone, a w praktyce bardzo często zdarza się, że w skład gabinetów wchodzą pracownicy młodzi, nierzadko bez jakiegokolwiek doświadczenia na rynku pracy" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) przekonywał, że gabinety polityczne to "najbardziej upartyjnione stanowiska w administracji w Polsce". - Takich stanowisk absolutnie nie powinny być, nalegamy na likwidację tych niepotrzebnych partyjnych synekur, zwanych gabinetami politycznymi - podkreślił.

Tyszka zarzucił też politykom PiS hipokryzję w odniesieniu do kwestii gabinetów politycznych. - Najpierw politycy PiS dwukrotnie składali ten projekt, po czym, jak objęli rządy, to natychmiast zatrudnili doradców i asystentów w gabinetach politycznych ministerstw - zauważył.

W 2009 roku PiS złożył projekt likwidujący gabinety polityczne. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił wówczas: "Nie ma w tej chwili żadnego powodu, by zatrudniać kilkanaście tysięcy pracowników politycznych, bardzo różnie dobieranych". Projekt nie został rozpatrzony przez Sejm. W 2012 roku klub PiS ponownie złożył w Sejmie ten projekt. Według ówczesnego rzecznika PiS Adama Hofmana, przez 5 lat rządów PO gabinety polityczne kosztowały 3 mld zł. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki przyznał, że klub PiS dwukrotnie w przednich latach składał projekt likwidujący gabinety polityczne. - Ale zawsze jest tak, że trochę inaczej się patrzy na zarządzanie państwem z perspektywy opozycji, a trochę inaczej z perspektywy rządu. Musimy się nad tym projektem zastanowić - zaznaczył.

Terlecki zauważył jednocześnie, że PiS jest obecnie w trakcie przebudowy państwa i - jego zdaniem - "demolowanie struktur ministerstw nie jest teraz szczęśliwe, ani racjonalne". - W tej chwili jesteśmy w trakcie przejmowania odpowiedzialności za państwo - oświadczył.

- Kukiz ma swój problem polityczny, nie wie, czy jest w opozycji, czy popiera Nowoczesną i Platformę, chce się czymś wyróżnić, coś zgłosić, zaskarbić sobie poparcie. To nie znaczy, że wszystkie jego pomysły trzeba natychmiast wcielać w życie - powiedział szef klubu PiS.

...

Do czego sluzy ,,gabinet polityczny"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:17, 25 Mar 2016    Temat postu:

PAP

Kard. Dziwisz: sprawa ojczyzny jest ważniejsza od interesów partii
Kard. Stanisław Dziwisz - Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

- Naród jest już zmęczony nieustannymi konfliktami i podziałami. Sprawa ojczyzny jest ważniejsza od partykularnych interesów partii – podkreślił w Wielki Piątek w Kalwarii Zebrzydowskiej kard. Stanisław Dziwisz. - Zakończcie polemiki! - apelował do polityków.

- Dar wolności nie jest darem łatwym, dlatego nawrócenia i miłosierdzia potrzebuje cały obszar naszego życia społecznego i politycznego. (…) Naród jest już zmęczony nieustannymi sporami, konfliktami i podziałami. Ta sytuacja nie ma nic wspólnego z autentyczną troską o dobro wspólne. Dlatego z tego miejsca, w Wielki Piątek, z naszej polskiej Kalwarii, proszę wszystkich odpowiedzialnych: zakończcie polemiki! – mówił kardynał do dziesiątek tysięcy wiernych w słowie pasterskim.
REKLAMA
REKLAMA


Przypominając, że 2016 r. jest w Kościele Rokiem Miłosierdzia, apelował by nie była to "pusta idea". - Niech miłość i solidarność okaże się mocniejsza od wszystkich nieporozumień i niechęci. Proszę o dalekowzroczność i rozwagę w tym zakresie, bo sprawa ojczyzny i narodu jest ważniejsza od partykularnych interesów poszczególnych ugrupowań partyjnych. Proszę przyjąć moje słowo jako wyraz życzliwości i troski Kościoła o dobro wszystkich synów i córek narodu polskiego – podkreślił.

Zdaniem metropolity krakowskiego miłosierdzia potrzebuje współczesny świat, "często nieludzki, utrzymywany w strachu przez terrorystów, niszczony przez egoizm i głupotę". - Bóg czuwa nad tym światem i wiemy, że ostatnie słowo należy do Niego (…). Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie w naszych dziejach; również ćwierć wieku temu, uwalniając się od panowania totalitarnego i bezbożnego systemu – wskazał.

W słowie pasterskim kardynał zaznaczył, że historia ukrzyżowanego Jezusa wbrew ludzkim kalkulacjom nie została zamknięta w grobie. - Jego śmierć, a następnie powstanie z martwych okazało się zwycięstwem Boga i miłości nad mocami zła i śmierci. W tym zwycięstwie ma udział każdy człowiek, bo za każdego Jezus oddał życie. (…) Dopełniając zbawczego dzieła nasz Pan nie zostawił nas samych. (…) Ukonstytuował się chrystusowy Kościół, który kontynuuje w świecie dzieło swego boskiego Założyciela – mówił kard. Dziwisz.

Przypomniał, że w tym roku przypada jubileusz 1050-lecia chrztu Polski. - Ta wielka historia trwa nadal i trudno sobie wyobrazić dzieje naszego narodu bez Chrystusa i bez jego Kościoła, który był zawsze z naszym narodem w jego doli i niedoli, w jego okresach dobrobytu i nędzy, w zwycięstwach i przegranych. (…) Dziękujemy więc Bogu za Kościół, który towarzyszy nam od zarania życia po drogę prowadzącą do wieczności – powiedział.

Podkreślił zarazem, że Kościół chce być blisko spraw człowieka, a szczególnie "podstawowej ludzkiej rzeczywistości, jaką jest małżeństwo – związek mężczyzny i kobiety, którzy ślubują sobie dozgonną miłość i wierność, a dojrzałym owocem ich miłości jest nowy człowiek". Jak dodał, rodziny nikt i nic nie zastąpi. Dlatego - zaznaczył - wspólną odpowiedzialnością musi być jej umacnianie i wspieranie, zwłaszcza rodzin wielodzietnych i uboższych.

Hierarcha wspomniał o zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży. - Zróbmy wszystko, by to spotkanie młodych stało się wielkim świętem wiary młodego Kościoła. Otwórzmy nasze domy na przyjęcie pielgrzymów z całego świata. Podzielmy się z nimi naszym doświadczeniem wiary i otwórzmy się na przyjęcie ich świadectwa – mówił.

Piątkowa część misterium pasyjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej rozpoczęła się o świcie przed Domem Kajfasza. Wierni przypatrywali się inscenizacji męki Zbawiciela, przygotowanej przez bernardynów oraz świeckich. Dróżkami Męki Pańskiej przeszli do Ratusza Piłata, gdzie został odczytany "Dekret skazujący Jezusa na śmierć", a kardynał Dziwisz wygłosił słowo pasterskie.

Wierni w Drodze Krzyżowej przeszli na Wzgórze Ukrzyżowania, gdzie odprawiona została liturgia Wielkiego Piątku. Ciało Chrystusa w Eucharystii przeniesiono do Kaplicy Grobu na szczycie góry. Do niedzieli będzie trwała jego adoracja.

Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej zostało ufundowane na początku XVII w. przez rodzinę Zebrzydowskich. Równolegle powstały wokół niego Dróżki Męki Pańskiej, przypominające miejsca święte w Jerozolimie. Kalwaryjskie misteria pasyjne inauguruje Niedziela Palmowa. Zasadnicza część rozpoczyna się w Wielką Środę.

...

Niestety po 89 zapanowalo prostackie partyjniactwo. Zadnej troski o kraj. Koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:59, 23 Maj 2016    Temat postu:

Warto wspomniec o ,,aferze" ktora zyla tylko w internecie. Pihowicz siedziala nie tam gdzie trzeba i skoczyla do swojego. I to mialo byc dowodem oszustwa... Tymczasem... Nie ma obowiazku glosowac na swoim miejscu. Liczy sie karta... Tutaj rzetelne tlumaczenie:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ale burdel szok! P osłowie łażą w te i wewte. Za kazdym razem glosuja gdzie indziej. Pihowicz przeklada karte Petru na swoje miejsce Z MIEJSCA SZŁAPKI. Petru przybiega GDZIE JEST MOJA KARTA!
TAM! TAM! Petru biegnie w siną dal za kartą! Moze zdazy!
Nic dziwnego ze w tym burdelu nic nie wiadomo. Kto glosowal, gdzie. Karty zostawiaja odchodza.
To nie jest powazne... A SPRAWY SA POWAZNE GLOSOWANE!
Ci ludzie to przestepcy BO NIE MAJA KWALIFIKACJI DO TEGO! A SIE WEPCHNELI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:11, 14 Cze 2016    Temat postu:

Polityk fundował zwolennikom drogie ubrania. Został z długami
wyślij
drukuj
łz, dmilo | publikacja: 14.06.2016 | aktualizacja: 08:45 wyślij
drukuj
Luigi Momo liczył, że po wyborach się odkuje (fot. TT)
Aż 300 tys. euro ma do oddania kandydat w wyborach samorządowych w Turynie, który podczas kampanii rozdawał swoim zwolennikom buty, dżinsy, marynarki i krawaty. Okazało się, że płacił za nie czekami bez pokrycia. W dodatku odpadł w pierwszej turze głosowania.

85 milionów poprawek. Polityk Ligi Północnej blokuje reformę włoskiego Senatu
Prasa zwraca uwagę, że kampania prowadzona przez 74-letniego Luigiego Momo była jedną z najbardziej spektakularnych. Były urzędnik władz Piemontu, ubiegający się o mandat radnego regionu z listy Umiarkowani, wyróżniał się wielkim gestem wobec zwolenników.

Momo potrafił rozdawać drogie, markowe ubrania i obuwie, będąc przekonanym, że bez problemu zdobędzie mandat i zasiądzie w radzie samorządowej, a wówczas się odkuje. Marzenia prysły jak bańka – w pierwszej turze polityk dostał ledwie 107 głosów.

Czeki bez pokrycia

Po wyborach okazało się, że za podarki oraz wystawne kolacje wyborcze w najmodniejszych turyńskich lokalach 74-latek płacił czekami bez pokrycia, które zostały zablokowane przez banki.
#wieszwiecej | Polub nas
Dziennik „La Stampa” opisał, że po porażce w wyborach Momo przestał odbierać telefony, a jego wierzyciele, między innymi właściciel butiku, w którym polityk robił „zakupy”, zwrócili się do adwokatów. Sprawą zajęła się także prokuratura.

Za pośrednictwem internetowego komunikatora Momo zapewnił, że pokryje należności.
PAP

...

Wiemy ze osobnicy w ,,polityce" sa juz narkomanami stanowisk. Zrobia dla stolka doslownie wszystko. Przeciez widzielismy jak PO dawala dzieci ustawkami do aborcji a pedofilom nie zdazyli bo upadli. Narkomani maja wiecej hamulcow


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:39, 16 Cze 2016    Temat postu:

Specjalizacja córki Kopacz. Politycy zgodni w jednym: zostawcie nasze rodziny
wyślij
drukuj
MNAR | publikacja: 15.06.2016 | aktualizacja: 20:12 wyślij
drukuj
Goście programu „Minęła dwudziesta”. (fot. TVP Info)
– Jest teraz taka wola bicia ludzi związanych z PO, ale zastanawiam się czy nie przesadzacie z uderzaniem w dzieci. Niech się pan zajmie sprawami, które dzisiaj są prawdziwe – tak Stanisław Gawłowski (PO) odniósł się w „Minęła Dwudziesta” do ujawnionej przez portal tvp.info sprawy dotyczącą przyznania córce Ewy Kopacz rezydentury na czas wykonywania specjalizacji w położnictwie i ginekologii. – Nie chciałabym, abyśmy w ważnej ogólnopolskiej polityce, sprowadzali dyskusję do tematów związanych z naszymi rodzinami – wtórowała mu Małgorzata Gosiewska (PiS).

Specjalizacja lekarska córki Kopacz dzięki decyzji ministerstwa, którym kierowała Kopacz
Portal tvp.info ujawnił w środę, że przed sześciu laty, Katarzyna Kopacz rozpoczęła specjalizację lekarską w trybie rezydentury, mimo że zdała egzamin z 11. wynikiem. Napisała odwołanie do Ministerstwa Zdrowia, którym kierowała wtedy jej mama. – Nie ona jedna się dostała z odwołania – tłumaczy w rozmowie z portalem tvp.info Ewa Kopacz.

Portal tvp.info posiada listę rankingową z położnictwa i ginekologii z sesji jesiennej 2009 roku. Wynika z niej niezbicie, że Katarzyna Kopacz miała 11. wynik. Pięć pierwszych osób dostało się na specjalizację w ramach przyznanego przez Ministerstwo Zdrowia limitu rezydentur. Kolejne cztery z odwołania. Katarzyna Kopacz miała spośród nich najgorszy wynik. – Nie wiem, jaki był wynik. Nie interweniowałam w tej sprawie. Proszę mi wierzyć, że wszystko było robione z najlepszą starannością – mówi Ewa Kopacz. Dlaczego wtedy przyznano w woj. pomorskim na ginekologię i położnictwo cztery dodatkowe miejsca?– Proszę się tutaj niczego nieuczciwego nie doszukiwać. Nie zdała źle tego egzaminu i miała prawo się odwołać, jak każdy – odpowiada Kopacz.

„Nie ma problemu”

Sprawę rezydentury córki byłej premier i minister zdrowia komentowali politycy zaproszeni do programu „ Minęła Dwudziesta”: Małgorzata Gosiewska (PiS), Stanisław Gawłowski (PO), Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) i Marek Jakubiak (Kukiz’15). I byli wyjątkowo zgodni, że media nie powinny się interesować tym, co robią ich rodziny. – Gdzie pan widzi problem? Że premier ma córkę? Czy, że studiowała i skończyła medycynę? Czy, w tym, że jak każdy inny młody człowiek chce się dostać na staż i odwołała się, a jej odwołanie zostało uznane? – dopytywał się Stanisław Gawłowski (PO), który szybko przeszedł do kontrataku: – Jest teraz taka wola bicia ludzi związanych z PO, ale zastanawiam się czy nie przesadzacie z uderzaniem w dzieci. To szukanie haków sprzed 6 lat. Oczekiwałbym od ministra zdrowia, a zakładam, że stamtąd to wyciekło, dużo większej powagi i zaangażowania w sprawy dotyczące, rzeczywiście, problemów zdrowotnych – dodał.

Gawłowski, dopytywany przez Michała Rachonia, twierdził, że to sztuczny problem. – Niech się pan zajmie sprawami, które dzisiaj są prawdziwe – powiedział, a gdy Rachoń stwierdził, że działa w interesie społecznym, to polityk dodał: – Działa pan w interesie PiS. Czy historia sprzed sześciu lat jeszcze kogoś interesuje?
Kopacz: w tej sprawie w ogóle nie interweniowałam

Jak załatwić specjalizację lekarską dla córki premier Kopacz. Komentują politycy
„Zostawcie dzieci w spokoju”

Małgorzata Gosiewska (PiS) przyznała, że jest wiele spraw, za które można krytykować PO, a sprawa córki premier Kopacz może interesować społeczeństwo. Zaraz jednak zastrzegła: – Przyznam szczerze, że nie chciałabym, abyśmy w ważnej ogólnopolskiej polityce, sprowadzali dyskusję do tematów związanych z naszymi rodzinami i dziećmi. Gdyby były bardziej czytelne zasady związane z procesem odwoławczym, nie mielibyśmy tej dyskusji – mówiła.

Poparł ją Marek Jakubiak (Kukiz’15). – Wszyscy jesteśmy na cenzurowanym, ale to, co się robi z naszymi rodzinami, nie powinno, absolutnie, mieć miejsca. To wszystko zmierza ku absurdowi. Do tego stopnia, że zastanawiam się czy brać udział we własnej wspólnocie mieszkaniowej, aby nie zostało to odebrane, jako wykorzystywanie stanowiska. Należy rozmawiać na tematy poważne – przekonywał.

Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) oświadczył, że rodziny polityków winny być zostawione w spokoju. Przypomniał także, opisaną przez politykę sprawę interesów męża premier Beaty Szydło.
Obejrzyj cały program "Minęła Dwudziesta"
TVP Info

...

Widzicie ze jest ogolna zgodu ze dziecko mozna ustawic nawet nieuczciwie. A JA SIE NIE ZGADZAM! DZIECKO MUSI MIEC KOMPETENCJE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:27, 10 Lip 2016    Temat postu:

Skruszony polityk chce być "miłosiernym Samarytaninem". Zamierza pomagać w Afryce
jak/
2016-07-10, 06:38
Po prawie pięciu latach spędzonych w więzieniu za powiązania z cosa nostra były przewodniczący władz regionu Sycylia, Salvatore Cuffaro, rozpoczyna nowe życie w Burundi. W Afryce będzie pracował jako lekarz-wolontariusz.
Flickr.com/Dave Proffer

Świat
Roczne dziecko ważyło 5 kg. Było na...

Ten niegdyś znany włoski polityk, były senator związany najpierw z chadecją, a potem z partiami powstałymi po jej rozpadzie, rządził Sycylią w latach 2001-2008.



W 2011 roku został prawomocnie skazany na siedem lat więzienia za związki z mafią i jej sprzyjanie oraz ujawnienie tajemnicy śledztwa.



Sprawa dotyczyła wydarzeń z 2001 roku, kiedy Cuffaro jako przewodniczący władz regionalnych dowiedział się od chorążego karabinierów o podsłuchu zainstalowanym w domu jednego z mafijnych bossów.



Dom ten odwiedzał przyjaciel Cuffaro, skazany potem za związki z mafią. Zdaniem śledczych gubernator ujawnił tajemnicę o podsłuchu przyjacielowi. W konsekwencji wiadomość ta dotarła do podsłuchiwanego mafiosa, a całe prowadzone przeciwko niemu śledztwo zakończyło się fiaskiem.



Salvatore Cuffaro, który jest lekarzem z wykształcenia, opuścił więzienie w grudniu zeszłego roku. Karę skrócono mu za dobre sprawowanie.



Siedem miesięcy po odzyskaniu wolności były polityk odleciał do Burundi, gdzie - jak zapowiedział - będzie pracował jako wolontariusz w szpitalu.



Wyjaśnił, że decyzję tę podjął jeszcze podczas pobytu w rzymskim więzieniu Rebibbia, gdy na nowo odnalazł wiarę w Boga. Podkreślił, że chce służyć jako "miłosierny Samarytanin".



PAP

....

I O TO CHODZI! WIDZICIE! Dlatego taka zbrodnia w Polsce po 89 jest bezkarnosc. Obecnie praktycznie cala ,,klasa polityczna" powinna siedziec. Dobrze by im to zrobilo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:12, 22 Lip 2016    Temat postu:

Czy w polskich partiach możliwa jest demokracja? - sonda programu "Tak czy Nie"
red/
2016-07-22, 12:16
W środę zarząd PO wykluczył z partii trzech posłów za "szkodzenie wizerunkowi Platformy". Poseł Stefan Niesiołowski napisał list z apelem o cofnięcie tej decyzji, pod którym podpisało się ok. 30 parlamentarzystów. Jaki jest styl rządzenia w polskich partach - o tym w programie "Tak czy Nie" porozmawiają Jan Grabiec z PO i Jacek Żalek z PiS.
Polsat News

Po czwartkowym spotkaniu klubu parlamentarnego PO, szef tej partii Grzegorz Schetyna był pytany, czy jego formacja jest obecnie bliżej pojednania, czy rozłamu? Schetyna zapewnił, że "nikt nie mówił i nie mówi o rozłamie".


Na pytanie, czy widzi szansę na to, by Protasiewicz, Huskowski i Kamiński powrócili do PO, zwrócił uwagę, że zgodnie ze statutem, wszyscy trzej mogą złożyć odwołanie do sądu koleżeńskiego.



Z drugiej strony komentatorzy zarzucają też Jarosławowi Kaczyńskiemu autorytarne zarządzanie Prawem i Sprawiedliwością.



W tym kontekście w naszej sondzie na stronie głównej polsatnews.pl pytamy o to, czy w polskich partiach możliwa jest demokracja?

...

Pytanie absurdalne bo partiom niedemokratycznym NIE WOLNO BYC W SEJMIE ZGODNIE Z PRAWEM! I CO? KPINY Z PRAWA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:58, 23 Lip 2016    Temat postu:

Siemoniak o Błaszczaku: to ciapa
mr/am/
2016-07-23, 20:22
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak powiedział w piątek po zamachach w Nicei, że jest to "konsekwencja dziesiątek lat polityki multi-kulti i poprawności politycznej". - To fatalna wypowiedź, która słusznie odbiła się szerokim echem na świecie - skomentował w programie "Gość Wydarzeń" były szef MON Tomasz Siemoniak. Dodał, że lepiej byłoby, gdyby minister "tego dnia milczał".


Kraj
Błaszczak: to konsekwencja dziesiątek lat...

Świat
Nicea: rodziny szukają swoich bliskich, bo po...

- Francja to nie jest polityka multi-kulti, tylko polityka integracji. Głos ministra Błaszczaka był fatalny, bo gdy dzień później wszyscy myślą o ofiarach, to minister Błaszczak uznał za stosowne, że on się pomądrzy i pouczy z takiej pozycji kogoś, bo wie lepiej - dodał Siemoniak.



Zdaniem byłego ministra obrony narodowej Błaszczak wypowiedział się "kompletnie nietrafnie". - W sposób niezrozumiały obrażał tych, którzy starają się uczcić pamięć ofiar - stwierdził. - Zwłaszcza wobec tego, że francuska armia należy do najlepszej na świecie, pouczanie jej przez ministra, który raczej w Polsce uchodzi za ciapę, było bardzo niestosowne, a moment fatalny. Lepiej, żeby tego dnia milczał – dodał Siemoniak.



Prowadząca rozmowę Magda Sakowska dopytała, czy Siemoniak uważa, że Błaszczak jest ciapą. Polityk odpowiedział: "no tak". Jednocześnie przyznał, że jest zaskoczony, bo liczył na to, że będzie to minister, który "dość mocno ujmie kierownictwo resortu spraw wewnętrznych i administracji".



"Medialne obrazy inspirują szaleńców"



Siemoniak odniósł się do ostatnich zamachów terrorystycznych. - Jeśli mamy taką sytuację, że co kilka dni obserwujemy tragiczne zdjęcia, zabite osoby, to każdy zadaje sobie pytanie co to oznacza i czy jest jakiś koniec tego. Są takie zdarzenia, za którymi stoją szaleńcy, dla służb państwowych jest to coraz większe wyzwanie - ocenił. Jego zdaniem "medialne obrazy inspirują szaleńców". - Widać, że rozgłos jest jakimś elementem w tym wszystkim - dodał



Zdaniem polityka Platformy Obywatelskiej w najbliższych dniach będziemy obserwować "wyścig między służbami, a terrorystami". - Terroryzm się zmienia. Musimy na to przeznaczać więcej środków, nie odgradzać się, a zwalczać. Musimy też umieć sobie radzić jako społeczeństwo, być przygotowanym na takie sytuacje - podsumował Siemoniak.

Polsat News

...

Ciapciak ciapciakowi ciapciactwo zarzuca... Cyrk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:45, 20 Lut 2017    Temat postu:

10 tys. Misiewiczów w samorządach. PiS: sztuczny problem
Magda Kazikiewicz
20 lutego 2017, 13:08
W samorządach pracuje 10 tysięcy doradców i asystentów politycznych. - To osoby pokroju pana Misiewicza. Są zatrudniani z powodu sympatii politycznych, bez kompetencji, za to z wysokimi pensjami - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Jaskóła, poseł Kukiz '15. Jego klub chce w ramach oszczędności zlikwidować gabinety polityczne działające przy wójtach, burmistrzach i prezydentach miast.



Politycy Kukiz '15 już złożyli w Sejmie projekt ustawy, która likwiduje gabinety polityczne w samorządach. Jak wynika z uzasadnienia, obecnie wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, starostowie i marszałkowie województw mogą zatrudniać asystentów i doradców. Zgodnie z przepisami liczba zatrudnionych doradców i asystentów nie może przekroczyć w gminach do 20 tys. mieszkańców - 3 osób, w gminach do 100 tys. mieszkańców oraz w powiatach - 5 osób, a w pozostałych gminach oraz województwach - 7 osób. W sumie jest ich ok. 10 tysięcy.

- Te stanowiska to nic innego, jak synekury partyjne. Przepisy nawet nie określają, jakie te osoby mają obowiązki i za co odpowiadają. Na dodatek otrzymują pracę bez konkursów - mówi poseł Jaskóła. Według cząstkowych danych MSWiA w 2015 r. gminy na uposażenia asystentów i doradców przeznaczyły kwotę w wysokości 33, 6 mln zł. W powiatach to koszt 3,7 mln zł, a w samorządach województw - 3,5 mln zł.

Klub Kukiz '15 już raz złożył projekt dotyczący likwidacji gabinetów politycznych. Obejmował on jednak nie tylko samorządy, a wszystkie urzędy, także ministerstwa. - Posłowie PiS, PO, Nowoczesnej i PSL odrzucili ten projekt, ale politycy PiS na komisji przyznali, że byliby skłonni poprzeć likwidację gabinetów w samorządach. Dlatego złożyliśmy okrojony projekt - mówi poseł Jaskóła.


PiS nie deklaruje na razie swojego stanowiska w sprawie projektu, ale jednocześnie broni asystentów i doradców. - Asystent czy doradca to prawa ręka ministra czy burmistrza. Ci ludzie są potrzebni do załatwiania bieżących spraw. Jeśli zostaliby zwolnieni, to w ich miejsce trzeba by zatrudnić urzędników, którzy wykonywaliby te same obowiązki. Posłowie Kukiz '15 podnoszą sztuczny problem - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Bogusław Rzońca, który głosował za odrzuceniem poprzedniego projektu.

...

Tak to wyglada. Stolki dla ciemniakow ktirzy nic nie potrafia ale sa potrzebni do kampanii wyborczej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:59, 04 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
PSL chce, by kandydaci na posłów przechodzili badania psychiatryczne
PSL chce, by kandydaci na posłów przechodzili badania psychiatryczne

13 minut temu

Polskie Stronnictwo Ludowe chce wprowadzenia badań psychiatrycznych obejmujących kandydatów na parlamentarzystów. Posłem czy senatorem nie mogłaby zostać osoba, która ma np. schizofrenię, urojenia czy zaburzenia osobowości - wyjaśnił PAP pomysłodawca projektu w tej spawie, poseł Paweł Bejda.
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz
/PAP/Marcin Obara /PAP


Prezes ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że projekt ustawy jest na etapie konsultacji i powinien być gotowy za dwa, trzy miesiące. Wyjaśnił, że trwają na ten temat rozmowy w regionach oraz, że jest on omawiany z najważniejszymi ekspertami zajmującymi sprawami psychiatrii w Polsce.

Te wariactwa, które działy się na przełomie roku, ta zabawa w chowanego w Sali Kolumnowej lub w berka na Sali Plenarnej doprowadziła do tego, że wśród naszych rodaków jest poczucie wariactwa, które się dzieje w Sejmie - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, określenie "cyrk" stało się określeniem powszechnym w odniesieniu do Sejmu nie tylko ze względu na jego kształt.

Poseł Bejda powiedział PAP, że wśród chorób, które będą wykluczały ewentualnego kandydata z pracy posła czy senatora znalazły się m.in. otępienia takie, jak w chorobie Alzheimera, organiczny zespół amnestyczny czy majaczenia niewywołane alkoholem i innymi substancjami psychoaktywnymi, czynne psychozy w przebiegu np. schizofrenii, uporczywe zaburzenia urojeniowe, ostre przemijające zaburzenia psychotyczne, zaburzenia schizoafektywne.

Parlamentarzystą - zdaniem PSL - nie będzie mogła też zostać osoba cierpiąca na paranoiczne czy schizoidalne zaburzenia osobowości, antyspołeczne zaburzenia osobowości, zaburzenia osobowości typu borderline oraz obsesyjno-kompulsywne czy narcystyczne.

"Jeżeli ktoś nie przejdzie tych badań, może się w ogóle nie przyznać, że był badany"

Bejda podkreślił w rozmowie z PAP, że badani mają być kandydaci na posłów i senatorów, a nie sami posłowie. Badania mają się odbywać dyskretnie, by nikogo nie stygmatyzować. Jeżeli ktoś nie przejdzie tych badań, może się w ogóle nie przyznać, że był badany - zaznaczył poseł PSL.

Zgodnie z projektem, podstawą do startowania w wyborach miałoby być pozytywne zaświadczenie o stanie zdrowia psychicznego. Chodzi o to, żeby ludzie mieli 100 proc. pewności, że głosują na człowieka zdrowego psychicznie, który potem będzie tworzył prawo i decydował o ich życiu - tłumaczył Bejda.

(mn)
RMF24-PAP

...

To by oznaczalo wymiane calej klasy politycznej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:31, 07 Mar 2017    Temat postu:

Fortuna wydawana na biura. Z jakim efektem?
Bartosz Lewicki
6 marca 2017, 20:58
Prawie 7 mln zł wydawanych jest co roku na funkcjonowanie biur 460 posłów i 100 senatorów. Jak wynika z informacji, które zebrali dziennikarze Wirtualnej Polski większość z parlamentarzystów - mówiąc delikatnie - zaniedbuje swoje obowiązki. Czasami umówienie się na rozmowę trwa nawet kilka tygodni. Reporterka Telewizji WP Karolina Jakobsche postanowiła odwiedzić biura czołowych polityków w Warszawie, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście są tak zapracowani.

...

Istotnie odpowiedzialnosc przed wyborcami w takiej mafii jak PiS to farsa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:10, 16 Kwi 2017    Temat postu:

Patryk Skrzat
wczoraj (15:3Cool
Urodziny premier Beaty Szydło. Dziś jest twarzą PiS, dawniej o mało nie została... członkinią PO
Premier Beata Szydło urodziła się 15 kwietnia 1963 roku w Oświęcimiu. Internauci nie zapomnieli o jej święcie.

Głosuj

Głosuj

Podziel się
Opinie


(East News)

W morzu wielkanocnych życzeń zgubiły się nieco życzenia dla premier Beaty Szydło, a właśnie 15 kwietnia obchodzi swoje urodziny. Przyszła na świat w 1963 r. w Oświęcimiu. Niektórzy z internautów nie zapomnieli o jej święcie.




Warto przypomnieć z tej okazji drogę obecnej premier na polityczny szczyt. Rozpoczęła ją w 1998 r. w Brzeszczach, gdzie została burmistrzem. W latach 1998-2002 pełniła także funkcję radnej powiatu oświęcimskiego z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność.

Do ogólnopolskiej polityki weszła w 2005 r., kiedy to wstąpiła do Prawa i Sprawiedliwości. Zanim to jednak nastąpiło, zgłosiła akces do... Platformy Obywatelskiej. Ostatecznie jednak w szeregach partii się nie znalazła. - Ja byłam wtedy samorządowcem, byłam związana ze Wspólnotą Małopolską. Stworzyliśmy grupę różnych ludzi, którzy współpracowali. Padały propozycje aktywności politycznej ze strony Platformy i PiS. Nie ukrywam, że rozważałam wtedy możliwość zaangażowania się w Platformie - mówiła w rozmowie z portalem dziennik.pl Beata Szydło. Dodawała, że w tamtym czasie panowała dość specyficzna atmosfera oczekiwania na PO-PiS. Koniec końców zdecydowała się na PiS i nie ma powodów do niezadowolenia. - To było najlepsze, na co mogłam się wtedy zdecydować - przekonywała kilka lat temu.

Dodajmy, że od 2005 r. Beata Szydło była posłanką na Sejm, a od 2015 r. kieruje Radą Ministrów.


W życiu prywatnym od 1987 r. jest w związku małżeńskim z Edwardem Szydło, z którym ma dwóch synów - Tymoteusza i Błażeja.

...

Obojetnie z ktorej listy byke do koryta. I tak oni wszyscy. Oblesne typki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:47, 25 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Opinie
Francuska lekcja pokory
Francuska lekcja pokory
Autor: Marcin Zaborski

Wczoraj, 24 kwietnia (22:17)

Emmanuel Macron i Marine Le Pen wyszli zwycięsko z pierwszego etapu prezydenckiej batalii we Francji. W starciu osobowości pokonali pozostałych kandydatów, zdali egzamin z umiejętności oczarowywania wyborców i zdobyli najwięcej punktów w turnieju politycznego sprytu. Nie udało się to przedstawicielom lewicy i umiarkowanej prawicy, których nie zobaczymy w wyborczej dogrywce. „To prawdziwe trzęsienie ziemi, cicha rewolucja” – ogłosił dziennik „Le Monde”, stwierdzając, że „dwie partie, wokół których od trzydziestu lat organizowało się życie polityczne Francji, zostały całkowicie wykrwawione”.
Zdj. ilustracyjne
/PAP/EPA/GUILLAUME HORCAJUELO /PAP/EPA

Nie ma oczywiście prostych analogii i to, co widzimy dzisiaj nad Sekwaną, wcale nie musi się kiedykolwiek powtórzyć nad Wisłą. Ale czy można wykluczyć, że nigdy się nie powtórzy? Czy z pełnym przekonaniem można odrzucić scenariusz, w którym na wyborczym ringu zostają dwaj antysystemowi kandydaci, a główne siły polityczne zostają z niego wypchnięte? Warto się nad tym zastanowić, skoro raz po raz powraca myśl, że przyszłość partii politycznych - jako takich - nie jest wcale jednoznaczna.

Zmiany zachodzące w sferze publicznej w obrazowy sposób zilustrowali kiedyś dwaj szwedzcy pisarze i dziennikarze - Alexander Bart i Jan Söderqvist. W swojej książce "Netokracja. Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie" już kilkanaście lat temu przyrównywali świat polityki do opuszczonej przez widzów sali teatralnej. "Publiczność wstała z miejsc i wyszła z teatru. Starzy kapitaliści zostali sami na scenie, z coraz większym oburzeniem pytając, dlaczego nikt nie słucha ich mądrości. Z foyer dobywa się coraz większy hałas: to publiczność zaczęła rozmawiać. Ktoś podaje drinki, a z głośników w rogach sali płynie taneczna muzyka". Autorzy tej wizji zwracali uwagę na dającą się zauważyć zmianę ról w przestrzeni publicznej. A zmiana ta niewątpliwie dotyka partyjnych liderów, którzy muszą brać pod uwagę fakt, że - jak pisał duet Bart i Söderqvist - "władza w społeczeństwie informacyjnym nie należy już do osoby, która dyryguje, ani tej, która wierzy, że najważniejsze jest miejsce w świetle reflektorów; władzę ma ten, kto dyskretnie i efektywnie prowadzi społeczne gry". Pytanie - czy politycy głównych partii potrafią porzucić rolę dyrygentów i wtopić się umiejętnie w tłum zgromadzony w foyer teatru?

Są eksperci, którzy nie od dziś ogłaszają alarm dla partii politycznych. Warto wrócić chociażby do diagnozy, którą kilka lat temu na łamach dziennika "Rzeczpospolita" prezentował profesor Jacek Raciborski. Opisując to, co dzieje się na polskiej scenie politycznej, socjolog zauważył, że "wszystkim partiom parlamentarnym członkowie są właściwie mało potrzebni. Nikt nie liczy już na ich składki i pracę w kampaniach. Wszystko robią wynajęci fachowcy. Establishment partyjny zakłada, iż ze świadomymi i ideowymi członkami są same kłopoty. Utrudniają sprawne zarządzanie i dowolne zmiany programowe". Jeśli więc "partia potrzebuje sympatyków i przede wszystkim wyborców, a nie członków", w naturalny sposób odsuwa od siebie część obywateli. A skoro w ich oczach partie polityczne przestają jawić się jako organizacje realizujące potrzeby wyborców, ci zaangażowani w sprawy publiczne i aktywni politycznie są wręcz zachęceni do podejmowania innego rodzaju działalności, która pozwala im na realizację określonych celów. Im bardziej partie polityczne oddalają się od wyborców, tym więcej miejsca zostawiają orędownikom burzenia systemu i walki z establishmentem.

Nawet jeśli więc rewolucja szybko nie nadejdzie i to partie nadal będą organizowały nasze życie polityczne, wciąż muszą pamiętać, że nie mają dożywotniego abonamentu na nadawanie tonu czy dyrygowanie w przestrzeni publicznej. Już teraz nie wszystkie oczy są zwrócone na scenę i nie wszyscy wsłuchują się w dźwięki z niej płynące. Nie brakuje przecież zainteresowanych ową "taneczną muzyką" płynącą z głośników w foyer, o podawanych tam drinkach nie wspominając. Ciekawe, czy partyjni liderzy zadają sobie czasem pytanie: A co, jeśli eksperci wieszczący kres partyjnej dominacji mają rację i ich prognozy się kiedyś sprawdzą? Hasło "praca i pokora" nabiera w tym kontekście zupełnie nowego znaczenia...
Marcin Zaborski

...

Tak ,,partie" to juz u nas sa zarzady utrzymujace sie z dotacji panstwowych. Czlonkowie tym ,,partiom" przeszkadzaja. Stanowiska lepiej obsadzac rodzina i znajomymi. Wyborcy tez coraz mniej potrzebni. Opanowac media i klamac a ciemny lud to kupi. I tak glosujecie na te monstra.

To przypomina miasto Nekropolia z serii Heroes... Bo sztuka opisuje rzedzywistosc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:46, 28 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Donald Trump przyznaje: Myślałem, że prezydentura będzie łatwiejsza
Donald Trump przyznaje: Myślałem, że prezydentura będzie łatwiejsza

Dzisiaj, 28 kwietnia (20:27)

​Prezydent USA Donald Trump w wywiadzie dla Reutersa z okazji 100 dni swej prezydentury przyznał, że myślał, iż będzie ona łatwiejsza. Mówił też, czego najbardziej mu brakuje po diametralnej zmianie stylu życia po wprowadzeniu się do Białego Domu.
Prezydent USA Donald Trump
/ERIC THAYER/ POOL /PAP/EPA


Kochałem moje poprzednie życie, tyle dobrego się w nim działo (...), teraz mam zdecydowanie więcej pracy. Myślałem, że prezydentura będzie łatwiejsza - powiedział Trump. Dodał, że brakuje mu prowadzenia samochodu, a czasami czuje się tak, jakby żył w kokonie odizolowany od reszty ludzi.

Prezydent, który już wcześniej prowadził życie osoby publicznej, zaznaczył, że jest zaskoczony tym, jak niewiele prywatności zostało mu dzisiaj. Dodał, że cały czas przyzwyczaja się do towarzyszącej mu przez całą dobę ochrony agentów Secret Service oraz związanych z tym niedogodności i obostrzeń.

Porównał swoją sytuację do życia w kokonie, gdyż tak naprawdę nie może nigdzie się udać bez ochrony, nie może także sam prowadzić samochodu ani wybierać się na przejażdżki, które uwielbiał. Trump powiedział, że najbardziej brakuje mu bycia samemu ze sobą.

Podczas wywiadu dał dziennikarzom Reutera mapy USA z zaznaczonymi na czerwono okręgami, w których wygrał. Kolor czerwony jest partyjną barwą Republikanów.

Przed rozpoczęciem prezydentury Trump, będący zamożnym biznesmenem, mieszkał w apartamencie na 26. piętrze Trump Tower w Nowym Jorku, skąd kierował swoim imperium.

...

Bo to nie zabawa i wakacje jak sie idiotom zdaje ale orka! A grunt kamienisty. POLITYKA TO PRACA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:40, 02 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Sondaż: 91 proc. uważa, że partie polityczne powodują zamęt w państwie
Sondaż: 91 proc. uważa, że partie polityczne powodują zamęt w państwie

47 minut temu

91 proc. ankietowanych uważa, że partie polityczne powodują kłótnie i zamęt w państwie. Według 87 proc. partie są klikami polityków, których jedynym celem jest zdobycie władzy - wynika z majowego sondażu CBOS.
zdj. ilustracyjne
/Krzysztof Berenda /RMF FM


CBOS podkreśla, że Polacy podzielają krytyczne, a nawet bardzo krytyczne opinie o większości działających w naszym kraju partii politycznych. Ogromna większość ankietowanych (91 proc.) uważa, że partie polityczne powodują kłótnie i zamęt w państwie. Tylko nieco mniej jednoznacznie badani popierają tezę, że partie w istocie są klikami polityków, których jedynym celem jest zdobycie władzy (87 proc.).

80 proc. ankietowanych jest zdania, że partie zrzeszają ludzi, których główną motywacją do działania są osobiste ambicje. 66 proc. zgadza się ze stwierdzeniem, że cele działalności większości partii nie są jasne i tak naprawdę nie wiadomo, o co im chodzi.

Jednocześnie rzadziej, ale w większości, Polacy podzielają opinie pozytywne - uważają, że partie polityczne zbierają postulaty i żądania wyborców (55 proc.) oraz że proponują rozwiązania ważnych problemów kraju (54 proc.). Przeciwne zdanie w tych kwestiach ma odpowiednio 33 proc. i 37 proc. badanych. Zdecydowana większość respondentów (64 proc.) nie zgadza się natomiast ze stwierdzeniem, że partie starają się załatwiać sprawy zwykłych ludzi, jedynie 28 proc akceptuje tę opinię.

CBOS zauważa, że porównanie obecnych deklaracji z opiniami sprzed sześciu i szesnastu lat pozwala stwierdzić, że bardzo krytyczny stosunek Polaków do partii politycznych raczej się nasila, niż słabnie, choć zmiany są ledwie zauważalne.

Od roku 2001 minimalnie, ale systematycznie zwiększał się odsetek osób sądzących, że partie powodują kłótnie i zamęt w Polsce. Podobnie wzrósł odsetek respondentów sądzących, że partie polityczne są klikami polityków, których celem jest zdobycie władzy, przy czym istotny wzrost tego rodzaju opinii zaobserwowaliśmy między rokiem 2001 a 2011, czyli w dekadzie, w której ukształtował się obecny duopol - PO i PiS.

Małe zrozumienie dla sensu funkcjonowania partii ("tak naprawdę nie wiadomo, o co partiom chodzi") wyraża obecnie 66 proc. badanych - niemal tyle samo co w roku 2001 i trochę mniej niż sześć lat temu.

W porównaniu z rokiem 2001 o 8 punktów procentowych, a z rokiem 2011 o 5 punktów zmniejszył się odsetek osób akceptujących zdanie, że partie polityczne zbierają postulaty i żądania wyborców.
Spada poparcie i zainteresowanie

Szczególnie zauważalny jest spadek poparcia dla opinii, że partie proponują rozwiązania ważnych problemów kraju - w stosunku do roku 2001 spadek o 10 punktów procentowych, a od 2011 roku o 11 punktów. W porównaniu z rokiem 2001 zmniejszył się i tak niewielki odsetek respondentów podzielających tezę, że partie polityczne starają się załatwiać sprawy zwykłych ludzi (spadek o 6 punktów). Jednak w stosunku do pomiaru z 2011 roku opinia ta jest akceptowana nieco częściej (wzrost wskazań o 3 punkty).

Zainteresowanie polityką w małym stopniu wpływa na sposób postrzegania partii politycznych. Wśród osób deklarujących duże zainteresowanie polityką, 82 proc. ma, ogólnie rzecz biorąc, krytyczny stosunek do partii politycznych, które - według ich ocen - robią więcej złego niż dobrego. Natomiast w grupie respondentów mało zainteresowanych polityką lub nieinteresujących się nią w ogóle takich opinii jest jeszcze więcej (93 proc.).

Stosunek do partii politycznych w niewielkim stopniu wpływa na uczestnictwo wyborcze. Ogromna większość deklarujących gotowość partycypacji w wyborach parlamentarnych, gdyby odbywały się one w najbliższym czasie, wybiera się na głosowanie, wyrażając jednocześnie bardzo negatywny stosunek do partii politycznych (86 proc.). Respondenci odrzucający udział w wyborach są w swym krytycyzmie bardziej zdecydowani (96 proc.), jednak nie jest to duża różnica.

W potencjalnych elektoratach stosunkowo mniej krytyczne ogólne nastawienie do partii politycznych mają zdeklarowani wyborcy dwóch najbardziej liczących się ugrupowań. Sympatycy PiS i PO minimalnie rzadziej, niż zwolennicy pozostałych ugrupowań wyrażają krytyczne opinie o partiach politycznych jako takich (odpowiednio: 84 proc. i 83 proc.). Co ciekawe, relatywnie mniej skłonni niż inni do krytyki partii są jeszcze wyborcy programowo antypartyjnego ruchu Kukiz’15 (87 proc. opinii negatywnych).

Z kolei najwięcej osób przekonanych, że partie robią więcej złego niż dobrego, znajdujemy wśród zwolenników Nowoczesnej i SLD (po 95 proc.).

CBOS zapytał też Polaków o hipotetyczną sytuację, w której ze sceny politycznej znikają partie i z jakichś powodów wszystkie zaprzestają działalności. Zdaniem 44 proc. ankietowanych zniknięcie partii politycznych odbyłoby się ze szkodą dla Polski. O tym, że byłoby to korzystne dla naszego kraju, przekonanych jest 19 proc. Również 19 proc. badanych uznałoby nieobecność partii w naszym życiu za rzecz obojętną dla Polski.

W potencjalnych elektoratach opinie na temat skutków ewentualnego zaprzestania działalności przez partie polityczne są zróżnicowane. Potrzebę istnienia partii politycznych w największym stopniu zdają się dostrzegać zdeklarowani wyborcy PiS i PO (odpowiednio: 57 proc. i 52 proc.). Nieco mniej jednoznacznie popierają tę ocenę elektoraty ruchu Kukiz’15 i Nowoczesnej (po 47 proc.), a także PSL (46 proc.).

Porównanie tegorocznych odpowiedzi ankietowanych z udzielonymi w poprzednich badaniach pozwala stwierdzić, że wizerunek partii politycznych w ciągu ostatniego szesnastolecia uległ pogorszeniu.

Obecnie 44 proc. badanych uważa, że partie polityczne są niezbędne do normalnego funkcjonowania kraju, w 2001 roku opinię tę podzielała nieco ponad połowa (53 proc.). Natomiast w ostatnich sześciu latach widać nieznaczną poprawę - nieco wzrósł odsetek osób przekonanych, że zaprzestanie działalności przez partie byłoby ze szkodą dla Polski.

Badanie przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich (face to face) wspomaganych komputerowo (CAPI) w dniach 5-14 maja 2017 roku na liczącej 1034 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

...

DOKLADNIE! Jak zlodzieje chca okrasc to co robia? Grandę! Szum zamieszanie i sztuczny tlok! A wtedy rece do kieszeni i wyciagaja portfele! W metnej wodzie ryby łowić najlatwiej. Tak partie dzialaja identycznie. Stad ciagle awantury o nic. Sztuczny tlok, zamieszanie awantura i glosujecie na nich czyli kasa dla nich... Wasza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:02, 18 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
"Zamach" i "zdrada"? Język polityki się zużywa
"Zamach" i "zdrada"? Język polityki się zużywa

Dzisiaj, 17 lipca (16:15)

W polskim Sejmie jest bardzo mało rozmowy – mówi w RMF FM sekretarz Polskiego Towarzystwa Retorycznego dr hab. Agnieszka Kampka. Badaczka języka polityki ocenia, że zamiast przekonywania za pomocą argumentów mamy „pozorowaną debatę”, która wychodzi poza parlamentarną mównicę, ponieważ posłowie zabierają głos nie tylko na mównicy, coraz częściej do siebie pokrzykując z ław sejmowych. „Kłamiesz, siadaj, cicho bądź! – to nie są wypowiedzi, które cokolwiek wnoszą do debaty” – mówi gość Marcina Zaborskiego. Dodaje, że chętniej niż argumentów politycy używają – często mało dyplomatycznych – opisów swoich przeciwników, licząc, że dzięki temu szybciej zostaną zauważeni i zapamiętani. „Mamy dosyć krzykliwy i nastawiony na media język polityki. Niewiele różni się od tego, co widzimy poza parlamentem” – ocenia doktor Kampka. Zwraca jednocześnie uwagę, że politycy chętnie sięgają do obrazowego języka, co pozwala łatwiej dotrzeć do wyborców, ale jednocześnie często dokonują zbyt dużych uproszczeń.
"Zamach" i "zdrada". Język polityki się zużywa. Wywiad Marcina Zaborskiego z dr hab. Agnieszką Kampką
/Kamil Młodawski, RMF FM

"Prostota języka jest czymś pożądanym, ale czymś innym jest upraszczanie świata, a czymś innym mówienie prosto o skomplikowanych rzeczach" - wyjaśnia Agnieszka Kampka. W rozmowie z naszym dziennikarzem komentuje też toczącą się właśnie dyskusję polityków, którzy nawzajem zarzucają sobie zdradę, zamach stanu i pucz. Doktor Kampka przekonuje, że jeśli często sięgamy po wielkie słowa, z czasem się po prostu zużywają.

"To jest scena jak ze starej bajki o pasterzu, który wołał: 'Na pomoc!', bo wilki mu owce zjadają. Dwa razy wołał, oszukując tych, którzy biegli mu na pomoc, a za trzecim razem, kiedy wilki przyszły, nikt już nie zareagował" - mówi gość Marcina Zaborskiego.

„Zamach” i „zdrada”. Posłuchaj wywiadu Marcina Zaborskiego na temat języka polityki

Marcin Zaborski

...

Ani to jezyk ani polityki. Prymitywni tepi prostacy belkocza co im slina na jezyk przyniesie pucz zamach bez ladu skladu i sensu. Tak jak im kurzy mozdzek podpowiada ze bedzie dobrze a poniewaz to prostacy to za chwile sie okazuje ze to co mu sie zdawalo super w czwartek, w piatek okazuje sie nawet dla niego kompletna zenada. I tak Macierwicz 100 razy zmienia wersje zamachu.

Tego syfu nie da sie sluchac dlatego nie ogladam ,,programow publicystycznych" bo to nie ma sensu. Prostacy klamia debilnie i swidruja oczkami czy to kupuje. I tak wygladaja ,,debaty"...

Nie ma juz zadnej komunikacji. Cos jak z Putinem. Nie ma juz o czym z nim rozmawiac. A prezes czy Macierewicz klamia juz dluzej niz Putin. Prezes przeciez od 1990 co najmniej. Putin wtedy byl w NRD. Oni sa juz bardziej zwyrodniali. Wiekszy ,,staz"... w klamstwie... Jedna wielka kloaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:00, 29 Sie 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
DGP: Szefowie MSWiA wiedzieli, że system ostrzegania przed katastrofami nie działa
DGP: Szefowie MSWiA wiedzieli, że system ostrzegania przed katastrofami nie działa

1 godz. 3 minuty temu

Obecny i poprzedni rząd miały świadomość, że system ostrzegania przed katastrofami jest oparty głównie na syrenach i wymaga zmian. Dopiero po ostatnich burzach kierownictwo MSWiA zapowiedziało reformę - pisze w dzisiejszym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna".
Skutki nawałnicy w województwie łódzkim
/Agnieszka Wyderka /RMF FM


Pomimo uruchomienia systemu informowania SMS oraz Regionalnych Systemów ostrzegania w dalszym ciągu głównym narzędziem do alarmowania są stacjonarne syreny alarmowe, za pomocą których możliwe jest ostrzeganie ok. 77,9 proc. ludności (...) a także zestawy głośnomówiące, dzwony, gongi itp. - ocenił szef obrony cywilnej w raporcie "Ocena przygotowań w zakresie ochrony ludności i obrony cywilnej w Polsce za 2016 r."

Raport tego rodzaju jest przez niego przedstawiany rokrocznie do 31 maja. A to oznacza - pisze dziennik - że minister spraw wewnętrznych, Mariusz Błaszczak co najmniej od tego czasu powinien mieć świadomość, że realne ostrzeganie w Polsce działa słabo.

Nawałnice nad Polską: Jest ofiara śmiertelna i ranni. Tysiące powalonych drzew, pozrywane dachy

Jak podkreśla "DGP", te same wnioski były zawarte w raporcie za 2015 r., co oznacza, że poprzednik Błaszczaka także niewiele zrobił dla rozbudowy Regionalnego Systemu Ostrzegania.

Obecne kierownictwo MSWiA dopiero po ostatnich nawałnicach zapowiedziało podjęcie prac. Jak informuje resort, te prace już ruszyły - pisze "DGP". Ulepszony system postrzegania ma powstać w ramach aktów wykonawczych do ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Jaki będzie konkretnie, nie wiadomo - ocenia dziennik.

Od 2015 r. funkcjonuje bezpłatna aplikacja RSO. Problem w tym, że mało kto te ostrzeżenia otrzymuje. Średnia miesięczna liczba pobrań aplikacji mobilnej RSO wynosi kilkanaście tysięcy. Ogółem pobrano ją ok. 600 tys. razy. W 38-milionowym kraju to niewiele - zauważa "DGP".

Z raportu szefa obrony cywilnej wynika, że dofinansowanie podmiotów realizujących i wdrażających planowane zadania jest niedostateczne.

MSWiA zrzuca z siebie jednak wszelką odpowiedzialność. Zadania w zakresie ochrony ludności i obrony cywilnej w województwach określa wojewoda w zakresie środków otrzymanych od ministerstwa finansów - napisali przedstawiciele resortu w liście do gazety.

(adap)

...

Bo chodzi tylko o koryto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:09, 16 Paź 2017    Temat postu:

Przychody PiS w 2016 roku to ponad 56 mln zł. PKW przyjęła sprawozdanie finansowe partii

1 godz. 38 minut temu

​Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie finansowe Prawa i Sprawiedliwości za 2016 rok - poinformowała PKW na Twitterze. W poniedziałkowej uchwale podano, że PKW przyjęła to sprawozdanie bez zastrzeżeń. Na początku października PKW przyjęła sprawozdania m.in. PO, Nowoczesnej, PSL, odrzuciła sprawozdanie SLD. Wówczas sprawozdanie PiS było wciąż badane.
Zdjęcie ilustracyjne
/Michał Dukaczewski /RMF FM

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek powiedziała na początku października, że sprawozdanie do PKW zostało złożone w terminie i było sprawdzane przez biegłego rewidenta, który - jak zaznaczyła - wydał pozytywną opinię na temat tego sprawozdania.

Anna Godzwon z biura prasowego Krajowego Biura Wyborczego poinformowała, że w poniedziałek zebrała się PKW i zatwierdziła sprawozdanie finansowe PiS za 2016 r. W uchwale PKW czytamy, że Komisja postanowiła przyjąć je bez zastrzeżeń.
Ponad 56 milionów przychodów

W swoim sprawozdaniu PiS wykazało, że w okresie sprawozdawczym uzyskało przychody w wysokości 56 mln 442 tys. zł, z czego 54 mln 263 tys. zł trafiło na rachunek bankowy partii, a 2 mln 179 tys. zł trafiło do kasy partii.

Prawie 722 tys. zł uzyskanych przychodów zgromadzonych na rachunku bankowym pochodziło od osób fizycznych, z czego blisko 673 tys. zł ze składek członkowskich i 49 tys. z darowizn pieniężnych.

Ponadto PiS uzyskała m.in.: z tytułu odsetek od środków zgromadzonych na rachunkach i lokatach bankowych ponad 76 tys. zł; ze środków pochodzących ze sprzedaży należących do partii składników majątkowych - ponad 37 tys. zł.

PiS z dotacji podmiotowej uzyskała ponad 29 mln 710 tys. zł, z subwencji wypłacanej z budżetu państwa - ponad 18 mln 43 tys. zł, a z kredytu bankowego - 5 mln zł.

Do kasy partia pozyskała środki pieniężne w łącznej wysokości 2 850 854,92 zł, które pochodziły ze składek członkowskich, spośród których ponad 671 tys. zł przekazano na rachunek bankowy.

..

Skladki 5% dochodow.A ile tego z diet? Pasozyci 98 czy 99% pokrywa podatnik. I JESZCZE KRADNA BO MAO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:55, 14 Gru 2017    Temat postu:

Abp Gądecki: Trzeba potępić akty przemocy skierowane przeciw oponentom politycznym
Katolicka Agencja Informacyjna | 14/12/2017

BP KEP/Flickr
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Trzeba jednoznacznie potępić wszelkie akty przemocy skierowane przeciw oponentom politycznym, przedstawicielom innych wyznań, religii oraz innych narodów” – napisał w specjalnym apelu przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Apel przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski o wzajemny szacunek i kulturę w debacie publicznej

Od pewnego czasu – tak w debacie publicznej, jak i w prywatnych relacjach międzyludzkich, a nawet w życiu rodzinnym – daje się zauważyć wśród Polaków niepokojący wzrost napięcia społecznego i brak szacunku dla osób o innych poglądach. Towarzyszy temu brutalizacja języka, jak również pojawiające się groźby i zachowania agresywne.

W naturze demokratycznego państwa leży owszem dyskusja, spór i wymiana poglądów. Różnice opinii i różne wizje polityczne, ekonomiczne czy społeczne stanowią o bogactwie oraz intelektualnym potencjale naszego społeczeństwa. Różnice i spory nie mogą jednak nigdy prowadzić do poniżania drugiej osoby i traktowania jej bez szacunku.

Dlatego – mając również świadomość możliwości prowokacji, w celu zniekształcania prawdziwego obrazu naszego społeczeństwa oraz zaognienia sporów – trzeba jednoznacznie potępić wszelkie akty przemocy skierowane przeciw oponentom politycznym, przedstawicielom innych wyznań, religii oraz innych narodów.

Polska jest naszym domem. Jest domem tych, którzy – szanując panujące tu prawa i zwyczaje – pragną budować swój byt i poczucie stabilności w przyjaźni i zgodzie.

Trzeba ponadto potępić wszelkie przejawy braku poszanowania najwyższych urzędów Rzeczypospolitej i pełniących je osób. Różnice w poglądach nie mogą przysłonić ich demokratycznego mandatu społecznego i nigdy nie usprawiedliwiają używania innych niż parlamentarnych sposobów dyskusji.

Zawsze kiedy brat występował przeciw bratu, a Polak przeciw Polakowi, cierpiała na tym nasza jedność i nasza niepodległość. U progu Świąt Bożego Narodzenia, w rozpoczętym właśnie roku obchodów stulecia odzyskania niepodległości, zwracam się do wszystkich Rodaków z gorącym apelem o szerzenie pokoju w naszym społeczeństwie.

Pokój można osiągnąć tylko wtedy, gdy każdy sam zaczyna się nawracać, wyrzekając się nienawiści i uprzedzeń. Chrystus wzywa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół!” (Mt 5,43). My nie mamy być dla siebie nieprzyjaciółmi, ponieważ – nawet wtedy, gdy myślimy inaczej – jesteśmy braćmi.

Święty Jan Paweł II mówił w 1983 roku podczas „polskiej Wigilii” w Watykanie: „Nasza polska tradycja Bożego Narodzenia jest tradycją pojednania. Opłatek to jest chleb pojednania […]. Jeżeli Bóg jedna się z nami, to ja – człowiek muszę pojednać się ze swoim bratem. Łamiemy się tym opłatkiem z różnymi ludźmi, czasem bardzo nam bliskimi, z którymi nas wiele łączy, ale czasem także to i owo dzieli. I łamiemy się z ludźmi dalekimi, z którymi nas łączy mało […] W tym opłatku stajemy się bratem i siostrą. Braćmi i siostrami, tak jak Bóg nas widzi”.

Niech zbliżający się szybko czas Bożego Narodzenia będzie momentem refleksji nad dobrem, które stało się naszym udziałem w mijającym roku. Niech będzie czasem uspokojenia emocji i podjęcia racjonalnych decyzji odnośnie do sposobu prowadzenia debaty publicznej w najbliższych miesiącach, dla dobra przyszłych pokoleń i dla dobra naszej Ojczyzny – Polski.

+Stanisław Gądecki
Arcybiskup Metropolita Poznański
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Wiceprzewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE)
Warszawa, 13 grudnia 2017 r.

...

Przemoc to nie tylko ataki na drzwi biur. Przemoc to Kuchcinski w Sejmie. Przemoc to tvp ktora nieustannie pałuje konkurencje do koryta. To jest narzucanie matactw w ordynacji. Przemoc to caloksztalt dzialan kaczyzmu. TO JEST NARZUCANIE SILA! I NIE ZAPOMINAJMY O TYM!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 5 z 15

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy